81. Co kryje się za uchylaniem się od obowiązku
W marcu 2023 roku wykonywałam swój obowiązek w kościele jako kaznodzieja. Ponieważ osiągnęłam pewne wyniki w zakresie pełnienia moich obowiązków, poczułam, że mam duże zdolności do pracy i odpowiedni potencjał. Wykonując swój obowiązek, przejawiałam aroganckie usposobienie, nie szukając prawdozasad. Zakłócało to i utrudniało pracę, a wreszcie sprawiło, że zostałam zwolniona. Po zwolnieniu byłam bardzo zniechęcona i myślałam, że zakłóciłam i zaburzyłam pracę kościoła. Byłam pewna, że nie mam już szans na zbawienie. Każdego dnia przeżywałam męki. Po ponad dziesięciu dniach moich rozmyślań kościół zorganizował dla mnie obowiązki związane z pracą z tekstami. Byłam przerażona tym, że znów zostanę zdemaskowana i zwolniona, więc nieustannie zachowywałam czujność, wykonywałam swoje obowiązki zgodnie z zasadami i unikałam przejawiania aroganckiego usposobienia.
Trzy miesiące później wybrano mnie na przywódczynię kościoła. Przełożeni zapytali mnie, co o tym sądzę, i chociaż wiedziałam, że ten obowiązek pochodzi od Boga i że nie mogę odmówić, odczuwałam ogromny opór. Myślałam sobie: „Naprawdę nie mogę być przywódczynią kościoła. Przywódczyni jest odpowiedzialna za całokształt pracy i musi rozumieć, motywować oraz śledzić wszystkie aspekty pracy, a ponieważ ma więcej obowiązków, w końcu przejawia więcej zepsucia i jest szybciej demaskowana. Jeśli zostanę przywódczynią, a potem wrócę do starych nawyków i ponownie będę zakłócać i zaburzać pracę z powodu mojego aroganckiego usposobienia, zostanę zdemaskowana i zwolniona, będzie to poważny problem i mogę nawet zostać usunięta oraz wyeliminowana. Wtedy nie miałabym żadnej szansy ponownie wykonywać moich obowiązków, więc jak mogłabym zostać zbawiona?”. Po przemyśleniu sprawy stwierdziłam, że wykonywanie obowiązku polegającego na pracy z tekstami jest nieco bezpieczniejsze, więc odmówiłam, mówiąc: „Mam problemy zdrowotne, a bycie przywódczynią wiąże się ze zbyt wieloma obowiązkami. Jeśli całe dnie będę tak zapracowana, moje ciało tego nie wytrzyma. Powinniście znaleźć kogoś innego”. Ostatecznie przełożeni poprosili mnie, bym to przemyślała i dała im moją ostateczną decyzję później.
Tego wieczoru po powrocie do domu dostałam gorączki i biegunki. Zrozumiałam, że za tym wszystkim kryją się Boże intencje. Pomyślałam: „Przez wszystkie lata mojej wiary w Boga przyjmowałam i wykonywałam wszelkie obowiązki, jakie wyznaczył mi kościół. Chociaż mam problemy zdrowotne, nie wpływają one na moją zdolność do wykonywania obowiązków. Dlaczego więc tym razem nie chciałam się podporządkować, gdy wybrano mnie na przywódczynię?”. Modliłam się więc i szukałam wsparcia u Boga. Po modlitwie szybko wyszukałam odpowiednie słowa Boże i zaczęłam je czytać. Bóg Wszechmogący mówi: „Istnieją jeszcze inne skutki warunkowania przez rodzinę. Na przykład członkowie twojej rodziny wciąż ci powtarzają: »Nie wyróżniaj się za bardzo z tłumu, musisz zapanować nad sobą i zachować odrobinę powściągliwości w słowach i czynach. Dotyczy to także twoich talentów, zdolności, inteligencji i tak dalej. Nie bądź tym, który się wyróżnia. Jak to mówią, „Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony” i „Wystająca krokiew gnije pierwsza”. Jeśli chcesz się chronić i zachować na dłuższą metę stabilną pozycję w grupie, do której należysz, nie bądź jak ptak, który wystawia głowę, powinieneś okazać powściągliwość i nie dążyć do tego, by wznieść się ponad wszystkich innych. Pomyśl o piorunochronie, w który podczas burzy piorun uderza najpierw, ponieważ trafia w najwyższy punkt; najwyższe drzewo jako pierwsze przyjmuje na siebie siłę wichury i zostaje powalone; podczas mrozów najwyższa góra zamarza jako pierwsza. Podobnie jest z ludźmi – jeśli ciągle wyróżniasz się spomiędzy innych i ściągasz na siebie uwagę, to gdy spostrzeże cię Partia, poważnie zastanowi się nad tym, by cię ukarać. Nie bądź jak ptak, który wystawia głowę, nie lataj samotnie. Powinieneś pozostać w stadzie. W innym razie, jeśli znajdziesz się w sercu jakiegoś protestu społecznego, to ty zostaniesz ukarany pierwszy, bo będziesz jak ptak, który wystawił głowę. Nie bądź przywódcą ani przełożonym grupy w kościele, bo w razie jakichkolwiek strat czy problemów przy pracy w domu Bożym jako przywódca lub przełożony pierwszy poniesiesz odpowiedzialność. Nie bądź więc ptakiem, który wystawia głowę, bo ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony. Musisz się nauczyć pochylać głowę i kulić się jak żółw«. Pamiętasz te słowa rodziców i kiedy nadchodzi czas wyboru przywódcy, odrzucasz to stanowisko, mówiąc: »Och, nie mogę się tym zająć! Mam rodzinę i dzieci, zanadto mnie to absorbuje. Nie mogę być przywódcą. Wy lepiej się do tego nadajecie, nie wybierajcie mnie«. A jeśli mimo to wybrano cię na przywódcę, i tak nie chcesz nim być. »Niestety muszę zrezygnować« – mówisz. »Niech któryś z was zostanie przywódcą, oddaję wam tę możliwość. Ustępuję i pozwalam wam obsadzić to stanowisko«. W głębi duszy myślisz sobie tak: »Ha! Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony. Im wyżej się wspinasz, tym bardziej bolesny jest upadek, a człowiek na szczycie jest samotny. Pozwolę, byś ty został przywódcą, a kiedy już zostaniesz wybrany, któregoś dnia wystawisz się na pośmiewisko. Nie chcę być przywódcą, nie chcę wspinać się na kolejne szczeble, bo dzięki temu nie spadnę z wysoka. Pomyślcie tylko, czyż X nie został zwolniony ze stanowiska przywódcy? Po zwolnieniu wydalono go – nie miał nawet szansy pozostać w kościele jako zwykły wierzący. To doskonała ilustracja powiedzeń „Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony” i „Wystająca krokiew gnije pierwsza”. Czy nie mam racji? Czy nie został ukarany? Ludzie muszą się nauczyć chronić siebie, przecież po to mają mózgi! Jeśli masz w głowie mózg, musisz go używać, aby się chronić. Niektórzy nie widzą tego jasno, ale właśnie tak jest w społeczeństwie i w każdej grupie ludzi – „Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony”. Wystawiając głowę, będziesz bardzo dobrze postrzegany aż do chwili, gdy ktoś do ciebie strzeli. Wtedy zdasz sobie sprawę, że ludzie, którzy stawiają się na linii ognia, prędzej czy później dostają za swoje«. Są to szczere nauki twoich rodziców i rodziny, a także głos doświadczenia, mądrość wydestylowana z ich życia, którą bez oporów sączą ci do ucha” (Jak dążyć do prawdy (12), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Ze słów Bożych dowiedziałam się, że ludzie żyją według filozofii zaszczepionych przez szatana, takich jak: „Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony”, „Wystająca krokiew gnije pierwsza”, „Im więksi są ludzie, tym trudniejszy jest ich upadek” oraz „Na szczycie jest samotnie”. Uważają, że człowiek nie powinien wyróżniać się w tłumie ani działać odważnie oraz że może się w ten sposób chronić. Żyłam według tych poglądów i wierzyłam, że będąc przywódczynią i biorąc na siebie więcej obowiązków, przejawię więcej zepsucia, a im wyżej się będę wspinać, tym bardziej dotkliwy będzie mój upadek. Mając to na uwadze, chciałam się chronić i po prostu być zwykłą wierzącą, uważając to za najbezpieczniejszą opcję. Poza tym, skoro już raz zostałam zwolniona, to gdybym ponownie została usunięta, nie miałabym nawet szansy na bycie zwykłą wierzącą. Z powodu tych głupich i absurdalnych poglądów, kiedy wybrano mnie na przywódczynię, moją pierwszą myślą było to, że jeśli nie wykonam dobrze tego obowiązku, mogę zostać zdemaskowana i wyeliminowana, co oznaczałoby, że nie miałabym szans na zbawienie i nie osiągnęłabym żadnego dobrego wyniku ani nie miałabym dobrego przeznaczenia. Dlatego szukałam jakiegoś pretekstu, by móc odmówić. Myślałam o tym, jak niewierzący mają w zwyczaju mniej mówić i mniej się wychylać po to, by prowadzić stabilne życie, by chronić siebie i zapewnić sobie pozycję w grupie. Jednocześnie zdałam sobie sprawę z tego, że mój punkt widzenia był taki sam jak niewierzących. W obliczu obowiązku oceniałam go zgodnie z tymi filozofiami szatana, żyłam w niezrozumieniu i byłam powściągliwa wobec Boga, odrzucając ten obowiązek. Byłam naprawdę samolubna i przebiegła!
Podczas moich poszukiwań przeczytałam, że słowa Boże mówią: „Niektórzy sądzą: »Każdy, kto zostaje przywódcą, to bezmyślny ignorant i sam na siebie sprowadza zgubę, bo pełnienie tej funkcji nieuchronnie prowadzi do ujawnienia skażenia na oczach Boga. Czy ujawnialiby tyle samo skażenia, gdyby nie wykonywali tej pracy?«. Cóż za niedorzeczny pomysł! Czy jeśli nie będziesz pełnił funkcji przywódcy, to nie ujawnisz zepsucia? Czy niebycie przywódcą, nawet jeśli ujawnisz przy tym mniej skażenia, oznacza, że dostąpiłeś zbawienia? Według takiej argumentacji, czy wszyscy, którzy nie służą jako przywódcy, mogą przetrwać i być zbawieni? Czy to stwierdzenie nie jest kompletnie absurdalne? Ludzie służący jako przywódcy prowadzą Bożych wybrańców, by ci jedli i pili słowo Boga i doświadczali Jego dzieła. To wymaganie i ten standard są wysokie, jest więc nieuniknione, że przywódcy ujawnią nieco skażonych stanów, kiedy rozpoczną szkolenie. To jest normalna rzecz i Bóg tego nie potępia. Nie tylko nie potępia tego, ale jeszcze oświeca, iluminuje i prowadzi tych ludzi oraz nakłada na nich dodatkowy ciężar. O ile potrafią podporządkować się Bożemu prowadzeniu i Bożemu dziełu, będą robić w życiu szybsze postępy niż zwykli ludzie. Jeśli są ludźmi, którzy dążą do prawdy, mogą wkroczyć na ścieżkę bycia doskonalonymi przez Boga. Jest to coś, co Bóg najbardziej błogosławi. Niektórzy ludzie tego nie dostrzegają i zniekształcają fakty. Ludzie uważają, że nieważne, jak bardzo przywódca się zmieni, Boga to nie obejdzie. Będzie On patrzył tylko na to, ile skażenia przejawiają przywódcy i pracownicy i potępi ich tylko na tej podstawie. Jeśli zaś chodzi o tych, którzy nie są przywódcami ani pracownikami, to ponieważ przejawiają oni niedużo skażenia, Bóg ich nie potępi, nawet jeśli się nie zmienią. Czy to nie jest absurd? Czy to nie jest bluźnierstwo przeciwko Bogu? Jeśli stawiasz Bogu tak poważny opór w swoim sercu, czy możesz zostać zbawiony? Nie możesz. Bóg ustala wyniki ludzi przede wszystkim na podstawie tego, czy posiadają prawdę i prawdziwe świadectwo, a zależy to w głównej mierze od tego, czy są oni ludźmi, którzy dążą do prawdy. Jeśli dążą do prawdy i potrafią okazać prawdziwą skruchę po tym, jak zostaną osądzeni i skarceni za popełnione wykroczenie, to o ile nie wypowiadają słów ani nie robią rzeczy, które bluźnią Bogu, o tyle z pewnością będą w stanie dostąpić zbawienia. Według waszych wyobrażeń wszyscy zwykli wyznawcy, którzy podążają za Bogiem do końca, mogą dostąpić zbawienia, a wszyscy ci, którzy służą jako przywódcy, muszą zostać wyeliminowani. Gdyby poproszono was, abyście zostali przywódcami, uznalibyście, że nie w porządku byłoby się tego nie podjąć, sądzilibyście jednak przy tym, że służąc jako przywódcy, bezwiednie ujawnilibyście skażenie i byłoby to jak wysłanie siebie na szafot. Czy to wszystko nie wynika z waszego niezrozumienia Boga? Gdyby wyniki ludzi określane były na podstawie ujawnionego przez nich skażenia, nikt nie mógłby zostać zbawiony. Jaki sens miałoby wtedy wykonywanie przez Boga dzieła zbawienia? Gdyby tak rzeczywiście było, to gdzie podziałaby się sprawiedliwość Boga? Ludzkość nie byłaby w stanie zobaczyć Jego sprawiedliwego usposobienia. Dlatego wszyscy błędnie zrozumieliście intencje Boga, co dowodzi, że nie macie o Nim prawdziwej wiedzy” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Czasami Bóg używa jakiejś sprawy, aby zdemaskować cię lub zdyscyplinować. Czy to oznacza, że zostałeś wyeliminowany? Czy oznacza to, że nadszedł twój koniec? Nie. (…) W rzeczywistości w wielu przypadkach obawy ludzi wynikają z dbania o własną korzyść. Mówiąc ogólnie, jest to obawa, że nie będą mieli żadnego wyniku. Ciągle myślą sobie tak: »Co będzie, jeśli Bóg mnie zdemaskuje, wyeliminuje i odrzuci?«. To jest twoje błędne rozumienie Boga; to są tylko twoje jednostronne domysły i przypuszczenia. Musisz przeniknąć zamiar Boga. Gdy zaś On demaskuje ludzi, nie czyni tego po to, aby ich wyeliminować. Ludzie są demaskowani po to, aby ujawnić ich braki, błędy i ich naturoistotę, aby mogli poznać siebie i stali się zdolni do prawdziwej skruchy; z tegoż właśnie powodu demaskowanie ludzi ma zatem ułatwić im wzrastanie w życiu. Bez czystego zrozumienia ludzie mają skłonności do błędnego rozumienia Boga, popadania w zniechęcenie i słabość. Mogą nawet poddać się rozpaczy. W rzeczywistości zdemaskowanie przez Boga nie musi oznaczać, że zostaniesz wyeliminowany. Ma ci to pomóc poznać własne zepsucie i sprawić, że okażesz skruchę. Ponieważ ludzie są skłonni do buntu i, gdy przejawiają zepsucie, nie starają się znaleźć rozwiązania w prawdzie, Bóg często musi stosować dyscyplinę. Dlatego czasami demaskuje ludzi, odsłaniając ich brzydotę i żałosność, sprawiając, że poznają samych siebie, co pomaga im wzrastać w życiu” (Jedynie praktykując prawdę i podporządkowując się Bogu, można osiągnąć zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Bożych zrozumiałam, że przywódcy i pracownicy, niezależnie od tego, jak wiele zepsutych skłonności ujawniają lub jakich występków dopuścili się w przeszłości, tak długo, jak dążą do prawdy i potrafią zastanowić się nad sobą, poznać siebie oraz osiągnąć prawdziwą skruchę i zmianę, mogą osiągnąć zbawienie. Bowiem jeśli ci, którzy nie są przywódcami – nawet jeśli zepsucie, które się w nich przejawia, jest minimalne, – nie dążą do prawdy lub nie mają prawdziwego zrozumienia samych siebie, ostatecznie ich usposobienie się nie zmieni i nadal nie będą mogli zostać zbawieni. W rzeczywistości to, czy zostaniemy zbawieni, czy wyeliminowani, nie ma nic wspólnego z tym, jakie obowiązki wykonujemy lub czy nasz status jest wysoki czy niski. Najważniejsze jest nasze osobiste dążenie, czyli to, czy dążymy do prawdy i ją kochamy. Dom Boży nie eliminuje ludzi na podstawie ich chwilowych działań lub zachowań, lecz decyduje o tych rzeczach w oparciu o konsekwentne zachowanie danej osoby i jej naturoistotę. Tak jak ci źli ludzie i antychryści, którzy są usuwani lub wydalani z kościoła, czują niechęć do prawdy i nienawidzą jej oraz często naruszają prawdozasady podczas wykonywania swoich obowiązków i popełniają wiele zła. Odmawiają oni okazania skruchy pomimo licznych rozmów, dlatego dom Boży usuwa ich i eliminuje. Moje poprzednie zwolnienie było spowodowane moim niezwykle aroganckim usposobieniem oraz nieprzestrzeganiem przeze mnie zasad w wykonywaniu moich obowiązków, a także doszło do niego z powodu zakłócania i utrudniania pracy kościoła. Jednak moje zwolnienie nie miało na celu wyeliminowania mnie, lecz raczej danie mi szansy na zastanowienie się nad sobą i na to, aby dzięki temu doświadczeniu okazać szczerą skruchę, a po tym, jak nieco zrozumiałam siebie, kościół zorganizował dla mnie obowiązki oparte na pracy z tekstami. Zdałam sobie sprawę z tego, że Bóg, demaskując mnie w ten sposób, chciał mnie zmienić i oczyścić, a nie wyeliminować. Kiedy stawiałam czoła różnym sytuacjom, nie szukając prawdy, nie rozumiałam stosunku Boga do ludzi oraz Jego skrupulatnych zabiegów. Absurdalnie sądziłam, że skoro już raz zostałam zwolniona, jeśli popełnię kolejny błąd, zostanę usunięta i wyeliminowana. Czy nie rozumiałam źle Bożych intencji?
Później przeczytałam więcej słów Bożych i lepiej pojęłam moją naturoistotę. Bóg mówi: „Antichrists Nie wierzą, że słowa Boga są prawdą, ani też nie wierzą, że Jego usposobienie jest sprawiedliwe i święte. Spoglądają na to wszystko przez pryzmat ludzkich pojęć i wyobrażeń i podchodzą do dzieła Bożego z ludzkiej perspektywy, poprzez ludzkie myślenie i z ludzką przebiegłością, używając szatańskiego myślenia i logiki, by nakreślić usposobienie Boga, Jego tożsamość i istotę. Antychryści, rzecz jasna, nie tylko nie przyjmują ani nie uznają Bożego usposobienia, tożsamości i istoty, lecz wręcz przeciwnie: mają całe mnóstwo pojęć, mają też sprzeciw i bunt wobec Boga i nie mają ani krzty prawdziwej wiedzy o Nim. Definicja Bożego dzieła, usposobienia i Bożej miłości w ujęciu antychrystów jest niewiadomą – wątpliwością. Są wobec nich pełni sceptycyzmu, zaprzeczają im i szkalują je. Jak zatem odnoszą się do tożsamości Boga? Boże usposobienie symbolizuje Bożą tożsamość. Z takim spojrzeniem na Boże usposobienie, jakie mają antychryści, ich stosunek do tożsamości Boga jest oczywisty: absolutne zaprzeczenie. Taka jest istota antychrysta” (Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część szósta), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Przyjemność sprawiają mi ci, którzy nie żywią wobec innych podejrzeń, i bardzo lubię także tych, którzy chętnie akceptują prawdę; tym dwóm rodzajom ludzi okazuję wielką troskę, gdyż w Moich oczach są oni uczciwymi ludźmi. Jeśli jesteś zwodniczy, twoje serce będzie cechować powściągliwość i podejrzliwość wobec wszystkich ludzi i wszystkich spraw. Z tego powodu twoja wiara we Mnie zbudowana jest na fundamencie podejrzliwości. Nigdy nie uznam takiej wiary. Nie mając prawdziwej wiary, będziesz jeszcze bardziej pozbawiony prawdziwej miłości. A jeśli jesteś w stanie wątpić w Boga i snuć na Jego temat dowolne domysły, to bez wątpienia jesteś najbardziej podstępnym z ludzi” (Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, że antychryści zaprzeczają tożsamości i istocie Boga oraz w nie wątpią. Nie wierzą, że Jego słowa są prawdą, ani w Jego sprawiedliwe i święte usposobienie. Zamiast tego badają Boże dzieło według ludzkiego punktu widzenia i rozumowania i są pełni pojęć, podejrzeń, zaprzeczeń i wątpliwości wobec Boga. Zrozumiałam, że moje zachowanie było takie samo jak zachowanie antychrysta. Zawsze podejrzewałam Boga. Po tym, jak zostałam zwolniona z funkcji kaznodziei, nie starałam się zrozumieć, w jaki sposób sprzeciwiałam się i buntowałam przeciwko Bogu, ani nie zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób zakłócałam i zaburzałam pracę kościoła. W ogóle nie rozumiałam sprawiedliwego usposobienia Boga, a zamiast tego postrzegałam Boga jako władcę, myśląc, że gdy ktoś popełni wykroczenie, Bóg nie da mu szansy na okazanie skruchy, że go usunie i wyeliminuje. Pomyślałam o tym, że stawiając mnie w obliczu tej sytuacji ze zwolnieniem, Bóg chciał skłonić mnie do refleksji, poznania siebie i wyciągnięcia wniosków. To, że zostałam wybrana na przywódczynię, było kolejną szansą od Boga na to, by się szkolić, a także Jego łaską i wywyższeniem. Ale zamiast być wdzięczna za Bożą miłość i Boże zbawienie, podejrzewałam Boga, oszukiwałam Go i odmówiłam wykonania obowiązku, traktując tę okazję do wykonania obowiązku i poznania prawdy jako swego rodzaju sztuczkę mającą na celu zdemaskowanie i wyeliminowanie mnie. Czy nie nazywałam czarnego białym i nie przeinaczałam faktów? Naprawdę nie miałam w sobie człowieczeństwa! Gdybym nadal żyła według fałszywych przekonań szatana, takich jak „Na szczycie jest samotnie” oraz „Im więksi są ludzie, tym trudniejszy jest ich upadek”, i zaniedbywała poszukiwanie prawdozasad w moich obowiązkach, nieustannie wystrzegając się Boga i źle Go rozumiejąc, skończyłabym znienawidzona przez Boga, a następnie zostałabym przez Niego zdemaskowana i wyeliminowana. Modliłam się do Boga o przebaczenie: „Boże, byłam tak podstępna i niegodziwa, zawsze podejrzliwa i wystrzegałam się Ciebie. A jednak Ty wciąż używasz swoich słów, aby mnie oświecić i poprowadzić do zrozumienia Twoich intencji. Jestem naprawdę niegodna Twego zbawienia! Boże, jestem gotowa okazać skruchę i poddać się Twoim rozporządzeniom i ustaleniom, i już więcej nie buntować się przeciwko Tobie i nie ranić Twego serca”.
Potem przeczytałam więcej słów Bożych i znalazłam ścieżkę praktyki. Bóg Wszechmogący mówi: „W rzeczywistości większość ludzi, niezależnie od tego, jaki rodzaj zepsutych skłonności przejawiają podczas wykonywania swoich obowiązków, może stopniowo zmniejszać liczbę przejawów zepsucia i ostatecznie należycie wykonywać swoje obowiązki, jeśli tylko szukają prawdy, by je rozwiązać. Jest to proces doświadczania Bożego dzieła. Gdy tylko ujawnisz zepsute usposobienie, powinieneś szukać prawdy, aby je rozwiązać, a także rozeznać i rozebrać na czynniki pierwsze swoje szatańskie usposobienie. Jest to proces walki z szatańskim usposobieniem i ma on zasadnicze znaczenie dla twojego doświadczenia życiowego. Gdy doświadczasz Bożego dzieła i zmieniasz swoje usposobienie, posługujesz się prawdami, które rozumiesz, aby zwalczać swoje szatańskie usposobienie, ostatecznie korygując swoje skażone skłonności i triumfując nad szatanem. W ten sposób osiągasz zmianę usposobienia. Proces zmiany usposobienia polega na poszukiwaniu i przyjmowaniu prawdy po to, by wyprzeć ludzkie pojęcia i wyobrażenia oraz słowa i doktryny, a także wyprzeć filozofie funkcjonowania w świecie oraz różne herezje i fałszywe przekonania pochodzące od szatana, stopniowo zastępując je prawdą i słowem Bożym. To jest proces zdobywania prawdy i zmiany usposobienia. Jeśli chcesz wiedzieć, jak bardzo zmieniło się twoje usposobienie, musisz dokładnie się przyjrzeć, ile prawd zrozumiałeś, ile wprowadziłeś w życie i ile jesteś w stanie urzeczywistnić. Musisz wyraźnie dostrzec, jak wiele twoich skażonych skłonności zostało zastąpionych prawdami, które zrozumiałeś i pozyskałeś, oraz w jakim stopniu są one w stanie kontrolować skażone skłonności w tobie, to znaczy, w jakim stopniu prawdy, które rozumiesz, są w stanie kierować twoimi myślami i intencjami oraz codziennym życiem i praktyką. Kiedy spotykają cię różne rzeczy, powinieneś dokładnie rozumieć, czy przewagę mają twoje zepsute skłonności, czy też przeważają prawdy, które rozumiesz i którymi się kierujesz. To jest standard, według którego mierzona jest twoja postawa i wejście w życie” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „W tej chwili dbaj po prostu o dążenie do prawdy, skupiaj się na wejściu w życie i staraj się dobrze wypełniać swój obowiązek. Nie ma w tym żadnego błędu! Jakkolwiek Bóg cię koniec końców potraktuje, na pewno będzie to sprawiedliwe; nie powinieneś w to wątpić i nie musisz się niczego obawiać. (…) Jeśli czasami nieświadomie stajesz się rozwiązły, a Bóg zwraca ci na to uwagę i przycina cię, zaś ty zmienisz się na lepsze, Bóg nie będzie miał ci tego za złe. Jest to normalny proces przemiany usposobienia, w którym przejawia się prawdziwe znaczenie dzieła zbawienia. To jest sprawa kluczowa” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże pozwoliły mi zrozumieć intencje Boga. Dzieło Boże służy zmianie i oczyszczeniu naszego skażonego usposobienia. Ponieważ zostaliśmy głęboko zepsuci przez szatana, nieustannie przejawiamy zepsucie w naszych obowiązkach. Dlatego musimy świadomie poszukiwać prawdy, aby ten problem rozwiązać i okazać szczerą skruchę, czyniąc stopniowe postępy w naszym wkraczaniu w życie. Tylko w ten sposób możemy ostatecznie osiągnąć zbawienie. W rzeczywistości największą przeszkodą na drodze do zbawienia jest nasze własne zepsute usposobienie, które nie ma nic wspólnego z tym, jakie obowiązki się wykonuje. Nawet gdybym nie wykonywała obowiązku przywódczyni, gdyby moje zepsute usposobienie nie zostało naprawione, to i tak zostałabym zdemaskowana i wyeliminowana. Jako istota stworzona musiałam zaakceptować Boże rozporządzenia i ustalenia oraz podporządkować się im, musiałam dać z siebie wszystko wykonując moje obowiązki i nie mogłam już dłużej źle rozumieć Boga ani się Go wystrzegać! Zrozumiawszy Boże intencje, nie bałam się już, że zostanę zdemaskowana lub wyeliminowana jako przywódczyni, więc napisałam do przełożonych, że przyjmuję ten obowiązek.
Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałam swoje podstępne usposobienie, które powodowało, że byłam podejrzliwa i powściągliwa wobec Boga, a także zyskałam wgląd w swoje własne niedorzeczne poglądy. Zdałam sobie sprawę z tego, że kiedy Bóg demaskuje ludzi, robi to nie po to, by ich wyeliminować, ale raczej po to, by ich oczyścić i zbawić, niezależnie od tego, jak On działa. Dziękuję Bogu!