6. Podwójny kłopot źródłem testu
Sobota, 15 października 2022 r., słonecznie, nadchodzące zachmurzenie
Nie tak dawno temu miały miejsce szeroko zakrojone działania wymierzone w kościół w Huaxi, po których przywódcy zorganizowali mój przyjazd, abym pomogła w usunięciu konsekwencji. Dzisiaj dotarłam do tego kościoła, po czym Wang Ying zabrała mnie do domu dla gości i poinformowała: „26 września aresztowano wielu naszych braci, sióstr, przywódców i pracowników. Większość naszych domów przestała być bezpieczna; policja ma nazwiska oraz zdjęcia tych z nas, których nie aresztowano, więc trudno jest nam przychodzić do pracy”. Kiedy to usłyszałam, zrobiło mi się bardzo ciężko na sercu. Pomyślałam sobie: „Zamierzałam wrócić zaraz po zakończeniu tutaj pracy. Ale teraz widzę, że jest tu znacznie gorzej, niż sobie wyobrażałam. Aresztowano tak wielu naszych braci, sióstr, przywódców i pracowników; trzeba przewieźć wiele ksiąg zawierających Boże słowa. Nie będzie teraz łatwo znaleźć bezpieczne miejsce, a poza tym muszę omówić ustalenia dotyczące pracy z osobami, których bezpieczeństwo jest zagrożone. Nigdy nie wiadomo, kiedy będę obserwowana, a następnie trafię do aresztu. Policja wyłapuje teraz wiernych jak szalona. Biorąc pod uwagę to, co się teraz dzieje, gdyby mnie aresztowano, zadręczyliby mnie na śmierć. Gdyby policja zamęczyła mnie na śmierć podczas tortur, czy nie straciłabym okazji do wykonywania swojego obowiązku? Jak mogłabym wtedy zostać zbawiona?”. Ale później naszła mnie myśl, że ta sytuacja wystąpiła zgodnie z suwerenną władzą i ustaleniami Boga. Kierując się rozumem, podporządkowałam się tym okolicznościom i od razu zaczęłam sprawdzać, jak przedstawia się sytuacja związana z księgami zawierającymi słowa Boże.
Po wyjściu Wang Ying siostra, u której się zatrzymałam, powiedziała mi, że księgi nie zostały zabrane ani z jej domu, ani z domu jej brata, a brat został aresztowany. Moje serce zadrżało, gdy to usłyszałam: naszych braci i siostry aresztowano ponad 20 dni temu, a te księgi ze słowami Bożymi nadal znajdowały się w miejscach, które nie były bezpieczne. Doznalibyśmy niepowetowanej straty, gdyby wpadły w ręce policji. Należy chronić księgi za wszelką cenę. Ale gdy tylko pomyślałam, że mam je sama przewieźć, zmartwiłam się. Przypomniałam sobie siostrę, którą policja złapała, gdy przewoziła księgi, a następnie pobiła na śmierć. A jeśli zostanę złapana podczas przewożenia ksiąg? Policja nigdy by mnie nie wypuściła i najprawdopodobniej dostałabym ciężki wyrok. Być może zostałabym pobita na śmierć. Czy nie oznaczałoby to końca mojego życia jako wyznawczyni Boga? Byłam rozdarta między moją przyszłością a interesami domu Bożego. W moim sercu gwałtownie wezbrały ból i konflikt. Gdybym, jako wyznawczyni Boga, po prostu stała obok i nic nie robiła, pozostawiając księgi ze słowami Bożymi w zagrożeniu, zadręczyłyby mnie wyrzuty sumienia. W związku z tym szybko zaczęłam rozmawiać z siostrą o tym, gdzie schować księgi. Jednak otoczenie było wrogie i nie przychodziło nam do głowy żadne odpowiednie miejsce. Bardzo ciążyło mi na sercu to, że praca nie posuwa się do przodu.
Poniedziałek, 17 października 2022 r., pochmurnie
Wczoraj do późnej nocy rozmawiałyśmy o pracy, więc zostałam na noc w domu siostry Song Yi. Dzisiaj po południu przyszła Wang Ying i powiedziała mi z niepokojem: „Pojawiło się ognisko epidemii i wczoraj wieczorem w mieście wprowadzono lockdown. Nie możesz wrócić”. Zmartwiłam się tymi słowami. Walka z konsekwencjami policyjnego nalotu już jest wystarczająco trudna, a teraz nadeszła epidemia i w mieście wprowadzono lockdown. Jak praca zostanie teraz wykonana, skoro mamy do czynienia z takim podwójnym kłopotem? Epidemia szaleje; na zewnątrz wszędzie są patrole. Wszystkie punkty kontrolne znajdują się pod ścisłym nadzorem. Nawet gdybym znalazła bezpieczne miejsce na księgi, nie byłabym w stanie zapewnić im bezpieczeństwa, gdyby patrol policji złapał mnie podczas ich przewożenia. Strata byłaby jeszcze większa. Ale nie mogę też tak po prostu pozostawić ksiąg w miejscach, które nie są bezpieczne. Co mam zrobić? Moją jedyną nadzieją jest rychłe zniesienie lockdownu, co umożliwi mi jak najszybsze przewiezienie ksiąg.
Czwartek, 10 listopada 2022 r., zachmurzenie i opady deszczu
Tego ranka z niecierpliwością wyglądałam przez okno. Na ulicy biegnącej poniżej stała długa kolejka ludzi czekających na test PCR. Absolutnie nic nie wskazywało na to, że lockdown zostanie zniesiony. Z niepokojem nalegałam, aby siostra, u której się zatrzymałam, sprawdziła, czy istnieje jakieś inne wyjście. Powiedziała mi zrezygnowanym tonem: „Epidemia rozwija się coraz bardziej. Nikt nie może opuszczać okolicy; wszystko jest zamknięte”. Słowa te jeszcze bardziej mnie zaniepokoiły i pomyślałam: „Jak mam wykonać tę pracę, gdy w mieście panuje całkowity lockdown? Jeśli ta sytuacja się utrzyma, jak przewiozę księgi ze słowami Bożymi? Kiedy właściwie skończy się lockdown? Jestem tu od ponad 20 dni, a policja ściga również siostrę, u której się zatrzymałam. W każdej chwili mogę zostać aresztowana. W mieście jest duże ryzyko zarażenia, więc nawet jeśli lockdown zostanie zniesiony, to gdy wyjdę na zewnątrz, mogę bardzo łatwo się zarazić i trafić na kwarantannę. A jeśli się zarażę i umrę tutaj?” Rozmyślając o tym, poczułam słabość w sercu. Naszła mnie taka myśl: „Nie mam teraz nawet miejsca, w którym mogłabym się bezpiecznie zatrzymać. To zbyt niebezpieczne! Muszę jak najszybciej dokończyć tutaj swoją pracę i wrócić, abym nie musiała się ukrywać w różnych miejscach i żyć pośród takich ograniczeń. Ale teraz szaleje epidemia; autobusy i pociągi już nie kursują, więc jak mam wrócić?” Ciągle myślałam o tym, jak bezpiecznie wrócić. Im więcej myślałam, tym bardziej oddalałam się od Boga. Martwiłam się i byłam zdenerwowana. Dręczyło mnie to.
Tego wieczora źle się czułam. Dudniło mi w głowie, a całe ciało miałam obolałe i osłabione. Nie mogłam utrzymać się na nogach i moje ciało było bezwładne. Oparłam głowę na stole i nie byłam w stanie jej podnieść. Czułam się tak, jakbym miała objawy koronawirusa. Byłam tym wszystkim tak zakłopotana. Jak mogłam tak nagle zachorować, skoro wcześniej absolutnie nic mi nie było? Czego mam się nauczyć? Jakie Bóg ma intencje w tej sytuacji?
Piątek, 11 listopada 2022 r., słonecznie
Podczas dzisiejszych porannych ćwiczeń duchowych przeczytałam następujące słowa Boże: „W Chinach kontynentalnych wszystkich wybrańców Boga spotkały represje i aresztowania ze strony wielkiego czerwonego smoka. Doświadczyli oni również pewnych pokus. Postawa wszystkich tych, którzy są zdolni dążyć do prawdy, niezależnie od wszelkich ich słabości i porażek, stopniowo rosła w siłę i osiągnęli oni wejście w życie. Jeżeli ponownie zetkną się z warunkami i pokusami, których doświadczali w przeszłości, zachowają pewną wiarę. Jeżeli któregoś dnia doświadczenie doprowadzi ich do punktu, w którym nie będą bali się śmierci i wyraźnie ujrzą, że życie i śmierć ludzi w istocie są w Bożych rękach, że to Bóg nimi rozporządza i je organizuje, czyż nie będzie to oznaczać, że ich wiara się pogłębiła? Zupełnie jak w wieku Starego Testamentu: dlaczego lwy nie zagryzły Daniela, gdy wrzucono go do ich jaskini? Ponieważ wierzył on, że Bóg nie pozwoli lwom go zagryźć. Co zatem myślał sobie Daniel w duszy? Nie uskarżał się na Boga. W głębi serca rzekł: »Bóg wrzucił mnie do jaskini lwów. I ja, i lwy jesteśmy stworzeniami. Jeżeli Bóg pozwoli im mnie pożreć, to znaczy, że nadszedł czas mojej śmierci. Jeśli zaś na to nie pozwoli, lwy mnie nie pożrą. To dowodzi, że nadal powinienem żyć w Bożych rękach, a czas trwania mojego życia jeszcze nie dobiegł końca i nie powinienem umierać. To Stwórca o tym decyduje«. Kiedy Danielowi przyszło zmierzyć się z tą sprawą, po pierwsze nie zaparł się imienia Boga; po drugie, nie miał żadnych podejrzeń co do tego, co uczynił Bóg, nie osądzał tego ani nie potępiał, nie buntował się też przeciwko Bogu i był w stanie podporządkować się Bożym ustaleniom. Tym samym szatan został pokonany i upokorzony. Czym więc były czyny Daniela i co przejawiał swoimi działaniami? Stanowiły one świadectwo. Tylko wtedy, gdy przybierzesz taką postawę, spotkają cię tego rodzaju próby. Przyjmijmy, że Bóg wrzuci cię do jaskini lwów, a ty się nie przestraszysz i lwy nie będą miały odwagi cię pożreć – będzie to stanowiło dowód na to, że masz prawdziwą wiarę i że wkroczyłeś na ścieżkę bycia doskonalonym. Na tym właśnie polega rozwój życiowy. Wtrącenie do jaskini lwów również stanowi próbę, podobnie jak odebranie Hiobowi ogromnego bogactwa. Co przejawiał Hiob? (Podporządkowanie). Co sprawiło, że był on w stanie się podporządkować? Otóż Hiob nie żywił żadnych wątpliwości co do Bożych czynów. Nie miało znaczenia, czy Bóg go nagradzał, czy mu coś odbierał – Hiob godził się na wszystko. Nawet gdyby Bóg jednego dnia dawał, a następnego odbierał, Hiob i tak by się temu podporządkował. Niezależnie od tego, jak działał Bóg, Hiobowi to odpowiadało; pozwalał Bogu rozporządzać wedle woli i podporządkowywał Mu się. Był zgodny z Bogiem. Nie miało znaczenia, jak postępował Bóg; nawet gdy z nim igrał, on i tak potrafił się podporządkować. (…) Prawdziwa wiara obejmuje prawdziwe podporządkowanie, a prawdziwe podporządkowanie rodzi prawdziwą wiarę. Jeżeli masz prawdziwą wiarę i jesteś w stanie prawdziwie się podporządkować, to jaka próba może cię pokonać? Jakie warunki mogą cię przerosnąć? Żadne. Nawet jeżeli zostaniesz wrzucony do jaskini lwów, nie będą one miały odwagi, by cię pożreć. Czyż nie jest to coś dobrego? (Zgadza się)” (Boże omówienie). Słowa Boże rozświetliły moje serce jak latarnia morska. Gdy Daniela, prześladowanego przez króla, wrzucono do jaskini lwów, nie obwiniał Boga, mimo że stanął w obliczu śmierci. Zamiast tego trzymał się mocno swojej wiary w suwerenną władzę, jaką Bóg sprawuje nad wszystkim, i całkowicie oddał się Bogu. Miał prawdziwą wiarę w Boga. Zainspirowałam się doświadczeniem Daniela. Pokazało mi ono, że ja, podobnie jak Daniel, muszę mieć taką samą wiarę w Boga i podporządkować się Jego suwerennej władzy podczas ucisku i prześladowań. Jednak w obliczu tych rzeczywistych sytuacji brakowało mi wiary, jaką posiadał Daniel. Kiedy wymierzono w kościół szeroko zakrojone działania i konieczne było szybkie przewiezienie ksiąg ze słowami Bożymi, w pierwszej kolejności myślałam o znacznym ryzyku związanym z tym obowiązkiem. Bałam się, że policja złapie mnie po drodze i pobije na śmierć. Kiedy wybuchła pandemia, bałam się zarażenia i śmierci, żyłam w poczuciu strachu i tchórzostwa. Chciałam nawet porzucić swój obowiązek, aby chronić siebie i jak najszybciej uciec. Te wrogie warunki ujawniły we mnie brak prawdziwej wiary w Boga i podporządkowania się Jemu. Gdy niewierzący widzą całe miasto ogarnięte pandemią, trzęsą się ze strachu i przerażenia. To dlatego, że nie wierzą w Boga i nie mają na kim polegać. Ale ja, wyznawczyni Boga, mimo to byłam tak przestraszona i nie wierzyłam we wszechmoc oraz suwerenną władzę Boga, więc jak mogłam nazywać siebie Jego wyznawczynią? Myślałam o Danielu, który znalazł się na obcej ziemi i był prześladowany przez króla, który nie pozwalał mu modlić się do Boga. Daniel odmówił kompromisu z mocami ciemności, wybierając śmierć zamiast uległości i nadal modlił się do Boga. Ostatecznie wrzucono go do jaskini lwów, ale lwy nie ośmieliły się zrobić mu krzywdy, ponieważ miał on Boga u swojego boku. Podobnie, bez względu na to czy stajemy w obliczu pandemii, czy też aresztowań, wszystko jest w rękach Boga. To czy zostanę aresztowana, czy nie, zależy całkowicie od Boga. Nawet jeśli zostanę aresztowana i uwięziona, powinnam oddać się Bogu i trwać w moim świadectwie o Nim. Jeśli złapię wirusa, podporządkuję się Jego rozporządzeniom i ustaleniom. Nawet jeśli umrę, nie będę narzekać. Najpilniejszą sprawą jest teraz ochrona ksiąg ze słowami Bożymi. Bez względu na ryzyko, muszę polegać na Bogu, jeśli chodzi o ich jak najszybsze przewiezienie. Muszę wyzbyć się zmartwień i pracować jako jeden zespół z moimi braćmi i siostrami, aby właściwie poradzić sobie z konsekwencjami tej sytuacji. Gdy zaczęłam tak myśleć, poczułam wielką ulgę. Dziś po południu, zanim się zorientowałam, poczułam się lepiej.
Czwartek, 15 grudnia 2022 r., deszczowo
Jak szybko mija czas. Minęły dwa miesiące, odkąd tu przyjechałam. Od kiedy się tu pojawiłam, zajmuję się konsekwencjami działań wymierzonych w kościół, ale wrogie otoczenie opóźnia postępy. Wczoraj wieczorem dowiedziałam się, że ktoś zachował się jak Judasz i wydał wielu przywódców, pracowników, braci oraz sióstr. Pomyślałam sobie: „Domy, w których ludzie mogli się zatrzymać, nie są już bezpieczne. Cała nasza praca jest poważnie utrudniona, a teraz sytuacja jeszcze się pogorszyła. Ile czasu zajmie ukończenie pracy?” Sparaliżowała mnie ta myśl. Dziś wieczorem przyszła Wang Ying, i powiedziała, że poprzedniego wieczora najprawdopodobniej była śledzona i że to miejsce nie jest już bezpieczne. Zasugerowała mi powrót. Wydawało mi się, że powinnam przystać na jej propozycję i pomyślałam: „W tak złej sytuacji najlepiej byłoby wrócić. W każdym razie nie jest tak, że nie chcę tu zostać, ale po prostu nie ma tu bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym się zatrzymać. Mam teraz pełne prawo odejść”. Ale gdy tylko pomyślałam o wyjeździe, znów poczułam się winna. Jest tutaj jeszcze tyle pracy do wykonania. Czy porzucenie moich obowiązków i odejście byłoby słuszne? Chociaż obecnie sytuacja jest niebezpieczna, nasi bracia i siostry nadal znajdują sposób, aby tutaj przychodzić i rozmawiać o pracy. Gdybym wróciła, nie mogłabym kontrolować pracy. Ale nie ma tu bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym się zatrzymać. Żyję w ciągłym strachu i niepokoju, jak przestraszony ptak. Czuję się tak rozdarta. Czy powinnam wyjechać, czy zostać? Nie wiem, co robić.
Niedziela, 18 grudnia 2022 r., słonecznie
Dzisiaj nadal rozmyślałam: „Dlaczego zawsze chcę uciekać, gdy staję w obliczu wrogich warunków?” Otrzymałam od pewnej siostry list, który głęboko mnie poruszył. Opowiedziała w nim, jak po wyjściu z aresztu chciała zostać w kościele, aby uporać się z konsekwencjami działań policji. Ale ponieważ obawiała się, że policja może ją w każdej chwili aresztować, odeszła. W rezultacie przez jakiś czas nie była w stanie wykonywać swojego obowiązku, co napawało ją żalem. W szczególności przytoczyła fragment słów Bożych, który bardzo dobrze pasował do mojego stanu. Bóg Wszechmogący mówi: „Gdy mówimy o pozytywnej stronie procesu wykonywania obowiązków, to jeśli potrafisz je traktować we właściwy sposób, nigdy ich nie porzucasz bez względu na zaistniałe okoliczności, a nawet gdy inni tracą wiarę i przestają wykonywać obowiązki, ty nadal trzymasz się swoich i nigdy ich nie porzucasz, ale wykonujesz je od początku do końca, zawsze pozostając niezłomnym i lojalnym wobec nich, to naprawdę traktujesz swoje obowiązki jako obowiązki i wykazujesz się pełną lojalnością. Jeśli jesteś w stanie sprostać temu standardowi, to zasadniczo spełniłeś wymóg należytego wykonywania obowiązków; jest to pozytywna strona. Jednak negatywną stroną jest to, że przed osiągnięciem tego standardu trzeba umieć opierać się różnym pokusom. Jakiego rodzaju problemem jest to, że ktoś nie może oprzeć się pokusom w trakcie wykonywania swojego obowiązku, więc porzuca go i ucieka, tym samym go zdradzając? Jest to równoznaczne ze zdradą Boga. Zdradzenie Bożego zadania oznacza zdradę Boga. Czy ktoś, kto zdradza Boga, może jeszcze zostać zbawiony? Taka osoba jest skończona; zniknęła dla niej wszelka nadzieja, a obowiązki, które wcześniej wykonywała, były jedynie wykonywaniem pracy i przepadły na dobre wraz z jej zdradą. Dlatego wierne trzymanie się swoich obowiązków jest kluczowe; gdy to czynimy, jest dla nas nadzieja. Lojalnie wypełniając swoje obowiązki, można zostać zbawionym i zyskać aprobatę Boga. Co wszyscy uważają za najtrudniejszą część wiernego trzymania się swoich obowiązków? Umiejętność oparcia się pokusom. Co obejmują te pokusy? Pieniądze, status, intymne relacje, uczucia. Co jeszcze? Jeśli pewne obowiązki niosą ze sobą ryzyko, a nawet zagrożenie życia, i wykonywanie ich może skutkować aresztowaniem i uwięzieniem, a nawet prześladowaniem aż do śmierci, czy mimo to potrafisz wykonywać swój obowiązek? Czy potrafisz wytrwać? To, czy komuś łatwo przyjdzie przezwyciężyć te pokusy, zależy od tego, czy dąży on do prawdy. Zależy to od zdolności do stopniowego rozeznawania i rozpoznawania tych pokus podczas dążenia do prawdy, od rozpoznawania ich istoty i szatańskich sztuczek, które się za nimi kryją. Wymaga to również rozpoznania własnych skażonych skłonności, swojej naturoistoty i swoich słabości. Trzeba też nieustannie prosić Boga o ochronę, by móc oprzeć się tym pokusom. Jeśli ktoś jest w stanie im się oprzeć i trwać wiernie przy swoim obowiązku, nie dopuszczając się zdrady ani ucieczki bez względu na okoliczności, to prawdopodobieństwo, że zostanie zbawiony, sięga 50 procent. Czy łatwo osiągnąć te 50 procent? Każdy krok jest wyzwaniem najeżonym niebezpieczeństwami; niełatwo to osiągnąć!” (Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże głęboko poruszyły moje serce. Intencją Boga jest nadzieja, że zawsze będę trzymała się swoich obowiązków, bez względu na okoliczności, jakie mogę napotkać, i nie ucieknę ani nie dopuszczę się zdrady. Tylko wtedy będę dawała prawdziwe świadectwo. Jeśli w obliczu wrogich warunków wycofam się z powodu tchórzostwa i strachu, porzucając swoje obowiązki w imię ochrony siebie, zdradzę Boga i stracę swoje świadectwo. Ponieważ aresztowano tak wielu braci i sióstr, należy pilnie zająć się konsekwencjami akcji policyjnej. Przeczytałam tak wiele słów Bożych i cieszyłam się wszystkim, co Bóg zapewniał, ale w chwili prawdy nie jestem w stanie pozostać lojalna wobec Boga ani odegrać swojej roli jako istota stworzona. Chcę nawet wykorzystać wrogie warunki jako usprawiedliwienie dla odejścia. Ależ jestem egoistyczna i przebiegła! Jeśli odejdę, nie będę w stanie omawiać pracy twarzą w twarz z braćmi i siostrami. Wpłynie to na tę pracę. Poza tym, z powodu masowych aresztowań, w braciach i siostrach zaczynają pojawiać się płochliwość i strach, więc musimy teraz wspierać się nawzajem i dodawać sobie otuchy. Będę musiała częściej rozmawiać z nimi o Bożej intencji oraz o tym, jak dobrze wypełniać nasze obowiązki w obliczu prześladowań i trudności. Zatem jeśli tu zostanę, będzie to korzystne dla pracy. Gdybym troszczyła się tylko o własne interesy i porzuciła swój obowiązek z obawy, że stracę życie, byłaby to po prostu dezercja i zdrada Boga. Jakie byłoby to egoistyczne, nikczemne i pozbawione człowieczeństwa! Mając to na uwadze, wiem, co muszę zrobić. Nie mogę pozwolić, aby obecne okoliczności mnie przestraszyły ani nie mogę porzucić swojego obowiązku i odejść tylko dlatego, że Wang Ying jest śledzona, a ja boję się, że zostanę w to wmieszana. Muszę polegać na Bogu i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby zająć się pracą nad konsekwencjami, do której mnie tu przysłano. Bez względu na zagrożenia, które mogą mnie spotkać, lub stopień trudności tej pracy, jestem gotowa ofiarować swoją lojalność. Bez względu na to, czy przeżyję, czy umrę, powierzę się Bogu, pozwolę Mu rozporządzać wszystkim i podporządkuję się Jego suwerennej władzy oraz ustaleniom. Nawet jeśli ceną za to będzie moje życie, dobrze wykonam tę pracę.
Wtorek, 20 grudnia 2022 r., słonecznie
Rozmyślając nad każdą sytuacją, jaka mi się przydarzyła, zastanawiałam się: „Dlaczego chcę uciec i porzucić swój obowiązek, gdy stykam się z zagrożeniem? Jaka natura mną steruje?”. Podczas poszukiwań zobaczyłam dwa fragmenty słów Bożych: „Antychryści są skrajnie egoistyczni i niegodziwi. Nie mają prawdziwej wiary w Boga, a tym bardziej nie ma w nich lojalności wobec Niego; kiedy natrafiają na problem, chronią i zabezpieczają tylko siebie. Nic nie jest dla nich ważniejsze od własnego bezpieczeństwa. Dopóki żyją i unikają aresztowania, dopóty nie obchodzi ich, jak wielkie szkody ponosi dzieło kościoła. Tacy ludzie są skrajnie egoistyczni, w ogóle nie myślą o braciach i siostrach ani o dziele kościoła, myślą tylko o własnym bezpieczeństwie. To antychryści. (…) Antychryści porzucają dzieło kościoła oraz Boże ofiary i nie ustalają tego, co ludzie mają następnie uczynić. To zupełnie tak, jakby pozwalali wielkiemu, czerwonemu smokowi zagarnąć Boże ofiary i Jego wybrańców. Czyż nie jest to potajemna zdrada zarówno owych ofiar, jak i wybrańców? Kiedy ludzie wierni Bogu wiedzą jednoznacznie, że dane środowisko jest niebezpieczne, to zanim sami się wycofają, mimo wszystko podejmują ryzyko związane z radzeniem sobie z następstwami sytuacji i ograniczają straty w domu Bożym do minimum. Nie stawiają na pierwszym miejscu własnego bezpieczeństwa. Powiedz mi, kto w tym niegodziwym kraju wielkiego, czerwonego smoka może zapewnić, że wiara w Boga i wykonywanie obowiązku nie będzie wiązało się z żadnym niebezpieczeństwem? Jakikolwiek obowiązek się podejmuje, wiąże się on z pewnym ryzykiem – ale wykonywanie obowiązku zleca Bóg i podążając za Bogiem, trzeba podjąć ryzyko jego wykonania. Trzeba wykazać się mądrością i podjąć działania zapewniające bezpieczeństwo, ale nie należy stawiać swojego osobistego bezpieczeństwa na pierwszym miejscu. Należy rozważyć intencje Boga, stawiając na pierwszym miejscu pracę Jego domu i szerzenie ewangelii. Wypełnienie Bożego posłannictwa jest tym, co liczy się najbardziej i jest na pierwszym miejscu. Antychryści przyznają najwyższy priorytet swojemu osobistemu bezpieczeństwu; są przekonani, że nic poza tym ich nie dotyczy. Nie obchodzi ich to, że coś przydarza się komuś innemu, bez względu na to, o kogo chodzi. Dopóki nic złego nie przytrafia się samym antychrystom, czują się swobodnie. Są zupełnie pozbawieni lojalności, co wynika z ich naturoistoty” (Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Antychryści nie są lojalni wobec Boga. Gdy zostanie im przydzielona praca, przyjmują ją z radością i składają piękne deklaracje, lecz w obliczu niebezpieczeństwa uciekają najszybciej ze wszystkich; jako pierwsi rzucają się do ucieczki. To pokazuje, że ich egoizm i niegodziwość są szczególnie dotkliwe. Ludzie tego pokroju nie mają poczucia odpowiedzialności i nie są lojalni. Gdy stają w obliczu problemu, potrafią jedynie czmychnąć i się ukryć; myślą tylko o tym, jak się uchronić i nigdy nie zważają na swoje powinności czy obowiązki. W trosce o własne bezpieczeństwo antychryści nieustannie ujawniają swoją egoistyczną i niegodziwą naturę. Ani dzieło domu Bożego, ani własne obowiązki nie są dla nich priorytetem, a jeszcze mniejszą wagę przywiązują do interesów domu Bożego. Na pierwszym miejscu stawiają natomiast własne bezpieczeństwo” (Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg obnaża egoizm i nikczemność antychrystów. Gdziekolwiek się oni znajdują, gdy napotykają wrogie warunki podczas wykonywania swojego obowiązku, myślą tylko o sobie. Przywiązują szczególną wagę do własnego życia i bezpieczeństwa. W przypadku naruszenia ich własnych interesów porzucają pracę w domu Bożym i nie okazują lojalności Bogu. Kiedy czytałam słowa Boże obnażające antychrystów, coś ukłuło mnie w serce. Czyż nie postępowałam w ten sposób? Będąc świadkiem złej sytuacji panującej tutaj w kościele i wybuchu epidemii, bałam się, że policja mnie aresztuje i zamęczy na śmierć; bałam się również, że zarażę się wirusem i umrę. Szczególnie bałam się śmierci i chciałam jak najszybciej uciec. Żyjąc według szatańskich trucizn, takich jak „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”, „Każdy jest kowalem swojego losu” i „Nawet marne życie jest lepsze niż dobra śmierć”, uważałam, że w życiu należy myśleć o sobie; wolałabym ciągnąć dalej nikczemne istnienie niż zapłacić cenę za wypełnienie swojego obowiązku. Jestem zbyt egoistyczna i nikczemna! Ci bracia i siostry, którzy lojalnie wypełniają swoje obowiązki, choć wiedzą, jakie ryzyko podejmują w tak wrogim otoczeniu, trzymają się mocno swoich obowiązków, polegając na Bogu, ryzykując życie, i ostatecznie chroniąc księgi ze słowami Bożymi oraz dbając o bezpieczeństwo innych braci i sióstr. Porównanie z nimi bardzo mnie zawstydziło. Panują tu wrogie warunki, epidemia narasta, ale są jeszcze bracia i siostry, którzy narażają się na ryzyko, goszcząc mnie, a ja wciąż martwię się o siebie i nie potrafię całym sercem poświęcić się mojemu obowiązkowi. Naprawdę brakuje mi człowieczeństwa! Gdybym miała jakiekolwiek sumienie lub rozum i wiedziała, że księgi ze słowami Bożymi są w niebezpieczeństwie, zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić, że praca nad konsekwencjami działań wymierzonych w kościół zostanie wykonana prawidłowo, i zminimalizować straty. Gdybym naprawdę uciekła, a księgi ze słowami Bożymi nie zostałyby przewiezione na czas, najprawdopodobniej wpadłyby w ręce wielkiego czerwonego smoka. Jeszcze więcej braci i sióstr byłoby zagrożonych aresztowaniem i w wyniku tego wejście w życie braci i sióstr poniosłoby jeszcze większe szkody. W ten sposób, nawet gdybym uniknęła schwytania i uratowała własne życie, miałabym na sumieniu poważny występek. Byłabym przepełniona przytłaczającym żalem, ale byłoby za późno, aby cokolwiek z tym zrobić! Przypomniałam sobie, co powiedział Pan Jezus: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz nie mogą zabić duszy. Bójcie się raczej tego, który może i duszę, i ciało zatracić w piekielnym ogniu” (Mt 10:28). „Kto znajdzie swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10:39). Przypomniałam sobie również fragment słów Boga Wszechmogącego, który brzmi: „Rodzina, bogactwo i rzeczy materialne należące do tego życia są rzeczami zewnętrznymi; jedyną rzeczą związaną z wnętrzem człowieka jest samo życie. Dla każdego żyjącego człowieka życie jest rzeczą najcenniejszą, najbardziej wartościową i tak się złożyło, że ci ludzie mogli ofiarować to, co mieli najcenniejszego – własne życie – jako potwierdzenie i świadectwo miłości Boga do człowieka. Aż do śmierci nie wyparli się imienia Boga, nie wyparli się dzieła Bożego i wykorzystali ostatnie chwile swojego życia, aby nieść świadectwo o istnieniu tego faktu – czy to nie jest najwyższa forma świadectwa? To najlepszy sposób wypełnienia swojego obowiązku; na tym polega wypełnienie odpowiedzialności. Nie porzucili swojego obowiązku, kiedy szatan im groził i ich terroryzował, a nawet gdy na koniec zmusił ich, by zapłacili cenę życia. Tym właśnie jest wypełnienie swojego obowiązku w najwyższym stopniu. Co chcę przez to powiedzieć? Czy chcę powiedzieć, że macie użyć tego samego sposobu, aby świadczyć o Bogu i głosić Jego ewangelię? Niekoniecznie musicie tak zrobić, ale powinniście zrozumieć, że jest to wasza odpowiedzialność, że jeśli Bóg będzie tego od was potrzebował, macie to uznać za coś, co nakazuje wam honor. W dzisiejszych czasach ludzie noszą w sobie lęk i niepokój, ale czemu służą te uczucia? Po co masz się martwić, skoro Bóg tego od ciebie nie wymaga? Jeśli Bóg będzie tego od ciebie potrzebował, nie powinieneś uchylać się od tej powinności ani jej odrzucać. Powinieneś aktywnie współpracować i przyjąć to bez obaw. Bez względu na to, jak ktoś umiera, nie powinien umierać przed obliczem szatana ani w jego rękach. Jeśli ktoś ma umrzeć, powinien umrzeć w rękach Boga. Ludzie przyszli od Boga i do Boga wracają – takie przekonanie i taką postawę powinna mieć istota stworzona” (Szerzenie ewangelii jest powinnością, do której wszyscy wierzący są moralnie zobowiązani, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże uświadomiły mi, że w przypadku zetknięcia się z niebezpieczeństwem i groźbą śmierci podczas wypełniania swojego obowiązku, powinnam pozostać lojalna wobec Boga. Nawet jeśli będzie to oznaczało poświęcenie mojego życia, będę trzymała się mocno swojego obowiązku i nigdy nie ulegnę szatanowi. Stanowi to najpotężniejsze świadectwo pokonania szatana, które jest akceptowane przez Boga. Jeśli w obliczu gróźb śmierci, z powodu strachu przed nią odmówię wykonania zadania wyznaczonego przez Boga, stanie się to piętnem hańby i zostanie znienawidzone przez Boga. Prorocy i apostołowie na przestrzeni wieków ginęli okrutną śmiercią w imię głoszenia ewangelii i świadczenia o Bogu: niektórzy zostali rozerwani przez konie, innych zarąbano, a jeszcze innych spalono. Piotra nawet ukrzyżowano głową w dół za Boga. W dniach ostatecznych Partia Komunistyczna aresztowała wielu braci i sióstr i poddała ich brutalnym torturom za rozpowszechnianie ewangelii królestwa. Nawet u progu śmierci nadal odmawiają oni zaparcia się imienia Boga; natomiast niektórzy, pomimo tortur prowadzących do śmierci, odmawiają przyjęcia roli Judasza lub zdrady Boga. Składają oni piękne i donośne świadectwa dla Boga. Wykorzystują własne życie, aby bronić prawdziwej drogi, a ich śmierć stanowi obwieszczenie i świadectwo dla tego złego świata, że Bóg jest jedynym prawdziwym Bogiem, Stwórcą. Nie będą się wahać, nawet jeśli będzie to oznaczało poświęcenie swojego życia. Oddanie życia, aby świadczyć o Bogu, to wartościowy i znaczący czyn. Jest to najwyższa forma świadectwa. Gdy dotarło to do mnie, mój strach zmalał. Byłam gotowa stawić czoła tej sytuacji, polegając na Bogu.
W tym momencie przyszły mi do głowy te słowa Boże. Bóg Wszechmogący mówi: „Bez względu na to, jak »potężny« jest szatan, niezależnie od tego, jaki jest on śmiały i ambitny, niezależnie od tego, jak wielka jest jego zdolność do czynienia szkód, niezależnie od tego, jak szeroki jest zakres technik, którymi deprawuje i kusi człowieka, niezależnie od tego, jak sprytne są sztuczki i schematy, którymi zastrasza człowieka, bez względu na to, jak zmienna jest forma, w jakiej istnieje, nigdy nie był w stanie stworzyć choć jednej żywej istoty, nigdy nie był w stanie ustanowić praw ani reguł dla istnienia wszystkich rzeczy i nigdy nie był w stanie rządzić ani kontrolować żadnej rzeczy, czy to ożywionej czy nieożywionej. W całym kosmosie i w obrębie firmamentu nie istnieje ani jedna osoba czy przedmiot, który się z niego zrodził lub istnieje z jego powodu; nie istnieje ani jedna osoba ani przedmiot, który jest przez niego zarządzany lub kontrolowany. Wręcz przeciwnie, nie tylko musi żyć pod zwierzchnictwem Boga, ale, co więcej, musi się podporządkować wszystkim Bożym nakazom i rozkazom. Bez Bożego pozwolenia trudno jest szatanowi dotknąć nawet kropli wody lub ziarenka piasku na ziemi; bez pozwolenia Boga szatan nie może nawet poruszyć mrówek na ziemi – nie mówiąc już o ludzkości, która została stworzona przez Boga. W oczach Boga szatan znaczy mniej od lilii w górach, od ptaków latających w powietrzu, od ryb w morzu i od larw na ziemi. Jego rolą pośród wszystkich rzeczy jest służenie wszystkim, służenie ludzkości oraz służenie dziełu Boga i Jego planowi zarządzania. Bez względu na to, jak złośliwa jest jego natura i jak zła jest jego istota, jedyna rzecz, którą może zrobić, to posłuszne przestrzeganie swojej funkcji: służenia Bogu i bycia kontrapunktem dla Boga. Taka jest istota i pozycja szatana. Jego natura nie ma związku z życiem, z władzą, z autorytetem; jest jedynie zabawką w rękach Boga, po prostu maszyną w służbie Bogu!” (Sam Bóg, Jedyny I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Kiedy ludzie są gotowi poświęcić swoje życie, wszystko staje się błahe i nikt nie może ich pokonać. Co może być ważniejsze od życia? W ten sposób szatan staje się niezdolny do dalszego działania w ludziach, nie ma niczego, co może zrobić z człowiekiem” (Interpretacje tajemnic „Słowa Bożego dla całego wszechświata”, rozdz. 36, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże niosą z sobą moc i władzę. Wszystko podlega suwerennej władzy i ustaleniom Boga. Chociaż szatan może być okrutny i bezwzględny, nawet on nie może uciec poza granice wyznaczone przez Boga. Bez pozwolenia Boga nie ośmieli się on przekroczyć linii, a co dopiero nas skrzywdzić. Tak jak wtedy, gdy szatan chciał zniszczyć Hioba, a Bóg nie pozwolił mu odebrać życia Hiobowi. I chociaż szatan wykorzystał wszystkie sztuczki i plany, jakie miał do dyspozycji, nie ośmielił się odebrać życia Hiobowi. Uświadomiło mi to, że władza Boga jest poza zasięgiem jakichkolwiek wrogich sił. Jakkolwiek źle tu nie było, nie zostałam aresztowana. Wszystko to dzięki ochronie przez Boga. Pewnego razu wybrałam się do domu dla gości, ale siostra, która miała mnie odebrać, w ogóle się nie pojawiła. Później dowiedziałam się, że dom został wydany przez Judasza i był pod ścisłą obserwacją policji. To, że tam nie dotarłam, stało się wyłącznie dzięki Bożej ochronie. Co więcej, pandemia związała ręce policji, utrudniając jej działania mające na celu aresztowanie braci i sióstr. Gdyby nie to, kto wie, ilu jeszcze braci i sióstr zostałoby aresztowanych. To wszystko jest cudownym dziełem, mądrością i wszechmocą Boga. Nawet w tych wrogich warunkach KPCh nie ośmiela się mnie dotknąć bez pozwolenia Boga. To od Boga zależy, czy zostanę aresztowana i otrzymam surowy wyrok. Nie mogę już żyć dla siebie; jestem gotowa oddać się Bogu i pozwolić, by mnie prowadził przez każdy dzień. Bez względu na to, jak wrogie są tutaj warunki lub jak bardzo szaleje epidemia, będę trzymała się mocno swojego obowiązku do samego końca. Uświadomienie sobie tego zapewniło mi spokój ducha i pozwoliło rzucić się w wir obowiązku.
Sobota, 31 grudnia 2022 r., słonecznie
Wczoraj wraz z Su Xiao dotarłyśmy do kościoła. Ku naszemu zaskoczeniu brat, który udzielił nam gościny, zaoferował nam miejsce, w którym można by schować księgi. Obie byłyśmy zachwycone i postanowiłyśmy podzielić się pracą. Su Xiao poszła zbadać sytuację związaną z domem, a ja wróciłam, aby omówić z braćmi i siostrami kwestię przewiezienia ksiąg ze słowami Bożymi. Dziś po południu udało nam się przewieźć pierwszą partię ksiąg.
Wtorek, 14 lutego 2023 r., słonecznie
Przez ostatnie kilka dni nieustannie przewoziliśmy księgi ze słowami Bożymi. Dzisiaj przewieźliśmy już ostatnią partię. Około trzeciej nad ranem zobaczyłam, jak bracia, którzy przewozili te księgi, wrócili bezpiecznie i ogarnęło mnie wzruszenie, którego nie da się wyrazić słowami. W tym czasie udało nam się bezpiecznie przewieźć wszystkie księgi pomimo tak wrogich warunków. To wszystko wynik Bożego przewodnictwa i zjednoczonej współpracy braci i sióstr. Kiedy siedziałam w autobusie w drodze do domu, byłam przepełniona poczuciem spokoju i bezpieczeństwa. Podczas podróży cały czas rozmyślałam: chociaż przyjechałam tutaj do pracy w niebezpiecznych warunkach, dogłębnie zrozumiałam, że właśnie w takich warunkach jak tutaj, jesteśmy w stanie zobaczyć cudowne czyny Boga i dostrzec, że władza oraz moc Boga są poza zasięgiem jakichkolwiek wrogich sił. Teraz rozumiem również, że doświadczanie takich wrogich okoliczności może udoskonalić moją wiarę, pomóc mi zrozumieć wszechmoc i suwerenną władzę Boga oraz obnażyć mój egoizm i nikczemność. Gdy miałam do czynienia z niebezpieczeństwami, na ogół chroniłam własne interesy i myślałam tylko o swojej przyszłości oraz losie. Słowa Boże spowodowały, że przełamałam mroczny wpływ szatana, wytrwałam do końca i wykonałam pracę, do której mnie posłano. W trakcie tej podróży zyskałam tak wiele. To niezapomniane doświadczenie i cenny skarb w moim życiu! Dzięki Bogu!