71. Chodzenie na łatwiznę prowadzi do zaniedbywania obowiązków

Autorstwa Lu Jing, Chiny

W sierpniu 2023 roku zaczęłam współpracować z Lin Mu. Naszym obowiązkiem była praca z tekstami. Lin Mu zajmowała się tym już od długiego czasu, miała duży potencjał i dobrze orientowała się w zasadach. Ponieważ ta rola była dla mnie czymś nowym, w związku z czym nie znałam zasad i nie miałam umiejętności zawodowych, pomyślałam, że powinnam nauczyć się więcej od Lin Mu, aby pojąć zasady i wziąć na siebie swoją część odpowiedzialności. Na początku wkładałam wysiłek w zdobywanie umiejętności zawodowych i naukę zasad. Kiedy w materiałach, które przygotowywałam, czegoś brakowało, prosiłam Lin Mu, aby pomogła mi je poprawić, a ona szybko uzupełniała kwestie, które wydawały mi się dość skomplikowane. Czułam lekką zazdrość, ale też pewną ulgę, myśląc, że jeśli w przyszłości napotkam trudności, Lin Mu pomoże mi stawić im czoła. Dzięki temu nie musiałabym poświęcać czasu na szukanie materiałów i zasad. Oszczędziłoby mi to czasu i wysiłku, ułatwiając mi pracę. Stopniowo, gdy napotykałam skomplikowane problemy wymagające więcej czasu i zastanowienia, zwracałam się do Lin Mu, aby je rozwiązać. Stało się to moją metodą. Lin Mu kilka razy zwróciła mi uwagę, że ilekroć przegląda przygotowane przeze mnie materiały, poświęca na to dużo czasu, ponieważ niektóre problemy nie są jasno wyjaśnione, i że powinnam głębiej zastanawiać się nad tym, co piszę. Czułam się wtedy winna, ale potem myślałam: „Lin Mu ma większy potencjał niż ja i lepiej rozumie zasady. Potrafi szybko rozwiązywać problemy. Niech to lepsza z nas wykonuje więcej pracy”. W związku z tym nie zastanowiłam się nad sobą.

Któregoś dnia Lin Mu była zajęta i nie miała czasu sprawdzić listu na temat pracy, który napisałam. Poprosiła, żebym sama uważnie go sprawdziła. Zauważyłam, że w dwóch miejscach nie wszystko jasno wyjaśniłam. Przypomniałam sobie, że zwróciłam na to uwagę już w trakcie pisania, ale po chwili zastanowienia nie przyszedł mi do głowy żaden lepszy pomysł, więc zostawiłam to Lin Mu, aby zmodyfikowała i poprawiła list. Teraz zaczęłam się zastanawiać, co by się stało, gdyby Lin Mu nie miała czasu na sprawdzenie problematycznego listu i po prostu go wysłała? Czy nie byłoby to mało pouczające dla braci i sióstr? W poważnych przypadkach mogłoby nawet spowodować zakłócenia i niepokoje. Trochę się tym przestraszyłam i pomyślałam: „Jeśli w przyszłości napotkam coś, czego dokładnie nie będę rozumiała, powinnam najpierw omówić to z Lin Mu, a dopiero potem działać. Nie mogę po prostu iść na łatwiznę i zrzucać problemów na innych”. Potem zaczęłam się zastanawiać, dlaczego zawsze chcę to robić. Wtedy przeczytałam fragment słów Bożych, który dotyczył bezpośrednio mojego stanu. Bóg Wszechmogący mówi: „Przy wykonywaniu obowiązku ludzie zawsze wybierają lekką pracę, pracę, która nie jest męcząca i nie sprawia, że będą narażeni na kaprysy pogody. Jest to wybieranie łatwych zadań, a unikanie trudnych, i jest przejawem pragnienia wygód cielesnych. Co jeszcze? (Wieczne narzekanie, gdy obowiązek jest trochę trudny i męczący oraz wymaga zapłacenia ceny). (Ciągłe skupienie na jedzeniu i ubraniu oraz przyjemnościach ciała). To wszystko są przejawy pragnienia cielesnych wygód. Kiedy taka osoba widzi, że jakieś zadanie jest zbyt pracochłonne lub ryzykowne, zrzuca je na kogoś innego; sama wykonuje tylko lekkie prace i znajduje wymówki, mówiąc, że ma za niski potencjał i brakuje jej odpowiednich zdolności do pracy, więc nie może podjąć się tego zadania – podczas gdy w istocie chodzi o to, że pragnie cielesnych wygód. Nie chce cierpieć, bez względu na to, jaką pracę czy jakie obowiązki wykonuje. (…) Bez względu na to, jak wiele pracy jest do wykonania w kościele lub jak bardzo ci ludzie są zajęci obowiązkami, nic nie może zakłócić ich normalnej rutyny i warunków życia. Nigdy nie podchodzą niedbale do żadnych szczegółów życia fizycznego, mają nad nimi pełną kontrolę, traktują je z całą powagą i surowością. Kiedy jednak zajmują się pracą domu Bożego, to bez względu na to, jak poważna jest sprawa, a nawet jeśli dotyczy ona bezpieczeństwa braci i sióstr, traktują ją beztrosko. Nie dbają nawet o te rzeczy, które wiążą się z zadaniem wyznaczonym przez Boga lub obowiązkiem, który powinni wykonać. Nie przyjmują na siebie żadnej odpowiedzialności. Czyż nie jest to oddawanie się wygodom cielesnym? Czy ludzie, którzy oddają się wygodom cielesnym, nadają się do wykonywania obowiązków? Gdy tylko ktoś poruszy temat wykonywania obowiązku, wspomni o płaceniu ceny i znoszeniu trudności, potrząsają głowami. Mają zbyt wiele problemów, wciąż narzekają i pełno w nich negatywnego nastawienia. Z takich ludzi nie ma żadnego pożytku. Nie zasługują na to, by wykonywać swój obowiązek, i należy ich wyeliminować(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (2), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boże dokładnie obnażyły mój stan. Wykonując obowiązki, wolałam łatwiejsze i wygodniejsze zadania, zostawiając bardziej wymagające problemy innym. Był to przejaw pragnienia cielesnych wygód. Pisząc list, wolałam zająć się łatwiejszym problemem, a gdy jakaś kwestia była bardziej skomplikowana, uznawałam, że jest zbyt kłopotliwa i nie chciałam się nią zajmować. Nawet jeśli ją wyjaśniałam, nie zastanawiałam się, jak jasno omówić problem. Zawsze zostawiałam trudne problemy Lin Mu, aby to ona się nimi zajęła, tłumacząc się, że nie potrafię czegoś jasno przekazać, gdy tak naprawdę nie chciałam wkładać w swoją pracę zbyt wiele wysiłku ani zbyt dużego trudu, pragnąc cielesnych wygód. Gdy zyskałam pewne zrozumienie swojego stanu, pomodliłam się do Boga, wyrażając gotowość zbuntowania się przeciwko sobie i okazania Mu skruchy.

Później natknęłam się na fragment słów Bożych, który głęboko przeszył moje serce. Bóg Wszechmogący mówi: „Bez względu na to, jaką pracę niektórzy ludzie wykonują czy jakie obowiązki pełnią, są w nich niekompetentni, nie potrafią wziąć ich na siebie; nie są w stanie wypełnić żadnej powinności ani zobowiązania, jakie człowiek powinien wypełniać. Czy to nie są śmieci? Czy można ich jeszcze nazwać człowiekiem? Czy oprócz półgłówków, osób umysłowo niepełnosprawnych i z dysfunkcjami fizycznymi istnieje ktoś jeszcze, kto nie jest zobowiązany wykonywać obowiązku i przyjmować odpowiedzialności? Ale taka osoba wiecznie coś knuje, obija się i nie chce wypełniać swoich obowiązków; oznacza to, że nie jest właściwą istotą ludzką. Bóg dał takim ludziom możliwość bycia istotami ludzkimi, dał im potencjał i talenty, oni jednak nie potrafią z tego skorzystać przy wykonywaniu obowiązku. Nie robią nic, ale na każdym kroku chcą czerpać przyjemność. Czy taką osobę można nazwać istotą ludzką? Bez względu na to, jakie zadanie się im powierzy – ważne czy zwyczajne, trudne czy proste – zawsze wykonają je niestarannie, zawsze będą niewiarygodni i będą się obijać. Kiedy pojawiają się problemy, próbują zrzucić odpowiedzialność za nie na innych, nie biorąc na siebie odpowiedzialności, i pragną dalej wieść życie pasożyta. Czy nie są bezużytecznymi śmieciami? Kto w społeczeństwie nie musi polegać na sobie, aby zarobić na życie? Kiedy człowiek staje się dorosły, powinien sam się utrzymywać. Rodzice wypełnili już swój obowiązek i nawet gdyby nadal chcieli takiego kogoś wspierać, ten nie czułby się z tym dobrze. Powinien zdać sobie sprawę z tego, że jego rodzice zrealizowali już swoją misję wychowania dzieci i że sam jest dorosły i sprawny fizycznie, więc powinienem być w stanie prowadzić niezależne życie. Czy nie jest to minimum rozumu, jakie powinien przejawiać dorosły człowiek? Jeśli ktoś rzeczywiście ma rozum, nie mógłby ciągle żerować na rodzicach, bo obawiałby się, że inni go wyśmieją i straci twarz. Czy więc ktoś, kto kocha wygodę i nienawidzi pracy, posiada rozum? (Nie). Ci ludzie zawsze pragną czegoś za nic. Nigdy nie chcą brać wywiązywać się z żadnej odpowiedzialności, życząc sobie, by słodycze po prostu spadały z nieba i wpadały wprost do ich ust. Zawsze chcą otrzymywać trzy posiłki dziennie, mieć kogoś, kto im usługuje, i cieszyć się dobrym jedzeniem i piciem bez wykonywania najmniejszej pracy. Czy to nie jest sposób myślenia pasożyta? A czy ludzie, którzy są pasożytami, mają sumienie i rozum? Czy mają uczciwość i godność? Absolutnie nie. Wszyscy są darmozjadami i nieudacznikami, zwierzętami pozbawionymi sumienia i rozumu. Nikt z nich nie nadaje się do pozostania w domu Bożym(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (8), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Bóg obnaża fakt, że ci, którzy są w swoich obowiązkach nieodpowiedzialni, nierzetelni i leniwi, są pozbawieni uczciwości i godności. Tacy ludzie są pasożytami i marnują miejsce w domu Bożym. Nic od siebie nie wnoszą i są eliminowani przez Boga. Zastanawiając się nad słowami Boga, trochę się zdenerwowałam. Gdy napotykałam trudności, nie chciałam wkładać wysiłku w ich przemyślenie i zawsze polegałam na Lin Mu, a omawiając problemy, chociaż wiedziałam, że niektóre moje wyjaśnienia nie są jasne, nie poświęcałam czasu na ich przemyślenie i zostawiałam Lin Mu. Nawet po tym, jak wskazała mi te problemy, nie zastanowiłam się nad sobą. Zamiast tego w dalszym ciągu na niej polegałam, uzasadniając to tym, że ma większy potencjał i że ci, którzy są bardziej zdolni, powinni wykonywać więcej pracy. Zdałam sobie sprawę, że wykonując obowiązki, byłam niedbała i leniwa, zawsze chcąc coś za nic. Oczekiwałam, że inni dokończą za mnie moją pracę i nie brałam na siebie odpowiedzialności. Chociaż przez tyle lat byłam podlewana i odżywiana przez słowa Boże, nadal wykonywałam swoje obowiązki niedbale i opieszale. Nie byłam w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności, którą powinnam była wziąć. Czyż nie byłam całkowicie bezużyteczna oraz całkowicie pozbawiona uczciwości i godności? To tak jak z rodzicami, którzy ciężko pracują, aby wychować dziecko. Gdy powinno się ono usamodzielnić, wymawia się różnymi trudnościami, nie chce pracować, aby się utrzymać i nadal polega na rodzicach. Jak wówczas czują się rodzice? Biorąc pod uwagę, że zostałam wyznaczona do pracy z tekstami, powinnam była docenić tę szansę, wkładać więcej wysiłku w naukę umiejętności zawodowych i zasad oraz radzić się Lin Mu w sprawach, których nie rozumiałam, aby szybciej zrozumieć zasady i wziąć na siebie swoją część odpowiedzialności. Ja jednak nie chciałam wkładać w pracę wysiłku umysłowego i wolałam polegać na innych. Takie podejście do obowiązków było w oczach Boga wstrętne i obrzydliwe. Gdybym nie zmieniła swojego postępowania, byłabym całkowicie bezużyteczna.

Później przeczytałam następujący fragment słów Bożych: „Niektórzy ludzie w ogóle nie chcą cierpieć przy wypełnianiu obowiązków, zawsze się skarżą, gdy natrafią na problem, i odmawiają zapłacenia ceny. Jaka to jest postawa? Jest to postawa niedbalstwa. Jeśli wypełniasz swój obowiązek niedbale i podchodzisz do niego lekceważąco, jaki będzie rezultat? Będziesz kiepsko wypełniać swój obowiązek, choć jesteś w stanie wykonać go jak należy. W ten sposób nie spełnisz wymaganych standardów i Bóg będzie bardzo niezadowolony z twojego podejścia do wypełniania obowiązku. Gdybyś mógł pomodlić się do Boga i szukać prawdy, wkładając w to całe swoje serce i umysł, gdybyś mógł tak współpracować, to Bóg już wcześniej wszystko by dla ciebie przygotował, żeby w chwili załatwiania przez ciebie spraw, wszystko znalazłoby się na swoim miejscu i żebyś osiągnął dobre rezultaty. Nie musiałbyś wkładać w to zbyt wiele energii: kiedy nie szczędzisz wysiłków, aby z Nim współpracować, Bóg już dawno wszystko by dla ciebie zaaranżował. Jeśli jednak jesteś szczwany i się obijasz, nie zajmujesz się odpowiednio wykonywaniem swojego obowiązku i wciąż schodzisz na niewłaściwą drogę, to Bóg nie będzie na ciebie wpływał; utracisz swoją szansę, a Bóg powie: »Nie jesteś dobry. Nie mogę się tobą posłużyć. Odejdź i stań sobie gdzieś z boku. Lubisz być podstępny i się obijać, tak? Lubisz sobie poleniuchować i nie przejmujesz się zanadto, prawda? No cóż, w takim razie już nigdy nie będziesz musiał się przejmować!«. Bóg obdarzy tą łaską i szansą kogoś innego. Cóż na to powiecie: czy to strata, czy zysk? (Strata). Jest to ogromna strata!(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Rozważając słowa Boże, zdałam sobie sprawę, że gdy napotykamy w swoich obowiązkach trudności, jeśli włożymy w ich wykonywanie całe serce i umysł, będziemy gotowi zapłacić cenę i szukać prawdy, Bóg nas oświeci i poprowadzi. Im częściej stosujemy takie podejście, tym wyraźniejsza staje się ścieżka naprzód, a nasze myśli są bardziej przejrzyste. Jeśli jednak napotkamy trudności, ale nie staramy się szukać prawdozasad i zamiast tego zawsze się obijamy, nic nie zyskamy i nie będziemy w stanie dobrze wykonywać swoich obowiązków. Ostatecznie zostaniemy zdemaskowani i wyeliminowani za lenistwo i stracimy możliwość ich wykonywania. Patrząc wstecz, gdy po raz pierwszy zaczęłam wykonywać swoje obowiązki, poświęcałam im dużo uwagi i wkładałam w nie dużo wysiłku, ale później, gdy zorientowałam się, że Lin Mu opanowała pewne zasady, a jej praca jest bardziej efektywna, zaczęłam zostawiać jej trudne zadania, żeby ułatwić sobie pracę. Tak naprawdę, chociaż chodzenie na łatwiznę oszczędziło mi cierpienia i wyczerpania, nie zrobiłam żadnego postępu w zrozumieniu umiejętności zawodowych i zasad, a nawet stałam się dla innych ciężarem. Gdybym dalej tak postępowała, Bóg by mną wzgardził i mnie wyeliminował. Przypomniało mi to słowa Pana Jezusa: „Kto ma, temu będzie dodane i będzie miał w obfitości, ale kto nie ma, zostanie mu zabrane nawet to, co ma(Mt 13:12). Bóg jest sprawiedliwy. Dopóki człowiek jest gotowy wkładać wysiłek w swoje obowiązki, szukać prawdy i płacić cenę, otrzyma Boże oświecenie i przewodnictwo. Im chętniej będzie to robić, tym wyraźniejsza stanie się jego ścieżka i tym jaśniejszy będzie jego umysł. Jednak ja podchodziłam do swoich obowiązków nierzetelnie i niedbale, nie chciałam płacić ceny i zawsze zrzucałam pracę na innych, wierząc, że pozwoli mi to zaoszczędzić czas i energię, dzięki czemu będę mogła wykonywać swoje zadania bez większego wysiłku. Myślałam, że jestem sprytna, ale w ostatecznym rozrachunku nie zyskałam żadnej prawdy i nie potrafiłam rozwiązywać problemów. Oszukiwałam w ten sposób samą siebie i sama sobie szkodziłam. Byłam taka głupia! Gdy to pojęłam, naprawdę się przestraszyłam. Byłam gotowa okazać skruchę przed Bogiem i sumiennie wykonywać swoje obowiązki ze szczerym sercem.

Potem przeczytałam następujące słowa Boże: „Załóżmy, że kościół przydzieli ci jakieś zadanie, a ty powiesz: »Nieważne, czy to zadanie pozwoli mi znaleźć się w centrum uwagi, czy nie; skoro mi je zlecono, to wykonam je dobrze i przyjmę tę odpowiedzialność. Jeśli zostanie mi powierzony obowiązek gościny, dam z siebie wszystko, by wykonać go dobrze; będę dbać o braci i siostry jak należy i zrobię, co w mojej mocy, żeby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Jeżeli zostanę przydzielony do głoszenia ewangelii, zaopatrzę się w prawdę, będę głosić ewangelię dobrze i z miłością i wypełnię swój obowiązek. Jeśli zostanie ustalone, że mam się nauczyć języka obcego, będę się do tego przykładał z całego serca, pracował sumiennie i postaram się go opanować najszybciej, jak tylko się da, w ciągu roku lub dwóch, żeby móc nieść świadectwo o Bogu osobom z innych krajów. Jeżeli poproszą mnie o pisanie artykułów ze świadectwami, będę się w tym skrupulatnie szkolić, postrzegać wszystko zgodnie z prawdozasadami i poznawać arkana języka. Nawet jeśli nie zdołam ubierać myśli w piękne słowa, to przynajmniej będę w stanie jasno przekazywać swoje świadectwo doświadczenia, zrozumiale omawiać prawdę i nieść prawdziwe świadectwo o Bogu, by moje artykuły były budujące dla czytelników i przynosiły im korzyści. Bez względu na to, do jakiej pracy przydzieli mnie kościół, będę w nią wkładać całe swoje serce i starać się ze wszystkich sił. Jeśli zaś czegoś nie zrozumiem albo pojawi się problem, będę modlić się do Boga, szukać prawdy, rozwiązywać problemy zgodnie z prawdozasadami i dobrze wykonać zadanie. Bez względu na to, jakie będę pełnić obowiązki, dam z siebie absolutnie wszystko, by wykonywać je dobrze i zadowalać Boga. Bez względu na to, co mogę osiągnąć, zrobię, co w mojej mocy, by unieść każdą spoczywającą na mnie odpowiedzialność. Z całą pewnością nie mogę czynić niczego wbrew sumieniu i rozumowi, pracować niestarannie, kombinować i się obijać ani zbierać owoców pracy innych. Nie zrobię niczego, co nie spełnia standardów sumienia«. Są to minimalne wymagania względem zachowania, a osobę, która wykonuje swoje obowiązki w opisany powyżej sposób, można uznać za obdarzoną sumieniem i rozsądkiem. Gdy wykonujesz obowiązek, musisz w każdym razie mieć czyste sumienie, musisz przynajmniej zasłużyć na swoje trzy posiłki dziennie i nie być darmozjadem. Na tym polega poczucie odpowiedzialności. Nie jest istotne, czy masz dobry, czy kiepski charakter, czy rozumiesz prawdę, czy nie, ważne jest to, by mieć właściwe nastawienie: »Skoro powierzono mi to zadanie, muszę poważnie do niego podejść i uznać, że to moja sprawa. Muszę włożyć w nie całe serce i wszystkie siły, by wykonać je dobrze. Nie mogę zagwarantować, że podołam mu perfekcyjnie, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, by wykonać je dobrze, i z pewnością nie będę działać po łebkach. Jeżeli napotkam problem w pracy, wezmę za niego odpowiedzialność i dołożę starań, by wynieść naukę z tej sytuacji oraz wykonać swój obowiązek, jak należy«. Takie podejście jest właściwe(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (8), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Bożych zrozumiałam, że niezależnie od tego, jakie trudności i problemy napotykamy w swoich obowiązkach, powinniśmy szczerze się modlić, polegać na Bogu i szukać zasad. Musimy robić wszystko, co możemy i co powinniśmy, aby z całych sił skutecznie realizować swoje zadania. Nie powinniśmy być niedbali, nierzetelni i leniwi. Takie podejście do obowiązków zadowoli Boga. Zastanawiając się nad sobą, uświadomiłam sobie, że gdy napotkałam trudności lub problemy w obowiązkach, zamiast polegać na Bogu i poszukiwać prawdozasad, często polegałam na Lin Mu, korzystając z owoców jej pracy. W najmniejszym stopniu nie robiłam tego, co powinnam, nie mówiąc o wkładaniu w to całego serca i wszystkich sił. Krótko mówiąc, byłam w domu Bożym darmozjadem. Pomodliłam się więc do Boga i okazałam skruchę, wyrażając chęć do bardziej gorliwego poszukiwania zasad i wkładania większego wysiłku w zastanawianie się nad trudnościami lub rzeczami, których nie rozumiem. Zdecydowałam, że będę zwracać się do Lin Mu o pomoc tylko wtedy, gdy naprawdę nie będę potrafiła sobie z czymś poradzić. Potem w pracy często zastanawiałam się nad swoim podejściem do obowiązków. Gdy napotykałam trudne zadania i chciałam się od nich wymigać, świadomie się przeciwko sobie buntowałam, wyciszałam serce, modliłam się do Boga i głęboko je rozważałam. Nie myślałam już o zrzucaniu obowiązków na innych. Któregoś razu sprawdzałam z Lin Mu dokument zawierający liczne problemy. Musiałyśmy znaleźć odpowiednie zasady, dokładnie wszystko rozważyć i podkreślić wszystkie ważne kwestie. Chciałam, żeby to Lin Mu się tym zajęła, ale ku mojemu zdziwieniu, zasugerowała, żebym ja to zrobiła. Niewiele myśląc odpowiedziałam: „Chcesz, żebym ja to zrobiła?”. Gdy tylko to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, że znowu próbuję się wymigać od pracy. Natychmiast pomodliłam się do Boga, aby się przeciwko sobie zbuntować, wyrażając chęć pełnej współpracy i wywiązania się z odpowiedzialności zamiast zrzucać to zadanie na innych. Zgodziłam się więc tym zająć. Pracując nad tym zadaniem, modliłam się, polegałam na Bogu i skupiałam się na rozważaniu zasad. Chociaż zajęło mi to więcej czasu, znalazłam ścieżkę naprzód. Wkładając wszystkie swoje siły i biorąc na siebie odpowiedzialność w wykonywaniu obowiązków, poczułam się spokojna.

To doświadczenie uświadomiło mi, że za moją współpracą z Lin Mu kryła się dobra wola Boga. Dzięki temu, że miała większy potencjał i rozumiała pewne zasady, gdy napotykałam coś, czego nie rozumiałam, mogłam ją o to zapytać i się od niej uczyć, co oznacza, że mogła mi pomóc lepiej zrozumieć zasady, rekompensując moje słabości. Gdybym zawsze dążyła do cielesnych wygód i po prostu zrzucała wszystkie problemy na nią, niczego bym się nie nauczyła i nie zrobiłabym postępów. Gdy teraz napotykam problemy, nie zwalam ich od razu na Lin Mu, ale podchodzę do nich z sercem, skupiając się na poszukiwaniu prawdozasad, i omawiam je z nią tylko wtedy, gdy naprawdę nie potrafię czegoś zrozumieć. Wykonywanie obowiązków w ten sposób przynosi mi dużo większy spokój ducha.

Wstecz: 70. Skąd bierze się niechęć do polecania właściwych osób

Dalej: 72. Czy wiara w Boga ma po prostu służyć zyskaniu spokoju i błogosławieństw?

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

2. Ścieżka do obmycia

Autorstwa Allie, Stany ZjednoczonePrzyjęłam chrzest w imię Pana Jezusa w 1990 roku, a 8 lat później zaczęłam pracować dla kościoła. Dzieło...

72. Pokuta hipokryty

Autorstwa Xinrui, Korea PołudniowaBóg Wszechmogący mówi: „Służenie Bogu nie jest rzeczą prostą. Ci, których zepsute usposobienie pozostaje...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze