56. Wygodnictwo prowadzi do śmierci

Autorstwa Grayson, Stany Zjednoczone

W sierpniu 2021 roku przywódcy wyznaczyli mnie do nadzorowania produkcji materiałów wideo. Zazwyczaj nie tylko sam je przygotowywałem, ale musiałem także sprawdzać materiały wyprodukowane przez braci i siostry, rozwiązywać problemy i trudności, jakie napotykali w trakcie wykonywania swoich obowiązków, a także omawiać stan, w jakim się znajdowali, i pomagać im sobie z nim radzić. Na początku całkowicie oddawałem się swoim obowiązkom, ale po jakimś czasie zaczęły sprawiać mi kłopot i mnie męczyć. Pomyślałem: „Każdego dnia jest tyle do zrobienia. Ogarnianie wszystkich spraw i rozwiązywanie kolejnych problemów jest po prostu zbyt wyczerpujące! Wolałbym być zwykłym członkiem zespołu i produkować własne materiały wideo, nie mając na głowie tych wszystkich zmartwień i tak bardzo się nie wysilając”. Zauważyłem również, że bracia i siostry zazwyczaj bardzo poważnie podchodzili do swoich obowiązków, więc doszedłem do wniosku, że nie muszę ich ciągle sprawdzać. Po co miałbym się tak męczyć? Potem, oprócz pilnowania, żeby wszystkie materiały wideo zostały wyprodukowane na czas, przestałem zwracać większą uwagę na inne sprawy w zespole. Rzadko podsumowywałem z braćmi i siostrami odchylenia i problemy w naszych obowiązkach i w zasadzie nie zajmowałem się niewłaściwymi stanami, w jakich się znajdowali. Czasami bracia i siostry przypominali mi, żebym skończył jakieś zadania na czas, co mnie bardzo denerwowało. Gdy ich napomnienia się powtarzały, czułem wewnętrzny opór: „Przecież już się tym zajmuję! Przy moim tempie, bez względu na to, jak bardzo będziecie mnie poganiać, nie dam rady szybciej pracować!”. Żyjąc w takim stanie, coraz bardziej traciłem poczucie brzemienia w swoich obowiązkach, a po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że są strasznie nudne i poczułem w sercu pustkę. Byłem jednak wówczas zupełnie odrętwiały i nigdy się nad sobą nie zastanawiałem.

Któregoś razu przywódcy zauważyli, że siostra Paula od kilku dni nie robi żadnych postępów w produkcji materiałów wideo, więc upomnieli mnie, żebym to sprawdził i przyjrzał się bliżej sytuacji, aby dowiedzieć się, jakie problemy ma siostra Paula, i pomóc jej je rozwiązać. Szybko zapytałem więc o jej stan. Dowiedziałem się, że ostatnio biernie podchodzi do swoich obowiązków i rzadko rozmawia o problemach w swojej pracy. Uznałem, że powinienem przyjrzeć się temu bliżej, ale potem pomyślałem: „Jeśli odkryję jakieś problemy, będę musiał je z nią omówić i je rozwiązać, co tylko sprawi mi kłopot. Prace nie postępują znowu tak wolno, więc nie ma się czym przejmować”. Nie zagłębiłem się więc w tę sprawę i po prostu tak ją zostawiłem. Pewnego dnia przywódcy zauważyli jednak, że w porównaniu z poprzednim miesiącem liczba wyprodukowanych przez nas materiałów wideo zmniejszyła się prawie o połowę, co bezpośrednio opóźniło postępy prac. Kazali nam znaleźć przyczynę, a także przycięli nas i obnażyli za niedbałe podejście do obowiązków oraz brak poczucia odpowiedzialności. Powiedzieli również, że wykonywanie obowiązków w ten sposób oznacza brak lojalności. Stwierdzili, że że jeśli nie okażemy skruchy, Bóg nami wzgardzi. Poczułem się bardzo niekomfortowo. Zwłaszcza gdy usłyszałem, jak przywódcy wypowiadają takie słowa jak „niewielkie postępy”, „brak lojalności” i „Bóg nami wzgardzi”, jeszcze bardziej się zdenerwowałem i nie byłem w stanie nawet podnieść głowy. Później, w trakcie podsumowywania pracy, bracia i siostry otworzyli się na temat swojego stanu. Powiedzieli, że wykonując ostatnio swoje obowiązki, dbali o wygodę swojego ciała, nie mieli poczucia pilności i nie dążyli do tego, by pracować wydajnie, a zadania, które można było wykonać w pół dnia, zajmowały im cały dzień, a nawet dłużej, bezpośrednio wpływając na postęp produkcji materiałów wideo. Gdy usłyszałem, w jakim stanie byli bracia i siostry oraz jak podchodzili do swoich obowiązków, miałem ogromne wyrzuty sumienia i sam siebie pytałem: „Ewidentnie dostrzegałem pewne problemy, więc dlaczego im się bliżej nie przyjrzałem i na czas ich nie rozwiązałem?”.

W trakcie jednego z ćwiczeń duchowych przeczytałem następujące słowa Boże: „Jakie zachowania i cechy charakteryzują wyjątkowo leniwe osoby? Po pierwsze, cokolwiek robią, wykonują to po łebkach, stwarzają pozory, obijają się, nie spieszą się i kiedy to tylko możliwe robią sobie przerwy i odkładają wszystko na później. Po drugie, ignorują pracę kościoła. Uważają, że jeśli ktoś chce się przykładać do pracy, to może to robić. Oni nie zamierzają. Kiedy oni się do czegoś przykładają, robią to dla własnej sławy, zysków i statusu – dla nich liczy się tylko możliwość czerpania korzyści ze statusu. Po trzecie, unikają trudności w pracy; nie godzą się, żeby ich praca była choć odrobinę męcząca – a jeśli taka jest, stają się bardzo drażliwi i nie są zdolni znosić trudności ani płacić ceny. Po czwarte, nie są w stanie wytrwać przy żadnej pracy, jaką wykonują, zawsze porzucają ją w połowie i nie potrafią doprowadzić jej do końca. Jeśli są chwilowo w dobrym nastroju, mogą dla rozrywki wykonać jakąś pracę, lecz gdy coś wymaga długoterminowego zaangażowania, jest bardzo zajmujące, wymaga od nich dużo myślenia i męczy ich ciało, z czasem zaczynają narzekać. Przykładowo, dla niektórych przywódców nadzorowanie pracy kościoła jest początkowo czymś nowym i świeżym. Z ogromną motywacją omawiają prawdę i kiedy widzą, że bracia i siostry mają problemy, są w stanie im pomóc i je rozwiązać. Lecz gdy przykładają się do pracy przez jakiś czas, uznają, że pełnienie roli przywódczej jest dla nich zbyt wyczerpujące i pojawia się u nich negatywne nastawienie – pragną zająć się czymś łatwiejszym i nie chcą znosić trudności. Takim ludziom brak wytrwałości. Po piąte, kolejną cechą charakteryzującą leniwe osoby jest ich niechęć do wykonywania rzeczywistej pracy. Gdy tylko ich ciało doświadcza cierpienia, wynajdują wymówki, aby się uchylać i wykręcać od swojej pracy, albo wyznaczają do jej wykonywania kogoś innego. A kiedy tylko wskazana osoba wykona zadanie, wówczas oni sami bezwstydnie zbierają laury. To jest właśnie pięć głównych charakterystycznych cech leniwych osób. Należy sprawdzić, czy takich leniwych ludzi nie ma wśród przywódców i pracowników kościołów. Jeśli ich znajdziesz, natychmiast powinni zostać zwolnieni. Czy leniwe osoby mogą dobrze pracować jako przywódcy? Niezależnie od rodzaju potencjału czy jakości ich człowieczeństwa, jeśli są leniwi, nie będą w stanie dobrze wykonywać swojej pracy i będą opóźniać pracę oraz ważne sprawy. Praca kościoła ma charakter wieloaspektowy – każdy jej aspekt obejmuje wiele szczegółowych zadań i wymaga omawiania prawdy, aby móc rozwiązywać problemy i należycie te zadania wykonywać. Dlatego też przywódcy i pracownicy muszą być pracowici – codziennie muszą dużo rozmawiać i pracować, aby zapewnić skuteczność pracy. Jeśli zbyt mało rozmawiają lub robią, nie osiągną wyników. Tak więc, jeśli przywódca lub pracownik jest osobą leniwą, z pewnością jest fałszywym przywódcą, niezdolnym do wykonywania rzeczywistej pracy. Leniwi ludzie nie wykonują rzeczywistej pracy, nie mówiąc nawet o osobistych wizytach w miejscu pracy i nie mają ochoty rozwiązywać problemów ani angażować się w żadne konkretne zadania. W najmniejszym stopniu nie rozumieją i nie pojmują problemów związanych z jakąkolwiek pracą. W swoich głowach mają tylko mgliste, powierzchowne pojęcie, oparte na słuchaniu tego, co powiedzieli inni i próbują przebrnąć przez swoje zadania, głosząc tylko część doktryny. Czy jesteście w stanie rozpoznać takiego przywódcę? Czy jesteście w stanie stwierdzić, że jest on fałszywym przywódcą? (W pewnym stopniu). Podczas wypełniania każdego obowiązku, jakiego się podejmą, ludzie leniwi działają po łebkach. Bez względu na obowiązek, brak im wytrwałości, pracują nieregularnie i narzekają, kiedy tylko napotykają jakieś trudności, wyrzucając z siebie niekończące się żale. Niczym sekutnica lżąca ludzi na ulicy, ubliżają wszystkim, którzy ich krytykują lub przycinają, zawsze pragnąc wyładowywać swoją złość na innych i nie wykonywać obowiązku. O czym świadczy fakt, że nie chcą wykonywać swojego obowiązku? Pokazuje to, że nie niosą brzemienia, nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności i są ludźmi leniwymi. Nie chcą mierzyć się z trudnościami ani płacić ceny. W szczególności odnosi się to do przywódców i pracowników: jeśli nie niosą brzemienia, to czy mogą wypełniać obowiązki przywódców lub pracowników? W żadnym razie(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Ludzie leniwi nic nie zdziałają. Aby to podsumować w dwóch słowach, są ludźmi bezużytecznymi, przejawiają umiarkowany stopień niepełnosprawności. Bez względu na to, jak dobry charakter mają leniwi ludzie, są jak ozdoby w oknie; choć mają solidny potencjał, na nic im się on nie przydaje. Są za bardzo leniwi, wiedzą, co powinni zrobić, ale tego nie robią, a nawet jeśli dostrzegają problem, nie szukają prawdy, by go rozwiązać; i choć wiedzą, jakie trudności powinni znosić, by praca była skuteczna, nie mają ochoty znosić trudów, które są wszak tego warte. Nie mogą więc zyskać żadnych prawd i nie są w stanie wykonywać żadnej konkretnej pracy. Nie chcą znosić trudów, które ludzie powinni znosić; potrafią tylko pławić się w komforcie, cieszyć się chwilami radości i wolnym czasem, oraz wieść swobodne i zrelaksowane życie. Czyż nie są bezużyteczni? Ludzie, którzy nie potrafią znosić trudności, nie zasługują na to, by żyć. Ci, którzy ciągle chcą wieść życie pasożytów, to ludzie bez sumienia i rozumu; są to zwierzęta, i nie nadają się nawet do wykonywania pracy fizycznej. Ponieważ tacy ludzie nie potrafią znosić trudów, to nawet jeśli wykonują taką pracę, nie są w stanie dobrze jej wykonać, a jeśli chcą zyskać prawdę, to szansa na to jest jeszcze mniejsza. Ktoś, kto nie potrafi cierpieć i nie kocha prawdy, jest człowiekiem bezużytecznym; nie nadaje się nawet do wykonywania pracy fizycznej. To zwierzę bez odrobiny człowieczeństwa. Takich ludzi należy koniecznie eliminować; jedynie takie postępowanie zgodne jest z Bożymi intencjami(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (8), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Boga zrozumiałem, że kiedy bardzo leniwa osoba wykonuje swoje obowiązki, zawsze chce iść na łatwiznę i dba o wygodę ciała. Nie ma poczucia brzemienia ani odpowiedzialności, i nawet jeśli ma duży potencjał lub zdolności do pracy, nie jest godna zaufania i nie jest w stanie wykonywać rzeczywistej pracy. Zastanowiłem się nad sobą. Nie zarządzałem dobrze pracą zespołu, doprowadzając do znacznego spadku wydajności przy produkcji materiałów wideo. Zrozumiałem, że wynikało to głównie z mojego lenistwa, pogoni za cielesnymi wygodami i braku gotowości, aby cierpieć i płacić cenę. Patrząc wstecz, pojąłem, że wkrótce po tym, jak zacząłem nadzorować produkcję materiałów wideo, doszedłem do wniosku, że mam za dużo spraw na głowie i że jeśli będę się przykładał do każdego zadania, będę musiał cierpieć i się męczyć, więc zawsze chciałem zajmować się tylko swoimi materiałami wideo i unikać martwienia się o inne sprawy. Byłem też zbyt leniwy, żeby sprawdzić i dopytać o stan braci i sióstr lub trudności, jakie napotykali w swoich obowiązkach, co zawsze wydawało mi się zbyt uciążliwe. Gdy inni dopytywali mnie o postępy w pracy, denerwowałem się i miałem poczucie, że są wobec mnie zbyt wymagający i nie rozumieją moich trudności. Zwłaszcza gdy przywódcy poprosili mnie o sprawdzenie, jak Paula radzi sobie ze swoimi obowiązkami, chociaż zdawałem sobie sprawę z problemu, nie chciałem się w niego zagłębiać. Bałem się, że jeśli odkryję problem, będę musiał się nim zająć i go rozwiązać. Zastanawiając się nad swoim podejściem do obowiązków, zrozumiałem, że ilekroć stawałem w obliczu fizycznego cierpienia lub zadań wymagających uwagi, zawsze chciałem być nierzetelny, obijać się i unikać płacenia ceny. To właśnie obnażył Bóg na temat leniwych i bezużytecznych ludzi! Przez swoje lenistwo, opieszałość i nieodpowiedzialność nie nadzorowałem i nie monitorowałem pracy braci i sióstr, wskutek czego stali się nieefektywni w wykonywaniu swoich obowiązków i wygodniccy. Nie dążyli do postępów w pracy, co poważnie wpłynęło na produkcję materiałów wideo. Choć zajmowałem stanowisko kierownika, w ogóle nie wywiązywałem się ze swojej odpowiedzialności w tej roli. Naprawdę szkodziłem sobie i innym! W tym momencie zrozumiałem, że ludzie leniwi mają słaby charakter, nie potrafią dobrze wykonywać żadnej pracy i są niegodni zaufania! Gdybym nie rozwiązał swojego problemu lenistwa, nigdy nie byłbym w stanie wypełniać swoich obowiązków. W końcu zostałbym wzgardzony i wyeliminowany przez Boga!

W odpowiedzi na ten stan zjadłem i wypiłem odnośne słowa Boże. Bóg Wszechmogący mówi: „Jeśli ludzie nie potrafią wyrazić tego, co powinni wyrazić w swojej służbie, albo osiągnąć tego, co jest dla nich naturalnie możliwe, tylko stwarzają pozory, to zatracili funkcję, jaką powinna mieć istota stworzona. Takich ludzi uznaje się za »miernoty« i zbyteczny odpad. Jak takich ludzi można zasadnie nazwać istotami stworzonymi? Czyż nie są to zepsute jednostki, które lśnią na zewnątrz, lecz w środku wypełnione są zgnilizną? (…) Jeżeli ludzie nie spełniają swojego obowiązku, powinni mieć poczucie winy i zobowiązania; powinni czuć nienawiść do swojej słabości i bezużyteczności, swojej buntowniczości i swojego zepsucia, a co więcej, powinni oddać życie Bogu. Tylko wtedy będą stworzonymi istotami, które prawdziwie miłują Boga, i tylko tacy ludzie są godni korzystania z błogosławieństw oraz obietnicy Boga, a także bycia przez Niego udoskonalonym. A jak jest z większością z was? Jak traktujecie Boga, który mieszka wśród was? Czy spełniliście swój obowiązek wobec Niego? Czy zrobiliście wszystko, do czego zostaliście wezwani, nawet za cenę własnego życia? Co poświęciliście? Czyż nie otrzymaliście wiele ode Mnie? Czy potraficie rozróżniać? Na ile lojalni jesteście wobec Mnie? Jak Mi służyliście? A to wszystko, czym was obdarzyłem i co dla was zrobiłem? Czy podjęliście odpowiednie kroki? Czy wszyscy to osądziliście i porównaliście z tym strzępkiem sumienia, jaki macie? Kogo mogłyby być godne wasze słowa i działania? Czy tak mikroskopijne poświęcenie z waszej strony jest warte tego wszystkiego, czym was obdarzyłem? Nie mam innego wyboru i byłem wam oddany całym sercem, a wy jednak żywicie wobec Mnie niegodziwe intencje i nie jesteście do Mnie przekonani. To jest zakres waszego obowiązku, waszej jedynej funkcji. Czyż tak nie jest? Czy wiecie, że w ogóle nie spełniacie obowiązku istoty stworzonej? Jak można uznać was za istoty stworzone? Czy nie jest dla was jasne, co wyrażacie i urzeczywistniacie w życiu? Nie spełniliście swojego obowiązku, ale chcecie być obdarzeni tolerancją i hojną łaską Boga. Łaska ta nie została przygotowana dla takich bezwartościowych niegodziwców jak wy, lecz dla tych, którzy nie proszą o nic i z radością się poświęcają. Ludzie tacy jak wy, takie miernoty, są zupełnie niegodni, by się radować łaską nieba. Trudności i niekończąca się kara będą jedynymi towarzyszami waszych dni! Jeśli nie potraficie dochować Mi wierności, czeka was los pełen cierpienia. Jeśli nie możecie wziąć odpowiedzialności wobec Moich słów i Mojego dzieła, waszym końcem będzie kara. Wszelka łaska, błogosławieństwa i wspaniałe życie królestwa będą dla was całkowicie niedostępne. Oto koniec, na który zasługujecie, oraz skutek waszych własnych czynów!(Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W obliczu Bożych słów sądu poczułem się całkowicie zawstydzony. Dawniej zawsze myślałem, że bycie odrobinę leniwym i płacenie mniejszej ceny przy wykonywaniu swoich obowiązków nie jest aż tak dużym problemem, ale po przeczytaniu słów Bożych zdałem sobie sprawę z jego powagi. Wypełnianie obowiązków na miarę swoich możliwości oraz podporządkowanie i lojalność wobec Boga to w Jego oczach sens i wartość życia istoty stworzonej. Ktoś, kto niedbale wykonuje swoje obowiązki i nie potrafi nawet wywiązywać się z odpowiedzialności, z której powinien się wywiązywać, jest niegodzien nazywać się człowiekiem ani istotą stworzoną. Rozważając słowa Boże, poczułem się bardzo zaniepokojony i przestraszony. Po namyśle doszedłem do wniosku, że chociaż na pierwszy rzut oka wykonywałem swoje obowiązki, w sercu nie miałem poczucia brzemienia ani odpowiedzialności. Zawsze uważałem, że jest to uciążliwe i wyczerpujące. Nagminnie byłem obojętny wobec pracy, którą należało sprawdzić, i problemów, które należało rozwiązać, a nawet jeśli o nie pytałem, robiłem to czysto mechanicznie, bojąc się, że gdybym przyjrzał się sprawie bliżej i znalazł jakieś problemy, musiałbym się zastanowić nad ich rozwiązaniem. Aby się nie przemęczać i zadbać o swój fizyczny komfort, świadomie ignorowałem problemy w pracy i przymykałem na nie oko, co poważnie wpłynęło na efektywność pracy. Zrozumiałem, że we wszystkim, co robiłem, szedłem na łatwiznę, unikałem pracy i byłem niedbały. Jak to się miało do bycia szczerym wobec Boga? Co to miało wspólnego z wykonywaniem obowiązków? Ewidentnie byłem obibokiem, którego Bóg demaskuje, gdy mówi o jednostkach, które „lśnią na zewnątrz, lecz w środku wypełnione są zgnilizną”! Myślałem o tym, że aby zbawić zepsutą ludzkość, Bóg znosił ogromne upokorzenia i cierpienia, stając się ciałem, aby się ukazać i działać. Chociaż KPCh zażarcie Go prześladowała i poszukiwała, a świat religijny stawiał Mu opór i Go potępiał, Bóg nigdy nie zaprzestał swojego dzieła, nieustannie wyrażając prawdy, aby podlewać, odżywiać i zaopatrywać ludzi. Bojąc się, że Go nie zrozumiemy, zawsze mówi cierpliwie i szczegółowo, stosując metafory, przykłady i różne perspektywy, dzięki czemu możemy szybko zrozumieć prawdę i zmienić swoje usposobienie. Bóg jest całym sercem oddany swojemu dziełu zbawienia ludzkości i zapłacił za to najwyższą cenę. Tymczasem ja, otrzymawszy Boże zbawienie, nie miałem w sobie ani odrobiny szczerości, aby odwdzięczyć się za Bożą miłość, i nie potrafiłem nawet wypełniać obowiązku istoty stworzonej. Jak mogłem twierdzić, że mam człowieczeństwo? Potem przyszedł mi na myśl Noe, który po przyjęciu zadania wyznaczonego przez Boga pracował niestrudzenie, żeby zbudować arkę. Niezależnie od tego, jak trudny był to projekt i ile trudności oraz przeszkód w związku z nim napotkał, nie poddał się przez 120 lat, aż wykonał zadanie. Gdy przyjrzałem się charakterowi Noego, jego lojalności i podporządkowaniu wobec Boga, zrozumiałem, że był kimś posiadającym człowieczeństwo i rozum, prawdziwą istotą stworzoną oraz osobą godną zaufania Boga. Gdy się do niego porównałem, pojąłem, że byłem całkowicie pozbawiony zwykłego człowieczeństwa. Nie potrafiłem nawet robić tego, co nakazywało mi sumienie. Byłem naprawdę niegodzien nazywać się człowiekiem! Gdybym nie okazał skruchy w związku z tym, jak podchodziłem do swoich obowiązków, czy nie zostałbym zdemaskowany i wyeliminowany przez Boga? Gdy o tym pomyślałem, trochę się przestraszyłem. Poczułem też żal i miałem wyrzuty sumienia, więc w ciszy pomodliłem się do Boga i w sercu postanowiłem, że wykonując w przyszłości swoje obowiązki, będę zdecydowanie buntował się przeciwko swojej cielesności i starał się jak najlepiej je wypełniać.

Po tym doświadczeniu wykonywałem je lepiej niż wcześniej. Każdego dnia, oprócz produkowania materiałów wideo, często sprawdzałem, jak bracia i siostry radzą sobie ze swoimi obowiązkami, a ilekroć mieli trudności lub problemy, omawiałem z nimi rozwiązania. Chociaż miałem przez to więcej zmartwień, czułem się spokojny i bezpieczny, wiedząc, że wykonuję swoje obowiązki najlepiej, jak potrafię. Nie rozumiałem jednak zbyt dobrze swojej naturoistoty, więc po jakimś czasie znów zapragnąłem komfortu.

Ponieważ obciążenie pracą przy produkcji materiałów wideo się zwiększyło, każdego dnia było dużo spraw do załatwienia, a niektóre materiały trzeba było przygotować w określonym czasie. Niektóre z nich miały większe wymagania techniczne i należało je starannie przemyśleć oraz się nad nimi zastanowić. Na początku starałem się robić wszystko jak najlepiej, ale po jakimś czasie zacząłem w głębi duszy się skarżyć, myśląc: „Codziennie mam mnóstwo pracy. Czy to się kiedyś zmieni? Gdyby obciążenie pracą chociaż trochę się zmniejszyło, nie byłbym taki zmęczony i fizycznie czułbym się lepiej”. Przypomniałem sobie, jak kiedyś jedna z sióstr przysłała mi ponad dziesięć filmów na raz, prosząc, abym sprawdził je w dwa dni. Poczułem wówczas pewien opór, myśląc: „Czy naprawdę jestem w stanie to wszystko sprawdzić w dwa dni? Czy nie będę musiał siedzieć po godzinach?”. Chociaż nic nie powiedziałem, w środku się skarżyłem. Później zdałem sobie sprawę, że mój stan jest niewłaściwy, i wiedziałem, że muszę wyciągnąć z tej sytuacji naukę. Przez kilka kolejnych dni często się nad sobą zastanawiałem: „Dlaczego gdy tylko wzrasta obciążenie pracą związane z moimi obowiązkami, chcę dogadzać swojej cielesności? Co dokładnie mnie kontroluje?”. W swoich poszukiwaniach przeczytałem kilka fragmentów słów Bożych. Bóg Wszechmogący mówi: „Czym jest zatem trucizna szatana? Jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Po co powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia i logika szatana stały się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią tak dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości i są prawdziwym portretem jej szatańskiej natury. Ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości. Od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana(Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jeśli zaś chodzi o ciało, im lepiej je traktujesz, tym bardziej zachłanne się ono staje. Jest ono przystosowane do znoszenia niewielkiej ilości cierpienia. Ludzie, którzy wytrzymują trochę cierpienia, będą kroczyć właściwą ścieżką i angażować się we właściwą pracę. Jeśli zaś ciało nie może wytrzymać cierpienia, pławi się w wygodach i dorasta w ich otoczeniu, wówczas ludzie nie będą w stanie niczego osiągnąć i nie zyskają prawdy. Jeśli jednak kogoś dotkną klęski żywiołowe i katastrofy spowodowane przez człowieka, to straci on rozsądek i stanie się irracjonalny. W miarę upływu czasu jego deprawacja będzie rosnąć. Czy jest na to wiele przykładów? Możesz zauważyć, że w niewierzącym świecie jest wielu piosenkarzy i wiele gwiazd filmowych – ludzi, którzy chętnie znosili trudy i poświęcali się swojej pracy, zanim stali się sławni. Ale kiedy tylko zdobędą sławę i zaczną zarabiać duże pieniądze, zbaczają z właściwej ścieżki. Część z nich zaczyna zażywać narkotyki, inni popełniają samobójstwa, a ich życie kończy się zbyt wcześnie. Co jest tego przyczyną? Liczba dostępnych im przyjemności materialnych jest zbyt wysoka, żyją w nadmiernej wygodzie i nie wiedzą, jak osiągnąć jeszcze większą przyjemność czy ekscytację. Niektórzy z nich w poszukiwaniu ekscytacji i przyjemności sięgają po narkotyki, lecz z czasem nie potrafią już z nich zrezygnować. Inni zaś umierają z powodu nadmiernego zażywania narkotyków, a jeszcze inni, którzy nie wiedzą, jak uwolnić się od używek, po prostu popełniają samobójstwo. Znajdziemy wiele takich przykładów. Bez względu na to, jak dobrze się odżywiasz, jak elegancko się ubierasz, na jakim poziomie żyjesz, jak dobrze się bawisz lub jak wygodne jest twoje życie, i bez względu na to, jak wiele z twoich pragnień udaje ci się zaspokoić, twoje poczucie pustki narasta do tego stopnia, że ostatecznie prowadzi cię do zniszczenia. Czy to szczęście, którego szukają niewierzący, jest prawdziwe? W rzeczywistości to w ogóle nie jest szczęście. To tylko ludzkie jego wyobrażenie, forma deprawacji, ścieżka, dzięki której ludzie popadają w zepsucie. To tak zwane szczęście, do którego ludzie dążą, nie jest prawdziwe. W rzeczywistości jest ono cierpieniem. Nie jest to cel, do którego należy dążyć, nie jest to też coś, w czym tkwi wartość życia. Szatan wykorzystuje różne sposoby i metody do deprawowania ludzi. Niektóre sprawiają, że szukają oni zaspokojenia potrzeb cielesnych i dają upust swojej pożądliwości. W ten sposób szatan otumania ludzi, kusi i poddaje ich skażeniu, dając im ułudę szczęścia i skłaniając ich do pogoni za tym celem. Ludzie wierzą, że zdobycie wszystkich tych rzeczy oznacza szczęście, więc robią wszystko, co w ich mocy, aby dążyć do tego celu. Osiągnąwszy go nie odczuwają jednak szczęścia, a raczej pustkę i ból. To dowodzi, że nie jest to właściwa ścieżka, prowadzi bowiem do śmierci(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Rozważając słowa Boże, zrozumiałem, że pogoń za cielesnymi przyjemnościami to sposób szatana na deprawowanie ludzi. Aby wprowadzać ich w błąd i deprawować, szatan używa różnych filozofii życiowych i niedorzeczności, takich jak: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”, „Żyj każdym dniem dla przyjemności, bo życie jest krótkie” czy „Nie troszcz się dzisiaj o dzień jutrzejszy”, przez co ludzie kierują się tymi poglądami i traktują pogoń za cielesnymi przyjemnościami jako sens i wartość życia oraz swój życiowy cel. To sprawia, że stają się wygodniccy i pragną cielesnych przyjemności, przez co są coraz bardziej rozwiąźli i zdegenerowani, tracąc swoje człowieczeństwo. Myślałem o tym, że choć wierzyłem w Boga, wykonywałem swoje obowiązki w kościele i nie byłem jednym z niewierzących, którzy myślą tylko o jedzeniu, piciu, przyjemnościach oraz dogadzaniu swojej cielesności, trucizny, filozofie i prawa szatana głęboko zakorzeniły się w moim sercu, a moje myśli i poglądy były takie same jak niewierzących. Zawsze uważałem, że fizyczny komfort i przyjemności są synonimem szczęścia, więc obojętnie, co robiłem, nie chciałem cierpieć ani płacić ceny. Czasami, gdy w związku z obowiązkami miałem dużo zmartwień lub więcej pracy, chciałem znaleźć czas na odpoczynek i się tak bardzo nie męczyć. Nie zagłębiałem się nawet w oczywiste problemy w pracy i ich nie rozwiązywałem, odkładając swoje obowiązki na bok. W rezultacie opóźniłem postęp prac, nie zdając sobie z tego sprawy. To było naprawdę niebezpieczne! Patrząc wstecz, gdy żyłem w stanie pogoni za komfortem, nie zastanawiałem się, jak wypełniać swoje obowiązki ani jak zadowolić Boga, a kiedy pojawiały się problemy, moją pierwszą myślą było zawsze to, czy moje ciało będzie cierpieć lub czy nie będzie wyczerpane. Byłem naprawdę samolubny i podły. Nie miałem za grosz sumienia ani rozumu. Czasami, nawet wiedząc, że powinienem mieć na względzie Boże intencje, byłem ciągle ograniczany przez swoją cielesność i nie chciałem cierpieć ani płacić ceny. W głębi duszy czułem silny opór i niechęć do prawdy oraz rzeczy pozytywnych, a gdy miałem do wykonania jakieś zadania, zawsze szukałem wymówek, żeby ich uniknąć. Dzięki temu mogłem liczyć na fizyczny komfort i brak cierpienia, ale ostatecznie nie zyskałbym żadnej prawdy. Czy w ten sposób sam na siebie nie sprowadziłbym zagłady? Myśląc o tym, zacząłem nieco lepiej rozumieć niebezpieczne konsekwencje wygodnictwa.

Później przeczytałem więcej słów Bożych: „Ci, którzy naprawdę wierzą w Boga, wykonują swoje obowiązki chętnie, nie kalkulując własnych zysków i strat. Bez względu na to, czy jesteś kimś, kto dąży do prawdy, musisz polegać na swoim sumieniu i rozumie i naprawdę starać się przy wykonywaniu obowiązku. Co to znaczy naprawdę się starać? Jeżeli zadowalasz się tylko pozorowanym wysiłkiem i odrobiną niedogodności fizycznych, ale w ogóle nie traktujesz obowiązku poważnie ani nie szukasz prawdozasad, to po prostu jesteś niedbały – nie jest to prawdziwe staranie się. Kluczem do prawdziwego starania się jest wkładanie w pracę całego serca, bojaźń Boża, liczenie się z Bożymi intencjami, lęk przed przeciwstawianiem się Bogu i zranieniem Go, a także gotowość do zniesienia każdego cierpienia, by dobrze wypełnić swój obowiązek i zadowolić Boga. Jeśli masz serce tak właśnie miłujące Boga, będziesz w stanie właściwie wypełnić obowiązek. Ale jeśli w twoim sercu nie ma bojaźni Bożej, to nie będziesz czuł brzemienia przy wypełnianiu obowiązku, nie będzie cię to interesowało i w rezultacie nieuniknione jest, że staniesz się niedbały, będziesz tylko zachowywał pozory, nie osiągając żadnych konkretnych efektów – to nie jest wykonywanie obowiązku. Jeżeli naprawdę masz poczucie brzemienia i uważasz pełnienie obowiązku za swoją osobistą odpowiedzialność, jeżeli jesteś przekonany, że gdy tego nie zrobisz, nie będziesz godzien żyć i okażesz się zwierzęciem, że tylko wypełniając obowiązek odpowiednio stajesz się godzien, by cię nazwać ludzką istotą, i że tylko wtedy będziesz miał czyste sumienie – jeśli masz takie poczucie brzemienia przy wykonywaniu obowiązku, to będziesz w stanie robić wszystko sumiennie, będziesz mógł szukać prawdy i działać zgodnie z zasadami, toteż będziesz mógł właściwie wypełnić obowiązek i zadowolić Boga. Jeśli jesteś godzien zadania, które wyznaczył ci Bóg, a także wszystkiego, co Bóg dla ciebie poświęcił, i spełniasz Jego oczekiwania względem ciebie, to znaczy, że prawdziwie się starasz. (…) Członkowie domu Bożego w każdym razie są ludźmi uczciwymi. Są to ludzie godni zaufania w pełnieniu obowiązku, tacy, którzy potrafią przyjąć Boże posłannictwo i wiernie wykonywać swoją powinność. Jeśli ludzie nie mają prawdziwej wiary, sumienia i rozumu, jeśli nie mają bogobojnego serca podporządkowanego Bogu, to nie nadają się do pełnienia obowiązków, a nawet jeśli jakiś wykonują, robią to byle jak. Są to wyrobnicy – ludzie, którzy nie okazali szczerej skruchy. Tacy wyrobnicy prędzej czy później zostaną wyeliminowani, tylko wierni robotnicy zostaną oszczędzeni. Chociaż wierni robotnicy nie posiadają prawdorzeczywistości, mają jednak sumienie i rozum, są w stanie szczerze wykonywać swoje obowiązki i Bóg pozwala im pozostać. Ci, którzy posiadają prawdorzeczywistość i mogą składać donośne świadectwo o Bogu, są Jego ludem; ci również zostaną oszczędzeni i wprowadzeni do Jego królestwa(Aby dobrze wypełniać obowiązek, należy mieć przynajmniej sumienie i rozum, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Bożych zrozumiałem, że w oczach Boga tylko uczciwi ludzie, którzy szczerze wykonują swoje obowiązki, są prawdziwym ludem domu Bożego. Takie osoby mają poczucie odpowiedzialności za swoją pracę i są godne zaufania. Nie zadowalają się jedynie wkładaniem widocznego wysiłku tak, żeby zgadzały się liczby. Zamiast tego są gotowi cierpieć i płacić cenę, aby wypełniać swoje obowiązki, robiąc to sumiennie i starannie. Na tym polega prawdziwe wykonywanie obowiązków. W słowach Boga znalazłem ścieżkę praktyki. Musiałem traktować swoje obowiązki ze szczerym sercem. Gdy w trakcie ich wykonywania chciałem iść na łatwiznę, uniknąć pracy i zadbać o swoją wygodę, musiałem buntować się przeciwko swojej cielesności, wkładać serce w każdą kwestię związaną z moimi obowiązkami, być skrupulatny i wywiązywać się ze swojej odpowiedzialności. Tylko w ten sposób mogłem wykonywać swoje obowiązki w zgodzie z Bożymi intencjami. Pomodliłem się więc do Boga: „Boże, wykonując obowiązki, zawsze dbałem o swoją cielesność, nie wypełniałem ich i nie żyłem zgodnie z Twoimi intencjami. Jestem gotowy okazać Ci skruchę i przyjąć Twój nadzór. Będę praktykować sumienne i odpowiedzialne wykonywanie każdego zadania i wypełniać swoje obowiązki tak, jak powinienem”.

Wykonując potem swoje obowiązki, skupiałem się na praktykowaniu i wkraczaniu właśnie w ten sposób. Pamiętam sytuację, gdy bracia i siostry przysłali mi dwa materiały wideo, które trzeba było pilnie sprawdzić. Z jednym z nich było mnóstwo problemów, więc jego sprawdzenie wymagało dużo czasu i wysiłku. Znów nie mogłem powstrzymać się od narzekania. W tym momencie zdałem sobie jednak sprawę, że myślę o swojej cielesności, więc szybko pomodliłem się do Boga i się przeciwko niej zbuntowałem. Przypomniałem sobie następujący fragment słów Bożych: „Obecnie nie ma wielu okazji do wykonywania obowiązków, więc musisz z nich korzystać, kiedy tylko możesz. W obliczu obowiązku musisz wytężyć siły; właśnie wtedy musisz się poświęcić, ponieść koszty dla Boga i zapłacić cenę. Nie zatajaj niczego, nie knuj żadnych planów, nie zostawiaj sobie pola manewru ani drogi wyjścia. Jeśli pozostawisz sobie choć trochę luzu, okażesz się wyrachowany bądź nieuczciwy i leniwy, to na pewno kiepsko wykonasz swoje zadanie(Wkraczanie w życie zaczyna się od wypełniania obowiązków, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dostałem pilne zadanie. To był dokładnie ten moment, kiedy musiałem zbuntować się przeciwko swojej cielesności i zapłacić cenę. Powinienem przyjąć Boży nadzór, sumiennie i odpowiedzialnie wykonać pracę oraz wywiązać się ze swojej odpowiedzialności, ponieważ tylko takie postępowanie jest zgodne z Bożą intencją. Szybko sprawdziłem więc materiały wideo, a potem zająłem się innymi sprawami. Później, gdy znajdowałem się w podobnych sytuacjach, świadomie wyciszałem się przed Bogiem i na pierwszym miejscu stawiałem swoje obowiązki. Praktykując w ten sposób, czułem w sercu spokój, a moje obowiązki przynosiły mi o wiele więcej satysfakcji niż wcześniej.

Dzięki doświadczeniu tych sytuacji mogłem w końcu dostrzec niebezpieczeństwa związane z byciem wygodnickim i towarzyszące temu konsekwencje. Zdałem sobie również sprawę, że tylko mając prawdziwe poczucie brzemienia oraz gotowość do znoszenia cierpienia i płacenia ceny, można wywiązywać się ze swojej odpowiedzialności i wypełniać swoje obowiązki.

Wstecz: 55. Jak uwolniłam się od pokus pieniądza, sławy i zysku

Dalej: 57. Kiedy mama siedzi w więzieniu

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

14. Smak bycia szczerym

Autorstwa Yongsui, Korea PołudniowaNa jednym ze spotkań w marcu lider mówił o tym, że aresztowano i torturowano jednego z braci. W chwili...

29. Skrucha oficera

Autorstwa Zhenxin, ChinyBóg Wszechmogący mówi: „Od stworzenia świata po dziś dzień, wszystko, co Bóg uczynił w swym dziele, wyraża miłość...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze