83. Nauka wyciągnięta z rozeznania się co do złej osoby

Autorstwa Han Chen, Chiny

W czerwcu 2022 roku przywódca wyznaczył mnie do nadzorowania pracy z tekstami. Przypomniałam sobie zespół, który ciągle miał złe wyniki. Ze stanu opisanego przez jedną z pracownic, Xiao Li, wywnioskowałam, że bardzo skupiała się ona na reputacji i statusie. Za każdym razem, gdy zadawała pytanie, pozostałe siostry w zespole musiały natychmiast jej odpowiadać. W przeciwnym razie była dla nich niemiła i w mgnieniu oka wybuchała. Pomyślałam: „Czy brak harmonijnej współpracy wpływa na ich pracę? Muszę szybko znaleźć przyczynę tego problemu”.

W trakcie zgromadzenia zapytałam wszystkich o ich stan. Liderka zespołu, Li Mei, podzieliła się swoimi przemyśleniami, mówiąc, że nie jest w stanie harmonijnie współpracować z Xiao Li, a nawet chce odejść. Xiao Li odpowiedziała na to, że od dziecka była impulsywna i wybuchowa i że ilekroć słyszy coś, co jej nie odpowiada, od razu się irytuje. Wspomniała też, że któregoś razu Luo Lan zwróciła jej uwagę na brak brzemienia w wykonywaniu obowiązków, mówiąc, że zawsze się ociąga, przeciąga poranne ćwiczenia duchowe do jedenastej i dopiero wtedy zaczyna pracę. Zupełnie się z tym jednak nie zgodziła, myśląc: „Czy Li Mei nie jest taka sama? Dlaczego Luo Lan nie wspomina o niej ani słowem?”. Uważała, że Luo Lan niesprawiedliwie traktuje ludzi i obrała ją sobie za cel, dlatego zareagowała impulsywnie. Dzięki jedzeniu i piciu słów Bożych zdała sobie sprawę ze swojego marnego człowieczeństwa i miała poczucie, że inni słusznie ją izolowali, wykluczali i nazywali złą osobą. Stwierdziła, że niezależnie od tego, jak inni ją traktują, powinna przyjąć to od Boga i poznać siebie, a nie uprzedzać się do pozostałych sióstr. Li Mei się rozkleiła i powiedziała: „Niektóre rzeczy, które powiedziała Xiao Li, nie są prawdą. Nie izolowałyśmy jej i nie wykluczałyśmy. Nie nazywałyśmy jej też złą osobą”. Xiao Li mówiła dalej przez łzy, twierdząc, że kiedy usłyszała o wydaleniu z kościoła antychrysta, zrobiło to na niej wielkie wrażenie. Ten antychryst siał niezgodę i gnębił ludzi, a ona miała poczucie, że jej natura była o wiele gorsza niż natura tego antychrysta. Miała poczucie, że takie dalsze postępowanie jest bardzo niebezpieczne, więc była gotowa okazać skruchę. Byłam zdezorientowana i zastanawiałam się: „Czy Xiao Li naprawdę siebie zna? Na czym polega szczere omawianie własnego zepsucia, a na czym poniżanie i atakowanie innych pod pozorem rozmowy o samowiedzy? Dlaczego z omówienia Xiao Li wynika, że Li Mei i Luo Lan zmówiły się, żeby ją wykluczyć?”. W tamtym czasie nie poświęciłam temu zbyt wiele uwagi, myśląc: „Xiao Li jest młoda i nieco uparta, a jej zepsute usposobienie jest dość poważnym problemem, ale wydaje się, że skoro płacze i siebie zna, przyjmuje prawdę. Zmiana wymaga procesu, dlatego należy trochę jej odpuścić. Poza tym brak harmonijnej współpracy to nie wina tylko jednej osoby. W końcu do tanga trzeba dwojga. Wynika to prawdopodobnie z tego, że obie strony siebie nie znają i kierują się swoimi zepsutymi skłonnościami”. Mając to na względzie, znalazłam słowa Boże dotyczące harmonijnej współpracy, przeczytałam je siostrom i przypomniałam im, żeby nie skupiały się przesadnie na ludziach i rzeczach, ale żeby się nad sobą zastanowiły, poznały siebie zgodnie ze słowami Boga i nawzajem się od siebie uczyły. Wykorzystałam także własne doświadczenia, aby omówić z Xiao Li niebezpieczne konsekwencje impulsywności. Po moim omówieniu Xiao Li powiedziała: „Między mną a siostrami nie ma głębokiej urazy. Jestem gotowa harmonijnie z nimi współpracować i wkładać serce w wykonywanie moich obowiązków. Jestem impulsywna i mam naprawdę aroganckie usposobienie, ale jestem gotowa modlić się do Boga i poszukać rozwiązania”. Li Mei powiedziała z rezygnacją w głosie: „Naprawdę nie wiem, jak mam doświadczać tej sytuacji, jak się nad sobą zastanawiać i jak siebie poznać”. Dodała też, że aby rozwiązać problem braku harmonijnej współpracy, musimy najpierw mieć pełen obraz sytuacji. Słysząc to, pojęłam, że problem tak naprawdę nie został rozwiązany. W duchu pomodliłam się więc do Boga: „Boże, jaka jest w tej sprawie Twoja intencja? Jaka jest pierwotna przyczyna tego problemu? Jak należy go rozwiązać zgodnie z prawdozasadami?”.

Tego wieczora odpoczywałam w pokoju z Li Mei i Luo Lan. Nie mogłam jednak zasnąć i cały czas myślałam o tym, o czym Li Mei przypomniała mi podczas zgromadzenia. Aby rozwiązać problem braku harmonijnej współpracy, musimy jasno zrozumieć istotę sprawy i dotrzeć do sedna tej historii. Zdałam sobie sprawę, że w trakcie omówienia na zgromadzeniu powiedziałam siostrom jedynie, żeby poznały siebie i nadmiernie nie skupiały się na ludziach i rzeczach, ale nie uzyskałam jasnego i pełnego obrazu sytuacji, więc problem nie został rozwiązany. Pomyślałam o następujących słowach Boga: „Wszystko, co tylko dzieje się pod słońcem, wszystko, co czujesz, wszystko, co widzisz i słyszysz – wszystko to dzieje się za Jego przyzwoleniem. Kiedy już przyjmiesz tę sprawę od Boga, oceń ją w świetle Jego słów i ustal, jakiego rodzaju człowiekiem jest sprawca i co jest istotą tej sprawy, niezależnie od tego, czy owe słowa lub czyny skrzywdziły cię, zraniły twoje serce i duszę, czy zdeptały twoje poczucie własnej wartości. W pierwszej kolejności zwróć uwagę na to, czy ten ktoś jest złym człowiekiem, czy zwyczajnym skażonym człowiekiem. Rozpoznaj najpierw, kim ten ktoś tak naprawdę jest zgodnie ze słowami Boga, a następnie w zgodzie z nimi rozeznaj i potraktuj całą tę sprawę. Czy nie są to właściwe kroki, które należy podjąć? (Owszem). Najpierw przyjmij tę sprawę od Boga i spójrz na zaangażowanych w nią ludzi zgodnie z Jego słowami, aby ustalić, czy są oni zwykłymi braćmi i siostrami, złymi ludźmi, antychrystami, niedowiarkami, złymi duchami, plugawymi demonami czy szpiegami wielkiego czerwonego smoka i czy to, co zrobili, było ogólnie pojętym przejawem skażenia, czy też złym uczynkiem, który miał w ich zamyśle zasiać niepokój i przeszkadzać innym. Wszystko to należy ustalić, zestawiając fakty ze słowami Boga. Ocenianie spraw przez pryzmat słów Bożych to najdokładniejsza i najbardziej obiektywna metoda(Co to znaczy dążyć do prawdy (9), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże rozjaśniły moje serce. Na wszystko, co działo się w tym zespole, Bóg pozwolił. Musiałam patrzeć na ludzi i sprawy zgodnie z Bożymi słowami, w pierwszej kolejności sprawdzając, jaką osobą jest druga strona: czy są to bracia lub siostry o zepsutych skłonnościach, którzy potrafią przyjąć prawdę, czy źli ludzie bądź niedowiarkowie, którzy w ogóle nie przyjmują prawdy. Jeśli są to prawdziwi bracia i siostry, powinniśmy im pomagać z miłością, jeśli jednak są to źli ludzie lub niedowiarkowie, musimy ich w odpowiednim czasie zdemaskować, zwolnić lub odizolować. Zastanawiałam się więc: „Jaką osobą jest tak naprawdę Xiao Li? Jak powinnam z nią postąpić?”. Zapytałam więc obie siostry o konsekwentne zachowanie Xiao Li.

Od Li Mei i Luo Lan dowiedziałam się, że Xiao Li jest dość arogancka, uparta i impulsywna, że bardzo przejmuje się reputacją i statusem i że ilekroć rozmawia z siostrami, oczekuje natychmiastowej reakcji, a gdy zwlekają z odpowiedzią lub w ogóle nic nie mówią, Xiao Li momentalnie się denerwuje i poucza siostry, mówiąc: „Jeśli uważacie, że zawracam wam głowę, po prostu to powiedzcie, a nigdy więcej już was o nic nie zapytam!”. Siostry czuły się przez to ograniczane. Potem, bez względu na to, o co pytała Xiao Li, siostry szybko odpowiadały, niezależnie od tego, czy coś rozumiały, czy nie, ze strachu, że Xiao Li będzie niezadowolona i wybuchnie. Któregoś razu Li Mei zwróciła Xiao Li uwagę na pewne problemy w pracy, ale Xiao Li w ogóle tego nie przyjęła. Stwierdziła, że Li Mei ma zbyt wysokie wymagania, i nie pozwoliła jej obnażyć swojego zepsucia. Li Mei powiedziała, że impulsywność Xiao Li ogranicza innych, co sprawiło, że Xiao Li natychmiast podniosła głos i zaczęła krzyczeć, mówiąc, jak trudno jest dogadać się z takimi osobami jak Li Mei, i że ma wrażenie, jakby słowa Li Mei ją dusiły. Zakłóciło to całe zgromadzenie. Po sprawie Xiao Li przyznała przed wszystkimi, że jest jak antychryst, który nie przyjmuje przycinania. Innym razem Luo Lan opowiedziała na zgromadzeniu o swoim własnym zepsuciu, które przejawiało się byciem pochlebczynią. Powiedziała, że choć widziała, że Xiao Li nie przyjmuje prawdy, nie zwróciła jej na to uwagi, bo chciała utrzymać ich relację. Gdy Xiao Li to usłyszała, zaczęła krzyczeć i zrobiła scenę, mówiąc: „Śmiało, zgłoś mnie do przywódcy. Przekonamy się, czy zostanę zwolniona albo usunięta. Zawsze, gdy moje ego zostaje zranione, po prostu nie mogę się opanować. Jestem na skraju załamania!”. Potem zabrała komputer do innego pokoju i przez dwa dni samotnie wykonywała ćwiczenia duchowe, ignorując pozostałe siostry. Później, w czasie zgromadzenia Xiao Li ze łzami w oczach opowiedziała o poznaniu samej siebie i przeprosiła Li Mei i Luo Lan. Potem jednak nadal wybuchała i skupiała się na ludziach i sprawach.

Słysząc o zachowaniu Xiao Li, zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Problemem Xiao Li nie było jedynie jej aroganckie i uparte usposobienie. Czyż nie przypominała owych demaskowanych przez Boga złych ludzi, którzy są nierozsądni i celowo sprawiają kłopoty? Przeczytałam następujące słowa Boże: „Ludzie, którzy są nierozsądni i umyślnie powodują problemy, w swoich działaniach myślą tylko o własnych interesach i robiąc to, na co tylko mają ochotę. Ich słowa to nic więcej jak tylko niedorzeczne argumenty i herezje, a oni sami są głusi na głos rozumu. Wylewa się z nich niegodziwe usposobienie. Nikt nie ośmiela się z nimi zadawać i nikt nie chce rozmawiać z takimi ludźmi o prawdzie z obawy, by nie sprowadzić na siebie nieszczęścia. Inni ludzie czują się jak na szpilkach, mówiąc im, co myślą, ze strachu, że jeżeli powiedzą choć jedno słowo, które tamtym się nie spodoba lub nie będzie zgodne z ich życzeniem, tamci to wykorzystają i wysuną oburzające oskarżenia. Czyż tacy ludzie nie są źli? Czyż nie są to żywe demony? Wszyscy ci, którzy mają okrutne usposobienie i niezdrowy rozum, to żywe demony. A kiedy ktoś wchodzi w interakcję z żywym demonem, przez chwilę nieuwagi może sprowadzić na siebie nieszczęście. Czy nie przysparzałoby to wielkich kłopotów, gdyby takie żywe demony były obecne w kościele? (Owszem). Kiedy już minie im furia i dadzą upust swojej złości, takie demony mogą przez chwilę mówić jak ludzie i przepraszać, ale potem się nie zmienią. Kto wie, kiedy nastrój im się zepsuje i znów dostaną szału, wypluwając z siebie niedorzeczne argumenty. Przedmiot ich szału i złości za każdym razem jest inny, podobnie jak źródło i kontekst ich wybuchów. Wszystko może ich sprowokować. Oznacza to, że wszystko może wywołać ich niezadowolenie i sprawić, że zareagują szałem i niepohamowanym zachowaniem. Jakie to okropne! Jakie uciążliwe! Ci obłąkani źli ludzie w każdej chwili mogą stracić rozum; nikt nie wie, do czego są zdolni. Żywię wobec takich ludzi największą nienawiść. Wszystkich ich powinno się usunąć – wszyscy muszą zostać wyrzuceni. Nie chcę się z nimi zadawać. Ich myśli są bezładne, a usposobienie mają brutalne, są przepełnieni niedorzecznymi argumentami i diabelskimi słowami, a kiedy coś im się przytrafia, rozładowują swoją złość w impulsywny sposób. Niektórzy z nich płaczą, kiedy dają upust swoim emocjom, inni krzyczą, a jeszcze inni tupią nogami; są nawet tacy, którzy potrząsają głowami i wymachują rękami. To po prostu zwierzęta, nie ludzie. (…) Mimo że ewidentnie są świadomi swoich licznych problemów, nigdy nie szukają prawdy, aby je rozwiązać, ani nie dyskutują o poznaniu siebie podczas rozmów z innymi. Kiedy wspomina się o ich własnych problemach, odpierają krytykę i w odpowiedzi wymyślają fałszywe oskarżenia, spychając wszystkie problemy i odpowiedzialność na innych, a nawet narzekają, że powodem ich zachowania jest to, że inni źle ich traktują. Zachowują się tak, jakby ich napady złości i bezsensowne sprawianie problemów były spowodowane przez innych, jakby to wszyscy inni byli winni, a oni po prostu nie mieli innego wyjścia, jak tylko postępować w ten sposób, a przy tym wierzą, że słusznie się bronią. Ilekroć są niezadowoleni, dają upust swojemu rozgoryczeniu i wykrzykują bzdury, upierając się przy swoich niedorzecznych argumentach, jakby wszyscy inni się mylili, jakby tylko oni byli dobrymi ludźmi, a wszyscy inni złoczyńcami. Bez względu na to, w jak wielki wpadają szał lub ile wyrzucają z siebie niedorzecznych argumentów, ludzie ci domagają się, by mówiono o nich dobrze. Nawet gdy robią coś złego, nie dopuszczają do tego, by inni ich demaskowali lub krytykowali. Jeśli wytkniesz takiej osobie choć najmniejszy problem, wciągnie cię w niekończące się dysputy i od tej chwili możesz zapomnieć o życiu z nią na pokojowej stopie. Jaki to rodzaj człowieka? To ktoś nierozsądny, kto umyślnie powoduje problemy, a ci, którzy postępują w ten sposób, są złymi ludźmi(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (26), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Boga zrozumiałam, że gdy ludzie posiadający człowieczeństwo i rozum stają w obliczu nieprzyjemnych spraw albo gdy inni zwracają im uwagę na ich problemy, chociaż w danym momencie mogą tego nie zaakceptować, później potrafią przyjąć to od Boga, podporządkować się i poszukiwać prawdy, aby rozwiązać swoje problemy. Natomiast ci, którzy nieustannie sprawiają kłopoty, mają okrutne usposobienie i są pozbawieni człowieczeństwa i rozumu, złoszczą się i wpadają w furię z powodu drobnych nieprzyjemności, dając upust swojemu niezadowoleniu. W ogóle nie akceptują przycinania. Zamiast tego wypowiadają różne niedorzeczności, aby kontratakować, a nawet brać odwet. Porównując to z zachowaniem Xiao Li, doszłam do wniosku, że jest ona właśnie taką osobą. Zawsze chciała, żeby świat kręcił się wokół niej, a gdy coś się jej nie spodobało, wpadała w gniew, przepytywała, beształa i ograniczała inne siostry, które ciągle się bały, że powiedzą lub zrobią coś niewłaściwego, co mogłoby ją zdenerwować. Gdy liderka zespołu, Li Mei, zwróciła jej uwagę na problemy, nie przyjęła tego, a nawet się z nią wykłócała, twierdząc, że Li Mei ma zbyt wysokie wymagania i nie pozwala jej przejawiać zepsucia. Myliła to, co słuszne, z tym, co niesłuszne, i zaburzała życie kościoła. Na zgromadzeniach Li Mei i Luo Lan odwoływały się do słów Boga, aby zastanowić się nad własnym zepsuciem, i chociaż dotyczyło to kwestii związanych z Xiao Li, to, co mówiły, było zgodne z faktami. Rozsądni ludzie powinni postępować właściwie, ale Xiao Li wybuchała i ciągle robiła sceny, ponieważ odbijało się to na jej reputacji. Twierdziła, że siostry ją wykluczają, a nawet że powinny ją szybko zgłosić, a potem zwolnić lub usunąć, przez co siostry czuły się przez nią ograniczane, nie miały odwagi się otworzyć i omawiać na zgromadzeniach swojego stanu. Nie były też w stanie skupić się na swoich obowiązkach. Po każdym napadzie złości Xiao Li mówiła o poznawaniu siebie i przepraszała inne siostry. Wydawało się, że jest w stanie przyjąć prawdę, jednak ilekroć działo się coś nieprzyjemnego lub zagrażającego jej reputacji, wybuchała i dawała upust swojemu niezadowoleniu, wykłócając się i nie chcąc się zmienić pomimo wielokrotnych rozmów. Było jasne, że Xiao Li w ogóle nie przyjmuje prawdy. Krzywdziła siostry i zaburzała życie kościoła, nie okazując żadnej skruchy. Zamiast tego atakowała innych, twierdząc, że reaguje tak impulsywnie, bo to siostry źle ją traktują i wykluczają, jakby jej impulsywność była spowodowana przez innych, a nie przez jej własny problem. Była naprawdę nieznośna i nieracjonalna! Dawniej myślałam, że Xiao Li jest po prostu młoda, uparta i arogancka, że ma poważnie zepsute usposobienie i że jej łzawa autorefleksja oznacza, że potrafi przyjąć prawdę i dzięki bardziej życzliwej rozmowie i pomocy może się zmienić. Jednak dzięki obnażeniu przez słowa Boże zrozumiałam, że Xiao Li jest wyjątkowo nieznośna, ma okrutne usposobienie i nie przyjmuje prawdy, a wręcz czuje do niej niechęć. To nie było zwykłe zepsucie. Chociaż nie dopuściła się jeszcze wielkiego zła, taka osoba była niczym tykająca bomba zegarowa, która może w każdej chwili wybuchnąć. Pozostawienie jej w zespole tylko opóźniłoby pracę i zaburzyło życie kościoła. Musiała zostać szybko zdemaskowana i zwolniona. Dokładnie to obnaża Bóg, mówiąc o takich wyjątkowo nieznośnych ludziach: „Choć ludzie ci może i nie dopuścili się aktów wielkiego zła, to jednak w najmniejszym stopniu nie przyjmują prawdy. Przyglądając się ich naturoistocie, widać, że nie tylko brak im sumienia i rozumu, lecz także są nierozsądni, umyślnie powodują problemy i pozostają głusi na głos rozumu. Czy tacy ludzie mogą dostąpić Bożego zbawienia? Nie ma mowy! Ci, którzy w ogóle nie przyjmują prawdy, są niedowiarkami, sługami szatana. (…) Oczyszczenie kościoła z tych, którzy są nierozsądni, umyślnie powodują problemy oraz pozostają głusi na głos rozumu, jest absolutnie słuszne. W sposób zasadniczy kładzie to kres ich nękaniu kościoła i wybrańców Bożych. Jest to odpowiedzialność spoczywająca na przywódcach i pracownikach(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (26), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Gdyby Xiao Li nadal nie okazała skruchy i po zwolnieniu wciąż przeszkadzała, powinna zostać usunięta z kościoła. Nie potrafiłam rozeznać się co do istoty ludzi według słów Boga, ale postrzegałam ich zgodnie ze swoimi pojęciami i wyobrażeniami. Byłam taka ogłupiała!

Później pomyślałam: „Oprócz tego, że w przypadku Xiao Li nie potrafiłam rozeznać się co do istoty ludzi zgodnie z prawdą, nie potrafiłam też rozpoznać, co to znaczy w normalny sposób się otworzyć i obnażyć, a także na czym polega wykorzystywanie omówień jako pretekstu do popisywania się i jednoczesnego atakowania innych. Dałam się zwieść łzom i autorefleksji Xiao Li”. Potem przeczytałam słowa Boże dotyczące tego problemu: „Kiedy źli ludzie omawiają różne problemy i szczegółowo je analizują, zawsze przyświeca im jakiś zamiar i cel i zawsze jest to skierowane przeciwko komuś. Oni nie analizują ani nie poznają samych siebie, nie otwierają się i nie obnażają, aby rozwiązać własne problemy. Zamiast tego korzystają z okazji, aby zdemaskować, przeanalizować i zaatakować innych. Często wykorzystują omawianie własnej samowiedzy, aby analizować i potępiać innych, a gdy omawiają słowa Boże i prawdę, demaskują i oczerniają innych oraz umniejszają im. (…) Dlaczego podczas omawiania prawdy ci źli ludzie nie demaskują ani nie analizują samych siebie, a zawsze biorą sobie za cel i obnażają innych? Czy naprawdę nie przejawiają zepsucia bądź nie mają zepsutych skłonności? Oczywiście, że nie. Dlaczego więc tak usilnie biorą sobie za cel innych, żeby ich zdemaskować i poddać szczegółowej analizie? Co dokładnie próbują osiągnąć? To pytanie wymaga dłuższego zastanowienia. Ujawnianie złych uczynków złych ludzi, którzy wywołują niepokój w kościele, jest słuszne, ale osoby te demaskują i dręczą dobrych ludzi pod pretekstem omawiania prawdy. Jaki jest ich zamiar i cel? Czy są wściekli, bo widzą, że Bóg zbawia dobrych ludzi? Dokładnie tak. Bóg nie zbawia złych ludzi, więc ci nienawidzą Boga i ludzi dobrych – wszystko to jest dość naturalne. Źli ludzie, choć nie przyjmują prawdy, nie dążą do niej ani sami nie mogą zostać zbawieni, za to dręczą ludzi dobrych, którzy dążą do prawdy i mają szansę na zbawienie. W czym tkwi problem? Gdyby ci ludzie mieli wiedzę o sobie i prawdzie, mogliby się otworzyć i ją omówić, jednak zawsze obierają sobie za cel i prowokują innych – zawsze mają tendencję do atakowania innych, a ludzi, którzy dążą do prawdy, zawsze wyobrażają sobie jako swoich wrogów. To są znaki rozpoznawcze złych ludzi. Osoby zdolne do takiego zła to prawdziwe diabły i szatany, antychryści do szpiku kości, których należy ograniczyć, a jeśli wyrządzą wiele zła, trzeba się z nimi niezwłocznie rozprawić, wydalając ich z kościoła. Wszyscy, którzy uderzają w dobrych ludzi i wykluczają ich, są niczym zgniłe jabłka. Dlaczego nazywam ich »zgniłymi jabłkami«? Ponieważ mogą wywołać niepotrzebne spory i konflikty w kościele, przez co jego sytuacja może stawać się coraz poważniejsza. Jednego dnia obierają za cel jedną osobę, a innego dnia inną. Zawsze obierają za cel innych, tych, którzy kochają prawdę i do niej dążą. Może to zaburzać życie kościoła i mieć wpływ na prawidłowe jedzenie i picie słowa Bożego przez wybrańców Boga, a także na normalne omawianie przez nich prawdy(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (15), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Jak należy się otworzyć i obnażyć, aby urzeczywistnić normalne człowieczeństwo? Mówiąc otwarcie o przejawach swojego skażonego usposobienia, pozwalając innym przejrzeć rzeczywistość swego serca, a następnie analizując i poznając istotę problemu w oparciu o Boże słowa oraz nienawidząc siebie i gardząc sobą z głębi serca. Kiedy ktoś się obnaża, nie powinien próbować się usprawiedliwiać lub tłumaczyć, lecz powinien po prostu praktykować prawdę i być uczciwą osobą(O harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Zastanawiając się nad słowami Boga, zrozumiałam, że normalne otwieranie się i obnażenie samego siebie oznacza, że będąc zdemaskowanym przez słowa Boże, potrafimy faktycznie zrozumieć własne zepsucie i istotę swoich problemów oraz szczegółowo przeanalizować swoje zepsute usposobienie, a inni mogą dostrzec w naszych słowach nienawiść do samych siebie. Takie omówienie pomaga innym zrozumieć prawdę i przynosi im pożytek. Jednak niektórzy wykorzystują otwieranie się i omówienia na zgromadzeniach jako pretekst, ale tak naprawdę siebie nie rozumieją. Zamiast tego obnażają problemy innych, zniekształcają fakty i atakują, wywołując spory, utrudniając budowanie i podtrzymywanie relacji, uniemożliwiając ludziom normalne stosunki i zaburzając życie kościoła. Tacy ludzie to zgniłe jabłka. Myślałam o zachowaniu Xiao Li na zgromadzeniu. Wydawało się, że jest świadoma swojego kiepskiego człowieczeństwa i swojej impulsywności, ale nie przeanalizowała swojego zepsucia, w ogóle nie zastanowiła się nad problemami wskazanymi przez inne siostry i nie miała prawdziwego zrozumienia swojego aroganckiego i okrutnego usposobienia. Zamiast tego twierdziła, że wybuchy jej impulsywności są spowodowane tym, że inni ją wykluczają i izolują. W swoich omówieniach starała się przekonać innych, że nie tylko ona jest zepsuta, ale że pozostałe siostry też mają problemy, wprowadzała innych w błąd, aby myśleli, że Luo Lan i Li Mei spiskują, żeby ją wykluczyć i odizolować, a także przedstawiała siebie w roli ofiary. Tak naprawdę Luo Lan i Li Mei wcale jej nie wykluczały, a raczej o nią dbały. Nawet to, że ją przycinały i zwracały jej uwagę na problemy, miało pomóc jej poznać siebie. Jednak Xiao Li w ogóle tego nie rozumiała i aby chronić swoją reputację oraz status, zniekształcała fakty, atakowała innych i wywoływała kłopoty, przez co siostry były zdenerwowane i nie mogły się skupić na swoich obowiązkach. Wcześniej nie miałam rozeznania co do tego, jak Xiao Li atakuje innych, ani co do jej niegodziwego usposobienia. Gdy widziałam, jak płacze, poznaje siebie i jest gotowa okazać skruchę, myślałam, że potrafi przyjąć prawdę i że powinnam z miłością z nią porozmawiać i jej pomóc. Dopiero w tym momencie zrozumiałam, że moje spojrzenie było niezgodne z prawdą.

Przeczytałam kolejny fragment słowa Bożego obnażający antychrystów, który dał mi pewne rozeznanie co do fałszywej samowiedzy. Bóg mówi: „Jeśli takie osoby popełnią jakiś zły uczynek, a później zostaną przycięte bądź skrytykowane przez braci i siostry, po czym będą ronić łzy, twierdząc powierzchownie, że czują dług względem Boga, i obiecując skruchę i poprawę w przyszłości, czy masz odwagę, aby im wierzyć? (Nie). Dlaczego nie? Najbardziej nieodpartym dowodem jest to, że oni nawykowo kłamią! Nawet jeśli na pozór okazują skruchę, ronią gorzkie łzy, biją się w piersi i przysięgają, nie wierz im, bo to są krokodyle łzy, które mają na celu zwieść ludzi. Te smutne, pełne żalu słowa, które wypowiadają, nie płyną z serca; to doraźna taktyka obliczona na to, aby zyskać zaufanie ludzi w nieuczciwy sposób. Na oczach innych rzewnie płaczą, przyznają się do winy, składają przysięgi i deklarują wszem i wobec swoje stanowisko. Jednak ci, którzy prywatnie są z nimi w dobrych stosunkach i którym oni względnie ufają, opowiadają inną historię. Chociaż publiczne przyznanie się do winy i obietnice zmiany postępowania pod przysięgą mogą z pozoru wydawać się autentyczne, to, co mówią za kulisami, dowodzi, że ich wcześniejsze słowa nie były prawdą, ale fałszem obliczonym na to, żeby zamydlić oczy większej liczbie ludzi. Co mawiają za kulisami? Czy przyznają, że to, co powiedzieli wcześniej, było fałszem? Nie, nie przyznają. Będą szerzyć negatywne nastawienie, przedstawiać argumenty i się usprawiedliwiać. To usprawiedliwianie i argumentowanie potwierdza, że ich przyznanie się, skrucha i wszystkie przysięgi były fałszywe i obliczone na to, żeby zwieść ludzi. Czy takim osobom można ufać? Czyż to nie jest nawykowe kłamanie? Potrafią nawet sfabrykować wyznania, ronić fałszywe łzy i kłamliwie zaklinać się, że odmienią swoje postępowanie, i nawet te ich przysięgi są kłamstwem. Czyż to nie jest demoniczna natura?(Aneks czwarty: Podsumowanie charakteru antychrystów i istoty ich usposobienia (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ze słów Boga zrozumiałam, że prawdziwa skrucha nie polega na udawaniu płaczu i mówieniu o poznawaniu siebie, ale na umiejętności szczegółowego przeanalizowania i zrozumienia własnego zepsutego usposobienia, odczuwaniu prawdziwej nienawiści do samego siebie i zrezygnowaniu ze złego postępowania, a następnie złożeniu świadectwa o praktykowaniu prawdy. Chociaż Xiao Li płakała i przyznawała, że ceni sobie reputację i status oraz że jest złą osobą, w obliczu problemów nadal wybuchała oraz skupiała się na ludziach i rzeczach, wyszukując pokrętne argumenty, aby samą siebie usprawiedliwiać, nie okazując prawdziwej skruchy. Jej zrozumienie było fałszywe i wyrażane pod przymusem. Bała się, że bracia i siostry rozpoznają w niej złego człowieka i że zostanie usunięta z kościoła, tracąc szansę na zbawienie. Nie pozostawało jej więc nic innego, jak tylko płakać i udawać samowiedzę w obecności braci i sióstr, aby wzbudzić w nich współczucie. Jej wiedza była obłudna, myląca i zwodnicza.

Później przeczytałam więcej słów Bożych: „Jak powinien więc patrzeć na ludzi ktoś, kto dąży do prawdy? Zarówno jego poglądy na ludzi i sprawy, jak i jego zachowanie i działania, muszą być oparte na słowach Bożych, prawda zaś musi być jego kryterium. Jak masz zatem poostrzegać każdego bez wyjątku człowieka zgodnie ze słowami Bożymi? Zwracaj uwagę na to, czy ma on sumienie i rozum oraz czy jest dobrym, czy złym człowiekiem. Zadając się z nim, możesz dostrzec, że choć ma swoje drobne wady i braki, reprezentuje sobą całkiem dobre człowieczeństwo. Jest cierpliwy i wyrozumiały w kontaktach z ludźmi, a kiedy ktoś jest zniechęcony i słaby, człowiek ten okazuje mu oddanie i potrafi mu pomóc i zapewnić wsparcie. Taka jest właśnie jego postawa wobec innych ludzi. Jaka jest zatem jego postawa względem Boga? Patrząc na czyjąś postawę wobec Boga, jeszcze łatwiej jest ocenić, czy ktoś posiada człowieczeństwo. Prawdopodobnie człowiek ten podporządkowuje się wszystkiemu, co czyni Bóg, wciąż poszukuje Go i łaknie, a podczas wykonywania swojego obowiązku i w kontaktach z innymi – kiedy podejmuje jakieś działania – ma bogobojne serce. Nie chodzi o to, że jest śmiały do szaleństwa, i zachowuje się buńczucznie, ani o to, że gotów jest zrobić wszystko i wszystko powiedzieć. Kiedy dzieje się coś, co dotyczy Boga lub Jego dzieła, ktoś taki jest bardzo ostrożny. Gdy już więc ustalisz, że oceniana przez ciebie osoba przejawia takie właśnie rzeczy, jak – na podstawie tego, co uzewnętrznia jego człowieczeństwo – masz ocenić, czy jest ona dobrym, czy złym człowiekiem? Dokonuj tego, opierając się na słowach Bożych i na tym, czy ten ktoś ma sumienie i rozum, a także na podstawie jego stosunku do prawdy i Boga(Co to znaczy dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Zrozumiałam, że Bóg ocenia, czy dana osoba jest dobra, czy zła, głównie na podstawie jej człowieczeństwa i stosunku do prawdy. Patrzy też na to, czy jej człowieczeństwo jest dobre, czy potrafi być tolerancyjna i cierpliwa, gdy wpływają na nią słowa lub czyny innych, czy jest podporządkowana Bogu i się Go boi oraz czy w obliczu problemów potrafi poszukiwać Bożych intencji i prawdozasad. Nie chodzi o to, jak bardzo wydaje się siebie znać, ale raczej o to, jak faktycznie żyje. Ja jednak nie oceniałam ludzi ani sytuacji na podstawie słów Bożych i błędnie wierzyłam, że jeśli ktoś płacze i sprawia wrażenie, że siebie zna, to potrafi przyjąć prawdę i okazać szczerą skruchę. Traktowałam uciążliwych, złych ludzi jak prawdziwych braci i siostry i chciałam polegać na miłości, aby im pomagać i ich wspierać. Byłam naprawdę ślepa i całkowicie ogłupiała! Myślałam, że brak harmonijnej współpracy między ludźmi wynika z tego, że obie strony siebie nie znają i nadmiernie skupiają się na ludziach i rzeczach, i że samo poznanie i zastanowienie się nad własnymi problemami rozwiąże problem. To były jedynie moje własne pojęcia i wyobrażenia. Jeśli druga strona jest złą osobą i niedowiarkiem, to w ogóle nie przyjmuje prawdy i siebie nie zna, więc jak można z nią harmonijnie współpracować? Nakłanianie obu stron, żeby się nad sobą zastanowiły i siebie poznały to jedynie pudrowanie problemu i może tylko pogorszyć sytuację, spowodować zaburzenia w życiu kościoła i zaszkodzić życiu braci i sióstr. Gdy to pojęłam, natychmiast poinformowałam przywódców o konsekwentnym zachowaniu Xiao Li. Później przywódcy przyznali, że zgodnie z zasadami należy ją obnażyć i zwolnić. Gdy Xiao Li została zwolniona, kościelne życie zespołu wróciło do normy, a bracia i siostry mogli skupić się na swoich obowiązkach, co doprowadziło do poprawy wydajności i efektywności ich pracy. Dzięki temu doświadczeniu naprawdę zrozumiałam, że ocenianie ludzi i sytuacji na podstawie słów Boga to jedyna ścieżka praktyki!

Wstecz: 82. Jak poradziłam sobie ze smutkiem po śmierci mamy

Dalej: 84. Nie dbam już o utrzymanie mojego dobrego wizerunku

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

37. Bóg jest przy mnie

Autorstwa Guozi, USAUrodziłam się w rodzinie chrześcijańskiej i kiedy miałam rok, moja mama przyjęła nowe dzieło powracającego Pana Jezusa...

3. Odkrywanie tajemnicy sądu

Autorstwa Enhui, MalezjaNa imię mi Enhui, mam 46 lat. Mieszkam w Malezji i od 27 lat wierzę w Boga. W październiku 2015 roku przeniosłam...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze