57. Dlaczego nie mogłam praktykować prawdy?

Autorstwa Ye Di, Chiny

Kiedy byłam przywódczynią, pewni bracia i siostry poinformowali mnie, że Yang Li, przywódczyni kościoła, za który byłam odpowiedzialna, nie wykonuje żadnej rzeczywistej pracy. Gdy wszystko dokładnie sprawdziłam, okazało się, że Yang Li przez cały dzień zajmuje się pracą przy sprawach ogólnych, więc nie ma czasu, aby wykonywać pracę przywódczyni kościoła. Na każdym spotkaniu grupy mówiła, że jest zajęta, a gdy już ustaliła niezbędne rzeczy, zawsze wychodziła w pośpiechu. W czasie zgromadzeń prawie nigdy niczego z braćmi i siostrami nie omawiała i tak naprawdę nie rozumiała i nie rozwiązywała problemów czy trudności, które napotykają oni, wykonując swoje obowiązki. Kilkoro diakonów zgłosiło mi także, że Yang Li spotyka się z nimi tylko co kilka miesięcy. Problemy i trudności jej braci i sióstr nie były rozwiązywane na czas, w związku z czym zniechęcili się oni do swoich obowiązków i stali się bierni, a ich wejście w życie zostało zahamowane. Co więcej, niektórzy bracia i siostry nie czuli na sobie odpowiedzialności i ciągle tylko markowali wykonywanie obowiązków. Yang Li z nimi tego nie omawiała, nie pomagała im ani w odpowiednim czasie ich nie zwalniała. Gdy zła osoba zakłócała i zaburzała pracę kościoła, Yang Li w rozsądnym terminie jej nie usunęła. Ponieważ Yang Li nie wykonywała rzeczywistej pracy, życie kościoła zostało zakłócone, a rozmaite zadania nie przynosiły rezultatów, doprowadzając do zastoju prac. Kiedy omówiłam sytuację z Yang Li i obnażyłam jej problemy, nie tylko nie chciała przyjąć tego, co jej powiedziałam, ale wręcz zaczęła się ze mną kłócić, próbując się tłumaczyć i zrzucić winę za brak wyników na siostrę, z którą współpracowała. Biorąc pod uwagę zachowanie Yang Li oraz fakt, że stanowczo odmówiła przyjęcia prawdy i okazania skruchy, uznałam, że jest fałszywą przywódczynią, która nie wykonuje rzeczywistej pracy i która powinna zostać natychmiast zwolniona. Zawahałam się jednak. Niektórzy bracia i siostry nie rozeznali się co do Yang Li i uważali, że ma pewien potencjał i talenty. Twierdzili, że jest bystra i dobrze omawia problemy w trakcie zgromadzeń. Mówili, że codziennie pracuje przez wiele godzin, aby wykonywać swój obowiązek, i że ma prawdziwe poczucie odpowiedzialności. Wielbili ją i jej bronili. Ponieważ wydawało się, że wszyscy mają o niej takie dobre zdanie, pomyślałam, że gdy od razu ją zwolnię, uznają, że jestem arogancka. Czy nie pomyślą, że nie dałam jej szansy na okazanie skruchy? A może stwierdzą, że chcę po prostu wprowadzić radykalne zmiany, aby utwierdzić niedawno uzyskaną władzę i ugruntować swoją pozycję? Pomyślalam sobie: „Może bracia i siostry powinni najpierw napisać swoje własne oceny Yang Li? Dopiero wówczas zdecyduję, czy ją zwolnić, czy nie”. Jednak bracia i siostry nie rozeznali się co do niej i ich oceny nie nadawały się jako punkt odniesienia. W tamtym czasie prześladowania ze strony KPCh były tak natężone, że nie było możliwości, by zgromadzić się wraz z braćmi i siostrami w celu omówienia sytuacji i rozeznania się co do Yang Li. Gdybym poczekała, aż będę mogła to z nimi omówić, zanim ją zwolnię, praca kościoła zostałaby opóźniona nie wiadomo na jak długo. Pomyślałam: „Byłoby lepiej, gdybym najpierw ją zwolniła, a dopiero potem omówiła sytuację i rozeznała się co do jej zachowania z braćmi i siostrami”. Nadal jednak się martwiłam i zastanawiałam: „Czy jeśli bracia i siostry nie będą mieli możliwości, aby napisać swoje oceny przed jej zwolnieniem, w ogóle uda mi się ich przekonać? Była też inna opcja. Mogłam napisać list do przywódczyni i zgłosić sytuację z Yang Li. Jeśli przywódczyni wyrazi zgodę, wówczas ją zwolnię. W ten sposób, nawet jeśli nie spodoba się to braciom i siostrom, nie będę musiała brać na siebie wyłącznej odpowiedzialności za tę decyzję. Wszyscy wiedzieliby, że to nie ja sama o tym zdecydowałam, i nie mówiliby o mnie takich negatywnych rzeczy”. Takie myśli ciągle krążyły mi po głowie i w końcu dzień później zdecydowałam się napisać list do przywódczyni.

Następnego ranka opowiedziałam współpracującej ze mną siostrze o sytuacji z Yang Li. Ona także uważała, że Yang Li jest fałszywą przywódczynią, która powinna zostać natychmiast zwolniona. Zasugerowała jej zwolnienie i napisanie do przywódczyni, aby ją o tym poinformować. Pomyślałam, że to będzie właściwy kierunek działania, ale kiedy już chciałam to zrobić, znowu się zawahałam, myśląc: „Wszystko to opiera się na zachowaniu Yang Li, które zaobserwowałam. Czy bez oceny dokonanej przez braci i siostry wszyscy naprawdę zgodziliby się, aby ją zwolnić? Czy jeśli już do tego dojdzie, nie będą protestować w imieniu Yang Li? Czy nie powiedzą, że jestem arogancka albo że nie potrafię sprawiedliwie traktować ludzi? Jeśli bracia i siostry nie będą przekonani do mojej decyzji i w związku z tym zgłoszą moje zachowanie, naprawdę stracę twarz”. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam zdezorientowana. Moja współpracownica zauważyła niepokój na mojej twarzy i zapytała: „Czy martwisz się reakcją braci i sióstr? Że jeśli zwolnisz Yang Li bez dokonanej przez nich oceny, nie zaakceptują tego? Zwalniamy fałszywych przywódców zgodnie z zasadami, aby chronić pracę kościoła. Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz?”. Gdy to usłyszałam, zaczęłam się zastanawiać: „To prawda. Dom Boży wyraźnie oczekuje, że będziemy zwalniać przywódców i pracowników, którzy traca panowanie nad sobą i nie wykonują żadnej rzeczywistej pracy, a czyni to po to, aby uniknąć opóźniania pracy kościoła. Przekonałam się już, że Yang Li jest fałszywą przywódczynią, ale wciąż czekam na zgodę braci i sióstr, zanim ją zwolnię. Dlaczego tak postępuję?”. Zdałam sobie sprawę, że to niewłaściwy stan, i starałam się rozwiązać ten problem wraz z moją współpracownicą. Przeczytałyśmy dwa fragmenty słów Bożych, które mówią: „ Jeśli, jako przywódcy i pracownicy ignorujecie problemy pojawiające się podczas wykonywania obowiązków, a nawet szukacie różnych pretekstów i wymówek, aby uniknąć odpowiedzialności, a także nie rozwiązujecie problemów, które jesteście w stanie rozwiązać, a problemów, których rozwiązać nie potraficie, nie zgłaszacie Zwierzchnictwu, tak jakby nie miały one z wami nic wspólnego, to czyż nie jest to zaniedbanie obowiązków? Czy traktowanie dzieła kościoła w ten właśnie sposób jest przejawem sprytu, czy głupoty? (Jest to głupie postępowanie). Czy tacy przywódcy i działacze nie są nierzetelni? Czyż nie są zupełnie pozbawieni poczucia odpowiedzialności? Gdy napotykają problemy, ignorują je – czyż nie są bezmyślni? Czyż nie są podstępni? Ludzie podstępni są właśnie najgłupsi ze wszystkich. Musisz być uczciwą osobą, musisz mieć poczucie odpowiedzialności, gdy stajesz przed problemami, i musisz wypróbować każdy możliwy sposób i szukać prawdy, aby je rozwiązać. Absolutnie nie wolno ci być człowiekiem podstępnym. Gdybyś ciągle tylko uchylał się od odpowiedzialności i umywał ręce, gdy pojawiają się problemy, zostałbyś potępiony za takie zachowanie nawet wśród niewierzących, nie mówiąc już o domu Bożym! Takie zachowanie z pewnością zostanie potępione i przeklęte przez Boga, a wybrańcy Boży nienawidzą takiego zachowania i je odrzucają. Bóg lubi uczciwych ludzi i nienawidzi ludzi podstępnych i śliskich. Jeśli jesteś człowiekiem podstępnym i postępujesz w śliski sposób, czyż Bóg cię nie znienawidzi? Czy dom Boży tak po prostu puści ci to płazem? Prędzej czy później zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności. Bóg lubi uczciwych ludzi i nie lubi ludzi podstępnych. Każdy powinien to jasno zrozumieć, pozbyć się zamętu w głowie i przestać robić głupie rzeczy. Chwilę ignorancji można wybaczyć, ale gdy ktoś w ogóle odmawia przyjęcia prawdy, to jest zbyt uparty. Uczciwi ludzie potrafią przyjąć odpowiedzialność. Nie biorą pod uwagę własnych zysków i strat; po prostu chronią dzieło i interesy domu Bożego. Ich dobre i szczere serca są jak misy z czystą wodą, w której na pierwszy rzut oka widać dno. Ich działania również są przejrzyste. Podstępna osoba zawsze postępuje w śliski sposób, zawsze ucieka się do oszustwa, ukrywa i zataja różne rzeczy i zamyka się niezwykle szczelnie. Nikt nie jest w stanie przejrzeć osoby takiego typu. Ludzie nie mogą przejrzeć twoich wewnętrznych myśli, ale Bóg bada najgłębsze zakamarki twojego serca. Kiedy Bóg widzi, że nie jesteś uczciwym człowiekiem, i że jesteś przebiegły – że nigdy nie przyjmujesz prawdy, zawsze usiłujesz Go oszukać i nigdy nie oddajesz Mu swojego serca – wtedy cię nie lubi, tylko nienawidzi cię i porzuca(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (8), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Wszyscy mówicie, że zważacie na Boże brzemię i będziecie bronić świadectwa kościoła, lecz któż spośród was naprawdę miał wzgląd na Boże brzemię? Zapytaj samego siebie: czy jesteś kimś, kto miał wzgląd na Boże brzemię? Czy potrafisz praktykować sprawiedliwość dla Boga? Czy umiesz stanąć w Mej obronie i opowiedzieć się za Mną? Czy jesteś w stanie niezłomnie wcielać prawdę w życie? Czy masz dość odwagi, aby walczyć ze wszystkimi uczynkami szatana? Czy umiałbyś odłożyć na bok swe uczucia i zdemaskować szatana ze względu na Moją prawdę? Czy jesteś w stanie pozwolić, by spełniły się w tobie Moje intencje? Czy ofiarowałeś Mi swoje serce w najważniejszym momencie? Czy jesteś kimś, kto podąża za Moją wolą? Zadaj sobie te pytania i często o nich myśl(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 13, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże obnażyły moje podłe intencje, trafiając w samo sedno. Zdałam sobie sprawę, że jestem podstępna. Przekonałam się, że Yang Li jest fałszywą przywódczynią, która nie wykonuje rzeczywistej pracy, i że bracia i siostry nie rozeznali się co do niej, a wręcz ją uwielbiali i jej bronili. Jednak zamiast jak najszybciej ją zwolnić zgodnie z zasadami, byłam przebiegła, chcąc zachować twarz i ochronić swój status. Doskonale wiedziałam, że bracia i siostry się co do niej nie rozeznali, i że nakłanianie ich do napisania oceny mijało się z celem, a mimo to byłam skłonna tracić czas z obawy, że po zwolnieniu Yang Li zostanę uznana za arogantkę, co wpłynęłoby na mój status i wizerunek. Próbowałam ukryć moje podłe intencje pod pretekstem uzyskania zgody braci i sióstr, a nawet chciałam przed zwolnieniem Yang Li poprosić przywódczynię o opinię. W ten sposób, nawet gdyby bracia i siostry byli przeciwni jej zwolnieniu, mogłabym po prostu powiedzieć, że przywódczyni wyraziła na to zgodę, i nie musiałabym sama ponosić za to odpowiedzialności. Wymyślałam najróżniejsze sposoby, aby się chronić, posuwając się do sztuczek i podstępów, aby dostać to, czego chciałam. Byłam taka przebiegła! Szybkie zwalnianie nieodpowiednich fałszywych przywódców było moim obowiązkiem i wymogiem domu Bożego. Jednak przez swoje niezdecydowanie uchylałam się od odpowiedzialności. Myślałam tylko o tym, jak zachować twarz i ochronić swój status. Nie zastanawiałam się, jak bardzo zaszkodziłoby zarówno pracy kościoła, jak i wejściu w życie braci i sióstr, gdybym nie zwolniła tej fałszywej przywódczyni w odpowiednim czasie. Przyglądałam się, jak fałszywa przywódczyni szkodzi kościołowi, i zamiast odważnie ją zdemaskować i zwolnić, aby chronić interesy kościoła, zawsze na pierwszym miejscu stawiałam własną korzyść. Znalazłam nawet sposób, aby wywinąć się z tej sytuacji. Byłam taka samolubna i podła! Im więcej o tym myślałam, tym bardziej czułam się niegodna wykonywania tego obowiązku, nie wspominając o stawieniu czoła braciom i siostrom.

Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Wierzyłam w Boga, każdego dnia jadłam i piłam Jego słowa i wykonywałam swój obowiązek. Dlaczego więc w obliczu problemu przestałam praktykować prawdę? Dlaczego nie potrafiłam chronić interesów kościoła? Jakie dokładnie były tego przyczyny? Jakiś czas później przeczytałam fragment słów Bożych, dzięki któremu nieco lepiej zrozumiałam ten problem. Słowa Boże mówią: „Czy są pośród was tacy, którzy w głębi serca wierzą tylko w niejasnego Boga w niebie, ale zawsze mają wyobrażenia o Bogu wcielonym? Jeśli naprawdę są tacy ludzie, to są oni wierzącymi w religię. Wierzący w religię nie uznają w swoich sercach Boga wcielonego, a nawet jeśli uznają, to zawsze mają o Nim wyobrażenia i nigdy nie są w stanie się Mu podporządkować. Czyż tak nie jest? Ściśle mówiąc, tacy ludzie nie wierzą w Boga. Chociaż mogą twierdzić, że w Niego wierzą, w rzeczywistości niewiele różnią się od wyznawców religii. W swoich sercach wierzą jedynie w niejasnego Boga; przestrzegają religijnych pojęć i reguł. Tak więc każdy, kto nie dąży do prawdy, kto skupia się jedynie na dobrym zachowaniu i przestrzeganiu reguł, kto nie praktykuje prawdy a jego usposobienie nie zmienia się w najmniejszym stopniu, jedynie wierzy w religię. Jaka cecha wyróżnia tych, którzy wierzą w religię? (Skupiają się tylko na zewnętrznych praktykach i pozorach dobrego zachowania). Jakie są zasady i podstawy ich działań? (Szatańskie filozofie funkcjonowania w świecie). Jakie to szatańskie filozofie funkcjonowania w świecie i szatańskie, zepsute usposobienia? Nieuczciwość i fałsz; bycie prawem dla samego siebie; arogancja i zarozumiałość; posiadanie ostatniego słowa we wszystkich sprawach; brak poszukiwania prawdy lub społeczności z braćmi i siostrami; a podczas podejmowania działań myślenie zawsze o własnych interesach, własnej dumie i statusie – wszystko to jest działaniem opartym na szatańskim usposobieniu. Jest to podążanie za szatanem. Jeżeli ktoś wierzy w Boga, ale nie zważa na Jego słowa, nie przyjmuje prawdy, nie podporządkowuje się Jego ustaleniom i rozporządzeniom; jeżeli wykazuje tylko pewne dobre zachowania, ale nie jest w stanie buntować się przeciwko cielesności i ani trochę nie rezygnuje ze swej dumy ani interesów; jeżeli wykonując na pozór swoje obowiązki, nadal żyje zgodnie ze swoim szatańskim usposobieniem, w najmniejszym stopniu nie porzucił lub nie zmienił swojej szatańskiej filozofii i sposobów istnienia – to jak może wierzyć w Boga? To jest wiara w religię. Tacy ludzie powierzchownie coś porzucają i ponoszą koszty, lecz patrząc na drogę, którą kroczą, oraz źródło i bodziec wszystkiego, co czynią, widać, że nie opierają tych rzeczy na słowach Boga ani na prawdzie. Zamiast tego nadal działają według swoich własnych pojęć i wyobrażeń, swoich subiektywnych założeń oraz ambicji i pragnień. Filozofie i usposobienia szatana nadal służą za podstawę ich istnienia i działania. Nie szukają prawdy w sprawach, których nie rozumieją, zaś w sprawach, których prawdę rozumieją, nie praktykują jej, nie czczą wielkości Boga, ani nie cenią prawdy. Chociaż teoretycznie i werbalnie wierzą i uznają Boga, i chociaż mogą wydawać się zdolni do wypełniania obowiązku i podążania za Bogiem, żyją zgodnie ze swoim szatańskim usposobieniem we wszystkim, co mówią i robią. Wszystko, co mówią i robią, jest przejawem zepsutego usposobienia. Nie zobaczysz, jak praktykują Boże słowa lub ich doświadczają, a tym bardziej jak szukają prawdy i podporządkowują się jej we wszystkim. W swoich działaniach w pierwszej kolejności biorą pod uwagę własne interesy i spełniają własne pragnienia i zamiary. Czy tacy ludzie podążają za Bogiem? (Nie). (…) Nigdy nie zwracają uwagi na Boże intencje lub wymagania ani na to, jak ludzie muszą praktykować, aby zadowolić Boga. Choć czasami modlą się przed obliczem Boga i rozmawiają z Nim, mówią jedynie sami do siebie, zamiast szczerze poszukiwać prawdy. Kiedy modlą się do Boga i czytają Jego słowa, nie odnoszą ich do spraw, które napotykają w prawdziwym życiu. Jak więc w środowisku zaaranżowanym przez Boga traktują Jego zwierzchnictwo, ustalenia i rozporządzenia? Gdy napotykają rzeczy, które nie zaspokajają ich własnych pragnień, unikają ich i opierają się im w swoich sercach. W obliczu rzeczy, które przynoszą stratę ich interesom lub uniemożliwiają ich zaspokojenie, próbują wszelkich sposobów, aby znaleźć wyjście, starając się zmaksymalizować własne korzyści i walcząc o uniknięcie jakichkolwiek strat. Nie starają się zaspokoić Bożych intencji, a jedynie własne pragnienia. Czy to jest wiara w Boga? Czy tacy ludzie mają relację z Bogiem? Nie mają. Żyją w sposób podły, obrzydliwy, nieprzejednany i brzydki. Nie tylko nie mają relacji z Bogiem, ale także na każdym kroku sprzeciwiają się Bożemu zwierzchnictwu i ustaleniom(Nie można zostać zbawionym przez wiarę w religię i udział w ceremoniach religijnych, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy zastanawiałam się nad słowami Bożymi, moje serce było niespokojne niczym wzburzone morze w czasie sztormu. Patrząc wstecz na swoje zachowanie, zrozumiałam, że byłam jednym z tych ludzi obnażonych przez Boga: wierzącym w religię. Chociaż wydawało się, że jestem w stanie wszystko porzucić i ponosić koszty na rzecz Boga, kiedy napotkałam problemy, nie szukałam prawdozasad. Zawsze myślałam tylko o swoich własnych korzyściach i żyłam według szatańskich reguł przetrwania, takich jak „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” czy „Rozsądni ludzie potrafią się ochronić – po prostu starają się nie popełniać błędów”. Reguły te głęboko zakorzeniły się w moim sercu. Uważałam, że ludzie powinni żyć dla siebie, a ci, którzy nie myślą o sobie, są głupcami. Traktowałam te reguły jako wytyczne dotyczące mojego postępowania, przez co stawałam się coraz bardziej samolubna, przebiegła, podstępna i podła. Chociaż po tym, jak uwierzyłam w Boga, przeczytałam tak wiele Jego słów, nadal nie przyjęłam prawdy. Nie żyłam według słów Bożych, ale według filozofii szatana. Jeśli chodzi o kwestię zwolnienia Yang Li, wiedziałam, że powinnam praktykować prawdę, co byłoby korzystne zarówno dla pracy kościoła, jak i życia braci i sióstr. Jednak aby zachować twarz, ochronić swój status i nie być uznaną przez braci i siostry za arogantkę, postanowiłam odłożyć moje działania na później i tylko przyglądałam się, jak fałszywa przywódczyni nadal szkodzi pracy kościoła i ją opóźnia. Czyż w ten sposób nie chroniłam tej fałszywej przywódczyni, dając swoją milczącą zgodę na jej złe uczynki? Gdyby osoba, która prawdziwie wierzy w Boga i która ma poczucie sprawiedliwości, widziała, że praca kościoła jest opóźniana, postąpiłaby zgodnie ze słowami Bożymi i stanęłaby w obronie interesów kościoła. Jednak kiedy ja znalazłam się w takiej sytuacji, nie praktykowałam prawdy. Zamiast tego postępowałam zgodnie z doczesnymi filozofiami szatana. Jak mogłam być osobą wierzącą w Boga? Myślałam, że w Niego wierzę, że jestem w stanie wszystko porzucić, ponosić koszty, cierpieć i płacić cenę za moją wiarę. Wydawało mi się, że jestem w stanie się podporządkować i wykonywać każdy obowiązek powierzony mi przez kościół. Teraz jednak zrozumiałam, że wszystko to było dobrym postępowaniem jedynie z pozoru. Konfrontacja z tym problemem mnie obnażyła. Nie miałam rzeczywistości praktykowania prawdy, a kiedy wykonywałam obowiązek, byłam skrępowana swoim zepsutym usposobieniem i szatańskimi filozofiami. Nie wierzyłam w Boga, ale w religię. Bóg nie aprobował mojej wiary, ale nią gardził i brzydził się nią. Gdybym nie okazała skruchy, zostałabym ukarana i wyeliminowana.

Przeczytałam więcej słów Bożych: „W domu Bożym, bez względu na to, jakie obowiązki wykonujecie, musicie pojmować sobie zasady i być w stanie praktykować prawdę. To właśnie oznacza mieć zasady. Jeśli nie macie co do czegoś jasności i nie jesteście pewni, jak należy postąpić, powinniście poszukiwać i rozmawiać, aby dojść do konsensusu. Gdy już ustalicie, co jest korzystne dla pracy kościoła oraz dla braci i sióstr, podejmijcie stosowne działania. Nie dajcie się ograniczać różnym regułom, nie ociągajcie się, nie czekajcie ani nie bądźcie biernymi obserwatorami. Jeśli stale jesteś biernym obserwatorem i nie masz własnego zdania, jeśli stale czekasz, aż ktoś inny podejmie decyzję, zanim cokolwiek zrobisz, i jeśli ociągasz się i czekasz w sytuacji, gdy nikt żadnej decyzji nie podjął, to jakie będą tego konsekwencje? Każdy element pracy utknie w martwym punkcie i wszystko leżeć będzie odłogiem. Powinieneś nauczyć się szukać prawdy i przynajmniej być w stanie postępować zgodnie z twoim sumieniem i rozumem. Jeśli tylko jasno dostrzegasz właściwy sposób na zrobienie czegoś i większość ludzi również uważa tę metodę za wykonalną, to w taki właśnie sposób powinieneś praktykować. Nie bój się brania odpowiedzialności ani tego, że urazisz innych lub poniesiesz konsekwencje. Jeśli ktoś nie robi niczego rzeczywistego, zawsze tylko kalkuluje, boi się brać na siebie odpowiedzialność i nie śmie trzymać się zasad w swoich działaniach, to znaczy, że jest aż nazbyt nieuczciwy i fałszywy oraz że snuje zbyt wiele podstępnych intryg. Chce cieszyć się łaską i błogosławieństwami Bożymi, a mimo to nie robi niczego rzeczywistego. Ewidentnie brakuje mu cnoty. Nie ma nikogo, kim Bóg brzydziłby się bardziej, niż tego rodzaju przebiegłym i fałszywym człowiekiem. Nie ma znaczenia, co sobie myślisz – jeśli nie praktykujesz zgodnie z prawdą, nie okazujesz lojalności, stale plamisz się osobistymi skazami i zawsze masz własne intencje i pomysły, to przecież Bóg ma w to wszystko wgląd i o tym wie. Czy wydaje ci się, że Bóg o tym nie wie? W takim razie jesteś po stokroć głupcem! I jeśli od razu nie okażesz skruchy, to nie dostąpisz dzieła Bożego. Dlaczego nie dostąpisz dzieła Bożego? Ponieważ Bóg ma wgląd w głąb ludzkich serc i z całkowitą jasnością widzi wszystkie twoje podstępne intrygi; twoje serce jest od Niego odgrodzone murem i nie ma jedności serca między tobą a Bogiem. Co przede wszystkim odgradza twoje serce od Boga? Twoje myśli, twoje interesy, twoja duma, twój status i twoje podstępne intrygi. W twoim sercu jest mur, który oddziela cię od Boga, zawsze skrywasz jakieś sekrety i utajnione motywy, a to jest bardzo kłopotliwe. Jeśli masz nieco słaby potencjał i dość płytkie doświadczenie, ale chcesz dążyć do prawdy i zawsze trwasz w jedności serca z Bogiem oraz potrafisz całkowicie oddać się temu, co powierza ci Bóg, bez uciekania się do żadnych sztuczek, to Bóg również i to dostrzeże. Jeżeli twoje serce jest stale odgrodzone murem od Boga i ciągle snujesz swoje małostkowe intrygi, jeśli zawsze masz wzgląd na swoje interesy i swoją dumę, jeśli jesteś wyrachowany i zawsze w głębi ducha robisz kalkulacje, biorąc pod uwagę to wszystko, co zajmuje miejsce w twoim sercu, i jeśli w rezultacie Bóg nie jest z ciebie zadowolony, więc nie obdarza cię oświeceniem ani iluminacją albo nie zwraca na ciebie uwagi, a twoje serce zasnuwa coraz większy mrok, to wówczas, gdy wykonujesz swoje obowiązki lub się za coś bierzesz, partaczysz to i nic dobrego z tego nie wynika. Dzieje się tak, bo jesteś samolubny i wstrętny, stale tylko knujesz, żeby odnieść korzyść, nie jesteś szczery wobec Boga, śmiesz swoim fałszem przeciwstawiać się Mu i próbujesz Go nabrać, nie tylko nie akceptujesz prawdy, ale na dodatek jesteś przebiegły, gdy wykonujesz swoje obowiązki – to nie jest szczere ponoszenie kosztów na rzecz Boga. Nie wykonujesz swoich obowiązków w sposób szczery, jesteś tu jedynie po to, by trochę popracować, chwytając się tej okazji, aby mieć z tego więcej korzyści, a ponadto chcesz poprzez swoje knowania zdobyć sławę, zysk i status dla siebie samego, a gdy jesteś przycinany, nie akceptujesz tego ani się nie podporządkowujesz, jest więc prawdopodobne, że obrazisz usposobienie Boże. Bóg ma wgląd w głąb ludzkich serc. Jeśli nie okażesz skruchy, będziesz w niebezpieczeństwie i prawdopodobnie Bóg cię wyeliminuje, a w takim przypadku już nigdy nie dostaniesz drugiej szansy na zyskanie Bożej aprobaty(Boże omówienie). Słowa Boże wskazały mi ścieżkę praktyki. Gdy napotykamy problemy, których wyraźnie nie dostrzegamy, możemy omówić je z braćmi i siostrami, którzy rozumieją prawdę, i przed podjęciem działań służących ich rozwiązaniu dojść do konsensusu. Jeśli wyraźnie widzimy, że nasz sposób postępowania jest zgodny z prawdozasadami i przyniesie korzyści pracy kościoła, powinniśmy w odpowiednim czasie zrobić, co należy. Jednak jeśli jesteśmy niezdecydowani, a przed podjęciem decyzji zawsze czekamy na aprobatę przywódcy, prawdopodobnie wstrzymujemy pracę kościoła. Tak naprawdę, kiedy zwalnia się nieodpowiednich przywódców lub pracowników, zrozumienie opinii braci i sióstr byłoby również zgodne z zasadami i pomogło w dokonaniu kompleksowej oceny, a następnie w podjęciu decyzji. To dobry sposób na uniknięcie błędów w momencie przenoszenia przywódców i pracowników do innych obowiązków. Jednak zasady to nie reguły. Należy podchodzić do nich elastycznie, w zależności od okoliczności. Jeśli chodzi o sprawę zwolnienia Yang Li, zgodnie z zasadami potwierdziłyśmy już z moją współpracownicą, że jest ona fałszywą przywódczynią. Zgodziłyśmy się, że jeśli natychmiast jej nie zwolnię, opóźni to pracę kościoła. Nie musiałam czekać, aż zbiorę opinie braci i sióstr, aby ją zwolnić. Poza tym bracia i siostry nie rozeznali się co do Yang Li i zostali przez nią wprowadzeni w błąd. Nawet gdybym poprosiła ich o napisanie opinii, nie miałoby to żadnego znaczenia. Byłaby to jedynie formalność i strata czasu. Powinnam była od razu ją zwolnić i obnażyć fakt, że nie wykonuje rzeczywistej pracy, pozwalając braciom i siostrom nieco rozeznać się co do niej i nie pozwolić, aby dłużej ich zwodziła. Byłby to jedyny sposób na wypełnienie mojego obowiązku jako przywódczyni. Jednak w tej sprawie kierowałam się filozofią szatana, posuwając się do podstępu, aby chronić siebie. Nie praktykowałam prawdy i nie wzięłam na siebie ani odrobiny odpowiedzialności. Gdybym nadal wykonywała swój obowiązek w ten sposób, zostałabym wzgardzona przez Boga. Wiedziałam, że Yang Li jest fałszywą przywódczynią, ale nie miałam odwagi jej od razu zwolnić, bojąc się, że ludzie nazwą mnie arogantką. To pokazało, że nie rozumiałam, czym jest arogancja, poczucie sprawiedliwości i trzymanie się zasad. Poszukując i kontemplując, zrozumiałam, że arogancja to przejaw szatańskiego usposobienia. Kiedy ludzie nie szukają prawdozasad, ale zawsze obstają przy swoim, upierają się przy swoich pomysłach i punktach widzenia i zmuszają wszystkich do posłuszeństwa, oznacza to zarozumialstwo, arogancję i zadufanie w sobie. Poczucie odpowiedzialności to stanie na straży prawdy i ochrona dzieła Bożego. Poszukując i modląc się, można stwierdzić, jakie postępowanie jest zgodne z prawdą i słowem Bożym, stać na straży prawdy i chronić pracę kościoła, trwając w tej postawie do końca, bez względu na to, co myślą lub mówią inni. Jest to przejaw poczucia sprawiedliwości. Tak naprawdę, dochodząc do wniosku, że Yang Li jest fałszywą przywódczynią, kierowałyśmy się zasadami. Jej zwolnienie byłoby korzystne dla pracy kościoła i zgodne z zasadami; stanowiłoby dowód na poczucie sprawiedliwości. Ja jednak obawiałam się, że gdybym zwolniła Yang Li bez zgody braci i sióstr, zaczęliby mówić, że jestem arogancka. Nie potrafiłam odróżnić arogancji od poczucia sprawiedliwości. Postrzegałam pozytywną rzecz jako coś negatywnego. To sprawiło, że nie byłam w stanie się wyzwolić i unikałam zrobienia tego, co słuszne. Zdałam sobie sprawę, że moje zrozumienie było całkowicie wypaczone. Gdyby bracia i siostry nie potrafili rozpoznać fałszywej przywódczyni, mogłabym to z nimi omówić. Nie mogłam pozwolić, aby strach przed osądem innych powstrzymał mnie od stania na straży zasad. Musiałam przyjąć Bożą kontrolę i chronić interesy kościoła bez względu na to, co myśleli inni. Tak więc następnego dnia zwolniłyśmy Yang Li.

Potem razem z moją współpracownicą omówiłyśmy z braćmi i siostrami tę sytuację przez pryzmat słów Bożych i szczegółowo przeanalizowałyśmy wyniki Yang Li, podkreślając, że nigdy nie wykonywała rzeczywistej pracy i nie przyjmowała prawdy. Po naszym omówieniu bracia i siostry zdali sobie sprawę, że dali się nabrać przez pozorną gorliwość Yang Li, i zrozumieli, jak rozeznać się, czy przywódca ma kwalifikacje, czy nie, i że w tym celu nie należy patrzeć na jego talenty, sposób, w jaki się wypowiada, ani czy sprawia wrażenie zapracowanego, ale na to, czy dąży do prawdy, wykonuje rzeczywistą pracę, rozwiązuje rzeczywiste problemy i osiąga w swojej pracy rzeczywiste rezultaty. Bardzo się ucieszyłam, widząc, że bracia i siostry zdobyli taką wiedzę. Zrozumiałam też, że wykonując swój obowiązek zgodnie z prawdozasadami, możemy liczyć na Boże przewodnictwo. Wcześniej martwiłam się, że jeśli bezpośrednio zwolnię Yang Li, bracia i siostry nie będą w stanie tego przyjąć i stwierdzą, że jestem arogancka. Teraz zrozumiałam, że były to jedynie moje wyobrażenia i że kiedy postępowałam zgodnie z prawdozasadami, bracia i siostry mnie nie oceniali. Zamiast tego, dzięki tej sytuacji zyskali rozeznanie. Wkrótce kościół wybrał odpowiedniego przywódcę, bracia i siostry zaczęli wieść normalne życie kościelne, a praca wróciła na dobre tory. Widząc to, byłam bardzo szczęśliwa. Zrozumiałam, że postępowanie i wykonywanie obowiązku zgodnie z prawdozasadami to jedyny sposób, aby zyskać aprobatę Boga. Odtąd świadomie nie myślałam o własnych interesach i zaczęłam postępować zgodnie z prawdozasadami. Dzięki tej praktyce poczułam się spokojna i wyzwolona.

To doświadczenie pokazało mi, że wcześniej byłam samolubna i podstępna. Aby chronić swoją reputację i status, odkładałam na bok interesy kościoła. Gdyby nie obnażenie przez słowa Boże, nie zrozumiałabym siebie i nie zmieniłabym się. Jednocześnie zrozumiałam, jak ważne jest, abym we wszystkim, co robię, poszukiwała prawdozasad, i że tylko poszukując prawdy i postępując zgodnie z zasadami, mogę wykonywać swoje obowiązki zgodnie ze standardami.

Wstecz: 56. Słowo pokonuje wszystkie kłamstwa

Dalej: 58. Konsekwencje samozachowawczości

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

16. Słowo Boga jest moją siłą

Autorstwa Jingnian, KanadaOd dziecka podzielałam wiarę mojej rodziny w Pana i często czytałam Biblię oraz uczestniczyłam w nabożeństwach....

23. Wisząc na włosku

Autorstwa Zhang Hui, ChinyPo przyjęciu dzieła Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych przekazałem ewangelię bratu z mojego dawnego...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze