Jak dążyć do prawdy (9)
W tym okresie temat naszego omówienia objął stosunkowo szeroki zakres, nieprawdaż? (Tak). Dotyczył on zarówno pewnych bardziej szczegółowych kwestii związanych z człowieczeństwem, jak i różnych zagadnień wiążących się z życiem ludzi. Na ostatnim zgromadzeniu omówiliśmy tematy związane z potencjałem, a następnie rozmawialiśmy o tym, jak rozeznać się co do wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. W zasadzie zakończyliśmy nasze omówienie dotyczące potencjału; od teraz, opierając się na tych treściach, możecie dokładnie ocenić, jaki jest potencjał danej osoby. Omawiając te trzy aspekty – wrodzone uwarunkowania, człowieczeństwo i skażone skłonności – rozmawialiśmy o pewnych rzeczach przejawianych i ujawnianych przez ludzi w codziennym życiu, aby osądzić, pod który z owych aspektów one podpadają. Czy dzięki naszej rozmowie o tych trzech aspektach – wrodzonych uwarunkowaniach, człowieczeństwie i skażonych skłonnościach – posiadacie teraz konkretne zrozumienie zasadniczej struktury człowieka jako istoty stworzonej? (Rozumiemy to nieco lepiej niż wcześniej). Powodem, dla którego omawiamy te trzy aspekty przejawów uzewnętrzniających się w ludzkim życiu, jest to, że stworzona ludzkość składa się z wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Nie ma znaczenia, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą; czy jesteś młody, czy stary; pośród ludzi jakiej rasy czy w jakim kraju, bądź też w jakim okresie i w jakiego rodzaju środowisku społecznym żyjesz czy jakie jest twoje pochodzenie – krótko mówiąc, nie ma znaczenia, w jaki sposób jawisz się na pozór – jeśli tylko jesteś stworzoną istotą ludzką, to składasz się z tych trzech aspektów: wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Innymi słowy, każda osoba należąca do skażonej ludzkości jest sumą wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa oraz życia pełnego skażonych skłonności. Oznacza to, że każda stworzona istota ludzka posiada wrodzone uwarunkowania, człowieczeństwo i skażone skłonności. Rzecz jasna, wrodzone uwarunkowania danej osoby zostały ustanowione przez Boga. Człowieczeństwo pozostaje częściowo pod wpływem wrodzonych uwarunkowań, po części zaś ma na nie wpływ i warunkuje je wychowanie w rodzinie, środowisko społeczne oraz nauczanie szatana. Skażone skłonności natomiast to szatańskie usposobienie i szatańska natura danego człowieka, powstałe w wyniku zwodzenia go i deprawowania przez szatana. Owa skażona natura bierze się po części z rodziny, po części ze społeczeństwa, a po części z wpływów i uwarunkowań, jakich dana osoba doświadcza w różnych środowiskach. Z tej perspektywy żadna stworzona osoba tak naprawdę nie jest jakąkolwiek tajemnicą, gdyż składa się z tych trzech aspektów: wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Dlatego też rozeznanie się co do tego, jakiego pokroju jest dana osoba, właściwie powinno być łatwe. Odkładając na bok wrodzone uwarunkowania, ustanowione i przyznane przez Boga, pozostaje tylko rozeznać się co do tego, jakie jest człowieczeństwo danej osoby i jakie skażone skłonności ona posiada – to wyznacza, jaka jest jej istota. Tego rodzaju rozeznanie czyni rzeczy bardzo przejrzystymi. Rozeznanie się co do istoty danej osoby na podstawie tych elementów nie jest rzeczą trudną. Takie rozeznanie ma pewne podstawy, a także pewien standard oceny.
Poprzednio wymieniliśmy kilka konkretnych przejawów wrodzonych uwarunkowań, które nie wiążą się ze skażonymi skłonnościami. Wrodzone uwarunkowania to fundament, od którego ludzie uzależniają swoje przetrwanie, i są to uwarunkowania, jakie stworzona ludzkość powinna posiadać. Bez względu na to, czy są to uwarunkowania związane z urodzeniem danej osoby, takie jak czas, środowisko i miejsce jej narodzin, czy też aspekty takie jak wygląd, potencjał, mocne strony, instynkty, zainteresowania i hobby oraz osobowość – wszystko to składa się na wrodzone uwarunkowania każdego człowieka. Owe wrodzone uwarunkowania nie deprawują ludzi i, rzecz jasna, nie zawierają w sobie żadnych skażonych skłonności. Ogólnie rzecz biorąc, wrodzone uwarunkowania to pewne podstawowe warunki, jakie stworzona istota ludzka musi posiadać, aby przetrwać i aby żyć. Z kolei człowieczeństwo odnosi się do tego, co jest urzeczywistniane przy udziale sumienia i rozumu zwykłego człowieczeństwa, które przejawia się w ciele posiadającym wrodzone uwarunkowania. Co się zaś tyczy skażonych skłonności, to sprawa jest prosta: są one wynikiem zepsucia przez szatana życia tego ciała, które posiada wrodzone uwarunkowania i człowieczeństwo. Czy nie jest to trochę abstrakcyjne? Ogólnie rzecz ujmując, stworzeni ludzie to istoty stworzone zdominowane przez skażone skłonności i posiadające fundamentalne sumienie oraz rozum człowieczeństwa. Owe istoty stworzone posiadają różne wrodzone uwarunkowania ustanowione przez Boga. To jest zasadnicza struktura ludzkości stworzonej przez Boga. Wrodzone uwarunkowania i skażone skłonności są tu czymś łatwiejszym do zrozumienia, ale człowieczeństwo może być terminem stosunkowo abstrakcyjnym. Mówiąc prościej: człowieczeństwo jest unikatową cechą stworzonej ludzkości, cechą odróżniającą ją od innych istot żywych. Istoty stworzone, które posiadają tę unikatową cechę, mają sumienie i rozum, uczciwość, a także zdolność odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Owe unikatowe cechy, które wyróżniają ludzkość na tle innych istot żywych, stanowią o człowieczeństwie. Człowieczeństwo to obejmuje rzecz jasna zdolność do wyrażania się za pomocą języka, do odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, do rozumienia, do przyjmowania nowych rzeczy, do akceptowania słów Stwórcy oraz Bożego posłannictwa i radzenia sobie z każdą sprawą. To jest człowieczeństwo. Człowieczeństwo najprościej jest rozumieć jako przyrodzoną cechę stworzonej ludzkości, która odróżnia ją od innych istot żywych. Najbardziej podstawowymi elementami tej cechy są sumienie i rozum. Tak najprościej można to zrozumieć. Wiążą się z tym pewne szczegółowe kwestie, takie jak prawość i uczciwość, które powinno posiadać człowieczeństwo, rozróżnianie pomiędzy rzeczami pozytywnymi a negatywnymi oraz wybór i realizacja rzeczy pozytywnych. Zasadniczo właśnie to ludzie powinni rozumieć i wiedzieć o owych trzech aspektach, jakimi są wrodzone uwarunkowania, człowieczeństwo i skażone skłonności. Czy zastanawialiście się wcześniej nad tymi kwestiami? (Wcześniej o nich nie myśleliśmy). Czy spotykając się z nimi po raz pierwszy, jesteście w stanie je zrozumieć? Czy możecie je pojąć? (Możemy je do pewnego stopnia zrozumieć). Czy ktokolwiek z was uważa, że temat, który omawiamy, jest zbyt głęboki, nieco abstrakcyjny, i podobnie jak dyskusja o filozofii, trochę niezrozumiały? Biorąc pod uwagę konkretne przejawy tych trzech aspektów – wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności – które w tych dniach omówiliśmy, to, o czym właśnie rozmawialiśmy, nie powinno być dla was abstrakcyjne. Konkretne przejawy tych trzech aspektów powinny być dla was zrozumiałe. Ponadto, czy zależności między tymi trzema aspektami również nie powinny być czytelne? Człowieczeństwo to prawość, uczciwość, sumienie i rozum, które dany człowiek przejawia z racji posiadania zasadniczych wrodzonych uwarunkowań. Skażone skłonności są tym, co zostaje urzeczywistnione w człowieczeństwie poprzez wrodzone uwarunkowania, i chodzi tu o rozmaite skłonności urzeczywistniane przez ludzi, zdominowane przez życie zaszczepione im przez szatana. Tak więc, niezależnie od tego, jakie wrodzone uwarunkowania posiada dana osoba, są one jedynie najbardziej elementarną zewnętrzną powłoką, podczas gdy życie, które rzeczywiście może zdominować istotę danej osoby, stanowią skażone skłonności zaszczepione jej przez szatana. Oznacza to, że aby rozeznać się co do istoty danej osoby, należy przyjrzeć się przejawianym przez nią skłonnościom. Jeżeli przejawiane przez nią skłonności to skłonności skażone, jak arogancja, nieustępliwość, fałsz, niegodziwość lub bezwzględność, to niezależnie od tego, czy osoba ta ma dobry, czy zły charakter, jest z szatana, gdyż jej życiem jest jego skażone usposobienie. A zatem to, jakie cechy ma dana osoba, zależy od życia, które posiada ona w swoim wnętrzu, a nie od tego, jakie są jej wrodzone uwarunkowania. Jeżeli jej życie jest skażonym usposobieniem szatana, to niezależnie od tego, jak szlachetne czy wspaniałe mogą wydawać się na zewnątrz jej wrodzone uwarunkowania, w istocie swej jest ona z szatana i jest członkiem skażonej ludzkości. Jeżeli człowiek prowadzi życie, w którym życiem tym jest prawda, to bez względu na to, jak zwyczajne, normalne czy pogardzane mogą wydawać się na pozór jego wrodzone uwarunkowania – i nawet jeżeli na zewnątrz wykazuje pewne słabości, niedoskonałości i wady swojego człowieczeństwa – wciąż jest on częścią ludzkości, która została zbawiona. W istocie swej ktoś taki należy do Boga, a nie jest z szatana. Jego istota ulega zmianie. Gdy do tego dochodzi, zmienia się również przynależność takiej osoby – należy ona do prawdy i do Boga. Dlatego też decydującym czynnikiem, jeśli chodzi o przynależność, istotę i ostateczny wynik danej osoby, nie są jej wrodzone uwarunkowania i, rzecz jasna, nie stanowi o tym w pełni również jej człowieczeństwo, lecz raczej to, czym jest jej życie. Jeżeli życie człowieka od początku do końca stanowią skażone skłonności i jeżeli jest on kimś z szatana, wówczas przynależeć będzie do szatana; jeżeli natomiast jego życiem jest prawda, wówczas należy on do Boga, a zatem przynależeć będzie do Boga w pięknym przeznaczonym miejscu, jakie Bóg przygotował dla ludzkości. Do kogo obecnie przynależą ludzie, biorąc pod uwagę ich rozmaite przejawy i ich istotę w każdym aspekcie? Czy ludzie prowadzą życie, w którym życiem tym jest prawda? (Nie). A zatem od czego dokładnie zależy istota człowieka? (Od tego, co stanowi jego życie). Dokładnie tak; to, jakie masz w sobie życie, decyduje o tym, jaka jest twoja istota. Jeśli życie, jakie w sobie masz, zmienia się i nie stanowią go już skażone skłonności, lecz prawda, to pod względem swojej istoty należysz do Boga i do prawdy. Rzecz jasna, ludzka cecha bycia człowiekiem nie ulega zmianie – ludzie nadal są ludzcy i jeśli chodzi o ich atrybut, to nadal są stworzonymi ludźmi. Ponieważ jednak twoje życie uległo zmianie, zmieniła się również twoja przynależność. Podsumowując, wrodzone uwarunkowania stanowią zasadnicze warunki konstytuujące stworzoną ludzkość. Oznacza to, że tak długo, jak jesteś nazywany stworzonym człowiekiem, owe wrodzone uwarunkowania muszą w tobie istnieć – są to uwarunkowania podstawowe. Człowieczeństwo jest tym, co przejawia się i urzeczywistnia w zwykłym człowieczeństwie danej osoby, gdy żyje ona wedle swoich wrodzonych uwarunkowań. Skażone skłonności są życiem przyrodzonym zepsutej ludzkości, ukrytym pod wrodzonymi uwarunkowaniami i pod powłoką człowieczeństwa. Zależności i rozróżnienia pomiędzy tymi trzema aspektami, a także role, jakie każdy z nich odgrywa, czy funkcje, jakie każdy z nich spełnia u stworzonej ludzkości, są dokładnie takie, jak opisano. Poprzednio omówiliśmy pewne obecne u ludzi przejawy związane z tymi trzema aspektami – wrodzonymi uwarunkowaniami, człowieczeństwem i skażonymi skłonnościami. Jednakże treści dotyczące tych trzech aspektów wykraczają daleko poza to, o czym rozmawialiśmy, a zatem dziś musimy kontynuować omawianie tego tematu.
Na czym ostatnio skończyliśmy omawianie rozmaitych przejawów wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności? Na nieśmiałości i zuchwałości, prawda? (Tak). Tamto omówienie zostało zakończone. Przyjrzyjmy się teraz jąkaniu i dukaniu podczas mówienia – jakiego rodzaju jest to problem? (To wrodzone uwarunkowanie). Jest to wrodzone uwarunkowanie, a także pewnego typu defekt fizyczny. Rzecz jasna, istnieją rozmaite postacie jąkania. Niektóre jąkające się osoby przeciągają pojedynczą sylabę, podczas gdy inne wciąż powtarzają tę samą sylabę, nie będąc w stanie przez cały dzień wypowiedzieć jednego pełnego zdania. Krótko mówiąc, jest to wrodzone uwarunkowanie i, rzecz jasna, pewnego typu defekt fizyczny. Czy wiąże się ono ze skażonym usposobieniem? (Nie). Nie ma z nim ono żadnego związku. Czy jeśli ktoś powie: „Zacinasz się, gdy mówisz – na pewno jesteś przebiegły!” albo „Nawet gdy mówisz, jąkasz się – jak możesz być taki arogancki?”, to czy takie stwierdzenia są poprawne? (Nie). Jąkanie jako defekt czy wada nie odnosi się do żadnego aspektu skażonych skłonności danej osoby. Jest to zatem wrodzone uwarunkowanie i pewnego typu defekt fizyczny. Widać jasno, że nie chodzi tu o skażone skłonności człowieka i że nie ma to z nimi absolutnie żadnego związku. Występuje też jeszcze inna sytuacja związana z jąkaniem: niektórzy ludzie zwykle nie jąkają się podczas mówienia, lecz kiedy zadajesz im jakieś pytanie, wahają się i zacinają; wypowiedzenie jednego zdania zajmuje im cały dzień, a ty i tak nie jesteś w stanie stwierdzić, co próbują powiedzieć. Ich mowa nigdy nie jest wystarczająco konkretna i za każdym razem musisz się domyślać, co chcą powiedzieć – to twoje domysły nadają ich słowom znaczenie. Innym razem zastępują sens słów uśmiechem. Krótko mówiąc, oni po prostu nie odpowiadają bezpośrednio na twoje pytanie. Pytasz na przykład: „Skąd pochodzisz?”. Osoba ta odpowiada: „Ja… ja… cóż, tak sobie wędrowałem i…”. Usłyszawszy to, nadal nie wiesz, skąd ów człowiek się wziął. Albo pytasz go: „Jak oceniasz potencjał tej osoby?”. On zaś odpowiada: „Jej… potencjał, cóż… wszyscy, no wiesz… nikt z nas… hm… tak naprawdę nie jest… kryształowy”. Dlaczego ci ludzie mówią w tak niezdecydowany i urywany sposób? Czy to jąkanie się, czy dukanie? Wcale na to nie wygląda. Dlaczego więc mówią w ten sposób? Jeśli nie jest to spowodowane jąkaniem ani dukaniem, to jaki jest powód? (Ludzie ci są zdominowani przez skażone usposobienie). Wszystko wskazuje na to, że jest to przejaw usposobienia. Czyli gdy ludzie ci coś wyrażają lub czynią, są zdominowani przez usposobienie będące częścią ich życia, które popycha ich do mówienia i działania w celu osiągnięcia określonego celu. Jaki to cel? Celem tym jest ukrywanie przed tobą prawdziwych faktów, niedopuszczanie do ich ujawnienia; osoby te nie chcą tłumaczyć spraw w przejrzysty sposób. Dlaczego tak się zachowują? Ponieważ wierzą, że jeżeli wyjaśnią, co się tak naprawdę dzieje, będą musiały ponieść konsekwencje: albo kogoś urażą, albo zaszkodzą samym sobie. Nie chcą ponosić tych konsekwencji; nie chcą, abyś poznał prawdziwe fakty. Oto sposób i styl mówienia i działania zdominowany przez skażone usposobienie. Życie, które dominuje nad tymi ludźmi, sprawiając, że postępują w taki sposób, odzwierciedla ich naturę, a to, że tak działają, dowodzi, iż w ogóle nie posiadają żadnej prawdy. Nie wypowiadają się oni zgodnie z prawdozasadami. Jak więc trzeba mówić, by było to zgodne z prawdozasadami? Otóż należy być osobą uczciwą. Dokładnie tak, jak powiedział Bóg: „Wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie – nie”. Czy ludzie to właśnie czynią? (Nie). A co oni robią? Nie mówią „tak”, gdy chodzi o „tak”, ani „nie”, gdy to rzeczywiście jest „nie”. Do jakiej metody się uciekają? Mówią dwuznacznie, używając fałszywych i niegodziwych sposobów, aby wyrazić sens, o który im chodzi, i osiągnąć cel, jakim jest uchronienie samych siebie. By załatwić daną sprawę lub coś wyrazić, stosują metody, co do których poinstruował ich i które wpoił im szatan. Ewidentnie jest to skażone usposobienie szatana. Nie jest to płytki przejaw człowieczeństwa, lecz przejaw sposobu działania pod dominacją skażonego usposobienia szatana.
Przejdźmy do kolejnego przejawu: rozkoszowania się dreszczykiem emocji i niechęci do nijakości; gdy człowiek robi wszystko i podejmuje wszelkie decyzje związane ze stylem życia z myślą o dreszczyku emocji. Jakiego rodzaju jest to problem? Przede wszystkim, czy zalicza się to do zainteresowań i hobby w ramach wrodzonych uwarunkowań? (Tak). Czy na pewno? Dobrze się zastanów – czy to rzeczywiście mieści się w tej kategorii? Czy rozkoszowanie się dreszczykiem emocji jest z punktu widzenia racjonalności człowieka czymś normalnym? (Nie jest czymś normalnym). Czy kategoryzowanie tego w ramach wrodzonych uwarunkowań jest więc właściwe? (Nie). Jeśli spojrzeć na to w ten sposób, nie jest ono właściwe. Pod jaki rodzaj problemu podpada ten przejaw? Jeżeli powiemy, że rozkoszowanie się dreszczykiem emocji stanowi skażoną skłonność, to jaka to jest skażona skłonność? Czy jest to arogancja, fałsz czy bezwzględność? (Nie jest to żadna z nich). Nie ma to związku z żadnym rodzajem skażonej skłonności. Zatem jakiego typu jest to problem? (To problem człowieczeństwa). Jakiego rodzaju problem człowieczeństwa? Czy chodzi o zachowanie nieco wykraczające poza normy? (Tak). Chodzi o postępowanie w sposób niewłaściwy i odbiegający od normy, rozkoszowanie się dreszczykiem emocji i bycie zniecierpliwionym. Zniecierpliwienie wskazuje na brak zwykłego człowieczeństwa. Nie ma to związku z sumieniem, lecz przede wszystkim odzwierciedla brak racjonalności w zwykłym człowieczeństwie. Tacy ludzie nie potrafią skupić się na jednym zadaniu ani wykonywać swoich obowiązków w sposób sumienny i zgodny z zasadami. Nie są w stanie postępować jak dorośli; nie myślą dojrzale, sami nie postępują w sposób dojrzały i w ogóle niczego nie czynią w dojrzały sposób. Stanowi to co najmniej defekt ich człowieczeństwa. Rzecz jasna nie urasta to do poziomu problemu związanego z ich charakterem, ale odnosi się do postawy, jaką przyjmują w swoim postępowaniu i działaniu. Rozkoszowanie się nowościami i dreszczykiem emocji, bycie niekonsekwentnym we wszystkim, co czynią, niezdolność do wytrwałości, bycie zniecierpliwionym i niestosownym, ciągłe poszukiwanie dreszczyku emocji i próbowanie nowych, wymyślnych rzeczy – tego typu problemy zaliczają się do wad człowieczeństwa. Ludziom, którzy rozkoszują się dreszczykiem emocji, brakuje racjonalności zwykłego człowieczeństwa; dźwiganie na swoich barkach odpowiedzialności i pracy, jakie powinni dźwigać dorośli, nie przychodzi im łatwo. Bez względu na to, jaką wykonują pracę, jeśli robią to przez długi czas i traci ona swój efekt nowości, zaczyna ich ona nudzić, przestają się nią interesować i szukają nowych wrażeń i dreszczyku emocji. Bez dreszczyku emocji czują, że wszystko jest nijakie, a wręcz mogą doświadczać poczucia duchowej pustki. Gdy tak się czują, ich serca ogarnia zniecierpliwienie i pragną oni poszukiwać dreszczyku emocji czy interesujących dla siebie rzeczy. Nieustannie chcą robić coś niekonwencjonalnego. Za każdym razem, gdy stwierdzają, że praca, którą wykonują, lub sprawy, którymi się zajmują, są nudne bądź nieciekawe, tracą chęć, by dalej się nimi zajmować. Nie są w stanie wytrwać nawet wtedy, gdy chodzi o pracę, którą powinni wykonywać, lub o jakieś istotne i wartościowe zajęcie. Zobaczcie, jak wielu spośród niewierzących często sięga po narkotyki. Abstrahując od powodów, które za tym stoją, czerpią oni przyjemność z zażywania narkotyków w poszukiwaniu dreszczyku emocji i irracjonalnych doznań wykraczających poza to, co jest udziałem zwykłych ludzi. Ludzie lubiący dreszczyk emocji przypominają tych, którzy sięgają po narkotyki, by się pobudzić. W sposobie ich postępowania brakuje racjonalności zwykłych ludzi i wybierając swój styl życia, zawsze lubią dążyć do nierealistycznych i transcendentnych doznań. To bardzo niebezpieczne. Ludzie tego pokroju często na pozór wydają się nie mieć większych problemów. Jeżeli nie masz rozeznania co do takich osób ani nie potrafisz przejrzeć ich istoty, czy też istoty tego rodzaju problemu, możesz pomyśleć: „Ci ludzie mają po prostu chwiejne skłonności; są po trzydziestce czy czterdziestce, ale wciąż są niedojrzali jak dzieci”. Tak naprawdę, w głębi duszy, ludzie tego pokroju nieustannie poszukują wrażeń. Bez względu na to, co robią, brak im przemyśleń i świadomości cechujących ludzi dorosłych, a także podejścia i postawy, z jakimi dorośli zajmują się różnymi sprawami. Dlatego tacy ludzie są bardzo problemowi. Być może ich człowieczeństwo nie jest takie złe, a ich charakter nie jest wyjątkowo wstrętny, lecz z powodu tej wady ich człowieczeństwa bardzo trudno jest im wykazać się kompetencją w wykonywaniu ważnej pracy, a zwłaszcza pewnych istotnych zadań. Kiedy omawiasz z nimi prawdę, mówią: „Ja wszystko rozumiem, ale po prostu nie jestem w stanie tego zrobić”. Nie potrafią oni żyć ani pracować w sposób należyty i sumienny, mając przemyślenia i przyjmując postawy zwykłych ludzi. Ich serca są stale zniecierpliwione. Ludzie, których charakteryzują takie przejawy, również są bardzo problemowi. Na tym kończymy naszą dyskusję na temat przejawów rozkoszowania się dreszczykiem emocji.
Pomówmy teraz o wrażliwości. Posłużmy się najprostszym sposobem jej skategoryzowania, zaczynając od metody eliminacji. Czy wrażliwość jest wrodzonym uwarunkowaniem? (Nie). W takim razie, czy jest skażoną skłonnością? (Nie). Czy to, że ktoś przejawia wrażliwość, jest zarazem przejawem jakiejś skażonej skłonności? (Nie). Wrażliwość nie odnosi się do odczuwania swędzenia po zjedzeniu danego rodzaju pokarmu czy do kichania i łzawienia w następstwie powąchania określonego zapachu; nie odnosi się do alergii na pyłki, na orzeszki ziemne czy do jakiejkolwiek alergii na konserwanty lub związki chemiczne – nie odnosi się do wrażliwości fizycznej. Wrażliwość fizyczna to posiadanie delikatnej kondycji zdrowotnej charakteryzującej się skłonnością do reakcji alergicznych wywoływanych przez pewne pochodzące z zewnątrz szkodliwe wonie lub substancje – oto, czym jest wrażliwość fizyczna. Wrażliwość fizyczna to tylko instynkt pośród wrodzonych uwarunkowań – jest ona częścią wrodzonej kondycji zdrowotnej. Jednakże nie do tego odnosi się omawiana tu wrażliwość. Wykluczywszy wrodzone uwarunkowania i biorąc pod uwagę, że ten typ wrażliwości na ogół nie potęguje się do poziomu skażonej skłonności – co oznacza, że nie występuje tu żaden szczególny przejaw określonej skażonej skłonności – jakiego rodzaju problem przedstawia owa wrażliwość? (To problem człowieczeństwa). Czy to zaleta, czy słabość człowieczeństwa? (To słabość człowieczeństwa). Wyraźnie widać, że jest to słabość człowieczeństwa – jeżeli nie potrafisz tego dostrzec, to jesteś zbyt niedouczony. Czy bycie wrażliwym jest dobre, czy nie? Z pewnością nie ma w tym nic dobrego, skoro to słabość człowieczeństwa. Co oznacza wrażliwość? Powiedzcie to własnymi słowami. (Chodzi o posiadanie nadwrażliwego umysłu). Czy posiadanie nadwrażliwego umysłu to choroba psychiczna? Powiedzcie mi, czy ludzkie nerwy zwykle stają się nadwrażliwe? Nerwy znajdują się w ludzkiej tkance mięśniowej i nie mają kontaktu z powietrzem, kurzem ani innymi zewnętrznymi substancjami, więc jak mogłyby stać się nadwrażliwe? Jeżeli dany człowiek jest stale przeczulony, to czyż problem nie leży w jego myślach? Skoro jest to problem związany z myślami, czy oznacza to, że występuje tu problem z umysłem? (Zgadza się). Problem dotyczący umysłu to problem sterowany przez myśli człowieka, a jeśli tak, to ma on związek z jego człowieczeństwem. Gdy ktoś na niego spojrzy, wypowie jakieś słowo lub użyje jakiegoś sformułowania albo gdy człowiek ten napotka jakieś otoczenie czy pewnego rodzaju sytuację, nadinterpretuje je, odnosi je do samego siebie, a następnie popada w emocje, takie jak niepokój, wyparcie, smutek i przygnębienie, a czasem nawet w zniechęcenie lub, co gorsza, wykazuje negatywne przejawy, jak szukanie zemsty, wrogość itp. Przejawy te w pełni dowodzą, iż wrażliwość stanowi pewnego rodzaju wadę człowieczeństwa. Wada oznacza, że jeśli masz tego rodzaju problem, to przejawiane przez ciebie człowieczeństwo jest anormalne. Niezależnie od tego, czy problem ten został wywołany przez twoje myśli, twój stan umysłu, rozum, czy też przez określone pojęcia i zapatrywania związane z jakimś aspektem, tak czy inaczej jest to wada w twoim człowieczeństwie. To powoduje, że człowieczeństwo, które przejawiasz, jest anormalne, nie jest zgodne z racjonalnością i sumieniem zwykłego człowieczeństwa, z myślami i poglądami wytworzonymi przez wzorce myślenia zwykłego człowieczeństwa ani z postawą, jaką powinieneś przyjmować, gdy wchodzisz w interakcje z innymi ludźmi i zajmujesz się różnymi sprawami. Podsumowując: tym, co przejawia się w owym aspekcie człowieczeństwa, jest zasadniczo anormalny stan psychiczny. Przykładowo, niektórzy ludzie robią się nadwrażliwi, bo ktoś niechcący spojrzał w ich stronę – zakładają oni, że ta osoba patrzy na nich z góry, i są z tego powodu nieszczęśliwi, a nawet płaczą. Powiedz mi, czyż nie jest to anormalny stan psychiczny? Czy nie jest to choroba psychiczna? Czy to, co mówię, jest słuszne? (Tak). Dokładnie rzecz ujmując, ten przejaw człowieczeństwa to choroba psychiczna. Inni nic takim ludziom nie robią, a mimo to ci przez kilka dni płaczą bez opamiętania i nie mogą się z tym pogodzić. To wada człowieczeństwa. Gdy otaczają cię ludzie tego pokroju, czujesz się wyjątkowo stłamszony i ograniczony, nie wiesz, w którym momencie mogą przysporzyć ci problemów czy sprowadzić na ciebie kłopoty, a gdy wypowiadasz się w ich obecności, musisz być niezwykle ostrożny i ważyć każde słowo: „Czy jeśli wypowiem to słowo, nie pomyślą, że nimi pogardzam? Jeżeli z nimi nie porozmawiam, czy nie pomyślą, że mam na ich temat wyrobioną opinię? Czy jeśli wypowiem do nich parę słów, nie pomyślą, że mam jakiś ukryty motyw? Jak właściwie mam postąpić?”. Koniec końców dochodzisz do wniosku, że ludzie tego pokroju są po prostu chorzy psychicznie – są naprawdę problemowi! Bez względu na to, jak do nich podchodzisz, nigdy nie robisz tego dobrze; niezależnie od tego, co mówisz czy robisz, nigdy nie odbierają tego właściwie. Ich człowieczeństwo jest wyjątkowo anormalne. Po dłuższym czasie spędzonym z takimi ludźmi, pragniesz tylko tego, by się od nich zdystansować i ich unikać. Nie życzysz sobie z nimi dalszych kontaktów. Ludzie tego pokroju nie myślą w sposób właściwy zwykłemu człowieczeństwu – oni są chorzy psychicznie. Wrażliwość odnosi się do właśnie tych przejawów – jest wadą człowieczeństwa. Choć to wada człowieczeństwa, nie jest ona czymś prostszym od posiadania jakiejś skażonej skłonności. Jeśli ktoś ma jakąś wadę lub problem związany z człowieczeństwem, gdy tylko będzie obcował z innymi, pojawi się wiele kłopotów; trudno będzie się z nim dogadać i go skorygować. To przejaw człowieczeństwa.
Porozmawiajmy o kolejnym przejawie – uporze. Jakiego rodzaju jest to problem? (To wada człowieczeństwa). Po pierwsze, wykluczmy wrodzone uwarunkowania; upór zdecydowanie do nich nie należy – nie jest to coś danego przez Boga. Po drugie, upór nie urasta do poziomu skażonej skłonności. Jest to zatem wada człowieczeństwa. Jakie są konkretne przejawy uporu? Czy istnieje jakaś korelacja pomiędzy uporem a absurdem? (Do pewnego stopnia tak). Do pewnego stopnia istnieje taka korelacja. Jakie są zatem przejawy uporu? Podajcie przykład. Jakiego pokroju ludzie są skłonni do uporu? Jakie słowa i działania stanowią przejawy uporu? (Ludzie uparci mają tendencję do fiksacji, gdy napotykają pewne osoby, wydarzenia i sprawy). Fiksacja na punkcie pewnych rzeczy to jeden z aspektów. Podaj przykład – na jakiego rodzaju sprawach fiksują się te osoby? (Gdy ktoś zwraca uwagę na ich problemy, uwielbiają się usprawiedliwiać i rozumować w niedorzeczny sposób. Zawsze kurczowo trzymają się jakiejś frazy lub doboru słów, by się bronić, odmawiając przyjęcia prawdy bądź przycinania. Wciąż upierają się przy swoim rozumowaniu, aby się usprawiedliwić, tłumacząc motywy swoich działań). Gdy inni ich przycinają lub omawiają z nimi prawdozasady, nie akceptują tego. Nieustannie natomiast kładą nacisk na swoje wymówki i usprawiedliwienia, twierdząc, że mają słuszne intencje, i w ogóle nie dostrzegając przy tym własnych błędów. Jest to jeden z przejawów fiksacji. Niektórzy ludzie popełniają lekkomyślne występki i są zwalniani, lecz nie zastanawiają się nad sobą. Zamiast tego mówią: „I tak nie podobam się Bogu, nie jestem kimś, kto miłuje prawdę, i tyle – nie ma sensu się starać”. Ktoś radzi takiemu człowiekowi: „Nie możesz się tak zniechęcać. Twój potencjał pozwala ci zrozumieć prawdę – powinieneś się starać!”. On zaś odpowiada: „Jeśli Bóg zarządził, że nie czeka cię dobre przeznaczenie, to i tak wszelkie starania są bezcelowe. Nie ma znaczenia, ile wysiłku w to wkładasz i jak dobrze sobie radzisz – na nic się to nie zda”. Tacy ludzie w głębi serca wciąż żywią błędne mniemania na temat Boga i spierają się z Nim. Nie ma znaczenia, co mówią inni – oni i tak nie chcą tego przyjąć. Niezależnie od tego, jak bardzo to, co mówisz, jest zgodne z ich stanem lub jak bardzo może im pomóc w dokonaniu zwrotu i w rozwoju, nadal tego nie przyjmują. Są przekonani o słuszności swoich własnych myśli. Czy to przejaw uporu? (Tak). Oni uparcie i mocno wierzą: „Nie podobam się Bogu. Niezależnie od tego, co czynię, Bóg nie okaże mi łaski — zostałem przez Niego odsunięty na bocznicę. Wiem, że nie jestem kimś, kto miłuje prawdę, toteż nie ma sensu się starać. Jeżeli będę w stanie wykonać jakiś obowiązek, zrobię to tylko po części. Skoro nazywa się mnie wyrobnikiem, to niech tak będzie. Tak czy inaczej, po prostu będę podążać dalej. Dopóki jest promyk nadziei, dopóty nie odejdę”. W rzeczywistości, biorąc pod uwagę potencjał owych ludzi oraz różne inne uwarunkowania, nie powinni oni się tak zniechęcać – wciąż potrafią robić wartościowe rzeczy i osiągać pewne rezultaty w ramach wykonywanych przez siebie obowiązków. Jednakże z powodu swojego uporu odmawiają podejmowania starań, nie zmieniają kursu i nie okazują skruchy; w głębi serca uważają, że Bóg nie okaże im łaski. Inni ludzie w różnym stopniu otrzymują światło i oświecenie i Bóg często okazuje im pewną łaskę, lecz oni nie są w stanie jej odczuć, więc skrywają w swoich sercach pewną niechęć do Boga. Czy to jest upór? (Tak). Niektórzy ludzie myślą: „W domu Bożym awansuje się i kształci tych, którzy są biegli w przemawianiu, którzy mają jakieś talenty i mocne strony oraz potrafią się dobrze zaprezentować. Ludzie tacy jak my, którzy tego nie potrafią i którym brakuje elokwencji, są pomijani przez dom Boży. Bóg nie daje nam żadnych możliwości. Nawet jeśli mamy jakieś talenty, to są one bezużyteczne. Nawet jeżeli mamy potencjał i zdolność pojmowania, nie ma to znaczenia – i tak musimy stać z boku. Zwłaszcza, że pochodzimy z biednych środowisk, wyglądamy przeciętnie i nie wiemy, jak się ubrać, przez co nigdy i nigdzie nie będziemy się wyróżniać. Całe nasze życie będzie właśnie takie, pozbawione statusu na świecie i w domu Bożym”. Czy to jest przejaw uporu? (Tak). Czy na podstawie tych dwóch przykładów możecie w klarowny sposób wyjaśnić, czym jest upór? (To uporczywe trzymanie się własnych przekonań i niesłuchanie nikogo). (Sztywne trzymanie się swoich poglądów). Potocznie mówimy o sztywnym trzymaniu się swoich poglądów, ale nie wszystkie postacie tego zachowania to upór – wszystko zależy od tego, czy poglądy, których człowiek sztywno się trzyma, są słuszne, czy też nie. Jeżeli pogląd, którego sztywno trzyma się dana osoba, jest słuszny, to można to zaakceptować. Na przykład, jeśli ktoś sztywno trzyma się swojego poglądu mówiącego, że „bez względu na okoliczności, człowiek musi postępować zgodnie z sumieniem”, to taki pogląd jest stosunkowo pozytywny. Jeżeli jednak ów pogląd, którego sztywno trzyma się dana osoba, jest niewłaściwy i niezgodny z faktami, a mimo to ona i tak nie chce odpuścić i nikt, bez względu na to, co do niej mówi, nie jest w stanie zmusić jej do zmiany sposobu myślenia i zapatrywań, to wówczas mamy do czynienia z uporem. Upór to zniekształcony sposób rozumienia – ma miejsce wtedy, gdy ludzie zacięcie trzymają się zniekształconych myśli i poglądów. Nie jest to zgodne z człowieczeństwem ani ze zdrowym rozsądkiem, a jeszcze mniej z Bożymi wymaganiami; rzecz jasna, nie ma to też absolutnie nic wspólnego z prawdą. Upór odnosi się do trwania przy zniekształconych myślach i poglądach pod dominującym wpływem porywczości i emocji związanych z człowieczeństwem. Ludzie, którzy wykazują tego rodzaju przejawy, są ludźmi upartymi. Przykładowo: niektóre osoby, po tym jak zaakceptowały przycinanie i doszły do samopoznania, czują, że myliły się w danej kwestii i że powinny okazać skruchę. Postrzegają to, co zrobiły, jako występek i wierzą, że przycinanie było słuszne, że szczęśliwie nastąpiło w porę i że bez niego popełniłyby wielki błąd. Jednak ludzie uparci tak nie myślą. Oni mówią tak: „Przycinanie mnie oznacza, że się mną pogardza – czepiają się mnie, bo ich drażnię. Być może wylądowałem w oku cyklonu i miałem pecha. Tak się złożyło, że nie mieli gdzie wyładować swojej złości, więc wyładowali ją na mnie, przycinając mnie”. Inni odpowiadają: „Nie jest tak, jak ci się wydaje. Dlaczego nie zbadasz, co zrobiłeś źle? Czy załatwiłeś tę sprawę zgodnie z zasadami? Czy naruszyłeś prawdozasady?”. Ludzie ci nie badają tych rzeczy. Zamiast tego analizują i rozumieją sprawy emocjonalnie i impulsywnie i tak też do nich podchodzą. Podsumowując: w zdecydowanej większości przypadków ludzie uparci nie przyjmują rzeczy pozytywnych ani prawdy – nie akceptują nawet pozytywnych myśli i poglądów. Niezależnie od tego, co im się przytrafia czy jakie okoliczności napotykają, podchodzą do tego z uporem i trwają w absolutnej pewności. Nawet wtedy, gdy omawiasz z nimi prawdę, nie akceptują jej i wierzą, że to, czego się trzymają, jest w pełni zgodne z faktami. Co oni często powtarzają? „Zawodne jest to, co słyszysz; prawdziwe jest tylko to, co widzisz. Ja widzę fakty. Nawet jeżeli to, co mówisz, jest prawdą, jeśli tego nie widziałeś, nie masz prawa o tym mówić”. Ludzie ci wierzą, że to, co widzą, to fakty, i że zasadniczo to, jak te fakty na pozór wyglądają, dokładnie pokrywa się z rzeczywistością. Kiedy mówisz o prawdzie, to jest to bezcelowe – w ich oczach prawda jest jedynie fasadą, przykrywką, tylko miłymi dla ucha słowami. Dlatego jej nie akceptują. Ślepo wierzą: „To, co mówię, jest prawdą, nie kłamstwem, gdyż widziałem prawdę o faktach. Widziałem cały proces odsłaniania się faktów”. Przykładowo: gdy uparta osoba widzi kłótnię pewnej pary, podczas której zarówno mąż, jak i żona krzyczą o rozwodzie, dochodzi do wniosku, że ludzie ci z pewnością się rozwiodą. Inni mówią: „To, że widziałeś, jak podczas kłótni mówią o rozwodzie, niekoniecznie oznacza, że naprawdę chcą się rozwieść. Ludzie rzucają ostre słowa, gdy są źli. W rzeczywistości ta para generalnie bardzo się kocha; ten związek ma silne fundamenty. Nawet jeśli te osoby przez całe życie się kłócą, nie mogą bez siebie żyć. Żona powiedziała komuś, kto zna całą sytuację, że nie ma możliwości, by się rozwiedli. A zatem, opierając się na tych faktach i na dotychczasowym sposobie życia owych ludzi, rozwód nie wchodzi w grę”. Uparta osoba w to nie wierzy. Po pewnym czasie sprawdza i odkrywa, że owa para rzeczywiście się nie rozwiodła, lecz nadal zacięcie sądzi: „Oni tylko na pozór nie są rozwiedzeni; na boku już potajemnie się rozwiedli. Nie upublicznili tego tylko ze względu na dzieci”. Jak widzisz, ów człowiek nadal kurczowo trzyma się tej kwestii. Wierzy jedynie w to, co widzi na własne oczy, i w swój własny osąd, z oślim uporem utrzymując, że to jego osąd, myśli i poglądy są słuszne. Nawet jeżeli fakty czy istota i źródło problemu są inne, on i tak wie swoje. Jego rozumienie wszystkich spraw opiera się wyłącznie na jego własnych uprzedzeniach, popędliwości i emocjach – nie sądzi on na podstawie natury faktów czy źródła problemu. Nawet jeżeli sytuacja ulega zmianie, jego sposób rozumienia, myśli i poglądy pozostają niezmienione. Takie właśnie przejawy cechują ludzi upartych.
Gdy ludzie uparci napotykają konkretne problemy, ich sposób radzenia sobie z nimi oraz usposobienie, które wówczas ujawniają, wiążą się z pewną skażoną skłonnością. Upór jest główną wadą człowieczeństwa. Rzecz jasna, nie urasta to do poziomu uczciwości czy prawości – ma to jedynie związek z postawą, ideami i poglądami, jakie osoby te przyjmują w kontaktach z innymi i podczas zajmowania się rozmaitymi sprawami. Już samo to, że ktoś jest uparty, wystarcza, by wykazać, że jego człowieczeństwo ma pewną wadę. Kiedy wada ta ujawnia się przy okazji konkretnej sprawy, tym, co przejawia ów człowiek, nie jest już tylko wada człowieczeństwa. Jeżeli w danej sytuacji uparcie obstaje on przy swoim zniekształconym rozumieniu i swoich wypaczonych poglądach, wierząc, że są one zgodne z prawdą, i niezależnie od tego, kto z nim prawdę omawia, ów nie jest w stanie jej przyjąć, a wręcz podejmuje pewne uparte działania i wyrabia sobie pewne uparte twierdzenia, to nie jest to już tylko problem jego człowieczeństwa. Urasta to do poziomu problemu dotyczącego usposobienia – do poziomu posiadania skażonej skłonności. Przykładowo, w kwestii akceptacji bycia przycinanym: jeżeli ktoś swoim postępowaniem narusza zasady i popełnia lekkomyślne występki, to powinien zaakceptować przycinanie. Nawet jeśli taki człowiek nie przyjmie przycinania, to i tak powinien zaakceptować odpowiadającą mu karę i chłostę. On jednak, zamiast właściwie to pojmować, skarży się na swojego pecha, mówiąc: „Tak się złożyło, że wszedłem na linię ognia. Osoba, która mnie przycięła, po prostu wpadła w złość i nie miała na kim wyładować swojego gniewu – tak się złożyło, że natrafiła na moją sprawę, więc to właśnie mnie przycięła”. Myśli, poglądy i postawa tego człowieka wobec przycinania są przejawem jego skażonych skłonności. Jakich? (Nieustępliwości i niechęci do prawdy). Chodzi o niechęć do prawdy i nieustępliwość. Myśli i poglądy, jakie ma on w odniesieniu do ludzi i spraw, podpadają pod upór jego człowieczeństwa, ale skażone skłonności, które powodują powstawanie owych zatwardziałych myśli i poglądów, to nieustępliwość i niechęć do prawdy. To czyni istotę problemu poważną – tacy ludzie to niedowiarkowie. Upór jest wadą człowieczeństwa. Jakie są główne cechy związanych z nim skażonych skłonności? Nieustępliwość i niechęć do prawdy – oto, co sprawia, że urasta to do poziomu skażonych skłonności. Jakie wnioski możecie z tego wyciągnąć? Niektóre wady człowieczeństwa wiążące się z ideami, poglądami i postawami, jakie ludzie przyjmują w swoim postępowaniu i działaniu, mogą urosnąć do rangi skażonych skłonności. Przykładowo: jąkanie jest pewną wadą człowieczeństwa. Jąkała będzie się jąkać niezależnie od tego, co mówi. Jąkanie samo w sobie nie jest skażoną skłonnością ani nie urasta do jej poziomu. Jeśli jednak słowa wypowiadane przez jąkającą się osobę niosą za sobą pewne idee, a idee te powstają pod dominacją skażonego usposobienia, to niezależnie od tego, czy dana osoba jest naturalnym jąkałą, czy też nie, myśli kryjące się za jej słowami wiążą się ze skażoną skłonnością. Samo jąkanie to problem z mową i nie ma ono żadnego związku ze skażonym usposobieniem. Jednakże myśli i poglądy kryjące się za jąkaniem się są wywoływane, czy też powodowane przez pewną skażoną skłonność. Widzisz więc, że gdy wada człowieczeństwa wiąże się z wrodzonymi uwarunkowaniami, nie ma ona żadnego związku ze skażoną skłonnością. Lecz gdy wada człowieczeństwa dotyczy wstrętnych, zniekształconych czy negatywnych elementów czyjegoś charakteru, wówczas wiąże się ona ze skażoną skłonnością. Rozumiesz? (Tak).
Porozmawiajmy o kolejnym przejawie – odrętwieniu. Co to za problem? (To wada człowieczeństwa). Odrętwienie stanowi wadę człowieczeństwa. Jakie są typowe przejawy odrętwienia u ludzi? Niemrawe reagowanie, powolne poruszanie się i brak elastyczności podczas wykonywania różnych zadań, a także mało pomysłów odnośnie do pojawiających się problemów i zdolność do rozważania jedynie stosunkowo niewielu ich aspektów. Wszystko to określamy mianem odrętwienia. Z jakim aspektem człowieczeństwa wiąże się odrętwienie? Jest ono związane z głębią czyjegoś poglądu na ludzi i sprawy, głębią czyjegoś postępowania i działania, a także z inteligencją czy potencjałem w kwestii postrzegania ludzi i spraw oraz zachowania i podejmowania działań. Ogólnie rzecz ujmując, jakiego pokroju człowieka można opisać terminem „odrętwiały”? (Człowieka o stosunkowo małym potencjale). Odrętwienie oznacza, że dana osoba ma mały potencjał, niewielką inteligencję i powolne reakcje – jeżeli ktoś wykazuje te przejawy, to jest odrętwiały. Odrętwienie jest poważną wadą człowieczeństwa. Takie odrętwienie nie odnosi się do drętwiejącej ręki czy nogi i utraty czucia – nie chodzi tu o ten rodzaj fizycznej niewrażliwości. Nie odnosi się też do cechy osobowości polegającej na byciu tępym, sztywnym lub zatwardziałym. Jest to natomiast reakcja psychiczna bądź przejaw inteligencji w momencie mierzenia się z problemami. Zazwyczaj człowiek tego pokroju często znajduje się w stanie odrętwienia czy otępienia i nie reaguje na ludzi, wydarzenia i sprawy wokół siebie. Oznacza to, że dostrzega on rzeczy, lecz nie potrafi przeniknąć ich istoty i zauważyć tkwiących w niej problemów. Kiedy przypominasz mu, że gdzieś występuje problem, on nawet nie reaguje i nie wie, że dana kwestia jest problemem. Nawet jeżeli ktoś zwróci mu uwagę na ów problem, on nadal nie jest w stanie przeniknąć jego powagi i istoty. W rezultacie wieloma sprawami zajmuje się on bardzo powoli. To jest odrętwienie. Odrętwienie samo w sobie jest wadą człowieczeństwa. Co się tyczy odrętwiałych osób, to niezależnie od tego, w jakim są wieku, bądź od tego, czy odrętwiała jest któraś część ich ciała fizycznego – jeżeli brać pod uwagę przejawy ich człowieczeństwa w tym aspekcie, to nie są oni w stanie wykonywać konkretnej, istotnej pracy, ani też wziąć na swoje barki zadań, które wiążą się z treściami technicznymi lub mają wysoce specjalistyczny charakter. Rzecz jasna tacy ludzie nie są też w stanie być przywódcami i pracownikami. Jeżeli jakiś przywódca czy pracownik jest odrętwiały, to w wykonywanej przez niego pracy pojawią się problemy, dojdzie w niej do zastoju i paraliżu. Tacy ludzie nie potrafią dostrzec problemów i nie są w stanie szybko ich zażegnać, toteż gdy pojawiają się rozmaite problematyczne kwestie, nie zauważają ich i nie są w stanie ich rozwiązać. Ich oczy nie dostrzegają problemów, więc nie są oni w stanie przyłożyć ręki do ich rozwiązania i nie wiedzą, które zadania są najważniejsze. Na co dzień wykonują w rutynowy sposób jedynie odrobinę powierzchownej pracy. Bez względu na to, jakie ustalenia dotyczące pracy są wydawane przez Zwierzchnictwo, przekazują je dalej, lecz po ich przekazaniu nie mają pojęcia, czy można je odpowiednio wdrożyć, jakie wyniki można osiągnąć ani jakie będą tego dalsze skutki. Nie potrafią niczego przeniknąć. Bez względu na to, ile osób w ich otoczeniu czyni zło lub powoduje niepokoje bądź zakłócenia, oni nie potrafią tego dostrzec. Nie wiedzą też, jak dużą część pracy należy monitorować ani jakie konkretne działania należy wdrożyć. Ktoś zadaje takiemu człowiekowi pytanie: „Czy przydzieliłeś i zorganizowałeś pracę?”. On zaś odpowiada: „Wszystko zostało już ustalone. Przeprowadziłem z ludźmi omówienie i raz przeczytałem na głos ustalenia dotyczące pracy – wszyscy je znają”. Wdrożenie ustaleń dotyczących pracy wymaga w pierwszej kolejności właściwego przydzielenia obowiązków przywódcom i pracownikom, określenia, który z przywódców powinien zajmować się daną pracą, i upewnienia się, że każdy jej element jest przypisany konkretnym osobom. Co więcej, przywódcy i pracownicy muszą zostać dokładnie poinformowani, w jaki sposób i zgodnie z jakimi zasadami mają wykonywać swoją pracę. Wszystkie te kwestie muszą być klarownie wyjaśnione, by każdy wiedział, jak wykonywać swoją pracę. Właśnie na tym polega przydzielanie pracy. Niektórzy ludzie, wykonując daną pracę, jedynie czytają innym na głos ustalenia dotyczące pracy i proszą, by wszyscy podzielili się swoim zrozumieniem oraz odczuciami na ich temat, i to tyle. Jeśli tylko widzą, że wszyscy są zajęci wykonywaniem swoich obowiązków, wówczas zakładają, że ustalenia dotyczące pracy zostały prawidłowo wdrożone. Jeśli w tym momencie zapytasz ich: „Czy bracia i siostry mają jakieś trudności w wykonywaniu swoich obowiązków? Czy nadal pojawiają się jakieś problemy? Czy omawiałeś je z ludźmi, by je rozwiązać?”, odpowiadają, że nie słyszeli o żadnych problemach i że się tym zajmą. W rzeczywistości osoba odpowiedzialna za pracę nie zgłosiła żadnych problemów ani trudności, choć trudności te istnieją. A to dlatego, że jest ona zbyt odrętwiała, by je zauważyć. Na przykład nawet nie dostrzega sytuacji, w której dwie osoby nie są w stanie ze sobą współpracować i wykonując obowiązki, rywalizują między sobą o status, co negatywnie wpływa na pracę. Mówi wręcz: „Ich relacje są całkiem dobre; prowadzą rozmowy i się komunikują. Gdyby nie byli w stanie współpracować, nie rozmawialiby ze sobą”. Ludzie pytają kogoś takiego: „Czy nie rywalizują oni ze sobą o status? Czy są w stanie harmonijnie współpracować?”, on zaś odpowiada, że nic o tym nie wie. Dopiero po przeprowadzeniu dochodzenia okazuje się, że ci dwaj nie są w stanie współpracować i że ze sobą konkurują: rywalizują o to, kto głosi wznioślejsze kazania, czyj głos jest donośniejszy i kto dłużej przemawia. Wybrańcy Boga już dawno to wszystko zauważyli. Jeśli zapytasz kogoś takiego, czy owe problemy zostały szybko rozwiązane, odpowie: „Nie, nie zostały rozwiązane. Nie wiedziałem, że to ja mam się tym zająć”. Ten człowiek nawet nie wie, jak rozwiązać tak poważny problem – czyż nie jest ograniczony umysłowo? (Zgadza się). Odczytuje na głos ustalenia dotyczące pracy jeden raz, a potem wymaga, aby każdy złożył deklarację i przysięgę, iż będzie dobrze wykonywał swoje obowiązki, po czym uważa swoją pracę za wykonaną. Mówi sobie: „Pamiętam, kim jest przywódca kościoła, kto konkretnie odpowiada za dane aspekty pracy i kto jest odpowiedzialny za produkcję filmową”, lecz po prostu nie dostrzega, w jaki sposób te konkretne aspekty pracy powinny być realizowane. Oto jak wygląda bycie odrętwiałym i tępym – tacy ludzie są głupi. Nie dostrzegają żadnych problemów i nie wiedzą, jak omówić którykolwiek z aspektów prawdozasad. Co się tyczy problemów związanych z prawdozasadami, to nie wiedzą oni, w jaki sposób omówić prawdę, by je rozwiązać. Jeśli chodzi o problemy związane z personelem czy z pracą administracyjną, to również nie potrafią uświadomić sobie żadnego z nich. Nawet jeżeli widzą, że ktoś nie jest w stanie wykonać pracy, nie wiedzą, jak temu zaradzić. Nie potrafią niczego przeniknąć. To właśnie znaczy być odrętwiałym. Ci ludzie potrafią jedynie głosić pewne doktryny, ale nie są kompetentni w pracy – wyglądają na odrętwiałych i tępych. Powiedz mi, czy taki człowiek jest przywódcą, który spełnia standardy? (Nie). Jeżeli przywódcy i pracownicy są odrętwiali, stanowi to problem, gdyż nie będą w stanie wykonać w ogóle żadnej pracy. Jeśli nie wykonują oni pracy, którą powinni wykonywać, a gdy ktoś zgłasza problem, również się nim nie zajmują, to nie jest to już tylko problem odrętwienia, lecz brak zwykłego człowieczeństwa i zatracenie prawidłowego funkcjonowania sumienia i rozumu.
Odrętwienie jest wadą człowieczeństwa. Choć wada ta nie urasta do poziomu skażonej skłonności, już sama w sobie jest śmiertelna. Stoi przed nami żywy człowiek o sprawnych zmysłach i kończynach, który jednak nie posiada zdolności postrzegania ludzi i spraw czy postępowania i działania właściwych normalnemu człowiekowi. W pracy zachowuje się jak ktoś bezużyteczny i bezmyślny: nie jest w stanie dostrzec żadnego problemu, a tym bardziej rozwiązać problemów wskazywanych mu przez innych, i nie rozumie, jaką pracę należy wykonać. Sądzi, że nic go nie dotyczy. W rezultacie nie może wykonać żadnej pracy – jest do niczego, bezużyteczny. Czy nie jest to dość poważny problem? Widzisz, ludzie uparci i nadwrażliwi przynajmniej aktywnie myślą – myślą w sposób charakterystyczny dla normalnej osoby, co znaczy, że ich umysły nieustannie pracują. Tymczasem umysły ludzi odrętwiałych są nieskomplikowane; jakby były sparaliżowane, jakby były martwe. Choć osoby te mają oczy, bez względu na to, co widzą, w ich głowach nie następuje żadna reakcja, nie kontemplują tego w swoich umysłach; nie mają żadnych myśli i są tylko jak figury wyrzeźbione z drewna. Czym są takie figury? To osoby wyrzeźbione z drewna; na pozór przypominają ludzi, ale kiedy do nich mówisz, nie reagują. Prosisz je, aby pilnowały domu, lecz kiedy dom zostaje okradziony, one nic nie robią. Pytasz: „Dlaczego nie pilnowałyście domu?”, a one nadal nie reagują. Jeśli ktoś na nic nie reaguje, to jest to duży problem. Innymi słowy, funkcje, które powinny być pełnione przez instynkty człowieczeństwa – takie jak funkcje myślowe oraz te związane ze świadomością, a także funkcje, jakie powinny spełniać oczy, uszy, mózg i serce – nie mogą być realizowane. Tacy ludzie nie mają lub mają niedobór myśli, jakie powinny posiadać osoby o zwykłym człowieczeństwie. To właśnie nazywamy odrętwieniem. Odrętwiali ludzie nie różnią się zbytnio od ludzi bezużytecznych. Niektórzy mówią: „Twierdzisz, że ludzie tego pokroju są odrętwiali, że ich oczy, uszy i mózgi nie mogą pełnić swoich funkcji. Jednakże gdy ich obrażasz – reagują. Jeżeli coś tracą – reagują. Czy więc nadal można ich uważać za głupców?”. Nawet niektóre zwierzęta są w stanie zrozumieć ludzką mowę – rozumieją one zarówno dobre, jak i złe rzeczy, które o nich mówisz. Jeśli ktoś, jako istota ludzka, nie potrafi zrozumieć ludzkiej mowy, to nie spełnia standardu bycia człowiekiem. Aby więc ocenić, czy ktoś jest człowiekiem, należy zastosować standard obowiązujący dla ludzi. Dlaczego wspominam o zwierzętach? Abyś wiedział, że jesteś żywą istotą, która należy do kategorii stworzonych ludzi, a nie zwierzęciem. Jeżeli ty, jako człowiek, nie posiadasz myśli, które mają nawet zwierzęta, to zdecydowanie czegoś ci brakuje. Nawet zwierzęta wiedzą, że należy dobrze się odnosić i zbliżać do tych, którzy należycie je traktują i zapewniają im codzienne posiłki. Jeżeli tobie, jako człowiekowi, brakuje takiego człowieczeństwa, to czy nadal zasługujesz na miano człowieka? Dlaczego dokonuję tego porównania? Otóż chcę, abyś wiedział, że nie jesteś zwierzęciem, czy też zwierzęciem o wyższym statusie; jesteś osobą, istotą najwyższego szczebla spośród wszystkich rzeczy stworzonych przez Boga – jesteś człowiekiem. Posiadasz zdolność mówienia, myślenia i rozumienia prawdy. Bóg stworzył cię, byś był panem wszystkich rzeczy, byś zarządzał wszystkimi rzeczami i innymi istotami żywymi. Jesteś zarządcą wszystkich istot żywych pośród wszystkich rzeczy. Aby nimi zarządzać, musisz być ponad nimi. Aby mieć zdolność zarządzania nimi, musisz być lepszy od nich. Nie wspominam zatem o zwierzętach, by cię umniejszać, lecz by ci przypomnieć i uświadomić, że powinieneś być od nich lepszy. Powinieneś wykorzystywać zdolności, jakie winno posiadać twoje człowieczeństwo – a także różne postacie zdrowego rozsądku oraz zdolności, które nabyłeś od momentu narodzin – po to, by zarządzać zwierzętami i im przewodzić, czyniąc to, co człowiek powinien czynić; to, co Bóg ci wyznaczył. Jeżeli uważasz się za stworzonego człowieka, to powinieneś posłużyć się standardem ustanowionym dla stworzonej ludzkości, chcąc ocenić swoje człowieczeństwo i swoją istotę. Standard ten nie powinien być niższy od standardu, który Bóg ustanowił dla ludzkości. Dlatego, aby zmierzyć potencjał danej osoby oraz problemy występujące w rozmaitych aspektach jej człowieczeństwa, należy posłużyć się standardem obowiązującym dla ludzi. Wielu ludzi pod względem człowieczeństwa jest umysłowo odrętwiałych i opieszałych w reagowaniu, co prowadzi do tego, że wykonują oni miernie wiele swoich obowiązków: są niekompetentni w pracy kościelnej i nie potrafią praktykować zgodnie z prawdozasadami. Dlatego musisz znać siebie i swoją własną miarę. Jeśli nie masz tego rodzaju potencjału czy człowieczeństwa lub jeśli w twoim człowieczeństwie tkwi wada polegająca na odrętwieniu, to nie powinieneś rywalizować o stanowisko przywódcy czy kierownika. Jeśli zostaniesz przywódcą lub kierownikiem, to każdy kościół, za którego pracę jesteś odpowiedzialny, ulegnie paraliżowi. Niezależnie od tego, za jaki aspekt pracy będziesz odpowiedzialny, będzie to jeden wielki bałagan. Jeżeli nie masz do tego kompetencji, powinieneś odsunąć się na bok i pozwolić, by zajęli się tym ci, którzy to potrafią. Rozumiesz? (Tak). Posiadanie samoświadomości, a następnie nabycie umiejętności ustępowania miejsca zdolniejszym osobom oraz polecania innych – oto zasada praktyki. Niektórzy ludzie mówią: „Jestem tak odrętwiały, że nie potrafię powiedzieć, kto się nadaje, jak więc mogę kogokolwiek polecić?”. Jeżeli nie jesteś w stanie powiedzieć, kto ma duży potencjał, i nie potrafisz nikogo zarekomendować, to musisz przyłożyć się do nauki. Gdy widzisz, że ktoś rozumie prawdę i potrafi rozeznać się co do innych ludzi, powinieneś się od niego uczyć. Częściej z kimś takim rozmawiając, będziesz w stanie nauczyć się pewnych rzeczy. Skoro w twoim człowieczeństwie tkwi wada polegająca na odrętwieniu, nie bądź wybredny ani wybiórczy względem obowiązków, które wykonujesz. Jesteś obarczony tą wadą, więc nie istnieje zbyt wiele rodzajów pracy i obowiązków, które możesz wykonywać. Jeżeli, z wielkim trudem, znajduje się dla ciebie odpowiednie stanowisko, a ty wciąż jesteś wybredny i wybiórczy, to nie jest to problem odrętwienia czy wada człowieczeństwa, lecz skażona skłonność. Jaka skażona skłonność? To arogancja, niepodporządkowywanie się i nieznajomość własnej miary. Jesteś nikim, zwykłym obibokiem, idiotą, a jednak nadal chcesz wykonywać obowiązki, które są godne, które nie są męczące i które inni uważają za bardzo ważne – to wskazuje na aroganckie usposobienie. Jeżeli jesteś bardzo odrętwiały, masz pracę, którą powinieneś wykonać, i sprawy, którymi powinieneś się zająć, ale ani tego nie robisz, ani ich nie zauważasz, jeśli nawet nie kiwniesz palcem, gdy coś idzie nie tak, a nawet gdy widzisz, że coś szkodzi interesom domu Bożego, ignorujesz to, myśląc: „Ten problem nie występuje w moim własnym domu, więc nie będę się nim przejmował”, to nie jest tylko odrętwienie, lecz brak sumienia i rozsądku. Jeżeli masz choć odrobinę sumienia i rozumu i traktujesz sprawy domu Bożego jak swoje własne, to powinieneś wypełnić swoją powinność i nie pozwolić, by interesy domu Bożego doznały uszczerbku. Jeśli jednak nie masz dobrych intencji i nie czynisz ani jednej dobrej rzeczy, to czyż nie jesteś osobą tępą i odrętwiałą? Na tym kończymy naszą dyskusję o przejawach odrętwienia.
Porozmawiajmy teraz o bezwstydnej gruboskórności. Jakiego rodzaju problem stanowi bycie bezwstydnie gruboskórnym? (To wada człowieczeństwa). Czy to jest wada? (To problem słabego charakteru). Słaby charakter oznacza złe człowieczeństwo. Z jakim aspektem człowieczeństwa wiąże się bezwstydna gruboskórność? Z sumieniem i rozsądkiem, a także prawością i godnością. Ma to związek z aspektem człowieczego charakteru. Jakie są konkretne przejawy bycia bezwstydnie gruboskórnym? Co wskazuje na to, że dana osoba jest bezwstydnie gruboskórna? Przejawami bezwstydnej gruboskórności są bez wątpienia wszelkie bezwstydne rzeczy czynione przez takie osoby. Pochlebianie i nadskakiwanie innym bez poczucia zażenowania – czyż to nie jest bezwstydna gruboskórność? (Zgadza się). Dlaczego nazywamy to byciem bezwstydnie gruboskórnym? Ponieważ takie postępowanie wskazuje, że dana osoba nie ma poczucia wstydu. Jest ona zdolna do wypowiadania słów, które naruszają sumienie właściwe zwykłemu człowieczeństwu lub nie są zgodne z faktami, nie zważając na to, jak bardzo są żenujące czy nieprzyjemne, nie rumieniąc się przy tym ani nie czując kołatania serca, i nie dba o to, jak inni postrzegają ją po tym, jak ją usłyszą – nawet gdy ludzie się z niej śmieją, nie dba o to. Ktoś taki nie ma poczucia wstydu, nieprawdaż? (Tak). Czy brak poczucia wstydu nie jest właśnie bezwstydną gruboskórnością? Co więcej, gdy człowiek ewidentnie jest nikim, a mimo to publicznie rywalizuje o status i bycie przywódcą – czyż nie jest to z jego strony bezwstydna gruboskórność? (Zgadza się). Ktoś taki nie tylko publicznie rywalizuje, lecz także podrabia karty do głosowania podczas wyborów. Podczas gdy wszyscy inni oddają po jednym głosie, taki człowiek oddaje dwa – czyż to nie jest bezwstydna gruboskórność? (Jest). Jeżeli inni na niego nie głosują, to on sam oddaje na siebie głos. Tacy ludzie bez zażenowania i poczucia wstydu rywalizują o to, by stać się przywódcami – jakże muszą być bezwstydnie gruboskórni! Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy ci, którzy kochają status i mają ambicje, chcą dobrze się zaprezentować, tak aby ludzie mogli wybrać ich na przywódców. Kiedy już zostaną wybrani, rozpiera ich duma, lecz w przeciwnym wypadku są nieszczęśliwi i niezadowoleni – to normalny przejaw. Bezwstydnie gruboskórni ludzie są jednak inni. Uciekną się do wszelkich niezbędnych środków, żeby tylko zostać przywódcami. Taki człowiek mówi: „Jestem przez wszystkich nielubiany i nikt nie chce na mnie głosować, ale znajdę sposób, by zostać przywódcą. Nawet jeżeli będę musiał oszukiwać i stosować podstępne metody, sprawię, że wszyscy zagłosują, bym to ja został przywódcą!”. Inni mówią mu na to: „Nawet jeśli zostaniesz przywódcą, i tak nikt nie będzie cię lubił. Nie mamy o tobie dobrego zdania i masz złą reputację. Jeśli zaplanujesz jakąś pracę, nikt cię nie posłucha”. Ów człowiek odpowiada: „Nawet jeżeli nie będziecie mnie słuchać, i tak postaram się zostać przywódcą!”. Jak bezwstydnie gruboskórni muszą być tacy ludzie! Czy sądząc po tym, takim ludziom nie brakuje samoświadomości? (Zgadza się). Brakuje im samoświadomości i do pewnego stopnia cechuje ich przemocowość. Sądząc po myślach i poglądach bezwstydnie gruboskórnych ludzi na temat ich własnego zachowania, nie mają oni w swoim człowieczeństwie poczucia wstydu, nie obchodzi ich prawość czy uczciwość, sumienie czy poczucie zażenowania, ani też moralność i trwała etyczna podstawa ich własnego postępowania – oni to wszystko lekceważą. Sądząc po tym, co myślą i jaką mają świadomość, są bezdennie głupi, ignoranccy i prymitywni. Dlatego mówi się, że mają słaby, zły charakter. A zatem bezwstydne rzeczy, które robią ci ludzie, z pewnością są napędzane przez ich błędne myśli i poglądy. Podczas wyborów kościelnych upierają się przy wyborze samych siebie, głosowaniu na samych siebie i zostaniu przywódcami – to, że mogliby nimi nie zostać, jest dla nich nie do przyjęcia, i jeśli im się nie uda, nienawidzą braci i sióstr za to, że ci nie oddali na nich głosu. Gdy dowiadują się, że na nich nie głosowałeś, uznają, że jesteś nieprzyjemny. Bez względu na to, co mówisz, odcinają ci się. Podczas rozmowy z tobą są niezwykle brutalni, jakby zionęli ogniem. Obmyślają też, jak się na tobie zemścić i cię dręczyć, i mogą nawet przez całe życie odmawiać rozmowy z tobą. To, co ujawnia się w tych konkretnych działaniach ludzi tego pokroju, to pewna skażona skłonność. Skażona skłonność jakiego rodzaju? (Bezwzględność). Delikatnie mówiąc, jest to arogancja i przecenianie własnych zdolności – ci ludzie po prostu chcą być przywódcami. Jednak sądząc po ich sposobach działania i rozmaitych przejawach, są to ludzie o bezwzględnym usposobieniu. Skażone usposobienie tych bezwstydnie gruboskórnych ludzi o wstrętnym człowieczeństwie jest bardzo wyraźne. Wszystkie ich działania mogą urastać do poziomu skażonych skłonności. Bycie bezwstydnie gruboskórnym jest jednym z przejawów ich charakteru; ich mową i czynami rządzi więc ów aspekt ich charakteru, a w konsekwencji popełniają wiele bezwstydnych czynów i przejawiają rozmaite skażone skłonności, takie jak arogancja i bezwzględność. Dlatego też, do pewnego stopnia, wstrętne przejawy, które ujawniają się w charakterze danej osoby, podpadają pod skażone skłonności; wszystkie te przejawy są ze sobą powiązane i uwikłane w jej naturoistotę, a specyficzne przejawy którejkolwiek z jej skażonych skłonności mają swoje źródło w jej wstrętnym charakterze. Tak więc wstrętny charakter i skażone skłonności są ze sobą powiązane. Skażone skłonności powstają u ludzi po tym, jak zostają oni zdeprawowani przez szatana. Dla przykładu: wszystkie aspekty wstrętnego charakteru zawierającego się w ramach czyjegoś człowieczeństwa, takie jak upór, wąskie horyzonty myślowe i bezwstydna gruboskórność, wynikają z tego, że ludzie zostali zdeprawowani i urobieni przez szatana. Zanim ludzie zaakceptują prawdę, najpierw przyjmują zepsucie i wprowadzanie w błąd przez liczne niedorzeczne, złe i negatywne idee i poglądy – przyjmują oni owe niedorzeczne kwestie do swoich serc jako własne życie, a to oznacza, że ich życiem stają się skażone skłonności.
Bycie bezwstydnie gruboskórnym ma też inne przejawy. Niektórzy przywódcy i pracownicy realizują oczywiste działania polegające na powodowaniu zakłóceń i niepokojów, na oszukiwaniu osób stojących wyżej w hierarchii i ukrywaniu spraw przed swoimi podwładnymi lub na postępowaniu wbrew ustaleniom dotyczącym pracy, a ich działania wyrządzają wręcz wielką szkodę pracy kościoła. Oni jednak nie tylko nie zastanawiają się nad swoimi problemami ani niczego się o nich nie dowiadują i nie przyznają się do tego, że czynią zło polegające na zaburzaniu pracy kościoła, lecz wręcz przeciwnie: uważają, że dobrze się spisali, i pragną ubiegać się o uznanie i nagrody, przechwalając się i dając wszędzie świadectwo o tym, jak wiele pracy wykonali, jak wiele wycierpieli, jak wiele zasług położyli podczas wykonywania pracy, ilu ludzi pozyskali, gdy pracowali, głosząc ewangelię itd. W ogóle nie przyznają się do tego, jak wiele popełnili zła czy jak wielką szkodę wyrządzili pracy kościoła. Rzecz jasna, nie okazują też skruchy, a tym bardziej nie zmieniają kursu. Powiedzcie Mi: czyż tacy ludzie nie są bezwstydnie gruboskórni? (Zgadza się). Gdy pytasz ich: „Czy zrealizowałeś pracę kościoła zgodnie z prawdozasadami? Czy twoja praca była zgodna z ustaleniami domu Bożego dotyczącymi pracy?”, unikają tematu. Gdy następnie inni demaskują fakt, iż podczas swojej pracy spowodowali oni poważne straty w Bożych ofiarach – z których część sięga kilkuset, inne kilku tysięcy, a jeszcze inne nawet dziesiątek tysięcy juanów – jaka będzie ich reakcja, kiedy zostaną poproszeni o zadośćuczynienie? Zwykli ludzie mający sumienie, rozum i poczucie wstydu załamaliby się, słysząc to, czuliby się bowiem upokorzeni i w głębi serca zawstydzeni. Uważaliby, że nie wykonali dobrze swojej pracy i że mają ogromny dług wobec Boga, toteż nie próbowaliby się usprawiedliwiać; nawet gdyby wykonali jakąś konkretną pracę i znieśli wiele cierpienia, nie sądziliby, iż warto o tym wspominać. Gdyby naprawdę dobrze wykonali swoją pracę, jakże mogłaby ona tak bardzo zaszkodzić dziełu domu Bożego? To byłoby niemożliwe. Sądząc po samych szkodach, jakie wyrządzili, można udowodnić, że ich praca została wykonana źle, a zatem powinni przyznać się do winy i okazać skruchę. Bez względu na to, czy straty, które spowodowali, wymagają rekompensaty, muszą oni przynajmniej przyznać, że ich działania wywołały niepokoje i zakłócenia w pracy kościoła. Tylko całkiem bezwstydni ludzie odmówiliby uznania tego faktu. Powiedzieliby: „Nawet gdybym miał zrekompensować te straty, nie przyznam, że popełniłem jakiekolwiek błędy czy zrobiłem coś złego w swojej pracy. Nawet gdybym miał spłacać długi, to wciąż jestem człowiekiem godnym pochwały, lepszym niż przeciętny członek domu Bożego. Mam za sobą chwalebną historię!”. Jaki to rodzaj człowieczeństwa? Powiedzcie Mi, czy ludzie tego pokroju mają jakiekolwiek poczucie wstydu? Czy potrafią chociaż przeliterować słowa „poczucie wstydu”? Jeżeli naprawdę go nie posiadają, to jest to problem. Jeśli tacy ludzie w swoich sercach wyraźnie wiedzą, że uczynili zło, lecz uparcie odmawiają werbalnego uznania tego faktu, to czyż nie są niezwykle nieustępliwi? Jeśli w głębi serca uznają, że uczynili zło, i są w stanie werbalnie się do tego przyznać, to nadal zaliczają się do osób posiadających sumienie – wciąż mają w sobie poczucie wstydu. Jeśli nie tylko odmawiają werbalnego uznania tego faktu, lecz także w głębi serca buntują, nieustannie stawiając opór, a nawet rozpowszechniając wszędzie twierdzenia, że dom Boży traktuje ich niesprawiedliwie i że padli ofiarą pecha, to ich problem jest poważny. Jak bardzo poważny? Nie mają oni za grosz sumienia ani rozumu. Sumienie musi obejmować zarówno poczucie sprawiedliwości, jak i dobroć. Jednym z aspektów tgo pierwszego jest to, że ludzie muszą mieć poczucie wstydu. Tylko wtedy, gdy ludzie znają wstyd, mogą być prawi, mogą mieć poczucie sprawiedliwości, kochać to, co pozytywne, i się tego trzymać. Jednak jeśli w twoim sumieniu i poczuciu sprawiedliwości brakuje poczucia wstydu, a ty nie znasz wstydu – i jeśli nawet zrobiwszy coś złego, nie czujesz się tym zawstydzony, nie umiesz zastanowić się nad sobą ani się znienawidzić, nie odczuwasz żalu i nie obchodzi cię, w jaki sposób inni cię demaskują, jesteś bezczelny i nie odczuwasz wstydu – wówczas twoje sumienie jako osoby stanowi problem, a wręcz można powiedzieć, że nie masz sumienia. W takim przypadku trudno powiedzieć, czy twoje serce jest podłe, czy złe – możliwe, że twoje serce jest złe, że jest to serce wilka; nie jest ono pozytywne, lecz negatywne. Ludzie bez sumienia i człowieczeństwa to demony. Jeśli robisz coś złego i nie odczuwasz żadnego wstydu, nie masz wyrzutów sumienia ani poczucia winy i nie tylko nie zastanawiasz się nad sobą, ale także kłócisz się, sprzeciwiasz i próbujesz się bronić i usprawiedliwiać, przybierając ładnie wyglądającą fasadę, to jeśli oceniać to w odniesieniu do standardowego człowieczeństwa, twoje człowieczeństwo jest problematyczne. Niezależnie od tego, jaki masz rozum, jeśli odbiegasz od standardu sumienia, trudno powiedzieć, czy faktycznie masz człowieczeństwo, czy nie. Nie dyskutujmy o tym, jaki jest twój wewnętrzny duch, skąd pochodzisz ani jakie zło popełniłeś w przeszłości – nie rozmawiajmy o twoim poprzednim życiu. Mówiąc tylko w kategoriach sumienia, jakie powinieneś w tym życiu posiadać: jeśli nie masz poczucia wstydu, to jako człowiek nie spełniasz standardów. Niektórzy mówią: „Jestem bezwstydnie gruboskórny, więc po prostu biorę, co chcę”. Wszystko zależy jednak od miejsca, w którym to robisz – czynienie tego w domu Bożym nie poskutkuje. Dom Boży nie jest miejscem, na którym można pasożytować. Jeśli uparcie na nim pasożytujesz, z pewnością sprowadzisz na siebie nieszczęście. Niektórzy myślą: „Jestem gruboskórny jak krokodyl. Gdziekolwiek się nie pojawię, tak właśnie się zachowuję, paradując w koło, jakbym był panem tego miejsca! Nie obchodzi mnie, co mówią o mnie inni – kto jest w stanie mi cokolwiek zrobić?”. Może i ludzie nie są w stanie ci nic zrobić, ale skoro wierzysz w Boga, powinieneś zwracać uwagę na to, w jaki sposób Bóg mierzy i ocenia wszystko, co robisz, jak cię definiuje i jakie wydaje na ciebie wyroki. Jeśli nie zwracasz na to uwagi, to czy nadal jesteś kimś, kto wierzy w Boga? Jeżeli nie dbasz nawet o to, to jesteś niedowiarkiem. Możesz lekceważyć to, co mówią o tobie ludzie, ale czy nie powinno cię obchodzić, jak ocenia cię Bóg, jakie ma o tobie zdanie i jakie wydaje na ciebie wyroki? Jeżeli w ocenie Boga jesteś bezwstydnie gruboskórny, obce jest ci zażenowanie i jesteś pozbawiony poczucia wstydu, twojemu człowieczeństwu wiele brakuje, a tobie brak rzeczy bardzo ważnych, to powinieneś zacząć postępować zupełnie inaczej: musisz okazać skruchę i przestać rozumować na własną rękę. Nawet jeżeli masz tysiące wymówek, sam fakt, iż jesteś bezwstydnie gruboskórny, wystarczy, by stwierdzić, że istnieje ogromny problem z twoim człowieczeństwem i sumieniem. Już sam ten fakt świadczy o tym, że twój problem jest bardzo poważny. Jeżeli jesteś w stanie zrozumieć to, co mówię, powinieneś okazać skruchę i przestać w głębi serca rozumować po swojemu. Twoje rozumowanie wynika z popędliwości, z emocji, z szatana – nawet jeśli wierzysz, że twoje rozumowanie nie jest błędne, nie jest to prawdą. Boża ocena twojej osoby nie opiera się wyłącznie na twoich skażonych skłonnościach. Zanim Bóg weźmie pod uwagę twoje skażone skłonności, najpierw przygląda się twojemu człowieczeństwu. To, jakie jest twoje człowieczeństwo i jaką postawę przyjmujesz wobec każdej sprawy, zależy od twojego charakteru. To, co zauważa Bóg, jest z pewnością trafne, a i standard, według którego cię On ocenia, również jest zgodny z prawdą. Bez względu na to, kogo Bóg ocenia, nigdy nie czyni On tego na podstawie wyglądu zewnętrznego danej osoby, lecz na podstawie tego, co ona faktycznie robi, co ujawnia i przejawia w codziennym życiu, jej myśli, poglądów i postaw podczas zajmowania się poszczególnymi sprawami, a także na podstawie jej nastawienia do rzeczy pozytywnych, do prawdy i do Boga. Bez względu na to, jak Bóg ostatecznie cię zdefiniuje czy oceni, nie będziesz pokrzywdzony. Jego ocena nie jest oparta na tym, co chwilowo przejawiasz, czy na twoich sporadycznych występkach, lecz na ogóle twoich przejawów. Stąd też Boża ocena każdego człowieka jest dokładna i obiektywna. Czy tak nie jest? (Zgadza się). Przejaw polegający na byciu bezwstydnie gruboskórnym wiąże się z charakterem danej osoby. Rzecz jasna, do pewnego stopnia urasta to również do poziomu posiadania skażonej skłonności. Z uwagi na to, że tacy ludzie posiadają ten aspekt człowieczeństwa, doprowadza ich on do czynienia pewnych rzeczy, a czyniąc je, przejawiają oni swoje skażone usposobienie. Nie ma znaczenia, jaka skażona skłonność się przejawia – przejawiane skażone skłonności i czyny dokonane przez bezwstydnie gruboskórnych ludzi są nierozerwalnie związane z ich człowieczeństwem. Zatem to, czy skażone skłonności danego człowieka mogą ulec zmianie i zostać odrzucone, zależy od jego charakteru. Jeżeli jego charakter jest zły, jeżeli ów człowiek opiera się prawdzie, odczuwa do niej wstręt i niechęć oraz odmawia jej przyjęcia, wówczas trudno będzie mu odrzucić skażone skłonności i nie będzie w stanie dostąpić zbawienia. Jeśli jednak nie jest zły pod względem charakteru, potrafi zrozumieć i przyjąć prawdę, nie jest uparty i nie ma problemów związanych ze wstrętnym charakterem, wówczas jego skażone skłonności mogą zostać odrzucone. Każdy ma skażone skłonności, ale co decyduje o tym, czy ktoś jest w stanie odrzucić skażenie i dostąpić zbawienia? (To zależy od charakteru danej osoby). Właśnie – to zależy od tego, czy człowieczeństwo danej osoby jest dobre, czy złe.
Przejdźmy teraz do omówienia skłonności do podejrzeń. Który z dopiero co omówionych przez nas przejawów do pewnego stopnia przypomina skłonność do podejrzeń? (Wrażliwość). Jakiego rodzaju problem stanowi wrażliwość? (To wada człowieczeństwa). Skłonność do podejrzeń stoi o jeden poziom wyżej od wrażliwości – problem ten jest poważniejszy. Wrażliwość jest zaledwie oznaką nieco niedojrzałego człowieczeństwa, takiego jak u dziecka, podczas gdy skłonność do podejrzeń wiąże się z określonymi myślami i poglądami – to coś, co jest powszechnie znane jako nadmierne rozmyślanie wskazujące na słaby charakter. Przykładowo: ktoś prosi osobę skłonną do podejrzeń, żeby zakupiła jakiś przedmiot, który kosztuje dziesięć juanów, i szczególnie mocno podkreśla: „Absolutnie nie możesz przekroczyć dziesięciu juanów. Jeśli będzie za drogo, nic nie kupuj”. Usłyszawszy to, osoba ta zastanawia się: „Mówisz to po prostu z grzeczności? Tak naprawdę chcesz dostać przedmiot, który kosztuje sto juanów, ale za bardzo się wstydzisz, by się do tego przyznać. W takim razie kupię ci go, żeby cię uszczęśliwić i sprawić, byś żywił wobec mnie pozytywne uczucia”. Później, gdy przynosi ów przedmiot, okazuje się, ten człowiek mówi: „To jest zbyt drogie. Mam tylko dziesięć juanów, nie stać mnie na to”. Czy zatem kupując owemu człowiekowi przedmiot w cenie stu juanów, osoba ta nie naraziła go na stratę? Ona jednak nie potrafi zrozumieć tego człowieka, za to żywi wątpliwości, czy przypadkiem nie chce on wydać więcej pieniędzy i nie próbuje jej wykorzystać. Powiedz Mi: czy tacy skłonni do powątpiewania ludzie nie są bardzo problemowi? (Tak). W jakim sensie? (Ich procesy myślowe są zbyt skomplikowane). Trudno jest obcować z ludźmi o zbyt skomplikowanych procesach myślowych. Powiedz Mi: czy ludzie mający prostolinijne osobowości chcą z kimś takim obcować? (Nie). Nie wiesz, o czym ktoś taki w głębi ducha rozmyśla ani w jakim kierunku podążają jego myśli, nie jesteś w stanie przeniknąć jego intencji ani tego, jak w ciebie powątpiewa. Kiedy więc powierzasz mu załatwienie czegoś, nawet jeżeli jest to ewidentnie bardzo prosta, drobna sprawa, on robi z niej coś bardzo skomplikowanego i uciążliwego. Jako że w rezultacie nadmiernie komplikuje sprawy, nawet ty czujesz się wyczerpany i uważasz, że lepiej byłoby zrobić to samemu. Nie masz ochoty zadawać się z takimi ludźmi i po prostu wolisz ich unikać. Powiedzmy na przykład, że masz coś, czego już nie potrzebujesz, ale nieużywanie tego byłoby marnotrawstwem, a szkoda byłoby to wyrzucić, oddajesz więc tę rzecz osobie tego pokroju. Ona nie tylko tego nie docenia, lecz wręcz w głębi serca powątpiewa: „Dlaczego mi to dajesz? Coś musi się za tym kryć. Próbujesz sprawić, bym myślał, że jesteś dobrym człowiekiem, a może chcesz, bym był ci winien przysługę, albo prosisz mnie, bym coś dla ciebie zrobił?”. Nigdy byś się nie spodziewał, że ten człowiek poświęci tak wiele uwagi tak małej sprawie; że podarowanie mu drobiazgu może doprowadzić do tylu wątpliwości. Musisz powiedzieć mu wiele rzeczy, by te wątpliwości rozwiać. Czyż to nie jest bardzo kłopotliwe? Zaczynasz czuć odrazę do tej osoby, a gdy później masz jeszcze coś do oddania, wolisz to wyrzucić, niż jej przekazać. Dlaczego jej tego nie dasz? Nie dlatego, że jesteś bezlitosny, ale dlatego, że nie chcesz prowokować kłopotów. Zdarzyło się kiedyś, że ktoś wynajął mieszkanie i nie było w nim żadnych środków czystości. Przyniosłem ich więc trochę z domu; niektóre były w pełnych, a inne w połowie pełnych butelkach. Najemca spojrzał na nie i powiedział: „Nawet gdybyś dał mi to za darmo, nie zamierzam Ci dziękować – te środki są używane. Dałbyś mi je, gdyby były nowe?”. Czy te słowa nie są krzywdzące? (Są). Dlaczego są krzywdzące? (Ten człowiek przeinaczył tym sposobem gest dobrej woli). Wziął Moją dobrą wolę za złą wolę. Nie prosiłem cię, abyś Mi dziękował, nie prosiłem cię też, żebyś zapłacił za te rzeczy. Po prostu wynajmujesz mieszkanie, w którym nie ma żadnych środków czyszczących, a kupienie ich jest dla ciebie kłopotliwe. Ja tylko przyniosłem ci to, co mam, żeby było ci wygodniej. Nie próbowałem się podlizywać, pozwalając ci korzystać z tych rzeczy – nie jestem ci nic winien ani nie prosiłem cię o żadne przysługi. Ten człowiek nabrał podejrzeń z powodu tak prostej sprawy: „Phi! I co w tym takiego wspaniałego? Przyniosłeś mi kilka rzeczy i teraz myślisz, że jestem ci winien przysługę! To, co przyniosłeś, i tak do niczego się nie nadaje – jak te środki mogłyby być dobre, skoro tak po prostu je rozdajesz?”. Z taką osobą naprawdę trudno sobie poradzić. Nie twierdziłem, że są to jakieś wyjątkowe mikstury – to po prostu zwykłe środki czystości. Jeśli nie chcesz ich używać, to nie musisz. Po co tak wszystko komplikować? Zdałem sobie sprawę, że z tą osobą trudno się dogadać i trudno sobie z nią poradzić. Czy nie lepiej było w ogóle nic nie przynosić? Niekoniecznie. Gdybym nic nie przyniósł, prawdopodobnie i tak narobiłbym sobie kłopotów. Ten człowiek nadal mógłby pomyśleć: „Wynajmuję to mieszkanie, a ty nie przyniosłeś mi nawet żadnych środków czystości. Mieliśmy być braćmi i siostrami, a mimo to nie okazałeś mi ani odrobiny miłości!”. I tak miałby coś do powiedzenia. Tacy ludzie mają bardzo słaby charakter. Stale posługują się własnymi preferencjami i standardami, by ocenić, czy inni są dobrzy, czy źli. Nieustannie badają i oceniają innych surowym okiem, sądząc, że sami są moralnie lepsi, wszyscy inni zaś mają w sobie jakąś ciemną stronę, i że reszta ludzi, niezależnie od tego, jak postępuje, ma swoje własne motywy, podczas gdy oni jako jedyni nie są zepsuci i są doskonali.
Ludzie skłonni do podejrzeń mają słaby charakter i z tego powodu nieuchronnie będą działać pod jego dominacją. Tym, co będą przejawiać, z pewnością nie będzie zwykłe człowieczeństwo, tylko skażone skłonności. Skoro nie jest to zwykłe człowieczeństwo, co to właściwie jest? Ma to związek ze skażonymi skłonnościami. Jeśli chodzi o bycie skłonnym do podejrzeń, to charakterystycznymi skażonymi skłonnościami przejawianymi przez takich ludzi w ich działaniach i interakcjach z innymi są z pewnością niegodziwość i fałsz. Ich myśli są aż tak skomplikowane, tak niegodziwe i podstępne. Ponieważ nie kiwną palcem, jeżeli sami na tym nie skorzystają, zakładają, że wszyscy inni są tacy sami. Nawet jeżeli nie jesteś człowiekiem tego pokroju, nie uwierzą w to, a jeśli spróbujesz im to wytłumaczyć, nic to nie da – tak właśnie cię postrzegają. W postrzeganiu wszystkich rzeczy, spraw i ludzi posługują się niegodziwą metodą i niegodziwym usposobieniem. Nawet jeżeli to, co robisz, jest właściwe, zgodne z potrzebami i racjonalnością człowieczeństwa czy też z prawdozasadami, oni dodadzą do tego szereg znaków zapytania, zastanawiając się: „Dlaczego to robisz? Jaki jest twój motyw?”. Mówisz: „Nie mam żadnego motywu”, ale oni po prostu w to nie wierzą – uparcie chcą ci jakiś przypisać i zmusić cię, byś się do niego przyznał. Czyż tacy ludzie nie są kłopotliwi? (Są). Ludziom skłonnym do podejrzeń trudno jest się dogadać z innymi. Z pewnością nie są prości i otwarci, rzecz jasna nie są też uczciwi. Ich charakter jest zasadniczo pozbawiony elementów uczciwości, dobroci i racjonalności. Jakie są więc główne elementy ich charakteru? Paranoja, fałsz, niegodziwość, brak prostoty i nieuczciwość. Postrzegają oni wszystkie osoby i wszystkie sprawy jako bardzo skomplikowane. Nawet wtedy, gdy szczerze z nimi porozmawiasz, będą analizować i zastanawiać się, dlaczego to powiedziałeś. Nawet jeśli mieli z tobą kontakt przez długi czas i wiedzą, jaki masz charakter, nadal będą często przyjmować wobec ciebie podejrzliwą postawę podczas rozmowy, załatwiania spraw czy spędzania z tobą czasu. Tacy ludzie sprawiają więc wiele problemów. Interakcje z nimi wiążą się z wieloma obciążeniami i formalnościami, a także z koniecznością odrobienia zadania domowego i poznania ich: musisz się dowiedzieć, jakich rzeczy nie lubią, czego nie lubią robić albo o czym rozmawiać. W przeciwnym razie, jeśli nie zachowasz ostrożności, możesz ich obrazić lub, w ich mniemaniu, zranić. Tak traktują oni ludzi, więc jak traktują Boga? (W ten sam sposób). Czy potraktowaliby Boga ze szczerością? (Nie). Na przykład gdy kościół zarządza, że mają wykonać jakiś obowiązek, zaczynają się zastanawiać: „Czy Bóg wie, że wykonuję ten obowiązek? Czy będzie o tym pamiętał? Ile wysiłku powinienem w to włożyć, by dać sobie radę i by Bóg to zapamiętał?”. Po tym, jak przez pewien czas wykonują swoje obowiązki, sondują również to, jak przywódcy i pracownicy ich postrzegają i czy mają oni jakieś negatywne opinie na ich temat. Jakiego rodzaju jest to człowieczeństwo? Sądząc po człowieczeństwie przejawiającym się w postawie, z jaką ci ludzie podchodzą do pewnych spraw, są oni bardzo problemowi i niełatwo jest im przyjąć prawdę. Dlaczego tak jest? Ponieważ trudno jest im być uczciwymi ludźmi; ich sumienie jest pozbawione poczucia sprawiedliwości, ich rozum jest niezdrowy, a ich sposób oceny rzeczy – irracjonalny. Dlaczego mówię, że jest irracjonalny? Ponieważ ludzie ci są dość skrajni, mają skłonność do fiksowania się na różnych sprawach, są też wstrętni – nie patrzą na rzeczy, posługując się sposobem myślenia charakterystycznym dla zwykłego człowieczeństwa. Nie są otwarci ani szczerzy, a zamiast tego żyją w wyjątkowo mroczny sposób. Mimo to nigdy nie czują, że żyją w mroczny sposób, a wręcz uważają, iż są mądrzejsi od innych i prowadzą bardziej wyrafinowane i uważniejsze życie od nich. W szczególności podziwiają swój własny spryt. To się nazywa myśleniem, że jest się mądrym. Ludziom, którzy uważają się za mądrych, bardzo wiele brakuje pod względem rozumności ich człowieczeństwa i poczucia sprawiedliwości w ich sumieniu. Dlatego człowieczeństwo ludzi tego pokroju jest marne, a inni niechętnie nawiązują z nimi kontakt. Niezależnie od tego, kto coś powie, tacy ludzie zrobią z tego problem. W ich interpretacji wszystko jest skrajne i zniekształcone przez popędliwość, szatana i emocje – wszystkie te rzeczy są mroczne i negatywne, sprzeczne z prawdą i opierające się jej. Te rzeczy w żadnym razie nie mogą prowadzić ludzi na właściwą ścieżkę. A zatem ludzie tego pokroju są bardzo odrażający i obrzydliwi. Żyją w ciemnych zaułkach i we własnym małym świecie. Są wyjątkowo narcystyczni i zakochani w sobie; sądzą, że prowadzą bardziej wykwintne, szlachetne, honorowe i godne życie od innych – nikt nie może ich tknąć. W rzeczywistości charakter takich ludzi jest bardzo nędzny i nie mają oni prawdziwej godności. To, że są pozbawieni prawdziwej godności, oznacza, że mają wyjątkowo słaby charakter, ponieważ z ich człowieczeństwa wyłaniają się wszystkie mroczne rzeczy, których nie można wydobyć na światło dzienne, nie zaś rzeczy prawe i prostolinijne. Stąd też tacy ludzie nie posiadają jakiejkolwiek godności. A o jakich konsekwencjach można mówić w przypadku ludzi skłonnych do podejrzeń? Mówiąc wprost, tacy ludzie mają na swoim podorędziu masę chytrych sztuczek. Skłonność do podejrzeń oznacza, iż ludzie ci skrywają wiele przebiegłych planów. Spójrzcie, jak królowie demonów uciskają i aresztują wybrańców Boga – skrywają oni tak wiele przebiegłych planów, ostatecznie krzywdząc ludzi do tego stopnia, że rodziny tych ludzi się rozpadają, a niektórzy z członków rodzin umierają i zostają rozdzieleni. Tak postępują demony i królowie demonów. Dlatego nikt z tych, którzy są skłonni do podejrzeń, nie jest dobrym człowiekiem. Osoby wierzące w Boga powinny postrzegać ludzi i sprawy przez pryzmat prawdozasad, nie mogą być z automatu podejrzliwe i muszą mieć dowody na poparcie tego, co mówią. Myśli, które w sobie wykształcasz, postrzegając daną osobę lub sprawę, powinny być co najmniej pozytywne i akceptowalne dla innych. Co więcej, powinny one być zgodne z prawdozasadami i pomocne dla innych, a także pozytywnie wpływać na ludzi. Jednakże żadna myśl i żaden pogląd wygenerowany przez ludzi skłonnych do podejrzeń nie jest zgodny z prawdą, a przynajmniej nie jest pozytywny. Oznacza to, że perspektywa, którą tacy ludzie przyjmują, rozważając problemy, czy też myśli i koncepcje, które tworzą, po prostu nie są zgodne z prawdą. Dlatego też ludzie tego pokroju żyją w ciemnych zaułkach i nie mają w sobie ani krztyny prawości czy godności. Wszystko, co rodzi się z ich myśli, jest mroczne i niegodziwe – nie jest zgodne z prawdozasadami i nie będzie miało pozytywnego wpływu na ludzi ani na ich życie. Jeżeli akceptujesz rozmaite myśli i poglądy zrodzone z podejrzeń żywionych przez takich ludzi, to zostajesz przez nich zatruty i ciągną cię oni w dół – jest to równoznaczne z byciem zdeprawowanym przez szatana. Jeśli jednak masz rozeznanie co do takich ludzi i są oni dla ciebie negatywnym przykładem, możesz poczynić pewne postępy i zyskać rozeznanie w rozumieniu rzeczy negatywnych. Na tym kończymy nasze omówienie skłonności do podejrzeń.
Przejdźmy teraz do nieudolności. Wszyscy rozumieją, czym ona jest: chodzi o niezdolność do odpowiedniego radzenia sobie z czymkolwiek, sprawianie wrażenia osoby bezsilnej, jak wówczas, gdy ludzie często mówią: „Dlaczego jesteś taki nieudolny? Ty naprawdę nie masz perspektyw!”. Czy nieudolność jest czymś dobrym? (Nie). Skategoryzujmy ją zatem – czym ona jest? (To wada człowieczeństwa). Nieudolność bez wątpienia stanowi wadę człowieczeństwa. Mówimy o nieudolności, gdy dana osoba, zajmując się różnymi sprawami, prezentuje bardzo niski poziom inteligencji oraz ma słabą zdolność przetrwania. Niektórzy ludzie mówią w niezdarny sposób i nie są w stanie wyrazić siebie; inni mają wręcz wstydliwe, introwertyczne osobowości – gdy są zmuszeni przemawiać przed dużą liczbą ludzi albo być w centrum uwagi, mają tremę, są nieśmiali i brak im odwagi, by mówić, a inni często ich dręczą. Niektórzy źli ludzie uważają, że dręczenie takich osób jest uzasadnione oraz bardzo zabawne i przyjemne; codziennie wyśmiewają się z nich i im dokuczają. Ludzie nieudolni słabo sobie radzą z różnymi sprawami. Może się zdarzyć, że niektórzy z nich mają również słabą zdolność przetrwania, nie potrafią zarabiać pieniędzy i zawsze są bardzo bojaźliwi i nadmiernie ostrożni w stosunku do innych. Gdy widzą groźnych ludzi, unikają ich i nie mają śmiałości się odezwać. Nawet gdy są dręczeni, nie mają odwagi się przeciwstawić, obawiając się, że mogą kogoś urazić. Sądząc po przejawach nieudolności w człowieczeństwie ludzi tego pokroju, jest to jedynie rodzaj wady człowieczeństwa. Niczyja nieudolność nie spowodowała nigdy, by ktoś wyrobił sobie błędne idee i poglądy lub wywarł jakikolwiek negatywny wpływ na siebie lub innych; a więc nieudolność jest jedynie wadą człowieczeństwa. Czy ktokolwiek chce być nieudolny? (Nie). Nikt nie chce taki być – z jakiego powodu? Ludzie nieudolni są dręczeni i wszyscy patrzą na nich z góry, prawda? (Racja). Gdybyś miał wybierać między byciem złym a byciem nieudolnym, z pewnością wybrałbyś to pierwsze. Pomyślałbyś sobie: „Nigdy nie będę nieudolny! W tym społeczeństwie osoby nieudolne są źle traktowane i dręczone, są też niepopularne; bez względu na to, dokąd się udają, inni nimi pogardzają i je zadeptują. Nie tylko nie są w stanie zaznaczyć swojej obecności, lecz wręcz może być im odebrane prawo do przetrwania. Bycie złym człowiekiem to zupełnie co innego: dokądkolwiek udadzą się źli ludzie, inni się ich boją i traktują ich z wielkim szacunkiem. Nikt nie śmie ich sprowokować. Wszędzie cieszą się przywilejami i są nawet zdolni zdominować innych. Źli ludzie prosperują w każdym zakątku tego świata”. Gdyby teraz poproszono was o dokonanie wyboru, nikt nie chciałby być osobą nieudolną – wszyscy wybralibyście bycie złymi ludźmi. Czy taki punkt widzenia jest właściwy? (Nie). Dlaczego nie? Której prawdozasadzie to przeczy? Nieudolność jest wadą człowieczeństwa. Jej najczęstsze przejawy to niezdolność do radzenia sobie z czymkolwiek, bycie dyskryminowanym i wykluczonym. Nikt nie chce być nieudolny, ponieważ takie osoby w społeczeństwie są dręczone i zadeptywane. Wszyscy zazdroszczą natomiast tym, którzy są zdolni i wykwalifikowani, wszyscy wręcz chcą się wyróżniać na tle innych, zdobyć władzę i wpływy, zadeptywać ludzi, posiadać przywileje i prestiż w każdej grupie, nie tylko unikając dręczenia ze strony innych, lecz także samemu będąc zdolnym do dręczenia ludzi do woli. Czy takie myślenie i poglądy są właściwe? Czy są one zgodne z prawdą? (Nie). Wysłuchaliście tak wielu prawd, a jednak nawet teraz nadal pochwalacie złych ludzi – to oznacza, że również wasze usposobienie jest bardzo niegodziwe. Gdy tylko zobaczysz kogoś złego, zazdrościsz mu i go podziwiasz. W głębi serca doskonale wiesz, że źli ludzie są podli, a mimo to nie możesz się powstrzymać, by za nimi nie podążać, czując, że w ten sposób zyskujesz pewne środki wsparcia i chronisz się przed byciem dręczonym. Gdy zaś widzisz ludzi nieudolnych, czujesz do nich odrazę i pogardzasz nimi, a wręcz chcesz ich zadeptać. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, jak wiele zła byś popełnił i jak srogą otrzymałbyś karę, gdybyś podążał za złymi ludźmi? Jakie miałbyś wówczas szanse na dostąpienie zbawienia? Czy gdybyś podążał za złymi ludźmi, byłbyś w stanie uniknąć popełniania zła? Powiedzmy, że podążasz za złymi ludźmi, wiernie im służąc i działając jako ich podwładny. Może i podzielą się z tobą kawałkiem tortu i być może uda ci się wspólnie z nimi zadeptywać innych, jeść i pić to, co najlepsze, doświadczając wielkiej przyjemności, unikając dręczenia i zyskując w tym życiu status pośród innych ludzi. Aby jednak cieszyć się tym wszystkim, musisz popełnić wiele zła! Czy wiesz, jak wysoka będzie twoja zapłata i jak surowa spotka cię kara? Czy to jest właściwa ścieżka? (Nie). Czy zatem nadal jesteście gotowi się poświęcić, decydując się na popełnienie zła i poniesienie kary, a wszystko w imię tego, by nie być osobą nieudolną i uniknąć dręczenia – poświęcając swoje przeznaczenie i los w zamian za doczesne przyjemności? Czy takie są wasze myśli i poglądy? Niektórzy ludzie rzeczywiście przyjmują taki punkt widzenia – woleliby być raczej złymi ludźmi, niż wybrać bycie nieudolnymi i dręczonymi. Czyż nie jest to chęć podążania ścieżką złych ludzi? Nieudolność jest jedynie wadą człowieczeństwa – co w tym takiego złego? Czy dręczenie innych i popełnianie zła naprawdę jest lepszym wyborem? Jeżeli Bóg nie dopuszcza do tego, byś głodował, i zaopatruje cię w pożywienie, to czy naprawdę mógłbyś umrzeć z głodu? Jeżeli Bóg pozwala ci żyć w radości, wolności, szczęściu, zachwycie i pokoju, to nie zabraknie ci żadnej z tych rzeczy. Co więc takiego się stanie, jeśli inni będą cię dręczyć? Nikt nie może ci odebrać wszystkich tych rzeczy – tego, czym obdarza cię Bóg, nikt nie może ci zabrać. Jeżeli podążasz za złymi ludźmi i kroczysz ich ścieżką, wszystkie przyjemności, którymi się radujesz, będą grzeszne. Co więcej, wszystkie pieniądze czy materialne przyjemności, które zyskasz, popełniając zło, zostaną zdobyte poprzez siłowe przywłaszczenie, a przyjemność, której doświadczysz w tym życiu, przekroczy to, co dał ci Bóg, więc będziesz to musiał w przyszłości spłacić wieloma żywotami. Czerpanie przyjemności cielesnych w tym życiu kosztem poniesienia kary – nie jest to kroczenie właściwą ścieżką, prawda? Wybralibyście raczej bycie złymi ludźmi zamiast bycia dręczonymi – odzwierciedla to wasze postrzeganie i cenienie sobie zła w głębi waszej duszy. Cóż zatem jest takiego złego w byciu nieudolnym? Patrząc na to z perspektywy człowieczeństwa, stanowi to pewien rodzaj wady, lecz jest to również wrodzone uwarunkowanie, czyli coś, czego ludzie nie mogą zmienić. Osoby nieudolne nie stały się takie z własnego wyboru. Choć jest to wada, nie stanowi ona skażonej skłonności, nie jest problemem charakteru danej osoby. Co więc jest w tym takiego złego? Jeżeli z powodu swojej nieudolności i niskiego statusu często jesteś dręczony i dogłębnie rozumiesz niesprawiedliwość i zło tego świata oraz mroki tego społeczeństwa, a w rezultacie ze szczerością przychodzisz przed oblicze Boga, aby przyjąć Jego suwerenną władzę i dobrowolnie podporządkować się Jego panowaniu i rozporządzeniom, pozwalając Mu przejąć kontrolę nad twoim losem – czy wówczas ta nieudolność nie jest dla ciebie formą ochrony? Nieudolność nie jest czymś negatywnym; jest jedynie pewnego rodzaju wadą człowieczeństwa. Z czym wiąże się ta wada? To przywara, drobny problem, skaza – jest to po prostu coś, co jest niedoskonałe, wybrakowane, co nie całkiem się podoba lub nie jest idealne, nie świadczy jednak o słabym czy wstrętnym charakterze. Dlaczego zatem nie jesteście w stanie tolerować tej drobnej wady? Powiem więcej: ta drobna niedoskonałość może przynieść wielkie korzyści twojemu wejściu w życie. Można też powiedzieć, że niektórzy ludzie, z uwagi na to, że posiadają tę wadę człowieczeństwa, to wrodzone uwarunkowanie, mają większą zdolność do tego, by do samego końca całym sercem podążać za Bogiem. Jako że są w stanie przyjąć prawdę, podporządkować się Bogu i posiadać bogobojne serce, ostatecznie mogą odrzucić swoje skażone skłonności i dostąpić zbawienia. Z tej perspektywy jest to błogosławieństwo – ludzie nie powinni odrzucać nieudolności. Co jest takiego złego w byciu nieudolnym? Nieudolność nie pogorszy skażonego usposobienia danej osoby. Bóg nie będzie nikim pogardzał ani nikomu nie odmówi zbawienia z powodu nieudolności, nie wpłynie też ona na przyjęcie prawdy czy dostąpienie zbawienia przez daną osobę. Zatem wasze myśli i wasz punkt widzenia muszą ulec zmianie – wciąż są one bardzo nieadekwatne. Niektórzy mówią: „Wolę być człowiekiem złym aniżeli nieudolnym. Ludzie nieudolni nie mają perspektyw, wszyscy patrzą na nich z góry i nawet oni sami sobą pogardzają. Nie ma sensu być kimś takim; za to bycie złym człowiekiem jest fantastyczne – można robić, co się chce, dręczyć każdego, kto wydaje się być łatwą ofiarą, i nikt nie ma odwagi się temu sprzeciwić. Jakże wspaniale jest żyć w ten sposób!”. Jaka korzyść płynie z tej wspaniałości? Jeżeli będziesz prosperować i żyć w świecie w sposób efekciarski, twoje perspektywy i przeznaczenie legną w gruzach. Nie będziesz już potrafił przyjść przed oblicze Boga i nie będziesz czuł się do Niego przywiązany; Bóg nie będzie się już do ciebie zwracał, a warunki bytowe i środowisko pracy w domu Bożym nie będą już na ciebie oddziaływały. Opuścisz Boga i zaczniesz poszukiwać warunków bytowych, w których będziesz mógł wykazać się swoimi mocnymi stronami i zrealizować swoją wartość. Dom Boży ogranicza czynienie zła przez ludzi i żaden zły człowiek nie zdoła nic osiągnąć ani wytrwać w domu Bożym. Jeżeli lubisz złych ludzi i chcesz stać się jednym z nich, to czy nadal możesz pozostać w domu Bożym? Prędzej czy później zostaniesz wydalony. Nie tylko nie uzyskasz dobrego przeznaczenia, lecz także po śmierci poniesiesz karę za popełnione zło. Stąd też, choć nieudolność jest pewną wadą człowieczeństwa, nie stanowi ona skażonego usposobienia ani nie świadczy o tym, że człowieczeństwo danej osoby jest złe. Któż nie ma wad? Z nieudolnością jest tak samo jak z tym, że niektórzy ludzie rodzą się tacy, że się jąkają lub są trochę brzydcy – wszystko to są wrodzone wady. Ludzie mają różne kolory skóry – niektórzy rodzą się biali, inni mają żółtą, a jeszcze inni czarną skórę. Jest to wrodzone uwarunkowanie. Ludzie o żółtej skórze mogą wyglądać niezdrowo i mieć niezbyt dobrą cerę – to niewielki defekt. Ludzie z czarną skórą wydają się bardziej krzepcy, a mimo to nikt nie chce mieć takiej skóry. Ludziom o białej skórze zasadniczo się zazdrości, ale nawet pośród nich są osoby, które uważają, że niedobrze jest być zbyt bladym, i dlatego lubią opalać się na brązowo, sądząc, że dzięki temu wyglądają zdrowo, a ich skóra nabiera blasku. Jak widać, nieudolność jest tym samym, co rozmaite ludzkie wrodzone uwarunkowania – po prostu stanowi pewnego rodzaju wadę. Czy zatem jest to poważny problem? (Nie). Dlatego też, choć problem ten stanowi wadę człowieczeństwa, nie wpływa on negatywnie na przyjęcie czy zrozumienie przez ciebie prawdy. Czy zatem nadal odczuwacie opór przed byciem kimś nieudolnym? (Już nie). Czy w dalszym ciągu, widząc ludzi nieudolnych, będziecie ich dręczyć? (Nie). Kiedyś dość często ich dręczyliście, prawda? Czy teraz, widząc ludzi nieudolnych, nadal będziecie nimi pogardzać i im umniejszać? (Nie). Jeżeli ty sam jesteś osobą nieudolną, to tym bardziej nie powinieneś sobą gardzić. Jeśli jesteś nieudolny, to niech tak będzie – praktykuj bycie uczciwą osobą zgodnie ze słowami Bożymi. Możesz być nieudolny, ale powinieneś być uczciwy, a nie fałszywy – tacy ludzie podobają się Bogu. Co podoba się Bogu? Nie chodzi o twoją nieudolność. Chodzi o to, że za jej sprawą chcesz być uczciwym człowiekiem; że ponieważ się tobą pogardza i nie cieszysz się aprobatą ludzi, wymyślasz sposoby na bycie uczciwym człowiekiem, aby uszczęśliwić i zadowolić Boga, i robisz wszystko, co Bóg ci każe. W ten sposób twoja nieudolność zamienia się w korzyść, prawda? (Tak). Czy teraz wasz punkt widzenia uległ zmianie? (Tak). Niekoniecznie wszyscy nieudolni ludzie są oczywiście w stanie przyjąć prawdę. Niektóre osoby, obok posiadania w ramach swojego człowieczeństwa wady polegającej na nieudolności, mają również problemy ze swoim charakterem. Nie można tego uogólniać. Nieudolność sama w sobie nie jest poważnym problemem, ale należy przyjrzeć się także charakterowi danej osoby. Jeśli ktoś jest fałszywy lub ma wstrętny charakter – jeśli jest bezwstydnie gruboskórny, skłonny do podejrzeń, wrażliwy, uparty albo ma wręcz okrutne usposobienie – to taka osoba nie jest kimś dobrym. Zatem człowiek nieudolny nie musi być kimś o dobrym charakterze. No dobrze, to już wszystko, jeśli chodzi o nasze omówienie nieudolności.
Kolejnym przejawem jest życzliwość. Przejaw ten stanowi zaletę człowieczeństwa. Po tak długim omówieniu wreszcie doszliśmy do jakiejś zalety człowieczeństwa – w istocie, nie ma ich wiele. Życzliwość to pewnego rodzaju zaleta człowieczeństwa. Jako że jest to zaleta, musimy szczegółowo ją omówić, gdyż większość osób nie przejawia owych nielicznych zalet człowieczeństwa, które można odnaleźć w ludziach. Przyjrzyjmy się zatem, na czym polegają zalety życzliwości. (Życzliwość oznacza, że dana osoba jest dość szczera. Gdy bierze ona sprawy w swoje ręce, inni czują względny spokój. Tacy ludzie biorą na siebie ciężar właściwego radzenia sobie z powierzonymi im zadaniami). (Życzliwych ludzi cechuje względnie dobre postępowanie moralne, liczą się oni z innymi i myślą w ich imieniu). Myślenie w imieniu innych – to szlachetne zachowanie! Tacy ludzie są szlachetni, ale czy szlachetna jest życzliwość? (Nie). Życzliwość polega po prostu na tym, że myśli danej osoby nie są aż tak złożone; są one stosunkowo proste, a nie zdradzieckie; są wobec innych wspaniałomyślne, a nie surowe. Ludzie ci w relacjach z innymi nie kalkulują osobistych zysków i strat. Ktoś ich obraża i przez chwilę są zdenerwowani, ale potem myślą sobie: „Nieważne”, i puszczają sprawę w niepamięć. Ktoś jest im winien pieniądze i przez długi czas ich nie oddaje, a oni myślą o tym tak: „Głupio byłoby naciskać na spłatę. Zresztą, ma ciężko, a ja wtedy byłem w lepszej sytuacji niż on. Pożyczyłem mu pieniądze i tyle. Uznam to po prostu za pomoc ubogim”. Jak widać, myśli takich ludzi są dość wielkoduszne i tolerancyjne. Na przykład gdy inni mają o nich błędne mniemanie, nie przejmują się tym i się nie bronią. Kiedy inni ich osądzają i nazywają głupcami, nie przywiązują do tego wagi. Wykonując swoje obowiązki, nie czują zmęczenia i podejmują się rzeczy, których inni nie chcą robić. Ktoś z nich kpi, mówiąc: „Wszyscy inni odpoczywają, dlaczego więc ty wciąż pracujesz?”. Taki człowiek odpowiada: „Cóż szkodzi zrobić odrobinę więcej? To mnie nie męczy. Czy praca naprawdę może kogoś wyczerpać? Jeśli inni tak nie robią, to niech im będzie. Ale skoro ja daję radę, to zrobię trochę więcej”. Osoby te nie zawracają sobie głowy takimi sprawami i przystępują do działania, aby wykonać swoją pracę. Nie przejmują się zyskami i stratami, ani też swoim wizerunkiem czy statusem. Nawet kiedy same ponoszą straty, nie wspominają o tym. Gdy inni napotykają trudności, one przejmują inicjatywę, aby pomóc. Ich wsparcie jest wolne od osobistych intencji i celów, a jeśli ktoś chce im się odwdzięczyć, uważają, że drobna pomoc to nic wielkiego i że to ich powinność. Nawet jeżeli inni nie doceniają udzielonej im przez tych ludzi pomocy, ci wcale się tym nie przejmują. Gdy przyjdzie czas, by pomóc innym, nadal będą pomagać. Czy wielu jest takich ludzi? (Nie). Takich ludzi jest niewielu. Choć są życzliwi, ich postępowanie ma pewne granice. Niektórzy na przykład stale chcą wykorzystywać takie osoby, biorąc je za głupców. Gdy już się nimi posłużą, wypowiadają kilka miłych słów, by im schlebić, a po pewnym czasie znów je wykorzystują. Gdy ów życzliwy człowiek widzi, że to nie ma końca, nie przejmuje się tym, nie kłóci się z tymi ludźmi ani do niczego ich nie przekonuje. W głębi serca wie, że ludzie tego pokroju nie są dobrzy i że nie należy się z nimi zadawać, więc od tej pory ich ignoruje. Nie osądza ich jednak za plecami. Co najwyżej, gdy ktoś pyta o taką osobę, mówi: „Ten ktoś po prostu lubi trochę wykorzystywać innych”. Niczego nie wyolbrzymiają ani nie osądzają ludzi impulsywnie; po prostu odnoszą się do bieżącej sprawy. Człowieczeństwo ludzi życzliwych jest doprawdy całkiem dobre. Ich zaletą jest to, że nie przejmują się zbytnio różnymi rzeczami. Cokolwiek czynią, nie kierują nimi popędliwość, emocje czy uczucia; robią jedynie to, co ludzie powinni robić, i wywiązują się z odpowiedzialności, z której ludzie powinni się wywiązywać. W ramach zwykłych relacji międzyludzkich czynią to, co powinni; starają się jak najlepiej zrobić wszystko to, co są w stanie zrobić, usiłując pomagać innym, i robią to szczerze i sumiennie. Niektórzy z nich nie oczekują nawet żadnej nagrody, myśląc: „Ja tylko wyciągam pomocną dłoń. Nie musisz mieć poczucia, że wiele mi zawdzięczasz czy że nigdy nie dasz rady mi się odpłacić, tylko dlatego, że jesteś mi coś winien, nie musisz zawsze zachowywać się wobec mnie służalczo i z przesadnym szacunkiem. To niepotrzebne”. Takie osoby mają najlepsze człowieczeństwo ze wszystkich ludzi. Nie są zdradzieckie ani surowe wobec innych. Są serdeczne, a ich człowieczeństwo ma życzliwą stronę. Robią wszystko, co tylko mogą, nie przejmują się zbytnio osobistymi zyskami i stratami ani nie troszczą się specjalnie o nagrody. To jest zaleta człowieczeństwa. Rozejrzyjcie się wokół i zobaczcie, kto posiada taką zaletę. Jeżeli ktoś ma taki charakter, to można go uznać za dobrego człowieka, za kogoś przyzwoitego pośród zepsutej ludzkości. Osoby te niczym się nie przejmują, nie są zdradzieckie ani surowe wobec innych i pomagają ludziom bez szukania zysku. Są szczególnie tolerancyjne i postępują bardzo wielkodusznie. Co to znaczy być bardzo wielkodusznym? To znaczy nie przejmować się w nieskończoność błahymi sprawami i nie żywić urazy, gdy jest się wykorzystywanym przez innych. Nazywamy to wielkodusznością i jest to ważna zaleta człowieczeństwa. Życzliwość również stanowi zaletę, podobnie jak wielkoduszność. To przeciwieństwo ludzi małostkowych, skłonnych do podejrzeń, wrażliwych i upartych – ci bez końca przejmują się błahymi sprawami, w mgnieniu oka wpadają w złość, nadymają się z gniewu, przybierają przerażająco lodowaty wyraz twarzy, ignorują każdego, kto się do nich odezwie, i myślą tylko o tym, jak się zemścić na innych. Żadna z tych rzeczy nie powinna cechować zwykłych ludzi. Ludzie życzliwi nie myślą o tych wszystkich skomplikowanych sprawach ani nie żywią podejrzeń pod adresem innych. Mają oni w sercach wszystko to, co powinni mieć zwykli ludzie; w szczególności jest to zgodne z sumieniem i rozumem człowieczeństwa, jak również ze standardem poczucia sprawiedliwości i życzliwości, jaki powinien cechować człowieczeństwo. Obcując z takimi ludźmi, jesteś bardzo zrelaksowany i wszystko wydaje ci się niezwykle proste – nie ma wielu kłopotliwych spraw i nie musisz się niczego wystrzegać. Nie musisz spekulować co do ich myśli ani bawić się w zgadywanki. Nawet jeżeli przypadkowo ich zranisz, nie musisz się martwić konsekwencjami – rzecz jasna nie musisz też ponosić żadnych konsekwencji. Może się zdarzyć, że gdy jesteś zły, twoja popędliwość daje o sobie znać i wykrzykujesz w ich kierunku kilka ostrych słów, oni zaś wówczas również się z tobą kłócą i sprzeczają, ale po kłótni nie chowają urazy, nie knują przeciwko tobie ani się na tobie nie mszczą. Nie musisz się martwić, że jeśli zyskają status, będą ci utrudniać życie lub się ciebie czepiać, czy też że będą cię atakować bez powodu. Oni nie skrywają w sobie takich rzeczy – są aż tak prości. Od tego momentu absolutnie nie będą już mieć nic przeciwko tobie. Gdy sprawa się skończy, to się skończy. Później, rozmawiając z tobą, nadal będą cię traktowali normalnie. Nawet jeżeli wcześniej wpadli w złość i się z tobą pokłócili, to później nie chowają do ciebie urazy. Wiedzą, że tylko wypowiedziałeś kilka słów niesiony gniewem i potrafią to zrozumieć. „Któż nie wypowiada ostrych słów, gdy jest zły? To nie było zamierzone. Poza tym, każdy ma skażone skłonności, każdy ma takie chwile, gdy jest w złym nastroju, i każdy wykazuje się popędliwością. Później, o ile wszyscy się uspokoją, przyznają do błędów i zastanowią nad faktem, iż przejawili skażone skłonności i nie postąpili zgodnie z zasadami, wszystko jest w porządku”. Takie osoby ci wybaczą, w odróżnieniu od złych ludzi, którzy nieustannie cię prześladują i nie przestaną tego robić, dopóki nie doprowadzą cię do ruiny. Ludzie życzliwi zazwyczaj nie mają serca do zemsty. Jeśli zrobisz coś, co ich obrazi, czasami mogą cię znienawidzić, ale absolutnie nie naruszą moralności charakteryzującej człowieczeństwo i nie posłużą się żadnymi godnymi pogardy środkami, by cię dręczyć. Nawet jeżeli mają skażone skłonności i wskutek nich mogą mówić lub robić pewne rzeczy – na przykład wspominać o błędach popełnionych przez ciebie w przeszłości lub cię przycinać – to nie będą wymyślać rzeczy z powietrza ani wykorzystywać władzy, którą dzierżą, aby cię zaatakować czy się na tobie zemścić. Nawet jeżeli chcą to zrobić i mają tego rodzaju skażone usposobienie, to ponieważ ich człowieczeństwo zawiera zaletę życzliwości, gdy zapragną się mścić, będą powściągliwi i dadzą radę utrzymać wszystko we właściwych granicach. Jeśli skażony człowiek posiadający władzę jest w stanie osiągnąć ten poziom, już samo to jest w pełni godne pochwały. Większość ludzi, nie posiadając tej zalety, nie jest w stanie osiągnąć nawet takiego stopnia powściągliwości i nie może się powstrzymać od atakowania innych i mszczenia się na nich.
Przejawianie czy ujawnianie życzliwości jest zaletą człowieczeństwa. Owa zaleta człowieczeństwa w znacznym stopniu powstrzyma lub zmotywuje ludzi, umożliwiając im uzyskanie pewnego stopnia kontroli i powściągliwości, gdy ujawni się ich skażone usposobienie. Jeżeli taki życzliwy człowiek jest kimś, kto posiada duchowe zrozumienie, kto jest w stanie pojąć i zaakceptować prawdę, wówczas owa zaleta jego człowieczeństwa może umożliwić mu ściślejsze przestrzeganie prawdozasad w postrzeganiu ludzi i spraw oraz w postępowaniu i działaniu, nieprawdaż? (Tak). Natomiast osoba chytra jest o wiele bardziej przebiegła i różni się od kogoś o życzliwym sercu. Uczyniwszy coś złego, nie tylko nie zastanawia się nad sobą, lecz wręcz czyni zło z jeszcze większą intensywnością i do końca je realizuje. To zamienia ją w diabła, całkowicie zaprzeczającego zasadom, zgodnie z którymi postępuje osoba życzliwa. Jeśli na przykład ktoś jest człowiekiem życzliwym i posiada tę zaletę człowieczeństwa, to spierając się z tobą, będzie się odwoływał do faktów. Nie będzie wyolbrzymiać, brać z powietrza jakichś negatywnych informacji na twój temat ani cię zniesławiać i obrażać twojej prawości tylko dlatego, że jest na ciebie zły. Absolutnie nie zrobiłby czegoś takiego. Sprzeczając się z tobą, może przejawiać aroganckie lub okrutne usposobienie, lecz wypowiadane przez niego słowa są bezwzględnie powstrzymywane przez jego sumienie, rozum i życzliwe człowieczeństwo. W ten sposób, na pewnym poziomie, wyrządzana ci krzywda zostaje zredukowana. Ludzie źli są jednak pozbawieni owego aspektu człowieczeństwa, jakim jest życzliwość. Jak kłócą się tacy ludzie? „Jesteś dziwką, prostytutką! Znieważam i przeklinam osiem pokoleń twoich przodków!”. Wypowiedzą oni najróżniejsze surowe i złośliwe słowa. Tacy właśnie są ludzie źli – mają wstrętny charakter. Niektóre osoby o wstrętnym charakterze nie opierają swoich obelg na faktach. Dlaczego tego nie robią? Ponieważ nie mają sumienia ani nie spełniają standardów sumienia. Gdy obrażają innych, sumienie ich nie ogranicza. Lekkomyślnie ciskają obelgami, mówiąc co tylko przyjdzie im do głowy. Wszelkie słowa, za pomocą których mogą dać upust swojej nienawiści, głęboko zranić twoje serce i sprawić, byś szalał ze złości – to właśnie te słowa wypowiedzą. Ich obelgi w praktyce mogą rozwścieczyć cię na śmierć. Ludzie tego pokroju nie mają dobroci w sercu i są pełni zjadliwości. Tym, co przejawiają źli ludzie, jest przede wszystkim arogancja i bezwzględność – te dwa rodzaje skłonności. W istocie słowa, które ciskają, niosą przekleństwa, są przepełnione zjadliwością szatana i mają dostateczną moc niszczenia; oni są zdolni rzucać nawet najpodlejsze przekleństwa. Jeżeli posiadasz człowieczeństwo lub jeśli twoje człowieczeństwo jest życzliwe, to nie potrafisz wypowiadać takich obelg; co więcej, nie potrafisz brać niczego z powietrza. A to dlatego, że masz poczucie sumienia i racjonalność, a obecny w twoim sumieniu aspekt bycia dobrodusznym i życzliwym bardzo cię powstrzymuje i kontroluje, uniemożliwiając ci wypowiadanie takich obelg. Kiedy ktoś cię obraża, czujesz złość, chcesz znieważyć osiem pokoleń jego przodków i przekląć go, mówiąc, że powinien iść do piekła, lecz zastanawiasz się: „Co daje mi prawo, by go przeklinać? Nie jestem Bogiem i nie mam ostatniego słowa”. Również chcesz obrazić tego kogoś wulgarnymi słowami, ale rozważasz to: „Jeżeli użyję wulgarnych słów, będzie to niesmaczne nawet dla mnie samego – co ludzie w moim otoczeniu sobie o mnie pomyślą? Czyż nie oznaczałoby to, że nie mam w sobie prawości ani godności? Czyż nie zachowałbym się jak szuja? Nie będę kimś takim”. Nie jesteś w stanie zmusić się do tego, by obrazić tę osobę. Tak więc twoja mowa jest w dużej mierze powściągliwa, a to, co jesteś w stanie powiedzieć, jest bardzo ograniczone. Możesz co najwyżej powiedzieć: „Jesteś szatanem, masz poważnie skażone usposobienie, nie jesteś w stanie dostąpić zbawienia i nie podobasz się Bogu”. Co najwyżej możesz powiedzieć kilka takich rzeczy, lecz potem rozważasz: „Nie ja decyduję o tym, że ktoś nie podoba się Bogu”, i gdy tak mówisz, brak ci pewności siebie. Kiedy ktoś cię obraża i przeklina, posyłając cię do osiemnastego kręgu piekła, myślisz sobie: „Przeklinać kogoś, posyłając go do osiemnastego kręgu piekła – te słowa są o wiele za ostre! Nie mógłbym powiedzieć czegoś takiego. Muszę delikatniej dobierać słowa!”. Dlaczego jesteś zdolny do takich przemyśleń? Ponieważ to, co istnieje w twoim człowieczeństwie, różni się od tego, co tkwi w ludziach złych. Jeżeli jesteś życzliwy i dobroduszny, jeśli masz sumienie i rozum, słowa, które wypowiadasz, będą bardzo racjonalne. Może się zdarzyć, że w granicach swojego sumienia wypowiesz jakieś gniewne słowa lub pozwolisz, by wymknęły ci się jakieś obelgi, lecz gdy je wypowiesz, sam bardzo się zmartwisz i tak naprawdę nie zranisz drugiej osoby – twoje słowa nie mają niszczycielskiej mocy. Ludzie źli wpadają w tym większy zachwyt, im bardziej znieważają innych, tymczasem ty, im bardziej kogoś obrażasz, tym bardziej jesteś zmartwiony – myślisz sobie: „Nie ma co. Zniżanie się do poziomu tak godnego pogardy charakteru i tak złego człowieka jest bezwartościowe i bezsensowne. Nie będę się już z nim kłócić”. Spieranie się ze złym człowiekiem jest równie głęboko nieskuteczne, co próby rozmawiania o prawdzie z szatanem. Nie ma potrzeby kłócić się z takimi ludźmi ani się nimi przejmować. Po prostu w przyszłości trzymaj się od nich z daleka. Przyszłoby ci do głowy, żeby ich skrzywdzić? Czy zastanawiałbyś się nad dokonaniem na nich zemsty i szukał okazji, by dać im nauczkę? Nie masz tak okrutnego serca. Ty tylko powtarzasz sobie: „Nie ma co. Parę obelg ze strony tych ludzi nie przyniosło mi żadnej straty; nie zamierzam się o to z nimi awanturować”. Niektóre osoby wręcz same się pocieszają, mówiąc: „Tak czy inaczej, Bóg mnie nie przeklął. Przekleństwa tych ludzi nie odnoszą żadnego skutku”. W istocie, z racji tego, że masz sumienie i rozum, a w twoim człowieczeństwie zawierają się życzliwość i dobroduszność, po prostu nie jesteś w stanie wypowiedzieć tych obelg. Uważasz je za niemoralne i poniżające. Gdyby wydobyły się z twoich ust, czułbyś, że są sprzeczne z twoim sumieniem. Nie jesteś w stanie wypowiadać zwłaszcza różnych wymysłów czy jakichś bezpodstawnych kwestii. Niemożność wypowiedzenia tych rzeczy stanowi dla ciebie zabezpieczenie. Słowa tych ludzi mają znaczną niszczycielską moc i wyrządziły ci krzywdę – na tym polega ich zły uczynek. Jak doszło do jego popełnienia? Doszło do niego, ponieważ człowieczeństwo tych ludzi zawiera wstrętne cechy. Kiedy wchodzą oni z tobą w konflikty czy spory, ich skażone usposobienie rozrasta się bez ograniczeń i są w stanie bez skrupułów cię przeklinać. Mają tego rodzaju wstrętny charakter, toteż w naturalny sposób ujawniają skażone usposobienie. Ty natomiast, będąc życzliwą i dobroduszną osobą obdarzoną sumieniem, rozumem i człowieczeństwem, w takiej sytuacji nie tylko nie dałbyś upustu swojemu skażonemu usposobieniu, lecz i twoje człowieczeństwo w znacznym stopniu powstrzymałoby przejawianie się owego skażonego usposobienia. Stanowi to dla ciebie ogromną korzyść. Z pozoru wydaje się, że poniosłeś stratę, jesteś w niekorzystnej sytuacji i nie potrafisz pokonać tych ludzi w sporze, stając się pośmiewiskiem dla innych. W rzeczywistości zaś twoje człowieczeństwo cię ochroniło, powstrzymując cię przed popełnieniem zła, przed uczynieniem rzeczy, które nie są miłe Bogu, czy przed wypowiedzeniem niemiłych Bogu słów. Czy tym sposobem do pewnego stopnia cię ono nie uchroniło? (Zgadza się). Ta zaleta człowieczeństwa w dużym stopniu cię uchroniła, uniemożliwiając ci, w momencie ujawnienia skażonego usposobienia, czynienie rzeczy, które nie są miłe Bogu czy których Bóg nienawidzi, i wypowiadanie słów, których Bóg nienawidzi i które potępia. Choć nie można tego uznać za dobry uczynek, przynajmniej nie popełniłeś zła. To, co zrobiłeś w tej sytuacji, nie będzie potępione i nie zostaniesz za to ukarany. Natomiast źli ludzie zostaną zarówno potępieni, jak i ukarani za wszystko, co czynią, gdy są zdominowani przez swój wstrętny charakter. Będą musieli ponieść konsekwencje i odpowiedzialność. Stąd też ludzie, którzy w swoim człowieczeństwie posiadają rozmaite zalety, mogą sprawiać wrażenie, jakby w pewnych sprawach tracili twarz, status i godność, a w szczególności tracili okazję do przejęcia inicjatywy po to, by bronić swoich racji, lecz nie jest to ponoszenie straty. Niektórzy mówią: „Skoro nie ponosi się straty, to może czerpie się korzyść?”. Nie można tego ocenić w kategoriach ponoszenia strat czy czerpania korzyści. Jak więc należy to oceniać? W następujący sposób: to, że w jakiejś sytuacji poniesie się stratę, nie ma znaczenia; kluczowe jest to, że na sytuacji tej można coś zyskać. W tej sytuacji to zalety twojego człowieczeństwa zabezpieczyły twoje zachowanie, powstrzymując cię przed popełnieniem zła i gwarantując, że nie zostaniesz potępiony przez Boga. Czyż tym samym czegoś nie zyskałeś? Teraz w ogóle nie grozi ci kara będąca następstwem popełnienia zła. Czyż nie jest to dla ciebie dobre? (Jest). Nawet jeżeli nie jest to dobry uczynek, który czynnie wykonałeś, ani działanie polegające na aktywnym przestrzeganiu prawdozasad, w ramach posiadanych zalet zawartych w swoim człowieczeństwie uczyniłeś coś, co nie narusza prawdozasad. W ten sposób jesteś chroniony. Nie zostanie to wprawdzie zapamiętane, ale przynajmniej nie będzie potępione. Toteż nie musisz ponosić żadnej odpowiedzialności ani cierpieć kary. Czyż nie jest to coś dobrego? (Jest). Gdy podążasz za Bogiem, to niezależnie od tego, czy to, co czynisz, jest zgodne z prawdą, czy też od tego, jak Bóg to postrzega, przynajmniej masz czyste sumienie. Choćby i Bóg miał o tym nie pamiętać, powinieneś chociaż uniknąć potępienia z Jego strony czy sprawienia, że cię znienawidzi. To najbardziej podstawowa zasada, którą powinieneś się kierować. Czyż zalety człowieczeństwa nie są dla ludzi bardzo ważne? (Są). Nie odczuwaj więc ciągłej niechęci tylko dlatego, że uważasz, iż posiadanie pewnych zalet człowieczeństwa czyni cię niepopularnym pośród ludzi, że zawsze będziesz tracić możliwość korzystania z okazji czy uzyskiwania korzyści, bo wszystkie zgarną inni, podczas gdy ty stale będziesz ponosić straty. Co jest takiego złego w ponoszeniu strat? Przynajmniej cieszysz się tym, co Bóg pierwotnie ci dał; nie zagarnąłeś czegoś, co należy do innych. Jeżeli czerpiesz korzyści, to jest to niewłaściwe – oznacza bowiem, że zabierasz innym to, co do nich należy. Jeśli przywłaszczysz sobie to, co do ciebie nie należy, zostaniesz potępiony przez Boga. Ludzie nie powinni dopuszczać się czynów, które są potępiane przez Boga. Niektórzy mówią: „Nie wiem, jakiego rodzaju działania powinienem podejmować, by zostać zapamiętanym przez Boga”. Ale czy wiesz, które działania są potępiane przez Boga? Jeśli tak, to powinieneś przynajmniej trzymać się tej granicy: nie czyń tego, co Bóg potępia. Rozumiesz? (Tak). Teraz, gdy dokładniej omówiliśmy te sprawy, powinieneś to rozumieć.
Zaleta życzliwości nie jest obecna w ramach człowieczeństwa większości osób. Jeśli jednak ktoś rzeczywiście ją posiada, to jest naprawdę dobrym człowiekiem pośród skażonej ludzkości – takich ludzi spotyka się bardzo rzadko. Jeżeli naprawdę masz tę zaletę, Bóg będzie ci błogosławił i na każdym kroku okazywał ci łaskę. Mówiąc ludzkim językiem, oznacza to, że Bóg na każdym kroku będzie się o ciebie troszczył. W jaki sposób Bóg się o ciebie troszczy? Jego troska polega na tym, że nie da swoich błogosławieństw ludziom, którzy cię wykorzystują, choć ty zawsze o nich myślisz i rezygnujesz ze swoich interesów. Ich egzystencja polega wyłącznie na wykorzystywaniu innych i będą musieli za to zapłacić w przyszłym życiu. Ty zaś żyjesz według Bożych błogosławieństw. Może i inni cię wykorzystują, ale w rzeczywistości nic nie tracisz. Powiedz Mi, czy to jest coś dobrego? (Tak). Widzisz, wydaje się, że ludzie życzliwi na pozór zawsze ponoszą straty. Ludzie postrzegają ich jako prostych i szczerych, więc stale ich wykorzystują w mowie i uczynku, traktują ich jak głupców, zastraszają, wyciągają od nich pieniądze i korzyści oraz przejmują wiele z tego, co ci posiadają. Czy widzisz jednak, żeby ludziom życzliwym czegoś brakowało? Im niczego nie brakuje. Są obficie zaopatrzeni we wszystko. Robiąc różne rzeczy, wykazują się inteligencją i mądrością i niczym się nie przejmują. Bez względu na to, jaki obowiązek przydzieli im dom Boży, nie poświęcają uwagi zyskom i stratom, nie walczą z nikim ani nie rywalizują. Po prostu robią wszystko to, o co się ich poprosi. Niezależnie od zadania, rzadko popełniają błędy. Nawet jeżeli od czasu do czasu wystąpią drobne problemy czy niewielkie błędy, nie są one zamierzone. Ci ludzie wkładają całe serce w to, co robią, spełniają minimalne wymagania dotyczące sumienia i rozumu oraz są w stanie przyjąć Boży nadzór. Stąd też takie osoby mogą otrzymać Boże błogosławieństwa. Skoro wiesz, że życzliwość jest zaletą człowieczeństwa, to czy powinieneś dążyć do niej w swoim postępowaniu? (Tak). Nie przejmuj się drobnymi sprawami i nie bądź najeżony jak ludzie, do których nikt nie ma odwagi się zbliżyć ani których nikt nie śmie sprowokować – nie bądź takim człowiekiem. Jeżeli inni nieco cię wykorzystują, nie sądź stale, że cię dręczą. Co jest złego w byciu nieco prostszym i bardziej szczerym? Niektórzy ludzie są zbyt przebiegli i stale pragną udowadniać, że nie są głupi, mówiąc: „Nie bierz mnie za głupca. Jestem inteligentny! Widzę, kto mnie nie lubi albo źle traktuje. Potrafię powiedzieć, kto mną pogardza i czyje słowa są pełne sarkazmu czy ukrytych docinków”. Zdolność dostrzegania i słyszenia takich rzeczy jest bezużyteczna. To jedynie mało ważna zręczność i przebiegłość. Posiadanie tej odrobiny przebiegłości nie oznacza, że masz w sobie mądrość lub że jesteś naprawdę inteligentny. Wręcz przeciwnie, ludzie będą patrzeć na ciebie z góry, bo nawet zwierzęta posiadają tego rodzaju spryt i małostkowe przemyślenia. Dlaczego to mówię? Osoby mające bliski kontakt ze zwierzętami doskonale wiedzą, że nawet małe zwierzątka są w stanie pojąć, kiedy mówisz o nich coś miłego, a kiedy coś niemiłego. Na przykład, gdy pies usłyszy, że wypowiadasz nieprzyjemne słowa, natychmiast robi się smutny, ale potrafi też rozpoznać, że mówisz coś ewidentnie miłego. Jeśli ludzie stale posługują się przy samoocenie czymś, co posiadają nawet małe zwierzęta, to czy nie umniejsza to ich własnego atrybutu, jakim jest bycie człowiekiem? Obniżając standard oceny stworzonej ludzkości, deprecjonujesz samego siebie. Nie mów wciąż tego rodzaju rzeczy: „Nie myśl sobie, że jestem głupi, i nie traktuj mnie jak trzylatka. Jeśli dasz mi chleb kukurydziany, na pewno go nie zjem; lepiej podaj mi kluski. Wszyscy wiedzą, że kluski są pyszne”. Nie używaj takich głupich słów, by próbować udowodnić, że nie jesteś głupi. Jeżeli naprawdę taki nie jesteś, to postaraj się spełnić standardy człowieczeństwa. Co powinno się zawierać w ludzkim sumieniu i rozumie, jakie są przejawy zalet człowieczeństwa, a jakie wad człowieczeństwa oraz słabego charakteru – omów i zrozum te aspekty. Porozmawiaj trochę o tym, co powinno się zawierać w ramach ludzkiego człowieczeństwa, a także co powinna posiadać stworzona ludzkość, a następnie dąż do tego i ciężko pracuj, aby to posiąść. Czyż nie podniesie to twojej osobistej wartości? Czy kiedykolwiek do czegokolwiek dojdziesz, nieustannie porównując swoją inteligencję z inteligencją trzylatka? Czy w ten sposób kiedykolwiek dorośniesz? Trzyletnie dziecko mówi: „Potrafię pić mleko z plastikowej butelki do karmienia”, a ty odpowiadasz, że możesz pić ze szklanej butelki i nie boisz się, że poparzysz sobie ręce. Trzylatek mówi, że umie odróżnić lewy but od prawego, a ty odpowiadasz: „Ja, gdy zakładam sweter, potrafię odróżnić przód od tyłu, a ty to umiesz?”. Czy tym sposobem kiedykolwiek do czegoś dojdziesz? Jeżeli twoja inteligencja, charakter i rozmaite zdolności, które powinno posiadać twoje człowieczeństwo, utkną na etapie trzyletniego dziecka albo jakiegoś małolata, to bardzo trudno będzie ci stać się dojrzałą osobą czy sprawić, by inni traktowali cię jak dorosłego. Jak możesz skłonić innych, by traktowali cię jak dorosłego? Musisz czynić to, co powinni czynić dorośli, oraz to, co powinni czynić stworzeni ludzie. Musisz posiadać człowieczeństwo, jakie powinni posiadać stworzeni ludzie. Jakie minimum powinno posiadać to człowieczeństwo? Sumienie, rozum i rozmaite aspekty dobrego charakteru. W ten sposób będziesz się stopniowo poprawiać i czynić postępy, jeśli chodzi o wady i problemy związane z twoim człowieczeństwem. Wówczas wejście w prawdę stanie się o wiele łatwiejsze i nie napotkasz już tylu przeszkód.
Życzliwość jako zaleta człowieczeństwa jest rzadkością i większość ludzi jej nie posiada. Jak więc można ją zyskać? Gdy nie rozumiesz żadnych prawd, bardzo trudno jest posiąść tę zaletę człowieczeństwa i być taką osobą. Kiedy jednak pojmiesz pewne prawdy, zyskasz ścieżkę, która pozwoli ci stać się taką osobą, a wówczas pojawi się nadzieja, że to osiągniesz. To, czy rzeczywiście to osiągniesz i ostatecznie uzyskasz rezultaty, zależy od tego, czy uda ci się zdobyć prawdę i wejść w życie. Jak człowiek powinien praktykować, by posiąść tę zaletę? Bez względu na to, co ktoś ci robi czy mówi, nie podchodź do tego, kierując się popędliwością czy emocjami. Nie analizuj, jakie ci ludzie mają wobec ciebie intencje, ile krzywdy osobiście ci wyrządzili czy jak bardzo zaszkodzili twojej reputacji. Do żadnej z tych spraw nie podchodź, opierając się na swoim umyśle, ludzkiej woli czy filozofiach życiowych. Jak więc powinieneś do nich podchodzić? Do wszystkich spraw podchodź, opierając się na słowach Bożych i prawdozasadach. Postaraj się zagwarantować, że w każdym otoczeniu i w kontakcie z każdą osobą, czy to podczas rozmowy z nią, spędzania z nią czasu czy zajmowania się jakąś konkretną sprawą, będziesz poszukiwać prawdozasad i zgodnie z nimi postępować. Takie podejście będzie miało w dużym stopniu optymalizujący wpływ na twoje człowieczeństwo. To znaczy, że zapewni pewną dozę wsparcia dla sumienia i rozumu charakteryzującego twoje człowieczeństwo, pomagając ci wyrobić poczucie sprawiedliwości i umożliwiając ci postrzeganie ludzi i spraw z właściwej pozycji i perspektywy. To właśnie nazywamy optymalizacją. Optymalizacja to uczynienie twojego pierwotnie marnego człowieczeństwa dobrym, uczynienie go zwykłym. Skąd więc wzięło się twoje pierwotne słabe człowieczeństwo? Powstało ono w wyniku wpływu i dominacji skażonych skłonności. Otóż jeżeli postępujesz i działasz według słów Bożych i prawdozasad, to w trakcie twojego działania na twoje człowieczeństwo w znacznym stopniu wpływają słowa Boże oraz prawda. Wpływ ten nazywany jest optymalizacją. Optymalizacja nie oznacza rzecz jasna, że twoje człowieczeństwo ulegnie zmianie, a twój charakter stanie się szlachetny dzięki jakiemuś pojedynczemu wydarzeniu. Stanie się to natomiast wskutek praktykowania i doświadczania polegającego na przyjmowaniu słów Bożych i prawdy jako twoich kryteriów, stylu i kierunku działania przez długi czas, kiedy to będziesz coraz lepiej rozumieć prawdę i radzić sobie z różnymi sprawami, coraz lepiej stosując się do zasad. Tym sposobem twoje człowieczeństwo będzie się stopniowo zmieniać i rozwijać w pozytywnym kierunku. Będziesz w coraz większym stopniu wyrabiać sobie sumienie, stawać się coraz bardziej życzliwym człowiekiem i mieć coraz większe poczucie sprawiedliwości. Twój rozum będzie stawał się coraz normalniejszy i nie będziesz już działać pod wpływem popędliwości ani impulsywnie. Tak oto, w znacznym stopniu, twoje człowieczeństwo będzie w coraz większym stopniu powstrzymywać twoje skażone usposobienie. Mając za fundament taki stan człowieczeństwa, twoje przejawy skażonych skłonności będą powstrzymywane coraz mocniej i bardziej zdecydowanie. Tym samym twoje przejawy skażonych skłonności będą coraz rzadsze, zaś ich skala coraz bardziej znikoma. Działania, które podejmujesz, czy poglądy, które ujawniasz, będą coraz bardziej zgodne z tym, co pozytywne, i z prawdozasadami. Tego rodzaju zjawisko, tego typu przejaw, wskazuje na to, że życie danej osoby przechodzi transformację. Szczególnie wtedy, gdy postrzegasz ludzi i sprawy oraz zachowujesz się i działasz zgodnie ze słowami Bożymi, przyjmując prawdę jako swoje kryterium, twoje człowieczeństwo będzie stawało się coraz zwyklejsze, a twoje przejawy skażonych skłonności będą coraz rzadsze. Stopniowo odrzucisz swoje skażone usposobienie. To jest pozytywny cykl. Jeśli jednak postrzegasz ludzi i sprawy, zachowujesz się i działasz zgodnie z logiką szatana, w znacznym stopniu splugawi to i zniszczy twoje człowieczeństwo. Twoje skażone usposobienie będzie się coraz bardziej rozrastać i stawać coraz poważniejszym problemem. To błędne koło. Postrzeganie ludzi i spraw oraz postępowanie i działanie według słów Bożych stanowi pozytywny cykl. Zaś postrzeganie ludzi i spraw oraz postępowanie i działanie zgodne z logiką szatana mogą cię doprowadzić jedynie do niekończącego kręcenia się w życiu w kółko, trwania w błędnym kole, z którego nigdy nie będziesz w stanie się wyrwać. Jeżeli chcesz wejść w pozytywny cykl, najprostsze i najbardziej bezpośrednie podejście to zacząć zastanawiać się nad sobą i rozumieć siebie, poczynając od wad swojego człowieczeństwa oraz swoich przejawów zepsucia, pozbywając się skażonych skłonności za pomocą fundamentu w postaci słów Bożych i prawdozasad i osiągając tym samym rezultat w postaci zdolności do praktykowania prawdy i podporządkowania się Bogu. Tym sposobem twoje życie wejdzie w pozytywny cykl, twoje człowieczeństwo będzie się stawało coraz zwyklejsze, a twoje skażone skłonności będą stopniowo przekształcane i odrzucane. Jest to proces wejścia w życie, a także proces niezbędny do tego, by ludzie odrzucili swoje skażone skłonności i dostąpili zbawienia. Rzecz jasna jest to również ścieżka prowadząca ku wejściu. Jeżeli rozpoznasz u siebie wady i mankamenty człowieczeństwa, a także problemy związane ze wstrętnym charakterem i brakiem prawości, o których rozmawialiśmy, to powinieneś poszukiwać prawdy, aby się ich pozbyć. Następnie zastąp je poprzez praktykowanie słów Bożych i prawdy. Tym sposobem wejdziesz w pozytywny cykl. Ostatecznie zyskasz nie tylko przemianę człowieczeństwa, lecz także odrzucisz swoje skażone skłonności. Fundament twoich skażonych skłonności, na którym polegasz, by przetrwać, zostanie przekształcony. Taki rodzaj praktykowania daje ci nadzieję na dostąpienie zbawienia. Jeśli jednak nie poszukujesz prawdy czy nie praktykujesz jej w ten sposób i w głębi serca myślisz: „Mówisz, że jestem małostkowy, że w moim człowieczeństwie są wady i mankamenty, takie jak bycie upartym, bezwstydnie gruboskórnym i skłonnym do podejrzeń. Cóż, taki po prostu jestem i tak będę żył. Nie zmienię się. Mów, co chcesz! Tak czy siak, ja po prostu nie chcę ponosić strat. Dopóki mogę czerpać korzyści, jest ok!” – jeżeli takie są twoje myśli i poglądy, to niestety wpadniesz w straszliwą spiralę błędnego koła, z którego już nigdy nie uda ci się wydostać. Jakie będą tego ostateczne konsekwencje? Będzie to coś, czego prawdopodobnie nie chcesz oglądać: twoje skażone skłonności na zawsze staną się twoim życiem. Przez całe życie będą cię mocno krępować, głęboko zakorzenią się w twoich myślach i w głębi twojej duszy i nie będziesz w stanie ich odrzucić. Co to znaczy, że ich odrzucenie jest niemożliwe? Oznacza to, że nie masz żadnej nadziei na dostąpienie zbawienia ani żadnego udziału w przeznaczeniu, jakie Bóg przygotował dla ludzkości. Oto konsekwencje. Jeśli nie chcesz oglądać takich konsekwencji, zacznij wkraczać oraz praktykować na ścieżce, którą opisałem, i wejdź w pozytywny cykl, a finalnie z pewnością zbierzesz plony. Rozumiesz? (Tak).
Choć podczas dzisiejszego omówienia nie poruszyliśmy wielu różnych tematów, przedyskutowaliśmy sporo treści. Na tym zakończmy dzisiejszą rozmowę. Pozostałe tematy i treści będziemy omawiać w późniejszym czasie. Do zobaczenia!
2 grudnia 2023 r.