Jak dążyć do prawdy (8)
W ostatnich dniach omawialiśmy temat dotyczący tego, jak rozeznać się co do poszczególnych aspektów potencjału, prawda? (Tak). Czy za sprawą naszego omówienia konkretnych przejawów różnych aspektów i poziomów potencjału jesteście w stanie podsumować, co stanowi dobry, a co przeciętny potencjał, czym jest niski potencjał, a czym całkowity brak potencjału? Sporo rozmawialiśmy o tym aspekcie, toteż trzeba, byście byli zdolni podsumować te treści, a następnie dopasować je do konkretnych przejawów występujących w codziennym życiu. W ten sposób wasza ocena siebie i innych będzie relatywnie bardziej trafna. Jeśli nie potrafisz dokonać takiego podsumowania, to gdy w codziennym życiu napotkasz pewnego pokroju ludzi, nie będziesz w stanie rozeznać się ani co do nich, ani co do tego, co sam przejawiasz i ujawniasz w rozmaitych aspektach. Czy nie oznaczałoby to, że słuchałeś na próżno? Musisz być biegły w podsumowywaniu. Co oznacza podsumowywanie? Oznacza odnajdywanie, w konkretnych treściach dotyczących wszystkich tych rozmaitych aspektów, zasad rozeznawania się czy też rozumienia różnego rodzaju rzeczy. W ten sposób cel podsumowania zostaje osiągnięty. Gdy już odnajdziesz te zasady, będziesz w stanie posługiwać się prawdozasadami w postrzeganiu ludzi i spraw, a także rozeznawać się do innych i co do samego siebie. To dowodzi, że rozumiesz prawdę. Kiedy zrozumiesz jakiś aspekt prawdy i będziesz w stanie go zastosować, osiągniesz wejście w prawdorzeczywistość w tym aspekcie. Czy zatem nie powinniśmy podsumować konkretnych treści dotyczących rozmaitych aspektów potencjału? (Powinniśmy). Musimy je podsumować. Jedynie w ten sposób możesz jasno zrozumieć prawdozasady wiążące się z potencjałem.
Aby przeprowadzić całościową ocenę ludzi o dobrym potencjale, musisz znać zasady, prawda? (Zgadza się). Omówiliśmy szczegółowo wiele konkretnych przejawów, posługując się nimi do oceny potencjału danej osoby. Jakie są więc ogólne przejawy ludzi o wysokim potencjale? Mają oni w swoich sercach konkretne zasady postępowania i działania. Nawet jeżeli nie rozumieją prawdy lub jeszcze jej nie usłyszeli, wyznają niektóre z najbardziej podstawowych zasad postrzegania ludzi i spraw oraz postępowania i działania. Oznacza to, że ich postępowanie ma pewne granice. Do pewnego stopnia granice te stosunkowo pokrywają się z prawdozasadami lub są do nich zbliżone, a przynajmniej są bliskie standardom sumienia i rozumu człowieczeństwa. Po tym, jak tacy ludzie zrozumieją niektóre prawdy na drodze jedzenia i picia słów Bożych oraz przyjmując podlewanie i zaopatrzenie w słowa Boże, nawet jeśli nie doświadczyli wielu spraw czy szczególnych warunków, są mimo to w stanie zrozumieć i uchwycić w swoich sercach niektóre prawdozasady. W prawdziwym życiu potrafią zastosować te zasady do radzenia sobie z różnymi ludźmi, wydarzeniami i sprawami. Rzecz jasna nie chodzi tu tylko o radzenie sobie z prostymi, jednoaspektowymi kwestiami. Natomiast gdy napotykają różne złożone i powiązane ze sobą kwestie dotyczące ludzi wydarzeń i spraw, mogą zastosować słowa Boże i prawdozasady, by do nich podejść i sobie z nimi poradzić. Oto przejaw ludzi o wysokim potencjale, gdy mowa o sprawach związanych z zasadami. Jako że mają wysoki potencjał, za sprawą podlewania i zaopatrzenia w słowa Boże mogą znaleźć dla siebie w owych słowach zasady postrzegania i postępowania z rozmaitymi ludźmi, wydarzeniami i sprawami. Ludzie o tak wysokim potencjale są w stanie niezależnie przejąć kontrolę nad pracą, samodzielnie wykonując każde zadanie. To przejaw wysokiego potencjału. Jaki jest główny przejaw? (To, że za sprawą podlewania i zaopatrzenia w słowa Boże potrafią oni znaleźć dla siebie w owych słowach zasady dotyczące postrzegania różnych ludzi, wydarzeń i spraw oraz radzenia sobie z nimi, a także tego, jak samodzielnie rozwiązywać problemy i niezależnie przejmować odpowiedzialność za pracę). Dokładnie tak: poprzez jedzenie i picie słów Bożych mogą oni zrozumieć prawdę oraz znaleźć zasady postrzegania i radzenia sobie z różnymi ludźmi, wydarzeniami i sprawami, zdolni do samodzielnego wzięcia pracy na swoje barki. Jedynie to oznacza posiadanie wysokiego potencjału. Wcześniej powiedzieliśmy, że zdolność do samodzielnego podjęcia pracy wymaga posiadania różnych zdolności. Wykorzystanie prawdozasad, by to ocenić, jest przejawem tego, że ktoś posiada wysoki potencjał.
Jakie są przejawy tego, że posiada się przeciętny potencjał? Z pewnością znacznie gorsze niż w przypadku tych, którzy mają wysoki potencjał. Jednak niezależnie od tego, czy ludzie mają wysoki, czy przeciętny potencjał, zanim uzyskają zaopatrzenie w słowa Boże i zrozumieją prawdę, nie będą dysponowali właściwymi zasadami postępowania. Zrozumienie zasad własnego postępowania musi opierać się na fundamencie, jakim jest otrzymywanie zaopatrzenia w słowa Boże oraz zrozumienie prawdy. Tylko na drodze rzeczywistych doświadczeń można stopniowo zrozumieć zasady własnego postępowania. Jeśli chodzi o osobę o przeciętnym potencjale, to czytając słowa Boże, jest ona w stanie zrozumieć jedynie wyrażone w nich podstawowe znaczenie oraz wymagane standardy. Rozumie te kwestie w kategoriach doktryny, jednak w obliczu rzeczywistych sytuacji nadal nie jest w stanie zastosować prawdozasad. Jedynie dzięki wskazówkom i wsparciu innych lub po wielu doświadczeniach jest zdolna zrozumieć pewne podstawowe prawdozasady. Do czego odnosi się tutaj słowo „podstawowe”? Oznacza ono, że zasady, które ludzie tego pokroju rozumieją i pojmują, są przede wszystkim jednoaspektowe i stosunkowo proste oraz umożliwiają im radzenie sobie ze zwykłymi problemami i ich rozwiązywanie, jednak w obliczu złożonych sytuacji lub kontekstów ludzie ci nie wiedzą, jak postępować zgodnie z zasadami. Chcąc poradzić sobie z niektórymi złożonymi problemami lub wieloaspektowymi zadaniami, muszą polegać na wskazówkach i pomocy osób, które rozumieją prawdę. Oto przejawy charakteryzujące ludzi o przeciętnym potencjale. Co uwydatnia się w tych przejawach? Ludzie ci nie potrafią samodzielnie zrozumieć prawdy ani odnaleźć w słowach Bożych zasad praktyki. Nie są w stanie precyzyjnie zrozumieć, jakie tak naprawdę są wymagane przez Boga standardy. Potrzebują kogoś, kto będzie z nimi rozmawiał, wspierał ich i pomagał weryfikować różne kwestie, a także wyraźnie im o wszystkim mówił i przypominał. Jedynie w ten sposób będą wiedzieli: „To jest prawdozasada. Muszę ją zapamiętać. Muszę zgodnie z nią praktykować. Muszę wdrożyć pracę zgodnie z tym konkretnym ustaleniem jej dotyczącym”. Tyle w kwestii ich pojmowania. Po drugie, jeśli chodzi o wykonywanie pracy, to gdy wykonują oni zadania, w których nie mają żadnego doświadczenia, nie są w stanie szybko zastosować prawdozasad do postrzegania różnych osób, wydarzeń i spraw czy czy radzenia sobie z nimi. Potrafią poradzić sobie tylko z jakimś jednoaspektowym zadaniem, opierając się na zrozumieniu kilku podstawowych prawdozasad. W obliczu złożonej pracy uwzględniającej liczne prawdozasady, potrzebują innych ludzi do weryfikowania różnych rzeczy, a także do tego, by ich wspierali i zaopatrywali. Oto przejawy charakteryzujące ludzi o przeciętnym potencjale. Jeśli chodzi o osobiste pojmowanie, to potrzebują oni innych osób, które będą przeprowadzać z nimi omówienia i pomagać im w weryfikowaniu różnych spraw. Muszą dużo słuchać: nie tylko o jednym aspekcie prawdy, lecz o rozmaitych jej aspektach, wreszcie zaś potrzebują kogoś, kto powie im, jakie są podstawowe zasady różnych aspektów prawdy, żeby mogli zrozumieć niektóre z nich w swoich sercach. Gdy jednak napotykają złożone sytuacje, znów nie potrafią ich pojąć i muszą dalej poszukiwać. To tyle w kategoriach pojmowania. Jeśli zaś chodzi o zajmowanie się różnymi sprawami w pracy lub w faktycznym życiu, ich zdolność do radzenia sobie z problemami może osiągnąć jedynie poziom stosowania się do prawdozasad, by sprostać jednoaspektowym zadaniom. Gdy ktoś taki ma do czynienia ze złożoną pracą wiążącą się z wieloma prawdozasadami, okazuje się to dla niego dość trudne i musi poszukać i znaleźć kogoś, kto zweryfikuje różne kwestie. Sam nie może zagwarantować, że dobrze wykona swoją pracę, nie jest też w stanie określić, czy to, co robi, jest zgodne z prawdozasadami. Czasami w pracy takiej osoby pojawią się pewne odchylenia. Jednakże są to tylko odchylenia, a nie zniekształcenia. Gdyby chodziło o zniekształcenia, wskazywałoby to na niski potencjał. Istnieje pewna różnica pomiędzy odchyleniami a zniekształceniami: odchylenia oznaczają, iż praca nie jest w pełni zgodna z prawdozasadami, nie jest wykonywana należycie lub nie jest wystarczająco przemyślana, nie zmierza jednak w niewłaściwym kierunku. Chodzi po prostu o to, że ponieważ takie osoby mają niewystarczające doświadczenie zawodowe czy dość powierzchowne zrozumienie prawdy i niewystarczająco precyzyjne pojęcie o prawdozasadach, ich praca nie spełnia standardów w dostatecznym stopniu. Może ona zbliżać się do standardu, lecz jeśli ma całkowicie go spełniać, to wciąż wymaga poprawy. Takie są przejawy charakteryzujące osoby o przeciętnym potencjale. Jaka jest główna cecha tego pokroju ludzi? (Nie potrafią oni samodzielnie wykonać we właściwy sposób żadnego elementu pracy; aby ukończyć jakąkolwiek pracę, potrzebują pomocy i wsparcia ze strony innych). Ich cechą charakterystyczną jest to, że zarówno pod względem pojmowania, jak i wykonywania swoich obowiązków, są relatywnie gorsi. Zasadniczo nie są w stanie samodzielnie wykonać we właściwy sposób żadnego elementu pracy, potrzebują natomiast wsparcia, weryfikacji i podpowiedzi ze strony innych osób. Stąd też podstawowym rozumowaniem, jakim powinni kierować się ludzie o przeciętnym potencjale, jest to, by podczas wykonywania czynności bardziej poszukiwać i czekać. Gdy ludzie ci nie są w stanie czegoś przeniknąć, powinni natychmiast i z pokorą poszukiwać – albo szukając w słowach Bożych prawdozasad, które posłużą im za fundament, albo zasięgając rady u wyższych rangą – a nie działać na oślep czy w sposób świadczący o nierozgarnięciu. Jeżeli po przepracowaniu pewnego okresu będziesz mieć wątpliwości co do wielu rzeczy, natychmiast je podsumuj i odnotuj, a następnie zwróć się o pomoc do przełożonych. Cel jest taki, by twoi zwierzchnicy zweryfikowali i sprawdzili, czy praca, którą wykonałeś w tym okresie, nie zawiera żadnych odchyleń bądź luk. Nie bądź zbyt zadufany w sobie, bo sądzisz, że masz doświadczenie zawodowe, i nie czuj się zbyt dobrze z samym sobą. Musisz posiadać samoświadomość. Omówiliśmy już przejawy przeciętnego potencjału, a jakie są cechy osób posiadających taki potencjał? (Nie potrafią one samodzielnie wykonywać pracy; potrzebują wsparcia, pomocy i weryfikacji ze strony innych). A jakie są cechy tych ludzi z punktu widzenia pojmowania słów Bożych? (Jeśli chodzi o pojmowanie słów Bożych, to są oni w stanie pojąć jedynie pewne podstawowe zasady, lecz nie potrafią praktycznie zastosować ich w pracy). A jakie są ich cechy z punktu widzenia zdolności do pracy? (Jeżeli chodzi o zdolność do pracy, ludzie o przeciętnym potencjale nie są w stanie szybko zastosować prawdozasad, aby przyjrzeć się różnym kwestiom czy sobie z nimi poradzić. Co więcej, potrafią podtrzymać tylko jeden element pracy; w przypadku wielu takich elementów nie są w stanie pojąć zasad. Są niezdolni do priorytetyzowania różnych elementów pracy według ich wagi czy pilności ich prawidłowego wykonania, nie mówiąc już o rozsądnym organizowaniu pracy. Muszą mieć kogoś, kto będzie weryfikował różne sprawy, wskazywał im kierunek, a także stale im pomagał i ich wspierał). Zgadza się. Ludzie o przeciętnym potencjale są w stanie samodzielnie wykonywać pewne jednoaspektowe prace lub, mając za fundament pewien poziom doświadczenia zawodowego, zajmować się prostymi zadaniami. Jednakże w obliczu złożonych kwestii, a zwłaszcza pracy wiążącej się z wieloma prawdozasadami, są zdezorientowani i nie wiedzą, jak praktykować. Raz uważają, że należy to zrobić tak, a innym razem, że inaczej, ale nie wiedzą, który ze sposobów jest zgodny z prawdozasadami. Nie są w stanie oszacować konsekwencji, jakie mogą wyniknąć po ostatecznym wykonaniu zadania. W takich sytuacjach brakuje im ścieżki. Ludzie o przeciętnym potencjale mogą wykazać się kompetencjami przy wykonywaniu jakiegoś pojedynczego elementu pracy, ale gdy mają do czynienia z wieloma zadaniami lub nieco bardziej złożoną pracą, są zdezorientowani. Przykładowo: niektórzy przywódcy i pracownicy znajdujący się pośród was potrafią poradzić sobie z jednym przydzielonym im zadaniem, lecz w przypadku dwóch czy trzech zadań, nie dają sobie rady. Nawet jeżeli chcą je dobrze wykonać, nie są w stanie tego zrobić. Gdy mają dużo pracy, a ktoś tylko poruszy ten czy inny problem, są zdezorientowani i nie potrafią go rozwiązać. W rezultacie żaden z elementów pracy nie zostaje wykonany właściwie. Oto przejawy występujące u ludzi o przeciętnym potencjale. Ludzie o przeciętnym potencjale nie są w stanie wziąć na siebie jednocześnie dwóch czy trzech zadań. Szczególnie wtedy, gdy napotykają złożone bądź wyjątkowe sytuacje, momentalnie są zdezorientowani i nie wiedzą, co robić. W rezultacie praca, którą mogliby dobrze wykonać, nie zostaje zrealizowana jak należy, a w przypadku poszczególnych zadań, za które odpowiadają, występują problemy i opóźnienia. Dlatego też osoby o przeciętnym potencjale nie są w stanie wykonać dwóch czy trzech zadań naraz i nadają się tylko do prostych, pojedynczych elementów pracy. Niektórzy przywódcy i pracownicy niezmiennie sądzą, że wykonywanie pracy jest bardzo proste. Kiedy inni ludzie wskazują im problemy, pozostają obojętni i tych problemów nie dostrzegają, myśląc wręcz, że to z głowami tych ludzi coś jest nie tak i że zbytnio komplikują oni sprawy. W końcu pojawiają się poważne problemy, a oni nie są w stanie ich rozwiązać i dopiero wtedy zgłaszają je przełożonym. Tacy przywódcy i pracownicy mają zbyt małe doświadczenie i brakuje im wnikliwości. W swojej pracy zawsze zakładają, że wszystko pójdzie gładko; jedynie przestrzegają pewnych przepisów i uparcie trzymają się jednej ścieżki. Bez względu na to, jak poważne są pojawiające się problemy, oni nie zdają sobie z nich sprawy; co więcej, nie uświadamiają sobie, że opóźnią one całość prac, jeżeli pozostaną nierozwiązane. Oto, jakie są przejawy charakteryzujące ludzi o przeciętnym potencjale.
Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli ludzie o przeciętnym potencjale spełniają standardy we wszystkich aspektach swojego człowieczeństwa, to w zasadzie mają kompetencje, by wykonywać jednoaspektową pracę. Powodem, dla którego twierdzę, że nie są oni w stanie samodzielnie wykonać kompleksowej pracy, jest to, że ich potencjał pozwala na dobre radzenie sobie tylko z jednym jej aspektem. Jeżeli chodzi o niektóre prace związane z zainteresowaniami, hobby oraz mocnymi stronami tych osób, to biorąc pod uwagę ich potencjał, mogą one okazać się kompetentne w tym zakresie. Jednakże w obliczu złożoności wieloaspektowej pracy są zdezorientowane. Nawet jeżeli posiadają jakieś praktyczne doświadczenie, ich potencjał nie jest wystarczający, by wykonać takie zadanie. Niektóre osoby pytają: „Czy to dlatego, że jestem młody?”. Nie, nie taki jest powód. Jeżeli masz przeciętny potencjał, to nawet gdy skończysz czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, nadal nie będziesz mieć kompetencji, by wziąć na siebie wieloaspektową pracę. Dlaczego tak twierdzę? Po zgromadzeniu pewnego doświadczenia poprzez rzeczywiste wykonywanie pracy, możesz nabyć umiejętność radzenia sobie z pewnymi pojedynczymi zadaniami. Jednakże samodzielnie potrafisz wykonać dobrze pracę tylko w sytuacjach, gdy otrzymujesz wskazówki, gdy masz kogoś, kto weryfikuje różne rzeczy, bądź gdy inni kontrolują twoje działania – już na zawsze pozostajesz niezdolny do samodzielnego wykonywania wieloaspektowej pracy. Oznacza to, że masz przeciętny potencjał. Niektóre osoby, nabrawszy pewnego doświadczenia po wielu latach mierzenia się z różnymi sytuacjami i doszedłszy do zrozumienia pewnych prawdozasad, wciąż nie są w stanie wziąć na swoje barki wieloaspektowej pracy, zwłaszcza takiej, za którą same musiałyby przejąć odpowiedzialność. Gdy napotykają skomplikowane sytuacje, są zdezorientowane i nie potrafią priorytetyzować zadań według ich wagi czy pilności. Tacy ludzie zdecydowanie mają przeciętny potencjał. Doświadczenie zawodowe stanowi tylko jeden z aspektów świadczących o zdolności do pracy danego człowieka – nie jest to czynnik dominujący. Dominującym czynnikiem jest potencjał danej osoby i jej zdolności dotyczące różnych aspektów. Doświadczenie zawodowe stanowi jedynie pewne odniesienie. Rzecz jasna, doświadczenie zawodowe również jest cenne, ponieważ wynika z doświadczenia osobistego, ale owo praktyczne doświadczenie zawodowe nie jest w stanie umożliwić ci dokładniejszego pojmowania zasad wieloaspektowej pracy. Jeżeli twój potencjał jest dobry i naprawdę rozumiesz prawdozasady, to nawet bez doświadczenia zawodowego czy z niewielkim osobistym bagażem doświadczeń, nadal będziesz w stanie wziąć na swoje barki całokształt pracy i samemu wziąć za nią odpowiedzialność. Jednakże osoby o przeciętnym potencjale nie są w stanie samodzielnie wykonać wszystkich zadań; mogą wykonać tylko jeden aspekt pracy i potrzebują częstych podpowiedzi, weryfikacji, pomocy i wskazówek. Dlatego też osoby o przeciętnym potencjale nie powinny sądzić, że skoro są w stanie dobrze wykonywać pewną jednoaspektową pracę, to mają kompetencje do tego, by podjąć pracę wieloaspektową bądź samemu wziąć za nią odpowiedzialność. To złudzenie i błędne rozumienie. Istnieje przepaść pomiędzy zdolnością do samodzielnego wykonywania określonej jednoaspektowej pracy, a zdolnością do samodzielnego wykonywania pracy wieloaspektowej, czyli do samodzielnego wzięcia za nią odpowiedzialności. Jest to coś, co będziecie stopniowo poznawać poprzez doświadczenie. Słowa te mogą nie być łatwe do zrozumienia – mogą je zrozumieć jedynie te osoby, które przez wiele lat służyły jako przywódcy lub pracownicy i mają praktyczne doświadczenie. Zwykli bracia i siostry mogą tego nie zrozumieć, prawda? Przywódcy i pracownicy, którzy wzięli na swoje barki wieloaspektową pracę, mają praktyczne doświadczenie i rozumieją te różnice – wykonując pracę, kierują się zasadami. Ludzie o przeciętnym potencjale nie są jednak w stanie osiągnąć tego poziomu. Tak oto dokonaliśmy pełnego podsumowania przejawów występujących u ludzi o przeciętnym potencjale.
Przejdźmy teraz do podsumowania przejawów występujących u ludzi o niskim potencjale. Przejawy występujące u ludzi o niskim potencjale z pewnością są gorsze od przejawów występujących u osób posiadających potencjał przeciętny. Jakie przejawy charakteryzują ludzi o niskim potencjale? Otóż takie, że na drodze własnych poszukiwań lub jedzenia i picia słów Bożych, choć są w stanie dosłownie zrozumieć znaczenie każdego zdania i fragmentu słów Bożych – jak również to, jakie są Boże intencje i wymagania – w ogóle nie rozumieją prawdozasad ani wymaganych przez Boga standardów. Oznacza to, że nie rozumieją wymaganych przez Boga standardów dotyczących tego, jak postrzegać ludzi i sprawy czy jak postępować i działać, nie rozumieją też, jakie prawdozasady się z tym wiążą. Samodzielnie jedząc i pijąc słowa Boże, nie są w stanie zrozumieć tych rzeczy, a nie rozumieją ich także po doświadczeniach z ludźmi, wydarzeniami i sprawami w codziennym życiu. Nawet po wysłuchaniu omówienia wciąż nie mają jasności co do tego, czym są prawdozasady. Taka osoba ma jedną cechę charakterystyczną: choć nie rozumie, czym są prawdozasady, potrafi, polegając na swoich uczuciach, podsumować przepisy, których musi przestrzegać. Tym, co jest w stanie zapamiętać, są przepisy – rodzaj sztywnego dogmatu bądź zbioru zasad. Dajmy na to, że Bóg omawia jeden aspekt prawdozasad, podając przykłady przejawów pozytywnych, przejawów negatywnych, czystego i zniekształconego ludzkiego pojmowania, a także rozmaitych innych związanych z tym przejawów – co ostatecznie czerpią z tego ludzie o niskim potencjale? Mówią: „Teraz rozumiem. Bóg nie pozwala człowiekowi robić tego czy tamtego. Tego i tego nie pozwala mu jeść. Bóg nie pozwala człowiekowi mówić tych i tamtych słów ani używać danych określeń”. Oto, co pamiętają i czego sztywno się trzymają, sądząc, iż to właśnie są prawdozasady. Wierzą, że przestrzegając tych przepisów, pouczeń i sposobów działania, stosują się do prawdozasad. Choćbyś nie wiem jak często mówił im, że jest to jedynie przestrzeganie przepisów, nie przyjmą tego do wiadomości. Nalegają na przestrzeganie owych przepisów, sądząc, że na tym właśnie polega praktykowanie słów Bożych i prawdy. Z takimi ludźmi, którzy nie mają duchowego zrozumienia, nic się nie da zrobić. Jeżeli chcą przestrzegać przepisów, niech to robią – dopóki nie mają złych intencji, wszystko gra. Na przykład, pewnego razu powiedziałem: „Kiedy się modlicie, musicie być pobożni; nie módlcie się od niechcenia. W odpowiednich warunkach do modlitwy najlepiej jest uklęknąć, paść na twarz przed Bogiem, a gdy to czynicie, musicie wyciszyć się przed Jego obliczem i zanosić modlitwy ze skupionym sercem. Na tym polega pobożność i posiadanie bogobojnego serca”. Ludzie o niskim potencjale usłyszawszy to, zapamiętali tylko jeden przepis: „Aby modlić się z pobożnością i bogobojnym sercem, trzeba uklęknąć”. Wzięli oni wymóg klękania do modlitwy za prawdozasadę i stosowali się do niej, wierząc, iż na tym polega praktykowanie prawdy. A zatem bez względu na otoczenie uparcie klękali do modlitwy. Nawet wtedy, gdy chcieli pomodlić się podczas posiłku, klękali przy stole, by to uczynić. Podczas prac polowych, niezależnie od tego, jak brudna była ziemia czy co mogło znajdować się w glebie, oni klękali do modlitwy. Nawet w obliczu katastrof czy wielkich wydarzeń, kiedy przebywali wśród niewierzących, a zapragnęli modlić się do Boga, musieli znaleźć jakieś ukryte miejsce, aby uklęknąć i to uczynić. Wierzyli, że jedynie taki sposób modlenia się jest zgodny z intencjami Boga, toteż bez względu na okoliczności, musieli koniecznie uklęknąć do modlitwy. Uważali, że tym samym praktykują prawdę. Co więcej, postrzegali siebie samych jako najbardziej pobożnych spośród ludzi; jako tych, którzy najwierniej podążają drogą Boga, tych, którzy najbardziej miłują prawdę i najlepiej potrafią podporządkować się prawdzie i słowom Bożym. Oto przejawy występujące u ludzi o niskim potencjale. Osoba tego pokroju w kwestii pojmowania jest gorsza i stwarza problemy. Zawsze sztywno odnosi zasady do pojedynczego zdania czy przepisu. Posługuje się metodą rozumienia słów i wiedzy, aby zrozumieć prawdę, i rzecz jasna praktykuje ją, stosując się do przepisów, słów, powiedzeń i formalności. Nie ma znaczenia, jak omawiasz prawdozasady – usłyszawszy je, taki człowiek myśli o nich tylko jak o zdaniach, przepisach, sposobach działania czy sloganach. Jego zdaniem chodzi tu tylko o przestrzeganie reguł. Postrzega praktykowanie prawdy jako coś łatwego, jako zwykłe stosowanie się do tego, co można, a czego nie można robić, i to wszystko.
Ludzie o niskim potencjale postrzegają inne osoby i sprawy oraz postępują i działają, oceniając wszystko i podchodząc do wszystkiego przy użyciu przepisów. Niezależnie od tego, jak zmieniają się warunki zewnętrzne i otaczające ich osoby, wydarzenia i sprawy, oni uporczywie i niezmiennie trzymają się jednej reguły. Jeżeli mówisz, że nie miłują i nie praktykują prawdy, w głębi serca czują się pokrzywdzeni. Mówią: „Wyrzekłem się tak wielu rzeczy, zniosłem tyle cierpienia, stosowałem się do tak wielu słów Bożych i tak wiele z nich praktykowałem – dlaczego zatem mówisz, że nie miłuję i nie praktykuję prawdy? Dlaczego w ogóle twierdzisz, że przestrzegam reguł? Jestem pokrzywdzony!”. O jakim problemie świadczy to, że są zdolni do wypowiadania takich słów? Jakie są główne przejawy ludzi o niskim potencjale? Pod jakimi względami ich potencjał jest niski? Zupełnie brakuje im zdolności pojmowania prawdy, więc bez względu na to, jak dogłębnie omawia się dany jej aspekt, ostatecznie wszystko sprowadza się dla nich do jednego sposobu działania, jednej reguły, jednego wyrażenia lub jednej formułki, nie zaś do zasady. Jeżeli ktoś wypowiada jakieś zdanie bądź używa jakiegoś terminu, który narusza tę ich regułę, dla nich stanowi to pogwałcenie prawdozasad. Jest to niepokojące. Dlatego ludzie o niskim potencjale po pierwsze posługują się rozmaitymi regułami, formułkami, czczymi słowami i sposobami działania, aby stwierdzić, że to oni sami posiadają prawdorzeczywistość. Po drugie, jest jeszcze jedna niepokojąca sprawa: ci ludzie nierzadko sięgają po doktryny, które często głoszą, oraz po reguły i sposoby działania, które często stosują, po to, by oceniać innych, a nawet Boga. Poza ocenianiem, nierzadko osądzają, a także ograniczają innych ludzi i Boga. Na przykład kiedyś powiedziałem: „Zwykle nie ryzykuję spożywania zimnych potraw. Po takim jedzeniu mój żołądek ma kłopoty z trawieniem, dlatego zasadniczo nie jadam surowego i zimnego”. Ktoś o niskim potencjale usłyszał to i rzekł: „Teraz rozumiem. W przyszłości będę uważać, by nie podawać ci surowego i zimnego jedzenia. Pod żadnym pozorem nie pozwolę ci jeść takich potraw”. Lecz kiedy nadszedł szczyt lata i zrobiło się bardzo gorąco, a truskawki na farmie dojrzały, któregoś dnia zdarzyło mi się zjeść dwie takie truskawki, a osoba ta, widząc to, pomyślała: „Podobno nigdy nie jesz surowych i zimnych rzeczy. Czyż truskawki nie są zimne? Czy nie mówiłeś wcześniej, że po zjedzeniu zimnego czujesz dyskomfort w żołądku? To dlaczego jesz dziś truskawki? Czy ty przypadkiem nie kłamiesz?”. Tak właśnie osoba ta pomyślała w swoim sercu, tylko nie powiedziała tego na głos. Powiedz Mi: czy jej ogląd sprawy był właściwy? (Nie). W jakim sensie był niewłaściwy? (Osoba ta przyjęła jedną rzecz wypowiedzianą przez Boga jako regułę oceny rzeczy, nie biorąc pod uwagę kontekstu, w jakim Bóg przemawiał). Nie wiedziała ona, do czego odnoszą się Moje słowa. W normalnych warunkach jedzenie surowych i zimnych potraw sprawia, że czuję dyskomfort w żołądku, ale są wyjątki. Na przykład, gdy wykonuję pracę fizyczną i moje ciało jest rozgrzane, a do tego jest upał i temperatura osiąga około trzydziestu stopni, zaś to surowe i zimne jedzenie nie jest lodowate, to w takich przypadkach mogę zjeść niewielką jego ilość. Nie jest tak, że absolutnie nie mogę go jeść. Gdy powiedziałem, że „nie mogę jeść takich rzeczy”, miałem na myśli zwykłe okoliczności – w skwarne letnie dni nie mam nic przeciwko zjedzeniu niewielkiej ilości takiego jedzenia. Tamta osoba o niskim potencjale nie była w stanie zrozumieć tych słów. Kiedy je usłyszała, potraktowała je jako jakąś regułę czy formułę. Gdy pojawiały się wyjątkowe okoliczności, wciąż próbowała dopasować je do tej formuły. Kiedy spostrzegła, że nie pasują, nie mogła tego pojąć: „Czy nie powiedziałeś, że nie możesz jeść surowych i zimnych potraw? Jak to możliwe, że jesz je teraz? Czy ty przypadkiem nie kłamiesz?”. Na czym polega brak kompetencji tej osoby, jeśli chodzi o jej niezdolność do zrozumienia Moich słów? (Nie posiada ona zdolności pojmowania). Jej brak kompetencji polega na niezdolności do osądzenia i pojęcia tej sprawy w odniesieniu do zmian w otoczeniu i do szczególnych okoliczności. Gdy widzi to ktoś o odpowiednim potencjale, to wie, że po pracy, gdy Moje ciało jest rozgrzane, w połączeniu z upalną pogodą i faktem, że owoce te nie są zbyt zimne, zjedzenie niewielkiej ich ilości nie stanowi dla Mnie problemu i jest zupełnie normalne. Takie osoby potrafią zrozumieć tę sprawę i ją rozgryźć. Natomiast osoba o niskim potencjale nie jest w stanie tego zrozumieć – utknęła w tym punkcie i w głębi serca wyrobiła sobie pojęcia. Jakie są konsekwencje powstania takich pojęć? Łatwo prowadzi to do osądzania i potępiania. Czy tak właśnie nie jest? (Zgadza się). Rzecz jasna, ta drobna sprawa nie stanowi poważnego problemu, ale taki człowiek nie jest w stanie wyrzucić jej z serca: „Czyż to nie jest kłamstwo? Więc i Ty kłamiesz!”. Jak widzisz, tacy ludzie bardzo szybko dokonują pojęciowych rozgraniczeń i wydają osąd nawet w tak drobnej sprawie, i to jeszcze przed poruszeniem poważniejszych kwestii – oni już wyrobili sobie pojęcia. Ludzie o niskim potencjale nie potrafią przeniknąć nawet tak drobnych spraw i nie mają żadnego rozeznania. Bez względu na to, jakiej kwestii się przyglądają, sztywno odnoszą do niej reguły. Uważają, że tylko te osoby, które są w stanie przestrzegać reguł, posiadają prawdę. Niezależnie od tego, jak bardzo twoje słowa i czyny odpowiadają prawdozasadom, o ile są one sprzeczne z pojęciami i wyobrażeniami takich ludzi i kolidują z przyjętymi przez nich regułami, o tyle będą cię oni osądzać i potępiać w swoich sercach. Nawet jeśli nie powiedzą tego na głos, będą wyrabiać sobie pojęcia na twój temat lub uprzedzenia wobec ciebie. W przypadku takich osób o niskim potencjale nie ma znaczenia, ilu kazań wysłuchają czy jakie aspekty prawdy się z nimi omówi – oni zawsze sprowadzają wszystko do jednego stwierdzenia, jednego sposobu postępowania czy jednej reguły i z wielkim entuzjazmem stosują się do tych stwierdzeń, sposobów postępowania oraz reguł; wierzą wręcz, że są ludźmi praktykującymi prawdę, że rzeczywiście podporządkowują się prawdzie i faktycznie boją się Boga. Czasem nawet sami wzruszają się do łez, myśląc, że naprawdę miłują Boga i że nikt na świecie nie kocha Go bardziej niż oni. W rzeczywistości trzymają się tylko jednej reguły lub jednego sposobu działania. Praktykują w ten sposób i mogą to robić bez żadnych zmian, wierząc, że zyskali prawdę i zostali udoskonaleni przez Boga. Powiedz Mi: czy to nie jest niepokojące? (Jest).
Czy często widujecie przykłady ludzi przestrzegających reguł? (Tak). Na przykład mówisz komuś, kto gotuje, że robi się coraz cieplej, więc powinien codziennie przygotowywać chłodzącą herbatę ziołową albo jakieś zimne napoje, a także serwować zimne potrawy – coś, co ludzie Zachodu nazywają sałatką – by pobudzić apetyt. Osoba o niskim potencjale zachowuje w pamięci, że kiedy jest bardzo gorąco, ludzie powinni jeść zimne potrawy i pić zimne napoje. Dobrze to zapamiętuje i pilnie się do tego stosuje. Jednakże któregoś dnia temperatura spada, ona zaś ignoruje to, czy jest zimno, czy nie, i myśli: „Jest lato, więc muszę przygotowywać zimne potrawy i zimne napoje. Będę je przyrządzać każdego dnia, byś mógł w pełni się nimi delektować i totalnie się schłodzić. Nie obchodzi mnie, że temperatura spada!”. Nie tylko przygotowuje ona zimne potrawy, ale nawet makaron płucze w zimnej wodzie, a po posiłku podaje zimne napoje, dorzucając do nich nawet kilka kostek lodu. Niektórzy ludzie, widząc to, mówią: „Straszny dziś ziąb. Jak możesz mimo to przygotowywać zimne dania? Jeszcze na dodatek wrzuciłeś kostki lodu do zimnych napojów – chcesz, żebyśmy zamarzli?”. Kucharz czuje się zraniony i mówi: „Czy naprawdę jestem aż tak złośliwy? Lato jest przecież gorące – czyż nie robię tego po to, by pomóc wszystkim się ochłodzić i nieco więcej zjeść? Czyż nie przestrzegam w ten sposób zasad i nie troszczę się o wszystkich? Gdzie popełniam błąd? A teraz mówicie, że chcę, żebyście zamarzli – czyż naprawdę jestem do tego stopnia pozbawiony cnót? Czy moje człowieczeństwo naprawdę jest tak marne? Wy wszyscy po prostu się ze mną nie liczycie!”. Czy przygotowując jedzenie w ten sposób, osoba ta przestrzega zasad? Jaka zasada obowiązuje w tym przypadku? Chodzi o dostosowanie jedzenia i napojów do pory roku i temperatury. Latem, gdy panują upały, zasadę stanowi spożywanie raczej chłodnych potraw lub napojów, które mogą pobudzić apetyt, prawda? Taka jest zasada. Ale jak należy ją stosować teraz, kiedy temperatura nagle spada? (Gdy temperatura spada, osoba odpowiedzialna za gotowanie nie może już przyrządzać zimnych dań czy sałatek, jak zalecano jej wcześniej, lecz musi dostosować się do pogody i szykować ciepłe dania. Nie może trzymać się przepisów). Zgadza się. Gdy latem pogoda czasem się ochładza, nie możesz uparcie przygotowywać zimnych potraw i zimnych napojów – nie możesz trzymać się tej reguły. Kiedy temperatura nagle spada, należy natychmiast zmienić jadłospis. Nie powinno się już przyrządzać zimnych potraw i zimnych napojów, zdecydowanie nie należy też dorzucać kostek lodu. Zamiast tego powinno się gotować gorące potrawy i przyrządzać ciepły makaron, dostosowując jedzenie i napoje do temperatury i pogody. Taka jest zasada. Jednakże osoba o niskim potencjale póki jest lato, póty uporczywie przyrządza zimne napoje i potrawy, bez względu na temperaturę czy warunki pogodowe – w czym tkwi problem? (W trzymaniu się reguły). To trzymanie się reguły i niezdolność do elastycznego przestrzegania zasad stosownie do okoliczności. Są to przejawy charakterystyczne dla ludzi o niskim potencjale, gdy wziąć pod uwagę sposób, w jaki podchodzą do różnych czynności: zapamiętują jedno stwierdzenie i traktują je jako regułę, której należy się trzymać, i bez względu na to, jak zmienia się otoczenie i jak zmieniają się ludzie, wydarzenia i sprawy, nie potrafią elastycznie zastosować zasad, by sobie z tym wszystkim poradzić. Tak naprawdę efektem ustanowienia zasad dotyczących jedzenia i picia ma być zapewnienie, by ludzie jedli w sposób gwarantujący komfort ich ciałom. Takie zasady bynajmniej nie są regułami. Jednakże ludzie trzymający się reguł, nie zważając na temperaturę czy pogodę ani nie dbając o to, czy jedząc, czujesz się komfortowo, uparcie przygotowują zimne potrawy i zimne napoje tak długo, jak długo trwa lato – tak wygląda trzymanie się reguł. Praktykowanie zgodne z zasadami polega na tym, że wszystko, co się czyni, obraca się wokół osiągnięcia ostatecznego dobrego rezultatu. W przestrzeganiu reguł natomiast rezultat jest lekceważony, a nacisk kładzie się wyłącznie na formalności i sposoby działania. Ludzie o niskim potencjale właśnie w ten sposób radzą sobie z problemami – bez względu na to, co się dzieje, zawsze stosują to samo podejście.
Ludzie o niskim potencjale nie są w stanie przejrzeć niczego, co pojawia się na ich drodze. Nawet gdy czytają słowa Boże lub słuchają kazań, ich zrozumienie zawiera pewne zniekształcenia oraz nieuchronnie niesie ze sobą pewne odchylenia. Osoby te trzymają się jakiejś reguły, jakiegoś sposobu działania czy rytuału, który jest zupełnie czym innym od prawdozasad, a w konsekwencji powstaje wiele wypaczeń. Można powiedzieć, że pojmowanie jakiejkolwiek sprawy przez ludzi o niskim potencjale zawsze ma nieco wypaczony charakter. Choć w prostych i łatwych do rozwiązania sprawach są oni w stanie okazać posłuszeństwo i podporządkowanie bez zniekształceń, to w przypadku kwestii opartych na zasadach czy stosunkowo złożonych zagadnień nie są w stanie pojąć prawdozasad i potrafią jedynie przestrzegać reguł. Rozumiesz? (Tak). Ludzie o niskim potencjale są kompletnie pozbawieni zdolności pojmowania prawdy i potrafią jedynie trzymać się reguł. Tacy ludzie sprawiają też problemy. Wykazują oni wielki entuzjazm i determinację w przestrzeganiu reguł. Jeśli przeprowadzasz z nimi omówienie i twierdzisz: „To, co czynisz, to trzymanie się reguł, a nie przestrzeganie prawdozasad”, oni nie potrafią tego zaakceptować. Sądzą: „Nieugięcie trzymam się zasad i nie mogę pójść na kompromis z innymi ludźmi! Inni nie przestrzegają zasad i są za to potępiani, lecz kiedy ja ich przestrzegam, również spotykam się z potępieniem. To niesprawiedliwe!”. Zobacz, jacy są uparci – po prostu nie jesteś w stanie ich przekonać. Czy spotkaliście takich ludzi? (Tak). Przykładowo, mówię pewnym ludziom: „Jeśli chcesz nauczyć się tańczyć, każdego dnia, gdy masz mniej pracy, możesz poświęcić dwie godziny na trening. Jeśli wytrwasz przez określony czas, to się nauczysz”. Ci zapamiętują zdanie „wytrwać na treningu dwie godziny dziennie” i sądzą, że tym sposobem praktykują prawdę i trzymają się zasad. W późniejszym czasie, niezależnie od tego, jak wiele czasu zabiera im wykonywanie obowiązków, nadal każdego dnia przez dwie godziny wytrwale ćwiczą taniec. W okresie, gdy od rana do wieczora w kościele jest masa pracy i w gruncie rzeczy ludzie ci nie mają wolnej chwili, nadal obstają przy dwóch godzinach treningu tańca dziennie. Gdy inni napominają ich, że może to opóźnić pracę kościoła, oni nie słuchają i mówią: „Bóg poinstruował mnie, bym trenował taniec przez dwie godziny każdego dnia. Muszę tak czynić. Jeśli tego nie zrobię, to znaczy, że jestem nieposłuszny i niepodporządkowany”. Gdy mówisz takiemu człowiekowi, by tego nie robił, nie chce cię słuchać. Nie jest w stanie elastycznie podchodzić do różnych spraw czy stosować Moich słów w zależności od potrzeb związanych z pracą czy z otoczeniem. Nie rozumie, dlaczego ma trenować przez dwie godziny, jakie znaczenie ma dwugodzinny trening ani jaki rezultat ma on przynieść. Nie rozumie tego i nie ma co do tego jasności. Dla tej osoby praktykowanie prawdy oznacza po prostu trzymanie się jednego stwierdzenia, jednej reguły czy jednej formułki – w jej mniemaniu to jest praktykowanie prawdy. Niezależnie od tego, czy i jaki zostanie osiągnięty rezultat, uparcie podąża ona jedną ścieżką, nie chcąc zawrócić bez względu na wszystko, nawet gdyby ciągnęło ją dziesięć wołów. Nawet jeżeli w jej praktyce pojawią się odchylenia, będzie dalej postępować w ten sam sposób. Gdy mówi się jej, że jest niedorzeczna, ona i tak obstaje przy swoim. Czyż tacy ludzie nie stwarzają masy problemów? Nie ma znaczenia, kto przeprowadza z nimi omówienie – nic to nie daje. Po tym, jak wszystko żmudnie jej wyjaśnisz, być może dziś zrozumie tę sprawę, ale już jutro, w innej kwestii, będzie trzymać się reguł, obstawać przy nich bez końca, ty zaś ciągle będziesz musiał ją poprawiać. Zbacza ona to w lewo, to w prawo, powodując odchylenia raz w tej, raz w tamtej sprawie – nieustannie i bez końca. Patrzenie na to wywołuje w tobie niepokój, ale nie jesteś w stanie jej skorygować, choćbyś nie wiem jak się starał. Dlaczego? Ponieważ ma ona zbyt niski potencjał. Nigdy nie potrafi odróżnić rzeczy pozytywnych od negatywnych, tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, tego, co właściwe, od tego, co niewłaściwe, prawdy od reguł. Nie dysponuje żadnym standardem pozwalającym na rozgraniczenie tych spraw, nie jest w stanie ich rozgraniczyć i po prostu nie potrafi tego zrobić. Dlatego też osoby o niskim potencjale są w stanie wykonywać wyłącznie pracę i obowiązki regulowane przepisami lub jednoaspektową pracę, która nie wiąże się z prawdozasadami, taką jak codzienne przestrzeganie rutynowego harmonogramu, robienie jednej rzeczy w określonym czasie, a drugiej w innym ustalonym przedziale czasowym – czyli są w stanie poradzić sobie tylko z tymi prostymi zadaniami, w przypadku których przestrzeganie harmonogramu, formalności i sposobów postępowania jest wystarczające do tego, by dobrze wykonać daną pracę. Nie radzą sobie jednak z pracą, która jest nieco bardziej złożona. Gdy wymaga się od nich działania zgodnego z prawdozasadami i osiągnięcia określonych rezultatów, nie potrafią tego dokonać. Jeśli przydzielisz im jakieś zadanie wymagające od nich elastycznego zastosowania prawdozasad, odpowiedniego radzenia sobie z różnymi kwestiami i dostosowywania się do warunków, będą zdezorientowani i nie zdołają go wykonać. Muszą mieć kogoś, kto im pomoże i ich poinstruuje; nie możesz oczekiwać, że wykonają tę pracę samodzielnie. Jak należy traktować takie osoby? Choć są one zdolne każdego dnia wytrwale i rutynowo wykonywać swoje obowiązki, to w obliczu nieoczekiwanych sytuacji nie wiedzą, jak zareagować i mogą wręcz zaniechać obowiązków. Takie osoby należy często dopytywać o pracę i kontrolować ją, pytając: „Czy w tym okresie wystąpiły jakieś zakłócenia lub niepokoje w pracy kościoła? Czy pojawiły się jakieś złożone problemy, z którymi nie potrafiłeś sobie poradzić?”. Ludzie ci po namyśle odpowiadają: „W tym czasie wszystko było w porządku. Wszyscy wykonują swoje obowiązki i mogą normalnie uczestniczyć w zgromadzeniach oraz jeść i pić słowa Boże. Nikt nie zakłócał pracy ani w niej nie przeszkadzał i nie słyszałem, by ktokolwiek rozpowszechniał niedorzeczne informacje, by wprowadzić innych w błąd”. Ci ludzie nie potrafią zidentyfikować żadnych problemów, nie wiedzą, co mają zgłaszać, ani nawet nie potrafią zadawać pytań. Dlatego też nie można od nich oczekiwać, że będą samodzielnie radzić sobie z problemami pojawiającymi się w prawdziwym życiu lub podczas wykonywania swoich obowiązków ani te problemy rozwiązywać. Nie można też oczekiwać od nich, że nie potrafiąc sobie z czymś poradzić, będą szukać rady u osób wyższych rangą czy zadawać im pytania. Nie są oni w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy, gdyż ich potencjał jest niewystarczający. Jeżeli takie osoby nie zgłaszają problemów swoim przełożonym, inni mogą pomyśleć, że w istocie nie mają one problemów. Tak jednak nie jest. Nie potrafią zidentyfikować nawet zwykłych problemów i nawet wtedy, gdy problemy się przed nimi piętrzą, nie postrzegają ich jako takich. Dlatego też ich nie rozwiązują. Mają głowę, dwoje oczu i dwoje uszu; widzą, słyszą i mówią, a mimo to nie potrafią ani zidentyfikować, ani rozwiązać problemów. Jako że ludzie ci są całkowicie pozbawieni potencjału i zdolności do identyfikowania problemów i radzenia sobie z nimi, nie ma znaczenia, na jak bardzo przenikliwych wyglądają – na nic się to nie zda. Nie potrafią przyjąć rzeczy, które widzą czy słyszą, i przetworzyć ich w swoim umyśle, aby to przeanalizować i rozeznać się co do tego, czy są to problemy i jak należy sobie z nimi poradzić. Jeżeli nie potrafią poradzić sobie z problemami odnoszącymi się do prawdozasad, to nie zgłoszą ich też przełożonym. Są całkowicie niezdolni do wykonania którejkolwiek z tych czynności. Czy nie świadczy to o ich niskim potencjale? Czy nie są to przejawy charakterystyczne dla ludzi o niskim potencjale? (Zgadza się). Jeżeli zapytasz kogoś o niskim potencjale: „Czy w tym czasie w pracy pojawiły się jakieś problemy? Czy w jakichś obszarach nie rozumiesz zasad?”, ów odpowiada, że nie ma żadnych problemów; wszyscy są zapracowani i wszystko idzie bardzo dobrze! Dla takiego człowieka wszystko jest w porządku. Jeżeli jako przywódca czy pracownik po prostu mu wierzysz, gdy mówi, że wszystko jest dobrze, to jesteś zbyt głupi i tak samo jak on jesteś osobą o niskim potencjale. Ludzie o wysokim potencjale potrafią nie tylko dowiadywać się o problemach, lecz także muszą być w stanie samodzielnie je identyfikować. Potrafią oni angażować się w rozmowy dotyczące problemów, a w trakcie tych rozmów problemy w naturalny sposób wychodzą na światło dzienne. Kiedy odkryjesz jakiś problem i zapytasz osobę o niskim potencjale, jak sobie z nim poradziła, odpowie: „Jaki problem? Jak to możliwe, że go nie zauważyłem?”. Ludzie o niskim potencjale nie potrafią identyfikować problemów, toteż podczas wykonywania pracy musisz być biegły w dowiadywaniu się o problemach i ich identyfikowaniu, wychwytywać je i nie odpuszczać, a następnie pomagać w radzeniu sobie z nimi i w ich rozwiązywaniu. Musisz wiedzieć, jak rozmawiać z ludźmi o niskim potencjale, zadawać im pytania i dociekać różnych kwestii na drodze utrzymywanej w swobodnym tonie konwersacji, tak aby zidentyfikować problemy. Gdy będziesz z nimi rozmawiać, oni sami bezwiednie zaczną owe problemy poruszać. Bez takich rozmów owa identyfikacja byłaby niemożliwa. Dzięki temu, że rozmawiasz z nimi w taki swobodny sposób, zyskują inspirację i nagle sami identyfikują problemy. Jeżeli nie wykorzystasz tego podejścia, aby zapoznać się z sytuacją, osoby te po prostu nie będą postrzegać tych spraw jako problemów. Jeżeli więc problemy nie zostaną ujawnione podczas takich rozmów, to trzeba będzie je wyjaśniać kawałek po kawałku i będzie to przypominało wyciskanie pasty do zębów. Ci ludzie poczują się nieco zawstydzeni dopiero wtedy, gdy wszystkie ich problemy zostaną rozwiązane. Czy to nie pokazuje, że mają niski potencjał? (Zgadza się). Są to przejawy charakterystyczne dla ludzi o niskim potencjale. Jeżeli występują jakieś problemy, oni nie potrafią ich zidentyfikować, a ponieważ nie potrafią ich zidentyfikować, nigdy nie są w stanie ich poruszyć ani rozwiązać. Powiedz Mi: jeżeli ci ludzie nie potrafią zidentyfikować problemów, to czy są w stanie dobrze wykonywać swoją pracę? Czy mogą ją dobrze wykonywać, przestrzegając reguł? (Nie). Absolutnie nie. To przejaw niskiego potencjału. Jeżeli powiesz, że potencjał takiego człowieka jest niski, on pomyśli wręcz: „Mam doskonały potencjał! Kiedy Bóg o czymś mówi, natychmiast pojmuję dany sposób działania czy daną regułę i jestem w stanie stosować się do nich przez całe życie. Widzisz? Czyż nie mam dużego potencjału? Nikt z was nie jest zdolny uchwycić kluczowych punktów, a ja to potrafię. Na przykład powiedziano mi, że latem jest gorąco i powinniśmy jeść zimne potrawy. Przygotowuję więc wciąż zimne dania i podaję zimne napoje – potrafię zastosować się do tej instrukcji. Jak widzisz, nikt z was nie jest w stanie się do tego zastosować, a wciąż mówicie o zasadach. Czyż zasady nie są jedynie regułami? Jeżeli przestrzegasz reguł, to czyż nie jest to trzymanie się zasad?”. Ktoś taki uważa wręcz, iż ma wysoki potencjał, wierząc, że jest w stanie uchwycić kluczowe punkty danej kwestii i że z rozwlekłego kazania potrafi wyłowić jedno stwierdzenie, jeden sposób postępowania, jedną regułę, a nawet jedno wyrażenie lub słowo, do których w jego odczuciu należy się zastosować. Powiedz Mi, czy nie jest to źródłem problemów? Takich ludzi jest całkiem sporo. Kiedy omawiasz z nimi rozmaite szczegóły prawdy, nie są w stanie tego zrozumieć, a nawet mówią: „Zawracanie głowy! Ty nic tylko gadasz. Czy nie chodzi w tym jedynie o to, by nie wypowiadać pewnych słów i nie robić pewnych rzeczy? Wystarczy trzymać się tego jednego stwierdzenia i tyle – chodzi tylko o jedno stwierdzenie. Po co tak to rozwlekać? Ty rozróżniasz nawet stany, warunki i człowieczeństwo różnych typów ludzi, a także zniekształcone i czyste pojmowanie. Czy naprawdę składa się na to aż tyle szczegółów? Po co ta dokładność? Jesteś taki drobiazgowy!”. Ci ludzie wręcz potępiają innych. Oto są przejawy charakterystyczne dla osób o niskim potencjale.
Jakie są cechy ludzi o niskim potencjale? Nie rozumieją oni prawdozasad; bez względu na to, o jaki aspekt prawdozasad chodzi, traktują go jako swego rodzaju regułę lub formułkę, a następnie stosują się do niej z niesłabnącym entuzjazmem. Potrafią wypowiadać wiele doktryn, przez co myślą, że rozumieją prawdozasady, lecz w rzeczywistości w ogóle nie rozumieją prawdy. Jeśli wyjaśnisz niektóre z zasad obowiązujących przywódców i pracowników przy pracy, prosząc takich ludzi, aby wykonywali swoją pracę i radzili sobie z problemami, bazując na zrozumieniu owych zasad, to osoby o niskim potencjale absolutnie nie będą w stanie ich zastosować. Nie rozumieją tych prawdozasad ani nie potrafią zastosować ich w pracy. Kiedy się do niej zabierają, jedynie przestrzegają reguł, postępują zgodnie z protokołami i w sposób mechaniczny stosują dogmaty. Niektórzy ludzie chcą przestrzegać prawdozasad, ale jako że mają niski potencjał i nie są w stanie zyskać zrozumienia prawdy, nie potrafią się do zasad stosować. Bez względu na to, jaką pracę wykonują, w obliczu problemów są zdezorientowani, a wręcz przytłoczeni – nie potrafią dobrze wykonać żadnej pracy. Kiedy osoby wyższe rangą omawiają zasady, ludziom tym wydaje się, że wszystkie zrozumieli, pojęli, uchwycili i zapamiętali. Jednak kiedy napotykają problemy w prawdziwym życiu, gubią się, gdyż doktryny i reguły, które zrozumieli, są bezużyteczne, zastanawiają się więc: „Co powinienem teraz zrobić?”. Nie wiedzą, od czego zacząć pracę, nie wiedzą, jakich metod użyć do jej wykonania ani jak wdrożyć dotyczące jej ustalenia, a tym bardziej, które problemy należy od razu rozwiązać, aby zagwarantować normalny postęp w pracy kościoła – nie mają o tym wszystkim pojęcia. W rezultacie, bez względu na to, jak długo pracują, nie przynosi to żadnych efektów, a wdrożenie ustaleń dotyczących pracy jest niemożliwe. Ludzie ci nie potrafią nawet rozwiązać kwestii tego, jak uczynić dobrym życie kościelne. Nie potrafią wdrożyć nawet najbardziej podstawowej pracy i nie wiedzą, jak to zrobić. Umieją jedynie głosić ludziom doktryny i wymagać od nich przestrzegania reguł. Gdy przychodzi do wdrażania ustaleń dotyczących pracy i wykonywania konkretnej pracy w kościele, są zdezorientowani i nie potrafią tego zrobić. Myślą sobie: „Jak należy wdrożyć te ustalenia dotyczące pracy? Których reguł należy przestrzegać?”. Osoby te nie widzą wyraźnie owych rzeczy. Pozostaje im jednak ostatnia deska ratunku: wierzą, że o ile będą organizować więcej zgromadzeń, o tyle problemy zostaną rozwiązane. Dlatego też ich sposób wykonywania pracy polega na nieustannym organizowaniu zgromadzeń i wygłaszaniu kazań. Kiedy ich kazania wszystkich poruszają i ekscytują, sądzą, że wszelkie problemy zostały rozwiązane i nie istnieją już żadne inne, i że dopóki wszyscy są podekscytowani, praca jest wykonywana właściwie. Okazuje się jednak, że po kilku dniach poświęconych na zgromadzenia nie tylko nie zostają rozwiązane rzeczywiste problemy, a wykonywane przez ludzi obowiązki nadal nie przynoszą żadnych rezultatów, lecz też nie są czynione żadne postępy w pracy kościoła. Mimo to osoby te nadal mają ochotę wygłaszać kazania. Ludzie o niskim potencjale nie osiągają żadnych rezultatów bez względu na to, jak długo wykonują swoją pracę, nie są też w stanie wdrożyć ustaleń dotyczących pracy niezależnie od tego, ile da się im na to czasu – nie są ani wydajni, ani skuteczni. Są to przejawy charakterystyczne dla ludzi o niskim potencjale. Przejawy charakterystyczne dla ludzi o niskim potencjale są takie, jak właśnie opisałem, nie wspominając już o osobach w ogóle pozbawionych potencjału. Nie ma znaczenia, ilu kazań wysłuchają czy ile prawdy się z nimi omówi – nie są oni w stanie pojąć prawdozasad ani nawet najbardziej podstawowych reguł, których należy przestrzegać. Kiedy potencjał danej osoby jest aż tak niski, prawdozasady pozostają poza jej zasięgiem. Nawet jeżeli inni omawiają z kimś takim prawdę, nie jest on w stanie odnaleźć ścieżki praktyki i musi otrzymać od kogoś konkretne instrukcje, nim będzie wiedział, jak praktykować. Tacy ludzie zachowują się, jakby byli reinkarnowanymi zwierzętami; ich umysły są stale zamglone i niepewne i nigdy nie potrafią oni rozróżnić, czym są zasady, a czym reguły. W głębi serca pytają: „Dlaczego od słuchania tych rzeczy zawsze boli mnie głowa i chce mi się spać?”. W końcu dochodzą do następującego wniosku: „Nie dość, że prawdozasady są poza moim zasięgiem, to nawet nie potrafię przestrzegać reguł, więc w przyszłości będę błyszczeć tak jasno, jak tylko potrafię przy całym żarze, jaki w sobie mam, będę wkładać w to tyle wysiłku, na ile pozwalają mi moje zdolności. Po prostu będę robić wszystko, na co mnie stać, i to wystarczy”. Niektórzy z tych ludzi nawet sami się pocieszają, mówiąc: „Nie wiem, jak przestrzegać reguł, ani nie rozumiem prawdozasad, ale mam serce miłujące Boga!”. Gdyby naprawdę potrafili miłować Boga, nie byłoby tak źle, lecz przy tak niskim potencjale oni nawet nie rozumieją prawdy – czyż ich miłość do Boga może być prawdziwa? Ludziom pozbawionym potencjału pod każdym względem brakuje zdolności pojmowania i nie posiadają oni nawet umiejętności przestrzegania reguł. Niektórzy ludzie o niskim potencjale, praktykując prawdę, mogą przynajmniej uchwycić częściowo rozumianą zasadę, jakiś przepis lub formułę i w ten sposób wcielić w życie odrobinę prawdy. Jednakże ci, którzy są pozbawieni potencjału, nie są w stanie nawet pojąć kwestii bazujących na regułach ani się do nich zastosować – osoby tego pokroju są wręcz jeszcze bardziej żałosne.
Jeżeli oceniamy ludzki potencjał, posługując się w ten sposób prawdozasadami, to właściwymi przejawami są te, które dopiero co omówiliśmy. Jeśli więc do oceny potencjału ludzi wykorzystujemy to, czy mają duchowe zrozumienie, czy też nie, to jak powinniśmy się do tego zabrać? Ludzie o dobrym potencjale z pewnością mają duchowe zrozumienie, prawda? (Tak). Posiadanie duchowego zrozumienia oznacza, że są oni w stanie zrozumieć prawdę, pojąć prawdozasady oraz wykorzystać prawdę do rozwiązywania pojawiających się w procesie wiary w Boga rozmaitych problemów, które odnoszą się do prawdozasad, a także radzić sobie z różnymi wewnętrznymi kwestiami domu Bożego za pomocą prawdy. A co w takim razie począć z różnymi sprawami zewnętrznego świata? Jako że osoby o wysokim potencjale mają duchowe zrozumienie i posiadają zdolność radzenia sobie z różnymi sprawami, mogą do radzenia sobie ze sprawami świata zewnętrznego stosować również pewne względnie zgodne z człowieczeństwem zasady lub pewne zasady zbliżone do rzeczy pozytywnych. Pomimo powierzchownych różnic, podstawowe elementy rozmaitych rzeczy są takie same, a zasady zawarte w różnych rzeczach stanowią właściwie to, co ludzie o wysokim potencjale mogą pojąć, toteż ogólnie można powiedzieć, iż ludzie o wysokim potencjale mają duchowe zrozumienie. Posiadanie duchowego zrozumienia nie oznacza, że jest się zdolnym do komunikowania się ze sferą duchową; znaczy ono raczej, iż można pojąć fundamentalne prawa i zasady różnych rzeczy. To bezpośredni, prosty i jasny sposób ujęcia tej kwestii. Zdolność zrozumienia fundamentalnych praw rządzących rzeczami w świecie zewnętrznym oraz zasad, które wiążą się z prawdą, jest przejawem charakterystycznym dla ludzi o wysokim potencjale. Jak więc możemy ocenić przejawy charakterystyczne dla ludzi o przeciętnym potencjale na podstawie tego, czy mają oni duchowe zrozumienie? Ludzie o przeciętnym potencjale mają duchowe zrozumienie połowy rzeczy, lecz drugiej połowy już nie, rozumieją zatem niektóre sprawy, nie rozumiejąc innych. Sprawy, co do których mają duchowe zrozumienie, to te, których sięga ich potencjał. Słuchając omówienia rozmaitych prawd związanych z wiarą w Boga, mogą oni osiągnąć ich zrozumienie, a nawet bez niczyich wytycznych są w stanie określić zasady, które należy w nich pojąć. Sprawy, co do których ludzie ci nie mają duchowego zrozumienia, to te, co do których ich potencjał nie jest wystarczający. Bez cudzych wskazówek i instrukcji nie mają oni prawdozasad, nie są w stanie normalnie wykonywać swoich obowiązków ani rozwiązywać problemów i potrzebują podlewania, wskazówek i instrukcji, by dowiedzieć się, jak wykonywać pracę i radzić sobie z problemami – to są właśnie przejawy tego, iż nie mają duchowego zrozumienia. O ludziach posiadających przeciętny potencjał można powiedzieć, że zasadniczo mają duchowe zrozumienie, lecz poziom owego zrozumienia jest niewystarczający w porównaniu z poziomem ludzi o wysokim potencjale – oni rozumieją tylko połowę spraw. Czego mu brakuje? Otóż braki dotyczą stopnia, w jakim ludzie ci pojmują prawdozasady – nie są w stanie samodzielnie wykonać różnych elementów pracy. Jak zatem powinniśmy zabrać się do oceny ludzi o niskim potencjale, biorąc pod uwagę to, czy mają oni duchowe zrozumienie, czy też nie? Czy łatwo jest to ocenić? Czy ludzie o niskim potencjale mają duchowe zrozumienie? (Nie). To, że ludzie o niskim potencjale nie mają duchowego zrozumienia, można stwierdzić, po prostu obserwując to, co przejawiają, gdyż jedynie przestrzegają oni reguł. Ludzie pozbawieni potencjału tak naprawdę nie mają ludzkiego ducha, a nieposiadanie ludzkiego ducha oznacza, iż są pozbawieni duchowego zrozumienia tak samo jak zwierzęta. W odniesieniu do takich ludzi nie ma potrzeby oceniania, czy mają duchowe zrozumienie, czy też nie. Gdy osoba pozbawiona ducha postrzega jakieś sprawy albo ma do czynienia z różnego rodzaju ludźmi, nie potrafi ich ocenić i nie ma żadnych opinii na temat tego, co pozytywne, czy tego, co negatywne. Dokonuje ona jedynie pewnych kalkulacji mających na celu ochronę własnych interesów i uniknięcie strat. Kiedy wyrażasz swój pogląd, taki człowiek, jeżeli cię zna i wie, że masz wysoki potencjał i czyste pojmowanie oraz jesteś osobą pozytywną, to zgadza się z twoim punktem widzenia. Jednakże jeśli cię nie zna, pogardza tobą. Bez względu na to, jak słuszny jest twój punkt widzenia czy jak bardzo jest zgodny z prawdozasadami, taki człowiek go nie akceptuje. Nie wie, że jest on właściwy, nie wie, że jest to coś, co ludzie powinni zaakceptować, nie wie też, jak korzystny może być on dla niego i jak wiele pomocy może mu zapewnić – nie jest on tego wszystkiego świadomy. Natomiast kiedy jakaś negatywna osoba przedstawia negatywny punkt widzenia, to jeśli jest to ktoś dominujący, ktoś, o kim ludzie ci mają wysokie mniemanie i kogo poważają, wówczas akceptują ów negatywny punkt widzenia, nawet jeśli wiedzą, że gdy to zrobią, stanie im się krzywda. Jakiego pokroju są to osoby? (Pozbawione potencjału). Są to ludzie, którzy nie mają potencjału, co oznacza, że brakuje im zdolności rozeznawania się co do różnych rzeczy. Niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajdują, nie potrafią jej przeniknąć i nie znają żadnych zasad, których powinni się trzymać. Osoba tego pokroju może popełniać złe uczynki, gdy podąża za podłymi czy złymi ludźmi, a podążając za ludźmi dobrymi, może uczynić coś dobrego – nie posiada ona zdolności rozeznawania się co do różnych rzeczy. Dlatego twierdzę, że ktoś taki jest martwą osobą pozbawioną ducha. Ludzie o niskim potencjale po wielu latach życia wśród ludzi o potencjale wysokim czy u boku pozytywnych jednostek mogą pozostawać pod wpływem tego, co słyszą i widzą, i są w stanie nauczyć się pewnych dobrych rzeczy, przestrzegać pewnych właściwych przepisów i stosować się do pewnych pozytywnych stwierdzeń i sposobów działania czy też pozytywnych idei i poglądów. Jednakże martwi ludzie pozbawieni ducha nie są w stanie nawet nauczyć się, czy przestrzegać pewnych pozytywnych idei i poglądów, właściwych sposobów działania i reguł, dobrego toku myślenia czy też pewnych pozytywnych stylów życia i pozytywnej powszechnej wiedzy związanej z codziennym życiem. Kiedy zaczynają żyć w sposób niezależny, ich sytuacja życiowa – która jest sytuacją osoby nierozgarniętej – zostaje całkowicie obnażona. To właśnie są przejawy charakterystyczne dla martwych ludzi pozbawionych ducha.
Ludzie mający duchowe zrozumienie, posiadają co najmniej przeciętny potencjał. Jeżeli prawda jest w ich zasięgu i są oni w stanie ją zrozumieć, to są to osoby o wysokim potencjale. Ludzie pozbawieni duchowego zrozumienia z pewnością albo mają niski potencjał, albo nie mają go wcale – obu tym rodzajom ludzi zdecydowanie brakuje duchowego zrozumienia. Jedynie o ludziach mających wysoki potencjał można powiedzieć, że mają pełne duchowe zrozumienie, podczas gdy ludzie o przeciętnym potencjale mają przeciętny poziom duchowego zrozumienia. Oznacza to, że jest wiele spraw, w związku z którymi ich potencjał jest niewystarczający, i nie są oni w stanie osiągnąć duchowego zrozumienia. Jedynie w zwykłych sprawach mogą takie zrozumienie osiągnąć i samodzielnie sobie poradzić. Nie potrafią sobie poradzić ze sprawami złożonymi ani z wieloaspektową pracą, gdyż związane z nimi prawdozasady są poza ich zasięgiem i zrozumieniem. Stąd też poziom ich duchowego zrozumienia jest dość przeciętny. Cechą charakterystyczną ludzi o niskim potencjale jest to, że prawdozasady są poza ich zasięgiem i że trzymają się oni jedynie reguł, ponieważ nie są w stanie zrozumieć prawdozasad, a wręcz nie pojmują, na czym polega sama koncepcja prawdozasad, i sądzą, że prawdozasady to tylko reguły. Jest zatem jasne jak słońce, że ludzie tego pokroju nie mają duchowego zrozumienia. Główną cechą ich braku duchowego zrozumienia jest to, że myśli i poglądy, które ujawniają w swoim zrozumieniu różnych ludzi, wydarzeń i spraw, są zniekształcone. Jak należy rozumieć słowo „zniekształcone”? Oznacza ono całkowite oderwanie od toku myślenia zwykłego człowieczeństwa i od trajektorii potrzeb zwykłego człowieczeństwa – tym jest zniekształcenie. Kiedy słuchasz logiki myślenia zawartej w wypowiedziach tych ludzi, wydaje ci się ona dziwaczna i za każdym razem, gdy słyszysz, jak wyrażają oni jakiś swój pogląd lub o czymś mówią, jesteś zdumiony. Co to znaczy „zdumiony”? Oznacza to, że gdy słyszysz, jak owi ludzie coś mówią, uważasz to za nieprawdopodobne i myślisz sobie: „Jak mogli wpaść na taki pomysł? Dlaczego jest to tak odmienne od tego, co myślą normalni ludzie? Ten pomysł jest taki dziwny – dlaczego wydaje mi się jakby absurdalny?”. W głębi serca uważasz, że jest to wyjątkowo niezręczne i absurdalne. Ludzie, których słowa stale wprawiają innych w zdumienie, są szczególnie skłonni do dokonywania takich zniekształceń. Przykładowo, pytasz kogoś takiego: „Jadłeś coś?”, a on odpowiada, że jest dzisiaj dość zimno. Czy między tymi dwiema rzeczami istnieje jakikolwiek związek? (Nie). Pytasz: „Dlaczego jesteś dziś tak lekko ubrany?”. On zaś odpowiada: „Wypiłem dzisiaj filiżankę herbaty imbirowej”. Czy jego odpowiedź ma jakikolwiek związek z twoim pytaniem? Czy jest w niej zawarte normalne myślenie i czy jest w niej logika? (Nie). Jak powinien odpowiedzieć ktoś, kto myśli normalnie i logicznie? Taki ktoś mógłby powiedzieć: „Jestem lekko ubrany, ponieważ w środku jest gorąco, a dodatkowo na zewnątrz jest bardzo słonecznie i temperatura jest dość wysoka”. Ktoś taki może też powiedzieć: „Jestem tak lekko ubrany, bo dopiero co skończyłem ćwiczyć i zrobiło mi się gorąco”. Lecz jeśli ktoś pyta: „Dlaczego jesteś tak lekko ubrany?”, a osoba ta odpowiada, że ma dziś na sobie buty wyściełane polarem, to odpowiedź ta nie ma nic wspólnego z pytaniem. Jej tok myślenia i logika, którą kieruje się w swoim myśleniu, nie są zgodne z myśleniem i logiką charakterystyczną dla zwykłego człowieczeństwa. Jest to bardzo dziwna koncepcja i bardzo dziwny tok myślenia, na który nie wpadłaby żadna osoba myśląca w sposób właściwy zwykłemu człowieczeństwu. Toteż po wysłuchaniu odpowiedzi takich ludzi czujesz, że są one dziwne. Chcesz z nimi porozmawiać, ale nie jesteś w stanie się z nimi dogadać – stale udzielają nieadekwatnych odpowiedzi, co uniemożliwia kontynuowanie rozmowy. Przykładowo, pewna kobieta uczyła się szyć ubrania i zapytałem ją: „Jak idą twoje postępy w nauce szycia ubrań? Potrafisz uszyć wywatowane ubrania?”. Jaka odpowiedź byłaby zgodna z normalnym myśleniem i logiką? („Potrafię” albo „Nie potrafię”). Taka odpowiedź odzwierciedlałaby normalne myślenie i logikę. Kobieta mogłaby też odpowiedzieć: „Czasem idzie mi nieco lepiej i mój nauczyciel mówi, że jest w porządku, że niemal można to zaakceptować. Gdy jednak przychodzi do bardziej złożonych części, moja praca jest niedostateczna i trzeba wykonać ją na nowo”. Czy są to odpowiedzi kogoś, kto myśli normalnie i logicznie? (Tak). Jak odpowiedziała ta pozbawiona normalnego myślenia i logiki osoba? Zapytałem ją: „Czy potrafisz teraz uszyć wywatowaną odzież tego typu?”. Odpowiedziała: „Uczyłam się szyć tego typu ubrania, kiedy pierwszy raz tu trafiłam”. Zapytałem: „Więc czy teraz potrafisz je uszyć?”. Ona zaś ponownie odpowiedziała: „Uczyłam się szyć tego typu ubrania, kiedy pierwszy raz tu trafiłam”. Pomyślałem sobie: „Nie rozumiem. Uczyłaś się szyć tego typu ubrania, kiedy po raz pierwszy tu przyjechałaś, ale czy teraz potrafisz to zrobić? Dlaczego nie mogę tego zrozumieć?”. Usłyszawszy jej odpowiedź, uznałem, że jest dziwna. Pytałem, czy potrafi szyć tego typu ubrania, a ona odpowiedziała, że uczyła się tego, gdy po raz pierwszy tu przyjechała. Nie rozumiałem, jak zdołała przejść do tego tematu – co to miało wspólnego z tym, czy to potrafi, czy nie? Pomyślałem sobie: „Po prostu nie nadążam za taką zmianą tematu”. Nawet wtedy, gdy zapytałem dwa albo trzy razy z rzędu „Czy więc teraz jesteś w stanie to uszyć”, wciąż odpowiadała: „Kiedy po raz pierwszy tu trafiłam, uczyłam się, jak to robić, i mój nauczyciel udzielał mi wskazówek – głównie nad tym pracuję”. Nadal nie otrzymałem odpowiedzi, której oczekiwałem, i do dziś nie wiem, czy ta kobieta potrafi uszyć coś takiego, czy nie. Przeanalizuj logikę stojącą za słowami tej kobiety oraz to, dlaczego mówiła w taki sposób. (Jej odpowiedź była w pewnym sensie niezwiązana z pytaniem. Ludzie, którzy to usłyszą, spróbują odgadnąć znaczenie, jakie chciała przekazać, ale nadal nie będą wiedzieli, czy naprawdę potrafi ona uszyć coś takiego, czy nie). Czy chciała, bym się tego dowiedział, czy nie? Czy chciała mi udzielić dokładnej odpowiedzi? Dawała ona tutaj wskazówkę: „Powiedziałam ci już, że kiedy po raz pierwszy tu przyjechałam, uczyłam się głównie tego, a teraz minął tydzień, więc oczywiście, że potrafię coś takiego uszyć. Czyż nie powinieneś zrozumieć, o co mi chodzi? Jak możesz tego nie rozumieć?”. Jesteście w stanie to wywnioskować z jej odpowiedzi? (Nie). Gdyby jej odpowiedź pozwoliła ci uzyskać dokładną informację i dowiedzieć się, czy jest ona w stanie coś takiego uszyć, czy też nie, to odpowiedź ta byłaby logiczna. Tymczasem odpowiedź jest niejasna i nie dowiadujesz się dzięki niej, czy kobieta potrafi, czy nie potrafi tego zrobić. Czyż ludzie, którzy stale mówią w ten sposób, nie są bardzo nierozgarnięci? Jeżeli celowo tak odpowiadają, to jest to kwestia ich charakteru. Jeśli nie robią tego celowo, a ich odpowiedź nie jest w żaden sposób związana z informacją, którą próbujesz uzyskać, to problem leży w ich myśleniu i logice. Czy występowanie problemu z myśleniem i logiką nie oznacza, że takie osoby mają niski potencjał? Czyż nie są skłonne do dokonywania zniekształceń? (Są). Jest to przejaw skłonności do dokonywania zniekształceń. Osoba ta pomyślała: „Mówię ci, że uczyłam się tego, gdy po raz pierwszy tu trafiłam, więc ewidentnie wynika z tego, że to potrafię”. Odpowiedź, jaką chciała przekazać, brzmi: „Potrafię to zrobić”. Jednakże ludzie myślący normalnie, usłyszawszy coś takiego, nie uzyskują precyzyjnej odpowiedzi. Zatem odpowiedź kobiety: „Uczyłam się tego, kiedy po raz pierwszy tu przyjechałam” nie miała logicznego związku z jej chęcią przekazania, iż potrafi to zrobić. Czy zatem jej odpowiedź nie składała się ze źle dobranych słów? (Zgadza się). Wypowiadanie źle dobranych słów przy jednoczesnym przekonaniu, że jest się zdolnym do dobrej komunikacji i że już odpowiedziało się na pytanie – czyż to nie odzwierciedla niskiego potencjału? (Zgadza się). Jest to jeden z przejawów niskiego potencjału. Myślenie i logika takiej osoby nie są typowe dla zwykłego człowieczeństwa. Bez względu na to, jak zadasz pytanie, kobieta ta nie da rady pojąć sedna problemu ani tego, dlaczego wciąż pytasz o to samo. Gdy zadasz jej pytanie po raz trzeci, znów udzieli tej samej odpowiedzi, a wręcz zniecierpliwi się, myśląc: „Dlaczego wciąż mnie o to pytasz? Już ci odpowiedziałam, a ty nadal nie rozumiesz i wciąż dopytujesz!”. Nawet gdy zada się jej to samo pytanie trzykrotnie, nie przyjdzie jej do głowy, że udzielona przez nią odpowiedź jest niejasna i nie jest tym, czego oczekuje rozmówca, że powinna inaczej ją sformułować i wyraźnie określić, czy jest, czy nie jest w stanie uszyć takiego ubrania, a nie zmuszać rozmówcę, by zgadywał. Kobieta ta nie potrafi zdać sobie sprawy z tego, jak jej słowa oddziałują na innych i jak inne osoby reagują, gdy je słyszą – nie jest w stanie uświadomić sobie żadnej z tych rzeczy. To pokazuje, że nie ma ona potencjału. Niezależnie od tego, ile razy ją o to zapytasz, udzieli tej samej odpowiedzi, sądząc wręcz, że to, co mówi, jest szczere i pozbawione fałszu, i myśląc: „Bez względu na to, jak wiele razy mnie o to pytałeś, udzielałam tej samej odpowiedzi – praktykuję bycie osobą szczerą i mówię to, co myślę”. Czyż nie odzwierciedla to niskiego potencjału? (Zgadza się). Zawsze, gdy pytasz o Kowalskiego, osoba tego pokroju mówi o Nowaku, a gdy pytasz o Nowaka, mówi o Kowalskim. Ludzie, którzy nie potrafią normalnie myśleć, myślą w sposób poplątany; ich sposób myślenia jest bezładny. To główny przejaw niskiego potencjału. Podsumowując, takie są przejawy charakterystyczne dla ludzi o różnym potencjale. Nie ma znaczenia, czy oceniasz potencjał tych osób na podstawie ich zdolności, czy braku zdolności rozumienia i stosowania prawdozasad, czy też na podstawie tego, czy mają duchowe zrozumienie lub go nie mają – wszystko to są przejawy. Czy mimo tego, że mówiliśmy dość ogólnie, jesteście w stanie w prosty sposób odnieść Moje słowa do prawdziwego życia? (Jesteśmy). Czy więc nie podsumowaliśmy mniej więcej tematu potencjału? (Zgadza się). To zamyka naszą dyskusję o potencjale.
Powiedzcie Mi, czy to, w jakim stopniu ludzie opierają się Bogu i buntują przeciwko Niemu, ma cokolwiek wspólnego z tym, że ich potencjał jest wysoki lub niski? Czy ludzie opierają się Bogu i buntują przeciwko Niemu z powodu swojego niskiego potencjału? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym pytaniem? Czy jest to pytanie, które warto rozważyć? (Tak). Niektórzy ludzie mówią tak: „Jako że mamy niski potencjał, jako że potencjał dany nam przez Boga nie jest duży, opieramy się Bogu i buntujemy przeciwko Niemu”. Czy to stwierdzenie jest słuszne? (Nie). Odnosząc się do naszego poprzedniego omówienia różnic pomiędzy wrodzonymi uwarunkowaniami, człowieczeństwem i skażonymi skłonnościami – do której kategorii zalicza się potencjał? (Do wrodzonych uwarunkowań). Potencjał zalicza się do wrodzonych uwarunkowań. Wiesz zatem, czy rozmaite aspekty wrodzonych uwarunkowań są związane z człowieczeństwem i skażonymi skłonnościami ludzi? Zacznijmy od potencjału – czy określa on stopień, w jakim dana osoba buntuje się przeciwko Bogu i Mu się opiera? (Nie). Dlaczego twierdzimy, że potencjał tego nie określa? Wiąże się to z powodem, dla którego ludzie opierają się Bogu i buntują przeciwko Niemu. Czy czynią to z uwagi na niski potencjał? (Nie, dzieje się tak dlatego, że mamy skażone skłonności). Zgadza się – to odpowiada rzeczywistości. Twój opór wobec Boga i bunt przeciwko Niemu oraz niezdolność do podporządkowania się prawdzie nie wynikają z niskiego potencjału, lecz z tego, że masz skażone skłonności. Nie możesz zatem narzekać, że Bóg dał ci niski potencjał, tylko z tego powodu, że jesteś zdolny Mu się opierać. Potencjał, czy też jakikolwiek inny aspekt twoich wrodzonych uwarunkowań to z natury są warunki, które sam w sobie posiadasz; są to nieodłączne, wrodzone uwarunkowania, które posiadasz jako istota stworzona. Niezależnie od tego, o który aspekt wrodzonych uwarunkowań chodzi, żaden z nich nie prowadzi do opierania się Bogu i nie ma związku ze skażonymi skłonnościami. Przykładowo, bycie wysokim nie oznacza, że ma się mniej skażonych skłonności. Bycie pięknym czy posiadanie jasnej karnacji nie znaczy, że nie ma się skażonych skłonności. To, że ktoś urodził się przedstawicielem rasy, którą ludzie szanują i podziwiają, nie oznacza, że nie ma on skażonych skłonności. Innymi słowy: bez względu na to, jakie wrodzone uwarunkowania Bóg dał danej osobie, i niezależnie od tego, jakie owe uwarunkowania są, nie mają one żadnego związku z jej skażonymi skłonnościami. Na przykład sam wygląd człowieka nie prowadzi do opierania się Bogu. Jednakże przez to, że człowiek ma skażone skłonności, będąc atrakcyjny, może myśleć: „Jestem piękny, więc powinienem posiadać status i być szanowany”. To są właśnie przejawy skażonych skłonności. Niektórzy ludzie wykorzystują swój atrakcyjny wygląd, by uwypuklić swoje mocne strony, wypowiadając w ten sposób wiele błędnych stwierdzeń i podejmując wiele niewłaściwych działań. Wszystkie te stwierdzenia i działania są wynikiem ich skażonych skłonności, a nie wrodzonych uwarunkowań. Bez względu na to, czy masz wysoki czy niski potencjał, sam ten potencjał nie prowadzi do opierania się Bogu. Jeżeli masz wysoki potencjał, ale nie rozumiesz czy nie przyjmujesz prawdy, i tak będziesz opierać się Bogu i buntować się przeciwko Niemu, gdyż masz skażone skłonności. Jeżeli masz niski potencjał, ale jesteś w stanie przyjąć prawdę, a kiedy zrozumiesz, co Bóg nakazuje ci robić, a czego ci zabrania, i będziesz potrafił tego przestrzegać i w swoim postępowaniu nie będziesz kierował się skażonymi skłonnościami, to nie zbuntujesz się przeciwko Bogu, nie będziesz nieuczciwy i opieszały, nie będziesz niedbały, nieustępliwy czy samowolny i lekkomyślny. Niezależnie od tego, czy masz niski potencjał, czy też nie, dopóki posiadasz skażone skłonności, dopóty, nawet jeżeli jesteś w stanie zrozumieć słowa Boże, nadal będziesz buntować się przeciwko Bogu i stawiać Mu opór. Jako że skażone skłonności są twoim życiem, w naturalny sposób wyrobisz sobie rozmaite szatańskie myśli i poglądy oraz szatańskie filozofie funkcjonowania w świecie, a także szatańskie poglądy, które leżą u podstaw tego, jak postrzegasz ludzi i sprawy; będziesz się również popisywać, bronić i nieustannie dążyć do tego, by się wyróżniać i górować nad innymi ludźmi, a nawet kontrolować ich i nimi rządzić. Wszystkie te przejawy wynikają z szatańskiej natury ludzi. Jeżeli robisz różne rzeczy, kierując się swoją szatańską naturą i swoim szatańskim życiem, to niezależnie od tego, czy masz wysoki, czy niski potencjał, będziesz opierać się Bogu. Sam potencjał nie prowadzi do opierania się Bogu. Masz niski potencjał, ale czy potrafisz postępować zgodnie ze słowami Bożymi, jeśli tylko je rozumiesz? Jeżeli nie masz skażonych skłonności lub nie kierujesz się nimi w życiu, to zdecydowanie możesz to osiągnąć. Weźmy na przykład posiadanie jakiejś szczególnej mocnej strony. Ludzie często myślą: „Skoro mam taki atut, to jestem lepszy od innych; powinienem posiadać status w domu Bożym, powinienem być przywódcą lub filarem domu Bożego”. Myśli te nie biorą się z posiadania jakiejś mocnej strony, lecz są wynikiem skażonych skłonności. Jako że skażone skłonności stanowią życie ludzi, wszystko to, co przejawiają, urzeczywistniają i wykazują, jak również ich perspektywy, postawy i zasady w postrzeganiu rozmaitych ludzi, wydarzeń i spraw, to efekt tego, że ich życiem są skażone skłonności. Rzeczy te nie są spowodowane żadnymi wrodzonymi uwarunkowaniami, którymi Bóg obdarzył ludzi. Rozumiecie? (Tak). Co mam na myśli, omawiając te słowa? Celem tego omówienia jest umożliwienie wam lepszego zrozumienia i rozpoznania waszej rzeczywistej sytuacji, a także określenia, jaki jest wasz potencjał – nie bądź człowiekiem pozbawionym rozumu i nie wdawaj się w bezsensowne spory na temat tego, czy posiadasz przeciętny, czy niski potencjał, nie przedstawiaj też bezsensownych usprawiedliwień mających pokazać, że twój potencjał wcale nie jest niski. Takie działania nie są nic warte. To omówienie ma na celu umożliwienie ci dokładnego zrozumienia twojego potencjału oraz różnych twoich zdolności, a następnie znalezienia właściwego miejsca i postępowania stosownie do niego. Pomoże ci to bardziej w byciu odpowiednią istotą stworzoną, w zajmowaniu właściwego miejsca jako istota stworzona i w wypełnianiu obowiązków istoty stworzonej. Oczywiście w pewnym stopniu pomoże ci to również odrzucić skażone skłonności. Bez względu na to, jaki jest poziom twojego potencjału czy różnych twoich zdolności, rzeczy te nie determinują stopnia, w jakim opierasz się Bogu i buntujesz przeciwko Niemu. Innymi słowy, twoje skażone skłonności nie zależą od klasy twojego potencjału, a tym bardziej od tego, jakie są twoje wrodzone uwarunkowania. Skażone skłonności ludzi powstają w ich wrodzonym, wewnętrznym ciele. Po tym, jak ludzie zostali zdeprawowani przez szatana, ich skażone skłonności stały się ich wewnętrznym życiem. Kiedy jeszcze nie odrzuciłeś swoich skażonych skłonności, czerpiesz korzyści z własnych wrodzonych uwarunkowań, by mówić i działać, kierując się owym szatańskim życiem. Oznacza to, że zanim odrzucisz swoje skażone skłonności, czerpiesz korzyści z rozmaitych wrodzonych uwarunkowań, które dał ci Bóg, służy to bowiem osiągnięciu twoich indywidualnych celów. Możemy więc powiedzieć tak: jeżeli nie odrzucasz swoich skażonych skłonności, to wykorzystujesz lub depczesz rozmaite wrodzone uwarunkowania, którymi obdarzył cię Bóg; jeżeli jesteś w procesie dążenia do prawdy i praktykowania prawdy w celu odrzucenia swoich skażonych skłonności, to czerpiesz korzyści z rozmaitych wrodzonych uwarunkowań, którymi obdarzył cię Bóg, we właściwy i skuteczny sposób; kiedy przechodzisz przemianę od życia, które stanowią skażone skłonności, do życia, które stanowi prawda, wykorzystujesz wrodzone uwarunkowania, które dał ci Bóg, we właściwy i prawidłowy sposób – innymi słowy, w sposób bardziej sensowny. Czy teraz to rozumiesz? Wrodzone uwarunkowania same w sobie nie są podstawową przyczyną oporu ludzkości wobec Boga. Główną przyczyną tego oporu i buntu ludzkości przeciwko Bogu są natomiast szatańskie skażone skłonności i życie zaszczepione w ludziach przez szatana. Czy tak nie jest? (Tak właśnie jest). Czy ta kwestia jest teraz dla was zasadniczo jasna? (Tak).
Zanim omówiliśmy temat dotyczący potencjału, rozmawialiśmy o pewnych przejawach występujących w trzech aspektach: wrodzonych uwarunkowaniach, człowieczeństwie i skażonych skłonnościach. Jakie przejawy omówiliśmy ostatnim razem? (Ostatnio omówiliśmy następujące przejawy: staranność w wykonywaniu różnych czynności, działanie w ustrukturowany sposób, robienie różnych rzeczy tak, że wszystko dobrze się zaczyna, ale źle kończy, zachowanie ostrożności podczas robienia różnych rzeczy, a także puszenie się i przechwalanie; niedbałość, zamiłowanie do popisywania się, lekceważenie biednych i faworyzowanie bogatych, wkradanie się w łaski ludzi trzymających władzę, posiadanie wyjątkowo dobrej pamięci itd.). Nie będziemy już dłużej rozmawiać o tych kwestiach. Będziemy kontynuować omawianie różnych przejawów wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Gdy te przejawy występują, musisz wiedzieć, do jakiego typu należą, musisz też umieć je rozróżnić i się w nich rozeznać – jedynie wtedy możesz podejść do nich w sposób właściwy. Jeżeli jakiś przejaw odnosi się do wrodzonych uwarunkowań, które są niezmienne, to nie musisz się nim przejmować. Jeżeli zalicza się on do pewnych wad lub ułomności człowieczeństwa, które można przezwyciężyć, skorygować lub zmienić, to powinieneś spróbować skorygować je lub zmienić. Jeżeli nie ma potrzeby ich przezwyciężania i nie wpływają one na wykonywanie przez ciebie obowiązków czy dążenie do prawdy, to nie trzeba przywiązywać do nich wagi. Jeśli dany przejaw nie jest problemem związanym z wrodzonymi uwarunkowaniami ani z człowieczeństwem, lecz wiąże się ze skażonymi skłonnościami, wówczas należy go zmienić. Jeżeli go nie przekształcasz czy nie zmieniasz, to przy formie życia zdominowanej przez skażone skłonności, które zapuszczają w tobie korzenie i tobą władają, to, co urzeczywistniasz i przejawiasz, to nie tylko drobne problemy, takie jak niemożność dogadania się z innymi czy bycie dla nich niemiłym i nieumiejętność podbudowania ich. To, co urzeczywistniasz i przejawiasz, urasta raczej do poziomu naruszania prawdy, pogwałcania prawdozasad, opierania się Bogu, odrzucania Go, antagonizmu wobec Niego, a wręcz można powiedzieć, do stania w opozycji względem Boga. Właśnie dlatego, że taka jest natura skażonych skłonności, gdy przejawy te się z nimi wiążą, musisz owe skażone skłonności poznać, a następnie poszukiwać prawdy, zrozumieć i pojąć zasady jej praktykowania oraz praktykować zgodnie z prawdozasadami, by owe skażone skłonności zastąpić, tak aby nie dominowały już one w twoim życiu i aby w ich miejsce to prawda stała się twoim życiem i zdominowała twój codzienny żywot oraz to, co urzeczywistniasz.
Będziemy dalej omawiać różne przejawy wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Ostatnim przejawem, który omówiliśmy, było posiadanie dobrej pamięci, prawda? (Tak). Zatem do jakiego aspektu zalicza się zapominalstwo? (Do wrodzonych uwarunkowań). To wrodzone uwarunkowanie, jak również wada człowieczeństwa – chodzi tylko o te dwa aspekty. Czy zapominalstwo to skażona skłonność? (Nie). Oczywiście, że nie. Niektórzy ludzie są zapominalscy, ponieważ z natury mają słabą pamięć, podczas gdy inni zaczynają zapominać na skutek starzenia się mózgu oraz tego, że pamięć pogarsza się wraz z wiekiem. Jeżeli zapominalstwo jest wrodzone, to należy do wrodzonych uwarunkowań; jeśli jest nabyte, to stanowi wadę człowieczeństwa. Bycie zapominalskim z natury jest rzecz jasna również uważane za wadę, prawda? (Tak).
Bycie biegłym w planowaniu, zanim cokolwiek się zrobi – do jakiego aspektu się to zalicza? (To zaleta człowieczeństwa). Jest to zaleta człowieczeństwa. Ludzie, którzy są biegli w planowaniu, zanim cokolwiek zrobią, planują wszystko z wyprzedzeniem, a następnie wykonują kolejne kroki, nie działając przy tym impulsywnie, lekkomyślnie czy pochopnie. Postępują w sposób zrównoważony, nie spiesząc się z robieniem różnych rzeczy dla kaprysu, ale zawczasu zastanawiają się, jak powinni się do nich zabrać, z kim je zrobić, jak postąpić w szczególnych okolicznościach, jakie dokumenty czy przedmioty należy zabrać, czy trzeba wziąć ze sobą jakieś niezbędne przedmioty codziennego użytku dostosowane do warunków itd. Tacy ludzie są w stanie uwzględnić wszystkie te kwestie. Zanim cokolwiek zrobią, dokładnie się przygotowują; biorą pod uwagę więcej czynników i przemyśliwują wszystko bardziej skrupulatnie od innych. Z wyprzedzeniem ocenią różnicę pomiędzy sprzyjającymi i niesprzyjającymi warunkami, a także rozróżnią między najlepszym scenariuszem a najgorszymi możliwymi konsekwencjami. Dokonają rozsądnych ustaleń, aby osiągnąć najlepsze rezultaty. Jako że są biegli w planowaniu i dokonywaniu rozsądnych ustaleń, zwykle zajmują się różnymi sprawami dokładniej niż inni. Nieoczekiwane sytuacje w załatwianych przez nich sprawach i opracowywanych planach podróży zdarzają się rzadziej, a wyniki ich pracy są zwykle lepsze niż u innych. Ludzie, którzy z nimi pracują, nie odczuwają niepokoju, a wręcz czują się spokojniejsi. Czy można zatem powiedzieć, że bycie biegłym w planowaniu należy, relatywnie rzecz biorąc, do zalet człowieczeństwa? (Tak). Tyle na temat bycia biegłym w planowaniu. W takim razie, czy bycie wyrachowanym jest dobre, czy nie? (Nie jest dobre. Stanowi wadę człowieczeństwa). Bycie biegłym w planowaniu to zaleta i mocna strona człowieczeństwa – jest to coś pozytywnego – natomiast bycie wyrachowanym to wada człowieczeństwa. Przykładowo: jeśli dwie osoby jedzą posiłek, który kosztuje w sumie dziesięć juanów, a podczas płacenia wyrachowana osoba daje pięć juanów i pięćdziesiąt centów, podczas gdy ta druga daje cztery juany i pięćdziesiąt centów, to wyrachowana osoba sądzi: „To nie w porządku – on zapłacił pięćdziesiąt centów mniej. Każdy powinien zapłacić pięć juanów, żeby było uczciwie i rozsądnie”. Osoby tego pokroju kalkulują nawet w przypadku tak niewielkich kwot. Jeśli czują, że na czymś straciły, odczuwają dyskomfort i nieustannie szukają okazji do odrobienia strat poprzez intrygi. Gdy nie są w stanie w ten sposób zrekompensować sobie strat, nie mogą dobrze jeść ani spać. Bycie wyrachowanym stanowi wadę człowieczeństwa. Jeżeli staje się ona poważna i ludzie ci kalkulują nawet w istotnych sprawach, stale usiłując wyciągać od innych korzyści lub się nimi posłużyć, czy też często uciekają się do intryg w imię swoich kalkulacji, to nie jest to już tylko wada człowieczeństwa, lecz wiąże się to ze skażonym usposobieniem. Jeśli czyjeś wyrachowanie nie wpływa na innych ani nie szkodzi ich interesom i przejawia się jedynie w błahych sprawach związanych z codziennym życiem, ostatecznie prowadząc do częstych niepowodzeń czy słabych wyników przy załatwianiu różnych spraw, to jest to wada człowieczeństwa.
Jakiego rodzaju problem stanowi bycie skąpym? (To wada człowieczeństwa). Jakie przejawy składają się na bycie skąpym? Na przykład jeśli skąpa osoba zamierza pojechać dokądś samochodem, a ktoś mówi: „Czy możesz mnie podwieźć? Tak się składa, że to po drodze. To zajmie tylko pięć minut i mogę dać ci pieniądze za benzynę”, obawia się ona, że człowiek ten może wcale nie zapłacić za podwiezienie, i znajduje jakiś pretekst, by mu odmówić – to właśnie jest skąpstwo. Są też tacy, którzy, gdy ktoś prosi ich o pożyczenie jakiejś rzeczy, a oni nie chcą jej pożyczyć, mówią: „Właśnie tego używam. Nie mogę ci tego pożyczyć. Poproś kogoś innego”. Takie osoby są wyjątkowo chciwe i wredne; nie nawiązują normalnych interakcji międzyludzkich i bardzo się boją, że zostaną wykorzystane przez innych, a jednocześnie same stale mają nadzieję, że to one posłużą się innymi. Nazywamy to byciem skąpym. Są też tacy, którzy, gdy prosisz o pożyczenie dziesięciu juanów na posiłek i jakieś inne drobiazgi, myślą w ten sposób: „Pożyczę ci tylko pięć juanów na posiłek i ani centa więcej!”. Gdy cię spotkają nazajutrz, zapytają nawet: „Jak smakował posiłek? Wydałeś całe pięć juanów?”. Ich słowa to subtelna aluzja: „Czym prędzej oddaj mi pieniądze! Nadal jesteś mi winien pieniądze za jedzenie. Jeżeli mi ich nie oddasz, będziesz musiał zafundować mi posiłek!”. Ludzie tego pokroju są niezwykle małostkowi w swoim postępowaniu i biegli w kalkulowaniu. Są wyrachowani nie tylko, jeśli chodzi o rzeczy materialne, lecz szczególnie, jeśli chodzi o interakcje międzyludzkie. Bez względu na to, co ktoś do nich mówi, zawsze czegoś się w tym doszukują i zastanawiają się nad ukrytym znaczeniem. Jeśli słowa te są dla nich krzywdzące lub godzą w ich interesy, natychmiast podejmują działania odwetowe. Starają się czerpać korzyści nawet podczas rozmów i stanowczo nie godzą się na jakiekolwiek straty. To już nie jest zwykła małostkowość czy skąpstwo – to skażone usposobienie. Jeśli w grę wchodzi jedynie staranie, aby czerpać korzyści i unikać strat w codziennych kontaktach materialnych i finansowych, to jest to jedynie wada człowieczeństwa i nie urosła ona do poziomu skażonego usposobienia. Jeżeli jednak wiąże się ona z zasadami postępowania i działania danego człowieka, to wówczas nie jest już wadą człowieczeństwa, lecz urasta do poziomu skażonego usposobienia. Zatem do jakiej kategorii zalicza się hojność? (To zaleta człowieczeństwa). Można ją zaklasyfikować jako zaletę człowieczeństwa. We wzajemnych relacjach z innymi ludzie hojni nie przywiązują zbytniej wagi do zysków i strat. Gdy inni w niewielkim stopniu ich wykorzystują lub coś tam im zabiorą, albo gdy ktoś czasem nie zwróci im pożyczonych pieniędzy, tak naprawdę nie przeprowadzają w związku z tym kalkulacji. Są dość hojni i tolerancyjni wobec innych – to zaleta człowieczeństwa.
Jakiego rodzaju problemem jest małostkowość? (To wada człowieczeństwa). Jest to wada człowieczeństwa. Jakie są przejawy małostkowości? (Tendencja do przesadnego koncentrowania się na drobnych sprawach). Przykładowo, jeżeli podczas posiłku powiesz małostkowej osobie: „Masz naprawdę duży apetyt, jesz więcej niż większość ludzi”, osoba ta wpadnie w złość i zapyta, czy nazywasz ją żarłokiem. Pozwoliłeś sobie na uwagę, którą nieumyślnie ją zraniłeś czy zasmuciłeś, ona zaś wzięła ją sobie do serca i nie odpuści. Ktoś taki może złościć się na ciebie przez pół miesiąca i odmawiać rozmowy z tobą, a ty nie będziesz mieć pojęcia, co do tego doprowadziło. Tak naprawdę pozwoliłeś sobie tylko na swobodną uwagę, nie mając wcale zamiaru drwić z tej osoby, tymczasem ona niespodziewanie wyolbrzymia twój komentarz, sądząc, że została wyśmiana. Bierze sobie do serca nawet tak drobną sprawę i bez końca ją wyolbrzymia, rozdmuchując wszystko ponad miarę i w ogóle nie potrafiąc wybaczyć – to jest małostkowość. Jak małostkowa potrafi być taka osoba? Bywa uparta jak dziecko; nikt nie odważy się jej sprowokować. Podczas interakcji z kimś takim musisz zawsze zachowywać ostrożność, nie ośmielając się normalnie z nim rozmawiać, ponieważ jeśli to zrobisz, wszystko, co powiesz, może go obrazić lub zranić, a to pociągnie za sobą konsekwencje – następnym razem, gdy się spotkacie, osoba ta będzie miała nadąsaną minę, będzie unikała kontaktu wzrokowego, a nawet ciskała różnymi rzeczami. Jeżeli spróbujesz z nią porozmawiać, zignoruje cię. Ani przegadanie z nią sprawy, ani próby udobruchania jej nie przyniosą skutku. Gdy usiądziesz blisko, będzie cię unikać i ignorować. Niezależnie od wieku, ktoś taki nieustannie dostaje dziecięcych napadów złości i postępuje jak uparciuch – czyż to nie jest małostkowość? (Zgadza się). To wada człowieczeństwa. Z takimi ludźmi bardzo trudno się dogadać. Podczas gdy bracia i siostry rozmawiają ze sobą z otwartym sercem, zwracając sobie wzajemnie uwagę na swoje niedociągnięcia, ludziom tego pokroju nikt nie ośmiela się niczego wytknąć. Jeżeli jednak nie zostaną uwzględnieni w omówieniu, są niezadowoleni i zaczynają myśleć sobie tak: „Wy wszyscy rozmawiacie z otwartym sercem, pomagając sobie nawzajem, ale mnie nie traktujecie jak brata czy siostrę”. Niedobrze jest zupełnie nic im nie mówić – coś tam powiedzieć trzeba: „Jesteś wspaniały, ale czasem twój charakter nie jest najlepszy. My jednak również mamy swoje wady i często nie zwracamy uwagi na to, co mówimy”. Jeżeli nie sformułujesz tego w taki sposób i powiesz tej osobie tylko tyle, że ma zły charakter i jest małostkowa, to nie zadziała – wpadnie ona w złość. Wchodząc z nią w interakcję, musisz być wyjątkowo ostrożny i mówić z rozwagą. Jeżeli wypowiesz choć jedną niestosowną rzecz, będziesz musiał ponieść konsekwencje. Dlatego interakcja z takim człowiekiem jest wyjątkowo męcząca. Niewierzący mają na to określenie; mówią, że ludzie tego typu posiadają „szklane serca”, co oznacza, że szczególnie łatwo ich zranić. W okamgnieniu czują się skrzywdzeni, zaczynają płakać, odmawiają jedzenia, nie mogą spać i popadają w zniechęcenie. Mówią: „Wszyscy twierdzicie, że jestem do niczego. Nikt z was mnie nie lubi, nikt ze mną nie rozmawia, wszyscy mnie unikają i nie chcą ze mną przebywać”. Czyż to nie jest dziecinne? (Jest). Ktoś mówi: „Twoje serce jest takie kruche, jest jak szkło – pęka przy najmniejszym urazie. Kto ośmieliłby się ciebie obnażyć? Kto odważyłby się utrzymywać z tobą stosunki? Wszyscy się tego obawiają”. Twierdzenie, iż ludzie tego pokroju mają złe człowieczeństwo, nie byłoby obiektywne – oni naprawdę nie popełniają żadnych złych uczynków. Po prostu są wyjątkowo drażliwi: są uparci, humorzaści i mają temperament dziecka. Nie możesz stawać im na drodze ani ich prowokować. Jeśli jesteś wobec nich pobłażliwy, mówią, że nimi gardzisz i nie traktujesz ich poważnie; gdy podchodzisz do nich z całą powagą, mówią, że jesteś czepialski – cokolwiek byś nie zrobił, jest to złe. Jeśli chodzi o kontakty z ludźmi tego pokroju, to jeżeli twoje podejście jest odpowiednie i udaje ci się ich zadowolić, są oni w stanie dobrze wykonywać swoje obowiązki, nawet jeśli ich potencjał jest dość kiepski. Jeżeli jednak twoje podejście jest nieodpowiednie i czymś ich zdenerwujesz, popadają w zniechęcenie i musisz łamać sobie głowę i znaleźć sposób, by ich udobruchać. Małostkowi ludzie są nieznośni. Potrafią płakać całe wieki z byle powodu do tego stopnia, że aż mają przekrwione oczy. Gdy jakaś błaha sprawa nie pójdzie po ich myśli, potrafią godzinami się dąsać. Kiedy są w złym humorze, mogą nawet z pół miesiąca w ogóle nie zwracać uwagi na innych i do nikogo się nie odzywać. Ludzie tego pokroju mają zły charakter i są małostkowi, nadal jednak wykonują pracę, którą powinni wykonywać – po prostu robiąc to, są zezłoszczeni. Gdy tylko poprawi im się nastrój, znów są w stanie dobrze pracować. Ogólnie rzecz biorąc, ta wada oraz problem ich człowieczeństwa są poważne. Takie osoby mogą tworzyć napiętą atmosferę, przysparzać kłopotów i obciążać zarówno siebie, jak i innych. Ludzie tego pokroju nie mają w sobie wspaniałomyślności cechującej dorosłych ani też dojrzałej postawy w kwestii funkcjonowania w świecie. Są trochę jak dziesięciolatki: nie można o nich powiedzieć, że są rozsądni, gdyż tak naprawdę tacy nie są, ale nie można też powiedzieć, że są niedojrzali, ponieważ zawsze mówią jak dorośli. Jeżeli traktujesz ich jak dorosłych, istnieje możliwość, że wszystko, co powiesz, wywoła ich niezadowolenie i sprawi, że poczują się ograniczani, to zaś spowoduje, iż nagle wpadną we wściekłość, jak dzieci. Gdy zaś traktujesz ich jak dzieci, uważają, że nimi gardzisz. Krótko mówiąc, są bardzo anormalni. To wada człowieczeństwa. Jeżeli ktoś ma tego typu problem, to powinien się zmienić i starać się nauczyć być tolerancyjnym i pobłażliwym, nauczyć się podchodzić do problemów we właściwy sposób i z odpowiednią postawą oraz wchodzić w interakcje z innymi w racjonalny sposób właściwy zwykłym ludziom. Nawet jeżeli większość ludzi nie przyjmuje prawdy czy nie akceptuje właściwego sposobu robienia różnych rzeczy, nie powinno cię to ograniczać ani na ciebie wpływać, nie powinieneś też być przez to skrępowany ani uwiązany. Powinieneś nadal wytrwale robić wszystko we właściwy sposób. Nawet jeśli czujesz, że to trudne, nie poddawaj się – to również jest część procesu uczenia się. Twoje człowieczeństwo, twoja wnikliwość i inne aspekty będą stopniowo dojrzewały, a ty będziesz się rozwijać. Co jest oznaką rozwoju? Jest nią zdolność do harmonijnego dogadywania się z większością ludzi; umiejętność znoszenia tego, że ktoś mówi coś nieprzyjemnego, drwi lub rani cię słowami; rozumienia tego i właściwego podejścia do takich sytuacji. Jeżeli to, co mówią inni, brzmi nieprzyjemnie, ale odzwierciedla twoją rzeczywistą sytuację, powinieneś to zaakceptować i uznać. Jeśli ktoś nieumyślnie powie coś, co cię urazi, ty jednak widzisz, że to było niezamierzone, powinieneś postawić na praktykowanie tolerancji. Jeśli ktoś umyślnie bierze cię na celownik i mówi bardzo bolesne rzeczy, musisz się uspokoić, pomodlić do Boga i szukać odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego tak mnie atakują? Jaki mają zamiar? Czy są złymi ludźmi, czy też jest to przejaw skażonego usposobienia? Jeżeli są złymi ludźmi, to muszę wykazać się większym rozeznaniem i większą ostrożnością. Jeżeli to, co mówią, jest słuszne i zgodne z prawdą, zaakceptuję to, jeżeli zaś nie mają racji, to też nie ma potrzeby się z nimi kłócić. Jeśli przejawiają skażone usposobienie, to sprawdzę, czy są w stanie przyjąć prawdę. Jeśli tak, to ją z nimi omówię. Jeżeli zaś nie akceptują prawdy, mogę jedynie praktykować pobłażliwość”. Czy to nie rozwiązuje problemu? Tym sposobem, gdy wchodzisz w interakcje z wszelkiego typu ludźmi, mogą temu towarzyszyć wzajemna tolerancja i wzajemne wsparcie, jesteś też w stanie harmonijnie się z nimi dogadywać – to zawsze lepsze niż bycie człowiekiem małostkowym. Osoby małostkowe z jednej strony wywołują znaczny dyskomfort u innych, z drugiej zaś, nie pasują do żadnej grupy; wydają się bardzo odizolowane i nie na miejscu. Niektórzy życzliwi ludzie będą ci współczuć i wszyscy faktycznie będą chcieli ci pomóc, ponieważ wszyscy jesteście braćmi i siostrami, ale jeżeli stale się w ten sposób izolujesz i zostajesz sam, to czy nie sądzisz, że w oczach innych wydajesz się trudnym człowiekiem? (Zgadza się). Dlaczego jesteś kimś nie na miejscu? Dlatego, że masz tę wadę człowieczeństwa, toteż powinieneś pracować nad jej przezwyciężeniem i stopniowo się zmieniać, prawda? (Tak).
Posiadanie wybuchowego charakteru, bycie porywczym – do jakiego aspektu się to zalicza? (To wada człowieczeństwa). Posiadanie wybuchowego charakteru można również nazwać porywczością – czy zalicza się to do wad człowieczeństwa? (Nie). Jak należy to postrzegać? Człowiek o łagodnym charakterze ukrywa swoje złe zamiary za uśmiechem, zawsze wypowiada się w taktowny i przyjazny sposób, nigdy się z nikim nie kłóci i stale mówi to, co inni chcą usłyszeć – czy to jest dobre? (Nie). Jeśli ktoś mówi temu człowiekowi, że jest niezdarny, ten odpowiada: „Bycie niezdarny jest dobre; tacy ludzie nie sprawiają kłopotów”. Jeśli ktoś mówi mu, że jest łysy, ów odpowiada: „Bycie łysym to dobra rzecz; łysi ludzie są bystrzy”. Innymi słowy, bez względu na to, co o nim mówią lub jak traktują go inni ludzie, nigdy nie traci panowania nad sobą ani nie wpada w gniew – czy człowiek tego pokroju jest dobry? (Nie). Jeśli chodzi o to, jakich ludzi ktoś taki naprawdę lubi, jakie ma przemyślenia i poglądy na temat dobrych ludzi i dobrych rzeczy oraz złych ludzi i złych rzeczy, a także czy pochwala ludzi dobrych i nie znosi tych złych, czy może aprobuje tych ostatnich, a nie znosi tych pierwszych, to nie ma on w tych kwestiach wyraźnych poglądów ani stanowiska i niczego nie komentuje. Bez względu na to, z jaką sprawą się zetknie, za każdym razem zbywa ją z uśmiechem, jest wyjątkowo zgodny i pozbawiony temperamentu. Czy stanowi to zaletę człowieczeństwa? (Nie). Posiadanie łagodnego charakteru nie jest zaletą człowieczeństwa, czy więc temperament wybuchowy stanowi jego wadę? Czy to, że dana osoba ma łagodny bądź wybuchowy charakter, może decydować o jej człowieczeństwie? (Nie). Przykładowo: niektórzy ludzie widzą, że ktoś niedbale wykonuje swój obowiązek, i nie przejmują się tym; widzą, że ktoś zaburza pracę kościoła i nie są oburzeni, a wręcz mówią: „W porządku, poprawisz się – masz czas. Bóg ma wobec nas mozolne intencje; musimy odwdzięczyć się za Jego miłość i łaskę, nie możemy być niedbali. Następnym razem weź to pod uwagę”. Czy ci ludzie mają łagodny charakter? (Tak). Niektóre osoby, widząc, że ktoś nie chroni interesów domu Bożego, mówią: „Czy mógłbyś postarać się chronić interesy domu Bożego? Byłoby wspaniale, gdybyś liczył się z Bożymi intencjami. Musimy być dobrymi ludźmi – w przeciwnym razie nie będziemy mili Bogu. Przynajmniej jeśli chodzi o sposób, w jaki się zachowujemy, musimy chronić interesy domu Bożego – w przyszłości zwróć na to uwagę”. Czy widać w tym temperament? (Nie). Charakter tych ludzi jest całkiem łagodny, nieprawdaż? Niektóre osoby nigdy się nie złoszczą, cokolwiek by się nie działo. Widząc, że część ludzi, głosząc ewangelię, często raportuje fałszywe dane liczbowe, by oszukać Zwierzchnictwo i dom Boży, mówią: „Jeśli większość ludzi raportuje w ten sposób fałszywe liczby, to jest to strumień dzieła Ducha Świętego – musimy się temu podporządkować!”. Ktoś się temu sprzeciwia, mówiąc: „Podawanie fałszywych liczb jest kłamstwem i oszukiwaniem Boga; nie mogę tego robić”. Oni zaś odpowiadają: „A dlaczego nie? Inni podają fałszywe dane, informując jedynie o tym, co dobre, i przemilczając złe wiadomości. Dlaczego jesteś taki głupi?”. Cieszą się, gdy widzą osoby raportujące fałszywe liczby. Obserwując ludzi trzymających się zasad i odmawiających raportowania fałszywych danych liczbowych, wpadają w złość i wściekłość, uderzają pięścią w stół i mówią: „Dlaczego nie raportujesz fałszywych danych? Czy chcesz sprzeciwić się strumieniowi Ducha Świętego? Jeśli nie zgłosisz fałszywych liczb, to cię zwolnię! Usunę cię!”. Co myślisz o tym, że w taki sposób tracą nad sobą panowanie? (To coś złego). To jest wybuch nikczemnego gniewu. To, że tacy ludzie nie tracą panowania nad sobą wtedy, kiedy powinni, a samowolnie robią to wtedy, gdy nie powinni, nazywając to, co złe, sprawiedliwym, określając podawanie fałszywych danych liczbowych mianem strumienia Ducha Świętego i tak bardzo to wychwalając, a wręcz promując – czyż to nie jest wstrętne? (Zgadza się). Widząc, że ktoś odmawia raportowania fałszywych danych, uderzają pięścią w stół, złoszczą się na tę osobę i piorunują ją wzrokiem, chcąc ją zwolnić lub usunąć – to jest „grzmiąca furia”! Wielki czerwony smok przeprowadza „Operację Grom”; ów diabelski pokaz siły nazywa się „Operacją Grom”, i tym właśnie jest „grzmiąca furia” takich osób. Jeżeli odmówisz podania fałszywych danych liczbowych, a oni uderzą pięścią w stół i dadzą upust swojej grzmiącej furii, to czy w takiej sytuacji odważysz się trzymać zasad, raportując jedynie prawdziwe dane liczbowe i odmawiając podawania tych fałszywych? Czy odważylibyście się powstać i skrytykować ich oraz zdemaskować, mówiąc: „Zmuszasz ludzi do raportowania fałszywych danych – jesteś diabłem! Podążanie za antychrystami w raportowaniu fałszywych danych liczbowych nazywasz wręcz strumieniem Ducha Świętego. Czyż nie jest to bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu i przeciwko Bogu? Nie odróżniasz tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, i bluźnisz Duchowi Świętemu, a mimo to uważasz się za sprawiedliwego anioła. Nie pozwolisz nikomu sprzeciwić się twojemu żądaniu raportowania fałszywych danych liczbowych, a nawet tracisz panowanie nad sobą. Nie masz najmniejszego poczucia sprawiedliwości. Nie tylko nie demaskujesz i nie potępiasz tego, co złe, lecz także pozwalasz sobie na wybuchy złości skierowane wobec tych, którzy trzymają się prawdy i odmawiają podawania fałszywych danych liczbowych, wręcz wyładowując na nich swoją „grzmiącą furię”. Czyż nie jest to celowe zakłócanie pracy domu Bożego i przeszkadzanie w niej? Czyż nie jest to zachowanie tej samej natury, co czyny wielkiego czerwonego smoka?”. Przyglądając się więc ponownie temu, czy posiadanie wybuchowego charakteru naprawdę stanowi wadę człowieczeństwa, czy też jego zaletę, nie wolno tego uogólniać. Zależy to od tego, jakie sytuacje powodują, że człowiek traci panowanie nad sobą, a jakie nie, jak również od tego, dlaczego taki ktoś zwykle wpada w złość. Jest to zależne od tego, do czego dana osoba dąży, czy ma jakieś zasady odnoszące się do własnego postępowania i jaki dokładnie jest jej stosunek do prawdy, do Boga, do dzieła Bożego, do interesów domu Bożego i do pracy kościoła. Jeżeli, przez wzgląd na podtrzymywanie prawdozasad, ochronę interesów i pracy domu Bożego, w obliczu rozmaitych złych ludzi, wydarzeń i spraw stale ujawnia ona wybuchowy charakter, to stanowi to zaletę jej człowieczeństwa. Jeśli jednak ktoś taki nigdy nie wpada w gniew ani nie złości się w obliczu różnych złych rzeczy czy wobec tego, co opiera się Bogu, tak jakby nie miał z nimi nic wspólnego, to nie jest to wada jego człowieczeństwa, lecz człowieczeństwo miernej wartości, brak poczucia sprawiedliwości, co rzecz jasna należy do kategorii skażonych skłonności. Jak zatem należy postrzegać charakter? Osoba posiadająca łagodny charakter to niekoniecznie taka, której człowieczeństwo jest dobre, a osoba posiadająca wybuchowy charakter to niekoniecznie taka, której człowieczeństwo jest marne – wszystko zależy od tego, wobec czego jej wybuchowy charakter jest skierowany. Jeżeli jest on wymierzony w rzeczy, które są złe, mroczne i niezgodne z prawdą – w coś, co narusza zasady domu Bożego, szkodzi jego interesom oraz zakłóca pracę kościoła i w niej przeszkadza – i jeżeli taka osoba często wpada w gniew i traci panowanie nad sobą z powodu niepokoju, wzburzenia i zamartwiania się tymi rzeczami, to nie jest to marne człowieczeństwo. To liczenie się z intencjami Boga, to zaleta człowieczeństwa. I odwrotnie: jeśli w obliczu owych negatywnych rzeczy taki człowiek nie przejawia wybuchowego charakteru, nie występuje, by chronić interesy domu Bożego czy Boże świadectwo, nie trzyma się prawdozasad i nie wychodzi przed szereg, by takie rzeczy powstrzymać lub ograniczyć, a zamiast tego pozwala, by owe zakłócenia i niepokoje rosły i rozprzestrzeniały się w niekontrolowany sposób, to choć może się wydawać, że tacy ludzie mają bardzo dobry charakter, w rzeczywistości ich charakter jest wyjątkowo marny. Czy tak nie jest? (Zgadza się). Jak należy postrzegać kwestię posiadania wybuchowego charakteru? To zależy od tego, na jakie sprawy dana osoba reaguje wybuchowo; powinieneś przyjrzeć się temu, jaki jest jej charakter, do czego ona dąży i jaką ścieżką kroczy oraz jaka jest jej postawa wobec prawdy, Boga, a także dzieła i interesów domu Bożego. Czy ten sposób postrzegania jest poprawny? (Tak). Jeżeli ktoś nie ma poczucia sprawiedliwości, ale jest wybuchowy, łatwo wpada w gniew i jest bardzo porywczy w codziennych kontaktach z ludźmi, często przepełnia go gniew, sprzecza się i wadzi z innymi o błahostki, a wręcz używa wulgarnego języka, to nie jest to wada człowieczeństwa, lecz skrajnie marny charakter. Patrząc na to w kategoriach skażonych skłonności, usposobienie tej osoby jest bezwzględne i nikt nie odważy się jej sprowokować. Ktoś taki nie traci panowania nad sobą przez wzgląd na ochronę słusznych spraw czy tego, co pozytywne, na utrzymywanie w mocy prawdozasad czy ochronę interesów i dzieła domu Bożego, lecz raczej z myślą o ochronie wszelkiego rodzaju własnych interesów, swojej reputacji, statusu, próżności, dóbr materialnych, pieniędzy itd. Wybuchowość takiej osoby można sklasyfikować jako wyjątkowo marny charakter. Wybuchowy charakter musi być postrzegany przez pryzmat danej sytuacji i przy wzięciu pod uwagę tego, wobec czego jest on skierowany i jakie intencje za nim stoją. Jeśli w celu zabezpieczenia własnych interesów lub ochrony swojej reputacji i swojego statusu człowiek może naprawdę stracić nad sobą panowanie i rozpętać piekło z powodu jakiejś jednej uwagi, to jego charakter jest wyjątkowo marny. Jeśli na ogół taki człowiek jest dość wielkoduszny, gdy chodzi o sprawy związane z jego osobistymi interesami – na przykład, kiedy ludzie od czasu do czasu czynią pewne uwagi, które są skierowane przeciwko niemu i odrobinę godzą w jego dumę lub nieco go wykorzystują, on zwykle to ignoruje i nie traci panowania nad sobą – jeśli nie przywiązuje zbyt dużej wagi do drobiazgów i potrafi być uprzejmy w kontaktach z innymi, a mimo to traci panowanie nad sobą, widząc, że ktoś zakłóca pracę kościoła, przeszkadza w niej i wyrządza szkodę interesom domu Bożego, to nie stanowi to złego charakteru. To raczej poczucie sprawiedliwości, które powinno zawierać się w człowieczeństwie; to zaleta człowieczeństwa.
Skłonność do dąsania się – do jakiego rodzaju problemu się ona zalicza? (To wada człowieczeństwa). Jest to wada człowieczeństwa. Jakiego pokroju ludzie są skłonni do dąsania się? (Ludzie małostkowi). Ludzie małostkowi, drażliwi i dzieci – wszyscy oni są skłonni do dąsów. Natrafiwszy na jakiś drobny problem, w mgnieniu oka wpadają w złość, nie chcą z tobą rozmawiać ani cię widzieć i nie odbierają telefonu, gdy dzwonisz. Nieumyślnie mówisz coś, co ich rani, oni zaś zaczynają się dąsać, przez długi czas cię ignorują i nawet gdy ich o to pytasz, nic nie mówią. Pytasz kogoś takiego: „Co się dzieje? Jeśli jest jakiś problem, to go rozwiążmy. Jeśli jestem ci coś winien, zrekompensuję ci to. Jeśli powiedziałem coś, co cię zraniło, przepraszam, mogę zrobić wszystko, co zechcesz”. Osoba ta jednak wciąż milczy, dąsając się. Czyż tacy ludzie nie są uciążliwi? (Są). To jest anormalne człowieczeństwo. Wszystkie problemy związane z człowieczeństwem, które nie urastają do poziomu kwestii dotyczących charakteru, należą do wad człowieczeństwa. Wada oznacza, że komuś brakuje czegoś, co powinno się zawierać w zwykłym człowieczeństwie – czyjaś postawa czy sposób postępowania i radzenia sobie z różnymi sprawami jest anormalny lub niedojrzały, a także nie spełnia standardów rozumu właściwych dla zwykłego człowieczeństwa. To jest wada. Skłonność do dąsania się, po pierwsze, drażni innych ludzi – nie lubią oni wchodzić w interakcje z takimi osobami. Po drugie, jest to dziecinnie niedojrzałe. Ogólnie rzecz biorąc, jedynie dziesięciolatki zachowują się w ten sposób – u dorosłych nie występują takie przejawy. Kiedy taka osoba pozostaje z tobą w dobrych relacjach, jesteście jak papużki nierozłączki. Jednak gdy sprawy między wami się psują, staje się wroga, dąsa się, nie chce z tobą rozmawiać, zwraca wszystko, co od ciebie dostała, i odcina się od ciebie na dobre. Jednak kto wie – pewnego dnia może się z tobą pojednać i znów być z tobą tak blisko jak wcześniej. To przejawy niedojrzałości. Wszystkie te przejawy niedojrzałości określa się mianem wad człowieczeństwa. Skłonność do dąsania się jest wadą człowieczeństwa. Ludzie, którzy mają skłonność do dąsania się, podczas wykonywania swoich obowiązków z dużym prawdopodobieństwem opóźniają różne działania. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie im całymi dniami się dąsać, bo ktoś powiedział coś, co ich zraniło. Bez względu na to, jak ważny jest dany obowiązek, są w stanie bez słowa zaprzestać pracy. Może ci się wydawać, że nadal normalnie wykonują swoje obowiązki, ale w rzeczywistości oni już dawno przestali pracować. Dlatego bezwzględnie nie należy nigdy przydzielać osobom mającym skłonność do dąsania się ważnej pracy, a zwłaszcza zadań znajdujących się na krytycznych etapach realizacji, ponieważ osoby te są skrajnie uparte, zawsze emocjonalne i skłonne do dąsania się, a także pozbawione racjonalności, przez co łatwo porzucają pracę w trakcie wykonywania obowiązków. Jeżeli dana praca musi być bezwzględnie wykonana przez taką osobę lub nie ma nikogo innego, kto mógłby ją zastąpić, to przydzielając jej to zadanie, należy poprosić kogoś, by ją nadzorował. Jeśli jest ktoś, kto może zastąpić tę osobę, to nie należy jej przydzielać żadnych stosunkowo ważnych zadań. Przykładowo, niektórzy ludzie mają odrobinę potencjału i potrafią poradzić sobie z pracą przywódcy kościoła, ale kiedy jakiś brat lub jakaś siostra powie coś, co ich zrani, dąsają się i mówią: „Odchodzę! Zróbcie przywódcą kogo chcecie. Ja wracam do domu, do swojego życia – koniec z tym!”. Gdy tylko zaczynają się dąsać, są zdolni do porzucenia swoich obowiązków i odejścia i nikt nie wie, kiedy wrócą. Czy na takich ludziach można polegać? (Nie). Wyładowują oni gniew na swoich obowiązkach i na pracy kościoła, w dowolnym momencie porzucając swoje zadania. Czyż nie jest to przejaw niedojrzałości? (Zgadza się). Traktowanie swoich obowiązków i pracy kościoła jak dziecięcej zabawy, jak gry w dom, jest przejawem niedojrzałości. Gdy dzieci bawią się w dom, to jest to tylko zabawa – kiedy się zezłoszczą, przestają się bawić i to niczego nie opóźnia. Ale traktowanie pracy kościelnej czy danego obowiązku tak, jakby się było bawiącym się w dom dzieckiem, które porzuca zabawę, kiedy tylko ma na to ochotę – czyż to nie powoduje opóźnień? Opóźnia to nie tylko ich własne sprawy – jeżeli są przywódcami kościoła, to opóźniają jego pracę. Jeśli wykonują jakiś ważny obowiązek, to właśnie jego wykonanie ulega opóźnieniu. Dlatego też, wybierając osoby, którymi chcesz się posłużyć, musisz rozważyć, czy mają one skłonność do dąsania się, a jeżeli występuje u nich ten problem, to czy jest on poważny. Jak bardzo jest poważny? Czy zrezygnują one z pracy? Czy gdy się dąsają, to obrażają się, idą do domu i przestają wykonywać swoje obowiązki, odmawiając powrotu bez względu na to, kto je wzywa? Z ludźmi tego pokroju bardzo trudno sobie poradzić. Nigdy się nimi nie posługuj – są drażliwi. Nakłanianie ich nie skutkuje, dyscyplinowanie ich nie działa i bez względu na to, w jaki sposób omawiasz z nimi prawdę, trudno im ją zaakceptować. Tylko wtedy, gdy sami to rozgryzą i samodzielnie zrozumieją, będą w stanie dojść do siebie i powrócić do normalnego rozumowania. Dlatego też, abstrahując od posiadania skażonych skłonności, jeżeli czyjeś człowieczeństwo ma również wiele defektów lub wad, to gdy ktoś taki napotyka coś nieprzyjemnego, może go to zniechęcić tak bardzo, że nie będzie w stanie się z tego otrząsnąć. Nawet jeśli ma on w sobie odrobinę determinacji i jest gotów dążyć do prawdy, aby dostąpić zbawienia, i nawet jeśli ma umysł, który pozwala mu dobrze wykonywać swoje obowiązki i być spełniającą standardy istotą stworzoną, to gdy pojawiają się trudności lub nieprzyjemne sytuacje, nie jest już w stanie iść naprzód. Jeśli zatem ktoś chce dążyć do prawdy i dobrze wykonywać swoje obowiązki, musi poszukiwać prawdy, aby pozbyć się wszelkich wad i niedoskonałości, które mogą istnieć w jego człowieczeństwie. Jeżeli nie masz serca ogromnie pragnącego Boga czy tęskniącego za prawdą i nie chcesz przezwyciężyć tych wad człowieczeństwa albo nie masz wystarczającej determinacji, by to uczynić, to staniesz przed licznymi wyzwaniami. Jeżeli nie jesteś w stanie zmienić czy przezwyciężyć nawet tych indywidualnych wad, będzie ci jeszcze trudniej odrzucić skażone usposobienie.
Porozmawiajmy teraz o „zamiłowaniu do czerpania korzyści” – jakiego rodzaju jest to problem? (To wada człowieczeństwa). Czy jest to wada człowieczeństwa? Zamiłowanie do czerpania korzyści stanowi problem związany z charakterem. Jeżeli ktoś wykorzystuje każdą sytuację, nawet gdy chodzi o coś tak drobnego jak jakieś warzywo, kawałek papieru czy mała butelka wody, to jest to problem związany z charakterem – charakter takiego człowieka jest bardzo marny. To nie jest wada człowieczeństwa. Rozumiesz? (Tak). Ludzie tego pokroju mają bardzo słaby charakter i nie są prawi. Kiedy robią zakupy w sklepie, za każdym razem próbują się targować i dopraszają się o zniżki. Kiedy kupują warzywa na targu, wykłócają się bez końca o kilka groszy. Gdy zatrzymują się w hotelu i widzą bezpłatne utensylia, takie jak jednorazowe ręczniki czy szczoteczkę i pastę do zębów, zabierają to wszystko do domu, nic po sobie nie zostawiając i pilnując, żeby niczego nie przeoczyć. Niektórzy mówią: „Czy mają oni zamiłowanie do czerpania korzyści, bo są biedni?”. Nie, osoba tego pokroju po prostu ma taki charakter. Jej rodzinie nie brakuje pieniędzy, a mimo to ona uparcie stara się wykorzystać każdą okazję. Uwierzywszy w Boga, taki człowiek wykorzystuje nawet dom Boży. Niektóre z tych osób nie jedzą we własnym domu, a zamiast tego stale chodzą do domów udzielających gościny sępić darmowe posiłki, udając, że są tam po to, by pomagać w różnych rzeczach. Potajemnie używają przedmiotów należących do braci i sióstr. Nie korzystają z własnych rzeczy, a stale używają cudzych. Nie noszą własnych ubrań, a ciągle noszą cudze. Gdy widzą, że ktoś robi pranie, proszą o dorzucenie tylko kilku ubrań, a kończy się tak, że dają tej osobie siedem czy osiem rzeczy do wyprania – ewidentnie wykorzystują sytuację. Po prostu mają taki charakter. Mimo że ich rodziny niewątpliwie mają pieniądze, one wciąż zapożyczają się u braci i sióstr. Zapytane, kiedy spłacą długi, odpowiadają: „Spłacę je, gdy będę miał pieniądze. Jak mam to zrobić, skoro nie mam pieniędzy? Nie mam pieniędzy – mam tylko swoje życie!”. Co znaczą te słowa? Taki człowiek najwyraźniej nie chce spłacić długu i nigdy nie miał takiego zamiaru – po prostu chce czerpać korzyści, swobodnie wydając pieniądze innych ludzi dla własnej przyjemności. Taki jest jego cel. Kiedy widzi, że ktoś kupił sobie coś nowego, zaczyna się tym bardzo interesować i nieustannie myśli o pożyczeniu tej rzeczy. Jeżeli właściciel jej potrzebuje i nie chce pożyczyć, ów człowiek i tak pożycza ją siłą. Korzysta z tej rzeczy tak długo, aż się ona zużyje lub zniszczy, i nadal jej nie zwraca, traktując ją tak, jakby była jego własnością. Człowiek tego pokroju wykorzystuje każdą sytuację, pożyczając różne rzeczy i nigdy ich nie zwracając. Czy stanowi to wadę człowieczeństwa? (Nie). To brak prawości i dowód niezwykle marnego charakteru. Czy kiedykolwiek widzieliście taką osobę? (Tak). Jest ich całkiem sporo. Powiedzcie Mi, czy ktoś taki jest w stanie praktykować prawdę? (Nie). Jakiego rodzaju jest większość takich ludzi? Czyż nie są łotrami? Bez względu na to, jak bardzo wykorzystują innych, nie mają żadnych wyrzutów sumienia. Powiedz Mi, czy ci ludzie mają sumienie? (Nie). Jakiego pokroju ludźmi są ci, którzy nie mają sumienia? Nie mówmy, czy są to ludzie dobrzy, czy źli – w najlepszym razie są pozbawieni najbardziej podstawowych standardów i warunków człowieczeństwa wymaganych do praktykowania prawdy. Poprzednio omówiliśmy to, że aby praktykować prawdę, człowiek musi posiadać przynajmniej sumienie. W ludzkim sumieniu zawiera się poczucie wstydu. Czy ci, którzy stale wykorzystują innych, nie odczuwając żadnych wyrzutów sumienia, mają poczucie wstydu? (Nie). Czy ludzie bez poczucia wstydu są w stanie praktykować prawdę? (Nie). Popełniają zło, nie czując nic i nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Dlatego spełnianie sprawiedliwych uczynków i kroczenie właściwą ścieżką nie jest dla nich niczym atrakcyjnym, ich człowieczeństwo nie potrzebuje bowiem takich rzeczy. Jakie mają potrzeby? Otóż ich potrzebą jest ochrona własnych interesów przed jakimikolwiek stratami, a jednocześnie przejmowanie interesów innych ludzi i wykorzystywanie ich, by służyły im samym. Ich człowieczeństwo nie zawiera żadnych wyrzutów czy samooskarżeń związanych z takim zachowaniem, ani też poczucia wstydu. Dlatego osobie tego pokroju bardzo trudno jest praktykować prawdę. Kredo, jakim kieruje się w swoim postępowaniu, brzmi: nie wolno w najmniejszym stopniu rezygnować z niczego, co jest dla mnie korzystne czy to w sensie materialnym, czy psychologicznym. Jeżeli chodzi o dobre i cenne rzeczy należące do innych, to tacy ludzie zawsze chcą je posiąść, zagarnąć, a nawet wejść w ich posiadanie siłą. Gdy tylko mają ku temu okazję, zagarniają cudze dobra dla siebie. Absolutnie nie mogą pozwolić sobie na przegapienie takiej okazji, a jeżeli ją przegapią, będą tego żałować przez całe życie. To jest kredo, którym kierują się w swoim postępowaniu. Jako że kierują się takim kredo, czują się usprawiedliwieni i zrelaksowani, gdy wykorzystują innych i roszczą sobie prawo do cudzych dóbr, doznając przy tym wielkiego poczucia spełnienia. Jeśli nie wykorzystają danej sytuacji lub przegapią nadarzającą się okazję, czują, że zawiedli, i uważają się za głupców. Gdy wykorzystują okazję, czują się dobrze, są uszczęśliwieni i spokojni. Natomiast gdy widzą możliwość skorzystania z okazji, ale tego nie robią, są zmartwieni i rozdrażnieni: „Jeśli nie wykorzystam tej sytuacji, to będzie marnotrawstwo. Jeśli ktoś inny z niej skorzysta, czyż ja na tym nie stracę?”. Popatrz na to – czy ktoś, kto kieruje się takim kredo, może próbować być dobrym człowiekiem? (Nie). Praktykując prawdę, ludzie muszą porzucić wiele rzeczy, takich jak pielęgnowane przez nich poczucie dumy, status i inne aspekty psychologiczne, a także niektóre rzeczy materialne. Wszystko to wiąże się z osobistymi interesami, a praktykowanie prawdy wymaga od ludzi zbuntowania się przeciw tym rzeczom, przezwyciężenia ich, odrzucenia i pozbycia się. Ludzie, którzy mają zamiłowanie do wykorzystywania sytuacji, nie potrafią zrobić ani jednej z tych rzeczy. Nie są w stanie porzucić swojej dumy czy swojego statusu, a tym bardziej zrezygnować z jakichkolwiek materialnych korzyści. Podczas praktykowania prawdy nie są w stanie zrobić żadnej z tych rzeczy. Zatem czy są zdolni praktykować prawdę? (Nie). Dlatego niezwykle trudno jest im ją praktykować. Chcą posiąść wszelkie psychologiczne i materialne dobra i nie są w stanie nigdy z nich zrezygnować, co bezpośrednio kłóci się z zasadami praktykowania prawdy i jest z nimi sprzeczne. Dlatego też nie są w stanie wprowadzić prawdy w życie. Wystarczy spojrzeć na tych, którzy mają szczególne zamiłowanie do wykorzystywania sytuacji – jak daleko się posuwają? Kiedy odwiedzają czyjś dom, nim wyjdą, koniecznie wypijają tam trochę wody i spożywają trochę jedzenia. Powiedzcie Mi: czy ludzie o takim charakterze są w stanie praktykować prawdę? (Nie). Standard, którym posługują się w ocenie wszystkiego, opiera się na zasadzie możliwości wykorzystania sytuacji i uzyskania korzyści. Osobisty zysk stanowi dla nich zasadę, według której wszystko oceniają. Ich postępowanie skupia się wyłącznie na wykorzystywaniu innych. O ile nie ponoszą strat i mogą czerpać korzyści, uważają, że gra jest warta świeczki. Wierzą, że w swoim postępowaniu trzeba umieć wykorzystywać sytuacje i że człowieka można nazwać inteligentnym i bystrym tylko wtedy, gdy często to robi – jeśli ktoś nie wie, jak czerpać korzyści, to jest głupcem! Dla tych ludzi standard postępowania to wyłącznie czerpanie korzyści oraz to, by nigdy nie ponosić strat. Przyjmują oni takie podejście jako swój standard postępowania – czy są w stanie praktykować prawdę? (Nie). Czy w ich sercach jest jakiekolwiek miejsce dla prawdy? Czy prawda może władać ich sercami? (Nie). Zatem jakie prawdy mogą praktykować? (Żadnych). Nie potrafią oni praktykować w ogóle żadnych prawd – ich charakter jest zbyt słaby, przez co inni nimi gardzą. Niektórzy ludzie pełnią służbę w domu Bożym i dom Boży zapewnia im pewne przedmioty codziennego użytku, a oni często dopominają się o więcej pod pretekstem, że coś im się skończyło, w rzeczywistości zaś wciąż jeszcze trochę tego mają. Dlaczego stale proszą o więcej? Myślą: „Jeżeli tego nie wykorzystam, a zrobi to ktoś inny, to czy ja na tym nie stracę?”. Przyjrzyjcie się – co to za typ charakteru? Standard, którym osoba tego pokroju posługuje się do oceny wszystkiego, opiera się na zasadzie możliwości wykorzystania sytuacji i uzyskania korzyści. Jej serce jest całkowicie pochłonięte myślami o własnym interesie. Bez względu na to, w jaki sposób omawiasz z takimi ludźmi rzeczy pozytywne czy prawdę, nie chcą oni tego przyjąć i nie ma to nic wspólnego z ich potencjałem czy zdolnością rozumienia – chodzi o to, że ich kredo w kwestii tego, jak postępują, jest problematyczne. Absolutnie nie akceptują oni ani nie praktykują tego, co pozytywne, nie stosują też prawdozasad. Ich charakter jest niezwykle kiepski. Powiedzcie Mi: czy omawianie prawdy z osobami tego pokroju jest konieczne? (Nie). Dlaczego nie? (Ponieważ oni nigdy nie będą praktykować prawdy). W ich człowieczeństwie brakuje głosu sumienia i nie mają podstawowych warunków potrzebnych do praktykowania prawdy. Ich serca skupiają się wyłącznie na wykorzystywaniu sytuacji i czerpaniu korzyści. Można powiedzieć, że taka osoba jest po prostu niegodna tego, by usłyszeć prawdę i słuchać kazań o dostąpieniu zbawienia. Widzicie, że nie w pełni zrozumieliście, jakiego rodzaju problem stanowi zamiłowanie do wykorzystywania sytuacji, prawda? Myśleliście wręcz, że to wada człowieczeństwa. Czy to jest wada człowieczeństwa? (Nie). Teraz rozumiecie, prawda? Jakiego rodzaju jest to problem? (To problem związany z charakterem – osoba tego pokroju ma kiepski charakter).
Porozmawiajmy teraz o skłonności do dawania jałmużny. Jeżeli za skłonnością danej osoby do dawania jałmużny nie stoją żadne motywy, a jest to jedynie pewne zachowanie czy częsta praktyka w jej codziennym życiu, wówczas ową skłonność należy uznać za zaletę człowieczeństwa. Dawanie jest w każdym wypadku lepsze niż otrzymywanie. Osoba, która ma tendencję do dawania jałmużny, ma przynajmniej współczujące serce, a w jej człowieczeństwie zawiera się element życzliwości, nie jest skąpa i nie przywiązuje większej wagi do rzeczy materialnych. Ponadto, jeśli sama dysponuje stosunkowo pokaźną ilością dóbr materialnych, oddaje swoje przedmioty, których ma w nadmiarze, lub te, których nie używa, a które mogą posłużyć innym, dzięki czemu życie innych ludzi może stać się nieco wygodniejsze czy bardziej komfortowe. Sądząc po motywach stojących za ich działaniami, ludzie, którzy mają tendencję do dawania jałmużny, mają co najmniej dobre człowieczeństwo i wykazują zasadnicze przejawy współczucia i litości wobec innych – jest to zaleta ich człowieczeństwa. Takie osoby mają stosunkowo dobry charakter, o wiele lepszy od charakteru złych ludzi mających zamiłowanie do wykorzystywania innych i samowolnego zagarniania cudzego mienia – ich prawość jest niejako większa. Dają oni jałmużnę i pomagają innym, nie oczekując niczego w zamian, nie zabiegając o czyjeś pochwały ani o zapewnienie sobie dobrej reputacji. Jest to po prostu postawa, jaką przyjmują w swoim postępowaniu, czy też ich sposób życia. Gdy na przykład widzą, że jakiejś osobie brakuje ubrań, natychmiast oddają jej swoją nadwyżkę odzieży. Spostrzegłszy, że czyjaś rodzina jest biedna i często brakuje jej jedzenia, oddają jej część swojego ryżu, by tamci również mogli się wyżywić. Kiedy kupują nowy komputer i widzą, że ktoś inny ma komputer ledwo nadający się do użytku, oddają tej osobie swój stary komputer, by mogła z niego korzystać. Dają jałmużnę, nie oczekując niczego w zamian – po prostu taki mają charakter. To zaleta człowieczeństwa, która może być również zaklasyfikowana jako przejaw dobrego charakteru. Zachowanie polegające na skłonności do dawania jałmużny wcale nie jest niczym złym, ale niektórzy ludzie, z racji posiadania owej skłonności, często myślą: „Jestem dobry, szlachetny i hojny. Po otrzymaniu mojej jałmużny i pomocy życie wielu ludzi uległo poprawie. Jestem obiektem Bożego zbawienia. Jeśli Bóg nie zbawi kogoś takiego jak ja, to jakiego człowieka zbawi?”. Często ktoś taki uważa się za „dobrego człowieka, który ma skłonność do dawania jałmużny”. Przypuśćmy, że ktoś mu powie: „Twoje człowieczeństwo nie jest dobre. Robisz wiele rzeczy sprzecznych z prawdą i jej nie miłujesz”. Usłyszawszy to, takie osoby wpadną w gniew. W czym tkwi problem? Niektórzy ludzie pochodzą ze stosunkowo zamożnych rodzin i wszyscy bracia i siostry z ich otoczenia otrzymali od nich pewne przysługi. Ludzie ci często myślą: „Bardzo dobrze traktowałem ludzi w kościele – wszyscy otrzymali ode mnie jakąś pomoc. Czyż nie cieszę się w ich sercach prestiżem i statusem? Czy to nie ja właśnie mam najwyższy potencjał i najlepsze człowieczeństwo w kościele? Czy nie powinienem być przywódcą? Czy bracia i siostry nie powinni mnie słuchać?”. Jakiego rodzaju jest to problem? Czy nie jest to kwestia skażonych skłonności? (Zgadza się). Tylko dlatego, że wykazali się oni odrobiną dobrego zachowania, nie znają już swojej prawdziwej miary, traktują to swoje zachowanie niczym kartę przetargową, nieustannie pragnąc zostać przywódcami kościoła, a przy tym mają rozdęte ego, myślą bowiem, że są wyjątkowi. Nie widzą w sobie rozmaitych skażonych skłonności obnażonych przez słowa Boże. Uważają, iż ich skłonność do dawania jałmużny oznacza, że są dobrymi ludźmi, że nie mają żadnych skażonych skłonności i wszystko, co robią, jest słuszne, oraz że powinni być w kościele przywódcami i wzorem, który bracia i siostry powinni naśladować. Czego są to przejawy? (Skażonych skłonności). Urasta to do poziomu skażonych skłonności. Choć skłonność do dawania jałmużny jest zaletą człowieczeństwa, to jeśli ktoś sam siebie ocenia jako dobrego człowieka, który z całą pewnością zostanie dzięki niej zbawiony, czy ten sposób myślenia i pogląd są właściwe? Tacy ludzie uważają swoje dobre zachowanie polegające na skłonności do dawania jałmużny za posiadanie dobrego charakteru i szlachetnej prawości, a nawet sądzą, że stanowi ono praktykowanie prawdy i podporządkowanie się Bogu. To poważny błąd. To arogancja i zadufanie w sobie, a także całkowity brak samoświadomości. O skłonności do dawania jałmużny można powiedzieć, że jest dobrym zachowaniem. Osoba, która ma taką skłonność, posiada co najwyżej stosunkowo dobry charakter, znacznie lepszy niż ci, którzy wykorzystują każdą sytuację. Nie możesz jednak twierdzić, że jesteś dobrym człowiekiem, że nie masz skażonych skłonności i posiadasz prawdorzeczywistość, czy też że masz kompetencje, by być przywódcą kościoła, stać ponad innymi i wydawać rozkazy, tylko dlatego, że dobrze się zachowujesz, dając jałmużnę. To jest aroganckie usposobienie. Mimo że masz skłonność do dawania jałmużny i pomagania innym – spełniając niektóre z tych dobrych uczynków – co stanowi zaletę człowieczeństwa, nie dowodzi to, że nie masz skażonych skłonności. Jeśli traktujesz swoją skłonność do dawania jałmużny i pomagania innym jak kartę przetargową i rozbudzasz w sobie ambicję zostania przywódcą kościoła i wyniesienia się ponad innych, to jest to problem skażonych skłonności. Czy teraz dostrzegasz to rozróżnienie? To, że dany człowiek ma dobry charakter, nie oznacza, że nie ma skażonych skłonności. Niektórzy ludzie całkiem dobrze wchodzą w podstawowe interakcje oraz współdziałają z innymi: nie wykorzystują ich, a wręcz dają im jałmużnę i pomagają – posiadają pewne zalety człowieczeństwa. Jednakże spędziwszy z nimi trochę czasu, odkrywasz, że są bardzo aroganccy, uwielbiają się przechwalać, a czasami nawet kłamią i są dość fałszywi. Jeżeli ich krytykujesz, nie przyjmują tego do wiadomości i wykazują się pewną bezwzględnością, uderzając pięścią w stół i mówiąc: „Wierzę w Boga od tylu lat – kto nie dostał ode mnie jałmużny? Zapytaj braci i siostry – czy kiedykolwiek kogoś wykorzystałem? Czy kiedykolwiek kogoś skrzywdziłem lub zraniłem?”. Czy niekrzywdzenie innych czyni cię dobrym człowiekiem? Czyż nie jest to tylko absolutne minimum, jakiego powinno się wymagać od człowieka? Jaki masz powód, by być wyniosłym? Niekrzywdzenie czy nieranienie innych jest czymś, co człowiek powinien czynić – to nie jest karta przetargowa w postaci zasług. Niewykorzystywanie innych nie oznacza, że jesteś w stanie praktykować prawdę i podporządkować się Bogu. Powinieneś nauczyć się zastanawiać się nad sobą i umieć przyjąć krytykę i pomoc innych – tylko wtedy będziesz kimś posiadającym rozum. Jesteś teraz przycinany, ponieważ ujawniłeś skażone usposobienie, a twoje działania nie są zgodne z prawdą. Nie jest to zaprzeczeniem faktu, że twoje dobre zachowanie polegające na dawaniu jałmużny jest rzeczą pozytywną, ani też zaprzeczaniem temu, że masz dobry charakter. Przycinanie i demaskowanie są praktykowane raczej dlatego, że popełniłeś błąd i naruszyłeś prawdozasady. Jeśli potrafisz to przyjąć, to jesteś kimś, kto miłuje prawdę i potrafi ją praktykować. Jeżeli tego nie akceptujesz, to twoja skłonność do dawania jałmużny jest co najwyżej pewną zaletą człowieczeństwa. Ale ponieważ pośród twoich skażonych skłonności dominują arogancja, bezwzględność i niegodziwość, nie jesteś w stanie zaakceptować prawdy, a zatem jesteś całkowicie prymitywny i bezwartościowy. W obliczu przycinania ludzie tego pokroju odgrywają wielką scenę, mówią o swoich kwalifikacjach i obnoszą się z odrobiną swojego wcześniejszego dobrego zachowania. Zachowują się jak wściekłe psy i wpadają w szał. Ta cząstka dobrego wizerunku, jaką mieli, zupełnie znika, a ich natura zostaje całkowicie obnażona. Wszyscy wyraźnie to widzą i mówią: „Ten człowiek ma bardzo skażone usposobienie – jest złą, wredną osobą! Całe szczęście, że nie został wybrany na przywódcę kościoła. Gdyby nim został, nie byłby w stanie znieść najlżejszej krytyki – gdyby ktoś próbował go zwolnić, nigdy już nie zostawiłby tej osoby w spokoju i walczyłby z nią na śmierć i życie. To byłaby katastrofa!”. Jeżeli patrzysz tylko na pojedyncze dobre zachowanie takiej osoby lub jedną cechę jej człowieczeństwa, to po prostu nie jesteś w stanie dostrzec, jakie są jej skażone skłonności, jaka jest jej postawa wobec prawdy i czy jest ona w stanie podporządkować się prawdzie. Gdy ujawni jakąś skażoną skłonność, a następnie zostanie zdemaskowana i przycięta, jej stosunek do prawdy będzie stopniowo wychodził na powierzchnię i zostanie obnażony. Dlatego charakter danej osoby czy też zalety i wady jej człowieczeństwa nie mogą w pełni determinować tego, czy przyjmuje ona prawdę. Patrząc na jej charakter lub zalety i wady jej człowieczeństwa, niemożliwe jest również dostrzeżenie, jaki ma ona stosunek do prawdy. Dopiero wtedy, gdy ujawni jakąś skażoną skłonność lub gdy zostanie obnażona i przycięta, jej stosunek do prawdy zostanie ujawniony i tylko wtedy będzie wiadomo, czy miłuje ona prawdę, czy potrafi ją praktykować i jak duże ma szanse na ostateczne zbawienie. Obserwując skłonność takich ludzi do dawania jałmużny i pomagania innym, można dostrzec zalety i wady ich człowieczeństwa. Następnie, gdy weźmie się pod uwagę serię wiążących się z nimi problemów – takich jak to, że stają się aroganccy i zadufani w sobie oraz chcą zostać przywódcami i z uwagi na swoją skłonność do dawania jałmużny i pomagania innym wynieść się ponad nich – wyraźnie widać postawę, jaką przyjmują wobec prawdy; a na tej podstawie można jasno stwierdzić, czy dostąpią zbawienia. Na podstawie tych zachowań można dostrzec zalety i wady ich człowieczeństwa, rozeznać się co do ich charakteru, a jednocześnie nauczyć się odróżniać człowieczeństwo od skażonej skłonności, ale nie można z całą pewnością stwierdzić, czy dana osoba może ostatecznie zostać zbawiona ani jaki będzie jej rezultat. Ocena tego, czy ktoś może zostać zbawiony, jest nieco bardziej złożona: trzeba przyjrzeć się również temu, czy taki człowiek potrafi zaakceptować prawdę, zastanowić się nad sobą i, gdy ujawnia jakąś skażoną skłonność, okazać szczerą skruchę – należy to osądzić na podstawie wymienionych aspektów.
Zamiłowanie do życia towarzyskiego – z jakim aspektem się ono wiąże? (To wrodzone uwarunkowanie). Jest to wrodzone uwarunkowanie, metoda funkcjonowania w świecie, wśród grup ludzi. Niektóre osoby lubią obcować z innymi, nigdy się tym nie męczą i niezależnie od osobowości innych osób, są w stanie z nimi przebywać i mają na to ochotę. Inni jednak wolą unikać tłumów i niechętnie nawiązują kontakty towarzyskie. Ma to pewien związek z wrodzoną osobowością. Jeśli wiąże się to z osobowością, to zdecydowanie wiąże się też z wrodzonymi uwarunkowaniami. Zamiłowanie do życia towarzyskiego ma związek z osobowością danego człowieka; nie wiąże się z zaletami czy wadami człowieczeństwa ani, rzecz jasna, z żadną skażoną skłonnością. Jest to stosunkowo prosty przejaw. Bycie samotnikiem – pod jaki aspekt to podpada? (Stanowi to część czyjejś wrodzonej osobowości). (To wada człowieczeństwa). Mamy tu pewną różnicę zdań – zatem jakiego rodzaju kwestią jest bycie samotnikiem? (Bycie samotnikiem wskazuje na to, że ktoś ma kiepską osobowość). Posiadanie marnej osobowości jest wadą człowieczeństwa. Sama osobowość stanowi również aspekt czyichś wrodzonych uwarunkowań, toteż cecha bycia samotnikiem jest zarówno wrodzonym uwarunkowaniem, jak i wadą człowieczeństwa. Nie podpada to pod skażoną skłonność i nie wiąże się z postępowaniem danej osoby. Bycie samotnikiem to ciągłe unikanie ludzi, brak chęci komunikowania innym swoich myśli, preferowanie robienia wszystkiego w pojedynkę, niechęć do obcowania z innymi i życia pośród nich. Takie osoby lubią przebywać tylko w jakimś ustronnym miejscu lub w jakimś kącie. Gdy wokół jest wiele osób, niechętnie zabierają głos. Komunikacja z innymi nie wychodzi im najlepiej. Gdy się komunikują, czują niepokój i panikę albo wikłają się w kłopotliwe i niezręczne sytuacje. Jest to problem dotyczący osobowości występujący w ramach wrodzonych uwarunkowań i, rzecz jasna, jest to również wada człowieczeństwa, prawda? (Tak).
Przyjrzyjmy się teraz bojaźliwości – jaki to rodzaj problemu? (To wrodzone uwarunkowanie). (To wada człowieczeństwa). Jest to wrodzone uwarunkowanie, a także wada człowieczeństwa. Powiedzcie Mi: co to znaczy być bojaźliwym? Strach przed wychodzeniem w nocy, strach przed myszami, stonogami i skorpionami, a także lęk przed popadnięciem w tarapaty i niechęć do stawiania czoła skomplikowanym sprawom – wszystko to są przejawy bojaźliwości. Niektórzy ludzie mdleją z przerażenia na widok węża. Inni, gdy usłyszą o wypadku samochodowym, boją się tak bardzo, że drżą na całym ciele. Jeszcze inni, słysząc, że ludzie wierzący w Boga są prześladowani i mogą zostać aresztowani, skazani i uwięzieni, tak bardzo się boją, że nie mają odwagi uwierzyć. Są też tacy, którzy nigdy nie wsiądą do kolejki górskiej. Ludzie tego pokroju nie ośmielą się wziąć udziału w czymkolwiek czy spróbować czegokolwiek, jeżeli wiąże się z tym choć odrobina czegoś, czego nie są w stanie przejrzeć, lub jeśli jest to coś, czego wcześniej nie robili. Nie tylko nie mają odwagi podjąć się niebezpiecznej pracy czy niebezpiecznych zajęć, lecz także boją się czynności, które normalni ludzie powinni wykonywać w codziennym życiu. Na przykład jeśli poprosisz ich, by nauczyli się prowadzić samochód, powiedzą: „Boję się prowadzić. Droga jest pełna samochodów i wszystkie jeżdżą tak szybko – co będzie, jeśli ktoś się ze mną zderzy?”. Ktoś pyta: „Dlaczego stale boisz się, że będziesz miał wypadek? Czy nie możesz po prostu zachować większej ostrożności podczas jazdy?”. Jednak taki człowiek wciąż się boi: „Kiedy samochód rusza, przestaję mieć nad nim kontrolę. Gdy naprawdę dochodzi do zderzenia, jest to poza czyjąkolwiek kontrolą!”. Ktoś taki zawsze myśli negatywnie, przez co nie jest w stanie niczego osiągnąć. Bycie bojaźliwym to wrodzone uwarunkowanie, a także wada człowieczeństwa. Ludzie bojaźliwi są nadmiernie ostrożni i skrupulatni we wszystkim, co robią. Zwykle nie popełniają dużych błędów ani poważnych wykroczeń. Jednak pod żadnym względem nie można tego uznać za zaletę – jest to wada człowieczeństwa. A co z byciem człowiekiem zuchwałym? Jakie określenia są powszechnie kojarzone z byciem człowiekiem zuchwałym? (Głupia zuchwałość, wynikające z zuchwałości lekkomyślne działania). „Wynikające z zuchwałości lekkomyślne działania”, „bycie szokująco zuchwałym” oraz „tupet” – wszystkie te słowa odnoszą się do bycia zuchwałym. Zatem czy bycie zuchwałym to coś dobrego, czy nie? (To zależy od sprawy). To zależy od sytuacji i od tego, z osobą jakiego pokroju mamy do czynienia. Patrząc z perspektywy człowieczeństwa, bycie zuchwałym nie może być klasyfikowane jako zaleta czy wada – sklasyfikujemy je jako wrodzone uwarunkowanie. Zuchwałość danej osoby musi być rozpatrywana w kontekście danej sprawy; ponadto, należy przyjrzeć się temu, czy dana osoba, robiąc różne rzeczy, stawia sobie granice, a także jaki jest jej charakter. Jeżeli ma zły charakter, zuchwałość może doprowadzić ją do łamania prawa, czynienia zła i popełniania przestępstw, czerpania korzyści, osiągania nieuczciwych zysków oraz oszukiwania innych i dopuszczania się przekrętów na każdym kroku. Jeżeli ktoś oferuje takim ludziom pieniądze za popełnienie złego czynu, są zdolni się go dopuścić. W celu uzyskania korzyści zdecydują się popełnić każdy zły uczynek, nie zważając na konsekwencje i nie licząc się z innymi. Czy takie wynikające z zuchwałości lekkomyślne działania są dobre? (Nie). Niektórzy ludzie dla dobra swojej działalności na każdym kroku oszukują innych. Biznes, który prowadzą, jest nielegalny – to tylko firma fasadowa, nieprzeprowadzająca prawdziwych operacji. Jednakże dzięki swojej zuchwałości połączonej z umiejętnością oszukiwania, tymczasowo zbijają oni fortunę, mieszkają w willach i jeżdżą sedanami – mają bardzo dobre życie, ale wszystkie pieniądze i dobra materialne, którymi się cieszą, zostały zdobyte podstępem dzięki ich zuchwałości. Czy to coś dobrego? Powiedz Mi, czy ta zuchwałość jest czymś dobrym? (Nie). Dlatego też jeśli chodzi o ludzi zuchwałych, należy przyjrzeć się ścieżce, którą podążają. Jeśli ośmielają się dopuszczać przekrętów i oszukiwać innych z racji swojej zuchwałości, to popełniają wielkie zło. Im bardziej oszukujesz i wykorzystujesz innych, tym surowszą karę otrzymasz w przyszłości, czyż nie? Czy to nie sprowadza nieszczęścia? (Zgadza się). Jeżeli jesteś bojaźliwy, a chcesz kogoś oszukać i naciągnąć, to popełnisz mniej oszustw, a kara, jaką otrzymasz w przyszłości, będzie lżejsza. Czy zatem dla ludzi, którzy nie kroczą właściwą ścieżką, lepiej jest być nieco bojaźliwym czy nieco zuchwałym? (Lepsze jest bycie nieco bojaźliwym). Dla ludzi, którzy nie kroczą właściwą ścieżką, którzy są zdolni do przekrętów i do oszukiwania innych, którzy lekceważą prawo i stale usiłują wykorzystać w nim luki, by osiągnąć nadzwyczajne zyski, i którzy w każdej chwili są zdolni prawo złamać, zuchwałość jest nieszczęściem – jest wadą i ułomnością ich człowieczeństwa. Z kolei bycie osobą bojaźliwą urasta do rangi dobra, a nawet swego rodzaju zabezpieczenia. Ludzie bojaźliwi zarabiają trochę pieniędzy, dzięki czemu mogą zaspokoić podstawowe potrzeby swojej rodziny i swoje własne, a także cieszyć się odrobiną luksusu, i na tym poprzestają. Kara, jaką otrzymają w przyszłości, będzie łagodniejsza. Ludzie zuchwali mają śmiałość lekkomyślnie popełniać złe uczynki, oszukiwać i kantować innych, zagarniając ich własność, by samemu cieszyć się większą ilością dóbr. Tacy ludzie wykorzystują innych – czyż nie będą musieli za to zapłacić w przyszłości? (Zgadza się). Jeżeli będą mieli następne życie, kara, jaką wówczas otrzymają, będzie surowa – mogą nawet nie być w stanie na przestrzeni jednego czy dwóch żywotów w pełni zrekompensować tego, co uczynili. Niektórzy ludzie spędzają całe życie, prowadząc restauracje lub robiąc interesy, mają milion czy dwa miliony, a nawet dziesiątki milionów aktywów, ale sami nie mogą się tym cieszyć, gdyż wszystko przeznaczają na spłatę długów. Nawet mając siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt lat, nadal nie skończą ich spłacać. O co tu chodzi? Ta kara wynika z pewnej przyczyny: być może dzieje się tak dlatego, że w swoich poprzednich żywotach ludzie ci z chciwości odebrali innym zbyt wiele, przez co na przestrzeni kolejnych kilku żywotów muszą spłacać swoje długi. Czy nie jest tak, że w poprzednich żywotach byli zbyt chciwi, zbyt zuchwali i nadmiernie wykorzystywali innych, co spowodowało, że w obecnym życiu muszą za to zapłacić? (Zgadza się). Dla ludzi, którzy nie kroczą właściwą ścieżką, bycie nieco bojaźliwym stanowi pewne zabezpieczenie, podczas gdy zuchwałość to zły znak.
Czy jeśli ktoś kroczy właściwą ścieżką, to zuchwałość jest czymś dobrym i czy staje się śmiałością? (Tak). Co jest w niej dobrego? (Gdy ludzie są śmiali, potrafią trwać w wierze w Boga w obliczu prześladowań). Ta śmiałość nie odnosi się jedynie do fizycznej odwagi. Jeżeli chodzi o ten rodzaj zuchwałości, który odpowiada fizycznej odwadze, to jest to lekkomyślność i pochopność – jest to postępowanie nieco impulsywne i ślepe. Przykładowo: jeśli jesteś zuchwały i zostaniesz aresztowany za wiarę w Boga, to czy będziesz bał się tortur? Czy będziesz obawiał się śmierci? Czy będziesz się bał, że zostaniesz uwięziony na dwadzieścia albo trzydzieści lat? Jeśli będziesz się bał, to mówienie „Nie boję się”, gdy zaczynasz wierzyć w Boga, jest lekkomyślnością, a nie prawdziwą śmiałością. Jaki przejaw nie oznacza lekkomyślności? Chodzi o to, że gdy zaczynasz wierzyć w Boga, masz w sobie pewną odwagę, ale też szczerą wiarę. Z czym wiąże się szczera wiara? Chodzi o to, że wierząc w Boga, masz w sobie determinację: „Gdy będę prześladowany i torturowany, gdy zostanę aresztowany za wiarę w Boga, muszę być gotów oddać swoje życie. Nie ma znaczenia, w jaki sposób i jak bardzo będą mnie torturować, nie sprzedam kościoła ani nie stanę się judaszem – nie boję się śmierci!”. To jest jeden aspekt. Innym aspektem jest to, że jeśli naprawdę zostaniesz aresztowany i będziesz prześladowany, a wielki czerwony smok będzie ci groził, by skłonić cię do wydania kościoła, będziesz w stanie przejrzeć na wylot intrygi szatana i nie dasz mu się ograniczyć, a także będziesz trwać przy swoim świadectwie, mówiąc: „Wszystko, co dotyczy człowieka, łącznie z jego życiem i śmiercią, jest w rękach Boga. Nie boję się!”. To nie jest lekkomyślność ani czcza odwaga – to autentyczna wiara. Posiadanie autentycznej wiary i umiejętność trwania przy świadectwie to twoja zaleta. Załóżmy, że nie żywisz autentycznej wiary i mówisz tylko: „Nie boję się – w najgorszym razie po prostu czeka mnie śmierć”, ale kiedy stajesz w obliczu aresztowania, boisz się tak bardzo, że robisz w gacie. Po aresztowaniu pierwszą rzeczą, o której myślisz, jest: „Czy będę torturowany? Czy moje ciało będzie cierpiało? Czy dam radę wytrzymać, jeśli ktoś przyciśnie do mojego ciała elektryczne urządzenie do wypalania piętna? Czy umrę, jeśli tortury będą bardzo okrutne? A jeżeli umrę, to czy Bóg nie będzie o mnie pamiętał? Czy nie będę w stanie dostąpić zbawienia? Jeżeli naprawdę nie będę w stanie ich znieść, wydam kościół i stanę się judaszem. Jeśli potem zostanę ukarany i zniszczony, to niech tak będzie – przynajmniej teraz nie będę cierpiał”. Czy w takim wypadku nie tracisz swojego świadectwa? Powiedzmy, że Partia Komunistyczna zacznie ci grozić, szantażując cię kwestiami związanymi z twoją rodziną – nie pozwalając twoim dzieciom studiować na uniwersytecie, odmawiając twoim rodzicom dostępu do ubezpieczenia medycznego, pozbawiając twoją rodzinę wszelkich praw – a wówczas zaczniesz się bać i nie będziesz mieć szczerej wiary. Gdzie podziała się twoja odwaga? Czy rzeczywiście jesteś śmiały? Jeżeli nie masz autentycznej wiary, to twoja śmiałość jest zwykłą lekkomyślnością. Tylko wtedy, gdy masz w sobie autentyczną wiarę, twoja odwaga jest szczera. Jeżeli przed aresztowaniem myślisz, że Bóg nie pozwoli, byś został aresztowany, i to dzięki tej myśli nabierasz śmiałości, to nie jest to prawdziwe męstwo ani prawdziwa wiara. Przypuśćmy, że zanim zostaniesz aresztowany, przemyślisz to wszystko i powiesz: „Życie i śmierć człowieka są w rękach Boga. Jeżeli Bóg naprawdę chce odebrać mi życie, powinienem się podporządkować. Jeśli chodzi o moje przyszłe przeznaczenie, to wyznacza je jedno słowo pochodzące od Boga. Bez względu na to, jak Bóg mnie potraktuje i jakim obdarzy mnie przeznaczeniem, wszystko to jest Bożą sprawiedliwością i ja się temu podporządkuję. Jeśli Bóg zarządzi, że mam umrzeć w więzieniu, będzie to dla mnie zaszczyt – jestem gotów ofiarować to życie Bogu. Bez względu na to, jak wielkiego cierpienia doświadczę, będę miał jedno niezmienne kredo, które brzmi: powierzam swoje życie w ręce Boga i bez względu na to, jak bardzo szatan będzie mnie dręczył, niszczył czy jakie zada mi tortury, nigdy mu nie ulegnę. Nie martwię się o to, czy umrę. Nawet jeżeli umrę, stanie się to pod suwerenną władzą Boga i On z góry o tym przesądził. Nadal będę dziękować Bogu i Go wychwalać!”. Właśnie taką wiarę musisz mieć; jedynie z taką wiarą możesz mieć prawdziwą odwagę. Załóżmy, że zanim zostaniesz aresztowany, zanim to ci się naprawdę przydarzy, przejrzysz te sprawy na wylot, będziesz mieć szczerą wiarę w Boga, autentycznie Mu się podporządkujesz, a także naprawdę zrozumiesz sprawy życia i śmierci oraz je zaakceptujesz, i będziesz potrafił całkowicie powierzyć się w Boże ręce, a gdy naprawdę zostaniesz aresztowany i staniesz w obliczu możliwości śmierci, to owo zrozumienie w twoim sercu pozostanie niezmienione – wówczas twoja wiara się nie zachwieje. Bez względu na okoliczności, jeżeli twoja wiara nie zostanie skruszona czy pokonana, zawsze będziesz miał odwagę. Przypuśćmy, że przed aresztowaniem, przed tym, jak to ci się naprawdę przydarzy, nie przemyślałeś tych rzeczy i jedynie myślisz życzeniowo: „Jestem gotów ofiarować swoje życie. Moje życie zostało mi dane przez Boga – w najgorszym razie umrę jako męczennik dla Boga!”. W takim przypadku, gdy wielki czerwony smok będzie cię torturował, a następnie skaże cię na dziesięć lat więzienia, oniemiejesz: „Myślałem, że to skończy się śmiercią. Gdybym poniósł śmierć męczeńską, Bóg by o mnie pamiętał. Nie spodziewałem się, że nie złożę tego świadectwa i ostatecznie zostanę skazany na dziesięć lat. Dziesięć lat – to nie dziesięć dni czy dziesięć miesięcy! Jak mam to przetrzymać?”. Jako że wcześniej nie zastanawiałeś się nad tymi kwestiami, czy łatwo będzie ci je teraz rozgryźć? Będzie to dość trudne, prawda? (Tak). Gdy pojawiają się trudności, ludzie myślą tylko o tym, jak sobie z nimi poradzić i jak od nich uciec. Jeśli twoje dążenie do ucieczki od trudności jest silne, to twoja determinacja do tego, by dostosować się do nich w niedoli, będzie wyjątkowo słaba. Gdy zatem napotykasz trudności, bardzo trudno jest ci podporządkować się takim okolicznościom. Jak zatem należy rozwiązywać takie sytuacje? Musisz bezzwłocznie poszukiwać prawdy i przemyśleć te sprawy; musisz także odkryć ścieżkę właściwego praktykowania prawdy. Na przykład jeśli zostaniesz uwięziony na dziesięć lat, to co sobie pomyślisz? „Czy moja żona (lub mąż) się ze mną rozwiedzie? Ile lat będą miały wtedy moje dzieci? Nie wypełnię swoich obowiązków wobec nich – czy więc wyrzekną się mnie i odmówią opieki nade mną na starość? Jak będę żyć po wyjściu na wolność? Po dziesięciu latach moi rodzice będą starzy, ja zaś nie wypełnię wobec nich swoich powinności – czy nie uczyni to ze mnie wyrodnego dziecka? Czy za dziesięć lat dzieło Boże będzie ukończone? W więzieniu niczego nie zyskam – nie będę uczestniczył w żadnych zgromadzeniach, nie wysłucham żadnych kazań ani nie zrozumiem prawdy. Czyż te dziesięć lat nie sprawi, że zostanę w tyle? Czy nie oznacza to, że zostanę wyeliminowany? Czy Bóg nadal będzie mnie chciał? Jeśli doświadczę tego cierpienia, to czy Bóg będzie o tym pamiętał? Jeśli tego nie zapamięta i nie uda mi się dostąpić zbawienia, to czyż nie spędzę tego czasu w więzieniu na darmo? W ciągu dziesięciu lat wiele się zmieni i nic nie zyskam, a wiele stracę”. Gdy myślisz o tych rzeczach, pojawiają się trudności. Jak powinieneś stawić im czoła? Czy nie trzeba, byś myślał o tym, jak przetrwać każdy dzień? Jeśli nie przemyślałeś tych rzeczy i nie osiągnąłeś punktu, w którym rozumiesz prawdę i widzisz sprawy jasno, to kiedy staniesz w obliczu aresztowania, twoje życie i śmierć będą zależeć od jednej myśli: chwila bojaźni i strachu, jedna myśl czy idea, może sprawić, że staniesz się judaszem, wydasz kościół i zaprzepaścisz wszystkie swoje wcześniejsze wysiłki. Jeżeli nie potrafisz przemyśleć czy przejrzeć tej sprawy, bardzo trudno będzie ci nie martwić się o swoje widoki na przyszłość i o swój los, ciężko będzie ci też powierzyć swoje życie i śmierć w ręce Boga i pozwolić Mu rozporządzać nimi wedle woli. Jeżeli nie potrafisz przeniknąć spraw życia i śmierci i twoja mentalność nadal sprowadza się do próbowania szczęścia, do chęci przebrnięcia przez trudności, to gdy znajdziesz się w pewnych okolicznościach, zostaniesz zdemaskowany. Wszyscy ci, którzy po aresztowaniu stali się judaszami, podpisując trzy oświadczenia, uczynili to z dnia na dzień i zostali naznaczeni przez szatana znamieniem bestii. Życie i śmierć człowieka zależą czasem od jednej myśli. Bez prawdy bardzo trudno jest przetrwać kryzysy. Czym więc jest prawdziwa śmiałość? Jeżeli ktoś coś osiąga dzięki przypływowi brutalnej siły, to czy to jest prawdziwa śmiałość? Nie – to jest impulsywność. Prawdziwie odważna osoba ma w swoim sercu pewien poziom rozeznania w odniesieniu do wielu pozytywnych i negatywnych rzeczy. Jest w stanie wewnętrznie zgodzić się z tym, co pozytywne, zaakceptować to i stanowczo uznać, dochodząc do punktu, w którym będzie potrafiła podporządkować się prawdzie i suwerennej władzy Boga. Jedynie w ten sposób możesz mieć prawdziwą odwagę. Jeżeli nie ma tego w twoim sercu, to twoja śmiałość jest po prostu głupią zuchwałością, jesteś jak nowo narodzone cielę, które nie boi się tygrysa. Dlatego w kraju, który opiera się Bogu, wiara w Boga i podążanie za Nim wymagają nie tylko odwagi, ale, co ważniejsze – wiary. Masz odwagę wierzyć w Boga nie dlatego, że jesteś zuchwały, ale dlatego, że masz wiarę. Niektórzy ludzie mówią: „Myślę, że wierzę w Boga po prostu dlatego, że jestem śmiały i nie boję się prześladowań”. To stwierdzenie może być prawdziwe. Wierzysz dzięki zuchwałości, ale w świetle twojej głupoty, ignorancji i prostoty Bóg okazuje ci szczególną łaskę, ustanawiając dla ciebie pewne określone okoliczności, a także zapewniając ci podlewanie i zaopatrując cię w prawdę. Dzięki temu rozumiesz i zyskujesz całkiem sporo prawd. Z biegiem czasu twoja zuchwałość nabiera elementów prawdziwej wiary i dopiero wtedy rośnie twoja odwaga, a ty śmielej stawiasz czoła przyszłym sytuacjom czy prześladowaniom. Jeśli ktoś nie ma szczerej wiary i polega na przypływie siły, mówiąc: „Mam odwagę wierzyć w Boga! Nie boję się prześladowań czy aresztowania i więzienia!”, to ten rodzaj odwagi długo nie przetrwa. Bez zaopatrzenia w prawdę, bez Boga ustanawiającego w prawdziwym życiu określone sytuacje po to, by cię szkolić, nakłaniać do praktyki i uczyć, jak stawiać czoło różnym rzeczom, twoja śmiałość jest czystą zuchwałością i w najmniejszym stopniu nie jest to prawdziwa wiara. Rozumiesz? (Tak). Jeśli rzeczywiście wykazujesz się zuchwałością, to czyni cię to lekkomyślnym, głupim i prostackim. Niektórzy ludzie wierzący w Boga oddają się bardzo prostym myślom, wyobrażając sobie, że wszystko jest bardzo nieskomplikowane, w ogóle nie przewidując, jakie niebezpieczeństwa mogą się wiązać z podążaniem za Bogiem. Lecz dopiero kiedy napotykają niepowodzenia, zdają sobie sprawę, że podążanie za Bogiem nie jest prostą sprawą. Jeśli czyjaś śmiałość stanowi zaletę człowieczeństwa, to ten ktoś jest co najmniej prosty, prostolinijny i nieskomplikowany i nie myśli wciąż, że jest między młotem a kowadłem. Załóżmy jednak, że twoja śmiałość wynika z chęci uzyskania błogosławieństw i że myślisz: „Jeśli wierzy się w Boga, można dostać się do nieba, uzyskać wielkie błogosławieństwa oraz uniknąć katastrof i śmierci, więc uwierzę bez względu na wszystko!”. Innymi słowy, twoja wiara jest napędzana wybuchem zuchwałej, brutalnej siły; nie pragniesz po prostu wierzyć w Boga, lecz gonisz za błogosławieństwami. W takim przypadku twoja śmiałość jest w najlepszym razie zuchwałością i nie może być zaklasyfikowana jako zaleta człowieczeństwa. Dlatego też jeśli chodzi o ludzi śmiałych, musisz przyjrzeć się temu, jaka jest ich istota człowieczeństwa. Jeżeli nie mają sumienia i rozumu, a są jedynie zuchwali, to mają niewielką wartość i nie są w stanie osiągnąć niczego znaczącego. Natomiast jeśli są zdolni uwierzyć w Boga i zaakceptować prawdę, to mają wartość. Jeżeli ktoś jest śmiały, lecz nie ma zdolności pojmowania, nie jest w stanie zrozumieć prawdy i wierzy w Boga wyłącznie po to, by otrzymać błogosławieństwa; jest gotów porzucić swoją rodzinę i karierę i nie obawia się prześladowań, bo chce otrzymać błogosławieństwa, to nie jest to zaleta człowieczeństwa, ale raczej błędne zapatrywanie i niepoprawny pogląd. Czy błędne zapatrywania i poglądy są zgodne z intencjami Boga? (Nie). To, czy ktoś jest bojaźliwy czy śmiały, wiąże się z jego wrodzonymi uwarunkowaniami i ma niewiele wspólnego z istotą jego człowieczeństwa.
Czy gdybyśmy nie omówili różnych przejawów wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności, to bylibyście w stanie sami się co do nich rozeznać? (Być może bylibyśmy w stanie to zrobić w odniesieniu do prostych przejawów, ale nie w przypadku tych bardziej złożonych). Teraz, gdy różnice pomiędzy wrodzonymi uwarunkowaniami, człowieczeństwem i skażonymi skłonnościami zostały omówione, czy jesteście w stanie się co do nich rozeznać? (Jesteśmy w stanie rozeznać się co do nich nieco lepiej niż wcześniej). Jeśli podam wam kilka bardziej nietypowych przykładów, to czy będziecie w stanie rozeznać się co do nich na podstawie mojego omówienia? Trudno powiedzieć, prawda? Zatem następnym razem będziemy kontynuować omawianie kwestii związanych z tym tematem. Im więcej ich omówimy, tym lepiej będziecie rozpoznawać pewne reguły rozeznawania się co do różnego rodzaju problemów. Jeżeli chodzi o rozmaite przejawy człowieczeństwa, wrodzonych uwarunkowań i skażonych skłonności, to generalnie jesteście w stanie rozpoznać przejawy, które zostały omówione. Jeśli zaś chodzi o przejawy, które nie zostały omówione, to tylko ludziom mającym duchowe zrozumienie lub tym, którzy wiedzą, jak poszukiwać prawdy, może się udać rozeznać co do niektórych z nich. Osoby o marnym potencjale mogą nie być w stanie się co do nich rozeznać, toteż muszą więcej słuchać i zadawać więcej pytań. Jeżeli nie będziemy omawiać tych kwestii, na zawsze pozostaną one dla was niejasne, a i to, co powiecie, również będzie niezrozumiałe; zawsze będzie istniała przepaść pomiędzy waszym zrozumieniem a czystym zrozumieniem prawdy, czyż nie? (Tak).
Dzisiaj omówiliśmy sprawy związane z potencjałem. Czy potraficie się teraz rozeznać w tym, jaki ludzie mają potencjał? (Z grubsza). Jeżeli nie jesteście w stanie się co do tego rozeznać, to nie spieszcie się i doświadczajcie różnych rzeczy. Napotkacie te sprawy w codziennym życiu. Nauczcie się stosować w prawdziwym życiu słowa zawarte w naszym omówieniu, krok po kroku dopasowując je do tego, co przejawiają ludzie – rozeznając się co do siebie i co do innych oraz stopniowo poznając siebie i inne osoby. Stopniowo będziesz w stanie oceniać te rzeczy i będziesz dysponować pewnym standardem, który pozwoli ci to robić. Zasady postrzegania ludzi i spraw oraz postępowania i działania będą się dla ciebie stawały coraz bardziej klarowne. Przeprowadziliśmy obszerne omówienie różnych aspektów rozeznawania się co do wrodzonych uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Bez względu na to, jakie przejawy czy ujawnienia człowieczeństwa omawiamy, nie są to nigdy puste słowa – wszystkie te rzeczy można napotkać, zobaczyć i odczuć w prawdziwym życiu. Dlatego też musisz nauczyć się postrzegać różne sprawy i różne rodzaje ludzi, dopasowując do nich słowa Boże. Tylko poprzez uczenie się dopasowywania różnych stanów i kwestii poruszonych w naszym omówieniu do prawdziwego życia możesz stopniowo czynić postępy w postrzeganiu ludzi i spraw, a także w swoim postępowaniu i działaniu, mieć dokładne zrozumienie rozmaitych spraw związanych z prawdą i stopniowo pojmować różne prawdozasady. Rozumiesz to? (Tak). Choć sprawy, o których rozmawialiśmy, służą przede wszystkim rozeznawaniu się co do rozmaitych stanów i przejawów występujących u ludzi i bezpośrednio nie umożliwiają ci zrozumienia prawdy ani wejścia w nią, to jednak wszystkie te sprawy będą miały wpływ na twoje zrozumienie prawdy i prawdozasad, a także na twoje wejście w prawdę i w prawdozasady. Choć więc w ludzkich wyobrażeniach wydawać się może, że sprawy te dotyczą jedynie człowieczeństwa, wrodzonych uwarunkowań lub pewnych oczywistych skażonych skłonności, to każda omówiona tu sprawa i każde wyrażone tu stwierdzenie są powiązane z wejściem ludzi w prawdę. Zatem to są te sprawy, z którymi musisz się zmierzyć na ścieżce wkraczania w prawdę – nie uda ci się ich uniknąć. Rozmaite sprawy i przejawy człowieczeństwa, zarówno pozytywne, jak i negatywne – wszystko to są rzeczy, z którymi się zmierzysz i które napotkasz w różnych warunkach w swoim codziennym życiu. Jeśli w obliczu różnych spraw nie potrafisz się co do żadnej z nich rozeznać i wszystkie je uogólniasz, traktując prawdozasady poruszone w naszym omówieniu jak reguły lub doktryny, to nigdy nie będziesz w stanie wejść w prawdorzeczywistość. Dlaczego tak jest? Ponieważ nigdy nie zrozumiesz, czym jest prawda.
Dobrze, to już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejsze omówienie. Do zobaczenia!
25 listopada 2023 r.