Punkt piąty: Sprowadzają na manowce, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie

Suplement: Opowieść o Dabao i Xiaobao

Zanim oficjalnie rozpoczniemy nasze dzisiejsze omówienie, pozwólcie, że zacznę od pewnej opowieści. Czy wszyscy lubicie słuchać takich historii? (Tak). A czy jest jakaś zasada odnosząca się do ich słuchania? Na podstawie takich historii powinieneś być w stanie pojąć jakiś aspekt prawdy, zrozumieć jakiś przejaw Bożych intencji, rozpoznać jakąś stronę ludzkiej naturoistoty lub też odkryć w danej opowieści tę prawdorzeczywistość, którą ludzie winni wprowadzać w życie i w którą powinni wkraczać. Taki właśnie sens ma bowiem opowiadanie historii. Nie jest to czcza gadanina, a już z pewnością nie są to plotki. Niektórzy, słuchając takich opowieści, pojmują jedynie zawarte w nich wydarzenia. Cóż to są za ludzie? (To ludzie małego formatu). To, że są ludźmi małego formatu, oznacza, że są bezmyślni, przede wszystkim zaś, że brakuje im duchowego zrozumienia. Bez względu na to, jakiej historii słuchają, są w stanie zapamiętać jedynie przedstawione wydarzenia lub wychwycić kilka zawartych w niej reguł. Jeśli jednak chodzi o rozmaite prawdy, które powinno się pojąć na podstawie treści danej opowieści, ludzie tacy nie potrafią ogarnąć ich myślą, zrozumieć i sobie przyswoić. Czyż nie wskazuje to, że ich duchowe zrozumienie jest na najniższym możliwym poziomie? (Owszem). Czy ktokolwiek spośród was zachował się w ten sposób po wysłuchaniu jakiejś opowieści? Wysłuchawszy jej, nie zrozumiał zbyt wiele, miał poczucie, że opowieść ta pozbawiona jest sensu i że było zupełnie bez znaczenia, czy została opowiedziana, czy też nie? Czy tacy ludzie zdolni są cokolwiek zrozumieć? Czy, kiedy słuchacie jakiejś opowieści, jesteście w stanie coś zyskać dzięki wydarzeniom, o których mówi? Niezależnie od tego, czy potraficie na jej podstawie pojąć prawdę, winniście rozumieć odnoszącą się do słuchania takich opowieści zasadę, o której właśnie wspomniałem. A teraz przejdźmy już do naszej opowieści.

Był sobie mały chłopiec imieniem Xiaobao. Niedawno do jego domu przyszedł pewien mężczyzna, który często wychodził wraz z rodzicami Xiaobao, by szerzyć ewangelię. Pewnego dnia rodzice Xiaobao poszli załatwić kilka spraw, zostawiając synka w domu samego, tylko z tym właśnie człowiekiem. To, co się wówczas wydarzyło, to wielce interesująca historia. Ponieważ Xiaobao nie był zbyt dobrze zaznajomiony z tym mężczyzną, ten postanowił podejść do bawiącego się chłopca i się z nim zaprzyjaźnić. Powiedział mu, że go zna, a nawet wie, jak chłopiec ma na imię. Xiaobao był zadowolony i pomyślał sobie, że ten mężczyzna nie może być złym człowiekiem. Następnie mężczyzna zapytał: „Xiaobao, czy twoi rodzice kiedykolwiek wspominali o mnie w rozmowie?”. Malec, po chwili zastanowienia, odparł: „Nie wiem”. Mężczyzna zaś rzekł: „Jesteś dobrym dzieckiem. Grzeczne dzieci mówią to, co wiedzą”, po czym ponownie zapytał Xiaobao: „Czy twoi rodzice kiedykolwiek o mnie wspominali?”. Chłopiec jednak wciąż odpowiadał, że nie wie. Mężczyzna zaś kontynuował: „Xiaobao, bądź grzeczny, jeśli powiesz mi prawdę, dam ci kilka cukierków”. Xiaobao myślał przez chwilę, ale znów stwierdził, że nie wie. Mężczyzna zastanawiał się w duchu: „Jak mogę sprawić, by powiedział mi prawdę?”. Po chwili namysłu rzekł do chłopca: „Xiaobao, twoi rodzice wierzą w Boga i ja też w Niego wierzę. Jestem najlepszym przyjacielem twoich rodziców. Wszyscy troje wierzymy w Boga i ty też w niego wierzysz. Czy wiesz, jakie dzieci Bóg lubi?”. Xiaobao chwilkę pomyślał i odparł: „Nie wiem”. Mężczyzna powiedział: „Bóg lubi szczere dzieci: takie, które nie kłamią. Kiedy coś wiedzą, mówią, że wiedzą, a kiedy czegoś nie wiedzą, mówią, że nie wiedzą. Takie właśnie dziecko można nazwać szczerym, a Bóg lubi takie dzieci”. Xiaobao zastanawiał się nad tym chwilkę, po czym rzekł: „W porządku”. Od tej chwili przestał mówić, że nie wie. Mężczyzna zaś ciągnął dalej: „Jeśli powiesz mi prawdę, będziesz szczerym dzieckiem, dzieckiem, które Bóg kocha”. Xiaobao odparł po namyśle: „W takim razie w porządku”. Mężczyzna spytał: „Co to znaczy »w takim razie w porządku«?”. Xiaobao odpowiedział: „To znaczy, że moi rodzice wspominali coś o panu wcześniej”. Potem ten mężczyzna wciąż dopytywał się, co o nim mówiono, i wielokrotnie powtarzał chłopcu, aby był szczerym dzieckiem i nie kłamał. Xiaobao powiedział więc: „Mama i tata mówili, że nie jest pan dobrym człowiekiem. Powiedzieli, że nie jest pan zbyt uczciwy i że rozmawiając z panem, powinni zachować ostrożność”. Mężczyzna zapytał ponownie: „Co jeszcze mówili twoi rodzice?”. Xiaobao odpowiedział: „Nie pamiętam”. „Bądź grzecznym chłopcem!” – zawołał mężczyzna. Wtedy malec odparł: „Mama i tata powiedzieli, że nie powinni mówić panu wszystkiego”. Potem mężczyzna zadawał mu kolejne pytania, a Xiaobao bardzo wiele mu powiedział. Mężczyzna czuł się coraz bardziej nieswojo i rzekł do chłopca: „Xiaobao, jesteś takim dobrym dzieckiem, dzieckiem, które Bóg kocha, ponieważ jesteś uczciwym chłopcem i mówisz mi wszystko, co wiesz”. W tym momencie Xiaobao nie był już tak ostrożny względem tego człowieka, jak na początku, i nie odpowiadał już „Nie wiem” na wszystkie jego pytania. Teraz już chciał powiedzieć mu wszystko, czego tylko ten mężczyzna nie wiedział – wystarczyło, by spytał o to chłopca. Mężczyzna także wyjawił coś malcowi: „Mój pseudonim to Dabao, więc widzisz: ty nazywasz się Xiaobao, a ja Dabao. Czyż nie powinniśmy zostać najlepszymi przyjaciółmi?”. Xiaobao odparł na to: „Pewnie”. Potem rozmawiali jeszcze o wielu rzeczach, a im dłużej rozmawiali, w tym lepszym byli nastroju. Xiaobao dostał też trochę cukierków i przestał mieć się na baczności przed tym człowiekiem. Następnie mężczyzna postawił Xiaobao następujące wymaganie: „Na przyszłość, jeśli mama i tata znów będą coś o mnie mówić, czy możesz mi o tym powiedzieć?”. Xiaobao zaś odparł: „Oczywiście, przecież jesteśmy dobrymi przyjaciółmi”. Xiaobao nie miał się już na baczności przed tym mężczyzną, a człowiek ten uzyskał od niego informacje, których potrzebował. Począwszy od tego dnia, stali się bardzo dobrymi przyjaciółmi. Ilekroć rodzice Xiaobao mówili coś o mężczyźnie, Xiaobao szybko mu to powtarzał. Mężczyzna ten złożył również chłopcu pewną obietnicę: „Za nic w świecie nie powiem twoim rodzicom o naszej umowie: to nasza tajemnica. Jeśli w przyszłości będziesz chciał coś pysznego do jedzenia, albo jakąś fajną zabawkę, na pewno ci ją kupię. A jeżeli jest coś, o czym chciałbyś, aby twoi rodzice się nie dowiedzieli, zachowam to dla ciebie w tajemnicy”. Xiaobao poczuł się jeszcze swobodniej i całym sercem zaufał temu mężczyźnie. Utrzymywał z nim szczere kontakty i stali się „naprawdę dobrymi przyjaciółmi”.

To już cała historia. Nie ma w niej wielu postaci: głównymi bohaterami są Dabao i Xiaobao. Jej treść obraca się wokół tego, jak mężczyzna imieniem Dabao usiłował zwieść małego Xiaobao, przypochlebić mu się i przyciągnąć do siebie, skłaniając dziecko, by przekazało mu pewne informacje, które Dabao chciał poznać. Taka to właśnie historia i do tego zmierza ich rozmowa. Co możemy dostrzec na podstawie tej prostej fabuły i tego krótkiego dialogu? O czyich cechach jest tutaj głównie mowa? Czy chodzi o dziecko, czy o dorosłego? (O dorosłego). Co zatem ukazuje nam ta opowieść? Co stanowi jej główną treść? Głównym jej tematem jest to, że ten dorosły używa rozmaitych środków, aby osiągnąć swój cel. Czy pojęliście, jakich środków użył? (Usiłował zwieść malca i przyciągnąć go do siebie). Używał różnych zachęt, aby przyciągnąć do siebie chłopca, oraz odpowiednich słów, aby go zwieść, a nawet go kusił. Czym się posłużył, aby go przekabacić? Obietnicą korzyści – skusił go za pomocą pewnych korzyści. Przyciąganie do siebie, kuszenie i zwodzenie – jest to zarówno nęcenie, jak i wprowadzanie w błąd, posługiwanie się odpowiednimi słowami, mającymi również w pewnym stopniu charakter groźby. Słowa mogły brzmieć właściwie, ale po co Dabao ich użył? (Aby osiągnąć swój własny cel). Użył ich, aby zrealizować własne ukryte cele. Jest więc w zasadzie jasne, jakimi środkami się posłużył. Czy takie zachowanie wchodzi w zakres zwykłego człowieczeństwa? (Nie). W zakres jakiego zatem aspektu skażonego szatańskiego usposobienia wchodzi takie zachowanie? (Niegodziwości). Dlaczego mówimy, że to niegodziwość, a nie, że to fałsz? Niegodziwość sięga głębiej niż fałsz: jest bardziej podstępna, skryta i zwodnicza oraz trudniej ją zgłębić. Ponadto zawiera w sobie nęcenie, przypochlebianie się, wciąganie we własną grę, przyciąganie do siebie, przekupywanie i kuszenie. Takie działania i zachowania to znacznie więcej niż tylko fałsz i bez wątpienia są one niegodziwe. Dabao nie powiedział wszak: „Jeśli mi nie powiesz, uderzę cię, kopnę albo pobiję!”. Nie stosował takich metod i na pozór nie sprawiał wrażenia kogoś groźnego. Jednak jego zachowanie jest bardziej niebezpieczne niż otwarta groźba – na tym właśnie polega niegodziwość. Dlaczego nazywam to niegodziwością? Większość ludzi jest na ogół w stanie wykryć fałsz, ale metoda, którą posłużył się Dabao, jest bardziej przebiegła. Używa on uprzejmego na pozór języka, który wydaje się licować z ludzkimi uczuciami. Jednak w rzeczywistości za tymi pozorami kryje się coś innego. Faktyczne działania i metody Dabao są bardziej skryte, bardziej podstępne niż fałsz, z jakim ludzie powszechnie się stykają i mają do czynienia. Jego taktyczne chwyty są bardziej wyrafinowane, bardziej obłudne i zwodnicze. Na tym właśnie polega niegodziwość.

Czy w waszym codziennym życiu potraficie dostrzec i rozróżnić przejawy niegodziwego usposobienia i niegodziwego zachowania innych? Podczas gdy osoby fałszywe mogą być dosyć taktowne, to mając z nimi kontakt przez pewien czas, większość ludzi jest w stanie je przejrzeć. Nie tak łatwo jednak przejrzeć tych, którzy mają niegodziwe usposobienie. Jeśli nie potrafisz dostrzec czyjejś istoty lub konsekwencji jego działań, nie masz jak przejrzeć kogoś takiego. Osoby niegodziwe są bowiem jeszcze bardziej podstępne niż ludzie fałszywi. Nie jesteś w stanie przejrzeć ich na podstawie jednego lub dwóch wypowiedzianych przez nich zdań. Jeśli chodzi o ludzi o niegodziwym usposobieniu, to przez pewien czas albo w krótkim okresie możesz się nie zorientować ani nie dociec, dlaczego robią daną rzecz, czemu mówią lub postępują w taki a nie inny sposób. Pewnego dnia, gdy zostaną w pełni zdemaskowani i obnażeni, wszyscy wreszcie odkryją, jakiego rodzaju są to ludzie. Chodzi o coś więcej niż tylko fałsz – to niegodziwość. Dlatego rozpoznanie niegodziwego usposobienia wymaga pewnego okresu czasu, a bywa, że skutki posiadania takiego usposobienia muszą wpierw wyjść na światło dzienne, zanim da się owo usposobienie rozpoznać – nie jest to bowiem coś, w czym da się szybko rozeznać. Na przykład, wielki czerwony smok zwodził ludzi przez całe dekady, i dopiero teraz niewielka liczba osób zdołała zyskać co do tego nieco rozeznania. Wielki czerwony smok często mówi rzeczy, które brzmią bez zarzutu i są jak najbardziej zgodne z ludzkimi pojęciami, wymachując sztandarem służby na rzecz ludu, aby lud ten wprowadzać w błąd, i sztandarem sprawiedliwości, aby pozbyć się dysydentów, zabijając przy tym niezliczoną liczbę dobrych ludzi. Niewielu jednak jest w stanie to dostrzec, ponieważ to, co mówi i czyni wielki czerwony smok, wydaje im się słuszne. Wszyscy myślą, że wszystko, co on robi, jest sprawiedliwe i stosowne, legalne i rozsądne oraz zgodne z duchem humanizmu. W rezultacie przez dziesięciolecia wielki czerwony smok wprowadzał ludzi w błąd. Kiedy w końcu zostanie zdemaskowany i upadnie, ludzie zobaczą, że jego prawdziwym obliczem jest twarz diabła, a jego naturoistota jest niegodziwa. Wielki czerwony smok zwodzi ludzi przez tak wiele lat, że każdy przesiąknięty jest jego jadem – wszyscy stali się jego potomkami. Czy ktoś z was jest zdolny robić tego rodzaju rzeczy, jakie wyczynia wielki czerwony smok? Niektórzy ludzie mówią tak jak on, używając miło brzmiących słów, lecz nie wykonując przy tym żadnej faktycznej pracy. Wszystkie ich słowa są miłe dla ucha, ale nie wykonują oni żadnej konkretnej pracy. Są też wielce podstępni i niegodziwi. Tacy ludzie, jeśli ktoś ich obrazi, nigdy mu nie odpuszczą. Prędzej czy później znajdą odpowiednią okazję, aby osiągnąć swój cel w postaci zemsty, nie dając mu przy tym żadnej szansy na reakcję. Mogą nawet załatwić sprawę nie wychodząc z cienia i nie pokazując własnej twarzy. Czyż nie jest to niegodziwe? Niegodziwi ludzie w swoim działaniu stosują takie zasady i metody, oraz mają takie intencje, motywy i cele, które są w szczególny sposób zakonspirowane i utajone. Niegodziwcy snują intrygi, aby krzywdzić innych, czasami posługując się innymi osobami, by zabijały w ich imieniu, czasem sprowadzając na ludzi udrękę poprzez kuszenie ich do tego, by popełnili jakiś grzech, a czasami odwołując się do prawa lub uciekając się do najrozmaitszych nikczemnych środków, by się nad ludźmi znęcać. Są to wszystko przejawy niegodziwości i żadna z tych metod nie jest sprawiedliwa ani uczciwa. Czy ktoś z was wykazuje czy przejawia takie zachowania? Czy potraficie je rozpoznawać? Czy zdajecie sobie sprawę, że składają się one na niegodziwe usposobienie? Fałsz bywa zwykle widoczny na zewnątrz: człowiek fałszywy owija wszystko w bawełnę bądź posługuje się kwiecistym językiem i nikt nie jest w stanie odczytać, co taki ktoś sobie myśli. Tak właśnie wygląda fałsz. Jaka jest zaś najważniejsza cecha niegodziwości? Jest nią to, że słowa niegodziwców brzmią szczególnie przyjemnie dla ucha, i na pozór wszystko wydaje się być w porządku. Wydaje się, że nie ma tu żadnego problemu, a pod jakim kątem by na to nie patrzeć, sprawy wyglądają zupełnie dobrze. Kiedy niegodziwcy coś robią, nie widać, by używali jakichś szczególnych środków, a w ich postępowaniu nie ma na pozór żadnych słabych punktów czy rys, a mimo to osiągają swój cel. Załatwiają oni swoje sprawy w niezwykle zawoalowany sposób. Właśnie tak antychryści wprowadzają ludzi w błąd. Najtrudniej jest rozgryźć właśnie takie osoby i sprawy. Niektórzy ludzie często mówią to, co należy, używają wiarygodnie brzmiących wymówek i wykorzystują pewne doktryny, powiedzenia lub posunięcia, które są zgodne z ludzkimi uczuciami, aby zamydlić ludziom oczy. Aby osiągnąć swój ukryty cel, udają jedno, a robią zupełnie co innego. Jest to niegodziwość, lecz większość uważa takie zachowania za przejawy fałszu. Ludzie mają stosunkowo ograniczone pojmowanie i umiejętność analizy niegodziwości. W rzeczywistości trudniej jest rozpoznać niegodziwość niż fałsz, ponieważ niegodziwość jest bardziej skryta, a jej metody i działania – bardziej wyrafinowane. Jeśli ktoś ma fałszywe usposobienie, inni zazwyczaj są w stanie to wykryć w ciągu dwóch lub trzech dni zadawania się z nim albo potrafią dostrzec przejaw fałszywego usposobienia w jego słowach i działaniach. Załóżmy jednak, że ten ktoś jest niegodziwy, a wówczas nie jest to coś, na czym można się poznać w ciągu kilku dni, ponieważ jeśli w krótkim okresie czasu nie zajdą żadne znaczące wydarzenia ani szczególne okoliczności, nie jest łatwo się w tym zorientować, słuchając jedynie jego wypowiedzi. Tacy ludzie bowiem zawsze mówią i robią to, co należy, i przedstawiają jedynie kolejne słuszne doktryny. Po kilku dniach zadawania się z kimś takim, mógłbyś pomyśleć, że jest on całkiem dobrym człowiekiem, potrafi wyrzekać się różnych rzeczy i ponosić koszty, ma duchowe zrozumienie i serce kochające Boga oraz kieruje się w działaniu zarówno sumieniem, jak i rozumem. Jednak kiedy już taki człowiek załatwi kilka spraw, dostrzegasz, że w jego mowę i czyny zamieszanych jest zbyt wiele rzeczy, nazbyt wiele diabelskich intencji. Zdajesz sobie sprawę, że ten ktoś nie jest uczciwy, lecz podstępny – że jest niegodziwcem. W kontaktach z ludźmi często używa właściwych słów i mile brzmiących dla ucha zwrotów, które są zgodne z prawdą i rezonują z ludzkimi uczuciami. W ten sposób z jednej strony buduje swoją pozycję, z drugiej zaś wprowadza innych w błąd, zyskując prestiż i status pośród ludzi. Takie jednostki są niewiarygodnie wprost zwodnicze, a kiedy zdobędą już władzę i status, są w stanie sprowadzić na manowce i skrzywdzić wielu ludzi. Osoby o niegodziwym usposobieniu są bardzo niebezpieczne. Czy w waszym otoczeniu są tacy ludzie? Czy wy sami tacy nie jesteście? (Jesteśmy tacy). Na ile poważny jest to problem? Mówienie i działanie bez zupełnie żadnych prawdozasad, zdawanie się w działaniu jedynie na swoją niegodziwą naturę, chęć nieustannego zwodzenia innych i prowadzenia życia ukrytym za maską fałszywych pozorów, tak by inni nie byli w stanie cię przejrzeć ani rozpoznać, i by darzyli szacunkiem i podziwem twoje człowieczeństwo – to właśnie jest niegodziwość. Czy przejawiacie te niegodziwe zachowania tylko okazjonalnie, czy też jesteście tacy przez większość czasu? Czy tacy właśnie jesteście i czy trudno jest wam się od tego wyzwolić? Jeśli stosujecie takie metody jedynie okazjonalnie, wciąż można to zmienić. Jeśli jednak tacy właśnie jesteście, stale postępując taktownie i zarazem fałszywie, oraz nieustannie zdając się na rozmaite intrygi, to jesteście najprzebieglejszymi z diabłów. Powiem wam prawdę: tacy ludzie nigdy się nie zmienią.

W opowiedzianej wcześniej historii Dabao posługuje się tymi właśnie metodami, aby zwieść Xiaobao i sprawić, by chłopiec powiedział mu prawdę. Powiedzcie Mi, kto go tego nauczył? Nikt go tego nie nauczył. Skąd więc wzięły się te sztuczki? (Z jego natury). Wzięły się z jego natury, z jego skażonej istoty. Dabao jest właśnie tego rodzaju osobą. Nawet dziecku nie da spokoju – jakież to podłe! Jeśli chce poznać prawdę, może sam spytać jego rodziców lub może skoncentrować się na poznaniu samego siebie i obnażyć przed nimi swoje serce; być może wtedy oni powiedzieliby mu prawdę. Nie ma potrzeby używać takich metod, by robić takie haniebne i niezbyt taktowne rzeczy za plecami dorosłych. Tak właśnie postępują ludzie o niegodziwym usposobieniu. Powiedzcie Mi, czy nie jest to odrażające? (To jest odrażające). Dabao nie oszczędza nawet dziecka; widzi, że dziecko łatwo jest zastraszyć, oszukać i wystrychnąć na dudka, więc knuje spisek przeciwko niemu. No dobrze; a jeśli zobaczy dorosłego, który jest uczciwy i życzliwy, jak będzie go traktował? Czy da mu spokój? Zdecydowanie nie. A co zrobi, jeżeli zobaczy kogoś podobnego do siebie, kogoś, kto uwielbia stosować rozmaite strategie w swoich słowach i działaniach? (Będzie wiedział, że ten ktoś jest równie niegodziwy jak on sam, i może mieć się przed nim na baczności, nie ujawniając niczego nazbyt łatwo). Oprócz tego, że będzie się miał na baczności, co jeszcze może zrobić? (Będzie z nim rywalizować). Będzie z nim rywalizować, zarówno otwarcie, jak i potajemnie – dokładnie tak. Tak właśnie zachowują się ludzie o niegodziwym usposobieniu. Uwielbiają oni rywalizować z innymi otwarcie i potajemnie, i skwapliwie wykorzystują każdą okazję ku temu. Mają swoją słynną maksymę, a jeśli spotkasz takich ludzi i usłyszysz, jak ją wypowiadają, możesz być pewien, że mają niegodziwe usposobienie. Co takiego mówią? Na przykład, gdy zasugerujesz, by współpracowali z kimś innym przy wykonywaniu swoich obowiązków, mówią: „Och, przecież nie mam z nim szans!”. Ich pierwsza myśl zawsze dotyczy „rywalizacji”. Ich pierwsza myśl nie dotyczy tego, jak współpracować z innymi, aby dobrze wykonać dane zadanie, tylko tego, że mogliby z nimi konkurować. To właśnie jest ich słynna maksyma. Jaka jest ich jedyna zasada, bez względu na to, w jakiej grupie społecznej się znajdują – czy są wśród niewierzących, pośród braci i sióstr, czy pomiędzy członkami swej własnej rodziny? Jest to rywalizacja, a jeśli nie są w stanie pokonać innych otwarcie, zrobią to potajemnie. Tego rodzaju usposobienie jest niegodziwe. Niektórzy ludzie mogą na pozór wydawać się swobodnie rozmawiać z innymi, ale w głębi serca potajemnie z nimi rywalizują, stosując różne środki i techniki, aby w sposób pośredni atakować i deprecjonować tę drugą osobę. Ci, którzy nie potrafią tego dostrzec, nie będą umieli przejrzeć ich taktyki, a zanim to zrobią, rywalizacja ta już się zakończy. To właśnie jest niegodziwość. Kiedy niegodziwcy zadają się z innymi ludźmi, w grę wchodzi jedynie otwarta i sekretna rywalizacja, knucie rozmaitych intryg i spisków lub stosowanie pewnych metod, aby pokonać drugą stronę, zmusić ją do złożenia broni, a ostatecznie sprawić, by wszyscy ulegli takim niegodziwcom. Od powstania ludzkości aż do tej chwili, cała historia rodzaju ludzkiego wypełniona jest „rywalizacją”, czy to na wielką skalę – między narodami, czy na mniejszą – pomiędzy rodzinami, czy też na poziomie jednostkowym – między ludźmi. Nie ma grupy, w której nie byłoby mnóstwa konfliktów; jeśli nie jest to otwarta rywalizacja, to przebiega ona potajemnie, a jeśli nie jest to konfrontacja werbalna, to ma ona charakter fizyczny. W historii Chin okresem najbardziej obfitującym w wojny między różnymi grupami etnicznymi była Epoka Wiosen i Jesieni oraz okres Walczących Królestw. Większość słynnych ksiąg na temat strategii wojskowej, takich jak Sztuka wojny autorstwa Sun Tzu, powstała właśnie w tych dwóch okresach. Istnieje również książka Trzydzieści sześć forteli, która zawiera opis rozmaitych taktyk wykorzystywanych w działaniach wojennych. Niektóre z tych wojskowych strategii i taktyk są dziś nadal w użyciu. Powiedzcie Mi, jak nazywają się niektóre z nich? (Strategia „przynęty z zamianą”). (Strategia „odwracania uwagi”). (Strategia „podwójnego agenta”, strategia „opuszczonego miasta” i strategia „słodkiej przynęty”). Wszystkie te słynne chwyty, niezależnie od tego, czy w nazwie mają „słodką przynętę”, „opuszczone miasto”, czy „odwracanie uwagi”, są pewnymi „strategiami”. Co oznacza zaś słowo „strategia”? (Pewną „taktykę” lub „intrygę”). Oznacza ono pewną podstępną, zdradziecką, skrytą i utajoną taktykę. Te „taktyki” nie mają jednak nic wspólnego ze zwykłym planowaniem – chodzi w nich o snucie intryg. Co kryje się za tymi taktykami? Czy działania i zachowanie stosujących je ludzi oraz te taktyczne chwyty i praktyki, wykorzystywane przez nich w działaniach wojennych, licują z człowieczeństwem i są zgodne z prawdą? (Nie). Czy Bóg działa w ten sposób? (Nie). Zdecydowanie nie. Kogo więc reprezentują te praktyki? Reprezentują szatana i niegodziwą ludzkość. Skąd pochodzą te strategie niegodziwej ludzkości? (Od szatana). Ludzkość otrzymała je od szatana. Niektórzy mogą mieć trudności ze zrozumieniem tego, więc powinienem stwierdzić, że pochodzą one od diabelskich królów, a wówczas ludzie to zrozumieją. Kim są diabelscy królowie? Są to demony i szatan, którzy przychodzą ponownie na świat, by siać niezgodę i spustoszenie pośród rodzaju ludzkiego – to oni sformułowali te strategie. Czy widzieliście kiedykolwiek w zapisach dzieła Bożego, aby Bóg stosował strategię opuszczonego miasta lub strategię odwracania uwagi? Czy Boży plan zarządzania obejmuje takie strategie? Bóg nigdy nie stosował takich strategii przy zarządzaniu swoim dziełem. Strategie te są jednak stosowane przez całą niegodziwą ludzkość. Od narodu lub dynastii w większej skali, po plemię lub rodzinę w mniejszej skali, a nawet aż po relacje pomiędzy jednostkami, wszędzie tam, gdzie spotkasz skażony rodzaj ludzki, znajdziesz konflikt. O co oni wszyscy walczą? O co rywalizują? Jaki jest ich cel? Robią to wszystko dla władzy, statusu i zysku – po to, aby zdobyć te rzeczy. Naród walczy z narodem o kontrolę nad większą liczbą ludzi. Plemiona walczą ze sobą o terytorium, ludzi i zwierzchnią władzę. Jednostki walczą o to, by zyskać przewagę i czerpać korzyści. Wszędzie tam, gdzie jest ludzkość, jest też konflikt, ponieważ gdziekolwiek spotyka się rodzaj ludzki, tam obecne jest pochodzące od szatana skażenie. Ludzkość jako całość została skażona przez szatana, więc świat jest pełen konfliktów i rozlewu krwi. We wszystkim, co czyni, skażona ludzkość nie jest w stanie wyrwać się z więzów szatańskiego usposobienia. Dlatego też cała historia ludzkości, czy to na Zachodzie, czy na Wschodzie, każda karta jej dziejów, jest pożałowania godnym opisem niegodziwej walki. Tymczasem rodzaj ludzki uważa te rzeczy za chwalebne. Niektórzy ludzie wciąż studiują dziś chińską księgę Trzydzieści sześć forteli. Czy i wy ją czytacie? (Nie). Jeśli rozmyślnie analizujesz takie książki, wchłaniając zawarte w nich doświadczenia, wnioski, środki, metody i techniki, by wzbogacić swój umysł, sprawiając, że stają się częścią tych umiejętności, które zapewniają ci przetrwanie, to bez wątpienia postępujesz źle. W ten sposób bowiem nieuchronnie zbliżysz się do szatana, stając się coraz bardziej niegodziwym, coraz bardziej złym człowiekiem. Jeśli jednak będziesz umiał zmienić swoje spojrzenie i będziesz potrafił te rzeczy przeanalizować, rozpoznać i zdemaskować zgodnie ze słowami Bożymi, jakiego rodzaju rezultat osiągniesz? Jeszcze bardziej znienawidzisz szatana i jeszcze lepiej zrozumiesz i znienawidzisz samego siebie. A jaki jest jeszcze lepszy tego rezultat? Odrzucenie szatana i zdecydowane podążanie za Bogiem. Szatan wykorzystuje te tak zwane tradycyjne kultury i wszelkie rodzaje wiedzy i teorii, które ludzkość zgromadziła przez tysiące lat, aby pouczać ludzi i im je wpajać, chcąc w ten sposób jeszcze bardziej ich zdeprawować i przejąć nad nimi kontrolę na głębszym poziomie. Jeśli więc opanujesz te wskazania i będziesz wiedział, jak je stosować, staniesz się żywym szatanem i zostaniesz definitywnie wyeliminowany przez Boga.

Kiedy podczas wcześniejszych zgromadzeń rozmawialiśmy o rozumieniu samego siebie, większość ludzi często poruszała kwestię aroganckiego usposobienia, które jest najczęściej spotykanym rodzajem skażonego usposobienia i występuje bardzo powszechnie. Jakie jeszcze inne rodzaje skażonego usposobienia są stosunkowo powszechne? (Fałsz i nieprzejednanie). Fałsz, nieprzejednanie, niechęć do prawdy i bezwzględność – są to rzeczy, z którymi ludzie często się spotykają. Niegodziwość rzadziej bywa dostrzegana i nie jest tak często rozpoznawana. Można powiedzieć, że to właśnie niegodziwe usposobienie najtrudniej jest rozpoznać, i jest to głęboko ukryty i stosunkowo utajony rodzaj skażonego usposobienia, nieprawdaż? Załóżmy na przykład, że dwoje ludzi mieszka razem i żadne z nich nie miłuje prawdy ani do niej nie dąży i nie jest lojalne w wykonywaniu swoich obowiązków. Na pozór może się wydawać, że żyją razem w pełnej zgodzie, nie mając przy tym żadnych problemów. Jednakże w głębi duszy żadne z nich nie dąży do prawdy, a różne skażone skłonności nadal w nich istnieją, choć ich nie dostrzegasz. Dlaczego nie jesteś w stanie ich dostrzec? Dlatego, że obie te osoby są niezwykle zwodnicze i przebiegłe w swoich działaniach. Ponieważ nie rozumiesz prawdy i brak ci jakiegokolwiek rozeznania, nie możesz przejrzeć istoty ich problemów. Niewiele jest prawd, które pojmujesz, twoja postawa jest wciąż nazbyt mizerna, więc istnieje wiele złożonych kwestii, których nie jesteś w stanie zrozumieć, i nie masz jak pomóc innym ludziom rozwiązać ich problemy. Co powinniście zrobić, gdy jako przywódcy spotykacie takich ludzi? Jeśli rozeznasz się co do nich i ich zdemaskujesz, czy chętnie to zaakceptują? Nie, nie zaakceptują tego. Jak zatem powinieneś postępować z takimi ludźmi? Czy jest na to jakiś sposób? Jaka jest zasada postępowania z takimi ludźmi? Jeżeli posiadają jakieś techniczne lub profesjonalne umiejętności, aby wykonywać pracę na rzecz domu Bożego, powinniście traktować ich jak braci i siostry i stawiać im odpowiednie do tego wymagania. Skoro jednak takie osoby nie dążą do prawdy, to czy mogą być lojalne przy wykonywaniu swoich obowiązków? (Nie). Jakie zachowanie wskazuje na to, że brakuje im lojalności? Czyż tacy ludzie nie przodują w robieniu pewnych rzeczy tylko na pokaz? Gdy nikogo nie ma w pobliżu, obijają się i wcale się nie spieszą. A kiedy tylko zobaczą, że ktoś nadchodzi, zabierają się do pracy. Mogą nawet poruszyć kilka kwestii, pytając, czy to lub tamto jest akceptowalne. A gdy ten ktoś sobie pójdzie, przestają pracować, nic nie robią, nie mają absolutnie żadnych pytań, a nawet mówią sobie w głębi serca: „Tylko sobie z tobą pogrywałem. Nie jestem taki głupi!”. Tacy ludzie wszystko robią na pokaz; mają szczególną zdolność tworzenia fasady pozorów i doskonale udają, co sprawia, że ludzie mają o nich mylne wrażenie. Sporo osób, które mają z nimi kontakt od wielu lat, wciąż nie potrafi przejrzeć ich przebiegłej i zwodniczej istoty. Kiedy inni pytają o taką osobę, ludzie ci mówią nawet: „To bardzo dobry człowiek, jest miły dla wszystkich, nigdy nikogo nie krzywdzi, po prostu stara się wszystkich zadowolić. Nawet kiedy ktoś zrobi coś nie tak, nie przycina go, a ponadto nieustannie zachęca i pociesza innych”. Jakie środki i metody stosują takie osoby w kontaktach z innymi? Odgrywają stosowną do okazji rolę, są miłe i schludne, a większość twierdzi, że są dobrymi ludźmi. Czy wokół was są tacy ludzie? (Są). Każdy ma tendencję do przejawiania własnych skażonych skłonności, lecz takie osoby zręcznie się maskują, sprawiając, że nikt nie jest w stanie wykryć ich problemów. Czyż nie jest to pewien problem? Niektórzy znani z kart historii cesarze popełniali liczne występki, a mimo to późniejsze pokolenia i tak nazywały ich mądrymi władcami. Dlaczego ludzie mają na ich temat takie zdanie? Czy cesarze ci nie podejmowali wysiłków i nie robili różnych rzeczy, by zachować dobrą reputację? Z jednej strony robili kilka dobrych rzeczy z myślą o swoich własnych osiągnięciach politycznych, podczas gdy z drugiej strony, chcąc zatuszować swoje złe uczynki, naginali historię i zabijali tych, którzy pisali o nich prawdę i ujawniali fakty. Jednakże choćby nie wiem jak się starali je ukryć, ich czyny są bez wątpienia udokumentowane. Nie byli bowiem w stanie zlikwidować wszystkich, którzy znali prawdę. Z czasem więc te sprawy były stopniowo ujawniane przez późniejsze pokolenia. Kiedy ludzie się o nich dowiadywali, czuli się oszukani. Dzięki ujawnieniu tych faktów z kart historii ludzie powinni zyskać nowe zrozumienie prawdy na temat ludzkości. Jakiego rodzaju nowe zrozumienie? Od monarchów po zwykłych ludzi, cała ludzkość znajduje się w rękach niegodziwców tak dogłębnie skażonych przez szatana, że jeden jest bardziej niegodziwy od drugiego. Nie ma nikogo, kto nie byłby zły, nikogo, kto nie byłby niedobry. Wszyscy popełnili wiele złych czynów; wszyscy są wielce niegodziwi, nie ma pośród nich nikogo, kto byłby dobry. Niektórzy mówią: „W każdej dynastii jest kilku prawych urzędników. Czy i tych uczciwych zalicza się do niegodziwców?”. Jeśli wierzysz w Boga, będąc we władzy tych prawych urzędników, sam się przekonaj, czy cię aresztują, czy nie. Jeśli będziesz świadczyć przed nimi o Bogu, zwróć uwagą na ich postawę, a natychmiast się dowiesz, czy są niegodziwi, czy nie. Ukazanie się Boga i Jego dzieło, a także prawda, którą On wyraża, bardziej niż cokolwiek innego ujawniają, jacy ludzie są naprawdę. Niektórzy władcy i urzędnicy mogli zgromadzić pewne osiągnięcia w dziedzinie polityki i dokonać kilku dobrych czynów; jaka jest jednak natura tych ostatnich? Kto czerpie z nich korzyści? Są to tego rodzaju dobre czyny, jakich domaga się klasa panująca. Czy te dobre czyny, których ludzie ci dokonują, są dobrymi uczynkami, jakie pochwala Bóg? Czy te ich „polityczne osiągnięcia” są praktykowaniem prawdy i podporządkowaniem się Bogu? Zdecydowanie nie. Ich polityczne osiągnięcia i dobre czyny nie mają absolutnie żadnego związku z prawdą ani z podporządkowaniem się Bogu. Wszystkie te dobre czyny i osiągnięcia polityczne, jakie rzeczywiście mają na swoim koncie, są wynikiem ich intencji i motywów: robią to wszystko po to, aby uwiecznić swoje imię na kartach historii, i po to, by inni ich chwalili. Dlatego też bez względu na to, ile dobrych czynów dokonują lub ile mają osiągnięć politycznych, nie dowodzi to jeszcze, że są dobrymi ludźmi o życzliwych sercach, a tym bardziej nie dowodzi, że nigdy nie zrobili nic złego lub nie mają niegodziwej natury. Czy masz jasność co do tego, jakiego rodzaju ludźmi są takie osoby w oczach Boga? Czy potraficie posłużyć się takimi kwestiami, aby lepiej zrozumieć samych siebie? Czy i wy postępujecie w ten sposób, że gdy tylko zrobicie coś dobrego, chcecie się tym popisać, aby mieć pewność, że wszyscy się o tym dowiedzą, a następnie mówicie głośno, że nie należy być chełpliwym i aroganckim, że człowiek powinien zachowywać się z pokorą? Na przykład, przybywasz do nowego kościoła, żeby w nim pracować, a ludzie nie wiedzą, że piastujesz stanowisko przywódcze. Musisz więc spróbować zastosować wszelkie środki, żeby ludzie dowiedzieli się, że jesteś przywódcą, i całą noc wytężasz umysł, znajdując w końcu dobre rozwiązanie. Jakież to rozwiązanie? Zwołujesz wszystkich na spotkanie i mówisz: „W czasie dzisiejszego zgromadzenia porozmawiajmy sobie o tym, czy nadaję się na przywódcę, czy nie. Jeżeli się nie nadaję, możecie mnie zdemaskować i usunąć, a jeśli tak, to będę nadal pełnił tę rolę”. Usłyszawszy te słowa, wszyscy od razu wiedzą, że jesteś przywódcą. Czyż nie osiągnąłeś w ten sposób swojego celu? Skąd wziął się zaś ten cel? Z twojej niegodziwej natury. Posiadanie ambicji jest powszechną ludzką cechą, ale choć wszyscy ludzie mają ambicje, niektórzy, w różnych czasach i miejscach, używają najrozmaitszych języków, metod i strategii, aby osiągnąć pożądane przez siebie cele. To właśnie jest niegodziwość.

Jeśli chodzi o temat niegodziwej natury, to nadal będziemy często go omawiać. W ten sposób zyskacie bardziej gruntowne zrozumienie tego aspektu prawdy i zepsutego usposobienia. Z jednej strony będziecie w stanie zrozumieć samych siebie, z drugiej zaś będziecie potrafili rozróżniać różne rodzaje ludzi. Będziecie mieć również pogłębione wejście w prawdę. Jeśli będę omawiał jedynie ogólną koncepcję lub jakiś jeden aspekt definicji, wasze pojmowanie tych spraw będzie dosyć płytkie. Jednakże dzięki temu, że podczas naszego omówienia posługujemy się pewnymi faktami i podajemy przykłady, wasze zrozumienie tych kwestii może stać się głębsze. Załóżmy na przykład, że rozmawia ze sobą dwoje dzieci. Jedno z nich pyta: „Czy odrobiłeś dzisiaj zadanie domowe?”, a drugie odpowiada: „Nie, nie odrobiłem”. Wtedy zaś to pierwsze mówi: „Ja też nie”. Czy oboje mówią prawdę? (Tak). Mylisz się; jedno z nich kłamie. Co sobie myśli w głębi serca? „Ty głupolu, czy myślisz, że naprawdę nie odrobiłem tego zadania? Nie jestem taki głupi! Jeśli nie odrobię pracy domowej, zostanę ukarany. Jakże mógłbym jej nie odrobić? Rozmyślnie sprawiłem, iż teraz myślisz, że jej nie odrobiłem, żebyś ty też nie zrobił zadania. Na koniec to ty zostaniesz ukarany, a ja będę mógł się pośmiać”. Czy to dziecko jest złe? (Tak). Czy ktoś z was zrobił kiedyś coś podobnego? Oto inny przykład: w poniedziałek w klasie jedna uczennica mówi, że w niedzielę była na zakupach, a inna twierdzi, że odwiedziła przyjaciół. W rzeczywistości obie uczyły się w domach. Szczególnie bowiem w środowisku, w którym występuje ostra rywalizacja – jak ma to miejsce w Chinach – wygaduje się takie rzeczy, aby sprawić, by konkurenci zmniejszyli nieco czujność i by można ich było prześcignąć. To właśnie nazywa się strategią. Takie sytuacje są powszechne w codziennym życiu. Czasami rodzice i dzieci prowadzą podobne dialogi i ujawniają podobne skłonności, które przejawiać mogą również między sobą przyjaciele. Przejawy takiego usposobienia zaobserwować można wszędzie, musisz tylko czujnie ich wypatrywać. Po co miałbyś ich wypatrywać? Nie po to, by zbierać materiały, gadać od niechcenia, plotkować lub wymyślać historie. Ma to raczej na celu zwiększenie twojej zdolności rozeznania, pozwalając ci porównywać się z innymi – z tym, co robią, co ujawniają i ukazują – abyś mógł się przekonać, czy sam przejawiasz podobne zachowania. Kiedy zobaczysz, że ktoś przejawia tego rodzaju zachowanie, zrozumiesz, że ma takie właśnie usposobienie. Jednakże, kiedy i ty także przejawisz takie zachowania, czy będziesz w stanie przyznać, że i ty sam również posiadasz to usposobienie? Jeśli nie jesteś w stanie tego przyznać, to twoje pojmowanie usposobienia tamtej osoby jest fałszywe: tak naprawdę go nie zrozumiałeś lub, mówiąc inaczej, nie masz duchowego zrozumienia i nie pojąłeś owego usposobienia we właściwy sposób. Tematów tych nie da się omówić w sposób wyczerpujący w ciągu zaledwie kilku dni. Omówienie niektórych z nich pomoże wam jednak coś zyskać, a wasze pojmowanie prawdy nieco się pogłębi. Jeśli szczerze miłujesz prawdę, będziesz mógł wkroczyć w nią na głębszym poziomie. To, jak głębokie są twoje doświadczenie i wejście, nierozerwalnie związane jest bowiem z twoim zrozumieniem. Głębia twojego doświadczenia i wejścia z pewnością determinuje głębię twojego zrozumienia. Podobnie zaś głębia twego zrozumienia może również ukazywać, jak głęboko doświadczałeś prawdy i wkraczałeś w nią. Te dwie sprawy są z sobą wzajemnie powiązane. To właśnie jest ścieżka do wkraczania w prawdę, a tylko poprzez wejście w prawdę możesz posiąść rzeczywistość. Na tym zakończymy ten wątek i przejdziemy do głównego tematu dzisiejszego omówienia.

Analiza sposobu, w jaki antychryści zwodzą i przyciągają do siebie ludzi oraz jak im grożą i ich kontrolują.

I. Jak antychryści zwodzą ludzi. Analiza

Na ostatnim zgromadzeniu zakończyliśmy omawianie czwartego z punktów dotyczących rozmaitych przejawów cechujących antychrystów. Dziś zaczniemy omawiać punkt piąty: w jaki sposób antychryści zwodzą i przyciągają do siebie ludzi oraz jak im grożą i ich kontrolują. Z tym aspektem przejawów cechujących antychrystów wiążą się cztery czasowniki, a na podstawie tych właśnie czasowników i zachowania antychrystów możemy zrozumieć usposobienie tych ostatnich. Pierwszym czasownikiem jest „zwodzić”. Jakiego rodzaju usposobienie zawiera się w tym słowie? Jest to niegodziwość. A co z „przyciągać”? Czy próbując przyciągnąć kogoś do siebie używa się zazwyczaj miłych, czy niemiłych słów? (Używa się miłych słów). Jakiego rodzaju usposobienie kieruje tym zachowaniem? Niegodziwość. A co z „grozić” i „kontrolować” – jakie usposobienie poprzez nie się przejawia? (Bezwzględność). Zgadza się, jest to bezwzględność. Na podstawie punktu piątego możemy pojąć usposobienie antychrystów. Jakie są najważniejsze przejawy cechujące antychrystów, odnoszące się do tego punktu? (Niegodziwość i bezwzględność). Obydwa te usposobienia – niegodziwość i bezwzględność – są bardzo wyraźnie widoczne i oczywiste. Omówmy teraz kolejno wspomniane cztery zachowania, zaczynając od „zwodzenia”. Co na ogół oznacza termin „zwodzić”? Czy wiążą się z nim jakiekolwiek przejawy uczciwości? Czy związane są z nim jakieś uczciwe słowa? (Nie). Nie wiążą się z nim żadne szczere słowa – wszystko jest fałszem; ten, kto zwodzi, tworzy mylne wrażenia i posługuje się kłamliwymi twierdzeniami oraz oszukańczymi słowami do tego, by sprawić, aby inni uwierzyli w to, co mówi, a tym samym, aby wyrazili mu swoje uznanie i mu zaufali. To właśnie znaczy „zwodzić”. Czy ci, którzy zostaną zwiedzeni, zyskują prawdę lub wkraczają na właściwą ścieżkę? Nie osiągają żadnej z tych korzyści. Zachowanie i proceder polegające na zwodzeniu ludzi mają charakter zdecydowanie negatywny, a nie pozytywny. Ci, którzy są zwodzeni, zostali w gruncie rzeczy oszukani; nie pojmują faktów, rzeczywistej sytuacji bądź prawdziwego kontekstu, a następnie wybierają niewłaściwą ścieżkę i błędny kierunek oraz niewłaściwą osobę, za którą zaczynają podążać. Taki jest skutek, jaki zwodzenie odnosi w przypadku tych, którzy dadzą się nabrać. Podobnie jest z reklamami w centrum handlowym: są bardzo dobrze skonstruowane, i kiedy ludzie je widzą, biorą je za dobrą monetę, lecz po dokonaniu zakupów stwierdzają, że reklamowane produkty są bezużyteczne. Tak właśnie można dać się oszukać. Jaki zatem cel kryje się za tym, że antychryści zachowują się w sposób wprowadzający innych w błąd? Jakich metod przy tym używają, jakie wypowiadają słowa i co takiego robią, aby zwodzić ludzi? Porozmawiajmy najpierw o tym, jaki cel przyświeca antychrystom. Gdyby nie mieli w tym żadnego celu, czy musieliby wkładać tyle wysiłku albo mówić miłe rzeczy, aby przyciągnąć do siebie ludzi i ich zwieść? Pośród niewierzących funkcjonuje takie powiedzenie: „Nie ma nic za darmo”. Jeśli nie będziesz potrafił tego przejrzeć, zostaniesz oszukany. Świat jest bowiem aż tak nikczemny, ludzie knują spiski jeden przeciwko drugiemu i nawzajem się wykorzystują. Tak właśnie wygląda życie skażonej ludzkości. Dlaczego antychryści wkładają wysiłek w to, by mówić w zawoalowany sposób, aby zwodzić ludzi? Mówiąc i działając, mają jasny cel, którym jest rywalizowanie o władzę i kontrolę nad ludźmi – to nie ulega wątpliwości. Ich cele nie różnią się od celów, jakie przyświecają politykom. Jakimi strategiami posługują się więc antychryści, by zwodzić ludzi? Jak to robią? Po pierwsze, sprawiają, że zaczynasz ich lubić. Kiedy już wyrobisz sobie pozytywną opinię na ich temat, nie będziesz miał się przed nimi na baczności: zaufasz im, a następnie zaakceptujesz ich przywództwo i chętnie okażesz im posłuszeństwo. Będziesz gotów słuchać wszystkiego, co mówią, i zrobisz wszystko, o co tylko cię poproszą. Co oznacza ta gotowość do słuchania ich? Oznacza, że nie praktykujesz zdolności rozeznania i że, ignorując wszelkie zasady, jesteś posłuszny antychrystom i słuchasz ich. Czy antychryści są w stanie skutecznie zwieść ludzi, posługując się słowami krytyki lub metodami wyrażającymi potępienie? Zdecydowanie nie. Jakie zatem metody zazwyczaj stosują, aby dopiąć swego? Przeważnie posługują się słowami, które zgodne są z ludzkimi pojęciami, a także doktrynami licującymi z ludzkimi uczuciami. Czasami wypowiadają przy tym również jakieś słowa i doktryny, które są zgodne z prawdą. Ułatwia im to osiągnięcie celu, jakim jest wprowadzenie ludzi w błąd, i wzrasta wtedy również szansa, że ludzie ich zaakceptują. Na przykład, gdy bracia i siostry zrobią coś nie tak, powodując w ten sposób straty w pracy kościoła, i czują się zniechęceni i słabi, antychryści nie rozmawiają z nimi o prawdzie, aby ich wesprzeć i wspomóc. Zamiast tego mówią: „Ludzie często odczuwają słabość – to zupełnie normalne. Ja też często bywam słaby. Bóg nie pamięta takich rzeczy”. A czy tak naprawdę wiedzą, czy Bóg pamięta o takich rzeczach, czy nie? Nie, nie wiedzą. Mówią też: „Nie ma znaczenia, że ta sprawa nie została załatwiona jak należy. Po prostu następnym razem zrób to lepiej. Dom Boży o tym nie wie i nikt się o to nie dopytuje. Dopóki nie zgłoszę tego wyżej, przywódcy wyższego szczebla się nie dowiedzą, a Zwierzchnictwo z pewnością nie będzie o tym wiedziało, a wtedy i Bóg również nie będzie wiedział – dlatego też nie zwróci On uwagi na tę sprawę. Wszyscy jesteśmy skażonymi ludźmi; ty masz w sobie skażenie, i ja też. Jako wasz przywódca, jestem jak rodzic: odpowiadam za wszelkie błędy, które popełnicie. To moja wina, gdyż mam mizerną postawę i nie jestem w stanie was wspierać i wspomagać, przez co zrobiliście to nie tak jak należy. Gdybym miał solidniejszą postawę, mógłbym wam pomóc i nie popełnilibyście błędu. Odpowiedzialność za tę sprawę spoczywa więc na mnie. Chociaż mogło to spowodować pewne straty w pracy kościoła, możemy sami się tym zająć i na tym cała ta sprawa się zakończy. Nikt nie powinien zanadto wnikać w tę sprawę ani zgłaszać jej wyższym szczeblom; niech to po prostu zostanie między nami. Jeśli nie wspomnę o tym pozostałym braciom i siostrom, nikt nie zgłosi tego przełożonym, a cała sprawa ucichnie. Musimy tylko się pomodlić i złożyć przysięgę przed Bogiem, że nigdy więcej nie zrobimy czegoś takiego ani nie popełnimy takiego błędu. Jako przywódca mam obowiązek was chronić. Bóg jest taki wzniosły – czy to z naszej strony realistyczne podejście, abyśmy mieli prosić Go o ochronę? Poza tym Bóg nie zawraca sobie głowy takimi błahostkami z życia ludzi, więc z istoty rzeczy odpowiedzialność za chronienie was spada na moje barki jako waszego przywódcy. Macie skromną postawę, więc jeśli popełnicie błąd, wezmę winę na siebie. Nie martwcie się: jeśli nadejdzie chwila, gdy coś naprawdę pójdzie nie tak, a Zwierzchnictwo to odkryje albo się o tym dowie, stanę w waszej obronie”. Słysząc to, ludzie myślą sobie: „To świetnie! Tak bardzo się martwiłem, kto weźmie za to odpowiedzialność! Ten przywódca jest taki wspaniały!”. Czyż nie zostali wprowadzeni w błąd? Czy cokolwiek z tego, co powiedział antychryst, zgodne jest z prawdą? Czy jest w tym coś, co jest z korzyścią dla ludzi bądź ma na nich budujący wpływ? Czy jest coś, co dotyczy załatwiania spraw w oparciu o właściwe zasady? (Nie). Cóż to zatem za słowa? Są to słowa, które odwołują się do ludzkich uczuć, empatii i wielkoduszności, by budować więzi, kładąc przy tym nacisk na uczucia i przyjaźń. Chodzi o to, by wznieść daną relację na określony poziom, sprawiając, że ludzie mają poczucie, iż ten antychryst jest niezwykle rozsądny, pobłażliwy i wyrozumiały. Nie ma w tym jednak żadnych zasad ani prawd. Czym jest to powierzchowne porozumienie? To po prostu tuszowanie pewnych faktów, jakby się chciało udobruchać dziecko. Jakie stosuje się tutaj strategie? Przymilanie się, oszukiwanie, budowanie więzi, pomijanie pewnych faktów i udawanie kogoś dobrego, a wszystko to ze szkodą dla interesów braci i sióstr przy jednoczesnym zaprzedawaniu interesów domu Bożego, aby osiągnąć swój własny cel, którym jest oszukiwanie i zwodzenie ludzi. Jaki jest tego ostateczny skutek? Ano taki, że ludzie oddalają się od Boga, zaczynają mieć się przed Nim na baczności i zbliżają się do antychrystów. Nawet wtedy, gdy już dali się zwieść, ludzie ci mówią: „Kiedy popełniłem tamten błąd, bardzo się martwiłem. Wiele razy modliłem się do Boga, lecz On mnie nie pocieszył. Czułem w sercu niepewność i niepokój i nie byłem w stanie uzyskać rozwiązania od Boga. Teraz jednak wszystko jest w porządku: jeśli tylko pójdę do naszego przywódcy, wszystkie moje problemy znajdują rozwiązanie. Niezły szczęściarz ze mnie, że mam nad sobą kogoś takiego. Nasz przywódca jest najlepszy ze wszystkich!”. W tym momencie serce i poglądy tego człowieka zbliżyły się już do antychrystów, którzy nim zawładnęli. Jak to możliwe, że antychryści mogą mieć nad nim władzę? Dzieje się tak, ponieważ ten ktoś odnajduje przy tych antychrystach poczucie bezpieczeństwa. Znajduje zrozumienie z ich strony, a w głębi serca uzyskuje poczucie zadowolenia i pociechę. To zaś dowodzi, że już dał się zwieść.

Zwierzchnictwo odkryło kiedyś, że w pewnym kościele był ktoś reprezentujący sobą kiepskie człowieczeństwo, kto – bez żadnych oznak skruchy – nieustannie wywoływał niepokoje i powodował zakłócenia. Przywódcy tego kościoła kazano więc usunąć tę osobę ze wspólnoty. Gdy ten przywódca to usłyszał, pomyślał sobie: „Mam się pozbyć tego człowieka? Muszę to przemyśleć. Jest jednym z moich ludzi – nie możecie go tak po prostu usunąć. Muszę stanąć w jego obronie. Zwierzchnictwo nie pojmuje prawdziwego stanu rzeczy. Próba usunięcia tego człowieka ot tak, po prostu, to naprawdę pewna przesada. Serce by mu pękło!”. I choć przywódca powiedział, że zgadza się usunąć tę osobę ze wspólnoty, to w głębi serca wcale nie miał zamiaru tego zrobić. Czy potrafisz odgadnąć, jak załatwił tę sprawę? Myślał o tym tak: „Jak mam poradzić sobie z tą sytuacją w taki sposób, aby moi podwładni byli ze mnie zadowoleni jako ze swojego przywódcy, i żebym równocześnie nie naraził się Zwierzchnictwu?”. Rozważywszy sprawę, wymyślił pewien plan. Zwołał wszystkich na zgromadzenie i powiedział: „Mamy dziś do załatwienia pewną szczególną sprawę. O co chodzi? Jest wśród nas ktoś, z kogo Zwierzchnictwo nie jest za bardzo zadowolone i chce go usunąć. Co zatem powinniśmy z tym zrobić? Zadecydujmy wszyscy drogą głosowania, czy należy tę osobę usunąć, czy też nie”. Kiedy podliczono głosy, okazało się, że około 80-90% ludzi jest za tym, aby usunąć tę osobę, ale kilka głosów było przeciw. Nie będziemy mówić o tym, czy przeciwnicy tego rozwiązania byli zagorzałymi zwolennikami złego człowieka, czy też zagłosowali tak, a nie inaczej, z innych powodów. W każdym razie kilka osób było przeciw i wyrok wspólnoty nie był jednogłośny. Wówczas przywódca powiedział: „Dzięki głosowaniu spostrzegłem, że głosy są podzielone. To ważna sprawa i musimy uszanować te głosy sprzeciwu. Musimy wprowadzać w życie zasady demokracji. Spójrzcie tylko, jak wspaniały jest zachodni system demokratyczny: i my musimy również praktykować go w naszym kościele; musimy ze wszystkich sił dążyć do osiągnięcia standardów demokracji i praw człowieka. Skoro jest więc kilka przeciwnych głosów, nie możemy usunąć tej osoby. Musimy uszanować zdanie naszych braci i sióstr. Kim bowiem są ci bracia i siostry? To wybrańcy Boży! Nie możemy ignorować ich opinii. Nawet jeśli tylko jeden z Bożych wybrańców się nie zgadza, nie możemy kontynuować procesu oczyszczania naszej wspólnoty”. W rzeczywistości to, co mówił, pozbawione było jakichkolwiek podstaw: Bóg nigdy czegoś takiego nie powiedział. Ten przywódca wygadywał po prostu bzdury. Później, gdy Zwierzchnictwo odkryło, że wciąż nie usunięto tej złej osoby, kazało temu przywódcy kościoła co prędzej tę sprawę załatwić. On zaś obiecał to zrobić, mówiąc: „Dobrze, wkrótce będzie po sprawie”. Co jednak znaczyła ta jego obietnica? Oznaczała jedynie, że będzie nadal grał na zwłokę. Myślał sobie tak: „Każecie mi usunąć tego człowieka, ale ja nie mogę tak od razu tego zrobić. Kto wie, jeśli minie dostatecznie dużo czasu, może zapomnicie o całej sprawie i nie będę musiał tego robić”. Potem zwołał wszystkich na kolejne zgromadzenie i kolejne głosowanie. Poprzez rozmowę we wspólnocie i dzięki rozeznaniu, dla wszystkich stało się jasne, że rzeczywiście trzeba się pozbyć tej osoby. Liczba przeciwnych głosów wyraźnie zmalała, ale wciąż jeszcze był jeden głos przeciwko usunięciu tego człowieka ze wspólnoty. Przywódca znów nie zdecydował się wyrzucić go z kościoła, mówiąc: „Dopóki jest jeden głos sprzeciwu, nie możemy usunąć tego człowieka ze wspólnoty”. Większość ludzi pomyślała sobie: „Skoro Zwierzchnictwo kazało wyrzucić tego złego człowieka, to go usuń. Przecież Zwierzchnictwo z pewnością potrafiło przejrzeć tę sprawę. Na pewno wszak nie popełniło błędu”. Czy podporządkowanie się ustaleniom Zwierzchnictwa jest jedną z zasad? Czy podporządkowywanie się tym ustaleniom jest prawdą? (Tak). Ten przywódca nie wiedział, że jest ono prawdą. Co takiego zrobił? Powiedział: „Nadal jest jeden głos przeciw, więc nie możemy usunąć tego człowieka. Musimy bezwzględnie szanować opinie naszych braci i sióstr. To właśnie nazywa się najwyższym standardem praw człowieka”. Później, gdy Zwierzchnictwo ponownie dopytywało się o tę sprawę, przywódca ten nadal traktował swoich przełożonych zdawkowo i wciąż grał na zwłokę. W końcu, kiedy Zwierzchnictwo się zorientowało, że nie ma on zamiaru pozbyć się tego złego człowieka, zwolniło przywódcę i wyrzuciło także i jego. To Zwierzchnictwo mianowało go przywódcą, a on go nie posłuchał. To Zwierzchnictwo ma prawo skorzystać z jego usług albo go zwolnić – tak stanowi dekret administracyjny. Po tym zdarzeniu usunięto ze wspólnoty również sojuszników tego przywódcy. Czy ustalenia Zwierzchnictwa muszą być akceptowane jednogłośnie? (Nie). Dlaczego nie? Nie potraficie wyjaśnić, dlaczego. Wygląda na to, że jesteście podobni do tego nierozgarniętego przywódcy, prawda? Powiedzcie Mi, czy te słowa, które do was kieruję, są doktrynami, czy pewnymi konkretami? (Konkretami). Czy wskazane jest, by ludzie je praktykowali i wprowadzali w życie? (Tak). Skoro tak, to czy jest konieczne, aby każdy oddawał głos i wyrażał swoje zdanie w tej sprawie? (Nie). Czy Zwierzchnictwo mogło kogoś skrzywdzić, nakazując wyrzucenie tego człowieka? W żadnym razie. Kiedy więc Zwierzchnictwo nakazało pozbyć się tego złego człowieka, a przywódca odmówił wykonania tego polecenia, z jakim problemem mieliśmy do czynienia? (Z otwartym sprzeciwem). To coś więcej niż tylko otwarty sprzeciw; to tworzenie własnego, niezależnego królestwa. Kiedy Zwierzchnictwo kazało mu się pozbyć tego złego człowieka, ten fałszywy przywódca grał na zwłokę i nie wykonał tego polecenia, a nawet przeprowadził głosowanie i zbadał opinię publiczną we wspólnocie. Jaką to opinię publiczną zamierzał zbadać? Co to jest opinia publiczna? Co to jest większość? Czy większość ludzi rozumie prawdę albo ją posiadła? (Nie). Większość ludzi nie ma nawet rozeznania, czy więc mogą oni rozumieć prawdę? Ten przywódca zbadał nawet opinię publiczną – czy naprawdę może to rozwiązać jakikolwiek problem? Czy jest to konieczne? Większości ludzi brakuje rozeznania, a Zwierzchnictwo bezpośrednio nadzorowało sprawy i nakazało wyrzucenie tej złej osoby, lecz ten antychryst grał na zwłokę i jej nie wyrzucał, chroniąc ją i osłaniając, pozwalając jej pozostawać w kościele i wywoływać niepokoje. Wszędzie tam, gdzie są źli ludzie, panuje chaos i nieporządek. Boży wybrańcy nie są w stanie normalnie wykonywać swoich obowiązków, a praca kościoła nie może postępować w normalny sposób. Jedynie niezwłoczne pozbycie się złych ludzi może zapewnić to, że praca kościoła będzie przebiegać normalnie. Jednak tam, gdzie władzę sprawują antychryści, nie sposób usunąć tych, którzy szkodzą interesom domu Bożego, wywołują niepokoje, działają w nierozsądny sposób i wykonują swoje obowiązki bez choćby krzty szczerego zaangażowania. Antychryści bowiem panoszą się tam, czyniąc złe rzeczy w kościele, udzielając schronienia i ochrony tym złym ludziom i niedowiarkom. Pod jakim pretekstem to czynią? Pod takim, że są urzędnikami, więc inni muszą ich słuchać. Kreują się na urzędników w domu Bożym i chcą być panami innych ludzi. Powiedzcie Mi, kto jest panem człowieka? (Bóg). Bóg oraz prawda są Panem człowieka. Ci antychryści są niczym! Chcą być panami tych ludzi, lecz nawet nie wiedzą, kto jest panem ich samych! Czyż nie są łajdakami? Antychryści posługują się tą metodą, aby powiedzieć ludziom: „Potrafię być waszym panem. Jeśli macie jakieś skargi, jesteście z czegoś niezadowoleni lub jeśli spotkała was jakaś niesprawiedliwość bądź doświadczyliście trudności, ja, jako wasz przywódca, mogę to za was załatwić”. Ci, którzy nie rozumieją prawdy lub nie pojmują rzeczywistych faktów, są następnie wprowadzani w błąd przez tych antychrystów. Traktują ich jak swoich przodków i jak Boga, za którymi należy podążać i których należy czcić. Jak zaś czują się ci, którzy rozumieją prawdę, gdy spotykają takich antychrystów? Czują do nich obrzydzenie i odrazę, mówiąc: „A zatem chcesz być naszym panem i sprawować nad nami kontrolę? Nigdy w życiu! Wybraliśmy cię naszym przywódcą, abyś prowadził nas przed oblicze Boga, a nie przed swoje własne oblicze”. Oznacza to, że przejrzeli intrygi antychrysta. Antychryści zwodzą ludzi pod pretekstem bycia ich panami, sprawiając, że ludzie ci myślą, iż jest to zgodne z ich potrzebami, czy to emocjonalnymi, psychologicznymi, duchowymi, czy innymi. Ci, którzy nie rozumieją prawdy lub rzeczywistych faktów, często padają ofiarą antychrystów, dając się zwieść do tego stopnia, że kiedy zostaną już wprowadzeni w błąd, mogą nie tylko nie być w stanie zastanowić się nad sobą i zawrócić ze złej drogi, lecz także mogą nawet wstawiać się za tymi antychrystami i ich bronić. To, że potrafią wstawiać się za antychrystami i ich bronić, dowodzi aż nadto, że naprawdę zostali wprowadzeni w błąd – czyż tak nie jest? (Tak właśnie jest). Dlaczego ludzie wierzą w Boga? Czy nie po to, by osiągnąć zbawienie? Jeśli zaś podążasz za antychrystami, to czy nie sprzeciwiasz się Bogu i nie zdradzasz Go? Czy nie stajesz po stronie wrogich Mu sił? A jeśli tak, to czy Bóg nadal będzie cię chciał? Jeśli nominalnie podążasz za Bogiem, lecz w praktyce podążasz za jakąś osobą, to jak Bóg będzie cię postrzegał i do ciebie podchodził? Jeśli odrzucasz Boga, czy On tobą nie wzgardzi? Jeśli ludzie nie rozumieją nawet tej odrobiny doktryny, to czy są w stanie pojąć prawdę? Czyż ci ludzie nie są kompletnie ogłupiali?

Dla antychrystów wprowadzanie ludzi w błąd nie jest sporadycznym tylko przejawem: robią to często, jest to ich stała zasada działania lub też, jak można by powiedzieć, jest to podstawa, metoda i sposób robienia przez nich rozmaitych rzeczy – jest to konsekwentny styl ich działań. Gdyby bowiem postępowali inaczej, któż darzyłby ich podziwem? Po pierwsze bowiem nie rozumieją prawdy. Po drugie, reprezentują sobą kiepskie człowieczeństwo. Po trzecie, nie mają również bogobojnego serca. Jak zatem są w stanie sprawić, by ludzie w pełni im ulegali, podziwiali ich i wielbili? Zdają się przy tym na różne środki i metody, umożliwiające im popisywanie się, sprawiając, że ludzie patrzą na nich z podziwem i oddają im cześć. Posługują się tymi metodami, aby zwodzić ludzi, wywołując u nich pewne mylne wrażenia i sprawiając, że ludzie ci sądzą, że antychryści są uduchowieni, kochają Boga, ponoszą koszty dla Niego, często wypowiadają właściwe słowa i przedstawiają słuszne teorie oraz chronią interesy braci i sióstr. Następnie antychryści wykorzystują te mylne wrażenia, aby wzbudzić w innych poczucie szacunku i podziwu, osiągając tym samym swój cel, którym jest skuteczne wprowadzanie ludzi w błąd i nakłanianie ich do tego, by podążali za antychrystami. Czy to, co robią, kiedy w ten właśnie sposób zwodzą ludzi, zgodne jest z prawdą? Chociaż wszystko, co mówią, jest słuszne, to rzeczy, które robią, nie są zgodne z prawdą. Ci jednak, którym brak rozeznania, nie są w stanie dostrzec tutaj problemu. Jeśli chodzi o samą istotę wprowadzania ludzi w błąd, działania antychrystów utrudniają innym dostrzeżenie tego, że poczynania te nie są zgodne z prawdą. Gdyby można było to dostrzec, czyż ludzie nie zauważyliby ich oszustwa? W rzeczywistości bowiem to, co robią i co ujawniają antychryści, jest fałszywą duchowością. Co jest zatem przejawem takiej fałszywej duchowości? Wiele spośród zachowań, działań i powiedzeń cechujących fałszywą duchowość wydaje się słusznych, lecz w rzeczywistości są to jedynie pewne zewnętrzne działania, które nie mają nic wspólnego z praktykowaniem prawdy. Podobnie było z faryzeuszami, którzy sprzeciwiali się Panu Jezusowi: trzymali w rękach Pismo Święte i głośno modlili się na rogach ulic, wołając: „O, Panie mój…!”, i pokazując ludziom, jacy są pobożni. W rezultacie w dzisiejszych czasach słowo „faryzeusz” stało się alternatywnym określeniem hipokrytów. Jaki zaś przymiotnik występuje na ogół przed słowem „faryzeusz”? „Obłudny”. W rzeczywistości, nawet nie mówiąc „obłudny”, wystarczy wypowiedzieć samo słowo „faryzeusz”, aby stało się jasne, że nie jest to słowo o nacechowaniu pozytywnym – jest ono synonimem słowa „łajdak” lub „diabeł” i niesie z sobą to samo negatywne znaczenie. Jeśli zaś chodzi o fałszywą duchowość, to w dzisiejszych czasach niewielu ludzi rozmawia o duchowości, a ilekroć ktoś o niej wspomina, jakim poprzedza ją słowem? („Fałszywa”). No właśnie: „fałszywa”. W większości przypadków sytuacje, kiedy antychryści wprowadzają ludzi w błąd, są w rzeczywistości przejawami fałszywej duchowości. Kojarzone z taką właśnie duchowością słowa, czyny i zachowania wydają się zupełnie dobre, pobożne i zgodne z prawdą. Gdy antychryści widzą, że ktoś odczuwa słabość, zapominają o własnym posiłku i co prędzej spieszą, by go wesprzeć. Kiedy widzą, że ktoś ma jakąś trudną sytuację w domu, zaniedbują własne sprawy i ruszają mu z pomocą. Jednakże ta ich pomoc polega na wypowiadaniu pewnych właściwych słów albo słów miło brzmiących dla ucha i pełnych współczucia, ale po tak długiej gadaninie rzeczywiste problemy drugiego człowieka nie zostają bynajmniej rozwiązane. W jakim zatem celu antychryści tak się zachowują? Ludzie są niezwykle poruszeni ich zachowaniem i mają poczucie, że posiadanie takiego przywódcy, na którym można polegać w potrzebie, to coś wspaniałego – są naprawdę szczęśliwi. Stąd też można powiedzieć, że, aby zwodzić ludzi, antychryści posługują się nie tylko słowami, lecz jednocześnie wykorzystują też różne zachowania, aby wprowadzić ich w błąd, tak aby ludzie uwierzyli, że antychryści są wielce uduchowieni, wybitni oraz godni ludzkiego zaufania i tego, by na nich polegać. Niektórzy mogliby nawet pomyśleć: „Wiara w Boga wydaje się nieco zbyt abstrakcyjna, ale wiara w naszego przywódcę jest realna. Jest taka konkretna i prawdziwa: można go dotknąć i zobaczyć, a kiedy załatwia się różne sprawy, można go spytać o radę i porozmawiać z nim twarzą w twarz. Jakież to wspaniałe!”. Osiągając takie właśnie rezultaty, antychryści zrealizowali już swoje cele; lecz dla tych, których wprowadzili w błąd, kończy się to bardzo źle. Gdy bowiem ludzie ci, po pewnym okresie czasu, przez który byli zwodzeni przez antychrystów, ponownie stają przed Bogiem, nie potrafią już się modlić ani też nie wiedzą, jak otworzyć przed Nim swoje serca. Co więcej, kiedy ludzie ci się spotykają, schlebiają sobie nawzajem, udają uduchowionych, zwodzą i oszukują się wzajemnie. W końcu antychryści twierdzą nawet: „Każdy brat i siostra w naszym kościele kocha Boga. W obliczu problemów każdy z nich staje na wysokości zadania: nawet gdyby zostali aresztowani przez wielkiego czerwonego smoka, wszyscy potrafiliby wytrwać przy swoim świadectwie. Nie byłoby wśród nas ani jednego judasza – ręczę za to!”. Jak się okazało, kiedy zostali aresztowani, większość z nich stała się judaszami. Czyż nie są bandą łajdaków? Antychryści posługują się tymi pustymi słowami i sloganami, aby nabierać, zwodzić oraz oszukiwać braci i siostry. Ludzie są w większości naiwni i nieświadomi, brak im rozeznania i pozwalają antychrystom robić, co tylko chcą. Wydane przez Zwierzchnictwo zasady organizacji pracy od dawna już kładą nacisk na to, jak radzić sobie z rozmaitymi okolicznościami, gdy te się pojawiają, i jaką pracę należy wówczas wykonywać. Ma to na celu zagwarantowanie tego, by wszyscy Boży wybrańcy mogli wypełniać swoje obowiązki w bezpiecznym środowisku. W przypadku aresztowań i prześladowań należy jak najbardziej minimalizować straty. Jeśli bowiem wszyscy Boży wybrańcy zostaną aresztowani i trafią do więzienia, zupełnie tracąc przy tym swoje życie kościelne, to czy nie będzie to ze szkodą dla ich wkraczania w życie? Czy człowiek może dojrzewać życiowo w więzieniu, nie mając możliwości jedzenia i picia słów Bożych? Jest w stanie zapamiętać jedynie kilka pieśni, i każdego dnia jego życie zależy od tych paru słów. Kiedy modli się w nocy, może to robić tylko po cichu, w sercu, i nie ma odwagi poruszyć przy tym ustami. Jedyną rzeczą, jaka pozostaje jeszcze w jego sercu, są myśli w rodzaju: „Nie zaprzedawaj się, nie bądź judaszem, trwaj mocno przy świadectwie o Bogu i wychwalaj Go. Nie przynieś Mu wstydu!”. Nie ma miejsca na nic więcej – ludzie mają tylko tak skromną postawę. Antychryści nie biorą tych rzeczy pod uwagę. Dlaczego nazywa się ich antychrystami? Bez mrugnięcia okiem znęcają się nad innymi oraz krzywdzą braci i siostry! Wydane przez Zwierzchnictwo zasady organizacji pracy wymagają, aby ludzie wykonywali swoje obowiązki w bezpiecznym środowisku i, na ile to tylko możliwe, unikali nieszczęśliwych wypadków, lecz antychryści nie przestrzegają tych ustaleń podczas wykonywania swojej pracy. Krzyczą i działają na ślepo zgodnie ze swoją własną wolą, lekceważąc kwestie bezpieczeństwa. Niektórym naiwnym ludziom brakuje rozeznania i myślą sobie tak: „Dlaczego Zwierzchnictwo zawsze wspomina o bezpieczeństwie? Dlaczego tak bardzo boi się nieszczęśliwych wypadków? Czegóż tu się bać? Wszystko jest w rękach Boga!”. Czyż nie jest głupotą wygadywać takie rzeczy? Możesz mieć skromną postawę, może brakować ci zrozumienia i możesz nie być w stanie przejrzeć pewnych spraw, ale nie można postępować tak głupio! Zwierzchnictwo ustaliło, w jaki sposób ludzie powinni się gromadzić w pewnych okolicznościach i jakich zasad powinni przestrzegać – po cóż są wszystkie te szczegółowe ustalenia? Służą one właśnie temu, by chronić Bożych wybrańców, tak aby mogli się gromadzić i wykonywać swoje obowiązki w sposób normalny i bezpieczny. Bezpieczeństwo pozwala ci trwać w wierze w Boga, prowadzić życie kościelne oraz normalnie jeść i pić słowa Boże. Jeśli i twoje bezpieczeństwo zostanie utracone, jeśli zostaniesz aresztowany przez wielkiego czerwonego smoka, a w więzieniu nie będziesz mógł słuchać ani czytać słów Bożych, nie będziesz mógł śpiewać pieśni i uczestniczyć w zgromadzeniach – jak będziesz w stanie nadal wierzyć w Boga? Mógłbyś wówczas stać się człowiekiem wierzącym tylko z nazwy. Antychryści nie dbają o takie sprawy; nie obchodzi ich, czy ludzie będą żyć, czy umrą. By zaspokoić swoje własne ambicje i pragnienia, zachęcają wszystkich, by powstali i krzyczeli bez zastanowienia: „Nie boimy się żadnych okoliczności – mamy wszak swego Boga!”. Ci, którzy są naiwni, niczego nie rozumieją i dają się zwieść tym słowom. Każdy ma niejasne i płytkie myśli w rodzaju: „Wierzymy w Boga, a Bóg nas chroni. Jeśli coś nam się przydarza, dzieje się to za Jego przyzwoleniem”. Czyż nie są to puste słowa? Tak właśnie postępują antychryści i ci, którzy nie rozumieją prawdy. Choć bracia i siostry mogą tego nie rozumieć, ty, jako przywódca, który często omawia zasady organizacji pracy, powinieneś jednak być świadomy tych kwestii. Musisz wykonywać pracę zgodnie z tymi ustaleniami, a nie ciągle chcieć tak dużo mówić, aby zaspokoić własne ambicje i pragnienia, myśląc nawet przy tym, że im więcej ludzi cię słucha, tym lepiej. Im więcej tych ludzi jest, w tym bardziej entuzjastyczny sposób przemawiasz. Aby pozyskać sobie swoich podwładnych i sprawić, by słuchali ich wskazówek, antychryści w wolnym czasie organizują dla tych ludzi zgromadzenia, w ogóle nie zważając przy tym na kwestie bezpieczeństwa w danym otoczeniu, w ostatecznym rozrachunku doprowadzając tych ludzi do zguby.

Antychryści są biegli w wypowiadaniu wzniosłych frazesów i posługiwaniu się pewnymi pustymi, fałszywie uduchowionymi i teoretycznymi podstawami po to, by wprowadzać ludzi w błąd. Wielu tych, którym brak rozeznania, po prostu ich słucha i jest im posłusznych, bez względu na to, jak antychryści nimi manipulują, co prowadzi w efekcie do kłopotów i aresztowań. Jak to możliwe, że ludziom przytrafiają się te kłopoty? Niektórzy mogliby stwierdzić, iż to dlatego, że Bóg ich nie chronił. Ale czy nie jest to narzekanie na Boga? Nie można Go obarczać winą za te kłopoty. Bóg pozwala ludziom doświadczać swojego dzieła w różnych okolicznościach. Jeśli praktykujesz zgodnie z zasadami opartymi na ustaleniach dotyczących organizacji pracy, a gdy środowisko na to pozwala – bez względu na to, jak wielu ludzi uczestniczy w zgromadzeniach – możesz normalnie jeść i pić słowa Boże, doświadczać dzieła Bożego i wypełniać obowiązki, które powinieneś wykonywać, to wówczas Bóg będzie cię prowadził i dokonywał w tobie swojego dzieła. Jeśli zaś będziesz się sprzeciwiał wymaganiom Zwierzchnictwa i działał na oślep zgodnie z własną wolą, i stanie się coś złego, to będzie to tylko wyraz twojej nieświadomości i głupoty. Bóg nie zamierza wsadzać wszystkich do więzienia, aby ich oczyszczać. Jego zamiarem jest, aby każdy jadł i pił Jego słowa oraz doświadczał Jego dzieła w należyty sposób. Jednakże antychryści tego nie rozumieją. Mają swoją własną logikę i wierzą, że skoro Bóg ich chroni, to nie ma się czego obawiać. Zupełnie nie rozumieją zasad dotyczących Bożej ochrony i ślepo stosują się do przepisów, zawsze samemu definiując Boga. Wielu ludzi daje im się zwieść i działa na oślep wraz z nimi, ignorując ustalenia Zwierzchnictwa. W rezultacie zdarza się jakieś nieszczęście – oni zostają aresztowani i muszą znosić tortury w więzieniu. Jakiego rodzaju postawę mają ci ludzie, gdy pojawiają się kłopoty? Mają tylko odrobinę entuzjazmu, rozumieją trochę doktryny i potrafią wykrzyczeć kilka sloganów, lecz nie mają wcale żadnej wiedzy o Bogu; nie mają prawdziwego zrozumienia, znajomości ani doświadczenia prawdy, ani w ogóle nie pojmują tego, w jaki sposób Bóg działa, aby zbawić ludzi. Polegają jedynie na swoim zapale do tego, by podążać za Bogiem, i mają odrobinę determinacji. Czy ludzie o tego rodzaju postawie są w stanie złożyć świadectwo, gdy zostaną aresztowani i osadzeni w więzieniu? Zdecydowanie nie. A gdy tylko się zaprzedadzą, jakie są tego konsekwencje? Zaczynają myśleć sobie tak: „Czyż bóg nie jest wszechmogący? Wszystko jest w jego rękach, więc dlaczego mnie nie ocali? Dlaczego pozwala, bym tak cierpiał? Czy jakiś bóg w ogóle istnieje? Czy to możliwe, że się myliliśmy, okazując tyle entuzjazmu? Jeśli nasi przywódcy sprowadzili nas na manowce, to dlaczego bóg ich nie dyscyplinuje? Po co bóg nas tu sprowadził? Dlaczego pozwolił, abyśmy stawiali czoła takim okolicznościom?”. Rozpoczyna się obwinianie Boga, a zaraz po nim następuje zaparcie się Go: „Działania boga nie są zgodne z wolą człowieka. Jego czyny nie zawsze muszą być słuszne, a on niekoniecznie musi być prawdą”. W końcu po tym, jak wiele wycierpią i będą znosić te cierpienia przez pewien czas, nawet ta odrobina doktryny, którą znali, i ta odrobina zapału, który mieli, znikają na dobre. Zapierają się Boga i tracą wiarę, stając się nawet judaszami. Po wyjściu z więzienia myślą zaś sobie tak: „Teraz już nigdy więcej nie będę musiał się martwić o zewnętrzne okoliczności. Zobacz, jak dobrze mają ci, którzy nie wierzą w boga: mają tyle wolności tam, w świecie zewnętrznym. Cóż my takiego wyprawiamy, potajemnie wierząc w Boga? Jeśli nasze państwo zabrania wiary, trzeba po prostu przestać wierzyć”. Czy tacy ludzie mogą później nadal wierzyć w Boga? (Nie, nie mogą). Dlaczego nie? Bo Bóg już ich nie chce. Bóg wybiera cię tylko raz, a ty już straciłeś swoją szansę, więc Bóg nie zechce cię po raz drugi. Jaka jest dla takich ludzi nadzieja na osiągnięcie zbawienia? Jest zerowa, nie ma jej wcale. To właśnie jest skutek, do którego w ostatecznym rozrachunku doprowadzają antychryści, zachowując się bezmyślnie i posługując się pewnymi fałszywie uduchowionymi teoriami, aby zwodzić ludzi, sprawiając, że dążą oni do zewnętrznej duchowości i gorliwości. Jaki przynosi to skutek? (Ludzie ci są zgubieni). To, czy Bóg ich zbawi, czy nie, to Jego sprawa, ale przynajmniej na razie wydaje się, że kiedy czyjaś ścieżka wiary dociera do tego punktu, jego perspektywy na przyszłość i przeznaczenie są w zasadzie zaprzepaszczone. A kiedy już do tego dochodzi, kto za to odpowiada? Antychryści. Gdyby nie działali na oślep, tylko postępowali zgodnie z zasadami organizacji pracy, kierując braćmi i siostrami zgodnie z wymaganiami Zwierzchnictwa i sprowadzając wszystkich przed oblicze Boga, te rzeczy by się nie wydarzyły. Czy wówczas nadal istniałaby dla tych ludzi nadzieja na zbawienie? (Tak). Ci ludzie wciąż mieliby nadzieję na zbawienie. Ponieważ ambicje i pragnienia antychrystów są bardzo wygórowane, jeśli nie ma nikogo, kto by zapewniał ich spełnienie i słuchał antychrystów, mają oni poczucie, że życie jest nudne i nieciekawe. Tych zaś mających zamęt w głowie ludzi, którzy za nimi podążają, traktują jak mięso armatnie i jak zabawki, którymi można manipulować, sprawiając, że wszyscy idą w ich ślady. Wówczas czują, że są uzdolnieni, i zaznają przyjemności, a takie życie jest coś warte. Aby zaspokoić swoje ambicje i pragnienia, posługują się tymi rzekomo uduchowionymi i miło brzmiącymi słowami, aby zwodzić tych, którzy za nimi podążają, a kiedy już ludzie ci zostaną wprowadzeni w błąd, antychryści sprawiają, że ci nieszczęśnicy zbaczają z prawdziwej drogi, sprzeniewierzają się słowom Bożym i oddalają się od Boga, aby podążać za antychrystami, i obierają ich ścieżkę. Jaki jest tego ostateczny rezultat? Perspektywy na przyszłość i przeznaczenie tych ludzi zostają zaprzepaszczone, a oni sami tracą szansę na zbawienie. Jakie są tego konsekwencje, gdy ludzie nie wierzą w Boga jak należy, tylko podążają za innymi ludźmi? Czy nadal zazdrościcie każdemu, kto wydaje się uduchowiony? (Nie, nie zazdrościmy). A co z określeniem „uduchowiony”? Jest ono puste. Ludzie są z ciała – są istotami stworzonymi. Gdybyś był naprawdę uduchowiony, to twoje ciało już by nie istniało i jak bardzo mógłbyś być wtedy uduchowiony? Czyż nie jest to tylko czcza gadanina? Widzisz więc, że sam termin „uduchowiony” nie ma racji bytu; to tylko pustosłowie. Jeśli w przyszłości usłyszysz, jak ktoś mówi, że dąży do uduchowienia, powiedz mu tak: „Powinieneś dążyć do tego, by być uczciwym człowiekiem i żyć przed obliczem Boga – to bardziej realistyczny cel. Dążenie do uduchowienia to ślepa uliczka! Nigdy nie dąż do uduchowienia; nie jest to coś, do czego winni dążyć ludzie – to po prostu nie ma sensu”. Powiedzcie Mi, czy nawet po wielu latach wiary w Boga ktoś stał się kiedyś osoba uduchowioną? Czy te sławne postaci i biblijni komentatorzy religii są uduchowieni? Wszyscy oni są hipokrytami, żaden z nich nie jest uduchowiony. Ludzie, którzy wymyślili określenie „uduchowiony”, używają tego pustego słowa, by zwodzić innych. Są łajdakami i diabłami. Jakiego rodzaju osoba jest w stanie wygadywać takie rzeczy? Czy tacy ludzie mają choć odrobinę duchowego zrozumienia? (Nie, nie mają). Jeśli nie potrafisz zrozumieć nawet tego, do czego ludzie powinni dążyć, gdy wierzą w Boga, lub gdzie powinno być ich miejsce, to czy jesteś w stanie zrozumieć prawdę? Jesteś z natury istotą stworzoną, przedstawicielem skażonego przez szatana rodzaju ludzkiego. Jeśli chodzi o należenie do czegoś, należysz do ciała – to właśnie jest atrybut ludzi. Rzecz jasna, jeśli starasz się być z ciała, to wówczas należysz do szatana: na tym właśnie polega kroczenie ścieżką tego świata. Ludzie wierzący w Boga powinni dążyć do prawdy – tak należy czynić. Jeśli ludzie starają się być uduchowieni lub być z Boga, to czy jest to coś, czemu są w stanie sprostać? Bez względu na to, z jak wielkim zapałem do tego dążą, na nic się to nie zda. Nie jest to właściwa ścieżka wiary w Boga. Stąd też dążenie do bycia uduchowionym lub bycia z Boga to tylko slogan, fałszywie uduchowiona teoria, niemająca nic wspólnego z prawdą. Jeśli wierzysz w Boga i za Nim podążasz, powinieneś należycie wypełniać swój obowiązek istoty stworzonej i potrafić podporządkować się Bogu i Go zadowolić. To właśnie jest prawdorzeczywistość.

Bez względu na to, ilu kazań wysłuchają antychryści, i tak nie są w stanie zrozumieć prawdy. Tym, co rozumieją i potrafią wyartykułować, jest jedynie doktryna. Biorą te słowa, które są w stanie pojąć oraz zapamiętać, i przetwarzają je w swoich myślach, aby przekształcić je w doktryny o charakterze duchowym, zgodne z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami, a następnie bezmyślnie je rozpowszechniają, objaśniając je innym. Kiedy zaś doktryn tych słuchają ci, którym brak duchowego zrozumienia i którzy nie pojmują prawdy, mają poczucie, że są one jak najbardziej sensowne i gotowi są je zaakceptować. W rezultacie zostają wprowadzeni w błąd i zaczynają oddawać cześć antychrystom. Wtedy pojawiają się kłopoty. W rzeczywistości bowiem antychryści w ogóle nie rozumieją prawdy. Jeśli będziesz uważnie słuchał tych ich rzekomo słusznych słów i potrafił się w nich rozeznać, przekonasz się, że są to puste teorie, zgodne z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami. Oczywiście ci, którzy nie rozumieją prawdy, myślą, że te słowa są poprawne i łatwo dają się nabrać. Czy doświadczyliście takich sytuacji? Czy możecie podać jakieś przykłady? Jeśli potraficie podać przykłady oraz zobaczyć jasno i wyraźnie, w jaki sposób ci, którzy są biegli w wypowiadaniu słów i doktryn, wprowadzają innych w błąd, dowodzi to, że rozumiecie te przykłady i potraficie prawidłowo odnieść je do rzeczywistości. Jeśli zaś nie potraficie podać przykładów, oznacza to, że jeszcze ich nie zrozumieliście i nie potraficie ich zastosować. Kiedy spotkacie się z tymi, którzy są biegli w wypowiadaniu słów i doktryn, z pewnością nie będziecie w stanie się co do tych ludzi rozeznać. (Ja sam byłem w takim stanie. Kiedy bracia i siostry stają w obliczu przycinania, chłosty i dyscyplinowania, a nie rozumieją Bożych intencji, przychodzą do mnie, by poszukiwać odpowiedzi. Właściwie to ja też nie rozumiem Bożych intencji ani istoty tych kwestii. Mówię im jednak kilka pustych słów w rodzaju: „Zarówno przycinanie, jak i chłosta oraz dyscyplinowanie to przejawy Bożej miłości i Bożego zbawienia. W ten sposób Bóg oddziałuje na nasze skażone usposobienia”. Nawet kiedy to mówię, mam poczucie, że nie wyjaśniłem im w pełni istoty ich problemu: na przykład, dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji, do jakiego rodzaju skażonego usposobienia przynależy to, co robią i ujawniają, lub też jaka może być ich natura i jaki jest intencja Boga. Tych i wielu innych rzeczy nie byłem w stanie z nimi omówić. Wygłosiłem tylko kilka poprawnych doktryn i ładnie brzmiących sloganów, które w rzeczywistości nikomu nie pomagają). To dlatego, że ty sam nie masz jasnego zrozumienia prawdy, więc nie jesteś w stanie rozwiązywać rzeczywistych problemów twoich braci i sióstr. Czy jest więc jakaś różnica między takim postępowaniem, a tym, jak antychryści wprowadzają ludzi w błąd? Antychryści nie pomagają ludziom z dobrej woli; ich motywacją i celem jest wprowadzenie ich w błąd i zyskanie nad nimi kontroli. Kiedy antychryści robią takie rzeczy i kiedy wykrzykują slogany, przyjrzyj się ich zachowaniu i temu, jakiego rodzaju usposobienie ujawniają – to właśnie jest klucz do rozpoznawania antychrystów. Niektórzy ludzie mają mizerną postawę i brak im jasnego zrozumienia prawdy. Ich intensywna praca może nie przynosić pożądanych rezultatów, ale ich motywacją ani celem nie jest wprowadzanie ludzi w błąd ani zyskiwanie nad nimi kontroli. Oni również chcą sprowadzać ludzi przed oblicze Boga – problem tylko w tym, że brakuje im zdolności, by spełnić to swoje pragnienie. A chociaż nie osiągają wyraźnych rezultatów, ludzie widzą, że mają oni właściwe intencje, że chcą sprowadzić ludzi przed oblicze Boga. Jaki jest natomiast cel antychrystów? (Zyskanie poklasku i sprawienie, by ludzie ich słuchali i podążali za nimi). Jaka jest zatem różnica między tym, co mówią antychryści, a słowami kogoś, kogo zdolności uniemożliwiają mu spełnienie pragnień? Człowiek, którego zdolności są niewystarczające, przemawia z głębi serca, ale nie potrafi przejrzeć istoty i źródła problemu. Nie jest w stanie jasno go omówić, i w ostatecznym rozrachunku nie może go rozwiązać ani zaopatrywać innych. A co w takim razie ze słowami antychrysta? Czy płyną one z jego serca? (Nie). Oczywiście, że nie: wszystko to, co mówi antychryst, jest kłamstwem. Dlaczego zaś musi kłamać? Chce cię oszukać i wprowadzić w błąd. Znaczenie jego słów jest następujące: „Zrobiłem już to, co powinienem był zrobić jako przywódca, omówiłem z tobą, co należało, a wszystko, co powiedziałem, jest poprawne. Jeśli nie zaakceptujesz moich słów i problem pozostanie nierozwiązany, to jest to tylko i wyłącznie twoja wina – nie obarczaj nią mnie”. Tak naprawdę nie chce on rozwiązać twoich problemów, tylko stara się zachowywać pozory, nie mając innego wyboru, jak tylko mówić te prawidłowe rzeczy, aby utrzymać swój status. Mówi więc te rzeczy wbrew własnej woli, a nawet jeśli je mówi, nie robi tego z własnej inicjatywy – nie jest to bowiem to, co tak naprawdę myśli w głębi serca. Dlatego też niektórzy antychryści potrafią zazwyczaj nauczyć się wypowiadać kilka właściwych słów, pomagając innym przezwyciężyć zniechęcenie, ale kiedy sami są przycinani lub zastępowani, popadają w skrajne zniechęcenie, nie są w stanie gruntownie poznać samych siebie i muszą zdawać się na pomoc ze strony braci i sióstr. Czy tak się zdarzało? (Tak). Zdarza się to aż nazbyt często. Słowa i doktryny, które antychryst nieustannie głosi innym, nie mogą pomóc nawet jemu samemu. Czy zatem słowa te pochodzą z głębi jego duszy? Czy wynikają z jego rzeczywistych doświadczeń? (Nie). W takim razie to, co mówi, to tylko puste słowa i doktryny, a nie odzwierciedlenie jego prawdziwej postawy. Praca, którą wykonuje, aby pomóc innym, polega wyłącznie na wywoływaniu mylnego wrażenia i podejmowaniu pewnych działań oraz wykorzystywaniu dobrego zachowania, co pozwala mu zachować pozory i sprawić, by ludzie uznali w nim przywódcę, akceptowali go i chwalili. Gdy ludzie uznają go już za swego przywódcę, czyż nie podporządkowują się mu? A jeśli mu się podporządkowują, czyż antychryst nie zyskuje wyższego statusu? Czy jego status nie jest wówczas zabezpieczony? A to właśnie jest celem antychrysta. Niektórym przywódcom i pracownikom brakuje zrozumienia prawdy, a ich zdolności nie pozwalają na realizację ich pragnień podczas wykonywania pracy. Jest to jednak co najwyżej oznaka tego, że mają kiepską postawę i nie nadają się do roli przywódczej. Ale kiedy pracę wykonuje antychryst, nie zastanawia się, czy może pomóc braciom i siostrom lub ich wesprzeć. Myśli bowiem tylko o swoim statusie i własnych interesach. Na tym właśnie polega różnica między tymi dwoma typami ludzi: ich usposobienie jest inne. Dlatego też nawet jeśli antychryst wypowiada wiele miło brzmiących dla ucha słów, słowa te nie odzwierciedlają jego rzeczywistej sytuacji. Wypowiada je bowiem wbrew własnej woli; posługuje się po prostu pewnymi na pierwszy rzut oka poprawnymi doktrynami i sloganami, albo słowami, które są zgodne z ludzkimi uczuciami, aby udzielać ludziom rad i zachowywać pozory. Dlaczego zaś musi zachowywać pozory? Dlatego, że jeśli zobaczy kogoś, kto jest zniechęcony lub słaby, i nie udzieli mu pomocy, inni powiedzą, że nie wykonuje konkretnej pracy i nie wypełnia swoich obowiązków jako przywódca. W obawie przed takimi oskarżeniami, antychryst nie ma innego wyboru, jak tylko działać. Dlatego też jego celem nie jest wyłącznie wykonywanie swoich obowiązków: boi się, że jeśli nie zjawi się natychmiast, kiedy tylko bracia i siostry staną w obliczu trudności, jeśli im nie pomoże i nie będzie ich zaopatrywać, wypełniając swoje zobowiązania, to bracia i siostry przestaną go popierać. Mogą go nie wybrać w następnych wyborach, a wówczas nie będzie już prawdziwym przywódcą, lecz będzie nosił jedynie honorowy tytuł. Czy posiadanie takiego tytułu jest tym, czego antychryści pragną w głębi serca? (Nie). Czego więc pragną? Chcą rzeczywistej władzy i statusu; chcą, aby bracia i siostry wspierali ich i w głębi serca darzyli ich czcią oraz za nimi podążali. Dlatego dążą do tego, by w każdych wyborach to właśnie ich wybierano na przywódców – to właśnie jest ich cel.

Niektórych tak zwanych przywódców i pracowników zaczyna przepełniać szczególny entuzjazm w miarę zbliżania się wyborów. Starają się pokazywać, gdzie tylko się da, i zachowują się w sposób daleki od normalności. Takie osoby mogą jednak być ludźmi pokroju antychrystów. Jeśli naprawdę potrafią się tak zachowywać, to jest to godne pogardy! Ktoś, kto naprawdę posiada sumienie i rozum, będzie z natury miał w swoim sercu poczucie winy, działając z takich pobudek i mając takie cele. Ponieważ sumienie i rozum każą mu się miarkować, zda sobie sprawę, że nie był wcześniej aż tak pełen zapału, i że ludzie z pewnością zauważą u niego ten nagły przypływ entuzjazmu. Nawet on sam będzie odczuwał do siebie wstręt i będzie wolał raczej nie startować w wyborach, niż zachowywać się w ten sposób. Ponieważ wierzy w Boga od tak wielu lat i ukształtował już w sobie pewną postawę i niejakie poczucie wstydu, ostatecznie będzie w stanie powściągnąć swe zachowanie. Antychryści jednak się nie hamują: robią, co im się podoba, i postępują tak, jak chcą. Mają swoje ambicje i rozmaite motywy, cele i intrygi. W głębi serca doskonale o tym wszystkim wiedzą, ale mimo to upierają się postępować w ten właśnie sposób, ciągle myśląc o swojej reputacji i statusie. Mają poczucie, że robienie czegoś dla kościoła oraz dla swoich braci i sióstr jest zbyt wielką stratą czasu i że nie jest warte zachodu. Dlatego też we wszystkim, co robią, stawiają siebie na pierwszym miejscu i zawsze dbają o swój własny interes. Kiedy zbliżają się wybory, starają się lobbować, gdzie tylko się da, wprowadzając ludzi w błąd i przeciągając ich na swoją stronę, by na nich głosowali, a nawet potajemnie dorzucają do urny kilka głosów na siebie. Czyż to nie odrażające, że antychryści są w stanie postępować w ten sposób? Gdyby nie mieli swoich aspiracji, dlaczego mieliby zadawać sobie tyle trudu? Czyż nie widać wyraźnie, że to ich ambicja dochodzi tutaj do głosu? Kiedy tylko ktoś wspomni, że jest ambitny, nie jest to nic pozytywnego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wszystko, co tacy ludzie robią, jest odrażające i okropne. Wszystko, co robią antychryści, jest podszyte fałszem i oszukańcze; zawsze stwarzają fałszywe pozory, by wprowadzać ludzi w błąd. Ludzie zaś, którzy nie wiedzą, jak naprawdę wygląda dana sytuacja, widząc to, myślą sobie: „Przywódca włożył tak wiele wysiłku w ciągu tych kilku dni, rezygnując ze snu i jedzenia, pracując dniem i nocą i wszystkim kierując. Wiele wycierpiał i jest tak wyczerpany, że stracił sporo na wadze. Nawet siwych włosów mu przybyło”. Niektórzy bracia i siostry to dostrzegają i współczują antychrystowi, i w końcu, podczas wyborów, głosują na niego. Czyż antychryst nie osiągnął swojego celu? (Osiągnął go). To właśnie znaczy snuć intrygi i stosować taktyczne chwyty; to właśnie znaczy być niegodziwym. Dlatego też antychryści zwodzą ludzi nie tylko za pomocą słów, lecz także, i to po wielekroć, poprzez swoje czyny i zachowania, które bezgłośnie mówią ludziom, jak bardzo antychryści pełni są entuzjazmu i pokory, a przy tym troskliwi wobec braci i sióstr. Wykorzystują oni te na pierwszy rzut oka dobre i właściwe wyrażenia oraz fałszywe pozory, aby raz za razem powtarzać, wielokrotnie podkreślać i dawać ludziom znać, że nadają się na przywódcę i że są dobrymi przywódcami, których ludzie winni zaakceptować. Bardzo przypomina to wybory w państwach demokratycznych, gdzie kandydaci jeżdżą po kraju, wygłaszając przemówienia, lobbując i prowadząc swoją kampanię wyborczą, i oszukują nawet podczas samego głosowania. Nie czują jednak przy tym wstydu: wyznają bowiem przekonanie, że „prawdziwy mężczyzna musi być bezwzględny”. Używają wszelkich niezbędnych środków, byle tylko wygrać wybory – tak właśnie myślą i postrzegają sprawy niewierzący. Czy ci antychryści również tak właśnie robią? Jak najbardziej! Z myślą o zdobyciu władzy i statusu, takie jednostki w głębi serca działają żarliwie i gorączkowo na wszystkich frontach i łamią sobie głowę, aby ten cel osiągnąć. Absolutnie nie chcą poprzestać na tym, co przypadło im w udziale. Tak więc jeśli ci, którzy przejawiają ogromny zapał ku temu, by zyskać władzę i status – to znaczy ci, którzy nie są w stanie pohamować swoich ambicji – zostaną w końcu wybrani na przywódców, to nie tylko podążają ścieżką antychrystów, lecz nawet sami mogą stać się antychrystami. A czy wy macie swoje ambicje? Czy potraficie nad nimi zapanować, by pozostały w granicach, jakie wyznacza im człowieczeństwo i rozum? Jeśli potraficie je kontrolować, możecie uniknąć ryzyka podążania ścieżką antychrystów, nie staniecie się antychrystami i nie zostaniecie wyeliminowani. Jeśli jednak czujecie, że wasze ambicje są nazbyt wielkie, że często uciekacie się do wszelkich możliwych środków, aby osiągnąć status, jesteście gotowi zrezygnować nawet z jedzenia i picia i znieść każde cierpienie, a nawet zastosować jakiekolwiek nikczemne metody; jeśli już osiągnęliście punkt, w którym nie macie wstydu, a wasze ambicje trudno jest utrzymać w ryzach, to macie kłopoty – bez wątpienia jesteście bowiem antychrystami. Jeśli masz tylko pewne przejawy cechujące antychrysta, wciąż jest jeszcze dla ciebie nadzieja na zbawienie. Ale czy na pewno nic ci już nie grozi? Jeszcze nie jest tak dobrze. Jeśli wciąż masz te przejawy cechujące antychrysta, oznacza to, że nadal sprzeciwiasz się Bogu i jesteś gotów Mu się w każdej chwili przeciwstawić i Go odrzucić. A może, ponieważ coś, co Bóg uczynił, nie zgadza się z twoimi pojęciami, badasz Boga, opacznie Go rozumiesz, osądzasz Go, a nawet szerzysz błędne pojęcia na Jego temat. Wówczas możesz odrzucić Boga, pójść własną drogą i ostatecznie zostać przez Niego wyeliminowanym. To, co ujawniasz w dowolnym czasie i miejscu, odzwierciedlać może twoje usposobienie. Dlatego też rzeczy, które ujawniasz zawsze i wszędzie są przejawami twojego usposobienia. Dlaczego ciągle rozmawiamy o zmianach w usposobieniu? Ponieważ ktoś, kogo usposobienie nie ulega zmianie, jest wrogiem Boga. Wszyscy antychryści zaciekle odmawiają okazania skruchy, na swoje życie poprzysięgając przeciwstawiać się Bogu i występować przeciwko Niemu aż do końca. Nawet jeśli w swoim wnętrzu uznają Jego istnienie i to, że Bóg stworzył ludzkość i że to On może ją zbawić, to ze względu na swoją naturę nie są w stanie zmienić ścieżki, którą kroczą, ani nie mogą zmienić swej istoty, którą jest opieranie się Bogu i bycie wobec Niego wrogo nastawionym.

Istotę zachowania antychrystów stanowi ciągłe posługiwanie się rozmaitymi środkami i metodami, aby zaspokajać swe ambicje i pragnienia, zwodzić i zniewalać ludzi oraz zyskiwać wysoki status, tak aby ludzie podążali za nimi i darzyli ich czcią. Możliwe, że w głębi serca nie rywalizują oni świadomie z Bogiem o ludzkość, ale jedno jest pewne: nawet jeśli nie rywalizują z Bogiem o ludzi, to i tak chcą mieć wśród nich status i władzę. Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym zdadzą sobie sprawę, że rywalizują z Bogiem o status i odrobinę się powstrzymają, to i tak stosują różne metody, by ubiegać się o status i reputację; w sercach jasno wiedzą, że zapewnią sobie wiarygodny status przez zdobycie aprobaty i podziwu pewnych ludzi. Krótko mówiąc, chociaż wszystko, co robią antychryści, wydaje się składać na wypełnianie obowiązków, w konsekwencji wprowadzają oni ludzi w błąd, sprawiają, by oddawali im cześć i podążali za nimi – a w takim wypadku, wykonując obowiązek wywyższają siebie i świadczą o sobie. Ich ambicja kontrolowania ludzi oraz zdobycia statusu i władzy w kościele nigdy się nie zmieni. Oto stuprocentowi antychryści. Bez względu na to, co Bóg mówi lub robi i o co prosi ludzi, antychryści nie robią tego, co powinni, nie wykonują swoich obowiązków w sposób, który odpowiada Jego słowom i wymaganiom ani też nie rezygnują z dążenia do władzy i statusu w wyniku zrozumienia jakiegokolwiek aspektu prawdy. Przez cały czas ich ambicje i pragnienia w nich pozostają, zajmują ich serca, kontrolują całe ich istnienie, kierują zachowaniem i myślami oraz determinują przemierzaną przez nich drogę. To antychryści z krwi i kości. Co jest przede wszystkim widoczne u wszystkich antychrystów? Niektórzy ludzie mówią: „Antychryści rywalizują z Bogiem, aby pozyskać ludzi, nie uznają Boga”. Nie chodzi o to, że nie uznają Boga; w swoich sercach autentycznie Go uznają i wierzą w Jego istnienie. Są gotowi iść za Nim i dążyć do prawdy, ale nie potrafią się powstrzymać i przez to są w stanie czynić zło. Choć mogą mówić wiele rzeczy, które brzmią dobrze, jedno nigdy się nie zmieni: ich ambicje oraz pragnienie statusu i władzy nigdy się nie zmienią. Antychryści nigdy nie wyrzekną się dążenia do władzy i statusu z powodu potknięcia czy porażki ani dlatego, że Bóg ich odsunął od siebie czy porzucił. Taka jest natura antychrystów. Co zatem powiesz: czy był kiedykolwiek taki antychryst, który zmienił swoje postępowanie i zaczął dążyć do prawdy, ponieważ doświadczył trudności lub zrozumiał trochę prawdy i zyskał niejaką wiedzę o Bogu? Czy tacy ludzie istnieją? Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Ambicje antychrystów i ich dążenie do statusu i władzy nigdy się nie zmienią, a kiedy antychryści już zdobędą władzę, nigdy jej nie oddadzą; to właśnie ściśle określa ich naturoistotę. Nie ma najmniejszej nieścisłości w określaniu takich ludzi przez Boga jako antychrystów; zostało to przesądzone przez samą ich naturoistotę. Niektórzy ludzie być może uważają, że antychryści próbują rywalizować z Bogiem o ludzkość. Jednak antychryści nie muszą koniecznie z Nim rywalizować; ich wiedza, zrozumienie i potrzeba statusu i władzy są inne niż u normalnych ludzi. Normalni ludzie mogą czasem być próżni, mogą starać się zdobyć uznanie u innych i próbować zrobić na nich dobre wrażenie, i usiłować zabiegać o dobrą pozycję w hierarchii. Takie są ambicje normalnych ludzi. Jeśli są zastępowani jako przywódcy, tracąc swój status, będzie to dla nich trudne, lecz wraz ze zmianą zachodzącą w ich otoczeniu, pewnym rozwojem ich charakteru, osiągnięciem jakiegoś wejścia w prawdę lub zdobyciem głębszego zrozumienia prawdy ich ambicja stopniowo stygnie. Następuje zmiana ich drogi i kierunku, w jakim podążają, a ich pogoń za statusem i władzą zanika. Ich pragnienia również stopniowo słabną. Antychryści są jednak inni: nigdy nie mogliby zrezygnować z pogoni za statusem i władzą. W każdym czasie, w każdym środowisku, bez względu na to, jakich ludzi mają wokół siebie i ile mają lat, ich ambicje i pragnienie nigdy się nie zmienią. Co wskazuje na to, że ich ambicje nigdy się nie zmienią? Powiedzmy na przykład, że taki antychryst jest przywódcą jakiegoś kościoła. W głębi serca ciągle myśli o tym, jak może kontrolować wszystkich jego członków. Jeśli zaś przeniosą go do innego kościoła, w którym nie będzie przywódcą, czy chętnie zostanie zwykłym wierzącym? Absolutnie nie. Wciąż będzie myśleć o tym, jak zdobyć status i jak wszystkich kontrolować. Bez względu na to, dokąd antychryści się udadzą, zawsze będą chcieli rządzić jak królowie. Nawet gdyby umieszczono ich gdzieś, gdzie nie ma ludzi – na przykład pośród stada owiec – i tak chcieliby przewodzić temu stadu. Gdyby umieszczono ich z psami i kotami, chcieliby być królami psów i kotów i sprawować władzę nad tymi zwierzętami. Czyż nie zżera ich ambicja? Czyż usposobienie takich ludzi nie jest demoniczne? Czyż nie jest to usposobienie szatana? Szatan jest wszak właśnie czymś takim. W niebiosach szatan chciał stać na równi z Bogiem, a kiedy już został strącony na ziemię, zawsze próbował zawładnąć człowiekiem, sprawić, by ten oddawał mu cześć i traktował go jak Boga. Antychryści zawsze chcą kontrolować ludzi, ponieważ mają szatańską naturę; żyją zgodnie ze swoim szatańskim usposobieniem, które dawno już przekroczyło granice rozumu normalnych ludzi. Czy nie jest to pewna nieprawidłowość? Czego dotyczy zatem ta nieprawidłowość? Chodzi o to, że na takie zachowanie, jakie przejawiają antychryści, nie powinno być miejsca pośród zwykłego człowieczeństwa. Na czym więc polega to zachowanie? Co o nim decyduje? Decyduje o nim natura antychrystów. Mają oni esencję złego ducha i nie są podobni do normalnych przedstawicieli skażonego rodzaju ludzkiego. Na tym właśnie polega różnica. To, że antychryści nie powstrzymają się przed niczym w pogoni za władzą i statusem, nie tylko obnaża ich naturoistotę, lecz także pokazuje ludziom, że ohydne oblicze antychrystów jest dokładnie obliczem szatana i demonów. Antychryści rywalizują o status nie tylko z ludźmi, ale ośmielają się rywalizować o niego również z Bogiem. Będą usatysfakcjonowani dopiero wtedy, gdy zagarną Bożych wybrańców dla siebie i gdy Boży wybrańcy znajdą się pod ich wyłączną kontrolą. Bez względu na to, w którym kościele lub grupie ludzi się znajdują, antychryści chcą zyskać status, dzierżyć władzę i sprawić, by ludzie ich słuchali. Niezależnie od tego, czy ludzie tego chcą i czy się z tym zgadzają, antychryści pragną mieć ostatnie słowo i sprawić, by ludzie byli im posłuszni i ich akceptowali. Czyż nie taka właśnie jest natura antychrysta? A czy ludzie skłonni są ich słuchać? Czy wybierają ich i rekomendują? Nie. Ale antychryści i tak chcą mieć ostatnie słowo. Bez względu na to, czy ludzie się na to zgadzają, czy nie, antychryści chcą mówić i działać w ich imieniu, chcą być zauważani. Próbują nawet narzucać swoje idee innym, a jeśli ludzie się na to nie godzą, antychryści będą łamać sobie głowy, usiłując ich do tego zmusić. Jakiego rodzaju jest to problem? To brak wstydu i bezczelność. Tacy ludzie są najprawdziwszymi antychrystami, i to niezależnie od tego, czy są przywódcami, czy nie. Posiadają bowiem naturoistotę antychrysta.

Niektórzy ludzie zawsze przywiązują wielką wagę do tego, by się dowiedzieć, kim są przywódcy kościoła, kto zajmuje się szerzeniem ewangelii, gdzie wszyscy ci ludzie mieszkają, z kim utrzymują bliskie relacje itd. Niczym słudzy szatana, ciągle węszą i usiłują się dowiadywać takich rzeczy. Dlaczego ciągle interesują się tymi sprawami? Wielu ludzi nie potrafi zrozumieć ich motywów i ma po prostu poczucie, że takie osoby są dosyć osobliwe. Większość ludzi nie jest zainteresowana tymi sprawami; są wystarczająco zajęci własnymi obowiązkami i nie mają czasu na wścibianie nosa w cudze sprawy. Koncentrują się na wypełnianiu własnych obowiązków i skupiają na praktykowaniu prawdy, a choć nie zdają sobie z tego sprawy, ich usposobienie ulega przy tym zmianie – to właśnie jest łaska Boża. Istnieje jednak pewien typ człowieka, który wykazuje szczególny pociąg do wścibstwa i dowiadywania się o najrozmaitszych sprawach dotyczących kościoła. Kiedy ktoś taki natknie się na przywódcę, pyta: „Jak poradziliście sobie z tą złą osobą w naszym kościele?”. Przywódca mu na to: „Czy to twoja sprawa, jak sobie z nią poradziliśmy? Po co się w to wtrącasz? Czy znasz tę osobę?”. Człowiek ten zaś odpowiada: „No wiesz, po prostu mnie to obchodzi… Sprawa ta dotyczy domu bożego. Jako jego członkowie, winniśmy być gorliwi i zwracać baczną uwagę na sprawy domu bożego. Jakże moglibyśmy być wobec nich obojętni?”. Przywódca mówi mu na to: „Nie powinieneś się do tego wtrącać. Skup się na słuchaniu kazań i uczestniczeniu w zgromadzeniach. Tym, co powinno cię interesować, jest jedzenie i picie słów Bożych. Wystarczy, że będziesz wierzył w Boga jak należy”. Człowiek ten jednak obstaje przy swoim: „To za mało, muszę być zaangażowany”. Ponieważ nikt mu niczego nie mówi, sam wymyśla, dokąd by tu pójść i wściubiać nos w nie swoje sprawy. Kiedy przywódcy wyższego szczebla organizują spotkanie współpracowników w swoim domu, ma poczucie, że gdyby tam wszedł i dołączył do zebrania, wydawałoby się to zupełnie nieuzasadnione, więc udaje, że przyniósł wodę, i pyta, czy ta zła osoba została wydalona, czy też pozwolono jej zostać. Kiedy nikt mu tego nie mówi, wychodzi na zewnątrz, zostawiając drzwi z lekka uchylone, i stoi tam, podsłuchując. Czyż ten człowiek nie jest psychicznie chory? Tak, jest chory psychicznie. Potocznie nazywamy tę przypadłość „wścibstwem”. Taka osoba z pewnością ma swoje ambicje. Chce zostać przywódcą, ale nie może, więc wtrąca się w cudze sprawy, aby jakoś się pocieszyć, a jednocześnie zadbać o to, by ludzie widzieli, że dużo wie i jest niezwykle przenikliwa. Dzięki temu być może w przyszłości wybiorą ją na przywódcę. Aby nim zostać, człowiek ten chce we wszystkim uczestniczyć, o wszystko wypytywać i wszystko wiedzieć. Sądzi, że będąc zaangażowanym w te sprawy dzień po dniu, to nawet jeśli nie zostanie przywódcą, i tak będzie za nie odpowiedzialny i może sprawić, że ludzie będą go podziwiać. Nie jest przy tym nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany prawdą: zależy mu tylko na tym, by wtrącać się w cudze sprawy – wręcz specjalizuje się we wścibianiu nosa w kwestie, o których chce się dowiedzieć. Można go spotkać wszędzie tam, gdzie pojawia się jakiś problem, krążącego wokoło jak natrętna mucha. Czyż tacy ludzie nie są odrażający? Mają tak wielki zamęt w głowie, a jednocześnie są tak pełni życia – zupełnie jednak nie myślą o wykonywaniu jakiejkolwiek należytej pracy. Wykonują obowiązek w postaci goszczenia ludzi w swoim domu, ale nie chce im się umyć podłogi w kuchni, mimo że jest brudna. Uważają, że oni sami załatwiają bardzo ważne sprawy, a mycie podłogi jest czymś, co mogą robić zwykli ludzie. Mając taki potencjał, nie mogą wszak wykonywać tego rodzaju czarnej roboty. Nie wykonują w ogóle żadnej rzeczywistej pracy, nie są w stanie poradzić sobie z zadaniami, które są częścią ich własnego obowiązku, nie potrafią wypełniać żadnego obowiązku jak należy i nie robią niczego serio ani w sposób solidny i ugruntowany. Zamiast tego chętni są wścibiać nos w pracę kościoła, a także w ważne sprawy dotyczące przywódców kościoła, pracowników oraz braci i sióstr. Pragną wtrącić od siebie dwa słowa na każdy temat, a jeśli ludzie nie chcą ich słuchać, mówią: „Jeśli nie weźmiesz pod uwagę moich słów, to poniesiesz stratę!”. Czyż nie jest to niedorzeczne? (Jest). Dlatego też niektórzy antychryści są zakamuflowani: niekoniecznie muszą mieć wysoki status. Nawet bez niego wciąż roznosi ich energia. Gdyby mieli zyskać status, o ileż gorzej wyglądałaby sytuacja? O ile wyżej byliby gotowi podskoczyć? Nawet gdyby mieli spaść i się zabić, nie mieliby nic przeciwko temu. Powiedzcie Mi, czy gdyby tacy ludzie zostali wybrani na przywódców, Boży wybrańcy mogliby wieść szczęśliwe życie? Niektórzy antychryści są zakamuflowani – co to oznacza? Oznacza to, że antychryści nie stają się antychrystami dopiero wtedy, gdy zyskają status: byli nimi od samego początku. Chodzi po prostu o to, iż dlatego, że ludzie mieli jeszcze zbyt lichą postawę i nie potrafili ich rozpoznać (a w niektórych kościołach nie udało się, być może, znaleźć osób dążących do prawdy), na przywódców wybrano tych pełnych entuzjazmu ludzi, którzy potrafili wszystko zaplanować i załatwiać różne sprawy. Na razie nie rozmawiajmy o tym, czy była to słuszna decyzja, czy też nie. Skupmy się na tym, co należy zrobić, gdy okazuje się, że ludzie ci są antychrystami. Należy ich mianowicie zdemaskować i odrzucić. Jeśli ktoś został zidentyfikowany jako antychryst i usunięty ze swojego stanowiska, to czy w przyszłości takie osoby powinny być ponownie wybierane na przywódców? (Nie, nie powinny). Dlaczego? (Ich natura się nie zmieni). Każdy, kto został zidentyfikowany jako antychryst, nie powinien być ponownie wybierany na przywódcę, ponieważ jego naturoistota nie jest w stanie się zmienić. Antychryści pracują tylko dla szatana; są jedynie jego niewolnikami. Nigdy nie zrobią ani nie powiedzą niczego przez wzgląd na prawdę. Istota antychrysta polega na tym, aby być wrogim wobec Boga i niechętnym prawdzie, aby ją odrzucać i traktować z pogardą. Jego natura się nie zmieni. Jeśli tacy ludzie nie byli dotąd przywódcami, nie powinni być wybierani na takie stanowiska; a jeśli byli już wcześniej przywódcami, lecz zostali usunięci, czy się zmienią, jeśli w przyszłości ponownie zostaną przywódcami? (Nie, nie zmienią się). Wciąż pozostają antychrystami. Decyduje o tym ich naturoistota.

II. W jaki sposób antychryści przyciągają ludzi do siebie. Analiza

Omówiliśmy właśnie przejawy zwodzenia ludzi przez antychrystów. Zwodzenie i przyciąganie do siebie innych oznaczają tutaj mniej więcej to samo, lecz różnią się zarówno co do swej natury, jak i metody. Zwodzenie to wykorzystywanie fałszywych pozorów do tego, by wprowadzać ludzi w błąd, sprawiając, by uwierzyli, że pozory te są prawdziwe. Przyciąganie innych do siebie to świadome stosowanie pewnych metod, mających sprawić, by ludzie ci słuchali konkretnej osoby i podążali jej ścieżką – przy czym intencja tej osoby jest tutaj zupełnie jasna. Zwodzenie i przyciąganie innych do siebie polegają na posługiwaniu się właściwymi na pozór słowami do tego, by wprowadzać ludzi w błąd. Aby ich zwieść, mówi im się rzeczy, które są zgodne z ludzkimi pojęciami i które ludziom łatwo zaakceptować. Ludzie nieświadomie zaczynają komuś takiemu wierzyć i podążać za nim, stając u jego boku i przyłączając się do jego gangu. W ten sposób antychryści odciągają ludzi od właściwej grupy, do której ludzie powinni należeć, i przeciągają ich do swego własnego obozu. Krótko mówiąc, jeśli ludzie akceptują takie działania ze strony antychrystów, to mogą im uwierzyć i zacząć oddawać im cześć, a następnie przyjmować wszystko to, co antychryści mówią, i okazywać we wszystkim posłuszeństwo, niepostrzeżenie zaczynając za nimi podążać. Czyż nie dali się okpić i oszukać? Niektórzy antychryści w kontaktach i rozmowach z innymi często stosują pewne taktyczne chwyty, aby osiągnąć swój cel, którym jest zwodzenie i przyciąganie do siebie ludzi, co prowadzi do powstawania podziałów, frakcji i klik w łonie kościoła. Na przykład, jeśli antychryst pochodzi z południa i spotka innego południowca, może powiedzieć: „Obaj jesteśmy południowcami: dorastaliśmy, pijąc wodę z tej samej rzeki, i mówimy tym samym językiem. Ludzie z północy nie mówią w naszym języku – nie sposób się do nich zbliżyć! Chociaż wszyscy wierzymy w tego samego boga, życiowe nawyki mieszkańców północy różnią się od naszych, a ich i nasze osobowości do siebie nie pasują. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. A zatem ty i ja jesteśmy jak rodzina i musimy trzymać się razem”. Może to brzmieć sensownie, jakby po prostu wyrażał pewien punkt widzenia, lecz mówiąc to, ma on pewien konkretny motyw i cel, a ludzie powinni mieć co do tego rozeznanie. W rzeczywistości bowiem to, co mówi taki antychryst, nie jest bynajmniej tym, co naprawdę czuje w swoim sercu. Jest on jak kameleon, odpowiednio dobierający słowa stosownie do tego, z kim akurat rozmawia. Kiedy ten sam antychryst spotka mieszkańców północy, może powiedzieć: „Północ jest wspaniała. Powietrze jest tam świeże. Chociaż urodziłem się na południu, to dorastałem, pijąc wodę z północy. Choćby to sprawia, że jesteśmy sobie bliscy!”. Kiedy mieszkańcy północy to słyszą, mogą mieć poczucie, że ten antychryst jest całkiem dobrym człowiekiem i mogą zacząć się z nim zadawać. Ten antychryst jest niewiarygodnie wprost biegły w zwodzeniu ludzi i przyciąganiu ich do siebie. Stosując różne taktyczne chwyty, aby wywołać podziały w łonie kościoła, sprawia, że mieszkańcy południa i północy tworzą odrębne grupy, a na wszystkim tym korzysta sam antychryst, zmierzający do osiągnięcia swego celu, którym jest połączenie sił z innymi i utworzenie własnej frakcji. Zwłaszcza zaś w czasie wyborów w kościele, jeśli antychryst widzi, że jakiś brat lub siostra z północy mogą zostać wybrani, podejmuje pewne sekretne działania, potajemnie podmieniając głosy, i ostatecznie okazuje się, że wszyscy wybrani przywódcy kościoła i diakoni pochodzą z południa. Antychryści nie cofają się przed niczym, by zwieść ludzi i przyciągnąć ich do siebie, powodując powstawanie podziałów i frakcji w kościele oraz wykorzystując te metody do tego, by kościół dzielić i kontrolować. Jaki mają w tym cel? (Chcą ustanowić własne, niezależne królestwo). Jaki charakter ma takie działanie? Ustanawianie własnego, niezależnego królestwa oznacza, że nie ma się możliwości pojednania z Chrystusem, że chce się zagarnąć dla siebie Bożych wybrańców i występuje się przeciwko Bogu jako ktoś Mu równy. Czy nie brzmi to jak robienie konkurencji samemu Bogu? (Tak właśnie to brzmi). I dokładnie z czymś takim mamy tu do czynienia. Jakie są więc konsekwencje takiego postępowania antychrystów? Ich działania poważnie zakłócają i zaburzają pracę kościoła i są czymś, co w sposób bezpośredni obraża Boże usposobienie. Bóg odpowie na nie gniewem, a wszystkich takich antychrystów niechybnie czeka kara i zniszczenie – to nie ulega wątpliwości. W Wieku Prawa tych 250 przywódców, którzy osądzali Mojżesza, spotkała natychmiastowa kara. W Wieku Łaski ci, którzy ukrzyżowali Pana Jezusa, również ponieśli karę: zostali przeklęci i źle skończyli. Taki właśnie jest wynik tego, że antychryści przeciwstawiają się Bogu, i taki jest nieuchronny koniec wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się Bogu.

W jaki sposób antychryści posługują się rozmaitymi metodami przyciągania do siebie ludzi, aby podzielić kościół? Po pierwsze, antychryst będzie przyciągał do siebie ludzi, którzy mają talenty i potrafią elokwentnie przemawiać, starając się najpierw wywrzeć na tych ludziach dobre wrażenie, a następnie rozszerzając zasięg własnych wpływów poprzez nawiązywanie z nimi przyjaźni. Nie będzie zaś przy tym zwracał uwagi na ludzi ubogich, tych, którzy mają mniejszy potencjał, albo tych, którzy są stosunkowo prostoduszni, a nawet może ich wykluczać. Wymyśli sposób na to, by pozyskać sobie każdego, kto tylko jest majętny i ma odpowiedni status w społeczeństwie, podczas gdy ci bracia i siostry, którzy szczerze ponoszą koszty dla Boga, ale mają mało pieniędzy, albo ci, którzy posiadają niski status społeczny, nie mają żadnych wpływów godnych tego miana i łatwo dają się zastraszać innym, zostaną w kościele uznani za obywateli drugiej kategorii. W ten sposób kościół liczący kilkudziesięciu członków niepostrzeżenie zostaje podzielony na dwie klasy ludzi. Kto jest za to odpowiedzialny? (Antychryści). Antychryści będą robić takie właśnie rzeczy. Jeśli dobry przywódca, który rzeczywiście rozumie prawdę, odkryje, że w kościele zaczyna się tworzyć taka sytuacja, posłuży się prawdą, aby temu zapobiec. Nie pozwoli, by ludzie w kościele byli dzieleni według rangi lub klasyfikowani na podstawie statusu społecznego, ani też nie dopuści do rozłamu w kościele. Zadba o to, by wszyscy bracia i siostry, niezależnie od tego, skąd pochodzą i czy mają jakikolwiek status społeczny, zjednoczeni byli w słowach Bożych i przed obliczem Boga. Antychryści natomiast nie dość, że nie rozwiązują takich problemów, to jeszcze zamiast tego wykorzystują ludzkie skażone skłonności do osiągnięcia swoich celów. Wyszukują tych, którzy mają odpowiedni status społeczny i są majętni, i przyciągają ich do siebie. Jak to robią? Mogą, na przykład, powiedzieć: „Twój status społeczny to błogosławieństwo od boga i zrządzenie boże. Powinieneś wykorzystać swoją sytuację, aby wypełniać swój obowiązek w domu bożym. Jestem teraz przywódcą i jestem dobrze znany w okolicy ze swej wiary. Moja rodzina strasznie mnie szykanuje, a moja przywódcza rola wiąże się z pewnym ryzykiem. Potrzeba mi ludzi takich jak ty, aby pomogli zadbać o moje bezpieczeństwo. Jeśli będziesz mógł to dla mnie zrobić, otrzymasz w przyszłości wielkie błogosławieństwa i będziesz robił błyskawiczne postępy w życiu!”. Właśnie w taki sposób antychryści przyciągają do siebie ludzi i zachęcają ich do podążania za sobą. Jeśli antychryst kogoś polubi albo uzna go za osobę użyteczną, postara się, by ten ktoś pełnił obowiązki łatwe albo takie, dzięki którym może być w centrum uwagi, i będzie robił wszystko, co w jego mocy, aby go awansować. Nie będzie go przy tym obchodziło, czy stosuje się do zasad dotyczących obsady stanowisk w domu Bożym. Jeśli tylko taki człowiek ma odpowiedni status społeczny i może być przydatny, antychryst przyciąga go do siebie. Aby osiągnąć swoje cele, antychryści zbliżają się do tych, którzy są majętni i mają odpowiedni status w społeczeństwie, schlebiają im i przyciągają ich do siebie, jednocześnie czerpiąc z tego korzyści. Mają też drugą metodę przyciągania do siebie ludzi z pieniędzmi oraz odpowiednimi wpływami i statusem, a mianowicie pobłażanie im. Tacy ludzie często czynią zło w kościele, tłumiąc entuzjazm braci i sióstr oraz zaburzając życie kościoła. Antychryści zaś przyglądają się temu z zadowoleniem i pozwalają im do woli popełniać wszelkie występki. Co ma na celu ta pobłażliwość ze strony antychrysta? Wciąż chodzi o to, by przyciągnąć do siebie takich ludzi i czerpać z tego korzyści, kiedy już uda się to zrobić. Antychryści udają tak dalece, że nawet mówią im: „Chociaż wybraliście mnie na przywódcę i na mnie spoczywa odpowiedzialność za to, by wam przewodzić, ten kościół nie jest tylko moją własnością. Nie mogę samodzielnie podejmować w nim decyzji. Wy również musicie mi pomagać; jeśli coś się wydarzy, wy też możecie mieć tutaj coś do powiedzenia – to się właśnie nazywa współpraca”. Antychryści mówią to tym, którzy są bogaci, wpływowi i dla nich przydatni, robiąc wszystko, co w ich mocy, aby przyciągnąć do siebie te osoby, aż doprowadzą do sytuacji, w której będą w stanie je kontrolować. Jeśli jednak chodzi o tych, którzy szczerze wierzą w Boga, ale nie mają pieniędzy i statusu społecznego ani nie wydają się w żaden sposób użyteczni, antychryści dokładają wszelkich starań, aby ich wykluczać i szykanować, lub po prostu ich ignorują. Co wyraża to ich lekceważenie? „Jeśli my, nieliczni, będziemy trzymać się razem i staniemy się jak niezdobyta twierdz, to sądzę, że wy, prości ludzie, nie zdołacie wywrzeć żadnego znaczącego wpływu na sytuację. Jeśli będziesz zachowywać się nienagannie i będziesz słuchać moich słów, pozwolę ci nadal wierzyć. Ale jeśli wciąż będziesz szukał dziury w całym, wyrażał swoje opinie na mój temat lub donosił na mnie wyższym szczeblom, to cię ukarzę i wyrzucę!”. Taki właśnie jest jego plan. Niektórym brakuje rozeznania i zaczynają się bać, mówiąc: „Nie możemy go urazić. Utworzył własną frakcję, a nas na to nie stać. Nasze słowa niewiele znaczą i jeśli przypadkowo powiemy coś, co go zdenerwuje, a ten przywódca rzeczywiście nas wyrzuci, nie będziemy mogli dalej wierzyć w Boga”. Tacy ludzie są śmiertelnie przerażeni. Gdy antychryści przyciągają do siebie ludzi, w ich zachowaniu kryje się niegodziwe, bezwzględne i złośliwe usposobienie. Jaki mają cel w tym, by przyciągać ludzi do siebie? Chodzi im również o umocnienie swojej pozycji. W jakim zaś celu tworzą kliki lub szajki? Po to, by poszerzyć zakres swoich wpływów, i po to, by ludzie ich wspierali, jeszcze bardziej umacniając ich władzę i status. Czy ktoś z was zetknął się z takimi sytuacjami? Kiedy antychryst kontroluje jakiś kościół, gromadzą się wokół niego wszyscy, którzy mają pieniądze, status lub despotyczne skłonności, i ludzie ci wraz z antychrystem wspólnie przejmują kontrolę nad wspólnotą, tworząc frakcję, szajkę złożoną z czterech, pięciu lub sześciu osób. Nikomu nie wolno wówczas ujawniać ich problemów. Antychryst przyciąga tych ludzi do siebie, gdyż inaczej kontrolowanie ich byłoby dla niego wyzwaniem. Musi przyciągnąć ich do siebie bardzo blisko, czyniąc z nich swoich pomocników i zabezpieczając w ten sposób swoją pozycję. Co więcej, ludzie ci stanowią pewną wartość, którą antychryst jest w stanie wykorzystać. Jego metoda działania, polegająca na przyciąganiu ich do siebie, to w pewnym sensie sposób na to, by ustabilizować ich pozycje i uniemożliwić im stwarzanie zagrożenia dla jego pozycji.

Jeśli chodzi o ten aspekt przyciągania ludzi do siebie przez antychrystów, omówiliśmy przed chwilą dwa jego przejawy. Czy takie rzeczy dzieją się w waszym kościele? Powiedzcie Mi, czy tego rodzaju rzeczy się zdarzają? (Tak). Zdecydowanie tak. A zatem, pośród wszystkiego, co wiąże się z przyciąganiem do siebie ludzi, jakie są jeszcze inne przejawy, które mają charakter tego rodzaju działań? Jakie są konsekwencje przyciągania do siebie ludzi przez antychrystów? Dlaczego w ogóle antychryści chcą przyciągać ludzi do siebie? Jeśli tego nie zrobią, to czy mogą osiągnąć swój cel w postaci kontrolowania ich? (Nie mogą). Muszą sprowadzić przed swoje własne oblicze ludzi, którzy ich słuchają i dostosowują się do ich woli, tak aby mogli zyskać jakąś pozycję i mieć poddanych, nad którymi mogą sprawować władzę. Jeśli nie ma wokół nikogo, kto by ich słuchał, to czy będą w stanie zaspokoić swoje ambicje dotyczące statusu i władzy? Dlatego też jedynie wtedy, gdy przyciągną do siebie każdego, kogo tylko da się przyciągnąć, zdobywają odpowiednią pozycję i władzę. Jak zaś radzą sobie z tymi, których nie uda im się do siebie przyciągnąć? (Wykluczają ich i szykanują). Zaczynają ich szykanować i wykluczać. Czyż nie było antychrystów, robiących z tych członków kościoła, których nie udało im się do siebie przyciągnąć, tak zwanych „wolnych słuchaczy”? Ludziom tym po prostu nie przekazuje się kazań, hymnów i ksiąg ze słowami Bożymi wydawanych przez kościół lub przez dłuższy czas nie informuje się ich o zgromadzeniach. Takie rzeczy bez wątpienia się zdarzają, a autorami wszystkich tych działań są antychryści. Ci, którzy są szykanowani i wykluczani przez antychrystów, nie zostali skreśleni z listy wiernych przez kościół, nie odeszli z własnej woli ani nie przestali dobrowolnie uczęszczać na zgromadzenia. Wszyscy oni są ludźmi szczerze wierzącymi w Boga, ale ponieważ mają pewne rozeznanie co do antychrystów, często są wykluczani i nie mogą szybko uzyskać dostępu do ksiąg ze słowami Bożymi lub kazań, hymnów i różnych zasad organizacji pracy wydawanych przez kościół, ani też nie mogą jeść i pić słów Bożych. Z drugiej strony ci, którzy są podwładnymi antychrystów – to znaczy ci, którzy są w stanie ich słuchać, którzy zostali przez nich przyciągnięci i się im poddali – w pierwszej kolejności uzyskują dostęp do różnych książek i materiałów wideo rozpowszechnianych przez dom Boży, ciesząc się tego rodzaju uprzywilejowanym traktowaniem. W ten sposób, przez zachowania i działania antychrystów, kościół pogrąża się w chaosie i nękany jest podziałami, a w ludzkich sercach panuje niepokój.

Czy są jakieś warunki, których spełnienia oczekują antychryści od osób, które przyciągają do siebie? Czy przyciągają tych, którzy miłują prawdę i szczerze poddają się Bogu? (Nie). Ci, którzy miłują prawdę i poddają się Bogu, mają trochę rozeznania, nie mogą zostać przyciągnięci przez antychrystów i nie będą za nimi podążać. Kogo zatem przyciągają do siebie antychryści? W głębi serca antychryści najbardziej upodobali sobie tych, którzy potrafią zręcznie schlebiać ludziom mającym wysoki status, tych, którzy umiejętnie przymilają się i w ugrzeczniony sposób przemawiają do innych, a także takich, którzy zrobili coś złego i boją się, że zostaną wyrzuceni, a zatem robią wszystko, co w ich mocy, aby zadowolić antychrystów. Ci wykorzystują wówczas to, że udzielają tym ludziom ochrony, aby przyciągnąć ich do siebie i pozyskać sobie ich serca, pozwalając im się do siebie zbliżyć. Większość spośród tych, których przyciągają do siebie antychryści – jeśli nie liczyć nowych wierzących, którzy nie rozumieją prawdy – stanowią ludzie, którzy nie miłują prawdy. Czy wszyscy ci, którzy nie miłują prawdy, mają sumienie i rozum? Żaden z nich nie jest dobrym człowiekiem i Bóg nie wybiera takich ludzi. Antychryst zaś przyciąga takich ludzi do siebie i prowadzi ich jak jakiś klaun. Myśli nawet, że zdobył oficjalną pozycję i ma wysoki status, a w swoim sercu odczuwa szczególne zadowolenie. Czyż nie jest to bezwstyd? Jakie inne typy ludzi przyciągają do siebie antychryści? (Ludzi o relatywnie złym człowieczeństwie). Dokładnie tak: złych ludzi. Jak antychryści traktują złych ludzi? Chronią ich. Przypuśćmy, na przykład, że w kościele jest jakiś zły człowiek, a wszyscy bracia i siostry donoszą, że jest on wręcz wyjątkowo podły, gdyż wywołuje niepokój w kościele, kiedy tylko się pojawi, przeszkadzając wszystkim w wykonywaniu ich obowiązków i zaburzając pracę kościoła. Dopóki kogoś takiego wprowadza się do kościoła, by wykonywał w nim jakiś obowiązek, dopóty praca kościoła będzie doznawać uszczerbku. Antychryści jednak uważają, że tacy źli ludzie są użyteczni, i przeciągają ich na swoją stronę, aby im służyli. Nie wyrzucają więc złych ludzi, a zamiast tego ich chronią, chyba że niektórzy z nich nie popierają antychrysta lub potrafią go rozpoznać – a wtedy ten się z nimi rozprawi. O ile tylko źli ludzie schlebiają antychrystowi, wspierają go i mu się nie sprzeciwiają, on przyciąga ich do siebie i kaptuje, aby wzmocnić swoje wpływy. Jak zaś układają się relacje antychrystów z tymi, którzy nie dążą do prawdy? Ich kontakty polegają zasadniczo na schlebianiu sobie nawzajem i prowadzeniu ugrzecznionych rozmów. Dokądkolwiek antychryści się udadzą, aż roi się wokół nich od tych złych ludzi, jak od much. Z pewnością nie spotykają się po to, by rozmawiać o prawdzie, ponieważ wszyscy czują do niej niechęć i żaden z nich nie stara się rozwiązywać problemów poprzez omawianie prawdy. Wszystko, co mówią, to rzeczy, które wygadują niewierzący: jest to głównie sianie niezgody za pomocą plotek, umniejszanie innych i wywyższanie samych siebie oraz radzenie się co do sposobów karania ludzi. Dociekają ponadto, jak mieć się na baczności przed domem Bożym, dyskutują o tym, jak stawiać czoła Zwierzchnictwu, jak się wywiedzieć zawczasu, czy ktoś chce donieść o ich problemach, i jak zareagować, gdy już się tego dowiedzą. To właśnie są sprawy, o których dyskutuje ta banda złych ludzi. Kiedy są razem, nigdy nie rozmawiają o rzeczach takich jak wykonywanie swoich obowiązków i nigdy nie omawiają prawdy celem rozwiązywania problemów. Nigdy, na przykład, nie omawiają kwestii, o których rozmawiać by należało – takich jak wspieranie i pomoc dla tych braci i sióstr, którzy popadli w zniechęcenie, stali się słabi i nie mają energii do wykonywania swoich obowiązków, lub znajdywanie rozwiązań i ścieżek wiodących ku poprawie skuteczności niektórych aspektów pracy kościoła. Rozmawiają za to o tym, jak zwieść Zwierzchnictwo i jak oszukać dom Boży, aby mieć pewność, że dom Boży nie dowie się prawdy na ich temat. Gdy zaś odkrywają, że ktoś jest w kontakcie ze Zwierzchnictwem albo doniósł o panującej w kościele sytuacji, uważają to za zagrożenie dla swojej pozycji i widmo ruiny dla ich sprawek. Nieustępliwie dociekają więc, kto jest za to odpowiedzialny, szukając podejrzanych, a gdy już ich znajdą, izolują takie osoby, przenoszą je w inne miejsce, a następnie wydają rozkazy zabraniające komukolwiek zgłaszania całej sytuacji Zwierzchnictwu. Takie posunięcie sprawia, że nikt nie ośmiela się na nich donieść. W ten sposób antychryści uzyskują całkowitą kontrolę nad kościołem. Zwierzchnictwo nie ma jak się dowiedzieć, jakiego zła dopuszczają się za kulisami, dopóki ktoś nie poinformuje go o całej sytuacji, a Zwierzchnictwo dostrzeże ich słaby punkt, a następnie zarządzi dochodzenie w ich sprawie i ostatecznie ich zastąpi lub wydali. Taka grupa antychrystów i złych ludzi może narobić nie lada bałaganu w pracy kościoła w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Może sprawić, że bracia i siostry będą się nawzajem podejrzewać, podważać swoją pozycję, demaskować i atakować, doprowadzając do podziałów w kościele. Takie właśnie są skutki zwodzenia ludzi przez antychrystów i przejęcia przez nich kontroli nad kościołem. W ten sposób antychryści zwodzą wszystkich tych, którzy nie dążą do prawdy, a nawet przyciągają do siebie niektórych użytecznych dla nich złych ludzi, aby kontrolować kościół, umacniając swoją własną pozycję i władzę. Jeśli źli ludzie ich słuchają, antychryści ich chronią. Jeśli nie, to w pierwszej kolejności rozprawiają się właśnie ze złymi ludźmi. Jeśli źli ludzie podążają za nimi i antychryści są w stanie ich sobie zjednać i przyciągnąć ich do siebie, pozwalają im stać się ich stronnikami, ich oczami i rękami służącymi do czynienia zła oraz infiltrowania braci i sióstr, tak aby antychryści mogli się dowiedzieć, kto ma wobec nich jakieś obiekcje, kto potrafi poznać się na tym, co robią, które spośród ich złych uczynków zostały odkryte i kto ciągle chce się kontaktować ze Zwierzchnictwem, aby donosić o ich sprawkach. Antychryści i źli ludzie szczególnie dociekliwie badają te sprawy, o które najbardziej się martwią. Często omawiają razem odpowiednie środki zaradcze, traktując jako swoich wrogów tych, którzy potrafią się co do nich rozeznać lub mają co do nich jakieś podejrzenia. Wynajdują preteksty, aby jednego dnia kogoś ukarać, a następnego zyskać dzięki niemu wpływ na inną osobę i ją również ukarać. Podają nawet różne racje i wymówki, aby podburzyć Bożych wybrańców do tego, by usunąć i wydalić te osoby. Gdy antychryści stają się przywódcami lub pracownikami, podejmują takie właśnie działania. W ciągu zaledwie kilku miesięcy są w stanie sprawić, że kościół pogrąży się w chaosie, a nawet stłumić żarliwy zapał kościoła złożonego z nowych wyznawców, tak jak woda gasi ogień. Dlatego też antychryści naprawdę są wrogami Boga i wrogami Bożych wybrańców. Nie jest to wcale przesada – to niezwykle trafne stwierdzenie! Tam, gdzie władzę sprawują antychryści lub źli ludzie, w kościele panuje nieprzyjemna atmosfera. Nie ma tam w ogóle życia kościelnego, nie ma normalnego jedzenia i picia słowa Bożego ani atmosfery sprzyjającej omawianiu prawdy. Zamiast tego kościół taki pełen jest intryg i niewłaściwych zachowań, których nikt nie może okiełznać. To właśnie znaczy, że diabeł ma nad takim kościołem kontrolę. Czy można mówić o jakimkolwiek dobrym wyniku, gdy diabeł sprawuje kontrolę? Taka sytuacja może jedynie sprowadzić nieszczęście na Bożych wybrańców – to jedno jest pewne, ponad wszelką wątpliwość.

Niektórzy antychryści, przychodząc do jakiegoś kościoła, aby objąć w nim przywódcze stanowisko, najpierw dowiadują się tego, który z jego członków często zgłaszał rozmaite problemy do Zwierzchnictwa w przeszłości. Chcą trzymać takich ludzi z dala od siebie i nie zatrzymują się w ich domu, nawet jeśli ci są w stanie ich gościć. Jeśli ktoś potrafi przypochlebiać się innym, nieustannie krąży wokół przywódcy i zjednuje sobie jego przychylność, to właśnie w jego domu antychryst planuje się zatrzymać. Ktoś powie: „Oni goszczą już tam dwie siostry”. Antychryst zaś odpowiada: „Tak być nie może. Niech przeniosą je gdzie indziej”. Jego rozmówca mówi: „Nie możesz tak po prostu przenosić ludzi wedle własnego uznania. Te dwie siostry całkiem dobrze tam pasują: przeniesienie ich może wpłynąć negatywnie na wykonywanie przez nie ich obowiązków”. A antychryst na to: „To ja jestem przywódcą, więc ma być tak, jak mówię, a wy musicie być mi posłuszni!”. Następnie zmusza te dwie siostry do przeprowadzki. Dlaczego tak się upiera, by zatrzymać się w tym właśnie domu? Dlatego, że ta rodzina jest prostolinijna i słaba, więc nie stanowi żadnego zagrożenia dla antychrysta. Bez względu na to, jakie występki popełni lub jak dalece niepohamowane stanie się jego zachowanie za kulisami, ta rodzina na niego nie doniesie. Szuka więc tego rodzaju miejsca, żeby się w nim zatrzymać. Po pewnym czasie przyprowadza swoich złych kompanów i dopuszczają się tam swoich złych uczynków, omawiając środki zaradcze i spiskując, jak by tu ukarać tę czy inną osobę. Kiedy taki antychryst lub zły człowiek pojawia się w kościele, najpierw wyszukuje sobie ludzi, którzy mu odpowiadają lub których może wykorzystać, w pierwszej kolejności poszerzając i umacniając własne wpływy. Tych, którzy rozumieją prawdę, zostawia na razie w spokoju, aby nie narażać na szwank własnej pozycji. Nie zakłóca jeszcze panującego obecnie w tym kościele porządku. Dopiero umocniwszy swoją pozycję i znalazłszy sobie odpowiednich wspólników, zaczyna omawiać środki odwetowe, aby ukarać i rozprawić się z tymi braćmi i siostrami, którzy dążą do prawdy. A jak ich karze i się z nimi rozprawia? Po pierwsze, przyciąga do siebie tych, którzy go popierają, którzy nie mają co do niego za grosz rozeznania i których może jakoś wykorzystać. Jeśli są tacy ludzie, których antychryst nie jest w stanie do siebie przyciągnąć, lub tacy, którzy go się na nim poznają, znajduje jakiś pretekst czy powód, aby ich odizolować lub usunąć. Jakiego rodzaju usposobienie przejawia się w takim zachowaniu ze strony antychrystów? (Bezwzględne). Wszędzie tam, gdzie obejmują oni przywódcze stanowiska, panuje nieprzyjemna atmosfera, a porządek życia kościelnego zostaje zakłócony. Jeśli ich nie słuchasz, zaczynają cię tłamsić i ograniczać, a możesz nawet zostać usunięty lub wydalony. Niektórzy antychryści zachowują się jak zwykli bandyci, chuligani lub złośliwcy. Nawet po tym, jak uwierzyli w Boga, nadal chcą zdobyć odpowiednią pozycję, zachowywać się w domu Bożym despotycznie i kontrolować Bożych wybrańców. W ten sposób antychryści sprawiają, że w kościele panuje straszliwy bałagan. Jeśli ludziom brak rozeznania, będą przez nich zwodzeni i kontrolowani, co ostatecznie doprowadzi ludzi tych do upadku.

Zakończyliśmy już mniej więcej nasze omówienie tego, w jaki sposób antychryści przyciągają do siebie ludzi. Czy, kiedy słuchaliście o tych sprawach, o których mówiłem, mieliście poczucie, że należą one do rzadkości? Czy jesteście zdumieni i myślicie sobie: „Czy coś takiego naprawdę mogłoby się wydarzyć? To przecież niemożliwe, prawda? Jakże tacy ludzie mogą istnieć wśród wierzących?”. Pozwólcie więc, że wam powiem, iż może być jeszcze gorzej. Na oczach innych każdy zakłada maskę, by wyglądać na podobieństwo człowieka, lecz jego prawdziwe oblicze ujawnia dopiero to, jaki jest za kulisami. Jego słowa i czyny w obecności innych to tylko pozory, mające wytworzyć mylne wrażenie. To zaś, co mówi i czyni za ich plecami, odzwierciedla jego prawdziwe „ja”. Jeżeli ktoś wydaje się inny przed ludźmi, a zupełnie inny za kulisami, powinniście być w stanie rozpoznać, które jego oblicze jest prawdziwe, a które udawane, nieprawdaż? Stojąc przed ludźmi, antychryst może wydawać się bardzo uprzejmy, ale gdyby ludzie ci wiedzieli, co zrobił za kulisami, uznaliby to za odrażające. Mieliby wówczas poczucie, że zadawanie się z tym antychrystem to wstyd i hańba; że nie jest on człowiekiem uczciwym, lecz podłym i małostkowym. Czy w takim razie antychryst jest w stanie dogadywać się z normalnymi ludźmi? Nie. Nie jest to bowiem jedynie kwestia tego, że antychryst to normalny człowiek, który ma kilka złych nawyków, ale kwestia jego usposobienia. Gdy tylko zaczynasz dostrzegać jego usposobienie, zdajesz sobie sprawę, że nie jest on człowiekiem, ale zwierzęciem, diabłem. Powiedzcie Mi, jakie to uczucie, gdy ludzie wchodzą w interakcje ze zwierzętami? To tak, jakby przyprowadzić do domu świnię, umyć ją, ubrać w małe ubranka i traktować jak zwierzę domowe. Następnego dnia przekonujesz się, że twój dom zamienił się w chlew. Świnia je, pije i załatwia się w domu, zupełnie nie dbając o czystość. Wtedy właśnie zdajesz sobie sprawę, że nie możesz traktować świń w ten sposób – są to bowiem zwierzęta! Ludzie pokroju antychrystów mogą na pozór wydawać się dobrze wychowanymi osobami pewnego formatu, albo też mogli posiadać niegdyś prestiż w społeczeństwie, dzięki czemu zyskali nieco szacunku. Większość z nich nie różni się jednak od zwierząt, nie mając nawet sumienia ani rozumu. Czy posiadają oni zwykłe człowieczeństwo? (Nie). Czy bez zwykłego człowieczeństwa da się ich nadal uważać za ludzi? Czy możecie zaakceptować ich przywództwo? Co się stanie, jeśli bracia i siostry wpadną w ręce takich ludzi? Zostaną wprowadzeni w błąd i wciągnięci w ich grę, i z pewnością na tym ucierpią. Antychryści są diabłami i nie mają za grosz sumienia ani rozumu. Na pozór wydają się bardzo oddani, wyrozumiali i pełni współczucia wobec trudności, słabości i potrzeb emocjonalnych niektórych ludzi. W rzeczywistości są to tylko ci ludzie, których antychryści faworyzują i którzy im schlebiają. Jeśli jednak ludzie ci stanowią zagrożenie dla ich statusu lub reputacji, to nawet oni nie będą traktowani życzliwie, lecz antychryści rozprawią się z nimi bez skrupułów, stosując jeszcze bardziej perfidne metody, bez śladu współczucia czy tolerancji. Całe to oddanie i wyrozumiałość antychrystów to tylko fasada pozorów, a ich celem wcale nie jest sprowadzanie ludzi przed oblicze Boga, lecz skłonienie ich do tego, by oddawali cześć samym antychrystom i podążali za nimi. Celem, który im przyświeca, kiedy usidlają ludzi w ten sposób, jest zabezpieczenie swojej własnej pozycji i zyskanie ludzkiego uwielbienia oraz zwolenników. Bez względu na to, jakich metod używają antychryści, by zwodzić i przyciągać do siebie ludzi, jedno jest pewne: będą oni wytężać swoje umysły i stosować wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia sobie władzy i statusu. Kolejnym pewnikiem jest to, że bez względu na to, co czynią, nie robią tego, by wykonywać swoje obowiązki, a już na pewno nie po to, aby wypełniać je dobrze. Robią to raczej po to, aby osiągnąć swój cel, którym jest sprawowanie władzy w kościele. Co więcej, bez względu na to, co robią, nigdy nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego, i z pewnością nie biorą pod uwagę interesów Bożych wybrańców. W słowniku antychrystów te dwie kwestie w ogóle nie występują; są oni z natury pozbawieni takich zmartwień. Niezależnie od tego, na jakim szczeblu pełnią przywódczą rolę, nie wykazują najmniejszej nawet troski o interesy domu Bożego lub Bożych wybrańców. W ich myślach i zapatrywaniach dzieło kościoła i interesy domu Bożego są nieistotne i poniżej ich godności. Myślą jedynie o swojej własnej pozycji i o swoich własnych interesach. Widać z tego, że naturoistota antychrystów, oprócz tego, że jest niegodziwa, jest szczególnie samolubna i nikczemna. Działają oni tylko z myślą o własnej sławie oraz o własnym zysku i statusie, w ogóle nie zwracając uwagi na to, czy inni umrą, czy będą żyć. Każdy, kto stanowi zagrożenie dla ich pozycji, jest bez skrupułów tłamszony i wykluczany oraz karany w najpełniejszym zakresie. Czasem, gdy na antychrystów donosi się z uwagi na to, że popełniają nazbyt wiele zła, a Zwierzchnictwo dowiaduje się o nich prawdy, oni zaś czują, że mogą wkrótce stracić swoją pozycję, zaczynają płakać gorzkimi łzami. Na pozór są pełni skruchy i wydaje się, że powracają do Boga, ale jaki jest prawdziwy powód tych łez? Czego tak naprawdę żałują? Smucą się i cierpią, ponieważ stracili swoje miejsce w ludzkich sercach oraz swoją pozycję i reputację. To właśnie kryje się za tymi łzami. Jednocześnie zaś już planują kolejne kroki, aby umocnić swoją pozycję, wyciągnąć wnioski z porażek i wrócić do gry. Sądząc po tym zachowaniu antychrystów, można stwierdzić, że nigdy nie odczuwają oni wyrzutów sumienia ani nie cierpią z powodu swoich występków i przejawionych przez siebie skażonych skłonności, i z pewnością nie można liczyć na to, że prawdziwie poznają samych siebie lub okażą skruchę. Mogą nawet uklęknąć przed Bogiem, płacząc gorzkimi łzami, zastanawiając się nad sobą i przeklinając samych siebie, ale jest to tylko fasada pozorów, mająca na celu zwiedzenie ludzi, i niektórzy mogą wierzyć, że ta postawa antychrystów jest autentyczna. Możliwe nawet, że w tym akurat momencie ich uczucia są szczere. Należy jednak koniecznie pamiętać, że antychryści nigdy nie doświadczą prawdziwych wyrzutów sumienia. Nawet jeśli pewnego dnia zostaną zdemaskowani i wyeliminowani, nie będą tak naprawdę odczuwać wyrzutów sumienia. Uznają jedynie swoją porażkę, to, że pokpili sprawę i dopuścili do ujawnienia wszystkich swoich złych uczynków. Dlaczego tak twierdzę? Bo wynika to z natury antychrystów, która każe im nienawidzić prawdy i Boga, że oni nigdy nie przyjmą prawdy. Dlatego też samowiedza antychrystów jest wiecznie udawana. Skłonni są jedynie przyznać, że utracili miejsce w ludzkich sercach, ponieważ nie wykorzystali okazji do przejęcia władzy i umocnienia swojej pozycji. Ich wyrzuty sumienia i cierpienie mają takie właśnie przyczyny. Kiedy antychryści znoszą te katusze, mogą również ronić łzy, ale dlaczego płaczą? Co kryje się za tymi ich łzami? Płaczą, ponieważ ogrom ich złych uczynków został obnażony i utracili swoją pozycję. Gdyby naprawdę potrafili okazać skruchę i płakać z uwagi na to, że czynili zło i czują, iż mają dług wdzięczności wobec Boga, nie popełnialiby tak wielorakiego zła. Brak im poczucia, że mają nieczyste sumienie, i nie przyznają się do swoich złych uczynków – jak więc może się w nich narodzić prawdziwe uczucie skruchy? Dopuściwszy się zła, nie odczuwają wyrzutów sumienia; są pełni obojętności, czując jedynie, że stracili twarz i zrobili z siebie widowisko. Ich nastrój może nieco się pogorszyć. Mimo że na pozór wyglądają tak, jakby wszystko było w porządku, w rzeczywistości w głębi ducha są jak niemy człowiek, któremu dano do skosztowania jakieś gorzkie zioła – cierpią w milczeniu. W swoich sercach doświadczają istnej burzy emocji i ronią gorzkie łzy, ale nie ma w nich ani krzty szczerej skruchy. Taki jest prawdziwy stan rzeczy. Czasami antychryści mogą wypowiadać miło brzmiące dla ucha słowa, takie jak: „To przez to, że mam zbyt mały potencjał, nie wykonywałem swojej pracy jak należy i dopuściłem się kilku czynów wywołujących zakłócenia i niepokoje. Nie podołałem przewodzeniu kościołowi i nie jestem godzien przywódczej roli. Niechaj bóg mnie zdyscyplinuje i przeklnie. Jeśli w przyszłości nie wybierzecie mnie na przywódcę, nie będę się skarżył”. To powiedziawszy, antychryst wybucha płaczem. Niektórzy ludzie, nie mając rozeznania, współczują mu i mówią: „Nie płacz, w przyszłości znowu cię wybierzemy”. Słysząc to, antychryst natychmiast przestaje płakać. Czy teraz widzicie już jego prawdziwe oblicze? Kiedy wypowiada kilka dobrze brzmiących słów, robi to, aby zjednać sobie serca ludzi, zwieść ich i oszukać, a niektórzy nawet się na to nabierają. Za każdym razem, gdy antychryści ronią łzy, bez wątpienia kryje się za tym jakiś plan. Kiedy ci, którzy ich wielbią, zaczynają w nich wątpić, a ich status staje się niepewny, płaczą. Są tak bardzo zrozpaczeni, że nie mogą jeść ani spać, raz za razem powtarzając swojej rodzinie: „Jak mam dalej żyć, skoro nie pełnię roli przywódcy?”. Członkowie jego rodziny odpowiadają: „Czy wcześniej nie żyło ci się całkiem dobrze bez żadnego statusu? Dlaczego nie możesz żyć dalej?”. A antychryści na to: „Czy pozyskałbym te korzyści, gdyby nie mój status? Czy mogłoby nam się tak dobrze powodzić? Dlaczego jesteś taka naiwna?”. W domu niektórzy antychryści otwarcie mówią: „Po co w ogóle żyć, jeśli nie ma się odpowiedniego statusu? Jaki sens ma takie życie? Nasza rodzina składa się tylko z kilku osób, i w domu mogę mieć pod sobą tę garstkę ludzi. Jestem tylko głową rodziny, a mój status nie jest zbyt wysoki. Powinienem piastować urząd w kościele; w przeciwnym razie moje życie pójdzie na marne. Ponadto, czy bez tego stanowiska w kościele nasza rodzina mogłaby prowadzić tak dostatnie życie?”. Za zamkniętymi drzwiami antychryści wypowiadają się szczerze, a ich ambicje widać w całej pełni. Czyż nie są to jednostki bezwstydne? Wprowadzanie innych w błąd przez antychrystów nie jest sporadycznym wykroczeniem – nie odbywa się w sposób niezamierzony. Gdyby były to sporadyczne i niezamierzone złe uczynki, ludzie ci nie byliby uważani za antychrystów. Antychryści celowo wprowadzają ludzi w błąd; kieruje nimi przy tym ich szatańska natura. Właśnie dlatego konsekwentnie zwodzą ludzi, rozmyślnie wykorzystując tę metodę, by zyskać nad nimi kontrolę i ostatecznie zdobyć władzę. Zwodząc i kontrolując ludzi, antychryst ma w rzeczywistości na celu skłonić ich, by go słuchali, podążali za nim i oddalali się od Boga. Intencje antychrysta są bardzo jasne: jego celem jest rywalizowanie z Bogiem o ludzi. Jego działania nie są chwilowymi przejawami skażenia ani nie są podejmowane pod wpływem impulsu, wbrew sobie, a już na pewno nie są wymuszone jakimiś szczególnymi okolicznościami. Wszystkie one wynikają wyłącznie z ich niegodziwej natury, wygórowanych ambicji i pragnień, ich podstępnego usposobienia oraz mnóstwa intryg, jakie knują. O tym zaś, że zdolni są robić wszystkie te rzeczy, decyduje ich naturoistota: uwierzywszy w Boga, żywili w swoim wnętrzu te intencje i snuli owe plany, czekając tylko, aż zostaną przywódcami, by zacząć realizować te marzenia i osiągać swoje cele. Tak właśnie przedstawia się prawdziwy stan serca antychrysta i nie ma od tej reguły najmniejszych nawet odstępstw.

Na podstawie tego, co omówiliśmy powyżej, powinniście zrozumieć prawdę, w którą musicie wejść. Z jednej strony winniście rozpoznawać antychrystów i złych ludzi, którzy przejawiają takie zachowania i naturoistotę. Z drugiej strony powinniście również porównywać się z nimi, by się przekonać, czy i wy przejawiacie takie zachowania. Jeśli zaś jesteście w stanie znaleźć jakieś podobieństwo pomiędzy tym, co mówicie, a sposobem mówienia antychrystów, lub jeśli w podobnych sytuacjach wykazujecie takie same zachowania jak oni, to czy jesteście w stanie rozpoznać podobieństwa zachodzące pomiędzy waszą praktyką i usposobieniem, jakie przejawiacie, a praktyką i usposobieniem antychrystów? Czy jesteście w stanie pojąć prawdę, którą tu omawiamy, dzięki niektórym spośród podanych przeze Mnie przykładów lub poprzez pewne szczegóły, słowa i czyny opisane w tych przykładach, albo czy potraficie zrozumieć skażone ludzkie skłonności, które się tutaj obnaża? Czy umiecie słuchać w taki sposób? Z jakiej perspektywy słuchacie tego wszystkiego? Jeśli rozpoznajecie te skłonności oraz istotę antychrystów i spoglądacie na te zachowania oraz praktyki tylko i wyłącznie z perspektywy obserwatora, to czy jesteście w stanie zyskać prawdę? (Nie). Z jakiej więc perspektywy winniście tego słuchać? (Z perspektywy porównywania samych siebie do antychrystów). Porównywanie siebie – to tutaj kwestia najbardziej podstawowa. Co jeszcze? (Z chęcią przyswojenia sobie prawdy). Słusznie – musicie zrozumieć prawdę, którą trzeba wam zrozumieć, w każdym omawianym przeze Mnie przykładzie. Ci, którzy nie mają duchowego zrozumienia, potrafią jedynie pojąć fakty, podczas gdy ci, którzy mają duchowe zrozumienie i posiadają odpowiedni potencjał, są w stanie na ich podstawie pojąć i zyskać prawdę. Czy potraficie podsumować prawdy zawarte w przytoczonych tu opowieściach i przykładach? Omawianie pewnych historii lub przykładów ma na celu pomóc ludziom odnieść je do rzeczywistości, lepiej zrozumieć rozmaite kwestie mające w niej odzwierciedlenie i pogłębić ich odczuwanie różnych przejawów i istotnych treści związanych z tym aspektem prawdy. Innymi słowy, jeśli chodzi o ten aspekt prawdy lub naturoistoty, przyjdzie ci do głowy konkretny przykład czy scenariusz. Dzięki temu, gdy będziesz próbował zrozumieć samego siebie lub zyskać rozeznanie co do innych, będziesz mieć gotowe wyobrażenie, które jest łatwiejsze do zrozumienia, bardziej praktyczne i bardziej konkretne niż wówczas, gdy czyta się jedynie jakąś teorię lub tekst. Jeśli to tylko tekst, a ty nie masz żadnego związanego z nim doświadczenia, twoje zrozumienie tego tekstu może ograniczać się do pojmowania samych słów, a granice twego pojmowania zawsze wyznaczać będzie skromny zasób twoich własnych doświadczeń i zawsze pozostawać będzie ono jedynie w jego zakresie. Jeśli jednak w ramach swojego omówienia dodam pewne przykłady, połączę z sobą kilka historii, kilka żywych obrazów, pewne konkretne słowa i działania oraz zachowania, będzie to miało korzystny wpływ na twoje zrozumienie prawdy w tym aspekcie. Jeżeli uda się osiągnąć ten efekt, będzie to oznaczało, że pojąłeś ten aspekt prawdy. Jaki stopień zrozumienia musisz osiągnąć, aby można to było uznać za rzeczywiste zrozumienie? Nie musi to być 100%, ale twoje pojmowanie, definicja, koncepcja i wiedza na temat tego aspektu prawdy powinny być już przynajmniej solidnie utrwalone. Co to znaczy „solidnie utrwalone”? Oznacza to, że twoje pojmowanie staje się stosunkowo przejrzyste, zasadniczo pozbawione jakiejkolwiek domieszki ludzkiej wiedzy, pojęć, wyobrażeń bądź spekulacji, lub też zawiera jedynie niewielką ich ilość. Taki właśnie skutek ma odnieść posługiwanie się tymi przykładami. Być może znasz ludzi albo zdarzenia, o których wspominam w niektórych spośród tych przykładów, lub nawet stykałeś się z takimi ludźmi i jesteś z nimi dość dobrze zaznajomiony, a może też bezpośrednio zetknąłeś się z tymi wydarzeniami, albo nawet przez cały czas byłeś świadkiem tego, jak ci ludzie robili wszystkie te rzeczy. Jakie jednak wynikają z tego korzyści dla twojego zrozumienia i rozpoznania prawdy? Możliwe, że żyłeś z takimi ludźmi, widziałeś, jak rozgrywały się takie historie i sam doświadczyłeś wszystkiego, o czym opowiadały, ale to nie musi jeszcze oznaczać, że rozumiesz ten aspekt prawdy. Co chcę przez to powiedzieć? Nie zakładaj sobie, że ponieważ znasz człowieka lub wydarzenie, o którym mówię, lub jesteś z nimi zaznajomiony, nie musisz słuchać o pewnych szczegółach lub doszukiwać się prawdy i konkretnych treści, o których tu mowa. Przyjęcie takiego założenia byłoby wielkim błędem. Nawet jeśli chodzi o kogoś, z kim jesteś bardzo blisko zaznajomiony, nie znaczy to jeszcze, że już zrozumiałeś i przyswoiłeś sobie prawdę, o której tu mowa. Dlaczego wam o tym przypominam? Po to, abyście obsesyjnie nie fiksowali się na szczegółach. Ilekroć widzicie, że ktoś robi coś takiego, a Bóg czyni z niego przykład, wyśmiewacie się z takich ludzi i gardzicie nimi. Czy to jest właściwa postawa, jaką należy przyjąć wobec prawdy? (Nie). Jakaż to zatem postawa? Czy nie jest to pewne odchylenie? Jest to pewne wypaczone rozumienie spraw. To właśnie dzięki tym żywym przykładom, opowieściom oraz konkretnym ludziom i wydarzeniom, każdy może naprawdę zdać sobie sprawę, jak wygląda przejawianie skażonego ludzkiego usposobienia, i rzeczywiście być świadkiem tego, czym jest przejawianie skażonego ludzkiego usposobienia i naturoistoty, czym jest naturoistota człowieka, czym jest skażone usposobienie, jakiego rodzaju ścieżką podążają ludzie o określonym typie skażonego usposobienia i naturoistoty, co tacy ludzie kochają, jaki jest wachlarz ich emocji, jak się zachowują i jak radzą sobie ze światem oraz jakie jest ich spojrzenie na życie, jakimi zasadami kierują się w kontaktach ze światem i jaki może być ich stosunek do Boga i prawdy. To właśnie z uwagi na te przykłady, te konkretne osoby i konkretne wydarzenia, ludzie są w stanie skuteczniej połączyć prawdorzeczywistość z tym, jak Bóg ujawnia istotę człowieka, zyskując w ten sposób nieco jaśniejsze i dokładniejsze spojrzenie. Co zatem mam na myśli, wypowiadając te słowa? To, że nie powinieneś lekceważyć tych opowieści. Bez względu na to, jakiego rodzaju historię opowiadam, czyja jest to historia lub jakiego typu osoby dotyczy, ma to tylko jeden cel, a mianowicie to, by pomóc ci zrozumieć prawdę. Jeśli dzięki tym opowiadanym historiom zyskujesz prawdę, to pożądany efekt został osiągnięty. Stąd też historie te, gdy słyszysz je po raz pierwszy, mogą pozwolić ci zrozumieć pewne powierzchowne prawdy, uchwycić jedynie znaczenie lub dosłowną interpretację. Jednak w miarę jak twoja postawa się umacnia, a ty się starzejesz i na skutek rozmaitych okoliczności wzrastasz w swoim życiu, stopniowo osiągniesz życiową dojrzałość i będziesz inaczej rozumiał wydarzenia opisane w tych historiach oraz naturoistotę, zachowanie i przejawy rozmaitych występujących w nich osób. Skąd bierze się to, że inaczej rozumiesz te rzeczy? Wynika to nie tyle z samych opowieści, ile z zawartych w nich prawd. Jeśli jest to tylko opowiadanie pewnej historii, jak w przypadku „Chłopca, który wołał o pomoc”, to po jej wysłuchaniu okazuje się, że to już wszystko; nie ma ona nic wspólnego z prawdą. Uczy po prostu ludzi, jak mają postępować: jest bardzo prosta i powierzchowna. Jeśli jednak chodzi o prawdę, sens tego rodzaju historii sięga znacznie głębiej niż powierzchowne znaczenia, które da się bez trudu zrozumieć. Opowieść taka dotyka problemu skażonego ludzkiego usposobienia i ludzkiej naturoistoty, obejmując kwestie takie jak to, jak rozróżniać ludzi, jak wybierać swoją ścieżkę, jak podchodzić do prawdy i jakie postawy winni przyjmować ludzie w odpowiedzi na Boże wymagania. Mówi także i o tym, co ludzie powinni odrzucać, a co przyjmować. Jeśli potrafisz słuchać z takim właśnie nastawieniem, to za każdym razem, gdy wysłuchasz kazania, coś z niego wyniesiesz, zyskasz większą jasność i zrozumiesz więcej zasad dotyczących różnych aspektów prawdy oraz w pewnym stopniu doświadczysz wejścia w życie. W miarę jak ludzie się starzeją, jak mija czas i zmieniają się uwarunkowania społeczne i trendy, prawda wciąż działa w ludzkich sercach, a ludzie będą wiedzieć, jak ją praktykować i jak postrzegać innych ludzi i sprawy przez jej pryzmat. To właśnie znaczy zyskać życie – prawda może stać się życiem człowieka. Dlatego bez względu na to, kiedy opowiada ci się daną historię, nie poprzestawaj na tym, że wysłuchasz jej tylko raz i uznasz, że to już wszystko. Słuchaj jej dalej, a jeśli czegoś nie rozumiesz, możesz o tym porozmawiać. Jeśli trudno ci to pojąć na etapie, na którym się obecnie znajdujesz, może to być spowodowane tym, że masz jeszcze niedostatecznie solidną postawę. W takim przypadku słuchaj tego, co jesteś w stanie pojąć, i wybieraj to, co jest odpowiednie dla twojej obecnej postawy. Jeżeli jakaś historia wydaje się jasna, gdy ją usłyszysz, lecz później okazuje się zbyt głęboka i przekracza twoją zdolność pojmowania lub nie pasuje do twoich doświadczeń i okoliczności życiowych na tym etapie, zachowaj ją w swoim sercu i pozwól, by wryła ci się w pamięć. Kiedy później napotkasz podobne sytuacje, to, co zachowałeś w swoim sercu, może okazać się przydatne. To tak jak z tym słownictwem i terminami, których się uczyłeś, albo z informacjami, które przyswoił sobie twój mózg. Czy rozmyślasz o nich każdego dnia? Prawdopodobnie nie. Zazwyczaj się nad nimi nie zastanawiasz, ale gdy znajdziesz się w środowisku, w którym te terminy, słownictwo lub informacje są istotne, niektóre z nich przychodzą ci do głowy. Ludzie obdarzeni są pamięcią i w naturalny sposób przechowują pewne rzeczy w swoich umysłach. Rzeczy tych wystarcza, abyś mógł korzystać z nich w codziennym życiu, i mogą one być poniekąd pożyteczne, ale jeśli starasz się ich używać z premedytacją i sztywno trzymasz się przepisów, istnieje większe prawdopodobieństwo, że popełnisz błędy. Powinieneś więc słuchać w sposób wybiórczy, stosownie do swojej własnej postawy i okoliczności, jakich doświadczyłeś. W ten sposób będziesz robił szybsze postępy. Ci, którzy potrafią słuchać, zyskają więcej, a ci, którzy tego nie potrafią, zyskają mniej, a może nawet zupełnie nic. Mogą nawet mieć poczucie, że nie chcą wcale słuchać żadnej z tych historii i że żadna z nich nie dotyczy prawdy, i mogą zastanawiać się, dlaczego nie mówię o prawdzie, zamiast przez cały czas plotkować i wdawać się w czcze pogawędki. Jakiego rodzaju ludzie zachowują się w ten sposób? (Ci, którzy nie mają duchowego zrozumienia). Ludzie, którzy nie mają duchowego zrozumienia, mogą myśleć w ten właśnie sposób. Mogą sądzić, że kiedy wygłaszam kazania, mówię tylko o codziennych sprawach. No cóż, oni też tak potrafią, więc kiedy nie mają nic innego do roboty, wdają się w czcze pogawędki z innymi. Możesz znać więcej plotek niż tylko te historie, które opowiadam, ale czy twoje dyskusje dotyczą prawdy? (Nie, nie dotyczą). Jeśli nie dotyczą prawdy, uważaj, abyś nie paplał o byle czym, gdyż inaczej możesz skończyć roztrząsając sprawy zupełnie z nią niezwiązane. Ja opowiadam historie, aby pomóc ludziom zrozumieć prawdę. Nie powinniście ślepo Mnie naśladować. Powinniście skupić się jedynie na poszukiwaniu prawdy, zrozumieniu jej i dążeniu do tego, by załatwiać sprawy zgodnie z zasadami. Czy to w waszej mowie, czy w czynach, na pierwszym miejscu stawiajcie dostosowywanie się do prawdozasad. W ten sposób stopniowo wejdziecie w prawdorzeczywistość.

III. W jaki sposób antychryści grożą ludziom. Analiza

Zakończyliśmy omawianie dwóch przejawów cechujących antychrystów, a mianowicie tego, w jaki sposób zwodzą oni ludzi i przyciągają ich do siebie. Porozmawiajmy teraz o tym, w jaki sposób antychryści grożą ludziom. Każda z tych metod ich postępowania jest groźniejsza od poprzedniej. Czy – w porównaniu do zwodzenia i przyciągania do siebie ludzi – metoda polegająca na grożeniu innym jest bardziej wyrafinowana, czy też mniej? (Jest mniej wyrafinowana). Jeśli zwodzenie i przyciąganie do siebie innych nie zadziała, antychryści uciekają się do gróźb. W jaki sposób antychryst grozi ludziom? Dlaczego ucieka się do takiej metody? (Ponieważ nie osiągnął swoich celów). Nie osiągnął swoich celów. W tym, że antychryst grozi ludziom, kryje się jeszcze inne znaczenie. Jakiego określenia można użyć, aby je wyrazić? (Antychryst ujawnia w ten sposób swoje prawdziwe oblicze). Niezupełnie o to chodziło; spróbujcie użyć innego określenia. (Antychryst wpada w gniew ze wstydu). Jesteście coraz bliżej. Jest jakieś bardziej odpowiednie określenie? (Wściekłość i irytacja). Dokładnie tak: wściekłość i irytacja. To tak jak w powiedzeniu: „unieść się gniewem”; znaczenie jest takie: „Próbowałem już zarówno miłych, jak i szorstkich słów. Właściwie nigdy nie traktowałem was niesprawiedliwie. Dlaczego nie chcesz mnie słuchać? Skoro nie chcesz słuchać, dostaniesz za swoje: zastosuję przeciwko tobie nową taktykę – groźby!”. Antychryst zmienia więc taktykę. Szatan stosuje różne taktyczne chwyty, a wszystkie one są nikczemne. Groźby są zwykle połączone z próbami kuszenia. Jeśli bowiem antychryst używa tylko gróźb, niektórzy się nie boją i go nie słuchają. Wtedy antychryst nie ma innego wyjścia i może czasem uciec się do prób kuszenia. Jeśli jedna metoda nie zadziała, próbuje posłużyć się drugą – używa zarówno miękkich, jak i twardych taktyk. Dlaczego więc antychryści grożą ludziom? W jakich okolicznościach uciekają się do gróźb? Czy jeśli antychryst współistnieje z innym człowiekiem w pokoju, a każdy z nich podąża własną ścieżką i nie ma pomiędzy nimi żadnego konfliktu interesów, to czy antychryst będzie mu grozić? (Nie, nie będzie). W jakich zatem okolicznościach zacznie dochodzić do głosu to zachowanie i praktyka w postaci grożenia innym? Rzecz jasna wtedy, gdy w grę wchodzą interesy lub reputacja antychrystów; kiedy ich cele nie zostają osiągnięte. Wytaczają oni wówczas ciężkie działa, myśląc sobie tak: „A więc nie chcesz mnie słuchać? W takim razie pokażę ci, jakie będą tego skutki!”. Jakie zatem są te skutki? Przyjmują postać tego, czego akurat się boisz. Czy potraficie sobie przypomnieć jakieś przykładowe groźby, których byliście świadkami? (Niektórzy antychryści, widząc, że bracia i siostry im się nie podporządkowują, zaczynają ich osądzać i potępiać, mówiąc: „Jeśli ktoś nie podporządkowuje się przywódcom, to tak, jakby nie podporządkowywał się samemu bogu”, i posługują się tym stwierdzeniem, by grozić ludziom). (Przychodzi mi do głowy jeszcze inny przykład: jeśli ktoś nie słucha przywództwa, przywódca wykorzystuje swoją władzę, by go zastąpić). Tak czy inaczej, antychryści chcą, aby ludzie zrozumieli, że jeśli nie będą słuchać antychrystów, będzie to miało dla nich przykre konsekwencje. Na jakiej zatem podstawie chcą sprawić, by ludzie ich słuchali? Często mówią tak: „Podporządkowywanie się przywództwu jest podporządkowywaniem się bogu, ponieważ przywództwo jest ustanawiane przez boga. Musisz się więc podporządkować. Jeśli się nie podporządkowujesz lub nie słuchasz przywódców, to jest to arogancja, zadufanie w sobie i opór wobec boga. Konsekwencja opierania się bogu, jest taka, że zostaje się wyeliminowanym. W mniej poważnych przypadkach możesz zostać odizolowany, abyś mógł zastanowić się nad sobą; w poważniejszych przypadkach możesz nawet zostać wydalony z kościoła!”. Posługują się tymi wiarygodnie brzmiącymi zwodniczymi argumentami, aby zmusić ludzi, by się im podporządkowali. W jaki jeszcze inny sposób niektórzy antychryści grożą ludziom? Podburzają innych, aby skrzyknęli się i odrzucili tych, którzy nie podporządkowują się antychrystom. Ponadto zastępują tych, którzy nie są im posłuszni, albo przenoszą ich do innych obowiązków. Niektóre osoby obawiają się wręcz, że nie będą miały żadnych obowiązków do wykonywania. Sądzą, że wykonując swój obowiązek, mogą mieć szansę na zbawienie, a niewykonywanie żadnego obowiązku może im ją odebrać. Antychryści natomiast myślą w głębi serca: „Znam twój słaby punkt. Jeśli nie będziesz mnie słuchać, odbiorę ci prawo do wykonywania twojego obowiązku. Nie pozwolę ci wykonywać twoich obowiązków!”. Czy antychryści nie pozwalają ludziom wykonywać ich obowiązków dlatego, że ludzie ci nie mają kwalifikacji do ich wykonywania, albo dlatego, że gdy wykonują obowiązki, szkodzi to interesom domu Bożego? (Nie). Dlaczego zatem to robią? Po to, by wykluczać tych, którzy im się sprzeciwiają, i posłużyć się tą metodą do zastraszenia ludzi, zmuszając ich do posłuchu. Jeśli chodzi o te groźby, antychryści zdecydowanie nie postępują zgodnie z prawdozasadami w kontaktach z ludźmi i przy załatwianiu spraw. Zamiast tego stosują zastraszanie, siłę i przymus, by sprawić, aby ludzie posłusznie im się podporządkowali i słuchali ich; aby nie sprawiali im żadnych kłopotów ani nie szkodzili ich interesom.

To, że antychryst stosuje groźby, nie jest spowodowane jedynie tym, że ludzie nie są mu posłuszni lub nie traktują go poważnie i lekceważą – to tylko jeden aspekt tego zjawiska. Jest jeszcze jedna przyczyna, a mianowicie, gdy inni dostrzegają problemy antychrysta i chcą go zdemaskować lub donieść na niego Zwierzchnictwu, antychryst zaczyna się obawiać, że Zwierzchnictwo może się na nim poznać albo że więcej osób może się o wszystkim dowiedzieć. Robi więc wszystko, co w jego mocy, aby zatuszować te problemy i utrzymać je w tajemnicy, starając się za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by zostały obnażone. Co by się stało, gdyby więcej osób się na nim poznało? Ludzie ci odrzuciliby i przeklęli antychrysta, nikt nie darzyłby go już uwielbieniem, a on utraciłby swoją pozycję i autorytet. Dlatego też celem antychrysta przy stosowaniu tej metody polegającej na grożeniu ludziom jest również zabezpieczenie własnej pozycji i autorytetu. Sądzi on, że jeśli nie będzie tak postępował, bracia i siostry rozeznają się co do niego i nie zostanie wybrany w następnych wyborach, co sprowadzi go do roli zwykłego wierzącego. Co to zaś dla niego oznacza? Bycie zwykłym wierzącym oznacza dla antychrysta tyle, że nie ma on żadnego autorytetu, nie ma nikogo, kto by za nim podążał lub stał się jego zwolennikiem, a jego pozycja i władza zostały mu odebrane, przez co jego ambicje i pragnienia pozostają niezaspokojone. Antychryst nie chce być zwykłym wierzącym czy wyznawcą, posługuje się więc tą metodą polegającą na grożeniu ludziom, aby ich zastraszyć i zmusić do tego, żeby go słuchali i byli mu posłuszni, pozwalając zarazem antychrystowi utrzymać pozycję i zachować autorytet, aby mógł nadal kontrolować ludzi i otrzymywać wsparcie ze strony niektórych osób. Wszystko, co robi antychryst, obraca się wokół jego pozycji. Za każdym razem, gdy coś dotyczy jego pozycji, będzie z zapałem używał pewnych środków bądź metod, aby ją zabezpieczyć i chronić. Nawet gdy Zwierzchnictwo wypytuje niektórych z nich o pewne sprawy, antychryści są w stanie bezczelnie kłamać mu prosto w oczy. Na przykład, kiedy Zwierzchnictwo zapyta o to, ile osób pozyskał jego kościół w tym miesiącu dzięki szerzeniu ewangelii, to nawet jeśli antychryst wie, że nie pozyskano nikogo, może skłamać i powiedzieć, że pozyskał pięć osób. Kiedy zaś bracia i siostry, którzy znają prawdę, stają przed antychrystem, mówiąc: „Te pięć osób tylko badało dobrą nowinę. Dlaczego powiedziałeś, że już je pozyskaliśmy? Powinieneś powiedzieć Zwierzchnictwu prawdę”, co odpowiada antychryst? „Czemu nie moglibyśmy pozyskać pięciu osób? Powiedziałem, że pozyskaliśmy pięć osób, więc tak właśnie jest. Twoje zdanie się nie liczy. Jeśli powiemy, że nie pozyskaliśmy ani jednej osoby, jak miałbym to wyjaśnić zwierzchnictwu? Jeśli chcesz o tym donieść, to proszę bardzo, zrób to śmiało, ale jeśli powiesz prawdę, zwierzchnictwo może cię przyciąć. Mogą zwolnić tych wszystkich spośród was, którzy zajmują się szerzeniem ewangelii, lub nawet rozwiązać zespół ewangelizacyjny. Wówczas nie będziesz w stanie wykonywać swoich obowiązków, i nie ja będę temu winien”. Kiedy taka osoba to słyszy, jest oszołomiona i nie ma odwagi o wszystkim donieść. Czyż nie jest to groźba? (Tak, to groźba). Jest to jawna groźba, wyrażona w sposób bardzo otwarty. Słysząc to, niektórzy ludzie myślą: „Bycie uczciwym człowiekiem ma swoje konsekwencje. Jeśli będę uczciwy, nie będę w stanie wykonywać swojego obowiązku, więc o tym nie doniosę. Musimy zgłosić, że pozyskaliśmy pięć osób”. Niektórzy ludzie odczuwają w sercu niepokój i mówią: „Jeśli nikogo nie pozyskaliśmy, to tak właśnie wygląda sytuacja. Niezależnie od tego, jak Zwierzchnictwo zechce tę sprawę załatwić, powinniśmy się temu podporządkować”. A jak zapatruje się na to antychryst, gdy słyszy te słowa? „Podporządkować się? To zależy od sytuacji. Czy zwierzchnictwo wie o trudnościach, jakie napotykamy obecnie przy szerzeniu ewangelii? Czy ich to obchodzi?”. Kiedy Zwierzchnictwo dopytywało się o sytuację związaną z głoszeniem ewangelii, nie było nieświadome związanych z tym wyzwań. Wiedziało, jaką liczbę osób, nawet w najgorszym wypadku, można pozyskać w każdym miesiącu, i nigdy nie stwierdziło, że jeśli zespół ewangelizacyjny przez miesiąc nikogo nie pozyska, to zostanie rozwiązany. Skąd więc antychryst wziął to stwierdzenie? (Sam je sobie wymyślił). Zmyślił je, aby zatuszować swoje kłamstwa, kontrolować tych ludzi, uniemożliwić Zwierzchnictwu bądź braciom i siostrom przejrzenie jego kłamstw oraz zabezpieczyć swoją pozycję, tak aby nie został zastąpiony – w tym właśnie celu ośmielił się wymyślić tak diabelskie słowa. Ludzie mający zdolność rozeznania mogą go zdemaskować, ale ci, którzy rozeznania nie mają, dają się zwieść, myśląc sobie tak: „Zaiste, pełnienie tego obowiązku nie przychodzi łatwo. Nie możemy być szczerzy wobec Zwierzchnictwa. Skoro mówisz, że pozyskano pięć osób, to tyle właśnie pozyskano. Choć w tym miesiącu nie pozyskaliśmy pięciu, będziemy dążyć do tego, by pozyskać ich w kolejnym miesiącu. Koniec końców, jeśli w przyszłym miesiącu nam się to uda, to nasza deklaracja nie będzie kłamstwem”. Antychryst dopuszcza się oszustw, a ci, którym brak rozeznania, również je popełniają wraz z nimi; są szajką oszustów. W jakim zaś celu antychryst grozi ludziom? Po to, by byli mu posłuszni i słuchali go. Antychryst kłamie i popełnia zło, kontroluje kościół, wprowadza ludzi w błąd, kieruje pracą kościoła bez przestrzegania zasad lub ustaleń dotyczących organizacji pracy, i bez względu na to, jak nierozważnie się zachowuje, nie dopuszcza do tego, by bracia i siostry go zdemaskowali albo donieśli na niego Zwierzchnictwu. Gdy zaś odkrywa, że ktoś planuje donieść na niego Zwierzchnictwu, właśnie wtedy ucieka się do gróźb. W jaki sposób grozi komuś takiemu? Mówi tak: „Działamy tu na niższym szczeblu, a nasza praca jest trudna. Stoimy nawet wobec groźby aresztowania przez wielkiego czerwonego smoka. Zwierzchnictwo zaś ciągle się domaga, aby nasza praktyka była zgodna z zasadami organizacji pracy. Szerząc ewangelię, znosimy tak wiele cierpienia i podejmujemy tak wielkie ryzyko. Kiedy wyniki są kiepskie, chcesz zameldować o nich zwierzchnictwu; t kiedy już złożysz swój raport, zwierzchnictwo cię przytnie. Ja nie boję się tego, że zostanę zastąpiony na moim przywódczym stanowisku, ale kiedy was przytną, to nie będziecie już mogli wykonywać żadnego obowiązku. Jeśli zaś tak się stanie, nie obwiniajcie mnie o to!”. Jakże rozsądnie brzmią jego słowa! Antychryst mówi też: „Kto dokładnie chce to zgłosić? Jeśli chcecie to zrobić, nie będę was powstrzymywał; i tak wszyscy wiedzą o tych sprawach. Jeśli nie zameldujecie o tym zwierzchnictwu, nie będzie nas ono obwiniać. Jeśli jednak to zrobicie, zostaniemy przycięci. Możecie wybrać sami; jeśli chcecie zgłosić to zwierzchnictwu, to proszę bardzo: zróbcie to śmiało. Niech więc każdy kto chce to zgłosić, podniesie teraz rękę”. Słysząc ten jego ton, wszyscy zaczynają się zastanawiać: „Czy w takim razie wolno mi to zgłosić, czy nie?”. Po chwili zastanowienia kilka osób podnosi rękę. Antychryst widzi to i myśli sobie tak: „A więc wciąż chcesz to zgłosić? Czy nie prosisz się o kłopoty? Dobrze, już ja sobie ciebie zapamiętam”. Następnie zaczyna rozważać rozmaite możliwości ukarania takiej osoby. Znajduje sobie odpowiedni pretekst, mówiąc: „Ostatnio wykonywanie przez ciebie twoich obowiązków nie przynosi żadnych rezultatów. Każdemu, kto nie osiągnął żadnych wyników podczas wykonywania swoich obowiązków przez trzy miesiące, odebrane zostanie prawo do ich wykonywania. Jeżeli to nie pomoże, zostanie odizolowany. Jeśli mimo to nadal nie okaże skruchy, zostanie usunięty lub wydalony!”. Czy teraz ten głupiec, ten tchórz, odważy się o tym donieść? Słysząc to, pomyśli sobie tak: „Nie donoszę o tym dla własnych korzyści. Po cóż więc mam to robić? Jeśli to zgłoszę, a potem zostanę stłamszony i spotka mnie zemsta ze strony przywódcy, i jeśli moi bracia i siostry mnie odrzucą, zostanę odizolowany w kościele. Ważniejsze jest więc dla mnie, bym słuchał przywódcy. Przecież nawet nie wiem, gdzie jest bóg, i czy może go obchodzić to, czy umrę, czy będę żył?”. Nie donosi więc już o całej sprawie. Czyż nie został zastraszony przez antychrysta? (Został). Człowiek ten myśli tak: „Zgrzeszyć przeciwko bogu to nic wielkiego. Bóg jest pełen miłości, wyrozumiały, miłosierny i cierpliwy. Jest nieskory do gniewu ani do przeklinania i karania ludzi. Jeśli jednak urażę przywódcę, będę musiał cierpieć. Donoszenie o problemach nie przyniesie mi nic dobrego; zostanę odrzucony przez wszystkich. Nie mogę postąpić tak naiwnie”. Czyż nie jest to kompletny brak kręgosłupa moralnego? (Owszem). Jak należy obejść się z kimś zupełnie pozbawionym moralnego kręgosłupa? Czy warto mu współczuć? Kogoś takiego należy oddać w ręce szatana, w ręce antychrysta, aby ten mógł go ukarać – ktoś taki bowiem zasługuje właśnie na to. Brak mu wiary, determinacji i siły, by praktykować prawdę i podporządkować się Bogu, ale gdy przychodzi podporządkować się antychrystowi, nabiera niezwykłej siły, gotów zrobić wszystko, czego się od niego żąda, i jest pełen zapału. Kiedy antychryst mu grozi i usiłuje go zastraszyć, człowiek ten nie ma już odwagi donosić o problemach. Czyż nie jest to tchórz? Jakie jest potoczne określenie takiego zachowania? Bycie popychadłem i ustępowanie antychrystowi. W kościele jest wcale niemało ludzi, którzy stali się takimi popychadłami z uwagi na groźby antychrysta! Ludzie ci nie mają pojęcia, jak odnieść się do słów „Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim”. Kiedy antychryst im grozi, odrzuca ich lub izoluje, czują, że nie mają żadnego wsparcia, nie wierzą w zwierzchnią władzę Boga nad wszystkim ani w Bożą sprawiedliwość i nie wierzą, że życie wszystkich ludzi jest w rękach Boga. Wystarczy, że z ust antychrysta padnie kilka słów, stanowiących groźbę lub zastraszanie, a zaczynają się bać, ustępują mu i nie mają już odwagi o wszystkim donieść.

Kiedy antychryst składa Zwierzchnictwu raport na temat swojej pracy, bezczelnie kłamie i oszukuje Zwierzchnictwo. Pewne osoby, które znają prawdę, nie mogą tego znieść i chcą donieść Zwierzchnictwu o całej sytuacji. Antychryst sprawuje jednak ścisłą kontrolę nad ludźmi i uważnie ich obserwuje. Potrafi natychmiast dostrzec każdego, kto może mieć ochotę zgłosić jakiś problem Zwierzchnictwu. Gdy nie ma nic innego do roboty, koncentruje się na obserwowaniu ludzi, ich słów i mimiki, wyszukując tych, którzy mają na jego temat własne zdanie, tych, którzy nie są wobec niego lojalni, tych, którzy nie są mu posłuszni, tych, którzy stanowią zagrożenie dla jego pozycji, tych, którzy są wobec niego obojętni, którzy nie traktują go poważnie, którzy nie sadzają go na honorowym miejscu i nie pozwalają, by to on zaczął jeść jako pierwszy w trakcie posiłków. To zaś oznacza dla takich osób kłopoty. Co antychryst robi takim ludziom? Niektórzy podstępni antychryści nie od razu ujawniają swoje prawdziwe oblicze. Czekają na okazję, by się z tobą rozprawić. Jeśli to nie zadziała, uciekają się do ostrych gróźb, by sprawić, abyś miał poczucie, że twoje życie znajduje się w ich rękach. To, czy jako człowiek wierzący będziesz mógł zostać zbawiony, czy zdołasz dotrwać do końca, czy będziesz mógł pozostać w kościele – wszystkie te kwestie zależą od nich i wystarczy jedno ich słowo, aby zostały rozstrzygnięte. To oni mają bowiem ostatnie słowo. Jeśli ich nie słuchasz, nie poddajesz się ich kontroli, nie traktujesz ich poważnie i wciąż próbujesz donosić o ich problemach, to wówczas będziesz cierpieć. Zaczną planować, jak cię ukarać. Jak antychryst postrzega to, że bracia i siostry zgłaszają jego problemy Zwierzchnictwu? (Jako donosicielstwo). Dokładnie: nie postrzega tego jako zgłaszania pewnych zaistniałych sytuacji, tylko jako donosicielstwo. Co zaś nazywa donosicielstwem? Zgłaszanie Zwierzchnictwu najrozmaitszych rzeczy, które robi antychryst, a które sprzeczne są z prawdą, oraz wszystkich jego złych uczynków, lub relacjonowanie Zwierzchnictwu pewnych dotyczących antychrysta rzeczy, które nie są znane innym. Antychryści uważają to za donosicielstwo. Gdy odkryją, że ktoś na nich donosi, osoba ta musi zostać ukarana. Niektórzy nierozgarnięci i pozbawieni kręgosłupa moralnego ludzie są przerażeni groźbami antychrysta, jego despotycznym i nikczemnym sposobem bycia. Kiedy antychryst pyta, kto ma kontakt ze Zwierzchnictwem, to zanim jeszcze przyjdzie ich kolej, by odpowiedzieć, co prędzej wyjaśniają: „To nie ja”. Antychryst zaś pyta: „To skąd zwierzchnictwo wie o tej sprawie?”. Zastraszeni ludzie zastanawiają się nad tym i mówią: „Tego też nie wiem”. Antychryst wymierza im karę tak srogą, że żyją oni w ciągłym strachu, są ciągle podenerwowani, obawiając się, że antychryst może ich wyrzucić z kościoła. Są do tego stopnia niespokojni i przerażeni, że wręcz trudno im przetrwać kolejny dzień. Czy baliby się tak bardzo, gdyby antychryst nie groził im w ten sposób? Nie, nie baliby się tak. A ponadto, czy mają szczerą wiarę w Boga? Nie, nie mają. Są pozbawieni kręgosłupa moralnego i mają zamęt w głowie. Kiedy napotykają antychrysta, kulą się ze strachu. Nie mają prawdziwej wiary w Boga, ale chętnie ulegają antychrystowi, gotowi robić, co im każe. Z natury są bowiem sługami szatana.

Na jakie jeszcze sposoby antychryści zwykli grozić ludziom? Niektórzy z nich zręcznie posługują się pewnymi poprawnymi i atrakcyjnymi doktrynami, aby cię ograniczać i niewolić. Mówią na przykład: „Czy nie miłujesz prawdy? Jeśli ją miłujesz, musisz mnie słuchać, ponieważ to ja jestem przywódcą. Wszystko, co mówię, jest zgodne z prawdą. Musisz być posłuszny wszystkiemu, co mówię. Kiedy powiem »Idź na wschód«, nie wolno ci pójść na zachód. Kiedy coś mówię, nie wolno ci się wahać; nie możesz też mieć własnego zdania ani bezmyślnie czepiać się słów. To, co mówię, jest prawdą”. Jeśli nie będziesz ich słuchać, mogą cię znienawidzić lub skrytykować. Jakiego rodzaju będzie to krytyka? Powiedzą: „Tak naprawdę nie jesteś kimś, kto miłuje prawdę. Ponieważ moje słowa jako przywódcy są właściwe, gdybyś rzeczywiście ją miłował, czemuż miałbyś ich nie słuchać?”. Antychryści posługują się tymi na pozór słusznymi teoriami i doktrynami, aby cię kontrolować i ograniczać. Co więcej, niektórzy antychryści zmuszają ludzi, by zajmowali się ich osobistymi sprawami, mówiąc: „Jestem teraz przywódcą i nie mam czasu na pewne osobiste sprawy. Poza tym, skoro jestem przywódcą, to moje sprawy są zarazem sprawami domu bożego, a sprawy domu bożego są również moimi sprawami. Nie możemy już dłużej tak wyraźnie ich od siebie oddzielać. Dlatego też musicie wziąć na siebie część brzemienia moich domowych obowiązków, takich jak opieka nad dziećmi, uprawa roli, sprzedaż warzyw czy budowa domu, a także mieć wzgląd na takie kwestie jak to, że w moim domu brakuje pieniędzy. Dbanie o wszystkie te rzeczy było niegdyś moim obowiązkiem, ale teraz, gdy jestem przywódcą, stało się waszym obowiązkiem – musicie wziąć na swoje barki część tego brzemienia. W przeciwnym razie będę się ciągle martwić o swoje sprawy domowe i wciąż będzie mnie to rozpraszać, a czy wówczas będę mógł z powodzeniem pełnić rolę przywódcy?”. Im więcej tacy antychryści mówią, tym bardziej stają się bezczelni. Niektórzy ludzie to słyszą i myślą sobie tak: „Nie umieliśmy mieć wzglądu na twe serce – naprawdę byliśmy tacy nieczuli! Nie musisz już nic mówić: od teraz to my zajmiemy się wszystkimi twoimi obowiązkami domowymi”. Jakąż to miło brzmiącą nazwę ci antychryści nadają swoim własnym domowym obowiązkom i codziennym sprawom? Nazywają je „obowiązkami wiernych”, co znaczy, że antychryści zagarniają ludzi, by pracowali na rzecz ich rodziny, usługiwali młodym i starszym w ich domu oraz zajmowali się ich osobistymi sprawami, zmieniając wszystkie te zadania w sprawy domu Bożego. Ponieważ są to teraz sprawy domu Bożego, każdy powinien mieć swój sprawiedliwy udział w ich załatwianiu, a jeśli przywódca chce, abyś coś zrobił, staje się to twoim obowiązkiem. Czyż nie brzmi to zupełnie poprawnie? Ludzie niemający rozeznania mogą nawet pomyśleć, że tak właśnie jest. Uważają, że skoro przywódca jest zbyt zajęty, by zajmować się własnymi domowymi sprawami, a oni sami mają zbyt skromny potencjał i nie są w stanie wykonywać żadnego obowiązku, mogą jedynie pomóc przywódcy uporać się z kilkoma pracami domowymi. Tak więc, gdy tylko nie są zajęci, pracują w domu przywódcy, pomagając przy wypełnianiu różnych zadań. Czy można uznać, że wykonują w ten sposób swój obowiązek? Można to uważać jedynie za entuzjastyczne pomaganie innym. Jeśli chodzi o ludzi, którzy autentycznie ponoszą koszty dla Boga, którzy posłuszni są woli Bożej, to gdy ich rodziny napotykają trudności, kościół stara się zorganizować im ludzi do pomocy i zajmowania się ich sprawami domowymi. W takich przypadkach można to w pewnym stopniu uznać za wykonywanie obowiązku. Czy jednak ma to sens w przypadku pracy dla antychrysta? Antychryst, zaabsorbowany zwodzeniem i kontrolowaniem członków kościoła, zapewnia sobie pomoc braci i sióstr przy wykonywaniu swoich prac domowych, twierdząc przy tym, że jest to zarazem wykonywanie ich obowiązków. Niektórzy bracia i siostry, z uwagi na to, że nie rozumieją prawdy, dają się zwieść i chętnie podejmują się tych zadań, zadowoleni, że mogą to robić. Z czasem zaś powstaje w nich nawet poczucie długu wdzięczności wobec przywódcy, gdyż myślą sobie tak: „Przywódca tak dla nas cierpi i tak się dla nas zaharowuje. Jesteśmy tacy niegodni!, Jak to możliwe, że wykonaliśmy tak wiele pracy, a wciąż nie rozumiemy żadnej prawdy?”. Jeśli przez cały dzień jesteś zajęty pracą dla przywódcy i zaniedbujesz takie kwestie jak uczęszczanie na zgromadzenia lub słuchanie kazań, to czy możesz pojąć prawdę? Jest to absolutnie niemożliwe. Jest to próba przypochlebienia się przywódcy kosztem własnego życia! To bieganie za antychrystem i zbaczanie na krętą ścieżkę. Antychryst często posługuje się stwierdzeniami, które na pozór brzmią poprawnie, odpowiednio je prezentując i przekuwając w poprawną wypowiedź, sprawiając, że ludzie mylnie sądzą, iż te słowa rzeczywiście są prawdą, czymś, czego powinni się trzymać i co powinni praktykować, i że powinni słowa te przyjąć. Postępując bowiem w ten sposób, nie muszą próbować rozeznać się w tym, czy to, co robi przywódca, jest słuszne, czy nie, ani czy to, czego się trzymają, jest dobre, czy złe. Czyż tak nie jest? To właśnie nazywa się zwodzeniem ludzi i jest to również grożenie im. Antychryst posługuje się tymi na pozór poprawnymi teoriami i stwierdzeniami, aby kontrolować tych ludzi. Do jakiego stopnia zaś ma nad nimi kontrolę? Ci ludzie chętnie się dla niego wysilają, harują dlań jak woły i załatwiają wszystkie jego osobiste sprawy. Wolą opuszczać zgromadzenia, zaniedbywać własne obowiązki zostawiać własne zadania na potem i rezygnować z własnego czasu, który mogliby poświęcić na ćwiczenia duchowe, uczęszczanie na zgromadzenia czy jedzenie i picie słów Bożych, aby świadczyć usługi dla antychrysta i zaharowywać się dla niego na pełny etat. Dlaczego są w stanie harować w ten sposób jak woły? Jest ku temu pewien powód. Jaki to powód? Robią tak dlatego, że antychryst rozmyślnie mówi im: „Jeśli nie potrafisz należycie załatwić nawet tak prostych spraw, to jaki obowiązek jesteś w stanie wykonać? Jeśli nie umiesz wykonywać swego obowiązku, to czy nadal jesteś członkiem domu bożego? A więc dobrze, nie będę twoim przywódcą. Jeśli ja nie będę ci przewodził, nie będziesz się zaliczał do członków domu bożego. Ponieważ to mnie wybrano na przywódcę, ja jestem bramą wiodącą do tego kościoła. Każdy, kto zechce do niego wejść, musi zyskać moją aprobatę. Bez mojej zgody nikt nie może do niego wejść. Nawet jeśli kościół zamierza kogoś usunąć, musi mieć moją zgodę, nim ten ktoś będzie mógł go opuścić. Dlatego też praca, którą wam przydzielam, i zadania, które wam przekazuję, stanowią wasz obowiązek. Jeśli nie wykonacie waszego obowiązku należycie, to nie macie szansy na zbawienie. Nie będziecie się zaliczać do członków domu bożego!”. Czyż nie jest to groźba? (Jest). Jakiej metody używa się tutaj, aby grozić ludziom? (Słów, które są słuszne). Jest to grożenie ludziom przy użyciu poprawnych słów, słów, które na pozór są zgodne z prawdą – to kompletne pomylenie pojęć. Antychryst wykorzystuje wykonywanie przez ludzi ich obowiązków jako pretekst do osiągnięcia swoich osobistych celów. Ale czy robienie różnych rzeczy dla niego rzeczywiście jest wykonywaniem obowiązku? Antychryst przedstawia to tak, aby się wydawało, że jest to obowiązek, który ludzie winni wykonywać, a następnie wykorzystuje zasadę i standardy dotyczące wykonywania obowiązków, żądając od braci i sióstr, by się dla niego zaharowywali. A przy tym grozi im nawet, że jeśli nie będą harować dla niego jak woły, nie będą mieli żadnej szansy na zbawienie i zostaną usunięci z kościoła i odcięci od domu Bożego. Kiedy takie naiwne, nieświadome jednostki słyszą o tak surowych konsekwencjach, szybko biorą na siebie wszystkie obowiązki domowe przywódcy i jego codzienne sprawy, czując wielką ulgę, gdy tylko uda im się z nimi uporać. Zadowolone z siebie, myślą sobie nawet: „No cóż, wypełniłem swój obowiązek jak należy. Nie leniłem się ani trochę i miałem wzgląd na wolę przywódcy. Zrobiłem wszystko, co mi polecił, i zająłem się wszystkimi jego obowiązkami domowymi. Oto, co znaczy mieć wzgląd na Boga! Przywódca jest zadowolony, a nie mniej zadowolony jest Bóg. Teraz mam nadzieję na zbawienie!”. Czy to właśnie nazywa się nadzieją? Czyż tacy ludzie nie stali się niewolnikami antychrysta? Czyż nie zostali przez niego sprowadzeni na manowce? Jaką rolę odgrywa tutaj antychryst? Czyż nie zachowuje się jak porywacz? Ma niegodziwe usposobienie, a niegodziwość to oczywiście znacznie poważniejsza sprawa niż zwodniczość. Stąd też doskonale wie, co powiedzieć i jakimi teoriami się posłużyć, aby ograniczać ludzi, osiągnąć swój ukryty cel, pozyskać sobie ludzkie serca i kontrolować zachowanie oraz myśli innych. Antychryst doskonale zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Dlatego cele, które chce osiągnąć poprzez wszystko to, co mówi i robi, są starannie przemyślane i od dawna zaplanowane. Z pewnością nie jest tak, że mówi lub robi coś nieświadomie, a następnie osiąga jakiś nieoczekiwany rezultat – absolutnie tak nie jest. Tak więc ci, którzy chętnie świadczą usługi dla antychrysta i zaharowują się dla niego, oprócz tego, że są wprowadzani w błąd poprzez jego słowa, są również zastraszani i przymuszani do tego pewnego rodzaju retoryką antychrysta. Być może robią wszystkie te rzeczy dla antychrysta dobrowolnie, ale czy ta „dobrowolność” nie jest tu problematyczna? Czyż nie powinno się ująć tego słowa w cudzysłów? (Powinno się to zrobić). Z całą pewnością nie jest to rzeczywiste wykonywanie obowiązku, lecz raczej konsekwencja tego, że dali się zwieść pewnej teorii, jakiegoś poprawnego na pozór i przyjemnie brzmiącego dla ucha argumentu lub retoryki, która wprowadza ludzi w błąd. Ponieważ obawiają się, że nie będą w stanie wykonywać swojego obowiązku, że zostaną wyrzuceni i nie będą zbawieni, skwapliwie zgadzają się wypełniać zadania wyznaczone im przez antychrysta, myśląc przy tym nawet, że wykonują swój obowiązek dla Boga. Jak bardzo się pogubili!

Groźby antychrystów pozwalają ludziom wyraźnie dojrzeć ich prawdziwe oblicze. Czy i wy rzucacie takie groźby? Czy jest jakaś różnica między groźbami a ostrzeżeniami lub radami? (Tak). Czy potraficie ją dostrzec, czy też nie? Na czym ona polega? Odnajdźcie ją, a zrozumiecie to i będziecie w stanie rozróżnić te dwie rzeczy. (Różne są tutaj intencje). Intencje i motywy bez wątpienia się różnią. A zatem w czym dokładnie tkwi różnica? Czym jest groźba? Groźba zawiera słowa, które mogą brzmieć dobrze i poprawnie, a ludzie nie czują się zanadto podenerwowani, kiedy je słyszą, ale słowa te mają przynieść osobie je wypowiadającej pewną osobistą korzyść. Co mają natomiast na celu rady i ostrzeżenia? Chodzi o pomaganie ludziom, uchronienie ich przed popełnianiem błędów, schodzeniem na manowce lub zbaczaniem z właściwej drogi. Rady i ostrzeżenia mają zapobiec temu, by dali się zwieść, i pomóc im w ograniczaniu lub unikaniu strat. Celem nie jest tutaj osobista korzyść, lecz jedynie chęć niesienia pomocy innym. Czyż nie na tym właśnie polega różnica? (Na tym). Pod tym właśnie względem musicie się nauczyć rozróżniać te rzeczy. To, że omówiliśmy tutaj przejaw bycia antychrystem polegający na grożeniu ludziom, wcale nie znaczy, że macie się powstrzymywać przed udzielaniem ostrzeżeń w rozmowie z innymi, kiedy jest to konieczne. Kiedy potrzebne jest takie ostrzeżenie, powinniście go udzielić. Ostrzeżenia i rady to nie to samo, co groźby. Ostrzeżenia naprawdę mają na celu pomaganie ludziom, tak aby mogli właściwie wykonywać swoje obowiązki, zapewniając zarazem, że dzieło domu Bożego nie będzie zagrożone. Cel takich uwag jest słuszny i uzasadniony. Natomiast grożenie ludziom ma cel niewłaściwy i ukryty oraz wiąże się z osobistymi ambicjami i egoistycznymi pragnieniami. Na przykład, jakie egoistyczne pragnienie kieruje antychrystem, gdy zmusza on innych, by wykonywali za niego jego domowe obowiązki? Chce po prostu czerpać pewne korzyści wynikające ze statusu, zmuszając innych do wykonywania brudnej i wyczerpującej roboty, podczas gdy on sam nie robi nic. Potem ktoś musi jeszcze serwować mu trzy posiłki dziennie. Taki antychryst uważa, że teraz, gdy zajmuje odpowiednią pozycję, może zacząć korzystać z takich przywilejów. Nie ma jednak żadnych podstaw do tego, by powiedzieć ludziom wprost, aby wykonywali takie prace za niego, więc tworzy sobie cały zestaw pretekstów i wymówek, mówiąc: „Teraz, kiedy jestem przywódcą, jestem bardzo zajęty swoimi obowiązkami. Jeśli macie poczucie odpowiedzialności i cechuje was człowieczeństwo, powinniście się nauczyć ze mną współpracować. Co możecie zrobić? Jedyne, co umiecie robić, to zdobyć się na trochę fizycznego wysiłku, nieprawdaż? Nie ma kto pracować w moim przydomowym ogródku warzywnym, a wy nie kwapicie się z pomocą! Jeśli mi pomożecie, będzie to dowodziło, że macie dobre serce, a w dodatku wykonacie swój obowiązek, pomagając mi w pracy. Jestem waszym przywódcą – czyż moje sprawy nie są również waszymi? Czyż wasze sprawy nie są właśnie tym, czym powinniście się zajmować, a to, czym winniście się zajmować, nie jest waszym obowiązkiem?”. Kiedy antychryst zrzuca na twoje barki tak wielką odpowiedzialność, a ty zaczynasz myśleć, że to, co mówi przywódca, ma sens, idziesz i wykonujesz za niego tę pracę. Czy nie oznacza to, że dałeś się oszukać? Antychryst ma swoje własne cele, a zanim zdoła je osiągnąć, musi znaleźć sobie stosowne wymówki i teorie, aby stworzyć odpowiedni pretekst. Wówczas zaś ci, którzy akceptują te teorie, idą dla niego pracować: antychryst osiąga swój cel, a potem może czerpać korzyści wynikające ze statusu. Czyż nie jest kimś, kto żyje na koszt kościoła? (Jest). Tak właśnie jest. Antychryst jest leniwy i nie ma ochoty pracować, ale chce cieszyć się cielesnymi wygodami i korzyściami płynącymi ze statusu. Bawi się więc w politykę, a kiedy sam nie potrafi znaleźć odpowiednich słów, wypisuje sobie rozsądne i łatwiejsze do zaakceptowania frazy ze słów Bożych i doktryn, które rozumie. Następnie posługuje się tymi słowami, by zwodzić i ograniczać tych, którzy nie pojmują prawdy i są naiwni. Postępując w ten sposób, osiąga swoje ukryte cele, sprawiając, że ludzie skwapliwie zgadzają się na te jego manipulacje. Niektórzy uważają nawet, że jeśli nie posłuchają słów przywódcy lub nie wykonają powierzonych im przez niego zadań w sposób poprawny, będzie to oznaczało, że nie wykonali należycie swojego obowiązku. Czują się, jakby byli coś winni Bogu, a nawet ronią łzy. Czyż nie oznacza to, że sięgnęli dna, jeśli chodzi o poziom ich nierozgarnięcia? Są tak nierozgarnięci, że jest to aż odrażające.

Przemawiając, antychryści często posługują się groźbami, aby osiągnąć swoje cele, lecz ich groźby czasami przybierają formę poprawnych na pozór słów i wypowiadane są w sposób łagodny, jakby powoli owijał się wokół ciebie jadowity wąż: gdy już będzie miał cię w swym uścisku, będzie gotów zażądać ofiary z twojego życia. Innym razem ich groźby nie są wcale delikatne i subtelne, lecz surowe i okrutne, jak u wilka, który na widok owcy ukazuje swój złowrogi pysk. Zamiarem antychrystów jest powiedzieć ludziom: „Jeśli mnie nie posłuchasz, dostaniesz to, na co się od dawna zanosi, a jeśli pojawią się tego konsekwencje, sam poniesiesz za to odpowiedzialność!”. Jakimi kartami przetargowymi posługują się zazwyczaj antychryści w swoich groźbach? Biorą na cel przeznaczenie ludzi, ich obowiązki, a nawet ich pozycję w kościele i to, czy wierni będą musieli z niego odejść, czy też będą mogli w nim pozostać. Antychryści stosują te taktyczne chwyty – oraz, rzecz jasna, inne – by grozić poszczególnym jednostkom. Jednakże ich strategie należą zazwyczaj do tych dwóch kategorii: czasami będą ci się przypochlebiać, używając mile brzmiących dla ucha słów, a innym razem będą cię ostro i zaciekle atakować. Co zaś mają na celu te groźby ze strony antychrysta? Przede wszystkim chce on, aby ludzie go słuchali. Jego celem jest wyciąganie korzyści od innych ludzi, pożytkowanie statusu i cieszenie się rozmaitymi przyjemnościami i przywilejami, które się z tym wiążą. Po drugie, antychryst nie chce, aby ktokolwiek ujawniał prawdziwy stan rzeczy lub podważał jego pozycję. Nie będzie tolerował ludzi, którzy zrobią cokolwiek, co tej pozycji zagraża. Na przykład, jeśli jacyś ludzie zechcą donieść o całej sytuacji wyższym przywódcom lub jeżeli poznają się na antychryście i zechcą zjednoczyć wokół siebie braci i siostry, aby go odrzucić i usunąć ze stanowiska, ten będzie uciekać się do taktyki stosowania gróźb. Jeśli chodzi o cel tych gróźb, jednym z aspektów jest tutaj czerpanie rozlicznych korzyści płynących z jego pozycji, drugim zaś chęć zabezpieczenia tej pozycji. To właśnie są dwa cele, jakie przyświecają antychrystom, kiedy grożą oni ludziom – obydwa dotyczą ich pozycji. Skąd bowiem biorą się wszystkie te korzyści? No właśnie z ich pozycji. Niektórzy antychryści mówią: „Jeśli nie podporządkujecie mi się w tej sprawie, poniesiecie konsekwencje!”. A jeśli ktoś się na nich pozna i nie będzie ich słuchał, czy wymyślą jakiś sposób, aby sobie z tym poradzić? Nie pogodzą się tak po prostu z tym, co może się wydarzyć. Dopóki tylko jest choć cień nadziei na to, że zdołają zachować swoją pozycję, będą o nią walczyć z całych sił. Ich żądza posiadania odpowiedniej pozycji przewyższa analogiczne pragnienie większości ludzi. To tak jak z wilkiem, który widzi owcę: zanim jeszcze zacznie jeść, z pyska zaczyna mu się toczyć ślina. W jego oczach pojawia się złowrogi błysk i już myśli o tym, by ją pożreć; tak bardzo tego pragnie. Czyż nie jest to kwestia jego natury? (Jest). Odczuwana przez antychrysta przemożna chęć posiadania odpowiedniej pozycji podobna jest do wilczego pragnienia pożarcia owcy: jest to pewna potrzeba tkwiąca w jego złowrogiej naturze. Dlatego też antychryści nie mogą obejść się bez grożenia innym.

IV. W jaki sposób antychryści kontrolują ludzi. Analiza

Jedną z taktyk stosowanych przez antychrystów jest kontrolowanie ludzi. W jaki sposób to robią? Antychryści mają niejeden zestaw służących do tego metod; dysponują kilkoma takimi zestawami. Czy kiedykolwiek tego doświadczyliście? Niektóre jednostki mogły nigdy nie pełnić przywódczej roli, ale i tak żywią pragnienie kontrolowania innych – oznacza to, że mają zadatki na antychrysta. Niezależnie od tego, w jakim są wieku, gdzie mieszkają lub jaka jest ich sytuacja, chcą sprawować kontrolę nad ludźmi. Chcą, aby ludzie ich słuchali nawet w kwestiach związanych z jedzeniem czy pracą albo z różnymi dziedzinami specjalistycznej lub zawodowej wiedzy, i nie będą tolerować nikogo, kto tego nie robi. Nie potrafią też zapanować nad swoim pragnieniem posiadania władzy w kościele. Postrzegają to jako wypełnianie swoich zobowiązań i wywiązywanie się ze swojej odpowiedzialności, myśląc, że po prostu przykładają się do pracy, nie zdając sobie sprawy, że jest to realizacja ich ambicji i pragnień, że w ten sposób dochodzi do głosu ich skażone usposobienie. Jak zatem taki antychryst kontroluje ludzi? Na przykład, kiedy zostaje wybrany na przywódcę, już pierwszego dnia zaczyna myśleć: „Ci ludzie mają nieprawidłowe nawyki żywieniowe i nieuporządkowany plan dnia; jest tu mnóstwo pracy do wykonania. Bycie przywódcą wiąże się ze znaczną odpowiedzialnością – to ciężkie brzemię!”. Następnie antychryst spędza cały dzień zamknięty w swoim pokoju, zapisując dwie lub trzy strony tekstu. Co zawierają jego zapiski? Po pierwsze, dotyczą jedzenia. Posiłki muszą być spożywane o ustalonych godzinach, w określonych miejscach i w z góry przewidzianych ilościach. Śniadanie o 6:30 rano, obiad o 12:30 i kolacja o 18:30 – posiłki będą spożywane o tych właśnie godzinach, i ani minuty wcześniej czy później. Bez względu na okoliczności – nawet jeśli pada deszcz lub właśnie zaczyna się burza – musisz być punktualny, a jeśli naruszysz te zasady, nie dostaniesz posiłku. W następnej kolejności tekst antychrysta odnosi się do planu dnia, który jest dla niego bardzo ważny. Każdego ranka musisz więc wstawać z łóżka o 6:00, bez względu na to, jak późno poszedłeś spać poprzedniego wieczora. Po obiedzie, o 13:00, powinieneś odpocząć, a każdej nocy kłaść się spać punktualnie o 22:00. Kiedy już antychryst ustanowi zasady dotyczące posiłków i planu dnia, wciąż jeszcze pozostaje do wprowadzenia wiele innych szczegółowych przepisów. Na przykład, musisz jeść w wyznaczonych miejscach i nie wydawać żadnych dźwięków przy jedzeniu. Każdy musi też ubierać się w określony sposób, i tak dalej. Zasady te są niewiarygodnie wprost szczegółowe, bardziej nawet niż dekrety administracyjne w domu Bożym. Te najdrobniejsze sprawy z życia codziennego nie mają nic wspólnego z prawdą. Dopóki tylko czyjeś nawyki żywieniowe i te związane z codziennym życiem są uporządkowane i odpowiednie oraz nie szkodzą jego zdrowiu, przestrzeganie ich powinno w zupełności wystarczyć. Nie ma potrzeby wprowadzać tak szczegółowych przepisów. Dlaczego więc antychryst tworzy tak szczegółowe reguły? Otóż mówi on tak: „Jeśli ludźmi nie będzie się odpowiednio kierować, nie wyniknie z tego nic dobrego. W słowach bożych w ogóle nie wspomina się o tych sprawach, a bez ścisłego określenia tych szczegółów nasze życie będzie nieuporządkowane i pozbawione dyscypliny, i nie będziemy żyć na podobieństwo człowieka. Skoro teraz ja jestem przywódcą, wszystko to można naprawić. Nie jesteście już zbłąkanymi owieczkami: jest tu bowiem ktoś, kto się wami zaopiekuje”. Wszystkie kwestie życia codziennego, zarówno istotne, jak i nieistotne (takie jak odzież, strawa, dach nad głową i transport), zostały więc skrupulatnie uregulowane. Następnie antychryst dzieli się z tobą pewną „tajemnicą”, mówiąc: „W słowach bożych nigdzie nie ma wzmianki o tych konkretnych szczegółach codziennego życia. Jednak to, że bóg nic o nich nie powiedział, nie oznacza jeszcze, że nie mamy być ich świadomi. My, ludzie, musimy wziąć na siebie pracę związaną z tymi wszystkimi szczegółowymi kwestiami, o których bóg nigdy nie mówił”. Antychryst tworzy więc zbiór zasad i przepisów wykraczających poza słowa Boże – zasad na pozór szczegółowych i wyraźnie określonych za pomocą precyzyjnych terminów – aby zastąpić nim prawdę i przewodzić innym. A kiedy te szczegółowe i wyraźnie określone przepisy zostają ogłoszone, ludzie mają przestrzegać tych tak zwanych reguł antychrysta. Jeśli ktoś ich nie przestrzega, sprzeciwia im się, ignoruje je lub narusza, wówczas antychryst go przycina. Dokonawszy zaś tego, upewnia się, że dana osoba przyjęła te reguły i przyjęła je od Boga. Antychryst posługuje się tymi regułami, aby zastąpić prawdę i przewodzić ludziom, jakiego zatem rodzaju ścieżką będą oni podążać? Będą wówczas przestrzegać tylko pewnych przepisów i rytuałów, stosując się jedynie do określonych form. Pod takim przywództwem ludzie mogą mylnie zawierzyć swym własnym pojęciom: „Skoro potrafię przestrzegać zewnętrznych przepisów i formalności, skoro potrafię trzymać się harmonogramu dotyczącego pory wstawania, spania i spożywania posiłków, to czyż nie oznacza to, że praktykuję prawdę? Czyż zatem nie zostanę zbawiony?”. Czy zbawienie to rzeczywiście sprawa tak prosta? Czy tak łatwo jest zyskać prawdę? Czy prawda odnosi się tylko do ludzkiego zachowania? Nie, nie tylko. Jak zaś antychryst traktuje kwestie takie, jak zmiany w usposobieniu oraz pojmowanie i praktykowanie prawdy u ludzi, którym przewodzi? Traktuje je tak, jakby były równoznaczne z przestrzeganiem porządku publicznego albo obowiązujących w danym kraju praw. Sprawia nawet, że ludzie mylnie sądzą, iż te reguły i przepisy są ważniejsze oraz bardziej konkretne i praktyczne niż słowa Boże. W rzeczywistości antychryst posługuje się tymi rzeczami, by wprowadzać w błąd i kontrolować ludzi, sprawując ścisły nadzór nad ich zachowaniem. Nie rozwiązuje problemów za pomocą prawdy ani nie zachęca ludzi do tego, by żyli, działali i wykonywali swoje obowiązki zgodnie z prawdozasadami. Zamiast tego formułuje sztuczny zbiór reguł, przepisów i systemów, których ludzie mają przestrzegać. Jaki ma w tym cel? Chce, aby ludzie stali się jego stronnikami, uznali, że jest mądry i okazywali posłuszeństwo jego przywództwu poprzez praktykowanie i przestrzeganie tych reguł i przepisów. W ten sposób antychryst osiąga swoje cele. Zmierza do osiągnięcia celu w postaci sprawowania kontroli nad wszystkimi sprawami wszystkich wiernych poprzez wyznaczanie granic i standardów ich zachowania. Może być i tak, że jeśli chodzi o kierujące nim motywy, antychryst nie żywi oczywistego pragnienia statusu, ale ostateczną konsekwencją jego działania jest to, że kontroluje on ludzi, ci zaś żyją i postępują w pełni zgodnie z wprowadzonymi przezeń regułami i przepisami. Czy w takiej sytuacji prawda wciąż jeszcze ma swoje miejsce w ludzkich sercach? Nie ma. Antychryści nie mają duchowego zrozumienia i nie pojmują prawdy. Jeśli uczestniczysz w życiu kościelnym wraz z nimi, dziś każą ci robić jedno, a jutro co innego, absolutnie nie będąc w stanie rozmawiać o prawdozasadach. Zamiast tego dadzą ci po prostu garść przepisów, których masz przestrzegać. Możesz już być tym skrajnie zmęczony, ale odmowa stosowania się do nich nie wchodzi w grę. Antychryści nie pozwolą ci bowiem swobodnie funkcjonować. Jest to właśnie jeden ze sposobów, na jakie antychryści kontrolują ludzi.

Co antychryst przede wszystkim kontroluje u ludzi? (Ich myśli). Zgadza się; kontroluje głównie ludzkie myśli. Nie chodzi tylko o kontrolowanie tego, co ludzie mówią i robią. Pod pretekstem rozmowy o prawdzie, antychryści posługują się pustymi teoriami i sprytną sofistyką, aby wprowadzić cię w błąd, mając na celu kontrolowanie twoich myśli i sprawienie, byś był im posłuszny i poddał się ich przewodnictwu. To właśnie znaczy wprowadzać ludzi w błąd i ich kontrolować. Jeśli nie postępujesz zgodnie z poleceniami antychrystów, możesz czuć się tak, jakbyś występował przeciw prawdzie, a nawet możesz mieć poczucie, że jesteś im coś winien bądź że nie jesteś w stanie spojrzeć im w oczy. To znak, że jesteś już pod ich kontrolą. Jeśli jednak nie praktykujesz prawdy ani nie podporządkowujesz się Bogu, to czy w głębi serca czujesz, że jesteś Mu coś winien? Jeżeli nie, to brak ci sumienia i człowieczeństwa. Jeśli potrafisz być posłuszny antychrystowi zamiast praktykować prawdę, bez choćby krztyny niepokoju w sercu lub bez wyrzutów sumienia, oznacza to, że jesteś już we władzy antychrysta. Najpowszechniejszym zjawiskiem związanym z kontrolą ze strony antychrysta jest to, że w sferze jego wpływów jedynie on sam ma ostatnie słowo we wszystkim. Pod jego nieobecność nikt nie odważy się podejmować decyzji ani rozstrzygnąć żadnej sprawy. Bez niego inni ludzie stają się niczym zagubione dzieci, nie wiedząc, jak się modlić, jak poszukiwać czy jak się ze sobą naradzać, i zachowują się jak marionetki lub żywe trupy. Jeśli zaś chodzi o to, co antychryści często mówią, by zwodzić i kontrolować ludzi, to nie będziemy tutaj tego bardziej szczegółowo analizować. Z pewnością istnieje wiele stwierdzeń i taktyk, które stosują, a wynikłe z tego konsekwencje obserwować można na przykładzie tych, którzy dali się zwieść. Pozwólcie, że podam pewien przykład. Jest sobie kilka osób przeciętnego formatu, wcale nie takich znowu złych, które lojalnie wykonują swoje obowiązki i rzadko popadają w zniechęcenie. Jednak po pewnym okresie współpracy z antychrystem przy wykonywaniu swoich obowiązków, ludzie ci stają się od niego zależni. Wolą we wszystkich sprawach podążać za jego przewodem, a antychryst staje się ich najważniejszym oparciem. Gdy tylko zostaną z nim rozdzieleni, nie potrafią niczego zrobić w sposób efektywny. Nie mając go w pobliżu, przestają czynić postępy w wykonywaniu swoich obowiązków, i nawet stając w obliczu jakiegoś problemu, nie są w stanie osiągnąć rezultatów poprzez omawianie. Potrafią jedynie czekać, aż antychryst powróci i rozwiąże ten problem za nich. W rzeczywistości osoby te, zanim znalazły się pod kontrolą antychrysta, potrafiły radzić sobie z takimi sprawami z uwagi na swój potencjał, intelekt, doświadczenie i wykształcenie. Jednak po tym, jak ludzie ci znaleźli się w jego władzy, żaden z nich nie ma już odwagi podejmować decyzji ani proponować jednoznacznych rozwiązań, aby załatwić sprawy pod nieobecność antychrysta. Wydaje się, że ich myśli zostały spętane, jak u ludzi znajdujących się w stanie na poły wegetatywnym. Co takiego zrobił kontrolujący tych ludzi antychryst, że przejawiają oni takie zachowania? Z pewnością musiały wchodzić w grę jakieś dobitne stwierdzenia czy powiedzenia, które sprawiły, że okazali mu posłuszeństwo całym swoim sercem i całym umysłem. Musiało też chodzić o pewne stwierdzenia, zapatrywania lub działania, z którymi ci ludzie się zgadzali. Jednakże antychryści są zupełnie pozbawieni prawdorzeczywistości. Ich stwierdzenia i zapatrywania, nawet jeśli są poprawne, mają na celu zwodzenie ludzi i nie odzwierciedlają ani krzty prawdorzeczywistości. Niektórzy podziwiają antychrystów, ponieważ faktycznie mają oni jakieś uzdolnienia i talenty. Jednakże te cechy nie oznaczają, że antychryści posiadają prawdorzeczywistość. Ci, którzy darzą ich uwielbieniem, czynią to, ponieważ im samym brakuje prawdy i nie znają się na ludziach, i właśnie dlatego są w stanie czcić antychrystów, a nawet niektóre sławne i wielkie uduchowione postaci. Niektórzy ludzie mogą dać się zwieść antychrystom, lecz w ich przypadku jest to tylko chwilowe, a kiedy zdadzą sobie sprawę, że antychryści potrafią jedynie mówić o pewnych teoriach z dziedziny duchowości, a nie umieją praktykować prawdy, że nie robią nic, aby strzec dzieła kościoła, i tak naprawdę są obłudnymi faryzeuszami, odrzucą ich i znienawidzą. Jest mnóstwo przykładów tego, jak antychryści wykorzystują swoje talenty i elokwencję, aby zwodzić tych, którzy nie rozumieją prawdy. Na przykład, jeśli wysuniesz jakąś rozsądną sugestię, wszyscy powinni skupić się wokół tej poprawnej propozycji i rozmawiać o niej we wspólnocie. To właśnie jest właściwa droga i takie postępowanie dowodzi lojalności i odpowiedzialności przy wykonywaniu swoich obowiązków. Lecz antychryst w głębi serca myśli sobie tak: „Jak to się stało, że nie wpadłem na ten pomysł jako pierwszy?”. W głębi ducha przyznaje, że ta propozycja jest słuszna, ale czy jest w stanie ją zaakceptować? Ze względu na swoją naturę, zdecydowanie nie zaakceptuje twojej poprawnej sugestii. Zrobi wszystko, co tylko możliwe, aby ją odrzucić, a następnie przedstawi jakiś alternatywny plan, tak abyś miał poczucie, że twoja propozycja jest absolutnie niewykonalna, a jego plan jest lepszy. Chce bowiem, abyś czuł, że nie możesz się bez niego obejść i że tylko wtedy, gdy on działa, każdy może z powodzeniem robić swoje. Bez niego zaś nie sposób należycie wykonać żadnej pracy, a wszyscy stają się bezużyteczni i nie są w stanie nic zrobić. Strategia antychrysta polega bowiem na tym, by zawsze sprawiać wrażenie osoby wielce oryginalnej i wyjątkowej oraz rościć sobie pretensje do wielkości. Bez względu na to, jak słuszne i poprawne są cudze wypowiedzi, antychryst będzie je odrzucał. Nawet jeśli sugestie innych ludzi są zgodne z jego własnymi pomysłami, to jeśli sam nie wystąpił z nimi jako pierwszy, nigdy ich nie uzna ani nie zastosuje. Zamiast tego zrobi wszystko, co w jego mocy, aby umniejszać ich wartość, a następnie je zanegować i potępić, uporczywie je krytykując, aż ten, kto wysunął daną sugestię, zaczyna czuć, że jego pomysły były chybione i sam przyznaje się do błędu. Dopiero wtedy antychryst w końcu odpuści. Antychryści lubią umacniać swoją pozycję, umniejszając jednocześnie innych, dążąc do tego, by inni ich wielbili i stawiali w centrum uwagi. Nie pozwalają, by błyszczał ktokolwiek oprócz nich samych; inni mogą tylko robić za tło. Wszystko, co antychryści powiedzą lub zrobią, jest słuszne, a wszystko co zrobią lub powiedzą inni, jest złe. Często przedstawiają nowatorskie poglądy, aby zanegować cudze zapatrywania i działania, krytykując cudze sugestie oraz obalając i odrzucając propozycje innych. Dzięki temu ludzie muszą ich słuchać i działać zgodnie z ich planami. Antychryści używają tych właśnie metod i strategii, aby uporczywie ci zaprzeczać i atakować cię – przez co masz poczucie, że do niczego się nie nadajesz – sprawiając tym samym, że coraz bardziej się im podporządkowujesz oraz darzysz ich coraz większym podziwem i szacunkiem. W ten sposób znajdujesz się całkowicie pod ich kontrolą. Tak właśnie wygląda proces, poprzez który antychryści podporządkowują sobie ludzi i ich kontrolują.

Antychryst stosuje różne metody, aby zwodzić i kontrolować ludzi; to nie jedno mrugnięcie okiem czy kilka niedbale rzuconych słów sprawia, że ludzie za nim podążają – to wcale nie jest takie proste. Niezależnie od tego, czy chodzi o kontrolowanie ludzi, czy też kontrolowanie jednego aspektu władzy w kościele (takiego jak decyzje personalne, sprawy finansowe lub posiadanie ostatniego słowa), będzie on stosował różne taktyki i absolutnie nie będzie używał ich jedynie okazjonalnie, lecz będzie podejmował nieustanne wysiłki, aby się popisywać i dawać świadectwo o samym sobie, aż ludzie zaczną go darzyć podziwem i go wybiorą, a wówczas władza sama wpadnie mu w ręce. Osiągnięcie tego celu zajęło mu sporo czasu. Antychryst stosuje jeszcze jedną metodę w celu zwodzenia i kontrolowania ludzi, a mianowicie ciągle się popisuje i afiszuje, żeby wszyscy o nim usłyszeli i żeby więcej ludzi dowiedziało się o jego zasługach dla domu Bożego. Może on na przykład powiedzieć: „Wymyśliłem kiedyś pewne metody szerzenia ewangelii, które poprawiły skuteczność pracy ewangelizacyjnej. Obecnie niektóre inne kościoły również zaczynają je stosować”. W rzeczywistości różne kościoły same zgromadziły spore doświadczenie w szerzeniu ewangelii, lecz antychryst ciągle chwali się swoimi słusznymi decyzjami i osiągnięciami, mówiąc o nich ludziom, podkreślając je i opowiadając o nich w kółko, dokądkolwiek się udaje, aż wszyscy się o nich dowiedzą. Jaki ma w tym cel? Chodzi o zbudowanie własnego wizerunku i zdobycie prestiżu, zyskanie chwały, wsparcia i podziwu ze strony większej liczby ludzi oraz sprawienie, by zwracali się doń ze wszystkimi sprawami. Czyż w ten sposób nie zostaje osiągnięty cel antychrysta, którym jest zwodzenie i kontrolowanie ludzi? Większość antychrystów działa w ten właśnie sposób, odgrywając rolę kogoś, kto zwodzi, usidla i kontroluje ludzi. Czy będzie się to działo w kościele, grupie społecznej czy miejscu pracy, wszędzie tam, gdzie pojawia się antychryst, większość ludzi nieświadomie zaczyna darzyć go czcią i podziwem. Ilekroć ludzie ci napotykają trudności, czują się zagubieni i potrzebują kogoś, kto udzieliłby im wskazówek – zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, gdy trzeba podjąć jakąś decyzję – pomyślą o utalentowanym antychryście. W głębi serca wierzą, że „gdyby tylko on tu był, wszystko byłoby w porządku. Tylko on jest w stanie udzielić takich rad i wysunąć takie sugestie, które mogłyby nam pomóc przezwyciężyć tę trudność. On ma zawsze najwięcej pomysłów i rozwiązań, a także najbogatszy zasób doświadczeń, zaś jego umysł jest najbardziej rzutki”. Czyż to, że ci ludzie są w stanie aż do tego stopnia darzyć czcią antychrysta, nie jest bezpośrednio związane z tym, że ma on zwyczaj popisywać się, odgrywać role i afiszować się ze swoimi talentami? Gdyby w swoich słowach i czynach przejawiał zdrowy rozsądek, gdyby był kimś, kto skromnie pochyla głowę i ciężko haruje, gdyby mówił oszczędnie i sumiennie pracował, nie szukając nigdy rozgłosu i się nie popisując, a tym bardziej nie przechwalając, to wówczas nie byłby w stanie zwodzić ludzi i sprawić, by go cenili i podziwiali. Dlaczego więc niektórzy ludzie, którzy są stosunkowo uczciwi i potrafią praktykować prawdę oraz pilnie pracować, rzadko wybierani są na przywódców i pracowników? Dlatego, że większości ludzi brakuje prawdorzeczywistości i nie mają oni zdolności rozeznawania. Ludzie zwykli faworyzować tych, którzy mają talenty, dar elokwencji i zamiłowanie do popisywania się. Bardzo im tego zazdroszczą, aprobują takich ludzi i uwielbiają się z nimi zadawać. W związku z tym antychryści w naturalny sposób stają się dla większości ludzi obiektami kultu i podziwu. Niezależnie od tego, antychryści dysponują zestawem metod kontrolowania ludzi i nie wahają się inwestować czasu i energii w zarządzanie swoim statusem i wizerunkiem w sercach ludzi, a wszystko to z myślą o ostatecznym celu, jakim jest zdobycie nad nimi kontroli. Co robi antychryst, zanim ten cel osiągnie? Jaki jest jego stosunek do statusu? Nie chodzi tylko o zwykłe oczarowanie statusem czy zazdrość wobec tych, którzy go mają: jest to długoterminowy plan, świadomy zamiar jego zdobycia. Antychryst przywiązuje szczególną wagę do władzy i statusu i postrzega go jako warunek wstępny do osiągnięcia celu, jakim jest wprowadzenie ludzi w błąd i kontrolowanie ich. Gdy zaś już osiągnie status, czerpanie z niego wszystkich związanych z nim korzyści jest dla antychrysta czymś oczywistym. Stąd też to, że antychryst jest zdolny zwodzić i kontrolować ludzi, jest wynikiem starannego zarządzania. Zdecydowanie bowiem nie jest tak, że podąża on tą ścieżką przez przypadek: wszystko, co robi, jest celowe, przemyślane i dokładnie wyliczone. Dla antychrystów zdobycie władzy i osiągnięcie celu w postaci kontrolowania ludzi stanowi nagrodę – jest to rezultat, którego najbardziej pragną. Ich dążenie do władzy i statusu jest starannie umotywowane, celowe, zamierzone i skrupulatnie zarządzane. Oznacza to, że kiedy mówią lub działają, mają silne poczucie celu i intencji, a ich zamiar jest wyraźnie określony. Na przykład, chwalą się tym, że byli przywódcami lub pracownikami określonego szczebla, pozyskali pewną liczbę ludzi dzięki głoszeniu ewangelii lub opracowali różne klasyczne metody jej szerzenia; popisują się swoimi doświadczeniami i kwalifikacjami. Co mają na myśli, gdy tak się przechwalają? Jaki kryje się za tym motyw? Czyż nie zastanawiają się nad tym, jakich słów powinni użyć i jak mają pomieszać prawdę z fałszem? Ich słowa nie są przypadkowe; wszystko, co mówią, ma jakiś cel, i zdecydowanie nie chodzi tutaj tylko o samochwalstwo. Ich słowa mogą sprawiać wrażenie starannie wyważonych i właściwie ukierunkowanych, dowodząc głębokiego poczucia przyzwoitości. Na przykład, jeśli napotykają jednostki, które rozumieją prawdę, ich serca mają się na baczności. Nie będą w obecności takich osób mówić ani robić niczego swobodnie, w obawie, by nie zostali rozpoznani. Będą więc wówczas bardziej się pilnować. Jeśli jednak mają do czynienia z nowymi wyznawcami lub zwykłymi wierzącymi, będą starannie rozważać, co takim ludziom powiedzieć. Jeśli mają do czynienia z przywódcami i pracownikami, będą się zastanawiać, co powiedzieć przedstawicielom tej grupy. Jeśli mają do czynienia z tymi, którzy przyswoili sobie profesjonalną wiedzę z jakiejś dziedziny, będą rozważać, co tym ludziom powiedzieć. Są szczególnie bystrzy, gdy chodzi o sprawy zewnętrzne, wiedząc, jakie słowa do kogo mają skierować i jak skutecznie przekazać mu swoje przesłanie – mają całkowitą jasność co do tego wszystkiego. Innymi słowy, podejmując jakieś działanie, antychryści zawsze żywią pewne intencje. Ich słowa, czyny i zachowanie, a nawet dobór wypowiadanych przez nich słów, są celowe. Ich działanie nie jest chwilowym przejawem skażenia, kiepskiej postawy, głupoty lub ignorancji, polegającym na wygadywaniu bzdur wszędzie tam, dokąd się udadzą – bynajmniej tak nie jest. Jeśli przeanalizować ich metody, sposób działania i dobór słów, antychryści wydają się dosyć zagadkowi i niegodziwi. W trosce o swój status i osiągnięcie celu, którym jest kontrolowanie ludzi, skwapliwie wykorzystują każdą sposobność, by się popisać, zrobić kolejny choćby drobny krok w tym kierunku, i nie przepuszczą żadnej ku temu okazji. Powiedzcie Mi, czy tacy ludzie przejawialiby te cechy przede Mną? (Tak). Dlaczego tak mówicie? (Ponieważ popisywanie się tkwi w ich naturoistocie). Czy dla antychrysta popisywanie się stanowi ostateczny cel? Jaki cel im przyświeca, kiedy się tak popisują? Chcą zdobyć status i na myśli mają coś takiego: „Czyżbyś nie wiedział, kim jestem? Spójrz na to, co zrobiłem. To ja uczyniłem wszystkie te dobre rzeczy; położyłem wielkie zasługi na rzecz domu bożego. Skoro już o tym wiesz, czy nie powinieneś dać mi teraz ważniejszej pracy? Czy nie powinieneś darzyć mnie wielkim szacunkiem? Czy nie powinieneś polegać na mnie we wszystkim, co czynisz?”. Czyż nie jest to rozmyślne działanie? Antychryści chcą kontrolować każdego, bez względu na to, z kim mają do czynienia. Jakim jeszcze słowem można wyrazić kontrolowanie innych? „Manipulować”, „bawić się” – antychryści chcą po prostu tobą rządzić. Na przykład, gdy bracia i siostry coś chwalą, mówiąc, że zostało to dobrze zrobione, antychryst natychmiast mówi, że to on to zrobił, sprawiając, że wszyscy mu dziękują. Czy ktoś naprawdę rozsądny postępowałby w ten sposób? Zdecydowanie nie. Kiedy antychryści zrobią cokolwiek dobrego, chcą, aby wszyscy o tym wiedzieli, aby darzyli ich wielkim szacunkiem i chwalili ich – przynosi im to bowiem satysfakcję. Bez względu na to, co robią, chcą otrzymywać od ludzi pochwały i wyrazy uwielbienia, i gotowi są wszystko znieść, aby je dostawać. Z myślą o swoim statusie i władzy, antychryści nie przepuszczą żadnej okazji do tego, by się popisać, nawet jeśli to ich popisywanie wydaje się głupie albo jeśli ich metody są prymitywne i wzbudzają jedynie pogardę innych – i tak nie zrezygnują z takiej sposobności. W podobny sposób stosują wszelkie niezbędne środki, aby osiągnąć swój cel, którym jest kontrolowanie ludzi, i nie szczędzą wysiłków, aby go zrealizować. Dokładają wszelkich starań i łamią sobie głowę, aby knuć swoje intrygi. Kiedy zrobią coś dobrego, nieustannie się z tym afiszują i wszędzie to pokazują. Jeśli ktoś inny zrobił coś dobrego, zazdroszczą mu tego i starają się zrobić wszystko, co w ich mocy, aby móc przypisać to samym sobie albo chociaż powiedzieć, że mieli w tym swój udział, żeby przypisać sobie zasługę. Krótko mówiąc, antychryści stosują taktyczne chwyty mające im umożliwić kontrolowanie ludzi. Z całą pewnością nie jest to z ich strony chwilowy przejaw fałszywości ani kilka okazjonalnych postępków. Zamiast tego robią i mówią wiele rzeczy, by osiągnąć ten swój cel. Ich słowa są zwodnicze, zwodnicze są ich działania, a ostatecznym celem, który przyświeca im przy robieniu i mówieniu wszystkich tych rzeczy, jest kontrolowanie ludzi.

Jaki zaś cel przyświeca antychrystowi przy kontrolowaniu ludzi? Celem tym jest zdobycie statusu w ludzkich sercach i władzy nad nimi. Gdy bowiem ma już ową władzę i ów status, może czerpać korzyści płynące ze statusu i rozmaite zyski, jakie on przynosi. Na przykład, w czasie upałów, podczas gdy inni przebywają w pomieszczeniach bez klimatyzacji, antychryst może zajmować pokój z klimatyzacją. W porze posiłku, podczas gdy inni otrzymują jedną porcję warzyw i ryżu, on może dodatkowo dostać trochę mięsa i zupy. Wchodząc do pokoju, w którym nie ma wolnych miejsc siedzących, inni muszą usiąść na podłodze, pozostawiając tylko jedno krzesło, które jest zarezerwowane właśnie dla niego. To specjalne traktowanie jest wynikiem jego statusu, a antychryst uwielbia czerpać płynące z niego korzyści. Rzecz jasna, wszystkie te korzyści i przyjemności nie zaspokajają bynajmniej jego ambicji. Potrzebuje on bowiem nie tylko tych korzyści materialnych, jakie daje mu status, lecz także tego poczucia zaspokojonej próżności, zadowolenia i bezpieczeństwa, jakie odpowiedni status wnosi do jego wewnętrznego świata. Jakie zaś zachowania przejawiają ci, którzy zostali wprowadzeni w błąd i przyciągnięci do siebie przez antychrystów, a teraz są przez nich kontrolowani? Ludzie ci porównują między sobą swój status, wpływy, talenty i zdolności, a także pochodzenie rodzinne i klasowe, oraz rywalizują o to, kto wpadnie na bardziej niegodziwe pomysły i czyj umysł jest bardziej rzutki. Antychryści ze świata religii rywalizują również o to, kto jest w stanie najdłużej się modlić. Jeśli jeden modli się przez dziesięć minut, inny będzie modlić się przez dwadzieścia, a podczas zgromadzenia nie będzie w stanie robić nic innego, jak tylko nieustannie się modlić, przypominając ludzi, którzy w buddyjskiej świątyni recytują święte pisma, bez przerwy mrucząc coś pod nosem. Czy Bóg wysłuchuje takich modlitw? Sądząc po tym, jak się modlą, Duch Święty nie będzie działał w takich ludziach. Widzą oni, kto jest w stanie najdłużej się modlić i kto potrafi modlić się najdonioślejszym głosem, zdolnym zagłuszyć innych. Czyż nie jest to czyste szaleństwo? To, co robią, jest wręcz niewiarygodne i niedorzeczne. Są to przejawy, które widuje się przede wszystkim u tych, którzy zostali wprowadzeni w błąd przez antychrystów i są przez nich kontrolowani; kiedy antychryści przewodzą ludziom, takie właśnie przynosi to rezultaty. Dlatego też, jeśli zostałeś wprowadzony w błąd przez antychrysta i jesteś przez niego kontrolowany, będziesz darzyć go podziwem, podążać za nim i okazywać mu posłuszeństwo we wszystkim. Nie będziesz słuchać nikogo innego, nawet jeśli to sam Bóg będzie przemawiał. Tak właśnie będziesz się zachowywał. Kiedy antychryści kontrolują ludzi, jest tak, jakby ludźmi rządził szatan. Jeśli jesteś we władzy szatana i jeśli w twoim sercu jest miejsce dla człowieka i miejsce dla szatana, to Duch Święty nie będzie w tobie działał – wyrzeknie się ciebie. Czyż nie podoba ci się podążanie za antychrystami? Czyż nie lubisz się na nich wzorować? Czyż nie przyjmujesz z lubością kontroli i manipulacji z ich strony? Zostaniesz więc oddany w ich ręce. Jeśli wierzysz, że wszystko, co mówią antychryści, jest prawdą, to możesz ich sobie słuchać i za nimi podążać, i im właśnie zostaniesz przekazany. Musisz jednak sam być odpowiedzialny za wszelkie tego konsekwencje. Jeśli pewnego dnia nie osiągniesz zbawienia, nie obarczaj Boga odpowiedzialnością ani się na Niego nie uskarżaj: nie ma to nic wspólnego z Bogiem. To twój własny wybór i musisz zapłacić za niego stosowną cenę.

Zakończyliśmy już mniej więcej nasze omówienie przejawów tego, jak antychryści kontrolują ludzi. Ludzie muszą jeszcze zrozumieć, co to znaczy być kontrolowanym przez kogoś innego. Na pozór może się bowiem wydawać, że niektórzy ludzie podążają za Bogiem, słuchają Jego kazań, jedzą i piją Jego słowa, żyją życiem kościoła i wykonują swoje obowiązki, i że nie opuścili domu Bożego. Dlaczego więc są kontrolowani przez antychrysta? Przede wszystkim dlatego, że brakuje im prawdy. Ludzie ci zostali najpierw wprowadzeni w błąd przez antychrystów, a następnie zaczęli darzyć ich szczególnym podziwem, co doprowadziło do tego, że znaleźli się pod ich kontrolą. Co to znaczy być kontrolowanym przez kogoś innego? Znaczy to tyle, co być pod jego wpływem i być przez niego zniewolonym. Nawet jeśli wykonujesz swoje obowiązki, to gdy poszukujesz prawdozasad przy ich wykonywaniu, jesteś wprowadzany w błąd przez antychrystów. Im lepiej ich stwierdzenia i zapatrywania pasują do twoich własnych pojęć i wyobrażeń, tym bardziej uważasz je za poprawne i zgodne z prawdą, przestajesz więc poszukiwać prawdozasad, nie masz już ochoty myśleć samodzielnie i nie opierasz już swojej praktyki na słowach Bożych. Wierzysz, że poglądy antychrystów wcale nie są błędne i potwierdzasz je z całego serca. Kiedy tak się dzieje, to jeśli naprawdę praktykujesz zgodnie ze słowami Bożymi, odczuwasz niepokój i niepewność. Czujesz, że zawiodłeś antychrystów i że absolutnie nie możesz postępować w ten sposób. Czyż nie jesteś zupełnie zniewolony przez ich wypowiedzi i zapatrywania? Robiąc różne rzeczy, nie wiesz, jak osądzać, poszukiwać czy przy czym obstawać na podstawie słów Bożych. Nie wiesz, jak to robić, ani nie masz odwagi tego czynić. Dlaczego zaś nie wiesz jak, i czemu nie masz odwagi? Dlatego, że antychryści nie zabrali jeszcze głosu; nie przekazali ci jeszcze swojej decyzji ani nie doszli do stosownego wniosku. Nie powiedzieli ci, jaki jest wynik, ani nie wskazali ci kierunku, w którym masz podążać. Właśnie dlatego nie masz odwagi działać zgodnie z własnym pojmowaniem spraw i boisz się, że pójdziesz niewłaściwą drogą, że zrobisz coś złego. Czy nie jesteś kontrolowany przez kogoś innego? Dlaczego zawsze jesteś taki strachliwy? Czy słowa Boże naprawdę były niejasne? Czyż słowa Boże nie przekazały ci zasad albo nie powiedziały, co masz robić? Dlaczego ignorujesz słowa Boże i upierasz się słuchać antychrystów? Zostałeś wprowadzony przez antychrystów w błąd i jesteś przez nich kontrolowany. Podam przykład: kazałem komuś zbudować mur, wyraźnie określając jego wysokość, długość i położenie. Potem zaś przyszedł antychryst i powiedział: „Wysokość tego muru jest w porządku, ale jest tutaj pewien problem. Jeśli zbudujesz go w ten właśnie sposób, to czy nie zawali się, gdy zawieje wiatr?”. Słysząc to, człowiek, który miał go zbudować, mówi: „To słuszna uwaga. Czy mógłby się zawalić? Bóg nic o tym nie powiedział, więc wstrzymam się jeszcze z budową”. Kiedy sprawdzałem później postępy w pracy, spytałem go: „Dlaczego nie wzniosłeś tego muru? Minęło już kilka dni, a on nadal nie został zbudowany – czy zanadto z tym nie zwlekasz?”. Człowiek ten odpowiedział, że ktoś wyraził obawy, iż mur zostanie przewrócony przez wiatr. Powiedziałem mu więc, aby użył filaru w charakterze podpory, jeśli martwi się o wiatr, i człowiek ten sobie to zapamiętał. Potem antychryst powrócił, aby go niepokoić, mówiąc: „Czy jeden filar wystarczy? Czy nie powinieneś zbudować dwóch?”. Człowiek ten zastanawiał się nad tym – bo przecież Bóg powiedział, by użyć tylko jednego filaru, a nie dwóch – i znowu nie wiedział, co zrobić. Po tym, jak został w ten sposób wprowadzony w błąd i wytrącony z równowagi przez antychrysta, wszystkie słowa, które wcześniej wypowiedziałem, okazały się daremne, i człowiek ten nie był w stanie kontynuować tego zadania. Czyż nie jest to równoznaczne z byciem kontrolowanym przez antychrysta? Kogo ten człowiek powinien był słuchać w tej sprawie? (Boga). Dlaczego zatem nie słuchał słów Boga? Czy nie chciał ich słuchać? Chciał, ale został wprowadzony w błąd przez jedną z herezji i jedno z fałszywych rozumowań antychrysta. Gdy już został wprowadzony w błąd, był posłuszny antychrystowi, co jest równoznaczne z tym, że został przez niego porwany. Jeśli antychryst wyznacza granice zachowania i myślenia tego człowieka oraz go pod tymi względami zniewala, człowiek ten znajduje się pod kontrolą antychrysta. Ostatecznie osoba ta nie wypełniła swojego obowiązku i nie podporządkowała się Bogu ani nie usłuchała Jego słów. Kto do tego doprowadził? Doprowadziła do tego ignorancja tego człowieka, i jest to wynik nierozerwalnie związany z tym, że został on zwiedziony i wyprowadzony z równowagi przez antychrysta oraz znalazł się pod jego kontrolą. Cóż to więc oznacza, że antychryst w ten sposób wmieszał się w tę sprawę? Chciał wykazać się swoją błyskotliwością, a to, co tak naprawdę mówił, brzmiało tak: „Dlaczego ślepo posłuchałeś boga, kiedy ci powiedział, że masz tutaj zbudować ten mur? Dlaczego twój proces myślowy jest taki prosty? Jeśli zbudujesz tutaj ten mur, to czy nie zawali się on, gdy tylko zacznie wiać wiatr? Na słuchaniu boga nie wychodzi się tak dobrze, jak na słuchaniu mnie; to mnie musisz słuchać. Jeśli będziesz mnie słuchał, będę zadowolony, ale jeśli będziesz słuchał boga, nie będzie mi to odpowiadać i nie będzie mi się to podobało. Nie możesz słuchać boga, bo co wówczas byłoby ze mną?”. Antychryst nie powiedział tego wprost; wmieszał się i celowo siał zamęt. Po tej jego ingerencji zadanie nie mogło zostać ukończone, a on, ku swojej radości, zrobił na tym człowieku wrażenie kogoś mądrego. Kiedy Bóg poleca komuś wznieść mur, człowiek ten powinien niezwłocznie go zbudować; lecz teraz rezultat jest taki, że mur nie został zbudowany. Kto do tego doprowadził? Ano właśnie antychryst – człowiek, który miał go zbudować, został przez niego wprowadzony w błąd i wytrącony z równowagi oraz znalazł się pod jego kontrolą. Jest to sytuacja podobna do tej, kiedy to wąż kusił Adama i Ewę. Bóg powiedział Adamowi i Ewie: „Co do drzewa poznania dobra i zła, nie wolno ci z niego jeść; bo w dniu, w którym zjesz z niego, na pewno umrzesz”. Czy te słowa Boga są prawdą? Są prawdą, a ty nie musisz rozumieć ich znaczenia; musisz tylko się podporządkować i być posłusznym. Bez względu na sytuację, słowo Boże nie może się zmienić, a jeśli Bóg chce, abyś coś zrobił, po prostu to zrób. Nie analizuj tego. Nawet jeśli tego nie rozumiesz, musisz wiedzieć, że słowo Boże jest słuszne. Musisz pojąć tę definicję w swoim sercu. Innymi słowy, musisz znać przede wszystkim tę właśnie prawdę. Bez względu na to, czy słowa Boga pasują do twoich własnych pojęć, czy nie, bez względu na to, czy je rozumiesz, czy też nie, i bez względu na to, jak wieli masz zamęt w głowie, musisz trzymać się Jego słów. To jest twoja odpowiedzialność i twój obowiązek. Kiedy już zdecydujesz się tak właśnie postępować, co powinieneś zrobić, gdy szatan znów przyjdzie, aby cię kusić? Powinieneś mocno trzymać się słów Boga i podążać Jego drogą – to właśnie jest najważniejsza zasada. Ignoruj to, co mówi szatan. Jaki był ostateczny rezultat tego, że Adam i Ewa posłuchali słów węża? Zostali wprowadzeni w błąd i znaleźli się pod kontrolą szatana. Za pomocą jednego zaledwie zdania, złożonego ze zwodniczych, niejasnych i diabelskich słów, zdołał on wpłynąć na zachowanie Adama i Ewy i kontrolować je. Był to rezultat, jakiego Bóg nie chciał ujrzeć. Jaki cel miał wąż, wypowiadając te słowa? Wąż chciał poprzez nie wprowadzić zamęt w myślach pierwszych ludzi, wpłynąć na ich zachowanie i sprawić, by przestali słuchać słów Bożych i się ich wyrzekli. Gdy taka żywa myśl została zasiana w głowach Adama i Ewy, podążyli oni wskazaną im ścieżką. Jaki był zaś cel szatana? Chciał on powiedzieć: „Nie słuchajcie tego, co mówi bóg. Macie słuchać mnie; musicie zjeść ten owoc”. Bóg zabronił im go jeść, podczas gdy szatan powiedział im, aby go zjedli. Czy, koniec końców, Adam i Ewa zjedli ten owoc? (Tak). W ten właśnie sposób szatan kontrolował ludzi. Kiedy słuchasz diabelskich słów antychrysta, możesz się pogubić oraz stracić orientację, i jest bardzo możliwe, że nie będziesz zważać na słowa Boże. Czy nie oznacza to, że twoje zachowanie oraz myśli są kształtowane i kontrolowane przez antychrysta? To właśnie znaczy być kontrolowanym przez kogoś innego. Czy zetknęliście się kiedykolwiek z takimi sytuacjami? Niektórzy ludzie mający złe zamiary widzą, że bezbłędnie wykonujesz jakieś zadanie i niebawem osiągniesz pozytywne wyniki, że zostaniesz dostrzeżony, i uświadamiają sobie, że oni sami nie będą mieli większego udziału w tym sukcesie. Jeśli zaś ty zostaniesz zauważony, oni sami pozostaną w cieniu, więc zaczynają prezentować wiarygodne na pozór zapatrywania albo zadawać pytania, aby wprowadzić cię w błąd, zasiać w tobie niepokój i zyskać nad tobą kontrolę. W rezultacie zaczynasz mieć zamęt w głowie, sądząc, że to, co mówią, również ma sens. Sam już nie wiesz, co robić, i nie jesteś w stanie kontynuować pełnienia swego obowiązku, więc przerywasz jego wykonywanie. Czyż nie jest to głupie? Na początku, gdy nie zostałeś jeszcze wprowadzony w błąd, myślałeś całkiem trzeźwo i wiedziałeś, co robić, ale gdy tylko antychryst zasiał w twoim sercu niepokój, wszystko ci się pomieszało i już nie umiałeś postąpić właściwie. W czym tkwi tutaj problem? (W tym, że zostało się wprowadzonym w błąd). Ludzie, którzy łatwo dają się zwieść i kontrolować antychrystowi lub szatanowi, to jednostki nieświadome i mające zamęt w głowie. Jeśli zaś chodzi o przejawy tego, w jaki sposób antychryści zwodzą i kontrolują ludzi, czy nasze omówienie było wystarczająco konkretne? Powinniście być w stanie to zrozumieć, a kiedy coś wam się przydarza, powinniście konfrontować to z rozmaitymi prawdami, aby zastanawiać się nad swoimi słowami, czynami i własną istotą. Jednocześnie zaś winniście się starać rozumieć i rozróżniać otaczających was ludzi, zdarzenia i sprawy, tak aby zyskać jaśniejsze pojmowanie prawdy i ściślejsze zrozumienie naturoistoty różnych osób.

Obecnie wielu z was właśnie zetknęło się z pewnymi szczególnymi stanami i przejawami różnych prawd. Dlaczego mówię, że dopiero co się z nimi zetknęliście? Dlatego, że dopiero co zrozumieliście niektóre szczegóły, ale do prawdziwego wkroczenia w nie pozostaje jeszcze długa droga. Zrozumienie czegoś nie jest bowiem równoznaczne z wejściem w to. Gdy coś rozumiesz, oznacza to jedynie, że w twym umyśle twoje rozumienie pojęć i definicji odnoszących się do tych kwestii jest stosunkowo trafne i bardziej zgodne z prawdą, ale wciąż jesteś daleki od tego, by samemu w kwestie te wkroczyć. To, że te kwestie rozumiesz, rozpoznajesz i potrafisz powiązać je z własnym stanem oraz z otaczającymi cię ludźmi, zdarzeniami i sprawami, nie oznacza jeszcze, że w nie wkraczasz. Są to dwie różne rzeczy. Aby człowiek mógł zostać zbawiony i zmienił swoje usposobienie, musi zacząć od zrozumienia wszystkich tych rozmaitych prawd, zaś wejście w prawdorzeczywistość zaczyna się od praktykowania tychże prawd. Gdybyście mieli pewne podstawy w waszym rozumieniu i wkraczaniu w różne prawdy, to kiedy poprosiłem was o podanie przykładów, bylibyście w stanie natychmiast pomyśleć o swoich własnych przejawach lub niektórych rzeczach, które widzieliście i których doświadczyliście. To zaś uczyniłoby Moje omówienie znacznie łatwiejszym i nie musiałbym mówić aż tak szczegółowo, ponieważ mielibyście już pewne doświadczenia i bylibyście w stanie osiągnąć ten poziom. Kiedy jednak proszę was o to teraz, musicie myśleć na bieżąco, a także grzebać w pamięci. Kiedy widzę, że nie znacie tych rzeczy i sami ich nie doświadczyliście, muszę je szczegółowo wyjaśniać, objaśniać główne i podstawowe aspekty oraz zasadnicze kwestie związane z tymi sprawami i wykładać wam podstawowe rozumienie szczegółów dotyczących rozmaitych prawd, abyście podczas praktyki nie pomieszali pewnych aspektów pojęciowych lub definicyjnych i abyście nie mieszali ze sobą dwóch zupełnie różnych rzeczy albo nie myśleli, że te sprawy są nazbyt złożone – będziecie bowiem w stanie wyraźnie rozróżnić poszczególne ich aspekty. Dzięki temu, kiedy następnym razem będę mówił o tych sprawach, będzie to dla was łatwe. Obecnie wciąż jeszcze macie pewne braki, więc za każdym razem muszę te kwestie szczegółowo wyjaśniać. Jak wiele z treści omówień na naszych zgromadzeniach jesteście w stanie przemyśleć i sobie przyswoić? Jeśli jest to tylko dziesięć procent, to ledwie macie jakąkolwiek postawę godną tego miana, a jeżeli trzydzieści, to zrozumieliście tylko niektóre treści. Jeśli osiągacie poziom pięćdziesięciu procent, to macie już pewną postawę i wejście w prawdorzeczywistość, ale jeśli nie jesteście w stanie tego osiągnąć, to nie ma mowy o żadnym w nią wkroczeniu. Rozumiecie to, prawda? Jeśli nadal nie potraficie nic zrozumieć, kiedy omawiam sprawy w ten sposób, oznacza to, że macie zbyt mały potencjał i nie ma możliwości, abyście zrozumieli prawdę. Dobrze, na tym zakończymy nasze dzisiejsze omówienie. Do zobaczenia następnym razem!

17 kwietnia 2019 r.

Wstecz: Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych

Dalej: Punkt szósty: Zachowują się przebiegle, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze