Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych
Suplement: Polowanie na szczury
Niedawno usłyszałem o nowej sprawie. Posłuchajcie i rozważcie, jak to się ma do ludzkich zachowań i usposobienia, zastanówcie się o czym jest ta historia i jaki problem ilustruje. Po przybyciu do Ameryki pewni Chińczycy, oprócz tego, że zobaczyli, jak bardzo tutejsze środowisko społeczne i atmosfera różnią się od chińskich, to odkryli jeszcze inną rzecz, która wydała im się bardzo interesująca. Zobaczyli, że w tym kraju nie tylko ludzie są wolni, ale także wszelkiego rodzaju żywe istoty i zwierzęta cieszą się dużą wolnością i nikt nie wyrządza im krzywdy. Ludzka wolność jest oczywiście produktem systemów społecznych, co jednak daje wolność wszelkiego rodzaju żywym istotom i zwierzętom? Czy jest to również związane z systemami społecznymi? (Jest). Jest to związane z tym, jak systemy społeczne i polityka rządowa chronią całe środowisko naturalne i nim gospodarują. Dzikie zwierzęta są tutaj wszechobecne i można je zobaczyć na każdym kroku. Na przykład można zobaczyć dzikie gęsi skubiące trawę na łące przy autostradzie, a w niektórych parkach, na łąkach i w lasach można zobaczyć jelenie, niedźwiedzie lub wilki, a także indyki, bażanty i wszelkiego rodzaju ptaki oraz inne dzikie zwierzęta. Jakie jest pierwsze wrażenie ludzi, gdy widzą taki widok po raz pierwszy? (Mają poczucie, że widzieli naturę). A jakie uczucia im towarzyszą, gdy widzą naturę? Czy nie mówią: „Spójrz na ten ich kraj. Nie tylko ludzie są tutaj wolni, ale nawet zwierzęta cieszą się tu wolnością. Reinkarnacja w postaci zwierzęcia w tym miejscu byłaby lepsza niż życie w ludzkiej postaci w Chinach, ponieważ tutaj nawet zwierzęta są wolne i nikt się nad nimi nie znęca”? Czy nie wywołuje to w nich takich uczuć? (Wywołuje). Tym, którzy przebywają tu od dłuższego czasu, te rzeczy powszednieją i nie są niczym niezwykłym; uważają je za zupełnie normalne. Ale po oswojeniu się z takim środowiskiem w głowach niektórych ludzi zaczynają się rodzić różne myśli: „Te wszystkie zwierzęta są całkowicie wolne i nikt ich nie nadzoruje ani nie pilnuje, może mógłbym je złapać i zjeść? Byłoby wspaniale, gdybym mógł je zjeść, ale nie mogę przecież łapać tego, co popadnie, bo niektóre mogą być pod ochroną prawa. Muszę się temu bliżej przyjrzeć”. Gdy to wybadają, dowiadują się, że prawo wyraźnie stanowi, iż wszystkie dzikie zwierzęta są chronione ogólnokrajowymi przepisami, a ludzie nie mogą na nie polować i zabijać ich według własnego uznania. Gdy ktoś chce polować na zwierzęta, musi to robić na wyznaczonym przez państwo obszarze łowieckim; potrzebuje również licencji i może być zobowiązany do uiszczenia opłaty za schwytane zwierzęta. Krótko mówiąc, prawo chroni te dzikie zwierzęta i zawiera jasne przepisy w tej kwestii. Niektórzy nie mogą zrozumieć prawa o ochronie dzikich zwierząt i główkują: „Mamy tutaj te wszystkie dzikie przysmaki, a mimo to rząd nie pozwala nam ich łapać i jeść według własnego uznania. Wielka szkoda! W Chinach nikt się tym nie przejmuje, jeśli nikt tego nie zgłosi, władze nie będą tego ścigać. Można łapać i zjadać zwierzynę, byleby tylko nikt się o tym nie dowiedział. Ale nie można tego robić w demokratycznym kraju. Tutaj istnieją regulacje prawne i nie mogę ot tak sobie robić, co mi się podoba na cudzej ziemi. Ale przecież te wszystkie zwierzęta to dziczyzna; wielka szkoda, że możemy tylko na nie patrzeć, ale nie wolno nam ich jeść! Muszę wymyślić jakieś rozwiązanie. Jak by tu zjeść tę zwierzynę, tak by nikt tego nie zauważył i nie złamać prawa?”. Niektórzy chcą się uciec do wybiegu i mówią: „Jeśli zbuduję klatkę i umieszczę w niej smaczne kąski, aby przyciągnąć zwierzęta, złapię kilka małych sztuk, jak na przykład dzikie króliki, a potem znajdę jakieś ustronne miejsce, zabiję je i zjem, nie będzie to przecież złamanie prawa, prawda? Te małe zwierzęta nie są pod ochroną, a prawo nie zawiera szczegółowych przepisów na ich temat. Jeśli to zrobię, będę mógł jeść dziczyznę, jednocześnie mając pewność, że nie łamię prawa. To idealne rozwiązanie, wilk będzie syty i owca cała”. Jak tylko ci ludzie wpadną na ten pomysł, przygotowują klatkę i rozpoczynają polowanie. Nie mijają dwa dni, a do klatki daje się złapać szczur, którego pospiesznie zabijają i jedzą, uznając, że to prawdziwa dziczyzna! Do jakiego wniosku dochodzą po jego zjedzeniu? „Dzikie zwierzęta są całkiem smaczne. Od tej pory będę szukał też innych sposobów na zjedzenie dziczyzny. Nie boję się ich jeść, o ile nie łamię prawa”. Historia na tym się kończy.
Niektórzy pytają: „Czy to prawdziwa historia, czy zmyślona?”. Na razie nie przejmujcie się tym, czy to prawda czy fikcja, i czy to się wydarzyło naprawdę, tylko zastanówcie się na podstawie tej historii, co jest nie tak z ludźmi, którzy robią takie rzeczy. Czy takie postępowanie jest poważnym błędem? Czy uznaje się to za naruszenie prawa? Czy uważa się to za niemoralne? (Jest). Czy jest to sprzeczne z moralnością, człowieczeństwem lub czymś innym? Najpierw powiedzcie mi: Czy takie zachowanie jest godne pochwały czy potępienia? Po której stronie się opowiadacie? (Godne potępienia). Zachowanie tego rodzaju jest złe, niezależnie od tego, czy jest ono sprzeczne z moralnością, z prawem czy z człowieczeństwem. Ludzie, którzy posiadają człowieczeństwo, nie postępują w ten sposób. Czym więc jest takie zachowanie? Czy tego rodzaju usposobienie lub zachowanie jest poważnym problemem? Jak ocenilibyście tę sprawę według waszych własnych standardów? Czy takie zachowanie jest powszechne w codziennym życiu i pośród wszystkich grup ludzi? (Tak). Nie jest to niezwykle przebiegły lub zły czyn, ale jest niestosowny i ludzie o normalnym człowieczeństwie nie powinni przejawiać takich zachowań. Czego dokładnie jest to manifestacja? Śmiało, sklasyfikujcie to. Jakiego rodzaju jest to zachowanie? Czy należy je promować? (Nie). Nie jest godne promowania i nie jest pochwalane przez ludzi, więc należy je potępiać i nim pogardzać. Tego rodzaju zachowanie jest powszechne, często pojawia się w codziennym życiu wśród wszystkich grup ludzkich, stale się je obserwuje i są ludzie, którzy nagminnie robią tego rodzaju rzeczy. Czy nie warto więc je wyodrębnić i przedyskutować, umożliwiając w ten sposób każdemu dokładne zdefiniowanie tej kwestii, a najlepiej zdystansowanie się od tego rodzaju zachowań? Czy nie byłoby to dobre? (Tak, byłoby). Zatem zdefiniujmy to – jakiego rodzaju jest to zachowanie? Czy jest aroganckie? Czy jest nieprzejednane? Czy jest podstępne? (Nie). Czy jest niegodziwe? (Trochę). Jest bardzo bliskie niegodziwości. Czy wśród słów, których się nauczyliście i które rozumiecie, są takie, które mogą określić ten rodzaj zachowania? (Podłe). Słowo „podłe” do pewnego stopnia oddaje jego charakter. W znaczeniu tego słowa zawiera się ten typ zachowania i jego istota, ale nie podsumowuje go wyczerpująco. Tego zachowania nie można uznać za złośliwe, ponieważ gdyby zabicie szczura było czymś złośliwym, to tępienie szczurów byłoby czymś złym. W istocie jest ono dobre; szczury szkodzą ludziom, więc ich tępienie jest słuszne. Ale czy nie ma różnicy między tępieniem szczurów a ich zjadaniem? (Jest). Jak zatem można podsumować to zachowanie? Jakie słowa kojarzą wam się z tego rodzaju zachowaniem? (Plugawe). (Prostackie). Prostackie, podłe i plugawe. Jakiego słowa używamy, by określić osobę, którą charakteryzuje prostackie, niestosowne zachowanie w codziennym życiu? (Szumowina). Słowo „szumowina” precyzyjnie i trafnie podsumowuje osobę zachowującą się w ten sposób. Dlaczego określa się ją mianem „szumowiny”? Podłe, samolubne lub plugawe postępowanie, to tylko jedne z wielu zachowań, jakich dopuszczają się szumowiny. Słowo „szumowina” zawiera w sobie wiele znaczeń – bycie podłym, zdeprawowanym, plugawym, samolubnym i niemoralnym. Wskazuje też na niewłaściwe zachowanie, brak otwartości i jawności w działaniach, oraz działanie w podstępny sposób i robienie tylko niestosownych rzeczy. Są to różne zachowania typowe dla szumowin. Na przykład, jeśli normalna osoba chce coś zrobić, o ile jest to właściwe, robi to w sposób otwarty, a jeśli jest to niezgodne z prawem, rezygnuje i nie robi tego. Szumowiny są inne; osiągają swoje cele nie przebierając w środkach i stosują strategie, które mają zaradzić ograniczeniom narzuconym przez przepisy prawa. Obchodzą prawo i szukają sposobów na osiągnięcie swoich celów, niezależnie od tego, czy jest to zgodne z etyką, moralnością lub człowieczeństwem, i niezależnie od konsekwencji. Nie dbają o żadną z tych rzeczy, a jedynie starają się osiągnąć swoje cele wszelkimi możliwymi sposobami. To właśnie oznacza, że ktoś jest „szumowiną”. Czy szumowiny mają jakąkolwiek uczciwość lub godność? (Nie). Czy są to ludzie szlachetni czy podli? (Podli). W jaki sposób są podli? (Ich postępowanie nie ma żadnego moralnego punktu odniesienia). Zgadza się, taka osoba nie ma żadnych podstaw ani zasad w swoim postępowaniu; nie bierze pod uwagę konsekwencji i po prostu robi, co chce. Nie obchodzi jej prawo, moralność, nie dba o to, czy jej sumienie pozwala jej na takie zachowania, ani o to, czy ktoś ją skrytykuje, osądzi lub potępi. Jest jej to obojętne i nie przejmuje się tym, dopóki czerpie z tego korzyści i dobrze się bawi. Sposób jej postępowania jest zdeprawowany, sposób myślenia nikczemny, a obie te rzeczy są haniebne. To właśnie oznacza być szumowiną. Czy słowo „szumowina” można zastąpić tymi kilkoma przejawami usposobienia, o których mówiliśmy wcześniej? To by nie zadziałało. Słowo „szumowina” jest dość specyficzne, czy szumowiny są zatem szczególnym rodzajem ludzi? Nie są. Czy macie w sobie coś z szumowiny? (Tak). Jakie są tego konkretne przejawy? (Czasami po umyciu twarzy ludzie zostawiają wodę na blacie, zamiast ją wytrzeć. A kiedy kończą jeść, nie sprzątają ze stołu resztek ryżu i zupy jarzynowej. Kiedy ich ubrania się zabrudzą, po prostu rzucają je gdzieś na bok, zamiast je poskładać. Myślę, że to też są przejawy bycia szumowiną). To wszystko są tylko nieistotne szczegóły codziennego życia, a brak higieny nie świadczy o tym, że ktoś jest szumowiną, lecz ma to związek z urzeczywistnianiem człowieczeństwa. Jeśli ktoś, będąc w grupie, nie robi rzeczy, które są korzystne dla innych, jeśli nie jest dobrze wychowany lub kulturalny, jeśli działa innym na nerwy, przez co go nie znoszą, i nie wie, jak przestrzegać zasad lub systemów obowiązujących w miejscach, do których się udaje, i brakuje mu tej świadomości, to czy jego człowieczeństwu czegoś nie brakuje? (Brakuje). Czego mu brakuje? Brakuje mu rozumu. Czy takim ludziom nie brakuje godności? (Brakuje). Nie mają godności ani prawości i zostali źle wychowani. Ma to związek z podstawami ludzkiego postępowania i urzeczywistnianiem normalnego człowieczeństwa. Jeśli ktoś nie może sprostać nawet tym standardom, to jak mógłby praktykować prawdę? Jak mógłby chwalić Boga? Jak mógłby postępować zgodnie z prawdozasadami? Taki człowiek jest bardzo daleki od robienia którejkolwiek z tych rzeczy. Ktoś taki nie ma sumienia ani rozumu – czy łatwo jest nim kierować? Czy łatwo przychodzi mu zmiana? Absolutnie nie jest to łatwe. Jak więc może się zmienić? Będzie to zależało od tego, czy wszyscy będą go nadzorować, powstrzymywać i napominać. W poważnych przypadkach wszyscy muszą powstać i go skrytykować. Jaki jest cel tej krytyki? Ma go wspomóc, pomóc mu zachowywać się dobrze i powstrzymać go przed robieniem rzeczy, które są haniebne i w złym guście. Zatem, do czego dokładnie odnosi się bycie szumowiną? Jakie są tego podstawowe symptomy i przejawy? Sprawdźcie, czy moje podsumowanie jest trafne, czy nie. Do czego są podobne szumowiny? Są odpowiednikiem nieokiełznanych, źle wychowanych dzikich zwierząt, a głównymi tego przejawami są arogancja, brutalność, brak powściągliwości, lekkomyślne działanie, nieprzyjmowanie prawdy w najmniejszym stopniu, a także robienie wszystkiego, co się im żywnie podoba, niesłuchanie nikogo i niezgoda na to, by ktokolwiek nimi kierował, buńczuczne występowanie przeciwko wszystkim i nieliczenie się z nikim innym. Powiedz Mi, czy te rozmaite przejawy bycia szumowiną są poważne? (Są). To aroganckie usposobienie, lekkomyślne działanie i ten brak rozumu są, delikatnie mówiąc, bardzo poważne. Nawet jeśli wydaje się, że taka osoba nie robi rzeczy, które osądzają Boga lub Mu się sprzeciwiają, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że z powodu swojego aroganckiego usposobienia będzie czynić zło i sprzeciwi się Bogu. Wszystkie jej działania są ujawnieniem jej zepsutego usposobienia. Kiedy osoba staje się do pewnego stopnia szumowiną, staje się bandytą i diabłem, a bandyci i diabły nigdy nie przyjmą prawdy – nadają się tylko do zniszczenia.
Czy omawianie tej historii ma jakąś wartość? (Tak). Choć historia ta nie dotyka istoty człowieka ani jego usposobienia, odnosi się do jego zachowania, które nie różni się zbytnio od istoty człowieka i jest z nią powiązane. Jak należałoby zatytułować tę historię? Nadajmy jej tytuł posiadający cechy alegorii, i niech nie będzie zbyt jednoznaczny. (Polowanie na szczury). „Polowanie na szczury” jest całkiem niezłe. Ktoś złapał szczura w „całkowicie legalny” sposób i powiedział: „Cóż mam zrobić? Sam tutaj wbiegł i jest mi go żal. Poza tym jest ranny. Jeśli wybiegnie na zewnątrz, zdechnie, a wtedy inne zwierzęta i tak go zjedzą, więc dlaczego ja nie miałbym go zjeść? Czyż nie byłoby to całkowicie uzasadnione?”. Aby zjeść tego szczura, wymyślił wszystkie te wymówki i powody, a następnie zjadł go z czystym sumieniem. Tak postępują szumowiny. To nie jest tak, że ludzie w Ameryce nie mogą jeść mięsa, więc nie warto zadawać sobie tyle trudu i wkładać tyle wysiłku w zrobienie czegoś takiego. Tak postępują szumowiny. Czy normalni ludzie robią takie rzeczy? Czy prawi ludzie posiadający człowieczeństwo robią takie rzeczy? (Nie). Dlaczego tego nie robią? Jest to związane z uczciwością. Ci, którzy z natury są niereformowalnymi złodziejami, zawsze kradną, podkradają i dopuszczają się haniebnych rzeczy. Czy brakuje im czegoś w domu? Niekoniecznie. Ponieważ są szumowinami, muszą kraść, by w ten sposób zaspokoić własne preferencje i swoje nienasycone, zachłanne usposobienie. Takie postępowanie przynosi im ukojenie. Gdyby nie robili takich rzeczy, byliby podenerwowani. Na tym polega bycie szumowiną. Teraz zakończę tę historię i przejdę do głównego tematu.
Zanim poruszę główny temat, najpierw zastanówmy się nad treścią naszego ostatniego omówienia. Obowiązki, jakie wykonują wybrańcy Boga, można podzielić na sześć głównych kategorii. Zakończyliśmy omawianie pierwszej kategorii, czyli ludzi, którzy wykonują obowiązek szerzenia ewangelii. Druga kategoria to ci, którzy wykonują w kościele obowiązki przywódców i pracowników różnego szczebla. Członków tej kategorii można zasadniczo podzielić na dwie główne grupy, a ostatnim razem mówiliśmy o jednej z nich, a mianowicie o antychrystach. Sklasyfikowaliśmy wszystkie te rzeczy, które definiują antychrystów – to, jak działają i jakie przejawiają cechy. Jakie konkretne elementy się tam znalazły? (Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca. Punkt drugi: Atakują i wykluczają oponentów. Punkt trzeci: Wykluczają i atakują tych, którzy dążą do prawdy. Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych. Punkt piąty: Sprowadzają na manowce, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie). Ostatnim razem podsumowaliśmy pięć elementów, i zanotowaliście je wszystkie. Teraz zanotujcie kolejne. Punkt szósty: Zachowują się przebiegle, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali. Punkt siódmy: Oni są niegodziwi, podstępni i kłamliwi. Punkt ósmy: Chcą, by ludzie podporządkowywali się tylko im, a nie prawdzie lub Bogu. Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały. Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego. Punkt jedenasty: Nie akceptują przycinania ani nie wykazują postawy skruchy, gdy popełniają jakiekolwiek zło, ale zamiast tego szerzą pojęcia i publicznie osądzają Boga. Punkt dwunasty: Gdy nie mają statusu ani nadziei na zyskanie błogosławieństw, chcą się wycofać. Punkt trzynasty: Kontrolują finanse kościoła, a także ludzkie serca. Punkt czternasty: Traktują dom Boży jak swoją osobistą domenę. Punkt piętnasty: Nie wierzą w istnienie Boga i zaprzeczają istocie Chrystusa. W sumie mamy piętnaście punktów, które analizują i obnażają różne przejawy antychrysta. Te piętnaście punktów zasadniczo podsumowuje różne rodzaje zachowań, przejawów i aspektów usposobienia antychrysta. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że niektóre z nich są zachowaniami, ale za tymi zachowaniami kryje się istota usposobienia antychrysta. Czy dosłowne znaczenie tych piętnastu punktów nie jest łatwe do zrozumienia? Wszystkie są sformułowane prostym językiem i pod jednym względem są łatwe do zrozumienia, a ponadto to, co każdy z nich podsumowuje, odnosi się do przejawów, objawień i istoty człowieka. Każdy z tych punktów jest rodzajem usposobienia; nie jest to przelotne zachowanie lub myśl. Czym jest usposobienie? Jak można wyjaśnić, czym jest usposobienie? Z usposobieniem mamy do czynienia wtedy, gdy niezależnie od tego, dokąd dana osoba się udaje, jej myśli, idee, zasady postępowania, metody działania i cel, do którego dąży, nie zmieniają się wraz ze zmianą czasu i położenia geograficznego. Jeśli sposób działania danej osoby znika, gdy tylko zmienia się jej otoczenie, nie jest to objawienie zepsutego usposobienia, ale raczej przemijające zachowanie. Do czego odnosi się prawdziwe usposobienie? (Może ono zapanować nad daną osobą w dowolnym czasie i miejscu). To prawda, może zdominować słowa i działania danej osoby niezależnie od czasu i miejsca, bez warunkowych ograniczeń lub wpływów; to jest jego istota. Istota to coś, na czym człowiek polega, aby przetrwać; nie zmieni się ona w zależności od zmian czasu, miejsca lub innych czynników zewnętrznych. To jest istota danej osoby. Niektórzy mówią: „Mam niemal wszystkie z tych piętnastu przejawów natury antychrysta, które podsumowałeś, ale nie dążę do statusu i nie mam żadnych wrodzonych ambicji. Poza tym nie spoczywa teraz na mnie żadna odpowiedzialność. Nie jestem przywódcą ani pracownikiem i nie lubię być w centrum uwagi, zatem istota natury antychrysta nie odnosi się do mnie. A skoro nie odnosi się to do mnie, to nie muszę słuchać tych omówień ani badać siebie w ich kontekście, prawda?”. Czy tak się rzeczy mają? (Nie). Jak zatem należy podchodzić do tych przejawów natury antychrysta? Jak należy podchodzić do omawianych prawd dotyczących tych manifestacji? Trzeba zrozumieć prawdę i odnaleźć siebie w tych omówieniach, a następnie odkryć właściwą ścieżkę i opanować zasady wykonywania obowiązku i służby Bogu. Tylko w ten sposób można zerwać ze ścieżką antychrystów i wkroczyć na ścieżkę udoskonalenia. Jeśli możecie powiązać te przejawy natury antychrysta z wami samymi, będzie to dla was ostrzeżeniem, przypomnieniem, ujawnieniem i osądem. Jeśli nie potraficie powiązać ich ze sobą, ale wyczuwacie, że również doświadczacie podobnych stanów, to powinniście zastanowić się nad sobą i poznać siebie bardziej, oraz szukać prawdy, aby zaradzić tym stanom. W ten sposób możecie stopniowo odrzucać swoje skażone usposobienie i unikać kroczenia ścieżką antychrystów.
Analiza tego, jak antychryści wywyższają się i jak sami o sobie dają świadectwo
Dzisiejsze omówienie dotyczy czwartego sposobu, w jaki przejawiają się różnorodne działania antychrystów, a mianowicie ich wywyższania siebie i świadczenia o sobie samych. Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych, afiszowanie się ze swoją wielkością, zdobywanie ludzkiego podziwu i uwielbienia – oto, do czego zdolny jest skażony rodzaj ludzki. W taki właśnie sposób ludzie instynktownie reagują, gdy rządzi nimi ich szatańska natura, i jest to cecha wspólna całej skażonej ludzkości. Jak zatem ludzie zazwyczaj wywyższają się i dają świadectwo o sobie samych? W jaki sposób osiągają ten cel polegający na tym, że ludzie dobrze o nich myślą i ich czczą? Świadczą o tym, jak wiele wykonali pracy, jak wiele wycierpieli, jak ogromne ponieśli koszty dla Boga i jaką cenę zapłacili. Wywyższają się, opowiadając o swoim kapitale, co zapewnia im wyższą, trwalszą i pewniejszą pozycję w ludzkich umysłach; chcą aby więcej osób ich doceniało, miało o nich wysokie mniemanie, podziwiało, a nawet czciło, traktowało jak autorytet i podążało za nimi. By osiągnąć ten cel, ludzie czynią wiele rzeczy, które na pozór dają świadectwo o Bogu, ale w istocie wywyższają ich samych i dają świadectwo o nich samych. Czy takie działanie jest rozsądne? Ludzie ci przekraczają granice racjonalnego zachowania i nie mają wstydu, to znaczy bez zażenowania dają świadectwo o tym, co uczynili dla Boga i jak wiele dla Niego wycierpieli. Obnoszą się wręcz ze swymi darami, talentami, doświadczeniem i niezwykłymi umiejętnościami, sprytnymi technikami funkcjonowania w świecie, środkami, jakich używają, aby manipulować ludźmi i tak dalej. Ich metodą na to, by się wywyższać i dawać o sobie świadectwo, jest afiszowanie się ze swoją wielkością, przy jednoczesnym umniejszaniu innym. Ponadto kamuflują się i lansują, ukrywając przed ludźmi swe słabości, braki i ułomności, tak aby ci widzieli wciąż jedynie ich wspaniałość. Nie mają nawet śmiałości powiedzieć innym, że odczuwają zniechęcenie; brak im odwagi, aby się przed nimi otworzyć i porozmawiać we wspólnocie, a jeśli zrobią coś złego, ze wszystkich sił starają się to ukryć i zataić. Nigdy zaś nie wspominają o szkodach, jakie poczynili pracy kościoła podczas wypełniania obowiązków. Kiedy jednak wnieśli jakąś pomniejszą zasługę lub osiągnęli drobny sukces, niezwłocznie zaczynają się z tym afiszować. Nie mogą się wprost doczekać, by obwieścić całemu światu, jacy są zdolni, jaki wielki mają potencjał, jacy są wyjątkowi i o ile lepsi od zwykłych ludzi. Czyż nie jest to jeden ze sposobów wywyższania się i dawania świadectwa o sobie samych? A czy wywyższanie się i dawanie świadectwa o sobie samym jest czymś, co czyni ktoś posiadający sumienie i rozum? Nie, nie jest. Kiedy zatem ludzie tak właśnie postępują, jakie zazwyczaj ujawniają usposobienie? Arogancję. To jeden z głównych przejawów usposobienia, za którym podąża zakłamanie, które każe im robić wszystko, co tylko możliwe, by sprawić, aby inni mieli o nich wysokie mniemanie. Ich słowa są zupełnie hermetyczne i zawierają aż nadto wyraźne motywacje i intencje, ludzie ci popisują się, a jednak chcą ten fakt ukryć. W rezultacie tego, co mówią, słuchacze mają poczucie, że są oni lepsi od innych, nikt nie może się z nimi równać i wszyscy inni ustępują im pod każdym względem. A czyż nie osiągają oni tego skutku podstępnymi sposobami? Jakiego rodzaju usposobienie kryje się za takimi środkami? Czy daje się tu zauważyć jakieś oznaki niegodziwości? (Tak). Jest to pewien rodzaj niegodziwego usposobienia. Widać, że środki, jakie ci ludzie stosują, dyktuje im ich fałszywe usposobienie. Dlaczego zatem mówię, że jest ono niegodziwe? Jaki ma to związek z niegodziwością? Jak myślicie: Czy wywyższając samych siebie i dając o sobie świadectwo, mogą otwarcie mówić o tym, jaki mają w tym cel? Nie mogą. Ale w głębi ich serca istnieje zawsze pewne pragnienie, i to, co mówią i czynią, ma dopomóc w jego realizacji, a cele i motywacje tkwiące pod powierzchnią ich słów i czynów trzymane są w ścisłej tajemnicy. Stosują więc środki takie jak zmylenie i odwracanie uwagi, lub inne podejrzane techniki, by cele te osiągnąć. Czyż taka skrytość nie ma nieco oszukańczej natury? Czyż nie można nazwać takiej przebiegłości niegodziwą? (Tak). Z pewnością można stwierdzić, że taka postawa jest niegodziwa i stanowi głębszy problem niż zakłamanie. Używają oni określonego sposobu czy też metody, by osiągnąć swoje cele. To usposobienie charakteryzuje się zakłamaniem. Jednak skrywane głęboko w ich sercach ambicje i pragnienia, by ludzie zawsze za nimi podążali, podziwiali ich i oddawali im cześć, często skłaniają ich do wywyższania się i dawania o sobie świadectwa, co robią bezwstydnie i bez skrupułów. Jakie to jest usposobienie? Urasta ono do poziomu niegodziwości. Niegodziwość to coś więcej niż zwykłe ograniczenie umysłowe lub bycie podstępnym i kłamliwym. Jeśli zwyczajne zepsucie człowieka urasta do poziomu niegodziwości, czyż nie oznacza to, że ów człowiek uległ głębokiemu skażeniu? (Oznacza). Opiszcie zatem ten poziom niegodziwości – jak można to ująć w odpowiedni sposób? Dlaczego zwyczajne zepsucie człowieka urasta do poziomu niegodziwości? Rozumiecie dobrze to zagadnienie? Jaka jest różnica między fałszem a niegodziwością? Pod względem tego, jak się objawiają, niegodziwość i fałsz są ze sobą blisko spokrewnione, ale niegodziwość jest czymś poważniejszym – jest to fałsz doprowadzony do ekstremum. Jeśli o kimś mówi się, że ma niegodziwe usposobienie, to taka osoba nie jest zwyczajnie fałszywa, ponieważ zwykły fałsz może po prostu oznaczać, że ktoś jest mitomanem, lub nie jest zbyt uczciwy w swoim postępowaniu, podczas gdy niegodziwość jest czymś poważniejszym i sięga dużo głębiej niż fałsz. Zwodniczość kogoś o niegodziwym usposobieniu jest większa i poważniejsza niż ta, którą wykazuje się przeciętny człowiek, a jego sposoby i metody działania oraz intrygi leżące u podstaw jego działań są bardziej przebiegłe i skryte, a większość ludzi nie jest w stanie ich przejrzeć. Tym właśnie jest niegodziwość.
W jaki sposób wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym przez antychrysta różni się od tego, kiedy robi to przeciętny człowiek? Przeciętna osoba często przechwala się i popisuje, aby ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, a także przejawia te skłonności i stany, czym zatem różni się wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym przez antychrysta od tego, jak robi to przeciętny człowiek? W czym tkwi różnica? Musisz mieć co do tego jasność – nie wrzucaj wszystkich przejawów okazjonalnego wywyższania się lub przechwalania się do kategorii antychrystów. Czy nie jest to błąd pojęciowy? (Tak, owszem). W takim razie jak można te dwie rzeczy wyraźnie rozróżnić? W czym tkwi różnica? Jeśli potrafisz to jasno określić, jesteś w stanie gruntownie zrozumieć, na czym polega istota antychrysta. Spróbuj. (Sposób działania antychrysta jest bardziej ukradkowy; używa on pewnych środków, które wydają się być całkiem poprawne, aby wprowadzić ludzi w błąd. Wydaje się, że mówi o czymś właściwym, ale zanim się zorientujesz, zaczyna wywyższać siebie i świadczyć o sobie samym, a nikt nawet tego nie dostrzega. Robi to stosunkowo niepostrzeżenie). Stosunkowo ukradkowe metody – to wyróżnia ich sposób wywyższania siebie i świadczenia o sobie samych. Czy jest coś jeszcze? Powiedz Mi, czym różni się natura świadomego wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym od robienia tego nieświadomie? (Intencje są różne). Czyż nie na tym polega różnica? (Na tym). Kiedy przeciętna osoba o zepsutym usposobieniu wywyższa się i afiszuje, robi to tylko po to, by się popisać. Popisywanie się jest dla niej celem samym w sobie i nie dba o to, czy inni ludzie mają o niej wysokie mniemanie czy nie. Jej intencje nie są zbyt jednoznaczne, to tylko przejaw władającego nią usposobienia. To wszystko. Czy łatwo jest zmienić tego rodzaju usposobienie? Jeśli dana osoba dąży do prawdy, będzie w stanie stopniowo się zmieniać, gdy doświadczy przycinania, osądzania i karcenia. Stopniowo nabierze większego poczucia wstydu i racjonalności, a tego rodzaju zachowania będą pojawiać się u niej coraz rzadziej. Będzie potępiać takie zachowanie, będzie się powstrzymywać i powściągać. Jest to nieświadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym. Chociaż skłonności leżące u podłoża świadomego oraz nieświadomego wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym są jednakowe, to natura tych dwóch zachowań jest inna. Czym różni się ich natura? Świadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym jest zamierzone. Ludzie, którzy to robią, nie wypowiadają się tylko przypadkowo – za każdym razem, gdy wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, przyświecają im w tym pewne intencje i ukryte cele; czynią te rzeczy, kierując się szatańskimi ambicjami i pragnieniami. Z pozoru wydaje się, że są to przejawy zachowań tego samego rodzaju. W obu przypadkach ludzie wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, ale jak Bóg definiuje nieświadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym? Jako przejaw zepsutego usposobienia. A jak Bóg definiuje świadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym? Jako zachowanie osoby, która chce wprowadzić ludzi w błąd, chce sprawić, by ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, czcili ją, podziwiali, a następnie podążali za nią. Jej działanie jest z natury mylące. Tak więc, gdy tylko zrodzi się w niej zamiar wprowadzenia ludzi w błąd i zawładnięcia nimi, aby podążali za nią i oddawali jej cześć, zastosuje pewne środki i metody w mowie i działaniu, które mogą łatwo wprowadzić w błąd i zwieść tych, którzy nie rozumieją prawdy i którym brak głębokich podstaw. Tacy ludzie nie tylko nie mają właściwego rozeznania, ale wręcz uważają, że to, co ta osoba mówi, jest słuszne i mogą ją podziwiać i mieć o niej wysokie mniemanie, a z czasem zaczną ją czcić, a nawet za nią podążać. Najczęstszym zjawiskiem w codziennym życiu jest to, że ktoś wydaje się dobrze rozumieć kazanie tuż po jego wysłuchaniu, ale później, gdy coś go spotyka, nie wie, jak temu zaradzić. Osoba taka udaje się przed oblicze Boga, by szukać rozwiązania, ale nie przynosi to rezultatów i w końcu musi udać się do swego przywódcy, by zasięgnąć rady w tej sprawie i poprosić go o jej rozwiązanie. Za każdym razem, gdy coś ją spotyka, chce prosić przywódcę, by temu zaradził. Przypomina to palenie opium, od którego pewni ludzie się uzależniają i staje się to ich schematem postępowania, a gdy minie jakiś czas, nie potrafią bez tego żyć. Tak więc wywyższanie siebie przez antychrystów i świadczenie o sobie samym niepostrzeżenie staje się rodzajem narkotyku dla tych, którzy mają słabą postawę, są nieroztropni, głupi i nieświadomi. Ilekroć coś im się przydarzy, pójdą zapytać o to antychrysta, a jeśli antychryst nie wyda rozkazu, nie odważą się niczego wykonać, nawet jeśli wszyscy już zakończyli dyskusję na ten temat i osiągnęli konsensus w tej sprawie. Boją się sprzeciwić woli antychrysta, w obawie przed stłamszeniem, więc ośmielają się podejmować działania dopiero po tym, jak antychryst przemówi w danej sprawie. Nawet jeśli jasno zrozumieli prawdozasady, nie mają odwagi podjąć decyzji ani zająć się daną sprawą, zamiast tego czekają na „mistrza”, którego darzą szacunkiem, by wydał ostateczny werdykt i decyzję. Jeśli ich mistrz nic nie powie, ten, kto zajmuje się daną sprawą, nie będzie wiedział, co powinien zrobić. Czy ci ludzie nie zostali zatruci? (Zostali). To właśnie oznacza być zatrutym. Jak wiele pracy antychryst musi w to włożyć i jak wiele trucizny musi im przemycić, aby tak głęboko ich zatruć? Gdyby antychryst często dokonywał szczegółowej autoanalizy i poznawał samego siebie, gdyby często otwarcie mówił o swoich słabościach, błędach i przewinieniach, to czy wszyscy nadal czciliby go w ten sposób? Absolutnie nie. Wygląda na to, że antychryst wkłada wiele wysiłku w wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, dlatego właśnie odnosi takie „sukcesy”. To jest rezultat, którego pragnie. Bez niego nikt nie wiedziałby, jak właściwie wykonywać swoje obowiązki i wszyscy byliby całkowicie zagubieni. Jest oczywiste, że kontrolując tych ludzi, antychryst potajemnie podsuwa im wiele trucizn i wkłada w to wiele wysiłku! Gdyby powiedział tylko kilka słów, czy ci ludzie nadal byliby przez niego tak ograniczeni? Absolutnie nie. Kiedy antychrystowi uda się już osiągnąć swój cel, i sprawi, by ludzie oddawali mu cześć, podziwiali go i słuchali w każdej sprawie, to czy nie było to poprzedzone wieloma jego działaniami i wieloma wypowiedzianymi przez niego słowami, w których wywyższał siebie i świadczył o sobie samym? Jaki rezultat osiąga on w ten sposób? Taki, że ludziom brakowałoby ścieżki i nie byliby w stanie dalej bez niego żyć – jakby gdyby niebo miało runąć, a ziemia miałaby przestać się obracać bez niego, a wiara w Boga nie miałaby żadnej wartości ani znaczenia, słuchanie kazań zaś byłoby bezużyteczne. Ludzie czują też, że ich życie przepełnia jakaś nadzieja, gdy antychryst jest w pobliżu, a gdyby umarł, straciliby wszelką nadzieję. Czy ci ludzie nie zostali zniewoleni przez szatana? (Zostali). I czy tacy ludzie na to nie zasługują? (Zasługują). Dlaczego mówimy, że na to zasługują? To w Boga wierzysz, więc dlaczego czcisz i podążasz za antychrystami, pozwalając im się ograniczać i kontrolować na każdym kroku? Poza tym, niezależnie od tego, jaki obowiązek ktoś wykonuje, dom Boży zapewnił ludziom jasne zasady i reguły. Jeśli pojawiają się jakieś trudności, których człowiek nie potrafi rozwiązać samodzielnie, powinien zwrócić się o pomoc do kogoś, kto rozumie prawdę, a w poważniejszych sprawach do Zwierzchnictwa. Ale ty nie tylko nie szukasz prawdy, wręcz przeciwnie, czcisz i podziwiasz ludzi, wierząc w to, co mówią owi antychryści. Stałeś się zatem pachołkiem szatana i czyż nie możesz za to winić wyłącznie siebie samego? Czy nie zasłużyłeś na to? Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym to przejawy zachowań, w których ma udział wielu antychrystów i jest to jeden z najczęściej spotykanych wśród nich przejawów. Czym głównie charakteryzuje się sposób, w jaki antychryści wywyższają siebie i świadczą o sobie samych? W jaki sposób różni się to od tego, jak wywyższa się i daje o sobie świadectwo przeciętny człowiek? Tym, że antychryści kierują się w tym działaniu własnymi intencjami i absolutnie nie robią tego nieświadomie. Przeciwnie, skrywają intencje, pragnienia i ambicje, a konsekwencje takiego dawania świadectwa o sobie samym są zbyt straszne, by o nich rozmyślać – mogą kontrolować ludzi i sprowadzać ich na manowce.
Podam przykład. Może się zastanawiacie, czy przejawy zachowań tego rodzaju i takie usposobienie są związane z wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym. Był kiedyś przywódca, który prowadził pracę kościoła w pewnym miejscu przez dwa lub trzy lata. Chodził po różnych kościołach, aż w końcu zapuścił tam korzenie. Co to znaczy, że zapuścił korzenie? Oznacza to, że większość ludzi go znała i miała o nim wysokie mniemanie, oraz że był stosunkowo dobrze znany w tym miejscu. Gdy tylko ludzie go widzieli, witali go, oferowali mu swoje miejsca i częstowali jakimś smacznym jedzeniem. Nie było głosów sprzeciwu, nikt mu się nie przeciwstawiał; wszyscy mieli z nim zażyłe relacje i w głębi duszy akceptowali jego sposób działania i przywództwo. Nie ma pewności, ile pracy wykonał tam ten przywódca, ile mówił ani o czym mówił; te szczegóły są nieznane, ale krótko mówiąc, większość ludzi bardzo pochwalała jego przywództwo. Po pewnym czasie ów przywódca powiedział: „Bracia i siostry w tym miejscu wykazują się posłuszeństwem i uległością, a sprawy w kościele układają się dobrze pod każdym względem. Niestety jedna rzecz nie jest w pełni satysfakcjonująca, a mianowicie to, że tutejsze otoczenie jest okropne. Gdyby otoczenie było odpowiednie, udalibyśmy się w ładny, słoneczny dzień do dużego parku na wielkie zgromadzenie i wobec tysięcy ludzi ogłosilibyśmy prawdę przy użyciu mikrofonu i zestawu dużych głośników, aby więcej osób uwierzyło w boga. Czy nasza praca nie przyniosłaby wtedy owoców?”. Usłyszawszy to, wszyscy powiedzieli „amen” i przystali na to. Powiedzcie mi, czy jest jakiś problem z wyrażeniem „ogłosilibyśmy prawdę”? (Tak). Na czym polega ów problem? (Ten przywódca traktował siebie jak Boga). Wy wszyscy dostrzegliście, że jest z tym pewien problem, ale ci ogłupiali ludzie, którzy tam byli, nie. Przytaknęli temu nawet, wykrzykując „amen”! Czy to ten przywódca ogłasza prawdę? Kim on jest? Zwykłym przywódcą; przepracował kilka lat, a potem zaczął myśleć, że jest lepszy od wszystkich innych; zapomniał, kim jest, a nawet chciał wyrażać prawdę – to byłoby dla niego trudne zadanie. Czego to dowodzi? Tego że nie wiedział, kim jest ani jaki obowiązek wykonuje. Skoro ma takie usposobienie, to czy jakikolwiek element zwykle wykonywanej przez niego pracy lub jego wypowiedzi jest zgodny z prawdą? Jego codzienna praca i mowa są z pewnością wypełnione diabelskimi słowami siejącymi zamęt i absolutnie nie mogą przynieść rezultatu, jakim jest zaopatrywanie i podlewanie kościoła. Nie wie, czym jest prawda, a tym bardziej, co to znaczy wyrażać prawdę. Po przepracowaniu gdzieś zaledwie dwóch lub trzech lat poczuł, że ma trochę prestiżu i kapitału, a potem zapomniał, kim jest, poczuł się całkiem dobrze i chciał wyrażać prawdę. Czy takie błędne przekonanie nie jest obrzydliwe? Skąd bierze się to błędne przekonanie? Czy miał zaburzenia psychiczne, czy może był to chwilowy impuls? Pracował przez pewien czas, nikt w lokalnym kościele mu się nie przeciwstawiał i wydawało się, że wszystko idzie gładko, uwierzył więc, że jest to wynikiem jego pracy i nagle poczuł, że może to przypisać sobie. Pomyślał: „Jeśli potrafię wykonywać tak znaczącą pracę, to czy nie jestem bogiem? A skoro jestem bogiem, to jestem teraz strasznie tłamszony – gdyby środowisko zewnętrzne było korzystniejsze, mógłbym wyrazić prawdę!”. Ta myśl nagle pojawiła się w jego umyśle. Czy ten człowiek nie ma nie po kolei w głowie? (Ma). Ma nie po kolei w głowie. Czy nie brak mu rozumu? Czy czyny i słowa szatana i antychrystów mogą posiadać cechy rozumu normalnego człowieczeństwa? Absolutnie nie. Ten przywódca wykonał trochę pracy i osiągnął pewne wyniki, a potem nagle zapomniał, że jest człowiekiem. Czy jego zdolność do wygadywania tak nierozsądnych słów nie jest związana z jego usposobieniem? (Jest). Jak to jest powiązane? Czy w swoim usposobieniu chce być wyznawcą? Czy wie, że jest tylko zwyczajnym wyznawcą Boga? Absolutnie nie. Wierzy, że jego status i tożsamość zasługują na wyjątkowy szacunek i przewyższają wszystkie inne. Czy nie znacie tego rodzaju zachowania i jego natury? Dlaczego szatan został strącony w powietrze? (Chciał być równy Bogu). To dlatego, że chciał być równy Bogu. Ponieważ szatan nie znał swojego miejsca we wszechświecie, nie wiedział, kim jest i nie znał swojej własnej miary, kiedy Bóg pozwolił mu chodzić w tej samej przestrzeni co On, szatan zaczął myśleć, że jest Bogiem. Chciał robić rzeczy, które robił Bóg, chciał Go reprezentować, zastąpić i zaprzeczyć Jego istnieniu, w wyniku czego został strącony w powietrze. Antychryści robią to samo, natura ich działań jest taka sama i pochodzą z tego samego źródła co szatan. Dla antychrysta przejawy takich zachowań nie są sporadycznym objawieniem czy wynikiem kaprysu – to absolutna dominacja ich szatańskiej natury i naturalne objawienie ich szatańskiego usposobienia. Jaka jest natura zachowań przywódcy, o którym przed chwilą mówiłem? (Jest to natura antychrysta). Dlaczego omawiamy przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym? W jaki sposób natura tych zachowań jest związana z wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? Jaka była natura słów o „ogłaszaniu prawdy”, które wypowiedział? Dlaczego mówię, że te słowa są związane z wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? (Przywódca wierzył, że może dać ludziom prawdę). To właśnie miał na myśli. Kiedy mówił takie rzeczy, ludzie, którzy je słyszeli, myśleli: „Masz taki imponujący sposób bycia i potrafisz mówić takim tonem – czy nie takim tonem powinien przemawiać Bóg? Czy Bóg nie powinien mieć tego rodzaju imponujących manier i aspiracji?”. Czy przywódca ten nie osiągnął celu, jakim było wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym? Sprawił, że ludzie nieświadomie zaczęli odczuwać wobec niego szacunek, uwielbienie i podziw. Czyż nie tak było? (Tak było). To jest odrażający wygląd antychrysta; to jest antychryst potajemnie wywyższający siebie i świadczący o sobie samym.
Czy są jakieś inne przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym? Wszyscy powinniście zbadać siebie pod tym kątem. Czy zrobilibyście coś takiego jak dawanie o sobie świadectwa? Czy twoje sumienie i rozum mogą cię powstrzymać przed zrobieniem tak haniebnej rzeczy? Jeśli potrafisz się powstrzymać, dowodzi to tego, że posiadasz racjonalność i różnisz się od antychrystów. Jeśli nie posiadasz tej racjonalności i masz tego rodzaju ambicje i pragnienia, a także jesteś zdolny do zrobienia czegoś takiego, jak dawanie świadectwa o sobie samym, to jesteś taki sam jak antychryst. Jak więc jest w waszym przypadku? Czy postępujecie powściągliwie? Jeśli masz bogobojne serce, poczucie wstydu i rozsądek, to chociaż pragniesz robić te rzeczy, pomyślisz, że obrażą one Boga i będą Mu wstrętne, a wtedy będziesz w stanie się powstrzymać i nie odważysz się dawać o sobie świadectwa. Jeśli powstrzymasz się raz czy dwa, po pewnym czasie te idee, intencje i myśli zaczną powoli, stopniowo zanikać. Będziesz miał rozeznanie co do owych idei i poczujesz, że są one godne pogardy i obrzydliwe. Wtedy twoje impulsy i pragnienia robienia takich rzeczy zmniejszą się i stopniowo będziesz w stanie się opanować i kontrolować do tego stopnia, że te idee będą pojawiać się coraz rzadziej. Jeśli jesteś ich świadomy, ale nie potrafisz się powstrzymać, skrywasz szczególnie silne zamiary i pragniesz sprawić, aby ludzie cię czcili, a kiedy nikt cię nie czci lub nie podąża za tobą, jesteś niezadowolony, przepełnia cię nienawiść i chcesz coś z tym zrobić, oraz jesteś w stanie bez skrupułów dawać o sobie świadectwo i popisywać się – wtedy jesteś antychrystem. A jak jest w waszym przypadku? (Kiedy jestem ich świadomy, jestem w stanie zapanować nad sobą). Na czym polegasz, starając się zapanować nad sobą? (Na pewnej dozie wiedzy o Bogu oraz bogobojnym sercu). Jeśli człowiek ma bogobojne serce, może zachować panowanie nad sobą. Tego nie osiąga się poprzez powstrzymywanie się lub hamowanie się, ale jest to raczej rezultat osiągany dzięki zrozumieniu prawdy i bojaźni Bożej. Człowiek panuje nad sobą dzięki racjonalności i poznaniu, jak również dlatego, że ma do pewnego stopnia bogobojne serce i boi się obrazić Boga. Jeśli twoja racjonalność nie pomaga ci w panowaniu nad sobą, a ponadto nie masz bogobojnego serca i jeśli nie odczuwasz wstydu, dając świadectwo o sobie samym, dalej uparcie chcesz to czynić i nie rezygnujesz, dopóki nie osiągniesz swojego celu, to natura tego zachowania jest inna – jesteś antychrystem.
Techniki i zachowania, jakie antychryści przejawiają, by wywyższać siebie i świadczyć o sobie samych, są różnorodne. Niektóre z nich polegają na tym, że antychryści bezpośrednio wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, mówiąc o wszystkich swoich zasługach, podczas gdy inne polegają na użyciu pośrednich zwrotów lub metod, aby podstępem sprawić, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie i osiągnąć swój cel, jakim jest skłonienie ludzi do podziwiania ich, oddawania im czci i podążania za nimi. Posługując się tymi metodami, zajmują nawet miejsce w ludzkich sercach – na tym polega natura takiego zachowania. Usposobienie antychrystów polegające na wywyższaniu siebie i świadczeniu o sobie samych różni się od usposobienia zwykłych ludzi pod względem natury, rezultatów, jakie przynosi, a także sposobów, w jakie się przejawia, oraz leżących u jego podstaw intencji i celów. Poza tym, czy ludzie, którzy wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, po prostu mówią o wszystkich swoich zaletach? Czasami mówią również o swoich złych stronach, ale czy naprawdę analizują je szczegółowo i próbują poznać siebie, kiedy to robią? (Nie). Jak zatem odkryć, że nasza samoświadomość nie jest prawdziwa, lecz zafałszowana i stoją za nią ukryte intencje? Jak można dogłębnie zrozumieć tę kwestię? Kluczowe jest tutaj to, że gdy antychryści starają się poznać samych siebie i ujawnić swoje słabości, wady, niedociągnięcia i zepsute usposobienie, szukają jednocześnie wymówek i powodów, by oczyścić się z winy. Ukradkowo sugerują ludziom: „Każdy jest zdolny do popełniania błędów, nie tylko ja. Wy wszyscy też jesteście zdolni do ich popełniania. Błąd, który popełniłem jest usprawiedliwiony; to niewielki błąd. Gdybyście to wy popełnili ten sam błąd, wasz przypadek byłby znacznie poważniejszy niż mój, ponieważ nie zastanawialibyście się nad sobą i nie analizowalibyście siebie szczegółowo. Nawet jeśli popełniam błędy, jestem od was lepszy, bardziej racjonalny i prawy”. Słysząc to, wszyscy myślą: „Masz zupełną rację. Tak dobrze rozumiesz prawdę i naprawdę posiadasz postawę. Kiedy popełniasz błędy, jesteś w stanie zastanowić się nad sobą i przeanalizować siebie szczegółowo; jesteś o wiele lepszy od nas. My, jeśli popełniamy błędy, nie zastanawiamy się nad sobą i nie próbujemy siebie poznać, a ze strachu przed kompromitacją nie ośmielamy się siebie analizować. Masz lepszą postawę i większą odwagę niż my”. Ci ludzie popełniali błędy, a mimo to zdobywali szacunek innych i opiewali własne zalety – co to za usposobienie? Niektórzy antychryści są szczególnie biegli w udawaniu, oszukiwaniu ludzi i stwarzaniu pozorów. Kiedy napotykają ludzi rozumiejących prawdę, zaczynają rozprawiać o swojej samowiedzy, a także mówią, że są diabłami i szatanami, że ich człowieczeństwo jest podłe i że zasługują na przekleństwo. Załóżmy, że zapytasz takiego człowieka: „Skoro twierdzisz, że jesteś diabłem i szatanem, jakie złe uczynki popełniłeś?”. Odpowie: „Nic nie zrobiłem, ale jestem diabłem. Jestem nie tylko diabłem, ale i szatanem!”. Zapytasz go wtedy: „Skoro twierdzisz, że jesteś diabłem i szatanem, jakie złe uczynki diabła i szatana popełniłeś i w jaki sposób sprzeciwiłeś się Bogu? Czy możesz wyznać prawdę o złych uczynkach, których się dopuściłeś?”. Odpowie: „Nie zrobiłem nic złego!”. Ty będziesz wtedy naciskał dalej i zapytasz: „Jeśli nie zrobiłeś nic złego, to dlaczego mówisz, że jesteś diabłem i szatanem? Co próbujesz przez to osiągnąć?”. Kiedy w ten sposób poważnie do niego podejdziesz, nie będzie miał nic do powiedzenia. W rzeczywistości zrobił wiele złych rzeczy, ale absolutnie nie podzieli się z tobą faktami na ten temat. Zrobi tylko czczą pogadankę o swojej samowiedzy, używając wielkich słów i wygłaszając jakieś doktryny. Co do tego, jak specjalnie wciągał ludzi, oszukiwał ich, kierując się własnymi uczuciami, wykorzystywał ich, lekceważył interesy domu Bożego, naruszał ustalenia dotyczące pracy, oszukiwał Zwierzchnictwo, ukrywał pewne rzeczy przed braćmi i siostrami oraz jak bardzo szkodził interesom domu Bożego, nie wspomni o tym ani słowem. Czy to jest prawdziwa wiedza o sobie samym? (Nie). Czy mówiąc, że jest diabłem i szatanem, nie udaje samowiedzy, aby się wywyższać i dawać o sobie świadectwo? Czy nie jest to metoda, którą się posługuje? (Tak). Przeciętny człowiek nie jest w stanie przejrzeć tej metody. Pewni przywódcy są odwoływani, ale wkrótce potem są wybierani ponownie, a kiedy pytasz, dlaczego tak się dzieje, niektórzy mówią: „Ten przywódca ma duży potencjał. Wie, że jest diabłem i szatanem. Kto inny ma taki poziom wiedzy? Tylko ludzie, którzy naprawdę dążą do prawdy, posiadają taką wiedzę. Nikt z nas nie jest w stanie zdobyć takiej wiedzy o sobie samym; przeciętny człowiek nie ma takiej postawy. Z tego powodu wszyscy wybrali go ponownie”. Co tutaj się dzieje? Ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd. Ów przywódca wiedział, że jest diabłem i szatanem, ale mimo to został wybrany przez wszystkich, więc jakie konsekwencje i jaki wpływ na ludzi ma jego wyznawanie, że jest diabłem i szatanem? (Sprawia, że ludzie mają o nim wysokie mniemanie). Zgadza się, sprawia, że tym bardziej ludzie mają o nim wysokie mniemanie. Niewierzący nazywają tę metodę „wycofywaniem się, by iść naprzód”. Oznacza to, że chcąc sprawić, by ludzie myśleli o nim lepiej, najpierw mówi o sobie złe rzeczy, aby inni uwierzyli, że potrafi się otworzyć i poznać samego siebie, że ma głębię i wnikliwość oraz gruntowne zrozumienie, i z tego powodu wszyscy otaczają go jeszcze większą czcią. Jaki skutek przynosi to, że wszyscy otaczają go jeszcze większą czcią? Gdy ponownie nadchodzi czas wyboru przywódców, nadal jest on uznawany za idealnego kandydata do tej roli. Czy ta metoda nie jest całkiem sprytna? Gdyby nie mówił w ten sposób o swojej samowiedzy i nie twierdził, że jest diabłem i szatanem, ale jedynie by miał negatywną postawę, to inni, widząc to, powiedzieliby: „Gdy tylko zostałeś zwolniony i utraciłeś swój status, stałeś się negatywny. Uczyłeś nas, byśmy nie byli negatywni, a teraz twoja negatywna postawa jest jeszcze silniejsza niż nasza. Nie wybierzemy cię”. Nikt nie miałby wysokiego mniemania o takim przywódcy. Chociaż wszystkim nadal brakowałoby rozeznania co do niego, to przynajmniej nie wybraliby go ponownie na przywódcę, przez co nie dopiąłby swego celu i nie sprawiłby, by ludzie mieli o nim wysokie mniemanie. Ale ten przywódca przejmuje inicjatywę, mówiąc: „Jestem diabłem i szatanem; bóg może mnie przekląć i zesłać na osiemnasty poziom piekła i nie pozwolić mi na reinkarnację przez całą wieczność!”. Niektórzy ludzie, słysząc to, współczują mu i mówią: „Nasz przywódca tyle wycierpiał. Jak bardzo został skrzywdzony! Jeśli Bóg nie pozwoli mu być przywódcą, to my go wybierzemy”. Czyż wszyscy oni nie zostali wprowadzeni w błąd, skoro do tego stopnia popierają tego przywódcę? Pierwotna intencja jego słów została potwierdzona, co dowodzi, że rzeczywiście w ten sposób sprowadzał ludzi na manowce. Szatan czasami wprowadza ludzi w błąd, wywyższając siebie i świadcząc o sobie samym, a czasami może przyznać się do swoich błędów w zawoalowany sposób, gdy nie ma innego wyboru, ale wszystko to jest fasadą, a jego celem jest zdobycie sympatii i zrozumienia ludzi. Powie nawet: „Nikt nie jest doskonały. Każdy ma zepsute usposobienie i każdy jest zdolny do popełniania błędów. Jeżeli tylko ktoś potrafi naprawić swoje błędy, jest dobrym człowiekiem”. Kiedy ludzie to słyszą, czują, że jest to słuszne i nadal czczą szatana i podążają za nim. Metodą szatana jest proaktywne przyznawanie się do swoich błędów, potajemne wywyższanie się i budowanie swojej pozycji w sercach ludzi, tak aby ludzie akceptowali wszystko – nawet jego błędy – a następnie wybaczali te błędy, stopniowo o nich zapominając, i by ostatecznie całkowicie zaakceptowali szatana, dochowali mu wierności aż do śmierci, nigdy go nie opuścili ani nie porzucili i by podążali za nim aż do końca. Czyż nie jest to metoda działania szatana? W ten sposób działa szatan, a antychryści również stosują tego rodzaju metodę, gdy dążą do tego, by ludzie oddawali im cześć i podążali za nimi, co jest spełnieniem ich ambicji i celów. Konsekwencje, do których to prowadzi, są takie same i wcale nie różnią się od konsekwencji sprowadzania ludzi na manowce i deprawowania ich przez szatana.
Niektórzy ludzie, mówiąc o swojej samoświadomości, przedstawiają siebie jako kompletnych nieudaczników i bezużytecznych lekkoduchów, twierdząc nawet, że są diabłami i szatanami, że zasługują na przekleństwo i nie będą narzekać, jeśli Bóg ich wyeliminuje. Ludzie ci nie mają jednak prawdziwego zrozumienia swojej naturoistoty ani swoich zepsutych skłonności i nie są w stanie podzielić się niczym konkretnym na temat swojego prawdziwego stanu. Zamiast tego starają się wprowadzać innych w błąd, tworząc fasady oraz stosują metodę i technikę czynnego przyznawania się do błędów i „wycofywania się, by pójść do przodu”, po to, by zaślepiać i oszukiwać ludzi, a następnie sprawić, by mieli o nich dobre zdanie. Jest to praktyka antychrystów. Następnym razem, gdy spotkacie kogoś takiego, jak powinniście go potraktować? (Dociekać szczegółów). Zgadza się, musicie nauczyć się badać sprawę i zagłębiać się w szczegóły. A jak dokładnie powinniście to robić? Róbcie to tak długo, aż dana osoba zacznie błagać o litość i powie: „Nigdy więcej nie wprowadzę was w błąd. Nawet jeśli wybierzecie mnie na swojego przywódcę, nie przyjmę tej roli”. Odpowiedzcie wtedy: „Nigdy więcej nie damy ci się zwieść na manowce ani nie wybierzemy cię na naszego przywódcę! Nawet o tym nie marz!”. Jak to brzmi? Wszyscy ci, którzy mówią w przesadny sposób o swojej samowiedzy, a nawet przeklinają samych siebie, przy czym nic z tego nie brzmi szczerze, są fałszywie uduchowionymi i obłudnymi ludźmi, a wszystkie ich słowa są mylące. Tacy ludzie mówią w sposób, który charakteryzuje się pewnymi cechami i kilkoma szczegółami, które musisz umieć rozpoznać. Na przykład, jeśli ktoś zostanie poproszony o napisanie przysięgi związanej z przechowywaniem ofiar, to powiedz Mi, co powinno zawierać pierwsze zdanie takiej przysięgi? Co napisałby ktoś obdarzony racjonalnością i człowieczeństwem? Jakiego tonu i sformułowania użyłby, aby zająć właściwą pozycję i pokazać, jaką ma postawę? Kiedy wypowiadają się zwykli ludzie, każdy może wyczuć, że mówią normalnie, ale ambitni źli ludzie lub antychryści przybierają szczególny ton, który różni się od tonu przeciętnego człowieka. Na przykład mówią oni: „Jeśli ja, Iksiński, sprzeniewierzę choćby jeden grosz z bożej ofiary, niech zginę marną śmiercią – niech mnie potrąci samochód!”. Co to za ton? Zaczynają od słowa „ja”, przyjmując najbardziej górnolotny ton – słowa, których używają, zdradzają motywację, która kryje się za ich tonem i sposobem wypowiedzi. Pierwszym słowem jest „ja” – uderzają w najwyższy, górnolotny ton – czyż nie jest to górnolotna przysięga? Jak nazywa się ten rodzaj przysięgi? Nazywa się ją górnolotną i obłudną. Pisanie przysięgi z taką agresywnością – co to za usposobienie? To jest przysięga, więc komu ją składasz? Składasz tę przysięgę Bogu, jak więc normalna osoba powinna mówić w takiej sytuacji? Powinna wypowiadać się w sposób skromny, zająć właściwą pozycję, modlić się do Boga i mówić prosto z serca. Nie powinna używać górnolotnych słów ani okazywać agresji. Tacy ludzie są agresywni nawet podczas składania przysięgi – ich szatańskie usposobienie jest ekstremalnie silne! Trudno powiedzieć, czy ich przysięga jest prawdziwa, czy fałszywa. Chcą przez to powiedzieć: „Nie ufasz mi? Boisz się, że wykorzystuję dom boży, że kradnę ofiary? Posługujesz się mną, ale mi nie ufasz, i prosisz mnie o złożenie przysięgi – w takim razie złożę ją, i przekonaj się sam, czy odważę się złożyć taką przysięgę! Nie wierzę, że mógłbym zrobić coś takiego”. Co to za postawa? To agresywność i brak skrupułów. Mają nawet czelność gardłować przeciwko Bogu i wykorzystywać przysięgę, aby usprawiedliwić siebie samych i wprowadzić ludzi w błąd. Czy to jest bojaźń Boża? Nie ma w tym żadnej pobożności. Taka osoba jest szatanem i antychrystem; tak właśnie mówią antychryści. Składanie przysięgi z protestem między wierszami – co to za usposobienie? Czy taka osoba może jeszcze zostać zbawiona? Czy spotkaliście już kogoś tego pokroju? Nie potraficie rozpoznać tych przejawów, objawień lub skłonności, które wykazuje, prawda? Niektórzy ludzie wierzą nawet, że taka osoba jest trzeźwo myśląca, posiada duchowe zrozumienie, jest uczciwa i lojalna wobec Boga. Czyż nie jest to głupie? Czyż nie jest to brak rozeznania? To straszne zachowanie i usposobienie widać w samych już słowach i sformułowaniach przysięgi kogoś takiego, ale ludzie nadal uważają, że ten antychryst jest całkiem dobrym człowiekiem. Czy ci ludzie pojmują prawdę? Wygląda na to, że rozumiecie jedynie doktryny, że potraficie tylko mówić o doktrynach i wypowiadać puste słowa, i nie macie rozeznania, jeśli chodzi o konkretne sprawy i problemy. Czy w przyszłości, jeśli spotkacie się z tego rodzaju sytuacjami, lepiej je rozeznacie? (Tak, na pewno). Ludzie, którzy piszą takie przysięgi, to bestie, którym brakuje człowieczeństwa. Czy widzieliście już podobną przysięgę? A czy sami już taką napisaliście? (Tak). Czy miała taki sam ton i rozpoczynała się tak samo jak ta? (Nie była tak bezpośrednia). Czy więc jej natura była taka sama? (Tak). Jej natura była taka sama. Składanie przysięgi to nie wkraczanie na pole bitwy, które wymaga ducha heroicznego poświęcenia. To nie wymaga takiego ducha. Kiedy składasz przysięgę Bogu, musisz ją dokładnie przemyśleć i zrozumieć, dlaczego masz ją złożyć i komu ją składasz i komu ślubujesz. To, czego Bóg chce, to postawa danej osoby, a nie rodzaj ducha, jakim się wykazuje. Duch, w którym przemawiasz, jest agresywny i krzykliwy; jest przejawem aroganckiego usposobienia szatana. Nie jest to pobożność i nie jest to coś, co istoty stworzone powinny przejawiać, a tym bardziej nie jest to pozycja, którą istoty stworzone powinny zajmować. Czy ludzie, którzy przejawiają takie zachowania, nie są pod wpływem idei narodowego heroizmu? Czy jest to z tym związane? Ludzie zostali zbyt głęboko zatruci – gdy tylko składają przysięgę lub przyrzeczenie, myślą o wszystkich słynnych postaciach na przestrzeni dziejów, które były lojalne wobec swoich krajów i narodów. Te sławne postacie były częścią zgrai szatana i działały w sposób pozbawiony skrupułów, aby się wyróżnić i dać świadectwo o sobie, a także aby zająć miejsce w ludzkich sercach i pozostawić po sobie dobrą reputację oraz przejść do historii i zyskać dobre imię, które przetrwa na wieki. Późniejsze pokolenia oceniły ich postawę jako ślepe oddanie swoim krajom; czy uważasz, że byli naprawdę ślepi? Czym tak naprawdę jest ta ślepota? Jest to najbardziej zdradziecka i niegodziwa praktyka, za którą kryją się osobiste intencje. To nie jest ślepota i z pewnością nie jest to oddanie – to niegodziwość.
Wielokrotnie już omówiliśmy temat antychrystów, którzy świadczą o sobie samych. Czy są jeszcze jakieś inne kwestie związane z tym tematem, których wciąż do końca nie rozumiecie? Niektórzy ludzie świadczą o sobie samych za pomocą języka i popisują się wypowiadając pewne słowa, podczas gdy inni ludzie robią to za pomocą zachowań. W jaki sposób przejawia się to, że dana osoba wykorzystuje pewne zachowania, aby świadczyć o sobie samej? Na pozór wykazuje ona pewne zachowania, które są z grubsza zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, które przyciągają uwagę ludzi i które są postrzegane przez nich jako dość szlachetne i raczej zgodne ze standardami moralnymi. Widząc takie postępowanie, ludzie myślą, że taka osoba jest szlachetna, uczciwa, że naprawdę kocha Boga, jest bardzo pobożna i ma bogobojne serce oraz że jest kimś, kto dąży do prawdy. Często wykazuje ona pewne pozornie dobre zachowania, aby wprowadzić ludzi w błąd – czy nie cuchnie to również wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? Zwykle ludzie wywyższają siebie i świadczą o sobie samych za pomocą słów, klarownie się wypowiadając, aby wyrazić, jak bardzo różnią się od mas i o ile mądrzejsze poglądy mają od innych, by pozostali mieli o nich wysokie mniemanie i podziwiali ich. Istnieją jednak pewne metody, które nie opierają się na mówieniu bez ogródek, tylko na widocznych gołym okiem praktykach, do których ucieka się taka osoba, aby zaświadczyć o tym, że jest lepsza od innych. Tego rodzaju praktyki są dobrze przemyślane, stoi za nimi motyw i pewna intencja, i są podejmowane zupełnie rozmyślnie. Zostały one odpowiednio ukraszone i obrobione w taki sposób, by ludzie widzieli w nich pewne zachowania i praktyki zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, szlachetne, pobożne i odpowiadające świątobliwej przyzwoitości, a nawet świadczące o miłości do Boga, bojaźni Bożej i trzymaniu się prawdy. Dzięki temu taka osoba osiąga ten sam cel, jakim jest wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samej oraz nakłanianie ludzi, by mieli o niej wysokie mniemanie i oddawali jej cześć. Czy kiedykolwiek spotkaliście się z czymś takim lub widzieliście coś takiego? Czy wy też przejawiacie takie zachowania? Czy te kwestie i ten temat, który omawiam, są oderwane od prawdziwego życia? W rzeczywistości nie są. Podam wam bardzo prosty przykład. Kiedy niektórzy ludzie wykonują swoje obowiązki, z pozoru wydają się niezwykle zajęci; celowo kontynuują pracę podczas, gdy inni jedzą lub śpią, a kiedy inni zaczynają wykonywać swoje obowiązki, oni z kolei idą jeść lub spać. Jaki mają w tym cel? Chcą zwrócić na siebie uwagę i pokazać wszystkim, że są tak zajęci wykonywaniem swoich obowiązków, że nie mają czasu na jedzenie i spanie. Myślą: „Wy tak naprawdę nie dźwigacie brzemienia odpowiedzialności. Jak możecie tak zabiegać o jedzenie i spanie? Ale z was obiboki! Spójrzcie na mnie, ja pracuję, podczas gdy wy wszyscy jecie, a w nocy, gdy wy śpicie, ja nadal pracuję. Czy bylibyście w stanie tak cierpieć? Ja mogę znieść to cierpienie; daję przykład swoim zachowaniem”. Co myślicie o tego rodzaju zachowaniu i jego przejawach? Czy ci ludzie nie robią tego celowo? Niektórzy umyślnie postępują w ten sposób; jaki to rodzaj zachowania? Osoby takie chcą być nonkonformistami; chcą różnić się od mas i pokazać ludziom, że przez całą noc pracowicie wykonują swoje obowiązki oraz że są szczególnie zdolne do znoszenia cierpienia. Dzięki temu wszyscy będą im szczerze współczuć i okazywać im szczególne zrozumienie, myśląc, że na ich barkach spoczywa ciężkie brzemię, i to do tego stopnia, że są po uszy pochłonięci pracą i zbyt zajęci, by jeść lub spać. A jeśli nie będą mogli dostąpić zbawienia, wszyscy będą błagać Boga w ich intencji i modlić się za nich. Czyniąc to, ludzie ci wykorzystują dobre zachowania i praktyki, które są zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, takie jak znoszenie trudności i płacenie ceny, aby oszukać innych i podstępnie zdobyć ich współczucie i pochwałę. Jaki jest tego ostateczny rezultat? Wszyscy, którzy się z nimi zetknęli i widzieli, jak płacą cenę, powiedzą jednogłośnie: „Nasz przywódca jest najbardziej kompetentny, najbardziej zdolny do znoszenia cierpienia i płacenia ceny!”. Czy zatem nie osiągnęli swojego celu, jakim było wprowadzenie ludzi w błąd? I wtedy pewnego dnia dom Boży powie: „Wasz przywódca nie wykonuje rzeczywistej pracy. Trudzi się i pracuje bez celu; działa lekkomyślnie, jest samowolny i władczy. Pogrążył pracę kościoła w chaosie, nie wykonał zadań, za które był odpowiedzialny, nie zajął się ewangelizacją ani produkcją filmową, a życie kościoła również jest w rozsypce. Bracia i siostry nie rozumieją prawdy, nie mają wejścia w życie i nie potrafią pisać artykułów ze świadectwami. Najbardziej żałosne jest to, że nie potrafią nawet rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów. Taki przywódca jest zbyt niekompetentny; jest fałszywym przywódcą, który powinien zostać zwolniony!”. Czy w takich okolicznościach łatwo będzie go odwołać ze stanowiska? To może być trudne. Ponieważ wszyscy bracia i wszystkie siostry popierają i wspierają tego przywódcę, jeśli ktokolwiek spróbuje go zwolnić, bracia i siostry złożą protest i przedstawią Zwierzchnictwu prośbę o jego zatrzymanie. Dlaczego tak się stanie? Ponieważ ten fałszywy przywódca i antychryst wykorzystuje pozornie dobre zachowania, takie jak znoszenie trudności i płacenie ceny, a także ładnie brzmiące słowa, aby wzruszać ludzi, zjednywać ich sobie oraz sprowadzać ich na manowce. Gdy już zmyli ludzi tymi pozorami, wszyscy będą wstawiać się za nim i nie będą w stanie go opuścić. Ludzie doskonale wiedzą, że taki przywódca nie wykonał zbyt wiele rzeczywistej pracy i że nie prowadził wybrańców Bożych do zrozumienia prawdy i zyskania wejścia w życie, ale nadal go popierają, aprobują i podążają za nim, nie dbając nawet o to, że przez to nie zyskają prawdy ani życia. Co więcej, ponieważ ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd przez tego przywódcę, wszyscy oni oddają mu zatem cześć, nie akceptują żadnych innych przywódców oprócz niego i nawet nie chcą już Boga. Czy nie traktują tego przywódcy jak Boga? Jeśli dom Boży powie, że ten człowiek nie wykonuje rzeczywistej pracy i że jest fałszywym przywódcą i antychrystem, ludzie w jego kościele będą protestować i zbuntują się. Powiedzcie Mi, do jakiego stopnia antychryst wprowadził tych ludzi w błąd? Jeśli jest to dzieło Ducha Świętego, to stan ludzi tylko się poprawi i będą oni lepiej rozumieć prawdę, staną się bardziej poddani Bogu, zrobią więcej miejsca dla Niego w swoich sercach i będą lepiej rozpoznawać fałszywych przywódców i antychrystów. Patrząc z tej perspektywy, sytuacja, o której właśnie mówiliśmy, absolutnie nie jest dziełem Ducha Świętego – tylko antychryści i złe duchy mogą po pewnym czasie działania do tego stopnia wprowadzić ludzi w błąd. Wielu ludzi zostało wprowadzonych w błąd i zdominowanych przez tych antychrystów, a w ich sercach jest miejsce tylko dla antychrystów, a nie dla Boga. Taki ostateczny rezultat osiągają antychryści wywyższający siebie i świadczący o sobie samych poprzez pozornie dobre zachowania. Poprzez te zachowania polegające na znoszeniu trudności i płaceniu ceny wywyższają oni siebie i świadczą o sobie samych, co jest jednym ze sposobów, których antychryści używają do kontrolowania ludzi i wprowadzania ich w błąd. Teraz chyba dobrze rozumiecie tę kwestię, prawda? Czyż antychryst wykorzystujący pozornie dobre zachowania polegające na znoszeniu trudności i płaceniu ceny, aby wprowadzać ludzi w błąd, nie jest bardzo przebiegły i podstępny? Czy wy także nie robicie czasem takich rzeczy? Niektórzy zamiast iść spać piją kawę, żeby dodać sobie energii wieczorem i przygotować się na to, że do późna będą wykonywać swoje obowiązki. Bracia i siostry martwią się o ich zdrowie i gotują im rosół. Kiedy kończą zupę, ludzie ci mówią: „Dzięki niech będą bogu! Doświadczyłem łaski bożej. Nie zasługuję na to. Teraz muszę być bardziej wydajny w wykonywaniu swoich obowiązków, ponieważ zjadłem rosół!”. W rzeczywistości nadal wykonują swoje obowiązki w taki sam sposób jak zwykle, nie podnosząc w ogóle swojej wydajności. Czy to nie jest udawanie? Udają, a tego rodzaju zachowanie jest również ukrytym wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym – osiągają w ten sposób taki rezultat, że ludzie ich akceptują, mają o nich wysokie mniemanie i stają się ich zagorzałymi naśladowcami. Czy ludzie posiadający taką mentalność nie zapomnieli o Bogu? Nie mają już Boga w swoich sercach, więc kim jest ten, o którym myślą dniem i nocą? To ich „dobry przywódca”, ich „umiłowany”. Niektórzy antychryści na pozór są pełni miłości wobec większości ludzi i kiedy przemawiają, stosują techniki mające na celu pokazać ludziom, że są kochający i sprawić, by ci chcieli się do nich zbliżyć. Uśmiechają się promiennie do każdego, kto do nich podejdzie i nawiąże z nimi kontakt, i przemawiają do takich osób bardzo łagodnym tonem. Nawet jeśli widzą, że niektórzy bracia i siostry postępują w sposób niezgodny z zasadami, a tym samym szkodzą interesom kościoła, nie przycinają ich w najmniejszym stopniu, a jedynie upominają ich, pocieszają i schlebiają im, gdy ci wykonują swoje obowiązki – przymilają się i przypochlebiają się, dopóki nie przyciągną wszystkich do siebie. Tacy antychryści coraz bardziej poruszają ludzi, którzy bardzo doceniają ich pełne miłości serca i nazywają ich ludźmi miłującymi Boga. Ostatecznie wszyscy oddają im cześć i szukają ich rady w każdej sprawie, zwierzając się im ze wszystkich swoich najskrytszych myśli i uczuć, do tego stopnia, że nie modlą się już nawet do Boga ani nie szukają prawdy w Bożych słowach. Czy nie zostali oni sprowadzeni na manowce przez antychrystów? Jest to kolejny środek, którego antychryści używają, by zmylać ludzi. Kiedy angażujecie się w takie zachowania i praktyki lub żywicie takie intencje, czy jesteście świadomi, że tkwi w tym pewien problem? A kiedy zdasz sobie z tego sprawę, czy możesz zmienić kierunek swoich działań? Jeśli jesteś w stanie zastanowić się nad sobą i poczuć prawdziwą skruchę, gdy zbadasz siebie i uświadomisz sobie, że twoje zachowanie, praktyki lub intencje są problematyczne, dowodzi to, że zmieniłeś swój kurs. Jednakże, jeśli jesteś świadomy swoich problemów, ale patrzysz na nie przez palce i działasz zgodnie z własnymi intencjami, pogrążając się coraz głębiej, aż osiągniesz punkt, w którym nie jesteś już w stanie się z tego wyplątać, to nie zmieniłeś swojego kursu i celowo nastawiasz się przeciwko Bogu, wywyższając siebie i świadcząc o sobie samym oraz zbaczając z prawdziwej drogi. Co to za usposobienie? Jest to usposobienie antychrysta. Czy to coś poważnego? (Tak). W jakim stopniu jest to poważne? Rezultat, jaki osiąga osoba stosująca bardziej podstępne i oszukańcze środki takie jak znoszenie trudów i płacenie ceny, by wprowadzać ludzi w błąd i skłonić ich do oddawania jej czci i podążania za nią, jest taki sam, jak w przypadku osoby otwarcie wywyższającej siebie i świadczącej o sobie samej – ma taką samą naturę. Niezależnie od tego, jakich środków używasz do wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym: czy będą to jednoznaczne słowa, czy rzucające się w oczy dobre zachowania, wszystko to ma tę samą naturę. Posiada to cechy antychrysta i cechy walki z Bogiem o Jego wybrańców. Bez względu na to, jakie formy przybierają twoje przejawy lub jakich środków używasz, tak długo, jak twoje intencje się nie zmieniają, a konsekwencje pozostają takie same, nie różni się to w swej naturze. Jest zatem jasne, że antychryści są bardzo przebiegli i nie kochają prawdy ani do niej nie dążą. Są jednak zdolni do wykorzystywania znoszenia trudności i płacenia ceny jako środka do sprowadzania ludzi na manowce – taka jest niegodziwość antychrystów.
Niektórzy ludzie wysuwają absurdalne teorie i abstrakcyjne argumenty, aby ludzie myśleli, że są intelektualistami i mają dużą wiedzę, a ich działania są bardzo głębokie, a tym samym osiągają swój cel, jakim jest skłonienie ludzi do oddawania im czci. Zawsze chcą we wszystkim uczestniczyć i przedstawiać swoją opinię na każdy temat, a nawet gdy wszyscy podjęli już ostateczną decyzję, jeśli antychryści nie są z niej zadowoleni, to będą wygłaszać jakieś górnolotne idee, żeby się popisać. Czy nie jest to sposób na wywyższanie się i niesienie o sobie świadectwa? Kiedy pojawiają się sprawy, które wszyscy już omówili, naradzili się ze sobą, odnaleźli zasady i przyjęli plan działania, ale antychryści nie akceptują tej decyzji, w nierozsądny sposób utrudniają jej realizację, mówiąc: „To nie wystarczy. Nie rozważyliście tego kompleksowo. Przyszedł mi do głowy kolejny aspekt, poza tymi kilkoma, o których rozmawialiśmy”. W rzeczywistości aspekt, o którym wspominają, to tylko jakaś absurdalna teoria; po prostu dzielą włos na czworo. Są w pełni świadomi, że dzielą włos na czworo i utrudniają życie innym, ale i tak to robią. Jaki mają w tym cel? Chcą pokazać ludziom, że są inni, mądrzejsi od wszystkich. Myślą w ten sposób: „Więc to jest poziom, na którym wszyscy jesteście? Muszę wam pokazać, że jestem na wyższym poziomie od was”. Zwykle ignorują wszystko, co mówią inni ludzie, ale gdy tylko pojawi się coś ważnego, zaczynają wszystko zakłócać. Jak nazywa się taka osoba? Kolokwialnie nazywa się kogoś takiego czepialskim i wichrzycielem. Jakie typowe postawy przejawia osoba czepialska? Lubi wygłaszać górnolotne idee i angażować się w podłe i nieuczciwe praktyki. Jeśli poprosisz ją o przedstawienie prawidłowego planu działania lub o zajęcie się czymś poważnym, nie będzie w stanie tego zrobić. Robi tylko podłe rzeczy i zawsze chce ludzi „zaskoczyć” i popisać się swoimi umiejętnościami. Jak brzmi to powiedzenie? „Starsza pani nakłada szminkę, żebyś miał na co patrzeć”. Oznacza to, że taki człowiek zawsze chce popisywać się swoimi umiejętnościami i niezależnie od tego, czy potrafi je dobrze zaprezentować, czy też nie, chce pokazać je ludziom: „Jestem bardziej wyjątkowy niż wy. Wszyscy jesteście do niczego, jesteście zwykłymi śmiertelnikami, zwykłymi ludźmi. Ja jestem niezwykły i transcendentny. Podzielę się moimi pomysłami, aby was zaskoczyć, a wtedy będziecie mogli zobaczyć, czy jestem lepszy, czy nie”. Czy to nie jest wprowadzanie zamętu? Celowo wywołuje zamęt. Jakiego rodzaju jest to zachowanie? Powoduje zakłócenia i niepokój. Chce przez to dowieść: „Nie pokazałem jeszcze, jak mądry jestem w tej kwestii, więc nieważne, czyje interesy zostaną naruszone i nieważne, czyje wysiłki zostaną zmarnowane, będę to sabotować, dopóki wszyscy nie uwierzą, że jestem lepszy, kompetentny i utalentowany. Tylko wtedy pozwolę tej sprawie toczyć się bez przeszkód”. Czy tacy źli ludzie istnieją? Czy przydarzyło się wam kiedyś robić takie rzeczy? (Tak. Czasami inni skończyli omawiać jakąś sprawę i opracowali odpowiedni plan, ale ponieważ nie poinformowali mnie o tym podczas procesu decyzyjnego, celowo dopatrzyłem się w nim pewnych błędów). Czy kiedy to robiłeś, wiedziałeś w swoim sercu, czy jest to dobre, czy złe? Czy wiedziałeś, że natura tego problemu jest poważna i powoduje zakłócenia oraz niepokój? (W tamtym czasie nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale dzięki surowemu przycinaniu przez moich braci i siostry oraz dzięki jedzeniu i piciu Bożych słów sądu i karcenia zobaczyłem, że ten problem jest poważny w swej naturze, że zakłóca i zaburza pracę kościoła i jest rodzajem szatańskiego zachowania). Kiedy już zdałeś sobie sprawę z tego, jak poważna jest to sprawa i później przytrafiły ci się podobne rzeczy, czy byłeś w stanie nieco się zmienić w kwestii swojego podejścia i uzyskać trochę wejścia w życie? (Tak. Kiedy ujawniłem takie myśli i idee, byłem świadomy, że jest to szatańskie usposobienie, że nie mogę postępować w ten sposób i byłem w stanie świadomie modlić się do Boga i zbuntować się przeciwko tym niewłaściwym myślom i ideom). Udało ci się nieco zmienić. Kiedy doświadczasz takich problemów wynikających z zepsucia, musisz szukać prawdy, aby je rozwiązać, powstrzymać się i modlić się do Boga. Kiedy myślisz, że inni patrzą na ciebie z pogardą, że nie mają o tobie wysokiego mniemania lub nie traktują cię poważnie, a w konsekwencji chcesz wywołać zakłócenia, kiedy zaświta ci taka myśl, musisz być świadomy, że nie pochodzi ona z normalnego człowieczeństwa, ale raczej z szatańskiego usposobienia, i że jeśli będziesz tak postępował, pojawią się kłopoty, a ty prawdopodobnie obrazisz Boże usposobienie. Najpierw musisz wiedzieć, jak się powstrzymać, a następnie przyjść do Boga, by modlić się do Niego i zawrócić z obranej drogi. Kiedy ludzie żyją we własnych myślach, w swoim zepsutym usposobieniu, nic z tego, co robią, nie jest zgodne z prawdą ani nie jest w stanie zadowolić Boga; wszystko, co robią, jest nastawione wrogo wobec Niego. Teraz to dostrzegacie, prawda? Nieustanne pragnienie walki o sławę i zyski oraz brak wahania przed zakłócaniem pracy kościoła w celu zdobycia reputacji i statusu to najbardziej oczywiste przejawy natury antychrysta. W rzeczywistości wszyscy ludzie posiadają te przejawy, ale jeśli potrafisz to rozpoznać i przyznać się do tego, a następnie zmienić swój kurs, przyjmując postawę prawdziwej skruchy przed Bogiem i zmieniając swoje podejście, zachowanie i skłonności, to jesteś kimś, kto dąży do prawdy. Jeśli nie przyznajesz, że masz te prawdziwe problemy, to z pewnością nie wykazujesz postawy skruchy i nie jesteś osobą, która dąży do prawdy. Jeśli wytrwale kroczysz ścieżką antychrysta i podążasz nią do samego końca, a mimo to uważasz, że to nie jest problem i nie chcesz okazać skruchy, uparcie postępując w ten sposób i rywalizując o sławę i zyski z pracownikami oraz przywódcami, zabiegając o to, by rzucać się w oczy bardziej niż inni, wyróżniać się z tłumu i być lepszym od innych w jakiejkolwiek grupie się znajdujesz, to masz kłopoty! Jeśli wciąż dążysz do reputacji i statusu i uparcie odmawiasz okazania skruchy, to jesteś antychrystem i ostatecznie zostaniesz ukarany. Słowa Boga, prawda, sumienie i rozum nie mają na ciebie wpływu i z pewnością spotka cię koniec właściwy antychrystom. Nie możesz być zbawiony i jesteś stracony na zawsze! To, czy ludzie mogą osiągnąć zbawienie i wkroczyć na ścieżkę bojaźni Bożej i unikania zła, zależy od tego, czy wykazują przejawy prawdziwej skruchy po poznaniu samych siebie oraz od postawy, z jaką podchodzą do prawdy, a także od ścieżki, którą wybiorą. Jeśli nie porzucisz ścieżki antychrysta i zamiast tego zdecydujesz się zaspokajać własne ambicje i pragnienia, bezwstydnie sprzeciwiając się prawdzie i przeciwstawiając się Bogu, to nie ma dla ciebie nadziei. Jeśli ktoś nie potrafi odczuwać strachu bez względu na skalę swoich błędów lub liczbę popełnionych złych uczynków, nie czuje się winny i wciąż się usprawiedliwia, nie odczuwając ani krzty wyrzutów sumienia, to jest prawdziwym antychrystem i diabłem. Jeśli w życiu człowieka przejawiają się tylko pewne cechy antychrysta, ale ktoś taki potrafi przyznać się do błędów, odwrócić się od nich i w głębi serca okazać skruchę, to nie ma natury antychrysta i jest to całkiem inna sytuacja. Tak więc kluczem do tego, czy ktoś może osiągnąć zbawienie, czy nie, jest to, czy potrafi zastanowić się nad sobą, czy ma skruszone serce i czy potrafi wkroczyć na ścieżkę dążenia do prawdy.
Punkt czwarty, wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, to stałe podejście antychrystów. Jesteście w stanie rozpoznać oczywiste środki, sposoby i metody, za pomocą których antychryści wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, ale czy potraficie dostrzec bardziej ukryte zachowania i przejawy? Jeśli chodzi o oczywiste rzeczy, takie jak werbalne wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, wy też ujawniacie te rzeczy, widzieliście, jak inni je ujawniają i potraficie je rozpoznać. Ale jeśli ktoś nie robi tego werbalnie, a tylko przejawia się to w jego zachowaniu, czy będziecie w stanie to rozpoznać? Można powiedzieć, że większość ludzi nie jest w stanie tego zrobić. Jakie są zatem cechy zachowań, za pośrednictwem których antychryści wywyższają siebie i świadczą o sobie samych? Ich zachowanie jest z pewnością zgodne z ludzkimi pojęciami, wyobrażeniami, moralnością, sumieniem i uczuciami. Co jeszcze? (Zachowując się w określony sposób, zyskują aprobatę i uwielbienie ludzi). Zyskują aprobatę i uwielbienie; taki daje to wynik. Patrząc na to z perspektywy tego wyniku, zachowanie to ma naprawdę w sobie coś mylącego. Z perspektywy natury tego działania, jest ono bardzo celowe. Na przykład, jeśli ktoś chce wprowadzić ludzi w błąd i sprawić, by mieli o nim wysokie mniemanie, to gdy zachoruje, weźmie lekarstwo przy ludziach, czy kiedy nikogo nie będzie w pobliżu? (Przy ludziach). Czy nie kryje się za tym jakiś zamiar? Oznacza to, że jest to celowe działanie. Jaki jest prawdziwy cel zażywania leków w ten sposób? Robiąc to, ktoś taki chce zyskać uznanie i powiedzieć ci: „Spójrz, jestem tak zmęczony wykonywaniem swojego obowiązku, że się rozchorowałem, a mimo to się nie skarżę, i nie uroniłem ani jednej łzy. Leczę się, ale nadal mogę wytrwale wykonywać swoje obowiązki, biorąc lekarstwa”. W rzeczywistości niekoniecznie zachorował na tę chorobę z powodu zmęczenia wykonywaniem obowiązku lub po tym, jak uwierzył w Boga. Po prostu próbuje poprzez różne zachowania przekazać ludziom komunikat, że znosi cierpienie i płaci cenę, że tak wiele wycierpiał w tym środowisku, ale ani razu nie narzekał i nadal aktywnie wykonuje swoje obowiązki, a także, że jest gotów znosić cierpienie. Co w ten sposób sugeruje ludziom między wierszami? Że jego lojalność wobec Boga jest niezaprzeczalna. Chce pokazać, że jest lojalny i gotów zapłacić cenę. Czy nie jest to forma ukrytego wywyższania się? Gdyby miał rozum, nie poruszałby tej kwestii, modliłby się do Boga, gdy nikogo nie ma w pobliżu, wyrażając swoją determinację i próbując poznać samego siebie, lub po prostu normalnie przyjmowałby lekarstwa. Krótko mówiąc, nie wykorzystywałby tych zewnętrznych zachowań, aby pokazać ludziom, że cierpi, lojalnie wykonuje swoje obowiązki i że powinien zostać nagrodzony. Nie skrywałby takich intencji. Jeśli jednak zachowuje się w wyjątkowo efekciarski sposób, chcąc sprawić, by ludzie mieli o nim jak najlepsze zdanie i chwalili go, to jest to jak najbardziej celowe. A jaki ma w tym cel? Tym celem jest wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym poprzez komunikat, który przekazuje ludziom. Jeśli jest lojalny, Bóg będzie o tym wiedział, więc dlaczego musi się tym chwalić przed innymi i wszystkich o tym informować? Jaki jest cel w tym, by wszyscy się o tym dowiedzieli? Chodzi o to, by ludzie mieli o nim wysokie mniemanie. Gdyby to nie było jego celem, to za jego działaniem nie kryłyby się żadne intencje, a inni nie widzieliby, że robi takie rzeczy. Jeśli postępuje rozmyślnie, będzie mierzyć skalę swoich działań, robić zamieszanie i celowo dobierać czas i miejsce, czekając, aż wszyscy będą w pobliżu, aby poprosić kogoś o przyniesienie mu lekarstwa, wyjawiając swój problem publicznie i przy wielkich fanfarach. Ma w tym bardzo wyraźny cel. Gdyby nie przyświecał mu ten cel, poczekałby, aż nikogo nie będzie w pobliżu, aby zażyć lekarstwo. Twoja gotowość do znoszenia cierpienia i płacenia ceny odnosi się do twojej relacji z Bogiem; nie musisz tego wyraźnie oznajmiać innym. Jeśli dasz to innym do zrozumienia, co mogą ci ofiarować? Czy oprócz zdobycia ich współczucia i pochwał jest coś jeszcze, co możesz od nich zyskać? Nie, nie ma niczego innego. Kiedy znosisz trochę cierpienia i płacisz pewną cenę, wykonując swój obowiązek, pod jednym względem są to rzeczy, które powinieneś robić i które jesteś gotów zrobić, i wykonujesz swój własny obowiązek. Pod innym względem są to przejawy, które powinieneś okazywać Stwórcy jako istota stworzona, więc dlaczego miałbyś je nagłaśniać? Kiedy je nagłaśniasz, stają się obrzydliwe; czym staje się natura takiego zachowania? Staje się wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym oraz wprowadzaniem innych w błąd – natura tego zachowania się zmienia. Na przykład niektórzy ludzie zawsze drapią się przy innych po głowie, a gdy ktoś ich o to pyta, mówią: „Nie myłem włosów od ponad 10 dni – bez przerwy odbywałem spotkania z odbiorcami ewangelii. Któregoś dnia próbowałem znaleźć czas na umycie włosów, ale wtedy pojawił się potencjalny odbiorca ewangelii i nie mogłem wyjść”. W rzeczywistości celowo nie myją włosów, aby sprawiać wrażenie, że są bardzo zajęci wykonywaniem swoich obowiązków. Nazywamy to afiszowaniem się. Jaki mają cel w afiszowaniu się? Chcą sprawić, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie, a naturą takiego zachowania jest wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym. Nawet w przypadku tak błahej sprawy, jak ta, nie przepuszczą okazji, by zrobić wokół tego szum i wykorzystują to jako rodzaj cennego zasobu, dzięki któremu mogą się popisywać, zaspokajać swoje ambicje i pragnienia oraz osiągać swój cel, jakim jest sprawienie, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie i oddawali im cześć. Czyż nie jest to haniebne? To haniebne i obrzydliwe. Skąd biorą się te wszystkie rzeczy? Pochodzą one ze zepsutego usposobienia szatana, w którym kryje się obłuda, zwodniczość, niegodziwość i ambicja. Tacy ludzie nieustannie myślą o swoim wizerunku, statusie i reputacji. Niczego nie przepuszczą, zawsze szukają sposobów na przekształcenie tych rzeczy w kapitał, w zasoby, które mogą wykorzystać, aby ludzie mieli o nich wysokie mniemanie i oddawali im cześć. W końcu, gdy osiągną swój cel, zachowują się tak, jakby o to nie dbali. To również jest rodzaj stwarzania pozorów, bo w głębi duszy potajemnie świętują i są z siebie zadowoleni. Czyż nie jest to jeszcze bardziej obrzydliwe? Oczywiste jest, że mają już bardzo wysoki status, że wszyscy ich szanują, podziwiają, są im posłuszni i podążają za nimi, ale oni wciąż udają, że nie lubią statusu. To jeszcze większa hipokryzja. Ostatecznie wprowadzają wszystkich w błąd, przekonując ich, że urodzili się bez żadnych ambicji, że są ludźmi czynu. W rzeczywistości może to ujawnić mały test: Jeśli zostaną pozbawieni statusu, natychmiast przestaną wykonywać swoje obowiązki. Tak szybka będzie reakcja; jedna mała rzecz ujawni ich ambicje. Są to zachowania i postawy, które skażone usposobienie szatana wydobywa z ludzi, a także różne szpetne ludzkie stany. Patrząc na te przejawy, można zauważyć, że ludzie lubią status i chcą zajmować miejsce w sercach innych. Chcą posiąść serca innych ludzi, pozyskać ich i sprawić, by ich czcili, podziwiali, a nawet podążali za nimi – tym samym zajmując miejsce Boga w ludzkich sercach. Jest to pragnienie, które każdy człowiek posiada od urodzenia. Czego to dowodzi? Tego, że to usposobienie szatana sprawuje kontrolę nad ludzkim życiem. Wśród zepsutej ludzkości nie ma ani jednej osoby, która nie lubiłaby statusu – nawet głupcy chcą zostać ważnymi urzędnikami i nawet tępacy chcą zarządzać innymi. Każdy lubi status, każdy robi rzeczy dla osiągnięcia statusu i rywalizuje o niego z Bogiem. Każdy ma takie zachowania i podejście, a także takie usposobienie. Kiedy więc demaskujemy wywyższających siebie i świadczących o sobie samych antychrystów, demaskujemy również skażone skłonności każdego człowieka. Jaki jest cel obnażania tego? Chodzi o to, aby ludzie zrozumieli, że te zachowania i przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym nie są tym, czym powinno cechować się normalne człowieczeństwo, ale są objawieniem zepsutych skłonności i negatywnych, godnych potępienia rzeczy. Bez względu na to, jak sprytne są twoje metody wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym, i bez względu na to, jak ukryte są twoje działania, normalne człowieczeństwo nie powinno cechować się żadną z tych rzeczy i wszystkie one są znienawidzone, potępione i przeklęte przez Boga. Tak więc wszyscy ludzie powinni odłożyć na bok takie podejście. Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym nie jest instynktem, który Bóg stworzył dla człowieka – jest to raczej jedno z najbardziej typowych objawień skażonego usposobienia szatana, a co więcej, jest to jedna z najbardziej typowych i charakterystycznych skłonności i postaw zepsutej istoty szatana.
Czy omawianie konkretnych przykładów pomaga wam zrozumieć różne przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym, niezależnie od tego, czy są to oczywiste, czy też bardziej ukryte sposoby mówienia i działania? (Tak, jest to pomocne). W czym to pomaga? Pomaga ludziom rozeznać siebie i innych. Te wszystkie stany, manifestacje i objawienia, o których mówię, są rzeczami, które często przejawiacie, i powinniście porównać z nimi swoje własne stany, zrozumieć, czym dokładnie jesteście, czym dokładnie jest życie, od którego zależycie i na którym polegacie, aby przetrwać, co dokładnie zawiera się w tym życiu, do robienia czego dokładnie skłaniają ludzi te skłonności i co ludzie za ich sprawą urzeczywistniają. Dzięki zrozumieniu tych konkretnych zachowań, przejawów, podejść i skłonności, ludzie mogą stopniowo dokładnie przeanalizować i poznać siebie samych, swoją własną istotę i swoją naturę, która jest antagonistycznie nastawiona wobec Boga, a tym samym porzucić te podejścia, stanąć przed obliczem Boga i naprawdę zmienić się na lepsze, praktykować zgodnie z prawdą i urzeczywistnić ją. Niektórzy mówią: „Skoro wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym jest podejściem niezgodnym z prawdą, które właściwe jest szatanowi i antychrystom, to jeśli ja nic nie mówię ani nie robię, to czy nie oznacza to, że nie wywyższam się ani nie świadczę o sobie?”. To nie jest słuszny wniosek. Jaki więc sposób działania nie jest wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? Jeśli popisujesz się i świadczysz o sobie w jakiejś konkretnej kwestii, osiągniesz taki rezultat, że niektórzy ludzie będą mieli o tobie wysokie mniemanie i będą cię wielbić. Ale jeśli się obnażysz i podzielisz się swoją samowiedzą dotyczącą tejże kwestii, będzie to miało inną naturę. Czyż nie jest to prawdą? Obnażanie się i mówienie o swojej samowiedzy to coś, czym powinno charakteryzować się zwykłe człowieczeństwo. Jest to pozytywna rzecz. Jeśli naprawdę znasz siebie i mówisz o swoim stanie dokładnie, autentycznie i precyzyjnie; jeśli mówisz o wiedzy, która jest całkowicie oparta na słowach Boga; jeśli ci, którzy cię słuchają, są umoralnieni i czerpią z tego korzyści i jeśli świadczysz o dziele Boga i wychwalasz Go, jest to niesieniem świadectwa o Bogu. Jeśli odkrywasz się i mówisz dużo o swoich mocnych stronach, o tym, jak cierpiałeś, płaciłeś cenę i wytrwałeś w swoim świadectwie, a w rezultacie ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i wielbią cię, to jest to świadczenie o sobie. Musisz umieć odróżnić te dwa zachowania. Na przykład gdybyś miał wyjaśniać, jak słaby i zniechęcony byłeś w obliczu prób i jak po modlitwie i poszukiwaniu prawdy w końcu zrozumiałeś Bożą intencję, zyskałeś wiarę i wytrwałeś w swoim świadectwie, to byłoby to wywyższanie Boga i świadczenie o Nim. Absolutnie nie jest to popisywanie się i świadczenie o sobie. Dlatego też, czy popisujesz się i świadczysz o sobie, czy nie, zależy głównie od tego, czy mówisz o swoich prawdziwych doświadczeniach i czy osiągasz efekt świadczenia o Bogu; konieczne jest również przyjrzenie się temu, jakie przyświecają ci intencje i cele, gdy mówisz o świadectwie opartym na twoim doświadczeniu. Dzięki temu łatwo będzie rozpoznać, w jakie zachowania się angażujesz. Jeśli składając świadectwo masz właściwe intencje, to nawet jeśli ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i oddają ci cześć, nie stanowi to tak naprawdę problemu. Jeśli natomiast masz złe intencje, to nawet jeśli nikt nie ma o tobie wysokiego mniemania i nikt cię nie wielbi, to wciąż jest to problem – a jeśli ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i cię wielbią, to stanowi to jeszcze większy problem. Dlatego nie można patrzeć wyłącznie na wyniki, aby określić, czy dana osoba wywyższa siebie i świadczy o sobie samej. Musisz patrzeć przede wszystkim na jej intencje; właściwy sposób rozróżniania tych dwóch zachowań opiera się na intencjach. Jeśli będziesz próbował rozeznać to na podstawie wyników, narazisz się na to, że fałszywie oskarżysz dobrych ludzi. Niektórzy ludzie dzielą się wyjątkowo szczerym świadectwem, a inni w konsekwencji mają o nich wysokie mniemanie i oddają im cześć – czy można powiedzieć, że ci ludzie świadczą o sobie? Nie, nie można. W tych ludziach nie można się doszukać żadnego problemu, świadectwo, którym się dzielą i obowiązek, który wykonują, przynoszą korzyść innym, a tylko głupcy i osoby niedouczone o wypaczonym zrozumieniu, czczą innych ludzi. Kluczem do rozróżnienia, czy człowiek wywyższa siebie i świadczy o sobie samym, czy nie, jest przyjrzenie się intencjom mówiącego. Jeśli twoim zamiarem jest pokazanie wszystkim, jak ujawniło się twoje zepsucie i jak się zmieniłeś, oraz umożliwienie innym czerpania z tego korzyści, to twoje słowa są szczere, prawdziwe i zgodne z faktami. Takie intencje są prawidłowe, a ty nie popisujesz się ani nie świadczysz o sobie. Jeśli twoją intencją jest pokazanie wszystkim, że masz prawdziwe doświadczenia i że zmieniłeś się i posiadasz prawdorzeczywistość, po to by mieli o tobie wysokie mniemanie i oddawali ci cześć, to intencja ta jest niewłaściwa. Jest to popisywanie się i świadczenie o sobie. Jeśli świadectwo pochodzące z doświadczenia, które przytaczasz, jest nieprawdziwe, zafałszowane i ma na celu oszukanie ludzi, by nie dostrzegli twojego prawdziwego stanu, a także, by twoje intencji, zepsucie, słabości lub zniechęcenia nie ujawniły się innym, to takie słowa są zwodnicze i wprowadzają w błąd. To jest fałszywe świadectwo, oszukiwanie Boga i przynoszenie Mu wstydu, a tego Bóg nienawidzi najbardziej. Istnieją wyraźne różnice między tymi stanami i wszystkie można rozpoznać w oparciu o intencje. Jeśli potrafisz rozeznać innych, będziesz w stanie przejrzeć ich stany, a następnie będziesz w stanie rozeznać sam siebie i przejrzeć swoje własne stany.
Po wysłuchaniu tych wszystkich kazań niektórzy ludzie nadal wywyższają siebie i świadczą o sobie samych tak, jak robili to wcześniej. Jak powinniście podchodzić do takich ludzi? Bądźcie w stosunku do nich wnikliwi, demaskujcie ich i trzymajcie się od nich z daleka. Jeśli ich słowa mają wartość jako punkt odniesienia, możecie je przyjąć, ale jeśli nie mają żadnej wartości odniesienia, powinniście je odrzucić i nie ulegać ich wpływowi. Jeśli ludzie, o których mowa, są przywódcami, to ujawnijcie ich, donieście na nich, porzućcie ich i nie akceptujcie ich przywództwa. Powiedzcie tak: „Ty zawsze świadczysz o sobie i wywyższasz się, zawsze wprowadzasz nas w odrętwienie, kontrolujesz nas i wprowadzasz nas w błąd. Wszyscy oddaliliśmy się od Boga i nawet nie mamy Go w naszych sercach – jesteś tam tylko ty. Teraz powstaniemy i porzucimy ciebie”. Musicie postąpić w ten sposób, musicie pilnować się nawzajem, zarówno siebie samych, jak i innych. Czy nie zdarzało się wam często drapać po głowie na oczach innych lub mówić ludziom, że pominęliście kilka posiłków, podczas gdy tak naprawdę zajadaliście się mnóstwem przekąsek za ich plecami? To normalne, że czasami ludzie nie kąpią się przez miesiąc, kiedy nie pozwalają na to warunki, nie biorą prysznica lub nie myją włosów, ponieważ są zbyt zajęci pracą. Są to powszechne zjawiska i jest to cena, którą ludzie powinni płacić. To nic wielkiego – nie róbmy z igły wideł. Jeśli ktoś naprawdę nadaje takim sprawom większe znaczenie, niż mają rzeczywistości, celowo drapiąc się po głowie na oczach innych i mówiąc, że nie mył włosów od kilku dni, celowo zażywając lekarstwa na oczach innych lub udając, że jest wyczerpany i w bardzo złej kondycji fizycznej, to każdy powinien mu się przeciwstawić, zdemaskować go i wyrazić wobec niego swoje niezadowolenie. W ten sposób można ograniczyć kogoś tak bezwstydnego. Tacy ludzie są hipokrytami, afiszują się przed innymi, a mimo to próbują skłonić ludzi do wyrażenia aprobaty dla ich zachowania, do wpatrywania się w nich z zazdrością, podziwem i uznaniem. Czy nie oszukują oni ludzi? Mają takie samo podejście, co faryzeusze, którzy stojąc na rogach ulic trzymali Pismo Święte i modlili się do Boga. Niczym się od nich nie różnią. Gdy tylko ktoś wspomni o faryzeuszach, którzy stojąc na rogach ulic trzymali Pismo Święte w rękach i czytali je czy modlili się, ludzie ci myślą: „To zbyt haniebne. Nie zrobiłbym czegoś takiego”. A jednak celowo zażywają lekarstwa lub drapią się po głowie na oczach innych, nieświadomi, że to, co robią, ma taką samą naturę. Nie potrafią tego przejrzeć. Gdy spotkacie się z czymś takim w przyszłości, musicie nauczyć się rozpoznawać i demaskować takich ludzi, ujawniając całą ich hipokryzję – wtedy nie odważą się postępować w taki sposób. Musicie wywrzeć na nich niewielką presję i sprawić, by pomyśleli, że takie podejście, zachowanie i skłonności są haniebne i znienawidzone przez wszystkich. Jeśli ludzie tak bardzo ich nienawidzą, to czy Bóg ich też nienawidzi? On nienawidzi ich jeszcze bardziej. Z natury jesteś nikim. Jesteś już wystarczająco żałosny, nawet jeśli nie wywyższasz siebie i nie świadczysz o sobie samym, więc jeśli jesteś już tak żałosny, a do tego jeszcze wywyższasz siebie i świadczysz o sobie samym, czy nie będzie to odrażające dla ludzi? Nigdy nie wykonywałeś swoich obowiązków lojalnie, nigdy nie postępowałeś zgodnie z zasadami i pod żadnym względem nie spełniałeś Bożych wymagań. Już teraz jesteś w tarapatach, więc jeśli będziesz też wywyższać siebie i świadczyć o sobie samym, to czy sytuacja nie stanie się dla ciebie jeszcze trudniejsza? Będziesz jeszcze dalej od Bożych wymagań i jeszcze dalej od osiągnięcia standardu zbawienia.
Powiedz mi, jaka jest natura problemu wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym? Czy szatan zepsuł ludzi do tego stopnia, że ich człowieczeństwo i rozum nie są już normalne? Czy wy okazywaliście przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samych podczas wykonywania swoich obowiązków? Kto może wypowiedzieć się na ten temat? (Ja przejawiałem takie zachowania. Kiedy wykonuję swój obowiązek do późna w nocy, wysyłam wiadomość do grupy osób ze zgromadzenia, żeby inni wiedzieli, że jeszcze nie śpię o tej porze i żeby myśleli, że potrafię znosić cierpienie i płacić cenę. Sam to robiłem i często widziałem, jak inni też to robią). Wygląda na to, że takich ludzi jest mnóstwo i nie należą oni do mniejszości. Czyż takie postępowanie nie jest czymś niestosownym? Jakie to idiotyczne! Kto jeszcze chce coś powiedzieć? (Ja przejawiałem takie zachowania. Kiedy widzę, że istnieją jakieś problemy w pracy kościoła, to zabieram się za ich rozwiązanie, sprawiając na ludziach fałszywe wrażenie, że jestem bardzo entuzjastycznie nastawiony, ale po zabraniu głosu, przez większość czasu tak naprawdę nic nie robię. Moje działania nie posuwają się naprzód i są nieskuteczne, a ostatecznie problem pozostaje nierozwiązany, a sprawa niezałatwiona. Wykazując się powierzchownym entuzjazmem, oszukuję ludzi i ukrywam fakt, że nie praktykuję prawdy). Wypowiadasz puste słowa, mówisz wielkie rzeczy i nie podejmujesz żadnych realnych działań. Pozwalasz, by ludzie widzieli twój wigor, jakbyś praktykował prawdę, ale kiedy przychodzi czas, by coś zrobić, nie zabierasz się do tego z zapałem i tylko wykrzykujesz slogany. Ostatecznie zaczynasz z wielkim hukiem, ale twój zapał jest słomiany i sprawa pozostaje nierozwiązana. Przejaw takiego zachowania jest również mylący. A kiedy spotka cię coś podobnego w przyszłości, czy będziesz miał rozeznanie w tej sprawie? (Teraz mogę to nieco rozpoznać). Czy zatem masz poczucie kierunku? Jeśli coś takiego przydarzy ci się ponownie, możesz wykonać dwa różne kroki: pierwszym krokiem jest ocena, czy rzeczywiście potrafisz zająć się tą sprawą. Jeśli potrafisz, to powinieneś zająć się tym na poważnie i praktycznie. Drugim krokiem jest modlitwa do Boga i poproszenie Go, by poprowadził cię w tej sprawie, a kiedy podejmiesz działanie, musisz również zaakceptować nadzór wszystkich, a jednocześnie postanowić, że będziesz współpracować i działać wspólnie ze wszystkimi, aby ukończyć to zadanie. Jeśli nauczysz się robić wszystko krok po kroku i pracować w sposób praktyczny, rozwiążesz ten problem. Jeśli zawsze wypowiadasz puste słowa, chwalisz się, paplasz, tylko zachowujesz pozory, gdy coś robisz, i w ogóle nie jesteś praktyczny, to znaczy, że jesteś łotrem. Skoro jesteś w stanie dostrzec problem w pracy kościoła i jesteś w stanie zasugerować, jak ten problem powinien zostać rozwiązany, dowodzi to, że możesz mieć potencjał i umiejętności, aby go rozwikłać. Jednak prawdziwie problematyczne jest twoje usposobienie – działasz impulsywnie, nie chcesz płacić ceny i skupiasz się jedynie na wykrzykiwaniu pustych sloganów. Kiedy już odkryjesz jakiś problem, najpierw sprawdź, czy jesteś w stanie go rozwiązać, a jeśli tak, to podejmij się tego zadania i wykonaj je do końca, rozwiązując problem, wykonując i wypełniając swoją odpowiedzialność oraz zdając sprawę z tego przed Bogiem. Na tym właśnie polega wykonywanie obowiązków oraz działanie i postępowanie w sposób przyziemny. Jeśli nie potrafisz rozwikłać tego problemu, zgłoś to swojemu przywódcy i sprawdź, kto najlepiej poradzi sobie z tą sprawą. Po pierwsze, musisz wywiązać się ze swoich zobowiązań; w ten sposób będziesz trzymał się swojego obowiązku i staniesz na właściwej pozycji. Jeśli po odkryciu problemu uznasz, że nie potrafisz go rozwiązać, ale jesteś w stanie go zgłosić, to wywiązałeś się ze swojej pierwszej powinności. Jeśli uważasz, że jest to obowiązek, który powinieneś wykonać i że jesteś w stanie sprostać temu zadaniu, powinieneś zwrócić się o pomoc do braci oraz sióstr i najpierw omówić z nimi zasady, ustalić plan, a następnie harmonijnie współpracować, aby doprowadzić tę sprawę do końca. To jest twoja druga powinność. Jeśli jesteś w stanie podjąć się obu tych powinności, to dobrze wykonasz swoje obowiązki i będziesz kompetentną istotą stworzoną. Obowiązki ludzi składają się tylko z tych dwóch aspektów. Jeśli jesteś w stanie podjąć się rzeczy, które widzisz i które potrafisz zrobić, dobrze wykonując swoje obowiązki, to działasz w zgodzie z intencjami Boga.
Czy są jeszcze jakieś inne przejawy wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym? (Ostatnio przydarzył mi się przejaw takiego zachowania. Kiedy wykonywałem swoje obowiązki, przez cały dzień zajmowałem się różnymi sprawami i w kościele pojawiły się pewne problemy, których nie rozwiązałem w praktyce, a zamiast tego zająłem się nimi jedynie pobieżnie. Jednak pewni ludzie widzieli, że codziennie byłem zajęty wykonywaniem swojego obowiązku, więc mieli o mnie wysokie mniemanie i podziwiali mnie. Czy takie zachowanie nie zawiera w sobie elementów wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym? Nie rozumiem tej kwestii zbyt dobrze i zawsze czuję się nieco ograniczony). Czy to jest świadczenie o sobie samym? Jeśli jesteś zajęty wykonywaniem swoich obowiązków, potrafisz znosić cierpienie i nie narzekasz, a wybrańcy Boży wysoko cię oceniają i podziwiają, to jest to normalne i nie wynika ze świadczenia o sobie samym. Ty po prostu trudzisz się wykonywaniem swoich obowiązków i nie afiszujesz się ani nie popisujesz, nie opowiadasz, ile cierpienia doświadczyłeś, więc nie ma to związku ze świadczeniem o sobie. Jednak wiele osób sprawia pozory zajętych wykonywaniem swoich obowiązków, podczas gdy w rzeczywistości ich praca nie przyniosła żadnych rezultatów i nie rozwiązali oni żadnych problemów. Czy Bóg pochwala ludzi, którzy są zapracowani w ten sposób? Jeśli przez cały dzień zajmujesz się prostymi problemami, które ludzie rozumiejący prawdę i pojmujący zasady mogliby rozwiązać w ciągu dwóch godzin, i czujesz, że jesteś bardzo zmęczony i że wiele wycierpiałeś, to czy zwyczajnie się nie obijasz, biegając w kółko bez celu? Czy możesz zyskać Bożą aprobatę, wykonując swoje obowiązki w ten sposób? (Nie). Pracujesz zbyt nieefektywnie! Musisz w tej kwestii szukać prawdozasad. Czasami ludzie mają wiele na głowie i są naprawdę zajęci, co jest normalne, ale czasami nie mają wiele do zrobienia, a mimo to są zajęci. Co jest tego przyczyną? Jedną z przyczyn jest to, że twoja praca nie została rozsądnie zaplanowana i zorganizowana. Musisz pojąć kluczowe obowiązki w pracy, rozsądnie je rozplanować i zorganizować oraz wykonywać je z większą wydajnością. Bieganie bez celu i bezsensowne trudzenie się nie spotka się z aprobatą Bożą. Z inną sytuacją mamy do czynienia, gdy twoim zamiarem jest przekonanie ludzi, że jesteś zajęty i w ten sposób wykorzystujesz złudne pozory, by oszukać innych. Niektórzy przywódcy i pracownicy nie rozwiązują rzeczywistych problemów podczas zebrań, a zamiast tego wygłaszają bezsensowne uwagi, nieustannie zbaczają z tematu i rozgadują się w nieskończoność, nie docierając do sedna sprawy. Takie zapracowanie nie cechujące się dążeniem do wydajności czy osiągnięcia postępów nazywamy zajmowaniem się niczym. Jaka to postawa? Jest to markowanie pracy, wykonywanie jej pobieżnie, zabijanie czasu, i mimo to myślenie: „Nieważne, co sądzą inni ludzie lub co myśli Bóg; dopóki moje sumienie jest czyste, wszystko będzie ze mną w porządku. Przynajmniej nie próżnuję i nie jadam darmowych obiadów”. Z pozoru może się wydawać, że nie próżnujesz, że nie dostajesz darmowych obiadów, że każdego dnia uczestniczysz w zgromadzeniach lub wykonujesz swój obowiązek i że wszystko, co robisz, jest związane z pracą kościoła, ale w rzeczywistości, w głębi duszy, wiesz, że rzeczy, które robisz, nie są w ogóle przydatne ani wartościowe, i że tylko zachowujesz pozory. Jest to problematyczne. A zatem, jak dobrze wykonujesz swój obowiązek? Dobrze wiesz, że masz problem, ale nie szukasz prawdy, aby go rozwiązać – to jest niedbalstwo, odrętwienie i nieustępliwość. Jakie są konsekwencje bycia niedbałym i ociągania się podczas wykonywania swoich obowiązków? Z pewnością nie zyskasz Bożej aprobaty, ponieważ nie działasz zgodnie z zasadami i nie jesteś skuteczny, a wykonywanie obowiązków w taki sposób jest jedynie wykonywaniem pracy. Jeśli jesteś przycinany i otrzymujesz pomoc, ale nadal nie okazujesz skruchy, a nawet narzekasz, jesteś negatywnie nastawiony i obijasz się podczas pracy, to może cię tylko spotkać wyeliminowanie. Tak więc, jeśli nie będziesz dążył do prawdy, aby rozwiązać problem niedbałości, to bez względu na to, jak długo będziesz wykonywał swoje obowiązki, na nic się to nie zda i nie spełnisz standardów ich lojalnego wykonywania. Warto zastanowić się nad tym problemem. Bóg wymaga, by ludzie postępowali zgodnie z zasadami, praktykowali prawdę i byli uczciwi. Jeśli ktoś potrafi wejść w te prawdy, to osiągnie wyniki w wykonywaniu swoich obowiązków, a przynajmniej będzie w stanie działać zgodnie z zasadami. To jest podstawa i klucz do podniesienia własnej skuteczności. Jeśli ktoś nie posiada prawdozasad, to bez względu na to, jak pracowicie wykonuje swoje obowiązki i jak długo codziennie pracuje, nie zobaczy prawdziwych rezultatów. Oceniając, czy ludzie wykonują swoje obowiązki lojalnie, Bóg nie patrzy na to, jak długo je wykonują, ale raczej na ich praktyczne wyniki i wydajność pracy oraz na to, czy działają zgodnie z zasadami i prawdą. Mówiąc prościej, patrzy On na to, czy ludzie posiadają prawdziwe, empiryczne świadectwo i wejście w życie w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Jeśli ludzie nie mają żadnej prawdorzeczywistości, to są jedynie wyrobnikami, ale jeśli potrafią praktykować prawdę i postępować zgodnie z zasadami, to jest to znak, że wykonują swoje obowiązki jako lud Boży. Dzięki temu porównaniu można zrozumieć, że tylko ci, którzy spełniają standardy wykonywania swoich obowiązków, mogą być uznani za lud Boży. Ci, którzy nie spełniają tych standardów, którzy są zawsze niedbali, to wyrobnicy. Jeśli ktoś jest w stanie zrozumieć prawdę i postępować zgodnie z zasadami, wówczas wykonywanie jakiegokolwiek obowiązku nie będzie dla niego problemem i jeśli tylko przez jakiś czas będzie starał się znaleźć rozwiązanie, w końcu spełni standardy wykonywania obowiązków. Jeśli chodzi o tych, którzy są zbyt małego formatu lub którzy są zawsze niedbali, to trudno im będzie sprostać wymaganiom, a wykonywanie przez nich obowiązków jest niczym więcej jak wykonywaniem pracy. Jeśli chodzi o ludzi nierozgarniętych, tępaków i ludzi o słabym człowieczeństwie, którzy nie wykonują właściwej pracy, nie przyjmują prawdy bez względu na to, jak jest im ona przedstawiana, i wciąż postępują lekkomyślnie, można ich tylko wyeliminować i pozwolić im wierzyć w Boga tak, jak chcą. Zatem jeśli ktoś nie wypełnia swojego obowiązku zgodnie z zasadami, biega bez celu i codziennie niczym się nie zajmuje, musi szybko szukać prawdy, aby to rozwiązać i działać zgodnie z zasadami. Powinien być w stanie codziennie normalnie wykonywać swój obowiązek, a nie tylko zadowalać się tym, że pracuje od dawna, powinien przywiązywać wagę do wydajności i tworzenia gotowego produktu – tylko tacy ludzie są akceptowani przez Boga i lojalnie wykonują swoje obowiązki.
W dzisiejszych czasach wielu ludzi podąża za Bogiem i wykonuje swoje obowiązki, ale część z nich nigdy nie dążyła do prawdy, a wykonując swoje obowiązki, zawsze postępuje lekkomyślnie i zgodnie z własnymi zachciankami, robiąc, co im się podoba. Nie popełniają poważnych błędów, ale cały czas zdarzają im się drobne pomyłki, codziennie sprawiają wrażenie zapracowanych, podczas gdy w rzeczywistości nie załatwili żadnej konkretnej sprawy i marnują tylko czas. Można również powiedzieć, że wykonują swoją pracę po łebkach, by ją odfajkować. Czyż tacy ludzie nie są w niebezpieczeństwie? Jeśli ktoś zawsze podchodzi do swoich obowiązków i do Bożego zadania z tak lekceważącą postawą, jakie będą tego konsekwencje? Nieefektywna praca i zwolnienie z obowiązków to łagodne konsekwencje – jeśli ktoś popełnia liczne złe uczynki, powinien zostać usunięty, a Bóg odda taką osobę szatanowi. Co to znaczy zostać oddanym szatanowi? Oznacza to, że Bóg nie będzie się już taką osobą opiekował, że jej nie zbawi, a ona sama wkroczy na złą ścieżkę, a następnie zostanie ukarana. Rozumiesz to, prawda? Teraz jest czas, w którym Bóg ujawnia ludzi, a jeśli chwilowo nie podążasz właściwą ścieżką, Bóg wykorzysta praktyczne otoczenie, aby dać ci możliwość zidentyfikowania twoich problemów. Jednak gdy już wiesz, że Bóg dał ci trochę czasu do zastanowienia, że daje ci ostatnią szansę, a mimo to nie zawrócisz i z uporem będziesz wykonywać swój obowiązek niedbale, wtedy Bóg przystąpi do działania. Czy Bóg zniszczył Niniwę od razu? Nie. Co zrobił w pierwszej kolejności? Najpierw poinformował Jonasza i wyraźnie mu powiedział, jak będzie przebiegał cały proces i jakie są Jego zamiary. Następnie Jonasz udał się do Niniwy i chodził po całym mieście, ogłaszając: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona” (Jon 3:4). To przesłanie dotarło do uszu wszystkich; słyszeli o nim mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, ludzie z różnych grup społecznych – ta wieść dotarła do każdego domu, a nawet do samego króla. Dlaczego Bóg postąpił w taki sposób? Przyglądając się temu, widzimy, że niezależnie od tego, czy Bóg ratuje ludzi, objawia ich, czy karze, zawsze postępuje z nimi zgodnie z określonymi procedurami i zasadami. Nie działa pod wpływem nagłego kaprysu, natychmiast niszcząc człowieka, gdy tylko ten Mu się nie spodoba. Przeciwnie, pozwala, by upłynęło trochę czasu. Jaki cel przyświeca Bogu w tym przyzwoleniu na upływ czasu? (Pozwolić ludziom na okazanie skruchy). Robi to, aby mieszkańcy Niniwy wiedzieli, co zamierza uczynić, aby mogli się zastanowić i powoli zaczęli pojmować Jego intencje, a następnie stopniowo zaczęli się zawracać ze swoich dróg. Zrozumienie tego jest procesem, a te czterdzieści dni to czas, który Bóg dał ludziom na zawrócenie ze swej drogi. Jeśli po czterdziestu dniach nadal nie zawrócą i nie wyznają Mu swoich grzechów, wówczas Bóg zakończy tę sprawę tak, jak zapowiedział. Bóg bowiem ma na myśli to, co mówi, a to, co mówi, stanie się – w tych słowach nie ma fałszu. Jaka więc była reakcja mieszkańców Niniwy, gdy dotarły do nich te wieści? Czy natychmiast przywdziali wory i posypali się popiołem? Nie, to był proces. Na początku ludzie mogli mieć wątpliwości: „Bóg nas zniszczy; czy naprawdę tak powiedział? Co takiego zrobiliśmy?”. Następnie ludzie we wszystkich domostwach przekazywali sobie te wieści i wspólnie o nich rozmawiali. Czuli, że nadszedł kryzys i że znaleźli się na krawędzi życia i śmierci. Co więc powinni zrobić? Czy powinni wyznać swoje grzechy i pokutować, czy zachować sceptycyzm i stawić opór? Jeśli rzeczywiście zdecydowaliby się na sceptycyzm i opór, w konsekwencji zostaliby zniszczeni po czterdziestu dniach, ale gdyby wyznali swoje grzechy i nawrócili się, nadal mieliby nadzieję na ocalenie. Po wielu dniach dyskusji i szczegółowego roztrząsania, zdecydowana mniejszość obywateli była w stanie przyjąć postawę wyznania swoich grzechów i odwrócenia się od nich. Pokłonili się w uwielbieniu, złożyli ofiary lub pokazali przejawy dobrego zachowania. Jednak była tam jedna kluczowa postać, która ocaliła to miasto – kto to taki? Był to król Niniwy. Zarządził on, aby cały kraj, począwszy od króla, a skończywszy na najniższym pospólstwie, przywdział wór i posypał głowę popiołem, wyznając swoje grzechy i pokutując przed Bogiem Jahwe. Czy po wydaniu takiego rozkazu ktokolwiek w mieście odważyłby się go nie wykonać? Król ma taką władzę. Gdyby wykorzystał władzę, którą posiadał, do czynienia złych rzeczy, ludzie w jego kraju ponieśliby wielką klęskę, on jednak posłużył się władzą, by zrobić coś dobrego, oddał cześć Bogu i zwrócił się do Niego, a miasto zostało uratowane, ludzie w całym kraju zostali ocaleni i zyskali nadzieję na rozgrzeszenie. Czyż nie zadecydowała o tym jedna myśl tego króla? Gdyby powiedział: „Bez względu na to, czy jesteście gotowi okazać skruchę czy nie, ja tego nie zrobię; jesteście zdani na siebie samych. Nie wierzę w takie rzeczy, ponadto nie popełniłem żadnego zła. Co więcej, mam wysoki status, co więc może mi zrobić Bóg? Czy może pozbawić mnie tronu? Jeśli miasto ma zostać zniszczone, niech tak się stanie. I bez tego pospólstwa nadal będę królem, tak jak do tej pory!”. Co by się stało, gdyby zaświtał mu taki pomysł, gdyby poszedł takim tokiem myślenia? Wtedy znacznie mniej zwykłych mieszkańców zostałoby zbawionych, a Bóg ostatecznie mógłby dokonać wyboru ludzi gotowych do pokuty, których by stamtąd wyprowadził. Po ich wyprowadzeniu ci, którzy woleliby raczej umrzeć niż odpokutować, zostaliby zniszczeni wraz z miastem, a wśród nich znalazłby się oczywiście sam król. A ci, którzy byli gotowi okazać skruchę, mogliby żyć dalej po tym, jak Bóg by ich wyprowadził z miasta. Ale najlepszą rzeczą w tym wszystkim było to, że król Niniwy jako pierwszy przyoblekł się w wór i posypał głowę popiołem, a także powiedział zwykłym mieszkańcom miasta, zarówno kobietom, jak i mężczyznom, młodym i starym, bez względu na to, kim byli, czy wysokiej rangi urzędnikami, czy nisko urodzonymi chłopami, powiedział wszystkim – od arystokratów po zwykłych cywilów – że muszą przyoblec się w wór i posypać popiołem, uklęknąć przed Bogiem Jahwe, oddać Mu cześć, paść przed Nim na twarz i wyznać swoje grzechy, wyrazić chęć nawrócenia, zawrócenia ze swojej złej drogi i porzucenia zła, którym splamiły się ich dłonie, pokutować przed Bogiem i modlić się, aby ich nie unicestwił. Król Niniwy dał przykład, pokutując i wyznając swoje grzechy Bogu, a czyniąc to, ocalił całą ludność miasta i wielu ludzi odniosło z tego pożytek. Dzięki temu, że przejął inicjatywę, jego władza zyskała na wartości. Bóg upamiętnił króla, który powiódł swój lud do nawrócenia się przed Bożym obliczem.
Czy tak szczegółowe omawianie kwestii antychrystów wywyższających siebie i świadczących o sobie samych przynosi wam jakieś korzyści? Wielokrotnie w ten sposób to omawiam, podaję przykłady, opowiadam historie, używam różnych środków i terminów, aby to opisać i zdefiniować – jeśli ludzie nadal tego nie pojmują, to naprawdę brakuje im duchowego zrozumienia, a tacy ludzie nie mają szans na odkupienie. Jaki jest cel tak drobiazgowego omawiania? Robię to po to, by ludzie, którzy usłyszą te słowa, nie tyle zrozumieli i przyjęli doktryny, ich dosłowne znaczenie i pewne wyrażenia, ile raczej prawdę o tym, jak się rzeczy mają, oraz pewne prawdy i zasady związane z istotą ludzi, ich istnieniem i życiem. Jeśli potraficie przyrównać te powiedzenia lub przykłady, o których mówiłem, do swojego własnego stanu lub do tego, co ujawniacie w swoim życiu, to możecie pojąć prawdę i posiadacie duchowe zrozumienie. Przyrównanie oznacza powiązanie każdego omawianego przykładu i każdej kwestii ze swoim stanem oraz powiązanie każdego omawianego aspektu prawdy z twoim własnym stanem i z tym, co przejawiasz. Jeśli potrafisz te rzeczy połączyć ze sobą i zastosować, to posiadasz duchowe zrozumienie, masz nadzieję na wejście w prawdorzeczywistość i jesteś w stanie pojąć prawdę. Jeśli nie rozumiesz nic z tego, co zostało powiedziane, jeśli nie potrafisz odnieść tych spraw do siebie, jeśli czujesz, że bez względu na to, co słyszysz, nie ma to nic wspólnego z tym, co ujawniasz ani z istotą twojej własnej natury, i jeśli nie potrafisz znaleźć pomiędzy nimi korelacji, to jesteś całkowitym ignorantem i nie potrafisz nic wbić sobie do głowy; brakuje ci duchowego zrozumienia. Tacy ludzie, którym brakuje duchowego zrozumienia, nadają się jedynie do wykonywania pracy i nie mogą wejść w prawdorzeczywistość. Ludzie, którzy chcą osiągnąć zbawienie, muszą wejść w prawdorzeczywistość, a żeby w nią wejść, trzeba zrozumieć te słowa i zrozumieć te historie i okoliczności, o których mówiłem, a także pojąć, czym jest każda sprawa, każdy rodzaj objawienia i istota każdego rodzaju osoby oraz ich manifestacje i stany, a także umieć zastosować to wszystko w odniesieniu do siebie samych. Tylko w ten sposób ludzie mogą zrozumieć prawdę; jeśli nie dojdą do tego miejsca, nie będą w stanie jej pojąć. Przypomina to hodowlę kur – jeśli ktoś hoduje kurę przez pół roku, a ona jeszcze nie zniosła jajka, to czy można powiedzieć, że ta kura nie znosi jajek? (Nie). Jeśli jednak właściciel ma tę kurę od trzech lat i karmi ją zbożem i zieleniną, ale bez względu na to, co kura je, nadal nie zniosła żadnego jajka, to czy można powiedzieć, że ta kura nie znosi jaj? (Tak). Tak więc, jeśli chodzi o ludzi, niektórzy z nich nic nie zrozumieją, niezależnie od tego, jakich kazań wysłuchają i jak omawiasz z nimi prawdę. Taka osoba jest pozbawiona duchowego zrozumienia. Jest jeszcze inny typ ludzi, którzy rozumieją to, co usłyszeli, ale nie wprowadzają tego w życie, nie nawracają się. Taka osoba jest skończona, nie różni się niczym od ludzi z Sodomy – jest skazana na zagładę. Do tej kategorii ludzi należą antychryści; nie nawrócą się bez względu na to, w jaki sposób będziesz omawiał z nimi prawdę. Czy jest to tylko kwestia nieprzejednanego usposobienia? (Nie). Ich naturoistota sprzeciwia się Bogu i jest wrogo nastawiona do prawdy, zatem nie jest możliwe, by taka osoba zrozumiała prawdę. Ludzie tego pokroju stają się wrogami prawdy, sprzeciwiają się jej i Bogu; są wrogo nastawieni do pozytywnych rzeczy, kiedy więc mówisz im o prawdzie, nie traktują jej jako prawdy, ale raczej jako rodzaj teorii, nauki lub doktryny. Po wysłuchaniu omówienia, napełniają nim swoje serca, aby potem móc się popisywać i zdobywać własne korzyści, status, sławę i zyski. Taki jest ich cel. Bez względu na to, w jaki sposób mówisz o prawdzie i bez względu na to, jakie przykłady omawiasz, nie możesz ich zreformować i nie możesz odmienić ich intencji ani postępowania. Są to osoby, które nie dążą do prawdy. Ludzie, którzy usłyszawszy prawdę, nie przyjmują i nie praktykują jej, nie mogą zostać przez nią odmienieni, a Bóg ich nie zbawi. Tego rodzaju osoby można zasadniczo zdefiniować jako ludzi wrogo nastawionych do prawdy, a mówiąc dokładniej, są oni antychrystami. Taka jest różnica między antychrystami a zwykłymi ludźmi.
Niektórzy ludzie mają usposobienie antychrysta i często przejawiają pewne skażone skłonności, ale pomimo tych przejawów również zastanawiają się nad sobą, znają siebie, są w stanie zaakceptować i praktykować prawdę, a po jakimś czasie można w nich zauważyć zmianę. Są potencjalnymi przedmiotami zbawienia. Są tacy, którzy na zewnątrz wydają się zdolni do porzucenia pewnych rzeczy, ponoszenia kosztów, znoszenia trudów i płacenia ceny, ale w swojej naturoistocie są niechętni prawdzie i nienawidzą jej. Kiedy rozmawiasz z nimi o prawdzie, są jej niechętni i przeciwni. Drzemią i przysypiają podczas spotkań i kazań. Uważają je za nudne, a nawet jeśli rozumieją to, co słyszą, nie stosują tego w praktyce. Są też inni, którzy wydają się uważnie słuchać kazań, ale ich serca nie pragną prawdy, a ich stosunek do słów Bożych jest taki, że uznają je za rodzaj duchowej wiedzy lub teorii. Dlatego bez względu na to, ile lat byli wierzący, ile słów Bożych przeczytali lub ile kazań usłyszeli, nie zmieniło się ich nastawienie do dążenia do statusu i pragnienia władzy, ani ich postawa niechęci wobec prawdy, nienawiści do prawdy i oporu wobec Boga. Są archetypowymi antychrystami. Jeśli ich zdemaskujesz, mówiąc: „To, co robisz, to próba pozyskania ludzi, a kiedy wywyższasz się i świadczysz o sobie samym, wprowadzasz ludzi w błąd i rywalizujesz o status z Bogiem. To są działania szatana i antychrysta”, czy będą w stanie zaakceptować takie potępienie? Zdecydowanie nie. Co sobie myślą? „Mam prawo postępować w ten sposób, więc tak właśnie postępuję. Bez względu na to, jak mnie potępiasz, co mówisz i jak słuszne może się to wydawać, nie zamierzam rezygnować z tego sposobu postępowania, tego pragnienia, tego dążenia”. W takiej sytuacji nie ma co do tego wątpliwości: To są antychryści. Nic, co powiesz, nie może zmienić ich poglądów, zamiarów, planów, ambicji ani pragnień. Jest to archetypowa naturoistota antychrystów; nikt nie może ich zmienić. Bez względu na to, jak ludzie rozmawiają z nimi o prawdzie, jakiego języka lub sformułowań używają, bez względu na czas, przestrzeń lub kontekst, nic nie może ich zmienić. Niezależnie od tego, jak zmienia się ich otoczenie, jak zmieniają się ludzie, wydarzenia i rzeczy wokół nich; niezależnie od tego, jak zmieniają się czasy, jak wielkich znaków i cudów dokonuje Bóg, jak wielką łaską ich obdarza, a nawet jak ich karze, ich postrzeganie rzeczywistości oraz cele nigdy się nie zmienią, podobnie jak ich ambicja i pragnienie zdobycia władzy. Sposób, w jaki się zachowują oraz ich interakcje z innymi nigdy się nie zmienią, tak samo jak ich postawa nienawiści wobec prawdy i Boga. Kiedy inni wytykają im, że to, co oni robią, to wywyższanie się i składanie świadectwa o sobie oraz próba zmylenia ludzi, zmieniają swój sposób mówienia na taki, w którym inni nie mogą znaleźć żadnej winy i w którym nikt nie jest w stanie się rozeznać. Używają oni jeszcze bardziej wymyślnych środków, aby kontynuować swoje zarządzanie i osiągnąć swój cel, którym jest władanie wybrańcami Bożymi i kontrolowanie ich. To właśnie przejawia się w antychryście i jest zrodzone z istoty antychrysta. Nawet gdyby Bóg powiedział im, że zostaną ukarani, że nadszedł ich koniec, że zostali przeklęci, to czy mogłoby to zmienić ich istotę? Czy mogłoby to zmienić ich stosunek do prawdy? Czy mogłoby to zmienić ich miłość do statusu, sławy i zysków? Nie mogłoby. Przekształcanie ludzi zepsutych przez szatana w ludzi o zwykłym człowieczeństwie, którzy czczą Boga, jest dziełem Boga; można to osiągnąć. Ale czy możliwe jest przekształcenie w normalnych ludzi demonów, ludzi odzianych w ludzką skórę, ale których istota jest szatańska, i którzy są wrogo nastawieni do Boga? To byłoby niemożliwe. Bóg nie wykonuje tego rodzaju dzieła; ludzie ci nie są zaliczani do tych, których Bóg zbawia. Jak zatem Bóg definiuje takich ludzi? Należą oni do szatana. Nie są przedmiotem Bożego wyboru ani zbawienia; Bóg nie chce takich ludzi. Bez względu na to, jak długo wierzyli w Boga, ile wycierpieli lub co osiągnęli, ich zamiary się nie zmieniają. Nie zrezygnują ze swoich ambicji czy pragnień, a tym bardziej nie zrezygnują ze swoich motywacji i pragnienia walki o status i rywalizowania o ludzi z Bogiem. Tacy ludzie to prawdziwi antychryści.
Niektórzy ludzie mówią: „Czy to, że antychryści mogą czynić zło i sprzeciwiać się Bogu, nie jest spowodowane jedynie ich chwilowym zamętem w głowie? Gdyby Bóg pokazał jakieś znaki i cuda lub ukarał ich trochę, żeby zwrócili na Niego uwagę, czy nie uznaliby Go wówczas i nie podporządkowali się Mu? Czy nie byliby wtedy w stanie zaakceptować i uznać, że Bóg jest prawdą i nie rywalizowaliby już z Nim o status? Czy nie jest tak, że nie mają wiary, ponieważ nie widzieli żadnych znaków i cudów dokonywanych przez Boga, nie widzieli też Jego duchowego ciała, więc są bardzo słabi i dają się omamić szatanowi?”. Nie jest tak. Ambicje, pragnienia i istota antychrysta są całkowicie odmienne od tych, które przejawiają osoby tymczasowo oszukane, głupie i nierozumiejące prawdy. Szatańska natura antychrystów jest ich nieodłączną cechą, są oni niechętni prawdzie i nienawidzą jej od urodzenia. Są szatanami, którzy nie mogą być pojednani z Bogiem, którzy opierają się Mu i rywalizują z Nim aż do końca, i są żywymi szatanami w ludzkiej skórze. Takich ludzi określa się jako antychrystów zgodnie z ich naturoistotą, a zatem jaką rolę mogą odgrywać i co mogą robić w domu Bożym? Przeszkadzają, zakłócają, burzą i niszczą Boże dzieło. Ludzie ci nie mogą się powstrzymać od robienia takich rzeczy w domu Bożym. Tacy właśnie są, mają szatańską naturę – postępują podobnie jak wilki wkradające się pomiędzy stado: ich jedynym celem jest pożarcie owiec. Patrząc z innej perspektywy, dlaczego Bóg pozwala tym ludziom pojawiać się w Jego domu? Po to, by wybrańcy Boży mogli wzrastać w rozeznawaniu. Nikt nie widział, jak wygląda diabeł-szatan, jaka jest istota jego działań, jakie są jego konkretne objawienia, ani jak zwodzi ludzi i sprzeciwia się Bogu na świecie. Kiedy wspomina się o diable-szatanie, ludzie uważają, że jest to określenie abstrakcyjne i puste, nie jest to dla nich wystarczająco konkretne. „Gdzie jest szatan?” – pytają. „W powietrzu” – pada odpowiedź. „Więc jak wielki jest szatan? Jakich dokładnie cudów dokonuje? Jak konkretnie sprzeciwia się Bogu? Jaka jest jego naturoistota?”. Uważają, że to wszystko jest bardzo abstrakcyjne, niejasne i puste. Jednak dzięki manifestacjom i objawieniom antychrystów mogą skojarzyć te rzeczy z tym, co robi szatan i z jego naturoistotą, a wtedy wszystko staje się konkretne i nie jest już abstrakcyjne ani puste. Kiedy wszystko staje się konkretne, ludzie mogą usłyszeć, jak szatan przemawia, zobaczyć jego zachowanie i uważnie rozpoznać jego naturoistotę. Czy w ten sposób nie czują, że istota diabła-szatana, o której mówi Bóg, staje się bardziej konkretna i realna, i mogą porównać ją do czegoś praktycznego? Niektórzy ludzie mają niedojrzałą postawę i nie rozumieją prawdy, a przez chwilową głupotę zostają oszukani przez antychrysta i wprowadzeni w błąd, więc odchodzą na rok lub dłużej. Kiedy wracają do domu Bożego, zdają sobie sprawę, że podążanie za szatanem nie jest przyjemne. Kiedy ludzie ci na początku zaczynają podążać za antychrystami, czują, że mają ku temu wystarczający powód, są bardzo pewni siebie i mówią: „Zwierzchnictwo nie chce, byśmy podążali za antychrystami, ale i tak za nimi pójdziemy, a pewnego dnia okaże się, że mieliśmy rację!”. W rezultacie po pewnym czasie czują, że utracili dzieło Ducha Świętego i nie odczuwają już żadnego utwierdzenia w swoich sercach. Czują się tak, jakby Bóg ich opuścił, jakby ich wiara straciła sens i kierunek, i stopniowo zaczynają mieć coraz większe rozeznanie co do antychrystów. Wcześniej myśleli, że antychryści naprawdę rozumieją prawdę, a podążając za nimi, nie mogą zbłądzić w swojej wierze, ale teraz widzą, że antychryści mają poważne problemy. Zaczynają pojmować, że antychryści mówią tak, jakby rozumieli prawdę, ale nigdy jej nie praktykują – to jest fakt. Widzą, że podążali za antychrystami przez tak długi czas i nie zdobyli żadnej prawdy, i że dalsze podążanie za antychrystami jest naprawdę niebezpieczne, więc odczuwają żal, odrzucają antychrystów i są gotowi powrócić do domu Bożego. Gdy dom Boży przyjmie taką osobę z powrotem i prosi ją, by zrelacjonowała swoje doświadczenia, mówi ona: „Ten antychryst był bardzo dobry w zwodzeniu ludzi. Wtedy wydawało mi się, że ma rację, bez względu na to, co o nim myślałem, ale w rezultacie nic nie zyskałem, nie zrozumiałem żadnej prawdy i nie posiadłem nawet odrobiny prawdorzeczywistości po tym, jak podążałem za nim przez ponad rok. Zmarnowałem cenny czas. Naprawdę poniosłem ogromną stratę!”. To doświadczenie porażki staje się najdotkliwszym wspomnieniem takich ludzi. Im więcej słuchają kazań po powrocie do domu Bożego, tym lepiej rozumieją prawdę i tym jaśniejsze stają się ich serca. Kiedy myślą o czasie spędzonym na podążaniu za antychrystem i widzą, jaką ponieśli stratę, zaczynają czuć, że antychryści naprawdę są szatanami i są zasadniczo pozbawieni prawdy, że tylko Bóg jest prawdą, i nie ośmielają się ponownie podążać za innym człowiekiem. Kiedy nadchodzi czas ponownego wyboru przywódcy, oddają swój głos bardzo ostrożnie, myśląc: „Jeśli oddam głos na konkretną osobę, najprawdopodobniej zostanie wybrany antychryst. Jeśli nie oddam głosu na konkretną osobę, to być może antychryst nie zostanie wybrany. Muszę być ostrożny i oceniać ludzi zgodnie z zasadami”. Czy ich działania nie opierają się teraz na zasadach i standardach? (Tak, opierają się). To dobra rzecz. Niektórzy ludzie są wprowadzeni w błąd przez antychrystów i mówią: „Dlaczego nam się to przytrafiło? Czy Bóg o nas zapomniał? Czy już o nas nie dba?”. Gdyby w takiej sytuacji Bóg powiedział ci, byś nie podążał za antychrystami, czy przystałbyś na to? Nie, nie przystałbyś. Nadal byś się upierał, by za nimi podążać, a Bóg jedynie mógłby ci na to pozwolić, a następnie udzielić ci lekcji na podstawie faktów. Podążając przez jakiś czas za antychrystami, nagle idziesz po rozum do głowy i widzisz, że poniosłeś w swoim życiu stratę – dopiero wtedy odczuwasz wyrzuty sumienia i jesteś skłonny odrzucić antychrystów i ponownie powrócić przed oblicze Boga. Na szczęście dla ciebie, Bóg jest tolerancyjny i miłosierny, i nadal cię pragnie. Gdyby tak nie było, byłbyś całkowicie skończony, nie miałbyś już szans na dostąpienie zbawienia – podążanie za antychrystami nigdy nie kończy się dobrze.
Musisz wyraźnie widzieć antychrystów i prawidłowo ich rozpoznawać. Musisz wiedzieć, jak rozpoznać różne przejawy natury antychrystów, a jednocześnie powinieneś doskonale rozumieć, że w twojej własnej naturoistocie jest wiele rzeczy, które upodabniają cię do antychrystów. Jest tak dlatego, że wszyscy należycie do ludzkości, która została skażona przez szatana, a jedyną różnicą jest to, że antychryści są całkowicie pod jego kontrolą, stali się jego wspólnikami i przemawiają w jego imieniu. Ty również należysz do zepsutej ludzkości, ale jesteś w stanie przyjąć prawdę i masz nadzieję na dostąpienie zbawienia. Jednak pod względem istoty wiele rzeczy łączy cię z antychrystami, a twoje metody i plany są takie same. Odróżnia cię jedynie to, że po usłyszeniu prawdy i wysłuchaniu kazań jesteś w stanie zmienić obrany kurs, a zdolność do zmiany kursu decyduje o tym, że masz nadzieję na osiągnięcie zbawienia – to jest różnica między tobą a antychrystami. Dlatego też, kiedy demaskuję antychrystów, powinieneś porównać się do nich i rozpoznać, co masz z nimi wspólnego; jakie łączą cię z nimi przejawy, skłonności i aspekty istoty. Czy postępując w ten sposób, nie będziesz w stanie lepiej poznać samego siebie? Jeśli zawsze jesteś wrogo nastawiony, wierząc, że nie jesteś antychrystem, odczuwasz intensywną nienawiść do antychrystów i nie chcesz dokonać tego porównania lub zastanowić się nad sobą i zrozumieć, jaką ścieżką podążasz, to jakie będą tego konsekwencje? Jeśli masz szatańskie usposobienie, jest bardzo prawdopodobne, że staniesz się antychrystem. Żaden antychryst celowo nie dąży do stania się antychrystem, a jednak się nim staje; dzieje się tak dlatego, że nie dąży do prawdy i jest to rzecz naturalna, że ostatecznie wchodzi na ścieżkę antychrysta. Czyż nie jest tak, że wszyscy ludzie w świecie religijnym, którzy nie kochają prawdy, są antychrystami? Każdy, kto nie zastanawia się nad sobą i nie rozumie swojej naturoistoty oraz wierzy w Boga zgodnie ze swoimi pojęciami i wyobrażeniami, jest antychrystem. Gdy wkraczasz na ścieżkę antychrysta, gdy zdobywasz status, a ponadto masz pewne zdolności i wiedzę, gdy wszyscy cię podziwiają, to im dłużej wykonujesz pracę, tym więcej miejsca zajmujesz w ludzkich sercach. Wraz ze wzrostem zakresu pracy, za którą jesteś odpowiedzialny, zaczynasz przewodzić coraz większej liczbie osób, zdobywasz coraz większy kapitał, a następnie stajesz się prawdziwym Pawłem. Czy to wszystko zależy od ciebie? Nie planowałeś podążać tą ścieżką, a więc jak to się stało, że nieświadomie wkroczyłeś na ścieżkę antychrysta? Dzieje się tak dlatego, że jeśli nie dążysz do prawdy, z pewnością zaczniesz dążyć do statusu i prestiżu, będziesz angażować się we własne interesy, aż w końcu, nie zdając sobie z tego sprawy, zaczniesz podążać ścieżką antychrysta. Jeśli ludzie, którzy podążają ścieżką antychrysta, nie zmienią w porę obranego przez siebie kursu, to gdy zyskają status, całkiem możliwe, że staną się antychrystami – taki rezultat jest nieunikniony. Jeśli nie rozumieją doskonale tej zależności, to są w niebezpieczeństwie, ponieważ każdy ma skażone skłonności i każdy kocha reputację i status; jeśli nie miłują prawdy, to są niezwykle podatni na upadek z powodu pokusy reputacji i statusu. Bez sądu i karcenia Bożego każdy podążałby ścieżką antychrysta i upadłby z powodu reputacji oraz statusu, i nikt nie może temu zaprzeczyć. Mówisz: „Te objawienia zdarzają mi się tylko od czasu do czasu, to tylko tymczasowe przejawy. Chociaż mam tę samą istotę, co antychryści, to jednak różnię się od nich, ponieważ nie mam tak wielkich ambicji jak oni. Ponadto, gdy wykonuję swój obowiązek, nieustannie zastanawiam się nad sobą, odczuwam wyrzuty sumienia i szukam prawdy, a także działam zgodnie z prawdozasadami. Sądząc po moim zachowaniu, nie jestem antychrystem i nie chcę nim być, dlatego też nie mogę stać się antychrystem”. Być może nie jesteś teraz antychrystem, ale czy możesz zagwarantować, że nie podążysz ścieżką antychrysta i nie staniesz się nim w przyszłości? Czy możesz dać taką gwarancję? Nie, nie możesz. Jak więc możesz to zagwarantować? Jedynym sposobem na to jest dążenie do prawdy. Jak zatem powinieneś dążyć do prawdy? Czy masz na to jakiś sposób? Po pierwsze, musisz uznać fakt, że masz taką samą istotę usposobienia jak antychryści. Chociaż nie jesteś teraz antychrystem, co jest dla ciebie najbardziej śmiercionośną i niebezpieczną rzeczą? To, że posiadasz tę samą naturoistotę co antychryści. Czy jest to dla ciebie dobra rzecz? (Nie). Z pewnością nie jest to dobre. To dla ciebie śmiertelne zagrożenie. Dlatego, gdy słuchasz kazań obnażających różne przejawy antychrystów, nie myśl, że te rzeczy nie mają z tobą nic wspólnego; to niewłaściwe podejście. Jaką więc powinieneś wykazać postawę, aby przyjąć te fakty i przejawy? Porównuj się z nimi, przyznaj, że masz naturoistotę antychrysta, a następnie zbadaj siebie, aby dowiedzieć się, które z twoich przejawów i objawień są identyczne z objawieniami antychrysta. Najpierw uznaj ten fakt – nie próbuj się maskować ani nic tuszować. Ścieżka, którą kroczysz, jest ścieżką antychrysta, więc stwierdzenie, że jesteś antychrystem, jest zgodne z faktami; po prostu dom Boży jeszcze cię tak nie zdefiniował i daje ci szansę na pokutę, to wszystko. Rozumiesz to? Najpierw zaakceptuj i uznaj ten fakt, a następnie musisz stanąć przed Bogiem i poprosić Go, aby cię dyscyplinował i trzymał w ryzach. Nie oddalaj się od światła Bożej obecności ani nie opuszczaj Jego ochrony, a w ten sposób twoje sumienie i rozum będą cię kontrolować, gdy będziesz robić różne rzeczy, a także będziesz mieć słowa Boże, które będą cię oświecać, prowadzić i trzymać w ryzach. Co więcej, będzie cię prowadzić dzieło Ducha Świętego, który będzie tak dobierać ludzi, wydarzenia i rzeczy wokół ciebie, by służyły ci jako ostrzeżenia i dyscyplinowały cię. W jaki sposób Bóg cię ostrzega? Bóg działa na wiele sposobów. Czasami sprawia, że w twoim sercu pojawia się wyraźne uczucie, które pozwala ci jasno uświadomić sobie, że potrzebujesz kontroli, że nie możesz działać samowolnie, a jeśli postąpisz niewłaściwie, przyniesiesz wstyd Bogu i zrobisz z siebie głupca, więc powstrzymujesz się. Czyż to nie Bóg cię chroni? To jeden ze sposobów. Czasami Bóg strofuje cię od wewnątrz i podsuwa jasne słowa, pokazując, że takie postępowanie jest haniebne, że On tego nienawidzi i że jest to przeklęte. Strofuje cię zrozumiałymi słowami, abyś wziął je do siebie. Jaki Bóg ma cel, strofując cię w ten sposób? Robi to, aby poruszyć twoje sumienie, a kiedy coś poczujesz, rozważysz wpływ, konsekwencje i własne poczucie wstydu, a także zachowasz pewną powściągliwość w swoich działaniach i praktykach. Po wielu takich doświadczeniach przekonasz się, że chociaż te skażone skłonności są głęboko zakorzenione w ludziach, to kiedy są oni w stanie przyjąć prawdę i wyraźnie zobaczyć prawdę na temat swoich własnych zepsutych skłonności, mogą rozmyślnie zbuntować się przeciwko swojej cielesności. Kiedy ludzie będą w stanie zastosować prawdę w praktyce, ich szatańskie usposobienie zostanie oczyszczone i zmienione. Szatańskie usposobienie człowieka nie jest niezniszczalne ani niezmienne – kiedy będziesz umiał przyjąć prawdę i wprowadzić ją w życie, twoje szatańskie usposobienie w naturalny sposób zostanie złamane i zastąpione. Kiedy już posmakujesz, jak słodko jest wprowadzać prawdę w życie, pomyślisz: „Wcześniej byłem potwornie bezwstydny. Bez względu na to, jak bezczelne były moje słowa lub jak się wywyższałem, by inni mnie czcili, nie czułem wstydu i nie byłem tego świadomy. Teraz czuję, że takie postępowanie było niewłaściwe, że straciłem twarz i czuję na sobie wzrok wielu ludzi”. To Bóg do tego doprowadził. On daje ci to wrażenie i czujesz się tak, jakbyś sam sobie robił wyrzuty, a wtedy nie popełniasz zła ani nie trzymasz się własnej ścieżki. Twoje sposoby wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym niezauważalnie stają się coraz rzadsze, coraz częściej zachowujesz powściągliwość i coraz bardziej czujesz, że gdy postępujesz w ten sposób, twoje serce jest spokojne, a twoje sumienie jest czyste – to jest życie w świetle i nie musisz już siedzieć jak na szpilkach ani używać kłamstw lub pięknych słów, by się maskować. W przeszłości kłamałeś i kręciłeś codziennie, by chronić swoją reputację. Za każdym razem, gdy wypowiadałeś kłamstwo, musiałeś je powtarzać w obawie, że się wyda. W konsekwencji mówiłeś coraz więcej kłamstw, a później musiałeś wytężać umysł i wkładać wielki wysiłek w to, żeby się nie wydały; wiodłeś życie, które nie przypominało ani życia ludzi, ani życia demonów, i było bardzo wyczerpujące! Teraz starasz się być uczciwą osobą i możesz otworzyć swoje serce i mówić rzeczy, które są autentyczne. Nie masz już potrzeby kłamać i powielać kłamstw każdego dnia, nie ograniczają cię już one, cierpisz znacznie mniej, odczuwasz coraz więcej spokoju i wolności, i wiedziesz coraz bardziej wyzwolone życie, w głębi serca cieszysz się uczuciem spokoju i radości – smakujesz słodyczy tego życia. A kiedy smakujesz słodyczy tego życia, twój wewnętrzny świat nie jest już zwodniczy, niegodziwy ani fałszywy. Jesteś teraz gotów stanąć przed Bożym obliczem, modlisz się do Niego i szukasz prawdy, gdy masz jakiś problem, jesteś w stanie przedyskutować go z innymi i nie postępujesz już jednostronnie lub samowolnie. Coraz bardziej czujesz, że sposób, w jaki wcześniej postępowałeś, był godny pogardy i nie chcesz już więcej tego robić. Teraz działasz w sposób zgodny z prawdą, rozumem i Bożymi intencjami; twoje postępowanie uległo zmianie. Kiedy jesteś w stanie osiągnąć te rzeczy, czy nie oznacza to, że zszedłeś ze ścieżki antychrysta? A jeśli zszedłeś ze ścieżki antychrysta, czy nie oznacza to, że wkroczyłeś na ścieżkę prowadzącą do uzyskania zbawienia? Kiedy wszedłeś na ścieżkę prowadzącą do zbawienia i często stajesz przed Bożym obliczem, twoja postawa, intencje, perspektywa oraz twoje cele życiowe i twój życiowy kierunek nie są już w konflikcie z Bogiem, a ty zaczynasz kochać to, co pozytywne i rozmiłowujesz się w uczciwości, sprawiedliwości i prawdzie. Kiedy tak się dzieje, oznacza to, że najgłębsze zakamarki twojego serca i twoje myśli podlegają transformacji. Czy nadal możesz stać się antychrystem pomimo, że już wkroczyłeś na ścieżkę prowadzącą do osiągnięcia zbawienia? Czy nadal możesz świadomie sprzeciwiać się Bogu? Nie, nie możesz, nie ma już takiego zagrożenia. Tylko wchodząc w ten stan, ludzie będą na właściwej drodze wiary w Boga i tylko szukając prawdy i przyjmując ją w ten sposób, będą mogli pozbyć się kłopotów, kontroli i zakłóceń spowodowanych przez ich szatańską naturę i naturę antychrysta. Czy wkroczyłeś już na właściwą ścieżkę życia, jaką jest dążenie do prawdy? Jeśli nie, pospiesz się i staraj się na nią wejść. Jeśli nie możesz wkroczyć na ścieżkę dążenia do prawdy, nadal będziesz żył w niebezpieczeństwie – wszyscy, którzy kroczą ścieżką antychrysta, są w niebezpieczeństwie i w każdej chwili mogą zostać wyeliminowani.
Większość ludzi, wykonując swój obowiązek, zmaga się ze swoim własnym usposobieniem antychrysta. Są już wyczerpani walką o reputację, status, pieniądze i interesy – zmęczeni na ciele i duszy. Kiedy więc można rozwiązać ten problem? Tylko podążając za prawdą i będąc w stanie ją przyjąć, możesz stopniowo zrzucić ograniczenia i więzy istoty natury antychrysta, którą posiadasz i sprawić, że twoje szatańskie usposobienie stopniowo osłabnie i zniknie, a czyniąc to, będziesz mieć nadzieję na uwolnienie się spod władzy szatana. Czy zdarzyło wam się płakać w samotności z powodu tych rzeczy, czując, że nigdy się nie zmienicie, nigdy nie pokochacie prawdy i nigdy nie będziecie postępować zgodnie z prawdozasadami, nienawidząc siebie tak bardzo, że sami się policzkowaliście i roniliście gorzkie łzy? Czy robiliście to wielokrotnie? Jeśli ktoś nie robił tego wiele razy, czy to nie czyni go otępiałym? Taka osoba nigdy nie dostrzega, że jest zepsuta i jest stale przekonana, że dobrze pracuje, ma potencjał i talent, że rozumie wiele prawd i potrafi poradzić sobie z wieloma rzeczami zgodnie z zasadami, czując się przy tym bardzo pewna siebie – taka osoba jest otępiała, myśli, że jest wspaniała, a to jest dla niej bardzo niebezpieczne! Czy rzeczywiście dostrzegacie teraz, że wasza postawa jest zbyt mizerna, że daleko wam do porzucenia waszego skażonego usposobienia i że wciąż znajdujecie się w strefie zagrożenia? Ludzie, którzy nie dążą do prawdy, nie mają takiej świadomości, podobnie jak ludzie pozbawieni dzieła Ducha Świętego. Większość ludzi jest otumaniona i ogłupiała i myśli, że dopóki wykonuje swoje obowiązki w uporządkowany sposób i nie czyni nic złego, to nie podąża ścieżką antychrysta, i że dopóki nie czyni wszelkiego rodzaju zła, to nie jest antychrystem. Z tego powodu przez większość czasu pozostają w stanie otępienia, często są z siebie zadowoleni, myślą, że są wspaniali i że wkrótce osiągną zbawienie, a ścieżka antychrystów nie ma z nimi nic wspólnego. Możecie sprawdzać, czy znajdujecie się w tym stanie, czy też nie, poprzez swoje codzienne modlitwy. O co się modlicie, stając codziennie przed Bożym obliczem? Jeśli każdego dnia mówisz: „Boże, kocham Cię! O Boże, jestem gotów Ci się podporządkować! O Boże, jestem gotów wypełnić zadanie, które mi powierzyłeś! Potrafię lojalnie wykonywać swój obowiązek i jestem zdeterminowany, by Cię zadowolić i zostać przez Ciebie udoskonalonym. Bez względu na to, jakie cechy antychrysta przejawiam, lub jak mało znam siebie samego, Ty i tak mnie kochasz i chcesz mnie zbawić”, to jaki to jest przejaw? To jest otępienie, wyrażasz tylko determinację i zupełnie nie rozumiesz swojej własnej naturoistoty. Jesteś w fazie entuzjazmu i bardzo daleko ci do zdobycia prawdorzeczywistości. Ile czasu minie, zanim będziecie mogli odmówić jedną prawdziwą modlitwę, powiedzieć Bogu to, co macie w sercu, przedstawić Mu swoją rzeczywistą sytuację, poczuć w sercu pokój i radość oraz odczuć, że naprawdę żyjecie przed Bożym obliczem? Powiedzcie Mi, ile czasu minie, zanim będziecie mogli zrobić to choć raz? Miesiąc, dwa miesiące, sześć miesięcy czy rok? Jeśli nigdy nie odmówiliście ani jednej prawdziwej modlitwy i nadal modlicie się tak, jak robią to ludzie w świecie religijnym, zawsze mówiąc, że kochacie Boga, zawsze wyrażając swoją determinację, wypowiadając te same utarte zwroty, to macie zbyt wiele braków i w ogóle nie posiadacie prawdorzeczywistości. Zwykle ludzie, którzy wierzą w Boga od trzech lub pięciu lat, nie mówią takich dziecinnych i ignoranckich rzeczy, gdy przychodzą przed oblicze Boga, ponieważ są pewni, że będą podążać za Bogiem, mają też wiarę i już doskonale rozumieją prawdy wizji dotyczących Bożego dzieła, Bożych intencji, Bożego planu zarządzania i celu Bożego dzieła. O co się najczęściej modlą, gdy przychodzą przed Boże oblicze? Jedną rzeczą jest poznanie siebie, a drugą wypowiedzenie kilku prawdziwych słów: Boże, doświadczam dziś pewnych trudności, zrobiłem coś, co zadłużyło mnie u Ciebie, mam braki w pewnym obszarze i proszę Cię, byś mnie chronił, prowadził, oświecał i iluminował. Taka osoba zaczyna mówić całkiem prawdziwe rzeczy, które są związane z prawdorzeczywistością i nie wypowiada już zwrotów pełnych determinacji ani sloganów, jakie wygłaszają entuzjastyczni ludzie, którzy dopiero co uwierzyli w Boga. Dlaczego nie mówi tych rzeczy? Ktoś taki czuje, że nie ma sensu o tym mówić, że takie rzeczy nie mogą zaspokoić jego wewnętrznej potrzeby prawdy lub potrzeby wejścia w życie. Niezależnie, od ilu lat wierzysz, niezależnie czy jedynie zachowujesz pozory, czy szczerze stajesz przed Bogiem, modląc się do Niego, ile razy na dziesięć dni wypowiadasz te puste słowa i frazesy? Ktoś może powiedzieć, że robi to tylko raz na dziesięć dni, więc jak modli się przez pozostałe dziewięć? Jeśli jego modlitwy dotyczą jego obowiązku i wejścia w życie, to w porządku i dowodzi to, że bierze na swoje barki brzemię związane z prawdą, Bożymi słowami i własnym obowiązkiem, i że nie jest już tak otępiały. Co mam na myśli mówiąc, że „nie jest już tak otępiały”? Mam na myśli to, że kiedy wspomina się o sprawach związanych z ludzkim skażonym usposobieniem i różnymi stanami, taka osoba coś odczuwa i ma świadomość, a także potrafi to zrozumieć. Jest w stanie to zrozumieć i pojąć, rozumie te sprawy bez względu na to, jak są wyjaśniane, i jest z nimi niemal na bieżąco – to dowodzi, że zyskała pewną postawę. Jakie symptomy przejawiają otępiali ludzie? Żyją tak każdego dnia, nie starając się i nie robiąc postępów, i dlatego zawsze powtarzają te same stare rzeczy modląc się do Boga. W ogóle nie rozumieją wejścia w życie, nie posiadają duchowego zrozumienia, nic nie czują, nie reagują bez względu na to, ilu kazań słuchają, i bez względu na omawianą prawdę, to wszystko wydaje im się monotonne i wszystko znaczy dla nich to samo. Czy zatem mają coś do powiedzenia Bogu? To, jak ludzie będą się modlić i co będą mówić, gdy staną przed Bożym obliczem, zależy od tego, co w głębi serca chcą powiedzieć Bogu i czują, że absolutnie muszą Mu to powiedzieć. Musisz przynajmniej posiadać w swoim sercu zrozumienie Bożych wymagań, trudności, z jakimi się borykasz, oraz tego, jak powinieneś spełnić Boże wymogi. Jeśli w twoim sercu nie ma nic, i potrafisz tylko wypowiadać przyjemnie brzmiące słowa, slogany i doktryny, i po prostu robisz to z obowiązku, to nie jest to modlitwa. Jeśli przez te wszystkie lata zapewniałeś o swojej wierności, ale nie zrobiłeś nic praktycznego i ostatecznie nadal jesteś w stanie zdradzić Boga, wyprzeć się Go i porzucić w dowolnym momencie, dowodzi to, że brak ci postawy. Jeśli teraz, przychodząc w modlitwie przed Boże oblicze, zazwyczaj potraficie sprawić, by wasza relacja z Bogiem odpowiadała Jego wymaganiom oraz waszej własnej odmianie usposobienia, to w takim razie twoja relacja z Bogiem zostanie ustanowiona, nie podążysz ścieżką antychrysta, a to oznacza, że wkroczyłeś na właściwą ścieżkę wiary w Boga.
Czy macie teraz jasność co do różnych przejawów wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym przez antychrystów, a także co do definicji natury takiego zachowania? Czy jest jakaś różnica między przejawami antychrysta a przejawami zepsutego usposobienia zwykłych ludzi? Czy naprawdę mając do czynienia z jakimś problemem, potraficie dokonać tego porównania? Czy można uznać przejawy antychrysta za przejawy zwykłych zepsutych ludzi i odwrotnie? Jak powinniście odróżniać te dwie rzeczy? Ocena usposobienia danej osoby na podstawie tego, co konsekwentnie przejawia i objawia, a także ocena jej istoty na podstawie jej usposobienia, jest dokładnym sposobem na sformułowanie definicji na jej temat. Antychryści nie przyjmują prawdy ani nie wywyższają Boga; wywyższają jedynie siebie i świadczą o sobie samych. Przejaw takiego zachowania jest niezwykle oczywisty i zauważalny, i jest całkowicie zdominowany przez ich szatańską naturę. Chociaż zwykli ludzie również wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, to kiedy rozmawiasz z nimi o prawdzie, są oni w stanie ją przyjąć oraz uznać, że Bóg jest prawdą; potrafią zaakceptować prawdę, tylko zmiana nie następuje u nich zbyt szybko ani nie przychodzi im łatwo – taka jest różnica między antychrystami a zwykłymi ludźmi. Teraz, gdy to zostało omówione, czy łatwo jest ci ich rozróżnić? Antychrystów charakteryzuje pewna cecha: kiedy nie kochają prawdy lub negują prawdę, czy negują ją w sposób bezpośredni? (Nie). Jaką metodę stosują, aby zaprzeczyć prawdzie, żebyś zobaczył, że nie uznają prawdy? Będą mędrkować, żeby ci zaprzeczyć, mówiąc, że twoje omówienia nie zawierają prawdy i że tylko to, co oni omawiają, jest w istocie prawdą. Na przykład, powiedzmy, że świadczą o sobie samych i ktoś ich w tym zdemaskuje, to jakie zachowania będą później przejawiać, które pozwolą innym potwierdzić, że nie kochają oni ani nie przyjmują prawdy? Jednym z takich zachowań jest mędrkowanie i próby usprawiedliwiania się, ale również ukrywanie faktycznej prawdy i to właśnie ta prawda jest ich celem. Jest nim świadczenie o sobie samych, aby inni darzyli ich wielkim szacunkiem. Nie zdradzą ci, jaki mają ukryty zamiar; będą po prostu mówić fałszywe i łechcące ucho rzeczy, będą mędrkować, oszukiwać cię i wprowadzać w błąd, abyś w końcu przyznał, że nie świadczą o sobie samych, a wtedy osiągną swój cel. Mówią fałszywe i łechcące ucho rzeczy, mędrkują, oszukują ludzi, nie przyznają, że świadczą o sobie samych, nie akceptują tego, że ich demaskujesz, nie przyjmują twoich zarzutów, a tym bardziej nie przyjmują do wiadomości, że ich to definiuje. W ogóle tego nie przyjmują, a nawet wymyślają wymówki, mówiąc: „Ja nie świadczę o sobie samym. Jest powód, dla którego to mówię i kontekst, w którym padają te słowa. Powiedzenie kilku niestosownych rzeczy w takiej sytuacji jest całkowicie normalne i nie stanowi problemu. Czy można to uznać za świadczenie o sobie samym? Co więcej, wykonałem całą tę pracę i nawet jeśli nie zdobyłem żadnej zasługi, to i tak przecierpiałem swoje, by ją wykonać. To nic wielkiego, że niektórzy ludzie darzą mnie ogromnym szacunkiem i oddają mi cześć”. Nie uważają takiego haniebnego zachowania, takiego obrzydliwego czynu za coś wielkiego – czy jest to postawa akceptacji prawdy? Nie czują wstydu z powodu tych złych czynów, a nawet uważają się za wspaniałych – to jest istota złych ludzi. Antychryści wierzą, że wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych jest całkowicie właściwe i jest tym, co powinni robić. Myślą sobie: „Robię to, ponieważ mogę – czy inni ludzie są godni, by to robić? Zasłużyłem na wsparcie wszystkich, włożyłem tyle wysiłku w pracę kościoła, wniosłem tak wielki wkład w dom boży i poniosłem tak wielkie ryzyko! Czy to sprawiedliwe, że nie dajesz mi żadnej nagrody ani korzyści? Czyż bóg nie jest sprawiedliwy? Czyż nie odpłaca on każdemu stosownie do jego czynów? Czy zatem nie zasługuję na wsparcie wszystkich, ponieważ wnoszę cały ten wkład i ponoszę całe to ryzyko?”. Uważają, że muszą otrzymać coś w zamian za wykonywanie swojego obowiązku i że tą nagrodą powinno być przynajmniej wsparcie wszystkich i możliwość cieszenia się lojalnością, czcią i korzyściami, na które zasługują. Czy jest to postawa akceptacji prawdy? (Nie). Więc co jest tutaj prawdą? Na przykład mówisz im: „Bez względu na to, jak bardzo cierpią, ludzie są istotami stworzonymi i powinni cierpieć, ponieważ mają zepsute usposobienie. Cierpienie podczas wykonywania obowiązku to tylko jeden z rodzajów cierpienia. Bez względu na to, jak zdolni jesteśmy i jakie dary posiadamy, nie powinniśmy oczekiwać żadnej nagrody ani próbować wchodzić w układy z Bogiem”. Czyż nie taka jest prawda? Jest to najbardziej fundamentalna prawda, którą stworzone istoty powinny zrozumieć. Czy jednak prawdę tę można znaleźć w ich filozofii postępowania w świecie, w ich myślach i poglądach? (Nie). Czy przyjmują tę prawdę, gdy ją słyszą? Nie przyjmują. Jakie jest ich nastawienie? Uważają, że bycie w domu Bożym jest jak bycie w świecie, że muszą być wynagradzani stosownie do swojej pracy, że powinni otrzymać coś za wykonywanie swojego obowiązku i że jeśli ponoszą pewne ryzyko, to powinni otrzymać korzyści i łaskę, na które zasługują. Wykonywanie obowiązku jest odpowiedzialnością i powinnością każdej osoby, a wynagrodzenie nie wchodzi tu w grę. Czy antychryści akceptują tę prawdę? Jaka jest ich postawa? Są pogardliwi i wrogo nastawieni, mówią: „Idioci, wy nawet to akceptujecie! Czy to jest prawda? To nie jest prawda, to tylko oszukiwanie ludzi. Sprawiedliwość i równość między ludźmi – to jest prawda!”. Czym jest mówienie takich rzeczy? To jest logika, herezja i fałsz szatana. Czy mogą oni wprowadzić w błąd tych, którzy nie rozumieją prawdy? Z łatwością mogą ich zmylić! Niektórzy ludzie są słabi, nie rozumieją prawd związanych z wykonywaniem obowiązku, a ponadto brakuje im potencjału i zdolności rozumienia, a także nie mają w sobie zbyt wiele wiary, a kiedy słyszą takie rzeczy, czują, że brzmią one całkiem sensownie i myślą: „Rzeczywiście. Jak mogłem być tak głupi? W końcu spotkałem dziś kogoś, kto coś rozumie. To, co mówi, jest słuszne!”. Ludzie ci słuchają tylko tego, co brzmi rozsądnie i co jest zgodne z ich wyobrażeniami i tylko to przyjmują; nie podchodzą do słów Bożych zgodnie z zasadą, że słowa Boże są prawdą. Niezależnie od tego, czy słowa Boże są zgodne z ludzkimi uczuciami, ludzkim myśleniem i logiką, ludzkimi zwyczajami i nawykami czy tradycyjną kulturą, słowa Boże są ostateczne, a każde z nich, od początku do końca, stanowi prawdę. Słów Boga nikt nie musi kwestionować ani analizować i niezależnie od tego, czy cała ludzkość uważa je za słuszne, czy też nie, albo czy ktokolwiek jest w stanie je przyjąć, słowa Boga na zawsze pozostaną prawdą. Słowa Boże nie muszą przetrwać próby czasu ani nie potrzebują, by ludzkość weryfikowała je poprzez doświadczenie – słowa Boże są prawdą. Czy tak myślą antychryści? Myślą oni: „Bóg musi być rozsądny! Co oznacza boża sprawiedliwość? Czy nie jest tak, że ci, którzy dużo cierpią i są bardzo zdolni, otrzymują wielkie nagrody, a ci, którzy cierpią mało, nie są zbyt zdolni i nie wnoszą żadnego wkładu, otrzymują niewielką nagrodę?”. Czy Bóg tak mówi? (Nie). Bóg tak nie mówi. Co zatem oznajmia Bóg? Mówi On, że wykonywanie obowiązku jest powołaniem każdego człowieka, że kieruje się ono swoimi własnymi zasadami, że każdy powinien wykonywać swój obowiązek zgodnie z prawdozasadami i że tak właśnie powinny postępować istoty stworzone. Czy jest tu jakaś wzmianka o wynagrodzeniu? Jakaś wzmianka o nagrodzie? (Nie). Nie ma żadnej wzmianki o wynagrodzeniu czy nagrodzie – jest to powinność. Co oznacza słowo „powinność”? Powinność to coś, co ludzie powinni robić, coś, za co nie przysługuje nagroda stosowna do ich pracy. Bóg nigdy nie przewidywał, że ktoś, kto poświęca dużo czasu na wykonywanie swojego obowiązku, powinien otrzymać wielką nagrodę, a ktoś, kto wykonuje swój obowiązek w niewielkim stopniu lub w niezbyt dobry sposób, powinien otrzymać niewielkie wynagrodzenie – Bóg nigdy czegoś takiego nie powiedział. Co zatem mówią słowa Boże? Bóg mówi, że wypełnianie obowiązków jest powołaniem każdego człowieka i że jest to coś, co istoty stworzone powinny robić – to jest prawda. Czy tak rozumieją to antychryści? Jak traktują te słowa Boga? Potraktują je w inny sposób. Z perspektywy własnych interesów będą mieli wypaczoną interpretację słów Bożych. Mówiąc precyzyjniej, manipulują słowami Bożymi, odwołując się do własnych metod i własnego zrozumienia, aby przekształcić słowa i prawdę Boga, nadając im inną interpretację. Jaka jest natura takiej interpretacji? Jest ona dla nich korzystna, może wprowadzać ludzi w błąd, prowokować ich i kusić. Przekręcają słowa Boże na modłę własnego sposobu mówienia, tak jakby to oni wyrażali prawdy, a kiedy Bóg już coś powie, muszą zmienić sposób, w jaki Bóg to wypowiada, oraz zmienić zasady słów Bożych na swój własny sposób. Czy jest to nadal prawda po tym, jak zmienili ją na swój własny sposób? Otóż nie – jest to błędne przekonanie i herezja. Czy jesteście w stanie rozeznać się w tej kwestii? (Tak, do pewnego stopnia). Po wysłuchaniu tak wielu kazań niektórzy ludzie zyskali pewne rozeznanie. A jaka jest istota sprzeciwu antychrystów wobec prawdy i zaprzeczania jej? (Jest to manipulowanie słowami Bożymi i ich wypaczona interpretacja). A jaki mają cel, manipulując i zniekształcając interpretację słów Bożych? Chodzi im o to, by ludzie nie przyjmowali prawdy, a zamiast tego akceptowali ich błędne przekonania i herezje. Przeinaczają prawdę na modłę swojego myślenia i swojej logiki, swoich interesów i poglądów oraz swoich wyobrażeń. Jest to dla nich wówczas korzystne, a ponadto mogą prowokować i wprowadzać w błąd niektórych głupich i nieświadomych ludzi, którzy nie rozumieją prawdy. Ich słowa mogą wydawać ci się słuszne, gdy po raz pierwszy je usłyszysz, ale jeśli dokładnie je przeanalizujesz, odkryjesz, że kryją się w nich ambicje i intrygi szatana. Jaki jest cel ich ambicji i machinacji? Ich celem jest odniesienie korzyści, obrona własnych sposobów postępowania i zachowania, nakłonienie ludzi do tego, by dobrze ich oceniali, zmiana ich złego i niegodziwego zachowania na właściwe zachowanie i na sposoby postępowania zgodne z prawdą. Wierzą, że w ten sposób ludzie ich nie odrzucą, a Bóg ich nie potępi. Być może są w stanie wprowadzić innych ludzi w błąd, aby ich nie odrzucili, ale czy mogą sprawić, że Bóg ich nie potępi? Czy człowiek może zmienić istotę Boga? (Nie). To właśnie w tym aspekcie antychryści są najgłupsi. Chcą użyć swojej elokwencji i „bystrego umysłu”, aby wymyślić jakieś błędne przekonanie i herezję, po to, by manipulować prawdą, aby ich twierdzenie dało się obronić, a tym samym by mogli odrzucić wypowiedzi Boga i zaprzeczyć istnieniu prawdy – czyż nie jest to niepoprawne myślenie? Czy mogą osiągnąć swój cel? (Nie). Niektórzy pytają, co można zrobić, gdy antychryst wprowadza w błąd pewnych ludzi. Jeśli tacy ludzie naprawdę zostali wyprowadzeni na manowce i nie są w stanie zmienić kursu, oznacza to, że zostali zdemaskowani i wyeliminowani, i to zasłużenie. Są skazani na zgubę i nie mogą uciec; są skazani na śmierć, a Bóg nigdy nie planował zbawienia takich ludzi. Dostają się do kościoła pod fałszywym pretekstem, wykonują pewną pracę i cieszą się łaską do pewnego stopnia, a kiedy Bóg już ich nie chce, oddaje ich szatanowi. Tak się składa, że słyszą herezję i błędne przekonanie, a słysząc to, przyklaskują i wyrażają swoje poparcie, a następnie idą za szatanem. Co to jest? Jest to wykorzystywanie szatana do świadczenia usług. W Księdze Objawienia jest werset, który mówi: „Kto krzywdzi, niech nadal wyrządza krzywdę, kto plugawy, niech się nadal plugawi, kto sprawiedliwy, niech nadal będzie sprawiedliwy, a kto święty, niech się nadal uświęca” (Obj 22:11). Oznacza to oddzielenie ludzi według ich własnego rodzaju. Jeśli chodzi o tych ludzi, którzy podążają za antychrystami, czy jest to tylko chwilowa nieostrożność z ich strony? Czy stało się tak dlatego, że Bóg nie czuwał? To pokazuje, że są skazani na śmierć! Po dłuższym obcowaniu z takimi ludźmi zobaczysz, że nie zasługują oni na zbawienie – są zbyt nędzni! Sądząc po ich charakterze i dążeniu do prawdy, widać, że ich natura jest niegodziwa i niechętna prawdzie, i nie zasługują na zbawienie, nie zasługują na odziedziczenie tak ogromnej łaski od Boga. Jeśli Bóg nie obdarzy ich tą łaską, to po prostu jej nie otrzymają, a zatem najtrafniejszym sposobem podsumowania ich w trzech słowach jest sformułowanie „skazani na śmierć”.
Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych jest główną cechą, którą przejawiają antychryści, a definiowanie ich istoty zgodnie z tą cechą jest bardzo właściwe i konkretne – nie jest to pusta definicja. Przyglądając się ich zamiarom, ambicjom, objawieniom ich istoty i konsekwentnym celom ich działań, można zauważyć, że wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych jest zachowaniem typowym dla antychrystów. Czy są jacyś antychryści, którzy nigdy nie wywyższają siebie i nie świadczą o sobie samych? (Nie). Dlaczego nie? Ponieważ ich ambicje i pragnienia są tak ogromne, że nie są w stanie ich kontrolować. Bez względu na to, pośród jakiej grupy ludzi żyją, jeśli nikt ich nie wywyższa i nie czci, czują, że życie nie ma wartości ani sensu, dlatego tak chętnie wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, aby osiągnąć swoje cele. Żyją po to, by wynosić się ponad innych i potrzebują ludzi, którzy będą ich czcić i podążać za nimi, a nawet jeśli ci ludzie są jak irytujące, obrzydliwe muchy lub bandy żebraków, nie mają nic przeciwko temu. Dopóki są ludzie, którzy ich czczą i podążają za nimi, antychryści czują się swobodnie. Gdyby mogli otrzymywać szaleńcze oklaski od fanów na podobieństwo sławnych piosenkarzy, byliby w siódmym niebie, uwielbiają to – taka jest natura antychrystów. Bez względu na to, jakiego rodzaju ludzie podążają za nimi lub oddają im cześć, antychryści lubią ich wszystkich. Nawet jeśli ludzie, którzy za nimi podążają, są najnędzniejsi i obrzydliwi, nawet jeśli są potworami, dopóki wywyższają ich i zaspokajają ich ambicje i pragnienia statusu, antychrystom to nie przeszkadza. Czy zatem antychryści mogą powstrzymać się przed wywyższaniem siebie, świadczeniem o sobie samych i popisywaniem się wszędzie, gdzie się pojawią? (Nie). To jest ich istota. Powiedzcie mi, jakimi ludźmi są ci, którzy naprawdę podążają za Bogiem? Wśród ludzkości jest pewien typ ludzi, których Bóg chce wybrać i zbawić, a ludzie ci posiadają absolutne minimum sumienia, rozsądku i wstydu. Ci, którzy są trochę lepsi od nich, potrafią miłować prawdę, kochać pozytywne rzeczy i kochać Bożą sprawiedliwość oraz prawość; potrafią nienawidzić niegodziwości, czują się oburzeni, gdy widzą niesprawiedliwość lub niegodziwość, a nawet jeśli nie są w stanie nic z tym zrobić, nadal ich nienawidzą – takich ludzi chce Bóg, to minimum. Co się zaś tyczy tych, którzy nie posiadają tego człowieczeństwa ani takiej istoty, Bóg ich nie chce, bez względu na to, jak wiele mówią o Bożej dobroci lub o tym, jak wielki jest Bóg. Na przykład faryzeusze w religii wywyższają Boga i świadczą o Nim tymi samymi starymi pustymi teoriami i płytkimi słowami, i nie mają dość powtarzania ich nawet po dwóch tysiącach lat. Teraz Bóg wyraża tak wiele prawd, ale oni nie potrafią ich dostrzec, ignorują je, a niektórzy nawet potępiają je i bluźnią przeciwko nim. To całkowicie ich obnaża, a Bóg już dawno zdefiniował ich jako obłudnych faryzeuszy, z których każdy jest częścią szatańskiej szajki; Bóg nazwał ich demonami i szatanami, świniami i psami. Kiedy antychryści przybywają do takiej grupy ludzi i widzą, że bardzo niewielu z nich jest w stanie zrozumieć prawdę, że żaden z nich nie ma żadnego rozeznania ani talentu, pośpiesznie wykorzystują tę okazję, aby się popisać. Niektórzy chwalą się, że kiedyś jednocześnie dostali się na dwa światowej klasy uniwersytety, ale ostatecznie nie poszli tam, ponieważ uwierzyli w Boga i przyjęli Jego zadanie. Słysząc takie słowa, niektórzy ludzie zaczynają darzyć ich wielkim szacunkiem. Jeśli nie rozumiesz prawdy i jeśli kochasz te same rzeczy co światowi ludzie, a twój światopogląd jest taki sam jak ich, będziesz czcił takich ludzi i dlatego, gdy antychryści mówią takie rzeczy, zostaniesz przez nich wprowadzony w błąd i oszukany. Antychryści potajemnie wywyższają się w ten sposób, a ci głupi ludzie, którym brak rozeznania są przez nich wprowadzani w błąd. Antychryści w końcu czują się bardzo szczęśliwi, myśląc, że nikt, kto jest im podległy, nie jest zwyczajny, podczas gdy w rzeczywistości wszyscy ci ludzie są po prostu bandą nierozgarniętych i nic niewartych istot. Ci, którzy nie są w stanie pojąć prawdy, mogą zostać wprowadzeni w błąd przez szatanów i antychrystów. Kiedy słyszą, jak szatani i antychryści przemawiają, czują, że to naprawdę pasuje do ich własnych myśli i upodobań, więc lubią tego słuchać. Nie są w stanie myśleć normalnie, aby ocenić to, czego słuchają, nie znajdą też kogoś, kto rozumie prawdę, aby pomógł im rozeznać takie rzeczy; więc dopóki czują, że to, czego słuchają, brzmi rozsądnie, będą skłonni to przyjąć, a więc są wprowadzani w błąd, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jeśli wypowiedź antychrysta usłyszą osoby posiadające zdolność pojmowania prawdy i rozeznania, będą wiedzieć, że ci ludzie próbują innych zmylić i odrzucą ich. Ci nierozgarnięci ludzie, którym brakuje rozeznania, uwierzą antychrystom, że mają wiedzę, odpowiedni potencjał i perspektywy. Będą postrzegać sprawy w ten sposób i dadzą się wprowadzić w błąd przez jakieś powierzchowne zjawisko; nie będą znać prawdozasad i pójdą za szatanami. Czy tacy ludzie sami nie doprowadzają do własnego zniszczenia swoją własną głupotą i ignorancją? Tak właśnie jest. Jeśli masz rozeznanie co do różnych symptomów przejawianych przez antychrystów, którzy często wywyższają siebie i świadczą o sobie samych lub co do różnych sposobów, w jakie to robią, i jesteś w stanie ocenić cel i zamiary kryjące się za ich słowami, wówczas łatwo będzie ci dostrzec istotę antychrystów, a następnie będziesz w stanie od razu ich odrzucić i przekląć, i nigdy więcej ich nie zobaczysz. Dlaczego to zrobisz? Ponieważ kiedy zobaczysz przemawiających i działających antychrystów, będziesz się ich brzydził i będziesz ich nienawidził, będziesz czuł odrazę, jakbyś patrzył na muchy i będziesz czuł potrzebę wypędzenia ich tak szybko, jak to możliwe. Dlatego, gdy już rozeznasz działania i zachowanie antychrystów, powinieneś natychmiast ich zdemaskować, aby inni mogli ich rozpoznać, a następnie wyrzucić ich z kościoła zgodnie z zasadami. Czy odważycie się to zrobić? Jeśli wybrańcy Boży są w stanie to zrobić, pokazuje to, że ich postawa wzrosła i że potrafią mieć wzgląd na Boże intencje oraz strzec dzieła domu Bożego. Kiedy wybrańcy Boży zrozumieją prawdę i zdobędą rozeznanie, antychryści nie będą już mieli przyczółku w kościele ani w domu Bożym.
Dopóki antychryści mają ku temu okazję, dopóty będą się popisywać i świadczyć o sobie samych bez względu na okoliczności, a dopóki są ludzie, którzy ich czczą i patrzą na nich z podziwem, zazdrością i uwielbieniem, dopóty będą szczęśliwi – nie obchodzi ich, kim są ci ludzie. Czy mają standardy, których wymagają od tych, którzy za nimi podążają, czczą ich i podziwiają? (Nie). Niezależnie od tego, czy ci ludzie są idiotami, czy są niepoczytalni umysłowo, czy są złymi ludźmi, lub niedowiarkami, niezależnie od tego, jakimi są ludźmi, a nawet jeśli są to osoby, które powinny zostać usunięte i wyeliminowane, dopóki ci ludzie mogą za nimi podążać, czcić ich i wywyższać, antychryści ich akceptują, bardzo ich lubią, przeciągają ich na swoją stronę a także ich chronią. Antychryści uważają tych ludzi za swoje owce, za swoją osobistą własność i nie pozwalają nikomu innemu ich przenosić, demaskować ani się nimi zajmować. Bez względu na to, jak ci ludzie się płaszczą, żeby przypodobać się antychrystom, bez względu na to, jakich obrzydliwych i przyprawiających o mdłości rzeczy by nie mówili, antychrystom będzie się to podobać; uważają oni, że wszystko jest w porządku dopóki ci ludzie im schlebiają. Wszystko, co antychryści mówią i robią, ma służyć temu, by inni ludzie darzyli ich wielkim szacunkiem, lubili ich i podążali za nimi, i bez względu na to, ile złych rzeczy zrobią ludzie, którzy za nimi podążają, antychryści nie będą ich badać i nie będą mieli im tego za złe, nie bacząc na to, jak podstępne i złośliwe jest ich człowieczeństwo. Dopóki ci ludzie podążają za nimi i oddają im cześć, antychryści będą ich lubić i dopóki ci ludzie będą w stanie podtrzymywać ich władzę i status, nie sprzeciwiając się im ani nie występując przeciwko nim, dopóty antychryści będą czuć się wysoce usatysfakcjonowani – tacy właśnie są antychryści. I odwrotnie, jak antychryści traktują tych ludzi, którzy zawsze ich demaskują i którzy powstrzymują ich przed wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samych, i którzy za to nimi gardzą, a także tych, którzy omawiają z nimi prawdę, którzy potrafią przejrzeć istotę ich problemów i którzy mają prawdziwe rozeznanie na ich temat? Ze wstydu natychmiast wpadają w gniew i wystrzegają się tych ludzi, wykluczają ich i atakują, a w końcu obmyślają sposoby odizolowania tych, którzy potrafią ich przejrzeć i się im przeciwstawić. Z jakiego powodu to robią? Robią to, ponieważ kiedy wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, zawsze myślą, że ci ludzie są dla nich utrapieniem i solą w oku, że ich przejrzą i odrzucą, zdemaskują i zrujnują ich dobrą passę. Antychryści czują niepokój w sercu, gdy tylko spojrzą na tych ludzi, i zawsze chcą mieć ich pod kontrolą, sądząc, że dopóki są w stanie sobie z nimi radzić, to gdy ponownie wywyższą siebie i zaświadczą o sobie samych, nie znajdzie się nikt, kto mógłby ich zdemaskować lub powstrzymać, a oni będą mogli czynić zło bez opamiętania. Jest to zasada, według której działają antychryści. Bez względu na to, jacy ludzie im schlebiają, chwalą ich lub wywyższają, bez względu na to, czy to, co mówią, jest zgodne z faktami, nawet jeśli mówią kłamstwa, antychryści będą skłonni ich zaakceptować, będą czerpać przyjemność ze słuchania ich i będą lubić tych ludzi z głębi serca. Nie obchodzi ich, jakie problemy mają ci ludzie, a nawet jeśli odkryją jakieś problemy związane z tymi ludźmi, będą je zatajać, tuszować i nawet słowem o nich nie wspomną. Dopóki ci ludzie trwają u boku antychrysta, podążają za nim i schlebiają mu, dopóty będzie mu się to podobać. Tak właśnie postępują antychryści. Czy jesteście w stanie robić to, co robią antychryści? Powiedzmy na przykład, że jesteście przywódcami i pracownikami w kościele – ludźmi posiadającymi status i pozycję pośród wybrańców Bożych. Gdyby bracia i siostry darzyli cię wielkim szacunkiem, schlebiali ci, nadskakiwali ci i często cię chwalili, mówiąc, że wygłaszasz dobre kazania, że jesteś przystojny i że dla nich jesteś najlepszym przywódcą, jak byś się z tym czuł? Czy byłbyś w stanie rozpoznać intencje kryjące się za ich słowami? Czy byłbyś w stanie odrzucić i unikać takich ludzi? Jeśli nie, to jesteś w niebezpieczeństwie. Dobrze wiesz, że nie jesteś aż tak przystojny, że nie potrafisz omawiać prawdorzeczywistości, a mimo to wciąż czujesz zadowolenie, słysząc, jak ludzie schlebiają ci w ten sposób, i zawsze chcesz się do takich ludzi zbliżać i ich promować – czyż nie oznacza to, że jesteś w tarapatach? Oznacza to, że jesteś w niebezpieczeństwie.
Kiedy przywódcy i pracownicy pracują, czasami zostają oświeceni i iluminowani przez Ducha Świętego, mogą zatem mówić o pewnych autentycznych doświadczeniach i to naturalne, że ludzie będą darzyć ich wielkim szacunkiem i wielką czcią – to naturalne, że będą za nimi podążać tak nieodłącznie jak ich własny cień. W takich chwilach, jak powinni podchodzić do tych kwestii? Każdy ma swoje upodobania, każdy jest próżny; jeśli ludzie słyszą, że ktoś mówi o nich z aprobatą i im schlebia, bardzo im się to podoba. To normalne uczucie i nie jest to nic wielkiego. Jeśli jednak promują kogoś, kto może ich obsypywać pochwałami i schlebiać im, i wykorzystują kogoś takiego do jakiegoś ważnego celu, to jest to niebezpieczne. Jest tak dlatego, że ludzie, którzy uwielbiają schlebiać innym i ich chwalić, są niezwykle przebiegli i podstępni, nie są uczciwi ani prawdomówni. Gdy tylko tacy ludzie zyskują status, nie wnoszą nic pożytecznego do wejścia w życie wybrańców Bożych ani do pracy kościoła. Tacy ludzie są przebiegli i potrafią wszystko zepsuć. Osoby, które są stosunkowo uczciwe, nigdy nie obsypują innych pochwałami. Nawet jeśli w głębi serca cię pochwalają, nie powiedzą tego głośno, a jeśli odkryją, że masz wady lub zrobiłeś coś złego, wytkną ci to. Jednak niektórzy nie lubią prostolinijnych osób, a gdy ktoś wytknie im ich wady lub ich skarci, będą gnębić i wykluczać tę osobę, a nawet wykorzystywać jej wady i niedociągnięcia, by nieustannie ją osądzać i potępiać. Czy w ten sposób nie uciskają i nie krzywdzą oni dobrych ludzi? Takie postępowanie i prześladowanie dobrych ludzi to coś, czego Bóg nienawidzi najbardziej. Prześladowanie dobrych ludzi jest czymś nikczemnym! A jeśli ktoś prześladuje wielu dobrych ludzi, to jest diabłem. Przywódcy i pracownicy powinni traktować wszystkich sprawiedliwie i z miłością, a sprawy powinni załatwiać zgodnie z zasadami. Zwłaszcza gdy krążą wokół ciebie ludzie, którzy ci schlebiają i płaszczą się przed tobą, musisz traktować ich właściwie, pomagać im z miłością i nakłaniać ich do tego, by wykonywali stosowne dla siebie zadania, a nie schlebiali ludziom tak, jak robią to niewierzący; jasno przedstawiaj swoje stanowisko i perspektywę – spraw, by poczuli się upokorzeni i zawstydzeni, żeby nigdy więcej tego nie robili. Jeśli potrafisz przestrzegać zasad i traktować ludzi sprawiedliwie, to czy ci godni pogardy klauni i szatańskie typy nie czuliby się zawstydzeni? To sprawiłoby, że szatan poczułby się zawstydzony i zadowoliłoby to Boga. Ci, którzy uwielbiają schlebiać innym, wierzą, że przywódcy i pracownicy kochają ludzi, którzy im schlebiają, a gdy tylko ktoś powie im coś pochlebnego, albo im nadskakuje, ich próżność i pragnienie statusu zostają zaspokojone. Ludziom, którzy kochają prawdę, nie podoba się to wszystko, bardzo się tym brzydzą i są tym zniesmaczeni. Tylko fałszywi przywódcy lubią, gdy im się schlebia. Dom Boży może im nie przyklaskiwać ani ich nie chwalić, ale jeśli wybrańcy Boga im przyklaskują i ich chwalą, to wówczas czują się bardzo zadowoleni i bardzo im się to podoba, a w końcu czerpią z tego pewną pociechę. Antychryści jeszcze bardziej lubią, gdy im się schlebia, a najbardziej podoba im się, gdy tacy ludzie zbliżają się do nich i krążą wokół nich. Czyż nie jest to kłopotliwe? Tacy właśnie są antychryści; lubią, gdy ludzie ich chwalą i im przyklaskują, oddają im cześć i podążają za nimi, podczas gdy ci, którzy dążą do prawdy i są względnie prawi, nie lubią żadnej z tych rzeczy. Musisz się zbliżyć do osób, które potrafią rozmawiać z tobą szczerze; otaczanie się takimi ludźmi jest dla ciebie bardzo korzystne. Szczególnie obecność przy tobie dobrych ludzi, którzy widząc w tobie jakiś problem, będą mieli odwagę zganić cię i obnażyć, może zapobiec temu, że zbłądzisz. Takich ludzi nie obchodzi, jaki masz status, i w chwili, gdy zauważą, że zrobiłeś coś, co sprzeciwia się prawdozasadom, w razie konieczności zganią cię i zdemaskują. Tylko tacy ludzie są prawi, mają poczucie sprawiedliwości i bez względu na to, jak bardzo cię obnażają i strofują, to wszystko jest dla ciebie pomocne, ma na celu jedynie nadzorowanie i popychanie cię do przodu. Musisz się zbliżyć do takich osób. Gdy masz obok siebie takich ludzi, którzy ci pomagają, jesteś znacznie bezpieczniejszy – na tym właśnie polega Boża ochrona. Obecność u twego boku ludzi, którzy rozumieją prawdę, przestrzegają zasad i każdego dnia cię nadzorują, ma dobroczynny wpływ na jakość twojej pracy i wykonywania przez ciebie obowiązku. Absolutnie nie wolno ci czynić swoimi asystentami tych przebiegłych, podstępnych ludzi, którzy ci się podlizują i ci schlebiają; pozwalanie by tacy ludzie trzymali się ciebie, jest jak pozwalanie, by oblazły cię śmierdzące muchy; będziesz narażony na działanie tak wielu bakterii i wirusów! Tacy ludzie mogą ci przeszkadzać i wpływać negatywnie na twoją pracę, mogą sprawić, że ulegniesz pokusie i zbłądzisz, a także mogą sprowadzić na ciebie katastrofę i nieszczęście. Musisz trzymać się od nich z daleka – im dalej, tym lepiej – a jeśli rozpoznasz, że posiadają istotę niedowiarków i doprowadzisz do usunięcia ich z kościoła, to będzie jeszcze lepiej. Gdy uczciwa osoba, która dąży do prawdy, zobaczy, że masz problem, powie ci prawdę bez względu na twój status, bez względu na to, jak ją potraktujesz, a nawet jeśli ją zwolnisz. Nigdy nie będzie próbować tego zatuszować ani lawirować. Dobrze jest mieć więcej takich ludzi wokół siebie! Kiedy zrobisz coś niezgodnego z zasadami, tacy ludzie cię zdemaskują, wyrażą opinię na temat twoich problemów i szczerze oraz uczciwie wskażą ci twoje niedociągnięcia oraz wady, nie będą się starali pomagać ci w zachowaniu twarzy i nie dadzą ci nawet cienia szansy na to, byś mógł uniknąć uczucia zażenowania w obecności dużej grupy ludzi. Jak należy traktować takie osoby? Czy powinieneś ich ukarać, czy też zbliżyć się do nich? (Zbliżyć się do nich). Zgadza się. Powinieneś otworzyć serce i omówić to z nimi takimi słowami: „Mieliście rację, pokazując mi, że mam ten problem. W tamtej chwili przepełniała mnie próżność i myśli o statusie. Myślałem o tym, że jestem przywódcą od wielu lat, wy jednak nie tylko nie staraliście się pomóc mi w zachowaniu twarzy, ale do tego zwróciliście mi uwagę na moje problemy w obecności tak wielu osób, więc nie potrafiłem tego zaakceptować. Teraz jednak widzę, że to, co zrobiłem, rzeczywiście było sprzeczne z zasadami, a także z prawdą, i że nie powinienem był tego robić. Jakie znaczenie ma zajmowanie pozycji przywódcy? Czy nie jest to po prostu mój obowiązek? Wszyscy wykonujemy swoje obowiązki i wszyscy mamy równy status. Jedyna różnica polega na tym, że ja biorę na siebie trochę większą odpowiedzialność, i to wszystko. Jeśli w przyszłości zauważysz jakiś problem, powiedz mi to, co powinieneś powiedzieć, a nie będzie między nami żadnych osobistych uraz. Jeśli będziemy się różnić pod względem naszego pojmowania prawdy, możemy to omówić. W domu Bożym, w obliczu Boga i prawdy, powinniśmy być zjednoczeni, a nie podzieleni”. Jest to postawa miłości do prawdy i wprowadzania jej w życie. Co powinieneś zrobić, jeśli chcesz się trzymać z dala od ścieżki antychrysta? Powinieneś wykazać inicjatywę i zbliżyć się do ludzi prawych, miłujących prawdę, takich, którzy potrafią zwrócić ci uwagę na twoje niedociągnięcia, którzy umieją mówić szczerze i zganić cię, gdy dostrzegą w tobie problemy, a zwłaszcza do takich, którzy mogą cię przyciąć, gdy odkryją twoje problemy – tacy ludzie przyniosą ci najwięcej pożytku i powinieneś ich cenić. Jeśli odetniesz się od takich dobrych ludzi i pozbędziesz się ich, to stracisz Bożą ochronę i nieszczęście zawiśnie w powietrzu. Zbliżenie się do ludzi dobrych i takich, którzy rozumieją prawdę, przyniesie ci spokój oraz radość i będziesz mógł uniknąć katastrofy. Pozostając blisko z ludźmi podłymi, bezwstydnymi i takimi, którzy ci schlebiają, znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Nie tylko łatwo cię będzie oszukać i wystrychnąć na dudka, ale w każdej chwili może na ciebie spaść nieszczęście. Musisz wiedzieć, jakie osoby mogą ci przynieść najwięcej pożytku – to te, które są w stanie cię ostrzec, gdy zrobisz coś złego lub gdy będziesz się wywyższać i świadczyć o sobie samym oraz wprowadzać innych w błąd. To może ci przynieść największy pożytek. Jeśli zbliżysz się do takich ludzi, wybierzesz właściwą drogę. Czy jesteście do tego zdolni? Jeśli ktoś powie coś, co zaszkodzi twojej reputacji, a ty przez resztę życia będziesz czuł do niego urazę, mówiąc: „Dlaczego mnie zdemaskowałeś? Nigdy cię źle nie traktowałem. Dlaczego zawsze musisz mi wszystko utrudniać?”. I tak oto nosisz urazę w swoim sercu i dochodzi między wami do rozłamu, a ty zawsze sobie myślisz: „Jestem przywódcą, mam tę tożsamość i status, i nie pozwolę ci mówić w ten sposób”, to czego to jest przejawem? To nieakceptowanie prawdy i stawanie w opozycji do innych; to bycie nieco głuchym na głos rozumu. Czyż to nie twoja myśl o statusie wywołuje kłopoty? To pokazuje, że twoje skażone skłonności są zbyt poważne. Ci, którzy zawsze myślą o statusie, są ludźmi o silnym usposobieniu antychrysta. Jeśli również popełniają zło, to bardzo szybko zostaną zdemaskowani i wyeliminowani. Odrzucanie i nieakceptowanie prawdy jest bardzo niebezpieczne dla ludzi! Ciągłe pragnienie rywalizacji o status i pożądanie korzyści z niego płynących są oznakami niebezpieczeństwa. Jeśli serce człowieka jest zawsze ograniczone przez status, czy może on nadal praktykować prawdę i postępować zgodnie z zasadami? Jeśli ktoś nie jest w stanie wprowadzić prawdy w życie i zawsze czyni wszystko dla sławy, zysku i statusu, zawsze wykorzystuje swoją władzę w działaniu, to czy nie jest ewidentnym antychrystem pokazującym swoje prawdziwe oblicze?
Takie przejawy, jak wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, są najczęstszymi cechami, jakie przejawiają antychryści. Czy to w życiu codziennym, czy w sposobie, w jaki zachowują się w stosunku do innych, czy też w życiu kościelnym, przejawy te zawsze można dostrzec, ponieważ są one objawieniem skażonych skłonności. Na przykład prawdy związane z tym, jak ktoś podchodzi do swojego obowiązku, jak traktuje innych i jak rozeznaje innych, są prawdami, które omówiliśmy w społeczności. Czy jest tak, że znacie konkretne przejawy tych rzeczy w waszym codziennym życiu, ale nie postrzegacie ich jako problemów? A może jest tak, że nie zaczęliście wchodzić z powodu tych konkretnych problemów? Jeśli nie zaczniecie od skłonności lub czasami przejawiacie te cechy, ale nie wiecie, czy jest to problem związany z usposobieniem, więc je ignorujecie, to jesteście dalecy od osiągnięcia zmiany usposobienia. Jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego, że te przejawy są wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym, jeśli nie wiesz, że tymi przejawami rządzi twoje skażone usposobienie, i traktujesz je jako rodzaj cech osobowości lub wrodzony sposób postępowania lub postrzegania, i bagatelizujesz je, nie traktując ich jako objawienia twojego skażonego usposobienia i skażonej istoty, to trudno ci będzie zmienić owo skażone usposobienie. To, co ludzie rozpoznają jako powiązane ze swoimi skłonnościami, niezależnie od tego, czy jest to sposób postępowania, czy stan, w jakim się znajdują, czy jest to zewnętrzne zachowanie, czy ich mowa i wypowiedzi, czy są to ich myśli i poglądy, czy też ich zrozumienie pewnej sprawy, dopóki jest to związane z istotą usposobienia, powinni zawsze uważać to za ucieleśnienie lub objawienie istoty natury człowieka. Czyż w ten sposób ich zrozumienie nie pogłębi się? Nie powinni rozumieć tylko wielkich rzeczy, takich jak to, że ktoś sprzeciwia się Bogu, nie kocha prawdy, jest chciwy statusu, lub że wprowadza ludzi w błąd tym, co mówi, ale raczej powinni rozumieć wszystko, począwszy od małych rzeczy, takich jak konkretne idee czy intencje, po wielkie rzeczy, takie jak argument lub stwierdzenie. Właśnie wspomniałem o sześciu rzeczach, wśród których znalazły się myśli i poglądy, a także zrozumienie danej sprawy. Myśli i poglądy to coś, co istnieje w świadomości i myśli człowieka; zrozumienie to coś, co zostało już rozpoznane i co może być wyrażone za pomocą konkretnych słów i stwierdzeń; następnie jest zachowanie i język. W sumie są to cztery rzeczy. Istnieją również stwierdzenia i argumenty. Czego przeciwieństwem są stwierdzenia i argumenty? (Intencji i idei). Idee są raczej niejasnymi tworami, które nieświadomie powstają w umyśle. Nie są jeszcze zdefiniowane jako słuszne lub niesłuszne, po prostu o nich myślisz i nie przybrały jeszcze w tobie kształtu, podczas gdy wypowiadane argumenty są już uformowane. W sumie istnieją trzy grupy i sześć elementów. Przyjmijcie te sześć elementów jako ścieżkę do rozszyfrowania istoty waszych skażonych skłonności i osiągnięcia zmiany usposobienia, od tego momentu zacznijcie poznawać własne skażone skłonności i skażoną istotę począwszy od tych sześciu elementów, a w ten sposób prawdziwie poznacie samych siebie.
Czy po wysłuchaniu dzisiejszego omówienia potrzebujecie trochę czasu, aby przetrawić to, co usłyszeliście? Czy w oparciu o ten fundament będziecie potrafili podczas wspólnych zgromadzeń to rozjaśnić w rozmowach lub porównać ze sobą to, co usłyszeliście? To jest kluczowe i najbardziej korzystne dla was. Kiedy zbieracie się razem, musicie rozmawiać, wymieniać się pomysłami i omawiać swoje doświadczenia i to, z czego zdaliście sobie sprawę – to jest najbardziej efektywne. Wcześniej zawsze używaliśmy słowa „rozważać”; potocznie mówimy „przetrawić”. To znaczy więcej czytać, więcej się modlić, czytając, więcej myśleć i więcej szukać, brać to, co zrozumieliście w danym czasie, a także to, czego nie zrozumieliście i uważaliście za doktrynę, ważne punkty, punkty, które wszyscy źle zrozumieli, oraz punkty, których nie pojęliście, i skupić się na nich wszystkich w rozmowach – to właśnie oznacza słowo „przetrawić”. W ten sposób wasze zrozumienie szczegółów tych prawd, rozmaitych różnic między prawdami oraz definicji każdej z nich będzie stawać się coraz jaśniejsze i dokładniejsze. Czy uważacie, że różne prawdy, które zrozumieliście i wprowadziliście w życie w ostatnich latach, stały się bardziej niejasne czy bardziej klarowne niż wcześniej? (Bardziej klarowne). A czy w ciągu tych lat nastąpiła jakaś znacząca zmiana w kwestii waszej ścieżki wiary w Boga, kierunku waszego postępowania oraz intencji, motywacji i pierwotnego impulsu stojącego za wykonywaniem waszego obowiązku? (Czuję, że nastąpiła pewna zmiana po przyjęciu karcenia i dyscyplinowania przez Boga oraz po jedzeniu i piciu słów Bożych). To, że nastąpiła zmiana, jest słuszne i tak właśnie powinno się stać. Niektórzy ludzie byli obojętni przez cały czas i nie zmienili się w najmniejszym stopniu po wysłuchaniu tak wielu kazań. W najgłębszych zakamarkach swoich serc nie są poruszeni, to znaczy, że żadne zgromadzenie ani omówienie nie może zmienić kierunku, w którym podążają – są tak odrętwiali i otępiali! Ścieżka do osiągnięcia zbawienia powinna teraz stawać się coraz jaśniejsza, a ci, którzy mają doświadczenie, jasno i wyraźnie widzą, w jaki sposób Bóg zbawia człowieka i jaki ma w tym cel. Jeśli po tylu latach wiary w Boga nadal nie wiesz, w jaki sposób Bóg zbawia ludzi i jak oczyszcza ich ze skażenia, pokazuje to, że w ogóle nie rozumiesz prawdy i w najmniejszym stopniu nie pojmujesz Bożego dzieła. Czyż tacy ludzie nie są ogłupiali w swojej wierze?
20 marca 2019 r.