Punkt szósty: Zachowują się przebiegle, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali
Suplement: Historia Daminga i Xiaominga
Zanim przejdziemy do głównego tematu naszego omówienia, zacznijmy od opowiedzenia pewnej historii. Jakie korzyści płyną z opowiadania historii? (Łatwo je zapamiętać). Ile łatwych do zapamiętania historii opowiedziałem dotychczas? (Tę o Dabao i Xiaobao). „Opowieść o Dabao i Xiaobao” opowiedziałem ostatnim razem. (Była jeszcze opowieść „Polowanie na szczury” i historia o kobietach-przywódcach). Sporo już tych historii opowiedziałem. Dlaczego to robię? Moim prawdziwym celem jest wykorzystanie tej luźniejszej, łatwej do zrozumienia formy, aby omówić pewne prawdy, które ludzie powinni zrozumieć. Jeśli na podstawie opowiadanych przeze Mnie historii zrozumiecie te prawdy i pomogą wam one w rozmaitych aspektach waszego wejścia w codziennym życiu, to nie opowiedziałem tych historii na próżno. Dowiedzie to, że rzeczywiście rozumiecie prawdy zawarte w tych historiach i że pojmujecie praktyczną stronę tych prawd, a nie słuchacie tych historii tylko jako zwykłych opowieści. Ostatnim razem opowiedziałem historię Dabao i Xiaobao. Dzisiaj opowiem o Damingu i Xiaomingu. Gdy będziecie słuchać, skoncentrujcie się na tym, co tak naprawdę ta historia próbuje wam uświadomić i z jakim aspektem prawdy się wiąże.
Daming i Xiaoming to ojciec i syn. Jakiś czas temu Daming i jego syn przyjęli nowe dzieło Boga. Czy to dobrze? (Tak). Tak, to dobrze. Xiaoming jest mały i ma jeszcze kłopoty z czytaniem, więc Daming każdego dnia czyta mu słowa Boże i cierpliwie wyjaśnia terminy, których syn nie rozumie. Po pewnym czasie Xiaoming zaczyna rozumieć całkiem sporo doktryn dotyczących tego, jak powinno się postępować, jak również poznaje pewne słowa, z jakimi nie zetknął się, nim nie uwierzył w Boga, słowa takie jak podporządkowanie, wiara, uczciwość, zwodniczość i tak dalej. Widząc, jakie postępy robi jego syn, Daming jest bardzo zadowolony. Ostatnio zauważył jednak, że bez względu na to, ile słów Bożych czyta Xiaomingowi, w zachowaniu i mowie jego syna nie ma zauważalnych postępów. Daming zaczyna się niepokoić i czuje ciężar na sercu. Myśli sobie tak: „Jak mogę sprawić, by mój syn, czytając słowa Boga, zrozumiał jakąś prawdę i byuwidoczniła się w nim jakaś zmiana, tak żeby inni okazywali mu aprobatę, uznanie i chwalili go jako dobre dziecko? A potem, dzięki zachowaniu Xiaominga, mogliby uznać, że wiara w Boga jest czymś dobrym, i w ten sposób ewangelia mogłaby się szerzyć poprzez zmiany zachodzące w moim synu – jakież to byłoby wspaniałe!”. Z ciężkim sercem Daming zastanawia się dalej: „Jak mogę należycie wyedukować Xiaominga, żeby lepiej uświadomił sobie zasady postępowania, lepiej się zachowywał i był zgodny z Bożymi intencjami? Na koniec, gdy Xiaoming stanie się dobrym dzieckiem i wszyscy będą go chwalić, cała ta chwała spłynie na Boga – ależ by to było cudowne! Olbrzymi kamień spadnie mi wtedy z serca”. Czy to, że Daming odczuwa taki ciężar, jest stanem uzasadnionym? Czy można to uznać za właściwe zadanie, które ma do wykonania? (Tak). Patrząc z tej perspektywy, jego punkt wyjścia jest poprawny – można to uznać za uzasadniony stan i właściwe zadanie. Czy ścieżka, którą Daming wybrał dla Xiaominga, jest słuszna, czy błędna? Dobra czy zła? Przekonamy się o tym niebawem. Daming często modli się do Boga i błaga Go o to, aż w końcu, któregoś dnia, doznaje „natchnienia”. Jakiego „natchnienia”? Tak zwanego „natchnienia” w cudzysłowie. A skoro bierzemy to „natchnienie” w cudzysłów, to do jakiej ścieżki nawiązuje Daming? Czy potraficie sobie wyobrazić, co stanie się dalej w tej historii? Nie jest to do końca jasne, prawda? W sumie trudno to przewidzieć.
Pewnego dnia, po przeczytaniu synowi Bożych słów, Daming bardzo poważnym głosem pyta Xiaominga, czy wiara w Boga jest czymś dobrym. Xiaoming odpowiada podniosłym tonem: „Wiara w Boga jest czymś dobrym. Ci, którzy wierzą w Boga, nie dręczą innych ludzi, unikają katastrof, idą do nieba i po śmierci nie zostaną zesłani do piekła”. Czy Xiaoming ma rację? Jeśli weźmiemy pod uwagę jego wiek, to fakt, że potrafi powiedzieć coś takiego, dość dobrze o nim świadczy. Jego rozumienie wiary w Boga jest dość proste, podstawowe i bardzo powierzchowne, ale jemu i tak wydaje się głębokie. Słysząc to, Daming jest zadowolony i czuje się podniesiony na duchu. Mówi więc: „Brawo, Xiaomingu, poczyniłeś postępy. Wygląda na to, że twoja wiara w Boga ma jakieś podstawy. Tata jest bardzo zadowolony i pokrzepiony. Ale czy wiara w Boga jest naprawdę taka prosta?”. Xiaoming zastanawia się przez chwilę i odpowiada: „Czy słowa Boże nie mówią tylko tego? Czy jest coś jeszcze?”. Daming natychmiast odpowiada: „Są jeszcze inne Boże wymagania. Wierzysz w Boga już tak długo, ale kiedy odwiedzają nas bracia i siostry, nawet się z nimi nie witasz. Od teraz, gdy spotykasz starszych ludzi, mów do nich dziadku i babciu; gdy spotykasz młodszych dorosłych, mów do nich wujku i ciociu lub starszy bracie i starsza siostro. W ten sposób staniesz się dzieckiem kochanym przez wszystkich – a Bóg miłuje tylko takie dzieci. Od teraz słuchaj się mnie i rób to, co mówię; kiedy mówię ci, żebyś zwracał się do kogoś w określony sposób, rób tak”. Xiaoming bierze sobie do serca słowa ojca, bo czuje, że to co mówi Daming, jest właściwe. W swoim młodym sercu wierzy, że jego tata jest starszy, przeczytał więcej słów Bożych i wie więcej niż on. Co więcej, jego tata chce dla niego wyłącznie jak najlepiej i z pewnością nie wprowadziłby go w błąd, więc wszystko, co mówi tata, musi być słuszne. Xiaoming nie rozumie, co jest prawdą, a co doktryną, ale przynajmniej wie, co jest dobre, a co złe, co jest słuszne, a co nie. Po wysłuchaniu słów ojca w sercu Xiaominga również pojawia się pewien ciężar. Kiedykolwiek później Xiaoming wychodzi gdzieś z tatą i kogoś spotykają, to jeśli tata każe mu zwracać się do tej osoby per „ciociu”, mówi „Dzień dobry, ciociu”, a jeśli „wujku”, mówi „Dzień dobry, wujku”. Wszyscy ludzie chwalą Xiaominga jako dobre i grzeczne dziecko, ale nie szczędzą też pochwał Damingowi za to, że tak dobrze wychowuje syna. Xiaoming jest zadowolony i myśli sobie tak: „Wskazówki od taty są takie dobre! Lubią mnie wszyscy, którzy mnie spotykają”. Xiaoming jest uszczęśliwiony i wyjątkowo dumny, myśląc, że sposób, w jaki tata go wychowuje, jest naprawdę dobry i właściwy.
Pewnego dnia, od razu po powrocie ze szkoły, Xiaoming pędem wpada do pokoju ojca i mówi: „Tato, zgadnij, co się stało? Stary Zhang z domu obok złapał tak wielką…”. Zanim jest w stanie dokończyć, Daming przerywa mu: „»Stary Zhang«? Jak mogłeś coś takiego powiedzieć, Xiaomingu? Czy nadal jesteś wierzący, czy nie? Jak mogłeś nazwać go »Starym Zhangiem«? Zapomniałeś o wszystkim, czego cię nauczyłem, tak naprawdę nie wierzysz w Boga, nie jesteś prawdziwym wierzącym. Na szczęście ja pamiętam i pomogę ci sobie przypomnieć. Powinieneś nazywać go dziadkiem Zhangiem, rozumiesz?”. Xiaoming myśli sobie: „Może być dziadek Zhang”. Mówi więc dalej: „No to dziadek Zhang z domu obok złapał ogromną rybę! Stara pani Zhang była zachwycona!”. „Czy aby znowu o czymś nie zapomniałeś?” – mówi Daming. „Chłopaku, wciąż tego nie rozumiesz. Przed chwilą ci powiedziałem, że masz go nazywać dziadkiem Zhangiem; a to oznacza, że jego żonę, która jest z tego samego pokolenia, masz nazywać jak? Babcią Zhang. Zapamiętaj to sobie; nigdy więcej nie mów »stary Zhang« ani »stara pani Zhang«, bo ludzie będą się z nas śmiali. Czy nie byłoby to zawstydzające dla nas jako wierzących? Ludzie mówiliby, że jesteśmy niekulturalni i niegrzeczni, że nie zachowujemy się jak wierzący. Takie coś nie przynosi Bogu chwały”. Xiaoming jeszcze chwilę temu nie mógł się doczekać, żeby opowiedzieć tacie o wielkiej rybie, jaką złowił stary Zhang, ale po tym jak ojciec go zganił, przestało mu na tym zależeć i nie ma już ochoty o tym mówić. Odwraca się, zakłada plecak i wychodząc, mruczy pod nosem: „Myślisz, że wiesz wszystko z tym swoim »dziadek Zhang« i »babcia Zhang«. Co to ma z nami wspólnego? Jakbyś był jedyną uduchowioną osobą na świecie!”. Daming odpowiada: „Cóż, przecież jestem uduchowiony! W przypadku większości osób, bez względu na to, ile mają lat, potrafię określić ich starszeństwo po prostu patrząc na ich wiek, i wiem, jak należy się do nich zwracać. Nazywam starszych ludzi wujkami i ciociami – czemu nawet tego nie potrafisz się nauczyć? Jako wierzący nie możemy o tym zapominać; musimy przestrzegać tytułów grzecznościowych używanych wobec ludzi z różnych pokoleń”. Po tej naganie Xiaoming nie czuje się najlepiej, ale w głębi duszy nadal uważa, że jego tata ma rację; wszystko, co robi jego tata, jest słuszne, i Xiaoming, chcąc nie chcąc, musi przyznać, że popełnił błąd. Od tej chwili za każdym razem, gdy widzi starego Zhanga albo starą panią Zhang, nazywa ich dziadkiem Zhang i babcią Zhang. Xiaoming bierze sobie do serca wszystko, czego uczy go i co próbuje w nim zaszczepić jego tata. Czy jest to dobre, czy wręcz przeciwnie? Na razie wydaje się, że to coś dobrego, prawda?
Pewnego dnia Xiaoming i jego tata idą na spacer i widzą starą lochę prowadzącą miot prosiąt. Więź między lochą a jej prosiętami wydaje się bardzo bliska. Xiaoming myśli, że wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre; czy mowa o świni, czy psie, wszystkie istoty mają instynkt macierzyński i powinny być szanowane. Tym razem Xiaoming nie używa niegrzecznych słów ani nierozważnie nie nazywa świni „starą maciorą”. Bojąc się, że popełni błąd i rozgniewa ojca, pyta cicho: „Tato, ile lat ma ta świnia-matka? Urodziła tyle prosiaków; jak mam ją nazywać?”. Daming zastanawia się przez chwilę: „Jak powinniśmy ją nazywać? Trudno powiedzieć”. Widząc, że ojciec pogrąża się w myślach, ale nie przedstawia żadnej odpowiedzi, Xiaoming zaczyna narzekać: „Przecież przeczytałeś tyle słów Bożych, a do tego jesteś ode mnie starszy! Jak możesz nie wiedzieć nawet takiej rzeczy?”. Sprowokowany przez syna, Daming zaczyna się denerwować i mówi: „A może nazywajmy ją »babcią«?”. Zanim Xiaoming zdążył zawołać do świni, Daming zmienia zdanie i mówi: „Nie możemy nazywać jej »babcią«, bo to przecież czyniłoby z niej przedstawicielkę tego samego pokolenia co matka twojej mamy. Nazywanie jej »babunią świnią« byłoby jeszcze gorsze, bo to by znaczyło, że jest z tego samego pokolenia co moja matka. Ponieważ urodziła tyle prosiąt, nie możemy zignorować jej tożsamości ani statusu, nie możemy pomylić się co do tego, do jakiego pokolenia należy. Powinniśmy ją nazywać »ciocią świnią«”. Usłyszawszy to, Xiaoming z szacunkiem kłania się świni i wykrzykuje: „Dzień dobry, ciociu świnio!”. Locha jest zaskoczona i ucieka w panice wraz ze wszystkimi prosiętami. Na ten widok Xiaoming zastanawia się, czy aby nie zwrócił się do niej w niewłaściwy sposób. Daming mówi: „Świnia musi być szczęśliwa i podekscytowana, skoro tak zareagowała. W przyszłości, gdy spotkamy się z takimi sytuacjami, bez względu na to, co mówią lub robią inni, powinniśmy nadal zachowywać się w ten sposób. Bądź uprzejmy i przestrzegaj norm społecznych; nawet świnie będą zadowolone, gdy to zobaczą”. Xiaoming nauczył się dzięki tej sytuacji czegoś nowego. Czego konkretnie? Mówi tak: „Bóg stworzył wszystkie rzeczy; tak długo, jak wszystkie istoty wzajemnie się szanują, są dla siebie uprzejme, rozumieją, na czym polega starszeństwo, darzą respektem starszych i kochają młodych, tak długo mogą harmonijnie współistnieć”. Xiaoming rozumie teraz tę doktrynę. Usłyszawszy to, Daming chwali syna jako wyjątkowo pojętne dziecko. Od tej chwili Xiaoming staje się jeszcze bardziej kulturalny i grzeczny. Gdziekolwiek pójdzie, wyróżnia się z tłumu swoim dobrym wychowaniem. Czy jest „dobrym chłopcem”? Jest „dobrym chłopcem” w cudzysłowie. I w ten sposób dochodzimy do końca naszej historii.
Co myślicie o tej historii? Czyż nie jest całkiem zabawna? W jaki sposób powstała? Jej źródłem są mowa, działania, zachowanie, myśli i poglądy ludzi w prawdziwym życiu – wszystkie one zostały skondensowane w tę małą opowieść. O jakiej kwestii opowiada ta historia? Jakie problemy dostrzegacie w Damingu, jej bohaterze? A co z Xiaomingiem? Na czym polega istota problemów Daminga? Najpierw zastanówcie się nad tym: czy jakikolwiek element tego, co Daming opisywał i praktykował, był zgodny z prawdą? (Nie). Cóż zatem praktykował? (Pojęcia i wyobrażenia). A skąd się one wzięły? (Z tradycyjnej kultury). Ich źródłem jest tradycyjna kultura. Pojęcia i wyobrażenia Daminga były efektem trującego wpływu tradycyjnej kultury, warunkowania przez nią i wychowania w jej ramach. Wziął te elementy owej kultury, które uważał za najlepsze, najbardziej pozytywne i kluczowe, a potem przeformułował je i zamienił w coś, co, jak wierzył, jest prawdą, którą jego syn powinien praktykować. Czy tę historię można uznać za oczywistą i łatwą do zrozumienia? (Tak). Podzielcie się tym, co zrozumieliście i byliście w stanie pojąć dzięki jej wysłuchaniu. (Sądzę, że problem Daminga polegał na tym, że chociaż wierzył on w Boga, to nigdy nie starał się zrozumieć Jego słów. Wiara Daminga opierała się na tradycyjnych ludzkich wyobrażeniach. Uważał, że jeśli będzie przestrzegał tych powierzchownych norm, to Bóg będzie zadowolony. Nie szukał zrozumienia ani nie kontemplował przez pryzmat słów Bożych tego, czego Bóg faktycznie wymaga od ludzi i jak powinno się urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo). Czym Daming kierował się w życiu? (Pojęciami i wyobrażeniami). Wyrażenie „kierować się w życiu pojęciami i wyobrażeniami” niewiele mówi; w rzeczywistości kierował się w życiu tradycyjną kulturą i traktował ją jak prawdę. Kierował się w życiu tradycyjną kulturą – jakie szczegóły się z tym wiążą? Dlaczego chciał, żeby Xiaoming zwracał się do ludzi w określony sposób? (Niby powiedział, że celem jest przyniesienie Bogu chwały przez dobre uczynki, ale w rzeczywistości chciał zaspokoić własną próżność, chciał być chwalony za to, że dobrze wychował syna). Tak, taka właśnie była jego intencja. Wychowywał dziecko nie tak, żeby zrozumiało słowa Boże i prawdę, lecz tak, by postępowało w sposób, który przyniesie chwałę jemu, żeby zaspokoić swoją osobistą próżność. To też jest problem. A czy problem nie wiąże się też z ciągłym skupieniem na upiększaniu się i przydawaniu sobie atrakcyjności poprzez swoje zachowanie? (Wiąże się). Takie postępowanie wskazuje na problem ze ścieżką, którą kroczył Daming, a jest to problem najpoważniejszej natury. Jaki jest cel ciągłego skupiania się na tym, by sprawiać jak najlepsze wrażenie na innych? Ano taki, by zyskać ludzki podziw, by ludzie nam pochlebiali i prawili nam komplementy. Jaka jest natura takiego zachowania? Jest to hipokryzja, jest to podejście faryzeuszy. Ci, którzy koncentrują się na zewnętrznych oznakach dobrego zachowania, na tym, żeby sprawiać dobre wrażenie, którzy po prostu wkładają wiele wysiłku w swoje zachowanie – czy tacy ludzie rozumieją prawdę? (Nie). Czytają masę słów Bożych i bardzo się starają, więc dlaczego jej nie rozumieją? Nie pojmują, że celem Bożego zarządzania ludzkością i zbawienia jej jest sprawić, by ludzie zrozumieli prawdę, by zostali udoskonaleni i by przeszli zmianę usposobienia – nie pojmują tego ni w ząb. Myślą za to tak: „Bez względu na to, w jaki sposób czytam słowa Boże, zbiorę razem pewne wypowiedzi, działania i zachowania, z którymi ludziom najłatwiej się zgodzić, które doceniają i które zaaprobują, a potem będę ściśle je stosował w prawdziwym życiu. Tak zrobiłby prawdziwy wierzący”.
Czy macie problemy podobne do problemów Daminga? Czy oprócz właśnie omówionych oczywistych aspektów, takich jak przestrzeganie norm społecznych, zwracanie uwagi na kwestię starszeństwa, szanowanie starszych i opieka nad młodszymi oraz zachowanie właściwych relacji między starszymi a młodszymi, istnieją jeszcze inne podobne zachowania, myśli, poglądy bądź sposoby rozumienia? Czy wy sami zagłębiacie się w te kwestie i analizujecie je szczegółowo? Na przykład jeśli w kościele ktoś jest starszy albo wierzący w Boga od wielu lat, zawsze chcesz okazać mu szacunek. Gdy mówi, pozwalasz mu skończyć i nie przerywasz mu nawet jeśli wygaduje bzdury, a kiedy zrobi coś złego i powinien zostać przycięty, wciąż starasz się, żeby nie stracił twarzy i unikasz krytykowania go w obecności innych, uważając, że bez względu na to, jak głupie lub okropne były jego działania, wszyscy i tak powinni mu wybaczyć i okazać tolerancję. Często też pouczasz innych: „Powinniśmy okazywać starszym nieco szacunku i nie narażać na szwank ich godności. Jesteśmy od nich młodsi”. Skąd wziął się ten termin „młodsi”? (Z tradycyjnej kultury). Wywodzi się ze sposobu myślenia tradycyjnej kultury. Ponadto w kościele wytworzyła się pewna atmosfera, w której ludzie, spotykając starszych braci i siostry, ciepło nazywają ich „starszym bratem”, „starszą siostrą”, „ciocią” lub „wujkiem”, tak jakby wszyscy byli częścią wielkiej rodziny; tym starszym ludziom okazuje się szczególny szacunek i w ten sposób w umysłach innych nieświadomie powstaje dobre wrażenie na temat młodszych. Te elementy tradycyjnej kultury są tak głęboko zakorzenione w umysłach i duszach Chińczyków, że nieustannie się rozprzestrzeniają i kształtują atmosferę kościelnego życia. Ponieważ ludzie często są ograniczani przez te pojęcia i znajdują się w ich władzy, nie tylko osobiście wcielają je w życie, bardzo się starając działać i praktykować w ten sposób, ale też namawiają innych do takiego samego postępowania i chwalą ich, gdy tamci to czynią. Tradycyjna kultura nie jest prawdą; to pewnik. Ale czy to wystarczy, jeśli ludzie będą po prostu wiedzieli, że nią nie jest? To, że tradycyjna kultura nie jest prawdą, stanowi jeden aspekt; dlaczego powinniśmy starannie go przeanalizować? Na czym dokładnie on polega? W czym tkwi istota tego problemu? Jak można wyzbyć się tych przekonań? Szczegółowe analizowanie tradycyjnej kultury służy temu, byś w zupełnie nowy sposób zrozumiał w głębi serca teorie, myśli i poglądy związane z tym aspektem. Jak można osiągnąć to całkowicie nowe zrozumienie? Po pierwsze musisz sobie uświadomić, że tradycyjna kultura pochodzi od szatana. A w jaki sposób szatan zaszczepia w ludziach te elementy tradycyjnej kultury? Szatan w każdej epoce posługuje się znanymi postaciami i wielkimi ludźmi, aby szerzyć te myśli, te tak zwane powiedzenia i teorie. Następnie stopniowo idee te są systematyzowane i konkretyzowane, stają się coraz bliższe życiu ludzi, aż w końcu się wśród nich upowszechniają; krok po kroku te szatańskie myśli, powiedzenia i teorie wsiąkają w ludzkie umysły. Zindoktrynowani ludzie uważają te pochodzące od szatana myśli i teorie za najbardziej pozytywne rzeczy, które powinni praktykować i których powinni przestrzegać. Szatan wykorzystuje je potem do tego, by więzić i kontrolować ludzkie umysły. Wiele kolejnych pokoleń aż po dziś dzień wychowano i warunkowano oraz kontrolowano w takich okolicznościach. Wszystkie te pokolenia wierzyły, że tradycyjna kultura jest słuszna i dobra. Nikt szczegółowo nie analizuje źródeł tych tak zwanych dobrych i słusznych rzeczy – to dlatego problem jest tak poważny. Nawet niektórzy wierzący, którzy przez wiele lat czytali słowa Boże, wciąż uważają te tradycyjne przekonania za poprawne i pozytywne, i to do tego stopnia, że ich zdaniem mogą one zastąpić prawdę, zastąpić słowa Boże. Co więcej, niektórzy z nich myślą tak: „Bez względu na to, ile słów Bożych czytamy, żyjąc między ludźmi nie możemy ot tak odrzucić tak zwanych tradycyjnych idei i tradycyjnych elementów kultury, takich jak »Trzy posłuszeństwa i cztery cnoty«, czy też pojęcia w rodzaju życzliwości, prawości, przyzwoitości, mądrości i spolegliwości. Zostały nam bowiem one przekazane od naszych przodków, którzy byli mędrcami. Nie możemy zwrócić się przeciw naukom naszych przodków tylko dlatego, że wierzymy w Boga. Nie możemy zmieniać ani porzucać nauk naszych przodków i tych starożytnych mędrców”. Takie myśli i taka świadomość obecne są w sercach wszystkich ludzi. Nieświadomie są oni wciąż kontrolowani i ograniczani przez te elementy tradycyjnej kultury. Na przykład kiedy dziecko widzi, że masz dwadzieścia kilka lat i nazywa cię „wujkiem”, jest ci miło i czujesz się zadowolony. Jeśli natomiast zwróci się do ciebie bezpośrednio po imieniu, odczuwasz pewien dyskomfort i myślisz, że to dziecko jest źle wychowane i powinno się je skarcić, a twój stosunek do niego się zmienia. W rzeczywistości to, czy nazywają cię wujkiem, czy też zwracają się do ciebie po imieniu, nie ma żadnego wpływu na twoją integralność. Dlaczego więc jesteś niezadowolony, gdy nie nazywają cię wujkiem? Ano dlatego, że jesteś zdominowany przez tradycyjną kulturę i znajdujesz się pod jej wpływem; już wcześniej zakorzeniła się ona w twoim umyśle i stała się twoim najbardziej podstawowym kryterium traktowania ludzi, wydarzeń i spraw oraz oceniania i osądzania wszystkich rzeczy. A jeśli posługujesz się złym kryterium, to czy natura twoich działań może być właściwa? Z pewnością nie. Gdybyś miał się posłużyć prawdą, to jak podszedłbyś do tej sprawy? Czy przejmowałbyś się tym, jak się do ciebie zwracają inni? (Nie). No chyba żeby cię obrazili lub upokorzyli – w takim przypadku z pewnością poczułbyś się nieswojo; byłby to normalny przejaw człowieczeństwa. Jeśli jednak twoim kryterium oceny są słowa Boże, prawda bądź kultura pochodząca od Boga, to w żaden sposób nie zareagujesz, bez względu na to, czy ludzie zwrócą się do ciebie po imieniu, czy też nazwą „wujkiem” bądź „bratem”. W tej kwestii możesz kierować się lokalnymi zwyczajami. Na przykład w Chinach, kiedy ktoś nazywa cię „wujkiem”, masz poczucie, że okazuje ci szacunek. Ale gdybyś pojechał do jakiegoś zachodniego kraju i nazwano by cię w ten sposób, poczułbyś się niezręcznie; wolałbyś, by zwracano się do ciebie po imieniu i to właśnie uznawałbyś za oznakę szacunku. Gdyby w Chinach ktoś młodszy od ciebie zwrócił się do ciebie po imieniu, byłbyś bardzo niezadowolony i miał poczucie, że lekceważy twoje starszeństwo; doznałbyś głębokiego upokorzenia, zezłościł się, a nawet potępił tego kogoś. Czyż to nie pokazuje, że z tym sposobem myślenia jest jakiś problem? I właśnie tym problemem zamierzam się teraz zająć.
Każde państwo i każda grupa etniczna ma swoją tradycyjną kulturę. Czy krytykujemy wszystkie tradycyjne kultury? Istnieje jedna kultura, której nie powinno się krytykować. Czy potraficie powiedzieć, co to za kultura? Dam wam przykład. Bóg stworzył Adama; kto nadał Adamowi imię? (Bóg). Tak więc Bóg stworzył ludzkość, a kiedy wchodzi w interakcje z ludźmi, jak się do nich zwraca? (Po imieniu). Tak, nazywa ich po imieniu. Bóg nadaje ci imię, a to imię ma w oczach Boga znaczenie: służy jako nazwa własna, jako tytuł. Kiedy Bóg nadaje ci określone imię, nazywa cię tym imieniem. Czyż nie jest to forma okazywania szacunku? (Jest). Jest to najwyższa forma szacunku – szacunek, który jest najbliższy prawdzie i najbardziej pozytywny. Jest to standard okazywania szacunku i pochodzi on od Boga. Czyż nie jest to forma kultury? (Jest). Czy powinniśmy opowiadać się za tą kulturą? (Tak). Pochodzi ona od Boga; Bóg nazywa człowieka bezpośrednio po imieniu. Bóg nadaje ci imię, nazywa cię, a następnie używa tego imienia, aby cię reprezentowało i nazywało. W ten sposób Bóg traktuje ludzi. Kiedy Bóg stworzył drugą osobę, jak ją potraktował? Pozwolił Adamowi nadać jej imię. To Adam nadał imię Ewie. Czy Bóg nazywał ją tym imieniem? Tak. Jest to więc kultura, która pochodzi od Boga. Bóg nadaje każdej istocie stworzonej nazwę własną, a kiedy wypowiada tę nazwę, zarówno ludzie, jak i On sam, wiedzą, o kim mowa. To się nazywa szacunek, to się nazywa równość, to jest kryterium oceny, czy dana osoba jest uprzejma i czy w ramach jej człowieczeństwa mieści się poczucie przyzwoitości. Czy to jest trafne? (Tak). Jest to rzeczywiście trafne. W Biblii, niezależnie od tego, czy opisuje jakieś wydarzenie, czy genealogię rodziny, wszystkie postacie mają imiona, mają nazwy własne. Jest jednak pewien ważny szczegół, którego na pewno nie zauważyliście: Biblia nie używa określeń takich jak dziadek, babcia, wujek, ciocia, starszy wujek, starsza ciocia i tak dalej; korzysta po prostu z imion ludzi. Co możecie z tego wywnioskować? To, co Bóg ustanowił dla ludzi, niezależnie od tego, czy są to zasady, czy prawa, jest z człowieczego punktu widzenia rodzajem tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. A czym jest ta tradycja, która została przekazana od Boga? Czymś, czego ludzie powinni przestrzegać: nie ma potrzeby używania tytułów hierarchicznych. W oczach Boga te zawiłe tytuły rodzinne, takie jak dziadek, babcia, starszy wujek, młodszy wujek, starsza ciotka, młodsza ciotka i tak dalej, po prostu nie istnieją. Dlaczego ludzie tak bardzo przejmują się tymi hierarchicznymi tytułami i określeniami? Co to oznacza? Bóg czuje wielki wstręt do takich rzeczy. Zawsze to szatani się nimi przejmują. W kategoriach tradycyjnej kultury z Bogiem wiąże się jeden najbardziej podstawowy fakt: Bóg stworzył całą ludzkość i doskonale wie, ile rodzin i potomków może mieć jedna osoba; niepotrzebna jest żadna hierarchia. Bóg po prostu mówi, abyś był płodny i rozmnażał się, abyś dbał o dobro rodziny – to wszystko, o czym musisz pamiętać. Ważne jest tylko to, ilu potomków ma każde pokolenie i ilu potomków mają ci potomkowie – niepotrzebna jest żadna hierarchia. Późniejsze pokolenia nie muszą wiedzieć, kim byli ich przodkowie, ani nie muszą budować sal czy świątyń przodków, a tym bardziej składać im ofiar czy oddawać czci. W Biblii napisano, że wszyscy, którzy wierzą w Boga i podążają za Nim, ci, którzy wierzą w Jahwe, składają ofiary przed ołtarzem. Każdy członek rodziny przychodzi przed oblicze Boga i składa ofiarę. Inaczej jest u Chińczyków, gdzie każda rodzina ma salę przodków wypełnioną pamiątkowymi tablicami poświęconymi prapradziadkom, pradziadkom, praprababkom. W miejscu, w którym Bóg po raz pierwszy rozpoczął swoje dzieło, nie ma takich rzeczy. Jednak miejsca oddalone od dzieła Bożego są kontrolowane przez szatana i złe duchy. W tych buddyjskich krajach owe szatańskie praktyki kwitną. Tamtejsi ludzie muszą czcić swoich przodków i wszystko musi być zgłaszane rodzinie, wszystko musi być przekazywane przodkom rodziny; nawet jeśli prochy przodków już nie istnieją, późniejsze pokolenia nadal muszą ofiarowywać kadzidło i pochylać głowy. W dzisiejszych czasach niektórzy ludzie, którzy zetknęli się z bardziej zachodnimi i nowszymi ideami i uwolnili się od tradycyjnych więzów rodzinnych, nie chcą pozostawać w takich rodzinach. Czują się w nich za bardzo i zbyt ściśle kontrolowani, bo najstarsi członkowie rodziny interweniują w niemal każdej sprawie, a zwłaszcza w kwestiach małżeństwa. W Chinach często słyszy się o takich sytuacjach. Szatan sprawia, że ludzie przywiązują wielką wagę do starszeństwa, a ludzie zdają się ochoczo przyjmować to pojęcie i wierzą, że „Każde pokolenie ma swoją rangę; ci na szczycie są naszymi przodkami. Kiedy pada słowo »przodkowie«, ludzie powinni klękać i czcić ich jak bogów”. Od dzieciństwa jednostka jest przez swoją rodzinę warunkowana i wychowywana w ten sposób i tak rodzina na nią wpływa; w jej młodym umyśle zaszczepia się to jedno przekonanie: że nie da się żyć w tym świecie bez rodziny i że opuszczenie jej, wyzwolenie się z więzów rodzinnych, jest moralnie nagannym wykroczeniem. Moralnie naganne wykroczenie – co to znaczy? Ano to, że jeśli nie jesteś posłuszny swojej rodzinie, to jesteś wyrodnym dzieckiem, a skoro tak, to nie zasługujesz na miano człowieka. Z tego powodu większość ludzi nie ma odwagi uwolnić się z tych rodzinnych kajdan. Chińczycy znajdują się pod przemożnym wpływem hierarchii, są przez nią warunkowani i kontrolowani. Podobny wpływ mają koncepcje takie jak „Trzy posłuszeństwa i cztery cnoty” czy „Trzy fundamentalne więzi i pięć stałych cnót”. Młodych ludzi, którzy nie zwracają się we właściwy sposób do starszych i nie używają słów takich jak wujek, ciocia, dziadek lub babcia, często oskarża się, że są niegrzeczni i niekulturalni. Co to oznacza? Oznacza to, że w tej grupie etnicznej, w tym społeczeństwie jesteś uważany za kogoś gorszego, ponieważ nie przestrzegasz norm społecznych, nie jesteś dobrze wychowany i jesteś bezwartościowy. Inni ludzie są dobrze ubrani, potrafią udawać, mówią w sposób dystyngowany i z wdziękiem; są miodouści, a ty nawet nie wiesz, że trzeba nazywać kogoś wujkiem lub ciocią. Ludzie powiedzą, że jesteś niekulturalny i wszędzie będą patrzeć na ciebie z góry. Taką ideologię wpaja się Chińczykom. Niektóre dzieci, które nie wiedzą, jak zwracać się do ludzi, są przez rodziców surowo karcone, a nawet bite. Bijąc je, niektórzy rodzice mówią: „Jesteś niegrzeczny, bezwartościowy i niekulturalny; równie dobrze mógłbym po prostu zatłuc cię na śmierć! Tylko przynosisz mi wstyd i sprawiasz, że tracę twarz przed ludźmi!”. Tylko dlatego, że dziecko nie wie, jak należy zwracać się do innych, rodzice, kierując się własnymi pobudkami, wyolbrzymiają sprawę i dotkliwie biją dziecko. Co to za zachowanie? Przecież to jest kompletny nonsens! Czy uświadomilibyście sobie te sprawy, gdybym ich tu nie omówił? Czy potraficie, poprzez obserwację zjawisk w prawdziwym życiu, poprzez czytanie słów Bożych lub poprzez własne doświadczenia, stopniowo, krok po kroku przejrzeć te sprawy, a następnie zmienić kierunek swojego życia, zmienić kierunek ścieżki, którą podążacie? Jeśli tego nie potraficie, to znaczy, że brak wam wglądu. Najbardziej poprawnym podejściem w każdej sprawie, podejściem gwarantującym uniknięcie błędu, jest opieranie się na kryterium słów Bożych, dzieła Bożego i wymagań Boga – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wszystko, co pochodzi od szatana, bez względu na to, jak bardzo zgodne jest z ludzkimi wyobrażeniami lub gustami, bez względu na to, jak przyzwoite się wydaje, nie jest prawdą, ale fałszem.
Opowiedziałem wam tę historię po to, abyście naprostowali swoje rozumienie, abyście pojęli, czym jest prawda, co ludzie zyskują dzięki wierze w Boga, co to znaczy dla Boga, że ludzie zmieniają swoje usposobienie i uzyskują prawdę, oraz czy prawda wypowiedziana przez Boga i Jego żądania mają jakikolwiek związek z tym, co można sobie wyobrazić, lub z myślami, punktami widzenia i różnymi sposobami rozumienia, które powstają w wyniku edukacji i warunkowania przez środowisko narodowe i społeczne. Wy sami również powinniście szczegółowo przeanalizować te sprawy. Nasz dzisiejszy przykład dotyczył tylko jednego aspektu. W gruncie rzeczy w sercu żadnego człowieka nie brakuje takich przekonań wywodzących się z tradycyjnej kultury. Niektórzy mówią tak: „Skoro mamy odrzucić hierarchię, czy to oznacza, że mogę zwracać się do moich rodziców po imieniu?”. Czy to byłoby w porządku? Jeśli nazywasz swoich rodziców matką i ojcem, czy oznacza to, że wciąż przestrzegasz hierarchii i powróciłeś do tradycyjnej kultury? Nie. Rodzice nadal powinni być nazywani tak, jak są; nazywanie ich mamą i tatą to sposób, w jaki Bóg każe ludziom się do nich zwracać. Tak powinni być nazywani; tak samo jak twoi rodzice nazywają cię „dzieckiem”, „synem” lub „córką”. Tak więc co przede wszystkim powinniście zrozumieć z tej opowiedzianej przeze Mnie historii? Jaką kwestię porusza ona przede wszystkim? (Nasze kryterium oceniania różnych spraw musi się zmienić; wszystko powinno być oceniane zgodnie ze słowami i wymaganiami Boga). To prawda. Nie wymyślaj na ślepo niczego sam. Ludzie zawsze chcą tworzyć swoją własną „prawdę”. Ilekroć chcą coś zrobić, wymyślają zbiór argumentów i teorii oraz odpowiednie metody, a następnie realizują swój projekt bez względu na jego poprawność. Praktykują to przez lata, trzymając się tego uparcie, niezależnie od tego, czy przynosi to jakiekolwiek rezultaty, a mimo to nadal uważają, że są życzliwi, sprawiedliwi i dobrzy. Sądzą, że to, co urzeczywistniają, jest dobre, że przynosi im pochwały i podziw, a przez to mają o sobie coraz lepsze mniemanie. Ludzie nigdy nie zastanawiają się, jakie są Boże wymagania w danej sprawie, nie próbują ich zgłębić ani nie poszukują, nie usiłują zrozumieć zasad działania w danej sprawie ani tego, czy podczas wykonywania swoich obowiązków okazali lojalność wobec zadania zleconego im przez Boga. Nie zastanawiają się nad tymi sprawami, ale za to zastanawiają się nad tymi wynaturzonymi i niegodziwymi kwestiami – czyż nie można tego określić mianem angażowania się w niegodziwość? (Można). Jeśli zobaczysz kogoś, kto na pozór jest łagodny, zachowuje się stosownie, jest wykształcony i przestrzega norm społecznych, ciągle gada o życzliwości, prawości, przyzwoitości, mądrości i spolegliwości, kto mówi z wyrafinowaną elegancją i wypowiada przyjemnie brzmiące słowa – zwróć uwagę, czy ta osoba praktykuje prawdę. Jeśli w ogóle tego nie robi, to jest tylko hipokrytą, który udaje dobroć; jest kropka w kropkę kimś takim jak Daming. Kim są ci, którzy skupiają się wyłącznie na dobrym zachowaniu i wykorzystują je, by zmylić innych ludzi, aby ich chwalili i podziwiali? (Hipokrytami). Czy tacy ludzie mają duchowe zrozumienie? (Nie). Czy ludzie, którzy nie mają duchowego zrozumienia, mogą praktykować prawdę? (Nie). Dlaczego? (Nie rozumieją, czym jest prawda, więc po prostu wybierają sobie jakieś z pozoru dobre zachowanie i to, co zdaniem ludzi jest równie dobre jak prawda, a następnie wprowadzają te rzeczy w życie). Nie o to głównie chodzi. Bez względu na to, jak bardzo nie rozumieją prawdy, czyż nie znają pewnych oczywistych zasad postępowania? Kiedy mówisz im, jak mają wykonywać swój obowiązek, czy mogą tego nie zrozumieć? Tacy ludzie mają jedną cechę: nie mają zamiaru praktykować prawdy. Bez względu na to, co mówisz, nie będą cię słuchać; będą po prostu robić i mówić to, co im się podoba. Ostatnio często rozmawialiśmy o różnych przejawach bycia antychrystem. Przyjrzyj się ludziom dookoła ciebie: zobacz, kto przeszedł pewną przemianę, a czyje zachowanie i zasady postępowania wcale się nie zmieniły, czyje serca pozostają niewzruszone bez względu na to, jak omawiasz prawdę z tymi osobami, kto nadal się nie zmienia lub nie zamierza się zmieniać i cały czas postępuje tak, jak mu się podoba, nawet jeśli jest w stanie odnieść do siebie treść twojego omówienia. Czy spotkaliście takich ludzi? Spotkaliście, prawda? Dlaczego niektórzy przywódcy i pracownicy są usuwani ze swoich stanowisk? Dzieje się tak dlatego, że nie praktykują prawdy, nie wykonują rzeczywistej pracy. Rozumieją różnego rodzaju doktryny i uparcie podążają własnymi drogami. Bez względu na to, jak omawiasz zasady prawdy, oni nadal mają swój własny zbiór reguł, trzymają się własnych poglądów i nikogo nie słuchają. Po prostu robią, co chcą – ty mówisz jedno, a oni robią drugie. Takich przywódców i pracowników należy usunąć ze stanowiska, prawda? (Tak). Rzeczywiście tak należy zrobić. Jaką ścieżką podążają ci ludzie? (Ścieżką antychrysta). Podążając ścieżką antychrysta, w swoim czasie sami staną się antychrystami. Nie wiadomo tylko, jak długo to zajmie. Jeśli bez względu na to, w jaki sposób omawiacie z nimi prawdę, oni nadal jej nie przyjmują i w ogóle się nie zmieniają, to jest to prawdziwy powód do zmartwienia, a oni już stali się antychrystami.
Jaką największą inspirację zyskaliście z opowiedzianej dzisiaj historii? Powinno nią być to, że ludziom łatwo jest zboczyć z właściwej drogi. Dlaczego ludziom łatwo jest zejść na manowce? Po pierwsze, ludzie mają zepsute usposobienie; po drugie, bez względu na wiek, ludzie w swoich myślach i w głębi swoich serc nie są czystymi, niezapisanymi kartkami. Jakie więc wskazówki daje wam ta historia? Ludziom łatwo jest zejść na manowce – to pierwsza z nich. Po drugie, ludzie mają tendencję do trzymania się tego, co uważają za dobre i słuszne, jak gdyby było to prawdą, traktując wiedzę biblijną i doktryny duchowe jako słowa Boże, które należy wprowadzać w życie. Po zrozumieniu tych dwóch kwestii, jakie macie nowe przekonania, pomysły czy plany dotyczące ścieżki, którą powinniście podążać w przyszłości, i każdego zadania, które musicie w przyszłości wykonać? (Robiąc coś, nie powinniśmy postępować zgodnie z tym, co uważamy za słuszne. Po pierwsze, musimy rozważyć, czy nasze myśli są zgodne z pragnieniami Boga i czy odpowiadają Jego wymaganiom. Przed podjęciem działania powinniśmy najpierw znaleźć zasady praktyki w słowach Bożych. Tylko w ten sposób możemy mieć pewność, że praktykujemy prawdę i że ścieżka, którą podążamy w naszej wierze w Boga, jest właściwa). Musicie włożyć wysiłek w odniesieniu do słów Bożych. Przestańcie formułować własne założenia. Nie masz duchowego zrozumienia, jesteś małego formatu i niezależnie od tego, na jak wspaniałe wpadniesz pomysły, nie są one prawdą. Nawet jeśli jesteś pewny, że to, co zrobiłeś, jest bezbłędne i właściwe, i tak powinieneś omówić i zweryfikować to z braćmi i siostrami lub odnieść do odpowiednich słów Bożych. Czy w ten sposób da się osiągnąć stuprocentową bezbłędność? Niekoniecznie; w twojej praktyce nadal mogą mieć miejsce odchylenia, chyba że w pełni pojąłeś prawdozasady i źródło tego, co powiedział Bóg. To jeden aspekt. A na czym polega drugi? Jeśli ludzie oddalą się od słów Bożych, to niezależnie od tego, jak racjonalne i odpowiednie może wydawać się ich postępowanie, nie zastąpi ono prawdy. Wszystko, co nie może zastąpić prawdy, nie jest prawdą ani czymś pozytywnym. A jeśli nie jest czymś pozytywnym, to czym jest? Na pewno nie jest czymś, co podoba się Bogu, ani też nie jest zgodne z prawdą; jest to coś, co Bóg potępia. Jakie będą konsekwencje, jeśli zrobisz coś, co Bóg potępia? Sprawisz, że Bóg będzie się tobą brzydził. Wszystko, co nie pochodzi od Boga, jest negatywne i pochodzi od szatana. Niektórzy ludzie mogą tego nie rozumieć; niech to zrozumienie przychodzi stopniowo, w miarę zdobywania doświadczenia.
Dzisiaj dogłębnie krytykowaliśmy jedną rzecz; co takiego skrytykowaliśmy? Sprawę nazywania starej lochy „ciocią świnią”, prawda? Czy to wstyd nazywać świnię „ciocią świnią”? (Tak). To powód do wstydu. Ludzie zawsze chcą mieć jakiś honorowy tytuł. Skąd bierze się ten „honor”? Co oznacza „honor”? Czy chodzi o starszeństwo? (Tak). Zawsze chcieć być uważanym za starszego, zawsze skupiać się na starszeństwie – czy to coś dobrego? (Nie). Dlaczego koncentrowanie się na starszeństwie nie jest dobre? Powinniście przeanalizować, jakie znaczenie ma koncentrowanie się na starszeństwie. Można to powiedzieć bardzo prosto w taki sposób: „Bóg nie pozwala ludziom koncentrować się na starszeństwie, więc dlaczego bezsensownie o tym dyskutujesz? Opowiadasz bzdury, a jednocześnie udajesz, że jesteś dobrze wychowany. Wykonując obowiązek, nigdy nie bierzesz pod uwagę interesów domu Bożego, lecz zawsze zdradzasz je dla własnych korzyści. Kiedy coś dotyczy twoich własnych interesów, nie zawahasz się zdradzić interesów domu Bożego. Kogo próbujesz oszukać, zachowując się jak dobry człowiek? Czy zasługujesz na to, by uważano cię za dobrego człowieka?”. Czy wypowiedzenie takich słów byłoby akceptowalne? (Tak). A co powiedzieć, żeby było jeszcze ostrzej? „Co ty bredzisz? Jesteś po prostu głupią świnią, imbecylem, który w ogóle nie rozumie prawdy. Za kogo się uważasz? Jesteś wykształcony, kulturalny i wierzysz w Boga. Przeczytałeś tak wiele słów Bożych i nadal myślisz, że wierzysz w Boga we właściwy sposób. Ale ostatecznie nie wiesz nawet, co to znaczy praktykować prawdę. Czy nie jesteś po prostu głupią świnią, kompletnym idiotą?”. To tyle, jeśli chodzi o naszą historię. Wróćmy teraz do głównego tematu omówienia.
Analiza przebiegłego, samowolnego i dyktatorskiego zachowania antychrystów oraz tego, jak zmuszają innych, by ich słuchali
I. Analiza przebiegłego zachowania antychrystów
Ostatnim razem omawialiśmy piąty punkt dotyczący przejawów bycia antychrystem – to, że sprowadzają na manowce, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie. Dzisiaj omówimy punkt szósty: zachowują się przebiegle, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali. Czy między tym punktem a punktem piątym istnieje jakaś różnica? W kategoriach usposobienia ta różnica jest niewielka; oba te rodzaje działań mają na celu zdobywanie władzy oraz postępowanie samowolne i dyktatorskie. W obu przypadkach usposobienie jest niegodziwe, aroganckie, nieprzejednane i bezwzględne, tak więc pod tym względem nie ma różnicy. Punkt szósty podkreśla jednak inny ważny przejaw bycia antychrystem, czyli to, że jego postępowanie jest przebiegłe – wiąże się to z naturą działań antychrystów. Zacznijmy od omówienia słowa „przebiegły”. Czy na pierwszy rzut oka „przebiegły” jest słowem negatywnym, czy pozytywnym? Jeśli ktoś robi coś przebiegłego, to czy jest to dobre, czy złe? (Złe). Jeśli mówi się o kimś, że jest przebiegły, to czy ten ktoś jest dobry, czy zły? Najwyraźniej wrażenia i odczucia ludzi są takie, że ktoś, kto postępuje przebiegle, jest nic niewartym łajdakiem. Jeśli ktoś spotyka się z przebiegłością, to czy jest to powód do radości, czy też przyprawia go to o dreszcze? (To drugie). Po prostu nie jest to nic dobrego. Krótko mówiąc, „przebiegły” to na pierwszy rzut oka termin negatywny; niezależnie od tego, czy opisuje samo działanie, czy też sposób postępowania danej osoby, nie ma w nim nic pozytywnego; z całą pewnością jest to określenie negatywne. W pierwszej kolejności wyjaśnijmy teraz, jakie są przejawy przebiegłości. Dlaczego mówimy o przebiegłości, a nie o fałszywości? Jakie szczególne znaczenie ma tutaj słowo „przebiegły”? Przebiegłość jest czymś głębszym niż fałszywość. Czyż ludziom nie jest trudniej przejrzeć kogoś, kto działa przebiegle, i czy nie trzeba na to więcej czasu? (Tak). Jest to oczywiste. Wyjaśnijcie więc określenie „przebiegły”, używając słów, które wszyscy rozumiecie. Termin „przebiegły” oznacza tutaj: zdradliwy i podstępny, a odnosi się do nienormalnego zachowania. Ta nienormalność oznacza z kolei wielką skrytość i niemożność przeniknięcia takiego kogoś przez przeciętnego człowieka, który nie jest w stanie zobaczyć, co takie przebiegłe osoby myślą lub robią. Innymi słowy, metody, motywy i punkty wyjścia działań tego typu osób są szczególnie trudne do zrozumienia, a czasami ich zachowanie jest też podstępne i skryte. Krótko mówiąc, istnieje wyrażenie, za pomocą którego można opisać rzeczywiste przejawianie się przebiegłości i stan takiej osoby, a mianowicie „brak przejrzystości”, przez który jest ona niezgłębiona i niezrozumiała dla innych. Taką właśnie naturę mają działania antychrysta – oznacza to, że kiedy zdasz sobie sprawę i wyczujesz, że jego intencje zrobienia czegoś nie są czyste, wydaje ci się to dość przerażające, ale z jakiegoś powodu na krótką metę nadal nie potrafisz przejrzeć jego pobudek i zamiarów – po prostu podświadomie czujesz, że jego działania są przebiegłe. Dlaczego wywołują one w tobie takie wrażenie? Z jednej strony dlatego, że nikt nie jest w stanie rozeznać się w tym, co mówią lub robią antychryści. Z drugiej chodzi o to, że często mówią oni niejasno, wprowadzając cię w błąd i przez to na koniec nie masz pewności, które z ich wypowiedzi są prawdziwe, a które fałszywe, i co ich słowa rzeczywiście znaczą. Kiedy kłamią, myślisz, że mówią prawdę; nie wiesz, które ich stwierdzenie jest prawdziwe, a które fałszywe, i często masz poczucie, że zostałeś wystrychnięty na dudka. Skąd bierze się to poczucie? Ano stąd, że tacy ludzie nigdy nie postępują w sposób przejrzysty; nie jesteś w stanie wyraźnie zobaczyć, co robią lub co ich zajmuje, co nieuchronnie sprawia, że stajesz się wobec nich podejrzliwy. Ostatecznie dostrzegasz, że ich usposobienie jest fałszywe, zdradliwe, jak również niegodziwe. Słowo „przebiegły” jest niejasne i w uszach ludzi brzmi dość dziwnie, czemu jednak wyjaśniamy je tak prostym wyrażeniem jak „brak przejrzystości”? W tym wyrażeniu jest ukryte pewne znaczenie. Cóż to za znaczenie? Chodzi o to, że gdy antychryści chcą coś zrobić, często przedstawiają ci się w fałszywym świetle, przez co trudno ci jest ich przejrzeć. Na przykład jeśli antychryst chce uderzyć cię w lewy policzek, wymierzy w prawy. Gdy zrobisz unik, by ochronić swój prawy policzek, skutecznie uderzy cię w lewy, osiągając w ten sposób swój ukryty cel. Na tym polega przebiegłość i krętactwo – każdy, kto wchodzi w interakcje z antychrystami i ma z nimi do czynienia, pada ofiarą ich kalkulacji. Czemu ciągle kalkulują? Oprócz chęci kontrolowania ludzi i zajęcia miejsca w ich sercach, motywuje ich również chęć czerpania korzyści od wszystkich dookoła. Ponadto w takich osobach można również odkryć pewien rodzaj niegodziwego usposobienia: szczególnie lubią wyzyskiwać innych lub wykorzystywać swoje mocne strony, aby naśmiewać się ze słabości innych, a do tego czerpią przyjemność z bawienia się ludźmi. Jest to przejaw ich niegodziwości. W kategoriach świata doczesnego takie osoby są uważane za sprytne. Zwykli ludzie myślą tak: „Tylko starsi ludzie mogą być tak sprytni. Młodsi nie mają doświadczenia ani światowej mądrości, więc jak mogą być sprytni?”. Czy to stwierdzenie jest poprawne? Nie, nie jest. Niegodziwe usposobienie antychrystów nie zależy od wieku; oni się z nim rodzą. Gdy są młodsi i mniej doświadczeni, ich zaangażowanie w podobne machinacje bywa po prostu bardziej elementarne i mniej wyrafinowane. Wraz z upływem czasu stają się „nieprzemakalni”, jak ci starzy królowie diabłów, których działania są pieczołowicie ukryte i całkowicie nieprzeniknione dla większości ludzi.
Podałem właśnie przybliżone wyjaśnienie słowa „przebiegły”, więc omówmy teraz konkretne stany związane z przebiegłością i jej przejawy. Czyż nie warto tego omówić? Jeśli tego nie zrobimy, czy będziecie w stanie się co do nich rozeznać? Przejrzeć je na wylot? (Nie). To nie jest tak, że w żadnym razie nie jesteście w stanie ich rozeznać czy przejrzeć; poza tym czasami czujesz, że jakaś konkretna osoba jest bardzo podstępna – tak podstępna, że ostatecznie wykonujesz jej polecenia nawet po tym, jak cię zdradziła – i że powinieneś na nią uważać. Co takiego zatem robią i mówią antychryści w interakcjach z braćmi i siostrami oraz otaczającymi ich ludźmi, co zarazem pokazuje, że działają w sposób przebiegły i ujawniający niegodziwe usposobienie? Warto to omówić. Kiedy już wyjaśni się słowo „przebiegły”, ludzie zazwyczaj uznają, że jest całkiem proste; wystarczy zapewne zajrzeć do słownika, żeby zrozumieć jego znaczenie. Kiedy jednak chodzi o to, które z ludzkich działań, zachowań i skłonności podpadają pod to słowo i stanowią jego konkretne przejawy oraz stany, wszystko staje się bardziej skomplikowane i trudniejsze do zrozumienia, prawda? Najpierw pomyślcie o ludziach czy konkretnych antychrystach, których spotkaliście w swoim życiu. Jakie ich działania wzbudziły w tobie poczucie, że natura tego działania wiąże się z przebiegłością, lub jakie ich codzienne słowa, czyny i zachowania były z nią związane? (Kiedyś spotkałem antychrysta, który ewidentnie chciał walczyć o status i zostać przywódcą, ale powiedział braciom i siostrom: „Musimy zgłaszać fałszywych przywódców i fałszywych pracowników. Tylko w ten sposób możemy otrzymać dzieło ducha świętego. Jeśli nie będziemy zgłaszać i demaskować fałszywych przywódców, to nie będziemy mogli otrzymać dzieła ducha świętego. Musimy wspólnie stanąć w obronie dzieła kościoła”. Wymachując sztandarem ochrony dzieła kościoła, szukał sposobów na zdobycie przewagi nad przywódcami i pracownikami, nieproporcjonalnie rozdmuchując jakieś drobnostki oraz podżegając braci i siostry do donoszenia na przywódców i pracowników. Jego celem było obalenie przywódców i pracowników, aby samemu mieć szansę na zajęcie ich miejsca. Wielu braci i sióstr się w tym nie rozeznało i zostało przez niego wprowadzonych w błąd. Zamiast rozeznać problem odnosząc się do zasad, wyłapywali jakieś drobiazgi i ujawniali zepsucie przywódców i pracowników, by ich potępiać, przyklejać im etykietki i wyolbrzymiać mało znaczące sytuacje, przez co w kościele zapanował chaos). Powiedzcie Mi, czy jest to przebiegłość? (Tak). Właśnie tak. Czemu takie postępowanie jest przebiegłe? Wymachiwał sztandarem sprawiedliwości, żeby zrealizować swoje ukryte cele, jednocześnie zachęcając innych do działania, podczas gdy on sam stał schowany z boku i obserwował, do czego doprowadzi ta sytuacja. Gdyby wszystko się udało, to znakomicie, a gdyby nie, nikt by go nie przejrzał, bo był schowany w cieniu. To jest właśnie przebiegłość – to jeden z jej przejawów. Nie pozwalał ci poznać swoich prawdziwych, głęboko ukrytych myśli, a jeśli zaczynałeś się czegoś domyślać, szybko przedstawiał różne wymówki i argumenty, aby te myśli ukryć i za wszelką cenę się obronić, obawiając się, że ludzie go przejrzą i dostrzegą prawdę. Z premedytacją wszystko komplikował; na tym właśnie polega przebiegłość. Ktoś jeszcze? (Kilka lat temu w naszym kościele pojawiła się grupa antychrystów i przejęła nad nim kontrolę, kompletnie dezorganizując jego pracę. Zwierzchnictwo wysłało kogoś, by przejął obowiązki przywódcy, ale ta grupa antychrystów udawała, że nic się nie stało, mówiąc: „Mamy swoich przywódców i nie akceptujemy tych narzucanych nam z zewnątrz; sami poradzimy sobie z pracą”. W rezultacie wielu ludzi zostało wprowadzonych w błąd i posłuchało antychrystów, odmawiając przyjęcia przywódcy wyznaczonego przez Zwierzchnictwo. Ci antychryści posunęli się nawet do tego, że tego przywódcę przysłanego przez Zwierzchnictwo zamknęli w pewnym miejscu, pozbawiając go kontaktu z braćmi i siostrami oraz uniemożliwiając pomoc w pracy kościoła i realizację jakiegokolwiek zadania). Było to wyjątkowo przebiegłe ze strony tych antychrystów – jaka była ich ukryta pobudka? Chcieli kontrolować kościół i ustanowić swoje własne niezależne królestwo. Jest to przebiegłe; tak właśnie postępują antychryści.
Jakie są główne przejawy tego, że antychryści postępują w sposób przebiegły? Jednym jest brak przejrzystości, a innym to, że potajemnie knują intrygi, o których nie można mówić na głos. Gdyby ujawnili wszystkim swoje plany i zamiary, to czy byliby w stanie je zrealizować? Z pewnością nie. Dlaczego ludzie, którzy stosują przebiegłe metody, postępują w taki sposób? Jaki cel przyświeca takim działaniom? Do tej pory myśleliście, że chodzi tylko o kontrolę nad kościołem, ale niektóre sprawy nie są związane z kontrolowaniem kościoła lub kontrolowaniem wszystkich ludzi. Wprowadzanie w błąd ludzi w danym kościele lub regionie jest stosunkowo poważną sprawą, ale jaki jest cel skromniejszych zachowań i działań antychrystów w zwykłych okolicznościach? Jest nim wykorzystywanie ludzi i zmuszanie ich do wysiłku, aby móc zrealizować swoje interesy i osiągnąć własne cele. Choć to Bóg rozporządza ludźmi i kieruje ich losem, antychryści również chcą wyznaczać ludziom ich los i nimi manipulować. Gdyby jednak otwarcie powiedzieli, że chcą tobą manipulować, czy zgodziłbyś się na to? Gdyby powiedzieli, że chcą ci rozkazywać jak niewolnikowi, czy byś się na to zgodził? Gdyby powiedzieli, że są przywódcami i musisz ich słuchać, to czy byś się na to zgodził? Z pewnością byś się nie zgodził. Dlatego też muszą uciekać się do niekonwencjonalnych metod, abyś nieświadomie dał się im wykorzystać; nazywa się to przebiegłością. Na przykład wielki czerwony smok działa przebiegle, wykorzystując pozornie uzasadnione preteksty, aby wprowadzić ludzi w błąd. Jak doszło do konfiskaty majątku właścicieli ziemskich i kapitalistów? Czy wielki czerwony smok ustanowił na piśmie prawo stwierdzające, że wszystkie aktywa powyżej określonej kwoty muszą zostać przekazane państwu? Czy taka otwarta deklaracja zadziałałaby? (Nie zadziałałaby). A skoro nie zadziałałaby, to co zrobił? Musiał znaleźć sposób, który wszyscy uważali za słuszny, aby w uzasadniony sposób skonfiskować i przejąć majątki właścicieli ziemskich i kapitalistów. Pozbawiło to właścicieli ziemskich i kapitalistów władzy, wzbogaciło państwo i umocniło jego rządy. Jak wielki czerwony smok tego dokonał? (Atakując właścicieli ziemskich i redystrybuując ziemię). Wymachiwał sztandarami „atakowania właścicieli ziemskich i redystrybucji ziemi” oraz „równości dla wszystkich”, a następnie wymyślał historie takie jak „Białowłosa dziewczyna”, aby przedstawić w fałszywym świetle i potępić wszystkich właścicieli ziemskich i kapitalistów. Wykorzystał siłę opinii publicznej i propagandy, aby indoktrynować ludzi tymi niedorzecznymi ideami, przez co wszyscy nieświadomi ludzie uznali, że właściciele ziemscy i kapitaliści są źli i mają mniejsze prawa niż masy pracujące, że teraz ludzie są panami we własnym kraju, że państwo należy do ludu, że ci nieliczni nie powinni posiadać tak wielkiego majątku i że powinien on zostać skonfiskowany i rozdany wszystkim. Pod wpływem tak zwanych dobrych, słusznych i ujmujących się za biedotą ideologii i teorii ludzie zostali wprowadzeni w błąd i zaślepieni, więc zaczęli walczyć z lokalnymi magnatami oraz atakować właścicieli ziemskich i kapitalistów. I do czego to ostatecznie doprowadziło? Niektórzy z tych właścicieli ziemskich i kapitalistów zostali pobici na śmierć, inni zostali okaleczeni, a jeszcze inni uciekli, gdzie pieprz rośnie. Krótko mówiąc, efekt końcowy był taki, że wielki czerwony smok dopiął swego. Głupie i nieświadome masy były stopniowo indoktrynowane takimi oszustwami, aby te diabły osiągnęły cele, na których im zależało. Antychryści również stosują takie przebiegłe metody, gdy robią różne rzeczy. Na przykład gdy antychryst wspólnie z kimś innym pełni funkcję przywódcy i widzi, że ta druga osoba ma poczucie sprawiedliwości, rozumie prawdę i potrafi się co do niego rozeznać, zaczyna się czuć niepewnie: „Czy ten człowiek aby nie podkopie mojego autorytetu za moimi plecami? Czy on coś knuje za kulisami? Dlaczego nie mogę przyprzeć go do muru? Jest po mojej stronie czy nie? Czy aby nie doniesie na mnie do zwierzchnictwa?”. Gdy takie myśli zaprzątają mu głowę, zaczyna martwić się o swój status, prawda? Co więc robi potem? Czy bezpośrednio karze taką osobę? Niektórzy antychryści podjęliby otwarte działania przeciwko takiemu komuś, ale ci bardziej przebiegli nie zrobią tego w sposób bezpośredni. Zamiast tego zaczną od rozmowy z kilkoma stosunkowo słabszymi, nierozgarniętymi i pozbawionymi rozeznania braćmi i siostrami, zadając im pytania i dyskretnie ich sondując: „Taki a taki wierzy od ponad dekady, więc jego wiara powinna mieć jakieś podstawy, prawda?”. Ktoś może odpowiedzieć tak: „Ma mocne podstawy. W ciągu tych wszystkich lat wiary w Boga porzucił swoją rodzinę i karierę zawodową; jego wiara jest większa niż nasza. Współpraca z nim powinna być dla ciebie dobra”. Antychryst odpowie: „Tak, całkiem dobra. Ale on nigdy nie spotyka się z innymi braćmi i siostrami. Nie wydaje się zbyt towarzyski”. Inna osoba doda: „To nie o to chodzi – on dąży do prawdy w większym stopniu niż my. My często rozmawiamy ze sobą o zwykłych sprawach, ale on większość czasu spędza na czytaniu słów Bożych, słuchaniu kazań i uczeniu się hymnów, a kiedy jest z nami, omawia słowa Boże”. Słysząc takie przychylne i pozytywne komentarze o tej osobie, antychryst czuje, że nie może powiedzieć nic więcej, więc zmienia temat i mówi: „Wierzy w boga od wielu lat i ma większe doświadczenie niż my. Powinniśmy w przyszłości bardziej z nim współpracować i nie izolować go”. Słysząc to, inni wciąż nie mają żadnego rozeznania. Widząc, że większość ludzi wypowiada się o tej osobie w samych superlatywach, antychryst, nie mogąc zrealizować swoich zamiarów, już nic więcej na ten temat nie mówi. Później znajduje inną grupę ludzi i mówi do nich tak: „Czy widzieliście kiedyś, jak taki a taki czyta słowa boże? Mam wrażenie, że on ciągle omawia prawdę z innymi i na pozór wydaje się bardzo zajęty; dlaczego jednak nigdy nie czyta słów bożych?”. Ludzie z tej grupy są bardziej spostrzegawczy i wyłapują podtekst. Myślą sobie tak: „Wygląda na to, że między tymi dwoma panuje niezgoda; on próbuje skłonić nas do podkopania autorytetu tamtej osoby i wykluczenia jej”. Odpowiadają więc: „Tak, zawsze zajmuje się nieistotnymi zadaniami, zawsze za dużo doszukuje się w ludziach i sprawach. Rzadko czyta słowa boga, a kiedy to robi, po prostu zasypia; zauważyłem to kilka razy”. Na podstawie jego rozmów z tymi dwiema grupami ludzi, jaki rodzaj usposobienia można zauważyć w słowach antychrysta? Czy nie jest to niegodziwość? (Tak). Jaka jest natura jego działań i jakie środki się z nimi wiążą? Ta natura i te środki są przebiegłe. Pierwsza grupa ludzi nie zdawała sobie sprawy z tego, co antychryst próbuje zrobić, podczas gdy druga grupa wyczuła, co się dzieje, a następnie zgodziła się z tym, co powiedział. Widząc, że druga grupa podążyła za tym, co powiedział, i da się przeciągnąć na jego stronę, antychryst chce wykorzystać ją do tego, aby pozbyć się swojego partnera. Ten tok myślenia jest przebiegły. Po różnego rodzaju namowach członkowie drugiej grupy zostają wprowadzeni w błąd i przeciągnięci na stronę antychrysta. Mówią tak: „Skoro ta osoba nie spełnia zasad i warunków bycia przywódcą kościoła, to sądzę, że następnym razem nie powinniśmy głosować na nią w wyborach przywódcy, prawda?”. Grupa ta jest dość zdradziecka, więc po zabraniu głosu jej członkowie obserwują postawę antychrysta. Ten odpowiada: „Tak nie można; to byłoby niesprawiedliwe. Jesteśmy w domu bożym, a nie w społeczeństwie!”. Słysząc to, zadają pytanie: „Naprawdę tak nie można? To co mamy zrobić? W takim razie następnym razem na niego zagłosujemy”. Antychryst natychmiast odpowiada: „Głosowanie na niego też jest bez sensu”. Widzicie? Bez względu na to, co powiedzą, on zaprzeczy; na tym polega problem. W rzeczywistości antychryst chce tylko naprowadzić tych ludzi na swoją ścieżkę, wykopując dół, w który mogą wpaść. W końcu, po wysłuchaniu tego i owego, ci ludzie odkrywają intencje antychrysta: „Po prostu przeprowadźmy uczciwe wybory. Ta osoba nie ma zbyt wielu zalet, więc i tak może nie zostać wybrana”. Antychryst jest zadowolony. Przyjrzyjcie się: oto wilk i kilka lisów, które łączą siły, by działać ręka w rękę. Oto zasada i natura działań podejmowanych przez antychrystów i sił, które podążają za nimi w kościele; oto ich przejaw. Ludzie, którzy podążają za antychrystem, mówią: „Zagłosujmy więc. Poza tym ta osoba nie jest jakoś szczególnie wartościowa. Gdy zagłosujemy, może się okazać, że nawet nie zostanie wybrana”. Czy jest w tym coś podejrzanego? Czy coś planują? Wzajemnie odczytali już aluzje w swoich słowach, ale nikt nie mówi wprost, co mają zrobić; istnieje między nimi milczące porozumienie i wszyscy wiedzą, o co chodzi. Na pozór antychryst bezpośrednio nie zakazuje nikomu głosować na swojego partnera, a podlegli mu ludzie też nie mówią: „Nie wybierzemy go; wybierzemy ciebie”. Dlaczego nie mówią tego wprost? Ano dlatego, że nikt z nich nie chce dać drugiemu żadnej przewagi. Czyż nie jest to przebiegłe? Jest to czysta niegodziwość. Wsłuchują się w ton wypowiedzi drugiej osoby, ale nikt nie mówi wprost, a na koniec osiąga się konsensus. Nazywa się to szatańskim dialogiem. Wśród nich jest jeden „głupiec”, który po wszystkim nadal nic nie rozumie i pyta innych, czy będą głosować na tamtą osobę, czy nie. Jak odpowiada antychryst? Gdyby powiedział: „Zrób, jak uważasz”, byłoby to zbyt oczywiste. Taka odpowiedź nosi znamiona groźby i nakłaniania; niegodziwi ludzie nie wyrażają się w ten sposób. Zamiast tego mówi: „Czyż w domu bożym nie ma zasad organizacji pracy? Głosuj na tego, na kogo należy głosować; jeśli ktoś nie powinien być wybrany, nie głosuj na niego”. Czyż ta wypowiedź nie jest dwuznaczna? Antychryst używa pozornie zasadnego pretekstu, mówiąc: „Musisz postępować zgodnie z zasadami; nie możesz mnie słuchać. To, co mówię, nie ma znaczenia. Ja nie jestem zasadami; to słowa boże są zasadami”. „Głupiec” słyszy to i myśli: „Jeśli mamy postępować zgodnie z zasadami, to zagłosuję na tę osobę”. Widząc, że jest naiwny i może pokrzyżować ich plany, grupa wspólnie wyrzuca „głupca”, nie pozwalając mu pozostać wśród nich. W końcu, gdy „głupiec” wciąż pyta, czy powinien głosować na tę osobę, czy nie, ktoś mówi: „Porozmawiajmy o tym później. Ustalimy to na podstawie tego, jak sobie radzi”. Czy te słowa są w jakikolwiek sposób rozstrzygające? Czy są choć odrobinę uczciwe? (Nie). Co zatem przez nie przebija? Słowa te oddają ich niegodziwe usposobienie, a także ukryte pobudki, intencje i cele. Zawiera się w nich tajny spisek między nimi – między wilkiem i lisami – mający na celu pozbycie się osoby, która jest solą w oku antychrysta. Dlaczego ta grupa ludzi może się tak zachowywać? Oprócz tego, że kierują się swoim niegodziwym usposobieniem, powodem, dla którego mogą tak postępować, jest to, że ich przełożony, antychryst, nie lubi tej osoby. Jeśli zagłosują na nią, a antychryst się o tym dowie, nie skończy się to dla nich dobrze. Tak więc najpilniejszą i najważniejszą rzeczą do zrobienia, najkorzystniejszą rzeczą jest dla nich niegłosowanie na tę osobę. Wszyscy ci ludzie słuchają antychrysta; cokolwiek antychryst mówi, w jakimkolwiek kierunku zwracają się jego słowa, ludzie ci podążają za nimi, odrzucając prawdozasady i słowa Boże. Widzisz, zawsze gdy pojawi się antychryst, nieuchronnie znajdą się również tacy, którzy będą mu posłuszni. Tak długo, jak antychryst działa, niektórzy ludzie będą mu towarzyszyć i podążać za nim – nie ma antychrysta, który działałby sam i w odosobnieniu.
To, o czym właśnie rozmawialiśmy, jest jednym z przejawów przebiegłego postępowania antychrystów. Wspomniana tutaj przebiegłość odnosi się do antychrystów mających w tym, co robią, własne cele i motywacje, o których wszakże ci nie powiedzą ani nie pozwolą ci ich zobaczyć. Kiedy je odkryjesz, dołożą wszelkich starań, aby je zamaskować, używając różnych środków, aby wprowadzić cię w błąd i zmienić to, jak ich postrzegasz. To jest przebiegła strona antychrystów. Gdyby ich pobudki z łatwością mogły zostać przejrzane, szeroko nagłośnione i powszechnie udostępnione, tak by wszyscy ludzie je poznali, czy byłoby to z ich strony przebiegłe? Nie, nie byłoby. A jakie by było? (Głupie). Nie głupie – byłoby to skrajnie, bezrozumnie aroganckie. Antychryści zachowują się przebiegle. Na czym polega ich przebiegłość? Zachowują się zawsze w sposób, który opiera się na podstępie, a ich słowa nic nie ujawniają, więc ludziom trudno jest zgłębić ich zamiary i cele. To jest właśnie przebiegłość. W niczym, co robią czy mówią, nie dochodzą szybko do końca; czynią to tak, aby ich podwładni i słuchacze mogli wyczuć ich intencje i zrozumiawszy antychrysta, działali zgodnie z jego programem i motywacją oraz wykonywali jego rozkazy. Jeśli zadanie zostanie wykonane, antychryst się cieszy. Jeśli nie, nikt nie może znaleźć niczego, co można by mu zarzucić, ani zgłębić motywacji, intencji czy celów stojących za jego działaniami. Przewrotność tego, co robią antychryści, polega na tajnych intrygach i ukrytych motywach – wszystko służy temu, aby oszukać i kontrolować wszystkich innych i by się nimi bawić. To jest właśnie istota przebiegłego zachowania. Przebiegłość to nie jest zwykłe kłamstwo czy robienie czegoś złego, lecz wiąże się z ważniejszymi intencjami i celami, które są niepojęte dla zwykłych ludzi. Jeśli zrobiłeś coś i nie chcesz, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, więc skłamałeś, czy można to uznać za przebiegłość? (Nie). To jest po prostu zwodniczość i nie jest to ten sam poziom, co przebiegłość. Co sprawia, że przebiegłość sięga głębiej niż oszustwo? (Ludzie nie potrafią jej pojąć). Ludziom trudno jest ją przeniknąć. To jeden aspekt. Co jeszcze? (Ludzie nie mają nic do zarzucenia osobie przebiegłej). Zgadza się. Chodzi o to, że ludziom trudno jest znaleźć coś, co mogliby jej zarzucić. Nawet jeżeli niektórzy wiedzą, że dana osoba zrobiła coś złego, nie mogą stwierdzić, czy jest ona dobrym człowiekiem, czy niedobrym, złym, czy też antychrystem. Ludzie nie potrafią jej przejrzeć, ale uważają ją za kogoś dobrego i mogą być przez nią wprowadzeni w błąd. To jest właśnie podstępność. Ludzie ogólnie mają skłonności do mówienia kłamstw i knucia intryg. To jest właśnie przebiegłość. Ale antychryści są bardziej zdradliwi niż ludzie, którzy zwyczajnie zwodzą innych. Są jak diabelscy królowie; nikt nie potrafi przeniknąć tego, co robią. Mogą zrobić wiele złych rzeczy w imię sprawiedliwości i krzywdzą ludzi, a ci i tak śpiewają na ich cześć hymny pochwalne. To się nazywa przebiegłość.
W przeszłości doszło do pewnego zdarzenia, gdy przywódca, podczas kontaktu i rozmowy ze Zwierzchnictwem, został poinformowany o pewnych planowanych pracach domu Bożego. W tamtym czasie zasady organizacji pracy nie zostały jeszcze formalnie ogłoszone. Po powrocie zaczął się popisywać, ale nie byłeś w stanie stwierdzić, że to było popisywanie się. Podczas zgromadzenia przemawiał bardzo poważnie i nagle, w środku swojego omówienia, powiedział coś, czego nikt wcześniej nie słyszał: „Wszystkie dotychczasowe etapy bożego dzieła zostały już ukończone, a sytuacja ludzi jest w zasadzie stabilna. Od przyszłego miesiąca będziemy rozszerzać zasięg głoszenia ewangelii, więc musimy utworzyć zespoły ewangelizacyjne. Jak należy tworzyć takie zespoły? Jest kilka szczegółów z tym związanych…”. Gdy pozostali to usłyszeli, pomyśleli sobie tak: „Skąd się wzięły te słowa? Zwierzchnictwo nie ogłosiło jeszcze zasad organizacji pracy. Skąd on o tym wie? Musi mieć jakiś szósty zmysł!”. Oddawali mu cześć, prawda? Nastawienie ludzi do niego zmieniło się natychmiast. Jedyne, co zrobił, to wspomniał o zakładaniu zespołów ewangelizacyjnych, ale później nie wykonał żadnej konkretnej pracy – po prostu wykrzykiwał puste slogany. Oczywiście miał w tym swój cel: chciał się popisać, chciał, by ludzie mieli o nim wysokie mniemanie, by go wielbili. Niedługo potem Zwierzchnictwo ogłosiło zasady organizacji pracy. Gdy bracia i siostry je przeczytali, byli zdumieni i powiedzieli: „Niesamowite! Czy ty jesteś jakimś prorokiem? Skąd o tym wiedziałeś? Rozumiesz prawdę lepiej niż my; twoja postawa jest dojrzalsza. Nasza postawa jest zbyt marna. Kiedy nadszedł czas, aby rozpowszechniać ewangelię, ty już nam o tym powiedziałeś, podczas gdy my byliśmy odrętwiali i nieświadomi. Spójrz, czy to, co omawiałeś, nie jest zgodne z zasadami organizacji pracy ogłoszonymi przez Zwierzchnictwo? Ta zbieżność wyglądała na przypadkową, ale teraz mamy potwierdzenie”. Dzięki temu zdarzeniu wszyscy czcili go jeszcze bardziej, i to nie zwyczajnie, ale z całkowitym posłuszeństwem, niewiele brakowało, by zaczęli przed nim klękać i mu się kłaniać. Większość ludzi nie wiedziała o tej sprawie; gdyby sam o tym nie opowiedział, nikt by się nie dowiedział oprócz Boga. Była to tak oczywista sprawa, a on nie ujawnił jej nikomu, wybierając zamiast tego tak bezczelne oszustwo. Czy takie zachowanie można uznać za przebiegłe? (Tak). Dlaczego zwodził innych w taki sposób? Dlaczego był w stanie tak się zachowywać i postępować? Co tak naprawdę myślał w głębi duszy? Chciał, by ludzie postrzegali go jako kogoś innego, by myśleli, że nie jest zwykłym człowiekiem. Czy jest to coś, co powinno stanowić część zwykłego człowieczeństwa? (Nie). Postępowanie tej osoby jest obrzydliwe i bezwstydne. Czy uznalibyście je za przebiegłe? (Tak). Poza tym, że jest przebiegłe, jest również dość obrzydliwe.
Pośród antychrystów jest pewien typ ludzi, o których nigdy nie słyszano, by powiedzieli coś złego, ani nie widziano, by coś złego zrobili; to, co robią i jak postępują, jest powszechnie uważane za dobre i aprobowane przez wszystkich. Często noszą uśmiech na godnej miłosiernego świętego twarzy i nigdy nikogo nie przycinają. Bez względu na to, jakie błędy popełniają inni ludzie, niezmiennie ich tolerują z sercem pełnym przebaczenia niczym kochająca matka. Nigdy nie dyscyplinują tych członków kościoła, którzy naruszają dekrety administracyjne, powodują zakłócenia i niepokoje lub popełniają złe uczynki. Czy to dlatego, że nie widzą bądź nie rozpoznają tych rzeczy? Nie, ani jedno, ani drugie; widzą je i rozpoznają, ale w głębi serca są przekonani, że gdyby osoby te zostały usunięte, a w kościele zapanowałby pokój i pozostaliby w nim wyłącznie uczciwi ludzie, którzy dążą do prawdy i szczerze ponoszą koszty dla Boga, wówczas łatwo byłoby się rozeznać co do nich samych i straciliby swoją pozycję. Trzymają więc tych ludzi przy sobie, pozwalając złoczyńcom dalej czynić zło, kłamcom kłamać, a siejącym niepokój siać niepokój, przez który w kościele nigdy nie może zapanować spokój. Antychryści zabezpieczają w ten sposób swój własny status. Cóż więc mówią antychryści, gdy tylko ktoś ma zostać wydalony, przycięty, skierowany w miejsce odosobnienia lub usunięty ze swojego stanowiska? „Musimy dać ludziom szansę na okazanie skruchy. Któż nie ma żadnych wad ani nie przejawia jakiegokolwiek zepsucia? Kto nie popełnił żadnych błędów? Musimy nauczyć się tolerancji”. Bracia i siostry rozważają słowa antychrysta i mówią: „Jesteśmy tolerancyjni wobec tych, którzy prawdziwie wierzą w Boga i popełniają wykroczenia lub są naiwni i nieświadomi, ale nie tolerujemy ludzi złych. A on jest złym człowiekiem”. Antychryst odpowiada: „Jak to jest złym człowiekiem? On tylko od czasu do czasu wypowiada ostre słowa; to nie jest zło. Prawdziwymi złymi ludźmi są ci, którzy popełniają morderstwa i dokonują podpaleń w świecie zewnętrznym”. Ale co antychryst myśli naprawdę? „On jest złym człowiekiem? Czy jest tak zły jak ja? Nie widziałeś, co zrobiłem, nie wiesz, co tak naprawdę myślę. Gdybyś wiedział, czy byście mnie nie usunęli? Myślisz o tym, żeby go wyrzucić? Nie ma szans! Nie pozwolę ci się nim zająć. Ktokolwiek tego spróbuje, wścieknę się na niego i będę maksymalnie utrudniał mu życie! Wyrzucę każdego, kto spróbuje się nim zająć!”. Ale czy powie to głośno? Nie, nie powie. Co zatem robi? Najpierw wycisza sytuację, stabilizując stan rzeczy i sprawiając wrażenie osoby, która potrafi poprowadzić kościół oraz jest w stanie zrównoważyć wpływ różnych sił – w ten sposób powstaje wrażenie, że kościół nie może się bez niego obejść. Czyż tym samym nie zabezpieczył swojej pozycji? A kiedy już jego pozycja jest bezpieczna, czy tym samym nie zagwarantował sobie środków do życia? Na tym właśnie polega przebiegłość. Dlatego większość ludzi nie potrafi przejrzeć takich jednostek. Czemu? Bo nigdy nie mówią prawdy ani nie postępują nieostrożnie. Zawsze, gdy Zwierzchnictwo ma dla nich jakieś zadanie, pozorują pracę; zajmują się dystrybucją książek, które mają zostać rozesłane, organizują kilka zgromadzeń tygodniowo i nie monopolizują omówień na tych zgromadzeniach. Z pozoru wszystko wydaje się idealne i nieskazitelne, tak że nie ma się do czego przyczepić. Ale jest jedna rzecz, którą można dostrzec: nigdy nie zajmują się złymi ludźmi. Przeciwnie, chronią ich, nieustannie ich kryjąc i broniąc. Czyż to nie jest przebiegłe? Na czym polega przebiegły aspekt ich postępowania, na czym się koncentrują? Tę kwestię trzeba koniecznie wyjaśnić. Nigdy nie mówią prawdy, cały czas kłamią, żeby oszukać dom Boży. Widzą złych ludzi popełniających zło, ale nie zajmują się nimi, zawsze łagodząc sytuację oraz praktykując cierpliwość i tolerancję. Jaka motywacja nimi kieruje? Czy rzeczywiście chodzi im o pomaganie ludziom, by ci wzajemnie uzupełniali swoje mocne strony i byli dla siebie tolerancyjni? (Nie). Jaki w takim razie jest ich cel? Chcą umocnić swoje wpływy, utrwalić swój status. Wiedzą, że gdy źli ludzie zostaną wyrzuceni, oni będą następni; właśnie tego się obawiają. Dlatego trzymają złych ludzi wokół siebie, bo dopóki ci tam są, status antychrysta jest bezpieczny. Gdyby źli ludzie zostali wyrzuceni, antychryst byłby skończony. Źli ludzie stanowią ich parasol ochronny, ich tarczę. Toteż bez względu na to, kto demaskuje złych ludzi lub sugeruje, że powinni zostać usunięci, antychryści nie zgadzają się i mówią: „Nadal mogą wykonywać swoje obowiązki, nadal mogą ofiarowywać pieniądze, a przynajmniej nadal mogą wykonywać pracę!”. Znajdują powody i wymówki, by bronić złych ludzi, a osoby pozbawione rozeznania zazwyczaj nie widzą ukrytych w nich złych intencji, nie są w stanie ich dostrzec.
Czy znacie jakieś inne przypadki, w których przebiegłe działania antychrysta wywarły na was głębokie wrażenie? Niech ktoś się podzieli. (Znałam kiedyś pewną siostrę, która była przywódczynią zespołu ewangelizacyjnego i każdego miesiąca udawało jej się pozyskać kilka osób, z których część była niewierząca. Antychryst w sposób wyrwany z kontekstu zinterpretował jedną z zasad organizacji pracy, mówiąc, że głoszenie ewangelii powinno być skierowane głównie do ludzi należących do różnych wyznań, a dopiero w drugiej kolejności do niewierzących, jeśli zaś głównym celem byli niewierzący, było to poważne naruszenie zasad organizacji pracy. Zacytował nawet słowa Boga z „Ostrzeżenie dla tych, którzy nie praktykują prawdy”, żeby przeanalizować to zachowanie. Potem kazał wszystkim głosować, pytając: „Czy taka osoba może piastować stanowisko przywódcze?”. W tamtym czasie wiele osób w kościele było nowymi wierzącymi, którzy mieli zaledwie rok lub dwa praktyki i brakowało im wystarczającego rozeznania, więc uznali, że zasady organizacji pracy zostały poważnie naruszone i zgodzili się zastąpić tę siostrę. Popadła ona wtedy w wielkie zniechęcenie; po tym, jak została szczegółowo przeanalizowana i potępiona przez tego antychrysta, doszła do przekonania, że sama jest antychrystem i na pewno zostanie wyeliminowana przez Boga. Popadła w skrajne zniechęcenie i straciła ochotę do życia. Co więcej, ten antychryst zatrzymał też pewne kazania i omówienia przesłane przez Zwierzchnictwo i nie pozwolił nam ich wysłuchać. Stwierdził, że omówienie przysłane przez Zwierzchnictwo jest bardzo ostre i że my, jako nowi wierzący o niedojrzałej postawie, po jego wysłuchaniu tylko wyrobimy sobie pojęcia. Niby wyglądało to tak, że zrobił to z troski o nas, ale w rzeczywistości bał się, że jeśli wysłuchamy tych kazań, to będziemy w stanie się co do niego rozeznać, a wtedy on straci nad nami kontrolę. Używał tych pozornie sensownych metod, aby zmanipulować i oszukać ludzi, sprawiając wrażenie, że to, co robi, jest logiczne i zgodne z zasadami organizacji pracy w domu Bożym). Tak, ten przypadek z pewnością można opisać jako przykład przebiegłości. Konsekwentne praktyki każdego, kto jest uważany za antychrysta, są zawsze takie same, nie różnią się niczym. Antychrystami kierują te same intencje i zmierzają oni do tych samych celów we wszystkim, co robią. Czy to nie dowodzi, że antychryści rzeczywiście są demonami i złymi duchami? (Dowodzi). Bez dwóch zdań. Opisywanie działań antychrystów – tych demonów i złych duchów – jako przebiegłych jest całkowicie trafne i nie jest żadną przesadą.
Dzięki tym przykładom powinniście zyskać pewien wgląd; czy zaczęliście już zdobywać rozeznanie co do przebiegłych działań antychrystów? Nic, co wiąże się z przebiegłym zachowaniem, któremu towarzyszą ukryte intencje i pobudki, nie jest działaniem normalnego człowieka, nie jest działaniem uczciwego człowieka, a już z pewnością nie jest działaniem kogoś, kto dąży do prawdy. Czy to, co praktykują antychryści, jest prawdą? Czy służy ochronie interesów domu Bożego? (Nie). Co zatem robią antychryści? Zakłócają i dezorganizują pracę kościoła, popełniają zło; nie podążają drogą Boga ani nie stoją na straży dzieła domu Bożego. To, co robią, nie jest pracą kościoła; po prostu pod przykrywką wykonywania takiej pracy realizują swój własny program, który zasadniczo polega na chronieniu swoich osobistych interesów i interesów szatana. Czy znacie jakieś inne przykłady? (W 2015 roku Zwierzchnictwo ogłosiło zasadę organizacji pracy, każącą nam wykorzystywać artykuł z „Przebudzonego” do omawiania tematu rozeznawania się co do fałszywych przywódców i odróżniania prawdziwych i fałszywych kościołów. W kościele był przywódca, który dopiero co został zastąpiony, i powiedział on, że jesteśmy nowi w wierze w Boga i nasza postawa jest jeszcze niedojrzała, więc zbyt powierzchownie pojmujemy ową przekazaną przez Zwierzchnictwo zasadę organizacji pracy – działania Boga są niepojęte, a Zwierzchnictwo ogłosiło tę zasadę, mając na myśli coś głębszego. Powiedział też: „Jeśli chodzi o rozeznawanie się co do fałszywych przywódców i antychrystów, to zwierzchnictwo przedstawiło wcześniej wiele omówień i wyraźnie wszystko wyjaśniło. Gdyby chodziło wyłącznie o rozeznawanie się co do fałszywych przywódców i antychrystów, to czy byłaby potrzeba ogłaszania kolejnej zasady organizacji pracy?”. Następnie wybrał fragmenty z wcześniejszych zasad organizacji pracy, kazań i omówień pochodzących od Zwierzchnictwa, zestawiając dziesiątki tysięcy słów materiału, aby wprowadzić braci i siostry w błąd i nakłonić nas, byśmy zamiast tego zajęli się rozeznaniem co do „Przebudzonego”. Daliśmy się wtedy wprowadzić w błąd i nie skoncentrowaliśmy się na rozpoznawaniu fałszywych przywódców i antychrystów. Bał się, że jeśli wszyscy nauczą się rozpoznawać fałszywych przywódców i antychrystów, to odkryjemy jego złe uczynki i rozeznamy się co do niego, więc z premedytacją wprowadził nas w błąd, sugerując, byśmy rozeznali się co do „Przebudzonego”). To była sztuczka, taktyka wprowadzania w błąd, próba odwrócenia uwagi, tak aby nikt nie skupiał się na nim. Czy ta metoda nie brzmi znajomo? Kiedy wielki czerwony smok staje w obliczu kryzysu, na przykład gdy w systemie politycznym pojawiają się jakieś wewnętrzne napięcia lub gdy społeczeństwo planuje strajki lub bunty, stosuje tę samą taktykę – odwraca uwagę. Wykorzystuje tę metodę często. Ilekroć pojawia się jakiś kryzys, wywołuje panikę związaną z wojną, wzbudzając patriotyczne wzmożenie, a następnie nieustannie wyświetla filmy o wojennym bohaterstwie i patriotyzmie lub rozpowszechnia fałszywe wiadomości, aby wzbudzić nastroje nacjonalistyczne i odwrócić uwagę. Wielki czerwony smok postępuje tak kierując się ukrytymi pobudkami i mając niewypowiedziane cele – nazywa się to przebiegłym zachowaniem. Kto jest przodkiem antychrystów? Właśnie wielki czerwony smok, diabeł. Charakter ich działań jest dokładnie taki sam, jakby byli ze sobą w zmowie. Skąd wzięły się intrygi i metody antychrystów? Nauczyli ich tego ich przodkowie, diabły i szatan. Szatan w nich żyje, więc działanie w przebiegły sposób jest dla nich całkowicie naturalne; w pełni ujawnia ono, że mają naturę antychrysta.
(Boże, chciałem się podzielić pewnym przykładem. Ten antychryst działał na obszarze wiejskim w Jijin. Miało to miejsce wiosną 2012 roku. Antychryst o imieniu An szerzył wiele niedorzecznych poglądów w różnych kościołach, a nawet napisał broszurę zatytułowaną „Na czym Bogu najbardziej zależy przed odejściem z ziemi”, którą sam rozprowadzał we wszystkich kościołach. Twierdził, że tym, na czym Bogu najbardziej zależy przed odejściem, jest to, czy kiedy już odejdzie, Boży wybrańcy będą słuchali człowieka, którym posługuje się Duch Święty, więc powinniśmy zrozumieć Boże intencje; i że teraz wystarczy czytać kazania, omówienia i zasady organizacji pracy ogłoszone przez człowieka, którym posługuje się Duch Święty, nie ma więc potrzeby jedzenia i picia słów Boga. W rezultacie wielu braci i sióstr zostało wprowadzonych w błąd; przestali jeść i pić słowa Boże, co było celem, jaki pragnął osiągnąć ten antychryst. Jego podstępność polegała na tym, że pod pozorem niesienia świadectwa o człowieku, którym posługuje się Duch Święty, odwiódł ludzi od słów Bożych, które przestali jeść i pić, jednocześnie wzbudzając w ludziach przekonanie, że dogłębnie rozumie Boże serce. Myślał o tym, na czym zależy Bogu przed odejściem, więc ludzie darzyli go wielkim szacunkiem i czcili). Dlaczego wywyższał człowieka, którym posługuje się Duch Święty? Człowiek, którym posługuje się Duch Święty, należy do rodzaju ludzkiego, tak jak ten antychryst. Wywyższając człowieka, którym posługuje się Duch Święty, w rzeczywistości chciał sprawić, by ludzie czcili i wywyższali jego samego; taki był jego cel. Nie możemy po prostu oceniać, czy to, co powiedział, było słuszne, czy nie; kluczowe jest spojrzenie na konsekwencje jego słów i cele, jakie te słowa osiągnęły. Tak więc celem, jaki przyświecał mu w wywyższaniu człowieka, którym posługuje się Duch Święty, było w rzeczywistości wywyższenie siebie; na tym polegał jego cel. Wiedział, że wywyższanie człowieka, którym posługuje się Duch Święty, z pewnością nie spotka się z niczyim sprzeciwem, a ludzie zgodzą się z nim i wywyższą jego samego. Gdyby jednak zaczął wprost wywyższać siebie i nieść o sobie świadectwo, ludzie mogliby go zdemaskować, rozeznać się co do niego i go odrzucić. Antychryst wybrał więc taktykę wywyższania człowieka, którym posługuje się Duch Święty, by doprowadzić do sytuacji, w której to on zostanie wywyższony i będzie mógł nieść świadectwo o sobie; na tym polegała w tym przypadku podstępność antychrysta. Postępowanie antychrysta Ana było bardzo przebiegłe, ludzie łatwo dali się zwieść – to typowy przypadek działania antychrysta. Boży wybrańcy powinni na podstawie tego przykładu nauczyć się rozeznania co do antychrystów, zrozumieć przebiegłe aspekty ich postępowania, a także najczęściej stosowane przez nich metody i środki, których używają, aby osiągnąć skutek w postaci wprowadzenia ludzi w błąd. Zrozumienie tego da ludziom wiele korzyści w kontekście rozeznawania antychrystów. Kto jeszcze może podzielić się jakimś przykładem?
(Boże, ja też mam przypadek, którym chciałem się podzielić. Wydarzyło się to na wiejskim obszarze w Henan. Około 2011 roku antychrystkę Yu, fałszywą przywódczynię, która została zastąpiona, kościół przydzielił do nadzorowania prac związanych z oczyszczaniem, ponieważ miała pewne talenty i doświadczenie w tej pracy. W tamtym czasie Zwierzchnictwo ogłosiło zasadę dotyczącą organizacji pracy, zgodnie z którą należy skrupulatnie demaskować i usuwać ze stanowiska fałszywych przywódców i antychrystów. Yu, która lubowała się w statusie, uznała to za okazję do powrotu. Pod pozorem wdrażania tej zasady organizacji pracy nieustannie rozmawiała z braćmi i siostrami o tym, że należy podążać za strumieniem dzieła Ducha Świętego i skupić się na rozpoznawaniu fałszywych przywódców i antychrystów. Nie omawiała jednak zasad ich rozpoznawania, a zamiast tego kazała nam skupić uwagę na przywódcach i pracownikach. Na każdym zgromadzeniu kazała braciom i siostrom opowiadać o działaniach przywódców i pracowników. Kiedy kończyliśmy mówić, wyłapywała jakieś odchylenia w ich pracy i skażone skłonności, które przejawili, wyolbrzymiała naturę tych problemów, wprost nazywała ich fałszywymi przywódcami i zastępowała kimś innym. Później stale składała świadectwa przed braćmi i siostrami o tym, jak usunęła tych fałszywych przywódców i pracowników, rodząc w swoich słuchaczach przekonanie, że ma dobre rozeznanie i świetnie wykonuje swoją pracę. W rzeczywistości chciała wykorzystać zwolnienie tych przywódców i pracowników jako okazję do własnego powrotu i ponownego objęcia funkcji przywódczyni. Wprowadzeni w błąd przez Yu bracia i siostry, widząc przejawy zepsucia przywódców i pracowników oraz odchylenia w ich pracy, zaczęli się zastanawiać, czy nie są oni fałszywymi przywódcami, a nawet kwestionowali samych przywódców kościoła wszystkich szczebli, przez co nie współpracowali normalnie z przywódcami i pracownikami. Wielu przywódców i pracowników, których postawa nie była jeszcze wystarczająco dojrzała, czuło się też poważnie ograniczanych, żyło w stanie bierności i ostrożności oraz nie było w stanie normalnie wykonywać swoich obowiązków, co doprowadziło do chaosu w kościele. W tamtym czasie wielu ludzi czciło tę antychrystkę, a ponad dziesięć kościołów zeszło na manowce i znalazło się pod jej kontrolą. Nawet po jej zdemaskowaniu niektórzy ludzie wciąż nie umieli się co do niej rozeznać, sądząc, że jest podporą pracy kościoła, a niektórzy nawet stawali w jej obronie). Co później stało się z tymi braćmi i siostrami, którzy zostali wprowadzeni w błąd? (Dzięki omówieniom i pomocy niektórzy zyskali rozeznanie co do antychrystki i zostali uratowani, podczas gdy inni, niezależnie od przeprowadzanych z nimi omówień, pozostali uparci i zdeterminowani, żeby podążać za nią, w wyniku czego zostali na koniec wyeliminowani). Czy większość ludzi ma teraz rozeznanie co do tej antychrystki? (Tak, w pewnym stopniu). Ci, którzy trwają w uporze i nie potrafią się zmienić, zasługują na to, by zginąć; taki jest wynik podążania za antychrystem.
Omówiliśmy właśnie różne przejawy przebiegłych działań antychrystów. Zróbmy teraz krótkie podsumowanie: jaka jest istota i jakie jest usposobienie wyrażane przez takie zachowanie antychrystów? (Niegodziwość). Jest to usposobienie charakteryzujące się przede wszystkim niegodziwością. Czy możemy zatem powiedzieć, że ludzie o niegodziwym usposobieniu zazwyczaj postępują przebiegle, a ci, którzy postępują przebiegle, mają bardzo niegodziwe usposobienie? (Tak). Czy jest to logiczne rozumowanie? Choć z pozoru wydaje się to być tylko czymś w rodzaju sylogizmu, w rzeczywistości tak właśnie jest – ludzie o niegodziwym usposobieniu często postępują w przebiegły sposób. Istota natury antychrystów postępujących przebiegle wywodzi się od szatana; jest całkiem jasne, że są oni podobni do diabłów i szatana. Obserwując, jak postępują antychryści, można zrozumieć, jak działają diabły i szatan. Prawdziwe diabły i szatan, wielki czerwony smok, postępują w jeszcze bardziej niebezpieczny sposób. Nawet zwykły antychryst potrafi postępować tak przebiegle, posługując się tak wyrachowaną taktyką, mówiąc bez pozostawiania żadnych luk, że nikt nie jest w stanie znaleźć w tym żadnej skazy ani na niczym go przyłapać. O ileż bardziej dotyczy to starych diabłów i szatana! Jeśli spojrzeć na to z perspektywy przebiegłego zachowania antychrystów, to zwykli ludzi bez statusu, którzy rzadko komunikują się z innymi lub przed nimi otwierają, którzy postępują nieprzejrzyście i nie chcą, aby inni wiedzieli, o czym myślą w głębi duszy, jakie działania rozważają i jakie intencje im w tym przyświecają, którzy są głęboko wycofani i szczelnie zasłonięci – czy ich mowa i działania nie miałyby również posmaku przebiegłości? Nawet jeśli tacy ludzie nie są uznawani za antychrystów, to z pewnością kroczą ścieżką antychrysta. Jest to pewne. Jeśli ci, którzy kroczą ścieżką antychrysta, nie zaakceptują tego, że się ich przycina, nie będą uwzględniać sugestii innych ludzi, a tym bardziej jeśli nie przyjmą prawdy, to gdy już zyskają status, nieuchronnie staną się antychrystami; to tylko kwestia czasu. Jeśli niektórzy ludzie mają takie niegodziwe usposobienie i kiedyś kroczyli ścieżką antychrysta, wykazując pewne podobieństwa do antychrysta, ale po zaakceptowaniu tego, że ich przycięto, okazują skruchę, potrafią przyjąć prawdę, porzucić swoją poprzednią ścieżkę, diametralnie zmienić swoje życie i praktykować prawdę, to jaki będzie wynik? Taka przemiana jeszcze bardziej oddali ich od ścieżki antychrysta, ułatwiając im wejście na właściwą drogę wiary w Boga, a wtedy będą mieli nadzieję na zbawienie. To wszystko, jeśli chodzi o omówienie na temat przejawów przebiegłego postępowania antychrystów; kolejnymi przejawami, które omówimy, są ich samowolne i dyktatorskie zapędy.
II. Analiza samowolnego i dyktatorskiego zachowania antychrystów oraz tego, jak zmuszają innych, by ich słuchali
Antychryści działają w sposób samowolny i dyktatorski, nigdy niczego z innymi nie omawiają i nie konsultują, robią to, co im się podoba, i zmuszają innych, by ci okazywali im posłuszeństwo. Można powiedzieć, że bez względu na to, co robią antychryści, co ustalają i jakie decyzje podejmują, nie omawiają niczego z innymi, nie osiągają konsensusu, nie szukają prawdy, by rozwiązywać problemy, ani zasad, które powinny być stosowane przy wykonywaniu ich obowiązków. Co więcej, antychryści nie pozwalają innym zrozumieć, dlaczego robią coś w określony sposób, przez co ludzie są zdezorientowani i czują się zmuszeni ich słuchać. Gdy ktoś czegoś nie rozumie i dopytuje o to antychrysta, ten nie chce z nim porozmawiać ani niczego wyjaśniać. Jaki stan rzeczy chce zachować antychryst, postępując w ten sposób? Nikomu nie wolno znać szczegółów, nikt nie ma prawa być poinformowany. Antychryści robią, co chcą, a to, co uważają za słuszne, należy skrupulatnie wdrożyć. Inni nie mają prawa kwestionować decyzji antychrystów, a tym bardziej nie nadają się do współpracy z nimi. Mają za zadanie jedynie być posłuszni i się podporządkowywać. Jak widzi to antychryst? „Ponieważ wybraliście mnie na przywódcę, znajdujecie się pod moim kierownictwem i musicie mnie słuchać. Jeśli nie chcecie mnie słuchać, to nie powinniście byli mnie wybierać. Jeśli mnie wybraliście, to musicie mnie słuchać. Do mnie należy ostatnie słowo we wszystkich sprawach!”. Na czym polega w oczach antychrystów relacja między nimi a braćmi i siostrami? To antychryści są tymi, którzy wydają polecenia. Bracia i siostry nie mogą rozpoznać, czy coś jest dobre, czy złe, nie mogą o nic dopytywać i nie wolno im oskarżać, rozeznawać i kwestionować antychrystów ani w nich wątpić; wszystko to jest zabronione. Antychryst ma tylko przedstawić plany, oświadczenia i metody, a wszyscy muszą mu przyklasnąć i zgodzić się bez dyskusji. Czyż w pewnym stopniu nie opiera się to na przymusie? Cóż to za taktyka? To postępowanie samowolne i dyktatorskie. Jaki to rodzaj usposobienia? (Bezwzględność). Na pozór „samowolny” odnosi się do samodzielnego podejmowania decyzji posiadania ostatniego słowa, a „dyktatorski” oznacza, że po samodzielnym wydaniu wyroku czy podjęciu decyzji każdy musi się do tego wyroku lub do tej decyzji zastosować bez prawa do posiadania odmiennych opinii czy przekonań, a nawet do zadawania pytań. Bycie samowolnym i dyktatorskim oznacza, że w obliczu jakiejś sytuacji antychryści rozważają i analizują ją sami przed powzięciem decyzji, co należy zrobić. Samodzielnie podejmują zakulisowe decyzje dotyczące sposobu działania, nie dopuszczając niczyjego udziału w tym procesie. Nawet ich współpracownicy lub przywódcy wyższego szczebla nie mogą interweniować – na tym właśnie polega bycie samowolnym i dyktatorskim. Bez względu na to, w jakiej znajdą się sytuacji, ci, którzy postępują w ten sposób, stale analizują ją w swoich umysłach i łamią sobie nad nią głowę, nigdy nie konsultując się z innymi. Myślą o tym i o tamtym, ale nikt nie wie, co tak naprawdę mają w głowach. Dlaczego? Bo tego nie mówią. Niektórzy ludzie mogą myśleć, że jedyną przyczyną jest to, że takie osoby nie są rozmowne, ale czy tak jest naprawdę? To nie jest kwestia osobowości, to celowy wybór, by utrzymać innych w niewiedzy. Antychryści chcą robić wszystko na własną rękę, mają swoje własne kalkulacje. Co kalkulują? Ich kalkulacje obracają się wokół ich interesów, statusu, sławy, zysku i prestiżu. Zastanawiają się oni, jak działać na własną korzyść, jak sprawić, by nie ucierpiały ich status i reputacja, co robić, żeby inni ich nie przejrzeli, i, co najważniejsze, jak ukryć swoje działania przed Zwierzchnictwem w nadziei, że ostatecznie dochrapią się korzyści, nie ujawniwszy przed nikim żadnych wad. Myślą tak: „Jeśli zdarzy mi się jakaś wpadka i powiem coś niewłaściwego, wszyscy mnie przejrzą. Jeśli ktoś odezwie się w nieodpowiedniej chwili i doniesie na mnie zwierzchnictwu, to zwierzchnictwo może mnie zastąpić kimś innym, a ja stracę swój status. Poza tym, jeśli cały czas będę omawiać sprawy z innymi, to czyż nie stanie się dla wszystkich oczywiste, że mam ograniczone zdolności? Czy inni nie będą wtedy patrzeć na mnie z góry?”. Powiedzcie Mi teraz, czy gdyby naprawdę ich przejrzano, to byłoby to coś dobrego, czy złego? W rzeczywistości dla tych, którzy dążą do prawdy, dla ludzi uczciwych, bycie przejrzanym i utrata twarzy lub reputacji nie mają większego znaczenia. Nie wydają się oni zbytnio przejmować takimi sprawami. Zdają się ich mniej świadomi i nie przywiązują do nich zbyt dużej wagi. Ale z antychrystami jest dokładnie odwrotnie. Nie dążą oni do prawdy i uważają swój status oraz to, jak ich postrzegają i jak do nich podchodzą inni, za ważniejsze niż samo życie. Niezwykle trudno jest poprosić ich, aby powiedzieli to, co myślą, aby powiedzieli prawdę. Nawet oferowanie im wielu korzyści może nie wystarczyć. Gdyby poproszono ich o ujawnienie swoich tajemnic lub jakichś spraw prywatnych, byłoby to dla nich jeszcze trudniejsze – mogliby tego nie zrobić nawet za cenę życia. Jakiego rodzaju jest to natura? Czy taka osoba może przyjąć prawdę? Czy może dostąpić zbawienia? W żadnym razie. W końcu „Lampart nie może zrzucić swoich cętek”.
Antychryści przywiązują szczególną wagę do poczucia własnej wartości, do statusu, twarzy i wszystkiego, co może im pomóc utrzymać władzę. Rozmawiasz z nimi, mówiąc tak: „Wykonując pracę Kościoła, niezależnie od tego, czy chodzi o sprawy zewnętrzne, czy zarządzanie Kościołem, dobieranie personelu, czy cokolwiek innego, musisz omawiać wszystko z braćmi i siostrami. Pierwszym krokiem do nauczenia się współpracy z innymi jest nauczenie się tego, by omawiać sprawy. Omawianie to nie czcza gadanina czy wyrażanie wyłącznie własnego zniechęcenia lub buntu przeciwko Bogu. Nie powinieneś dawać upustu negatywnym lub buntowniczym stanom, w których się znajdujesz, aby wpływać na innych. Głównym celem jest omawianie tego, jak znaleźć zasady w Bożych słowach i zrozumieć prawdę”. Jednak bez względu na to, jak omawiasz prawdę, nie jest to w stanie ich poruszyć ani sprawić, że zmienią swoje zasady czy też kierunek swoich działań i swojego postępowania. Co to za rodzaj usposobienia? Mówiąc łagodnie, jest to nieprzejednanie, natomiast mówiąc wprost, jest to bezwzględność. Nazwanie tego bezwzględnością jest tak naprawdę adekwatne. Wyobraźcie sobie wilka z owcą w paszczy, cieszącego się swoją zdobyczą. Jeśli będziesz z nim negocjować, mówiąc: „Dam ci królika, a ty puścisz owcę, dobrze?”, nie zgodzi się. Ty powiesz: „Dam ci krowę, co ty na to?”. Przenigdy się nie zgodzi. Najpierw zje owcę, a potem pójdzie po krowę. Nie zadowoli się tylko jednym – chce obu. Co to za rodzaj usposobienia? (Bezgraniczna zachłanność i skrajna bezwzględność). Cóż to jest za bezwzględność! Analogicznie, jeśli chodzi o skrajnie bezwzględne usposobienie antychrystów, to omawianie z nimi prawdy, przycinanie ich czy udzielanie im porad nie zadziała. Żadne z tych działań nie może zmienić ich głęboko zakorzenionej pogoni za statusem i chęci kontrolowania innych, chyba że skusisz ich obietnicą wyższego statusu lub większych korzyści. W przeciwnym razie absolutnie nie wypuszczą zdobyczy, która już jest w ich ustach. Co oznacza ta ich bezwzględna odmowa? To, że gdy już osiągną określony status, wykorzystają tę okazję do energicznego działania, żeby się pokazać. Co pokazać? Swoje różne talenty i zdolności, swoje pochodzenie, wykształcenie, swoją wartość i swój status w społeczeństwie. Będą się chwalić i obnosić z tym, jak są zdolni i wykwalifikowani, jak potrafią się bawić i manipulować ludźmi, jak potrafią nimi kierować. Ludzie, którym brakuje prawdy i rozeznania, słysząc to, mają poczucie, że ci antychryści są tacy imponujący, i sami czują się gorsi oraz chętnie poddają się kontroli antychrysta.
Niektórzy antychryści są szczególnie podstępni i głęboko zakonspirowani. Wyznają oni najwyższą szatańską filozofię, która polega na tym, że niezależnie od sytuacji rzadko zabierają głos i nie zdradzają swojego stanowiska, mówiąc tylko wtedy, gdy są do tego absolutnie zmuszeni. Po prostu uważnie obserwują działania wszystkich wokół, tak jakby przed zabraniem głosu lub podjęciem działania musieli najpierw dogłębnie zrozumieć i przejrzeć otaczające ich osoby. Najpierw identyfikują, kto może być ich ofiarą i stać się ich pomocnikiem, a na kogo muszą uważać, bo jest ich „wrogiem politycznym”. Czasami nie wypowiadają się ani nie zajmują żadnego stanowiska, milcząc, ale w środku cały czas zastanawiają się i kalkulują; te osoby w głębi duszy są podstępne i rzadko zabierają głos. Czy powiedzielibyście, że tacy ludzie są dość złowrodzy? Jeśli rzadko zabierają głos, to jak możesz się co do nich rozeznać? Czy łatwo jest ich przejrzeć? Jest to bardzo trudne. Tacy ludzie mają serca pełne szatańskiej filozofii. Czyż nie jest to przebiegłe? Antychryści są przekonani, że jeśli będą mówić zbyt dużo, nieustannie wyrażając swoje poglądy i rozmawiając z innymi, wszyscy ich przejrzą; pomyślą sobie, że antychryści są pozbawieni głębi, są zwykłymi ludźmi, i nie będą darzyć ich szacunkiem. Co dla antychrysta oznacza utrata szacunku? Oznacza utratę cenionego statusu w sercach innych, to, że antychryst będzie się ludziom wydawać człowiekiem przeciętnym, niedouczonym i zwyczajnym. Tego antychryści mają nadzieję nie zobaczyć. Dlatego też, gdy widzą w kościele kogoś, kto zawsze otwarcie przyznaje się do swojego negatywnego nastawienia, buntu przeciwko Bogu, błędów, które wczoraj popełnił, lub nieznośnego bólu, jaki odczuwa dzisiaj z powodu swojej nieuczciwości, antychryści uważają go za głupiego i naiwnego, ponieważ sami nigdy nie przyznają się do takich rzeczy, skrzętnie ukrywając to, co naprawdę myślą. Niektórzy ludzie rzadko się odzywają, bo mają mały potencjał lub prosty umysł, brak złożonych myśli, ale to, że antychryści nieczęsto zabierają głos, ma inną przyczynę; chodzi tu o problem z usposobieniem. Rzadko zabierają głos podczas spotkań z innymi i niechętnie wyrażają swoje poglądy na różne tematy. Dlaczego nie wyrażają swoich poglądów? Po pierwsze, z pewnością brakuje im prawdy i nie potrafią widzieć pewnych spraw wyraźnie. Jeśli się odezwą, mogą popełnić jakiś błąd i zostać przejrzani na wylot. Boją się, że ktoś spojrzy na nich z góry, więc milczą i pozorują głębię, przez co innym trudno jest ich ocenić, bo przecież wyglądają na tak mądrych i dystyngowanych. Dzięki tej fasadzie ludzie nie ośmielają się lekceważyć antychrysta, a widząc spokój i opanowanie, jakie okazuje na zewnątrz, darzą go jeszcze większym szacunkiem i nie ośmielają się go urazić. Na tym polega przebiegłość i nikczemność antychrystów. Antychryści nie wyrażają ochoczo swoich poglądów, ponieważ większość z nich jest niezgodna z prawdą, stanowiąc tylko ludzkie pojęcia i wyobrażenia, które nie zasługują na upublicznienie. Tak więc konsekwentnie milczą. W głębi serca mają nadzieję na zdobycie jakiegoś światła, którym mogliby się podzielić, aby zyskać podziw, ale ponieważ go nie mają, chowają się i siedzą cicho podczas omawiania prawdy, czając się w cieniu jak duch czekający na okazję. Gdy widzą, jak inni ludzie głoszą światło, antychryści kombinują, co zrobić, aby uczynić je swoim własnym, wyrażając je w inny sposób, aby się popisać. Oto jak podstępni są antychryści. Bez względu na to, co robią, dążą do tego, żeby się wyróżnić i być najlepszym, bo tylko wtedy odczuwają zadowolenie. Jeśli nie mają takiej możliwości, najpierw siedzą cicho i zachowują swoje poglądy dla siebie. Na tym polega podstępność antychrystów. Na przykład, kiedy dom Boży publikuje jakieś kazanie, niektórzy mówią, że brzmi ono jak słowa Boże, inni zaś, że bardziej jak omówienie stworzone przez Zwierzchnictwo. Względnie prostoduszni ludzie mówią to, co myślą, ale antychryści, nawet jeśli mają zdanie w tej sprawie, nie zdradzają się z nim. Uważnie obserwują i są gotowi wesprzeć pogląd, za którym opowie się większość, ale w gruncie rzeczy sami nie są w stanie zrozumieć istoty tego zagadnienia. Czy tacy sprytni i przebiegli ludzie mogą zrozumieć prawdę bądź mieć prawdziwe rozeznanie? Co może przejrzeć ktoś, kto nie rozumie prawdy? Nic. Niektórzy ludzie nie potrafią niczego przejrzeć, ale udają, że są przenikliwi; w rzeczywistości brakuje im rozeznania i obawiają się, że inni ich przejrzą. Właściwą postawą w takich sytuacjach jest: „Nie potrafimy przejrzeć tej sprawy. Ponieważ nie mamy wiedzy, nie powinniśmy lekkomyślnie zabierać głosu. Niewłaściwa wypowiedź może mieć negatywne konsekwencje. Poczekam i zobaczę, co powie Zwierzchnictwo”. Czyż nie jest to uczciwa wypowiedź? To taki prosty język, czemu więc antychryści niczego takiego nie mówią? Znają swoje własne ograniczenia, więc nie chcą, żeby ich przejrzano; kryje się za tym jednak też paskudna intencja – pragną być podziwiani. Czyż właśnie to nie jest najbardziej obrzydliwe? Po tym, jak wszyscy zabrali głos, widząc, że większość mówi, iż to słowa Boże, a kilkoro twierdzi, że tak nie jest, antychryst też ma poczucie, że to kazanie może nie być słowami Bożymi, ale nie mówi tego wprost. Mówi za to: „Nie mogę wydawać pochopnego osądu w tej sprawie; przytaknę większości”. Nie przyznaje się do braku wnikliwości, a zamiast tego stosuje właśnie takie podejście, aby się zamaskować i ukryć, cały czas myśląc, że jest bardzo mądry, a jego metody są genialne. Dwa dni później, gdy dom Boży ogłasza, że kazanie było słowami Bożymi, antychryst natychmiast mówi: „Widzisz, a nie mówiłem! Przez cały czas wiedziałem, że to słowa boże, ale martwiłem się o słabość tych z was, którzy ich nie rozpoznali, więc nie mogłem tego powiedzieć. Gdybym powiedział, że to słowa boże, czyż tym samym bym was nie potępił? Jakże bylibyście smutni! Czy mógłbym zachować spokój wiedząc, jak słabi jesteście? Jakim byłbym wtedy przywódcą?”. Co za mistrz kamuflażu! Za wszystkim, co mówią antychryści, kryją się intencje i cele; za każdym razem, gdy otwierają usta, przechwalają się, popisują się swoimi osiągnięciami, przeszłymi dobrymi uczynkami i minioną świetnością. Jeśli zabierają głos, to tylko po to. Ci, którzy nie potrafią ich przejrzeć, ubóstwiają ich, podczas gdy ci, którzy się na nich poznają, uważają ich za niezwykle podstępnych i zdradzieckich – antychryst nigdy nie przyznaje się do swoich braków. Antychryści działają w tajemnicy i wypowiadają się dwuznacznie; większość tego, co mówią, to bzdury, a oni sami nie są w stanie niczego przejrzeć ani zrozumieć żadnej prawdy. Co gorsza, udają, że rozumieją prawdę, choć nic z niej nie rozumieją, i chcą we wszystkim brać udział, pragną podejmować decyzje i mieć we wszystkich sprawach ostateczny głos, a otaczający ich ludzie nie mają nawet prawa wiedzieć. Do jakiej sytuacji ostatecznie to prowadzi? Każdy, kto z nimi współpracuje lub wspólnie z nimi wykonuje obowiązek, ma poczucie, że chociaż na pozór wydają się lojalni i gotowi ponieść koszty, w rzeczywistości wcale tak nie jest. Nawet ci, którzy od lat są blisko antychrystów, nie potrafią ich przejrzeć i nie wiedzą, do czego są naprawdę zdolni – większość ludzi nie jest w stanie ich przejrzeć. Wypowiadają same kłamstwa i puste słowa, słowa obłudne i zwodnicze. Chcą brać we wszystkim udział i o wszystkim decydować, ale kiedy już podejmą jakąś decyzję, nie biorą żadnej odpowiedzialności za możliwe reperkusje i wymyślają powody usprawiedliwiające to zachowanie. Gdy podejmą jakąś decyzję, pozwalają innym wykonać całą robotę, a sami idą wtrącać się w inne sprawy. Jeśli chodzi o to, czy ta pierwotna sprawa jest nadzorowana, czy jest wdrażana, czy wszystko działa jak należy, czy większość ludzi ma jakieś opinie na temat przyjętego podejścia, czy szkodzi ono interesom domu Bożego, czy bracia i siostry mają rozeznanie w tej sprawie – tym się antychryści nie przejmują, zachowując się tak, jakby to nie było ich zmartwienie, jakby nie miało to z nimi nic wspólnego; nie wykazują tym żadnego zainteresowania. Na czym im jedynie zależy? Na sprawach, przy których mogą się popisać i zaskarbić sobie podziw innych ludzi; takich okazji nigdy nie przepuszczają. W swojej pracy nie robią nic poza wydawaniem poleceń i egzekwowaniem reguł. Potrafią jedynie walczyć o władzę i manipulować ludźmi, a jednocześnie są zadowoleni z siebie, myśląc, jak znakomicie wykonują swoją pracę. Są całkowicie nieświadomi konsekwencji swojego sposobu pracy – szkodzą wybrańcom Bożym, powodując zakłócenia i zaburzenia w pracy Kościoła. Przeszkadzają w wypełnianiu woli Boga i próbują ustanowić własne niezależne królestwo.
„Są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali” – co w głównej mierze oznacza to zachowanie antychrystów? Ich usposobienie jest niegodziwe i bezwzględne, a oni sami posiadają niezwykle silne pragnienie kontrolowania innych ludzi, wykraczające poza granice normalnej ludzkiej racjonalności. Ponadto, jak rozumieją wykonywane przez siebie obowiązki, jak na nie patrzą i jak do nich podchodzą? Jak różnią się pod tym względem od osób, które autentycznie wykonują swoje obowiązki? Ci ostatni szukają zasad określających to, co mają zrobić, a takie poszukiwanie jest podstawowym wymogiem. A jak antychryści pojmują obowiązek, który wykonują? Jakie usposobienie i istota ujawniają się poprzez to, w jaki sposób wykonują oni swoje obowiązki? Wywyższają się i protekcjonalnie traktują tych, którzy są niżej od nich. Gdy zostają wybrani na przywódców, zaczynają postrzegać siebie jako osoby o określonym statusie i tożsamości. Nie przyjmują swoich obowiązków od Boga. Wyrobiwszy sobie pewną pozycję, mają poczucie, że ich status jest ważny, ich władza wielka, a ich tożsamość wyjątkowa, co pozwala im wywyższać się i patrzeć na innych z góry. Jednocześnie sądzą, że mogą wydawać polecenia i postępować zgodnie z tym, co myślą, i że nie muszą nawet mieć w związku z tym żadnych wątpliwości. Uważają, że mogą wykorzystać szansę na wykonywanie obowiązków, aby zaspokoić swoje pragnienie władzy, swoje pragnienie i ambicję rządzenia innymi ludźmi i przewodzenia im. Można powiedzieć, że czują, iż w końcu mają szansę być niekwestionowanym autorytetem. Niektórzy mówią: „To, że jest się samowolnym i ma się dyktatorskie zapędy, i nigdy nie omawia się niczego z innymi, to przejawy bycia antychrystem. Ale chociaż nasz przywódca też przejawia usposobienie antychrysta, to przecież często z nami rozmawia!”. Czy to oznacza, że nie jest antychrystem? Antychryst potrafi czasami udawać. Najpierw przeprowadza ze wszystkimi szereg rozmów, żeby poznać i zrozumieć ich myśli – ustalając, komu jest z nim po drodze, a komu nie – a potem odpowiednio ich kategoryzuje. Kiedy w przyszłości dochodzi do różnych sytuacji, komunikuje się tylko z tymi, którzy są z nim w dobrych stosunkach i są z nimi zgodni. Ci, z którymi nie odnalazł wspólnego języka, są często utrzymywani w nieświadomości odnośnie do większości spraw, a antychryst może nawet ukrywać przed nimi księgi ze słowami Bożymi. Czy kiedykolwiek zachowywaliście się w taki samowolny i dyktatorski sposób, nigdy nie omawiając niczego z innymi? Bycie samowolnym i dyktatorskim z pewnością się zdarza, ale niekoniecznie jest tak z omawianiem rzeczy z innymi; czasami możecie to robić. Kiedy jednak kończy się omówienie, wszystko dalej przebiega tak, jak zdecydowałeś. Niektórzy myślą tak: „Pomimo naszej rozmowy tak naprawdę już dawno ustaliłem plan. Rozmawiam z tobą tylko dla formalności, żebyś wiedział, że postępuję zgodnie z zasadami. Myślisz, że cię nie przejrzałem? W końcu i tak będziesz musiał mnie posłuchać i podążać moją drogą”. W gruncie rzeczy w głębi serca już dawno podjęli decyzję. Oto ich przekonanie: „Jestem złotousty i potrafię obrócić każdy argument na swoją korzyść. Nikt nie jest w stanie mnie przegadać, więc naturalnie większość podąży moim śladem”. Wszystko już przekalkulowali z dużym wyprzedzeniem. Czy rzeczywiście dochodzi do takich sytuacji? Bycie samowolnym i dyktatorskim nie jest zachowaniem, które ujawnia się przez przypadek i od czasu do czasu. Za takie postępowanie odpowiedzialne jest pewne usposobienie. Sposób mówienia i postępowania takich ludzi może nie wydawać się samowolny i dyktatorski, ale ich usposobienie i natura ich działań rzeczywiście są samowolne i dyktatorskie. Dopełniają formalności i „słuchają” opinii innych, pozwalają innym się wypowiedzieć, wyjaśniają im szczegóły danej sytuacji, dyskutują o tym, czego wymaga słowo Boże – ale używają określonej retoryki i konkretnych sformułowań, aby nakierować innych na osiągnięcie konsensusu. I do czego to ostatecznie prowadzi? Wszystko przebiega zgodnie z ich planem. To jest właśnie ten ich zdradliwy aspekt; nazywa się to też przymuszaniem innych do posłuszeństwa, jest to swego rodzaju „miękki” przymus. Myślą tak: „Nie słuchasz, prawda? Nie rozumiesz? Pozwól, że ci wyjaśnię”. Wyjaśniając, tak przeplatają słowa, że naprowadzają ludzi na swoją logikę. Ludzie zwodzeni w taki sposób myślą: „To, co mówisz, jest słuszne; będziemy praktykować zgodnie z twoimi słowami, nie ma już potrzeby być tak gorliwym”, a antychryst jest zadowolony. Większość ludzi nie jest w stanie rozeznać się co do jego słów. Czy wy macie rozeznanie? Co należy zrobić w obliczu takich sytuacji? Na przykład, gdy stajesz w obliczu jakiejś sprawy, czujesz, że istnieje problem. Nie możesz w tej chwili dokładnie określić, na czym on polega, ale czujesz, że jesteś zmuszany do posłuszeństwa. Co powinieneś wtedy zrobić? Powinieneś poszukać odpowiednich zasad, zasięgnąć wskazówek od Zwierzchnictwa lub porozmawiać z daną osobą. Ponadto ci, którzy rozumieją prawdę, mogą wspólnie o tej sprawie porozmawiać i ją omówić. Czasami dzieło i przewodnictwo Ducha Świętego pozwalają zrozumieć problemy związane z propozycjami lub teoriami wysuwanymi przez antychrystów bądź tych, którzy kroczą ścieżką antychrystów, a także ich ukryte pobudki. Dzięki wspólnemu omawianiu może wam się udać je zrozumieć. Ale być może nie omawiasz takich spraw i zamiast tego myślisz tak: „To nie jest jakiś wielki problem, niech robi, co mu się podoba. Przecież nie jest to przede wszystkim moja odpowiedzialność, nie muszę zawracać sobie głowy tymi sprawami. Jeśli coś pójdzie nie tak, to nie ja będę odpowiedzialny, tylko on”. Cóż to za zachowanie? Jest to przejaw braku lojalności wobec swojego obowiązku. Czyż taka postawa nie jest zdradzaniem interesów domu Bożego? Przecież to jest postępowanie godne Judasza! Wiele osób ustępuje w obliczu opresyjnej władzy i przyłącza się do tych, którzy tę władzę sprawują, co jest przejawem nielojalności wobec swoich obowiązków. Niezależnie od tego, czy masz do czynienia z antychrystem, czy z kimś, kto postępuje lekkomyślnie i zmusza cię do posłuszeństwa, jakich zasad powinieneś przestrzegać? Jaką ścieżką powinieneś podążać? Jeśli czujesz, że to, co robisz, nie stoi w sprzeczności ze słowami Bożymi i zasadami organizacji pracy ani nie odbiega od nich, musisz pozostać nieugięty. Trzymanie się prawdy jest właściwe i Bóg je aprobuje, ale kłanianie się i ustępowanie szatanowi, niegodziwym siłom i złym ludziom, jest przejawem zdrady, jest czynem złym, znienawidzonym i przeklętym przez Boga. Kiedy antychryści spotykają kogoś, kto się z nimi kłóci, często mówią: „Mam w tej sprawie ostatnie słowo i wszystko musi być zrobione po mojemu. Jeśli coś pójdzie nie tak, wezmę za to odpowiedzialność!”. Jakie usposobienie przebija z tej wypowiedzi? Czy ktoś, kto mówi i praktykuje w taki sposób, może posiadać zwykłe człowieczeństwo? Dlaczego zmusza innych do posłuszeństwa? Dlaczego nie szuka prawdy, by rozwiązywać pojawiające się problemy? Dlaczego nie potrafi ustalić zasad praktykowania prawdy? To udowadnia, że brakuje im prawdy. Czy dostrzegacie problem obecny w tej wypowiedzi? Mówienie takich rzeczy jest wystarczającym dowodem potwierdzającym, że tacy ludzie mają usposobienie antychrysta; jest to zachowanie antychrysta. Jednak bardziej przebiegły antychryst, obawiając się, że zostanie rozpoznany przez innych, musi powiedzieć parę rzeczy, z którymi wszyscy się zgadzają i które wydają się słuszne, aby osiągnąć swój cel, czyli wprowadzić ludzi w błąd i umocnić swoją pozycję. Potem będzie się zastanawiać, jak kontrolować wybrańców Bożych.
Przejawy samowoli i dyktatorstwa antychrystów powinny być liczne, ponieważ tego rodzaju zachowanie, usposobienie i charakterystykę można dostrzec u każdej skażonej osoby, a co dopiero u antychrystów. Czy możecie podać jakieś przykłady, gdy sami byliście samowolni i mieliście dyktatorskie zapędy? Jeśli na przykład ktoś mówi ci, że dobrze wyglądasz w krótkich włosach, a ty odpowiadasz: „Co jest takiego fajnego w krótkich włosach? Wolę długie i zrobię tak, jak uważam”, to czy takie podejście jest przejawem samowoli i dyktatorskich zapędów? (Nie). To po prostu osobista preferencja, element zwykłego człowieczeństwa. Niektórzy ludzie lubią nosić okulary, nawet jeśli nie są krótkowidzami. Jeśli ktoś ich ocenia, mówiąc: „Po prostu starasz się dobrze wyglądać, tak naprawdę wcale nie potrzebujesz okularów!”, a oni odpowiadają: „I co z tego? I tak będę je nosić!” – to czy jest to przejawem samowoli i dyktatorskich zapędów? Nie, to jest osobista preferencja. Co najwyżej jest to przejaw uporu, który nie wiąże się z żadnym problemem z usposobieniem. Za kilka dni mogą przestać nosić okulary, jeśli będą mieli taką ochotę. Cóż zatem w głównej mierze składa się na samowolę i dyktatorskie zapędy? Wiążą się one głównie z obraną przez człowieka ścieżką, jego usposobieniem oraz zasadami i motywacjami stojącymi za jego działaniami. Weźmy na przykład małżeństwo, w którym mąż lubi samochody, a rodzina ma tylko 20 000 juanów, ale mąż pożycza pieniądze, skąd tylko może, by bezsensownie kupić samochód za 200 000 juanów, przez co rodzina nie może sobie pozwolić na jedzenie, a żona nawet nie wie o tym zakupie – czy taki mąż postępuje samowolnie i ma dyktatorskie zapędy? Tak, tak właśnie jest. Samowola i dyktatorskie zapędy oznaczają, że nie bierze się pod uwagę uczuć, myśli, opinii, postaw i punktów widzenia innych ludzi, a jedynie swoje. Mówiąc najprościej, w życiu codziennym oznacza to zaspokajanie cielesnych przyjemności i pragnień, postępowanie na wskroś egoistyczne, a gdy wiąże się z obowiązkiem, odnosi się do zaspokajania ambicji i pragnienia dążenia do statusu i władzy. Oto przykład: Kościół miał dom, a obok niego trzeba było zbudować drogę. Odpowiednią szerokość drogi należy ustalić na podstawie wielkości domu oraz podwórza, starając się zadbać zarówno o względy estetyczne, jak i funkcjonalność. Biorąc pod uwagę dużą powierzchnię tego domu i podwórza, droga musiała mieć co najmniej dwa metry szerokości. Osoba odpowiedzialna za ten projekt powiedziała: „Zdecydowałem, że zrobimy drogę o szerokości jednego metra”. Inni powiedzieli: „Wiele osób codziennie wchodzi i wychodzi, a do tego czasami musimy nosić różne rzeczy; jeden metr po prostu nie wystarczy, to za mało”. Jednak osoba odpowiedzialna obstawała przy swoim stanowisku i nie była otwarta na dyskusję. Po zakończeniu prac wszyscy widzieli, że droga była zbyt wąska; nie pasowała do domu i podwórka i była niepraktyczna – wymagała przeróbek, co doprowadziło do dodatkowej pracy. Wszyscy zaczęli więc narzekać na tę osobę. W rzeczywistości przed rozpoczęciem budowy drogi niektórzy ludzie zgłaszali zastrzeżenia, ale ta osoba nie zgodziła się i obstawała przy swoim, zmuszając innych do wykonania projektu zgodnie z jej życzeniami, co doprowadziło do takich a nie innych konsekwencji. Dlaczego ta osoba nie potrafiła zaakceptować sugestii innych ludzi? Dlaczego nie umiała rozważyć różnych aspektów i znaleźć właściwego podejścia, gdy pojawiła się różnica zdań? Gdyby nie było nikogo, z kim można by się skonsultować, samodzielne podjęcie decyzji byłoby w porządku, ale w tej sytuacji, gdy byli ludzie, z którymi można się naradzić, a do tego pojawiły się lepsze sugestie, dlaczego nie mogła ich zaakceptować? Co to za usposobienie? Istnieją co najmniej dwie możliwości: jedna jest taka, że ta osoba jest bezmyślna, ma zamęt w głowie; drugą jest to, że jej usposobienie jest zbyt aroganckie i zadufane w sobie, że zawsze jest ona przekonana, iż ma rację, i nie jest w stanie zaakceptować tego, co mówią inni, bez względu na to, jak poprawne by to nie było – jest to arogancja posunięta tak daleko, że prowadzi do utraty rozumu. Taka prosta sprawa ujawniła usposobienie tej osoby. Nadmiar arogancji prowadzi do utraty racjonalności. Co oznacza brak racjonalności? Jakim rzeczom brakuje racjonalności? Racjonalności brakuje bestiom. Jeśli komuś brakuje racjonalności, nie różni się niczym od bestii; jego umysłowi brakuje zdolności osądzania i nie jest racjonalny. Jeśli ktoś staje się tak arogancki, że traci rozum i brakuje mu racjonalności, to czyż nie przypomina bestii? (Przypomina). Tym właśnie są; brak ludzkiej racjonalności oznacza, że nie są ludźmi. Czy antychryści posiadają taką racjonalność? (Nie). Antychrystom brakuje jej jeszcze bardziej. Są gorsi niż bestie, są diabłami. Gdy Bóg zapytał szatana „Skąd przybywasz?”, pytanie to było w rzeczywistości bardzo jasne. Jaką wiadomość przekazał Bóg? (Pytał szatana, skąd ten przybył). Zdanie to oczywiście kończy się znakiem zapytania; jest to pytanie odnoszące się do „szatana” z podmiotem „ty”: „Skąd przybywasz?”. Gramatyka jest poprawna, a Boże pytanie łatwo zrozumieć. Jak odpowiedział szatan? („Z krążenia po ziemi i z przechadzania się po niej” (Hi 1:7).). To słynne słowa szatana. Czy świadczą one o jakiejkolwiek racjonalności? (Nie). Brakuje im jej. Kiedy Bóg ponownie zapytał szatana, skąd przybywa, ten powtórzył tę samą odpowiedź, jakby nie mógł zrozumieć słów Boga. Czy ludzie są w stanie zrozumieć, co powiedział szatan? Czy jego mowa jest racjonalna? (Nie). Szatanowi brak jest racjonalności – czy w takim razie jest w stanie zrozumieć prawdę? Nawet na tak proste pytanie Boga odpowiedział w ten sposób, więc tym bardziej nie jest w stanie zrozumieć prawd wypowiadanych przez Boga. Można powiedzieć, że antychrystom również brakuje racjonalności. Ci, którzy postępują przebiegle, którzy nie potrafią zrozumieć słów Bożych ani prawdy, są irracjonalni. Bez względu na to, jak dużo mówisz o praktykowaniu prawdy, działaniu według zasad, poszukiwaniu zasad i konieczności rozmów z innymi podczas wykonywania swoich obowiązków – co, jak twierdzą, rozumieją i wiedzą – jeśli chodzi o podejmowanie konkretnych działań, oni nie biorą sobie twoich słów do serca i robią, co im się żywnie podoba. To jest demoniczna natura! Osoby o tak demonicznej naturze nie rozumieją prawdy i brakuje im racjonalności. Jaki jest ich najbardziej nieracjonalny i bezwstydny aspekt? Ludzie zostali stworzeni przez Boga. W jakim celu Bóg wybiera ludzi i przyprowadza ich do siebie? Otóż po to, aby ludzie zważali na słowa Boże i je rozumieli, aby zgodnie ze wskazówkami Boga kroczyli w życiu właściwą ścieżką i ostatecznie potrafili odróżnić dobro od zła, a to, co pozytywne, od tego, co negatywne. To właśnie zamierzył sobie Bóg. W ten sposób ci, którzy podążają za Nim, stają się coraz lepsi. A do jakiego stopnia antychryści są nieracjonalni? Myślą tak: „Boże, przyprowadzasz ludzi do siebie, więc ja zrobię to samo. Możesz wybierać ludzi, rozporządzać nimi i sprawować nad nimi władzę, więc ja zrobię to samo. Możesz sprawić, by ludzie ci się podporządkowali i byli ci posłuszni, wydajesz bezpośrednie polecenia i każesz im robić to, co powiesz, więc ja zrobię to samo”. Czyż to nie jest irracjonalne? (Jest). Czy ta ich irracjonalność nie oznacza, że nie mają poczucia wstydu? (Oznacza). Czy ludzie należą do ciebie? Czy powinni za tobą podążać? Dlaczego mieliby cię słuchać? Jesteś jedynie jedną z maleńkich istot stworzonych. Jak możesz aspirować do bycia ponad wszystkim? Czyż to nie jest irracjonalne? (Jest).
Niektórzy ludzie mają to szczęście, że zostają wybrani na przywódców w Kościele, ale w rzeczywistości ich potencjał i postawa nie są na odpowiednim poziomie. Bycie przywódcą to wielki zaszczyt od Boga, ale oni nie postrzegają tego w ten sposób. Myślą natomiast tak: „Jako przywódca jestem lepszy niż inni ludzie i mam wyższą od nich pozycję; nie jestem już zwyczajną osobą. Podczas gdy wy wszyscy musicie kłaniać się i posłusznie oddawać cześć Bogu, ja nie muszę tego robić, ponieważ różnię się od was; wy jesteście istotami stworzonymi, ale ja nie”. Czym w takim razie jesteś? Czyż i ty nie jesteś człowiekiem z krwi i kości? Czym różnisz się od innych? Różnica polega na twojej bezwstydności; nie masz poczucia honoru ani racjonalności; nie można cię nawet porównać do psa. Postępujesz samowolnie i masz dyktatorskie zapędy, ignorując wszelkie porady od innych – oto różnica. Bez względu na to, jak mały potencjał mają tacy ludzie i jak słaba jest ich skuteczność w działaniu, i tak myślą, że są ponadprzeciętni, wierząc, że mają zdolności i talent. Dlatego też bez względu na to, co robią, nie konsultują się z innymi, aby osiągnąć konsensus, uważają bowiem, że sami mają wystarczające kwalifikacje, żeby wszystko kontrolować, że są do tego absolutnie zdolni. Czyż nie jest to arogancja prowadząca do utraty rozumu? Czyż nie jest to postępowanie bezwstydnie bezczelne? (Jest). Zanim zostali przywódcami, robili wszystko z podkulonym ogonem; wierzyli, że mają talent i zdolności, a w ich działaniach kryła się ambicja, ale po prostu brakowało im okazji. Gdy zostali przywódcami, odcięli się od braci i sióstr, uznając się za kogoś lepszego. Zaczęli zachowywać się z wyższością, pokazując swoją prawdziwą twarz; zaczęli sądzić, że są w stanie osiągnąć wielkie rzeczy. Myśleli tak: „Dom boży wybrał właściwą osobę; rzeczywiście jestem utalentowany – w końcu prawdziwe złoto wcześniej czy później zabłyszczy. Spójrzcie na mnie teraz: Bóg się na mnie poznał, prawda?”. Czyż to nie jest obrzydliwe? (Jest). Jesteś tylko jedną ze zwykłych istot stworzonych. Niezależnie od tego, jak wielkie są twoje zdolności czy talenty, masz zepsute usposobienie tak samo jak wszyscy inni. Jeśli myślisz, że jesteś wyjątkowy i niezwykły oraz uważasz się za lepszego, chcąc wznieść się ponad wszystkich innych, być na samym szczycie, to jesteś w błędzie. Wskutek tego błędu postępujesz samowolnie i masz dyktatorskie zapędy, niczego z innymi nie omawiając ani nie konsultując, a nawet chcesz się rozkoszować posłuszeństwem i podporządkowaniem innych, a to jest złe. Na czym polega błąd? (Na przyjęciu niewłaściwego stanowiska). Dlaczego antychryści zawsze przyjmują niewłaściwe stanowisko? Jedno jest pewne, ale być może nie zdawaliście sobie z tego sprawy: w ich człowieczeństwie jest pewien dodatkowy element, nieobecny u innych; zawsze żywią pewne błędne przekonanie. Skąd bierze się to błędne przekonanie? Nie pochodzi ono od Boga, lecz od szatana. Wszystko, co robią, wszystko, co ujawniają i wyrażają, nie bierze się z instynktu mieszczącego się w normalnych ramach człowieczeństwa, lecz kierowane jest jakąś zewnętrzną siłą. Dlaczego mówi się, że ich działania są przebiegłe, a ich ambicje i pragnienia niepohamowane? Ich żądza kontrolowania ludzi przekroczyła granice. Co oznacza przekroczenie granic? Oznacza uciekanie się do wszelkich dostępnych środków, przekraczanie racjonalności i poczucia wstydu; tacy ludzie są nieugięci jak sprężyna – możesz na chwilę ją nacisnąć, ale kiedy ją puścisz, odskoczy z powrotem. Czyż nie tak to wygląda, gdy pragnienie kogoś ogarnia i doprowadza do obsesji? To wcale nie jest przesada.
Tam, gdzie władzę w Kościele sprawują antychryści, Kościół ten nie może być dłużej nazywany Kościołem. Ci, którzy tego doświadczyli, powinni wiedzieć, o co chodzi. Nie panuje wtedy atmosfera spokoju, radości i zbiorowego pokrzepienia, ale raczej atmosfera burzliwej dysharmonii. Wszyscy czują się wyjątkowo niespokojni i nerwowi. W sercach czują niepokój, tak jakby miała się wydarzyć jakaś wielka katastrofa. Słowa i działania antychrystów wytwarzają atmosferę, w której serca ludzi zasnuwa mgła i tracą one zdolność odróżniania rzeczy pozytywnych od negatywnych. Ponadto bycie zwodzonym przez antychrystów przez długi czas oddala ludzkie serca od Boga, prowadząc do nienormalnej z Nim relacji, co przypomina ludzi funkcjonujących w obrębie religii, którzy nominalnie wierzą w Boga, ale nie mają dla Niego miejsca w swoich sercach. Jest jeszcze jeden prawdziwy problem, który polega na tym, że kiedy antychryści sprawują władzę, w Kościele dochodzi do rozłamów i potęguje się chaos. Ci, którzy kochają prawdę, nie czerpią przyjemności ze zgromadzeń ani nie odczuwają podczas nich wyzwolenia, dlatego chcą porzucić Kościół, by wierzyć w Boga w domu. Kiedy Duch Święty działa w Kościele, niezależnie od tego, czy ludzie rozumieją prawdę, czy nie, wszyscy jednoczą się w sercu i wysiłku, tworząc bardziej pokojową i stabilną atmosferę, wolną od rozmaitych wstrząsów. Kiedy jednak działają antychryści, wytwarzają oni atmosferę niepokoju i grozy. Ich wtrącanie się we wszystko prowadzi do powstania frakcji, w których ludzie przyjmują wobec siebie postawę obronną, wzajemnie się osądzają i atakują, przedstawiając się nawzajem w złym świetle za swoimi plecami. Jaką rolę ewidentnie odgrywają antychryści? Są oni sługami szatana. Konsekwencje działań antychrystów są następujące: po pierwsze, wzajemne osądzanie, podejrzliwość i ostrożność wśród braci i sióstr; po drugie, naruszanie granic między mężczyznami i kobietami, stopniowo prowadzące do nawiązywania niewłaściwych relacji; i po trzecie, w głębi serca ludzie tracą jasność co do wizji i przestają koncentrować się na praktykowaniu prawdy. Zapominają, jak postępować zgodnie z prawdozasadami. Niewielkie zrozumienie doktryn, które wcześniej posiadali, przepadło, ich umysły spowija mgła, a oni ślepo podążają za antychrystami, skupiając się jedynie na krzątaninie przy wykonywaniu trzeciorzędnych zadań. Niektórzy ludzie mają poczucie, że podążanie za antychrystami donikąd nie prowadzi; gdyby tylko ci, którzy dążą do prawdy, mogli się ze sobą spotkać i wspólnie wykonywać obowiązki, cóż to byłaby za radość! Kiedy antychryści przejmują władzę w Kościele, Duch Święty przestaje działać, a braci i siostry zaczyna spowijać ciemność. Wiara w Boga i wykonywanie obowiązków stają się czymś nijakim i bez wyrazu. Jeśli taki stan rzeczy utrzyma się przez dłuższy czas, to czyż Bóg nie wyeliminuje większości tych braci i sióstr?
Dzisiaj, po pierwsze, przeanalizowaliśmy przejawy samowolnego i dyktatorskiego zachowania antychrystów. Po drugie, analizując te przejawy, uświadomiliśmy sobie, że nawet jeśli nie jesteś antychrystem, przejawianie takich zachowań jest czymś, co cię do antychrysta upodabnia. Czy samowolne i dyktatorskie postępowanie jest manifestacją zwykłego człowieczeństwa? W żadnym razie; ewidentnie ujawnia one skażone usposobienie. Bez względu na to, jak wysoki jest twój status lub jak wiele obowiązków potrafisz wykonywać, jeśli jesteś w stanie nauczyć się rozmawiać z innymi, to przestrzegasz zasad prawdy, co jest minimalnym wymogiem. Dlaczego mówi się, że nauczenie się rozmawiania z innymi jest równoznaczne z przestrzeganiem zasad? Jeśli potrafisz nauczyć się omawiać sprawy z innymi, to dowodzi to, że nie traktujesz swojego statusu jako źródła utrzymania ani nie bierzesz go zbyt poważnie. Jak wysoki nie byłby twój status, wykonujesz swój obowiązek. To jemu, a nie statusowi, służą podejmowane przez ciebie działania. Jednocześnie, jeśli potrafisz nauczyć się omawiać napotkane problemy z innymi i niezależnie od tego, czy chodzi o zwykłych braci i siostry, czy o ludzi, z którymi współpracujesz, potrafisz wszystko z nimi omawiać i wspólnie szukać rozwiązania, to czego to dowodzi? Tego, że jesteś nastawiony na szukanie prawdy i podporządkowanie się jej, co przede wszystkim odzwierciedla twoją postawę wobec Boga i prawdy. Co więcej, wykonywanie twojego obowiązku jest twoją odpowiedzialnością, a poszukiwanie prawdy w twojej pracy jest ścieżką, którą powinieneś podążać. Jeśli natomiast chodzi o to, jak inni reagują na twoje decyzje, czy i jak potrafią się im podporządkować, to już jest ich sprawa; twoją sprawą jest to, by należycie i zgodnie ze standardami wykonywać swój obowiązek. Musisz zrozumieć zasady wykonywania obowiązku; nie chodzi o podporządkowanie się jakiemuś człowiekowi, ale o podporządkowanie się prawdozasadom. Jeśli czujesz, że rozumiesz prawdozasady i poprzez rozmowę z pozostałymi osiągasz konsensus, który niemal wszyscy uznają za właściwy, ale jest kilka osób, które przejawiają opór i chcą sprawiać kłopoty, to co należy zrobić w takiej sytuacji? W takim przypadku mniejszość powinna posłuchać większości. Skoro większość ludzi wypracowała konsensus, dlaczego ci nieliczni zaczynają tworzyć problemy? Czy celowo próbują doprowadzić do zniszczenia? Mogą wyrazić swoje opinie, aby wszyscy mogli się co do nich rozeznać, a jeśli wszyscy powiedzą, że te opinie nie są zgodne z zasadami i nie mają racji bytu, powinni porzucić swoje poglądy, przestać się ich trzymać. Jaka jest zasada postępowania w tej sprawie? Należy stać na straży tego, co słuszne, i nie zmuszać innych do podporządkowania się temu, co niesłuszne. Zrozumieliście? W rzeczywistości, zanim antychryści przejawią takie zachowanie i postąpią samowolnie i po dyktatorsku, mają już na myśli swoje własne plany. Samowolne i dyktatorskie zachowanie zdecydowanie nie oznacza robienia właściwych rzeczy lub praktykowania prawdy. Z pewnością oznacza robienie tego, co jest złe i co narusza prawdę, podążanie niewłaściwą ścieżką i podejmowanie błędnych decyzji, przy jednoczesnym oczekiwaniu, że inni się podporządkują. To właśnie nazywamy samowolnym i dyktatorskim postępowaniem. Jeśli coś jest słuszne i zgodne z prawdą, to należy się tego trzymać. Nie ma to wtedy nic wspólnego z samowolnym i dyktatorskim zachowaniem, jest to bowiem trzymanie się zasad. Te dwie rzeczy należy od siebie odróżnić. Do czego głównie odnosi się samowolne i dyktatorskie zachowanie antychrystów? (Do robienia rzeczy, które nie są zgodne z zasadami lub prawdą, a przy tym do zmuszania innych do podążania za nimi). Racja, bez względu na to, do jakiej sytuacji dochodzi lub jaki problem jest rozwiązywany, antychryści nie szukają prawdozasad, ale podejmują decyzje na podstawie własnych pojęć i wyobrażeń. W głębi serca wiedzą, że takie postępowanie jest sprzeczne z zasadami, ale mimo to chcą, by inni ich słuchali i podporządkowywali się im. Antychryści konsekwentne stosują takie właśnie podejście.
Kiedy rozpoczęło się dzieło szerzenia ewangelii, niektórzy zabrali księgę „Słowo ukazuje się w ciele” do kręgów religijnych, by głosić ewangelię. Ludzie religijni, po przeczytaniu słów Boga ujawniających tajemnice, omawiających wizje i opisujących wejście w życie, wszyscy stwierdzili, że są one całkiem dobre. Uznali jednak, że niektóre słowa osądzające i obnażające ludzi są zbyt ostre. Czuli się tak, jakby byli besztani i nie mogli tego zaakceptować, więc mówili: „Czy bóg może mówić w taki besztający sposób? Te słowa co najwyżej wyglądają na napisane przez jakąś mądrą osobę”. Człowiek odpowiedzialny za szerzenie ewangelii powiedział, że znalazł rozwiązanie. Później zmienił wszystkie fragmenty słów Bożych, które nie pasowały do ludzkich pojęć, wyobrażeń i gustów, a także te słowa, co do których obawiał się, że po ich przeczytaniu ludzie wyrobią sobie pewne pojęcia. Na przykład, słowa użyte przez Boga do obnażenia ludzkiej natury, takie jak „nierządnica”, „prostytutka” czy „łajdak” oraz wyrażenia takie jak „strącić do piekła” i „wrzucić do jeziora ognia i siarki”, zostały usunięte. Krótko mówiąc, wszelkie słowa, które mogłyby łatwo wywołać nieporozumienia lub sprawić, że ludzie wyrobią sobie pewne pojęcia, zostały całkowicie usunięte. Powiedzcie Mi, czy po usunięciu tych wyrazów osądu, potępienia i przekleństwa ze słów Bożych, pozostają one oryginalnymi słowami Boga? (Nie). Czy nadal są to słowa, które Bóg wyraził w swoim dziele osądzania? Ten „starszy pan” nie skonsultował się z nikim i usunął wiele szczególnie surowych słów Bożych dotyczących uszlachetniania i obnażania zepsutego usposobienia ludzi, zwłaszcza te odnoszące się do czasu próby posługujących. Później, gdy ludzie religijni przeczytali poprawioną wersję, powiedzieli: „Nieźle, w takiego boga możemy wierzyć”, i zaakceptowali ją. Ten starszy pan pomyślał sobie: „Patrzcie, jaki jestem sprytny! Nie jest to mądre, gdy słowa Boga są zbyt surowe. Tych ludzi trzeba namówić – jak można mówić rzeczy, które mogą oni błędnie wziąć za besztanie? To nie jest mądre podejście! Wprowadziłem pewne zmiany i zobaczcie, co się stało: nawet religijni pastorzy są skłonni uwierzyć i coraz więcej ludzi przyjmuje nową wiarę. Co wy na to? Czyż nie jestem mądry? Czyż nie jestem sprytny? Czy to nie jest imponujące?”. Rezultaty dokonanych przez niego zmian sprawiły, że był z siebie niezwykle dumny. Jednak niektórzy ludzie religijni, którzy wstąpili do Kościoła, odkryli, że słowa Boga, które czytali, były zmienione i różniły się od oryginalnych tekstów Kościoła, i kwestia ta została podniesiona. Później odkryto, że ten starszy pan zmienił treść słów Boga. Co sądzicie o tym, co zrobił? Zostawmy z boku wszystko inne i po prostu powiedzmy: te słowa nie były twoje i nie miałeś prawa ich zmieniać. Nawet jeśli byłby to artykuł lub książka napisana przez człowieka, to jeśli chcesz wprowadzić jakiekolwiek zmiany, musisz najpierw uzyskać zgodę oryginalnego autora. Jeśli się zgodzi, możesz wprowadzić zmiany. Jeśli się nie zgodzi, absolutnie nie możesz zmienić nawet jednego słowa. Nazywa się to szacunkiem dla autora i czytelników. Jeśli autorowi brakuje energii do dokonywania modyfikacji i upoważnia ciebie, mówiąc, że możesz zmienić cokolwiek, o ile tekst pozostanie zgodny z pierwotnym znaczeniem i osiągnie pożądany efekt, to czy możesz wtedy wprowadzić zmiany? (Tak). Jeśli autor wyraził zgodę, upoważnił cię, to można wprowadzić zmiany. Jak nazywa się takie postępowanie? Jest ono usprawiedliwione, uzasadnione i właściwe, prawda? Co jednak, jeśli autor nie upoważnił cię do dokonywania zmian, a ty i tak je wprowadzasz? Jak to nazywamy? (Lekkomyślnością i uporem). Nazywamy to lekkomyślnością i uporem, byciem samowolnym i dyktatorskimi zapędami. Co zmienił ten starszy pan? (Słowa Boże). Oryginalne słowa Boże, które zawierają nastawienie, usposobienie i intencje Boga wobec ludzkości. To, w jaki sposób słowa Boga są wypowiadane, ma znaczenie. Czy znasz nastrój, cel i pożądany efekt kryjący się za każdym słowem wypowiedzianym przez Boga? Jeśli nie możesz ich pojąć, to po co na ślepo wprowadzasz zmiany? Każde zdanie wypowiedziane przez Boga, dobór słów, ton, atmosfera, nastrój i emocje, które wywołują w ludziach, są starannie sformułowane i przemyślane. Boga charakteryzuje rozwaga i mądrość. Co myślał ten starszy pan? Uznał Boży sposób mówienia za niemądry. Tak właśnie postrzegał Boże dzieło. Uważał tak: „Ci należący do religii, którzy chcą tylko najeść się do syta bochenków chleba, muszą być zachęcani i traktowani z miłością i miłosierdziem. Słowa nie mogą być zbyt ostre. Jeśli są zbyt surowe, to jak mamy szerzyć ewangelię? Czy ewangelia mogłaby się wtedy rozprzestrzeniać?”. Czy Bóg o tym nie wie? (Wie). Doskonale o tym wie. Dlaczego więc wciąż wypowiada się w ten sposób? Takie jest Jego usposobienie. Na czym ono polega? Mówić na swój sposób niezależnie od tego, czy wierzysz, czy nie. Jeśli wierzysz, jesteś jedną z Bożych owieczek; jeśli nie, jesteś wilkiem. Słowa Boga obnażają cię i nieco besztają, a w konsekwencji ty odmawiasz przyznania, że wierzysz w Boga? To co, nie jesteś już Bożą istotą stworzoną? Czy Bóg przestał być Bogiem? Jeśli jesteś w stanie wyprzeć się Boga z takiego powodu, to jesteś złym człowiekiem, diabłem. Bóg nie zbawia takich ludzi, więc Kościół nie powinien przyjmować ich na siłę lub próbować się im przypodobać. Niektórzy mówią tak: „Nawet jeśli Bóg mnie zbeszta, jestem gotów przyjąć to z radością. Jeśli jest On Bogiem, to może mnie zbawić. Jeśli mnie uderzy, to znaczy, że zasłużyłam. Jeśli nazywa mnie ogłupiałą, to taka właśnie jestem, nawet jeszcze bardziej ogłupiała; jeśli nazywa mnie nierządnicą, to choć wydaje mi się, że nie zrobiłam tego, co robi nierządnica, skoro Bóg tak mówi, uznaję to i akceptuję”. Wiara, uznanie i gotowość akceptacji charakteryzujące takich ludzi są niezwykle prostolinijne, mają oni proste, bogobojne serce. Bóg chce takich ludzi pozyskać. Niektórzy ludzie uważają słowa Boga za zbyt surowe i ostre. Mają poczucie, że nie otrzymają błogosławieństw, więc nie chcą już dłużej wierzyć. Myślą tak: „Nawet jeśli jesteś bogiem, nie będę w ciebie wierzyć. Jeśli mówisz w ten sposób, nie będę podążał za Tobą”. No to spadaj! Jeśli nawet nie uznajesz Boga, jak Bóg może uznać cię za swoją istotę stworzoną? Przecież to niemożliwe! Słowa Boże zostały tutaj wyłożone; wierz w nie lub nie, to twój wybór. Jeśli nie wierzysz, to zmykaj. Przegapisz coś ważnego. Jeśli wierzysz, będziesz miał promyk nadziei na zbawienie. Czyż to nie jest sprawiedliwe? (Jest). Ale czy tamten starszy pan myślał w ten sposób? Czy mógł przejrzeć myśli Boga? (Nie). Czyż nie był głupi? Ludzie nieposiadający duchowego zrozumienia dopuszczają się takich głupich postępków. Ten człowiek postrzegał Boga jako bardzo nieznaczącego i prostego, uważając, że Boże myśli nie są jakoś szczególnie wznioślejsze od ludzkiego myślenia. Często, głosząc te wielkie doktryny w normalnych czasach, mówił o tym, że myśli Boga są wznioślejsze niż myśli człowieka, ale kiedy faktycznie stanął w obliczu jakiejś sytuacji, odrzucił te słowa na bok w poczuciu, że te słowa Boże nie wydają się czymś, co powiedziałby Bóg. W głębi serca nie uznawał tych słów Boga, więc po prostu nie mógł ich zaakceptować. Gdy szerzono ewangelię, skorzystał z okazji, by zmienić słowa Boga pod pretekstem „skutecznego rozpowszechniania ewangelii i pozyskania większej liczby ludzi”. Jakim mianem ostatecznie określiłem jego zachowanie? Jako manipulowanie słowami Boga. Co oznacza manipulacja? Oznacza arbitralne dodawanie, odejmowanie lub zmianę pierwotnego znaczenia, zmianę znaczenia zamierzonego przez autora, lekceważenie intencji i celu oryginalnie przyświecających słowom wypowiedzianym przez autora, a następnie dowolne ich zmienianie. Tym właśnie jest manipulacja. Czy ów starszy pan miał bogobojne serce? (Nie). Cóż za zuchwałość! Czy człowiek mógłby zrobić coś takiego? (Nie). To dzieło diabła, a nie człowieka. Nie możesz nawet dowolnie zmienić słów zwykłej osoby; musisz uszanować zdanie autora. Jeśli chcesz wprowadzić zmiany, musisz najpierw go powiadomić i uzyskać jego zgodę, i dopiero wtedy możesz dokonać modyfikacji, ale zgodnych z oryginalnym znaczeniem. Na tym polega szacunek. Jeśli chodzi o Boga, wymagane jest znacznie więcej niż tylko szacunek! Jeśli nawet jedno zdanie słów Bożych zostanie błędne wydrukowane, jeśli brakuje w nim choćby jednego przedimka, musisz zapytać, czy jest to dopuszczalne; jeśli nie, musisz ponownie wydrukować tę stronę. Proces ten wymaga właśnie tak poważnej i odpowiedzialnej postawy; nazywa się to posiadaniem bogobojnego serca. Czy ten starszy pan miał takie serce? (Nie). Nie miał bogobojnego serca. Uważał Boga za gorszego od siebie; był nieprawdopodobnie zuchwały. Taka osoba powinna zostać wydalona.
Do podobnego zdarzenia doszło niedawno. Pewne osoby po raz kolejny wykorzystały pretekst szerzenia ewangelii i pozyskiwania większej liczby ludzi jako powód do lekkomyślnego zmieniania słów Bożych. Tym razem sytuacja nie była aż tak poważna; w poprzednim przypadku zrobiono to samowolnie i po dyktatorsku, bez omawiania czegokolwiek z innymi, nie zważając na słowa Boże i dowolnie nimi manipulując. Tym razem osoby te najpierw zwróciły się do Zwierzchnictwa, pytając: „Ludzie z pewnej grupy etnicznej nie mogą zaakceptować pewnych terminów zawartych w słowach bożych. Wymyśliliśmy strategię polegającą na usunięciu bądź zmianie tych terminów oraz niektórych wypowiedzi i fragmentów słów bożych, których tamci nie są w stanie zaakceptować, a następnie na głoszeniu im specjalnie dostosowanej wersji słów Boga. Czyż wtedy by nie uwierzyli?”. Tylko na to spójrzcie; ci ludzie naprawdę są zuchwali. Cóż to za zachowanie? Gdyby potraktować ich pobłażliwie, można by ich po prostu uznać za głupich, nieświadomych i zbyt młodych; można by im po prostu powiedzieć, by więcej tego nie robili. Ale jeśli ocenimy naturę tego, co zrobili, to okaże się, że po prostu dowolnie zmieniali słowa Boga, aby zadowolić szatana. Jak możemy to nazwać? Jest to zachowanie Judasza, zdrajców i buntowników, zaprzedających Pana dla własnej chwały. Manipulowali słowami Boga, czyniąc je bardziej przystępnymi i przyjemnymi dla ludzi, aby ich zadowolić i skłonić do przyjęcia ewangelii – do czego to się sprowadza? Nawet gdyby na całej ziemi nie wierzyć miał ani jeden człowiek – czy słowa Boga przestałyby być słowami Boga? Czy natura słów Bożych by się zmieniła? (Nie). Czy słowa Boga są prawdą tylko wtedy, gdy ludzie je akceptują, a jeśli nie, to przestają nią być? Czy natura słów Bożych może się z tego powodu zmienić? W żadnym razie. Prawda jest prawdą; jeśli jej nie przyjmiesz, zginiesz! Niektórzy z ludzi głoszących ewangelię myślą sobie tak: „Jaka szkoda, że nie przyjmują ewangelii! To tacy wspaniali i szlachetni ludzie. Bóg tak bardzo ich kocha i lituje się nad nimi, więc jak możemy nie okazać im miłości? Zmieńmy słowa boga, aby mogli je zaakceptować. To tacy wspaniali ludzie, a bóg jest dla nich tak dobry i miłosierny. Powinniśmy brać pod uwagę intencje boga!”. Czyż to nie jest pozowanie? (Jest). Kolejny oszust – ci, którzy nie rozumieją prawdy, mogą robić tylko głupie rzeczy! Powiedziano już, że ktoś, kto manipulował słowami Boga, został odpowiednio potraktowany i wydalony, a teraz znaleźli się kolejni, którzy znów chcą przy nich majstrować. Co próbują osiągnąć? Czyż nie sprzedają Pana dla własnej chwały? (Sprzedają). Jest to sprzedawanie Pana dla własnej chwały, a przy tym zadowalanie szatana. Czyż słowa Boga nie są praktyczne? Czyż nie można ich przedstawić wprost? Czyż nie uznajesz ich za prawdę? Jeśli ich nie uznajesz, to czemu wciąż wierzysz? Jaki jest sens wierzyć w Boga, jeśli nie potrafisz przyjąć prawdy? W taki sposób nie da się osiągnąć zbawienia. Bez względu na to, jak Bóg się wypowiada, bez względu na to, które z używanych przez Niego słów nie są zgodne z twoimi pojęciami, On wciąż jest Bogiem, a Jego istota się nie zmienia. Bez względu na to, w jak przyjemny sposób się wypowiadasz, bez względu na to, co robisz, bez względu na to, jak w swoim mniemaniu jesteś miły, życzliwy czy kochający, nadal jesteś człowiekiem, skażonym człowiekiem. Odmawiasz uznania słów Bożych za prawdę i próbujesz je zmieniać, aby zadowolić szatana. Cóż to za zachowanie? Jest ono godne pogardy! Myślałem, że po poprzednim omawianiu natury manipulowania słowami Bożymi taka kwestia nie pojawi się ponownie w kontekście szerzenia ewangelii. A jednak, co niewiarygodne, wciąż są ludzie, którzy ośmielają się manipulować słowami Boga lub to rozważają. Jak można opisać stosunek tych ludzi do słów Bożych? (Jako brak szacunku). Są zupełnie lekkomyślni! W głębi duszy słowa Boga są dla nich lekkie jak piórka, nie mają one żadnego znaczenia. Myślą oni tak: „Słowa boga można ująć w dowolny sposób; mogę je zmieniać, jak mi się podoba. Lepiej jest dostosować je do ludzkich wyobrażeń i gustów. Takie właśnie powinny być słowa boga!”. Tych, którzy robią rzeczy takie jak manipulowanie słowami Boga, można określić mianem antychrystów. Działają nierozważnie i bezmyślnie, dowolnie dokonując manipulacji; są samowolni, mają dyktatorskie zapędy oraz dzielą z innymi antychrystami usposobienie i naturę. Jest jeszcze jedna kwestia: jaka jest ich pierwsza myśl i jakie działanie podejmują w pierwszej kolejności, gdy stają w obliczu niebezpieczeństwa lub gdy ich własne interesy są zagrożone? Co wybierają? Wybierają zdradę interesów Boga i domu Bożego, aby chronić siebie. Czy ci, którzy manipulują słowami Boga, naprawdę robią to po to, żeby skutecznie szerzyć ewangelię? Jaka ukryta motywacja kryje się za ich tak zwaną ewangelizacyjną skutecznością? Chcą popisać się swoimi talentami i możliwościami, sprawiając, że ludzie je dostrzegą: „Zobaczcie, jaki jestem zdolny! Tylko spójrzcie, jak po moich przeróbkach udaje się skutecznie rozprzestrzeniać ewangelię! Nie dorównujecie mi umiejętnościami, nawet nie odważylibyście się o czymś takim pomyśleć. Zobaczcie, jakie rezultaty osiągnąłem dzięki moim pomysłom i działaniom”. Ci ludzie lekceważą słowa Boga i manipulują nimi, aby zaspokoić własne ambicje i pragnienie zdobycia sławy i statusu. Czyż nie mają charakteru antychrysta? Nazwanie ich antychrystami wcale nie jest niesprawiedliwe.
Jaki jest kolejny przejaw samowoli i dyktatorskich zapędów antychrystów? Nigdy nie omawiają spraw z braćmi i siostrami ani nie rozwiązują rzeczywistych problemów ludzi. Zamiast tego jedynie głoszą słowa i doktryny, aby pouczać ludzi, a nawet zmuszać ich do posłuszeństwa. A co z ich postawą i podejściem do Zwierzchnictwa i do Boga? Wyrażają one jedynie zwodniczość i dwulicowość. Bez względu na problemy w Kościele, tacy ludzie nigdy nie zgłaszają niczego Zwierzchnictwu. Jakiekolwiek działania podejmują, nigdy o nic Zwierzchnictwa nie pytają. Wygląda na to, że nie mają żadnych problemów, które wymagałyby omówienia lub rady ze strony Zwierzchnictwa – wszystko, co robią, dzieje się skrycie, potajemnie i zakulisowo. Nazywa się to pokrętną manipulacją: to oni chcą mieć ostatnie słowo i o wszystkim decydować. Czasami jednak przybierają też maskę i pytają Zwierzchnictwo o jakieś błahe sprawy, udając kogoś, kto dąży do prawdy, przez co Zwierzchnictwo wyrabia sobie błędne przekonanie, że ludzie ci w każdej sprawie szukają prawdy z najwyższą skrupulatnością. W rzeczywistości nigdy nie szukają rady w żadnej istotnej sprawie, podejmując jednostronne decyzje i trzymając Zwierzchnictwo w nieświadomości. Jeszcze mniej prawdopodobne jest to, że zgłoszą problem, jeśli taki się pojawi, boją się bowiem, że mogłoby to mieć wpływ na ich władzę, status lub reputację. Antychryści postępują samowolnie i po dyktatorsku; nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by okazywali im posłuszeństwo. Mówiąc wprost, głównymi przejawami tego zachowania są osobiste zarządzanie, kultywowanie swoich wpływów, tworzenie własnej kliki i sieci osobistych powiązań, realizowanie własnych przedsięwzięć, a następnie robienie tego, co im się podoba, podejmowanie działań, które przynoszą im korzyści, i postępowanie pozbawione przejrzystości. Pragnienie i chęć antychrystów, aby inni się im podporządkowali, są szczególnie silne; oczekują oni, że ludzie będą im posłuszni niczym myśliwy, który zmusza psa do wykonywania poleceń. Nie pozwalają ludziom rozeznać się, co jest dobre, a co złe, nalegając na absolutne podporządkowanie się i posłuszeństwo.
Kolejny przejaw samowoli i dyktatorskich zapędów antychrystów można zaobserwować na przykładzie następującego scenariusza. Załóżmy, że przywódcą pewnego Kościoła jest antychryst, a przywódcy i pracownicy wyższego szczebla zamierzają poznać pracę tego Kościoła i włączyć się w nią. Czy ten antychryst się na to zgodzi? W żadnym razie. Do jakiego stopnia kontroluje on Kościół? Traktuje go jak fortecę nie do zdobycia, do której nawet mysz się nie prześlizgnie – nie pozwala nikomu innemu angażować się w pracę ani o nią dopytywać. Gdy dowiaduje się, że przywódcy i pracownicy przyjeżdżają, żeby zapoznać się z pracą, mówi do braci i sióstr: „Nie wiem, po co ci ludzie przyjeżdżają. Nie rozumieją faktycznej sytuacji naszego Kościoła. Jeśli zaczną się wtrącać, mogą zaburzyć jego pracę”. Tak właśnie wprowadza braci i siostry w błąd. Po przybyciu przywódców i pracowników znajduje różne powody i wymówki, aby uniemożliwić braciom i siostrom kontakt z nimi, jednocześnie obłudnie zajmując się gośćmi, a także trzymając ich w odosobnieniu pod pozorem zapewnienia im bezpieczeństwa. W rzeczywistości ma to jednak na celu uniemożliwienie im spotkania się z braćmi i siostrami i poznania sytuacji z ich perspektywy. Kiedy przywódcy i pracownicy dopytują się o postępy prac, antychryst oszukuje ich, przedstawiając fałszywy obraz sytuacji; zwodzi tych, którym podlega, i ukrywa prawdę przed tymi, którzy podlegają jemu, ubarwia swoje wypowiedzi i wyolbrzymia skuteczność pracy. Kiedy przywódcy i pracownicy sugerują spotkanie z braćmi i siostrami z Kościoła, odpowiada: „Ale ja niczego nie przygotowałem! Nie powiadomiłeś mnie przed przyjazdem. Gdyby tak było, zorganizowałbym spotkanie z braćmi i siostrami. Ale biorąc pod uwagę obecne wrogie środowisko, ze względów bezpieczeństwa lepiej, żebyście nie spotykali się z braćmi i siostrami”. Choć jego słowa brzmią rozsądnie, ktoś posiadający rozeznanie jest w stanie wykryć, o co chodzi: „Nie chce, aby przywódcy i pracownicy spotykali się z braćmi i siostrami, ponieważ obawia się, że zostanie zdemaskowany, boi się, że błędy i odchylenia w jego pracy wyjdą na jaw”. Antychryst ściśle kontroluje braci i siostry z Kościoła. Jeśli przywódcy i pracownicy nie są odpowiedzialni, mogą łatwo zostać przez niego zwiedzeni i oszukani. Rzeczywista sytuacja braci i sióstr w Kościele, ich wciąż nierozwiązane trudności, to, czy dostarczane przez Zwierzchnictwo omówienia, kazania i księgi słów Bożych są na czas przekazywane braciom i siostrom, to, jak idą różne projekty pracy Kościoła, to, czy występują odchylenia lub problemy – o tych wszystkich rzeczach przywódcy i pracownicy się nie dowiedzą. Bracia i siostry nie wiedzą też o żadnych nowych ustaleniach dotyczących pracy w domu Bożym, toteż antychryst w pełni kontroluje Kościół, ma monopol na władzę i ostatnie słowo we wszystkich sprawach. Bracia i siostry z Kościoła nie mają szansy na kontakt z przywódcami i pracownikami wyższego szczebla, a nie znając faktycznej prawdy, są wprowadzani w błąd i kontrolowani przez antychrysta. Owym przywódcom i pracownikom przybyłym z inspekcją, niezależnie od tego, w jaki sposób wypowiada się antychryst, brakuje rozeznania i wciąż uważają, że antychryst wykonuje dobrą robotę, mając do niego pełnię zaufania. Jest to równoznaczne z powierzeniem wybrańców Bożych opiece antychrysta. Jeśli oszukiwani przez antychrysta przywódcy i pracownicy nie są w stanie się co do niego rozeznać, są nieodpowiedzialni i nie wiedzą, jak sobie poradzić z tą sytuacją, to czyż nie utrudnia to pracy Kościoła i nie szkodzi wybrańcom Bożym? Czyż tacy przywódcy i pracownicy nie są fałszywymi przywódcami i pracownikami? Jeśli chodzi o Kościół kontrolowany przez antychrysta, przywódcy i pracownicy muszą interweniować i przeprowadzić dochodzenia, a także muszą niezwłocznie zająć się antychrystem i pozbyć się go – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli przywódcy nie wykonują rzeczywistej pracy i ignorują to, że antychryst prowadzi na manowce wybrańców Bożych, wybrańcy Boży powinni zdemaskować ich jako fałszywych przywódców i pracowników, zgłosić ich, doprowadzić do usunięcia ze stanowiska i zastąpić ich dobrymi przywódcami. Jest to jedyny sposób, żeby całkowicie rozwiązać problem wprowadzania ludzi w błąd przez antychrysta. Niektórzy mogą powiedzieć: „Tacy przywódcy i pracownicy mogą nie mieć wystarczającego potencjału i brakuje im rozeznania, dlatego nie rozwiązali problemu antychrysta. Przecież nie robią tego celowo; czy nie należy dać im kolejnej szansy?”. Takim nierozgarniętym przywódcom nie powinno się dawać kolejnych szans. Gdyby je dostali, dalej krzywdziliby wybrańców Bożych. Nie są to bowiem ludzie, którzy dążą do prawdy; brak im sumienia i rozumu, a w ich działaniu nie ma zasad – są niegodziwcami, którzy powinni zostać wyeliminowani! W ciągu ostatnich dwóch lat bracia i siostry w niektórych Kościołach zjednoczyli się, aby zwolnić, zastąpić i wyeliminować takich fałszywych przywódców i antychrystów, którzy nie wykonują rzeczywistej pracy. Czyż nie tak powinno być? (Powinno). Jest Mi miło, gdy dochodzą do Mnie takie dobre wieści; są one najlepszym dowodem na to, że wybrańcy Boży wzrastają w życiu i wchodzą na właściwą drogę wiary w Boga. Pokazuje to, że ludzie zyskali pewne rozeznanie i postawę i nie są już kontrolowani przez fałszywych przywódców i demony antychrysta. Zwykli fałszywi przywódcy i antychryści nie mogą już wprowadzać w błąd ani kontrolować wybrańców Bożych, których nie ograniczają już status ani władza. Wybrańcy mają odwagę rozpoznawać i demaskować fałszywych przywódców i antychrystów, a następnie przepędzać ich i odrzucać. W rzeczywistości, zarówno przywódcy i pracownicy, jak i zwykli wybrańcy Boży, wszyscy mają w oczach Boga równy status, różniąc się jedynie pełnionymi obowiązkami. W domu Bożym nie ma różnic co do statusu, są tylko różnice w obowiązkach i odpowiedzialności. W obliczu fałszywych przywódców i antychrystów zaburzających pracę Kościoła zarówno przywódcy i pracownicy, jak i wybrańcy Boży powinni ich demaskować i zgłaszać, niezwłocznie się nimi zajmując i wyrzucając antychrystów z Kościoła. Ta odpowiedzialność jest taka sama i wspólna dla wszystkich.
Antychryści są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi i we wszystkich sprawach muszą mieć ostatnie słowo – czyż wszystkie te problemy nie są wyraźnie widoczne? Omawianie spraw z innymi i poszukiwanie zasad to nie jest formalność czy jakiś powierzchowny proces; jaki cel przyświeca tym działaniom? (Wykonywanie swoich obowiązków zgodne z zasadami i posiadanie ścieżki ich wykonywania). Dokładnie; jest nim zdolność posiadania zasad i ścieżki przy wykonywaniu obowiązków. Jakie są Boże wymagania i jakie reguły obowiązują w domu Bożym? Tylko szukając prawdy w słowach Boga i rozumiejąc zasady, można skutecznie wykonywać swoje obowiązki. Jakie podejście należy przyjąć, kiedy omawiasz prawdę w celu rozwiązania problemów? Które osoby muszą być zaangażowane w ten proces? Należy wybrać właściwe osoby; powinniście omawiać sprawy głównie z ludźmi posiadającymi wysoki potencjał, którzy potrafią zrozumieć prawdę, ponieważ doprowadzi to do oczekiwanych rezultatów. Ma to fundamentalne znaczenie. Jeśli wybieracie ludzi nierozgarniętych, o niskim potencjale i pozbawionych rozumu, ludzi, którym żadne dyskusje nie pozwolą zrozumieć ani osiągnąć prawdy, to nawet wielokrotne omawianie prawdy nie przyniesie żadnych rezultatów. Niezależnie od problemów, jakie pojawiają się w Kościele, wybrańcy Boży mają prawo być informowani i powinni znać sytuację pracy Kościoła oraz wiedzieć o istniejących problemach. Jeśli przywódcy i pracownicy oszukują tych, którym podlegają, i ukrywają prawdę przed tymi, którzy podlegają nim, stosując przy tym metody mające na celu wprowadzenie ludzi w błąd, wybrańcy Boży mają prawo ich zdemaskować i zgłosić lub przedstawić sytuację Zwierzchnictwu. Jest to zresztą obowiązek, zobowiązanie wybrańców Boga. Niektórzy fałszywi przywódcy postępują samowolnie i po dyktatorsku, kontrolując wybrańców Bożych w Kościele. Jest to opieranie się i sprzeciwianie Bogu, to konsekwentna praktyka antychrystów. Jeśli wybrańcy Boży jej nie zdemaskują i nie zgłoszą, a praca Kościoła napotka przeszkody albo wręcz stanie w miejscu, to odpowiedzialność spoczywa nie tylko na przywódcach i pracownikach, ale także na wybrańcach Bożych, ponieważ to właśnie oni cierpią, gdy fałszywi przywódcy i antychryści sprawują władzę w Kościele, potencjalnie zagrażając ich szansie na dostąpienie zbawienia. Dlatego też wybrańcy Boży mają prawo i obowiązek zgłosić i zdemaskować fałszywych przywódców i antychrystów, a co jest korzystne dla pracy Kościoła oraz dla wejścia w życie samych wybrańców Bożych. Niektórzy przywódcy i pracownicy mówią tak: „Wszyscy twierdzicie, że jestem samowolny i mam dyktatorskie zapędy, prawda? Tym razem nie będę taki. Pozwolę wszystkim wyrazić swoje opinie. Jeden dzień, dwa dni – poczekam tak długo, jak będzie trzeba, byście się nimi podzielili”. Czasami, gdy pojawiają się jakieś szczególne problemy, spory trwają całymi dniami i nie prowadzą do rozwiązania, a oni po prostu czekają. Czekają ze wznowieniem pracy, aż wszyscy osiągną konsensus, co może doprowadzić do znacznych opóźnień. Bardzo utrudnia to pracę i jest ewidentnym przejawem braku odpowiedzialności. Jak przywódca bądź pracownik ma skutecznie zarządzać pracą Kościoła, jeśli nie potrafi podejmować decyzji? W pracy Kościoła, podczas gdy przywódcy i pracownicy mają uprawnienia do podejmowania decyzji, bracia i siostry mają prawo do informacji. Jednak ostatecznie to przywódcy i pracownicy muszą podejmować decyzje. Jeśli przywódca lub pracownik nie jest w stanie podjąć decyzji, to ma zbyt mały potencjał i nie nadaje się do sprawowania funkcji przywódczych. Nawet jeśli ktoś taki jest przywódcą, to nie potrafi wykonywać rzeczywistej pracy ani należycie wykonywać swoich obowiązków. Niektórzy przywódcy i pracownicy spierają się o jakąś jedną kwestię przez długi czas, nie mogąc podjąć decyzji, a w końcu po prostu zgadzają się z tym, kto jest bardziej stanowczy w wyrażaniu swojej opinii. Czy takie podejście jest zgodne z zasadami? (Nie jest). Jaki to rodzaj przywództwa? Tacy ludzie są po prostu nierozgarnięci. Czy akceptowalne jest, jeśli powiesz coś takiego: „Antychryści są samowolni i mają dyktatorskie zapędy i boję się, że sam stanę się kimś takim. Nie chcę kroczyć ścieżką antychrysta. Poczekam, aż wszyscy wyrażą swoje opinie, a następnie zakończę dyskusję i podsumuję ją, sugerując podjęcie wypośrodkowanej decyzji”? (Nie). Dlaczego? Jeśli rezultat nie jest zgodny z prawdozasadami, to nawet jeśli będziesz postępował w ten sposób, czy takie działanie będzie skuteczne? Czy zadowoli Boga? Jeśli nie będzie skuteczne i nie zadowoli Boga, to problem jest poważny. Niedziałanie zgodnie z prawdozasadami, nieodpowiedzialne wykonywanie swoich obowiązków, bycie niedbałym i postępowanie zgodnie z filozofią szatana to bycie nielojalnym wobec Boga. To oszukiwanie Boga! Aby uniknąć podejrzeń o to, że jesteś antychrystem, aby cię za antychrysta nie uznano, uchylasz się od odpowiedzialności, którą powinieneś wziąć na siebie, i przyjmujesz „kompromisowe” podejście zgodne z filozofią szatana. W rezultacie szkodzisz wybrańcom Bożym i pracy Kościoła. Czyż takie postępowanie nie jest pozbawione zasad? Czyż nie jest samolubne i niegodziwe? Jako przywódca lub pracownik musisz mówić i działać zgodnie z zasadami, skutecznie wypełniać swoje obowiązki i osiągać w nich wyniki. Powinieneś działać w sposób korzystny dla pracy domu Bożego i zgodny z prawdozasadami. Na przykład, różne przedmioty dla Kościoła należy kupować z myślą o praktycznych rezultatach. Przedmioty te powinny mieć rozsądną cenę i być funkcjonalne. Jeśli lekkomyślnie wydajesz pieniądze, nie kierując się zasadami, może to narazić na straty interesy domu Bożego i zmarnotrawić ofiary składane Bogu. Jak wy poradzilibyście sobie w takiej sytuacji? (Zasięgnęlibyśmy rady Zwierzchnictwa). Zasięgnięcie rady Zwierzchnictwa jest jednym ze sposobów. Dodatkowo, nie bądźcie leniwi. Dokładnie wszystko zbadajcie, dowiedzcie się wszystkiego, popytajcie, poznajcie szczegóły i odpowiednio się przygotujcie; być może wtedy uda się znaleźć stosunkowo odpowiednie rozwiązanie. Jeśli nie wykonacie tej pracy przygotowawczej i będziecie postępować lekkomyślnie, nie rozumiejąc szczegółów, co doprowadzi do zmarnowania dużej ilości pieniędzy, to jak się to nazywa? Niedbałością. Niektórzy ludzie właśnie tak wykonują swoje obowiązki, a w tym, co robią, brakuje im przejrzystości. Zgłaszają tylko połowę tego, co powinni, ukrywając resztę, ponieważ uważają, że pełna transparentność sprowadzi na nich kłopoty i będą musieli bliżej przyjrzeć się danej sprawie i wprowadzić ulepszenia. Toteż po prostu ukrywają prawdziwą sytuację i szczegóły przed innymi, szybko wykonując zadanie, a następnie prosząc dom Boży o zapłacenie. Po inspekcji okazuje się jednak, że wykonali zadanie poniżej wymaganego standardu i potrzebne są przeróbki, a tym samym marnuje się jeszcze więcej pieniędzy. Czyż to nie jest szkodzenie domowi Bożemu? Czyż nie jest to zachowanie judasza? (Jest). Zachowanie judasza wiąże się właśnie ze zdradzaniem interesów domu Bożego. W obliczu różnych sytuacji taka osoba staje po stronie ludzi spoza Kościoła, biorąc pod uwagę tylko własne ciało i w ogóle nie myśląc o interesach domu Bożego. Czy taki ktoś jest w jakimkolwiek stopniu lojalny wobec Boga? (Nie). Przejawia zero lojalności. Zdradzanie interesów domu Bożego i szkodzenie pracy Kościoła sprawiają mu przyjemność – to jest zachowanie judasza. Jest też inna sytuacja: niektóre obowiązki wymagają specjalistycznej wiedzy lub doświadczenia w dziedzinach, z którymi może nikt nie jest zaznajomiony. W takich przypadkach nie wolno ci unikać trudności. W dobie bogactwa informacji nie powinieneś być leniwy, ale aktywnie poszukiwać odpowiednich danych i informacji. Zaczynając od zdobycia najbardziej podstawowych informacji, stopniowo zyskujesz podstawowe zrozumienie danego zawodu czy danej dziedziny, a następnie systematycznie poznajesz kolejne aspekty związane z tą dziedziną – czy to dane, czy różne specjalistyczne terminy – dzięki czemu jesteś z nią w zasadzie zaznajomiony. Czyż po osiągnięciu tego poziomu nie będzie ci łatwiej należycie i lojalnie wypełniać swoje obowiązki? (Będzie). Jaki jest więc cel całej tej pracy przygotowawczej podczas wykonywania swoich obowiązków? Badanie, zrozumienie szczegółów, a następnie znajdowanie wykonalnych rozwiązań poprzez omówienia i dyskusje – wszystko to składa się na przygotowania do właściwego wypełniania obowiązków. Dobre przygotowanie dowodzi lojalności w wykonywaniu obowiązku; demaskuje również tych, którzy są niedbali. A co z postawą niedowiarków i tych, którzy szczerze nie ponoszą kosztów na rzecz Boga podczas wykonywania swoich obowiązków? Są to ludzie całkowicie niedbali; bez względu na to, co kupują dla Kościoła, lekkomyślnie szastają pieniędzmi zgodnie z własnymi zachciankami, nie prosząc Zwierzchnictwa o poradę i myśląc, że sami wszystko rozumieją. W rezultacie marnotrawią pieniądze domu Bożego. Czyż nie są marnotrawcami, zwiastunami katastrofy? Powodują straty w ofiarach składanych Bogu i nawet nie zdają sobie sprawy, że czynią zło i sprzeciwiają się Bogu. Nie odczuwają w sercu żadnych wyrzutów sumienia. Dopiero kiedy wybrańcy Boży poznają się co do nich i demaskują ich, a ich usunięcie i wyrzucenie zostaje przegłosowane, zyskują nieco świadomości i zaczynają odczuwać żal. Nie zdawali sobie sprawy, że ich czyny będą miały tak poważne konsekwencje – naprawdę, nie uronią nawet łzy, dopóki nie zobaczą własnej trumny! Tacy ludzie są w większości tępakami, którym brakuje piątej klepki, a mimo to aspirują do bycia przywódcami i pracownikami oraz wykonują zadania dla domu Bożego. Są jak świnie, które posmarowały usta szminką – totalnie bezwstydni. Ci ludzie to niedowiarki; bez względu na to, ile lat niby wierzą, nie rozumieją prawdy. Jednak i tak zawsze chcą być przywódcami i pracownikami domu Bożego, zawsze chcą sprawować władzę i mieć ostatnie słowo – czyż nie są bezczelnie bezwstydni? Dlaczego takich ludzi uważa się za niedowiarków? Dlatego, że pomimo wieloletniej wiary w Boga i wysłuchaniu tak wielu kazań nie rozumieją żadnych prawd i nie potrafią żadnej prawdy wcielić w życie, co czyni ich niedowiarkami. Czy ktoś z was przejawia takie zachowania? Ci, którzy to robią, podnieście ręce. Wszyscy? W takim razie wszyscy jesteście niedowiarkami i to jest poważny problem. Ci, którzy szczerze wierzą w Boga, jeśli będą konsekwentnie słuchać kazań, to zrozumieją niektóre prawdy i zrobią pewien postęp, stając się bardziej pewnymi w swojej mowie i swoich czynach. Jeśli ktoś latami słucha kazań, a nie zachodzi w nim żaden postęp, to jest nierozgarnięty, jest zwierzęciem, niedowiarkiem. Niektórzy ludzie po okresie od trzech do pięciu lat wiary w Boga sporo rozumieją i w swojej mowie i czynach potrafią szukać prawdy. Jeśli zauważą jakieś błędy w wykonywanych przez siebie obowiązkach lub spowodują jakąś stratę dla domu Bożego, popadają w przygnębienie, mają wyrzuty sumienia i nienawidzą siebie; mają świadomość, że ich chwilowe pomyłki, brak lojalności, lenistwo lub pobłażanie ciału doprowadziły do tak znaczących błędów i spowodowały tak wielkie straty, i nienawidzą się za to. Tacy ludzie o skruszonych sercach mają w sobie trochę człowieczeństwa i ich zbawienie nie jest niemożliwe. Jeśli jednak ktoś po wielu latach słuchania kazań nie rozumie żadnych prawd, wciąż popełnia błędy w wykonywanych przez siebie obowiązkach, zawsze stwarza problemy dla domu Bożego i powoduje straty w pracy Kościoła, a do tego nie ma nawet skruszonego serca, to taka osoba jest wyzuta z człowieczeństwa, jest gorsza od świń i psów. Czy jest w stanie nadal właściwie wykonywać swoje obowiązki? Nawet jeśli wykonuje obowiązki, to czyni to niedbale i nie spotka się z Bożą aprobatą.
Niektórzy ludzie zawsze mówią o domu Bożym jako do „naszej rodzinie”, stale przywołując „naszą rodzinę” w rozmowach. W jakże słodki sposób wypowiadają te słowa! Czym jest ta „nasza rodzina”, o której mówią? Istnieje tylko dom Boży, Boża rodzina, Kościół. Czy to właściwe, by zawsze mówić „nasza rodzina”? Nie wydaje Mi się to właściwe. Termin „nasza rodzina” może być używany, ale jest na miejscu tylko wtedy, gdy to, co się mówi, odpowiada rzeczywistości. Jeśli nie jesteś kimś, kto dąży do prawdy, jeśli często wykonujesz swoje obowiązki niedbale, w ogóle nie stojąc na straży pracy Kościoła, nie traktując jej poważnie, a mimo to wciąż mówisz „nasza rodzina”, to jest to niewłaściwe. Jest w tym element fałszu i obłudy, który wywołuje obrzydzenie i wstręt; jeśli jednak jesteś kimś, kto autentycznie posiada prawdorzeczywistość i stoi na straży pracy Kościoła, wówczas odnoszenie się do domu Bożego jako do „naszej rodziny” jest dopuszczalne. W uszach innych ludzi brzmi to autentycznie, jest pozbawione fałszu, a oni będą postrzegać cię jako brata lub siostrę, darząc cię sympatią i podziwem. Jeśli jednak w głębi serca nie kochasz prawdy, nie akceptujesz jej i nieodpowiedzialnie wykonujesz swoje obowiązki, to nie nazywaj domu Bożego „naszą rodziną”. Powinieneś szczerze dążyć do prawdy, dobrze wypełniać swoje obowiązki i być w stanie stać na straży pracy Kościoła, tak by wybrańcy Boga mieli poczucie, że jesteś częścią domu Bożego. Kiedy wtedy mówisz „nasza rodzina”, daje to innym poczucie bliskości, a nie budzi wstrętu, ponieważ w głębi serca naprawdę uważasz dom Boży za swój własny dom, a wykonując swoje obowiązki, naprawdę jesteś odpowiedzialny i stoisz na straży pracy Kościoła. Kiedy mówisz „nasza rodzina”, brzmi to w pełni właściwie, bez śladu fałszu. Jeśli ktoś nie wykazuje żadnej odpowiedzialności za pracę Kościoła, wykonuje wszystkie swoje obowiązki niedbale, nawet nie zadaje sobie trudu, by podnieść rzeczy z podłogi, posprzątać brudny pokój, zamieść czy odśnieżyć podwórko zimą, wyglądając nie jak członek domu Bożego, ale raczej jak osoba z zewnątrz, to czy ma prawo nazywać dom Boży „naszą rodziną”? Taki ktoś jest zaledwie posługującym, pracownikiem sezonowym, kimś, kto nie ma życia i należy do szatana, a nie do domu Bożego. A mimo to tacy ludzie cały czas nazywają dom Boży „naszą rodziną”, wypowiadając te słowa za każdym razem, gdy otworzą usta, mówiąc to z wielką poufałością i zwracając się do braci i sióstr z wielkim ciepłem w głosie – nie zajmują się wszakże żadnymi rzeczywistymi zadaniami. Kiedy już się jakichś podejmują, popełniają błędy, szkodząc domu Bożemu. Czyż nie są po prostu hipokrytami? Są do cna niemoralni, całkowicie wyzuci z sumienia i rozumu. Sumienie i rozum to najbardziej podstawowe cechy, które powinny charakteryzować wierzącego w Boga. Wierzący powinni również potrafić przyjąć prawdę. Jeśli nawet nie posiadają sumienia i rozumu ani w ogóle nie przyjmują prawdy, to czy wciąż mają prawo nazywać dom Boży „naszą rodziną”? Są tylko pracownikami sezonowymi i posługującymi; należą do szatana i niewiele ich łączy z domem Bożym. Bóg nie uznaje takich osób; w Jego oczach są one złymi ludźmi. Wielu ludzi wierzy w Boga, ale w ogóle nie dąży do prawdy, wykazując obojętność wobec spraw domu Bożego. Ignorują napotykane problemy, zaniedbują swoje obowiązki, trzymają się z dala od braci i sióstr znajdujących się w trudnej sytuacji i nie okazują nienawiści tym, którzy robią złe rzeczy i szkodzą interesom domu Bożego lub niweczą pracę Kościoła. Brakuje im świadomości w sprawach tego, co naprawdę dobre, a co złe; nie ma dla nich znaczenia nic, co dzieje się w domu Bożym. Czy traktują dom Boży jak swój własny dom? Ewidentnie nie. Ci ludzie nie są uprawnieni do nazywania domu Bożego „naszą rodziną”; ci, którzy tak robią, są zwyczajnymi hipokrytami. Kto ma prawo mówić „nasza rodzina”? Ostatnio zauważyłem, że niektórzy ludzie rzeczywiście nie są źli, choć oczywiście jest ich mniejszość. Bez względu na to, jak wiele prawdy rozumieją czy jak dojrzała jest ich postawa lub wiara, ludzie ci naprawdę wierzą w Boga, potrafią podejmować się wykonania rzeczywistych zadań i naprawdę odpowiedzialnie wykonują wszelkie powierzone im obowiązki – cechują ich znamiona człowieczeństwa. Tylko takich ludzi można rzeczywiście uważać za część domu Bożego. Kiedy mówią „nasza rodzina”, wydają się one ciepłe i szczere. Na przykład, Kościół potrzebował stołu, którego zakup kosztowałby sześćset lub siedemset dolarów. Niektórzy bracia i siostry powiedzieli: „To za drogo. Możemy zaoszczędzić dużo pieniędzy, jeśli kupimy drewno i wykonamy go sami. Będzie działał równie dobrze, nie będzie żadnej różnicy”. Co poczułem w sercu, gdy to usłyszałem? Byłem nieco wzruszony: „Ci ludzie nie są tacy źli; wiedzą, że trzeba oszczędzać pieniądze domu Bożego”. Tacy ludzie są o wiele lepsi od tych, którzy szastają pieniędzmi z ofiar, posiadają bowiem przynajmniej trochę sumienia i rozumu oraz odrobinę ludzkich uczuć. Niektórzy ludzie kompletnie nieświadomie powodują setki lub tysiące dolarów strat w domu Bożym, mówiąc nawet, że to nie ich sprawa, nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Z drugiej strony są tacy, którzy mówią: „Nawet zaoszczędzenie dziesięciu czy ośmiu dolarów jest warte zachodu. Nie powinniśmy niepotrzebnie wydawać pieniędzy na rzeczy, które jesteśmy w stanie zrobić sami. Powinniśmy oszczędzać tam, gdzie możemy. Nie ma potrzeby wydawać pieniędzy, jeśli da się tego uniknąć. Powinniśmy znosić pewne trudności i wysiłki”. Tylko ci, którzy potrafią powiedzieć coś takiego, są ludźmi posiadającymi sumienie i rozum oraz zwykłe człowieczeństwo. Tylko oni są rzeczywiście zgodni z domem Bożym. Tacy ludzie mają prawo nazywać dom Boży „naszą rodziną”, ponieważ biorą pod uwagę interesy domu Bożego. Niektórzy jednak w ogóle nie myślą o interesach domu Bożego. Czy to dlatego, że nie są zdolni do takich rozważań? Jeśli chodzi o ich własne życie, są niezwykle oszczędni, żałują każdego centa, zawsze kupują najtańsze i najbardziej praktyczne przedmioty, oszczędzają, gdzie tylko mogą, nawet targując się ze sprzedawcami, skrupulatnie wszystko kalkulują, więc najwyraźniej potrafią zarządzać swoim życiem. Ale kiedy przyjdzie zrobić coś dla domu Bożego, postępują inaczej. Pieniądze domu Bożego wydają w sposób ekstrawagancki, kupując to, co im się podoba, tak jakby ich niewydanie było marnotrawstwem. Czyż nie jest to oznaka paskudnego charakteru? Tacy ludzie są niezwykle samolubni, w ogóle nie biorą pod uwagę domu Bożego, starając się jedynie zadowolić samych siebie. Mają nadzieję, że uda im się jakoś przekraść do królestwa niebieskiego i uzyskać wielkie błogosławieństwa jak najmniejszym kosztem. Tacy samolubni i nikczemni ludzie wciąż żywią tak wielkie ambicje i pragnienia; świadczy to o poważnej ułomności ich charakteru moralnego!
Czy podczas naszego omówienia zasadniczo w pełni przedyskutowaliśmy już ten przejaw bycia antychrystem, który polega na przebiegłym zachowaniu, byciu samowolnym i dyktatorskich zapędach? (Tak). A zatem podsumujmy. To, że antychryści postępują przebiegle, oraz ich samowola i dyktatorskie zapędy to dwa różne, ale równie znaczące, współwystępujące zachowania, które powszechnie się u nich spotyka. Owe przejawy ujawniają dwa z podstawowych usposobień antychrystów: niegodziwość i bezwzględność; antychryści są zarazem niegodziwi i bezwzględni. Czasami możesz nie widzieć ich okrutnej strony, ale możesz dostrzec ich stronę niegodziwą. Mogą zachowywać się uprzejmie, przez co trudno jest dostrzec ich przemocowość czy barbarzyństwo. Na zewnątrz nie wyglądają na groźnych ani nie zmuszają cię do niczego, ale zniewalają cię za pomocą innych niegodziwych środków, owijając cię wokół palca i sprawiając, że służysz ich celom – i w taki właśnie sposób jesteś przez nich wykorzystywany. Nieświadomy wpadasz w ich pułapkę, dobrowolnie poddając się ich manipulacjom i zabawom. Dlaczego antychryście są w stanie doprowadzić do takich konsekwencji? Często używają poprawnych sformułowań i powiedzeń, aby cię instruować i wpływać na ciebie, zachęcając cię do robienia określonych rzeczy i sprawiając, że czujesz, iż wszystko, co mówią, jest słuszne, że powinieneś to zrobić i to w ten właśnie sposób, w przeciwnym razie będziesz miał poczucie, że sprzeciwiasz się prawdzie, poczujesz, że nieposłuszeństwo wobec nich oznacza bunt przeciwko Bogu. Czyniąc to, dobrowolnie okazujesz im posłuszeństwo. Do czego to ostatecznie prowadzi? Nawet jeśli ludzie podążają za słowami antychrystów i praktykują to, co tamci mówią, czy rozumieją prawdę? Czy ich relacja z Bogiem staje się coraz bliższa, czy coraz bardziej odległa? W obliczu różnych sytuacji ludzie nie tylko nie zwracają się do Boga i nie modlą się do Niego, ale też nie potrafią szukać prawdozasad w słowach Bożych ani pojąć intencji i wymogów Boga. Zamiast tego wypowiadają takie niewiarygodne stwierdzenie: „Wierzyłem w Boga przez tak wiele lat, w kwestii wsparcia i pomocy polegając głównie na przywódcach. Cokolwiek by się nie działo, o ile przywódcy będą omawiać sprawy, zawsze znajdzie się rozwiązanie. Bez przywódców to po prostu nie działa”. Wierzą w Boga od wielu lat, a ich postawa wygląda tak marnie. Wciąż nie są w stanie funkcjonować bez przywódców. Czyż nie jest to żałosne? Co można z tego wywnioskować? To, że nie wiedzą oni, jak modlić się do Boga, jak polegać na Bogu, podziwiać Go i szanować ani jeść i pić Jego słowa. Aby zrozumieć wszystkie te sprawy, potrzebują wsparcia przywódców; przywódca może zastąpić Boga, w którego wierzą. Można powiedzieć, że wiara takiej osoby w Boga jest w rzeczywistości wiarą w przywódców. Słucha ona wszystkiego, co mówią przywódcy, i wierzy we wszystko, co przywódcy powiedzą. No więc czy kimś, w kogo wierzy, za kim podąża i komu okazuje posłuszeństwo, jest tak naprawdę Bóg, czy też przywódcy? Czyż nie przypomina to ludzi religijnych, którzy nominalnie wierzą w Pana, ale w rzeczywistości wierzą w swoich pastorów i to za nimi podążają i im ufają? Czyż nie jest to bycie kontrolowanym przez ludzi? Czcisz przywódców, słuchając ich we wszystkich sprawach. Jest to wiara w ludzi i podążanie za nimi, to bycie ograniczanym i kontrolowanym przez ludzi. Bóg wypowiedział się tak wyraźnie, a jednak ty nie rozumiesz Jego słów ani nie wiesz, jak je praktykować, za to rozumiesz diabły i szatanów, kiedy wypowiedzą ledwie kilka słów? Co tak naprawdę rozumiesz? Czasem zrozumiesz jakąś regułę bądź doktrynę – czy liczy się to jako zrozumienie prawdy? (Nie). To nie jest zrozumienie prawdy; to bycie wprowadzonym w błąd. Tym to właśnie jest.
Przejawy antychrystów polegające na przebiegłym zachowaniu, samowoli i dyktatorskich zapędach uwidaczniają głównie ich usposobienia niegodziwości i bezwzględności. W czym przejawia się ich niegodziwość? W ich przebiegłym postępowaniu. A w czym bezwzględność? (W samowoli i dyktatorskich zapędach). Przejawia się głównie w tym, że są oni samowolni i mają dyktatorskie zapędy, a także w tym, że zmuszają innych, by okazywali im posłuszeństwo; w tej przemocowości przejawia się usposobienie polegające na bezwzględności. Bóg wymaga od ludzi, by podporządkowali się Jemu i prawdzie. W jaki sposób działa Bóg? Wyraziwszy swoje słowa, mówi ludziom, że najważniejszą rzeczą w wierze w Boga jest podporządkowanie się prawdzie i słowom Bożym. Znasz tę prawdę, wiesz, że to wyrażenie jest poprawne, ale bez względu na to, czy i jak się podporządkujesz, jaką postawę przyjmuje Bóg? Masz wolną wolę, prawo wyboru. Jeśli chcesz się podporządkować, to się podporządkowujesz; jeśli nie chcesz, to nie musisz tego robić. Jakie jednak konsekwencje mogą wyniknąć z tego, że się nie podporządkujesz? Co takiego Bóg sprawdza w ludziach i do jakich wniosków na ich temat dochodzi? W tych sprawach Bóg nie robi nic ponadto. Nie ostrzega cię, nie grozi ci, nie przymusza cię, każąc zapłacić cenę, ani też nie karze cię za to. Bóg nie działa w ten sposób. W okresie, gdy Bóg zbawia ludzi, gdy wypowiada słowa, by zaopatrzyć ludzi, pozwala On ludziom popełniać błędy, obierać złą ścieżkę, buntować się przeciwko Niemu i robić głupie rzeczy. Poprzez swoje słowa i niektóre ze swoich metod działania Bóg stopniowo pozwala jednak ludziom zrozumieć, jakie są Jego wymagania, czym jest prawda oraz co jest dobre, a co złe – na przykład poprzez przycinanie, chłostanie i dyscyplinowanie, jak również poprzez napomnienia. Czasami daje ci łaskę, porusza twoje wnętrze lub obdarza cię iluminacją i oświeceniem, pozwalając ci poznać, co jest dobre, a co złe, oraz dowiedzieć się, jakie rzeczywiście są wymagania Boga, jakie stanowisko powinni przyjąć ludzie i co powinni praktykować. Sprawiając, że rozumiesz, daje ci również wybór. Jeśli powiesz: „Będę buntowniczy, będę samowolny, nie chcę wybierać tego, co dobre, nie chcę być lojalny, po prostu chcę postępować w ten sposób!”, to ostatecznie ty sam jesteś odpowiedzialny za swoje przeznaczenie i swój wynik. Musisz wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i zapłacić cenę; Bóg nic w tej sprawie nie robi. Bóg jest prawy i sprawiedliwy. Jeśli postępujesz zgodnie z Jego wymaganiami i jesteś osobą, która podporządkowuje się Bogu, lub odwrotnie, jeśli nie postępujesz zgodnie z Bożymi wymaganiami i nie jesteś osobą, która podporządkowuje się Bogu, to w obu przypadkach, gdziekolwiek jest twoje przeznaczone miejsce, Bóg już je określił z dużym wyprzedzeniem. Bóg nie musi robić nic więcej. To nie jest tak, że jeśli dziś nie będziesz postępować zgodnie z Bożymi wymaganiami, On cię zdyscyplinuje, schłosta lub ukarze, sprowadzając na ciebie katastrofy – Bóg nie działa w taki sposób. Z Bogiem jest tak, że wymaga On od ludzi podporządkowania się po prostu po to, by pozwolić im zrozumieć prawdę o podporządkowaniu się; nie ma w tym ani grama „przymusu”. Bóg nie zmusza ludzi do podporządkowania się ani do praktykowania tego aspektu prawdy. Toteż sposób działania Boga polega na tym, że niezależnie od tego, czy rozporządza On ludźmi, kieruje ich losem, prowadzi, czy przekazuje im prawdę, założenia tych działań nie opierają się na przymusie ani na konieczności. Jeśli będziesz postępować zgodnie ze słowami Boga, stopniowo będziesz coraz lepiej rozumieć prawdę, a w oczach Boga twój stan będzie się poprawiać – dalej będziesz znajdował się w dobrym stanie, a Bóg oświeci cię również w tych aspektach codziennego życia, których nie rozumiesz. Jeśli jednak nie praktykujesz prawdy, nie podporządkowujesz się Bogu i nie chcesz dążyć do prawdy, to, co zyskasz, będzie bardzo ograniczone. Na tym polega wyraźna różnica między tymi dwoma podejściami. Bóg nie okazuje stronniczości; jest wobec wszystkich sprawiedliwy. Niektórzy mówią: „Przecież praktykowałbym, gdyby Bóg po prostu mnie do tego zmusił!”. Bóg nie zmusza ludzi; to szatan tak postępuje. Bóg nie działa w ten sposób. Jeśli jesteś w stanie podporządkować się Bogu tylko wtedy, gdy zostaniesz do tego zmuszony, to co to oznacza? Czy naprawdę podporządkowujesz się Bogu? Nie takiego podporządkowania pragnie Bóg. Podporządkowanie, o którym mówi Bóg, polega na tym, że na podstawie zrozumienia prawdy człowiek ochoczo praktykuje słowa Boże, kierując się sumieniem i rozumem. Takie jest nieodłączne znaczenie podporządkowania. Nie wiąże się ono z przymusem, ograniczeniami, groźbami czy jakąkolwiek formą krępowania lub kontroli. Toteż gdy czujesz się szczególnie skrępowany lub ograniczony w jakiejś sprawie, z pewnością nie jest to dzieło Boga. Czasami taka sytuacja może wynikać z ludzkich myśli lub zaburzonego zrozumienia i narzuconych sobie samemu ograniczeń, a czasami być może jest ktoś inny, kto próbuje cię ograniczyć, używając różnych reguł czy jakichś poprawnie brzmiących argumentów bądź teorii, doprowadzając do zniekształceń twojego myślenia. Wskazuje to na problem z twoim zrozumieniem. Jeśli czujesz, że ochoczo i z radością podporządkowujesz się Bogu, wynika to z działania Ducha Świętego, a także z prawdziwego człowieczeństwa, z sumienia i rozumu.
W domu Bożym są ludzie, którzy nie podporządkowują się prawdzie, nie podporządkowują się organizacji pracy domu Bożego i nie podporządkowują się ustaleniom Kościoła. Jak dom Boży sobie z tym radzi? Czy istnieją jakieś oparte na przymusie metody stosowane w celu rozwiązania tego problemu? Na przykład, jak postępuje dom Boży, jeśli przywódca nie wykonuje rzeczywistej pracy, nie ustaleń dotyczących pracy i nie praktykuje prawdy lub nie jest w stanie wykonywać rzeczywistej pracy? (Dom Boży go zastępuje). Taki ktoś zostaje od razu zastąpiony, ale czy jest wyrzucany? (Nie). Ci, którzy nie popełnili zła, nie są wyrzucani. A jeśli zwykli braci i siostry otrzymają polecenie wykonania określonego obowiązku, ale odmówią, to czy będzie to uznane za brak podporządkowania się? Jeśli nie będą chcieli go wykonywać, znajdzie się kogoś innego; czy ktokolwiek jest zmuszany do wykonywania obowiązku? (Nie). W Kościele nie ma przymusu. Jeśli poprzez omawianie prawdy będą chcieli ten obowiązek zaakceptować i się podporządkują, to świetnie. Nie jest to jednak uznawane za przymus; jest to przypisywanie ich do wykonywania określonego obowiązku pod warunkiem ich własnej zgody i chęci. Na przykład, niektórzy lubią gotować, ale zleca im się sprzątanie. Mówią wtedy tak: „Skoro mówią, żebym sprzątał, to będę sprzątał. Podporządkuję się ustaleniom domu Bożego”. Czy jest tu jakiś przymus? Czy jest tu jakieś zmuszanie kogoś wbrew jego woli? (Nie). Dzieje się to wszystko za zgodą ludzi i przy ich podporządkowaniu się. Nikt nie stawia nikogo w trudnej sytuacji ani do niczego nikogo nie zmusza. Może też dojść do sytuacji, że chwilowo nie udaje się znaleźć nikogo do pełnienia danego obowiązku i tymczasowo zostaje ci on przypisany; sam możesz nie mieć na to ochoty, ale praca tego wymaga – jest to szczególna sytuacja. Jesteś członkiem domu Bożego, spożywasz pokarm z domu Bożego i wykonujesz w nim swoje obowiązki – skoro uznajesz się za kogoś, kto wierzy w Boga i podąża za Nim, czyż nie możesz w tej drobnej sprawie zbuntować się przeciwko cielesności? Nie liczy się to nawet jako podporządkowanie się czy doświadczanie trudności; jest to wyłącznie tymczasowe rozwiązanie, nie prosi się cię przecież o wykonywanie tego obowiązku przez dłuższy czas. Niektórzy narzekają, że praca, o której wykonanie się ich prosi, jest niehigieniczna i męcząca, a oni nie chcą się nią zajmować. Jeśli o tym wspomną, powinni zostać natychmiast przeniesieni do innej pracy. Jeśli jednak tylko tak mówią, ale w rzeczywistości są gotowi się podporządkować i cierpieć, powinni nadal wykonywać swoje obowiązki. Czy takie podejście jest właściwe? (Tak). Czy ta zasada jest poprawna? (Tak). Dom Boży absolutnie nie przymusza ludzi do niczego wbrew ich woli. Jest jeszcze inna sytuacja, w której niektórzy ludzie, niezależnie od tego, jakie obowiązki wykonują, są leniwi, nieodpowiedzialni i nielojalni. Czasami nawet potajemnie robią złe rzeczy. Kiedy nie wykonują należycie swoich obowiązków, szukają wymówek, twierdząc, że dany obowiązek nie jest dla nich odpowiedni, że nie jest ich mocną stroną, lub że nie znają się na tej dziedzinie. W rzeczywistości każdy jednak wyraźnie widzi, że to nie z tych powodów nie wykonują należycie swoich obowiązków. Jak należy postępować z takimi osobami? Jeśli poproszą o wykonywanie obowiązków w jakimś innym miejscu, czy należy się na to zgodzić? (Nie). Co zatem należy zrobić? Tacy ludzie nie nadają się do wykonywania obowiązków; wykonują je niechętnie i są do nich niewłaściwie nastawieni, więc powinno się ich odesłać. Jest jeszcze inny rodzaj osób, które stają się trudne i oporne, gdy tylko każe im się wykonać jakiś obowiązek. Są wyjątkowo niechętne i ledwo udaje im się ukryć swoje niezadowolenie. Myślą sobie tak: „Po prostu nie będę się wychylał i jakoś przetrwam kilka lat. Kto wie, gdzie potem wyląduję!”. Ludziom, którzy mają takie intencje, nie powinno się powierzać obowiązków, i nawet jeśli chcą wykonywać jakieś inne prace, nie powinno się im na to pozwalać. W takich przypadkach należy postępować stanowczo. Dlaczego? Ponieważ istotę takich ludzi widać jak na dłoni – ci, którzy ich rozumieją, mówią, że są niedowiarkami; otaczające ich osoby również twierdzą, że nie nadają się oni do wykonywania obowiązków. Tacy ludzie są niedowiarkami i muszą zostać usunięci. W przeciwnym razie mogą tylko wywoływać niepokoje, popełniać złe uczynki i szkodzić wybrańcom Bożym w Kościele, co jest absolutnie niedopuszczalne. Takie przypadki powinny być rozpatrywane zgodnie z zasadami traktowania osób wykonujących obowiązki w Kościele; niechęć odczuwana przez tych ludzi nie ma tu nic do rzeczy. Czy jest to przymus? To nie jest przymus; to działanie zgodnie z zasadami, dbanie o interesy i pracę domu Bożego. Chodzi o wydalenie z Kościoła niedowiarków i tych, którzy są tam tylko po to, aby żyć na koszt domu Bożego. Jeśli chcesz pasożytować, rób to gdzieś indziej, a nie tutaj. Dom Boży nie jest domem spokojnej starości; nie wspiera próżniaków. Rozumiecie?
Są tacy antychryści, którzy bardzo dobrze się ukrywają; gdy są świadkami jakiejś sytuacji, po prostu uśmiechają się bez słowa, w wielu sprawach zachowują milczenie, udając głębię i nie wyrażając żadnego stanowiska. Kiedy masz z nimi do czynienia po raz pierwszy, nie jest łatwo ich przejrzeć; możesz nawet pomyśleć, że są kimś ważnym i niezwykłym. Jak rozeznać się co do takich antychrystów? Musisz obserwować i zwracać baczną uwagę na to, co naprawdę lubią, na czym się koncentrują, co ich interesuje i z kim wchodzą w interakcje. Obserwując te aspekty, możesz zrozumieć, kim są. Jest jeszcze jedna rzecz, której wszyscy musicie być świadomi: bez względu na poziom przywódcy lub pracownika, jeśli czcisz ich za zrozumienie odrobiny prawdy i posiadanie kilku talentów, a także wierzysz, że posiadają prawdorzeczywistość i mogą ci pomóc, i jeśli podziwiasz ich i polegasz na nich we wszystkim, i w taki sposób próbujesz dostąpić zbawienia, to postępujesz w sposób głupi i ignorancki. Ostatecznie na nic ci się to nie zda, ponieważ twój punkt wyjścia jest z natury zły. Bez względu na to, ile prawd ktoś rozumie, nie może zastąpić Chrystusa, i bez względu na to, jak bardzo ktoś jest utalentowany, nie oznacza to, że posiada prawdę – zatem każdy, kto czci innych ludzi, podziwia ich i podąża za nimi, ostatecznie zostanie wyeliminowany i potępiony. Wierzący w Boga mogą podziwiać jedynie Boga i tylko za Nim podążać. Przywódcy i pracownicy bez względu na swoją rangę są tylko zwykłymi ludźmi. Jeśli postrzegasz ich jako swoich bezpośrednich przełożonych, jeśli uważasz, że są lepsi od ciebie, bardziej kompetentni, że powinni ci przewodzić i że we wszystkim przewyższają ludzi dokoła, mylisz się – to tylko twoje złudzenia. A jakie konsekwencje ściągną na ciebie te złudzenia? Doprowadzą do tego, że bezwiednie zaczniesz mierzyć swoich przywódców miarą wymagań nieprzystających do rzeczywistości i nie będziesz potrafił odpowiednio podejść do ich problemów i braków; jednocześnie, choć nie będziesz zdawać sobie z tego sprawy, bardzo mocno będą cię przyciągać ich rozmach, ich zdolności i talenty, tak że nim się obejrzysz, zaczniesz oddawać im cześć i oni staną się twoim bogiem. Ta ścieżka, od chwili, gdy zaczną być dla ciebie wzorami do naśladowania i obiektami czci, do chwili, gdy staniesz się jednym z ich wyznawców, będzie cię mimowolnie oddalać od Boga. I choć z każdym krokiem będziesz coraz dalej od Boga, to pozostaniesz w przekonaniu, że cały czas za Nim podążasz, że jesteś w Jego domu, w Jego obecności, gdy tymczasem będziesz wiedziony na manowce przez pomocników szatana, antychrystów. Nawet tego nie zauważysz. To bardzo niebezpieczny stan rzeczy. Rozwiązanie tego problemu wymaga po części umiejętności rozeznania naturoistoty antychrystów oraz umiejętności dostrzeżenia paskudnego oblicza ich nienawiści do prawdy i oporu wobec Boga, jak również znajomości powszechnie stosowanych przez antychrystów technik wprowadzania w błąd i usidlania ludzi oraz metod ich działania. Pozostała część zadania polega na tym, że musicie dążyć do poznania usposobienia i istoty Boga. Musi być dla was jasne, że tylko Chrystus jest prawdą, drogą i życiem, a oddawanie czci jakiejkolwiek osobie ściągnie na was katastrofę i nieszczęście. Musicie ufać, że tylko Chrystus może zbawić ludzi, musicie iść za Chrystusem i podporządkować Mu się z absolutną wiarą. Jedynie to jest właściwa ścieżka ludzkiego życia. Niektórzy mogą powiedzieć: „Cóż, mam swoje powody, by czcić przywódców – w głębi serca odczuwam naturalną cześć dla każdego, kto jest utalentowany. Odczuwam cześć dla każdego przywódcy, który zgadza się z moimi pojęciami”. Czemu nalegasz na oddawanie czci człowiekowi, choć wierzysz w Boga? Koniec końców, kto cię zbawi? Kto cię prawdziwie miłuje i kto cię chroni? Czy naprawdę tego nie widzisz? Jeśli wierzysz w Boga i za Nim podążasz, powinieneś kierować się Jego słowem, a jeśli ktoś mówi i postępuje prawidłowo oraz zgodnie z prawdozasadami, po prostu podporządkuj się prawdzie – przecież to takie proste, czyż nie? Skąd w tobie taka podłość? Dlaczego upierasz się przy znalezieniu kogoś, kogo będziesz mógł czcić i za kim będziesz mógł podążać? Dlaczego chcesz być niewolnikiem szatana? Czemu zamiast tego nie być sługą prawdy? W ten sposób można się przekonać, czy dana osoba ma rozum i godność. Powinieneś zacząć od siebie: wyposażyć się we wszelkiego rodzaju prawdy, umieć identyfikować rozmaite sposoby, na jakie przejawiają się różne kwestie i różne rodzaje ludzi, wiedzieć, jaka jest natura zachowania różnych ludzi i jakie usposobienie się z nich wylewa, nauczyć się rozróżniać istotę różnych rodzajów ludzi, mieć jasność co do tego, jacy ludzie cię otaczają, jaką osobą jesteś ty sam i jaką osobą jest twój przywódca. Kiedy jasno to wszystko zrozumiesz, będziesz potrafił podchodzić do ludzi odpowiednio, zgodnie z prawdozasadami: jeśli są braćmi i siostrami, będziesz ich traktować z miłością, a jeśli nie są braćmi i siostrami, tylko złymi ludźmi, antychrystami lub niedowiarkami, zachowasz dystans i odrzucisz ich. A jeśli są to ludzie, którzy posiadają prawdorzeczywistość, to chociaż mógłbyś ich podziwiać, nie będziesz tego czynić. Nikt nie może zająć miejsca Chrystusa; tylko Chrystus jest realnym Bogiem. Tylko Chrystus może zbawić ludzi i tylko podążając za Chrystusem, możesz uzyskać prawdę i życie. Jeżeli widzisz te sprawy jasno, to masz dobrą postawę i jest mało prawdopodobne, by antychryści mogli wprowadzić cię w błąd, nie musisz się też obawiać, że antychryści sprowadzą cię na manowce.
Niektórzy ludzie zaczynają się niepokoić, gdy widzą, jak pewni antychryści zostają zdemaskowani i wyeliminowani. Ludzie ci mówią wtedy: „Chociaż na pozór antychryści nie wydają się złymi ludźmi, dlaczego po rozeznaniu się co do tego, co robią, okazują się tak źli? Wygląda na to, że antychryści są rzeczywiście dość przebiegli. Brakuje mi jednak potencjału i obawiam się, że jeśli ponownie napotkam takich antychrystów, to nie będę w stanie się co do nich rozeznać. Jak mam się strzec przed antychrystami?”. Nawet jeśli twój potencjał nie jest wysoki, nie musisz się cały czas niepokoić, że zostaniesz wprowadzony w błąd, ani ciągle zastanawiać się, jak wystrzegać się antychrystów. Powinieneś po prostu skoncentrować się na zrozumieniu prawdy, czytać więcej słów Bożych, a w wolnym czasie poważnie zastanawiać się nad złymi uczynkami popełnionymi przez antychrystów, zadając sobie takie pytania: „W czym tkwi ich zło? Co skłoniło ich do popełnienia takiego zła? Czy zwykli ludzie są w stanie popełniać takie zło? Jak ci, którzy rozumieją prawdę, mogą się rozeznać co do antychrystów? Jak ja mogę to zrobić?”. Gdy jasno ujrzysz istotę ludzi za pośrednictwem słów Bożych, zrozumiesz wszystko. Nieustannie myśląc o tych rzeczach, nieświadomie zyskasz rozeznanie i gdy ponownie staniesz w obliczu sytuacji, w której antychryści próbują wprowadzać ludzi w błąd, będziesz rzecz jasna w stanie się co do tego rozeznać. Wymaga to przeżycia wielu doświadczeń; nie jest to coś, czego można się nauczyć po prostu słuchając kolejnych kazań. Przypomina to zdobywanie doświadczenia w społeczeństwie po tym, jak zostało się za bardzo wykorzystanym lub poniosło się zbyt wiele strat – trzeba się uczyć na własnych błędach. To ta sama idea. W naszej wierze w Boga najważniejsze jest zrozumienie prawdy. Im więcej prawdy zrozumiesz, tym więcej rzeczy przejrzysz. Jeśli nie rozumiesz żadnej prawdy, nawet posiadanie wiedzy nic ci nie da. Mając jedynie wiedzę, niczego nie jesteś w stanie przejrzeć; twoje poglądy są takie same jak poglądy ludzi świeckich i każdy twój komentarz będzie nonsensowny i błędny. Nie martw się, jeśli teraz nie potrafisz przejrzeć niektórych osób. Gdy zrozumiesz prawdę, w naturalny sposób zyskasz rozeznanie. Na razie skoncentruj się na należytym wykonywaniu swoich obowiązków, jedz i pij więcej słów Bożych i więcej rozmyślaj nad prawdą. Kiedy nadejdzie dzień, w którym ją zrozumiesz, będziesz w stanie rozeznawać się co do ludzi. Obserwując czyjeś zachowanie, w głębi serca będziesz wiedział, co się z nim dzieje; słuchając czyjegoś sprawozdania na jakiś temat, będziesz w stanie dostrzec istotę sprawy; a słysząc czyjeś przekonania i poglądy, poznasz jego postawę. Bez większego wysiłku będziesz w stanie zrozumieć wszystko, co dotyczy każdej sprawy i osoby – taki jest rezultat wynikający ze zrozumienia prawdy. Jeśli jednak nie dążysz do prawdy, tylko opierasz się na swojej wyobraźni, aby oceniać ludzi, czcić ich, polegać na nich i ślepo im schlebiać, i jeśli nie podążasz ścieżką dążenia do prawdy, to do czego to ostatecznie doprowadzi? Każdy będzie mógł wprowadzić cię w błąd; nie będziesz w stanie przejrzeć nikogo, nawet najbardziej rzucającego się w oczy antychrysta. Zrobi z ciebie głupca, a ty nadal będziesz go podziwiać za jego umiejętności, czyniąc z niego centrum twojego świata. Wtedy rzeczywiście okażesz się kimś nierozgarniętym i można z całą pewnością stwierdzić, że wierzysz w niejasnego boga, a nie w Boga realnego, i że zdecydowanie nie jesteś osobą dążącą do prawdy.
Niektórzy ludzie nawet mimo wysłuchania kilku kazań na temat rozpoznawania antychrystów nadal nie potrafią się co do nich rozeznać. Rozumieją tylko niektóre metody rozeznawania, ale brakuje im praktycznego doświadczenia. Kiedy faktycznie stają w obliczu złych uczynków antychrystów, ponownie nie są w stanie ich rozpoznać. Chociaż nie potrafią rozpoznać antychrysta po wysłuchaniu kazań, odnoszą usłyszane słowa do siebie i mają coraz mocniejsze poczucie, że sami są podobni do antychrysta. W końcu zaczynają wierzyć, że sami są antychrystami. Nie ma nic złego w tego rodzaju rozumowania. Są oni w pełni świadomi szczegółów dotyczących rozpoznania antychrysta, ale brakuje im zasad definiowania. Nie jest to poważny problem; sytuacja ta pokazuje, że coś z wysłuchanych kazań wynieśli. Chociaż nie rozpoznali prawdziwych antychrystów, rozeznali się co do samych siebie, co również jest czymś dobrym. Najpierw ratują siebie i unikają stania się antychrystami, co jest owocnym rezultatem słuchania owych kazań demaskujących antychrystów. Zdolność do rozpoznania siebie jako antychrysta nie jest czymś prostym; dojście do takiego wniosku wymaga szczegółowej obserwacji i Moim zdaniem już liczy się jako posiadanie rozeznania. Rozeznanie się co do samego siebie teraz jest czymś dobrym; nie jest na to za późno. Gdybyś dopuścił się zła lub spowodował katastrofy, a następnie zostałbyś zdefiniowany jako antychryst, byłoby już za późno. Jeśli masz rozeznanie co do siebie teraz, to oznacza to najwyżej tyle, że wykazujesz cechy podobne do cech antychrystów, że kroczysz ścieżką antychrystów i że wybrałeś złą ścieżkę – zatem tylko tak można cię zdefiniować. Nadal jest czas na zmianę kursu, ale jeśli się na to nie zdecydujesz, znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Temat rozpoznawania antychrystów był omawiany wielokrotnie i obecnie niektórzy ludzie naprawdę potrafią to robić. Potrafią rozpoznać ujawniane przez samych siebie usposobienie antychrysta, co jest skutkiem tego i dowodem na to, że zyskali rozeznanie. Jeśli będą w stanie rozróżniać pomiędzy tymi, którzy posiadają naturę antychrysta, a tymi, którzy mają jedynie usposobienie antychrysta, wówczas w pełni opanują sztukę rozeznawania. Jest to coś, co można osiągnąć w krótkim czasie, dlatego nie ma się co niepokoić. Jeśli ludzie potrafią rozeznać się co do swojego własnego usposobienia antychrysta, rozpoznać, czy kroczą jego ścieżką, i zrozumieć, na czym polega jego naturoistota, to już nauczyli się rozpoznawać antychrystów. Zdolność do rozpoznawania antychrystów nie wiąże się z tym, ile lat ktoś wierzy w Boga, ale na tym, czy dana osoba potrafi dążyć do prawdy i ją zrozumieć. Niektórzy ludzie wierzą w Boga od wielu lat i wysłuchali licznych kazań na temat demaskowania antychrystów, ale ich antychrystowe usposobienia i przejawy w ogóle się nie zmieniły. Bez względu na to, w jaki sposób omawiam z nimi prawdę, pozostają nieświadomi. Mogą identyfikować się z treścią omówienia w danym momencie, ale kiedy przychodzi do podejmowania działania lub wykonania ich obowiązków, postępują po staremu. Czyż nie jest to kłopotliwe i niebezpieczne dla takich ludzi? Jest to bardzo niebezpieczne! Bez względu na to, w jaki sposób coś omawiam, bez względu na to, jak bardzo czują się skruszeni lub zaniepokojeni, kiedy Mnie słuchają, później wcale się nie zmieniają. Nie zastanawiają się nad tym, dlaczego zawsze lansują i szkolą ludzi, którzy im nadskakują i się im przypochlebiają, ani dlaczego traktują innych nie na podstawie zasad, ale zgodnie z własnymi zachciankami. Nie zrażają ich ludzie, których lubią, nawet jeśli ci są źli bądź podli, i nadal ich lansują oraz wykorzystują ich. Co więcej, nie zastanawiają się nad tym, dlaczego w ogóle nie dążą do prawdy i wkroczyli na ścieżkę antychrystów. Popełnienie tak wielkiego zła bez żadnej prawdziwej refleksji czy zmiany jest niebezpieczne. Podczas ostatnich zgromadzeń omówienie dotyczyło ujawniania usposobień i istoty antychrystów. Usposobienia antychrystów jest bardziej ukryte i niegodziwe niż powszechnie spotykane skażone usposobienia. Antychryści czują niechęć do prawdy, nienawidzą jej i absolutnie nie potrafią przyjąć ani jej, ani Bożego sądu i karcenia. Jaki jest zatem wynik, koniec antychrystów? Z pewnością zostaną wyeliminowani. W jaki sposób Bóg opisuje antychrystów? Jako tych, którzy nienawidzą prawdy i sprzeciwiają się Bogu – antychryści są wrogami Boga! Sprzeciwianie się prawdzie, nienawiść do Boga i wszystkiego, co pozytywne – to nie jest chwilowa słabość czy głupota, jakie zdarzają się zwykłym ludziom, ani też przejaw błędnych myśli i punktów widzenia, które wynikają z chwilowo zaburzonego zrozumienia; to nie jest problem. Problemem jest to, że są oni antychrystami, wrogami Boga, nienawidzącymi wszystkiego, co pozytywne, i wszelkiej prawdy; są postaciami, które nienawidzą Boga i się Mu sprzeciwiają. Jak Bóg postrzega takie postacie? Bóg ich nie zbawia! Ci ludzie gardzą prawdą i nienawidzą jej, mają naturoistotę antychrystów. Czy to rozumiecie? Demaskujemy tu niegodziwość, bezwzględność i nienawiść do prawdy. Są to najgorsze szatańskie usposobienia spośród wszystkich skażonych usposobień, reprezentujące najbardziej typowe i istotne cechy szatana, a nie skażone usposobienia ujawniane przez zwykłą zepsutą ludzkość. Antychryści są siłą wrogą Bogu. Potrafią siać niepokój w Kościele i kontrolować go, a także sabotować i zakłócać Boże dzieło zarządzania. Nie jest to coś, co mogą zrobić zwykli ludzie posiadający skażone usposobienia; tylko antychryści są zdolni do takich działań. Nie lekceważcie tej sprawy.
Wszyscy źli ludzie mają niegodziwe usposobienia. Elementy tej niegodziwości przejawiają się w bezwzględnym usposobieniu, na przykład w częstym znęcaniu się nad prostodusznymi ludźmi, traktowaniu ich z ironią i sarkazmem, ciągłym robieniu sobie z nich żartów i wykorzystywaniu ich. Źli ludzie płaszczą się pełni szacunku, gdy widzą inną złą osobę, ale gdy widzą kogoś słabego, depczą go i szarogęszą się. Są to ludzie niezwykle bezwzględni i niegodziwi. Każdy, kto gnębi lub prześladuje chrześcijan, jest diabłem w ludzkim ciele; jest bezduszną bestią i reinkarnacją diabła. Jeśli w masie złych ludzi są tacy, którzy nie znęcają się nad ludźmi prostodusznymi, nie traktują brutalnie chrześcijan, a swój gniew wyładowują tylko na tych, którzy szkodzą ich własnym interesom, to tacy ludzie wśród niedowiarków są uważani za dobrych. Czym jednak różni się niegodziwość antychrystów? Niegodziwość antychrystów przejawia się głównie w ich szczególnym zamiłowaniu do rywalizacji. Ośmielają się rywalizować z niebem, z ziemią i z innymi ludźmi. Nie tylko nie pozwalają, by inni się nad nimi znęcali, ale także sami gnębią innych i ich karzą. Każdego dnia zastanawiają się, jak ukarać innych ludzi. Jeśli są o kogoś zazdrośni lub kogoś nienawidzą, nigdy nie odpuszczą. Oto sposoby, na jakie przejawia się niegodziwość antychrystów. W czym jeszcze się przejawia? W tym, w jak przebiegły sposób robią różne rzeczy, co trudno jest wykryć ludziom niegłupim, dysponującym wiedzą i doświadczeniem społecznym. Antychryści robią wszystko w niezwykle przebiegły sposób, co urasta do niegodziwości; nie jest zwykłą zwodniczością. Potrafią bawić się w teatr cieni i stosować rozmaite sztuczki, a robią to na wyższym poziomie niż większość ludzi. Większość ludzi nie jest w stanie z nimi rywalizować i nie potrafi sobie z nimi poradzić. Tacy są antychryści. Dlaczego mówię, że zwykli ludzie nie mogą sobie z nimi poradzić? Ponieważ niegodziwość antychrystów jest tak skrajna, że posiadają ogromną moc wprowadzania ludzi w błąd. Potrafią wymyślić najróżniejsze sposoby, aby ludzie ich czcili i podążali za nimi. Potrafią również posługiwać się wszelkiego rodzaju ludźmi, aby zaburzać i niweczyć pracę Kościoła. W takich okolicznościach dom Boży wielokrotnie omawia wszelkiego rodzaju przejawy, usposobienia i istotę antychrystów, aby ludzie mogli się co do nich rozeznać. Jest to konieczne. Niektórzy ludzie tego nie rozumieją i pytają: „Dlaczego zawsze omawiamy, jak rozpoznać antychrysta?”. Ponieważ antychryści posiadają wyjątkową zdolność wprowadzania ludzi w błąd. Mogą zwieść na manowce wielu ludzi, są niczym epidemia śmiertelnej zarazy, która rozprzestrzenia się tak szybko, że może dopaść i zabić wielu ludzi; jest wysoce zaraźliwa i ma szeroki zasięg, a wskaźniki zakaźności i śmiertelności są dość wysokie. Czyż nie są to poważne konsekwencje? Jeśli nie omówię tego z wami w ten sposób, to czy będziecie w stanie uniknąć bycia wprowadzanym w błąd i ograniczanym przez antychrystów? Czy będziecie potrafili naprawdę zwrócić się do Boga i podporządkować się Mu? To bardzo trudne. Kiedy zwykli ludzie ujawniają aroganckie usposobienie, co najwyżej sprawiają, że inni dostrzegają paskudny stan, w jakim tamci się znajdują. Czasami się przechwalają, czasami się afiszują i popisują, a czasami uwielbiają obnosić się ze swoim statusem i pouczać innych. Czy tak samo jest jednak w przypadku antychrystów? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie afiszują się oni ze swoim statusem lub że się w nim nie lubują, mogą w ogóle nie wydawać się zainteresowani statusem, ale w głębi duszy bardzo go pragną. To jak niektórzy cesarze lub rozbójnicy w świecie niedowiarków: kiedy walczą o swój kraj, cierpią trudy wraz ze swoimi towarzyszami broni, sprawiając wrażenie pokornych i mało ambitnych. Ale czy widziałeś pragnienia ukryte w głębi ich serc? Dlaczego są w stanie znosić takie trudy? To ich pragnienia dają im siłę. Mają w sobie wielką ambicję, gotowi znieść każde cierpienie i wytrzymać wszelkie oszczerstwa, zniesławienia, obrazy i obelgi, aby pewnego dnia móc wstąpić na tron. Czyż to nie jest przebiegłe? Czy mogą zdradzić się przed kimkolwiek z tymi ambicjami? (Nie). Ukrywają je i trzymają w tajemnicy. Na pierwszy rzut oka widać osobę, która potrafi wytrzymać więcej niż inni, która jest w stanie znieść trudy nie do wytrzymania, która wydaje się wytrwała, mało ambitna, twardo stąpająca po ziemi i dobra dla otaczających ją ludzi. Ale w dniu, w którym taki ktoś wstępuje na tron i zdobywa prawdziwą władzę, pragnąc ją skonsolidować w swoich rękach i zapobiec sytuacji, w której mogliby po nią sięgnąć jacyś uzurpatorzy, zabija wszystkich, którzy cierpieli i walczyli u jego boku. Dopiero gdy prawda wychodzi na jaw, wszyscy zdają sobie sprawę, jak bardzo ten ktoś jest podstępny. Kiedy spojrzysz wstecz i zobaczysz, że wszystko, co robił, motywowane było ambicją, odkryjesz, że jego usposobienie było niegodziwe. Jaka to była taktyka? To była przebiegłość. Takie jest usposobienie towarzyszące działaniom antychrystów. Antychryści i diabelscy królowie, którzy dzierżą oficjalną władzę, to osoby tego samego pokroju; absolutnie nie będą cierpieć i znosić trudów w Kościele bez powodu, jeśli nie mają zdobyć władzy i statusu. Innymi słowy, ludzi tych absolutnie nie zadowoli to, że będą zwykłymi wierzącymi, idącymi w domu Bożym na kompromisy jako zwykli wyznawcy Boga lub wykonującymi jakieś obowiązki po cichu i anonimowo; z pewnością nie mieliby na coś takiego ochoty. Jeśli jakaś osoba posiadająca status zostaje zastąpiona, ponieważ kroczyła ścieżką antychrysta, i myśli: „Skoro pozbawiono mnie statusu, będę teraz po prostu postępować jak zwykły człowiek, wykonując wszelkie obowiązki, jakie jestem w stanie wykonać; bez statusu nadal mogę wierzyć w Boga”, to czy jest antychrystem? Nie, ta osoba kiedyś kroczyła ścieżką antychrysta, kiedyś obrała złą drogę z powodu jakiejś chwilowej głupoty, ale nie jest antychrystem. Co zrobiłby prawdziwy antychryst? Jeśli straci swój status, przestanie wierzyć, ale nie poprzestanie na tym i będzie również wymyślać różne sposoby, aby wprowadzać innych ludzi w błąd, sprawiając, że będą oni go czcić i podążać za nim. W ten sposób antychryst będzie próbować zaspokoić swoje ambicje i pragnienie władzy. Taka jest różnica między tymi, którzy kroczą ścieżką antychrysta, a prawdziwymi antychrystami. Szczegółowo analizujemy to usposobienie, istoty i przejawy antychrystów, ponieważ natura tego problemu jest bardzo poważna. Większość ludzi nie potrafi rozeznać się co do antychrystów. Nie tylko zwykli bracia i siostry, ale nawet niektórzy przywódcy i pracownicy, którzy uważają, że rozumieją nieco z prawdy, nie opanowali w pełni sztuki rozpoznawania antychrystów. Trudno powiedzieć, jak wiele zdążyli się nauczyć, co wskazuje na to, że ich postawa jest zbyt niedojrzała. Tylko ci, którzy potrafią trafnie rozeznać się co do antychrystów, są ludźmi posiadającymi prawdziwą postawę.
Jaki jest główny problem, z którym wszyscy się teraz borykacie? Większość ludzi nie potrafi rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów oraz łatwo daje się wprowadzić im w błąd, co jest bardzo niebezpieczne, jeśli się temu nie zaradzi. Dlatego wymagam, abyście nauczyli się rozróżniać różne rodzaje ludzi. Rozeznajcie się co do tego, jakie usposobienie reprezentują różne zachowania i wypowiedzi ludzi, i na tej podstawie rozpoznajcie istotę danej osoby. Ponadto musicie potrafić odróżnić to, co jest prawdorzeczywistością, od tego, co jest tylko słowami i doktrynami. Jeśli się tego nie nauczycie, to nie będziecie w stanie wejść w prawdorzeczywistość. Jak mielibyście znać drogę do wejścia w rzeczywistość, nie posiadając rozeznania? Niektórzy przywódcy i pracownicy tylko wypowiadają słowa i doktryny, myśląc, że zrozumienie słów i doktryn oznacza, iż posiadają rzeczywistość. Toteż wypowiadając słowa i doktryny, czują się zadowoleni z siebie i usprawiedliwieni, a przy tym ogarnia ich coraz większy entuzjazm. Ale kiedy są wystawiani na pokusy, chwieją się w wierze i sami nie wiedząc, jak do tego doszło, wciąż mówią: „Dlaczego Bóg mnie nie ochronił?”. Czyż nie jest to haniebna porażka? Niektórzy przywódcy i pracownicy zawsze mówią o słowach i doktrynach – czy potraficie się co do tego rozeznać? (Nie). Czasami słyszę od braci i sióstr, że niektórzy przywódcy mówią tylko o słowach i doktrynach i nie nadają się na przywódców, bracia i siostry proszą więc o ich zastąpienie. Jednak po tym, jak zostaną poproszeni o wybranie nowego przywódcy, większości z nich brakuje rozeznania, a nowo wybrani przywódcy i pracownicy również mówią tylko o słowach i doktrynach, nie posiadając zbyt wiele rzeczywistości. Jest to bardzo poważna kwestia, bardzo trudna. Czy kiedy słuchacie Moich słów omawiających te zagadnienia, to potraficie dostrzec jakąkolwiek różnicę w stosunku do tego, co mówią zwykli przywódcy? Jeśli potrafisz dostrzec różnicę, to wiesz, czym jest prawdorzeczywistość. Jeśli tego nie potrafisz i uważasz, że to jedno i to samo, myśląc: „My również nauczyliśmy się mówić słowami Boga, a to, co mówimy, jest tym samym, co mówi Bóg”, to mamy problem. Taka sytuacja dowodzi, że w ogóle nie rozumiesz prawdy, a jedynie umiesz naśladować słowa Boga i recytować ich fragmenty. Większość antychrystów posiada pewne talenty i jest elokwentna, co daje im kapitał umożliwiający wprowadzanie ludzi w błąd. W połączeniu z ich niegodziwym usposobieniem i manipulacjami w mowie i działaniu rzeczywiście są w stanie sprowadzać ludzi na manowce. Jeśli potraficie tylko wypowiadać słowa i doktryny, ale nie umiecie rozpoznać, czym jest prawdorzeczywistość, to możecie jedynie zostać wprowadzeni w błąd przez antychrystów. Jest to poza waszą kontrolą! Jeśli nie rozumie się prawdy, niemożliwe jest nie dać się wprowadzić w błąd antychrystom, pomimo tego, czego samemu może się chcieć. Uwolnienie się od wpływu szatana nie jest prostą sprawą, prawda?
11 czerwca 2019 r.