36. Powrót syna marnotrawnego
Urodziłam się w małym miasteczku w południowych Chinach, w rodzinie, która wierzyła w Boga od czasów mojej prababki ze strony ojca. Opowieści biblijne, hymny pochwalne i muzyka sakralna odgrywana w kościele stale towarzyszyły mi przez szczęśliwe dni mojego dzieciństwa. Gdy byłam coraz starsza i rosła presja na dobre wyniki w szkole, moje serce zaczęło powoli oddalać się od Pana. Jednak Pan nigdy mnie nie opuścił; ilekroć wołałam do Niego, On mi pomagał. Łaska i święte imię Pana Jezusa były głęboko zakorzenione w moim sercu. Pamiętam, że w roku, w którym zdawałam egzamin wstępny na studia, nikt nie myślał, że będę w stanie dostać się na dobrą uczelnię, nawet moi nauczyciele. W obliczu ciosu za ciosem prawie porzuciłam wszelką nadzieję i sama zaczęłam myśleć, że nigdy nie będę w stanie dostać się na wymarzoną uczelnię. Ale potem coś mi przyszło do głowy – zdanie, które usłyszałam w kościele, kiedy byłam mała: „Gdzie kończy się człowiek, tam zaczyna się Bóg”, i w mgnieniu oka poczułam się, jakbym została oświecona. Rozumiałam słuszność tych słów: tam, gdzie osiągam granicę swoich możliwości, zaczyna się Bóg. Możliwości Pana są absolutnie największe. Wierzyłam, że tak długo, jak szczerze polegam na Panu, On z pewnością mi pomoże. Zaczęłam więc często modlić się do Pana Jezusa: „Panie, proszę, pomóż mi. Obiecuję, że jeśli bez przeszkód dostanę się na uczelnię moich marzeń, wówczas nigdy nie odsunę się od Ciebie i zaakceptuję Cię jako mojego jedynego Zbawiciela w tym życiu”. Równocześnie płaciłam cenę nie do pomyślenia dla większości ludzi; przez cały ostatni rok liceum w każdej wolnej chwili ćwiczyłam grę na fortepianie. Grałam od 10 do 12 godzin dziennie. Nie wiedziałam, skąd biorę na to siły, ale domyślałam się, że musiał stać za tym Pan, który usłyszał moje modlitwy i po cichu mi pomagał. W moim sercu rosła wdzięczność dla Niego. W końcu moje największe życzenie spełniło się: zostałam przyjęta do jednej z najlepszych akademii muzycznych w kraju, co umocniło moje przeświadczenie, że Pan Jezus jest moim jedynym Zbawicielem. Na ostatnim roku nie wiedziałam, jaką ścieżkę powinnam wybrać po ukończeniu studiów, więc zwróciłam się do Pana Jezusa i poprosiłam go, aby wskazał mi właściwą drogę. W 2004 roku, niedługo po zamachach terrorystycznych z 11 września w Stanach Zjednoczonych, praktycznie wstrzymano wydawanie wiz wjazdowych, ale nagrałam profesjonalną płytę CD ze swoimi wykonaniami i ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam stypendium na amerykańskim uniwersytecie. Bez najmniejszych problemów otrzymałam wizę studencką i wyjechałam do Ameryki, aby kontynuować studia. Te dwa doświadczenia – dostanie się na studia i wyjazd za granicę – uzmysłowiły mi, że Pan pomógł mi zrealizować marzenia, których sama nigdy nie byłabym w stanie zrealizować. Jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że Pan Jezus jest prawdziwym Bogiem i że jest moim Zbawicielem, a ja muszę odpowiednio praktykować swoją wiarę w Pana i podążać za Nim.
Pewnego dnia w 2007 roku, jak często to robiłam, zadzwoniłam do Chin, żeby porozmawiać z mamą. Podczas naszej rozmowy nagle powiedziała: „Czy wiesz, że Pan Jezus Chrystus już powrócił?”. Słysząc jej słowa, poczułam przyjemny dreszcz zaskoczenia, ale potem natychmiast pomyślałam o tym, że w Biblii jest napisane, iż w dniach ostatecznych pojawią się fałszywi Chrystusowie, więc nie wiedziałam, czy to, że Pan powrócił, było prawdą, czy fałszem. Wiedziałam, że muszę podejść do tego ostrożnie. W dzisiejszych czasach Internet jest szybkim i wygodnym narzędziem, więc pomyślałam, że tam właśnie powinnam to sprawdzić. Po odłożeniu słuchawki, czując się jak w siódmym niebie, weszłam do Internetu, aby znaleźć wiarygodne źródło informacji. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam jedynie głosy przeciwne, potępiające powrót Pana Jezusa, Boga Wszechmogącego, i bluźniące przeciw niemu. Nie mogłam rozstrzygnąć, czy to prawda, czy fałsz, przez co bylam wystraszona i niespokojna. Bałam się, że moja matka nie potrafi odróżnić dobra od zła i pójdzie złą drogą. Natychmiast do niej zadzwoniłam, żeby opowiedzieć o tych wszystkich złych rzeczach, które przeczytałam w Internecie, ale mama była bardzo spokojna i pocieszyła mnie, mówiąc: „Moje dziecko, nie czytałaś słów Boga Wszechmogącego, więc nie rozumiesz, a wytłumaczenie ci tego zajęłoby dużo czasu, ale nie martw się, nie idę złą drogą. W rzeczywistości podążam śladami Baranka. Nie rozmawiajmy już o tym przez telefon”. Wiedziałam, że Chinami rządzi ateistyczna dyktatura oraz że rząd KPCh zawsze prześladuje i aresztuje chrześcijan, więc moja mama nie powinna rozmawiać przez telefon o czymkolwiek związanym z wiarą. Nie odważyłam się powiedzieć jej zbyt wiele na ten temat, więc zadzwoniłam do pastora w Chinach, którego dobrze znałam, aby poprosić go o pomoc i „uratowanie” mojej mamy. Kiedy pastor powiedział mi później, że nie był w stanie sprawić, aby wróciła do wspólnoty, niemal oszalałam ze zdenerwowania. Później, starając się stanąć na drodze wiary mojej matki w Boga Wszechmogącego, powiedziałam jej nawet, że musi dokonać wyboru między mną a swoją wiarą. Po tym, jak jej to powiedziałam, przez trzy noce z rzędu miałam ten sam sen: była najciemniejsza z ciemnych nocy, padał ulewny deszcz, a ja, trzymając w ręku czarny parasol, szłam wzdłuż znanego mi kiedyś wybrzeża. W pobliżu nie było żywej duszy i nagle błyskawica tak jasna jak dzień uderzyła w mój parasol… Za każdym razem, gdy miałam ten sen, budziłam się przerażona i oblana zimnym potem, ale ponieważ byłam nieczuła, nieświadoma i uparta, nie podjęłam najmniejszego wysiłku, aby szukać i modlić się, aby zrozumieć, dlaczego wciąż śni mi się to samo: czy Pan ostrzega mnie i każe mi zawrócić z drogi przeciwstawiania się Bogu i zamiast tego wrócić do Niego? Później zdałam sobie sprawę, że bez względu na wszystkie moje próby, przekonywanie mojej mamy nie miało żadnego sensu. Poza tym byłam w dalekim, obcym kraju i miałam masę rzeczy na głowie, więc przestałam próbować na nią wpłynąć.
W 2010 roku, kiedy wróciłam do Chin, moja mama poruszyła ze mną temat wiary w Boga Wszechmogącego. Wydawało się, że dokładnie wie, o czym myślałam, i bez ogródek zapytała mnie: „Wiesz, że wierzę w Boga Wszechmogącego od kilku lat, czy zatem myślisz, że jest ze mną coś nie tak, w związku z tym wszystkim, co wypisują w Internecie?”. Jej pytanie mnie zaskoczyło i nie potrafiłam od razu odpowiedzieć. Uważnie się nad tym zastanawiając, zdałam sobie sprawę, że mojej matki nie spotkało to, co wyczytałam w Internecie i co sprawiło, że drżałam ze strachu; była całkiem normalna i nic się jej nie stało. W gruncie rzeczy, widziałam, że od czasu, gdy zyskała wiarę w Boga Wszechmogącego, zmieniła się bardziej, niż kiedy zaczęła wierzyć w Pana Jezusa. Nie tylko wypowiadała się i zachowywała w sposób bardziej racjonalny, ale także podchodziła do problemów z lepszym rozeznaniem. Widząc to wszystko, pomyślałam: „Wydaje się, że internetowe plotki nie są prawdziwe, ponieważ fakty mówią głośniej niż słowa”. Moja mama powiedziała wtedy: „Dlaczego nie wierzysz swojej matce i dlaczego nie patrzysz na fakty, ale zamiast tego wierzysz w plotki z Internetu? Czy zebrałaś i przeanalizowałaś dowody na ten temat?”. Zawstydzona odpowiedziałam: „Nie zrobiłam tego”. Kontynuowała: „Nie zgłębiłaś tematu, aby przekonać się, że wszystko to fałszywe pogłoski, ale zamiast tego uwierzyłaś w plotki, które znalazłaś w Internecie, i pospiesznie wyciągnęłaś wniosek. Powinno być ci wstyd za to, że jesteś tak dobrze wykształcona, ale brakuje ci rozumu. Powinnaś uważnie przyjrzeć się Czterem Ewangeliom, a wówczas zobaczysz, że kiedy Pan Jezus wykonywał swoje dzieło, żydowscy kapłani, uczeni w piśmie i faryzeusze wymyślali rozmaite plotki i fałszywe świadectwa. Powiedzieli, że Pan Jezus przyjaźnił się z grzesznikami, że był nieumiarkowany w jedzeniu i piciu, i fałszywie oskarżyli Go o podżeganie ludzi do zaprzestania płacenia podatków Cezarowi. Przekupili nawet żołnierzy, aby ci złożyli fałszywe zeznania, każąc im rozpowiadać, że Pan Jezus nie zmartwychwstał, a Jego ciało zostało wykradzione przez Jego uczniów. Musiałaś o tym słyszeć! To, co przekazują Cztery Ewangelie, to tylko niewielka część dzieła dokonanego przez Pana Jezusa. Stanowią one też spisane świadectwo całej masy plotek rozpowszechnianych przez przywódców żydowskich na temat Pana Jezusa. Czy myślałaś o tym wcześniej? Gdyby w tamtych czasach istniał Internet, to żydowscy kapłani, uczeni w piśmie i faryzeusze z pewnością wykorzystaliby to medium do rozpowszechniania swoich plotek i fałszywych świadectw, a ich oszczercze i bluźniercze słowa wrabiające i potępiające Pana Jezusa byłyby w całym Internecie, tak jak dzisiaj są w nim słowa potępienia Boga Wszechmogącego przez świat religijny. Wiesz, co to oznacza? Pan Jezus powiedział: »Pokolenie to jest złe« (Łk 11:29). »A potępienie polega na tym, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie umiłowali ciemność bardziej niż światłość, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie do światłości, aby jego uczynki nie były zganione« (J 3:19-20). Bóg Wszechmogący powiedział: »Człowiek stracił swoje bogobojne serce po tym jak został zepsuty przez szatana i stracił funkcję, którą powinien posiadać jako jedno z boskich stworzeń, stając się wrogiem nieposłusznym Bogu. Człowiek żył we władaniu szatana i wypełniał jego rozkazy« (Bóg i człowiek wejdą razem do odpoczynku, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). »Boże stwarzanie świata zaczęło się tysiące lat temu. Bóg przyszedł na ziemię, by dokonać bezmiernego dzieła i w pełni doświadczył odrzucenia oraz potwarzy ze strony świata ludzi. Nikt nie raduje się na widok przybywającego Boga; wita się Go ozięble. W ciągu tych kilku tysięcy lat trudności ludzkie postępowanie już dawno zraniło Boga do żywego« (Dzieło i wejście (4), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowo Boże w bardzo jasny sposób objawia naturę i istotę oporu skażonej ludzkości wobec Boga oraz to, jak traktuje ona Boga jako wroga. Ludzkość została głęboko skażona przez szatana i stała się wrogiem Boga: nikt nie kocha prawdy i nikt nie wita przybycia Boga. Kiedy Pan Jezus wykonywał dzieło i wyrażał prawdę w Judei, dokonał wielu cudów i wielu prostych ludzi poczuło, że musi za Nim pójść. Przywódcy żydowscy martwili się, że wszyscy zwykli ludzie pójdą za Panem Jezusem i porzucą ich. Dlatego też wymyślili plotki i składali fałszywe świadectwo o Panu Jezusie, szaleńczo się Mu przeciwstawiali i Go potępiali, a ostatecznie przybili Go do krzyża. Jest to niezbity dowód na to, że skażona ludzkość nienawidzi prawdy i postrzega Boga jako wroga. Dzisiaj Bóg po raz kolejny stał się ciałem i ponownie spotyka się z szaleńczym oporem i potępieniem ze strony skażonej ludzkości. Rząd KPCh obawia się, że wszyscy ludzie pójdą za Bogiem Wszechmogącym i rozpoznają jego złą istotę oraz odrzucą ją, skutkiem czego rząd straci swoją władzę. Przywódcy świata religijnego również obawiają się, że wierzący pójdą za Bogiem Wszechmogącym, a wtedy utracą swój status i źródło utrzymania. Tak więc, podobnie jak władze rzymskie i przywódcy żydowscy z przeszłości, obierają pełną pogardy i niegodziwości taktykę, wymyślając rozmaite plotki i składając wiele fałszywych świadectw na temat Kościoła Boga Wszechmogącego, tym samym oczerniając i potępiając Boga Wszechmogącego oraz dyskredytując Kościół Boga Wszechmogącego. Ich celem jest nakłonienie ludzi do aktywnego potępienia i odrzucenia słów i dzieła Boga Wszechmogącego oraz uniemożliwienie ludziom dostąpienia Bożego zbawienia. Musimy umieć rozpoznać sztuczki szatana! Rząd KPCh jest ateistycznym i szatańskim reżimem, który zawsze był wrogiem Boga. Kiedy po raz pierwszy doszedł do władzy, niszczył egzemplarze Pisma Świętego, burzył kościoły, dokonał rzezi chrześcijan, a nawet uznał Pismo Święte, dzieło szanowane na całym świecie, za literaturę sekciarską, a chrześcijan i katolików za członków niebezpiecznych sekt, a wszystko to po to, by utrudniać im działanie i prześladować ich. KPCh nie cofnie się przed niczym, dlaczegóż zatem nie mieliby fabrykować tego rodzaju plotek? Fakty pokazują, że zarówno rząd KPCh, jak i przywódcy świata religijnego są szatańskimi diabłami, które nienawidzą prawdy i są wrogami Boga. Musimy widzieć to wyraźnie. Jesteśmy ludźmi wiary – musimy wierzyć słowu Boga i musimy wierzyć prawdzie. Absolutnie nie wolno nam wierzyć w plotki i kłamstwa rządu KPCh i przywódców świata religijnego. Jeśli nie potrafimy rozpoznać plotek rozpowszechnianych przez rząd KPCh i świat religijny, jeśli nie szukamy i nie zgłębiamy słowa i dzieła Boga Wszechmogącego, to w końcu będziemy tacy jak żydowscy prości ludzie, wyrzekający się Chrystusa i porzucający prawdziwą drogę, ponieważ daliśmy się oszukać plotkom, które słyszymy. W ten sposób nie tylko stracilibyśmy zbawienie Boże, ale także ostatecznie spotkałaby nas sprawiedliwa Boża kara za stawianie Mu oporu!”.
Słuchając tego, co mówiła moja matka, czułam, jakbym budziła się ze snu, i musiałam zastanowić się nad jej słowami: „Ma rację. Dlaczego ślepo wierzyłam w te nieprzychylne informacje z Internetu, nie czytając słowa Wszechmogącego Boga ani nie zgłębiając zagadnienia? Ten świat został tak skażony przez szatana, że pełno w nim kłamstwa i oszustwa; wszędzie jest tyle zdrady, że nie sposób mieć się przed nią na baczności. W ogóle nie próbowałam zweryfikować tych internetowych informacji, tylko ślepo w nie uwierzyłam. Papugowałam opinie innych ludzi i wyciągnęłam arbitralny wniosek. Czyż nie było to z mojej strony przejawem niewiarygodnej głupoty i braku rozwagi? Czyż nie szłam ścieżką niegodziwych i nie wydawałam arbitralnych sądów?”. Widząc, że nie mówię ani słowa, moja mama wręczyła mi egzemplarz książki „Słowo ukazuje w ciele” i spokojnym głosem powiedziała: „Ta książka zawiera słowa wypowiedziane przez Boga w dniach ostatecznych. Mam nadzieję, że będziesz w stanie odłożyć na bok swoje pojęcia i uważnie ją przeczytać. Jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania, podziel się nimi ze mną i wszystko dokładnie omówimy”. Wzięłam książkę do ręki i nic nie mówiąc, zaczęłam ją czytać. Ale w gruncie rzeczy nie czytałam jej z nastawieniem szukania prawdy. Zamiast tego przejawiałam mentalność badacza, chcąc nie tylko mierzyć i weryfikować słowa Boga w oparciu o moją własną wiedzę, ale nawet je obalić. Właśnie z powodu mojego lekceważącego i wrogiego nastawienia wobec słów Boga nie byłam w stanie osiągnąć oświecenia i iluminacji Ducha Świętego, tak więc przez cały ten czas tak naprawdę nie poznawałam dzieła Boga Wszechmogącego. Ale mimo to nadal trzymałam się swoich błędnych wyobrażeń i nie chciałam przyjąć nowego dzieła Boga. Omówiłam to z mamą: „Mamo, wcześniej wierzyłam we wszystkie plotki, które przeczytałam w Internecie, i próbowałam przeszkodzić ci w wierze w Boga Wszechmogącego, ale w rzeczywistości to ja byłam ślepa i nieświadoma. Od dzisiaj nie będę stawała na drodze twojej wiary w Boga Wszechmogącego, ale nie ma mowy, abym modliła się z tobą w Jego imię, ponieważ to Pan Jezus pomógł mi dostać się na wymarzoną uczelnię i uzyskać pełne stypendium na kontynuowanie studiów za granicą. Otrzymałam tak wielką łaskę, jakże więc mogłabym porzucić Pana Jezusa? Czyż nie byłoby to przejawem niewdzięczności i zdrady?”. Mama pokazała mi fragment słów Boga Wszechmogącego, odnoszący się właśnie do tego mojego pojęcia: „Od dzieła Jahwe do dzieła Jezusa i od dzieła Jezusa do dzieła na obecnym jego etapie, te trzy etapy obejmują cały zakres Bożego zarządzania i są one dziełem jednego Ducha. Od stworzenia świata Bóg zawsze zarządzał ludzkością. On jest Początkiem i Końcem, jest Pierwszym i Ostatnim, i On jest Tym, który rozpoczyna wiek i Tym, który doprowadza go do końca. Trzy etapy dzieła, w różnych wiekach i miejscach, są niewątpliwie dziełem jednego Ducha. Wszyscy ci, którzy rozdzielają te etapy, sprzeciwiają się Bogu. Teraz wypada, abyś zrozumiał, że całe dzieło od pierwszego etapu do dziś jest dziełem jednego Boga, dziełem jednego Ducha. Nie może być co do tego żadnych wątpliwości” (Wizja dzieła Bożego (3), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Następnie podzieliła się ze mną tym omówieniem: „Myślisz, że przyjęcie imienia Boga Wszechmogącego zdradza Pana Jezusa, ale to tylko twoje pojęcie i wyobrażenie. W rzeczywistości Bóg Jahwe, Pan Jezus i Bóg Wszechmogący są jednym Bogiem. W Wieku Prawa Bóg był nazywany imieniem Jahwe; ustanowił prawa kierujące życiem ludzkości na ziemi i kazał człowiekowi przestrzegać swoich praw i przykazań, aby kierować ludzkością i prowadzić ją. Pod koniec Wieku Prawa cała ludzkość została skażona przez szatana do tego stopnia, że nie była w stanie dłużej przestrzegać praw i groziło jej to, że zostanie przez prawo potępiona i przeklęta. Bóg stał się ciałem, używając imienia Jezus, aby dokonać dzieła Wieku Łaski, i aby odkupić ludzkość, został przybity do krzyża jako wieczna ofiara za grzech człowieka. Od tamtego czasu, dopóki będziemy zwracać się do Boga, aby wyznać nasze grzechy i okazać skruchę, nasze grzechy zostaną wybaczone i nie będziemy już dłużej potępieni ani przeklęci przez prawo. Ponadto otrzymujemy również nieograniczone błogosławieństwa i miłosierdzie Pana. Jednakże, chociaż nasze grzechy mogą zostać przebaczone i możemy cieszyć się obfitą łaską Pana Jezusa, nasza grzeszna natura i skażone usposobienie nie zostały wyeliminowane. Wciąż żyjemy w błędnym kole popełniania grzechów, a następnie ich wyznawania, i nie możemy się z niego uwolnić. W dniach ostatecznych Bóg ponownie stał się ciałem jako Bóg Wszechmogący, aby głosić prawdy, które osądzą i obmyją człowieka; pozwala to człowiekowi osiągnąć zrozumienie prawdy, uzyskać ją poprzez sąd Boży, odrzucić nasze szatańskie, skażone usposobienie, zostać całkowicie obmytym przez Boga i urzeczywistnić prawdziwe człowieczeństwo. W ten sposób człowiek może ostatecznie stać się zdolny do odziedziczenia obietnicy Boga i zostać wprowadzony do Jego królestwa. Zatem Pan Jezus i Bóg Wszechmogący są wcieleniami Boga w różnych wiekach i są jednym Bogiem”.
Jej omówienie miało sens i nie miałam się do czego przyczepić, ale wciąż miałam różnorakie wyobrażenia, więc natychmiast odpowiedziałam: „Skoro Bóg Wszechmogący jest Panem Jezusem, który powrócił, to nie ma żadnego znaczenia, czy nazywam Go imieniem Jezus, czy też imieniem Bóg Wszechmogący. Tak czy inaczej, jest On Bogiem, który obdarza łaską”. „Bóg Jahwe, Pan Jezus i Bóg Wszechmogący są jednym Bogiem” – odpowiedziała moja matka. „Jest to niewątpliwie prawda, ale musimy zrozumieć jedną rzecz: Bóg wykonuje różne rodzaje dzieła w oparciu o Jego imię w każdym wieku. Wykonując dzieło w Wieku Prawa Bóg używał imienia Jahwe, ludzie modlili się w imię Jahwe, a Bóg słuchał i błogosławił człowieka. Następnie, w Wieku Łaski, Bóg użył imienia Pana Jezusa, aby wykonywać swoje dzieło, a ludzie musieli modlić się w imię Jezusa, w przeciwnym razie ich grzechy nie byłyby wybaczone ani nie otrzymaliby łaski i błogosławieństw Pana. Dlatego Izraelici, którzy zwracali się do Boga Jahwe w świątyni, nie mieli obecności Boga i nie dostąpili zbawienia Pana Jezusa, ponieważ nie przyjęli imienia Pana Jezusa. Teraz trwa Wiek Królestwa, a Bóg używa imienia Bóg Wszechmogący, aby wykonać nowe dzieło. Tylko modląc się w imię Boga Wszechmogącego, możesz otrzymać dzieło Ducha Świętego i osiągnąć zbawienie Boże. Jeśli trzymasz się imienia Jezus i nie przyjmujesz imienia Boga Wszechmogącego, to tak naprawdę wierzysz w minione dzieło Boga i opierasz się obecnemu dziełu Boga, co w gruncie rzeczy jest opieraniem się Bogu i zdradzaniem Go. Biblia mówi: »Że masz imię, które mówi, że żyjesz, ale jesteś martwy« (Obj 3:1). Tylko przyjmując nowe imię Boga i podporządkowując się Jego obecnemu słowu i dziełu, zdobędziemy rzeczywistą wiarę w Boga. Czy rozumiesz, co mówię?”.
Czułam, że wszystko, co mówi moja matka, jest zarówno rozsądne, jak i praktyczne, ale w sercu wciąż nie potrafiłam zrezygnować z imienia Jezus, ponieważ Pan obdarzył mnie tak wielką łaską. Wszystko, co mam, zostało mi dane przez Pana Jezusa, i nie mogłam złamać mojej wcześniejszej obietnicy, by należycie praktykować moją wiarę w Pana i podążać za Panem. W rezultacie nadal odrzucałam ewangelię Boga Wszechmogącego.
Gdy po zakończeniu letnich wakacji wróciłam do Stanów Zjednoczonych, moje ciężkie studia i szybkie życie błyskawicznie sprowadziły mnie z powrotem do „prawdziwego” świata. Za każdym razem, gdy szłam na nabożeństwo do kościoła, odkrywałam, że żadne z kazań nie zawiera niczego nowego, niezależnie od tego, czy wygłaszał je pastor w kościele chińskim, czy anglojęzycznym. Cały czas odtwarzali tę samą, zgraną płytę. Kościelne życie było monotonne i nie czułam się tak, jakbym otrzymywała wsparcie w moim życiu. Starając się dbać o swoją kongregację, pracownicy kościołą często organizowali wycieczki, wspólne wyjścia, imprezy i inne aktywności, w których wszyscy mogliśmy uczestniczyć. Do kościoła należeli różni ludzie, a wśród nich było wielu takich, którzy wcale nie byli pobożni, a raczej szukali chłopaka lub dziewczyny, współlokatora, kogoś, z kim mogliby podróżować, kogoś, z kim mogliby zjeść posiłek itp. Zdałam sobie sprawę, że kościół nie jest już miejscem, w którym mogę znaleźć spokój. Napełniło mnie to bólem i smutkiem. Później całkowicie zaprzestałam uczestniczenia w nabożeństwach, ale niepokój mnie nie opuszczał. Czułam się jak zrozpaczone dziecko, które się zgubiło, i szłam przez życie, jakbym była otumaniona.
W 2014 roku urodziłam syna, a ponieważ w ogóle nie miałam pokarmu, aby nakarmić nasze dziecko, konflikt między mną a moim mężem nasilił się. Każdego dnia, gdy wracał z pracy do domu, pierwsze, co mówił, to: „Jak tam, nadal nic? Bez mleka matki mój syn w ogóle nie będzie miał odporności”. Po raz pierwszy miałam takie poczucie niekompetencji – czułam się, jakbym zupełnie nie nadawała się do bycia matką. Chodziłam zarówno do zachodnich, jak i chińskich lekarzy, a nawet szukałam domowych sposobów w Internecie, ale nic mi nie pomogło i wciąż nie miałam pokarmu. Czułam się zraniona, smutna i zła, jakbym była na skraju załamania nerwowego. Miałam wrażenie, że jeśli nic się nie zmieni, to niebawem naprawdę oszaleję. Przez cały okres rekonwalescencji po porodzie moja twarz była stale mokra od łez i w żaden sposób nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego mnie to spotkało. Często czułam, jak ogarnia mnie nieopisana panika, i wystarczyło, że usłyszałam takie słowa, jak „mleko matki” lub „karmienie”, i natychmiast wybuchnałam szlochem, całkowicie niezdolna do opanowania się.
Po tym, jak moja matka dowiedziała się o trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłam, przyleciała do Stanów żeby się mną zaopiekować. Kiedy zobaczyła, jak cierpię, powiedziała do mnie: „Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, dlaczego w twoim życiu jest coraz więcej ciemności, dlaczego jest w nim coraz więcej cierpienia? To dlatego, że wierzysz w Boga, ale nie poszukujesz prawdy. Pan powrócił, ale ty nie szukasz ani nie zgłębiasz tego faktu. Zamiast tego ślepo trzymasz się własnych pojęć i wyobrażeń, przystając na wszystko, co mówią inni, i arbitralnie oceniając nowe dzieło Boga. To, co robisz, to przeciwstawianie się Bogu! Nie przyjmujesz nowego dzieła Boga, więc utraciłaś Bożą opiekę i ochronę. Żyjesz w domenie szatana, co sprawi tylko tyle, że szatan zrani cię i będzie się tobą bawił, wypełniając twoje życie coraz większym cierpieniem”. Słysząc słowa mojej matki, pogrążyłam się w milczeniu. W następnych dniach, ilekroć matka kładła moje dziecko do snu, włączała mi do słuchania hymny Bożych słów. Stało się coś cudownego – wraz z muzyką tych hymnów mój umysł niespodziewanie zaczął się powoli uspokajać. Pewnego razu słuchałam tego hymnu: „(…) że serce i duch człowieka zanadto oddalone są od Boga, do tego stopnia że, podążając za Bogiem, człowiek pozostaje wciąż w służbie Szatana, a jednak nadal nawet o tym nie wie. Nikt czynnie nie wypatruje Bożych śladów i ukazania się Boga, ani nie jest skłonny żyć pod Bożą opieką i na Jego utrzymaniu. Miast tego, ludzie wolą zdać się na niszczące działanie szatana, złego, aby dostosować się do tego świata i do zasad istnienia, jakim hołduje niegodziwa ludzkość. W tym momencie ludzkie serce i duch stają się daniną dla szatana i szatańskim pokarmem. Co więcej, ludzkie serce i duch stają się wówczas siedliskiem szatana i stosownym dlań placem zabaw. W ten właśnie sposób człowiek nieświadomie traci zdolność pojmowania podstaw człowieczeństwa oraz właściwe zrozumienie wartości i znaczenia ludzkiej egzystencji. W jego sercu stopniowo zacierają się Boże prawa i przymierze pomiędzy Bogiem a człowiekiem i przestaje on szukać Boga czy zważać na Niego. Z biegiem czasu nie pojmuje już, dlaczego Bóg go stworzył, i nie rozumie słów dobywających się z Jego ust ani niczego, co od Niego pochodzi. Wówczas zaś zaczyna sprzeciwiać się Bożym prawom i dekretom, a jego serce i duch stają się otępiałe i nieczułe… Bóg traci zatem człowieka, którego sam stworzył, a człowiek traci źródło i podstawę swego istnienia: oto nieszczęście tej ludzkości” („Smutek skażonej ludzkości” w książce „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”). Każdy wers słów Boga Wszechmogącego chwytał mnie za serce. Widziałam, że słowa Boga dokładnie opisują mój stan; że rozpoznałam Boga swoimi słowami, ale w rzeczywistości moje serce było całkowicie opętane przez szatana. Wszystkie moje myśli i uczucia dotyczyły spraw cielesnych, to, do czego dążyłam, również wiązało się z ciałem, a tym, czym kroczyłam, była ziemska ścieżka. W Piśmie Świętym jest napisane: „Gdyż zamysł ciała to śmierć, ale zamysł Ducha to życie i pokój” (Rz 8:6). „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeśli więc ktoś chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jk 4:4). Pomyślałam o tym, że żadne z moich działań nie było zgodne z wolą Boga, ale wszystkie były całkowicie przeciwne Bogu. Stanęłam przed obliczem Boga i pomodliłam się: „Boże, znalazłam się dziś w takiej sytuacji, ponieważ cenię swoje wykształcenie, tożsamość, małżeństwo i inne rzeczy tego świata, myśląc, że ich posiadanie powinno wystarczyć. Po prostu nie szukałam prawdy ani nie dążyłam do wiedzy o Bogu do tego stopnia, że za każdym razem, gdy pukałeś do drzwi mego serca i ukazywałeś moim oczom słowo Boże i prawdę, nie potrafiłam tego docenić. Kiedy usłyszałam, że przybyłeś, aby wykonać nowe dzieło, byłam uparta, zadufana w sobie i wydawałam bezpodstawne osądy. Byłam doskonale świadoma tego, że omówienia mojej matki są racjonalne, ale uparcie trzymałam się własnych pojęć, nie zgłębiając prawdziwej drogi. Boże, ceniłam jedynie Twoją łaskę, zarazem odrzucając prawdę – rzeczywiście byłam tak uparta i zbuntowana! Jeśli dasz mi kolejną szansę, z pewnością zgłębię Twoje dzieło najlepiej, jak potrafię”. Nie wiedziałam wtedy, czy Bóg wysłucha takiej modlitwy, ale raz za razem zwracałam się do Boga w ten sposób.
W kwietniu 2015 roku z powodu problemów zdrowotnych wróciłam z matką do Chin, co dało mi możliwość nawiązania kontaktu z Kościołem Boga Wszechmogącego. Myślałam o tym, że mimo nieustannej ciężkiej walki na tym świecie nie osiągnęłam szczęścia, i że również w religii nie udało mi się znaleźć prawdy, która mogłaby pozbyć się ciemności i pustki w moim sercu. Miałam silne poczucie, że być może było tak dlatego, iż Bóg Wszechmogący, którego przyjęcia ciągle odmawiałam, był Jezusem Zbawicielem, który pomógł mi zdać egzamin na studia i dzięki któremu trafiłam do Stanów Zjednoczonych. Kiedy to sobie uzmysłowiłam, powiedziałam matce, że chcę uczestniczyć w działalności Kościoła Boga Wszechmogącego. Wkrótce bracia i siostry z Kościoła Boga Wszechmogącego przyszli spotkać się ze mną, a ja przekonałam się wtedy, że to, co czytali, jest słowem Boga, a ich omówienia oraz to, co wcielają w życie, jest prawdą. Bez względu na to, co robili, słowa Boga były ich standardem, a prawda ich zasadą. Nie postępowali zgodnie z ciałem ani nie wchodzili ze sobą w takie relacje, jak ludzie świeccy. Widziałam, że Kościół Boga Wszechmogącego jest dobrym krajem Kanaan, gdzie rządzi prawda. W tym miejscu mój duch był nasycony, byłam zaopatrywana, a moje serce już nie było puste – zyskałam poczucie spełnienia.
Pewnego dnia podczas kolejnego spotkania z braćmi i siostrami siostra Wang przeczytała ten fragment pochdzący ze słów Boga: „Wszechmogący ma miłosierdzie dla tych ludzi, którzy wiele wycierpieli; jednocześnie dość ma tych ludzi, którym brakuje świadomości, ponieważ zbyt długo musiał czekać na odpowiedź ludzkości. Pragnie On poszukiwać, poszukiwać twojego serca i twojego ducha, aby przynieść ci wodę i pożywienie oraz aby cię obudzić, byś już więcej nie odczuwał pragnienia ani głodu. Kiedy jesteś zmęczony i kiedy w pewnym stopniu zaczynasz odczuwać przygnębiające osamotnienie tego świata, nie czuj się zagubiony, nie płacz. Bóg Wszechmogący, Stróż, przyjmie cię w każdym momencie. Czuwa przy tobie, czekając, aż do Niego wrócisz. Czeka na dzień, w którym nagle odzyskasz pamięć – kiedy zdasz sobie sprawę, że pochodzisz od Boga, że nie wiadomo kiedy zagubiłeś się, nie wiadomo kiedy straciłeś przytomność na drodze i nie wiadomo kiedy zyskałeś »ojca«; co więcej, kiedy zdasz sobie sprawę, że Wszechmogący cały czas czuwał, czekając na twój powrót przez bardzo, bardzo długi czas” (Westchnienie Wszechmogącego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ten fragment słów Boga głęboko mnie poruszył. Czułam, że Bóg Wszechmogący był jak kochająca matka wołająca zaginione dziecko, że oczekiwał, iż Jego dziecko niebawem powróci do Niego. Słyszałem, że to był głos Pana. Uświadomiłem sobie, że Wszechmogący Bóg jest Panem Jezusem, który raz po raz pomagał mi przezwyciężyć jeden kryzys po drugim, i że nigdy nie opuścił mnie ani na jednym kroku mojej drogi, ale cierpliwie czekał, aż zawrócę. Pomyślałam o tym, jak wierzyłam w Boga, ale nie szukałam prawdy ani nie wierzyłam w słowa Boga, ale ufałam internetowym plotkom i słowom pastorów. Oddałam swoją lojalność wrogowi, przyłączając się do rządu KPCh i pastorów ze wspólnot religijnych, dyskredytując i atakując Boga, który opiekował się mną dzień i noc. Odrzuciłam Boże zbawienie. Naprawdę byłam taka ślepa i nieświadoma. Moja wiara w Boga wciąż opierała się na moich własnych pojęciach i wyobrażeniach; wierzyłam, że Pan Jezus pomógł mi pomyślnie zdać egzaminy na studia i doprowadził do mojego bezproblemowego wyjazdu za granicę, abym mogła kontynuować naukę, więc zawsze muszę pozostać wierna imieniu Pana Jezusa, i że taka moja postawa była pobożnością wobec Pana. Opierałam swoje zapatrywania na własnych pojęciach i wyobrażeniach. Kiedy Bóg rozpoczął nowy wiek i przybrał nowe imię, nie rozpoznałam dzieła Bożego i raz po raz nie przyjmowałam Bożego zbawienia dla mnie. Czy była to wiara w Boga? Czyż nie była to tylko wiara w siebie? Wszystko, co Bóg mi dał, to miłość, a jednak ja raz po raz krzywdzę Boga. Wiedziałam, że mam wobec Boga olbrzymi dług…
Absolutnie musiałam uklęknąć i płakałam gorzkimi łzami, modląc się do Boga: „Boże Wszechmogący! Byłam ślepa i głupia. Wierzyłam w plotki rządu KPCh i świata religijnego; opuściłam Cię i potępiłam, a także polegałam na własnych pojęciach i wyobrażeniach, aby Cię ograniczyć. Odrzuciłam Twoją ewangelię dni ostatecznych – jestem współczesnym faryzeuszem. Biorąc pod uwagę tylko moje zachowania i czyny, powinnam zostać zniszczona wraz z szatanem, ale z powodu Twojej miłości do mnie raz za razem dawałeś mi szansę na okazanie skruchy. Boże, niczym lud Niniwy, jestem gotowa stanąć przed Twoim obliczem »w worze i popiele«, aby szczerze wyznać Ci moje grzechy, okazać skruchę i błagać Cię o litość nade mną. Chcę z Tobą współpracować i zostać obmyta i zbawiona przez Twoje słowo”.
Poźniej bracia i siostry z Kościoła Boga Wszechmogącego przychodzili spotkać się ze mną trzy razy w tygodniu; trwało to nieprzerwanie przez ponad cztery miesiące. W tym czasie prawie codziennie czytałam kilka fragmentów słowa Bożego, a gdy coraz lepiej rozumiałam prawdę, moja relacja z Bogiem stawała się coraz bardziej właściwa i odzyskałam moją wcześniejszą wiarę. Czułam spokój w sercu, a uczucie niepokoju i osamotnienia mnie opuściło. Dzięki lekturze słów Boga Wszechmogącego i przeprowadzanym podczas spotkań rozmowom o prawdzie, uzyskałam absolutną pewność co do Bożego dzieła w dniach ostatecznych i co do tego, że Bóg Wszechmogący jest Panem Jezusem, którego powrotu pragnęłam. Postanowiłam pójść za Bogiem Wszechmogącym do końca drogi i odpłacić za Bożą miłość, stając się tym, kto dąży do prawdy.
W 2016 roku wróciłam do Stanów Zjednoczonych, gdzie za pośrednictwem strony internetowej nawiązałam kontakt z braćmi i siostrami z Kościoła Boga Wszechmogącego i zaczęłam uczestniczyć w działalności ich kościoła. Bogu niech będą dzięki! To Bóg prowadził mnie na każdym kroku aż do miejsca, w którym jestem teraz. Aby odpłacić Bogu za Jego miłość, pragnę ofiarować wszystkie swoje siły, aby wykonywać dzieło głoszenia Bożej ewangelii, aby więcej ludzi, którzy pragną i szukają prawdy, mogło się dowiedzieć, że Bóg Wszechmogący jest Panem Jezusem, który powrócił. Powiem im również, że jeśli pójdą w moje ślady – ślepo wierząc w plotki szatana, ramię w ramię z szatanem przeciwstawiając się Bogu – w końcu będą jedynymi, którzy na tym stracą.