Moje życie czuje się puste. Co powinienem zrobić?
Autorstwa Su Chenyu Stoję na ruchliwej ulicy, przysłuchując się odgłosom samochodowych klaksonów, obserwuję tłumy spieszących się...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
Urodziłem się w odległej górskiej wiosce. Moja rodzina od pokoleń parała się rolnictwem. Gdy chodziłem do szkoły, matka często mnie napominała: „Nasza rodzina nie ma niczego. Jeśli chcesz odmienić swój los i osiągnąć sukces, możesz liczyć tylko na siebie. Twoja jedyna nadzieja to dobrze się uczyć”. Wziąłem sobie jej słowa do serca, mając nadzieję, że pewnego dnia będę się wyróżniać i przyniosę zaszczyt przodkom. Jednak po ukończeniu szkoły nie znalazłem stałej pracy, a do tego moi rodzice poważnie zachorowali. Wydaliśmy wszystkie oszczędności, a potem pożyczyliśmy pieniądze od krewnych. Nie byłem w stanie oddać pożyczki na czas, więc moja własna ciotka za moimi plecami nazwała mnie nawet pijawką. Zabrałem się za zarabianie pieniędzy, żeby krewni nie patrzyli już więcej na mnie z góry, lecz wskutek nędzy, w jakiej żyła moja rodzina, i upokorzeń ze strony krewnych popadłem w przygnębienie i często płakałem w ukryciu. Akurat w czasie, kiedy czułem się najgorzej, pewien znajomy podzielił się ze mną ewangelią Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Dzięki lekturze słów Boga i spotkaniom z braćmi i siostrami dowiedziałem się, że Bóg stworzył człowieka i nasze przeznaczenie jest w Jego rękach. Dowiedziałem się też, że życie jest tak bolesne, bo ludzie stracili Bożą ochronę, gdy skaził ich szatan. Teraz, w dniach ostatecznych, Bóg stał się ciałem i wyraża prawdę, by ocalić ludzkość od szatańskiego zepsucia i krzywdy. Dowiedziawszy się o Bożej intencji zbawienia ludzkości, naprawdę zaangażowałem się w uczestniczenie w spotkaniach i czytanie słów Boga tak często, jak to było możliwe. Wkrótce potem zacząłem wypełniać swój obowiązek w kościele.
Widząc mój zapał i chęć dążenia do prawdy, po kilku miesiącach bracia i siostry polecili mnie do szkolenia na lidera grupy. Razem z bratem Li Zhengiem mieliśmy kierować kilkoma gromadzącymi się grupami. Miałem wtedy pracę, więc Li Zheng prowadził dzienne spotkania, które odbywały się nieco dalej, a ja prowadziłem spotkania wieczorne. W ten sposób mogłem dopasować obowiązki do swojego grafiku. Pod koniec roku brakowało nam ludzi do zajmowania się sprawami ogólnymi, więc zadanie to powierzono Li Zhengowi, a ja tymczasowo przejąłem pełną opiekę nad grupami. Wiedziałem, że muszę polegać na Bogu i robić, co do mnie należy, ale równocześnie czułem, że znalazłem się w trudnej sytuacji. Jeśli cały swój czas i energię włożę w wypełnianie obowiązku, nie będę miał wystarczająco dużo czasu na pracę. W mojej firmie wyznaczono mi do osiągnięcia na koniec roku cel sprzedażowy w wysokości miliona juanów. W przypadku jego przekroczenia otrzymałbym większą premię roczną. Pomyślałem sobie: „Jeśli osiągnę ten cel, to nie tylko spłacę długi, ale jeszcze coś odłożę, a krewni i znajomi nie będą patrzeć na mnie z góry. Może powinienem najpierw zdobyć te pieniądze, a potem skupić się na wypełnianiu obowiązku”. Mój kierownik chciał, bym pracował wieczorami po godzinach, by osiągnąć cel sprzedażowy, więc pracowałem co najmniej godzinę dłużej, a potem brałem wolne i wychodziłem na spotkania. Niedługo potem mój kierownik przestał się jednak na to zgadzać i kazał mi siedzieć dłużej po godzinach. Przez to często spóźniałem się na spotkania. Bracia i siostry mówili mi, że muszę przychodzić wcześniej, a ja tylko niechętnie kiwałem głową. Niedługo potem otrzymałem duże zamówienie o wartości ponad pół miliona juanów i w danym miesiącu dostałem siedem tysięcy juanów premii, co tylko rozbudziło mój apetyt na więcej. Pomyślałem sobie: „Wow, to dopiero szybki zarobek! Dzięki temu zamówieniu osiągnąłem już ponad połowę założonego rocznego celu. Jeśli pięciu z moich dziesięciu klientów złoży swoje zamówienia, mogę sporo na tym zarobić. A jeśli znajdę kolejnych dużych klientów, to może za kilka lat kupię dom i samochód. Mógłbym wtedy wrócić w rodzinne strony w chwale, a mieszkańcy wioski by mnie podziwiali”. Zabrałem się więc za realizację marzenia o wielkich pieniądzach, często pracując po godzinach do późnych godzin wieczornych. Czasami myślałem o moich braciach i siostrach czekających na mnie na spotkaniach i miałem wyrzuty sumienia, ale po pracy było już za późno. Wracałem do domu wykończony i od razu szedłem spać, nie mając nawet siły czytać słów Boga. Czasami rano wstawałem bardzo późno, więc tylko chwilę przeglądałem słowa Boga i szedłem do pracy. Nie wiedziałem, co powiedzieć Bogu podczas modlitwy. Żyjąc w takim stanie, wypełniałem mój obowiązek coraz bardziej niedbale. Niektórzy podlegający mi nowi wierni pilnie potrzebowali podlewania, ale ja prosiłem innych braci i siostry, by za mnie chodzili na spotkania. Mieli oni jednak swoje własne obowiązki i nie zawsze mogli przejmować także moje. Wpłynęło to na efektywność podlewania. Później bracia i siostry rozmawiali ze mną o tym, że muszę stawiać obowiązek na pierwszym miejscu i przypominali mi, że zaniedbywanie spotkań i niepoważne podejście do obowiązku zaszkodzi nowym wiernym we wzrastaniu w życiu. Przeraziło mnie to. Jeśli nowi wierni nie zostaną na czas podlani, mogą dać się zwieść plotkom i zrezygnują, a wtedy czyniłbym zło. Wiedziałem, że tak dłużej być nie może. Modliłem się więc do Boga, obiecując skruchę i zmianę.
Udałem się potem sprawdzić, jak radzą sobie moje grupy. Okazało się, że na skutek niewykonywania przeze mnie rzeczywistej pracy, problemy i trudności nowych wiernych nie zostały na czas rozwiązane, przez co byli oni w złym stanie. Niektórzy z nich nie uczestniczyli nawet regularnie w spotkaniach. Gdy zobaczyłem, jak się sprawy mają, ogarnęło mnie ogromne poczucie winy. Coraz więcej nowych wiernych przyjmowało dzieło Boże w dniach ostatecznych i pilnie potrzebowało podlewania i wsparcia. Aby pomóc im umocnić się na prawdziwej drodze, czułem, że powinienem rzucić pracę i w pełni poświęcić się obowiązkowi, ale mój szef zlecał mi dobre projekty, a kierownik chciał pomóc mi znaleźć nowych klientów. Gdy zdradziłem współpracownikom, że myślę o odejściu, powiedzieli: „Osiągnąłeś już ponad połowę rocznego celu sprzedażowego, więc do końca roku z pewnością go przekroczysz. Szkoda teraz rezygnować”. Gdy ich słuchałem, poczułem, że mają rację. Chciałem wytrzymać do końca roku i dopiero potem zrezygnować. W kościele wciąż jednak brakowało pracowników, więc gdybym skupił się wyłącznie na zarabianiu w mojej pracy i nie angażował się w dzieło kościoła, byłbym wielkim egoistą. To był prawdziwy dylemat. Modliłem się do Boga, prosząc, by mnie oświecił i mną pokierował.
Pewnego dnia słuchałem hymnu ze słów Boga zatytułowanego Każdy obecny dzień waszego życia ma kluczowe znaczenie i usłyszałem to: „Obecnie każdy mijający dzień jest niezwykle istotny i ma olbrzymie znaczenie w kontekście waszego przeznaczenia i waszego losu. Właśnie dlatego musicie cenić wszystko, co dzisiaj posiadacie, i cenić każdą upływającą minutę. Musicie wygospodarować tyle czasu, ile możecie, aby zebrać możliwie największe owoce, aby nie przeżyć tego życia nadaremnie” (Wobec kogo jesteś lojalny? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słuchałem również Stracony czas już nigdy nie wróci: „Przebudźcie się, bracia! Przebudźcie się, siostry! Mój dzień nie będzie spóźniony; czas jest życiem, a uchwycenie czasu oznacza ocalenie życia! Ten czas nie jest odległy! Jeśli nie zdacie egzaminów wstępnych na studia, możecie się uczyć i podchodzić do nich jeszcze wiele razy. Jednak Mój dzień nie toleruje żadnej dalszej zwłoki. Pamiętajcie! Pamiętajcie! Ponaglam was tymi dobrymi słowami. Koniec świata odsłania się przed waszymi oczami, a wielkie klęski szybko nadciągają. Co jest ważniejsze: wasze życie czy wasz sen, jedzenie, picie i ubranie? Nadszedł czas, abyście zważyli te rzeczy” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 30, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Te hymny ze słowami Boga zrobiły na mnie wrażenie. Boże dzieło dni ostatecznych wieńczy epokę. Bóg określa wynik każdej osoby zgodnie z jej rodzajem. Ostatecznie każdy albo zostanie zbawiony i zachowany, albo czeka go upadek. Zależy to od tego, jak teraz dążymy do prawdy. To krytyczny moment, od którego zależy nasz los i nasz wynik. Katastrofy spadają dzisiaj na nas jedna po drugiej – trzęsienia ziemi, powodzie i susze pojawiają się z większą częstotliwością niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiemy, kiedy Boże dzieło ostatecznie się zakończy. Wiedziałem, że jeśli nie wykorzystam swojego czasu na należyte dążenie do prawdy, a będę gonił za pieniędzmi i wygodnym życiem jak niewierzący, to stracę szansę na osiągnięcie prawdy i na zbawienie. Pomyślałem o żonie Lota. Anioły wyprowadziły jej rodzinę z miasta i zabroniły spoglądać wstecz, ale z chciwości i pragnienia własności i majątku nie posłuchała. Przez to zamieniła się w słup soli, znak wstydu. Byłem jak żona Lota. Goniłem za bogactwem i ziemskimi przyjemnościami, pracując i spoglądając za siebie. Byłem taki głupi i ślepy! Pomyślałem, jak wcześniej dryfowałem w świecie, z długami i bez wyjścia. Boże zbawienie spłynęło na mnie i wyzwoliło z cierpienia, dając szansę na dążenie do prawdy i zbawienia. Pławiłem się w Bożej miłości, ale nie miałem ochoty, by za nią odpłacić. Niedbale i nieodpowiedzialnie pełniłem obowiązek. Nie miałem sumienia. Nie mogłem uparcie tkwić na złej ścieżce. Musiałem zrezygnować z osobistych interesów, dążyć do prawdy i należycie wypełniać obowiązek.
Potem zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie umiałem zrezygnować z pracy i pieniędzy – jaka była tego przyczyna? Pewnego dnia przeczytałem te słowa Boga: „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk” (Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „»Pieniądz rządzi światem« to filozofia szatana. Dominuje ona wśród całej ludzkości, w każdym ludzkim społeczeństwie; można by powiedzieć, że jest to trend. Jest tak dlatego, że została ona mocno wpojona w serca wszystkich bez wyjątku ludzi, którzy na samym początku nie akceptowali tego powiedzenia, ale później dali na nie swoje ciche przyzwolenie, gdy zetknęli się z realiami życia i zaczęli czuć, że słowa te są rzeczywiście prawdziwe. Czyż nie jest to proces deprawowania człowieka przez szatana? Być może nie wszyscy ludzie tak samo rozumieją to powiedzenie, ale każdy interpretuje je na swój sposób i uznaje je w oparciu o rzeczy, które się wokół niego wydarzyły, i o własne osobiste doświadczenia. Czyż tak nie jest? Niezależnie od tego, jak wiele ktoś ma doświadczenia z tym powiedzeniem, jaki negatywny wpływ może ono mieć na czyjeś serce? W usposobieniu ludzi na tym świecie, w tym w każdym z was z osobna, ujawnia się pewna rzecz. Co to takiego? To uwielbienie dla pieniędzy. Czy trudno je usunąć z czyjegoś serca? Bardzo trudno! Wygląda na to, że skażenie człowieka przez szatana sięga naprawdę bardzo głęboko! Szatan wykorzystuje pieniądze, by kusić ludzi i deprawować ich, wpajając im cześć dla pieniędzy i uwielbienie przedmiotów materialnych. A jak owo czczenie pieniędzy objawia się w ludziach? Czy uważasz, że bez pieniędzy nie mógłbyś przeżyć w tym świecie, że przeżycie bez nich choćby dnia byłoby niemożliwe? Status ludzi zależy od tego, ile mają pieniędzy, tak samo, jak szacunek, który budzą. Plecy biednych ludzi uginają się ze wstydu, podczas gdy bogaci cieszą się wysokim statusem. Stoją dumni i wyprostowani, mówiąc głośno i żyjąc arogancko. Co owo powiedzenie i ów trend przynoszą ludziom? Czyż nie jest prawdą, że wiele osób poświęciłoby wszystko dla pieniędzy? Czyż wiele osób nie rezygnuje ze swojej godności i uczciwości w pogoni za większymi pieniędzmi? Czyż wiele osób w imię pieniędzy nie traci możliwości wykonywania swoich obowiązków i podążania za Bogiem? Czyż utrata szansy zyskania prawdy i bycia zbawionym nie jest dla ludzi największą stratą? Czyż szatan nie jest niegodziwcem, że używa tej metody i tego powiedzenia, aby do tego stopnia deprawować człowieka? Czyż nie jest to nikczemny podstęp?” (Sam Bóg, Jedyny V, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Słowa Boga ujawniły mi powód, dla którego dążyłem do pieniędzy i sławy. Od małego traktowałem szatańskie filozofie w rodzaju „Pieniądze są najważniejsze” i „Wyróżniaj się i przynoś zaszczyt przodkom” jako życiowe dewizy. Sądziłem, że dzięki pieniądzom ludzie mogą mówić z pewnością siebie i godnością, że dzięki nim są dumni, mają wysoki status i cieszą się szacunkiem. Myślałem, że to jedyny sposób na wartościowe i godne życie. Zwłaszcza gdy moi krewni tak chłodno mnie potraktowali, pracowałem po godzinach, żeby więcej zarobić i pewnego dnia móc uwolnić się od ich protekcjonalnych spojrzeń. Gdy zacząłem wierzyć, wiedziałem, że muszę chodzić na więcej spotkań i poświęcać więcej czasu na wypełnianie obowiązku, by zrozumieć prawdę i rozwijać się w życiu, ale nie potrafiłem zrezygnować z pogoni za pieniędzmi i statusem. Gdy mój obowiązek kolidował z pracą, wybierałem zarabianie pieniędzy, lekceważąc obowiązek. Gdy dobrze szło mi w pracy i zarabiałem więcej pieniędzy, to pragnienie zarobku stawało się jeszcze silniejsze. Interesowało mnie tylko pozyskiwanie większej liczby klientów i zamówień, by więcej zarobić, a całkowicie lekceważyłem dzieło kościoła. Przez to niektórzy nowi wierni nie zostali podlani na czas i niemal zrezygnowali, a dzieło podlewania poważnie się opóźniło. Dopiero wtedy zrozumiałem, że żyjąc zgodnie z tymi szatańskimi filozofiami staję się coraz bardziej samolubny i chciwy – myślałem wyłącznie o własnych interesach. Cieszyłem się podlewaniem i pokarmem słów Bożych, ale nie odpłacałem Bogu pełnieniem obowiązku. Byłem całkowicie pozbawiony rozumu i sumienia! Szatan wykorzystuje pieniądze i status, by uwieść i skazić ludzi. Przez nie moje serce oddalało się od Boga do tego stopnia, że nawet modliłem się i czytałem Boże słowa tylko na niby. Gdybym się nie zmienił, nie osiągnąłbym prawdy i straciłbym szansę na zbawienie przez Boga.
Później wysłuchałem innego hymnu ze słów Boga: Utraty szansy na udoskonalenie przez Boga żałuje się do końca życia. Brzmi on następująco: „Powinieneś tu i teraz zważać na brzemię Boga. Nie powinieneś czekać ze zważaniem na brzemię Boga do czasu, gdy objawi On swoje sprawiedliwe usposobienie całej ludzkości. Czyż wtedy nie będzie już za późno? Dzisiaj masz dobrą okazję ku temu, by zostać udoskonalonym przez Boga. Jeśli pozwolisz, by przeszła ci ona koło nosa, będziesz tego żałował do końca życia, tak jak Mojżesz przez całe życie żałował, że nie mógł wejść do dobrej ziemi Kanaan, a w momencie śmierci czynił sobie wyrzuty. Gdy już Bóg objawi swoje sprawiedliwe usposobienie wszystkim narodom, ciebie będzie przepełniał żal. Nawet jeśli Bóg cię nie skarci, skarcisz sam siebie powodowany wyrzutami sumienia. Dzisiaj jest najlepsza okazja i wyjątkowo dobry moment, by osiągnąć doskonałość. Jeśli szczerze nie dążysz do tego, by zostać udoskonalonym przez Boga, to gdy Jego dzieło dobiegnie końca, będzie już za późno – stracisz swoją szansę. Jeśli Bóg nie wykonuje już dzieła, to bez względu na to, jak wielkie są twoje aspiracje i jak bardzo się starasz, nigdy nie będziesz w stanie osiągnąć doskonałości” (Troszcz się o Boże intencje, aby osiągnąć doskonałość, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W słowach tych wyczułem Boże oczekiwania wobec nas. Bóg ma nadzieję, że wykorzystamy ten cenny czas, by właściwie dążyć do prawdy, dobrze wypełniać obowiązek i dostąpić Jego zbawienia. To nadarzająca się tylko raz w życiu szansa, by dążyć do udoskonalenia przez Boga i krytyczny czas, by wypełniać nasz obowiązek. Pełniąc obowiązek, poprzez praktykę poszukiwania prawdy, by rozwiązywać różne problemy, możemy poznać więcej prawd i szybciej wzrastać w życiu. Jeśli nie wykorzystam tej okazji na szkolenie, tylko będę gonił za pieniędzmi, to gdy dzieło Boże dobiegnie końca, zostanę z niczym, i na nic zdadzą się wtedy żale. W sumie powinno nam wystarczyć, kiedy mamy co jeść i w co się ubrać. Jeśli zaniedbamy nasz obowiązek na rzecz wielkich pieniędzy, zaszkodzi to ostatecznie naszemu życiu i stracimy wyjątkową szansę na osiągnięcie prawdy i udoskonalenie przez Boga. Byłoby to strasznie głupie!
Później przeczytałem inny fragment Bożych słów: „Gdy zwykły człowiek dąży do miłości do Boga, wejście do królestwa, aby stać się członkiem ludu Bożego, jest jego prawdziwą przyszłością, a także życie, które ma ogromną wartość i znaczenie; nikt nie jest bardziej błogosławiony od was. Dlaczego to mówię? Ponieważ ci, którzy nie wierzą w Boga, żyją dla ciała i dla szatana. Lecz wy dzisiaj żyjecie dla Boga i po to, by podążać za Jego wolą. Dlatego właśnie mówię, że wasze życie ma ogromne znaczenie. Tylko grupa tych, którzy zostali wybrani przez Boga, jest w stanie urzeczywistnić życie o najwyższym znaczeniu: nikt inny na świecie nie jest w stanie urzeczywistnić życia o takiej wartości i znaczeniu” (Poznaj najnowsze dzieło Boga i podążaj Jego śladami, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Lektura tych słów Boga dodała mi otuchy. Dążenie do prawdy i poznania Boga to jedyna droga, by mieć naprawdę wartościowe życie. Wcześniej zawsze kierowałem się szatańskimi filozofiami, myśląc, że mając pieniądze i status, będę podziwiany, a moje życie nabierze sensu. Całkowicie się myliłem. Bez wiary, bez pozyskania prawdy jako życia, ludzie nie mogą niczego tak naprawdę zrozumieć. Nie wiedzą nawet, skąd sami pochodzą ani że Bóg rządzi losem ludzkości. Tyrają, by zdobyć status i pieniądze, i niezależnie od doznawanych cierpień nie chcą zawrócić. Tacy ludzie zginą podczas nadchodzących katastrof – ich pieniądze będą wtedy bezużyteczne. To smutne, że przez całe życie jest się zabawką krzywdzoną przez szatana. Ale z wiarą i dążeniem do prawdy jest inaczej. Może nie otrzymujemy wtedy materialnej gratyfikacji, ale ucząc się prawd, postrzegamy rzeczy nieco wyraźniej i pieniądze nie będą nas już więcej kusiły ani ograniczały. Możemy zyskać spokój i oświecenie. Hiob miał duży majątek rodzinny, ale nie z tego czerpał radość. Skupiał się na zrozumieniu Bożej władzy nad wszystkim, na bojaźni Bożej i unikaniu zła. Kiedy stanął w obliczu prób, nigdy nie narzekał i potrafił wytrwać w świadectwie. Zdobył Bożą aprobatę i na koniec Bóg mu się ukazał. Życie Hioba miało sens i wartość. Myśląc o tym w tych kategoriach, złożyłem rezygnację. Widząc moje zdecydowanie, szef nie próbował mnie zatrzymać. Rezygnacja przebiegła gładko. Gdy wychodziłem z firmy, czułem się spokojny i wolny.
Później poświęciłem się obowiązkowi i współpracowałem z braćmi i siostrami przy podlewaniu nowych wiernych. Wkrótce potem nowi wierni zaczęli z zapałem chodzić na spotkania, a życie kościoła się rozkręcało. Ogarnął mnie wielki spokój! Bogu dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Su Chenyu Stoję na ruchliwej ulicy, przysłuchując się odgłosom samochodowych klaksonów, obserwuję tłumy spieszących się...
Autorstwa Song Zihan, ChinyByłam chorowitym dzieckiem i większość pieniędzy naszej rodziny szła na moje leczenie, więc mój ojciec nie lubił...
Autorstwa Yang Fan, ChinyKiedy zacząłem praktykować medycynę, zawsze starałem się być uprzejmy i profesjonalny. Ponadto dobrze leczyłem...
Autorstwa Weixiao, Chiny Gdy byłam młoda, moja rodzina cierpiała biedę. Nasi krewni i sąsiedzi patrzyli na nas z góry, a dzieci sąsiadów...