Usłyszałem głos Boga
Dwa lata temu przyjąłem dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Szczerze mówiąc, zyskałem dzięki temu więcej niż przez dziesięć lat bycia członkiem społeczności religijnej. Nie wierzę już w nieokreślonego, wyobrażonego Boga, tylko w praktycznego Boga w ciele, który przechadza się i działa pośród ludzi oraz wyraża prawdę w dowolnym czasie i miejscu. Usłyszałem głos Boga i doświadczyłem obfitego podlewania i wsparcia płynących z Jego słów. Biorę udział w uczcie weselnej Baranka.
Mam na imię Matthew i urodziłem się w katolickiej rodzinie w Lyon, we Francji. Wychowano mnie w wierze katolickiej. Zostałem ochrzczony, chodziłem do kościoła, byłem też bierzmowany i na pielgrzymce do Lourdes [wymowa: lurd]. Kiedy dorosłem, dotarło do mnie, że katoliccy księża stale głoszą te same doktryny i nie mówią nic nowego. Czułem zimną atmosferę bez życia i miałem wrażenie, że mnóstwo ludzi wokoło traci wiarę. To mnie zniechęcało. Marzył mi się kościół obdarzony dziełem Ducha Świętego, gdzie czułbym obecność Boga. Aby go odnaleźć, odszedłem od wiary katolickiej. Wylądowałem w Genewie i tam studiowałem i uczęszczałem do chrześcijańskiego kościoła ewangelickiego. Ale przekonałem się, że pastor jedynie głosi doktryny, wykrzykuje slogany i mówi o darach duchowych i teologicznych teoriach oderwanych od rzeczywistości. Jego słowa nie poruszały mnie ani nie pomagały mi poznać Pana. A do tego wszystkiego byłem zszokowany czczeniem bożków. Portret pastora głównego wisiał tuż obok ołtarza, a lokalny pastor kazał każdemu nowemu członkowi kościoła oddawać cześć właśnie temu portretowi. Pastor każdego dnia wysyłał wiernym własne interpretacje Pisma Świętego, a bracia i siostry traktowali je jak swój chleb powszedni, jakby czytali słowa Boga. Praktykowali je, jak gdyby były słowami samego Boga. Czułem się z tym bardzo nieswojo. Uważałem, że to niewłaściwe. Wiedziałem, że w tym kościele nie ma Pana, więc z niego także odszedłem. Zadawałem sobie pytanie: „Gdzie jest Pan?”. Czułem wtedy ogromną pustkę duchową i zastanawiałem się, czy Pan mnie odrzucił.
Od tamtej pory sam czytałem Biblię w domu. Zagłębiałem się w trzeci rozdział Księgi Objawienia, a fragment dotyczący kościoła w Filadelfii zrobił na mnie szczególne wrażenie. „Ponieważ zachowałeś słowo mojej cierpliwości, ja też zachowam cię od godziny próby, która przyjdzie na cały świat, aby doświadczyć mieszkańców ziemi. Oto przyjdę wkrótce, trzymaj to, co masz, aby nikt nie wziął twojej korony. Tego, kto zwycięży, uczynię filarem w świątyni mojego Boga i już nie wyjdzie na zewnątrz” (Obj 3:10-12). Te słowa były emocjonujące, wywarły na mnie ogromny wpływ, ponieważ obfitowały w tajemnice i obietnice. Rozumiałem, że Pan jasno mówi, że będzie jeden kościół, który zyska aprobatę Pana, i będzie to kościół w Filadelfii. Odnosiłem wrażenie, że Pan mówi mi: „Jestem w tym kościele”. Zadałem sobie zatem pytanie: gdzie jest ten kościół? Czytałem dalej i zobaczyłem: „Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i spożyję z nim wieczerzę, a on ze mną” (Obj 3:20). Z ekscytacją przeczytałem, że Pan wyraźnie mówi, że zapuka do drzwi. Zastanawiałem się, jak zapuka i czy to oznacza prędki powrót Pana. To było dla mnie bardzo oświecające i sprawiło, że pragnąłem szukać prawdy. Pierwszego maja dwa tysiące osiemnastego roku, tuż po ciężkich przeżyciach, znów sercem i duszą modliłem się do Boga. Naprawdę chciałem pojąć wszystko, czego do tej pory nie rozumiałem. Mówiłem: „Boże, oświeć mnie. Wiem, że wkrótce przybędziesz. Błagam, pozwól mi pojąć Twą wolę”. Po modlitwie zasnąłem.
Rano jak zwykle poszedłem do pracy. W przerwie obiadowej przysiadłem na ławce nad Jeziorem Genewskim i zwróciłem się do Boga w modlitwie. Zobaczyłem wtedy kogoś w oddali, podszedłem do niego, gdyż chciałem podzielić się z nim ewangelią. Zaskoczył mnie, mówiąc: „Bracie, czy wiesz? Pan powrócił i wyrzekł miliony słów”. Słysząc to, byłem w szoku. Zastanawiałem się: „Czemu ten brat tak mówi? Czy Pan naprawdę powrócił?”. Byłem zdumiony. W dalszej rozmowie raz po raz zarzucałem go pytaniami: „Czy Pan powrócił? Jak Pan powrócił?”. Na koniec dał mi adres strony internetowej Kościoła Boga Wszechmogącego i powiedział: „Tutaj możesz dowiedzieć się więcej”.
Wszedłem na stronę tego Kościoła, jak tylko wróciłem do biura. Pamiętam, że pierwsze, co zobaczyłem, to tytuł: „Chrystus dni ostatecznych objawił się w Chinach”. Nie miałem o tym pojęcia. Zaskoczyła mnie ta informacja. Zadziwiłem się też, że były tam przeróżne książki, a dwie z nich zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Mianowicie: „Słowo ukazuje się w ciele” oraz „Wypowiedzi Chrystusa Dni Ostatecznych”. Bardzo chciałem zrozumieć, co widzę, więc kliknąłem tytuł „Słowo ukazuje się w ciele” i zobaczyłem fragment. Robi niebywałe wrażenie. „Wszyscy z Mojego ludu, którzy Mi służą, powinni zastanowić się nad przeszłością: Czy wasza miłość do Mnie była skażona nieczystością? Czy wasza lojalność wobec Mnie była czysta i serdeczna? Czy wasza wiedza o Mnie była prawdziwa? Ile miejsca dla Mnie było w waszych sercach? Czy wypełniłem wasze serca w całości? Ile Moje słowa w was zdziałały? Nie bierzcie Mnie za głupca! Te sprawy są dla Mnie zupełnie jasne! Czy dzisiaj, gdy rozbrzmiewa głos Mojego zbawienia, wzrosła wasza miłość do Mnie? Czy część waszej lojalności wobec Mnie stała się czysta? Czy pogłębiła się wasza wiedza o Mnie? Czy pochwały, jakimi obdarzałem was w przeszłości, położyły solidne fundamenty pod waszą dzisiejszą wiedzę? Jak duża część was jest zajęta przez Mojego Ducha? Ile miejsca zajmuje w was Mój obraz? Czy Moje wypowiedzi uświadomiły wam coś ważnego? Czy naprawdę czujecie, że nie macie gdzie się ukryć ze wstydu? Czy naprawdę uważacie, że nie nadajecie się, aby być Moim ludem? Jeśli jesteś zupełnie nieświadomy powyższych pytań, to pokazuje, że łowisz w mętnych wodach, że jesteś obecny tylko po to, aby wypełniać statystykę, a w czasie wyznaczonym przeze Mnie na pewno zostaniesz odrzucony i po raz drugi wtrącony do bezdennej otchłani. To są Moje słowa ostrzeżenia, a każdy, kto je zlekceważy, zostanie osądzony i w wyznaczonym czasie spotka go katastrofa. Czy tak nie jest?” (Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 4, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W tych słowach czułem tak ogromny autorytet, jakby Sam Bóg przemawiał do mnie osobiście. Czułem, że Bóg mnie pyta: Czy miłujesz Mnie prawdziwie? Czy twoje oddanie jest autentyczne? Było mi wtedy trochę nieswojo, bo tak szczerze, to służyłem Bogu z poczucia obowiązku, a nie z miłości. Modliłem się w bardziej naglących sprawach. Stale żądałem czegoś od Pana, mówiąc: „Boże, chcę mieć samochód, chcę kupić ten dom, chcę dostać tę pracę, chcę mieć taką żonę i tyle zarabiać”. Uświadomiłem sobie, że to było nierozsądne. Co gorsza, jeśli Bóg nie zaspokajał tych ekstrawaganckich żądz, buntowałem się i winiłem Go. Tak się tego wstydziłem, że chciałem się gdzieś schować, bo czułem się całkowicie obnażony. Doznałem uczucia, jakbym był dzieckiem, które dostaje burę od rodziców za złe zachowanie. To było intrygujące i sprawiało mi radość, gdyż czułem się tak, jakby Sam Bóg przemawiał do mnie. Czułem, że to głos Boga, bo tylko On potrafi zajrzeć w ludzkie serce. Byłem pod wielkim wrażeniem. Oniemiałem, nic mnie nie usprawiedliwiało. Byłem pewien, że to głos Boga, więc czytałem dalej. Dość sporo fragmentów. Czułem, że Bóg przemawia do mnie z mocą i autorytetem. Nie mogłem przestać czytać.
Pamiętam fragment, który szczególnie zapadł mi w pamięć. „Spoglądam na wszystko z wysoka i sprawuję panowanie nad wszystkimi rzeczami z wysoka. W ten sam sposób wprowadziłem Moje zbawienie na ziemi. Nie ma chwili, w której bym nie patrzył z Mojego sekretnego miejsca na każdy ruch ludzi i na wszystko, co mówią i robią. Ludzie są dla Mnie niczym otwarte księgi: widzę i znam ich wszystkich. Ukryte miejsce to Moja siedziba, a cały skarbiec niebios to łoże, na którym leżę. Siły szatana nie mogą do Mnie dotrzeć, ponieważ jestem przepełniony majestatem, sprawiedliwością i osądem” (Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 5, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Wyczuwałem w tych słowach pełnię autorytetu Boga. Któż poza Bogiem potrafi wejrzeć w nasze serca? Któż inny mógłby z taką mocą i takim autorytetem przemawiać do nas? Bóg stworzył ludzkość i tylko On jest w stanie zobaczyć to, co skrywamy głęboko w sercu. Miałem pewność, że to słowa Boga i nie posiadałem się z radości. Nigdy dotąd czegoś takiego nie czułem. Wiele wtedy przeczytałem i wróciłem do domu dużo później niż zwykle. Wiedziałem, że to bardzo szczególne słowa. W drodze do domu powtarzałem sobie: „Bardzo Ci dziękuję, Boże! Rozpoznałem Twój głos i wiem, że powróciłeś. Widziałem Twój autorytet. Chwała niech będzie Tobie!”. Byłem cały w emocjach. Przypomniała mi się modlitwa z zeszłego wieczoru. Modliłem się do Boga, prosząc Go, by pomógł mi pojąć swoją wolę, gdy powróci. Wtedy zrozumiałem, że Bóg mnie wysłuchał. I, co niezwykłe, odpowiedział na moją modlitwę. To było coś absolutnie niesamowitego! Jednocześnie miałem mnóstwo pytań takich jak: Skoro Pan powrócił, jak to się stało? Jakiego dzieła dokonuje? Aby znaleźć odpowiedzi, skontaktowałem się z braćmi i siostrami z Kościoła Boga Wszechmogącego.
Powiedzieli, że Pan stał się ciałem jako Syn Człowieczy i przybył owiany tajemnicą. Jest Bogiem Wszechmogącym, wyraził prawdy i dokonuje nowego dzieła. To sąd w dniach ostatecznych rozpoczynający się od Domu Bożego, jak przepowiedziano w Biblii, który ma w pełni obmyć i zbawić ludzkość. Kompletnie osłupiałem. W bardzo oświecający sposób omówili ze mną niektóre wersety z Biblii, na przykład: z Księgi Objawienia, rozdział szesnasty (16.), werset piętnasty (15.) „Oto przychodzę jak złodziej”. i z Łukasza, rozdział dwunasty (12.), werset czterdziesty (40.). „Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie spodziewacie”. Zrozumiałem, że one mówią, że Pan wcieli się i nadejdzie w tajemnicy jako Syn Człowieczy, a Ten nie odnosi się do Ducha Bożego ani ciała duchowego, lecz do istotny zrodzonej z człowieka, obdarzonej normalnym człowieczeństwem i istotą Boga. Zupełnie jak Pan Jezus dwa tysiące lat temu. Wyglądał jak zwykły człowiek, a był w istocie Bogiem. Omówiliśmy też Księgę Objawienia, rozdział trzeci (3.), werset dwudziesty (20.), który wspomina o pukaniu Pana do drzwi. Dowiedziałem się, że odnosi się ono do wyrażania nowych słów w dniach ostatecznych, by pukać do drzwi ludzkich serc. Gdy ktoś wierzy naprawdę i słyszy słowa Pana, rozpoznaje w tych słowach głos Boga, jest panną mądrą, która staje przed obliczem Boga i wita powracającego Pana. Wypełnia to proroctwo Pana Jezusa: „Moje owce słuchają mego głosu i ja je znam, a one idą za mną” (J 10:27). Myślałem o tym, że już drugi raz Bóg zstąpił na ziemię w ciele, by dokonać dzieła, i to wtedy, gdy ja tu jestem i oddycham tym samym powietrzem, a On wygląda jak każdy inny człowiek. Uważałem, że to niesłychane! Zawsze sądziłem, że Bóg powinien być w niebie, i nie wyobrażałem sobie, że w dniach ostatecznych zstąpi na ziemię w ciele, by przemawiać i dokonywać nowego dzieła.
Potem bracia i siostry odczytali mi kilka fragmentów słów Boga dotyczących wcielenia. „»Wcielenie« oznacza pojawienie się Boga w ciele; Bóg wykonuje dzieło wśród stworzonej ludzkości, przyjmując obraz ciała. Aby więc Bóg mógł się wcielić, musi najpierw stać się ciałem – ciałem obdarzonym normalnym człowieczeństwem; jest to najbardziej podstawowy warunek. W zasadzie implikacją wcielenia Boga jest to, że Bóg żyje i działa w postaci cielesnej, że Bóg w samej swojej istocie staje się ciałem, staje się człowiekiem” (Istota ciała zamieszkiwanego przez Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Wcielony Bóg nazywany jest Chrystusem, a Chrystus jest ciałem przywdzianym przez Ducha Bożego. Ciało to nie przypomina żadnego cielesnego człowieka. Różnica polega na tym, że Chrystus nie jest z krwi i kości; On jest wcieleniem Ducha. Ma w sobie zarówno zwykłe człowieczeństwo, jak i całkowitą boskość. Jego boskości nie posiada żaden człowiek. Jego zwykłe człowieczeństwo podtrzymuje wszystkie Jego zwykłe działania podejmowane w ciele, podczas gdy Jego boskość wykonuje dzieło Samego Boga. Czy to Jego człowieczeństwo, czy boskość, jedno i drugie poddaje się woli Ojca Niebieskiego. Istotą Chrystusa jest Duch, to znaczy boskość. Dlatego też Jego istotą jest Sam Bóg” (Istotą Chrystusa jest posłuszeństwo woli Ojca Niebieskiego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Przeczytawszy te fragmenty, pojąłem, że wcielenie polega na tym, że Duch Boży obleka się w ciało i zstępuje na ziemię, by przemawiać i dokonywać dzieła zbawienia ludzkości. Chrystus wygląda jak zwykły człowiek, który je, ubiera się i śpi jak każdy, ale Jego istota jest boska. Może przemawiać do całej ludzkości jako Sam Bóg i wyrażać prawdy jak żaden inny człowiek przed Nim. Może dokonać dzieła Samego Boga i wypełnić wolę boską. Z pozoru Chrystus jest jak każdy inny człowiek i nie sposób stwierdzić, że jest Bogiem, ale kiedy przemawia, przekonujemy się, że Jego słowa są nie z tego świata. Potrafi wyjaśniać prawdy i tajemnice, o których nikt dotąd nie słyszał, i obnażyć najgłębsze zepsucie ludzkości. To, co wyraża, jest tym, co wyrzeka Sam Bóg. Dlatego wierzymy, że jest Bogiem. Tak samo jak wtedy, gdy działał Pan Jezus. Z zewnątrz wyglądał jak zwyczajna osoba, ale był zdolny złożyć siebie w ofierze za grzechy ludzkości, by je nam odpuścić. Mógł nam zapewnić pokój i radość oraz dostatek łaski. Nikt inny nie mógłby dokonać takiego dzieła, ponieważ ludzie są tylko ludzki i nie posiadają istoty Boga. Bracia i siostry powiedzieli mi także, że Bóg Wszechmogący jest jak Pan Jezus. Z zewnątrz wygląda zupełnie jak zwykły człowiek, ale ma istotę Boga. Dokonuje dzieła osądzania począwszy od domu Bożego i wyraża wszelkie prawdy, które obmywają i zbawiają ludzi, oraz wyjawia tajemnice, jakich człowiek nie był w stanie. Szczególnie tajemnice Bożego planu zarządzania na sześć tysięcy lat, psucia ludzkości przez szatana czy objawienia przez Boga szatańskiej natury u ludzi. Tylko Bóg mógł wyrazić te prawdy. Nie żaden człowiek. To dowodzi, że Bóg Wszechmogący ma Bożą istotę i jest Chrystusem dni ostatecznych.
Dzięki tym omówieniom pojąłem nieco prawd wcielenia i zrozumiałem, że człowieczeństwo Chrystusa jest zwykłe, lecz istota Jego jest boska. Moje niejasne pojęcie i wyobrażenia o Bogu nabrały kształtu. To było bardzo wyzwalające. Boga wcielonego można zobaczyć i dotknąć, a On może przemawiać do ludzi osobiście. Myśl o tym, że Bóg stał się ciałem w dniach ostatecznych i osobiście wyrzeka słowa, by zbawić całą ludzkość, była emocjonująca i poruszająca. Ale słysząc, że Bóg wcielił się po raz drugi i dokonuje dzieła osądzania, miałem obawy i czułem lęk. Kiedy powiedziano mi, że Pan powrócił, by dokonać dzieła osądzania w dniach ostatecznych, byłem lekko zaniepokojony, ponieważ żyłem w grzechu. Zastanawiałem się, czy zostanę potępiony i ukarany, gdy Pan mnie osądzi. Dlatego się martwiłem. Ale po rozmowie z braćmi i siostrami dowiedziałem się, że Boże dzieło osądzania nie ma na celu potępić nas ani skarać, lecz obmyć i zbawić. To praktyczne zbawienie. W rzeczywistości Pan Jezus dokonał tylko jednej części dzieła zbawienia. Jedynie udzielił nam rozgrzeszenia. Ale źródła naszej grzeszności nie osuszono. Choć jesteśmy w stanie ponosić koszty dla Boga i rzekomo czynić dobro, nasza natura ma mnóstwo szatańskich cech jak arogancja, przebiegłość i nieustępliwość. Często zazdrościmy tym, którzy nas przewyższają, i wszystko w życiu robimy wyłącznie dla siebie samych. Jesteśmy samolubni. W pełni kontroluje nas i ogranicza nasze szatańskie usposobienie. Nie mamy pojęcia, jak zerwać więzy grzechu. To fakt i każdego dnia widać to jak na dłoni. Przypomniało mi to werset z Biblii. Bóg powiedział: „Bądźcie więc świętymi, bo ja jestem święty” (Kpł 11:45). Ten werset wyraźnie pokazuje, że wciąż jesteśmy niegodni wstąpić do królestwa niebieskiego, gdyż żaden z nas nie jest święty. Dlatego Chrystus dni ostatecznych, Bóg Wszechmogący, dokonuje dzieła osądzania, by obmyć i zbawić nas w dniach ostatecznych, abyśmy uwolnili się od grzechu i stali ludźmi poddanymi Bogu, którzy boją się Go, nie grzeszą już i nie stawiają Mu oporu. To cel Bożego dzieła osądzania wypełniającego proroctwa Pana Jezusa: „Uświęć ich w twojej prawdzie. Twoje słowo jest prawdą” (J 17:17). „I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8:32).
Później przeczytaliśmy kolejne fragmenty, które przejrzyście opisują dzieło osądzania. Słowa Boga mówią: „Chociaż Jezus wykonał wiele pracy wśród ludzi, jedynie wypełnił dzieło odkupienia całej ludzkości i stał się ofiarą za grzech człowieka; nie wyzwolił go od jego zepsutego usposobienia. Pełne uwolnienie człowieka od wpływu szatana wymagało nie tylko tego, by Jezus wziął na siebie grzechy człowieka i stał się ofiarą za grzechy, ale także wymagało od Boga, aby dokonał większego dzieła, by całkowicie uwolnić człowieka od jego usposobienia, które zepsuł szatan. A więc teraz, gdy grzechy człowieka zostały mu przebaczone, Bóg powrócił w ciele, aby wprowadzić człowieka w nowy wiek, i rozpoczął dzieło karcenia i osądzania, które wyniosło człowieka do wyższego królestwa. Wszyscy, którzy podporządkują się Jego panowaniu, będą się cieszyć wyższą prawdą oraz otrzymają większe błogosławieństwa. Będą prawdziwie żyć w świetle oraz zyskają prawdę, drogę i życie” (Przedmowa, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Chrystus dni ostatecznych używa różnych prawd, by uczyć człowieka, obnażyć jego istotę, szczegółowo analizować jego słowa i uczynki. Te słowa obejmują różne prawdy, takie jak ludzki obowiązek, w jaki sposób człowiek powinien okazywać posłuszeństwo Bogu, w jaki sposób powinien okazywać Mu wierność, jak człowiek powinien urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo, a także mądrość i usposobienie Boże i tak dalej. Te słowa są w całości nakierowane na istotę człowieka i jego skażone usposobienie. W szczególności słowa, które pokazują, jak człowiek z pogardą odrzuca Boga, są wypowiadane w odniesieniu do tego, jak człowiek ucieleśnia szatana i siłę wrogą wobec Boga. Podejmując swe dzieło sądu, Bóg nie ujawnia natury człowieka w zaledwie kilku słowach. On obnaża ją, rozprawia się z nią oraz ją przycina przez długi czas. Wszystkie te różnorodne metody obnażania jej, rozprawiania się z nią oraz przycinania nie mogą być zastąpione zwykłymi słowami, ale prawdą, której człowiek wcale nie posiada. Tylko takie metody mogą być uznane za sąd. Tylko poprzez sąd tego rodzaju człowiek może się podporządkować i w pełni przekonać do Boga, a ponadto może zdobyć prawdziwe poznanie Boga. To, do czego doprowadza dzieło sądu, to zrozumienie przez człowieka prawdziwego Bożego oblicza oraz prawdy o swoim własnym buncie. Dzieło osądzania pozwala człowiekowi zdobyć duże zrozumienie woli Bożej, celu Bożego dzieła oraz tajemnic, które są dla niego niepojęte. Pozwala też człowiekowi rozpoznać i zaznajomić się ze swoją skażoną istotą oraz ze źródłem swego skażenia, a także odkryć własną brzydotę. Wszystkie te efekty wywołuje dzieło sądu, bo istota tego dzieła to tak naprawdę odkrywanie prawdy, drogi i życia Bożego przed wszystkimi tymi, którzy w Niego wierzą. Ta praca jest dziełem sądu dokonywanym przez Boga” (Chrystus dokonuje dzieła sądu za pomocą prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Jeden z braci tak to omawiał: „W dniach ostatecznych Bóg Wszechmogący wyraża prawdy, by osądzić i obmyć ludzkość. Słowa Boże ujawniają i osądzają naszą szatańską naturę i prawdę o naszym zepsuciu. Rozprawiają się z naszym zepsutym usposobieniem oraz grzeszną naturą poprzez próby i oczyszczanie, więc widzimy, jak dogłębnie szatan zepsuł ludzkość, a także arogancję, przewrotność i przebiegłość. A najsmutniejsze jest to, że rozumiemy, że choć wierzymy w Boga i ponosimy dla Niego koszty oraz rzekomo czynimy dobro, nie robimy tego z miłości do Boga ani oddania wobec Niego, lecz dla błogosławieństw i nagrody, a więc tylko po to, by zawrzeć układ z Bogiem. Gdy tylko dzieło Boże przestaje odpowiadać naszym przemyśleniom i wyobrażeniom, wypieramy się i odrzucamy Boga jak faryzeusze. Winimy Boga w obliczu prób i niedoli, a naszym życiem kieruje zepsute usposobienie. To pokazuje, że wciąż żyjemy pod rządami szatana i należymy do niego co do joty. Jak ktoś taki mógłby wstąpić do królestwa niebieskiego? To osądzenie i objawienie płynące ze słów Bożych ukazują nam, w jakim jesteśmy stanie, oraz prawdę o naszym zepsuciu i to, że nie jesteśmy zdolni wypełniać woli Boga, a żaden nasz czyn Go nie zadowala. Wówczas wypełnia nas żal i jesteśmy gotowi okazać Bogu skruchę. Po osądzeniu i skarceniu przez Boga dostrzegamy, że Jego usposobienie nie cechuje się tylko miłością i łaską, lecz i sprawiedliwością, majestatem, gniewem i potępieniem. Zaczynamy bać się Boga i stajemy zdolni do świadomego odrzucenia ciała i praktykowania Jego słów. Wykazujemy się posłuszeństwem i nasze życiowe usposobienie zmienia się. Wtedy przekonujemy się, że osądzenie, skarcenie, próby i oczyszczenie to największe zbawienie Boże i miłość wobec nas”.
Słysząc słowa tego brata, dostrzegłem głębię dzieła osądzania Bożego w dniach ostatecznych. Nie doświadczywszy osądzania w dniach ostatecznych, nigdy nie pojęlibyśmy prawdy o naszym zepsuciu ani nie zdołalibyśmy skruszeni stanąć przed Bogiem. Ja co dzień modliłem się i wyznawałem grzechy Panu, a potem znów dopuszczałem się tych samych przewinień. Okazywałem skruchę, ale nie zmieniałem się i żyłem w grzechu. Zrozumiałem, że kontroluje mnie moja zepsuta natura, a w takim stanie, jak mógłbym dostać się do królestwa niebieskiego i zyskać aprobatę Boga? To nie byłoby możliwe. Wcześniej zawsze sądziłem, że o ile stwarzam pozory właściwego postępowania, Bóg mnie pochwali. Ale teraz rozumiem, że Bóg chce, by to, co w nas szatańskie, zmieniło się. Dzięki temu pojąłem, jak ważne jest dla nas dzieło osądzania oraz że bez tego etapu dzieła nikt nie dostąpiłby zbawienia. Bóg wyraża prawdę i dokonuje dzieła osądzania w dniach ostatecznych, by obmyć nasze zepsute usposobienie, byśmy byli zgodni z Bogiem i wstąpili do Jego królestwa. Miłość Boża jest szczera i praktyczna.
Czytając słowa Boga Wszechmogącego każdego dnia, nabrałem pewności, że jest On Panem Jezusem, który powrócił. Jest Chrystusem dni ostatecznych. Nie ma co do tego wątpliwości. Odtąd codziennie uczestniczyłem w życiu kościoła i rozmawiałem z braćmi i siostrami. Poznałem Boga i pławię się w obfitym podlewaniu i wsparciu płynącymi z Jego słów. Nie wierzę już w nieokreślonego, wyobrażonego Boga, tylko w praktycznego Boga w ciele, który przechadza się i działa pośród ludzi oraz wyraża prawdę w dowolnym czasie i miejscu. Usłyszałem głos Boga i doświadczyłem obfitego podlewania i wsparcia płynących z Jego słów oraz posmakowałem dzieła Ducha Świętego. Dzięki Ci, Boże Wszechmogący, za zbawienie!