Co zyskałam dzięki szczerości
Autorstwa Clara, Stany ZjednoczoneJakiś czas temu przeczytałam fragment słów Boga, który mówił: „Nadskakiwanie, pochlebstwa i miło brzmiące...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W styczniu 2021 roku wybrano mnie na kaznodziejkę. Po jakichś trzech miesiącach okazało się, że nie jestem w stanie kompetentnie wykonywać tych obowiązków z powodu mojej słabej zdolności do pracy, wyznaczono mnie więc na przywódczynię kościoła. Bardzo mnie to zasmuciło: „Co bracia i siostry sobie o mnie pomyślą, jeśli się dowiedzą, że przydzielono mnie do innych obowiązków? Czy uznają, że nie dążę do prawdy i nie mam żadnej zdolności do pracy? Czy będą patrzeć na mnie z góry? Jeśli nie będę w stanie dobrze wykonywać pracy przywódczyni kościoła i zostanę zwolniona, to mój dobry wizerunek w ich oczach legnie w gruzach”. Kiedy o tym pomyślałam, po prostu nie potrafiłam się już zmotywować. Wykonując później swoje obowiązki, kłamałam i maskowałam się, aby chronić swój wizerunek w oczach innych.
W maju zjawili się zwierzchnicy, aby przeprowadzić inspekcję różnych elementów pracy kościoła. Przytoczyli słowa Boże demaskujące fałszywych przywódców, którzy nie wykonują rzeczywistej pracy, i omówili je z nami. Pomyślałam sobie: „Dlaczego zwierzchnicy przywołują słowa Boże na ten temat? Czy wiedzą, że w ostatnim okresie nie wykonywałam rzeczywistej pracy, i jest to ostrzeżenie dla mnie, że jeśli nadal będę źle pracować, to zostanę zwolniona? Ostatnio zostałam zdegradowana ze względu na swoją słabą zdolność do pracy. Jeśli znowu zostanę zwolniona, bracia i siostry z pewnością powiedzą, że jestem naprawdę niekompetentna. Jak strasznie będzie to upokarzające! Tak być nie może. Nie mogę pozwolić, żeby bracia i siostry patrzyli na mnie z góry. Muszę zakasać rękawy i osiągnąć jakieś rezultaty”. W tamtym czasie często uczestniczyłam w zgromadzeniaach z moimi grupami i rozmawiałam z nimi. Widząc, że bracia i siostry mają trudności z głoszeniem ewangelii, od razu starałam się temu zaradzić, ale po kilkakrotnych omówieniach nie było żadnych widocznych rezultatów. Przywódcy przysłali list, aby zasięgnąć informacji o pracy ewangelizacyjnej. Chciałam zgłosić im te problemy, ale wtedy pomyślałam, że borykamy się z nimi od dawna i wciąż nie zostały rozwiązane. Gdybym je zgłosiła, czy przywódcy powiedzieliby, że brakuje mi zdolności do pracy oraz nie potrafię rozwiązywać rzeczywistych problemów, i by mnie zwolnili? Czy koniec końców całkowicie straciłabym twarz? Dlatego też wbrew temu, co myślałam, powiedziałam: „Nie zauważyłam jeszcze żadnych problemów ani uchybień, ale jeśli na jakieś później natrafię, wtedy je zgłoszę”. Po tej odpowiedzi poczułam w sercu duży niepokój: „Czyż nie kłamię i nie oszukuję? Ale jeśli powiem prawdę, przywódcy zorientują się, że nie potrafię rozwiązywać problemów ani wykonywać rzeczywistej pracy. Na pewno mnie zwolnią”. Dlatego też nie zastanowiłam się nad sobą.
W lipcu kościół wysłał nam trzy dokumenty dotyczące oczyszczania. Siostra, z którą współpracowałam, przypomniała mi, abym niezwłocznie je przeczytała, ale ja nie potraktowałam tego poważnie. Miesiąc później siostra Zhang Yu zjawiła się w naszym kościele w sprawie dokumentów dotyczących oczyszczania. Obawiałam się, że jeśli dowie się, że uzupełnianie dokumentów zostało opóźnione, bo nie zapoznałam się z nimi na czas, to powie, że zakłócam pracę oczyszczania i że jestem fałszywą przywódczynią. Po jakimś czasie Zhang Yu spytała mnie, czy te dokumenty zostały przekazane. Miałam ogromne poczucie winy: „Jeśli powiem prawdę, że to ja opóźniłam ich przekazanie, Zhang Yu z pewnością powie, że utrudniam pracę oczyszczania. Jeśli to dotrze do zwierzchników i zostanę zwolniona, to będzie taki wstyd!”. Zacinając się, powiedziałam: „Jeszcze nie wszyscy przywódcy i diakoni zatwierdzili decyzje w zakresie oczyszczania”. Zhang Yu odparła: „Praca oczyszczania jest niezwykle ważna. Musisz się pospieszyć i jak najszybciej uzyskać ich podpisy”. Twarz mi zapłonęła i powiedziałam z zakłopotaniem: „Dobrze”. Chociaż Zhang Yu nic więcej nie powiedziała, w sercu długo nie mogłam zaznać spokoju i czułam wyrzuty sumienia. Pomyślałam: „To w oczywisty sposób moja wina, że nie sprawdziłam na czas dokumentów dotyczących oczyszczania, a zrzuciłam tę odpowiedzialność na innych. Czy nie przeinaczam faktów i nie kłamię?”. Martwiłam się, że moje kłamstwa wyjdą na jaw, czułam się nieswojo i byłam niespokojna. A do tego zadręczałam się: Dlaczego tak trudno jest mi powiedzieć prawdę?
Potem byłam zajęta jak zwykle, jednak kiedy przyszło do wykonywania obowiązku, to miotałam się na wszystkie strony jak ryba w sieci. Nie potrafiłam dostrzec problemów, a na dodatek żadne elementy pracy nie przynosiły rezultatów. Później zwierzchniczka przyszła na zgromadzenie, żeby dowiedzieć się czegoś o pracy. Odpowiedziałam na każde z jej pytań z ogromną ostrożnością, a także szukałam potwierdzenia swoich odpowiedzi u współpracowniczki, która siedziała obok, bo na niektóre pytania nie umiałam odpowiedzieć, nie znając szczegółów pewnych zadań. Kiedy zwierzchniczka zapytała mnie o mój stan, nie wiedziałam, co powiedzieć, a wtedy ona bezpośrednio mnie przycięła, mówiąc: „Odkryłam, że nie wykonujesz rzeczywistej pracy. Ilekroć składasz sprawozdanie z pracy, przekazujesz dobre wiadomości, a złe ukrywasz, żeby inni nie wiedzieli, co w rzeczywistości dzieje się z pracą. Kościół zdecydował, że zostaniesz odsunięta od obowiązków, abyś mogła się nad sobą zastanowić”. Kiedy usłyszałam, że zwierzchniczka wytyka mi problemy, poczułam się tak strasznie upokorzona, że chciałam zapaść się pod ziemię.
Kiedy mnie zwolniono, straciłam całą swoją siłę i zdałam sobie sprawę, że jestem w bardzo kiepskim stanie. Stanęłam więc przed obliczem Boga i modliłam się o oświecenie i przewodnictwo, abym zrozumiała własną zepsutą istotę. Któregoś dnia przeczytałam te słowa Boże: „Antychryści często stosują podejście polegające na okłamywaniu Zwierzchnictwa i ukrywaniu różnych spraw przed podwładnymi, aby uniknąć bycia przyciętymi przez Zwierzchnictwo. (…) Jeżeli podczas pracy kościoła pojawiają się jakieś problemy, antychryści wiedzą, że Zwierzchnictwo, gdy się o nich dowie, z pewnością ich przytnie, a może nawet zwolni, toteż ukrywają je i nie zgłaszają ich Zwierzchnictwu. Ani trochę nie obchodzi ich, jak owe problemy wpłyną na dzieło domu Bożego czy jak bardzo mu zaszkodzą, jeśli nie zostaną rozwiązane; są obojętni na wszelkie straty, jakie owe dzieło może w związku z tym ponieść. Nie zastanawiają się nad tym, jakie działania przyniosą korzyść dziełu domu Bożego czy zadowolą Boga – biorą pod uwagę jedynie własną reputację i własny status, to, jak Zwierzchnictwo będzie ich postrzegać i traktować, a także to, jak zabezpieczyć swoją reputację i swój status tak, by nie ucierpiały. Oto jak antychryści patrzą na sprawy i myślą o problemach; to w pełni odzwierciedla ich usposobienie. Dlatego absolutnie nie będą szczerze informować o problemach zaistniałych w kościele czy pojawiających się w ich pracy. Nie ma znaczenia, jaką pracę wykonują, z jakimi trudnościami się mierzą ani czy napotykają sytuacje, z którymi nie potrafią sobie poradzić, albo takie, gdy nie wiedzą, jakiego dokonać wyboru – wykonując tę pracę, będą to zatajać i ukrywać, bojąc się, że Zwierzchnictwo stwierdzi, iż mają zbyt mały potencjał, albo dowie się o ich rzeczywistej sytuacji, czy też przytnie ich, ponieważ nie poradzili sobie z owymi trudnościami czy sytuacjami i szybko ich nie rozwiązali. Antychryści lekceważą interesy domu Bożego i pracę kościoła, aby uniknąć bycia przyciętymi przez Zwierzchnictwo. Nie wahają się poświęcić pracy i interesów kościoła, aby zachować swój status i środki do życia oraz zadbać o to, by Zwierzchnictwo miało o nich dobre zdanie. Nie obchodzą ich opóźnienia w postępach pracy kościoła ani wpływ wywierany na owe postępy, a jeszcze mniej troszczą się o wejście w życie wybrańców Bożych. Abstrahując od tego, jakie trudności napotykają bracia i siostry, czy też jakie problemy pojawiają się w związku z ich wejściem w życie, antychryści nie są w stanie rozwiązać owych problemów i nie będą poszukiwać rozwiązania u Zwierzchnictwa” (Punkt dziewiąty (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg demaskuje to, że antychryści zawsze chcą wytworzyć w oczach innych idealny obraz siebie i przeraża ich to, że inni mogą poznać ich braki i wady. Aby zachować twarz i status oraz aby inni ich nie przejrzeli, antychryści kamuflują się, maskują i kłamią na każdym kroku, oszukując ludzi i mydląc im oczy. Zupełnie nie interesuje ich to, czy ucierpi przez to praca domu Bożego. Są niezmiernie samolubni, podli, fałszywi i kłamliwi. Kiedy zestawiłam własne zachowanie z różnymi sposobami postępowania antychrystów, przed moimi oczami pojawiały się kolejne obrazy. Martwiłam się, że gdybym pomówiła ze zwierzchnikami o moich rzeczywistych trudnościach i problemach, które napotkałam w pracy, powiedzieliby, że mam marny potencjał i nie nadaję się do tej pracy, patrzyliby na mnie z góry, a nawet zwolniliby mnie. To byłaby dla mnie zupełna kompromitacja. Dlatego zatuszowałam prawdę i nie powiedziałam ani słowa o uchybieniach i problemach w pracy. Sądziłam, że zdołam w ten sposób ukryć przed nimi swoje problemy. Kiedy zapytali mnie o uchybienia i problemy w pracy ewangelizacyjnej, powinnam była odpowiedzieć szczerze, ale ja rozmyślnie je przemilczałam, aby nie stracić twarzy i statusu. Kiedy Zhang Yu zapytała, czy dokumenty dotyczące oczyszczania zostały przedłożone, uznałam, że jeśli szczerze przyznam, że to opóźniłam, wtedy zwierzchnicy się o tym dowiedzą, co dla mnie wiązałoby się z ryzykiem zwolnienia, a mój pozytywny wizerunek w oczach innych ległby w gruzach. Dlatego też przeinaczyłam fakty i zrzuciłam winę na innych. Dotarło do mnie, jak bardzo byłam podstępna! Kłamałam, oszukiwałam i stwarzałam fałszywe pozory, żeby zamydlić ludziom oczy i wprowadzić ich w błąd, aby podstępem zaskarbić sobie ich zaufanie i dobrą wolę. Moje postępowanie nie różniło się od postępowania antychrystów – naprawdę byłam niezwykle nikczemna i podła! Wierzyłam, że jestem sprytna i że w ten sposób kłamstwa i oszustwa ujdą mi na sucho. Ale Bóg ma wgląd we wszystko i przejrzał z perfekcyjną jasnością moje podstępne intencje i sztuczki, wszystko to potępiając. Gdybym nie okazała skruchy i nadal była tak nieuczciwa i podstępna, w końcu zostałabym tylko wyeliminowana i ukarana.
Później przeczytałam takie słowa Boże: „Gdy ludzie zaczynają oszukiwać, jakimi intencjami się kierują? W jakim celu oszukują? Zawsze liczą na zdobycie sławy, zysku i statusu. Krótko mówiąc, chodzi o ich własną korzyść. A co leży u podstaw dążenia do jej osiągnięcia? To, że ludzie uważają, iż ich korzyść jest ważniejsza niż cokolwiek innego. Oszukują, aby samemu coś zyskać, ujawniając tym samym swoje zwodnicze usposobienie. Jak należy rozwiązać ten problem? Najpierw musisz rozeznać się w tym, czym są korzyści, i dowiedzieć się, co dokładnie one dają ludziom oraz jakie są konsekwencje dążenia do nich. Jeśli nie możesz tego rozgryźć, nie będzie ci łatwo się ich wyrzec. Jeśli ludzie nie rozumieją prawdy, niczego nie jest im trudniej się wyrzec niż własnych korzyści. To dlatego, że ich dewizy życiowe brzmią: »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« i »Człowiek odda życie za bogactwo jak ptak za ziarno«. To oczywiste, że ludzie żyją z myślą o własnych korzyściach. Sądzą, że bez korzyści dla siebie – gdyby je utracili – nie przeżyliby tego. To tak, jakby ich przetrwanie było nierozerwalnie związane z ich własnymi korzyściami, dlatego większość ludzi jest ślepa na wszystko inne. Uważają własne korzyści za ważniejsze niż cokolwiek innego, żyją tylko dla nich, a zmuszanie ich do rezygnacji z własnych interesów jest jak proszenie ich, by zrezygnowali z własnego życia. Co zatem należy zrobić w takich okolicznościach? Ludzie muszą przyjąć prawdę. Tylko wtedy, gdy ją rozumieją, są w stanie dojrzeć istotę swoich własnych korzyści. Tylko wtedy mogą zacząć z nich rezygnować, przeciwstawiać się im i znosić ból związany z porzuceniem tego, co tak bardzo kochają. Kiedy będziesz umiał to uczynić i porzucić własne korzyści, będziesz czuł się bardziej swobodny i będziesz miał głębszy spokój w sercu, a czyniąc to, pokonasz cielesność. Jeśli kurczowo trzymasz się własnych korzyści i nie zamierzasz z nich rezygnować, a przy tym w najmniejszym stopniu nie akceptujesz prawdy, być może w duchu mówisz sobie: »Co złego jest w dążeniu do własnych korzyści i w tym, że nie chce się ponieść żadnej straty? Bóg mnie nie ukarał, więc co mogą mi zrobić ludzie?«. Nikt ci nic nie zrobi, ale z taką wiarą w Boga w ostatecznym rozrachunku nie zyskasz prawdy ani życia. To będzie dla ciebie ogromna strata: nie będziesz mógł dostąpić zbawienia. Czy jest coś, czego można by bardziej żałować? Oto, co ostatecznie wynika z dążenia do własnych korzyści. Jeśli ludzie zabiegają tylko o sławę, zyski i status – jeśli dbają wyłącznie o własne korzyści – to nigdy nie zyskają prawdy ani życia, a ostatecznie to oni będą tymi, którzy poniosą stratę” (Poznanie własnego usposobienia stanowi podstawę do tego, by je zmienić, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Bożych zrozumiałam, że zawsze oszukuję, ponieważ na każdym kroku myślę o tym, żeby zachować twarz i status. Od dziecka byłam warunkowana przez szatańskie trucizny takie jak: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”, czy „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność” i „Kłamstwo powtórzone dziesięć tysięcy razy stanie się prawdą”. Te szatańskie prawidła stały się zasadami rządzącymi moim postępowaniem i sprawiły, że raz za razem kłamałam i oszukiwałam, aby zachować twarz i status. Kiedy znalazłam jawne uchybienia i problemy związane z pracą i nie wiedziałam, jak im zaradzić, skłamałam zwierzchnikom, że nie zauważyłam żadnych problemów. Kiedy jasne było, że to ja opóźniam pracę oczyszczania, przeinaczyłam fakty i zrzuciłam winę na innych. Zrozumiałam, że kłamałam i oszukiwałam wbrew swojemu sumieniu, żeby zachować twarz i status. Naprawdę byłam niezwykle samolubna i podła! Pomyślałam o tym, co mówi Biblia: „Wy jesteście z waszego ojca – diabła i chcecie spełniać pożądliwości waszego ojca. (…) Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8:44). Tylko diabeł zawsze kłamie i nigdy nie mówi ani słowa prawdy: Istotą diabła jest mówienie kłamstw. Bóg wymaga, abyśmy byli uczciwymi ludźmi i nazywali rzeczy po imieniu, ale ja raz za razem kłamałam i oszukiwałam, żeby nie stracić twarzy i statusu. Wierzyłam w Boga, ale nie praktykowałam prawdy, a zamiast tego żyłam według szatańskich praw przetrwania, starając się oszukać Boga i sprzeciwiając się Mu. Gdybym nie okazała skruchy, ostatecznie zostałabym przez Niego ukarana. Padłam przed Nim na kolana i modliłam się: „Dobry Boże, zrozumiałam, że moja natura jest niezwykle podstępna i jestem żyjącym szatanem bez krzty uczciwości czy godności. Naprawdę budzę w Tobie wstręt. Nie chcę już Ci się sprzeciwiać. Chcę praktykować prawdę, być uczciwym człowiekiem i urzeczywistniać człowieczeństwo”.
Potem przeczytałam więcej słów Bożych: „Należy szukać prawdy, aby rozwiązać każdy pojawiający się problem, bez względu na to, jaki on jest, i w żadnym wypadku nie należy się ukrywać ani zakładać fałszywej maski wobec innych. Twoje wady, twoje braki, twoje przewiny, twoje zepsute skłonności – ujawniaj je wszystkie zupełnie otwarcie i rozmawiaj o nich we wspólnocie. Nie trzymaj ich w sobie. Nauka otwierania się jest pierwszym krokiem do wejścia w życie, a także pierwszą przeszkodą, najtrudniejszą do pokonania. Gdy już ją przezwyciężysz, wkroczenie w prawdę będzie łatwe. Co oznacza poczynienie tego kroku? Oznacza, że otwierasz swoje serce i pokazujesz wszystko, co masz, dobre i złe, pozytywne i negatywne; obnażasz się przed innymi i przed Bogiem; niczego nie ukrywasz przed Bogiem, niczego nie chowasz, niczego nie maskujesz, jesteś wolny od sztuczek i zwodzenia i tak samo jesteś uczciwy i otwarty wobec innych ludzi. Tym sposobem żyjesz w świetle i nie tylko Bóg będzie mógł cię zlustrować, ale również inni ludzie będą mogli zobaczyć, że twoje postępowanie jest zgodne z zasadami i w znacznym stopniu przejrzyste. Nie musisz używać żadnych metod, aby chronić swoją reputację, wizerunek i status, nie potrzebujesz też ukrywać ani maskować swoich błędów. Nie musisz się angażować w te bezsensowne wysiłki. Jeśli potrafisz to wszystko odpuścić, staniesz się bardzo zrelaksowany, będziesz żył bez ograniczania i bez cierpienia, całkowicie w świetle” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych odnalazłam ścieżkę praktyki. Aby rozwiązać problem kłamania, musisz być uczciwym człowiekiem, potrafić otworzyć się i obnażyć wszelkie zepsucie czy braki, zamiast je maskować, oraz szukać rozmowy z braćmi i siostrami, jeśli masz jakiekolwiek trudności, byście uczyli się od siebie nawzajem, czerpiąc z mocnych stron i rekompensując słabości. Wykonywanie obowiązków w ten sposób może przynieść dobre rezultaty, a ponadto jest korzystne dla wejścia w życie i dla pracy kościoła. Dodatkowo zrozumiałam, że dom Boży zwalnia ludzi w zgodzie z zasadami. Nikt nie zostanie samowolnie zwolniony z powodu swoich braków lub uchybień. Zwolnienia są raczej rozważane w świetle tego, czy ludzie dążą do prawdy i czy wykonują rzeczywistą pracę. Jeśli kto zostaje zwolniony, to znaczy, że nie dąży do prawdy i nie wykonuje rzeczywistej pracy. Jeśli jego postawa jest niedojrzała, ma on marny potencjał i naprawdę się nie nadaje, to zostanie przydzielony do innych obowiązków, odpowiadających jego postawie i potencjałowi. To tak jak wtedy, kiedy zostałam odsunięta od obowiązków kaznodziejki i mianowana przywódczynią kościoła. Wynikało to tylko z tego, że moja zdolność do pracy była słaba i nie potrafiłam udźwignąć ciężaru. Te ustalenia mają na względzie pracę kościoła i są również korzystne dla mojego wejścia w życie. Ja jednak nie potrafiłam tego dostrzec, spekulowałam i źle to wszystko rozumiałam. Naprawdę nie miałam sumienia! Pomyślałam o tym, jak kiedyś żyłam tylko po to, by zachować twarz i status, okłamywałam braci i siostry i oszukiwałam ich, uważając się za sprytną. Wierzyłam, że ukrywając prawdę i kłamiąc, będę w stanie zachować swój status. Nie zdawałam sobie sprawy, że Bóg ma wgląd w najgłębsze zakamarki serca człowieka. Przez moje oszustwa i sztuczki praca została opóźniona, a ja cierpiałam katusze, żyjąc w okowach swojego zepsutego usposobienia, tracąc swoją uczciwość i godność i wiodąc wyczerpujące życie. W przyszłości muszę żyć w zgodzie ze słowami Boga i świadomie demaskować własne zepsucie, zamiast usiłować wciąż tylko zachować twarz i status.
W lipcu 2022 roku znów wybrano mnie na przywódczynię kościoła. Pewnego razu zwierzchnicy napisali list z zapytaniem, dlaczego postępy pracy oczyszczania są tak powolne. Pomyślałam sobie: „Jeśli odpowiem, że powodem jest moje słabe zrozumienie zasad dotyczących rozeznania się co do ludzi, to czy przywódcy będą patrzeć na mnie z góry?”. Pomyślałam wtedy o szkodzie, jaką spowodowałam wcześniej w pracy przez swoje oszustwo, chcąc zachować twarz i status, i powiedziałam zwierzchnikom prawdę. Powołali się na odpowiednie zasady związane z moimi trudnościami i przydzielili mi do pomocy siostrę, abym miała jakieś ścieżki, którymi mogłabym podążać, wykonując pracę oczyszczania. Po tym doświadczeniu zrozumiałam, że życie jest mniej wyczerpujące, kiedy człowiek mówi prawdę i nie ulega swojemu podstępnemu usposobieniu, i moje serce poczuło się znacznie bardziej swobodnie. Jak powiedział Bóg: „Gdy mówisz, nieustannie krążysz w kółko, bardzo intensywnie myślisz i żyjesz w niezwykle męczący sposób, a wszystko po to, by chronić swoją reputację i dumę! Czy Bóg jest zadowolony z tego, że postępujecie w ten właśnie sposób? Bóg ponad wszystko nienawidzi ludzi fałszywych. Jeżeli chcesz się uwolnić od wpływu szatana i dostąpić zbawienia, musisz przyjąć prawdę. Najpierw musisz stać się uczciwym człowiekiem. Bądź szczery, mów prawdę, nie pozwól, by ograniczały cię twoje uczucia, odrzuć pozory i sztuczki, zabieraj głos i załatwiaj sprawy zgodnie z zasadami – to łatwa i szczęśliwa droga życia, dzięki której będziesz mógł żyć przed Bogiem” (Jedynie przez praktykowanie prawdy można zrzucić okowy zepsutego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych).
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Clara, Stany ZjednoczoneJakiś czas temu przeczytałam fragment słów Boga, który mówił: „Nadskakiwanie, pochlebstwa i miło brzmiące...
Autorstwa Arieli, FrancjaW sierpniu 2021 roku przybyłam do pewnego kościoła, aby podlewać nowicjuszy. Po jakimś czasie przekonałam się, że...
Autorstwa Yang Fan, ChinyKiedy zacząłem praktykować medycynę, zawsze starałem się być uprzejmy i profesjonalny. Ponadto dobrze leczyłem...
Autorstwa Matthew, Francja Gdy pełniłem obowiązek z jakimś bratem lub jakąś siostrą i zauważałem wadę ich charakteru bądź oni robili coś...