Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (17)

Punkt dwunasty: Szybko i precyzyjnie identyfikuj ludzi, wydarzenia i sprawy, które zakłócają i zaburzają dzieło Boże oraz normalny porządek kościoła. Powstrzymuj takie osoby i ich działania, a także wprowadzaj zmiany na lepsze. Ponadto omawiaj prawdę, aby wybrańcy Boży mogli zyskać większe rozeznanie dzięki takim sytuacjom i wyciągać z nich naukę (Część piąta)

Ludzie, wydarzenia i sprawy, które zakłócają i zaburzają życie kościoła

IX. Dawanie upustu negatywności

Dziś kontynuujemy naszą rozmowę na temat dwunastego obowiązku przywódców i pracowników: „Szybko i precyzyjnie identyfikuj ludzi, wydarzenia i sprawy, które zakłócają i zaburzają dzieło Boże oraz normalny porządek kościoła. Powstrzymuj takie osoby i ich działania, a także wprowadzaj zmiany na lepsze. Ponadto omawiaj prawdę, aby wybrańcy Boży mogli zyskać większe rozeznanie dzięki takim sytuacjom i wyciągać z nich naukę.” Jeśli chodzi o różne zakłócenia i niepokoje, które pojawiają się w życiu kościoła, ostatnim razem rozmawialiśmy o ósmym problemie – rozpowszechnianiu pojęć – a dziś omówimy sobie dziewiąty – okazywanie negatywnej postawy. Okazywanie negatywnej postawy jest również czymś, co często pojawia się w codziennym życiu. Akty lub stwierdzenia emanujące negatywizmem również powinny być ograniczane i powstrzymywane, gdy pojawiają się w życiu kościoła, ponieważ okazywanie negatywnej postawy nie jest dla nikogo budujące. Niekorzystnie wpływa ono na innych ludzi, przeszkadzając im i przynosząc im straty. Dlatego okazywanie negatywnej postawy jest czymś niekorzystnym, podobnym w swej naturze do innych zachowań, działań i wypowiedzi, które zaburzają życie kościoła; może ono również przeszkadzać innym i mieć na nich negatywny wpływ. Nikt nie może umoralniać innych ani przynosić im jakichkolwiek korzyści okazując przy tym negatywną postawę. Ma to jedynie szkodliwe skutki i może również wpływać na normalne wykonywanie przez ludzi ich obowiązków. Dlatego też, gdy w kościele pojawia się emanowanie negatywizmem, należy je powstrzymać i ograniczyć, a nie pobłażać mu lub wręcz je popierać.

A. Czym jest okazywanie negatywnej postawy

Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak należy rozumieć i rozpoznawać okazywanie negatywnej postawy, jak należy rozróżniać negatywizm ludzi, oraz jakie ich wypowiedzi i zewnętrzne przejawy tchną negatywizmem. Najważniejsze jest to, że negatywizm, którym ludzie emanują, nie jest czymś pozytywnym, ale polega na sprzeciwianiu się, zaprzeczaniu prawdzie; jest wytworem skażonego ludzkiego usposobienia. Posiadanie skażonego usposobienia prowadzi do tego, że ma się trudności w praktykowaniu prawdy i okazywaniu posłuszeństwa Bogu, a z uwagi na te właśnie trudności, w ludziach ujawniają się negatywne myśli i inne negatywne rzeczy. Powstają one w związku z tym, że usiłują oni praktykować prawdę. Są to myśli i poglądy, które wywierają na ludzi wpływ i przeszkadzają im, kiedy ci próbują praktykować prawdę, i są to rzeczy na wskroś negatywne. Bez względu na to, jak bardzo te negatywne myśli zgodne są z pojęciami człowieka i jak rozsądnie brzmią, nie biorą się one ze zrozumienia słów Bożych, a tym bardziej nie są doświadczaniem i poznawaniem słów Bożych. Zamiast tego wytwarzane są przez ludzki umysł i w ogóle nie są zgodne z prawdą – i dlatego stanowią zjawiska negatywne i szkodliwe. Intencją ludzi, którzy emanują negatywizmem, jest znalezienie wielu obiektywnych przyczyn swoich niepowodzeń w praktykowaniu prawdy, aby w ten sposób wzbudzić współczucie innych i zyskać ich zrozumienie. Zachowanie takie może w różnym stopniu hamować i osłabiać ludzką inicjatywę przy praktykowaniu prawdy, a nawet jest w stanie powstrzymać wiele osób przed jej praktykowaniem. Takie konsekwencje i szkodliwy wpływ sprawiają, że tego rodzaju negatywne zjawiska tym bardziej zasługują na miano niepożądanych, przeciwnych Bogu i z gruntu wrogich prawdzie. Niektórzy ludzie są ślepi na istotę negatywizmu i uważają, że częste okazywanie negatywnej postawy jest czymś normalnym i nie ma większego wpływu na ich dążenie do prawdy. Pogląd ten jest jednak niesłuszny. W rzeczywistości bowiem negatywna postawa ma bardzo duży wpływ, a jeśli zniechęcenie staje się wręcz nie do zniesienia, łatwo może przerodzić się w sprzeniewierzenie się Bogu. Negatywna postawa wywołać może bowiem nawet tak straszliwy skutek. Jak zatem należy rozpoznać i rozumieć okazywanie negatywnej postawy? Mówiąc najprościej, okazywanie negatywnej postawy to oszukiwanie ludzi i powstrzymywanie ich przed praktykowaniem prawdy; stosowanie tzw. „miękkich” taktyk, normalnych z pozoru metod, aby ich zwodzić i wprowadzać w błąd. Czy przynosi im to szkodę? W istocie, jest to dla nich wielce szkodliwe. Tak więc okazywanie negatywnej postawy jest czymś niepożądanym i Bóg je potępia. Taka jest najprostsza interpretacja emanowania negatywizmem. Co zatem jest najbardziej niepożądanym elementem okazywania negatywnej postawy? Jakie rzeczy szerzą zniechęcenie i mogą mieć szkodliwy wpływ na ludzi oraz powodować zamęt i szkody? Co obejmuje tego rodzaju postawa? Jeśli ludzie będą mieli jasne zrozumienie słów Bożych, to czy w słowach, którymi się posługują, rozmawiając we wspólnocie, będzie pobrzmiewał negatywizm? Jeśli ludzie okazywać będą postawę prawdziwego posłuszeństwa wobec okoliczności, jakie zaaranżował dla nich Bóg, to czy w ich świadomości tychże okoliczności będzie się zawierał negatywizm? A kiedy będą dzielić się ze wszystkimi tym, czego doświadczyli i co wiedzą, czy będzie to zawierało jakieś elementy negatywnej postawy? Z pewnością nie. W odniesieniu do wszystkiego, co dzieje się w kościele lub w życiu ludzi, jeśli są oni w stanie przyjąć to od Boga, mają właściwe podejście i wykazują się postawą poszukiwania i podporządkowania, to czy ich wiedza, zrozumienie i doświadczenie tego, co się dzieje, będzie zawierało jakikolwiek negatywizm? (Nie). Absolutnie nie. W takim razie, czym właściwie jest ten negatywizm? Jak możemy go zrozumieć? Czy negatywizm nie zawiera w sobie ludzkiego buntu, niezadowolenia, skarg i urazy? Są też inne poważne przejawy takie jak sprzeciw, opór, a nawet wykłócanie się. Wypowiedzi, które zawierają takie elementy, można określić jako emanujące negatywizmem. Sądząc po tych przejawach, kiedy dana osoba okazuje negatywną postawę, to czy w głębi serca wykazuje się podporządkowaniem wobec Boga? Z pewnością nie. Czy ma jakakolwiek gotowość, aby zbuntować się przeciwko cielesności i popracować nad swoim negatywizmem? Nie – jest w niej jedynie opór, bunt i sprzeciw. Jeśli ludzkie serca są wypełnione tymi rzeczami – jeśli zostały one przez nie opanowane – to spowoduje to ich opór, bunt i sprzeciw wobec Boga. A jeśli tak się stanie, to czy nadal będą oni w stanie praktykować prawdę i podporządkować się Bogu? Nie. Jedynie oddalą się od Niego i staną się bardziej negatywni, a nawet mogą zwątpić w Boga, zaprzeczyć Mu i Go zdradzić. Czyż nie jest to niebezpieczne? Każdy, kto często jest negatywny, jest także zdolny do emanowania negatywizmem, a to z kolei oznacza sprzeciwianie się Bogu i zaprzeczanie Mu. Ludzie, którzy często okazują negatywną postawę, mogą zdradzić Boga i opuścić Go w każdej chwili i miejscu.

Sądząc po znaczeniu zwrotu „negatywne nastawienie”, kiedy dana osoba znajduje się w takim stanie, jej samopoczucie bardzo się obniża i popada w zły nastrój. Doświadcza wielu negatywnych emocji, nie jest zorientowana na robienie postępów i dążenie naprzód, nie wychodzi z inicjatywą pozytywnej współpracy i nie poszukuje prawdy, co więcej, nie wykazuje chęci podporządkowania się, ale jest skrajnie przygnębiona. Na co wskazuje jej przygnębienie? Czy odzwierciedla ono pozytywne aspekty człowieczeństwa? Czy świadczy o tym, że posiada ona sumienie i rozum? Czy świadczy o tym, że żyje z godnością, a jej życie obrazuje godność człowieczeństwa? (Nie). Jeśli nie świadczy o tych pozytywnych rzeczach, to o czym świadczy? Czy może to odzwierciedlać brak prawdziwej wiary w Boga, a także brak determinacji i postanowienia, by dążyć do prawdy i czynić postępy? Czy może obrazować silne niezadowolenie z obecnej sytuacji i napotkanych trudności, problemy ze zrozumieniem różnych kwestii i niechęć do zaakceptowania obecnych faktów? Czy może pokazywać, że serce tej osoby przepełnia bunt, chęć przeciwstawienia się, ucieczki i zmiany obecnej sytuacji? (Tak). Takie stany przejawiają ludzie, gdy podchodzą do swojej obecnej sytuacji z negatywnym nastawieniem. Krótko mówiąc, kiedy ludzie są negatywnie nastawieni i niezadowoleni z obecnej sytuacji i tego, co Bóg dla nich ustalił, to nie jest to równoznaczne z czymś tak prostym jak żywienie błędnych mniemań, brak zrozumienia, nieuświadamianie sobie czegoś czy niemożność przeżywania doświadczeń. Niezdawanie sobie sprawy z pewnych rzeczy może być kwestią potencjału bądź czasu i są to normalne przejawy człowieczeństwa. Niezdolność do doświadczania rzeczy również może być spowodowana pewnymi obiektywnymi przyczynami, ale tych rzeczy nie uznaje się za coś negatywnego, niepożądanego. Są przecież ludzie niezdolni do doświadczania rzeczy, ale w obliczu spraw, których nie rozumieją lub nie pojmują, albo też tych, których nie są w stanie sobie uświadomić czy doświadczyć, będą się modlić do Boga i szukać Jego intencji, czekać na Boże oświecenie i iluminację oraz podejmować kroki, by omawiać te sprawy z innymi i szukać rozwiązań. Jednak niektórzy ludzie są inni: nie mają ścieżki praktyki w odniesieniu do tych kwestii ani nie mają takiego nastawienia. Zamiast czekać, szukać rozwiązań lub znajdować ludzi, z którymi mogliby to omówić, wyrabiają sobie w sercach błędne mniemania, czując, że wydarzenia i okoliczności, jakie napotykają, nie odpowiadają ich pragnieniom, preferencjom lub wyobrażeniom, więc buntują się, są niezadowoleni, stawiają opór, skarżą się, sprzeciwiają się, protestują przeciwko Bogu i robią inne tego typu niepożądane rzeczy. Zrobiwszy je, nie myślą o nich zbyt wiele, nie przychodzą przed Boże oblicze w modlitwie, nie zastanawiają się nad sobą, żeby poznać własny stan i własne skażenie. Nie czytają słów Boga w poszukiwaniu Jego intencji, nie posługują się też Jego słowami, by rozwiązywać problemy, a tym bardziej nie poszukują rozwiązań wspólnie z innymi i nie rozmawiają z nimi. Upierają się przy tym, że ich przekonania są właściwe i słuszne, pielęgnując w sercach bunt i niezadowolenie, schwytani w pułapkę negatywnych, niepożądanych nastrojów. Gdy tkwią w więzach tych nastrojów, mogą być w stanie je stłumić i opierać się im przez dzień czy dwa, ale kiedy to trwa przez dłuższy czas, w ich umysłach wykluwa się wiele rzeczy takich jak ludzkie pojęcia i wyobrażenia, ludzka etyka, moralność, kultura i wiedza, ludzkie tradycje i tak dalej. Przez pryzmat tych rzeczy oceniają, kalkulują i pojmują problemy, z którymi się borykają, całkowicie usidleni przez szatana, doprowadzając w ten sposób do powstania różnych stanów niezadowolenia i buntu. Z tych zepsutych stanów wyłaniają się następnie różne błędne idee i punkty widzenia, nad którymi w głębi serca tracą kontrolę, szukają więc potem okazji, by dać temu upust. Kiedy ich serca przepełnia negatywne nastawienie, czy mówią: „Jestem pełen tego, co negatywne, nie powinienem odzywać się lekkomyślnie, żeby nikogo nie skrzywdzić. Jeśli poczuję, że muszę to z siebie wyrzucić, i nie będę się mógł powstrzymać, będę mówił do ściany lub znajdę kogoś, kto nie rozumie ludzkiej mowy.”? Czy mają w sobie tyle dobra, by tak postąpić? (Nie). A co robią? Szukają publiczności dla swoich negatywnych poglądów, uwag i nastrojów, wykorzystując sytuację do wyładowania różnych negatywnych nastrojów, takich jak niezadowolenie, bunt i uraza, jakie noszą w sercach. Uważają, że życie kościelne to najlepszy czas, by dać upust swojemu negatywnemu nastawieniu, niezadowoleniu i buntowi, ponieważ w kościele jest wielu słuchaczy, a ich słowa mogą sprawić, że inni również popadną w negatywne nastawienie, co wpłynie niekorzystnie na pracę kościoła. Oczywiście ci, którzy epatują swoim negatywnym nastawieniem, nie mogą się powstrzymać nawet za kulisami; zawsze dają upust swojej negatywności. Kiedy mają niewielu słuchaczy, trudno im o ekscytację, ale kiedy zbierają się wszyscy się, dodaje im to energii. Sądząc po nastrojach, stanach i innych cechach tych, którzy szerzą negatywność, ich celem nie jest pomoc ludziom w zrozumieniu prawdy, dostrzeżeniu tego, co nią jest, skorygowaniu błędnych mniemań i rozwianiu wątpliwości dotyczących Boga, poznaniu siebie, rozpoznaniu własnej skażonej istoty lub rozwiązaniu problemu buntu i zepsucia, tak aby nie sprzeciwiali się Bogu i nie opierali się Mu, ale raczej Mu się podporządkowali. Ich cele są zasadniczo dwojakie: z jednej strony szerzą negatywność, aby dać upust swoim nastrojom; z drugiej strony starają się zniechęcić więcej ludzi i wciągnąć ich w pułapkę opierania się Bogu i głośnego sprzeciwu wobec Niego. Dlatego szerzenie negatywności należy w życiu kościoła bezwzględnie ograniczyć.

B. Różne stany i przejawy ludzi, którzy okazują negatywną postawę
1. Okazywanie negatywnej postawy przy jednoczesnym odczuwaniu niezadowolenia z powodu zwolnienia

Zasadniczo, są to przejawy negatywizmu i związane z nim emocje. Po tym, jak je omówiłem, ludzie powinni przyjrzeć się samym sobie w ich kontekście i zobaczyć, które z ich zachowań, uwag i metod jakie stosują w prawdziwym życiu są okazywaniem negatywnej postawy oraz jakie sytuacje powodują, że popadają oni w negatywizm, co następnie prowadzi do tego, że okazują taką właśnie postawę. Powiedzcie Mi, jakie są typowe sytuacje, w których ludzie stają się negatywni? Jakie są typowe formy, które ten ich negatywizm przybiera? (Kiedy ktoś zostaje zwolniony lub kiedy jest przycinany, może pojawić się w jego sercu pewien negatywizm). Zwolnienie to jeden scenariusz, a przycinanie to drugi. Dlaczego zostanie zwolnionym prowadzi do pojawienia się negatywizmu? (Niektórzy ludzie po tym, jak zostaną zwolnieni, nie mają samoświadomości i myślą, że to ich status doprowadził do ich upadku. Mówią wtedy: „Im wyżej się wspinasz, tym dotkliwszy jest potem upadek”, wyrażając w ten sposób swoje negatywne poglądy. Nie mają czystego zrozumienia tego, że zostali zwolnieni; w głębi serca są nieposłuszni).Mają w sobie nieposłuszeństwo i niezadowolenie, które są negatywnymi emocjami. Czy narzekają? (Tak. Uważają, że znosili trudy i płacili cenę, zawsze ciężko pracowali, nie otrzymując w zamian nic dobrego, a mimo to zostali zwolnieni. Mówią więc: „Ciężko jest być przywódcą. Ktokolwiek nim zostaje, ma pecha. W końcu wszyscy zostają zwolnieni”). Rozpowszechnianie takich uwag to emanowanie negatywizmem. Jeśli są po prostu nieposłuszni i niezadowoleni, ale nie rozpowszechniają tego dookoła, to nie jest to jeszcze okazywanie negatywnej postawy. Jeśli z ich nieposłuszeństwa i niezadowolenia stopniowo wyłania się poczucie pokrzywdzenia, a oni nie uznają tego, że mają słaby format i po prostu nie byli w stanie odpowiednio wykonać swojej pracy, a następnie zaczynają przedstawiać swoją pokrętną logikę, tworząc różnego rodzaju stwierdzenia, punkty widzenia, wymówki, powody, wyjaśnienia, usprawiedliwienia i wykłócając się, to wtedy robienie tego typu uwag jest równoznaczne z emanowaniem negatywizmem. Niektórzy fałszywi przywódcy, zwolnieni, bo nie wykonywali prawdziwej pracy, pielęgnują w swoich sercach nieposłuszeństwo i niezadowolenie, w ogóle się nie podporządkowując. Zawsze myślą: „Zobaczmy, kto będzie w stanie zająć moje miejsce jako przywódcy. Inni nie są wcale lepsi ode mnie – jeśli ja nie potrafię wykonać pracy, to oni też nie!”. Co sprawia, że są tak nieposłuszni? Uważają, że ich format wcale nie jest słaby, a oni wykonali mnóstwo pracy, więc dlaczego zostali zwolnieni? Tak myśli taki fałszywy przywódca. Nie zastanawia się nad sobą i nie sprawdza, czy rzeczywiście wykonał jakąś prawdziwą pracę, ile rzeczywistych problemów rozwiązał lub czy faktem jest, że sparaliżował pracę kościoła. Rzadko zastanawia się nad takimi rzeczami. Uważa, że nie chodzi o to, że brakuje mu prawdorzeczywistości i nie jest w stanie dostrzec pewnych rzeczy. Jest przekonany, że wykonawszy tak dużo pracy, nie powinien być określany jako fałszywy przywódca. Taki jest główny powód jego nieposłuszeństwa i niezadowolenia. Zawsze myśli: „Wykonywałem swoje obowiązki przez wiele lat, wstając wcześnie i zostając do późna każdego dnia – i dla kogo? Po tym, jak uwierzyłem w Boga zostawiłem swoją rodzinę, zrezygnowałem z kariery, a nawet ryzykowałem, że zostanę aresztowany i uwięziony – wszystko po to, aby wypełniać swoje obowiązki. Ileż trudności zniosłem! A teraz mówią, że nie wykonałem prawdziwej pracy i tak po prostu mnie zwalniają – to strasznie niesprawiedliwe! Nawet jeśli nic nie osiągnąłem, to znosiłem rozmaite trudności, a jeśli nie trudności, to chociaż zmęczenie! Z moim potencjałem i zdolnością do płacenia ceny w mojej pracy – jeśli inni uważają, że nawet ja nie nie spełniam standardów i zostaję z tego powodu zwolniony, to myślę, że praktycznie nie ma przywódców, którzy je spełniają!”. Czy wypowiadając te słowa okazuje negatywną postawę? Czy pada choć jedno zdanie, które wyraża jego podporządkowanie? Czy jest tam choć odrobina chęci poszukiwania prawdy? Czy jest jakaś autorefleksja? Na przykład: „Mówią, że moja praca nie spełnia standardów, więc czego dokładnie mi brakuje? Jakiej rzeczywistej pracy nie wykonałem? Jakie przejawy fałszywego przywódcy można u mnie zaobserwować?”. Czy zastanowił się nad sobą w ten sposób? (Nie). Jaka jest więc natura słów, które wypowiada? Czy narzeka? Czy usprawiedliwia się? Po co to robi? Czy nie po to, by zyskać współczucie i zrozumienie innych? Czy nie chce, by więcej ludzi stanęło w jego obronie i ubolewało nad niesprawiedliwością, jakiej doznał? (Owszem). Przeciwko komu podnosi wrzawę? Czy nie kłóci się z Bogiem i głośno się Mu nie sprzeciwia? (Tak). To, co mówi jest narzekaniem na Boga i sprzeciwem wobec Niego. Jego serce pełne jest skarg, oporu i buntu. Na tym się jednak nie kończy, bo okazując negatywną postawę, dąży do tego, aby więcej ludzi go rozumiało, sympatyzowało z nim i aby podzielało jego negatywizm, okazując żal, opór i bunt przeciwko Bogu oraz sprzeciwiając się Mu – dokładnie tak, jak on. Czyż nie emanuje on negatywizmem, aby osiągnąć ten cel? Jego celem jest po prostu poinformowanie większej liczby ludzi w czym rzecz i sprawienie, by uwierzyli, że to on jest w tej sytuacji krzywdzony, że to, co zrobił, było słuszne, że nie powinien był zostać zwolniony i że było to błędem. Chce, aby więcej ludzi stanęło w jego obronie. Dzięki temu ma nadzieję odzyskać twarz, status i reputację. Wszyscy fałszywi przywódcy i antychryści, po tym jak zostali zwolnieni, emanują negatywizmem w ten sposób, aby zdobyć sympatię innych. Żaden z nich nie jest w stanie zastanowić się nad sobą i zyskać samoświadomości, przyznać się do błędów ani okazać prawdziwej skruchy czy żalu. Fakt ten dowodzi, że są to ludzie, którzy nie kochają prawdy i kompletnie jej nie akceptują. Tak więc, po tym, jak zostali ujawnieni i wyeliminowani, nie potrafią zyskać samoświadomości z pomocą prawdy i słów Bożych. Nie zdarzyło się jeszcze, by okazali oni skruchę, posiadali prawdziwą samoświadomość czy też aby się nawrócili. Wydaje się, że nigdy nie zyskają samoświadomości ani nie przyznają się do popełnionych błędów. Biorąc to pod uwagę, zwalnianie fałszywych przywódców i antychrystów jest całkowicie uzasadnione i wcale nie jest niesprawiedliwe. W związku z ich całkowitym brakiem autorefleksji i samoświadomości, a także tym, że są pozbawieni jakichkolwiek wyrzutów sumienia, oczywiste jest, że mają usposobienie antychrysta i że wcale nie kochają prawdy.

Niektórzy fałszywi przywódcy, po tym, jak zostaną zwolnieni, w ogóle nie przyznają się do swoich błędów, nie szukają prawdy ani nie zastanawiają się nad sobą. Nie mają za grosz serca ani postawy podporządkowania. Źle rozumieją Boga i narzekają, że traktuje On ich niesprawiedliwie, robiąc wszystko, by znaleźć dla siebie jakieś wymówki i usprawiedliwienie i się bronić. Niektórzy nawet mówią: „Nigdy nie chciałem być przywódcą, ponieważ wiedziałem, że to trudna praca. Jeśli dobrze sobie radzisz, to nie jesteś odpowiednio nagradzany, a jeśli sobie nie radzisz, to zostajesz zwolniony i owiany złą sławą, odrzucony przez braci i siostry i znieważony. Jak ktoś mógłby pokazać wyjść z twarzą po czymś takim? Teraz, gdy zostałem zwolniony, jestem jeszcze bardziej przekonany, że bycie przywódcą lub pracownikiem kościoła nie jest łatwym zadaniem – to żmudna i niewdzięczna praca!”. Co oznacza stwierdzenie „bycie przywódcą lub pracownikiem to żmudna i niewdzięczna praca”? Czy jest w nim jakakolwiek intencja poszukiwania prawdy? Czy nie jest tak, że zaczęli oni nienawidzić faktu, że dom Boży uczynił ich przywódcą lub pracownikiem, a teraz używają tego rodzaju stwierdzeń, by wprowadzać innych w błąd? (Zgadza się). Jakie konsekwencje może przynieść takie stwierdzenie? Słowa te będą miały wpływ na umysły i sposób myślenia większości ludzi, zaburzając ich zrozumienie i pojmowanie tej sprawy. Jest to wpływ, jaki ma na ludzi okazywanie negatywnej postawy. Na przykład, jeśli nie jesteś przywódcą i usłyszysz coś takiego, to będziesz tym zaskoczony, myśląc: „To prawda! Nie mogę zostać wybrany na przywódcę. Jeśli zostanę, to będę musiał szybko znaleźć jakieś powody i wymówki, aby odmówić. Powiem, że nie mam odpowiedniego potencjału i nie mogę wykonywać tej pracy”. Ci, którzy już są przywódcami również mogą poczuć się dotknięci tym stwierdzeniem, myśląc: „Jakie to przerażające! Czy w przyszłości będę musiał zmierzyć się z takim samym wynikiem jak oni? Jeśli tak się mają potoczyć sprawy, to ja absolutnie nie chcę być przywódcą”. Czy te negatywne i niekorzystne emocje oraz stwierdzenie przeszkadzają ludziom? Oczywiście, że tak. Bez względu na to, czy dana osoba ma dobry, czy słaby format, kiedy słyszy takie słowa, mimowolnie najpierw bierze je do siebie i stale chodzą jej one po głowie, wpływając na nią w różnym stopniu. Jakie są tego konsekwencje? Większość ludzi nie będzie w takiej sytuacji w stanie prawidłowo podejść do kwestii bycia przywódcą i do zwolnienia z tego stanowiska oraz nie będzie wykazywała postawy podporządkowania. Zamiast tego w sercu zawsze będzie źle rozumieć i wystrzegać się Boga, pojawią się u niej negatywne emocje związane z tą kwestią i będzie szczególnie wrażliwa oraz bojaźliwa na każde jej wspomnienie. Gdy ludzie przejawiają tego typu zachowania, czyż nie oznacza to, że ulegli pokusie szatana i zostali przez niego zwiedzeni? Oczywiste jest, że zostali wprowadzeni w błąd i zaniepokojeni przez ludzi okazujących negatywną postawę. Ponieważ rzeczy, którymi emanują osoby, które okazują negatywną postawę, mają swoje korzenie w zepsutym usposobieniu ludzi i w samym szatanie – i ponieważ nie są one zrozumieniem prawdy ani wglądem opartym na doświadczeniu uzyskanym dzięki podporządkowaniu się temu, co Bóg aranżuje – to ci, którzy te rzeczy słyszą, są tym w różnym stopniu zaniepokojeni. Negatywność, której ludzie dają upust, powoduje u wszystkich niekorzystne i niepokojące skutki. Ci, którzy aktywnie poszukują prawdy, będą w takiej sytuacji mniej poszkodowani. Inni, nie stawiając żadnego oporu, nie mogą nie być tym zaniepokojeni i głęboko zranieni, nawet jeśli wiedzą, że słowa te są błędne. Bez względu na to, co mówi Bóg, w jaki sposób omawia On tę kwestię lub jakie ma wymagania, ludzie to wszystko ignorują i zamiast tego maja w pamięci tylko słowa tych, którzy okazują negatywną postawę, zawsze pamiętając, aby nie tracić czujności, tak jakby owe negatywne wypowiedzi były ich parasolem ochronnym i swego rodzaju tarczą. Niezależnie, co mówi Bóg, oni nie potrafią zrzucić swojej zbroi i porzucić błędnych interpretacji. Ludzie, którzy nie wkroczyli w prawdę ani w słowa Boże i którzy nie rozumieją prawdorzeczywistości, nie mają żadnego rozeznania w tych negatywnych stwierdzeniach ani żadnej na nie odporności. W końcu zostają przez nie ograniczeni i mają związane ręce, co powoduje, że nie są już w stanie zaakceptować słów Bożych. Czy nie przyniosło im to szkody? Do jakiego stopnia zostali tym skrzywdzeni? Nie potrafią przyjąć ani zrozumieć słów Bożych, zamiast tego uważając negatywne słowa niezadowolenia, nieposłuszeństwa i skargi wyrażane przez ludzi za coś pozytywnego – za swoje motto, które należy mieć w sercu – i korzystając z nich jak z życiowych drogowskazów, aby sprzeciwiać się Bogu i przeciwstawiać się Jego słowom. Czy nie wpadli oni w sidła szatana? (Zgadza się). Ludzie ci mimowolnie wpadają w sidła szatana i zostają przez niego uwięzieni. Jednak ich negatywne wypowiedzi na temat sprawy tak banalnej, jak zwolnienie ze stanowiska, mają ogromny wpływ na innych. Dzieje się tak głównie dlatego, że: Ci, którzy przyjmują te negatywne stwierdzenia, już wcześniej mieli całą masę własnych pojęć i wyobrażeń – a nawet mylnych wniosków i pewnej dozy ostrożności – na temat bycia przywódcą. Chociaż owe mylne wnioski i ostrożność nie były w ich umysłach w pełni ukształtowane, to po usłyszeniu tych negatywnych stwierdzeń są tym bardziej przekonani, że są one słuszne. Uważają, że mają teraz jeszcze więcej powodów, by wierzyć, że bycie przywódcą niesie ze sobą wiele nieszczęść lecz niewiele dobrych rzeczy, i że absolutnie nie powinni zostać przywódcami ani pracownikami kościoła, aby uniknąć odrzucenia i zwolnienia za popełnianie błędów. Czyż nie zostali oni kompletnie zwiedzeni i nie pozostają pod wpływem tych, którzy emanują negatywizmem? Już same negatywne stwierdzenia wypowiadane przez osobę, która została zwolniona, a także jej nieposłuszeństwo i poczucie niezadowolenia, mogą mieć znaczący wpływ na innych ludzi i działać na ich niekorzyść. Jak myślicie – czy to, że negatywne emocje, którym ludzie dają upust, są pełne atmosfery śmierci stanowi poważny problem? (Tak, to poważna sprawa). Co czyni ją tak poważną? To, że idealnie trafia to w głęboko zakorzenioną w ludziach nieufność i niezrozumienie Boga, jednocześnie odzwierciedlając ludzkie stany niezrozumienia i zwątpienia w Niego, a także w ich wewnętrzne nastawienie do Niego. Dlatego stwierdzenia rozpowszechniane przez tych, którzy emanują negatywizmem, uderzają bezpośrednio w czułe punkty ludzi, a ci w pełni je akceptują, do reszty wpadając w sidła szatana i nie mogąc się z nich uwolnić. Czy to dobrze, czy źle? (Źle). Jakie są tego konsekwencje? (Powoduje to, że ludzie zdradzają Boga). (Sprawia, że ludzie wystrzegają się Boga i źle Go rozumieją, oddalają się od Niego w swoich sercach, negatywnie podchodzą do swoich obowiązków i boją się przyjmować ważne zadania. Zadowalają się wykonując jedynie zwykłe obowiązki i w ten sposób tracą wiele okazji do doskonalenia się). Czy tacy ludzie mogą być zbawieni? (Nie).

Dwa tysiące lat temu Paweł przedstawił wiele punktów widzenia i napisał wiele listów. W listach tych zawarł jednak wiele niedorzeczności. Ponieważ ludziom brakuje rozeznania, ci, którzy czytali Biblię przez ostatnie dwa tysiące lat, w przeważającej mierze przyjmowali myśli i punkty widzenia Pawła, odkładając na bok słowa Pana Jezusa, nie przyjmując prawd pochodzących od Boga. Czy ci, którzy akceptują myśli i poglądy Pawła, mogą stanąć przed Bogiem? Czy mogą przyjąć Jego słowa? (Nie). Jeśli nie potrafią zaakceptować Bożych słów, to czy mogą traktować Boga jako Boga? (Nie). Kiedy On przychodzi i staje przed nimi, to czy potrafią Go rozpoznać? Czy umieją zaakceptować Go jako swojego Boga i Pana? (Nie). Dlaczego nie? Niedorzeczne myśli i poglądy Pawła wypełniły serca ludzi, tworząc wszelkiego rodzaju teorie i powiedzenia. Kiedy ludzie używają ich jako miarę dla Boga, Jego dzieła, słów, usposobienia i Jego postawy wobec ludzi, nie są już zepsutymi ludźmi zwykłego, prostego typu, lecz stają w opozycji do Boga, sprawdzając Go i analizując, i stają się wrogo do Niego nastawieni. Czy Bóg może zbawić takich ludzi? (Nie). Jeśli ich nie zbawi, to czy nadal będą mieli możliwość otrzymania zbawienia? Boża predestynacja i selekcja dały ludziom na to szansę, lecz jeśli potem wybiorą oni ścieżkę, którą podąża Paweł, to czy ta szansa na zbawienie nadal istnieje? Niektórzy mówią: „Zostałem predestynowany i wybrany przez Boga, więc jestem już bezpieczny. Na pewno zostanę zbawiony”. Czy te słowa maja sens? Co to właściwie znaczy być predestynowanym i wybranym przez Boga? Oznacza to, że stałeś się kandydatem do otrzymania zbawienia, lecz to, czy faktycznie go dostąpisz, zależy od jakości twojego dążenia i od tego, czy wybrałeś właściwą ścieżkę. Czy wszyscy kandydaci zostaną ostatecznie wybrani i zbawieni? Nie. Podobnie, jeśli ludzie akceptują uczucia, takie jak nieposłuszeństwo, niezadowolenie i żal, lub uwagi, myśli i punkty widzenia wyrażane przez tych, którzy okazują negatywną postawę, a ich serca są wypełnione tymi niekorzystnymi rzeczami i przez nie opanowane, nie oznacza to, że oni tylko trochę się z nimi zgadzają – znaczy to, że w pełni je akceptują i chcą żyć według nich. Kiedy żyją zgodnie z tymi negatywnymi rzeczami, jaka staje się ich relacja z Bogiem? Staje się relacją antagonistyczną. Nie jest to relacja pomiędzy Stwórcą a stworzonymi istotami, ani relacja między Bogiem a zepsutą ludzkością, a już na pewno nie relacja między Bogiem a tymi, którzy otrzymują zbawienie. Zamiast tego staje się relacją między Bogiem a szatanem, między Bogiem a Jego wrogami. Tak więc to, czy ludzie mogą otrzymać zbawienie, staje pod znakiem zapytania. Negatywne wypowiedzi tych, którzy zostali zwolnieni, są pełne skarg, mylnych wniosków, usprawiedliwień i obrony. Takie osoby mówią nawet rzeczy, które wprowadzają innych w błąd i przeciągają ich na ich stronę. Po usłyszeniu tego typu wypowiedzi w ludziach pojawia się niezrozumienie i nieufność wobec Boga, a nawet dystansują się oni od Niego i odrzucają Go w swoich sercach. Dlatego też, gdy tacy ludzie okazują negatywną postawę, należy ich natychmiast ograniczyć i powstrzymać. Ich niezdolność do zaakceptowania sytuacji, których doświadczają od Boga, podporządkowania się Mu i poszukiwania prawdy jest ich własną sprawą i nie należy pozwalać im wpływać na innych. Jeśli nie są w stanie tego zaakceptować, niech stopniowo to przetrawią i rozwiążą. Jeśli jednak okazują negatywną postawę, wpływają tym na innych i zakłócają ich normalne wejście w życie, to należy ich szybko powstrzymać i ograniczyć. Jeśli nie można tego zrobić, a oni nadal emanują negatywizmem, aby wprowadzać innych w błąd i przeciągać ich na swoją stronę, to należy ich natychmiast usunąć z kościoła. Nie należy pozwalać im na dalsze zaburzanie życia w kościele.

2. Okazywanie negatywnej postawy przy jednoczesnej odmowie zaakceptowania przycinania

Jest jeszcze jedna sytuacja, w której ludzie są skłonni do okazywania negatywnej postawy: Kiedy stają w obliczu przycinania i nie potrafią zaakceptować niektórych jego słów, będą pielęgnować w sercu nieposłuszeństwo, niezadowolenie i żal, a czasem nawet czuć się pokrzywdzeni. Uważają, że doszło do niesprawiedliwości: „Dlaczego nie pozwala mi się na wytłumaczenie się? Dlaczego jestem nieustannie przycinany?”. Jakim rodzajom negatywizmu ludzie ci zazwyczaj dają upust? Szukają też powodów, by się usprawiedliwiać i bronić. Zamiast analizować, naprawiać lub wynagradzać swoje błędy, argumentują na swoja korzyść, mówiąc takie rzeczy, jak dlaczego nie zrobili czegoś dobrze, jakie były tego przyczyny, jakie były obiektywne czynniki i warunki oraz w jaki sposób nie zrobili tego celowo. Używają tego rodzaju wymówek, aby usprawiedliwić się i bronić, aby osiągnąć swój cel, jakim jest odmowa bycia przyciętym. Osoby te nie przyznają, że przycinanie jest słuszne i analizują je z wieloma innymi osobami, próbując jasno wszystkim wyjaśnić całą sprawę. Mówią nawet: „Takie przycinanie zniechęci ludzi do wykonywania swoich obowiązków. Nikt nie będzie już chciał tego robić. Ludzie nie będą wiedzieli, jak postępować i nie będą mieli ścieżki praktyki”. Są nawet tacy, którzy na pozór rozmawiają o tym, jak akceptują bycie przycinanymi, lecz w rzeczywistości wykorzystują tę rozmowę do usprawiedliwiania się i obrony, sprawiając, że więcej ludzi zaczyna wierzyć, że dom Boży w ogóle nie bierze pod uwagę uczuć ludzi w tym, jak ich traktuje i że nawet mały błąd może skutkować przycięciem. Ci, którzy mają skłonność do okazywania negatywnej postawy, nigdy nie zastanawiają się nad sobą. Nawet w obliczu przycinania nie zastanawiają się nad naturą swoich błędów ani nad tym, co je spowodowało. Nie analizują tych kwestii, zamiast tego konsekwentnie się kłócąc, usprawiedliwiając i broniąc. Niektórzy mówią nawet: „Zanim zostałem przycięty, czułem, że jest jakaś ścieżka, którą powinienem podążać. Jednak po tym, jak zostałem przycięty, stałem się zdezorientowany. Nie wiem już, jak praktykować ani jak wierzyć w Boga i nie widzę dalszej drogi”. Mówią też innym: „Musisz być bardzo ostrożny, aby nie zostać przyciętym – to boli tak, jakby ktoś zdzierał z ciebie skórę . Nie podążaj moją starą ścieżką. Spójrz, co się ze mną stało po tym, jak zostałem przycięty. Utknąłem, nie mogę iść ani do przodu ani do tyłu. Nic, co robię, nie jest właściwe!”. Czy te słowa są słuszne? Czy jest z nimi jakiś problem? (Tak. Oni zwyczajnie się usprawiedliwiają i kłócą, mówiąc, że nie zrobili nic złego). Jakie przesłanie kryje się pod tym usprawiedliwianiem się i argumentacją? (Mówią, że dom Boży nie ma racji, jeśli chodzi o przycinanie ludzi). Niektórzy mówią: „Zanim zostałem przycięty, czułem, że mam ścieżkę, którą powinienem podążać, lecz po przycięciu nie wiem już, co robić”. Dlaczego nie wiedzą, co robić po tym, jak zostali przycięci? Jaki jest tego prawdziwy powód? (W obliczu przycinania nie akceptują prawdy ani nie próbują zyskać samoświadomości. Trzymają się pewnych utartych pojęć i w ogóle nie szukają prawdy, aby nad nimi popracować. To pozostawia ich bez ścieżki. Zamiast znaleźć przyczynę w sobie, twierdzą coś przeciwnego, że to przycinanie sprawiło, że zgubili drogę). Czyż nie jest to odbijanie oskarżeń w druga stronę? To tak, jakby powiedzieć: „To, co robiłem, było zgodne z zasadami, a twoje przycinanie mnie jasno pokazuje, że nie pozwalasz mi postępować zgodnie z zasadami. Jak więc mam praktykować w przyszłości?”. To właśnie mają na myśli ludzie, którzy mówią takie rzeczy. Czy akceptują bycie przycinanymi? Czy akceptują fakt, że popełnili błędy? (Nie). Czy to stwierdzenie nie oznacza w rzeczywistości, że wiedzą, jak lekkomyślnie popełniać występki, lecz kiedy są przycinani i proszeni o działanie zgodnie z zasadami, to nie wiedzą, co maja robić i stają się zdezorientowani? (Owszem). Jak więc postępowali wcześniej? Kiedy ktoś staje w obliczu przycinania, to czy nie dzieje się tak dlatego, że wcześniej nie postępował zgodnie z zasadami? (Zgadza się). Lekkomyślnie popełnia występki, nie szuka prawdy i nie postępuje zgodnie z zasadami lub regułami domu Bożego, więc jest przycinany. Celem przycinania jest umożliwienie ludziom poszukiwania prawdy i postępowania zgodnie z zasadami, aby zapobiec ponownemu lekkomyślnemu popełnianiu występków. Jednak w obliczu przycinania ci ludzie mówią, że nie wiedzą już, jak postępować ani jak praktykować – czy te słowa zawierają jakikolwiek element samoświadomości? (Nie). Oni nie mają najmniejszego zamiaru zyskiwać samoświadomości ani szukać prawdy. Zamiast tego sugerują: „Kiedyś bardzo dobrze wykonywałem swoje obowiązki, ale odkąd mnie przyciąłeś, wywołałeś chaos w moich myślach i całkiem pomieszałeś moje podejście do obowiązków. Teraz moje myślenie nie jest normalne, nie jestem tak zdecydowany ani odważny jak wcześniej, a to wszystko przez to, że zostałem przycięty. Odkąd zostałem przycięty, moje serce jest głęboko zranione. Muszę więc powiedzieć innym, by byli bardzo ostrożni podczas wykonywania swoich obowiązków. Nie wolno im ujawniać swoich wad ani się mylić; jeśli popełnią błąd, to zostaną przycięci, a wtedy staną się nieśmiali i stracą zapał, który niegdyś mieli. Ich śmiały duch zostanie znacznie przytępiony, a młodzieńcza odwaga i pragnienie dawania z siebie wszystkiego znikną, pozostawiając ich potulnymi, słabymi i bojącymi się własnego cienia, przekonanymi, że nic, co robią, nie jest właściwe. Nie będą już czuć obecności Boga w swoich sercach, zamiast tego czując się od Niego coraz bardziej oddaleni. Nawet modlitwa i wołanie do Boga pozostaną bez odpowiedzi. Poczują, że nie mają tej samej witalności, żywiołowości i miłości, a nawet zaczną patrzeć na siebie nieprzychylnym wzrokiem”. Czy to są słowa płynące z głębi serca wypowiedziane przez kogoś z doświadczeniem? Czy są one szczere? Czy wpłynąć umoralniająco lub przynoszą komukolwiek jakieś korzyści? Czy nie jest to po prostu przekręcanie faktów? (Tak, te słowa są dość absurdalne). Mówią: „Nie podążajcie moimi śladami i moją starą ścieżką! Widzicie, że teraz całkiem dobrze się zachowuję, lecz w rzeczywistości byłem po prostu przestraszony po tym przycinaniu i nie byłem tak wolny i wyzwolony jak wcześniej”. Jaki wpływ mają powyższe słowa na słuchaczy? (Sprawiają, że ludzie bardziej wystrzegają się Boga, powodując, że działają ostrożnie z obawy przed przycięciem). Mają one tego rodzaju negatywne konsekwencje. Po ich usłyszeniu ludzie pomyślą: „Opowiedz mi o tym! Jedno małe niedopatrzenie i zostajesz przycięty – nic nie możesz zrobić, by temu zapobiec! Dlaczego wykonywanie obowiązków w domu Bożym musi być takie trudne? Ciągłe mówienie o prawdozasadach – to naprawdę wymagające! Czy nie można po prostu prowadzić prostego, stabilnego życia? Nie jest to ani wygórowane wymaganie ani żadna ekstrawagancja, ale dlaczego tak trudno to osiągnąć? Mam nadzieję, że nie zostanę przycięty. Jestem bardzo nieśmiałą osobą. Wystarczy, że ludzie patrzą na mnie i głośno mówią, a moje serce zaczyna walić. Jeśli naprawdę stanę w obliczu przycinania, a jego słowa będą tak surowe, tak szczegółowo analizujące fakty, to jak ja sobie z tym poradzę? Czy nie przyprawiłoby mnie to o koszmary? Wszyscy mówią, że przycinanie jest dobre, ale ja tego nie rozumiem. Czy osoba, która go doświadczyła nie była tym przerażona? Gdybym został przycięty, też bym się bał”. Czy nie jest to wpływ słów tych, którzy okazują negatywną postawę? Czy ten wpływ jest afirmatywny i pozytywny, czy też może negatywny i niekorzystny? (Jest on negatywny i niekorzystny). Te negatywne stwierdzenia mogą wyrządzić ogromną krzywdę tym, którzy chcą dążyć do prawdy! Powiedzcie Mi więc, czy ci, którzy często okazują negatywną postawę i szerzą śmierć, są sługami szatana? Czy są to ludzie, którzy przeszkadzają w pracy kościoła? (Tak).

Niektórzy działają zgodnie z własnymi ideami i wbrew zasadom. Po tym, jak zostali przycięci, uważają, że pomimo tak ciężkiej pracy i zapłacenia tak ogromnej ceny, nadal byli przycinani, więc w ich sercach pojawia się nieposłuszeństwo i nie akceptują oni obnażania ani analizowania ich. Uważają, że zarówno Bóg, jak i dom Boży są wobec niego niesprawiedliwi, ponieważ tak użyteczna osoba z takim talentem jak oni, która znosi tak wiele cierpienia i płaci tak wysoką cenę, nie jest chwalona przez dom Boży, a nawet zostaje przycięta. Z ich nieposłuszeństwa wyłaniają się żale, a oni dają upust swojej negatywności: „Ja to widzę tak, że nie ma nic trudniejszego niż wiara w Boga. Naprawdę trudno jest otrzymać błogosławieństwa i cieszyć się odrobiną łaski. Zapłaciłem tak wysoką cenę, ale zostałem przycięty za zrobienie jednej rzeczy źle. Jeśli ktoś taki jak ja nie jest w stanie sprostać temu zadaniu, to jak sprosta mu ktokolwiek inny? Czy Bóg nie powinien być sprawiedliwy? Dlaczego ja nie widzę Jego sprawiedliwości? W jaki sposób Boża sprawiedliwość jest tak niezgodna z ludzkimi wyobrażeniami?”. Nie analizują tego, co zrobili wbrew zasadom lub jakie skażone usposobienie ujawnili. Nie tylko brakuje im choćby odrobiny wyrzutów sumienia czy podporządkowania – wręcz otwarcie osądzają i stawiają opór. Po usłyszeniu takiego oświadczenia większość ludzi zaczyna z nimi sympatyzować i ulega ich wpływom: „Jest dokładnie tak, prawda? Wierzył w Boga przez dwadzieścia lat, a i tak spotkało go takie przycinanie. Jeśli ktoś, kto wierzy od dwudziestu lat, niekoniecznie musi być zbawiony, to ludzie tacy jak my mają jeszcze mniejszą szansę”. Czyż tacy ludzie nie zostali w jakimś sensie zatruci? Kiedy ktoś emanuje negatywizmem, trucizna zostaje zasiana niczym ziarno w sercach ludzi, zakorzeniające się, kiełkujące, kwitnące i przynoszące owoce w ich umysłach. Zanim ludzie się zorientują, są już zatruci i rodzi się w nich opór i skargi przeciwko Bogu. Gdy ludzie ci zostaną przycięci, stają się nieposłuszni Bogu i niezadowoleni z tego, jak dom Boży się z nimi obchodzi. Zamiast przyjąć postawę skruchy i przyznania się do winy, kłócą się, usprawiedliwiają i bronią. Rozgłaszają wszędzie, jak wiele trudów znosili, jaką pracę wykonywali i jakie obowiązki spełniali przez wiele lat swojej wiary, i że zamiast otrzymać teraz za to nagrody, zostali przycięci. Nie tylko nie widzą, że są przycinani z powodu własnego zepsucia i popełnionych przez siebie błędów, lecz także szerzą ideę, że sposób, w jaki dom Boży ich potraktował, jest niesprawiedliwy i nierozsądny, że nie powinni być tak traktowani, a jeśli tak sie stało, to znaczy, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Powodem, dla którego okazują negatywną postawę, jest to, że nie są w stanie zaakceptować przycinania ani faktu, że popełnili jakieś błędy, a tym bardziej nie akceptują ani nie uznają faktu, że wyrządzili szkodę wejściu w życie braci i sióstr oraz pracy kościoła. Uważają, że postępowali właściwie i że to dom Boży niesłusznie ich przyciął. Okazując negatywną postawę, chcą powiedzieć ludziom, że dom Boży niesprawiedliwie traktuje ludzi: Gdy ktoś popełni błąd, dom Boży użyje tego błędu jako amunicji przeciwko niemu, wykorzystując tę kwestię i przycinając go bezlitośnie, aż do momentu, w którym stanie się on uległy i pomyśli, że nie wniósł żadnego wkładu, że nie ma już nikogo, kto by go ubóstwiał, nie docenia siebie i nie ma już odwagi prosić Boga o nagrody – tylko wtedy dom Boży osiągnie swój cel. Okazują negatywną postawę po to, by więcej osób stanęło w ich obronie, zrozumiało „prawdziwy stan rzeczy” i zobaczyło, jak wiele cierpienia znieśli przez tak wiele lat wiary w Boga, jak znaczący był ich wkład oraz jak bardzo są oni wykwalifikowanymi i doświadczonymi wierzącymi. W ten sposób chcą skłonić innych, by stanęli po ich stronie we wspólnym sprzeciwie wobec zasad domu Bożego i przycinania, któremu ten go poddał. Czy przyciąganie ludzi na swoją stronę nie leży w ich naturze? (Tak). Okazują negatywną postawę po to, aby przeciągnąć ludzi na swoją stronę i wprowadzić ich w błąd. Dając upust swojej niechęci zakłócają pracę kościoła. Niezależnie od tego, jaki wpływ ma to ostatecznie na ludzi, gdy okazują negatywną postawę, efektem i konsekwencją tego jest to, że ludzie są wprowadzani w błąd, niepokojeni oraz krzywdzeni. To nie wpływa na nikogo umoralniająco. Jest to negatywny efekt.

Kiedy ludzie stają w obliczu przycinania, są to podstawowe rodzaje negatywizmu, którym dają upust. Nie potrafią zaakceptować bycia przycinanymi i są niezadowoleni oraz nieposłuszni w swoich sercach, niezdolni do przyjęcia tego od Boga. Ich pierwszą reakcją nie jest poszukiwanie prawdy dotyczącej przycinania i zastanowienie się nad sobą, poznanie i przeanalizowanie siebie, aby zobaczyć, co dokładnie zrobili źle, czy ich działania były zgodne z zasadami, dlaczego dom Boży ich przyciął i czy potraktowanie ich w ten sposób było spowodowane osobistą urazą, czy też było sprawiedliwe i rozsądne. Ich pierwszym odruchem nie jest poszukiwanie tych rzeczy – zamiast tego jest nim poleganie na swoich kwalifikacjach, zniesionych trudnościach i kosztach, jakie ponieśli, celem przeciwstawienia się przycinaniu. W rezultacie, wszystko, co pojawia się w ich sercach, jest z pewnością negatywne i niekorzystne, nie ma tam nic afirmatywnego lub pozytywnego. Tak więc, kiedy omawiają swoje uczucia i zrozumienie po przycięciu, z pewnością okazują negatywną postawę i rozpowszechniają pojęcia. Obie te rzeczy powinny być natychmiast powstrzymane i ograniczone i nie należy im pobłażać ani ich ignorować. Będą one przeszkadzać, zaburzać i szkodzić wejściu w życie wszystkich wokół i nie mogą odgrywać pozytywnej, afirmatywnej roli, a tym bardziej nie mogą inspirować ludzi do lojalności wobec Boga ani do lojalnego wykonywania swoich obowiązków. Dlatego też, gdy tacy ludzie okazują negatywną postawę, zaburzając tym życie kościoła, powinni być ograniczani.

3. Okazywanie negatywnej postawy, gdy czyjaś reputacja, status i interesy są zagrożone

Oprócz okazywania negatywnej postawy po zwolnieniu ze stanowiska lub przycięciu, w jakich jeszcze sytuacjach ludzie emanują negatywizmem? (Kiedy interesy ludzi są zagrożone i czują oni, że ponieśli jakąś stratę). (Niektórzy wykonywali swoje obowiązki przez wiele lat, lecz kiedy zachorowali lub ich rodziny zostały dotknięte jakimś nieszczęściem, mówią: „Co zyskałem, wierząc w Boga przez tyle lat?”). Najczęstszym „hasłem” ludzi, którzy wiecznie narzekają jest „Co na tym zyskałem?”. Jakie są inne przykłady tego typu sytuacji? (Niektórzy ludzie nie tylko nie osiągają wyników w swoich obowiązkach, ale często popełniają błędy, więc mówią: „Dlaczego Bóg oświeca wszystkich, tylko nie mnie? Dlaczego dał im On tak dobry format, podczas gdy mój format jest tak marny?”. Zamiast zastanowić się nad własnymi problemami, przerzucają odpowiedzialność na Boga, mówiąc, że to On ich nie oświecił ani nie poprowadził, a potem już tylko narzekają na Niego). Twierdzą, że Bóg jest niesprawiedliwy, pytając, dlaczego oświeca i obdarza łaską wszystkich, tylko nie ich, gderając o tym, dlaczego nie osiągają rezultatów w swoich obowiązkach – zwyczajnie narzekają. Podane przez was przykłady są dobre. Czy macie jeszcze jakieś? (Niektórzy ludzie stają się pełni urazy, gdy ich obowiązki są przydzielane komuś innemu, kwestionując, dlaczego tak się stało i podejrzewając, że przywódcy i pracownicy maja ich na celowniku i celowo utrudniają im pracę). Czy uważają, że dom Boży patrzy na nich z góry? (Tak). Niektórzy ludzie, którzy nie wykonują właściwej pracy, są zwalniani i eliminowani, a oni czują, że ich reputacja i status zostały przez to nadszarpnięte. Aby okazać swoje niezadowolenie na osobności mówią innym: „Wierzę w Boga od niedawna, moja zdolność rozumienia nie jest dobra i mam kiepski potencjał. Nie dorównuję innym. Jeśli mówią, że nie jestem zdolny, to na pewno nie jestem!”. Na pozór przyznają się do swoich niedociągnięć, lecz w rzeczywistości próbują odzyskać utracone korzyści, nieustannie spierając się i mówiąc rzeczy, które mają na celu zdobycie sympatii innych i sprawienie, by uznali oni, że dom Boży jest niesprawiedliwy. Gdy tylko ich interesy zostaną zagrożone, stają się niechętni i cały czas mają nadzieję na odzyskanie strat i otrzymanie rekompensaty. Jeśli tak się nie stanie, tracą wiarę w Boga i nie wiedzą już nawet, jak w Niego wierzyć, mówiąc: „Kiedyś myślałem, że wiara w Boga jest wspaniała i że bycie przywódcą lub pracownikiem kościoła z pewnością przyniesie mi wielkie błogosławieństwa. Nigdy nie spodziewałem się, że zostanę zwolniony, wyeliminowany i odrzucony przez innych. Pomyśleć, że coś takiego może się zdarzyć w domu Bożym! Nie każdy, kto wierzy w Boga, jest dobrym człowiekiem i nie wszystko, co robi dom Boży, reprezentuje Boga lub jest sprawiedliwe”. Jaka jest natura takich stwierdzeń? Ich słowa, zarówno dosłownie, jak i pośrednio, stanowią atak. Wyrażają nimi swój osąd i opór. Z pozoru wydają się być wymierzone w określonego przywódcę lub kościół, ale tak naprawdę w ich sercach skierowane są przeciwko samemu Bogu, Jego słowom oraz dekretom administracyjnym i zasadom Jego domu. Dają upust swojej niechęci. Dlaczego to robią? Ich zdaniem ponieśli stratę. W głębi serca mają poczucie niesprawiedliwości i odczuwają niezadowolenie, zabiegają o rożne rzeczy i chcą otrzymać rekompensatę. Podczas gdy negatywne nastawienie takich osób nie stanowi znaczącego zagrożenia dla większości, te odrażające słowa są jak natrętne muchy lub pluskwy, które w jakimś stopniu niepokoją ludzkie umysły. Większość ludzi czuje odrazę i niechęć, gdy słyszy takie słowa, ale nieuchronnie znajdą się osoby tego samego pokroju co tacy ludzie, osoby o takich samych skłonnościach, istotach i upodobaniach, które są są ulepione z tej samej zgniłej gliny co ci ludzie i które są przez nich przekonywane i niepokojone. To nieuniknione. Co więcej, niektórzy ludzie o słabej postawie, którym brakuje rozeznania, mogą być zaniepokojeni tymi negatywnymi uwagami i mogą one mieć wpływ na ich wiarę w Boga. Ludzie ci już nie wiedzą jaki jest cel wiary w Boga i nie mają jasności co do prawd wizji, a ich zdolność pojmowania prawdy również pozostawia wiele do życzenia. Kiedy słyszą tego typu negatywne stwierdzenia, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że mimowolnie przyjmą je jako prawdziwe, a tym samym ulegną ich wpływowi. Takie słowa są trucizną. Można je łatwo wlać do ludzkich serc. Gdy ktoś już weźmie to siebie te negatywne uwagi, to gdy dom Boży prosi go o spełnienie jakiegoś obowiązku, reaguje na to obojętnością. Kiedy prosi on go o współpracę przy jakimś zadaniu, nie jest zbyt entuzjastycznie nastawiony. Podejmuje się go tylko wtedy, gdy ma na to ochotę, w przeciwnym razie tego nie robi, przy czym zawsze podaje różnego rodzaju wymówki i powody takiego postępowania. Zanim usłyszał te negatywne uwagi, w jego wierze w Boga można było dostrzec pewną dozę szczerości i miał coś w rodzaju pozytywnej, proaktywnej postawy podczas wykonywania swoich obowiązków. Jednak po ich usłyszeniu stał się obojętny i zimny w stosunku do swoich braci i sióstr. Zachowuje wobec nich ostrożność. Kiedy kościół zleca mu wykonanie jakiegoś obowiązku, uchyla się od niego i wielokrotnie przekłada go na później, wykazując się niesamowitą biernością. Wcześniej punktualnie uczęszczał na zgromadzenia, jednak po usłyszeniu tych uwag pojawia się na nich sporadycznie – przychodzi tylko, gdy jest w dobrym nastroju. Jeśli w jego domu wydarzy się coś nieprzyjemnego, martwi się, że może dojść do jakiegoś nieszczęścia, więc uczestniczy w większej liczbie zgromadzeń i czyta więcej słów Bożych. Jeśli jest podekscytowany, szczęśliwy i poruszony po ich przeczytaniu, składa nawet jakąś ofiarę pieniężną. Gdy jednak w jego domu na powrót zapanuje spokój, ponownie przestaje uczęszczać na zgromadzenia. Kiedy bracia i siostry próbują z nim porozmawiać w nadziei, że go jakoś wesprą, ten znajduje wymówki, by odmówić, a kiedy przychodzą do jego domu, to nie otwiera im on drzwi, nawet jeśli widać, że tam jest. O co tutaj chodzi? Taki ktoś jest pod wpływem negatywnych uwag – został przez nie zatruty i wierzy, że osoby wierzące w Boga są niewiarygodne. Na początku bardzo im ufał, a kiedy czytał słowa Boże, myślał: „To są słowa Boże, ci ludzie są moimi braćmi i siostrami, to jest dom Boży, jakie to wspaniałe!”. Lecz po tym, gdy usłyszał negatywne uwagi rozpowszechniane przez pewnych ludzi, zmienił się. Czy nie wywarły one na niego wpływu? Czy jego wejście życie na tym nie ucierpiało? (Owszem). Kto na niego tak wpłynął? Zrobili to ludzie, którzy okazują negatywną postawę – ci, którzy wygłaszali te uwagi. Jeśli ktoś nie położył jeszcze solidnych fundamentów na prawdziwej drodze lub nie zjadł i nie wypił słów Bożych w stopniu wystarczającym, aby zrozumieć prawdę, to łatwo może ulec wpływowi negatywnych rzeczy. A w szczególności ci, którzy nie są w stanie pojąć prawdy, a jedynie obserwują trendy i sytuację oraz patrzą na zjawiska pojawiające się na powierzchni – tacy jeszcze łatwiej ulegają negatywnym słowom. Zwłaszcza, gdy słyszą, jak ludzie głoszą niedorzeczności w stylu: „Dom Boży niekoniecznie jest sprawiedliwy i nie wszystko, co robi, jest pozytywne”, ich ostrożność i nieufność się pogłębia. Stwierdzenie, które jest zgodne z prawdą, nie zawsze jest łatwe do zaakceptowania, z kolei negatywne i absurdalne stwierdzenie, które tej prawdzie zaprzecza – takie może zbyt łatwo zakorzenić się w sercach ludzi, a późniejsze usunięcie go nie jest proste. Ludziom tak trudno jest zaakceptować prawdę, a jednocześnie tak łatwo jest im zaakceptować niedorzeczności!

Niektórzy ludzie o złym człowieczeństwie przywiązują wielką wagę do własnego prestiżu, sławy, cielesnych przyjemności oraz osobistej własności i interesów. Kiedy ich reputacja, status i bezpośrednie interesy ponoszą straty, nie przyjmują tego od Boga ani nie akceptują środowiska, które Bóg dla nich przygotował, i nie są w stanie porzucić tych rzeczy oraz zlekceważyć swoich osobistych zysków i strat. Zamiast tego wykorzystują różne okazje, by dać upust swojemu niezadowoleniu i nieposłuszeństwu oraz swoim negatywnym emocjom, w wyniku czego niektórzy ludzie bardzo cierpią. Dlatego też, gdy tacy ludzie okazują negatywną postawę, przywódcy kościoła muszą najpierw szybko zrozumieć zaistniałą sytuację i w odpowiednim czasie powstrzymać oraz ograniczyć takie osoby. Oczywiście powinni oni również w sposób proaktywny demaskować takich ludzi oraz rozmawiać z braćmi i siostrami o tym, jak ich rozpoznać – i o tym dlaczego właściwie mówią oni te negatywne i absurdalne rzeczy – oraz jak traktować i rozróżniać te słowa, aby nie dać się zwieść i poważnie zranić. Konieczne jest, aby umieć rozpoznać i przeanalizować takich ludzi, a tym samym unikać ich i odrzucać, i nie być już przez nich wprowadzanym w błąd. Jest to praca, którą powinni wykonywać przywódcy kościoła. Oczywiście, jeśli zwykli bracia i siostry odkryją takich ludzi i rozpoznają ich istotę człowieczeństwa, to również powinni trzymać się od nich z daleka. Jeśli nie masz wystarczającej zdolności do stawiania oporu lub odpowiedniej postawy, by ich wspierać, pomagać im i ich zmieniać, i czujesz, że nie możesz wytrzymać ich negatywnych uwag oraz słów niezadowolenia i nieposłuszeństwa, to najlepszym wyjściem jest trzymanie się od nich z daleka. Jeśli natomiast czujesz, że jesteś bardzo silny, masz pewną postawę, masz zdolność rozróżniania i pozostajesz niewzruszony bez względu na to, co ktoś mówi, że bez względu na to, jak bardzo negatywne są czyjeś słowa, nie zmieni to twojej wiary w Boga, że potrafisz rozpoznać takich ludzi i ich zdemaskować oraz powstrzymać, gdy okazują negatywną postawę – wtedy nie musisz ich unikać ani się ich wystrzegać. Lecz jeśli czujesz, że nie masz takiej postawy, to najlepszym sposobem i zasadą radzenia sobie z takimi ludźmi jest trzymanie się od nich z daleka. Czy jest to łatwe do osiągnięcia? (Tak). Niektórzy ludzie mówią: „Czy mogę ich tolerować, znosić i wybaczać im?”. To również jest w porządku i nie jest niczym złym, jednak nie jest to ani najważniejsza ani najlepsza praktyka. Powiedzmy, że znosisz, tolerujesz i pobłażasz im, a ostatecznie zostajesz przez nich wprowadzony w błąd i przeciągnięty na ich stronę. Przypuśćmy też, że bez względu na to, jak dom Boży cię wspiera i dba o ciebie, ty tego nie czujesz; albo że kiedy czytasz słowa Boże, często jesteś pod wpływem ich myśli i uwag, a gdy tylko pomyślisz o czymś, co powiedzieli, twój umysł jest tym dotknięty i nie jesteś w stanie dalej czytać. A kiedy bracia i siostry dzielą się swoim zrozumieniem prawdy – zwłaszcza gdy rozmawiają o rozróżnianiu uwag czynionych przez takie osoby – ty znów jesteś pod wpływem ich słów, co powoduje, że twój umysł pogrążony jest w chaosie. Jeśli tak jest, to powinieneś trzymać się z dala od takich ludzi. Twoja tolerancja i wytrwałość będą w takiej sytuacji nieskuteczne i nie są wobec tego najlepszym sposobem obrony przed nimi. Powiedzmy, że twoja tolerancja i wytrwałość nie są jedynie zachowywaniem pozorów, lecz faktycznie masz wystarczającą postawę, aby stawić im czoła. Bez względu na to, co mówią, nawet jeśli się nie odezwiesz, w głębi serca nadal umiesz ich rozpoznać; jesteś w stanie okazać im pobłażliwość i zignorować ich, ale wszelkie niekorzystne i negatywne słowa niezrozumienia i skargi na Boga, które wypowiadają, w najmniejszym stopniu nie wpłyną na twoją wiarę w Boga i podporządkowanie Mu się ani na twoją lojalność w wypełnianiu obowiązków. W takim przypadku możesz ich tolerować i znosić. Jaka jest zasada praktykowania tolerancji i wytrwałości? Nie pozwolenie na to, aby ktoś nas skrzywdził. Ignoruj ich, pozwól im mówić, co chcą – w końcu tacy ludzie są po prostu nierozsądnymi wichrzycielami i są do tego uparci jak osły. Bez względu na to, w jaki sposób będziesz z nimi rozmawiać o prawdzie, oni jej nie zaakceptują. Należą bowiem do kategorii diabłów i szatanów, a rozmowy z nimi są bezcelowe. Dlatego też, zanim dom Boży usunie ich ze swoich szeregów i rozprawi się z nimi, to o ile masz wystarczająco dobrą postawę, by ich tolerować i znosić bez szkody dla siebie, to będzie to najlepsze rozwiązanie. Czy zazwyczaj postępujecie według zasady tolerancji i wytrwałości? Znosicie wszelkiego rodzaju ludzi, lecz czasami nie jesteście wystarczająco ostrożni i dajecie im się nieco zwieść; potem zdajecie sobie z tego sprawę, czujecie się dłużni Bogu, modlicie się przez kilka dni i zmieniacie swój stan na lepsze, tym samym zbliżając się do Boga. Przez większość czasu wyraźnie widać, że tacy ludzie nie są dobrzy i że należą do kategorii diabłów. Chociaż możesz normalnie wchodzić z nimi w interakcje, to w duszy czujesz się od nich zdystansowany i uważasz ich za odpychających. Bez względu na to, co mówią lub jakie negatywne uwagi i poglądy wyrażają, po prostu je ignorujesz i myślisz: „Mów, co chcesz. Widzę kim jesteś. Po prostu nie zadaję się z ludźmi takimi jak ty”. Czy jest to zasada, którą kierujecie się przez większość czasu, gdy macie do czynienia z takimi sytuacjami? Osiągnięcie takiego stanu rzeczy również nie jest złe; nie jest to łatwe i wymaga zrozumienia pewnych prawd i posiadania pewnej postawy. Jeśli nie masz nawet tego poziomu postawy, to nie będziesz w stanie wykazać się wytrwałością i nie będziesz dobrze wykonywać swoich obowiązków.

4. Okazywanie negatywnej postawy, gdy pragnienie zdobycia błogosławieństw zostaje zniweczone

Okazywanie negatywnej postawy ma jeszcze jeden przejaw Niektórzy mówią: „Wierzyłem w Boga przez tyle lat i co na tym zyskałem?”. Kiedy tacy ludzie okazują negatywną postawę, mówią głównie: „Co na tym zyskałem?” – co oznacza, że nic nie zyskali. Uważają, że szczególnie trudno jest uzyskać jakieś korzyści lub błogosławieństwa od domu Bożego lub od Boga, wierząc w Niego, i że ludzie muszą ofiarować ogromną miłość i mieć niesamowitą wytrzymałość, a nie być spragnieni szybkich rezultatów. Jeśli chodzi o słowa Boże, które ujawniają ludzi, przycinają ich, oczyszczają i usuwają ich zepsucie, wierzą, że jest to jedynie płytka, górnolotna retoryka, której nie można absolutnie ufać. Uważają, że jeśli będą praktykować zgodnie ze słowami Bożymi, to faktycznie poniosą wielką stratę. Sądzą, że uzyskanie jakichś korzyści oraz realizacja ich aspiracji i pragnień zawsze jest najważniejsza, a to, czy praktykują prawdę, czy nie, wcale nie jest kluczowe – wierzą, że dopóki nie popełniają zła, to wystarczy i nie zostaną wtedy wyeliminowani przez kościół. Jak czuje się większość ludzi po usłyszeniu tego typu negatywnych słów? Czy w duszy aprobują i zgadzają się z nimi, czy też może czują względem nich pewną pogardę i uważają tych ludzi za samolubnych, nikczemnych oraz niegodziwych, a także potrafią ich rozpoznać, ujawnić i ograniczyć, powstrzymując ich przed dalszym szerzeniem negatywizmu i śmierci? Czy większość ludzi odczuwa wstręt i potępia takie negatywne słowa, czy też mogą zostać przez nie wprowadzeni w błąd i stać się negatywni? Niektórzy ludzie, słysząc je i widząc, że w istocie nic nie otrzymali, myślą: „To faktycznie prawda! Ja też nic nie zyskałem. W domu Bożym dostaję tylko trzy posiłki dziennie, cały czas jestem zajęty, a poza tym tak naprawdę nic nie zyskałem”. Czy wy też macie takie myśli? Czy czujecie się w ten sam sposób? Ci, którzy rozumieją prawdę, powiedzą: „Jak to nic nie zyskałeś? Zyskaliśmy od Boga tak wiele! Zrozumieliśmy tak wiele prawd!”. Lecz niektórzy mogą się z nimi nie zgodzić, mówiąc: „Nie wydaje się zbyt trafne mówienie, że zyskaliśmy «tak wiele». Otrzymaliśmy tylko odrobinę łaski, kilka okazji do wypełniania naszych obowiązków, zrozumieliśmy kilka doktryn dotyczących tego, jak być człowiekiem, poznaliśmy wielu braci i sióstr z różnych miejsc i znacznie poszerzyliśmy nasze horyzonty. Czyli owszem, zyskaliśmy, ale tylko trochę”. Do której z tych kategorii należycie? Są ludzie należący do wszystkich tych kategorii, prawda? (Tak). Omówimy to teraz z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze, porozmawiajmy o tym, co dzieje się z tymi, którzy wierzą w Boga po to, aby zdobyć łaski – czy wierzą oni w Boga, aby dążyć do zdobycia prawdy i aby mogli osiągnąć zbawienie? (Nie, wierzą po to, by uzyskać błogosławieństwa). Czy w takim razie Bóg dał im niewiele łaski, ochrony, dobroci, oświecenia i iluminacji? (Bóg dał im dużo tych rzeczy). Można powiedzieć, że każda osoba, która wierzy w Boga, otrzymała Bożą ochronę. Czy jest ona czymś konkretnym? Czy istnieją jakieś jej przykłady wzięte z życia? Jakie rodzaje ochrony otrzymali ludzie? (Stosunkowo oczywistym jej rodzajem jest to, że po uwierzeniu w Boga nie jesteśmy już pod wpływem nikczemnych trendów tego świata. Nie popadamy w dekadencję ani nie dążymy do takich niegodziwych rzeczy, jak chodzenie do nocnych klubów, palenie, picie itd. Przynajmniej nie angażujemy się w takie rzeczy i uważam, że jesteśmy pod tym względem otoczeni ochroną). Jest to bardzo namacalny aspekt, który ludzie mogą zobaczyć i którego mogą osobiście doświadczyć. Nieuleganie wpływom i nikczemnym trendom tego świata, życie jak człowiek i w ramach zwykłego człowieczeństwa na podobieństwo istoty ludzkiej – to praktyczny przykład i dowód Bożej ochrony. Czy jest ich więcej? (Niebycie niepokojonym przez złe duchy i możliwość życia pod Bożą ochroną). To kolejny praktyczny przykład. Czy większość ludzi miała takie doświadczenia? Czy potraficie zrozumieć znaczenie tego faktu? Niektórzy mówią: „Niewierzący też nie są niepokojeni przez złe duchy. Ilu z nich przeszkadzają złe duchy?”. Czy to stwierdzenie jest słuszne? Czy uważacie, że jest ono zgodne z faktami? (Sporo moich kolegów z klasy było niepokojonych przez złe duchy. Niektórzy doświadczają paraliżu sennego, a inni słyszą głosy. Nie wierzą w Boga i nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Wszędzie szukają pomocy, lecz nie mogą znaleźć na to remedium, żyjąc w strachu i lęku – to okrutnie męczące. Ponieważ jednak ja wierzę w Boga od dzieciństwa, to nigdy nie byłem niepokojony ani nie cierpiałem w ten sposób. Przez większość czasu odczuwam w sercu względną stabilność i spokój). Prawdziwi wierzący w Boga nie mają takich obaw. Nie martwimy się o to, że dotknie nas zaburzenie konwersyjne, że będziemy niepokojeni lub zostaniemy opętani przez złe duchy. Nie boimy się, ponieważ mamy Boga. Ponadto w prawdziwym życiu niewierzący nieustannie mówią o czytaniu z twarzy, feng shui i wróżeniu z fusów – na Zachodzie istnieje nawet coś takiego, jak astrologia. Niektórzy ludzie oddają cześć słynnym buddyjskim posągom, złym duchom i bożkom, a inni nie, lecz niezależnie od tego, czy to robią, czy nie, wszyscy oni są pod wpływem tych rzeczy i są przez do pewnego stopnia ograniczeni. Na przykład, przed wyjściem z domu muszą powróżyć, aby sprawdzić, który kierunek jest pomyślny, a który nie. Otwierając sklep, muszą określić, jakie ustawienie lady przyniesie im sukces finansowy, a które nie, jakie rzeczy umieścić w sklepie i które bożki czcić, aby przyciągnąć bogactwo, a także gdzie umieścić pewne przedmioty, aby nie zakłócać feng shui. Podczas przeprowadzki muszą określić pomyślny czas na jej realizację, aby zapewnić rodzinie dobrobyt w przyszłości i uniknąć nieszczęśliwych wypadków, a także określić, który moment są niepomyślny. Nawet studenci pozostają pod wpływem tych wierzeń, gdy przystępują do egzaminów wstępnych. W dniu egzaminu unikają wypowiadania słów sugerujących porażkę i zamiast tego muszą wypowiadać frazy takie jak „jestem najlepszy” i „odnoszę sukces”. Każdy aspekt życia – począwszy od dzieci uczęszczających do szkoły, skończywszy na rodzicach prowadzących normalne codzienne życie, zarabiających pieniądze, przeprowadzających się, szukających pracy, a także na późniejszym zawieraniu małżeństw przez potomstwo, i tak dalej – wszystko to jest pod wpływem tak zwanego feng shui, szczęścia i tym podobnych. Tak więc, kiedy ludzie są pod wpływem tych rzeczy, to co ich właściwie ogranicza? Złe duchy. Wszystkie te rzeczy są kontrolowane przez złe duchy. Dlaczego więc ludzie je czczą? Dlaczego są pod wpływem tych rzeczy? Jeśli chodzi o tak prostą sprawę, jak przeprowadzka, dlaczego ludzie muszą zawsze zastanawiać się nad tym, który czas jest dobry na jej realizację, co przetransportować najpierw, a co potem – co przyniesie większą pomyślność? Dlaczego zawsze muszą rozważać podobne kwestie? Muszą je rozważać, ponieważ jeśli tego nie zrobią, złe duchy będą działać, dręcząc ich i torturując. Jakie możecie wyciągnąć wnioski na tej podstawie? Cała ludzkość żyje pod kontrolą zła. Kim lub czym ono jest? Większym złem jest szatan i diabły, a mniejszym złe duchy obecne w różnych miejscach, które kontrolują różne rasy ludzi. Każdy aspekt ludzkiego życia jest ograniczany i kontrolowany przez te właśnie złe duchy. Nawet podczas budowy domu, a konkretnie podczas montowania głównej belki, ludzie wieszają czerwone tkaniny i odpalają petardy, aby przyniosło im to szczęście, a wszyscy budowlańcy noszą czerwone ubrania, aby przyniosło im to pomyślność finansową i aby uniknąć wypadków. Istnieją pewne szczególne wymagania i powiedzenia dotyczące wszystkich tych rzeczy, a także tabu, a oni muszą unikać tabu i przestrzegać tych powiedzeń. Na przykład, niektórzy ludzie często napotykają trudności i różne sprawy nie toczą się u nich gładko – tracą pracę, ich żony ich opuszczają, a oni zostają z niczym. Nie są nawet w stanie spłacić kredytu hipotecznego i wydaje się, że nic nie idzie po ich myśli. Nie zrobili nic złego, więc dlaczego przytrafiają im się takie rzeczy? Nie mając innych opcji, uciekają się do oddawania czci fałszywym bogom i złym duchom lub pilnie szukają kogoś, kto sprawdzi ich feng shui, aby przynieść im szczęście, a po tym, jak to zrobią, sprawy stopniowo zaczynają się układać. Wcześniej tak naprawdę nie wierzyli w te rzeczy, lecz teraz, gdy pojawiają się problemy, szczerze czczą fałszywych bogów i złe duchy, a zanim cokolwiek zrobią, muszą skonsultować się z wróżką lub wróżbitą. Czy życie w ten sposób nie jest męczące? (Owszem). Jest okrutnie wyczerpujące! Chociaż chcą, tacy ludzie nie potrafią żyć swobodnie i w spokoju ani wyzwolić się od ograniczeń tych powiedzeń i zasad. Jeśli je złamią, to złe duchy działają i przeszkadzają im, a oni są siłą przez nie ujarzmiani i muszą codziennie oddawać im cześć, aby ich życie przebiegało gładko. Jednak ci, którzy wierzą w Boga, nie są ograniczeni tymi feudalnymi przesądami ani działaniem złych duchów. Mogą się przeprowadzić i chodzić gdzie chcą, bez konieczności unikania jakichkolwiek tematów tabu. W Chinach kontynentalnych Komunistyczna Partia Chin zawsze uciska i prześladuje przekonania religijne. Jeśli osoba wierząca nie może już dłużej mieszkać w danym miejscu i musi się szybko przeprowadzić, to czy musi wybrać na to pomyślny dzień lub godzinę, albo coś czcić? Nie. Modli się do Boga, a On ją chroni. Wszystko jest w Jego rękach, a ona nie jest ograniczona wcześniej wspomnianymi rzeczami. Za każdym razem, gdy chce coś zjeść lub wyjść z domu, czy musi konsultować to z almanachem lub sprawdzać, czy nie narusza to jakiegoś tabu? Nie, modli się do Boga i wszystko jest w Jego rękach. Kiedy ludzie żyją pod Bożym panowaniem i suwerenną władzą, z Bożą ochroną i przewodnictwem, to złe duchy i plugawe demony, zarówno wielkie, jak i małe, trzymają się z dala. Nie ośmielają się one działać na tych, którzy wierzą w Boga. Czyż nie są oni dzięki temu chronieni? Czy nie żyją swobodnie i spokojnie? (Owszem). Czy ta łaska jest wielka? (Tak). Bez względu na to, czy już zyskałeś prawdę, czy jeszcze nie, tak długo, jak jesteś osobą, która szczerze wierzy w Boga, jesteś kimś przeznaczonym i wybranym przez Niego, a kiedy przychodzisz przed Jego oblicze, On chroni cię w ten właśnie sposób, pozwalając ci cieszyć się taką łaską. Jakaż ona jest ogromna! Twoje osobiste bezpieczeństwo jest zapewnione, a wszystkie twoje decyzje są zabezpieczone, Bóg bierze odpowiedzialność za nie i chroni je, więc nie musisz się martwić. Przez większość czasu ludzie nawet nie modlą się ani nie myślą świadomie: „Pomodlę się do Boga i poproszę Go, by mnie chronił. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nic złego się nie stanie”. Nie musisz się nawet modlić. Tak długo, jak masz w sercu proste przekonanie: „Wierzę w Boga, wszystko jest w Jego rękach”, Bóg będzie działał. Ludzie cieszą się tak ogromną łaską od Boga – czy to jest mały zysk? (Jest on całkiem spory). Bóg jest jedynym Najwyższym Władcą na świecie. Twoje życie i wszystko, co posiadasz, jest w Jego rękach – w rękach tego Suwerena – a ty masz w sercu spokój, harmonię i stabilność i nie musisz się absolutnie o nic martwić. Bez względu na to, jak dużą wiedzę posiadasz o Bogu lub jak wiele prawd rozumiesz, możesz być tego absolutnie pewien w swoim sercu. Wszystko jest w rękach Boga. Jeśli wierzący w Boga mają dla Niego miejsce w swoich sercach i rozumieją prawdę, to złe duchy nie ośmielą się im przeszkadzać, szkodzić ani nawet zbliżać się do nich. W konsekwencji nie muszą oni angażować się we wcześniej wspomniane niepotrzebne czynności. To tak ogromna łaska – jak możesz nadal twierdzić, że nic nie zyskałeś dzięki wierze w Boga? Czy nie brakuje ci sumienia? Odkładając na bok resztę, już samo twierdzenie, że nic nie zyskałeś, dowodzi twojego całkowitego braku sumienia i tego, że jest ono na wskroś złe. Nic dodać nic ująć.

Bóg dobrowolnie daje ludziom prawdę i życie, przekazując im swoje słowa i nie prosząc o nic w zamian. Chociaż ludzie mogą czuć, że ich postawa jest wciąż niedojrzała, że nie zrozumieli zbyt wiele prawdy albo że nie potrafią jasno wyrazić tego, co rozumieją, to właśnie te rzeczy, które Bóg im dał, ta czułość i miłość – jakaż to ogromna łaska! Bóg dał ludziom najcenniejsze rzeczy – ludzie otrzymali od Niego to, co najważniejsze na świecie. Niezależnie od tego, czy to czujesz, czy nie, Bóg już dał to człowiekowi. Na co ludzie wciąż narzekają? Czy są w ogóle godni otrzymania tych rzeczy? Wybrańcy Boga są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Zostałeś wybrany przez Boga i jesteś jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Jak możesz więc mówić, że nic nie zyskałeś? Stałeś się jednym z najszczęśliwszych ludzi, ponieważ Bóg cię wybrał, a zatem złe duchy i paskudne demony nie odważą się do ciebie zbliżyć. Niektórzy pytają: „Czy to oznacza, że mój status i tożsamość stały się honorowe?”. Czy można tak powiedzieć? Nie, ponieważ wszystko to jest zasługą Bożej miłości i Bożych działań. Ludzie zyskali tak wiele! Chociażby w tym tylko życiu ludzie zyskali tak wiele. W jaki sposób w ogóle kwalifikują się oni do otrzymania tego wszystkiego? Niektórzy wierzący w Boga w ogóle nie dążą do prawdy i wciąż powtarzają: „Co właściwie zyskałem po tak wielu latach wiary w Boga?”. Czy nie potrafisz sam tego ocenić? W głębi serca wiesz, czy rozumiesz prawdę, o ile mniej zła popełniłeś, a tym bardziej, jak wielką łaską mogłeś się cieszyć. Jeśli miałbyś w głębi serca jasność co do tych kwestii, nie mówiłbyś rzeczy, które są tak kompletnie pozbawione sumienia. Niektórzy mówią też: „Dom Boży zapewnia mi również pożywienie, ubranie i schronienie”. Czyż nie jest to mało znaczące w porównaniu z Bożą łaską i ochroną? Czy w ogóle warto o tym wspominać? Jednak ci, którzy mają sumienie, uważają, że choć nie warto o tym wspominać, to wciąż jest to część Bożej łaski. Jest ona niezmierzona. Bóg dał ludziom tak wiele! Jeśli chodzi o rzeczy materialne, to z Bożej perspektywy Bóg nawet ich nie liczy.

Jednym z aspektów Bożego działania jest ochrona ludzi, a innym jest prowadzenie ich na ścieżkę zbawienia, aby mogli zostać zbawieni. Ludzie cieszą się ciepłymi uczuciami Boga i Jego miłością do nich. Obdarzył ich On tak ogromną łaską! Jest jeszcze coś, co jest w zasadzie najważniejsze: prawda, którą Bóg obdarzył ludzi, a mianowicie słowa, których nikt w historii ludzkości, w żadnym stuleciu, nigdy nie słyszał ani nie otrzymał. Bez względu na to, ile razy Bóg stworzył ludzkość, nigdy nie wykonał tego dzieła ani nie wypowiedział tych słów. Wszystkie tajemnice związane z ludzkością, to, co ludzie mogą znieść, pojąć i zrozumieć – Bóg powiedział wam to wszystko. Czy owe tajemnice i te prawdy można zmierzyć jakąkolwiek miarą? Nie. Ludzie nie dadzą rady wyczerpać swojej radości jeszcze przez wiele żywotów. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że te słowa Boże są fundamentem ludzkiej egzystencji i mogą istnieć przez wieczność. Jeśli masz to szczęście przetrwać i żyć wiecznie, to te słowa i prawdy otrzymane od Boga mogą ci służyć przez wieczność. Co oznacza wieczność? Oznacza to, że nie jest się ograniczonym czasem ani granicami. Jeśli zinterpretujemy ten termin dosłownie, oznacza on brak końca – życie wieczne, tak jak sam Bóg. Te słowa i prawdy od Boga mogą istnieć do tego czasu. „Ten czas” jest pojęciem i definicją czasu wyrażoną z pomocą ludzkich pojęć, lecz tak naprawdę oznacza nieskończoność. Powiedzcie Mi, czy wartość tych słów otrzymanych od Boga jest wielka, czy nie? Jest ona niewiarygodnie wielka! Jeśli nie podążasz za nimi, to jest to wyłącznie twoja strata – wykazujesz się głupotą. Lecz jeśli będziesz je realizować, słowa te będą miały dla ciebie wartość, która zdecydowanie wykracza poza obecne życie, rozciągając się na wieczność. Zawsze będą dla ciebie skuteczne i użyteczne, będą miały wartość i znaczenie na zawsze, służąc ci przez wieczność. Jeśli zrozumiesz te słowa, zdobędziesz je i będziesz według nich żył, to będziesz mógł żyć wiecznie. Mówiąc prościej, będziesz żył wiecznie bez konieczności spotkania ze śmiercią. Czyż nie jest to coś, o czym ludzie marzą? Miną niezliczone wieki, niezliczeni ludzie umrą, ale ty nadal pozostaniesz przy życiu. Jak to się stanie? Dzięki słowom Boga i prawdzie będziesz miał odpowiednie kwalifikacje, by żyć w ten sposób. Co zamierzasz zrobić z tym wiecznym życiem? Masz posłannictwo wyznaczone przez Boga, Boże przywództwo i masz też misję. Jaka to misja? Bóg chce, abyś poprzez urzeczywistnianie Jego słów wielbił Go i był świadectwem o Nim. Taka jest wartość Bożych słów. Wartość i znaczenie prawdy i słów, które ludzie słyszą, z którymi się stykają i których doświadczają w tym stuleciu, będą istnieć przez wieczność. Dlaczego? Słowa Boże nie są teologią, teorią, sloganem czy rodzajem wiedzy, lecz słowami życia. O ile przyswoisz sobie te słowa, będziesz według nich żył i dzięki nim przetrwasz, Bóg pozwoli ci żyć i nie pozwoli ci umrzeć. To znaczy, nie zniszczy cię ani nie odbierze ci życia – pozwoli ci żyć dalej. Czyż nie jest to wielkie błogosławieństwo? (Tak, jest wielkie). Poprzez te słowa Bóg daje ci przedsmak tego błogosławieństwa w tym życiu i chce abyś otrzymał je w przyszłym świecie. Taka jest Boża obietnica. Biorąc pod uwagę tę ogromną obietnicę, jaką Bóg złożył ludzkości, czy ludzie otrzymali wiele? (Tak). Bóg złożył ludzkości tak wielką obietnicę, czyniąc ją znaną wszystkim. Powiedział ci o niej, pozwalając ci przyjść i po prostu ją otrzymać. Nie musisz poświęcać swojego życia ani oddawać całego swojego majątku; musisz tylko słuchać słów Boga i postępować zgodnie z Jego wymaganiami oraz pragnieniami, a możesz otrzymać od Niego tę obietnicę. Czyż Bóg nie dał ludzkości bardzo wiele? Znajdujesz się obecnie na drodze do otrzymania tej obietnicy: choć jeszcze jej w pełni nie dostałeś, to czy można powiedzieć, że otrzymałeś niewiele? Patrząc na obietnicę, którą Bóg obdarzył ludzkość, to ludzie otrzymali całkiem sporo. Zyskali znaczną przewagę; nic natomiast nie stracili ani nie ponieśli żadnych strat. Zainwestowali jedynie trochę czasu, a ich ciało zniosło trochę trudu. Być może poświęcili szczęście rodzinne, osobiste cielesne upodobania i pragnienia, zrezygnowali z niektórych aspiracji, zainteresowań i życzeń itp. Jednak w porównaniu ze zrozumieniem prawdy, osiągnięciem zbawienia i otrzymaniem Bożej obietnicy, wszystkie one nie są nawet warte wspominania, ponieważ mogą jedynie zaprowadzić cię do piekła, a Bóg nie da ci za nie swojej obietnicy. I odwrotnie, kiedy ludzie inwestują ograniczoną ilość czasu, koszty, jakie chcą i są w stanie ponieść, ostatecznie dochodzą do zrozumienia prawdy, pojmują pewne tajemnice i zasady bycia człowiekiem, których ludzkość nie rozumiała od czasu stworzenia jej przez Boga, rozumieją pewne istoty i pochodzenie wszystkich wydarzeń i rzeczy itp. Co ważniejsze, zdobywają pewną wiedzę o Bogu i są w stanie okazywać przed Nim lęk. Czy uzyskawszy to wszystko, nie warto zapłacić takiej ceny? Jakie pretensje mają ludzie? Dlaczego mówią, że nic nie zyskują, wierząc w Boga? Czyż ich sumienie nie uległo kompletnej degeneracji? Zyskali tak wiele, a wciąż są niezadowoleni. Czego jeszcze chcą? Czy taki ktoś byłby zadowolony, gdyby został prezydentem lub miliarderem? Gdyby Bóg dał tym ludziom te rzeczy, to wtedy nie należeli by już do Niego. Bóg nie chce pozyskać takich ludzi.

Niektórzy zawsze mówią, że nic nie zyskali wierząc w Boga, co tylko pokazuje, że brakuje im sumienia, zdolności pojmowania prawdy, nie dążą do niej i mają wyjątkowo słaby charakter. Tacy ludzie nie mają czystego zrozumienia między innymi tego, co Bóg czyni, czego wymaga od ludzi i czym ich obdarzył. W końcu, gdy dzieje się coś, co wprawia ich w lekkie niezadowolenie, natychmiast wybuchają ogromnym gniewem: „Co właściwie zyskałem wierząc w Boga? Moje ciało tyle wycierpiało. Wykonywałem wszelkie obowiązki, jakie przydzielił mi kościół. Bez względu na to, jak było ciężko i trudno, ja nigdy nie narzekałem; niezależnie, jak wielkie napotykałem trudności, nigdy nic nie mówiłem. Nigdy nie stawiałem żadnych wymagań domowi Bożemu. Co takiego zyskałem dzięki tej mojej wielkiej miłości i lojalności? Jeśli nawet ja nic na tym nie zyskałem, to inni mają jeszcze mniejszą szansę na zyskanie czegokolwiek!”. Wniosek jest zatem następujący: „Wy nie ofiarowaliście tyle, co ja, nie zapłaciliście takiej ceny, jaką ja zapłaciłem; jeśli nawet ja nic nie zyskałem, to co wy możecie zyskać? Wszyscy musicie zachować ostrożność. Nie bądźcie głupi!”. Czy takim ludziom nie brakuje sumienia? Osoba go pozbawiona zawsze wypowiada głupie słowa i jest uparta jak osioł. Nie jest w stanie pojąć ani jednej z wielu prawd wypowiedzianych przez Boga, ani też wielu czystych i pozytywnych rzeczy i stwierdzeń, zamiast tego uparcie trzymając się własnego punktu widzenia: „Znoszę trudy i płacę cenę w imię Boga, więc On musi mnie błogosławić i pozwolić mi zyskać więcej niż innym. Jeśli tak się nie stanie, to wybuchnę i będę ciskać przekleństwami! Czegokolwiek zechcę, Bóg musi mi to dać, a jeśli tego nie zrobi, to znaczy, że jest niesprawiedliwy i powiem wtedy, że nic nie zyskałem – to jest przecież czysta prawda!”. Czyż nie brakuje mu człowieczeństwa? Słowa kogoś, komu brakuje człowieczeństwa, z pewnością nie mogą być stanowcze, nie mówiąc już byciu zgodnymi z prawdą – to za duże wymaganie wobec nich. Słowa, które wypowiadamy, muszą być uzasadnionymi prośbami i oświadczeniami, a nie pokrętnymi argumentami; muszą być stanowcze, bez względu na to, kto ich słucha lub kto je ocenia. Jednak słowa i czyny ludzi o słabym człowieczeństwie nie mogą być stanowcze. Kiedy wpadają oni w złość i dają upust swoim żalom, niektórzy myślą: „Dlaczego mówią, że nic nie zyskali? Czy to możliwe, że dom Boży w jakiś sposób ich skrzywdził? Czy chodzi o to, że niektóre działania domu Bożego nie są zgodne z zasadami i nie mogą zostać ujawnione? Ta osoba wydaje się być całkiem zdolna do znoszenia trudności i płacenia ceny, ale dziś wybuchła z taką gwałtownością, mówiąc, że nic nie zyskała; wydaje się, że naprawdę tak jest. Czy nie jest to wywoływanie gniewu u dobrze się zachowującej osoby? Lepiej więc będę ostrożny; nie powinienem znosić takich trudów ani płacić takiej ceny, jak dotychczas, gdy wykonywałem swoje obowiązki!”. W ten sposób niektórzy ogłupiali ludzie, którym brakuje rozeznania, ulegają wpływom takich osób i słów.

W przypadku osób, które często okazują negatywną postawę, to jeśli naprawdę mają jakieś poglądy lub pomysły warte wyrażenia, pozwól im najpierw zabrać głos i je ujawnić. Gdy to zrobią, wszyscy zrozumieją: „Uważają, że cena, jaką zapłacili, nie jest adekwatna do tego, co w zamian za to zyskali. Czują, że nie odnieśli żadnych korzyści, a wręcz ponieśli straty, więc stali się niechętni. Narzekają na Boga, mając nadzieję na targowanie się z Nim, domagając się łaski i korzyści!”. Czy przeciętny człowiek jest w stanie rozpoznać taką osobę, gdy tylko usłyszy jej słowa? Gdy wszyscy będą już w stanie ją rozpoznać, powiedz tej osobie: „Czy skończyłeś już mówić? Jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia, to lepiej zamknij się, bo zrobisz z siebie głupca. Jeśli twoja niegodziwa natura zostanie ujawniona przed wszystkimi i nie zostanie natychmiast poskromiona, wywoła to publiczne oburzenie. Kiedy wszyscy cię zdemaskują i odrzucą, będzie za późno na żale”. Ostrzeżcie ich w ten sposób, a dzięki temu ich ograniczycie. Możecie też im powiedzieć: „Jeśli czujesz, że coś straciłeś, to nie musisz wierzyć w Boga. Uważasz, że nic nie zyskałeś, lecz na jaką właściwie korzyść liczysz? Jeśli jest nią zbicie fortuny i stanie się bogatym lub piastowanie wysokiego urzędu, to przykro mi, ale nie są to rzeczy, które można uzyskać tylko dlatego, że się tego chce; są to sprawy zarządzone przez Boga. Pojawienie się Boga i Jego dzieło zbawienia człowieka nie polega na dawaniu ludziom powyższych rzeczy. Idź tam, gdzie możesz je zdobyć; dom Boży to nie świat i nie może zadowolić diabłów i szatanów. Lepiej nie żądaj takich rzeczy od domu Bożego ani od braci i sióstr; jeśli ośmielisz się prosić Boga o te rzeczy, obrazisz Jego usposobienie i sprowokujesz Jego gniew. Stanie się tak dlatego, że Bóg udzielił ludziom wiele łask i obdarzył ich jeszcze większą liczbą prawd, które mają stać się ich życiem. To, że nie uważasz zdobycia prawdy za coś cennego, jest wyrazem twojej głupoty i ignorancji”. Wszyscy robią takiej osobie wyrzuty i przycinają ją w ten sposób. Co sądzicie o takiej praktyce? Możecie też powiedzieć: „Dom Boży nie jest ci nic winien. Koszty jakie ponosiłeś na rzecz Boga i obowiązki jakie wykonywałeś były dobrowolne. Czy wiesz, jak wielką łaską cieszysz się od Boga, odkąd zacząłeś w Niego wierzyć i wypełniać te obowiązki? Jeśli w ogóle posiadasz sumienie, to nie powinieneś mówić Bogu, że nic nie zyskałeś, tylko powinieneś przed Nim stanąć i przyznać się do własnych problemów. Jeśli naprawdę wierzysz, że Bóg jest prawdą, że wszystko, co czyni i Jego słowa także są prawdą, to nie powinieneś tak mówić ani narzekać. Twoja obecna postawa nie jest postawą, jaką powinien mieć ktoś, kto wierzy w Boga, ani ktoś poszukujący prawdy. Próbujesz się zbuntować i ponownie przywołać swoje stare problemy z Bogiem! Próbujesz rozstać się z Nim, by ostatecznie wyrównać rachunki! Ale Bóg nie jest ci nic winien, podobnie jak dom Boży. Jeśli zamierzasz wyrównać rachunki z domem Bożym, to pospiesz się i opuść Jego dom. Nie nękaj go, bo inaczej sprowokujesz Jego gniew, a On cię powali na łopatki. To nie byłaby nawet wielka konsekwencja. Jeśli masz sumienie lub rozum, to powinieneś się uspokoić, modlić się i przyglądnąć się temu wszystkiemu, aby zobaczyć, czy jest coś złego w twojej perspektywie dążenia do wiary w Boga i czy ścieżka, którą podążasz, jest tą, której Bóg od ciebie wymaga. Masz tak wiele nierozsądnych żądań wobec Boga i tak wielką do Niego urazę; to wskazuje, że coś poszło nie tak z twoim dążeniem. Ta głęboka uraza, którą żywisz, nie pojawiła się w tobie w ciągu jednego czy dwóch dni, lecz narastała przez długi czas. A może przychodziłeś do Boga z niewłaściwym punktem widzenia, odkąd zacząłeś w Niego wierzyć, i cokolwiek On powiedział, byłeś na to odrętwiały, w wyniku czego nie odczuwasz żadnych wyrzutów sumienia ani długu wobec niego. Może to właśnie doprowadziło do tego, że sprawy wyglądają tak, jak teraz. Lepiej się pospiesz, by się wyspowiadać i odpokutować; jest jeszcze na to czas. Jeśli tego nie zrobisz i nadal będziesz czynić zło oraz emanować negatywizmem, to staniesz się diabłem i antychrystem. Kiedy dom Boży cię usunie, nie będziesz miał już żadnej szansy na zbawienie – to, co jest potępione przez dom Boży, jest również potępione przez Boga. Udzielamy ci tego ostrzeżenia, biorąc pod uwagę twoją zdolność do znoszenia trudności i płacenia ceny, jaką się wykazywałeś przez wiele lat, kiedy wierzyłeś w Boga. Dajemy ci szansę. Jeśli będziesz upierać się przy swoim i odmówisz słuchania rad, a dom Boży postanowi cię usunąć, przestaniesz być bratem lub siostrą. Nie będziesz miał już nadziei na zbawienie. Kiedy nadejdzie na nie czas, to wtedy naprawdę nic nie zyskasz. Będziesz wtedy żałować. Teraz najważniejsze jest, abyś zmienił swoje myśli, punkt widzenia i kierunek swoich poszukiwań. Nie skupiaj się na zysku. Słuchaj słów Boga; zobacz, jak wiele z tego, co obnaża On w zepsutym usposobieniu ludzi, możesz przemyśleć i rozpoznać w sobie. Czy rozwiązałeś już problemy, które potrafisz w sobie zidentyfikować – te, które jesteś w stanie wyraźnie zobaczyć? Czy rozpoznałeś swój bunt przeciwko Bogu? Czy uporałeś się z nim? Największym problemem, z jakim się teraz borykasz, jest ciągła chęć rozliczenia się z Bogiem – na czym dokładnie polega ten problem? Czy nie należy go rozwiązać? Wierzysz w Boga zawsze z jakimś zamiarem, z myślą o jakiejś transakcji; zawsze pragniesz zdobyć błogosławieństwa, mając nadzieję na wymianę wysiłku, wydatków i cielesnych cierpień na błogosławieństwa królestwa niebieskiego – czy nie jest to logika typowa dla bandyty? Dlaczego nie przyjrzysz się temu, jakich ludzi Bóg obdarza błogosławieństwami, jakie są Boże wymagania wobec ludzi, co im On powiedział i co muszą oni osiągnąć, aby otrzymać Boże obietnice? Jeśli naprawdę wierzysz w Boga i rzeczywiście chcesz być zbawiony, to nie staraj się usilnie zyskać korzyści od Boga. Musisz przyjrzeć się temu, ile z Jego słów wprowadziłeś w życie oraz czy jesteś osobą, która podąża za Jego słowami. Podążanie za słowami Boga oznacza praktykowanie i życie zgodnie z Bożymi wymaganiami i prawdozasadami, a nie tylko fizyczne cierpienie i ponoszenie jakichś niewielkich kosztów. Twoje zepsute usposobienie pozostaje nierozwiązanym problemem, a wszystkie koszty, które ponosisz oraz wszystkie trudności, jakie znosisz, maja jakiś ukryty cel. Bóg tego nie pochwala i nie chce takich kosztów. Jeśli nalegasz na rozliczanie się z Nim oraz na przeprowadzanie z Nim kłótni i sporów, to obrażasz Jego usposobienie, a On pozwoli ci iść swoją drogą, aż do samego piekła, gdzie zostaniesz ukarany. Taka jest zapłata za czynienie zła. Cieszyłeś się wieloma błogosławieństwami i łaskami od Boga, a On obdarzył cię specjalnym traktowaniem w kwestiach materialnych. Otrzymałeś już to, co powinieneś otrzymać – czego więcej chcesz od Boga?”. Gdybyś omawiał te słowa z osobą z odrobiną sumienia i rozsądku, to czy jej już pogorszony nastrój nie uległby lekkiej poprawie? Czy są to słowa czystego zrozumienia, które są zgodne z prawdą? (Tak). Jeśli ktoś ma człowieczeństwo i rozum, jest w stanie je zrozumieć i zaakceptować. Tylko ci bez człowieczeństwa, ci, którzy nie mają sumienia i rozumu, pomyślą, że słowa te są jakaś formą oszustwa, że są górnolotną retoryką, niegodną wiary i że nie są tak namacalnie korzystne jak widzialna łaska lub materialne błogosławieństwa. Tak więc, zanim zobaczą te namacalne korzyści, cokolwiek powiesz, będzie całkowicie bezcelowe ponieważ oni tego nie zaakceptują. Mogą nie sprzeciwiać się temu w sposób otwarty, lecz za twoimi plecami, w głębi serca będą się nadal opierać, od czasu do czasu okazując negatywną postawę, podkreślając swój własny wkład, wyliczając trudności, które znosili, a także to, jak traktuje ich dom Boży i jak oni to znoszą – zawsze pielęgnują te rzeczy w swoich sercach. Cokolwiek im się przydarzy, dopóki nie otrzymają tego, czego pragną, ich bestialstwo wiedzie prym, a oni wybuchają z wściekłością, ujawniając swoje haniebne zachowanie i okazując negatywną postawę. Czy nadal powinieneś próbować przekonać taką osobę? Jeśli po zwykłej zachęcie nadal wykazuje ten sam charakter, powracają stare problemy, a jej diabelskość znów się rozpala, to co należy zrobić? Należy na nią nałożyć ograniczenia. Nie zostawiaj jej nawet szansy na okazanie skruchy. Jest niczym spróchniałe drewno – jest głupim, upartym nieszczęśnikiem. W jakim sensie? W takim, że nie akceptuje czystej drogi ani pozytywnych rzeczy. Zamiast tego przyjmuje pokrętne argumenty, herezje i niedorzeczności, trzymając się własnego punktu widzenia, aby uzyskać wymierne korzyści i nie ponosić strat. Bez względu na to, w jaki sposób dom Boży omawia prawdę, tacy ludzie zawsze mówią: „To wszystko są ładnie brzmiące słowa. Kto nie umie wypowiedzieć kilku miłych rzeczy? Gdybyś poniósł stratę, to już byś tak nie mówił”. Uparcie trzymają się takich poglądów, a kiedy wydarzy się coś nieprzyjemnego lub poniosą jakąś stratę, uważają, że nic nie zyskali na tym, że wierzyli w Boga i ponownie okazują negatywną postawę. Czy nadal należy dawać im szansę? Nie. Jeśli nie wykonują dobrze swoich obowiązków, jedynie przeszkadzając innym, to natychmiast ich powstrzymaj i ogranicz. Nie pozwól im swobodnie się wypowiadać. Jeśli nadal będą szerzyć negatywne nastawienie i przeszkadzać innym, to nie okazuj im więcej uprzejmości. Natychmiast ich usuń z kościoła. Czy to nie będzie brak serdeczności? (Nie). Prawda została im zaserwowana na srebrnym talerzyku, lecz oni nie potrafią jej przyjąć, bez względu na to, jak jest im serwowana – na co to wskazuje? Z pozoru taka osoba wydaje się być niedowiarkiem, lecz w istocie jest diabłem. Przyszła do domu Bożego, aby prosić o łaskę i błogosławieństwa od Boga oraz uzyskać korzyści i nie spocznie, dopóki ich nie dostanie. Jeśli po pewnym czasie wiary nie uzyska żadnych korzyści, to jej szatańskie usposobienie wybuchnie z pełna siłą. Będzie emanować swoim niezadowoleniem z Boga, popełniać zło i powodować niepokoje. To jest istny diabeł. Odrobina cierpienia i koszty, jakie poniosła, zasadniczo nie są praktyką słów Bożych. Chodzi jej wyłącznie o prowadzenie interesów, o uzyskanie korzyści i błogosławieństw dla siebie. Kiedy coś spotyka tych, którzy zawsze chcą coś zyskać na tym, że wierzą w Boga, i są oni negatywni lub słabi, zawsze mówią: „Nic nie zyskałem na tym, że wierzyłem w Boga”. Następnie poddają się i zaczynają działać lekkomyślnie, szukają odwetu i często okazują negatywną postawę, by dać upust swojemu niezadowoleniu. Omówiliśmy już, jak należy traktować takich ludzi: Należy postępować z nimi zgodnie z zasadami. Jeśli są w stanie zaakceptować prawdę i zagwarantować, że nie będą powodować więcej niepokojów w przyszłości, to można dać im kolejną szansę na pozostanie w kościele. Jeśli zawsze przeszkadzają i szkodzą pracy i życiu kościoła, to należy ich z niego usunąć. Ma to na celu ochronę jego pracy i zapewnienie, że wybrańcy Boga będą mogli bez przeszkód żyć w kościele. Ta decyzja oraz metoda wybrane zostają w oparciu o tę zasadę. Jest to właściwe.

Kto jeszcze w życiu kościelnym ma skłonność do okazywania negatywnej postawy? Niektórzy ludzie wykonują swoje obowiązki bez większych efektów, zawsze popełniając błędy. Nie zastanawiają się nad sobą, ale zawsze uważają, że Bóg nie jest prawy ani sprawiedliwy, że zawsze traktuje On łaskawie wszystkich, lecz nie ich, że patrzy na nich z góry, nigdy ich nie oświecając i że to właśnie dlatego nigdy nie osiągają żadnych wymiernych rezultatów z wykonywania swoich obowiązków i nigdy nie są w stanie osiągnąć celu, jakim jest wyróżnienie się i bycie szanowanym. W głębi serca obwiniają oni Boga, a gdy to robią, rodzi się w nich zazdrość, obrzydzenie i nienawiść do tych, którzy lojalnie wypełniają swoje obowiązki. Jakim rodzajem człowieczeństwa wykazują się tacy ludzie? Czyż nie są oni małostkowi? A poza tym, czy nie rozumieją, jak dążyć do prawdy w swojej wierze w Boga? Nie pojmują, czym ta wiara w ogóle jest. Myślą, że wiara w Boga i wypełnianie obowiązków jest jak egzamin na studia, gdzie zawsze trzeba porównywać wyniki i rankingi. Przywiązują więc do tych rzeczy wielką wagę. Czy nie taki mają stan? Przede wszystkim, z perspektywy pojmowania prawdy, czy tacy ludzie mają duchowe zrozumienie? Nie i nie rozumieją też, czym jest wiara w Boga czy dążenie do prawdy. Po pierwsze, przywiązują wielką wagę do swojej pozycji wśród innych; po drugie, zawsze stosują metodę punktacji, aby ocenić, jak dobrze inni wykonują swoje obowiązki i jak robią to oni sami, zupełnie jakby oceniali uczniów w szkole, mierząc wiarę ludzi w Boga i wykonywanie ich obowiązków za pomocą tej skali. Czy nie jest to niewłaściwe? Ponadto, czy to, że wykonują swoje obowiązki w tak wysiłkowy sposób, również nie jest czymś niewłaściwym? Czy nie wykonują swoich obowiązków z wysiłkiem godnym nauki i zdawania egzaminów? (Owszem). Dlaczego tak mówimy? Czy tacy ludzie rozumieją, jak szukać zasad, wierząc w Boga i wykonując swoje obowiązki? Czy w ogóle są w stanie poszukiwać tych zasad? Po pierwsze, nie wiedzą, jak szukać zasad. Jak ludzie powinni czytać słowa Boże, jak omawiać prawdę i właściwie wypełniać swoje obowiązki – nie rozumieją oni tych spraw ani nie interesują się nimi. Wiedzą jedynie, że muszą znaleźć zasady i postępować zgodnie z nimi, lecz brakuje im zrozumienia tego, co zasady te w ogóle określają, jak inni postępują zgodnie z nimi oraz czego wymaga Bóg . Zwyczajnie tego nie pojmują. Po drugie, czy są w stanie ocenić wykonanie jakiegoś obowiązku w oparciu o Boże standardy oceniające, czy ludzie wypełniają swoje obowiązki zgodnie z wymaganiami, oraz zasadami, których wymaga On od ludzi w ich wykonywaniu? Czy potrafią zrozumieć te kwestie na podstawie słów Bożych i rozmów z braćmi i siostrami? Należy zacząć od tego, że nie rozumieją oni słów Bożych ani spraw związanych z wypełnianiem obowiązków. Gdy zaczynają wierzyć w Boga i je wykonywać, zastanawiają się: „Kiedy byłem w szkole, odkryłem pewną zasadę: Dopóki jesteś gotów ciężko pracować i więcej się uczyć, to możesz osiągać doskonałe wyniki. Zrobię więc to samo z moją wiarą w Boga. Będę czytać więcej słów Bożych i więcej się modlić. Podczas gdy inni będą rozmawiać lub jeść, ja będę ćwiczyć hymny i uczyć się słów Bożych na pamięć. Dzięki takiemu wysiłkowi Bóg z pewnością mnie pobłogosławi, w świetle mojej ciężkiej pracy, pilności i pracowitości, a wykonywanie przeze mnie obowiązków z pewnością będzie wtedy owocne. Na pewno dobrze wypadnę na tle innych, będę ceniony i zostanę awansowany”. Jednak pomimo tego, nadal nie potrafią zrealizować swoich pragnień: „Dlaczego wciąż gorzej wypełniam swoje obowiązki niż inni? Jak w takiej sytuacji mam kiedykolwiek zostać awansowany lub wykorzystany do ważnych zadań? Czy to nie oznacza, że nie ma dla mnie nadziei? Urodziłem się z pragnieniem rywalizacji, nie chcąc pozostawać w tyle za innymi. Taki byłem w szkole i taki nadal jestem teraz, wierząc w Boga. Jestem zdeterminowany, by prześcignąć każdego, kto jest ode mnie lepszy. Nie spocznę, dopóki tego nie zrobię!”. Osoby te wierzą, że stosując właściwą metodę i podejście – po prostu wkładając wysiłek w ciężką naukę, czytając więcej słów Bożych i ucząc się większej liczby hymnów; nie angażując się w próżne rozmowy; nie skupiając się na wyglądzie; śpiąc mniej i mniej się bawiąc; podporządkowując pod to swoje ciało i nie oddając się cielesnym wygodom – będą w stanie otrzymać Boże błogosławieństwa i z pewnością osiągną oczekiwane rezultaty w wypełnianiu swoich obowiązków. Jednak sprawy zawsze przybierają inny obrót, niż się spodziewały: „Dlaczego wciąż popełniam błędy w wykonywaniu moich obowiązków i dlaczego dalej nie potrafię robić tego tak dobrze jak inni? Oni robią wszystko szybko i dobrze, a przywódca zawsze ich chwali i ich szanuje. Zniosłem już tyle cierpienia i trudności. Dlaczego wciąż nie osiągam wymiernych rezultatów?” Zastanawiając się nad tym, w końcu dokonują ważnego odkrycia: „Okazuje się, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Tak długo w Niego wierzyłem, a dopiero teraz to widzę! Bóg jest łaskawy dla każdego, dla kogo zechce. Dlaczego więc nie chce być łaskawy dla mnie? Czy dlatego, że jestem głupi, że pochlebstwa i elokwencja mnie przerastają, ponieważ nie jestem wystarczająco bystry? A może dlatego, że wyglądam zbyt zwyczajnie i nie jestem dość wykształcony? To Bóg mnie ujawnia, prawda? Przeczytałam tak wiele Bożych słów – dlaczego Bóg nie jest dla mnie łaskawy, tylko mnie obnaża?”. Gdy o tym myślą, ogarnia ich zniechęcenie: „Nie chcę już dłużej wykonywać swoich obowiązków. Nie zostałem pobłogosławiony przez Boga podczas wypełniania moich obowiązków, a przeczytałem więcej Bożych słów, lecz On mnie i tak nie oświecił. Jest to wyrażone w Bożych słowach: Bóg jest łaskawy dla każdego, dla kogo zechce, i okazuje miłosierdzie każdemu, komu zechce. Nie jestem kimś, komu Bóg okazuje miłosierdzie lub łaskę. Dlaczego więc miałbym cierpieć te męki?”. Im dłużej myślą, tym bardziej stają się zniechęceni i tym gorzej widzą drogę przed sobą. Czują się przytłoczeni swoimi żalami i nie chcą dłużej wykonywać swoich obowiązków, a kiedy to robią, zachowują jedynie pozory. Bez względu na to, jak inni omawiają z nimi zasady, nie dociera to do nich. Nie reagują na to. Kiedy są w takim stanie, to czy mają jakieś wejście w życie? Czy są lojalni w wypełnianiu swoich obowiązków? Już nie, a niewielki wysiłek, który kiedyś podejmowali i pracowitość, jaką się wykazywali, również całkiem zniknęły. Co więc pozostało w ich sercach? „Po prostu będę robić plany na bieżąco i przyjmować rzeczy takimi, jakie są. Bóg może mnie zdemaskować i wyeliminować lada dzień, rezygnując ze mnie. Kiedy nadejdzie dzień, w którym nie będę mógł wykonywać swoich obowiązków, to nie zrobię tego. Wiem, że nie jestem wystarczająco dobry. Może Bóg jeszcze mnie nie wyeliminował, ale wiem, że mnie nie lubi. To jedynie kwestia czasu, kiedy zostanę wyeliminowany”. Takie myśli i poglądy rodzą się w ich sercach, a kiedy wchodzą w interakcje z innymi, wymykają im się czasem uwagi typu: „Wierzcie dalej szczerze. Wasza wiara i wykonywanie przez was obowiązków z pewnością zostaną pobłogosławione przez Boga. Dla mnie nie ma już nadziei. Jestem u kresu mojej drogi. Bez względu na to, jak pilny i pracowity jestem, to wszystko na nic. Jeśli Bóg kogoś nie lubi, to żaden włożony przez niego wysiłek na nic się tu nie zda. Spełniam swój obowiązek, wkładając w to tyle wysiłku, ile jestem w stanie; jeśli nie mam w co włożyć wysiłku, to nic nie można na to poradzić. Czy Bóg może zmusić ludzi do robienia tego, co ich przerasta? Nie może On zmusić kota do mówienia ludzkim głosem!”. Co właściwie chcą przez to powiedzieć? Wniosek jest następujący: „Taki już jestem. Bez względu na to, jak Bóg mnie potraktuje, takie będzie moje nastawienie”. Powiedzcie Mi, dlaczego ktoś z takim nastawieniem i intencjami nadal chciałby otrzymywać Boże błogosławieństwa? Czy taki stan i taka postawa mogą wpływać na innych? Mogą one łatwo wywierać na innych ludzi negatywny i szkodliwy wpływ, prowadząc ich do zniechęcenia i słabości. Czy nie jest to wprowadzanie innych w błąd i szkodzenie im? Ludzie o takim stopniu negatywizmu należą do kategorii diabłów, nieprawdaż? Diabły nigdy nie kochają prawdy.

Niektórzy ludzie nie emanują negatywizmem podczas długich dyskusji, po prostu wypowiadając kilka zdań: „Wszyscy jesteście lepsi ode mnie. Wszyscy jesteście ogromnie pobłogosławieni. Ja z kolei jestem beznadziejny. Bez względu na to, jak bardzo się staram, na nic się to nie zdaje. Nie mam nadziei na otrzymanie Bożego błogosławieństwa”. Chociaż słowa te są proste i wydają się być nieproblematyczne, bo brzmią tak, jakby badali i analizowali samych siebie i akceptowali fakty, takie jak ich własny słaby format czy ich niedociągnięcia, to w rzeczywistości dają oni upust pewnemu niewidzialnemu negatywizmowi. Słowa te niosą ze sobą sarkazm i kpinę, a także opór, lecz przede wszystkim wyrażają niezadowolenie z Boga, wraz z negatywizmem i przygnębionym nastrojem. Tych negatywnych słów może nie być wiele, lecz taki nastrój, niczym choroba zakaźna, może wpływać na innych. Chociaż nie mówią wprost: „Nie chcę już wykonywać swoich obowiązków, nie mam nadziei na zbawienie, a wy wszyscy też jesteście w niebezpieczeństwie”, to wysyłają sygnał, który skłania innych do myślenia, że skoro ta osoba, pomimo swoich wysiłków, nie ma szansy na zbawienie, to ci, którzy nawet nie próbują, mają jeszcze mniejsze szanse. Wysyłając ten sygnał, mówią wszystkim: „Nadzieja i szansa jest ważna. Jeśli Bóg nie da ci nadziei i cię nie pobłogosławi, to bez względu na to, ile wysiłku w coś włożysz, wszystko to pójdzie na marne”. Po tym, jak większość ludzi przyjmie ten sygnał, ich wiara w Boga słabnie, a lojalność i szczerość, które powinni okazywać podczas wykonywania swoich obowiązków, są znacznie zmniejszone. Chociaż okazują oni negatywną postawę bez wyraźnego zamiaru wprowadzenia w innych błąd lub przeciągnięcia ich na swoją stronę, to ten negatywny nastrój szybko udziela się innym, sprawiając, że przeżywają oni kryzys i czują, że ich wysiłki idą na marne. Nastrój ten sprawia, że ludzie kierują się wyłącznie tymi uczuciami, wykorzystując je do spekulowania na temat Boga oraz analizując i badając Jego postawę oraz szczerość wobec ludzi w oparciu o powierzchowne pozory. Kiedy ten negatywny nastrój udziela się innym, nieuchronnie oddalają się oni od Boga, źle rozumieją i wątpią w to, co Bóg powiedział, nie wierząc już w Jego słowa. Jednocześnie nie podchodzą już do swoich obowiązków ze szczerością – nie chcą już ponosić kosztów ani być lojalni. Taki jest wpływ tych negatywnych uwag na ludzi. Jaka jest jego konsekwencja? Po usłyszeniu takich słów ludzie nie uzyskują oświecenia, a tym bardziej nie osiągają samoświadomości, nie odkrywają swoich wad ani nie stają się zdolni do praktykowania prawdy i wykonywania swoich obowiązków zgodnie z zasadami – nie uzyskują żadnego z tych pozytywnych rezultatów. Zamiast stają się oni bardziej zniechęceni, myślą o porzuceniu dążenia do prawdy i nie mają już determinacji, by wypełniać swoje obowiązki. Dlaczego stracili wiarę? (Czują, że nie mają szansy na zbawienie). Dokładnie. Przyjęli to przesłanie i sądzą, że nie mają szansy na zbawienie, więc nie chcą podejmować wysiłku, by wypełniać swoje obowiązki. Takie zachowanie pokazuje, że nie dążą szczerze do prawdy, lecz zawsze oceniają – w oparciu o swoje uczucia, nastroje i przypuszczenia – czy Bóg jest z nich zadowolony, czy jest nadzieja na to, by zostali zbawieni i czy pochwala On ich wypełnianie obowiązków. Kiedy ludzie oceniają powyższe rzeczy na podstawie własnych przypuszczeń, to nie mają szczególnej motywacji do praktykowania prawdy. Dlaczego? Czy ludzie są w stanie trafnie osądzać Boga na podstawie własnych przypuszczeń? Czy mogą snuć trafne domysły na temat każdej Jego myśli i idei? (Nie). Umysły ludzi są pełne zwodniczości, transakcji, filozofii funkcjonowania w świecie, logiki szatana i tak dalej. Jakie są konsekwencje snucia przez nich domysłów na temat Boga w oparciu o te rzeczy? Prowadzi to do zwątpienia w Boga, oddalenia się od Niego, a nawet całkowitej utraty wiary. Kiedy człowiek całkowicie traci wiarę w Boga, w jego sercu nieuchronnie pojawia się wielka niewiadoma co do tego, czy Bóg w ogóle istnieje. W tym momencie jego czas jako wierzącego dobiega końca – całkowicie przepadł. Ponadto, czy ludzie w ogóle powinni snuć domysły na temat Boga? Czy taka właśnie powinna być postawa istoty stworzonej wobec Stwórcy? Oczywiście, że nie. Ludzie nie powinni snuć domysłów na temat Boga ani spekulować na temat Jego myśli lub Jego opinii o ludziach. To już samo w sobie jest złe – ludzie przyjęli niewłaściwą perspektywę i stanowisko.

Ludzie nie powinni snuć domysłów o Bogu, spekulować, poddawać Go w wątpliwość ani być wobec Niego podejrzliwi. Nie powinni Go osądzać na podstawie ludzkich myśli i punktów widzenia, filozofii funkcjonowania w świecie lub wiedzy akademickiej. Jak zatem powinni oni traktować Boga? Po pierwsze, powinni wierzyć, że jest On prawdą. Jego wymagania wobec ludzi, Jego intencje wobec nich, Jego miłość i nienawiść do nich, a także Jego ustalenia, myśli i idee dotyczące różnych rodzajów ludzi i tak dalej, nie wymagają twoich spekulacji – sprawy te mają konkretne wyjaśnienie i jasne znaczenie w słowach Bożych. Musisz jedynie wierzyć, poszukiwać, a następnie praktykować zgodnie ze słowami Bożymi – oto, jakie to proste. Bóg nie prosi cię, byś osądzał, co zamierza z tobą zrobić lub jak cię postrzega, w oparciu o twoje przeczucia. Myślisz więc, że nie masz szansy na zbawienie – czy to jest twoje przeczucie, czy fakt? Czy tak mówią słowa Boże? (Nie). W takim razie, co mówią? Bóg mówi ludziom, jak szukać prawdy celem znalezienia rozwiązań i jak odszukać drogę do jej praktykowania, gdy napotykają jakikolwiek problem lub ujawniają zepsute usposobienie. Potwierdza to jedną rzecz: prawdą jest, że Bóg chce zbawić ludzi i uleczyć ich skażone usposobienie; Bóg cię nie zwodzi i nie jest to czcza gadanina. Myślisz, że nie masz szansy na zbawienie, lecz jest to jedynie twój przejściowy nastrój, uczucie, które pojawiło się w określonym otoczeniu. Twoje uczucia nie reprezentują Bożych pragnień ani intencji, a tym bardziej Jego myśli – nie reprezentują też prawdy. Dlatego też, jeśli w życiu kierujesz się tym uczuciem, jeśli w oparciu o nie snujesz domysły na temat Boga, zastępując nim Boże pragnienia, to jesteś w wielkim błędzie i wpadłeś w pułapkę szatana. Co należy zrobić w takiej sytuacji? Nie wolno polegać jedynie na swoich uczuciach. Niektórzy mówią: „Jeśli nie powinniśmy polegać na swoich uczuciach, to na czym powinniśmy polegać?”. Poleganie na czymkolwiek ludzkim jest bez sensu. Ludzkie uczucia nie reprezentują prawdy. Kto wie, w jaki sposób narodziło się twoje uczucie, skąd tak naprawdę się wzięło – jeśli pojawiło się w wyniku wprowadzenia cię w błąd przez szatana, to jest to dość kłopotliwe. W każdym razie, bez względu na to, skąd wzięło się to uczucie, nie reprezentuje ono prawdy. Im intensywniejsze są czyjeś uczucia i intuicja, tym bardziej musi on szukać prawdy, stanąć przed Bogiem i dokonać autorefleksji. Ludzkie uczucia oraz fakty i prawda to dwie różne rzeczy. Czy uczucia mogą dostarczyć ci prawdy? Czy mogą sprowadzić cię na ścieżkę praktyki? Nie. Jedynie słowa Boga i prawda, mogą pokazać ci ścieżkę praktyki, sprowadzić cię na dobrą drogę i otworzyć ja przed tobą. Dlatego tym, co powinieneś praktykować, nie jest poszukiwanie własnych uczuć – twoje uczucia nie są tutaj ważne. To, co powinieneś robić, to przychodzić przed oblicze Boga, by szukać prawdy i by zrozumieć Boże intencje poprzez Jego słowa. Im bardziej polegasz na uczuciach, tym bardziej czujesz, że nie ma wyjścia, tym głębiej popadasz w negatywizm i tym silniej wierzysz, że Bóg jest niesprawiedliwy, że cię nie pobłogosławił. Jeśli natomiast odłożysz swoje uczucia na bok, aby szukać prawdozasad – zobaczyć, które działania w procesie wykonywania twoich obowiązków je naruszyły, które działania zostały wykonane zgodnie z twoją własną wolą i są całkowicie niezwiązane z prawdozasadami – to w tym procesie poszukiwania odkryjesz, że jest tam zbyt dużo twojej własnej woli, a ty masz zbyt wiele wyobrażeń. Wystarczy odrobina rzetelności, by odkryć wiele problemów: „Jestem zbyt buntowniczy, zbyt samowolny i zbyt arogancki! Nie chodzi o to, że nie mam szansy na zbawienie, moje uczucia są nieprecyzyjne. Chodzi o to, że nie traktowałem poważnie słów Bożych i nie praktykowałem zgodnie z prawdozasadami. Zawsze narzekam, że Bóg mnie nie błogosławi, nie prowadzi mnie i jest stronniczy, lecz tak naprawdę nie dostrzegam, że ja sam jestem niedbały, samowolny i lekkomyślny w wykonywaniu swoich obowiązków – to moja wina. Teraz zrozumiałem, że Bóg nie okazuje stronniczości. Kiedy ludzie nie szukają prawdy lub nie przychodzą przed oblicze Boga, to już jest On dla nich dobry, nie odbierając im kwalifikacji do wykonywania obowiązków – jest to duża pobłażliwość z Jego strony w tym względzie. Mimo to ja wciąż byłem pełen pretensji, a nawet spierałem się i kłóciłem z Bogiem. Wcześniej myślałem, że jestem całkiem dobry, lecz teraz widzę, że to nieprawda. Cokolwiek robiłem, nie opierało się to na zasadach. To, że Bóg mnie nie zdyscyplinował, było Jego łaską – uznał On moją słabą postawę!”. Dzięki takim poszukiwaniom zrozumiesz niektóre prawdy i będziesz w stanie podjąć inicjatywę aktywnego praktykowania zgodnie z prawdozasadami. Stopniowo poczujesz, że kierujesz się pewnymi zasadami w tym, jakim człowiekiem jesteś i tym, jak wykonujesz swoje obowiązki. Czy nie uspokoi to twojego sumienia? „Wcześniej czułem, że nie mam szansy na zbawienie, dlaczego teraz to uczucie, ta świadomość, staje się coraz słabsze? Jak to się stało, że mój stan się zmienił? Wcześniej myślałem, że nie ma dla mnie nadziei; czy to nie był jedynie negatywizm, opór i walka z Bogiem? Byłem zbyt zbuntowany!”. Po tym, jak się podporządkujesz, nieświadomie, w procesie wykonywania swoich obowiązków, zaczniesz rozumieć pewne zasady i nie będziesz już porównywać się z innymi. Skupisz się tylko na tym, jak uniknąć niedbałości oraz jak wykonywać swoje obowiązki zgodnie z zasadami. Nieświadomie przestaniesz czuć, że nie możesz zostać zbawiony i nie będziesz już uwięziony w tym negatywnym stanie. Będziesz wykonywać swoje obowiązki zgodnie z zasadami i poczujesz, że twoja relacja z Bogiem stała się normalna. Kiedy to poczujesz, pomyślisz: „Bóg mnie nie opuścił; czuję Jego obecność, prowadzenie i błogosławieństwa, kiedy szukam Go, wykonując swoje obowiązki. W końcu czuję, że Bóg błogosławi nie tylko innych, ale także mnie, i że nie okazuje On stronniczości. Wygląda na to, że wciąż mam szansę na zbawienie. Okazuje się, że ścieżka, którą dotychczas kroczyłem, była błędna. Zawsze mechanicznie wykonywałem swoje obowiązki i popełniałem lekkomyślne występki, a nawet myślałem, że jestem w porządku, żyjąc w swoim własnym małym świecie i podziwiając sam siebie. Teraz widzę, że to był wielki błąd! Głośno sprzeciwiałem się Bogu i opierałem Mu się – nic dziwnego, że nie otrzymałem Bożego oświecenia. Jak mógłbym je otrzymać, jeśli nie postępowałem zgodnie z zasadami?”. Widzisz, te dwa zupełnie różne sposoby praktykowania, dwa kompletnie odmienne sposoby radzenia sobie z własnymi ideami, ostatecznie prowadzą do różnych rezultatów.

Ludzie nie mogą kierować się swoimi uczuciami w wierze w Boga. Uczucia ludzi to tylko przelotne nastroje – czy mają one coś wspólnego z ich wynikami? Albo z faktami? (Nie). Kiedy ludzie oddalają się od Boga, kiedy żyją w stanie, w którym źle interpretują Boga albo stawiają opór, sprzeciwiają się Bogu i spierają się z Nim, wtedy zupełnie porzucili opiekę i ochronę Boga, całkowicie odeszli od światła Bożej obecności. Kiedy ludzie żyją w takim stanie, siłą rzeczy żyją swoimi własnymi uczuciami. Byle błaha myśl może cię tak zaniepokoić, że nie pozwala jeść ani spać, a rzucona od niechcenia uwaga może pogrążyć cię w wątpliwościach i oszołomieniu, nawet jeden zły sen może wywołać u ciebie zniechęcenie i sprawić, że będziesz źle interpretować Boga. Gdy wytworzy się takie błędne koło, ludzie stwierdzają, że to już dla nich koniec, że stracili nadzieję na zbawienie, że Bóg ich opuścił i ich nie zbawi. Im bardziej myślą i czują w ten sposób, tym bardziej pogrążają się w zniechęceniu. Prawdziwym powodem, dla którego ludzie mają takie uczucia, jest to, że nie szukają prawdy ani nie praktykują zgodnie z prawdozasadami. A ponieważ nie szukają prawdy i jej nie praktykują, gdy coś im się przydarza, ponieważ zawsze idą własną drogą i żyją wśród własnych małostkowych schematów, spędzając każdy dzień na porównywaniu się z innymi i konkurowaniu z nimi, zazdroszcząc i nienawidząc każdego, kto jest lepszy od nich, szydząc i kpiąc z każdego, kto ich zdaniem jest niżej niż oni, żyjąc w usposobieniu szatana, nie postępując według prawdozasad i odrzucając jakiekolwiek napomnienia – prowadzi to w końcu do wszelkiego rodzaju urojeń, spekulacji i osądów, nieustannie też utrzymują oni w sobie stan niepokoju. A czyż nie są sami sobie winni? Tylko ludzie mogliby się obarczyć tak gorzkim owocem – i naprawdę na to zasługują. Z czego to wszystko wynika? Z tego, że ludzie nie szukają prawdy, są zbyt aroganccy i zadufani w sobie, postępują według własnych upodobań, ciągle się popisują i porównują z innymi, zawsze starają się wyróżnić i stale stawiają Bogu nieuzasadnione wymagania i tak dalej – to wszystko powoduje, że ludzie stopniowo oddalają się od Boga i raz za razem sprzeciwiają się Mu oraz postępują wbrew prawdzie. Ostatecznie pogrążają się w ciemności i zniechęceniu. W takich chwilach nie jest możliwe, aby ludzie mieli czyste zrozumienie własnego buntu i oporu, a tym bardziej niemożliwe jest, aby mieli właściwe nastawienie – zamiast tego narzekają na Boga, błędnie Go rozumieją, próbują Go kwestionować. Kiedy tak się dzieje, ludzie w końcu zdają sobie sprawę, że ich skażenie sięga bardzo głęboko i że są zbyt problematyczni, więc decydują, że sprzeciwią się Bogu, i nie pozostaje im nic innego, jak pogrążyć się w negatywności, nie mogąc się z niej wyrwać. Mają takie przekonanie: „Bóg mnie nienawidzi i odrzuca, Bóg mnie nie chce. Jestem zbyt zbuntowany, zasłużyłem sobie na to, Bóg na pewno mnie już nie zbawi”. Oni są przekonani, że to wszystko są fakty, że to wszystko prawda. Uznają za fakty kwestie, na temat których snuli domysły w swych sercach. Bez względu na to, kto omawia z nimi prawdę, na nic się to nie zda – nie są w stanie tego przyjąć. Myślą: „To wszystko prawda, Bóg mi nie pobłogosławi, nie zbawi mnie, więc jaki jest sens w Niego wierzyć?”. Kiedy droga ich wiary w Boga doszła do tego punktu, czy ludzie nadal są zdolni do wiary? Nie. Dlaczego nie mogą dalej wierzyć? Jest tu pewna kwestia. Kiedy negatywność ludzi osiąga pewien punkt, kiedy ich serca są wypełnione sprzeciwem i skargami, i chcą zerwać wszelki kontakt z Bogiem, wtedy nie jest to już tak proste jak to, że nie boją się Boga, nie są posłuszni Bogu, nie kochają prawdy i nie akceptują prawdy. Co dzieje się zamiast tego? W swoich sercach podjęli własną decyzję o porzuceniu wiary w Boga. Uważają, że to wstyd biernie czekać, aż zostanie się wyrzuconym, że bardziej godne jest samemu zrezygnować, więc przejmują inicjatywę i zrywają sprawy. Potępiają wiarę w Boga jako złą, potępiają prawdę jako niezdolną do zmiany człowieka, a Boga potępiają jako niesprawiedliwego, pytając – ze złością – dlaczego ich nie zbawił: „Tyle poświęciłem, byłem tak gorliwy, pracowałem tak ciężko, cierpiałem o wiele bardziej niż inni i nikt nie starał się tak jak ja, a mimo to Bóg mi nie błogosławił. Teraz widzę, że Bóg mnie nie lubi, że Bóg nie jest bezstronny”. Mają czelność uczynić ze swoich wątpliwości dotyczących Boga potępienie i bluźnierstwo Boga. Kiedy takie rzeczy nabierają kształtu, czy mogą oni kontynuować drogę wiary w Boga? Skoro buntują się przeciwko Bogu i sprzeciwiają się Mu, w ogóle nie przyjmując prawdy czy też nie zastanawiając się nad sobą, przepadli. Czy nie jest więc nierozsądne, że ktoś z własnej inicjatywy porzuca Boga, a potem narzeka, że On mu nie błogosławi ani nie okazuje mu łaski? Każdy wybiera własną ścieżkę i kroczy nią sam; nikt nie może tego zrobić za niego. To ty wybrałeś ślepy zaułek, to ty porzuciłeś Boga i odrzuciłeś Go. Bóg w żadnym momencie nie powiedział, że cię nie chce, że z ciebie zrezygnował lub że nie chce cię zbawić – to ty Go ograniczyłeś na podstawie swoich domysłów. Gdybyś naprawdę wierzył w Boga, nawet gdyby On cię nie chciał, i nadal czytałbyś Jego słowa, akceptowałbyś prawdę i normalnie wykonywał swoje obowiązki, to nawet gdyby On cię nienawidził, to kto mógłby cię ograniczyć lub powstrzymać? Czy nie chodzi tutaj o twoje własne wybory i dążenia? Tobie samemu brakuje wiary, a mimo to obwiniasz Boga – jest to nierozsądne. Nie dbasz o relację z Bogiem i upierasz się, by ją zniszczyć. Kiedy już dojdzie do rozłamu, to czy można ją naprawić? Rozbite lustro trudno jest posklejać, a nawet jeśli uda sie to zrobić, to pęknięcia nadal tam będą. Gdy związek się rozpadł, nigdy nie można go przywrócić do pierwotnego stanu. Tak więc, bez względu na to, na jakie otoczenie trafią w trakcie swojej wiary w Boga, ludzie powinni nauczyć się podporządkowywać i szukać prawdy – tylko wtedy będą mogli wytrwać. Jeśli chcesz podążać za Bogiem aż do końca swojej drogi, to kluczowe jest dążenie do prawdy. Niezależnie od tego, czy wykonujesz swoje obowiązki, czy robisz cokolwiek innego, zrozumienie prawdozasad oraz ich praktykowanie i wdrażanie jest niezbędne, ponieważ to właśnie poprzez proces rozumienia prawdy i praktykowania zgodnie z prawdozasadami poznajesz Boga, rozumiesz Go i pojmujesz, rozumiesz Boże intencje i osiągasz zgodność z Nim, uzyskując tym samym zrozumienie i akceptację istoty Boga. Jeśli nie wprowadzisz prawdozasad w życie i będziesz jedynie postępował oraz wykonywał swoje obowiązki zgodnie z własną wolą, to nigdy nie wejdziesz w kontakt z prawdą. Co to właściwie znaczy? Oznacza to, że nigdy nie wejdziesz w kontakt z Bożym podejściem do wszystkiego, Jego wymaganiami lub Jego myślami; a jeszcze mniej prawdopodobne jest, że wejdziesz w kontakt z Bożym usposobieniem i istotą objawionymi w Jego dziele. Jeśli nie uda ci się wejść w kontakt z tymi faktami Bożego dzieła, to twoje zrozumienie Boga na zawsze ograniczy się do ludzkich wyobrażeń i pojęć. Pozostanie ono w ich sferze i nigdy nie będzie zgodne z istotą i prawdziwym usposobieniem Boga. W takiej sytuacji nie będziesz w stanie osiągnąć prawdziwego zrozumienia Boga.

W trakcie wykonywania swoich obowiązków ludzie często doświadczają stanów zniechęcenia i buntu. Jeśli potrafią poszukiwać prawdy i wykorzystywać prawdozasady, aby zająć się tymi kwestiami i rozwiązać ten problem, to ich negatywne emocje nie zamienią się następnie w skargi, opór, sprzeciw, krzyki, a nawet bluźnierstwo. Jeśli jednak radzą sobie z tymi problemami, polegając wyłącznie na własnym małostkowym sprycie, ludzkiej powściągliwości, wysiłku, pracowitości, dyscyplinowaniu swoich ciał i innych tego rodzaju podejściach, to prędzej czy później te ludzkie wyobrażenia, osądy i przypuszczenia staną się skargami, buntem, oporem, krzykiem, a nawet bluźnierstwem przeciwko Bogu. Kiedy ludzie wpadną w sidła takich negatywnych emocji, może pojawić się w nich nieposłuszeństwo, niezadowolenie i skargi do Boga, a także inne tego rodzaju uczucia lub myśli. Gdy z czasem myśli te piętrzą się i narastają w ludzkich umysłach, a oni nadal nie szukają prawdy ani jej nie wykorzystują, by się nimi zająć, to ich nieposłuszeństwo, niezadowolenie i skargi przeradzają się w bunt. Zaczynają angażować się w buntownicze zachowania, takie jak niedbałe wykonywanie swoich obowiązków lub celowe przeszkadzanie w pracy kościoła i jej sabotowanie, a także w wiele innych negatywnych zachowań, aby wyrazić tym swoje nieposłuszeństwo i niezadowolenie, a tym samym osiągnąć swój cel, jakim jest przeciwstawienie się Bogu. Niektórzy ludzie szkodzą i przeszkadzają innym w wykonywaniu ich obowiązków. Myśl stojąca za takim ich postępowaniem jest następująca: „Jeśli ja nie mogę wykonać swojego obowiązku lub jeśli Bóg nie błogosławi mi w jego wykonywaniu, to zrobię tak, że nikt z was nie będzie dobrze wykonał swoich obowiązków!”. Następnie takie osoby zaczynają wszystkim przeszkadzać. Niektórzy ludzie robią to za pomocą słów, podczas gdy inni używają do tego celu pewnych działań. Jakie rzeczy mogą robić ci, którzy przeszkadzają innym swoimi działaniami? Na przykład mogą celowo usuwać pliki z czyjegoś komputera, aby wpłynąć na wyniki pełnienia obowiązków przez taką osobę, lub mogą celowo przeszkadzać w spotkaniach online. To diabły i szatany przeszkadzające ludziom. Ludzie nie potrafią tego pojąć: „Jak ktoś w takim wieku może robić tak ohydne rzeczy? W końcu nie jest już nastolatkiem – jak może nadal robić takie wyskoki?”. W rzeczywistości ludzie w wieku trzydziestu, czterdziestu, pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu lat również mogą robić takie rzeczy. Te różne zachowania są wprost nie do pojęcia. To nie są działania osoby z sumieniem i rozumem, lecz działania diabłów i szatanów. Widząc, że inni nie są dotknięci jej postępowaniem, a jej cele nie są osiągane, taka osoba emanuje negatywizmem i powoduje niepokoje w czasie, gdy obok jest wielu ludzi lub podczas zgromadzeń. Kiedy zaczyna wylewać swoje niezadowolenie poprzez działania, trudno jest utrzymać sytuację pod kontrolą. Bardzo trudno jest ją wtedy powstrzymać, a sytuacja dalej eskaluje, stając się coraz poważniejszą w swej naturze. Taki ktoś nie tylko powoduje niepokoje tym, jak postępuje, lecz także ucieka się do różnych środków i metod, stosując agresywny i osądzający język, aby przeszkadzać innym w wykonywaniu ich obowiązków. Niezależnie od tego, czy osiąga swoje cele, w głębi serca sprzeciwia się Bogu. Nie czyta Bożych słów, nie uczy się hymnów i odmawia czytania jakichkolwiek książek związanych ze słowami Bożymi lub prawdą. Co robi w domu? Czyta powieści, ogląda seriale, uczy się gotowania, technik makijażu i stylizacji włosów.... Podczas zgromadzeń nie dzieli się swoim zrozumieniem słów Bożych ani tym, jak rozwiązać problem zepsutego usposobienia i przejawów owego zepsucia. Kiedy inni ludzie coś omawiają, taka osoba celowo przerywa taką rozmowę i specjalnie zmienia temat, zawsze mówiąc rzeczy, które wszystko podważają i przeszkadzają innym. Dlaczego postępuje w ten sposób? Przyczyna leży w jej przekonaniu, że nie ma szansy na zbawienie, co powoduje, że poddaje się i zaczyna postępować lekkomyślnie. Szuka sobie zwykle kilku towarzyszy, zanim zostanie usunięta lub wydalona z kościoła – jeśli ona nie może być błogosławiona, to upewni się przynajmniej, że inni także nie będą. Dlaczego myśli w ten sposób? Uważa, że Bóg, w którego wierzy, nie jest taki, jak Go sobie początkowo wyobrażała; że nie kocha On ludzi tak bardzo, jak sądziła, ani nie jest On tak sprawiedliwy, jak myślała; a z pewnością nie traktuje On ludzi z tak autentyczną czułością, jak to sobie wyobrażała. Bóg kocha innych, ale nie ją. Zbawia On wszystkich, lecz nie ją. Teraz, gdy nie widzi dla siebie nadziei i czuje, że nie może zostać zbawiona, poddaje się i zaczyna postępować lekkomyślnie. Lecz to nie wszystko. Taki ktoś chce również, aby inni zobaczyli, że skoro nie ma dla niego nadziei, to nie ma jej również dla innych, i jest usatysfakcjonowany dopiero wtedy, gdy sprawi, że wszyscy porzucą wiarę w Boga i sie z niej wycofają. Jego celem jest: „Jeśli ja nie mogę otrzymać błogosławieństw królestwa niebieskiego, to ty też lepiej nawet nie marz o ich otrzymaniu!”. Jak wielkim łajdakiem jest taka osoba? Czyż nie jest diabłem? To diabeł zmierzający do piekła, który zabrania innym wierzyć w Boga i wejść do królestwa niebieskiego – idzie prosto w ślepy zaułek! Każdy, kto ma odrobinę sumienia i serca, które boi się Boga, nie powinien postępować w ten sposób. Jeśli faktycznie popełni wielkie zło i zostanie zdemaskowany, przez co poczuje, że nie ma już dla niego nadziei, to nadal będzie dążył do tego, by pomóc innym odnieść sukces, pozwalając im szczerze wierzyć w Boga i nie podążać za jego przykładem. Może powiedzieć: „Jestem zbyt słaby, moje cielesne pragnienia są silne i jestem zbyt zauroczony światem. To moja własna wina – zasłużyłem na to! Wy natomiast nadal bądźcie gorliwymi wierzącymi; nie ulegajcie mojemu wpływowi. Podczas zgromadzeń będę miał na wszystko oko, a jeśli policja wielkiego, czerwonego smoka wkroczy do wioski, to zaalarmuję was”. Każdy z odrobiną człowieczeństwa powinien zrobić przynajmniej tyle, by nie przeszkadzać innym w dążeniu do prawdy. Jednak ludzie bez człowieczeństwa, gdy sprawy nie idą po ich myśli lub gdy widzą, że bracia i siostry patrzą na nich z góry i dystansują się od nich, czują, że Bóg ich zdemaskował i wyeliminował, że nie mają już szansy na zbawienie. Kiedy mają takie idee i myśli, poddają się i zaczynają działać lekkomyślnie, okazując negatywną postawę i bez skrupułów zaburzając życie kościoła. Jakiego typu ludzie robią takie rzeczy? Czy nie są to diabły? (Zgadza się). Czy należy okazywać uprzejmość ludziom, którzy są diabłami? (Nie). Jak więc należy sobie poradzić z tego typu sytuacją? Należy komuś takiemu powiedzieć: „Przychodzisz na zgromadzenia, ale ani nie czytasz słów Bożych, ani nie akceptujesz prawdy. Po co więc tu jesteś? Aby przeszkadzać, prawda? Myślisz, że nie masz szansy na zbawienie. W rzeczywistości my też nie czujemy, że mamy wielką szansę, ale przynajmniej się staramy. Wierzymy, że Bóg nie jest stronniczy, że jest godny zaufania, że Jego serce w zbawianiu ludzi jest szczere i że się nie zmienia. Tak długo, jak istnieje odrobina nadziei, nie poddamy się. Nie będziemy ciągle negatywnie nastawieni i nie będziemy wyciągać błędnych wniosków na temat Boga, tak jak ty. Jeśli myślisz, że możesz nam przeszkadzać lub nas powstrzymywać, to chyba śnisz! Jeśli upierasz się przy swoim, nadal w to wierząc, i złośliwie chcesz nam przeszkadzać, to nie obwiniaj nas za to, że jesteśmy teraz dla ciebie nieuprzejmi. Począwszy od dzisiaj, zostajesz usunięty z kościoła. Nie ma tu już dla ciebie miejsca. A teraz spadaj!” Czy w ten sposób problem nie został rozwiązany? To proste, wystarczy kilka słów i takie osoby zostają usunięte z kościoła. To takie proste! Dlaczego warto postępować w ten sposób? Ponieważ naturoistota takich ludzi nie może się zmienić; nie zaakceptują oni prawdy. Uważają, że nie mają szansy na zbawienie. Nie powiedział tego ani Bóg, ani bracia i siostry, a mimo to oni popełniają zło i przeszkadzają w ten sposób. Co zrobią, jeśli pewnego dnia naprawdę zostaną wydaleni z kościoła za popełnianie zła i zaburzanie jego pracy lub jeśli Bóg ich zdyscyplinuje, ponieważ nie dążą do prawdy? Czy staną się Jego wrogami? Czy będą szukać zemsty? To bardzo prawdopodobne! To dobrze, że tacy ludzie zostają zdemaskowani, zanim zdążą dopuścić się jakichkolwiek występków lub popełnić wielkie zło. To jest Boże dzieło – Bóg ich ujawnił. Usunięcie ich z kościoła jest właściwe, inni ludzie nie ponieśli jeszcze żadnej straty. Postępowanie w ten sposób jest reagowaniem w porę i jest właściwe. Wszyscy zyskują na tym rozeznanie, a źli ludzie zostają pokonani. Wypełnili swoją rolę jako przeciwwaga.

Poniżej przedstawiono w zasadzie wszystkie najważniejsze stany i przejawy, jakie występują u ludzi okazujących negatywną postawę. Kiedy ich status, prestiż, interesy – a także pragnienia, upodobania, itd. – nie są realizowane, kiedy Bóg robi rzeczy sprzeczne z ich pojęciami i wyobrażeniami – rzeczy, które dotyczą ich interesów – padają oni ofiarą emocji takich jak chęć buntu i niezadowolenie. A kiedy odczuwają tę chęć buntu i niezadowolenie, ich umysły zaczynają produkować wymówki, preteksty, usprawiedliwienia, linie obrony i inne myśli pełne poczucia krzywdy. Kiedy zaś w ich głowach pojawiają się tego rodzaju myśli, ludzie ci, zamiast chwalić Boga, być Mu posłuszni i, co więcej, szukać Go, opierają się Bogu, używając do tego swych pojęć, wyobrażeń, przemyśleń i opinii, albo impulsywnego charakteru. A w jaki sposób stawiają opór? Szerzą swą chęć buntu i poczucie niezadowolenia, posługując się nimi po to, by jasno przedstawić Bogu swoje myśli i opinie, usiłując przy tym sprawić, aby Bóg działał zgodnie z ich pragnieniami i wymaganiami, zaspokajając ich pragnienia; tylko wtedy bowiem zaznają spokoju. Bóg wypowiedział na przykład wiele prawd, aby osądzić i ukarać ludzi, oczyścić ich skażone usposobienia i ocalić ich przed wpływem szatana, a kto wie, jak wiele ludzkich marzeń o byciu błogosławionym zostało przez owe prawdy zniweczonych. W proch rozsypały się mrzonki o wzniesieniu się wprost do nieba, na co niektórzy ludzie liczyli we śnie i na jawie. Ludzie ci chcą więc zrobić wszystko, co w ich mocy, aby to naprawić i odwrócić bieg rzeczy. Są jednak bezsilni i mogą jedynie pogrążyć się w nieszczęściu ze swoim poczuciem zniechęcenia i urazy. Nie chcą być posłuszni wobec tego wszystkiego, co przygotował Bóg, ponieważ to, co Bóg czyni, sprzeczne jest z ich pojęciami, interesami i sposobem myślenia. Na przykład, kiedy kościół dokonuje dzieła obmywania i wydala wielu ludzi, ludzie ci myślą, że Bóg ich nie kocha, że Bóg zrobił coś złego oraz że traktuje się ich niesprawiedliwie, a więc chcą zjednoczyć się w oporze, próbują zaprzeczać, że Bóg jest prawdą, zaprzeczają Jego tożsamości i istocie oraz sprawiedliwemu usposobieniu. Rzecz jasna, zaprzeczają również temu, że Bóg sprawuje zwierzchnią władzę nad wszystkimi rzeczami. A w jaki sposób zaprzeczają temu wszystkiemu? Poprzez opór i sprzeciw. Implikacja jest tutaj następująca: „To, co Bóg czyni, jest sprzeczne z moimi pojęciami, dlatego nie jestem posłuszny, nie wierzę, że Ty jesteś prawdą. Będę się z Tobą spierał i rozpowszechniał te błędne idee wśród ludzi w kościele. Będę mówił, co tylko mi się podoba, i nie obchodzi mnie, jakie będą tego konsekwencje. Mam wolność słowa, a Ty nie możesz mnie uciszyć i będę mówił, co chcę. Co możesz mi zrobić?”. Czy ludzie ci, kiedy tak upierają się rozpowszechniać te błędne, osobiste opinie i poglądy, mówią na podstawie tego, co sami zrozumieli? Czy omawiają prawdę? Absolutnie nie. Szerzą jedynie negatywizm i propagują złe i szkodliwe mylne przekonania. Nie starają się rozpoznać ani obnażyć swego skażenia ani rzeczy, których się dopuścili, a które są sprzeczne z prawdą; nie ujawniają też popełnionych przez siebie błędów. Zamiast tego robią wszystko, co w ich mocy, aby zracjonalizować swe błędy i ich bronić, by udowodnić, że mają rację. Jednocześnie zaś wydają niedorzeczne sądy, głoszą szkodliwe i błędne poglądy i spostrzeżenia oraz wypaczone i niegodziwe słowa. Dla Bożych wybrańców i kościoła skutkuje to zamętem i bałamuctwem; niektórzy ludzie mogą nawet pogrążyć się w stanie zniechęcenia i dezorientacji – a wszystko to są niekorzystne skutki wywoływane przez ludzi emanujących negatywizmem. Dlatego ci, którzy okazują negatywną postawę, powinni być ograniczani, jeśli chodzi o to, co robią i mówią – nie należy im pobłażać ani pozwalać im na takie zachowania. Kościół powinien mieć do dyspozycji odpowiednie metody i zasady postępowania z takimi ludźmi. Po pierwsze, bracia i siostry powinni umieć rozpoznać takich ludzi i ich negatywne uwagi. Po drugie, gdy wybrańcy Boga dokonają stosownego rozeznania, kościół powinien niezwłocznie usunąć lub wydalić takie osoby zgodnie z prawdozasadami, aby zapobiec wpływowi, jaki mogą mieć na większą liczbę osób oraz niepokojom, jakie mogą wywołać. Na tym zakończymy naszą rozmowę na temat różnych aspektów okazywania negatywnej postawy.

C. Zasady i ścieżki rozwiązywania negatywnej postawy

Ludzie posiadają szatańską naturę; kierując się w życiu szatańskim usposobieniem, trudno jest uniknąć popadania w negatywne stany. Zwłaszcza gdy ktoś nie rozumie prawdy, negatywne nastawienie staje się powszechnym zjawiskiem. Każdy ma chwile, w których popada w negatywny stan; niektórym zdarza się to częściej, innym rzadziej, niektórym na dłuższy czas, a innym na krótszy. Postawy ludzi bywają różne, podobnie jak ich negatywne stany. Osoby posiadające lepszą postawę doświadczają lekko negatywnego nastawienia tylko w obliczu prób, podczas gdy osoby o słabszej postawie, wciąż nierozumiejące prawdy, nie są w stanie dostrzec, kiedy inni szerzą pewne pojęcia lub wypowiadają absurdy. Może to ich zaniepokoić i na nich wpłynąć, przez co przyjmą negatywne nastawienie. Może doprowadzić do tego każdy pojawiający się problem, nawet błahe sprawy, o których nie warto wspominać. Jak należy rozwiązać problem częstego przyjmowania negatywnego nastawienia? Jeśli ludzie nie wiedzą, jak szukać prawdy, jak jeść i pić słowa Boże lub modlić się do Boga, staje się to bardzo problematyczne; mogą polegać jedynie na wsparciu i pomocy braci i sióstr. Jeśli nikt nie jest w stanie takiej osobie pomóc lub jeśli nie przyjmuje ona pomocy, jej nastawienie może być tak negatywne, że nie będzie ona w stanie go porzucić, a nawet może przestać wierzyć. Słuchajcie, to jest bardzo niebezpieczne dla kogoś, kto zawsze ma swoje wyobrażenia i łatwo popada w negatywny stan. Bez względu na to, jak omawia się prawdę z takimi ludźmi, oni jej nie akceptują, zawsze upierając się, że ich własne pojęcia i wyobrażenia są poprawne; są to ludzie stwarzający wielkie problemy. Bez względu na to, jak bardzo negatywne jest twoje nastawienie, powinieneś w głębi serca zrozumieć, że posiadanie pojęć nie oznacza, że są one zgodne z prawdą, oznacza natomiast, że jest jakiś problem z twoim pojmowaniem. Jeśli masz choć trochę rozumu, nie powinieneś rozpowszechniać tych pojęć; jest to minimum, którego ludzie powinni przestrzegać. Jeśli masz choć odrobinę bogobojne serce i potrafisz przyznać, że jesteś wyznawcą Boga, powinieneś szukać prawdy, aby skorygować swoje pojęcia, podporządkować się prawdzie i unikać powodowania zakłóceń i wywoływania niepokojów. Jeśli nie możesz tego zrobić i upierasz się przy rozpowszechnianiu pojęć, to znaczy, że straciłeś rozum; jesteś nienormalny, opętany przez demony, nie panujesz nad sobą i demony cię kontrolują; wypowiadasz się i rozpowszechniasz te pojęcia bez względu na wszystko – nic nie da się na to poradzić, to dzieło złych duchów. Jeśli masz trochę sumienia i rozumu, powinieneś być w stanie to zrobić: nie szerzyć pojęć i nie przeszkadzać braciom i siostrom. Nawet jeśli masz negatywne nastawienie, nie powinieneś robić rzeczy, które krzywdzą braci i siostry, powinieneś po prostu dobrze wykonywać swój obowiązek, robić, co do ciebie należy, i upewnić się, że nie masz powodów do wyrzutów sumienia. To jest podstawowy standard bycia człowiekiem. Nawet jeśli czasem twoje nastawienie jest negatywne, ale nie zrobiłeś niczego, by przekroczyć granice, Bóg nie będzie robił ci za to awantury. Jeśli posiadasz sumienie i rozum, jesteś w stanie modlić się do Boga, polegać na Nim i szukać prawdy, to ostatecznie dojdziesz do zrozumienia prawdy i zmienisz się na lepsze. Co powinieneś zrobić, jeśli spotyka cię coś poważnego, na przykład zostajesz zwolniony lub wyeliminowany, ponieważ jako przywódca nie wykonywałeś rzeczywistej pracy, i czujesz, że nie ma dla ciebie nadziei na zbawienie, popadasz więc w negatywne nastawienie – na tyle negatywne, że nie możesz się z tego otrząsnąć, czujesz, że jesteś potępiony i przeklęty, wyrabiasz sobie błędne wyobrażenia i zaczynasz skarżyć się na Boga? Bardzo łatwo sobie z tym poradzić – znajdź ludzi, którzy rozumieją prawdę, rozmawiaj z nimi i szukaj rozwiązań, dziel się z nimi, tym, co masz w sercu, a co jeszcze ważniejsze, przychodź przed Boże oblicze i szczerze przedstaw w modlitwie te chwile negatywizmu i słabości, jak również niektóre z tych kwestii, których nie rozumiesz i z którymi nie potrafisz sobie poradzić. nie Przedstaw je po kolei, rozmawiaj z Bogiem i niczego nie ukrywaj. Jeśli są jakieś sprawy, których nie możesz zdradzić innym, tym bardziej musisz przyjść przed Boże oblicze, by się modlić. Niektórzy pytają: „Czy mówienie do Boga nie prowadzi do potępienia?”. A czy nie sprzeciwiłeś się już wielokrotnie Bogu i nie zasłużyłeś na Jego potępienie? Po co zadręczasz się tą jedną, dodatkową rzeczą? Czy myślisz, że jeśli czegoś nie powiesz, Bóg nie będzie o tym wiedział? On wie o wszystkim, co myślisz. Powinieneś szczerze rozmawiać z Bogiem, otworzyć przed Nim swoje serce i zgodnie z prawdą przedstawiać swoje problemy i stany. Możesz mówić Bogu o swojej słabości, swoim buncie, a nawet przedstawić Mu swoje skargi; nawet jeśli chcesz to tylko z siebie wyrzucić, w porządku, Bóg tego nie potępi. Dlaczego tego nie zrobi? Bóg zna postawę człowieka; zna twoja postawę nawet, jeśli z Nim nie rozmawiasz. Rozmawiając z Bogiem z jednej strony zyskujesz szansę, by się przed Nim odkryć i otworzyć, z drugiej strony pokazuje to też, że przyjmujesz wobec Niego postawę podporządkowania, a przynajmniej pozwalasz Bogu zobaczyć, że twoje serce nie jest dla Niego zamknięte – po prostu jesteś słaby, nie masz wystarczającej postawy, aby przezwyciężyć ten problem, to wszystko. Nie masz zamiaru stawiać oporu, przejawiasz chęć podporzadkowania się, tylko twoja postawa jest zbyt niedojrzała i nie jesteś w stanie udźwignąć tego problemu. Kiedy w pełni otwierasz swoje serce przed Bogiem i jesteś w stanie szczerze z Nim rozmawiać, chociaż w twoich wypowiedziach mogą pobrzmiewać słabość i skargi, a zwłaszcza negatywne nastawienie i nieprzyjazne słowa, jest w tym jedna właściwa rzecz: przyznajesz, że posiadasz zepsute usposobienie i że jesteś istotą stworzoną, nie podważasz tożsamości Boga jako Stwórcy ani nie zaprzeczasz, że relacja między tobą a Bogiem jest relacją między istotą stworzoną a Stwórcą. Powierzasz Bogu rzeczy, które najtrudniej jest ci przezwyciężyć, rzeczy, które najbardziej cię osłabiają, i mówisz Bogu o wszystkich swoich najskrytszych uczuciach – to pokazuje twoje nastawienie. Niektórzy ludzie mówią: „Raz pomodliłem się do Boga i nie rozwiązało to problemu mojego negatywnego nastawienia. Nadal nie mogę go przezwyciężyć”. Nieważne, po prostu musisz gorliwie szukać prawdy. Bez względu na to, jak dużo rozumiesz, Bóg będzie cię stopniowo wzmacniał i nie będziesz już tak słaby jak na początku. Bez względu na to, jak słaby jesteś, jak negatywna jest twoja postawa, jak bardzo narzekasz i ile masz w sobie niepożądanych emocji, rozmawiaj z Bogiem, nie traktuj Go jak kogoś z zewnątrz. Możesz coś ukrywać przed kimkolwiek innym, ale nie ukrywaj niczego przed Bogiem, ponieważ On jest twoim jedynym oparciem, a także twoim jedynym zbawieniem. Te problemy można rozwiązać tylko przychodząc przed Boże oblicze; poleganie na ludziach jest bezużyteczne. Zatem ci, którzy doświadczając negatywnego nastawienia i słabości przychodzą przed oblicze Boga i polegają na Nim, są najmądrzejsi. Tylko głupi i uparci ludzie, gdy stają w obliczu ważnych i krytycznych wydarzeń i potrzebują otworzyć swoje serca przed Bogiem, coraz bardziej oddalają się od Niego i unikają Go, knując intrygi w swoich umysłach. Jaki jest rezultat tych wszystkich intryg? Ich negatywne nastawienie i narzekanie przeradzają się w sprzeciw, a sprzeciw przeradza się w konflikt z Bogiem i gardłowanie przeciw Niemu. Ludzie ci zupełnie nie są zdolni do pogodzenia się z Bogiem, a ich relacja z Nim zostaje całkowicie zerwana. Kiedy jednak doświadczasz takiego negatywnego nastawienia i takiej słabości, to jeśli zdecydujesz się nadal przychodzić przed oblicze Boga, by szukać prawdy, i postanowisz podporządkować się Bożym zarządzeniom i ustaleniom, a także przyjmiesz prawdziwie uległą postawę, to Bóg, widząc, że nadal szczerze chcesz Mu się podporządkować, nawet gdy jesteś negatywnie nastawiony i słaby, będzie wiedział, jak tobą pokierować, by wyprowadzić cię z twojego negatywnego stanu i twojej słabości. Po takich doświadczeniach wzbudzisz w sobie prawdziwą wiarę w Boga i będziesz czuł, że bez względu na to, jakie trudności napotkasz, jeśli tylko będziesz szukał Boga i czekał na Niego, On przygotuje dla Ciebie drogę wyjścia, choć nawet nie będziesz o tym wiedział, i nieświadomy niczego zobaczysz, że sytuacja się zmieniła, a ty nie jesteś już słaby, tylko silny, a twoja wiara w Boga wzmocniła się. Kiedy zastanowisz się nad tymi wydarzeniami, poczujesz, jak dziecinna była wówczas twoja słabość. W rzeczywistości ludzie są właśnie tacy dziecinni i bez Bożego wsparcia nigdy nie wyrośliby ze swojej dziecinności i ignorancji. Tylko kiedy podczas doświadczania tych rzeczy stopniowo akceptujesz suwerenną władzę Boga i podporządkowujesz się jej, kiedy pozytywnie i aktywnie stawiasz czoła tym faktom, szukasz zasad i Bożych intencji, nie unikasz już Boga, nie oddalasz się od Niego, ani nie buntujesz się przeciwko Niemu, ale stajesz się coraz bardziej podporządkowany, coraz mniej buntowniczy, coraz bliższy Bogu i coraz bardziej zdolny do tego, by się Mu podporządkować – tylko dzięki takiemu doświadczaniu będziesz się stopniowo rozwijać i dojrzewać, i osiągniesz postawę człowieka w pełni dorosłego.

Jak należy traktować negatywne stany i jak sobie z nimi radzić? Negatywnego nastawienia nie należy się obawiać; kluczem jest posiadanie rozumu. Czyż nie jest łatwo postępować głupio, gdy jest się ciągle negatywnie nastawionym? Kiedy ktoś jest negatywnie nastawiony, tylko narzeka lub poddaje się oraz bezrozumnie mówi i działa – czy to nie wpływa na wykonywanie jego obowiązków? Jeśli ktoś poddaje się rozpaczy i popada w negatywne stany, to czyż tym samym nie zdradza Boga? Głęboki negatywizm jest jak choroba psychiczna, jest w pewnym sensie podobny do demonicznego opętania; to brak rozumu. To naprawdę bardzo niebezpieczne, gdy nie szuka się prawdy, by rozwiązywać problemy. Kiedy ludzie są negatywnie nastawieni, jeśli całkowicie brakuje im bogobojnego serca, łatwo stracą rozum – będą szerzyć swoje negatywne nastawienie, niezadowolenie i pojęcia, co jest celowym przeciwstawianiem się Bogu. Może to zbyt łatwo zakłócić i zaburzyć pracę kościoła, co jest konsekwencją zbyt straszną, by ją rozważać. Tacy ludzie mogą zostać z pogardą odrzuceni przez Boga. Jeśli jednak negatywnie nastawiona osoba jest w stanie poszukiwać prawdy, zachowuje bogobojne serce, nie wypowiada się negatywnie ani nie szerzy swojego negatywizmu i własnych wyobrażeń, a także zachowuje wiarę w Boga i postawę podporządkowania wobec Niego, taka osoba może z łatwością porzucić negatywne nastawienie. Każdy ma chwile negatywnego nastawienia; różnią się one intensywnością, czasem trwania i przyczynami. Niektórzy ludzie na ogół nie są negatywnie nastawieni, ale może im się to przydarzyć w obliczu porażki lub niepowodzenia. Inni mogą popaść w negatywizm z powodu jakichś błahych spraw, nawet jeśli chodzi tylko wypowiedziane przez kogoś słowa, które godzą w ich dumę. Niektórzy natomiast nastawiają się negatywnie z powodu tylko trochę niekorzystnych okoliczności. Czy tacy ludzie rozumieją, jak żyć? Czy posiadają wnikliwość? Czy mają szerokie horyzonty i są wielkoduszni, jak na normalnego człowieka przystało? Nie. Dopóki ktoś żyje ze skażonym usposobieniem, bez względu na okoliczności będzie często popadał w pewne negatywne stany. Oczywiście, jeśli dana osoba rozumie prawdę i jest przenikliwa, jej negatywne stany będą coraz rzadsze i będą stopniowo zanikać wraz ze wzrostem jej postawy, a ostatecznie znikną całkowicie. Ci, którzy nie kochają prawdy, którzy w ogóle jej nie akceptują, będą mieli coraz więcej negatywnych emocji, stanów oraz myśli i postaw, które będą stawały się tym poważniejszym problemem, im bardziej będą się nawarstwiać, a gdy rzeczy w końcu ich przytłoczą, ludzie ci nie będą w stanie się z nich otrząsnąć, co jest bardzo niebezpieczne. Dlatego też szybkie poradzenie sobie z negatywnym nastawieniem ma kluczowe znaczenie. Aby rozwiązać problem takiego nastawienia, należy proaktywnie poszukiwać prawdy. Czytanie i rozważanie słów Boga przy jednoczesnym trwaniu w stanie wyciszenia w Jego obecności doprowadzi do uzyskania oświecenia i iluminacji, a także pozwoli człowiekowi zrozumieć prawdę i przejrzeć istotę negatywnego nastawienia, a tym samym rozwiąże jego problem. Jeśli nadal trzymasz się swoich własnych pojęć i racjonalnych uzasadnień, to jesteś wyjątkowo głupi i umrzesz z powodu swojej głupoty i ignorancji. Do rozwiązywania problemu negatywnego nastawienia powinno się podchodzić aktywnie. Niektórzy ludzie uważają, że kiedy się ono pojawia, powinni je po prostu zignorować, bo kiedy znów poczują się szczęśliwi, ich negatywne nastawienie w naturalny sposób zamieni się w radość. To mrzonka, takie nastawienie nie zniknie automatycznie bez poszukiwania lub przyjęcia prawdy. Nawet jeśli o nim zapomnisz i niczego nie będziesz czuł, nie oznacza to, że podstawowa przyczyna twojego negatywnego nastawienia została usunięta. Gdy tylko pojawią się odpowiednie okoliczności, ponownie da o sobie znać, co jest częstym zjawiskiem. Jeśli ktoś jest mądry i ma rozum, to kiedy pojawia się negatywne nastawienie, powinien natychmiast szukać prawdy i zastosować metodę jej akceptacji, aby się z nim rozprawić. W ten sposób upora się z podstawową przyczyną takiego nastawienia. Wszyscy, którzy często przejawiają negatywne nastawienie, postępują tak, ponieważ nie potrafią przyjąć prawdy. Jeśli nie przyjmiesz prawdy, negatywne nastawienie przylgnie do ciebie jak diabeł; sprawi, że będziesz wiecznie zniechęcony, wywoła w tobie bunt, niezadowolenie i sprawi, że będziesz miał pretensje do Boga, aż w końcu wejdziesz z Nim w konflikt, sprzeciwisz się Mu i będziesz gardłował przeciwko Niemu – wtedy dotrzesz do końca, a twoje brzydkie oblicze zostanie obnażone. Ludzie zaczną cię demaskować, analizować i klasyfikować, i dopiero wtedy, w obliczu ponurej rzeczywistości, zaczniesz odczuwać wyrzuty sumienia. Upadniesz wtedy i zaczniesz bić się w piersi z rozpaczy. Czekaj tylko, aż spadnie na ciebie kara Boża! Negatywne nastawienie nie tylko osłabia ludzi, ale także powoduje, że narzekają na Boga, osądzają Go, zaprzeczają Mu, a nawet bezpośrednio sprzeciwiają się Mu i gardłują przeciw Niemu. Toteż, jeśli człowiek nie rozprawi się z problemem swojego negatywnego nastawienia na czas, to kiedy już wypowie on bluźniercze słowa i obrazi usposobienie Boga, konsekwencje będą bardzo poważne. Jeśli popadniesz w negatywne nastawienie i będziesz narzekać z powodu jakiegoś pojedynczego wydarzenia, jakiegoś zwrotu, jakiejś myśli lub jakiegoś punktu widzenia, oznacza to, że twoje zrozumienie tej sprawy jest zniekształcone i masz na jej temat własne pojęcia i wyobrażenia. Twoje spojrzenie na tę sprawę z pewnością nie jest zgodne z prawdą. W takiej sytuacji musisz szukać prawdy i w odpowiedni sposób się z tym zmierzyć, starając się szybko skorygować te błędne pojęcia i idee tak wcześnie, jak to możliwe, nie pozwalając, by krępowały cię one i sprowadziły na manowce, doprowadzając do buntu, niezadowolenia i żalu wobec Boga. Szybkie rozprawienie się z negatywnym nastawieniem jest kluczowe, a całkowite jego usunięcie jest również bardzo ważne. Oczywiście najlepszym sposobem na pozbycie się negatywnego nastawienia jest poszukiwanie prawdy, częstsze czytanie słów Boga i przychodzenie przed Jego oblicze w poszukiwaniu oświecenia. Może się zdarzyć, że przez jakiś czas nie będziesz w stanie odmienić swoich myśli i poglądów, ale przynajmniej powinieneś wiedzieć, że jesteś w błędzie, a twoje myśli są wypaczone. Dzięki temu te błędne myśli i poglądy przynajmniej nie wpłyną na twoją lojalność w wykonywaniu obowiązków, na twoją relację z Bogiem, a także nie powstrzymają cię przed przychodzeniem przed oblicze Boga, otwieraniem przed Nim swojego serca i modlitwą. Przynajmniej taki rezultat należy osiągnąć. Kiedy popadasz w negatywizm, jesteś buntowniczy i niezadowolony oraz masz pretensje do Boga, ale nie chcesz szukać prawdy, by znaleźć rozwiązanie tego problemu, uznając, że twoja relacja z Bogiem jest normalna, podczas gdy w rzeczywistości twoje serce jest daleko od Boga i nie chcesz już czytać Jego słów ani modlić się, czyż problem nie staje się poważny? Mówisz: „Bez względu na to, jak bardzo negatywnie jestem nastawiony, nie przeszkodziło mi to w wykonywaniu obowiązków i nie zaniedbałem tego, za co jestem odpowiedzialny. Jestem lojalny!”. Czy te słowa są uzasadnione? Jeśli często jesteś negatywnie nastawiony, to nie jest to kwestia zepsutego usposobienia, wskazuje to na poważniejsze problemy, na to, że żywisz pewne wyobrażenia o Bogu, źle Go rozumiesz i stworzyłeś bariery między sobą a Bogiem. Jeśli nie szukasz prawdy, aby to zmienić, jest to bardzo niebezpieczne. Jak człowiek może zagwarantować, że do końca będzie lojalnie wykonywał swoje obowiązki i nie będzie w tym niedbały, jeśli często jest negatywnie nastawiony? Czy negatywne nastawienie może minąć lub zniknąć samoistnie, jeśli człowiek sam się z nim nie upora? Jeśli ktoś w porę nie szuka prawdy, aby znaleźć rozwiązanie, negatywne nastawienie będzie się narastać i tylko będzie się pogarszać. Jego konsekwencje staną się jeszcze bardziej zgubne. Sytuacja zdecydowanie nie pójdzie w dobrym kierunku, a jedynie się pogorszy. Dlatego, gdy pojawia się negatywne nastawienie, musisz szybko szukać prawdy, aby temu zaradzić, bowiem tylko w ten sposób będziesz w stanie dobrze wykonywać swoje obowiązki. Uporanie się z negatywnym nastawieniem jest kluczowe, nie można z tym zwlekać!

26 czerwca 2021 r.

Wstecz: Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (16)

Dalej: Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (18)

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze