23. Jak rozwiązać problem upodobania do popisów i składania świadectwa o samych sobie

Słowa Boga Wszechmogącego dni ostatecznych

Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych, afiszowanie się ze swoją wielkością, zdobywanie ludzkiego podziwu i uwielbienia – oto, do czego zdolny jest skażony rodzaj ludzki. W taki właśnie sposób ludzie instynktownie reagują, gdy rządzi nimi ich szatańska natura, i jest to cecha wspólna całej skażonej ludzkości. Jak zatem ludzie zazwyczaj wywyższają siebie i świadczą o sobie samych? W jaki sposób osiągają ten cel polegający na tym, że ludzie dobrze o nich myślą i ich czczą? Świadczą o tym, jak wiele wykonali pracy, jak wiele wycierpieli, jak ogromne ponieśli koszty dla Boga i jaką cenę zapłacili. Wywyższają się, opowiadając o swoich zasługach stanowiących kartę przetargową, co zapewnia im wyższą, trwalszą i pewniejszą pozycję w ludzkich umysłach; chcą, aby więcej osób ich doceniało, miało o nich wysokie mniemanie, podziwiało, a nawet czciło, traktowało jak autorytet i podążało za nimi. By osiągnąć ten cel, ludzie czynią wiele rzeczy, które na pozór dają świadectwo o Bogu, ale w istocie wywyższają ich samych i świadczą o nich samych. Czy takie działanie jest rozsądne? Ludzie ci przekraczają granice racjonalnego zachowania i nie mają wstydu, to znaczy bez zażenowania dają świadectwo o tym, co uczynili dla Boga i jak wiele dla Niego wycierpieli. Obnoszą się wręcz ze swymi darami, talentami, doświadczeniem i niezwykłymi umiejętnościami, sprytnymi technikami funkcjonowania w świecie, środkami, jakich używają, aby manipulować ludźmi i tak dalej. Ich metodą na to, by się wywyższać i dawać o sobie świadectwo, jest afiszowanie się ze swoją wielkością, przy jednoczesnym umniejszaniu innych. Ponadto kamuflują się i lansują, ukrywając przed ludźmi swe słabości, braki i ułomności, tak aby ci widzieli wciąż jedynie ich wspaniałość. Nie mają nawet śmiałości powiedzieć innym, że odczuwają zniechęcenie; brak im odwagi, aby się przed nimi otworzyć i porozmawiać we wspólnocie, a jeśli zrobią coś złego, ze wszystkich sił starają się to ukryć i zataić. Nigdy zaś nie wspominają o szkodach, jakie poczynili w pracy kościoła podczas wypełniania obowiązków. Kiedy jednak wnieśli jakąś pomniejszą zasługę lub osiągnęli drobny sukces, niezwłocznie zaczynają się z tym afiszować. Nie mogą się wprost doczekać, by obwieścić całemu światu, jacy są zdolni, jaki wielki mają potencjał, jacy są wyjątkowi i o ile lepsi od zwykłych ludzi. Czyż nie jest to jeden ze sposobów wywyższania się i dawania świadectwa o sobie samych? A czy wywyższanie się i dawanie świadectwa o sobie samym jest czymś, co czyni ktoś posiadający sumienie i rozum? Nie, nie jest. Kiedy zatem ludzie tak właśnie postępują, jakie zazwyczaj ujawniają usposobienie? Arogancję. To jeden z głównych przejawów usposobienia, za którym podąża zakłamanie, które każe im robić wszystko, co tylko możliwe, by sprawić, aby inni mieli o nich wysokie mniemanie. Ich słowa są zupełnie hermetyczne i zawierają aż nadto wyraźne motywacje i intencje, ludzie ci popisują się, a jednak chcą ten fakt ukryć. W rezultacie tego, co mówią, słuchacze mają poczucie, że są oni lepsi od innych, nikt nie może się z nimi równać i wszyscy inni ustępują im pod każdym względem. A czyż nie osiągają oni tego skutku podstępnymi sposobami? Jakiego rodzaju usposobienie kryje się za takimi środkami? Czy daje się tu zauważyć jakieś oznaki niegodziwości? (Tak). Jest to pewien rodzaj niegodziwego usposobienia. Widać, że środki, jakie ci ludzie stosują, dyktuje im ich fałszywe usposobienie. Dlaczego zatem mówię, że jest ono niegodziwe? Jaki ma to związek z niegodziwością? Jak myślicie: czy wywyższając samych siebie i świadcząc o sobie, mogą otwarcie mówić o tym, jaki mają w tym cel? Nie mogą. Ale w głębi ich serca istnieje zawsze pewne pragnienie, i to, co mówią i czynią, ma dopomóc w jego realizacji, a cele i motywacje tkwiące pod powierzchnią ich słów i czynów trzymane są w ścisłej tajemnicy. Stosują więc środki takie jak zmylenie i odwracanie uwagi, lub inne podejrzane techniki, by cele te osiągnąć. Czyż taka skrytość nie ma nieco oszukańczej natury? Czyż nie można nazwać takiej przebiegłości niegodziwą? (Tak). Z pewnością można stwierdzić, że taka postawa jest niegodziwa i stanowi głębszy problem niż zakłamanie. Używają oni określonego sposobu czy też metody, by osiągnąć swoje cele. To usposobienie charakteryzuje się zakłamaniem. Jednak skrywane głęboko w ich sercach ambicje i pragnienia, by ludzie zawsze za nimi podążali, podziwiali ich i oddawali im cześć, często skłaniają ich do wywyższania się i świadczenia o sobie, co robią bezwstydnie i bez skrupułów. Jakie to jest usposobienie? Urasta ono do poziomu niegodziwości.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

O czym ludzie zwykle mówią, gdy wywyższają się i świadczą o sobie samych? Chociażby o swoich kwalifikacjach. Na przykład niektórzy ludzie opowiadają o tym, jak gościli pewnych przywódców kościelnych wyższego szczebla. Niektórzy nawet twierdzą: „Gościłem samego Boga i był dla mnie całkiem miły – na pewno zostanę udoskonalony”. Co chcą przez to powiedzieć? (Próbują sprawić, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie). Mówiąc takie rzeczy, mają swój cel. Inni opowiadają: „Widziałem się ze Zwierzchnictwem, mają o mnie dość wysokie mniemanie i nakłaniali mnie, żebym mocno się przykładał w swoich dążeniach”. W rzeczywistości nikt nie ma pojęcia, co myśli o nich Zwierzchnictwo. Niektórzy ludzie naprawdę przesadzają, a czasem nawet zmyślają. Nie wiedzieliby, co zrobić, gdyby zebrała się grupa ludzi, aby zweryfikować i sprawdzić ich historie. Zwierzchnictwo może powiedzieć komuś: „Masz zdolność pojmowania i spory potencjał. Powinieneś poćwiczyć spisywanie swoich doświadczeń w formie świadectwa. Gdy zdobędziesz doświadczenie życiowe, możesz zostać przywódcą”. Co to sugeruje? Nawet jeśli ta osoba jest utalentowana, nadal musi się szkolić i przez pewien czas doświadczać różnych rzeczy. Jeśli ta osoba się pyszni i popisuje, zanim się przeszkoli lub zdobędzie doświadczenie, jaka jest tego natura? Taka osoba jest arogancka, zarozumiała i straciła rozum, prawda? Nawet jeśli brat ze Zwierzchnictwa mówi, że dana osoba ma potencjał i jest utalentowana, to jest to tylko zachęta lub dokonanie oceny. Jaki cel ma ta osoba, popisując się w ten sposób wszędzie wokół? Chodzi o to, by ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, by inni ją wielbili. Mówi w ten sposób: „Spójrz, brat ze Zwierzchnictwa ma o mnie wysokie mniemanie, więc dlaczego ty nie masz? Teraz, gdy ci to powiedziałem, ty też powinieneś mieć o mnie wysokie mniemanie”. To jest cel, który ta osoba chce osiągnąć. Są też tacy, którzy mówią: „Kiedyś byłem przywódcą. Stałem na czele regionu, okręgu, kościoła – ciągle albo spadałem z drabiny hierarchii, albo wspinałem się po jej szczeblach – wielokrotnie awansowałem i byłem degradowany. W końcu moja szczerość poruszyła Niebo i dziś znów jestem przywódcą wyższego szczebla. I ani razu się nie zniechęciłem”. Jeśli zapytasz ich, dlaczego nigdy nie czuli się zniechęceni, odpowiedzą: „Wierzę, że prawdziwe złoto musi w końcu zabłysnąć”. To jest wniosek, do którego doszli. Czy jest to prawdorzeczywistość? (Nie). Więc czym to jest, jeśli nie prawdorzeczywistością? Jest to dziwaczna teoria. Moglibyśmy również powiedzieć, że jest to błędne rozumowanie. Jakie mogą być konsekwencje mówienia w ten sposób? Niektórzy mogą stwierdzić: „Ta osoba naprawdę dąży do prawdy. Nie zniechęciła się po tym, jak wielokrotnie ją awansowano i degradowano. A teraz znów ma funkcję przywódczą – prawdziwe złoto naprawdę błyszczy. To tylko kwestia czasu, zanim ten człowiek zostanie udoskonalony”. Czy nie do tego dążyła ta osoba? W rzeczywistości jest to dokładnie to, do czego dążyła. Bez względu na to, w jaki sposób antychryści mówią, zawsze próbują nakłonić innych, by mieli o nich dobrą opinię i czcili ich, próbują zdobyć określone miejsce w ich sercach, a nawet zająć w nich miejsce Boga – to wszystko są cele, które antychryści chcą osiągnąć, gdy świadczą o sobie. Ilekroć motywacją stojąca za tym, co ludzie mówią, głoszą i omawiają, jest sprawienie, by inni dobrze o nich myśleli i by ich wielbili, takie zachowanie jest wywyższaniem się i świadczeniem o sobie, robią to po to, by zająć miejsce w sercach innych ludzi. Chociaż sposób, w jaki ci ludzie mówią, nie jest zawsze taki sam, to jednak w większym czy mniejszym stopniu zawsze jest to świadczenie o sobie oraz nakłanianie innych do tego, by ich wielbili. Takie zachowanie w różnym stopniu pojawia się u prawie wszystkich przywódców i pracowników. Jeśli dotrą do pewnego punktu, w którym nie mogą się zatrzymać i trudno im się powstrzymać, skrywają też szczególnie silny i oczywisty zamiar oraz cel i pragną sprawić, by ludzie traktowali ich tak, jakby byli Bogiem lub bożkiem, i w ten sposób osiągają swój cel, jakim jest ograniczanie i kontrolowanie innych, oraz skłanianie innych ludzi do posłuszeństwa i okazywania im czci, to naturą tego wszystkiego jest wywyższanie się i świadczenie o sobie; jest w tym jakość antychrysta.

(Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Drugim przejawem tego, jak ludzie, wydarzenia i sprawy powodują zakłócenia i zaburzenia w życiu kościoła, jest sytuacja, gdy pewne osoby głoszą słowa i doktryny w celu wprowadzenia ludzi w błąd i zyskania ich szacunku. Zazwyczaj większość ludzi wypowiada jakieś słowa i głosi pewne doktryny. Większość ludzi tak robi. Typowe przypadki tego, że ktoś wypowiada słowa i głosi doktryny, powinniśmy traktować to jak efekt niedojrzałej postawy tej osoby i braku zrozumienia prawdy. O ile ktoś taki nie zajmuje zbyt wiele czasu, nie robi tego celowo, nie monopolizuje rozmowy, nie domaga się od innych, że będzie mógł mówić, kiedy tylko zechce, nie wymaga od nich, by go słuchali, ani nie wprowadza ludzi w błąd, by zyskać ich szacunek, o tyle takie zachowania nie kwalifikują się jako zakłócanie czy zaburzanie. Większości ludzi brak prawdorzeczywistości, więc głoszenie słów i doktryn jest bardzo powszechne. Mówiąc w nieco nieodpowiedni sposób, jest ono wybaczalne – można je przebaczyć i nie należy traktować go zbyt poważnie. Istnieje jednak pewien wyjątek: gdy osoba głosząca słowa i doktryny robi to celowo. A co takiego robi celowo? Nie chodzi o celowe głoszenie słów i doktryn w wyniku tego, że takim osobom także brakuje prawdorzeczywistości. Ich działania, takie jak głoszenie słów i doktryn, wykrzykiwanie sloganów i mówienie o teoriach, są takie same jak działania innych ludzi. Istnieje jednak pewna różnica: kiedy osoby te głoszą słowa i doktryny, zawsze pragną zaskarbić sobie szacunek innych i chcą porównywać się z przywódcami i pracownikami, a także z osobami, które dążą do prawdy. Jeszcze bardziej niedorzeczne jest to, że bez względu na to, co i jak mówią, ich celem jest przeciągnięcie ludzi na swoją stronę i wprowadzenie ich serc w błąd, a wszystko po to, aby być szanowanym. Jaki jest cel dążenia do zdobycia szacunku? Osoby te pragną zdobyć status i prestiż w sercach ludzi, wyróżnić się z tłumu jako jednostka lub lider, chcą stać się kimś niezwykłym lub nietuzinkowym, stać się postacią szczególną, kimś, czyje słowa mają autorytet. Sytuacja ta różni się od typowych przypadków, gdy ludzie głoszą słowa i doktryny i stanowi ona przykład zakłócania i zaburzania. Czym osoby te różnią się od tych, którzy głoszą słowa i doktryny w częściej spotykany sposób? Niepohamowanym pragnieniem mówienia: gdy tylko nadarzy się okazja, z pewnością zabiorą głos. Jeśli uczestniczą w jakimś zgromadzeniu lub znajdują się w grupie – czyli gdy tylko mają publiczność – będą mówić, ponieważ odczuwają wyjątkowo silne pragnienie mówienia. Celem ich wypowiedzi nie jest dzielenie się przemyśleniami, tym, co zyskali, doświadczeniami, zrozumieniem czy spostrzeżeniami z braćmi i siostrami, co mogłoby wspierać pojmowanie prawdy lub wskazywać drogę do jej praktykowania. Zamiast tego celem takich osób jest wykorzystanie okazji do głoszenia doktryn, aby wypromować samych siebie, aby inni mogli docenić ich erudycję, intelekt, wiedzę i wykształcenie, zrozumieć, że wyróżniają się na tle przeciętnego człowieka. Chcą być znane jako osoby zdolne, a nie „przeciętniacy”. Chcą, aby inni zwracali się do nich i konsultowali z nimi wszelkie sprawy. Chcą być pierwszą osobą, o jakiej pomyślą inni w przypadku jakichkolwiek problemów w kościele lub trudności u braci i sióstr. Chcą, aby inni nie mogli bez nich nic zrobić, by nie odważyli się zająć żadną sprawą bez ich udziału. Wszyscy powinni czekać na ich rozkazy. Właśnie takiego efektu pragną. Celem głoszenia przez nich słów i doktryn jest zniewolenie i kontrolowanie ludzi. Głoszenie słów i doktryn to dla nich jedynie metoda, podejście. Robią to nie dlatego, że nie rozumieją prawdy, lecz dlatego, że w ten sposób mogą zdobyć podziw innych, ich szacunek, a nawet sprawić, żeby ludzie się ich bali i poddali ich ograniczaniu i kontroli. Z tego względu ten typ głoszenia słów i doktryn ma charakter zakłócania i zaburzania. W życiu kościelnym należy ograniczać działania takich osób. Trzeba powstrzymywać działania polegające na głoszeniu słów i doktryn, nie pozwalając, aby sytuacje te się powtarzały w niekontrolowany sposób.

(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (13), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników)

Niektórzy ludzie świadczą o sobie samych za pomocą języka i popisują się wypowiadając pewne słowa, podczas gdy inni ludzie robią to za pomocą zachowań. W jaki sposób przejawia się to, że dana osoba wykorzystuje pewne zachowania, aby świadczyć o sobie samej? Na pozór wykazuje ona pewne zachowania, które są z grubsza zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, które przyciągają uwagę ludzi i które są postrzegane przez nich jako dość szlachetne i raczej zgodne ze standardami moralnymi. Widząc takie postępowanie, ludzie myślą, że taka osoba jest szlachetna, uczciwa, że naprawdę kocha Boga, jest bardzo pobożna i ma bogobojne serce oraz że jest kimś, kto dąży do prawdy. Często wykazuje ona pewne pozornie dobre zachowania, aby wprowadzić ludzi w błąd – czy nie cuchnie to również wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? Zwykle ludzie wywyższają siebie i świadczą o sobie samych za pomocą słów, klarownie się wypowiadając, aby wyrazić, jak bardzo różnią się od mas i o ile mądrzejsze poglądy mają od innych, by pozostali mieli o nich wysokie mniemanie i podziwiali ich. Istnieją jednak pewne metody, które nie opierają się na mówieniu bez ogródek, tylko na widocznych gołym okiem praktykach, do których ucieka się taka osoba, aby zaświadczyć o tym, że jest lepsza od innych. Tego rodzaju praktyki są dobrze przemyślane, stoi za nimi motyw i pewna intencja, i są podejmowane zupełnie rozmyślnie. Zostały one odpowiednio ukraszone i obrobione w taki sposób, by ludzie widzieli w nich pewne zachowania i praktyki zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, szlachetne, pobożne i odpowiadające świątobliwej przyzwoitości, a nawet świadczące o miłości do Boga, bojaźni Bożej i trzymaniu się prawdy. Dzięki temu taka osoba osiąga ten sam cel, jakim jest wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samej oraz nakłanianie ludzi, by mieli o niej wysokie mniemanie i oddawali jej cześć. Czy kiedykolwiek spotkaliście się z czymś takim lub widzieliście coś takiego? Czy wy też przejawiacie takie zachowania? Czy te kwestie i ten temat, który omawiam, są oderwane od prawdziwego życia? W rzeczywistości nie są. Podam wam bardzo prosty przykład. Kiedy niektórzy ludzie wykonują swoje obowiązki, z pozoru wydają się niezwykle zajęci; celowo kontynuują pracę podczas, gdy inni jedzą lub śpią, a kiedy inni zaczynają wykonywać swoje obowiązki, oni z kolei idą jeść lub spać. Jaki mają w tym cel? Chcą zwrócić na siebie uwagę i pokazać wszystkim, że są tak zajęci wykonywaniem swoich obowiązków, że nie mają czasu na jedzenie i spanie. Myślą: „Wy tak naprawdę nie dźwigacie brzemienia odpowiedzialności. Jak możecie tak zabiegać o jedzenie i spanie? Ale z was obiboki! Spójrzcie na mnie, ja pracuję, podczas gdy wy wszyscy jecie, a w nocy, gdy wy śpicie, ja nadal pracuję. Czy bylibyście w stanie tak cierpieć? Ja mogę znieść to cierpienie; daję przykład swoim zachowaniem”. Co myślicie o tego rodzaju zachowaniu i jego przejawach? Czy ci ludzie nie robią tego celowo? Niektórzy umyślnie postępują w ten sposób; jaki to rodzaj zachowania? Osoby takie chcą być nonkonformistami; chcą różnić się od mas i pokazać ludziom, że przez całą noc pracowicie wykonują swoje obowiązki oraz że są szczególnie zdolne do znoszenia cierpienia. Dzięki temu wszyscy będą im szczerze współczuć i okazywać im szczególne zrozumienie, myśląc, że na ich barkach spoczywa ciężkie brzemię, i to do tego stopnia, że są po uszy pochłonięci pracą i zbyt zajęci, by jeść lub spać. A jeśli nie będą mogli dostąpić zbawienia, wszyscy będą błagać Boga w ich intencji i modlić się za nich. Czyniąc to, ludzie ci wykorzystują dobre zachowania i praktyki, które są zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, takie jak znoszenie trudności i płacenie ceny, aby oszukać innych i podstępnie zdobyć ich współczucie i pochwałę. Jaki jest tego ostateczny rezultat? Wszyscy, którzy się z nimi zetknęli i widzieli, jak płacą cenę, powiedzą jednogłośnie: „Nasz przywódca jest najbardziej kompetentny, najbardziej zdolny do znoszenia cierpienia i płacenia ceny!”. Czy zatem nie osiągnęli swojego celu, jakim było wprowadzenie ludzi w błąd? I wtedy pewnego dnia dom Boży powie: „Wasz przywódca nie wykonuje rzeczywistej pracy. Trudzi się i pracuje bez celu; działa lekkomyślnie, jest samowolny i władczy. Pogrążył pracę kościoła w chaosie, nie wykonał zadań, za które był odpowiedzialny, nie zajął się ewangelizacją ani produkcją filmową, a życie kościoła również jest w rozsypce. Bracia i siostry nie rozumieją prawdy, nie mają wejścia w życie i nie potrafią pisać artykułów ze świadectwami. Najbardziej żałosne jest to, że nie potrafią nawet rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów. Taki przywódca jest zbyt niekompetentny; jest fałszywym przywódcą, który powinien zostać zwolniony!”. Czy w takich okolicznościach łatwo będzie go odwołać ze stanowiska? To może być trudne. Ponieważ wszyscy bracia i wszystkie siostry popierają i wspierają tego przywódcę, jeśli ktokolwiek spróbuje go zwolnić, bracia i siostry złożą protest i przedstawią Zwierzchnictwu prośbę o jego zatrzymanie. Dlaczego tak się stanie? Ponieważ ten fałszywy przywódca i antychryst wykorzystuje pozornie dobre zachowania, takie jak znoszenie trudności i płacenie ceny, a także ładnie brzmiące słowa, aby wzruszać ludzi, zjednywać ich sobie oraz sprowadzać ich na manowce. Gdy już zmyli ludzi tymi pozorami, wszyscy będą wstawiać się za nim i nie będą w stanie go opuścić. Ludzie doskonale wiedzą, że taki przywódca nie wykonał zbyt wiele rzeczywistej pracy i nie prowadził wybrańców Bożych do zrozumienia prawdy i zyskania wejścia w życie, ale nadal go popierają, aprobują i podążają za nim, nie dbając nawet o to, że przez to nie zyskają prawdy ani życia. Co więcej, ponieważ ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd przez tego przywódcę, wszyscy oni oddają mu zatem cześć, nie akceptują żadnych innych przywódców oprócz niego i nawet nie chcą już Boga. Czy nie traktują tego przywódcy jak Boga? Jeśli dom Boży powie, że ten człowiek nie wykonuje rzeczywistej pracy i że jest fałszywym przywódcą i antychrystem, ludzie w jego kościele będą protestować i zbuntują się. Powiedzcie Mi, do jakiego stopnia antychryst wprowadził tych ludzi w błąd? Jeśli jest to dzieło Ducha Świętego, to stan ludzi tylko się poprawi i będą oni lepiej rozumieć prawdę, staną się bardziej poddani Bogu, zrobią więcej miejsca dla Niego w swoich sercach i będą lepiej rozpoznawać fałszywych przywódców i antychrystów. Patrząc z tej perspektywy, sytuacja, o której właśnie mówiliśmy, absolutnie nie jest dziełem Ducha Świętego – tylko antychryści i złe duchy mogą po pewnym czasie działania do tego stopnia wprowadzić ludzi w błąd. Wielu ludzi zostało wprowadzonych w błąd i zdominowanych przez tych antychrystów, a w ich sercach jest miejsce tylko dla antychrystów, a nie dla Boga. Taki ostateczny rezultat osiągają antychryści wywyższający siebie i świadczący o sobie samych poprzez pozornie dobre zachowania.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Czy ludzie, którzy wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, po prostu mówią o wszystkich swoich zaletach? Czasami mówią również o swoich złych stronach, ale czy naprawdę analizują je szczegółowo i próbują poznać siebie, kiedy to robią? (Nie). Jak zatem odkryć, że nasza samoświadomość nie jest prawdziwa, lecz zafałszowana i stoją za nią ukryte intencje? Jak można dogłębnie zrozumieć tę kwestię? Kluczowe jest tutaj to, że gdy antychryści starają się poznać samych siebie i ujawnić swoje słabości, wady, niedociągnięcia i zepsute usposobienie, szukają jednocześnie wymówek i powodów, by oczyścić się z winy. Ukradkowo sugerują ludziom: „Każdy jest zdolny do popełniania błędów, nie tylko ja. Wy wszyscy też jesteście zdolni do ich popełniania. Błąd, który popełniłem jest usprawiedliwiony; to niewielki błąd. Gdybyście to wy popełnili ten sam błąd, wasz przypadek byłby znacznie poważniejszy niż mój, ponieważ nie zastanawialibyście się nad sobą i nie analizowalibyście siebie szczegółowo. Nawet jeśli popełniam błędy, jestem od was lepszy, bardziej racjonalny i prawy”. Słysząc to, wszyscy myślą: „Masz zupełną rację. Tak dobrze rozumiesz prawdę i naprawdę posiadasz postawę. Kiedy popełniasz błędy, jesteś w stanie zastanowić się nad sobą i przeanalizować siebie szczegółowo; jesteś o wiele lepszy od nas. My, jeśli popełniamy błędy, nie zastanawiamy się nad sobą i nie próbujemy siebie poznać, a ze strachu przed kompromitacją nie ośmielamy się siebie analizować. Masz lepszą postawę i większą odwagę niż my”. Ci ludzie popełniali błędy, a mimo to zdobywali szacunek innych i opiewali własne zalety – co to za usposobienie? Niektórzy antychryści są szczególnie biegli w udawaniu, oszukiwaniu ludzi i stwarzaniu pozorów. Kiedy napotykają ludzi rozumiejących prawdę, zaczynają rozprawiać o swojej samowiedzy, a także mówią, że są diabłami i szatanami, że ich człowieczeństwo jest podłe i że zasługują na przekleństwo. Załóżmy, że zapytasz takiego człowieka: „Skoro twierdzisz, że jesteś diabłem i szatanem, jakie złe uczynki popełniłeś?”. Odpowie: „Nic nie zrobiłem, ale jestem diabłem. Jestem nie tylko diabłem, ale i szatanem!”. Zapytasz go wtedy: „Skoro twierdzisz, że jesteś diabłem i szatanem, jakie złe uczynki diabła i szatana popełniłeś i w jaki sposób sprzeciwiłeś się Bogu? Czy możesz wyznać prawdę o złych uczynkach, których się dopuściłeś?”. Odpowie: „Nie zrobiłem nic złego!”. Ty będziesz wtedy naciskał dalej i zapytasz: „Jeśli nie zrobiłeś nic złego, to dlaczego mówisz, że jesteś diabłem i szatanem? Co próbujesz przez to osiągnąć?”. Kiedy w ten sposób poważnie do niego podejdziesz, nie będzie miał nic do powiedzenia. W rzeczywistości zrobił wiele złych rzeczy, ale absolutnie nie podzieli się z tobą faktami na ten temat. Zrobi tylko czczą pogadankę o swojej samowiedzy, używając wielkich słów i wygłaszając jakieś doktryny. Ani słowem nie wspomni o tym, jak specjalnie wciągał ludzi, oszukiwał ich, kierując się własnymi uczuciami, wykorzystywał ich, lekceważył interesy domu Bożego, naruszał ustalenia dotyczące pracy, oszukiwał Zwierzchnictwo, ukrywał pewne rzeczy przed braćmi i siostrami oraz jak bardzo szkodził interesom domu Bożego. Czy to jest prawdziwa wiedza o sobie samym? (Nie). Czy mówiąc, że jest diabłem i szatanem, nie udaje samowiedzy, aby się wywyższać i świadczyć o sobie? Czy nie jest to metoda, którą się posługuje? (Tak). Przeciętny człowiek nie jest w stanie przejrzeć tej metody. Pewni przywódcy są odwoływani, ale wkrótce potem są wybierani ponownie, a kiedy pytasz, dlaczego tak się dzieje, niektórzy mówią: „Ten przywódca ma duży potencjał. Wie, że jest diabłem i szatanem. Kto inny ma taki poziom wiedzy? Tylko ludzie, którzy naprawdę dążą do prawdy, posiadają taką wiedzę. Nikt z nas nie jest w stanie zdobyć takiej wiedzy o sobie samym; przeciętny człowiek nie ma takiej postawy. Z tego powodu wszyscy wybrali go ponownie”. Co tutaj się dzieje? Ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd. Ów przywódca wiedział, że jest diabłem i szatanem, ale mimo to został wybrany przez wszystkich, więc jakie konsekwencje i jaki wpływ na ludzi ma jego wyznawanie, że jest diabłem i szatanem? (Sprawia, że ludzie mają o nim wysokie mniemanie). Zgadza się, sprawia, że tym bardziej ludzie mają o nim wysokie mniemanie. Niewierzący nazywają tę metodę „wycofywaniem się, by iść naprzód”. Oznacza to, że chcąc sprawić, by ludzie myśleli o nim lepiej, najpierw mówi o sobie złe rzeczy, aby inni uwierzyli, że potrafi się otworzyć i poznać samego siebie, że ma głębię i wnikliwość oraz gruntowne zrozumienie, i z tego powodu wszyscy otaczają go jeszcze większą czcią. Jaki skutek przynosi to, że wszyscy otaczają go jeszcze większą czcią? Gdy ponownie nadchodzi czas wyboru przywódców, nadal jest on uznawany za idealnego kandydata do tej roli. Czy ta metoda nie jest całkiem sprytna? Gdyby nie mówił w ten sposób o swojej samowiedzy i nie twierdził, że jest diabłem i szatanem, a jedynie miał negatywną postawę, to inni, widząc to, powiedzieliby: „Gdy tylko zostałeś zwolniony i utraciłeś swój status, stałeś się negatywny. Uczyłeś nas, byśmy nie byli negatywni, a teraz twoja negatywna postawa jest jeszcze silniejsza niż nasza. Nie wybierzemy cię”. Nikt nie miałby wysokiego mniemania o takim przywódcy. Chociaż wszystkim nadal brakowałoby rozeznania co do niego, to przynajmniej nie wybraliby go ponownie na przywódcę, przez co nie dopiąłby swego celu i nie sprawiłby, by ludzie mieli o nim wysokie mniemanie. Ale ten przywódca przejmuje inicjatywę, mówiąc: „Jestem diabłem i szatanem; bóg może mnie przekląć i zesłać na osiemnasty poziom piekła i nie pozwolić mi na reinkarnację przez całą wieczność!”. Niektórzy ludzie, słysząc to, współczują mu i mówią: „Nasz przywódca tyle wycierpiał. Jak bardzo został skrzywdzony! Jeśli Bóg nie pozwoli mu być przywódcą, to my go wybierzemy”. Czyż wszyscy oni nie zostali wprowadzeni w błąd, skoro do tego stopnia popierają tego przywódcę? Pierwotna intencja jego słów została potwierdzona, co dowodzi, że rzeczywiście w ten sposób sprowadzał ludzi na manowce. Szatan czasami wprowadza ludzi w błąd, wywyższając siebie i świadcząc o sobie samym, a czasami może przyznać się do swoich błędów w zawoalowany sposób, gdy nie ma innego wyboru, ale wszystko to jest fasadą, a jego celem jest zdobycie sympatii i zrozumienia ludzi. Powie nawet: „Nikt nie jest doskonały. Każdy ma zepsute usposobienie i każdy jest zdolny do popełniania błędów. Jeżeli tylko ktoś potrafi naprawić swoje błędy, jest dobrym człowiekiem”. Kiedy ludzie to słyszą, czują, że jest to słuszne i nadal czczą szatana i podążają za nim. Metodą szatana jest proaktywne przyznawanie się do swoich błędów, potajemne wywyższanie się i budowanie swojej pozycji w sercach ludzi, tak aby ludzie akceptowali wszystko – nawet jego błędy – a następnie wybaczali te błędy, stopniowo o nich zapominając, i by ostatecznie całkowicie zaakceptowali szatana, dochowali mu wierności aż do śmierci, nigdy go nie opuścili ani nie porzucili i by podążali za nim aż do końca. Czyż nie jest to metoda działania szatana? W ten sposób działa szatan, a antychryści również stosują tego rodzaju metodę, gdy dążą do tego, by ludzie oddawali im cześć i podążali za nimi, co jest spełnieniem ich ambicji i celów. Konsekwencje, do których to prowadzi, są takie same i wcale nie różnią się od konsekwencji sprowadzania ludzi na manowce i deprawowania ich przez szatana.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Niektórzy ludzie wysuwają absurdalne teorie i abstrakcyjne argumenty, aby ludzie myśleli, że są intelektualistami i mają dużą wiedzę, a ich działania są bardzo głębokie, a tym samym osiągają swój cel, jakim jest skłonienie ludzi do oddawania im czci. Zawsze chcą we wszystkim uczestniczyć i przedstawiać swoją opinię na każdy temat, a nawet gdy wszyscy podjęli już ostateczną decyzję, jeśli antychryści nie są z niej zadowoleni, to będą wygłaszać jakieś górnolotne idee, żeby się popisać. Czy nie jest to sposób na wywyższanie się i świadczenie o sobie? Kiedy pojawiają się sprawy, które wszyscy już omówili, naradzili się ze sobą, odnaleźli zasady i przyjęli plan działania, ale antychryści nie akceptują tej decyzji, w nierozsądny sposób utrudniają jej realizację, mówiąc: „To nie wystarczy. Nie rozważyliście tego kompleksowo. Przyszedł mi do głowy kolejny aspekt, poza tymi kilkoma, o których rozmawialiśmy”. W rzeczywistości aspekt, o którym wspominają, to tylko jakaś absurdalna teoria; po prostu dzielą włos na czworo. Są w pełni świadomi, że dzielą włos na czworo i utrudniają życie innym, ale i tak to robią. Jaki mają w tym cel? Chcą pokazać ludziom, że są inni, mądrzejsi od wszystkich. Myślą w ten sposób: „Więc to jest poziom, na którym wszyscy jesteście? Muszę wam pokazać, że jestem na wyższym poziomie od was”. Zwykle ignorują wszystko, co mówią inni ludzie, ale gdy tylko pojawi się coś ważnego, zaczynają wszystko zakłócać. Jak nazywa się taka osoba? Kolokwialnie nazywa się kogoś takiego czepialskim i wichrzycielem. Jakie typowe postawy przejawia osoba czepialska? Lubi wygłaszać górnolotne idee i angażować się w podłe i nieuczciwe praktyki. Jeśli poprosisz ją o przedstawienie prawidłowego planu działania lub o zajęcie się czymś poważnym, nie będzie w stanie tego zrobić. Robi tylko podłe rzeczy i zawsze chce ludzi „zaskoczyć” i popisać się swoimi umiejętnościami. Jak brzmi to powiedzenie? „Starsza pani nakłada szminkę, żebyś miał na co patrzeć”. Oznacza to, że taki człowiek zawsze chce popisywać się swoimi umiejętnościami i niezależnie od tego, czy potrafi je dobrze zaprezentować, czy też nie, chce pokazać je ludziom: „Jestem bardziej wyjątkowy niż wy. Wszyscy jesteście do niczego, jesteście zwykłymi śmiertelnikami, zwykłymi ludźmi. Ja jestem niezwykły i transcendentny. Podzielę się moimi pomysłami, aby was zaskoczyć, a wtedy będziecie mogli zobaczyć, czy jestem lepszy, czy nie”. Czy to nie jest wprowadzanie zamętu? Celowo wywołuje zamęt. Jakiego rodzaju jest to zachowanie? Powoduje zakłócenia i niepokój. Chce przez to dowieść: „Nie pokazałem jeszcze, jak mądry jestem w tej kwestii, więc nieważne, czyje interesy zostaną naruszone i nieważne, czyje wysiłki zostaną zmarnowane, będę to sabotować, dopóki wszyscy nie uwierzą, że jestem lepszy, kompetentny i utalentowany. Tylko wtedy pozwolę tej sprawie toczyć się bez przeszkód”. Czy tacy źli ludzie istnieją? Czy przydarzyło się wam kiedyś robić takie rzeczy? (Tak. Czasami inni skończyli omawiać jakąś sprawę i opracowali odpowiedni plan, ale ponieważ nie poinformowali mnie o tym podczas procesu decyzyjnego, celowo dopatrzyłem się w nim pewnych błędów). Czy kiedy to robiłeś, wiedziałeś w swoim sercu, czy jest to dobre, czy złe? Czy wiedziałeś, że natura tego problemu jest poważna i powoduje zakłócenia oraz niepokój? (W tamtym czasie nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale dzięki surowemu przycinaniu przez moich braci i siostry oraz dzięki jedzeniu i piciu Bożych słów sądu i karcenia zobaczyłem, że ten problem jest poważny w swej naturze, że zakłóca i zaburza pracę kościoła i jest rodzajem szatańskiego zachowania). Kiedy już zdałeś sobie sprawę z tego, jak poważna jest to sprawa i później przytrafiły ci się podobne rzeczy, czy byłeś w stanie nieco się zmienić w kwestii swojego podejścia i uzyskać trochę wejścia w życie? (Tak. Kiedy ujawniłem takie myśli i idee, byłem świadomy, że jest to szatańskie usposobienie, że nie mogę postępować w ten sposób i byłem w stanie świadomie modlić się do Boga i zbuntować się przeciwko tym niewłaściwym myślom i ideom). Udało ci się nieco zmienić. Kiedy doświadczasz takich problemów wynikających z zepsucia, musisz szukać prawdy, aby je rozwiązać, powstrzymać się i modlić się do Boga. Kiedy myślisz, że inni patrzą na ciebie z pogardą, że nie mają o tobie wysokiego mniemania lub nie traktują cię poważnie, a w konsekwencji chcesz wywołać niepokój, kiedy zaświta ci taka myśl, musisz być świadomy, że nie pochodzi ona z normalnego człowieczeństwa, ale raczej z szatańskiego usposobienia, i że jeśli będziesz tak postępował, pojawią się kłopoty, a ty prawdopodobnie obrazisz Boże usposobienie. Najpierw musisz wiedzieć, jak się powstrzymać, a następnie przyjść do Boga, by modlić się do Niego i zawrócić z obranej drogi. Kiedy ludzie żyją we własnych myślach, w swoim zepsutym usposobieniu, nic z tego, co robią, nie jest zgodne z prawdą ani nie jest w stanie zadowolić Boga; wszystko, co robią, jest nastawione wrogo wobec Niego. Teraz to dostrzegacie, prawda? Nieustanne pragnienie walki o sławę i zyski oraz brak wahania przed zakłócaniem pracy kościoła w celu zdobycia reputacji i statusu to najbardziej oczywiste przejawy natury antychrysta.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

W jaki sposób wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym przez antychrysta różni się od tego, kiedy robi to przeciętny człowiek? Przeciętna osoba często przechwala się i popisuje, aby ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, a także przejawia te skłonności i stany, czym zatem różni się wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym przez antychrysta od tego, jak robi to przeciętny człowiek? W czym tkwi różnica? (…) Kiedy przeciętna osoba o zepsutym usposobieniu wywyższa się i afiszuje, robi to tylko po to, by się popisać. Popisywanie się jest dla niej celem samym w sobie i nie dba o to, czy inni ludzie mają o niej wysokie mniemanie czy nie. Jej intencje nie są zbyt jednoznaczne, to tylko przejaw władającego nią usposobienia. To wszystko. Czy łatwo jest zmienić tego rodzaju usposobienie? Jeśli dana osoba dąży do prawdy, będzie w stanie stopniowo się zmieniać, gdy doświadczy przycinania, osądzania i karcenia. Stopniowo nabierze większego poczucia wstydu i racjonalności, a tego rodzaju zachowania będą pojawiać się u niej coraz rzadziej. Będzie potępiać takie zachowanie, będzie się powstrzymywać i powściągać. Jest to nieświadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym. Chociaż skłonności leżące u podłoża świadomego oraz nieświadomego wywyższania siebie i świadczenia o sobie samym są jednakowe, to natura tych dwóch zachowań jest inna. Czym różni się ich natura? Świadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym jest zamierzone. Ludzie, którzy to robią, nie wypowiadają się tylko przypadkowo – za każdym razem, gdy wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, przyświecają im w tym pewne intencje i ukryte cele; czynią te rzeczy, kierując się szatańskimi ambicjami i pragnieniami. Z pozoru wydaje się, że są to przejawy zachowań tego samego rodzaju. W obu przypadkach ludzie wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, ale jak Bóg definiuje nieświadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym? Jako przejaw zepsutego usposobienia. A jak Bóg definiuje świadome wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym? Jako zachowanie osoby, która chce wprowadzić ludzi w błąd, chce sprawić, by ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, czcili ją, podziwiali, a następnie podążali za nią. Jej działanie jest z natury mylące. Tak więc, gdy tylko zrodzi się w niej zamiar wprowadzenia ludzi w błąd i zawładnięcia nimi, aby podążali za nią i oddawali jej cześć, zastosuje pewne środki i metody w mowie i działaniu, które mogą łatwo wprowadzić w błąd i zwieść tych, którzy nie rozumieją prawdy i którym brak głębokich podstaw. Tacy ludzie nie tylko nie mają właściwego rozeznania, ale wręcz uważają, że to, co ta osoba mówi, jest słuszne i mogą ją podziwiać i mieć o niej wysokie mniemanie, a z czasem zaczną ją czcić, a nawet za nią podążać. Najczęstszym zjawiskiem w codziennym życiu jest to, że ktoś wydaje się dobrze rozumieć kazanie tuż po jego wysłuchaniu, ale później, gdy coś go spotyka, nie wie, jak temu zaradzić. Osoba taka udaje się przed oblicze Boga, by szukać rozwiązania, ale nie przynosi to rezultatów i w końcu musi udać się do swego przywódcy, by zasięgnąć rady w tej sprawie i poprosić go o jej rozwiązanie. Za każdym razem, gdy coś ją spotyka, chce prosić przywódcę, by temu zaradził. Przypomina to palenie opium, od którego pewni ludzie się uzależniają i staje się to ich schematem postępowania, a gdy minie jakiś czas, nie potrafią bez tego żyć. Tak więc wywyższanie siebie przez antychrystów i świadczenie o sobie samym niepostrzeżenie staje się rodzajem narkotyku dla tych, którzy mają słabą postawę, są nieroztropni, głupi i nieświadomi. Ilekroć coś im się przydarzy, pójdą zapytać o to antychrysta, a jeśli antychryst nie wyda rozkazu, nie odważą się niczego wykonać, nawet jeśli wszyscy już zakończyli dyskusję na ten temat i osiągnęli konsensus w tej sprawie. Boją się sprzeciwić woli antychrysta, w obawie przed stłamszeniem, więc ośmielają się podejmować działania dopiero po tym, jak antychryst przemówi w danej sprawie. Nawet jeśli jasno zrozumieli prawdozasady, nie mają odwagi podjąć decyzji ani zająć się daną sprawą, zamiast tego czekają na „mistrza”, którego darzą szacunkiem, by wydał ostateczny werdykt i decyzję. Jeśli ich mistrz nic nie powie, ten, kto zajmuje się daną sprawą, nie będzie wiedział, co powinien zrobić. Czy ci ludzie nie zostali zatruci? (Zostali). To właśnie oznacza być zatrutym. Jak wiele pracy antychryst musi w to włożyć i jak wiele trucizny musi im przemycić, aby tak głęboko ich zatruć? Gdyby antychryst często dokonywał szczegółowej autoanalizy i poznawał samego siebie, gdyby często otwarcie mówił o swoich słabościach, błędach i przewinieniach, to czy wszyscy nadal czciliby go w ten sposób? Absolutnie nie. Wygląda na to, że antychryst wkłada wiele wysiłku w wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, dlatego właśnie odnosi takie „sukcesy”. To jest rezultat, którego pragnie. Bez niego nikt nie wiedziałby, jak właściwie wykonywać swoje obowiązki i wszyscy byliby całkowicie zagubieni. Jest oczywiste, że kontrolując tych ludzi, antychryst potajemnie podsuwa im wiele trucizn i wkłada w to wiele wysiłku! Gdyby powiedział tylko kilka słów, czy ci ludzie nadal byliby przez niego tak ograniczeni? Absolutnie nie. Kiedy antychrystowi uda się już osiągnąć swój cel, i sprawi, by ludzie oddawali mu cześć, podziwiali go i słuchali w każdej sprawie, to czy nie było to poprzedzone wieloma jego działaniami i wieloma wypowiedzianymi przez niego słowami, w których wywyższał siebie i świadczył o sobie samym? Jaki rezultat osiąga on w ten sposób? Taki, że ludziom brakowałoby ścieżki i nie byliby w stanie dalej bez niego żyć – jakby gdyby niebo miało runąć, a ziemia miałaby przestać się obracać bez niego, a wiara w Boga nie miałaby żadnej wartości ani znaczenia, słuchanie kazań zaś byłoby bezużyteczne. Ludzie czują też, że ich życie przepełnia jakaś nadzieja, gdy antychryst jest w pobliżu, a gdyby umarł, straciliby wszelką nadzieję. Czy ci ludzie nie zostali zniewoleni przez szatana? (Zostali). I czy tacy ludzie na to nie zasługują? (Zasługują). Dlaczego mówimy, że na to zasługują? To w Boga wierzysz, więc dlaczego czcisz i podążasz za antychrystami, pozwalając im się ograniczać i kontrolować na każdym kroku? Poza tym, niezależnie od tego, jaki obowiązek ktoś wykonuje, dom Boży zapewnił ludziom jasne zasady i reguły. Jeśli pojawiają się jakieś trudności, których człowiek nie potrafi rozwiązać samodzielnie, powinien zwrócić się o pomoc do kogoś, kto rozumie prawdę, a w poważniejszych sprawach do Zwierzchnictwa. Ale ty nie tylko nie szukasz prawdy, wręcz przeciwnie, czcisz i podziwiasz ludzi, wierząc w to, co mówią owi antychryści. Stałeś się zatem pachołkiem szatana i czyż nie możesz za to winić wyłącznie siebie samego? Czy nie zasłużyłeś na to? Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym to przejawy zachowań, w których ma udział wielu antychrystów i jest to jeden z najczęściej spotykanych wśród nich przejawów. Czym głównie charakteryzuje się sposób, w jaki antychryści wywyższają siebie i świadczą o sobie samych? W jaki sposób różni się to od tego, jak wywyższa się i świadczy o sobie przeciętny człowiek? Tym, że antychryści kierują się w tym działaniu własnymi intencjami i absolutnie nie robią tego nieświadomie. Przeciwnie, skrywają intencje, pragnienia i ambicje, a konsekwencje takiego świadczenia o sobie samym są zbyt straszne, by o nich rozmyślać – mogą kontrolować ludzi i sprowadzać ich na manowce.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Niektórzy mówią: „Skoro wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym jest podejściem niezgodnym z prawdą, które właściwe jest szatanowi i antychrystom, to jeśli ja nic nie mówię ani nie robię, to czy nie oznacza to, że nie wywyższam się ani nie świadczę o sobie?”. To nie jest słuszny wniosek. Jaki więc sposób działania nie jest wywyższaniem siebie i świadczeniem o sobie samym? Jeśli popisujesz się i świadczysz o sobie w jakiejś konkretnej kwestii, osiągniesz taki rezultat, że niektórzy ludzie będą mieli o tobie wysokie mniemanie i będą cię wielbić. Ale jeśli się obnażysz i podzielisz się swoją samowiedzą dotyczącą tejże kwestii, będzie to miało inną naturę. Czyż nie jest to prawdą? Obnażanie się i mówienie o swojej samowiedzy to coś, czym powinno charakteryzować się zwykłe człowieczeństwo. Jest to pozytywna rzecz. Jeśli naprawdę znasz siebie i mówisz o swoim stanie dokładnie, autentycznie i precyzyjnie; jeśli mówisz o wiedzy, która jest całkowicie oparta na słowach Boga; jeśli ci, którzy cię słuchają, są umoralnieni i czerpią z tego korzyści i jeśli świadczysz o dziele Boga i wychwalasz Go, jest to niesieniem świadectwa o Bogu. Jeśli odkrywasz się i mówisz dużo o swoich mocnych stronach, o tym, jak cierpiałeś, płaciłeś cenę i wytrwałeś w swoim świadectwie, a w rezultacie ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i wielbią cię, to jest to świadczenie o sobie. Musisz umieć odróżnić te dwa zachowania. Na przykład gdybyś miał wyjaśniać, jak słaby i zniechęcony byłeś w obliczu prób i jak po modlitwie i poszukiwaniu prawdy w końcu zrozumiałeś Bożą intencję, zyskałeś wiarę i wytrwałeś w swoim świadectwie, to byłoby to wywyższanie Boga i świadczenie o Nim. Absolutnie nie jest to popisywanie się i świadczenie o sobie. Dlatego też, czy popisujesz się i świadczysz o sobie, czy nie, zależy głównie od tego, czy mówisz o swoich prawdziwych doświadczeniach i czy osiągasz efekt świadczenia o Bogu; konieczne jest również przyjrzenie się temu, jakie przyświecają ci intencje i cele, gdy mówisz o świadectwie opartym na twoim doświadczeniu. Dzięki temu łatwo będzie rozpoznać, w jakie zachowania się angażujesz. Jeśli składając świadectwo masz właściwe intencje, to nawet jeśli ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i oddają ci cześć, nie stanowi to tak naprawdę problemu. Jeśli natomiast masz złe intencje, to nawet jeśli nikt nie ma o tobie wysokiego mniemania i nikt cię nie wielbi, to wciąż jest to problem – a jeśli ludzie mają o tobie wysokie mniemanie i cię wielbią, to stanowi to jeszcze większy problem. Dlatego nie można patrzeć wyłącznie na wyniki, aby określić, czy dana osoba wywyższa siebie i świadczy o sobie samej. Musisz patrzeć przede wszystkim na jej intencje; właściwy sposób rozróżniania tych dwóch zachowań opiera się na intencjach. Jeśli będziesz próbował rozeznać to na podstawie wyników, narazisz się na to, że fałszywie oskarżysz dobrych ludzi. Niektórzy ludzie dzielą się wyjątkowo szczerym świadectwem, a inni w konsekwencji mają o nich wysokie mniemanie i oddają im cześć – czy można powiedzieć, że ci ludzie świadczą o sobie? Nie, nie można. W tych ludziach nie można się doszukać żadnego problemu, świadectwo, którym się dzielą i obowiązek, który wykonują, przynoszą korzyść innym, a tylko głupcy i osoby niedouczone o wypaczonym zrozumieniu, czczą innych ludzi. Kluczem do rozróżnienia, czy człowiek wywyższa siebie i świadczy o sobie samym, czy nie, jest przyjrzenie się intencjom mówiącego. Jeśli twoim zamiarem jest pokazanie wszystkim, jak ujawniło się twoje zepsucie i jak się zmieniłeś, oraz umożliwienie innym czerpania z tego korzyści, to twoje słowa są szczere, prawdziwe i zgodne z faktami. Takie intencje są prawidłowe, a ty nie popisujesz się ani nie świadczysz o sobie. Jeśli twoją intencją jest pokazanie wszystkim, że masz prawdziwe doświadczenia i że zmieniłeś się i posiadasz prawdorzeczywistość, po to by mieli o tobie wysokie mniemanie i oddawali ci cześć, to intencja ta jest niewłaściwa. Jest to popisywanie się i świadczenie o sobie. Jeśli świadectwo pochodzące z doświadczenia, które przytaczasz, jest nieprawdziwe, zafałszowane i ma na celu oszukanie ludzi, by nie dostrzegli twojego prawdziwego stanu, a także, by twoje intencje, zepsucie, słabości lub zniechęcenia nie ujawniły się innym, to takie słowa są zwodnicze i wprowadzają w błąd. To jest fałszywe świadectwo, oszukiwanie Boga i przynoszenie Mu wstydu, a tego Bóg nienawidzi najbardziej. Istnieją wyraźne różnice między tymi stanami i wszystkie można rozpoznać w oparciu o intencje. Jeśli potrafisz rozeznać innych, będziesz w stanie przejrzeć ich stany, a następnie będziesz w stanie rozeznać sam siebie i przejrzeć swoje własne stany.

(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

W Bożej rodzinie, wśród braci i sióstr, bez względu na to, jak wysoki masz status czy jak wysoką pozycję, jak ważne są twoje obowiązki, jak wielki jest twój talent i wkład w pracę kościoła lub od jak dawna wierzysz w Boga, w oczach Boga jesteś istotą stworzoną, zwykłą istotą stworzoną, a szlachetne tytuły i imiona, które sobie nadałeś, nie mają racji bytu. Jeśli uważasz je za swoje korony, za kapitał, który umożliwia ci przynależność do szczególnej grupy bądź czyni z ciebie wyjątkową osobistość, tym samym sprzeciwiasz się przekonaniom Boga, stajesz w opozycji do nich i jesteś z Nim niezgodny. (…) Jeśli nie uważasz się za istotę stworzoną, lecz we własnym przekonaniu jesteś kimś utytułowanym, z aureolą nad głową, osobą o wysokim statusie, wielkim przywódcą, przewodnikiem, redaktorem lub dyrektorem w rodzinie Bożej i sądzisz, że wniosłeś godny wkład w jej dzieło – jeśli tak myślisz, to jesteś szalenie nierozsądnym i bezgranicznie bezwstydnym człowiekiem. Czy jesteście ludźmi, którzy mają wysoki status, pozycję i wartość? (Nie). Więc kim jesteś? (Jestem istotą stworzoną). Zgadza się, jesteś zwykłą istotą stworzoną. Wśród ludzi możesz afiszować się swoimi kwalifikacjami, grać kartą starszeństwa, chwalić się swoim wkładem w dzieło kościoła lub opowiadać o swoich bohaterskich wyczynach. Ale przed Bogiem te rzeczy nie mają racji bytu i nie wolno ci o nich mówić, popisywać się nimi ani przybierać miny starego wyjadacza. Jeśli będziesz się afiszować swoimi kwalifikacjami, wszystko pójdzie nie tak. Bóg uzna cię za osobę całkowicie nierozsądną i skrajnie arogancką. Będzie czuł do ciebie odrazę i niesmak i odsunie cię na bok, a to oznacza dla ciebie kłopoty. Musisz najpierw uznać swoją tożsamość i pozycję istoty stworzonej. Bez względu na to, jaki masz status wśród innych, jak wielkim cieszysz się poważaniem, jakie masz zalety i czy Bóg dał ci jakiś szczególny talent, dzięki któremu cieszysz się wielką przewagą nad innymi ludźmi – kiedy stajesz przed obliczem Boga, te rzeczy nie mają w ogóle żadnej wartości, a ich istnienie nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Dlatego nie powinieneś się popisywać, lecz masz stawać przed Bogiem z pokorą istoty stworzonej.

(Co to znaczy dążyć do prawdy (11), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy)

Kiedy niesiecie o Bogu świadectwo, powinniście przede wszystkim mówić o tym, jak Bóg sądzi i karci ludzi oraz jakim próbom ich poddaje, aby ich oczyszczać i zmieniać ich usposobienie. Powinniście także mówić o tym, ile zepsucia ujawniono w waszym doświadczeniu, ile wycierpieliście, jak wiele uczyniliście, by opierać się Bogu, oraz jak w końcu zostaliście przez Niego podbici. Mówcie o tym, ile posiadacie prawdziwej wiedzy na temat Bożego dzieła, jak powinniście nieść o Nim świadectwo i jak powinniście się Mu odpłacić za Jego miłość. Włóżcie w swoje słowa treść i ujmujcie ją w prosty sposób. Nie mówcie o pustych teoriach. Mówcie w sposób przyziemny, mówcie z serca. Tak powinniście doświadczać rzeczy. Nie uzbrajajcie się w pozornie głębokie, puste teorie, by się popisywać. Wygląda to dość arogancko i nierozsądnie. Powinniście mówić więcej o realnych rzeczach z własnego, rzeczywistego doświadczenia i więcej mówić z serca – to właśnie przynosi najwięcej korzyści innym i to jest najbardziej odpowiednie dla ich oczu. Byliście niegdyś tymi, którzy najbardziej sprzeciwiali się Bogu, którzy byli najmniej skłonni, by się Mu podporządkować, ale dzisiaj zostaliście podbici – nigdy o tym nie zapominajcie. Powinniście się zastanowić i więcej myśleć o tych sprawach. Kiedy ludzie jasno je zrozumieją, będą wiedzieć, jak nieść świadectwo, w przeciwnym razie będą skłonni do popełniania niegodziwych i bezsensownych czynów, co nie jest już niesieniem świadectwa o Bogu, lecz raczej okrywaniem Go hańbą. Bez autentycznych przeżyć i pojmowania prawdy nie sposób jest nieść świadectwa o Bogu. Ludzie, których wiara w Boga jest zagmatwana i chaotyczna, nigdy nie będą w stanie nieść o Bogu świadectwa.

(Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych)

Bóg napracował się nad ludźmi, ale czy kiedykolwiek o tym opowiadał? Czy to wyjaśniał? Czy oznajmiał to? Nie, nic z tych rzeczy. Bez względu na to, jak ludzie Go nie rozumieją, Bóg takich rzeczy nie wyjaśnia. Z punktu widzenia Boga, bez względu na to, czy masz sześćdziesiąt czy osiemdziesiąt lat, twoje pojmowanie Boga jest bardzo ograniczone, a sądząc na podstawie tego, jak mało wiesz, jesteś wciąż jeszcze dzieckiem. Bóg nie ma ci tego za złe; wciąż jesteś niedojrzałym dzieckiem. Nie ma znaczenia, że niektórzy ludzie przeżyli wiele lat, a ich ciało wykazuje oznaki sędziwego wieku: ich rozumienie Boga jest nadal bardzo dziecinne i powierzchowne. Bóg nie ma ci tego za złe – jeśli czegoś nie rozumiesz, to nie rozumiesz, i już. Taki jest twój potencjał i takie masz możliwości, nie da się tego zmienić. Bóg niczego na tobie nie będzie wymuszał. Bóg wymaga, by ludzie nieśli o Nim świadectwo, ale czy On sam składał o sobie świadectwo? (Nie). Z drugiej strony szatan obawia się, że ludzie nie dowiedzą się o choćby najdrobniejszym jego uczynku. Tacy właśnie są antychryści: chwalą się przed wszystkimi każdą drobnostką, jaką robią. Kiedy się ich słucha, wydaje się, że świadczą o Bogu – ale jeśli posłuchać uważniej, okazuje się, że nie świadczą o Bogu, lecz popisują się, podbudowywują się. Intencją i istotą tego, co mówią, jest rywalizacja z Bogiem o Jego wybrańców oraz o status. Bóg jest skromny i ukryty, a szatan się afiszuje. Czy jest jakaś różnica? Afiszowanie się kontra pokora i ukrycie: które z nich są pozytywne? (Pokora i ukrycie). Czy szatana można nazwać pokornym? (Nie). Dlaczego? Sądząc po jego niegodziwej naturoistocie, jest bezwartościowym śmieciem; to by było nienormalne, gdyby szatan się nie afiszował. Jak można nazwać szatana „skromnym”? „Skromność” odnosi się do Boga. Tożsamość, istota i usposobienie Boga są wzniosłe i czcigodne, ale On nigdy się nie popisuje. Bóg jest skromny i ukryty, by ludzie nie widzieli, czego dokonał, ale kiedy tak działa niespostrzeżenie, ludzkość jest nieustannie zaopatrywana, pielęgnowana i prowadzona – wszystko to jest zorganizowane przez Boga. Czyż to nie skrytość i skromność sprawiają, że Bóg nigdy tych rzeczy nie obwieszcza, nigdy o nich nie wspomina? Bóg jest skromny właśnie dlatego, że jest w stanie robić te rzeczy, ale nigdy o nich nie wspomina, nie obwieszcza ich ani nie dyskutuje o nich z ludźmi. Jakie masz prawo mówić o skromności, skoro nie jesteś zdolny do takich rzeczy? Nie zrobiłeś żadnej z nich, ale uparcie przypisujesz sobie zasługi – to się nazywa bezwstydność. Prowadząc ludzkość, Bóg wykonuje wielkie dzieło i panuje nad całym wszechświatem. Jego autorytet i władza są olbrzymie, nigdy jednak nie powiedział: „Moja moc jest niezwykła”. Pozostaje ukryty pośród wszystkich rzeczy, przewodzi wszystkim, odżywia i zaopatruje całą ludzkość, pozwalając jej trwać z pokolenia na pokolenie. Weźmy na przykład powietrze i światło słońca lub wszystkie materialne rzeczy niezbędne do ludzkiej egzystencji na ziemi – wszystkie nieustannie napływają. Nie ma żadnych wątpliwości, że Bóg zaopatruje człowieka. Gdyby szatan zrobił coś dobrego, czy ukryłby to i pozostał niedocenionym bohaterem? Nigdy. Podobnie w kościele są antychryści, którzy wcześniej podejmowali się niebezpiecznej pracy, porzucali różne rzeczy i znosili cierpienie, może nawet trafili do więzienia; są też tacy, którzy kiedyś w jakimś aspekcie przyczynili się do dzieła domu Bożego. Nigdy o tym nie zapominają, myślą, że zasługują na dożywotnie uznanie i że te rzeczy stanowią ich kapitał na całe życie – to tylko pokazuje, jak mali są ludzie! Ludzie doprawdy są mali, a szatan jest bezwstydny.

(Punkt siódmy: Oni są niegodziwi, podstępni i kłamliwi (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Bóg znosi wszelkiego rodzaju ból z najwyższą cierpliwością, po to, by czynić dzieło i zbawiać ludzi, lecz ci wciąż źle Go rozumieją, nieustannie występują przeciwko Niemu, chronią własne interesy, nie troszcząc się o interesy domu Bożego, i zawsze pragną wieść wspaniałe życie, lecz nie chcą się przyczynić do chwały Bożej – czy jest w tym wszystkim jakiekolwiek człowieczeństwo? Choć ludzie głośno obwieszczają świadectwo o Bogu, w głębi serca myślą: „Oto praca, którą wykonałem i która przyniosła rezultaty. Ja też dołożyłem starań i zapłaciłem cenę. Dlaczego by nie dawać świadectwa o mnie?”. Zawsze chcą mieć swój udział w chwale Boga i w Jego świadectwie. Czy ludzie są godni tych rzeczy? Słowo „chwała” nie należy do ludzi. Może ono przynależeć jedynie Bogu, Stwórcy, i nie ma nic wspólnego ze stworzonymi istotami ludzkimi. Nawet jeżeli ludzie dokładają starań i współdziałają, to i tak wciąż znajdują się pod przywództwem dzieła Ducha Świętego. Jeżeli brak dzieła Ducha Świętego, to co mogą uczynić ludzie? Słowo „świadectwo” również nie należy do ludzi. Nie ma znaczenia, czy chodzi o formę rzeczownikową „świadectwo”, czy czasownikową „dawać świadectwo” – żadne z tych określeń nie ma nic wspólnego ze stworzonymi istotami ludzkimi. Tylko Stwórca jest godzien tego, by dawać o Nim świadectwo; tylko On jest godzien świadectwa ludzi. Decydują o tym tożsamość, status i istota Boga, dzieje się tak również dlatego, że wszystko, co czyni Bóg, jest wynikiem Jego wysiłków, i Bóg na to zasługuje. Wszystko to, co mogą czynić ludzie, jest znacząco ograniczone i jest wynikiem oświecenia, przywództwa i przewodnictwa Ducha Świętego. Jeżeli zaś chodzi o ludzką naturę, to gdy tylko ludzie zrozumieją pewne prawdy i potrafią wykonać trochę pracy, stają się aroganccy. Żaden człowiek nie jest w stanie podporządkować się Bogu ani dawać o Nim świadectwa, jeśli nie towarzyszą mu sąd i karcenie pochodzące od Boga. W wyniku tego, co Bóg z góry zarządził, ludzie mogą posiadać pewne talenty czy wyjątkowe uzdolnienia, wyuczyć się jakiegoś zawodu czy zdobyć pewne umiejętności albo wykazać się odrobiną sprytu, przez co stają się nieznośnie aroganccy i nieustannie pragną, by Bóg dzielił się z nimi swoją chwałą i swoim świadectwem. Czyż to nie jest nierozsądne? Jest to skrajnie nierozsądne. To pokazuje, że zajmują oni niewłaściwą pozycję. Postrzegają samych siebie nie jako istoty ludzkie, lecz jako odrębną rasę, jako nadludzi. Osoby, które nie znają własnej tożsamości, istoty ani pozycji, jaką powinny zajmować, nie mają samoświadomości. Pokora ludzi nie jest czymś biorącym się z poniżenia – ludzie są pokorni i skromni od samego początku. To pokora Boga pochodzi z poniżenia. Mówienie, że ludzie są pokorni, jest wywyższaniem ich – w istocie są oni skromni. Ludzie stale chcą rywalizować o sławę, zysk i status oraz konkurować z Bogiem o Jego wybrańców. W ten sposób odgrywają rolę szatana i taka też jest szatańska natura. Oni naprawdę są potomkami szatana – niczym się od niego nie różnią. Zakładając, że Bóg daje ludziom odrobinę władzy i mocy, i że mogą oni pokazywać znaki i cuda oraz czynić różne niezwykłe rzeczy, przyjmijmy, iż robią to wszystko zgodnie z wymaganiami Boga i co do joty. Lecz czy mogą przewyższyć Boga? Nie, nigdy. Czy zdolności szatana, archanioła, nie przewyższają zdolności ludzi? On stale chce przewyższyć Boga, lecz z jakim skutkiem? Ostatecznie musi zstąpić do bezdennej otchłani. Bóg na zawsze pozostanie ucieleśnieniem sprawiedliwości, podczas gdy szatan, diabeł i archanioł już na zawsze będą ucieleśnieniem niegodziwości i reprezentantami jej sił. Bóg zawsze będzie sprawiedliwy i tego faktu nie da się zmienić. To wyjątkowe i niezwykłe oblicze Boga. Nawet jeżeli ludzie otrzymają od Boga wszystkie Jego prawdy, to są oni tylko maleńkimi istotami stworzonymi i nie mogą przewyższyć Boga. Taka jest różnica pomiędzy ludzkością a Bogiem. Ludzie mogą jedynie istnieć w uporządkowany sposób w ramach wszelkich reguł i praw sformułowanych przez Boga, i wyłącznie w tych ramach zarządzać wszystkim, co zostało przez Niego stworzone. Ludzie nie są w stanie stworzyć żadnych żywych rzeczy ani odmienić losu ludzkości – to jest fakt. Na co wskazuje ów fakt? Bez względu na to, jak wielkim autorytetem i jak wieloma zdolnościami Bóg obdarzy ludzkość, w ostatecznym rozrachunku żaden człowiek nie będzie w stanie przewyższyć władzy Bożej. Ludzie mogą istnieć jedynie pod zwierzchnictwem i władzą Boga, bez względu na to, przez jak wiele lat lub pokoleń istnieją, czy jak wielu ich jest. To fakt, który jest wiecznie niezmienny, fakt, który nigdy, przenigdy nie ulegnie zmianie!

(Punkt dziewiąty (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)

Powiązane fragmenty filmu

Rezygnacja ze sławy i statusu poprzez Boży sąd i karcenie

Powiązane świadectwa pochodzące z doświadczenia

Krzywda wyrządzona przez popisywanie się

Wstecz: 22. Jak rozwiązać problem samowoli i zapędów dyktatorskich

Dalej: 24. Jak rozwiązać problem dążenia do sławy, zysku i statusu

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze