8. Jak rozpoznać złośliwą naturę antychrystów
Słowa Boga Wszechmogącego dni ostatecznych
Innym aspektem istoty usposobienia antychrystów jest zaciekłość. Antychrystów można podsumować jednym zdaniem: są oni złymi ludźmi. Kiedy posiadają status, jest oczywiste, że są antychrystami. Kiedy zaś go nie posiadają, jak można rozstrzygnąć, czy są antychrystami? Trzeba spojrzeć na ich człowieczeństwo. Jeśli ich człowieczeństwo jest złośliwe, podstępne i pełne jadu, to są oni w stu procentach antychrystami. (…) Zaciekłość antychrystów to usposobienie, istota – to autentyczna szatańska istota. Nie jest to instynkt ani potrzeba ciała, a raczej przejaw i właściwość usposobienia antychrystów. Jakie więc są przejawy, oznaki i praktyki typowe dla zaciekłego usposobienia antychrystów? Które z ich działań ukazują, że ich usposobienie jest zaciekłe i że mają oni istotę ludzi złych? Podzielcie się swoimi przemyśleniami. (Karzą innych). (Tłamszą i wykluczają tych, którzy są inni od nich). (Wrabiają innych i zastawiają na nich pułapki). (Kontrolują ludzi i manipulują nimi). (Tworzą kliki i sieją niezgodę). Tworzenie klik i sianie niezgody to nieco podstępne działania. To są przejawy niegodziwego usposobienia, ale nie świadczą o zaciekłości. Szerzenie pojęć i ustanawianie niezależnych królestw – czy to przejawy zaciekłości? (Tak). Sprzeciwianie się ustaleniom dotyczącym pracy, zaburzanie pracy domu Bożego, sprzeniewierzanie datków i bezpośrednie sprzeciwianie się Bogu – czy to są przejawy zaciekłości? (Tak). Sprzeniewierzanie datków świadczy nie tylko o zachłanności; to również przejaw zaciekłego usposobienia. To, że antychryści potrafią sprzeniewierzać datki, dowodzi niezwykle zaciekłego usposobienia, równego bandytom. Powtórzcie jeszcze raz te rzeczy, które podsumowaliśmy. (Karzą innych, tłamszą i wykluczają tych, którzy są inni od nich, wrabiają ich i zastawiają na nich pułapki, kontrolują ludzi i manipulują nimi, szerzą pojęcia, ustanawiają niezależne królestwa, sprzeciwiają się ustaleniom dotyczącym pracy, atakują Boga i sprzeniewierzają datki). W sumie mamy dziewięć punktów. To są mniej więcej przejawy zaciekłego usposobienia antychrystów. Właściwie są jeszcze pewne konkretne przejawy, ale są niemal identyczne, więc nie będziemy ich szczegółowo wymieniać. Krótko mówiąc, ci, którzy stosują te praktyki i strategie, to źli ludzie. Z jednej strony, ich praktyki są podstępne, na przykład wrabianie ludzi, zastawianie pułapek i szerzenie pojęć to wszystko stosunkowo podstępne przejawy. Z drugiej strony, ich strategie są dosyć agresywne i pełne jadu, co kwalifikuje ich usposobienie jako zaciekłe.
(Aneks szósty: Podsumowanie charakteru antychrystów i istoty ich usposobienia (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Jedną z głównych cech natury antychrystów jest nikczemność. Co oznacza „nikczemność”? Oznacza to, że mają szczególnie podły stosunek do prawdy – nie tylko nie poddają się jej i odmawiają jej przyjęcia, ale nawet potępiają tych, którzy ich przycinają. To jest nikczemne usposobienie antychrystów. Antychryści uważają, że każdy, kto akceptuje przycinanie, pozwala się zastraszać, a ludzie, którzy wciąż przycinają innych, to ci, którzy lubią dokuczać innym i ich nękać. Toteż antychryst będzie stawiał opór każdemu, kto go przycina, i mocno da się we znaki takiej osobie. A jeśli ktokolwiek wspomina o brakach czy zepsuciu antychrysta, omawia z nim prawdę i Boże intencje albo sprawia, by ten poznał siebie, antychryst myśli, że ten ktoś przysparza mu wielu problemów i czuje się tym kimś zdegustowany. Czuje do takiej osoby nienawiść z głębi serca, mści się na niej i utrudnia jej życie. Jest to kolejny przejaw tego, jak traktują oni bycie przycinanymi, który omówimy. Nienawidzą tego, kto ich przycina i demaskuje. Jest to bardzo oczywisty przejaw bycia antychrystem. Jacy ludzie mają tak nikczemne usposobienie? Źli ludzie. Faktem jest, że antychryści to źli ludzie. Toteż tylko źli ludzie i antychryści mają tak nikczemne usposobienie. Kiedy osoba nikczemna staje wobec powodowanego dobrymi intencjami napominania, oskarżania, nauczania czy pomocy, nie obiera bynajmniej postawy wdzięczności czy pokornej akceptacji, lecz zamiast tego wpada w gniew ze wstydu, czuje ogromną wrogość, nienawiść, a nawet pragnienie odwetu. Niektórzy przycinają i demaskują antychrysta, mówiąc: „Ostatnio się rozbisurmaniłeś, nie postępujesz zgodnie z zasadami i ciągle się popisujesz podczas wykonywania obowiązków. Celem twojej pracy jest uzyskanie statusu – wykonując swoje obowiązki robisz wokół nich kompletny bałagan. Czy postąpiłeś właściwie wobec Boga? Dlaczego wykonując swoje obowiązki nie szukałeś prawdy? Dlaczego nie postępowałeś zgodnie z zasadami? Dlaczego nie przyjmowałeś tego, gdy bracia i siostry rozmawiali z tobą o prawdzie? Dlaczego ich ignorowałeś? Dlaczego postępujesz tak, jak ci się żywnie podoba?”. Tych kilka pytań oraz te słowa, które obnażają przejawy ich zepsucia, działają im na nerwy: „Dlaczego? Nie ma tu żadnego »dlaczego« – robię to, co chcę! Co daje ci prawo do przycinania mnie? Kim jesteś, by to robić? Jestem samowolny – co poradzisz? Teraz, gdy mam już swoje lata, nikt nie śmie mówić do mnie w ten sposób. Tylko ja mogę tak mówić do innych – nigdy odwrotnie. Kto ma czelność mnie pouczać? Jeszcze się taki nie narodził! Czy naprawdę sądzisz, że możesz mnie pouczać?”. Głęboko w ich sercach rodzi się nienawiść i szukają okazji do zemsty. W swoich myślach kalkulują: „Czy ta osoba, która mnie przycina, ma władzę w kościele? Jeśli wezmę na niej odwet, to czy ktoś się za nią wstawi? Jeśli sprawię, że będzie cierpiała, to czy kościół się ze mną rozprawi? Mam rozwiązanie. Nie zemszczę się osobiście – zrobię coś w kompletnej tajemnicy. Zrobię coś jej rodzinie, by sprawić tej osobie cierpienie i wstyd, w ten sposób uwalniając się od urazy. Muszę się zemścić. Nie mogę tego teraz odpuścić. Nie zacząłem wierzyć w boga po to, by mnie traktowano jak popychadło, i nie przyszedłem tutaj, by pozwolić ludziom znęcać się nade mną wedle swojej woli – przyszedłem, by zyskać błogosławieństwa i wejść do królestwa niebieskiego! Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność. Ludzie muszą mieć kręgosłup, by o nią walczyć. Jak śmiesz mnie demaskować. To jest znęcanie się! Skoro nie traktujesz mnie jak kogoś ważnego, to zgotuję ci piekło i sprawię, że poniesiesz tego konsekwencje. Chciałeś wojny, to ją masz – zobaczmy, kto jest bardziej zaciekły!”. Zaledwie kilka prostych, acz obnażających ich słów, rozwściecza antychrystów i wywołuje w nich tak wielką nienawiść, że aby się zemścić, są w stanie posunąć się aż do tego. Ich bezwzględne usposobienie zostaje w ten sposób całkowicie obnażone. Oczywiście, kiedy z tej nienawiści ktoś taki mści się na drugim człowieku, to nie dlatego, że żywi do niego nienawiść bądź jakąś zadawnioną urazę, tylko dlatego, że osoba ta obnażyła jego błędy. To pokazuje, że niezależnie od tego, kto to robi i jaka jest jego relacja z antychrystem, już sam akt zdemaskowania antychrysta może wzbudzić jego nienawiść i chęć zemsty. Bez względu na to, o kogo chodzi, czy rozumie on prawdę, czy jest przywódcą lub pracownikiem, czy też jednym spośród zwykłych wybrańców Boga, jeśli tylko ten ktoś zdemaskuje i przytnie antychrysta albo się z nim rozprawi, będzie przez niego traktowany jako wróg Antychryst powie nawet otwarcie: „Ktokolwiek mnie przycina, będę dlań surowy. Ktokolwiek mnie przycina, wyciąga na wierzch trupy z mojej szafy, doprowadza do tego, że zostaję wydalony z domu bożego lub pozbawia mnie mojego udziału w błogosławieństwach, nigdy nie zostawię go w spokoju. Taki jestem w świeckim świecie: nikt nie ośmiela się sprawiać mi kłopotów. Osoba, która ośmieli się mnie niepokoić, jeszcze się nie urodziła!”. Takie właśnie bezlitosne słowa wypowiadają antychryści, gdy są przycinani. Gdy wypowiadają te bezlitosne słowa, robią to nie po to, by zastraszyć innych, ani by wyładować swój gniew, chroniąc samych siebie. Są oni naprawdę zdolni do czynienia zła i posuną się do wykorzystania wszelkich dostępnych im środków. Takie właśnie jest bezwzględne usposobienie antychrystów.
(Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Kiedy antychryści są przycinani, ich postawa nie jest pełna akceptacji i posłuszeństwa. Wręcz przeciwnie, są oni oporni i niechętni, co rodzi nienawiść. W głębi serca nienawidzą każdego, kto ich przycina, wyciąga trupy z ich szafy i obnaża ich rzeczywistą sytuację. Do jakiego stopnia cię nienawidzą? Zgrzytają zębami z nienawiści, pragną, abyś zniknął im z oczu, i czują, że nie możecie koegzystować. Jeśli antychryści zachowują się tak wobec ludzi, to czy potrafią przyjąć słowa Boże, które ich demaskują i potępiają? Nie. Każdego, kto ich zdemaskuje, będą nienawidzić tylko za to, że to zrobił i był im nieprzychylny, i będą się na nim mścić. Pragną, by osoba, która ich przycięła, zniknęła im z oczu. Nie mogą tego znieść, gdy widzą, że tej osobie dobrze się powodzi. Gdyby umarła lub spotkała ją jakaś katastrofa, byliby szczęśliwi. Tak długo, jak żyje i nadal wykonuje swoje obowiązki w domu Bożym, a wszystko toczy się jak zwykle, serca antychrystów są pełne cierpienia, niepokoju i irytacji. Kiedy nie widzą sposobu, w jaki mogliby się na kimś zemścić, potajemnie przeklinają tę osobę, a nawet modlą się do Boga, by wymierzył jej karę i odpłacił się jej oraz zadośćuczynił ich krzywdom. Gdy antychryści poczują tę nienawiść, daje to początek szeregowi działań. Obejmują one odwet i przekleństwa oraz oczywiście inne działania – takie jak wrabianie, oczernianie i potępianie innych – które wynikają z nienawiści. Jeśli ktoś ich przycina, będą podważać rolę tej osoby za jej plecami. Kiedy powie, że coś jest dobre, oni powiedzą, że jest złe. Zniekształcą wszystkie pozytywne rzeczy, które ta osoba robi, i uczynią je negatywnymi, rozpowszechniając za jej plecami te kłamstwa i wywołując niepokoje. Będą podżegać i przyciągać do siebie innych – którzy są ignorantami i nie potrafią przejrzeć na oczy lub rozeznać się w sytuacji – aby ci przyłączyli się do nich i wspierali ich. Jest jasne, że osoba, która ich przycinała, nie zrobiła nic złego, lecz oni nadal chcą jej przypisać jakieś złe uczynki – zależy im aby wszyscy błędnie wierzyli, że robi ona tego rodzaju rzeczy, a potem usiłują skłonić innych do wspólnego odrzucenia tej osoby. Antychryści zakłócają w ten sposób życie kościoła i przeszkadzają ludziom w wykonywaniu ich obowiązków. Jaki cel im przyświeca? Ano taki, żeby przysporzyć wielu problemów osobie, która ich przycina, oraz doprowadzić do tego, aby wszyscy ją porzucili. Są też tacy antychryści, którzy mówią: „Przyciąłeś mnie i dałeś mi popalić, więc teraz ty nie będziesz miał lekko. Dam ci posmakować tego, jak to jest być przycinanym i porzuconym. Tak jak ty traktujesz mnie – ja potraktuję ciebie. Jeśli utrudniasz mi życie, to nie spodziewaj się, że pozostanę ci dłużny!”. Kiedy antychryści czynią zło, niektórzy przywódcy i pracownicy wzywają ich do siebie na rozmowę, mówiąc im, że muszą okazać skruchę, oraz czytając im słowa Boże, aby im pomóc i ich wesprzeć. Lecz oni nie tylko tego nie przyjmują, ale wręcz zaczynają plotkować, że przywódca nie wykonuje żadnej prawdziwej pracy i nigdy nie używa słowa Bożego do rozwiązywania problemów. W rzeczywistości przywódca właśnie wykonał taką pracę, ale oni odwracają fakty i zniekształcają rzeczywistość, oczerniając osobę, która im pomaga. Czyż nie jest to bezwzględne? Mając pełną świadomość tego, co robią, ci źli ludzie i antychryści twierdzą, że pozytywne rzeczy są negatywne, a ich złe uczynki, błędy, niegodziwe czyny i złośliwe działania są czymś dobrym i zgodnym z prawdą. Bez względu na to, jak wielki błąd popełniają podczas wykonywania swoich obowiązków oraz jak ogromną szkodę wyrządzają dziełu kościoła, nie przyznają się do tego ani nie traktują tego poważnie. Kiedy o tym mówią, bagatelizują to i ignorują. To osoba, która ich za to przycina, staje się w ich oczach grzesznikiem i celem krytyki. Czyż nie jest to nazywanie białego czarnym? Niektórzy przycinani przez przywódcę lub pracownika antychryści wysuwają nawet fałszywe oskarżenia, mówiąc: „Jakiekolwiek błędy my, bracia i siostry, popełniamy, wszystkie są spowodowane ignorancją oraz tym, że przywódcy i pracownicy nie wykonują dobrze swojej pracy. Gdyby to robili i na bieżąco o wszystkim przypominali oraz dobrze wszystkim zarządzali, to czy straty dla domu Bożego nie byłyby wtedy mniejsze? Dlatego bez względu na to, jakie błędy popełniamy, to oni ponoszą całą winę i powinni przyjąć na siebie największą odpowiedzialność”. Czyż nie jest to fałszywy kontrargument? Te fałszywe kontrargumenty nazywają białe czarnym i są formą odwetu.
(Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Gdy antychrystów się zastępuje bądź eliminuje, są gotowi do walki i bez skrępowania narzekają, a ich demoniczna strona zostaje obnażona. Jaka to strona? W przeszłości absolutnie nie wykonywali swoich obowiązków po to, aby dążyć do prawdy i dostąpić zbawienia, lecz po to, aby uzyskać błogosławieństwa, a teraz wreszcie mówią prawdę na ten temat i ujawniają istotę sytuacji. Mówią: „Gdybym nie próbował dostać się do królestwa niebieskiego lub zdobyć błogosławieństwa, a następnie wielkiej chwały, to czy chciałbym mieć coś do czynienia z wami – ludźmi wartymi mniej od łajna? Czy jesteście godni przebywania w mojej obecności? Nie szkolicie mnie ani nie awansujecie, a chcecie mnie wyeliminować. Pewnego dnia pokażę ci, jaką cenę zapłacisz za wyeliminowanie mnie, oraz konsekwencje, jakie w związku z tym poniesiesz!”. Antychryści rozpowszechniają te idee i wymykają się im takie diabelskie słowa. Po tym jak rzucą rękawicę, ich złośliwa natura i bezwzględne usposobienie zostają ujawnione, a oni zaczynają rozpowszechniać swoje wyobrażenia. Zaczynają również wciągać w swoje szeregi tych, którzy są nowymi wierzącymi o niezbyt dojrzałej postawie oraz nie posiadają rozeznania, takich, którzy nie dążą do prawdy i często są zniechęceni lub słabi, a także tych, którzy są konsekwentnie niedbali w wypełnianiu swoich obowiązków i nie wierzą prawdziwie w Boga. Jak sami powiedzieli: „Jeśli mnie wyeliminujecie, będę musiał pociągnąć za sobą kilku innych!”. Czyż ich szatańska natura nie została tym samym obnażona? Czy zwykli ludzie zrobiliby coś podobnego? Ogólnie rzecz biorąc, ludzie o zepsutym usposobieniu po prostu czują się smutni i zranieni, gdy zostają zwolnieni, uważając, że tym samym stracili jakąkolwiek nadzieję, lecz ich sumienie każe im myśleć: „To nasza wina, nie wypełniliśmy naszych obowiązków. W przyszłości będę starał się postępować lepiej, a jeśli chodzi o to, jak Bóg mnie traktuje i jakie decyzje podejmuje w stosunku do mnie, to jest to wyłącznie Jego sprawa. Ludzie nie mają prawa stawiać Bogu wymagań. Czyż Boże działania nie opierają się na tym, co ludzie przejawiają? Jeśli ktoś kroczy złą ścieżką, powinien zostać zdyscyplinowany i wychłostany, to oczywiste. W tej chwili smutne jest to, że mam nieszczególny potencjał i nie jestem w stanie spełnić intencji Boga, a także to, że nie rozumiem prawdozasad i działam arbitralnie i samowolnie, kierując się moim zepsutym usposobieniem. Zasługuję na wyeliminowanie, ale mam nadzieję, że będę miał szansę nadrobić to w przyszłości!”. Ludzie z odrobiną sumienia podążają taką właśnie ścieżką. Decydują się rozważyć tę kwestię w ten sposób, a ostatecznie również ją tak rozwiązać. Oczywiście nie ma w tym wielu elementów praktykowania prawdy, ale ponieważ ci ludzie mają sumienie, nie posuną się tak daleko, by opierać czy sprzeciwiać się Bogu lub bluźnić przeciwko Niemu. Lecz antychryści tacy nie są. Ponieważ mają bezwzględną naturę, są wrogo nastawieni do Boga. Kiedy ich widoki na przyszłość i ich przeznaczenie są zagrożone lub im odebrane, a oni nie widzą żadnych szans na dalsze życie, decydują się na szerzenie pojęć, osądzanie dzieła Bożego i nakłanianie niedowiarków, którzy są z nimi w zmowie, do wspólnego przeszkadzania w dziele domu Bożego. Odmawiają nawet wzięcia odpowiedzialności za swoje przeszłe występki i złe uczynki, a także za wszelkie straty, jakie spowodowali w dziele lub własności domu Bożego. Kiedy dom Boży zajmuje się nimi i eliminuje ich, najczęściej wypowiadają jedno zdanie. Jakie? (Jeśli tutaj nie ma już dla mnie miejsca, to znajdę je gdzie indziej). Czyż nie jest to kolejne diabelskie zdanie? Jest to coś, czego osoba o zwykłym człowieczeństwie, poczuciu wstydu i sumieniu nie mogłaby nigdy powiedzieć. Nazywamy to diabelskimi słowami. Są to różne przejawy bezwzględnego usposobienia, które antychryści ujawniają, gdy są przycinani i czują, że ich status oraz reputacja są zagrożone, że coś zagraża ich prestiżowi, a zwłaszcza, jeśli wkrótce mają zostać pozbawieni swoich widoków na przyszłość i przeznaczenia – a tym samym ujawnia się ich istota niedowiarków.
(Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Antychryści uważają swój status i reputację za ważniejsze od wszystkiego innego. Ci ludzie są nie tylko fałszywi, przebiegli i niegodziwi, ale także w najwyższym stopniu podli. Co robią, gdy odkryją, że ich status jest zagrożony lub gdy tracą miejsce w sercach ludzi, gdy tracą ich poparcie i sympatię, kiedy inni już ich nie czczą i nie podziwiają, a oni sami okryli się hańbą? Nagle stają się wrodzy. Jak tylko stracą status, zaczynają się odnosić niechętnie do pełnienia jakiegokolwiek obowiązku, a jeśli już coś robią, to po łebkach. Nie są zainteresowani robieniem czegokolwiek. Ale to nie jest najgorszy przejaw. Co jest najgorsze? Kiedy tylko ci ludzie stracą status, kiedy nikt ich nie podziwia i nikt nie daje im się zmylić, wychodzi z nich nienawiść, zazdrość i potrzeba zemsty. Nie tylko brakuje im bogobojnych serc, ale też w ogóle nie potrafią się podporządkować. Co więcej, w sercach skłonni są nienawidzić domu Bożego, kościoła, a także przywódców i pracowników; w głębi serca pragną, by dzieło kościoła napotkało problemy lub utknęło w martwym punkcie; chcą śmiać się z kościoła oraz z braci i sióstr. Nienawidzą też każdego, kto podąża za prawdą i ma w sobie bojaźń Bożą. Atakują i drwią z każdego, kto lojalnie wypełnia swój obowiązek i jest gotów zapłacić cenę. Takie jest usposobienie antychrystów – czy nie jest ono zawzięte? Jasne jest, że to źli ludzie; antychryści w swojej istocie są złymi ludźmi. Nawet gdy zgromadzenia odbywają się online, a oni widzą, że połączenie jest dobre, klną pod nosem i powtarzają sobie: „Oby połączenie się zerwało! Oby połączenie się zerwało! Lepiej, żeby nikt nie słuchał tych kazań!”. Kim są tacy ludzie? (Diabłami). To diabły! Z pewnością nie są ludźmi należącymi do Domu Bożego. Ten rodzaj diabłów i złych ludzi wprowadza takie zamieszanie w każdym kościele, w jakim się znajdzie. Nawet jeżeli przenikliwe osoby zdemaskują tych ludzi i ich ukrócą, ci nie zastanowią się nad sobą i nie przyznają do błędów. Uznają, że było to tylko chwilowe potknięcie, z którego powinni wyciągnąć wnioski. Ludzie tego pokroju, tacy, którzy absolutnie odmawiają okazania skruchy, nie podporządkują się niezależnie od tego, kto się co do nich rozezna i ich obnaży. Będą szukać odwetu na tej osobie. Gdy czują się nieswojo, chcą, by bracia i siostry również nie mieli łatwo. W głębi serca wręcz skrycie przeklinają braci i siostry, życząc im złych rzeczy, przeklinają też dzieło domu Bożego, żywiąc pragnienie, by spadły na niego kłopoty. Gdy w domu Bożym coś idzie nie tak, skrycie się cieszą i świętują, myśląc: „Nareszcie coś poszło nie tak! To dlatego, że mnie zastąpiłeś. Jak to dobrze, że wszystko się rozpada!”. Cieszą się i czerpią przyjemność z tego, że inni słabną i popadają w zniechęcenie, naśmiewają się i szydzą, by zdyskredytować innych, a wręcz szerzą słowa pełne negatywizmu i śmierci, mówiąc: „My, wierzący, porzucamy nasze rodziny i kariery, by spełnić swój obowiązek i znosić cierpienia. Sądzisz, że dom boży naprawdę jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za naszą przyszłość? Czy kiedykolwiek się nad tym zastanawiałeś? Czy to jest warte ceny, jaką płacimy? Obecnie nie cieszę się dobrym zdrowiem – jeżeli teraz się nadwyrężę, to kto zajmie się mną na starość?”. Opowiadają takie rzeczy, by wszystkich zniechęcić, i dopiero gdy im się to uda, są zadowoleni. Czyż ludzie tego pokroju nie knują, nie są groźni i nikczemni? Czyż nie należy ich ukarać? (Należy). Uważacie, że takie osoby naprawdę mają Boga w sercu? Nie wyglądają na prawdziwie wierzące i zasadniczo nie wierzą, że Bóg bacznie przygląda się głębi ludzkich serc. Czyż nie są niedowiarkami? Czy mogłyby mówić takie rzeczy, gdyby naprawdę wierzyły w Boga? Być może niektórzy stwierdzą, że to dlatego, iż brak im bogobojnych serc. Czy to prawda? (Nie, to nieprawda). Dlaczego? (W ich sercach po prostu nie ma Boga – oni Mu się sprzeciwiają). Tak naprawdę ośmielają się mówić takie rzeczy, gdyż nie wierzą w istnienie Boga. Jeszcze mniej wierzą w to, że Bóg bacznie obserwuje każdego człowieka, że przygląda się każdemu ich słowu i uczynkowi, każdej ich myśli i koncepcji. Ponieważ w to nie wierzą, nie boją się wypowiadać takich diabelskich słów i czynią to swobodnie i bez skrupułów. Nawet niewierzący często mawiają: „Niebiosa mają oczy” i „Niebiosa widzą ludzkie czyny”. Nikt, kto posiada choć odrobinę prawdziwej wiary, nie wypowiadałby beztrosko owych diabelskich słów przynależnych niedowiarkom. Czy osoby wierzące, które myślą i mówią w ten sposób, nie poniosą surowych konsekwencji? Czyż natura takiego postępowania nie jest poważna? Jest bardzo poważna! To, że ludzie ci negują Boga w taki sposób, oznacza, iż są prawdziwymi diabłami i niegodziwcami, którzy przeniknęli do domu Bożego. Tylko diabły i antychryści ośmielają się otwarcie protestować przeciwko Bogu. Interesy domu Bożego odzwierciedlają interesy Boga, a wszystko, co czyni dom Boży, podlega Bożemu przywództwu, Jego zezwoleniom i przewodnictwu; te kwestie są ściśle powiązane z Bożym dziełem zarządzania i nie można ich od niego oddzielić. Jakiego pokroju ludźmi są ci, którzy w taki sposób jawnie przeklinają dzieło domu Bożego, w głębi serca je szkalują i pragną je wydrwić; ci, którzy życzą sobie, by wszyscy wybrańcy Boga zostali aresztowani, by dzieło Kościoła uległo całkowitemu zastojowi, a wierzący odwrócili się od swojej wiary; ci, którzy ucieszą się, gdy tak się stanie? (To diabły). To są diabły, wcielone złe demony! Zwykli ludzie mają wprawdzie skażone skłonności, czasami się buntują i, gdy czują się zniechęceni i słabi, wpadają na pewne pomysły, ale to wszystko – oni nigdy nie byliby tak źli ani nie dopuściliby do siebie tak niegodziwych i zjadliwych myśli. Tego rodzaju istota występuje jedynie u antychrystów i diabłów. Czy gdy antychryści wpadają na takie pomysły, podejrzewają, że mogą się mylić? (Nie). Dlaczego nie? (Ponieważ uważają to, co myślą i mówią, za prawdę. Nie wierzą w Boga, brak im bogobojnych serc, a w ich naturze leży stawianie Mu oporu). Zgadza się, właśnie taka jest ich natura. Czyż szatan kiedykolwiek traktował Boga jak Boga? Czy kiedykolwiek wierzył, że Bóg jest prawdą? Nigdy tego nie czynił i nie będzie czynić. Antychryści, te diabły, są tacy sami: nie traktują Boga jak Boga ani nie wierzą, że On jest prawdą. Nie wierzą, że Bóg jest Tym, który stworzył wszystkie rzeczy i sprawuje nad nimi suwerenną władzę. Dlatego sądzą, iż wszystko, co mówią, jest słuszne. Myślą i działają w ten sposób bez żadnych skrupułów – taką mają naturę. Zepsuci ludzie, gdy tak postępują, doświadczają konfliktu wewnętrznego. Mają oni sumienie i ludzką świadomość. Ich sumienie, świadomość oraz pojęte przez nich prawdy oddziałują na nich wewnętrznie, co powoduje ów konflikt. Gdy go doświadczają, dochodzi do starcia pomiędzy tym, co słuszne, a tym, co niesłuszne, pomiędzy dobrem i złem, sprawiedliwością i niegodziwością. W rezultacie ci, którzy dążą do prawdy, stają po stronie Boga, zaś ci, którzy do niej nie dążą – po stronie szatańskich niegodziwych mocy. Antychryści czynią wszystko we współpracy z szatanem. Szerzą negatywizm i plotki, a także szydzą z domu Bożego. Przeklinają i szkalują dzieło domu Bożego oraz przeklinają braci i siostry. Czyniąc to wszystko, czują się wręcz swobodnie, nie mają żadnych, nawet najmniejszych wyrzutów sumienia i wierzą, że ich działania są całkowicie słuszne. To w pełni ujawnia szatańską naturę antychrystów i odsłania ich brzydkie oblicza sprzeciwiające się Bogu. Dlatego nie jest przesadą twierdzenie, iż antychryści są istnymi diabłami i szatanami. Antychryści są urodzonymi diabłami i absolutnie nie do nich adresowane jest Boże zbawienie. Zdecydowanie nie są oni częścią zwykłej, skażonej ludzkości. Antychryści są wcielonymi diabłami, urodzonymi złymi demonami. Oto jak się sprawy mają.
(Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Jedną z najbardziej oczywistych cech istoty antychrystów jest to, że monopolizują władzę i wprowadzają swoją własną dyktaturę: nikogo nie słuchają ani nie szanują i nie zwracają uwagi na innych bez względu na to, jakie tamci mają mocne strony lub jakie poprawne poglądy bądź mądre opinie wyrażają, albo też jakie odpowiednie metody mogliby zaproponować. Antychryści zachowują się tak, jakby nikt nie był wystarczająco dobry, by z nimi współpracować czy brać udział w czymkolwiek, co robią. Oto usposobienie antychrystów. Niektórzy ludzie twierdzą, że jest to przejaw miernego człowieczeństwa – ale jakim sposobem mogłoby to być banalne, mierne człowieczeństwo? Jest to całkowicie szatańskie usposobienie, a takie usposobienie charakteryzuje się wyjątkową bezwzględnością. Dlaczego mówię, że ich usposobienie jest wyjątkowo bezwzględne? Antychryści przywłaszczają sobie wszystko, co należy do domu Bożego i kościoła i traktują te rzeczy jako swoją osobistą własność, którą powinni zarządzać sami, nie pozwalając nikomu na interwencję. Przy wykonywaniu pracy kościoła myślą wyłącznie o własnych interesach, własnym statusie i własnej dumie. Nie pozwalają, by ktokolwiek zaszkodził ich interesom, a tym bardziej nie pozwalają, by ktokolwiek, kto ma potencjał, lub ktokolwiek, kto potrafi mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu, zagroził ich reputacji i statusowi. Toteż starają się tłamsić i wykluczać z rywalizacji tych, którzy potrafią mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu, a także tych, którzy potrafią omawiać prawdę i zaopatrywać wybrańców Bożych; desperacko starają się całkowicie odizolować ich od innych, obrzucić błotem i upokorzyć. Dopiero wtedy antychryści poczują spokój. Jeśli ci ludzie nie pozwolą się zniechęcić i będą w stanie nadal wykonywać swój obowiązek, mówić o swoim świadectwie i wspierać innych, to antychryści sięgną po ostateczne środki, czyli będą się w tych ludziach doszukiwać wad i potępiać ich lub też wrabiać ich i fabrykować powody, by ich dręczyć i karać, dopóki nie doprowadzą do usunięcia ich z kościoła. Dopiero wtedy antychryści całkiem się uspokoją. Właśnie to jest ich najbardziej podstępna i złośliwa strona. Tym, co wywołuje u nich największy strach i niepokój, są ludzie, którzy dążą do prawdy i posiadają prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu, ponieważ Boży wybrańcy najbardziej aprobują i najmocniej wspierają właśnie ludzi mających takie świadectwo, a nie tych, którzy jałowo plotą o słowach i doktrynach. Antychryści nie posiadają prawdziwego świadectwa opartego na doświadczeniu ani nie są w stanie praktykować prawdy. Co najwyżej potrafią zrobić kilka dobrych uczynków, usiłując przypodobać się ludziom. Ale bez względu na to, ile dobrych uczynków by nie zrobili czy ile miłych słów nie wypowiedzieli, wszystkiego tego nie da się porównać z korzyściami, jakie przynieść może ludziom dobre świadectwo oparte na doświadczeniu. Nic nie jest w stanie zastąpić efektów zaopatrywania i podlewania, jakie przynoszą ludziom ci, którzy potrafią mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu. Gdy więc antychryści widzą, jak ktoś dzieli się świadectwem opartym na doświadczeniu, ich spojrzenie staje się ostre jak sztylet. W ich sercach rozpala się wściekłość, buzuje nienawiść, i usiłują uciszyć mówiącego, by nic więcej nie powiedział. Jeśli będzie mówił dalej, reputacja antychrystów legnie w gruzach, a ich szpetne oblicza zostaną przed wszystkimi obnażone, więc znajdują pretekst, by przeszkodzić osobie, która dzieli się świadectwem, by ją powstrzymać. Tylko sobie samym antychryści pozwalają na wprowadzanie ludzi w błąd za pomocą słów i doktryn; nie pozwalają Bożym wybrańcom na wychwalanie Boga poprzez wygłaszanie swojego świadectwa opartego na doświadczeniu, co pomaga dostrzec, jakiego rodzaju ludzi antychryści nienawidzą i obawiają się najbardziej. Gdy tylko ktoś jakkolwiek wykaże się w pracy albo jest w stanie przedstawić prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu, przynosząc korzyść wybrańcom Bożym, wspierając ich i budując, i zdobywa wielkie pochwały od wszystkich, w sercach antychrystów wzbiera zawiść i nienawiść, próbują takie osoby wykluczyć i stłamsić. W żadnych okolicznościach nie pozwalają takim ludziom na podjęcie jakiejkolwiek pracy, aby nie zagrozili ich statusowi. Ludzie posiadający prawdorzeczywistość podkreślają i uwidaczniają ubóstwo, nikczemność, brzydotę i niegodziwość antychrystów, gdy znajdują się w ich obecności, więc kiedy antychryści wybierają partnera lub współpracownika, nigdy nie wybiorą ludzi posiadających prawdorzeczywistość, nigdy nie wybiorą kogoś, kto potrafi mówić o swoim świadectwie z doświadczenia, nigdy nie wybiorą ludzi uczciwych ani zdolnych do praktykowania prawdy. To są ludzie, którym antychryści najbardziej zazdroszczą i których nienawidzą; są oni solą w oku antychrystów. Bez względu na to, jak dobre i korzystne dla pracy domu Bożego jest to, co robią ci ludzie, którzy praktykują prawdę, antychryści będą starali się z całych sił zatuszować te czyny. Będą nawet przekręcać fakty, aby przypisywać sobie zasługi za dobre rzeczy, jednocześnie zrzucając winę za złe rzeczy na innych, aby siebie wywyższyć, a innych ludzi umniejszyć. Antychryści żywią wielką zazdrość i nienawiść do tych, którzy dążą do prawdy i potrafią mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu. Antychryści boją się, że ci ludzie zagrożą ich statusowi, więc robią wszystko, co w ich mocy, aby ich zaatakować i wykluczyć. Zabraniają braciom i siostrom kontaktować się z nimi lub zbliżać się do nich, wspierać lub chwalić tych ludzi, którzy są w stanie mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu. Nade wszystko obnaża to szatańską naturę antychrystów, która polega na tym, że czują niechęć do prawdy i nienawidzą Boga. Dowodzi to też, że antychryści są złym przeciwstawnym prądem w kościele, że to oni są winni zaburzania pracy kościoła i przeciwstawiania się woli Bożej. Co więcej, przed braćmi i siostrami, antychryści często fabrykują kłamstwa i przekręcają fakty, umniejszając ludziom, którzy potrafią mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu, i potępiając takie osoby. Bez względu na to, jaką pracę wykonują ci ludzie, antychryści znajdują wymówki, aby ich wykluczyć i stłamsić, a także osądzają ich, mówiąc, że są aroganccy i zadufani w sobie, że lubią się popisywać i skrywają ambicje. W rzeczywistości takie osoby mają pewne świadectwo wynikające z doświadczenia i nieco prawdorzeczywistości. Posiadają względnie dobre człowieczeństwo, sumienie i rozum oraz są w stanie przyjąć prawdę. I chociaż mogą mieć pewne braki, niedociągnięcia i sporadycznie przejawiać zepsute usposobienie, to są zdolni do refleksji nad sobą i okazania skruchy. To właśnie takich ludzi Bóg zbawi i to oni mają nadzieję, że zostaną przez Niego udoskonaleni. Podsumowując, tacy ludzie nadają się do wykonywania obowiązku. Spełniają wymogi dotyczące jego wykonywania i trzymają się zasad w tym zakresie. Ale antychryści myślą sobie w duchu: „Za nic w świecie nie przejdę nad tym do porządku dziennego. Chcesz działać w domenie, która mi podlega, chcesz ze mną rywalizować. To niemożliwe, nawet o tym nie myśl. Przewyższasz mnie pod względem wykształcenia, lepiej się wysławiasz, cieszysz się większą popularnością ode mnie i dążysz do prawdy gorliwiej niż ja. Gdybym współpracował z tobą, a ty byś mnie przyćmił, co miałbym zrobić?”. Czy biorą pod uwagę interesy domu Bożego? Nie. O czym więc myślą? Myślą tylko o tym, jak utrzymać swój status. Chociaż antychryści wiedzą, że są niezdolni do wykonywania rzeczywistej pracy, nie pielęgnują ani nie promują ludzi o wysokim potencjale, którzy dążą do prawdy; promują jedynie ludzi, którzy im schlebiają, skłonnych czcić innych, takich, którzy w sercach aprobują ich i podziwiają, lawirantów, którzy nie rozumieją prawdy i nie mają umiejętności rozeznania. Antychryści sprowadzają tych ludzi na swoją stronę, aby im służyli, biegali za nimi wszędzie, gdziekolwiek się udadzą, i spędzali każdy dzień krążąc wokół nich. Daje to antychrystom władzę w kościele, przyciąga do nich wielu ludzi i sprawia, że wielu za nimi podąża, nikt zaś nie odważa się ich urazić. Wszyscy ci, których antychryści pielęgnują, to ludzie, którzy nie dążą do prawdy. Większości z nich brakuje duchowego zrozumienia i nic nie wiedzą, potrafią tylko trzymać się reguł. Zwykle podążają za trendami i za władzą. Są z rodzaju tych, którym posiadanie potężnego pana dodaje śmiałości – banda nierozgarniętych ludzi. Jak brzmi to powiedzenie niewierzących? Lepiej być giermkiem dobrego człowieka niż otaczanym czcią przodkiem złego. Antychryści robią dokładnie odwrotnie – działają jako otaczani czcią przodkowie takich ludzi i zaczynają ich kształtować na swoich nadgorliwych popleczników i klakierów. Ilekroć antychryst sprawuje władzę w kościele, zawsze będzie dobierał na swoich pomocników ludzi nierozgarniętych i tych, którzy bezmyślnie się wokół nich kręcą i im pomagają, jednocześnie wykluczając i tłamsząc osoby o odpowiednim potencjale, które są w stanie zrozumieć i praktykować prawdę oraz mogą podjąć się pracy – a zwłaszcza tych przywódców i pracowników, którzy są zdolni do rzeczywistej pracy. W ten sposób w kościele tworzą się dwa obozy: w jednym obozie są ci, których człowieczeństwo cechuje się względną uczciwością, którzy szczerze wykonują swój obowiązek i dążą do prawdy. Drugi obóz to banda nierozgarniętych ludzi, którzy bezmyślnie się kręcą wokół antychrystów i są przez nich prowadzeni. Te dwa obozy będą stale ze sobą walczyć, dopóki antychryści nie zostaną zdemaskowani i wyeliminowani. Antychryści zawsze walczą i podejmują działania wymierzone przeciwko tym, którzy wykonują swoje obowiązki ze szczerością i dążą do prawdy. Czyż nie zakłóca to poważnie pracy kościoła? Czyż nie zakłóca to i nie zaburza dzieła Bożego? Czyż ta siła antychrystów nie jest przeszkodą i utrudnieniem uniemożliwiającym realizację woli Bożej w kościele? Czyż nie jest to niegodziwa siła sprzeciwiająca się Bogu?
(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie podporządkowywali się tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Sądząc po ich podejściu do kontrolowania ludzkich serc, człowieczeństwo antychrystów jest odrażające i samolubne, a ich usposobienie jest niechętne prawdzie, nikczemne i podłe. Antychryści stosują wszelkiego rodzaju nikczemne i podstępne sztuczki do osiągnięcia swoich celów, bez żadnego poczucia wstydu – to jest typowe dla ich podłej natury. Dodatkowo, nie zwracając żadnej uwagi na to, czy ludzie tego chcą, czy nie, bez informowania ich czy też uzyskiwania ich zgody, pragną zawsze ich kontrolować, manipulować nimi i nad nimi dominować. Chcą, żeby wszystko, czego ludzie pragną, czego sobie życzą w swoich sercach, podlegało ich manipulacjom, chcą, by ludzie zarezerwowali dla nich miejsce w swoich sercach, by ich czcili i podziwiali we wszystkim. Chcą ograniczać innych i wpływać na nich swoimi słowami i swoim spojrzeniem oraz manipulować nimi i kontrolować ich według swoich życzeń. Jakie to jest usposobienie? Czyż nie jest to zaciekłość? To tak jakby tygrys zaciskał paszczę na twojej szyi – z trudem łapiesz oddech, nie jesteś w stanie się poruszyć, nie możesz zrobić tego, co chcesz, bo znajdujesz się w silnym, śmiertelnym uścisku dzikich kłów. Choćbyś z całych sił starał się uwolnić, nie dajesz rady, i chociaż błagasz zwierzę, by zwolniło swój uścisk, nic z tego, nie ma pola do dyskusji. Antychryści mają takie właśnie usposobienie. Jeśli na przykład spróbowałbyś zaangażować ich w dyskusję, mówiąc: „Czy mógłbyś przestać wynajdywać sposoby na to, jak sprawować nad ludźmi kontrolę? Czy nie możesz po prostu zachowywać się jak należy – czy nie możesz być wyznawcą? Czy nie potrafisz się odpowiednio zachowywać, wypełniać swoich obowiązków i trzymać się swojej pozycji?” – czy byliby wtedy w stanie się na to zgodzić? Czy ty, wykorzystując dobre zachowanie lub to, co rozumiesz z prawdy, zdołałbyś ich odwieść od dalszego kroczenia tą ścieżką? Czy jest ktoś taki, kto potrafiłby wpłynąć na zmianę ich perspektywy? Sądząc po złośliwym usposobieniu antychrystów, nikt nie byłby w stanie zmienić ich myśli i punktu widzenia, ani też nikt nie byłby w stanie odmienić ich pragnienia kontrolowania ludzkich serc. Nikt nie może ich zmienić i nie da się z nimi negocjować – to się nazywa „zaciekłość”.
(Punkt trzynasty: Kontrolują finanse kościoła, a także ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Wrodzona naturoistota antychrystów, tych diabłów i szatanów, polega na rywalizowaniu z Bogiem o wszystko. Oprócz tego, że antychryści w kościele walczą z Bogiem o Jego wybrańców, starają się również odebrać ofiary, które ludzie Mu złożyli. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że antychryści okazują w ten sposób chciwość, jednak w rzeczywistości jest tak dlatego, że mają usposobienie i istotę antychrystów. To, że chcą zagarnąć i roztrwonić pieniądze i rzeczy, które ludzie ofiarują Bogu – to w swojej istocie jest złośliwość. To tak samo, jak gdybyś na przykład kupił sobie nową kurtkę pikowaną, która jest stylowa i dobrej jakości, a ktoś zobaczyłby ją i powiedział: „Twoja kurtka jest lepsza od mojej. Moja jest znoszona, dziurawa i niemodna. Dlaczego ty masz taką ładną?” i kiedy tylko skończy mówić, zdziera z ciebie kurtkę i w zamian daje ci swoją znoszoną. Nie możesz nie zgodzić się na tę zamianę – on sprawiłby, że będziesz cierpiał, uprzykrzyłby ci życie, pobiłby cię, a może nawet zabił. Czy miałbyś odwagę mu się sprzeciwić? Nie miałbyś odwagi, a on zabrałby twoje rzeczy wbrew twojej woli. Jakie zatem jest usposobienie tej osoby? To złośliwe usposobienie. Czy jest jakakolwiek różnica pomiędzy tym a usposobieniem antychrystów, którzy przejmują w posiadanie i wykorzystują majątek kościoła? (Nie, nie ma). Zgodnie ze spojrzeniem antychrystów na majątek, kiedy tylko stają się liderami i „urzędnikami” i mają w garści majątek kościoła, majątek ów należy już do nich. Bez względu na to, kto złożył dany datek lub też co zostało ofiarowane, antychryści przejmą to dla siebie. Co to znaczy przejąć coś? To znaczy, że po tym, jak majątek kościoła – który winien być właściwie spożytkowany i przeznaczony w zgodzie z regulaminem kościoła – znajdzie się pod kontrolą antychrystów, mają oni wyłączną władzę, by nim dysponować. Nawet jeśli majątek ten jest potrzebny dla dzieła kościoła lub dla jego pracowników, antychryści nie dopuszczają, aby w ten sposób został wykorzystany. Tylko oni mogą nim dysponować. Jeśli chodzi o to, jak majątek kościoła zostaje wykorzystany i na co przeznaczony, antychryści mają ostatnie słowo; jeśli zechcą pozwolić ci go wykorzystać, wtedy możesz to zrobić, a jeśli nie, to nie. Jeśli fundusze kościoła pochodzące z ofiar nie są obfite i po przejęciu ich przez antychrystów i opłaceniu przez nich swoich osobistych wydatków nic z nich nie zostanie, zupełnie nie obchodzi ich to, że nie ma już pieniędzy na pracę kościoła. Nie biorą pod uwagę ani dzieła kościoła ani jego normalnych wydatków. Chcą tylko wziąć te fundusze i wydać je sami, traktując je jak swoje własne zarobki. Czyż ten sposób postępowania nie jest haniebny? (Zgadza się). W niektórych kościołach umiejscowionych w stosunkowo zamożnych dzielnicach, antychryści myślą: „To całkiem miłe miejsce. W kwestii wydatków mogę zaszaleć i robić, co mi się żywnie podoba i nie ma potrzeby stosować się do regulaminu i zasad kościoła. Mogę wydawać pieniądze tak, jak chcę. Od kiedy zostałem liderem, nareszcie jestem w stanie cieszyć się życiem pełnym wydawania pieniędzy i nie muszę oglądać się na liczby. Jeśli chcę na coś wydać pieniądze, to wystarczy, że powiem słowo, nie muszę się o to martwić i z pewnością nie muszę tego z kimkolwiek omawiać”. W kwestii wydawania pieniędzy kościoła, antychryści dzierżą wyłączną władzę, postępują bez zastanowienia i wydają pieniądze w sposób niepohamowany. Oprócz tego, że nie wykonują żadnej pracy w zgodzie z zasadami kościoła ani zgodnie z organizacją pracy, antychryści w ten sam sposób traktują majątek kościoła – w sposób pozbawiony wszelkich zasad. Czy to możliwe, że nie rozumieją zasad? Nie, dobrze znają zasady rządzące przeznaczaniem i wydatkowaniem majątku kościoła, ale nie mogą zapanować nad własną chciwością i własnymi pragnieniami. Kiedy są zwyczajnymi ludźmi pozbawionymi statusu, są skromni i żyją prostym życiem z dnia na dzień, jednak kiedy tylko obejmą funkcję przywódców, wydaje im się że są nie wiadomo kim. Zaczynają być wybredni co do sposobu ubierania się czy w kwestii jedzenia – nie jedzą już zwyczajnych posiłków, a w ubiorze poszukują jakościowych, znanych marek. Wszystko musi być w najlepszym gatunku. Dopiero wtedy czują, że to pasuje do ich tożsamości i statusu. Gdy tylko antychryści zostaną liderami, to tak jakby wszyscy bracia i siostry byli im coś winni i muszą ofiarować im podarki. Jeśli zdarzy się coś dobrego, oni muszą mieć pierwszeństwo, a bracia i siostry powinni na nich wydawać swoje pieniądze. Antychryści są przekonani, że objęcie funkcji lidera oznacza, że powinni mieć władzę, aby na pierwszym miejscu stawiać swój stan posiadania i wykorzystywanie majątku kościoła. Nie tylko tak myślą, ale również według tego postępują. Co więcej, posuwają w tym się naprawdę daleko, czym budzą obrzydzenie u innych ludzi. Patrząc z tej perspektywy, jaki jest charakter antychrystów? Kiedy zostają przywódcami, nawet nie kiwną jeszcze palcem w pracy, a już chcą przejąć ofiary i na pierwszym miejscu stawiają dysponowanie nimi. Jakiego rodzaju osoba jest zdolna do takich rzeczy? Tylko bandyta, zbir i lokalny tyran tak by postępował.
(Punkt trzynasty: Kontrolują finanse kościoła, a także ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów)
Powiązane świadectwa pochodzące z doświadczenia
W obliczu represji po dokonaniu szczerego zgłoszenia
Powiązane hymny
Kto troszczy się o serce Boga?