60. Dlaczego byłam wybredna w kwestii swoich obowiązków
W lipcu 2023 roku zostałam zwolniona ze stanowiska przywódczyni, ponieważ dążyłam do zdobycia reputacji i statusu i nie wykonywałam rzeczywistej pracy. Dwa tygodnie później przyszła do mnie moja dawna współpracownica, siostra Liu Xiao, i powiedziała: „KPCh masowo aresztuje wierzących w Boga. O niektórych rodzinach udzielających gościny wiadomo, że tworzą je osoby wierzące, które nie są w związku z tym bezpieczne. Ludzie nie wiedzą, że jesteś wierząca, a twoja sytuacja rodzinna jest odpowiednia. Od teraz możesz wykonywać w swoim domu obowiązek udzielania gościny”. Na widok Liu Xiao poczułam wstyd. Pomyślałam: „Zaledwie dwa tygodnie temu wykonywałyśmy razem obowiązki przywódcze, a teraz to ona wyznacza mi obowiązki. I to jeszcze związane z udzielaniem gościny! Jakże nisko upadłam! Czy wydaje jej się, że jestem kimś, kto nie dąży do prawdy i nadaje się tylko do takiego obowiązku?”. Potem pomyślałam, że większość braci i sióstr wykonujących obowiązek udzielania gościny to starsze osoby o przeciętnym potencjale. Cóż to byłby za wstyd, gdyby moi znajomi z kościoła dowiedzieli się, że wykonuję w domu obowiązek udzielania gościny! Naprawdę nie chciałam wykonywać tego obowiązku. Uważałam, że w przeciwieństwie do pracy przywódczej, która zapewnia prestiż i wysoką pozycję, jest on czymś gorszym. Jednak odmowa świadczyłaby o braku rozumu, więc niechętnie się zgodziłam. Ale też myślałam sobie tak: „Gdy dzięki ćwiczeniom duchowym i zastanawianiu się nad sobą zyskam pewne zrozumienie siebie, może zostanę przydzielona do innych obowiązków”.
Kiedy zaczęłam wykonywać obowiązek udzielania gościny, Liu Xiao przychodziła czasem do mojego domu, aby rozmawiać z braćmi i siostrami o pracy. Myślałam wtedy o tym, że dawniej zajmowałam się tym, co ona, a teraz codziennie dla innych gotuję, zmywam naczynia i sprzątam. Nie mogło mnie spotkać większe upokorzenie! Któregoś dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłam i zobaczyłam siostrę Wang Dan, natychmiast zaczerwieniłam się ze wstydu. Pomyślałam, że dawniej to ja wyznaczałam jej wszystkie zadania, a teraz to ona ustalała, czym mam się zajmować. Takie odwrócenie ról było strasznie upokarzające! Wang Dan powiedziała: „W ciągu najbliższych kilku dni bracia i siostry mieszkający w twoim domu zostaną przeniesieni w inne miejsce”. Bardzo mnie to ucieszyło. Pomyślałam: „Czy to znaczy, że zostanę przydzielona do innych obowiązków? Nie mam nic przeciwko temu, by podlewać nowych wierzących lub głosić ewangelię, byle tylko nie był to obowiązek udzielania gościny. Jeśli tylko będą miała kontakt z braćmi i siostrami, to gdy przyjdzie dzień wyborów w kościele, będę mogła kandydować na stanowisko przywódczyni lub diakonki. To coś zupełnie innego niż obowiązki związane z udzielaniem gościny, które nie pozwalają się wykazać”. Gdy tak sobie śniłam na jawie, Wang Dan powiedziała: „Zamiast nich umieścimy w twoim domu innych braci i siostry”. Gdy to usłyszałam, byłam bardzo rozczarowana. „Kiedy to się skończy?”. Jakiś czas później przeczytałam list od zwierzchników, w którym pisali, że KPCh inwigiluje, poszukuje i aresztuje wierzących w Boga, że wszyscy muszą dbać o swoje bezpieczeństwo i chronić interesy kościoła i że zwłaszcza rodziny udzielające gościny powinny zapewnić odpowiednie warunki, aby chronić braci i siostry. Po przeczytaniu listu pomyślałam: „Obecna sytuacja staje się coraz bardziej napięta i potrzebujemy więcej bezpiecznych domów udzielających gościny. Wygląda na to, że zmiana moich obowiązków nie będzie łatwa”. Przez cały ten czas byłam przybita i nieszczęśliwa. Gdy na co dzień inne siostry robiły lub mówiły coś, co mi się nie podobało, nie mogłam znieść ich widoku, a gdy miałam mnóstwo sprzątania, czułam złość i opór. Miałam wrażenie, że jestem niczym służąca, która musi wykonywać całą brudną i męczącą pracę, więc przy sprzątaniu narzekałam i specjalnie hałasowałam. Gdy rozmawiałam z siostrami, sprawiałam wrażenie nieszczęśliwej. W tamtym czasie siostry były przeze mnie ograniczane, a ja sama byłam w coraz gorszym stanie. Nie chciałam nawet regularnie wykonywać ćwiczeń duchowych, a czasami bezmyślnie oddawałam się cielesnym przyjemnościom, bawiąc się telefonem. Gdy siostra Li Lu zorientowała się, że jestem w złym stanie, upomniała mnie, że powinnam czytać więcej słów Bożych, uczyć się więcej hymnów i praktykować pisanie artykułów, ale jej nie posłuchałam. Któregoś dnia Li Lu zwróciła uwagę na mój stan, mówiąc, że chociaż na pierwszy rzut oka wykonuję swoje obowiązki, robię to niechętnie. Gdy to usłyszałam, poczułam pewien opór: „Całymi dniami dla was gotuję. Jak możesz mówić, że robię to niechętnie?”. Jednak jej słowa cały czas rozbrzmiewały mi w głowie. Tej nocy przewracałam się w łóżku z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Myślałam: „Dlaczego siostra mnie skrytykowała? Jaka jest Boża intencja?”. Zastanawiałam się nad swoim stanem w ostatnim czasie i nad tym, że nie przykładałam się do swoich obowiązków ani nie okazywałam siostrom miłości. Często krzywo na nie patrzyłam i je ograniczałam… Im więcej o tym myślałam, tym bardziej winna się czułam i miałam większe wyrzuty sumienia. Modliłam się do Boga, błagając Go, aby pomógł mi zrozumieć samą siebie. Przypomniałam sobie słowa Boże, które wcześniej czytałam: „Bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, nie rób rozróżnienia między wzniosłymi i przyziemnymi zadaniami. Przypuśćmy, że powiesz sobie: »Choć zadanie to zostało mi wyznaczone przez Boga i stanowi część dzieła domu Bożego, to jeśli będę je wykonywał, ludzie mogą zacząć mną gardzić. Inni dostają szansę wykonywać dzieło, które pozwala im się wyróżnić. Przydzielono mi zadanie, które nie pozwala mi się wyróżnić, lecz zmusza mnie do wysiłku, którego nikt nawet nie dostrzeże, to nie fair! Nie będę wykonywać tego obowiązku. Moim obowiązkiem musi być coś, co pozwoli mi zabłysnąć i wyrobić sobie nazwisko. A nawet jeśli nie zdołam dzięki niemu wyrobić sobie nazwiska ani się wyróżnić, to i tak muszę na nim skorzystać i czuć się swobodnie podczas jego wykonywania«. Czy takie podejście w ogóle jest do przyjęcia? Bycie wybrednym nie oznacza przyjmowania rzeczy od Boga. Oznacza natomiast dokonywanie wyborów zgodnie z własnymi preferencjami. To nie jest akceptowanie swego obowiązku, a raczej odmowa jego przyjęcia, przejaw twojego buntu wobec Boga. Tego rodzaju wybredność nacechowana jest bowiem twoimi osobistymi preferencjami i pragnieniami. Kiedy zwracasz uwagę na własne korzyści, reputację i tak dalej, twoje podejście do swego obowiązku nie jest bynajmniej uległe” (Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg mówił dokładnie o moim stanie. Wróciłam myślami do czasu, gdy byłam przywódczynią w kościele i byłam w centrum zainteresowania. Gdziekolwiek się pojawiałam, byłam szanowana przez braci i siostry. Czułam się dzięki temu szczęśliwa i miałam zapał do wykonywania swoich obowiązków. Szczególnie ucieszyłam się, gdy zostałam wybrana przywódczynią okręgu. Myślałam, że w ten sposób wyróżniłam się z tłumu i zyskałam renomę. Miałam dwa razy więcej energii do pracy. W tamtym czasie każdego dnia pracowałam od świtu do zmierzchu. Chociaż była bardzo mroźna zima, a ja wracałam do domu przed północą, i tak byłam szczęśliwa. W ogóle nie odczuwałam zimna ani zmęczenia. Jednak gdy zostałam zwolniona, a przywódczyni wyznaczyła mi obowiązki związane z udzielaniem gościny, czułam się jak posługaczka, która musi wykonywać całą ciężką pracę i wszystkim się zajmować, jakbym była kimś gorszym, jakąś służącą. Moje serce nie potrafiło się podporządkować i z utęsknieniem czekałam na dzień, w którym przywódcy przydzielą mi inne obowiązki. Jakiś czas później zwierzchnicy przysłali list, w którym pisali, że obecna sytuacja staje się coraz bardziej napięta i potrzeba więcej bezpiecznych domów udzielających gościny. Gdy zdałam sobie sprawę, że moje obowiązki szybko się nie zmienią, poczułam się niekomfortowo i popadłam zniechęcenie. Wykonywałam swój obowiązek, ale moje serce było temu bardzo niechętne. Patrzyłam na inne siostry pełna żalu i urazy i je ograniczałam. Jak to się miało z byciem podporządkowaną Bogu? Moje poddanie było warunkowe i uzależnione od moich preferencji i nieczystości. Nie było autentyczne. Podporządkowywałam się tylko wtedy, gdy przynosiło mi to korzyści i zyskiwałam dzięki temu prestiż. W przeciwnym razie nie potrafiłam tego robić. Gdybym nie zmieniła tego stanu, byłoby to bardzo niebezpieczne.
Któregoś dnia przeczytałam następujące słowa Boże: „W domu Bożym wciąż wspomina się o przyjęciu Bożego zadania i o właściwym wykonywaniu swojego obowiązku. Skąd bierze się ludzki obowiązek? Szeroko rzecz ujmując, powstaje on w wyniku Bożego dzieła zarządzania, zmierzającego do przyniesienia zbawienia ludzkości. Mówiąc zaś nieco bardziej konkretnie, w miarę jak Boże dzieło zarządzania rozwija się pośród rodzaju ludzkiego, pojawiają się rozmaite zadania, których ukończenie wymaga współpracy ludzi. Stąd wzięły się sprawy, za które odpowiadają ludzie i misje do spełnienia dla nich, i właśnie te sprawy i misje są obowiązkami, jakie Bóg wyznacza rodzajowi ludzkiemu. W domu Bożym różne zadania, które wymagają współdziałania ludzi, są obowiązkami, które powinni oni wykonać. Czy można zatem zróżnicować obowiązki na lepsze i gorsze, wzniosłe i przyziemne, wielkie i małe? Takie różnice nie istnieją. O ile coś ma związek z Bożym dziełem zarządzania, jest konieczne dla dzieła Jego domu i niezbędne dla szerzenia Bożej ewangelii, wtedy jest to obowiązek człowieka. To jest źródło i definicja obowiązku. Czy bez Bożego dzieła zarządzania ludzie na ziemi – niezależnie od tego, jak żyją – mieliby obowiązki? Nie. Teraz widzicie wyraźnie. Z czym związany jest obowiązek człowieka? (Jest związany z Bożym dziełem zarządzania służącym zbawieniu ludzkości). To prawda. Istnieje bezpośredni związek między obowiązkami ludzkości, obowiązkami istot stworzonych i Bożym dziełem zarządzania służącym zbawieniu ludzkości. Można powiedzieć, że bez Bożego zbawienia ludzkości i bez dzieła zarządzania, które Bóg wcielony rozpoczął wśród ludzi, ci w ogóle nie mieliby żadnych obowiązków. Obowiązki wynikają z Bożego dzieła; są tym, czego Bóg wymaga od ludzi. Patrząc na to z tej perspektywy, obowiązek jest ważny dla każdej osoby, która podąża za Bogiem, czyż nie? Jest bardzo ważny. Mówiąc ogólnie, uczestniczysz w dziele Bożego planu zarządzania, a dokładniej, współpracujesz przy rozmaitych Bożych zadaniach, które powinny być wykonane w różnym czasie i wśród różnych grup ludzi. Bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, jest to misja, którą powierzył ci Bóg. Czasami może być niezbędne, byś opiekował się jakimś ważnym przedmiotem lub zadbał o jego zabezpieczenie. Twój obowiązek może dotyczyć stosunkowo błahej sprawy, ale jest to zadanie, które powierzył ci Bóg; otrzymałeś je od Niego. Otrzymałeś je z Bożej ręki i jest to twój obowiązek. Odnosząc się do sedna sprawy, należy powiedzieć, że twój obowiązek został ci powierzony przez Boga. Obejmuje to głównie szerzenie ewangelii, składanie świadectwa, tworzenie filmów, bycie przywódcą lub pracownikiem w kościele; może to też obejmować pracę, która jest jeszcze ważniejsza i bardziej niebezpieczna. Bez względu na to, jaka to praca, dopóki ma ona związek z dziełem Bożym i koniecznością rozpowszechniania ewangelii, ludzie powinni przyjąć ją jako obowiązek pochodzący od Boga. Obowiązek, ujmując to jeszcze szerzej, jest misją danej osoby, zadaniem powierzonym jej przez Boga; dokładniej, jest to twoja powinność, coś, za co jesteś odpowiedzialny. A ponieważ jest to twoja misja, zadanie powierzone ci przez Boga, twoja powinność i twoja odpowiedzialność, wykonywanie obowiązku nie ma nic wspólnego z twoimi osobistymi sprawami” (Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że ludzie mają możliwość wykonywania obowiązków i dostąpienia zbawienia tylko dzięki Bożemu planowi zarządzania, który ma na celu zbawienie ludzkości, i że w domu Bożym jest wiele obowiązków, które należy wykonywać. Niektórzy w kościele przewodzą, niektórzy głoszą ewangelię, niektórzy zajmują się sprawami ogólnymi i tak dalej. W oczach Boga nie ma rozróżnienia między obowiązkami lepszymi i gorszymi ani wzniosłymi i podrzędnymi. Jako istoty stworzone powinniśmy podporządkować się Bogu bez względu na to, jakie obowiązki wykonujemy lub czy możemy się dzięki nim pokazać, czy nie. Obowiązki nie powinny być także przydzielane na podstawie naszych preferencji. Tymczasem ja stopniowałam obowiązki, które pochodziły od Boga, i byłam przekonana, że osoby zajmujące stanowisko przywódcy cieszą się wielkim prestiżem i że wszyscy je szanują i im zazdroszczą. Są jak przedstawiciele kadry zarządzającej wyższego szczebla w firmie, otoczeni ludźmi, którzy ich podziwiają. Dla porównania, wykonując obowiązek udzielania gościny, trzeba ciężko pracować i wszystkim się zajmować, tak jak jeśli jest się pomocą domową w świecie, jest się po prostu służącą, na którą ludzie patrzą z góry. Dlatego, gdy przywódczyni wyznaczyła mi obowiązki związane z udzielaniem gościny, uznałam to za zbyt upokarzające i poniżające, więc choć je wykonywałam, jednocześnie się na nie skarżyłam. W końcu mój stan pogorszył się do tego stopnia, że nie chciałam nawet regularnie wykonywać ćwiczeń duchowych ani pisać artykułów. Wszystko to było spowodowane tym, że błędnie postrzegałam swój obowiązek. Patrzyłam na sprawy z perspektywy osoby niewierzącej i nie traktowałam swojego obowiązku jako mojej odpowiedzialności i powinności. Dla istoty stworzonej wykonywanie obowiązków w ramach Bożego planu zarządzania, którego celem jest zbawienie ludzkości, to najbardziej znacząca rzecz. To największy honor i powinnam być wdzięczna Bogu za tę szansę. KPCh stawia zaciekły opór Bogu i robi wszystko, co w jej mocy, aby prześladować i aresztować chrześcijan w celu zakłócenia i zaburzenia Bożego dzieła. W tych niesprzyjających okolicznościach właściwe zapewnienie braciom i siostrom gościny oraz pomaganie im w wykonywaniu ich obowiązków w bezpiecznych warunkach jest moją powinnością i odpowiedzialnością. Ja jednak byłam zbyt mocno związana dumą i statusem. Niedorzecznie wierzyłam też, że osoby udzielające gościny nie dążą do prawdy i że obowiązek ten wykonują zazwyczaj osoby starsze. Wszystko to były moje pojęcia i wyobrażenia.
Później przeczytałam kolejny fragment słów Bożych: „Od przyjścia na ten brudny świat, człowiek został w poważnym stopniu zainfekowany przez społeczeństwo, był też pod wpływem feudalnej etyki i kształcony jest w »instytucjach szkolnictwa wyższego«. Zacofany sposób myślenia, zepsucie moralne, kiepski pogląd na życie, godna pogardy filozofia życiowa, kompletnie bezwartościowa egzystencja oraz zdeprawowany styl życia i obyczaje – wszystko to poważnie zaszkodziło sercu człowieka oraz mocno podkopało i zaatakowało jego sumienie. W rezultacie człowiek coraz bardziej oddala się od Boga i coraz bardziej Mu się sprzeciwia. Usposobienie człowieka staje się z dnia na dzień coraz bardziej niegodziwe i nie ma ani jednej osoby, która dobrowolnie zrezygnowałaby z czegokolwiek dla Boga, ani jednej osoby, która dobrowolnie podporządkowałaby się Mu, co więcej – ani jednej osoby, która dobrowolnie poszukiwałaby ukazania się Boga. Zamiast tego, pod władzą szatana człowiek jedynie goni za przyjemnościami, oddając się zepsuciu ciała w krainie brudu i plugastwa. Nawet kiedy słyszą prawdę, ci, którzy żyją w ciemności, nie myślą wcale o wprowadzaniu jej w życie ani nie chcą szukać Boga, nawet jeśli ujrzeli Jego ukazanie się. Jakże tak zdeprawowana ludzkość mogłaby mieć jakiekolwiek szansę na zbawienie? Jakże ludzkość o tak niskim poziomie moralnym mogłaby żyć w świetle?” (Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że nie potrafiłam podporządkować się Bogu przede wszystkim dlatego, że byłam uwarunkowana przez szatańskie myśli i poglądy, takie jak: „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci”, „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność” i „Człowiek zawsze wspina się w górę, woda płynie w dół”. Przywiązywałam zbyt dużą wagę do swojej dumy i statusu. Przypomniałam sobie czasy, gdy pracowałam w państwowym przedsiębiorstwie i zawsze czułam się lepsza od innych. Patrzyłam z góry na ludzi, którzy pracowali w cegielniach, na budowach czy w małych fabrykach. Gdy zaczęłam wierzyć w Boga, nic się nie zmieniło. Byłam przekonana, że bycie przywódczynią oznacza prestiż, i patrzyłam z góry na tych, którzy zajmowali się obowiązkami związanymi z udzielaniem gościny czy ze sprawami ogólnymi. Uważałam, że obowiązki te polegają po prostu na załatwianiu sprawunków i wykonywaniu pracy fizycznej, a zatem że są gorsze. Dlatego gdy Liu Xiao wyznaczyła mnie do udzielania gościny, czułam się gorsza i na jej widok chciałam się ukryć. Czułam się też strasznie upokorzona, gdy Wang Dan przychodziła do mnie z jakąś sprawą. Zazdrościłam im, że są przywódczyniami, a także cieszą się powszechnym prestiżem oraz szacunkiem braci i sióstr. Myślałam, że wykonując obowiązek udzielania gościny, nie jestem na tym samym poziomie, co one, i czułam się strasznie upokorzona. Gdy usłyszałam, jak Wang Dan mówi o przeniesieniu braci i sióstr, byłam bardzo szczęśliwa i miałam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła nadzorować zgromadzenia w kościele i że w przyszłości będę miała szansę na awans. Jednak gdy tylko okazało się, że wciąż mam udzielać gościny, mój stan się pogorszył. Byłam zniechęcona i zaniedbywałam swoje obowiązki. Przypomniałam sobie, jak byłam przywódczynią i zostałam zwolniona, bo dążyłam do zdobycia reputacji i statusu, w rezultacie czego kroczyłam niewłaściwą ścieżką. Chociaż teraz wykonywałam obowiązek udzielania gościny, moja dawna natura w ogóle się nie zmieniła. Wciąż przejmowałam się swoją dumą i statusem i nie potrafiłam właściwie wykonywać swojego obowiązku. Zdałam sobie sprawę, że byłam związana i kontrolowana przez niedorzeczne myśli i poglądy szatana, a wykonując swój obowiązek, na każdym kroku myślałam wyłącznie o swojej dumie i statusie. W ogóle nie okazywałam podporządkowania, a tym bardziej lojalności, a ludzi i rzeczy postrzegałam tak samo jak osoba niewierząca, nie patrząc na nie przez pryzmat słów Bożych. Wszystko, co robiłam, było wrogie prawdzie i stanowiło opór wobec Boga. Gdy to zrozumiałam, pomodliłam się do Boga: „Dobry Boże, nie potrafię podporządkować się Twoim ustaleniom, chroniąc swoją dumę i status. Nie chcę już dłużej kierować się szatańskimi myślami i poglądami. Proszę, poprowadź mnie, abym patrzyła na ludzi i sprawy zgodnie z Twoimi słowami i podporządkowała się Twoim ustaleniom”.
Później przeczytałam więcej słów Bożych: „Dla wszystkich, którzy wykonują swój obowiązek, bez względu na to, jak głębokie czy płytkie jest ich zrozumienie prawdy, najprostszą drogą praktyki wkraczania w prawdorzeczywistość jest myślenie we wszystkim o interesie domu Bożego i porzucenie samolubnych pragnień, osobistych intencji, motywacji, dumy i statusu. Przedkładaj korzyści domu Bożego ponad wszystko – przynajmniej tyle powinno się zrobić. Jeśli osoba, która wypełnia swój obowiązek, nie jest w stanie zrobić nawet tyle, to jak można powiedzieć, że wykonuje ona swój obowiązek? Nie na tym polega wykonywanie obowiązku. Najpierw powinieneś pomyśleć o korzyściach domu Bożego, zważać na intencje Boga i brać pod uwagę dzieło kościoła i przedkładać te względy nade wszystko, a dopiero potem możesz myśleć o stabilności swojej pozycji, czy też o tym, jak inni cię postrzegają. Czy nie czujecie, że robi się trochę łatwiej, kiedy podzielicie wszystko na te dwa kroki i pójdziecie na pewne kompromisy? Jeśli będziesz tak praktykował przez pewien czas, poczujesz, że zadowalanie Boga nie jest takie trudne. Co więcej, powinieneś być w stanie wypełniać swoje zobowiązania, wykonywać swoje powinności i obowiązki oraz odłożyć na bok swe egoistyczne pragnienia, cele i pobudki; powinieneś okazywać wzgląd na Boże intencje i umieścić na pierwszym miejscu korzyści domu Bożego, dzieło kościoła i obowiązek, który masz wypełniać. Doświadczywszy tego przez pewien czas, poczujesz, że jest to dobry sposób postępowania. Jest to życie uczciwe i szczere, a nie bycie kimś podłym i niegodziwym; to życie sprawiedliwe i godne, zamiast bycia nikczemnym, podłym nicponiem. Sam poczujesz, że tak właśnie powinien postępować człowiek, że taki obraz winien urzeczywistniać. Stopniowo też słabnąć będzie twoje pragnienie realizowania własnych interesów” (Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże rozjaśniły moje serce. Wykonując swoje obowiązki, musimy przede wszystkim zapomnieć o osobistych interesach, dumie i statusie. Bez względu na to, co inni o nas myślą, musimy stawiać na pierwszym miejscu swoje obowiązki i interesy domu Bożego. W ten sposób odgrywamy naszą rolę przed obliczem Boga i wykonujemy nasze obowiązki. W dzisiejszych czasach KPCh na wszystkie możliwe sposoby w obłąkańczym szale próbuje aresztować wierzących w Boga. Wprowadziła różnego rodzaju wysokiej jakości sprzęt do monitoringu i zainstalowała kamery o wysokiej rozdzielczości na ulicach i w zaułkach. Pozyskała też informatorów w komitetach sąsiedzkich i wśród osób pobierających najniższe zasiłki, aby obserwować i śledzić wierzących w Boga. Wiele domów udzielających gościny jest narażonych na niebezpieczeństwo i niełatwo jest znaleźć rodziny, które się na to decydują. Ludzie nie wiedzą, że wierzę w Boga, a moje bezpieczeństwo nie jest zagrożone, dlatego udzielanie gościny to dla mnie odpowiedni obowiązek. Powinnam podporządkować się ustaleniom kościoła i właściwie go wykonywać. W ten sposób chroni się także interesy kościoła. Gdy zrozumiałam Bożą intencję, byłam gotowa zrezygnować ze swojej dumy i statusu i dobrze wykonywać swoje obowiązki związane z udzielaniem gościny, aby chronić braci i siostry oraz zapewnić im bezpieczne warunki do wykonywania ich obowiązków. Potem, gdy tylko miałam czas, czytałam więcej słów Bożych, wykonywałam ćwiczenia duchowe i pisałam artykuły. Praktykując w ten sposób, czułam w sercu o wiele większy spokój. Gdyby nie Boże przewodnictwo, nie byłabym w stanie tego wszystkiego zyskać. Bogu niech będą dzięki!