92. Refleksje na temat wyścigu szczurów
Urodziłem się w odległej i biednej wiosce. Ponieważ moja rodzina była biedna, od najmłodszych lat krewni patrzyli na mnie z góry. Postanowiłem sobie: „Muszę pilnie się uczyć, a w przyszłości, gdy zarobię dużo pieniędzy, będę mógł się wybić, wyróżnić i przynieść zaszczyt mojej rodzinie”. W szkole wykorzystywałem każdą chwilę na naukę, często ucząc się przy świecach do drugiej lub trzeciej nad ranem. Pewnego razu byłem tak zmęczony, że zasnąłem i obudziłem się dopiero, gdy zapaliły mi się włosy. Chociaż życie było ciężkie, mocno wierzyłem, że „Trzeba znosić największe trudy, aby stać się największym z ludzi”. Ale ku mojemu zaskoczeniu podczas egzaminu wstępnego na studia dostałem się tylko na przeciętny uniwersytet. Byłem ambitny i nie mogłem zaakceptować tego wyniku. Postanowiłem więc powtórzyć rok egzaminacyjny. Tego roku uczyłem się jeszcze pilniej, ale kiedy ogłoszono wyniki egzaminu, znów mi się nie udało. Kiedy otrzymałem wyniki, byłem zdruzgotany. Dostanie się na prestiżowy uniwersytet było moją jedyną szansą na zmianę losu i nie spodziewałem się, że obleję egzamin. W tym okresie dni mijały mi w otępieniu i nie wiedziałem, co robić. Poszedłem więc do pracy na budowie i nosiłem cegły. Do tego stopnia zniszczyłem sobie dłonie, że pokryły się ranami i krwawymi pęcherzami. W nocy ból nie pozwalał mi zasnąć i cicho płakałem pod kołdrą. Myślałem sobie: „Czy będę prowadzić takie przeciętne życie do końca moich dni? Nie mogę się z tym pogodzić!”. Wierzyłem, że przeznaczenie jest w moich rękach, więc chciałem jeszcze raz spróbować zmienić swój los, i w kolejnym roku uczyłem się jeszcze pilniej. Jednak bez względu na to, jak bardzo się starałem, wciąż nie mogłem się dostać na jeden z najlepszych uniwersytetów. Nie pozostało mi nic innego, jak pogodzić się z losem i uczęszczać do zwykłej szkoły lotniczej.
Po ukończeniu studiów pracowałem w krajowej firmie zajmującej się konserwacją samolotów. Na początku byłem w stanie wykonywać tylko pracę fizyczną w warsztacie. Moje ubrania były przesiąknięte potem od pracy w upale. Myślałem: „To życie jest takie ciężkie. Nie mogę się zadowolić byciem zwykłym pracownikiem. Muszę się uczyć angielskiego i poprawić swoje umiejętności techniczne, by zyskać uznanie szefa i awansować. Wtedy będę mógł otrzymać wyższe stanowisko i lepszą pensję”. Uczyłem się od wykwalifikowanych kolegów, wykorzystywałem nawet dojazdy do pracy na czytanie branżowych materiałów. Czasami, gdy w środku nocy pojawiały się problemy z samolotem, a inni spali i nie chcieli przyjechać, zgłaszałem się na ochotnika do rozwiązywania problemów, zdobywając umiejętności i doświadczenie. Wykorzystywałem każdą okazję do ćwiczeń i szkoleń. Kilka miesięcy później nie tylko zostałem inżynierem stażystą, ale także podwojono moje wynagrodzenie i zostałem przydzielony do pracy z zespołami zagranicznych ekspertów przy różnych projektach. Ale chociaż mój status i wynagrodzenie wzrosły, wciąż nie byłem zadowolony. By szybko kupić samochód, dom w mieście i żyć na wyższym poziomie, pracowałem w ciągu dnia, a w nocy podejmowałem inne prace w niepełnym wymiarze godzin. Często byłem tak zajęty, że nie miałem nawet czasu na jedzenie, spałem po trzy lub cztery godziny na dobę, a czasami pracowałem przez całą noc. Byłem jak maszyna do zarabiania pieniędzy, pracując niestrudzenie dzień i noc. W ciągu zaledwie dwóch krótkich lat zarobiłem ponad milion juanów, kupiłem samochód i dom w mieście, zyskałem też podziw i zazdrość moich przyjaciół oraz współpracowników. Szczególnie gdy wróciłem do rodzinnego miasta na Chiński Nowy Rok, ludzie, którzy kiedyś patrzyli na moją rodzinę z góry, z daleka podchodzili do mnie, by mnie powitać. Co więcej, zapraszali mnie do swoich domów na posiłki. Nawet starsi wznosili za mnie toasty, pytając, czy mógłbym pomóc ich dzieciom znaleźć pracę. Czułem nieopisane poczucie spełnienia, myśląc: „Wspaniale jest mieć pieniądze i status. W końcu mogę trzymać głowę wysoko!”. Ale ponieważ pracowałem tak dzień i noc, włosy zaczęły mi wypadać garściami, a ciało zaczęło puchnąć. Nogi bolały mnie i drętwiały, a chodzenie sprawiało trudności. Bardzo chciałem wziąć dzień lub dwa wolnego, ale pomyślałem o tym, że wzięcie zwolnienia lekarskiego zrujnuje moje szanse w przyszłorocznych ocenach i awansach, więc musiałem to znieść. Każdy dzień był udręką.
Za każdym razem, gdy w tamtych latach odwiedzałem swoją teściową, pokazywała mi słowa Boga Wszechmogącego i dużo rozmawiała ze mną o wierze w Boga. Mówiła: „Pogoń za pieniędzmi nie ma końca. Nie powinieneś rujnować swojego zdrowia i życia dla pieniędzy. Ludzkość została głęboko zepsuta przez szatana i wszyscy desperacko walczą o pieniądze, sławę i zysk, żyjąc w takiej niedoli! Bóg Wszechmogący wyraził prawdę w dniach ostatecznych, aby ocalić ludzi przed krzywdą szatana, i tylko prawdziwie okazując skruchę i podążając za Bogiem, można zostać przez Niego zbawionym i przetrwać wielką katastrofę. Dzieło Boże wkrótce się zakończy, więc powinieneś przestać skupiać się wyłącznie na zarabianiu pieniędzy i również uwierzyć w Boga!”. Wiedziałem, że wiara w Boga to dobra rzecz, ale czułem, że moja kariera dopiero się rozpoczęła i chciałem zyskać reputację, więc odmówiłem teściowej i kontynuowałem niestrudzoną pracę dla pieniędzy, pogrążając się coraz bardziej w wirze bogactwa. Teściowa powiedziała mi również: „Naprawdę jesteś gotów poświęcić swoje życie dla pieniędzy”.
Zanim sie obejrzałem, był już rok 2015. Kupiłem dwa domy, dwa samochody i otworzyłem dwie firmy, ale wciąż nie byłem usatysfakcjonowany. Aby zarobić więcej pieniędzy i kupić luksusowy samochód, założyłem fabrykę, często też pracowałem dzień i noc bez odpoczynku. Zarobiłem jeszcze więcej pieniędzy i gdziekolwiek się pojawiłem, ludzie nazywali mnie „szefem”. Czułem się bardzo zadowolony i nosiłem się z dumą. Myślałem: „Bogactwo sprawia, że człowiek czuje się naprawdę inaczej”. Ale ten stresujący, szybki styl życia mocno nadwyrężał moje zdrowie. Często zdarzało mi się przysnąć podczas jazdy do pracy, a pewnego razu prawie zjechałem z wiaduktu. Aby obniżyć koszty, nie chciałem zatrudniać więcej pracowników, więc większość prac warsztatowych wykonywałem sam. Pewnego razu, gdy spieszyłem się z zamówieniem, przebiłem sobie palec gwoździarką. Krew popłynęła obficie i miałem łzy w oczach z bólu, ale by szybko zrealizować zamówienie, byle jak opatrzyłem uraz i wróciłem do warsztatu, by kontynuować pracę. Ponieważ nie uzyskałem szybko pomocy medycznej, palec poważnie spuchł i pojawiły się trwałe komplikacje. Zawsze, gdy było zimno lub deszczowo, bardzo mnie bolał i swędział. Każdego dnia żyłem w ciągłym napięciu. Czułem się wyczerpany fizycznie i psychicznie i odczuwałem ogromny ból. Myślałem: „Dlaczego tak ciężko pracuję? Czy to naprawdę jest to życie, za którym goniłem? Po co żyję na tym świecie?”.
W 2017 roku moja żona przyjęła ewangelię królestwa Boga Wszechmogącego i pokazała mi wideoklip z hymnem zawierającym słowa Boże. Słowa tej pieśni poruszyły mnie do głębi.
Bóg poszukuje twego serca i ducha
1 Ludzkość, pozostawiwszy zaopatrzenie w życie otrzymane od Wszechmogącego, nie ma świadomości celu egzystencji, niemniej jednak boi się śmierci. Mimo że ludzie pozbawieni są pomocy bądź oparcia, wciąż nie chcą zamknąć oczu i przygotowują się do tego, by podtrzymywać cielesne powłoki, które nie czują niczego w swoich duszach, podczas gdy przedłużają nędzną egzystencję na tym świecie. Żyjesz w ten sposób, pozbawiony nadziei, podobnie jak inni, pozbawieni celu. Jedynie Święty z legendy zbawi ludzi, którzy, jęcząc pośród swych cierpień, rozpaczliwie pragną Jego przybycia. Taka wiara od dawna pozostaje niezrealizowana w tych, którym zupełnie brak świadomości. Niemniej jednak, ludzie wciąż tak bardzo tego pragną.
2 Wszechmogący ma miłosierdzie dla tych ludzi, którzy bardzo cierpieli; jednocześnie czuje niechęć do tych, którzy nie mają zupełnie żadnej świadomości, ponieważ zbyt długo musiał czekać na odpowiedź ludzi. Pragnie On poszukiwać, poszukiwać twojego serca i twojego ducha, i przynieść ci wodę i pożywienie, abyś się obudził i byś już więcej nie odczuwał pragnienia ani głodu. Kiedy jesteś zmęczony i kiedy trochę czujesz ponurość tego świata, nie czuj się zagubiony, nie płacz. Bóg Wszechmogący, Stróż, przyjmie twoje przybycie w każdym momencie.
(…)
(Westchnienie Wszechmogącego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)
Czytając słowa Boga Wszechmogącego, poczułem ciepło, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Przez lata ciężko walczyłem o pieniądze i żyłem w wielkim bólu i wyczerpaniu. Byłem tak zmęczony i zagubiony, ale nie wiedziałem, jak się uwolnić, a teraz zobaczyłem nadzieję. Człowiek został stworzony przez Boga. Tylko On może wybawić ludzi od tego cierpienia. Przyjęcie dzieła Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych jest jedynym sposobem, by otrzymać Bożą opiekę i ochronę oraz zyskać Boże zbawienie, aby prowadzić zrelaksowane i wyzwolone życie. W przeszłości odrzuciłem Boże zbawienie, ponieważ chciałem zarabiać pieniądze. Nigdy nie pomyślałem, że Bóg nadal będzie miał dla mnie miłosierdzie i nie zrezygnuje ze zbawienia mnie. Wciąż czekał, aż się nawrócę. Byłem głęboko poruszony, więc przyjąłem zbawienie Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Później często uczestniczyłem w zgromadzeniach z braćmi i siostrami, by omawiać słowa Boże.
Pewnego razu przeczytałem fragment słów Boga Wszechmogącego: „Kiedy nie pojmują losu, kiedy nie rozumieją suwerennej władzy Boga, wysilają się i potykają we mgle, bazując na własnej woli, a podróż ta jest zbyt mozolna i powoduje zbyt wielki smutek. Kiedy więc ludzie uświadamiają sobie, że Bóg ma suwerenną władzę nad ludzkim losem, ci mądrzy wybierają jej poznanie i zaakceptowanie i żegnają się z bolesnymi dniami, kiedy »próbowali własnymi rękami budować dobre życie«, zamiast nadal walczyć z losem i dążyć na własną rękę do tak zwanych »celów życiowych«. Kiedy człowiek nie ma Boga, kiedy nie potrafi Go zobaczyć, kiedy nie potrafi prawdziwie i w wyraźny sposób poznać Jego suwerennej władzy, każdy dzień mija bez znaczenia, bez wartości i jest nieopisanie bolesny. Niezależnie od tego, gdzie się człowiek znajduje i jaką ma pracę, sposób jego przetrwania i cele, do których dąży, nie przynoszą mu nic poza bezkresnym smutkiem i niedającym się ukoić cierpieniem, w takim stopniu, że człowiek nie jest w stanie znieść patrzenia na własną przeszłość. Tylko akceptując suwerenną władzę Stwórcy, podporządkowując się Jego rozporządzeniom i ustaleniom oraz dążąc do osiągnięcia prawdziwego ludzkiego życia, człowiek może stopniowo się uwalniać od wszystkich smutków i bólu, stopniowo się pozbywać całej pustki ludzkiego życia” (Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Słowa Boże są tak jasne. Żyjemy w wielkim bólu, ponieważ nie znamy suwerennej władzy Bożej i nie mamy właściwych celów życiowych. Pieniądze, sława i zysk stały się moimi celami i małem nadzieję, że zmienię swoje przeznaczenie dzięki własnym wysiłkom. Aby zarobić więcej pieniędzy, codziennie poddawałem się ogromnej presji, byłem bardzo spięty, a moje zdrowie się pogorszyło. Nawet prawie zjechałem z wiaduktu przez przypadek. Wprawdzie zarobiłem trochę pieniędzy, przez co zyskałem podziw i zazdrość krewnych oraz przyjaciół, ale takie życie było naprawdę bolesne i gorzkie. Chociaż za pieniądze można było kupić ładne domy i samochody, pozwalały mi też cieszyć się życiem na dobrym poziomie materialnym, a zdobywanie podziwu innych mogło zaspokoić moją próżność, nie mogły dać mi spokoju ani bezpieczeństwa. Pieniądze, do których dążyłem, nie przyniosły mi prawdziwego szczęścia. Stałem się ich niewolnikiem i przez nie żyłem w męczarniach. Zwłaszcza teraz, gdy wielka katastrofa już się wydarzyła, a pandemia rozprzestrzeniła się na cały świat i nawet bogatych ludzi dosięgała śmierć, zdałem sobie sprawę, że za żadne pieniądze nie można kupić życia. Tak jak powiedział Pan Jezus: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16:26). Postanowiłem więc zmienić swoje błędne cele życiowe, zacząć dążyć do prawdy, dobrze wykonywać swoje obowiązki i prowadzić wartościowe życie.
Później zastanawiałem się również: „Dlaczego dążenie do bogactwa, sławy i zysku zawsze przynosi ludziom ból?”. Podczas ćwiczeń duchowych przeczytałem dwa fragmenty słów Boga Wszechmogącego i zyskałem pewne zrozumienie tego problemu. Bóg Wszechmogący mówi: „»Pieniądz rządzi światem« to filozofia szatana. Dominuje ona wśród całej ludzkości, w każdym ludzkim społeczeństwie; można by powiedzieć, że jest to trend. Jest tak dlatego, że została ona mocno wpojona w serca wszystkich bez wyjątku ludzi, którzy na samym początku nie akceptowali tego powiedzenia, ale później dali na nie swoje ciche przyzwolenie, gdy zetknęli się z realiami życia i zaczęli czuć, że słowa te są rzeczywiście prawdziwe. Czyż nie jest to proces deprawowania człowieka przez szatana? (…) Szatan wykorzystuje pieniądze, by kusić ludzi i deprawuje ich tak, że zaczynają odczuwać cześć dla pieniędzy i uwielbienie dla przedmiotów materialnych. A jak owo czczenie pieniędzy objawia się w ludziach? Czy uważasz, że bez pieniędzy nie mógłbyś przeżyć w tym świecie, że przeżycie bez nich choćby dnia byłoby niemożliwe? Status ludzi zależy od tego, ile mają pieniędzy, tak samo, jak szacunek, który budzą. Plecy biednych ludzi uginają się ze wstydu, podczas gdy bogaci cieszą się wysokim statusem. Stoją dumni i wyprostowani, mówiąc głośno i żyjąc arogancko. Co owo powiedzenie i ów trend przynoszą ludziom? Czyż nie jest prawdą, że wiele osób poświęciłoby wszystko, aby zdobyć pieniądze? Czyż wiele osób nie rezygnuje ze swojej godności i uczciwości w pogoni za większymi pieniędzmi? Czyż wiele osób w imię pieniędzy nie traci możliwości wykonywania swoich obowiązków i podążania za Bogiem? Czyż utrata szansy zyskania prawdy i bycia zbawionym nie jest dla ludzi największą stratą? Czyż szatan nie jest złowrogi przez to, że używa tej metody i tego powiedzenia, aby do takiego stopnia deprawować człowieka? Czyż nie jest to nikczemny podstęp?” (Sam Bóg, Jedyny V, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci, nosząc te kajdany, nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk” (Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Ze słów Bożych zrozumiałem, że szatan wykorzystuje słowa sławnych ludzi i wielkich postaci, indoktrynujący wpływ wiedzy i edukację w szkołach, aby wpajać ludziom różne niedorzeczne zasady przetrwania i poglądy na życie, powodując, że pokolenie po pokoleniu wytęża siły, dążąc do sławy i zysku, i ostatecznie ginie w wirze tej pogoni. Byłem w ten sposób wychowywany od dzieciństwa, a idee takie jak „Trzeba znosić największe trudy, aby stać się największym z ludzi”, „Pieniądz rządzi światem” i inne tego typu szatańskie zasady przetrwania głęboko zakorzeniły się w moim sercu. Wierzyłem, że nie można żyć bez pieniędzy, że posiadanie pieniędzy jest konieczne dla materialnej przyjemności i zdobycia podziwu i zazdrości innych, że tylko w ten sposób można żyć z godnością i że człowieka biednego uznaje się za gorszego i się nim pogardza, co prowadzi do nędznej i uciążliwej egzystencji. Aby zdobyć sławę i zyski, pilnie uczyłem się przez ponad dekadę, a po rozpoczęciu pracy harowałem dzień i noc, by uzyskać awans i podwyżkę. Moje pragnienia stale rosły, a im więcej zdobywałem, tym więcej chciałem, nigdy nie czując się usatysfakcjonowany. Nawet gdy tak wyczerpałem swoje ciało, że się rozchorowałem, wciąż odmawiałem sobie odpoczynku. Moja teściowa wiele razy świadczyła mi o Bożym zbawieniu w dniach ostatecznych. Wiedziałem, że wiara w Boga jest dobra, ale nadal nie chciałem przestać gonić za pieniędzmi, poświęcając cały swój czas i energię na pogoń za sławą i zyskiem. W końcu, choć osiągnąłem sławę i zysk, moja dusza nigdy nie zaznała spokoju i ukojenia; zamiast tego byłem całkowicie wyczerpany i udręczony. Teraz widziałem wyraźnie, że cały ten ból spowodowało szatańskie zepsucie i wyrządzone przez niego krzywdy. Sława i zysk to pułapki zastawione przez szatana, by zwabić ludzi do piekła. Są to podstępne środki, za pomocą których szatan deprawuje i krzywdzi ludzi, powodując, że oddalają się od Boga i doświadczają więcej bólu w życiu. Krzywdy wyrządzone przez szatana ostatecznie doprowadzają do ich śmierci. Gdyby nie obnażenie słów Bożych, nie byłbym w stanie dostrzec złowrogich intencji szatana, polegających na wykorzystywaniu sławy i zysku do deprawowania i krzywdzenia ludzi, i nadal byłbym dręczony przez szatana, ryzykując nawet własne życie. Teraz chciałem tylko szczerze wierzyć w Boga, dążyć do prawdy i nie dać się dłużej zwodzić szatanowi w pogoni za pieniędzmi. Później, gdy tylko mieliśmy czas, nasza rodzina wspólnie czytała słowa Boże, słuchaliśmy hymnów i oglądaliśmy wideoklipy ze świadectwami. Nie żyłem już jak w czasach, gdy harowałem jak wół dla pieniędzy. Zamiast tego często rozmawiałem o prawdzie z braćmi i siostrami i doświadczałem podlewania i zaopatrywania przez słowa Boże. Poczułem spokój i beztroskę, których nigdy wcześniej nie znałem.
W drugiej połowie 2021 roku w wyniku spowolnienia w branży, moja fabryka została zamknięta z powodu braku zamówień. Chociaż czułem się trochę zdenerwowany, nie byłem już taki jak kiedyś i nie łamałem sobie głowy, jak utrzymać normalne funkcjonowanie fabryki. Zamiast tego podporządkowałem się Bogu i polegałem na Nim w tym doświadczeniu. Czułem znacznie większą ulgę, gdy nie ograniczały mnie pieniądze. W tym czasie zostałem zatrudniony na pół etatu i chociaż wynagrodzenie nie było wysokie, wystarczało na pokrycie kosztów utrzymania naszej rodziny, a co najważniejsze, dawało mi to czas na uczestniczenie w zgromadzeniach i należyte wykonywanie obowiązków.
Niedługo potem doświadczyłem pokusy. Pewnego dnia zgłosił się do mnie właściciel spółki giełdowej z propozycją zarządzania jego nowo nabytą spółką, oferując roczną pensję w wysokości 500 000 juanów. Pomyślałem sobie: „Ta firma jest bardzo dobrze finansowana. Jeśli przyjmę tę pracę, zostanę dyrektorem wykonawczym, a moi krewni i przyjaciele z pewnością znów będą darzyć mnie dużym szacunkiem”. Ale potem pomyślałem: „Jeśli się zgodzę, będę musiał często podróżować i chodzić na różnego rodzaju wydarzenia biznesowe. Jedzenie i picie słów Bożych oraz uczestniczenie w zgromadzeniach stałoby się luksusem, nie mówiąc już o wykonywaniu moich obowiązków. W końcu wydostałem się z wiru pogoni za pieniędzmi i mam czas, by jeść i pić słowa Boże, uczestniczyć w zgromadzeniach i wykonywać swoje obowiązki. Nie mogę już tracić czasu na te bezsensowne rzeczy”. Pomyślałam o fragmencie słów Bożych: „Skoro jesteście kimś, kto jest zwykłym człowiekiem i dąży do miłości do Boga, wejście do królestwa, aby stać się członkiem ludu Bożego, jest waszą prawdziwą przyszłością, a także życie, które ma najwyższą wartość i znaczenie; nikt nie jest bardziej błogosławiony od was. Dlaczego to mówię? Ponieważ ci, którzy nie wierzą w Boga, żyją dla ciała i dla szatana. Lecz wy dzisiaj żyjecie dla Boga i po to, by podążać za Jego wolą. Dlatego właśnie mówię, że wasze życie ma największe znaczenie” (Poznaj najnowsze dzieło Boga i podążaj Jego śladami, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki słowom Bożym zrozumiałem, że dążenie do prawdy w celu osiągnięcia zmiany usposobienia i wejścia do królestwa jako lud Boży jest najbardziej sensownym sposobem na życie i prawdziwą przyszłością. Szatan wykorzystał właściciela tej spółki, by kusić mnie stanowiskiem „kierowniczym”, próbując sprawić, bym wpadł z powrotem w wir działań prowadzących do sławy i zysku, i całkowicie stracił szansę na Boże zbawienie. Nie mogłem się nabrać na intrygi szatana. Teraz był decydujący czas na Boże zbawienie i doskonalenie ludzi, wierzyłem w Boga dopiero od niedawna i niewiele prawdy rozumiałem, była to więc moja ostatnia szansa, by podążać za prawdą i zyskać życie. Gdyby ta szansa przepadła, byłoby już za późno na te dążenia, gdy dzieło Boże dobiegnie końca. Odrzuciłem więc jego propozycję i poczułem wielką ulgę.
Teraz wykonuję swoje obowiązki w kościele i często omawiam słowa Boże z braćmi i siostrami. Stopniowo zrozumiałem niektóre prawdy, dostrzegłem wiele rzeczy i nie odczuwam już bólu i wyczerpania, które towarzyszyły mi wcześniej. Czuję w sercu ulgę i wyzwolenie, których nigdy wcześniej nie zaznałem, a tego nie można kupić za żadne pieniądze. To naprawdę jest Boża miłość i zbawienie!