59. Co kryje się za niechęcią do dźwigania brzemienia
We wrześniu 2022 roku współpracowałam z siostrą Li Ming przy podlewaniu nowych wierzących. Ponieważ dopiero zaczęłam szkolić się w wykonywaniu tych obowiązków, a Li Ming zajmowała się tym od dawna, całkowicie się od niej uzależniłam. To ona wykonywała większość zadań związanych z rozwijaniem ludzi oraz rozwiązywaniem różnych trudności i problemów nowych wierzących. Czasami, gdy omawiała ze mną kwestie związane z rozwijaniem innych, zbywałam ją, myśląc, że skoro to ona trzyma stery, to wystarczy, i że muszę podlewać tylko tych nowych wierzących, za których byłam odpowiedzialna. Dzięki temu miałam także czas na czytanie świadectw opartych na doświadczeniu braci i sióstr oraz słuchanie hymnów. Byłam przekonana, że dobrze wykonuję swoje obowiązki.
Jakiś czas później, ze względu na potrzeby związane z pracą, Li Ming została przeniesiona do innego kościoła, przez co nagle znalazłam się pod dużą presją. Pomyślałam: „Czy będę w stanie sama podlewać tylu nowych wierzących? Gdzie w tak krótkim czasie znajdę kogoś do pomocy? Jeśli będę musiała znaleźć i rozwinąć kogoś nowego, ile czasu i energii mi to zajmie? Już jestem bardzo zajęta podlewaniem nowych wierzących, a teraz będę musiała jeszcze kogoś rozwijać. Czy przez to wszystko nie będę miała jeszcze więcej na głowie? Jak znajdę czas wolny dla siebie?”. Poczułam w sercu opór i chciałam jedynie, żeby przywódcy szybko przydzielili mi kogoś do współpracy, aby mnie odciążyć. Jednak znalezienie odpowiedniego podlewającego zajęłoby sporo czasu. Przed wyjazdem Li Ming wspomniała, że zna pewną siostrę, która ma wprawdzie duży potencjał i zdolność pojmowania, ale jest jeszcze młoda i niestabilna, zachęcając mnie, żebym ją bardziej rozwinęła. Niby się zgodziłam, ale w środku poczułam się bardzo skrzywdzona i stłamszona. Pomyślałam: „Niełatwo będzie rozwinąć tę siostrę. Ile to będzie wymagało ode mnie wysiłku?”. Przez kilka następnych dni bardzo biernie podchodziłam do swoich obowiązków, a kiedy nowi wierzący mieli jakieś problemy czy trudności, nie miałam motywacji, żeby je rozwiązywać. Mechanicznie uczestniczyłam z nimi w zgromadzeniach, co nie przynosiło żadnych rezultatów. Któregoś dnia mój rower elektryczny zepsuł się w połowie drogi i musiałam go prowadzić, przez co dotarcie do domu zajęło mi ponad godzinę. Byłam tak wyczerpana, że nie mogłam ruszyć żadnym mięśniem, i czułam, że uszło ze mnie całe powietrze. Wiedziałam, że nieprzypadkowo znalazłam się w tej sytuacji, więc się nad sobą zastanowiłam i pomodliłam do Boga: „Boże, odkąd dowiedziałam się, że Li Ming zostanie przeniesiona, czuję opór i w duchu się skarżę. Wiem, że mój stan jest niewłaściwy. Jestem gotowa się nad sobą zastanowić i okazać Ci skruchę. Proszę, poprowadź mnie, abym zrozumiała Twoją intencję”.
Po modlitwie przypomniałam sobie następujący werset słów Bożych: „Im większe brzemię powierzonego ci przez Boga zadania niesiesz, tym łatwiej ci będzie zostać przez Niego udoskonalonym”. Szybko odszukałam odpowiedni fragment. Bóg Wszechmogący mówi: „Jedzenie i picie słów Boga, ćwiczenie modlitwy, przyjęcie Bożego brzemienia i przyjęcie zadań, które Bóg Ci powierza – wszystko to służy temu, byś miał przed sobą ścieżkę. Im większe brzemię powierzonego ci przez Boga zadania niesiesz, tym łatwiej ci będzie zostać przez Niego udoskonalonym. Niektórzy nie chcą współpracować z innymi w ramach swojej służby dla Boga, nawet gdy zostali powołani. Są to leniwi ludzie, którzy chcą tylko rozkoszować się wygodami. Im częściej wzywa się ciebie do służby we współpracy z innymi, tym więcej zyskasz doświadczenia. Niosąc cięższe brzemię i mając więcej doświadczeń, zyskasz więcej okazji do tego, by zostać udoskonalonym. Jeśli więc potrafisz szczerze służyć Bogu, to będziesz zważał na Jego brzemię, a wówczas będziesz mieć więcej sposobności do tego, by zostać przez Niego udoskonalonym. To właśnie taka grupa ludzi jest obecnie udoskonalana. Im bardziej Duch Święty cię dotyka, tym więcej czasu poświęcisz na zważanie na Boże brzemię, tym bardziej zostaniesz przez Boga udoskonalony i tym bardziej zostaniesz przez Niego pozyskany – aż w końcu staniesz się osobą, którą Bóg się posługuje. Obecnie niektórzy nie dźwigają żadnego brzemienia dla kościoła. Ludzie ci są ospali i gnuśni i troszczą się wyłącznie o swoje własne ciało. Takie osoby są skrajnie samolubne, a zarazem ślepe. Jeśli nie potrafisz wyraźnie dostrzec tej kwestii, to nie będziesz dźwigał żadnego brzemienia. Im bardziej troszczysz się o intencje Boga, tym cięższe brzemię On ci powierzy. Ludzie samolubni nie chcą znosić takich rzeczy. Nie chcą płacić ceny, więc w rezultacie stracą okazje ku temu, by Bóg ich udoskonalił. Czyż nie wyrządzają sobie krzywdy?” (Troszcz się o Boże intencje, aby osiągnąć doskonałość, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Zastanawiając się nad słowami Boga, zrozumiałam, że to, czy ktoś ma poczucie brzemienia w związku z posłannictwem wyznaczonym przez Boga, wpływa bezpośrednio na to, czy można go udoskonalić. Gdy ktoś odpowiedzialnie wykonuje swoje obowiązki i dąży do prawdy, biorąc pod uwagę Boże intencje, Duch Święty go oświeci i poprowadzi, pozwalając mu zrozumieć prawdę i doświadczyć życiowego wzrostu w trakcie wykonywania obowiązków. Natomiast ci, którzy nie dążą do prawdy, są bardzo leniwi, niechętnie biorą na siebie odpowiedzialność i nie mają względu na Boże intencje, nie mogą otrzymać dzieła Ducha Świętego i ostatecznie nic nie zyskają. Zastanawiając się nad swoim stanem, doszłam do wniosku, że rzeczywiście jestem jedną z leniwych osób dążących do wygód, które obnażył Bóg. Kiedy obciążenie pracą wzrosło i musiałam cierpieć fizycznie, czułam opór i nie chciałam współpracować. Mając takie podejście do swoich obowiązków, z pewnością nie byłabym w stanie zyskać prawdy ani zostać udoskonalona. Myśląc o tym, trochę się zdenerwowałam i zrozumiałam usilną intencję Boga. Teraz, gdy Li Ming została przeniesiona, praca przy podlewaniu spadła na mnie. Bóg nie utrudniał mi jednak życia, ale dawał mi sposobność, żebym się czegoś nauczyła. Niezależnie od tego, czy chodziło o podlewanie nowych wierzących, czy rozwijanie innych, gdy napotykałam problemy i trudności, nie było nikogo, na kim mogłabym polegać, co powinno zachęcić mnie do tego, aby jeszcze bardziej polegać na Bogu oraz poszukiwać prawdy i nauczyć się wykorzystywać ją do rozwiązywania problemów. To była Boża łaska! Ja jednak troszczyłam się o swoją cielesność, obawiając się trudu i zmęczenia, a także niechętnie biorąc na siebie odpowiedzialność. Odrzuciłam szansę, żeby Bóg mnie udoskonalił i pomógł mi zyskać prawdę. Naprawdę nie wiedziałam, co jest dla mnie dobre!
Potem przeczytałam kolejny fragment słów Bożych: „Wszyscy, którzy nie dążą do prawdy, przy wykonywaniu obowiązku przejawiają postawę braku odpowiedzialności. »Gdy ktoś prowadzi, podążam; pójdę, gdziekolwiek mnie poprowadzą. Zrobię wszystko, czego ode mnie zażądają. Ale jeśli chodzi o wzięcie na siebie odpowiedzialności i troski lub zadawanie sobie dodatkowego trudu, by coś zrobić, wkładanie w coś całego serca i wszystkich sił – ja się na to nie piszę«. Tacy ludzie nie chcą płacić ceny. Są skłonni tylko się wysilać, ale nie chcą brać na siebie odpowiedzialności. To nie jest postawa, która pozwala prawdziwie wypełnić obowiązek. Trzeba nauczyć się wkładać serce w wypełnianie obowiązku; osoba mająca sumienie jest w stanie się na to zdobyć. Jeśli ktoś nigdy nie wkłada serca w wypełnianie swego obowiązku, to znaczy, że nie ma sumienia, a ten, kto nie ma sumienia, nie może zyskać prawdy. (…) Wkładanie serca w swój obowiązek i umiejętność wzięcia na siebie odpowiedzialności wymaga cierpienia i poniesienia kosztów – nie wystarczy po prostu o tych sprawach mówić. Jeśli nie włożysz serca w wykonanie obowiązku, zawsze chcąc jedynie się natrudzić, to z pewnością nie zostanie on wypełniony dobrze. Będziesz tylko zachowywać pozory, nic ponadto, i nie dowiesz się, czy wypełniłeś swój obowiązek dobrze, czy źle. Jeśli włożysz weń serce, zaczniesz stopniowo rozumieć prawdę; jeśli tego nie zrobisz, nie zrozumiesz jej. Kiedy włożysz serce w wykonywanie swojego obowiązku i w dążenie do prawdy, stopniowo dojdziesz do zrozumienia Bożych intencji, odkryjesz swoje zepsucie i braki oraz zapanujesz nad swoimi różnymi stanami. Skupiając się wyłącznie na swoich wysiłkach i nie wkładając serca w refleksję nad sobą, nie będziesz w stanie odkryć prawdziwego stanu swego serca oraz niezliczonych reakcji i przypadków ujawnienia zepsucia, jakie przejawiasz w różnych sytuacjach. Jeżeli nie wiesz, jakie będą konsekwencje, gdy problemy pozostają nierozwiązane, to masz poważne kłopoty. (…) Jeśli tym, co często rozważasz w swoim sercu, nie są sprawy związane z twoim obowiązkiem, lub nie są to kwestie mające coś wspólnego z prawdą, a zamiast tego zaprzątasz sobie głowę zewnętrznymi rzeczami i rozmyślasz o sprawach ciała, to czy będziesz w stanie zrozumieć prawdę? Czy będziesz wówczas potrafił dobrze wypełniać swój obowiązek i żyć przed obliczem Boga? Z całą pewnością nie. Ktoś taki zaś nie może zostać zbawiony” (Jedynie uczciwy może prawdziwie żyć na podobieństwo człowieka, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Zrozumiałam, że Bóg ujawnia, iż ludzie, którzy nie chcą płacić ceny, wykonując obowiązki, którzy zawsze szukają cielesnych wygód i chcą iść na łatwiznę i którzy nieodpowiedzialnie podchodzą do swojej pracy, nie mogą zyskać prawdy, a Bóg ich nie aprobuje. Gdy się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, że gdy zaczęłam podlewać nowych wierzących, w dużym stopniu polegałam na współpracującej ze mną siostrze, myśląc, że skoro ma w tej kwestii więcej doświadczenia, nic się nie stanie, jeśli pozwolę jej omawiać z nimi prawdę, żeby rozwiązywać ich problemy. W ogóle się tym nie przejmowałam i nie zajmowałam, jakbym była outsiderką. Wykonując swoje obowiązki, chciałam po prostu uniknąć cierpienia i zmęczenia, poświęcając czas na przyjemności. Mimo to nigdy nie miałam poczucia, że nie dźwigam brzemienia swoich obowiązków. Gdy dowiedziałam się, że Li Ming ma zostać przeniesiona, poczułam się tak, jakbym straciła oparcie, a kiedy pomyślałam o całej pracy, która na mnie spadnie, byłam przytłoczona. Zaczęłam myśleć o własnym komforcie, zawsze chcąc wykonywać łatwiejsze zadania, a kiedy sprawy nie szły po mojej myśli, stałam się zniechęcona i bierna, zaniedbując rozwój tych, których należało rozwijać i od niechcenia podlewając nowych wierzących. Dawniej mówiłam, że chcę zadowolić Boga i brać pod uwagę Jego intencje, ale gdy przyszło do faktycznego cierpienia i płacenia ceny, wycofywałam się i nie chciałam się starać. Niby jak moje serce miało wzgląd na intencje Boga? Myśląc o tym, poczułam się strasznie winna. Potem sama z siebie przyjrzałam się się trudnościom i problemom nowych wierzących i porozmawiałam z nimi, aby im pomóc. Poświęciłam też więcej czasu na rozwijanie innych. Chociaż musiałam się bardziej martwić i więcej cierpieć, czułam w sercu spokój i lekkość.
Miesiąc później zostałam przeniesiona do innego kościoła, aby podlewać tam nowych wierzących. Usłyszałam od przywódców, że siostra Yang Qing ma kiepskie zdolności do pracy i nie nadaje się do roli liderki zespołu, dlatego chcieli, żebym ją zastąpiła. Poczułam ogromną presję, myśląc: „Bycie liderką zespołu wiąże się nie tylko z podlewaniem nowych wierzących, ale także z podsumowywaniem uchybień w pracy i omawianiem ich z podlewającymi, aby rozwiązywać ich problemy. Czy naprawdę jestem w stanie sobie z tym poradzić? Jest się czym martwić!”. Szybko spróbowałam odmówić, mówiąc: „Yang Qing zajmuje się podlewaniem od wielu lat i poznała pewne zasady. A może zostawicie ją na razie na stanowisku liderki zespołu? Mogę ją wspierać. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, możemy za jakiś czas przydzielić jej nowe obowiązki”. Przywódcy zdali sobie sprawę, że nie chcę być liderką zespołu, więc na mnie nie naciskali, a ja mimowonie odetchnęłam z ulgą.
Jakiś czas później dowiedziałam się, że Yang Qing miała aroganckie usposobienie oraz kieruje się doświadczeniem i przestrzeganiem reguł, wykonując swoje obowiązki. Gdy próbowałam z nią to omówić i skorygować jej podejście, nie potrafiła tego przyjąć i nadal postępowała w ten sam sposób. Pomyślałam: „Yang Qing nie tylko ma kiepskie zdolności do pracy, ale także nie rozumie omawianych z nią zasad, a jej potencjał jest niewielki. Jak tak dalej pójdzie, opóźni pracę. Naprawdę nie nadaje się na liderkę zespołu”. Potem jednak pomyślałam: „Jeśli ją zwolnimy, kto ją zastąpi? Pozostali bracia i siostry w zespole dopiero zaczęli się szkolić i nie rozumieją jeszcze zasad. Chociaż ja też mam wiele braków, to podlewam nowych wierzących już od jakiegoś czasu i rozumiem pewne zasady, więc bardziej bym się do tego nadawała”. Jednak gdy tylko pomyślałam, że bycie liderką zespołu wiąże się ze zbyt dużą presją, a także że musiałabym się wszystkim zajmować i przejmować, szybko odrzuciłam ten pomysł. Zamiast tego pomyślałam: „A może po prostu porozmawiam jeszcze z Yang Qing i pomogę jej w pracy? To powinno wystarczyć”. I tak, chociaż widziałam problemy Yang Qing, nie zgłosiłam ich. Właśnie wtedy jeden z braci miał wypadek samochodowy i złamał rękę. Słyszałam, że był on nagminnie nierzetelny i mechanicznie wykonywał swoje obowiązki. Gdy został zwolniony, nie poznał siebie, nie okazał skruchy i się nie zmienił. Teraz, gdy miał złamaną rękę, nie mógł wykonywać swoich obowiązków, nawet gdyby chciał. To wydarzenie naprawdę mnie poruszyło. Zrozumiałam, że jeśli w trakcie wykonywania swoich obowiązków ludzie są cwani i leniwi, zaniedbują swoją pracę i nigdy nie okazują skruchy, to gdy stracą możliwość wykonywania swoich obowiązków, jest już za późno na żal. Poczułam, że doświadczenie tego brata jest dla mnie upomnieniem i ostrzeżeniem. Przypomniałam sobie następujący fragment słów Bożych: „Jeśli wypełniasz swój obowiązek niedbale i podchodzisz do niego lekceważąco, jaki będzie rezultat? Będziesz kiepsko wypełniać swój obowiązek, choć jesteś w stanie wykonać go jak należy. W ten sposób nie spełnisz wymaganych standardów i Bóg będzie bardzo niezadowolony z twojego podejścia do wypełniania obowiązku. Gdybyś mógł pomodlić się do Boga i szukać prawdy, wkładając w to całe swoje serce i umysł, gdybyś mógł tak współpracować, to Bóg już wcześniej wszystko by dla ciebie przygotował, żeby w chwili załatwiania przez ciebie spraw, wszystko znalazłoby się na swoim miejscu i żebyś osiągnął dobre rezultaty. Nie musiałbyś wkładać w to zbyt wiele energii: kiedy nie szczędzisz wysiłków, aby z Nim współpracować, Bóg już dawno wszystko by dla ciebie zaaranżował. Jeśli jednak jesteś szczwany i się obijasz, nie zajmujesz się odpowiednio wykonywaniem swojego obowiązku i wciąż schodzisz na niewłaściwą drogę, to Bóg nie będzie na ciebie wpływał; utracisz swoją szansę, a Bóg powie: »Nie jesteś dobry. Nie mogę się tobą posłużyć. Odejdź i stań sobie gdzieś z boku. Lubisz być podstępny i się obijać, tak? Lubisz sobie poleniuchować i nie przejmujesz się zanadto, prawda? No cóż, w takim razie już nigdy nie będziesz musiał się przejmować!«. Bóg obdarzy tą łaską i szansą kogoś innego. Cóż na to powiecie: czy to strata, czy zysk? (Strata). Jest to ogromna strata!” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Pojęłam, że sprawiedliwe usposobienie Boga nie toleruje obrazy ze strony człowieka. Możliwość wykonywania obowiązków to Boża łaska. Intencją Boga jest, abyśmy w trakcie wykonywania swoich obowiązków szukali prawdy, postępowali zgodnie z zasadami i spełniali standardy, a także abyśmy potrafili podporządkować się Bogu i być wobec Niego lojalni. Gdybym nie doceniała takich możliwości i wykonywała swoje obowiązki opieszale i nierzetelnie, nie wkładając w nie całego wysiłku i lekko je traktując, Bóg by mną wzgardził, odsunął mnie na bok i zignorował. Na początku, gdy przywódcy chcieli, żebym została liderką zespołu, przestraszyłam się cierpienia i ciężkiej pracy, więc odmówiłam wzięcia na siebie tego obowiązku. Jednak teraz, gdy okazało się, że Yang Qing nie nadaje się na liderkę zespołu, trzymanie jej na stanowisku opóźniłoby pracę przy podlewaniu, więc musiałam szybko zgłosić jej problemy. Bałam się jednak, że jeśli zostanie zwolniona i zastąpię ją na stanowisku liderki zespołu, będę musiała wziąć na siebie więcej zmartwień, więc w imię cielesnych wygód, mimo że widziałam problemy Yang Qing, nie zgłosiłam ich, a nawet pozwoliłam jej w dalszym ciągu utrudniać pracę kościoła i jej szkodzić. W tym momencie zdałam sobie sprawę z powagi konsekwencji bycia cwaną i zaniedbywania obowiązków. Pojęłam też, że jeśli nadal nie okażę skruchy, skończę jak ten brat i równie dobrze mogę stracić możliwość wykonywania swoich obowiązków. Szybko pomodliłam się do Boga, gotowa okazać skruchę i poszukiwać prawdy, aby rozwiązać swoje problemy.
W swoich poszukiwaniach przeczytałam następujące słowa Boże: „Ponieważ jesteś osobą, powinieneś zastanowić się, jakie są obowiązki osoby. Nie trzeba tu wspominać o obowiązkach, które najbardziej sobie cenią niewierzący, takich jak bycie dobrym synem bądź córką, troszczenie się o rodziców i dbanie o dobre imię swojej rodziny. Wszystkie te rzeczy są puste i pozbawione prawdziwego znaczenia. Jakie jest minimum odpowiedzialności, którym osoba powinna się wykazać przy wykonywaniu obowiązków? Najbardziej realistyczną kwestią jest to, jak dobrze wykonujesz teraz swoje obowiązki. Bycie zawsze usatysfakcjonowanym z pracy po łebkach nie jest wywiązywaniem się ze swojego zobowiązania i nie jest nim również umiejętność wypowiadania słów i doktryn. Tylko praktykowanie prawdy i postępowanie zgodnie z zasadą jest wypełnianiem swojego zobowiązania. A prawdziwie wypełnisz swoją powinność tylko wtedy, gdy twoje praktykowanie prawdy będzie skuteczne i przyniesie pożytek ludziom. Bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, naprawdę wypełniasz swoją odpowiedzialność tylko wtedy, gdy we wszystkim wytrwale działasz zgodnie z prawdozasadami. Postępować zgodne z ludzkim sposobem działania to znaczy być niedbałym; tylko trzymanie się prawdozasad jest właściwym wykonywaniem obowiązków i wypełnianiem odpowiedzialności. A kiedy wypełniasz swój obowiązek, czyż nie jest to przejawem lojalności? To jest przejaw lojalnego wypełniania twojego obowiązku. Tylko wtedy, gdy masz takie poczucie odpowiedzialności, tę determinację i pragnienie oraz ten przejaw bycia lojalnym względem swojego obowiązku, Bóg spojrzy na ciebie łaskawie i cię pochwali. Jeśli nie będziesz miał nawet tego poczucia odpowiedzialności, Bóg potraktuje cię jako próżniaka oraz głupca i wzgardzi tobą. (…) Wobec tego, jeśli chcesz, aby Bóg spojrzał na ciebie przychylnie, powinieneś przynajmniej stać się człowiekiem godnym zaufania w oczach innych ludzi. Jeżeli chcesz, by inni ci ufali, patrzyli na ciebie przychylnie, mieli o tobie wysokie mniemanie, to musisz przynajmniej być człowiekiem godnym, mieć poczucie odpowiedzialności, być wiernym danemu słowu i godnym zaufania. Musisz ponadto stać się pilny, odpowiedzialny i lojalny przed Bogiem – wtedy, zasadniczo rzecz ujmując, spełnisz Boże wymagania wobec ciebie. Wówczas zaś będzie nadzieja, że zyskasz Bożą aprobatę, czyż nie?” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (8), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boga przeszyły mi serce i mnie rozstroiły. Zdałam sobie sprawę, że w trakcie wykonywania swoich obowiązków byłam cwana i nieodpowiedzialna, a przez to całkowicie niegodna zaufania. Chociaż wiedziałam, że ze względu na mały potencjał Yang Qing nie nadaje się na liderkę zespołu i że chwilowo nie ma w zespole odpowiednich kandydatów na jej stanowisko, nadal nie chciałam wziąć na siebie odpowiedzialności, aby chronić pracę kościoła. Naprawdę nie miałam za grosz poczucia odpowiedzialności! Myślałam o tym, jak niektórzy rodzice przez lata wychowują swoje dzieci, ale kiedy te dorastają, myślą tylko o własnych rozrywkach i przyjemnościach, zaniedbując rodziców, gdy zachorują lub na starość potrzebują opieki. Tacy ludzie są pozbawieni sumienia i człowieczeństwa. Choć byłam podlewana i zaopatrywana przez tak wiele słów Bożych, to gdy praca przy podlewaniu wymagała ludzi do współpracy, byłam samolubna i podła. Dbałam tylko o swoje cielesne wygody, w ogóle nie biorąc pod uwagę pracy kościoła. Byłam naprawdę pozbawiona człowieczeństwa! Zaczęłam sobą gardzić i wstydzić się swojego postępowania, ale jeszcze bardziej poczułam żal i miałam wyrzuty sumienia. Nie chciałam już dłużej żyć samolubnie i nikczemnie.
Potem się zastanawiałam: „Dlaczego tak się dzieje, że gdy chodzi o obowiązki wymagające fizycznego cierpienia, czuję opór i nie chcę współpracować? Jaka jest przyczyna tego problemu?”. Któregoś dnia natknęłam się na następujący fragment słów Bożych: „Dopóki ludzie nie doświadczą Bożego dzieła i nie zrozumieją prawdy, kontroluje ich i dominuje nad nimi ich szatańska natura. Co konkretnie obejmuje ta natura? Na przykład dlaczego jesteś samolubny? Dlaczego chronisz swoją pozycję? Dlaczego masz takie silne uczucia? Dlaczego sprawiają ci przyjemność rzeczy, które są niesprawiedliwe? Dlaczego lubisz takie niegodziwości? Na czym opiera się twoje upodobanie do tych rzeczy? Skąd one pochodzą? Czemu tak radośnie je akceptujesz? Do tej pory zrozumieliście wszyscy, że dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że jest w człowieku trucizna szatana. Czym jest zatem trucizna szatana? Jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Po co powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia i logika szatana stały się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią tak dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości i są prawdziwym portretem jej szatańskiej natury. Ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości. Od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana” (Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Rozważając słowa Boże, zrozumiałam, że szatan wykorzystuje edukację szkolną, wpływy społeczne, a także myśli i wypowiedzi znanych i wielkich osobistości, aby zatruwać ludzi, wpajając im różne szatańskie trucizny i filozofie, takie jak: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” czy „Żyj każdym dniem dla przyjemności, bo życie jest krótkie”. Ludzie się nimi kierują, traktując cielesne przyjemności jako swój cel i kierunek dążeń. Zaczynają pragnąć dobrego jedzenia, ładnych ubrań i cielesnych rozkoszy. Podążają także za złymi trendami, co prowadzi do coraz bardziej zdegenerowanego stylu życia, pozbawionego sumienia i rozumu zwykłego człowieczeństwa. Uświadomiłam sobie, że tak właśnie postępowałam, szczególnie jeśli chodzi o cielesne wygody. Zanim odnalazłam Boga, szukałam komfortu w pracy, unikałam cierpienia i zmęczenia. Nie miało znaczenia, czy zarabiałam dużo, czy mało. Zadowalało mnie samo posiadanie wystarczającej ilości jedzenia i picia. Gdy widziałam wokół siebie ludzi, którzy cierpieli, do czegoś dążyli i starali się, aby lepiej żyć, myślałam o nich, że są głupi, wierząc, że życie trwa tylko kilkadziesiąt lat, więc po co je sobie utrudniać? Teraz, wykonując obowiązki w domu Bożym, nadal trzymałam się doczesnych poglądów, stale pragnąc fizycznego komfortu i nie chcąc cierpieć ani się przemęczać. Czasami, gdy po kilku pracowitych dniach wykonywania swoich obowiązków czułam psychiczne napięcie, szukałam okazji do relaksu i odpoczynku. Gdy przychodził czas, aby wziąć na siebie odpowiedzialność, cierpieć i płacić cenę, zawsze chciałam się wycofać lub zrzucić zadanie na kogoś innego. Ludzie, którzy naprawdę posiadają sumienie i rozum, zastanawiają się, jak w trakcie wykonywania swoich obowiązków odwdzięczyć się za Bożą miłość. Robią, co w ich mocy, aby jak najlepiej się z nich wywiązywać i osiągać dobre rezultaty. Tymczasem ja, będąc samolubną i podłą osobą, brałam pod uwagę tylko własne interesy. Byłam cwana, leniwa i nie chciałam wkładać całego wysiłku w wykonywanie swoich obowiązków. Chociaż dogadzałam ciału i zbytnio nie cierpiałam, straciłam wiele okazji, aby zyskać prawdę. Wielokrotnie uchylałam się od swoich obowiązków, odmawiałam ich wykonywania i buntowałam się przeciwko Bogu. Gdybym nadal tak postępowała, zostałabym wzgardzona i wyeliminowana przez Boga. To była droga do śmierci! W tamtym momencie naprawdę zrozumiałam znaczenie następujących słów z Księgi Przysłów: „Szczęście głupich zgubi ich”. W sercu nieustannie czułam strach. Gdybym nie dowiedziała się o wypadku samochodowym tamtego brata, nie zastanowiłabym się nad sobą i nie zdałabym sobie sprawy z poważnych konsekwencji mojej pogoni za komfortem, a tym bardziej nie byłabym w stanie okazać skruchy ani się zmienić. W duchu podziękowałam Bogu.
Później natknęłam się na kolejny fragment słów Bożych, który wskazał mi ścieżkę praktyki. Bóg Wszechmogący mówi: „W czym przejawia się bycie osobą uczciwą? Po pierwsze, przejawia się ono w braku wątpliwości wobec Bożych słów. Poza tym najważniejszym przejawem bycia osobą uczciwą jest poszukiwanie i praktykowanie prawdy we wszystkich sprawach – to jest najbardziej istotne. Mówisz, że jesteś uczciwy, ale cały czas ignorujesz słowa Boga i robisz, co tylko chcesz. Czy jest to przejaw bycia osobą uczciwą? Mówisz: »Choć mam niski potencjał, to mam szczere serce«. A jednak kiedy przypada ci w udziale jakiś obowiązek, boisz się cierpienia i tego, że jeśli nie wypełnisz tego obowiązku dobrze, będziesz musiał ponieść odpowiedzialność. Dlatego wynajdujesz rozmaite wymówki, aby się od niego wymigać, lub sugerujesz, by zajął się nim ktoś inny. Czy jest to przejaw bycia osobą uczciwą? Oczywiście, że nie. Jak zatem winna zachować się osoba uczciwa? Powinna poddać się Bożym ustaleniom, lojalnie wykonywać powierzony jej obowiązek i starać się wypełnić intencje Boga. Przejawia się to na kilka sposobów. Jednym jest przyjęcie swojego obowiązku ze szczerym sercem, nie zważając na interesy własnego ciała, pracując z pełnym przekonaniem i nie knując dla własnej korzyści. To są przejawy uczciwości. Inny sposób to wkładanie całego serca i wszystkich sił w należyte wykonywanie obowiązku, robienie wszystkiego jak trzeba, wkładanie serca i miłości w wypełnianie obowiązku, by zadowolić Boga. Takie przejawy uczciwości powinny charakteryzować ludzi podczas wykonywania obowiązku. Jeśli nie realizujesz tego, co wiesz i rozumiesz, i dajesz z siebie tylko pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt procent wysiłku, to nie wkładasz w pracę całego serca i wszystkich sił. Jesteś natomiast krętaczem, który się obija. Czy ludzie, którzy wypełniają swoje obowiązki w ten sposób, są uczciwi? W żadnym razie. Bogu nie są potrzebni tacy nierzetelni krętacze; należy ich wyeliminować. Do pełnienia obowiązków Bóg używa tylko ludzi uczciwych. Nawet lojalni robotnicy muszą być uczciwi. Wszyscy ludzie, którzy zawsze są niedbali, podstępni i wiecznie szukają sposobów, by się obijać, są krętaczami i demonami. Żaden z nich naprawdę nie wierzy w Boga i wszyscy zostaną wyeliminowani. Niektórzy ludzie myślą tak: »Bycie osobą uczciwą polega po prostu na tym, że mówi się prawdę i nie kłamie. Naprawdę łatwo być człowiekiem uczciwym«. Co sądzicie o takiej opinii? Czy bycie osobą uczciwą ogranicza się tylko do tego? Absolutnie nie. Musisz obnażyć swoje serce i oddać je Bogu – taką postawę powinna mieć osoba uczciwa. Dlatego właśnie uczciwe serce jest tak cenne. Co z tego wynika? To, że uczciwe serce może kontrolować twoje zachowanie i odmienić twój stan. Może sprawić, że dokonasz właściwych wyborów, podporządkujesz się Bogu i zyskasz Jego aprobatę. Takie serce jest naprawdę cenne. Jeśli posiadasz tego rodzaju uczciwe serce, to powinieneś żyć w takim stanie, tak się zachowywać i w ten sposób dawać z siebie wszystko” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że Bóg lubi uczciwych ludzi, którzy mają poczucie brzemienia i odpowiedzialności za swoje obowiązki. Tacy ludzie mogą mieć mniejszy potencjał, ale ich serca potrafią kierować się w stronę domu Bożego. Wkładają w swoje obowiązki całe swoje serce i wszystkie siły, nie biorąc pod uwagę własnych interesów. Bóg aprobuje takich ludzi. Byłam gotowa praktykować zgodnie ze słowami Bożymi. Chociaż bycie liderką zespołu wiązało się z pewnymi trudnościami w pracy, Bóg nie kładzie na barkach ludzi brzemienia, którego nie są w stanie udźwignąć. Musiałam mieć wzgląd na Bożą intencję, na pierwszym miejscu stawiać pracę kościoła i ze wszystkich sił starać się robić to, co było w zasięgu moich możliwości, bez cwaniakowania i leniuchowania, z sercem posłusznym Bogu wykonując swoje obowiązki. Pomyślałam o tym, jak Noe budował arkę. Przemysł był wówczas słabo rozwinięty, możliwości transportu ograniczone, a Noe nie był zawodowym budowniczym statków. Zbudowanie tak wielkiej arki było dla niego trudne, ale w obliczu zadania wyznaczonego przez Boga nie dał za wygraną, nie brał pod uwagę własnych interesów i nie kalkulował. W momencie, gdy Bóg wyznaczył mu zadanie, bez zwłoki zaczął praktykować. W swoim sercu Noe osiągnął jedność z sercem Boga i wziął na siebie Jego brzemię. Jego serce było proste i posłuszne wobec Bożego posłannictwa. To jest najcenniejsze i podoba się Bogu. Przywódcy poprosili mnie, żebym została liderką zespołu i motywowała braci i siostry do dobrego wykonywania pracy przy podlewaniu. Musiałabym jedynie znieść trochę więcej cierpienia i zapłacić nieco wyższą cenę, ale ja nie miałam postawy posłuszeństwa. Moje podejście do obowiązków było zupełnie inne niż podejście Noego! Porównując się do jego prostoty, szczerości i podporządkowania, poczułam ogromny wstyd i wyrzuty sumienia. Teraz, gdy praca przy podlewaniu została utrudniona, powinnam mieć wzgląd na Bożą intencję, sama wziąć na siebie odpowiedzialność i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby osiągnąć to, co powinnam i mogłam zrobić, żeby potem niczego nie żałować. Uczciwie zgłosiłam więc problemy Yang Qing, w wyniku czego przywódcy ją zwolnili, a ja zostałam liderką zespołu.
Na początku, gdy szkoliłam się na nowym stanowisku, w wielu obszarach miałam braki i mnóstwo problemów do rozwiązania, więc często pracowałam po godzinach. Z czasem zaczęłam odczuwać negatywne emocje. Miałam poczucie, że bycie liderką zespołu oznacza zbyt wiele zmartwień i że moje wcześniejsze obowiązki były zdecydowanie łatwiejsze. Gdy myślałam o tym w ten sposób, uświadomiłam sobie, że znów zaczynam troszczyć się o swoją cielesność, więc pomodliłam się w sercu do Boga, chcąc się przeciwko niej zbuntować. Przeczytałam następujący fragment słów Bożych: „Dziś kocham każdego, kto potrafi podążać za Moją wolą, każdego, kto potrafi okazać wzgląd na Moje brzemiona i każdego, kto jest w stanie dać z siebie wszystko dla Mnie, prawdziwie i ze szczerego serca. Takich właśnie ludzi będę nieustannie oświecać, nie pozwalając im odejść ode Mnie. Często mówię: »Do tych z was, którzy szczerze ponoszą dla Mnie koszty: z pewnością pobłogosławię cię obficie«. Do czego odnosi się tutaj słowo »błogosławić«? Czy wiesz? W kontekście obecnego dzieła Ducha Świętego, słowo to odnosi się do brzemion, jakie ci daję. Dla wszystkich tych, którzy są w stanie nieść brzemię dla kościoła i szczerze ofiarowują Mi samych siebie, zarówno ich brzemiona, jak i gorliwość są błogosławieństwami ode Mnie. Co więcej, Moje objawienia dla nich też są błogosławieństwem ode Mnie” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 82, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Rozważając słowa Boga, zrozumiałam Jego intencję. Gdy zostałam liderką zespołu, miałam kontakt z większą liczbą ludzi, wydarzeń i spraw. Ilekroć napotykałam jakieś problemy lub trudności, musiałam uczyć się polegać na Bogu i szukać prawdy, aby je rozwiązać. Było to bardziej korzystne dla mojego życiowego rozwoju. To była Boża łaska! Myśląc o tym, poczułam się zachęcona i zdecydowana. Potem aktywnie monitorowałam pracę i ilekroć stwierdzałam, że bracia i siostry są w kiepskim stanie, omawiałam z nimi prawdę, aby wypracować rozwiązanie. Szukałam też prawdozasad związanych z problemami w pracy. Praktykując w ten sposób, czułam, że niezależnie od tego, czy chodziło o moje wejście w życie, czy o moje obowiązki, robię pewne postępy. Po każdej wymianie zdań bracia i siostry mówili, że coś zyskali, a ja czułam się z tego powodu bardzo szczęśliwa. Zrozumiałam, że gdy jestem gotowa aktywnie brać na siebie odpowiedzialność, nie tylko sama na tym korzystam, ale jestem także w stanie pomagać innym. Zdałam sobie sprawę, że gdy moje życie nie kręci się już wokół cielesności i gdy staram się dobrze wykonywać swoje obowiązki, czuję spokój i lekkość w sercu.