56. Wytrwałość w wypełnianiu obowiązków pośród przeciwności losu

Autorstwa Li Yan, Chiny

Rankiem 21 marca 2023 roku otrzymałam list od siostry, w którym napisała, że po zgromadzeniu przywódca o imieniu Zhao Jun został aresztowany podczas załatwiania pewnych spraw, i poprosiła nas o szybkie zajęcie się następstwami. Po usłyszeniu tej wiadomości poczułam falę niepokoju, a moje serce zaczęło walić: „Zhao Jun pracuje w naszym kościele od ponad roku i był w wielu domach udzielających gościny, więc osoby wykonujące tam swoje obowiązki i księgi słów Bożych z tych domów muszą zostać przeniesione. Gdzie możemy je teraz przenieść? Jeśli policja się dowie, że Zhao Jun był głównym przywódcą odpowiedzialnym za pracę tutaj, prawdopodobnie obstawią ten obszar, by wyłapać ludzi. Zaledwie kilka dni temu Zhao Jun był w domu, w którym mieszkałam”. Czułam, że jestem w wielkim niebezpieczeństwie i że w każdej chwili mogę zostać aresztowana. W duchu wciąż wołałam do Boga, prosząc Go, by chronił moje serce. Po modlitwie poczułam się trochę spokojniejsza. Przypomniałam sobie te słowa Boże: „Wiara jest niczym kładka z jednego pnia: ci, którzy żałośnie czepiają się życia, będą mieć trudności z przejściem na drugą stronę, jednak ci, którzy gotowi są oddać życie, mogą przejść po niej pewnym krokiem i bez żadnych obaw. Jeśli człowiek żywi bojaźliwe i strachliwe myśli, to dlatego, że szatan go oszukuje, gdyż szatan boi się, że przejdziemy przez most wiary, by wkroczyć w Boga(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 6, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże uświadomiły mi, że ta sytuacja jest dla mnie testem. Jeśli stchórzę i nie wypełnię swoich obowiązków, co doprowadziłoby do tego, że księgi ze słowami Boga wpadłyby w ręce policji, czy nie byłoby to zaniedbanie moich obowiązków? Musiałam chronić interesy kościoła i z wiarą doświadczać dzieła Bożego. Uświadomienie sobie tego dodało mi pewności siebie. Pośpiesznie przedyskutowałam to z braćmi i siostrami, z którymi współpracowałam, i rozdzieliliśmy się, by przenieść księgi słów Bożych i tych, którzy wykonują swoje obowiązki.

Tuż po tym, jak zakończyliśmy przenoszenie, otrzymaliśmy list od przełożonych wyższego szczebla, informujący nas o tym, że siostra Liu Wei, która ze mną współpracowała, również została aresztowana. W obliczu tych ciągłych aresztowań nagle poczułam się słaba i bezwładna. Pomyślałam: „Jak to możliwe, że Liu Wei również została aresztowana? Współpracuję z nią w wykonywaniu naszych obowiązków od ponad roku. Czy to oznacza, że ja również jestem obserwowana przez policję? Jeśli jestem obserwowana, to mogę zostać aresztowana w każdej chwili i w każdym miejscu! Jeśli policja mnie złapie, pobije mnie tak, że ledwo ujdę z życiem. A co, jeżeli faktycznie pobiją mnie na śmierć lub okaleczą?”. Pomyślałam też o tym, że Liu Wei znała adresy domowe wielu braci i sióstr wykonujących swoje obowiązki, musiałam więc szybko przenieść braci i siostry oraz księgi ze słowami Bożymi, które były zagrożone. Myślenie o tym wszystkim bardzo mnie niepokoiło, więc szybko uklękłam, by modlić się do Boga: „Boże! Wiadomość o aresztowaniu Liu Wei sprawiła, że poczułam się naprawdę zaniepokojona i przestraszona. Nie wiem, co mam teraz robić. Boże! Moja postawa jest zbyt słaba i nie wiem, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Proszę, oświeć mnie, poprowadź i daj mi wiarę”. Po modlitwie przypomniałam sobie te słowa Boże: „Powinieneś wiedzieć, że całe otaczające cię środowisko jest dopuszczone i ustalone przeze mnie. Niech to będzie dla ciebie jasne i zadowalaj Moje serce w otoczeniu, które ci dałem. Nie lękaj się tego czy tamtego – Bóg Wszechmogący Zastępów z pewnością będzie z tobą; On jest wspierającą cię siłą i twoją tarczą(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 26, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże dały mi wiarę i odwagę. Bóg był moim wsparciem i dopóki na Nim polegałam i do Niego się zwracałam, On był ze mną. Teraz, gdy Liu Wei została aresztowana, musiałam znaleźć sposób na przeniesienie ksiąg ze słowami Bożymi i tych, którzy wykonują swoje obowiązki – to był mój obowiązek i moja odpowiedzialność. Mając to na uwadze, czułam się mniej niespokojna. Tej nocy, jakiś czas po godzinie 22, brat i ja podzieliliśmy te zadania między siebie.

Wkrótce potem otrzymaliśmy kolejny list od wyższego przywództwa, stwierdzający, że Zhao Jun przyznał się do wszystkich obowiązków, które wykonywał, ale wciąż nie było wiadomo, czy zdradził coś jeszcze, więc ostrzeżono nas, byśmy byli ostrożni. Pomyślałam: „Jeśli Zhao Jun ujawni, że jestem przywódczynią, to czy policja potraktuje mnie łagodnie? Jeśli zostanę aresztowana, czy będę w stanie wytrzymać tortury tych demonów z KPCh? Co jeśli zostanę pobita na śmierć?”. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej się bałam i naprawdę chciałam jak najszybciej opuścić to niebezpieczne miejsce. Ale potem pomyślałam o tym, że bracia i siostry zostali aresztowani, i o tym, że było jeszcze wiele do zrobienia. Gdybym nie wypełniła swoich obowiązków w tym krytycznym momencie, czy nie byłabym jak żółw, który chowa się do swojej skorupy? Gdybym ukryła się w obliczu niebezpieczeństwa, lekceważąc bezpieczeństwo braci i sióstr oraz ksiąg ze słowami Bożymi, byłoby to całkowicie nieodpowiedzialne i stanowiłoby poważną zdradę Boga! Ale bałam się, że jeśli nie odejdę, zostanę aresztowana. Modliłam się do Boga: „Boże, chcę porzucić swoje obowiązki i opuścić to miejsce, ale wiem, że nie jest to zgodne z Twoimi intencjami. Boże, proszę, daj mi wiarę i siłę, abym mogła wytrwać w tej sytuacji”.

Później przeczytałam fragment słów Bożych: „Bez względu na to, jak »potężny« jest szatan, niezależnie od tego, jaki jest on śmiały i ambitny, niezależnie od tego, jak wielka jest jego zdolność do czynienia szkód, niezależnie od tego, jak szeroki jest zakres technik, którymi deprawuje i kusi człowieka, niezależnie od tego, jak sprytne są sztuczki i schematy, którymi zastrasza człowieka, bez względu na to, jak zmienna jest forma, w jakiej istnieje, nigdy nie był w stanie stworzyć choć jednej żywej istoty, nigdy nie był w stanie ustanowić praw ani reguł dla istnienia wszystkich rzeczy i nigdy nie był w stanie rządzić ani kontrolować żadnej rzeczy, czy to ożywionej czy nieożywionej. W całym kosmosie i w obrębie firmamentu nie istnieje ani jedna osoba czy przedmiot, który się z niego zrodził lub istnieje z jego powodu; nie istnieje ani jedna osoba ani przedmiot, który jest przez niego zarządzany lub kontrolowany. Wręcz przeciwnie, nie tylko musi żyć pod zwierzchnictwem Boga, ale, co więcej, musi się podporządkować wszystkim Bożym nakazom i rozkazom. Bez Bożego pozwolenia trudno jest szatanowi dotknąć nawet kropli wody lub ziarenka piasku na ziemi; bez pozwolenia Boga szatan nie może nawet poruszyć mrówek na ziemi – nie mówiąc już o ludzkości, która została stworzona przez Boga. W oczach Boga szatan znaczy mniej od lilii w górach, od ptaków latających w powietrzu, od ryb w morzu i od larw na ziemi. Jego rolą pośród wszystkich rzeczy jest służenie wszystkim, służenie ludzkości oraz służenie dziełu Boga i Jego planowi zarządzania. Bez względu na to, jak złośliwa jest jego natura i jak zła jest jego istota, jedyna rzecz, którą może zrobić, to posłuszne przestrzeganie swojej funkcji: służenia Bogu i bycia kontrapunktem dla Boga. Taka jest istota i pozycja szatana. Jego natura nie ma związku z życiem, z władzą, z autorytetem; jest jedynie zabawką w rękach Boga, po prostu maszyną w służbie Bogu!(Sam Bóg, Jedyny I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Rozważając słowa Boże, nabrałam wiary i siły, i zdałam sobie sprawę, że wszystkie rzeczy i wydarzenia są w rękach Boga. Bez względu na to, jak brutalny i niegodziwy jest wielki czerwony smok, jest tylko pionkiem w ręku Boga i narzędziem, które służy Bogu w doskonaleniu Jego wybrańców. Bez Bożego przyzwolenia szatan nie może nam nic zrobić, bez względu na to, jak bardzo jest okrutny. Przypomniałam sobie pewną noc w grudniu 2012 roku. Podczas zgromadzenia siedmiu lub ośmiu policjantów wtargnęło do środka. Kiedy nie zwracali na mnie uwagi, wykorzystałam swoją szansę i wybiegłam. Ale kiedy dotarłam do bramy wspólnoty, okazało się, że drogę bokowało dwóch policjantów stojących na straży, więc zawróciłam i pobiegłam z powrotem. Policja zmobilizowała zespół do przeszukania każdego domu w okolicy, aby mnie schwytać. Mieli właśnie zamiar przeszukać drugie piętro, gdzie się ukryłam w rogu przy schodach, a kiedy policja podeszła, by przeszukać to miejsce, uciekłam przez główne wejście wspólnoty. Ku mojemu zaskoczeniu, dwóch strażników nawet mnie nie rozpoznało i ledwo uniknęłam katastrofy. Również tym razem, gdy Zhao Jun i Liu Wei zostali aresztowani, zgodnie z naszymi wyobrażeniami, nasza lokalizacja wydawała się bardzo niebezpieczna, a ja w tym czasie nieustannie zajmowałam się następstwami tej sytuacji, ryzykując, że w każdej chwili mogę być monitorowana i aresztowana. Ale bez Bożego pozwolenia policja nie mogła mnie aresztować, bez względu na to, jak bardzo była okrutna. Na podstawie tych faktów dostrzegłam Bożą wszechmoc i suwerenność oraz to, że wszystko było w Bożych rękach. Gdyby Bóg na to nie pozwolił, policja nie mogłaby mnie schwytać, bez względu na to, jak bardzo by tego chciała, a gdyby Bóg pozwolił mnie aresztować, nie byłabym w stanie uciec, bez względu na to, gdzie bym się ukryła. Zdając sobie z tego sprawę, nabrałam wiary i siły, i nadal zajmowałam się następstwami.

Rankiem 16 maja dowiedziałam się, że moja kolejna współpracownica, siostra Xin Yi, również została aresztowana, i zrobiło mi się ciężko na sercu. Przełożeni wysłali do nas list z poleceniem, byśmy szybko powiadomili braci i siostry w domu udzielającym Xin Yi gościny, aby się przenieśli. Pomyślałam: „Jeśli pójdę ich powiadomić, a policja będzie tam czekać, czy nie wpadnę w pułapkę? A jeśli policja wie, że jestem przywódczynią? Torturowaliby mnie jeszcze gorzej. Nawet jeśli mnie nie zabiją, to na pewno okaleczą! A co jeśli umrę? Czy mogłabym wtedy zostać zbawiona?”. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej się bałam. Czułam, że jestem w wielkim niebezpieczeństwie. Podeszłam do okna i westchnęłam głęboko, zastanawiając się: „Powinnam iść czy nie? Jeśli nie pójdę, inni bracia i siostry nie będą w stanie znaleźć domu Xin Yi. Czy będę się tylko przyglądać, jak bracia i siostry zostają aresztowani?”. Długo się nad tym zastanawiałam, czując ból i nie wiedząc, co robić. Uklękłam i modliłam się do Boga: „Boże, moja wiara jest zbyt mała. Żyję w strachu i tchórzostwie, i nie chcę wyjść, by powiadomić braci i siostry. Jestem taką egoistką! Boże, chcę polegać na Tobie i do Ciebie się zwracać. Proszę, daj mi wiarę i siłę, abym z wiarą przeszła przez tę sytuację, i proszę, poprowadź mnie, bym zrozumiała swoje zepsucie”.

Po modlitwie przeczytałam te słowa Boże: „Antychryści są skrajnie egoistyczni i niegodziwi. Nie mają prawdziwej wiary w Boga, a tym bardziej nie ma w nich lojalności wobec Niego; kiedy natrafiają na problem, chronią i zabezpieczają tylko siebie. Nic nie jest dla nich ważniejsze od własnego bezpieczeństwa. Dopóki żyją i unikają aresztowania, dopóty nie obchodzi ich, jak wielkie szkody ponosi dzieło kościoła. Tacy ludzie są skrajnie egoistyczni, w ogóle nie myślą o braciach i siostrach ani o dziele kościoła, myślą tylko o własnym bezpieczeństwie. To antychryści. Zatem kiedy takie rzeczy przytrafiają się tym, którzy są lojalni wobec Boga i mają prawdziwą wiarę w Niego, jak oni sobie z tym radzą? Jak ich czyny różnią się od czynów antychrystów? (Gdy takie rzeczy przydarzają się osobom lojalnym wobec Boga, wymyślają one wszelkie sposoby, by zabezpieczyć interesy domu Bożego i zapobiec stratom w Bożych ofiarach, a także czynią niezbędne, minimalizujące straty, ustalenia dla przywódców, pracowników, braci i sióstr. Tymczasem antychryści zapewniają ochronę przede wszystkim samym sobie. Nie troszczą się o dzieło kościoła ani o bezpieczeństwo wybrańców Boga, przez co w obliczu aresztowań owo dzieło ponosi straty). Antychryści porzucają dzieło kościoła oraz Boże ofiary i nie ustalają tego, co ludzie mają następnie uczynić. To zupełnie tak, jakby pozwalali wielkiemu, czerwonemu smokowi zagarnąć Boże ofiary i Jego wybrańców. Czyż nie jest to potajemna zdrada zarówno owych ofiar, jak i wybrańców? Kiedy ludzie wierni Bogu wiedzą jednoznacznie, że dane środowisko jest niebezpieczne, to zanim sami się wycofają, mimo wszystko podejmują ryzyko związane z radzeniem sobie z następstwami sytuacji i ograniczają straty w domu Bożym do minimum. Nie stawiają na pierwszym miejscu własnego bezpieczeństwa. Powiedz mi, kto w tym niegodziwym kraju wielkiego, czerwonego smoka może zapewnić, że wiara w Boga i wykonywanie obowiązku nie będzie wiązało się z żadnym niebezpieczeństwem? Jakikolwiek obowiązek się podejmuje, wiąże się on z pewnym ryzykiem – ale wykonywanie obowiązku zleca Bóg i podążając za Bogiem, trzeba podjąć ryzyko jego wykonania. Trzeba wykazać się mądrością i podjąć działania zapewniające bezpieczeństwo, ale nie należy stawiać swojego osobistego bezpieczeństwa na pierwszym miejscu. Należy rozważyć intencje Boga, stawiając na pierwszym miejscu pracę Jego domu i szerzenie ewangelii. Wypełnienie Bożego posłannictwa jest tym, co liczy się najbardziej i jest na pierwszym miejscu. Antychryści przyznają najwyższy priorytet swojemu własnemu bezpieczeństwu; są przekonani, że nic poza tym ich nie dotyczy. Nie obchodzi ich to, że coś przydarza się komuś innemu, bez względu na to, o kogo chodzi. Dopóki nic złego nie przytrafia się samym antychrystom, czują się swobodnie. Są zupełnie pozbawieni lojalności, co wynika z ich naturoistoty(Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg obnaża to, że antychryści są naprawdę samolubni i podli. Kiedy coś się dzieje, biorą pod uwagę tylko własne bezpieczeństwo i stawiają na pierwszym miejscu własne interesy, lekceważąc życie braci i sióstr oraz interesy domu Bożego. Nie mają żadnej lojalności wobec Boga. Czyż nie zachowywałam się jak antychryst? W obliczu niebezpieczeństwa najpierw myślałam o tym, by chronić siebie. Kiedy Xin Yi została schwytana, wiedziałam, że powinnam wyjść i powiadomić mieszkających z nią braci i siostry, by się przenieśli, w przeciwnym razie mogliby zostać aresztowani przez policję. Bałam się jednak, że zostanę aresztowana, okaleczona lub pobita na śmierć, więc wolałam nie iść, by ratować swoje życie. Kiedy coś się działo, myślałam tylko o sobie, nie zważając na bezpieczeństwo moich braci i sióstr. Byłam naprawdę samolubna, podła i pozbawiona człowieczeństwa! Osoba, która naprawdę ma człowieczeństwo i jest lojalna wobec Boga, potrafi w obliczu niebezpieczeństwa odłożyć na bok swoje interesy, by chronić dzieło kościoła. Ale kiedy ja stanęłam w obliczu niebezpieczeństwa, schowałam się jak żółw w skorupie, próbując przeciągnąć swoją nędzną egzystencję. Nie zwracałam uwagi na interesy domu Bożego ani na bezpieczeństwo braci i sióstr. Czym różniłam się od haniebnego Judasza? Pomyślałam o tym, jak święci na przestrzeni dziejów poświęcali swoją młodość i życie, by głosić ewangelię. Składali piękne świadectwo o Bogu pośród prześladowań i ucisku. Przyjęłam Boże dzieło w dniach ostatecznych i cieszę się prawdami, które On wyraził. Bóg dał nam więcej niż mieli apostołowie i prorocy z przeszłości. Wraz z nadejściem prześladowań i ucisku przywódcy, bracia i siostry, z którymi współpracowałam, byli aresztowani jedno po drugim, podczas gdy Bóg chronił mnie przed pojmaniem. Gdybym miała sumienie, powinnam stanąć w obronie interesów kościoła i chronić bezpieczeństwo moich braci i sióstr. Ale ja przez cały czas miałam na uwadze tylko swoje interesy i w ogóle nie brałam pod uwagę Bożych intencji. Byłam mniej lojalna niż pies stróżujący wobec swojego właściciela. Byłam naprawdę niegodna miana człowieka! Zdając sobie z tego sprawę, znienawidziłam siebie za bycie tak samolubną i nikczemną.

Później zastanowiłam się jeszcze raz, zadając sobie pytanie: „Naprawdę cenię swoje życie i zawsze boję się, że zostanę aresztowana lub torturowana na śmierć. Jak można rozwiązać ten problem?”. Przeczytałam fragment słów Bożych: „Jak umarli uczniowie Pana Jezusa? Wśród uczniów byli tacy, którzy zostali ukamienowani, włóczeni końmi, ukrzyżowani głową w dół, rozerwani przez pięć koni – doświadczyli każdego rodzaju śmierci. Dlaczego ich zgładzono? Czy zostali zgodnie z prawem straceni za swoje zbrodnie? Nie. Głosili ewangelię Pańską, ale ludzie ze świata jej nie przyjęli, a zamiast tego potępiali ich, bili, besztali a nawet zabijali – oto dlaczego zginęli śmiercią męczeńską. Nie mówmy o ostatecznym wyniku owych męczenników ani o tym, jak Bóg zdefiniował ich czyny, lecz zapytajmy: Czy kiedy nadszedł ich koniec, sposób, w jaki dokonali żywota, był zgodny z ludzkimi wyobrażeniami? (Nie). Z perspektywy ludzkich pojęć osoby te zapłaciły bardzo wysoką cenę za szerzenie dzieła Bożego, lecz ostatecznie zostały zabite przez szatana. Nie zgadza się to z ludzkimi pojęciami, ale właśnie to je spotkało. Bóg do tego dopuścił. Jakiej prawdy można szukać w tym fakcie? Czy to, że Bóg pozwolił im umrzeć w taki sposób, było Jego przekleństwem i potępieniem, czy też Jego planem i błogosławieństwem? Ani jednym, ani drugim. Czym zatem było? Myśl o ich śmierci przyprawia teraz ludzi o ból w sercu, ale tak właśnie było. Ci, którzy wierzyli w Boga, umierali w taki sposób – jak to wyjaśnić? Kiedy poruszamy ten temat, stawiacie się w ich sytuacji; czy czujecie wtedy w sercach smutek i ukryty ból? Myślicie: »Ci ludzie wypełnili swój obowiązek szerzenia ewangelii Bożej i powinni być uważani za dobrych, więc jak to się stało, że spotkał ich taki koniec, taki wynik?«. W gruncie rzeczy tak umarły i odeszły ich ciała; w ten sposób opuścili świat ludzi, ale to nie znaczy, że ich wynik również taki był. Bez względu na to, w jaki sposób umarli i odeszli, czy jak do tego doszło – nie oznacza to, że Bóg właśnie tak określił ostateczny wynik tych żywotów, tych istot stworzonych. Musisz to jasno zrozumieć. Było zupełnie odwrotnie: użyli właśnie tych środków, by potępić ten świat i dać świadectwo o czynach Boga. Te istoty stworzone wykorzystały to, co najcenniejsze – swoje życie, wykorzystały ostatnie chwile swojego życia, aby świadczyć o czynach Boga, świadczyć o wielkiej mocy Boga oraz oznajmić szatanowi i światu, że czyny Boże są słuszne, że Pan Jezus jest Bogiem, że On jest Panem i ciałem wcielonego Boga. Aż do ostatniej chwili życia nigdy nie zaparli się imienia Pana Jezusa. Czy nie była to forma osądu tego świata? Wykorzystali swoje życie, aby ogłosić światu i potwierdzić przed istotami ludzkimi, że Pan Jezus jest Panem, że Pan Jezus jest Chrystusem, że jest ciałem wcielonego Boga, że dzieło odkupienia całej ludzkości, którego On dokonał, pozwala tej ludzkości żyć dalej – ten fakt jest niezmienny na zawsze. W jakim stopniu ci, którzy zostali umęczeni za szerzenie ewangelii Pana Jezusa, wypełnili swój obowiązek? Czy w najwyższym stopniu? Jak się przejawił ten najwyższy stopień? (Ofiarowali swoje życie). Zgadza się, zapłacili cenę swojego życia. Rodzina, bogactwo i rzeczy materialne należące do tego życia są rzeczami zewnętrznymi; jedyną rzeczą związaną z wnętrzem człowieka jest samo życie. Dla każdego żyjącego człowieka życie jest rzeczą najcenniejszą, najbardziej wartościową i tak się złożyło, że ci ludzie mogli ofiarować to, co mieli najcenniejszego – własne życie – jako potwierdzenie i świadectwo miłości Boga do człowieka. Aż do śmierci nie wyparli się imienia Boga, nie wyparli się dzieła Bożego i wykorzystali ostatnie chwile swojego życia, aby nieść świadectwo o istnieniu tego faktu – czy to nie jest najwyższa forma świadectwa? To najlepszy sposób wypełnienia swojego obowiązku; na tym polega wypełnienie odpowiedzialności. Nie porzucili swojego obowiązku, kiedy szatan im groził i ich terroryzował, a nawet gdy na koniec zmusił ich, by zapłacili cenę życia. Tym właśnie jest wypełnienie swojego obowiązku w najwyższym stopniu. Co chcę przez to powiedzieć? Czy chcę powiedzieć, że macie użyć tego samego sposobu, aby świadczyć o Bogu i głosić Jego ewangelię? Niekoniecznie musicie tak zrobić, ale powinniście zrozumieć, że jest to wasza odpowiedzialność, że jeśli Bóg będzie tego od was potrzebował, macie to uznać za coś, co nakazuje wam honor(Głoszenie ewangelii jest powinnością, którą wszyscy wierzący są zobowiązani wypełniać, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych, wszystko zrozumiałam. Jeśli naprawdę dostrzegam wartość życia i śmierci oraz rozumiem sens życia, mogę uniknąć bycia ograniczaną przez śmierć w obliczu prześladowań i ucisku. Mogę wykonywać swoje obowiązki i być gotową poświęcić swoje życie, by trwać mocno w swoim świadectwie. Pomyślałam o świętych na przestrzeni wieków, którzy poświęcili życie i przelali swoją krew, by głosić ewangelię Pana Jezusa. Niezliczone osoby poniosły męczeńską śmierć dla Boga. Niektórych ukamienowano, a innych wleczono na śmierć końmi. Zapłacili najwyższą cenę, by nieść mocne i donośne świadectwo o Bogu. Ich śmierć była znacząca, ponieważ cierpieli prześladowania za sprawiedliwość i spotkali się z aprobatą Boga. Chociaż ich ciała umarły, ich dusze nie zginęły. Niektórzy ludzie po pojmaniu zdradzają Boga, wydają swoich braci i siostry ze strachu przed torturami i stają się haniebnymi judaszami. Poważnie obrażają Boże usposobienie i tracą Boże zbawienie. Nawet jeśli ich ciała żyją, są jak chodzące trupy, a w końcu zstąpią do piekła, by ponieść karę, i tam będą cierpieć wiecznie! Tak jak powiedział Pan Jezus: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z Mojego powodu, znajdzie je(Mt 16:25). W tym momencie w końcu zrozumiałam znaczenie tego wersetu słów Bożych. Wcześniej nie potrafiłam jasno spojrzeć na kwestię śmierci. Bałam się aresztowania i śmierci z rąk policji, gdyż sądziłam, że jeśli umrę, nie będę mogła dostąpić zbawienia. Teraz zrozumiałam, że śmierć ciała nie jest prawdziwą śmiercią, i podczas gdy ciało może umrzeć, dusza jest z Bogiem. Bóg pochwala osoby, które są w stanie umrzeć dla sprawiedliwości w obliczu prześladowań, i pamięta o nich. Teraz, gdy bracia i siostry byli w niebezpieczeństwie, w tym krytycznym momencie nie mogłam dłużej zastanawiać się nad swoim bezpieczeństwem. Musiałam szybko wymyślić sposób na poinformowanie braci i sióstr, by się przenieśli. Nawet gdyby skończyło się tym, że policja mnie schwyta i będzie mnie torturować aż umrę, taka śmierć byłaby znacząca. Zdając sobie z tego sprawę, poczułam się spokojna i zrelaksowana. Tej nocy udałam się do domu, w którym mieszkała Xin Yi. Po drodze modliłam się do Boga. Kiedy przechodziłam pod kamerą o wysokiej rozdzielczości, znów poczułam strach, więc poszłam przez odległy zaułek. Kiedy dotarłam do budynku, znów zaczęłam się denerwować i bardzo się martwiłam, że może tam się czaić i obserwować mnie policja. W duchu ciągle wołałam do Boga. Pomyślałam o tych słowach Bożych: „Nic, co dzieje się we wszechświecie, nie dokonuje się bez Mojej ostatecznej decyzji. Czy istnieje coś, co nie byłoby w Moich rękach?(Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 1, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże dały mi wiarę i nie bałam się już tak bardzo. W końcu wszyscy bracia i siostry zostali pomyślnie przeniesieni, a moje zmartwione serce w końcu się uspokoiło.

Później przeczytałam fragment słów Bożych, który pomógł mi zrozumieć znaczenie wykorzystania przez Boga wielkiego czerwonego smoka w Jego służbie. Bóg mówi: „Ci, którzy naprawdę naśladują Boga, są w stanie wytrzymać próbę swojego dzieła, podczas gdy ci, którzy nie podążają za Bogiem wiernie, nie są w stanie wytrzymać żadnej z Bożych prób. Prędzej czy później zostaną wyrzuceni, podczas gdy zwycięzcy pozostaną w królestwie. To, czy człowiek naprawdę poszukuje Boga, zależy od próby jego dzieła, to znaczy od prób Bożych, i nie ma to nic wspólnego z decyzją samego człowieka. Bóg nie odrzuca nikogo beztrosko; wszystko, co czyni, może całkowicie przekonać człowieka. Nie robi niczego, co jest niewidoczne dla człowieka, ani nie wykonuje żadnego dzieła, które nie byłoby w stanie go przekonać. O tym, czy wiara człowieka jest prawdziwa, czy też nie, świadczą fakty i człowiek nie może o tym decydować. Nie ma wątpliwości, że »pszenica nie może zamienić się w kąkol, a kąkol nie może zamienić się w pszenicę«. Wszyscy ci, którzy naprawdę kochają Boga, ostatecznie pozostaną w królestwie, a Bóg nikogo, kto naprawdę Go kocha, nie potraktuje źle(Dzieło Boga i praktykowanie przez człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Bóg pozwala wielkiemu czerwonemu smokowi prześladować i zniewalać chrześcijan, aby wykorzystać jego służbę do wypróbowania naszej pracy i zobaczyć, czy mamy prawdziwą wiarę i lojalność wobec Niego. Jest to próba dla każdego wierzącego w Boga. Niektórzy z powodu tchórzostwa nie mają odwagi, by kontynuować swoją wiarę w Boga, niektórzy ukrywają się ze strachu przed pojmaniem i nie mają odwagi wykonywać swoich obowiązków, a inni, nie mogąc wytrzymać tortur po pojmaniu, zdradzają Boga i stają się judaszami. Ci ludzie są kąkolem i niedowiarkami ujawnionymi przez dzieło Boże, i ostatecznie zostaną wyeliminowani. Jednak niektórzy, bez względu na to, jak tragiczna jest sytuacja, są w stanie wytrwać w swoich obowiązkach i chronić dzieło kościoła. Nawet jeśli zostaną schwytani i będą torturowani, wolą pójść do więzienia niż zostać judaszami. Składają donośne świadectwo o Bogu. Są to ludzie, którzy naprawdę wierzą w Boga i są wobec Niego lojalni. Poprzez służbę wielkiego czerwonego smoka prawdziwi i fałszywi wierzący, a także pszenica i kąkol w kościele, zostają ujawnieni. Nie wiedząc o tym, ludzie są kategoryzowani według swojego rodzaju. Boże dzieło jest takie mądre! Jednocześnie poprzez aresztowania i prześladowania ze strony KPCh przekonałam się, jak mała była moja wiara. Zazwyczaj, gdy nie znajdowałam się w niebezpiecznej sytuacji, w modlitwie mówiłam Bogu, że jestem gotowa porzucić siebie, ponosić koszty na Jego rzecz i odwdzięczyć się za Jego miłość. Ale w obliczu niebezpieczeństwa myślałam tylko o sobie, a w krytycznych momentach lekceważyłam bezpieczeństwo moich braci i sióstr oraz ksiąg ze słowami Bożymi. Czy nie oszukiwałam Boga? Gdyby nie objawienie tych faktów oraz sąd i karcenie słów Bożych, nie wiedziałabym o moim samolubnym i nikczemnym szatańskim usposobieniu. Nadal uważałabym, że jestem w stanie porzucić rodzinę i karierę i być lojalną wobec Boga, i że z pewnością zasłużę na Jego aprobatę. Nadal myślałabym, że po zakończeniu dzieła Bożego zostanę zbawiona i wejdę do królestwa niebieskiego. To było naprawdę żałosne, że nie znałam samej siebie!

W tym okresie prześladowania i aresztowania przeprowadzane przez wielkiego czerwonego smoka ujawniły moje zepsucie. Zobaczyłam, że brakuje mi prawdorzeczywistości i że jest to bardzo niebezpieczne. To również zachęciło mnie do dążenia do prawdy i do rozwoju, abym mogła przetrwać próby w bardziej niesprzyjających sytuacjach w przyszłości, a ostatecznie pokonać szatana i nieść świadectwo o Bogu. Doświadczenie tych sytuacji było bardzo korzystne dla mojego życia. To było Boże zbawienie dla mnie! Po tym wszystkim moje serce wypełniło się wdzięcznością wobec Boga. To dzięki przewodnictwu słów Bożych zyskałam pewne zrozumienie władzy, wszechmocy i suwerenności Boga, wzmacniając swoją wiarę. Dzięki Bogu!

Wstecz: 55. Dlaczego tak trudno jest powiedzieć prawdę?

Dalej: 57. Nie odczuwam już niepokoju z powodu mojej choroby

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze