41. Mój fałsz wyszedł na jaw przez jedną drobną sprawę

Autorstwa Zhang Di, Chiny

Pod koniec listopada 2023 roku współpracowałam z dwiema siostrami, aby nadzorować podlewanie w kilku kościołach. Za każdym razem, gdy podsumowywałyśmy uchybienia i problemy w naszej pracy, czułam dużą presję. Moje zdolności do pracy nie były zbyt duże i nie potrafiłam szybko wykrywać problemów. Nie byłam tak bystra i nie miałam tak dużego potencjału jak dwie siostry, z którymi współpracowałam. Na przykład, czasami nowi wierzący nie gromadzili się regularnie, a podlewający wymieniali jakieś obiektywne powody, wskazując jedynie na problemy nowo wierzących, i nie zastanawiali się nad tym, czy sami czegoś nie zaniedbali, wykonując swoje obowiązi. Ponieważ brakowało mi rozeznania, po prostu brałam za dobrą monetę to, co mówili podlewający, i bacznie obserwowałam nowo wierzących. Jednak siostry, z którymi współpracowałam, były w stanie przeanalizować szczegóły problemów, o których mówili podlewający, i zidentyfikować źródło problemów. Prowadziło to do skuteczniejszego rozwiązywania problemów. Ilekroć porównywałam się do tych sióstr, czułam się niekompetentna i chociaż one nic nie mówiły, byłam zakłopotana. Ciągle martwiłam się: „Co one sobie o mnie pomyślą? Czy powiedzą, że nie poczyniłam większych postępów nawet po dłuższym szkoleniu? Czy pomyślą, że brakuje mi potencjału?”. Czułam się bardzo przygnębiona za każdym razem, gdy podsumowywałyśmy naszą pracę, i bardzo niechętnie mierzyłam się z takim sytuacjami.

Pewnego dnia w styczniu 2024 roku spotkałyśmy się, by podsumować naszą pracę. Pomyślałam sobie: „Tym razem nie mogę mówić jako pierwsza. Poczekam, aż siostry przedstawią swoje podsumowania, a ja zabiorę głos jako ostatnia. Gdy już omówią większość punktów, przedstawię na koniec krótkie streszczenie, jeśli pojawią się wspólne problemy. W ten sposób nie zobaczą, jaka jestem naprawdę”. Kiedy więc siostra An Ran zapytała, kto pierwszy wygłosi podsumowanie, milczałam. Potem An Ran zaczęła szczegółowo omawiać każdy kościół i każdy problem. Im bardziej szczegółowe stawały się jej podsumowania, tym bardziej czułam się zaniepokojona i myślałam: „Gdy An Ran przedstawi tak dokładne podsumowanie, czy moje proste omówienie nie sprawi, że wyjdę na nieudolną? Czy powiedzą, że brakuje mi wglądu i mam kiepski potencjał?”. Nie mogłam skupić się na problemach, które An Ran podsumowywała, ponieważ czułam się bardzo niespokojna. Gdy An Ran skończyła mówić, pałeczkę przejeła Yang Xi. Chociaż podsumowanie Yang Xi nie było tak dokładne jak An Ran, była w stanie wskazać kilka kluczowych problemów w pracy przy podlewaniu. W tamtym momencie byłam naprawdę niespokojna i czułam, jakby czas szybko mijał. Wkrótce Yang Xi również skończyła i powiedziała: „Problemy występujące w tych kościołach są dość podobne”. An Ran przytaknęła, mówiąc: „To prawda”. Słysząc, co mówią siostry, chciałam skorzystać z okazji i pomyślałam: „Skoro wszystkie mówią, że problemy są podobne, czy to oznacza, że nie muszę ich streszczać? W ten sposób nie narobię sobie wstydu swoim prostym omówieniem”. Szybko wykorzystałam okazję i powiedziałam: „Moje podsumowanie dotyczy tego samego, o czym wy już powiedziałyście”. Spojrzałam na zegar i zobaczyłam, że minęła już północ, wszyscy wydawali się nieco zmęczeni. Pomyślałam więc: „Teraz gdy wszyscy są śpiący, to nawet jeśli zauważą, że moje podsumowanie jest proste, mogą pomyśleć, że to tylko dlatego, że nie mam jasnego umysłu. W ten sposób będę mogła jakoś przez to przebrnąć”. Powiedziałam więc: „Jest już za późno i trudno mi zebrać myśli. Moje podsumowanie jest podobne do waszych, więc przedstawię je tylko z grubsza”. Niespodziewanie An Ran powiedziała: „Teraz nie przyniesie to dobrych rezultatów, przełóżmy to na jutro rano”. Ale wtedy pomyślałam: „Jutro rano, gdy wszyscy będą bardziej energiczni, od razu się zorientują, że moje podsumowanie jest proste. Co wtedy o mnie pomyślą? Lepiej będzie dla mnie, jeśli zrobię to teraz, bo jest szansa, że nie zauważą, jak proste jest moje podsumowanie. W ten sposób zdołam zachować twarz, przynajmniej w jakimś stopniu”. Powiedziałam szybko: „Dokończmy podsumowanie jeszcze dziś. Jutro rano mamy inne zadania”. Siostry nic nie odpowiedziały i wyglądały na zaspane, słuchając mojego podsumowania. Po zakończeniu wypowiedzi w końcu poczułam ulgę.

Później podczas zgromadzenia podzieliłam się tym doświadczeniem, omawiając swój stan. Gdy o tym mówiłam, zdałam sobie sprawę, że tyle się nakombinowałam w sprawie tak zwyczajnej jak podsumowanie pracy! Moje współpracowniczki również zwróciły mi na to uwagę, mówiąc: „Spójrz, jak poplątane stały się twoje myśli przez to, że bardzo kombinujesz! Czy wiesz, dlaczego nie mogłaś zidentyfikować problemów? Po prostu dlatego, że skupiałaś się na ochronie swojego wizerunku, a twój umysł nie zajmował się właściwym zadaniem”. To, co powiedziały siostry, rzeczywiście było prawdą. Ostatnio skuteczność naszej pracy była słaba, a ja nie zastanawiałam się nad tym, jak jasno podsumować problemy i uchybienia oraz znaleźć skuteczne rozwiązania. Nie zastanawiałam się też nad tym, w jaki sposób siostry, z którymi współpracowałam, wykrywają i podsumowują problemy oraz wyciągają z tego naukę. Zamiast tego skupiałam wszystkie swoje myśli na tym, jak chronić swój wizerunek i status. W tamtym momencie przypomniałam sobie artykuł ze świadectwem opartym na doświadczeniu, który przeczytałam kilka dni wcześniej. Zacytowano w nim fragment słów Bożych, które opisywały stan bardzo podobny do mojego. Szybko znalazłam go i przeczytałam. Bóg Wszechmogący mówi: „Człowieczeństwo antychrystów jest nieuczciwe, co oznacza, że w żadnym stopniu nie są oni prawdomówni. Wszystko, co mówią i robią, jest zanieczyszczone, zawierają się w tym ich własne intencje i cele, a także kryją się ich wstydliwe i nienadające się do opowiedzenia sztuczki i intrygi. Tak więc słowa i czyny antychrystów są zbyt skażone i zbyt pełne fałszu. Bez względu na to, ile antychryści mówią, niemożliwe jest określenie, które z ich słów są prawdziwe, a które fałszywe, które są słuszne, a które nie. Jest tak, ponieważ są nieuczciwi, a ich umysły są niezwykle skomplikowane, pełne zdradzieckich intryg i sztuczek. Nic z tego, co mówią, nie jest szczere. Nie mówią, że jeden to jeden, dwa to dwa, tak to tak, a nie to nie. Zamiast tego we wszystkich sprawach owijają w bawełnę i kilkukrotnie rozważają wszystko w swoich umysłach, starając się przewidzieć konsekwencje oraz pod każdym kątem ocenić zalety i wady. Następnie zmieniają to, co chcą powiedzieć, używając języka tak, że wszystko, co mówią, brzmi dość niezręcznie. Uczciwi ludzie nigdy nie rozumieją tego, co mówią antychryści, i łatwo dają się im nabrać i oszukać, a ktokolwiek rozmawia i komunikuje się z antychrystami, uważa to doświadczenie za nużące i pracochłonne. Antychryści nigdy nie mówią, że jeden to jeden, a dwa to dwa, nigdy nie mówią tego, co myślą, i nigdy nie opisują rzeczy takimi, jakie są. Wszystko, co mówią, jest trudne do objęcia rozumem, a cele i intencje ich działań są bardzo skomplikowane. Jeśli prawda wyjdzie na jaw – jeśli ludzie ich przejrzą i połapią się we wszystkim – ci szybko wymyślają kolejne kłamstwo, żeby jakoś to obejść(Aneks czwarty: Podsumowanie charakteru antychrystów i istoty ich usposobienia (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg zdemaskował pewien typ ludzi o usposobieniu antychrysta. W ich słowach i czynach nie ma nawet krztyny uczciwości, zawsze kierują się osobistymi intencjami i celami, a ich myśli są pogmatwane. Nawet prosta sprawa staje się dla nich skomplikowana. Ich usposobienie jest bardzo fałszywe. Byłam dokładnie tego pokroju osobą, którą Bóg zdemaskował. Podczas podsumowania pracy nie zidentyfikowałam wielu problemów i martwiłam się, że prostota mojego omówienia sprawi, że inne siostry będą patrzeć na mnie z góry, więc mój umysł zaczął chwytać się różnych planów i forteli, i pomyślałam, że mogłabym poczekać, aż siostry skończą swoje omówienia, a następnie przedstawić ogólne omówienie na koniec. Kiedy zobaczyłam, że siostry zidentyfikowały uchybienia i kluczowe problemy w pracy, nie chciałam, by odkryły, że moje pojmuję te sprawy w sposób dość prosty, i nie chciałam też się zbłaźnić, więc mimo że istniały problemy, których nie zauważyłam, nadal zgadzałam się z uwagami sióstr, twierdząc, że moje podsumowanie jest takie samo jak ich. Wybrałam nawet czas na podsumowanie, kiedy wszyscy byli śpiący, aby pomyśleli, że prostota mojego podsumowania nie jest moją winą, tylko wynika z późnej pory i z tego, że nie mogę zebrać myśli. Kiedy An Ran zaproponowała podsumowanie następnego dnia, aby uzyskać lepsze wyniki, obawiałam się, że jeśli przepuszczę tę okazję, nie będę w stanie blefować, nalegałam więc na podsumowanie tego wieczoru, twierdząc, że odwlekanie opóźni pracę następnego dnia. Zrozumiałam, że w moich myślach, słowach i działaniach nie ma ani śladu uczciwości i że mam w głowie straszną plątaninę myśli. W rzeczywistości bez względu na to, ile problemów mogłam zidentyfikować, powinnam była mówić szczerze, a jeśli były takie, których nie zidentyfikowałam, mogłam poszukać własnych uchybień i nadrobić je później. Ale ja za bardzo zagmatwałam całą sprawę. Czułam potrzebę rozważenia każdego słowa, które zamierzałam wypowiedzieć, na długo przed jego wypowiedzeniem, a wszystkie moje myśli krążyły wokół tego, jak zachować twarz. Mój umysł był wypełniony zdradzieckimi planami, a ja byłam taka podstępna!

Później, poprzez jedzenie i picie słów Bożych, zrozumiałam, dlaczego jestem fałszywa, a także pojęłam naturę i konsekwencje fałszu. Bóg Wszechmogący mówi: „Co powiecie: czy życie ludzi fałszywych nie jest wyczerpujące? Przez cały czas opowiadają kłamstwa, a potem muszą wymyślać kolejne kłamstwa, by uwiarygodnić te wcześniejsze, i uciekają się do podstępów. Sami czynią swoje życie bardzo wyczerpującym. Wiedzą, że takie życie jest wyczerpujące, dlaczego zatem wciąż chcą być fałszywi, a nie uczciwi? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym pytaniem? Takie są konsekwencje, gdy ludzi ogłupia ich szatańska natura; to ona nie pozwala im porzucić takiego życia i tego rodzaju usposobienia. Ludzie z zadowoleniem godzą się na takie ogłupianie i na życie w taki sposób; nie chcą praktykować prawdy i kroczyć ścieżką światła. Myślisz, że takie życie jest wyczerpujące, a takie postępowanie niepotrzebne – ludzie fałszywi uważają jednak, że jest ono wręcz konieczne. Sądzą, że zaniechanie tego rodzaju praktyk by ich upokorzyło, że zaszkodziłoby ich wizerunkowi i reputacji oraz ich interesom, że straciliby zbyt wiele. Cenią te rzeczy, cenią sobie własny wizerunek, własną reputację i własny status. Oto prawdziwa twarz ludzi, którzy nie kochają prawdy. Podsumowując, kiedy ludzie nie chcą być uczciwi lub nie praktykują prawdy, to dlatego, że jej nie kochają. W głębi serca dbają o reputację i status, gonią za doczesnymi trendami i żyją pod władzą szatana. To jest problem z ich naturą. Żyją dziś ludzie, którzy od lat wierzą w Boga, wysłuchali wielu kazań i wiedzą, na czym polega wiara w Boga. Mimo to wciąż nie praktykują prawdy i nie zaszła w nich zmiana – dlaczego? Ponieważ nie kochają prawdy. Nawet jeśli trochę ją rozumieją, to i tak nie są w stanie wprowadzić jej w życie. W przypadku takich ludzi wiara w Boga jest bezcelowa bez względu na to, ile lat wierzą. Czy ludzie, którzy nie miłują prawdy, mogą dostąpić zbawienia? To absolutnie wykluczone. Brak miłości do prawdy to problem serca, problem natury. Nie można go rozwiązać. To, czy ktoś wierzący może zostać zbawiony, zależy głównie od tego, czy miłuje prawdę. Tylko ci, którzy miłują prawdę, są w stanie ją przyjąć; tylko oni potrafią znieść trudy i zapłacić cenę przez wzgląd na prawdę, tylko oni potrafią modlić się do Boga i na Nim polegać. Tylko oni potrafią poszukiwać prawdy, zastanawiać się nad sobą i poznawać siebie samych poprzez swoje doświadczenia, znaleźć odwagę, by zbuntować się przeciw ciału, oraz dojść do praktykowania prawdy i podporządkowania się Bogu. Tylko ci, którzy miłują prawdę, mogą mieć takie dążenia, iść ścieżką zbawienia i zyskać Bożą aprobatę. Nie ma innej ścieżki poza tą. Trudno jest zaakceptować prawdę tym, którzy jej nie miłują. Jest tak dlatego, że z natury czują oni niechęć do prawdy i jej nienawidzą. Gdyby chcieli przestać sprzeciwiać się Bogu i czynić zło, byłoby im bardzo trudno, bo należą do szatana oraz stali się już demonami i wrogami Boga. Bóg zbawia ludzi, On nie zbawia diabłów czy szatana. Niektórzy zadają takie pytania: »Pojmuję prawdę, ale nie umiem wcielić jej w życie. Co powinienem zrobić?«. Tak mówi ktoś, kto nie miłuje prawdy. Jeżeli ktoś nie miłuje prawdy, to nie potrafi wcielić jej w życie nawet wtedy, gdy ją pojmuje, ponieważ w głębi serca tego nie chce i prawda mu się nie podoba. Takiej osoby nie da się zbawić. Niektórzy mówią: »Wydaje mi się, że człowiek bardzo dużo traci, jeśli jest uczciwy, więc ja nie chcę taki być. Ludzie fałszywi nigdy nie przegrywają, a wręcz zyskują dużo, wykorzystując innych. Dlatego wolę być fałszywą osobą. Nie chcę, żeby inni wiedzieli o moich prywatnych sprawach, nie pozwolę na to, by mnie poznali czy zrozumieli. Mój los powinien być w moich rękach«. Proszę bardzo, spróbuj i zobacz, co się stanie. Zobacz, jaki wynik osiągniesz; zobacz, kto idzie do piekła i na koniec ponosi karę(Najbardziej fundamentalna praktyka bycia uczciwą osobą, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zdałam sobie sprawę, że podstępni ludzie z natury nie kochają prawdy i nie chcą praktykować uczciwości. Spędzają dni na kalkulowaniu i oszukiwaniu, by chronić swój wizerunek i status, i w ten sposób prowadzą życie, które jest męczące i bolesne. Wszystko to bierze się z ich szatańskiej natury, która dręczy i zwodzi. Podsumowanie pracy w celu zidentyfikowania problemów i uchybień miało na celu usprawnienie dalszej pracy, ale zawsze obawiałam się, że prostota mojego podsumowania sprawi, że siostry zaczną patrzeć na mnie z góry, więc nieustannie kalkulowałam i knułam. Nie zidentyfikowałam żadnych problemów, ale nie odważyłam się otwarcie powiedzieć prawdy. Siostry, z którymi współpracowałam, zasugerowały, że aby podsumowanie przyniosło rezultaty, powinniśmy przeprowadzać je, gdy mamy wystarczająco dużo energii. Wiedziałam, że sugestia siostry będzie korzystna dla pracy, a mimo to uciekłam się do podstępu, by zachować twarz. Byłam taka podstępna! Z pozoru wydawało się, że knuję przeciwko innym ludziom, ale w istocie próbowałam oszukać Boga. Tak jak mówiły moje siostry, podczas podsumowania pracy nie skupiałam się na właściwym zadaniu. Nie wykorzystałam też podsumowania do zidentyfikowania problemów i uchybień, by usprawnić dalszą pracę. Zamiast tego, myślałam tylko o swoim osobistym wizerunku i statusie, skrupulatnie planując ukrycie swoich braków. Taki sposób życia był nie tylko męczący, ale nie mogłam też uzyskać Bożego oświecenia ani przewodnictwa. W rzeczywistości nie tylko podczas tej konkretnej sesji podsumowującej byłam podstępna i fałszywa. Nawet podczas naszych regularnych dyskusji często działałam podstępnie, by uniknąć obnażenia swoich braków. Jeśli chodzi o problemy, których nie zidentyfikowałam, po prostu powtarzałam to, co powiedziały siostry, lub znajdowałam jakiś godnie brzmiący powód, by się usprawiedliwić. Myślałam o tym, że Bóg wyraził tak wiele prawd, prowadząc nas, byśmy dążyli do prawdy, byli uczciwi i żyli na podobieństwo zwykłego człowieka, ale ja ciągle postępowałam wbrew Bożym wymaganiom i żyłam zgodnie z moim szatańskim usposobieniem. Na pozór starałam się dobrze maskować, by moje współpracowniczki nie widziały moich wad i żebym mogła mieć przez jakiś czas poczucie dobrego wizerunku i statusu. Ale Bóg widzi wszystko. Podstępne usposobienie, które przejawiałam, wraz z moją nikczemną intencją, by chronić swoje interesy, sprawiły, że Bóg się mną brzydził. Przypomniałam sobie, co powiedział Pan Jezus: „Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego(Mt 18:3). Usposobienie Boga jest sprawiedliwe i święte. On aprobuje tych, którzy są prości i uczciwi. Gdybym nadal żyła zgodnie z moim podstępnym usposobieniem i próbowała oszukiwać ludzi i Boga, nie praktykując uczciwości, zostałabym porzucona i wyeliminowana przez Boga.

Później odnalazłam ścieżkę praktyki i wejścia w życie poprzez słowa Boże. Bóg Wszechmogący mówi: „Ponieważ Bóg wymaga, aby ludzie byli uczciwi, dowodzi to, że naprawdę nienawidzi ludzi fałszywych, i że nie ma w nich upodobania. Ta niechęć Boga do ludzi fałszywych to wstręt do ich sposobu postępowania, ich skłonności, a także ich zamiarów i metod oszukiwania – Bóg nie lubi wszystkich tych rzeczy. Jeśli ludzie fałszywi są w stanie przyjąć prawdę i przyznać się do swojego oszukańczego usposobienia, a także gotowi są przyjąć Boże zbawienie, to także i oni mogą mieć nadzieję na to, że zostaną zbawieni – ponieważ Bóg nie jest do nikogo uprzedzony i prawda też nie. Jeśli więc chcemy stać się ludźmi, którzy są dla Boga zadowalający, musimy przede wszystkim zmienić swoje zasady postępowania, przestać żyć zgodnie z szatańskimi filozofiami oraz polegać w życiu na krętactwie i oszustwie, a także odrzucić wszelkie nasze kłamstwa i starać się być uczciwymi ludźmi. Wtedy Bóg spojrzy na nas inaczej. Wcześniej ludzie, żyjąc wśród innych, zawsze polegali na kłamstwie, udawaniu i oszukiwaniu, a szatańskie filozofie przyjmowali za podstawę swojej egzystencji, za swoje życie i fundament własnego zachowania. Było to coś, czym Bóg się brzydził. Pośród niewierzących jest tak, że jeśli wypowiadasz szczere słowa, mówisz prawdę i starasz się być uczciwym człowiekiem, zostaniesz oczerniony, osądzony i odrzucony. Podążasz więc za światowymi trendami i żyjesz według szatańskich filozofii; stajesz się coraz bieglejszy w kłamstwie i coraz bardziej fałszywy. Uczysz się też używać podstępnych środków, aby osiągać swoje cele i chronić samego siebie. Coraz lepiej wiedzie ci się w szatańskim świecie, w wyniku czego coraz bardziej pogrążasz się w grzechu, aż w końcu nie jesteś już w stanie się wyswobodzić. W domu Bożym jest dokładnie odwrotnie. Im bardziej jesteś zdolny do kłamania i oszukiwania, tym bardziej wybrańcy Boży będą mieli cię dość i będą cię odrzucać. Jeśli odmawiasz okazania skruchy i wciąż kurczowo się trzymasz szatańskich filozofii i szatańskiej logiki, a także posługujesz się intrygami, sztuczkami oraz wyszukanymi taktykami, aby się maskować i stwarzać fałszywe pozory, to bardzo prawdopodobne, że zostaniesz zdemaskowany i wyeliminowany. Dzieje się tak dlatego, że Bóg brzydzi się ludźmi fałszywymi. Tylko uczciwi mogą prosperować w domu Bożym, a wszyscy fałszywi zostaną w końcu odrzuceni i wyeliminowani. Bóg już dawno zarządził, że tak się stanie. Jedynie ludzie uczciwi mogą mieć udział w królestwie niebieskim. Jeśli nie starasz się być uczciwym człowiekiem, jeśli nie doświadczasz i nie praktykujesz w takim kierunku, aby dążyć do prawdy, jeśli nie ujawniasz własnej brzydoty i nie odsłaniasz się całkowicie, to nigdy nie będziesz mógł otrzymać dzieła Ducha Świętego i zyskać Bożej aprobaty(Najbardziej fundamentalna praktyka bycia uczciwą osobą, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że Bóg wymaga od nas praktykowania prawdy i bycia uczciwymi ludźmi. Musimy być w stanie zaakceptować Boży nadzór, gdy pojawiają się różne sytuacje, musimy zmieniać nasze intencje, gdy mówimy i działamy, i nie powinniśmy oszukiwać innych ani Boga, by chronić własne cielesne interesy, wizerunek lub status. Zamiast tego powinniśmy praktykować prawdę i ćwiczyć się w byciu uczciwymi ludźmi. Kiedy mówimy i działamy, musimy być szczerzy i uczciwi, bez zatajania czy hipokryzji. Tylko tacy ludzie mogą zyskać Bożą aprobatę. Idąc naprzód, musiałam praktykować bycie uczciwą osobą. Nie mogłam już dłużej ukrywać ani tuszować swoich braków, musiałam mówić tyle, ile wiedziałam, a kiedy moje niedociągnięcia i braki wychodziły na jaw, musiałam podsumowywać swoje uchybienia i uczyć się od innych, patrząc na ich mocne strony. Później, kiedy przyszedł czas na dzielenie się opiniami podczas podsumowania pracy z siostrami, czułam się mniej skrępowana. Mówiłam, kiedy czegoś nie rozumiałam, otwierałam się i szukałam pomocy u sióstr. Siostry nie patrzyły na mnie z góry, tylko dawały mi wskazówki i pomagały. Z ich pomocą lepiej zrozumiałam podłoże niektórych problemów, a także zaczęłam odnajdywać pewne sposoby na podsumowanie pracy i rozwiązanie problemów.

Później zastanowiłam się, jak powinnam praktykować i wejść w życie w odniesieniu do następującego problemu: zawsze myślałam, że nie mam tak dużego potencjału jak moje współpracowczniki, i zwłaszcza gdy przedstawiałam podsumowanie, nie potrafiłam zidentyfikować problemów tak, jak robiły to siostry. Przez to zawsze czułam się skrępowana, gdy z nimi współpracowałam. Przeczytałam fragment słów Bożych: „Następna linijka tekstu mówi: »Choć jestem człowiekiem słabego charakteru, mam szczere serce«. Te słowa brzmią autentycznie i mówią o Bożym wymogu wobec ludzi. Jaki to wymóg? Taki, że jeśli ludziom brakuje charakteru, nie jest to jeszcze koniec świata, ale muszą mieć szczere serce, a jeśli mają, będą mogli zostać zaaprobowani przez Boga. Niezależnie od swojej sytuacji czy historii musisz być osobą uczciwą, mówić szczerze i postępować uczciwie, być w stanie wykonywać swe obowiązki całym sercem i umysłem, lojalnie wypełniać obowiązek, nie iść na łatwiznę, nie kręcić i nie oszukiwać, nie kłamać, nie wprowadzać w błąd, nie powtarzać w kółko tego samego. Musisz postępować zgodnie z prawdą i podążać za nią. Wiele osób uważa, że ma słaby charakter i nigdy nie wypełnia swojego obowiązku dobrze lub zgodnie ze standardami. Dają z siebie wszystko w tym, co robią, ale nie mogą pojąć zasad i nigdy nie osiągają bardzo dobrych wyników. Ostatecznie narzekają tylko na to, że mają zbyt słaby charakter i zniechęcają się. Czy zatem nie ma żadnego ratunku dla człowieka o słabym charakterze? Posiadanie słabego charakteru nie jest śmiertelną chorobą, a Bóg nigdy nie powiedział, że nie zbawi takich ludzi. Jak powiedział wcześniej, zasmucają Go ci, którzy są uczciwi, ale nieświadomi. Co to znaczy być nieświadomym? Niewiedza w wielu przypadkach wynika ze słabego charakteru. Kiedy ludzie mają słaby charakter, ich zrozumienie prawdy jest płytkie. Nie jest ono wystarczająco konkretne ani praktyczne i często ogranicza się do powierzchownego lub dosłownego rozumienia – do doktryny i regulaminów. Dlatego nie potrafią oni wyraźnie dostrzec wielu problemów i nigdy nie są w stanie pojąć zasad podczas wykonywania swojego obowiązku ani też dobrze go wykonać. Czy zatem Bóg nie chce ludzi o słabym charakterze? (Chce). Jaką ścieżkę i jaki kierunek wskazuje ludziom Bóg? (Ścieżkę bycia uczciwą osobą). Czy można być uczciwą osobą tylko dlatego, że się tak o sobie mówi? (Nie, musisz przejawiać cechy uczciwej osoby). W czym przejawia się bycie osobą uczciwą? Po pierwsze, przejawia się ono w braku wątpliwości wobec Bożych słów. Poza tym najważniejszym przejawem bycia osobą uczciwą jest poszukiwanie i praktykowanie prawdy we wszystkich sprawach – to jest najbardziej istotne. Mówisz, że jesteś uczciwy, ale cały czas ignorujesz słowa Boga i robisz, co tylko chcesz. Czy jest to przejaw bycia osobą uczciwą? Mówisz: »Choć mam niski potencjał, to mam szczere serce«. A jednak kiedy przypada ci w udziale jakiś obowiązek, boisz się cierpienia i tego, że jeśli nie wypełnisz tego obowiązku dobrze, będziesz musiał ponieść odpowiedzialność. Dlatego wynajdujesz rozmaite wymówki, aby się od niego wymigać, lub sugerujesz, by zajął się nim ktoś inny. Czy jest to przejaw bycia osobą uczciwą? Oczywiście, że nie. Jak zatem winna zachować się osoba uczciwa? Powinna poddać się Bożym ustaleniom, lojalnie wykonywać powierzony jej obowiązek i starać się wypełnić intencje Boga. Przejawia się to na kilka sposobów. Jednym jest przyjęcie swojego obowiązku ze szczerym sercem, nie zważając na interesy własnego ciała, pracując z pełnym przekonaniem i nie knując dla własnej korzyści. To są przejawy uczciwości. Inny sposób to wkładanie całego serca i wszystkich sił w należyte wykonywanie obowiązku, robienie wszystkiego jak trzeba, wkładanie serca i miłości w wypełnianie obowiązku, by zadowolić Boga. Takie przejawy uczciwości powinny charakteryzować ludzi podczas wykonywania obowiązku(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże były jak ciepły powiew, który pocieszył moje serce i wskazał mi ścieżkę praktyki. Bóg mówi, że posiadanie marnego potencjału nie jest głównym problemem i że patrzy głównie On na to, czy ktoś ma szczere serce, wykonując swoje obowiązki, i czy potrafi to czynić lojalnie i współpracować najlepiej, jak potrafi. Nawet jeśli napotkamy coś, czego nie rozumiemy lub nie wiemy, jak coś zrobić, powinniśmy więcej modlić się do Boga i szukać Jego przewodnictwa, skupiać się na poszukiwaniu prawdozasad we wszystkim i rozmawiać z braćmi i siostrami, z którymi współpracujemy. Gdy zdobędziemy zrozumienie, powinniśmy praktykować zgodnie z prawdozasadami i nie chronić naszych osobistych interesów, wizerunku czy statusu, a zamiast tego powinniśmy robić wszystko, co w naszej mocy, by współpracować tam, gdzie jest to możliwe. Jest to uczciwe człowieczeństwo, które, jak ma nadzieję Bóg, możemy urzeczywistniać. Jest to również ścieżka praktyki, którą Bóg pokazał nam, abyśmy dobrze wykonywali swoje obowiązki. W rzeczywistości siostry, z którymi współpracowałam, potrafiły szczegółowo wykryć problemy i uchybienia nie tylko dlatego, że miały lepszy potencjał, ale także dlatego, że włożyły w to wysiłek i naprawdę wszystko przemyślały. Mój potencjał był przeciętny, a podczas podsumowań pracy moje serce nie było spokojne, zawsze myślałam o tym, jak chronić swoją reputację i swój status, zamiast skupiać się na pracy. Poza tym moje podejście do wykonywanych obowiązków było nieprawidłowe, a analizowanie problemów było dla mnie wyczerpujące, więc nie chciałam wkładać w to wysiłku. W rezultacie byłam w stanie znaleźć tylko kilka problemów i nie umiałam nawet w pełni wykorzystać możliwości, które posiadałam. W rzeczywistości siostry, z którymi współpracowałam, dobrze znały mój potencjał, ale nigdy nie patrzyły na mnie z góry z powodu tego, że był on kiepski. Zamiast tego często zachęcały mnie, żebym właściwie spojrzała na swoje braki i bardziej eksponowała swoje mocne strony. Kiedy zauważały u mnie problemy, cierpliwie dawały mi wskazówki i pomagały, a także uczyły mnie, jak postrzegać sprawy przez pryzmat słów Bożych i prawdy. Dzięki ich cierpliwej pomocy odnalazłam kilka ścieżek w mojej pracy. Bóg tak to zaaranżował, że współpracowałam z tymi siostrami, wykonując swoje obowiązki, musiałam więc harmonijnie współpracować z wdzięcznym sercem, abyśmy wspólnie wykonywały nasze obowiązki i zadowalały Boga. Nie mogłam już dłużej ograniczać się swoim marnym potencjałem i musiałam skorygować swoje intencje i wykorzystać swoje mocne strony.

Kiedy praktykowałam i wkraczałam w życie zgodnie ze słowami Boga, byłam w stanie uspokoić umysł i uważnie myśleć podczas podsumowywania pracy lub omawiania spraw. Czasami przejmowałam inicjatywę i wyrażałam swoje opinie, mówiąc to, co wiedziałam. Chociaż wykonywanie tych czynności ujawniało wiele moich braków i czułam się nieco zawstydzona, potrafiłam już zmierzyć się z tym we właściwy sposób. Praktykowanie bycia uczciwą osobą uszczęśliwiło mnie i dało mi poczucie wyzwolenia i wolności. Bogu niech będą dzięki!

Wstecz: 40. W obliczu nagłej choroby oczu

Dalej: 43. W końcu zdałam sobie sprawę, że jestem skrajną egoistką

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

37. Bóg jest przy mnie

Autorstwa Guozi, USAUrodziłam się w rodzinie chrześcijańskiej i kiedy miałam rok, moja mama przyjęła nowe dzieło powracającego Pana Jezusa...

52. Żegnaj, ugodowcu!

Autorstwa Li Fei, HiszpaniaJeśli chodzi o ludzi ugodowych, to zanim uwierzyłam w Boga, sądziłam, że są wspaniali. Mają łagodne...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze