58. Dlaczego zawsze chcę być awansowana?

Autorstwa Qingtian, Chiny

W 2017 roku zajmowałam się w kościele produkcją wideoklipów i zostałam wybrana na liderkę zespołu. Któregoś dnia dowiedziałam się, że siostra Li Min i brat Chen Bin zostali kierownikami. Poczułam gorycz i pomyślałam: „Nie zajmują się produkcją wideoklipów tak długo jak ja i nie dorównują mi pod względem umiejętności. Dlaczego zostali kierownikami, a przywódca nie wziął mnie nawet pod uwagę? Kiedyś to ja byłam liderką zespołu Li Min, a teraz to ona nadzoruje moją pracę. Jak mam teraz pokazać się jej na oczy? Czy bracia i siostry pomyślą, że nie jestem tak dobra jak ona? Czy nie wyjdę w ten sposób na całkowicie niekompetentną?”. Myśląc o tym, stałam się bardzo zniechęcona i zdemotywowana. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie nawet odrobiny energii. Później, w trakcie zgromadzenia, przywódca powiedział, że trzeba wybrać kolejnego kierownika. Ostatecznie został nim brat Lin Hui. Aż oniemiałam z zaskoczenia. Wszyscy, z którymi współpracowałam, wykonując swoje obowiązki, byli jeden po drugim awansowani i szkoleni, a ja wciąż tkwiłam w tym samym miejscu. Czy nie utknęłam na samym dnie? Lin Hui nawet nie produkował wideoklipów tak długo jak ja, a teraz został kierownikiem. Czułam się zażenowana. Czy to możliwe, że byłam po prostu nieudolna? Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam i nie mogłam powstrzymać łez. Wtedy nagle sobie przypomniałam, jak przywódca stwierdził, że Lin Hui osiągnął rezultaty, wykonując swoje obowiązki, i zaczęłam się zastanawiać: „Czy to możliwe, że Lin Hui został wybrany na kierownika, ponieważ osiągał w swoich obowiązkach dobre wyniki? Jeśli będę bardziej się starać i płacić wyższą cenę, aby podnieść swoją efektywność, może ja też będę szkolona i dostanę awans. Wówczas inni nie będą patrzeć na mnie z góry”. Mając to na uwadze, odzyskałam motywację.

Odtąd codziennie produkowałam wideoklipy, pracując po godzinach, aby przyspieszyć postępy. Któregoś dnia, gdy przywódca obejrzał wyprodukowane przez nas wideoklipy, pochwalił je i stwierdził, że zrobiliśmy postępy. Wyznaczył nam też kilka ważnych zadań i poprosił, abyśmy wykonali je w terminie. Widząc, że praca w końcu nabiera tempa, a przywódca nas ceni, czułam się naprawdę szczęśliwa. Pomyślałam, że jeśli nadal będę się starała i szybko wyprodukuję więcej dobrych wideoklipów, może ja także będę miała szansę na awans i rozwój. Aby przyspieszyć pracę, zmuszałam inne siostry z zespołu, aby codziennie pracowały ze mną po godzinach. Jednak ponieważ za bardzo chciałam szybko odnieść sukces, wykonując obowiązki, nie szukałam zasad, nie angażowałam innych w poznawanie technik czy weryfikację problemów w pracy. Naciskałam jedynie na szybsze postępy. W rezultacie jakość wideoklipów była niska i trzeba je było ciągle przerabiać. Morale sióstr także było niskie. Z powodu braku kontroli i nauki siostry nie rozwinęły swoich umiejętności, a kiedy napotykały problemy, wykonując swoje obowiązki, nie wiedziały, jak sobie z nimi poradzić. Ich stan się pogarszał i stawały się coraz bardziej nieudolne. Zamiast się nad sobą zastanowić albo poszukać prawdy, aby rozwiązać te problemy, winiłam te siostry za brak dobrych rezultatów, opieszałe wykonywanie obowiązków i zmniejszanie moich szans na to, by się wyróżnić. Byłam nawet w stosunku do nich niemiła. Czasami zdawałam sobie sprawę, że mój stan jest niewłaściwy i że muszę się nad sobą zastanowić i go zmienić, ale kiedy myślałam o kiepskich rezultatach, czułam, że jeśli nie będę ciężko pracować, aby je poprawić, przywódca z pewnością pomyśli, że jestem niekompetentną liderką zespołu, i nie tylko nie zostanę awansowana, ale mogę nawet zostać zwolniona. Kiedy o tym myślałam, pracowałam jak szalona, bez przerwy dążąc do postępów. Po prostu nie mogłam przestać.

Wykonując obowiązki, nie szukałam zasad i nie miałam na swoim koncie żadnej rzeczywistej pracy, co poważnie odbiło się na postępach w produkcji wideoklipów i wkrótce przywódca mnie zwolnił. Poczułam się odrobinę skrzywdzona. Myślałam, że wykonując swoje obowiązki, płaciłam ogromną cenę, czemu więc powiedziano mi, że nie wykonuję rzeczywistej pracy? Gdy zostałam zwolniona, przepełnił mnie ból i modliłam się do Boga: „Boże, zostałam zwolniona i straciłam możliwość pracy przy produkcji wideoklipów. Proszę, poprowadź mnie, abym zrozumiała Twoją intencję”. W trakcie jednego z ćwiczeń duchowych natknęłam się na następujący fragment słów Boga: „Niezależnie od pojawiających się okoliczności – szczególnie w obliczu przeciwności losu, a zwłaszcza gdy Bóg obnaża lub demaskuje ludzi – należy najpierw przyjść przed oblicze Boga, aby zastanowić się nad sobą i zbadać swoje słowa i uczynki oraz swoje zepsute usposobienie, zamiast badać, dociekać i osądzać, czy słowa i działania Boga są słuszne, czy nie. Jeśli pozostaniesz na właściwym sobie miejscu, powinieneś dokładnie wiedzieć, co masz robić. Ludzie mają skażone usposobienie i nie rozumieją prawdy. Nie jest to jakiś wielki problem. Kiedy jednak ludzie mają skażone usposobienie i nie rozumieją prawdy, a mimo to jej nie szukają – wtedy problem jest poważny(Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ze słów Bożych zrozumiałam, że moje zwolnienie wynikało z suwerennej władzy Boga i Jego ustaleń i że chociaż jeszcze nie w pełni rozumiałam Bożą intencję, musiałam się podporządkować, gorliwie poszukiwać prawdy i się nad sobą zastanowić.

Później przeczytałam fragment słów Boga i zyskałam pewne zrozumienie swoich problemów. Bóg mówi: „W oczach antychrystów, jeśli ktoś atakuje i odbiera im reputację i status, jest to jeszcze poważniejsza sprawa niż próba odebrania im życia. Bez względu na to, ilu kazań słuchają lub ile słów Bożych czytają, nie poczują smutku ani żalu spowodowanego tym, że nigdy nie praktykowali prawdy i że wybrali ścieżkę antychrystów, ani tym, że mają naturoistotę antychrystów. Zamiast tego ciągle szukają sposobów zdobycia statusu i poprawienia swojej reputacji. Można powiedzieć, że wszystko, co robią antychryści ma na celu popisanie się przed innymi, a nie jest czynione przed obliczem Boga. Dlaczego tak mówię? Bo tacy ludzie są tak zakochani w statusie, że traktują go jak swoje życie, jak swój życiowy cel. Co więcej, ponieważ tak bardzo kochają status, zupełnie nie wierzą w istnienie prawdy i można nawet powiedzieć, że nie mają absolutnie żadnej wiary w istnienie Boga. Tak więc bez względu na to, jak kalkulują, by zdobyć reputację i status, i jak bardzo próbują zwieść ludzi i Boga fałszywymi pozorami, w głębi serca nie mają żadnego poczucia winy, nie wspominając już o niepokoju. W swojej ciągłej pogoni za reputacją i statusem bez skrupułów zaprzeczają temu, co uczynił Bóg. Dlaczego tak mówię? W głębi serca antychryści wierzą: »Wszelką reputację i wszelki status zdobywa się wskutek własnych wysiłków. Tylko zdobywając mocną pozycję wśród ludzi i zyskując reputację i status, można cieszyć się bożymi błogosławieństwami. Życie ma wartość tylko wtedy, gdy ludzie zdobywają absolutną władzę i status. Tylko w ten sposób można żyć jak człowiek. W przeciwieństwie do tego zupełnie bez sensu byłoby żyć w sposób, o którym mówią słowa boże, podporządkowując się we wszystkim władzy i ustaleniom boga, dobrowolnie zająć pozycję istoty stworzonej i żyć jak normalny człowiek – nikt by kogoś takiego nie podziwiał. Status, reputację i szczęście należy zdobyć własnym wysiłkiem; należy o nie walczyć i chwytać je z proaktywnym, pozytywnym nastawieniem. Nikt inny ci ich nie da – bierne czekanie może prowadzić tylko do porażki«. Tak właśnie kalkulują antychryści. Takie jest usposobienie antychrystów(Punkt dziewiąty (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg obnaża, że dla antychrystów reputacja i status są życiem. We wszystkim, co robią, myślą tylko o tym, jak zyskać status oraz szacunek i podziw innych. Bez względu na to, jak bardzo utrudniają pracę kościoła lub jej szkodzą, nigdy się nad tym nie zastanawiają ani nie okazują skruchy. Zastanawiając się nad swoim zachowaniem, doszłam do wniosku, że ja także bardzo skupiałam się na reputacji i statusie. Gdy widziałam, że bracia i siostry, z którymi współpracowałam, są wybierani na kierowników, byłam wytrącona z równowagi. Myślałam, że jeśli tylko będę bardziej się starać, płacić wyższą cenę i osiągać dobre rezultaty, ja także zostanę awansowana i doceniona. Ponieważ goniłam za reputacją i statusem, wykonując swoje obowiązki, nie szukałam zasad, i nie organizowałam sesji szkoleniowych, aby wszyscy mogli rozwinąć swoje umiejętności. Przez to, że codziennie zmuszałam wszystkich do pracy w późnych godzinach, ponieważ chciałam szybko osiągnąć rezultaty, wideoklipy wymagały ciągłych przeróbek, co poważnie opóźniło pracę. Co więcej, byłam liderką zespołu, więc gdy dostrzegałam problemy w pracy, powinnam była wykazać się inicjatywą i pomóc braciom i siostrom w podsumowaniu tych uchybień i w poszukiwaniu prawdozasad, aby rozwiązać rzeczywiste problemy. Kiedy siostry były w kiepskim stanie, powinnam była z nimi porozmawiać, aby im pomóc, bo na mnie spoczywała ta odpowiedzialność. Ja jednak nie wykonywałam żadnej rzeczywistej pracy. Zależało mi wyłącznie na osiągnięciu wyników i byciu podziwianą przez innych. W ogóle nie przejmowałam się wejściem braci i sióstr w życie ani tym, czy praca kościoła poniesie straty. Nieustannie goniłam za reputacją i statusem, a moje serce wypełniały ciemność, przygnębienie i ból. Chcąc utrzymać tempo, uważałam nawet, że ćwiczenia duchowe i refleksja to strata czasu, więc po prostu z uporem maniaka harowałam w pocie czoła. Bez względu na upomnienia innych osób pozostawałam obojętna, dopóki nie zostałam zwolniona. Zrozumiałam, że moje serce stało się całkowicie nieprzejednane. Moje pragnienie reputacji i statusu było zbyt duże, przez co czułam niechęć do prawdy i ceniłam sobie sławę, zysk oraz status. Podążałam ścieżką antychrysta. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, poczułam się głęboko zobowiązana, więc pomodliłam się do Boga: „Boże, nie chcę już dłużej kierować się swoim zepsutym usposobieniem. Jestem gotowa okazać Ci skruchę”.

Później przeczytałam więcej słów Boga i zyskałam pewne zrozumienie przyczyny mojej nieustannej pogoni za reputacją i statusem. Bóg Wszechmogący mówi: „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci, nosząc te kajdany, nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk. Czy patrząc teraz na działania szatana, nie dostrzegamy, że jego złowrogie pobudki są absolutnie obrzydliwe? Może dzisiaj jeszcze nie przejrzeliście złowrogich pobudek szatana, bo myślicie, że nie ma życia bez sławy i zysku. Sądzicie, że jeśli ludzie porzucą sławę i zysk, nie będą już widzieli drogi przed sobą, nie będą mogli widzieć swoich celów, ich przyszłość stanie się mroczna, ciemna i ponura. Jednak stopniowo, pewnego dnia wszyscy uznacie, że sława i bogactwo to ogromne kajdany, których szatan używa do niewolenia człowieka. Gdy nadejdzie ten dzień, będziesz z całych sił opierać się kontroli szatana i kajdanom, którymi szatan chce cię zniewolić. Kiedy nadejdzie czas, w którym zapragniesz odrzucić wszystkie rzeczy, które zaszczepił w tobie szatan, wtedy całkowicie zerwiesz z szatanem i prawdziwie wzgardzisz wszystkim, co szatan tobie przyniósł. Tylko wtedy ludzkość będzie żywić prawdziwą miłość do Boga i tęsknić do Niego(Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Dzięki temu, co obnażyły słowa Boże, zyskałam pewne zrozumienie podłych metod szatana i jego niegodziwych intencji deprawowania ludzi poprzez sławę i zysk. Szatan wykorzystuje sławę i zysk, aby zniewalać i krzywdzić ludzi, sprawiając, że oddalają się od Boga i Go zdradzają. Patrząc wstecz, zdałam sobie sprawę, że od dziecka byłam formowana i indoktrynowana przez szatana. Traktowałam takie szatańskie filozofie jak „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci” czy „Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół” jako swoje maksymy życiowe. Moje usposobienie stawało się coraz bardziej aroganckie i bez względu na to, gdzie się znajdowałam, zawsze pragnęłam być podziwiana przez innych i nie chciałam pozostawać w tyle. Pamiętam, że gdy wcześniej pracowałam w firmie, widziałam, że osoby w moim wieku, posiadające wyższe wykształcenie niż ja, mogą być pracownikami umysłowymi, podczas gdy ja, ze względu na niższe wykształcenie, mogłam wykonywać jedynie prace fizyczne, nie chciałam wieść takiego przeciętnego życia. W wolnym czasie pilnie się więc uczyłam, w nadziei, że dzięki samodzielnej nauce któregoś dnia zdobędę dyplom i znajdę dobrą pracę, aby wywrzeć na innych wrażenie. Nawet wtedy, gdy odnalazłam już Boga, nadal kierowałam się tymi szatańskimi filozofiami życiowymi. Myślałam, że bycie liderką lub kierowniczką w kościele oraz zdobycie aprobaty i szacunku braci i sióstr to jedyny sposób, aby wieść znaczące życie. Kiedy więc widziałam, że inni bracia i siostry awansują, czułam zazdrość i zawiść. Ciężko pracowałam nad wideoklipami, mając nadzieję, że szybko coś osiągnę, aby przywódcy również mnie rozwijali. Aby zrealizować swoje ambicje i pragnienia, bez wahania zmuszałam siostry do pracy po godzinach, aby przyspieszyć postępy, a gdy widziałam, że są w złym stanie, nie tylko im nie pomagałam, ale patrzyłam na nie z góry. Czasami nawet się na nie złościłam i byłam dla nich niemiła. Byłam naprawdę samolubna i obojętna. Goniąc za reputacją i statusem, nie żyłam na podobieństwo człowieka. Nie tylko skrzywdziłam braci i siostry, ale spowodowałam także straty w pracy kościoła. Ponieważ nie wykonywałam żadnej rzeczywistej pracy, a jedynie goniłam za reputacją i statusem, pragnąc jak najszybciej osiągnąć sukces, poważnie opóźniłam produkcję wideoklipów i w końcu zostałam zwolniona. Zrozumiałam, że kierowanie się kłamstwami i filozofiami szatana oraz dążenie do wybicia się doprowadziłyby mnie jedynie do jeszcze głębszego zepsucia, buntu i sprzeciwu wobec Boga. W ostatecznym rozrachunku zaszkodziłabym sama sobie. Patrząc wstecz, zdałam sobie sprawę, że moje wcześniejsze pragnienie, żeby się wyróżnić, oraz sposób, w jaki kurczowo trzymałam się reputacji i statusu, były naprawdę głupie.

Później przeczytałam więcej słów Boga i byłam w stanie racjonalnie zaakceptować to, że nie zostałam wybrana na kierowniczkę. Bóg mówi: „Jeśli uważasz, że nadajesz się na przywódcę, masz talent, charakter i człowieczeństwo odpowiednie do przewodzenia, a jednak dom Boży cię nie awansował, a bracia i siostry cię nie wybrali, jak powinieneś potraktować tę sprawę? Istnieje tu ścieżka praktyki, która możesz podążać. Musisz dokładnie poznać siebie. Przyjrzyj się, czy wszystko nie sprowadza się do tego, że masz problem z człowieczeństwem, czy do tego, że przejaw jakiegoś aspektu twojego zepsutego usposobienia odpycha ludzi, czy może do tego, że nie posiadasz prawdorzeczywistości i nie jesteś przekonujący dla innych, albo też do tego, czy wykonywanie przez ciebie obowiązków nie spełnia standardu. Musisz zastanowić się nad tymi wszystkimi sprawami i zobaczyć, na czym dokładnie polegają twoje niedociągnięcia. (…) Jeśli naprawdę wziąłeś na siebie ciężar i masz takie poczucie odpowiedzialności, chcesz nieść brzemię, to nie zwlekaj ze szkoleniem samego siebie. Skup się na praktykowaniu prawdy i działaj z zasadami. Kiedy będziesz miał doświadczenie życiowe i będziesz mógł pisać artykuły zawierające świadectwa, osiągniesz prawdziwy wzrost. A jeżeli potrafisz nieść świadectwo o Bogu, to z pewnością możesz zyskać działanie Ducha Świętego. Jeśli Duch Święty w tobie działa, to oznacza to, że Bóg patrzy na ciebie przychylnie, a gdy Duch Święty cię prowadzi, to wkrótce pojawi się twoja szansa. Być może niesiesz teraz brzemię, ale twoja postawa jest niewystarczająca, a twoje doświadczenie życiowe zbyt płytkie, więc nawet gdybyś został przywódcą, mógłbyś się potknąć i upaść. Musisz dążyć do wejścia w życie, w pierwszej kolejności pozbyć się swoich ekstrawaganckich pragnień, być chętnym naśladowcą i prawdziwie podporządkować się Bogu, bez słów narzekania na to, co On zarządza lub ustala. Gdy zyskasz taką postawę, nadejdzie twoja szansa. To, że chcesz wziąć na siebie ciężkie brzemię, że niesiesz ten ciężar, jest rzeczą dobrą. Świadczy to o tym, że masz aktywne serce, które pragnie się rozwijać, i że chcesz zważać na intencje Boga i podążać za Jego wolą Boga. Nie jest to ambicja, ale prawdziwe brzemię; jest to odpowiedzialność tych, którzy dążą do prawdy, oraz przedmiot ich dążenia. Jeśli nie masz samolubnych pobudek i nie zabiegasz o własną korzyść, lecz o to, by nieść świadectwo o Bogu i zadowolić Go, to jest to najbardziej błogosławione przez Boga, a On poczyni dla ciebie odpowiednie ustalenia. (…) Intencją Boga jest pozyskanie większej liczby ludzi, którzy mogą nieść o Nim świadectwo; ma to na celu doskonalenie wszystkich, którzy Go kochają i jak najwcześniejsze skompletowanie grupy ludzi, którzy są z Nim zgodni sercem i umysłem. Dlatego w domu Bożym wszyscy, którzy dążą do prawdy, mają wielkie perspektywy, a perspektywy tych, którzy szczerze kochają Boga, są nieograniczone. Każdy powinien zrozumieć Jego intencję. Niesienie tego brzemienia jest rzeczywiście rzeczą pozytywną i jest to coś, co powinni mieć ci, którzy obdarzeni są sumieniem i rozumem, ale niekoniecznie każdy będzie w stanie wziąć na siebie wielki ciężar. Skąd bierze się ta rozbieżność? Niezależnie od tego, jakie są twoje mocne strony czy możliwości i jak wysokie może być twoje IQ, najważniejsze jest twoje dążenie i droga, którą idziesz(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (6), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Bożych zrozumiałam, że kościół ma zasady dotyczące awansowania i rozwijania kierowników nadzorujących różne aspekty pracy. Nie chodzi o awansowanie czy rozwijanie kogoś tylko dlatego, że okazuje entuzjazm albo ma jakieś talenty. Dana osoba powinna posiadać co najmniej właściwe serce, mieć poczucie brzemienia w związku ze swoimi obowiązkami i być w stanie chronić dzieło kościoła. Musi też posiadać pewien potencjał i potrafić rozwiązywać rzeczywiste problemy. Takie osoby, pełniąc rolę kierowników, przynoszą korzyść pracy oraz spełniają kryteria awansu i rozwoju. Na przykład, Chen Bin i Lin Hui mogli zostać kierownikami nie tylko dlatego, że skutecznie wykonywali swoje obowiązki, ale także dlatego, że mieli poczucie brzemienia w swoich obowiązkach. Potrafili też rozwiązywać pewne rzeczywiste problemy i postępować zgodnie z zasadami. Gdyby ktoś, kto ma niewystarczający potencjał i nie chroni pracy kościoła, dążąc zamiast tego jedynie do osobistych korzyści, został wybrany na kierownika, opóźniłby tylko pracę kościoła oraz zaszkodził braciom i siostrom. Podobnie ja, gdy wykonywałam swoje obowiązki, zawsze pragnęłam reputacji i statusu, a kiedy to pragnienie nie zostało zaspokojone, stałam się zniechęcona i słaba. Niedbale wykonywałam obowiązki, w ogóle nie biorąc pod uwagę interesów kościoła. Choć bracia i siostry wybrali mnie na liderkę zespołu, ja nie tylko nie pomogłam im w wejściu w życie, ale doprowadziłam ich wręcz do złamania zasad w ich obowiązkach. Biorąc pod uwagę moje człowieczeństwo, gdybym faktycznie została wybrana na kierowniczkę, skończyłabym na ścieżce antychrysta i zostałabym wyeliminowana przez Boga. To, że nie zostałam wybrana na kierowniczkę, dowodziło, że Bóg mnie chronił. Naprawdę siebie nie znałam i nie miałam samoświadomości. Gdy to wszystko pojęłam, poczułam w sercu wyzwolenie.

Kilka miesięcy później kościół ponownie wyznaczył mnie do produkcji wideoklipów i poprosił, abym nauczyła tego kilka sióstr. Przywódca stwierdził, że mają one duży potencjał i można je intensywnie szkolić, więc miałam im udzielić dalszych wskazówek dotyczących produkcji wideoklipów. Słysząc to, odrobinę się zdenerwowałam. Stwierdziłam, że to one będą rozwijane w pierwszej kolejności, i że niezależnie od tego, jak dobrze sobie radzę, odgrywam tylko pomocniczą rolę. Gdy to pomyślałam, nagle uświadomiłam sobie, że mój stan nie jest właściwy. Poszukałam więc słów Boga dotyczących tego problemu. Przeczytałam następujące słowa Boże: „Bez względu na to, jaki obowiązek ci powierzono, bez względu na to, jaki obowiązek na tobie spoczywa, bez względu na to, czy jest to obowiązek wiążący się z wielką odpowiedzialnością, czy prostszy, albo nawet niezbyt znaczący, jeśli jesteś w stanie poszukiwać prawdy i traktować ten obowiązek zgodnie z zasadami prawdy, będziesz w stanie dobrze go wypełnić. Co więcej, podczas procesu wykonywania swoich obowiązków będziesz doświadczać różnych stopni wzrostu zarówno w wejściu w życie, jak i w zmianie usposobienia. Jeśli jednak nie dążysz do prawdy, a jedynie traktujesz obowiązek jako swoje własne przedsięwzięcie, własne zadanie lub własne preferencje czy osobistą pracę, to masz problem(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). W słowach Boga odnalazłam Jego intencję. Bez względu na to, jakie obowiązki wykonuję, najważniejsze jest, abym skupiała się na swoim wejściu w życie i dążyła do prawdy, aby zmienić swoje usposobienie. To właściwa ścieżka wykonywania obowiązków. Możliwość wykonywania obowiązków nie przyszła mi łatwo i nie mogłam już dłużej myśleć o swojej reputacji i statusie. Musiałam mieć wzgląd Bożą intencję, wziąć na siebie tę odpowiedzialność i polegać na Bogu, aby dobrze wykonywać swoje obowiązki. Później często komunikowałam się z siostrami i rozmawiałam z nimi od serca. Świadomie zwracałam też uwagę na trudności, jakie napotykały w swoich obowiązkach. Dawałam im szczegółowe wskazówki na podstawie braków każdej z nich. Trzy siostry szybko rozwinęły swoje umiejętności techniczne i wkrótce mogły samodzielnie produkować wideoklipy. Z głębi serca dziękowałam Bogu za Jego przewodnictwo.

Sześć miesięcy później ja także zostałam wybrana na kierowniczkę, ale nie stałam się z tego powodu próżna. Wręcz przeciwnie, czułam, jak wielka odpowiedzialność na mnie spoczywa. To, że mogłam zyskać tę wiedzę i doświadczyć tej przemiany, było zasługą słów Bożych. Bogu niech będą dzięki!

Wstecz: 55. Czy naprawdę byłam „dobrą przywódczynią”?

Dalej: 59. Czy dobre stosunki oznaczają harmonijną współpracę?

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

52. Żegnaj, ugodowcu!

Autorstwa Li Fei, HiszpaniaJeśli chodzi o ludzi ugodowych, to zanim uwierzyłam w Boga, sądziłam, że są wspaniali. Mają łagodne...

2. Ścieżka do obmycia

Autorstwa Allie, Stany ZjednoczonePrzyjęłam chrzest w imię Pana Jezusa w 1990 roku, a 8 lat później zaczęłam pracować dla kościoła. Dzieło...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze