98. Prześladowania, które cierpiałam za wiarę

Autorstwa Zhao Ming’en, Chiny

Było to w maju 2003 roku. Pewnego wieczoru po godzinie 20, kiedy właśnie wróciłam z pełnienia obowiązku, do mojego domu wtargnęło trzech policjantów. Złapali mnie za ręce i zakuli w kajdanki. Serce waliło mi ze strachu. Jeden z nich przeszukał mnie i skonfiskował mój pager. „Jakie prawo złamałam?”, zapytałam. „Za co mnie aresztujecie?”. Odpowiedział z ponurym wyrazem twarzy: „Państwo nie pozwala na twoją wiarę w Boga Wszechmogącego. Jest to sprzeczne z polityką Partii Komunistycznej. Dlatego musisz zostać aresztowana!”. Bez dalszych wyjaśnień wepchnęli mnie do swojego samochodu. Ściśnięta na tylnym siedzeniu, zdenerwowana i przestraszona, nie miałam pojęcia, jakie okrucieństwa mnie czekają. Obawiałam się, że ponieważ mam marną postawę, nie wytrzymam tortur, zachowam się jak Judasz i wydam braci i siostry. W duchu raz po raz modliłam się do Boga, prosząc Go, by czuwał nade mną oraz dodał mi wiary i siły. Wtedy przypomniałam sobie pewien fragment słów Bożych: „Wiesz, że wszystko, co znajduje się w twoim otoczeniu, jest tam za Moim przyzwoleniem – Ja to wszystko zaplanowałem. Uzmysłów to sobie i zadowalaj Moje serce w otoczeniu, które ci dałem. Nie lękaj się – Bóg Wszechmogący Zastępów z pewnością będzie z tobą; On jest waszym obrońcą i waszą tarczą(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 26, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga dodały mi wiary i odwagi. Moje aresztowanie nastąpiło za Bożym przyzwoleniem, a policja była w rękach Boga. Mając Boga za sobą, nie miałam się czego bać. Gdy pomyślałam o tym w ten sposób, nie czułam już strachu. Postanowiłam w duchu, że bez względu na to, jak policja będzie mnie torturować, nigdy nie wydam braci i sióstr ani nie zdradzę Boga.

Kiedy dotarliśmy na posterunek policji, funkcjonariuszka zrobiła mi rewizję osobistą, a następnie zaprowadziła mnie do innego pomieszczenia i przykuła mi ręce za plecami do rury grzewczej. Niedługo po godzinie 23 policja znalazła w moim domu kilka ksiąg ze słowami Boga i kilka pagerów. Komendant Li z Brygady Policji Kryminalnej zapytał mnie, trzymając pagery: „Kto ci je dał? Z kim się kontaktujesz?”. Kiedy nie odpowiedziałam, złośliwie uderzył mnie kilka razy. Zobaczyłam gwiazdy, a twarz zapiekła mnie z bólu. Następnie zaczął miażdżyć butem moje palce u stóp, co bolało jakby ktoś wbijał szpilki. Czułam taki ból, że cała zlałam się potem. Powiedziałam mu z wściekłością: „Jestem osobą wierzącą i kroczę właściwą drogą życia. Jakie prawo w ten sposób łamię? Czy prawo w Chinach nie dopuszcza wolności wyznania? Jakie macie prawo mnie aresztować i bić?”. Jeden z funkcjonariuszy odpowiedział: „Aleś ty naiwna! Wolność wyznania to przykrywka, aby się przypodobać cudzoziemcom. Partia Komunistyczna jest ateistyczna, więc państwo chce was, wierzących, stłumić i zlikwidować! Jeśli nie powiesz nam, co wiesz, jutro będziesz trupem. Może weszłaś tu na własnych nogach, ale z powrotem cię wyniosą!”. Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia. Myślałam, że skoro znaleźli u mnie w domu tyle rzeczy, to nie było mowy, że mnie tak po prostu wypuszczą. Nie miałam pojęcia, jakie tortury mi zadadzą, jeśli będę milczeć. Powiedzieli nawet, że będę trupem – czyli zamierzali mnie zabić. Ogarnięta lękiem, odmówiłam modlitwę, prosząc Boga o wiarę i siłę. Następnego ranka przyszło czterech policjantów z tygrysim krzesłem. Oficer Li powiedział z demonicznym wyrazem twarzy: „Pokażę ci, co cię czeka, jak nie zaczniesz gadać! Dzisiaj zasmakujesz tygrysiego krzesła!”. Następnie popchnęli mnie na krzesło i zakuli mi ręce w metalowe obręcze, z dłońmi skierowanymi do góry. Siedziałam na krześle z ciałem odchylonym do tyłu, stopami rozciągniętymi i napiętymi ku dołowi a kajdanki boleśnie wrzynały mi się w nadgarstki. Po chwili ręce spuchły mi jak balony, zrobiły się fioletowe i całkowicie zdrętwiały. Dzień mijał. Moje ciało stało się lodowate, a ręce były coraz bardziej spuchnięte. Mój niepokój rósł, ustępując miejsca przerażeniu. Czy jeśli tak dalej pójdzie, to okaleczą mi ręce? A jeśli tak, to jak sobie potem poradzę? Im więcej o tym myślałam, tym bardziej się martwiłam. Nie miałam pojęcia, kiedy ta męka się skończy. Modliłam się: „O Boże, ja naprawdę cierpię. Proszę, daj mi siłę i swoje przewodnictwo, abym mogła wytrwać”. I wtedy pomyślałam o czymś, co powiedział Bóg: „To zupełnie normalne, że gdy ludzie przechodzą próby, są słabi, odczuwają w swym wnętrzu negatywne emocje, albo nie mają jasności co do Bożych intencji lub swej ścieżki praktyki. Jednakże bez względu na wszystko musisz mieć wiarę w Boże dzieło i nie zaprzeć się Boga, dokładnie tak jak Hiob. (…) Ludziom potrzeba wiary w czasach niedostatku i w okresach oczyszczenia, a wiara jest czymś, z czego wynika oczyszczenie; nie sposób oddzielić wiary od oczyszczenia(Ci, którzy mają zostać udoskonaleni, muszą przejść oczyszczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże dały mi siłę – pośród tego bólu i męki musiałam mieć wiarę w Boga. Policja dręczyła mnie, próbując wykorzystać słabość mojego ciała, by mnie złamać i zmusić do zdrady Boga. Ale Bóg również używał tej sytuacji do doskonalenia mojej wiary i determinacji, by wytrzymać cierpienie. Absolutnie wszystko jest w rękach Boga i pod Jego panowaniem, także to, czy moje ręce zostaną okaleczone, czy nie. Musiałam mieć wiarę w Boga i opierać się na Bogu, by wytrwać w świadectwie o Nim. Ta myśl dodała mi sił i zanim się zorientowałam, ból w moich rękach zniknął. Podziękowałam Bogu z głębi serca!

Trzeciego dnia nad ranem policjanci znów zaczęli mnie przesłuchiwać. Jeden z nich wskazał na mnie i powiedział: „Nie myśl sobie, że nic nie wiemy. Obserwujemy twój dom już od ponad dwóch miesięcy. Sporo gości cię odwiedza!”. Następnie wyliczył, w co ubrani byli ludzie, którzy przychodzili do mojego domu, jakiego byli wzrostu i na jakich rowerach jeździli. Byłam oszołomiona. Od jakiegoś czasu mieli mój dom pod obserwacją, a wszyscy ludzie, których opisywali, byli przywódcami kościoła lub diakonami. Nie mogłam wydać żadnego z braci lub sióstr, ale policjanci mieli już dobre rozeznanie w sytuacji i na pewno nie zamierzali mnie wypuścić, jeśli nic nie powiem. Nie miałam pojęcia, jakie tortury mają w zanadrzu. Może powinnam choć trochę im powiedzieć? Już od trzech dni byłam w areszcie, więc moje własne siostry musiały się o tym dowiedzieć i na pewno się ukryły. Uznałam, że policja nie będzie w stanie ich znaleźć, więc powiedziałam: „Te odwiedzające osoby to moje siostry”. Wtedy funkcjonariusz zapytał: „Czy są wierzące?”. Nie zastanawiając się długo, powiedziałam: „Nie są prawdziwie wierzące”. Zaraz po tym, jak to powiedziałam, policja wyszła po moje siostry. Czułam się okropnie winna. Jak mogłam przyznać, że były wierzące? Czy wydanie własnych sióstr, aby mniej cierpieć, nie czyniło ze mnie judasza? Jeśli je aresztują, a potem dotrą do innych braci i sióstr, czy nie spowoduje to większych szkód w pracy kościoła? A nawet jeśli tym razem nie zostaną aresztowane, nie było mowy, by policja tak po prostu zostawiła je w spokoju. Były skazane na życie w ukryciu. Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam, i wtedy przypomniałam sobie te słowa Boga: „Wobec tych, którzy nie okazali Mi ani joty lojalności w chwilach udręki, nie będę dłużej miłosierny, ponieważ Moja łaska jest ograniczona. Co więcej, nie lubuję się w nikim, kto Mnie kiedyś zdradził, a jeszcze mniej chciałbym mieć wspólnego z tymi, którzy działają na niekorzyść swoich przyjaciół. Oto jest Moje usposobienie, bez względu na to, kim taka osoba może być. Muszę wam powiedzieć, że nikt, kto łamie Mi serce, nie otrzyma Mojej łaski po raz drugi, a każdy, kto jest Mi wierny, na zawsze pozostanie w Moim sercu(Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków, by zasłużyć na swoje przeznaczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże sprawiły, że poczułam się gorzej. Sprawiedliwe usposobienie Boga nie toleruje żadnej obrazy. Bóg gardzi tymi, którzy Go zdradzają. Wydałam swoje dwie siostry, zachowałam się haniebnie, jak Judasz, i straciłam swoje świadectwo. Nienawidziłam siebie za to, że byłam tak samolubna i podła, że brakowało mi człowieczeństwa. W duchu modliłam się do Boga pełna żalu i przysięgłam, że nie wydam więcej braci i sióstr, bez względu na to, jak policja będzie mnie przesłuchiwać i torturować. Tego wieczoru oficer Li przyniósł 13 zdjęć i kazał mi zidentyfikować przedstawione na nich osoby. Powiedziałam, że nikogo nie rozpoznaję. Wtedy wyciągnął zdjęcie innej siostry i powiedział: „Znasz ją, prawda? Powiedziała, że cię zna”. Pomyślałam, że nawet jeśli powiedziała, że mnie zna, ja nie mogę przyznać, że znam ją. Powiedziałam im już o dwóch moich siostrach, więc nie mogłam wydać nikogo innego, żeby torturowano go tak jak mnie. Powiedziałam stanowczo: „Nie znam jej”. Oficer Li krzyknął: „Jak nie będziesz mówić, to jutro tego pożałujesz”.

Po południu czwartego dnia do pomieszczenia wszedł jakiś funkcjonariusz i przyniósł cztery listwy, szerokie na trzy centymetry i długie na trzydzieści. Potem zamknął kraty nad oknami tak, że w pomieszczeniu nic już nie widziałam. Serce podskoczyło mi do gardła, puls przyspieszył, a kolana ugięły się pode mną. Nie wiedziałam, jakich środków użyją do torturowania mnie i czy będę w stanie to znieść. Raz po raz wzywałam Boga w swoim sercu, prosząc Go o ochronę, żebym to wytrzymała. Chwilę później weszło sześciu funkcjonariuszy, odpięli mnie z tygrysiego krzesła i skuli mi ręce za plecami. Dwóch z nich stanęło przy stole i podniosło mnie za kajdanki, krzycząc jednocześnie: „Mów! Kto jest twoim przywódcą?”. Moje stopy zwisały nad ziemią, a głowa skierowana była w dół; moje ciało było zawieszone w powietrzu i zgrzytałam zębami z bólu. Widząc, że nic nie mówię, dwaj policjanci zaczęli ocierać listwami po bokach moich żeber, a dwaj inni bili mnie nimi mocno po rękach i nogach. Czułam się tak, jakby odrywano mi ciało od żeber i jakby ktoś wyrywał mi nogi. Z bólu byłam zlana potem. Robiąc to, mówili: „Jak nie będziesz mówić, będziemy bić mocniej”. Ja dalej zaciskałam zęby i nie mówiłam ani słowa. Kilku funkcjonariuszy wzięło coś twardego i wbijało mi to w paznokcie u stóp, sprawiając mi przeraźliwy ból. Jednocześnie świecili mocnym światłem na moje ręce, przez co czułam, jakby płonęły z bólu. Czując, że fizycznie nie jestem w stanie wytrzymać więcej, wzywałam Boga raz po raz, prosząc go, by dodał mi sił. Kiedy ponownie podciągnęli mnie do góry za kajdanki, usłyszałam trzask i krzyknęłam z bólu, i dopiero wtedy mnie puścili. Trzymali mnie w zawieszeniu przez ponad godzinę. Kiedy mnie zdjęli, wcale nie miałam czucia w nogach. Nie mogłam stać. Moje ręce i nogi były sinoczarne i paliły bólem. Ciało wokół żeber również płonęło, a ból był nie do opisania. Osunęłam się na podłogę, nie mogąc się ruszyć, czułam się pozbawiona sił i jakbym całkowicie się rozpadła. To była agonia. Myśl o tym, że nie wiem, jak policja będzie mnie dalej torturować i czy to wytrzymam, sprawiła, że czułam się nieszczęśliwa i słaba. Chciałam popełnić samobójstwo, odgryzając sobie język, żeby przynajmniej nie wydać braci i sióstr. Ugryzłam się naprawdę mocno, ale ból był taki, że nie mogłam tego zrobić. Wtedy pomyślałam, że może mogłabym wyrwać sobie języczek podniebienny, bo wtedy mówienie byłoby niemożliwe. Powiedziałam im, że muszę iść do toalety. W toalecie funkcjonariusz, który miał mnie na oku, usłyszał, jak krztuszę się, skubiąc podniebienie, i powiedział: „Nie rób nic głupiego”, po czym zabrał mnie z powrotem do środka i znowu przykuł do tygrysiego krzesła. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że prawie zrobiłam coś naprawdę głupiego, i pomyślałam o czymś, co powiedział Bóg: „W dniach ostatecznych musicie dawać świadectwo o Bogu. Bez względu na to, jak wielkie jest wasze cierpienie, powinniście iść do samego końca; nawet wydając ostatnie tchnienie nadal musicie być wierni Bogu i zdać się na Jego łaskę; tylko to jest prawdziwym umiłowaniem Boga, tylko to jest mocnym i donośnym świadectwem(Tylko doświadczając bolesnych prób, możesz poznać piękno Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Nie zniechęcaj się i nie bądź słaby, a Ja jasno ci wszystko ukażę. Droga do królestwa nie jest tak gładka, nic nie jest takie proste! Chcesz, żeby błogosławieństwa przychodziły łatwo, prawda? Dziś każdy stawi czoło gorzkim próbom. Bez takich prób kochające serce, które macie dla Mnie, nie urośnie w siłę i nie będziecie mieć dla Mnie prawdziwej miłości. Nawet jeśli na owe próby składają się tylko drobne okoliczności, każdy musi przez nie przejść. Po prostu trudność tych prób będzie się różnić w zależności od konkretnej osoby(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 41, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, że intencją Boga jest to, byśmy w obliczu okrucieństwa demonów doskonalili naszą wiarę i pobożność. Ma nam to wyraźnie unaocznić, jak wielki, czerwony smok działa przeciwko Bogu i brutalnie traktuje ludzi, abyśmy go nienawidzili i odrzucili z głębi serca i trwali w naszym świadectwie o Bogu przed szatanem. Moja wiara w Boga była jednak zbyt mała i doświadczając pewnej męki, chciałam uciec od niej przez śmierć. Czy to było jakiekolwiek świadectwo? Pomyślawszy o tym w ten sposób, nie czułam się już tak nieszczęśliwa i miałam więcej wiary. Bez względu na to, jak by mnie torturowali, nawet do ostatniego tchnienia, chciałam oprzeć się na Bogu, wytrwać w świadectwie o Nim i zawstydzić szatana. Nigdy nie sprzedam moich braci i sióstr i nie zdradzę Boga. Po tym jak podjęłam to postanowienie, policja nie przyszła już więcej mnie przesłuchiwać. Dzięki temu doświadczeniu zobaczyłam Boże panowanie i wszechmoc, zobaczyłam, że wielki, czerwony smok jest tylko pionkiem w Jego rękach. Jest narzędziem, którego Bóg używa do doskonalenia swoich wybrańców. Zobaczyłam też, że Bóg był przy moim boku przez całą tę mękę. Zawsze był przy mnie, prowadził mnie i pomagał mi swoimi słowami, dawał mi wiarę i siłę. Czułam Bożą miłość i ochronę, i z serca Mu dziękowałam.

Partia Komunistyczna skazała mnie na trzy lata reedukacji przez pracę za „zakłócanie porządku społecznego”. W obozie pracy musiałam codziennie ciężko pracować przez 12 do 14 godzin, a jeśli nie wykonałam swoich zadań, musiałam pracować jeszcze dłużej. Zostałam przydzielona do pracy w fabryce pestycydów. Ponieważ nie czułam zapachu pestycydów, codziennie miałam bóle głowy i mdłości, nie mogłam jeść i miałam kłopoty ze snem. Złożyłam podanie o przeniesienie do innej fabryki, ale policja nie wyraziła zgody. Byłam wtedy naprawdę nieszczęśliwa i kiedy pomyślałam, że mam spędzić tam trzy lata, ponad tysiąc dni i nocy, nie wiedziałam, jak to przeżyję. Ilekroć jechałam do pracy i widziałam ludzi na zewnątrz, wolnych i beztroskich, podczas gdy ja byłam jak ptak w klatce, czułam się okropnie nieszczęśliwa i chciało mi się płakać. Inna siostra, która pracowała w tej samej fabryce, porozmawiała ze mną i po cichu śpiewałyśmy razem hymn ze słowami Bożymi Pieśń zwycięzców: „Czy kiedykolwiek przyjęliście błogosławieństwa, którymi was obdarzono? Czy kiedykolwiek szukaliście obietnic, które wam złożono? Prowadzeni przez Moje światło na pewno przełamiecie morderczy uścisk sił ciemności. Na pewno pośród mroku nie zgubicie przewodnictwa Mojego światła. Na pewno będziecie panami całego stworzenia. Na pewno będziecie zwycięzcami w obliczu szatana. Na pewno podczas upadku królestwa wielkiego, czerwonego smoka staniecie pośród niezliczonych rzeszy jako dowód Mojego zwycięstwa. Na pewno będziecie stanowczy i niezłomni w ziemi Sinim. Poprzez cierpienia, które znosicie, odziedziczycie Moje błogosławieństwa i na pewno będziecie promienieć Moją chwałą w całym wszechświecie(Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 19, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Śpiewanie tego hymnu dodawało mi otuchy. To prześladowanie dało mi szansę na niesienie świadectwa o Bogu – to był dla mnie zaszczyt. Partia Komunistyczna chciała zniszczyć moje ciało i umysł, abym zdradziła Boga, nie mogąc znieść tego cierpienia. Nie mogłam dać się nabrać na jej podstęp. Bez względu na to, jak bardzo było to okropne czy trudne, musiałam oprzeć się na Bogu, wytrwać i zawstydzić szatana. Odtąd wieczorami razem z tą siostrą potajemnie nuciłyśmy hymny ze słowami Boga i omawiałyśmy słowa Boże, kiedy tylko miałyśmy okazję. Stopniowo przestałam czuć się tak nieszczęśliwa.

Później odwiedził mnie mąż. Gdy zobaczyłam, że nie może swobodnie poruszać nogami i stopami, zorientowałam się, że z jego zdrowiem jest źle. Po moim aresztowaniu mąż miał problemy z jedzeniem i spaniem, bał się, że będą mnie torturować, a skończyło się na tym, że zapadł na chorobę naczyń mózgowych. Kiedy poszedł do lekarza, powiedziano mu, że ma zanik móżdżku, przez co został dotknięty częściowym paraliżem. Było to dla mnie bardzo bolesne i z całego serca nienawidziłam Partii Komunistycznej, tego stada demonów. Gdyby nie ich prześladowania wierzących, nigdy nie zostałabym aresztowana, a mój mąż by nie zachorował. Niedługo potem przyszedł mój szwagier i powiedział mi, że stan mojego męża się pogorszył i że cierpi na nietrzymanie moczu. Było to bardzo przykre i myślałam tylko o tym, żeby wyjść z więzienia, wrócić do domu i się nim zająć. Pod koniec 2004 roku z listu od rodziny dowiedziałam się, że jego stan się pogorszył i zmarł. Słysząc to, poczułam, jakby niebo się zawaliło. Byłam w rozpaczy. Odszedł filar naszej rodziny. Nasz syn był jeszcze na uniwersytecie i nie wiedziałam, jak sobie radzi. Z powodu prześladowań ze strony Partii Komunistycznej nasza zupełnie szczęśliwa rodzina się rozpadła, a mój mąż nie żył. Czułam się bardzo słaba i zanim się zorientowałam, poczułam, że narasta we mnie żal. Dlaczego zawsze spotykało mnie nieszczęście? Dlaczego Bóg mnie nie chronił? W moim bólu przypomniałam sobie te słowa od Boga: „Jeśli będziesz ulegać słabościom ciała i mówić, że Bóg posuwa się za daleko, to zawsze będziesz odczuwać ból i zawsze będziesz smutny, nie będziesz miał jasności co do całego Bożego dzieła i będzie ci się wydawać, że Bóg w ogóle nie współczuje ludzkiej słabości i nie zdaje sobie sprawy z ludzkich trudności. Z tego powodu zawsze będziesz się czuł nieszczęśliwy i samotny, jakbyś doznał wielkiej niesprawiedliwości i w tym momencie zaczniesz narzekać(Tylko umiłowanie Boga jest prawdziwą wiarą w Niego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże ujawniły mój stan. Kiedy odszedł mój mąż, nie szukałam intencji Boga, lecz uległam swojemu ciału. Czułam, że bez męża nie ma kto zająć się naszym dzieckiem i obwiniałam Boga. Naprawdę nie miałam sumienia! To oczywiste, że to prześladowania ze strony Partii Komunistycznej rozbiły moją rodzinę i spowodowały śmierć mojego męża, ale ja zrzuciłam to wszystko na Boga. Czy nie przeinaczałam faktów i czy nie byłam kompletnie pozbawiona rozsądku? Wtedy zobaczyłam, że moja postawa naprawdę jest niedojrzała i nie mam prawdziwej wiary ani prawdziwego posłuszeństwa wobec Boga. Pomodliłam się w swoim sercu: „Boże, kiedy zostałam zdemaskowana, widzę, jak bardzo jestem zbuntowana. Myślę tylko o swoim ciele i w ogóle nie rozumiem Twojego serca. Boże, proszę, poprowadź mnie do tego, bym poprzez tę sytuację podporządkowała Ci się i poznała Twoją intencję”. Wtedy przyszły mi na myśl te słowa Boga: „Jesteś istotą stworzoną: to oczywiste, że powinieneś czcić Boga i dążyć do osiągnięcia życia pełnego znaczenia. Jeśli nie czcisz Boga i żyjesz tylko w swym plugawym ciele, to czyż nie jesteś jedynie zwierzęciem w ludzkiej skórze? Skoro jesteś istotą ludzką, powinieneś ponosić koszty dla Boga i znosić wszelkie cierpienia! Powinieneś z radością i bez wahania przyjmować tę odrobinę cierpienia, jakiemu jesteś dziś poddawany, i wieść życie pełne znaczenia, tak jak Hiob i Piotr. (…) Jesteście ludźmi, którzy podążają właściwą drogą, tymi, którzy dążą do poprawy. Jesteście ludźmi, którzy w narodzie wielkiego, czerwonego smoka powstają, tymi, których Bóg nazywa sprawiedliwymi. Czyż takie właśnie życie nie jest życiem o największym znaczeniu?(Praktyka (2), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Rozważając Boże słowa, zrozumiałam, że aresztowanie za wiarę i cała ta męka to było cierpienie prześladowań w imię sprawiedliwości, a cierpienie to miało sens. Przez nie ujrzałam swoją buntowniczość i zepsucie, a także swoją prawdziwą postawę. Zdobyłam rozeznanie co do demonicznej istoty wielkiego, czerwonego smoka, który nienawidzi Boga i sprzeciwia się Mu. To była miłość Boga do mnie. Pomyślałam o Hiobie, który przechodził próby o tak wielkiej skali – skradziono mu stada bydła i cały dobytek rodziny, jego dzieci umarły, a całe jego ciało pokryło się wrzodami. A jednak nie obwiniał Boga i nie zgrzeszył słowem. Na koniec powiedział: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe” (Hi 1:21). Hiob złożył donośne świadectwo o Bogu. Bardzo mnie to poruszyło i postanowiłam pójść za przykładem Hioba i wytrwać w moim świadectwie o Bogu bez względu na to, jak bardzo bym cierpiała. Z tą świadomością przyszłam przed oblicze Boga i zmówiłam modlitwę, by wyrazić swoją uległość, gotowa wszystkie sprawy mojej rodziny zostawić w Jego rękach i podporządkować się Jego panowaniu oraz zrządzeniom.

Zostałam zwolniona pod koniec grudnia 2005 roku. Mój syn wciąż jeszcze studiował i było nam bardzo ciężko, więc znalazłam pracę. Ale nieco ponad miesiąc później mój szef powiedział mi: „Przyszła tu policja i powiedzieli mi, że jesteś osobą wierzącą w Boga. Kazali mi cię zwolnić”. Byłam bardzo zła, gdy to usłyszałam. Wypuszczono mnie z więzienia, ale Partia Komunistyczna nadal nie chciała zostawić mnie w spokoju – nadal pozbawiała mnie prawa do przetrwania. Naprawdę byli podli i źli! Mój syn powinien był ukończyć szkołę w 2006 roku, ale ponieważ za moją wiarę skazano mnie na obóz pracy, szkoła odmówiła wydania mu dyplomu, uzasadniając to tym, że nie zaliczył jednych zajęć, choć zabrakło mu tylko kilka punktów. Musiał powtarzać cały rok. Ale w następnym roku znowu odmówiono mu wydania dyplomu, z tą samą wymówką. Widząc, że inni koledzy z roku nie zdali dwóch lub trzech przedmiotów, a mimo to ukończyli studia, zapytał o to swoją wykładowczynię, która odpowiedziała: „Nie wiesz, że twoja mama jest osobą wierzącą w Boga?”. Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że szkoła szuka pretekstu, by nie dać mu dyplomu z powodu mojej wiary. W końcu dali mu tylko zaświadczenie o obecności na zajęciach. Bez dyplomu trudno było mu znaleźć pracę i popadł w przygnębienie. Cały czas tylko siedział w domu i nie chciał nawet rozmawiać. Przykro było patrzeć, jak był nieszczęśliwy. Po wszystkich latach nauki został w to wplątany, ponieważ ja byłam w więzieniu, a ostatecznie pozbawiono go dyplomu i nie mógł znaleźć pracy. Czułam w środku jakąś słabość. Mój syn też był wierzący, więc razem modliliśmy się i czytaliśmy Boże słowa, i zobaczyliśmy ten fragment: „Na tym etapie dzieła wymaga się od nas najgłębszej wiary i miłości. Najdrobniejszy przejaw nieostrożności może spowodować potknięcie, bo ten etap dzieła różni się od wszystkich poprzednich: tym, co Bóg doskonali, jest ludzka wiara, która jest niewidzialna i niematerialna. Bóg przeobraża słowa w wiarę, miłość i życie. Ludzie muszą osiągnąć punkt, w którym po wytrzymaniu setek uszlachetnień posiadają wiarę większą niż Hiob. Muszą znieść niewiarygodne cierpienie i wszelkiego rodzaju męki, nie opuszczając nigdy Boga. Kiedy są podporządkowani aż do śmierci i mają wielką wiarę w Boga, wtedy ten etap dzieła Bożego jest zakończony(Ścieżka… (8), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Z powodu mojego aresztowania i prześladowań ze strony Partii Komunistycznej mój mąż zmarł, a syn nie mógł znaleźć pracy. Partia odcięła nam źródło dochodu i chciała wykorzystać tę sytuację, abym obwiniła i zdradziła Boga. Ale Bóg używał tej sytuacji, aby udoskonalić moją wiarę. Jeśli nadal będę w stanie podążać za Bogiem i będę mu podporządkowana w trakcie tak wielkiego bólu, będzie to świadczyło o tym, że mam prawdziwą wiarę. Partia Komunistyczna chciała nas pozbawić środków do życia, ale polegając w życiu na Bogu i idąc naprzód z Jego wsparciem i prowadzeniem, mogliśmy sobie poradzić. Po tym wszystkim mój syn i ja często czytaliśmy i omawialiśmy Boże słowa i stopniowo udało mu się wyjść ze stanu cierpienia. Powiedział, że wyraźnie widzi, iż wszystkie te nieszczęścia zostały spowodowane przez Partię Komunistyczną; że to Partia niszczy życie, natomiast Bóg niesie miłosierdzie i zbawienie; i że tylko Bóg może przynieść nam światło, a podążanie za Bogiem jest właściwą ścieżką w życiu. Powiedział, że chce wierzyć w Boga i gorliwie za nim podążać. Potem oboje zajęliśmy się zbieraniem dzikich ziół i grzybów, aby sprzedawać je na targu, dzięki czemu łatwiej nam było uczestniczyć w zgromadzeniach i pełnić obowiązki. W ten sposób, bez większego wysiłku, mieliśmy wystarczająco pieniędzy, aby przetrwać.

Po doświadczeniu aresztowania i prześladowania przez Partię Komunistyczną w pełni zobaczyłam jej demoniczną istotę – nienawiść i opór wobec Boga. Partia twierdzi, że gwarantuje wolność wyznania, ale potajemnie przeprowadza masowe aresztowania chrześcijan, torturuje ich i skazuje na więzienie, a jednocześnie nęka i prześladuje ich krewnych, rujnując niezliczone chrześcijańskie rodziny. Znienawidziłam ją i sprzeciwiłam się jej z całego serca – i wiedziałam, że jestem całkowicie jej przeciwna. Osobiście doświadczyłam też miłości Boga i autorytetu Jego słów. Kiedy zostałam aresztowana i skazana na więzienie, kiedy zmarł mój mąż, kiedy mój syn nie mógł otrzymać dyplomu uniwersyteckiego i kiedy żyłam w nędzy bez wyjścia, to właśnie Boże słowa dawały mi wiarę i siłę oraz prowadziły do pokonania słabości ciała. Bez Bożej opieki i ochrony nigdy nie dotrwałabym do dzisiaj. Jestem naprawdę wdzięczna za Bożą miłość i zbawienie. Jakikolwiek ucisk i trudności spotkają mnie w przyszłości, będę podążała za Bogiem do samego końca.

Wstecz: 97. Jak wyzbyłem się pychy

Dalej: 99. Mój przymusowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

29. Skrucha oficera

Autorstwa Zhenxin, ChinyBóg Wszechmogący mówi: „Od stworzenia świata po dziś dzień, wszystko, co Bóg uczynił w swym dziele, wyraża miłość...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze