59. Waga prawidłowej postawy w wypełnianiu obowiązków

Autorstwa Elli, Filipiny

W październiku 2020 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych. Aktywnie uczęszczałam na zgromadzenia i omawiałam swoje zrozumienie słów Bożych, a dwa miesiące później zostałam liderką grupy. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz prowadziłam spotkanie, byłam przejęta i zdenerwowana. Cieszyłam się, że wypełniam swój obowiązek, ale byłam też zdenerwowana, ponieważ obawiałam się, że jeśli nie poprowadzę zgromadzenia dobrze, bracia i siostry mogą patrzeć na mnie z góry. Uważałam, że nasza przywódczyni kościoła prowadziła spotkania bardzo dobrze, więc jeśli będę ją naśladować, moje spotkania też będą dobrze poprowadzone. Wtedy przywódczyni kościoła mnie pochwali, a bracia i siostry będą mnie podziwiać. Poprowadziłam więc zgromadzenie, naśladując naszą przywódczynię. Kiedy zadawałam braciom i siostrom pytania, odpowiadali mi, a przy moich omówieniach zgodnie mówili „amen”. Po spotkaniu przywódczyni kościoła powiedziała, że bardzo dobrze je poprowadziłam. Słysząc jej pochwałę, poczułam się bardzo szczęśliwa i dumna. Wkrótce wybrano mnie na diakonisę podlewania. Byłam bardzo przejęta, uznałam, że powierzono mi ten obowiązek, ponieważ mam dobry charakter. Z początku nie wiedziałam, jak wykonywać tę pracę, ale nie chciałam zawieść braci i sióstr. Na każdym zgromadzeniu skupiałam się na odnalezieniu kluczowych elementów omawianych w słowach Bożych. Dzięki temu moje omówienia miały być jasne i obejmować kluczowe punkty, aby bracia i siostry myśleli, że mam dobre zrozumienie słów Bożych i mnie podziwiali. Ale gdy skończyłam mówić i słuchałam omówień innych, spostrzegłam, że to, co przekazałam, nie było wcale takie jasne. Zmartwiłam się i pomyślałam, „Wszyscy pomyślą, że nie omawiam dobrze i ich uwaga skupi się na tych, którzy robią to lepiej niż ja”. Bałam się, że bracia i siostry będą mną pogardzać, więc starałam się omawiać coraz lepiej. Nie mogłam się jednak uspokoić na tyle, by przemyśleć słowa Boże. Im bardziej chciałam dobrze omawiać, tym gorsze były moje omówienia. Myślałam, „Co bracia i siostry o mnie pomyślą? Czy przywódczyni kościoła będzie mną zawiedziona? Czemu moje omówienie nie jest tak jasne jak innych? Czemu oni omawiają tak dobrze, a ja nie potrafię?”. Nie chciałam przyznać się do porażki i myślałam, że powinnam pracować ciężej, by prześcignąć innych.

Kilka miesięcy później, ze względu na wymogi pracy kościoła, zostałam skierowana do głoszenia ewangelii. Kiedy tam dotarłam, spytałam, kto jest liderem grupy, a kto przywódcą kościoła. Myślałam, że jeśli będę się starać, zdobędę poparcie przywódcy i może zostanę liderką grupy. W ten sposób bracia i siostry będą mnie podziwiać. W czasie głoszenia ewangelii, kiedy czegoś nie rozumiałam, albo nie umiałam czegoś zrobić, często modliłam się do Boga i zdawałam się na Niego. Po jakimś czasie osiągnęłam dobre wyniki, wykonując obowiązek, i poczułam się bardzo szczęśliwa. Ale jednocześnie czułam się winna, bo wiedziałam, że mam złe nastawienie. Ciężko pracowałam tylko dlatego, że chciałam, by inni mnie podziwiali, a nie dlatego, że chciałam dobrze wypełniać swój obowiązek. Bóg badał mój umysł i z pewnością nie spodobało Mu się moje dążenie. Przyszłam do Niego w modlitwie, gotowa przeciwstawić się swoim błędnym intencjom. Po modlitwie poczułam się trochę lepiej. Jednak wciąż nie mogłam się oprzeć pokusie i często próbowałam skłonić innych, by mnie podziwiali. Gdy widziałam, jak inni osiągają dobre rezultaty, wypełniając obowiązki, chciałam ich prześcignąć. Wiedziałam, że takie myślenie jest złe, ale nie miałam nad tym kontroli. Nie byłam w stanie uspokoić się na tyle, by wypełniać swój obowiązek. Mój stan był coraz gorszy, a ja coraz mniej skuteczna podczas wykonywania obowiązku. Pomodliłam się więc do Boga prosząc Go o pomoc i przewodnictwo w poznaniu siebie.

Pewnego dnia, na nagraniu świadectwa opartego na doświadczeniu, ujrzałam fragment słów Bożych, które dały mi trochę wiedzy o sobie samej. Bóg Wszechmogący mówi: „Antychryści z niechęcią wykonują obowiązki, a robią to, by zyskać błogosławieństwa. Dowiadują się, czy będą mogli wystawić siebie na pokaz i zdobyć podziw, wykonując obowiązek, a także czy Zwierzchnictwo lub Bóg będą wiedzieć, że oni ten obowiązek wykonują. Są to rzeczy, o których myślą, gdy wykonują swoje obowiązki. Pierwszą rzeczą, jaką chcą ustalić, jest to, jakie korzyści przyniesie im wykonywanie obowiązku i czy będą w stanie uzyskać błogosławieństwa. To jest dla nich najważniejsze. Nigdy nie myślą o tym, jak mieć wzgląd na Boże intencje, jak odwdzięczyć się Bogu za Jego miłość, jak głosić ewangelię i nieść świadectwo o Bogu, aby ludzie dostąpili Bożego zbawienia i osiągnęli szczęście, a tym bardziej nigdy nie dążą do tego, by zrozumieć prawdę lub wyzbyć się swojego zepsutego usposobienia oraz urzeczywistniać człowieczeństwo. Nigdy się nad tymi rzeczami nie zastanawiają. Myślą jedynie o tym, czy mogą zyskać błogosławieństwa i czerpać korzyści, o tym, jak zdobyć sobie pozycję, jak zyskać status, jak sprawić, by ludzie ich podziwiali oraz jak się wyróżnić i stać się najlepszym w Kościele i w tłumie. Absolutnie nie chcą być zwykłymi wierzącymi. Zawsze pragną być na pierwszym miejscu w kościele, mieć ostatnie słowo, zostać przywódcami i sprawić, że wszyscy będą ich słuchać. Tylko wtedy mogą być zadowoleni. Widzicie, że serca antychrystów wypełniają takie rzeczy. Czy oni szczerze poświęcają się dla Boga? Czy szczerze wykonują swój obowiązek jako istoty stworzone? (Nie). Do czego zatem dążą? (Do władzy). Zgadza się. Mówią: »Jeśli o mnie chodzi, to w świeckim świecie chcę wszystkich prześcignąć. Muszę być pierwszy w każdej grupie. Nie mam zamiaru zajmować drugiego miejsca i nigdy nie będę pomagierem. Chcę być przywódcą i mieć ostatnie słowo w każdej grupie ludzi, w jakiej się znajdę. Jeśli nie mam ostatniego słowa, to zastosuję każdy środek, aby was wszystkich przekonać, aby sprawić, że będziecie wszyscy mnie podziwiać, że wybierzecie mnie na swojego przywódcę. Gdy już osiągnę status, będę mieć ostatnie słowo i wszyscy będą musieli mnie słuchać. Będziecie musieli postępować po mojemu i będziecie pod moją kontrolą«. Bez względu na to, jakie obowiązki antychryści wykonują, będą usiłowali zająć wysoką, możliwie nadrzędną, pozycję. Nigdy nie zadowolą się rolą zwykłego wyznawcy. A co ich najbardziej pasjonuje? Stanie na czele, wydawanie rozkazów, ganienie innych i zmuszanie ich do posłuszeństwa. Nigdy nie myślą o tym, jak właściwie wykonywać swój obowiązek, a tym bardziej przy jego wykonywaniu nie szukają prawdozasad, by praktykować prawdę i zadowolić Boga. Zamiast tego łamią sobie głowę, jak się wyróżnić, aby przywódcy mieli o nich dobre zdanie i awansowali ich, by oni sami mogli zostać przywódcami lub pracownikami i przewodzić innym ludziom. To jest to, o czym myślą przez cały dzień i na co mają nadzieję. Antychryści nie chcą, by inni im przewodzili, nie chcą być zwykłymi podwładnymi, a tym bardziej nie chcą pokornie wykonywać swoich obowiązków bez żadnych fanfar. Niezależnie od tego, jaki jest ich obowiązek, jeśli nie mogą się znaleźć w centrum uwagi, jeśli nie mogą stać wyżej niż inni i im przewodzić, to wykonywanie tego obowiązku uważają za nudne, wpadają w przygnębienie i zaczynają opuszczać się w pracy. Kiedy inni ich nie chwalą i nie czczą, wykonywanie obowiązku jeszcze bardziej przestaje ich interesować i mają do tego jeszcze mniej ochoty. Z drugiej strony, jeśli wykonując swój obowiązek, mogą stać w centrum uwagi i mają ostatnie słowo, czują się wzmocnieni i gotowi są znosić wszelkie trudności. W wykonywaniu swojego obowiązku zawsze mają osobiste intencje i zawsze chcą się wyróżniać, aby zaspokoić swoją potrzebę przewyższenia innych ludzi i spełnić własne pragnienia i ambicje(Punkt dziewiąty (Część siódma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Po przeczytaniu słów Boga natychmiast pomyślałam o wszystkim, co zrobiłam. Czułam, jakby wszystkie moje myśli i uczynki zostały wyciągnięte na światło dzienne. Słowa Boże ujawniały, że antychryści nigdy nie myślą o tym, jak dążyć do prawdy, by dobrze wypełniać swój obowiązek. Dążą za to do osiągnięcia wysokiego statusu i chcą przewodzić innym. Nie pozwalają nikomu, by wzniósł się ponad nich, i kroczą ścieżką oporu wobec Boga. Pomyślałam o tym, że moje zachowania nie różniły się od zachowań antychrystów: gdy tylko zaczęłam wypełniać swój obowiązek, chciałam, by wszyscy mnie podziwiali. Kiedy prowadziłam spotkania, naśladowałam przywódczynię kościoła. Wkładałam wiele wysiłku w rozważanie słów Bożych podczas zgromadzeń, w nadziei, że moje omówienie będzie jasne i uporządkowane. Moim zamiarem nie było osiągnięcie dobrych wyników na spotkaniach, ale pokazanie wszystkim, że umiem omawiać w dobry i zrozumiały sposób. Chodziło mi o to, aby otrzymać pochwałę od moich braci i sióstr. Kiedy przeszłam do głoszenia ewangelii, nie myślałam o tym, jak wypełniać obowiązki, by zadowolić Boga. Zamiast tego najpierw spytałam, kto jest liderem grupy i przywódcą kościoła w nadziei, że dzięki moim wysiłkom zostanę wybrana na liderkę grupy. Robiłam, co w mojej mocy, by popisać się przed moimi braćmi i siostrami i porównywałam się z nimi. Gdy zobaczyłam, że inni osiągają dobre rezultaty, pełniąc swój obowiązek, byłam zazdrosna, chciałam ich prześcignąć i być najlepsza. Robiłam wszystko z myślą o reputacji i statusie, próbując zaspokoić moje pragnienie rywalizacji. Jak Bóg mógł nie znienawidzić moich dążeń? Obowiązek to zadanie od Boga, to odpowiedzialność i zobowiązanie, które powinniśmy wypełnić ale ja uważałam to za własną karierę. Wykorzystywałam swój obowiązek do zdobycia statusu i osiągnięcia celu, jakim był podziw ludzi. Jak pielęgnowanie tego niewłaściwego zamiaru podczas wykonywania obowiązku mogłoby być zgodne z intencją Boga? Nienawidziłam siebie za swoje zepsucie. Nie chciałam dłużej tak żyć. Pragnęłam się jak najszybciej zmienić.

Kilka dni później przeniesiono mnie do innej grupy, bym głosiła ewangelię. Kiedy podjęłam tę pracę, chciałam tylko skupić się na ewangelii i dobrze wypełniać swój obowiązek. Zauważyłam, że tam bracia i siostry bardzo dobrze wypełniali swoje obowiązki. Kiedy głosili ewangelię, omawiali prawdę o dziele Bożym w bardzo zrozumiały sposób, a wielu z tych, którzy usłyszeli ewangelię, pragnęło dalej poszukiwać i ją badać. Myśląc o tym, że moje kazania były nieskuteczne, a moje omówienia prawdy niejasne, poczułam, że bardzo zawiodłam. W tamtym okresie moja arogancja stopniowo malała. Nie śmiałam dłużej myśleć o sobie w superlatywach i nie chciałam dążyć do tego, by inni mnie podziwiali. Na początku pomyślałam, że dokonałam jakiejś zmiany, ale gdy zobaczyłam, jak moi bracia i siostry otrzymują pochwały za dobre wypełnianie obowiązków, nie chciałam zostać w cieniu. Głosząc ewangelię, rozpaczliwie zapraszałam ludzi do wysłuchania kazań, ale nie próbowałam sprawdzać, czy naprawdę wierzą w Boga, albo czy spełniają wymogi ewangelizacji. W efekcie zaprosiłam na kazania kilku niedowiarków, którzy wkrótce opuścili zgromadzenie. Czułam wielki smutek i zastanawiałam się, „Dlaczego tak się dzieje? Wypełniam swój obowiązek nieskutecznie. Co moi bracia i siostry o mnie pomyślą? Czy uznają, że jestem od nich gorsza?”. W tamtych dniach czułam się bardzo zniechęcona i na spotkaniach chciało mi się płakać, ale przypomniał mi się fragment słów Boga: „Czy wyznaczyłeś swoje cele i powziąłeś swe zamierzenia pamiętając o Mnie? Czy wypowiadasz wszystkie swe słowa i popełniasz wszystkie swe uczynki w Mojej obecności? Przyglądam się bacznie wszystkim twym myślom i ideom. Czy nie czujesz się winny?(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 13, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże przypomniały mi, że powinnam pomyśleć i sprawdzić, czy wykonywaniu mojego obowiązku nie towarzyszą niewłaściwe intencje. Dzięki refleksji zrozumiałam, że mój dawny problem powrócił: poprzez dobre wypełnianie swojego obowiązku chciałam zdobyć uwagę i szacunek ludzi. Gdy to zrozumiałam, byłam zrozpaczona. Czemu moje pragnienie statusu było tak silne, a zepsucie tak głębokie? Co gorsza, byłam na to obojętna. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z mojego niewłaściwego stanu.

Pewnego razu rozmawiałam o moim stanie z jedną z sióstr, a ona przysłała mi fragment słów Bożych. Kiedy je przeczytałam, wreszcie zdobyłam wiedzę o sobie. Słowa Boga mówią: „Niektórzy ludzie szczególnie ubóstwiają Pawła. Lubią wychodzić z domu, wygłaszać przemowy i pracować, lubią uczestniczyć w zgromadzeniach i prawić kazania i lubią, gdy ludzie ich słuchają, czczą i kręcą się wokół nich. Lubią zajmować miejsce w sercach innych i są wdzięczni, kiedy inni cenią wizerunek, który oni prezentują. Przeanalizujmy szczegółowo ich naturę na podstawie tych zachowań. Czym ona jest? Jeśli rzeczywiście zachowują się w ten sposób, to wystarczy to do wykazania, że są aroganccy i zarozumiali. W ogóle nie czczą Boga; dążą do uzyskania wyższego statusu i chcą mieć władzę nad innymi, zajmować ich i zajmować miejsce w ich sercach. Jest to klasyczny wizerunek szatana. Na pierwszy plan w ich naturze wybija się arogancja i zarozumiałość, brak chęci, by czcić Boga i pragnienie podziwu ze strony innych. Takie zachowania dają wam dokładny wgląd w ich naturę(Jak poznać naturę człowieka, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zaczęłam zastanawiać się nad sobą. Bóg mówi, że Paweł lubił, gdy ludzie go czcili i gdy wszystko kręciło się wokół niego, że lubił gdy inni mieli o nim pochlebną opinię, oraz doceniał, gdy inni darzyli respektem jego wizerunek. Ja też chciałam, by moi bracia i siostry mnie podziwiali. Na zgromadzeniach pragnęłam omawiać lepiej niż inni. Gdy wykonując obowiązek, widziałam, że inni osiągają w pracy lepsze rezultaty ode mnie, ujawniała się moja rywalizująca natura. Chciałam pracować lepiej i prześcignąć braci i siostry. Wszystko, co robiłam i mówiłam, było pełne ambicji i pragnień, a moje usposobienie było zbyt aroganckie. Moje intencje i zachowanie były takie same jak u Pawła. Paweł miał dumną i arogancką naturę. Nie czcił Boga, przechwalał się i wszędzie świadczył o sobie, próbował sprawić, by inni go podziwiali i czcili, i chciał się znaleźć w umysłach ludzi. Ja byłam taka sama. Bez względu na to, jakie obowiązki pełniłam, wszystko robiłam dla sławy i statusu, a nie po to, by zadowolić Boga. W swoich dążeniach opierałam się Bogu i miałam zostać przez Niego potępiona. A to dlatego, że w dążeniu do statusu nie chodzi tylko o zdobycie pozycji czy tytułu. Chodzi o to, by zdobyć miejsce w ludzkich umysłach, sprawić, by inni nas czcili. Jak mówi Bóg, „Jest to klasyczny wizerunek szatana”. To naprawdę przerażające! By zyskać podziw innych, dążyłam do szybkich sukcesów w wykonywaniu mojego obowiązku i głosiłam ewangelię bez stosowania zasad, przez co wprowadziłam do grupy kilku niedowiarków, marnując czas i energię głoszących ewangelię. Gdyby ci ludzie wstąpili wówczas do kościoła, sytuacja byłaby dużo gorsza; mogliby zakłócić jego pracę. Natura tego problemu była niezwykle poważna! Gdybym nie okazała skruchy i się nie zmieniła, Bóg z pewnością by mnie znienawidził, więc nie chciałam już dłużej dążyć do zdobycia statusu i podziwu innych.

Na następnych zgromadzeniach uważnie słuchałam omówień moich braci i sióstr i zobaczyłam, że wszyscy pilnie wypełniają swoje obowiązki. Doświadczenie jednej z sióstr szczególnie mnie poruszyło. Omówiła to, jak polegała na Bogu, aby pokonać trudności w pełnieniu obowiązków i jak głosiła ewangelię. Słysząc to, zapytałam samą siebie, „Czy traktuję swój obowiązek poważnie? Czy praktykuję zgodnie ze słowami Boga? Wszyscy inni mają rzeczywiste doświadczenie i świadectwo praktykowania prawdy w różnych okolicznościach. Dlaczego ja ich nie mam? Czemu moją intencją nie jest dobre wypełnianie obowiązku?”. Miałam wielkie poczucie winy. Nie wypełniałam swojego obowiązku sumiennie. Zamiast dobrze pracować, całym sercem pragnęłam podziwu innych ludzi. Nie byłam godna pełnić żadnych obowiązków. W tamtym czasie poważnie zastanawiałam się nad sobą i przypomniałam sobie doświadczenie Piotra. Piotr nigdy się nie przechwalał ani nie pragnął podziwu innych. Skupiał się na szukaniu prawdy we wszystkim, zastanawiał się nad swoim zepsuciem, próbując je zrozumieć, i zmienić swoje życiowe usposobienie. Z powodzeniem podążał ścieżką wiary w Boga. Ja też chciałam dążyć do zmiany usposobienia, więc często modliłam się do Boga, prosząc Go, by mnie poprowadził do poznania siebie. Zawsze, kiedy podczas pełnienia obowiązku chciałam zabiegać o podziw ludzi, świadomie przeciwstawiałam się swoim złym zamiarom. Chciałam uciec od swojego zepsutego usposobienia tak szybko, jak to możliwe, i dobrze wypełniać swój obowiązek.

Pewnego dnia przeczytałam fragment słów Bożych i odnalazłam ścieżkę praktyki. Słowa Boga mówią: „Jeśli Bóg stworzył was głupcami, wasza głupota ma znaczenie; jeśli stworzył was mądrymi, wasza mądrość ma znaczenie. Jakiekolwiek talenty dostajecie od Boga, jakiekolwiek macie mocne strony i bez względu na to, jak wysokie macie IQ, dla Boga wszystko jest celowe. Wszystko zostało z góry ustalone przez Boga. Twoją rolę w życiu i pełniony obowiązek Bóg również zaplanował już dawno temu. Niektórzy ludzie widzą, że inni posiadają mocne strony, których im samym brak, i są niezadowoleni. Chcą zmieniać rzeczy, ucząc się więcej, oglądając więcej i będąc bardziej sumiennymi. Ale to, co ich sumienność może osiągnąć, ma swoje granice, i nie przewyższą oni tych, którzy mają talenty i specjalistyczną wiedzę. Nieważne, jak bardzo będziesz walczyć, jest to bezużyteczne. Bóg zdecydował już, jaki będziesz, i nic nie jesteś w stanie zrobić, by to zmienić. Jeśli jesteś w czymś dobry, w to powinieneś wkładać wysiłek. Jeśli nadajesz się do jakiegoś obowiązku, to ten obowiązek powinieneś wykonywać. Nie próbuj na siłę angażować się w dziedziny poza zakresem swoich umiejętności i nie zazdrość innym. Każdy ma swoją funkcję. Nie myśl, że możesz wszystko robić dobrze albo że jesteś doskonalszy lub lepszy od innych, zawsze chcąc zastępować innych i stawiać siebie na świeczniku. To zepsute usposobienie. Jeszcze inni ludzie wierzą, że nic nie potrafią robić dobrze i że nie posiadają żadnych umiejętności. Jeśli tak jest w twoim przypadku, powinieneś być osobą, która słucha i podporządkowuje się w zwykły, przyziemny sposób. Rób to, co możesz, i rób to dobrze, z wszystkich sił. To wystarczy, a Bóg będzie zadowolony(Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych byłam bardzo poruszona. Zrozumiałam, że byłam tak wyczerpana i przeżywałam takie udręki, bo nie wkładałam energii w wypełnianie swojego obowiązku. Wolałam wkładać energię w pogoń za statusem i reputacją. To Bóg zarządza z góry, czy ktoś ma dobry czy zły charakter, jakie będzie miał talenty i jaką funkcję będzie mógł pełnić. Bóg chce, byśmy postępowali najlepiej jak potrafimy w ramach naszych umiejętności. Nie każe nam próbować wyróżniać się z tłumu i być lepszym od innych. Bóg zaplanował wszystko dla mnie, jeszcze zanim się urodziłam. Z góry wyznaczył, jaki charakter, talenty i umiejętności będę mieć; do jakich obowiązków będę się nadawała – zaplanował wszystko. Miałam podporządkować się zwierzchnictwu i ustaleniom Boga, trwać w swoim miejscu, pokornie wykorzystywać swoje zdolności, i dobrze wypełniać swój obowiązek. Przemyślawszy to zrozumiałam, że nie mam żadnych szczególnych zdolności, muszę więc jedynie słuchać Bożych słów: „Powinieneś być osobą, która słucha i podporządkowuje się w zwykły, przyziemny sposób. Rób to, co możesz, i rób to dobrze, z wszystkich sił. To wystarczy, a Bóg będzie zadowolony”. Chciałam praktykować według słów Bożych i uczciwie wypełniać swoją rolę.

Zobaczyłam siostrę, która bardzo skutecznie wypełniała swój obowiązek. Byłam bardzo zazdrosna i trochę zawistna. Myślałam, „Jak ona to robi?”. Znów poczułam pragnienie, by ją prześcignąć, ale zdałam sobie sprawę, że moje zepsucie znów bierze górę, więc pomodliłam się do Boga, bym zdołała się przeciwstawić sobie. Po modlitwie pomyślałam, „Wszyscy mamy różne funkcje, tak, jak maszyna ma różne części, a każda część pełni inną rolę. Moja siostra ma swoje mocne strony i osiąga dobre wyniki w wykonywaniu obowiązku. To bardzo dobrze. Nie powinnam się do niej porównywać, tylko się od niej uczyć”. Potem, zawsze, kiedy siostra omawiała swoją ścieżkę i osiągnięcia w wykonywaniu obowiązków, słuchałam uważnie i robiłam notatki. Przyglądałam się też doświadczeniom innych braci i sióstr w pracy ewangelizacyjnej. Podczas zgromadzeń uspokajałam się i kontemplowałam słowa Boże, omawiałam to, co z nich zrozumiałam i już nie pragnęłam podziwu innych. Gdy praktykowałam w ten sposób, moje pragnienie statusu i reputacji stopniowo malało. Już nie byłam taka zazdrosna, jak przedtem, i byłam o wiele bardziej zrelaksowana i wolna.

Wstecz: 58. Ucieczka z legowiska demonów

Dalej: 60. Hipokryzja sprawia tak dużo bólu

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

3. Odkrywanie tajemnicy sądu

Autorstwa Enhui, MalezjaNa imię mi Enhui, mam 46 lat. Mieszkam w Malezji i od 27 lat wierzę w Boga. W październiku 2015 roku przeniosłam...

23. Wisząc na włosku

Autorstwa Zhang Hui, ChinyPo przyjęciu dzieła Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych przekazałem ewangelię bratu z mojego dawnego...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze