Słowa o tym, jak się pozbyć zepsutych skłonności

Fragment 49

Na zepsute skłonności człowieka składają się wyłącznie absurdalne i złe rzeczy. Najpoważniejszą z nich jest aroganckie usposobienie i jego przejawy, które z niego wypływają, szczególnie pyszałkowatość i przekonanie o własnej ważności, przekonanie, że jest się silniejszym od innych, niechęć wobec podporządkowania się komukolwiek, stałe naleganie, by mieć ostatnie słowo, popisywanie się we wszystkich dziedzinach, szukanie pochlebstw i pochwał w swoich działaniach, stałe pragnienie bycia w centrum uwagi i skupienie na sobie, posiadanie ambicji i pragnień, ciągłe pragnienie koron i nagród, oraz dążenie, by rządzić niczym król – te wszystkie problemy można uznać za przejawy poważnie zepsutego usposobienia. Pozostałe, to zwykłe problemy. Na przykład błędne poglądy, absurdalne myślenie, nieuczciwość, kłamliwość, zazdrość, egoizm, kłótliwość, postępowanie bez poszanowania zasad i tak dalej, to najbardziej powszechne przejawy zepsutego usposobienia. Szatańskie usposobienie zawiera w sobie wiele rodzajów zepsutych skłonności, ale najbardziej spośród nich oczywiste i rzucające się w oczy jest usposobienie aroganckie. Arogancja leży u korzeni zepsutego ludzkiego usposobienia. Im bardziej aroganccy są ludzie, tym bardziej są nieracjonalni i tym bardziej skłonni sprzeciwiać się Bogu. Jak poważny jest to problem? Ludzie o aroganckim usposobieniu nie tylko uważają wszystkich wokół za gorszych od siebie, lecz także – co w tym najgorsze – traktują z góry nawet samego Boga i nie mają serc bojących się Boga. Choć może się wydawać, że niektórzy ludzie wierzą w Boga i za Nim podążają, to wcale nie traktują Go oni jak Boga. Przez cały czas są przekonani, że posiedli prawdę, i mają o sobie bardzo wysokie mniemanie. W tym właśnie tkwi istota i źródło aroganckiego usposobienia, a pochodzi ono od szatana. Dlatego też problem arogancji musi zostać rozwiązany. To, że ktoś czuje się lepszy od innych, jest jeszcze sprawą trywialną. Kluczową kwestią jest to, że aroganckie usposobienie człowieka nie pozwala mu podporządkować się Bogu, Jego panowaniu i zarządzeniom. Osoba taka ciągle ma ochotę rywalizować z Bogiem o władzę i kontrolę nad innymi. Tego rodzaju osoba w ogóle nie ma serca bojącego się Boga, nie mówiąc już o tym, by miała Go kochać lub podporządkować się Mu. Ludzie, którzy są aroganccy i zarozumiali, a zwłaszcza ci, którzy są tak wyniośli i butni, że zupełnie postradali rozum, nie są w stanie podporządkować się Bogu w swej wierze w Niego, a nawet wywyższają się i niosą świadectwo o sobie samych. Tacy ludzie najbardziej sprzeciwiają się Bogu i zupełnie nie mają serc bojących się Boga. Jeśli ludzie pragną osiągnąć stan, w którym mają serca bojące się Boga, muszą najpierw rozwiązać problem swego aroganckiego usposobienia. Im bardziej gruntownie go rozwiążesz, tym będziesz posiadał serce bardziej bojące się Boga, i dopiero wtedy będziesz potrafił Mu się podporządkować, zyskać prawdę i poznać Boga. Tylko ci, którzy pozyskują prawdę, mają prawdziwe człowieczeństwo.

Fragment 50

Takie przejawy zepsutych skłonności, jak arogancja, pyszałkowatość i nieustępliwość, to rodzaj przewlekłej choroby. Są jak złośliwy guz rosnący w ludzkim ciele; nie da się ich skorygować bez pewnej dozy cierpienia. W przeciwieństwie do przejściowych schorzeń, które mijają po kilku dniach, ta uporczywa choroba nie jest drobną dolegliwością i należy zastosować wobec niej zdecydowane podejście. Jest jednak pewien fakt, o którym musicie wiedzieć – nie ma problemu, którego nie da się rozwiązać. Wasze zepsute skłonności zaczną stopniowo słabnąć, gdy będziecie zabiegać o prawdę, wzrastać w życiu, a wasze zrozumienie i doświadczenie prawdy będzie się pogłębiać. Do jakiego stopnia przejawy zepsutych skłonności muszą osłabnąć, aby można je było uznać za oczyszczone? Kiedy nie jesteś już przez nie ograniczany i jesteś w stanie je rozpoznać i porzucić. Chociaż czasami mogą się one ujawniać, nadal jesteś w stanie wykonywać swój obowiązek i praktykować prawdę jak zwykle, a jednocześnie jesteś sumienny i odpowiedzialny, i nie ograniczają cię one. W tym momencie przejawy skażonych skłonności nie stanowią już dla ciebie problemu, już je przezwyciężyłeś i wzniosłeś się ponad nie. To właśnie oznacza, że wzrosłeś w życiu, a twoje zepsute skłonności w normalnych okolicznościach nie ograniczają cię ani nie wiążą. Niektórzy ludzie, bez względu na to, jak wiele aspektów zepsutych skłonności przejawiają, nie szukają prawdy, by je skorygować. W rezultacie, nawet po wielu latach wiary w Boga, ich skłonności pozostają bez zmian. Myślą: „Za każdym razem, gdy coś robię, przejawiają się aspekty moich zepsutych skłonności; gdybym nie robił nic, nie przejawiałbym ich. Czyż to nie rozwiązuje problemu?”. Czy to nie brzmi jak rezygnacja z jedzenia w obawie przed zakrztuszeniem? Jaki to przyniesie skutek? Doprowadzi jedynie do śmierci głodowej. Jeśli człowiek przejawia zepsute skłonności, ale ich nie koryguje, jest to równoznaczne z odrzucaniem prawdy i śmiercią. Jakie będą konsekwencje tego, że wierzysz w Boga i nie zabiegasz o prawdę? Będziesz kopał własny grób. Zepsute skłonności są wrogiem twojej wiary w Boga; są przeszkodą w praktykowaniu prawdy, doświadczaniu Bożego dzieła oraz w podporządkowaniu się Bogu. Ostatecznie nie osiągniesz w związku z tym zbawienia. Czy to nie jest kopanie własnego grobu? Przejawy szatańskich skłonności stoją na przeszkodzie przyjęcia i praktykowania prawdy. Nie możesz ich unikać, musisz się z nimi skonfrontować. Jeśli ich nie pokonasz, będą cię kontrolować. Jeśli uda ci się je pokonać, nie będą cię dłużej ograniczać i będziesz wolny. Od czasu do czasu zepsute skłonności nadal będą wypływać na wierzch i przejawiać się w twoim sercu, będąc źródłem błędnych myśli i idei oraz złego myślenia, przez co będziesz się czuł zadowolony z siebie, wywyższony i potężny, gdy będziesz te myśli wyrażał, jednak twoje czyny i kroki nie będą już przez nie związane, a twoje serce nie będzie w ich władaniu. Powiesz: „Zamierzam brać pod uwagę interesy domu Bożego, czynić rzeczy, które podobają się Bogu i z poświęceniem wypełniać mój obowiązek istoty stworzonej. Chociaż czasami nadal zdarza mi się przejawiać usposobienie tego rodzaju, nie ma ono w najmniejszym stopniu na mnie wpływu”. To wystarczy. Ten rodzaj zepsutego usposobienia zasadniczo zostanie rozwiązany. Czy zmiana usposobienia człowieka to coś mglistego i nieuchwytnego? (Nie). To bardzo praktyczne. Niektórzy mówią: „Pomimo że rozumiem nieco prawdy, nadal miewam czasami zepsute myśli i idee i nadal przejawiam zepsute skłonności. Co powinienem zrobić?”. Jeśli jesteś osobą, która rzeczywiście zabiega o prawdę, to za każdym razem, kiedy masz błędne myśli i idee albo przejawiasz zepsute skłonności, powinieneś modlić się do Boga i szukać prawdy, by je skorygować. To najbardziej podstawowa zasada praktyki, nie powinieneś o tym zapominać, prawda? Co więcej, powinieneś też wiedzieć, że kiedy masz niewłaściwe myśli i idee, powinieneś je odrzucić. Nie możesz być nimi związany ani ograniczany przez nie, a co dopiero za nimi podążać. To powinno być łatwe do osiągnięcia, pod warunkiem, że zrozumiesz trochę prawdy. Jeśli przejawiasz zepsute skłonności, by je rozwiązać, musisz włożyć trochę wysiłku w poszukiwanie prawdy. Nie możesz mówić: „O Boże, znów przejawiałem zepsute usposobienie, proszę zdyscyplinuj mnie! Nie potrafię kontrolować swoich zepsutych skłonności”. Jeśli modlisz się w taki sposób, oznacza to, że nie jesteś osobą zabiegającą o prawdę. To pokazuje, że jesteś negatywnie nastawiony i pasywny oraz że zrezygnowałeś z siebie – równie dobrze mógłbyś przygotować sobie trumnę i zacząć planować formalności pogrzebowe. Powiedz Mi, jakiego rodzaju człowiek zanosi taką modlitwę? Tylko ktoś bezużyteczny modli się w ten sposób. Osoba kochająca prawdę nigdy nie wypowiedziałaby takich słów. Jeśli kochasz prawdę, powinieneś wybrać ścieżkę zabiegania o nią i powinieneś dobrze rozumieć, jak należy praktykować. Jeśli nie wiesz, jak praktykować, kiedy dopadają cię te zwyczajne problemy, jesteś zbyt bezużyteczny. Korygowanie zepsutych skłonności, to przedsięwzięcie trwające całe życie, a nie coś, co można osiągnąć w zaledwie kilka lat. Dlaczego snujesz fantazje o osiągnięciu prawdy i życia? Czy to nie jest głupota i ignorancja?

W procesie dążenia do zmiany życiowego usposobienia, ograniczenia wypływające z zepsutych skłonności stanowią największą trudność dla każdego człowieka. Kiedy ludzie ujawniają odrobinę skażonego usposobienia lub ujawniają je wielokrotnie i kiedy czują, że nie są w stanie go kontrolować, potępiają siebie, stwierdzając, że są skończeni i nie mogą się zmienić. Jest to błędne przekonanie, które występuje u większości ludzi. Obecnie niektórzy z tych, którzy dążą do prawdy, zdali sobie sprawę, że dopóki w człowieku istnieją skażone skłonności, dopóty mogą się one często ujawniać, wpływając na wypełnianie obowiązku i utrudniając praktykowanie prawdy, a jeśli nie będą w stanie zastanowić się nad sobą i rozwiązać problemu skażonych skłonności, nie będą w stanie należycie pełnić swojego obowiązku. Dlatego ci, którzy zawsze wykonują swoje obowiązki w sposób negatywny, niedbały i zdawkowy, powinni poważnie zastanowić się nad sobą i znaleźć przyczynę swojego problemu, aby go rozwiązać. Jednak niektórzy ludzie mają wypaczone zrozumienie i myślą: „Wszyscy ci, którzy przejawiają zepsute skłonności podczas wykonywania obowiązków, powinni się zatrzymać i całkowicie je skorygować, zanim przystąpią do dalszego pełnienia swoich obowiązków”. Czy ten pogląd da się obronić? Jest to ludzkie wyobrażenie i zupełnie nie da się go obronić. W rzeczywistości większość ludzi, niezależnie od tego, jaki rodzaj zepsutych skłonności przejawiają podczas wykonywania swoich obowiązków, może stopniowo zmniejszać liczbę przejawów zepsucia i ostatecznie należycie wykonywać swoje obowiązki, jeśli tylko szukają prawdy, by je rozwiązać. Jest to proces doświadczania Bożego dzieła. Gdy tylko ujawnisz zepsute usposobienie, powinieneś szukać prawdy, aby je rozwiązać, a także rozeznać i rozebrać na czynniki pierwsze swoje szatańskie usposobienie. Jest to proces walki z szatańskim usposobieniem i ma on zasadnicze znaczenie dla twojego doświadczenia życiowego. Gdy doświadczasz Bożego dzieła i zmieniasz swoje usposobienie, posługujesz się prawdami, które rozumiesz, aby zwalczać swoje szatańskie usposobienie, ostatecznie korygując swoje skażone skłonności i triumfując nad szatanem. W ten sposób osiągasz zmianę usposobienia. Proces zmiany usposobienia polega na poszukiwaniu i przyjmowaniu prawdy po to, by wyprzeć ludzkie pojęcia i wyobrażenia oraz słowa i zwroty doktryny, a także wyprzeć filozofie życia oraz różne herezje i fałszywe przekonania pochodzące od szatana, stopniowo zastępując je prawdą i słowem Bożym. To jest proces zdobywania prawdy i zmiany usposobienia. Jeśli chcesz wiedzieć, jak bardzo zmieniło się twoje usposobienie, musisz dokładnie się przyjrzeć, ile prawd zrozumiałeś, ile wprowadziłeś w życie i ile jesteś w stanie urzeczywistnić. Musisz wyraźnie dostrzec, jak wiele twoich skażonych skłonności zostało zastąpionych prawdami, które zrozumiałeś i pozyskałeś, oraz w jakim stopniu są one w stanie kontrolować skażone skłonności w tobie, to znaczy, w jakim stopniu prawdy, które rozumiesz, są w stanie kierować twoimi myślami i intencjami oraz codziennym życiem i praktyką. Kiedy spotykają cię różne rzeczy, powinieneś dokładnie rozumieć, czy przewagę mają twoje zepsute skłonności, czy też przeważają prawdy, które rozumiesz i którymi się kierujesz. To jest standard, według którego mierzona jest twoja postawa i wejście w życie.

Fragment 51

Co się dzieje, kiedy ktoś ma tendencje do wynajdywania wymówek wobec stawianych mu zarzutów oraz w momencie, gdy go się przycina i rozprawia się z nim? Świadczy to o bardzo aroganckim, pyszałkowatym i upartym usposobieniu. Ludziom aroganckim i upartym trudno jest przyjąć prawdę. Nie potrafią zaakceptować niczego, co słyszą, a co nie jest zgodne z ich własnymi poglądami, opiniami i myślami. Nie obchodzi ich, czy to, co mówią inni, jest słuszne, czy nie, ani kto to powiedział, w jakim kontekście oraz czy odnosi się to do ich odpowiedzialności i obowiązków. Te kwestie nie mają dla nich znaczenia; ich palącą potrzebą jest w pierwszej kolejności zadbać o własne uczucia. Czy to nie jest upór? Jakie straty ostatecznie ponoszą ludzie z powodu uporu? Trudno im posiąść prawdę. Zepsute usposobienie człowieka sprawia, że nie przyjmuje on prawdy, i ostatecznie jej zdobycie nie przychodzi mu łatwo. Wszystko, co w naturalny sposób wypływa z naturoistoty człowieka, jest sprzeczne z prawdą i nie ma z nią nic wspólnego. Ani jedna z takich rzeczy nie jest zgodna z prawdą, ani nawet się do niej nie zbliża. Zatem by osiągnąć zbawienie, człowiek musi przyjąć i praktykować prawdę. Jeśli nie jest w stanie jej przyjąć i zawsze chce postępować w zgodzie z własnymi upodobaniami, nie może osiągnąć zbawienia. Jeśli chcesz podążać za Bogiem i dobrze wypełniać swój obowiązek, musisz najpierw unikać bycia impulsywnym, gdy sprawy nie idą po twojej myśli. W pierwszej kolejności uspokój się i wycisz przed Bogiem, a w swoim sercu módl się do Niego i szukaj Go. Nie bądź uparty; przede wszystkim się podporządkuj. Tylko z takim nastawieniem możesz skuteczniej rozwiązywać problemy. Jeśli potrafisz wytrwać w życiu przed obliczem Boga i cokolwiek cię spotyka, jesteś w stanie modlić się do Niego i szukać Go, a także stawić temu czoła z podporządkowaną postawą, to ilość przejawów twojego zepsutego usposobienia nie będzie się liczyć, podobnie jak to, jakie wykroczenia wcześniej popełniłeś – można sobie z tym poradzić, o ile będziesz szukać prawdy. Bez względu na to, jakie próby cię spotykają, będziesz w stanie wytrwać. Dopóki masz właściwą mentalność, jesteś w stanie przyjąć prawdę i słuchać Boga zgodnie z Jego wymaganiami, to będziesz w pełni zdolny do wprowadzenia prawdy w życie. Chociaż czasami możesz być trochę zbuntowany i oporny, a czasami prezentujesz defensywne rozumowanie i nie jesteś w stanie się podporządkować, to jeśli możesz modlić się do Boga i odwrócić swój buntowniczy stan, będziesz też mógł zaakceptować prawdę. Uczyniwszy to, zastanów się, dlaczego pojawił się w tobie właśnie ten bunt i opór. Znajdź przyczynę, a następnie poszukaj prawdy, aby sobie z tym poradzić, a ten aspekt twojego zepsutego usposobienia będzie mógł zostać oczyszczony. Kiedy kilka razy podniesiesz się po takich potknięciach i upadkach, aż nauczysz się wprowadzać prawdę w życie, twoje zepsute usposobienie będzie stopniowo odrzucane. A wtedy prawda zapanuje w tobie i stanie się twoim życiem i nie będzie już przed tobą żadnych przeszkód w jej praktykowaniu. Zyskasz zdolność do tego, aby prawdziwie podporządkować się Bogu i urzeczywistnisz prawdorzeczywistość. W tym okresie zdobędziesz praktyczne doświadczenia związane z praktykowaniem prawdy i okazywaniem posłuszeństwa Bogu oraz możliwość robienia tego. Kiedy coś ci się później przydarzy, będziesz wiedział, jak praktykować, okazując posłuszeństwo Bogu, a jakie zachowanie jest sprzeciwem wobec Niego. Kiedy będziesz miał w swoim sercu jasność co do tych kwestii, czy nadal nie będziesz umiał omawiać prawdorzeczywistości? Jeśli zostaniesz poproszony o podzielenie się swoimi doświadczeniami i świadectwami, nie będzie to dla ciebie problemem, ponieważ wiele doświadczyłeś i znasz zasady praktyki. Bez względu na to, jak o tym będziesz mówił, będzie to autentyczne, cokolwiek powiesz, będzie to praktyczne. A jeśli zostaniesz poproszony o omówienie słów doktryny, nie zechcesz tego zrobić, w swoim sercu będziesz odczuwał wobec nich wstręt. Czy to nie oznacza, że wszedłeś w prawdorzeczywistość? Ludzie zabiegający o prawdę potrafią zdobyć doświadczenie w tym zakresie w zaledwie kilka lat, a następnie wkroczyć w prawdorzeczywistość. Tym natomiast, którzy nie dążą do prawdy, nie jest łatwo wkroczyć w prawdorzeczywistość, nawet jeśli tego chcą. Dzieje się tak, ponieważ ludzie, którzy nie kochają prawdy, są zbyt buntowniczy. Za każdym razem, kiedy powinni w jakiejś kwestii praktykować prawdę, wymyślają wymówki i mają swoje własne problemy, będzie im więc bardzo trudno wcielić prawdę w życie. Nawet jeśli się modlą, szukają prawdy i pragną ją praktykować, kiedy coś im się przydarza albo napotykają trudności, uwidacznia się ich otumanienie i buntownicze usposobienie, które całkowicie zaciemniają ich umysły. Jak silne musi być to ich buntownicze usposobienie! Jeśli ich serce tylko w niewielkim stopniu jest otumanione i w większej mierze pragnie podporządkować się Bogu, praktykowanie prawdy będzie im sprawiało mniejszą trudność. Być może będą się przez jakiś czas modlić albo ktoś będzie omawiał z nimi prawdę; jeśli będą w stanie ją w danej chwili zrozumieć, będzie im łatwiej wcielić ją w życie. Jeśli są tak bardzo otumanieni, że nieład panuje w większej części ich serca; jeśli dominuje w nich buntowniczość, a podporządkowanie jest drugorzędne, nie będzie im łatwo wprowadzić w życie prawdy, ponieważ są ludźmi zbyt miernej postawy. Ci natomiast, którzy w ogóle nie kochają prawdy, są w przeważającym stopniu lub całkowicie zbuntowani i otumanieni. Tacy ludzie wprowadzają zamęt i nigdy nie będą w stanie wcielić prawdy w życie bez względu na to, jak wiele energii się im poświęci. Ludzie kochający prawdę usilnie do niej dążą i jeśli te dążenia są tym, co ich w głównej mierze motywuje, oraz jeśli jasno zakomunikuje się im prawdę, z pewnością będą w stanie wprowadzić ją w życie. Umiłowanie prawdy nie jest taką prostą sprawą; sam fakt, że ktoś posiada odrobinę chęci, nie czyni z niego miłośnika prawdy. Człowiek musi dojść do momentu, w którym zrozumiawszy słowo Boże, będzie usilnie się stara, znosi trudy i płaci cenę, by wcielać prawdę w życie. To jest ktoś, kto kocha prawdę. Taka osoba potrafi wykazać się wytrwałością w swoich dążeniach bez względu na to, ile aspektów zepsutego usposobienia przejawia czy ile popełniła występków. Bez względu na to, co ją spotka, potrafi się modlić do Boga, szukać prawdy i ją przyjąć. Te wysiłki zaczynają przynosić rezultaty po dwóch czy trzech latach zdobywania takich doświadczeń i zwyczajne trudności nie powstrzymują już takiej osoby. Jeśli napotka poważne problemy, to nawet, gdy zawiedzie, jest to normalne, ponieważ ma mierną postawę. Dopóki potrafi w normalnych okolicznościach wprowadzać prawdę w życie, dopóty jest dla niej nadzieja. Kiedy zaczyna poznawać i bać się Boga, jest jej łatwo poradzić sobie nawet z poważnymi wyzwaniami i nie znajdzie się takie, które stanowiłoby dla niej problem. Dopóki ludzie czytają więcej słów Bożych i omawiają więcej prawd, jeśli modlą się do Boga bez względu na to, jakie spotkają ich trudności, oraz polegają na dziele Ducha Świętego w rozwiązywaniu problemów, dopóty będzie im łatwo zrozumieć prawdę i wprowadzać ją w życie, a ich zepsute usposobienie zacznie stopniowo ustępować. Z każdą sytuacją, w której praktykują prawdę, pozbywają się niewielkiej części swojego zepsutego usposobienia, a im częściej praktykują prawdę, w tym większym stopniu wyzbywają się zepsutego usposobienia. To naturalne prawo. Jeśli ludzie, widząc u siebie przejawy zepsutego usposobienia, próbują się z nim rozprawić, polegając na samokontroli i wytrwałości, czy odniosą sukces? To nie będzie łatwe. Gdyby mogli rozprawić się z nim w ten sposób, nie byłoby potrzebne Boże dzieło sądu i karcenia. By rozwiązać problem zepsutego usposobienia, człowiek musi polegać na modlitwie do Boga i na Nim samym, na szukaniu prawdy i poznawaniu siebie na drodze autorefleksji oraz na działaniu Ducha Świętego. Tylko to może stopniowo rozwiązać problem. Jeśli ludzie nie współpracują, nie potrafią zastanowić się nad sobą ani przyjąć prawdy, nie dostrzegają swojego zepsutego usposobienia, braku skruchy oraz nie odczuwają nienawiści do cielesności i szatana, to ich zepsute usposobienie samo nie zniknie. Pod tym właśnie względem dzieło Ducha Świętego jest najcudowniejsze; dopóki ludzie pragną prawdy i zabiegają o zmianę swojego usposobienia, dopóty Bóg będzie ich oświecał i prowadził. Nawet nie wiedząc kiedy, ludzie zaczną rozumieć prawdę i jednocześnie będą w stanie poznawać siebie. Wtedy zaczną ją kochać i za nią tęsknić. Będą w stanie z całego serca znienawidzić naturę i usposobienie szatana, przez co będzie im łatwiej wyrzec się cielesności, a wcielanie prawdy w życie wyda im się jeszcze prostsze. Wtedy ich zepsute usposobienie będzie się stopniowo zmieniać i nie będą się już buntować przeciwko Bogu; będą w stanie w pełni się Mu podporządkować i nie będzie ich ograniczać żaden człowiek, żadne wydarzenie ani żadna rzecz. Na tym polega całkowita przemiana życiowego usposobienia.

Fragment 52

Niektórzy ludzie nigdy nie szukają prawdy podczas wykonywania swoich obowiązków. Robią po prostu, co im się podoba, działając według własnych wyobrażeń i są zawsze samowolni i lekkomyślni. Po prostu nie idą drogą praktykowania prawdy. Co to znaczy być „samowolnym i lekkomyślnym”? Oznacza to, że napotykając problem, działasz według własnego uznania, bez zastanowienia i bez żadnych poszukiwań. Nic, co mówią inni, nie może trafić do twojego serca ani zmienić twojej decyzji. Nawet gdy ktoś omawia z tobą prawdę, nie jesteś w stanie jej przyjąć, trzymasz się własnych opinii, nie słuchasz, gdy inni ludzie mówią słuszne rzeczy, uważasz, że to ty masz rację i kurczowo trzymasz się własnego zdania. Nawet jeśli to, co myślisz, jest słuszne, powinieneś również brać pod uwagę opinie innych. A jeśli w ogóle tego nie robisz, to czy nie jesteś ekstremalnie zadufany w sobie? Ludziom ekstremalnie zadufanym w sobie i samowolnym nie jest łatwo przyjąć prawdę. Jeśli popełnisz jakiś błąd i inni cię krytykują, mówiąc: „Nie robisz tego zgodnie z prawdą!”, ty odpowiadasz: „Może i nie, ale zrobię to właśnie tak”, a potem znajdujesz jakiś argument, by ich przekonać, że masz rację. Kiedy robią ci wyrzuty, mówiąc: „Takim działaniem powodujesz zniszczenia, to zaszkodzi pracy kościoła”, ty nie dość, że nie słuchasz, ale jeszcze szukasz wymówek: „Uważam, że to właściwy sposób, więc właśnie tak to zrobię”. Co to jest za usposobienie? (Arogancja). To jest arogancja. Arogancka natura sprawia, że jesteś samowolny. Jeśli masz arogancką naturę, będziesz się zachowywać arbitralnie i lekkomyślnie, nie zważając na to, co mówi ktokolwiek inny. Jak zatem można radzić sobie z takimi skłonnościami do uznaniowości i lekkomyślności? Powiedzmy na przykład, że coś ci się przydarza i masz co do tego własne pomysły i plany. Zanim zdecydujesz, jak postąpić, musisz poszukać prawdy i przynajmniej omówić ze wszystkimi swoje przemyślenia i przekonania, poprosić wszystkich, by ci powiedzieli, czy te przemyślenia są poprawne i zgodne z prawdą oraz poprosić o ich ocenę. To jest najlepszy sposób na uniknięcie arbitralności i pochopności. Po pierwsze, możesz w ten sposób rzucić nieco światła na swe własne poglądy i poszukać prawdy – jest to pierwszy krok, jaki wprowadzasz w życie, aby pozbyć się arbitralności i lekkomyślności. Drugi krok następuje wtedy, gdy inni ludzie zaczynają wyrażać odmienne opinie. Jak powinieneś wtedy postąpić, aby ustrzec się przed uznaniowością i lekkomyślnością? Najpierw musisz przyjąć pokorną postawę, odłożyć na bok własne poglądy i przekonania oraz pozwolić każdemu się wypowiedzieć. Nawet jeśli uważasz, że twój pogląd na daną sprawę jest słuszny, nie powinieneś ciągle się przy nim upierać. Już to jest swego rodzaju postępem; pokazuje bowiem, że przyjąłeś postawę poszukiwania prawdy, wyrzeczenia się samego siebie i spełniania woli Bożej. Kiedy zaś będziesz już przejawiać taką postawę, to w chwili, gdy przestaniesz kurczowo trzymać się własnych poglądów, powinieneś się pomodlić, poszukać prawdy u Boga, a potem odnaleźć fundamenty w Bożych słowach i zdecydować, jak postąpić w oparciu o Boże słowa. To jest najbardziej odpowiednia i trafna praktyka. Kiedy szukasz prawdy i przedstawiasz problem, żeby wszyscy wspólnie go omówili i znaleźli jego rozwiązanie, to Duch Święty zapewnia ludziom oświecenie. Bóg oświeca ludzi zgodnie z zasadami, ocenia ich postawę. Jeśli uparcie trzymasz się swoich poglądów, bez względu na to, czy masz rację, czy nie, Bóg ukryje przed tobą swoją twarz i będzie cię ignorował; sprawi, byś zderzył się ze ścianą, obnaży cię i ujawni twój paskudny stan. Z drugiej strony, jeśli masz właściwą postawę, nie upierasz się przy swoim, nie jesteś przekonany o własnej nieomylności, autorytatywny ani pochopny w działaniu, lecz szukasz prawdy i przyjmujesz ją, to jeśli omówisz to ze wszystkimi, Duch Święty zacznie działać wśród was, i być może doprowadzi cię do zrozumienia za pośrednictwem czyichś słów. Czasami, gdy Duch Święty cię oświeca, prowadzi cię do zrozumienia sedna sprawy za pomocą kilku słów lub zwrotów lub podsuwając pomysł. Momentalnie uświadamiasz sobie, że to, czego się kurczowo trzymałeś, jest błędne, i w tej samej chwili rozumiesz najwłaściwszy sposób postępowania. Czy osiągnąwszy taki poziom, skutecznie nie uniknąłeś czynienia zła, jednocześnie unikając ponoszenia konsekwencji błędu? Czy nie jest to Boża opieka? (Tak). Jak się to osiąga? Można to osiągnąć jedynie wtedy, gdy masz serce bojące się Boga i gdy szukasz prawdy z posłusznym sercem. Kiedy już otrzymasz oświecenie ze strony Ducha Świętego i ustalisz zasady praktykowania, twoja praktyka będzie zgodna z prawdą, a ty będziesz w stanie zadowolić wolę Bożą. Od czego przede wszystkim zależy twoja zdolność praktykowania prawdy w taki sposób? Głównie od tego, czy masz właściwe intencje i odpowiednią postawę. To jest najważniejsze. Kiedy Duch Święty działa, analizuje ludzkie intencje oraz postawy i na podstawie tych czynników decyduje, czy ich oświecić lub prowadzić. Jeśli ludzie rozumieją dzieło Boże i pojmują tę kwestię, będą wiedzieć, jak mają modlić się do Boga i szukać prawdy. Rozumiecie to? Ludzie często chcą unikać czynienia zła, praktykować prawdę oraz postępować zgodnie z zasadami. Ale to zależy od tego, jaką postawę mają wobec prawdy i od tego, czy mają serce przepełnione bojaźnią Bożą, które chce się podporządkować Bogu. Jeśli zrezygnujesz ze swoich osobistych intencji i będziesz nastawiony na podporządkowywanie się Bogu, będziesz się modlił i szczerze poszukiwał u Niego odpowiedzi, to w niedługim czasie otrzymasz od Niego oświecenie. Bóg posłuży się różnymi metodami, by umożliwić ci zrozumienie zasad prawdy i pokazać jej kluczowe zagadnienia. Jeśli się modlisz i szukasz odpowiedzi u Boga, jesteś szczery i masz właściwe nastawienie, On cię oświeci. Niepokojąca jest jedynie sytuacja, w której ludzie nie szukają szczerze prawdy, tylko na pokaz zachowują pozory i dopełniają formalności. Postępując w ten sposób, nie będą w stanie osiągnąć oświecenia. Jeśli twoja postawa polega na upieraniu się, zaprzeczaniu prawdzie, odrzucaniu wszelkich sugestii, nieszukaniu prawdy, pokładaniu wiary tylko w sobie i robieniu, co chcesz – jeśli taka jest twoja postawa niezależnie od tego, co Bóg robi lub o co prosi, to jaka jest reakcja Boga? Bóg nie zwraca na ciebie uwagi, odsuwa cię na bok. Czy nie jesteś uparty? Czy nie jesteś arogancki? Czy nie uważasz, że zawsze masz rację? Jeśli nie ma w tobie posłuszeństwa, jeśli wcale nie szukasz, jeśli twoje serce jest całkowicie zamknięte i opiera się Bogu, Bóg nie zwraca na ciebie uwagi. Dlaczego Bóg nie zwraca na ciebie uwagi? Ponieważ jeśli twoje serce jest zamknięte na Boga, czy możesz przyjąć Boże oświecenie? Czy możesz odczuć, kiedy Bóg cię upomina? Kiedy ludzie są nieprzejednani, kiedy do głosu dochodzi ich szatańska natura i bestialstwo, nie czują niczego, co Bóg robi, to wszystko jest bezskuteczne – więc Bóg nie wykonuje bezużytecznej pracy. Jeśli masz takie uparcie wrogie nastawienie, wszystko, co Bóg czyni, pozostaje przed tobą ukryte. Bóg nie będzie czynił rzeczy zbędnych. Gdy jesteś tak uparcie wrogi i zamknięty, Bóg nigdy nie będzie niczego w tobie robił na siłę, nie będzie cię do niczego zmuszał, nie będzie próbował raz za razem cię poruszyć i oświecić – Bóg nie działa w ten sposób. Dlaczego Bóg nie działa w ten sposób? Głównie dlatego, że Bóg dostrzegł w tobie pewnego rodzaju usposobienie, bestialstwo, które jest znużone prawdą i głuche na rozum. A czy myślisz, że ludzie potrafią kontrolować dzikie zwierzę, kiedy jego bestialstwo dochodzi do głosu? Czy krzyki i wrzaski na nie coś dają? Czy przekonywanie go lub pocieszanie ma jakikolwiek sens? Czy ludzie mają odwagę się do niego zbliżyć? Jest dobry sposób, aby to opisać: zwierzę to jest głuche na głos rozumu. Co robi Bóg, gdy twoje bestialstwo eksploduje i gdy jesteś głuchy na głos rozumu? Nie zwraca na ciebie uwagi. Co jeszcze Bóg ma ci do powiedzenia, kiedy jesteś głuchy na głos rozumu? Nie ma sensu nic więcej mówić. A kiedy Bóg nie zwraca na ciebie uwagi, to czy jesteś błogosławiony, czy cierpisz? Czy zyskujesz jakąś korzyść, czy ponosisz stratę? Bez wątpienia poniesiesz stratę. A kto ją spowodował? (My sami). Sam ją spowodowałeś. Nikt cię nie zmuszał do takiego zachowania, a jednak i tak się złościsz. Czyż nie sprowadziłeś tego sam na siebie? Bóg nie zwraca na ciebie uwagi, nie czujesz Boga, w twoim sercu panuje ciemność i twoje życie jest zagrożone – sam to na siebie sprowadziłeś, zasłużyłeś na to.

Jeśli ludzie w obliczu jakiegoś zagadnienia są zbyt uparci i trzymają się swoich pomysłów, nie szukając prawdy, jest to bardzo niebezpieczne. Bóg znienawidzi i odrzuci takich ludzi oraz ich odsunie. Jakie będą tego konsekwencje? Z pewnością można powiedzieć, że istnieje niebezpieczeństwo, iż zostaną wyrzuceni. Jednakże ci, którzy szukają prawdy, mogą uzyskać oświecenie i przewodnictwo Ducha Świętego i w rezultacie zyskać Boże błogosławieństwo. Każda z tych dwóch różnych postaw, postawa szukania prawdy lub jej nieszukania, wywołuje w człowieku inny stan oraz powoduje inny rezultat. Który z efektów wolicie? (Wolę zdobyć Boże oświecenie). Jaką postawę muszą mieć ludzie, jeśli chcą, by Bóg ich oświecał i prowadził, oraz pragną otrzymać od Niego łaski? Muszą często mieć postawę poszukiwania i posłuszeństwa wobec Boga. Niezależnie od tego, czy wykonujesz swój obowiązek, kontaktujesz się z innymi, czy zajmujesz się jakąś konkretną sprawą, w obliczu której stanąłeś, musisz mieć postawę poszukiwania i posłuszeństwa. Przy takiej postawie można powiedzieć, że masz w sercu bojaźń Bożą. Zdolność do szukania prawdy i bycia jej posłusznym jest drogą do bojaźni Bożej i wystrzegania się zła. Jeśli brakuje ci postawy poszukiwania i posłuszeństwa, a zamiast tego trzymasz się samego siebie, uparcie się sprzeciwiasz, odrzucasz prawdę i brzydzisz się nią, to jest naturalne, że popełnisz wiele zła. Nie będziesz w stanie temu zaradzić! Jeśli ludzie w ogóle nie szukają prawdy, by sobie z tym poradzić ostateczną konsekwencją będzie to, że bez względu na to, jak wiele doświadczą, bez względu na to, w ilu sytuacjach się znajdą, bez względu na to, ile lekcji Bóg im wyznaczy, i tak nie zrozumieją prawdy i ostatecznie pozostaną niezdolni do wejścia w prawdorzeczywistość. Jeśli ludzie nie posiadają prawdorzeczywistości, to nie będą w stanie podążać drogą Boga, a jeśli nigdy nie będą mogli podążać drogą Boga, to nie są ludźmi zdolnymi lękać się Boga i wystrzegać się zła. Ludzie w nieskończoność rozwodzą się nad tym, że chcą wykonywać swoje obowiązki i naśladować Boga. Czy to wszystko jest takie proste? Absolutnie nie. Te rzeczy są niezwykle ważne w ludzkim życiu! Nie jest łatwo dobrze wykonywać swój obowiązek, zadowolić Boga, osiągnąć bojaźń Bożą i wystrzegać się zła. Jednak podam wam zasadę praktyki: jeśli masz postawę poszukiwania i posłuszeństwa, ochroni cię ona, gdy coś ci się przydarzy. Ostatecznym celem nie jest ochrona ciebie. Jest nim sprawienie, byś zrozumiał prawdę, potrafił wejść w prawdorzeczywistość i osiągnął zbawienie Boże – to jest ostateczny cel. Jeśli masz taką postawę we wszystkim, czego doświadczasz, to nie będziesz już uważał, że wykonywanie obowiązku i spełnianie woli Boga to puste słowa i frazesy; nie będzie ci się to już wydawało takim obciążeniem. Zamiast tego, zanim zdasz sobie z tego sprawę, zrozumiesz sporo prawd. Jeśli spróbujesz doświadczać w taki sposób, na pewno zbierzesz nagrody. Nie ma znaczenia, kim jesteś, ile masz lat, jakie masz wykształcenie, od jak dawna wierzysz w Boga ani jaki obowiązek wykonujesz. O ile tylko masz postawę poszukiwania i posłuszeństwa, o ile doświadczasz w taki sposób, ostatecznie na pewno zrozumiesz prawdę i wejdziesz w prawdorzeczywistość. Jeśli jednak nie masz postawy poszukiwania i posłuszeństwa we wszystkim, co ci się przydarza, to nie będziesz w stanie zrozumieć prawdy ani nie będziesz w stanie wejść w prawdorzeczywistość. Ci, którzy nigdy nie rozumieją prawdy i nie potrafią wejść w prawdorzeczywistość, myślą tak: „Czym jest prawda i czym są doktryny? Czym jest prawdorzeczywistość i na czym polega nieposiadanie jej? Dlaczego tego nie rozumiem?”. Często słuchają kazań i omawiają prawdę, wstają wcześnie i kładą się spać późno, by czytać słowa Boga, więcej słuchać, uczyć się i pisać. W swoich zeszytach notują budujące rzeczy, które słyszą, zapełniając czasem po kilka brulionów. Wkładają w to dużo wysiłku, ale niestety nigdy nie pojmują prawdy. W rezultacie mają wrażenie, że prawda jest zbyt głęboka. Słuchają przez wiele lat i w końcu pojmują kilka doktryn, dlaczego jednak nie potrafią ich wprowadzić w życie? Dlaczego w obliczu problemów mają mętlik w głowie? Uznają zrozumienie prawdy i wejście w prawdorzeczywistość za coś abstrakcyjnego i czują, że są to rzeczy trudne do osiągnięcia. Niewłaściwie to pojmują. Wiara w Boga i zrozumienie prawdy nie polegają na grach słownych, na tym, by umieć wypowiadać pewne słowa czy zwroty z doktryny i to wszystko – zupełnie nie o to w tym chodzi. W wierze w Boga przede wszystkim kładzie się nacisk na praktykowanie prawdy i umiejętność zrozumienia zasad tego praktykowania. Można powiedzieć, że człowiek rozumie prawdę i wszedł w rzeczywistość jedynie, jeżeli rozumie, czym jest praktykowanie prawdy i na czym polega rozwiązywanie problemów zgodnie z zasadami. Najważniejsza jest umiejętność praktykowania prawdy oraz wejście w rzeczywistość.

Fragment 53

Cóż to za usposobienie, gdy ludzie nie biorą odpowiedzialności za swoje obowiązki, wykonują je niedbale i powierzchownie, zachowują się jak potakiwacze i nie bronią interesów domu Bożego? Jest to przebiegłość, jest to szatańskie usposobienie. Najbardziej rzucającym się w oczy aspektem filozofii życiowych człowieka jest właśnie przebiegłość. Ludzie myślą, że jeśli nie będą przebiegli, mogą urazić innych i nie będą w stanie chronić samych siebie. Sądzą, że muszą być dostatecznie przebiegli, aby nikomu nie zrobić krzywdy ani nikogo nie obrazić, tym samym zapewniając sobie bezpieczeństwo, chroniąc swe źródła utrzymania i zyskując solidną pozycję wśród innych. Niewierzący żyją zgodnie z filozofiami szatana. Wszyscy są potakiwaczami i nikogo nie obrażają. Przyszedłeś do domu Bożego, czytałeś słowo Boże i słuchałeś kazań domu Bożego, czemu więc nie jesteś w stanie praktykować prawdy, mówić z głębi serca i być uczciwym człowiekiem? Czemu stale tylko potakujesz? Potakiwacze chronią tylko własne interesy, a nie interesy kościoła. Kiedy widzą, że ktoś czyni zło i szkodzi interesom kościoła, ignorują to. Lubią być potakiwaczami i nikogo nie obrażać. To nieodpowiedzialne, a tego rodzaju osoba jest niezwykle przebiegła i niegodna zaufania. Aby chronić własną próżność i dumę oraz zachować reputację i status, niektórzy ludzie chętnie pomagają innym i poświęcają się dla swoich przyjaciół bez względu na koszty. Ale kiedy muszą chronić interesy domu Bożego, prawdę i sprawiedliwość, ich dobre intencje znikają – przepadły one całkowicie. Kiedy powinni praktykować prawdę, w ogóle tego nie robią. O co chodzi? Aby chronić własną godność i dumę, zapłacą każdą cenę i ścierpią wszystko. Ale kiedy muszą wykonywać rzeczywistą pracę i zajmować się praktycznymi sprawami, chronić dzieło kościoła oraz to, co pozytywne, a także pilnować i zaopatrywać Bożych wybrańców, dlaczego nie mają już siły, by płacić każdą cenę i wszystko ścierpieć? To nie do pomyślenia. W rzeczywistości mają rodzaj usposobienia, które jest znużone prawdą. Czemu mówię, że ich usposobienie jest znużone prawdą? Ponieważ zawsze, gdy coś wiąże się z niesieniem świadectwa o Bogu, praktykowaniem prawdy, ochroną Bożych wybrańców, walką z intrygami szatana lub ochroną dzieła kościoła, tacy ludzie uciekają i chowają się, nie zajmując się tym, co do nich należy. Gdzie jest ich heroizm i duch, który niezłomnie znosi cierpienia? Kiedy wykorzystują te cechy? Łatwo to zauważyć. Nawet gdy ktoś ich gani, mówiąc, że nie powinni być tak samolubni i podli i nie powinni chronić siebie, ich powinnością jest zaś ochrona dzieła kościoła, w istocie ich to nie obchodzi. Mówią sobie: „Nie robię takich rzeczy, to mnie nie dotyczy. Jaką korzyść mogłoby takie zachowanie przynieść dla mojego dążenia do prestiżu, zysku i statusu?”. Nie są to ludzie, którzy dążą do prawdy. Szukają oni prestiżu, zysku i statusu, zamiast wykonywać pracę, którą powierzył im Bóg. Kiedy zatem są potrzebni w pracy kościoła, po prostu wolą uciec. To oznacza, że w głębi serca nie przepadają za rzeczami pozytywnymi i nie interesują się prawdą. To wyraźny przejaw tego, że brzydzi ich prawda. Tylko ci, którzy miłują prawdę i posiadają prawdorzeczywistość, mogą wystąpić, gdy wymagają tego praca domu Bożego i wybrańcy Boży. Tylko tacy ludzie mogą odważnie powstać i związani obowiązkiem świadczyć o Bogu i omawiać prawdę, wprowadzić Bożych wybrańców na właściwą ścieżkę, dzięki czemu osiągną oni posłuszeństwo Bożemu dziełu. Tylko to jest odpowiedzialną postawą i przejawem troski o wolę Boga. Jeśli nie przyjmujecie takiej postawy i wciąż tylko różne sprawy załatwiacie niedbale, myśląc sobie: „Zrobię to, co wchodzi w zakres moich obowiązków, ale cała reszta mnie nie obchodzi. Jeśli o coś mnie spytasz, odpowiem ci – o ile będę w dobrym humorze. Inaczej nic z tego. Takie jest właśnie moje podejście”, to jest to rodzaj skażonego usposobienia, prawda? Czy chroniąc tylko swój status, reputację i dumę oraz dbając jedynie o to, co wiąże się z czyimiś interesami, można bronić sprawiedliwej sprawy? Czy w ten sposób chroni się interesy domu Bożego? Te małostkowe, samolubne motywy kryją usposobienie brzydzące się prawdą. Większość z was często wykazuje tego rodzaju przejawy i kiedy tylko natrafiacie na coś, co dotyczy interesów domu Bożego, zaczynacie wymigiwać się od odpowiedzialności, mówiąc: „Nic nie widziałem” albo „Nie wiem”, albo „Nie słyszałem”. Bez względu na to, czy rzeczywiście jesteś nieświadomy, czy tylko udajesz – jeżeli w decydujących momentach ujawniasz tego rodzaju skażone usposobienie, to trudno powiedzieć, czy naprawdę wierzysz w Boga. Dla Mnie jesteś albo kimś zupełnie zagubionym w swej wierze, albo fałszywym wierzącym. Na pewno nie jesteś kimś, kto kocha prawdę.

Być może rozumiecie, co to znaczy brzydzić się prawdą, ale dlaczego twierdzę, że jest to pewne usposobienie? Usposobienie nie ma nic wspólnego ze sporadycznymi, chwilowymi przejawami – sporadycznych, chwilowych przejawów nie można uznać za problemy związane z usposobieniem. To bez znaczenia, jaki typ skażonego usposobienia ma dana osoba: w sprzyjających temu sytuacjach będzie się ono często, a wręcz stale z niej wydobywało i ujawniało. Z tego względu nie można arbitralnie charakteryzować problemu związanego z usposobieniem na podstawie sporadycznych, chwilowych przejawów. Czym zatem są usposobienie i skłonności? Są one powiązane z zamiarami i pobudkami kierującymi danym człowiekiem, z jego sposobem myślenia i postrzegania świata. Może ci się wydawać, iż jesteś w stanie wyczuć, kiedy jakaś skłonność cię opanowuje i tobą rządzi, lecz są też skłonności ukryte, zamaskowane i zaciemnione przez powierzchowne zjawiska. Krótko mówiąc: dopóki na twoje usposobienie składa się jakaś skłonność, dopóty będzie ci ono przeszkadzać, będzie cię ograniczać i kontrolować, a także będzie się przejawiać w wielu twoich zachowaniach. Tym właśnie jest usposobienie. Do jakich zachowań, myśli, poglądów i postaw często prowadzi brzydzenie się prawdą? Jedną z głównych przejawianych przez ludzi cech charakterystycznych takiego usposobienia jest brak zainteresowania tym, co pozytywne, oraz prawdą, a także brak jakiegokolwiek zaangażowania, apatia serca, brak chęci dążenia do prawdy i przeświadczenie, że w jakiejkolwiek kwestii związanej z praktykowaniem prawdy wszystko jest w należytym porządku. Podam prosty przykład. W odniesieniu do zdrowia często mówi się o tym, iż rozsądek nakazuje spożywanie większej ilości owoców, warzyw i lekkostrawnych potraw oraz ograniczenie jedzenia mięsa, a zwłaszcza smażonych dań – to zalecenie ma pozytywny wpływ na ludzkie zdrowie i dobre samopoczucie. Każdy człowiek jest w stanie pojąć i zaakceptować zalecenia dotyczące tego, czego jeść więcej, a czego mniej – czy owa akceptacja zasadza się na teorii, czy na praktyce? (Na teorii). W jaki sposób przejawia się takie akceptowanie na bazie teorii? Poprzez elementarne rozpoznanie. Chodzi o to, by uznać, że dane stwierdzenie jest słuszne i właściwe, rozpoznawszy je za pomocą własnego osądu. Czy masz jednak jakikolwiek dowód na potwierdzenie owego stwierdzenia? Czy masz jakiekolwiek podstawy, by w nie wierzyć? Jeżeli sam tego nie doświadczyłeś, nie masz żadnych dowodów na poparcie słuszności czy niesłuszności owego stwierdzenia, a już na pewno nie wyciągnąłeś wniosków z wcześniej popełnionych błędów i nie dysponujesz żadnymi życiowymi przykładami, to po prostu przyjąłeś ów pogląd – to jest akceptowanie na bazie teorii. Bez względu na to, czy przyjmujesz stwierdzenie „jedz więcej warzyw i mniej mięsa” teoretycznie, czy praktycznie, musisz najpierw potwierdzić, iż jest ono słuszne i pozytywne. Skąd wiadomo, że masz skłonność do brzydzenia się prawdą? Można to określić na podstawie tego, jak podchodzisz do danego stwierdzenia i jak stosujesz je we własnym życiu – to właśnie pokazuje twoje nastawienie; czy zaakceptowałeś je teoretycznie i w kategoriach doktryny, czy też wykorzystałeś w prawdziwym życiu i sprawiłeś, że stało się twoją rzeczywistością. Jeżeli przyjąłeś to stwierdzenie jedynie na gruncie doktryny, a tymczasem to, co naprawdę w życiu czynisz, całkowicie mu przeczy, albo w żaden sposób nie stosujesz owego stwierdzenia w praktyce, to czy ty je miłujesz, czy raczej się nim brzydzisz? Na przykład, gdy jedząc zielone warzywa, myślisz: „Są takie zdrowe, ale mi nie smakują, mięso jest smaczniejsze, więc najpierw zjem odrobinę mięsa”, po czym wcale nie jesz zielonych warzyw i żywisz się wyłącznie mięsem, to jakie pokazujesz usposobienie? Takie, które nie przyjmuje słusznych stwierdzeń, brzydzi się tym, co pozytywne, i żywi się wyłącznie według cielesnych upodobań. Taki człowiek, żarłoczny i żądny przyjemności, już odczuwa duże obrzydzenie do tego, co pozytywne, opiera się temu i ma do tego awersję – taki to typ usposobienia. Są tacy, którzy potrafią przyznać, iż dane stwierdzenie jest słuszne, lecz sami nie są w stanie zgodnie z nim postępować, a mimo to mówią innym, by to czynili. Wielokrotnie powtórzone stwierdzenie staje się dla nich czystą teorią, która w żaden sposób na nich nie wpływa. Takie osoby w głębi serca doskonale wiedzą, że spożywanie dużej ilości warzyw jest właściwe, w przeciwieństwie do jedzenia sporych porcji mięsa, a jednak myślą: „Mimo wszystko nie czuję się przegrany; jedzenie mięsa mi służy i nie uważam, by było niezdrowe”. Ich żądze i pragnienia spowodowały, że prowadzą oni nieodpowiedni styl życia i nieustannie postępują wbrew zdrowemu rozsądkowi i zasadom prawidłowego funkcjonowania. Mają w sobie taki typ skażonego usposobienia, który łaknie korzyści i cielesnych przyjemności, czyż więc łatwo będzie im zaakceptować słuszne stwierdzenia oraz to, co pozytywne? To wcale nie będzie łatwe. Czyż ich skażone usposobienie nie rządzi ich stylem życia? W ten sposób ono się z nich wylewa – ów styl jest przejawem ich skażonego usposobienia. Na zewnątrz widać tego rodzaju zachowania i postawy, ale w rzeczywistości owymi ludźmi rządzi usposobienie. Co to za usposobienie? To brzydzenie się prawdą. Bardzo trudno jest je wykryć; nikt bowiem nie czuje, że brzydzi się prawdą, lecz samo to, że ktoś od lat wierzy w Boga i nadal nie wie, jak praktykować prawdę, jest na to wystarczającym dowodem. Ludzie słuchają wielu kazań i czytają wiele słów Bożych, a wolą Boga jest, by przyjęli owe słowa do swych serc, wykorzystali je i praktykowali w prawdziwym życiu po to, by pojąć prawdę i z niej uczynić swe życie. Jednak wielu osobom trudno jest spełnić ten wymóg i dlatego mówi się, że większość ludzi ma usposobienie brzydzące się prawdą.

Gdy człowiek pojmuje prawdę, praktykowanie jej nie jest dla niego niczym trudnym, a gdy już jest zdolny do takiego praktykowania, może wkroczyć w prawdorzeczywistość. Czy naprawdę tak trudno jest przekształcić pojmowane przez siebie prawdy w urzeczywistniane realia? Pozwól, że podam ci przykład. Załóżmy, że na dworze jest zimno, a ty chcesz wyjść z domu spocony. Mama radzi ci, byś wytarł się przed wyjściem, bo inaczej się przeziębisz. Wiesz, że ona chce dla ciebie jak najlepiej, lecz nie bierzesz jej rad na poważnie i ignorujesz je, choć czujesz, że są słuszne. Wychodzisz więc z domu spocony i czasem się przez to przeziębiasz, a mimo to i tak kolejnym razem postępujesz wbrew jej radom. Rzecz jasna wiesz, że mama ma rację i że jej rady leżą w twoim najlepszym interesie, że zawsze kieruje się ona wyłącznie twoim dobrem, a mimo to jesteś głuchy na jej słowa – czyż nie świadczy to o pewnym usposobieniu? Jak byś postąpił, gdybyś nie miał takiego usposobienia? (Posłuchałbym jej). Zdałbyś sobie sprawę z tego, jak ważna jest rada mamy, wiedziałbyś o konsekwencjach i dolegliwościach, jakie mogą wyniknąć z niezastosowania się do niej, a także pojąłbyś znaczenie owej sugestii. Ściśle przestrzegałbyś matczynej rady i zawsze się do niej stosował, dzięki czemu nie groziłoby ci przeziębienie. To tylko jeden z przykładów. Tak samo jest z wiarą w Boga oraz czytaniem i słuchaniem Jego słów – jak zatem ludzie powinni traktować Boże słowa? To jest najistotniejsze pytanie. Jeżeli ktoś wypowiada słowa zgodne z prawdą i ma rację, to przyjmujący je ludzie na nich skorzystają. Słowa Boga są prawdą i jeśli ludzie są zdolni je przyjąć, to nie tylko odniosą korzyść, lecz także zyskają życie. Wiele osób nie ma jasności w tej kwestii i wciąż lekceważy Boże słowa. Nie ma znaczenia, co Bóg mówi, nieważne, czy do czegoś przekonuje, za coś karci, o czymś przypomina, czy pociesza lub usilnie prosi; niezależnie od tego, w jaki sposób przemawia On do ludzi, nie jest w stanie obudzić ich serc. Oni nie potrafią postępować zgodnie z Jego słowami, a wysłuchawszy ich, po prostu pozostają na nie głusi. To jeden z rodzajów ludzkiego usposobienia: nieustępliwość i brzydzenie się prawdą. Skoro nie jesteś w stanie podążać za słowami Boga w swoim podejściu do rzeczy, które On nakazuje ci czynić, to nie uda ci się zmienić swojego usposobienia. Choćbyś uznawał każde słowo Boga czy na każde z nich odpowiadał „amen”, choćbyś werbalnie wychwalał je jako prawdę, to i tak na nic się to nie zda – musisz umieć przyjąć Boże słowa, praktykować je i ich doświadczać, a także uczynić je swoim życiem i swoją rzeczywistością, bo jedynie to przyniesie pożytek. Dla kogoś o fałszywym usposobieniu, kto postanawia być uczciwy i mówić prawdę, zmiana ta będzie stosunkowo łatwa, podczas gdy brzydzenie się prawdą i nieustępliwość to usposobienie, które najtrudniej jest odmienić. Bez względu na to, co mówi Bóg, ludzie o takim usposobieniu nie biorą sobie tego na poważnie do serca, i bez względu na to, jaką postawę Bóg przyjmuje, czy ostrzega, przypomina, zachęca, usilnie prosi, czy też przedstawia fakty lub argumenty, i tak nie porusza ich serc, a to nie jest nic dobrego. Ludziom trudno jest rozpoznać usposobienie polegające na brzydzeniu się prawdą i dlatego muszą usilnie jej poszukiwać oraz analizować swoje własne stany; zastanawiać się, dlaczego nie potrafią przyjąć prawdy ani praktykować tych prawd, które pojmują. Gdy dokładnie zrozumieją ten problem, przekonają się, co to znaczy brzydzić się prawdą.

W ludzkim usposobieniu kryje się coś, co przejawia się w postawie niebędącej ani wyniosłą, ani służalczą. Tacy ludzie myślą oraz wyrażają siebie na swój własny sposób i uważają, że jest on najwłaściwszy. Cokolwiek mówiliby lub czynili inni, nie ma to na nich żadnego wpływu. Z uporem robią wszystko, co w ich mniemaniu sprawi, że ludzie będą ich podziwiać, wierzą bowiem, że takie postępowanie jest słuszne. Zupełnie nie przyjmują prawdy, nie potrafią we właściwy sposób zmierzyć się z faktami i brak im jakichkolwiek prawdozasad. Co to za usposobienie? Aroganckie, zadufane w sobie i brzydzące się prawdą. Ludzie należący do szatana i brzydzący się prawdą są głusi i ślepi na słowa i czyny Boga, bez względu na to, jak wiele On mówi i czyni. Szatan nigdy nie uznaje Bożych słów za prawdę, ignoruje je, nie pozwala ludziom przyjąć ani owych słów, ani prawdy, i miesza im w głowach, by mu się podporządkowali, w ten sposób stawiając opór Bogu. Bóg wyraża prawdę, aby zbawić, przebudzić i oczyścić ludzkość, gdy tymczasem szatan dokłada wszelkich starań, by zakłócić i zniszczyć Boże dzieło. Szatan miesza ludziom w głowach, by deprawować i nękać ludzkość, a ostatecznie pożreć ją i unicestwić. Bóg na przykład obdarzył ludzkość wszelkiego typu pożywieniem, stworzył też rozmaite rodzaje zbóż i warzyw oraz ziemię nadającą się pod ich uprawę. Dopóki człowiek będzie ciężko pracować, dopóty będzie miał co jeść i z czego czerpać, a także zapewni sobie zdrową żywność. Jednakże ludzie są nienasyceni i pragną się stale bogacić, toteż uparcie prowadzą badania nad metodami modyfikacji genetycznej po to, by zwiększyć plony, to zaś niszczy rzeczywiste wartości odżywcze zbóż i zamienia żywność organiczną w nieorganiczną. Po spożyciu takich rzeczy w ludzkich ciałach rozwijają się wszelkiego rodzaju choroby – czyż nie stoi za tym szatan? Wszyscy ludzie zostali do pewnego stopnia skażeni przez szatana i stali się żywymi szatanami oraz diabłami. Niegdyś jedynie szatan wraz ze złymi duchami stawiali opór Bogu, lecz dziś czyni to cała skażona ludzkość. Czyż więc skażone istoty ludzkie nie są diabłami i szatanami? Czyż nie są potomkami szatana? (Są). Oto konsekwencje tego, iż szatan deprawował ludzkość przez tysiąclecia. Jak można rozpoznać i rozróżnić szatańskie usposobienie? Na podstawie tego, co szatan lubi robić, a także na podstawie metod i sztuczek, którymi się przy tym posługuje, można zauważyć, że nigdy nie lubi on rzeczy pozytywnych, tylko zło, i zawsze uważa się za kompetentnego i zdolnego do panowania nad wszystkim. Taka właśnie jest arogancka natura szatana. Dlatego szatan bez skrupułów zaprzecza Bogu, stawia Mu opór i jest Mu przeciwny. Szatan jest przedstawicielem i źródłem wszystkich negatywnych rzeczy i wszelkiego zła. Jeśli masz w tej sprawie jasność, znaczy to, że masz rozeznanie co do szatańskiego usposobienia. Ludziom nie jest tak łatwo przyjąć i praktykować prawdę, ponieważ wszyscy mają szatańskie usposobienia i wszyscy są ograniczeni i zniewoleni przez swoje szatańskie skłonności. Niektórzy ludzie uznają, na przykład, że dobrze jest być człowiekiem uczciwym, i czują zazdrość i zawiść, kiedy widzą, że inni są uczciwi, mówią prawdę i przemawiają w sposób prosty i otwarty, ale jeśli poprosisz ich, aby sami stali się uczciwymi ludźmi, okazuje się to dla nich trudne. Są konsekwentnie niezdolni do tego, aby mówić czy działać uczciwie. Czyż nie jest to szatańskie usposobienie? Mówią rzeczy, które ładnie brzmią, ale ich nie praktykują. To jest wstręt do prawdy. Ci, którzy czują ten wstręt, mają trudności z przyjęciem prawdy i nie mają jak wejść w prawdorzeczywistość. Najbardziej oczywistym stanem u ludzi mających wstręt do prawdy jest to, że nie interesuje ich prawda ani to, co pozytywne, czują wręcz do tego odrazę i nienawiść, a najbardziej lubią podążać za trendami. W głębi serca nie akceptują tego, co Bóg kocha i czego wymaga od ludzi. Traktują te rzeczy lekceważąco i są wobec nich obojętni, a niektórzy nawet gardzą nierzadko standardami i zasadami, których Bóg wymaga od człowieka. Mają awersję do tego, co pozytywne, i stale czują wobec tego opór, sprzeciw i pełną pogardę w swym sercu. Jest to podstawowy przejaw tego, że ma się wstręt do prawdy. W życiu kościoła czytanie słowa Bożego, modlitwa, omawianie prawdy, wykonywanie obowiązków i rozwiązywanie problemów za pomocą prawdy to wszystko są rzeczy pozytywne. Są one miłe Bogu, ale niektórzy ludzie mają awersję do owych pozytywnych rzeczy, nie dbają o nie i są wobec nich obojętni. Najbardziej nienawistny jest zaś ich pogardliwy stosunek do ludzi pozytywnych, takich jak ludzie uczciwi, dążący do prawdy, wiernie wykonujący swoje obowiązki i strzegący dzieła domu Bożego. Zawsze starają się takich ludzi atakować i wykluczać. Jeśli odkryją, że mają oni jakieś braki lub ujawniają skażenie, wykorzystują to, robiąc wokół tego wielkie zamieszanie i nieustannie ich deprecjonując. Cóż to za usposobienie? Dlaczego tak bardzo nienawidzą ludzi pozytywnych? Dlaczego z taką sympatią i aprobatą odnoszą się do ludzi złych, niewierzących i antychrystów, i dlaczego często się z nimi zabawiają? Gdy chodzi o rzeczy negatywne i złe, odczuwają podniecenie i uniesienie, ale gdy chodzi o rzeczy pozytywne, w ich postawie zaczyna się przejawiać opór; szczególnie kiedy słyszą, jak ludzie omawiają prawdę albo posługują się prawdą do rozwiązywania problemów, w ich sercach pojawia się znużenie i niezadowolenie i wylewają swoje żale. Czyż nie jest to usposobienie kogoś, kto ma wstręt do prawdy? Czyż nie jest to ujawnienie skażonego usposobienia? Jest wielu ludzi wierzących w Boga, którzy lubią dla Niego pracować i entuzjastycznie się krzątać, a gdy chodzi o wykorzystywanie do maksimum swoich talentów i mocnych stron czy realizowanie własnych preferencji i popisywanie się, mają nieprzebrane zapasy energii. Ale jeśli poprosisz, by wprowadzali prawdę w życie i działali zgodnie z prawdozasadami, to natychmiast podcinasz im skrzydła i tracą cały entuzjazm. Gdy nie mogą się popisywać, stają się zgaszeni i przygnębieni. Jak to jest, że mają energię na popisywanie się? I jak to jest, że brak im energii do wprowadzania prawdy w życie? Na czym polega problem? Wszyscy ludzie lubią się wyróżniać; wszyscy pożądają próżnej chwały. Każdy człowiek ma niewyczerpaną energię, gdy chodzi o wiarę w Boga dla błogosławieństw i nagród, dlaczego zatem staje się zgaszony i przygnębiony, gdy przychodzi do praktykowania prawdy i wyrzeczenia się cielesności? Dlaczego tak się dzieje? To dowodzi, że ludzkie serca są zanieczyszczone. Ludzie wierzą w Boga wyłącznie dla uzyskania błogosławieństw – mówiąc prosto, czynią to, by wejść do królestwa niebieskiego. Jeśli nie mogą dążyć do błogosławieństw i korzyści, stają się zgaszeni i przygnębieni i tracą entuzjazm. Wszystko to spowodowane jest zepsutym usposobieniem, które brzydzi się prawdą. Pod kontrolą tego usposobienia ludzie nie mają ochoty wybierać ścieżki dążenia do prawdy, idą własną drogą i wybierają niewłaściwą ścieżkę – doskonale wiedzą, że nie należy gonić za prestiżem, zyskiem i statusem, a jednak nie są w stanie się bez nich obejść ani ich odrzucić, więc wciąż za nimi gonią, krocząc ścieżką szatana. W tym przypadku nie podążają za Bogiem, lecz za szatanem. Wszystko, co robią, robią w służbie szatana i są sługami szatana.

Czy łatwo jest odmienić skażone usposobienie polegające na brzydzeniu się prawdą? Jest ono objawem głębokiego zepsucia ludzkości i najtrudniej jest się go pozbyć. A to dlatego, że usposobienie można zmienić jedynie na drodze przyjęcia prawdy. Człowiek, który brzydzi się prawdą, nie jest w stanie tak łatwo jej przyjąć, podobnie jak ktoś, kto jest nieuleczalnie chory i odmawia jedzenia. To bardzo niebezpieczne; kogoś, kto brzydzi się prawdą, niełatwo zbawić, nawet jeśliby wierzył w Boga. Jeżeli ktoś od paru lat wierzy w Boga, ale nadal nie wie, czym jest prawda ani co jest pozytywne, nie dostrzega też wyraźnie życiowego celu, jakim jest dążenie do prawdy i osiągnięcie zbawienia, to czyż nie jest ślepcem, który zgubił drogę? Brzydzenie się prawdą uniemożliwia zatem jej przyjęcie, a ten rodzaj skażonego usposobienia niełatwo jest odmienić. Ludzie zdolni do przyjęcia prawdy i podążania właściwą ścieżką miłują prawdę i są w stanie z łatwością odmienić swoje skażone usposobienie. Od czego powinien zacząć ktoś, kto ma skłonności do brzydzenia się prawdą, lecz w głębi serca wciąż żywi nadzieję, że zostanie zbawiony przez Boga? Co już na początku mu to ułatwi? Którędy prowadzi najkrótsza droga? (Zrozumiawszy, co jest pozytywne i jakie są zasady, taki człowiek powinien przyjąć owe zasady i standardy podczas wykonywania swojego obowiązku, a jeśli okaże się, że coś stoi z nimi w sprzeczności i nie jest zgodne z wolą Boga, winien trzymać się zasad i tego nie czynić). Najpierw powinien pojąć zasady każdej prawdy – to bardzo ważne. A co potem? (Gdy ludzie uzewnętrzniają stan, w którym brzydzą się prawdą, i ma to związek z ich obowiązkiem oraz z zasadami, muszą odrzucić cielesność i praktykować według reguł). Zgadza się, muszą obrać ścieżkę, i zarówno ta ścieżka, jak i ich cel powinny być klarowne. Teraz decydujące jest to, iż większość ludzi wcale nie wie, jakie aspekty ich usposobienia uzewnętrzniają się w określonych okolicznościach, kiedy to następuje i w jaki sposób się ujawnia. Czyż nie byłoby im łatwo się zmienić, gdyby to wszystko wiedzieli? Widzimy teraz, że rozmaite sposoby myślenia czy postawy ludzi w istocie wiążą się z ich usposobieniem; gdyby nie dominacja rozmaitych skażonych skłonności, gdyby nie to, że prowokują one i ograniczają człowieka, z łatwością mógłby on skorygować swoje błędne przekonania. Załóżmy, że twoja matka, widząc, że jesteś spocony, radzi ci, byś wytarł się do sucha, nim wyjdziesz z domu. Jeśli jesteś posłusznym, oddanym dzieckiem, to wyczuwając dobre intencje mamy, jesteś w stanie pojąć słuszność jej rady, dostrzec korzyści, jakie z niej płyną, przyznać to i ją przyjąć. Jeżeli nie masz skażonego usposobienia, które w tobie działa i sprawia, że się opierasz, to z łatwością przyjmiesz matczyną sugestię. Mimo że rada jest bardzo prosta i łatwo się do niej zastosować, ty zaś wiesz, że jest słuszna, to jednak twoje brzydzące się prawdą i nieustępliwe usposobienie jest w stanie doprowadzić do tego, że świadomie postąpisz na przekór, co może zranić uczucia twojej matki i sprawić, że będzie się o ciebie martwiła i cierpiała. Takie są konsekwencje. Krótko mówiąc: to, jak człowiek radzi sobie ze wszystkim, co mu się przydarza – zarówno z pozytywnymi rzeczami, jak i z nieustanną walką z własnym skażonym usposobieniem – jest wyrazem jego determinacji w dążeniu do prawdy. Jeżeli masz w sobie taką determinację i jesteś gotów odrzucić swoje skażone usposobienie, przyjąć prawdę, uczynić słowo Boga swoim życiem i żyć na ludzkie podobieństwo, to znaczy, że jesteś w stanie się zmienić. Twoja zmiana zaś będzie tak wielka, jak wielka jest twoja determinacja w dążeniu do prawdy.

Z czym przede wszystkim wiąże się zbawienie? Ze zmianą usposobienia. Jedynie wtedy, gdy usposobienie człowieka ulegnie zmianie, może on odrzucić wpływ szatana i dostąpić zbawienia. To dlatego dla ludzi wierzących w Boga zmiana usposobienia jest tak istotną kwestią. Kiedy usposobienie danej osoby ulegnie zmianie, urzeczywistni ona ludzkie podobieństwo i w pełni osiągnie zbawienie. Człowiek może nie być zbyt urodziwy, uzdolniony czy utalentowany, może nieskładnie mówić i nie być elokwentny, może nieciekawie się ubierać i pozornie wydawać się bardzo zwyczajny, ale za to może być zdolny do poszukiwania prawdy, gdy coś mu się przydarza – zamiast kierować się własną wolą lub knuć z myślą o swoim interesie – a gdy Bóg nakazuje mu wykonanie jakiegoś obowiązku, może być w stanie okazać Mu posłuszeństwo i wywiązać się z zadania. Co sądzicie o takim człowieku? Choć na pozór nie jest atrakcyjny ani nie zniewala wyglądem, to jego serce boi się Boga i okazuje Mu posłuszeństwo – w tym właśnie objawiają się jego atuty. Ujrzawszy to, ludzie powiedzą: „Ten człowiek ma właściwe usposobienie, a gdy coś się stanie, potrafi ze spokojem zwracać się do Boga, nie zachowując się przy tym nieostrożnie ani nie robiąc niczego głupiego. Jego postawa jest pełna powagi i odpowiedzialności; jest obowiązkowy i potrafi w pełni poświęcić się sumiennemu wypełnianiu swojego obowiązku”. Ten człowiek jest powściągliwy w mowie i działaniu, zachowuje zwykłą racjonalność, a patrząc na to, co urzeczywistnia i jakie przejawia usposobienie, można stwierdzić, że jego serce boi się Boga. A skoro jego serce boi się Boga, to czy jego postępowaniem rządzą jakieś zasady? Z pewnością poszukuje on zasad i nie dopuszcza się nierozważnie niegodziwych czynów. Oto jest ostateczny rezultat uzyskany dzięki praktykowaniu prawdy i dążeniu do zmiany usposobienia. Mowa tego człowieka jest wyważona i precyzyjna, nie wypowiada się on niedbale, postępuje w sposób pokrzepiający i budzący zaufanie, a ponadto posiada realia posłuszeństwa Bogu oraz unikania zła. Można w nim dostrzec wszystkie te przejawy. To człowiek, który wkroczył w prawdorzeczywistość, człowiek, którego usposobienie uległo zmianie. Tego nie można udawać. Usposobienie człowieka to jego życie; jakie jest czyjeś usposobienie, takie jest jego zachowanie. Skłonności rządzą przejawami ludzkiego zachowania, a to, co ludzie stale wyrażają, to wydobywające się z nich usposobienie, a nie ich charakter. Najbardziej fundamentalną umiejętnością, jaką należy zdobyć, dążąc do zmiany usposobienia, jest rozpoznawanie problemów związanych z usposobieniem oraz manifestacji rozmaitych skażonych skłonności, a następnie rozwiązywanie ich na drodze poszukiwania prawdy.

Fragment 56

Niektórzy ludzie pełniący funkcje przywódców i pracowników nieustannie się obawiają, że zrobią coś źle i zostaną zdemaskowani i odrzuceni, więc często mówią innym: „Lepiej nie zostawaj przywódcą. Gdy tylko coś pójdzie nie tak, zostaniesz odrzucony i nie będzie już drogi powrotu!”. Czy takie twierdzenie nie opiera się na błędnym rozumowaniu? Co znaczy, że „nie będzie już drogi powrotu”? Jacy przywódcy i pracownicy są odrzucani? Tacy, którzy są niegodziwcami i mimo wielokrotnych upomnień zakłócają w amoku dzieło kościoła i wprowadzają zamęt. Jeśli ktoś popełnia błąd tylko dlatego, że ma niedojrzałą postawę lub słaby charakter albo że brakuje mu doświadczenia, to czy zostanie wyrzucony z domu Bożego, jeśli potrafi przyjąć prawdę i szczerze okazać skruchę? Nawet jeśli taka osoba nie potrafi wykonywać żadnej praktycznej pracy, jej obowiązek zostanie tylko nieznacznie dostosowany. Czy więc osoby, które opowiadają takie rzeczy nie przeinaczają faktów? Czy nie rozpowszechniają wyobrażeń, aby oszukać innych? W domu Bożym przywódcy i pracownicy są wybierani w sposób demokratyczny – nie jest tak, że każdemu, kto chce piastować jakieś stanowisko, zostanie ono powierzone. W domu Bożym przywódcy i pracownicy traktowani są zgodnie z prawdozasadami; wyrzuceni zostaną tylko fałszywi przywódcy, którzy w ogóle nie przyjmują prawdy, a także antychryści, którzy zabiegają o prestiż, zysk oraz status i stanowczo odmawiają skruchy. Osoby, które potrafią przyjąć prawdę, akceptują przycinanie i rozprawianie się i szczerze wyrażają skruchę, nie zostaną wyrzucone. Ci, którzy rozpowszechniają wyobrażenia, że „bycie przywódcą jest zbyt ryzykowne”, mają swoje intencje i cele. Chcą oszukać innych, powstrzymać ich od bycia przywódcami i wykorzystać nadarzającą się tym samym okazję. Czyż nie mają ukrytych motywów? Jeśli obawiasz się, że zostaniesz odrzucony, powinieneś być rozważny, modlić się do Boga, okazać przed Nim skruchę i przyjąć prawdę, abyś był w stanie naprawić swoje błędy. Czyż nie jest to rozwiązanie tego problemu? Jeśli ktoś popełnia błąd, a w obliczu przycinania i rozprawiania się nie przyjmuje prawdy, nie zamierza okazać szczerej skruchy, nadal postępuje niestarannie i pobieżnie i wpada w amok, to powinien być wyrzucony. Niektórzy ludzie, pełniąc funkcje przywódców lub pracowników, stają się zuchwali i bezczelni, wypowiadają się i postępują bez żadnych oporów i starają się zamydlić wszystkim oczy. Nie tylko nie wykorzystują prawdy do rozwiązywania problemów, lecz dodatkowo wyszukują i alienują tych, którzy zgłaszają problemy Zwierzchnikowi. Kiedy Zwierzchnik dowiaduje się o tym i pociąga ich za to do odpowiedzialności, stają się potulni jak baranki, uparcie odmawiając przyznania się do tego, co zrobili. Sądzą, że jeśli się nie przyznają, ujdzie im to na sucho i sprawa ta nie będzie dalej rozstrzygana przez dom Boży. Czy jest to rzeczywiście aż tak proste? Ich postępowanie zostanie dokładnie przeanalizowane w domu Bożym i podjęte zostaną działania zgodne z zasadami; żadna ponosząca odpowiedzialność osoba nie uniknie konsekwencji. Jaki to problem, gdy ludzie nie poszukują prawdy w tym, co robią, postępują arbitralnie, lekkomyślnie i wedle własnego uznania, uciekają się do wykrętów i stwarzania pozorów, a gdy dzieje się źle, uparcie odmawiają przyznania się do popełnionych błędów? Czy takie zachowanie jest właściwe? Czy uciekanie się do wykrętów, stwarzanie pozorów i uparte odmawianie przyznania się do własnych czynów rozwiąże problem? Czy takie podejście jest zgodne z prawdą? Czy przejawia się w nim prawdziwe podporządkowanie? Obawiają się, że popełnią błędy, zostaną zdemaskowani i zgłoszeni, że dom Boży pociągnie ich do odpowiedzialności, i że zostaną osądzeni, potępieni i wyrzuceni. Czy te obawy są zasadne? Takie obawy nie są niczym pozytywnym; skąd się biorą? (Z ich skażonych szatańskich skłonności). Zgadza się. Co właściwie kryje się za tymi obawami? Przyjrzyjmy się im dokładnie. Dlaczego te osoby się boją? Boją się, ponieważ przewidują, że po zdemaskowaniu zostaną zwolnione i zastąpione, tracąc status i źródło utrzymania. Dlatego właśnie uciekają się do kłamstw i wykrętów, i uparcie odmawiają przyznania się do własnych czynów. W taki sposób ich podejście jest ujawniane, bez względu na to, czy przyjmują prawdę, czy są aroganckie i zadufane w sobie, i czy są oszustami. Czyż nie są diabłami? W końcu pokazały swoją prawdziwą naturę. Kiedy najczęściej ludzie są demaskowani? Spójrzcie, jaką przyjmują postawę, kiedy stają w obliczu różnych wydarzeń, w szczególności gdy demaskowane są ich występki – w takich chwilach najlepiej widać ich prawdziwą twarz. Wtedy równocześnie ujawniają się ich wszystkie skażone skłonności – małostkowość, nieuczciwość, szachrajstwo, uparte odmawianie przyznania się do błędów i temu podobne. Czy nie jest to najlepszy moment, by kogoś przeniknąć? Niektórzy nie wierzą, że dom Boży traktuje ludzi sprawiedliwie. Nie wierzą, że Bóg króluje w swoim domu i że króluje tam prawda. Sądzą, że bez względu na to, jaki obowiązek ktoś wykonuje, jeśli pojawi się problem, to dom Boży natychmiast się zajmie taką osobą, pozbawi ją prawa do wykonywania tego obowiązku, odeśle ją, a nawet usunie z kościoła. Czy tak rzeczywiście jest? Z pewnością nie. Dom Boży traktuje każdego człowieka zgodnie z prawdozasadami. Bóg traktuje każdego człowieka sprawiedliwie. Nie patrzy tylko na to, jak człowiek zachowuje się w jednej sytuacji; patrzy na jego naturoistotę, na jego intencje, postawę, a szczególnie na to, czy człowiek potrafi się zreflektować, kiedy popełni błąd, czy żałuje tego i czy potrafi dotrzeć do istoty problemu w oparciu o Jego słowa, dojść do zrozumienia prawdy, nienawidzić siebie i okazać prawdziwą skruchę. Jeśli komuś brakuje takiej właściwej postawy i całkowicie zawładnęły nim intencje osobiste, jeśli ma w głowie wyłącznie przebiegłe intrygi i przejawy skażonych skłonności, a w obliczu problemów ucieka się do stwarzania pozorów, do wykrętów i usprawiedliwiania się oraz uparcie odmawia przyznania się do swoich czynów, to takiej osoby nie da się zbawić. W ogóle nie przyjmuje ona prawdy i zostaje całkowicie zdemaskowana. Osoby, które nie są odpowiednie i nie potrafią w nawet najmniejszym stopniu przyjąć prawdy, są w istocie fałszywymi wierzącymi i mogą być wyłącznie wyrzucone. Czy to możliwe, że fałszywi wierzący, którzy są przywódcami i pracownikami, nie zostaną zdemaskowani i wyrzuceni? Bez względu na to, jaki obowiązek wykonuje fałszywy wierzący, zostanie on zdemaskowany najszybciej ze wszystkich, ponieważ daje upust zbyt wielu skażonym skłonnościom, które aż nadto rzucają się w oczy. Ponadto w ogóle nie przyjmuje on prawdy i postępuje lekkomyślnie i arbitralnie. Ostatecznie, gdy zostanie wyrzucony i straci możliwość wypełniania obowiązku, zacznie się martwić, myśląc: „Już po mnie. Jeśli nie mogę wypełniać obowiązku, nie zostanę zbawiony. Co mam teraz robić?”. Niebiosa zawsze zostawią człowiekowi jakąś możliwość. Istnieje jedna ostateczna ścieżka, czyli szczere okazanie skruchy oraz bezzwłoczne przystąpienie do głoszenia ewangelii i pozyskiwania nowych osób, by zadośćuczynić za swoje winy poprzez spełnianie dobrych uczynków. Jeśli taka osoba nie podąży tą ścieżką, to rzeczywiście nie ma już dla niej ratunku. Jeśli taki człowiek ma choć odrobinę rozumu i wie, że jest pozbawiony talentu, powinien należycie wyposażyć się w prawdę i wyszkolić się w głoszeniu ewangelii – to także wchodzi w zakres obowiązku. Bezsprzecznie da się to zrobić. Jeśli ktoś przyznaje, że został wyrzucony, bo niewłaściwie wykonywał swój obowiązek, ale nadal nie przyjmuje prawdy i nie wykazuje cienia skruchy, lecz pogrąża się w rozpaczy, to czyż nie postępuje głupio i prostacko? Powiedz Mi: jeśli ktoś popełnił błąd, ale jest zdolny do prawdziwego zrozumienia i pragnie okazać skruchę, czy dom Boży miałby nie dać mu na to szansy? Boży plan zarządzania obejmujący sześć tysięcy lat dobiega końca i jest wiele obowiązków, które trzeba wykonać. Lecz jeśli nie masz sumienia ani rozumu i nie zajmujesz się swoją właściwą pracą, jeśli zyskałeś możliwość wypełniania obowiązku, lecz nie potrafisz go cenić i w najmniejszym nawet stopniu nie dążysz do prawdy, pozwalając, by najlepszy czas przeszedł obok ciebie, to zostaniesz obnażony. Jeśli wciąż pełnisz obowiązek niestarannie i pobieżnie, i w ogóle się nie podporządkowujesz, gdy inni cię przycinają i rozprawiają się z tobą, czy dom Boży nadal będzie ci powierzał obowiązki do wykonania? W domu Bożym króluje prawda, nie szatan. Bóg ma we wszystkim ostatnie słowo. To On dokonuje dzieła zbawienia człowieka, to On rządzi wszystkim. Nie musisz tu analizować, co jest dobre, a co złe; musisz tylko słuchać i być posłusznym. Gdy ktoś cię przycina i się z tobą rozprawia, musisz przyjąć prawdę i umieć naprawić swoje błędy. Jeśli tak uczynisz, dom Boży nie pozbawi cię prawa wykonywania obowiązku. Jeżeli jednak wciąż się obawiasz, że zostaniesz wyrzucony, ciągle szukasz wymówek, nieustannie się usprawiedliwiasz, jest to problem. Jeśli inni dostrzegą, że w najmniejszym nawet stopniu nie przyjmujesz prawdy i że nie słuchasz głosu rozsądku, to jesteś w kłopocie. Kościół będzie zobowiązany się tobą zająć. Jeżeli w ogóle nie przyjmujesz prawdy przy wykonywaniu obowiązku i wciąż się boisz, że zostaniesz obnażony i wyrzucony, to twój lęk skażony jest ludzkimi intencjami, a także zepsutym szatańskim usposobieniem oraz podejrzliwością, ostrożnością i niezrozumieniem. Żadnej z tych postaw człowiek nie powinien prezentować. Musisz zacząć od pozbycia się lęku, jak również rozwiązania problemu błędnego rozumienia Boga. W jaki sposób rodzi się błędne rozumienie Boga? Kiedy komuś idzie dobrze, z pewnością nie rozumie Go błędnie. Wierzy, że Bóg jest dobry, że Bóg jest czcigodny, że Bóg jest sprawiedliwy, że Bóg jest miłosierny i kochający, że Bóg ma rację we wszystkim, co robi. Kiedy jednak ktoś staje w obliczu czegoś, co nie jest zgodne z jego wyobrażeniami, myśli tak: „Wygląda na to, że Bóg nie jest zbyt sprawiedliwy, przynajmniej nie w tej sprawie”. Czyż nie jest to błędne rozumienie? Jak to możliwe, że Bóg nie jest sprawiedliwy? Co było przyczyną tego błędnego rozumienia? Co sprawiło, że ukształtowałeś swoją opinię i zrozumienie, że Bóg nie jest sprawiedliwy? Czy możesz powiedzieć z całą pewnością, co to było? Które to było zdanie? Która sprawa? Która sytuacja? Powiedz to, aby każdy mógł to rozpracować i przekonać się, czy masz podstawy, by tak sądzić. A kiedy ktoś błędnie rozumie Boga lub spotyka się z czymś, co nie jest zgodne z jego wyobrażeniami, jakie powinien mieć nastawienie? (Charakteryzujące się szukaniem prawdy i posłuszeństwem). Musi najpierw być posłuszny i rozważyć: „Nie rozumiem, ale będę posłuszny, ponieważ to jest coś, co uczynił Bóg, a nie coś, co człowiek powinien analizować. Co więcej, nie mogę wątpić w słowa Boga ani w Jego dzieło, ponieważ słowo Boże jest prawdą”. Czy nie taką postawę powinien mieć człowiek? Czy przy takim nastawieniu Twoje błędne rozumienie nadal stanowiłoby problem? (Nie stanowiłoby). Nie wpłynęłoby ani nie zakłóciło wypełniania przez ciebie obowiązków. Kto, waszym zdaniem, jest zdolny do lojalności – osoba, która podczas wypełniania swoich obowiązków posiada błędne zrozumienie, czy osoba, która go nie posiada? (Osoba, która podczas wypełniania swoich obowiązków nie posiada błędnego zrozumienia, może być lojalna). Tak więc, po pierwsze, musisz mieć postawę posłuszeństwa. Co więcej, musisz przynajmniej wierzyć, że Bóg jest prawdą, że Bóg jest sprawiedliwy i że wszystko, co Bóg robi, jest słuszne. Są to warunki wstępne, które określają, czy możesz być lojalny w wypełnianiu swoich obowiązków. Jeśli spełniasz oba te warunki wstępne, to czy twoje błędne zrozumienie może wpływać na wypełnianie przez ciebie obowiązku? (Nie). Nie może. Oznacza to, że nie przeniesiesz tego błędnego zrozumienia w sferę wypełniania obowiązku. Po pierwsze, powinieneś skorygować to błędne zrozumienie już na początku, upewniając się, że zostanie zduszone w zarodku. Co powinieneś zrobić potem? Rozpraw się z nim u jego źródła. Jak to zrobić? Czytaj liczne fragmenty stosownych słów Bożych z każdym, kogo ta kwestia dotyczy. Omawiaj następnie, dlaczego Bóg działa w określony sposób, jaka jest wola Boża i do jakich rezultatów doprowadzi działanie Boga w taki sposób. Omawiaj te kwestie szczegółowo, a zrozumiesz Boga i będziesz w stanie się mu podporządkować. Jeśli nie skorygujesz swojego błędnego zrozumienia Boga i przeniesiesz swoje wyobrażenia w sferę wypełniania obowiązku, twierdząc że: „W tej kwestii Bóg postąpił błędnie, więc się Mu nie podporządkuję. Zakwestionuję to, będę się o to spierać z domem Bożym. Nie wierzę, że jest to dzieło Boga” – jakie usposobienie się tu ujawnia? Jest to typowe szatańskie usposobienie. Ludzie nie powinni wypowiadać takich słów; przedmiot stworzenia nie powinien mieć takiej postawy. Jeśli potrafisz sprzeciwić się Bogu w taki sposób, czy jesteś godzien wypełniania tego obowiązku? Nie jesteś. Jesteś diabłem i brak ci człowieczeństwa, więc nie jesteś godzien wypełniania obowiązku. Jeśli ktoś ma choć trochę rozsądku, to gdy zaczyna błędnie rozumieć Boga, będzie się do Niego modlić i poszukiwać prawdy w Jego słowach i wcześniej czy później ujrzy tę kwestię wyraźnie. Tak właśnie ludzie powinni postępować.

Podczas doświadczania dzieła Bożego ludzie nie potrafią zrozumieć wielu rzeczy lub się z nimi pogodzić. O ile mają posłuszne serca, kwestie te zostaną z czasem rozstrzygnięte i ludzie ci znajdą na nie odpowiedź w słowach Bożych. Nawet jeśli w danej chwili nie potrafią oni osiągnąć wyników, w sposób naturalny zrozumieją te kwestie, gdy zdobędą kilka lat doświadczenia. Jeśli w obliczu problemów ktoś ustawicznie nie potrafi zrozumieć tych kwestii i spiera się z przywódcami i pracownikami lub z domem Bożym, to czy taka osoba jest rozsądna? Aby podążać za Bogiem, człowiek powinien przynajmniej posiadać rozsądek typowy dla zwykłego człowieczeństwa i podstawową wiarę, tylko wtedy będzie mu łatwo podporządkować się Bogu. Jeśli ciągle sprzeciwiasz się Bogu i spierasz się z Nim, a później nie szukasz prawdy ani nie czujesz w sercu skruchy, to nie nadajesz się do wypełniania obowiązku ani do podążania za Bogiem i nie nadajesz się do przyjęcia wyznaczonego przez Niego zadania. Jeśli twoja wiara nie jest szczera, ale nadal wykonujesz obowiązek i podążasz za Bogiem, to nie będziesz w stanie zająć solidnej pozycji i z pewnością zostaniesz wyrzucony. Czy nie przysparzasz sobie w ten sposób po prostu problemów? Oznacza to, że się ośmieszasz. Dlatego też, aby skorygować błędne zrozumienie Boga, ludzie powinni przyjąć postawę, która zakłada, że najpierw muszą okazać posłuszeństwo i uwierzyć, że to, co Bóg robi, jest właściwe. Nie wierz własnym oczom ani własnemu osądowi – jeśli zawsze wierzysz swojemu osądowi i swoim oczom, wróży to problemy. Nie jesteś Bogiem; nie posiadasz prawdy. Jesteś osobą o skażonych skłonnościach; możesz popełniać błędy i nadal nie rozumiesz prawdy. Jeśli nie rozumiesz prawdy, to czy Bóg cię potępia? Bóg cię nie potępia, ale musisz poszukiwać prawdy. Bóg daje ci możliwość i czas, byś mógł jej poszukiwać i czeka. Na co czeka? Czeka, byś poszukiwał prawdy w danym czasie. Kiedy zrozumiesz i się podporządkujesz, wszystko będzie dobrze, a Bóg nie będzie o tym pamiętał ani cię nie potępi. Jeśli będziesz jednak nadal popełniał te same błędy, to jesteś skończony i nie ma już dla ciebie szansy na odkupienie.

Wstecz: Słowa o poznaniu siebie

Dalej: Różnice między głoszeniem słów i zwrotów doktryny a rzeczywistością prawdy

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze