Jak dążyć do prawdy (14)
Ostatnio rozmawialiśmy sobie na pewien temat, którym jest rozróżnianie poszczególnych kategorii ludzi na podstawie ich pochodzenia. Jest to pewien szczególny temat, który pojawia się w szerszym kontekście zagadnienia wrodzonych ludzkich uwarunkowań, człowieczeństwa i skażonych skłonności. Omawialiśmy niektóre kwestie związane z tym właśnie szczególnym tematem. Co obejmowało zatem nasze omówienie? (Bóg podzielił ludzi na trzy kategorie, stosownie do ich pochodzenia: tych, którzy w poprzednim wcieleniu byli zwierzętami, tych, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami i tych, którzy w poprzednim wcieleniu byli ludźmi. Za pierwszym razem Bóg omawiał cztery cechy charakterystyczne dla tych, którzy w poprzednim wcieleniu byli zwierzętami. Po pierwsze, mają oni wypaczone pojmowanie spraw; po drugie, są niezwykle otępiali; po trzecie, są straszliwie nierozgarnięci, czwartą zaś cechą jest to, że są nierozsądni. Za drugim razem Bóg omawiał cechy charakterystyczne dla tych, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami. Po pierwsze, są oni niepoprawnymi kłamcami; po drugie, są wykolejeni, a po trzecie, są źli. Głównym tematem tego omówienia były dwa przejawy tego, że są oni niepoprawnymi kłamcami i są wykolejeni). Najważniejszym przejawem tego, że jest się niepoprawnym kłamcą, jest ciągłe oszukiwanie. Jeśli chodzi o przejawy tego, że jest się wykolejonym, to również je sobie sklasyfikowaliśmy. Ile było zatem tych przejawów? (Trzy. Pierwszy wiąże się z usposobieniem, a mianowicie z tym, że jest się złowrogim i nienormalnym. Drugi obejmuje niegodziwe cielesne żądze. Kolejny to dziwaczne zachowanie, czyli częste doświadczanie omamów słuchowych i innych zaburzeń sensorycznych oraz nieustanne przejawianie zachowań odbiegających od normy). Ogólnie rzecz biorąc, to właśnie obejmowało nasze omówienie.
Ostatnim razem rozmawialiśmy o niektórych przejawach wykolejenia u ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami. Przeczytam wam o przejawach pewnej osoby, odnotowanych w zgromadzonych przez kościół dokumentach dotyczących jej wydalenia. Posłuchajcie wszyscy uważnie i zobaczcie, czy przejawy te mają związek z tym, o czym rozmawialiśmy. Człowiek ten był odpowiedzialny za uprawę warzyw na jednej z farm. Najważniejsze cechujące go przejawy opisano w następujący sposób: „Cechuje go podłe człowieczeństwo, a jego stosunek do Zwierzchnictwa jest lekceważący”; wyszczególniono też kilka konkretnych tego przejawów. Pierwszym z nich było to, że „Niedbale wybrał miejsce do uprawy warzyw dla Zwierzchnictwa. Później okazało się, że miejsce to było nisko położone i podatne na zalanie. Zastosowany tam nawóz został wypłukany przez wodę, w rezultacie czego wyhodowane warzywa były bardzo małe. Człowiek ten wiedział, że należy ponownie użyć nawozu, ale po prostu tego nie zrobił. Widział, że warzywa nie rosną jak należy, ale nie zrobił nic – celowo dał Zwierzchnictwu do spożycia warzywa, które nie wyrosły jak należy”. Na tym właśnie polegał pierwszy przejaw. Drugi przejaw opisano w sposób następujący: „Człowiek ten zajmował się zwykle jedynie warzywami uprawianymi dla braci i sióstr, a potem odchodził. Jeśli chodzi o warzywa hodowane dla Zwierzchnictwa, to nie pielęgnował ich ani się nimi nie zajmował – nie przejmował się tym ani nic nie robił w tej kwestii”. Trzeci przejaw był następujący: „Człowiek ten wiedział, że warzywa zostały zaatakowane przez wiele szkodników, które straszliwie je pogryzły, pozostawiając brzydkie ślady i sprawiając, że nie nadawały się do spożycia, lecz po prostu spryskał je jakimś pestycydem, nie dbając o to, czy środek ten będzie skuteczny. Kiedy inni go upominali, że powinien usunąć szkodniki z warzyw, zupełnie nie zwracał na to uwagi, myśląc sobie: »O cóż tu robić tyle zamieszania? Mam mnóstwo roboty – nie mogę codziennie krzątać się wokół tych warzyw!«”. Widzisz, tak właśnie myślał w głębi serca – nawet gdy inni go upominali, nadal nie podejmował żadnych działań. Czwarty przejaw opisano w sposób następujący: „Oto, co ten człowiek w głębi serca myślał o uprawie warzyw dla Zwierzchnictwa: »Nieważne, jakie okażą się wyhodowane przeze mnie warzywa, i tak będziesz musiał je zjeść. Jeśli ładnie urosną, będziesz miał dobre warzywa do zjedzenia. Jeśli nie wyhodowałem żadnych dobrych warzyw, to ich nie jedz. Tak czy inaczej, wyhodowałem je dla ciebie – musisz być mi wdzięczny!«”. Takie właśnie złe myśli miał w swoim sercu i powiedział o nich tym, z którymi mieszkał. „Kiedy inni go upominali, żeby – dostarczając warzywa Zwierzchnictwu – nie używał kosza na zgniłe liście warzyw, odpowiadał: »Nie mogę dać co do tego żadnej gwarancji«”. Widzisz? Inni go upominali, a on i tak ich nie słuchał. Robił po prostu to, co chciał. To był czwarty z cechujących go przejawów. Piąty przejaw opisano w sposób następujący: „Traktował warzywa hodowane dla Zwierzchnictwa w ten właśnie sposób, bez żadnego poczucia winy w sercu i bez śladu wyrzutów sumienia. Ilekroć ktoś go upominał, mówiąc mu, żeby był bardziej uważny, okazywał opór i niechęć. Darzył nienawiścią każdego, kto mu coś takiego sugerował”. Przywódcy i pracownicy wymienili w sumie pięć przejawów. Wyszczególnili typowe przejawy cechujące tego człowieka, a także podsumowali jego stosunek do prawdy i swojego obowiązku, podając również konkretne przykłady. To podsumowanie było całkiem niezłe. Jakie macie odczucia po jego wysłuchaniu? Czy ktoś, kto ma takie przejawy, reprezentuje sobą dobre człowieczeństwo? (Nie). Jak dalece jest ono złe? Czy przejawy cechujące tego człowieka były zgodne z omówionymi przez nas przejawami ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami? (Tak). Z którymi przejawami były zgodne? (Z przejawami świadczącymi o tym, że tacy ludzie są źli). Czy, oprócz tego rodzaju przejawów, cechowały tego człowieka jakieś przejawy wykolejenia, które są charakterystyczne dla ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami? (Tak). Jak się to uwidaczniało? (Zwykli ludzie, uprawiając warzywa dla Zwierzchnictwa, priorytetowo traktowaliby kwestię wyboru dobrego kawałka ziemi; jednak ten człowiek wolał przypochlebić się braciom i siostrom: dbał jedynie o warzywa uprawiane właśnie dla nich. Dla warzyw hodowanych dla Zwierzchnictwa wybrał kiepską ziemię, nie pielęgnował ich ani nie zwalczał szkodników i zawsze dawał Zwierzchnictwu do jedzenia słabo wyrośnięte okazy. Jego stosunek do Zwierzchnictwa, a także do Boga, był wrogi). Dlaczego jego stosunek do Zwierzchnictwa charakteryzował się wrogością? Czy Zwierzchnictwo go obraziło? (Nie. Jego stosunek wynikał z jego naturoistoty: człowiek ten nienawidził Boga i tego, co pozytywne). Naprawdę, nigdy nie poznałem tego człowieka – nigdy nie miałem z nim do czynienia. Jak więc mógł żywić w swoim sercu tak głęboką nienawiść? Jest to jakiś problem związany z jego naturą. Z jednej strony była ona zła, z drugiej – wykolejona, nieprawdaż? Czyż nie jest ona taka sama jak w przypadku wielkiego czerwonego smoka? (Owszem). Już w samym sposobie, w jaki człowiek ten traktował Boga oraz to, co pozytywne, widoczna była pewnego rodzaju nienawiść, tkwiąca w jego sercu. Gdybyś go spytał, o co chodzi, sam nie byłby w stanie tego jasno wytłumaczyć – odczuwał po prostu nienawiść. Szczególnie nienawidził Boga i prawdy, szczególnie nienawidził tego, co pozytywne. Czyż nie jest to przejaw wykolejenia? (Jest). Tego rodzaju człowiek jest diabłem. Gdybyś go spytał: „W kogo wierzysz?”, z pewnością odpowiedziałby, że wierzy w Boga. Wierzy w Boga, lecz mimo to Go nienawidzi – to właśnie ujawnia sposób myślenia diabła. To przejaw bycia wykolejonym. Dlaczego tak twierdzę? Po pierwsze, w ogóle nie znałem tego człowieka i nigdy go nie przyciąłem, a mimo to żywił wobec Mnie tak głęboką nienawiść – to jest przejaw wykolejenia. Po drugie, to bracia i siostry zdecydowali, że człowiek ten ma uprawiać warzywa. Jeśli nie chciał tego robić, mógł poruszyć tę kwestię, lecz on zamiast tego wyładowywał swój gniew na ogródku warzywnym. Zasadziwszy warzywa, nie pielęgnował go jak należy i dawał Zwierzchnictwu do jedzenia słabo wyrośnięte okazy. Po trzecie, nie miał nic przeciwko hodowaniu warzyw dla braci i sióstr i całkiem dobrze o nie dbał; lecz gdy chodziło o uprawę warzyw Zwierzchnictwa, w głębi serca nie miał na to ochoty. Przepełniony był wielką nienawiścią, choć nie wiadomo, dlaczego – nikt go nie obraził, a on mimo to w ten właśnie sposób traktował Zwierzchnictwo i Boga. Czyż nie jest to przejaw wykolejenia? (Jest). Ten wykolejony impuls jest tak potężny! Po pierwsze, jest zły, a po drugie, jest wykolejony – a taka właśnie jest natura diabła. Bez względu na to, jak wyrozumiale i cierpliwie dom Boży traktuje diabły z miłością, i niezależnie od tego, jak wiele daje im szans na osiągnięcie zbawienia, one w ogóle tego nie rozumieją. W swoich sercach po prostu nienawidzą Boga i domu Bożego. Wynika to wyłącznie z tego, że w naturze diabła leży właśnie nienawiść do Boga i nienawiść do tego, co pozytywne. Nikt nie potrafi wyraźnie stwierdzić, co jest tego przyczyną – diabły żywią po prostu bezpodstawną nienawiść do Boga i tego, co pozytywne. To właśnie nazywa się wykolejeniem. O czym ten człowiek myślał każdego dnia? „Nieważne, jakie okażą się wyhodowane przeze mnie warzywa, i tak będziesz musiał je zjeść. Jeśli ładnie urosną, będziesz miał dobre warzywa do zjedzenia. Jeśli nie wyhodowałem żadnych dobrych warzyw, to ich nie jedz. Tak czy inaczej, wyhodowałem je dla ciebie – musisz być mi wdzięczny!”. Czyż to, co tkwiło w jego sercu, nie świadczyło o wykolejeniu? Wszystkie jego myśli były złe, ponure i nienormalne. Ludzie mający sumienie i rozum uważają, że jego myśli są niepojęte – nie są w stanie zrozumieć, czemu miałby myśleć w ten sposób. Tak właśnie postępują diabły. Wszystko, o czym ten człowiek myślał, i co rozważał w swoim sercu, były to sprawy mroczne i niegodziwe. Czy ktoś taki – ktoś, kto jest diabłem – może przyjąć prawdę? (Nie). Ten człowiek nie posiadał nawet podstawowych ludzkich wartości moralnych, ani sumienia i rozumu. Kiedy wspomniano o Bogu, wpadał w gniew i odczuwał nienawiść. Gdy kazano mu wykonać jakieś inne zadania, nie był taki oporny; tylko wtedy, kiedy chodziło o uprawę warzyw dla Zwierzchnictwa, okazywał szczególny opór. Tak właśnie przejawia się bycie złym człowiekiem, bycie wykolejeńcem. Mógłbyś go spytać, czemu jest taki oporny – to kwestia serca i mógłby nie być w stanie jasno wytłumaczyć, w czym tkwi źródło problemu. A czy wy potraficie wyraźnie dostrzec, w czym tkwi źródło tego problemu? Dlaczego ten człowiek traktował Boga w taki sposób? Większość ludzi uznałaby, że to zupełnie niezrozumiałe: „Jak ktoś, kto wierzy w Boga, mógł Go traktować w taki sposób? Czy ten człowiek nie jest niewierzącym?”. Czy zatem teraz, dzięki omawianiu prawdy, jesteście w stanie nieco wyraźniej dostrzec istotę i pochodzenie różnych typów ludzi? (Tak). Powinniście być w stanie dostrzegać to teraz nieco wyraźniej – są to właśnie tego rodzaju ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, a w ich naturze leży nienawiść do Boga.
Powiedzcie Mi, czy ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, mogą się zmienić? (Nie mogą). Są tacy sami jak wielki czerwony smok. Oni również potrafią wypowiadać właściwe słowa, słowa zgodne z sumieniem i moralnością – lecz absolutnie nie są w stanie wprowadzać w życie tego, co mówią. Potrafią wypowiadać wiele mile brzmiących dla ucha słów, ale kiedy przychodzi czas, aby sami zrobili coś konkretnego, nie są w stanie zrobić ani jednej rzeczy. Dlaczego tak jest? Ponieważ w środku są diabłami. Odczuwaliby w swoim wnętrzu dyskomfort i strapienie, gdyby zrobili coś pozytywnego i coś, co zgodne jest z normami ludzkiego sumienia. Tylko wtedy, gdy popełniają zło, kiedy postępują tak, jak diabły i myślą tak jak one, czują się komfortowo i radośnie. Takie właśnie jest prawdziwe oblicze tego rodzaju ludzi. Jeśli gawędzisz z nimi o błahostkach, o kwestiach związanych z życiem w ciele, a nawet rozmawiasz o bieżących wydarzeniach i polityce, są w stanie spokojnie usiedzieć na miejscu. Ale gdy rozmowa dotyczy tego, co pozytywne, prawdy, Boga, Jego tożsamości i istoty, dzieła Bożego, Bożych intencji względem człowieka lub wymagań wobec niego, w ich sercach pojawia się niechęć i opór – nie chcą tego słuchać. Zaczynają drapać się za uszami i po policzkach, jakby siedzieli na rozżarzonych węglach. Ich serca zaczynają kurczyć się ze strapienia i niepokoju, jakby w ich wnętrzu rosły bez opamiętania chwasty. Oni sami zaś czują, że pozostanie w miejscu choćby sekundę dłużej jest niczym tortura, a niektórzy z nich zaraz wstają i wychodzą. Nawet jeśli niektórzy, dla zachowania pozorów, siedzą na swoim miejscu bardzo grzecznie i nie wychodzą, ich umysły przebywają już gdzieś daleko – ich myśli dawno wzbiły się ponad chmury, a oni po prostu nie słuchają tego, co mówisz. Dlaczego przejawiają takie zachowania? Ponieważ w głębi serca odrzucają Boga i to, co pozytywne. Nie są zainteresowani prawdą; nie potrafią jej sobie przyswoić i nie chcą jej przyjąć. Gdy tylko podczas zgromadzenia zaczyna się rozmowa o prawdzie, wymyślają najrozmaitsze wymówki, aby wyjść, mówiąc: „Muszę pójść coś załatwić” albo „Muszę oddzwonić”. Chcą jedynie wykorzystać jakikolwiek pretekst, aby uciec. Tacy ludzie są po prostu wykolejeni. Jeśli ktoś deklaruje, że jest człowiekiem, który wierzy w Boga i za Nim podąża, nie powinien przejawiać takich zachowań. Jednak w sprawach dotyczących tego, co pozytywne, lub dotyczących Boga, ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, cechują takie właśnie przejawy – oni sami nie są w stanie tego kontrolować i wynika to z ich naturoistoty. Decyduje o tym właśnie ich pochodzenie i nikt nie może tego faktu zmienić. Kiedy rozmawiasz o prawdzie, o tym, co pozytywne, o Bożych intencjach, o słowach Bożych, tacy ludzie czują się tak, jakbyś ich osądzał, jakby to miało położyć kres ich życiu. To jest ich prawdziwy wewnętrzny stan, jeśli chodzi o to, jak traktują Boga, prawdę i to, co pozytywne. Oczywiście jest to również jeden z przejawów niegodziwej istoty takich ludzi. Ponieważ odrzucają oni i nienawidzą tego, co pozytywne, prawdy i Boga, to, o czym myślą i co każdego dnia rozważają w swoich wewnętrznych światach, nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, co pozytywne, z prawdą ani z dziełem Bożym. Wszystko, o czym myślą w swoich sercach, związane jest z tym, co wykolejone. Myślą więc o tym, jak by tu się pokazać, aby mieć status i prestiż pośród ludzi, jak postępować, aby wprowadzić ludzi w błąd, zyskać status i sprawić, by więcej osób ich pochwalało i podziwiało, jak postępować, aby zdobyć ludzkie serca i zyskać aprobatę innych oraz jak zdobyć uznanie i uzyskać awans od domu Bożego lub od przywódców każdego szczebla. Wszystko, o czym myślą i wszystko, co robią, ma w sobie charakter rywalizacji, walki, skwapliwego wykorzystywania okazji, oszustwa, intrygowania, spiskowania, podżegania do złego, mamienia, kontrolowania i wprowadzania w błąd, nieprawdaż? (Tak). Robiąc wszystkie te rzeczy, nie szczędzą żadnych kosztów – gotowi są znosić wszelkie trudy. A znosząc je, przez cały czas snują plany i intrygi dotyczące tego, jakie zło popełnić, przeciwko komu spiskować i jakie osiągnąć cele. We wszystkim, co robią, jest pewna strategia, jest pewna określona intencja. Na pozór nie mówią publicznie rzeczy sprzecznych z prawdą, nie robią jawnie rzeczy, które zakłócają lub zaburzają pracę kościoła, a tym bardziej nie osądzają ani nie atakują Boga ani nie bluźnią przeciwko Niemu na forum publicznym. Nie popełniają tego rodzaju ewidentnie złych czynów. Jednak w swoim wewnętrznym świecie nigdy nie myślą o czymkolwiek, co byłoby związane z prawdą lub z tym, co pozytywne, a nawet nigdy nie rozważają niczego, co wiąże się z ludzkim sumieniem i rozumem albo moralnością. Co takiego zatem rozważają? Ich umysły są całkowicie pochłonięte snuciem planów i knuciem podstępów, kalkulacjami, spiskami oraz intrygami. A zatem, nawet jeśli ty, patrząc z zewnątrz, nie widzisz, by sprzeciwiali się Bogu, ani nie słyszysz, by wypowiadali słowa skargi przeciwko Bogu, wyrażali swoją podejrzliwość wobec Niego, osądzali Go, a nawet przeciwko Niemu bluźnili, ich serca są jednak przepełnione pogardą, lekceważeniem i brakiem szacunku wobec słów Bożych, dzieła Bożego i wszystkiego, co się z tym dziełem wiąże. Bez względu na to, co Bóg mówi, jakie są Jego wymagania wobec ludzi, jakie są Jego intencje lub jakie zasady stoją za różnymi rodzajami dzieła, jakiego Bóg dokonuje, oni nigdy nie zwracają na to uwagi ani tego nie akceptują – we wnętrzu takich ludzi nie ma po prostu miejsca, które mogłoby przyjąć te pozytywne rzeczy. Chociaż nie widzisz, aby publicznie im się sprzeciwiali lub je potępiali, spoglądając z perspektywy głębi ich serca, czują oni do nich odrazę i ich nienawidzą. Kiedy słuchają kazań, nie zastanawiają się nad tym, jak przyjąć prawdę i jak ją praktykować, lecz raczej nad tym, jak zręcznie podsumować nowe światło i frazy, które słyszą, i przekształcić je we własne słowa, by rozmawiać i dzielić się nimi z innymi, tak aby ludzie ich podziwiali i ubóstwiali. Myślą sobie tak: „Jeśli będę potem głosił te słowa tym, którzy dopiero co dołączyli do kościoła, zdołam zyskać podziw i uwielbienie jeszcze większej rzeszy ludzi i będę miał pośród nich jeszcze wyższy status. Status ten będzie opierał się na tym, jak dużo doktryny rozumiem i pojmuję, oraz jak kompleksowo ją pojmuję”. Nawet jeśli siedzą i słuchają kazań – nawet jeśli słuchają bardzo pilnie i uważnie, wkładając w to bardzo wiele wysiłku – ich nastawienie nie jest pozytywne, a ich motywacja nie jest szczera. Nie słuchają ich bowiem z nastawieniem pełnym akceptacji wobec prawdy, lecz rozważają prawdę tak, jakby studiowali teologię, porównując to, co mówi się w kazaniach, z Biblią. Nie przyjmują słów Bożych i nie patrzą na samych siebie w ich świetle, starając się zrozumieć rozmaite własne problemy i znaleźć w słowach Bożych ścieżkę wiodącą do rozwiązania tych problemów oraz zasady praktyki, dzięki którym mogliby dojść do poznania samych siebie, wzbudzić w sobie szczerą skruchę, odrzucić swoje skażone usposobienie, postępować i zachowywać się w sposób zgodny z prawdozasadami oraz spełnić intencje Boga – to absolutnie nie jest ich celem. Co nim zatem jest? Chodzi im o to, aby przyswoić sobie więcej doktryn, aby mogli się pokazać i popisywać ich znajomością, sprawiając, że ludzie będą ich podziwiać i ubóstwiać. To jest pierwszy z celów. Drugim celem takich ludzi jest znalezienie najprostszej drogi wiodącej do zyskania błogosławieństw. Po wysłuchaniu kazań i utwierdzeniu się w przekonaniu, że to właśnie jest prawdziwa droga, zaczynają się zastanawiać, jak wielkie mają nadzieje na zyskanie błogosławieństw, jak wielkie mają nadzieje na dostąpienie zbawienia. Następnie postanawiają posłużyć się metodą polegającą na znoszeniu trudów i płaceniu pewnej ceny, aby podstępnie zdobyć zaufanie Bożych wybrańców i domu Bożego oraz sprawić, by Bóg dostrzegł trudy, które znoszą, i cenę, którą płacą. Uważają, że wierząc w Boga w ten sposób, będą mogli zyskać wielkie błogosławieństwa i wspaniałe przeznaczenie. Widzisz, ich stosunek do kazań i do każdego aspektu prawdy nie polega po prostu na jej przyjęciu, a następnie praktykowaniu i doświadczaniu – mają oni raczej swoje ukryte zamysły i knowania. Cały czas mają nadzieję, że wykorzystają pewne frazy lub klasyczne cytaty z kazań i omówień, aby odpowiednio wyposażyć swój umysł i retoryczny arsenał, tak aby wprowadzić w błąd braci i siostry, sprawiając, że wszyscy będą oddawać im bałwochwalczą cześć, co pozwoli im zdobyć wysoką pozycję wśród ludzi i cieszyć się wielkim szacunkiem innych. Czyż te myśli, intencje i postawy, które przyjmują podczas słuchania kazań, nie wystarczą, by wykazać, że tacy ludzie są kompletnie wykolejeni? (Wystarczą). Czy ktokolwiek jest w stanie skorygować tę anormalną siłę napędową w ich wnętrzu? Gdybyś im powiedział: „Takie myślenie nie jest przyjmowaniem prawdy – nie jest to postawa, jaką powinien mieć ktoś, kto dąży do prawdy. Jeżeli tak właśnie myślisz, prawda nie będzie miała na ciebie żadnego wpływu; nie pozwoli ci dostąpić zbawienia. Powinieneś przyjąć prawdę, znaleźć w niej zasady postępowania i praktykować słowa Boże w prawdziwym życiu oraz doświadczać ich, tak aby stały się twoją prawdorzeczywistością i, ostatecznie, twoim życiem”, to czy byliby w stanie się na to zdobyć? (Nie). Dlaczego nie? Czy dlatego, że nie włożyli w to wystarczająco dużo wysiłku, czy też przez to, że nasze omówienie prawdy nie brało pod uwagę ich uczuć lub nie zawierało odpowiedniego zaopatrzenia w prawdę odnoszącą się do ich stanu? (Z żadnego z tych dwóch powodów). Jaka jest więc tego przyczyna? (Decyduje o tym ich istota, którą jest nienawiść do prawdy). Dlatego też należy koniecznie stwierdzić, że cechujące tych ludzi przejawy są nierozerwalnie związane z ich istotą – są z nią bardzo ściśle powiązane. Nikt nie jest w stanie skorygować myśli tkwiących w ich sercach i nikt nie może odmienić niegodziwej naturoistoty tych ludzi, którzy są diabłami. Nienawidzą oni prawdy i odrzucają ją, więc prawda nie jest w stanie ich zmienić. Czy można zatem powiedzieć, że tego rodzaju osobom nie można już pomóc? (Tak). Odpowiedź na to pytanie zdecydowanie brzmi „tak”. Dlaczego? Ponieważ ich naturoistota jest naturoistotą diabłów. Wszystkim, co przejawiają, kieruje w całej pełni diabelska natura – nie są to bynajmniej chwilowe przejawy skażenia ani też nie jest to objawianie niegodziwych, skażonych skłonności, typowych dla zepsutego rodzaju ludzkiego. A wszystko to dlatego, że są oni diabłami, a nie stworzonymi istotami ludzkimi – to właśnie jest sedno problemu.
Tego rodzaju osoby, podczas słuchania kazań, cechują pewne dodatkowe przejawy: za każdym razem, gdy dom Boży omawia prawdę – co obejmuje demaskowanie i gruntowne analizowanie złych uczynków i przejawów niektórych jednostek – tacy ludzie mówią takie rzeczy jak: „Czy nie mówisz czasem o tym zdarzeniu, które miało miejsce wcześniej? Znam całą tę historię. Wiem też doskonale, co masz na celu, poruszając tę kwestię. Czy nie próbujesz po prostu wykorzystać tego omówienia i analizy tej sprawy po to, by umocnić swoją władzę i sprawić, by ludzie cię słuchali? Czy nie chodzi jedynie o to, że chcesz dać nauczkę niektórym osobom i je stłamsić? Czy nie jest to po prostu początek skierowanej przeciwko nim kampanii? Tylko głupiec uwierzyłby w to, co mówisz! Tylko głupiec byłby gotów cię posłuchać i postępować zgodnie z tymi prawdozasadami!”. Widzisz, nawet gdy tacy ludzie usłyszą pewne przykłady i wypowiedzi pewnych ludzi lub widzą cechujące ich konkretne przejawy, odnoszące się do jakiegoś aspektu prawdy, rozumieją je zupełnie inaczej niż inni. Nie potrafią należycie pojąć tych rzeczy ani należycie ich traktować, a nawet mogą przekręcać fakty i osądzać oraz potępiać to, co pozytywne. Myśli, jakie żywią w swoich sercach, są zawsze bardzo mroczne, a mimo to mają oni poczucie, że są bardzo mądrzy i wiedzą, jak było naprawdę. Czyż nie jest to przejaw wykolejenia? Dokładnie tak samo jest z wielkim czerwonym smokiem. Mówi on, że kiedy w Kościele Boga Wszechmogącego usuwa się lub wydala ludzi, robi się to po to, aby pokazać innym swoją władzę. Jednak wielki czerwony smok nigdy nie mówi, że kiedy z domu Bożego – z kościoła, usuwa się pewnych ludzi, jest to oczyszczanie kościoła. Traktuje się ich tak dlatego, że są niewierzącymi diabłami, które nie potrafią pojąć prawdy; zawsze przekręcają, osądzają i potępiają to, co pozytywne, i absolutnie nie chcą traktować rzeczy pozytywnych z właściwym nastawieniem. Wolą wierzyć, że wyewoluowali z małp lub że są potomkami smoków, niż przyznać, że ludzie zostali stworzeni przez Boga. Całkiem niedawno słyszałem nawet, jak jacyś naukowcy i badacze stwierdzili, że przodkiem rodzaju ludzkiego był pewien gigantyczny gatunek szczura sprzed setek milionów lat – cóż za absurdalna i dziwaczna teoria! Jeśli spróbujesz skłonić takich ludzi do tego, by przyznali, że ludzie zostali stworzeni przez Boga, by uwierzyli, że tak właśnie było, to bez względu na to, jak to ujmiesz, oni nie zechcą tego przyznać. Nawet mając ten fakt wprost przed oczami, i tak w niego nie wierzą. Wierzą jedynie, że ludzie wyewoluowali z małp, albo że pochodzą od szczurów lub są potomkami smoków. Wolą wierzyć w tego rodzaju diabelskie słowa niż uwierzyć, że ludzie zostali stworzeni przez Boga – że to Bóg obdarzył ludzi życiem i tchnieniem życia. Nie wierzą w to, nie są gotowi tego przyznać i nie chcą zaakceptować tego faktu. Czyż nie jest to przejaw wykolejenia? (Owszem). Jeśli im powiesz, że są potomkami smoków, będą zachwyceni. Jeśli powiesz, że wyewoluowali z małp i są potomkami małp albo że ich przodkiem jest gigantyczny szczur, powiedzą: „O tak, cóż to za zaszczyt!”. Ale jeśli im powiesz, że ludzie zostali stworzeni przez Boga, reagują wrogością: oczy płoną im gniewem i przepełnia ich nienawiść do ciebie. Jest to przejaw kompletnego wykolejenia!
Ci, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, najbardziej nie lubią słuchać słów omówienia dotyczących prawdy. Zwłaszcza gdy takie słowa odnoszą się do poznania samego siebie, gruntownego analizowania stanów różnego rodzaju ludzi, do tego, jak wkraczać w prawdorzeczywistość lub do zasad praktykowania prawdy, odczuwają oni w swoich sercach skrajną odrazę, a jednocześnie szerzą wypaczone pojęcia i takież opinie. Na przykład, kiedy kościół usuwa jakichś złoczyńców, tego rodzaju osoby podburzają innych, wygadując rzeczy takie jak: „Dom Boży wcale nie okazuje ludziom miłości. To tak, jakby zabijano tu wołu, kiedy całe pole jest już zaorane” lub „Ci ludzie zostali usunięci, ponieważ urazili przywódców wyższego szczebla”. Nie potrafią właściwie traktować dzieła oczyszczania kościoła w domu Bożym, ani też nie mają czystego pojmowania – myślą o tym i mówią w sposób pokrętny i wypaczony. Nie usłyszysz z ich ust żadnych słów świadczących o tym, by mieli sumienie czy rozum, ani też żadnych pozytywnych słów, a tym bardziej niczego, co byłoby zgodne z prawdozasadami. Ich serca pełne są narzekań, buntu i żalów. Kiedy swobodnie wyrażają swoje zapatrywania, wszystko, co mówią, oraz wszelkie myśli i poglądy, które ujawniają, są wypaczone i pokrętne. Dla ciebie jest to niepojęte – zastanawiasz się, jak to możliwe, że przez tyle lat wierzyli w Boga i słuchali kazań, że na pozór zdają się całkiem dobrze ułożeni i nie wydają się źli, i dziwisz się, jak mogą wygadywać takie nierozsądne rzeczy w krytycznych chwilach. W końcu ujawnili swoje prawdziwe myśli, rzeczy, które długo skrywali w swoich sercach – czyż nie ujawnia to ich rzeczywistego problemu? (Ujawnia). Te ich prawdziwe myśli, które ujawnili, są kompletnie wypaczonymi argumentami i herezjami. Czy zatem wygłaszali te wypaczone argumenty i herezje przez to, że przez chwilę mieli akurat zły nastrój? (Nie). Absolutnie nie dlatego. Bez względu na to, ile lat wierzyli w Boga i słuchali kazań, te myśli zawsze pozostawały ukryte w ich sercach, nigdy nie wychodząc na światło dzienne. Kiedy jednak przychodzi jakiś kluczowy moment i ludzie ci nie potrafią już powstrzymać tego, co mają do powiedzenia, wylewa się to z nich niczym lawa podczas erupcji wulkanu – nazbyt intensywnie wzbierało to wszystko w ich wnętrzu i pewnego dnia nie są już w stanie tego powstrzymać, więc następuje niepohamowany wybuch tej ich wykolejonej złości. Gdy następuje ta erupcja ich diabelskiej natury, wydobywają się z nich wszelkiego rodzaju pokrętne argumenty, herezje i błędy – wypowiadają słowa narzekania na Boga, słowa bluźnierstwa przeciwko Niemu, słowa obrażające Boga, słowa wyrażające zazdrość i nienawiść wobec ludzi, słowa podżegające do złego – wypluwają z siebie wszelkiego rodzaju diabelskie słowa, a ty dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę, że są diabłami i zostali właśnie zdemaskowani w całej rozciągłości. Już wcześniej zauważyłeś, że zawsze puszczali kazania mimo uszu i że przez wszystkie te lata, kiedy wierzyli w Boga, nigdy nie rozumieli prawdy. Zakładałeś, że mają kiepski potencjał i że pojmowanie prawdy jest poza ich zasięgiem, więc traktowałeś ich jak brata czy siostrę i starałeś się im pomóc. Zwierzałeś się im i opowiadałeś o tym, jak ty sam zostałeś oczyszczony ze swoich skażonych skłonności. Jednak bez względu na to, jak szczerze z nimi rozmawiałeś, oni nigdy nie otwierali swoich serc, aby opowiedzieć o tym, jak się tak naprawdę mają. Nigdy nie byłeś w stanie zrozumieć, dlaczego nie potrafią tego zrobić. Dlaczego nie ujawniali swojego prawdziwego stanu? Czy to możliwe, że nigdy nie ujawniali skażonych skłonności? Nigdy nie byłeś w stanie ich przejrzeć, a nawet uważałeś, że są dobrze ułożeni, prostolinijni i naiwni. Dopiero teraz, kiedy nastąpiła erupcja ich diabelskiej natury i powiedzieli tak wiele rzeczy, narzekając na Boga i bluźniąc przeciwko Niemu, widzisz wyraźnie, że tak naprawdę są zupełnie pozbawieni człowieczeństwa i mają w pełni diabelską naturę. Oto, co teraz czujesz: „Ten ktoś jest przerażający! Wierzył w Boga przez wszystkie te lata, lecz okazuje się, że w głębi serca zawsze nienawidził prawdy i był jej przeciwny! Nic dziwnego, że nigdy przed nikim się nie otworzył – bał się, że inni go przejrzą i dostrzegą jego diabelską naturę! On jest prawdziwym diabłem!”. Kiedy przejrzysz wreszcie jego istotę, masz poczucie, że przez wszystkie te lata byłeś kompletnie ślepy – każdego dnia wypełniałeś wraz z nim swój obowiązek i prowadziłeś życie kościelne, przez cały czas uważając go za dobrego człowieka, członka domu Bożego, jednego z Bożych wybrańców, i zupełnie nie mając co do niego rozeznania. A to wielce przerażająca sytuacja! Jeśli mieszkasz i zadajesz się z braćmi oraz siostrami i odkrywasz, że ktoś ma skażone skłonności lub narusza zasady przy pełnieniu swojego obowiązku, a ty rozmawiasz z nim o prawdzie i mu pomagasz, on zaś jest w stanie to przyjąć i wyrazić wdzięczność, to czujesz się bardzo zadowolony – jesteś zdania, że ten ktoś jest bardzo dobrym człowiekiem, że miłuje prawdę; i z pewnością nie czujesz do niego odrazy. Ale jeśli przez kilka lat masz do czynienia z diabłem i cały czas traktujesz go jak brata lub siostrę, często mu pomagasz, wspierasz go i okazujesz mu miłość, cierpliwość i wyrozumiałość, a on odnosi się do ciebie z wielką niechęcią, ciągle mając się przed tobą na baczności, jakbyś był jego wrogiem, i coraz wyraźniej zdajesz sobie sprawę, że w głębi serca wcale nie przyjmuje prawdy i że nie jest nikim innym, jak tylko diabłem – jak byś się z tym czuł? Jeżeli chodzi o tę osobę, o której właśnie wspominaliśmy – tę, która została wydalona z kościoła – to gdybyście zadawali się z kimś takim i pewnego dnia odkryli, że reprezentuje on sobą tak bardzo złe człowieczeństwo, że w swoim sercu nie tylko nienawidzi Boga i w ogóle nie przyjmuje prawdy, lecz także nienawidzi tych, którzy pomagają mu, kierowani miłością, co sprawiłoby, że byłbyś pewien, iż tego rodzaju osoba jest prawdziwym diabłem, jak byś się czuł? (Miałbym poczucie, że byłem naprawdę naiwny). Po pierwsze, miałbyś poczucie, że byłeś naiwny i zastanawiałbyś się, jak mogłeś poświęcić tyle daremnego wysiłku, by pomagać komuś takiemu. Jakie jeszcze miałbyś odczucia? (Czułbym niejaką odrazę). Odrazę? Do kogo? Do niego, czy do siebie samego? (Odrazę do niego, lecz także do siebie samego, z uwagi na to, że nie potrafiłem rozpoznać w nim diabła). Czy w takim razie w przyszłości nadal chciałbyś go spotykać lub utrzymywać z nim kontakty? (Nie). Zatem jakiego rodzaju relację chciałbyś z nim utrzymywać? Jakiego rodzaju podejście chciałbyś przyjąć w kontaktach z tą osobą? (Nie chciałbym jej nigdy więcej widzieć – im dalej od niej byłbym w stanie się trzymać, tym byłoby lepiej). A co, jeżeli w trakcie wykonywania swojego obowiązku nadal musiałbyś ją czasami spotykać lub rozmawiać z nią o pracy i nie byłbyś w stanie jej unikać – co byś wtedy zrobił? Czy zebraliście jakieś zasady oraz sposoby postępowania w takiej sytuacji? Czujecie do tego człowieka odrazę, więc staracie się go unikać i nie chcecie go widywać, ale jeśli będziecie unikali spotkania z nim w ramach wykonywania swojego obowiązku, spowoduje to opóźnienia w pracy i będzie mieć na nią negatywny wpływ. Co zatem powinniście zrobić? Czy znacie jakieś dobre rozwiązania? (Nie). W takim razie Ja podam wam dwa. Pierwsze z nich jest takie, że jeśli tego rodzaju osoba może pozostać w kościele, aby świadczyć usługi, to kiedy nie musisz utrzymywać z nią kontaktu w ramach wykonywania swojego obowiązku, nie musisz tego robić. A to dlatego, że czujesz do niej odrazę, niezręcznie jest ci się z nią zadawać i jest to dla ciebie bolesne, a ona również potrafi wyczuć, że czujesz do niej odrazę, co jest dla niej denerwujące. Nie musisz już więc otwierać przed nią serca i dzielić się z nią swoimi najskrytszymi myślami, tak jak wcześniej. Zamiast tego po prostu bądź wyrozumiały i cierpliwy, a w kontaktach z nią stosuj mądre metody – to wystarczy. To jedna zasada postępowania. Kolejna zasada jest taka, że kiedy musisz mieć z taką osobą kontakt w ramach swojej pracy, musisz jej jasno i wyraźnie wytłumaczyć, na czym polega przydzielone jej zadanie i objaśnić związane z nim prawdozasady. Jest tu jedna kwestia, na którą musisz zwrócić uwagę – musisz mianowicie sprawdzić, czy ktoś taki jest w stanie z powodzeniem wykonać powierzone mu zadania. Jeżeli zazwyczaj jest w stanie wykonać część tych zadań, to porozmawiaj z nim i załatw tę sprawę w sposób bezstronny i obiektywny. Jeśli jednak człowiek ten zawsze podchodzi do pracy niedbale i nieodpowiedzialnie, nie możesz ze spokojem powierzyć mu tego zadania, i powinieneś na jego miejsce wybrać kogoś innego. Jeśli w danym momencie brak odpowiedniego kandydata i nie ma innego wyjścia, jak tylko posłużyć się tym właśnie człowiekiem, to co wówczas powinniście zrobić? Powinniście zadbać o to, by ktoś sprawował nad nim nadzór. Kiedy tylko się okaże, że człowiek ten nie wykonuje rzeczywistej pracy lub zachowuje się w taki sposób, że powoduje zakłócenia lub niepokoje, musi to zostać niezwłocznie zgłoszone. Jeśli sprawująca nad nim nadzór osoba nie zrobi tego jak należy, pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie: przywódcy i pracownicy powinni osobiście nadzorować pracę tego człowieka i monitorować jej przebieg, a częstotliwość tego rodzaju kontroli powinna być nieco wyższa niż zazwyczaj. Wynika to z faktu, że tacy ludzie są skrajnie nieodpowiedzialni: kiedy tylko przestaje się ich ściśle nadzorować, mogą zacząć popełniać złe uczynki oraz zakłócać i zaburzać pracę kościoła, a wówczas straty związane z korzystaniem z ich usług przewyższałyby wszelkie ewentualne korzyści. Jeśli więc musisz się z nimi zadawać w ramach wykonywania pracy, nie jesteś w stanie tego uniknąć. Nie możesz trzymać się od nich na dystans ani ignorować ich tylko dlatego, że potrafisz ich rozpoznać i dostrzec ich prawdziwe oblicze – byłoby to z twojej strony przejawem nieodpowiedzialności. Skoro potrafisz ich rozpoznać i wiesz, że ich naturoistota jest naturoistotą diabła, i wiesz także, że mogą popełniać złe uczynki i wywoływać niepokoje, to tym bardziej masz obowiązek takich ludzi nadzorować i monitorować, zamiast ignorować ich ze strachu lub obrzydzenia. Twoim najdonioślejszym obowiązkiem jako przywódcy lub pracownika jest stanie na straży bram domu Bożego, strzeżenie dzieła domu Bożego oraz chronienie braci i sióstr. Teraz, gdy diabeł ujawnił swoją prawdziwą postać, a ty już przejrzałeś go na wylot i wiesz, jakim jest nikczemnikiem, tym bardziej powinieneś sprawować nad nim ścisły nadzór, tak aby w jak największym stopniu mógł skutecznie świadczyć usługi – to właśnie powinieneś zrobić. Skoro już go przejrzałeś, nie wolno ci spuścić go z oka, albo nie wyjaśniać mu dostatecznie jasno zadań, które należy mu wyjaśnić, ani odmawiać mu rozmowy, nawet jeśli pyta cię o kwestie związane z pracą. Czyż takie zachowanie nie jest wyładowywaniem swojego gniewu na dziele domu Bożego? Czyż nie jest to lekceważenie dzieła domu Bożego i wkraczania w życie przez braci i siostry? Jeśli tak postępujesz, to jesteś w błędzie – oznacza to, że nie wypełniasz swoich zobowiązań. W swoim życiu osobistym możesz nie mieć z kimś takim żadnych kontaktów i nie utrzymywać z nim takiej relacji, jaką miałeś wcześniej. Ale jeśli dzieło domu Bożego wymaga od ciebie, byś się z nim zadawał i utrzymywał z nim kontakty, nie możesz uchylać się od odpowiedzialności – jest to twój obowiązek i zobowiązanie i nie możesz szukać wymówek, aby się od tego wymigać. Jeśli chodzi o diabłów, podejście polegające jedynie na trzymaniu się od nich na dystans, odrzucaniu ich, unikaniu i odczuwaniu do nich odrazy i niechęci w swoim sercu, nie jest zgodne z Bożymi intencjami. Musisz ich również nadzorować i trzymać w ryzach. Jeśli są gotowi świadczyć usługi, powinieneś im pomóc i posłużyć się nimi w taki sposób, by mogli robić to jak należy – powinieneś umożliwić im jak najskuteczniejsze świadczenie usług w największym możliwym stopniu. Jeśli nie robią tego należycie i – gdy tylko na chwilę przestaniesz ich nadzorować – są w stanie zakłócić i zniweczyć dzieło kościoła, to wówczas szkody, jakie wyrządzają, przewyższają wszelkie ewentualne korzyści z posługiwania się nimi i należy ich natychmiast usunąć. Takie negatywne przykłady należy poddawać gruntownej analizie ilekroć jest to potrzebne, aby bracia i siostry mogli zyskać rozeznanie, przejrzeć naturoistotę diabłów i szatanów, a następnie odrzucić ich z całego serca, nie dając im się zwieść, niepokoić ani kontrolować. To właśnie znaczy posługiwać się diabłami i szatanami: wykorzystywać wszystko, co da się wykorzystać, by służyć Bożym wybrańcom. To jest wasze zobowiązanie – to właśnie jest to, co powinniście robić. Lecz wy nie macie takiego poczucia odpowiedzialności. Jest tak, jak powiedzieliście wcześniej: kiedy już poznacie się na tego rodzaju osobie, czujecie odrazę i nie chcecie jej więcej widzieć, a jeśli już ją spotkacie, nadkładacie drogi, starając się trzymać od niej jak najdalej. To wszystko, co macie, jeśli chodzi o rozwiązanie w takiej sytuacji. Nie macie ani za grosz poczucia odpowiedzialności za dzieło domu Bożego, za jego interesy ani za wkraczanie w życie przez braci i siostry. Taka jest wasza postawa – została właśnie ujawniona, nieprawdaż? Potrafisz przejrzeć samą istotę diabła, a potem unikasz go, ilekroć go zobaczysz. Jednak nie chronisz przed nim braci i sióstr, w wyniku czego spotyka ich krzywda. Nie wypełniasz swoich zobowiązań jako przywódca lub pracownik – jest to zaniedbanie swoich obowiązków. Kiedy diabeł nie został jeszcze zdemaskowany, powinieneś alarmować braci i siostry, przypominać im, aby mieli się na baczności przed złymi ludźmi, mówić im, co ten diabeł zrobił, dlaczego dopuścił się takich rzeczy, jaka jest natura jego uczynków, jakie skutki mogą one wywołać i jakie mogą przynieść konsekwencje, jak Bóg charakteryzuje tego diabła i w jaki sposób należy go traktować. Kiedy bracia i siostry zyskają już rozeznanie, a diabeł zakończy świadczenie usług i nie będzie już przedstawiał żadnej wartości dla braci i sióstr ani dla domu Bożego, powinno się go usunąć, kładąc kres życiu tego diabła i szatana. To właśnie nazywa się mądrością – to jest wykonywanie pracy zgodnie z zasadami i posiadanie odpowiedniej ścieżki praktyki. To, w jaki sposób traktujesz tego rodzaju osoby w życiu osobistym, zależy od ciebie – na tym polega twoja wolność. Jednak jako przywódca lub pracownik masz pewien obowiązek, który musisz wziąć na swoje barki: musisz mianowicie chronić braci i siostry oraz stać na straży interesów domu Bożego i dzieła kościoła. W oparciu o tę właśnie zasadę, w odniesieniu do tego rodzaju osób, które są diabłami, nie powinieneś pochopnie podejmować żadnych działań, jeśli obecnie świadczą one usługi. Powinieneś nadzorować ich pracę i uważnie śledzić każdy ich ruch, aby zobaczyć, co robią. Gdy tylko pojawią się jakiekolwiek oznaki, że coś jest nie tak, należy niezwłocznie takie osoby zdemaskować i przyciąć, lub usunąć z zajmowanego stanowiska. Jeśli po tym, jak zostaną zdemaskowane i przycięte, są w stanie świadczyć choćby drobne usługi, jest to z korzyścią dla dzieła kościoła. Ale kiedy okazuje się, że nie chcą świadczyć usług, nie zamierzają podążać właściwą ścieżką i będą nadal zakłócać pracę kościoła i siać niepokoje, a także wyciągać swoje diabelskie szpony, aby wprowadzać w błąd braci i siostry, to właśnie wtedy diabeł ujawnia swoją prawdziwą postać i jest to najwłaściwszy moment, aby podjąć przeciwko niemu odpowiednie działania. Dano mu szansę, by świadczył usługi, lecz nie robił tego jak należy – trzeba go zatem odesłać do grupy B. Jeśli sytuacja jest poważna, należy go usunąć lub wydalić – jest to również właściwy moment, by położyć kres losowi szatana. Jeśli będziecie przestrzegać tych dwóch zasad, będziecie w stanie traktować złych ludzi i diabłów w sposób zgodny z zasadami. Czy postępowanie w taki właśnie sposób jest wypełnianiem swoich zobowiązań? (Tak). Z jednej strony będziecie mieli rozeznanie co do diabłów, nie będziecie już przez nich wprowadzani w błąd ani niepokojeni i nie będziecie już robić głupstw – nie będziecie już przynajmniej omawiać prawdy z tego rodzaju ludźmi, którzy są diabłami. W głębi swojego serca będziesz wiedział, że ten człowiek jest diabłem, a omawianie z nim prawdy jest jak rzucanie pereł przed wieprze; bez względu na to, jak będziecie rozmawiać z nim o prawdzie, na nic się to nie zda. Dzięki temu nie będziesz już więcej robić głupstw. Będziesz po prostu rozmawiał z nim o pewnych doktrynach, które powinien zrozumieć, i o przepisach, których powinien przestrzegać – to wystarczy. Jeśli będziesz postępować w ten właśnie sposób, nie wpłynie to negatywnie na pracę kościoła. Jeśli jednak nie zrozumiesz tych zasad, będziesz w stanie nadal robić głupstwa. Z drugiej strony, przywódcy i pracownicy muszą odpowiednio nadzorować i wykorzystywać tych posługujących oraz diabłów, którzy w najmniejszym nawet stopniu nie przyjmują prawdy. Takie postępowanie może zagwarantować, że dzieło kościoła nie dozna uszczerbku, a jednocześnie pozwoli uchronić braci i siostry przed wprowadzaniem w błąd i niepokojeniem przez diabłów i szatanów. Rozumiecie? (Tak). Absolutnie nie wolno traktować złych ludzi i diabłów jak braci i siostry. Jeśli tylko będziecie mieć rozeznanie co do diabłów i złych ludzi, nie będziecie już robić głupstw. Dawniej ludziom brakowało rozeznania i robili wiele głupstw, ciągle traktując złych ludzi i diabłów jak braci i siostry, za każdym razem pozwalając diabłom naśmiewać się z siebie. Kiedy otwierałeś swoje serce, aby rozmawiać z diabłami, one myślały sobie tak: „Jesteś taki szczery, taki czysty i otwarty – jesteś doprawdy głupi!”, wyśmiewając cię w duchu. Teraz, kiedy masz rozeznanie co do diabłów, nie będziesz już więcej robić tego rodzaju głupstw. Teraz już wiesz, że aby otworzyć swoje serce w rozmowie lub aby kogoś wspierać i mu pomagać, musicie tak postępować wobec prawdziwych braci i sióstr, tych, którzy dążą do prawdy i reprezentują sobą odpowiednie człowieczeństwo, a nie z wobec diabłów. To jeden aspekt tego zagadnienia. Innym jest to, że nie czujecie się już onieśmieleni przez diabłów ani się ich nie boicie. Wiecie, że są diabłami i wiecie, co sobie myślą w swoich sercach. Teraz, gdy macie co do nich rozeznanie, wiecie, jak należy ich traktować. Musisz zawsze mieć na nich oko – obserwować, co próbują zrobić, co knują i co planują w swoich sercach, jakie dziedziny pracy mogą sabotować, zakłócać i zaburzać, jakiego rodzaju słów mogą używać, aby podburzać innych i wprowadzać ich w błąd, oraz jakie cele usiłują osiągnąć. Kiedy już będziesz wyraźnie widział wszystkie te rzeczy, będziesz wiedział, jak należy postępować, i będziesz przestrzegał prawdozasad.
Większość z was, po tym jak rozmawialiśmy sobie o rozpoznawaniu wykolejonych przejawów cechujących osoby, które w poprzednim wcieleniu były diabłami, prawdopodobnie ma teraz co do tego pewną jasność w swoich sercach, a także posiada trochę rozeznania – na przykład co do tego, które osoby, po wszystkich tych latach zadawania się z nimi, zdają się być diabłami, z którymi nie będziecie już dzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami, a które osoby są braćmi i siostrami, z którymi będziecie się częściej spotykać i zacieśniać kontakty, a gdy coś się wydarzy, więcej rozmawiać z nimi we wspólnocie. W ten sposób to, jak będziecie traktować każdego rodzaju osoby, będzie oparte na właściwych zasadach i nie będziecie popełniać błędów. Ale czy większość ludzi jest w stanie dojść do punktu, w którym będą umieli rozpoznawać diabłów, będą umieli przejrzeć ich naturę? A jeśli taki diabeł jest skłonny świadczyć usługi, czy będą potrafili z tego skorzystać? Większość braci i sióstr nie potrafi postępować w ten sposób, lecz przywódcy i pracownicy muszą być w stanie tak robić. Dlaczego twierdzę, że muszą być w stanie tak robić? Ponieważ, jako przywódca albo pracownik, musisz potrafić dobrze interpretować różne sprawy. Gdy odkryjesz, że jakiś zły człowiek popełnia zło, musisz być w stanie szybko go zdemaskować i poddać gruntownej analizie, a także powstrzymać powodowane przez niego zakłócenia i niepokoje. Jeśli potrafisz praktykować w ten sposób, będziesz w stanie zadbać o to, by praca kościoła czyniła normalne postępy, a bracia i siostry będą należycie chronieni – będą zyskiwać coraz lepsze rozeznanie, a ich wkraczanie w życie nie dozna uszczerbku z uwagi na powodowane przez diabłów zakłócenia. Jeżeli nie potrafisz w ten sposób praktykować – jeśli nie potrafisz utrzymać diabłów w karbach, nie umiesz strzec wrót kościoła, to wówczas diabły będą nieustannie przychodzić, aby zakłócać jego pracę. Dziś zakłócają spokój jednej osobie, sprawiając, że popada ona w zniechęcenie i staje się apatyczna przy głoszeniu ewangelii; jutro będą niepokoić kogoś innego, sprawiając, że człowiek ten nie będzie chciał wykonywać swoich obowiązków, co będzie powodować opóźnienia w pracy i zmusi cię do znalezienia dla niego zastępstwa. Ciągle będziesz musiał radzić sobie z jakimiś nagłymi, nieoczekiwanymi sytuacjami. Czy wykonywanie pracy w ten sposób nie jest bardzo pasywną postawą? (Jest). Czy zatem, jako przywódca lub pracownik, nie jesteś wówczas daleki od spełnienia odnośnych wymagań? Gdybyś nie służył jako przywódca lub pracownik, mógłbyś zajmować się jedynie swoim własnym wkraczaniem w życie, tym, jak sam jesz i pijesz słowa Boże, i wykonywaniem swojego obowiązku. Ale kiedy zaczniesz pełnić funkcję przywódcy lub pracownika, każdego dnia jesteś bardzo zajęty – ciągle krzątasz się gorączkowo, jesteś tak zabiegany, że wręcz lecisz z nóg. Albo pojawia się jakiś antychryst lub zły człowiek i sieje niepokoje w kościele, albo pewni bracia i siostry popadają w zniechęcenie i nie chcą wykonywać swoich obowiązków, albo jakiś nowy wierzący zostaje wprowadzony w błąd z uwagi na nieprzychylne plotki, nie chce już wierzyć i odchodzi z kościoła. Praca nie jest wykonywana w odpowiedni sposób, co powoduje, że wszędzie pojawiają się wciąż problemy, a to z kolei sprawia, że jesteś nimi przytłoczony i wyczerpany, nie potrafisz sobie z nimi radzić dzień po dniu, nie jesteś w stanie spokojnie spać ani jeść – a praca i tak nie jest wykonywana jak należy. To zaś oznacza, że zupełnie nie nadajesz się do tej pracy. Taki przywódca czy pracownik w ogóle nie spełnia odnośnych wymagań. Dlaczego twierdzę, że nie spełniacie wymagań? Ponieważ nie omówiliście zawczasu tych problemów, które musiały się pojawić, w sposób dostatecznie jasny, tak aby wszyscy mogli zrozumieć prawdę i zyskać rozeznanie, a problemy te mogły zostać niezwłocznie rozwiązane, kiedy tylko się pojawią. Innymi słowy, nie przygotowaliście odpowiednio większości ludzi, wpajając im umiejętność przeciwstawienia się tym problemom. W końcu, gdy problemy te zaczęły się pojawiać jeden po drugim, stałeś się niezwykle bierny – zawsze sprzątałeś tylko cały ten bałagan, zawsze sprzątałeś dopiero po wszystkim. To zaś oznacza, że jako przywódcy czy pracownikowi, daleko ci do spełniania odnośnych standardów. Jeśli chodzi o sposób traktowania różnych rodzajów diabłów, twoje metody radzenia sobie z nimi są niewłaściwe, a wykonywana przez ciebie praca jest niewystarczająca, więc dzieło kościoła nieustannie napotyka przeszkody, nieustannie boryka się z licznymi problemami. Ty zaś ciągle musisz ratować sytuację i przywracać porządek, więc czujesz się strasznie zajęty i wykonywanie tej pracy staje się bardzo męczące.
Czy pamiętacie dwie zasady dotyczące tego, jak należy traktować ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami? Jak brzmi najważniejsza z nich? Nie bójcie się diabłów i szatanów i nie unikajcie ich. Zamiast tego nauczcie się ich rozpoznawać i dostrzegać ich istotę oraz pojmować, w jakim kierunku podążają ich myśli; to znaczy, nauczcie się jasno rozumieć, co chcą zrobić w kościele i jakie cele pragną osiągnąć. W ten sposób będziecie mogli przemienić bierność w postawę pełną inicjatywy i samemu przejść do ofensywy, demaskując ich i się z nimi rozprawiając. Jeżeli na widok tego, jak diabli i szatani przemawiają i działają, czujecie jedynie odrazę i nie chcecie w ogóle zwracać na nich uwagi ani z nimi współpracować, i tyle – ignorując nawet to, że widzicie, jak diabli i szatani zakłócają i zaburzają pracę kościoła – to czy takie postępowanie zgodne jest z Bożymi intencjami? (Nie). Kiedy diabli i szatani przenikną już do kościoła, nie będą żyli życiem kościelnym zgodnie z zasadami, a tym bardziej nie będą zgodnie z zasadami świadczyć usług. Niechybnie będą natomiast zabierać głos i robić różne rzeczy, i to na tyle konsekwentnie, że nie dadzą za wygraną, póki nie osiągną swoich celów. Stąd też w swoim postępowaniu z diabłami musisz być mądry i musisz działać zgodnie z prawdozasadami. Ci, którzy powinni zostać zdemaskowani i odrzuceni, muszą koniecznie zostać zdemaskowani i odrzuceni. Kiedy diabeł nie został jeszcze zdemaskowany, to jeśli jest gotów świadczyć usługi, należy posłużyć się nim w tym celu i bacznie go śledzić podczas świadczenia przez niego usług. Na przykład, jeśli nie jesteś w stanie tak do końca przejrzeć pewnego przełożonego, odpowiedzialnego za konkretne zadanie – widzisz, że nie jest tak prostolinijny i otwarty jak inni bracia i siostry, że nigdy nie mówi nikomu całej prawdy, a gdy napotyka trudności lub problemy w pracy, nie poszukuje rozwiązania – musisz wykazać się inicjatywą, aby gruntownie zbadać jego sytuację. Nie wolno ci być biernym i czekać, aż ten ktoś spartaczy całą robotę, a potem próbować być „mądrym po szkodzie”. Musisz z nim porozmawiać i przekonać się, jakie jest jego podejście do obowiązków, czy ma konkretne plany i ustalenia dotyczące danego zadania, czy ma odpowiednie zasady wykonywania pracy, czy potrafi pracować zgodnie z ustaleniami, i czy jest w stanie oszukiwać swoich przełożonych i ukrywać różne sprawy przed podwładnymi oraz robić rozmaite rzeczy po swojemu. Czyż nie są to kwestie, na które powinieneś zwrócić uwagę? (Owszem). Przypuśćmy, że odkrywasz, że ktoś jest diabłem i dlatego przestajesz się z nim zadawać, a nawet stwierdzasz: „Ten diabeł jest strasznie przerażający – na sam jego widok czuję odrazę. Nie będę więcej z nim rozmawiać. Muszę wyraźnie się od niego odciąć i sprawić, by tak samo postąpili moi bracia i siostry – wszyscy powinni go ignorować”. Czy takie postępowanie jest właściwe? Takie postępowanie jest naiwne. Nie jest ani sprytne, ani mądre, i nie świadczy też o tym, że ma się odpowiednią postawę. Czy uważasz się za spryciarza tylko dlatego, że z kimś takim nie rozmawiasz? Czy jesteś kimś, kto ma wzgląd na Boże intencje? Czy wypełniłeś w ten sposób swoje zobowiązanie? Czy wziąłeś na swoje barki brzemię w postaci pilnowania Bożej trzody i strzeżenia bram domu Bożego? Czy nie powinieneś pomyśleć także i o tych sprawach? Boży wymóg, aby ludzie mieli rozeznanie co do diabłów, absolutnie nie oznacza, że wystarczy po prostu ich odrzucać. Musisz również potrafić nadzorować diabłów i hamować ich zapędy; jeśli diabeł nie został jeszcze zdemaskowany i chce świadczyć usługi, musisz również umieć się nim posłużyć – takie rzeczy także należą do obowiązków, które powinieneś wypełniać, i do zobowiązań, z których powinieneś się wywiązywać, a wszystko to wyłącznie w celu ochrony dzieła kościoła. Jeśli widzisz, że ktoś jest niezwykle tajemniczy, że wszystko, co mówi, jest hermetyczne i nikt nie jest w stanie go rozgryźć, to taki ktoś jest bardzo niebezpieczny i niegodny zaufania. Zwłaszcza jeżeli widzisz, że ktoś zachowuje się w sposób szczególnie złowrogi i odbiegający od normy, podstępny i przebiegły – nigdy nie mówi nikomu całej prawdy, a większość braci i sióstr, którzy mają z nim kontakt lub się z nim zadają, nie potrafi go przejrzeć – to takiej osoby nie można po prostu zignorować i pozostawić samej sobie. Zamiast tego musisz do niej podejść, nawiązać kontakt i z nią porozmawiać, tak aby zyskać co do niej rozeznanie oraz wgląd, przekonać się, co myśli, zrozumieć, co stanowi źródło i motywację jej działań, co planuje zrobić, czy jest w stanie podołać pracy przy wykonywaniu swojego obowiązku, czy może zakłócić pracę kościoła i ustanowić niezależne królestwo oraz czy wykonywanie przez nią swojego obowiązku nie przynosi więcej szkód niż korzyści, w ostatecznym rozrachunku powodując straty przewyższające ewentualne zyski. Spójrzcie – czy bycie przywódcą lub pracownikiem to prosta sprawa? Kiedy w kościele odkryje się taką osobę, nie tylko nie wolno ci się od niej trzymać na dystans ani jej unikać, lecz powinieneś sam do niej podejść i nawiązać z nią kontakt. W jakim celu trzeba to zrobić? Chodzi o to, aby zrozumieć jej sytuację i podjąć stosowne środki ostrożności. Na przykład, jeśli napotkasz agenta lub szpiega KPCh, który nieustannie szuka okazji, aby pozyskać twoje dane osobowe, i w głębi serca wyczuwasz, z kim masz do czynienia, powinieneś mieć się przed nim na baczności i pod żadnym pozorem nie wolno ci zdradzić mu swoich prawdziwych danych. Musisz również pamiętać o pewnej jeszcze ważniejszej kwestii: nie możesz dopuścić do tego, by się dowiedział, jaki jest twój numer telefonu, adres e-mail, itp. Jeśli jednak masz się przed nim na baczności jedynie jeśli chodzi o próby pozyskania twoich danych, ale kompletnie ignorujesz i pomijasz inne kwestie, takie jak to, z kim jeszcze ten człowiek ma kontakt, o czyje dane wypytuje i o jaką sytuację kościoła pyta – a nawet, postępując tak, myślisz sobie przy tym, że niezły z ciebie spryciarz – to jak poradziłeś sobie z tą sprawą? Czy wykazałeś się choć odrobiną mądrości? Czy pokazałeś, że masz odpowiednią postawę? Czy wywiązałeś się ze swoich zobowiązań? Czy ustrzegłeś interesów domu Bożego i ochroniłeś braci i siostry? Jeśli w ogóle nie zastanawiasz się nad tymi sprawami, to jesteś człowiekiem na wskroś samolubnym i nikczemnym. Powiedzmy, że spotykasz kogoś, kto jest diabłem, a ten ktoś cię pyta, skąd pochodzisz i czy ktoś z twojej rodziny wierzy w Boga. Wiesz, że ten człowiek usiłuje uzyskać pewne informacje, więc od niechcenia rzucasz kilka uwag, aby go zbyć, nie ujawniając swojej prawdziwej sytuacji, a następnie odbijasz piłeczkę i sam zaczynasz go pytać: „Skąd pochodzisz? Kto w twojej rodzinie wierzy w Boga? Jak wygląda życie kościoła w twoim rodzinnym mieście? Czy KPCh aresztuje tam wierzących? Czy kiedykolwiek zostałeś aresztowany?”. Agent lub szpieg KPCh, słysząc to, myśli sobie: „Zawsze to ja zadawałem pytania – nikt nigdy nie odbijał piłeczki i pytał mnie o takie rzeczy. Ten człowiek ma głowę na karku!”. Widząc, że nadal zadajesz mu pytania, zaczyna się martwić, że zostanie zdemaskowany, więc sam zmienia temat. Musisz uważnie obserwować tego rodzaju osobę. Jeśli stwierdzisz, że jest niezwykle podejrzana i że prawdopodobieństwo, iż jest szpiegiem KPCh, wynosi osiemdziesiąt procent, musisz mieć się przed nią na baczności – nie wolno ci wyjawić ani odrobiny informacji o braciach i siostrach. Jeżeli bracia i siostry nie będą mieli się przed nią na baczności i bez zastrzeżeń powiedzą jej wszystko, co wiedzą, chętnie rozmawiając z nią o wszystkim, to takie zachowanie w prosty sposób narazi na niebezpieczeństwo kościół oraz ich samych. Dlatego musisz bardzo uważnie obserwować taką osobę – patrzeć, z kim utrzymuje stałe kontakty, od kogo ciągle usiłuje uzyskać informacje, czy nie sprawdza potajemnie numerów telefonów braci i sióstr, czy nie sprawdza kont na ich komputerach, albo czy za plecami ludzi nie zagląda do wewnętrznych informacji domu Bożego. Musisz starannie śledzić kogoś takiego – nie możesz pozwolić, by osiągnął swój cel. Musisz również powiedzieć braciom i siostrom, aby mieli się przed nim na baczności – jeśli raz za razem usiłuje uzyskać pewne informacje, należy go unikać i ostrzec, by przestał nękać ludzi. Dodatkowo musisz również sprawdzić, jakie herezje i błędy człowiek ten szerzy, aby wprowadzać w błąd braci i siostry – jeśli odkryjesz takie problemy, powinieneś niezwłocznie się nimi zająć i je rozwiązać. Takie właśnie postępowanie jest staniem na straży dzieła kościoła oraz chronieniem braci i sióstr – to zaś stanowi obowiązek przywódców i pracowników, a także Bożych wybrańców. Jeśli będziesz stał z boku, nie podejmując żadnych działań, i pozwolisz takim osobom swobodnie zbierać informacje, możliwe jest, że jacyś naiwni ludzie lub nowi wierzący o niezbyt ugruntowanej wierze wszystko im powiedzą. Wówczas zaś w Chinach kontynentalnych policja może natychmiast rozpocząć aresztowania członków rodzin i krewnych takich łatwowiernych jednostek, co sprowadzi kłopoty na niektóre kościoły oraz niektórych braci i sióstr. Bez względu na to, jakiego rodzaju będą to kłopoty, tak czy inaczej, jeżeli jako przywódca lub pracownik odkryjesz kogoś, kto jest diabłem, lecz nie podejmiesz natychmiast stosownych kroków, nie zastosujesz odpowiednich środków ostrożności, w rezultacie czego jacyś naiwni i nieświadomi ludzie wyjawią wiele rzeczy, których nie powinno się wyjawiać, i sprawią, że wyciekną pewne informacje na temat braci i sióstr, powodując problemy dla dzieła kościoła i sprowadzając kłopoty na głowę braci i sióstr, to jest to z twojej strony zaniedbanie obowiązków. Powiedz Mi, jak wyglądało w tej sprawie wywiązywanie się przez ciebie ze swojego obowiązku? Czy dobrze go wykonałeś? (Nie). Nie wykonałeś należycie swojego obowiązku – czy zatem w tej kwestii zawiodłeś Boga? (Tak). Tak właśnie wygląda niespełnienie Jego oczekiwań. Jeśli wy sami będziecie wprawdzie zupełnie bezpieczni za granicą, ale przez własną głupotę dacie się przechytrzyć agentowi KPCh, będzie to miało niebezpieczne konsekwencje, sprowadzi bowiem nieszczęście na kościoły oraz braci i siostry w waszym rodzinnym mieście w Chinach kontynentalnych. Czy chcecie się przekonać, jak będą wyglądały te konsekwencje? (Nie). Jeśli ktoś ma choć odrobinę sumienia i człowieczeństwa, nie będzie chciał, a by do czegoś takiego doszło; bez względu na to, gdzie sam się obecnie znajduje, nie będzie chciał, aby jacyś bracia i siostry w Chinach kontynentalnych cierpieli prześladowania. Jeżeli ktoś mówi: „Cóż, ja jestem teraz bezpieczny za granicą – kogo obchodzi, kto zostanie aresztowany! Cóż to będzie miało wspólnego ze mną, jeżeli ktoś ucierpi? Nie obchodzi mnie nawet moja własna rodzina. Nie czuję się z nikim związany” – czy ktoś taki posiada w ogóle człowieczeństwo? (Nie). Jest pozbawiony człowieczeństwa – nie wolno tak myśleć. Jeśli twierdzisz, że posiadasz sumienie i człowieczeństwo, to nie wolno ci przynajmniej przysparzać kłopotów swoim krewnym i kościołowi w Chinach kontynentalnych. Kiedy więc stajesz oko w oko z diabłami, nie wystarczy jedynie mieć co do nich rozeznania – musisz również myśleć w szerszych kategoriach. Musisz się zastanowić, jak postępować, aby nie narazić na niebezpieczeństwo samego siebie, a jednocześnie zadbać o to, by twoim rodzicom i krewnym oraz braciom i siostrom w Chinach kontynentalnych nie stała się krzywda. Musisz wywiązać się ze swojego zobowiązania, którym jest stanie na straży dzieła kościoła i strzeżenie bram domu Bożego. Na tym właśnie polega obowiązek, który ludzie powinni wypełniać. Jeśli starałeś się ze wszystkich sił, to nawet jeśli coś poszło nie tak, ponieważ nie byłeś w stanie pewnych rzeczy zrobić lub nie zdołałeś przejrzeć jakiejś sprawy, nie ponosisz za to winy – wszystko jest w rękach Boga. Jednak z ludzkiego punktu widzenia musisz mieć jasność co do obowiązków, które ludzie powinni wypełniać. Nie wolno ci się od nich uchylać i nie możesz myśleć tylko o sobie – musisz również brać pod uwagę braci i siostry ze swego otoczenia oraz dzieło kościoła. Czy ta ścieżka praktyki jest teraz jasna? (Tak). Widzisz, gdyby te kwestie nie zostały omówione, przeoczylibyście najbardziej kluczowe i najistotniejsze rzeczy, a i tak bylibyście zdania, że wiecie, jak postępować z diabłami i szatanami. W rzeczywistości nie rozumiecie zasad praktyki – taka jest wasza rzeczywista postawa.
Niezależnie od tego, czy jesteś w stanie dostrzec stosunek diabłów do prawdy, do tego, co pozytywne i do Boga, ich istotę stanowi w każdym razie nienawiść do prawdy, nienawiść do tego, co pozytywne i nienawiść do Boga. Tak właśnie przejawia się ich wykolejenie. Czy to na podstawie słów, które ujawniają, czy też na podstawie tkwiących w ich sercach myśli i zapatrywań, da się dostrzec ich stosunek do prawdy, do tego, co pozytywne, i do Boga. Sądząc po takim właśnie nastawieniu, można z całą pewnością stwierdzić, że diabły pod żadnym pozorem nie przyjmują prawdy, kompletnie nie akceptują tego, co pozytywne i oczywiście absolutnie nie czczą Boga. Dlatego też nie akceptują żadnych słusznych sugestii, stwierdzeń ani napomnień od ludzi. Jeśli zaś chodzi o pochodzące od Boga prawdozasady, Jego upomnienia, wymagania i nauki dla ludzi, to tym bardziej je wszystkie odrzucają i nigdy ich nie akceptują. Zamiast tego w głębi serca knują, jakie tylko chcą, intrygi, i spiski dotyczące wszystkiego, co może przynieść im korzyść. Snują zamysły dotyczące swojego statusu, reputacji, dumy i przeznaczenia; intrygują w sprawie wszelkich korzyści, którymi chcą się cieszyć, które chcą zyskać i zdobyć w swoim prawdziwym życiu. Tak właśnie wygląda ich wewnętrzny świat i samo to już wystarcza, by wykazać, że ich naturoistota jest niegodziwa. Ta ich wykolejona naturoistota nigdy się nie zmieni. Od początku do końca, wszystko, co robią oraz wszystkie ich myśli i zapatrywania, nie mają absolutnie żadnego związku z prawdorzeczywistością i nie mają nic wspólnego z naukami Boga ani właściwą ścieżką ludzkiego życia; wszystkie one są niegodziwe i negatywne. Bez względu na to, jak omawiasz prawdę, rozmawiając z ludźmi o niegodziwej naturze, bez względu na to, jak bardzo starasz się im pomóc, kierując się miłością, nie jesteś w stanie ich poruszyć, nie możesz zmienić ich myśli i zapatrywań, nie możesz zmienić ich stylu życia, w ramach którego codziennie myślą tylko i wyłącznie o złu. Nie możesz też, rzecz jasna, zmienić celów, do których dążą, ani tego, w jaki sposób i z jakim ukierunkowaniem snują plany dotyczące każdej sprawy. Ludzie, którzy są diabłami, pozostają tacy sami od początku do końca. Ich niegodziwa istota nie ulega zmianie. Nawet jeśli zawsze wykonywali obowiązek w domu Bożym, nie wypierając się imienia Boga ani nie porzucając prawdziwej drogi, to ponieważ nie przyjmują prawdy, a wszystko, o czym myślą i co rozważają, związane jest z tym, co negatywne i niegodziwe, nie ma możliwości, aby odrzucili swoje skażone usposobienie, a ich człowieczeństwo również absolutnie nie może ulec żadnej zmianie. Oczywiście jedno jest pewne: ci ludzie w żaden sposób nie mogą dostąpić zbawienia. Jeśli zaś chodzi o to, jakie jest ich przeznaczenie, to nawet nie trzeba o tym wspominać. Nie jest to zresztą temat, który tutaj omawiamy. Skupiamy się natomiast na kwestii rozpoznawania i szczegółowego analizowania ich naturoistoty.
W pełni omówiliśmy już pierwszy przejaw wykolejonej naturoistoty ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, czyli to, że są oni „złowrodzy i nienormalni”. Rozmawialiśmy sobie głównie o ich rozmaitych postawach i przejawach widocznych w tym, jak traktują to, co pozytywne, a także o różnych myślach i zapatrywaniach, jakie żywią i skrywają w swoich sercach. Niezależnie od tego, czy chodzi o ich konkretne objawienia i przejawy, czy też o rzeczy ukryte gdzieś głęboko w ich sercach, których nie mają odwagi obnażyć, wszystko to dowodzi, że nie są oni zwykłymi skażonymi ludźmi. Nie posiadają bowiem sumienia i rozumu, jakie cechują zwykłych skażonych ludzi. Można też stwierdzić, że osoby takie nie posiadają również człowieczeństwa zwykłych skażonych ludzi. Mówiąc wprost, są one pozbawione człowieczeństwa. Bez względu na to, jak niegodziwe są ich myśli i zapatrywania, bez względu na to, jak nikczemne i niezgodne z człowieczeństwem są ich wypowiedzi, działania, zachowania i postawy, osoby takie zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy. Nigdy nie charakteryzują swojej własnej naturoistoty jako niegodziwej, sprzecznej z prawdą lub jej wrogiej. Bez względu na to, jak z nimi rozmawiasz, nadal żyją w sferze swoich skażonych skłonności. Ludzie ci, przebywając we własnym gronie, bardzo dobrze się dogadują i są do siebie niezwykle wręcz podobni w swej podłości i zepsuciu. Za to w głębi serca czują niezwykłą odrazę i nienawiść do ludzi, którzy rozumieją prawdę i do niej dążą.
Ostatnim razem, omawiając wykolejoną naturoistotę ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, wspominaliśmy o tym, że są oni „lubieżni” i „wyzywający seksualnie”, co stanowi dwa rodzaje przejawów cielesnego pożądania seksualnego. Oprócz tych dwóch przejawów, istnieje jeszcze jeden aspekt związany z „lubieżnością” i „seksualną prowokacyjnością”, będący pewnego rodzaju zachowaniem lub sposobem urzeczywistniania człowieczeństwa, a mianowicie „rozwiązłość”. „Lubieżność” i „rozwiązłość” zwykle idą ze sobą w parze. Czy wiecie, co oznacza „rozwiązłość”? (Słowo to oznacza zachowywanie się i postępowanie w sposób rozwiązły i pozbawiony hamulców – frywolne podrywanie innych osób). „Rozwiązłość” oznacza folgowanie swoim żądzom – oznacza bycie rozpustnym i nieopanowanym. Te trzy aspekty powinny wystarczyć, aby gruntownie przeanalizować niegodziwe przejawy tego rodzaju osób w odniesieniu do cielesnego pożądania seksualnego. Osoby dorosłe powinny być w stanie zrozumieć przejawy lubieżności, seksualnej prowokacyjności i rozwiązłości. Zagadnienie to nie jest wcale abstrakcyjne, ponieważ w codziennym życiu powszechnie widuje się takie sprawy i się o nich słyszy. Jakie są zatem najważniejsze przejawy, cechujące takie osoby? Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie, osoby te nie mają żadnych hamulców, nie znają żadnych granic, zasad ani poczucia wstydu. W szczególny sposób folgują swojemu pożądaniu seksualnemu, nie starają się go pohamować i nie mają żadnego umiaru. Jednocześnie zaś zupełnie nie odczuwają wstydu z uwagi na folgowanie swojemu pożądaniu seksualnemu. Niezależnie od wieku, płci czy stanu cywilnego, są wielce zainteresowane płcią przeciwną i zwracają na nią szczególną uwagę. Ilekroć spotykają grupę ludzi, zwracają uwagę na osoby płci przeciwnej, które je interesują. To zwracanie uwagi nie polega jedynie na częstszym niż zazwyczaj spoglądaniu w ich kierunku, rozmawianiu z nimi lub normalnym przebywaniu w ich towarzystwie, tylko na tym, że dają się usidlić pożądaniu seksualnemu pomiędzy mężczyznami a kobietami i nawiązują romanse z osobami przeciwnej płci. Jeśli chodzi o osobę, którą polubią, to niezależnie od jej wieku i tego, czy wyraża ona na to zgodę, czy też nie, o ile tylko osoba ta im się spodobała, podejmują starania, aby ją poderwać, posuwając się nawet do nietypowych działań lub zachowań, aby zwrócić na siebie uwagę drugiej strony. Na przykład od czasu do czasu przyrządzają dla tej osoby smaczne posiłki, a w święta wręczają jej prezenty. Niezależnie od tego, czy mają ku temu powód, wysyłają jej wiadomości. Rankiem pytają: „Czy już wstałeś/aś?”, a wieczorem: „Czy wziąłeś/aś prysznic?”. Kilka dni później mówią: „Ostatnio bywa chłodno – nie zapomnij ubrać się na cebulę, żeby się nie przeziębić. Jeśli czegoś potrzebujesz, zawsze możesz poprosić mnie o pomoc!”. Często wyrażają troskę, wykorzystując ją jako pretekst do tego, by niepokoić tę drugą osobę. Ludzie tego pokroju nigdy nie podrywają tylko jednej lub dwóch osób, ani nawet kilku – usiłują poderwać każdego, kto im się spodoba. Zadurzają się w każdym, kogo zobaczą; kiedy tylko uznają, że ktoś jest atrakcyjny lub poczują do niego sympatię, natychmiast zaczynają snuć lubieżne myśli i próbują uwieść tę osobę. Bez względu na to, w jakiej grupie i w jakim środowisku się znajdują, nigdy nie zapominają o tych sprawach. Dokądkolwiek się udadzą, zawsze wybierają sobie trzy, pięć albo i kilkanaście osób płci przeciwnej, do których czują sympatię, na swoich przyjaciół czy powierników. Jeśli uda im się nawiązać z nimi kontakt fizyczny, uważają to za osiągnięcie celu, jakim jest nawiązanie romantycznej relacji. A jeśli dana znajomość nie osiągnęła jeszcze poziomu tego rodzaju relacji, już samo podrywanie innych sprawia, że tacy ludzie czują się wspaniale – kolejne dni wydają im się pełne słodyczy i zadowolenia. Jeżeli otoczenie na to nie pozwala i nie są w stanie podrywać osób płci przeciwnej, czują się podenerwowani. Jeśli ktoś im przypomni, że takie zachowanie jest niestosowne, w głębi serca żywią do niego urazę. Jeśli ktoś ogranicza im możliwości beztroskiego podrywania innych, w głębi serca odczuwają opór i sprzeciw, a nawet myślą sobie tak: „Mam do tego prawo – kimże ty jesteś, aby nakładać na mnie ograniczenia? Jestem wolnym człowiekiem i mogę robić to, co robię! Nie łamię prawa ani nie popełniam przestępstwa, więc kimże ty jesteś, że próbujesz mnie kontrolować?”. Niezależnie od tego, w jakim znajdzie się środowisku, tego rodzaju osoba ciągle odczuwa potrzebę znalezienia sobie jakiejś rozrywki, którą mogłaby się zająć – zawsze czuje potrzebę znalezienia sobie kilku przyjaciół płci przeciwnej lub partnerów seksualnych, aby spędzać z nimi czas, wypełnić czymś swoje życie i uczynić je przyjemniejszym. W przeciwnym razie ma poczucie, że jej życie jest puste, nudne i nie ma w nim niczego godnego zainteresowania. Niektórzy ludzie, po tym, jak są tak zawzięcie podrywani, nie są w stanie się powstrzymać i zaczynają oglądać pornografię w Internecie, żyjąc w okowach seksualnego pożądania swojego ciała, w sposób rozwiązły oraz pozbawiony hamulców, i nie ma takiej rzeczy, której by nie zrobili, jeśli tylko pozwalają na to warunki. Ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami, bez względu na okoliczności czy otoczenie, bez względu na to, jak trudne jest ich życie, jak bardzo są obciążeni pracą i czy otoczenie na to pozwala, ciągle muszą folgować swojemu seksualnemu pożądaniu i szukać okazji do nawiązywania bliskich kontaktów z płcią przeciwną i podrywania jej przedstawicieli, w pełni zaspokajając swoje seksualne apetyty. Jeśli nie są w stanie zaspokoić seksualnych żądz swojego ciała, zadowalają się samym tylko zaspokajaniem pragnień swojego umysłu. To właśnie nazywa się wykolejeniem – a oni są kompletnie wykolejeni. Niektórzy ludzie sami są już w podeszłym wieku, mając dzieci, które są już zamężne i mają własne rodziny, a mimo to nadal zupełnie nad sobą nie panują i skłonni są ulegać swojemu pożądaniu seksualnemu, a przy tym są całkowicie pozbawieni poczucia przyzwoitości i wstydu. Kiedy widzą osobę płci przeciwnej, która im się podoba, zaczynają rozważać wszelkie możliwe sposoby, które pozwolą im stworzyć okazję do tego, by znaleźć się z nią sam na sam – a następnie trzymać się za ręce, obejmować lub dotykać tę drugą osobę i wypowiadać kokieteryjne, flirciarskie uwagi lub mówić dwuznaczne, sugestywne rzeczy. Postępując w ten sposób, stopniowo dochodzą do tego, że wywołują niepokój u niektórych osób płci przeciwnej. Tak właśnie przejawia się bycie lubieżnym. Do jakiego stopnia ktoś taki jest lubieżny? Kiedy widzi osobę płci przeciwnej, która jest atrakcyjna lub ma ładną figurę, zaczyna mieć pożądliwe myśli. Nawet samo słuchanie, jak jakaś osoba przeciwnej płci mówi łagodnym, magnetycznym i stosunkowo przyjemnie brzmiącym głosem, jest w stanie wzbudzić w nim tego rodzaju myśli. Gdy zaś te lubieżne myśli zostaną już wzbudzone, nie jest bynajmniej tak, że ktoś taki myśli o takich rzeczach jedynie od czasu do czasu – raczej snuje tego rodzaju myśli bardzo często. Robi to przy jedzeniu, podczas pracy, a nawet we śnie, a jego umysł każdego dnia przepełniony jest tymi pożądliwymi myślami. Ponieważ posiada niegodziwą istotę, którą jest lubieżność, będzie – zupełnie bez żadnych hamulców – folgował pożądaniu seksualnemu swojego ciała. Nawet gdy zobaczy kogoś z dobrej rodziny, która ma majątek i status – bogatą młodą damę lub majętną żonę, wysokiego, bogatego i przystojnego mężczyznę lub zamożnego biznesmena – zaczyna snuć pożądliwe myśli. Spójrzcie tylko, jak straszliwie lubieżni są tacy ludzie! A zdarzają się nawet jeszcze gorsze przypadki. W kościele był pewien brat, który bardzo pięknie śpiewał. Nie był żadnym piosenkarzem o statusie „gwiazdy” – miał po prostu całkiem ładny głos. Niektóre kobiety, usłyszawszy jego śpiew, najwyraźniej poczuły do niego sympatię i chciały za niego wyjść. Te kobiety nigdy nawet nie widziały, jak ten brat wygląda. Nie wiedziały, ile ma lat, jaki typ osobowości reprezentuje, jakie ma wykształcenie, jaki ma potencjał ani jak bardzo wierzy w Boga. Nie brały pod uwagę żadnej z tych rzeczy, a mimo to chciały za niego wyjść, ponieważ sam dźwięk jego głosu wzbudzał w nich pożądliwe myśli. Powiedzcie Mi, czy takie diabły nie mają wykolejonej natury? Normalny człowiek, słysząc, jak ktoś pięknie śpiewa, poczułby co najwyżej ukłucie zazdrości, ale nigdy nie przyszłoby mu do głowy tego kogoś poślubić. Gdyby naprawdę chciał się z kimś żenić, przed podjęciem takiej decyzji postarałby się poznać charakter tej osoby i jej uwarunkowania rodzinne, dowiedzieć się, ile ma lat, jak wygląda, poznać ją i jej rodzinę, i tylko wtedy, kiedy wszystkie te aspekty byłyby satysfakcjonujące, rozważałaby poślubienie jej. Ale ludzie, którzy są diabłami, są inni – niektóre kobiety, słysząc mężczyznę, który pięknie śpiewa, od razu chcą za niego wyjść; niektórzy mężczyźni zaś, widząc atrakcyjną kobietę, od razu chcą się z nią żenić. Czyż tacy ludzie nie są przerażający? Są zarówno przerażający, jak i odrażający! Ilekroć widzą kogoś, kto ma wysoki status, posiada wiedzę, elokwencję lub jakieś szczególne atuty, albo kogoś pięknego bądź przystojnego, zaczynają mieć pożądliwe myśli. Kiedy widzą takie osoby, ciągle rzucają im zalotne spojrzenia, zupełnie bez cienia wstydu; oczy mają wprawdzie w nich utkwione i nieruchome, lecz ich umysły są przy tym bardzo aktywne, a ich pożądanie seksualne narasta – tak właśnie wygląda snucie pożądliwych myśli. Ilekroć ktoś nieustannie gapi się na osoby płci przeciwnej, nie odwracając wzroku – a są nawet i tacy, którzy nie kryją niegodziwych zamiarów w swoim spojrzeniu lub ślinią się z otwartymi ustami – to tak właśnie wygląda snucie pożądliwych myśli. Kiedy te pożądliwe myśli zostaną już w nim wzbudzone, taki człowiek zaczyna dobierać się do innych. To właśnie nazywa się zboczeniem. Bez względu na sytuację, o ile tylko bodźce wzrokowe lub słuchowe rozpalą w nim żądzę lub cielesne pożądanie seksualne, będzie snuł pożądliwe myśli – tacy ludzie są diabłami. Czyż bowiem pożądanie seksualne diabłów jest ograniczane lub powściągane przez sumienie i rozum, które cechują człowieczeństwo? Nie jest w ten sposób ograniczane, więc pożądanie seksualne ustawicznie przepełnia diabłów, którzy nieustannie wykazują przejawy rozwiązłości – szczególnie skłonni są ulegać swoim żądzom. Nie dbają o to, ile osób jest wokół nich, ile sami mają lat, czy druga strona ich lubi, czy też czuje do nich odrazę i nienawiść – dopóki jest to ktoś, kto im się podoba, będą mieć pożądliwe myśli i oddawać się fantazjom, w jak największym stopniu zaspokajając swoje pożądanie seksualne. Czyż to nie obrzydliwe? Tacy ludzie są straszliwie lubieżni. Nawet jeśli nie mogą znaleźć okazji do tego, by nawiązywać relacje z osobami płci przeciwnej, nadal chcą podrywać innych. Przejawami tego rodzaju zachowania są: częste wysyłanie zalotnych sygnałów poprzez rzucanie ci wymownych spojrzeń, wymyślanie wszelkich możliwych sposobów nawiązania z tobą kontaktu i zbliżenia się do ciebie – celowe muskanie twojej dłoni, ramion albo pleców, kiedy ludzie ci się z tobą mijają – oraz wypowiadanie zalotnych uwag. Wszystko to jest jak najbardziej celowe i zamierzone. Pokazuje to, że serca takich ludzi są już przepełnione pożądaniem. Normalne osoby dorosłe, nawiązując kontakt z przedstawicielami płci przeciwnej, przestrzegają pewnych granic, zachowują umiar i powściągliwość. Niezależnie od tego, czy chodzi o rzeczy takie jak pożądanie seksualne, myśli, słowa, kontakt fizyczny czy fizyczną odległość pomiędzy ludźmi, wszystko to jest regulowane i trzymane w ryzach przez ich sumienie i rozum. Jednakże z ludźmi lubieżnymi i rozwiązłymi jest inaczej. Niezależnie od sytuacji, od tego, ile osób jest akurat w pobliżu, lub co się w danej chwili dzieje, i bez względu na swój wiek i stan cywilny, niezależnie od tego, czy druga strona wyraża na to zgodę, czy też odczuwa do nich odrazę, nadal robią, co chcą, swobodnie folgując swoim seksualnym pragnieniom. To właśnie nazywa się rozwiązłością. Tacy ludzie nie mają żadnych hamulców – nie przestrzegają nawet granic wyznaczonych przez moralność; swobodnie folgując swoim chuciom. Jak daleko niektórzy potrafią się w tym posunąć? Tak daleko, że bezczelnie gapią się na intymne części ciała osób płci przeciwnej. Jeśli jakaś jej przedstawicielka ma ładne, błyszczące oczy, na wszelkie sposoby będą starali się stworzyć okazję do tego, by podzielić się z nią tym, co mają w sercu, pogawędzić lub pomówić z nią o pracy, wpatrując się przy tym w jej oczy. Jeśli jakaś osoba płci przeciwnej ma jasną, gładką i delikatną skórę, często się na nią gapią, już to rozmyślnie, już to mimochodem. Jeśli osoba przeciwnej płci ma wysoką, szczupłą sylwetkę, potajemnie przypatrują się jej za plecami, gapiąc się na nią i bezwstydnie nie odwracając wzroku. Tak właśnie wygląda bycie przepełnionym pożądaniem seksualnym. Czy tacy ludzie są zboczeni? (Tak). Są też tacy nieletni, albo dorośli będący w związkach małżeńskich, którzy często oglądają pornografię lub konkursy piękności, takie jak Miss Świata, gdzie kobiety są bardzo skąpo odziane – co wystarcza, by mogli się napatrzeć i zaspokoić swoje pożądanie. Im bardziej folgują sobie w ten sposób, tym trudniej jest im powstrzymać i kontrolować swoje pożądanie seksualne i lubieżne myśli. Czy jest to jeden z przejawów cechujących diabłów? (Tak). Czy normalni ludzie żyją w taki sposób? Czy w taki sposób się zachowują? (Nie). Niektórzy mężczyźni ze Wschodu są stosunkowo konserwatywni, i kiedy przyjeżdżają na Zachód i widzą wiele skąpo odzianych kobiet, rozbudza to ich ciekawość i zrazu chcą nieco częściej na nie spoglądać, ale po pewnym czasie, kiedy już się do tego przyzwyczają, nie są już tacy ciekawi – jest to zupełnie normalny przejaw. Także niektóre niebędące w związku małżeńskim osoby są trochę zaciekawione sprawami związanymi z pożądaniem seksualnym lub też od czasu do czasu, ze względu na obiektywne uwarunkowania swojego otoczenia, odczuwają jakąś grzeszną żądzę. Są to wszystko normalne reakcje fizjologiczne – nie można tego nazwać dewiacją. Jednakże ludzie będący diabłami nie są tacy sami jak zwykli ludzie. U nich poziom dewiacji przekracza poziom spotykany u zwykłych ludzi – zdecydowanie przekracza normę. Nie chodzi o to, że są po prostu zaciekawieni pożądaniem seksualnym albo mają normalne fizjologiczne reakcje lub potrzeby – są rozwiąźli i wyuzdani. Kiedy oddają się niegodziwym żądzom, nie odczuwają absolutnie żadnego wstydu. To właśnie nazywa się zboczeniem. Do jakiego stopnia są zboczeni? Wystarczy, że spojrzą na skórę, oczy, figurę czy ogólnie rozumianą powierzchowność osoby przeciwnej płci – lub nawet usłyszą tylko jej głos – a już zaczynają mieć lubieżne myśli, a następnie wszelkimi sposobami starają się stworzyć okazję do tego, by nawiązać z nią kontakt lub się do niej zbliżyć, posuwając się nawet dalej – do podjęcia działań, które zaspokoją ich pożądanie seksualne. To właśnie nazywa się zboczeniem.
Innym przejawem dewiacji jest to, że tacy ludzie, niezależnie od tego, w jakim środowisku się znajdują, zawsze otaczają się różnymi osobami płci przeciwnej. Taki człowiek flirtuje jednocześnie z kilkoma osobami przeciwnej płci i często utrzymuje niejednoznaczne relacje z wieloma ludźmi. Co to znaczy „niejednoznaczna relacja”? Jest to relacja, która przypomina przyjaźń, lecz także związek o charakterze romansu – nikt nie potrafi z całą pewnością stwierdzić, jakiego rodzaju relacja tak właściwie łączy te osoby. Tacy ludzie nie mają jasno wyznaczonych granic w stosunku do osób płci przeciwnej; ich relacje są szczególnie niejednoznaczne – jest to nieustanny flirt, a otaczająca wszystkie te sprawy atmosfera jest mętna i niejasna. Czy o takich przejawach decyduje lubieżna natura takich ludzi? (Tak). Złe trendy występujące w dzisiejszym świecie nawet nie krytykują już tego rodzaju zjawisk w kategoriach moralności i etyki relacji międzyludzkich. Ludzie maówiają, że jest to umiejętność stwarzania sobie okazji, że jest to podążanie za modą i nazywają to wolnością seksualną. Niektórzy przynoszą zatem tego rodzaju myśli i zapatrywania do kościoła. Sądzą przy tym, że „bez względu na to, z iloma osobami płci przeciwnej pozostaję w romantycznym związku, jest to przejaw mojej wolności. Nawet prawo tego obecnie nie potępia, więc mam prawo wybierać, z iloma osobami płci przeciwnej jestem w romantycznym związku, mam prawo decydować o tym, jak radzić sobie z moim seksualnym pożądaniem. Nie powinienem sam sobie robić krzywdy – muszę w pełni folgować swojemu pożądaniu seksualnemu”. Czyż ten argument nie jest nikczemny? (Jest). Bez względu na to, jak wiele osób zgadza się z opiniami promowanymi przez trendy społeczne bądź opinie te popiera, bez względu na to, jak wiele osób wprowadza je w życie, w domu Bożym tego rodzaju herezje i błędy określa się mianem „dewiacji”, a osoby wyznające tego rodzaju herezje i błędy również określa się mianem „dewiantów” – a mówiąc ściśle, „lubieżników” i „rozpustników”. Czy ta charakterystyka jest trafna? (Tak). Każda funkcja i instynkt ludzkiego ciała wymaga pewnego podstawowego poziomu regulacji w oparciu o człowieczeństwo. A co stanowi podstawę tego rodzaju regulacji? Stanowią ją ludzkie sumienie i rozum. Poczucie przyzwoitości i wstydu w ramach sumienia i rozumu powinno odpowiednio regulować potrzeby fizjologiczne człowieka i jego pożądanie seksualne. Jeśli go nie regulujesz ani nie starasz się go powściągnąć, a zamiast tego folgujesz swojemu pożądaniu seksualnemu, to wówczas nazywa się to rozwiązłością, nazywa się to lubieżnością. Jeśli wykazujesz takie przejawy, to jesteś zboczony. Zboczenie jest czymś negatywnym – absolutnie nie jest to nic pozytywnego, a to dlatego, że przekracza ono granice poczucia przyzwoitości oraz wstydu, wchodzące w zakres człowieczeństwa; przekracza granice normalnej racjonalności, jakiej Bóg wymaga od ludzi. Wykracza poza granice człowieczeństwa i stanowi zaburzenie oraz uszczerbek dla normalnego życia braci i sióstr. Dlatego dewiację zdecydowanie określa się jako coś niegodziwego, coś negatywnego; absolutnie nie jest ona niczym pozytywnym. Kościół, dom Boży, pod żadnym pozorem nie promuje wyzwolenia seksualnego. Co zatem promuje dom Boży? (Godność i przyzwoitość oraz urzeczywistnianie zwykłego człowieczeństwa). Dom Boży promuje zachowanie godności świętych oraz prowadzenie się w zgodzie z sumieniem i rozumem. Jeśli chodzi o pożądanie seksualne i potrzeby fizjologiczne, należy przynajmniej zachować poczucie przyzwoitości i wstydu. To znaczy, że jeśli chcesz zawrzeć związek małżeński, jeśli chcesz mieć normalną relację romantyczną, musi to być zgodzie z zasadami małżeństwa, które Bóg ustanowił dla ludzi – nie może to pociągać za sobą kazirodztwa, rozwiązłości ani lubieżności. Czy to rozumiecie? (Tak).
Przed chwilą rozmawialiśmy o niektórych przejawach zboczeń u ludzi, którzy są diabłami. Czy to dobrze, że omawialiśmy tego rodzaju temat, aby pomóc wam zyskać nieco rozeznania? (Tak). Bez względu na to, o jaki przejaw chodzi, jeżeli wykracza on poza zakres skażonych skłonności normalnych ludzi, lub wykracza poza zakres wrodzonej ludzkiej natury i instynktów, to jest odchyleniem od normy – jest to przejaw cechujący diabłów. Pośród treści, które właśnie omawialiśmy, oprócz osób, których myśli i zachowania są szczególnie złowrogie i nienormalne, znalazł się jeszcze inny typ ludzi, którzy mogą nie wykazywać tych w sposób oczywisty złowrogich i nienormalnych przejawów, ale których wyraźnym przejawem jest to, że są niezwykle lubieżni i rozwiąźli. Wykazywanie wyraźnych przejawów tego rodzaju również dowodzi, że posiadają oni pewien aspekt wykolejonej istoty diabłów. Czy zatem można z całą pewnością stwierdzić, że osoby wykazujące wyraźne przejawy tego typu są diabłami? (Tak). W każdej chwili gotowe są folgować swoim pragnieniom seksualnym, ich serca przepełnione są grzeszną żądzą i są w szczególny sposób zainteresowane sprawami związanymi z cielesnym pożądaniem seksualnym – ich zainteresowanie wykracza poza fizjologiczne potrzeby normalnych ludzi. Oznacza to, że bez względu na wiek, płeć czy stan cywilny, cechujące je przejawy związane z cielesnym pożądaniem seksualnym wykraczają poza zakres typowy dla normalnych ludzi, a także przekraczają granice potrzeb normalnych ludzi. To zaś wystarcza, by można było stwierdzić, że ich przejawy w tej dziedzinie nie są normalne. Aby scharakteryzować osoby takie w dwóch słowach, są one niezwykle „lubieżne” i „rozwiązłe”. To znaczy, że ich potrzeby fizjologiczne są skrajnie anormalne. Kiedy tylko zobaczą osobę płci przeciwnej, która ma pewien atut lub pewne wrodzone sprzyjające uwarunkowania w jakiejś dziedzinie, mogą mieć pożądliwe myśli i dawać upust seksualnemu pożądaniu. Na przykład, gdy widzą osobę płci przeciwnej, która ma równe, białe zęby, a jej uśmiech jest szczególnie piękny i słodki, lub kogoś, kto ma niezwykle piękne włosy lub oczy, mogą mieć lubieżne myśli. Bez względu na to, jaka cecha płci przeciwnej wydaje im się ładna albo piękna, mogą mieć lubieżne myśli – i posługują się folgowaniem pożądaniu seksualnemu jako sposobem wyrażania swojego uczucia i uznania dla tej drugiej osoby. Czyż to nie obrzydliwe? To jest straszliwie odrażające! Niektórzy niegodziwi ludzie mają pożądliwe myśli, ilekroć widzą osobę płci przeciwnej, która przybiera określony wyraz twarzy: na przykład lekko unosi brwi podczas rozmowy, na jej policzkach pojawiają się dołeczki lub ma szczególnie czarujące spojrzenie, gdy się uśmiecha. Jest wprost nie do pomyślenia, jak często pojawiają się w ich wnętrzu pożądliwe myśli i jak wiele razy się to zdarza, i jest to wręcz niewyobrażalne. Normalni ludzie po prostu nie mogą tego pojąć: „Jeśli ktoś ładnie wygląda, to nie ma nic złego w tym, że spojrzy się na niego raz lub dwa razy więcej niż zwykle – ale jak miałoby to wzbudzać pożądliwe myśli i prowadzić do folgowania pożądaniu seksualnemu? Czy to nie jest chore?”. To, co według normalnych ludzi nie mogłoby wzbudzać pożądliwych myśli, może sprawiać, że niegodziwi ludzie mają takie właśnie myśli i folgują swojej żądzy, czego normalni ludzie nie mogą zrozumieć. To właśnie nazywa się dewiacją. Mówiąc wprost, nazywa się to zboczeniem, perwersją. Niektóre kobiety mogą mieć pożądliwe myśli nawet na widok wysokiego mężczyzny o dobrze rozwiniętej muskulaturze i wyrazistych rysach twarzy. Albo też, gdy widzą mężczyznę, który posiada pewne umiejętności, zdolności, a do tego bogactwo i status, tego rodzaju myśli budzą się w nich nieustannie. Nie tylko go doceniają lub uważają, że chłop z niego jak się patrzy, odczuwają do niego odrobinę sympatii i chcą nawiązać z nim romans albo dążyć do tego, aby się z nim związać – chodzi raczej o to, że nieustannie budzą się w nich pożądliwe myśli na jego temat. Powiedzcie Mi, czyż nie jest to obrzydliwe? Czy to nie jest zboczone? (Jest). To częste budzenie się w człowieku pożądliwych myśli jest nienormalne – jest przejawem dewiacji.
Kończymy już nasze omówienie przejawów lubieżności i rozwiązłości u ludzi, którzy w poprzednim wcieleniu byli diabłami. Porozmawiajmy teraz o „seksualnej prowokacyjności”. Seksualna prowokacyjność jest w rzeczywistości związana zarówno z lubieżnością, jak i rozwiązłością; określenie to stanowi po prostu sposób ujęcia tego samego zjawiska z innej perspektywy. Odnosi się ono do tego, jak niektórzy ludzie, aby uwieść osobę płci przeciwnej i wywrzeć na niej korzystne wrażenie, nierzadko eksponują swoje uwodzicielskie wdzięki. Na przykład niektóre kobiety lubią nakładać jaskrawoczerwoną i zmysłową szminkę, podkreślać zalotność spojrzenia odpowiednim makijażem, a nawet nakładać róż na policzki, mimo że są już dość leciwe. Wybierając stroje, zawsze skupiają się na tym, aby wyglądać seksownie i czarująco oraz chcą, aby się za nimi oglądano; kiedy mówią, starają się być zalotne czy urocze w sposób, który może zniewalać mężczyzn, i tak dalej. Niektórzy mężczyźni natomiast często chcą robić wrażenie bohaterów o mocarnych ramionach, na których kobiety mogą polegać. Często prężą przed nimi muskuły, chętnie zdejmują koszule, aby prezentować swoje mięśnie brzucha, chcąc w ten sposób zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej. Ich celem nie jest jedynie wywarcie dobrego wrażenia na kobietach lub znalezienie kogoś, z kim mogliby umawiać się na randki, lecz raczej kuszenie osób płci przeciwnej, wzbudzenie ich zainteresowania, a następnie chwytanie ich w pułapkę seksualnego pożądania. To właśnie jest ich cel. Czy nie jest to przejaw prowokacyjności seksualnej? (Owszem). To właśnie jest tego rodzaju prowokacyjność. Niewierzący nazywają takie osoby „dziwkami”. Jakiego rodzaju rzeczy robią takie „dziwki”? Taka kobieta jest wybredna nawet w kwestii doboru szminki. Nie będzie używać zwykłego balsamu do ust, i gardzi także szminkami, jakie nakładają osoby przyzwoite i pełne godności, gdyż uważa, że szminki takie nie są wystarczająco ekskluzywne. Specjalnie wybiera też zmysłowe kolory, które sprawiają, że jej usta wyglądają szczególnie seksownie i ponętnie, chcąc w ten sposób poruszyć serca mężczyzn, oczarować ich i sprawić, że bez pamięci się w niej zakochają. W kontaktach z mężczyznami taka kobieta często ujawnia wyzywające zachowania, dając upust pożądaniu seksualnemu, a wszystko po to, aby ich uwieść. Im więcej mężczyzn jest obecnych – zwłaszcza tego rodzaju mężczyzn, którzy są w jej typie – tym bardziej się ożywia oraz uaktywnia i tym bardziej robi, co może, aby się pokazać, popisując się elokwencją, używając bardziej wyrafinowanego słownictwa, zwracając szczególną uwagę na mimikę twarzy i ubierając się w wielce zalotny sposób. To właśnie nazywa się prowokowaniem. Czy istnieje jakaś różnica między ludźmi wyzywającymi a lubieżnymi? Czy są to osoby tego samego typu? (Tak). Jedni i drudzy są ulepieni z tej samej niegodziwej gliny. Ci pierwsi nieustannie starają się uwodzić, a drudzy bez przerwy oddają się rozpuście. Oba rodzaje zachowania są przejawami folgowania pożądaniu seksualnemu, przejawami nadmiernego pożądania seksualnego i rozwiązłości, a o wszystkich tych rzeczach decyduje zboczona naturoistota takich osób. Ludzie reprezentujący ten pierwszy typ, niezależnie od płci, wieku czy stanu cywilnego, nie hamują się w żadnej sytuacji, ani nie starają się powściągnąć czy kontrolować swojego pożądania seksualnego. Zamiast tego są rozwiąźli i swobodni w obejściu, a nawet sami zabiegają o uwagę – noszą wyzywające ubrania, posługują się pewnymi szczególnymi wyrażeniami, wzywającym językiem i specjalnymi sposobami mówienia oraz robią pewne szczególne rzeczy, aby zwrócić na siebie uwagę osób płci przeciwnej, wciągnąć je w rozmowę, sprawić, aby zaczęły grać w ich grę, i tak dalej. Stąd też takie osoby są nie tylko lubieżne, lecz także wyzywające. Już samo słowo „wyzywający” jest rzeczywiście dosyć obrzydliwe. Krótko mówiąc, niezależnie od tego, czy tacy ludzie przejawiają lubieżność, czy seksualną prowokacyjność, sposób, w jaki folgują swojemu pożądaniu seksualnemu, jest rozwiązły – podobnie jak sam charakter folgowania przez nich swojemu pożądaniu – a ich istota jest zboczona. Przejawy cechujące takie osoby – czy to lubieżne, czy wyzywające – przekraczają granice fizjologicznych potrzeb normalnych ludzi, a osobom takim brakuje hamulców w postaci sumienia i rozumu. Dlatego też tacy ludzie są na wskroś niegodziwi. Jakby na to nie spojrzeć, nie są dobrymi ludźmi, lecz diabłami. W każdej grupie ludzi obecność choćby jednego takiego diabła wywoła niepokoje. Osoby przyzwoite i pełne godności czują do takich diabłów wstręt, podczas gdy jednostki o marnej postawie albo ci, którym zupełnie brak rozeznania lub kręgosłupa moralnego – zwłaszcza zaś ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu byli zwierzętami – są często przez nich wprowadzani w błąd i niepokojeni. Reasumując, diabły, które wykazują te niegodziwe przejawy, są plagą w każdej grupie ludzi, w której się znajdą, nie przynosząc nikomu pożytku ani nie dając wsparcia, ponieważ przepełniające ich pożądanie seksualne często bierze nad nimi górę, nierzadko zakłócając codzienne życie i normalne myślenie niektórych osób.
Powiedzcie Mi, czy łatwo jest rozpoznać niegodziwców reprezentujących typ ludzi lubieżnych, rozwiązłych i wyzywających? (Tak). Dorosłe osoby potrafią ich rozpoznać, a możliwe, że w dzisiejszych czasach są w stanie to zrobić nawet nieletni. Dlatego większość ludzi, natrafiając na osoby mające niegodziwą istotę diabłów, powinna mieć niejakie tego przeczucie, pewną zdolność rozpoznawania; nie będą tak głupi, żeby tego nie dostrzec. Czy zatem wiecie, jak traktować takich ludzi, kiedy już ich spotkacie? Czy będziecie ich odrzucać? Jeśli spotykasz kogoś, kto nie przypadnie co do gustu, może zdołasz go odrzucić. Ale jeśli jest to ktoś, kto naprawdę odpowiada twoim upodobaniom – twój wymarzony kochanek, twój ideał małżonka – czy byłoby ci łatwo to zrobić? Doskonale wiesz, że jest to osoba wspomnianego typu, ale ponieważ jej wygląd jest nazbyt zniewalający lub jakaś jej zaleta zanadto do ciebie przemawia, skradnie ona twoje serce i cię urzeknie – w tego rodzaju sytuacji trudno będzie ci ją odrzucić. Lecz czy nie znajdziesz się w niebezpieczeństwie, jeżeli jej nie odrzucisz? (Tak, to byłoby uleganie pokusie). Czy tylko uleganie pokusie? To wpadanie w otchłań seksualnego pożądania. Czy komuś, kto znalazł się w otchłani pożądania seksualnego, łatwo jest się z niej wyrwać? (Nie, nie jest to łatwe). Taka osoba okazuje ci troskę i uwagę, miłość i opiekę, a ponadto nieustannie oferuje ci drobne przysługi. Czujesz wyjątkowe ciepło na sercu, myśląc sobie przy tym: „Nikt inny na całym świecie nie traktuje mnie tak dobrze. To mój książę z bajki, mój wymarzony kochanek”. Nie zdajesz sobie sprawy, że jeśli ten ktoś jest lubieżny i rozwiązły, w ten sam sposób traktuje inne osoby. Jesteś tylko jedną z wielu osób płci przeciwnej w jego otoczeniu; dla niego jesteś jedynie kimś, kogo akurat mija na swej drodze, zaledwie krótkim przystankiem w jego długiej podróży przez życie. Kiedy już się tobą nacieszy i przestaniesz być dla niego atrakcyjna, staniesz się kimś, kogo odtrąci. Odtrąci cię tak bezlitośnie, jak wyrzuca się stare ubranie lub szmatę, i wtedy dopiero poczujesz ból. Kiedy już ten ktoś zdecyduje się ciebie odrzucić, twój płacz na nic się nie zda, twoje błagania będą bezużyteczne, i nic nie da nawet to, że przed nim uklękniesz. Niektórzy ludzie popełniają nawet samobójstwo, ale to też na nic – nic nie jest w stanie kogoś takiego poruszyć. Kiedy przestanie odczuwać potrzeby seksualne związane z twoją osobą, powie, że nic już do ciebie nie czuje, że już cię nie kocha, i zacznie szukać sobie kolejnej ofiary, która zajmie twoje miejsce. Wtedy właśnie odkryjesz, że tacy ludzie nie są odpowiednimi partnerami do małżeństwa; że wyobrażenia o księciu z bajki, bratniej duszy lub wymarzonym kochanku to tylko zwodnicze sztuczki, i dopiero wtedy zdasz sobie sprawę, że pożądanie seksualne nie jest prawdziwą miłością. Niezależnie od tego, z kim takie lubieżne i rozwiązłe osoby umawiają się na randki, mają do zaoferowania jedynie seksualne pożądanie, a nie prawdziwą miłość. Ani przez chwilę nie mają najmniejszego zamiaru być z tobą na zawsze ani wypełniać żadnych zobowiązań. Oddają się po prostu grze, jaką jest pożądanie seksualne. Kiedy już się nią nacieszą i zaspokoją swoje pożądanie, nawet nie będą chciały znowu na ciebie spojrzeć ani nie będą nawet zawracały sobie głowy okazywaniem ci współczucia. Kiedy znajdą nowego kochanka, stajesz się dla nich jedynie wspomnieniem, a wówczas możesz już tylko płakać. Tak więc, niezależnie od tego, czy chodzi o mężczyznę, czy kobietę, kiedy człowiek umawia się na randki albo szuka sobie partnera, spotyka czasami takich niegodziwych ludzi. Zaczynają oni mieć na twój temat pożądliwe myśli i wabią cię w pułapkę, a ty i tak wierzysz, że naprawdę cię kochają i powierzasz komuś takiemu swoje życiowe szczęście. Dopiero gdy zostajesz odtrącony i porzucony, zdajesz sobie sprawę, że źle go oceniłeś, że osoba ta nie jest kimś, kto posiada człowieczeństwo i potrafi wypełniać swoje zobowiązania, lecz lubieżnikiem i człowiekiem rozwiązłym. Wtedy jest już jednak za późno na żale; patrząc z perspektywy małżeństwa, jest to trudne i bolesne zejście z właściwej drogi. U kogoś, kto reprezentuje sobą zwykłe człowieczeństwo, doświadczenie bycia wykorzystanym może spowodować ból na całe życie, ale diabły pozostają na to obojętne, bez względu na to, iloma osobami w ten sposób się bawią; czują się wręcz szczęśliwe, zadowolone i usatysfakcjonowane, usilnie pragnąc poderwać jeszcze większą liczbę osób płci przeciwnej i zabawić się ich kosztem. Uważają to za największe szczęście w życiu i nazywają swoją szczególną umiejętnością i zdolnością stwarzania sobie okazji. Normalni ludzie nie mogą sobie pozwolić na ponoszenie strat, jakie wynikają z wiązania się z nimi. Jeśli zatem chcesz być z kimś w związku, miej oczy szeroko otwarte i staraj się widzieć różne rzeczy takimi jakie są; cokolwiek zrobisz, nie wybieraj diabła. Jeśli umawiasz się z normalną osobą, to nawet jeśli się rozstaniecie, ktoś taki nie zrani cię zbyt głęboko; będziecie przynajmniej mogli pozostać przyjaciółmi. Ale jeśli zwiążesz się z diabłem, całe twoje życie legnie przez niego w gruzach. Powiedzcie Mi, ile szczerości i prawdziwego uczucia ma w sobie normalny człowiek? Jak wiele energii ma na całe swoje życie? Jeżeli za każdym razem, gdy się z kimś zwiążesz, kończy się na tym, że zostajesz oszukany, przez co czujesz się głęboko zraniony z uwagi na to, że ktoś cię okpił i się tobą bawił, doświadczenie to będzie kładło się cieniem na całej twojej życiowej drodze, sprawiając, że twoja egzystencja będzie bardzo bolesna. Dlatego też, niezależnie od tego, czy chodzi o randkowanie, czy ogólnie rozumiane kontakty z płcią przeciwną, najbardziej należy wystrzegać się właśnie ludzi lubieżnych i rozwiązłych. Bez względu na to, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą, jeżeli nie znasz się na ludziach i nie wiesz, czy dana osoba jest lubieżna i rozwiązła, nie nawiązuj z nią lekkomyślnie bliskiej znajomości, abyś nie został oszukany i nie żałował tego przez całe życie. Gdy pojawią się gorzkie konsekwencje takiego związku, ty sam będziesz jedyną osobą, która będzie musiała się z nimi zmierzyć; nikt nie będzie mógł zająć twojego miejsca i nikt nie zdoła pocieszyć twojego zranionego serca. Nawet jeśli twierdzisz, że potrafisz przejrzeć człowieka, możesz nie być w stanie zrobić tego dokładnie. W dzisiejszych czasach nikogo nie można być pewnym. Zanim człowiek otrzyma zbawienie, pragnie jedynie dążyć do prawdy; może się wówczas wydawać, że posiada zupełnie przyzwoite człowieczeństwo, ale nie ma pewności, jak naprawdę będą wyglądały sprawy, jeśli zdecydujesz się dzielić z nim życie. Nie można polegać na nikim, kto nie rozumie prawdy i nie został zbawiony. Dlaczego nie można polegać na takich ludziach? Powiedzcie Mi, czy na tym złym świecie żyje ktoś, kto – nie zyskawszy prawdy -zdoła oprzeć się wszelkim pokusom i wytrwać niezachwianie w obliczu wszelkich złych trendów? Nie ma ani jednego takiego człowieka. Dlatego też nie ma nikogo, na kim można by polegać. Co to znaczy, że nie ma ludzi, na których można polegać? Oznacza to, że dla każdego – czy to mężczyzny, czy kobiety – zawarcie małżeństwa jest początkiem tragedii. Trudno powiedzieć, czy – musząc dzień po dniu zajmować się codziennymi sprawami i stawiać czoła rozmaitym życiowym drobiazgom i strapieniom – tych dwoje ludzi zdoła wytrwać do końca, czy przez cały czas będą się wzajemnie wspierać, czy stworzą szczęśliwy związek i czy będą mieli wspólną płaszczyznę porozumienia i wspólne dążenia. Dlatego też, gdy ktoś zawiera związek małżeński i stawia czoła prawdziwemu życiu, zaczyna się cierpienie. Widzisz, kiedy jesteś singlem, łatwo jest ze wszystkim sobie radzić; możesz sam o wszystkim decydować. Ale czy możesz sam podejmować wszystkie decyzje, kiedy dwoje ludzi żyje razem? Czy ta druga osoba będzie się do ciebie dostosowywać? Czy też ty będziesz dostosowywać się do niej? Czy będzie się o ciebie troszczyć i okazywać ci zainteresowanie? Czy ty będziesz się o nią troszczył? Wszystkie te rzeczy pozostają jedną wielką niewiadomą. Nawet jeśli osoba, którą spotkasz, nie jest lubieżna i rozwiązła, i czujesz, że do siebie pasujecie i możecie zawrzeć związek małżeński, niewiadomą jest również to, czy ostatecznie będzie ona w stanie wypełniać swoje zobowiązania w ramach małżeństwa, podobnie zresztą jak to, czy ty będziesz w stanie w związku małżeńskim przejść z nią całą życiową drogę aż do końca. Brak ci pewności i zaufania nawet do samego siebie, co dowodzi, że z innymi ludźmi jest tak samo – to oczywiste, nieprawdaż? (Tak).
Jeśli w swoim codziennym życiu spotykasz tego typu osoby – lubieżników, ludzi rozwiązłych i wyzywających seksualnie – które usiłują się do ciebie zbliżyć, powinieneś wiedzieć, jaki mają w tym cel. Jeżeli ich nie odrzucisz albo z uwagi na swoją nieśmiałość, naiwność, głupotę i nieświadomość lub brak wiedzy pochodzącej z doświadczenia pozwolisz im osiągnąć ów cel, co doprowadzi do pojawienia się niekorzystnych konsekwencji, w ostatecznym rozrachunku to ty te konsekwencje poniesiesz. Lubieżni i rozwiąźli ludzie – diabły – nigdy nie mają żadnego poczucia winy ani wyrzutów sumienia z powodu folgowania pożądaniu seksualnemu lub popełniania niemoralnych czynów. Uważają, że to nie ma znaczenia; myślą, że wykorzystują po prostu sytuację i że tak właśnie ludzie powinni postępować w życiu. Ale jeśli jesteś zwykłym człowiekiem, sumienie i rozum wchodzące w zakres twojego człowieczeństwa nie są po prostu w stanie znieść takich ciosów, udręki i dotkliwej krzywdy. Dlatego też jeśli napotkasz takich lubieżnych i rozwiązłych ludzi, musisz być ostrożny. Musisz modlić się do Boga, prosząc Go, by cię chronił, tak abyś nie uległ pokusie. Zwłaszcza jeśli ta druga strona ma w zanadrzu wiele chytrych sztuczek, jest doświadczonym graczem, a także jest twoim wymarzonym kochankiem, tym, którego chciałbyś zdobyć, to wówczas z łatwością możesz ulec pokusie i bardzo łatwo znaleźć się w sytuacji nie do naprawienia, w ostatecznym rozrachunku ponosząc przykre konsekwencje, których nikt nie chciałby ujrzeć. Do tego czasu zarówno twoje serce i umysł jak i ciało będą w pewnym stopniu wyniszczone. Potem, kiedy przyjdziesz wypełniać swój obowiązek i staniesz przed Bogiem, aby za Nim podążać, wiele rzeczy będzie wyglądało inaczej – nigdy już nie będą takie, jak były na początku i nigdy nie zdołają powrócić do poprzedniego stanu. Kiedy ktoś ma za sobą anormalne lub zawiłe doświadczenia związane z pożądaniem seksualnym, pozostawia to w jego sercu straszliwe ślady, o których żadnemu normalnemu człowiekowi nie będzie łatwo zapomnieć przez całe życie. Choć wraz z upływem czasu te wspomnienia i związany z nimi ból mogą stopniowo się zacierać, to jeśli te wydarzenia wyrządziły ci pewną krzywdę i dokonały w twoim wnętrzu niejakich spustoszeń, to na zawsze już pozostaną w twoim sercu niczym koszmar, który nie chce odejść. Na tym świecie nigdy nie zdołasz powrócić do swojego dawnego życia; twój wewnętrzny świat nie będzie już tak czysty i prosty jak wcześniej i nie będziesz mógł wrócić do swojego poprzedniego stanu. W tym momencie, kiedy przyjdzie ci wypełniać swój obowiązek, będziesz miał w sercu dodatkowe brzemię, którego będziesz chciał się pozbyć, ale nie będziesz w stanie. Czym jest to brzemię? Składa się ono z różnych wspomnień związanych z doświadczeniem doznanej krzywdy. Na samą myśl o tych wspomnieniach będziesz odczuwać mdłości, a sceny te będą często wzbudzać niepokój w twoim sercu i w twoich emocjach. Twój wewnętrzny świat nie będzie więc już tak czysty i prosty jak wcześniej; pośród twoich uczuć będzie teraz wiele takich emocji, które nie powinny istnieć w ramach zwykłego człowieczeństwa. To zaś będzie do pewnego stopnia przeszkadzać ci w życiu i w wykonywaniu obowiązków, a także będzie stawać ci na przeszkodzie w twojej wierze w Boga i dążeniu do prawdy. To właśnie nazywa się dodatkowym brzemieniem. Dlatego też kiedy ktoś, niezależnie od wieku, ulegnie pokusie nawiązania romantycznej relacji z diabłem, siłą rzeczy popada w niedające się wytłumaczyć przygnębienie. A dla zwykłego człowieka nie jest to nic dobrego.
W prawdziwym życiu ludzie często spotykają osoby lubieżne i rozwiązłe. Po dzisiejszym omówieniu tych terminów, skoro już zyskaliście rozeznanie co do typu osób i wiecie, że nie są one zwykłymi ludźmi, lecz diabłami, będziecie mogli stanowczo je odtrącić, gdy będą próbowały was uwieść. Nie starajcie się odrzucać ich w sposób dyskretny i taktowny, ani nie czujcie się nazbyt zawstydzeni, aby ich odrzucić, ani też nie bójcie się takich osób. Oczywiście jeżeli nie obchodzi cię to, czy taki ktoś jest diabłem, i powiesz: „Mam już ponad trzydzieści czy ponad czterdzieści lat i nie zaznałem jeszcze małżeństwa; jeśli ktoś naprawdę ma wobec mnie tego rodzaju potrzebę, chętnie się na to zgodzę”, to skoro nie dbasz o to, jakie mogą z tego wyniknąć konsekwencje, ani blizny natury psychicznej, nie odezwę się już ani słowem. Mówię to wszystko po to, aby uświadomić niektórym nierozsądnym osobom, które w ogóle nie mają się na baczności przed próbami uwiedzenia przez płeć przeciwną ani nie podejmują wobec nich żadnych środków ostrożności, jakie jest właściwe podejście, które powinny przyjąć, gdy spotka je pokusa. Jeśli nie dbasz o to, że ktoś jest lubieżny i rozwiązły, nie obchodzi cię, że jest diabłem, i czujesz się wielce zaszczycony z uwagi na samo to, że cię lubi – tak jak w powiedzonku niewierzących, które mówi, że „Mężczyzna oddaje życie za kogoś, kto go rozumie, a kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” – i myślisz sobie tak: „Jestem kobietą, i jeśli ktoś mnie naprawdę lubi, oznacza to, że mam miłą powierzchowność, powinnam się więc czuć wielce zaszczycona. Niech zatem śmiało się do mnie zbliża; chce tego i przyjmę go z otwartymi ramionami” – to jak wygląda tego rodzaju postawa? Powiedzcie Mi, czy powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” wyraża szacunek wobec kobiet? (Nie). Mężczyzna musi oddać życie za tych, którzy go rozumieją, a kobieta musi się stroić dla swojego wielbiciela – czy to powiedzenie jest słuszne? (Nie). Dlaczego tak poniża kobiety? Mężczyzn zresztą też. Zatem mężczyźni muszą oddać swoje życie za innych. Ten, kto jest twoim powiernikiem, jest także twoim panem, dla którego musisz poświęcić życie – dlaczego twoje życie jest tak dalece pozbawione wartości? Czy to możliwe, że twoje życie nie należy do ciebie, tylko do kogoś innego? Bóg najbardziej sobie ceni ludzkie życie, ponieważ to życie, to życiodajne tchnienie, jest darem od Boga; jest to podstawowy warunek do tego, by stworzone ciało mogło się poruszać i stać się żywą istotą. Jeśli nie cenisz swojego życia, lecz lekką ręką oddajesz je innym i poświęcasz je za nich, czego to dowodzi? Czyż to nie oznacza, że jesteś poniżany? (Tak). To znaczy, że twoje życie jest nic nie warte. Nie cenisz swojego życia, nie korzystasz z niego po to, aby robić to, co najbardziej znaczące i wartościowe, ale potrafisz bez wahania umrzeć za kogoś, kto cię rozumie. To pokazuje, że twoje życie jest nazbyt tanie; jest to po prostu marny żywot, równie bezwartościowy jak życie psa, kota albo kurczaka. Czy zatem powiedzenie „Mężczyzna oddaje życie za kogoś, kto go rozumie” jest słuszne? (Nie). To powiedzenie poniża ludzi, traktuje ich lekceważąco; jest to powiedzenie, które nie docenia życia. Być gotowym umrzeć za innych – czy tak łatwo o ludzie życie? Życie nie przychodzi tak łatwo; nie można tak po prostu go oddawać. Stąd też powiedzenie „Mężczyzna oddaje życie za kogoś, kto go rozumie” jest niewłaściwe i nie wytrzymuje krytyki. Czy zatem powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” jest właściwe? (Ono również nie jest właściwe). Dlaczego? Czy kiedyś naprawdę podobało się wam to powiedzenie, rzeczywiście je akceptowaliście, a nawet uważaliście za prawdę, za swoje motto? Czy miałaś kiedyś jakiegoś wielbiciela? Jeśli człowiek, który był twoim wielbicielem, był zarazem kimś, kogo lubiłaś, czy czułaś się zaszczycona? (Niezupełnie zaszczycona; może raczej szczęśliwa w głębi serca). W takim razie jest to dość pokrewne uczucie. Czy takie poczucie szczęścia jest dobre? (Nie). Dlaczego nie? (Kobieta, która stroi się po to, by zdobyć uznanie i sympatię mężczyzn, żyje tylko dla mężczyzn, poświęcając temu wszystkie swoje myśli – uważam, że takie życie jest dosyć poniżające). Czy ktoś ma inne zdanie na ten temat? Już samo powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” stawia kobiety w nierównej pozycji względem mężczyzn. Wymaga od kobiet, by stroiły się po to, aby zadowolić mężczyzn, żyły z myślą o uszczęśliwianiu mężczyzn i czuły się zaszczycone, ilekroć tylko ktoś je lubi i podziwia. Jest to nierówne traktowanie płci; już samo to stanowi wierne odzwierciedlenie niskiego statusu kobiet. Powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” sugeruje, że niezależnie od tego, czy kobieta jest lubiana przez innych ze względu na swój wygląd, czy też wzbudza w mężczyznach uczucia sympatii przez to, że wie, jak się wystroić, aby było miło na nią patrzeć, tak czy inaczej powinna czuć się z tego powodu szczęśliwa i zaszczycona. Już sama taka sugestia jest poniżaniem kobiet. Powiedzenie to wmawia kobietom, że wartość ich egzystencji i źródło ich szczęścia tkwi w tym, żeby był ktoś, komu będą się podobały, i że w przeciwnym razie powinny czuć się nieszczęśliwe i smutne oraz zastanawiać się nad tym, dlaczego nikt ich nie lubi i czy ich życie nie jest czasem nieudane i pozbawione wartości. Czyż zatem powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” nie jest poniżaniem kobiet? (Jest). Czy w wyrażeniu „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela”, słowo „wielbiciel” nie odnosi się zazwyczaj do mężczyzny? Już samo to powiedzenie stawia mężczyzn w pozycji panów, stojących ponad kobietami. Oznacza ono, że kobieta powinna czuć się zaszczycona, że mężczyzna – jej pan – lubi ją i docenia. Jeżeli zaś mężczyzna – jej pan – jej nie lubi, to znaczy, że coś jest z nią nie tak, nie jest godna miłości, jest nieudacznicą i nie nadaje się do roli kobiety. Widzisz, to niepostrzeżenie podnosi status mężczyzn, pozwalając im deptać kobietom po karkach i nad nimi górować. Na tym właśnie polega błąd tkwiący w powiedzeniu „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela”. A ponadto, czy mężczyźni lubią kobiety tylko ze względu na ich wygląd i to, jak się stroją? Czy też lubią kobiety tylko dlatego, iż potrafią dostrzec, że są delikatne, cnotliwe, pełne godności i wdzięku? Czy mężczyźni lubią na kobiety tylko patrzeć? (Nie, chodzi o zaspokojenie cielesnego pożądania seksualnego). Jaki zatem cel kobiety mają w tym, że starają się zadowolić mężczyzn i ich uszczęśliwić? (One również robią to po to, aby zaspokoić cielesne pożądanie seksualne). To znaczy, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety odczuwają wobec siebie nawzajem pewne potrzeby, a najbardziej podstawową spośród nich jest cielesne pożądanie seksualne. Potrzeba mężczyzny względem kobiety nie polega tylko na tym, że podoba mu się jej wygląd, ale na tym, aby na bazie tego odczucia posiąść ją fizycznie – mówiąc bardziej dosadnie, posiąść jej ciało, aby zaspokoić własne pożądanie seksualne. Dlatego też celem, który kryje się za powiedzeniem „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela”, jest w rzeczywistości zaspokojenie męskiego pożądania seksualnego. Powiedzenie to wymaga od kobiet nie tylko sprawienia, by ich wygląd oraz strój i jego ozdoby podobały się mężczyznom, lecz także zaspokajania męskiego pożądania seksualnego. Czyż nie jest to wielce poniżający sposób na życie? Jeżeli kobiety mimo to uważają to powiedzenie za słuszne, myślą, że jest to coś, o co powinny zabiegać i czego powinny się trzymać, to poniżają same siebie. Mężczyźni mają potrzeby seksualne wobec kobiet i chcą bawić się ich ciałami; jeśli kobiety, zamiast uznać to za godne pogardy i nienawiści, nadal stroją się dla swoich wielbicieli, uważając to za największy zaszczyt w swoim życiu, za wyraz najwyższego uhonorowania, to czyż same się nie poniżają? (Owszem). Jest to zupełne pozbawianie kobiet ich praw. Nie tylko pozbawia je to prawa do istnienia, godności i praw człowieka, lecz także sprawia, że uważają, iż podobanie się mężczyznom to największy zaszczyt. Czyż to nie okrutne? To bezgranicznie okrutne! Oprócz tego, że kobiety zupełnie pozbawiane są autonomii i wszelkich praw człowieka, wmawia im się, że szczęście, radość i zadowolenie osiągnąć mogą tylko poprzez zadowalanie mężczyzn i pełne zaspokajanie ich potrzeb. Bez względu na to, jak nieludzkie znoszą traktowanie, wymaga się od nich, aby jeszcze się tym szczyciły. Czyż nie jest to znęcanie się nad kobietami i niszczenie ich? Wszystkie kobiety, czy to z dzisiejszych, czy z pradawnych czasów, traktują powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” jako swoje motto, jako swój życiowy cel. Czy nie jest to kompletna pomyłka? Czyż nie jest to pewna chytra sztuczka, którą szatan wykorzystuje do tego, by znęcać się nad ludźmi i wprowadzać ich w błąd? (Tak). Jeśli jesteś kobietą, i stajesz się źródłem przyjemności dla mężczyzny, którego serce przepełnia grzeszna żądza wobec ciebie, to gdybyś o tym wiedziała, czy napawałoby cię to wstrętem, czy też czułabyś się wielce zaszczycona? (Napawałoby mnie to wstrętem). Kiedy ten mężczyzna o tobie myśli, myśli tylko o twoim ciele i wyglądzie, jednocześnie folgując własnemu pożądaniu seksualnemu. Im bardziej mu się podobasz, tym większe przepełnia go pożądanie seksualne wobec ciebie; tym, co się w nim budzi na myśl o tobie, są wyłącznie pożądliwe myśli. Próbuje nawet wszelkimi sposobami cię zdobyć, aby móc posiąść twoje ciało, pofolgować swojemu pożądaniu seksualnemu i w pełni je zaspokoić. Gdybyś wiedziała, że ma wobec ciebie takie właśnie zamiary, czy nadal uważałabyś, że powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” jest słuszne? Czy nadal uważałabyś za zaszczyt to, że ktoś taki cię lubi i docenia? (Nie). Jeżeli jesteś kobietą mającą poczucie przyzwoitości, wstydu i godności, powiedzenie to powinno napawać cię wstrętem i powinnaś nienawidzić tego, że podobasz się komuś takiemu i to odrzucać. Jedynie bowiem żyjąc w ten sposób zachowujesz swoją godność. Ktoś, kto naprawdę cię lubi i docenia, robi to ze względu na twój charakter oraz twoje dążenia i z uwagi na to, że rozumiesz prawdę, a także dlatego, że chce zyskać dzięki tobie coś budującego i otrzymywać od ciebie pomoc – a nie dlatego, że chce doceniać twoje ciało, by folgować swojemu pożądaniu seksualnemu i je zaspokoić. Jeżeli ktoś cię docenia bez względu na twój charakter lub niezależnie od tego, czy dążysz do prawdy, i jedynie dlatego, że twój wygląd i sylwetka są miłe dla oka i są w stanie w pełni zaspokoić jego pożądanie seksualne, a ciebie mimo wszystko nie napawa to wstrętem ani nienawiścią, a wręcz przeciwnie: czujesz, że ten ktoś cię lubi – zwłaszcza zaś dlatego, że w sensie fizycznym czyni ci awanse, tym bardziej czujesz, że mu się podobasz – a nawet czujesz się tym zaszczycona, to znaczy, że sama siebie poniżasz. Jeżeli bez względu na to, kto ma jakieś zamiary lub niecne intencje wobec twojego ciała, jest ci wszystko jedno, i jeśli tylko cię lubi, poczytujesz to sobie za szczególny honor i czujesz się tym zaszczycona, to nie jesteś osobą przyzwoitą i pełną godności, ani też nie jesteś dobrą kobietą. Przypuśćmy, że ktoś odczuwa względem ciebie potrzeby seksualne, a ty czujesz, że znalazłaś kogoś, kto cię rozumie, a także znalazłaś okazję do tego, by pofolgować swojemu pożądaniu seksualnemu; do tanga trzeba dwojga, a wy dwoje zaczynacie być razem, ponieważ jesteście ulepieni z tej samej niegodziwej gliny. W takim przypadku jesteś osobą zupełnie pozbawioną godności i przyzwoitości oraz niegodną sympatii; reprezentujesz ten sam typ co ludzie lubieżni i rozwiąźli. Jeśli naprawdę jesteś kobietą pełną godności, to, że jesteś lubiana przez takich lubieżnych i rozwiązłych ludzi, powinno napawać cię wstrętem, odrazą i oburzeniem. Oczywiście jeżeli powodem, dla którego ktoś cię lubi, naprawdę jest twoje człowieczeństwo, twoje dążenia lub to, że posiadasz pewną mocną stronę, to także nie ma powodu czuć się zaszczyconą. W powtarzanym przez ludzi powiedzeniu „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” nie chodzi bynajmniej tylko o to, że mężczyzna docenia kobietę. Bez wątpienia stawia ono mężczyzn w pozycji, w której górują nad kobietami. Mówiąc ściślej, powiedzenie to wyrosło na gruncie przekonania, że mężczyźni są lepsi od kobiet. Ponadto rzeczywistość jest taka, że w każdym systemie społecznym kobiety stanowią grupę wrażliwą, będąc postrzegane jako „dodatek” do mężczyzn i jako ich zabawki. Dlatego też powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” bez wątpienia przynosi ujmę wszystkim kobietom. Jeżeli jest ono przez kobiety wyraźnie aprobowane, jest to bardzo smutne ze względu na nie, i należy gardzić wszystkimi kobietami, które je popierają. Czy zatem mężczyźni powinni akceptować pogląd, że „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela”? (Nie). Jeśli mężczyzna widzi kobietę strojącą się dla swojego wielbiciela, to czyż nie uzna, że jej sposób bycia jest wielce poniżający, i czy nie będzie również spoglądał na taką kobietę z pogardą? (Owszem).
Czy teraz widzicie już wyraźnie, czy powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” jest właściwe, czy czy nie? (Nie jest właściwe). To powiedzenie nie jest niczym pozytywnym, ani też nie wyraża trafnego poglądu czy zapatrywania. Zajrzyjcie do Biblii i słów wyrażonych przez Boga – czy jest tam jakieś zdanie, które mówiłoby kobietom, że mają się stroić dla tych, którzy je podziwiają? Czy jest tam jakieś zdanie, które wyznacza mężczyznom i kobietom odmienny status, mówiąc, że mężczyźni są ponad kobietami? Nie, nie ma tam takiego zdania. W biblijnej Księdze Rodzaju napisano natomiast, że kobieta jest kością z kości mężczyzny i ciałem z jego ciała. Zarówno mężczyźni jak i kobiety są ludźmi stworzonymi przez Boga; są równi przed Bogiem, nie mając odmiennego statusu i nie będąc podzieleni na lepszych i gorszych. To szatan dzieli ludzi na lepszych i gorszych oraz przyznaje im odmienny status; jest to rzeczywisty dowód tego, że szatan uciska i prześladuje kobiety. Odkąd Bóg na początku stworzył rodzaj ludzki, mężczyźni i kobiety są równi w oczach Boga. Obie płcie są istotami stworzonymi i celem Bożego zbawienia. Bóg nigdy nie powiedział, że mężczyźni są lepsi, a kobiety gorsze, ani nie powiedział, że mężczyźni powinni być szefami kobiet albo ich panami, że powinni nad nimi górować, mieć nad nimi pierwszeństwo w każdej pracy, ani że mężczyźni mają swoje własne opinie i są ostoją rodzaju ludzkiego, podczas gdy kobiety powinny bardziej ich słuchać. Bóg nigdy niczego takiego nie powiedział. To tylko z powodu szatańskiego skażenia pośród ludzi powstały powiedzenia o wyższości mężczyzn wobec kobiet, a następnie trend ten ukształtował się w całym społeczeństwie i w ramach całego rodzaju ludzkiego, nieustannie tłamsząc kobiety pod władzą mężczyzn. Z uwagi na brak zrozumienia prawdy, kiedy kobiety znajdą się pod wpływem wszelkiego rodzaju złych trendów szatana i zostaną przez nie wprowadzone w błąd, zaczynają czuć, że mają drugorzędne znaczenie w stosunku do mężczyzn lub niższy od nich status. I właśnie dlatego aż do dnia dzisiejszego wiele kobiet wciąż wierzy, że powiedzenie „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela” jest słuszne. Jest to bardzo smutne. Jeżeli ludzie nie rozumieją prawdy, nadal są wprowadzani w błąd i pozostają we władzy różnych szatańskich myśli i zapatrywań w wielu konkretnych sprawach. Nawet ta drobna kwestia jest doskonałą tego ilustracją, nieprawdaż? (Tak). Jaki jest zaś powód tego, że kobiety skwapliwie poniżają same siebie? Chodzi o to, że ogólnie rozumiane środowisko społeczne sprawia, że kobiety nie mogą mieć statusu równego mężczyznom, muszą im ustępować i stwarzać im sprzyjające warunki, a także ponosić wiele ofiar i płacić wysoką cenę, aby ich zadowolić. Jest to spowodowane przez społeczeństwo, przez różne złe trendy, którym przewodzi szatan. Czyż zatem teraz, kiedy zrozumieliście już prawdę dotyczącą tej kwestii, nie macie jednoznacznego wniosku dotyczącego powiedzenia „kobieta stroi się dla swojego wielbiciela”? (Mamy). To powiedzenie jest niedorzeczne i niezgodne z prawdą, czyż nie? (Tak). Czy kobiety, usłyszawszy, jak rzeczywiście wygląda sytuacja, nie mają poczucia, że przez wszystkie te lata żyły w ucisku i udręce? Czy zatem powinny nadal stroić się dla swoich wielbicieli? (Nie). Jako istoty należące do stworzonego przez Boga rodzaju ludzkiego, kobiety różnią się od mężczyzn jedynie pod względem płci i fizjologii; w innych kwestiach nie ma między nimi żadnych różnic. W oczach Boga mężczyźni i kobiety w żaden sposób nie różnią się od siebie pod względem statusu. Bóg nigdy, w żadnych okolicznościach, nie stawiał kobietom innych wymagań niż mężczyznom. Pod takimi względami, jak liczba osób wybranych przez Boga, nadzieja na zbawienie, możliwości wykonywania obowiązków, rodzaj obowiązków, jakie obie płcie mogą wypełniać oraz praca, jaką mogą wykonywać, kobiety są zasadniczo równe mężczyznom; kobiety nie są gorsze od mężczyzn. Taka jest rzeczywista sytuacja.
Rozmawialiśmy wcześniej o przejawach lubieżności, rozwiązłości i prowokacyjności seksualnej tych niegodziwych ludzi, którzy mają naturoistotę diabłów, a także o tym, jak traktować niegodziwych ludzi, jeśli się ich spotka, gdy chodzi o nawiązywanie romantycznych relacji lub poszukiwanie partnera. Czy macie zatem nadzieję spotkać taką osobę, aby przeżyć ognisty romans, choć raz postąpić w sposób beztroski i sobie pofolgować? (Nie). Czy w takim razie macie nadzieję spotkać swojego wymarzonego kochanka, bratnią duszę, idealnego mężczyznę lub kobietę? (Nie). Nie ma znaczenia, czy na to liczycie, czy nie. Najważniejsze jest to, że musicie mieć rozeznanie co do tych lubieżnych, rozwiązłych i wyzywających ludzi, których naturoistota jest niegodziwa, i musicie trzymać się od nich z daleka. Jak mówią niewierzący, większość z tych ludzi to doświadczeni gracze, rozpustni i romantyczni. Większość dorosłych powinna być w stanie rozpoznać tego typu osoby, gdy je napotka; być może po kilku takich kontaktach większość dorosłych będzie wiedzieć, że są to osoby tego typu. Ludzie tego rodzaju podrywają bowiem wszystkich bez wyjątku; bez względu na to, ile masz lat, jeśli wyglądasz w miarę atrakcyjnie, mogą cię poderwać, sprawiając, że wpadniesz w ich pułapkę, nie mając przy tym najmniejszego pojęcia, co się dzieje. Zawsze kierują do ciebie czułe, delikatne słówka i okazują ci troskę, zainteresowanie i uwagę. Znajdują okazje, by rzucać ci zalotne spojrzenia, podawać ci herbatę lub wodę, a czasem nawet kupują ci drobne upominki, czekoladki, i tak dalej. A kiedy zupełnie przestajesz mieć się przed nimi na baczności, forsują twoje ostatnie linie obrony i wdzierają się do twojego serca. Wystarczy, że mimowolnie o nich pomyślisz, a będziesz czuł motyle w brzuchu; jeśli nie widzisz ich przez kilka dni, czujesz, że czegoś ci brakuje, myśląc sobie przy tym: „Nikt z mojego otoczenia nie troszczy się o mnie tak jak on. Wygląda na to, że się w nim zakochałem. Czy on też się we mnie zakochał?”. Jakiego rodzaju jest to stan? (Uleganie pokusie). Niektórzy doświadczeni gracze są mistrzami we wciąganiu innych w swoją grę poprzez to, że pozwalają im się od siebie oddalić. Najpierw przez pewien czas okazują ci troskę i wzbudzają twoje zainteresowania, a potem znikają, sprawiając, że sam chwytasz przynętę. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że się w kimś takim zakochałeś i nie możesz bez niego żyć, oznacza to, że wpadłeś w miłosne sidła i że ten ktoś rzucił na ciebie swój czar. A kiedy już zostaniesz oczarowany, jesteś całkowicie w jego mocy. Czym są te miłosne sidła, w które ludzie wpadają? Nie jest to rodzinne przywiązanie, przyjaźń ani wzajemna międzyludzka troska i miłość, tylko sieć pożądania seksualnego. Kiedy wpadniesz w sidła pożądania seksualnego, łatwo możesz stracić nad sobą kontrolę. Ponad dziewięćdziesiąt pięć procent osób, zwłaszcza ludzi młodych, nie potrafi się temu przeciwstawić i nie jest w stanie wyrwać się z takiej pułapki. Co zatem należy zrobić? Skoro wiadomo, że bardzo trudno jest wyrwać się z takiej pułapki, należy nie dopuścić do tego, aby w nią wpaść. Trzeba zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby trzymać się z dala od ludzi, spraw lub środowisk, które mogą sprawić, że znajdziesz się w takiej pułapce. Zachowuj odpowiedni dystans przez pewien czas, módl się do Boga i czytaj Jego słowa. Stopniowo twoje potrzeby seksualne będą słabnąć i zanikać, nie będziesz już na dobre uwięziony w owej pułapce, i zasadniczo pokonasz już tę pokusę. Nie wiadomo jednakże, jak sobie poradzisz, kiedy znów napotkasz takie pokusy i pułapki, i czy będziesz w stanie je przezwyciężyć. Jedyny sposób, to często przychodzić przed oblicze Boga, aby się modlić i poszukiwać prawdy, oraz trzymać się z dala od rozmaitych pokus. Oczywiście najbardziej podstawowe znaczenie ma wyposażenie się w prawdę i rozumienie prawdy. Jednak nie jest tak prosto wyposażyć się w prawdę; wymaga to od ciebie przejścia przez pewne doświadczenia, a twoja postawa nie wzrasta tak szybko, więc nie jest ci również łatwo stworzyć sobie tak szybko odpowiednie mechanizmy obronne. Co zatem należy zrobić? Musicie często żyć przed Bogiem, posiadać przewodnictwo w postaci słów Bożych, działanie Ducha Świętego i Bożą opiekę. Mając to wszystko, a ponadto osobistą determinację, stając w obliczu takich pokus, będziesz miał odpowiednie mechanizmy obronne. Dodatkowo, kiedy znasz naturę sprawy i wiesz, jakie konsekwencje ona z sobą niesie, będziesz świadomie unikał takich środowisk, co będzie dowodziło, że jesteś zdecydowany odrzucać takie pokusy. Wtedy zaś Bóg, ze względu na twoją postawę i pragnienie, będzie ci pomagał takich pokus unikać. Jeśli napotykasz takie środowisko i w głębi serca czujesz do niego niechęć i nienawiść, lecz nie umiesz odmawiać, módl się do Boga, prosząc Go, aby cię chronił i usunął ci z drogi takie środowisko. Skoro masz takie prośby i pragnienia, to być może, ze względu na potrzeby dzieła kościoła, osoba, która stanowi dla ciebie niebezpieczną pokusę, zostanie przeniesiona, co utrudni jej ponowny kontakt z tobą i już jej więcej nie spotkasz. W ten właśnie sposób Bóg ci pomaga; to przejaw Jego opieki. Ponieważ Bóg widzi twoje pragnienie, nastawienie, determinację i zdecydowanie, sam dopomoże ci w całej rozciągłości spełnić twoje życzenie, w rezultacie czego będzie cię chronił. Kiedy osoba stanowiąca dla ciebie pokusę odejdzie i nie będzie cię już nękać, możesz mieć niejakie poczucie pustki w swoim wnętrzu, możesz myśleć, że trochę szkoda, że odeszła, a nawet fantazjować: „Gdyby nadal tu była, czy mogłoby nam się dobrze układać?”. Od czasu do czasu mogą w twojej głowie pojawiać się takie myśli, ale dzięki Bożej opiece w ostatecznym rozrachunku ustrzegłeś się pokusy. Wówczas zaś sprawa ta niepostrzeżenie zaciera się stopniowo w twoim sercu, krok po kroku oddala się od ciebie, i z czasem odzyskujesz spokój, powracając do poprzedniego stanu, w którym toczyło się twoje życie, i do normalnego sposobu myślenia. W tym momencie cała sprawa dobiega końca. Nie stanowiła ona dla ciebie żadnego zagrożenia ani nie zakłóciła twojego życia, a zamiast tego stała się wymownym dowodem i świadectwem twojego zwycięstwa nad szatanem oraz tego, że ustrzegłeś się diabła i go odrzuciłeś. Czyż nie jest to bardzo dobra rzecz? (Owszem). W tym właśnie niebezpiecznym momencie, kiedy ta pokusa miała stać się dla ciebie zagrożeniem, ze względu na twoje podejście i chęć współpracy, Bóg cię ochronił. Stworzył dla ciebie odpowiednie środowisko, pozwalając ci się tej pokusie. To zaś sprzyja umacnianiu twojej postawy; przymnaża ci wiary, wzmacnia twoją determinację i pragnienie praktykowania prawdy, daje ci motywację i umożliwia wzrost twojej postawy. Jeżeli natomiast, kiedy ta pokusa cię spotyka, nie masz ochoty jej odrzucić czy uniknąć, brak ci chęci do tego, by praktykować prawdę i po prostu pozwalasz tej pokusie swobodnie przybierać na sile i jesteś gotów ją przyjąć, a nawet zaakceptować to, że taki diabeł cię nęka i wikła w swoje sieci, i coraz bardziej cieszysz się takim stanem, coraz bardziej chcesz żyć w takim środowisku i nie modlisz się żarliwie do Boga, prosząc Go, aby usunął z twojej drogi takie środowisko, to wówczas Bóg, widząc, że twoje podejście do tej sprawy jest właśnie takie, nie będzie cię do niczego zmuszał. Gdy bowiem Bóg działa, nigdy nikogo do niczego nie zmusza. Skoro tak bardzo lubisz tę osobę, skoro czujesz, że może ona przynieść ci tak wielkie szczęście i radość, dając ci przyjemność, Bóg nie pozbawi cię takiej radości i szczęścia, ani nie odsunie od ciebie tej osoby. Jeśli zaś chodzi o konsekwencje, to sam będziesz musiał je ponieść. Stanie się bowiem tak, że stopniowo ulegniesz pokusie i zostaniesz uwikłany w sieć pożądliwości diabłów, niegodziwych, lubieżnych i rozwiązłych ludzi, w ostatecznym rozrachunku zatracając nawet wyrzuty sumienia i tracąc obecność Boga. Nacieszywszy się szczęściem i radością z zaspokajania cielesnych pragnień seksualnych, w ogóle nie będziesz czuł wstydu i nie będziesz potrafił się oderwać od tego rodzaju pokus – nazywa się to oddawaniem się deprawacji. Czujesz się najszczęśliwszym z ludzi, bardzo cieszysz się tym szczęściem i radością, masz poczucie, że wielki z ciebie szczęściarz, skoro spotyka cię takie szczęście i radość, i jesteś bardzo zadowolony z tego, że jesteś uwięziony w takiej miłosnej pułapce. Cóż zatem Bóg może tu jeszcze zrobić lub powiedzieć? Nie będzie ci dawał żadnych wskazówek, nie będzie cię przed niczym ostrzegał, i nie zrobi nic. Proszę bardzo, baw się dobrze. Ostateczne konsekwencje dla tych, którzy są uwikłani w sidła seksualnego pożądania, są jednak przewidywalne. Nikt, kto wpadnie w tę miłosną pułapkę, nie kończy szczęśliwy ani radosny; wręcz przeciwnie, wynik może być jedynie bolesny i tragiczny. Ty sam musisz ponieść takie konsekwencje i w pełni na to zasługujesz. Czy Bóg postępuje zgodnie z zasadami? (Tak). Bóg szanuje twoje wybory. Nie myśl sobie tak: „Bóg będzie miał mnie na oku i będzie mnie powstrzymywał; nie pozwoli mi się umawiać na randki ani zaspokajać moich potrzeb seksualnych”. Mylisz się; Bóg nie będzie ci przeszkadzał. Tym, co Bóg chce robić, jest chronienie cię przed uleganiem pokusie, przed byciem wprowadzanym w błąd przez złych ludzi, przed wyniszczeniem i poważną krzywdą ze strony szatana. Ale jeśli zdecydujesz się pójść za szatanem, Bóg stwierdzi, że to przejaw twojej wolności i twój wybór. Jeśli tylko masz na to ochotę, dopóki tego nie żałujesz, Bóg nie będzie cię do niczego zmuszał; sam będziesz zbierał to, co zasiałeś, a kiedy nadejdzie ten czas i będziesz płakał żałośnie, nie uskarżaj się, że Bóg cię nie ostrzegał i nie narzekaj, że cię nie ochronił. Bóg chce cię chronić, chce, abyś trzymał się z dala od pokus, lecz ty odmawiasz. Gdyby Bóg odebrał ci osobę, którą kochasz, osobę, z którą jesteś uwikłany w miłosną pułapkę, szukałbyś jej, zachowywałbyś się jak szaleniec, straciłbyś panowanie nad sobą, narzekałbyś na Boga i wyrzucał Mu, że nie bierze pod uwagę twoich uczuć i nie rozumie twoich problemów. Bóg zatem tego nie zrobi; nie będzie zmuszał ludzi do robienia rzeczy, których nie chcą robić. Skoro sam wybrałeś tę ścieżkę, sam musisz ponieść straszliwe konsekwencje, które ostatecznie się pojawią. Nikt nie przyjmie tego ciosu za ciebie. Czy ta sprawa jest już teraz jasna? (Tak).
Jeśli jacyś ludzie stają w obliczu diabelskich i szatańskich sideł – sideł zastawianych przez niegodziwych ludzi – i nie odrzucają ich, lecz są gotowi spędzić z takimi ludźmi całe swoje życie, jest to ich własny wybór. Kiedy w końcu przynosi to gorzkie konsekwencje, nie powinni obwiniać innych; mogą tylko nienawidzić samych siebie za to, że są tak bardzo zdeprawowani oraz zboczeni, i powinni bić się po twarzach i przeklinać samych siebie. Bez względu na to, jakie gorzkie owoce ostatecznie zbierzesz, nie ma to nic wspólnego z Bogiem. Nie mów wówczas: „Dlaczego Bóg mnie nie chronił? Dlaczego Bóg mnie wtedy nie powstrzymał?”. Powiadam ci, Bóg w ogóle nie ma takiego obowiązku; powiedział ci już wyraźnie wszystko to, co powinien ci powiedzieć. Jesteś osobą posiadającą zdolność samodzielnego myślenia; Bóg dał ci wolną wolę i masz prawo wybierać wedle uznania. Dlatego też Bóg daje ci prawo wyboru, kiedy spotykasz na swojej drodze dowolną rzecz czy sprawę. Skoro masz prawo wybierać, gorzkie owoce, które ostatecznie zbierzesz, są wynikiem twojego własnego wyboru, więc nie powinieneś narzekać na Boga ani zrzucać winy na kogokolwiek innego. Dzieło, którego dokonuje Bóg, polega na przekazywaniu ci prawdy i wskazywaniu ci drogi do zbawienia. Jeśli zaś chodzi o to, czy zdecydujesz się podążać za Bogiem, czy za szatanem, to zależy to od ciebie. Jeżeli jesteś człowiekiem błogosławionymi i pragniesz dążyć do prawdy, podążaj za Bogiem. Jeśli nie miłujesz prawdy, lecz kochasz ten świat oraz niegodziwość – jeżeli twoje życie zupełnie pozbawione jest jakiejkolwiek wartości – to wybierz podążanie za szatanem; nikt nie zamierza ci w tym przeszkadzać. Do dnia dzisiejszego niektórzy ludzie wciąż źle rozumieją Boga i dom Boży, ciągle tylko narzekając: „Mam już ponad trzydzieści lub ponad czterdzieści lat, nie umawiałem się na randki ani się nie ożeniłem – dom Boży na to nie pozwala!”. Kiedyż to dom Boży zabraniał ludziom chodzenia na randki lub zawierania małżeństw? Masz w tym względzie swobodę; dom Boży w to nie ingeruje. Jest jednak jeden warunek: jeśli tak zrobisz, nie będziesz mógł wykonywać obowiązku w kościele pełnoetatowym, ponieważ bycie w romantycznym związku i brak chęci do wykonywania swojego obowiązku będzie utrudniać pracę kościoła. Jeśli naprawdę chcesz się umawiać na randki i wziąć ślub, to najpierw przekaż komuś pracę, za którą jesteś odpowiedzialny, i na pewien czas się rozstaniemy. Czy wszyscy mają jasność co do zasad w tej kwestii? (Tak). Jeśli ktoś chce umawiać się na randki lub wziąć ślub, nie ma w tym nic złego; nikt tego nie zabrania. Jednakże hurtowe podrywanie osób płci przeciwnej i zakłócanie życia kościoła jest niedopuszczalne. Ci, którzy hurtowo podrywają innych, są diabłami; są to ludzie niegodziwi, lubieżni i rozwiąźli, a dom Boży absolutnie nie zezwala na obecność takich osób. Tego typu osoba hurtowo podrywa i nęka innych, niezależnie od tego, w jakiej grupie ludzkiej się znajduje. Niczym jakaś plaga, wywołuje panikę i sprawia, że ludzie ciągle odczuwają niepewność i niepokój. Bez względu na to, gdzie uczestniczy w życiu kościoła, wywoływane przez nią zaburzenia stwarzają nieprzyjemną atmosferę i zamieniają kościół w siedlisko wielkiego chaosu. Ktoś taki nie tylko sabotuje pracę kościoła, lecz także zakłóca normalny porządek, w ramach którego bracia i siostry wykonują swoje obowiązki. Takie osoby należy koniecznie ściśle nadzorować i ograniczać ich działania, a te spośród nich, które powodują poważne szkody, muszą być izolowane lub usuwane. Niektórzy mówią: „Skrzywdziłem tylko kilka osób – to chyba nie jest wielki problem, co?”. Jeśli potrafisz skrzywdzić kilka osób, równie dobrze możesz skrzywdzić dziesiątki ludzi. Takim właśnie jesteś łajdakiem. Beztroskie podrywanie innych i folgowanie swemu pożądaniu seksualnemu w niewłaściwy sposób w kościele – a tym samym krzywdzenie ludzi – jest nie do przyjęcia. Jeśli chcesz podrywać ludzi, idź do gniazd rozpusty w świecie niewierzących; tam nikt nie będzie wyznaczał ci granic. Ale dom Boży, miejsce, w którym bracia i siostry wykonują swoje obowiązki, jest pełen powagi, spokoju i świętości; nie pozwala żadnym diabłom ani szatanom siać w nim niepokojów ani go sabotować. Jeśli ktokolwiek chce zamienić kościół w miejsce, w którym umawiać się będzie na randki lub hołdować rozpuście, do woli folgując pożądaniu seksualnemu, to jest to absolutnie niedopuszczalne! To jest kościół, miejsce, w którym dokonuje się dzieło Boże, miejsce, w którym Duch Święty działa, aby oczyszczać i doskonalić ludzi. Niezależnie od tego, czy chodzi o mężczyznę, czy o kobietę, każdy musi zachowywać się przyzwoicie i godnie oraz zajmować się swoją pracą. Nie wolno hurtowo podrywać innych ani w niewłaściwy sposób folgować pożądaniu seksualnemu. Jeśli nie potrafisz kontrolować swojego pożądania i po prostu chcesz je zaspokajać, to wybierz sobie odpowiednią osobę do małżeństwa; nie podrywaj wszystkich innych w kościele. Każdy, kto hurtowo podrywa innych, budząc oburzenie braci i sióstr, powinien zostać szybko usunięty lub wydalony, aby nie zakłócał życia kościoła. Zrozumiano? (Tak). W relacjach między mężczyznami a kobietami muszą istnieć pewne granice. Jeśli mężczyzna ciągle kręci w pobliżu grup kobiet, nie z przyczyn związanych z pracą ani nie dlatego, że są jakieś ważne sprawy, które trzeba załatwić, ale po to, aby popisywać się przed kobietami, folgować swoim seksualnym pragnieniom i hurtowo te kobiety podrywać, to jest to molestowanie. Jeżeli kobieta, bez względu na to, czy ma powód, czy nie, ciągle kręci się w pobliżu grup mężczyzn, nieustannie beztrosko ich przy tym podrywając, rzucając im zalotne spojrzenia i obnosząc się ze swoimi wdziękami, również powinna zostać potraktowana jak diabeł. Jeśli w normalny sposób dyskutujesz o pracy lub ją omawiasz, jest to dopuszczalne, ale hurtowe podrywanie innych i flirtowanie z nimi dopuszczalne nie jest. Każde tego rodzaju zachowanie, które wywołuje zamieszanie, stanowi zakłócanie życia kościoła oraz zaburzanie normalnego porządku jego pracy i jest niedozwolone w domu Bożym. Wszyscy powinni odrzucać tych lubieżnych, rozwiązłych, wyzywających seksualnie diabłów i trzymać się od nich z daleka. Kiedy większość członków kościoła powstanie, aby ich odrzucić, zdemaskować i od nich stronić, upewniając się w ten sposób, że ich próby podrywania innych skończą się niepowodzeniem i sprawiając, że nie osiągną oni swojego celu w żadnej sytuacji, diabły stopniowo przestaną robić to, co robią. Jeżeli nie są w stanie normalnie wykonywać swoich obowiązków i po prostu lekkomyślnie podrywają innych i przeszkadzają im, kiedy tylko mają wolną chwilę, starając się wszędzie nawiązywać romanse, oraz cieszą się uczuciem bycia w romantycznym związku, należy ich natychmiast usunąć. Szybko przetnijcie ten gordyjski węzeł i rozprawcie się z tymi rozpustnymi osobami – nie dawajcie im żadnych okazji do niepokojenia ludzi. Czy dzięki naszemu omówieniu ta sprawa jest teraz jasna? (Tak). Czy coś dzięki niemu zyskaliście? Czy macie jakąś ścieżkę praktyki? Czy macie teraz rozeznanie co do tego typu lubieżnych i rozwiązłych osób? (Tak). Czy macie jasność co do tego, jak się zachowywać, jak trzymać się swojego miejsca i jak robić to, co powinniście robić w ramach zwykłego człowieczeństwa? (Tak). W niniejszym omówieniu zawarte są prawdy, które ludzie powinni zrozumieć, i zasady dotyczące rozeznania, co do których powinni mieć jasność, a także, oczywiście, prawdozasady, które powinni praktykować oraz ścieżki, które powinni obierać. Skoro to wszystko jest już wyjaśnione, ta kwestia została w pełni przedstawiona.
To już koniec naszego dzisiejszego omówienia. Do widzenia!
11 lutego 2024 r.