Tylko przez częste czytanie słów Boga i kontemplację prawdy można się posuwać do przodu

Jeśli chcesz dobrze wypełniać obowiązki, musisz wpierw pojąć prawdę. Musisz poszukiwać prawdy z całego serca. W poszukiwaniu prawdy kluczowe jest to, by nauczyć się kontemplować słowa Boga. Celem takiej kontemplacji słów Boga jest zrozumienie ich prawdziwego znaczenia. To poprzez poszukiwanie pojmiesz znaczenie słów Boga, zrozumiesz, czego Bóg od ludzi wymaga, oraz Jego intencje, zawarte w Jego słowach. Gdy osiągniesz takie zrozumienie, to pojmiesz prawdę. Komuś, kto pojął prawdę, łatwo jest uchwycić zasady, którymi należy się kierować w praktykowaniu, a następnie praktykować prawdę. Gdy już nauczysz się praktykować prawdę, to zaczniesz wkraczać w rzeczywistość prawdy. Pojmiesz wtedy rzeczy, których wcześniej nie byłeś w stanie zrozumieć, dostrzeżesz rzeczy, których wcześniej nie potrafiłeś jasno dostrzec, i rozwiążesz problemy, z którymi wcześniej nie umiałeś się uporać. Co do wielu spraw zaczniesz otrzymywać natchnienie i nowy wgląd, ścieżki wdrożenia otworzą się przed tobą i będziesz w stanie konsekwentnie praktykować prawdę. Tym sposobem w pełni wkroczysz w rzeczywistość prawdy. Jeśli jednak nie wkładasz całego serca w obowiązki ani nie szukasz zasad prawdy, jeśli jesteś otumaniony lub zdezorientowany i jeśli idziesz po linii najmniejszego oporu, to jakiego rodzaju jest to mentalność? Jest to mentalność bylejakości. Jeśli nie masz serca do obowiązków ani związanego z nimi poczucia odpowiedzialności i misji, to czy będziesz w stanie należycie je wypełniać? Czy będziesz w stanie wypełniać obowiązki w sposób spełniający akceptowalny standard? A jeśli nie potrafisz wypełniać obowiązków w taki sposób, to czy będziesz w stanie wkroczyć w rzeczywistość prawdy? Nie ma takiej możliwości. Jeśli za każdym razem, gdy wykonujesz obowiązki, jesteś obojętny, nie starasz się i robisz wszystko po łebkach, tak bezmyślnie, jakbyś grał w jakąś grę, czy to nie oznacza kłopotów? Co możesz zyskać, wykonując obowiązki w ten sposób? W końcu ludzie zauważą, że wykonujesz obowiązki bez poczucia odpowiedzialności, że jesteś niedbały i nieuważny, że tylko pozorujesz – a w takim przypadku grozi ci, że zostaniesz wydalony. Bóg obserwuje przez cały czas, jak wypełniasz obowiązki, i co powie? (Ta osoba nie jest godna Bożego zaufania ani Bożej misji). Bóg powie, że nie można ci ufać i że należy cię wypędzić. I tak, bez względu na to, jakie wykonujesz obowiązki, ważne czy zwyczajne, jeśli nie wkładasz serca w pracę, jaka została ci powierzona, ani nie bierzesz na siebie odpowiedzialności, i jeśli nie postrzegasz tego, co robisz, jako zadanie od Boga i nie traktujesz jako swoją powinność i swój obowiązek, tylko zawsze robisz wszystko byle jak, to będzie to stanowić problem. „Niegodny zaufania” – te dwa słowa będą opisywać sposób, w jaki wykonujesz swoje obowiązki. Oznaczają one, że wykonywanie przez ciebie obowiązków nie spełnia standardu, zostałeś odrzucony i Bóg mówi, że twój charakter nie jest na oczekiwanym poziomie. Jeśli zostaje ci powierzona jakaś sprawa, a ty właśnie taką postawę względem niej przyjmujesz i w taki sposób się nią zajmujesz, to czy zostaną ci powierzone jakieś kolejne obowiązki w przyszłości? Czy można powierzyć ci coś ważnego? Nie ma mowy, chyba że okażesz prawdziwą skruchę. Ale i tak w głębi serca Bóg nie będzie ci do końca ufał, nie będzie z ciebie zadowolony. To będzie stanowić problem, czyż nie? Być może stracisz szansę na wypełnianie obowiązków i być może nie dostąpisz zbawienia.

Kiedy ludzie wypełniają swoje obowiązki, w rzeczywistości robią to, co powinni robić. Jeśli czynisz to przed Bogiem, jeśli wykonujesz swój obowiązek i podporządkowujesz się Bogu z uczciwością i sercem, to czyż taka postawa nie będzie o wiele bardziej właściwa? Jak zatem powinieneś stosować tę postawę w swoim codziennym życiu? Musisz uczynić „oddawanie Bogu czci z sercem i uczciwością” swoją rzeczywistością. Ilekroć masz ochotę sobie odpuścić i jedynie stwarzać pozory, ilekroć masz ochotę prześliznąć się po powierzchni i poleniuchować, ilekroć coś cię rozprasza albo wolałbyś dobrze się bawić, powinieneś się zastanowić: „Czy zachowując się w ten sposób, nie jestem czasem niegodny zaufania? Czy tak wygląda wkładanie serca w wypełnianie swych obowiązków? Czy postępując w ten sposób jestem nielojalny? Czy zachowując się w ten sposób nie zawodzę w wypełnieniu zadania, jakie powierzył mi Bóg?”. Tak właśnie powinieneś się nad sobą zastanawiać. Jeśli odkryjesz, że zawsze wykonujesz obowiązki niedbale i po łebkach, że jesteś nielojalny i że skrzywdziłeś Boga, to co powinieneś uczynić? Powinieneś powiedzieć: „Czułem wtedy, że coś jest nie tak, ale nie widziałem w tym problemu; po prostu beztrosko przeszedłem nad tym do porządku dziennego. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że rzeczywiście byłem niedbały i nie przykładałem się, że nie sprostałem swojej odpowiedzialności. Naprawdę brakuje mi sumienia i rozumu!”. Znalazłeś problem i dowiedziałeś się trochę o sobie – więc teraz musisz się zmienić! Twój stosunek do wykonywania obowiązków był niewłaściwy. Pełniłeś je niedbale, traktowałeś jak jakąś dodatkową pracę i nie wkładałeś w nie serca. Jeśli odkryjesz, że ponownie jesteś niedbały i się nie przykładasz, musisz pomodlić się do Boga i pozwolić, aby cię zdyscyplinował i wychłostał. Taką wolę musisz mieć w wypełnianiu swoich obowiązków. Dopiero wtedy będziesz w stanie naprawdę okazać skruchę. Zmienić możesz się tylko wtedy, gdy masz czyste sumienie i gdy przekształceniu ulega twój stosunek do obowiązków. A kiedy okazujesz skruchę, musisz również często zastanawiać się, czy rzeczywiście włożyłeś w wypełnianie obowiązków całe swoje serce, cały swój umysł i wszystkie swoje siły; wówczas, posługując się słowami Bożymi jako miarą i stosując je do siebie, dowiesz się, jakie problemy wciąż istnieją w wypełnianiu obowiązków. Czy stale rozwiązując problemy w ten zgodny ze słowem Bożym sposób, nie sprawiasz, że wypełniasz obowiązki całym sercem, całym umysłem i ze wszystkich sił? Czy ktoś, kto tak wykonuje swoje obowiązki, nie zaczął już tego robić całym sercem, całym umysłem i wszystkimi siłami? Jeśli twoje sumienie już cię nie oskarża, jeśli jesteś w stanie spełnić kryteria kwalifikacji i wykazać się lojalnością w wykonywaniu obowiązków, wtedy dopiero poczujesz prawdziwy spokój i prawdziwą radość w sercu. Wypełnianie obowiązków będzie jak odpowiedzialność ustanowiona przez Niebiosa i uznana przez ziemię, a nie jak dodatkowy ciężar, nie jak harówka dla kogoś innego. Wykonując obowiązki w ten sposób, będziesz czuł się spełniony i będziesz czuł, że żyjesz w obecności Boga. Takie postępowanie przynosi spokój umysłu. Czy nie staniesz się wtedy bardziej podobny do człowieka, a mniej do zombie? Czy łatwo jest tak właśnie postępować? Łatwo, ale nie dla tych, którzy nie przyjmują prawdy.

W rzeczywistości o tym, czy ktoś faktycznie jest zdolny wypełniać obowiązki, mówi waga w sercu człowieka. Jeśli ktoś ciągle słucha kazań, ciągle czyta słowo Boże i ciągle przebywa we wspólnocie z innymi, to choćby nie miał głębokiego zrozumienia prawdy, to przynajmniej będzie w stanie pojąć niektóre doktryny. Traktując te doktryny jako miarę, taki ktoś będzie potrafił ocenić, jak dobrze wypełnia swoje obowiązki i czy postępuje zgodnie z właściwymi zasadami. Tego rodzaju klarowność jest w zasięgu wszystkich tych, którzy mają sumienie i rozum. Wielokrotnie się zdarza, że ludzie wykonują swoje obowiązki niedbale i niestarannie. Nie dają z siebie wszystkiego, nie mówiąc już o poszukiwaniu prawdy i przestrzeganiu zasad. Jakiekolwiek by nie były ich obowiązki, oni przymykają oko. Być może widzą jakiś problem, ale nie szukają rozwiązania, tylko postępują tak, jakby to nie była ich sprawa, i podejmują zdawkowe próby naprawienia sytuacji. W głębi serca nie widzą potrzeby, żeby sobie życie utrudniać, ani potrzeby, żeby poważnie podejść do sprawy. Jednak poprzez takie pobłażanie sobie sprawiają, że ich stan wewnętrzny niepostrzeżenie się pogarsza. Jeśli wykonujesz obowiązki bez poczucia brzemienia, twoje serce nieuchronnie stanie się niedbałe i niesumienne. Nie będzie w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności, nie mówiąc już o byciu wiernym. W efekcie oświecenie i przewodnictwo Ducha Świętego zostanie ci odmówione. Zawsze przestrzegasz ustalonych reguł i prawideł, nie zyskując nowego światła ani wglądu, we wszystkim, co robisz, starasz się jedynie zachować pozory. Wykonywanie obowiązków w taki sposób jest bezcelowe, nawet jeśli pełnisz służbę, jest to nieadekwatne. Jeśli nawet służbę pełnisz nieadekwatnie, to czy możesz być wiernym posługującym? Nie ma takiej możliwości. Tych, co pełnią służbę nieadekwatnie, może czekać jedynie wypędzenie. Niektórzy otępiali ludzie nie mają żadnego zrozumienia prawdy. Uważają, że poprzez samo wykonywanie obowiązków już praktykują prawdę. Myślą, że wystarczy, aby pełnili obowiązki, i to już oznacza, że praktykują prawdę. Jeśli zapytasz takiej osoby: „Czy potrafisz praktykować prawdę?”, usłyszysz odpowiedź: „Czyż nie praktykuję prawdy, wypełniając obowiązki?”. Czy tak jest w istocie? Są to słowa osoby, która ma mętlik w głowie. Wykonując obowiązki, musisz przynajmniej wkładać w to całe serce, cały umysł i całą swoją siłę, aby skutecznie praktykować prawdę. Aby skutecznie praktykować prawdę, musisz postępować zgodnie z zasadami. Jeśli wykonujesz obowiązki w sposób niedbały, nie przynosi to żadnego realnego efektu. Nie można tego nazwać praktykowaniem prawdy, jest to tylko pełnienie służby. Pełnisz jedynie służbę, a to jest coś innego niż praktykowanie prawdy. Pełnić służbę to znaczy robić to, co daje ci zadowolenie, wedle własnej woli, a jednocześnie omijać szerokim łukiem wszystko to, czego nie lubisz robić. Bez względu na trudności, jakie napotykasz, nigdy nie szukasz zasad prawdy. Komuś patrzącemu z boku może się wydawać, że wykonujesz obowiązki, a tak naprawdę pełnisz jedynie służbę. Każdy, kto nie wykonuje obowiązków zgodnie z zasadami prawdy, osiąga jedynie tyle, że pełni służbę. W rodzinie Bożej wielu ludzi usiłuje wypełniać swoje obowiązki, opierając się na ludzkich pojęciach i wyobrażeniach. Harują przez lata i niczego nie osiągają, nie potrafią praktykować prawdy ani postępować zgodnie z zasadami, wykonując swoje obowiązki. Dlatego jeśli ludzie często kierują się własną wolą i wykonują obowiązki według własnej woli, to choć nie czynią zła, nie można powiedzieć, że praktykują prawdę. Ostatecznie lata praca nie prowadzą ich do zrozumienia prawdy, nie mają doświadczeń ani świadectw, którymi mogliby się podzielić. Dlaczego tak jest? Ponieważ niewłaściwe są pobudki, które skłaniają tych ludzi do wypełniania obowiązków. Oni czynią to, żeby otrzymać błogosławieństwa, chcą dobić targu z Bogiem. Nie wykonują obowiązków po to, aby zyskać prawdę. Wykonują je, ponieważ nie mają innego wyboru. Z tego powodu są zawsze zdezorientowani i pozorują jedynie wykonywanie obowiązków w sposób zdawkowy i chaotyczny. Nie szukają prawdy, więc pełnią jedynie służbę. Bez względu na to, ile obowiązków wykonują, ich działania nie przynoszą realnych efektów. Inaczej jest z tymi, którzy mają w sercu bojaźń Bożą. Nieustannie rozważają, jak poprzez swoje działania wypełniać wolę Boga i jak przynosić korzyści rodzinie Bożej i Bożym wybrańcom. Zawsze wnikliwie rozmyślają nad zasadami i wynikami. Zawsze starają się praktykować prawdę i wykazywać się posłuszeństwem wobec Boga. To jest właściwe nastawienie serca. Tacy ludzie poszukują prawdy i miłują rzeczy pozytywne. Tego rodzaju osoba, gdy wykonuje obowiązki, jest akceptowana przez Boga i otrzymuje od Niego pochwałę. Choć może się wydawać, że ci, którzy nie miłują prawdy, wypełniają obowiązki, to nie szukają oni prawdy w najmniejszym choćby stopniu. Postępuję wedle własnej woli, starając się jak najwięcej zyskać i uniknąć tego, co działa na ich niekorzyść. Podejmują tylko minimalny wysiłek i unikają wszelkich trudności, a mimo to chcą mieć aprobatę ze strony Bożych wybrańców i dobrą reputację. Jeśli na tym skupiają się ich serca, to czy będą oni w stanie wypełniać obowiązki w sposób spełniający akceptowalny standard? Na pewno nie. Choć pozory sugerują, że wypełniacie swoje obowiązki, to tak naprawdę w waszych sercach nie żyjecie przed Bogiem. Całą waszą uwagę koncentrujecie na samolubnych knowaniach i machinacjach, więc nie poczynicie żadnych postępów, choćbyście trwali w wierze przez wiele lat. Mimo że często się gromadzicie, jecie i pijecie wspólnie słowa Boga, słuchacie kazań i omówienia, to gdy tylko zamkniecie księgę Bożych słów i opuścicie miejsce zgromadzenia, nic nie pozostaje w waszych sercach. Ani jedno słowo Boga i ani jedno słowo prawdy nie mieszka w waszych sercach. Czasem zapisujecie słowa Boga w notatniku, ale nie ma ich w waszych sercach i zapominacie wszystko w mgnieniu oka. Ponadto nigdy nie kontemplujecie słowa Bożego i prawdy w waszym codziennym życiu. Wykonując obowiązki, nigdy nie szukacie zasad prawdy. Bez względu na to, jakie trudności napotykacie, przyjmujecie postawę powierzchowną i niedbałą. Nawet gdy was przycinają i się z wami rozprawiają, nigdy nie modlicie się do Boga ani nie szukacie prawdy. Przez to wydajecie się niczym nie różnić od niewierzących. Wierzycie w Boga od kilku lat, ale nie wkroczyliście w życie ani nie posiadacie rzeczywistości prawdy. Wykonywanie przez was obowiązków jest tylko pełnieniem służby i waszą intencją jest w zamian za taką służbę uzyskać błogosławieństwo królestwo niebieskiego. Co do tego nie ma wątpliwości. Gdy wierzycie w Boga w taki właśnie sposób, trudno jest wam wkroczyć w rzeczywistość prawdy oraz zyskać życie i prawdę. Pośród was są tacy, którzy mają dobry charakter, ale choć wierzą od ponad dekady, potrafią tylko wydusić z siebie kilka słów doktryny i zatrzymują się na powierzchownych słowach doktryny. Zadowalają się tym, że rozumieją trochę doktryny, i myślą, że wystarczy po prostu przestrzegać reguł. Trudno im będzie pogłębić swoje podejście. Serca takich ludzi nie próbują pojąć prawdy, więc stopień, w jakim są w stanie wkroczyć w rzeczywistość prawdy, jest bardzo ograniczony. Potrafią jedynie przestrzegać określonych reguł. Gdyby was zapytano, jak należy praktykować prawdę podczas wykonywania obowiązków, być może powiedzielibyście: „Więcej się modlić, ochoczo godzić się na cierpienie, nie lenić się i nie być niedbałym w wypełnianiu obowiązków, postępować zgodnie z zasadami i być posłusznym rodzinie Bożej w tym, co ona wymaga”. Jesteście w stanie omawiać zewnętrzne, doktrynalne aspekty wypełniania obowiązków, ale bardzo słabo rozumiecie konkrety związane z zasadami prawdy. To dowodzi, że większość ludzi rozumie jedynie dosłowne znaczenie prawdy, ale nie pojmuje rzeczywistości prawdy. To oznacza, że wcale nie pojmują prawdy jako takiej. Ludzie, którzy nie pojmują prawdy, mają na ustach słowa i doktryny dotyczące prawdy, ale czy powinniśmy uznać, że zyskali oni prawdę? (Oczywiście, że nie). Na czym zatem powinniście skupić się w przyszłości? Powinniście wieść normalne życie duchowe, modlić się, gromadzić, jeść i pić słowa Boga, słuchać kazań i śpiewać hymny na chwałę Boga. Poza tym zewnętrznym przestrzeganiem reguł nie wzbraniajcie się od obowiązków, tylko dobrze je wykonujcie. To jest też najważniejsza rzecz, jak powinniście zrozumieć: jeśli chcecie dążyć do prawdy, jeśli chcecie pojąć i zyskać prawdę, musicie nauczyć się wyciszyć przed Bogiem, rozmyślać nad prawdą i nad słowami Boga. Czy istnieją formalności związane z rozmyślaniem nad prawdą? Czy istnieją jakieś reguły albo ograniczenia czasowe? Czy należy to czynić w takim a nie innym miejscu? Nie – nad słowami Boga rozmyślać można w dowolnym czasie i miejscu. Czas, który normalnie spędzacie na wypoczynku lub marzycielstwie, przeznaczcie na kontemplację słów Boga i prawdy, aby nie marnować dnia. Jak ludzie marnują czas? Spędzają całe dnie na jałowych pogawędkach, robią coś, co ich interesuje, angażują się w rzeczy frywolne, które nie mają nic wspólnego z prawdą, a gdy nie mają nic innego do roboty, myślą o sprawach bezsensowych albo wspominają przeszłość. Wyobrażają sobie też, co może się wydarzyć, gdzie będzie przyszłe królestwo i gdzie znajduje się piekło, i tym podobne. Czy to nie są rzeczy frywolne? Jeśli poświęcasz czas na rzeczy pozytywne, jeśli wyciszasz się przed Bogiem, spędzasz więcej czasu rozważając Jego słowa i omawiając prawdę, zastanawiasz się nad każdym ze swych działań i przedkładasz je Bożemu wejrzeniu, jeśli potem myślisz o swoich problemach, które wciąż nie są rozwiązane, o trudnościach, z którymi musisz się uporać w ramach pełnienia obowiązków, i o tym, czy twoje zepsute usposobienie, które się tak często przejawia (zwłaszcza usposobienie najbardziej zbuntowane przeciw Bogu i najbardziej śmiertelne), zostało wyrugowane poprzez poszukiwanie prawdy słowach Boga, jeśli te wszystkie problemy mogą zostać rozwiązane w określonym czasie, to będziesz stopniowo wkraczać w rzeczywistość prawdy.

Jak należy praktykować kontemplację słów Boga? Po pierwsze, często rozważaj w swoim umyśle i omawiaj duchowe pojęcia i wyrażenia, których na co dzień używasz. Zapytaj samego siebie: „Być może wiem, co te rzeczy oznaczają dosłownie i teoretycznie, ale czy wiem, co oznaczają w praktyce? Do czego odnoszą się w praktyce? Jak mogę posiąść rzeczywistość wskazywaną w tych duchowych wyrażeniach? Gdzie mam zacząć je praktykować i w nie wkraczać?”. Tak powinna wyglądać kontemplacja. Tu zaczyna się kontemplacja słów Boga. Trudno jest pojąć prawdę i wcielić ją w życie, jeśli ktoś wierzy w Boga, ale nie nauczył się kontemplować Jego słów. Jeśli ktoś nie potrafi pojąć prawdy, to czy jest w stanie wkroczyć w rzeczywistość prawdy? (Nie). Czy bez wkroczenia w rzeczywistość prawdy można zyskać prawdę? (Nie). Czy bez zyskania prawdy można wypełnić Bożą wolę? (Nie). Nie można – to jest pewne. Ponieważ ludzie nie rozumieją prawdy, żyją kierowani swoim zepsutym usposobieniem i sprzeciwiają się Bogu. Jak tacy ludzie mieliby kiedykolwiek wypełnić wolę Boga? To całkowicie niemożliwe. Jak zatem należy kontemplować słowa Boga? Na przykład, jeśli chodzi często powtarzane wyrażenie „bać się Boga i unikać zła”, w taki sposób powinieneś je rozważać w swoim sercu: Co to znaczy bać się Boga? Jeśli ktoś powie coś niewłaściwego, czy to już oznacza, że nie boi się Boga? Czy mówienie w taki sposób jest czymś złym? Czy Bóg uważa to za grzech? Jakie działania są złe? Moje myśli, intencje, idee i opinie, pobudki i źródło moich działań, różne rodzaje usposobienia, jakie przejawiam – czy to wszystko pozostaje w zgodzie z prawdą? Które z nich Bóg pochwala, a którymi się brzydzi? Które potępia? W jakich sprawach ludzie mają skłonność do popełniania poważnych błędów? Nad tym wszystkim warto się zastanowić. Czy macie zwyczaju rozmyślać nad prawdą? (Nie poświęcamy dużo czasu na rozmyślanie nad prawdą; przeważnie nasze mózgi są na autopilocie). Pomyślcie, ile czasu zmarnowaliście przez te wszystkie lata! Jak często myśleliście o sprawach związanych z prawdą, z wiarą w Boga, z wkroczeniem w życie, z bojaźnią Bożą i unikaniem zła? Czy poważnie to wszystko przemyśleliście? Gdy będziecie kontemplować słowa Boga w takim stopniu, że pojmiecie prawdę i będzie ją praktykować zgodnie z zasadami, to wtedy zaczniecie dostrzegać owoce i wtedy też wkroczycie w życie. Jeszcze nie wiecie, jak kontemplować słowa Boga, ani nie doszliście do zrozumienia prawdy. Nie wkroczyliście jeszcze w życie. Musicie do tego dążyć i nie marnować czasu. Podobnie jest z kimś, kto, bez względu na to, ile ma lat, zaczyna myśleć o tym, jak nauczyć się nowego zawodu, jak zarobić na życie i utrzymać rodzinę, jak wieść dobre życie, jak traktować innych, jak rysuje się przyszłość, i tak dalej; to oznacza, że umysł tej osoby dojrzał, i zaczyna ona życie niezależne. Ktoś, kto nie myśli o takich rzeczach i kto nigdy o nich nie myślał, jest kimś pozbawionym myśli i niezależnych opinii. Nie potrafi zrozumieć spraw życiowych, więc musi we wszystkim polegać na rodzicach. Polega na nich, jeśli chodzi o pieniądze, jedzenie i ubrania. Gdyby rodzicie się o taką osobę nie troszczyli, to byłaby ona pozbawiona środków do życia, głodna i zmarznięta. Czy taki ktoś może żyć niezależnie? Czy jest to ktoś dojrzały? (Oczywiście, że nie). Na jakim etapie wy się teraz znajdujecie? Czy osiągnęliście etap dorosłości w swojej wierze? Gdyby nikt was teraz nie podlewał, gdyby Zwierzchnik nie przemawiał do was, gdyby nikt was nie prowadził, tylko bylibyście zostawieni sami sobie, aby jeść i pić słowa Boga oraz słuchać hymnów, to czy moglibyście wkroczyć w życie? Czy potrafilibyście praktykować prawdę, należycie wypełniać obowiązki i postępować zgodnie z zasadami? (Nie). W tym tkwi problem. Oznacza to, że wasza postawa jest wciąż zbyt słaba. Nie potraficie nawet dobrze wykonywać obowiązków ani nie osiągnęliście jeszcze dorosłości. Jeśli w obecnych okolicznościach ktoś was prowadzi, możecie wierzyć w Boga i wykonywać obowiązki. Jesteście podobni osobom wierzącym. Ale jeśli w przyszłości nie będzie nikogo, kto by was prowadził, czy wtedy nie okaże się, czy potraficie wytrwać i należy pełnić obowiązki oraz jak dużo rzeczywistości prawdy zyskaliście? Jeśli nie zdacie sobie sprawy, że nie posiadacie żadnej rzeczywistości prawdy, aż nadejdzie ten czas, czy to nie będzie niepokojące? To coś bardzo niebezpiecznego! Gdy staniesz w obliczu prób, nie będziesz wiedzieć, jak wytrwać w swoim świadectwie ani jak wypełnić wolę Boga. Nie będziesz mieć żadnej ścieżki, żadnego kierunku w swoim sercu, i żadna prawda nie zakorzeni się w tobie. Jak wtedy będziesz w stanie wytrwać? Jeśli nie będziesz posiadać rzeczywistości prawdy, to zapewne potkniesz się, gdy napotkasz pokusy. Gdy na twojej drodze staną fałszywi przywódcy lub atntychryści, czyniący zło i próbujący zakłócić pracę kościoła, nie będziesz w stanie ich przejrzeć i wyrwać się z ich szponów. Jeśli będziesz podążać za takimi fałszywymi przywódcami i antychrystami, wpadniesz w tarapaty. Te dwa pytania zdemaskują cię i będzie ci grozić wydalenie. Dlatego wiara w Boga wymaga nieustannej kontemplacji słów Boga i rozmyślania nad prawdą. Tym sposobem można wkroczyć w rzeczywistość prawdy i zyskać prawdę.

Czy dzisiaj wiele pokus czyha na ludzi żyjących w tym społeczeństwie? Pokusy otaczają nas ze wszystkich stron, wszelkiego rodzaju złe prądy, wszelkiego rodzaju słowa, wszelkiego rodzaju myśli i punkty widzenia, wszelkiego rodzaju bałamuctwa i podniety ze strony wszelkiego rodzaju ludzi, wszelkiego rodzaju twarzy noszonych przez wszelkiego rodzaju ludzi. To wszystko są pokusy, przed jakimi stajesz. Na przykład, ludzie robią ci przysługi, sprawiają, że się bogacisz, zaprzyjaźniają się z tobą, chodzą z tobą na randki, dają ci pieniądze, dają ci pracę, zapraszają cię na tańce, okazują ci uprzejmość lub obdarowują cię prezentami. Wszystkie te rzeczy są możliwymi pokusami. Jeśli coś pójdzie nie tak, wpadniesz w pułapkę. Jeśli nie jesteś wewnętrznie zaopatrzony w prawdę i brakuje ci realnej postawy, nie będziesz w stanie przejrzeć tych rzeczy, będą one dla ciebie pułapkami i pokusami. Po pierwsze, jeśli nie posiadasz prawdy, nie będziesz potrafił przejrzeć sztuczek szatana ani dostrzec szatańskich twarzy różnego rodzaju ludzi. Nie będziesz w stanie pokonać szatana, porzucić cielesności ani osiągnąć posłuszeństwa wobec Boga. Po drugie, nie posiadając rzeczywistości prawdy, nie będziesz umiał oprzeć się różnym złym prądom, złym poglądom oraz niedorzecznym myślom i powiedzeniom. W konfrontacji z nimi poczujesz nagłą falę chłodu. Być może złapiesz tylko łagodne przeziębienie, a być może okaże się to o wiele poważniejsze – jak zagrażający życiu zimny udar[a]. Być może całkowicie utracisz wiarę. Jeśli brakuje ci prawdy, zaledwie kilka słów szatana albo diabłów z świata niewierzących skołuje cię i otumani. Będziesz zadawać sobie pytania o to, czy wierzyć w Boga, czy nie, i czy taka wiara jest słuszna. Być może dziś na zgromadzeniu jesteś w dobrym stanie, ale jutro pójdziesz do domu i obejrzysz dwa odcinki serialu telewizyjnego. Zostałeś zwabiony. W nocy zapominasz odmówić modlitwę przed snem, a twój umysł jest całkowicie pochłonięty fabułą serialu. Jeśli dalej oglądasz telewizję przez dwa kolejne dni, twoje serce jest już daleko od Boga. Nie chcesz już czytać Bożych słów ani omawiać prawdy. Nie chcesz już nawet modlić się do Boga. W głębi serca ciągle tylko mówisz: „Kiedy będę mógł czegoś dokonać? Kiedy zaangażuję się w jakąś ważną sprawę? Nie muszę przecież żyć nadaremnie!”. Czy to jest zmiana nastawienia? Początkowo chciałeś zrozumieć więcej na temat prawdy, aby móc głosić ewangelię i nieść świadectwo o Bogu. Co się stało, że się zmieniłeś? Wystarczy, że oglądasz filmy i programy w telewizji, a już pozwalasz szatanowi zawładnąć twoim sercem. Masz naprawdę słabą postawę. Czy sądzisz, że masz postawę, która pozwoli ci oprzeć się tym złym falom? Bóg okazuje ci łaskę i zabiera cię do swojego domu, byś wypełniał obowiązki. Nie zapominaj o swojej postawie. Obecnie jesteś kwiatem w szklarni, nie oprzesz się sile wiatru i deszczu. Jeśli ludzie nie potrafią dostrzec tych pokus i oprzeć się im, szatan może schwytać ich w niewolę w dowolnym czasie i miejscu. Taka jest słaba postawa i żałosny stan człowieka. Ponieważ nie posiadasz rzeczywistości prawdy i brakuje ci zrozumienia prawdy, wszystkie słowa szatana działają na ciebie jak trucizna. Jeśli nadstawisz ucha, zostaniesz nieodwołalnie schwytany w pułapkę w swoim sercu. W głębi serca mówisz: „Zatkam sobie uszy i zasłonię oczy”, ale nie jesteś w stanie umknąć przed pokusami szatana. Nie żyjesz w próżni. Jeśli usłyszysz słowa szatana, nie będziesz potrafił się oprzeć. Wpadniesz w sidła. Twoje modlitwy i złorzeczenia na samego siebie nic nie dadzą. Nie potrafisz się oprzeć. Takie rzeczy mogą wpływać na twoje myśli i twoje działania. Mogą zablokować ci ścieżkę dążenia do prawdy. Mogą cię nawet kontrolować, sprawić, że nie będziesz poświęcał się dla Boga, uczynią cię biernym i słabym oraz będą cię utrzymywać z dala od Boga. W końcu staniesz się kimś bezwartościowym i porzucisz wszelką nadzieję.

Uważasz się za kogoś oddanego Bogu. Masz ambicję i determinację w dążeniu do ideału, jakim jest zadowolenie Boga. Ale jak sobie poradzisz, gdy Bóg podda cię próbom? Mówisz, że będziesz posłuszny, ale gdy Bóg postawi przed tobą trudność, kłócącą się z twoimi pojęciami i upodobaniami, co możesz uczynić, jeśli nie będziesz w stanie okazać Mu posłuszeństwa? Gdy Bóg nagradza ludzi, odpowiada to ich psychologicznym potrzebom i zgadza się z ich pojęciami i gustami, więc potrafią okazać posłuszeństwo. Ale jeżeli Bóg coś ci zabierze, to jak zareagujesz? Czy wytrwasz w swoim świadectwie pośród prób Bożych i w środowisku, które On dla ciebie zaaranżował? Czy to będzie problem? Gdy mówisz: „Na pewno wytrwam w świadectwie”, twoje słowa to ostentacja, głupota, ignorancja i bezrozumność. Czy wiesz, co Bóg chce z tobą uczynić? Czy wiesz, dlaczego Bóg chce poddać cię próbie? Co chce w tobie wydobyć na światło dzienne? Mówisz: „Mam w sobie wolę, by udźwignąć cierpienie, jestem gotowy, nie boję się żadnej próby, jakiej Bóg może mnie poddać”, ale potem nagle wydarza się coś, czego nigdy nie oczekiwałeś, coś, na co nie byłeś przygotowany. Na cóż więc zdała się twoja gotowość? Na nic. Powiedzmy, że zawsze cieszyłeś się dobrym zdrowiem. Wykonujesz obowiązki od wielu lat i Bóg chronił cię przed wszelkimi chorobami. Twoja ścieżka biegła do tej pory gładko. Aż tu nagle, któregoś dnia, idziesz do lekarza i okazuje się, że zapadłeś na jakąś dziwną chorobę, która zostaje w końcu zdiagnozowana jako śmiertelna. W głębi serca czujesz, jak gdyby jakaś siła zmieniła bieg potężnych strumieni i zmiotła wielki ocean. „Nikt z braci i sióstr w kościele nie cierpi na tę chorobę”, mówisz. „Wierzę w Boga najdłużej, najaktywniej ze wszystkich wypełniałem obowiązki i najwięcej wycierpiałem. Jak to możliwe, że zapadłem na tę chorobę?”. Zastanowiwszy się nad tym, uświadamiasz sobie, że to musi być próba, którą zesłał na ciebie Bóg, i że powinieneś się podporządkować. W tym momencie masz jeszcze wiarę, by modlić się do Boga. Ale modlisz się przez pewien czas, a choroba nie zostaje uleczona, więc dochodzisz do wniosku: „Bóg pozwala na to, żebym umarł. Bóg chce odebrać mi życie!”. Czy teraz podporządkujesz się Bogu? (Mało prawdopodobne). Będziesz wołał: „Mój Boże! Nie chcę umierać. Nie żyłem wystarczająco długo. Jestem jeszcze młody. Jestem dopiero w połowie życia. Wciąż jeszcze mogę tyle zdziałać!”. Nie ma sensu modlić się do Boga, żeby cię uzdrowił. Bez względu na to, ile badań ci zrobią, potwierdzi się tylko, że twoja choroba jest śmiertelna. Czy będą cię leczyć, czy nie, i tak umrzesz. Co wtedy zrobisz? Po wielokroć zdarza się, że gdy Bóg poddaje ludzi próbom, to na początku myślą oni, że działania Boga są słuszne i dobre, ale kiedy wynik końcowy staje się jasny, myślą oni: „Może wolą Boga jest, żebym umarł. Jeśli Bóg chce, żebym umarł, to niech tak będzie!”. I tak, biernie i bezradnie, czekają na śmierć. Jakie nastawienie przejawia się w tym czekaniu na śmierć? Czy jest w tym coś z posłuszeństwa? (Nie, jest to po prostu pogodzenie się z losem). Czy tacy ludzie faktycznie chcą umrzeć? (Nie chcą). Dlaczego więc czekają na śmierć? Gdy przychodzi śmierć, nie mają wyboru – umierają. Jeśli nie mają wyboru, mogą się jedynie z tym pogodzić. To „pogodzenie się” jest postawą biernego sprzeciwu, a nie aktem niesienia świadectwa. Niektórzy mówią: „Bóg pozwala na to, żebym umarł, więc jakie jeszcze świadectwo mogę dać?”. Choć Bóg pozwala, żebyś umarł, to czy nie jesteś stworzeniem Bożym? Czy porzucisz obowiązki? Czy wypełniłeś obowiązki do końca? Czy wypełniłeś je należycie? Jakie serce musisz mieć, aby wytrwać w świadectwie, które jest powinnością istoty stworzonej? (Podzielę się własnym doświadczeniem. Kilka dni temu tak bardzo bolał mnie ząb, że przez trzy noce z rzędu nie mogłem spać. Ale przecież musiałem wykonywać swoje obowiązki każdego dnia. Otępiający ból był już niemalże nie do zniesienia. W głębi serca skarżyłem się. Miałem poczucie, że dobrze wykonuję obowiązki, czemu więc mi się to przytrafiło? Czułem, że nie rozumiem woli Boga. Niektórzy bracia i siostry zachęcali mnie, żebym zajrzał w głąb swojego serca i poznał siebie, więc modliłem się i szukałem Boga. Nie przypominałem sobie niczego, w czym byłbym Bogu nieposłuszny. Potem pomyślałem o słowach, jakie Hiob wypowiedział do swojej żony w czasie prób: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?” (Hi 2:10). Hiob potrafił świadczyć o Bogu w czasie prób. Pomyślałem o sobie i dostrzegłem, że chwalę Boga, gdy mi się powodzi, ale zniechęcam się i buntuję się przeciwko niemu, gdy przytrafia mi się nieszczęście. Czułem, że to nie przystoi istocie stworzonej przez Boga. Sumienie zaczęło mi dokuczać. Znalazłem w sobie wolę, by porzucić ciało i zadowolić Boga. Pomyślałem, że nawet w obliczu choroby powinienem podporządkować się Bogu. Bez względu na ból muszą wytrwale pełnić obowiązki. Takie było moje osobiste doświadczenie). Bez względu na to, jakie próby cię spotykają, musisz stawać przed Bogiem – jest to bowiem słuszne. Musisz zastanawiać się nad sobą, nie odwlekając zarazem wypełniania swych obowiązków. Nie może być tak, że tylko zastanawiasz się nad sobą i porzucasz wypełnianie obowiązków, zaniedbując to, co istotne, by skupić się na tym, co nieistotne – to byłoby bezrozumne. Niezależnie od tego, jakiej zostaniesz poddany próbie, musisz potraktować ją jako brzemię powierzone ci przez Boga. Niektórzy ludzie są na przykład obarczeni ciężką chorobą i cierpieniem nie do zniesienia, a inni stoją nawet w obliczu śmierci. Jak zatem powinni podchodzić do tego rodzaju sytuacji? W wielu przypadkach zsyłane przez Boga próby to brzemiona, jakimi obarcza On ludzi. Bez względu na to, jak wielkie brzemię powierzył ci Bóg, jest to właśnie ten ciężar, jaki powinieneś podjąć się nieść, ponieważ Bóg cię zna i wie, że będziesz w stanie go udźwignąć. Ciężar brzemienia, jakie powierzył ci Bóg, nie będzie przekraczał możliwości człowieka twojej postawy ani granic twej wytrzymałości. Nie ma więc wątpliwości, że będziesz potrafił go unieść. Niezależnie od tego, jakiego rodzaju brzemię powierzy ci Bóg i jakiego rodzaju podda cię próbie, pamiętaj o jednym: czy pojmujesz wolę Bożą, czy nie, i czy jesteś oświecany oraz iluminowany przez Ducha Świętego po modlitwie, czy nie, oraz bez względu na to, czy dana próba to dyscyplinowanie cię przez Boga, czy Jego ostrzeżenie, nic nie szkodzi, jeśli nie rozumiesz, co się dzieje. O ile tylko nie będziesz opieszały w wypełnianiu swojego obowiązku i potrafisz wiernie przy nim trwać, Bóg będzie zadowolony, a ty wytrwasz przy świadectwie. Niektórzy ludzie, widząc, że cierpią na poważną chorobę i mają umrzeć, myślą sobie tak: „Przecież zacząłem wierzyć w Boga właśnie po to, by uniknąć śmierci, a teraz okazuje się, że po wszystkich tych latach, przez które wypełniałem swoje obowiązki, Bóg zamierza pozwolić mi umrzeć. Powinienem teraz zająć się własnymi sprawami, zrobić to, co zawsze chciałem zrobić, cieszyć się tym, czym nie dane mi było cieszyć się w tym życiu. Mogę obowiązki odłożyć na bok”. Cóż to jest za postawa? Przez wszystkie te lata spełniałeś swój obowiązek, wysłuchałeś mnóstwa kazań, a i tak nie zdołałeś pojąć prawdy. Jedna jedyna próba zwala cię z nóg, powala na kolana i cię demaskuje. Czy ktoś taki wart jest troski ze strony Boga? (Nie jest wart). Taka osoba nie ma za grosz lojalności. Jak zatem nazywa się obowiązek, na którego wypełnianiu upłynęły jej wszystkie te lata? Nazywa się go „pełnieniem służby”, a ten ktoś nie szczędził w niej wysiłków. Jeśli, wierząc w Boga i dążąc do prawdy, jesteś w stanie powiedzieć: „Bez względu na to, jaka choroba czy niepomyślne zdarzenie dotknie mnie za Bożym przyzwoleniem – bez względu na to, co zrobi Bóg – muszę być posłuszny i pozostać na swoim miejscu jako stworzona istota. Muszę wcielać w życie przede wszystkim ten właśnie aspekt prawdy – posłuszeństwo. Muszę wprowadzić go w czyn i urzeczywistnić faktyczne posłuszeństwo wobec Boga. Nie wolno mi ponadto odrzucać posłannictwa Bożego i obowiązku, jaki powinienem wypełniać. Muszę wytrwać przy pełnieniu swego obowiązku aż do ostatniego tchu”, to czyż nie jest to właśnie niesienie świadectwa? Kiedy masz tego rodzaju postanowienie i taki stan ducha, to czy możesz nadal narzekać na Boga? Nie, nie możesz. W takiej chwili będziesz myśleć sobie tak: „To Bóg obdarza mnie tym tchnieniem życia, przez wszystkie te lata zapewniał mi byt i chronił mnie, oszczędził mi wiele bólu i obdarzył mnie wielką łaską oraz wieloma prawdami. Pojąłem prawdy i tajemnice, których ludzie nie zdołali zgłębić od wielu pokoleń. Tak dużo od Niego dostałem, muszę Mu więc odpłacić! Przedtem byłem człowiekiem zbyt małej postawy, niczego nie rozumiałem, a wszystko, co czyniłem, przynosiło szkodę Bogu. W przyszłości mogę nie mieć kolejnej okazji, aby Mu odpłacić. Bez względu na to, ile zostało mi życia, muszę zaofiarować Mu tę odrobinę siły, jaką mam, i zrobić dla Niego wszystko, co w mej mocy, aby mógł się przekonać, iż to, że zapewniał mi byt przez wszystkie te lata, nie poszło na marne, lecz przyniosło owoc. Niechaj zatem przyniosę Bogu pociechę, i więcej już Go nie ranię i nie sprawiam Mu zawodu”. Co powiesz na to, by myśleć w ten właśnie sposób? Nie rozmyślaj o tym, jak się ocalić albo uciec, snując takie przemyślenia: „Kiedyż wyleczą mnie z tej choroby? Gdy już się to stanie, będę ze wszystkich sił starał się z oddaniem wypełniać swój obowiązek. Jak mogę być wierny Bogu, kiedy jestem chory? Jak mogę wypełniać obowiązek Jego stworzenia?”. Czy nie jesteś w stanie go wypełniać, dopóki pozostaje ci choć jedno ostatnie tchnienie? Czy dopóki pozostaje ci choć jedno, ostatnie tchnienie, będziesz potrafił nie przynieść Bogu wstydu? Dopóki pozostaje ci choć jedno, ostatnie tchnienie, dopóki twój umysł jest jasny, czy będziesz umiał nie uskarżać się na Boga? (Tak). Teraz łatwo jest powiedzieć „Tak”, ale nie będzie to takie proste, kiedy naprawdę nadejdzie twoja ostatnia godzina. Musicie więc dążyć do prawdy, nierzadko ciężko nad tym pracując, i poświęcać więcej czasu na zastanawianie się: „Jak mam spełnić wolę Bożą? Jak mam odpłacić Bogu za Jego miłość? Jak mam wypełniać obowiązek istoty stworzonej?”. Czym jest istota stworzona? Czy powinnością stworzenia Bożego jest jedynie słuchać słów Boga? Nie! Jest nią urzeczywistnianie słów Boga. Bóg dał wam tak wiele prawdy, tak wiele ze swej drogi i tak dużo życia, abyś mógł urzeczywistniać te sprawy i nieść o Nim świadectwo. To właśnie winna czynić istota stworzona, jest to twoją powinnością i zobowiązaniem. Musisz często kontemplować te rzeczy; jeśli stale nad nimi rozmyślasz, zagłębisz się we wszystkie aspekty prawdy.

Jeśli ludzie nie obierają ścieżki dążenia do prawdy i nie usiłują pozyskać prawdy, to prędzej czy później potkną się i upadną. Trudno im będzie wytrwać, bo problemów, jakie napotykają, nie da się rozwiązać, polegając na znikomej wiedzy i doktrynach, jakie posiadają. Bez względu na to, jak dobrze wychodzi ci omawianie doktryn, nie będziesz w stanie pokonać realnych trudności. Musisz nieustannie kontemplować różne prawdy, by osiągnąć przenikliwą jasność. Dopiero wtedy będziesz umiał wykorzystać prawdę, by rozwiązać wszelkie problemy, jakie napotkasz. Ci, którzy faktycznie pojmują prawdę, nie przywołują słów ani doktryn. Rozeznają się we wszystkich rzeczach i jasno je widzą oraz podejmują działania z pełnym przekonaniem. Jeśli nie wiesz, jak szukać prawdy w sytuacjach, które napotykasz, i zawsze kierujesz się własną wolą, nie ma sposobu, żebyś pojął prawdę. Aby pojąć prawdę, musisz nieustannie rozmyślać nad tym, jak wykorzystać prawdę do rozwiązywania problemów w ramach obowiązków, które wykonujesz. Jeśli nie oddajesz się tego rodzaju kontemplacji, to czy jesteś w stanie dostąpić tych prawd? Jeśli nie kontemplujesz słów Boga, to bez względu na to, ile kazań wysłuchasz i ile doktryn zrozumiesz, zawsze będziesz pozostawać na poziomie słów i doktryn. Jeśli potrafisz te słowa i doktryny omawiać, to możesz ulec złudzeniu, że twoja wiara w Boga przyniosła już owoce i twoja postawa jest bardzo ugruntowana, bo jesteś teraz pełen zapału i wigoru. Ale gdy skonfrontujesz się z faktami, to znaczy, gdy doświadczysz prób i cierpień, zobaczysz, jak znikomą ochronę zapewniają ci te słowa i doktryny. Nie ochronią cię przed choćby jedną próbą, nie mówiąc już o tym, by pozwoliły ci łatwo uporać się z każdą próbą, której Bóg poddaje ludzi. Będziesz raczej miał poczucie, że te słowa i doktryny zrujnowały ci życie. Wtedy zobaczysz, jak niewiele prawdy pojmujesz i że nie wkroczyłeś jeszcze w rzeczywistość prawdy. Gdy ludzie stają przed próbami i tracę z oczu szlak niemylnej drogi, często w końcu odczuwają, że bez prawdy są bezradni i że cała ich gadka o doktrynach nie miała sensu. Wtedy dopiero dostrzegają, jak dużo im brakuje i jak są żałośni. Gdy nie ma zagrożenia ani żadnych kłopotów, masz poczucie, że wszystko pojmujesz. Masz poczucie, że twoja wiara nie jest daremna i że wiele dzięki niej zyskałeś. Masz poczucie, że cokolwiek by się nie stało, nie musisz się o nic martwić. Tak naprawdę pojmujesz tylko jakieś słowa i doktryny, co jest zupełnie bezużyteczne. W obliczu klęsk i katastrof będziesz całkowicie zagubiony, nie będziesz miał pojęcia, jak uporać się z sytuacją. Modląc się do Boga, nie będziesz wiedział, co powiedzieć ani o co prosić. Nie potrafisz odnaleźć drogi. To pokazuje, jak żałosny jest człowiek. W twoim sercu nie ma słów Boga i brakuje ci dzieła Ducha Świętego. Pogrążyłeś się już w mroku. Twoja wiara w Boga niczego ci nie zyskała i jesteś teraz jak żebrak. Dopiero wtedy czujesz, że twoja wiara w Boga przez te wszystkie lata pozbawiona była rzeczywistości prawdy. Zostałeś teraz całkowicie zdemaskowany. Jeśli tak wiele lat wiary Boga doprowadziło cię do takiego stanu, to twoim przeznaczeniem jest wypędzenie.

12 lutego 2017 r.

Przypisy:

a. Zimny udar – termin stosowany w tradycyjnej medycynie chińskiej, oznaczający skrajne, potencjalnie zagrażające życiu wyziębienie organizmu wskutek działania czynników zewnętrznych.

Wstecz: Tylko z bojaźnią Bożą można kroczyć ścieżką wiodącą do zbawienia

Dalej: Jak się pozbyć pokus i niewoli statusu

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze