U korzeni oporu człowieka wobec Boga leży arogancka natura
Dzisiaj poruszę kwestię zepsutej natury, istoty i usposobienia ludzkości. Czym jest natura? Jest nieodłączną istotą człowieka, tym, co sprawuje nad nim kontrolę i nadaje mu kierunek. To, czego ktoś nienawidzi, czym się brzydzi lub co lubi, jest odzwierciedleniem jego usposobienia, które jest bezpośrednio związane z jego naturoistotą. W rzeczywistości natura jest istotą; natura danej osoby determinuje jej istotę. Usposobienie jest tym, co przejawia się z istoty i natury danej osoby. Usposobienie, które ludzie przejawiają w swojej mowie, swoich działaniach i swoim postępowaniu, jest reprezentatywne dla ich natury, która jest ich istotą. Taka jest koncepcja natury. Oznacza to, że to, co dana osoba lubi, czego nienawidzi lub czym się brzydzi, a także to, do czego dąży – wszystko to reprezentuje jej naturę. Są to kluczowe sprawy, na które należy zwrócić uwagę, aby ustalić, czy naturoistota danej osoby jest ostatecznie dobra, czy zła. Na przykład, jeśli ktoś lubi czynić zło, to jego naturoistota jest raczej zła, jeśli natomiast lubi czynić dobro i postępować sprawiedliwie, to jego naturoistota jest dobra. Czy już teraz wszyscy rozumiecie pojęcie natury? Natura jest istotą. Wcześniej mówiono, że ludzie mają taką samą istotę jak ich duch. Jakiegokolwiek mają ducha, jakikolwiek rodzaj ducha, taką mają naturę. Oczywiście nie jest to niepoprawne, ale mówienie tylko tego, że duch determinuje naturę, byłoby nieco niejasne i niepraktyczne. Jak mam to wyjaśnić? Do wyjaśnienia natury i istoty człowieka posłużę się usposobieniem, ponieważ jest ono tym, co się przejawia, co ludzie mogą zobaczyć, czego mogą dotknąć i z czym mogą się zetknąć, a zatem jest bardziej konkretne i obiektywne. Jeśli chodzi o ducha, ludzie uważają, że towarzyszy mu pewna niejasność, że jest tajemniczy i właściwie pusty, a wszystko dlatego, że nie mogą go sobie wyobrazić, nie mogą go zobaczyć ani dotknąć, ani nie mają sposobu, aby go wyrazić. Mówienie ciągle o duchu i duszy nie byłoby właściwe, ani nie jest konieczne. Nie potrzebujemy tego do wyjaśnienia kwestii natury, ponieważ te rzeczy są niewidzialne, nienamacalne. To, o czym teraz mówimy, jest natomiast w najwyższym stopniu konkretne i rzeczywiste, i może rozwiązać problem zepsucia ludzi. Jeśli wyrazimy i wyjaśnimy ten problem, posługując się tego rodzaju językiem, możemy osiągnąć rezultaty.
Dopiero co rozmawialiśmy o pojęciu natury, ale czym właściwie jest natura ludzka? Czy wiecie? Odkąd ludzkość została skażona przez szatana, jej natura, która jest również jej istotą, uległa zmianie. Czym więc jest ludzka istota? To, o czym teraz mówię, dotyczy istoty i natury wszystkich ludzi, a nie jakiejś konkretnej osoby. Od czasu skażenia ludzkości przez szatana natura ludzi zaczęła się degenerować i stopniowo stracili oni rozum, jaki posiadają normalni ludzie. Teraz nie zachowują się już jak istoty ludzkie na pozycji człowieka, lecz przepełniają ich szalone aspiracje; wznieśli się ponad ludzki stan – jednak wciąż pragną wejść jeszcze wyżej. Do czego odnosi się owo „wyżej”? Pragną przewyższyć Boga, przewyższyć niebo i przewyższyć wszystko inne. Co jest pierwotną przyczyną tego, że ludzie przejawiają takie skłonności? Cóż, koniec końców, natura człowieka jest nadmiernie arogancka. Większość ludzi rozumie znaczenie słowa „arogancja”. Ma ono pejoratywny wydźwięk. Jeśli ktoś przejawia arogancję, inni uważają, że nie jest dobrym człowiekiem. Ilekroć ktoś jest niewiarygodnie arogancki, inni zakładają, że jest człowiekiem złym. Nikt nie chce otrzymać takiej etykietki. Jednak w gruncie rzeczy każdy człowiek jest arogancki i taka jest istota wszystkich zepsutych ludzi. Niektórzy mówią: „Nie jestem ani trochę arogancki. Nigdy nie chciałem być archaniołem, nie pragnąłem przewyższyć Boga ani wszystkich innych. Zawsze byłem wyjątkowo uprzejmy i obowiązkowy”. Niekoniecznie; te słowa są mylne. Kiedy w naturze i istocie ludzi rozwinie się arogancja, często mogą się oni dopuszczać buntu i oporu wobec Boga; nie kierują się Jego słowami, tworzą sobie pojęcia na Jego temat, robią rzeczy, które są wobec Niego zdradą, a także takie, które wywyższają ich samych oraz o nich samych niosą świadectwo. Mówisz, że nie jesteś arogancki, ale przypuśćmy, że powierzono by ci kościół, abyś objął nad nim przywództwo; przypuśćmy, że nie przyciąłbym cię i że nikt w Bożej rodzinie by cię nie skrytykował ani by ci nie pomógł ci. Po pewnym czasie prowadzenia tego kościoła kazałbyś ludziom padać ci do stóp i zmusił ich, aby okazywali ci posłuszeństwo, i to do tego stopnia, by darzyli cię podziwem i czcią. A dlaczego miałbyś to uczynić? Sprawiłaby to twoja natura; nie byłoby to nic innego jak tylko naturalne ujawnienie. W żadnym razie nie potrzebujesz się tego uczyć od innych ani też oni nie potrzebują cię tego uczyć. Inni nie muszą cię instruować ani przymuszać, byś tak zrobił; tego rodzaju sytuacja powstaje naturalnie. Wszystko, co robisz, ma na celu sprawić, by ludzie wywyższali cię i wychwalali, by darzyli cię czcią, okazywali posłuszeństwo i aby we wszystkim cię słuchali. Pozwolenie, byś objął przywództwo, w naturalny sposób prowadzi do takiej sytuacji i nie sposób tego zmienić. A jak powstaje tego rodzaju sytuacja? Decyduje o tym arogancka natura człowieka. Przejawem arogancji jest buntowanie się przeciwko Bogu i sprzeciwianie się Mu. Gdy ludzie są aroganccy, próżni i zadufani w sobie, zwykle ustanawiają swoje własne, niezależne królestwa i postępują, jak im się podoba. Przyciągają też innych w swoje ręce i wciągają ich w swoje objęcia. Gdy ludzie są zdolni do popełniania takich aroganckich czynów, dowodzi to po prostu, że istota ich aroganckiej natury jest istotą szatana; jest istotą archanioła. Kiedy ich arogancja i pycha osiągają pewien poziom, nie mają już miejsca dla Boga w swych sercach i zostaje On odsunięty na bok. Sami pragną wówczas być Bogiem, sprawić, by inni byli im posłuszni, i stają się archaniołem. Jeśli masz taką szatańską, arogancką naturę, to nie będzie w twoim sercu miejsca dla Boga. Nawet jeśli wierzysz w Boga, Bóg nie będzie cię już rozpoznawał, będzie postrzegał cię jako złego człowieka i cię wyeliminuje.
Wielokrotnie głosiliśmy ewangelię licznym przywódcom w religijnych kręgach, ale bez względu na to, jak dzielimy się z nimi prawdą, oni jej nie przyjmują. Dlaczego tak jest? Ponieważ zuchwałość stała się ich drugą naturą i w ich sercach nie ma już miejsca dla Boga. Niektórzy ludzie mogliby powiedzieć: „Ludzie pod przywództwem pewnych pastorów w świecie religijnym naprawdę mają dużo zapału; jest tak, jakby Bóg był między nimi”. Czy posiadania entuzjazmu traktujesz jako posiadania zapału? Bez względu na to, jak podniośle mogą brzmieć teorie tych pastorów, czy znają oni Boga? Gdyby naprawdę w głębi duszy bali się Boga, czy zmuszaliby ludzi, by za nimi podążali i ich wysławiali? Czy byliby w stanie kontrolować innych? Czy ważyliby się uniemożliwiać innym w szukanie prawdy i badanie prawdziwej drogi? Jeśli wierzą, że Boże owieczki faktycznie do nich należą, że wszystkie powinny ich słuchać, to czyż sami nie uważają się za Boga? Tacy ludzie są nawet gorsi niż faryzeusze. Czyż nie są autentycznymi antychrystami? Dlatego też ich arogancja jest zgubna i może sprawić, że posuną się do zdrady. Czy i wśród was nie dochodzi do takich rzeczy? Czy jesteście w stanie w ten sposób zniewalać ludzi? Mógłbyś to zrobić, tylko że nie dano ci takiej możliwości, nieustannie jesteś przycinany, więc nie odważyłbyś się. Są też tacy, którzy wywyższają się w zawoalowany sposób, a mówią tak sprytnie, że zwykli ludzie tego nie dostrzegają. Niektórzy są tak aroganccy, że mówią: „To niedopuszczalne, by ktoś inny prowadził ten kościół! Aby się tu dostać, Bóg musi najpierw zgłosić się do mnie i może was nauczać dopiero po tym, jak wyjaśnię Mu sytuację tego kościoła. Tylko ja mogę tu przyjść i was podlewać, nikt inny”. Jakie intencje kryją się za tymi słowami? Jaki rodzaj usposobienia się tu ujawnia? Jest to arogancja. Kiedy ludzie zachowują się w ten sposób, ich postępowanie jest pełne oporu i buntu wobec Boga. Tak więc arogancka natura ludzi decyduje o tym, że będą wywyższać samych siebie, buntować się przeciwko Bogu i zdradzać Go oraz zniewalać innych, doprowadzając przy tym ich i samych siebie do ruiny. Jeśli umrą nie okazawszy skruchy, na koniec zostaną wyeliminowani. Czyż aroganckie usposobienie nie jest niebezpieczne dla człowieka? Jeśli ktoś ma aroganckie usposobienie, ale jest w stanie zaakceptować prawdę, to wciąż jest miejsce, by go zbawić. Musi przejść przez sąd i karcenie oraz odrzucić swoje zepsute usposobienie, aby dostąpić prawdziwego zbawienia.
Niektórzy ludzie zawsze pytają: „Dlaczego Bóg używa sądu i karcenia, aby zbawić ludzi w dniach ostatecznych? Dlaczego słowa sądu są tak surowe?”. Jest takie powiedzenie, które być może znacie: „Boże dzieło różni się w zależności od osoby; jest elastyczne i nie trzyma się On reguł”. Dzieło osądzania i karcenia w dniach ostatecznych jest skierowane przede wszystkim przeciwko aroganckiej naturze ludzi. Arogancja obejmuje wiele rzeczy, wiele zepsutych skłonności. Sąd i karcenie wymierzone są bezpośrednio w to słowo, „arogancja”, mają w pełni usunąć aroganckie usposobienie ludzi. Na koniec ludzie nie będą buntować się przeciwko Bogu ani Mu się opierać, więc nie będą dążyć do ustanowienia własnych niezależnych królestw, nie będą wywyższać się ani świadczyć o sobie, nie będą postępować nikczemnie ani stawiać Bogu wygórowanych żądań – w ten sposób odrzucą aroganckie usposobienie. Arogancja ma wiele przejawów. Powiedzmy, na przykład, że ktoś, kto wierzy w Boga, domaga się Jego łaski – na jakiej podstawie możesz się jej domagać? Jesteś osobą skażoną przez szatana, istotą stworzoną. Fakt, że żyjesz i oddychasz, już jest największą z Bożych łask. Możesz cieszyć się wszystkim, co Bóg stworzył na ziemi. Bóg dał ci wystarczająco dużo, więc dlaczego miałbyś żądać od Niego więcej? Dzieje się tak dlatego, że ludzie nigdy nie są zadowoleni ze swojego losu. Zawsze myślą, że są lepsi od innych, że powinni mieć więcej, więc zawsze żądają tego od Boga. To reprezentuje ich aroganckie usposobienie. Kiedy ludzie zaczynają wierzyć w Boga, to chociaż ich usta może tego nie powiedzą, w swoich sercach mogą myśleć tak: „Chcę iść do nieba, a nie do piekła. Chcę, aby nie tylko mnie pobłogosławiono, ale i całą moją rodzinę. Chcę smacznie jeść, dobrze się ubierać, cieszyć się ładnymi rzeczami. Chcę mieć szczęśliwą rodzinę, dobrego męża (lub żonę) i grzeczne dzieci. Ostatecznie, chcę panować jako król”. Liczą się tylko ich oczekiwania i wymagania. To ich usposobienie, rzeczy, o których myślą w swoich sercach, te ekstrawaganckie pragnienia – wszystko to obrazuje arogancką naturę człowieka. Dlaczego to mówię? Wszystko sprowadza się do statusu ludzi. Człowiek jest istotą stworzoną, która powstała z prochu; Bóg ulepił człowieka z gliny i tchnął w niego tchnienie życia. Tak niski jest status człowieka, a mimo to ludzie przychodzą do Boga, chcąc tego czy tamtego. Status człowieka jest tak nikczemny, że nie powinien on otwierać ust i żądać czegokolwiek od Boga. Co więc powinni robić ludzie? Powinni ciężko pracować, nie zważając na krytykę, zakasać rękawy i chętnie się podporządkowywać. Nie chodzi o gotowość do pokory – nie przyjmujcie pokory z chęcią; to jest status, z którym ludzie się rodzą; powinni być z urodzenia skłonni do podporządkowania i pokorni, ponieważ ich status jest skromny, a więc nie powinni niczego od Boga żądać, ani mieć względem Niego ekstrawaganckich pragnień. Nie powinni mieć takich aspiracji. Oto prosty przykład. W pewnym zamożnym domu zatrudniono służącego. Pozycja tego sługi była tam niezmiernie niska, ale mimo to powiedział do pana domu: „Chcę nosić kapelusz twojego syna, chcę jeść twój ryż, chcę chodzić w twoich ubraniach i spać w twoim łóżku. Jakichkolwiek rzeczy używasz, ze złota czy srebra, chcę je mieć! Wnoszę wielki wkład moją pracą i mieszkam w twoim domu, więc chcę to wszystko mieć!”. Jak pan powinien go potraktować? Pan powiedziałby: „Powinieneś wiedzieć, kim jesteś, jaka jest twoja rola: jesteś służącym. Mojemu synowi daję to, czego chce, ponieważ taki jest jego status. Jaki jest twój status, jaka jest twoja tożsamość? Nie jesteś uprawniony do tego, by prosić o te rzeczy. Masz iść i robić to, co do ciebie należy, i wypełniać swoje obowiązki zgodnie ze swoim statusem i swoją tożsamością”. Czy ten służący ma choć trochę rozumu? Jest wielu ludzi wierzących w Boga, którzy nie mają go zbyt wiele. Od samego początku wiary w Boga mają ukryte motywy i nieustannie stawiają Bogu różne żądania: „Dzieło Ducha Świętego musi podążać za mną, gdy głoszę ewangelię! Musisz mi też wybaczać i tolerować mnie, gdy robię złe rzeczy! Jeśli wykonuję dużo pracy, musisz mnie nagrodzić!”. Krótko mówiąc, ludzie cały czas chcą czegoś od Boga, zawsze są chciwi. Niektórzy ludzie, którzy wykonali trochę pracy i całkiem dobrze im szło przewodzenie kościołowi, myślą, że są lepsi od innych, i często wypowiadają takie słowa: „Dlaczego Bóg stawia mnie na ważnym stanowisku? Dlaczego ciągle wymienia moje imię? Dlaczego ciągle ze mną rozmawia? Bóg ma o mnie wysokie mniemanie, ponieważ mam charakter i przewyższam zwykłych ludzi. Zazdrościcie mi nawet, że Bóg traktuje mnie lepiej. Czego tu zazdrościć? Czy nie widzicie, ile pracy wykonuję i jak bardzo się poświęcam? Nie powinniście być zazdrośni o to, co Bóg mi daje, ponieważ na to zasługuję. Pracowałem przez wiele lat i swoje wycierpiałem. Zasługuję na uznanie i mam odpowiednie kwalifikacje”. Inni mówią: „Bóg pozwolił mi dołączyć do spotkań współpracowników i słuchać Jego omówień. Mam odpowiednie kwalifikacje – a czy wy je macie? Po pierwsze, jestem dobrego charakteru i dążę do prawdy bardziej niż wy. Co więcej, bardziej się poświęcam i mogę wykonywać pracę kościoła – czy możecie to o sobie powiedzieć?”. To jest arogancja. Rezultaty wykonywania obowiązków i pracy przez ludzi są różne. Niektórzy osiągają dobre wyniki, podczas gdy inni osiągają słabe. Niektórzy ludzie rodzą się z dobrym charakterem i są w stanie poszukiwać prawdy, więc rezultaty pełnienia przez nich obowiązków szybko się poprawiają. Dzieje się tak z powodu ich dobrego charakteru, który jest predestynowany przez Boga. Ale jak rozwiązać problem słabych rezultatów wykonywania obowiązków? Musisz nieustannie poszukiwać prawdy i ciężko pracować, a wtedy i ty będziesz mógł stopniowo osiągać dobre wyniki. O ile dążysz do prawdy i osiągasz granice swoich możliwości, Bóg będzie ci sprzyjał. Ale niezależnie od tego, czy wyniki twojej pracy są dobre, czy nie, nie powinieneś mieć błędnych wyobrażeń. Nie myśl sobie tak: „Mam kwalifikacje, by być równym Bogu”, „Mam kwalifikacje, by cieszyć się tym, co Bóg mi dał”, „Mam kwalifikacje, by Bóg mnie chwalił”, „Mam kwalifikacje, by przewodzić innym” lub „Mam kwalifikacje, by innych pouczać”. Nie mów, że masz kwalifikacje. Ludzie nie powinni myśleć w taki sposób. Jeśli masz takie myśli, dowodzi to, że nie jesteś na swoim miejscu i nie masz nawet podstawowego rozsądku, jaki powinna posiadać istota ludzka. Jak więc możesz pozbyć się swojego aroganckiego usposobienia? Nie jesteś w stanie.
Niektórzy ludzie mówią, że nie mają skażonego usposobienia, że nie są aroganccy. Jacy to ludzie? To ludzie pozbawieni rozumu, a także najgłupsi i najbardziej aroganccy ze wszystkich. W istocie są bardziej aroganccy i buntowniczy niż ktokolwiek inny; im częściej ktoś powtarza, że nie ma zepsutego usposobienia, tym bardziej jest arogancki i zadufany w sobie. Dlaczego inni są w stanie poznać siebie i przyjąć Boży osąd, a ty nie? Czy jesteś wyjątkowy? Czy jesteś święty? Czy żyjesz w próżni? Nie przyjmujesz do wiadomości tego, że rodzaj ludzki został dogłębnie skażony przez szatana, że każdy człowiek ma skażone usposobienie. Oznacza to, że w ogóle nie rozumiesz prawdy i jesteś największym ignorantem, buntownikiem i arogantem ze wszystkich. Według ciebie na świecie jest wielu dobrych ludzi i tylko kilkoro złych – dlaczego więc jest on pełen ciemności, brudu i zepsucia, pełen konfliktów? Dlaczego w świecie ludzi wszyscy biorą co nie swoje i okradają się nawzajem? Nawet wierzący w Boga nie są wyjątkiem. Ludzie ciągle walczą i kłócą się ze sobą. Skąd się to bierze? Jest to oczywiście produkt ich zepsutej natury, przejaw ich zepsutego usposobienia. Ludzie, którzy mają skażoną naturę, okazują arogancję i buntowniczość; ci, którzy kierują się w życiu szatańskim usposobieniem, są wojowniczy i agresywni. Są oni najbardziej aroganckimi ludźmi ze wszystkich, nikomu nie okazują posłuszeństwa. Dlaczego ludzie często wyznają swoje grzechy, ale nie okazują skruchy? Dlaczego wierzą w Boga, ale nie potrafią wprowadzić prawdy w życie? Dlaczego wierząc w Boga przez wiele lat, nie potrafią się Mu podporządkować? Wszystko to spowodowane jest arogancką naturą ludzi. Ludzkość zawsze buntowała się przeciwko Bogu i stawiała Mu opór, w ogóle nie chciała zaakceptować prawdy, a nawet nienawidziła ją i odrzucała. Dzieje się tak nie dlatego, że Boże wymagania wobec ludzi są zbyt wysokie, ale raczej dlatego, że ludzie opierają się Bogu zbyt zaciekle i bezwzględnie, do tego stopnia, że chcieliby uczynić Boga swoim wrogiem i ukrzyżować Go. Czyż taka zepsuta ludzkość nie jest ogromnie zaciekła, arogancka i nierozsądna? Bóg wyraża tak wiele prawd, ma dla ludzi miłosierdzie, zbawia ich i przebacza im grzechy, ale ludzkość w ogóle nie przyjmuje prawdy, ciągle potępia Boga i sprzeciwia się Mu, przez co staje się niemożliwa do pogodzenia z Bogiem. Na jakim poziomie znajduje się relacja ludzkości z Bogiem? Człowiek stał się wrogiem Boga, Jego antytezą. Bóg wyraża prawdę, aby obnażyć, osądzić i zbawić ludzi; ludzie jej nie przyjmują ani w ogóle nie zwracają na Boga uwagi. Ludzie nie robią tego, czego Bóg od nich wymaga; zamiast tego robią rzeczy, których On nienawidzi i którymi się brzydzi. Bóg wyraża prawdę, ale ludzie ją odrzucają. Bóg osądza i karci zepsute usposobienie ludzi, a oni nie tylko nie przyjmują prawdy, ale kłócą się z Nim i buntują przeciwko Niemu. Jakże aroganccy są ludzie? Zepsuta ludzkość bezczelnie zaprzecza Bogu i opiera się Mu. Nawet jeśli ludzie wierzą w Boga, zawsze dążą do wielkiego szczęścia, nagrody i wejścia do królestwa niebieskiego; chcą też być przywódcami i sprawować władzę. Jest to modelowy przykład arogancji, do szczętu zepsutego usposobienia człowieka.
Bóg stał się ciałem, aby zbawić człowieka, ale w zamian za przyjmowanie Boga ludzie domagali się pokrycia kosztów życia, nagród, błogosławieństw. Przechwalali się nawet, że przyjęli Boga, i mówili, że są przez Niego umiłowani, aby inni mieli o nich wysokie mniemanie. Niewielka ich liczba mając pełną świadomość, że Tym, którego przyjęli, jest Bóg, żądała w zamian od kościołów pieniędzy. Tacy aroganccy ludzie twierdzą, że nie mają zepsutego usposobienia i że ich wiara jest lepsza od wiary wszystkich innych, że są bardziej niż inni lojalni wobec Boga i postępują lepiej niż ktokolwiek inny. Niektórzy ludzie przechwalają się: „Wierzę w Boga od dwudziestu lat. Kiedy się nawróciłem, nie było jeszcze kościoła – głosiłem ewangelię gdzie się tylko dało!”. Dlaczego się przechwalasz? Nie masz się czym szczycić. Biorąc pod uwagę twoje obecne zachowanie, powinieneś uderzyć się w twarz, przekląć siebie, poczuć do siebie wstręt i siebie znienawidzić. Dlaczego więc się przechwalasz? Twoje usposobienie jest niesamowicie aroganckie – osiągnąłeś już szczyt, ekstremum! Czy ludzie mówią dużo, czy mało, wszystkie ich intencje, słowa i ton, jaki przybierają, mają posmak i istotę arogancji. Posłużę się prostym przykładem. Powiedzmy, że w kościele jest osoba, która dopiero co zaczęła wierzyć, na której można polegać i która szczerze dąży do prawdy. Niektórzy ludzie mogą patrzeć na nią z góry, wyniośle mówiąc do niej: „Od ilu lat jesteś wierzący? Skąd jesteś? Czy masz jakieś wyobrażenia? Których prawd jeszcze nie rozumiesz? Czy jesteś wyposażony w te podstawowe prawdy? Gdy się w nie wyposażysz, powinieneś iść głosić ewangelię!”. Jakie masz kwalifikacje, by pouczać kogoś w ten sposób? Ty też jesteś człowiekiem, tylko że uwierzyłeś nieco wcześniej. Niemniej jednak nie odrzuciłeś jeszcze arogancji, która jest istotą twojego zepsutego usposobienia. Jakie masz kwalifikacje, by pouczać innych? Oczywiście możesz z nimi porozmawiać, ale twoje perspektywy i intencje są błędne, twoja postawa jest zła, a natura takiego zachowania jest odrażająca! Kiedy Zwierzchnictwo zwraca się do niektórych osób, chcąc się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja w pracy ewangelizacyjnej, czy są trudności w szerzeniu ewangelii lub jakie problemy należy rozwiązać w pracy ewangelizacyjnej, odpowiadają: „Praca przebiega normalnie, nie ma żadnych problemów” i przyjmują postawę celowego lekceważenia. Rzadko informują o problemach w pracy ewangelizacyjnej lub o tym, jak są one rozwiązywane, a tym bardziej o tym, jakie trudności muszą zostać rozwiązane przez Zwierzchnika. Jakiego rodzaju jest to problem? Czy jest to odpowiedzialne wykonywanie swoich obowiązków? Czy jest to przejaw lojalności wobec Boga? Wielokrotnie powtarzają, że podporządkowują się Bogu i podążają za Nim, mówią, że ujrzeli prawdziwego Boga, że są prawdziwie ulegli, że naprawdę są gotowi ponieść koszty dla Boga, zapłacić cenę, ale koniec końców potrafią przejawiać takie usposobienie i wypowiadać takie słowa – jak myślicie, jaką naprawdę ma istotę tego rodzaju osoba? Jaki będzie jej wynik? Czego jest warta? Gdybym nie wypowiedział tych słów, gdybym nie okazał żadnego zainteresowania takimi sprawami, to jak sądzicie, do czego mogliby się posunąć tacy ludzie? Konsekwencje są zbyt straszne, by je rozważać. Kiedy mówię i rozmawiam z niektórymi ludźmi normalnym tonem, stają się aroganccy, myśląc, że jestem zwykłą osobą. Dają się ponieść emocjom i zaczynają mędrkować, chcą się we wszystko wtrącać i wszystko oceniać, ciągle chcą się popisywać. Kiedy widzę, że ktoś taki jest, nie zwracam na niego uwagi. Prawdę mówiąc, moim zdaniem większość ludzi jest raczej odrażająca. Gdy ich spotykam, nie zdążę wypowiedzieć trzech zdań, a już zaczynają się przede Mną płaszczyć; niecały tydzień po spotkaniu już ośmielają się pouczać Boga. Po pewnym czasie znajomości z taką osobą nie lubię jej, nie zwracam na nią uwagi, a później słyszę, że zrobiła coś złego, że jest zła. Postawcie się w czyimś położeniu i pomyślcie przez chwilę: gdybyście napotkali taką sytuację, wychowując swoje dzieci, jak byście się czuli? Ludzie wychowują dzieci po to, aby te opiekowały się nimi na starość i zapewniły im należyty pochówek. Jeśli dzieci nie zwracają na nich uwagi, gdy się starzeją, stroją fochy i pouczają rodziców lub źle ich traktują i wykorzystują, nie okazując ani odrobiny oddania, to jak będą się czuć ci rodzice? Czy nie poczują złości i smutku? Jesteście młodzi i nie macie dużo doświadczenia, nie potraficie jeszcze tego docenić. Byłem w wielu miejscach i spotkałem wielu ludzi. Wśród tych, z którymi mogłem usiąść jak równy z równym i porozmawiać o życiu, żaden nie powiedział: „Bóg jest dla mnie dobry. Muszę mieć trochę sumienia i rozumu, nie zrobię niczego, co pogwałca moje sumienie”. Ludzie nie potrafią zrobić nawet najmniejszej rzeczy z sumieniem czy człowieczeństwem. Nie potrafią nawet przemawiać z własnej pozycji ani przestrzegać swoich obowiązków, nie mówiąc już o praktykowaniu prawdy, czego również nie potrafią. Jeśli ludzie staną się zbyt aroganccy, będą bardziej niebezpieczni niż archanioł, posuną się o krok dalej.
Niektórzy ludzie mają nieco lepszy charakter; potrafią trochę pracować i są wybierani na przywódców kościoła. Kiedy zostają przywódcami, robią się aroganccy, gdy tylko wykonają trochę prawdziwej pracy. Ludzie nie mają śmiałości ich przycinać ani wskazywać im błędów; jeśli zwracasz się do nich stanowczo lub trochę ostrzej, wpadają w złość i mówią: „Nie będę tego robić. Niech to zrobi ktokolwiek inny. Ciekawe, czy ktoś potrafi zrobić to lepiej ode mnie. Niech Duch Święty ich ujawni!”. Jakże aroganckie są te słowa! Jak buntowniczy są ludzie? W ogóle nie rozumieją słów, które wypowiadają, ani rzeczy, które robią – są całkowicie nieświadomi. Kiedy analizuję ich aroganckie słowa, ich aroganckie czyny, motywacje, które mają w sercach, i brzydotę, którą krok po kroku ujawniają, wtedy zaczynają rozumieć samych siebie. Ludzie są do tego stopnia odrętwiali. Czy bez takiej analizy i wyjaśnienia ludzie byliby w stanie poznać samych siebie? Czy byliby w stanie zrobić cokolwiek, co przystoi człowiekowi? Jeśli będę ich ciągle bił kijem, to będą tylko trochę lepiej wychowani – oto jak bezwartościowi są ludzie! Są już na tym poziomie arogancji, że dyscyplina jest całkowicie bezużyteczna. Niektórzy mówią: „Po przeczytaniu wielu słów Boga czuję, że są one prawdą i że Jego słowa obnażające człowieka są słuszne, ale wierzę w Boga od kilku lat, więc dlaczego mnie nie zdyscyplinował?”. Jak myślicie: czy gdyby Bóg zdyscyplinował i ukarał archanioła natychmiast po tym, jak ten Go zdradził, czy archanioł byłby w stanie zdradzić? Czy jego zdradziecka natura zostałaby skorygowana? Czy jego aroganckie usposobienie mogłoby zostać usunięte? Nie mogłoby! Tak więc dzisiejsi ludzie są aroganccy do tego stopnia, że dziesięć lub dwadzieścia razy przewyższają w tym archanioła. Sama dyscyplina nie wystarczy, muszą zaakceptować sąd i karcenie, muszą przyjąć prawdę i dążyć do niej – tylko wtedy Bóg może nad nimi pracować, dopiero wtedy może spróbować ich oczyścić. Jeśli nie potrafisz zaakceptować prawdy, to nie ma znaczenia, ile lat wierzysz, ponieważ Bóg nie będzie nad tobą pracował. Jeśli nie masz ani sumienia, ani rozumu, to jesteś zwykłym zwierzęciem; Bóg nie ma ci nic do powiedzenia, nie jesteś dyscyplinowany bez względu na to, co robisz, a jeśli przeszkodzisz kościołowi, zostaniesz usunięty. Po wypowiedzeniu tak wielu słów prawdy, zobacz, czy ludzie do niej dążą. Jeśli powiesz: „Zupełnie nie chcę do tego dążyć, pragnę nurzać się w zwyrodnieniu. Jestem gotów zostać degeneratem”, to czekasz na karę. W tej chwili nikogo nie dyscyplinuję, po prostu przemawiam do ludzi, obnażając i osądzając ich zepsucie. Jeśli bierzesz to sobie do serca, to kierujesz się wzwyż; jeśli nie bierzesz sobie tego do serca, to czekasz na późniejszą karę. W tej chwili oprócz zaopatrzenia w prawdę istnieje również obnażenie, sąd i karcenie, a następnie kara i odpłata. Oczywiście odpłata i kara nadejdą prędzej czy później. Któż może powiedzieć, którego dnia naruszysz dekret administracyjny, a wtedy będziesz martwy. Niemniej jednak napominam każdego z was, nie czekajcie, aż nadejdzie kara, aby się obudzić i dążyć do prawdy; w tym momencie będzie już za późno na żal i będziecie skazani na zagładę. Nie będzie więcej okazji do okazania skruchy. Będzie już wtedy za późno na to, aby dążyć do prawdy, nie będzie to już miało sensu. Lepiej byś zrobił, gdybyś wykorzystał chwilę obecną, by wcześniej się ocknąć i zrobić coś ludzkiego, coś zgodnego z sumieniem. Nie trzymaj się uparcie złego kursu.
Niektórzy ludzie lansują się jako osoby o dobrym człowieczeństwie, ale jeśli naprawdę posiadasz człowieczeństwo, to dlaczego miałbyś zachowywać się arogancko? Dlaczego nie potrafisz zrobić nic po ludzku? Dlaczego nie masz nawet odrobiny sumienia ani rozsądku? Ludzie są tak aroganccy, że pragną wszystkiego z wyjątkiem Boga; wielbią każdą gwiazdę, diabła i szatana, ale ani nie czczą Boga, ani Mu się nie podporządkowują; są w stanie popełnić każde zło. Byłem w wielu miejscach. Niektórzy ludzie, którzy Mnie przyjęli, pobierali ogromną opłatę za jedzenie i zakwaterowanie, a przecież jedzenie i codzienne potrzeby są opłacane przez kościół. Pytam, czy ci ludzie nie mają sumienia? Czy nie zasługuję na to, by zjeść przygotowany przez nich posiłek? Wcześniej mówili, że chcą Mnie przyjąć, ale kiedy przychodzę, zachowują się tak haniebnie. Czy są jeszcze ludźmi? Czy mają jeszcze człowieczeństwo? Nie wymawiaj się – to ci się nie uda, nie masz człowieczeństwa i jesteś zwierzęciem. Twoja natura i arogancja cię dyskwalifikują. Ludzie mają zbyt mało wiary. Są tak aroganccy i zbuntowani, że nie mają już miejsca dla Boga! Czy ktoś, kto jest do tego stopnia zepsuty, zasługuje na miano człowieka? To jest właśnie wzorzec diabła, szatana. Ludzie myślą: „Nawet jeśli posiadasz prawdę, wciąż jesteś tylko człowiekiem, więc co możesz zrobić? W czym możesz mi pomóc? Co możesz mi zrobić? Dokąd możesz mnie zabrać? Patrzę na ciebie z góry. Nie obchodzi mnie, czy jesteś bogiem”. Nie obchodzi ich to. Śmiem twierdzić, że gdyby szef twojej firmy przyszedł do ciebie do domu, za nic nie pozwoliłbyś mu wyjść; zatrzymałbyś go u siebie przez dwa dni i dobrze byś go traktował. Tak więc ludzie nie powinni zawsze wypowiadać się arogancko, nie powinni mówić, że pragną Boga bardziej niż ktokolwiek inny, że są lepsi w praktykowaniu prawdy, że są lepsi niż inni w poświęcaniu się, że zapłacili większą cenę niż ktokolwiek inny i że są bardziej od wszystkich innych lojalni. Nie przechwalaj się – nie masz do tego kwalifikacji, nie zapłaciłeś takiej ceny ani nie wykonałeś wiele prawdziwej pracy. Chociaż trochę pracowałeś, nie jest to równoznaczne ze szczerym ponoszeniem kosztów dla Boga, a tym bardziej z całkowitą lojalnością wobec Niego i podporządkowaniem się Mu aż do śmierci. Możesz wytrwać przez trzy do pięciu lat, ale w miarę upływu czasu nie będziesz w stanie wytrwać dłużej, więc staniesz się niedbały i zaczniesz narzekać. Nie myśl, że przewyższasz innych ludzi. W porównaniu z innymi nie jesteś na wysokim poziomie, jesteś znacznie niżej od nich; tym bardziej nie możesz porównywać się ze świętymi na przestrzeni wieków. Czy naprawdę masz prawo czymkolwiek się chwalić? Wszyscy mówicie: „Gdybym skontaktował się z Bogiem później, gwarantuję, że bym Go nie oszukał”. Twoja gwarancja musi przejść próbę czasu. Nie chcę stykać się z większą liczbą ludzi; kontaktowanie się z nimi i obserwowanie ich postępowania wystarczy, by Mnie zezłościć! Niektórzy z was mogą wiedzieć, jak bardzo jestem zły z tego powodu. Jestem szczególnie zły, gdy widzę tych ludzi, którzy w ogóle nie dążą do prawdy, którzy zawsze chcą sprawować władzę i kontrolować innych. Brzydzę się nimi. Wszyscy ci, którzy w ogóle nie dążą do prawdy, są raczej źli, nie mają człowieczeństwa; kategorycznie nie będę się z kimś takim kontaktować. Kiedy tacy ludzie widzą, że nie zwracam na nich uwagi, mogą narzekać. Ci ludzie są tak nierozsądni! W tej chwili większość ludzi nie wie, jak dążyć do prawdy – ich postawa jest zbyt niedojrzała, a odrobina człowieczeństwa i rozumu, które posiadają, są zbyt ubogie, więc nie mam jak się do nich zbliżyć. Jeśli będziesz rozmawiać z taką osobą przez dwa dni, będzie patrzeć na ciebie z góry, stanie się arogancka – strasznie arogancka – i nie będzie słuchać, bez względu na to, co powiesz.
Kiedyś chodziłem po kościołach, goszczony przez różne rodziny, i odwiedzałem różnych wierzących w Boga. Dlaczego nie chcę już stykać się ze zbyt wieloma ludźmi? Ludzie są naprawdę źli, większość z nich nie ma ani sumienia, ani rozumu, nie mają miejsca dla Boga i zawsze knują wokół Niego, więc postanawiam trzymać się z dala od ludzi i wykonywać tylko to, co powinienem. Niektórzy mówią: „Czyż Bóg nie żyje pośród ludzi?”. Żyję wśród ludzi, to nie pomyłka, ale nie mogę mieszkać wśród ludzi złych, to zbyt niebezpieczne. Byłoby dobrze, gdybym miał ciało duchowe, mógłbym robić wszystko wśród ludzi – ciało duchowe, takie jak Jezusa, byłoby dobre, mógłby działać tak, jak Mu się podoba, a ludzie nie ośmieliliby się prześladować – ale teraz mam normalne fizyczne ciało, szczególnie normalne ciało fizyczne, w którym nie ma nic nadprzyrodzonego, więc ludzie nie mogą tego zaakceptować; ciągle mają swoje wyobrażenia i chcą badać Boga. Gdyby tego rodzaju osobę, z tego rodzaju usposobieniem, poddano pewnej dyscyplinie i karze, na przykład miesięcznemu bólowi głowy, czy uważacie, że coś by to dało? Byłoby to na nic. Kiedy po miesiącu ból by ustąpił, stanęłaby na nogi i dała upust złości. Czy uważasz, że sama dyscyplina może spowodować zmianę? Nie może. Tak więc jest wielu ludzi, z którymi miałem kontakt w przeszłości, ale bardzo niewielu z nich kocha prawdę. Mogę wam tylko powiedzieć, że ludzie nie powinni wierzyć w Boga po to, żeby coś od Niego otrzymać. Powinno ci zależeć tylko na dobrym wykonywaniu swoich obowiązków, na wykorzystywaniu całej swojej energii. Jeśli twój charakter jest zbyt słaby, nie pozwala ci nic osiągnąć, powinieneś natychmiast ustąpić. Powinieneś być posłuszny i dobrze wychowany, robić to, co trzeba, nie robić tego, czego nie trzeba, powinieneś też być rozsądny. Jesteś osobą. Gdyby Bóg nie dał ci oddechu, życia i energii, nie byłbyś w stanie zrobić nic. Ludzie nie powinni o nic prosić ani porównywać kwalifikacji; posiadanie kwalifikacji jest dla ciebie bezużyteczne! Jeśli kościół czyni cię przywódcą, to jest to twoja odpowiedzialność, a jeśli ktoś inny jest przywódcą, to jest to jego odpowiedzialność. Oczywiście, jeśli chodzi o pracę, powinieneś ją omawiać, ale nie powinieneś porównywać kwalifikacji, myśląc: „Od dawna mam kwalifikacje w tym kościele, powinni mnie szanować. Jestem najstarszy, ty jesteś drugi po mnie”. Nie mów czegoś takiego, to zupełnie nierozsądne. Niektórzy ludzie mówią również tak: „Wyrzekłem się własnej pracy, by ponosić koszty dla Boga, wyrzekłem się rodziny i co z tego mam? Nic nie uzyskałem, a Bóg nadal poucza ludzi”. Co sądzisz o tych słowach? Ludzie powinni zająć właściwą pozycję i najpierw jasno zdać sobie sprawę z tego, że są ludźmi, że wciąż są zepsutą ludzkością. Jeśli zostaniesz przywódcą, bądź przywódcą; jeśli nie zostaniesz przywódcą, bądź zwykłym wyznawcą. Jeśli dostaniesz pracę do wykonania, będziesz miał okazję coś zrobić; jeśli nie dostaniesz pracy do wykonania, nie będziesz mógł nic zrobić. Nie przechwalaj się – przechwalanie się jest złym znakiem, który dowodzi, że idziesz w kierunku skrajności, w kierunku śmierci. Nie przechwalaj się, mówiąc: „Pozyskałem gdzieś grupę ludzi, to są moje owoce. Gdybym ja nie poszedł, nikt inny nie mógłby tego zrobić. Kiedy poszedłem, Duch Święty wykonał wielkie dzieło!”. Nie przechwalaj się w ten sposób. Powinieneś raczej powiedzieć: „Pozyskanie tych ludzi było wynikiem działania Ducha Świętego, sam człowiek nie może wiele osiągnąć. Jeśli skończymy głosić ewangelię i Bóg odeśle nas do domu, to wrócimy do domu”. Nie mów: „Co takiego złego zrobiłem, że odesłałeś mnie do domu? Jeśli nie możesz podać powodu, to nie wrócę do domu!”. Nie stawiaj takiego wymagania. Jeśli to robisz, dowodzi to, że twoje usposobienie jest szczególnie aroganckie. Czyż nie możesz zostać odesłany do domu mimo tego, że nie popełniłeś błędu? Czyż nie możesz zostać odesłany do domu mimo tego, że postępujesz właściwie? Nawet jeśli zachowujesz się poprawnie i dobrze sobie radzisz, jeśli zostaniesz odesłany do domu, musisz do niego wrócić. Jeśli zostaniesz przycięty, powinieneś to zaakceptować i podporządkować się. To jest obowiązek, odpowiedzialność, i nie powinieneś się bronić. Hiob wierzył w Boga i skupiał się tylko na tym, by się Go bać i unikać zła. Hiob o nic nie prosił, a Jahwe mu pobłogosławił. Niektórzy mówią: „Hiob był dobry dla Boga, więc to oczywiste, że Bóg mu błogosławił; było to w zamian za wiarę Hioba i sprawiedliwą pracę”. To nieprawda, to nie była wymiana, to Jahwe chciał go pobłogosławić. Dlaczego Hiob nie skarżył się, gdy Jahwe odebrał mu wszystko? Dlaczego nie powiedział: „Postępuję sprawiedliwie, mam takie kwalifikacje, więc nie powinieneś mnie tak traktować”? To nie jest kwestia powinności! Jeśli chodzi o wiarę w Boga, to gdyby ludzie zawsze mieli własny wybór i zawsze mówili o ludzkich pojęciach i doktrynach, nie byłoby to właściwe. Taka jest ludzka arogancja, ludzki bunt. Ludzki wybór jest ludzkim fałszerstwem.
Czy kiedy ujawniacie aroganckie usposobienie, macie tego świadomość? Niektórzy ludzie nie są tego świadomi i mówią: „Nie jestem arogancki, nigdy nie powiedziałem nic aroganckiego”. W rzeczywistości, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, to i tak masz aroganckie usposobienie, tylko po prostu się ono jeszcze nie przejawiło. Fakt, iż nie przejawiłeś go na zewnątrz, nie dowodzi, że nie masz aroganckiego usposobienia. Możliwe, że twoje serce jest bardziej aroganckie niż kogokolwiek innego, a nie przejawiło się to po prostu dlatego, że umiesz udawać, ale ludzie mający rozeznanie są w stanie to dostrzec. Tak więc każdy człowiek ma aroganckie usposobienie, taka jest powszechna natura ludzkości. Ludzie o aroganckiej naturze są zdolni do buntowania się przeciw Bogu, do stawiania Mu oporu, do popełniania czynów, które wydają o Nim osąd i do zdradzania Go, oraz do robienia rzeczy, które wywyższają ich samych i które są próbą ustanowienia ich własnych, niezależnych królestw. Załóżmy, że w jakimś kraju jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy przyjęli dzieło Boże i że dom Boży wysłał cię tam, byś prowadził i strzegł wybrańców Boga. I powiedzmy, że dom Boży przekazał ci władzę i pozwolił działać na własną rękę, bez Mojego ani żadnego innego nadzoru. Po kilku miesiącach stałbyś się kimś w rodzaju udzielnego władcy; cała władza spoczywałaby w twoich rękach, decydowałbyś o wszystkim, a wszyscy wybrańcy Boży szanowaliby cię, oddawaliby ci cześć i podporządkowywali się ci jak samemu Bogu, wychwalając cię każdym słowem, mówiąc, że mądrze nauczasz i uparcie twierdząc, że twoje wypowiedzi były tym, czego potrzebowali, że możesz zaopatrywać ich i prowadzić, a w ich sercach nie byłoby miejsca dla Boga. Czy tego rodzaju praca nie byłaby problematyczna? Jak byś ją wykonał? To, że ci ludzie byliby zdolni do takiej reakcji, dowodziłoby, że wykonana przez ciebie praca wcale nie polegała na niesieniu świadectwa o Bogu, lecz raczej na składaniu świadectwa o sobie i popisywaniu się. Jak mógłbyś osiągnąć taką konsekwencję? Niektórzy mówią: „To, co mówię, jest prawdą; na pewno nigdy nie niosłem świadectwa o sobie!”. Taka postawa – taki sposób bycia – oznacza próbę przemawiania do ludzi z pozycji Boga, a nie jest staniem na pozycji zepsutego człowieka. Wszystko, co mówisz jest napuszoną gadaniną i stawianiem wymagań innym; nie ma to nic wspólnego z tobą samym. Dlatego konsekwencja, jaką byś osiągnął, to skłonienie ludzi, by cię czcili i ci zazdrościli, aż w końcu wszyscy ci się podporządkują, będą nieść o tobie świadectwo, wywyższać cię i pochlebstwami wynosić cię pod niebiosa. Gdy to się stanie, będziesz skończony, poniesiesz klęskę! Czy nie jest to ścieżka, na której wszyscy teraz jesteście? Gdyby poproszono cię o przewodzenie kilku tysiącom lub kilkudziesięciu tysiącom ludzi, czułbyś się uszczęśliwiony. Wówczas uległbyś arogancji i spróbowałbyś zająć pozycję Boga, mówiąc i gestykulując, i nie wiedziałbyś, w co się ubrać, co jeść i jak chodzić. Upajałbyś się przyjemnościami życia, zadzierałbyś nosa i nie raczyłbyś się spotykać ze zwykłymi braćmi i siostrami. Uległbyś zupełnej degeneracji i zostałbyś zdemaskowany i wyeliminowany, porażony jak archanioł. Wszyscy jesteście do tego zdolni, czyż nie? Co więc powinniście zrobić? Jeśli pewnego dnia polecono by wam wziąć odpowiedzialność za pracę ewangelizacyjną w różnych krajach, a wy bylibyście zdolni do kroczenia ścieżką antychrysta, to jak dzieło miałoby być szerzone? Czy nie byłoby to kłopotliwe? Któż więc odważyłby się pozwolić wam tam pójść? Gdyby cię tam wysłano, nigdy byś nie wrócił; nie zwracałbyś uwagi na to, co mówił Bóg, tylko dalej byś się popisywał, niosąc świadectwo o sobie, jak gdybyś to ty przynosił ludziom zbawienie i wykonywał Boże dzieło. Wywoływałbyś w ludziach wrażenie, jakby to Bóg się zjawił i tu działał – a podczas gdy ludzie oddawaliby ci cześć, byłbyś uradowany, a nawet przyzwalałbyś, by traktowali cię jak Boga. Gdybyś doszedł do tego punktu, byłoby po tobie, byłbyś skończony. Nie zorientowałbyś się, kiedy taka arogancka natura doprowadziłaby cię do ruiny. To jest przykład osoby, która podąża ścieżką antychrystów. Ci, którzy zaszli na niej tak daleko, stracili wszelką świadomość; sumienie i rozum tych ludzi nie spełniają już żadnej funkcji, a oni nie wiedzą nawet jak się modlić ani poszukiwać. Nie czekaj do tego momentu, żeby pomyśleć: „Muszę się pilnować, muszę się żarliwie modlić!”. Wtedy będzie już za późno. Musisz wiedzieć o tej sprawie z wyprzedzeniem; musisz zadać sobie pytanie: „Jak powinienem postępować, aby świadczyć o Bogu i dobrze wykonywać swoją pracę, nie niosąc świadectwa o sobie? Jakich metod muszę używać, by rozmawiać z innymi, by ich prowadzić?”. Tak musisz się przygotować. Jeśli pewnego dnia naprawdę zostanie zarządzone, że macie iść w świat i pracować, a wy nadal będziecie w stanie wywyższać się i nieść świadectwo o sobie samych, co doprowadzi do ruiny wielu ludzi, za których jesteś odpowiedzialny, to będziesz w tarapatach, a później poniesiesz karę Bożą! Czy byłoby to w porządku z Mojej strony, gdybym nie powiedział wam tych słów? Zanim to powiedziałem, byliście do tego zdolni; jeśli po moich słowach nic się nie zmieniło, to czyż nie macie kłopotów? Wszyscy musicie myśleć o tym, jak wykonywać swoją pracę, jak zachowywać się najbardziej odpowiednio. Wszystko, co mówicie i robicie, każdy czyn i ruch, każde słowo i uczynek oraz każda intencja waszego serca, musi być zgodne ze standardami; nie można pominąć żadnego z nich i nie można wykorzystywać żadnych luk. Chociaż arogancja jest naturą człowieka i nie jest łatwo ją zmienić, ludzie i tak muszą wiedzieć o swoim aroganckim usposobieniu, aby mieć zasady praktyki. Musisz znać odpowiedzi na następujące pytania: „Gdyby naprawdę powierzono mi kilka kościołów, jak musiałbym postępować, aby nie zajmować pozycji Boga? Jak musiałbym postępować, by nie być aroganckim? Jakie postępowanie byłoby właściwe? Jak miałbym postępować, aby przyprowadzać ludzi przed oblicze Boga i świadczyć o Nim?”. Musisz rozważać te kwestie, aż staną się jasne. Przypuśćmy, że ktoś zapytałby: „Czy potrafisz dobrze prowadzić kościoły?”, a ty byś odpowiedział: „Potrafię”, ale zamiast tego poprowadziłbyś ludzi przed swoje własne oblicze – podporządkowaliby się tobie, ale nie Bogu – to czyż nie zwiastowałoby to problemów? Jeśli jako przywódca lub pracownik nie wiesz, na czym polega różnica między przyprowadzaniem ludzi przed oblicze Boga a przyprowadzaniem ich przed twoje oblicze, to czy możesz służyć Bogu? Czy nadajesz się do tego, żeby Bóg się tobą posłużył? Absolutnie nie. Czyż ci, którzy są zdolni przyprowadzać innych ludzi przed swoje oblicze, nie są antychrystami? Jeśli ktoś wierzy w Boga, ale nie ma dla Niego miejsca w swoim sercu, nie boi się Boga, nie ma serca posłusznego Bogu ani woli, by Mu się podporządkować, to taka osoba nie wierzy w Boga. W kogo więc naprawdę wierzy? Sami szczegółowo to przeanalizujcie. Nie mówcie później: „Nie jestem arogancki, jestem dobrym człowiekiem, robię tylko dobre rzeczy” – te słowa są dziecinne! Wszyscy inni są aroganccy, a ty nie? Zostałeś zdemaskowany w ten sposób, ale nadal nie znasz siebie i nadal mówisz, że nie jesteś arogancki – jesteś niesamowicie bezwstydny! Jesteś tak odrętwiały, że nie ma znaczenia, w jaki sposób zostaniesz zdemaskowany! Czy wiecie, w jakim celu wypowiadam te słowa? Dlaczego demaskuję ludzi w ten sposób? Jeśli tego nie zrobię, czy poznają samych siebie? Jeśli ich tak nie zdemaskuję, ludzie nadal będą myśleć, że są całkiem dobrzy, że nieźle wykonują swoją pracę, że nie mają widocznych wad i że w sumie są w porządku. Nawet gdyby wszyscy byli w porządku, nie powinni tkwić w stanie arogancji, nie powinni myśleć, że mają kwalifikacje, ani się przechwalać. Ujawniam w taki sposób stany, w jakich znajdują się ludzie nie po to, by skazać ich na śmierć, ani by powiedzieć im, że nie mogą być zbawieni, ale raczej po to, by pozwolić im prawdziwie poznać samych siebie, zrozumieć swoją skażoną istotę i swoją naturę, tak by mogli osiągnąć prawdziwą wiedzę o sobie. Jest to korzystne, gdy próbują odrzucić swoje skażone usposobienie. Jeśli potraficie odpowiednio potraktować słowa, za pomocą których demaskuję was i przycinam, jeśli potraficie uniknąć popadania w zniechęcenie, normalnie wykonywać swoje obowiązki, uczynić sprawy domu Bożego swoimi własnymi i wziąć na siebie odpowiedzialność, unikając niedbałości, jeśli potraficie być lojalni wobec Boga, to taka postawa jest właściwa i będziecie w stanie dobrze wykonywać swoje obowiązki.
Są ludzie, którzy swoimi działaniami często naruszają zasady. Nie akceptują przycinania. W głębi duszy wiedzą, że rzeczy, które mówią inni, są zgodne z prawdą, ale ich nie akceptują. Tacy ludzie są aroganccy i zadufani w sobie! Dlaczego mówi się, że są aroganccy? Jeśli nie akceptują przycinania, to nie są posłuszni, a czyż nieposłuszeństwo nie jest arogancją? Myślą, że dobrze im idzie, nie uważają, że popełniają błędy, co oznacza, że nie znają samych siebie, a to jest arogancja. Są więc pewne rzeczy, które musisz szczerze przeanalizować, zagłębić się w nie krok po kroku. Jeśli wykonując pracę w kościele, zaskarbiasz sobie podziw ze strony innych ludzi, a oni dają ci sugestie i otwierają się przed tobą podczas omówień, dowodzi to, że dobrze wykonałeś swoją pracę. Jeśli zawsze ograniczasz ludzi, to stopniowo będą zyskiwać co do ciebie rozeznanie i będą się od ciebie dystansować, a to z kolei dowodzi, że nie masz prawdorzeczywistości, więc wszystko, co mówisz, to pewnością tylko słowa i doktryny, mające na celu ograniczanie innych. Niektórzy przywódcy kościelni są zastępowani, a dlaczego do tego dochodzi? Dlatego, że wypowiadają tylko słowa i doktryny, zawsze popisując się i niosąc świadectwo o samych sobie. Twierdzą, że sprzeciwianie się im jest sprzeciwianiem się Bogu, a każdy, kto zgłasza różne sytuacje Zwierzchnikowi, zaburza pracę kościoła. Jakiego rodzaju jest to problem? Ci ludzie stali się tak aroganccy, że nie mają już rozumu. Czy to nie pokazuje ich prawdziwego oblicza jako antychrystów? Czy nie doprowadzi to do tego, że zaczną ustanawiać własne, niezależne królestwa? Niektórzy ludzie, którzy dopiero co zaczęli wierzyć, będą ich czcić i świadczyć o nich, a oni będą się tym bardzo cieszyć i odczuwać wielkie zadowolenie. Ktoś tak arogancki jest już skazany na zagładę. Człowiek, który jest w stanie powiedzieć: „sprzeciwiać się mnie, to sprzeciwiać się bogu”, już stał się współczesnym Pawłem; nie ma różnicy między jego wypowiedzią a słowami Pawła: „Dla mnie życie to Chrystus”. Czy ludziom, którzy mówią w ten sposób, nie grozi wielkie niebezpieczeństwo? Nawet jeśli nie ustanawiają swoich niezależnych królestw, i tak są prawdziwymi antychrystami. Gdyby taka osoba stanęła na czele kościoła, szybko stałby się on królestwem antychrystów. Niektórzy ludzie, po tym, jak stają się przywódcami kościoła, koncentrują się głównie na wygłaszaniu wzniosłych kazań i popisywaniu się, specjalnie mówiąc tajemniczo, aby ludzie ich podziwiali, a rezultat jest taki, że coraz bardziej oddalają się od prawdorzeczywistości. Prowadzi to do tego, że większość ludzi zaczyna czcić duchowe teorie. Ludzie słuchają tego, który mówi wzniośle, natomiast jeśli ktoś mówi o wejściu w życie, ludzie nie zwracają na niego uwagi. Czyż nie jest to sprowadzanie ludzi na manowce? Jeśli ktoś omawia prawdorzeczywistość, nikt go nie słucha, a to jest problem. Nikt oprócz tej osoby nie może kierować kościołem, ponieważ wszyscy czczą teorie duchowe; ci, którzy nie potrafią mówić o takich teoriach, nie są w stanie wytrwać. Czy taki kościół może jeszcze otrzymać dzieło Ducha Świętego? Czy ludzie mogą wejść w prawdorzeczywistość? Dlaczego omawianie prawdy i mówienie o prawdziwych doświadczeniach jest odrzucane do tego stopnia, że ludzie nie chcą słuchać Moich omówień prawdy? Dowodzi to, że owi przywódcy już wprowadzili w błąd tych ludzi i kontrolują ich. Ludzie ci słuchają ich i podporządkowują się im, zamiast podporządkować się Bogu. Jest oczywiste, że te osoby to typ ludzi, który podporządkowuje się swoim przywódcom, a nie Bogu. Ponieważ ci, którzy szczerze wierzą w Boga i dążą do prawdy, to nie osoby, które oddają cześć ludziom lub podążają za nimi; mają dla Boga miejsce w swoich sercach, mają bogobojne serca, więc jak mogliby być ograniczani przez ludzi? Jak mogliby posłusznie podporządkować się fałszywemu przywódcy, który nie posiada prawdorzeczywistości? Fałszywy przywódca najbardziej boi się kogoś, kto posiada prawdorzeczywistość, kogoś, kto boi się Boga i unika zła. Jeśli ktoś nie posiada prawdy, a mimo to chce, by inni okazywali mu posłuszeństwo, to czyż nie jest najbardziej aroganckim diabłem lub szatanem? Jeśli monopolizujesz kościół lub kontrolujesz Bożych wybrańców, to obraziłeś Boże usposobienie i zrujnowałeś siebie, i możesz nawet nie mieć szansy na okazanie skruchy. Wszyscy musicie zachować ostrożność; to bardzo niebezpieczna sprawa, każdy może to bardzo łatwo zrobić. Niektórzy mogliby powiedzieć: „Po prostu tego nie zrobię, po prostu nie będę niósł świadectwa o samym sobie!”. To dlatego, że pracowałeś tylko przez krótki czas. Później byś się na to odważył. Powoli zyskiwałbyś śmiałość – im dłużej będziesz pracował, tym więcej będzie w tobie śmiałości. Gdyby ludzie, którym przewodzisz, chwalili cię i słuchali, miałbyś naturalne poczucie, że jesteś na wysokiej pozycji, że jesteś niesamowity: „Spójrz na mnie, jestem naprawdę kimś. Potrafię przewodzić tym wszystkim ludziom, a oni mnie słuchają; tych, którzy mnie nie słuchają, podporządkowuję sobie. To dowodzi, że umiem pracować i staję na wysokości zadania”. W miarę upływu czasu aroganckie elementy twojej natury zaczęłyby się przejawiać, a ty stałbyś się tak arogancki, że straciłbyś rozum i byłbyś w niebezpieczeństwie. Czy widzisz to wyraźnie? Gdy tylko ujawnisz swoją skłonność do arogancji i nieposłuszeństwa, jesteś w tarapatach. Nie słuchasz nawet wtedy, gdy Ja mówię, dom Boży zastępuje cię kimś innym, a ty wciąż śmiesz mówić: „Niech Duch Święty to objawi”. Fakt, że tak mówisz, dowodzi, że nie przyjmujesz prawdy. Twoja buntowniczość jest zbyt wielka – obnażyła twoją naturoistotę. W ogóle nie znasz Boga. Mówię wam dzisiaj to wszystko po to, żebyście się pilnowali. Nie wywyższajcie się ani nie nieście świadectwa o sobie samych. Ludzie mogą próbować ustanowić własne niezależne królestwa, ponieważ wszyscy lubią pozycję, bogactwo i chwałę, próżność, bycie sługą o wysokim statusie i demonstrowanie władzy: „Zobacz, w jaki surowy sposób wypowiedziałem te słowa. Tylko im pogroziłem, a oni już spuścili z tonu i spotulnieli”. Nie obnoś się z tego rodzaju władzą; jest ona bezużyteczna i niczego nie dowodzi, a jeśli już czegoś dowodzi, to tylko tego, że jesteś wyjątkowo arogancki i masz kiepskie usposobienie, a nie tego, że masz jakiekolwiek zdolności, a tym bardziej, że posiadasz prawdorzeczywistość. Czy po wysłuchaniu kilku lat kazań wszyscy znacie samych siebie? Czy nie czujecie, że znajdujecie się w niebezpiecznym położeniu? Gdyby Bóg nie przemawiał i nie czynił dzieła, aby was zbawić, czy nie ustanawialibyście swoich własnych niezależnych królestw? Czy nie chcecie zmonopolizować kościołów, za które jesteście odpowiedzialni, aby wciągnąć tych ludzi w strefę swoich wpływów, tak aby żaden z nich nie mógł uciec spod waszej kontroli, aby musieli was słuchać? Jeśli to zrobisz i zaczniesz sprawować nad ludźmi kontrolę, to jesteś diabłem, szatanem. Takie myśli są dla ciebie bardzo niebezpieczne; już wkroczyłeś na ścieżkę antychrysta. Jeśli nie zastanowisz się nad sobą i jeśli nie będziesz w stanie wyznać Bogu swoich grzechów i okazać skruchy, to z pewnością zostaniesz odstawiony na bok, a Bóg nie zwróci na ciebie uwagi. Powinieneś wiedzieć, jak okazać skruchę, jak się zmienić, aby być w zgodzie z Bożymi intencjami, aby zagwarantować, że nie obrazisz Bożego usposobienia. Nie czekaj, aż dom Boży stwierdzi, że jesteś antychrystem i wyrzuci cię – wtedy będzie już za późno.
Jesień, 1997 r.