Moje życie czuje się puste. Co powinienem zrobić?
Stoję na ruchliwej ulicy, przysłuchując się odgłosom samochodowych klaksonów, obserwuję tłumy spieszących się przechodniów, podczas gdy autobusy, ściśnięte jak sardynki wzdłuż jezdni, kumulują się na przecznicach. W takim środowisku w powietrzu daje się odczuć napięcie. W dobie gwałtownego wzrostu gospodarczego tempo życia staje się coraz bardziej gorączkowe.
Począwszy od piątej rano, w miejskim metrze zaczyna się robić tłoczno. Ruch trwa cały dzień i tylko we wczesnych godzinach porannych tłumy na ulicach zaczynają się przerzedzać. Nawet wtedy światła niektórych biurowców pobłyskują przez całą noc. Ludzie spieszą się do pracy. Ich życie jest jak wirujące śmigła obracające się z coraz większą prędkością. Niektórzy realizują swoje marzenia, awansując w rankingach w swoich dziedzinach; inni, aby utrzymać swoje rodziny, pracują o każdej porze, nigdy nie przepuszczając okazji do zarobienia pieniędzy; Inni wysilają swoje umysły szukając sposobów na wzbogacenie się, aby móc prowadzić życie w luksusie... jedni realizują swoje pragnienia – niebo jest dla nich granicą na drodze do bogactwa; inni nie mają tyle szczęścia, a ich droga do dobrobytu i sławy jest spowita powtarzającymi się porażkami. Niezależnie od tego, czy są to celebryci, szanowane osobistości, czy zwykli zjadacze chleba, wszyscy walczą i wytrwają w duszącym miazmacie współczesnego życia. Ja nie byłem inny.
Na drodze w pogoni za bogactwem i sławą, zacząłem od poświęcania się zadaniom szkolnym, mając nadzieję, że „wyróżnię się i przyniosę honor swoim przodkom”. Chciałem wyróżniać się na tle moich rówieśników i stać się jedną z elit, aby wszyscy patrzyli na mnie z szacunkiem i podziwem. Powiedziałem sobie, że muszę ciężko pracować, aby osiągnąć swoje cele i często z niecierpliwością czekałem na dzień, w którym moje marzenia staną się rzeczywistością. Kolejne dni i lata poświęciłem pilnej nauce i włożyłem w to więcej wysiłku niż którykolwiek z moich rówieśników. Po ponad dziesięciu latach ciężkiej nauki próbowałem dostać się na uniwersytet. Zdobyłem pracę oferującą wysokie wynagrodzenie po ukończeniu studiów, tak jak to sobie wymarzyłem. Jednak w społeczeństwie, które ponad wszystko wielbi kult pieniądza, ludzie angażują się w różnego rodzaju konfrontacje, intrygi i oszustwa, aby zdobyć status i władzę. Obracając się codziennie w towarzystwie różnych ludzi powoli zatracałem poczucie własnej wartości. Im bardziej byłem pochłonięty pracą, tym bardziej miałem dziwne uczucie lęku, które się wokół mnie zacieśniało. Im bardziej dążyłem do celów, które chciałem osiągnąć, tym bardziej bezradny i pusty czułem się wewnątrz. Wpadłem w błędne koło i często czułem się niewytłumaczalnie niespokojny i wzburzony. Wydawać by się mogło, że po spełnieniu mojego marzenia o „wyróżnieniu się i przyniesieniu honoru moim przodkom” przez ponad dziesięciu latach pilnej nauki, powinienem być szczęśliwy, spełniony i dobrze się bawić. Toteż nie mogłem zrozumieć, dlaczego w ogóle nie byłem szczęśliwy i nie czułem nawet odrobiny duchowego ukojenia. Jak to się stało, że czułem się wręcz przeciwnie – całkowicie wydrążony w środku? Nie mogłem znaleźć źródła mojego problemu, a tym bardziej nie wiedziałem, jak pozbyć się tego dziwnego uczucia niepokoju i pustki.
Później znalazłem odpowiedź na te pytania w słowach Boga: „Sława i majątek, które osiągane się w świecie materialnym, dają człowiekowi tymczasową satysfakcję, przemijającą przyjemność, fałszywe poczucie beztroski oraz sprawiają, że człowiek gubi swoją drogę. I tak ludzie, kiedy miotają się w szerokim morzu ludzkości, pragnąc pokoju, pociechy i spokoju serca, są nieustannie wciągani pod fale. Kiedy ludzie muszą wciąż jeszcze rozwikłać zagadnienia, których zrozumienie jest najważniejsze – skąd pochodzą, dlaczego żyją, dokąd zmierzają itd. – są uwodzeni przez sławę i majątek, wprowadzani w błąd, kontrolowani przez nie i nieodwracalnie zgubieni. Czas mija, w mgnieniu oka upływają lata, a zanim człowiek zda sobie z tego sprawę, już pożegnał się z najlepszymi latami swojego życia” (Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Słowa Boże pozwoliły mi wyraźnie dostrzec powód, dla którego zgubiłem drogę. Problemem, jak się okazało, było moje dążenie do bogactwa i sławy. Zastanawiałem się, jak w dążeniu do osiągnięcia moich celów, nigdy nie odnalazłem swojego prawdziwego kierunku i zamiast tego, zostałem wodzony przez bogactwo i sławę, myśląc, że ich osiągnięcie pozwoli mi cieszyć się dobrem materialnym, stylem życia, że będę wspierany i chwalony przez moich rówieśników. Kiedy popychałem się do granic możliwości stając w akademickich szrankach, kiedy rozwiązywałem najtrudniejsze zadania, kiedy stawałem na scenie, aby odbierać swoje nagrody, kiedy otrzymywałem pochwały od innych, kiedy zaczynałem pracę i zarobiłem swój pierwszy milion... We wszystkich tych przypadkach doznawałem ulotnego poczucia satysfakcji i zadowolenia. Byłem przeświadczony, że w końcu dowiodłem swojej wartości. To skłoniło mnie do dalszej ciężkiej pracy i oczekiwania na jeszcze większe osiągnięcia... Nigdy nie wyobrażałem sobie, że nieświadomie zostanę całkowicie pochłonięty pogonią za pieniędzmi i sławą ponad wszystko. W miarę upływu czasu coraz bardziej stawałem się pochłonięty swoją obsesją, stopniowo traciłem poczucie własnej wartości i byłem całkowicie niezdolny do zejścia z tego toru wyścigowego do bogactwa i sławy. Przez cały ten proces zawsze odczuwałem utrzymujące się poczucie pustki, które sprawiało, że byłem niespokojny, bezradny i wzburzony, ale nie wiedziałem, na czym polegał problem. Dopiero po przeczytaniu słowa Bożego zrozumiałem, że wszystkie moje problemy wynikały z mojego niekończącego się dążenia do bogactwa i sławy. Bogactwo i sława były marchewką na kiju, która mnie napędzała do przodu, a ten wyjątkowy wyścig sprawił, że zgubiłem drogę, odczuwałem brak celu i byłem pozbawiony poczucia przynależności w moim sercu i duszy.
Słowa Boże pozwalają mi zrozumieć źródło naszej pustki i pokazać, jak w tym śmiertelnym świecie materialnego pragnienia wszyscy ludzie dążą do sławy i fortuny oddając wszystko w swoim dążeniu, ale prawie nikt nie szuka sensu życia. Tak jak mówią słowa Boże: „Przez dziesiątki, tysiące i dziesiątki tysięcy lat aż do dziś ludzie trwonili w ten sposób swój czas i nie było nikogo, kto wiódłby doskonałe życie: wszyscy skupieni byli jedynie na wzajemnym mordowaniu się w tym mrocznym świecie, na wyścigu za sławą i majątkiem, na wzajemnym knuciu podstępów. Kto kiedykolwiek szukał Bożej woli? Czy ktoś kiedykolwiek baczył na Boże dzieło?” (Dzieło i wejście (3), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Powyższe słowa skłaniają mnie do refleksji nad tym, jak w dążeniu do sławy i fortuny angażujemy się we wzajemną walkę i rzeź i nie śmiemy marnować ani sekundy. Powołujemy się na wyniośle brzmiące słowa takie jak „ideały”, „kariera” i „aspiracje” jako motywy naszego niestrudzonego udziału w tej grze o sławę i fortunę. Jednocześnie, gdy walczymy o to, by wyprzedzić kolejną osobę boimy się również o pozostanie w tyle. Obawiamy się, że jeśli stracimy czujność choćby na sekundę, stracimy wszystko i że, jeśli nie nadążymy za społeczeństwem, zostaniemy z niego wyeliminowani. Nasze serca są przepełnione strachem, więc poświęcamy się nauce, wypalając noc po nocy ropę naftową; zabijamy się nawzajem w miejscu pracy i nieustannie uaktualniamy naszą wiedzę; Na rynku pracy wyłudzamy i oszukujemy, myśląc tylko o tym, jak zachować nasze delikatne i skomplikowane relacje z kolegami; W sferze politycznej skaczemy najpierw na główkę brodząc przez wszelkiego rodzaju niepewne i niebezpieczne sytuacje i pozornie zawsze balansując na krawędzi przepaści... W pogoni za sławą i fortuną nikt nie wie, kto będzie zwycięzcą, a kto przegranym. Jednak każdy obstawia swój zakład jakby ogarnięty szaleństwem. Nikt nie chce przegrać i dlatego zawsze przygotowuje się do następnej rundy walki. Cieszymy się z ulotnych sukcesów i rozpaczamy, gdy poniesiemy porażkę. Z każdym niepowodzeniem ponownie odczuwamy to pragnienie, aby się podnieść i stanąć do walki po raz kolejny, więc walczymy do osiągnięcia następnego sukcesu... Miotamy się tam i z powrotem, jak zaklęci – zachowanie jest tak przewidywalne, że można je przedstawić za pomocą równania! W pogoni za pieniędzmi, sławą, władzą i statusem prowadzimy ten zawrotny styl życia dzień za dniem. Wszyscy się zmagają i walczą pogrążając się coraz bardziej w otchłani zła, coraz bardziej oddalając się od Boga i stopniowo tracąc jakikolwiek cel w życiu. Nikt nie zatrzymuje się, by zastanowić się nad prawdziwym sensem i wartością życia, przekonany, że tylko kontynuując to, co robi, nie będzie żył na próżno. Jesteśmy nieustannie pobudzani przez pogoń za sławą i fortuną, posuwając się ślepo jak we mgle i marnując cenne lata... Ilu ludzi całkowicie wyczerpało swoje ciała i umysły, popychając się do granic możliwości, aby zrealizować swoje cele? Dzień w dzień pracują w godzinach nadliczbowych, rzucają się w wir pracy, czasami nawet poświęcając przy tym swoje życie. Dlatego często słyszymy o ludziach umierających z przepracowania. Ilu ludzi odniosło sukces w swojej pracy i zyskało dobrą reputację tylko po to, by zdać sobie sprawę z tego, że ich zdrowie już dawno się pogorszyło i że cała sława i majątek świata byłyby niewystarczające, by odroczyć wyrok śmierci od jakiejkolwiek choroby, która ich dotknęła. Kiedy w końcu zdają sobie z tego sprawę, jest już za późno. W naszych zmaganiach o sławę i fortunę przechodzimy do mrocznego panowania Szatana, tracąc Boże błogosławieństwo i pogrążając się w otchłani niekończącego się cierpienia.
Co możemy zrobić, aby oprzeć się pokusie Szatana, zejść z toru wyścigowego w pogoni za sławą i bogactwem i prowadzić swobodny, wolny styl życia? Szukając odpowiedzi na to pytanie, natknąłem się na doświadczenie Hioba i Abrahama w czytanej przeze mnie książce i byłem głęboko poruszony, wiedząc, że odnalazłem swój kierunek w życiu. Hiob był człowiekiem o wysokim statusie wśród ludzi Wschodu, ale nie pożądał swojej pozycji w społeczeństwie. Raczej poświęcił swoje życie podążaniu ścieżką bojaźni Bożej i unikania zła. Kiedy Szatan zaatakował i skusił Hioba, wpędzając go w finansową ruinę, Hiob nie martwił się o to, w jaki sposób odzyska swój majątek i powróci do społeczeństwa, ale raczej szukał woli Bożej. Wiedział, że bez względu na to, czy Bóg daje czy zabiera, on musi wielbić imię Boga Jahwe. Z tego powodu nie wypowiedział ani słowa krytyki pod adresem Boga i trwał niezłamanie w swoim świadectwie dla Boga. Hiob otrzymał pochwałę od Boga i prowadził najbardziej sensowne i wartościowe życie. Abraham był człowiekiem o pokaźnym majątku i reputacji w swojej społeczności, ale nie żył dla sławy i fortuny. Również poświęcił swoje życie na oddawanie czci i poddanie się Bogu. Kiedy Bóg nakazał mu opuścić swój kraj i krewnych i przenieść się do ziemi wskazanej przez Niego, Abraham bez wahania porzucił swoją reputację i nie martwił się o przyszłość. Słuchał tylko Słowa Bożego i poddał się Bożym planom bezwzględnie wykorzeniając się ze swojego starego kraju. Kiedy Abraham miał swoje pierwsze dziecko w wieku stu lat, Bóg wystawił go na próbę, nakazując, aby ten oddał swoje pierwsze dziecko z powrotem Bogu. Abraham nie widział innego wyjścia, jak tylko poddać się woli Bożej – nie próbował negocjować z Bogiem, ale poddał się Mu bez wahania, ofiarując Mu swoje jedyne dziecko. Gdy Bóg obserwował przejaw szczerości u Abrahama, nie tylko odmówił przyjęcia Izaaka, ale nawet pobłogosławił Abrahama potomstwem tak obfitym jak gwiazdy na niebie czy ziarna piasku na brzegu morza. Ani Abraham, ani Hiob nie dali uwieść się sławie i fortunie. Wytrwali w swoim oddaniu się Bogu i bojaźni Bożej bez względu na sytuację. Byli w stanie to uczynić, ponieważ rozumieli swój związek z Bogiem i wiedzieli, że jako istoty stworzone muszą bezwarunkowo oddawać cześć Panu i Stwórcy. Ufam, że wielu z nas, chrześcijan, rozumie tę ideę teoretycznie, ale trudno byłoby nam porzucić bogactwa i reputację, podążać Bożą drogą i poddać się Bożym planom i aranżacjom na przykładzie Abrahama i Hioba. W rzeczywistości, jako ludzie żyjący na tej ziemi, powinniśmy po prostu dążyć do poznania Boga, czcić Boga, praktykować Słowo Boże, być bojaźliwymi wobec Boga i unikać zła. Jest to obowiązek, który my, jako istoty stworzone, ciesząc się bożym darem życia, powinniśmy wypełnić. To stanowi całkowity sens i wartość naszego życia. Tak jak mówi Bóg: „Jeśli ludzie posiadają autentyczne zrozumienie Bożego usposobienia i potrafią z serca wychwalać Jego świętość i sprawiedliwość, wówczas naprawdę znają Boga i posiadają prawdę, i dopiero wtedy żyją w świetle. Dopiero wtedy, gdy zmienia się ludzki pogląd na świat i pogląd na życie, może w nich zajść zasadnicza zmiana. Kiedy ktoś ma cel w życiu i postępuje zgodnie z prawdą, kiedy bezwzględnie poddaje się Bogu i żyje według słowa Bożego, kiedy w głębi duszy czuje spokój i jasność; kiedy jego serce jest wolne od ciemności i kiedy żyje całkowicie swobodny i nieskrępowany w Bożej obecności – dopiero wtedy żyje prawdziwym ludzkim życiem i staje się osobą, która posiada prawdę. Poza tym wszystkie prawdy, które posiadasz, pochodzą ze słowa Boga i od samego Boga. Władca całego wszechświata i wszystkich rzeczy – Bóg Najwyższy – aprobuje ciebie jako prawdziwego człowieka żyjącego prawdziwym ludzkim życiem. Co może mieć większy sens niż Boża aprobata? Taka jest osoba, która posiada prawdę” (Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych).
Poprzez Słowo Boże zyskałem pewne uznanie i rozeznanie moich błędnych wartości i filozofii życia. Nie jestem już skłonny żyć zgodnie z szatańską logiką i życiową zasadą „wyróżniania się i przynoszenia czci swoim przodkom”, podążając za sławą i fortuną. Teraz jestem gotów dążyć do prawdy, znajomości Boga, poddania się Bogu i oddawania Jemu czci. Tylko w ten sposób mogę prowadzić najcenniejszy i najbardziej znaczący rodzaj życia! Pod przewodnictwem Bożych słów wyrwałem się z błędnego koła mojego pędzącego życia. Mam nowe życie. Osiągnąłem duchowe wyzwolenie i wolność.
W dzisiejszych czasach techniczna świetność świata materialnego uwodzi i kusi nas na każdym kroku. Jeśli nie mamy prawdy za naszego przewodnika, wówczas zbyt łatwo jest utracić cel. Jeśli zostaniesz wciągnięty w pogoń za sławą i fortuną i czujesz się oderwany od siebie, jak gdyby silny prąd morski oddalał Cię od brzegu, jeśli nie jesteś w stanie uciec od uczucia pustki i bólu, które towarzyszy ci każdego dnia twojego pędzącego życia, dlaczego nie pójdziesz przed Bogiem i nie wysłuchasz Jego słów sercem? To może być po prostu to, czego potrzebujesz, by wyrwać się ze swojego gorączkowego stylu życia i zacząć od nowa.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.