Jak pozbyć się grzechu i wejść do Królestwa Niebieskiego?

27 kwietnia 2019

Autorstwa He Juna, Syczuan

Niedziela, 5 sierpnia 2018 roku. Pochmurno.

Po dzisiejszym spotkaniu podszedł do mnie brat, na którego twarzy malowało się strapienie. Powiedział, że Bóg wymaga, aby ludzie oczyścili się z grzechu, lecz on często mimowolnie grzeszy, a jeśli w ten sposób cały czas żyje w grzechu, to czy będzie w stanie wejść do królestwa niebieskiego, kiedy przyjdzie Pan? Powiedziałem mu, że Pan Jezus został ukrzyżowany i wziął na siebie wszystkie nasze grzechy, płacąc za nie swoim życiem. Powiedziałem też, że nasze grzechy zostały przebaczone dzięki naszej wierze w Pana Jezusa i że Pan nie widzi już w nas grzeszników. O ile będziemy potrafili zrezygnować z wszystkiego i ponosić koszty, ciężko pracować dla Pana i wytrwać do samego końca, o tyle zostaniemy pochwyceni do królestwa niebieskiego, kiedy Pan powróci. Gdy ów brat usłyszał moje słowa, spojrzał na mnie tak, jakby oczekiwał zupełnie innej odpowiedzi i odszedł wyglądając na nieco rozczarowanego. Kiedy patrzyłem, jak się oddala, targały mną bardzo skomplikowane uczucia. Prawdę mówiąc, czyż nie trapiło mnie to samo co jego? Pomyślałem o tym, że wierzę w Pana przez wiele lat, lecz często obezwładnia mnie grzech i żyję w takiej kondycji, że grzeszę za dnia, a spowiadam się wieczorem. Ja też nie chciałem już dłużej żyć w ten sposób. Naprawdę nie potrafiłem jednak przezwyciężyć grzechu, więc często modliłem się do Pana i intensywniej czytałem Pismo Święte. Mimo to nie potrafiłem rozwiązać problemu mojej grzeszności. Pan jest święty, więc czy pochwaliłby kogoś takiego jak ja, tak pełnego grzechu?

Wtorek, 7 sierpnia 2018 roku. Pochmurno.

Dzisiaj posprzeczałem się z żoną o jakiś drobiazg i czułem zarówno wyrzuty sumienia, jak i przygnębienie. Dlaczego znowu powtarzam stare błędy? Płakałem, kiedy tego wieczora modliłem się do Pana i wyznawałem swoje grzechy. Kiedy skończyłem się modlić, wciąż odczuwałem niepokój. Pomyślałem o nauczaniu Pana: „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem. To jest pierwsze i największe przykazanie. A drugie jest do niego podobne: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie”. (Mt 22:37-39). Słowa te każą nam, po pierwsze, kochać Pana całym sercem i całą duszą, a po drugie, kochać innych tak, jak kochamy siebie; bracia i siostry powinni wspierać się nawzajem, być dla siebie tolerancyjni i cierpliwi oraz dodawać sobie otuchy i przynosić pociechę. Powinniśmy to robić jako chrześcijanie, ponieważ tylko w ten sposób możemy prowadzić życie, które sławi Pana i niesie o Nim świadectwo. Ale przez lata mojej wiary w Boga nie spełniłem nawet tego wymogu: w domu często kłócimy się z żoną o drobiazgi; gdy w kościele bracia i siostry mówią coś, co sprawia, że tracę twarz, zaczynam być do nich negatywnie nastawiony, a czasem nawet ich ignoruję. Przez większość czasu modlę się, mówiąc, że pragnę kochać Pana, ale kiedy mam jakąś nieprzyjemną sytuację w domu albo gdy dochodzi do jakiegoś wypadku, wciąż nie rozumiem Pana i obarczam Go winą, myśląc: „Ponoszę koszty na rzecz Pana, więc dlaczego mnie nie chroni? …” Nic, co robię, nie spełnia wymagań Pana ani nie jest zgodne z Jego wolą. Mimo że często modlę się do Pana, wciąż często grzeszę i nie mam nad tym kontroli niezależnie od tego, jak bardzo chciałbym ją mieć. Często myślę: „Chociaż moje grzechy zostały przebaczone dzięki mojej wierze w Pana, wciąż grzeszę i wywołuję Jego niezadowolenie. Jeśli dalej będę tak postępował, to czy wejdę do królestwa niebieskiego, kiedy przyjdzie Pan? Jak mam przestać popełniać grzechy?”

Ostatnimi czasy często zaglądałem do Biblii i wiele razy wypytywałem pastorów i starszych, ale nigdzie nie uzyskałem zadowalającej odpowiedzi. Kwestia ta wiąże się bezpośrednio z ważną sprawą dotyczącą tego, czy będę mógł wejść do królestwa niebieskiego, więc absolutnie nie mogę jej odpuścić. Pan powiedział: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone”. (Mt 7:7). Wierzę, że o ile moje serce będzie szukało, o tyle Pan na pewno mnie oświeci.

Czy jeśli nasze grzechy zostały przebaczone, to możemy teraz wejść do królestwa niebieskiego

Niedziela, 12 sierpnia 2018 roku. Zachmurzenie całkowite.

Dziś rano, po szczerej modlitwie do Pana, jak zwykle otworzyłem Biblię i zacząłem swoje ćwiczenia duchowe. W Objawieniu św. Jana przeczytałem wers, który poruszył moje serce: „I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani ten, kto popełnia obrzydliwość i kłamstwo, tylko ci, którzy są zapisani w księdze życia Baranka”. (Obj 21:27). Biblia mówi nam wyraźnie, że ci z nas, którzy nie zostali obmyci, nie mogą wejść do niego, a czyż „ono” nie oznacza królestwa niebieskiego? Później przeczytałem rozdział 7, wers 21 Ewangelii św. Mateusza: „Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”. W Ewangelii św. Jana 8:34-35 czytamy z kolei: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że każdy, kto popełnia grzech, jest sługą grzechu. A sługa nie mieszka w domu na wieki, lecz Syn mieszka na wieki”. Kiedy zastanawiałem się nad tymi wersami Pisma Świętego, pomyślałem, że chociaż przez te wszystkie lata mojej wiary w Pana codziennie modliłem się do Pana i czytałem Biblię, a także często szerzyłem ewangelię i wykonywałem dzieło, rezygnowałem z rzeczy i ponosiłem koszty na rzecz Boga, to wciąż świadomie popełniam grzechy, grzeszę, a potem się spowiadam i nie potrafię przestrzegać nauczania Pana ani praktykować tego, czego On wymaga. Ewidentnie nie jestem kimś, kto spełnia wolę Ojca, który jest w niebie, a tym bardziej nie jestem kimś, kto został obmyty, czy więc będę mógł wejść do królestwa niebieskiego? Królestwo niebieskie jest królestwem Boga, a Bóg jest święty, jak więc ktoś, kto tarza się w brudzie i nieustannie grzeszy miałby wejść do królestwa niebieskiego i mieszkać razem z Bogiem? Wydaje się, że wejście do królestwa niebieskiego nie jest takie proste, jak sobie wyobrażaliśmy!

Poniedziałek, 13 sierpnia 2018. Przejaśnienia.

Dzisiaj wpadłem na brata Zhenga, którego nie widziałem całe wieki i bardzo się ucieszyłem, że go spotkałem. Podczas rozmowy wspomniałem o tym, co mnie cały czas trapi. Kiedy mu wszystko opowiedziałem, brat Zheng podzielił się zemną następującym wyjaśnieniem: „Kiedy Pan Jezus został ukrzyżowany, grzechy człowieka zostały przebaczone i jeśli wierzymy w Pana, to nasze grzechy są przebaczone i jesteśmy zbawieni. Ale co to dokładnie znaczy, że nasze grzechy są przebaczone? Jeśli zrozumiemy tę kwestię, to dowiemy się, dlaczego wciąż grzeszymy, mimo że uwierzyliśmy w Pana, a nasze grzechy zostały przebaczone. Jeśli chodzi o to, czy będziemy mogli wejść do królestwa niebieskiego, czy też nie, to musimy najpierw przyjrzeć się okolicznościom towarzyszącym pojawieniu się i dziełu Pana Jezusa. Pod koniec Wieku Prawa, ludzie byli w coraz większym stopniu deprawowani przez szatana i popełniali coraz więcej grzechów. Popełniali ich tyle, że nie było już żadnej możliwej ofiary za grzechy, jaką mogliby złożyć, aby za nie odpokutować. Ludziom groziło to, że zostaną przez ówczesne prawo potępieni i skazani na śmierć. Na tym tle Bóg stał się ciałem jako Pan Jezus i został ukrzyżowany jako ofiara za grzechy człowieka. W ten sposób grzechy człowieka zostały raz na zawsze przebaczone. Od tamtej chwili, o ile tylko ludzie modlili się w imię Pana, spowiadali i żałowali za grzechy, o tyle ich grzechy były przebaczone, a oni sami nie podlegali już potępieniu oraz karze prawa. Bóg również nie postrzegał już człowieka jako grzesznego, a ludzie mogli bezpośrednio modlić się do Boga i wzywać Go, cieszyć się obfitością Jego łaski i ofiarowywaną przez Niego prawdą. Da się na podstawie tego zauważyć, że nasze grzechy zostały przebaczone z racji naszej wiary w Boga, a kiedy mówimy „nasze grzechy zostały przebaczone”, to mamy na myśli po prostu to, że Bóg przebaczył nam nasze grzechy polegające na złamaniu Jego prawa i przykazań oraz sprzeciwianiu się Jego słowu. Oznacza to, że Bóg nie będzie pamiętał naszych grzechów polegających na złamaniu i naruszeniu Jego praw. Ale Bóg nie przebaczył nam naszego szatańskiego usposobienia i naszej grzesznej natury, które są przyczyną tego, że grzeszymy, a to, że wciąż jesteśmy w stanie często grzeszyć, wynika właśnie z tego, iż wciąż istnieje nasza sprzeciwiająca się Bogu, grzeszna natura i nasze szatańskie usposobienie. Da się zatem zauważyć, że nasza grzeszna natura jest czymś, co najmocniej sprzeciwia się Bogu i co jest sprzeczne z prawdą; i jeśli nie uleczymy naszej grzesznej natury, to niemożliwe będzie rozwiązanie problemu ludzkich grzechów, i wciąż będziemy mogli popełniać grzechy nawet gorsze od złamania prawa, a wejście do królestwa niebieskiego będzie absolutnie wykluczone. Biblia mówi wyraźnie: ‚Lecz jak ten, który was powołał, jest święty, tak i wy bądźcie świętymi we wszelkim waszym postępowaniu; Gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty’. (1P 1:15-16). ‚Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu poznania prawdy, to nie pozostaje już ofiara za grzechy; Lecz jakieś straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawić ma przeciwników’. (Hbr 10:26-27). ‚Zapłatą bowiem za grzech jest śmierć’. (Rz 6:23). Na podstawie tych wersów zrozumiałem, że jeśli nie uleczymy naszej grzesznej natury i wciąż będziemy żyli w taki sposób, że będziemy grzeszyć za dnia, a spowiadać się wieczorem, to chociaż możemy wierzyć w Pana do samego końca, to wciąż przepadniemy, bowiem Bóg jest święty, a ludzkość, która jest plugawa i zepsuta, nie jest godna tego, aby otrzymać Boże błogosławieństwa i obietnice, zatem nie będzie mogła wejść do królestwa niebieskiego”.

Jest mi teraz nieco lżej na sercu i rozumiem, że akt przebaczenia naszych grzechów oznacza tylko to, że Pan przebaczył nam nasze grzeszne uczynki polegające na złamaniu Bożych praw. Nie uleczyliśmy jednak jeszcze naszej sprzeciwiającej się Bogu grzesznej natury, nic więc dziwnego, że mimo chęci nie potrafię sobie z tym poradzić, skoro każdego dnia moje życie wygląda tak, że za dnia grzeszę, a wieczorem się spowiadam! Bogu niech będą dzięki! Wyjaśnienie, które dziś usłyszałem, rzeczywiście było bardzo zrozumiałe i czuję jakby chmury się rozpraszały i w końcu mogę dostrzec błękitne niebo. Na odchodne brat Zheng dał mi książkę i powiedział, że całe swoje zrozumienie zawdzięcza temu, co przeczytał na jej stronach. Czułem się szczęśliwy.

Środa, 15 sierpnia 2018 roku. Pogodnie.

Dzięki Bożej miłości, przez te ostatnich kilka dni czuję się dość dobrze. Na podstawie książki otrzymanej od brata Zhenga zrozumiałem wiele prawd, których wcześniej nie rozumiałem, i rozproszyłem wątpliwości, które targały mną przez wiele lat. W książce przeczytałem: „Bowiem w Wieku Łaski demony odeszły od człowieka dzięki nakładaniu rąk i modlitwie, lecz zepsucie usposobienia człowieka wciąż pozostało. Człowiek został wyleczony z choroby i zostały mu wybaczone grzechy, ale praca nad tym, w jaki sposób zepsute szatańskie usposobienie wewnątrz człowieka może zostać odrzucone, nie została zakończona. Człowiek został zbawiony i zostały mu wybaczone grzechy tylko dzięki jego wierze, ale grzeszne usposobienie człowieka nie zostało usunięte i wciąż w nim pozostaje. Grzechy człowieka zostały wybaczone poprzez Boga wcielonego, ale nie oznacza to, że człowiek nie ma w sobie grzechu. Grzechy człowieka mogły być wybaczone po złożeniu ofiary za grzechy, ale człowiek nie był w stanie dojść do tego, jak może przestać grzeszyć i jak jego grzeszna natura może zostać całkowicie odrzucona i przekształcona”. („Tajemnica Wcielenia (4)”). „Wiesz tylko, że Jezus zstąpi w dniach ostatecznych, ale jak dokładnie to zrobi? Czy grzesznik taki jak ty, który właśnie został odkupiony, a nie został odmieniony ani udoskonalony przez Boga, może być człowiekiem według Bożego serca? W twoim przypadku, ponieważ nadal masz starą osobowość, to prawda, że zostałeś zbawiony przez Jezusa i że nie jesteś zaliczany do grzeszników z uwagi na zbawienie przez Boga, ale to nie dowodzi, że nie jesteś grzeszny i że nie jesteś nieczysty. Jak możesz być święty, jeśli nie zostałeś odmieniony? Wewnątrz jesteś nękany nieczystością, samolubny i złośliwy, ale nadal chcesz zstąpić z Jezusem. Możesz o tym tylko pomarzyć! Pominąłeś pewien krok w wierze w Boga: zostałeś jedynie odkupiony, ale nie zostałeś odmieniony. Abyś mógł być człowiekiem według Bożego serca, Bóg musi osobiście dokonać dzieła przemiany i obmycia ciebie. Jeśli jesteś tylko odkupiony, nie będziesz w stanie osiągnąć świętości. Dlatego nie będziesz się kwalifikować do udziału w błogosławieństwach Bożych, ponieważ pominąłeś ten krok w Bożym dziele zarządzania człowiekiem, który jest kluczowym krokiem do zmiany i udoskonalenia. Dlatego ty, jako grzesznik, który właśnie został odkupiony, nie jesteś w stanie bezpośrednio odziedziczyć dziedzictwa Bożego”. („O nazwach i tożsamości”).

Kiedy przeczytałem te słowa i przypomniałem sobie, co powiedział mi brat Zheng, nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Okazuje się, że Pan Jezus wypełnił jedynie dzieło odkupienia ludzkości, dzięki któremu nasze grzechy zostały przebaczone, a my zostaliśmy zbawieni poprzez naszą wiarę; nie wykonał, wszakże dzieła całkowitego obmycia i przemiany człowieka. Mimo że Pan przebaczył nasze grzechy, nie uwolnił nas od naszej szatańskiej natury i nasze skażone usposobienie, przejawiające się pod postacią arogancji, egoizmu, nieuczciwości i niegodziwości, nie uległo zmianie. Rzeczy te są głębsze i bardziej trwałe niż grzech i dopóki sprzeciwiająca się Bogu szatańska natura i skażone usposobienie nie zostaną uleczone, dopóty będziemy mimowolnie grzeszyć i sprzeciwiać się Bogu. Sprawiło to, że zacząłem myśleć o tym, jak zawsze żyliśmy w grzechu. Przykładowo, kiedy wchodzimy w relacje z innymi, zawsze chcemy ich wykorzystać, sami nic przy tym nie tracąc; kiedy widzimy ludzi lepszych od nas, często wyrażamy skażone usposobienie przejawiające się jako zazdrość i nieposłuszeństwo; kiedy ktoś nas denerwuje, nasze serca wypełnia nienawiść do niego; kiedy Bóg obdarza nas łaską, jesteśmy szczęśliwi, ale kiedy tego nie robi, obarczamy Go winą do tego stopnia, że gdy dochodzi do katastrof naturalnych albo do klęsk wywołanych przez człowieka, tworzymy koncepcje na temat Boga, a w niektórych poważnych przypadkach potrafimy nawet wyprzeć się Boga i zdradzić Go… Każdego dnia żyjemy w tym błędnym kole grzeszenia, spowiadania się i grzeszenia od nowa. Jak powiedział apostoł Paweł: „Gdyż wiem, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro, bo chęć jest we mnie, ale wykonać tego, co jest dobre, nie potrafię”. (Rz 7:18). Gdyby Bóg nie przyszedł sam, aby wykonać dzieło obmycia i przemiany człowieka, to nikt z nas nie byłby w stanie uwolnić się z więzów i ograniczeń grzechu, zostalibyśmy pokonani przez grzech, szlibyśmy za złymi trendami tego świata, łaknęli grzesznych przyjemności i w naszej praktyce życiowej nie byłoby nawet krztyny zwykłego człowieczeństwa. Dotyczy to nawet ludzi, którzy całe swoje życie wierzą w Boga, albo tych przywódców religijnych, którzy dobrze znają Biblię i mają encyklopedyczne umysły, jeśli chodzi o Pismo Święte – nikt z nich nie potrafi uwolnić się z więzów grzechu. Zatem nawet gdyby nasze grzechy mogły być przebaczone tysiąc czy dziesięć tysięcy razy, wciąż nie moglibyśmy wejść do królestwa niebieskiego.

Bogu niech będą dzięki! Słowa te są tak cenne i rozwiązały problem, który nurtował mnie od tak dawna. Jak zatem mam pozbyć się grzechu? Czy w tej książce znajdę sposób, by to uczynić? Muszę czytać dalej…

Czwartek, 16 sierpnia 2018 roku. Przejaśnienia.

Po południu słońce przebiło się przez gęste chmury. Siedzę w swojej bibliotece i dalej czytam tę książkę.

Dziękuję Bogu za oświecenie i przewodnictwo! Dzięki tej książce odkryłem sposób na uwolnienie się z więzów grzechu: „Grzechy człowieka zostały wybaczone dzięki dziełu ukrzyżowania Boga, ale człowiek nadal żył zgodnie ze swoim dawnym, zepsutym szatańskim usposobieniem. I dlatego człowiek musi być całkowicie wybawiony od zepsutego szatańskiego usposobienia, aby grzeszna natura człowieka została całkowicie odrzucona i nigdy nie rozwinęła się ponownie, dzięki czemu będzie możliwa odmiana usposobienia człowieka. Wymaga to od człowieka zrozumienia ścieżki rozwoju w życiu, drogi życia, drogi do zmiany usposobienia. Trzeba również, by człowiek działał zgodnie z nakazami tej ścieżki, tak aby jego usposobienie stopniowo zmieniało się i aby żył w lśnieniu światła, i mógł wykonywać wszystko zgodnie z wolą Boga, odrzucić zepsute szatańskie usposobienie i uwolnić się od szatańskich wpływów ciemności, tym samym w pełni wyłaniając się z grzechu. Tylko wówczas człowiek uzyska pełne zbawienie”. („Tajemnica Wcielenia (4)”). „Pełne uwolnienie człowieka od wpływu szatana wymagało nie tylko przyjęcia przez Jezusa grzechów człowieka jako ofiary przebłagalnej, ale także wymagało od Boga, aby wykonał większe dzieło, by całkowicie uwolnić człowieka od jego usposobienia, które zepsuł szatan. I tak, kiedy grzechy człowieka zostały mu przebaczone, Bóg powrócił w ciele, aby wprowadzić człowieka w nową epokę, i rozpoczął dzieło kary i sądu, które wynosi człowieka do wyższej rzeczywistości. Wszyscy ci, którzy podporządkują się Jego panowaniu, odniosą pożytek z wyższej prawdy oraz otrzymają większe błogosławieństwa. Będą prawdziwie żyć w świetle oraz zyskają prawdę, drogę i życie”. („Tylko ten, kto doświadcza dzieła Boga, prawdziwie w Niego wierzy”).

Po przeczytaniu tych dwóch fragmentów nagle dostrzegłem światło: okazuje się, że jeśli chcemy uwolnić się z więzów i ograniczeń naszego szatańskiego i skażonego usposobienia, to musimy przyjąć Boże dzieło sądu w dniach ostatecznych, a wtedy nasze skażone usposobienie może się zmienić i zostać obmyte. Dopiero wtedy będziemy godni, by zobaczyć twarz Boga, osiągnąć Jego pełne zbawienie i na zawsze zamieszkać w Jego królestwie. Mimowolnie pomyślałem o słowach Pana Jezusa: „Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz nie możecie tego znieść. Lecz gdy przyjdzie on, Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę. Nie będzie bowiem mówił sam od siebie, ale będzie mówił to, co usłyszy, i oznajmi wam przyszłe rzeczy”. (J 16:12-13). Przyszły mi też na myśl poniższe proroctwa biblijne: „Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął się od domu Bożego”. (1P 4:17). „Którzy jesteście strzeżeni mocą Boga przez wiarę ku zbawieniu, przygotowanemu do objawienia się w czasie ostatecznym”. (1P 1:5). Tak się składa, że Pan Jezus już dawno przepowiedział, iż powtórnie przyjdzie w dniach ostatecznych i wykona swoje dzieło sądu, aby całkowicie obmyć i zmienić nasze skażone usposobienie oraz pozwolić nam na osiągnięcie wszystkich prawd i uzyskanie całkowitego Bożego zbawienia. Ja jednak byłem tak ślepy i pełen ignorancji; nie podjąłem wysiłku kontemplowania czy poszukiwania woli Boga na podstawie Jego słów, a zamiast tego polegałem na swoich własnych koncepcjach i wyobrażeniach, wierząc, że Pan Jezus wziął na siebie nasze grzechy i że zostały już one przebaczone, więc o ile zrezygnujemy z wszystkiego, żeby pójść za Panem, o tyle będziemy mogli wejść do królestwa niebieskiego. Teraz wydaje się, że jeśli nie rozwiążemy problemu polegającego na tym, że popełniamy grzechy, to, skoro nasze ciała przepełnione są plugastwem i zepsuciem, ostatecznie nie będziemy mogli wejść do królestwa niebieskiego, dokładnie tak jak napisane jest w tej książce: „Musisz wiedzieć, jakiego rodzaju ludzi pragnę. Ci, którzy są nieczyści, nie dostaną zezwolenia na wejście do królestwa. Ci, którzy są nieczyści, nie dostaną zezwolenia na kalanie ziemi świętej. Nawet jeżeli wykonałeś dużo pracy i pracowałeś przez wiele lat, to jeżeli na końcu nadal jesteś żałośnie brudny, według niebiańskiego prawa niedopuszczalne jest, abyś chciał wejść do Mojego królestwa! Od założenia świata po dziś dzień nigdy nie oferowałem łatwego dostępu do Mojego królestwa tym, którzy zabiegają o Moje względy. Jest to niebiańska zasada i nikt nie może jej złamać!(„Sukces i porażka zależą od ścieżki, którą idzie człowiek”).

Słowa te mają autorytet i moc. Rozumiem, że Bóg jest zarazem miłosierny i kochający, a jednak jest też samym sprawiedliwym i świętym Bogiem. Bóg nie pozwala na to, by plugawy, skażony człowiek wszedł do Jego królestwa i jeśli nasza grzeszna natura nie zostanie obmyta i nie ulegnie przemianie, to nawet mimo tego, że nasze grzechy zostały przebaczone i z zewnątrz wygląda to tak, że popełniamy pewne dobre uczynki, zrezygnowaliśmy z wszystkiego, ponosimy koszty na rzecz Boga i wykonujemy dzieło, to nasze marzenie o wejściu do królestwa niebieskiego zawsze pozostanie tylko marzeniem!

Chmury rzeczywiście się rozeszły i widzę teraz blask słońca! W końcu wiem, że tym z nas, którzy uzyskali zbawienie Pana, przebaczono jedynie nasze grzechy i zostaliśmy odkupieni, ale nie pozbyliśmy się grzechu. Wciąż musimy przyjąć dzieło Boże dzieło sądu w dniach ostatecznych i zostać obmyci, bowiem dopiero wtedy będziemy mogli wejść do królestwa niebieskiego i uzyskać życie wieczne. Jest to dokładne spełnienie proroctwa z Objawienia św. Jana: „I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani ten, kto popełnia obrzydliwość i kłamstwo, tylko ci, którzy są zapisani w księdze życia Baranka”. (Obj 21:27). Dziękuje Panu, ponieważ w końcu wiem, jak pozbyć się grzechu!

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Cudowne przetrwanie ataku roju os

W kryzysowych chwilach Bóg jest dla człowieka jedynym oparciem, naszym jedynym zbawieniem. Jeśli tylko będziemy szczerze polegać na Bogu, to będziemy w stanie dostrzec, jak wypełnia On dzieło.

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze