Rywalizacja rodzi cierpienie

29 września 2023

Autorstwa Xinyi, Chiny

W kwietniu 2021 roku zostałam wyznaczona razem z Chen Xi do podlewania w kościele. Ta wiadomość mnie zaniepokoiła. Chen Xi była zdolna i jasno mówiła o prawdzie. Obawiałam się, że szybko mnie prześcignie. W przeszłości nadzorowałam jej pracę, więc wstydziłabym się, gdyby okazała się lepsza ode mnie. Później dostrzegłam, że przywódczyni oferowała jej wiele pomocy i wsparcia i pozwalała praktykować na ważnych zadaniach. Zrozumiałam, że chciała ją wspierać. Byłam tym rozczarowana i w tajemnicy postanowiłam się z nią zmierzyć, pracując tak ciężko, żeby mnie nie prześcignęła. Zaangażowałam się w rozmowy z uczestnikami spotkań i upewniałam się, aby poznawać i omawiać problemy braci i sióstr. Chętnie wypowiadałam się podczas dyskusji i inni najczęściej się ze mną zgadzali. Wkrótce nasze podlewanie zaczęło dawać wyniki. Byłam bardzo z siebie zadowolona i miałam poczucie spełnienia. Chen Xi nie zajmowała się tym wcześniej, więc początkowo nie wiedziała, co robić i było jej ciężko. Wiedziałam, że powinnam jej pomóc szybko zapoznać się z zadaniami i nauczyć się zasad, ale bałam się, że mnie zawstydzi. Przekazałam jej więc tylko zwięzły opis bez wchodzenia w szczegóły. Potajemnie się cieszyłam, gdy znalazła się w złym stanie z powodu trudów obowiązku. Czułam się zdolniejsza od niej. Z czasem Chen Xi poznała naszą pracę i zaczęła osiągać wyniki w ramach swojego obowiązku. Często słuchałam jej porad na temat rozwiązywania problemów braci i sióstr. Były bardzo praktyczne i jasne, co budziło mój niepokój. Okazało się, że ma lepszy charakter ode mnie. W ten sposób radziłaby sobie coraz lepiej i wkrótce inni zaczęliby ją podziwiać. Czy wtedy nie uznano by jej za lepszą ode mnie? Czułam, że moja pozycja jest zagrożona. Podczas wszelkich spotkań słuchałam jej wypowiedzi. Kiedy uważałam, że niosą oświecenie, poszukiwałam sposobów, by być lepszą od niej. Pewnego razu z powodu arogancji jedna z sióstr nie potrafiła współpracować z innymi, co wpływało na jej pracę. Łamałam sobie głowę, z czego wynika jej problem, jakich słów Boga użyć i jak wpleść własne doświadczenia w moją wypowiedź. Przez to, że miałam niewłaściwy sposób myślenia, nie potrafiłam spokojnie tego przeanalizować. Oparłam więc moje rady na powierzchownych aspektach i jej stan nie uległ poprawie. Za to Chen Xi połączyła słowa Boga i własne doświadczenia. Ta siostra potrafiła się z nimi utożsamić i poczuła się gotowa do zmiany stanu. Obserwowałam to z niepokojem. Dlaczego Bóg oświecił Chen Xi, a nie mnie? Znalazła się w centrum zainteresowania, czyż więc inni nie uznali jej za lepszą ode mnie? Wtedy postanowiłam, że następnym razem, gdy ktoś będzie miał problem, będę musiała się wykazać, by wszyscy dostrzegli, że potrafię mówić o prawdzie w celu rozwiązania problemów. Później pewna siostra opowiedziała, że krytykowała innych, gdy się z nią rozprawiono. Uznałam, że mam podobne doświadczenia i tym razem będę mogła jej dobrze doradzić. Zanim się odezwałam Chen Xi zaczęła mówić. Jej omówienie problemu było bardzo jasne i łączyło się z jej doświadczeniami. Wyjęła mi to z ust. Mogłam już tylko wyrazić moje zrozumienie. Gdy zauważyłam, że po spotkaniu Chen Xi była w bardzo dobrym nastroju, czułam się jeszcze bardziej zazdrosna i nie chciałam jej pochwalić. Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Przygnębiało mnie to, że innym podobało się omówienie sprawy przez Chen Xi. Wydawało mi się, że nigdy nie będę od niej lepsza. Wiedziałam, że nie jestem w dobrym stanie. Modliłam się do Boga, by mnie oświecił i pomógł poznać samą siebie.

Na spotkaniu przeczytałam słowa Boga: „Pogoń za sławą i zyskiem jest typowym zachowaniem ludzi, którzy mają złą naturę właściwą szatanowi. Nie ma tu wyjątków. Cała zepsuta ludzkość żyje dla sławy i statusu, wszyscy ludzie gotowi są zapłacić każdą cenę podczas swoich zmagań o sławę i status. Tak jest ze wszystkimi, którzy żyją we władzy szatana. Dlatego ktoś, kto nie akceptuje ani nie rozumie prawdy, kto nie potrafi postępować zgodnie z zasadami, wiedzie życie z szatańskim usposobieniem. Szatańskie usposobienie zdominowało twoje myśli i kontroluje twoje zachowanie; szatan sprawuje nad tobą całkowitą kontrolę i trzyma cię w swojej niewoli – jeśli nie przyjmiesz prawdy i nie wyrzekniesz się szatana, nie będziesz w stanie się wyzwolić. (…) Nie myśl przez cały czas o przewyższaniu wszystkich, robieniu wszystkiego lepiej niż inni i wyróżnianiu się z tłumu pod każdym względem. Co to za usposobienie? (Aroganckie usposobienie). Ludzie zawsze mają aroganckie usposobienie i nawet jeśli chcą dążyć do prawdy i zadowolić Boga, nie udaje im się to. Są kontrolowani przez aroganckie usposobienie, które sprawia, że łatwo im zbłądzić. (…) Kiedy masz takie usposobienie, wiecznie próbujesz poniżyć innych i wysunąć się na czoło, wiecznie rywalizujesz, wiecznie próbujesz coś innym odebrać. Jesteś bardzo zawistny, nikomu nie okazujesz posłuszeństwa i ciągle próbujesz się wyróżnić. To jest problem; tak działa szatan. Jeśli naprawdę pragniesz być stworzeniem miłym Bogu, to nie goń za swymi własnymi mrzonkami. Starać się być lepszym i zdolniejszym niż się rzeczywiście jest, aby osiągnąć swe cele – to coś złego. Należy być posłusznym ustaleniom i zarządzeniom Boga i nie wywyższać się ponad stan; tylko takie zachowanie świadczy o rozsądku(Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga ujawniły mój prawdziwy stan. Zawsze walczyłam o pierwsze miejsce i nie chciałam być w niczym gorsza od innych, więc nieustannie rywalizowałam. Przez to, że wcześniej nadzorowałam pracę Chen Xi, będąc jej partnerką, nie chciałam być od niej gorsza w zakresie umiejętności w pracy ani omawiania prawdy. Cieszyłam się, gdy początkowo nie potrafiła mnie pokonać. Gdy jednak dostrzegłam, jak szybko robi postępy, rozwiązuje problemy, a nawet zyskuje uznanie braci i sióstr, byłam niezadowolona i zazdrosna i ciągle z nią rywalizowałam. Chciałam się nawet popisywać podczas omawiania prawdy i rozwiązywania problemów, aby zyskać podziw innych. Moje intencje nie były właściwe. Skupiałam się tylko na swoim imieniu i uznaniu. Nie rozważałam na poważnie słów Boga, więc mogłam mówić tylko o doktrynie, co w żaden sposób nie pouczało innych. Nie dokonałam wtedy autorefleksji, lecz obwiniałam Boga, że mnie nie oświecił. Czułam opór. Wtedy zrozumiałam, że jestem arogancka i nierozsądna. Zostałam wyznaczona razem z Chen Xi do podlewania w kościele, więc powinnyśmy się uzupełniać, wykorzystywać nasze zalety i wspólnie należycie wypełniać nasz obowiązek. Najwyraźniej jej nie dorównywałam, ale nie byłam tego świadoma. Ciągle próbowałam być lepsza od niej i być w centrum uwagi. Potajemnie liczyłam zyski i straty w statusie i nie brałam pod uwagę mojego obowiązku ani pracy kościoła. Byłam bardzo arogancka i nierozsądna i przejawiałam szatańskie usposobienie, budząc odrazę w Bogu.

Później się modliłam, prosząc Boga, by pomógł mi zmienić podejście i dobrze współpracować z Chen Xi. Kiedy później widziałam, jak mówi o prawdzie jaśniej ode mnie i czułam chęć rywalizacji, modliłam się i odrzucałam siebie. Dzięki takiej praktyce mój stan się stopniowo poprawił. Nie rozumiałam jednak właściwie swojej natury i istoty, więc wkrótce ten sam problem pojawił się ponownie. Na spotkaniach, które prowadziłam z Chen Xi dla braci i sióstr, to ona głównie mówiła, a ja tylko dopowiadałam coś od czasu do czasu. Początkowo mi to pasowało, ale z czasem poczułam się niewidoczna i wychodziłam ze spotkań rozczarowana. Czy zawsze już będę grała drugie skrzypce? Nie pasowało mi to, więc potajemnie zaczęłam rywalizować. Nie potrafiłam omawiać prawdy i rozwiązywać problemów lepiej od Chen Xi, więc zaangażowałam się w nadzorowanie i realizowanie zadań, by usprawnić podlewanie. To miało zaprezentować moje umiejętności. Kiedy należało czegoś dopilnować, robiłam to sama, bez rozmowy z Chen Xi. Z czasem szło mi to nieco lepiej niż jej i znów zrobiłam się arogancka. Okazało się, że nie jestem gorsza od niej. Zapragnęłam znaleźć sposób, by być od niej lepszą także w omawianiu i rozwiązywaniu problemów. Podczas jednego ze spotkań chciałam przejąć inicjatywę, żeby Chen Xi nie grała ciągle pierwszych skrzypiec. Zaczęłam aktywnie analizować problemy siostry. Moje intencje nie były właściwe i zaczęłam omawiać, zanim zrozumiałam jej trudności. W efekcie, dużo mówiłam, ale w niczym nie pomogłam. Inni zauważyli, że jestem w złym stanie i radzili mi, żebym nie rywalizowała z partnerką o uznanie, bo to wpływa na naszą efektywność. Gdy mi to wytknięto poczułam duży wstyd i smutek. Zabrałam wszystkim dużo czasu i nie mogliśmy omówić problemów w pracy, bo musieliśmy szybko kończyć spotkanie. W drodze do domu analizowałam swoje zachowanie. Musiałam połknąć gorzką pigułkę. Chciałam się popisać, żeby pokazać, że jestem lepsza od Chen Xi. Zmarnowałam czas innych, przez co nie rozwiązaliśmy problemów w pracy i spotkanie było bezowocne. Zakłócałam pracę i życie kościoła. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej było mi smutno i przykro. Nie wiedziałam, jak zmienić to skażone usposobienie. Walcząc o dobre imię i uznanie, przez jakiś czas nie pomagałam Chen Xi, kiedy widziałam, że ma problemy z pracą i swoim stanem. Zamiast tego sugerowała jej, bezpośrednio i pośrednio, że się nie stara, przez co była negatywnie nastawiona. To pogłębiało dystans między nami i szkodziło efektywności naszej pracy. Kiedy przywódczyni dowiedziała się o moim stanie, rozprawiła się ze mną za walczenie o imię i uznanie i za odtrącanie partnerki. Stwierdziła, że to oznaka złego człowieczeństwa. Zabolały mnie te słowa, więc się modliłam, prosząc Boga o oświecenie, bym poznała siebie i rozwiązała swoje problemy.

Wtedy przeczytałam słowa Boga. „Każdy z was wybił się na szczyt spośród nieprzeliczonych tłumów; wznieśliście się, by stać się godnymi przodkami wielkiej rzeszy następców. Jesteście skrajnie rozpasani i wpadacie w amok pośród całego tego robactwa, szukając wygodnego miejsca i próbując pożreć mniejsze robaki. W głębi serca jesteście nikczemni i groźni, bardziej nawet niż te duchy, które opadły już na dno morza. Żyjąc na samym dnie gnojowiska, poruszacie je całe i przeszkadzacie mieszkającym w nim robakom tak bardzo, że nie mogąc zaznać spokoju, zaczynają między sobą walczyć, nim znów się uspokoją. Nie wiecie, gdzie wasze miejsce, a mimo to walczycie ze sobą w kupie gnoju. Co możecie w ten sposób zyskać? Gdybyście w swych sercach prawdziwie darzyli Mnie szacunkiem, jak moglibyście walczyć między sobą za Moimi plecami? Niezależnie od tego, jak wysoka jest twoja pozycja, czy nadal nie jesteś tylko małym, śmierdzącym robakiem w gnojowisku? Czy wyrosną ci skrzydła i staniesz się gołębicą szybującą po niebie?(Kiedy spadające liście wrócą do swoich korzeni, będziesz żałował wszelkiego zła, które popełniłeś, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Odnosząc słowa Boga do siebie, dostrzegłam, że tak właśnie się zachowuję. Za bardzo skupiałam się na sobie, uważając, że we wszystkim powinnam być lepsza od Chen Xi, bo kiedyś ją nadzorowałam. Otwarcie i potajemnie walczyłam, by ją pokonać. Nie omawiałam z nią nadzoru nad podlewaniem, tylko działałam samodzielnie. Chciałam rozwiązywać problemy na spotkaniach, żeby dowieść, że jestem od niej lepsza, ale nie zastanawiałam się, czy mogę rzeczywiście komuś pomóc ani czy wpłynie to na efektywność spotkania. Kiedy zauważyłam, że ma trudności w pracy i nie jest w dobrym stanie, nie pomogłam jej, a nawet cieszyłam się jej nieszczęściem. Umyślnie ją deprecjonowałam i upajałam się jej cierpieniem. Jej nastawienie robiło się przez to coraz bardziej negatywne. Dostrzegłam, że brak mi człowieczeństwa i że Bóg demaskuje te robaki, które nie znają swojej wartości, ale chcą szybować po niebie jak gołąb. Było mi wstyd. Czułam się brzydka, jak ten robak i bezwstydna. Ewidentnie brakowało mi realiów prawdy i nie potrafiłam rozwiązywać praktycznych problemów innych. Mimo to chciałam się popisywać i pokonać innych. To raniło moją siostrę i wpływało na pracę kościoła. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej czułam się winna i zobowiązana. Przeczytałam też słowa Boga demaskujące antychrystów. Bóg Wszechmogący mówi: „Jakie jest motto antychrystów, bez względu na to, w jakiej grupie się znajdują? »Muszę rywalizować! Konkurować i rywalizować! Muszę rywalizować, by mieć najwyższy status i być najpotężniejszy!«. Takie jest usposobienie antychrystów. Rywalizują i starają się osiągnąć swoje cele bez względu na sytuację. Są sługusami szatana i szkodzą dziełu kościoła. Usposobienie antychrystów jest następujące: zaczynają od tego, że rozglądają się po kościele, by zobaczyć, kto wierzy w Boga od wielu lat i posiada kapitał, kto ma jakieś talenty czy szczególne umiejętności, kto pomaga braciom i siostrom w ich wejściu w życie, kto jest szanowany, kogo ranga jest najwyższa, kto cieszy się dobrą opinią wśród braci i sióstr albo ma więcej pozytywnych rzeczy. Ci ludzie będą rywalami antychrysta. Podsumowując, za każdym razem, gdy antychryści znajdą się w jakiejś grupie ludzi, zawsze postępują tak: konkurują o status, o dobrą reputację i o możliwość podejmowania decyzji w różnych sprawach w grupie, a gdy już to zdobędą, czują się szczęśliwi. (…) Oto jak aroganckie, odrażające i pozbawione rozumu jest usposobienie antychrystów. Nie mają ani sumienia, ani rozumu, nie ma w nich nawet krztyny prawdy. W działaniach i czynach antychrystów widać, że w tym, co robią, brak jest rozumu normalnego człowieka, i chociaż można im opowiadać o prawdzie, nie akceptują jej. Jakkolwiek słuszne jest to, co mówisz, im to nie pasuje. Jedyne, do czego dążą, to reputacja i status, którym oddają nabożną cześć. Dopóki mogą cieszyć się przywilejami statusu, dopóty są zadowoleni. To według nich jest wartością ich życia. Bez względu na to, w jakiej są grupie, muszą pokazywać »światło« i »ciepło«, jakich dostarczają, a także swoje szczególne talenty i unikalność. A ponieważ uważają się za kogoś wyjątkowego, z natury rzeczy wydaje im się, że powinni być traktowani lepiej od innych, że zasługują na ich wsparcie i podziw, że powinni być szanowani i czczeni – uważają, że wszystko to im się należy. Czyż tacy ludzie nie są cyniczni i bezwstydni?(Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawnia, że antychryści nie potrafią z nikim współpracować. Chcą być w centrum uwagi i zabiegają o podziw i uwielbienie. Takie osoby mają podłe usposobienie – Bóg czuje do nich odrazę i ich przeklina. Dzięki autorefleksji zrozumiałam, że mam usposobienie antychrysta. W kościele zaplanowano, bym współpracowała z Chen Xi, ale chciałam być gwiazdą i błyszczeć. Gdy zaobserwowałam, że Chen Xi jasno omawia i zyskuje uznanie innych, poczułam zazdrość. Czułam, że nie zabłysnę dopóki ona będzie w kościele. Traktowałam ją jak rywalkę. Widziałam, że ma trudności w pracy, ale jej nie pomogłam i zostawiłam samą sobie, przez co nabrała negatywnego nastawienia. Wielokrotnie ją odtrącałam, przez co jej stan się pogarszał, ale nie czułam się winna ani smutna. Uważałam, że dzięki temu będę w centrum zainteresowania i będę grała pierwsze skrzypce. Celowo ją dyskredytowałam, by zmniejszyć jej entuzjazm do obowiązku i powstrzymać przed wykorzystywaniem zalet. Bardzo ją tym raniłam. Żyłam według twierdzeń przesiąkniętych szatańską trucizną: „Może być tylko jeden samiec alfa” i „Sam sobie jestem panem w niebie i na ziemi”. Chciałam być jedyną wyróżniającą się osobą. Żeby być najlepsza, nie powstrzymywałam się przed niczym w odtrącaniu i ranieniu jej. Nie miałam wyrzutów sumienia. Pomyślałam o antychrystach w kościele. Dbają wyłącznie o swój status i zdobycie uznania innych. Nie potrafią znieść, że ktoś jest lepszy od nich, a gdy poczują, że ich status jest zagrożony, wykorzystują nikczemne taktyki, by innych gnębić i karać. Kończą zdemaskowani i odtrąceni przez Boga za całe zło, które czynią. Zawsze zabiegałam o podziw i uznanie innych. Chciałam stłamsić partnerkę, by się nie wyróżniała. Kroczyłam ścieżką antychrysta. Gdybym nadal walczyła o własne imię i uznanie i zakłócała pracę kościoła, skończyłabym jak antychryst – ukarana i przeklęta przez Boga. Przeraziła mnie ta myśl, więc niezwłocznie zaczęłam się modlić i wyraziłam skruchę.

Przeczytałam kilka fragmentów. Bóg Wszechmogący mówi: „Nie jest łatwo wyrzec się reputacji i statusu – zależy to od tego, czy ludzie dążą do prawdy. Jedynie rozumiejąc prawdę, człowiek może poznać samego siebie, dostrzec bezsens gonitwy za reputacją i statusem oraz rozpoznać prawdę o zepsuciu ludzkości. Tylko wtedy można prawdziwie odciąć się od reputacji i statusu. Nie jest łatwo wyzbyć się zepsutego usposobienia. Być może dostrzegasz, że brakuje ci prawdy, że masz braki i przejawiasz nadmierne zepsucie, ale mimo to nie wkładasz wysiłku w dążenie do prawdy i obłudnie się maskujesz, wytwarzając w innych przekonanie, że możesz wszystko. Sam w ten sposób narażasz się na niebezpieczeństwo, i w końcu się doigrasz. Musisz przyznać, że nie posiadasz prawdy, i musisz zdobyć się na odwagę, by spojrzeć w twarz rzeczywistości. Jesteś słaby, przejawiasz zepsucie i masz całe mnóstwo wad. To jest normalne – jesteś zwyczajną osobą, nie jesteś nadczłowiekiem ani nie jesteś wszechmocny i musisz mieć tego świadomość(Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Jakie są wasze zasady postępowania? Powinniście postępować zgodnie ze swoją pozycją, znaleźć dla siebie właściwe miejsce i wykonywać obowiązek, który do was należy; tylko ktoś, kto tak właśnie postępuje, jest osobą rozsądną. Na przykład, niektórzy ludzie mają określone umiejętności zawodowe i pojmują zasady, więc to oni powinni brać na siebie odpowiedzialność i na koniec sprawdzać wszystko w obszarze, na którym się znają; niektórzy mają pomysły i wglądy, które inspirują innych i pomagają im lepiej wykonywać obowiązki – w takim razie właśnie oni powinni dostarczać pomysły. Jeśli potrafisz znaleźć dla siebie właściwe miejsce i działać w harmonii z braćmi i siostrami, tym samym będziesz wypełniał swój obowiązek i postępował zgodnie ze swoją pozycją(Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Nikomu nie jest łatwo wykonywać zadania samodzielnie, bez względu na to, czym się zajmuje lub w jaką dziedzinę jest zaangażowany, zawsze dobrze jest mieć kogoś, kto zwróci nam na coś uwagę i zaoferuje pomoc – jest to o wiele łatwiejsze niż działanie w pojedynkę. Istnieją też ograniczenia obejmujące to, do czego ludzki charakter jest zdolny, ludzie mają ograniczone możliwości doświadczania. Nikt nie może być najlepszy we wszystkim, jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego wiedzieć, wszystkiego osiągnąć, wszystkiego się nauczyć – to niemożliwe i każdy powinien to zrozumieć. A bez względu na to, co robisz, czy to ważne, czy nie, zawsze powinien być ktoś, kto ci pomoże, udzieli wskazówek i porad lub zrobi coś we współpracy z tobą. Tylko tak da się zapewnić, że będziesz robić rzeczy poprawniej, będziesz popełniać mniej błędów i mniejsze będzie ryzyko, że zbłądzisz – jest to coś dobrego(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). W słowach Boga znalazłam ścieżkę praktykowania. Musiałam wyzbyć się pragnienia zabiegania o dobre imię i status, nauczyć się należycie podchodzić do swoich braków i wad, znać swoje miejsce, brać pod uwagę interesy kościoła i wejście w życie innych osób, współpracować z partnerką, by dopilnować pracy kościoła i właściwie wykonać swój obowiązek. W przeszłości byłam odpowiedzialna za pracę Chen Xi i miałam doświadczenie, ale nie dorównywałam jej w kwestii omawiania prawdy ani rozwiązywania problemów. Brakowało mi praktycznego doświadczenia i nie potrafiłam zrozumieć ani naprawić wielu spraw. To były moje braki. Powinnam je uznać i się z nimi zmierzyć. Omówienia Chen Xi oświecały i pomagaąy braciom i siostrom w wejściu w życie. Powinnam ją wspierać i pozwolić wykorzystywać zalety. Mogłabym wówczas się od niej uczyć i nadrabiać własne słabości, na czym skorzystałoby moje wejście w życie i praca kościoła.

Gdy później pracowałam z Chen Xi przy spotkaniach, upewniałam się, by mieć właściwe intencje i mówić tylko o tym, co rozumiałam. Pozwalałam jej omawiać kwestie, w które miała wgląd, i je uzupełniałam. Kiedy inni wyrażali dla niej uznanie, czułam czasami chęć rywalizacji, ale szybko orientowałam się, że nie jestem w dobrym stanie, modliłam się, odrzucałam siebie i byłam gotowa nadawać priorytet pracy kościoła i z nią współpracować. Moja zazdrość słabła i przestawałam myśleć o rywalizacji. Zamiast tego myślałam o współpracowaniu z nią przy rozwiązywaniu problemów innych. Nie blokowało mnie już skażone usposobienie i mogłam robić swoje. Szczerze współpracowałam z Chen Xi i oferowałam jej pomoc, gdy miała trudności. Wkrótce nasze podlewanie się poprawiło i obie poczyniłyśmy postępy. Poczułam spokój.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Gorzki smak bycia pochlebcą

W zeszłym roku brat Xin, z którym jeździłem głosić ewangelię, został zwolniony. Gdy go o to spytałem, powiedział, że przez kilka lat nie...

Koniec z popisami

Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...

Połącz się z nami w Messengerze