Po trzęsieniu ziemi

15 marca 2022

Autorstwa Jane, Filipiny

W lipcu 2019 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Później dużo czytałam słów Boga Wszechmogącego i za każdym razem czułam, że Bóg mówi do mnie twarzą w twarz. To było krzepiące i bardzo mnie cieszyło. To było uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznałam. Omówienia nauczyły mnie, że póki żyjemy, pownniśmy mieć wiarę, czytać słowa Boga i czynić powinność istoty stworzonej. Mimo że mój ojciec sprzeciwiał się mojej wierze i często się na mnie złościł, brałam udział w zgromadzeniach, bo wiedziałam, że tylko tak lepiej zrozumiem słowa Boga. Moje życie było puste, nim zaczęłam czytać słowa Boga. To mnie spełniło i nadało kierunek mojemu życiu. Wiedziałam, jak niezwykle ważne są dla mnie zgromadzenia i czytanie słów Boga.

Ale wkrótce musiałam stawić czoło pokusie. Sąsiadka powiedziała mi o wolnym stanowisku sprzedawcy w sklepie, w którym pracowała, mówiąc, że mogę zarobić ponad 500 peso na dzień. Była pewna, że dostanę tę pracę. To była bardzo atrakcyjna pensja. Byłoby mnie stać na rzeczy, które chciałam sobie kupić, mogłabym też pomóc finansowo rodzicom. Z drugiej strony nie mogłabym uczestniczyć w zgromadzeniach tak jak zwykle. Jednak chciałam tych pieniędzy i nie mogłam przepuścić tej okazji. Nie potrafiłam oprzeć się pokusie i zgodziłam się wziąć tę pracę. Podpisałam umowę na miesiąc, myśląc, że później będę już normalnie uczęszczać na zgromadzenia, a w międzyczasie zrobię, co mogę. Ale sprawy nie ułożyły się po mojej myśli. Nie byłam w stanie brać udziału w zgromadzeniach. Nie mogłam używać komórki w pracy, a kończyłam o osiemnastej. Droga powrotna była długa i zmęczona wracałam do domu. Nie miałam już energii. Czasem, gdy wracałam, było już za późno, by wziąć udział. Z czasem poczułam, że oddalam się od Boga, czułam nienazwany lęk i niepokój. Nie wiem czemu, ale byłam cały czas smutna. Uśmiechałam się, ale w środku cierpiałam. Tak jakby światło zniknęło z mojego życia. Czasem czułam taki mrok, że zaczynałam płakać. Tęsniłam za zgromadzeniami. Gdy nie było klientów, zapisywałam w notesie słowa Boga, które pamiętałam, czytałam je i przemyśliwałam. Czułam Bożą pomoc i przewodnictwo. Patrzyłam w kalendarz i liczyłam dni, które zostały do końca umowy. Chciałam skończyć z tą pracą i wrócić na zgromadzenia.

Raz weszłam na Facebooka i zobaczyłem fragmenty słów Boga przesłane przez brata. „Wszelkiego rodzaju katastrofy spadną jedna po drugiej; wszystkie narody i miejsca doświadczą nieszczęść: zaraza, głód, powódź, susza i trzęsienia ziemi są wszędzie. Te katastrofy nie zdarzają się tylko w jednym lub dwóch miejscach, ani też nie ustaną w ciągu jednego lub dwóch dni; przeciwnie, będą obejmować coraz większe obszary i będą coraz bardziej dotkliwe. W tym czasie jedna po drugiej występować będą wszelkiego rodzaju plagi insektów i rozpowszechni się zjawisko kanibalizmu. Oto Mój sąd nad wszystkimi narodami i ludami(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 65, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Moja łaska spływa na tych, którzy Mnie kochają i wyrzekają się siebie. Tymczasem kara spadająca na niegodziwych jest właśnie dowodem Mego sprawiedliwego usposobienia, a ponadto świadectwem Mego gniewu. Kiedy nadejdzie katastrofa, ci, którzy Mi się sprzeciwiają, będą zawodzić, gdy padną ofiarą głodu i zarazy. Ci, którzy dopuścili się wszelkiego rodzaju nikczemności, ale podążali za Mną przez wiele lat, nie unikną zapłaty za swoje grzechy; ich również pochłonie katastrofa, jakiej nie widziano przez miliony lat, i będą żyć w nieustającym stanie paniki i przerażenia. A ci spośród Moich wyznawców, którzy okazali Mi lojalność, będą się radować i przyklaskiwać Mojej potędze. Doświadczą nieopisanego szczęścia i będą żyć w radości, jaką nigdy wcześniej nie obdarzyłem rodzaju ludzkiego. Będzie tak dlatego, gdyż cenię sobie dobre uczynki człowieka, a brzydzę się jego występkami. Odkąd zacząłem przewodzić ludzkości, gorliwie pragnąłem pozyskać grupę ludzi, którzy byliby ze Mną jednomyślni. Tymczasem o tych, którzy nie są ze Mną jednomyślni, nigdy nie zapominam; zawsze odczuwam do nich wstręt w Moim sercu, czekając na okazję, by sprowadzić na nich Moją srogą karę, którą będę się rozkoszować. Teraz nareszcie nadszedł Mój dzień i nie muszę już dłużej czekać!(Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków, by zasłużyć na swoje przeznaczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Czułam autentyczność Bożych słów i byłam naprawdę przerażona. To, o czym On mówił, wypełniało się. Na Mindanao mnożyły się katastrofy, wybuchy wulkanu, huragany, trzęsienia ziemi, pandemia, i tak samo było na całym świecie. A ja zarabiałam kasę i oddalałam się od Boga. Bałam się, że Bóg mnie nie uchroni od katastrof i stracę życie. Dlatego pomodliłam się: „Boże, wybacz mi, że wybrałam pieniądze zamiast Ciebie. Wiem, że to wbrew Twej woli, chcę się ukorzyć”. Mówiłam sobie, że nie jest za późno na skruchę, wciąż mogłam wrócić na zgromadzenia. Czekałam na koniec umowy, aby móc na nową podjąć swój obowiązek.

Pamiętam, że 15 grudnia 2019 czułam wielki niepokój. Nie wiem czemu, ale miałam jakieś złe przeczucia. Chciałam wyjść ze sklepu i pójść do domu, przestać pracować. Współpracownica poprosiła, abym poszła z nią do toalety. Kilka minut później, gdy wracałaśmy, grunt się nagle pod nami zachwiał. Widziałam ludzi wybiegających z centrum handlowego. Niektórych zmroził strach. Wszędzie rzeczy spadały z półek. Na szczęście byłyśmy przy wyjściu, więc od razu uciekłyśmy z budynku. Tak bardzo trzęsło, że czułam się jak w wielkiej kołysce, trudno było znaleźć bezpieczne miejsce. Patrząc wstecz, myślę sobie, że wyszłam z centrum handlowego do toalety tuż przed trzęsieniem, była kolejka, więc musiałyśmy zaczekać. Trzęsienie zaczęło się tuż po naszym powrocie. Idealna synchronizacja, więc to Boża ochrona mnie ocaliła od niebezpieczeństwa. Byłam poruszona. Nie dlatego, że przeżyłam, ale że dostrzegłam miłość i obecność Bożą. Bóg ocalił mnie od trzęsienia. Raz po raz wołałam do Niego z całego serca: „Dzięki Ci, Boże Wszechmogący, ocaliłeś mnie!”. Mnóstwo myśli kotłowało mi się wtedy w głowie. Wiedziałam, że trochę pieniędzy zarobiłam, ale czułam się przygnębiona. Pieniądze nie są ważne. Co mi po pieniądzach, gdy ziemia się trzęsie. Liczy się tylko, by stanąć przed Bogiem i zyskać zbawienie. Chciałam bardzo wrócić do domu i dołączyć do zgromadzenia, powiedzieć braciom i siostrom, że Bóg mnie uchronił od katastrofy, że doświadczyłam Jego miłość i ujrzałam Jego czyny.

W drodze do domu zastanawiałam się, czemu Bóg mnie chronił, skoro się od Niego oddaliłam. Otworzyłam aplikację kościoła i trafiłam na fragment słów Boga Wszechmogącego. „Miłość Boża jest praktyczna: dzięki łasce Bożej człowiek unika jednej katastrofy za drugą, a przez cały czas Bóg okazuje tolerancję wobec słabości człowieka. Sąd i karcenie od Boga pozwalają ludziom stopniowo poznać skażenie człowieka i jego szatańską istotę. To, co Bóg zapewnia, Jego oświecenie dla człowieka i Jego przewodnictwo, pozwala ludzkości poznawać coraz więcej istoty prawdy i coraz lepiej wiedzieć, czego ludzie potrzebują, jaką drogą powinni obrać, po co żyją, jakie są wartość i znaczenie ich życia oraz jak podążać drogą, która jest przed nimi. Wszystko to, co Bóg czyni, jest nierozerwalnie związane z Jego jedynym pierwotnym celem. Jaki jest zatem ten cel? Dlaczego Bóg używa tych metod, aby wykonywać swoje dzieło na człowieku? Jaki wynik chce On osiągnąć? Innymi słowy, co chce On widzieć w człowieku? Co chce od niego uzyskać? Bóg chce, aby serce człowieka mogło się odrodzić. Te metody, których używa On do pracy nad człowiekiem, są ciągłą próbą przebudzenia serca człowieka, przebudzenia jego ducha, sprawienia, by człowiek zrozumiał, skąd pochodzi, kto go prowadzi, wspiera i zaopatruje i kto pozwolił człowiekowi żyć po dziś dzień; są one środkiem mającym pomóc człowiekowi zrozumieć, kto jest Stwórcą, kogo powinien czcić, jaką drogą powinien podążać i w jaki sposób powinien przyjść przed oblicze Boga; służą one stopniowemu ożywianiu serca człowieka, tak aby człowiek poznał i zrozumiał serce Boże oraz pojął wielką troskę i myśl, jaka kryje się za Jego dziełem zbawienia człowieka. Kiedy serce człowieka odradza się, nie chce on już żyć ze zdegenerowanym, skażonym usposobieniem, natomiast pragnie dążyć do prawdy, aby zadowolić Boga. Kiedy serce człowieka się przebudzi, człowiek jest w stanie całkowicie zerwać z szatanem. Człowiek nie będzie już doznawać od niego krzywdy, nie będzie już przez niego kontrolowany ani oszukiwany. Zamiast tego człowiek może aktywnie współpracować z dziełem Boga i Jego słowami, aby zadowolić serce Boga, osiągając w ten sposób bojaźń Bożą i unikając zła. To jest pierwotny cel Bożego dzieła(Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Bardzo mnie to poruszyło. Widziałam miłosierdzie Boże. Zrezygnowałam ze zgromadzeń dla przyjemności ciała, myślałam, że Bóg mnie nie zbawi. Ale On w cudowny sposób uchronił mnie przed trzęsieniem ziemi, nie odrzucił mnie. Bóg chciał mnie przebudzić, bym przestała pożądać pieniędzy, by wróciła do Niego, szła za prawdą, pełniła obowiązek. Miałam wielkie szczęście. Nie mogłam stracić tej szansy od Boga, musiałam okazać skruchę, porzucić przyjemności ciała i wrócić do pełnienia powinności istoty stworzonej w kościele.

Umowa wygasła pod koniec grudnia, cały swój czas i energię poświęciłam na obowiązki. Czułam się słaba, gdy napotykałam problemy, czasem byłam zmęczona, ale wtedy myślałam o tym, ja Bóg ocalił mnie podczas trzęsienia ziemi. Nieważne, ile trudności było przede mną, musiałam się starać, by odpłacić Bogu za Jego miłość. Myślałam, że to jedyny sposób, by uniknąć katastrof i zyskać dobre przeznaczenie. Pewnego dnia obejrzałam świadectwo pod tytułem „Choroba ujawniła dlaczego dążę do błogosławieństw”. To było o bracie, który wierzył już długo, dużo z siebie dawał, wykonując obowiązki, aż poważnie zachorował. Był nieszczęśliwy i obwiniał Boga. Czuł, że dał z siebie tak dużo, a mimo to zachorował, nie pojmował, czemu Bóg mu nie błogosławił. Słowa Boże uzmysłowiły mu, że nie pełnił obowiązku, by szukać prawdy i być posłusznym Bogu, ale by zyskać błogosławieństwa i wejść do królestwa Boga. Jego doświadczenie pokazało mi, że moje pobudki też są skażone, bo liczyłam na to, że Bóg uchroni mnie od katastrof. Bałam się, że probuję targować się z Bogiem. Zapytałam siebie tej nocy, czy pełnię obowiązek, by zadowolić Boga, czy by zyskać Jego łaskę. Myślałam o ochronie podczas trzęsienia ziemi i o lęku, który potem czułam. Bałam się, że padnę ofiarą katastrof w przyszłości. Chciałam więc wrócić do obowiązków w nadziei, że Bóg mnie uchroni od katastrof. Miałam takie same pobudki jak tamten brat. On doświadczył choroby, a ja trzęsienia ziemi. Poświęcałam się, ale nie po to, by poddać się Bogu i Go zadowolić. Robiłam to, by On chronił mnie od katastrof, by zyskać dobre przeznaczenie i wejść do Jego królestwa. Targał mną niepokój tej nocy. Nie mogłam przyznać, że wypełniam obowiązki tylko w zamian za błogosławieństwa. Chciałam być szczera i uczciwa w obowiązkach. A tak naprawdę wierzyłam dla własnych korzyści. Nie miałam w sercu czci, nie byłam posłuszna Bogu jako naszemu Stworzycielowi.

Później poszukałam prawd na ten temat i znalazłam fragment słów Boga. „Moje czyny są liczniejsze niż ziarna piasku na plażach, a Moja mądrość przewyższa wszystkich synów Salomona, jednak ludzie myślą o Mnie jak o lekarzu z niewielkim doświadczeniem, jak o nieznanym nauczycielu człowieka! Tylu we Mnie wierzy tylko po to, abym ich uzdrowił. Tylu we Mnie wierzy tylko po to, abym użył swej mocy, aby wypędzić nieczyste duchy z ich ciał i tak wielu wierzy we Mnie po prostu, aby otrzymać ode Mnie pokój oraz radość. Tylu wierzy we Mnie, jedynie po to, aby żądać ode Mnie większego materialnego bogactwa. Tak wielu wierzy we Mnie tylko po to, aby spędzić to życie w spokoju i być całym oraz zdrowym w świecie, który nadejdzie. Tylu wierzy we Mnie po to, aby uniknąć cierpienia piekła i otrzymać błogosławieństwa niebios. Tak wielu wierzy we Mnie tylko dla tymczasowego pocieszenia, jednak nie dąży do zdobycia niczego w tym świecie, który nadejdzie. Kiedy wylałem Mój gniew na człowieka i zabrałem całą radość oraz pokój, które niegdyś posiadał, człowiek zaczął wątpić. Kiedy ukazałem człowiekowi cierpienie piekła i odebrałem błogosławieństwa niebios, wstyd ludzki zamienił się w gniew. Kiedy człowiek poprosił Mnie, abym go uleczył, nie zważałem na niego i poczułem do niego odrazę; człowiek odszedł ode Mnie, aby zamiast tego szukać drogi złej medycyny oraz czarów. Kiedy odebrałem wszystko, czego człowiek ode Mnie żądał, wówczas wszyscy zniknęli bez śladu. Stąd mówię, że człowiek ma wiarę we Mnie, ponieważ daję zbyt wiele łaski, a także jest zbyt wiele do zyskania(Co wiesz o wierze? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga ujawniały mój stan. Swoją wiarą chciałam zyskać Jego łaskę, Jego ochronę podczas katastrof. Po trzęsieniu ziemi porzuciłam żądzę pieniędzy i przyjemności, wróciłam do obowiązków, ale nieważne, jak ciężko pracowałam, chodziło mi tylko o to, by Bóg uchronił mnie od katastrof. Chwyciłam szansę pełnienia obowiązków w zamian za błogosławieństwa królestwa. Pełniłam obowiązki dla swej korzyści, targując się z Bogiem. Czułam się winna i wstyd mi było za mój egoizm, za błędną postawę. Modiłam się do Boga: „O Boże, jestem taka skażona. Moje wysiłki to była transakcja. Oszukiwałam Cię. Boże, dziękuję Ci, że obnażyłeś moje zepsucie i dałeś mi poznać samą siebie. Nie chcę już pełnić obowiązków dla błogosławieństw. Chcę tylko Ciebie zadowolić”.

Jedna z sióstr przysłała mi później słowa Boga, które pomogły mi zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. Słowa Boga mówią: „Jaką ścieżką podążacie teraz w swojej wierze w Boga? Jeśli, inaczej niż Piotr, nie szukacie życia, zrozumienia siebie i poznania Boga, to nie podążacie ścieżką Piotra. W dzisiejszych czasach większość ludzi ma następujące nastawienie: »Aby uzyskać błogosławieństwa, muszę ponosić koszty na rzecz Boga i płacić dla Niego cenę. Aby uzyskać błogosławieństwa, muszę porzucić wszystko dla Boga; muszę ukończyć wszystkie zadania, które mi powierzył, i dobrze wykonywać swój obowiązek«. Rządzi tym intencja bycia pobłogosławionym; jest to przykład ponoszenia kosztów wyłącznie po to, by uzyskać od Boga nagrody, by zdobyć koronę. Tacy ludzie nie mają prawdy w swoich sercach i z pewnością ich rozumienie obejmuje zaledwie kilka słów doktryny, którymi się wszędzie popisują. Kroczą oni ścieżką Pawła. Wiara w Boga takich ludzi jest ciągłą pracą, a w swoich sercach czują oni, że im więcej zrobią, tym mocniej udowodnią swoją lojalność wobec Boga; że im więcej zrobią, tym z pewnością Bóg będzie bardziej zadowolony; i że im więcej zrobią, tym bardziej zasługują na to, że Bóg ich ukoronuje, i tym pewniej otrzymają największe błogosławieństwa w domu Bożym. Czują oni, że jeśli będą w stanie przetrwać cierpienie, nauczać i umrzeć dla Chrystusa, jeśli będą potrafić nie zważać na własne życie i jeśli będą w stanie skutecznie wypełnić wszystkie obowiązki, które powierzył im Bóg, wówczas znajdą się wśród tych, których Bóg najbardziej pobłogosławił – tych, którzy uzyskali największe błogosławieństwa – i z pewnością otrzymają koronę. Dokładnie to wyobrażał sobie Paweł i tego poszukiwał. To właśnie taką ścieżka podążał i to właśnie takie myśli kierowały Pawłem, gdy pracował w służbie Bogu. Czy takie myśli i intencje wywodzą się z natury szatana?(„Jak obrać ścieżkę Piotra” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). „Wszyscy zepsuci ludzie żyją tylko dla siebie. Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego – to jest podsumowanie ludzkiej natury. Ludzie wierzą w Boga dla samych siebie; rezygnują z rzeczy, ponoszą koszty na Jego rzecz i są Mu wierni – wszystko to robią dla własnego dobra. W sumie chodzi im tylko o uzyskanie błogosławieństw dla siebie. W społeczeństwie wszystko jest robione wyłącznie dla osobistej korzyści; w Boga wierzy się jedynie po to, by uzyskać błogosławieństwa. Rezygnuje się ze wszystkiego i jest się w stanie znieść wiele cierpienia właśnie po to, aby uzyskać błogosławieństwa. Wszystko to stanowi empiryczny dowód na to, że natura człowieka jest skażona(„Różnica pomiędzy zewnętrznymi zmianami a zmianami w usposobieniu” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Boże słowa pokazały mi, że wielu ludzi może wszystko dla Boga poświęcić, ale robią dla błogosławieństw, a nie po to, by zadowolić Go. Są jak Paweł, który dużo wycierpiał i głosił ewangelię w wielu miejscach, ale robił to wyłącznie w zamian za Boże błogosławieństwa. Gdy wykonał wielką pracę, powiedział: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. Odtąd odłożona jest dla mnie korona sprawiedliwości” (2Tm 4:7-8). Wszystko, co robił, było tylko transakcją. Chciał błogosławieństw, nagrody, korony. Dbał tylko o pracę, nie praktykował prawdy, nie wszedł w rzeczywistość Bożych słów. Dlatego jego usposobienie nigdy się nie zmieniło. Dlatego nie zyskał aprobaty od Boga, choć szerzył ewangelię i wielu ludzi pozyskał. Dostrzegłam w sobie podobieństwo do Pawła. Rzuciłam pracę i niemal cały swój czas i energię poświęcałam obowiązkom, czasem jadłam tylko raz dziennie, gdy byłam zajęta. Ale nie chodziło mi o szukanie prawdy i zadowolenie Boga, tylko o Jego błogosławieństwa. Nie próbowałam poznać siebie i wyzbyć się zepsucia, chciałam tylko, by Bóg dostrzegł moje starania i uchronił mnie od katastrof, bym zyskała dobre przeznaczenie i weszła do Jego królestwa. Pojęłam, jak głęboko skaził mnie szatan, jak samolubna byłam, że wszystko robiłam dla samej siebie. Nie byłam pobożna, nie kochałam Boga naprawdę. Kochałam tylko siebie. Te myśli mnie rozstroiły. Modliłam się: „Boże, pomóż mi zmienić moje złe pobudki w pełnieniu obowiązków. Chcę pełnić je tak, jak tego wymagasz, nie dla siebie”.

Chwilę później przeczytałam inny fragment słów Boga i bardzo mnie poruszył. Słowa Boga mówią: „Nie mam innego wyboru i byłem wam oddany całym sercem, a wy jednak żywicie wobec Mnie niegodziwe intencje i nie jesteście do Mnie przekonani. To jest zakres waszego obowiązku, waszej jedynej funkcji. Czyż tak nie jest? Czy wiecie, że w ogóle nie spełniacie obowiązku istoty stworzonej? Jak można uznać was za istoty stworzone? Czy nie jest dla was jasne, co wyrażacie i urzeczywistniacie w życiu? Nie spełniliście swojego obowiązku, ale chcecie być obdarzeni tolerancją i hojną łaską Boga. Łaska ta nie została przygotowana dla takich bezwartościowych niegodziwców jak wy, lecz dla tych, którzy nie proszą o nic i z radością się poświęcają. Ludzie tacy jak wy, takie miernoty, są zupełnie niegodni, by się radować łaską nieba. Trudności i niekończąca się kara będą jedynymi towarzyszami waszych dni! Jeśli nie potraficie dochować Mi wierności, czeka was los pełen cierpienia. Jeśli nie możecie wziąć odpowiedzialności wobec Moich słów i Mojego dzieła, waszym końcem będzie kara. Wszelka łaska, błogosławieństwa i wspaniałe życie królestwa będą dla was całkowicie niedostępne. Oto koniec, na który zasługujecie, oraz skutek waszych własnych czynów! Ci nierozumni i aroganccy ludzie nie tylko nie dają z siebie wszystkiego ani nie dopełniają swojego obowiązku, lecz nawet wyciągają ręce po łaskę, jak gdyby zasługiwali na to, o co proszą. A kiedy nie otrzymują tego, o co proszą, ich wierność jeszcze się zmniejsza. Jak można uznać takich ludzi za rozsądnych? Jesteście lichego charakteru, pozbawieni rozumu i kompletnie niezdolni, by wypełniać swój obowiązek, który powinniście wypełnić w trakcie realizacji dzieła zarządzania. Wasza wartość spadła już bardzo nisko. Wasza niezdolność do odpłacenia Mi za okazanie wam takiej łaski już jest aktem skrajnego buntu, wystarczającym do potępienia was i wykazania waszego tchórzostwa, niekompetencji, nikczemności i bezwartościowości. Co daje wam prawo, by wciąż wyciągać ręce?(Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Nie zdawałam sobie sprawy, jaka byłam chciwa. Poświęcałam czas na obowiązki, a jednocześnie próbowałam wyłudzić od Boga błogosławieństwa. Wcale nie pełniła obowiązku, nie byłam jak istota stworzona. Jakie prawo miałam, by żądać łaski od Boga, by żądać Jego ochrony przed katastrofami, bym mogła wejść do Jego królestwa? Bez objawienia Bożych słów wciąż bym nie wiedziała, jak jestem zesputa i zbuntowana, jak bardzo Bóg nienawidzi moich podłych pobudek. Myślałam tylko o sobie, nie o woli Boga. Ktoś taki jak ja nie jest godny błogosławieństw i zbawienia. Bóg jest sprawiedliwy i święty, podobają Mu się ludzie pobożni, pełniący obowiązki z czystym sercem. A czy ja miałam czyste serce? Nie miałam. Wstyd mi było za moje podłe pobudki i wygórowane żądania. Nie zasługiwałam na Bożą łaskę. Chciałam się zmienić, porzucić złe pobudki, zrobić wszystko, by pełniąc obowiązki zadowolić Boga.

Na zgromadzeniu przeczytałam fragment słów Boga i to mi pomogło. Słowa Boga mówią: „Nie ma żadnej korelacji między obowiązkiem człowieka a tym, czy będzie on pobłogosławiony, czy przeklęty. Obowiązek to coś, co człowiek powinien wypełnić; jest to jego powołanie zesłane mu z nieba, a jego wykonywanie nie powinno zależeć od rekompensaty czy rozmaitych warunków bądź przyczyn. Tylko wtedy bowiem jest to wykonywanie swojego obowiązku. Być pobłogosławionym oznacza zostać udoskonalonym i cieszyć się Bożymi błogosławieństwami, doświadczywszy sądu. Bycie przeklętym oznacza, że usposobienie danej osoby nie ulega zmianie po tym, jak doświadczyła ona karcenia i sądu. Wówczas nie doświadcza ona również doskonalenia, lecz otrzymuje karę. Jednakże bez względu na to, czy zostaną pobłogosławione, czy przeklęte, istoty stworzone winny wypełniać swój obowiązek, robiąc to, co do nich należy i to, co są w stanie zrobić. Każda osoba, – osoba, która podąża za Bogiem – winna zrobić przynajmniej tyle. Nie powinieneś spełniać swojego obowiązku tylko dla uzyskania błogosławieństwa i nie powinieneś odmawiać działania z obawy przed tym, że zostaniesz przeklęty. Pozwólcie, że coś wam powiem: wypełnianie swego obowiązku przez człowieka oznacza, że robi on to, co należy. Jeśli zaś nie jest w stanie swego obowiązku wypełnić, wówczas jest to jego buntowniczość. To przez proces wykonywania swego obowiązku człowiek stopniowo ulega zmianom, a w jego trakcie pokazuje swoją lojalność. Skoro tak, im bardziej jesteś zdolny wykonywać swój obowiązek, tym więcej prawdy otrzymujesz i tym bardziej realne staje się twoje wyrażanie(Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga nauczyły mnie, że skoro jestem istotą stworzoną, muszę pełnić swój obowiązek, to moja odpowiedzialność. Nie mogę żądać rekompensaty czy błoosławieństw od Boga, nie mogę myśleć o tym, czy będę zbawiona, czy ukarana. Muszę myśleć tylko o tym, jak dobrze pełnić obowiązek. Kiedyś myślałam, że Bóg mnie nie pokara, jeśli będę pełnić obowiązki, że nie padnę ofiarą katastrof, że On karze tylko ludzi, którzy za Nim nie idą, nie pełnią obowiązków, więc swymi obowiązkami chciałam kupić sobie u Boga ochronę. Potem zrozumiałam, że obowiązek to minimum, jakie istota stworzona musi czynić. Nie wiąże się to z byciem przeklętym lub błogosławionym. To, czy zostanę na końcu zbawiona, czy ukarana, zależy od tego, czy pozyskam prawdę, czy się zmienię. To jest Boża sprawiedliwość. Nawet jeśli nic mi się nie stanie w czasie katastrof, powinnam i tak poddać się władzy Boga, nie obwiniać Go. Nie mogę poprzez obowiązki starać się uchronić od katastrof. To nie jest powinność istoty stworzonej. Powinnam ofiarować się Bogu i pełnić obowiązki za nic w zamian, bo On mnie stworzył. Później pełniąc obowiązki, byłam czujna i napominałam samą siebie, by nie kierować się egoizmem, by zadowolać Boga i dawać Mu radość.

Bogu dzięki! Bóg poprzez te sytuacje ujawnił moje zepsucie i niewłaściwe dążenia, bym ujrzała swe podłe pobudki i żądzę błogosławieństw, bym zmieniła swe postępowanie i podejście do wiary. Teraz pełnię obowiązki nie po to, by zysać łaskę Bożą czy uchronić się od katastrof, lecz chcę tylko dążyć do prawdy i pełnić obowiązki, by odpłacić Bogu za miłość.

Wstecz: Na rozdrożach

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze