Tylko ten, kto wkłada w należyte pełnienie obowiązku całe serce, umysł i duszę, kocha Boga

To, czy dana osoba naprawdę ma wiarę w Boga, wyraźnie objawia się tym, jak wykonuje ona obowiązek. Aby ustalić, czy ktoś dąży do prawdy, przyjrzyj się, czy wykonuje swój obowiązek według zasad. Niektórzy podczas wykonywania swojego obowiązku nie trzymają się żadnych zasad. Konsekwentnie kierują się własnymi chęciami i działają samowolnie. Czy nie okazują w ten sposób, że działają pobieżnie? Czy nie oszukują Boga? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad konsekwencjami takiego zachowania? Wykonując swoje obowiązki, nie zważacie zupełnie na Boże intencje. We wszystkim, co robicie, jesteście bezmyślni i niewydajni, brakuje wam szczerego zaangażowania i nie wkładacie w to wysiłku. Czy w ten sposób zyskacie aprobatę Boga? Wielu ludzi wykonuje swoje obowiązki niechętnie, nie mogąc wytrwać. Nie potrafią wytrzymać nawet najmniejszego cierpienia i zawsze czują się ogromnie stratni, nie szukają też prawdy, by rozwiązać trudności. Czy wykonując swoje obowiązki w ten sposób, mogą podążać za Bogiem do końca? Czy to w porządku, że są niedbali we wszystkim, co robią? Czy to może być do przyjęcia dla sumienia? Nawet mierząc według ludzkich standardów, takie postępowanie jest nie do przyjęcia – więc czy można to uznać za zadowalające wykonywanie obowiązków? Jeżeli będziesz w ten sposób wykonywał swoje obowiązki, nigdy nie zdobędziesz prawdy. Twoja posługa będzie niezadowalająca. Jak więc mógłbyś zyskać aprobatę Boga? Wielu ludzi obawia się trudności podczas wykonywania swoich obowiązków, są zbyt leniwi i pożądają wygód cielesnych. Nigdy nie wkładają wysiłku w naukę specjalistycznych umiejętności ani w kontemplowanie prawd zawartych w słowach Bożych. Myślą, że taka niedbałość oszczędza kłopotów. Nie muszą niczego sprawdzać ani nikogo pytać o radę. Nie muszą używać umysłu ani się głęboko zastanawiać. Wydaje się, że to oszczędza im wiele wysiłku i fizycznego dyskomfortu, a i tak udaje im się wykonać zadanie. A jeśli ich przytniesz, buntują się i wykłócają, mówiąc: „Nie byłem leniwy ani bezczynny, zadanie zostało wykonane – dlaczego szukasz dziury w całym? Po prostu się mnie czepiasz. I tak wystarczy, że wykonuję swoje obowiązki w ten sposób. Jak to możliwe, że nie jesteś zadowolony?”. Sądzicie, że tacy ludzie mogą zrobić jakikolwiek dalszy postęp? Ciągle niedbale wykonują swoje obowiązki i stale wynajdują wymówki. Gdy pojawiają się problemy, nie pozwalają, by ktokolwiek je wytknął. Jakie to usposobienie? Czy to nie jest usposobienie szatana? Czy ludzie mogą wykonywać swoje obowiązki w sposób zadowalający, gdy kieruje nimi takie usposobienie? Czy mogą zadowolić Boga? Czy wy wykonujecie swój obowiązek w ten sposób? Z pozoru jesteście zajęci i dobrze współpracujecie z innymi, nie wdając się w spory. Jednak nikt z was nie wkłada w swój obowiązek wysiłku, nie łamie sobie nad nim głowy, nie troszczy się o niego. Nikt z was nie traci apetytu ani nie popada w bezsenność dlatego, że nie wywiązał się dobrze ze swojego obowiązku. Żaden z was nie szuka prawdy ani nie przestrzega zasad, by rozwiązywać problemy. Po prostu jakoś sobie radzicie, robiąc wszystko po łebkach i pobieżnie. Bardzo niewielu z was bierze prawdziwą odpowiedzialność za swój obowiązek. Bez względu na to, jakie pojawiają się trudności, nie spotykacie się, by żarliwie się modlić lub stawić czoła problemom i wspólnie je rozwiązywać. Nie zastanawiacie się nad rezultatem. Po prostu wykonujecie zadanie, a potem okazuje się, że trzeba coś zrobić jeszcze raz. Wykonywanie obowiązku w ten sposób to po prostu niedbalstwo i nie różni się od tego, jak niewierzący wykonują swoją pracę. Jest to postawa kogoś, kto jest posługującym. Wypełniając w taki sposób swoje obowiązki, nie doświadczacie Bożego dzieła ani nie ponosicie kosztów na rzecz Boga tak naprawdę. Jeśli nie zmienicie tego sposobu myślenia, zostaniecie zdemaskowani i wyrzuceni.

Jakie trudy znosicie przy każdym zadaniu czy projekcie, jakiego się podejmujecie? Czy mieliście takie dni, kiedy nie dojadaliście, nie wysypialiście się, kiedy rezygnowaliście z odpoczynku i posiłku? Czy pokonaliście jakieś osobiste trudności? Czy zapłaciliście jakąś cenę? Niektórzy ludzie po wykonaniu swojego obowiązku z wyczerpania aż nie mogą spać w nocy. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że brakuje im prawdy potrzebnej do dobrego wykonywania obowiązku i staje się to dla nich pracochłonne. Są niespokojni, bo czują, że jeśli nie mogą dobrze wykonać obowiązku, oznacza to, że nie wykonali go lojalnie. Mają wyrzuty sumienia. Gdy inni jedzą, oni zastanawiają się: „Jak mogę to zrobić lepiej? Ostatnim razem znowu popełniłem błąd w tym samym obszarze. Nie sprawdziłem wszystkiego, jak należy. Co powinienem z tym zrobić? Tu nie chodzi tylko o znoszenie przycinania. Chodzi o to, że nie wypełniam swoich obowiązków”. Takie osoby widzą, jak inni ze smakiem się posilają, ale sami nie mają apetytu. Ich umysł jest ciągle zajęty tym, jak dobrze wykonywać obowiązek. Czy to nie jest wkładanie serca w to, co się robi? Czy to nie jest podejmowanie wysiłku? (Tak). A czy wy kiedykolwiek podejmowaliście tego rodzaju wysiłek? Jeśli nie masz ani trochę poczucia odpowiedzialności, jeśli możesz robić złe rzeczy lub działać pobieżnie i bez żadnych wyrzutów sumienia, bez żadnej świadomości, to jak możesz mówić o oddaniu? Po prostu nie możesz. Jeśli dom Boży powierza ci pilny obowiązek, który musi zostać wykonany jak najszybciej, jak byś go wykonał? Jeśli bez głębszego zastanowienia zwyczajnie działasz po łebkach, nie sprawdzając niczego i nie omawiając sprawy z kompetentnymi osobami, jeśli po prostu marnujesz czas, to jaką postawę przyjmujesz wobec swojego obowiązku? Składasz jedynie gołosłowne deklaracje, nie wkładając w to, co robisz, szczerego serca. Co to znaczy być gołosłownym? Oznacza to, że to, co mówisz, brzmi ładnie, ale jest tylko na pokaz. Daje ludziom fałszywe wrażenie lub celowo wprowadza ich w błąd, aby myśleli, że cierpisz, że jesteś bardzo uważny i pracowity, podczas gdy w rzeczywistości w ogóle nie zastanawiasz się nad tym, co robisz. Jeśli naprawdę się zastanawiasz, jeśli wkładasz w sprawę całe serce, jeśli jesteś prawdziwie oddany swoim obowiązkom, to powinieneś działać. Jak to zrobić? Musisz zabrać się do pracy, zebrać informacje lub poczytać więcej o zasadach domu Bożego. Albo powinieneś skonsultować się z kompetentnymi ludźmi, którzy są biegli w danej dziedzinie. Czasami będziesz tak zajęty, że nie będziesz miał czasu na jedzenie, ale nawet wtedy nie możesz zapominać o modlitwie do Boga i o tym, aby na Nim polegać. Jeżeli znalazłeś ścieżkę, którą możesz iść na przód, i mniej więcej rozumiesz zasady, nadszedł czas, aby rozpocząć pracę. Po kilku dniach stworzysz coś, co będzie spełniało standardy, a to już będzie osiągnięcie. Jeśli nie włożysz w to, co robisz, takiego wysiłku i zamiast tego nastawisz się na pobieżne działanie, być może uda ci się wypracować coś po kilku dniach, ale jaka będzie tego jakość? Na pierwszy rzut oka to coś może wydawać się do przyjęcia i nie zdradzać oczywistych wad. Ale nie będzie to żadne arcydzieło. To coś nie będzie starannie wykonane, będzie to raczej surowy produkt. Jeśli przedłożysz coś, co ukończyłeś w niedbały sposób, czy kiedykolwiek będzie to można uznać za satysfakcjonujące? W końcu będzie trzeba to po prostu przerobić, a czy to nie opóźni spraw?

Niektórzy ludzie wszystko robią nierzetelnie. Nie wkładają w nic serca, mają pobieżne podejście. Nastawienie takich ludzi jest złe. Czy ktoś ze złym nastawieniem czuje się za cokolwiek odpowiedzialny? (Nie). I odwrotnie, ktoś bez poczucia odpowiedzialności prawdopodobnie ma dobre czy złe nastawienie? (Złe). Nieodpowiedzialna osoba to ktoś o złym nastawieniu! Ktoś taki podchodzi do wszystkiego pobieżnie, nie chce brać na siebie odpowiedzialności ani płacić jakiejkolwiek ceny za osiąganie wyników. Czy wykonywanie obowiązków z takim nastawieniem jest wystarczające? (Nie jest). Czy istnieją wymagania i standardy odpowiedniego czasu wykonywania obowiązków? Czy istnieją wymagania lub standardy dotyczące postawy podczas wykonywania obowiązków? Niektórzy mówią: „Mam standardy. Pierwszy z nich to nie przemęczać się, drugi to nie głodować, a trzeci – nie nadstawiać karku. Nie zjawiam się na miejscu wcześniej niż inni; nie mam zamiaru być pierwszy. Kiedy inni nadal wykonują swój obowiązek, ja myślę o tym, jak szybko skończyć i trochę odpocząć. Nie będę znosić cierpienia, którego nie znoszą inni, i będę cierpieć tylko tyle, ile inni są w stanie znieść. Jeśli wszyscy coś robią, ja też to zrobię. Ale jeśli nikt nic nie robi, to ja też nie będę”. Jakie to standardy? (Złe). Niektórzy ludzie mówią: „Jeśli będę w złym nastroju, odłożę swoje obowiązki na jakiś czas. Skrócę swój czas pracy, a kiedy moja pomoc będzie potrzebna, nie będę musiał wykazywać się aż taką inicjatywą. Potem, jak nastrój mi się poprawi, to się bardziej zaangażuję”. A takie standardy? (To nie jest dobre, że ich praca zależy od ich nastroju). Są też inni, którzy mówią: „Jeśli podczas wykonywania obowiązku wszyscy traktują mnie dobrze i robią to, co chcę, i jeśli nikt mnie nie przycina, nawet jeśli popełnię błąd, to w porządku, wtedy będę się starać na 70 procent. Ale jeśli ktoś mnie skrytykuje lub wytknie mi błędy, to nie będę już miał ochoty właściwie wykonywać obowiązku i po prostu się ukryję”. Co sądzicie o takiej postawie? (Jest zła). Są też tacy, którzy mówią: „Nikt nie może ode mnie niczego wymagać, jeśli chodzi o wypełnianie moich obowiązków. Będę to robić tylko dobrowolnie. Mam swoją godność i jeśli ktoś będzie na mnie naciskał, żebym wydajniej wykonywał swój obowiązek, to nie mam zamiaru tego znosić. Jeśli inni ciągle mówią, że postępuję wbrew zasadom, to robią mi na złość i piętrzą problemy. Jeśli nadal będą wykorzystywać prawdozasady domu Bożego, by stawiać mi wymagania, to moja niedojrzała postawa sprawi, że ich nie wypełnię. Zrobię, co w mojej mocy, by osiągnąć tyle, ile dam radę, ale nie zmuszaj mnie do robienia rzeczy, które mnie przerastają. Jeśli to zrobisz, po prostu rzucę ręcznik i odejdę, a wrócę, gdy przestaniesz mnie zmuszać”. Jaka jest ta postawa? (Zła). Żadna z tych postaw nie jest dobra – to oczywiste i wszyscy o tym wiedzą. Więc jak wy wszyscy wykonujecie swoje obowiązki? Czy przejawiacie któreś z tych zachowań? Jesteście niepohamowani, uparci, aroganccy i zadufani w sobie, nikogo nie słuchacie i postępujecie po prostu pobieżnie. Do niczego nie podchodzicie poważnie. Gdy macie choć trochę talentu, od razu się pysznicie, a gdy jakakolwiek drobnostka nie idzie po waszej myśli, wpadacie w złość, dąsacie się i odmawiacie dalszej pracy. Ciągle myślicie o tym, żeby zrezygnować z wykonywania obowiązku. Czy kiedykolwiek zachowywaliście się w ten sposób? (Tak). Kiedy tak się zachowujecie, czy rozmawiacie ze sobą nawzajem i staracie się rozwiązać te problemy? Czy z takimi problemami ludzie mogą dobrze wykonywać swój obowiązek? Czy są w stanie wykonywać go zgodnie ze standardami i zadowolić Boga? Oczywiście, że nie.

Podczas wykonywania obowiązku przejawianie jakiejkolwiek skażonej skłonności obniża skuteczność wykonywania przez kogoś tego obowiązku i stanowi praktyczny problem. Taka osoba musi szukać prawdy i szybko go rozwiązać. Jeśli tego nie zrobi, takie praktyczne problemy nie znikną same z siebie, a z czasem będą się pogarszać. Co to znaczy, że będą się „pogarszać”? Oznacza to, że jeśli te zepsute skłonności nie zostaną skorygowane, będą negatywnie wpływać na twój stan i przeszkadzać innym. Z czasem problemy te utrudnią ci wykonywanie obowiązków, jak należy, rozumienie i praktykowanie prawdy oraz stawanie przed obliczem Boga. To nie jest błaha sprawa, ale poważny problem. A w miarę upływu czasu w głębi twojego serca będą narastać żale i urazy, wyobrażenia i niezrozumienie Boga oraz twoje uprzedzenia wobec innych i wyobcowanie. To z pewnością zaprowadzi cię na złą ścieżkę. Te rzeczy mogą tylko wzbudzić niepokój w sercu człowieka, sprawić, że się zniechęci i zacznie unikać Boga. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że takie rzeczy jak ludzkie pojęcia i błędne rozumienie są czymś negatywnym, truciznami szatana. Jeśli gromadzą się przez długi czas w czyimś sercu, niszczą wiarę tej osoby i wyczerpują jej gorliwość oraz szczerość. A czy bez wiary i gorliwości czyjś zapał do wypełniania obowiązku nie słabnie z czasem? Kiedy ktoś nie odczuwa pokoju i radości płynących z wiary w Boga i nie czuje Bożego błogosławieństwa i przewodnictwa w wypełnianiu obowiązku, nie może zebrać w sobie siły i będzie pod kontrolą spraw negatywnych, takich jak własne pojęcia, błędne rozumienie, żale i zniechęcenie. Kiedy ktoś znajduje się w takim stanie, nie może zrobić nic innego, jak tylko dokładać starań, by wykonywać swój obowiązek, wytrzymywać i radzić sobie oraz robić wszystko siłą woli – ale bez szukania prawdy, by wyjść z sytuacji. W takich okolicznościach nie można dostrzec przewodnictwa Boga ani Jego błogosławieństw. A co następuje zaraz po tym? Bez względu na to, jak ktoś wykonuje swój obowiązek, nie może odkryć jego zasad. Po prostu działa tak, jak chce, z coraz mniejszą pewnością i traci zapał do wykonywania swojego obowiązku. Niektórzy ludzie mówią: „Kiedy tylko zacząłem wypełniać swój obowiązek, byłem bardzo poruszony, czułem oświecenie i miałem wrażenie, że Bóg jest ze mną. W moim sercu panowała radość, mój wzrok był w stanie przeniknąć wszystko i mogłem wszystko robić z łatwością. Jednak po pewnym czasie moje serce zbytnio oddaliło się od Boga, nie było już w nim modlitwy i nie czułem Boga”. Co tu się dzieje? Serce tej osoby jest chore. A co to za choroba? To skażone skłonności w jej wnętrzu dają znać o sobie i powodują zakłócenia. Jeśli ktoś nie upora się z tymi zepsutymi skłonnościami, ciągle będą pojawiać się problemy w wykonywaniu obowiązku, a kiedy staną się one poważne, będą przeszkadzać w pracy kościoła i zakłócać ją. Jeśli ktoś chce wykonywać swój obowiązek w sposób zadowalający, musi często poszukiwać prawdy i korygować swoje skażone usposobienie oraz wkładać w to wysiłek. Musi być w stanie cierpieć i płacić cenę, dopóki nie pozbędzie się skażonego usposobienia. Wówczas będzie mógł wykonywać swój obowiązek bez przeszkód. Niektórzy ludzie nie potrafią poszukiwać prawdy, aby korygować swoje skażone skłonności. Mogą jedynie powstrzymywać się dzięki swojej dobroci i gorliwości, siłą ludzkiej woli. Mogą jedynie zapobiegać chwilowym przejawom skażonego usposobienia. Ale czy mogą rozwiązać problem zepsutego usposobienia u podstaw? Jeśli ktoś nie szuka prawdy, nie ma sposobu, by to zrobił, a jeśli żyje w skażonym usposobieniu, nie zdoła wprowadzić prawdy w życie ani wykonać obowiązku w zadowalający sposób.

Czy ktoś, kto w naturalny sposób dąży do zadowalania innych, jest naprawdę dobrym człowiekiem? Jakiego rodzaju człowiek jest w oczach Boga prawdziwie dobrym człowiekiem, który posiada prawdę? Przede wszystkim musi on rozumieć wolę Bożą i prawdę. Po drugie, musi na podstawie zrozumienia prawdy być w stanie wcielić ją w życie. Rzeczy, które nie są zgodne z prawdą – swoje pojęcia i wyobrażenia, swoje uprzedzenia wobec innych oraz swoje błędne rozumienie dotyczące innych ludzi i Boga – ktoś taki jest w stanie skorygować natychmiast, gdy zostaną odkryte. A kiedy żyje w złych lub negatywnych stanach, potrafi na czas się poprawić, a nie trzyma się tych skażonych rzeczy. Oznacza to, że w chwili, gdy taka osoba odkrywa problem, potrafi stanąć przed Bogiem, by poszukiwać rozwiązania, i jest w stanie utrzymywać z Nim normalną relację. Taka osoba może być słaba, a także może być buntownikiem i przejawiać wszelkiego rodzaju skażone cechy usposobienia, takie jak arogancja, zadufanie w sobie, nieuczciwość i kłamliwość. Jednak kiedy przyjrzy się sobie i uświadomi sobie te rzeczy, w odpowiednim czasie może je skorygować i dokonać zwrotu. Co to za osoba? Osoba kochająca i praktykująca prawdę. Jak jest ona postrzegana przez Boga? W oczach Boga jest dobrym człowiekiem. Niektórzy ludzie niezmiennie trwają przy swoich dawnych pojęciach, kurczowo trzymają się osobistych uprzedzeń i błędnego rozumienia. Swój obowiązek ciągle wykonują z negatywnym nastawieniem, doskonale wiedząc, że są w błędzie, ale nadal upierając się przy swoich pomysłach. Nawet gdy ktoś ich przytnie, są oporni, defensywni i mówią: „Tak właśnie to robię. Nie zrezygnuję ze swojego sposobu. Uważam, że dom Boży postępuje niesprawiedliwie, więc nie rozwiążę tego problemu. Nawet jeśli mówisz o sprawiedliwości, ja tego nie przyjmuję. Twoje słowa nie są prawdą! Twierdzisz, że nie mam odpowiedniego podejścia do wykonywania obowiązku, ale ja nie zrobiłem nic złego. Mówisz, że jestem niedbały w wykonywaniu obowiązku. Więc co mam zrobić, żeby nie być niedbały? Wykonywanie obowiązku w ten sposób jest wystarczająco dobre. Jeśli Bóg nie jest zadowolony z tego, jak go wykonuję, to Bóg jest nie fair, a Jego sprawiedliwość jest fałszywa”. Czy taka osoba akceptuje prawdę? Czy jest to postawa kogoś, kto przyjmuje prawdę? Czym ktoś taki różni się od niewierzącego? Jak Bóg postrzega taką osobę? Jakie jest nastawienie Boga? (On jej nienawidzi). Czy nie jest to osoba uparta i zbuntowana? Chociaż masz zepsute skłonności, Bóg o nich nie pamięta. Bóg nie odrzuca cię ani nie potępia dlatego, że jesteś zepsutą istotą ludzką. Dzieje się tak dlatego, że masz pełną świadomość prawdy, ale nadal celowo opierasz się jej i buntujesz przeciwko niej. To twoja postawa zasmuca Boga, napawa Go wstrętem i zraża Go. Takie jest nastawienie Boga. Ktoś taki nie jest dobrą osobą w oczach Boga ani w oczach innych.

Jeśli wierzycie w Boga i chcecie dostąpić Jego zbawienia, musicie dobrze wykonywać swój obowiązek. Po pierwsze, w trakcie jego wypełniania musicie wyrobić w sobie poczucie odpowiedzialności i dawać z siebie wszystko. Gdy Bóg postrzega cię jako dobrego człowieka, to już połowa sukcesu. Jeśli wypełniając swój obowiązek, jesteś w stanie dążyć do prawdy i bez względu na ujawnione skażone usposobienie lub napotkane trudności potrafisz szukać prawdy, aby im zaradzić; jeśli umiesz też wykazać się postawą akceptacji i posłuszeństwa, gdy jesteś przycinany, wówczas możesz być zupełnie spokojny o swoją nadzieję na dostąpienie zbawienia Bożego. Bycie postrzeganym przez Boga jako ktoś, kto dąży do prawdy, to wysokie wymaganie, którego i tak możesz nie być w stanie spełnić. Brakuje ci woli, masz zbyt niedojrzałą postawę, a twoja wiara jest zbyt słaba. Zacznij więc od tego, by bracia i siostry wokół ciebie postrzegali cię jako dobrą osobę, jako kogoś, kto jest prawy, kto w pewnym stopniu kocha pozytywne rzeczy, komu leżą na sercu sprawiedliwość i prawość i kto jest względnie uczciwy. Kiedy popełniasz błędy, naprawiasz je. Kiedy rozpoznajesz swój buntowniczy stan, szybko go korygujesz. Odkrywając swoje zepsute usposobienie, natychmiast szukasz prawdy i omawiasz sprawę z innymi. Gdy osiągniesz zrozumienie, wtedy potrafisz okazać skruchę. Postępując w ten sposób, z pewnością poczynisz postępy. Najpierw niech bracia i siostry postrzegają cię jako dobrą osobę, jako kogoś, kto jest prawy i kto wkroczył w życie. Następnie, krok po kroku, staraj się stać osobą, która kocha prawdę i do niej dąży. Praktykując w ten sposób, łatwiej ci będzie wejść w życie, a stawianie sobie takich wymagań będzie dla ciebie bardziej praktyczne. Przede wszystkim musisz sprawić, by twoi bracia i siostry uznali cię za dobrego człowieka. Jakie są kryteria bycia dobrym człowiekiem? Po pierwsze, musisz przyjrzeć się temu, jak wypełniasz swój obowiązek. Ile standardów i wymagań należy spełnić podczas jego wykonywania? Musisz być sumienny, odpowiedzialny, musisz być gotów znosić trudności i zapłacić cenę, musisz też skrupulatnie załatwiać sprawy, a nie działać pobieżnie. Na nieco wyższym poziomie musisz być w stanie znaleźć właściwe zasady w każdej sytuacji i działać zgodnie z nimi. Niezależnie od tego, kto się wypowiada, nawet jeśli jest to brat lub siostra, których najmniej podziwiasz, to jednak jeśli wyraża zasadę, która jest słuszna i zgodna z prawdą, powinieneś o niej posłuchać, postarać się ją przyjąć i zbuntować się przeciwko własnym opiniom i pojęciom. Co myślisz o takiej postawie? (Jest dobra). Łatwo jest mówić o potrzebie dobrego wykonywania swojego obowiązku, łatwo jest coś takiego powiedzieć, ale trudno jest faktycznie wykonywać go zgodnie ze standardami. Wymaga to zapłacenia ceny i rezygnacji z pewnych rzeczy. Co trzeba z siebie dać? Na najbardziej podstawowym poziomie musisz poświęcić temu trochę czasu i energii. Każdego dnia powinieneś przeznaczać na to więcej czasu i wkładać w to więcej energii niż inni. Powinieneś pracować nieco dłużej i trochę bardziej się wysilać. Jeśli chcesz wyrobić w sobie poczucie odpowiedzialności i dobrze wykonywać swój obowiązek, musisz nieustannie zastanawiać się, jak trzeba właściwie go wypełniać. Musisz zastanowić się, w jakie prawdy powinieneś się wyposażyć i jakimi problemami powinieneś się zająć. Następnie szukaj prawdy poprzez modlitwę, wyrażaj swoje aspiracje przed Bogiem i szczerze błagaj Go, by cię oświecił i prowadził. Podczas gdy inni odpoczywają w nocy, ty powinieneś nadal zastanawiać się nad problemami, które pojawiły się podczas wypełniania obowiązków tego dnia i nad tym, jakie zepsucie ujawniłeś. Powinieneś zastanawiać się nad tymi rzeczami i odpocząć dopiero wtedy, gdy obmyślisz rozwiązanie, tak aby ten dzień okazał się owocny i nie poszedł na marne. Jeśli nie zastanowisz się nad tym, jak rozwiązać te problemy, nie będziesz w stanie dobrze jeść ani spać. To jest cierpienie, to jest cena, którą płacisz. Będziesz musiał znieść więcej trudności i zapłacić większą cenę niż inni, a także poświęcić więcej czasu i energii na dążenie do prawdy. Czy to jest praktyczna cena, którą trzeba zapłacić? (Tak). Czy kiedykolwiek wcześniej płaciliście taką cenę? Niektóre siostry uwielbiają się stroić, spędzają codziennie co najmniej godzinę albo dwie na makijażu i robieniu fryzury. Nigdy nie zdobywają się na żadne poświęcenia w sferze fizycznych pragnień, zawsze dbają o piękną sylwetkę i nienaganny ubiór. Ale jeśli chodzi o wypełnianie obowiązku, nigdy nie traktują go poważnie i nie wkładają w niego żadnego wysiłku. Czym to się przejawia? Brakiem szczerości i uważności w wykonywaniu swojego obowiązku. Nawet jeśli od czasu do czasu zostają do późna, to tylko dlatego, że wszyscy inni tak robią, a nie dlatego, że same tego chcą lub że nie mogą wyjść, nie skończywszy zadania. Ale osobiście nigdy nie poświęciły żadnego dodatkowego czasu ani dodatkowej energii, nie zapłaciły żadnej dodatkowej ceny i nie znosiły żadnych trudów przy wykonywaniu swojego obowiązku. Chociaż wykonują go wraz ze wszystkimi innymi i poświęcają tyle samo czasu, nie przyniosło to żadnych owocnych rezultatów. Wszystko to były pobieżne działania po łebkach, a wewnątrz one nadal czują się nieszczęśliwe. Co sądzicie o takiej postawie? Czy wykonywanie swojego obowiązku z takim nastawieniem jest w zgodzie z prawdą? Zdecydowanie nie. Jak wy zazwyczaj podchodzicie do wypełniania obowiązków? Czy kiedykolwiek traktowaliście go poważnie? Czy wiedząc, że brakuje wam takiej determinacji czy poświęcenia, że wypełnianie przez was obowiązków opiera się wyłącznie na sile woli i samokontroli, i zdając sobie sprawę, że coś jest nie tak z tą sytuacją, czy dokonaliście jakichś zmian? Co należy zrobić, aby to naprawić? Po pierwsze, trzeba zapłacić cenę. Czasami oznacza to późne położenie się spać albo wczesne wstawanie. To jest cierpienie ciała. Ponadto powinniście zaofiarować więcej myśli i energii, więcej rozmyślać, więcej rozważać i częściej przychodzić przed oblicze Boga, aby się modlić i Go poszukiwać, poświęcać swój czas i energię Bogu, ponosić dla Niego koszty, przeznaczać ten czas i energię na wykonywanie obowiązku, spełnianie wyznaczonych przez Boga zadań i na dążenie do prawdy. Czy nie jest to cena, którą trzeba zapłacić, wykonując swój obowiązek? (Tak).

Czego najbardziej brakuje wam w wypełnianiu obowiązku? Bóg powiedział: „Będziesz więc miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły” (Mk 12:30). Wytężyliście tylko swoją siłę, ale nie serce, duszę i umysł – tych trzech aspektów jeszcze nie osiągnęliście. Potraficie tylko wytężać siły w wypełnianiu obowiązku. Kim jest ktoś taki w oczach Boga? (To posługujący). Czy chcecie być posługującymi? (Nie). Nawet jeśli nie chcecie nimi być, wciąż wykonujecie posługę i robicie to niestrudzenie. To jest ścieżka, którą kroczycie. Czy nie ma tu sprzeczności, że nie chcecie być posługującymi, a jednak dobrowolnie posługujecie? Jak do tego doszło? To dlatego, że ludzie obierają niewłaściwą ścieżkę. Ścieżka, którą wybierasz, określa twój ostateczny cel, innymi słowy jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Jeśli wybierzesz ścieżkę posługiwania, w rezultacie staniesz się posługującym. Skoro zawsze wysilasz się, chcąc otrzymać błogosławieństwa, a nie szukać prawdy i postępować zgodnie z zasadami, kiedy wypełniasz swój obowiązek, aby zrobić to w sposób zadowalający; skoro nie chcesz kochać Boga całym swoim sercem, umysłem i swoją duszą, gdy wykonujesz swój obowiązek, a zadowalasz się po prostu wytężaniem sił, rezultatem jest to, że stajesz się posługującym. Nie ma tu sprzeczności. Jednak sprzeczności pojawiają się w sercach posługujących. Jakie to sprzeczności? Ludzie nie chcą być posługującymi, a jednocześnie nie chcą dążyć do prawdy ani kochać Boga. Wciąż pragną błogosławieństw. Jeśli słyszą, że są posługującymi, czują sprzeciw, myśląc: „Czy nie próbują mnie poniżyć i mi umniejszyć? Czy nie jest to rodzaj uprzedzenia? Włożyłem tyle wysiłku w pracę i tak bardzo wytężałem siły. Jak mógłbym być posługującym?”. Ale to prawda. W ogóle nie praktykujesz prawdy; zadowalasz się jedynie wysiłkiem, a to czyni cię posługującym. Niech ci się nie wydaje, że wypełnianie obowiązku polega tylko na włożeniu w to odrobiny wysiłku. Nie możesz dobrze wykonywać swojego obowiązku, jeśli nie przykładasz się do tego z całego serca. Przykładać się z całego serca oznacza oddanie czemuś całego serca, umysłu i całej duszy. Ten standard musisz spełnić. „Będziesz więc miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły”. Stwierdzenie to w całości odnosi się do wypełniania obowiązku. Jeśli prawdziwie wierzysz w Boga, powinieneś dobrze wypełniać swój obowiązek całym swoim sercem, umysłem, całą duszą i ze wszystkich sił. Wtedy w oczach Boga zostaniesz uznany za dobrego człowieka. Jak należy oceniać osobę, która jest dobra w oczach Boga? Z jakiej perspektywy powinna być oceniana? (Z perspektywy wykonywania obowiązków). Powinna być najpierw oceniana pod względem wykonywania obowiązków, pod względem swojej postawy i swojego punktu widzenia, jakie prezentuje podczas wykonywania obowiązku, przyświecających jej intencji i celu, tego, czy wykonując obowiązek, kieruje się prawdozasadami oraz tego, jakie wyniki może osiągnąć, załatwiając sprawy. Oceniając te aspekty, możemy określić, czy ktoś kocha prawdę, dąży do prawdy i czy w oczach Boga jest uczciwą osobą, którą On kocha. Są to najbardziej bezpośrednie zasady i kryteria oceny danej osoby. Czy to rozumiecie? Czy macie determinację, by dążyć do prawdy i stać się ludem Bożym? Nie zadowalajcie się tylko wysiłkiem wkładanym w wypełnianie swojego obowiązku; powinniście dążyć do prawdy i spełniać Boże wymagania. Tylko to jest zgodne z wolą Bożą. Jeśli zadowalacie się jedynie wysiłkiem, standard tego wymogu jest zbyt niski. Wypełnianie swoich obowiązków nie polega na wykonywaniu prostych zadań, które nie wymagają wiele wysiłku. Zadania, które wymagają wiedzy technicznej, nie mogą być dobrze wykonane bez posiadania tej wiedzy. W szczególności obowiązki w domu Bożym wiążą się z dawaniem świadectwa o Bogu i nie może ich wykonywać ten, komu brakuje prawdy. Jeśli nie wypełniacie swojego obowiązku zgodnie z prawdozasadami, nie możecie osiągnąć pożądanych rezultatów w zakresie składania świadectwa o Bogu. Dlatego, aby dobrze wykonywać swoje obowiązki, ludzie muszą rozumieć prawdę i pojąć zasady. Jeśli ktoś nie kocha prawdy, a jedynie pragnie włożyć trochę wysiłku w zdobycie Bożych błogosławieństw, taki sposób myślenia jest nie do obrony. Jeśli nie wypełniasz swojego obowiązku w sposób zadowalający, Bóg nie posłuży się kimś takim jak ty. Wyrzuci cię, ponieważ standardem Bożego zbawienia ludzi jest to, by byli w stanie wypełniać swoje obowiązki w sposób zadowalający, a nie tylko posługiwać. Jeśli będąc posługującym, odczuwasz z tego powodu w sercu jakikolwiek dyskomfort, w rzeczywistości Bóg również martwi się i smuci z twojego powodu. Naprawdę nie rozumiesz Bożego serca. Czy Bóg zapłaciłby tak wielką cenę za zbawienie grupy posługujących? Zdecydowanie nie. Bóg pragnie udoskonalić grupę osób, które Go znają i dopasowują się do Jego woli. Czy posługujący posiadają prawdę i życie? Czy zbawianie posługujących jest dla Boga warte zachodu? Czy jest to znak Bożej chwały? Czy samo posługiwanie jest świadectwem dla Boga? Bycie posługującym nie stanowi dawania świadectwa o Bogu. To nie jest ścieżka, którą powinni kroczyć ludzie. Niektórzy mogą powiedzieć: „Jestem gotów służyć Bogu. Bez względu na to, ile wysiłku będzie to wymagało, jestem gotów dać z siebie wszystko. Dam z siebie 100 procent, a nie tylko 80. Już teraz robię, co w mojej mocy, choć może mam raczej niewielki potencjał i nie rozumiem prawdy. Bóg zna moje serce i powinien mnie pochwalić, prawda?”. Czy to stwierdzenie jest zgodne z Bożymi wymaganiami? Z aprobatą Boga spotykają się ci, którzy w zadowalający sposób wypełniają swój obowiązek, ci, którzy przykładają się do niego z całego serca, umysłu, całej duszy i ze wszystkich sił. Jeśli jedynie wytężasz siły, nie wkładając w to serca, to nie przyłożyłeś się z całego serca do wypełniania swojego obowiązku. Czy można praktykować prawdę, nie wkładając w to całego serca? Czy potrafisz zarządzać sprawami zgodnie z zasadami? Jeśli wkładasz w to tylko siłę, a nie całe serce, to możesz być tylko posługującym. Czy posługujący mogą zasłużyć na Bożą aprobatę? To niemożliwe. Czego wymaga słowo Boże w zakresie wypełniania obowiązków? („Będziesz więc miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły”). Odnosi się to do prawdy, prawdozasad i do zasad praktyki. Jakie są zasady praktyki? To, co powinieneś robić w swoim życiu i wykonując obowiązki, jest twoją ścieżką praktyki, a także kierunkiem i celem twojego życia. Słowa „miłuj Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły” powinny być waszym mottem. We wszystkim, co robicie, oceniajcie siebie według tych słów. Zadajcie sobie pytanie: „Które z tych wymagań spełniłem? Których jeszcze mi się nie udało? Jaki jest mój stan wewnętrzny? Czy okazuję buntowniczość? Czy jestem samolubny? Czy targuję się lub negocjuję warunki z Bogiem? Czy jestem uparty? Czy jestem w jakimś stopniu zniechęcony albo opieszały? Czy działam w pobieżny sposób?”. Kiedy wyryjesz w swoim sercu słowa „miłuj Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły”, dobrze zapamiętasz te słowa Boga, te słowa prawdy. Po co należy przechowywać je w sercu? Nie po to, by wypowiadać je dla innych, ale po to, by naprawiać swój własny stan, regulować swoje zachowanie i kierować każdym swoim działaniem. Na przykład, jeśli masz coś zrobić, a nie wiesz jak, szybko zastanów się, co mówi słowo Boże i pomyśl: „Bóg powiedział, że mam przyłożyć się do tego z całego serca, więc jak mogę to zrobić w ten sposób? Ktoś inny rozumie to lepiej niż ja, więc powinienem go zapytać i z nim to omówić”. Po omówieniu sprawy pomódl się i wejrzyj w siebie, aby zobaczyć, czy nie masz złych intencji. Jeśli nie masz żadnych osobistych celów ani nie przejawiasz egoizmu i jesteś pewien, że twoje postępowanie jest całkowicie zgodne z prawdą, a ty stajesz się zdolny do praktykowania prawdy, wówczas twoje serce będzie spokojne, wskazując, że przykładasz się z całego serca, czyli w najpełniejszym możliwym zakresie. Aby przyłożyć się do czegoś z całego serca, musisz szukać w swoim sercu prawdy, rozważać słowa Boga, modlić się do Niego i pozostawać w łączności z Nim. Jest to kwestia serca. Kiedy twoje serce zbliża się do Boga, zawsze rozważając prawdę i dążąc do niej, wtedy jesteś kimś, kto żyje przed Bogiem. Gdy będziesz przykładać się do tego, co robisz, z całego serca, naturalnie podążą za tym cały twój umysł oraz cała twoja dusza i siła. Słowa „miłuj Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły” staną się twoją rzeczywistością.

Dlaczego mówi się, że słowo Boże jest światłem, które prowadzi ludzi? Jest tak dlatego, że słowo Boże nie jest wypowiadane na próżno, lecz po to, by rozwiązywać rzeczywiste problemy ludzi. Nie jest ono jedynie teorią, górnolotną retoryką czy pogawędką. Słowo Boże jest po to, abyś je stosował i wprowadzał w życie. Kiedy napotkasz sytuację, z której nie znajdujesz wyjścia, i nie wiesz co zrobić, możesz przypomnieć sobie, jak słowo Boże nakazuje ci postąpić. Rozmyślając nad słowem Bożym, znajdujesz sposób, pojmujesz znaczenie słowa Bożego, a następnie wprowadzasz je w życie zgodnie z wolą Boga. Po wprowadzeniu go w życie otrzymujesz potwierdzenie i odkrywasz, że dzięki temu działaniu doświadczasz w duchu spokoju i radości, a jest to również budujące dla innych. W procesie wprowadzania słowa Bożego w życie zyskujesz oświecenie i doświadczenie, uczysz się z własnych doświadczeń i zaczynasz rozumieć pewne rzeczy. Co takiego rozumiesz? Rozumiesz cel stojący za słowem Boga i za Jego intencją, by pozwolić ludziom działać w określony sposób. Kiedy odkrywasz zasady praktyki leżące u podstaw tego wszystkiego, poznajesz źródło i znaczenie słów Bożych. To jest zrozumienie prawdy. Gdy zrozumiesz prawdę, nie jesteś już zdezorientowany, nie jesteś już tak nieświadomy i nie jesteś już bojaźliwy w działaniu. Co to znaczy nie być bojaźliwym? Oznacza to, że w obliczu trudności jesteś w stanie szukać prawdy, wiesz, jak je rozwiązać i dokładnie wiesz, jak postępować. Co to znaczy znaleźć rozwiązanie dzięki wprowadzaniu słowa Bożego w życie? Oznacza to, że rozumiesz zasady praktykowania słowa Boga, rozumiesz sytuacje, do których się one odnoszą, i wiesz, jak wprowadzić je w życie. Dlaczego mówi się, że słowo Boże jest życiem i ścieżką istot ludzkich? Dlatego, że słowo Boga może być życiem ludzi i tylko Jego słowo, tylko prawda, może poprowadzić ludzi na właściwą ścieżkę życia. Słowo Boże jest proste i zrozumiałe. Zostało dane po to, by ludzie mogli łatwo pojąć i zaakceptować prawdę. Kiedy ludzie są w stanie uznać i zaakceptować prawdę, nieświadomie wkraczają na właściwą ścieżkę w życiu. Niektóre słowa Boga mogą wydawać się proste lub łatwe do zrozumienia, ale wszystkie są instrukcjami, jak żyć, jak radzić sobie w różnych sytuacjach i jak rozwiązywać trudności. Taka jest prawda. Może to się stać twoją ścieżką, zapewniając ci mądrość, zasady i ścieżkę praktyki w obliczu wyzwań. Jeśli wiesz, jaką ścieżką podążać, kiedy wypełniasz obowiązki lub zajmujesz się innymi sprawami, jeśli potrafisz trzymać się zasad, gdy wykonujesz zadania, i rozumiesz intencje Boga, czy to oznacza, że rozumiesz prawdę? (Tak). To znaczy, że rozumiesz prawdę i rozumiesz słowo Boże. Posługujący niekoniecznie muszą rozumieć słowo Boże; muszą po prostu włożyć wysiłek w pracę. Dlatego posługiwanie jest prostym zadaniem. Niektórzy ludzie nie są nawet dobrzy w posługiwaniu i jak marnie się prezentują! Co to znaczy, że marnie się prezentują? Oznacza to, że nie potrafią nawet właściwie poradzić sobie z zadaniem posługiwania, nie umieją podjąć odpowiedniego wysiłku i ciągle są złośliwi, destrukcyjni, zniechęceni i leniwi. Zawsze trzeba ich nakłaniać i nadzorować. Tacy ludzie nie wypełniają swojego obowiązku w zadowalający sposób i nie spełniają standardów bycia człowiekiem. Którą ścieżkę zamierzacie obrać? Jakimi osobami zamierzacie się stać? Czy będziecie dążyć do bycia wzorcowym posługującym, czy też do bycia kimś, kto wypełnia swój obowiązek całym sercem, umysłem i całą duszą? (Do bycia kimś, kto wypełnia obowiązek całym sercem, umysłem i całą duszą). To dobrze, to jest właściwy cel. Nie chcecie być tylko posługującymi, nie chcecie jedynie wkładać wysiłku w pracę. Zatem powinniście dążyć do prawdy! Które prawdy należy przede wszystkim zrozumieć, gdy się dąży do prawdy? Zależy to od trudności, z jakimi się borykasz, i ważne jest, aby najpierw zająć się najpilniejszymi problemami. Obecnie większość ludzi skupia się na dążeniu do prawdy i wypełnianiu swojego obowiązku, a prawda o wypełnianiu obowiązku jest bardzo ważna. O ile jesteście w stanie wypełniać swój obowiązek zgodnie z zasadami, będziecie odczuwać spokój i pewność w sercu. A jeśli możecie również poznać dzieło Boga, doświadczyć Jego dzieła i skorygować niektóre ze swoich zepsutych skłonności, to zasmakujecie słodyczy podążania za Bogiem i łatwiej będzie wam kroczyć ścieżką dążenia do prawdy. Kluczową kwestią w podążaniu za Bogiem i podporządkowywaniu się Mu jest właściwe wypełnianie swoich obowiązków. Słowo Boże mówi: „Będziesz więc wypełniał swój obowiązek, przykładając się do tego z całego serca, ze wszystkich sił i wytężając cały swój umysł”. Czyż to stwierdzenie nie jest prawdą? Jeśli możesz potwierdzić, że to stwierdzenie jest prawdą, powinieneś włożyć wysiłek w wypełnianie swojego obowiązku. Im lepiej zrozumiesz prawdę, wykonując obowiązki, tym skuteczniej będziesz to robić i tym dokładniej będziesz przestrzegać przy tym zasad. Jeśli wypełnisz swój obowiązek w sposób zadowalający, będziesz miał nie tylko spokój i radość w sercu, ale także prawdziwą wiarę. Jest to rezultat podążania za Bogiem i wypełniania swojego obowiązku. To absolutna prawda, że ścieżka podążania za Bogiem staje się jaśniejsza, w miarę podążania nią. Dlatego wypełnianie obowiązku jest najbardziej znaczącą rzeczą, jaką możesz zrobić. Jeśli podejmujesz wysiłki, by dążyć do prawdy zgodnie z Bożymi wymaganiami, wybrałeś dobry początek. Gdy będziesz zmierzać w tym kierunku, stopniowo zaczniesz dostrzegać rezultaty i staniesz się podobny do człowieka. Stopniowo twoja relacja z Bogiem będzie się zacieśniać. Gdy napotkasz próby i udręki, gdy poczujesz się nieco zniechęcony lub osłabniesz, gdy pojawią się pewne pojęcia i błędne rozumienie, z łatwością poszukasz prawdy, by rozwiązać te problemy, i nie będą już one istotne.

W przeciwieństwie do braci i sióstr z Chin kontynentalnych, którzy cierpią prześladowania i niedostatek, większość z was mieszka w krajach o systemie demokratycznym. Wygodne życie niekoniecznie jest dla was czymś dobrym. Dążenie do prawdy może wymagać od was nieco wysiłku, a znoszenie trudności i płacenie ceny podczas pełnienia obowiązku może być pewnym wyzwaniem. Ludzie dorastający w wolności i demokracji mają tendencję do pobłażania sobie. Nie pozwalają innym się krytykować czy besztać. W ich sposobie myślenia jest stosunkowo więcej swobody i otwartości. Stale domagają się osobistej przestrzeni i wolności oraz nieustannie dążą do realizacji wszelkich swoich pragnień, ciągle też mają przeróżne wymagania związane z przyjemnościami ciała. Jeśli nie chcecie z tego wszystkiego zrezygnować, nie będzie wam łatwo wyrwać się ze stanu, w którym zaledwie podejmujecie wysiłek, ale nie dążycie do prawdy. Ciągłe podkreślanie autonomii i osobistej przestrzeni przyniesie kłopoty. Należy mówić o prawdzie, o słowach Boga oraz o tym, co jest pozytywne i jaka jest prawidłowa ścieżka w życiu. Chociaż wolność, demokracja i niezależność to dobre i postępowe zjawiska społeczne, jednak nie są one prawdą. To tylko postępowe idee i systemy funkcjonujące w mrocznym, złym świecie. Są względnie sprzyjające ludzkiemu przetrwaniu i utrzymywaniu w mocy praw człowieka. Wcale jednak nie są prawdą i musicie wyraźnie to dostrzegać. Nie myślcie sobie: „Urodziłem się w takim ustroju społecznym, więc należą mi się te prawa. Mogę myśleć, mówić i robić co tylko chcę i nikomu nie wolno się wtrącać. To jest moje prawo człowieka dane mi przez społeczeństwo i przez mój kraj”. Jeśli upatrujesz w tym prawdy najwyższej, przyniesie ci to kłopoty. Czy te myśli mogą dowodzić, że posiadasz prawdę? Skąd biorą się te myśli? Pochodzą od ludzi i biorą się z zepsutego człowieczeństwa. Nie są to słowa Boga, a tym bardziej nie są prawdą, której posiadania Bóg wymaga od ludzi. Jeśli idee demokracji i wolności traktujesz jako prawdę, a w domu Bożym skupiasz się tylko na dążeniu do wolności i nie przyjmujesz ograniczeń oraz postępujesz lekkomyślnie, wykonując swoje obowiązki, to czekają cię kłopoty. Czy z takimi myślami będziesz nastawiony na przyjmowanie prawdy? Czy będzie ci łatwo ją praktykować? Czy nadal będziesz w stanie prawdziwie podążać za Bogiem? Podążanie za Bogiem wymaga zrozumienia prawdy i tego, jak się podporządkować, oraz poddania się ograniczeniom narzucanym przez prawdę. Nie wolno ci działać samowolnie. Jeśli dążysz do wolności i demokracji, nie możesz wkroczyć w prawdorzeczywistość. Nie staniesz się wyznawcą Boga ani nie będziesz uważał się za naśladowcę Chrystusa. To przyniesie kłopoty i z takimi właśnie trudnościami się mierzycie. Ludzie mają pewne pojęcia i wyobrażenia, pewne tradycyjne dla kultury poglądy oraz idee promowane przez trendy społeczne. Są one tworzone przez środowisko społeczne. Jeśli nie dostrzegacie istoty i powagi tych kwestii i stale patrzycie na wypełnianie obowiązków, wiarę w Boga i posłannictwo dane wam przez Boga przez pryzmat praw człowieka i wolności, to nigdy nie będziecie podążać odpowiednią drogą i nie wejdziecie na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Ludzie w Chinach kontynentalnych żyją obecnie za mroczną kurtyną autorytarnych rządów i nie mają żadnego poczucia wyższości. Od urodzenia przyzwyczajają się do znoszenia trudów i harowania jak wół, a tego rodzaju pochodzenie społeczne i środowisko kształtuje ich nawyki życiowe oraz zasady postępowania. Natomiast ludzie żyjący w demokratycznych i wolnych krajach nie mają takich poglądów. Nie chcą być ograniczani, postrzegają to jako opresję i pragną uwolnić się od wszelkich ograniczeń i reguł. Kiedy przychodzą do domu Bożego, chcą nawet uwolnić się od systemów administracyjnych, organizacji pracy i reguł kościoła. Nie chcą być ograniczani. Nie życzą sobie, by ktokolwiek ich przycinał i odrzucają wszelką krytykę. Nie zgadzają się pracować nieco ciężej ani znosić lekkiego zmęczenia. To zwiastuje kłopoty! To nie jest postawa, jaką powinien mieć chrześcijanin, ani postawa dobrego żołnierza Chrystusa. W Wieku Łaski zawsze mówiono o przyzwoitości świętych. Czy to nadal aktualne? Jak najbardziej! Jest to coś pozytywnego, co ma zastosowanie zawsze i wszędzie. Nie mówmy nawet na razie o obrazie, jaki powinna stanowić stworzona ludzkość według najbardziej podstawowego wymagania Boga wobec człowieka. Zastanów się tylko, czy jako chrześcijanin nie powinieneś mieć przyzwoitości chrześcijanina. Jeśli jej nie masz, to nie jesteś godny, by być naśladowcą Boga, i Bóg cię nie uznaje. Jeśli chcesz podążać za Bogiem, niezależnie od tego, czy chcesz być istotą stworzoną, czy zwykłym człowiekiem, musisz żyć jak istota ludzka. Musisz pokazać swoje serce Bogu. Możesz powiedzieć: „Boże, oto jak planuję Cię naśladować. To jest moje postanowienie i mój cel. Czy jest on zgodny z Twoją wolą?”. A może nie powiesz tego Bogu wprost, ale potrafisz zaakceptować Bożą kontrolę i potajemnie powziąć swoje postanowienie, pozwalając Bogu obserwować, co zrobisz dalej. Bez względu na to, z jakiego kraju czy społeczeństwa się wywodzisz, teraz, gdy podążasz za Bogiem, nie należysz już do tego kraju ani do tego ludu. Jesteś naśladowcą Boga, wyznawcą Boga, członkiem domu Bożego. Musisz zawsze i pod każdym względem uważać się za osobę należącą do domu Bożego, za naśladowcę Boga. Powinieneś starać się być dobrym żołnierzem Chrystusa, oceniając się według standardów właściwych dla świętych. Jeśli ciągle mówisz: „Jestem Koreańczykiem”, „Jestem Tajwańczykiem”, „Jestem Amerykaninem”, „Każdy ma swój styl życia”, to czy jesteś naśladowcą Boga? Twój punkt widzenia jest błędny i ewidentnie charakterystyczny dla niewierzących. Tak myślą fałszywi wierzący! Jeśli jesteś niewierzący, to co robisz, włócząc się po domu Bożym? Czy próbujesz udawać chrześcijanina? Nie będzie tu żadnego udawania. Próba wtopienia się w tłum jest absolutnie daremna. Jeśli jesteś chrześcijaninem, musisz zaakceptować prawdę i dobrze wykonywać swoje obowiązki. To właśnie oznacza podążanie za Bogiem. Jeśli nie potrafisz należycie pełnić swoich obowiązków, nie ma znaczenia, z jakiego kraju pochodzisz; Bóg cię nie uzna. Niezależnie od narodowości ci, którzy wierzą w Boga, muszą dobrze wypełniać swoje obowiązki i akceptować prawdę. To właśnie oznacza podążanie za Bogiem. Jeśli twierdzisz, że wierzysz w Boga, ale nie akceptujesz prawdy ani nie wypełniasz swoich obowiązków, to jesteś fałszywym wierzącym, czyli jesteś jak niewierzący. Nie jesteś ani tym, ani tamtym. Dom Boży należy szybko oczyścić z takich ludzi, tego rodzaju osoby nie są w nim pożądane. Jeśli uważasz się za osobę należącą do królestwa, musisz przestrzegać standardów ludzi należących do królestwa. Jeśli mówisz: „Jacy ludzie królestwa? Jestem obywatelem demokratycznego kraju. Mam godność i prawa człowieka. Musisz stawiać mi wymagania zgodne ze standardami demokratycznego kraju. W przeciwnym razie nie będzie żadnej dyskusji!”. Przykro mi, ale to jest królestwo Boże, a nie królestwo szatana. Bóg chce mieć swój wybrany lud, lud królestwa. Rozumiesz? (Tak, rozumiem). Jeśli wierzysz w Boga i podążasz za Nim, musisz słuchać Jego słów. Jeśli mówisz: „Mogę podążać za Bogiem, ale potrzebuję wolności wyboru. Lubię słuchać tego, co mówią ludzie, tego, co mi się podoba i podążać za tymi, których lubię. Nie wtrącaj się w moje sprawy. Priorytetem jest dla mnie posłuszeństwo prawom i przepisom mojego kraju; to jest najważniejsze. Nie mogę stawiać na pierwszym miejscu podporządkowania się słowom Boga, prawdzie. Mój kraj i moja narodowość są dla mnie najistotniejsze, a prawda jest na drugim lub trzecim miejscu. Mogę ją przyjąć lub odrzucić” – to jaki jest stosunek Boga do takiej osoby? Cóż, przykro mi, ale powinieneś opuścić dom Boży! Dom Boży nie potrzebuje kogoś takiego jak ty. Nie podążasz za Bogiem; nie należysz do królestwa niebieskiego. Jesteś obywatelem świata, a Bóg nie przemawia do ludzi takich jak ty ani ich nie zbawia. Takie osoby nie mogą wykonywać swoich obowiązków jako istoty stworzone. Powinieneś czym prędzej odejść, im szybciej, tym lepiej!

Niektórzy czczą ludzi sławnych i wybitnych. Stale mają wątpliwości, czy słowa Boga naprawdę mogą zbawić ludzi, i zawsze wierzą, że tylko słowa sławnych i wybitnych osób są ważne i zdradzają charyzmę. Ciągle myślą sobie: „Spójrz, jakim imponującym człowiekiem jest głowa naszego państwa! Spójrz na przepych, widowiskowość, wspaniałość naszych zgromadzeń narodowych! Czy dom Boży może się z tym w ogóle równać?”. To, że możesz coś takiego powiedzieć, dowodzi, że jesteś niewierzący. Nie potrafisz wyraźnie dostrzec zła polityki, mrocznego oblicza narodu czy zepsucia ludzkości. Nie widzisz, że w domu Bożym panuje prawda, i nie dostrzegasz ani nie rozumiesz tego, co pokazują oparte na doświadczeniu świadectwa wybranego ludu Bożego. Dom Boży posiada prawdę i tak wiele świadectw, a wszyscy wybrańcy Boga doznają przebudzenia i przemiany, wszyscy zaczynają doświadczać dzieła Bożego i wkraczają w prawdorzeczywistość. Czy wyobrażasz sobie to, co wkrótce się ziści: lud Boży, który poddaje się Bogu i oddaje Mu cześć? To wykracza poza twoją wyobraźnię. Wszystko, co ma dom Boży, jest sto, tysiąc razy lepsze niż świat wokoło, a w przyszłości wszystko, co ma dom Boży, może tylko stawać się jeszcze lepsze, bardziej uporządkowane i doskonalsze. Wszystko dzieje się stopniowo i właśnie to osiągnie słowo Boże. Wszyscy wybrańcy Boga zostali wyselekcjonowani i zawczasu wskazani przez Niego, więc z pewnością są o wiele lepsi niż ludzie ze świata. Jeśli ktoś nie widzi tych faktów, to czyż nie jest ślepy? Niektórzy ludzie niezmiennie uważają, że świat jest wspaniały i w głębi duszy czczą sławnych i wybitnych ludzi tego świata. Czyż nie czczą diabłów i szatanów? Czy ci sławni, wybitni ludzie wierzą w Boga? Czy podporządkowują się Bogu? Czy mają bogobojne serca? Czy akceptują prawdę? Wszyscy oni są demonami, które sprzeciwiają się Bogu – czy naprawdę tego nie widzisz? Dlaczego wierzysz w Boga, skoro czcisz sławnych i wybitnych ludzi ze świata? Jak naprawdę postrzegasz wszystkie słowa, które wypowiada Bóg? Jak postrzegasz suwerenność Boga nad wszystkim? Niektórzy nie tylko nie mają bojaźni Bożej – nie mają dla Boga nawet najmniejszego szacunku. Czy nie są oni fałszywymi wierzącymi? Czy tacy ludzie nie powinni zostać natychmiast wyproszeni? (Powinni). A jeśli nie odejdą, co należy zrobić? Jak najszybciej ich wypędzić, usunąć. Fałszywi wierzący są jak wstrętne muchy, zbyt obrzydliwi, by na nich patrzeć. W domu Boga panuje prawda i Jego słowa, a czyny podejmowane są zgodnie z zasadami prawdy. Tacy ludzie powinni zostać usunięci. W słowach deklarują, że wierzą w Boga, ale w sercu patrzą z góry na dom Boży i gardzą Bogiem. Czy chcecie, aby tacy fałszywi wierzący byli wśród was? (Nie). Dlatego należy ich natychmiast usunąć. Bez względu na to, jak bardzo są wykształceni lub zdolni, muszą zostać wydaleni. Niektórzy pytają: „Czy to nie jest niemiłosierne?”. Nie, to działanie zgodnie z zasadami. Co mam na myśli? To, że bez względu na to, jak dojrzała jest twoja postawa, jak żelazna jest twoja wola dążenia do prawdy lub czy masz wiarę w Boga, jedna rzecz jest pewna: Chrystus jest prawdą, drogą i życiem. To jest na zawsze niezmienne. To powinno być twoją opoką, najbardziej solidnym fundamentem twojej wiary w Boga. Powinieneś być tego pewien i nie mieć co do tego wątpliwości w swoim sercu. Jeśli wątpisz nawet w to, to nie nadajesz się do pozostania w domu Bożym. Niektórzy ludzie mówią: „Nasz naród jest wielki, a rasa szlachetna; nasze zwyczaje i nasza kultura są nieporównywalnie najszlachetniejsze. Nie musimy akceptować prawdy”. Czyż nie jest to głos fałszywych wierzących? Jest to głos fałszywych wierzących i tacy ludzie muszą zostać usunięci. Niektórzy ludzie często przejawiają zepsute usposobienie, a czasami ich usposobienie jest bezmyślne i niepohamowane, ale ich wiara w Boga jest prawdziwa i mogą zaakceptować prawdę. Jeśli przejdą pewną dozę przycinania, są w stanie okazać skruchę. Takim osobom należy dać szansę. Ludzie są nieco nierozsądni, nie widzą rzeczy jasno, są wprowadzani w błąd lub w głupim momencie mogą powiedzieć coś bez ładu i składu albo zachować się niemądrze, ponieważ nie rozumieją prawdy. Jest to spowodowane zepsutym usposobieniem; głupotą, ignorancją i brakiem zrozumienia prawdy. Tacy ludzie nie są jednak podobni do fałszywych wierzących. Tutaj potrzebne jest omawianie prawdy, aby rozwiązać te problemy. Niektóre osoby, które wierzą w Boga od kilku lat, w ogóle nie akceptują prawdy i nie zmieniły się ani trochę. Są fałszywymi wierzącymi. Nie są ludźmi domu Bożego i Bóg ich nie uznaje. Co chcę przez to powiedzieć? Mówię wam to, abyście pilnie dążyli do prawdy. Nie ograniczajcie się jedynie do podejmowania wysiłku. Bóg zbawia ludzi poprzez swoje słowa, poprzez prawdę. Najbardziej bezpośrednim sposobem na to jest umożliwienie wam zrozumienia prawdy i rozwiązania praktycznych problemów podczas wypełniania waszych obowiązków. Dzięki temu możecie wprowadzać prawdę w życie i podporządkować się Bogu. Bóg będzie zadowolony, a Jego serce pocieszone. Czego Bóg najbardziej nie lubi widzieć? Bóg wypowiedział wiele słów, wyraził mnóstwo prawd, włożył dużo wysiłku w to wszystko i zapłacił za was wysoką cenę. Ostatecznie zyskuje On grupę ludzi, którzy jedynie podejmują wysiłek, i zostaje tylko grupa ludzi, którzy pełnią służbę. Nie rozumieją oni prawdy, nie rozumieją woli Bożej, a jedynie podejmują wysiłek. Może i pozostają, ale nie odpowiadają woli Boga. Nie można ich uznać za prawdziwe istoty stworzone. To jest to, na co Bóg najbardziej nie chce patrzeć, i nie jest to zgodne z pierwotną intencją przyświecającą Bożemu planowi zarządzania nastawionemu na zbawienie ludzkości.

Musicie całym sercem przyjąć prawdę i nie podążać za trendami świata ani nie żyć zgodnie z filozofią szatana. Podążanie za Bogiem wymaga wypełniania obowiązków, a należyte wykonywanie obowiązków wymaga przyjęcia prawdy. Ma to kluczowe znaczenie. Wielu ludzi w swojej wierze w Boga lekceważy prawdę. Nie wprowadzają prawdy w życie nawet po wielu latach wiary i wykazują całkowity brak zainteresowania tą kwestią. Tacy ludzie są fałszywymi wierzącymi i prędzej czy później zostaną wyrzuceni. Niektórzy ludzie żyją wyłącznie dla ciała, dla osobistych korzyści i wkładają największy wysiłek w relacje międzyludzkie, porzucając swoje obowiązki, nie traktując ich poważnie i dążąc do cielesnych przyjemności. Czyż nie jest to niezwykle samolubne i nikczemne? Takie osoby nie kochają prawdy, a jedynie osobisty zysk i próżność. Złoszczą się i emocjonują z powodu błahych korzyści, poświęcając swoją uczciwość i ludzką godność. Czyż nie są ignorantami i głupcami? Ci, którzy rzeczywiście kochają prawdę, niezależnie od zaistniałych okoliczności powinni najpierw szukać prawdy w obecności Boga. Powinni unikać wdawania się w spory lub słowne potyczki. To niedojrzałe zachowanie, pozbawione wnikliwości. Kiedy wielu ludzi gromadzi się razem, pojawiają się rozmaite problemy, ponieważ ludzie są różni, a spory o rację nigdy się nie kończą. Taka właśnie jest zepsuta ludzkość. Wśród niewierzących sytuacja jest jeszcze poważniejsza. Każdy dzień jest pełen wrogości i napięć. Tak zdradziecki jest świat. W domu Bożym, ponieważ wszyscy wierzą w Boga, jest mniej złych osób i mniej sytuacji, w których ludzie są wykorzystywani. Sporów i kłótni jest niewiele. Jeśli nie rozumiecie prawdy i nieustannie rozmyślacie nad tymi sprawami, wasze serce będzie zajęte nimi i omotane przez nie, a wy nie zdołacie stanąć przed Bogiem. Musicie wyjść z takiego stanu, gdyż takie zachowanie świadczy o niedojrzałości. Osoby niedojrzałe często koncentrują się na sprawach cielesnych, własnych preferencjach i zaspokajaniu samolubnych pragnień. W rezultacie zaniedbują to, co słuszne, czyli wykonywanie swoich obowiązków. Tacy ludzie są niezdolni do właściwego zarządzania sprawami i często popełniają błędy, wykazując się dziecięcą niedojrzałością. Wy musicie dążyć do dojrzałości w życiu. Co rozumiem przez dojrzałość? Mam na myśli rozumienie prawdy, posiadanie postawy dorosłego człowieka oraz zdolność do spełniania Bożych wymagań i wykonywania powierzonych przez Niego zadań. Mam na myśli zdolność do wzięcia na swoje barki obowiązków istoty ludzkiej, a także obowiązków w ogóle; bycie zdolnym do ich wykonywania tak samo dobrze jak inni i osiągania tego co inni; naśladowanie tych, którzy są posłuszni Bogu i dążą do prawdy; robienie tego, co ludzie powinni robić i wykonywanie obowiązków, które ludzie powinni wykonywać; odkrywanie i poszukiwanie ścieżki dążenia do prawdy. To jest proces rozwoju życiowego człowieka. Musicie szukać odpowiedzi i mieć świadomość, jak dowiadywać się więcej na przykład o postępowaniu zwykłych ludzi oraz takich, którzy z dbałością wykonują stosowne obowiązki, a także jak to robią, jakie mają podejście i jakimi zasadami kierują się tego rodzaju ludzie w działaniu. Dorośli muszą właściwie podchodzić do swoich obowiązków. Bez względu na to, co się dzieje, choćby się waliło i paliło, muszą je wypełnić i nie dopuścić do opóźnień w realizacji swoich zadań. Dzieci natomiast są bardzo ciekawe tego, co znajduje się wokoło. Mają ochotę wyjść, zobaczyć, co się dzieje. Każde zdarzenie może na nie wpłynąć i odciągnąć je od robienia tego, co należy. Czyż nie jest to brak zaangażowania w swoje obowiązki? Najmniejszy problem może takim osobom przeszkodzić. Czyjaś drobna uwaga może je zmartwić, a jakiś żart doprowadzić do nieporozumień i wybuchów emocji, przez co zniechęcą się na dwa lub trzy dni, opóźniając tym samym wykonanie swoich obowiązków. Mogą nawet rozważać odejście, a przywódcy i pracownicy muszą nieustannie ich przekonywać i namawiać, omawiać z nimi prawdy oraz podawać argumenty za i przeciw. Czyż nie jest to oznaką słabej postawy i niedojrzałości? Wydaje się, że ludzie nigdy nie dorastają, ciągle zachowują się jak dzieci – są naiwni i śmieszni. Są pogardzani, brak im godności i uczciwości, a Bóg nie jest z nich zadowolony.

Musicie skupić się na prawdzie – tylko wtedy będziecie mogli wejść w życie, a dopiero po wejściu w życie będziecie w stanie zaopatrywać innych i ich prowadzić. Jeśli okaże się, że działania innych przeciwstawiają się prawdzie, musimy z miłością pomóc im dążyć do prawdy. Jeżeli inni są w stanie praktykować prawdę, a ich działanie oparte jest na zasadach, powinniśmy próbować się od nich uczyć i ich naśladować. Na tym polega wzajemna miłość. Tego rodzaju atmosfera musi panować w kościele – wszyscy skupiają się na prawdzie i starają się ją osiągnąć. Nie ma znaczenia, w jakim wieku są ludzie, ani to, czy są doświadczonymi wierzącymi, czy nie. Nie ma też znaczenia, czy mają szlachetny, czy naganny charakter. Te rzeczy są nieistotne. Wobec prawdy wszyscy są równi. Trzeba patrzeć na to, kto mówi poprawnie i zgodnie z prawdą, kto myśli o interesach domu Bożego, kto niesie największy ciężar w dziele domu Bożego, kto wyraźniej rozumie prawdę, kto podziela poczucie sprawiedliwości i kto jest gotów zapłacić cenę. Takich ludzi powinni wspierać i oklaskiwać ich bracia i siostry. Ta atmosfera prawości, która pochodzi z dążenia do prawdy, musi panować w kościele; w ten sposób będziesz miał dzieło Ducha Świętego, a Bóg obdarzy Cię błogosławieństwami i przewodnictwem. Jeśli na atmosferę panującą w kościele składa się opowiadanie historyjek, robienie burzy w szklance wody, chowanie urazy, wzajemna zazdrość i kłótnie, to Duch Święty z pewnością nie będzie w was działał. Toczenie ze sobą walk, potajemne podkopywanie się nawzajem, zwodzenie, oszukiwanie i intrygowanie – to atmosfera zła! Jeśli taka atmosfera panuje w kościele, to Duch Święty z pewnością nie wykona swojego dzieła. W Biblii Pan Jezus powiedział tak: „Jeśli dwaj z was na ziemi będą zgodnie prosić o cokolwiek, otrzymają to od mego Ojca, który jest w niebie. Gdzie bowiem dwaj albo trzej są zgromadzeni w moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18:19-20). To jest słowo Boże, to jest prawda. Kiedy Bóg przemówi, tak się dzieje. Jeśli sprzeciwiasz się woli Boga i nie podążasz za Jego słowami, Bóg oddali się od ciebie. Jeśli nie czytasz słowa Bożego, nie przyjmujesz demaskowania, osądu ani nie jesteś przycinany poprzez słowa Boże, jeśli odrzucasz pomoc braci i sióstr, nieustannie skupiasz się na wadach i problemach innych, myśląc, że sam nie jesteś taki zły, uważasz się za lepszego od wszystkich innych, to masz kłopoty. Po pierwsze, Duch Święty nie będzie w tobie działał i ominą cię Boże błogosławieństwa. Po drugie, twoi bracia i twoje siostry również oddalą się od ciebie, a tobie trudno będzie korzystać z ich wsparcia, jeśli nie będzie wokół ciebie nikogo do pomocy. Bez dzieła i błogosławieństw Boga, bez korzyści płynących z pomocy braci i sióstr znajdziesz się w trudnej sytuacji, niezdolny do czynienia postępów. Czy można skutecznie wykonywać pracę kościoła, polegając wyłącznie na ludzkich darach i umiejętnościach? Wszystko pójdzie na marne, będzie to wysiłek podjęty na próżno. Czyż dojście do takiego punktu nie jest niebezpieczne? Jak potwornego bólu doświadczysz w swoim sercu? W każdym razie musisz kroczyć właściwą ścieżką, ścieżką dążenia do prawdy, aby otrzymać Boże błogosławieństwa i pomoc swoich braci i sióstr. Podążanie własną ścieżką prowadzi do ślepego zaułka, a ci, którzy nie dążą do prawdy, zostaną ostatecznie wyrzuceni. Zaczniecie to rozumieć, gdy stopniowo będziecie tego doświadczać. We wszystkim, co robicie, musicie szukać prawdozasad, dopóki nie staniecie się jednym sercem i jednym umysłem, dopiero wtedy będziecie mogli harmonijnie współpracować tak jak skręcone razem włókna liny. Kiedy panuje harmonijna współpraca, wtedy można dobrze wykonywać swoje obowiązki i zadowalać Boga.

19 września 2017 r.

Wstecz: O harmonijnej współpracy

Dalej: Zasady praktyki w podporządkowaniu się Bogu

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze