Słowa na inne tematy

Fragment 82 (Odpowiedzi na pytania braci i sióstr)

(Przy wykonywaniu mego obowiązku wciąż ograniczają mnie uczucia do rodziny. Często tęsknię za bliskimi, co wpływa na sposób wypełniania przez mnie obowiązku. Ostatnio mój stan nieco się poprawił, ale wciąż czasami się martwię, że wielki czerwony smok aresztuje członków mojej rodziny, aby mi zagrozić, i boję się, że mogę się wtedy załamać). Te obawy są bezpodstawne. Kiedy myślisz o takich sprawach, musisz poszukiwać prawdy, aby znaleźć rozwiązanie. Musisz zrozumieć, że bez względu na to, wobec jakich stajesz okoliczności, to Bóg je wszystkie przygotował i zaaranżował. Musisz nauczyć się Mu podporządkowywać i być w stanie poszukiwać prawdy i nie ustępować w obliczu rozmaitych sytuacji. Jest to lekcja, którą ludzie muszą sobie przyswoić. Powinnaś często zastanawiać się nad takimi sprawami: w jaki sposób doświadczasz w tym czasie Bożego podlewania i prowadzenia? Jaka jest twoja rzeczywista postawa? Jak powinnaś wypełniać obowiązki istoty stworzonej? Musisz poznać odpowiedzi na te pytania! Skoro potrafisz myśleć o tym, że zagraża ci wielki czerwony smok, to dlaczego nie myślisz o tym, jak wkroczyć w prawdę? Dlaczego nie rozmyślasz o prawdzie? (Kiedy przychodzą mi do głowy takie myśli, naprawdę modlę się do Boga i przyrzekam, że jeżeli pewnego dnia rzeczywiście będę musiała stawić czoła takiej sytuacji, pozostanę wierna Bogu aż do śmierci. Obawiam się jednak, że z moją mizerną postawą nie zdołam spełnić tego przyrzeczenia). A zatem modlisz się tak: „Boże, boję się, że nie poradzę sobie przy mojej mizernej postawie. Umieram ze strachu. Proszę, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji. Możesz mi to zrobić, gdy będę już miała odpowiednią postawę”. Czy dobrze jest modlić się w ten sposób? (Nie). Powinnaś modlić się tak: „Boże, moja postawa jest teraz mizerna, a moja wiara słaba, boję się tego, że będę musiała zmierzyć się z jakąś nieprzyjemną sytuacją; tak naprawdę nie wierzę, że wszystkie sprawy i wszystkie rzeczy są w Twoich rękach. Nie oddałam się w Twoje ręce; cóż to za przejaw buntu! Jestem gotowa poddać się Twoim planom i zarządzeniom. Cokolwiek czynisz, moje serce gotowe jest nieść o Tobie świadectwo. Pragnę wytrwać w mym świadectwie, aby nie przynieść Ci wstydu. Proszę, czyń zatem, co zechcesz”. Musisz przynieść swe pragnienia i to, co chcesz powiedzieć, przed oblicze Boga – w ten sposób tworzy się w tobie prawdziwa wiara. Jeśli wahasz się nawet co do tego, czy powinnaś się w ten sposób modlić, jakże słaba musi być twoja wiara! Musisz często tak właśnie się modlić. Jednak nawet jeśli modlisz się w ten sposób, Bóg niekoniecznie od razu cię wysłucha. Bóg nie obarcza ludzi brzemieniem cięższym niż są w stanie znieść, lecz jeśli wyraźnie ukażesz Mu swoją postawę i determinację, będzie zadowolony. Kiedy zaś Bóg będzie zadowolony, sprawa ta nie będzie już dłużej cię ograniczać i wywoływać niepokoju w twoim sercu. „Mój mąż, dzieci, rodzina, majątek – wszystkie takie sprawy są w rękach Boga. One nie mają żadnego znaczenia. Cały wszechświat jest w rękach Boga; czyż nie dotyczy to również mojej rodziny? Po co mam się o nich martwić? Nie mam tu nic do powiedzenia, nie jestem w stanie nic zrobić i nie dam rady ich chronić. Ich los i wszystko, co ich dotyczy, jest w rękach Boga!”. Musisz mieć wiarę, aby przychodzić przed oblicze Boga w modlitwie, stanowczo postanawiając i decydując się poddać Bożym ustaleniom. Wówczas stan panujący w twym wnętrzu ulegnie zmianie. Nie będziesz mieć już żadnych zmartwień i nie będziesz już odczuwać niepokoju. Nie będziesz już też nadmiernie ostrożna i pełna obaw we wszystkim, co robisz. Podczas gdy wszyscy inni pędzą naprzód, ty się ociągasz, cały czas chcąc się z tego wyplątać – czyż nie tak właśnie postępuje tchórz? Kiedy lud Boży wypełnia swój obowiązek w królestwie, a istoty stworzone wypełniają swój obowiązek przed obliczem Stwórcy, powinny kroczyć naprzód spokojnie i z sercem pełnym bojaźni Bożej. Nie powinny się grzebać, wycofywać ani postępować nazbyt ostrożnie. Jeśli wiesz, że ten stan jest zły i ciągle się nim zamartwiasz, zamiast poszukiwać prawdy, aby się go pozbyć, to stan ten cię ogranicza i zniewala, i nie będziesz w stanie wypełniać swego obowiązku. Pragniesz wypełniać swój obowiązek istoty stworzonej całym swoim sercem, całym umysłem i ze wszystkich swoich sił, ale czy potrafisz się na to zdobyć? Nie możesz osiągnąć punktu, w którym angażujesz się całym sercem, ponieważ nie jest ono nastawione na pełnienie obowiązku – poświęcasz temu w najlepszym razie ledwie jedną dziesiątą swego serca. Skoro zaś nie angażujesz się całym sercem, jak mogłabyś wkładać w to cały swój umysł i wszystkie swe siły? Twoje serce nie jest nastawione na pełnienie obowiązku, a wszystko, co w sobie masz, to odrobina chęci, aby go wypełnić. Czy rzeczywiście więc możesz wypełniać swój obowiązek całym sercem i umysłem? Nie masz dość zdecydowania, by praktykować prawdę, więc z pewnością będziesz ograniczana przez rodzinę i swoje uczucia do niej. Bliscy będą ci krępować ręce i nogi; będą kontrolować twoje myślenie i serce, a ty nie będziesz w stanie zyskać prawdy i sprostać Bożym wymaganiom – będziesz chciała to uczynić, lecz nie będziesz mieć dość siły. Musisz więc modlić się przed obliczem Boga, z jednej strony rozumiejąc Bożą wolę, a z drugiej będąc świadomą, gdzie jest twoje miejsce jako istoty stworzonej; musisz zanieść przed oblicze Boga determinację i postawę, jakie powinnaś mieć. Taką właśnie musisz mieć postawę. Dlaczego inni nie mają takich zmartwień? Czy myślisz, że inni ludzie nie mają rodziny albo podobnych trudności? W rzeczywistości każdy ma pewne cielesne i rodzinne uwikłania, ale niektórzy są w stanie się ich wyzbyć, modląc się do Boga i poszukując prawdy. Po pewnym czasie poszukiwania są w stanie przejrzeć te cielesne przywiązania i pozwalają im opuścić swe serce; potem zaś te rzeczy nie stanowią już dla nich trudności i nie pozostają już w ich władzy ani nie są przez nie ograniczani. Nie mają one wpływu na sposób wypełniania przez nich obowiązków, i w ten sposób stają się wolni. W Biblii jest następujący werset słów Bożych: „Każdy z was, kto nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14:33). Czym jest to wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada? Co tu oznacza „wszystko”? Rzeczy takie jak status, sława i powodzenie, rodzina, przyjaciele i majątek… Wszystkie te rzeczy zawierają się w słowie „wszystko”. Jakie zatem rzeczy zajmują ważne miejsce w twoim sercu? Dla jednych to dzieci, dla innych rodzice, a dla niektórych bogactwo, a dla jeszcze innych – status, sława i powodzenie. Jeśli te rzeczy cenisz, to one będą cię kontrolować. Jeśli ich nie cenisz i całkowicie je odrzucasz, to nie mogą cię kontrolować. Wszystko zależy od tego, jaki jest twój stosunek do nich i jak sobie z nimi radzisz.

Musicie zrozumieć, że bez względu na to, w jakim czasie Bóg wykonuje swe dzieło i na jakim jest ono etapie, zawsze potrzebna Mu jest współpraca ze strony pewnej części ludzi. To, że ludzie ci współpracują z Bożym dziełem lub przyczyniają się do szerzenia ewangelii, jest przez Boga zawczasu ustalone. Czy zatem Bóg ma jakieś zadanie dla każdej osoby, którą zawczasu do tego przeznaczył? Każdy ma jakąś misję i odpowiedzialność; każdy ma swoje zadanie. Kiedy Bóg powierza ci jakieś zadanie, stajesz się za nie odpowiedzialna. Musisz wziąć na siebie odpowiedzialność za nie; to właśnie jest twój obowiązek. Czymże jest obowiązek? To misja, którą Bóg ci powierzył. Czym jest misja? (Misją człowieka jest Boże posłannictwo. Człowiek powinien przeżyć całe swe życie z myślą o realizacji tego posłannictwa. Jest ono jedyną rzeczą, jaką człowiek winien mieć w swoim sercu i nie powinien żyć dla niczego innego). Boże posłannictwo jest misją człowieka; tak właśnie należy to rozumieć. Ludzie wierzący w Boga zostali postawieni na tej ziemi po to, aby wypełnić Boże posłannictwo. Jeśli wszystkim, do czego dążysz w tym życiu, jest wspinanie się po drabinie społecznej, gromadzenie bogactwa, wygodne życie, cieszenie się bliskością rodziny i rozkoszowanie się sławą, fortuną i statusem – jeśli zdobywasz odpowiedni status społeczny, twoja rodzina zyskuje znaczenie i sławę, a wszyscy jej członkowie są bezpieczni i zdrowi – lecz zarazem ignorujesz misję, którą powierzył ci Bóg, to czy życie, jakie prowadzisz, ma jakąkolwiek wartość? Jak odpowiesz za nie przed Bogiem po swej śmierci? Nie będziesz w stanie się z niego rozliczyć, a to jest największy bunt; to jest najcięższy grzech! Któryż z was pełni teraz swój obowiązek w domu Bożym zupełnie przez przypadek? Niezależnie od tego, z jakiego środowiska przyszłaś, aby wypełniać swój obowiązek, żadna z tych rzeczy nie była kwestią przypadku. Tego obowiązku nie da się wykonać, znajdując kilkoro przypadkowych wierzących; to, że będziesz go wykonywać ty, zostało już ustalone przez Boga przed wiekami. Co to znaczy, że coś jest z góry ustalone? Co to konkretnie znaczy? Oznacza to, że w całym swoim planie zarządzania Bóg dawno temu zaplanował, ile razy znajdziesz się na ziemi, w jakim rodzie i w jakiej rodzinie urodzisz się w dniach ostatecznych, w jakich okolicznościach będzie żyła ta rodzina, czy będziesz mężczyzną, czy kobietą, jakie będą twoje mocne strony, jaki będzie twój poziom wykształcenia, jak będziesz elokwentna, jaki będziesz miał charakter, jak będziesz wyglądała. Bóg zaplanował w jakim wieku przyjdziesz do domu Bożego i zaczniesz wypełniać swój obowiązek oraz jaki obowiązek będziesz wykonywać w jakim czasie – Bóg z już wcześniej z góry zaplanował każdy twój krok. Zanim jeszcze się urodziłaś, kiedy pojawiłaś się na ziemi w swoich ostatnich kilku życiach, Bóg już zaplanował, jakie obowiązki będziesz wypełniać w tym ostatnim etapie dzieła Bożego. To z pewnością nie jest żaden żart! To, że jesteś w stanie wysłuchać tutaj kazania, zostało zawczasu ustalone przez Boga. Nie można sobie tego lekceważyć! Ponadto twój wzrost i wygląd, to, jakie masz oczy i figurę, jaki jest twój stan zdrowia, jakie są twoje doświadczenia życiowe i jakie obowiązki jesteś w stanie podjąć w określonym wieku, a także to, jakiego rodzaju posiadasz charakter i zdolności – wszystko to zostało zawczasu przeznaczone dla ciebie przez Boga dawno temu i z pewnością nie jest ustalane w tej właśnie chwili. Bóg już dawno przeznaczył to dla ciebie, co oznacza, że jeśli zamierza się tobą posłużyć, to odpowiednio cię przygotował, zanim jeszcze powierzył ci to posłannictwo i tę misję. Czy zatem dopuszczalne jest, abyś przed swoją misją uciekała? Czy dopuszczalne jest, abyś podchodziła do niej bez przekonania? Jedno i drugie jest niedopuszczalne; byłoby to bowiem sprawianie zawodu samemu Bogu! To najgorszy rodzaj buntu, jeśli ludzie zaniechają wypełniania swego obowiązku. Jest to postępek zaiste haniebny. Bóg mozolił się z rozmysłem i żarliwością, od niepamiętnych czasów przeznaczając cię do tego, abyś dożyła do dzisiaj i otrzymała tę misję. Czy zatem misja ta nie jest twoją odpowiedzialnością? Czy to nie ona nadaje wartość temu twojemu życiu? Jeśli nie wypełnisz misji, którą powierza ci Bóg, zatracisz całą wartość i wszelki sens życia; to tak, jakbyś żyła nadaremnie. Bóg przygotował dla ciebie odpowiednie warunki, okoliczności i środowisko. Obdarzył cię tym charakterem i zdolnościami, przygotował cię, abyś dożyła tego wieku i miała wszelkie kwalifikacje, których będziesz potrzebowała, aby wypełnić ten swój obowiązek; przyszykował zatem to wszystko dla ciebie, a ty mimo to nie wypełniasz tego obowiązku sumiennie. Nie potrafisz oprzeć się pokusie i wybierasz ucieczkę, wciąż usiłując tylko wieść wygodne życie i dążyć do rzeczy doczesnych. Bierzesz dary i zdolności, które dał ci Bóg, i służysz nimi szatanowi, żyjąc dla niego. Jak Bóg się przez to czuje? Czy nie pogardzi tobą, skoro w ten sposób zawiodłaś pokładane przezeń w tobie nadzieje? Czy cię nie znienawidzi? Dałby ci odczuć swój straszliwy gniew. A czy wówczas tę sprawę można by uznać za rozstrzygniętą? Czy to mogłoby być tak proste, jak sobie wyobrażasz? Czy sądzisz, że jeśli nie wypełnisz swej misji w tym życiu, to wszystko skończy się wraz z twoją śmiercią? To nie będzie jeszcze koniec; potem to twoja dusza znajdzie się w niebezpieczeństwie. Nie wypełniłaś bowiem swego obowiązku, nie przyjęłaś Bożego posłannictwa i uciekłaś sprzed oblicza Boga. Sprawy przybrały tragiczny obrót. Dokąd możesz uciec? Czy możesz wymknąć się z rąk Boga? Jak Bóg klasyfikuje tego rodzaju osoby? (Są to ludzie, którzy Go zdradzili). Jak Bóg określa ludzi, którzy Go zdradzili? Jak Bóg klasyfikuje tych, którzy uciekli sprzed Jego sędziowskiego tronu? Są to ludzie, którzy cierpieć będą wieczne potępienie i zostaną unicestwieni. Nigdy nie będzie dla ciebie innego życia ani kolejnego odrodzenia, i nie ma możliwości, aby Bóg powierzył ci jakieś inne posłannictwo. Nie ma już dla ciebie żadnej misji i nie masz żadnej szansy na zbawienie. Wpadłaś w poważne tarapaty! Bóg powie: „Ten człowiek już raz uciekł Mi sprzed oczu, umykając sprzed Mego sędziowskiego tronu i sprzed Mego oblicza. Nie wykonał swej misji ani nie wypełnił swego posłannictwa. Jego życie tutaj się kończy. Już po nim; dobiegło właśnie końca”. Cóż to za tragedia! Bez względu na to, jaki wykonujecie dziś w domu Bożym obowiązek – czy jest on ważki, czy mało znaczący, czy ma charakter fizyczny, czy umysłowy, i bez względu na to, czy polega na zajmowaniu się sprawami zewnętrznymi, czy pracą wewnętrzną – żaden z tych obowiązków nie jest dziełem przypadku. Jakże mógłby to być twój własny wybór? Tym wszystkim kieruje Bóg. Tylko dzięki temu, że On powierza ci takie posłannictwo, skłaniasz się ku temu, masz to poczucie misji i odpowiedzialności, i możesz wykonywać ten obowiązek. Pośród niewierzących jest tak wielu ludzi o atrakcyjnym wyglądzie, dysponujących wiedzą lub talentem, ale czy Bóg obdarza ich łaską? Nie, nie okazuje im łaski. Bóg ich nie wybrał, a zamiast tego darzy swą łaską bardzo wielu spośród was. Każe wam wszystkim podejmować najrozmaitsze role, wykonywać wszelkiego rodzaju obowiązki i brać na siebie różnego rodzaju odpowiedzialność w Jego dziele zarządzania. Kiedy Boży plan zarządzania dobiegnie wreszcie końca i zostanie zrealizowany, jakiż to będzie przywilej i powód do chwały! Tak więc, kiedy ludzie znoszą dziś niewielkie trudności przy wykonywaniu swego obowiązku, muszą rezygnować z niektórych rzeczy, ponosić pewne koszty i zapłacić niejaką cenę; kiedy tracą swój status, sławę i majątek na tym świecie, kiedy wszystkie te rzeczy przepadają, wydaje się, że wszystko to zostało im odebrane przez Boga; a jednak zyskali coś cenniejszego i bardziej wartościowego. Cóż zatem ludzie zyskali od Boga? Poprzez wykonywanie swego obowiązku zyskali prawdę i życie. Tylko wtedy, jeżeli wykonałaś swój obowiązek, wypełniłaś Boże posłannictwo, poświęciłaś całe swe życie dla swej misji i owego posłannictwa, które powierzył ci Bóg, masz piękne świadectwo i wiedziesz życie, które ma swoją wartość – tylko wtedy jesteś prawdziwym człowiekiem! A dlaczego mówię, że jesteś wówczas prawdziwym człowiekiem? Ponieważ Bóg cię wybrał i kazał ci wykonywać twój obowiązek istoty stworzonej w ramach Jego planu zarządzania. W tym właśnie tkwi największa wartość i najważniejsze znaczenie twojego życia.

Bóg nie wymaga wiele od ludzi. Kiedy obdarza cię jakimś posłannictwem i powierza ci pewną odpowiedzialność, jeżeli powiesz, że masz małą wiarę i że to jest największy wysiłek, na jaki cię stać, i że to wszystko, co możesz zaoferować, i że tylko tego jesteś w stanie się podjąć, Bóg nie będzie cię do niczego zmuszał. To nie tak, że jeśli poprosi cię o sto procent, a ty dasz z tego dziewięćdziesiąt pięć, będzie niezadowolony, nie puści ci tego płazem i będzie cię nieustannie nakłaniał i ponaglał, abyś mogła osiągnąć owe sto procent, o które prosi. Bóg tego nie zrobi. Zamiast tego każe ci stopniowo piąć się w górę, krok po kroku, stosownie do twojej postawy, zasobów energii i tego, do czego jesteś zdolna. Bóg jest sprawiedliwy i rozsądny w swym działaniu. Do niczego ludzi nie przymusza; pozwala ci się czuć komfortowo i swobodnie, daje ci odczuć, że potrafi cię zrozumieć i mieć wzgląd na ciebie we wszystkim, co robisz. Ludzie muszą być świadomi żmudnych wysiłków Boga, jak również Jego miłosierdzia, dobroci i wyrozumiałości wobec rodzaju ludzkiego. Co zatem ludzie powinni robić i jak winni z Nim współpracować? Powinni współdziałać z Bogiem z następującą intencją: „Muszę dążyć do tego, by wypełnić wolę Bożą. Bóg wymaga od mnie stu procent zaangażowania; nie dam tylko trzydziestu, skoro stać mnie na sześćdziesiąt. Postaram się z całych sił. Nie będę uciekał się do przebiegłości i oszustwa, nie będę szedł na skróty i będę stronił od nastawienia, by liczyć przy tym na łut szczęścia”. To zupełnie wystarczy. Bóg zagląda bowiem w głąb człowieczego serca i nie ma identycznych wymagań wobec wszystkich ludzi; nie jest tak, że musisz porzucić swoje dzieci i swoją rodzinę lub zrezygnować z pracy, ponieważ ktoś inny tak właśnie zrobił. Bóg nie ma jednego uniwersalnego podejścia do wszystkich, a to, czego od ciebie wymaga, dostosowane jest do twej postawy i tego, co jesteś w stanie osiągnąć. Nie ma zatem potrzeby, abyś odczuwała jakiekolwiek obawy czy presję. Po prostu módl się przed obliczem Boga na bazie tego, co jesteś w stanie osiągnąć. Bez względu na to, jakie trudności lub ograniczenia napotykasz, nie wzdragaj się przed nimi. Nie pozwól, by wywierały na ciebie wpływ. Tak właśnie należy je traktować. Jeśli bowiem znajdziesz się pod ich wpływem, będziesz wciąż myślała tak: „Nie radzę sobie zbyt dobrze. Bóg musi być ze mnie niezadowolony. Muszę bardzo uważać. Nie mogę za bardzo się starać; muszę dać sobie trochę luzu”. To błąd i przejaw tego, że nie rozumie się Boga. Każdy kolejny krok na ścieżce tego rodzaju doświadczenia sprawia, że ludzie coraz mocniej czują, iż ich wiara jest zbyt słaba, aż dochodzą do momentu, w którym mogą nawet zacząć wątpić w Boga w oparciu o własne pojęcia i wyobrażenia, tak jak w powiedzeniu „oceniać szlachetnych wedle standardów pospólstwa”. Wierzą w Boga, ale boją się zdać na Niego; wierzą w Boże panowanie, ale boją się powierzyć wszystko w Jego ręce. Ludzie często mówią: „Bóg panuje nad wszystkim” i „wszystko jest w rękach Boga”, ale kiedy znajdują się w jakiejś konkretnej sytuacji, myślą: „Czy Bóg rzeczywiście może przejąć nad wszystkim kontrolę? Czy naprawdę można na Nim polegać? Lepiej mi będzie zdać się na innych ludzi, a jeśli to nie zadziała, sam wymyślę jakieś rozwiązanie”. Potem zdają sobie sprawę, jak bardzo są niedojrzali i śmieszni oraz jak mizerna jest ich postawa. Raz jeszcze zawracają więc z obranej drogi, chcąc zdać się na Boga, lecz okazuje się, że nadal nie ma dla nich żadnej drogi. W głębi duszy jednak wiedzą, że Bóg jest wierny i można na Nim polegać; problem tylko w tym, że oni sami mają tak mało wiary i zawsze są tak sceptyczni. Jak można rozwiązać ten problem? Musisz polegać na swoim doświadczeniu oraz na poszukiwaniu i zrozumieniu prawdy – tylko wtedy zdołasz wzbudzić w sobie prawdziwą wiarę. Im więcej gromadzisz doświadczeń i im bardziej polegasz na Bogu, tym silniej będziesz czuła, że można na Nim polegać. W miarę jak doświadczasz coraz większej ilości rzeczy i spraw, widząc, jak Bóg raz za razem cię chroni, pomagając ci pokonywać trudności i unikać niebezpieczeństw, nieświadomie zaczniesz kształtować w sobie prawdziwą wiarę i zaufanie do Boga. Będziesz czuła, że Bóg jest godzien zaufania i można na nim polegać. Najpierw musisz mieć tę właśnie wiarę w swoim sercu.

Każdy człowiek ma swe własne przeznaczenie, a wszystko to jest z góry ustalone przez Boga; nikt nie może odpowiadać za cudzy los. Musisz przestać się stresować swoją rodziną i nauczyć się odpuszczać i rezygnować ze wszystkiego. Jak można to zrobić? Jednym ze sposobów jest modlitwa. Musisz także rozmyślać o tym, jak twoi krewni, którzy nie wierzą w Boga, dążą do rzeczy doczesnych, bogactwa, wygody i dóbr materialnych. Oni należą do szatana i są innego rodzaju ludźmi niż ty. Jeśli nie będziesz wypełniała swego obowiązku i nadal będziesz mieszkała pośród nich, będziesz wiodła życie pełne cierpienia. Ponieważ patrzysz na sprawy inaczej niż oni, nie będziecie się ze sobą dobrze dogadywać, a zamiast tego będziecie wzajemnie się zadręczać. Wyniknie z tego jedynie ból i ani odrobiny szczęścia. Czy uczuciowe przywiązanie może przynieść ci pokój i radość? Zaspokajanie potrzeb ciała przyniesie ci tylko cierpienie, poczucie pustki i żal, który trwał będzie przez całe życie. Musisz to dogłębnie zrozumieć. To, że tęsknisz za rodziną, jest więc jednostronnym, subiektywnym odczuciem; jesteś w tym nazbyt sentymentalna! Ty podążasz wszak inną ścieżką niż oni. Twoje spojrzenie na życie, światopogląd, życiowa ścieżka i cele twych dążeń są zupełnie inne. Nie jesteś teraz z nimi, ale ponieważ jesteście spokrewnieni i łączą was więzy krwi, zawsze czujesz, że jesteś im bliska i że jesteście jedną rodziną. Kiedy jednak faktycznie z nimi zamieszkasz, zaledwie kilka dni przebywania z nimi sprawi, że będziesz straszliwie poirytowana. Pełno w nich bowiem kłamstwa; wszystko, co mówią, to jeden fałsz i oszustwo oraz zwodnicze słodkie słówka. Cały ich sposób postępowania i radzenia sobie ze światem oparty jest na szatańskiej filozofii i maksymach życiowych. Wszystkie ich myśli i poglądy są z gruntu błędne i niedorzeczne, a słuchanie tego, co mówią, jest po prostu nie do zniesienia. Po kilku dniach pomyślisz więc sobie: „Niegdyś ani na chwilę nie umiałam przestać o nich myśleć i ciągle się bałam, że nie żyje im się dobrze. Ale teraz życie z tymi ludźmi jest naprawdę nie do zniesienia!”. Zaczniesz się nimi brzydzić. Nie zorientowałaś się jeszcze, jakiego rodzaju są ludźmi, więc nadal uważasz, że więzi rodzinne są ważniejsze i bardziej istotne niż cokolwiek innego. Wciąż ograniczają cię uczucia. Spróbuj się jednak ich pozbyć, jak tylko potrafisz. Jeśli nie jesteś w stanie, postaw na pierwszym miejscu swój obowiązek. Najważniejsze jest Boże posłannictwo i twoja misja. Pełnienie swego obowiązku przewyższa zaś pod tym względem wszystko inne, i nie przejmuj się na razie sprawami swych krewnych według ciała. Kiedy twoje posłannictwo i obowiązek zostają wypełnione, coraz jaśniej i wyraźniej dostrzegasz prawdę, twoja relacja z Bogiem staje się coraz bardziej normalna, twoje pragnienie okazywania posłuszeństwa Bogu narasta, a twe bogobojne serce rośnie i staje się coraz bardziej widoczne, a wtedy stan panujący w twoim wnętrzu ulegnie zmianie. Gdy zaś twój stan się zmieni, twoje poglądy i uczucia związane z tym światem zanikną, nie będziesz już zabiegała o te rzeczy, a twoje serce będzie chciało jedynie zmierzać do tego, jak kochać Boga, jak Go zadowolić, jak żyć w sposób, który Mu się podoba, i jak żyć w prawdzie. Kiedy twoje serce będzie do tego dążyć, rzeczy związane z uczuciowymi przywiązaniami cielesności będą powoli zanikać i nie będą już w stanie cię krępować ani mieć nad tobą władzy.

Niektórzy ludzie mówią: „Gdy wykonuję swoje obowiązki, nie jestem skrępowana uczuciowym przywiązaniem do mojej rodziny, ale kiedy tylko mam wolną chwilę, zaczynam za nią tęsknić”. No cóż, jakie są skutki tęsknoty za rodziną? Jeśli może ona prowadzić do tego, że popadasz w zniechęcenie i nie masz ochoty wypełniać swych obowiązków, to musisz poszukiwać prawdy, aby znaleźć jakieś rozwiązanie. A kiedy już rozwiążesz ten problem, nie będziesz nieustannie tęsknić za rodziną, gdy następnym razem będziesz mieć wolną chwilę, i nie będzie to miało żadnych negatywnych konsekwencji. Tak więc, niezależnie od tego, jakie pojawiają się problemy, powinnaś zawsze poszukiwać prawdy, aby je rozwiązać; to właśnie jest najważniejsze. To, że tęsknisz za rodziną, nie jest tutaj najbardziej niepokojące; kluczowe jest to, że musisz pomyśleć o tym, jakie będą konsekwencje ciągłej tęsknoty za domem i jak należy rozwiązać tę kwestię. Powinnaś rozważyć następujące sprawy: „Skąd wziął się u mnie ten stan? Dlaczego właściwie zawsze tęsknię za rodziną? Jakie elementy prawdy pozostają dla mnie niejasne? W które prawdy powinnam wkroczyć?”. Praktykuj w ten właśnie sposób, a szybko uzyskasz wejście w daną prawdę. Musisz nieustannie rozważać prawdę w swym umyśle; im częściej będziesz to robiła, tym wyrazistsze będzie twoje pojmowanie prawdy i tym więcej będziesz miała ścieżek praktyki w swym umyśle. Doprowadzi to do rzeczywistego zrozumienia prawdy, a nie tylko posiadania odrobiny wiedzy na jej temat. W tym momencie będziesz chciała znaleźć ludzi, z którymi mogłabyś porozmawiać we wspólnocie. Jaki jest cel takiej rozmowy? Uzyskanie potwierdzenia i osiągnięcie ściślejszego rozumienia prawdy, bez żadnych błędów i wypaczeń. Postępując w ten sposób, nie będziesz miała żadnych trudności, a twój umysł uwolni się, wyzwoli, i nie będzie już podlegał żadnym ograniczeniom. Nie będziesz już stale tęsknić za rodziną i będziesz w stanie uwolnić się od doczesnych przywiązań i uwikłań. Twój stan będzie stawał się coraz bardziej normalny. Wszyscy musicie nauczyć się rozważać prawdę. Jak się to robi? Powiedzmy, na przykład, że zrobiłaś dzisiaj coś, co nie wydaje ci się właściwe i zdaje się sprzeczne z zasadami, ale nie wiesz, w czym tkwi problem. Wtedy właśnie powinnaś modlić się do Boga i poszukiwać prawdy, myśląc sobie tak: „Jakiej prawdy dotyczy ta sprawa? Jaka odnosi się do niej zasada?”. Powinnaś znaleźć kogoś, z kim mógłbyś omówić prawdę, spojrzeć wstecz i dobrze się zastanowić. Kiedy w końcu odkryjesz źródło problemu i rozwiążesz go poprzez poszukiwanie prawdy, będziesz miała więcej wiary w Boga i poczujesz, że zrobiłaś dalszy postęp w kwestii prawdy. Będziesz w stanie przejrzeć niektóre sprawy i zrozumieć niektóre słowa odnoszące się do duchowości; albo też będziesz w stanie zrozumieć, co tak naprawdę wyraża i oznacza jakaś powtarzana przez wszystkich doktryna czy slogan. Na tym właśnie polega posiadanie pewnego zrozumienia prawdy i wiedzy o tym, jak ją praktykować. Potem ruszysz naprzód i będziesz rozmawiać we wspólnocie z innymi, omawiając ów slogan, dopóki nie zostanie w pełni zrozumiany, a takie postępowanie stanie się twoją ścieżką praktyki. Czyż nie jest to coś dobrego? To wszak kolejna droga wiodąca naprzód. Czasami zobaczysz kogoś borykającego się z pewnym stanem i możesz zacząć się zastanawiać: „Dlaczego ten człowiek znajduje się w tego rodzaju stanie? Jak do tego doszło? Dlaczego ja nie miewam takich stanów? To, co powiedział, zdradza określony stan i pewne nastawienie. Jak ukształtowało się w nim to nastawienie? Gdzie pojawił się problem? Do jakiego aspektu prawdy się to odnosi? Czy i ja nie powinnam poszukać prawdy?”. Poprzez rozmowę we wspólnocie i poszukiwanie, odkrywasz problem i uświadamiasz sobie, że ten jego stan jest czymś, co i ciebie dotyczy. Zestawiłaś jego położenie ze swoim, nieprawdaż? Czyż nie było warto podjąć tego wysiłku? (Owszem, było warto). Odkrywszy zaś problem, znajdujesz kogoś, z kim możesz go omówić. Kiedy w końcu znajdujesz odpowiedź i dowiadujesz się, na czym polega problem, zostaje on rozwiązany. Nietrudno jest rozwiązać problem, gdy jesteś w stanie go wykryć. Jeśli jednak nie możesz odkryć, na czym on polega, nigdy nie zostanie rozwiązany. Czasami, gdy w twym umyśle zapanował już spokój, może to być najlepszy moment na czas kontemplowanie prawdy i słów Bożych. Cokolwiek robisz, nie zmarnuj tej okazji, poświęcając tę chwilę na pielęgnowanie więzi emocjonalnych, ciągle myśląc o ponownym połączeniu się z rodziną; będą z tego same kłopoty. Jeśli nieustannie martwisz się o swoją rodzinę i skwapliwie wykorzystujesz każdą okazję, by nawiązać z nią emocjonalną więź, twój umysł zawsze wypełniony będzie tymi emocjonalnymi przywiązaniami; nie będziesz w stanie zerwać tych więzi i nie będziesz umiała z nich zrezygnować. Powinnaś częściej się modlić, czytać więcej słów Bożych i często rozmawiać we wspólnocie z braćmi i siostrami. Kiedy zrozumiesz prawdę, nie będziesz przynajmniej ograniczana przez rodzinę, cielesność czy więzi emocjonalne. Łatwo ci będzie zrezygnować z tych rzeczy; to zaś jest droga naprzód. W rzeczywistości doświadczenia wielu ludzi są właśnie takie. Rozwiązywanie problemów natury emocjonalnej zawsze wymaga pewnego okresu doświadczenia; kiedy już rozumiesz prawdę, ich rozwiązywanie staje się łatwe.

Fragment 83

Każdy, kto od paru lat wierzy w Boga, mimo posiadania silnego fundamentu w pewnym momencie mierzy się z bardzo realnym problemem. Większość ludzi posiada jakąś wiedzę na temat wszelkich aspektów prawdy i jest w stanie wypowiadać i głosić właściwe słowa i doktryny. Wielu jednak nie doświadczyło w swoim własnym życiu słuszności tych słów, ich autentycznego znaczenia i praktycznych aspektów prawd, jakie są w nich zawarte. Aby wejść w prawdorzeczywistość, potrzebne ci będą odpowiednie warunki, właściwi ludzie dookoła i rzeczy, które umożliwią ci rozwój w życiu. Zarówno owe prawdy, jak i dobrze ci już znane doktryny znajdą swoje potwierdzenie w życiu i pozwolą ci zdobyć doświadczenia. Czy ziarno wrzucone w żyzną glebę, gdy pozbawione jest promieni słonecznych i wody, nie wypuści pędu, który zaraz obumrze? (Tak). Gdy po wysłuchaniu wielu kazań, prawd i słów Bożych stwierdzisz, że ta droga jest właściwa i dobra – co będzie ci potrzebne na tym etapie? Musisz prosić Boga o to, aby stworzył ci sprzyjające otoczenie. Takie, które cię wzmocni, będzie budujące dla twojego życia i umożliwi ci rozwój. Warunki te mogą się wydawać niezbyt przyjazne. Ciało musi znieść wiele trudów, konieczne są daleko idące wyrzeczenia. Macie już za sobą doświadczenia tego typu. Załóżmy, że byłbyś prześladowany – nie mógłbyś powrócić do domu, skontaktować się z najbliższymi, zobaczyć z rodziną czy przyjaciółmi ani otrzymać od nich jakiejkolwiek wiadomości. Wtedy, w środku nocy, naszłaby cię myśl o domu. Zastanawiałbyś się, jak radzi sobie twój ojciec: „Jest już niemłody, a ja nie mogę okazać mu szacunku. Matka schorowana – a ja nawet nie wiem, jak się czuje”. Czyż nie rozmyślałbyś o tym w kółko? Jeśli takie sprawy będą cię nieustannie niepokoić, to jak wpłynie to na wykonywane przez ciebie obowiązki? Niemieszanie się w ziemskie, cielesne sprawy oraz niezamartwianie się nimi jest korzystne dla twojego rozwoju. Rozmyślanie i martwienie się na niewiele się zdadzą. Nie możesz zmienić losu członków swojej rodziny – sprawy te znajdują się całkowicie w rękach Boga. Musisz zrozumieć, że będąc osobą wierzącą, musisz przede wszystkim liczyć się z wolą Bożą, wypełniać obowiązki, umacniać się w prawdziwej wierze, wkraczać w rzeczywistość słów Bożych, rozwijać się w życiu i posiąść prawdę. To jest dla ciebie najważniejszą sprawą. Z zewnątrz może się wydawać, że ludzie z własnej woli porzucają sprawy tego świata i swoje rodziny. Ale jak jest naprawdę? (To Bóg ustanawia wszystko i nad tym panuje). Jest to ustanowione przez Boga. To On nie pozwala ci zobaczyć rodziny. Żeby ująć to jeszcze trafniej: Bóg cię jej pozbawia. Czy to nie są najbardziej praktyczne słowa? (Są.) Ludzie zawsze mówią, że To Bóg wszystko ustanawia i nad tym panuje. Zatem w jaki sposób panuje on nad tą sprawą? Wyciąga cię z domu, nie pozwala, aby Twoja rodzina stała się dla ciebie ciężarem, który ci przeszkadza. Dokąd cię prowadzi? Prowadzi cię do takich okoliczności, gdzie nie masz żadnych cielesnych uwikłań, gdzie nie możesz zobaczyć najbliższych. Gdy zamartwiasz się o nich i chcesz coś dla nich zrobić, ale nie możesz, gdy chcesz oddać im swoją synowską cześć, i też nie możesz. Przestajesz być uwikłany w te relacje. Bóg odsunął cię od nich i pozbawił tych wszystkich uwikłań – w przeciwnym razie wciąż okazywałbyś im synowskie posłuszeństwo, służył im i zapracowywał się dla nich całymi dniami. To dobrze czy źle, że Bóg odsuwa Cię od tych wszystkich zewnętrznych uwikłań? (Dobrze.) Dobrze – nie ma czego żałować. Skoro to coś dobrego, co powinni robić ludzie? Powinni dziękować Bogu, mówiąc: „Bóg kocha mnie tak bardzo!”. Nie da się przezwyciężyć zniewolenia uczuciami samemu, gdyż uczucia ograniczają ludzkie serce. Każdy chcę zjednoczonej rodziny, wspólnych spotkań w rodzinnym gronie i by wszyscy byli bezpieczni, zdrowi, szczęśliwi i żeby tak było każdego dnia, i żeby wszyscy zawsze przebywali ze sobą razem. Ale istnieje również ciemna strona tego zjawiska. Jeżeli całkowicie poświęcisz energię życiową, wysiłki, młodość, najlepsze lata i chwile życia; jeśli oddasz całe swoje życie ciału, najbliższej rodzinie, krewnym, bliskim, pracy, bogactwu, sławie oraz wszelkim skomplikowanym związkom, to w konsekwencji zniszczysz samego siebie. W jaki sposób w takim razie Bóg okazuje człowiekowi swoją miłość? Bóg mówi: „Nie wyniszczaj siebie w tym błotnistym dole. Jeśli utknąłeś w nim obiema stopami, nie dasz rady wydostać się z niego sam – nieważne, jak się natrudzisz. Brakuje ci odpowiedniej postawy i odwagi, nie wspominając już o wierze. Sam cię wyciągnę z tego bagna”. Tego właśnie dokonuje Bóg, nie wdając się z tobą w żadne dyskusje na ten temat. Dlaczego Bóg nie pyta ludzi o zdanie? Niektórzy mówią: „Bóg jest Stwórcą – robi, co chce. Ludzie są jak mrówki i robaki, w oczach Boga są niczym”. Tak to wygląda, ale czy Bóg tak traktuje człowieka? Nie. Bóg objawia wiele prawd i obdarza nimi ludzi, umożliwiając im oczyszczenie się z zepsucia i otrzymanie od Niego nowego życia. Boża miłość do człowieka jest wielka. To są rzeczy, które każdy może zobaczyć. Bóg ma wobec ciebie swoje zamiary. Sprowadził cię tutaj po to, by sprawić, byś wkroczył na właściwą drogę życiową, abyś urzeczywistniał życie pełne sensu, wszedł na ścieżkę, której nie umiałbyś wybrać samodzielnie. Subiektywnym pragnieniem ludzi jest przejść całym i zdrowym przez życie. I, nawet jeśli nie uda im się zbić fortuny, to chcą być zawsze z rodziną i cieszyć się rodzinnym szczęściem. Ludzie nie rozumieją, jak zważać na wolę Bożą ani jak myśleć o swoim przeznaczeniu czy o Bożej woli zbawienia ludzkości. Ale Bóg nie robi zamieszania z tego powodu, że nie rozumieją, i nie musi im zbyt wiele mówić, ponieważ oni i tak nie rozumieją, wykazują niedojrzałą postawę i jakakolwiek dyskusja na ten temat utknęłaby tylko w martwym punkcie. Dlaczego miałoby tak się stać? Ponieważ sprawa tak niesłychanej wagi, jaką jest Boży plan zarządzania w celu zbawienia ludzkości, to nie jest coś, co ludzie są w stanie pojąć po usłyszeniu jednego czy dwóch zdań wyjaśnienia. Dlatego też Bóg podejmuje decyzje i działa w sposób bezpośredni – aż do dnia, w którym ludzie nareszcie zrozumieją.

Kiedy Bóg wyprowadza część swoich wybrańców z nieprzyjaznych warunków kontynentalnych Chin, bierze się to z Jego dobrych intencji, co każdy może zobaczyć. W związku z tym ludzie powinni często okazywać Bogu wdzięczność i dziękować mu za okazaną łaskę. Wyrwałeś się ze swojego rodzinnego środowiska, odciąłeś od wszystkich skomplikowanych cielesnych relacji i wyplątałeś z ziemskich, cielesnych zawiłości. Bóg wydobył cię ze złożonej pułapki, przyprowadził do siebie i do swojego domu. Bóg mówi do ciebie: „To jest spokojne, bardzo dobre miejsce, doskonałe dla twojego rozwoju. Tutaj są Boże słowa i wskazówki, tu panuje prawda. Tu znajduje się Boża wola zbawienia ludzkości, tu skupia się dzieło zbawienia. Rozwijaj się więc ile tylko twoja dusza zapragnie”. Bóg umieszcza cię w środowisku być może pozbawionym komfortu obecności bliskich osób albo dzieci, które mogłyby się tobą zaopiekować w razie choroby, gdzie nie ma nikogo, komu można by było się zwierzyć. Gdy jesteś sam i rozmyślasz nad cierpieniem i trudami ciała oraz i wszystkim tym, z czym będziesz musiał się zmagać w przyszłości, w takich chwilach poczujesz się osamotniony. Dlaczego tak się poczujesz? Jednym z obiektywnych powodów jest niedojrzała postawa ludzi. Jaki jest subiektywny powód? (Ludzie nie porzucają całkowicie swoich cielesnych krewnych). Zgadza się, chodzi o to, że ludzie nie są w stanie z nich zrezygnować. Ludzie, którzy żyją w ciele, czerpią przyjemność z różnych relacji i więzów rodzinnych ciała. Wierzą, że ludzie nie potrafią żyć bez ukochanych osób. Dlaczego nie myślisz o tym, jak przybyłeś do świata ludzi? Przybyłeś do niego sam i pierwotnie bez jakichkolwiek relacji z innymi. Bóg sprowadza tu ludzi jednego za drugim. Kiedy tu przybyłeś, w rzeczywistości byłeś sam. Nie czułeś się wtedy osamotniony, dlaczego więc czujesz się samotny, gdy Bóg sprowadza cię tu teraz? Myślisz, że brakuje Ci partnera, przed którym mógłbyś się otworzyć niezależnie od tego, czy chodziłoby tutaj o dzieci, rodziców czy drugą połówkę – męża lub żonę – i dlatego czujesz się samotnie. Dlaczego nie myślisz o Bogu, gdy czujesz się samotnie? Czyż Bóg nie jest towarzyszem człowieka? (Tak, jest.) Gdy odczuwasz największe cierpienie i smutek, kto może przynieść ci prawdziwe pocieszenie? Kto może naprawdę rozwiązać twoje trudności? (Może to zrobić Bóg). Tylko Bóg może prawdziwie rozwiązać ludzkie przeciwności. Gdy zachorujesz a twoje dzieci będą przy tobie, będą podawać ci picie i troszczyć się o ciebie – poczujesz się szczęśliwy. Ale po pewnym czasie będą już miały dość i przejdzie im ochota na opiekowanie się tobą. Wtedy poczujesz się naprawdę samotnie! Więc teraz, kiedy wydaje ci się, że nie masz przy sobie nikogo, czy rzeczywiście tak jest? Naprawdę tak nie jest, ponieważ Bóg zawsze dotrzymuje ci towarzystwa! Bóg nie opuszcza ludzi; jest kimś, na kim ludzie mogą polegać i u kogo każdy zawsze znajdzie schronienie, a także jest jedynym powiernikiem. Zatem, bez względu na to, jakie trudności i cierpienia cię spotkają, z jak przygnębiającymi, negatywnymi czy wykańczającymi sprawami przyjdzie ci się zmierzyć, jeśli zwrócisz się do Boga i od razu się do Niego pomodlisz, Jego słowa dodadzą ci otuchy, pozwolą pokonać trudności i rozwiążą wszystkie twoje problemy. W takich okolicznościach twoja samotność stanie się podstawowym warunkiem doświadczania Bożych słów i poznania prawdy. Z czasem zaczniesz dochodzić do następującego wniosku: „Dalej wiodę dobre życie po wyprowadzce od rodziców, czuję się spełniona po odejściu od męża i prowadzę spokojne i radosne życie, od kiedy opuściłam dzieci. Nie czuję już w sobie żadnej pustki. Nie będę już polegać na ludziach, lecz na Bogu. On da mi wszystko, czego mi trzeba i będzie mnie nieustannie wspomagać. Chociaż nie mogę Go dotknąć ani zobaczyć, wiem, że On jest przy mnie zawsze i wszędzie. Dopóki się do Niego modlę, dopóki Go wzywam, On mnie porusza i sprawia, że poznaję Jego wolę i dostrzegam właściwą drogę”. Wówczas On naprawdę stanie się twoim Bogiem i wszystkie twoje problemy się rozwiążą.

Fragment 87

Jeśli do teraz nie zaznaliście jeszcze uczucia bycia świętym i nie odkryliście odnoszących się do tego zasad, dowodzi to, że wasze wejście w życie jest zbyt płytkie i jeszcze nie zrozumieliście prawdy. W swoim zwyczajnym zachowaniu i postępowaniu oraz w środowisku, w którym żyjecie na co dzień, powinniście się cieszyć i oddawać dogłębnym rozważaniom oraz wspólnie omawiać prawdę, powinniście zachęcać się wzajemnie i napominać, a także pomagać sobie, wspierać się wzajemnie i otaczać troską. Muszą istnieć jakieś zasady określające interakcje między braćmi i siostrami. Nie skupiajcie się cały czas na błędach innych, tylko często badajcie siebie, a następnie proaktywnie przyznawajcie się przed innymi do tego, co zrobiliście, a co spowodowało zakłócenie lub wyrządziło im krzywdę; nauczcie się także być otwartymi i rozmawiać. W ten sposób osiągniecie wzajemne zrozumienie. Co więcej, bez względu na to, co wam się przydarza, powinniście postrzegać rzeczy przez pryzmat słów Boga. Jeśli ludzie będą w stanie zrozumieć prawdozasady i znaleźć ścieżkę praktykowania, to osiągną jedność serca i umysłu, relacje między braćmi i siostrami będą normalne, ludzie nie będą tak obojętni, zimni i okrutni jak niewierzący, porzucą też swoją mentalność wzajemnej podejrzliwości i nieufności. Bracia i siostry zbliżą się do siebie; będą mogli się wzajemnie wspierać i kochać; w ich sercach będzie dobra wola, będą zdolni do wzajemnej tolerancji i współczucia, będą się wspierać i pomagać sobie nawzajem, zamiast oddalać się od siebie, zazdrościć sobie, porównywać się, potajemnie konkurować ze sobą i okazywać sobie nieposłuszeństwo. Jak ludzie mogą dobrze wypełniać swoje obowiązki, skoro są niczym niewierzący? To nie tylko wpłynie na ich wejście w życie, ale także dotknie innych i zaszkodzi im. Na przykład możesz się zezłościć, kiedy ludzie patrzą na ciebie w niewłaściwy sposób lub kiedy mówią coś, co jest niezgodne z twoją wolą. Kiedy ktoś swoim postępowaniem nie dopuści, abyś się wyróżnił, możesz mieć do niego żal, być niezadowolony i nieszczęśliwy, stale zastanawiając się, jak odzyskać reputację. Kobietom i młodym ludziom szczególnie trudno jest to przezwyciężyć. Stale zaprzątają sobie głowę drobnymi sprzeczkami i nieporozumieniami, często bywają uparci i żyją w negatywnym nastawieniu. Nie są chętni, by modlić się do Boga ani jeść i pić Jego słowa, co z kolei wpływa na ich wejście w życie. Kiedy ludźmi kieruje ich zepsute usposobienie, bardzo trudno jest im zachować spokój przed Bogiem, jest im też bardzo trudno praktykować prawdę i kierować się słowami Bożymi. Aby żyć przed obliczem Boga, musicie najpierw nauczyć się autorefleksji, poznać siebie oraz autentycznie modlić się do Boga, a następnie nauczyć się, jak postępować ze swoimi braćmi i siostrami. Musicie być wobec siebie tolerancyjni, pobłażliwi, umieć dostrzec, mocne strony i zalety innych – musicie nauczyć się akceptować opinie innych i rzeczy, które są słuszne. Nie pobłażajcie sobie, nie miejcie ambicji oraz pragnień i nie myślcie zawsze, że jesteście lepsi od innych ludzi, nie uważajcie siebie za jakąś ważną postać, zmuszającą innych do wykonywania waszych poleceń, do posłuszeństwa, podziwiania i wywyższania was – to jest dewiacja. Jeśli problem aroganckiego usposobienia człowieka nie zostanie rozwiązany i dojdą do tego rosnące ambicje i pragnienia, może to z łatwością doprowadzić do dewiacji. Z tego powodu ci, którzy nie potrafią przyjąć prawdy, nie zastanawiają się nad sobą i nie zyskują samopoznania, są w wielkim niebezpieczeństwie. Stale pielęgnują w sobie ambicje, mają aspiracje, by stać się kimś wielkim, nadczłowiekiem – to jest dewiacja oraz skrajna arogancja. Kompletnie stracili rozum, nie są normalnymi ludźmi, tylko dewiantami oraz demonami. Ponieważ dominuje w nich aroganckie usposobienie, w głębi serca patrzą na innych z góry, uznając ich za mało istotnych ignorantów. Nie dostrzegają zalet innych, potrafią natomiast w nieskończoność podkreślać ich wady. Pogardzają nimi w swoich sercach i lekceważąco komentują te wady na każdym kroku, raniąc i zasmucając innych. Koniec końców zmuszają ludzi, by ich słuchali i byli im posłuszni, lub by się ich bali i ukrywali się przed nimi. Czy takiego rodzaju relacje międzyludzkie chcecie oglądać? Czy możecie to zaakceptować? (Nie). Załóżmy, że jesteś nieco wyższy i przystojniejszych od innych, co sprawia, że niektórzy ludzie cię podziwiają. W rezultacie jesteś zadowolony z siebie i następnie spoglądasz z góry na tych, którzy są niżsi i mniej atrakcyjni. Jakiego rodzaju usposobienie przejawia się w takim zachowaniu? Niektórzy ludzie z pogardą patrzą na tych, którzy są mniej atrakcyjni, nieco niżsi, trochę głupsi i nie tak błyskotliwi jak oni, a nawet szydzą z nich w sarkastycznych słowach. Czy takie traktowanie ludzi jest właściwe? Czy jest to przejaw normalnego człowieczeństwa? Zdecydowanie nie. Jak zatem należy poradzić sobie z taką sytuacją? (Nie wyśmiewać innych z powodu ich wad i szanować ich). Taka jest zasada. Wydaje się, że macie pewne zrozumienie tej kwestii. Jak zatem Bóg traktuje ludzi? Boga nie obchodzi, jak wyglądają ludzie, czy są wysocy, czy niscy. Zamiast tego patrzy, czy ich serca są dobre, czy kochają prawdę, czy kochają Boga i są Mu posłuszni. Na tym Bóg opiera swoje zachowanie wobec ludzi. Jeśli ludzie również się tego nauczą, będą w stanie traktować innych sprawiedliwie i zgodnie z prawdozasadami. Przede wszystkim musimy zrozumieć wolę Boga i wiedzieć, jak Bóg zachowuje się wobec ludzi, wtedy również będziemy mieć zasadę i ścieżkę postępowania wobec innych. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy ludzie są nieco próżni. Kiedy otrzymają kilka słów pochwały, są zadowoleni z siebie, nucą pod nosem i wysoko podnoszą głowy. To jest przejaw szatańskiego usposobienia. Jeśli dodatkowo osądzają innych i patrzą na nich z góry, jakie to jest usposobienie? Nikczemne, aroganckie i złe. Jeśli ludzie nie dostrzegają i nie rozpoznają brzydoty życia według swojego zepsutego usposobienia, trudno im będzie się go pozbyć i nie będą w stanie urzeczywistniać ludzkiego podobieństwa.

Fragment 88

Kto ma być obdarzony wyrażoną przez Boga prawdą, aby mogła stać się jego życiem? Dla kogo omawia się tu prawdę we wspólnocie? (Dla tych, którzy miłują prawdę i są w stanie ją przyjąć). Kim są ci, którzy rzeczywiście potrafią miłować prawdę i przyjąć ją w swoich sercach? Jeśli potrafisz przejrzeć tę kwestię, będziesz wiedział, jakiego rodzaju ludzi zbawia Bóg. Po pierwsze, musimy zrozumieć, że prawda wyrażana przez Boga przeznaczona jest dla tych, którzy posiadają człowieczeństwo, rozum, miłość do tego, co pozytywne, i świadomość własnego sumienia. Inni ludzie nie miłują prawdy, a usłyszawszy ją, są obojętni i pozostają niewzruszeni, nie czyniąc sobie przy tym wyrzutów ani nie odczuwając w ogóle niczego – są martwi za życia, a ich przeznaczeniem jest nie mieć żadnego wkroczenia w życie. Niektórzy ludzie zapytają: „Dlaczego Bóg zadaje sobie tyle trudu, by wypowiadać tak wiele słów, skoro większość ludzi nie miłuje prawdy ani jej nie przyjmuje, nie reprezentuje sobą odpowiedniego człowieczeństwa i nie podlega zbawieniu, będąc jedynie posługującymi?”. Czy to prawda? (Nie. Chociaż większość ludzi nie jest skłonna dążyć do prawdy, niewielka grupa jednak chce do niej dążyć i reprezentuje sobą pewien poziom człowieczeństwa, i to właśnie tę niewielką grupę Bóg pragnie zbawić). Racja. Słowa Boga przeznaczone są dla uszu ludzi, a nie zwierząt czy diabłów. W kościele, niezależnie od tego, czy jedna trzecia czy jedna piąta ludzi jest w stanie przyjąć prawdę, tak czy inaczej ci, którzy na końcu pozostaną, stanowią mniejszość. Jak zatem powinniśmy oceniać, kto jest człowiekiem szczerze wierzącym w Boga i kto może pozostać? Możemy oszacować, czy dana osoba posiada sumienie, czy jej sumienie wykazuje pewien poziom świadomości dzięki słuchaniu słów Bożych; czy osoba ta potrafi zrozumieć słowo Boże; czy, słuchając kazań, potrafi pojąć prawdę i wprowadzać ją w życie, gdy już ją zrozumie, oraz czy jest w stanie zmienić swe skażone usposobienie. Na podstawie tych właśnie rzeczy możemy rozpoznać, czy mamy do czynienia z ludźmi, którzy przyjmują prawdę, i owieczkami Bożymi. Owieczki Boże potrafią słuchać głosu Boga, reagują nań i mają jego świadomość oraz gotowe są podążać za Bogiem. Tacy właśnie ludzie są Bożymi owieczkami. Co zatem posiadają w ramach swego człowieczeństwa? (Ludzie ci lubią to, co pozytywne, gotowi są dążyć do prawdy i mają choć trochę sumienia). Dlaczego chcą dążyć do prawdy? Ich człowieczeństwo zawiera w sobie umiłowanie prawdy, sumienie i rozum. Potrafią również zrozumieć słowa Boże i odnieść je do własnego stanu, a następnie uczynić je częścią swych powszednich dni, swego codziennego życia oraz zrobić z nich cel, zasadę i podstawę swojego zachowania i postępowania. Oznacza to, że słowa Boże stają się rzeczywistością ich życia i są oni w stanie je praktykować. Tacy właśnie ludzie są Bożymi owieczkami. Są także i tacy, którzy na pozór nie wydają się źli i są całkiem szczerzy i otwarci, lecz po wysłuchaniu słów Boga nie są w stanie wprowadzić ich w życie. Ludzie ci nie są Bożymi owieczkami. Wśród posługujących jest wielu takich, którzy nie pojmują słów Bożych, choćby nie wiem jak ich słuchali, a tym bardziej nie są w stanie wcielić ich w życie. Mogą wierzyć w Boga przez całe lata, nie zyskując mimo to życia. Dlatego też ludzie winni zrozumieć, kto dokładnie może zostać zbawiony przez słowa Boże. Jeśli chodzi o ludzi, których Bóg zbawia, nie ma znaczenia, ilu ich jest. Nawet jeśli tylko jedna osoba zrozumie słowa Boga, On i tak wykona dzieło, które winno zostać wykonane. Jak wiadomo, gdy Noe zbudował arkę, uratowanych zostało tylko osiem osób. Od czasów Starego Testamentu aż po dzień dzisiejszy niewielu ludzi zostało zbawionych. Ilu zostało przyjęytch przez Boga w Wieku Prawa, kiedy Bóg formalnie nie dokonał dzieła zbawienia ani nie zaopatrzył ludzkości w prawdę? Czy było ich wielu? W tamtym czasie bardzo nieliczni ludzie zyskali Bożą aprobatę. A co z dziełem Bożym w dniach ostatecznych? Chociaż liczba ludzi, którzy są w stanie przyjąć prawdę poprzez sąd, karcenie, próby i oczyszczanie, wciąż stanowi mniejszość, to jednak przewyższa liczbę tych, których Bóg pozyskał w Wieku Prawa i w Wieku Łaski. Całkiem sporo ludzi potrafi teraz przedstawić jakieś świadectwo z własnego doświadczenia i są też tacy, którzy zmienili swe usposobienie, więc jak Boże serce nie miałoby czerpać z tego pewnej pociechy?

Czy popadacie w zniechęcenie, widząc, że większość ludzi w kościele wierzy w Boga od kilku lat, lecz nie dąży do prawdy, w ogóle się nie zmieniła i nadal przypomina niewierzących? (Czasami jestem tym trochę zniechęcony, ale widzę, że bez względu na to, jak bardzo ktoś jest skory do buntu albo jak słabego jest charakteru, o ile tylko jego serce jest prawe i jest gotów dokładać starań w dążeniu do prawdy, Bóg będzie nadal nad nim pracował z ogromną cierpliwością, rozkładając prawdę na czynniki pierwsze i dzieląc ją na drobne fragmenty oraz rozmawiając z nim we wspólnocie tak szczegółowo, jak to tylko możliwe. Jestem głęboko poruszony, widząc, jak wielką cenę Bóg płaci, aby uczynić ludzkość pełną, nie poddając się aż do skutku. Mam poczucie, że bez względu na to, jak kiepski jest mój charakter, muszę się starać być coraz lepszym, muszę być sumienny w swym dążeniu i nie tracić odwagi). Powszechnie wiadomo, że ludzie są słabego charakteru albo skorzy do buntu; Bóg jednak nigdy nie powiedział, że z tego powodu nie zostaniesz zbawiony. Jeśli On nie chce cię zbawić, to po co miałby wypowiadać do ciebie te słowa lub płacić taką cenę? Poprzez to, że Bóg robi wszystkie te rzeczy, wola Boża została już jasno oznajmiona ludzkości i wyraźnie podana jej do wiadomości. Nie jest ona tajna, lecz powszechnie znana i każdy, kto ma serce i ducha, może to pojąć. Tylko ci głupcy, którzy nie rozumieją spraw duchowych, mogą popadać w zniechęcenie i tylko ci, którzy nie pojmują prawdy, poczują się rozczarowani i przerażeni, sądząc, że nie mogą zostać zbawieni. Najważniejszą rzeczą w wierze w Boga jest to, że musisz wierzyć we wszystkie te słowa i prawdy, które On wypowiada. Dopóki tylko masz w sobie dość zdecydowania i potrafisz wprowadzić prawdę w życie, mogą one stać się twoim życiem. Nie ma znaczenia, jak dojrzałe będzie na koniec twoje życie, o ile tylko pozytywnie i aktywnie praktykujesz słowa Boże, nie naruszając rozmyślnie ani tychże słów, ani prawdy; o ile tylko praktykujesz to, co rozumiesz, i dążysz do prawdy oraz wypełniasz swój obowiązek całym sercem i ze szystkich sił, to jest to zgodne z wymaganym standardem. Boże wymagania wobec człowieka nie są wysokie. Prawdy, które Bóg omawia we wspólnocie, są natury ogólnej i wszechstronnej, a Jego słowa są niezwykle szczegółowe i konkretne. Dlaczego mówi w ten sposób? Chodzi o zaopatrzenie całej ludzkości, a nie tylko jednej małej grupy lub kilku rodzajów ludzi. Spośród wszystkich prawd, w które Bóg zaopatrzył całą ludzkość, możesz zyskać i wprowadzić w życie tylko ograniczoną ich liczbę. Dlaczego mówię, że liczba ta jest ograniczona? Ponieważ każdy człowiek ma inny charakter, wgląd i zdolność pojmowania; różne są też środowiska, jakie Bóg dla nich przygotowuje i obowiązki, które wykonują. Te właśnie „różnice” prowadzą do tego, że każdy człowiek jest w stanie praktykować i wkraczać jedynie w część słowa Bożego, a to, co może osiągnąć lub wprowadzić w życie, ma swoje granice. Czy na przykład właściwe jest to, by ktoś, doświadczając próby w postaci choroby i uświadomiwszy sobie, że próba ta pochodzi od Boga, myślał potem, że Bóg powinien doświadczyć każdego taką próbą? (Nie, nie jest to właściwe). Takie myślenie jest wyłącznie kwestią ludzkiej woli. Bóg pracuje nad każdym w inny sposób, a ta próba skierowana jest do określonej grupy ludzi. Bóg pracuje nad nimi w ten sposób, że każe im doświadczyć próby choroby. Co takiego zyskują wszyscy ludzie po tym, jak Bóg poddał jedną grupę próbie choroby? To, że podczas próby ludzie winni się nauczyć, jak być posłusznym Bogu, poznać swą własną skłonność do buntu, oczyścić relację istot stworzonych ze Stwórcą, naprawić relację pomiędzy człowiekiem a Bogiem, być w stanie zrozumieć serce Boga, zdobyć się na posłuszeństwo wobec Niego i, bez względu na to, co się stanie, nie rozumieć Boga opacznie, lecz po prostu być Mu posłusznym. Ten aspekt prawdy jest czymś, co każdy powinien posiąść. Jeśli zyskasz ten aspekt prawdy dzięki czyjemuś doświadczeniu, to czy musisz potem także doświadczyć tej próby? Niekoniecznie. Bóg wybiera różnych ludzi – być może właściwą osobę lub kogoś wyjątkowego – aby doświadczyli tej próby i tej części dzieła Bożego. To właśnie Bóg obiecał człowiekowi i to właśnie uczyni. Niektórzy ludzie doświadczyli bólu po stracie ukochanej osoby, a z tej straty wynieśli doświadczenie i świadectwo, posłuszeństwo wobec Boga oraz prawdziwe zaufanie i wiarę. Na podstawie dzieła, którego Bóg dokonuje na określonej grupie ludzi, każdy może ujrzeć świadectwo, że wszystko, co Bóg czyni, jest słuszne, a ludzie winni wybrać posłuszeństwo, nie zaś analizowanie, badanie lub przekonywanie Go, zmuszanie, by wszystko jasno i gruntownie tłumaczył. Winni być Mu posłuszni bezwarunkowo i bez narzekania. Ponadto ludzie powinni nauczyć się rozumieć znaczenie i wartość całego dzieła, jakiego dokonuje Bóg. Spośród metod, którymi dzieło to jest wykonywane, i wszystkich aspektów Jego słów, to, czego doświadcza każda jednostka, jest jedynie niewielką częścią słów Bożych. W ramach tej niewielkiej części, w zależności od twojego charakteru, twojego środowiska rodzinnego i obowiązku, który obecnie wykonujesz, to, czego doświadczasz ze słów Boga, to jedna dziesięciotysięczna część, można powiedzieć, że tylko tyle. Jeśli wkroczysz w tę jedną dziesięciotysięczną i naprawdę zdobędziesz się na bezwarunkowe, absolutne posłuszeństwo wobec Boga, zajmiesz swe miejsce istoty stworzonej, poddasz się ustaleniom i zwierzchniej władzy Stwórcy oraz osiągniesz rezultat, który Bóg chce w tobie uzyskać, to wówczas zostaniesz zbawiony. Nietrudno to zrozumieć i tak właśnie się rzeczy mają.

Kluczową sprawą przy wykonywaniu waszych obowiązków, jest to, abyście byli lojalni. Czym jest lojalność? Być lojalnym znaczy tyle, co być poważnym i odpowiedzialnym, wykonywać swoje zadania w pełni sumiennie, nie będąc przy tym nawet w najmniejszym stopniu niedbałym czy powierzchownym. Jeśli jesteś niedbały i powierzchowny, to kiedy coś pójdzie nie tak, będzie to dla ciebie oznaczało piętno hańby, a to absolutnie nie jest błaha sprawa. Co więcej, jeśli chodzi o pracę powierzoną wam w domu Bożym, wszyscy powinni więcej rozmawiać z sobą we wspólnocie, usilniej poszukiwać prawdozasad i odnajdywać te właściwe zasady. Kiedy natrafia się na problemy, powinno się je szybko rozwiązywać, a te, których nie da się rozwiązać, niezwłocznie zgłaszać przełożonym. Staraj się zadbać o to, by praca domu Bożego przebiegała sprawnie, bez przeszkód, luk i opóźnień. Dobrze wykonujcie swoją pracę, wspomagajcie dzieło szerzenia ewangelii i niechaj wola Boża będzie dokładnie wypełniana na ziemi. W ten sposób wasz obowiązek zostanie należycie wykonany. W rzeczywistości, w zakresie dotyczącym wykonywania przez kogoś swego obowiązku, jest to kilka tych aspektów prawdy, które ten ktoś może praktykować, osiągnąć je i ich dotknąć, a wejście w rzeczywistość tych prawd jest zarazem osiągnięciem minimalnego standardu, jakiego Bóg wymaga od rodzaju ludzkiego. Wiara niektórych ludzi jest słaba, jedni są tchórzami, inni są słabego charakteru, mają wypaczone pojmowanie lub naiwny sposób myślenia; te i inne negatywne i pasywne zjawiska we wszystkich aspektach wpływać będą na ludzką zdolność do wprowadzenia prawdy w życie i skutecznego wypełniania swoich obowiązków. Bóg stawia ludziom wymagania stosownie do ich charakteru, osobowości i stopnia zrozumienia prawdy. Jaki jest standard tych wymagań? Bóg patrzy na to, czy ktoś jest szczery w swej wierze w Boga i czy potrafi przyjąć prawdę; to właśnie są dwa najważniejsze warunki. Niektórzy ludzie są z natury głupi, mają wypaczone pojmowanie spraw, brak im wnikliwości, wolno się uczą, wydają się nie rozumieć tego, co mówią inni i podczas uczenia ich nowych rzeczy trzeba prowadzić ich za rękę – są to ludzie bardzo słabego charakteru i nigdy się to nie zmieni. Inni mogą mieć bogaty zasób wiadomości lub głowę wypełnioną specjalistyczną wiedzą i na pozór wydawać się bardzo bystrzy, lecz są podatni na wypaczenia w pojmowaniu spraw związanych z prawdą. Nawet jeśli rozumieją prawdę, to i tak nie są w stanie jej przyjąć i to jest ich największa wada. Ktoś taki przy wykonywaniu swego obowiązku łatwo ulega wpływom wiedzy i doktryny oraz trudno mu jest postępować zgodnie z prawdozasadami lub zmieniać poglądy na różne sprawy. Co zatem powinien zrobić, jeśli rzeczywiście chce dążyć do prawdy? Kluczową kwestią jest przekonanie się, czy jest w stanie przyjąć prawdę. Jeśli tak, to problem bez trudu zostaje rozwiązany; ale jeśli ten ktoś uparcie odmawia jej przyjęcia, to wszystko stracone. Nie tylko nie wywiąże się należycie ze swego obowiązku, lecz także, obawiam się, nie ma wówczas szansy, by został zbawiony. Nie mają tutaj żadnego znaczenia jego osiągnięcia w dziedzinie wykształcenia, ani to, jak bardzo jest bystry – tym, co jest tu kluczowe, jest zdolność do przyjęcia prawdy i umiłowania słów Bożych. Tym zaś, na co Bóg zwraca uwagę, jest to, jak wiele prawdy jesteś w stanie wprowadzać w życie, zyskawszy oświecenie umożliwiające jej zrozumienie w środowisku, które Bóg przygotował. Patrzy również na to, jak wiele dajesz z siebie przy realizacji zadań, których wykonania od ciebie wymaga, ile sił na nie poświęcasz i ile wkładasz w nie wysiłku. Powiedzmy, na przykład, że masz zupełnie przeciętny charakter, nie jesteś zbyt dobrze wykształcony, a twoja zdolność pojmowania jest słaba i nieco wypaczona. Są to obiektywne fakty. Kiedy jednak coś się wydarzy, a Bóg pozwoli ci dostrzec w tym pewne wady i zrozumieć, że jest z tym jakiś problem oraz kto za to odpowiada, to wówczas ta sprawa ujawni, czy potrafisz przestrzegać zasad i czy jesteś kimś, kto wprowadza prawdę w życie. Jeśli lojalnie wykonujesz swój obowiązek i jesteś szczery wobec Boga, co powinieneś zrobić z tą sprawą? Co powinieneś zrobić, aby być w zgodzie z prawdą oraz czynić to, czego wymaga Bóg? W takich okolicznościach Bóg nie zwraca uwagi na to, jaki masz charakter, ani na to, jak dobrze jesteś wykształcony, ani też na to, ile lat w Niego wierzysz; przygląda się za to twemu punktowi widzenia i postawie w związku z tym, co się wydarzyło; patrzy, czy jesteś szczery i czy w tym czasie kierujesz się swym sumieniem. Jeśli jesteś szczery wobec Boga, będziesz miał poczucie odpowiedzialności i pomyślisz tak: „Ta sprawa może nie dotyczyć mnie bezpośrednio, ale dotyczy pracy kościoła. Muszę ją zbadać i dowiedzieć się więcej na ten temat”. Zbadawszy ją zaś, możesz się dowiedzieć, że przełożony był leniwy i nieodpowiedzialny, że nie potraktował sprawy poważnie i zwlekał z działaniem. Wówczas zaś odszukałbyś tego przełożonego i porozmawiał z nim we wspólnocie, niezwłocznie naprawiając sytuację. Nie będziesz wówczas musiał poszukiwać rozwiązania u Zwierzchnika; sam rozwiążesz problem. Masz zupełnie zwyczajny charakter, masz kilka braków i wad, ale czy będzie to miało wpływ na twoje praktykowanie prawdy? Czy te rzeczy wpłyną na wypełnianie przez ciebie twego obowiązku lub lojalność wobec Boga? Nie, nie wpłyną. Niektórzy ludzie mówią, że są naiwni i mają wypaczone pojmowanie spraw; inni twierdzą, że nie rozumieją kwestii duchowych, a jeszcze inni – że są ludźmi słabego charakteru i pozbawionymi wykształcenia. Jeśli tak jest, to czy można tak po prostu nie wprowadzać prawdy w życie, gdy coś się wydarza? Bóg nie zwraca uwagi na jakość czyjegoś charakteru ani na poziom wykształcenia. Te rzeczy mają niewiele wspólnego z praktykowaniem prawdy. Te braki i niedociągnięcia nie mają wpływu na twoje praktykowanie prawdy, na twoją lojalność wobec Boga ani na to, czy bierzesz odpowiedzialność za wypełnianie swego obowiązku. Bóg patrzy natomiast na to, czy jesteś szczery – to właśnie ma najbardziej konkretny wymiar i jest to coś osiągalnego dla ludzi. Bóg posługuje się najbardziej konkretnymi środkami przy ocenie każdego człowieka. Niektórzy ludzie mówią: „Mam kiepski charakter, jestem nieświadomy wielu spraw, mam zbyt dużo wiedzy, a to wpływa na wprowadzanie przeze mnie prawdy w życie”. Wszystko to są wymówki, które nie wytrzymują krytyki. Dlaczego jednak tak jest? Ponieważ Bóg nie mierzy ludzi w ten sposób. To jest twój własny standard oceny, nie zaś Boży. Jakim standardem posługuje się zatem Bóg, oceniając jakiegoś człowieka? Bóg zwraca uwagę na to, czy ktoś jest wobec Niego lojalny i czy jest szczery. Jeśli jesteś lojalny wobec Boga, to nie ma znaczenia, że twoje pojmowanie spraw jest nieco wypaczone lub niedorzeczne. Niektórzy ludzie mówią: „Nie rozumiem spraw duchowych”. No cóż, a czy jesteś lojalny wobec Boga? Jeśli tak, to nie będzie to miało wpływu na wprowadzanie przez ciebie prawdy w życie. Czy jest to dostatecznie jasne? Jeśli jesteś lojalny wobec Boga i sumiennie wypełniasz swoje obowiązki, czy nadal możesz czuć się zniechęcony i słaby gdy ktoś się z tobą rozprawia i przycina cię? Co należy zrobić, gdy naprawdę jesteś zniechęcony i słaby? (Powinniśmy się modlić do Boga i polegać na Bogu, myśleć o tym, o co Bóg prosi i próbować tego, zastanawiać się, czego nam brak, jakie popełniliśmy błędy; powinniśmy podnosić się w tych obszarach, gdzie upadliśmy). Zgadza się. Zniechęcenie i słabość nie są dużymi problemami. Bóg ich nie potępia. Dopóki ktoś potrafi się podnieść w miejscu, w którym upadł, odebrać lekcję i normalnie wykonywać swoje obowiązki, to nic więcej nie potrzeba. Nikt nie będzie miał ci tego za złe, więc przestań być wiecznie zniechęcony. Jeśli odrzucisz swój obowiązek i uciekniesz od niego, zrujnujesz siebie całkowicie. Każdy czasami odczuwa zniechęcenie i słabość, należy więc po prostu szukać prawdy, a łatwo będzie je pokonać. Stan niektórych ludzi zmienia się całkowicie po przeczytaniu rozdziału słów Boga lub odśpiewaniu kilku pieśni; mogą otworzyć swoje serce w modlitwie do Boga i chwalić Go. Czy ich problem nie został więc rozwiązany? Przycinanie i rozprawianie się z kimś jest w rzeczywistości bezwzględnie dobrą rzeczą. Nawet jeśli słowa, które rozprawiają się z tobą i cię przycinają, są trochę szorstkie i uszczypliwe, to dlatego, że postępowałeś zupełnie bezsensownie i naruszyłeś zasady, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – jak zatem mógłbyś uniknąć rozprawiania się z tobą w takich okolicznościach? Rozprawianie się z tobą w taki sposób ma ci tak naprawdę pomóc, jest przejawem miłości. Powinieneś to zrozumieć i nie narzekać. Jeśli zatem rozprawianie się z tobą i przycinanie powodują u ciebie zniechęcenie i narzekanie, to jest to głupota i ignorancja, zachowanie kogoś pozbawionego rozumu.

Co jest najważniejszą rzeczą, na której należy się skupić, wierząc w Boga? To, czy ktoś ma solidny, czy słaby charakter, czy rozumie sprawy duchowe lub jakiego rodzaju przycinania i rozprawiania się z nim doświadcza – żadna z tych rzeczy nie jest ważna. Co zatem jest ważne w dzisiejszych czasach? To, w jaki sposób wkraczacie w prawdorzeczywistości. Co zaś jest najbardziej podstawową rzeczą, jaką człowiek powinien posiadać, aby to zrobić? Musi mieć szczere serce. Co to znaczy być szczerym? To znaczy nie być nieuczciwym i wykrętnym, gdy coś ci się przytrafia, nie myśleć o własnych interesach, nie knuć i nie snuć intryg wraz z innymi oraz nie prowadzić oszukańczych gierek z Bogiem. Jeśli potrafisz oszukiwać Boga i brakuje ci szczerości wobec Niego, to przepadłeś z kretesem i Bóg cię nie zbawi, więc po cóż miałbyś rozumieć prawdę? Możesz sobie rozumieć sprawy duchowe, mieć solidny charakter, być elokwentny i w lot pojmować różne rzeczy, wyciągać wnioski i rozumieć wszystko, co mówi Bóg, lecz jeśli pogrywasz z Nim w oszukańcze gierki, gdy coś ci się przydarza, jest to przejaw szatańskiego usposobienia, a to jest bardzo niebezpieczne. Twój charakter wówczas na nic się nie zda, bez względu na to, jak jest dobry, i Bóg cię nie zechce. Powie wtedy: „Zręcznie się wypowiadasz, masz dobry charakter, jesteś bystry i rozumiesz sprawy duchowe; jest tylko jeden problem – nie miłujesz prawdy”. Z tymi zaś, którzy nie miłują prawdy, są same kłopoty i Bóg ich nie chce. Człowiek niemający dobrego serca zostanie wyrzucony, tak jak przestaje się korzystać z samochodu, który ma dobrze utrzymaną karoserię, ale zepsuty silnik. Z ludźmi bywa podobnie: bez względu na to, jak dobry wydaje się być twój charakter i jak jesteś bystry, elokwentny albo zdolny, lub jak dobrze radzisz sobie z problemami, wszystko to na nic, i nie jest to kluczowa kwestia. Co zatem jest kluczowe? Chodzi o to, czy czyjeś serce miłuje prawdę. Nie chodzi o to, by słuchać tego, jak ktoś mówi, ale o to, by patrzeć na to, jak postępuje. Bóg nie zwraca uwagi na to, co mówisz lub obiecujesz przed Jego obliczem; patrzy na to, czy w tym, co robisz, jest prawdorzeczywistość. Bóg nie dba również o to, jak wzniosłe, głębokie lub wielkie są twoje czyny i nawet jeśli zrobisz jakąś błahą, drobną rzecz, to jeśli Bóg będzie widział szczerość w każdym twym postępku, powie: „Ten człowiek szczerze we Mnie wierzy. Nigdy się nie przechwalał. Postępuje stosownie do swego miejsca w świecie. A choć może nie wniósł wielkiego wkładu w dom Boży i jest słabego charakteru, jest solidny i szczery we wszystkim, co robi”. Co zawiera w sobie ta „szczerość”? Zawiera bojaźń Bożą i posłuszeństwo wobec Boga, a także prawdziwą wiarę i miłość; zawiera wszystko to, co pragnie widzieć Bóg. Tacy ludzie mogą wydawać się innym zupełnie niepozorni i równie dobrze mogą być kimś, kto przyrządza jedzenie lub sprząta: kimś, kto wykonuje jakiś przyziemny obowiązek. Tacy ludzie niczym się nie wyróżniają w oczach innych, nie osiągnęli niczego wielkiego i nie ma w nich niczego, co budziłoby szacunek, podziw, czy zazdrość – są po prostu zwykłymi ludźmi. A jednak jest w nich wszystko, czego wymaga Bóg, i wszystko to w nich się urzeczywistnia, oni zaś oddają to wszystko Bogu. Powiedzcie Mi, czegóż więcej Bóg pragnie? Jest z nich zadowolony. Dlatego nie zniechęcaj się i nie popadaj w negatywne nastawienie tylko dlatego, że twoja postawa jest zbyt skromna i nie rozumiesz prawdy, albo dlatego, że widzisz, jak inni kroczą ścieżką bycia doskonalonym, stawiwszy czoła utrapieniom i doświadczywszy prób oraz oczyszczenia, i nie myśl, że Bóg cię nie kocha lub nie ma ochoty cię udoskonalić. Dokąd ci tak spieszno? Bóg daje każdemu co innego, a kiedy oceniasz samego siebie, oszacuj najpierw to, co dał ci Bóg i jakie jest twe własne położenie, a wtedy zrozumiesz, że wszystko, co Bóg czyni, jest dobre. Ktoś mógłby powiedzieć: „Mam kiepski charakter. Czy to, co daje mi Bóg, i tak jest dobre?”. Tak, to i tak jest dobre. Ktoś inny mógłby powiedzieć: „Jestem dość naiwny. Czy to, co daje mi Bóg, i tak jest dobre?”. Tak, wszystko to jest dobre. Dlaczego to wszystko jest dobre? Gdybyś nie był naiwny, stałbyś się arogancki i zapomniałbyś, gdzie twoje miejsce, więc twoja naiwność chroni cię przed tym i dlatego jest czymś dobrym. Gdybyście wszyscy mieli większe zdolności i umiejętności niż obecnie, któż byłby w stanie nadal tak dobrze się zachowywać i tak chętnie wypełniać swój obowiązek w domu Bożym? Czyż nie jest tak, że jest trochę takich ludzi, lecz nie jest ich wielu? (Owszem). Wszystko, co Bóg czyni, jest dobre i słuszne, chodzi tylko o to, że ludzie nie rozumieją tego dostatecznie jasno. Zawsze chcą od Niego więcej w przekonaniu, że im więcej On komuś da, tym bardziej ten ktoś będzie w stanie wprowadzać prawdę w życie; lecz w rzeczywistości wcale tak nie jest. Bóg dał ci już wystarczająco dużo; dał ci wszystko i obdarzył cię swym życiem, więc czegóż jeszcze chcesz? Te słowa, które Bóg wypowiada, i całe to dzieło, którego dokonuje, są obfite i wystarczające dla rodzaju ludzkiego. Nie ma niczego, czego ludzie mogliby się domagać od Boga i nie powinni Mu się skarżyć, mówiąc: „Cóż mogę zrobić z tym charakterem lub z tymi niewielkimi talentami, którymi obdarzył mnie Bóg?”. Jest tak wiele rzeczy, które możesz zrobić! Bóg pragnie nie tego, co ty sobie wyobrażasz – On chce, abyś wprowadzał prawdę w życie, robił różne rzeczy zgodnie z zasadami i dobrze wypełniał obowiązki, które powinieneś wykonywać. Ty zaś nie czynisz tego, co jesteś w stanie zdziałać, lecz bez zastanowienia robisz to, czego nie powinieneś. To właśnie nazywa się zaniedbywaniem swej pracy. Czy nie mierzysz trochę zbyt wysoko? (Owszem). Co takiego ludzie chcą robić? Zyskać prestiż pośród innych, tak aby ich słowa i czyny budziły podziw i były wysoko cenione oraz by oni sami cieszyli się powszechną sławą. Bóg nie chce, abyś stał się tego rodzaju człowiekiem, więc nie obdarzył cię rzeczami tego rodzaju. Gdybyś miał szansę stać się taką osobą, czy byłbyś skłonny ją odrzucić? Czy mógłbyś tak łatwo z niej zrezygnować? Konsekwencje tego są doprawdy niebezpieczne. Czyżbyś przypuszczał, że te rzeczy są dobre? Dlaczego niektórzy ludzie stają się antychrystami? Czy nie dlatego, iż myślą, że mają trochę umiejętności, przez co stają się niezwykle aroganccy? Dlaczego są w stanie kroczyć tą ścieżką? Po prostu są właśnie tego rodzaju ludźmi; prędzej czy później będą musieli podążyć tą ścieżką, a Bóg absolutnie nie planuje mówić im prawdy ani ich zbawiać. Tak więc to, czym obdarowuje ciebie, z pewnością różni się od tego, co daje innym. Jeśli ciągle porównujesz się z innymi i zawsze chcesz mieć to samo, co oni, to czy jest to czyste pojmowanie woli Bożej? Nie rozumiesz jej! Dlatego też, gdy sobie uświadamiasz, że masz kiepski charakter, że nie rozumiesz spraw duchowych i masz wypaczone pojmowanie, że często jesteś słaby albo myślisz, że masz aż nazbyt wiele problemów i braków, musisz się najpierw zastanowić, dlaczego Bóg nie dał ci konkretnego daru. W tym właśnie tkwi Jego dobra wola. Przyjrzyj się raz jeszcze, jaką drogę obiera większość tych uzdolnionych i utalentowanych ludzi i jaki stosunek ma do nich Bóg. Jak brzmi jedno jedyne zdanie, które najbardziej zapragniesz powtarzać, gdy już zrozumiesz tę kwestię? (Bogu niech będą dzięki za Jego ochronę). Racja, powinieneś dziękować Bogu i mówić: „Boże, jesteś dla mnie taki dobry, nie dałeś mi zdolności ani talentów i uczyniłeś mnie podobnym do głupca, do idioty. To właśnie jest moje błogosławieństwo! Nie jestem z tego powodu zniechęcony ani smutny. Tym, czego mi teraz brakuje, jest szczerość i oddanie się Tobie. Nie proszę o to, abym był sprytny i elokwentny, ani o zdolności i talenty. Chcę Ci jedynie ofiarować swoją szczerość. Zdolności, talenty i wiedza, a także status i sława wśród ludzi, nie są niczym dobrym i wcale ich chcę”. Czy nie dowodzi to pewnej przemiany? (Owszem). Czy zatem mógłbyś nadal boleć i płakać nad tym, że masz tak wielkie braki? Nie będziesz już więcej tego robić i nie będziesz czuł się pokrzywdzony. W przeciwnym razie, gdyby inni się z tobą rozprawiali, myślałbyś sobie tak: „Jestem głupi, wszyscy na całym świecie patrzą na mnie z góry, a w domu Bożym nigdy nie awansuję ani nie zajmę ważnego stanowiska”. Znaczy to tyle, co: „Bóg dał mi tak niewiele, więc jak to się dzieje, że innych tak hojnie obdarza?”. Zawsze narzekałbyś w głębi serca i ciągle czułbyś się pokrzywdzony. W rzeczywistości otrzymałeś wielkie błogosławieństwo, a nawet o tym nie wiesz. Jeśli coś takiego wydarzy się ponownie w przyszłości, czy twój punkt widzenia będzie inny? (Tak, będzie inny). Co zmieni się w ludziach, gdy będą mieli inny punkt widzenia? (Nie będą mierzyć tak wysoko i dążyć do tak wzniosłych rzeczy i będą w stanie wykonywać swój obowiązek z wdzięcznym sercem, stojąc mocno na ziemi). Będą stąpać mocno po ziemi, wieść autentyczne i realistyczne życie oraz dążyć do innych celów. Powiedz Mi, czy lepiej jest, aby Bóg uczynił cię głupcem i idiotą, który jest w stanie wykonywać swój obowiązek w sposób solidny i stateczny, tak abyś mógł zostać zbawiony, czy też aby obdarzył cię wspaniałym charakterem, wysokim poziomem wykształcenia, dobrym wyglądem i elokwencją, a także zdolnością do pracy i szczególnymi atutami, tak aby dokądkolwiek się udasz, ludzie patrzyli na ciebie z podziwem i abyś był jak gigant pośród karłów, potem zaś wkroczyłbyś na ścieżkę antychrystów? Co byś wybrał? (Lepiej być głupcem i idiotą). Teraz możesz tak mówić, ale gdyby ktoś naprawdę nazwał cię głupcem i idiotą, zdenerwowałoby cię to. Musisz myśleć w ten sposób: „Nawet jeśli mam kiepski charakter i jestem ignorantem, i tak jestem lepszy od złoczyńców i antychrystów, ponieważ wciąż mam szansę zostać zbawiony”. Musisz nauczyć się pocieszać samego siebie. (Pamiętam, że było jeszcze kilka innych osób, które uwierzyły w Boga wraz ze mną. Wszyscy ci ludzie mieli wspaniały charakter i byli bardzo bystrzy, ale ponieważ ciągle walczyli o zyski i władzę oraz zakłócali pracę kościoła, zostali usunięci i wydaleni. Mam poczucie, że udało mi się dojść do miejsca, w którym się dzisiaj znajduję, właśnie dlatego, że mam kiepski charakter, jestem głupi i potrafię się odpowiednio zachowywać – a to także dowód na to, że Bóg mnie strzeże). Dlaczego Bóg cię strzeże? Czy dlatego, że jesteś głupi? Czy On okazuje współczucie słabym? Nie, nie współczuje im; nie jest tak, jak mówią niewierzący, że dziecko, które płacze, dostaje cukierka. Wcale tak nie jest. Jak właściwie należy na to patrzeć? Który sposób patrzenia na to jest zgodny z prawdą? (Jest tak dlatego, że ludzie wierzą, mając w sercu trochę szczerości i umiłowania prawdy, i są gotowi dążyć do prawdy – Bóg zbawia ludzi, którzy mają takie właśnie serca, a zatem przygotowuje różne środowiska, aby ich chronić). Racja. Bóg strzeże cię w zamian za to, że jesteś wobec Niego szczery. Co zatem jest najcenniejsze? Najcenniejsza jest ludzka szczerość. Masz trochę umiłowania dla tego, co pozytywne, i trochę szczerości wobec Boga, a w zamian uzyskujesz Jego ochronę i łaskę – bardzo wiele w ten sposób zyskałeś. Ktoś mógłby powiedzieć: „Mam kiepski charakter i chociaż wiele zyskałem, nadal niczego nie rozumiem”. Czy naprawdę nie rozumiesz zbyt wiele? Twoja zdolność do wypełniania swego obowiązku i podążania za Bogiem w dniu dzisiejszym związana jest z twoim pojmowaniem prawdy. Ktoś inny mógłby powiedzieć: „A cóż ja rozumiem? Nie potrafię tego jasno wytłumaczyć”. Może nie jesteś w stanie tego jasno wytłumaczyć, ale potrafisz trwać w wypełnianiu swego obowiązku w domu Bożym i bardzo wiele rozumiesz. Bez względu na to, jak głębokie lub płytkie jest twoje pojmowanie tych spraw, z pewnością wiążą się one z prawdą i są jej bliskie, dlatego też do tej pory otrzymujesz wsparcie i nieustannie wypełniasz swój obowiązek. Czyż tak nie jest? (Owszem, tak właśnie jest). Nie ma nic złego w tym, że uważasz się za głupca czy idiotę; a jeśli by teraz na to spojrzeć, „głupiec” i „idiota” to przezwiska bez żadnego obraźliwego lub lekceważącego wydźwięku. Jeśli porównać bycie nazywanym głupcem i idiotą z byciem nazywanym antychrystem, co jest lepsze? (Lepiej być nazywanym głupcem i idiotą). Jeśli pewnego dnia Bóg powie: „Podejdź tu, głupcze. Podejdź tu, idioto”, to może nie będziesz szczęśliwy, ale rozważysz to w sobie, myśląc: „Nazwał mnie głupcem, a nie antychrystem, więc do Niego podejdę”. I pójdziesz z radością. Wówczas ktoś zapyta: „Dlaczego tak się cieszysz, że nazwano cię głupcem?”. Ty zaś odpowiesz: „Bóg nazwał mnie głupcem, lecz nie powiedział, że jestem antychrystem albo że nie mogę być zbawiony. Właśnie dlatego tak się cieszę”. Nazywanie cię głupcem nie oznacza traktowania cię jak kogoś z zewnątrz, ale jako członka rodziny, jako kogoś dobrze znanego. To tak, jak kiedy ludzie nazywają swoje dzieci „małymi potworkami”; może to brzmieć niezbyt delikatnie, lecz w rzeczywistości jest to prawda i jest to po prostu określenie pieszczotliwe i pełne sympatii. A co by było, gdybyś został nazwany antychrystem? Byłbyś wówczas w tarapatach, ponieważ zmiana imienia oznacza, że także i natura jest inna, a wtedy inny byłby również twój wynik. Co byście wybrali? (Wolałbym zostać nazwany głupcem i idiotą). Wcale nie jest dobrze ciągle być głupcem i idiotą; twój charakter także musi się nieco poprawiać. Czy wasz charakter uległ poprawie przez wszystkie te lata? (Poprawił się tylko trochę, ale nie za bardzo). Jeżeli chodzi o kwestię wkraczania w życie, jeśli naprawdę ciężko pracujesz i ciągle się starasz, to z pewnością się poprawisz, ale nie sposób uzyskać od razu znacznej poprawy. Jest to proces powolnego rozwoju, ale dopóki masz wejście w życie, nie doświadczysz regresu, a o ile będziesz dążyć do celu, twoje wejście w życie będzie powoli wzrastać, krok po kroku.

Wpajanie ludziom prawdy wcale nie jest dla Boga łatwym zadaniem. Nie dzieje się to w takim tempie, w jakim kiełkuje zasiane w ziemi ziarno – jest zupełnie inaczej. Boże zbawienie człowieka polega na gruntownym obmyciu i przemienieniu jego szatańskiego usposobienia oraz na umożliwieniu człowiekowi realizowania prawdorzeczywistościzawartej w słowach Bożych; nie są to jednak sprawy proste. Nawet jeśli słuchasz kazań, czytasz słowa Boga, codziennie modlisz się i gromadzisz doświadczenia, twoje postępy będą ograniczone, a twój życiowy rozwój następował będzie powoli. Aby ktoś zrozumiał prawdę, potrzeba wielu różnych procesów. Ludzie potrzebują wielu powtarzających się doświadczeń, a także muszą nieustannie dążyć do zrozumienia prawdy i wkładać wysiłek w próby jej pojęcia – tylko wtedy mogą ją zrozumieć. Niezbędne jest również działanie Ducha Świętego, gdyż w przeciwnym razie to, co zdołają zyskać, będzie mieć jeszcze bardziej ograniczony wymiar. Wielu ludzi wierzy w Boga od dwudziestu lub trzydziestu lat, ale wciąż nie może mówić o świadectwie płynącym z własnego doświadczenia. Dzieje się tak dlatego, że nigdy nie dążyli do prawdy ani nie wkładali wzmożonego wysiłku w jej zrozumienie, w wyniku czego nic nie zyskali, choć wierzyli w Boga przez kilka dziesięcioleci. Ludzie muszą zrozumieć prawdę, doświadczyć jej i ją pojąć, zwłaszcza zaś potrzebują, aby Bóg przygotowywał dla nich odpowiednie środowiska. Połączenie tych różnorodnych aspektów sprawia, że ludzie mają trochę zrozumienia i wejścia w życie. Gdy to wytworzy się już w twoim wnętrzu, da ci innego rodzaju wiedzę, uczucia i myśli, umożliwiając rozwój i przemianę twojej świadomości i twojego myślenia, co z kolei umocni nieco wzmocni myślenia, co z kolei nieco wzmocni twoją wiarę w Boga i trochę odmieni twoje nastawienie do prawdy i twoją życiową umocni nieco twoją wiarę w Boga i trochę odmieni odmieni trochę twe podejście do prawdy i twojej własnej życiowej ścieżki. Są to wszystko niewielkie, drobne zmiany, ale te właśnie drobne zmiany spowodują wielką przemianę w twym spojrzeniu na życie, w twoich myślach i poglądach oraz w twoim podejściu do rozmaitych spraw i do Boga. Taka jest bowiem moc słowa Bożego – prawdy.

Fragment 91

Boża ocena Hioba została zanotowana w Starym Testamencie: „Nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła” (Hi 1:8). W dniach ostatecznych Bóg nie tylko dał świadectwo temu, że Piotr miłował Go prawdziwie, ale także temu, że Hiob był osobą, która pokładała w Nim prawdziwą wiarę. Albowiem Bóg wymaga, aby Jego wybrany lud miał co najmniej wiarę Hioba, jeśli ma podążać za Nim do końca. Zgodnie z waszymi wyobrażeniami i w kontekście tej ograniczonej liczby tekstów, które rozumiecie, jaką osobą był Hiob? Czy był on dobrym człowiekiem? (Tak). W jaki sposób się to głównie przejawiało? Po pierwsze, był człowiekiem bogobojnym i nigdy nie czynił zła. Jest to podstawowy przejaw i oznaka bycia dobrą osobą. Co więcej, przestrzegał nakazów Bożych w swoim postępowaniu oraz w sposobie, w jaki traktował swoje dzieci i rodzinę. Nie starał się tuszować wad swoich dzieci, ale modlił się do Boga, powierzając swoje potomstwo Jego opiece, co unaoczniało innym, że jego postawa wobec dzieci była całkowicie słuszna i zgodna z wolą Bożą. Jak myślicie, z punktu widzenia tych dzieci, jak by to było mieć takiego ojca? Czy to by was nie uszczęśliwiło? Ale jacy byli przyjaciele Hioba? Jak go traktowali, gdy stawiał czoła próbom i utrapieniom? Żaden z nich nie mógł go zrozumieć, a ponadto osądzali go: „Obraziłeś Boga, a On cię przeklął. Zobacz, dokąd cię doprowadziła twoja wiara w Boga. Jakie to żałosne!” Nawet żona Hioba powiedziała do niego: „Jeszcze trwasz w swojej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj” (Hi 2:9). W tym okresie skrajnych cierpień tak właśnie traktowali Hioba jego przyjaciele i żona, co wyrządziło mu ogromną krzywdę i sprawiło wielki ból. Jednak prawdą jest, że bardzo nieliczni byli ci, którzy byli w stanie zrozumieć Hioba. Kiedy dzisiaj czytamy jego historię, widzimy, że tak naprawdę to ludzie tacy jak Hiob są najbardziej godni zaufania oraz że ktoś taki jest naprawdę dobrym człowiekiem. Tacy ludzie nigdy cię nie oszukają ani nie skrzywdzą i zawsze będą przestrzegać nakazów Bożych w sposobie, w jaki Cię traktują. Jeśli jesteś osobą prawą, nie potępią cię ani nie będą mówić o tobie nieprzyjemnych rzeczy tylko dlatego, że raz źle postąpiłeś lub dlatego, że inni ludzie źle o tobie mówią. Nie będą przeczyć faktom ani wypowiadać oszukańczych słów, aby fałszywie oskarżać innych. Nie pozwolą, by ich mową kierowały osobiste sympatie czy preferencje. Z biegiem czasu przekonasz się: „To jest właśnie dobra osoba. Ilekroć napotykamy jakieś trudności, odkładamy na bok nasze obowiązki, ale osoba taka nigdy nie wyrzeka się imienia Bożego, bez względu na to, jak wielkim próbom i udrękom musi stawić czoła. Nic dziwnego, że Bóg lubi takich ludzi. Gdybym miał taką osobę u swego boku, to niezależnie od tego, jakie choroby i utrapienia by mnie spotkały, taki ktoś byłby w stanie dalej mi pomagać, wspierać mnie, opiekować się mną i tolerować mnie tak jak wcześniej. Taki ktoś jest wspaniały. Nawet jeśli czasami grał mi na nerwach lub jeśli nie zawsze się dogadywaliśmy, zdecydowanie wolę mieć właśnie jego u mego boku niż jednego z tych szatanów i diabłów!” Zazwyczaj szatani i diabły mówią obłudnie: „Jesteś wspaniały. Kocham cię i tak bardzo mi na tobie zależy”, ale gdy tylko napotkasz jakieś trudności, to cię zwyczajnie zignorują i wtedy zdasz sobie sprawę, co to znaczy być człowiekiem dobrym i godnym zaufania. Tylko ci, którzy są godni zaufania, bogobojni i którzy unikają zła, są naprawdę dobrymi ludźmi, a dobrzy ludzie są niezmiernie cenni. Byłoby wspaniale, gdybyś miał u swego boku tuzin ludzi takich jak Hiob – ale nie masz ani jednego! W takiej chwili poczujesz, jak rzadko natrafia się na dobrych ludzi. Każdy potrzebuje takiego dobrego człowieka. Każdy lubi ludzi sprawiedliwych i życzliwych, ludzi o dobrym sercu, postępujących zgodnie z zasadami i mających poczucie sprawiedliwości – ludzi bogobojnych, godnych zaufania i stroniących od zła.

Kiedy jesteś nękany udręką i chorobą, kiedy twoje serce cierpi najbardziej – jakiej osoby potrzebujesz wówczas u swego boku? Czy potrzebujesz kogoś, kto ci będzie prawić fałszywe i słodkie słówka? Czy potrzebujesz kogoś, kto będzie cię oceniał, potępiał i krytykował? (Nie). A zatem jakiej osoby potrzebujesz wówczas najbardziej? Otóż potrzebujesz osoby, która okaże współczucie dla twoich trudności i która cię pocieszy – kogoś, kto cię wysłucha, gdy mówisz o bólu, jaki nosisz w sercu i kto następnie pomoże ci się podnieść z negatywizmu, ze słabości i udręki. Taka osoba potrafi ci pomóc – nie będzie się z ciebie śmiać ani kopać cię, gdy upadniesz, i nie przymknie oka na twoje trudności. Innymi słowy – jeśli potrzebujesz pocieszenia w chwilach słabości, kiedy borykasz się z pewnymi trudnościami i problemami natury prywatnej, możesz podzielić się z tą osobą tymi bolączkami, a ona nie rozpowie ich na lewo i prawo za twoimi plecami – nie będzie z ciebie drwić ani cię wyśmiewać i nie narobi ci bałaganu w twoich sprawach osobistych. Osoba taka potrafi obrać prawidłowe podejście do twoich trudności, do twojej niemocy i twojego negatywizmu oraz do twoich ludzkich słabości. Czy człowiek przestrzegający nakazów Bożych nie powinien podchodzić do tych kwestii w taki właśnie prawidłowy sposób? Czyż nie są to oznaki bycia dobrym człowiekiem? Osoba taka będzie w stanie cię zrozumieć, tolerować i zatroszczyć się o ciebie. Ktoś taki będzie mógł cię wesprzeć, będzie twoją opoką i pomoże ci podnieść się z bólu i słabości. Osoba taka zapewni ci wielką pomoc. Ktoś taki jest niezwykle cenny. Jest to dobra osoba! Powiedzmy, że ktoś cię ignoruje, a nawet wyśmiewa cię i drwi z ciebie, gdy widzi, że borykasz się z jakimś problemem. Chcesz mu się z czegoś zwierzyć, ale nagle przemyka ci przez myśl: „Nie mogę mu tego powiedzieć. Jeśli to zrobię, mogą mnie spotkać konsekwencje z tego tytułu. Może rozgada moje sprawy osobiste za moimi plecami. Wtedy wszyscy by się ze mnie śmiali i kto wie, jakie historie by jeszcze nawymyślał, żeby mnie oczernić”. Czy odważyłbyś się porozmawiać z kimś takim? Nie miałbyś pojęcia, do czego byłby zdolny. Możliwe, że nie tylko by ci nie pomógł ani nie obdarzył wsparciem, ale mógłby ci narobić bałaganu w twoim życiu osobistym, a przy tym jeszcze cię oszukać i wyrządzić ci krzywdę. Czy odważyłbyś się mu zwierzyć? W tym momencie zdałbyś sobie sprawę, jak ważni, wartościowi i cenni są dobrzy ludzie oraz że bycie dobrym człowiekiem jest więcej warte niż bycie kimkolwiek innym. Nawet twoi rodzice mogą tak naprawdę nie rozumieć twoich trudności i potrzeb, kiedy cierpisz i odczuwasz ból, i mogą nie być w stanie cię pocieszyć. Są też dzieci, które ciężko pracują, podejmując zatrudnienie poza domem rodzinnym – a szczególnie niektóre kobiety muszą zabiegać o przychylność swoich przełożonych, a nawet bywają zmuszone do sprzedawania własnego ciała, żeby zarobić kilka groszy. Ich rodzice nigdy nie pytają o to, jak ciężko jest im pracować poza domem, czy jak trudno przychodzi im zarabianie pieniędzy, a nawet narzekają, jeśli ich dzieci nie przynoszą do domu wielkich pieniędzy, porównując je do innych osób. Jak się z tym czują ich dzieci? (Są smutne, przygnębione). Ich serca przepełnia żal. Czują, że świat jest bardzo mrocznym miejscem, skoro nawet ich właśni rodzice tak ich traktują, i zastanawiają się, jak będą w stanie żyć dalej. Dlatego należy być dobrym człowiekiem. Każdy potrzebuje dobrego człowieka. A skąd się biorą dobrzy ludzie? Czy po prostu spadają z nieba? Czy wyrastają z ziemi? Czy przeobrażają się z jakiegoś zwierzęcia? Czy są wytworem edukacji w elitarnych szkołach wyższych? A może powstają w wyniku praktykowania ascezy religijnej. Nie, żadne z tych wyjaśnień nie jest poprawne – wszystkie one są zupełnie niemożliwe. Dobrym człowiekiem można stać się jedynie za sprawą naśladowania Boga, praktykowania prawdy i przyjęcia Bożego zbawienia. Dobrzy ludzie nie powstają w wyniku nagłej przemiany ludzi zepsutych – należy wierzyć w Boga i otrzymać Jego zbawienie, dążyć do prawdy, pozyskać dzieło Ducha Świętego i zostać udoskonalonym, aby stać się dobrym człowiekiem. Każdy potrzebuje dobrego człowieka u swego boku jako przyjaciela i powiernika. Powiedzcie Mi, czy Bóg też ich potrzebuje? (Tak). Bóg potrzebuje dobrych ludzi, a sami ludzie też potrzebują dobrych ludzi. Jaki wpływ będzie miało na ciebie zrozumienie tej kwestii? Musisz mieć pragnienie i determinację w dążeniu do stania się dobrym człowiekiem. Jeśli mówisz: „Bycie dobrym człowiekiem jest trudne i męczące, ale muszę z determinacją dążyć do stania się dobrą osobą. Ludzie desperacko potrzebują dobrych ludzi i ja też potrzebuję dobrych ludzi. Zatem najpierw sam stanę się dobrym człowiekiem, będę pomagał i wspierał innych, starając się pomóc Bogu pozyskać więcej dobrych ludzi”, to jest to poprawne nastawienie. Jeśli każdy będzie starał się być dobrym człowiekiem, wówczas będzie nadzieja dla ludzkości. Mógłbyś powiedzieć: „Ludzkość jest tak dalece zepsuta i zła. W niczym nie pomoże to, że raptem garstka wierzących w Boga będzie dobrymi ludźmi. Inni i tak będą nimi pomiatać, bo na świecie jest zbyt wielu niegodziwców”. To niemądre stwierdzenie. Wierzysz w Boga, aby osiągnąć zbawienie. Jeśli staniesz się dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, Bóg cię pobłogosławi. Bez względu na to, jak źli i zepsuci są ludzie, Bóg ma sposoby na to, jak sobie z nimi radzić. Ludzie nie muszą się o to martwić. Musisz się jedynie skupić na dążeniu do prawdy i na osiągnięciu Bożego zbawienia. To jest w zgodzie z Jego wolą. Kiedy Noe zbudował swoją arkę, ostatecznie ocalonych zostało tylko osiem osób. Wszyscy ci, którzy nie wierzyli w słowa Boże i nie kroczyli właściwą drogą, zostali ostatecznie unicestwieni za sprawą potopu zesłanego rzez Boga. To powszechnie znany fakt. Dlaczego nie potrafisz uznać wszechmocy Boga? Dlaczego nie potrafisz przyjąć do świadomości faktu, że Bóg jest Bogiem sprawiedliwym? Kiedy Bóg doprowadzi do końca swoje dzieło, bez względu na to, ilu ludzi osiągnie zbawienie, ten wiek będzie musiał dobiec końca. Nieuchronnie nadejdą wielkie kataklizmy, a Bóg rozwiąże wszystkie te problemy. Dąż do prawdy i stań się osobą sprawiedliwą dla siebie samego – przyniesie to korzyść i tobie, i innym. Niektórzy mówią: „Dobrzy nie dostają tego, na co zasługują”, ale jest to błędne przekonanie. Ci, którzy podążają za prawdą, ostatecznie znajdą swoje miejsce w królestwie niebieskim i bez względu na to, jak dobrze niegodziwcom powodzi się na ziemi, wszyscy ostatecznie zostaną unicestwieni i strąceni do piekła. Zatem zarówno dobrzy, jak i źli dostają zasłużoną nagrodę, prawda? Jak jest to ujęte w Biblii? „Moja zapłata jest ze mną, aby oddać każdemu według jego uczynków” (Obj 22:12).

Czyny Hioba spisane w Księdze Hioba w rzeczywistości zajmują bardzo mało miejsca, są bardzo proste i nie ma ich zbyt wiele. Powinieneś jednak umieć odnajdywać wskazówki w poczynaniach Hioba oraz identyfikować jego zasady i ścieżkę praktyki bycia dobrym człowiekiem. Przede wszystkim jaka była zasada Hioba dotycząca traktowania własnych dzieci i najbliższych mu osób? Nie polegać na uczuciach, ale trzymać się zasad. Nie miał zamiaru zgrzeszyć przeciwko Bogu z powodu tego, co się wydarzyło. To było pierwsze kryterium jego bojaźni Bożej i unikania zła – zaczynało się od traktowania członków własnej rodziny. Po drugie, tyczyło się jego podejścia do kwestii majątkowych. Hiob wiedział, że chociaż jego majątek był jedynie dobrem doczesnym, to pochodził on od Boga – majątek ten był tym, czym Bóg go obdarzył i czym Bóg go pobłogosławił. Ludzie powinni dobrze zarządzać dobrami materialnymi i o nie dbać. Przy czym dbałość o nie oznacza chciwego ich posiadania czy czerpania z nich radości ani nie oznacza życia dla tych dóbr; oznacza natomiast dziękowanie za nie Bogu, dostrzeganie w nich działania rąk Bożych i Jego suwerenności oraz poznawanie Boga poprzez te rzeczy. Kiedy ludzie znają Boga, są wówczas w stanie być posłuszni Jego suwerennej władzy, a to naprawdę stanowi najważniejsze kryterium bycia dobrym człowiekiem. Jeśli potrafisz przestrzegać nakazów Bożych w kontaktach z innymi ludźmi, ale nie potrafisz być posłuszny Bogu, to czy naprawdę jesteś dobrym człowiekiem? Nie, nie jesteś. Co więcej, w swoim podejściu do suwerenności Boga i Jego ustaleń Hiob był w stanie podporządkować się całokształtowi Bożej władzy i wszystkim Jego postanowieniom. Boże ustalenia obejmują również nędzę i próby przez Niego zesłane. Czasem Bóg czegoś nas pozbawia, czasem poddaje nas próbie. Co obejmują Jego próby? Czasami Bóg może sprawić, że się rozchorujesz lub że w twojej rodzinie zaistnieją pewne niekorzystne okoliczności. Może też sprawić, że podczas wykonywania swoich obowiązków napotkasz pewne trudności, z którymi będziesz musiał sobie poradzić, a On tymczasem będzie cię karać, dyscyplinować, osądzać i karcić. To wszystko są ustalenia Boże – jakie podejście do nich powinieneś obrać? Jeśli nie potrafisz się im podporządkować i ciągle chcesz od nich uciec, to nie doświadczasz Bożego dzieła. Ponadto ludzie muszą wykazywać się lojalnością w podejściu do swoich obowiązków. Muszą wykazać swoją lojalność. Co oznacza lojalność w tym kontekście? Oznacza zaofiarowanie wszystkiego, do czego są zdolni i co posiadają. To jest właśnie lojalność! To jest standard bycia dobrym człowiekiem. Gdyby wśród was była teraz chociaż jedna osoba taka jak Hiob, to ta jedna osoba by wam wystarczyła – byłaby waszym filarem. Gdyby spadło na was jakieś nieszczęście, osoba taka zawsze służyłaby wam za wzór do naśladowania. Musielibyście po prostu postępować tak samo jak ona, a z biegiem czasu doznalibyście przemiany. Doskonalilibyście się nieustannie, począwszy od waszych myśli po wasze czyny, od poszukiwania prawdy do jej praktykowania. Wasza sytuacja natychmiast znacznie by się polepszyła zmierzając w pozytywnym kierunku i pozwalając wam wstąpić na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Po kilku latach doświadczania w ten sposób Bożego dzieła będziecie wiedzieć, jak praktykować bogobojność i wystrzegać się zła tak jak Hiob, stając się tym samym osobą doskonałą.

Fragment 93

Czym kierują się w swoim postępowaniu osoby, które nie rozumieją prawdy? Kierują się ludzkimi metodami, ludzkim intelektem i odrobiną ludzkiej pomysłowości. Gdy wykonają i zakończą coś z ich pomocą, wtedy stają się aroganccy. Czują, że mają kapitał oraz mogą obnosić się ze swoim starszeństwem i się nim przechwalać. Określa się to mianem bezrozumności. Tak naprawdę nie wiedzą oni nawet czy to, co zrobili jest zgodne z wolą Boga. Nie rozumieją, że brak im przenikliwości. Dlatego właśnie, gdy stają w obliczu różnych wydarzeń, tacy ludzie mają tendencję do dzielenia włosa na czworo. Kiedy popełniają błędy podczas wypełniania swojego obowiązku i podlegają rozprawianiu się, poszukują zewnętrznych przyczyn, obwiniając wszystko w koło. Obwiniają niesprzyjające okoliczności i samych siebie, że w danym czasie nie w pełni wszystko przemyśleli. Doszukują się przyczyn wyłącznie zewnętrznych; nie przyjmują do wiadomości, że nie rozumieją prawdy ani tego, że nie pojęli jeszcze prawdozasad. W ich sercach panuje niechęć i błędne zrozumienie Boga i wierzą, że Bóg ich zdemaskował. Czy jest tak faktycznie? Podczas wypełniania swojego obowiązku ujawniają skażone skłonności. Nie kierują się żadnymi zasadami i postępują w całkowitym oderwaniu od prawdy. Jakże są żałośni. Takie osoby wypełniają obowiązek bez posłuszeństwa; nie można o nich powiedzieć, że postępują lojalnie lub z oddaniem, a już w ogóle nie można mówić, że boją się Boga i unikają zła. Nieustannie kierują się w swoim postępowaniu ludzkimi metodami, i działają i czynią wysiłki wyłącznie na zewnątrz, lecz ostatecznie i tak nie udaje się im zrozumieć prawdy. Czy w usposobieniu życiowym tych osób zachodzą zmiany? Czy ich relacje z Bogiem są zwyczajne? Czy nastąpiła jakaś poprawa w kwestii ich posłuszeństwa i bojaźni wobec Boga? (Nie). W ich życiu nie zachodzi poprawa. Ich skażone skłonności się nie zmieniają. Takie osoby stają się tylko bardziej przebiegłe i chytre, używają coraz bardziej oszukańczych środków, a nawet stają się jeszcze bardziej aroganckie. Bez względu na to, co je spotyka nadal kierują się filozofią szatana, podsumowując ciągle swoje doświadczenia i wyciągnięte wnioski, dostrzegając, kiedy im się nie powiodło, a kiedy poniosły porażkę, i określając, jakie wnioski powinny wyciągnąć, aby uniknąć kolejnych niepowodzeń i porażek. Osoby te nieustannie w taki właśnie sposób podsumowują swoje doświadczenia i wnioski, w ogóle nie poszukując prawdy. Czy kierując się filozofią szatana, można odrzucić swoje skażone usposobienie? Jeśli nie da się go odrzucić, to czy tacy ludzie mogą dostąpić zbawienia? Brak zrozumienia tych kwestii jest niebezpieczny i uniemożliwia wkroczenie na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Czy mogą oni osiągnąć prawdę po tak wielu latach tak bardzo nieprzemyślanej wiary w Boga? Czy ich sumienie i rozum mogą stać się normalniejsze? Czy mogą urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo? (Nie). Podsumowywanie w taki sposób doświadczeń i wniosków oraz modyfikacja zachowania mogą ograniczać błędy, ale czy można to uznać za praktykowanie prawdy? (Nie). Czy taka osoba może wkroczyć do prawdorzeczywistości? (Nie). Czy w sercu takiej osoby jest miejsce dla Boga? (Nie). Ludzie, którzy postępują w oderwaniu od prawdy lub Boga, są fałszywymi wierzącymi niezdolnymi do dostąpienia Bożego zbawienia! Czy potraficie rozeznać takie osoby?

Kiedy ktoś coś robi, niezależnie od tego, czy wykonuje swoje obowiązki, czy zajmuje się sprawami osobistymi, zwróć uwagę na czym się skupia. Jeśli skupia się na filozofiach życiowych, to świadczy to o tym, że nie kocha prawdy i nie dąży do niej. Jeśli człowiek dąży do prawdy bez względu na to, co go spotyka, jeśli w swoich rozważaniach zawsze sięga ku prawdzie, myśląc: „Czy zrobienie tego byłoby zgodne z wolą Bożą? Jakie są Boże wymagania? Czy uczynienie tego jest grzechem przeciwko Bogu? Czy obraziłoby to Jego usposobienie? Czy zraniłoby to Boga? Czy Bóg by się tym brzydził? Czy zrobienie tego ma sens? Czy przeszkodziłoby to w pracy kościoła lub zakłóciło ją? Czy zaszkodziłoby to interesom domu Bożego? Czy przyniosłoby to wstyd imieniu Bożemu? Czy to jest praktykowanie prawdy? Czy jest to czynieniem zła? Co Bóg by o tym pomyślał?”. Jeśli zawsze zastanawiają się nad tymi pytaniami, to o czym to świadczy? (Świadczy to o tym, że szukają prawdy i dążą do niej). Racja. Świadczy to o tym, że szukają prawdy i że Bóg jest w ich sercu. Jak sobie radzą z wydarzeniami w swoim życiu osoby, które nie mają Boga w sercu? (Kierują się własnym intelektem i talentami, które nie mają absolutnie nic wspólnego z Bogiem, a ich działania są wyjątkowo wymieszane z ich intencjami). Nie tylko włączają w to własne intencje, ale kiedy się nimi kierują w swoim postępowaniu, to w ogóle nie przyglądają się sobie samym ani nie przeprowadzają żadnej autorefleksji. Nie idą na żadne ustępstwa, uparcie trwając przy swoim. Robią wszystko wedle własnego uznania, nie modlą się do Boga i nie poszukują prawdy. Nie mają nic wspólnego z Bogiem. Czyż takim ludziom nie jest łatwo popełnić błąd i obrazić usposobienie Boże? Czyż nie jest to nadzwyczaj niebezpieczne? Jakimi cechami odznaczają się w codziennym życiu osoby, które nie podążają za prawdą, zarówno w kontekście swojego zachowania, jak i ujawnianych skłonności? (Działają pochopnie i bez ograniczeń, patrzą na innych z góry, są wyjątkowo aroganckie i rozwiązłe, i podejmują decyzje jednostronnie). Głównie chodzi o to, że są to osoby aroganckie, zarozumiałe, bezsensownie nierozważne, rozwiązłe i rozpasane; postępują nierozsądnie, robiąc, co im się żywnie podoba, i zawsze porywczo i łobuzersko. Jeśli się ich nie przycina ani się z nimi nie rozprawia, szczerzą kły. W obliczu przycinania i rozprawiania się z nimi wykazują zniechęcenie, wrogie nastawienie, nieposłuszeństwo i bunt, a ich demoniczna natura ujawnia się w pełnej krasie. Kiedy tacy ludzie, którzy nie podążają za prawdą, niczego nie robią lub nic nie mówią, wydają się być zwykłymi osobami. Jak tylko jednak coś zrobią, ujawnia się ich skażone usposobienie, które jest barbarzyńskie i nieokiełznane. Jak słowa Boże opisują takich ludzi? („Zachowanie, jakie przejawiacie, to nie psotliwość dzieci, które kryją się przed rodzicami, ale nieokiełznanie, które bije ze zwierząt, gdy znajdują się poza zasięgiem bicza swoich panów” (Jakie jest twoje pojmowanie Boga? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło).). Skłonności ujawniane przez takie osoby można opisać jako nieokiełznane i są one pozbawione zwykłego człowieczeństwa. Jeśli takie osoby znajdują się w tłumie, czy będziecie w stanie je rozpoznać? (Poniekąd). Ci, którzy poszukują prawdy, i ci, którzy do niej nie dążą, różnią się między sobą całkowicie pod względem zachowania i tego, co ujawniają. Ludzie, którzy nie poszukują prawdy, wyraźnie odznaczają się brakiem rozumu, brakiem sumienia i postępowaniem nieuwzględniającym prawdozasad. Postępują bez skrupułów, lekkomyślnie i są skrajnie zuchwali. Osoby, które nie podążają za prawdą są zarówno żałosne, jak i obmierzłe. Robią z siebie głupców, nie przynosząc żadnych korzyści innym. Skoro nie przynoszą innym żadnych korzyści, to czy Bóg nie czuje do nich odrazy? (Tak). Czy takie osoby są tego świadome? (Nie). Dlaczego uważam, że są żałosne? Dlatego, że tak się zachowują, ale same nie zdają sobie nawet z tego sprawy. Nie wykazują żadnego podobieństwa do człowieka, ale nadal sądzą, że wszystko z nimi w porządku i nadal śmią postępować impulsywnie i lekkomyślnie. Czyż nie jest to po prostu żałosne? Podczas rozeznawania ludzi najważniejsze jest, by rozeznać, czy praktykują prawdę, poszukują prawdy i czy ją przyjmują. W taki właśnie sposób trafnie ich rozeznajesz i wyraźnie rozróżniasz wszystkie kategorie osób.

Czy należycie do tych, którzy podążają za prawdą? (Wcześniej za nią nie podążaliśmy, ale teraz o nią zabiegamy). Czy podczas kilku ostatnich lat, kiedy nie podążaliście za prawdą, przejawialiście zachowania, o których właśnie wspomniałem? (Tak). Kiedy się tak zachowywaliście, czy nie bolało was serce, że żyjecie w takim stanie? (Tak, cierpieliśmy, ale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy). To żałosne, że tego nie dostrzegaliście! Najbardziej żałosna i godna pożałowania jest sytuacja, kiedy ludzie nie rozumieją prawdy i nie mają prawdorzeczywistości. Trzymać się tych prawd, często słuchać kazań, nie czerpiąc z nich jednak niczego, a mimo to wieść życie w okowach szatana, postępując i wypowiadając się nierozsądnie, i to w sposób ewidentnie pozbawiony człowieczeństwa – to jest dopiero żałosne! Dlatego też podążanie za prawdą jest niezmiernie ważne! Zdajecie sobie teraz z tego sprawę, prawda? (Tak). To dobrze, że to rozumiecie. Niepokój budzi sytuacja, gdy ludzie są apatyczni i tępi i nie są w stanie tego zrozumieć. Jeśli ktoś nie podąża za prawdą i nie jest tego świadomy, to nie jest to bardzo problematyczne. Bardziej niepokojące jest to, kiedy ktoś zdaje sobie z tego sprawę, ale mimo to nie podąża za prawdą i w ogóle nie odczuwa skruchy. Jest to wtedy umyślne wykroczenie. Osoby, które świadomie popełniają występek i całkowicie odmawiają przyjęcia prawdy są w głębi serca nieprzejednane i nikczemne, i mają dość prawdy. Czy osoby nieprzejednane mogą być bogobojne? Jeśli nie boją się Boga, to czy mogą osiągnąć stan zgodności z Bogiem? (Nie). Jakie podejście do Boga mają ludzie o nieprzejednanych sercach? Stawiają opór, są nieposłuszni i nie okazują skruchy i w ogóle nie uznają, że Bóg jest prawdą. Nie przyjmują prawdy i całkowicie sprzeciwiają się Bogu! Jaki koniec czeka takie osoby? (Zostaną ukarane przez Boga i unicestwione). Bóg nie zbawia takich ludzi. Czy 250 patriarchów wspomnianych w Biblii to nieprzejednani i buntowniczy ludzie? Co się z nimi ostatecznie stało? (Zostali pochłonięci przez ziemię). Taki jest skutek. Bez względu na to, jak długo wierzy się w Boga, jeśli ktoś nie zna znaczenia podążania za prawdą, jeśli ktoś nie rozumie wstrętu i konsekwencji bycia znużonym prawdą, to co go czeka? Z pewnością zostanie odrzucony. Nowi wierzący są głupi i nieokrzesani, nie wiedzą jeszcze, jak odpowiednio wypełniać zadania ani która ścieżka postępowania jest właściwa. Jest to cecha ludzka, która budzi litość. Jeśli przez wiele lat wierzyłeś w Boga i potrafisz wypełniać swój obowiązek, ale nie podążasz za prawdą, to jedynie świadczysz usługi. Jeśli potrafisz solennie wypełniać swój obowiązek, ochoczo świadczyć usługi, nie czynić zła oraz nie wywoływać żadnych zakłóceń i nie przeszkadzać, to jeśli nawet nie podążasz jeszcze za prawdą, to Bóg cię jednak nie potępi, gdyż potrafisz solennie wypełniać swój obowiązek. Jeśli jednak ktoś rozumie jakąś część prawdy i zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest podążanie za nią, lecz nadal za nią nie podąża, wtedy osiągnięcie zbawienia nie będzie dla niego łatwe. W najlepszym przypadku może nadal być oddanym posługującym. Natomiast los osób, które nie chcą świadczyć usług, rywalizują o władzę i zyski oraz przeszkadzają w życiu i pracy Kościoła, jest przesądzony. Dotknęła ich już katastrofa i oczekują śmierci. Powinni się przygotować na to, co nadchodzi.

Wstecz: Słowa o służeniu Bogu

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze