73. Jak wydostałam się z wiru pogoni za pieniędzmi

Autorstwa Chen Yang, Chiny

Gdy byłam dzieckiem, moja rodzina była bardzo biedna. Rodzice pracowali na roli, a ojciec często dorabiał jako tragarz. Aby ułatwić sobie życie, w czasie żniw chodziłyśmy z mamą na pola, żeby zebrać resztki pszenicy, a potem sprzedać je i w ten sposób zarobić dodatkowe pieniądze. Ilekroć słyszałam, jak ludzie z nas drwią, mówiąc: „Znów zbierasz z matką pszenicę? Czy twój ojciec nie jest w stanie was utrzymać?”, czułam się okropnie. Postanowiłam, że w przyszłości będę ciężko pracować, aby zarabiać pieniądze i górować nad innymi, żeby już nikt z nas nie szydził. W wieku 7 lat zrywałam owoce kaki z naszych drzew i sprzedawałam je na ulicy. W liceum próbowałam dawać latem korepetycje i chociaż nic z tego nie wyszło, nie poddałam się. Gdy byłam na studiach, w wakacje otwierałam uliczny stragan, żeby zarobić pieniądze, a także pracowałam na pół etatu. W 2006 roku, gdy byłam jeszcze w gimnazjum, razem z matką wierzyłam w Boga i uczestniczyłam w zgromadzeniach. W tamtym czasie skupiałam się na nauce i pracy, odkładając swoją wiarę na bok. Czasami, gdy wracałam do domu, matka pokazywała mi słowa Boże, ale z niecierpliwością ją zbywałam, myśląc, że udział w zgromadzeniach i czytanie słów Bożych to strata czasu. Całą uwagę poświęcałam rozwojowi swojej kariery, wierząc, że tylko dzięki własnym wysiłkom uda mi się zarobić więcej pieniędzy. Jak by nie było, w dzisiejszym świecie sukces mierzy się domami i samochodami, prawda? Na to wszystko trzeba zarobić. Tylko dzięki pieniądzom można zdobyć podziw innych. Rodzice też mogą na tym skorzystać.

Ponieważ studiowałam muzykę, po uzyskaniu dyplomu w 2016 roku zaczęłam pracę jako nauczycielka na zastępstwie. W 2018 roku założyłam własną działalność gospodarczą i otworzyłam szkołę artystyczną. Aby zrekrutować uczniów, w ciągu dnia rozdawałam ulotki, chodząc od drzwi do drzwi w palącym słońcu, a nocą wędrowałam po mieście z instrumentem i często wracałam do domu około 23:00. Przez całą tę presję i zarwane noce często bolała mnie głowa, ale gdy myślałam o zdobyciu większej liczby uczniów i zarabianiu więcej pieniędzy, miałam poczucie, że to wszystko jest tego warte. Dzięki mozolnym wysiłkom udało mi się otworzyć dwie bezpośrednio zarządzane placówki naraz. W ten sposób pierwszy raz w życiu zarobiłam dużo pieniędzy. Widząc, jak moja szkoła się rozwija, sąsiedzi i rodzice uczniów chwalili mnie za to, że jestem zdolna i kompetentna. Słysząc słowa ich aprobaty, czułam się dumna i w końcu mogłam chodzić z podniesioną głową.

Jeśli chodzi o szkołę artystyczną, lipiec jest bardzo dobrym miesiącem. Ponieważ uczniowie mają wakacje, to jeśli liczba zapisów jest duża, można w tym okresie zarobić dziesiątki tysięcy juanów. W lipcu 2021 roku, aby wykorzystać tę okazję, zaoferowałam więcej kursów oraz posiłki dla uczniów. Dbanie o wyżywienie tak wielu dzieci znacznie zwiększyło moje obciążenie pracą, bo każdego dnia musiałam kupować składniki. Pamiętam pewien poranek, kiedy strasznie lało. W strugach deszczu nosiłam do samochodu kosze z warzywami, które ważyły po kilka kilogramów. Byłam przemoczona do suchej nitki, ale w ogóle się tym nie przejmowałam. Myślałam: „To tylko jeden miesiąc. Jeśli wytrwam, niedługo to się skończy. Potem przyjdzie czas na podliczenie pieniędzy. Będę o krok bliżej do wspaniałego życia, o którym marzę”. Na samą myśl o tym poczułam się szczęśliwa.

W trzecim tygodniu lipca otrzymałam niespodziewanie wiadomość, że z powodu pandemii wszystkie szkoły muszą zawiesić zajęcia! Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Włożyłam mnóstwo wysiłku w przygotowania do letnich zajęć, inwestując w to mnóstwo pracy, materiałów i pieniędzy. Mój plan zakładał, że gdybym dociągnęła do końca miesiąca, zarobiłabym sporo pieniędzy, ale na tamtą chwilę odbyła się tylko połowa zajęć, a do tego musiałam zwrócić pieniądze za odwołane lekcje. Widząc, jak pieniądze, które już prawie miałam w kieszeni, wyślizgują mi się z rąk, miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogłam nic na to poradzić. Gdy zwróciłam pieniądze, zdałam sobie sprawę, że przepracowałam całe lato prawie za darmo, i bardzo się tym zmartwiłam. Całymi dniami byłam przygnębiona. Ponieważ z powodu pandemii zajęcia zostały odwołane, nagle miałam wolny czas. Jakoś w tamtym okresie odwiedziła mnie jedna z sióstr i powiedziała, że Bóg jest Najwyższym Władcą wszystkiego i że z góry przesądził już o losie każdego z nas. Dodała też, że gdy przez całe lata nie uczestniczyłam w zgromadzeniach, bracia i siostry zawsze o mnie myśleli, chcąc mi pomóc i mnie wesprzeć. Pomyślałam o tym, że bardzo długo nie czytałam słów Boga i że się od Niego oddaliłam, a mimo to On nadal się o mnie troszczył i przysłał do mnie siostrę, żeby mnie pocieszyła. Poczułam w sercu niezwykłe ciepło. Tym razem już nie odmówiłam i po trzynastu latach w końcu wróciłam do domu Bożego, na nowo rozpoczynając życie w kościele.

Któregoś razu w trakcie ćwiczeń duchowych przeczytałam słowa Boże: „To, jaki ktoś wybierze zawód albo jak zarabia na życie: czyż ludzie mają jakąkolwiek kontrolę nad tym, czy dokonują w tych kwestiach dobrego, czy złego wyboru? Czy te obszary ich życia są zgodne z ich pragnieniami i decyzjami? Większość ludzi życzyłaby sobie następujących rzeczy: pracować mniej i zarabiać więcej, nie trudzić się w słońcu i deszczu, dobrze się ubierać, zadawać wszędzie szyku, górować nad innymi i przynosić zaszczyt swoim przodkom. Ludzie mają nadzieję osiągnąć stan idealny, lecz kiedy stawiają pierwsze kroki w podróży życia, stopniowo uświadamiają sobie, jak niedoskonałe jest ludzkie przeznaczenie i po raz pierwszy naprawdę pojmują fakt, że choć można czynić śmiałe plany na przyszłość i mieć zuchwałe marzenia, nikt nie ma ani zdolności ani mocy do realizacji własnych marzeń, nikt nie jest w stanie kontrolować własnej przyszłości. Zawsze będzie jakiś rozdźwięk między marzeniami a rzeczywistością, z którym trzeba się zmierzyć; nic nie jest takie, jak by się chciało, a w obliczu takiej rzeczywistości ludzie nie potrafią osiągnąć ani satysfakcji, ani zadowolenia. Niektórzy ludzie podejmą wszelkie wyobrażalne starania, włożą ogromny wysiłek i poniosą wielkie ofiary, aby zdobyć środki na utrzymanie i przyszłość, próbując zmienić swój los. Ale w ostatecznym rozrachunku, nawet jeśli zdołają zrealizować swoje marzenia i pragnienia dzięki własnej ciężkiej pracy, nigdy nie zmienią swojego losu, i bez względu na to, jak zawzięcie próbują, nigdy nie osiągną nic ponad to, co los im przeznaczył. Niezależnie od różnic pod względem zdolności, inteligencji i siły woli, wszyscy ludzie są równi wobec losu, który nie odróżnia wielkiego od małego, wysokiego od niskiego, wysoko postawionego od nędznego. Wykonywany zawód, sposób zarabiania na życie ani zgromadzone bogactwo nie są uzależnione od rodziców, talentów, wysiłku ani ambicji, tylko są predeterminowane przez Stwórcę(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Słowa Boże przebudziły mnie, jakbym do tej pory pogrążona była we śnie. Zrozumiałam, że mój los i to, czy będę bogata, podlega suwerennej władzy Boga i Jego zarządzeniom. Bez względu na to, jak bardzo się staram i trudzę, ostatecznie nie mogę zmienić ścieżki losu, którą wyznaczył mi Bóg. Wcześniej nie znałam Jego suwerennej władzy i zawsze chciałam polegać na własnych wysiłkach, aby zmienić swój los. Gdy byłam mała, moja rodzina była biedna, a inni zawsze z nas szydzili, więc marzyłam, że pewnego dnia będę bogata, dzięki czemu wzbudzę u innych podziw. Dlatego jako dziecko uczyłam się od dorosłych i zaczęłam sprzedawać różne rzeczy. Zanim skończyłam liceum, w wakacje dawałam korepetycje. Na studiach prowadziłam stragan uliczny i pracowałam dorywczo, a po uzyskaniu dyplomu założyłam firmę i otworzyłam szkołę. Wszystko po to, żeby zarobić więcej pieniędzy. Jednak gdy nagle nadeszła pandemia, moje plany legły w gruzach i musiałam zwrócić pieniądze, które już trafiły do mojej kieszeni. Naprawdę poczułam, że ciężka praca niekoniecznie przynosi nagrody i że nie wszystko układa się zgodnie z ludzkimi planami. Los człowieka jest całkowicie w rękach Boga. Moje bogactwo w tym życiu nie zależy od moich wysiłków i planów, ale od przeznaczenia i suwerennej władzy Stwórcy. Plany i wysiłki człowieka to tylko ideały i aspiracje. Ludzie nie mogą zdecydować o żadnym ostatecznym wyniku ani zmienić życia, które Bóg im przeznaczył. Bóg dał mi talenty, dzięki którym mogłam się utrzymać. To były Jego łaska i błogosławieństwo. Ja jednak nadal byłam niezadowolona, zawsze chcąc polegać na własnych wysiłkach, aby żyć w bogactwie i obfitości, i nie potrafiłam podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom. Ostatecznie nie tylko nie udało mi się zrealizować moich pragnień, ale moje ciało i mój duch również bardzo na tym ucierpiały. Byłam naprawdę głupia! Pomyślałam o tym, jak niektórzy ludzie wygrywają miliony, po prostu kupując los na loterii, podczas gdy inni przez całe życie harują, a mimo to nic nie osiągają i pozostają biedni. Wszystko to potwierdza, że ludzkim losem rządzi i kieruje Bóg. Potem przeczytałam więcej słów Bożych: „Kiedy już to uznasz, twoim zadaniem będzie odsunięcie na bok starych poglądów na życie, trzymanie się z dala od różnych pułapek, pozwolenie Bogu na przejęcie kontroli nad twoim życiem i ułożenie go dla ciebie; zadanie to polega tylko na poszukiwaniu poddania się Bożym ustaleniom i przewodnictwu, zrezygnowaniu z własnego wyboru i staniu się osobą, która wielbi Boga(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Słowa Boże wskazały mi ścieżkę praktyki. Nie chciałam już dłużej walczyć z tym, co przeznaczył mi Bóg, i byłam gotowa podporządkować się Jego suwerennej władzy i ustaleniom, więc zawierzyłam rozwój swojej szkoły w Jego ręce. Potem aktywnie uczestniczyłam w zgromadzeniach, jadłam i piłam słowa Boże i zaczęłam się szkolić w podlewaniu nowych wierzących. Poczułam w sercu spokój i wyzwolenie. Dostrzegłam też Boże błogosławieństwa. W czasie pandemii, gdy wszystkie branże znajdowały się w kryzysie, większość placówek edukacyjnych poniosła ogromne straty, ale moja szkoła nie tylko była w stanie normalnie funkcjonować, ale dwie inne instytucje zwróciły się do mnie z propozycją współpracy, co pomogło mi przetrwać ten trudny okres.

W czerwcu 2022 roku zaczęłam wykonywać obowiązki liderki grupy podlewających. Jedząc i pijąc słowa Boże, zrozumiałam, że Bóg dokonuje właśnie ostatniego dzieła zbawienia ludzkości i że na koniec wykorzysta różne kataklizmy, aby zakończyć ten wiek, nagradzając dobrych i karząc złych na podstawie ich uczynków. Tylko ci, którzy praktykują prawdę, wypełniają swoje obowiązki i zostają oczyszczeni ze swoich zepsutych skłonności, mogą dostąpić Bożego zbawienia i przetrwać. Jeśli chodzi o mnie, oprócz prowadzenia nieregularnych tygodniowych zajęć musiałam także zajmować się różnymi sprawami w partnerskich placówkach i po prostu nie miałam wystarczająco dużo czasu i energii, żeby dążyć do prawdy i dobrze wykonywać swoje obowiązki. Pomyślałam więc, żeby zrezygnować z części pracy i mieć na nie więcej czasu. Czułam się jednak rozdarta, myśląc: „Moje obowiązki są wprawdzie ważniejsze niż nauczanie, ale zajęcia nie są zbyt męczące, a partnerskie placówki cały czas się rozwijają. Jeśli z tego zrezygnuję, zarobię zdecydowanie mniej!”. Nie miałam zbytnio ochoty tego robić. Pomodliłam się do Boga, prosząc Go, aby mnie poprowadził, żebym potrafiła zrzucić z siebie te obciążenia i miała więcej czasu na jedzenie i picie Jego słów oraz wykonywanie obowiązków. Później pomyślałam o słowach Bożych zawartych w hymnie zatytułowanym „Pieśń zwycięzców”: „Królestwo powiększa się pośród ludzkości, kształtuje się pośród ludzkości i powstaje pośród ludzkości; nie ma siły, która może zniszczyć Moje królestwo. Ludu Mój, który jesteś w dzisiejszym królestwie, kto spośród was nie jest członkiem rasy ludzkiej? Kto z was znajduje się poza ludzkim stanem? Jak ludzie zareagują, kiedy ogłoszony zostanie Mój nowy punkt wyjścia? Sami na własne oczy zobaczyliście stan ludzkiego świata; czy nie rozwiały się jeszcze wasze myśli o wiecznym życiu na tym świecie?(Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 19, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boża ewangelia królestwa rozszerzyła się na wszystkie narody świata, różne katastrofy i wojny już nadeszły, a Boże dzieło zbawienia ludzkości dobiega końca. Gdybym z całego serca goniła za pieniędzmi zamiast należycie wykonywać swoje obowiązki, zaprzepaściłabym jedynie swoją szansę na zyskanie prawdy i zbawienie. Jeśli koniec końców stanę w obliczu katastrofy, żadne pieniądze nie uratują mi życia. Tak naprawdę liczy się dążenie do prawdy i wypełnianie obowiązków. Na początek zrezygnowałam więc z prywatnych zajęć w swojej szkole, a potem zakończyłam współpracę z tamtymi dwiema placówkami. Dzięki temu od poniedziałku do piątku miałam czas na wykonywanie swoich obowiązków, a lekcje dawałam w weekendy. Chociaż współpracowałam z mniejszą liczbą szkół i zarabiałam mniej pieniędzy, miałam więcej czasu na jedzenie i picie słów Bożych oraz wykonywanie swoich obowiązków, a w sercu czułam spokój i lekkość. Myślałam, że udało mi się w jakimś stopniu uwolnić od przywiązania do pieniędzy, ale niespodziewanie pojawiła się kolejna wielka pokusa.

W kwietniu 2023 roku moja szwagierka wprowadziła mnie w tajniki sklepu internetowego, mówiąc, że w ciągu 3–6 miesięcy można na tym zarobić 500 000 juanów. Poczułam się zaintrygowana i pomyślałam: „Aż 500 000 juanów w tak krótkim czasie! To dużo więcej niż zarabiam jako nauczycielka. Mam już wprawdzie dom, ale gdybym mogła zamienić swój samochód na Mercedesa, zrobiłabym jeszcze większe wrażenie, jeżdżąc nim po mieście”. Jednocześnie czułam się nieswojo i bałam się, że zostanę oszukana. Martwiłam się też, że zaangażowanie się w ten biznes odbije się na moich obowiązkach, więc odmówiłam. Jakiś czas później szwagierka otworzyła sklep i została kierowniczką. Obserwowałam, jak jej dochody stopniowo rosną z kilkudziesięciu juanów dziennie do tysiąca, a nawet dwóch tysięcy. W jej ślady poszli także ludzie mniej zdolni ode mnie. Otworzyli sklepy, zostali kierownikami i zarabiali tysiące juanów dziennie. Wszystko to jeszcze bardziej mnie kusiło. Myślałam: „Wydaje się, że to łatwe pieniądze. Gdybym ja też mogła zarabiać tysiące juanów dziennie i w ciągu trzech miesięcy zarobiła 500 000, moje marzenie o nowym samochodzie wkrótce by się spełniło”. Myśl o tym, że gdy kupię nowy samochód, inni będą mnie podziwiać i mi zazdrościć, zmotywowała mnie, więc bez wahania zainwestowałam kilka tysięcy juanów. Jakiś czas później, żeby zarobić więcej pieniędzy, wkręciłam w ten biznes krewnych i znajomych, obiecując im, że z pewnością zarobią dużo pieniędzy, a jeśli powinie im się noga, pokryję ich straty. Ciągle powiększałam swój zespół, a moje rezultaty były coraz lepsze. W czerwcu również zostałam kierowniczką sklepu, a mój dzienny dochód wynosił prawie 2000 juanów. W lipcu otworzyłam kolejny oddział. Biznes coraz bardziej się rozkręcał, a ja zarabiałam więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

W sierpniu 2023 roku bracia i siostry wybrali mnie na diakonkę odpowiedzialną za podlewanie. Aby praca nie wpłynęła na moje obowiązki, zawsze wykonywałam je w ciągu dnia, a sklepami internetowymi zajmowałam się wieczorem po powrocie do domu. Czasami, gdy wracałam późno, musiałam siedzieć po godzinach, żeby załatwić pewne sprawy, i często rozmawiałam przez telefon albo uczestniczyłam w spotkaniach do 01:00 lub 02:00 w nocy. Często byłam taka zajęta, że nie miałam nawet czasu na jedzenie. W ciągu zaledwie trzech miesięcy otworzyłam osiem sklepów i osiągnęłam sprzedaż na poziomie ponad 2 milionów. Ponieważ ciągle zarywałam noce, często bolała mnie głowa, a w ciągu dnia byłam wykończona, kręciło mi się w głowie i nie miałam energii. Miało to poważny wpływ na stan, w jakim wykonywałam swoje obowiązki. Na zgromadzeniach tylko udawałam, że coś robię, i nie potrafiłam dostrzec problemów braci i sióstr ani pomóc im pokonać trudności. Po powrocie do domu musiałam od razu zajmować się sklepami internetowymi i byłam kompletnie wyczerpana. Chciałam jednak zarobić pieniądze, więc czułam się bezsilna i nie potrafiłam się od tego uwolnić, jakby coś mnie powstrzymywało. Zapytałam szwagierkę: „Kiedy zarobię 500 000 juanów i nie będę już musiała zarządzać sklepami internetowymi?”. Odpowiedziała: „Gdy twój zespół osiągnie sprzedaż na poziomie 5 milionów, będziesz mogła odejść z tej branży i przestać zarządzać sklepami. Do tego czasu będziesz miała na koncie 500 000 juanów”. Gdy to usłyszałam, zakręciło mi się w głowie i nagle zdałam sobie sprawę, że zostałam oszukana. Myślałam, że zarobienie 500 000 juanów zajmie mi tylko trzy miesiące i że przez ten okres zdołam nie dopuścić do opóźnień w wykonywaniu swoich obowiązków. Nigdy bym nie przypuszczała, że warunkiem jest sprzedaż na poziomie 5 milionów juanów. Kiedy będę w stanie to osiągnąć i się uwolnić? Ta kwota wydawała się tak odległa, że poczułam się, jakby ktoś mną sterował. Tak bardzo się martwiłam, że nie mogłam jeść ani spać. Choć w tamtym czasie zarabiałam ponad 8000 juanów dziennie, w ogóle nie byłam szczęśliwa. Zdałam sobie sprawę, że obrałam niewłaściwą ścieżkę, i poczułam straszny ból, więc się pomodliłam: „Boże, teraz już wiem, że wpadłam w wir pieniędzy. Myślałam, że to tylko mały biznes, na którym zarabia się kilka tysięcy juanów, i nigdy nie przypuszczałam, że stanie się on takim ciężkim łańcuchem, którym jestem teraz związana. Jak mam się go pozbyć? Boże, proszę, pomóż mi i mnie poprowadź”. Po modlitwie postanowiłam nie zarabiać tych 500 000 juanów. Zadzwoniłam do szwagierki i poinformowałam ją o swojej decyzji. Gdy zorientowała się, że jestem zdeterminowana, przyjęła to do wiadomości. Krótko po tym, jak się wycofałam, pewnego dnia niespodziewanie otrzymałam wiadomość, że ten sklep internetowy to tak naprawdę nowy rodzaj oszustwa, które jest popularne w Internecie. Chodziło o to, żeby ludzie najpierw zarobili pieniądze, a potem, gdy już stracą czujność, oszuści mogli zniknąć ze wszystkimi zainwestowanymi przez nich pieniędzmi. W końcu zdałam sobie sprawę, że zostałam oszukana. Byłam w szoku i całkowicie opadłam z sił, ponieważ osoby, które wkręciłam w ten biznes, nie były w stanie odzyskać swoich pieniędzy. Aby powiększyć zespół, obiecałam każdej osobie, że pokryję wszelkie straty, i teraz, gdy sklepy internetowe upadły, wszyscy, których w to wciągnęłam, zaczęli zgłaszać się do mnie po pieniądze. Tak po prostu, przez swoją żądzę pieniędzy, zostałam wplątana w oszustwo. W obliczu konieczności spłaty setek tysięcy juanów nie wiedziałam, co robić. Przez cały tydzień byłam nękana groźbami, obelgami i pytaniami, a także bombardowana telefonami i wiadomościami z żądaniem pieniędzy. Byłam tak przerażona, że bałam się nawet spojrzeć na telefon, i nie miałam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Moje serce było pełne żalu i cierpienia, a ból był tak straszny, że myślałam nawet o tym, żeby skoczyć z budynku i to wszystko zakończyć. Wiedziałam, że chociaż zostałam oszukana, nie uniknę konsekwencji, i ostatecznie zapłaciłam prawie 200 000 juanów odszkodowania. W tydzień schudłam około dziesięciu kilogramów. W swoim bólu i rozpaczy uklękłam przed Bogiem w modlitwie, płacząc z bólu: „Boże, myliłam się. Wiem, że moje ambicje i pragnienia mnie zniszczyły. Strasznie cierpię, ale wiem, że wszystko to stało się za Twoim przyzwoleniem. Proszę, poprowadź mnie, abym zrozumiała Twoją intencję”. Po modlitwie moje serce stopniowo się uspokoiło i byłam gotowa szukać prawdy.

W swoich poszukiwaniach przeczytałam słowa Boże: „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, sprawiając, że ludzie nie myślą o niczym innym, tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan nakłada na ludzi niewidzialne kajdany, a ci, nosząc te kajdany, nie mają siły ani odwagi, aby się z nich uwolnić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i ten zysk ludzkość oddala się od Boga i zdradza Go oraz staje się coraz bardziej niegodziwa. W ten sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk(Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „»Pieniądz rządzi światem« to filozofia szatana. Dominuje ona wśród całej ludzkości, w każdym ludzkim społeczeństwie; można by powiedzieć, że jest to trend. Jest tak dlatego, że została ona mocno wpojona w serca wszystkich bez wyjątku ludzi, którzy na samym początku nie akceptowali tego powiedzenia, ale później dali na nie swoje ciche przyzwolenie, gdy zetknęli się z realiami życia i zaczęli czuć, że słowa te są rzeczywiście prawdziwe. Czyż nie jest to proces deprawowania człowieka przez szatana? (…) Niezależnie od tego, jak wiele ktoś ma doświadczenia z tym powiedzeniem, jaki negatywny wpływ może ono mieć na czyjeś serce? W usposobieniu ludzi na tym świecie, w tym w każdym z was z osobna, ujawnia się pewna rzecz. Co to takiego? To uwielbienie dla pieniędzy. Czy trudno je usunąć z czyjegoś serca? Bardzo trudno! Wygląda na to, że skażenie człowieka przez szatana sięga naprawdę bardzo głęboko! Szatan wykorzystuje pieniądze, by kusić ludzi i deprawuje ich tak, że zaczynają odczuwać cześć dla pieniędzy i uwielbienie dla przedmiotów materialnych. A jak owo czczenie pieniędzy objawia się w ludziach? Czy uważasz, że bez pieniędzy nie mógłbyś przeżyć w tym świecie, że przeżycie bez nich choćby dnia byłoby niemożliwe? Status ludzi zależy od tego, ile mają pieniędzy, tak samo, jak szacunek, który budzą. Plecy biednych ludzi uginają się ze wstydu, podczas gdy bogaci cieszą się wysokim statusem. Stoją dumni i wyprostowani, mówiąc głośno i żyjąc arogancko. Co owo powiedzenie i ów trend przynoszą ludziom? Czyż nie jest prawdą, że wiele osób poświęciłoby wszystko, aby zdobyć pieniądze? Czyż wiele osób nie rezygnuje ze swojej godności i uczciwości w pogoni za większymi pieniędzmi? Czyż wiele osób w imię pieniędzy nie traci możliwości wykonywania swoich obowiązków i podążania za Bogiem? Czyż utrata szansy zyskania prawdy i bycia zbawionym nie jest dla ludzi największą stratą? Czyż szatan nie jest złowrogi przez to, że używa tej metody i tego powiedzenia, aby do takiego stopnia deprawować człowieka? Czyż nie jest to nikczemny podstęp? W miarę jak przechodzisz od sprzeciwiania się temu popularnemu powiedzeniu do ostatecznego zaakceptowania go jako prawdy, twoje serce całkowicie wpada w objęcia szatana, a zatem nieświadomie zaczynasz żyć zgodnie z tym powiedzeniem. W jakim stopniu ono na ciebie wpłynęło? Mógłbyś znać prawdziwą drogę i mógłbyś znać prawdę, ale nie jesteś w stanie do niej dążyć. Możesz dobrze wiedzieć, że słowa Boga są prawdą, ale nie chcesz zapłacić ceny ani cierpieć, aby zdobyć prawdę. Zamiast tego wolałbyś raczej poświęcić swoją przyszłość i przeznaczenie, aby do samego końca sprzeciwiać się Bogu. Bez względu na to, co Bóg mówi i czyni, bez względu na to, jak głęboka i wielka jest miłość, którą Bóg ma do ciebie, i na ile jesteś w stanie to zrozumieć, nadal uparcie obstawałbyś przy swoim i płacił cenę za to powiedzenie(Sam Bóg, Jedyny V, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Rozważając słowa Boże, zrozumiałam, że to szatan zaszczepił w ludziach wiele złych myśli i zapatrywań, sprawiając, że wielbią pieniądze, sławę, zysk i materialne pragnienia, bezmyślnie gonią za pieniędzmi, sławą i zyskiem oraz nie są w stanie stanąć przed Bogiem, aby dążyć do prawdy i otrzymać Jego zbawienie. Kierowałam się takimi truciznami zaszczepionymi przez szatana jak: „Pieniądz rządzi światem”, „Pieniądze to nie wszystko, ale bez nich nie można nic zrobić” czy „Staraj się wyróżniać i osiągać sukcesy”. Myślałam, że pieniądze są odpowiedzią na wszystko, że bez nich człowiek nie może przetrwać i że jeśli ktoś ma pieniądze, jest szanowany, a inni nie mają już odwagi patrzeć na niego z góry i z niego drwić. Gdy byłam mała, wyśmiewano się ze mnie, bo moja rodzina była biedna, więc chciałam stać się bogata i żyć w dostatku, aby inni mnie podziwiali. Aby zarobić pieniądze, chwytałam się różnych metod, a nawet przestałam uczestniczyć w zgromadzeniach i czytać słowa Boże. Gdy moja mama przyszła do mnie z książką ze słowami Boga, niecierpliwie ją zbyłam. Po otwarciu szkoły artystycznej zawsze myślałam o tym, jak się reklamować i znaleźć więcej uczniów, żeby zarobić więcej pieniędzy. Każdego dnia byłam podenerwowana i tak zmęczona, że dokuczała mi bezsenność i bóle głowy. W końcu z powodu pandemii wszystko zostało zamknięte i dopiero wtedy powróciłam przed oblicze Boga. Później, czytając słowa Boże, zdałam sobie sprawę, że mój los oraz to, czy będę bogata, jest w rękach Boga i nie zależy od moich wysiłków ani planów, ale moja żądza pieniędzy, sławy i zysku była zbyt silna, więc nie rozpoznałam złych metod, których szatan używa, aby krzywdzić ludzi. Kiedy zatem znów dałam się skusić pieniędzmi, aby zarobić dodatkowe 500 000 juanów, kupić luksusowy samochód oraz wzbudzić podziw i zazdrość u większej liczby osób, zbłądziłam i wpadłam w pułapkę internetowego oszustwa, z szanowanej dyrektorki szkoły stając się oszustką, która wyłudza od ludzi pieniądze. W obliczu ogromnych odszkodowań i niekończącej się krytyki oraz obelg słownych ze strony znajomych i krewnych czułam się jak zaszczuty szczur. Doznałam ogromnych ciosów i udręki, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, a nawet myślałam o tym, żeby ze sobą skończyć i od tego wszystkiego uciec. Zrozumiałam, że pieniądze, sława i zysk były niczym niewidzialna lina, która mnie mocno oplątała, i że żyłam według tych szatańskich trucizn, traktując zdobycie pieniędzy, sławy i zysku jako swój życiowy cel. W rezultacie zostałam oszukana przez szatana i niewypowiedzianie cierpiałam. Zrozumiałam, że dążenie do bogactwa, sławy i zysku może tylko uczynić moje życie bardziej bolesnym, oddalić mnie od Boga i pozbawić szansy na Boże zbawienie. Potem pomyślałam o tym, że tracąc pieniądze na skutek różnych przedsięwzięć biznesowych, wielu ludzi wpada w depresję, a niektórzy nie są w stanie tego znieść i popełniają samobójstwo. Zrozumiałam, że pogoń za pieniędzmi to prosta ścieżka do własnej zguby. Byłam bardzo szczęśliwa, że zaczęłam podążać za Bogiem, bo dzięki temu potrafiłam przyjąć od Niego te okoliczności, w jakich się znalazłam, i szukać prawdy. W przeciwnym razie ja również znalazłabym się w gronie samobójców. Chociaż straciłam pieniądze, dostrzegłam dobre intencje Boga, który chciał mnie zbawić. Dziękowałam Mu z całego serca!

Któregoś dnia w trakcie ćwiczeń duchowych przeczytałam słowa Boże: „Bóg nie wymaga, żebyś wszystkie swoje siły angażował tylko w przetrwanie i dalsze życie. On nie potrzebuje, żebyś wiódł wytworne życie i w ten sposób oddawał Mu chwałę, On nie wymaga, żebyś dokonywał wielkich czynów na tym świecie, żebyś czynił cuda, żebyś wnosił swój wkład na rzecz ludzkości, żebyś niósł pomoc wielkim rzeszom ludzi albo żebyś rozwiązywał problemy ludzi związane z zatrudnieniem. Nie ma potrzeby, żebyś zrobił wspaniałą karierę, żebyś stał się sławny na cały świat, a następnie wykorzystywał to, by wychwalać imię Boga, ogłaszając wszem i wobec: »Jestem chrześcijaninem, wierzę w Boga Wszechmogącego«. Bóg ma jedynie nadzieję, że będziesz zwykłą osobą i zwyczajną jednostką w tym świecie. Nie musisz dokonywać cudów; nie musisz przodować w różnych profesjach lub dziedzinach, nie musisz być sławny ani wybitny. Nie musisz być kimś, kogo ludzie szanują i podziwiają, nie musisz odnosić sukcesów ani zdobywać zaszczytów w różnych obszarach. Z pewnością nie ma potrzeby, żebyś wnosił jakikolwiek wkład w ramach różnych profesji na chwałę Boga. Bóg wymaga po prostu, żebyś dobrze żył, żebyś zaspokajał swoje podstawowe potrzeby, żebyś nie był głodny, żebyś miał ciepłe ubrania na zimę i odpowiednie ubrania na lato. Jeśli tylko twoje życie jest normalne i masz możliwość przetrwać, to wystarczy – tyle Bóg od ciebie wymaga. Bez względu na to, jakie masz zdolności, talenty i szczególne umiejętności, Bóg nie chce, żebyś ich używał dla sukcesu w świecie. Zamiast tego chce, byś wykorzystywał wszystkie swoje talenty i swój potencjał, wykonując swój obowiązek, czyniąc to, co Bóg ci powierza, dążąc do prawdy i ostatecznie po to, by dostąpić zbawienia. To jest rzecz najważniejsza i Bóg nie wymaga niczego ponad to(Jak dążyć do prawdy (21), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). „Dni ostateczne to szczególny czas. Z jednej strony, sprawy kościoła przybrały dynamiczny obrót i są złożone; z drugiej strony, w momencie, gdy ewangelia królestwa Bożego się rozprzestrzenia, potrzeba więcej ludzi, którzy poświęcą swój czas i swoją energię, którzy wniosą swój wkład i będą wykonywać swoje obowiązki, aby zrealizować różne projekty domu Bożego. Toteż bez względu na to, jaką masz pracę, jeśli po zaspokojeniu podstawowych potrzeb jesteś w stanie poświęcić czas i energię na wypełnianie obowiązków w domu Bożym i na współpracę przy różnych jego projektach, to w oczach Boga jest to nie tylko pożądane, ale również szczególnie wartościowe. Jest to godne upamiętnienia przez Boga i warto, żeby ludzie tyle inwestowali i tak się poświęcali. Jest tak, bo choć wyrzekłeś się przyjemności ciała, to przecież zyskujesz bezcenne życie słów Boga, życie wieczne, bezcenny skarb, którego w świecie nie da się zdobyć za pieniądze lub za cokolwiek innego. A ów bezcenny skarb, coś, co zyskujesz, poświęcając czas i energię, podejmując wysiłki i dążenia: jest to szczególna łaska i coś, co masz szczęście otrzymać, czyż nie? Słowa Boga i prawda stające się życiem człowieka: to jest bezcenny skarb, za który warto oddać wszystko. (…) jeśli po zapewnieniu sobie jedzenia i ubrania poświęcasz dodatkowy czas i energię, by zarobić więcej, by pławić się w materialnych przyjemnościach, i twoje ciało jest zaspokojone, to przecież czyniąc tak unicestwiłeś nadzieję na swoje zbawienie, a to z pewnością nie przyniesie ci nic dobrego. Powinno cię to martwić i niepokoić; powinieneś dostosować swoją pracę lub swoje nastawienie do życia oraz żądania dotyczące jakości życia fizycznego; powinieneś wyzbyć się pewnych pragnień, planów i strategii dotyczących życia w ciele i niezgodnych z rzeczywistością. Powinieneś modlić się do Boga, stanąć w Jego obecności i postanowić wykonywać swoje obowiązki, umysłem i ciałem poświęcając się różnym zadaniom w domu Bożym, tak aby w przyszłości, gdy któregoś dnia dzieło Boga dobiegnie końca i gdy Bóg przyjrzy się temu, czego dokonali wszyscy ludzie różnego rodzaju, i oceni postawy wszystkich tych rodzajów ludzi, dane ci było znaleźć się wśród nich. Gdy dokona się wielkie dzieło Boga, gdy ewangelia królestwa Bożego obejmie cały wszechświat i gdy ukaże się ta radosna scena, twój znój, twoje zaangażowanie i twoje poświęcenie będzie jej częścią. Gdy Bóg otrzyma chwałę, gdy Jego dzieło ogarnie cały wszechświat i gdy wszyscy będą świętować wspaniałe zwieńczenie wielkiego dzieła Bożego, nastanie moment radości i będziesz w niej uczestniczył. Będziesz miał swój udział w tej radości, nie będziesz tym, który płacze i zgrzyta zębami, który bije się w piersi i biczuje swoje plecy, podczas gdy wszyscy inni krzyczą i skaczą z radości; nie będziesz tym, który zostaje ukarany, który zostanie całkiem wzgardzony i wyeliminowany przez Boga(Jak dążyć do prawdy (20), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Ze słów Bożych zrozumiałam, że aby ludzie wielbili Boga i dawali o Nim świadectwo, nie muszą być sławni ani wybitni. Bóg ma tylko nadzieję, że dopóki mają w co się ubrać i co jeść, będą poświęcać więcej czasu na dążenie do prawdy, dobrze wykonując swoje obowiązki i dostępując zbawienia. Myślałam o tym, że od dziecka mam talent do muzyki. Po studiach zarabiałam dzięki niemu na życie i nie tylko stać mnie było na ubrania i jedzenie, ale mogłam nawet trochę zaoszczędzić. Jednak to mi nie wystarczało i zamiast poświęcać więcej czasu i energii na wypełnianie swoich obowiązków i dążenie do prawdy, chciałam zarabiać więcej pieniędzy i zyskać podziw większej liczby osób. Myślałam, że jest to ważniejsze niż cokolwiek innego. Patrząc wstecz, doszłam do wniosku, że zanim odnalazłam Boga, zarabiałam pieniądze i cieszyłam się podziwem ludzi, ale nie czułam się ani spokojna, ani tym bardziej naprawdę szczęśliwa. Każdego dnia po prostu pracowałam, jadłam, piłam i bawiłam się ze znajomymi, żeby zabić nudę. W ogóle nie rozumiałam celu, sensu ani wartości życia. Chociaż pieniądze przynosiły mi chwilową materialną przyjemność, nie mogły wypełnić pustki, którą w środku czułam. Czytając słowa Boże, zrozumiałam, że pogoń za pieniędzmi, sławą i zyskiem i tak prowadzi do pustki i że nie ma żadnego znaczenia. Tylko dążąc do prawdy i wypełniając obowiązki istoty stworzonej, można wieść życie, które ma wartość i sens. Pomyślałam o tym, co powiedział Pan Jezus: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?(Mt 16:26). Dawniej, gdy nie miałam pieniędzy, zawsze myślałam, że jak już je zarobię, to będę zadowolona, ale gdy już je zarobiłam, wcale nie wypełniłam tym pustki ani nie odnalazłam sensu. Pieniądze nie są tym, czego ludzie naprawdę potrzebują. Weźmy na przykład mężczyznę z mojego rodzinnego miasta. Śmiertelnie chorował, więc wyrzucił z mostu wszystkie swoje pieniądze, a następnie skoczył do rzeki, żeby ze sobą skończyć. Kiedy stajesz w obliczu choroby i śmierci, nie ma znaczenia, czy masz pieniądze, sławę i zysk, a także ile osób cię podziwia, to wszystko jest zupełnie bezużyteczne. Nie można za to kupić życia. Gdy ktoś nie podąża za Bogiem, nie dąży do prawdy i nie wypełnia obowiązków, ostatecznie czeka go pustka. Boże dzieło osiągnęło już swój ostatni etap, a szanse i czas na dążenie do prawdy się kończą. Powinnam jak najlepiej wykorzystać swój czas, jeść i pić więcej słów Bożych oraz wypełniać swoje obowiązki jako istota stworzona. To właśnie ma największy sens. Pomyślałam o żonie Lota. Choć została uratowana przez anioły i zdążyła uciec z Sodomy, nie potrafiła wyrzec się swoich dóbr i bogactwa, więc obejrzała się za siebie i zamieniła się w słup soli, stając się symbolem hańby. Jesteśmy już na ostatnim odcinku ścieżki i powinnam wyciągnąć naukę z tego, co spotkało żonę Lota. Zamiast gonić za bogactwem, sławą i zyskiem, musiałam właściwie wykonywać swoje obowiązki i dążyć do prawdy. Tym właśnie jest życie, które ma największy sens i które spotyka się z Bożą aprobatą.

Zajmuję teraz w kościele stanowisko przywódczyni. Aby mieć więcej czasu i energii na wyposażanie się w prawdę i wypełnianie swoich obowiązków, zostawiłam sobie tylko kilkunastu uczniów i pracuję sześć godzin tygodniowo, żeby pokryć swoje codzienne wydatki. Większość czasu poświęcam na wykonywanie swoich obowiązków. Robiąc to, nauczyłam się między innymi, jak właściwie się komunikować, jak traktować zadanie wyznaczone przez Boga, jak adekwatnie wykonywać swoje obowiązki i jak poznawać swoje zepsute skłonności. Teraz każdego dnia czytam słowa Boże i wykonuję swoje obowiązki. Nie jestem już spętana ani krzywdzona przez pieniądze, sławę i zysk. Czuję w sercu lekkość i spokój. Bogu niech będą dzięki za to, że mnie zbawił!

Wstecz: 69. Refleksje na temat niewykonywania rzeczywistej pracy

Dalej: 74. Moje wymagania i oczekiwania wobec dziecka okazały się egoistyczne

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

70. Koniec z popisami

Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...

10. Na ratunek sercu

Autorstwa Zheng Xin, Stany ZjednoczoneW październiku 2016 roku za granicą przyjęliśmy z mężem Boże dzieło w dniach ostatecznych. Kilka...

32. Przełom

Autorstwa Fangfang, ChinyWszyscy w mojej rodzinie wierzymy w Pana Jezusa i chociaż ja byłam po prostu zwykłą osobą wierzącą, mój ojciec...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze