46. Mówienie głośno o wadach przyjaciół sprzyja długiej i dobrej przyjaźni

Autorstwa Ziyan, Chiny

W 2023 roku współpracowałam z Ye Xun, wykonując obowiązki związane z pracą z tekstami. Ye Xun miała lepszą zdolność do pracy i była bardziej wydajna. Gdy byłam w jakimś stanie, zwykle omawiała ze mną słowa Boże, aby mi pomóc. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy. W lutym 2024 roku, w trakcie zgromadzenia, Ye Xun omówiła słowa Boże, aby zrozumieć swoje aroganckie usposobienie, ale jej zrozumienie było bardzo ogólne. Gdy skończyła, Lan Xin zwróciła uwagę na aroganckie i ograniczające zachowanie Ye Xun podczas wykonywania obowiązków. Stwierdziła, że gdy Ye Xun wskazywała na jej problemy, w jej głosie można było zazwyczaj wyczuć pogardę, co było bardzo ograniczające. A gdy czasami miała poczucie, że ma kiepski potencjał i nie nadaje się do wykonywania obowiązków, Ye Xun mówiła jej z pogardą, że w takim razie powinna zrezygnować, przez co popadała w zniechęcenie. Gdy Ye Xun słuchała Lan Xin, coraz bardziej rzedła mina. Gdy Lan Xin skończyła swoje omówienie, Ye Xun się rozpłakała i stwierdziła, że ograniczała innych i czyniła zło. Była w bardzo kiepskim nastroju. Pomyślałam, że Ye Xun nie w pełni przyjęła informacje o swoich problemach, na ktore wskazywała Lan Xin, ale potem doszłam do wniosku, że przywiązuje zbyt dużą wagę do swojego wizerunku, więc to normalne, że nie była w stanie od razu tego zaakceptować. Niedługo powinna poczuć się lepiej, dlatego nic więcej nie powiedziałam. W trakcie posiłku Lan Xin próbowała kilka razy porozmawiać z Ye Xun, ale ta ją ignorowała. Atmosfera była trochę niezręczna. Ye Xun i ja pracowałyśmy razem w tym samym biurze. Po lunchu Lan Xin przyszła do nas, żeby pomóc mi z komputerem. W tym momencie Ye Xun wyszła, jakby celowo unikała Lan Xin. Dawniej często z Lan Xin rozmawiały i się razem śmiały, ale teraz Ye Xun zachowywała się jak zupełnie inna osoba. Zdałam sobie sprawę, że jest uprzedzona do Lan Xin. Chciałam zapytać ją o jej stan i zwrócić jej uwagę, że prezentuje postawe nieprzyjmowania prawdy, a ludzie czują się przez nią ograniczani. Zmieniłam jednak zdanie, myśląc: „Lan Xin zwróciła jej już uwagę na jej problemy, ale Ye Xun nie zdążyła skorygować swojego stanu. Jeśli ją teraz skrytykuję, czy jeszcze bardziej się nie zniechęci? Co zrobię, jeśli wyrobi sobie o mnie złe zdanie i będzie mnie ignorować? Pracujemy w tym samym biurze i często się spotykamy. Jeśli nasze stosunki się ochłodzą, w przyszłości będzie nam bardzo trudno się dogadać. Co zrobię, gdy będę w złym stanie lub napotkam jakieś problemy w pracy, a ona mi nie pomoże? Czy jedynie się w ten sposób nie ośmieszę?”. Gdy o tym pomyślałam, ugryzłam się w język. Wyraźnie jednak widziałam, że Ye Xun jest w złym stanie, i miałam wyrzuty sumienia, że go z nią nie omówiłam. W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam: „Wygląda na to, że nie jesteś w najlepszym stanie. Czy to dlatego, że trudno ci od razu zaakceptować problemy, na które wskazała Lan Xin? Jeśli masz jakieś przemyślenia, możesz się otworzyć i je omówić. Nie duś ich w sobie!”. Ye Xun powiedziała cicho: „Wszystko w porządku. Po prostu muszę to przetrawić”. Potem już się nie odezwała. Widząc, że nie chce się otworzyć i na ten temat porozmawiać, nagle nie wiedziałam, co powiedzieć. Obawiałam się, że jeśli coś dodam, przestanie mnie lubić i wyrobi sobie o mnie złą opinię. Dlatego powiedziałam tylko kilka słów otuchy i szybko zakończyłam rozmowę.

Potem przez dwa dni z rzędu Ye Xun jadła ze spuszczoną głową i bez przerwy pracowała. W zasadzie w ogóle się nie odzywała, jedynie zdawkowo odpowiadając na pytania. Wcześniej, ilekroć w naszej pracy pojawiały się jakieś problemy, których nie potrafiłam przejrzeć na wylot, Ye Xun z zaangażowaniem wyrażała swoją opinię i przedstawiała kilka sugestii. Jeśli w moich listach związanych z pracą pojawiały się niejasne omówienia, pomagała mi je poprawić. Jednak przez te dwa dni w ogóle nie chciała rozmawiać o problemach, jakie napotkałyśmy w pracy. Chciałam je z nią omówić, ale gdy zorientowałam się, że jest w złym nastroju, uznałam, że w takiej sytuacji trudno będzie osiągnąć jakiekolwiek rezultaty, dlatego o nich nie wspomniałam. Miało to wpływ na pracę. Później chciałam obnażyć zachowanie Ye Xun, żeby uświadomiła sobie swoje problemy, ale potem pomyślałam, że wystarczyło, że Lan Xin pokrótce wspomniała o aroganckim usposobieniu Ye Xun, żeby ta znalazła się w tak złym stanie. Jeśli znów wspomnę o tym, że nie przyjmuje prawdy, czy się do mnie nie uprzedzi i nie będzie wykonywać swoich obowiązków z niechęcią w sercu? Jakże trudno byłoby nam się wtedy dogadać! Dlatego powiedziałam Ye Xun taktownie: „Jeśli masz jakieś przemyślenia, możesz o nich porozmawiać. Milcząc na ten temat, będziesz innych ograniczać. Bóg stwarza takie sytuacje, abyśmy mogli zastanowić się nad naszymi zepsutymi skłonnościami. Jest to korzystne dla naszego wejścia w życie”. Odpowiedziała cicho: „Powoli to trawię. Wszystko w porządku. Tak jest lepiej. Jeśli będę mniej się odzywała, ludzie nie będą czuli się ograniczani”. Gdy zobaczyłam, że Ye Xun mówi tak, jakby wciąż była obrażona, znów się zawahałam: „Jeśli zwrócę jej uwagę na jej problemy, a ona nie przyjmie tego do wiadomości, czy nie zacznie i mnie ignorować? Nieważne. Poczekajmy, aż będzie gotowa się otworzyć i porozmawiać”. Gdy omawiałyśmy później pracę, Ye Xun nadal niewiele mówiła. Widząc zachowanie Ye Xun, Lan Xin nie wiedziała, co robić. Uważała, że to jej wina, i miała ogromne wyrzuty sumienia. Sama również była nieco przygnębiona. Przez te dwa dni nie byłam w stanie myśleć o czymkolwiek innym. Nie mogłam nawet uspokoić swojego serca, wykonując obowiązki. Modliłam się do Boga, aby opowiedzieć Mu o swoim stanie, i prosiłam Go, żeby pomógł mi samą siebie zrozumieć.

Później przeczytałam następujące słowa Boże: „Większość ludzi pragnie podążać za prawdą i ją praktykować, ale najczęściej mają jedynie postanowienie i chęć, by to zrobić – prawda nie stała się ich życiem. W efekcie, gdy takie osoby stykają się z siłami zła bądź złymi ludźmi, którzy czynią zło, albo z fałszywymi przywódcami i antychrystami, którzy w swoich działaniach naruszają zasady, zakłócając tym pracę kościoła i krzywdząc Bożych wybrańców – tracą odwagę, by się przeciwstawić i zabrać głos. Co to znaczy, że nie masz odwagi? Czy to znaczy, że nie masz śmiałości bądź nie umiesz się wysłowić? A może twoje zrozumienie jest niepełne i dlatego nie masz odwagi, by zabrać głos? Ani jedno, ani drugie; wynika to przede wszystkim z tego, że ograniczają cię twoje skażone skłonności. Jedną ze skażonych skłonności, jakie ujawniasz, jest fałszywe usposobienie; kiedy coś ci się przydarza, myślisz przede wszystkim o własnych interesach, a pierwszą rzeczą, nad jaką się zastanawiasz, są konsekwencje i czy to będzie dla ciebie korzystne. Czy to nie jest fałszywe usposobienie? Inną cechą jest samolubne i nikczemne usposobienie. Myślisz: »Co szkoda dla interesów domu Bożego ma wspólnego ze mną? Nie jestem przywódcą, więc dlaczego miałoby mnie to obchodzić? To nie ma ze mną nic wspólnego. To nie moja odpowiedzialność«. Takie myśli i słowa nie powstają w twojej świadomości, lecz są wytworem podświadomości – to zepsute usposobienie, które ujawnia się, gdy ludzie napotykają problem. Takie skażone skłonności rządzą twoim sposobem myślenia, krępują ci ręce i nogi oraz kontrolują to, co mówisz. W głębi serca pragniesz zabrać głos, lecz obawiasz się to zrobić i nawet gdy się na to zdobywasz, mówisz niejasno, nie wprost, tak, byś mógł się z tego wycofać, albo kłamiesz i nie mówisz prawdy. Ludzie, którzy mają jasność widzenia, dostrzegają to; prawdę mówiąc, w głębi serca ty również wiesz, że nie powiedziałeś wszystkiego, co powinieneś, że to, co powiedziałeś, nie przyniosło skutku, że próbowałeś tylko zachować pozory i że problem nie został rozwiązany. Nie wypełniłeś swego obowiązku, a mimo to jawnie twierdzisz, że go wypełniłeś lub że to, co się działo, było dla ciebie niejasne. Czy tak jest? I czy właśnie tak naprawdę myślisz? Czy w takim razie nie znajdujesz się pod całkowitą kontrolą swoich szatańskich skłonności? Nawet jeśli część z tego, co mówisz, jest zgodna z faktami, to w kluczowych momentach i w najważniejszych sprawach kłamiesz i zwodzisz innych, co dowodzi, że jesteś kłamcą żyjącym według szatańskiego usposobienia(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg obnaża to, że ludzie bardzo często chcą praktykować prawdę, ale będąc zdominowani przez swoje egoistyczne i podstępne zepsute skłonności, zbyt wiele uwagi poświęcają własnym interesom, i chociaż wyraźnie widzą problemy braci i sióstr, nie mają odwagi ich wskazać ani zdemaskować. Nawet jeśli zwracają na nie uwagę, robią to pokrętnie, pomijając połowę szczegółów i nie biorąc pod uwagę interesów domu Bożego. Byłam dokładnie w takim stanie. Widziałam, że Ye Xun nie przyjęła wskazówek Lan Xin i ją ignorowała, przez co Lan Xin czuła się ograniczana. Powinnam była od razu omówić to z Ye Xun i jej pomóc. Obawiałam się jednak, że gdybym w tym momencie zwróciła jej uwagę na to, że nie przyjmuje prawdy, tak od razu by tego nie zaakceptowała, wyrobiłaby sobie o mnie złą opinię, a gdybym potem miała jakieś trudności, nie pomogłaby mi. Dlatego jedynie taktownie zapytałam ją o jej stan. Gdy zobaczyłam, że nie chce się przede mną otworzyć, znowu zaczęłam się martwić, że obnażając jej problemy, wywołam w niej niechęć, więc ugryzłam się w język i nic nie powiedziałam. Po jakimś czasie stan Ye Xun pozostawał bez zmian. Przez kilka dni z rzędu niewiele z nami rozmawiała i nie mogłyśmy komunikować się na temat pracy ani normalnie o niej rozmawiać. Nie udało nam się również osiągnąć dobrych rezultatów w jej wdrażaniu. Choć wyraźnie dostrzegałam problemy Ye Xun, nie miałam odwagi ich obnażyć, ponieważ chciałam chronić siebie. Stałam z boku i tylko obserwowałam, jak to wszystko wpływa na stan Lan Xin i pracę kościoła. W sercu miałam wyłącznie własne interesy. W ogóle nie chroniłam pracy kościoła. Byłam taka podstępna i samolubna!

Później przeczytałam słowa Boże i zrozumiałam podstawową przyczynę mojej niezdolności do praktykowania prawdy. Bóg Wszechmogący mówi: „W filozofiach funkcjonowania w świecie istnieje zasada, która brzmi: »Przemilczenie błędów dobrych przyjaciół prowadzi do długiej i dobrej przyjaźni«. Oznacza to, że aby zachować tę dobrą przyjaźń, trzeba przemilczeć problemy przyjaciela, nawet jeśli widzi się je wyraźnie. Tacy ludzie przestrzegają zasad mówiących o tym, by nie uderzać prosto w twarz ani nie wydobywać na światło dzienne czyichś braków. Oni się oszukują, ukrywają się przed sobą i wdają się w intrygi. Chociaż doskonale wiedzą, jakiego rodzaju osobą jest ich przyjaciel, nie mówią tego wprost, lecz stosują sprytne metody, aby zachować tę relację. Dlaczego ktoś miałby chcieć podtrzymywać takie relacje? Chodzi o to, by nie robić sobie wrogów w społeczeństwie, w swojej grupie, bo oznaczałoby to częste wystawianie się na niebezpieczne sytuacje. Mając świadomość, że ktoś stanie się twoim wrogiem i cię skrzywdzi, gdy wydobędziesz na światło dzienne jego braki lub go zranisz, i nie chcąc znaleźć się w takiej sytuacji, stosujesz następującą zasadę filozofii funkcjonowania w świecie: »Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków«. Jeśli zatem dwie osoby są w takiej relacji, czy liczy się ona jako prawdziwa przyjaźń? (Nie). Oni nie są prawdziwymi przyjaciółmi, a tym bardziej swoimi powiernikami. Więc co to właściwie za relacja? Czy nie jest to fundamentalna relacja społeczna? (Tak). W takich relacjach społecznych ludzie nie mogą podejmować szczerych dyskusji, nie nawiązują głębokich relacji, ani nie rozmawiają o tym, o czym chcieliby mówić. Nie mogą powiedzieć głośno, co leży im na sercu, nie mówią też o problemach, które widzą u innych, ani nie używają słów, które mogłyby przynieść korzyść drugiej osobie. Zamiast tego dobierają miłe słowa, aby nie wypaść z niczyich łask. Nie mają odwagi mówić prawdy ani przestrzegać zasad, i tym samym uniemożliwiają innym wykształcenie wobec nich wrogich myśli. Czyż człowiekowi nie żyje się względnie łatwo i spokojnie, kiedy nikt nie stanowi dla niego zagrożenia? Czyż nie taki jest cel ludzi, gdy promują powiedzenie: »Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków«? (Jest właśnie taki). Ewidentnie jest to oszukańczy i fałszywy sposób przetrwania, zawierający element rezerwy; sposób istnienia, którego celem jest dążenie do samoobrony. Żyjąc w ten sposób, ludzie nie mają powierników, bliskich przyjaciół, z którymi mogą rozmawiać, o czym tylko zapragną. Między ludźmi istnieje jedynie obopólna rezerwa, wykorzystywanie się nawzajem i wzajemne intrygi, przy czym każdy człowiek czerpie z relacji to tylko, czego sam potrzebuje. Czy tak nie jest? Celem powiedzenia: »Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków« zasadniczo jest powstrzymanie się od obrażania innych i stwarzania sobie wrogów oraz chronienie siebie poprzez niewyrządzanie nikomu krzywdy. Jest to technika i metoda, którą człowiek obiera, aby uchronić się przed zranieniem. Patrząc na te kilka aspektów jej istoty, czy możemy powiedzieć, że dotyczący moralnego postępowania wymóg, jaki stawia się człowiekowi – »Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków« – ma szlachetną naturę? Czy ma pozytywny charakter? (Nie). Czego zatem uczy ludzi? Tego, że nie wolno nikogo obrażać ani ranić, w przeciwnym razie na koniec ty sam zostaniesz zraniony; a także, że nikomu nie powinieneś ufać. Jeśli zranisz jednego ze swoich dobrych przyjaciół, przyjaźń niespostrzeżenie zacznie się zmieniać. Z dobrego, bliskiego przyjaciela osoba ta przedzierzgnie się w kogoś obcego lub wręcz w twojego wroga. Jakie problemy może rozwiązać uczenie ludzi, by postępowali w ten sposób? Nawet jeśli postępując w ten sposób nie robisz sobie wrogów, a nawet sprawisz, że kilka osób przestanie cię wrogo traktować, to czy dzięki temu ludzie będą cię podziwiać i aprobować i czy już zawsze będziesz ich przyjacielem? Czy spełnia to całkowicie normę dotyczącą moralnego postępowania? W najlepszym wypadku nie jest to nic więcej, jak tylko pewna filozofia funkcjonowania w świecie. Czy stosowanie się do tej maksymy i takiej praktyki można uznać za dobre postępowanie moralne? Wcale nie(Co to znaczy dążyć do prawdy (8), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Ze słów Boga zrozumiałam, że powodem, dla którego nie odważyłam się bezpośrednio wskazać problemów Ye Xun, było to, że kierowałam się szatańskimi filozofiami funkcjonowania w świecie. Traktowałam takie powiedzenia jak: „Przemilczenie błędów dobrych przyjaciół prowadzi do długiej i dobrej przyjaźni” i „Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków” jak moje własne życiowe zasady. Byłam przekonana, że aby dogadywać się z ludźmi, trzeba iść z nimi na ustępstwa, a także mówić w sposób, który będzie dla nich łatwy do zaakceptowania i który ich nie urazi. Uważałam, że tylko w ten sposób można chronić swoje relacje z ludźmi i odnaleźć się w tłumie. Zanim zaczęłam wierzyć w Boga, gdy ktoś zrobił coś złego, nie miałam odwagi powiedzieć mu o tym wprost. Nawet jeśli coś na ten temat wspomniałam, robiłam to bardzo taktownie, dlatego bardzo dobrze dogadywałam się ze współpracownikami. Gdy zaczęłam wierzyć w Boga, nadal polegałam na tych filozofiach funkcjonowania w świecie, aby dogadywać się z braćmi i siostrami. Gdy widziałam, że postępują wbrew zasadom i robią coś, co nie przynosi pożytku pracy kościoła, nie miałam odwagi zwrócić im na to uwagi, żeby nie zakłócić harmonijnej atmosfery. Zwłaszcza gdy widziałam, że Ye Xun nie przyjmuje do wiadomości problemów, na które wskazała Lan Xin, kieruje się zepsutym usposobieniem i utrudnia wykonywanie naszych obowiązków, powinnam była z nią o tym porozmawiać, udzielić jej wskazówek i pomóc jej zrozumieć poważne konsekwencje nieprzyjmowania prawdy. Bałam się jednak, że wpłynie to na naszą relację, więc tylko pobieżnie zapytałam o jej stan, nie wskazując na jej problemy. W rezultacie wciąż była obrażona i nie wykonywała właściwie swoich obowiązków, utrudniając pracę. Zdałam sobie sprawę, że kierowanie się w życiu szatańskimi filozofiami funkcjonowania w świecie wcale nie jest szczere ani pomocne. Nie chroni też pracy kościoła. Sprawia ponadto, że jestem coraz bardziej podstępna i samolubna. Naprawdę szkodzi innym i nam samym! Kiedy ludzie, którzy naprawdę mają człowieczeństwo, widzą, że ich bracia i siostry kierują się swoim zepsutym usposobieniem, wówczas omawiają z nimi słowa Boże, kierując się miłością, i pomagają im zrozumieć ich zepsute skłonności. Ja jednak przejmowałam się tylko tym, czy Ye Xun nie będzie miała o mnie złego zdania i czy po tym, jak zwrócę uwagę na jej problemy, w przyszłości nie będzie nam trudniej się dogadać. Myślałam tylko o tym, jak chronić samą siebie. W ogóle nie brałam pod uwagę jej wejścia w życie ani pracy kościoła. Zdałam sobie sprawę, że chociaż wierzyłam w Boga od wielu lat, ani trochę się nie zmieniłam. Nie miałam zwykłego człowieczeństwa i naprawdę wzbudziłam w Bogu wstręt. Gdy to zrozumiałam, poczułam w sercu żal i wyrzuty sumienia. Pomodliłam się też do Boga, mówiąc Mu o swoim stanie i prosząc Go, aby pomógł mi praktykować prawdę.

Potem obejrzałam pewien film ze świadectwem opartym na doświadczeniu. Zacytowano w nim dwa fragmenty słów Bożych, które były dla mnie szczególnie pomocne. Bóg Wszechmogący mówi: „Czasami harmonia oznacza wyrozumiałość i tolerancję, ale oznacza również stawianie na swoim i przestrzeganie zasad. Harmonia nie oznacza pójścia na kompromis w kwestii zasad, aby załagodzić sytuację, ani też próby bycia pochlebcą, ani trzymania się ścieżki umiaru, a już na pewno nie oznacza przymilania się komuś. Takie są zasady. Kiedy już zrozumiesz te zasady, nie zdając sobie z tego sprawy, będziesz mówić i działać zgodnie z intencjami Boga i wprowadzać w życie rzeczywistość prawdy, a w ten sposób łatwo jest osiągnąć jedność. Jeśli ludzie w domu Bożym trzymają się filozofii działania w świecie i jeśli w relacjach z innymi polegają na własnych pojęciach, skłonnościach, pragnieniach, egoistycznych pobudkach, własnych zdolnościach i przebiegłości, to nie jest to sposób na życie przed obliczem Boga, a oni nie są w stanie osiągnąć zjednoczenia. Dlaczego tak jest? Ponieważ ludzie żyjący zgodnie z szatańskim usposobieniem nie mogą osiągnąć zjednoczenia(O harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jeśli masz typowe intencje i punkt widzenia »pochlebcy«, wówczas we wszystkich sprawach nie będziesz praktykować prawdy ani przestrzegać zasad i zawsze będziesz doznawał porażek i upadał. Jeśli nie obudzisz się i nigdy nie będziesz szukał prawdy, to jesteś niedowiarkiem, nigdy nie zyskasz prawdy i życia. Co zatem powinieneś robić? Kiedy spotykają cię takie rzeczy, musisz wołać do Boga w modlitwie, błagając Go o Jego zbawienie i prosząc, by dał ci wiarę i siłę, pozwalając ci przestrzegać zasad, czynić to, co czynić należy, rozwiązywać rozmaite sprawy zgodnie z zasadami, wytrwać w pozycji, którą powinieneś zająć, chronić interesy domu Bożego i zapobiec jakimkolwiek stratom w jego dziele. Jeśli będziesz w stanie zbuntować się przeciwko własnym interesom, dumie i punktowi widzenia typowemu dla »pochlebcy«, jeśli będziesz robił to, co powinieneś, ze szczerego serca, które nie jest przy tym rozdarte, to wówczas pokonasz szatana i pozyskasz ten aspekt prawdy. Jeśli wciąż uparcie żyjesz zgodnie z filozofią szatana, chroniąc swoje relacje z innymi, nigdy nie praktykując prawdy i nie odważając się przestrzegać zasad, to czy będziesz w stanie praktykować prawdę w innych sprawach? Nie będziesz miał wiary ani siły. Jeśli nigdy nie jesteś w stanie szukać ani przyjąć prawdy, to czy taka wiara w Boga pozwoli ci zyskać prawdę? (Nie). A jeśli nie możesz zyskać prawdy, czy możesz być zbawiony? Nie możesz. Jeśli zawsze kierujesz się filozofią szatana, całkowicie pozbawioną prawdorzeczywistości, to nigdy nie możesz dostąpić zbawienia. Powinno być dla ciebie jasne, że zdobycie prawdy jest koniecznym warunkiem zbawienia. Jak zatem możesz zyskać prawdę? Jeśli potrafisz praktykować prawdę, jeśli potrafisz się nią kierować w życiu i staje się ona podstawą twojego życia, wtedy zyskasz prawdę i będziesz miał życie, a więc będziesz jednym z tych, którzy są zbawieni(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg powiedział, że prawdziwa harmonia to nie tylko wyrozumiałość i tolerancja. Trzeba mieć jeszcze zasady i swoje zdanie. Nie można trzymać się ścieżki umiaru ani starać się zadowolić innych. Tylko kierując sie prawdozasadami w tym, jak traktuje się ludzi i pracuje z nimi, można być w zgodzie z intencją Boga. Jeśli ciągle kierujemy się szatańskimi filozofiami funkcjonowania w świecie, chronimy swoje relacje z ludźmi, nie trzymamy się prawdozasad i nie potrafimy praktykować słów Bożych, ostatecznie na pewno nie będziemy w stanie zyskać prawdy i zostaniemy wyeliminowani przez Boga. Kierowałam się sposobem myślenia i poglądami osoby, która chce zadowolić wszystkich. Doskonale wiedziałam, że powinnam zwrócić Ye Xun uwagę na jej problemy oraz pomóc jej samą siebie zrozumieć i zmienić jej stan, ale nieustannie się martwiłam, że jeśli to zrobię, zniszczy to naszą relację. Dlatego nie praktykowałam otwierania się i omawiania. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nasze stosunki układają się harmonijnie, ale Xe Yun nigdy nie zrozumiała swoich problemów, a jej stan był coraz gorszy. Wszyscy byli przez to ograniczani, co miało wpływ na pracę. Wszystko to było konsekwencją tego, że nie praktykowałam prawdy. Nie mogłam tak dłużej postępować. Musiałam praktykować zgodnie ze słowami Bożymi i zwrócić uwagę Ye Xun na to, że nie przyjmuje prawdy, i wyjaśnić, jaka jest tego natura. Gdyby po omówieniu i obnażeniu przyjęła prawdę, byłoby to dla niej dobre i naprawdę by jej pomogło. Gdyby jednak tego nie przyjęła i nadal czuła opór, musiałabym wówczas zyskać pewne rozeznanie. Wieczorem pomodliłam się do Boga, błagając Go, aby dał mi siłę, żebym potrafiła wskazać Ye Xun jej problemy. Po modlitwie zapytałam Ye Xun o jej stan i zwróciłam jej uwagę na to, że nie przyjmuje prawdy i czuje do niej niechęć. Gdy Ye Xun mnie wysłuchała, nieco lepiej zrozumiała swój stan i była gotowa go odmienić. Widziałam, że jest gotowa przyjąć prawdę, ale miała zepsute usposobienie, więc nie mogła tego tak od razu zrobić. Doświadczyłam również, że gdy praktykuje się zgodnie ze słowami Bożymi, ma się serce spokojne i zrelaksowane.

Następnego dnia, podczas zgromadzenia, gdy Ye Xun omawiała swój stan, przyznała, że ogranicza ludzi swoim aroganckim usposobieniem i nie przyjmuje prawdy. Nie rozumiała jednak natury i konsekwencji takiego postępowania. Znów byłam rozdarta. „Może powinnam jeszcze raz zwrócić jej na to uwagę, żeby lepiej zrozumiała szczegóły. Jeśli rozumie tylko ogólny zarys, nie pomoże jej to w odwróceniu sytuacji i przyszłym wejściu w życie. Jednak jeśli zwrócę jej uwagę, czy nie pomyśli, że jestem wobec niej zbyt wymagająca? A co, jeśli tego nie przyjmie i znów popadnie w zniechęcenie? Jeśli się do mnie uprzedzi, jak będziemy się w przyszłości dogadywać? Może powinnam pozwolić, żeby zrozumiała wszystko we własnym tempie?”. Gdy o tym pomyślałam, znów się trochę wycofałam. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że moje wahanie wynika z chęci utrzymania naszej relacji. W duchu pomodliłam się do Boga, błagając Go, aby dał mi wiarę i pomógł mi potraktować siostrę ze szczerym sercem. Przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „Jak wyraża się budująca mowa? Jest to głównie zachęcanie, doradzanie, prowadzenie, napominanie, rozumienie i pocieszanie. Czasami, w niektórych szczególnych przypadkach, konieczne jest obnażenie cudzych błędów i przycinanie ludzi po to, by zyskali zrozumienie prawdy i obudzili w sercu skruchę. Dopiero wówczas można osiągnąć wyniki. Taki sposób praktyki jest bardzo korzystny dla ludzi. Jest to dla nich zarazem budujące, jak i realnie pomocne, czyż nie?(Co to znaczy dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże pomogły mi zrozumieć, że ludziom pomagają nie tylko słowa zachęty i napomnienia. Przycinanie ludzi w związku z ich problemami oraz wskazywanie im ich braków i niedociągnięć jest bardziej budujące. Pomaga im lepiej zrozumieć ich stan i poszukiwać prawdy, aby rozwiązywać problemy. Jest także korzystne dla ich wejścia w życie. Ye Xun nie rozumiała natury i konsekwencji nieprzyjmowania prawdy. Zwracając jej na to uwagę, mogłabym jej pomóc lepiej zrozumieć samą siebie. Byłoby to korzystne zarówno dla jej własnego wejścia w życie, jak i dla pracy kościoła. Nieważne, co Ye Xun o mnie myśli. Najważniejsze jest to, że muszę praktykować słowa Boże i udzielić siostrze prawdziwej pomocy. Dlatego przeczytałam kilka fragmentów słów Bożych odnoszących się do stanu Ye Xun i zwróciłam jej uwagę, że jej zrozumienie jest ogólne i powierzchowne. Następnie, uwzględniając słowa Boże, omówiłam z nią naturę i konsekwencję takiego postępowania. Dzięki mojemu omówieniu Ye Xun przyznała, że nie ma zbyt dogłębnego zrozumienia i jest gotowa odwrócić niekorzystny stan rzeczy i się zmienić. Od razu przeprosiła też Lan Xin. Lan Xin także omówiła swój stan. Wszyscy otworzyli się na swój temat i nie było już między nikim żadnych barier. Naprawdę doświadczyłam, że praktykowanie zgodnie ze słowami Bożymi przynosi ludziom pomoc i korzyści. Dopóki są gotowi przyjąć prawdę, wskazywanie problemów, pomaganie sobie nawzajem, omawianie oraz wzajemne demaskowanie braci i sióstr nie tylko ludzi nie zniechęcą, ale w rzeczywistości pomogą im lepiej zrozumieć samych siebie i robić postępy w wejściu w życie. Oto zyski wynikające z praktykowania prawdy.

Wstecz: 44. Już nie usiłuję zachować twarzy

Dalej: 47. Już wiem, jak traktować małżeństwo

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

38. Uwalnianie się od statusu

Autorstwa Dong En, FrancjaW 2019 roku zostałam przywódczynią kościoła. Wszystko robiłam po swojemu, w swoim obowiązku byłam...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze