92. Jakie obawy kryły się za tym, że nie chciałem awansować?

Autorstwa Wang Lei, Chiny

W kościele zajmuję się pracą oczyszczania. Przez kilka lat praktyki pojąłem pewne zasady związane z moimi obowiązkami i osiągnąłem dobre wyniki w moich obowiązkach. Podczas omawiania problemów przywódczynie, diakoni oraz bracia i siostry, z którymi współpracowałem, na ogół zgadzali się z moimi poglądami. Przychodzili do mnie po rozmowę i przyjmowali moje opinie, gdy mieli trudności z jasnym rozeznaniem spraw. Wywołało to we mnie poczucie wyższości. Myślałem, że jestem lepszy od nich. W grudniu 2020 roku zostałem awansowany do wykonywania obowiązków w innym regionie. Dwie siostry, z którymi współpracowałem, wykonywały ten obowiązek dłużej niż ja i lepiej pojmowały zasady. Kilka razy wspólnie analizowaliśmy materiały dotyczące oczyszczania ludzi i obie siostry analizowały je bardzo dokładnie, odnosząc się do zasad. Chciałem zabrać głos, ale czułem, że one po prostu dzielą się tym, co ja rozumiem, a niektórych problemów, na które zwróciły uwagę, ja sam nawet nie zauważyłem, więc pomyślałem, że lepiej nic nie mówić, bo moja wypowiedź nie byłaby żadnym punktem odniesienia i sprawiłbym kiepskie wrażenie. Dlatego też milczałem. Innym razem analizowaliśmy dokument dotyczący wydalenia złego człowieka. Nie uważałem, by ta osoba była naprawdę zła, więc przedstawiłem swój punkt widzenia. Wtedy jedna z sióstr powiedziała, że w jej przekonaniu ta osoba ma istotę złego człowieka, i przedstawiła swoją analizę, opierając się na złych uczynkach tej osoby i istocie jej działań. Druga siostra się z nią zgodziła. Po wysłuchaniu tego, co powiedziały, pomyślałem, że ocena sióstr jest słuszna i oparta na zasadach, i poczułem nagły rumieniec zażenowania. Pomyślałem sobie: „Zrobiłem z siebie głupca. Co teraz pomyślą o mnie siostry? Czy pomyślą, że brak mi rozeznania i że mam niski potencjał?”. Później, gdy ponownie analizowaliśmy razem materiały, nie odważyłem się wyrazić swoich poglądów z obawy przed tym, jak inni będą mnie postrzegać, jeśli moja ocena okaże się błędna. Wcześniej bracia i siostry, z którymi współpracowałem, nie wykonywali swoich obowiązków tak dobrze jak ja, ale teraz siostry, z którymi współpracowałem, były lepsze ode mnie pod każdym względem, więc czułem się jak ktoś najbardziej niekompetentny. Brakowało mi poczucia obecności i często popadałem w stan stłumienia. W tym czasie mój stan był okropny i czasami chciałem nawet uciec od tej sytuacji i nie wykonywać już tam swoich obowiązków. Wkrótce, ze względu na zmniejszenie obciążenia pracą, pojawiła się potrzeba optymalizacji personelu. Przywódcy ocenili mój potencjał jako przeciętny i przenieśli mnie na inne stanowisko.

Po jakimś czasie pojawiło się więcej pracy i przywódcy napisali do mnie z prośbą o kontynuowanie pracy oczyszczania w innym regionie. Kiedy przeczytałem ten list, poczułem pewien opór, myśląc: „Wszyscy bracia i siostry, z którymi miałbym tam współpracować, mają lepszy potencjał ode mnie, a także są lepsi ode mnie w omawianiu prawdy i postrzeganiu rzeczy. Nie wyróżnię się tam w moich obowiązkach i w końcu wyjdę na głupca. Nie chcę tam iść”. Więc odmówiłem, wymawiając się tym, że nie mam odpowiedniego potencjału i nie poradzę sobie z tym obowiązkiem. Gdy obciążenie pracą wzrosło, przywódcy i pracownicy pisali do mnie kilka razy w ramach wspólnoty, ale kiedy pomyślałem o tym, że bracia i siostry w innym regionie mają dobry potencjał i zdolności do pracy, czułem, że nie będę tam widoczny, więc wciąż odrzucałem ich prośby. Prawda była taka, że czułem się bardzo nieswojo z powodu uchylania się od obowiązków i miałem poczucie winy, ale potem pomyślałem sobie: „Nie ma znaczenia, gdzie wykonuję swoje obowiązki, a praca tutaj również wymaga współpracy ludzi, więc mogę po prostu pracować ciężej i dobrze wykonywać swoje obowiązki tutaj”.

Jakiś czas później siostra napisała do mnie list, w którym omówiła swoje własne doświadczenia związane z przeniesieniem i wskazała, że moja niechęć do wykonywania obowiązków w innym regionie może wynikać z tego, że ogranicza mnie reputacja i status. Przypomniała mi również, abym stawił czoła swoim problemom i szukał prawdy, aby je rozwiązać. Widząc, że siostra otworzyła się tak przede mną, byłem głęboko poruszony. Zrozumiałem, że wielokrotnie odrzucałem swoje obowiązki i że w ten sposób naprawdę buntowałem się przeciwko Bogu! Wiedziałem, że Bóg dał mi kolejną okazję do pokuty i że muszę ją wykorzystać. W liście siostra przytoczyła fragment słów Bożych dla mnie do przeczytania: „Jaki jest stan wewnętrzny ludzi, którzy mają nieustępliwe usposobienie? Przede wszystkim są uparci i zadufani w sobie. Zawsze trzymają się własnych pomysłów, zawsze uważają, że to, co mówią, jest słuszne, są całkowicie nieelastyczni i wszystko wiedzą lepiej. To jest postawa nieustępliwości. Są jak płyta, która się zacięła, nikogo nie słuchają, pozostają zafiksowani na jednym kierunku działania, upierając się przy nim, bez względu na to, czy jest słuszny, czy nie; jest w tym pewien brak skruchy. Jak mówi powiedzenie: »Martwe świnie nie boją się wrzątku«. Ludzie doskonale wiedzą, co należy robić, a jednak tego nie robią, z uporem odmawiają przyjęcia prawdy. Jest to jeden z rodzajów usposobienia: nieustępliwość. W jakich sytuacjach przejawiacie nieustępliwe usposobienie? Czy często jesteście nieustępliwi? (Tak). Bardzo często! A ponieważ nieustępliwość jest twoim usposobieniem, towarzyszy ci ona w każdej sekundzie każdego dnia twojego istnienia. Nieustępliwość sprawia, że ludzie nie są w stanie stanąć przed obliczem Boga, przyjąć prawdy i wejść w prawdorzeczywistość. A jeśli nie jesteś w stanie wejść w prawdorzeczywistość, czy w tym aspekcie twojego usposobienia może zajść zmiana? Tylko z wielkim trudem. Czy zaszła jakaś zmiana w tym nieustępliwym aspekcie waszego usposobienia? I jak wielka była ta zmiana? Powiedzmy na przykład, że kiedyś byłeś skrajnie uparty, ale teraz zaszła w tobie niewielka zmiana: kiedy napotykasz jakiś problem, masz odrobinę sumienia i mówisz sobie: »W tej sprawie muszę trochę popraktykować prawdę. Ponieważ Bóg obnażył nieustępliwe usposobienie – a ja o tym usłyszałem i teraz już to wiem – to muszę się zmienić. W przeszłości, kiedy kilkakrotnie napotykałem tego rodzaju problemy, szedłem za głosem ciała i ponosiłem porażkę; nie jestem z tego zadowolony. Tym razem muszę praktykować prawdę«. Z takimi aspiracjami praktykowanie prawdy jest możliwe i to już jest zmiana. Kiedy przez jakiś czas masz takie doświadczenia i jesteś w stanie praktykować więcej prawd, zmiany stają się większe, a twoje buntownicze i nieustępliwe skłonności przejawiają się w coraz mniejszym stopniu, czy to oznacza, że w twoim usposobieniu życiowym zaszła zmiana? Jeśli twoje buntownicze usposobienie wyraźnie osłabło, a wzrosło twoje podporządkowanie się Bogu, oznacza to, że nastąpiła w tobie prawdziwa zmiana. Do jakiego więc stopnia musisz się zmienić, żeby prawdziwie się podporządkować? Odniesiesz sukces, gdy nie będzie w tobie nawet cienia nieustępliwości, lecz tylko podporządkowanie. To jest powolny proces. Zmiany w usposobieniu nie zachodzą z dnia na dzień, wymagają dłuższych okresów doświadczenia, może nawet całego życia. Czasami trzeba przecierpieć liczne trudności, tak wielkie, że przypominają umieranie i ponowny powrót do życia, bardziej bolesne i trudniejsze niż zeskrobywanie trucizny z kości(Jedynie poznanie sześciu rodzajów zepsutego usposobienia jest prawdziwym samopoznaniem, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). To, co obnażył Bóg, dokładnie odzwierciedlało mój stan. Żyłem w nieprzejednanym usposobieniu. Przez to nie byłem w stanie stanąć przed Bogiem w poszukiwaniu prawdy i poddać się Bożym planom i ustaleniom. Wróciłem myślami do ustaleń przywódców, zgodnie z którymi miałem wykonywać swoje obowiązki w innym regionie. Wiedziałem, że muszę nadać priorytet dziełu kościoła, ale obawiałem się, że siostry, z którymi będę współpracował, będą miały lepszy potencjał i rozeznanie niż ja, i obawiałem się, że współpraca z nimi w moich obowiązkach nie tylko nie przyniesie mi uznania, ale także sprawi, że zrobię kiepskie wrażenie i będę się czuł niewidzialny. Aby chronić swoją reputację i status, uparcie odmawiałem wykonywania swoich obowiązków i mimo że inni starali się ze mną o tym porozmawiać, ja po prostu nie słuchałem. Moje serce było całkowicie zamknięte na Boga. Byłem naprawdę nieprzejednany i uparty! Wiedziałem, że obciążenie pracą w tym regionie było duże i że potrzebowali więcej ludzi do pomocy, ale w tym krytycznym momencie dbałem tylko o swoją dumę i status, a w ogóle nie brałem pod uwagę dzieła kościoła. Byłem tak samolubny, nikczemny i pozbawiony jakiegokolwiek człowieczeństwa! Czułem ogromny żal, więc modliłem się do Boga: „Boże, moje usposobienie jest tak uparte i nieprzejednane. Znam prawdę, ale jej nie praktykuję. Jestem gotów zmienić ten mój buntowniczy stan i szukać prawdy, by rozwiązać swoje problemy. Proszę, wskaż mi drogę i mnie prowadź”. Następnie napisałem do przywódców, wyrażając gotowość do podjęcia obowiązków w innym regionie.

Później zastanowiłem się, dlaczego nie chciałem wykonywać swoich obowiązków w innym regionie, i zdałem sobie sprawę, że to dlatego, iż naruszało to moją reputację i status. Świadomie szukałem więc prawdy na ten temat. Przeczytałem fragment słów Bożych: „Antychryści z niechęcią wykonują obowiązki, a robią to, by zyskać błogosławieństwa. Dowiadują się, czy będą mogli wystawić siebie na pokaz i zdobyć podziw, wykonując obowiązek, a także czy Zwierzchnictwo lub Bóg będą wiedzieć, że oni ten obowiązek wykonują. Są to rzeczy, o których myślą, gdy wykonują swoje obowiązki. Pierwszą rzeczą, jaką chcą ustalić, jest to, jakie korzyści przyniesie im wykonywanie obowiązku i czy będą w stanie uzyskać błogosławieństwa. To jest dla nich najważniejsze. Nigdy nie myślą o tym, jak mieć wzgląd na Boże intencje, jak odwdzięczyć się Bogu za Jego miłość, jak głosić ewangelię i nieść świadectwo o Bogu, aby ludzie dostąpili Bożego zbawienia i osiągnęli szczęście, a tym bardziej nigdy nie dążą do tego, by zrozumieć prawdę lub wyzbyć się swojego zepsutego usposobienia oraz urzeczywistniać człowieczeństwo. Nigdy się nad tymi rzeczami nie zastanawiają. Myślą jedynie o tym, czy mogą zyskać błogosławieństwa i czerpać korzyści, o tym, jak zdobyć sobie pozycję, jak zyskać status, jak sprawić, by ludzie ich podziwiali oraz jak się wyróżnić i stać się najlepszym w Kościele i w tłumie. Absolutnie nie chcą być zwykłymi wierzącymi. Zawsze pragną być na pierwszym miejscu w kościele, mieć ostatnie słowo, zostać przywódcami i sprawić, że wszyscy będą ich słuchać. Tylko wtedy mogą być zadowoleni. Widzicie, że serca antychrystów wypełniają takie rzeczy. Czy oni szczerze poświęcają się dla Boga? Czy szczerze wykonują swój obowiązek jako istoty stworzone? (Nie). Do czego zatem dążą? (Do władzy). Zgadza się. Mówią: »Jeśli o mnie chodzi, to w świeckim świecie chcę wszystkich prześcignąć. Muszę być pierwszy w każdej grupie. Nie mam zamiaru zajmować drugiego miejsca i nigdy nie będę pomagierem. Chcę być przywódcą i mieć ostatnie słowo w każdej grupie ludzi, w jakiej się znajdę. Jeśli nie mam ostatniego słowa, to zastosuję każdy środek, aby was wszystkich przekonać, aby sprawić, że będziecie wszyscy mnie podziwiać, że wybierzecie mnie na swojego przywódcę. Gdy już osiągnę status, będę mieć ostatnie słowo i wszyscy będą musieli mnie słuchać. Będziecie musieli postępować po mojemu i będziecie pod moją kontrolą«. Bez względu na to, jakie obowiązki antychryści wykonują, będą usiłowali zająć wysoką, możliwie nadrzędną, pozycję. Nigdy nie zadowolą się rolą zwykłego wyznawcy. A co ich najbardziej pasjonuje? Stanie na czele, wydawanie rozkazów, ganienie innych i zmuszanie ich do posłuszeństwa. Nigdy nie myślą o tym, jak właściwie wykonywać swój obowiązek, a tym bardziej przy jego wykonywaniu nie szukają prawdozasad, by praktykować prawdę i zadowolić Boga. Zamiast tego łamią sobie głowę, jak się wyróżnić, aby przywódcy mieli o nich dobre zdanie i awansowali ich, by oni sami mogli zostać przywódcami lub pracownikami i przewodzić innym ludziom. To jest to, o czym myślą przez cały dzień i na co mają nadzieję. Antychryści nie chcą, by inni im przewodzili, nie chcą być zwykłymi podwładnymi, a tym bardziej nie chcą pokornie wykonywać swoich obowiązków bez żadnych fanfar. Niezależnie od tego, jaki jest ich obowiązek, jeśli nie mogą się znaleźć w centrum uwagi, jeśli nie mogą stać wyżej niż inni i im przewodzić, to wykonywanie tego obowiązku uważają za nudne, wpadają w przygnębienie i zaczynają opuszczać się w pracy. Kiedy inni ich nie chwalą i nie czczą, wykonywanie obowiązku jeszcze bardziej przestaje ich interesować i mają do tego jeszcze mniej ochoty. Z drugiej strony, jeśli wykonując swój obowiązek, mogą stać w centrum uwagi i mają ostatnie słowo, czują się wzmocnieni i gotowi są znosić wszelkie trudności. W wykonywaniu swojego obowiązku zawsze mają osobiste intencje i zawsze chcą się wyróżniać, aby zaspokoić swoją potrzebę przewyższenia innych ludzi i spełnić własne pragnienia i ambicje. Przy wykonywaniu swojego obowiązku oprócz tego, że na wszelkie sposoby starają się rywalizować z innymi, wyróżnić się, być górą, wyprzedzić innych – myślą także o tym, jak utrzymać swój obecny status, swoją reputację i swój prestiż(Punkt dziewiąty (Część siódma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawnia, że bez względu na to gdzie antychryści wykonują swoje obowiązki, czynią to, aby zaspokoić swoje pragnienie statusu. Jeśli są wybitnymi postaciami lub przywódcami wśród ludzi i są w stanie wyróżnić się i zyskać podziw, wtedy są wysoce zmotywowani we wszystkim, co robią. Ale jeśli nie mogą się wyróżnić i nigdy im się to nie udaje, wtedy nawet nie chcą wykonywać swoich obowiązków. Porównując moje poglądy na dążenie do celu z tym zrozumieniem, zdałem sobie sprawę, że są one identyczne z poglądami antychrysta. Kiedy przydzielono mnie do pełnienia obowiązków w innym regionie i zobaczyłem, że siostry, z którymi współpracowałem, miały większy potencjał i zdolności do pracy niż ja, czułem się niekompetentny i bezużyteczny wśród nich i nie miałem poczucia obecności. To powodowało, że często żyłem w stanie smutku i represji, nie myślałem o tym, jak dobrze wykonywać swoje obowiązki, i często chciałem uciec od tej sytuacji. Gdy zmieniono mi przydział obowiązków, nie zastanawiałem się nad tym, że obrałem złą ścieżkę, i kiedy przywódcy znów wyznaczyli mi obowiązki w innym regionie, znalazłem wymówki, by odmówić, ponieważ czułem, że nie będę w stanie się wyróżnić. Mimo że bracia i siostry wielokrotnie ze mną rozmawiali, a ja wiedziałem, że obciążenie pracą w tym regionie jest duże i pilnie potrzeba więcej osób do pomocy, wciąż lekceważyłem dzieło kościoła. Moja troska o reputację i status była przytłaczająca. Zawsze twierdziłem, że wykonywałem swoje obowiązki, aby zadowolić Boga i odwdzięczyć się za Jego miłość, ale teraz zobaczyłem, że moje poświęcenie, koszty i cierpienie służyły reputacji i statusowi. Wcale nie wykonywałem swoich obowiązków, ale raczej próbowałem wykorzystać i oszukać Boga. Później zadałem sobie pytanie: „Dlaczego przywiązuję tak wielką wagę do reputacji i statusu?”. To dlatego, że zakorzeniły się w moim sercu szatańskie trucizny, takie jak: „Lepiej być głową kurczaka niż ogonem feniksa” i „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność”, i stały się celem moich dążeń i zasadami przetrwania. Wierzyłem, że życie oznacza wyróżnianie się i zdobywanie podziwu ludzi, i że takie życie było znaczące i wartościowe. Jeśli nie mogłem się wyróżnić lub jeśli patrzono na mnie z góry, gdziekolwiek byłem, to czułem, że prowadzę żałosne życie. Choć wydawało mi się, że wykonuję swoje obowiązki, wewnętrznie skupiałem się tylko na tym, jak zdobyć reputację i status, a kiedy dzieło kościoła wymagało mojej współpracy, szukałem wymówek, by odmówić, ponieważ moje pragnienia reputacji i statusu nie były zaspokajane. Żyjąc według tych szatańskich trucizn, stałem się naprawdę arogancki i samolubny, bez jakiegokolwiek podobieństwa człowieka i zacząłem mimowolnie buntować się przeciwko Bogu i stawiać Mu opór. W tym czasie wielokrotnie odmawiałem wykonywania swoich obowiązków i często odczuwałem strach i niepokój, czułem się tak, jakbym znajdował się na skraju niebezpieczeństwa. Takie podejście do moich obowiązków mogło obrazić Boże usposobienie i gdybym nie okazał Bogu skruchy, z pewnością zostałbym przez Niego odstawiony na bok i wyeliminowany. Zdając sobie z tego sprawę, naprawdę się wystraszyłem i zrozumiałem, że odrzucenie moich obowiązków to poważna sprawa. Przepełniał mnie żal i poczucie winy, Nienawidziłem siebie za to, że byłem w stanie w ten sposób zbuntować się przeciwko Bogu, pozostawiając po sobie wykroczenia i plamy. Naprawdę tak wiele zawdzięczałem Bogu! Pogoń za reputacją i statusem to droga bez powrotu, która prowadzi do zniszczenia. Chciałem więc zmienić swoje poglądy na tę pogoń.

Później znalazłem ścieżkę praktyki i wejścia w słowa Bożych. Bóg Wszechmogący mówi: „Ponieważ pragniesz w spokoju przebywać w domu Bożym jako jego członek, powinieneś najpierw nauczyć się, jak być dobrą istotą stworzoną i wypełniać swoje obowiązki zgodnie ze swoim miejscem. W domu Bożym staniesz się istotą stworzoną, która będzie godna swego imienia. Istota stworzona – oto twoja zewnętrzna tożsamość i twój tytuł; powinny temu towarzyszyć określone przejawy i treść. Nie chodzi tylko o posiadanie tego tytułu; ponieważ jesteś istotą stworzoną, powinieneś wypełniać obowiązki istoty stworzonej. Ponieważ jesteś istotą stworzoną, powinieneś wypełniać jej powinności. Jakie są zatem obowiązki i powinności istoty stworzonej? Słowo Boże jasno określa obowiązki, zobowiązania i powinności istot stworzonych, prawda? Od dzisiaj jesteś prawdziwym członkiem domu Bożego, czyli uznajesz się za jedną z Bożych istot stworzonych. W związku z tym od dzisiaj powinieneś przeformułować swoje plany życiowe. Nie powinieneś już gonić za aspiracjami, pragnieniami i celami, które wcześniej wyznaczyłeś sobie w życiu, ale wyzbyć się ich. Powinieneś też zmienić swoją tożsamość i perspektywę, aby zaplanować takie cele życiowe i taki kierunek dążenia, jakie powinna mieć istota stworzona. Przede wszystkim twoim celem i kierunkiem twojego dążenia nie powinno być zostanie liderem, czyli przewodzenie lub wyróżnianie się w jakiejkolwiek dziedzinie, ani też stanie się jakąś znaną postacią, która wykonuje określone zadanie lub do perfekcji opanowuje określoną umiejętność. Twoim celem powinno być przyjęcie obowiązku od Boga, to znaczy wiedza, jaką pracę powinieneś wykonywać teraz, w tej chwili, oraz zrozumienie, jaki obowiązek musisz wykonać. Musisz zapytać, czego Bóg od ciebie wymaga i jakie obowiązki wyznaczył ci w Jego domu. Powinieneś zrozumieć i zyskać jasność co do zasad, które należy pojąć, których należy się trzymać i których trzeba przestrzegać w związku z tym obowiązkiem. Jeśli nie potrafisz ich zapamiętać, możesz zapisać je na kartce lub nagrać na komputerze. Poświęć trochę czasu na ich przejrzenie i przemyślenie. Ponieważ jesteś istotą stworzoną, twoim głównym celem życiowym powinno być wypełnienie obowiązku istoty stworzonej i bycie pełnoprawną istotą stworzoną. Jest to najbardziej podstawowy cel życiowy, jaki powinieneś mieć. Drugi i bardziej szczegółowy cel dotyczy tego, jak masz wypełnić swój obowiązek jako istota stworzona i być pełnoprawną istotą stworzoną. Należy oczywiście porzucić wszelkie cele i kierunki związane z twoją reputacją, statusem, próżnością, przyszłością i tak dalej(Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Z Bożych słów zrozumiałem, że jestem istotą stworzoną i że powinienem starać się wypełniać swoje obowiązki jako istota stworzona. To jest moja odpowiedzialność. Nie powinienem zawsze skupiać się na tym, jak postrzegają mnie inni, ani rywalizować z innymi o to, czyje umiejętności są lepsze. Powinienem się podporządkować, wykonywać swoje obowiązki zgodnie z wymaganiami i zasadami domu Bożego w przyziemny sposób, więcej modlić się do Boga w kwestii spraw, których nie rozumiem, rozmawiać z innymi i wkładać wysiłek w zasady prawdy. To jest właściwy sposób praktykowania.

Teraz, gdy wykonywałem swój obowiązek w innym regionie, nadal czasami źle oceniałem lub źle rozważałem pewne kwestie, analizując materiały dotyczące oczyszczania ludzi. Kiedy decyzje, które napisałem na temat oczyszczania, były problematyczne, a wszyscy oferowali sugestie i poprawki, nadal czułem się trochę nieswojo i martwiłem się o to, jak postrzegają mnie inni. Kiedy te uczucia wypłynęły na powierzchnię, zdałem sobie sprawę, że znów jestem związany i ograniczany przez moje pragnienie reputacji i statusu, więc pomodliłem się do Boga. Chciałem stawić czoła swoim niedociągnięciom, przyjąć właściwe sugestie i wykonywać swoje obowiązki zgodnie z zasadami. Po zdobyciu pewnego doświadczenia przekonałem się, że choć nadal mam wiele niedociągnięć w wykonywaniu swoich obowiązków, poczyniłem postępy w rozeznawaniu i postrzeganiu ludzi i spraw poprzez przewodnictwo, omówienie i pomoc braci i sióstr, z którymi współpracuję. Mój dobór słów również stał się o wiele bardziej precyzyjny niż wcześniej. Te rzeczy naprawdę pomogły mi nadrobić wiele moich niedociągnięć. Chociaż nadal czasami martwię się o swoją reputację i status, jestem w stanie modlić się do Boga, by zbuntować się przeciwko sobie i nie być tak ograniczanym przez moje pragnienie reputacji i statusu. Dziękuję Bogu za uratowanie mnie!

Wstecz: 91. Pożegnanie z poczuciem niższości

Dalej: 93. Przebudzenie niewolnicy pieniądza

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

38. Uwalnianie się od statusu

Autorstwa Dong En, FrancjaW 2019 roku zostałam przywódczynią kościoła. Wszystko robiłam po swojemu, w swoim obowiązku byłam...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze