60. Nie ma ważniejszych i mniej ważnych obowiązków

Autorstwa Li Min, Chiny

W lutym 2019 roku zwolniono mnie ze stanowiska przywódcy, ponieważ dążyłam do reputacji i statusu, zamiast wykonywać prawdziwą pracę. Dzień po moim zwolnieniu mąż siostry z mojej rodziny goszczącej uległ wypadkowi, więc musiała wrócić do domu, aby się nim opiekować. Kierowniczka zleciła mi tymczasowe przejęcie obowiązku udzielenia gościny za siostrę. Pomyślałam sobie: „Co pomyślą o mnie bracia i siostry, gdy dowiedzą się, że teraz zajmuję się tylko prowadzeniem domu, gotowaniem, załatwianiem sprawunków i dostarczaniem wiadomości? Na pewno będą patrzeć na mnie z góry. Jak mogę zachować twarz?”. Ponieważ uważałam ten obowiązek za tymczasowy, zgodziłam się go wykonywać przez jakiś czas. Minęło jednak kilka tygodni i wciąż nie udawało się znaleźć odpowiedniej osoby na moje miejsce. Kierowniczka porozmawiała ze mną i poprosiła o dalsze wykonywanie obowiązku udzielenia gościny. Gdy to usłyszałam, moje serce zadrżało i pomyślałam: „Dlaczego ma to wyglądać akurat w ten sposób? Jeśli bracia i siostry, którzy mnie znają, dowiedzą się, że mam pełnić obowiązki udzielenia gościny długoterminowo, z pewnością zaczną mnie lekceważyć. Czyż nie powiedzą, że nie jestem kimś, kto dąży do prawdy i że nadaję się tylko do pracy fizycznej i obowiązków udzielania gościny? Jak zachowam twarz? A poza tym, zanim mnie zwolniono, współpracowałam z kilkoma siostrami przy wykonywaniu naszych obowiązków, a teraz jedynie gotuję. Co za degradacja! To potwornie upokarzające!”. Przez takie myślenie zniechęciłam się do wykonywania obowiązków udzielania gościny. Kierowniczka zauważyła, że jestem w kiepskim stanie i omówiła ze mną własne doświadczenia związane ze zwolnieniem. Zrozumiałam, że każdy obowiązek wynika z Bożej suwerenności i ustaleń Boga, więc podporządkowałam się temu. Tej nocy jednak przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Pomyślałam sobie: „Od kiedy odnalazłam Boga, pełniłam głównie obowiązki przywódczyni lub pracownicy. Nigdy nie sądziłam, że skończę, wykonując przypadkowe prace i gotując. Co pomyślą o mnie bracia i siostry, którzy mnie znają, kiedy się o tym dowiedzą? To byłoby okropnie upokarzające!”. Widziałam, jak siostry rozmawiały ze sobą o pracy, i przypomniało mi się, że gdy byłam przywódczynią, często z nimi współpracowałam podczas takich dyskusji. A teraz spędzałam dni na zmywaniu naczyń, gotowaniu, a nawet sprzątaniu. Co za zmiana! Żyłam w złym stanie, a im więcej o tym myślałam, tym boleśniej to odczuwałam. Później, kiedy wykonywałam te prace fizyczne, bałam się, że siostry będą na mnie patrzeć z góry, więc wykonywałam je szybko pod ich nieobecność. Uważałam, że wykonywanie takiej brudnej roboty jest upokarzające. Moje serce było przepełnione bólem i cierpieniem, a po twarzy mimowolnie spływały mi łzy.

Pewnego dnia kierowniczka poprosiła mnie, abym wyniosła śmieci, kiedy wychodziłam. Gdy to usłyszałam, poczułam ogromny opór i pomyślałam: „Za kogo ty mnie masz? Kiedyś współpracowaliśmy, a teraz rozstawiasz mnie po kątach”. Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam. W głębi serca byłam bardzo zdenerwowana. Stanęłam przed Bogiem i modliłam się, prosząc Go o oświecenie i wskazówki, abym poznała siebie i zrozumiała Jego intencje. Później przeczytałam następujące słowa Boże: „Jaką postawę powinieneś mieć wobec swojego obowiązku, którą można uznać za właściwą i zgodną z intencjami Boga? Po pierwsze, nie powinieneś analizować, czyje to jest zarządzenie i na którym szczeblu przywództwa ten obowiązek został ci przydzielony – powinieneś przyjąć go od Boga. Nie powinieneś tego analizować, tylko przyjąć to od Boga. Taki jest warunek. Ponadto bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, nie rób rozróżnienia między wzniosłymi i przyziemnymi zadaniami. Przypuśćmy, że powiesz sobie: »Choć zadanie to zostało mi wyznaczone przez Boga i stanowi część dzieła domu Bożego, to jeśli będę je wykonywał, ludzie mogą zacząć mną gardzić. Inni dostają szansę wykonywać dzieło, które pozwala im się wyróżnić. Przydzielono mi zadanie, które nie pozwala mi się wyróżnić, lecz zmusza mnie do wysiłku, którego nikt nawet nie dostrzeże, to nie fair! Nie będę wykonywać tego obowiązku. Moim obowiązkiem musi być coś, co pozwoli mi zabłysnąć i wyrobić sobie nazwisko. A nawet jeśli nie zdołam dzięki niemu wyrobić sobie nazwiska ani się wyróżnić, to i tak muszę na nim skorzystać i czuć się swobodnie podczas jego wykonywania«. Czy takie podejście w ogóle jest do przyjęcia? Bycie wybrednym nie oznacza przyjmowania rzeczy od Boga. Oznacza natomiast dokonywanie wyborów zgodnie z własnymi preferencjami. To nie jest akceptowanie swego obowiązku, a raczej odmowa jego przyjęcia, przejaw twojego buntu wobec Boga. Tego rodzaju wybredność nacechowana jest bowiem twoimi osobistymi preferencjami i pragnieniami. Kiedy zwracasz uwagę na własne korzyści, reputację i tak dalej, twoje podejście do swego obowiązku nie jest bynajmniej uległe. Jakie powinieneś mieć podejście do swego obowiązku? Po pierwsze, nie wolno ci go analizować, ani próbować ustalić, kto ci go wyznaczył. Zamiast tego powinieneś przyjąć go od Boga jako obowiązek powierzony ci przez Niego, powinieneś być posłuszny Bożym ustaleniom i aranżacjom oraz przyjąć obowiązek od Boga. Po drugie, nie rób rozróżnienia między zadaniami wzniosłymi i przyziemnymi i nie roztrząsaj ich natury – czy obowiązek pozwoli ci się wyróżnić, czy też nie, czy wykonywany jest na oczach wszystkich czy za kulisami. W ogóle się nad tym nie zastanawiaj. Jest jeszcze inna postawa: podporządkowanie się i aktywna współpraca(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Znoszenie trudów podczas pełnienia obowiązku nie jest prostym zadaniem. Niełatwo też wykonywać dobrze konkretny rodzaj pracy. To pewne jednak, że prawda Bożych słów działa w ludziach, którzy to potrafią. To nie jest tak, że takie osoby urodziły się bez lęku przed trudami i zmęczeniem. Gdzie można kogoś takiego znaleźć? Fundamentami wszystkich tych ludzi są odrobina motywacji i trochę prawdy zawartej w słowach Bożych. Kiedy podejmują swoje obowiązki, ich poglądy i punkt widzenia się zmieniają – wypełnianie obowiązków staje się łatwiejsze, a znoszenie cielesnych trudów i zmęczenia przestaje mieć dla nich znaczenie. Ci, którzy nie rozumieją prawdy i których poglądy na sprawy nie zmieniły się, żyją zgodnie z ludzkimi ideami, wyobrażeniami, samolubnymi pragnieniami i osobistymi preferencjami, więc podchodzą do spełniania swoich obowiązków niechętnie i opieszale. Na przykład, gdy trzeba wykonać męczące zadanie i pobrudzić się przy tym, niektórzy mówią: »Podporządkuję się zarządzeniom domu Bożego. Jakikolwiek obowiązek zleci mi kościół, wykonam go bez względu na to, czy będzie męczący i czy się ubrudzę; czy będzie on imponujący, czy mało istotny. Niczego nie żądam i przyjmę go jako swój obowiązek. To jest zadanie, które Bóg mi powierzył, a trochę brudu i zmęczenia to trudy, które powinienem znosić«. W rezultacie kiedy tacy ludzie są zaangażowani w swoją pracę, nie czują, że znoszą jakiekolwiek trudności. Podczas gdy inni mogą uważać ją za brudzącą i męczącą, oni sądzą, że jest łatwa, ponieważ ich serca są spokojne i niezmącone. Robią to dla Boga, więc nie czują, że jest to trudne. Niektórzy ludzie uważają, że wykonywanie męczącej lub nie wyróżniającej się pracy, przy której trzeba się pobrudzić, jest obrazą dla ich statusu i charakteru. Postrzegają to jako brak szacunku ze strony innych, znęcanie się nad nimi lub patrzenie na nich z góry. W rezultacie, nawet gdy mają do czynienia z tymi samymi zadaniami i tą samą pracą, uważają je za uciążliwe. Cokolwiek robią, noszą w sercu urazę i czują, że wszystko idzie nie po ich myśli i ich nie satysfakcjonuje. Są zniechęceni i oporni. Dlaczego? Co jest tego przyczyną? Najczęściej dzieje się tak dlatego, że za wykonywanie obowiązków nie otrzymują wynagrodzenia; czują się tak, jakby pracowali za darmo. Gdyby czekały na nich nagrody, mogliby się z tym pogodzić, ale nie wiedzą, czy je otrzymają. Dlatego często ludziom się wydaje, że wykonywanie obowiązków nie jest warte zachodu, traktują to jak pracę za nic, więc często zniechęcają się i stawiają opór, jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków. Czy tak nie jest? Szczerze mówiąc, ci ludzie nie chcą ich wypełniać(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg ujawnia, że gdy niektórzy ludzie otrzymują pewne obowiązki, nie potrafią ich przyjąć od Niego; zamiast tego wybierają obowiązki wedle własnych preferencji. Akceptują obowiązki, które pozwalają im się wyróżnić, lecz czują opór w stosunku do tych, które nie przyniosą im uznania i je odrzucają. Nie mają podporządkowanej postawy podczas wykonywania obowiązków. Słowa Boga trafnie ujawniły mój stan. Wierzyłam, że bycie przywódczynią wiąże się z prawem do mówienia i że dokądkolwiek pójdę, moi bracia i siostry będą mnie szanowali, więc chętnie wykonywałam ten obowiązek. Natomiast obowiązki udzielania gościny były według mnie jednymi z najmniej prestiżowych i składały się wyłącznie z pracy fizycznej, więc nie umiałam się zmusić, aby się podporządkować. Czułam, że ten obowiązek mnie upokarza i czułam się pokrzywdzona. Kiedy kierowniczka poprosiła mnie o posprzątanie podwórka i wyniesienie śmieci, trudno mi było się z tym pogodzić. Czułam, że okazuje mi brak szacunku, wydając mi rozkazy, co mnie denerwowało. Moją miarą godności był poziom statusu danej osoby. Uważałam, że obowiązki przywódcy są podobne do obowiązków szefa lub menedżera firmy. Rola ta w moich oczach wiązała się ze statusem i pozycją, a tacy ludzie byli podziwiani, gdziekolwiek się pojawili. Zazdrościłam takim osobom. Kiedy usłyszałam o obowiązkach udzielania gościny, pomyślałam, że to po prostu wykonywanie obowiązków domowych i gotowanie, w zasadzie służba. Sądziłam, że ludzie wypełniający ten obowiązek są potulni i powszechnie pogardzani. Obowiązek ten był dla mnie upokarzający. Od wielu lat wierzyłam w Boga, a mimo to nadal podzielałam pewne poglądy niewierzących. Te moje poglądy były naprawdę absurdalne! W domu Bożym wszyscy są równi w swoich obowiązkach. Nie ma rozróżnienia między obowiązkami wysokimi i niskimi, szlachetnymi i podrzędnymi, dużymi i małymi. Niezależnie od tego, czy jest to obowiązek przywództwa czy udzielania gościny, wszystkie one pochodzą od Boga. Po prostu pełnią różne funkcje, a jako istoty stworzone powinniśmy je zaakceptować i podporządkować się im. Jednakże ja brałam pod uwagę tylko własne interesy i dumę, gdy myślałam o obowiązkach. W ogóle nie traktowałam ich jako zlecenia od Boga. Jako że obowiązek udzielania gościny nie pozwalał mi się wyróżniać, czułam wobec niego opór. Nie miałam żadnego poczucia odpowiedzialności za swoje obowiązki i wykonywałam je po łebkach. Zrozumiałam, że byłam naprawdę samolubna i nikczemna oraz że nie miałam ani sumienia, ani rozumu!

Po jakimś czasie przeczytałam więcej słów Bożych: „Od przyjścia na ten brudny świat, człowiek został w poważnym stopniu zainfekowany przez społeczeństwo, był też pod wpływem feudalnej etyki i kształcony jest w »instytucjach szkolnictwa wyższego«. Zacofany sposób myślenia, zepsucie moralne, kiepski pogląd na życie, godna pogardy filozofia życiowa, kompletnie bezwartościowa egzystencja oraz zdeprawowany styl życia i obyczaje – wszystko to poważnie zaszkodziło sercu człowieka oraz mocno podkopało i zaatakowało jego sumienie. W rezultacie człowiek coraz bardziej oddala się od Boga i coraz bardziej Mu się sprzeciwia. Usposobienie człowieka staje się z dnia na dzień coraz bardziej niegodziwe i nie ma ani jednej osoby, która dobrowolnie zrezygnowałaby z czegokolwiek dla Boga, ani jednej osoby, która dobrowolnie podporządkowałaby się Mu, co więcej – ani jednej osoby, która dobrowolnie poszukiwałaby ukazania się Boga. Zamiast tego, pod władzą szatana człowiek jedynie goni za przyjemnościami, oddając się zepsuciu ciała w krainie brudu i plugastwa. Nawet kiedy słyszą prawdę, ci, którzy żyją w ciemności, nie myślą wcale o wprowadzaniu jej w życie ani nie chcą szukać Boga, nawet jeśli ujrzeli Jego ukazanie się. Jakże tak zdeprawowana ludzkość mogłaby mieć jakiekolwiek szanse na zbawienie? Jakże ludzkość o tak niskim poziomie moralnym mogłaby żyć w świetle?(Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże obnażyły, dlaczego nie mogłam się Mu podporządkować. Od najmłodszych lat sączono mi do uszu tego typu satanistyczne trucizny: „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność” oraz „Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół”. Frazesy te stały się regułami mojego zachowania i postępowania. Wierzyłam, że ludzie powinni żyć dumnie, a bycie powszechnie podziwianym było sposobem na godne życie. Chciałam też wykonywać pracę, która pozwoliłaby mi wyróżnić się i wzbudzać podziw innych. Myślałam, że tak wygląda godne i wartościowe życie. Wykonywanie brudnej i niezauważanej pracy wiązało się dla mnie z pokorą i poniżeniem, więc nie byłam skłonna jej zaakceptować. Zanim odnalazłam Boga, wyznawałam te poglądy i zawsze chciałam żyć lepiej od innych. Patrzyłam z góry na rolników i robotników, którzy zarabiali pieniądze ciężką pracą fizyczną. Uważałam, że prowadzenie sklepu odzieżowego bardziej zasługuje na szacunek niż praca fizyczna – pozwala stać z wysoko podniesioną głową w obecności innych, a nawet sprawia, że przyjaciele i krewni widzą mnie w nowym świetle. Po odnalezieniu Boga nadal byłam pod wpływem tych szatańskich trucizn, choć jednocześnie wykonywałam obowiązki w kościele. Wykonywanie obowiązków przywódczych zaspokajało moją próżność i dumę, a także pozwalało mi cieszyć się podziwem braci i sióstr, co mnie uszczęśliwiało. Byłam nawet gotowa znosić w zamian pewne trudy i zmęczenie. Ale po wykonaniu obowiązku przywódczyni wciąż szukałam podziwu u innych, zawsze starałam się chronić swoją dumę i status. Nie wykonałam żadnej rzeczywistej pracy, więc zostałam zwolniona. Gdy znów powierzono mi jakiś obowiązek, nie potrafiłam go docenić. Nie tylko nie przemyślałam przyczyn mojej porażki, ale wciąż ciągle myślałam o swojej dumie i statusie. Uważałam, że obowiązki udzielania gościny są czymś wstydliwym. Nawet gdy je niechętnie zaakceptowałam, wykonywałam je niedbale i wbrew sobie. Nie miałam za grosz sumienia ani rozumu. Stawiałam dumę i status ponad wszystko. Nawet kiedy wiedziałam, że nikt inny nie może się podjąć obowiązków udzielania gościny, wciąż chciałam odmówić i uchylić się od nich. W ogóle nie brałam pod uwagę interesów kościoła ani moich obowiązków i odpowiedzialności. Byłam stuprocentową egoistką! Gdybym nie okazała skruchy, Bóg by mną pogardził i mnie wyeliminował. Zdałam sobie sprawę ze szkodliwych konsekwencji pogoni za dumą i statusem, i chciałam okazać skruchę przed Bogiem, aby uwolnić się od dumy i statusu, i poddać się suwerenności Boga i Jego ustaleniom, należycie wykonując obowiązki udzielania gościny.

Po tej zmianie nie odczuwałam już tak dużego oporu podczas pełnienia obowiązków gospodyni. Czasami byłam nawet w stanie otwarcie porozmawiać z siostrami, dzięki czemu poczułam się o wiele swobodniej i bardziej wyzwolona. Zauważyłam, że siostry wcale nie patrzyły na mnie z góry, choć pełniłam obowiązki udzielania gościny, dzięki czemu naprawdę zrozumiałam, że w domu Bożym nie ma podziału na mniej i bardziej prestiżowe obowiązki. Funkcje są po prostu zróżnicowane. Po jakimś czasie przeczytałam więcej słów Bożych: „W domu Bożym, kiedy coś zostało ci przydzielone do wykonania – czy jest to ciężka próba, czy męcząca praca, i niezależnie od tego, czy ci się podoba, czy nie – jest to twój obowiązek. Jeśli możesz go uznać za zadanie zlecone przez Boga i wyznaczoną przez Boga odpowiedzialność, wówczas jesteś istotny dla Jego dzieła zbawienia człowieka. Jeśli więc to, co robisz i wykonywany przez ciebie obowiązek są istotne dla Bożego dzieła zbawienia człowieka i możesz rzetelnie i sumiennie przyjąć zadanie wyznaczone ci przez Boga, w jaki sposób będzie cię On postrzegał? Uzna cię za członka swojej rodziny. Czy jest to błogosławieństwo, czy przekleństwo? (Błogosławieństwo). To wielkie błogosławieństwo(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jaka jest wasza funkcja jako istot stworzonych? Zależy ona od praktyk i obowiązków danej osoby. Jesteś istotą stworzoną i jeśli Bóg dał ci talent wokalny, a dom Boży zleca ci śpiewanie, to powinieneś śpiewać jak najlepiej potrafisz. Jeśli otrzymałeś dar głoszenia ewangelii, a dom Boży każe ci głosić ewangelię, to powinieneś robić to dobrze. Kiedy Boży wybrańcy wybiorą cię na przywódcę, powinieneś wziąć na siebie to zadanie i poprowadzić Bożych wybrańców, by jedli i pili słowa Boga, omawiali prawdę i wkraczali w rzeczywistość. Czyniąc tak, dobrze wypełnisz swój obowiązek. Zadanie, jakie Bóg zleca człowiekowi, jest niezwykle ważne i znaczące! Jak więc powinieneś podjąć się tego zadania i pełnić swoją funkcję? Jest to jeden z największych problemów, przed którymi stoisz, i musisz dokonać wyboru. Można powiedzieć, że jest to przełomowy moment, który decyduje o tym, czy możesz zyskać prawdę i zostać udoskonalony przez Boga(Jedynie rozumiejąc prawdę, możesz poznać czyny Boga, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Bożym odnalazłam ścieżkę praktyki i zrozumiałam, jaką pozycję powinny przyjmować istoty stworzone przed Bogiem, a także jaki powinniśmy posiadać rozum. Bez względu na to, jakie obowiązki nałoży na nas kościół – czy obowiązki udzielania gościny, czy jakiekolwiek inne – powinniśmy podporządkować się Bogu bezwarunkowo. Właśnie taki powinniśmy mieć rozum. Jeśli potrafimy się podporządkować i traktować obowiązek jako odpowiedzialność nadaną przez Boga, polegać na Bogu i ze wszelkich sił go wykonywać, to osiągniemy korzyści. Przykładowo, niektórzy bracia i niektóre siostry wykonują mniej widoczne obowiązki, lecz wcale nie starają się wyróżniać. Koncentrują się na poszukiwaniu prawdy i wykonywaniu swoich obowiązków zgodnie z zasadami, a mimo to robią postępy. Jeżeli ktoś nie dąży do prawdy i nie podporządkowuje się, wykonując swój obowiązek, wówczas bez względu na to, jak imponujący może wydawać się jego obowiązek, nadal sprzeciwia się Bogu, jeśli nie poznaje prawdy lub nie doświadcza zmiany w swoim usposobieniu. Osoby takie zostaną ostatecznie wyeliminowane przez Boga. Każdy obowiązek w domu Bożym jest ważny i niezbędny. Kościół przypomina maszynę, która nie może działać, gdy brakuje choć jednej śrubki. Obowiązki udzielania gościny mogą wydawać się nieistotne, ale jeśli nikt by się nimi nie zajął, bracia i siostry nie mieliby spokojnych warunków do spotykania się i wykonywania obowiązków. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam całym sercem doceniać swój obowiązek udzielania gościny i nabrałam chęci do przykładnej współpracy.

Od tamtej pory, gdy tylko miałam niewłaściwe intencje podczas wykonywania obowiązków, świadomie modliłam się do Boga, abym mogła zbuntować się przeciwko sobie. Po wypełnieniu codziennych obowiązków wyciszałam się, czytałam słowa Boże i pisałam duchowe notatki. Miałam więcej czasu, aby być bliżej Boga. Stopniowo mój stan się poprawiał i doszłam do wniosku, że ten obowiązek jest całkiem dobry. Dogłębnie doświadczyłam żmudnych intencji Boga, ponieważ wszelkie rozporządzenia i ustalenia Boga mają na celu oczyszczenie nas i odmienienie. Bóg nikogo nie faworyzuje, a bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, jeśli tylko zaakceptujesz go od Boga, podporządkujesz się Mu i będziesz dążyć do prawdy, odniesiesz korzyści.

Rozmyślając nad tym doświadczeniem, w duchu dziękowałam Bogu. Bóg zapewnił mi środowisko, w którym mogłam wypełniać obowiązki udzielania gościny, przyciął mnie za moją pogoń za dumą i statusem oraz skorygował moje błędne poglądy na temat tego, jak podchodzić do obowiązku. Właśnie tego potrzebowałam w swoim życiu i była to miłość Boga. Zrozumiałam też, że nie ma ważniejszych lub bardziej wartościowych obowiązków oraz że bez względu na to, jaki rodzaj obowiązku wypełniamy, są one funkcją, którą istoty stworzone powinny wykonywać. Nie powinniśmy wykonywać obowiązków w oparciu o własne preferencje; nie możemy też być wybiórczy. Powinniśmy poddać się suwerenności i ustaleniom Boga, ponieważ na tym polega człowieczeństwo i rozum. Zrozumienie i przemiana, jakie osiągnęłam, nastąpiły dzięki słowom Boga.

Wstecz: 58. Nauczyłam się, jak traktować ludzi właściwie

Dalej: 62. W końcu zyskałam jakąś samoświadomość

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

60. Bóg jest taki sprawiedliwy

Autorstwa Zhang Lin, JaponiaWe wrześniu 2012 roku przewodziłem pracy kościoła i spotkałem moją przywódczynię, Yan Zhuo. Prosiła ona braci i...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze