95. Jak podejść do tego, że nas przycięto
Środa, 17 sierpnia 2022 r., czyste niebo
Dziś rozpoczęłam pełnienie nowego obowiązku. Pracuję nad tekstami. Choć się tego nie spodziewałam, cieszę się, że mogę pełnić ten obowiązek. Wiem, że to łaska od Boga i że daje mi On możliwość praktykowania. Chcę to robić dobrze. Nie znam się jednak na tej pracy, a poza tym dowiedziałam się, że innych ludzi pełniących ten obowiązek przycięto za samowolę i łamanie zasad, więc zaczynam się martwić: „Czy podczas pełnienia tego obowiązku ja też zostanę przycięta? Z drugiej jednak strony wiem, że dobrze jest wyciągnąć naukę z bycia przyciętym. To wspaniała okazja do zdobycia prawdy!”.
Niedziela, 4 września 2022 r., pochmurno
Jak ten czas leci. Te ponad pół miesiąca, odkąd zajmuję się pracą z tekstami, minęło w mgnieniu oka. Dzięki temu, że przywódca omówił zasady i wytyczne dotyczące pracy, trochę lepiej zaznajomiłam się z obowiązkami i poznałam kilka nowych zasad. Kiedy jednak zobaczyłam, jak przywódca przyciął pewnych braci i siostry za to, że nie pełnili obowiązków zgodnie z zasadami i byli samowolni, zestresowałam się, myśląc, że przytnie też mnie. Wiem, że przycinanie przez zwierzchnika wskazuje nam nasze zepsute usposobienie i istotę problemów zgodnie ze słowem Boga oraz pomaga nam lepiej siebie poznać i wejść w prawdozasady, lecz i tak nie chcę, aby mnie przycięto. Przywódca przyciął dziś brata Saula, gdyż ten nie pełnił obowiązku według zasad. Wcześniej wielokrotnie omawiał z nim tę sprawę, ale Saul wciąż popełniał ten sam błąd. Przywódca powiedział, że Saulowi brakuje duchowego zrozumienia i że nie rozumie zasad. Chociaż te słowa nie były skierowane do mnie, kiedy usłyszałam zwrot „brakuje mu duchowego zrozumienia”, poruszyło to we mnie czułą strunę. Ostrzegałam siebie: „Muszę postępować zgodnie z zasadami i nie mogę popełniać błędów, bo mnie przytną. Znajdę się w tarapatach, jeśli okaże się, że brakuje mi duchowego zrozumienia. Czy taka osoba może być zbawiona? Czy w ogóle warto ją szkolić?”. Te myśli tylko wzmogły mój niepokój. Pełniąc wieczorem obowiązek, byłam cały czas spięta. Pracowałam niezwykle ostrożnie, przerażona, że popełnię błąd. Nie rozumiem jednak, dlaczego reaguję tak nerwowo, gdy inni są przycinani.
Piątek, 9 września 2022 r., czyste niebo
Ostatnio, pełniąc obowiązek, jestem pełna obaw i stale mam się na baczności. Boję się, że popełnię jakiś błąd. Czasami inni pytają o mój punkt widzenia, ale nawet kiedy mam swoje zdanie i wiem, że jest ono zgodne z zasadami, boję się, że powiem coś niewłaściwego. Dopiero gdy zdobędę poparcie kilku innych osób, mogę przedstawić swoją opinię. Szczerze mówiąc, pełnienie obowiązków w ten sposób jest bardzo męczące i czuję, że oddaliłam się od Boga. Przeczytałam dziś fragment słowa Bożego, który mnie poruszył. Bóg mówi: „Niektórzy antychryści pracujący w domu Bożym postanawiają w skrytości, że będą postępowali skrupulatnie, aby unikać popełniania błędów, żeby ich nie przycinano i się z nimi nie rozprawiano, by nie rozgniewać Zwierzchnika ani nie dać się przyłapać swojemu przywódcy na złych uczynkach. Upewniają się oni także, że mają widzów, gdy robią coś dobrego. Bez względu jednak na to, jak są skrupulatni, to ponieważ ich motywacje i ścieżka, którą kroczą, są niewłaściwe, i ponieważ mówią i działają mając na celu wyłącznie własną reputację i status i nigdy nie szukają prawdy, często naruszają zasady, zakłócają i zaburzają pracę kościoła, postępują jak sługusy szatana, a nawet często popełniają wykroczenia. Dla takich osób bardzo powszechnym jest częste naruszanie zasad i popełnianie wykroczeń. Dlatego też, z oczywistych względów, trudno im unikać sytuacji, gdy ktoś ich przycina i się z nimi rozprawia. Widzieli, że pewni antychryści zostali zdemaskowani i wyrzuceni, ponieważ ostro ich przycięto i rozprawiono się z nimi. Widzieli to na własne oczy. Dlaczego antychryści zachowują się tak ostrożnie? Jednym z powodów jest niewątpliwie to, że boją się, iż zostaną zdemaskowani i wyrzuceni. Myślą tak: »Muszę być ostrożny – przecież „Ostrożność jest rodzicem bezpieczeństwa” i „Dobrzy ludzie wiodą spokojne życie”. Muszę postępować zgodnie z tymi zasadami i stale sobie przypominać, aby unikać czynienia zła lub wpadania w kłopoty, i muszę ukrywać swoje skażenie i intencje, żeby nikt ich nie zobaczył. Jeśli nie będę źle postępował i wytrwam do samego końca, osiągnę błogosławieństwa, uniknę katastrof i będę odnosił sukcesy w ramach mojej wiary w Boga«. Często się w taki sposób napędzają, motywują i zachęcają. Wierzą, że jeśli postąpią źle, to znacząco zmniejszą swoje szanse na otrzymanie błogosławieństw. Czyż nie jest to wyrachowanie i przekonanie, które kryją w głębi serca? Nie rozstrzygając, czy to wyrachowanie lub przekonanie antychrystów jest właściwe czy nie, o co będą się oni najbardziej martwili na podstawie tego przekonania, gdy zostaną poddani rozprawianiu się i przycinaniu? (O swoje perspektywy i los). Kojarzą rozprawianie się i przycinanie ze swoimi perspektywami i losem – wynika to z ich złej natury” (Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ten fragment dokładnie opisuje mój stan. Kiedy widzę, że inni są przycinani, nie uznaję, że pochodzi to od Boga, ani nie zastanawiam się, dlaczego ktoś przycina tych ludzi, jakie są ich uchybienia, jaką naukę mogę wynieść z ich porażek oraz jak powinnam unikać takich uchybień w przyszłości, aby postępować zgodnie z zasadami. W jakiś sposób wiążę natomiast przycinanie z moim własnym losem. Mam poczucie, że im mocniej ktoś rozprawiacie przycina, tym mniejszą masz nadzieję na błogosławieństwo. Jestem czujniejsza i ostrożniejsza, myślę, że jeśli tylko nie popełnię wielu błędów i nikt mnie nie przytnie, będę miała szansę na błogosławieństwo. Z powodu mojego niezrozumienia, na czym polega przycinanie, i ponieważ zbytnio cenię sobie błogosławieństwa, jestem strasznie wyczulona na wszystko, co może wywrzeć wpływ na mój los, i jestem przesadnie ostrożna we wszystkim, co robię. Boję się, że jeśli nie będę ostrożna, to mnie przytną i stracę swój dobry wynik. Mam świadomość, że jestem bardzo podstępna! Przywódca wielokrotnie omawia z nami zasady i prowadzi nas za rękę, ale my nie bierzemy jego słów na poważnie. Nadal działamy samowolnie i na oślep, zakłócając pracę. Czy przycinanie nas nie jest czymś absolutnie normalnym? Racjonalna osoba zastanowiłaby się nad sobą, zbadała, gdzie popełnia błędy lub w czym brakuje jej duchowego zrozumienia i szukałaby prawdy, by natychmiast skorygować swoje uchybienia. Taka osoba ma pozytywne wejście i szuka prawdy. Przycinanie ma nam pomóc wejść w prawdę i dobrze pełnić obowiązki. Ale nie dość, że nie szukam prawdy ani nie zastanawiam się nad sobą, to jeszcze jestem przesadnie czujna i nierozumna. Nie odróżniam dobra od zła! Teraz, dzięki objawieniu zawartemu w słowach Bożych, mam pewne zrozumienie mojego stanu.
Poniedziałek, 12 września 2022 r., ulewny deszcz
Podczas dzisiejszego zgromadzenia przywódca dowiedział się, że Saul źle odebrał to, iż go przycięto. Czuje się ograniczony i stłumiony. Przywódca spytał, czy czujemy się ograniczeni. Przypomniałam sobie mój niedawny stan i przyznałam, że w pewnym stopniu tak. Następnie wygłosił omówienie, które mnie poruszyło. Powiedział: „Dlaczego niektórych można wielokrotnie przycinać, a oni i tak nie zdobywają prawdy, a przy tym czują się ograniczani, uciskani i urażeni? Dzieje się tak dlatego, że nie skupiają się na zrozumieniu lub zdobyciu prawdy, czyli nic nie zyskują. Złoszczą się i buntują, gdy ktoś ich przycina. Występują przeciwko innym. Czy tak postępuje osoba, która przyjmuje prawdę? W rzeczywistości przycinamy tych ludzi, ponieważ naruszyli prawdozasady, ale oni nie chcą się nad sobą zastanowić, a nawet się wałkonią. To pokazuje, że nie akceptują prawdy, sprzeciwiają się jej i nie zgadzają się z nią. Nie zgadzać się z prawdą to w istocie nie zgadzać się z Bogiem. Natura tego jest bardzo poważna”. Omówienie przedstawione przez przywódcę w końcu uświadomiło mi, jak poważna jest natura odrzucenia prawdy lub tego, że nas przycinają, i jak niebezpieczny jest ten stan. Po powrocie do domu przez długi czas byłam bardzo niespokojna i leżałam w łóżku, nie mogąc zasnąć. Zaczęłam się zastanawiać: „Jak dokładnie objawia się odrzucanie prawdy? Czego mogę się nauczyć i co powinnam przemyśleć w tej sytuacji?”.
Środa, 14 września 2022 r., czyste niebo
Saul został dziś odsunięty od obowiązku. To samo spotkało kilka innych osób, ponieważ nie przyjęły prawdy i nie robiły postępów w pełnieniu obowiązków. Pewna siostra powiedziała mi, że Saul często wykonywał swoje obowiązki w sposób samowolny i łamał zasady, a przywódca za każdym razem cierpliwie je z nim omawiał. Czasami go przycinał i wskazywał na istotę jego problemu, ale Saul nie szukał prawdy ani nie zastanawiał się nad sobą. Gdy został przycięty, lenił się i nie chciał się wypowiadać podczas roboczych dyskusji. Pewnego razu na zgromadzeniu powiedział nawet: „Przywódca nie widzi, kiedy dobrze pracuję, ale przycina mnie, gdy tego nie robię”. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. To świadczyło o tym, że w ogóle nie przyjmuje prawdy! Przeczytałam kilka fragmentów słów Boga: „Kiedy ktoś przycina antychrysta i rozprawia się z nim, pierwszą rzeczą, jaką antychryst robi, jest stawianie oporu i płynące z głębi serca odrzucenie. Antychryst z tym walczy. Dlaczego tak robi? Dzieje się tak dlatego, że antychryści, z samej swojej naturoistoty, mają dość prawdy, nienawidzą jej i wcale jej nie akceptują. Naturalnie, esencja i usposobienie antychrysta uniemożliwiają mu przyznanie się do własnych błędów lub do własnego skażonego usposobienia. Opierając się na tych dwóch faktach, możemy powiedzieć, że postawa antychrysta wobec przycinania go i rozprawiania się z nim polega na całkowitym i kompletnym odrzuceniu i sprzeciwie. Antychryści nienawidzą tego, opierają się temu z głębi serca i nie mają za grosz akceptacji lub uległości, a tym bardziej jakiejkolwiek prawdziwej refleksji czy skruchy. Kiedy antychryst jest przycinany i kiedy się z nim rozprawiają, to niezależnie od tego, kto tego dokonuje, dla antychrysta nie ma żadnego znaczenia, czego to dotyczy, w jakim stopniu ponosi winę za daną sprawę, jak rażący jest błąd, jak wielką niegodziwość popełnił lub jakie konsekwencje dla kościoła spowodowała ta jego niegodziwość. Dla antychrysta ten, kto go przycina i rozprawia się z nim, uwziął się na niego albo celowo doszukuje się błędów, aby go za nie karać. Antychryst może nawet pomyśleć, że jest właśnie zastraszany i poniżany, że nie jest traktowany po ludzku, i że jest deprecjonowany oraz wyszydzany. Kiedy już antychryst zostanie poddany przycinaniu i rozprawianiu się, nigdy nie zastanawia się nad tym, co właściwie zrobił źle, jakiego rodzaju skażone usposobienie ujawnił, czy usiłował dociec, jakie zasady obowiązują w danej kwestii, albo czy postępował zgodnie z prawdozasadami lub wypełniał swoje powinności. Antychryści nie analizują samych siebie ani nie zastanawiają się nad żadnym z powyższych pytań i nie rozważają tych kwestii. Zamiast tego podchodzą do rozprawiania się z nimi i przycinania impulsywnie i zgodnie ze swoją własną wolą. Ilekroć antychryst jest przycinany i ilekroć się z nim rozprawiają, zawsze jest pełen gniewu, urazy i niezadowolenia, i nie słucha niczyich rad. Nie chce pogodzić się z tym, że jest przycinany i że się z nim rozprawiają, i nie jest w stanie powrócić przed oblicze Boga, aby dowiedzieć się czegoś o sobie i zastanowić się nad sobą, ani odnieść się do swoich czynów, które naruszają zasady, takich jak bycie niedbałym, niestarannym, czy też utrata panowania nad sobą przy wypełnianiu swoich obowiązków. Nie korzystają też z tej okazji, by odmienić swoje własne skażone usposobienie. Zamiast tego wynajdują sobie wytłumaczenia, by się bronić, by się usprawiedliwić, a nawet wygadują różne rzeczy, by zasiać niezgodę i podburzyć innych” (Punkt dwunasty: Kiedy nie mogą zyskać pozycji ani nie mają nadziei na błogosławieństwa, chcą się wycofać, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Niezależnie od pojawiających się okoliczności – szczególnie w obliczu przeciwności losu, a zwłaszcza gdy Bóg obnaża lub demaskuje ludzi – należy najpierw przyjść przed oblicze Boga, aby zastanowić się nad sobą i zbadać swoje słowa i uczynki oraz swoje zepsute usposobienie, zamiast badać, dociekać i osądzać, czy słowa i działania Boga są słuszne, czy nie. Jeśli pozostaniesz na właściwym sobie miejscu, powinieneś dokładnie wiedzieć, co masz robić. Ludzie mają skażone usposobienie i nie rozumieją prawdy. Nie jest to jakiś wielki problem. Kiedy jednak ludzie mają skażone usposobienie i nie rozumieją prawdy, a mimo to jej nie szukają – wtedy problem jest poważny. Masz skażone usposobienie i nie rozumiesz prawdy, więc jesteś w stanie arbitralnie osądzać Boga, traktować Go i wchodzić z Nim w interakcje, kierując się tym, co podpowiadają ci twój nastrój, twoje preferencje i uczucia. Jeśli jednak nie szukasz i nie praktykujesz prawdy, sprawy nie będą takie proste. Nie tylko nie będziesz w stanie podporządkować się Bogu, ale możesz Go źle zrozumieć i narzekać na Niego, potępiać Go, sprzeciwiać się Mu, a nawet w głębi swojego serca besztać Go i odrzucać, mówiąc, że nie jest sprawiedliwy, że nie wszystko, co robi, jest z konieczności słuszne. Czyż nie jest to niebezpieczne, że możesz dać początek takim rzeczom? (Jest). Jest to bardzo niebezpieczne. Nieszukanie prawdy może kosztować życie! Może się to zdarzyć w każdej chwili i w każdym miejscu” (Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „U każdego, kto często jest bierny, stan ten jest spowodowany nieumiejętnością zaakceptowania prawdy. Jeśli nie akceptujesz prawdy, bierność będzie cię prześladowała jak demon i sprawi, że będziesz żyć w stanie ciągłej bierności, nieposłuszny, niezadowolony i niechętny Bogu. Kiedy dojdzie do tego, że zaczniesz się sprzeciwiać Bogu, buntować i wykrzykiwać przeciwko Niemu, to dotrzesz do kresu. Kiedy ludzie zaczną cię demaskować, analizować i piętnować, okaże się, że zrozumiałeś ponurą rzeczywistość o wiele za późno i padniesz na ziemię, bijąc się w pierś. Możesz wtedy już tylko czekać na karę Bożą” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (17), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Dzięki słowom Boga w końcu zrozumiałam, że najlepszym probierzem tego, czy ktoś akceptuje prawdę, jest to, jaki ma stosunek do tego, gdy jest przycinany. Ci, którzy dążą do prawdy i przyjmują ją, potrafią wtedy zastanowić nad sobą, i nieważne, jak surowo zostali przycięci, potrafią się modlić do Boga, przemyśleć, gdzie popełnili błąd, co było tego przyczyną i jakie zepsute usposobienie ujawnili. Następnie szukają prawdy i nauki. Choć w ich postawie może być trochę negatywności i słabości, jest tak dlatego, że widzą głębię swojego zepsucia i powagę swoich wykroczeń, zaczynają odczuwać winę i skruchę, i dlatego w głębi serca nienawidzą siebie. Ale nie będą tkwić w tym negatywnym stanie. Będą szukać prawdy i zastanawiać się nad sobą w świetle tych porażek, a kiedy naprawdę zrozumieją swój problem i jasno zobaczą naturę swoich działań, w przycinaniu dostrzegą Bożą miłość i ochronę, a wtedy podziękują Bogu. Dopiero wtedy stan takiej osoby jest właściwy i pozytywny. Ale osoba, która nie przyjmuje prawdy, inaczej traktuje to, że ktoś ją przycina. Niektórzy wprawdzie nie skarżą się otwarcie, ale nigdy nie zastanawiają się nad sobą ani nie próbują poznać samych siebie w świetle słowa Bożego. W swoich głowach sprzeczają się, opierają i wymyślają wymówki. Im więcej o tym myślą, tym bardziej czują się rozgoryczeni i urażeni, a nawet niesprawiedliwie potraktowani. To oczywiście wywołuje negatywne emocje. Składa się na nie ich niezadowolenie z rzeczywistości i z innych ludzi. Ci, którzy akceptują prawdę, wiedzą, że to, iż ktoś ich przycina, pozwala im zrozumieć ich zepsute usposobienie, okazać skruchę i zmienić się, a to jest punkt zwrotny w ich wierze. Ci jednak, którzy nie przyjmują prawdy, zostaną zdemaskowani i wyrzuceni. Wszyscy, którzy często popadają w zniechęcenie i nie akceptują prawdy, z natury są nią znużeni i nie mogą się rozwijać, bez względu na to, ile lat wierzą. Saul nie zastanowił się nad sobą, kiedy go przycięto, nie rozpoznał też natury ani konsekwencji swojej samowoli w pracy, a tym bardziej nie szukał zasad praktyki. Czuł się ograniczany, był negatywnie nastawiony i apatyczny. Na początku myślałam, że przygnębienie po tym, jak nas przycięto, jest normalne, i przejedzie mu po kilku dniach refleksji. Jednak pewni bracia i siostry twierdzili, że to zdarzało mu się już wcześniej – był gorliwy i aktywny na zewnątrz, ale jak tylko w pracy pojawiały się problemy i przycinano go, popadał w zniechęcenie i stawał się apatyczny. Nie włączał się w dyskusje o problemach. Twierdził, że im więcej ma pomysłów w pracy, tym więcej wypływa problemów, w związku z tym będzie przekazywał mniej opinii, żeby demaskowano mniej problemów. Po ostatnim przycięciu czuł się ograniczany i tłumiony w obowiązkach, a także przygnębiony i urażony. Jego negatywna postawa to w zasadzie odrzucenie prawdy oraz obwinianie Boga i opieranie się Mu. Przejawiał usposobienie antychrysta. Zrozumiałam, że za jego negatywnym nastawieniem stoi szatańskie usposobienie, które opiera się Bogu. Saul zbłądził i to była pobudka dla mnie. Stało się to dla mnie jasne zwłaszcza wtedy, gdy przeczytałam te słowa Boga: „Nieszukanie prawdy może kosztować życie! Może się to zdarzyć w każdej chwili i w każdym miejscu” (Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Nie miałam wcześniej wielu osobistych doświadczeń z tym związanych, ale wobec tego, co ostatnio przeszłam, w głębi serca zgadzałam się z tymi słowami. To niebezpieczne, nie przyjmować prawdy w obliczu tego, jak nas przycinają. Zwolnieni ostatnio bracia i siostry byli w istocie utalentowani, ale ich zgubną słabością było to, że byli znużeni prawdą i nie szukali jej, przez co w obowiązkach nigdy nie osiągali oczekiwanych rezultatów i ostatecznie zostali zwolnieni. Im więcej o tym myślę, tym lepiej rozumiem, jak ważne jest szukanie prawdy.
Czwartek, 15 września 2022 r., lekki deszcz
Omówienie przedstawione tamtego wieczora przez przywódcę od paru dni chodzi mi po głowie, a moje myśli wciąż wracają do tych słów Boga: „Jeśli wierzysz w Boga, ale nie szukasz prawdy ani intencji Bożych, ani nie kochasz drogi, która prowadzi Cię bliżej do Boga, to mówię, że jesteś osobą, która stara się uciec przed sądem, i że jesteś marionetką oraz zdrajcą, który ucieka sprzed wielkiego, białego tronu” (Chrystus dokonuje dzieła sądu za pomocą prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Wcześniej, gdy czytałam słowa Boga: „jesteś osobą, która stara się uciec przed sądem” i „jesteś marionetką oraz zdrajcą, który ucieka sprzed wielkiego, białego tronu”, na myśl od razu przychodzili mi ludzie ze świata religijnego, którzy trzymali się pojęć religijnych. Chcą tylko zbawienia przez łaskę. Nie chcą przyjąć Bożego dzieła osądzania w dniach ostatecznych. To marionetki i zdrajcy uciekający sprzed wielkiego, białego tronu Boga. Zastanawiam się jednak: „Czy przyjęcie Bożego dzieła w dniach ostatecznych oznacza przyjęcie Jego sądu? Czy tak widzi to Bóg? Co tak naprawdę oznacza prawdziwe przyjęcie Bożego sądu i karcenia?”. Rozważając Słowo Boże, zrozumiałam, że przyjęcie Bożego dzieła w dniach ostatecznych nie oznacza prawdziwego przyjęcia Jego sądu. Aby przyjąć Boży sąd w dniach ostatecznych, musisz być w stanie zaakceptować to, że cię przycinają. Jeśli nie potrafisz tego zaakceptować przycinania, to nie ma mowy, żebyś przyjął Boży sąd i karcenie. Przeczytałam więcej słów Boga o tym, jak prawidłowo podchodzić do tego, że ktoś nas przycina. Bóg Wszechmogący mówi: „Co ludzie powinni wiedzieć, jeśli chodzi o przycinanie i rozprawianie się z nimi? By odpowiednio wykonywać swój obowiązek, każdy musi doświadczyć przycinania i rozprawiania się z nim – jest to nieodzowne. Jest to coś, z czym ludzie muszą się mierzyć na co dzień, a czego często doświadczają w swojej wierze w Boga i osiąganiu zbawienia. Nikt nie uniknie tego, że zostanie przycięty i się z nim rozprawią. Czy przycinanie osób i rozprawianie się z nimi to coś, co wiąże się z ich przyszłością i losem? (Nie). Czemu więc służą przycinanie i rozprawienie się? Czyżby potępieniu ludzi? (Nie, pomagają ludziom zrozumieć prawdę i wykonywać obowiązki zgodnie z zasadami). Zgadza się. To jest ich najwłaściwsze rozumienie. Przycinanie kogoś i rozprawianie się z nim to rodzaj dyscyplinowania, rodzaj karcenia, ale jest to też forma pomagania ludziom i zbawiania ich. Kiedy cię przycinają i rozprawiają się z tobą, masz możliwość na czas zmienić swoje niewłaściwe dążenie. Możesz szybko rozpoznać problemy, jakie masz obecnie, i na czas dostrzec zdeprawowane usposobienie, które ujawniasz. Bez względu na wszystko, zabiegi przycinania i rozprawiania się z tobą pomagają ci zauważyć twoje błędy i wykonywać swoje obowiązki zgodnie z zasadami, na czas ratują cię przed popełnianiem błędów i pobłądzeniem oraz powstrzymują cię przed powodowaniem katastrof. Czyż nie jest to największa pomoc dla ludzi, najlepsze rozwiązanie dla nich? Osoby z sumieniem i rozsądkiem powinny być w stanie prawidłowo podchodzić do tego, że się je przycina i rozprawia się z nimi” (Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowo Boże bardzo jasno określa prawidłową ścieżkę praktyki i postawę, jaką winniśmy mieć wobec tego, że nas przycina. To, że ktoś nas przycina, nie ma żadnego związku z naszym losem. Nieważne, czy użyto przy tym ostrych, przykrych, czy nawet potępiających słów, mają nam one bowiem pomóc zrozumieć własne zepsucie i zobaczyć odchylenia w naszej pracy. Ma to nam pomóc szukać prawdy i pełnić obowiązki zgodnie z zasadami. To, że ktoś często i w surowy sposób nas przycina, nie oznacza, że dana osoba nie ma dobrego losu, podobnie jak odwrotna sytuacja nie oznacza, że daną osobę czeka los dobry. Choć niektórzy mogą być przycinani często, i to czasami bardzo surowo i boleśnie, w sposób przypominający demaskowanie lub potępienie, jednak później są w stanie szukać prawdy, zastanowić się nad sobą i zyskać zrozumienie swojego zepsutego usposobienia oraz swoich niedociągnięć i uchybień. Są w stanie się zmienić i wzrastać w życiu, a na koniec potrafią wziąć na swoje barki ważną pracę. Zaczęłam analizować swoje nastawienie do przycinania od momentu, kiedy uwierzyłam. Wierzę w Boga od dziewięciu lat. Przez ten czas rzadko mnie przycinano i nieczęsto doświadczałam większych porażek. Zawsze inaczej patrzyłam na to, czym jest przycinanie. Uważałam, że to coś złego, przypominającego bycie zdemaskowanym lub potępionym. Kuliłam się ze strachu, widząc, jak przycinano innych, w obawie, że jeśli nie będę ostrożna, spotka mnie to samo. Myliłam przycinanie z potępieniem i zdemaskowaniem. Odrzucałam je i opierałam się mu, chcąc w wierze pozostać w strefie komfortu. Czym moje dążenia różnią się od pragnień ludzi, którzy w religii szukają tylko zaspokojenia swoich potrzeb? Przeczytałam wiele słów Boga i dobrze wiem, że Jego dzieło w dniach ostatecznych ma na celu obmycie i udoskonalenie człowieka poprzez sąd, oczyszczenie i przycinanie. Ale brakuje mi wiedzy i nie chcę zaakceptować przycinania i oczyszczania, więc bez względu na to, ile lat będę wierzyła w Boga, nie zrobię żadnych postępów. Nie zdobędę prawdy a moje usposobienie się nie zmieni, a na koniec zostanę ukarana. Myśląc o tym, coraz wyraźniej widzę, jak niebezpieczny jest mój stan. Szukam wygody i zabiegam o łaskę, i nawet jeśli nikt mnie nie przycina, to nie oznacza to wcale, że osiągnę dobry wynik. Jeśli nie będę szukać prawdy ani nie zmienię zepsutego usposobienia, to na koniec nie zostanę zbawiona. To, że ktoś nas przycina, nie ujawnia wyniku człowieka – to jego stosunek do prawdy ujawnia, kim jest. Zawsze myślałam, że to, iż ktoś nas przycina, jest czymś złym, że to wyraz Bożego niezadowolenia lub potępienia, ale teraz widzę, jak błędne było moje mniemanie! Pomodliłam się zalana łzami: „Boże, wreszcie widzę swoją ignorancję i głupotę. Przez lata mojej wiary nigdy nie szukałam prawdy, a moja natura była nią znużona. Zawsze unikałam sytuacji, w których by mnie przycinano. Boże, chcę okazać skruchę. Chcę czerpać naukę z tego, że ktoś mnie przycina”. Po modlitwie poczułam się o wiele spokojniejsza, towarzyszyło mi poczucie tęsknoty i wyczekiwania. Mam nadzieję, że doświadczę tego, iż ktoś mnie przycina, żebym mogła rozwijać się w życiu.
Środa, 5 października 2022 r., pochmurno
Dziś zdarzyło się coś niezapomnianego. Pracowałam nad pewnym projektem, ale ponieważ pełniłam obowiązek samowolnie, nie szukając zasad, pracę trzeba było przerobić, co opóźniło postępy. Przywódca zwrócił uwagę na naturę tego problemu i przyciął mnie za arogancję i brak charakteru. Powiedział, że moje postępowanie świadczy o braku duchowego zrozumienia. Jego słowa długo brzmiały mi w uszach. Ogromnie mnie to zmartwiło i zaczęłam sobie wytykać: „Przywódca przejrzał mnie na wylot. Uważa, że nie nadaję się do tego obowiązku. Lada dzień zostanę zwolniona”. Popadałam w coraz większe przygnębienie. Zdając sobie sprawę, że mój stan jest zły, modliłam się: „Boże, dzisiaj mnie przycięto. Nie wiem, jaką powinnam wyciągnąć z tego naukę i jak się zastanowić nad sobą. Proszę, oświeć i prowadź mnie, abym poznała siebie i odrzuciła te negatywne emocje”. Po modlitwie przypomniałam sobie, że w takich sytuacjach najważniejsze jest szukanie prawdy. Co rozwiąże negatywne nastawienie? Powinnam zastanowić się, jakie dokładnie mam problemy i na czym polega mój brak duchowego zrozumienia. Spokojnie to przemyślałam i uświadomiłam sobie, że przycięto mnie dlatego, iż pełniłam obowiązek samowolnie, nie zastanawiając się nad zasadami ani nie szukając ich. Przywódca wcześniej omówił związane te zasady, ale ja tylko trzymałam się reguł. Uważałam nawet, że skoro słyszałam te zasady kilka razy, to już je opanowałam i nie muszę nad nimi pracować. Ślepo wierzyłam w siebie, odkładałam zasady na bok, uważałam, że moje opinie są słuszne, i nie pytałam innych o zdanie. Byłam samowolna, nie trzymałam się zasad i ślepo przestrzegałam reguł. Czyż nie przejawiałam braku duchowego zrozumienia? Gdyby nie przycięto mnie, nadal byłabym otępiała, sądząc, że dobrze spełniłam obowiązek, nie wiedząc, jakie zło mogę popełnić. Przyciinanie jest dla mnie ostrzeżeniem i ochroną. Zrozumiałam to i nie mam już negatywnych odczuć. Mogę się skupić na szukaniu prawdy zgodnie z zasadami, by nie popełniać tych błędów ponownie.
Sobota, 8 października 2022 r., czyste niebo
Byliśmy dziś na zgromadzeniu z przywódcą. Cierpliwie omawiał z nami zasady pełnienia obowiązków, a potem zapytał, czy ostatnio coś zyskaliśmy. Zachęcał nas, byśmy dążyli do prawdy, bo bez względu na okoliczności, najważniejsze jest wyciąganie wniosków. Przeczytał nam też ten fragment słowa Bożego: „W trakcie doświadczania dzieła Bożego, bez względu na to, ile razy zawiodłeś, upadłeś i zostałeś przycięty lub zdemaskowany, nie są to złe rzeczy. Bez względu na to, jak zostałeś przycięty i czy zrobili to przywódcy, pracownicy, czy twoi bracia i siostry, to wszystko są dobre rzeczy. Musisz o tym pamiętać: choćbyś nie wiem jak cierpiał, w rzeczywistości odnosisz korzyść. Każdy, kto ma doświadczenie, może to potwierdzić. Bez względu na wszystko, bycie przycinanym czy demaskowanym jest zawsze czymś dobrym. Nie jest to bowiem potępienie. To Boże zbawienie i najlepsza okazja ku temu, byś mógł poznać samego siebie. Może to zmienić bieg twojego życiowego doświadczenia. Bez tego bowiem nie będziesz miał ani okazji, ani warunków, ani też kontekstu, aby być w stanie dojść do zrozumienia prawdy o swym własnym skażeniu. Jeśli naprawdę rozumiesz prawdę i jesteś w stanie odkryć zepsute rzeczy ukryte w głębi twojego serca, jeśli potrafisz je wyraźnie rozróżnić, to jest to coś dobrego, coś co stanowi rozwiązanie głównego problemu wejścia w życie i jest bardzo korzystne dla zmian w usposobieniu. Zyskanie zdolności do tego, by naprawdę poznać samego siebie, to dla ciebie najlepsza okazja, by poprawić swoje postępowanie i stać się nowym człowiekiem; jest to najlepsza okazja, byś uzyskał nowe życie. Kiedy już rzeczywiście poznasz samego siebie, będziesz w stanie zrozumieć, że kiedy prawda staje się czyimś życiem, jest to rzecz niezwykle cenna i zaczniesz łaknąć prawdy, będziesz ją praktykował i wkroczysz w rzeczywistość. Jest to doprawdy coś wspaniałego! Jeśli zdołasz wykorzystać tę szansę, zaczniesz szczerze zastanawiać się nad sobą i zyskasz prawdziwą samowiedzę, ilekroć poniesiesz porażkę lub upadniesz, to pośród przygnębienia i słabości będziesz w stanie z powrotem stanąć na nogi. A kiedy już przekroczysz ten próg, będziesz mógł potem uczynić wielki krok naprzód i wkroczyć w prawdorzeczywistość” (By osiągnąć prawdę, należy uczyć się od pobliskich ludzi, wydarzeń i spraw, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga głęboko mnie poruszyły i nie mogłam powstrzymać łez. Chociaż to, że mnie przycięto, było dla mnie przykre i bolesne, i czasami miałam wrażenie, że negatywne nastawienie mnie przygniecie, to doświadczenie to pozwoliło mi dostrzec Bożą miłość. Ta sytuacja sprawiła, że przyszłam przed oblicze Boga, aby zastanowić się nad sobą i poznać swoje zepsute usposobienie, a także przemyśleć to, w czym tkwią moje problemy. Kiedy zdobywam większe zrozumienie samej siebie, czuję wewnętrzny spokój i ukojenie. Gdyby mnie nie przycięto, nie wiem, jakie zakłócenia spowodowałabym w swoich obowiązkach albo jakie pojawiłyby się problemy lub niedopatrzenia. To właśnie przycinanie sprawiło, że pełniąc obowiązek zaczęłam pilniej szukać zasad. Na własnej skórze przekonałam się, że przycinanie jest nierozerwalnie związane z pełnieniem przez nas obowiązków.