Słowa o tym, jak należy podchodzić do prawdy i Boga
Fragment 1
Niektórzy ludzie zaczynają wierzyć w Boga, gdy widzą, że słowa przez Niego wypowiadane są rzeczywiście prawdą. Kiedy jednak przyjdą do domu Boga i zobaczą, że Bóg jest zwykłym człowiekiem, rodzą się w ich sercach różne pojęcia. Ich słowa i czyny stają się niepohamowane, a oni sami zmieniają się w rozwiązłych i mówią w sposób nieodpowiedzialny, osądzając i oczerniając, tak jak im się podoba. W ten sposób ujawniają się niegodziwi ludzie. Te pozbawione człowieczeństwa istoty często czynią zło i przeszkadzają w pracy kościoła, i nie spotka ich nic dobrego! One otwarcie sprzeciwiają się Bogu, otwarcie Go oczerniają, otwarcie Go osądzają i szkalują, a także jawnie bluźnią Mu w taki sposób, stawiając się w opozycji do Niego. Tacy ludzie staną się przedmiotem surowej kary. Niektórzy ludzie są fałszywymi przywódcami, a po tym, jak zostali odwołani ze stanowiska, czują ciągłą urazę do Boga. Przy okazji zgromadzeń bez przerwy szerzą swoje poglądy i dają upust skargom. Mogą nawet wyrzucać z siebie ostre słowa lub wyrazy nienawiści. Czy tacy ludzie nie są demonami? Po usunięciu ich przez dom Boży odczuwają wyrzuty sumienia, twierdząc, że powiedzieli coś złego w przypływie głupoty. Niektórzy ludzie nie potrafią ich przejrzeć i mówią: „Oni naprawdę budzą litość, a ich serca są skruszone. Przyznają też, że są dłużnikami Boga i Go nie znają, więc proszę, wybaczmy im”. Czy przebaczenia można udzielić tak lekkomyślnie? Nawet ludzie mają swoją godność, a co dopiero Bóg! Po tym, jak ludzie ci skończą popełniać bluźnierstwa i oszczerstwa, niektóre osoby, widząc, że wydają się oni skruszeni, chcą, by im wybaczono, i mówią, że działali oni w przypływie głupoty – ale czy był to przypływ głupoty? Za ich słowami zawsze kryją się jakieś intencje, a nawet ośmielają się osądzać Boga. Gdy dom Boży ich zwalnia, tracą oni korzyści wynikające ze statusu i zaczynają się obawiać, że zostaną wyeliminowani, toteż wypowiadają wiele skarg. Później odczuwają wyrzuty sumienia i gorzko płaczą. Czy to coś da? Raz wypowiedziane słowa są jak woda rozlana na ziemi, której nie można odzyskać. Czy Bóg może tolerować ludzi sprzeciwiających się Mu, osądzających Go i bluźniących przeciwko Niemu, jak im się podoba, i po prostu to ignorować? Tolerując to, nie miałby godności. Niektórzy ludzie stawiwszy opór, mówią: „Boże, twoja drogocenna krew mnie odkupiła. Każesz nam przebaczać ludziom siedemdziesiąt siedem razy – powinieneś przebaczyć także mnie!”. Jakie to bezwstydne! Niektórzy rozpowszechniają bezpodstawne plotki o Bogu, a kiedy Go zniesławią, czują strach. Bojąc się kary, szybko klękają i modlą się: „Boże, nie opuszczaj mnie, nie karz mnie. Wyznaję, żałuję, jestem ci dłużny, źle postąpiłem”. Powiedz mi, czy takim ludziom można wybaczyć? Nie! Dlaczego? To, co zrobili, obraża Ducha Świętego, a grzech bluźnierstwa przeciwko Niemu nigdy nie zostanie odpuszczony, ani w tym życiu, ani w świecie, który nadejdzie! Bóg pozostaje wierny swoim słowom. Ma godność, gniew i sprawiedliwe usposobienie. Czy myślicie, że Bóg jest taki sam jak człowiek, i jeśli ktoś będzie dla Niego trochę milszy, to puści płazem jego wcześniejsze przewinienia? Nic podobnego! Czy twoje sprawy potoczą się dobrze, jeśli sprzeciwisz się Bogu? Można wybaczyć ci to, że od czasu do czasu zrobisz coś niewłaściwego z powodu chwilowego przypływu głupoty lub ujawnisz odrobinę zepsutego usposobienia. Ale jeśli bezpośrednio sprzeciwiasz się Bogu, buntujesz się przeciwko Niemu i stawiasz Mu opór, jeśli oczerniasz Go, bluźnisz Mu i rozsiewasz bezpodstawne plotki na Jego temat, to jesteś skazany na całkowitą zagładę. Nie ma potrzeby, by tacy ludzie dłużej się modlili; powinni po prostu czekać na karę. To nie może im zostać wybaczone! Kiedy nadejdzie ten czas, nie mów bezwstydnie: „Boże, proszę, wybacz mi!”. Obawiam się, że bez względu na to, jak będziesz błagać, na nic się to nie zda. Jeśli ludzie zrozumiawszy część prawdy, świadomie dopuszczają się wykroczeń, nie mogą otrzymać przebaczenia. Wcześniej powiedziano, że Bóg nie pamięta przewinień. Odnosi się to do drobnych przewinień, które nie dotyczą Bożych dekretów administracyjnych i nie obrażają Bożego usposobienia. Nie stanowią one bluźnierstw i oszczerstw wobec Boga. Jeśli jednak ktoś zbluźni, osądzi lub oczerni Boga choćby tylko raz, pozostawi to na nim trwałą plamę, której nie da się wymazać. Ludzie chcieliby bluźnić Bogu i obrażać Go, jak tylko im się podoba, a następnie wykorzystywać Go do zdobywania błogosławieństw. Nic na świecie nie przychodzi tak tanio! Ludzie zawsze myślą, że Bóg jest miłosierny, kochający i dobrotliwy, że ma ogromne i niezmierzone serce oraz nie pamięta o ludzkich występkach, pozwalając, by minione uczynki odeszły w niepamięć. Puszczanie przeszłości w niepamięć ma miejsce w przypadku błahych spraw. Bóg nigdy nie przebaczy tym, którzy otwarcie Mu się sprzeciwiają i bluźnią przeciwko Niemu.
Chociaż większość ludzi w kościele naprawdę wierzy w Boga, nie mają oni bogobojnych serc. Pokazuje to, że większość ludzi nie ma prawdziwej wiedzy o usposobieniu Bożym, więc trudno jest im bać się Boga i unikać zła. W swojej wierze w Boga ludzie nie boją się Go i nie lękają; gdy dzieło Boga wpływa na ich własne interesy, mówią, co chcą. Czy kiedy zamkną już usta, to na tym się skończy? Będą musieli zapłacić za to, co mówią, a to nie jest prosta sprawa. Kiedy niektórzy ludzie bluźnią Bogu, kiedy Go osądzają, czy w głębi serca wiedzą, co mówią? Wszyscy, którzy mówią takie rzeczy, wiedzą w swoich sercach, co robią. Poza tymi, którzy są opętani przez złe duchy i którzy nie rozumują w sposób normalny, zwykli ludzie w głębi serca wiedzą, co mówią. Jeśli twierdzą, że nie, to kłamią. Kiedy wypowiadają te słowa, myślą: „Wiem, że ty jesteś bogiem. Mówię, że to, co czynisz, nie jest właściwie – co możesz mi zrobić? Co zrobisz, gdy skończę mówić?”. Robią to do pewnego stopnia celowo, umyślnie przeszkadzając innym, przeciągając ich na swoją stronę i nakłaniając ich do mówienia i działania w taki sam sposób. Wiedzą, że ich słowa stanowią jawny opór wobec Boga, że sprzeciwiają się Mu i bluźnią przeciwko Niemu. Przemyślawszy to, zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak: „Co ja powiedziałem? W tamtej chwili zachowałem się porywczo i naprawdę tego żałuję!”. Ich żal dowodzi, że dokładnie wtedy wiedzieli, co robią; to nie było tak, że nie wiedzieli. Jeśli uważasz, że byli chwilowo ogłupiali i zdezorientowani, że nie postrzegali różnych rzeczy w sposób klarowny, to niezupełnie tak jest. Nawet jeżeli ludzie nie postrzegali rzeczy w klarowny sposób, jeśli wierzą w Boga, to muszą mieć minimum powszechnej wiedzy. Ludzie, którzy wierzą w Boga, powinni się Go obawiać i lękać. Nie mogą bluźnić przeciwko Bogu, osądzać Go ani oczerniać, jak tylko im się podoba. Czy wiesz, co oznacza „osądzanie”, „bluźnierstwo” i „oszczerstwo”? Nie wiesz, czy słowa, które wypowiadasz, osądzają Boga? Niektórzy ludzie zawsze mówią o tym, że udzielali gościny Bogu, często Go widują i słuchali Jego omówień, rozmawiając z Nim twarzą w twarz. Długo opowiadają o tym każdemu, kto znajdzie się w pobliżu. Mówią o tych rzeczach każdemu, kogo napotkają, opowiadając wciąż i wciąż tylko o rzeczach zewnętrznych; nie mają żadnej prawdziwej wiedzy. W ich słowach mogą nie kryć się żadne złe intencje. Mogą dobrze życzyć braciom i siostrom i chcieliby wszystkich motywować. Ale dlaczego decydują się mówić o tych sprawach? Jeśli z własnej inicjatywy poruszają te sprawy, to mają w tym jakiś cel: zasadniczo chcą się popisać i sprawić, by ludzie patrzyli na nich z podziwem. Gdyby chcieli sprawić, by ludzie mieli wiarę, i gdyby motywowali ludzi w ich wierze w Boga, mogliby im czytać więcej Jego słów, które są prawdą. Dlaczego więc nalegają, by mówić o takich zewnętrznych rzeczach? U podstaw mówienia takich rzeczy leży to, że są oni całkowicie pozbawieni bogobojnego serca. Nie lękają się Boga. Jak ludzie mogą źle się zachowywać i paplać bzdury przed Bogiem? Bóg ma swoją godność! Gdyby ludzie zdawali sobie z tego sprawę, czy nadal mówiliby takie rzeczy? Ludzie nie mają bogobojnych serc. Kierując się własnymi motywami, samowolnie mówią, kim i jaki jest Bóg, aby osiągnąć osobisty cel, jakim jest sprawienie, by inni mieli o nich wysokie mniemanie. Jest to po prostu osądzanie Boga i bluźnienie Mu. Tacy ludzie nie posiadają ani odrobiny bogobojnego serca. Wszyscy oni sprzeciwiają się Bogu i bluźnią przeciwko Niemu. Wszyscy są złymi duchami i demonami. Niektórzy wierzyli w Boga przez kilka lat, ale gdy schwytał ich wielki czerwony smok, stali się Judaszami, a nawet poszli za nim, bluźniąc przeciwko Bogu. Niektórzy ludzie, głosząc ewangelię, powtarzają przy tym za ludźmi religijnymi rzeczy, które osądzają dzieło Boże i potępiają Boga. Doskonale wiedzą, że mówiąc takie rzeczy, sprzeciwiają się Bogu i bluźnią przeciwko Niemu, ale nie przejmują się tym. Mówienie tych rzeczy jest niewłaściwe bez względu na motywy. Czy nie mógłbyś po prostu powiedzieć czegoś innego? Dlaczego musisz mówić takie rzeczy? Czy nie jest to bluźnierstwo przeciwko Bogu? Jeśli tego rodzaju słowa wychodzą z twoich ust, to bluźnisz Mu. Mówienie takich rzeczy jest bezbożne, niezależnie od tego, czy robisz to świadomie, czy nie. Zdecydowanie nie masz bogobojnego serca. Powtarzasz za innymi bluźnierstwa, by przypodobać się im i ich pozyskać. Jakże jesteś bezbożny! Taplasz się w brudzie wraz z tymi diabłami! Czy wolno ci igrać z Bogiem, osądzać Go, stawiać Mu granice i bluźnić przeciwko Niemu w samowolny sposób? Takie postępowanie jest okropne! Jeśli powiesz coś złego i obrazi to usposobienie Boga, to jesteś skazany na zagładę. To śmiertelnie niebezpieczne! Niektórzy myślą: „Ludzie religijni są sprowadzani na manowce przez pastorów i starszych, a większość z nich mówi rzeczy, które bluźnią Bogu, osądzają i potępiają Jego dzieło. Niektórzy z nich przyjęli dzieło Boże dni ostatecznych i okazali skruchę. Czy zatem Bóg naprawdę zbawi tych ludzi? Gdyby wszyscy oni zostali porzuceni przez Boga, zbyt mało ludzi zostałoby zbawionych; niemal nikt”. Nie jesteś w stanie trzeźwo spojrzeć na tę sprawę, prawda? Boże usposobienie to sprawiedliwość i jest On sprawiedliwy wobec każdego. W czasach Noego tylko osiem osób weszło na arkę i zostało zbawionych; reszta została unicestwiona. Czy śmiesz twierdzić, że Bóg jest niesprawiedliwy? Ludzkość jest głęboko zepsuta. Wszyscy są z szatana, sprzeciwiają się Bogu, są podli i bezwartościowi. Jeśli nie będą w stanie zaakceptować dzieła Bożego, również zostaną zniszczeni. Niektórzy ludzie mogą myśleć: „Gdyby nikt z nas nie mógł zostać zbawiony przez Boga, to czy dzieło Boże nie byłoby daremne? Z mojego punktu widzenia Bóg w swoim dziele zbawienia ludzkości nie może obejść się bez ludzi; bez człowieka Boże zarządzanie by przepadło”. Mylisz się. Nawet gdyby nie było ani jednej osoby, Bóg i tak będzie kontynuował swój plan zarządzania. Ludzie przeceniają samych siebie. Bez bogobojnych serc, ludzie w ogóle nie są pobożni przed Bogiem i nie zachowują się odpowiednio. Ponieważ żyją pod władzą szatana i są z niego, mają skłonność do osądzania Boga i bluźnienia Mu zawsze i wszędzie. To straszna rzecz – obraza Bożego usposobienia!
Fragment 2
Ludzie wierzący w Boga muszą zrozumieć kilka kluczowych kwestii. Jako minimalny wymóg, muszą poczuć w swoim sercu, co to w ogóle znaczy wierzyć w Boga; które prawdy powinni zrozumieć; jak należy praktykować podporządkowanie się Bogu, a także które prawdy i które z Jego słów w ramach tego podporządkowania się Bogu powinno się zrozumieć; które rzeczywistości należy posiadać, aby Go zadowolić. Jeśli masz tę wiarę i to postanowienie, to nawet jeśli czasami zdarzy ci się mieć jakieś wyobrażenia czy skrywać będziesz pewne intencje, to łatwo będzie je porzucić. Natomiast osoby, którym brakuje tej wiary, zawsze będą wybiórcze w swoim podporządkowaniu, niekiedy będą się czepiać albo spierać, będą żywić urazę, będą narzekać… Co jakiś czas przejawiać się będą u nich wszelkiego rodzaju buntownicze zachowania! I nie chodzi tu tylko o sporadyczne przypadki ani o przelotne myśli, ale raczej o zdolność do buntowniczych wypowiedzi i dopuszczania się buntowniczych czynów. Wskazuje to na szczególnie silne buntownicze usposobienie. Ludzie charakteryzują się zepsutym usposobieniem i nawet jeśli postanawiają podporządkować się Bogu, to ich podporządkowanie jest ograniczone, jest względne, sporadyczne, ulotne i warunkowe. Nie jest absolutne. Z tak zepsutym usposobieniem ich buntowniczość jest wyjątkowo nasilona. Uznają Boga, ale nie potrafią Mu się podporządkować. Są gotowi, aby słuchać Jego słów, ale nie mogą im się podporządkować. Wiedzą, że Bóg jest dobry, chcą Go kochać, ale nie są w stanie. Nie są w stanie całkowicie Go słuchać, nie potrafią pozwolić, aby wszystkim rozporządzał, nadal kierują się własnymi wyborami i intencjami, przyświecają im osobiste przesłanki, mają własne plany, pomysły i własny sposób działania. Posiadanie własnego sposobu działania, własnych metod oznacza, że nie ma mowy o poddaniu się Bogu. Mogą jedynie działać zgodnie ze swoimi przekonaniami i buntować się przeciwko Bogu. Oto, jak buntowniczy są ludzie! Tak więc natura człowieka to nie tylko jego proste zepsute skłonności, takie jak zadufanie w sobie, zarozumiałość i pycha, lub zdarzające się zakłamanie i oszustwa wobec Boga. Istotą człowieka stała się bowiem sama istota szatana. Jak w rzeczywistości archanioł zdradził niegdyś Boga? Jak wygląda to obecnie z ludźmi? Mówiąc szczerze, niezależnie od tego, czy jesteście w stanie to zaakceptować, czy nie, ludzie w dzisiejszych czasach nie tylko całkowicie zdradzają Boga, tak jak zrobił to szatan, ale są również bezpośrednio wrogo nastawieni do Boga w swoich sercach, myśleniu i ideologiach. Szatan tak zdeprawował ludzi, że stali się diabłami. Ludzie naprawdę stali się pomiotem szatana. Być może powiecie: „Nie jesteśmy wrogo nastawieni do Boga. Słuchamy każdego Jego słowa”. To bardzo powierzchowne; wydaje się, że słuchasz tego, co mówi Bóg. W rzeczywistości, gdy formalnie uczestniczę w jakiejś społeczności, przemawiając do zebranych, większość ludzi nie ma żadnych wyobrażeń, są dobrze wychowani i posłuszni. Gdy jednak przemawiam i robię coś w zwykłym człowieczeństwie lub żyję i działam w zwykłym człowieczeństwie, u ludzi zaczynają powstawać wyobrażenia. Pomimo tego, że chcą zrobić dla Mnie miejsce w swoich sercach, nie mogą Mnie przyjąć i bez względu na to, jak omawia się prawdę, nie mogą porzucić swoich wyobrażeń. To pokazuje, że człowiek może podporządkować się Bogu tylko relatywnie, a nie absolutnie. Wiesz, że On jest Bogiem i że wcielony Bóg musi cechować się zwykłym człowieczeństwem, dlaczego więc nie możesz Mu się całkowicie podporządkować? Bóg, który stał się ciałem, to Chrystus, Syn Człowieczy, posiadający zarówno boską naturę, jak i zwykłe człowieczeństwo. Na zewnątrz posiada On zwykłe człowieczeństwo, ale Jego boska natura żyje i działa w ramach tego zwykłego człowieczeństwa. Teraz Bóg stał się ciałem jako Chrystus, będąc w posiadaniu boskiej natury i człowieczeństwa. Niektórzy ludzie jednak są w stanie podporządkować się tylko niektórym Jego boskim słowom i dziełu, przyjmując za słowa Boga jedynie Jego boskie słowa i głęboki język, a lekceważąc przy tym pewne słowa i dzieło w zwykłym człowieczeństwie. Niektórzy mają nawet swoje pojęcia i koncepcje w sercu, wierząc, że tylko Jego boski język jest słowem Bożym, a Jego ludzki język już nim nie jest. Czy tacy ludzie mogą przyjąć wszystkie prawdy, które Bóg wyraża? Czy mogą zostać przez Boga oczyszczeni i uczynieni doskonałymi? Otóż nie może, ponieważ tacy ludzie pojmują sprawy w sposób absurdalny i nie są w stanie zyskać do prawdy. Krótko mówiąc, świat wewnętrzny człowieka jest niezwykle złożony, a te buntownicze zagadnienia są szczególnie skomplikowane – nie ma potrzeby się nad tym rozwodzić. Ludzie potrafią podporządkować się boskiej naturze Boga, ale nie są w stanie zrobić tego samego, jeśli chodzi o dzieło i słowa należące do Jego zwykłego człowieczeństwa. To pokazuje, że tak naprawdę nie podporządkowali się Bogu. Podporządkowanie się człowieka Bogu jest zawsze czymś uwarunkowane. Ludzie słuchają tylko tego, co uważają za właściwe i rozsądne, ale nie chcą słuchać tego, co postrzegają jako nieprawdziwe i bezzasadne. Nie podporządkowują się temu, czego nie chcą słuchać lub czego nie są w stanie zrobić. Czy da się to nazwać prawdziwym podporządkowaniem? Absolutnie nie. To pokazuje, że usposobienie ludzi nie jest dobre, jest wyjątkowo podłe i złe – i to stanowi tu kluczową kwestię! Oznacza to, że nawet jeśli ludzie podporządkowują się Bogu w jakimś stopniu, zawsze jest to poddanie wybiórcze i warunkowe, a nigdy absolutne. Jeśli mówi się, że dana osoba słucha i podporządkowuje się, to jest to raczej pojęcie względne, ponieważ nie naruszyłeś jej interesów ani nie przyciąłeś jej naprawdę, bezpośrednio i bez ogródek. Kiedy naprawdę ją przytniesz, nastawi się przeciwko tobie i przybierze ponury wyraz twarzy na cały dzień. Jeśli o coś ją zapytasz, nie odpowie, a jeśli poprosisz ją o zrobienie czegoś, nie będzie mieć ochoty, aby to dla ciebie zrobić. Z kolei kiedy powiesz jej, aby coś dla was zrobiła, czego zrobić wcale nie chce, zacznie psuć różne rzeczy i iść z tobą w zaparte. Jak złe może się stać usposobienie człowieka! Wiedząc, że On jest Bogiem, dlaczego traktujesz Go w ten sposób? Nie różni się to niczym od faryzeuszy i Pawła w tamtych czasach. Czy Paweł wiedział, że Jezus jest Bogiem? Dlaczego prześladował on uczniów Jezusa? Dlaczego aż tylu z nich uwięził? Z czasem Jezus zobaczył, że Paweł posunął się za daleko w swoich prześladowaniach i poraził go na drodze do Damaszku. Pawła olśniła światłość i upadł na ziemię. Po upadku zapytał Jezusa: „Kim jesteś, panie?”. Jezus odpowiedział mu: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz” (Dz 9:5). Od tego momentu Paweł stał się bardziej uległy. Gdyby Jezus nie poraził go i nie „olśnił światłem”, Paweł nie przyjąłby Jezusa, nie mówiąc o głoszeniu Jego słowa. Czego to dowodzi? Tego, że ludzka natura jest tak zła, jak to tylko możliwe.
Ludzie często mawiają: „My, ludzie, wszyscy mamy skażone usposobienie, nikt z nas nie jest w stanie zadowolić Boga” i „Ludzie są tak zadufani w sobie i zarozumiali. Zawsze twierdzą, że są dobrzy i że są lepsi od innych!”. W rzeczywistości jest to najbardziej pobieżne rozumienie; to tylko niewielki aspekt skażonego usposobienia. Dlaczego nie poruszasz tematu tych myśli i intencji buntu przeciwko Bogu i opierania się Mu we własnej naturze? Bóg żąda, żebyś coś zrobił w pewien sposób, a ty musisz zrobić to inaczej. Bóg działa w jakiś sposób, a ty wymagasz od Niego, aby działał w sposób zupełnie przeciwny. Czyż nie jest to walka z Bogiem? Każdy ma takie usposobienie; nikt nie może od tego uciec. Być może niektórzy z was powiedzą: „Ale to nie o mnie, ja nie wiedziałem!”. Dzieje się tak dlatego, że nie miałeś do czynienia z Bogiem. Gdy już tak się stanie, po tygodniu stopniowego poznawania Go, na pewno zmienisz się i ujawnisz swoje prawdziwe ja. Nie jest to ani wyolbrzymianie, ani niedocenianie was. W dzisiejszych czasach ludzie mają nie tylko zepsute usposobienie, ale także zepsutą naturę. Ich zwykłe człowieczeństwo zostało już tak skażone, że jest całkowicie zniszczone i zatracone, a to znaczy, że ludzie nie mają już zwykłego człowieczeństwa. Wcielony Bóg ma zwykłe człowieczeństwo, ale wszyscy ludzie mają skażone usposobienie, a zwykłego człowieczeństwa mają bardzo niedużo, co uniemożliwia im bycie w harmonii z Bogiem. Z pewnością będą się oni różnić i spierać z Bogiem w wielu kwestiach, posuwając się nawet do wrogości wobec Niego. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie mają bogobojnych serc ani serc podporządkowanych Bogu. Nie da się wymagać od ludzi i mówić im: „Uznajesz, że On jest Bogiem, więc musisz Mu się podporządkować bez względu na to, co mówi”, a tym bardziej nie można wymagać, aby szli na ustępstwa wobec Boga w każdej sprawie. To nie jest kwestia pójścia na ustępstwa; ludzie są istotami stworzonymi, a przecież Bóg jest Bogiem, a człowiek człowiekiem – musi istnieć między nimi granica. Jak sługa Abrahama modlił się do Boga Jahwe w Wieku Prawa? „O Jahwe, Boże mojego pana Abrahama” (Rdz 24:12). Bardzo wyraźnie rozróżniał hierarchię. Obecnie natomiast ludzie uważają: „Bóg nie różni się tak bardzo od nas. Ma zwykłe człowieczeństwo, ma swoje potrzeby, cały wachlarz emocji, życie i czynności typowe dla zwykłego człowieczeństwa. I choć dokonuje dzieł boskich, to Jego zwykłe człowieczeństwo jest nieodzowne!”. Gdy tylko ludzie będą mieli w sobie to przybliżone pojęcie „zwykłego człowieczeństwa”, będą skłonni określać Boże dzieło, Jego słowa i Jego usposobienie jako zwykłe człowieczeństwo człowieka, zaprzeczając Jego boskiej istocie. To jest ogromny błąd, który uniemożliwia poznanie Boga, czyż nie? Nie mieliście kontaktu z Bogiem, więc kto z was odważy się powiedzieć: „Gdybym przez rok był w kontakcie, to gwarantuję, że nie byłbym wcale zbuntowany”? Nikt nie może być tego pewien. Większość ludzi wierzy w Boga od dziesięciu czy dwudziestu lat, a mimo to nikomu nie udaje się osiągnąć prawdziwego podporządkowania wobec Niego. To wystarczy, aby pokazać, że ludzie zostali dogłębnie zepsuci przez szatana i że usposobienie szatana już zakorzeniło się w ludzkich sercach. Są pewne zepsute sprawy, których nie możecie nawet sami z siebie wydobyć. Wypowiedziałem tyle słów, wyraziłem tyle prawd, a i tak rzadko kto je rozumie. Ludzie z uporem tkwią w błędzie; są w najwyższym stopniu odrętwiali i otępiali. Nie chodzi o to, że są tylko trochę nieświadomi – ich buntownicza natura już się ukształtowała, ale wy nadal wyraźnie tego nie widzicie.
Niektórym ludziom, gdy zetkną się z Chrystusem na dzień lub dwa, wydaje On się jakby nieznany i czują się oni nieco skrępowani: „Przecież to jest Bóg!” – taka myśl wypełnia ich serca. Jednakże po dziesięciu dniach lub góra dwóch tygodniach poznawania Go i coraz większej bliskości z Nim, ich serca przestają być skrępowane i nie rozróżniają już między swoim a Jego statusem. To tak, jakby istniała całkowita równość, bez żadnej hierarchii. Uważają to za właściwe, aby Bóg dzielił z nimi życie i radość. Czasami się zastanawiam, jak ci ludzie mogą tak się zachowywać. Gdybym stale ich przycinał i pouczał, na pewno odpowiednio by się zachowywali i okazywali podporządkowanie. Czasami, gdy rozmawiam z kimś jak równy z równym, osoba ta myśli: „Hmm, patrzcie, jaki Bóg jest dla mnie dobry!”. Dobroć wam okazana nie jest dowodem na to, że nie macie buntowniczego usposobienia ani że macie dobrą naturoistotę. Nieprawdaż? Niektórzy ludzie, kiedy potraktuję ich trochę lepiej i obdarzam ich uśmiechem, zapominają o swoim miejscu we wszechświecie, zapominają, skąd pochodzą, jaka jest ich tożsamość i istota – zupełnie o tym wszystkim nie pamiętają. Natura ludzi jest doprawdy skrajnie zła; zupełnie brak im rozumu! Niektórzy wierzą, że są w miarę dobrzy, ale wystarczy wejść w interakcję z Bogiem na jakiś czas i zobaczyć, jak cała ta buntowniczość i opór w tobie zostają obnażone. Na pewnien czas zaangażujcie się w relację z Bogiem – nie będę wam przypominać, strofować was ani przycinać i nikt nie będzie nic z wami omawiać; będziecie doświadczać na własną rękę, a my zobaczymy, w jakim stopniu jesteście w stanie doświadczać. Bez zyskania prawdy z pewnością poniesiecie sromotną porażkę, której konsekwencje będą niewyobrażalne. Buntownicze usposobienie ludzi jest zbyt poważne; w ich sercach nie ma miejsca dla innych! Wasze buntownicze usposobienie, szatańska natura i aroganckie serce nie mogą pomieścić innych ludzi. Być może niektórzy ludzie, po kontakcie ze Mną trwającym jakiś czas, wyrabiają sobie pewne niesłuszne przekonania. Jeśli nie zostaną one wyeliminowane, to kiedy staną się pojęciami lub osądami, ludzie ci znajdą się w niebezpieczeństwie. Niektórzy mówią: „To dlatego, że jesteś zbyt zwyczajny i normalny. Ja podchodzę inaczej do mojej wiary w Pana Jezusa”. Tak samo jest z waszą wiarą w Jezusa. Gdybyście żyli w czasach Jezusa, wcale nie bylibyście lepsi niż faryzeusze, a wasze umysły byłyby pełne różnych wyobrażeń. Nawet nie myślcie, że bylibyście lepsi od Judasza. Był w stanie zdradzić Pana i ukraść Jego pieniądze na własny użytek. Być może wy nie zdradzilibyście Go ani lekkomyślnie nie wydalibyście pieniędzy kościoła, ale jednocześnie nie bylibyście kimś, kto podporządkowałby się Panu. Powiem więcej, z pewnością bylibyście pełni pojęć, buntu i oporu. Słowa i dzieło Pana Jezusa są ukazaniem się i dziełem Boga. Dlaczego Judasz sprzeciwił się Panu? Jego natura była niezwykle zepsuta; nie mógł przyjąć Chrystusa i upierał się, by być Mu wrogiem. Czy Piotr również nie cierpiał wiele w tamtych czasach? Na koniec, ponieważ jego człowieczeństwo było nieco lepsze w porównaniu do innych w tamtych czasach i ponieważ był w stanie dążyć do kochania Boga, ostatecznie stał się doskonały. W tamtym czasie miał również pewne wyobrażenia i opinie na temat Jezusa, ale ponieważ był w stanie dążyć do tego, by kochać Pana, w końcu zdobył nieco wiedzy o Panu Jezusie. Nie przechwalajcie się więc i nie dawajcie gwarancji, że odniesiecie sukces i osiągniecie doskonały wynik w czymś, czego nawet nie doświadczyliście. Nie jest to ani prawdziwe, ani realistyczne. Trzeba najpierw samemu tego doświadczyć, bo tylko wtedy wiedza i spostrzeżenia, którymi się podzielicie, będą rzeczywiste. Nie mówcie: „Boże, przyjdź do mojego domu, obiecuję, że nie rozgniewam Cię tak jak inni. Obiecuję, że nie będę tak nieludzki jak inni”. Nie ma co do tego pewności, ponieważ elementy zwykłego człowieczeństwa w ludziach zostały już zniszczone; ich zwykłe człowieczeństwo zniknęło, podobnie jak ich sumienie i rozum – zdrowy rozsądek zwykłego człowieczeństwa, mówienie prosto i uczciwie, umiejętność słuchania i bycia podporządkowanym, wszystkie te pozytywne rzeczy zostały już w ludziach zatracone. Tak więc zasady życia ludzi i ich cele życiowe już się zmieniły; wszyscy wyznają filozofię szatana i są zdominowani przez naturę szatana. Ich mowa jest fałszywa i przebiegła, podążają tam, gdzie wieje wiatr, i celują w mówieniu przyjemnie brzmiących rzeczy – wierzą, że takie życie jest wspaniałe. Dlaczego mówi się, że ludzie są zepsuci do szpiku kości? Skoro ludzie są tak dogłębnie skażeni, to czy jeszcze tli się w nich jakieś zwykłe człowieczeństwo? Wierzysz, że masz zepsute usposobienie, które według ciebie jest po prostu nieco aroganckie, zadufane w sobie i nadęte, nieco fałszywe w mowie lub nieco niedbałe w wykonywaniu obowiązków – i to wszystko. Ale ta wiedza jest zbyt powierzchowna; to tylko wierzchołek góry lodowej. Kluczem jest to, że człowiek jest z natury zły, wszyscy ludzie czczą zło, zaprzeczają Bogu i opierają się Mu, a ich zwykłe człowieczeństwo już dawno zniknęło z powierzchni ziemi. Czy nie tak właśnie jest? Co zatem ludzie powinni robić, by spełnić standard bycia istotą stworzoną? Kluczem jest znalezienie ścieżki praktyki, odpowiedniej metody praktyki, w słowie Bożym. Wszyscy wiecie, że nie ma wyjątkowo dobrych ludzi wśród ludzkości, więc dlaczego mówi się obecnie, że niektórzy ludzie mają człowieczeństwo, a inni nie? Czy ludzie, którzy mają człowieczeństwo, mogą naprawdę wcielić te prawdy w życie? Oni także nie mogą ich wcielić w życie. Chodzi po prostu o to, że są oni nieco milsi i łagodniejsi w swoich sercach i nieco bardziej odpowiedzialni w swojej pracy – ale to wszystko jest względne, a nie absolutne. Jeśli dokonujesz oceny kogoś i mówisz, że ta osoba jest całkowicie dobra i nie ma żadnych wad ani buntowniczości, że jest całkowicie podporządkowana i posłuszna, i nie jest wcale niedbała w wykonywaniu swoich obowiązków, to czy nie byłoby to przesadą? Czy to jest zgodne z faktami? Czy taka osoba naprawdę istnieje? Jeśli tak pojmujecie rzeczy, to jest to wypaczone. Ale jeśli wierzycie: „My, ludzie, jesteśmy skończeni. Nikt z nas nie jest dobry, więc po co wierzyć w Boga? Po prostu przestanę wierzyć i poczekam na śmierć!”, to takie przekonanie też jest absurdalne. Zawsze popadacie w skrajności, jakbyście nie rozumieli zwykłej mowy, zawsze przechylacie się albo w jedną, albo w drugą stronę. Jeśli będę mówił łagodniej i delikatniej, nie uda wam się poznać siebie, ale jeśli będę mówił zbyt surowo i szorstko, zwiesicie głowy, popadniecie w zniechęcenie, a nawet zrezygnujecie z siebie. Kiedy niektórzy ludzie słyszą Boże słowa sądu i potępienia, natychmiast coś ich paraliżuje i wierzą, że są skończeni, że nie ma dla nich nadziei na zbawienie. Właśnie tych ludzi najtrudniej zbawić, ponieważ nie rozumieją prostej mowy! Teraz, kiedy Bóg przemawia i demaskuje ludzi, ma to na celu uświadomienie im źródła zepsutej natury człowieka i zrozumienie, dlaczego człowiek jest w stanie zbuntować się przeciwko Bogu. Demaskowanie tych rzeczy jest korzystne dla ludzi. Jeśli nie zostaną one zdemaskowane, do końca będziecie wierzyć, nigdy nie poznając siebie, zawsze mówiąc, że archanioł jest zadufany w sobie lub że ta osoba jest arogancka, a tamta buntownicza. A co z tobą? Niektórzy ludzie zawsze mówią: „Jesteśmy rzeczywiście zbuntowani wobec Boga”, ale wciąż nie znają źródła swojego buntu i nie widzą jasno oraz nie rozumieją istoty tych stanów. Oznacza to tylko, że nie mogą się zmienić i nie zostaną zbawieni. Czy pojmujecie te słowa? (Tak).
Istnieją dwa podstawowe aspekty tego, co właśnie omówiłem. Jednym aspektem jest to, że wierząc w Boga, należy osiągnąć prawdziwe podporządkowanie, całkowicie spełniając standard istoty stworzonej. Drugim jest to, że zdemaskowanie buntu w ludziach i zdemaskowanie ich natury pozwala im poznać samych siebie. Jeśli nie zostaną w ten sposób zdemaskowani i nie poznają samych siebie, wszyscy będą mówić, że są dobrzy i lepsi od innych. Na przykład, niektórzy ludzie mówią: „Ja też jestem tak dogłębnie zepsuty”, ale kiedy przez pewien czas kontaktują się z innymi, wierzą, że nadal są lepsi od innych. Myślą: „Nie jestem zbyt dobry; widzę, że ty jesteś nie lepszy, a nawet gorszy ode mnie!”. Nie myśl, że jesteś lepszy od innych. W żadnym wypadku nie jesteś lepszy od innych; buntownicza natura ludzka jest taka sama. Czy to wszystko jest jasne? Teraz, gdy skończyliśmy to omawiać, co o tym sądzicie? Czy myślicie: „Wierzyłem w Boga przez tak wiele lat i myślałem, że jestem kimś, kto jest podporządkowany Bogu. Dziś, gdy Bóg zakończył omówienie, w końcu zdałem sobie sprawę, że nie jestem prawdziwie poddany Bogu i nadal nie traktuję Go jak Boga. Nie jestem nawet w stanie podporządkować się Bogu – jestem całkowicie pozbawiony rozumu, a moja wiara jest tak chaotyczna!”. Jeśli naprawdę posiadasz tego rodzaju wiedzę, to jest nadzieja, że wejdziesz na właściwą ścieżkę wiary w Boga i staniesz się kimś, kto Mu się podporządkuje; tylko wtedy możesz osiągnąć zbawienie.
Fragment 3
Wielu wierzących nie przywiązuje wagi do przemiany swojego życiowego usposobienia, zamiast tego zaprzątając sobie głowę i skupiając się na tym, jaką postawę ma wobec nich Bóg, oraz na tym, czy zajmują miejsce w Jego sercu. Ciągle starają się odgadnąć, jak wyglądają w oczach Boga i czy zajmują jakieś miejsce w Jego sercu. Wielu ludzi żywi tego rodzaju myśli, a gdy już stają twarzą w twarz z Bogiem, zawsze obserwują, czy jest zadowolony, czy zagniewany, gdy do nich przemawia. Są też i tacy, którzy zawsze wypytują innych: „Czy Bóg wspomniał o moich trudnościach? A tak w ogóle, to co On o mnie myśli? Czy okazuje jakąkolwiek troskę o moją osobę?”. Niektórzy mają jeszcze poważniejsze zmartwienia – jeśli Bóg tylko na nich spojrzy, jest tak, jakby odkryli właśnie jakiś nowy problem: „O nie! Bóg właśnie na mnie spojrzał, a Jego spojrzenie nie wydawało się zbyt zadowolone. To nie jest dobry znak”. Ludzie przywiązują wielką wagę do takich rzeczy. Niektórzy mówią: „Bóg, w którego wierzymy, jest Bogiem wcielonym, więc jeśli nie zwraca na nas uwagi, czy nie oznacza to, że jesteśmy skończeni?”. Mówiąc te słowa, mają zaś na myśli to: „Jeśli nie ma dla nas miejsca w Bożym sercu, to po cóż mielibyśmy zawracać sobie głowę wiarą? Powinniśmy po prostu przestać wierzyć!”. Czyż nie jest to przejaw braku rozumu? Czy wiesz, dlaczego ludzie powinni wierzyć w Boga? Ludzie nigdy nie zastanawiają się nad tym, czy Bóg ma swoje miejsce w ich sercach, lecz sami chcą zajmować miejsce w sercu Boga. Jakże są aroganccy i próżni! Jest to ta ich część, której najbardziej brakuje rozumu. Są nawet tacy, którzy są go tak dalece pozbawieni, że gdy Bóg pyta o kogoś innego i nie wspomina ich imienia, lub okazuje innym, a nie im, troskę i o innych dba, odczuwają niezadowolenie i zaczynają sarkać i narzekać na Boga, mówiąc, że nie postępuje w sposób prawy i wcale nie jest sprawiedliwy i rozsądny. Mają problem z rozumem, a przy tym są nieco nienormalni pod względem psychicznym. W normalnych okolicznościach ludzie zawsze twierdzą, że podporządkują się Bożym ustaleniom i rozporządzeniom, że bez względu na to, jak Bóg ich potraktuje, nigdy nie będą się skarżyć, i że nie mają nic przeciwko temu, by Bóg ich przycinał lub osądzał i karcił, ale kiedy spotykają się z takimi rzeczami w rzeczywistości, nie godzą się na nie. Czy ludzie mają rozum? Ludzie mają o sobie tak wysokie mniemanie i uważają się za tak ważnych, że tracą nadzieję na osiągnięcie zbawienia, jeśli tylko spostrzegą, iż Bóg spojrzał na nich w niewłaściwy sposób, nie mówiąc już o tym, co by było, gdyby Bóg rzeczywiście miał ich przyciąć. Albo też, jeśli Bóg przemówi do nich ostrzejszym tonem, który przeszywa ich serca, popadają w zniechęcenie i zaczynają myśleć, że wiara w Boga nie ma sensu. Myślą sobie tak: „Jak mogę nadal wierzyć w Boga, skoro On mnie ignoruje?”. Niektórym brak rozeznania, nie potrafią rozpoznać tego rodzaju osób i myślą: „Spójrz, jak szczera jest ich wiara w Boga. Bóg jest dla nich tak bardzo ważny! Wystarcza im jedno spojrzenie, by odgadnąć, co Bóg ma na myśli. Są dogłębnie lojalni wobec Boga – naprawdę postrzegają Boga na ziemi jako Boga w niebie”. Czy tak właśnie jest? Ci ludzie są tak ogłupiali, tak dalece pozbawieni wglądu we wszystkich sprawach; ich postawa jest nazbyt mizerna i naprawdę ujawniają wszelkiego rodzaju brzydotę. Ludzki rozum pozostawia wiele do życzenia – ludzie mają masę wymagań wobec Boga i zbyt dużo od Niego żądają, nie mają za grosz rozumu. Ciągle się domagają, aby Bóg zrobił to czy tamto, i nie są w stanie całkowicie Mu się podporządkować ani Go czcić. Zamiast tego wysuwają wobec Boga wygórowane żądania oparte na ich własnych preferencjach, domagając się, aby był bardzo wielkoduszny, aby nigdy na nic się nie gniewał i aby za każdym razem, kiedy widzi ludzi, ciągle się uśmiechał, rozmawiał z nimi, zaopatrywał ich w prawdę i ją z nimi omawiał. Żądają również, aby zawsze był cierpliwy i wciąż ukazywał im miły wyraz twarzy. Ludzie mają zbyt wiele wymagań; są nazbyt wybredni! Powinniście zbadać te kwestie. Rozum ludzki pozostawia wiele do życzenia, nieprawdaż? Ludzie nie dość, że nie są w stanie całkowicie podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom ani przyjąć wszystkiego, co pochodzi od Boga, to jeszcze wręcz przeciwnie – sami nakładają na Boga dodatkowe wymagania. Jak ludzie mający takie wymagania mogą być lojalni wobec Boga? Jak mogą podporządkować się Bożym ustaleniom? Jak mogą kochać Boga? Wszyscy ludzie mają wymagania dotyczące tego, jak Bóg powinien ich kochać, okazywać im wyrozumiałość, czuwać nad nimi, chronić ich i się o nich troszczyć, ale żaden z nich nie ma jakichkolwiek wymagań dotyczących tego, jak oni sami winni kochać Boga, myśleć o Bogu, mieć na Niego wzgląd, zadowalać Go, nosić Go w sercu i Go czcić. Czy te rzeczy mają miejsce w ludzkich sercach? Są to rzeczy, które ludzie winni osiągnąć, więc dlaczego nie robią pilnych postępów w tych kwestiach? Niektórzy potrafią być entuzjastyczni przez pewien czas i mogą wyrzec się niektórych rzeczy oraz z własnej woli ponosić koszty dla Boga, ale postawa taka nie jest u nich trwała; wystarczy, że napotkają jakieś drobne niepowodzenie, a już mogą się zniechęcić, stracić nadzieję i zacząć narzekać. Ludzie mają bardzo wiele trudności i jest zbyt mało osób, które dążą do prawdy i starają się kochać Boga i zadowolić Go. Ludziom zupełnie brakuje rozumu, zajmują niewłaściwe miejsce i postrzegają samych siebie jako szczególnie wartościowych. Są też i tacy, którzy mówią: „Bóg strzeże nas jak źrenicy swego oka. Nie zawahał się i pozwolił na to, by Jego jedyny Syn został przybity do krzyża, aby odkupić ludzkość. Bóg zapłacił wysoką cenę, aby nas odkupić – jesteśmy niezwykle cenni i wszyscy mamy swoje miejsce w Bożym sercu. Jesteśmy szczególną grupą ludzi i mamy znacznie wyższy status niż niewierzący – jesteśmy ludźmi królestwa niebieskiego”. Uważają, że są dość wzniośli i wspaniali. W przeszłości wielu przywódców miało właśnie taką mentalność, wierząc, że po awansie mają określony status i pozycję w domu Bożym. Myśleli sobie tak: „Bóg darzy mnie wielkim szacunkiem, dobrze o mnie myśli, i pozwolił mi pełnić rolę przywódcy. Muszę dać z siebie wszystko, krzątając się i pracując dla Niego”. Byli z siebie bardzo zadowoleni. Jednak po pewnym czasie robili coś złego i ukazywali swoje prawdziwe oblicze, a wówczas byli zastępowani, popadali w przygnębienie i zwieszali głowy. Kiedy ujawniano ich niestosowne zachowanie i przycinano ich, stawali się jeszcze bardziej zniechęceni i nie potrafili już dłużej wierzyć w Boga. Myśleli sobie tak: „Bóg zupełnie nie liczy się z moimi uczuciami, wcale nie zależy Mu na tym, by ocalić moją dumę. Mówią, że Bóg jest wyrozumiały dla ludzkich słabości, więc dlaczego zostałem zwolniony po kilku drobnych występkach?”. Potem popadali w zniechęcenie i chcieli porzucić swoją wiarę. Czy tacy ludzie mają szczerą wiarę w Boga? Jeśli nie potrafią nawet przyjąć tego, że są przycinani, to ich postawa jest zbyt mizerna, i nie ma pewności, czy w przyszłości będą w stanie przyjąć prawdę. Tacy ludzie są w niebezpieczeństwie.
Ludzie nie stawiają sobie wysokich wymagań, lecz stawiają takie wymagania Bogu. Proszą Go o okazywanie im szczególnej dobroci, o to, by był dla nich cierpliwy i przychylnie do nich usposobiony, troszczył się i dbał o nich, uśmiechał się do nich, był wobec nich wyrozumiały i pobłażliwy oraz opiekował się nimi na wiele sposobów. Oczekują, że w ogóle nie będzie dla nich surowy ani że nie będzie robił niczego, co choćby trochę ich zdenerwuje i są zadowoleni tylko wtedy, gdy Bóg każdego dnia się do nich przymila. Ludzie mają tak kiepski rozum! Nie mają jasności co do tego, co powinni robić i co osiągnąć, jakie mają mieć poglądy, jaką pozycję powinni zajmować, aby służyć Bogu, i jaką pozycję pasuje im zająć. Ci, którzy zyskają choć odrobinę statusu, mają o sobie bardzo dobre zdanie, a ci bez statusu również mają o sobie dosyć wysokie mniemanie. Ludzie nigdy nie znają samych siebie. W swojej wierze w Boga musisz dojść do takiego punktu, w którym niezależnie od tego, w jaki sposób On do ciebie przemawia, jak surowo cię traktuje i jak dalece może cię ignorować, będziesz umiał nadal w Niego wierzyć bez narzekania i wciąż wykonywać swój obowiązek tak jak zwykle. Będziesz wówczas osobą dojrzałą i doświadczoną i rzeczywiście będziesz miał pewną postawę oraz choć odrobinę rozumu charakteryzującego normalnego człowieka. Nie będziesz stawiać Bogu wymagań, nie będziesz już mieć wygórowanych pragnień i nie będziesz już wysuwać żądań wobec Boga lub innych ludzi na podstawie własnych preferencji. Będzie to dowodziło, że – przynajmniej do pewnego stopnia – jesteś podobny do człowieka. Obecnie stawiacie zbyt wiele wymagań, które są zdecydowanie nazbyt wygórowane, i macie zbyt wiele ludzkich intencji. Dowodzi to, że stoisz w niewłaściwej pozycji; ta, którą zajmujesz, jest zbyt wysoka, i postrzegasz siebie jako godnego wielkiej czci – tak jakby twoja pozycja nie była dużo niższa od pozycji samego Boga. W związku z tym niełatwo jest się z tobą obchodzić, a to jest właśnie natura szatana. Jeśli znajdujesz się w takim stanie, z pewnością będziesz częściej zniechęcony, a rzadziej normalny, więc postęp w twoim życiu będzie powolny. Natomiast ci, którzy mają czyste serca i są mniej wybredni, z łatwością przyjmą prawdę i będą robić szybsze postępy. Ludzie czystego serca nie doświadczają tak wiele cierpienia, ty masz natomiast bardzo silne uczucia, jesteś nazbyt wybredny i zawsze stawiasz Bogu wymagania, więc napotykasz poważne przeszkody przy przyjmowaniu prawdy, a postępy w twoim życiu następują powoli. Niektórzy ludzie nie słabną w swym dążeniu, bez względu na to, jak inni ich atakują i wykluczają, i nie ma to na nich najmniejszego wpływu. Tacy ludzie są wielkoduszni, więc trochę mniej cierpią i napotykają nieco mniej przeszkód przy wkraczaniu w życie. Ty z kolei jesteś wybredny i zawsze pozostajesz pod wpływem takiej czy innej rzeczy – tego, kto spojrzał na ciebie w niewłaściwy sposób, kto patrzył na ciebie z góry, kto cię zignorował, albo tego, co Bóg powiedział, a co cię zdenerwowało, lub jakichś surowych słów, które wypowiedział, a które przeszyły twoje serce i uraziły twoje poczucie wartości, albo też tego, że Bóg dał coś dobrego komuś innemu, a nie tobie – i wtedy popadasz w zniechęcenie, a nawet zaczynasz opacznie rozumieć Boga. Tacy ludzie są wybredni i do pewnego stopnia głusi na głos rozumu. Bez względu na to, w jaki sposób omawia się z nimi prawdę, oni po prostu nie zechcą jej przyjąć, a ich problemy pozostaną nierozwiązane. Takimi ludźmi najtrudniej jest się zajmować.
Często słyszę, jak mówicie w ten oto sposób: „Potknąłem się, gdy coś robiłem, a później, zniósłszy nieco cierpienia, zyskałem trochę zrozumienia”. Większość ludzi ma za sobą tego rodzaju doświadczenie – to doświadczenie jest bardzo powierzchowne. Możliwe, że ta odrobina zrozumienia została osiągnięta po wielu latach doświadczeń, a ludzie być może doświadczyli mnóstwo cierpienia i dostali wycisk tylko po to, by ją zyskać i doświadczyć tej niewielkiej przemiany. Jakież to żałosne! W wierze ludzi jest tak wiele nieczystych elementów, że wiara w Boga wymaga od nich wiele wysiłku! Do dziś we wszystkich ludziach wciąż jest wiele takich nieczystych elementów i ciągle stawiają oni Bogu liczne wymagania – a to wszystko są nieczyste elementy w człowieku. Posiadanie przez człowieka takich elementów dowodzi, że jest pewien problem z jego człowieczeństwem i jest przejawem jego skażonego usposobienia. Istnieje różnica między właściwymi i niewłaściwymi wymaganiami stawianymi Bogu przez człowieka – należy je wyraźnie rozróżnić. Trzeba mieć jasność co do tego, jaką pozycję winien zajmować człowiek i jaki rozum powinien posiadać. Zauważyłem, że niektórzy ludzie zawsze koncentrują się na tym, jaki mam wyraz twarzy, gdy jestem wśród ludzi, i ciągle badają, kogo Bóg traktuje dobrze, a kogo źle. Jeśli widzą, że Bóg spogląda na nich nieprzychylnym wzrokiem, albo słyszą, jak ich demaskuje lub potępia, nie potrafią przestać się tym zamartwiać – żadne twoje omówienia nie mogą temu zaradzić i bez względu na to, ile czasu minie, nie są w stanie się zmienić. Sami wydają na siebie wyrok, kurczowo trzymając się tego jednego ulotnego zdania i posługując się nim do tego, by określić stosunek Boga do nich. Pogrążają się w zniechęceniu i bez względu na to, w jaki sposób omawia się z nimi prawdę, nie są skłonni jej przyjąć. Jest to po prostu nierozsądne. To oczywiste, że człowiekowi brakuje choćby odrobiny wiedzy o sprawiedliwym usposobieniu Boga i że człowiek w ogóle tego usposobienia nie pojmuje. Dopóki ludzie są w stanie okazywać skruchę i się zmieniać, dopóty stosunek Boga do nich również będzie się zmieniał. Jeśli twoja postawa wobec Boga się nie zmieni, to czy postawa Boga wobec ciebie może ulec zmianie? Jeśli ty się zmienisz, zmieni się również sposób, w jaki Bóg cię traktuje; ale jeśli się nie zmienisz, nie zmieni się też sposób traktowania cię przez Boga. Niektórzy ludzie wciąż nie mają absolutnie żadnej wiedzy o tym, czego Bóg nienawidzi, co lubi, o tym, co budzi Jego radość, gniew, smutek i szczęście, o Jego wszechmocy i mądrości, a przy tym nie są nawet w stanie mówić o pewnej wiedzy percepcyjnej – to właśnie sprawia, że tak trudno jest obchodzić się z człowiekiem. Człowiek zapomina o wszystkich tych pełnych dobrych intencji słowach, które Bóg do niego wypowiada, ale jeśli Bóg poczyni tylko jedną surową uwagę lub wypowie jedno zdanie przycinające go lub osądzające, przeszywa to serce człowieka. Dlaczego ludzie nie traktują poważnie słów zawierających pozytywne wskazówki, a stają się podenerwowani, zniechęceni i niezdolni do odzyskania równowagi, usłyszawszy parę słów o sądzie i przycinaniu? W efekcie może być potrzebny długi okres kontemplacji, nim zdołają się zmienić, i obudzą się dopiero wtedy, gdy połączą te przemyślenia z niektórymi niosącymi pociechę słowami Boga. Bez tych dających pociechę słów nie byliby w stanie wydostać się ze swego negatywnego nastawienia. Kiedy ludzie dopiero zaczynają doświadczać dzieła Bożego, mają wiele fałszywej wiedzy o Bogu i często źle Go rozumieją. Zawsze sądzą, że to oni mają rację, zawsze trzymają się własnych idei i nie przyjmują do wiadomości tego, co mówią inni. Dopiero po trzech czy pięciu latach doświadczenia zaczynają stopniowo coś rozumieć, zyskują wgląd, uznają, że się mylili, i czują, jak trudno było się nimi zajmować. Jest tak, jakby dopiero wtedy dorośli. W miarę jak zdobywają więcej doświadczenia, zaczynają rozumieć Boga, a ich opaczne pojmowanie Boga słabnie; przestają narzekać i zaczynają mieć normalną wiarę w Boga. W porównaniu z tym, co było w przeszłości, ich postawa bardziej przypomina postawę dorosłego człowieka. Kiedyś byli jak dzieci – skłonni się dąsać, popadać w zniechęcenie i w pewnych chwilach trzymać się na dystans od Boga. Mogli też narzekać, stając w obliczu niektórych spraw, pewne słowa Boga mogły stać się podstawą ich najnowszych pojęć i wyobrażeń, a momentami mogli zacząć wątpić w Boga – tak to jest, gdy ktoś ma zbyt mizerną postawę. Teraz, gdy tak wiele doświadczyli i przez kilka lat czytali słowa Boże, poczynili postępy i stali się znacznie bardziej stateczni niż byli dawniej. Wszystko to jest wynikiem zrozumienia prawdy – to właśnie prawda w nich działa. A zatem jeżeli tylko ludzie rozumieją prawdę i są w stanie ją przyjąć, nie ma takiej trudności, której nie mogliby pokonać, i zawsze coś na tym zyskają, bez względu na to, od jak dawna gromadzą doświadczenia. Oczywiście na nic się to nie zda, jeśli nie będą ich gromadzić przez wystarczająco długi czas; ale dopóki tylko będą czerpać korzyści z każdego ze swoich doświadczeń, dopóty będą szybko wzrastać i rozwijać się w swym życiu.
To, że jesteście teraz szkoleni, aby stać się przywódcami, pracownikami czy przełożonymi lub wykonywać ważne obowiązki, nie dowodzi, że macie dojrzalszą postawę. Oznacza to jedynie, że macie nieco lepszy potencjał niż przeciętny człowiek, że jesteście trochę bardziej żarliwi w waszym dążeniu i że szkolenie was ma nieco większą wartość. Z pewnością zaś nie oznacza to, że jesteście w stanie podporządkować się Bogu lub zdać się na łaskę Jego rozporządzeń, i nie znaczy też, że odłożyliście na bok swe własne widoki na przyszłość i nadzieje. Ludzie nie mają jeszcze tego rodzaju rozumu. Pracując, wciąż nosicie w sobie trochę zniechęcenia, a także intencje i aspiracje by zyskać błogosławieństwa, a nawet żywicie ludzkie pojęcia i wyobrażenia. Jednocześnie, wykonując waszą pracę, dźwigacie pewien bagaż, tak jakbyście odpokutowywali za dawne grzechy poprzez dobre uczynki, a nie pracowali skwapliwie i z radością, z własnej nieprzymuszonej chęci. Nie osiągnęliście jeszcze punktu, w którym bez względu na to, jak Bóg was traktuje, troszczycie się tylko o to, by postępować zgodnie z Jego intencjami i wymaganiami. Czy zdołacie się na to zdobyć? Ludzie nie mają takiego rozumu. Wszyscy chcą odczytać Boga, myśląc sobie: „Jakie dokładnie nastawienie ma Bóg wobec mnie? Czy zamierza wykorzystać mnie do tego, abym świadczył dla Niego usługi, czy też ma zamiar mnie zbawić i udoskonalić?”. Wszyscy chcą odczytać w ten sposób Boże intencje, tylko nie mają odwagi tego powiedzieć. To, że nie mają odwagi tego powiedzieć, dowodzi, że wciąż znajdują się we władzy następującej idei: „Nie ma sensu o tym mówić – taką po prostu mam naturę i nie sposób jej zmienić. Dopóki powstrzymuję się przed robieniem czegoś złego, to wystarczy – nie wymagam od siebie zbyt wiele”. Ograniczają się więc do zajęcia najniższej możliwej pozycji i ostatecznie nie czynią żadnych postępów, prezentując ten powierzchowny sposób myślenia podczas wykonywania swoich obowiązków. Dopiero po tym, jak kilkakrotnie omówi się z wami prawdę, wszyscy zaczynacie trochę jej rozumieć i poznajecie odrobinę prawdorzeczywistości. To, czy Bóg zamierza się tobą posłużyć, czy nie, albo jakie ma wobec ciebie nastawienie – te rzeczy nie są ważne. Kluczową kwestią są twoje własne aktywne wysiłki, ścieżka, którą decydujesz się obrać, i to, czy ostatecznie jesteś w stanie się zmienić – to właśnie są najważniejsze punkty. Bez względu na to, jak dobrze nastawiony do ciebie może być Bóg, nic to nie da, jeśli się nie zmienisz. Jeśli potykasz się za każdym razem, gdy coś ci się przytrafia, i nie masz za grosz lojalności, to niezależnie od tego, jak dobre nastawienie wobec ciebie ma Bóg, na nic ci się ono nie zda. Kluczową kwestią jest ścieżka, którą decydujesz się kroczyć. Być może Bóg cię kiedyś przeklął i wypowiedział pod twoim adresem słowa pełne nienawiści i wstrętu, ale jeśli teraz się zmieniłeś, zmieni się również Jego stosunek do ciebie. Ludzie zawsze są bojaźliwi, niespokojni i brak im prawdziwej wiary, co wskazuje na to, że nie pojmują Bożych intencji. Teraz, skoro już coś rozumiecie, czy nadal będziecie popadać w zniechęcenie i słabnąć, gdy w przyszłości coś wam się przytrafi? Czy będziecie w stanie wprowadzać prawdę w życie i trwać mocno przy swoim świadectwie? Czy będziecie potrafili prawdziwie podporządkować się Bogu? Jeśli zdołacie osiągnąć te rzeczy, będziecie mieć rozum cechujący zwykłe człowieczeństwo. Czyż nie macie teraz pewnej wiedzy na temat skażonych skłonności człowieka oraz Bożego zbawienia i Bożych intencji? Macie przynajmniej pewien ogólny zarys tych spraw. Pewnego dnia, gdy będziecie już w stanie wejść w jakieś rzeczywistości wszystkich aspektów prawdy, będziecie w całej pełni urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo.
Fragment 4
Najważniejszym aspektem dążenia do prawdy jest skupienie się na czytaniu słów Boga. To, ile człowiek może zyskać, czytając słowa Boga, zależy od jego zdolności pojmowania. Chociaż wszyscy czytają Jego słowa, niektórzy są w stanie uchwycić ich prawdziwe znaczenie i znaleźć w nich światło, i dopóki będą je czytać, dopóty będą coś zyskiwać. Inni jednak tacy nie są. Gdy czytają słowa Boga, skupiają się wyłącznie na zrozumieniu doktryn. W rezultacie po kilku latach czytania Jego słów rozumieją wiele doktryn, ale gdy napotykają problemy, nie potrafią ich rozwiązać; nic z tego, czego się nauczyli, nie jest przydatne. O co tu chodzi? Chociaż wszyscy ludzie czytają słowa Boga, rezultaty są różne. Ci, którzy kochają prawdę, są w stanie ją przyjąć, podczas gdy ci, którzy jej nie kochają, nie chcą jej przyjąć, nawet jeśli czytają słowa Boga. Nie będą szukać prawdy w Bożych słowach bez względu na to, jakie problemy napotkają. Ludzie posiadający odrobinę doświadczenia potrafią dyskutować o pewnych praktycznych rzeczach, gdy czytają słowa Boga; potrafią także dzielić się swoją praktyczną wiedzą na temat prawdy – na tym polega jej rozumienie. Ci, którzy nie mają doświadczenia, pojmują jedynie dosłowne znaczenie słów Boga; brakuje im choćby odrobiny wiedzy i doświadczenia – nie można tego uznać za zrozumienie prawdy. Niektórzy przywódcy często mówią ludziom, że chodzą do kościoła specjalnie po to, by zaopatrywać w prawdę. Czy takie stwierdzenie jest właściwe? Słowa „zaopatrywać w prawdę” nie powinny być wypowiadane niefrasobliwie. Kto posiada prawdę? Kto ośmiela się twierdzić, że zaopatruje w nią innych? Czy tacy ludzie nie przypisują sobie zbyt wiele? Kiedy wierzycie w Boga i podążacie za Nim, jesteście po prostu ludźmi przyjmującymi prawdę i dążącymi do niej. Jeśli potraficie to robić, to już jest całkiem dobrze. Nawet jeśli człowiek jest w stanie zrozumieć pewne prawdy i dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą na temat prawdy, nie można powiedzieć, że zaopatruje on w prawdę, ponieważ żaden człowiek nie posiada prawdy. Jak można nazwać zaopatrywaniem w prawdę przekazywanie jakiegoś fragmentu doświadczenia i wiedzy? Toteż przywódców i pracowników można nazwać jedynie ludźmi wykonującymi pracę podlewania i odpowiedzialnymi za pomoc braciom i siostrom z kościoła we wkraczaniu w życie. Nie można powiedzieć, że zaopatrują w prawdę. Nawet jeśli dana osoba ma dość dojrzałą postawę, nie można powiedzieć, że zaopatruje innych w prawdę. Absolutnie nie. Ilu ludzi rozumie prawdę? Czy postawa danej osoby uprawnia ją do zaopatrywania w prawdy? Nawet jeśli ktoś ma jakieś doświadczenie i pewną wiedzę na temat prawdy, nie można powiedzieć, że może w nią zaopatrywać. Absolutnie nie można tego powiedzieć, jest to pozbawione rozumu. Niektórzy ludzie szczycą się podlewaniem kościoła i zaopatrywaniem w prawdę, jak gdyby rozumieli znaczną jej część, nie są jednak w stanie rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów. Czyż nie ma w tym sprzeczności? Jeśli ktoś cię zapyta, czym jest prawda, a ty odpowiesz: „Słowo Boże jest prawdą; prawda jest słowem Bożym”, to czy rozumiesz prawdę? Potrafisz tylko wypowiadać słowa i doktryny, ale brakuje ci doświadczenia i wiedzy o tym, czym jest prawda, więc nie masz kompetencji, by zaopatrywać w nią innych. Obecnie wszystkim, którzy służą jako przywódcy, brakuje doświadczenia; posiadają oni jedynie odrobinę potencjału i chęć dążenia do prawdy. Nadają się do tego, by ich pielęgnować i szkolić, mogą też kierować wykonywaniem obowiązków. Nawet jeśli potrafią omawiać niektóre aspekty wiedzy, jak można powiedzieć, że zaopatrują w prawdę? Większość przywódców i pracowników potrafi przekazywać pewną wiedzę, ale nie można o nich powiedzieć, że posiadają prawdorzeczywistość. Wszakże słuchali oni przez wiele lat kazań i mają pewną dozę powierzchownej wiedzy; są chętni do omawiania prawdy i do pewnego stopnia mogą być pomocni dla innych, ale nie można powiedzieć, że zaopatrują w prawdę. Czy przywódcy i pracownicy są w stanie to robić? Absolutnie nie. Przywódcy i pracownicy głoszą i podlewają kościół; co najważniejsze, muszą być w stanie rozwiązywać praktyczne problemy, bo tylko w ten sposób mogą prawdziwie podlewać kościół. Obecnie większość przywódców i pracowników nadal nie jest w stanie rozwiązywać wielu praktycznych problemów. Nawet jeśli potrafią omawiać pewne aspekty prawdy, większość z tego, co mówią, to tylko słowa i doktryny. Nie umieją jasno omawiać prawdorzeczywistości, czy więc są w stanie autentycznie rozwiązywać problemy? Większość przywódców i pracowników ma niewielką zdolność pojmowania i nadal nie ma zbyt dużego praktycznego doświadczenia. Czy można powiedzieć, że lepiej rozumieją prawdę i posiadają więcej prawdorzeczywistości niż inni? Nie można tego powiedzieć, daleko im do tego. Niektórzy przywódcy i pracownicy otrzymują awans wyłącznie po to, by można było ich pielęgnować; pozwala się im praktykować, ponieważ mają pewien format i zdolność pojmowania oraz ich sytuacja rodzinna jest odpowiednia. Awansowanie takich osób nie oznacza, że posiadają one prawdorzeczywistość i że mogą zaopatrywać w prawdę. Po prostu ci, którzy dążą do prawdy, uzyskują oświecenie i światło przed innymi, ale ta odrobina światła nie jest prawdą, nie jest częścią prawdy, a jest jedynie zgodna z prawdą. Prawdą jest jedynie to, co Bóg wyraża bezpośrednio. Oświecenie Ducha Świętego jest jedynie zgodne z prawdą, ponieważ Duch Święty oświeca ludzi stosownie do ich postawy. Nie mówi prawdy bezpośrednio do ludzi. Zamiast tego daje im światło, które są w stanie osiągnąć. Musisz to zrozumieć. Jeśli ktoś ma pewien wgląd w słowa Boga i posiada wiedzę zdobytą dzięki doświadczeniu, czy liczy się to jako prawda? Nie. Co najwyżej ma trochę zrozumienia prawdy. Oświecające słowa Ducha Świętego nie reprezentują słów Boga ani prawdy i nie są prawdą. Osoba taka co najwyżej posiada trochę zrozumienia prawdy i została odrobinę oświecona przez Ducha Świętego. Jeśli zdobywa jakąś część zrozumienia prawdy, a następnie przekazuje ją innym, to jedynie przekazuje im swoje zrozumienie i doświadczenie. Nie można powiedzieć, że zaopatruje innych w prawdę, ale można powiedzieć, że omawia prawdę; jest to właściwe określenie. Dlaczego to mówię? Ponieważ tym, co omawiasz, jest twoje zrozumienie prawdy, i nie jest ono równoznaczne z prawdą samą w sobie. Zatem możesz jedynie powiedzieć, że omawiasz pewne swoje zrozumienie i doświadczenie; jak możesz mówić, że zaopatrujesz w prawdę? Zaopatrywanie w prawdę nie jest prostą sprawą. Kto jest godzien wypowiedzieć to zdanie? Tylko Bóg jest w stanie zaopatrywać ludzi w prawdę. Czy ludzie są do tego zdolni? Dlatego też musisz jasno tę sprawę rozumieć. To nie jest tylko kwestia użycia niewłaściwych słów, sedno tkwi w tym, że przekłamujesz i przekręcasz fakty. Przypisujesz sobie zbyt wiele. Ludzie mogą mieć pewne zrozumienie słów Boga i doświadczenie z nimi, ale nie można powiedzieć, że posiadają prawdę lub że należą do prawdy. Absolutnie nie. Bez względu na to, jak wiele zrozumienia ludzie zyskują dzięki prawdzie, nie można powiedzieć, że posiadają życioprawdę, nie mówiąc już o tym, że należą do prawdy. Absolutnie nie można tego powiedzieć. Ludzie rozumieją jedynie odrobinę prawdy, mają odrobinę światła i pewne sposoby praktykowania. Jedynie w pewnym stopniu posiadają rzeczywistość podporządkowania i prawdziwej przemiany. Nie można jednak powiedzieć, że zyskali prawdę. Wyrażając prawdę, Bóg zaopatruje ludzi w życie. Wymaga również, by ludzie ją zrozumieli i zyskali, aby Mu służyć i Go zadowalać. Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym ludzie doświadczą Bożego dzieła do tego stopnia, że faktycznie zyskają prawdę, nadal nie będzie można powiedzieć, że ludzie należą do prawdy, a tym bardziej, że ją posiadają. Dzieje się tak dlatego, że nawet jeśli ludzie mają wiele lat doświadczenia, są w stanie posiąść tylko ograniczoną ilość prawdy, a ilość ta jest znikoma. Prawda jest czymś najgłębszym i najbardziej tajemniczym; jest tym, co Bóg ma i czym jest. Nawet jeśli ludzie będą doświadczać prawdy przez całe życie, zysk, jaki z tego wyniosą, będzie bardzo ograniczony. Ludzie nigdy nie będą w stanie w pełni zyskać prawdy, w pełni jej zrozumieć ani w pełni jej urzeczywistniać. To właśnie ma na myśli Bóg, gdy mówi, że w Jego obecności ludzie zawsze będą niemowlętami.
Niektórzy ludzie wierzą, że gdy posiądą doświadczenie i wiedzę na temat prawd wyrażonych przez Boga oraz głębokie zrozumienie każdego aspektu prawdy, a przy tym będą potrafili postępować zgodnie z nią, wówczas będą w stanie ją wyrażać. Myślą, że czyniąc tak, będą żyć jako chrystus. Jak to ujął Paweł, „Dla mnie życie to Chrystus” (Flp 1:21). Czy taki punkt widzenia jest właściwy? Czy nie jest to kolejna odsłona argumentacji na rzecz „człowieka-Boga”? Jest to całkowicie błędne myślenie! Ludzie muszą zrozumieć jedno: bez względu na to, jak wiele masz doświadczenia i ile znasz prawdy, a nawet bez względu na to, czy wszedłeś w prawdorzeczywistość i jesteś w stanie podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom oraz być posłusznym Bogu i świadczyć o Nim, a także bez względu na to, jak wzniosłe lub głębokie staje się twoje wejście w życie, twoje życie wciąż jest życiem ludzkim, a człowiek nigdy nie może stać się Bogiem. Jest to niepodważalny fakt, który ludzie muszą zrozumieć. Nawet jeśli ostatecznie zdobędziesz doświadczenie i zrozumiesz każdy aspekt prawdy, pozwolisz, by Bóg tobą rozporządzał i staniesz się osobą udoskonaloną, to nadal nie będzie można powiedzieć, że należysz do prawdy. Nawet jeśli możesz podzielić się prawdziwym świadectwem pochodzącym z doświadczenia, nie oznacza to, że potrafisz wyrażać prawdę. W przeszłości w grupach religijnych powszechnie mówiono, że ktoś ma „w sobie życie Chrystusa”. Jest to błędne i niejasne stwierdzenie. Chociaż ludzie już tak nie mówią, nadal nie rozumieją dobrze tej kwestii. Niektórzy sądzą tak: „Ponieważ otrzymaliśmy prawdę i jest ona w nas, to posiadamy ją i jest ona obecna w naszych sercach, a także jesteśmy w stanie ją wyrażać”. Czy to również nie jest błędne przekonanie? Ludzie często mówią o posiadaniu prawdy, co odnosi się głównie do tego, czy jej doświadczyli i czy ją znają oraz czy potrafią praktykować zgodnie z nią. Każdy doświadcza prawdy, ale stan, którego doświadczają poszczególne osoby, jest inny. Każdy też czerpie z prawdy coś innego. Gdyby połączyć doświadczenia i zrozumienie wszystkich ludzi, nadal nie odzwierciedlałyby one w pełni istoty prawdy. Oto jak głęboka i tajemnicza jest prawda! Dlaczego mówię, że wszystko, co zdobyłeś, i całość tego, co zrozumiałeś, nie może zastąpić prawdy? Ludzie, którzy usłyszą, jak omawiasz trochę swoich doświadczeń i swojego zrozumienia, pojmą to i nie będą potrzebowali długotrwałego doświadczenia, by to zyskać i zrozumieć w pełni. Nawet jeśli przedmiot tego rozumienia będzie nieco głębszy, nie będą potrzebować kilku lat doświadczenia. Ale jeśli chodzi o prawdę, ludzie nie doświadczą jej pełni przez całe swoje życie. Nawet jeśli zsumujesz doświadczenia wszystkich ludzi, nie obejmą one wszystkiego. Jak widać, prawda jest zbyt głęboka i tajemnicza. Słowa nie są w stanie dokładnie wyjaśnić prawdy. Używając ludzkiego języka, prawda jest dla ludzi czymś absolutnie niepodważalnym. Ludzie nigdy nie będą w stanie doświadczyć całej prawdy ani w pełni jej urzeczywistnić. Jest tak dlatego, że nawet gdyby ludzie poświęcili na to kilka tysięcy lat, nie doświadczyliby w pełni ani jednego elementu prawdy. Bez względu na to, przez ile lat ludzie gromadzą doświadczenia, prawda, którą zrozumieją i zyskują, wciąż będzie ograniczona. Można powiedzieć, że prawda jest wiecznym źródłem życia ludzkości. Bóg jest źródłem prawdy, a wejście w prawdorzeczywistość jest zadaniem, które nie ma końca.
Prawda jest życiem samego Boga; reprezentuje Jego usposobienie, Jego istotę, to, co On ma i czym jest. Jeśli twierdzisz, że posiadając pewne doświadczenie i wiedzę, posiadasz prawdę, to czy osiągnąłeś świętość? Dlaczego wciąż przejawiasz zepsucie? Dlaczego nie potrafisz rozróżniać różnych typów ludzi? Dlaczego nie umiesz świadczyć o Bogu? Nawet jeśli rozumiesz pewne prawdy, czy możesz reprezentować Boga? Czy potrafisz urzeczywistnić Boże usposobienie? Możesz mieć jakieś doświadczenie i wiedzę dotyczące pewnego aspektu prawdy i możesz potrafić rzucić nieco światła, gdy przemawiasz, ale to, co możesz dać ludziom, jest bardzo ograniczone i krótkotrwałe. Dzieje się tak dlatego, że twoje zrozumienie i światło, które uzyskałeś, nie reprezentuje istoty prawdy ani całości prawdy. Reprezentuje tylko jedną stronę czy mały aspekt prawdy, to jedynie poziom, który mogą osiągnąć istoty ludzkie, a do istoty prawdy wciąż mu daleko. Ta odrobina światła, oświecenia, doświadczenia i wiedzy nigdy nie może zająć miejsca prawdy. Nawet gdyby wszyscy ludzie osiągnęli pewne rezultaty dzięki doświadczeniu jakiejś prawdy, a wszystkie ich doświadczenia i wiedzę złożyć razem, nie osiągnęłoby to całości i istoty choćby jednego wersetu tej prawdy. Kiedyś powiedziano: „Podsumuję to wszystko aforyzmem dla świata ludzi: wśród ludzi nie ma nikogo, kto by Mnie kochał”. To zdanie jest prawdą, to prawdziwa istota życia, rzecz najgłębsza i wyraz samego Boga. Po trzech latach doświadczenia możesz mieć nieco powierzchownego zrozumienia, a po siedmiu lub ośmiu możesz mieć go trochę więcej, ale to zrozumienie nigdy nie może zastąpić tego wersetu prawdy. Ktoś inny może mieć trochę zrozumienia po dwóch latach lub nieco więcej po dziesięciu latach, a po przeżyciu całego życia może mieć względnie dobre zrozumienie, ale połączone zrozumienie was obu nie może zastąpić tego wersetu prawdy. Choćbyście razem zebrali nie wiem jak wiele wglądu, światła, doświadczenia czy wiedzy, nie może to nigdy zastąpić tego wersetu prawdy. Chcę przez to powiedzieć, że życie ludzkie jest zawsze życiem ludzkim i bez względu na to, na ile twoja wiedza jest zgodna z prawdą, Bożymi intencjami lub wymaganiami Boga, nigdy nie może zastąpić prawdy. Powiedzieć, że ludzie mają prawdę, oznacza, że ludzie autentycznie rozumieją prawdę, urzeczywistniają niektóre realia słowa Bożego, mają pewną prawdziwą wiedzę o Bogu i mogą wywyższać Go i o Nim świadczyć. Nie można jednak powiedzieć, że ludzie już posiadają prawdę, ponieważ jest ona zbyt głęboka. Doświadczenie jednego wersetu słowa Bożego może zająć człowiekowi całe życie, a nawet kilka żywotów pełnych doświadczenia czy tysiące lat mogą nie wystarczyć, by w pełni doświadczyć pojedynczego wersetu słowa Bożego. Jest jasne, że proces zrozumienia prawdy i poznania Boga jest w istocie nieskończony i że istnieje granica tego, ile prawdy ludzie mogą zrozumieć w ciągu doświadczeń całego życia. Niektórzy twierdzą, że posiadają prawdę, gdy tylko zrozumieją znaczenie tekstu słowa Bożego. Czy nie jest to nonsens? Zarówno w odniesieniu do światła, jak i wiedzy, istnieje kwestia głębokości. Prawdorzeczywistość, w którą człowiek może wejść w ciągu całego życia wiary, jest ograniczona. Dlatego to, że posiadasz pewną wiedzę i światło, nie oznacza, że posiadasz prawdorzeczywistość. Główną rzeczą, na którą musisz zwrócić uwagę, jest to, czy to światło i wiedza dotyka istoty prawdy. To jest najważniejsza rzecz. Niektórzy ludzie czują, że posiadają prawdę, gdy mogą rzucić nieco światła lub zaoferować trochę powierzchownego zrozumienia. To ich uszczęśliwia, więc robią się próżni i zadowoleni z siebie. W istocie daleko im jeszcze do wejścia w prawdorzeczywistość. Jaką prawdę posiadają ludzie? Czy ludzie, którzy posiadają prawdę, mogą upaść zawsze i wszędzie? Kiedy ludzie posiadają prawdę, jak mogą nadal sprzeciwiać się Bogu i zdradzać Go? Jeśli twierdzisz, że posiadasz prawdę i jest to dowód na to, że w tobie jest życie Chrystusa – jest to skandaliczne! Czy stałeś się Panem, stałeś się Chrystusem? To absurdalne stwierdzenie i wniosek wysnuty wyłącznie przez ludzi; odnosi się do ludzkich pojęć i wyobrażeń, nie da się tego utrzymać wobec Boga.
Gdy mówimy o ludziach rozumiejących prawdę i żyjących z nią tak, że staje się ona ich życiem, do czego odnosi się to życie? Oznacza to, że prawda rządzi niepodzielnie w ich sercach, że są w stanie żyć według słów Boga oraz że mają prawdziwą znajomość tych słów i autentyczne zrozumienie prawdy. Kiedy ludzie posiadają w sobie to nowe życie, osiąga się to wyłącznie poprzez praktykowanie i doświadczanie słów Boga. Jest to zbudowane na fundamencie prawdy Bożych słów i osiągnięte poprzez życie w sferze prawdy; ludzkie życie zawiera wyłącznie ich własną znajomość i doświadczenie prawdy. To jest jego fundament i nie wykracza ono poza ten zakres; o takie życie chodzi, gdy mówi się o zdobyciu prawdy i życia. Umiejętność życia według prawdy Bożych słów nie oznacza, że życie prawdy jest w ludziach, nie oznacza też, że jeśli posiadają oni prawdę będącą ich życiem, sami stają się prawdą, a ich wewnętrzne życie staje się życiem prawdy; tym bardziej nie można powiedzieć, że są prawdą i życiem. W ostatecznym rozrachunku ich życie jest nadal życiem człowieka. Jeśli potrafisz żyć słowami Boga i posiadasz wiedzę o prawdzie; jeśli ta wiedza zakorzeni się w tobie i stanie się twoim życiem, a prawda, którą zdobyłeś przez doświadczenie, staje się podstawą twojego istnienia, jeśli będziesz żył według tych słów Boga, nikt nie będzie mógł tego zmienić, a szatan nie będzie w stanie sprowadzić cię na manowce ani skazić, wtedy zdobędziesz prawdę i życie. Oznacza to, że twoje życie zawiera jedynie prawdę, czyli twoje zrozumienie, doświadczenie i wgląd w prawdę, i bez względu na to, co robisz, będziesz żył według tych rzeczy i nie wyjdziesz poza ich zakres. To właśnie oznacza posiadanie prawdorzeczywistości i takich ludzi Bóg ostatecznie chce pozyskać swoim dziełem. Ale bez względu na to, jak dobrze ludzie rozumieją prawdę, ich istota wciąż pozostaje ludzka i w żadnym stopniu nie jest porównywalna z istotą Boga. Jest tak, ponieważ nigdy nie będą w stanie doświadczyć całej prawdy i jest niemożliwe, by w pełni ją urzeczywistnili; mogą urzeczywistnić tylko bardzo ograniczoną część prawdy osiągalnej dla ludzi. Jak więc mogliby zmienić się w Boga? Gdyby Bóg osobiście udoskonalił jakąś grupę ludzi, tworząc z niej większych i mniejszych bogów, czy nie spowodowałoby to chaosu? Poza tym takie coś jest niemożliwe i absurdalne – to tylko niedorzeczne wyobrażenie człowieka. Bóg stworzył niebo, ziemię i wszystkie rzeczy, a następnie stworzył człowieka, aby ten był Mu podporządkowany i oddawał Mu cześć. Stworzenie człowieka przez Boga było najbardziej znaczącym aktem. Bóg stworzył tylko człowieka; nie stworzył bogów. Bóg czyni dzieło we wcielonej postaci, ale to nie to samo, co stworzenie przez Niego Boga. Bóg nie stworzył samego siebie; ma własną istotę i jest ona niezmienna. Ludzie nie znają Boga, więc powinni czytać więcej Jego słów, gdyż mogą zrozumieć prawdę jedynie wówczas, gdy często jej szukają. Nie powinni mówić bzdur opierając się na swojej wyobraźni. Jeśli masz nieco doświadczenia ze słowami Boga i żyjesz według autentycznego doświadczenia i znajomości prawdy, wówczas słowa Boga stopniowo staną się twoim życiem. Jednak nadal nie możesz powiedzieć, że prawda jest twoim życiem ani że to, co wyrażasz, jest prawdą; jeśli tak właśnie uważasz, to jesteś w błędzie. Jeśli masz tylko trochę doświadczenia z jednym, konkretnym aspektem prawdy, czy może ono samo w sobie równać się posiadaniu przez ciebie prawdy? Czy można to uznać za zyskanie prawdy? Czy możesz dokładnie wyjaśnić prawdę? Czy na podstawie prawdy możesz odkryć usposobienie Boga oraz to, co ma i czym jest? Jeśli te efekty nie zostaną osiągnięte, to dowodzi to, że mając jedynie doświadczenie pewnego aspektu prawdy, nie można uznać, że naprawdę rozumie się prawdę lub zna Boga, a tym bardziej nie można powiedzieć, że zyskało się prawdę. Każdy posiada doświadczenie obejmujące wyłącznie jeden aspekt i jeden zakres prawdy; doświadczają jej w swoim ograniczonym zakresie i nie mogą dotknąć niezliczonych aspektów całej prawdy. Czy ludzie są w stanie urzeczywistnić pierwotne znaczenie prawdy? Ile stanowi twoje nikłe doświadczenie? To zaledwie pojedyncze ziarnko piasku na plaży, samotna kropla wody w oceanie. Dlatego bez względu na to, jak cenna może być twoja wiedza i te uczucia, które uzyskałeś ze swoich doświadczeń, w dalszym ciągu nie można ich uznać za prawdę. Można jedynie powiedzieć, że są one zgodne z prawdą. Prawda pochodzi od Boga, a wewnętrzny sens i rzeczywistość prawdy obejmują bardzo szeroki zakres i nikt nie jest w stanie jej zgłębić ani wykazać jej błędności. O ile masz prawdziwe zrozumienie prawdy i Boga, o tyle będziesz rozumiał pewne prawdy; nikt nie będzie w stanie wykazać błędności tego prawdziwego zrozumienia, a świadectwa, które zawierają prawdorzeczywistość, zawsze będą dawały się obronić. Bóg aprobuje tych, którzy posiadają prawdorzeczywistość. O ile dążysz do prawdy i możesz polegać na Bogu, aby doświadczać Bożych słów i możesz przyjąć prawdę jako swoje życie bez względu na to, w jakim środowisku się znajdujesz, o tyle będziesz miał drogę, będziesz mógł przetrwać i zyskasz Bożą aprobatę. Nawet jeśli ta odrobina, którą ludzie zyskują, jest zgodna z prawdą, nie można powiedzieć, że jest to prawda, a tym bardziej nie można powiedzieć, że zyskali prawdę. Ta odrobina światła, którą ludzie uzyskali, jest odpowiednia tylko dla nich samych lub dla innych ludzi w określonym zakresie, ale nie byłaby odpowiednia w innym zakresie. Bez względu na to, jak głębokie jest doświadczenie danej osoby, wciąż jest bardzo ograniczone, i nigdy nie osiągnie głębi prawdy. Światło danej osoby i jej zrozumienie nigdy nie mogą być porównywane z prawdą.
Kiedy ludzie zdobędą trochę doświadczenia Bożych słów, zrozumieją kilka prawd i odrobinę Bożych intencji, kiedy zdobędą trochę wiedzy o Bogu, a ich usposobienie do pewnego stopnia ulegnie zmianie i zostanie oczyszczone, wciąż będzie można o nich powiedzieć, że są tylko ludźmi i stworzonymi istotami ludzkimi. Dokładnie kogoś takiego pragnie pozyskać Bóg. Jakim więc jesteś człowiekiem? Niektórzy mówią: „Jestem człowiekiem, który posiada prawdę”. Takie stwierdzenie nie byłoby właściwe. Możesz jedynie powiedzieć: „Jestem człowiekiem, który został skażony przez szatana i który doświadczył sądu i karcenia Bożymi słowami. W końcu zrozumiałem prawdę i moje zepsute usposobienie zostało oczyszczone. Jestem tylko osobą, która została zbawiona przez Boga”. Gdybyś powiedział: „Jestem człowiekiem, który posiada prawdę. Doświadczyłem wszystkich słów Boga i zrozumiałem je wszystkie. Poznałem znaczenie wszystkiego, co mówi Bóg, a także kontekst i okoliczności, w których te słowa zostały wypowiedziane. Wiem wszystko. Czyż to nie oznacza, że posiadam prawdę?”, to znowu byłbyś w błędzie. Sam fakt, że posiadasz pewne doświadczenie słów Boga i czerpiesz z nich światło, nie czyni cię osobą, która posiada prawdę. Ci, którzy tylko rozumieją i omawiają niektóre doktryny, tym bardziej nie są uprawnieni do wygłaszania takich stwierdzeń. Ludzie muszą jasno zrozumieć, jaką pozycję powinni przyjąć przed obliczem Boga i wobec prawdy, czym są ludzie, czym jest życie w człowieku i czym jest życie Boga. Muszą zrozumieć, czym jest istota człowieka. Po kilku dniach doświadczania Bożego dzieła i zrozumieniu jakichś słów i doktryn niektórzy ludzie czują, że posiedli już prawdę. Są to najbardziej aroganccy, pozbawieni rozumu ludzie. Konieczne jest szczegółowe przeanalizowanie tej sprawy, aby ludzie mogli naprawdę zrozumieć siebie i poznać ludzkość, a także zrozumieć, czym jest zepsuta ludzkość, jaki poziom ludzie mogą osiągnąć po ostatecznym udoskonaleniu i jaki jest właściwy sposób zwracania się do nich i nazywania ich. Ludzie powinni wiedzieć te rzeczy, a nie oddawać się fantazjom. Lepiej jest, aby byli bardziej realistyczni w swoim zachowaniu, bo dzięki temu będą nieco mocniej trzymać się ziemi. Niektórzy wierzący w Boga zawsze dążą do realizacji własnych marzeń i zawsze pragną urzeczywistniać Boże życie i Jego obraz. Czy jest to podejście realistyczne? Ludzie zawsze pragną posiąść Boże życie – czyż nie jest to niebezpieczne? Są to aroganckie ludzkie ambicje, które są dokładnie takie same jak aroganckie ambicje szatana. Po pewnym czasie pracy w kościele niektórzy ludzie zaczynają się zastanawiać: „Czy po upadku wielkiego czerwonego smoka nie powinniśmy zostać królami i sprawować władzy? Iloma miastami każdy z nas powinien władać?”. To straszne, że ktoś potrafi przejawiać takie rzeczy. Ludzie, którym brak doświadczenia, lubią rozprawiać o doktrynach i oddawać się fantazjom. Czyniąc to, czują się nawet mądrzy, jakby odnieśli sukces w wierze w Boga, jakby żyli jako Chrystus i Bóg. Wszyscy oni są uczniami Pawła i kroczą jego ścieżką. Jeśli z uporem nie będą chcieli okazać skruchy, staną się antychrystami i poniosą surową karę.
Fragment 5
Co do tych słów, które wypowiada Bóg, kiedy ich słuchacie, czy porównujecie je do siebie samych, czy tylko słuchając, traktujecie je jak doktrynę, raz przebiegacie myślą, żeby zrozumieć, co znaczą, i na tym poprzestajecie? Jaką przyjmujecie postawę i jakie macie intencje podczas słuchania? Jeśli naprawdę rozumiecie, co powiedział Bóg – że ci, którzy nie praktykują prawdy, zostaną wyeliminowani; że nie są oni dobrymi tylko złymi ludźmi w oczach Boga – to powinniście zastanowić się nad sobą i dostrzec, które z waszych działań nie są praktykowaniem prawdy oraz które z waszych praktyk i postaw Bóg postrzega jako przejawy niepraktykowania prawdy. Czy kiedykolwiek próbowaliście rozmyślać nad tymi kwestiami? Czy zastanowiliście się nad sobą? Nie wystarczy czytać słowa Boga, jedynie zerkając na nie pobieżnie; musicie wiedzieć, jak rozmyślać nad nimi i zastanawiać się nad sobą, porównując swoje myśli i działania z Bożymi demaskującymi słowami oraz osiągając samopoznanie – jedynie w ten sposób możecie autentycznie okazać skruchę i zmienić się. Jeśli czytacie słowa Boga, ale nie wiecie, jak nad nimi rozmyślać ani jak zastanawiać się nad sobą, skupiacie się natomiast na zrozumieniu doktryny, to nie będziecie mieli wejścia w życie poprzez waszą wiarę w Boga, nie doświadczycie też prawdziwej przemiany. Zatem podczas czytania Bożych słów najważniejsze jest wiedzieć, jak rozmyślać, poszukiwać prawdy i zastanawiać się nad sobą. Czym są Boże słowa? Są rzeczywistością wszystkiego, co pozytywne, są prawdą, drogą i życiem, którymi Bóg obdarzył ludzi. Słowa Boga nie są doktryną, sloganami, jakimś rodzajem teorii czy nauczania ani wiedzą filozoficzną; są one raczej prawdą, którą ludzie muszą zrozumieć i zyskać, oraz życiem, które muszą zyskać. Zatem słowa Boga są ściśle powiązane z ludzkimi żywotami, ich życiem, ze ścieżką, którą ludzie powinni podążać, oraz z ich wynikiem i przeznaczeniem. Jeśli ktoś naprawdę rozumie prawdę i zyskał ją, wszystko w nim zmieni się w związku z tym. Jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć prawdy ani żyć według Bożych słów, nie jest też w stanie autentycznie się zmienić ani uzyskać Bożej aprobaty. Wynikiem i przeznaczeniem tej osoby może być jedynie wieczne potępienie i zniszczenie. Oto jak ważne są dla ludzi słowa Boga i prawda, którą On wyraża. Jeśli czytasz słowa Boga, ale nie wiesz, jak nad nimi rozmyślać, jak zastanawiać się nad sobą i jak je powiązać z rzeczywistymi problemami i trudnościami, których doświadczasz, będziesz mógł mieć tylko bardzo powierzchowne zrozumienie i nie będziesz w stanie zrozumieć prawdy ani pojąć Bożych intencji. Musisz zatem nauczyć się rozmyślać nad słowami Bożymi, aby zrozumieć prawdę. Ma to kluczowe znaczenie. Istnieje wiele sposobów na rozmyślanie nad słowami Bożymi: można czytać je w ciszy i modlić się w swoim sercu, szukając oświecenia i iluminacji od Ducha Świętego; można je także omawiać i czytać modlitewnie w towarzystwie tych, którzy dążą do prawdy; wreszcie można włączyć omówienia i kazania w swoje rozmyślania, by pogłębić zrozumienie i pojmowanie słów Boga. Jest dużo różnych sposobów. Krótko mówiąc, jeśli chcesz zrozumieć słowa Boga, gdy je czytasz, to musisz koniecznie nad nimi rozmyślać i czytać je modlitewnie. Celem modlitewnego czytania słów Boga nie jest to, byś mógł je wyrecytować czy zapamiętać. Chodzi raczej o dokładne zrozumienie tych słów po ich modlitewnym przeczytaniu i rozmyślaniu nad nimi, tak abyś poznał znaczenie tych słów wypowiedzianych przez Boga, a także Jego intencje. Masz dzięki temu odnaleźć w nich ścieżkę praktyki i uniknąć zboczenia na własną drogę. Ponadto nauczysz się dzięki temu rozróżniać wszystkie rozmaite stany i typy ludzi zdemaskowane w słowach Boga i traktować każdy z tych typów zgodnie z zasadami, jednocześnie unikając zbłądzenia. Dopiero wtedy, gdy nauczysz się czytać modlitewnie słowa Boga i rozmyślać nad nimi i będziesz to często robić, słowa Boga zakorzenią się w twoim sercu i staną się twoim życiem.
Fragment 6
W dniach ostatecznych Stwórca publicznie wypowiedział tak wiele słów, demaskując wszelkiego rodzaju ludzi. Teraz, gdy różne rodzaje ludzi stoją w obliczu prawdy, prawdziwej drogi i wypowiedzi Stwórcy, ujawniane są różne głosy i opinie. Są tacy, których myśli i poglądy są wypaczone, tacy, którzy są zadufani w sobie i aroganccy, oraz tacy, którzy są konserwatywni, przywiązani do tradycyjnej kultury i ograniczeni. Jest też wielu takich, którzy są głupcami i ignorantami. Są nawet ludzie, którzy nienawidzą prawdy i są do niej wrogo nastawieni, oraz tacy, którzy wpadają w szał jak wściekłe psy, beztrosko i lekkomyślnie osądzając i potępiając prawdę i to, co pozytywne. Bez skrupułów osądzają oni i potępiają wszystko, co pozytywne, i każdy wyraz prawdy, nie starając się rozeznać, czy mają do czynienia z czymś dobrym, czy złym, lub czymś zawierającym w sobie prawdę. Tacy ludzie są zwierzętami i diabłami. Kiedy ludzie są konfrontowani z prawdą i prawdziwą drogą, mają wiele różnych poglądów, które ujawniają i obnażają szatańską brzydotę ich ciasnoty intelektualnej, uporu, nieprzejednania i arogancji. Musicie się nauczyć rozeznawania i tym samym próbować zyskać wnikliwość, a jednocześnie w ramach tego poszukiwać prawdy. Skoro wspomniane cechy przejawiają ci, którzy nie wierzą i którzy nie przyjęli Bożego dzieła w dniach ostatecznych, to czy wy sami również je przejawiacie? Czasami sposób, w jaki je okazujecie, jest inny, a czasami inne są rzeczy, które mówicie, ale w rzeczywistości przejawiacie te same skłonności co oni. Podobnie jest z niektórymi ludźmi, którzy przyjmują Pana Jezusa i wierzą, że wszyscy pod słońcem, którzy Go nie przyjęli, są od nich gorsi. Wierzą, że ponieważ przyjęli zbawienie krzyża Pana Jezusa, są kimś lepszym i patrzą na wszystkich z góry. Co to za usposobienie? Takim ludziom brakuje wnikliwości, mają zbyt wąskie horyzonty myślowe, są szczególnie aroganccy i zadufani w sobie. Widzą, że inni przejawiają zepsute skłonności, ale nie widzą, że oni również je przejawiają. Czy was cechuje to samo? Z pewnością tak. Wszystkie skażone skłonności człowieka są dokładnie takie same, a różnice w naturoistocie, dążeniach i tęsknotach każdego rodzaju człowieka istnieją jedynie ze względu na dzieło Boga i zbawienie, na potrzeby Jego dzieła lub Jego zarządzenia. Niektóre osoby nie mają serca ani ducha. Są to martwi ludzie i bydlęta, które nie rozumieją wiary. Są oni najpodlejsi spośród całej ludzkości i nie można ich uznać za ludzi. Ci, którzy przyjmują nowe dzieło Boga, rozumieją więcej prawdy, ich wnikliwość i zrozumienie Boga są większe, a ich teorie i poglądy są na wyższym poziomie. Podobnie jak ci, którzy wierzą w chrześcijaństwo, mają większe zrozumienie Boga i większą znajomość stworzenia oraz dzieła Stwórcy niż przestrzegający prawa wierzący w Jahwe, tak ci, którzy przyjęli trzeci etap dzieła, mają większe zrozumienie Boga niż wierzący w chrześcijaństwo. Ponieważ każdy etap dzieła Bożego ma poziom wyższy od poprzedniego, to oczywiście wynika z tego, że zrozumienie ludzi również będzie coraz większe. Ale jeśli spojrzysz na to z innej strony, skażone usposobienie, które przejawiacie po zaakceptowaniu tego etapu dzieła, jest w istocie takie samo, jak skażone usposobienie, które przejawiają wyznawcy religii. Jedyną różnicą jest to, że wy już przyjęliście ten etap dzieła, wysłuchaliście wielu kazań, zrozumieliście liczne prawdy, zyskaliście prawdziwe zrozumienie swojej naturoistoty i naprawdę zmieniliście się pod pewnymi względami dzięki zaakceptowaniu i praktykowaniu prawdy. Kiedy więc ponownie przyjrzycie się zachowaniu tych ze świata religii, pomyślicie, że są bardziej zepsuci niż wy. Ale w rzeczywistości, gdyby postawić was obok siebie, wasze postawy wobec Boga i prawdy byłyby takie same jak ich. Wszyscy działacie zgodnie z waszymi pojęciami, wyobrażeniami i własnymi preferencjami, a wasze zepsute skłonności są identyczne. Gdyby oni przyjęli ten etap dzieła, wysłuchali tych kazań i zrozumieli te prawdy, wówczas nie byłoby wielkiej różnicy między wami a nimi. Co można z tego wywnioskować? Można wywnioskować, że prawda przynosi ludziom zmianę, że słowa, które wypowiada Bóg, i kazania, które On głosi, są zbawieniem dla całej ludzkości i są tym, czego cała ludzkość potrzebuje. Nie są one przeznaczone wyłącznie dla zaspokojenia potrzeb ludzi należących do określonej grupy albo osób danego pochodzenia etnicznego, rodzaju czy koloru skóry. Cała ludzkość została skażona przez szatana i ma szatańskie usposobienie. Ich zepsuta istota nie różni się zbytnio, a jedynie kolor skóry, pochodzenie etniczne, otoczenie i system społeczny, w którym dorastali, są inne lub istnieją niewielkie różnice w ich tradycyjnej kulturze, środowisku, z jakiego się wywodzą, i wykształceniu, jakie otrzymali. Ale to tylko pozory – cała ludzkość została zepsuta przez jednego szatana, a skażona naturoistota ludzi jest taka sama. Zatem słowa, które Bóg wypowiada, i dzieło, którego dokonuje, nie są skierowane do ludzi pochodzących z żadnej konkretnej grupy etnicznej czy z konkretnego kraju, ale raczej do całej ludzkości. Nawet jeśli istnieją różnice w kulturze i pochodzeniu różnych grup etnicznych lub różnice w wykształceniu, jakie otrzymali, w oczach Boga ich zepsute usposobienie jest dokładnie takie samo. Tak więc, chociaż pewien etap Jego dzieła jest najpierw dokonywany tylko w jednym miejscu, jako model, z którego Jego dzieło ma się rozprzestrzeniać na inne miejsca, ma on zastosowanie do całej ludzkości i może zbawić oraz zaopatrzyć całą ludzkość. Niektórzy ludzie mówią: „Europejczycy i ludzie z innych krajów nie są potomkami wielkiego czerwonego smoka, więc czy słowa Boga mówiące o tym, że cała ludzkość jest głęboko skażona, nie są niewłaściwe?”. Czy ci pytający mają słuszność? (Nie. Naturoistota całej ludzkości jest taka sama i została zepsuta przez szatana). To prawda, że zwrot „potomkowie wielkiego czerwonego smoka” określa tylko ludzi o jednym pochodzeniu etnicznym. Nie oznacza to jednak, że ludzie noszący to miano i ludzie, którzy go nie noszą, różnią się w swej istocie. W rzeczywistości ich istota jest identyczna. Cała ludzkość znajduje się w rękach złego. Wszyscy zostali skażeni przez szatana, a ich zepsuta naturoistota jest dokładnie taka sama. Chińczycy, słysząc słowa, które wypowiada Bóg, buntują się i stawiają opór, a także mają pojęcia i wyobrażenia; takie właśnie rzeczy przejawiają. Kiedy słowa te są powtarzane ludziom z innych grup etnicznych, oni również przejawiają wyobrażenia, pojęcia, buntowniczość, arogancję, zadufanie w sobie, a nawet opór – dzieje się dokładnie to samo. Cała ludzkość, niezależnie od pochodzenia etnicznego i kulturowego, wykazuje jedynie przejawy zepsutych ludzi, które obnaża Bóg.
Zepsute usposobienie jest wspólną cechą całej ludzkości – wszyscy są tacy sami, mają więcej podobieństw niż odmienności i nie różnią się w żaden oczywisty sposób. Słowa, które Bóg wypowiada, i prawdy, które wyraża, nie zbawiają tylko jednej grupy etnicznej, jednego kraju czy jednej grupy ludzi – Bóg zbawia całą ludzkość. Co to pokazuje? Czy pośród rodzaju ludzkiego znajdzie się ktoś, kto nie uległ zepsuciu szatana i należy do innej kategorii lub klasy ludzi? Czy jest ktoś, kto nie podlega suwerenności Bożej? (Nie). Jakie jest znaczenie wypowiadanych przeze mnie słów? Bóg sprawuje suwerenną władzę nad całą ludzkością, a cała ludzkość została stworzona przez jednego Boga. Bez względu na to, do jakiej grupy etnicznej należą, jaki typ człowieka reprezentują i jak bardzo są kompetentni, wszyscy zostali stworzeni przez Boga. W oczach człowieka niektórzy ludzie różnią się od innych i są lepsi, ale w oczach Boga wszyscy są jednakowi, każdy człowiek jest taki sam. Po czym można to poznać? Różnice w kolorze skóry i języku to tylko pozory, ale zepsute usposobienie ludzi i ich naturoistota są takie same – taka jest prawda. Słowa Boga mogą odnieść skutek w wypadku wszystkich ludzi posiadających skażone szatańskie skłonności. Są one wymierzone w ich skażone skłonności i mogą rozwiązać problem ich skażonego usposobienia. To pokazuje, że wszystkie słowa Boga są prawdą, że mogą zaopatrzyć, oczyścić i zbawić ludzkość – jest to niezaprzeczalne. Słowa, które Bóg wyraża w dniach ostatecznych, rozprzestrzeniły się już we wszystkich krajach i grupach etnicznych świata – to jest fakt! A jaka była reakcja ludzkości? (Pojawiły się różnego rodzaju reakcje). Na co wskazują te wszystkie rodzaje reakcji lub co odzwierciedlają w odniesieniu do istoty dzisiejszej ludzkości? Pokazują one, że naturoistota ludzkości jest taka sama, że dzisiejsi ludzie reagują tak samo jak reagowali faryzeusze i Żydzi, gdy Pan Jezus przyszedł, aby dokonać swojego dzieła, i że ludzkość odczuwa wstręt do prawdy, ma pełno wyobrażeń i pojęć o Bogu i wierzy w Niego, żyjąc w ramach iluzorycznych wyobrażeń i pojęć. Ludzkość jako całość nie zna Boga i opiera się Mu. Gdy ludzie słyszą słowa Boga, ich pierwszą reakcją lub naturalnym przejawem ich naturoistoty jest opór i wrogie nastawienie do Boga – jest to cecha wspólna dla wszystkich. Wszystkie ich negatywne głosy i poglądy w obliczu prawd wyrażanych przez Boga rodzą się z zepsutej naturoistoty ludzkości i są charakterystyczne dla całej rasy ludzkiej. Ich pojęcia i wyobrażenia są takie same, jak pojęcia i wyobrażenia na temat Boga, jakie mieli arcykapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze, gdy przybył Pan Jezus; one się nie zmieniły. Ludzie religijni niosą krzyż od dwóch tysięcy lat, ale wciąż są tacy sami, nie zmieniają się w najmniejszym stopniu. Ludzie, którzy nie posiedli prawdy, przejawiają takie rzeczy w sposób naturalny i wrodzony, i takie jest ich nastawienie do Boga. Jeśli zatem ktoś wierzy w Boga, ale nie dąży do prawdy, czy może wyzbyć się zepsutego usposobienia? (Nie). Bez względu na to, jak długo wierzą, ludzie nie będą w stanie rozwiązać problemu swojego zepsutego usposobienia, jeśli nie będą dążyć do prawdy. Dwa tysiące lat temu faryzeusze szaleńczo sprzeciwiali się Panu Jezusowi, potępili Go i przybili do krzyża. Obecnie pastorzy, starsi, ojcowie i biskupi w świecie religijnym nadal szaleńczo się opierają wcielonemu Bogu i potępiają Go, tak jak czynili to faryzeusze. Gdyby ktoś poszedł do nich i zaświadczył, że Bóg się wcielił, mógłby zostać pojmany i skazany na śmierć, a gdyby Bóg wcielony udał się do miejsc kultu każdej z głównych religii, aby tam nauczać, z pewnością z powrotem przybito by Go do krzyża lub przekazano tym, którzy mają władzę. Z pewnością nie potraktowano by Go łagodnie, ponieważ naturoistota zepsutych ludzi jest taka sama. Czy te słowa wywołują w waszym wnętrzu jakąś reakcję? Nie sądzicie, że ci, którzy wierzą w Boga od wielu lat, ale w żadnym stopniu nie dążą do prawdy, są przerażający? (Poniekąd tak). To jest naprawdę przerażające! Trzymają Biblię i krzyż, polegają na prawie, noszą szaty faryzeuszy lub suknie kapłańskie, sprzeciwiają się Bogu i potępiają Go publicznie w świątyniach – czyż nie jest to coś, co wierzący w Boga robią w biały dzień? Gdzie są ci, którzy potępiają Boga i sprzeciwiają się Mu? Nie trzeba daleko szukać. Każdy spośród Jego wiernych, kto nie przyjmuje prawdy i czuje do niej niechęć, jest przeciwnikiem Boga, antychrystem i faryzeuszem.
Jeśli ludzie nie dążą do prawdy, przez co nie mogą jej posiąść, nigdy nie poznają Boga, a jeśli Go nie poznają, zawsze będą do Niego wrogo nastawieni i nie jest możliwe, by byli z Nim zgodni. Bez względu na to, jak bardzo twoje serce subiektywnie pragnie kochać Boga i nie chce Mu się sprzeciwiać, jest to bezcelowe. Samo pragnienie lub chęć powstrzymania się są bezużyteczne. Jest to mimowolna kwestia, o której decyduje ludzka natura. Musisz więc dążyć do posiadania i praktykowania prawdy, musisz odrzucić swoje skażone usposobienie, wejść w prawdorzeczywistość i osiągnąć zgodność z Bogiem – to jest właściwa ścieżka. Musicie w głębi serca wiedzieć, że najważniejszą częścią wiary w Boga jest dążenie do prawdy. Musicie być w stanie pojąć pewne praktyczne sprawy w obszarach takich jak to, od których aspektów powinniście zacząć i co powinniście robić, dążąc do prawdy, jak podchodzić do swoich obowiązków, do różnych osób wokół was, do wszelkiego rodzaju rzeczy, jaki pogląd powinniście przyjąć w odniesieniu do nich, i jakie podejście jest zgodne z prawdozasadami. Jeśli nie szukasz prawdy ani nie rozumiesz prawdozasad, a potrafisz jedynie stosować reguły i wyznaczać granice różnym rzeczom zgodnie z tymi regułami, a także zgodnie z logiką, pojęciami i wyobrażeniami, to twój sposób praktykowania jest niewłaściwy i dowodzi, że przez lata wiary w Boga ściśle przestrzegałeś reguł, ale nie pojąłeś prawdy i nie posiadasz rzeczywistości. Przestrzeganie reguł oraz życie według pojęć i wyobrażeń jest mozolne i wyczerpujące, ale cały ten wysiłek idzie na marne, a Bóg w ogóle tego nie zaaprobuje. Nawet jeśli umrzesz z wyczerpania, to dobrze ci tak! Jeśli masz duchowe zrozumienie i w czysty sposób pojmujesz słowa Boga, które czytasz, lub kazania i omówienia, których słuchasz, to im więcej doświadczysz, tym więcej zrozumiesz i zyskasz, a to, co pojmiesz, będzie realne i zgodne z prawdą. Wtedy zyskasz prawdę i życie. Jeśli po wielu latach wiary w Boga zdobyłeś i pojąłeś jedynie doktryny i reguły, pojęcia i wyobrażenia oraz reguły i przepisy, które cię wiążą, to jesteś całkowicie stracony. To dowodzi, że nie posiadłeś prawdy i nie masz życia. Bez względu na to, od ilu lat wierzysz w Boga oraz ile słów i doktryn jesteś w stanie wygłosić, wciąż jesteś absurdalną i ogłupiałą osobą. Chociaż nie brzmi to przyjemnie, jest to fakt. Jest wielu ludzi, którzy wierzą w Boga od lat, ale nie widzą, że prawda i Chrystus mają władzę w domu Bożym i że Duch Święty sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim. Tacy ludzie nie mają żadnej zdolności pojmowania i właściwie są ślepi. Niektórzy widzą, że Bóg osądza i karci ludzi, doskonali pewną grupę osób, ale eliminuje wiele innych, więc wątpią w miłość Boga, a nawet w Jego sprawiedliwość. Czy tacy ludzie mają jakąkolwiek zdolność pojmowania? Czy mają jakąkolwiek zdolność pojmowania? Można śmiało powiedzieć, że są absurdalnymi ludźmi, którzy w ogóle nie są w stanie niczego pojąć. Absurdalni ludzie zawsze widzą sprawy w niedorzecznym świetle. Jedynie ci, którzy rozumieją prawdę, dokładnie je widzą takimi, jakie faktycznie są.
Fragment 7
Niektóre osoby głoszące ewangelię, rozpowszechniające dzieło Boże i świadczące o nim, popełniają pewien poważny błąd – pomijają te słowa Boga, na które ludzie ze świata religii najprawdopodobniej zareagowaliby w ten sposób, że wyrobiliby sobie własne pojęcia, przez co osoby te dają potencjalnym odbiorcom ewangelii okrojoną, skróconą wersję słów Bożych. Ich wymówka brzmi tak, iż robią to, aby ludzie nie wyrobili sobie pojęć i aby nie ukształtowało się w nich błędne rozumienie, ale czy takie podejście jest słuszne? Wszystkie słowa Boga są prawdą. Bez względu na to, czy ludzie mają swoje własne pojęcia i czy przyjmują lub miłują te słowa, prawda jest prawdą; ci, którzy ją przyjmują, mogą zostać zbawieni, podczas gdy ci, którzy jej nie przyjmą, zginą. Każdy, kto odrzuca prawdę, zasługuje na to, by umrzeć i zginąć. Cóż to ma wspólnego z osobami głoszącymi ewangelię? Ci, którzy szerzą dobrą nowinę, powinni pozwolić ludziom czytać słowa Boże w ich oryginalnym brzmieniu, zamiast skracać je w obawie, że ludzie wyrobią sobie własne pojęcia. Kiedy ludzie badają prawdziwą drogę, chcą się przekonać, jak wyglądają słowa Boga w ich pierwotnym brzmieniu, jakie zawierają się w nich treści i jakie są najbardziej oryginalne wypowiedzi Boga na pewne tematy. Ludzie chcą wiedzieć takie rzeczy: „Mówicie, że Bóg jest Stwórcą, czym są więc słowa, które On wypowiada? Jaki jest styl Jego wypowiedzi?”. Wy zaś nalegacie na to, by zmieniać brzmienie tych spośród słów Bożych, które nie są zgodne z ludzkimi pojęciami, aby było tak jak wtedy, gdy ludzie ze świata religii objaśniają Biblię: wszystko, co mówią, jest w zgodzie z ludzkimi pojęciami; nalegacie na to, by pokazywać ludziom taką wersję słów Bożych, która została zmodyfikowana, i nie pozwalacie im ujrzeć słów Boga w ich oryginalnej formie. O co w tym wszystkim chodzi? Czy i wy macie swe własne pojęcia na temat tych słów Bożych? Czy, podobnie jak ludzie ze świata religii, wierzycie, że te z Jego słów, które nie zgadzają się z ludzkimi pojęciami, nie są prawdą, że prawdą są tylko te słowa, które pasują do ludzkich pojęć? Jeśli tak, to popełniacie błąd. Bez względu na to, w jaki sposób wypowiadane są słowa Boże i czy są zgodne z ludzkimi pojęciami, czy też nie, są one prawdą. To tylko dlatego, że sami nie posiadają i nie znają prawdy, skażeni ludzie wyrabiają sobie swoje własne pojęcia na ich temat – jest to przejaw głupoty i ignorancji człowieka. Nie potraficie dostrzec wyraźnie, że słowa Boga są niezwykle konkretne i przydatne do osiągnięcia określonego skutku, a jeszcze mniej zdajecie sobie sprawę z tego, jak marny jest charakter człowieka i jak trudno jest ludziom coś zrozumieć, jeśli słowa Boga są nazbyt zwięzłe i mają zanadto teoretyczny charakter. Przypomnijcie sobie, że kiedy Pan Jezus się ukazał, aby dokonać dzieła, wielu uczniów nie potrafiło zrozumieć Jego słów i aby zrozumieć ich znaczenie, musieli Go prosić, by podawał przykłady i opowiadał przypowieści. Czyż tak nie było? Dzisiaj, kiedy mówię zbyt szczegółowo i konkretnie, narzekacie, że jest to nazbyt rozwlekłe. Kiedy przemawiam w sposób głęboki, nie rozumiecie, ale kiedy uogólniam i teoretyzuję, przyjmujecie to jako doktrynę. Ludzie są pod tym względem trudni. W słowach Boga jest teraz zarówno język boski, jak i ludzki; jest zarówno zwięzłość, jak i szczegółowość, i zawiera on wiele przykładów, które obnażają różne stany, w jakich znajdują się ludzie. Niektóre słowa wydają się zbyt szczegółowe tym, którzy już rozumieją prawdę, lecz dla nowych wyznawców są w sam raz i trudno byłoby osiągnąć rezultaty bez tego poziomu szczegółowości i konkretności. To tak jak z rodzicami wychowującymi dzieci: kiedy ich pociechy są małe, rodzice muszą robić wokół nich masę drobnych rzeczy, lecz mogą przestać postępować w ten sposób, gdy dzieci nabiorą rozsądku i będą w stanie same o siebie zadbać. To akurat jest dla ludzi zrozumiałe – dlaczego więc nie mogą pojąć tej kwestii w odniesieniu do dzieła Bożego? Nowi wyznawcy muszą czytać słowa, które nie są aż tak głębokie, a za to poparte są przykładami; słowa, które są stosunkowo szczegółowe i drobiazgowe. Ci, którzy wierzą w Boga od lat i rozumieją niektóre prawdy, muszą czytać słowa, które są stosunkowo głębokie i które są w stanie pojąć. Bez względu na to, w jaki sposób Bóg przemawia, wszystko to ma umożliwić ludziom zrozumienie prawdy, odrzucenie ich skażonego usposobienia i wejście w prawdorzeczywistość. Bóg mówi, aby osiągnąć te właśnie rezultaty. Niezależnie od tego, czy Jego słowa są głębokie, czy płytkie, czy są w zasięgu ludzi, czy też ich przerastają, zrozumienie prawdy i wejście w prawdorzeczywistość nie jest łatwe. Nie myśl, że tylko dlatego, iż masz dobry charakter i potrafisz pojąć głębokie prawdy, to posiadłeś już te płytsze prawdy i posiadasz rzeczywistość. Czy tak właśnie jest? Już sama prawda o byciu uczciwym człowiekiem wystarczy, aby doświadczać jej przez całe życie. Bez względu na to, jak płytkie są słowa Boga, bez względu na to, jak wiele przykładów Bóg podaje, możesz nie wejść w rzeczywistość nawet po dziesięciu czy ośmiu latach gromadzenia doświadczeń. A zatem w odniesieniu do słów Bożych błędem jest zwracanie uwagi na to, jak są głębokie. Takie spojrzenie jest błędne. Najlepiej jest człowiekowi zwracać baczną uwagę na rzeczywistość; nie jest bowiem tak, że posiadasz rzeczywistość tylko dlatego, iż masz zdolność pojmowania i potrafisz zrozumieć prawdę. Jeśli nie potrafisz wprowadzać jej w życie, nawet najściślejsze jej zrozumienie będzie dla ciebie tylko pustymi doktrynami. Musisz wprowadzać prawdę w życie, musisz mieć doświadczenie i wiedzę – tylko w takim wypadku twoje zrozumienie będzie miało praktyczny wymiar. Każdy, kto narzeka, że słowa Boga są zbyt szczegółowe lub nazbyt trywialne, jest arogancki i zadufany w sobie i nie ma za grosz prawdorzeczywistości. Czyż człowiek może pojąć mądrość Bożych słów i myśli? Wielu ludzi ma zanadto aroganckie i nieświadome podejście do słów Bożych, zachowując się tak, jakby posiedli sporo prawdorzeczywistości, podczas gdy w gruncie rzeczy nie wprowadzają prawdy w życie i w ogóle nie są w stanie złożyć żadnego autentycznego świadectwa. Potrafią jedynie wypowiadać puste słowa teorii; są teoretykami i szalbierzami. Jak zatem ci, którzy rzeczywiście dążą do prawdy, winni odczytywać słowa Boga? Powinni poszukiwać w nich prawdy. Poszukiwanie prawdy wiąże się z wieloma kwestiami i obejmuje wiele zagadnień, więc czy można o nim mówić inaczej, niż w sposób szczegółowy? Czy można osiągnąć rezultaty, nie mówiąc konkretnie i wyczerpująco? Czy ludzie naprawdę mogą coś zrozumieć, jeśli nie poprze się wypowiedzi wieloma przykładami? Wielu ludzi uważa, że niektóre słowa Boże są nazbyt płytkie – w takim razie w jak wiele spośród tych płytkich słów zdołałeś już wejść? Jakim to świadectwem płynącym z twego własnego doświadczenia jesteś w stanie się podzielić? Jeśli nie wszedłeś nawet w te płytkie słowa, czy zdołasz pojąć te głębsze? Czy rzeczywiście będziesz w stanie je zrozumieć? Nie myśl, że jesteś taki mądry, nie bądź arogancki i zadufany w sobie!
Wróćmy do kwestii modyfikowania słów Bożych. Dom Boży opublikował ujednoliconą wersję książki „Słowo ukazuje się w ciele” i nikomu nie wolno dokonywać w niej najmniejszych zmian. Żadna standardowa wersja słów Bożych nie może być przez nikogo zmieniana, a jeśli ktoś dokona takiej zmiany, będzie to traktowane jako manipulowanie słowami Bożymi. Ci, którzy manipulują słowami Boga, nie mają za grosz zrozumienia dla pragnień wszystkich ludzi łaknących prawdy i z niecierpliwością wyczekujących chwili, gdy będą mogli czytać słowa Boże. Ludzie ci chcą czytać dokładną, standardową wersję słów Bożych, która jest zapisem słów Bożych w ich oryginalnym brzmieniu, będącym wyrazem pierwotnego znaczenia i intencji Boga. Tacy właśnie są wszyscy ludzie, którzy miłują prawdę. Ludzie nie rozumieją pierwotnego zamiaru i celu oraz źródłowej intencji, jakie przyświecały Bogu przy dokonywaniu całego tego dzieła i wypowiadaniu wszystkich tych słów, ani też nie pojmują tego, dlaczego przemawia On w sposób tak szczegółowy. Ludzie nie rozumieją, lecz dokonują w swoich umysłach analiz i podsumowań, aż w końcu zaczynają manipulować tymi spośród oryginalnych słów Boga, które nie są zgodne z ich pojęciami. W rezultacie, gdy inni kończą czytać te słowa Boże, które zostały zmodyfikowane, trudno im zrozumieć, co Bóg pierwotnie miał na myśli. Czyż nie wpływa to więc na ich rozumienie prawdy i wkraczanie w życie? Na czym polega tutaj problem? Na tym, że ludzie, którzy modyfikują słowa Boże, nie mają bogobojnych serc. Stosują metodę niedowiarków; gdy tylko podejmują działania, ujawnia się ich szatańskie usposobienie. Zawsze mają swoje opinie i własne przemyślenia na temat tego, co Bóg uczynił i powiedział, i zawsze chcą się nimi zajmować i powtarzać te rzeczy, aby sięgnąć swoimi czarnymi diabelskimi szponami i przemienić słowa Boga w swoje własne powiedzenia. To właśnie jest ich szatańska natura – arogancja. Kiedy Bóg wypowiada jakieś słowa osadzone w rzeczywistości, jakieś związane z codziennością słowa, które są bliskie ludzkości, ludzie zapoznają się z nimi z lekceważeniem i spoglądają na nie z góry, podchodząc do nich z pogardliwym nastawieniem. Zawsze chcą posługiwać się ludzką wiedzą i wyobraźnią, by dokonać pewnych poprawek i zmienić styl. Czyż nie jest to odrażające? (Jest). Pod żadnym pozorem nie wolno wam tego robić. Musicie postępować z szacunkiem. Słowa Boże są słowami Boga i bez względu na to, w jaki sposób On przemawia, muszą zachować swą pierwotną formę i nie wolno ich zmieniać. Jedynie wygłaszane na żywo kazania mogą być nieznacznie przeredagowywane, o ile chodzi o drobne tylko poprawki, nie zmieniające przy tym ich pierwotnego znaczenia. Pierwotnego znaczenia pod żadnym pozorem nie wolno zmieniać. Jeśli nie posiadasz prawdy, to niczego nie zmieniaj; każdy, kto coś zmieni, będzie musiał wziąć za to odpowiedzialność. Dom Boży wyznacza kilka osób do organizowania kazań i omówień, lecz ludzie ci muszą czynić to zgodnie z zasadami i pod żadnym pozorem nie wolno im niczego modyfikować. Ci, którzy nie mają zrozumienia spraw duchowych i nie pojmują prawdy, nie powinni się w to wtrącać, bo w przeciwnym razie spotka ich kara. Ponieważ jesteś jednym z Bożych wybrańców, powinieneś pilnie czytać słowa Boga, skupić się na zrozumieniu prawdy i wkraczaniu w rzeczywistość oraz nie wątpić w słowa Boże ani w prawdę. Przede wszystkim zaś nie posługuj się własnym umysłem i wiedzą do tego, by lustrować słowa Boże. Nie jest dobrze ciągle angażować się w złe praktyki; kiedy obrazisz Boże usposobienie, znajdziesz się w poważnych tarapatach. Niektórzy rozumieją trochę wiedzy biblijnej; postudiują teologię przez kilka dni i przeczytają kilka książek, a potem myślą, że rozumieją prawdę, znają się na rzeczy i są zdolni. Na cóż jednak zdadzą ci się twoje skromne umiejętności? Czy jesteś w stanie nieść świadectwo o Bogu? Czy posiadasz prawdorzeczywistość? Czy potrafisz sprowadzać ludzi przed oblicze Boga? Ta odrobina teorii i erudycji nawet w najmniejszym stopniu nie reprezentuje prawdy. Bóg w swoim człowieczeństwie wypowiada pewne słowa, które pozwalają ludziom pojąć znaczenie; pewne słowa, które rodzajowi ludzkiemu łatwiej jest zrozumieć, lecz ludzie pozostają nieprzekonani, wciąż chcąc zmieniać Jego słowa w taki sposób, aby były zgodne z ich pojęciami, aby odpowiadały ich gustom i życzeniom, aby miło się ich słuchało i aby nie były trudne dla ich oczu i serca. Jakiegoż rodzaju jest to usposobienie? Jest to aroganckie usposobienie. Robienie różnych rzeczy bez stosowania jakichkolwiek prawdozasad i postępowanie w zgodzie z szatańskimi metodami niewątpliwie zakłóci i zaburzy dzieło domu Bożego. Jest to bardzo niebezpieczna sprawa! Gdy obrazisz Boże usposobienie, wyniknie z tego mnóstwo kłopotów, i istnieje niebezpieczeństwo, że zostaniesz wyeliminowany.
Niektórzy ludzie czują niechęć, gdy widzą, że słowa Boże mówią w sposób bardzo szczegółowy o ścieżce praktyki związanej z wkraczaniem w życie. Skoro tak, to gdyby zobaczyli wszystkie te prawa, dekrety i nakazy, które Bóg ogłosił w Starym Testamencie, czyż nie wzbudziłoby to w nich jeszcze większej niechęci? A gdyby następnie przeczytali jeszcze bardziej szczegółowe słowa pierwotnych biblijnych przykazań, czy nie wyrobiliby sobie własnych pojęć? Pomyśleliby sobie tak: „Te słowa są nazbyt trywialne. To, co można jasno powiedzieć w jednym zdaniu, rozwleka się tutaj do trzech lub czterech zdań. Słowa te winny być bardziej zwięzłe i bezpośrednie, tak aby ludzie mogli dostrzec wszystko już na pierwszy rzut oka i zrozumieć po wysłuchaniu jednego tylko zdania. Jakże byłoby wspaniale, gdyby nie były tak rozwlekłe, tylko proste, łatwe do zrozumienia i wprowadzenia w życie. Czyż nie niosłyby one wtedy w sposób bardziej efektywny świadectwa o Bogu i z jeszcze lepszym skutkiem nie oddawałyby Mu chwały?”. Ta myśl wydaje się słuszna, ale czy uważasz, że czytanie słów Bożych winno przypominać czytanie powieści, gdzie bardziej potoczyście znaczy lepiej? Słowa Boga są prawdą; wymagają kontemplacji, a człowiek musi ich doświadczać i wprowadzać je w życie, aby zrozumieć i zyskać prawdę. Im mniej słowa Boże zgodne są z ludzkimi pojęciami, tym więcej jest w nich prawdy. W rzeczywistości żadne aspekty prawdy nie zgadzają się z ludzkimi pojęciami; nie są one czymś, co ludzie już widzieli lub czego wcześniej doświadczyli, lecz są słowami nowymi i świeżymi. Po kilku latach ich czytania i doświadczania przekonasz się jednak, że wszystkie słowa Boże są prawdą. Niektórzy ludzie zawsze mają własne pojęcia na temat słów Bożych. Skąd bierze się ten problem? Gdzie tacy ludzie robią błąd? Problem ten ukazuje, że ludzie nie znają dzieła Bożego ani usposobienia Boga. Każde wypowiedziane przez Niego zdanie jest praktyczne i rzeczowe; Bóg używa codziennej ludzkiej mowy, bez uciekania się do teoretycznego lub specjalistycznego języka. Taki sposób wyrażania się jest najbardziej korzystny dla zrozumienia prawdy przez ludzi. Nie ma nikogo, kto potrafiłby jasno to zrozumieć – tylko dzieło Boże i słowa Boga są najbardziej praktyczne i rzeczywiste. Ludzie wprawdzie werbalnie przyznają: „Wszystkie słowa Boga są słuszne. Mają one dobroczynny wpływ na ludzi, ale ludzie nie rozumieją Boga. On wie najlepiej, jakie są ludzkie potrzeby, i wie, jak mówić, aby ludzie rozumieli. Sposób, w jaki On ich napomina i do nich przemawia, jest dla nich łatwiejszy do zaakceptowania. Bóg zna budowę ludzkiego wnętrza i wie, jakiego rodzaju myśli i wyobrażenia ludzie mają, a jeszcze lepiej wie, czego najbardziej potrzebują, podczas gdy oni sami nie mają o tym pojęcia”. Ale kiedy przyglądasz się słowom Bożym, chcesz je uprościć i zmienić stosownie do ludzkich pojęć i gustów. Czy wówczas słowa Boga nadal mogą być prawdą? Czy nadal mogą być Jego słowami? Czy nie staną się słowami człowieka? Czy tego rodzaju myślenie nie jest przejawem zbytniej arogancji i zadufania w sobie? Słowa Boga są prawdą, niezależnie od tego, czy pasują do ludzkich pojęć i wyobrażeń. Bez względu na to, ile słów Bóg wypowiada i jak bardzo są one szczegółowe, nie padają one na próżno. Jeśli dodaje jakieś jedno zdanie, robi to po to, aby pomóc ludziom lepiej coś zrozumieć, co jest dla nich korzystne. Gdyby miał to zdanie pominąć, ludzie nie zrozumieliby czegoś tak dobrze, a szatanowi łatwiej byłoby wykorzystać tę sytuację. Większość ludzi ma słaby charakter i nie są oni w stanie pojąć znaczenia słów, jeśli Bóg nie rozwinie danego tematu i nie omówi go bardziej szczegółowo. Wszyscy ludzie są odrętwiali i mało pojętni, więc nie należy pomijać ani jednego zdania; gdyby jakikolwiek aspekt nie został gruntownie omówiony, ludzie by go nie zrozumieli – ty być może byś go zrozumiał, ale ktoś inny nie; jedna grupa spośród was może zdołałaby go pojąć, ale inna grupa może go nie zrozumieć. Zawsze znajdą się tacy, którzy nie zrozumieją. Bóg nie przemawia tylko do ciebie; mówi do całej ludzkości, do wszystkich, którzy mają uszy i są w stanie zrozumieć, co mówi Bóg. Czy twój punkt widzenia nie jest zbyt wąski? Ludzie widzą tylko to, co znajduje się tuż przed nimi, myśląc sobie przy tym: „Rozumiem to zdanie; dlaczego Bóg musi mimo to wyjaśniać je aż tak szczegółowo?”. Jeśli coś jest zbyt proste, zrozumieją to osoby o dobrym charakterze, ale ci o charakterze przeciętnym już nie; jeśli Bóg doda kilka zdań dla osób o przeciętnym charakterze, ty czujesz się dotknięty. Czy to znaczy, że jesteś kimś, kto przyjmuje prawdę? Skąd biorą się te twoje zastrzeżenia? Czyż nie jest to aroganckie usposobienie szatana? Kiedy Bóg robi coś, co choć trochę kłóci się z twoimi pojęciami, kiedy ujawnia odrobinę tego wszystkiego, co ma i czym jest – miłości, zrozumienia, troski, niepokoju o ludzi i ogólnie pojętej opieki nad nimi – ty myślisz, że Bóg jest zanadto gadatliwy, że mówi za dużo, marnując czas na błahostki, że nie powinien tak robić; właśnie w ten sposób wierzysz w swoje własne pojęcia. Takie jest twoje wrażenie o Bogu, twoja wiedza o Nim; tak właśnie Go postrzegasz. Czy zatem twoje przekonanie, że „wszystko, co Bóg czyni, jest słuszne, Bóg najlepiej rozumie człowieka” jest jedynie doktryną? Dla ciebie stało się ono doktryną; twoja wiedza o Bogu nie zgadza się z tym, co On objawia, nie ma tu żadnej korelacji. Co więcej, nie postępujesz tak wobec Boga; traktujesz Jego słowa i Jego dzieło zgodnie z własnymi pojęciami i wyobrażeniami, zgodnie ze swoim aroganckim usposobieniem. Czy jesteś kimś, kto przyjmuje prawdę? Nie jesteś kimś, kto przyjmuje prawdę, ani nie jesteś kimś, kto ma bogobojne serce. Stając w obliczu Bożych słów i czynów potrafisz osądzać, narzekać, spekulować, wątpić, zaprzeczać, opierać się i dokonywać własnych wyborów. Czy prawdziwie wierzysz w Boga? Jeśli nie potrafisz podporządkować się dziełu Bożemu, czy zdołasz zyskać prawdę? Jeśli tak właśnie traktujesz słowa Boga, Jego dzieło, prawdę, wszystko, co On ma i czym jest, i wszystko, co od Niego pochodzi, to czy możesz dostąpić Jego zbawienia? Jeśli nie potrafisz zyskać prawdy, zostaniesz poddany karze.
W ramach swego podejścia do słów Bożych nie analizuj ich drobiazgowo ani gruntownie nie badaj, nie bądź przebiegły, nie wątp i nie łam sobie głowy. Traktuj je tak, jak traktowałbyś prawdę – to najmądrzejsze podejście. Cokolwiek robisz, nie mów sobie tak: „Jestem człowiekiem nowoczesnym, jestem kompetentny i dobrze wykształcony, znam gramatykę, studiowałem taki a taki kierunek, jestem biegły w pewnej umiejętności lub w pewnym zawodzie, wszystko rozumiem, pojmuję. Bóg zaś na tym się nie zna. Chociaż rozumie całą ludzkość, nie ma niczego oprócz prawdy, nie rozumie spraw zawodowych, nie ma niczego, w czym byłby dobry, wie jedynie, jak wyrażać prawdę”. Racja. Bóg potrafi jedynie wyrażać prawdę i potrafi przejrzeć wszystkie rzeczy, ponieważ jest prawdą. On sprawuje suwerenną władzę nad losem ludzkości i panuje nad twoim przeznaczeniem. Nikt nie zdoła uciec przed suwerenną władzą i ustaleniami Boga. Jaka winna być postawa ludzi wobec słów Bożych? Powinni ich słuchać, podporządkowywać się im, przyjmować je i wprowadzać w życie, pozostając z nimi w jak największej zgodzie – taką właśnie postawę winni okazywać ludzie. Rób co chcesz, tylko nie analizuj tych słów szczegółowo. Wypowiedziałem do was wiele słów, ale wy jesteście w stanie przyjąć tylko część z nich. Nie przyjmujecie bowiem żadnych słów, które nie są zgodne z ludzkimi pojęciami – a nawet w swoich sercach opieracie się im i je odrzucacie. Przyjmujecie jedynie te słowa, które są zgodne z ludzkimi pojęciami, natomiast odrzucacie te, które nie są z nimi w zgodzie. Czy w ten sposób można zyskać prawdę? Czy słowa, które nie zgadzają się z ludzkimi pojęciami, rzeczywiście nie są prawdą? Masz czelność być tego pewien? W takim razie muszę cię zapytać, jak wiele prawdy rozumiesz? Jakie prawdy posiadasz? Podziel się zatem świadectwem na temat wszystkich prawd, które rozumiesz, i pozwól wszystkim zadecydować, czy są one prawdą, czy nie. Jeśli potrafisz przyznać, że nie posiadasz prawdy, oznacza to, że masz rozum. Jeśli rzeczywiście masz rozum, czy nadal ośmielasz się twierdzić, że słowa, które nie są zgodne z ludzkimi pojęciami, nie są prawdą? Czy nadal ośmielasz się zakładać się z Bogiem? Jesteś stworzoną istotą ludzką, więc nie bądź zanadto arogancki i zadufany w sobie, nie miej o sobie tak wysokiego mniemania. W ogóle nie znasz prawdy; nie byłbyś w stanie w pełni doświadczyć nawet jednego zdania ze słów Bożych w ciągu całego swojego życia, i przez całe swoje życie nie byłbyś w stanie go zrozumieć ani urzeczywistnić. Jeśli potrafisz zrozumieć i wprowadzić w życie jakąś część słów Bożych, to już jest całkiem nieźle. Ludzie są tak wyjałowieni i żałośni – taka jest prawda w tej kwestii. Skoro są tacy wyjałowieni i żałośni, dlaczego są przy tym tacy aroganccy i zadufani w sobie? To właśnie sprawia, że są zarówno żałośni, jak i nienawistni. Radzę ludziom, aby posłusznie czytali słowa Boże, porzucali swe własne pojęcia, gdy tylko te w nich powstaną, i traktowali słowa Boga jako prawdę oraz robili wszystko, co w ich mocy, aby je rozważać, a następnie ich doświadczać; być może wtedy będą w stanie zrozumieć, czym jest prawda. Nie zwracaj uwagi na to, jak szczegółowe i rozwlekłe są słowa Boga. Jeśli potrafisz je zrozumieć i ich doświadczać, a następnie nieść o nich świadectwo, dopiero wtedy można uznać cię za człowieka zdolnego. Rzeczy mają się tutaj podobnie jak z tym, że ludzie zawsze zwracają szczególną uwagę na to, jakie rodzaje pokarmów spożywają, myśląc, że jedne są smaczne, a inne nie. I co z tego wynika? Smaczne pokarmy niekoniecznie są bogate w składniki odżywcze, a pokarmy, których nie lubisz, niekoniecznie mają ich mniej; mogą nawet zawierać znacznie więcej składników odżywczych, i to bardziej wartościowych. Ludzie mają trudności z rozróżnieniem tego, co jest, a co nie jest prawdą, co pochodzi od Boga, a co od człowieka. Dopiero po zrozumieniu prawdy potrafią trochę się w tym orientować; ci zaś, którzy nie pojmują prawdy, nie są w stanie przejrzeć żadnej ze spraw. Jeżeli wiesz, że brakuje ci zdolności postrzegania, powinieneś zachować pokorę i powściągliwość i jeszcze usilniej poszukiwać prawdy. Tak postępuje mądra osoba. Jeśli nie potrafisz przejrzeć żadnej rzeczy ani sprawy, a mimo to wciąż w swym zaślepieniu postępujesz arogancko, ośmielając się wydawać o wszystkim sądy i krytykować każdego, kto tylko się odezwie, to jesteś zupełnie pozbawiony rozumu. Czy nie zgadzacie się, że tak właśnie jest? Bez względu na to, co człowiek czyni, nie wolno mu obnażać kłów w obecności prawdy. Musi zachować bogobojne serce i poszukiwać prawdy we wszystkim – tylko ktoś, kto tak postępuje jest człowiekiem prawdziwie inteligentnym i mądrym.
Fragment 8
Jaka jest natura problemu polegającego na manipulowaniu słowami Boga? Jeżeli zmieniasz Boże wypowiedzi i manipulujesz Jego słowami, to jest to równoznaczne z bardzo poważnym przeciwstawieniem się Bogu i bluźnierstwem przeciwko Niemu. Jedynie ludzie pokroju szatana są zdolni do popełniania tego typu złych uczynków, i są oni tacy sami jak archanioł. Archanioł powiedział: „Boże, ty potrafisz stwarzać niebiosa i ziemię, i wszystkie rzeczy, oraz czynić znaki i cuda – ja też to potrafię. Wstąpiłeś na tron i ja również to uczynię. Ty rządzisz niezliczonymi narodami i ja też. Ty stworzyłeś ludzi, a ja nimi zarządzam!”. Oto jak arogancki jest archanioł; w ogóle nie posiada rozumu. Natura manipulowania Bożymi słowami jest taka sama jak natura działań archanioła, więc manipulowanie słowami Bożymi stanowi bezpośredni sprzeciw i bluźnierstwo wobec Boga. Ludzie manipulujący słowami Boga to ci, którzy najmocniej Mu się sprzeciwiają i wprost obrażają Jego usposobienie. Bóg nikogo nie nienawidzi bardziej niż tych, którzy manipulują Jego słowami. Można stwierdzić, że manipulowanie słowami Boga stanowi bluźnierstwo przeciwko Niemu i przeciwko Duchowi Świętemu, a także jest niewybaczalnym grzechem. Poza ludźmi manipulującymi słowami Boga jest jeszcze coś, co obraża Boże usposobienie, a mianowicie przypadki, gdy ludzie ośmielają się niefrasobliwie wprowadzać zmiany w zarządzeniach dotyczących pracy, a następnie przekazują je kościołowi, by zmylić wybrańców Boga, zakłócając pracę kościoła i przeszkadzając w niej. Także i to jest przejawem bezpośredniego sprzeciwu wobec Boga i obrazą Jego usposobienia. Serca niektórych ludzi w ogóle nie są bogobojne. Wierzą oni, że zarządzenia dotyczące pracy zostały napisane ręką człowieka, że pochodzą od człowieka, i wszędzie tam, gdzie nie są one zgodne z ich pojęciami, zmieniają je wedle własnego uznania. Czy wiecie, które z Bożych zarządzeń administracyjnych to narusza? (7. „W pracy i sprawach Kościoła, oprócz podporządkowania Bogu, postępuj we wszystkim zgodnie z instrukcjami człowieka, którego używa Duch Święty. Nawet najmniejsze wykroczenie jest niedopuszczalne. Osiągnij absolutne posłuszeństwo i nie analizuj, co jest dobre lub złe; co jest dobre, a co złe, nie ma z tobą nic wspólnego. Musisz się jedynie zatroszczyć o całkowite podporządkowanie” (Dziesięć dekretów administracyjnych, które muszą być przestrzegane przez wybranych ludzi Boga w Wieku Królestwa, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)). To, co pogwałca zarządzenia administracyjne, stanowi obrazę Bożego usposobienia. Czyż nie widzisz tego jak na dłoni? Niektórzy ludzie z przesadną pewnością siebie podchodzą do zarządzeń dotyczących pracy ustalonych przez Zwierzchnictwo. Myślą: „Zwierzchnictwo wprowadza zarządzenia dotyczące pracy, a my wykonujemy ją w kościele. Niektóre słowa i sprawy mogą być wdrażane w elastyczny sposób. To od nas zależy, jak konkretnie zostanie to zrobione. Zwierzchnictwo tylko mówi i wprowadza zarządzenia dotyczące pracy – to my podejmujemy praktyczne działania. Zatem gdy już zwierzchnictwo przydzieli nam pracę, możemy ją wykonać tak, jak nam się podoba. Będzie dobrze, niezależnie od tego, jak ją wykonamy. Nikt nie ma prawa się wtrącać”. Oto jakimi zasadami kierują się tacy ludzie: słuchają tego, co w ich przekonaniu jest słuszne, i lekceważą to, co uważają za błędne, swoje przekonania postrzegają jako prawdę i zasady, opierają się wszystkiemu, co nie jest zgodne z ich wolą, i jeżeli chodzi o te sprawy, to są wobec ciebie skrajnie antagonistycznie nastawieni. Gdy słowa Zwierzchnictwa nie są zgodne z ich wolą, idą o krok dalej i zmieniają je, a przekazują je innym tylko wtedy, gdy sami się z nimi zgadzają. W przeciwnym razie nikt nie może ich przekazać dalej. Podczas gdy w innych miejscach zarządzenia dotyczące pracy ustalone przez Zwierzchnictwo są przekazywane dalej w niezmienionej formie, ci ludzie przekazują podległym im kościołom zmodyfikowane przez siebie wersje zarządzeń. Takie osoby wciąż chcą odsuwać Boga na bok; starają się skłonić wszystkich, by w nie uwierzyli, podążali za nimi i im się podporządkowali. W ich umysłach istnieje przekonanie, że są pewne aspekty, w których Bóg im nie dorównuje, że one same powinny być bogiem, i trzeba, by inni w nie uwierzyli. Taka jest natura tej sprawy. Czy gdy to zrozumiecie, nadal będziecie szlochać, kiedy tacy ludzie zostaną zwolnieni? Czy nadal byłoby wam ich żal? Czy nadal myślelibyście: „Zwierzchnictwo postąpiło niewłaściwie. Traktuje ludzi niesprawiedliwie. Jak mogli zwolnić kogoś, kto tyle wycierpiał?”. Tym, którzy tak mówią, brak przenikliwości. Komu ma służyć cierpienie tego człowieka? Bogu? Pracy kościoła? Cierpi on, by umocnić swój status, by ustanowić niezależne królestwa. Czy służy Bogu? Czy wykonuje swoje obowiązki? Czy jest wierny i podporządkowany Bogu? To zwykły sługa szatana – gdy on pracuje, panują diabły. Niszczy on Boży plan zarządzania i zaburza Boże dzieło. Jest prawdziwym antychrystem! Niektórzy mówią: „Bardzo dużo wycierpiał. Napisanie tych wszystkich rzeczy i przekazanie ich kościołom wymaga nie lada wysiłku”. Pozwólcie więc, że zapytam: czy to, co on pisze, pokrzepia ludzi? Jaki właściwie cel chce osiągnąć? Czy potrafisz się rozeznać w tych sprawach? Jeżeli dasz mu się zmylić, to jakie będą tego konsekwencje? Zastanawiałeś się nad tym? Niektórzy litują się nad takim człowiekiem, mówiąc: „On tyle wycierpiał, a niełatwo jest napisać te wszystkie rzeczy, dlatego dom Boży powinien mu wybaczyć, jeżeli w tym, co napisał, są jakieś odstępstwa czy wypaczenia”. Dlaczego nie powinno się tak mówić? Czyż naprawdę można zyskać Bożą aprobatę tylko poprzez znoszenie wielkiego cierpienia? Komu ma służyć cierpienie tego człowieka? Jeżeli nie cierpi on po to, by zadowolić Boga i przynieść Mu chwałę, lecz po to, by zyskać status, to czy jego cierpienie, choćby nie wiem jak wielkie, ma jakiekolwiek znaczenie i jakąkolwiek wartość? Ten rodzaj cierpienia jest samolubny i podły, nikczemny i bezwstydny! Jakie byłyby konsekwencje, gdyby tego typu antychryst nie został zwolniony? Ludzie przeszkadzaliby w dziele kościoła wedle własnego upodobania i staliby się przeciwnikami Boga, zanim nawet zdaliby sobie z tego sprawę. Czyż nie jest to zakłócanie Bożego dzieła i przeszkadzanie w czynieniu go? Taki człowiek nieco pocierpi w pracy, by osiągnąć własne cele, ale czy daje mu to prawo do sprzeciwiania się Bogu? Czy powinien Mu się wówczas sprzeciwiać i przeciwstawiać? Czy powinien być arbitralny, lekkomyślny i odmawiać podporządkowania się Mu? Czy może po prostu robić, co mu się podoba? Tacy ludzie nie posiadają prawdy, a mimo to nie podporządkowują się Bogu i chcą po prostu działać na oślep, sądząc, że wszystko, co czynią, jest rozsądne i słuszne. Są prawdziwymi diabłami i naprawdę są sługami szatana – przychodzą, by zakłócać pracę kościoła i w niej przeszkadzać! Jeżeli nie jesteś w stanie rozpoznać takich ludzi, a co więcej, współczujesz im, ronisz nad nimi łzy i stajesz w ich obronie, to znaczy, że i ty jesteś nicponiem, kimś nierozgarniętym i głupim. Być może myślisz: „Zwierzchnictwo nie bierze pod uwagę ich uczuć. Dużo wycierpieli, a zwierzchnictwo tak po prostu ich zwolniło”. Jeżeli tak mówisz, to również jesteś sługą szatana i diabła. Jest wielu ludzi, którzy żyją zgodnie z szatańskimi filozofiami, nigdy nie demaskując ani nie zgłaszając fałszywych przywódców i antychrystów, aż pewnego dnia antychryst dopuści się czegoś katastrofalnego, a oni wreszcie uświadomią sobie, że naprawdę był to antychryst prowadzący ludzi na manowce. Niektórzy wręcz mają na ten temat pewne wyobrażenia i myślą: „Bóg jest wszechmogący, więc Bóg wcielony powinien wiedzieć, ilu antychrystów jest w kościele. Czy naprawdę my musimy ich zgłaszać?”. Czyż ludzie, którzy tak mówią, nie są absurdalni? Obecnie Bóg działa w ramach człowieczeństwa, a człowiek używany przez Boga jest normalnym człowiekiem, a zatem gdyby nie mieli oni bezpośredniej styczności ze sprawami kościoła, skąd mogliby wiedzieć o tych kwestiach? Wielokrotnie, gdy dochodziło do incydentów z udziałem antychrystów, problemy rozwiązywano dopiero wtedy, kiedy zostali oni zgłoszeni i zdemaskowani przez pewnych ludzi, a Zwierzchnictwo zarządziło dochodzenie. Dzieło czynione przez Boga i Jego przewodnictwo w ramach zwykłego człowieczeństwa w ogóle nie są nadprzyrodzone – są nadzwyczaj realne, lecz Bóg podbija, pokonuje i upokarza szatana. Jedynie w ten sposób można ujawnić Jego wszechmoc i mądrość. Oto jak wygląda realne dzieło Boże; zarządza on wszystkimi tymi ludźmi, wydarzeniami i rzeczami tak, by Jego wybrańcy mogli wyciągnąć naukę oraz zyskać rozeznanie i wnikliwość. Kiedy Jego wybrańcy zyskają rozeznanie, fałszywi przywódcy, antychryści i źli ludzie nie będą w stanie uciec przed „długim ramieniem prawa”. Bóg posłuży się faktami, by ich ujawnić, i obdarzy wszystkich swoich wybrańców przejrzystym spojrzeniem i zrozumieniem. Czyż w przeszłości wielu złych ludzi i antychrystów nie zostało ujawnionych i wyeliminowanych? Czy wciąż nie jesteście w stanie wyraźnie tego dostrzec? W takim razie macie zbyt duży mętlik w głowie!
Choć niektórzy ludzie nie pojmują części ustaleń dotyczących pracy w domu Bożym, nadal potrafią się podporządkować, mówiąc: „Wszystko, co czyni Bóg, jest słuszne i ma znaczenie. Jeżeli nie całkiem pojmujemy zarządzenia dotyczące pracy, powinniśmy najpierw się im podporządkować. Nie możemy osądzać Boga! Nadal powinniśmy przestrzegać zarządzeń dotyczących pracy, nawet wtedy, gdy nie są one zgodne z naszymi pojęciami – jesteśmy bowiem ludźmi, a co może pojąć ludzki umysł? Powinniśmy po prostu podporządkować się Bożym zarządzeniom; nadejdzie dzień, w którym je pojmiemy. A nawet jeżeli owego dnia wciąż nie będziemy w stanie w pełni ich pojąć, to i tak powinniśmy ochoczo się im podporządkować. Jesteśmy ludźmi, więc powinniśmy podporządkowywać się Bogu. Właśnie to powinniśmy uczynić”. Jednak niektórzy postępują inaczej i na widok zarządzeń dotyczących pracy w domu Bożym najpierw je analizują, mówiąc: „Tak twierdzi bóg i takie są jego wymogi. Pierwsza kwestia wydaje się słuszna, ale druga nie jest zbyt odpowiednia. Zmienię to bez wahania”. Czy tacy ludzie maja bogobojne serca? Zmieniasz zarządzenia dotyczące pracy wedle własnego upodobania, więc jaka jest natura twojego problemu? Czyż nie zakłóca to pracy domu Bożego i nie przeszkadza w jego realizacji? Czy to, co posiadasz, jest prawdą? Jeżeli rzeczywiście posiadasz prawdę, to dlaczego jej nie wyrażasz? Dlaczego przekręcasz słowa Boga? Jakie usposobienie tym samym ujawniasz? Jest to arogancja, zadufanie w sobie i odmowa podporządkowania się komukolwiek. Ośmielasz się wręcz wybrzydzać w kwestii Bożych zarządzeń. Pokazuje to, że masz poważny problem ze swoim nastawieniem i usposobieniem. Wybrańcy Boga powinni umieć rozeznawać się co do takich ludzi. Po pierwsze tacy ludzie nie potrafią omawiać prawdy tak, by rozwiązać problemy, a sądzą, że ją pojmują, i nikomu nie okazują posłuszeństwa. Po drugie nie wspominają domowi Bożemu o swoich pojęciach związanych z zarządzeniami dotyczącymi pracy, lecz zamiast tego najzwyczajniej w świecie o nich rozpowiadają. Po trzecie, mając pewne pojęcia o Bogu i o pracy domu Bożego, nie tylko nie pozbywają się ich, lecz także próbują podburzać wybrańców Boga, by ci rozwijali swoje wyobrażenia o Nim, przeciwstawiali Mu się i walczyli z Nim, by tym samym zmusić Go do działania zgodnie z ich życzeniem i ostatecznie do tego, by im uległ. Biorąc pod uwagę te trzy sposoby zachowania, można się upewnić, jakiego rodzaju stworzeniami są to ludzie. Czy tacy, którzy poszukują prawdy i podporządkowują się Bogu? Absolutnie nie. W żadnym razie nie poszukują oni prawdy i czują do Boga urazę. Mają pewne pojęcia o Bogu i rozpowiadają o nich, przez co wszyscy wokoło zaczynają rozwijać swoje własne pojęcia na Jego temat, walczą z Nim i sprzeciwiają Mu się. Z tego względu takich ludzi można scharakteryzować jako prawdziwych, totalnych antychrystów. Jak należy z nimi postępować? Czy trzeba im pomóc, kierując się miłością? To bezcelowe, bowiem nie przyjmują oni prawdy. A co z przycinaniem? Także i to jest bezcelowe, ponieważ nie przyjmują oni prawdy. Jeżeli wierzący w Boga nie są w stanie przyjąć prawdy, to jest to poważny problem i okropna sprawa! Jeśli zanadto ją upraszczasz i uważasz, że to nic wielkiego, to nadejdzie dzień, w którym obrazisz Boga. Widziałem już takich ludzi i nawet jeśli nie zostali oni jeszcze usunięci, to ich wynik właściwie jest już przesądzony: zostaną oni wyeliminowani.
Ludzie wierzący w Boga muszą mieć przynajmniej bogobojne serca. A co oznacza bojaźń Boża? Ludzie muszą lękać się Boga i czynić wszystko z rozwagą i ostrożnością, pozostawiając sobie pewne pole manewru, a nie po prostu robić to, co chcą. Na przykład gdy dom Boży zwalnia fałszywych przywódców, niektórzy mówią: „Nie mam co do tego pewności. Przecież dokładnie nie wiemy, co oni uczynili, a nawet gdybyśmy to wiedzieli, nie moglibyśmy w pełni zrozumieć natury ich czynów. Wszystko, co czyni Bóg, jest słuszne i nadejdzie dzień, w którym On nam to wyjaśni i pozwoli pojąć swoją intencję”. Jeżeli nie rozumiesz, dlaczego dom Boży postępuje w taki sposób, a mimo to potrafisz się podporządkować, to jesteś dość pobożną osobą i można powiedzieć, że masz nieco bogobojne serca. Jeżeli tego nie rozumiesz, a wręcz występujesz przeciwko Bogu i przeszkadzasz w pracy kościoła, to masz kłopoty. Ilekroć kościół zwalnia fałszywych przywódców i wydala antychrystów, zawsze część ich zagorzałych zwolenników natychmiast występuje w ich obronie, publicznie osądzając Boga, mówiąc, że jest niesprawiedliwy, i prosząc Ducha Świętego o objawienie im faktów. W przypadku takich ludzi nie ma znaczenia, jak wielki wkład wnieśli, głosząc ewangelię i wykonując swoje obowiązki – na nic się to nie zda. Jedna zdrada na zawsze przesądzi o twoim losie. Musisz wyraźnie ujrzeć istotę zdrady; nie myśl, że to nic takiego. Można powiedzieć, że wszyscy sprzeciwiliście się Bogu, że wszyscy popełniliście występki. Jednakże natura sprawy, o której dopiero co mówiłem, jest inna. Jest ona bardzo poważna i stanowi publiczny osąd Boga i sprzeciw wobec Niego. Niektórzy ludzie uwielbiają stale zapisywać różne rzeczy i słowa, a potem niefrasobliwie rozprowadzają te notatki w kościele. Czy jest to zgodne z zasadami? Czy to, co piszą, stanowi prawdziwe świadectwo? Czy są to doświadczenia życiowe? Czy pokrzepiają wybrańców Boga? Jeżeli nie, a mimo to ci ludzie nadal niefrasobliwie rozprowadzają je w kościele, to wprowadzają ludzi w błąd, szerzą herezje i niedorzeczności, przeinaczają fakty, zamieniają czarne w białe i wygadują kompletne bzdury. Są nawet tacy, którzy chcą napisać własną książkę, a następnie wysłać ją kościołowi i zdobyć sławę. Czyż ludzie nie wyciągnęli głębokiej nauki z historii Pawła? Nadal pragniesz napisać książkę, „Autobiografię osobistości” i „Streszczenie prawdy”. Jesteś zupełnie pozbawiony rozumu! Jeśli umiesz to zrobić, to napisz parę tekstów zawierających świadectwa oparte na doświadczeniu. Czy przez te kilka lat, gdy wierzyłeś w Boga, nie doświadczyłeś wystarczająco dużo sądu i cierpienia? Czy nadal nie dostrzegasz tego wyraźnie? Co takiego pojmują ludzie? Słowa i doktryny, które wypowiadasz, nie są w stanie rozwiązać nawet twoich własnych problemów, a ty mimo to stale usiłujesz przekazywać je innym. W ogóle nie posiadasz samoświadomości! Dlaczego dom Boży drukuje i rozsyła książki w jednolitej formie? Ponieważ większość z nich to księgi ze słowami Bożymi, a pozostałe to księgi zawierające autentyczne świadectwa wybrańców Bożych oparte na doświadczeniu. To wszystko są pozytywne rzeczy, jakich potrzebują wybrańcy Boga: książki, które dom Boży wydaje w jednolitej formie, są potrzebne dziełu kościoła i wejściu w życie wybrańców Bożych. To również dzieje się w ramach przewodnictwa Ducha Świętego. Wszyscy wyraźnie widzicie, że książki wydawane w jednolitej formie przez dom Boży mają najwyższą wartość i są niezbędne. Dobrze też wiecie, jakie korzyści można odnieść ze słuchania kazań. Jeżeli więc potraficie rozeznać się w tym, co rozpowszechniają fałszywi przywódcy i antychryści, to rzeczywiście będziecie w stanie ich rozpoznać. Jednakże przy waszej obecnej postawie pojmujecie jedynie liczne doktryny dotyczące wiary w Boga, prawda zaś nadal pozostaje dla was niejasna. Nadal nie jesteście w stanie w pełni pojąć pewnych istotnych kwestii i wydają wam się one niejasne i mgliste. Wciąż nie posiadacie więc żadnej prawdorzeczywistości i nie jesteście zbyt przenikliwi. Bez względu na to, jak inni się zachowują lub co mówią w kościele, wy nie macie w tej kwestii jasnego rozeznania. Niektórzy sądzą, że dopóki człowiek elokwentnie się wypowiada, dopóty może składać świadectwo o Bogu, zaś ci, którzy nie wysławiają się elokwentnie, nie mogą mówić o świadectwie opartym na doświadczeniu, nawet jeśli je posiadają. Czy mają rację? Głęboko się mylą. Jeśli ktoś posiada świadectwo z doświadczenia, to wszystko, co mówi, jest czymś realnym, a jeżeli ktoś go nie posiada, to to, co mówi, nie jest realne, choćby nie wiadomo jak dobrze potrafił wypowiadać doktryny. Dlaczego tak jest? Wypowiadanie słów i doktryn nie oznacza, iż posiada on prawdorzeczywistość, a nawet jeśli pojmuje odrobinę prawdy, to i tak jest to płytkie i ograniczone, a ten ktoś nie może napisać świadectwa opartego na doświadczeniu. Jeżeli jakiś człowiek nie posiada świadectwa opartego na doświadczeniu, a mimo to nadal bezwstydnie wypowiada słowa i doktryny oraz poucza ludzi, to znaczy, że stał się obłudnym faryzeuszem. Może jedynie zmyślać fałszywe świadectwa, by zmylić ludzi. Jest to przeklęte przez Boga. To, czy ktoś jest zdolny składać prawdziwe świadectwo, nie zależy od tego, czy jest elokwentny. Zobacz, jak wiele świadectwa opartego na doświadczeniu posiadał Piotr, lecz jak wiele listów napisał? Ile stworzył artykułów zawierających świadectwa? Być może było ich tylko kilka, a jednak Bóg aprobował Piotra jako tego, który znał Go najlepiej i który prawdziwie Go kochał. Jeżeli naprawdę posiadasz świadectwo oparte na doświadczeniu, to z całą pewnością się zmieniłeś i dużo lepiej się zachowujesz. Nie będziesz już dłużej dopuszczać się owych entuzjastycznych czynów, o których sądziłeś, że są dobre. Gdy zdasz sobie sprawę z tego, jak mało znaczący, ubogi i żałosny jest człowiek, nie odważysz się działać samowolnie ani pisać książek czy autobiografii. Wszyscy ci, którzy pragną pisać książki czy autobiografie albo budować swoją reputację pod pretekstem przysłużenia się jakiejś sprawie, są aroganckimi, próżnymi i ambitnymi ludźmi, którzy przeceniają własne zdolności. Nie mają oni bogobojnych serc i w swoim postępowaniu chętnie kierują się własną wolą. Wszyscy ludzie, którzy rzeczywiście dążą do prawdy, przywiązują dużą wagę do wykonywania swoich obowiązków, do tego, by prawdę zrozumieć i postępować zgodnie z zasadami. Uważają, że nie ma nic ważniejszego od prawidłowego wykonywania własnych obowiązków, przemiany usposobienia, wejścia w prawdorzeczywistość i posiadania autentycznego świadectwa opartego na doświadczeniu. Ci, którzy potrafią w taki sposób dążyć do prawdy, są najmądrzejszymi i najrozsądniejszymi z ludzi.
Fragment 9
Jeśli chodzi o Noego, Abrahama i Hioba, którzy zostali opisani w Starym Testamencie Biblii, jakie były cechy ich człowieczeństwa? Jakie cechy zwykłego człowieczeństwa posiadali, które sprawiły, że Bóg uznał ich za akceptowalnych? (Byli w szczególnym stopniu obdarzeni sumieniem i rozumem). Zgadza się. Hiob dożył sędziwego wieku bez Boga, który osobiście by do niego przemawiał, i bez Boga, który osobiście by mu się ukazał, ale rozumiał on i odczuwał wszystko, co Bóg czynił. Na koniec powiedział coś, co świadczyło o jego wiedzy o Bogu: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe” (Hi 1:21). Co oznaczają te słowa? Oznaczają one: „Jahwe jest Bogiem, jest Stwórcą, jest moim Bogiem, a kiedy przemawia, to nawet jeśli rozumiem tylko połowę tego, co mówi, muszę tego słuchać i postępować zgodnie z tym co do joty”. Bóg uznał Hioba za akceptowalnego dopiero wtedy, gdy jego wiedza o Nim osiągnęła ten poziom. Hiob zyskał stosowne doświadczenia, a także mógł zaakceptować próby, którym poddał go Bóg, i podporządkować się im – wszystko to osiągnął na fundamencie sumienia i rozumu charakteryzującego zwykłe człowieczeństwo. Bez względu na to, czy widział Boga, bez względu na to, co Bóg mu uczynił, i bez względu na to, czy Bóg poddał go próbie, czy mu się ukazał, zawsze wierzył: „Jahwe jest moim Bogiem i muszę przestrzegać tego, o czym Bóg mnie poucza i co sprawia Bogu radość, bez względu na to, czy to rozumiem, czy nie. Muszę podążać Jego drogą, muszę Go słuchać i Mu się podporządkować”. W Księdze Hioba zapisano, że dzieci Hioba często urządzały uczty, a Hiob nigdy w nich nie uczestniczył, ale zamiast tego modlił się i składał za nie ofiary całopalne. Fakt, że Hiob często to robił, dowodzi, że w głębi serca wiedział, że Bóg brzydzi się tym, że ludzie folgują sobie w jedzeniu, piciu i weseleniu się, a także spędzają życie na ucztowaniu. Hiob rozumiał w swoim sercu, że taka jest prawda, i chociaż nie słyszał bezpośrednio, jak Bóg to mówi, wiedział w swoim sercu, że tego właśnie Bóg pragnie. Kiedy Hiob wiedział, czego pragnie Bóg, był w stanie Go słuchać i Mu się podporządkować, trzymał się tego przez cały czas i nigdy nie uczestniczył w jedzeniu, piciu i ucztowaniu. Czy Hiob rozumiał prawdę? Nie. Był w stanie tak postępować, ponieważ miał sumienie i rozum charakteryzujące zwykłe człowieczeństwo. Oprócz sumienia i rozumu najważniejsze było to, że miał prawdziwą wiarę w Boga. Oznacza to, że w głębi serca rozpoznał, że Bóg jest Stwórcą, a to, co mówi Stwórca, jest wolą Boga. W dzisiejszym ujęciu jest to prawda, jest to najwyższe zalecenie i coś, czego człowiek musi przestrzegać. Bez względu na to, czy jest to pragnienie Boże, które człowiek jest w stanie pojąć, czy też zaledwie kilka słów wypowiedzianych przez Boga, człowiek powinien to zaakceptować i tego przestrzegać. To jest właśnie rozum, który człowiek powinien posiadać. Kiedy człowiek posiada ten rozum, o wiele łatwiejsze staje się dla niego przestrzeganie słowa Bożego, wprowadzanie go w życie i podporządkowanie się mu. Nie napotka w tym żadnych trudności ani cierpienia, a już na pewno żadnych przeszkód. Czy Hiob rozumiał wiele z prawdy? Czy znał Boga? Czy posiadał wiedzę o tym, co Bóg posiada i o istocie Boga lub o istocie Jego usposobienia? W porównaniu ze współczesnymi ludźmi nie znał Go i rozumiał bardzo niewiele. Jednak posiadał jedną rzecz: wprowadzał w życie wszystko, co zrozumiał. Gdy już coś pojął, był posłuszny i tego przestrzegał. Był to najszlachetniejszy aspekt jego człowieczeństwa, lecz zarazem także coś, co ludzie najbardziej lekceważyli. Ludzie myślą: „Czy Hiob nie powstrzymywał się tylko od ucztowania? Czy nie składał tylko regularnie ofiar całopalnych przed Bogiem? W dzisiejszym ujęciu, czy nie powstrzymywał się tylko od oddawania się cielesnym przyjemnościom?”. To tylko rzeczy przejawiające się na zewnątrz, ale kiedy spojrzysz na istotę usposobienia Hioba i człowieczeństwo stojące za tymi sprawami, zrozumiesz, że nie są one ani proste, ani tak łatwe do osiągnięcia. Gdyby normalna osoba powstrzymała się od ucztowania, aby zaoszczędzić pieniądze, byłoby to łatwe do osiągnięcia. Ale Hiob był wówczas bogatym człowiekiem. Jaki bogaty człowiek zdecydowałby się nie ucztować? Dlaczego Hiob był w stanie powstrzymać się od ucztowania? (Wiedział, że Bóg się tym brzydzi. Potrafił bać się Boga i unikać zła). Dokładnie tak. Co konkretnie praktykował Hiob, bojąc się Boga i unikając zła? Wiedział, że rzeczy, którymi Bóg się brzydzi, są złe, więc przestrzegał Bożego słowa i nie robił niczego, czym Bóg gardził. W żadnym wypadku nie zrobiłby tych rzeczy, bez względu na to, co powiedzieliby inni. Oznacza to, że Hiob bał się Boga i unikał zła. Dlaczego Hiob był w stanie bać się Boga i unikać zła? Co myślał w swoim sercu? Jak był w stanie uniknąć robienia tych złych rzeczy? Miał bogobojne serce. Co to znaczy mieć bogobojne serce? Oznacza to, że w sercu bał się Boga i czcił Jego wielkość oraz że w jego sercu było miejsce dla Boga. Unikał zła nie dlatego, że bał się, iż Bóg to zobaczy albo się na to rozgniewa. Przeciwnie, w swoim sercu czcił wielkość Boga, był gotów Go zadowolić i trzymać się Jego słów. Dlatego był w stanie bać się Boga i unikać zła. Każdy może teraz powtarzać słowa „bać się Boga i unikać zła”, ale nikt nie wie, jak Hiob tego dokonał. W rzeczywistości Hiob traktował „banie się Boga i unikanie zła” jako najbardziej podstawową i najważniejszą rzecz w wierze w Boga. Dlatego był w stanie mocno trzymać się tych słów, tak jakby trzymał się przykazania. Słuchał Bożych słów, ponieważ w sercu czcił wielkość Boga. Bez względu na to, jak niepozorne mogły wydawać się słowa Boga w oczach człowieka, nawet jeśli były to zwykłe słowa, w sercu Hioba słowa te pochodziły od najwyższego Boga; były to największe, najważniejsze słowa. Nawet jeśli są to słowa, na które ludzie patrzą z góry, tak długo, jak są to słowa Boga, ludzie powinni ich przestrzegać. Nawet jeśli są wyśmiewani lub oczerniani, powinni przestrzegać słów Bożych. Nawet jeśli napotykają udręki lub są prześladowani, muszą trzymać się Jego słów aż do końca i nie mogą z nich zrezygnować. To właśnie oznacza bać się Boga. Musisz mocno trzymać się każdego słowa, którego Bóg wymaga od człowieka. Jeśli chodzi o rzeczy, których Bóg zakazuje lub którymi się brzydzi, to jeśli o nich nie wiesz, to trudno, ale kiedy się o nich dowiesz, to powinieneś absolutnie powstrzymać się od ich wykonywania. Powinieneś być w stanie mocno trzymać się tych zasad, nawet jeśli twoja rodzina cię odrzuci, niewierzący będą z ciebie szydzić, a bliscy będą się z ciebie naśmiewać. Dlaczego musisz trzymać się mocno? Jaka jest twoja motywacja? Jakie są twoje zasady? Brzmią one tak: „Muszę mocno trzymać się słów Boga i postępować zgodnie z Jego pragnieniami. Będę stanowczy w czynieniu rzeczy, które podobają się Bogu, i nieugięty w porzucaniu rzeczy, którymi Bóg się brzydzi. Jeśli nie znam intencji Boga, to trudno, ale jeśli znam i rozumiem Jego intencję, to będę bezkompromisowo słuchał Jego słów i podporządkuję się im. Nikt nie będzie w stanie mi przeszkodzić i nie zachwieję się aż do końca czasu”. To właśnie oznacza bać się Boga i unikać zła.
Niezbędnym warunkiem unikania zła przez ludzi jest posiadanie bogobojnego serca. Jak zdobywa się bogobojne serce? Czcząc wielkość Boga. Co to znaczy czcić wielkość Boga? Oznacza to, że jest się w stanie oceniać wszystko przy pomocy słów Bożych i przyjmować je jako swój standard i swoje kryterium, ponieważ wie się, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami i odczuwa się w sercu lęk przed Bogiem. W rezultacie taki ktoś jest w stanie posługiwać się słowami Boga w ocenie każdej sytuacji i stosować je jako swój standard i swoje kryterium postępowania. To właśnie oznacza czcić wielkość Boga. Mówiąc prościej, czczenie wielkości Boga polega na tym, by mieć Go w sercu, mieć Go w umyśle, nie zapominać się w tym, co się robi, i nie próbować działać na własną rękę, ale raczej pozwolić Bogu przejąć kontrolę. We wszystkim myśli się: „Wierzę w Boga i podążam za Nim. Jestem jedynie małą stworzoną istotą, którą wybrał Bóg. Powinienem porzucić poglądy, sugestie i decyzje, których źródłem jest moja własna wola, i pozwolić Bogu przejąć kontrolę. Bóg jest moim Panem, moją skałą i jasnym światłem, które prowadzi mnie we wszystkim, co robię. Muszę postępować zgodnie z Jego słowami i pragnieniami, a nie stawiać siebie na pierwszym miejscu”. To właśnie oznacza mieć Boga w sercu. Kiedy chcesz coś zrobić, nie działaj pod wpływem impulsu czy też nierozważnie. Najpierw zastanów się, co mówią słowa Boga, czy Bóg brzydziłby się twoimi działaniami i czy są one zgodne z Jego intencjami. Najpierw zadaj sobie pytania w swoim sercu, pomyśl i zastanów się; nie działaj pochopnie. Być pochopnym to być impulsywnym, kierować się popędliwością i wolą człowieka. Jeśli zawsze działasz pochopnie i impulsywnie, pokazuje to, że w twoim sercu nie ma Boga. Kiedy więc mówisz, że czcisz wielkość Boga, czyż nie są to puste słowa? Gdzie jest twoja rzeczywistość? Nie masz rzeczywistości i nie możesz czcić wielkości Boga. We wszystkich sprawach sam przejmujesz kontrolę nad wszystkim, na każdym kroku robisz to, co chcesz. W związku z tym czy nie jest bezsensownym mówienie, że masz bogobojne serce? Tymi słowami zwodzisz ludzi. Jak konkretnie przejawia się to, że ktoś ma bogobojne serce? Poprzez cześć dla wielkości Boga. Konkretnym przejawem czci dla wielkości Boga jest to, że znajduje się w swoim sercu miejsce dla Boga – najważniejsze miejsce. Tacy ludzie pozwalają Bogu zostać ich Panem i rządzić w ich sercach. Kiedy coś się wydarza, ich serce jest poddane Bogu. Nie są nierozważni ani lekkomyślni i nie działają porywczo, lecz są w stanie stawić wydarzeniom czoła ze spokojem oraz wyciszyć się przed Bogiem, aby szukać prawdozasad. To, czy postępujesz zgodnie ze słowem Bożym, czy z własną wolą, oraz to, czy pozwalasz, by kierowała tobą własna wola, czy też słowo Boże, zależy od tego, czy masz w sercu Boga. Mówisz, że Bóg jest w twoim sercu, ale kiedy coś się dzieje, działasz na oślep, pozwalając sobie mieć ostatnie słowo i spychając Boga na bok. Czy jest to przejaw tego, że masz Boga w sercu? Są ludzie, którzy potrafią modlić się do Boga, gdy coś się wydarza, ale po modlitwie nadal oddają się rozważaniom i myślą: „Sądzę, że to właśnie należy zrobić. Uważam, że to powinienem zrobić”. Zawsze kierujesz się własną wolą i niezależnie od tego, kto z tobą rozmawia, nie słuchasz. Czyż to nie jest przejaw braku bogobojnego serca? Ponieważ nie szukasz prawdozasad i nie praktykujesz prawdy, to kiedy mówisz, że czcisz wielkość Boga i masz bogobojne serce, są to tylko puste słowa. Ludzie, w których sercach nie ma Boga i którzy w swoich sercach nie są w stanie czcić wielkości Boga, to ludzie, którzy nie mają bogobojnego serca. Ci, co nie potrafią szukać prawdy, gdy coś się wydarza, i nie mają serca poddanego Bogu, są ludźmi, którym brakuje sumienia i rozumu. Jeśli ktoś naprawdę ma sumienie i rozum, to gdy coś się zdarzy, w naturalny sposób będzie on szukać prawdy. Najpierw pomyśli: „Wierzę w Boga. Przyszedłem dążyć do Bożego zbawienia. Ponieważ mam zepsute usposobienie, zawsze traktuję siebie jako autorytet we wszystkim, co robię, i zawsze postępuję wbrew Bożym intencjom, muszę okazać skruchę. Nie mogę nadal buntować się przeciwko Bogu w ten sposób. Muszę nauczyć się podporządkowania Bogu. Muszę szukać tego, co mówią Boże słowa, i prawdozasad”. Są to myśli i determinacja płynące z rozumu zwykłego człowieka. Są to zasady, jakimi należy się kierować, i postawa, jaką należy przyjąć. Kiedy posiadasz rozum charakteryzujący zwykłe człowieczeństwo, prezentujesz taką postawę. Kiedy nie posiadasz takiego rozumu, wówczas nie przejawiasz takiej postawy. Dlatego kluczowe i niezwykle ważne jest posiadanie rozumu charakteryzującego zwykłe człowieczeństwo. Jest to bezpośrednio związane ze zrozumieniem prawdy i osiągnięciem zbawienia przez człowieka.