Jak dążyć do prawdy (13)
Od jakiegoś czasu w ramach szerszego wątku „Jak dążyć do prawdy” omawiamy temat „wyzbywania się” różnych rzeczy. Czy zastanawialiście się nad różnymi aspektami tego tematu? Jeśli chodzi o omawiane przez nas rzeczy, których ludzie powinni się wyzbyć i z których powinni zrezygnować, to czy jest to łatwe zadanie? Czy po wysłuchaniu tych omówień rozmyślaliście i zastanawialiście się nad sobą w kontekście ich treści? Czy dokonaliście jakichś porównań między tą treścią a tym, co sami przejawiacie w życiu codziennym? (Zazwyczaj trochę o tym myślę. Ostatnim razem Bóg omawiał wyzbywanie się skutków uwarunkowań, jakim poddaje nas rodzina, i zdałem sobie sprawę, że w życiu najczęściej stosuję się do tych szatańskich filozofii funkcjonowania w świecie, takich jak ta wyrażana przez powiedzenie „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność”, które wpoiła mi moja rodzina. Przyjąwszy te idee, we wszystkim, co robiłem, przywiązywałem wagę do godności i statusu, ponieważ bałem się, że stracę twarz, przez co nie byłem w stanie być uczciwym człowiekiem). Cała ta omawiana przez nas treść dotycząca wyzbywania się różnych rzeczy dotyczyła przede wszystkim ludzkich myśli i poglądów na rozmaite sprawy. Demaskując niepoprawne myśli i poglądy ludzi na te sprawy, omówienia te umożliwiają ludziom zyskanie rozeznania i jasnej wiedzy na ich temat, dzięki czemu są oni potem w stanie pozbyć się ich w pozytywny sposób i nie dawać się im ograniczać. Najważniejsze to nie dać się zniewolić tym myślom i poglądom, ale umieć żyć i egzystować we właściwy sposób, przyjmując słowa Boga i prawdę jako swoje kryteria. Jeśli ludzie chcą wejść w rzeczywistość różnych prawd, muszą posiadać wiedzę i doświadczenie z wszystkich perspektyw. Muszą zwłaszcza mieć jasne zrozumienie biernych i negatywnych idei i poglądów na temat różnych rzeczy. Tylko jeśli mają co do tych idei rozeznanie, mogą proaktywnie się ich wyzbyć i nie dawać się im dłużej wprowadzać w błąd i zniewalać. Toteż aby wkroczyć w rzeczywistość różnych prawd i osiągnąć rezultat dążenia do prawdy, ludzie powinni często zastanawiać się nad sobą i myśleć o tym, jak w codziennym życiu zniewalają ich i kontrolują rozmaite idee i poglądy, lub też często starać się dociec, jakie myśli i poglądy mają na temat różnych spraw życia codziennego, i rozeznać, czy te myśli i poglądy są właściwe i zgodne z prawdą, czy są pozytywne i pochodzą od Boga, czy też ich źródłem są ludzkie intencje bądź szatan. Jest to bardzo ważna lekcja, a zarazem aspekt rzeczywistości, w który ludzie muszą wkraczać każdego dnia swojego życia. Chodzi o to, że w swoim życiu codziennym, bez względu na to, czy napotykasz różnych ludzi, sprawy i rzeczy, czy też nie, musisz zawsze uważnie analizować swoje myśli i poglądy oraz to, czy te myśli i poglądy są właściwe i spójne z prawdą – jest to niezwykle ważna lekcja. W twoim codziennym życiu, nie licząc czasu spędzanego na wypełnianiu obowiązków, wkraczanie w ten aspekt powinno ci zajmować od 80 do 90 procent twojego czasu. Tylko w ten sposób możesz mieć nadzieję na wyzbycie się rozmaitych myśli i poglądów na temat rzeczy negatywnych i na wejście w prawdorzeczywistość. Można też powiedzieć, że nadzieję możesz mieć tylko wtedy, gdy patrzysz na ludzi i sprawy, a także zachowujesz się i działasz w pełni zgodnie ze słowami Boga, mając prawdę za swe kryterium; tylko w takim przypadku możesz mieć nadzieję na to, że na koniec dostąpisz zbawienia. Jeśli w twoim codziennym życiu, nie licząc czasu spędzanego na wypełnianiu obowiązków, przez pozostałe 80 do 90 procent czasu twój umysł jest pusty albo swoje myśli i rozważania poświęcasz tylko własnemu życiu fizycznemu, statusowi i reputacji, to nie będzie ci łatwo wkroczyć w prawdorzeczywistość ani osiągnąć rezultat dążenia do prawdy. Jeśli trudno ci będzie osiągnąć te dwie rzeczy, to twoje szanse na dostąpienie zbawienia będą bardzo mizerne. Od czego zatem zależy dostąpienie zbawienia? W pewnym sensie zależy ono od tego, jak działa Bóg i czy Duch Święty działa w tobie; w innym sensie zależy ono od twojej subiektywnej pracowitości, tego, jak duże koszty ponosisz, oraz tego, ile czasu i energii poświęcasz na dążenie do prawdy i osiągnięcie zbawienia. Jeśli to, co myślisz i robisz, przez większość czasu nie ma nic wspólnego z dążeniem do prawdy, to to, co robisz, nie ma zarazem nic wspólnego z byciem zbawionym – jest to nieuchronny fakt i nieunikniony rezultat. Co więc powinniście robić dalej? Jednym z aspektów jest to, że powinieneś uważnie słuchać każdego omówienia danego tematu, a potem proaktywnie próbować go przemyśleć i zrozumieć. Innymi słowy, kiedy już zakończymy omawianie jakiegoś tematu, powinieneś kuć żelazo póki gorące, zastanawiając się nad sobą, aby osiągnąć autentyczną i trafną wiedzę oraz prawdziwą skruchę. Umiejętność poznania tego aspektu prawdy tak szybko, jak to możliwe po tym, gdy zakończymy jego omawianie, lub po tym, jak zrozumiesz jakąś część tego, co omawialiśmy, służy temu, byś osiągnął najbardziej podstawową świadomość swoich myśli i poglądów, aby później, gdy napotkasz podobne sprawy w życiu codziennym, twoja wcześniejsza wiedza i zrozumienie prawdozasad stały się podstawowymi ideami i poglądami, które kierują tobą podczas doświadczania tej sprawy. Osiągnie się przez to przynajmniej tyle, że gdy zyskasz świadomość i będziesz miał trafną i właściwą wiedzę, twoje rozumienie i twoja postawa wobec tej sprawy będzie proaktywna i pozytywna. Oznacza to, że zanim jeszcze to wydarzenie nastąpi, będziesz już zaszczepiony i uzyskasz pewien stopień odporności, więc kiedy wydarzenie to rzeczywiście będzie miało miejsce, ryzyko niepowodzenia zostanie zmniejszone, podobnie jak prawdopodobieństwo, że zdradzisz Boga, natomiast prawdopodobieństwo tego, że wkroczysz w prawdorzeczywistość, znacznie wzrośnie. To tak, jak w przypadku pandemii: jeśli się nie zaszczepisz, to możesz siedzieć zamknięty w domu i nie wychodzić, co zmniejsza ryzyko infekcji do zera. Jeśli jednak wychodzisz, przebywasz wśród ludzi i masz kontakt ze światem zewnętrznym, musisz się zaszczepić. Czy szczepionka eliminuje możliwość zakażenia? Nie, ale zmniejsza jego prawdopodobieństwo. Wystarczy powiedzieć, że będziesz miał przeciwciała. Proces dążenia do prawdy zaczyna się od znajomości różnych prawd. Jeśli znasz poprawne i pozytywne twierdzenia i zasady pochodzące z wnętrza różnych prawd, a równocześnie posiadasz określoną wiedzę na temat różnych negatywnych i złych myśli i poglądów demaskowaną przez każdą z prawd, to jeśli podobne zdarzenie kiedykolwiek wystąpi ponownie, w swoich wyborach nie będziesz się już kierował kryteriami negatywnych i złych idei i przekonań, które wszczepił ci szatan, a z twojej postawy zniknie przywiązanie do takich idei i poglądów. Choć na obecnym etapie nie wkroczyłeś jeszcze w ten aspekt prawdorzeczywistości i twoje poglądy mogą być neutralne, niemniej jednak po przyjęciu tych pozytywnych idei i poglądów będziesz posiadał pewną wiedzę o ideach i poglądach negatywnych, więc gdy w przyszłości będziesz się musiał zmierzyć z podobną sprawą, będziesz przynajmniej w stanie rozróżnić między pozytywnymi a negatywnymi ideami i poglądami związanymi ze sprawą tego rodzaju, a także będziesz posiadał pewne kryteria dotyczące tego, jak się z nią uporać. Na podstawie tych kryteriów ludzie, którzy miłują prawdę i posiadają człowieczeństwo, są bardziej skłonni do praktykowania prawdy i patrzenia na innych ludzi i sprawy, a także zachowywania się i działania zgodnie z kryterium prawdy. Do pewnego stopnia ułatwi ci to wkraczanie w prawdorzeczywistość i praktykowanie zgodnie z prawdozasadami, podporządkowanie się Bogu stosownie do Jego wymogów i akceptowanie ludzi, spraw i rzeczy, które Bóg dla ciebie zaaranżował. Czy z tego punktu widzenia można powiedzieć, że im więcej prawd ktoś rozumie, tym większe prawdopodobieństwo, że wkroczy w prawdorzeczywistość, i że im bardziej dogłębnie zrozumie rzeczy negatywne, tym większe prawdopodobieństwo, że się przeciwko nim zbuntuje? (Tak, można tak powiedzieć). Toteż bez względu na to, czy chcesz dążyć do prawdy, czy też nie, czy już podjąłeś decyzję o dążeniu do prawdy, czy jeszcze nie, czy jesteś na ścieżce dążenia do prawdy, czy też nie, oraz bez względu na to, jaki jest twój charakter i jak pojmujesz prawdę, musisz pamiętać, że jeśli ludzie chcą dążyć do prawdy, jeśli chcą zrozumieć jej kryteria, praktykować ją i w nią wkroczyć, konieczne jest rozeznanie i zrozumienie wszelkiego rodzaju rzeczy negatywnych. Są to niezbędne wymogi dążenia do prawdy i wejścia w prawdorzeczywistość.
Niektórzy ludzie nie rozumieją prawdy i jeśli chodzi o różne omawiane przez nas teraz tematy, zawsze mają takie poczucie: „Nigdy nie myślałem o tych zagadnieniach ani nigdy ich nie doświadczyłem. Nie dostrzegam żadnego związku między tym, co o nich mówisz, a różnymi moimi problemami, skażonymi skłonnościami i przejawami zepsucia, więc co Twoje słowa na te tematy mają wspólnego z moim dążeniem do prawdy? To wszystko w ogóle nie wydaje się mieć wiele wspólnego z moim wkraczaniem w prawdorzeczywistość. Czemu nie powiesz czegoś o jakichś wzniosłych i głębokich tematach związanych z pozytywnym wejściem? Dlaczego ciągle demaskujesz te negatywne, trywialne sprawy z życia codziennego?”. Czy ta opinia jest słuszna, czy błędna? (Błędna). Ilekroć ludzie mający podobne poglądy słyszą o takich błahych sprawach życia codziennego, zwłaszcza gdy podawane są jakieś ich przykłady, czują się zniesmaczeni i nie chcą słuchać. Myślą sobie tak: „Te treści są zbyt zwyczajne i płytkie. Nie ma w nich nic wzniosłego, to wszystko jest zbyt proste. Jak tylko to usłyszałem, od razu wszystko zrozumiałem. To jest zbyt łatwe. Prawda nie powinna być taka prosta, powinna być bardziej głęboka, a ludzie muszą wysłuchać jej kilkukrotnie, zanim będą w stanie ją zrozumieć i zapamiętać choćby jedno czy dwa zdania. To, o czym teraz mówisz, to banalne sprawy życia codziennego, jak również pewne powszednie przejawy zwykłego człowieczeństwa. Czyż to nie jest dla nas trochę za płytkie?”. Czy uważasz, że ludzie, którzy żywią takie przekonania, myślą prawidłowo? (Nie, mylą się). Dlaczego? Co jest z nimi nie tak? Przede wszystkim powiedzcie Mi, czy myśli i poglądy ludzi są oderwane od ich codziennego życia? (Nie, nie są). Czy ich rozmaite postawy i to, co przejawiają, jest oderwane od ich codziennego życia? (Nie, nie jest). Żadna z tych rzeczy nie jest oderwana od codziennego życia. Skażone skłonności, myśli i poglądy ludzi, ich idee i intencje dotyczące różnych spraw, ich specyficzne sposoby działania, a także myśli i przekonania, które pojawiają się w ich umysłach, są nierozerwalnie związane z tym, co przejawiają i co wylewa się z nich w codziennym życiu. Co więcej, to, co przejawiają i co wylewa się z nich w codziennym życiu, jak również ich myśli, poglądy i postawy wobec różnych spraw, które napotykają na swej drodze, to bardzo konkretne rzeczy wiążące się ze skażonymi skłonnościami ludzi. Celem dążenia do prawdy jest zmiana błędnych myśli i poglądów ludzi, a poprzez nią i poprzez zmianę postaw wobec różnego rodzaju osób, spraw i rzeczy, odrzucenie ich skażonych skłonności i odrzucenie buntowniczości i zdrady wymierzonej w prawdę i w Boga, jak również naturoistoty ludzi, która jest wroga Bogu. Jeśli więc chcesz dążyć do prawdy, to czyż nie jest absolutnie konieczne, byś odrzucił i zmienił różne swoje błędne myśli i poglądy, jakie żywisz w codziennym życiu? Czyż nie jest to sprawa najważniejsza? (Jest). Dlatego niezależnie od tego, jak płytkie i banalne mogą wydawać się rzeczy, o których mówię, nie miej wobec nich buntowniczego nastawienia. O tych rzeczach na pewno nie można powiedzieć, że są mało ważne. Zajmują twoje serce i twój umysł oraz kontrolują twoje myśli i poglądy na temat każdej osoby, sprawy czy rzeczy, jaką napotykasz. Jeśli nie zmienisz bądź nie odrzucisz tych błędnych myśli i poglądów, jakie żywisz w życiu codziennym, to twoje twierdzenie, że przyjmujesz prawdę i posiadasz prawdorzeczywistość, będzie jedynie pustosłowiem. To tak jak z rakiem – trzeba leczyć go proaktywnie. Bez względu na to, w którym narządzie pojawiają się komórki nowotworowe, czy znajdują się we krwi, czy na skórze, czy znajdują się na powierzchni, czy są ukryte wewnątrz ciała, wystarczy powiedzieć, że to właśnie one są pierwszą rzeczą, z którą należy się uporać. Dopiero gdy wyeliminuje się komórki nowotworowe, różne spożywane przez ciebie składniki odżywcze zaczynają być przyswajane i działać w twoim wnętrzu. Dzięki temu wszystkie narządy twojego ciała mogą potem prawidłowo funkcjonować. Po wyeliminowaniu choroby twoje ciało stanie się zdrowsze i będzie działać normalnie. Tacy ludzie są całkowicie wyleczeni z choroby. Dążenie ludzi do prawdy jest procesem odrzucania skażonych skłonności, a zarazem procesem wkraczania w prawdorzeczywistość. Proces odrzucania skażonych skłonności polega na tym, że ludzie zmieniają rozmaite błędne i negatywne myśli i poglądy oraz pozbywają się ich. Polega też na tym, że ludzie wyposażają się w różne prawidłowe i pozytywne idee i poglądy. Czym są pozytywne idee i poglądy? Są to przekonania wiążące się z rzeczywistością, zasadami i kryteriami prawdy. Aby wejść w prawdorzeczywistość, ludzie muszą poprzez poszukiwanie prawdy przeanalizować i zrozumieć jedna po drugiej różne swoje błędne idee i poglądy na temat życia, przetrwania i postępowania z innymi, a następnie jedna po drugiej skorygować je lub odrzucić. Krótko mówiąc, dążenie do prawdy polega na sprawieniu, by ludzie odrzucili wszystkie błędne i niepoprawne myśli i poglądy oraz posiadali właściwe przekonania i poglądy na temat wszelkiego rodzaju rzeczy, myśli i zapatrywań, które są zgodne z prawdozasadami. Tylko w ten sposób jest się w stanie osiągnąć cel w postaci patrzenia na ludzi i sprawy, a także zachowywania się i działania całkowicie zgodnie ze słowami Boga, mając prawdę za swe kryterium. Oto jest ostateczny rezultat, jaki ludzie osiągają dzięki dążeniu do prawdy, a zarazem jest to prawdorzeczywistość, którą ludzie mogą w końcu wprowadzać w życie po osiągnięciu zbawienia. Czy to rozumiecie? (Tak).
Na poprzednim zgromadzeniu omawialiśmy temat „wyzbywania się” w kontekście rodziny. O czym konkretnie rozmawialiśmy ostatnim razem w związku z tematem rodziny? (Rozmawialiśmy o niedogodnościach i przeszkodach, jakie rodzina stawia na drodze naszego dążenia do prawdy, jak również o tym, jakich dążeń, ideałów i pragnień powinniśmy się wyzbyć w kontekście rodziny. Bóg wspomniał o dwóch rzeczach. Pierwszą jest wyzbycie się tożsamości, jaką dziedziczymy po naszej rodzinie, a drugą wyzbycie się skutków warunkowania przez rodzinę). Rzeczywiście mówiliśmy o tych dwóch rzeczach. Pierwsza to wyzbycie się tożsamości dziedziczonej po rodzinie. Czy wiecie, jakie są dotyczące tego prawdozasady, które ludzie powinni zrozumieć? Jeśli omówiwszy wszystko, szczegółowo tego nie podsumuję, czy potraficie zrobić to sami? Po Moim omówieniu tych rzeczy i konkretnych szczegółów z nimi związanych, czy podsumowaliście odnośne zasady, których ludzie powinni przestrzegać w przypadku tego aspektu prawdy? Jeśli potrafisz je podsumować, to będziesz w stanie wprowadzać je w życie; jeśli natomiast nie wiesz, jak je podsumować, i zatrzymujesz się na sporadycznym świetle prawdy w jednym jej aspekcie, nie wiedząc, jakie są odnośne prawdozasady, to nie będziesz w stanie wprowadzić ich w życie. Jeśli nie wiesz, jak wprowadzić je w życie, to nigdy nie wkroczysz w ten aspekt prawdorzeczywistości. Nawet jeśli odkryjesz, na czym polegają twoje problemy, to i tak nie będziesz potrafił odnieść ich do Moich słów i nie będziesz w stanie znaleźć odpowiednich zasad do wprowadzenia w życie. Głównym celem omawiania kwestii wyzbywanie się tożsamości dziedziczonej po rodzinie, jest to, byś mógł patrzeć na ludzi i sprawy, a także zachowywać się i działać wolny od wpływów powiązanych z tą tożsamością. Jeśli dziedziczysz po rodzinie wyróżniającą się tożsamość, to powinieneś podchodzić do niej we właściwy sposób. Nie powinieneś czuć, że jesteś kimś znakomitym, bardziej wartościowym od innych, lub że twoja tożsamość jest wyjątkowa. Kiedy przebywasz wśród ludzi, powinieneś potrafić współdziałać z nimi w sposób właściwy, czyli zgodnie z zasadami, za pomocą których Bóg napomina ludzi, i traktować wszystkich właściwie, zamiast w każdych okolicznościach wykorzystywać swoje znakomite pochodzenie rodzinne jako kapitał do popisywania się, i dążyć do tego, by w każdej sytuacji inni mieli o tobie dobre zdanie. Załóżmy, że nie potrafisz wyzbyć się tożsamości, którą dziedziczysz po swojej rodzinie, i zawsze wykorzystujesz swoje pochodzenie jako kapitał, postępując jak ktoś, kto jest skrajnie zarozumiały, samowolny, i wypowiadając same szumnie brzmiące słowa. Przyjmijmy, że zawsze się popisujesz i szpanujesz przed innymi, afiszujesz się swoim pochodzeniem i wyjątkową tożsamością, jaką dziedziczysz po rodzinie. Załóżmy też, że w głębi duszy jesteś też szczególnie wyniosły i apodyktyczny, a także wyjątkowo władczy i bezczelny, gdy rozmawiasz z innymi, i często wykorzystujesz swoją tożsamość jako kapitał, aby besztać ludzi i ich tłamsić – innymi słowy, ludzie myślą, że jesteś pozbawiony normalnego rozumu – i uważasz wszystkich za plebejuszy; do tego, zwłaszcza wtedy, gdy nawiązujesz kontakt z jakimiś ludźmi i zadajesz się z nimi, gardzisz tymi spośród nich, którzy są niższego stanu niż ty, a rozmawiając z nimi, jesteś szczególnie agresywny, apodyktyczny i naprawdę pokazujesz kły. Załóżmy wreszcie, że ciągle chcesz innych strofować i zawsze traktujesz ich jak niewolników, którym należy rozkazywać i na których trzeba krzyczeć, a przy tym cały czas jesteś przekonany, że twoja tożsamość jest wyróżniająca się, nie potrafisz dogadywać się z innymi i nie potrafisz we właściwy sposób traktować osób o niższym statusie niż własny – to wszystko są skażone skłonności i to wszystko ludzie powinni odrzucić. Przyczyną pojawienia się takich skażonych skłonności jest to, że dana osoba ma znakomite pochodzenie rodzinne i wyróżniający się status społeczny. Toteż takie osoby powinny zastanowić się nad swoimi słowami i uczynkami oraz przeanalizować własne myśli i poglądy, zwłaszcza te, które dotyczą tożsamości rodzinnej. Powinny wyzbyć się takich myśli i poglądów i zrezygnować z urzeczywistniania różnych form człowieczeństwa, które posiadają w wyniku swojego szczególnego statusu społecznego. Innymi słowy, takie osoby powinny wyzbyć się tożsamości, jaką odziedziczyły po swojej rodzinie. Większość ludzi uważa, że ich status społeczny jest niski. W szczególności ludzie, którzy w społeczeństwie są pogardzani, dyskryminowani i prześladowani, często czują, że ich tożsamość jest poślednia, a wstyd spowodowany ich pochodzeniem rodzinnym sprawia, że czują, iż są szczególnie niskiego stanu. Mają przez to poczucie niższości i nie są w stanie dogadywać się z innymi na równej stopie. Oczywiście ludzie należący do tego typu zachowują się w różny sposób. Niektórzy szczególnie podziwiają tych, którzy posiadają wyróżniający się status i takąż tożsamość, nadskakując im, schlebiając, przymilając się do nich i podlizując się im. Zawsze ślepo powtarzają, to co tamci powiedzieli, nie mają żadnych zasad ani godności i są gotowi, by tamci nimi rządzili, rozkazywali im i manipulowali nimi jak niewolnikami. Zasady postępowania takich osób nie są też zgodne z prawdą, ponieważ w głębi serca wierzą one, że ich tożsamość jest marna, że urodzili się jako nieszczęśnicy, i że nie są godni stanąć na równi z tymi, którzy są bogaci lub mają wyróżniającą się tożsamość społeczną, bowiem urodzili się, aby być traktowani jak niewolnicy tych ludzi i muszą się na nich wzorować oraz pozwalać im sobą pomiatać. Wcale nie czują, że są służalczy. Uważają raczej, że to normalne i że tak powinno to wszystko wyglądać. Cóż to za idee i poglądy? Czyż te myśli i poglądy nie są ostatecznie formą samoponiżenia? (Są). Jest też inny typ ludzi, mianowicie tacy, którzy widzą, jak bogacze przejawiają w życiu zarozumiałość, samowolę, bezczelność i apodyktyczność, i sami bardzo zazdroszczą takim ludziom i uganiają się za nimi, mając nadzieję, że gdyby mieli szansę zmienić swoją sytuację, również potrafiliby żyć wykazując taką samowolę i zarozumiałość jak ci bogacze. W byciu samowolnym i zarozumiałym nie widzą nic złego; przeciwnie, cechy te postrzegają jako ujmujące i romantyczne. Myśli i poglądy takich ludzi również nie są poprawne i należy się ich wyzbyć. Bez względu na to, jaką masz tożsamość i jaki status, wszystko to z góry ustanowił Bóg. Bez względu na to, jaką rodzinę i jakie pochodzenie przeznaczył ci Bóg, tożsamość, jaką w ten sposób dziedziczysz, nie jest powodem ani do wstydu, ani do dumy. Zasada traktowania własnej tożsamości nie powinna się opierać na regule dumy i wstydu. Bez względu na to, w jakiej rodzinie Bóg cię umieszcza, bez względu na to, z jakiej rodziny za Jego pozwoleniem pochodzisz, w Jego oczach masz tylko jedną tożsamość, czyli tożsamość istoty stworzonej. W oczach Boga jesteś istotą stworzoną, więc jesteś równy każdej osobie w społeczeństwie, która posiada inną tożsamość i odmienny status społeczny. Wszyscy należycie do skażonej ludzkości i wszyscy jesteście ludźmi, których Bóg pragnie zbawić. Rzecz jasna w oczach Boga wszyscy macie też taką samą możliwość wykonywania swoich obowiązków jako istoty stworzone i taką samą możliwość dążenia do prawdy i osiągnięcia zbawienia. Z tej perspektywy, opartej na danej ci przez Boga tożsamości istoty stworzonej, nie powinieneś ani przeceniać, ani nie doceniać swojej tożsamości społecznej. Zamiast tego powinieneś swoją pochodzącą od Boga tożsamość – tożsamość istoty stworzonej – traktować w sposób właściwy i być w stanie harmonijnie współżyć ze wszystkimi na równej stopie i zgodnie z zasadami, których Bóg naucza ludzi i za pomocą których ich napomina. Bez względu na to, jaki jest status społeczny czy jaka jest tożsamość społeczna innych ludzi, i bez względu na to, jaki jest twój status społeczny czy twoja tożsamość społeczna, ktokolwiek przychodzi do domu Bożego i przed oblicze Boga, ma tylko jedną tożsamość, czyli tożsamość istoty stworzonej. Toteż ludzie posiadający niższy status społeczny i bardziej poślednią tożsamość nie powinni czuć się gorsi. Bez względu na to, czy masz talent, czy nie, bez względu na to, jak duży jest twój potencjał, i bez względu na to, czy masz zdolności, czy nie, powinieneś wyzbyć się swojego statusu społecznego. Powinieneś również wyzbyć się swoich idei i poglądów na temat szeregowania i oceniania ludzi jako wybitnych bądź niskiego stanu na podstawie tego, z jakiej rodziny pochodzą i jaką ta rodzina ma historię. Nie powinieneś czuć się gorszy z powodu swojego niższego statusu społecznego i pośledniejszej tożsamości. Powinieneś się cieszyć, że Bóg cię nie porzucił, mimo iż twoje pochodzenie rodzinne nie jest tak imponujące i spektakularne, a odziedziczony przez ciebie status jest niski. Bóg podnosi ludzi niskiego stanu z gnoju i prochu i nadaje ci tę samą tożsamość istoty stworzonej, co innym ludziom. W domu Bożym i w oczach Boga twoja tożsamość i status są równe tożsamości i statusowi innych ludzi, którzy zostali wybrani przez Boga. Gdy zdasz sobie z tego sprawę, powinieneś wyzbyć się swojego kompleksu niższości i przestać się nim przejmować. Gdy stykasz się z ludźmi, których status społeczny jest wysoki i wyróżniający się lub po prostu wyższy niż twój, nie musisz się im kłaniać ani rozpływać się w uśmiechu w ich obecności, a tym bardziej nie powinieneś darzyć ich żadnym podziwem. Powinieneś natomiast uważać ich za równych sobie, patrzeć im prosto w oczy i traktować we właściwy sposób. Nawet jeśli często są apodyktyczni, rozpiera ich duma i uważają się za osoby posiadające wysoki status społeczny, musisz traktować ich właściwie i nie dawać się zastraszyć i onieśmielić manifestowanej przez nich wielkości. Jakby się nie zachowywali i jakby cię nie traktowali, powinieneś wiedzieć, że w oczach Boga jesteście tacy sami, ponieważ wszyscy jesteście istotami stworzonymi, wszyscy jesteście ludźmi, których Bóg wybrał do tego, żeby ich zbawić. Nie ma w nich nic wyjątkowego w porównaniu z tobą. Ich tak zwana wyjątkowa tożsamość i szczególny status w Bożych oczach nie istnieją. Bóg ich nie uznaje. Nie ma więc potrzeby, byś dawał się ograniczać kwestii tożsamości, jaką dziedziczysz po swojej rodzinie, albo byś czuł się z tego powodu kimś gorszym. Tym bardziej nie ma żadnej potrzeby, żebyś rezygnował z okazji do interakcji z innymi ludźmi jak równy z równym z racji swojego niskiego statusu społecznego lub żebyś zrzekał się praw, odpowiedzialności i obowiązków, które Bóg powierzył ci w domu Bożym i przed swoim obliczem. Rzecz jasna nie powinieneś też rezygnować z prawa do bycia zbawionym i z nadziei na dostąpienie zbawienia. W domu Bożym i w oczach Boga nie istnieje rozróżnienie na bogatych i biednych ani na wysoki i niski status społeczny, a nikt, kto pochodzi z wyjątkowej rodziny, nie zasługuje na specjalne traktowane czy szczególne przywileje. W oczach Boga wszyscy ludzie mają tylko jedną tożsamość, a jest to tożsamość istoty stworzonej. W oczach Boga taka sama jest też naturoistota wszystkich ludzi. Jest tylko jeden typ człowieka, jaki Bóg pragnie zbawić, a stanowią go zepsuci ludzie. A zatem bez względu na to, czy wasza tożsamość bądź status społeczny są szlachetne, czy pospolite, wszyscy jesteście istotami ludzkimi, które Bóg chce zbawić.
Wyobraźcie sobie, że ktoś powiedział wam coś takiego: „Spójrz na swoją rodzinę, są tak biedni, że nie masz nawet przyzwoitych ubrań; twoja rodzina jest tak uboga, że skończyłeś tylko podstawówkę i nawet nie poszedłeś do liceum; twoja rodzina jest tak biedna, że cały czas jesz tylko zupę i warzywa i nigdy nawet nie spróbowałeś czekolady, pizzy ani coli”. Jak powinieneś zachować się w tej sytuacji? Czy czułbyś się gorszy lub przygnębiony? Czy w głębi serca skarżyłbyś się na Boga? Czy słowa tej osoby onieśmieliłyby cię? (Teraz już nie). Teraz już nie, ale wcześniej było inaczej, prawda? W przeszłości kiedykolwiek zauważyłeś kogoś, kogo rodzina była bogata lub kto sam był zamożny i wyjątkowy, mówiłeś: „Ach! Mieszkają w willi i mają samochód. Niezliczoną ilość razy byli za granicą. Ja nigdy nawet nie wyjechałem poza moją wieś i nigdy wcześniej nie widziałem pociągu. Podróżują szybką koleją, zawsze w pierwszej klasie, odbywają luksusowe rejsy, noszą ubrania od francuskich projektantów i włoską biżuterię. Dlaczego nie słyszałem o żadnej z tych rzeczy?”. Gdy przebywasz w otoczeniu takich ludzi, zawsze czujesz się gorszy od nich. Masz trochę pewności siebie, gdy omawiasz prawdę i wierzysz w Boga. Kiedy jednak mówisz tym ludziom o swojej rodzinie i życiu rodzinnym, ze wstydu masz ochotę uciec, czujesz, że nie jesteś tak dobry jak oni i że wolałbyś umrzeć, niż żyć. Myślisz sobie tak: „Dlaczego mam taką rodzinę? W ogóle nie widziałem świata. Inni stosują specjalny krem do rąk, podczas gdy ja nadal używam wazeliny; inni nawet nie nakładają kremu na twarz, tylko idą od razu do salonu kosmetycznego, a ja nawet nie wiem, gdzie się taki salon znajduje; inni jeżdżą sedanami, ale nie ja, ja mam szczęście, jeśli mogę dokądś pojechać rowerem, a czasem muszę nawet jechać wozem ciągniętym przez wołu lub osła”. Tak więc za każdym razem, gdy rozmawiasz z takimi ludźmi, brak ci pewności siebie i wstydzisz się poruszyć temat swojej tożsamości, nie masz odwagi tego zrobić. W sercu masz pewne poczucie urazy i złości na Boga. Myślisz: „Oni wszyscy są istotami stworzonymi, takimi samymi jak ja. Dlaczego więc Bóg pozwala im tak cieszyć się życiem? Dlaczego z góry przeznaczył im taki status rodzinny i społeczny? Dlaczego moja rodzina jest tak straszliwie uboga? Dlaczego moi rodzice znajdują się na samym dole drabiny społecznej i nie posiadają żadnych zdolności ani umiejętności? Wściekam się na samą myśl o tym. Ilekroć o tym mówię, nie chcę wspominać o moich rodzicach, są tacy niezdolni i niekompetentni! Dajmy spokój z jeżdżeniem sedanem i mieszkaniem w willi, ale mogliby chociaż zabrać mnie do miasta, żebym mógł jeździć autobusami i szybkimi pociągami lub bawić się w miejskich parkach, a oni nie zabrali mnie tam ani razu! Nie mam żadnego doświadczenia życiowego. Nigdy nie zjadłem żadnego wykwintnego posiłku ani nie jeździłem dobrym samochodem, a o lataniu mogę tylko pomarzyć”. Myśląc o tym wszystkim, czujesz się gorszy, i sprawa ta często cię ogranicza, więc regularnie spędzasz czas z braćmi i siostrami, których tożsamość i status nie różnią się znacznie od twoich. Myślisz wtedy tak: „To prawda, co mówią, ciągnie swój do swego. Spójrz na tę grupę ludzi, wszyscy są bogaci. Są wśród nich urzędnicy rządowi wysokiego szczebla, milionerzy, ludzie mający bardzo bogatych rodziców, potentaci biznesowi, osoby powracające ze studiów za granicą i absolwenci studiów podyplomowych, a także dyrektorzy korporacji i menedżerowie hoteli. Porównaj ich z nami, tym motłochem. Wszyscy jesteśmy albo chłopami, albo bezrobotnymi. Nasze rodziny mieszkają w jakichś dziurach na prowincji, mamy wykształcenie podstawowe i nie wyściubiliśmy nosa poza nasze wsie. Pasaliśmy bydło, rozstawialiśmy uliczne stragany i naprawialiśmy buty. Jakimi ludźmi jesteśmy? Czyż nie jesteśmy tylko bandą obdartusów? Spójrz na tamtych, wszyscy mają klasę i styl. Kiedy myślę o tym motłochu, którym jesteśmy, czuję się bezużyteczny i pokrzywdzony”. Mimo że wierzysz w Boga przez wiele lat, nigdy nie uwolniłeś się od takiego myślenia i często popadasz w przygnębienie oraz czujesz się kimś o wiele gorszym. Idee i poglądy takich osób są w oczywisty sposób błędne i poważnie zaburzają poprawność ich spojrzenia na ludzi i sprawy, a także to, jak się zachowują i działają. Owe idee i poglądy znajdują się pod wpływem społecznych trendów i obyczajów. Mówiąc dokładniej, należy dodać, że te idee i poglądy są skutkami warunkowania przez złych ludzi i tradycyjną kulturę. Ponieważ te idee i poglądy są skażone i stanowią element złych trendów, powinieneś się ich wyzbyć i nie dać się im niepokoić i ograniczać. Niektórzy ludzie mówią: „Urodziłem się w takiej rodzinie i nic tego faktu nie zmieni. Tego rodzaju idee i poglądy nieustannie ciążą mi na sercu i jest mi trudno się ich wyzbyć”. To rzeczywiście prawda, że trudno się ich wyzbyć, ale jeśli będziesz nieustannie mielił w głowie jakąś błędną ideę czy pogląd, nigdy się od niej nie uwolnisz. Jeśli zaakceptujesz właściwe idee i poglądy, stopniowo wyzbędziesz się tych błędnych. Co chcę przez to powiedzieć? Chodzi mi o to, że nie jest możliwe, abyś wyzbył się ich wszystkich naraz, tak abyś mógł normalnie i jak równy z równym wchodzić w interakcje z ludźmi bogatymi lub takimi, którzy posiadają wysoki status i wysoką wartość. Nie jest możliwe, aby stało się to ot tak, ale przynajmniej uda ci się wyzwolić z tych ograniczeń. Nawet jeśli ciągle masz kompleks niższości, nawet jeśli w głębi serca kwestia ta cały czas trochę cię niepokoi, to do pewnego stopnia już się od niej uwolniłeś. Oczywiście na twojej dalszej drodze dążenia do prawdy stopniowo osiągniesz jeszcze większą wolność i głębsze wyzwolenie. Gdy wszystkie fakty zostaną ujawnione, wyraźniej dostrzeżesz istotę rozmaitych ludzi, spraw i rzeczy, a twoje zrozumienie prawdy będzie się stawało coraz bardziej dogłębne. Kiedy uzyskasz głębszy wgląd w te sprawy, twoje doświadczenie życiowe i wiedza o nich będą większe. Jednocześnie twoje podejście do prawdy stanie się bardziej proaktywne i pozytywne, a to, co negatywne, będzie cię ograniczać w coraz mniejszym stopniu. Czy nie będzie to znaczyło, że przeszedłeś przemianę? Kiedy następnym razem spotkasz kogoś posiadającego całkowicie odmienną tożsamość i status od twojego i będziesz z nim przebywał i rozmawiał, to przynajmniej nie będziesz już w głębi serca odczuwał lęku ani uciekał, ale zamiast tego będziesz w stanie właściwie potraktować taką osobę i nie będziesz już dawał się jej ograniczać ani myślał o tym, jaka jest wspaniała i wybitna. Gdy już zrozumiesz skażoną istotę ludzi, będziesz w stanie traktować wszystkie typy ludzi właściwie, a także dogadywać się, obcować i utrzymywać relacje z wszystkimi rodzajami ludzi zgodnie z zasadami, bez podziwiania ich bądź poniżania, bez dyskryminowania ich bądź posiadania o nich wysokiego mniemania. Czyż w ten sposób nie osiągniesz stopniowo rezultatu wynikającego z dążenia do prawdy? (Osiągnę). Osiągnięcie tego rezultatu sprawi, że będziesz bardziej miłował prawdę, będziesz lepiej nastawiony do rzeczy pozytywnych, lepiej nastawiony do prawdy oraz do podziwiania Boga i prawdy, zamiast zachwycać się ludźmi w społeczeństwie czy w świecie wskutek ich wyróżniającej się tożsamości i wysokiego statusu. Inne będą przedmioty twojego podziwu i zachwytu, jak również przedmioty twojego dążenia i czci. Rzeczy negatywne stopniowo zostaną zastąpione rzeczami pozytywnymi i prawdą lub – mówiąc bardziej precyzyjnie – Bogiem, słowami Boga oraz Jego tożsamością i statusem. W ten sposób stopniowo wkroczysz pod tym względem w prawdorzeczywistość. Oznacza to, że stopniowo odrzucisz w tym aspekcie swoje skażone usposobienie i uwolnisz się z szatańskich więzów oraz krok po kroku dostąpisz zbawienia – właśnie to składa się na ten proces. Nie jest to trudne; droga rozciąga się przed tobą. O ile dążysz do prawdy, o tyle jesteś w stanie wkroczyć w prawdorzeczywistość. A w jakąż to rzeczywistość ostatecznie wkroczysz? Bez względu na to, jaki status dziedziczysz po swojej rodzinie, twoich myśli nie będzie już zaprzątało czy niepokoiło to, czy jest on szlachetny, czy niski. Zamiast tego będziesz potrafił dobrze wykonywać swój obowiązek jako istota stworzona, patrzeć na ludzi i sprawy, a także zachowywać się i działać jak istota stworzona, żyć przed obliczem Boga jako istota stworzona i każdego dnia żyć chwilą obecną, a wszystko to z tożsamością istoty stworzonej – to jest rezultat, do osiągnięcia którego będziesz dążyć. Czy jest to dobry rezultat? (Tak). Gdy ludzie wkraczają w ten aspekt rzeczywistości, ich serca zostają wyzwolone, stają się wolne. Przynajmniej nie będziesz już przejmować się kwestią odziedziczonej po rodzinie tożsamości ani nie będzie cię obchodzić, czy Twój status jest wysoki, czy niski. Jeśli twoja tożsamość jest wybitna i niektórzy ludzie będą cię podziwiać, poczujesz obrzydzenie; jeśli z kolei twoja tożsamość jest skromna i niektórzy ludzie będą cię dyskryminować, nie dasz się temu ograniczać ani niepokoić, ani też nie popadniesz z tego powodu w smutek i zniechęcenie. Nie będziesz już musiał się tym przejmować i zadręczać ani mieć poczucia niższości ze względu na to, czy kiedykolwiek jechałeś pociągiem dużych prędkości, byłeś w salonie kosmetycznym, podróżowałeś za granicę, jadłeś zachodnie potrawy bądź korzystałeś z jakichś innych ekskluzywnych wygód materialnych, jak to robią ludzie bogaci. Takie sprawy nie będą cię już ograniczać ani niepokoić i będziesz mógł właściwie traktować wszelkiego rodzaju ludzi, rzeczy i sprawy oraz normalnie wypełniać swoje obowiązki. Czy nie będziesz wtedy wolny i wyzwolony? (Będę). W ten sposób twoje serce zostanie wyzwolone. Kiedy wkroczysz w rzeczywistość tego aspektu prawdy i uwolnisz się z więzów szatana, naprawdę staniesz się istotą stworzoną żyjącą przed obliczem Boga i istotą stworzoną, której Bóg pragnie. Teraz powinniście już jaśniej rozumieć ścieżkę wyzbywania się tożsamości i statusu, które dziedziczycie po rodzinie.
Ostatnim razem omawialiśmy też inny temat – kwestię wyzbywania się skutków warunkowania przez rodzinę. Rodzina zaczyna warunkować daną osobę, kiedy jest ona jeszcze bardzo młoda. Gdy osoba ta osiąga dorosłość, stopniowo zaczyna stosować te uwarunkowane przekonania i poglądy w swoim życiu. Gdy zdobywa pewną ilość doświadczenia życiowego, swobodnie wprowadza w życie owe rozmaite przekonania i poglądy, które zostały w niej zaszczepione przez jej rodzinę, i na tej podstawie uczy się jeszcze bardziej wyrafinowanych, bardziej konkretnych i bardziej dla niej samej korzystnych zasad, sposobów i sztuczek związanych z radzeniem sobie z różnymi sprawami. Można by powiedzieć, że warunkowanie, jakiemu poddaje tego kogoś jego rodzina, stanowi dla niego swoisty elementarz, z którego korzysta on, gdy wchodzi do społeczeństwa i do rozmaitych grup społecznych – elementarz, który uczy go swobodnie używać rozmaitych podstępnych sposobów radzenia sobie z różnymi sprawami, gdy przebywa on wśród ludzi. Ponieważ skutki owego warunkowania przez rodzinę stanowią swoisty elementarz, są głęboko zakorzenione w sercu każdego człowieka. Wpływają one na życie ludzi, na sposób, w jaki zachowują się i działają, a także na ich całościowe podejście do życia. Ponieważ jednak te skutki warunkowania nie są pozytywne, to należy się ich wyzbyć w procesie dążenia do prawdy. Nie ma znaczenia, czy myśli i poglądy, które posiadasz w wyniku takiego warunkowania, powstają w najgłębszych zakamarkach twojego serca, czy też nie, lub czy zajmują w nim dominującą pozycję, czy też nie – a już z pewnością nie ma znaczenia, czy takie myśli i poglądy zostały już przez ciebie potwierdzone jako prawdziwe lub były praktykowane w trakcie twojej egzystencji – te skutki warunkowania będą miały, w różnym stopniu, wpływ, zarówno teraz, jak i w przyszłości, na twoje życie, na twój wybór ścieżki życiowej oraz na twoją postawę i zasady, według których radzisz sobie z różnymi sprawami. Można powiedzieć, że olbrzymia większość rodzin uczy ludzi najbardziej podstawowych sztuczek i filozofii funkcjonowania w świecie, tak aby mogli żyć i przetrwać w społeczeństwie. Na przykład, ostatnim razem omawialiśmy maksymy zawsze przywoływane przez rodziców, takie jak: „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność”, „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci”, „Musisz wiele wycierpieć, aby dotrzeć na szczyt” czy „Ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony”. Co tam jeszcze było? „Harmonia to skarb, a wyrozumiałość – cnota” i „Kto dużo mówi, ten często błądzi”. Te różne idee i poglądy wdrukowywane ci przez twoją rodzinę są twoim elementarzem – i to bez względu na to, czy sam stosujesz je w swoim życiu, bez względu na to, czy je praktykujesz. Co rozumiem przez „elementarz”? Mam na myśli coś, co inspiruje i popycha cię do zaakceptowania szatańskich filozofii funkcjonowania w świecie. Te maksymy twojej rodziny zaszczepiły w tobie najbardziej podstawowy sposób funkcjonowania w świecie i najbardziej fundamentalną metodę przetrwania, dzięki czemu po wejściu do społeczeństwa będziesz ciężko pracował, aby zdobyć sławę, zysk i status, starał się jak najlepiej maskować i przedstawiać w najkorzystniejszym świetle, lepiej się chronić, starać się górować nad innymi ludźmi, wejść na szczyt i pozostać na nim. Te przekonania, które wpaja ci rodzina, są dla ciebie zasadami i swego rodzaju sztuczkami umożliwiającymi ci funkcjonowanie w świecie, a zarazem popychają cię one do wejścia do społeczeństwa i przyswojenia sobie złych trendów.
Ostatnim razem rozmawialiśmy o warunkowaniu, jakiemu poddaje ludzi rodzina. Istnieje o wiele więcej skutków takiego warunkowania, więc rozmawiajmy o nich dalej. Na przykład niektórzy rodzice mówią swoim dzieciom: „Jeśli trzy osoby idą razem, to przynajmniej w jednej z nich mogę znaleźć nauczyciela”. Kto to powiedział? (Konfucjusz). Rzeczywiście, to są słowa Konfucjusza. Niektórzy rodzice mówią swoim dzieciom: „Musisz przy każdej okazji uczyć się różnych umiejętności. Gdy już je opanujesz, będziesz posiadać kwalifikacje w jakiejś specjalistycznej dziedzinie i nigdy nie będziesz musiał się martwić o pracę. No i w każdej sytuacji to do ciebie będą przychodzić po radę. Jeden ze starożytnych mędrców dobrze to ujął: »Jeśli trzy osoby idą razem, to przynajmniej w jednej z nich mogę znaleźć nauczyciela«. Ilekroć przebywasz wśród ludzi, rozglądaj się, kto posiada jakąś umiejętność w danej dziedzinie specjalistycznej. Ucz się tej umiejętności w tajemnicy, nic temu komuś nie mówiąc, a kiedy ją opanujesz, będzie twoja – będziesz w stanie zarobić na siebie i nigdy nie zabraknie ci pieniędzy na podstawowe potrzeby”. Po co twoi rodzice każą ci się uczyć różnych umiejętności, kiedy przebywasz wśród ludzi? (Żebym wybił się w świecie). Celem zdobywania różnych kwalifikacji jest stawanie się silniejszym, wyjście na szczyt, nauczenie się w tajemnicy przejmować umiejętności od innych i stopniowe wzmacnianie własnej mocy. Jeśli wśród ludzi dysponujesz wielką siłą, będziesz miał źródło utrzymania, a także sławę i majątek. A kiedy będziesz miał i sławę, i majątek, ludzie będą cię wysoko cenić. Jeśli nie masz żadnych rzeczywistych umiejętności, nikt nie będzie cię szanował, więc musisz nauczyć się w tajemnicy przejmować umiejętności od innych, poznawać atuty i umiejętności innych ludzi i stopniowo stawać się od nich silniejszy – tylko wtedy będziesz w stanie wejść na szczyt. Niektórzy rodzice mówią swoim dzieciom: „Jeśli chcesz wyglądać godnie, gdy ludzie patrzą, musisz cierpieć, gdy nikt tego nie widzi”. Temu też przyświeca cel sprawienia, by ich dzieci zyskały uznanie i szacunek ze strony innych. Jeśli pracujesz ciężko i pilnie i znosisz wielkie trudności, by nauczyć się różnych umiejętności, gdy nikt nie widzi, to kiedy już je zdobędziesz, możesz zaimponować wszystkim swoim geniuszem i ilekroć ludzie będą patrzeć na ciebie z góry lub próbować cię zahukać, możesz pochwalić się swoimi talentami, a wtedy już nikt nie odważy się nad tobą pastwić. Nawet jeśli wyglądasz zwyczajnie, na pozór niczym się nie wyróżniasz i nie mówisz zbyt wiele, będziesz posiadał pewne umiejętności w postaci konkretnych zdolności technicznych, które są poza zasięgiem zwykłych ludzi, więc inni będą cię z tego powodu podziwiać, czuć się gorsi w twojej obecności i patrzeć na ciebie jako na kogoś, kto może im pomóc. Czyż w ten sposób twoja wartość wśród ludzi nie rośnie? A gdy twoja wartość rośnie, czyż nie sprawia to, że wyglądasz godnie? Jeśli chcesz zdobyć wyróżniający się status wśród ludzi, musisz znosić trudności i cierpienia, gdy nikt nie patrzy. Nieważne, ile trudności zniesiesz, po prostu musisz to przełknąć i działać dalej, a całe twoje cierpienie okaże się warte zachodu, kiedy ludzie zobaczą, jak bardzo jesteś zdolny. Jaki cel przyświeca twoim rodzicom, gdy powtarzają ci tę maksymę: „Jeśli chcesz wyglądać godnie, gdy ludzie patrzą, musisz cierpieć, gdy nikt tego nie widzi”? Ich celem jest to, byś nie był dyskryminowany czy zastraszany przez ludzi, ale zyskał wśród nich wyróżniający się status i cieszył się ich estymą, dzięki czemu nie tylko będziesz mógł wieść przyjemne życie, ale także zdobędziesz szacunek innych i ich wsparcie. Ludzi posiadających taki status w społeczeństwie nie tylko nikt nie zastrasza, ale też zawsze i wszędzie wszystko układa się po ich myśli. Gdy tylko ludzie cię zobaczą, powiedzą: „O, to ty! Czemu zawdzięczamy przyjemność twojej wizyty? To taki zaszczyt cię widzieć! Czy masz jakieś sprawy do załatwienia? Załatwię to dla ciebie. Och, przyszedłeś kupić bilety? Cóż, nie musisz stać w kolejce. Załatwię ci najlepsze miejsce. W końcu jesteśmy kumplami!”. Bierzesz to sobie do serca i myślisz: „Wow, ta etykietka gwiazdy, którą mam, naprawdę działa cuda. Starsi mają rację, kiedy mówią »Jeśli chcesz wyglądać godnie, gdy ludzie patrzą, musisz cierpieć, gdy nikt tego nie widzi«. Społeczeństwo naprawdę tak działa. Jest tak bardzo skoncentrowane na rzeczywistości! Czy ktokolwiek zwracałby na mnie uwagę, gdybym nie cieszył się taką reputacją? Jeśli ustawisz się w kolejce jak normalny człowiek, inni mogą patrzeć na ciebie z góry i cię sponiewierać, a nawet nie obsłużyć cię, gdy w końcu przyjdzie twoja kolej”. Kiedy w szpitalu czekasz w kolejce do lekarza, ktoś dostrzega cię z drugiego końca korytarza i mówi: „Czy ty nie jesteś takim to a takim? Czemu czekasz w kolejce? Zaraz zaprowadzę cię do specjalisty, nie musisz stać w kolejce”. Odpowiadasz: „Jeszcze nie zapłaciłem”. A on na to: „Nie musisz, ja ureguluję rachunek”. Zastanawiasz się nad tym i dochodzisz do wniosku: „Wspaniale jest być gwiazdą. Znoszenie całego tego cierpienia, gdy nikt nie patrzył, jednak nie poszło na marne. Naprawdę mogę cieszyć się specjalnym traktowaniem w społeczeństwie. To społeczeństwo jest tak skoncentrowane na rzeczywistości, że wystarczy być celebrytą, aby dobrze cię traktowano. Wspaniale!”. Po raz kolejny cieszysz się, że wszystkie te trudności i cierpienia nie były na darmo, i utwierdzasz się w przekonaniu, że warto było ponieść te koszty, gdy inni nie patrzyli! Nie możesz wyjść ze zdziwienia. „Nie muszę czekać w kolejce do lekarza w szpitalu” – myślisz sobie. „Mogę dostać dobre miejsca, kiedy kupuję bilety na samolot, i w ogóle wszędzie cieszę się specjalnym traktowaniem. Mam takie wpływy, że mogę załatwiać rzeczy nieoficjalnymi kanałami. To jest wspaniałe! Właśnie tak powinno wyglądać społeczeństwo, równość jest przereklamowana. Ludzie powinni dostawać z powrotem tyle, ile włożyli. Jeśli nie cierpisz, kiedy nikt nie widzi, to czy możesz wyglądać godnie, kiedy wszyscy patrzą? Tylko spójrzcie na mnie. Cierpiałem, gdy nikt nie patrzył, by cieszyć się teraz takim specjalnym traktowaniem, gdy wszyscy patrzą – zasługuję na to”. A skoro tak jest, to na czym ludzie polegają, jeśli chcą pozostawać w relacjach z innymi i coś załatwić w społeczeństwie? Polegają na swoich talentach i umiejętnościach, ułatwiających im wykonywanie różnych zadań. To, czy czyjeś wysiłki przełożą się na sukces, czy też nie, lub to, jak dobrze ktoś radzi sobie z załatwianiem różnych spraw w społeczeństwie, nie zależy od talentu czy człowieczeństwa tej osoby ani od tego, czy posiada ona prawdę. W społeczeństwie nie ma sprawiedliwości ani równości. Toteż o ile jesteś wystarczająco pracowity, potrafisz znosić cierpienie, gdy inni nie patrzą, i o ile jesteś wystarczająco bezwzględny i zaciekły, o tyle możesz zyskać wysoki status wśród ludzi. Podobnie było w przeszłości, gdy ludzie rywalizowali o tytuł mistrza w świecie sztuk walki, znosili wielkie cierpienie i trenowali całymi dniami i nocami, aż w końcu opanowali wszystkie style różnych szkół sztuk walki i wypracowali swój własny, niepowtarzalny styl, w którym wyćwiczyli się do perfekcji, aż stali się niezniszczalni. I co stało się na koniec? Na turnieju sztuk walki pokonali zawodników z wszystkich głównych szkół i zdobyli tytuł mistrza w świecie sztuk walki. Aby wypaść godnie przed innymi, gotowi byli znosić każdy rodzaj cierpienia, a nawet za zamkniętymi drzwiami praktykowali czarną magię. Po ośmiu czy dziesięciu latach ćwiczeń stali się takimi ekspertami, że nikt w świecie sztuk walki nie był w stanie pokonać ich na ringu ani zamordować poza nim, i nawet jeśli wypili truciznę, byli w stanie pozbyć się jej z organizmu. W ten sposób ugruntowali swoją pozycję mistrza w świecie sztuk walki i nikt nie mógł tej pozycji zagrozić – na tym właśnie polega wyglądanie godnie w oczach innych. W dawnych czasach ludzie, aby wyglądać godnie w oczach innych, zdawali cesarskie egzaminy i zdobywali naukowe tytuły. Dzisiaj ludzie idą na studia, zdają do szkół podyplomowych i robią doktoraty – oni także uczą się wytrwale pomimo trudności i rok po roku harują przyswajając bezużyteczną wiedzę od świtu do późnej nocy. Czasami są tak zmęczeni, że pragną przestać się uczyć i chcą zrobić sobie przerwę, ale rodzice krzyczą na nich: „Kiedy w końcu zobaczymy twój talent? Czy nadal chcesz wyglądać godnie w oczach ludzi? Jeśli tak, to jak miałbyś to zrobić bez cierpienia, kiedy inni nie patrzą? Przecież nie umrzesz, jeśli nie zrobisz sobie krótkiej przerwy, prawda? Wracaj do nauki! Idź odrobić lekcje!”. Mówią na to: „Skończyłem pracę domową i przejrzałem dzisiejsze lekcje. Czy nie mogę chwilę odpocząć?”. Ale ich rodzice odpowiadają tak: „Nie ma mowy! Jeśli chcesz wyglądać godnie, gdy ludzie patrzą, musisz cierpieć, gdy nikt tego nie widzi”. Zastanawiają się na tymi słowami i dochodzą do takiego wniosku: „Moi rodzice robią to wszystko dla mojego dobra, więc czemu jestem taki uparty i zależy mi tylko na zabawie? Muszę robić to, co mi każą. Mówi się, że jeśli ignorujesz rady starszych, to czynisz to na własną zgubę, więc muszę słuchać rodziców. Będą tacy do końca ich życia. Jeśli nie sprawię, że będą ze mnie dumni, zawiodę ich. Poza tym mam przed sobą jeszcze całe życie, więc na dłuższą metę czym jest odrobina cierpienia?”. Na tę myśl zaczynają wkładać całą swoją energię w naukę, przeglądanie lekcji i odrabianie zadań domowych. Uczą się do późna w nocy i niezależnie od tego, jak bardzo są zmęczeni, udaje im się przezwyciężyć senność. Na ich ścieżce życiowej ludzie są stale indoktrynowani przekonaniami będącymi wynikiem warunkowania przez ich rodziny, przekonaniami przybierającymi postać maksym takich jak „Jeśli chcesz wyglądać godnie, gdy ludzie patrzą, musisz cierpieć, gdy nikt tego nie widzi”. Maksymy te zachęcają ich do pracy, stanowią źródło motywacji. Ze względu na swoją przyszłość i swoje perspektywy oraz aby wyglądać godnie w oczach innych, stale zdobywają nowe umiejętności i wiedzę, gdy ludzie nie patrzą. Uzbrajają się w wiedzę i różne umiejętności po to, żeby stać się silniejszymi. Poznają też czyny różnych starożytnych postaci lub ludzi sukcesu, aby dodać sobie otuchy i pobudzić ducha walki. Robią to wszystko po to, aby w przyszłości odrzucić biedę, przeciętność i małość oraz zmienić swoje przeznaczenie i nie być już dyskryminowani. Chcą stać się kimś lepszym, należeć do elity i być osobą podziwianą przez innych. Te skutki warunkowania przez rodzinę raz za razem przebłyskują w ich myślach, aż stopniowo te uwagi i powiedzenia stają się ich głęboko zakorzenionymi ideami i poglądami, ich ustalonymi sposobami funkcjonowania w świecie, a także ich wewnętrzną perspektywą na egzystencję oraz celem, do którego dążą.
Niektórzy rodzice mówią swoim dzieciom tak: „Musisz nauczyć się zdobywać przyjaciół. Jest takie powiedzenie: »Tak jak płot musi być podparty przez trzy słupki, tak zdolny człowiek potrzebuje wsparcia trzech innych osób«. Nawet Qin Huia, znienawidzony polityk z dynastii Song, miał trzech przyjaciół. Dokądkolwiek się nie udasz, naucz się dogadywać z innymi ludźmi i utrzymywać dobre relacje towarzyskie. Minimum jest to, byś miał jakichś dobrych przyjaciół. Gdy wejdziesz do społeczeństwa, spotkają cię wszelkiego rodzaju trudności w życiu, pracy i prowadzeniu interesów. Jeśli nie masz przyjaciół, którzy mogliby ci pomóc, będziesz musiał sam stawić czoła tym wszystkim trudnościom i niezręcznym sytuacjom. Jeśli znasz kilka sztuczek, dzięki którym możesz zyskać kilkoro bliskich przyjaciół, to kiedy napotkasz te trudności czy jakąś niezręczną sytuację, przyjaciele staną na wysokości zadania, wyciągną cię z tarapatów i pomogą ci odnieść sukces w twoich wysiłkach. Jeśli chcesz osiągnąć wielkie rzeczy, powinieneś przestać się wywyższać i zdobyć przyjaciół. Powinieneś być w stanie mieć po swojej stronie wszelkiego rodzaju wpływowych ludzi, aby wspierali twoje przedsięwzięcia oraz ułatwili przyszłe życie i dalszą egzystencję. Musisz nauczyć się wykorzystywać różnych ludzi, żeby byli na wyciągniecie ręki i pomagali ci załatwiać różne sprawy”. Rodzice na ogół nie komunikują bezpośrednio takiej idei czy poglądu, nie mówią wprost swoim dzieciom, że te muszą nauczyć się nawiązywać przyjaźnie, wykorzystywać ludzi i być w stanie znaleźć przyjaciół, którzy pomogą im odnieść sukces w ich przedsięwzięciach. Są jednak tacy rodzice, którzy mają wysoki status i dobrą pozycję społeczną lub którzy są szczególnie pomysłowi i przebiegli, i tacy rodzice wpływają na swoje dzieci zarówno poprzez swoje słowa, jak i poprzez swoje postępowanie. Poza tym, ilekroć ich dzieci poznają ich idee, poglądy i sposoby radzenia sobie ze światem poprzez to, co rodzice mówią i robią w życiu codziennym, jest to dla tych dzieci swoiste warunkowanie. Jeśli nie potrafisz właściwie ocenić ani rozeznać rzeczy pozytywnych i negatywnych, to słowa i działania twoich rodziców bezwiednie na ciebie wpływają i akceptujesz ich idee i poglądy, czyli mimowolnie zakorzeniają się one w twoim sercu i stają się najgłębszym fundamentem i podstawową zasadą, według której robisz różne rzeczy. Twoi rodzice nie muszą ci mówić wprost: „zdobądź więcej przyjaciół, naucz się sprawiać, by inni robili coś za ciebie, pożytkuj mocne strony innych i naucz się wykorzystywać otaczających cię ludzi”, ale i tak infekują i warunkują cię tym, że w swoich działaniach realizują te idee i poglądy, których nauczają. Toteż twoi rodzice stają się twoimi pierwszymi nauczycielami w tej kwestii, wprowadzając cię w to, jak w tym społeczeństwie radzić sobie z różnymi rzeczami, jak dogadywać się z ludźmi i jak zdobywać przyjaciół, a także wtajemniczają cię w to, po co nawiązuje się przyjaźnie, dlaczego powinieneś to robić, jakiego rodzaju przyjaźnie powinieneś zawierać, jak zaistnieć w społeczeństwie, jakie są podstawy i metody umożliwiające zaistnienie w społeczeństwie i tak dalej. Tak oto twoi rodzice warunkują cię poprzez praktykowanie tego, co głoszą. Nieświadomie, w miarę jak z dziecka stajesz się dorosłym, te idee i poglądy stopniowo nabierają kształtu; najpierw jesteś po prostu świadomy ich istnienia, a potem stają się one konkretnymi przekonaniami, poglądami i działaniami, tak że krok po kroku zakorzeniają się głęboko w twoim sercu i twojej duszy, stając się dla ciebie sposobem i filozofią funkcjonowania w świecie. Co myślicie o maksymie „Tak jak płot musi być podparty przez trzy słupki, tak zdolny człowiek potrzebuje wsparcia trzech innych osób” jako o narzędziu radzenia sobie ze światem? (Jest zła). Czy w tym świecie istnieje coś takiego, jak prawdziwy przyjaciel? (Nie). Dlaczego więc płot potrzebuje wsparcia trzech słupków? Po co trzy słupki? Żeby był bardziej stabilny. Nie stałby pionowo mając dwa słupki, nawet nie mówiąc o jednym. O jakiej zasadzie funkcjonowania w świecie więc tu mówimy? Nawet człowiek zdolny, bez względu na skalę jego talentu, nie może klaskać jedną ręką. Sam niczego nie osiągnie. Jeśli chcesz coś osiągnąć, potrzebujesz pomocy innych ludzi. A jeśli chcesz, żeby ludzie ci pomogli, musisz nauczyć się, jak się zachowywać i funkcjonować w świecie oraz nawiązać wiele przyjaźni i gromadzić siły, aby cokolwiek załatwić. Jeśli chcesz osiągnąć cokolwiek, czy będzie to jakaś wielka rzecz, czy mała, czy będzie to zrobienie kariery, czy zaistnienie w społeczeństwie, a może coś jeszcze większego, musisz mieć wokół siebie ludzi, którym ufasz, których cenisz i których możesz wykorzystać, by pomogli ci zrealizować przedsięwzięcia, które pragniesz podjąć, ponieważ w przeciwnym razie byłbyś jak ktoś, kto próbuje klaskać jedną ręką. Oczywiście ten świat ma swoje reguły na robienie każdej rzeczy, ponieważ w społeczeństwie nie ma sprawiedliwości, są tylko intrygi i walka. Jeśli pójdziesz właściwą ścieżką i będziesz się oddawał słusznym sprawom, nikt tego nie pochwali, bo nie tak działa to społeczeństwo. Bez względu na to, jakiego rodzaju wysiłki podejmujesz w społeczeństwie, musisz mieć wokół siebie ludzi, którzy ci pomogą, musisz zgromadzić siły. Dokądkolwiek pójdziesz, jeśli znajdą się ludzie, którzy będą wobec ciebie ulegli i będą się ciebie bać, wówczas będziesz mieć silną pozycję w społeczeństwie. Będzie ci o wiele łatwiej podejmować wysiłki i będą ludzie, którzy dadzą ci zielone światło. Oto podejście i sposób funkcjonowania w świecie. Bez względu na to, co chcesz robić, rodzice zawsze powiedzą ci: „Tak jak płot musi być podparty przez trzy słupki, tak zdolny człowiek potrzebuje wsparcia trzech innych osób”. Czy zatem ta zasada funkcjonowania w świecie jest słuszna, czy błędna? (Błędna). Dlaczego? (To, czy komuś uda się coś osiągnąć, nie zależy od jego wpływów czy talentu, ale od suwerennej władzy i ustaleń Boga). Zależy od suwerennej władzy i ustaleń Boga, to jeden aspekt. Ponadto, jaki cel przyświeca ludziom w społeczeństwie, gdy chcą, by inni im pomagali? (Chcą umożliwić sobie wybicie się ponad pozostałych). Racja. Te trzy wspierające cię słupki mają ci pozwolić wyrobić sobie pozycję i zaistnieć w świecie. Dzięki temu nikt nie może cię ruszyć, a nawet jeśli komuś uda się przewrócić jeden słupek, pozostałe dwa będą cię wspierać. Osoby posiadające trochę władzy mogą z łatwością funkcjonować w tym społeczeństwie, nie martwiąc się o prawo, uczucia innych osób czy opinię publiczną. Czyż nie taki jest cel ludzi? (Taki). W ten sposób możesz stać się kimś, kto ma w społeczeństwie decydujący głos i cieszy się posłuchem, tak że ani prawo, ani opinia publiczna nie mogą podkopać twojej pozycji czy wytrącić cię z równowagi. Będziesz miał ostatnie słowo odnośnie do trendów tego społeczeństwa, a także w każdej grupie społecznej, w której się znajdziesz. To ty będziesz autorytetem, do którego wszyscy będą się zwracać. Czy zatem nie możesz robić, co chcesz? Możesz przekraczać granice prawa, możesz ignorować ludzkie uczucia, wznieść się ponad opinię publiczną, ponad moralność i być głuchy na potępiający głos twojego sumienia. Czyż nie taki cel ludzie pragną osiągnąć? (Taki). To jest właśnie cel, który ludzie chcą osiągnąć. Jest to podstawa ludzkich działań, umożliwiająca im realizację ich ambicji i pragnień. Widzisz, w społeczeństwie niektórzy ludzie stają się niczym bracia. Starszy jest dyrektorem generalnym jakiejś korporacji, młodszy prezesem jakiejś grupy, a jeszcze inni są politykami lub szefami półświatka. Niektórzy ludzie mają przyjaciół, którzy są dyrektorami szpitala, chirurgami lub przełożonymi pielęgniarek, a inni zdobywają przyjaciół w swoich branżach. Czy ludzie naprawdę nawiązują te przyjaźnie dlatego, że mają wspólne poglądy i zainteresowania? Lub dlatego, że naprawdę razem chcą walczyć o sprawiedliwość? (Nie). No to dlaczego to robią? Robią to, bo chcą stworzyć swego rodzaju siłę, a następnie wzmacniać ją i rozszerzać jej wpływy, aby na koniec dzięki niej zdobyć pozycję w społeczeństwie i przetrwać w nim, zdobyć szczyt i rozkoszować się życiem w luksusie oraz pławić się w przyjemnościach; nikt nie będzie miał odwagi ich zastraszać, a jeśli nawet popełnią jakieś przestępstwo, prawo nie będzie mogło ich ukarać. Jeśli rzeczywiście popełnią jakieś przestępstwo, ich kumple im pomogą. Nie spędzą w areszcie nawet doby. Jeden się za nimi wstawi, a inny pomoże załatwić wszystko w sądzie i wyprosi u ważnych polityków ułaskawienie i sprawa będzie załatwiona. Bez względu na to, jak poważne przestępstwo popełnili, nie poniosą żadnych konsekwencji i nawet nie będą musieli zapłacić grzywny. W końcu zwykli ludzie powiedzą: „O matko, ta osoba jest naprawdę kimś. Jak udało mu się tak szybko oczyścić z zarzutów po popełnieniu tak poważnego przestępstwa? Gdybyśmy to byli my, bylibyśmy skończeni. Wylądowalibyśmy w więzieniu, prawda? Spójrz na ich przyjaciół. Dlaczego my nie mamy takich przyjaciół? Jak to się dzieje, że tacy ludzie są poza naszym zasięgiem?”. I ludzie będą zazdrośni. Źródłem wszystkich tych spraw jest niesprawiedliwość społeczna i ciągłe pojawianie się w społeczeństwie złych trendów. Ludzie nie mają w społeczeństwie najmniejszego poczucia bezpieczeństwa. Zawsze chcą przypodobać się określonym siłom i porównują siły różnych ludzi. Szczególnie jeśli chodzi tych, którzy żyją na dole drabiny społecznej, to nawet jeśli mają jakieś środki do życia, nie wiedzą, kiedy napotkają jakieś niebezpieczeństwo lub trudności, a najbardziej boją się niespodziewanej katastrofy lub nieszczęśliwego wypadku, zwłaszcza jeśli wiązałoby się to z wymiarem sprawiedliwości, więc idą przez życie, nigdy nie chcąc mieć nic wspólnego z policją ani sądami. Ponieważ w tym społeczeństwie ludzie nie mają poczucia bezpieczeństwa, stale muszą szukać przyjaciół i znajdować potężnych sojuszników, na których mogliby polegać. Widzisz, kiedy małe dziecko jest w szkole, musi mieć dwoje lub troje przyjaciół, z którymi będzie się bawić. W przeciwnym razie stale będzie dręczone. Boi się powiedzieć nauczycielowi, że jest nękane przez inne dzieci, ponieważ kiedy to zrobi, na pewno zostanie pobite w drodze ze szkoły do domu. Nawet jeśli nauczyciele są dla ciebie mili i w miarę dobrze radzisz sobie z nauką, to o ile nie wiesz, jak nawiązać przyjaźnie lub sprzymierzyć się z otaczającymi cię łobuzami, wpadniesz w poważne tarapaty, jeśli nadepniesz im na odcisk. A czasami, nawet jeśli w żaden sposób ich nie sprowokujesz, będą starali się sprowadzić cię na złą drogę, kiedy zobaczą, że dobrze się uczysz, i jeśli ich nie posłuchasz, będą cię dręczyć albo pobiją. Nawet w szkole ludzie nie czują się bezpiecznie, więc ten świat jest naprawdę przerażający, nie sądzisz? Dlatego też to, jak rodzina cię pod tym względem warunkuje, wynika w jednym sensie z wpływu, jaki mają na ciebie rodzice, stanowiąc dla ciebie przykład, a w innym także z braku poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie. Ponieważ w tym społeczeństwie nie ma sprawiedliwości ani żadnej siły czy przewagi, która mogłaby chronić twoje prawa człowieka i interesy, ludzi często ogarnia strach i lęk przed tą rzeczywistością społeczną. W rezultacie w naturalny sposób akceptują warunkowanie za pomocą idei, że „Tak jak płot musi być podparty przez trzy słupki, tak zdolny człowiek potrzebuje wsparcia trzech innych osób”. Jest tak, ponieważ w rzeczywistych środowiskach, w których żyją ludzie, takie idee i poglądy są potrzebne, aby umożliwić im przetrwanie i przejście od życia w samotności i odosobnieniu do życia, w którym mają na kim i na czym polegać i mają poczucie bezpieczeństwa. Dlatego ludzie traktują poleganie na sile i poleganie na przyjaciołach na tym świecie jako coś bardzo ważnego.
Jeśli chodzi o sposoby, w jakie ludzie są warunkowani przez swoje rodziny, to poza maksymą, którą właśnie wspomnieliśmy, czyli „Tak jak płot musi być podparty przez trzy słupki, tak zdolny człowiek potrzebuje wsparcia trzech innych osób”, istnieją jeszcze inne bardziej specyficzne sposoby, za pomocą których ludzie są edukowani przez swoje rodziny. Na przykład, rodzice lubią wychowywać swoje córki, mówiąc im takie rzeczy: „»Dama uczyni się piękną dla tych, którzy ją podziwiają, natomiast dżentelmen poświęci swoje życie dla tych, którzy go rozumieją«. A także: »Na świecie nie ma brzydkich kobiet, są tylko leniwe«. Kobiety muszą nauczyć się kochać siebie, dobrze się ubierać i ładnie wyglądać. W ten sposób, dokądkolwiek się udasz, ludzie będą cię lubić i więcej osób zrobi coś dla ciebie i da ci zielone światło. Jeśli ludzie cię lubią, to naturalne jest, że nie będą przysparzać ci problemów ani utrudniać życia”. Niektórzy rodzice mówią swoim córkom: „Dziewczynki muszą nauczyć się dobrze ubierać, robić makijaż, a co najważniejsze, muszą nauczyć się być łagodne”. W rzeczywistości znaczy to, że musisz nauczyć się popisywać. Mówią też coś takiego: „Nie bądź silną kobietą. Jaki pożytek z tego, że kobieta jest silna i niezależna? Takie kobiety nigdy dobrze się nie ubierają, ale żyją jak mężczyźni, krzątają się w pośpiechu całymi dniami, a przy tym nie są łagodne. Kobiety rodzą się po to, żeby mężczyźni je ubóstwiali. Nie muszą być niezależne ani uczyć się żadnych umiejętności. Muszą tylko wiedzieć, jak się dobrze ubierać, jak zadowolić mężczyzn i jak dobrze robić rzeczy, które kobieta powinna robić. Kobieta lubiana i ubóstwiana przez mężczyzn będzie szczęśliwa przez całe swoje życie”. Niektóre kobiety są w ten właśnie sposób warunkowane przez swoich rodziców. Z jednej strony przyglądają się one, jak ich matki zachowują się jako kobiety. Z drugiej, uwarunkowane przez rodziców, nieustannie się stroją i upiększają, zmieniając się w osoby naprawdę miłe dla oka. Czy tacy ludzie istnieją? (Tak). Kobiety, które wychowują się w takim środowisku rodzinnym, przywiązują wielką wagę do swojego wyglądu, ubioru i kobiecej tożsamości. Nie wyjdą z domu, jeśli najpierw się nie umalują i nie przebiorą. Niektóre kobiety, bez względu na to, jak są zapracowane, zanim wyjdą z domu, absolutnie muszą umyć włosy, wziąć prysznic i uperfumować się, bo w przeciwnym razie za nic świecie nie wyjdą na zewnątrz, a kiedy nie mają nic do roboty, ciągle siedzą przed lustrem i poprawiają fryzurę. Kto wie, ile razy takie kobiety patrzą w lustro każdego dnia! Są one głęboko uwarunkowane powiedzeniami w stylu „Dama uczyni się piękną dla tych, którzy ją podziwiają, natomiast dżentelmen poświęci swoje życie dla tych, którzy go rozumieją”, więc przywiązują wielką wagę do swojej figury i do wyglądu swojej twarzy. Nie wyjdą na zewnątrz, jeśli ich cera będzie wyglądała na choć trochę zmęczoną i nie pokażą się publicznie, jeśli mają trądzik. Jeśli pewnego dnia nie będą miały ochoty się malować, to po prostu nie wyjdą z domu. Albo też, jeśli zrobiły sobie nową fryzurę, ale nie wyszła ona najlepiej i nie wyglądają zbyt przyjemnie dla oka, to nie pójdą do pracy, żeby ludzie nie zmienili swojej opinii na ich temat na gorsze. Takie kobiety spędzają całe dnie żyjąc dla tych rzeczy. Jeśli mają na dłoni ślad po ugryzieniu przez komara, będą chować tę rękę, żeby nikt nie zobaczył, a jeśli ugryzienie jest na nodze, to zakryją nogę (bo w spódnicy nie wyglądają ładnie), a poza tym i tak nie wyjdą i nie będą mogły wykonywać swojego obowiązku. Każda drobnostka może je zniechęcić i zatrzymać, przez co życie staje się dla nich niezwykle trudne i męczące. Aby zachować godność damy i nie stać się brzydką kobietą, dokładają wszelkich starań i wkładają wiele wysiłku w dbanie o swoją twarz, sylwetkę i fryzurę, a żeby nie stać się brzydkimi kobietami, porzucają swoje dotychczasowe złe nawyki i lenistwo. Nieważne, jak zajęte są w pracy, muszą się ładnie ubrać i drobiazgowo oraz wykwintnie przyozdobić. Jeśli brwi nie są dobrze narysowane, poprawiają je. Jeśli róż nie jest nałożony równomiernie, nakładają go ponownie. Jeśli nie spędziły co najmniej godziny lub dwóch na robieniu makijażu, nie ma mowy, żeby przekroczyły próg drzwi. Niektóre kobiety zaraz po wstaniu rano rozpoczynają całą tę maskaradę polegającą na braniu prysznica, strojeniu się i ciągłym przebieraniu. Myślą i myślą, przymierzają to i tamto, aż przychodzi południe, a one nadal nie wyszły z domu. To musi być dla nich bardzo trudne, skoro te bezsensowne rzeczy pochłaniają ich ograniczony czas i energię. W ogóle nie robią nic poważnego, a gdy tylko otworzą oczy, myślą wyłącznie o tym, żeby się wystroić i wyglądać pięknie. Na niektóre z tych kobiet wpływają idee i poglądy ich matek, innym matki mówią wprost, co powinny robić, a jeszcze inne uczą się na przykładzie, jaki matka daje swoim zachowaniem. Krótko mówiąc, wszystko to są sposoby, w jakie ludzie są warunkowani przez rodzinę.
Niektóre rodziny wyznają pogląd, że „Córki powinno się wychowywać jak dzieci bogate, a synów jak dzieci biedne”. Słyszeliście to powiedzenie? (Ja słyszałem). Co ono oznacza? Mowa o dzieciach, więc dlaczego dziewczynki należy wychowywać jak bogate dzieci, a chłopców jak biedne? Tradycyjna kultura generalnie ceni mężczyzn i przywiązuje mniejszą wagę do kobiet, a tymczasem to powiedzenie wydaje się wyżej cenić dziewczynki niż chłopców. Dlaczego? Jeśli córka będzie wychowywana jak bogate dziecko, na kogo wyrośnie? Czym się stanie? (Będzie zepsuta, zarozumiała i dominująca). Będzie samowolna, wydelikacona, nienawykła do trudności, nieczuła, irracjonalna, nierozsądna i nieumiejąca odróżnić dobra od zła – co może osiągnąć taka osoba? Czy to jest właściwa metoda wychowania? (Nie). Wychowanie kogoś w ten sposób zniszczy go. Jeśli wychowujesz swoją córkę jak bogate dziecko, to mimo że będzie ona dorastać w środowisku rodzinnym, które zaspokaja jej wszystkie podstawowe potrzeby, i wyrobi sobie odrobinę wyrafinowania, czy zrozumie prawdziwe zasady postępowania? Jeśli ich nie rozumie, to takie podejście rodziców raczej ją rani i szkodzi jej, niż ją chroni. Jaka motywacja kieruje rodzicami wychowującymi córki w oparciu o tę zasadę? Córka wychowana w ten sposób będzie wyrafinowana i nie zakocha się od razu w mężczyznach, którzy kupują jej ładne sukienki, dają jej trochę pieniędzy na wydatki lub zasypują ją bezwartościowymi prezentami i przysługami. Toteż przeciętny mężczyzna nie zawróci jej w głowie. Aby mężczyzna mógł zdobyć jej serce, zawrócić jej w głowie i zaciągnąć ją przed ołtarz, musiałby być niezwykle bogaty, być doskonałym dżentelmenem, być nieprawdopodobnie wyrafinowany, niezwykle intrygujący, a zarazem wyjątkowo wyrachowany i przebiegły. Czy sądzisz, że to dobrze czy źle wydać córkę za kogoś takiego? Z pewnością nie jest to nic dobrego, prawda? Poza tym, jeśli wychowujesz swoją córkę jak bogate dziecko, to czy oprócz wiedzy, jak się dobrze się bawić, ubierać i jeść wykwintne dania, będzie ona w stanie rozeznać się co do tego, jacy naprawdę są ludzie? Czy będzie miała jakieś umiejętności, które umożliwią jej przetrwanie? Czy będzie w stanie mieszkać z innymi ludźmi przez dłuższy czas? Niekoniecznie. Może być tak, że będzie miała problemy z utrzymaniem porządku w swoim życiu, a tacy ludzie są bezużyteczni. Są zepsuci, despotyczni i dominujący, samowolni i bezczelni, pobłażliwi dla samych siebie i apodyktyczni, bezkompromisowi i natarczywi. Znają się tylko na jedzeniu, piciu i dobrej zabawie. Poza tym taka kobieta nie będzie miała nawet podstawowego zdrowego rozsądku potrzebnego do poradzenia sobie w życiu, co niepostrzeżenie przysporzy jej problemów w kontekście jej przyszłego przetrwania i życia rodzinnego. Niedobrze jest, gdy rodzice wychowują córkę w ten sposób. Nie nauczyli jej zasad postępowania, a jedynie tego, jak cieszyć się życiem. A przecież czy nie będzie musiała znosić trudności, jeśli w przyszłości nie będzie mogła zarobić wystarczająco dużo pieniędzy? Jak da sobie wtedy radę? Czy będzie w stanie to wytrzymać? Czy nie będzie zbyt delikatna, gdy w przyszłości napotka trudności? Czy będzie miała dość wytrwałości, aby stawić im wszystkim czoła? Nie liczcie na to. Jeśli chodzi o ludzi, którzy za bardzo cieszą się materialnymi przyjemnościami, którzy są nadmiernie przyzwyczajeni do życia w wygodzie i luksusie i którzy nigdy nie doświadczyli żadnego cierpienia, jaki jest największy problem z ich człowieczeństwem? Polega on na tym, że są zbyt delikatni i nie chcą znosić trudności, więc popadną w ruinę. Zatem wychowanie, które dzieci odbierają od rodziny, czy to za pośrednictwem rodziców, czy za pośrednictwem trendów społecznych, pochodzi zasadniczo od ludzi. Bez względu na to, czy te różnorodne powiedzenia przekształcą się w ideę lub pogląd, czy też staną się dla ludzi sposobem na życie lub przetrwanie, sprawiają one, że ludzie patrzą na te kwestie ze skrajnej, pełnej uprzedzeń i wypaczonej perspektywy. Krótko mówiąc, te promowane przez rodziny powiedzenia wywierają większy lub mniejszy wpływ na sposób, w jaki patrzy się na ludzi i sprawy, a także zachowuje się i działa. A skoro te rzeczy na ciebie wpływają, będą też wpływać na twoje dążenie do prawdy. Toteż niezależnie od tego, czy te wygłaszane przez rodziców powiedzenia, idee i poglądy są szlachetne i wzniosłe, czy też przyziemne i idiotyczne, każdy powinien je ponownie przeanalizować, ocenić i nauczyć się rozpoznawać, czym naprawdę są. Jeśli mają wywierać na ciebie szkodliwy wpływ lub powodować zakłócenia w twoim życiu i dążeniu do prawdy lub sprawiać, że twoje życie ogarnie kompletny chaos, lub też będą ci przeszkadzać w poszukiwaniu prawdy i przyjmowaniu jej za każdym razem, gdy stajesz w obliczu różnych ludzi, wydarzeń i rzeczy, wtedy powinieneś po prostu się ich pozbyć.
W społeczeństwie krążą także twierdzenia dotyczące koncepcji ilorazu inteligencji emocjonalnej oraz ilorazu inteligencji. Twierdzenia te sugerują, że ludzie nie muszą mieć wysokiego ilorazu inteligencji, a jedynie muszą mieć wysoki iloraz inteligencji emocjonalnej. Iloraz inteligencji ma raczej związek z potencjałem danej osoby, podczas gdy iloraz inteligencji emocjonalnej wiąże się ze sztuczkami, przy pomocy których radzi sobie ona ze światem. Takie jest moje podstawowe rozumienie tych dwóch terminów. Może być tak, że twój iloraz inteligencji jest dość wysoki, osiągasz naprawdę dobre wyniki w nauce, masz ogromną wiedzę, świetnie się wysławiasz i posiadasz dość dużą umiejętność przetrwania, ale twoja inteligencja emocjonalna nie jest wysoka, nie znasz żadnych sztuczek ułatwiających ci funkcjonowanie w świecie, a nawet jeśli masz w sobie trochę przebiegłości, środki, jakie stosujesz, nie są zbyt wyrafinowane. W takich przypadkach twoja wiedza, umiejętności i biegłość w jakiejś specjalistycznej dziedzinie pozwalają ci jedynie przetrwać w społeczeństwie i zarobić na podstawowe środki do życia. Osoby o wysokiej inteligencji emocjonalnej charakteryzuje szczególna przebiegłość. Wykorzystają różne siły społeczne, korzystne środowiska geograficzne lub sprzyjające okoliczności oraz korzystne informacje, aby nadać pewnym rzeczom rozgłos i manipulować nimi, wyolbrzymiając coś, co jest niczym niezwykłym, i czyniąc z tego coś, co ma określony wpływ na społeczeństwo lub daną wspólnotę, dzięki czemu sami zyskują rozgłos i ostatecznie wyróżniają się z tłumu oraz stają się osobą posiadającą sławę i status. Tacy ludzie posiadają wysoką inteligencję emocjonalną i mają na swoim podorędziu różne sztuczki. Podstępni ludzie są w istocie przebiegłymi królami-demonami. Dzisiejsze społeczeństwo chwali wysoką inteligencję emocjonalną i niektóre rodziny często mogą warunkować swoje dzieci w ten sposób: „Dobrze, że masz wysoki iloraz inteligencji, ale musisz też mieć dużą inteligencję emocjonalną. Potrzebujesz jej do interakcji z kolegami z klasy, współpracownikami, krewnymi i przyjaciółmi. Społeczeństwo opowiada się przede wszystkim nie tyle za siłą, ile za przebiegłością, umiejętnością przedstawienia się w najlepszym świetle, umiejętnością autopromocji i wiedzą, jak wykorzystać rozmaite siły społeczne i sprzyjające okoliczności, by działały na twoją korzyść i służyły ci – albo aby wykorzystać okazję i się dorobić, albo żeby zdobyć sławę. Wszyscy tacy ludzie mają dużą inteligencję emocjonalną”. Pewne konkretne rodziny, na przykład takie, w których sami rodzice cieszą się sławą i statusem, wychowują dzieci mówiąc im takie rzeczy: „Mężczyzna posiadający inteligencję emocjonalną jest lubiany zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, podczas gdy mężczyzna bez inteligencji emocjonalnej jest nielubiany przez wszystkich. Kobieta posiadająca inteligencję emocjonalną będzie lubiana przez całą rzeszę mężczyzn i kobiet, a wielu mężczyzn będzie próbowało ją zdobyć. Natomiast jeśli kobieta nie ma inteligencji emocjonalnej, nie będzie się cieszyła powodzeniem, niezależnie od tego, jak jest piękna”. Jeśli żyjący w dzisiejszym społeczeństwie ludzie nie będą w stanie rozeznać się co do tych twierdzeń pochodzących od ich rodzin, mimowolnie ulegną wpływowi tych idei i poglądów i często będą obliczać swój iloraz inteligencji, a co ważniejsze, często będą porównywać się do pewnych standardów, aby określić, czy posiadają inteligencję emocjonalną i jak jest ona duża. Bez względu na to, czy masz silną i wyraźną świadomość tych rzeczy, wystarczy powiedzieć, że uwarunkowania rodzinne w tym zakresie już zaczęły na ciebie wpływać. Mogą one być niedostrzegalne i mogą nie zajmować szczególnego miejsca w twoich myślach. Ale kiedy słyszysz te rzeczy i nie masz co do nich rozeznania, znaczy to, że w pewnym stopniu już zostałeś przez nie uwarunkowany.
Istnieją też inne skutki warunkowania, którego źródłem jest rodzina. Na przykład, rodzice często mówią swoim dzieciom coś takiego: „Ilekroć jesteś wśród innych, nie wiesz, jak zachować zimną krew, i zawsze postępujesz w sposób głupi i nieświadomy. Jak mówi przysłowie: »Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu«. Zatem ilekroć ktoś się do ciebie zwraca, musisz nauczyć się słuchać, co mówi, w przeciwnym razie pożałujesz i zostaniesz zdradzony!”. Czyż niektórzy rodzice tak nie mówią? Co tak naprawdę chcą powiedzieć? Nie bądź uczciwym człowiekiem, bądź bardziej wyrachowany. Czyli gdy ktoś coś mówi, zawsze czytaj między wierszami, zawsze szukaj dodatkowej i przemilczanej warstwy znaczeń w jego słowach, naucz się odgadywać, co inni naprawdę mają na myśli, a następnie zastosuj odpowiednie środki lub sztuczki stosownie do tego niewypowiedzianego znaczenia. Nie bądź bierny, bo zostaniesz zdradzony i będziesz żałował. Z perspektywy twoich rodziców wszystkie te słowa padają w dobrej wierze, mają ochronić cię przed zrobieniem jakiegoś głupstwa, przed byciem zdradzonym i oszukanym przez innych członków tej złej wspólnoty. Ale czy to powiedzenie jest zgodne z prawdą? (Nie, nie jest). Nie jest. Czasami ludzie są w stanie wsłuchiwać się w ukryte znaczenia słów innych osób. Nawet jeśli nie zwracasz szczególnej uwagi, i tak możesz wychwycić ukryte znaczenia. Co zatem powinieneś zrobić? Według tego powtarzanego ci przez rodziców powiedzenia – „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu” – powinieneś zachować czujność i cały czas mieć się na baczności przed innymi, a równocześnie powinieneś podejmować pewne kroki, aby nie zostać przez nich skrzywdzony bądź oszukany. Co ważniejsze, sam powinieneś zaatakować pierwszy, aby wskutek bierności nie znaleźć się w jakiejś trudnej sytuacji. Czy taki jest ostateczny cel, jaki poprzez powtarzanie ci tej maksymy osiągnąć chcą twoi rodzice? (Tak). Chodzi o to, że kiedy wchodzisz w interakcję z innymi osobami, to niezależnie od tego, czy cię krzywdzą, czy nie, nigdy nie powinieneś być bierny. Inicjatywa powinna być po twojej stronie, powinieneś sam chwycić rękojeść noża, żebyś w każdej sytuacji, w której ktoś będzie chciał cię skrzywdzić, mógł się nie tylko obronić, ale także samemu go zaatakować i wyrządzić mu krzywdę, będąc od niego groźniejszym i bardziej bezwzględnym. Taki jest rzeczywisty cel i podstawowe znaczenie słów twoich rodziców. Jeśli przeanalizujemy je w ten sposób, oczywiste się staje, że powiedzenie to nie jest zgodne z prawdą i że jest kompletnie niespójne z tym, o co chodziło Bogu, kiedy powiedział: „Bądźcie więc roztropni jak węże i niewinni jak gołębice”. Zasady i mądre sposoby, o których Bóg mówi ludziom, mają pomóc im rozeznać się w przebiegłych intrygach innych i ochronić się przed pokusą i obcowaniem ze złymi ludźmi, a także powstrzymać się od stosowania niewłaściwych metod radzenia sobie ze złem; mają im pomóc używać zamiast tego prawdozasad, gdy mają do czynienia z jakimkolwiek złem i którymkolwiek złym człowiekiem. Podczas gdy metody powtarzane dzieciom przez ich rodziców – „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu” – każą odpłacać złem za zło. Jeśli więc ktoś jest zły, ty musisz być jeszcze gorszy. Jeśli słowa tej osoby mają jakieś ukryte znaczenie, to ty jesteś od niej lepszy i potrafisz to znaczenie zidentyfikować, a jednocześnie możesz w oparciu o nie zastosować odpowiednie metody i triki, aby sobie z tą osobą poradzić, zneutralizować ją, ujarzmić i sprawić, że będzie się ciebie bała, podporządkuje ci się i będzie miała świadomość, że nie wolno tobą pomiatać ani z tobą zadzierać. Oto co znaczy zwalczać zło złem. Oczywiście ścieżka praktyki i kryteria praktyki, które są ci przekazywane pod postacią tego powiedzenia, a także rezultat dzięki niemu osiągany, doprowadzą cię do czynienia zła i zboczenia z prawdziwej drogi. Kiedy twoi rodzice mówią ci, żebyś postępował w ten sposób, nie proszą cię, abyś był kimś, kto posiada prawdę lub jest jej podporządkowany, ani nie proszą cię, abyś był prawdziwą istotą stworzoną. Proszą cię, byś zwalczał i pokonywał zło stosując metody jeszcze bardziej złe niż te, które stosuje zły człowiek, z którym się mierzysz. To właśnie chcą powiedzieć twoi rodzice. Czy istnieje jakiś rodzic, który mówi coś takiego: „Jeśli zły człowiek zaatakuje cię, zachowaj powściągliwość i zignoruj go. Po pierwsze, rozpoznaj w nim istotę człowieka złego i rozeznaj się co do tego, kim on naprawdę jest. Po drugie, rozpoznaj w sobie samym złe uczynki i skażone skłonności, które są podobne lub takie same jak jego, a następnie szukaj prawdy, aby je skorygować”? Czy którykolwiek rodzic mówi dzieciom coś takiego? (Nie). Kiedy twoi rodzice mówią ci: „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu. Musisz uważać, bo w przeciwnym razie ludzie cię zdradzą i będziesz żałował. Musisz nauczyć się uderzać pierwszy”, to bez względu na to, jaka była pierwotna intencja twoich rodziców, gdy wypowiadali do ciebie te słowa, lub jaki ostateczny rezultat one osiągnęły, wypowiedzenie ich czyni cię jeszcze groźniejszym, potężniejszym, bardziej władczym, bardziej dominującym i okrutnym, tak że źli ludzie czują przed tobą strach, a nawet unikają cię, gdy cię widzą, i nie mają odwagi z tobą zadzierać. Czyż tak nie jest? (Jest). Czy można więc powiedzieć, że twoi rodzice nie powtarzają ci tego powiedzenia po to, żebyś stał się osobą mającą poczucie sprawiedliwości bądź kimś, kto posiada prawdę, byś stał się osobą, która jest „roztropna jak węże i niewinna jak gołębice”? Ich celem jest powiedzenie ci, że w społeczeństwie musisz być kimś potężnym, jeszcze bardziej złym niż inni, i musisz być kimś, kto ucieka się do zła, żeby się chronić, prawda? (Tak). Kiedy twoi rodzice mówią ci „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu”, bez względu na to, czy taki jest ich pierwotny zamiar i czy doprowadziło to do takiego właśnie ostatecznego rezultatu, i bez względu na to, czy twoi rodzice przekazują ci zasady i metody praktyki związane z robieniem takich rzeczy, czy tylko dzielą się z tobą swoimi przemyśleniami i poglądami na ich temat, jest jasne, że wszystko to jest niezgodne z prawdą i sprzeczne ze słowami Boga. Twoi rodzice czynią z ciebie człowieka złego, a nie osobę prawą, nie kogoś mądrego, kto boi się Boga i unika zła. Oczywiście to nauczanie i warunkowanie przez rodziców nie jest niczym pozytywnym ani nie stanowi właściwej ścieżki. Choć twoi rodzice chcieli cię chronić i mieli jak najlepsze intencje, skutek, jaki osiągnęli, jest zły. Nie tylko nie udało im się ciebie ochronić, ale też wskazali ci niewłaściwą ścieżkę, sprawiając, że uczyniłeś zło i stałeś się złym człowiekiem. Nie tylko nie udało im się ciebie ochronić, ale w rzeczywistości wyrządzili ci krzywdę, powodując, że uległeś pokusie, stałeś się niesprawiedliwy i oddaliłeś się od Bożej opieki i ochrony. Z tego punktu widzenia jest bardzo prawdopodobne, że uwarunkowania wpojone ci przez rodzinę sprawią, iż staniesz się samolubny, obłudny i żądny sławy, zysku i statusu społecznego, a także lepiej przysposobią cię do złych trendów i nauczą cię bardziej wyrafinowanych, podstępnych sposobów na utrzymywanie relacji z innymi, jak również uczynią cię przebiegłym, złośliwym, władczym i dominującym wobec innych, tak aby nikt nie odważył się z tobą zadrzeć ani podnieść na ciebie ręki. Twoi rodzice zastosowali te metody, aby uwarunkowywać cię w taki sposób, abyś był chroniony w społeczeństwie czy do pewnego stopnia stał się osobą godną szacunku. Ale z perspektywy prawdy wygląda to tak, że metody te nie pozwalają ci być prawdziwą istotą stworzoną. Sprawiają, że oddalasz się od Bożych nauk i metod, których stosowania Bóg oczekuje w twoim postępowaniu, a także sprawiają, że coraz bardziej oddalasz się od celu, do którego Bóg każe ci dążyć. Bez względu na pierwotne intencje, jakie przyświecały twoim rodzicom przy warunkowaniu i wychowywaniu ciebie, ostatecznie te idee, które w ciebie wpoili, przyniosły ci jedynie sławę, zysk i pustkę, a także wszystkie złe uczynki, które urzeczywistniłeś i ujawniłeś. Dały ci one również dalsze potwierdzenie praktyczności tych skutków warunkowania w społeczeństwie, ale nic więcej.
Jeśli chodzi o maksymy za pomocą których wasze rodziny was warunkują – takie jak „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu” – to kiedy rozpatrywać je indywidualnie, w zasadzie nie zwracałbyś na nie uwagi. Miałbyś poczucie, że te maksymy są bardzo powszechne i że takie powiedzenia, idee i poglądy nie są szczególnie problematyczne. Jeśli jednak porównasz te maksymy z prawdą i szczegółowo je przeanalizujesz, stanie się jasne, że w gruncie rzeczy wiążą się z nimi pewne poważne problemy. Na przykład, jeśli twoi rodzice zawsze ci mówią: „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu”, a ty umiejętnie korzystasz z tego trybu egzystencji, to przy każdym spotkaniu z ludźmi będziesz nieustannie, choć podświadomie snuł domysły w rodzaju: „Co on chciał przez to powiedzieć? Dlaczego to powiedział?”. Będziesz też oczywiście snuł domysły na temat prawdziwych przekonań innych ludzi, nieustannie słuchając tego, co mówią, i w interakcjach z nimi kierował się tym nawykowym sposobem myślenia, tak więc nie będziesz kontemplował prawdy ani zastanawiał się nad tym, jak dogadywać się z innymi, jakie są zasady interakcji z innymi, jakie są zasady komunikowania się z innymi, jak radzić sobie z ukrytymi treściami, które dostrzegasz w słowach ludzi, ani jakiej drogi naucza Bóg, ani też jak rozeznać się co do ludzi tego typu, jak sobie z nimi radzić, ani nad innymi tego typu zasadami praktyki, których twoi rodzice nigdy ci nie przekazali. Twoi rodzice powiedzieli ci, żebyś nauczył się odgadywać myśli innych ludzi, a ty praktykowałeś to na tyle dobrze, że osiągnąłeś punkt, w którym opanowałeś już tę umiejętność w takim stopniu, iż nie możesz się powstrzymać przed jej stosowaniem. Dlatego też kwestie te wymagają od ludzi tego, by regularnie wyciszali się, starannie je przemyśliwali i wkładali dużo wysiłku w ich zrozumienie. Z jednej strony, powinieneś starannie przeanalizować te kwestie i zyskać co do nich rozeznanie. Z drugiej, ilekroć dochodzi do takich rzeczy, powinieneś postarać się zmienić swój sposób myślenia i to, jak patrzysz na ludzi i sprawy. Oznacza to, że powinieneś zmienić swoje myśli i poglądy na temat radzenia sobie z takimi sprawami. Następnym razem, gdy będziesz kogoś słuchać i zaczniesz snuć domysły, co ten ktoś naprawdę ma na myśli, porzuć ten sposób myślenia i ten sposób podchodzenia do ludzi i przemyśl to: „Co on rozumie przez te słowa? Nie mówi wprost i zawsze owija w bawełnę. Jest kłamliwy. O czym to on mówił? Jaka jest istota rzeczy, o której opowiada? Czy potrafię ją wyraźnie dostrzec? Jeśli potrafię to wyraźnie dostrzec, będę w rozmowie z nim używał argumentów i poglądów zgodnych z prawdą, wyjaśniając sprawę jasno i pozwalając mu zrozumieć prawdę tego aspektu. Pomogę mu i skoryguję jego błędne przekonania i poglądy. Poza tym sposób, w jaki mówi, jest kłamliwy. Nie chcę wiedzieć, co on przez to rozumie i dlaczego mówi w tak zawoalowany sposób. Nie chcę tracić sił i energii na domysły na temat tego, co on naprawdę ma na myśli. Nie chcę płacić takiej ceny i nie chcę nic w tej kwestii robić. Muszę tylko rozpoznać, że jest osobą zwodniczą, ale mimo jego zwodniczości nie odpowiem tym samym. Bez względu na to, jak bardzo będzie owijał w bawełnę, ja będę z nim szczery, powiem wszystko, co trzeba powiedzieć, powiem, jak jest. Tak jak powiedział Pan Jezus: »Wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie – nie« (Mt 5:37). Odpowiadanie uczciwością na oszustwo jest najwyższym kryterium praktykowania prawdy”. Jeśli będziesz praktykował w ten sposób, porzucisz sposoby postępowania, których nauczyli cię i które wpoili ci twoi rodzice, a zarazem zmienią się twoje zasady praktyki. Będziesz wtedy kimś, kto dąży do prawdy. Bez względu na to, które aspekty uwarunkowania przez rodziców porzucisz, ilekroć powiązane z nimi zdarzenia powtórzą się, zmienisz swoje błędne myśli i poglądy na ich temat, obierając słowa Boga za podstawę i używając prawdy jako kryterium, a tym samym przekształcając je w myśli i poglądy, które są całkowicie poprawne i pozytywne. Oznacza to, że kiedy postrzegasz, oceniasz i załatwiasz tę sprawę, mając słowa Boga i prawdę za podstawę i kryterium praktykowania, wówczas praktykujesz prawdę. Z drugiej strony, jeśli wciąż trzymasz się sposobów postępowania, których nauczyli cię rodzice – lub idei i poglądów, które ci wpoili – jako kryteriów, podstaw i zasad praktyki odnośnie do tej sprawy, to nie jest to ani praktykowanie prawdy, ani dążenie do niej. Ostatecznie tym, co ludzie zyskują dzięki dążeniu do prawdy, jest należyte uznanie i doświadczenie prawdy. Jeśli nie będziesz dążył do prawdy, nie docenisz jej ani nie doświadczysz. Zyskasz jedynie tyle, że uznasz i doświadczysz wcielania w życie tego powiedzenia, za pomocą którego uwarunkowali cię twoi rodzice. Kiedy więc inni opowiadają o swoim doświadczeniu i uznaniu dla słów Boga, ty milczysz, bo nie masz nic do powiedzenia. Masz jedynie praktyczne doświadczenie i należyte uznanie dla idei i poglądów wpojonych ci przez twoją rodzinę. Nie możesz jednak zmusić się, by coś o nich powiedzieć, ani nie możesz się nimi podzielić. To, co będziesz wcielać w życie, jest tym, co ostatecznie docenisz. Toteż jeśli praktykujesz prawdę, tym, co zyskasz, będzie docenienie i doświadczenie słów Boga i prawdy. Jeśli natomiast wcielasz w życie skutki wychowania i nauk, jakie odebrałeś od rodziców, to tym, co docenisz, będzie doświadczenie bycia warunkowanym przez twoją rodzinę i tradycyjną edukację, a tym, co zyskasz, jedynie idee, które wpoił ci szatan, oraz zepsucie, które ci ofiarował. Im bardziej będziesz doceniał te rzeczy, tym mocniej będziesz czuł, że zdeprawowane idee i poglądy szatana są użyteczne i praktyczne, i tym dotkliwiej będziesz przez niego skażony. A co, jeśli będziesz praktykował prawdę? Będziesz coraz bardziej doceniał prawdę, a także słowa i zasady, które przekazuje ci Bóg, i coraz głębiej ich doświadczał. Będziesz czuł, że prawda jest najwartościowszą z rzeczy i że Bóg jest źródłem ludzkiego życia, a słowa Boga są życiem ludzi.
Co dała ci twoja rodzina oprócz tego, że cię wychowali i miałeś co jeść, w co się ubrać i otrzymałeś wykształcenie? Dała ci tylko kłopoty, prawda? (Tak). Gdybyś nie urodził się w takiej rodzinie, wszystkie te różne skutki warunkowania przez nią mogłyby się nie pojawić. Nie byłoby warunkowania przez rodzinę, ale i tak istniałyby skutki warunkowania przez społeczeństwo – nie da się od nich uciec. Bez względu na to, z jakiej perspektywy ma to patrzycie, czy owemu warunkowaniu poddaje was rodzina, czy społeczeństwo, te idee i poglądy zasadniczo pochodzą od szatana. Tyle tylko, że każda rodzina w różnym stopniu akceptuje te różne maksymy pochodzące ze społeczeństwa i kładzie nacisk na różne aspekty. Następnie rodziny stosują odpowiednie metody, aby wychować i uwarunkować kolejne pokolenie. Każdy jest warunkowany na swój sposób i w różnym stopniu, w zależności od tego, skąd pochodzi jego rodzina. Ale w gruncie rzeczy źródłem tego warunkowania jest społeczeństwo i szatan. Tyle tylko, że te skutki warunkowania zakorzeniają się głęboko w umysłach ludzi, jeśli warunkowanie to odbywa się poprzez bardziej konkretne słowa i działania rodziców, korzystających z bardziej bezpośrednich metod, które czynią ludzi bardziej na nie podatnymi, tak że ludzie akceptują to warunkowanie i przekłada się ono na ich zasady i sposoby funkcjonowania w świecie, jak również podstawą tego, jak patrzą na innych ludzi i na sprawy, a także jak zachowują się i działają. Na przykład, idea i pogląd, o którym właśnie rozmawialiśmy – „Kiedy ktoś uderzy w gong, słuchaj jego dźwięku; kiedy ktoś mówi, słuchaj jego głosu” – również jest skutkiem warunkowania pochodzącego od twojej rodziny. Bez względu na to, w jaki sposób i w jakim celu warunkuje kogoś jego rodzina, ludzie postrzegają to z perspektywy osoby należącej do tej rodziny, toteż przyjmują to jako coś pozytywnego, jako swój własny talizman, który ma ich chronić. Jest tak dlatego, że ludzie myślą, iż wszystko, co pochodzi od ich rodziców, bierze się z ich praktyki i doświadczenia. Z wszystkich ludzi na całym świecie tylko ich rodzice nigdy by ich nie skrzywdzili, i tylko ich rodzice pragną, by żyło im się lepiej, i chcą ich chronić. Toteż ludzie bez żadnego rozeznania przejmują od rodziców różne idee i poglądy. W ten sposób w naturalny sposób akceptują warunkowanie przez te idee i poglądy. Kiedy ludzie zostaną uwarunkowani przez te różne idee i poglądy, nigdy w nie nie wątpią ani nie mają rozeznania, czym one naprawdę są, ponieważ często słyszą, jak ich rodzice mówią takie rzeczy. Na przykład: „Rodzic ma zawsze rację”. Co oznacza to powiedzenie? Oznacza to, że niezależnie od tego, czy twoi rodzice mają rację, z twojego punktu widzenia wszystko, co robią twoi rodzice, jest słuszne zasadniczo dlatego, że twoi rodzice cię urodzili i wychowali. Nie możesz ocenić, czy mają rację, czy nie, nie możesz też ich odrzucić a tym bardziej się im postawić. Nazywa się to synowskim oddaniem. Nawet jeśli twoi rodzice zrobili coś złego i nawet jeśli niektóre z ich idei i poglądów są przestarzałe czy błędne, albo też jeśli sposób, w jaki cię wychowują, i idee i poglądy, za pomocą których to robią, nie są poprawne czy pozytywne, nie wolno ci w nie wątpić ani ich odrzucać, ponieważ jest takie powiedzenie – „Rodzic ma zawsze rację”. Jeśli chodzi o rodziców, nigdy nie powinieneś rozeznawać ani oceniać, czy mają rację, czy nie, ponieważ życie dzieci i wszystko, co posiadają, pochodzi od rodziców. Nikt nie stoi wyżej niż twoi rodzice, więc jeśli masz sumienie, nie powinieneś ich krytykować. Bez względu na to, jak bardzo twoi rodzice się mylą, jakie błędy popełniają i jak są niedoskonali, i tak są twoimi rodzicami. Są to najbliżsi ci ludzie, którzy cię wychowali, ludzie, którzy najlepiej cię traktują, i ludzie, którzy dali ci życie. Czyż nie jest tak, że wszyscy akceptują to powiedzenie? I właśnie dlatego, że istnieje taka mentalność, twoi rodzice myślą, że mogą traktować cię bez żadnych skrupułów i używać różnych metod, aby nakłonić cię do robienia rozmaitych rzeczy, i zaszczepiają w tobie różne idee. Z ich punktu widzenia wygląda to tak: „Moje pobudki są właściwe, wszystko to robię dla twojego dobra. Wszystko, co masz, dostałeś ode mnie. Urodziłam cię i wychowałam, więc jakbym cię nie traktowała, nie mogę się mylić, ponieważ wszystko co robię, robię dla twojego dobra i przenigdy bym cię nie skrzywdziła”. Czy, patrząc z perspektywy dziecka, jest w porządku, że jego postawa wobec rodziców bazuje na tej maksymie „Rodzic ma zawsze rację”? (Nie jest). Z pewnością nie jest to w porządku. Jak więc powinieneś rozumieć to powiedzenie? Z ilu perspektyw możemy przeanalizować jego błędność? Jeśli spojrzymy na nie z perspektywy dzieci, to ich życie i ciała pochodzą od rodziców, którzy okazali też dzieciom dobroć oraz wychowali je i wykształcili, więc dzieci powinny im być absolutnie posłuszne, wypełniać swoje obowiązki wobec rodziców i nie szukać w nich błędów. Ukryte znaczenie tych słów polega na tym, że nie powinieneś rozeznawać, kim naprawdę są twoi rodzice. Jeśli przeanalizujemy ten pogląd z tej perspektywy, to czy jest on słuszny? (Nie, jest błędny). Jak powinniśmy podejść do tej sprawy, jeśli mamy być w zgodzie z prawdą? Jak właściwie to ująć? Czy życie i ciała dzieci zostały im dane przez ich rodziców? (Nie). Fizyczne ciało człowieka pochodzi od jego rodziców, ale skąd wzięło się to, że rodzice w ogóle mogą mieć dzieci? (Zostało to dane przez Boga i od Niego pochodzi). A co z duszą? Skąd ona się bierze? Również pochodzi od Boga. Tak więc u źródła ludzie zostali stworzeni przez Boga i wszystko to zostało przez Niego z góry zarządzone. To Bóg zawczasu zarządził, że urodzisz się w tej rodzinie. Bóg zesłał duszę do tej rodziny, a potem urodziłeś się w niej ty, znajdujesz się zatem w z góry ustanowionej relacji ze swoimi rodzicami – zostało to zawczasu zarządzone przez Boga. To dzięki Bożej suwerenności i z góry podjętemu przez Niego zarządzeniu twoi rodzice mogli cię mieć i urodziłeś się w tej rodzinie. Tak to wygląda, jeśli chodzi o pierwotne źródło. A co by było, gdyby Bóg tego z góry nie zarządził? Wtedy twoi rodzice nigdy by cię nie mieli, a ty nigdy nie byłbyś z nimi w tej relacji rodzic-dziecko. Nie byłoby między wami żadnego pokrewieństwa, żadnych uczuć rodzinnych, żadnego związku. Dlatego błędne jest twierdzenie, że życie danej osoby zostało jej dane przez rodziców. Inny aspekt polega na tym, że z perspektywy dziecka rodzice są pokolenie starsi od niego. Ale jeśli chodzi o ludzi w ogóle, rodzice są tacy sami jak każdy inny, ponieważ oni również należą do skażonej ludzkości i mają zepsute szatańskie skłonności. Nie różnią się od nikogo innego i nie różnią się od ciebie. Choć pod względem fizycznym są twoimi rodzicami, a pod względem cielesnego pokrewieństwa są od ciebie o jedno pokolenie starsi, to jednak pod względem istoty ludzkiego usposobienia wszyscy żyjecie pod władzą szatana, zostaliście przez niego zepsuci i macie skażone, szatańskie usposobienie. Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy ludzie mają skażone, szatańskie skłonności, istota wszystkich ludzi jest taka sama. Niezależnie od różnicy starszeństwa rangą, wieku lub tego, jak wcześnie czy późno ktoś przyszedł na ten świat, zasadniczo ludzie mają tę samą skażoną istotę usposobienia, wszyscy są ludźmi zepsutymi przez szatana i pod tym względem nie różnią się od siebie. Bez względu na to, czy ich człowieczeństwo jest dobre, czy złe, ludzie przyjmują te same perspektywy i punkty widzenia, z których patrzą na innych ludzi i sprawy oraz podchodzą do prawdy, ponieważ mają skażone usposobienie. Pod tym względem nie ma między nimi żadnej różnicy. Ponadto każdy, kto żyje pośród tej złej rasy ludzkiej, przyjmuje różne idee i poglądy, których pełno jest w tym złym świecie, czy to pod postacią słów i myśli, czy też formy lub ideologii, i akceptuje wszelkiego rodzaju szatańskie idee czy to za pośrednictwem państwowej edukacji, czy uwarunkowania przez obyczaje społeczne. Te rzeczy zupełnie nie mają nic wspólnego z prawdą. Nie ma w nich prawdy, a ludzie z pewnością nie rozumieją, czym jest prawda. Z tego punktu widzenia rodzice i ich dzieci są równi i wyznają te same idee i poglądy. Różnica polega wyłącznie na tym, że twoi rodzice przyjęli te idee i poglądy jakieś 20 czy 30 lat wcześniej, podczas gdy ty przyjąłeś je nieco później. Oznacza to, że biorąc pod uwagę to samo pochodzenie społeczne, o ile jesteś normalną osobą, zarówno ty, jak i twoi rodzice zaakceptowaliście to samo szatańskie zepsucie, uwarunkowanie przez obyczaje społeczne oraz te same idee i poglądy, które wynikają z różnych złych trendów społecznych. Z tego punktu widzenia dzieci należą do tego samego typu, co ich rodzice. Z punktu widzenia Boga, pomijając założenie, że z góry wyznacza On, przeznacza i wybiera, zarówno rodzice, jak i ich dzieci są podobni pod tym względem, że są istotami stworzonymi, i bez względu na to, czy są istotami stworzonymi, które czczą Boga, czy nie, wszyscy są zbiorowo określani mianem istot stworzonych i wszyscy akceptują Bożą suwerenność, zarządzanie i ustalenia. Z tego punktu widzenia rodzice i ich dzieci mają w rzeczywistości równy status w oczach Boga i na równi akceptują Jego suwerenność i ustalenia. Jest to fakt obiektywny. Jeśli wszyscy zostali wybrani przez Boga, to wszyscy mają równe szanse na dążenie do prawdy. Mają też oczywiście równe szanse na przyjęcie Bożego karcenia i sądu oraz na dostąpienie zbawienia. Oprócz powyższych podobieństw istnieje tylko jedna różnica między rodzicami a ich dziećmi, a mianowicie to, że pozycja rodziców w tak zwanej hierarchii rodzinnej jest wyższa niż pozycja ich dzieci. Co to znaczy, że ich pozycja w tej hierarchii jest wyższa? Tyle tylko, że są o pokolenie starsi, o 20, 30 lat – chodzi wyłącznie o dużą różnicę wieku. A ze względu na ten szczególny status rodziców, dzieci muszą być oddane rodzicom i wypełniać swoje obowiązki wobec nich. Jest to jedyna odpowiedzialność, jaką człowiek ma wobec swoich rodziców. Ponieważ jednak dzieci i rodzice należą do tej samej skażonej rasy ludzkiej, rodzice nie są dla swoich dzieci wzorcami moralnymi ani wzorem do naśladowania w dążeniu ich dzieci do prawdy, ani też nie są takim wzorem dla swoich dzieci w zakresie oddawania czci i podporządkowania się Bogu. Jest oczywiste, że rodzice nie są wcieleniem prawdy. Ludzie nie mają obowiązku uważać swoich rodziców za wzorce moralne i postaci, którym należy być bezwarunkowo posłusznym. Dzieci nie powinny bać się zyskiwać rozeznania co do postępowania, działań i istoty usposobienia rodziców. Oznacza to, że obcując ze swoimi rodzicami ludzie nie powinni kierować się takimi ideami i poglądami jak „Rodzic ma zawsze rację”. Pogląd ten opiera się na fakcie, że rodzice posiadają szczególny status pod tym względem, że urodzili cię w ramach Bożego zarządzania i są 20-30 czy nawet 40 bądź 50 lat starsi od ciebie. Różnią się od swoich dzieci wyłącznie w kontekście pokrewieństwa i w kategoriach ich statusu i pozycji w hierarchii rodzinnej. Ale z powodu tej różnicy ludzie traktują swoich rodziców tak, jakby ci nie mieli absolutnie żadnych wad. Czy jest to podejście właściwe? Nie, jest to podejście błędne, irracjonalne i niezgodne z prawdą. Niektórzy zastanawiają się, jak powinno się traktować swoich rodziców, biorąc pod uwagę to łączące ich relację pokrewieństwo. Jeśli rodzice wierzą w Boga, powinni być odpowiednio traktowani – właśnie jako wierzący; jeśli nie wierzą, powinni być traktowani jako niewierzący. Do jakiegokolwiek rodzaju ludzi należą, powinni być traktowani zgodnie z odpowiednimi prawdozasadami. Jeśli są diabłami, powinieneś powiedzieć, że są diabłami. Jeśli nie mają człowieczeństwa, powinieneś powiedzieć, że nie mają człowieczeństwa. Jeśli idee i poglądy, których rodzice cię uczą, nie są zgodne z prawdą, nie musisz ich słuchać ani przyjmować, a nawet możesz rozpoznać, kim naprawdę są i zdemaskować ich. Jeśli twoi rodzice powiedzą: „Robię to dla twojego dobra” i wpadną w złość, zrobią awanturę, to czy będziesz się tym przejmował? (Nie, nie będę). Jeśli twoi rodzice nie wierzą, to po prostu się nimi nie przejmuj i tyle. Jeśli będą robić takie wielkie awantury, przekonasz się, że są ni mniej, ni więcej tylko diabłami. Ideami i poglądami, które ludzie najbardziej muszą zaakceptować, są prawdy dotyczące wiary w Boga. Nie potrafią oni jednak ich zaakceptować ani wziąć sobie do serca, więc cóż to za rzeczy? Tacy ludzie nie rozumieją słów Boga, więc nawet nie są ludźmi, prawda? Musisz myśleć w następujący sposób: „Chociaż jesteście moimi rodzicami, brak wam człowieczeństwa. Urodziliście mnie i naprawdę się wstydzę! Teraz potrafię rozpoznać, kim jesteście naprawdę. Nie macie w sobie ludzkiego ducha, nie rozumiecie prawdy, nie potraficie nawet słuchać najbardziej oczywistych i prostych doktryn, a mimo to wygłaszacie bezmyślne komentarze i zwykłe oszczerstwa. Teraz to rozumiem i w moim sercu całkowicie z wami zerwałem. Ale na zewnątrz nadal muszę was zadowalać i wypełniać niektóre z moich powinności i obowiązków jako wasze dziecko. Jeśli będzie mnie stać, to kupię wam jakieś lekarstwa, a jeśli nie będę miał pieniędzy, to po prostu przyjadę was odwiedzić. Nie będę z wami polemizował, cokolwiek powiecie. Jesteście niedorzeczni i pozwolę wam takimi być. Co można powiedzieć diabłom takim jak wy, które są głuche na argumenty? Biorąc pod uwagę fakt, że mnie urodziliście i poświeciliście tyle lat na moje wychowanie, będę was odwiedzał i opiekował się wami. Inaczej w ogóle nie zwracałabym na was uwagi i nie miałbym ochoty was widzieć do końca życia”. Dlaczego nie chcesz ich widywać ani mieć z nimi nic wspólnego? Bo rozumiesz prawdę i przejrzałeś ich istotę oraz różne ich niedorzeczne idee i poglądy, a na podstawie tych niedorzecznych idei i poglądów dostrzegłeś, że są głupi, nieprzejednani i nikczemni, że są diabłami, więc czujesz do nich niechęć i na myśl o nich robi ci się niedobrze, toteż nie chcesz ich widywać. Tylko z powodu odrobiny sumienia, jaką posiadasz, czujesz się zmuszony do wypełnienia niektórych swoich obowiązków i powinności jako syn lub córka, więc odwiedzasz ich w Nowy Rok i w inne święta i tyle. Jeśli nie odciągają cię od wiary w Boga bądź wypełniania twojego obowiązku, odwiedzaj ich, kiedy masz czas. Jeśli naprawdę nie masz na to ochoty, zadzwoń do nich i spytaj, jak się czują, wyślij im co jakiś czas trochę pieniędzy i kup kilka potrzebnych rzeczy. Bez względu na to, czy chodzi o opiekę nad nimi, odwiedzanie ich, kupowanie im ubrań, dopytywanie, jak się czują, czy opiekowanie się nimi, gdy są chorzy – wszystko to jest po prostu wypełnianiem powinności dziecka i zaspokajaniem wymogów twoich uczuć i sumienia. To tylko tyle – nie liczy się to jako praktykowanie prawdy. Bez względu na to, jak bardzo jesteś nimi zniesmaczony lub jak dobrze przejrzałeś ich istotę, dopóki żyją, dopóty musisz wypełniać wymagane od ciebie obowiązki jako syn lub córka i ponosić konieczną odpowiedzialność. Twoi rodzice opiekowali się tobą, gdy byłeś mały, a ty, o ile tylko masz na to środki, musisz opiekować się nimi, kiedy się zestarzeją. Niech ci suszą głowę, jeśli chcą. Dopóki nie słuchasz idei i poglądów, które próbują w tobie zaszczepić, nie akceptujesz tego, co mówią, i nie dopuszczasz do tego, że ci przeszkadzają czy ograniczają cię, dopóty wszystko jest w porządku, a zarazem dowodzi, że twoja postawa stała się bardziej dojrzała i że w oczach Boga jesteś już kimś, kto mocno trwa w swoim świadectwie. Bóg nie potępi cię za to, że opiekujesz się swoimi rodzicami, ani nie powie: „Czemu jesteś taki sentymentalny? Przyjąłeś prawdę i dążysz do niej, więc, dlaczego ciągle opiekujesz się swoimi rodzicami?”. Jest to najbardziej podstawowa odpowiedzialność, którą powinieneś wziąć na siebie, a która polega na wypełnianiu swoich obowiązków tak długo, jak okoliczności na to pozwalają. Nie oznacza to, że jesteś sentymentalny ani że Bóg cię za to potępi. Oczywiście na tym świecie, poza rodzicami, będącymi osobami, wobec których powinieneś wypełniać swoje powinności, nie masz żadnych obowiązków wobec nikogo innego – ani wobec twojego rodzeństwa, ani twoich kumpli, ani różnych ciotek i wujków. Nie jesteś zobligowany do robienia czegokolwiek, aby ich zadowolić, przymilać się do nich bądź in pomagać. Czyż tak nie jest? (Tak jest).
Czy wytłumaczyłem wszystko jasno, kiedy omawiałem powiedzenie „Rodzic ma zawsze rację”? (Tak). Kim są rodzice? (Skażonymi ludźmi). To prawda, rodzice są skażonymi ludźmi. Kiedy czasami tęsknisz za swoimi rodzicami, w myślach zadajesz sobie następujące pytania: „Jak radzili sobie moi rodzice przez ostatnie dwa lata? Czy tęsknili za mną? Czy przeszli na emeryturę? Czy mają jakieś trudności w życiu? Czy mają kogoś, kto by się nimi zaopiekował, gdy są chorzy?”. Powiedzmy, że zadajesz sobie takie pytania, a przy tym myślisz: „Rodzic ma zawsze rację. Moi rodzice bili mnie i karcili, ponieważ strasznie mnie kochali, a ja doprowadzałem ich do rozpaczy tym, że nie byłem w stanie spełnić ich oczekiwań. Moi rodzice są najlepsi, to oni kochają mnie najbardziej w świecie. Kiedy teraz myślę o pewnych złych cechach moich rodziców, nie postrzegam ich już jako złych cech, ponieważ rodzic ma zawsze rację”. Im dłużej o tym myślisz, tym bardziej pragniesz się z nimi zobaczyć. Czy takie myślenie to coś dobrego? (Nie). Nie. Jak zatem masz myśleć? Rozważasz to w myślach: „Kiedy byłem dzieckiem, rodzice mnie bili, karcili i podkopywali moje wartości. Nigdy nie powiedzieli mi miłego słowa ani mnie nie wspierali. Zmuszali mnie do nauki, do trenowania tańca i śpiewu oraz do przygotowania się do olimpiady matematycznej – zmuszali mnie do wszystkiego, czego nie znoszę. Moi rodzice naprawdę byli irytujący. Teraz wierzę w Boga i jestem wolny. Jeszcze przed ukończeniem studiów opuściłem dom, aby wykonać swoje obowiązki. To Bóg jest dobry. Nie tęsknię za rodzicami. Powstrzymywali mnie przed wiarą w Boga. Moi rodzice są diabłami”. Potem jednak myślisz: „To nie w porządku. Rodzic ma zawsze rację. Moi rodzice to najbliżsi mi ludzie, więc naturalne jest, że za nimi tęsknię”. Czy tak powinno się myśleć? (Nie). Jak zatem powinno się myśleć? (Kiedyś sądziliśmy, że wszystko, co robią nasi rodzice, robią z troski o nas, że zawsze są dla nas dobrzy i nigdy nas nie skrzywdzą. Obecne Boże omówienie sprawiło, że zdałem sobie sprawę, iż moi rodzice to również zepsuci ludzie, którzy przyjęli rozmaite szatańskie idee i poglądy. Nasi rodzice wpoili nam wiele szatańskich poglądów, sprawiając, że w naszym zachowaniu i działaniu zbyt oddaliliśmy się od prawdy i bezwiednie kierujemy się szatańskimi filozofiami. Teraz, gdy posiadam pewne rozeznanie co do tego, co mają w sercach moi rodzice, będę zdecydowanie mniej za nimi tęsknił i rzadziej o nich myślał). W relacjach z rodzicami powinieneś najpierw skorzystać z racjonalnej perspektywy i spojrzeć na nich poza kontekstem pokrewieństwa oraz rozeznać się co do nich, korzystając z prawd, które już zaakceptowałeś i zrozumiałeś. Rozeznaj się co do swoich rodziców w kontekście ich myśli, poglądów i pobudek związanych z postępowaniem, a także co do ich zasad i metod postępowania, a zyskasz potwierdzenie, że także i oni są ludźmi skażonymi przez szatana. Patrz na nich i rozeznawaj ich z perspektywy prawdy, zamiast zawsze myśleć, że twoi rodzice są wzniośli, bezinteresowni i dobrzy dla ciebie, jeśli bowiem będziesz patrzył na nich w ten sposób, nigdy nie odkryjesz, jakie mają problemy. Nie patrz na swoich rodziców z perspektywy waszych więzów rodzinnych ani twojej roli syna bądź córki. Wyjdź poza tę sferę i przyjrzyj się temu, jaki twoi rodzice mają stosunek do świata, do prawdy, do ludzi, spraw i rzeczy. Jeśli chodzi o rzeczy bardziej konkretne, to przyjrzyj też się ideom i poglądom, za pomocą których twoi rodzice cię uwarunkowali co do tego, jak powinieneś patrzeć na ludzi i sprawy, a także zachowywać się i działać – to jest w sposób, w jaki powinieneś rozeznać się co do swoich rodziców i uzmysłowić sobie, kim są. Dzięki temu krok po kroku jasne staną się dla ciebie ich ludzkie cechy oraz fakt, że zostali skażeni przez szatana. Jakimi ludźmi są twoi rodzice? Jeśli nie są wierzącymi, jaki jest ich stosunek do ludzi, którzy wierzą w Boga? Jeśli są wierzącymi, jaki jest ich stosunek do prawdy? Czy sami są ludźmi, którzy dążą do prawdy? Czy kochają prawdę? Czy mają upodobanie do tego, co pozytywne? Jak patrzą na życie i świat? I tak dalej. Jeśli będziesz potrafił rozeznać się co do swoich rodziców przy pomocy takich metod, uzyskasz jasność. Kiedy te sprawy staną się jasne, zmieni się wzniosły, szlachetny i niewzruszony status twoich rodziców w twoim umyśle. A kiedy się zmieni, matczyna i ojcowska miłość okazywana przez twoich rodziców – wraz z ich konkretnymi słowami i czynami oraz wzniosłymi wyobrażeniami, jakie żywisz na ich temat – nie będzie już tak głęboko odciśnięta w twoim umyśle. Bezinteresowność i bezgraniczność miłości twoich rodziców do ciebie, jak również oddanie, z jakim opiekowali się tobą, chronili cię, a nawet ubóstwiali cię, w niezauważalny sposób przestanie zajmować ważne miejsce w twoim umyśle. Ludzie często mówią tak: „Moi rodzice bardzo mnie kochają. Zawsze, gdy jestem poza domem, mama mnie pyta: »Jadłeś? Czy jesz posiłki o stałych porach?«. Tata z kolei zawsze zadaje pytanie: »Czy masz wystarczająco dużo pieniędzy? Jeśli nie masz pieniędzy, wyślę ci trochę więcej«. Odpowiadam: »Nie ma potrzeby, mam pieniądze«, a tata na to: »Nie ma mowy, mimo że twierdzisz, iż masz pieniądze, i tak ci trochę wyślę«”. Faktem jest, że twoi rodzice żyją oszczędnie i nie lubią wydawać pieniędzy na siebie. Wykorzystują to, co mają, żeby cię wspierać, dzięki czemu możesz mieć trochę więcej pieniędzy na wydatki, gdy jesteś poza domem. Twoja mama i tata zawsze mówią: „Można żyć oszczędnie w domu, ale gdy się wyjeżdża, lepiej mieć przy sobie więcej pieniędzy. Zabierz ze sobą trochę więcej, gdy wyjeżdżasz. Jeśli nie masz wystarczającej ilości pieniędzy, to mi powiedz, a wyślę ci trochę lub przeleję na twoje konto”. Bezinteresowna troska, opieka i zaangażowanie twoich rodziców, a nawet to, że zagłaskują cię i rozpieszczają, zawsze będzie w twoich oczach znakiem rozpoznawczym ich bezinteresownego poświęcenia. To bezinteresowne poświęcenie stało się w głębi twojego serca potężnym, ciepłym uczuciem, które spaja twój związek z nimi. To właśnie dlatego nie możesz przestać o nich myśleć, stale się o nich martwisz i niepokoisz, cały czas za nimi tęsknisz, a nawet nieustannie pragniesz tkwić w pułapce tego uczucia i dawać się szantażować ich miłości. Cóż to za zjawisko? Miłość twoich rodziców rzeczywiście jest bezinteresowna. Bez względu na to, jak bardzo troszczą się o ciebie twoi rodzice, czy oszczędzają, odkładają każdy grosz tylko po to, żeby dać ci pieniądze na wydatki, czy też kupują ci wszystko, czego potrzebujesz, może się to teraz wydawać błogosławieństwem, ale nie przysłuży ci się to na dłuższą metę. Im bardziej są bezinteresowni, im lepiej cię traktują i im bardziej o ciebie dbają, tym mniej jesteś w stanie oderwać się od tego uczucia, uwolnić się od niego i zapomnieć je, i tym mocniej za nimi tęsknisz. Kiedy zapomnisz wypełnić swój synowski obowiązek czy jakąkolwiek inną powinność wobec nich, będzie ci ich jeszcze bardziej żal. W takich okolicznościach nie masz serca, żeby rozeznać się co do swoich rodziców ani zapomnieć o ich miłości i poświęceniu oraz o wszystkim, co dla ciebie zrobili, czy też uznać to wszystko za niegodne wzmianki – to jest skutek działania twojego sumienia. Czy twoje sumienie reprezentuje prawdę? (Nie). Dlaczego twoi rodzice zachowują się w stosunku do ciebie w ten sposób? Bo mają do ciebie uczucia. Czy zatem ich dobroć dla ciebie może reprezentować istotę ich człowieczeństwa? Czy może reprezentować ich postawę wobec prawdy? Nie, nie może. Jest tak, jak zawsze mówią matki: „Jesteś krwią z mojej krwi. Tyrałam i harowałam, żeby cię wychować. Jakże miałabym nie wiedzieć, co czujesz w głębi swojego serca?”. Są dla ciebie dobrzy właśnie ze względu na te bliskie więzy rodzinne i pokrewieństwo, ale czy są dla ciebie dobrzy naprawdę? Czy jest to ich prawdziwe oblicze? Czy jest to autentyczny wyraz istoty ich człowieczeństwa? Niekoniecznie. Ponieważ łączą cię z nimi więzy krwi, uważają, że poczucie obowiązku nakazuje im być dla ciebie dobrymi. Ale ty, jako ich dziecko, myślisz, że są dla ciebie dobrzy z natury, i masz poczucie, że nigdy nie uda ci się spłacić tego długu. Jeśli nie uda ci się odpłacić za ich dobroć, lub choćby za jakiś drobny jej ułamek, twoje sumienie nie da ci spokoju. Czy to poczucie, które masz, gdy gryzie cię sumienie, jest zgodne z prawdą? Innymi słowy, gdyby to nie byli twoi rodzice, ale zwykli ludzie, z którymi wchodzisz w normalne interakcje w jakiejś grupie, czy traktowaliby cię w ten sposób? (Nie). Z pewnością nie. Gdyby nie byli twoimi rodzicami i nie łączyło ich z tobą żadne pokrewieństwo, ich zachowanie i postawa wobec ciebie byłyby pod wieloma względami inne. Z pewnością nie troszczyliby się o ciebie, nie chroniliby cię, nie zagłaskiwaliby cię, nie opiekowali się tobą ani bezinteresownie niczego by dla ciebie nie poświęcili. Jak zatem by cię traktowali? Być może dręczyliby cię, bo jesteś młody i nie masz żadnego doświadczenia społecznego, albo dyskryminowaliby cię z racji twojej niskiej pozycji i kiepskiego statusu i zawsze zwracali się do ciebie używając biurokratycznego i protekcjonalnego tonu; a może myśleliby, że wyglądasz dość pospolicie, i gdybyś się do nich odezwał, nie zwróciliby na ciebie uwagi – nie miałbyś szans im dorównać; może nie postrzegaliby cię jako osoby przydatnej i nie utrzymywaliby z tobą żadnych kontaktów ani nie chcieli mieć z tobą nic wspólnego; a może uznaliby, że jesteś prostoduszny, więc gdyby chcieli dowiedzieć się czegoś o jakiejś sprawie, zawsze najpierw pytaliby ciebie, próbując wydobyć z ciebie odpowiedzi; a może chcieliby wykorzystać cię w jakiś nieuczciwy sposób, na przykład za każdym razem, gdy kupiłeś coś okazyjnie, zawsze chcieliby, żebyś się z nimi podzielił lub oddał im część tego, co kupiłeś; a może, gdybyś przewrócił się na ulicy i potrzebował ich pomocy, nawet by na ciebie nie spojrzeli albo wręcz dali ci kopniaka; a może gdybyś wsiadł do autobusu i nie ustąpił im miejsca, powiedzieliby: „Mam swoje lata. Dlaczego nie ustąpisz mi miejsca? Czemu jesteś tak źle wychowanym młodzieńcem? Czy twoi rodzice nie nauczyli cię manier?”, a może nawet skończyłoby się to tym, że dostałbyś od nich ochrzan. A jeśli tak, to musisz zbadać, czy miłość macierzyńska i ojcowska, którą w głębi serca im przypisujesz, jest prawdziwym przejawem ich człowieczeństwa. Często jesteś poruszony ich bezinteresownym oddaniem dla ciebie oraz ich wielką matczyną i ojcowską miłością; jesteś do nich bardzo przywiązany, tęsknisz za nimi i nieustannie pragniesz odwdzięczyć się im własnym życiem. Z czego to wynika? Jeśli źródłem tego jest sumienie, to problem nie jest tak głęboki i da się mu zaradzić. Ale jeśli źródłem tego wszystkiego są twoje uczucia do rodziców, to problem jest o wiele poważniejszy. Będziesz się coraz bardziej pogrążał w tych uczuciach i nie będziesz się w stanie wyswobodzić. Uczucia te często będą cię ogarniać i będziesz tęsknić za rodzicami, a czasami nawet zdradzisz Boga, aby odwdzięczyć się za dobroć rodziców. Na przykład, co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że twoi rodzice są ciężko chorzy i wylądowali w szpitalu lub że przydarzyło im się coś złego i mają kłopoty, z których nie są się w stanie wykaraskać, że są udręczeni i mają złamane serca, lub gdybyś dowiedział się, że twoi rodzice wkrótce umrą? Nie da się powiedzieć, czy w takich okolicznościach twoje uczucia zdominują twoje sumienie, czy też prawda i słowa Boga, których On cię nauczył, poprowadzą sumienie do podjęcia określonej decyzji. Rezultat takich spraw zależy od tego, jak postrzegasz relację między rodzicami a dziećmi, jak głęboko wkroczyłeś w prawdę dotyczącą tego, jak należy traktować rodziców, jak dobrze jesteś w stanie ich przejrzeć, jak wiele posiadasz zrozumienia odnośnie do naturoistoty człowieczeństwa oraz jak dobrze rozumiesz charaktery i istotę człowieczeństwa twoich rodziców, jak również ich skażone skłonności. Co najważniejsze, rezultat tych spraw zależy od tego, jak traktujesz relacje na poziomie rodziny, i od tego, jakie poglądy powinieneś wyznawać – właśnie to są różne prawdy, w które powinieneś się zaopatrzyć, zanim przydarzy ci się którakolwiek z tych spraw. Uczuć do wszystkich innych – krewnych i przyjaciół, ciotek i wujków, dziadków i innych osób z zewnątrz – można się łatwo wyzbyć, ponieważ nie zajmują oni ważnego miejsca w sercu danej osoby. Z relacji z takimi ludźmi można łatwo zrezygnować, ale rodzice stanowią wyjątek. Rodzice są uważani za najbliższych krewnych na świecie. To ludzie, którzy odgrywają ważną rolę w życiu człowieka i wywierają na niego znaczący wpływ, dlatego nie jest łatwo uwolnić się od uczuć do nich. Jeśli dzisiaj uzyskałeś jasne zrozumienie różnych przekonań, które pojawiły się w twoim umyśle wskutek warunkowania przez rodzinę, to może to ci pomóc w uwolnieniu się od uczuć wobec rodziców, ponieważ skutki warunkowania przez twoją rodzinę jako całość sprowadzają się jedynie do pewnych trudnych do uchwycenia przekonań, podczas gdy najbardziej konkretnemu warunkowaniu poddają cię w rzeczywistości twoi rodzice. Jedno zdanie twoich rodziców lub ich podejście do robienia jakiejś rzeczy bądź sposoby i środki, za pomocą których sobie z czymś radzą – to najdokładniejsze sposoby opisania tego, jak jesteś warunkowany. Kiedy już na różne sposoby rozeznasz i rozpoznasz określone idee, działania i powiedzenia, za pomocą których uwarunkowali cię rodzice, będziesz mógł sformułować trafną ocenę i posiadał dokładną wiedzę na temat istoty postawy, roli, charakteru, spojrzenia na życie i sposobów działania twoich rodziców. Gdy będziesz już posiadał tę dokładną ocenę i trafną wiedzę, twoja opinia o roli twoich rodziców niepostrzeżenie zmieni się z pozytywnej na negatywną. Kiedy zaczniesz uważać rolę swoich rodziców za całkowicie negatywną, będziesz w stanie stopniowo uwolnić się od swoich sentymentalnych podpórek, duchowego przywiązania i różnych rodzajów wielkiej miłości, jaką darzą cię rodzice. Wtedy poczujesz, że obraz rodziców, jaki nosiłeś głęboko w sercu, był kiedyś tak wzniosły, jak ten z eseju „Powrót mojego ojca”, który czytałeś w podręczniku szkolnym, albo jak w popularnej piosence sprzed wielu lat „Mama jest najlepsza na świecie”, która była motywem przewodnim z tajwańskiego filmu i przyjęła się w całym świecie chińskojęzycznym – w ten sposób społeczeństwo i świat wychowują ludzkość. Kiedy nie zdajesz sobie sprawy z istoty czy prawdziwej natury stojącej za tymi rzeczami, masz poczucie, że te metody wychowania są pozytywne. Bazując na twoim istniejącym człowieczeństwie, dają ci większe uznanie wielkości miłości twoich rodziców do ciebie i wiarę w nią, a w konsekwencji pozostawiają w twoim sercu głęboko wyryte wrażenie, że miłość twoich rodziców jest bezinteresowna, wielka i święta. Toteż bez względu na to, jak źli są twoi rodzice, ich miłość i tak jest bezinteresowna i wielka. Jest to dla ciebie bezdyskusyjny fakt, któremu nikt nie jest w stanie zaprzeczyć. Nikt nie może powiedzieć złego słowa o twoich rodzicach. W konsekwencji nie chcesz się co do nich rozeznać ani ich zdemaskować, a równocześnie chcesz też zachować dla nich określone miejsce w swoim sercu, ponieważ wierzysz, że miłość rodzicielska jest zawsze ponad wszystkim, jest nieskalana, wielka i święta i nikt nie może temu zaprzeczyć. To jest podstawa twojego sumienia i postępowania. Jeśli ktoś powie, że miłość rodzicielska nie jest wielka i nieskalana, podejmiesz przeciwko niemu desperacką walkę – jest to niedorzeczne. Zanim ludzie zrozumieją prawdę, głos ich sumienia będzie nakazywał im trzymać się pewnych tradycyjnych idei i poglądów, albo też doprowadzał do powstania w nich nowych idei i poglądów. Jeśli jednak spojrzeć na nie z perspektywy prawdy, te idee i poglądy często są niedorzeczne. Kiedy już zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie poradzić sobie z tymi sprawami w ramach zwykłej racjonalności. Dlatego na człowieczeństwo składa się zarówno sumienie, jak i rozum. Jeśli sumienie nie jest w stanie poradzić sobie z tymi rzeczami czy im sprostać lub jeśli sumienie nie wystarcza, by były one uregulowane i pozytywne, wówczas ludzie mogą wykorzystać racjonalność, aby je uregulować i skorygować. Jak zatem ludzie osiągają racjonalność? Muszą zrozumieć prawdę. Kiedy ją zrozumieją, będą traktować, wybierać i rozeznawać wszystko w sposób bardziej precyzyjny i dokładny. Osiągną tym samym prawdziwą racjonalność i dojdą do punktu, w którym rozum przekracza sumienie. Jest to przejaw tego, co się dzieje, kiedy osoba wkroczyła w prawdorzeczywistość. Możecie teraz nie rozumieć tych słów. Pojmiesz je, kiedy posiądziesz prawdziwe doświadczenie i zrozumiesz prawdę. Czy to powiedzenie „Rodzic ma zawsze rację” ma swoje źródło w racjonalności, czy w sumieniu? Nie jest ono racjonalne, rodzi się z uczuć i pod wpływem sumienia. Czy jest więc racjonalne? Nie, jest irracjonalne. Dlaczego? Ponieważ ma ono swoje źródło w uczuciach i nie jest zgodne z prawdą. Kiedy zatem jesteś w stanie patrzeć na rodziców i traktować ich racjonalnie? Kiedy zrozumiesz prawdę i przejrzysz istotę i sedno tej sprawy. Gdy to uczynisz, nie będziesz już więcej traktować swoich rodziców zgodnie z głosem sumienia, a uczucia, podobnie jak sumienie, nie będą już odgrywać żadnej roli i będziesz mógł patrzeć na swoich rodziców i traktować ich zgodnie z prawdą – na tym polega racjonalność.
Czy moje omówienie kwestii tego, jak traktować rodziców, było jasne? (Tak). Jest to bardzo ważna sprawa. Wszyscy członkowie rodziny mówią: „Rodzic ma zawsze rację”, a ty nie wiesz, czy tak jest, czy nie, więc po prostu to akceptujesz. Ilekroć później twoi rodzice zrobią coś nie do przyjęcia, rozważasz to, myśląc tak: „»Rodzic ma zawsze rację«, więc jak mogę powiedzieć, że moi rodzice jej nie mają? Co się dzieje w rodzinie, zostaje w rodzinie, nikomu o tym nie mów o po prostu się z tym pogódź”. Poza warunkującym ludzi błędnym powiedzeniem „Rodzic ma zawsze rację” jest jeszcze inna maksyma: „Co się dzieje w rodzinie, zostaje w rodzinie”. Myślisz więc: „Kogo mam winić za moich własnych rodziców? Nie mogę o tej wstydliwej sprawie powiedzieć osobom postronnym. Muszę ją trzymać w tajemnicy. Jaki jest sens bycia poważnym wobec rodziców?”. Te skutki warunkowania przez rodzinę są wszechobecne w codziennym życiu ludzi, na ich ścieżkach życiowych i w trakcie ich egzystencji. Zanim ludzie zrozumieją i zyskają prawdę, patrzą na innych ludzi i na sprawy, a także zachowują się i działają w oparciu o te różne idee wpojone im przez ich rodziny. Przekonania te częstokroć wpływają na nich, niepokoją ich, ograniczają i całkowicie krępują. Co więcej, sterują one ludźmi, przez co błędnie oceniają oni innych i robią złe rzeczy, jak również często występują przeciw słowom Boga i prawdzie. Nawet jeśli ludzie wysłuchali wiele Bożych słów, nawet jeśli modlili się przy tym i omawiali je, to te poglądy wpojone im przez ich rodzinę są tak zakorzenione w ich myślach i w ich sercu, że nie mają co do nich żadnego rozeznania ani nie potrafią się im oprzeć. Nawet kiedy otrzymują nauczanie i zaopatrzenie ze słów Boga, tamte przekonania wciąż mają na nich wpływ, kierując zarazem ich słowami, czynami i sposobem życia. Toteż pod nieuświadomionym przewodnictwem tych przekonań, które zostały im wpojone przez ich rodzinę, ludzie często nie potrafią powstrzymać się przed naruszaniem słów Boga i prawdozasad. A jednak i tak myślą, że praktykują prawdę i dążą do niej. W ogóle nie mają pojęcia, że te różne powiedzenia, poprzez które warunkuje ich rodzina, po prostu nie są zgodne z prawdą. Jeszcze poważniejszym problemem jest to, że te powiedzenia, za pomocą których rodzina warunkuje ludzi, raz za razem sprowadzają ich na ścieżkę naruszania prawdy, a oni sami nawet o tym nie wiedzą. Toteż jeśli chcesz praktykować prawdę i wejść w prawdorzeczywistość, powinieneś najpierw uzmysłowić sobie i rozeznać rozmaite skutki warunkowania pochodzące od twojej rodziny, a potem podjąć wysiłek odrzucenia tych wpojonych ci przez twoją rodzinę przekonań. Oczywiście, na pewno można powiedzieć, że musisz zerwać z warunkowaniem, jakiemu poddaje cię twoja rodzina. Nie myśl, że ponieważ pochodzisz z tej rodziny, musisz to zrobić lub żyć w ten sposób. Nie masz żadnej powinności czy obowiązku dziedziczenia tradycji swojej rodziny ani różnych sposobów i metod działania i postępowania. Twoje życie pochodzi od Boga. Dzisiaj zostałeś wybrany przez Boga i celem, do którego chcesz dążyć, jest zbawienie, więc nie możesz używać różnych idei, które wpoiła ci rodzina, jako podstawy dla twoich poglądów na temat ludzi i spraw, twojego zachowania oraz twojego działania. Zamiast tego musisz patrzeć na ludzi i sprawy, a także zachowywać się i działać zgodnie ze słowami Boga i różnymi Jego naukami. Tylko w ten sposób możesz na koniec dostąpić zbawienia. Oczywiście skutki warunkowania przez rodzinę nie ograniczają się do wymienionych tutaj. Wspomniałem ledwie kilka z nich. Istnieje wiele różnych rodzajów wychowania, które pochodzą z różnych rodzin, różnych klanów, różnych społeczeństw, różnych ras i różnych religii i które na rozmaite sposoby warunkują ludzkie przekonania. Bez względu na rasę czy kulturę religijną, z której bierze się to różnorodne uwarunkowanie ludzkich przekonań, o ile nie jest ono zgodne z prawdą i nie pochodzi od Boga, lecz od ludzi, o tyle należy się go wyzbyć, jest bowiem czymś, od czego ludzie powinni się uwolnić. Takich przekonań nie należy się trzymać, a tym bardziej ich dziedziczyć. Wszystkie one są czymś, z czego ludzie powinni zrezygnować i co powinni odrzucić. Tylko w ten sposób można autentycznie wkroczyć na ścieżkę dążenia do prawdy i wejść w prawdorzeczywistość.
Owe omawiane przez nas powiedzenia, których źródłem jest warunkowanie w rodzinie, są, po pierwsze, reprezentatywne, a po drugie, są czymś, o czym wśród ludzi często się mówi. Jeśli chodzi o pewne szczególne i niereprezentatywne powiedzenia, to nie będziemy teraz o nich mówić. Co sądzicie o naszym omówieniu tematu rodziny? Czy było ono dla was w jakiś sposób przydatne? (Tak). Czy omawianie tego tematu jest konieczne? (Tak). Każdy ma rodzinę i jest przez nią uwarunkowany. Wszystko, co wpaja ci rodzina, to trucizna i swego rodzaju duchowe opium, przez które bardzo cierpisz. Kiedy rodzice wpajali ci te przekonania, czułeś się wspaniale, jakbyś właśnie wziął opium. Czułeś niezwykłe odprężenie, jakbyś znalazł się w jakimś świecie błogości. Jednak po pewnym czasie efekty mijały, więc trzeba dalej szukać dalszej stymulacji. To duchowe opium przynosi ci nieskończone kłopoty i zakłócenia. Po dziś dzień jest ci bardzo trudno się od niego uwolnić, nie jest to bowiem coś, czego można się pozbyć w krótkim czasie. Jeśli ludzie chcą się wyzbyć tych uwarunkowanych idei i poglądów, muszą poświęcić czas i energię na ich identyfikację, odrywając ich kolejne warstwy, żeby wyraźnie je rozpoznać i przejrzeć to, co jest pod nimi. Ilekroć później pojawią się podobne sprawy, muszą umieć wyzbyć się tych przekonań, zbuntować przeciwko nim i nie postępować zgodnie z zasadami sugerowanymi przez takie idee i poglądy, ale raczej praktykować i postępować zgodnie ze sposobem, którego uczy ludzi Bóg. Tych kilka słów brzmi jak coś prostego do wykonania, ale ludzie mogą potrzebować 20 bądź 30 lat, a być może całego żywota, aby nauczyć się je praktykować. Może być tak, że spędzisz całe swoje życie na walce z ideami i poglądami wytworzonymi przez te maksymy wpajane ci przez rodzinę, i na odcinaniu się, uwalnianiu się od nich. Aby ci się udało, musisz włożyć w to swoje uczucia i energię oraz znieść pewne cierpienia fizyczne. Musisz też mieć w sobie olbrzymie pragnienie Boga i wolę, która łaknie prawdy i dąży do niej. Jedynie posiadając te rzeczy, możesz stopniowo osiągnąć zmianę i krok po kroku wchodzić w prawdorzeczywistość. Oto jak trudno jest zyskać prawdę i życie. Kiedy ludzie wysłuchali wielu kazań, rozumieją pewne doktryny dotyczące wiary w Boga, ale nie jest im łatwo osiągnąć rzeczywiste zrozumienie prawdy i rozeznać skutki warunkowania przez rodzinę oraz idee i poglądy niewierzących. Nawet jeśli po wysłuchaniu kazań jesteś w stanie zrozumieć prawdę, wejście w prawdorzeczywistość nie następuje przecież z dnia na dzień, czyż nie? (Owszem). W porządku, na tym zakończymy nasze dzisiejsze omówienie. Do widzenia!
25 lutego 2023 r.
Przypisy:
a. Tekst oryginalny nie zawiera wyrażenia „znienawidzony polityk z dynastii Song”.