Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca
Dodatek: Pozostałe prawdy dotyczące szerzenia ewangelii
Temat omawiany podczas kilku poprzednich zgromadzeń dotyczył odpowiedniego wykonywania obowiązków. Dokonaliśmy kategoryzacji pracowników oraz obowiązków, które ludzie powinni wykonywać. Jakie kategorie wyróżniliśmy? (Do pierwszej kategorii należą pracownicy, którzy szerzą ewangelię, druga kategoria obejmuje przywódców i pracowników różnego szczebla w kościele, trzecia kategoria dotyczy pracowników, którzy wykonują rozmaite szczególne obowiązki, czwarta kategoria to osoby, które wykonują zwykłe obowiązki, piąta kategoria obejmuje tych, którzy wykonują obowiązki w wolnym czasie, a szósta kategoria odnosi się do tych, którzy nie wykonują żadnych obowiązków). W sumie istnieje sześć kategorii. Ostatnim razem omawialiśmy pierwszą kategorię, z którą wiążą się zasady i prawdy związane z obowiązkiem szerzenia ewangelii, i odnieśliśmy się do wszystkich aspektów szerzenia ewangelii, w tym do punktów, na które należy zwrócić uwagę, istotnych zasad i prawd oraz kwestii, w których ludzie powinni zachować ostrożność, a także typowych błędów i wypaczeń, które pojawiają się w procesie wykonywania tego obowiązku. Czy po wysłuchaniu kazania na dany temat potraficie podsumować jego główne punkty? Jeśli jesteście w stanie uchwycić kluczową treść danego tematu, wziąć sobie do serca związane z nim prawdy, a następnie stopniowo, w trakcie wypełniania swojego obowiązku, przełożyć je na własną rzeczywistość, własne życie i własną ścieżkę praktyki, to prawdziwie przyswoiliście sobie treści, o których mówiłem. Jeśli po omówieniu kazania macie jedynie ogólne pojęcie o temacie lub pamiętacie pewne wydarzenia i historie, ale nie rozumiecie, jakie mogą wiązać się z tym podstawowe prawdy i zasady ani dlaczego te kwestie zostały omówione, to czy liczy się to jako zrozumienie tematu? Czy to się liczy jako zrozumienie prawdy? (Nie). Nie liczy się to jako zrozumienie prawdy. To znaczy, że nie zrozumieliście, jakie prawdy były przekazywane, nie pojęliście ich i ich nie przyjęliście. Czy zatem możecie zrobić podsumowanie? Czy ktoś może wymienić główne punkty naszego ostatniego omówienia? (Podsumowaliśmy siedem punktów: po pierwsze, jak zdefiniować pracowników, którzy szerzą ewangelię, po drugie, istotę obowiązku szerzenia ewangelii, po trzecie, postawy ludzi wobec tego obowiązku, a także ich wewnętrzne punkty widzenia, po czwarte, konkretne zasady praktyki dotyczące szerzenia ewangelii, takie jak to, kto przestrzega zasad szerzenia ewangelii, a kto nie, po piąte, jak traktować tych, którzy stosują się do zasad szerzenia ewangelii, po szóste, konsekwencje opuszczania stanowisk przez pracowników szerzących ewangelię i uciekania w trakcie wykonywania obowiązku, po siódme, poświęcenie świętych na przestrzeni dziejów w szerzeniu ewangelii oraz to, jak powinniśmy cenić obecne możliwości wykonywania naszych obowiązków i szybko wyposażać się w prawdę). Twoje podsumowanie w zasadzie obejmuje kluczowe aspekty naszego poprzedniego omówienia – bardzo dobrze. Czy coś zostało pominięte? (Jest jeszcze jeden punkt: zmiana poglądów ludzi, aby zrozumieli, że szerzenie ewangelii nie jest tylko obowiązkiem pracowników zajmujących się ewangelią, ale odpowiedzialnością, od której wierzący i podążający za Bogiem nie mogą się uchylać. Jest to prawda, którą wybrańcy Boży muszą pojąć). Szerzenie ewangelii jest odpowiedzialnością i obowiązkiem każdego człowieka – to także jest jeden z aspektów tego zagadnienia. Czy wiecie, jaki jest cel omawiania tej prawdy? Jest nim odniesienie się do wypaczeń w ludzkim pojmowaniu. Czy wiecie, w przypadku których aspektów występują wypaczenia? (Ja nie wiem). Niewiedza dowodzi, że nie rozumiecie tego aspektu prawdy. Dlaczego więc musiałem omówić tę prawdę? Z pozytywnego punktu widzenia jest to jeden z aspektów prawdy, który ludzie powinni zrozumieć. Natomiast z negatywnego punktu widzenia zajmuję się wypaczeniami w sposobach rozumienia kwestii szerzenia ewangelii, które występują u wszystkich ludzi.
Wielu ludzi w niewłaściwy sposób pojmuje kwestię szerzenia ewangelii. Niektórzy myślą: „Obecnie wykonuję szczególny obowiązek, więc szerzenie ewangelii mnie nie dotyczy. To nie moja sprawa. Dlatego prawdy, zasady i Boże wymagania, które należy zrozumieć, by głosić ewangelię, są dla mnie nieistotne. Nie muszę ich rozumieć”. Tak więc, kiedy omawia się aspekt prawdy dotyczący szerzenia ewangelii, ludzie są nieuważni, nie rozpatrują go wnikliwie i nie słuchają. A nawet jeśli słuchają, to nie wiedzą, o czym była mowa. Są też tacy, którzy mówią: „Po uwierzeniu w Boga zawsze byłem przywódcą. Mam potencjał i zdolność do pracy. Urodziłem się, by być przywódcą. Wygląda na to, że obowiązkiem, który powierzył mi Bóg, i moją życiową misją jest bycie przywódcą”. Sugerują oni w ten sposób, że szerzenie ewangelii ich nie dotyczy. Kiedy więc rozmawia się o prawdzie dotyczącej szerzenia ewangelii, nie traktują tego poważnie. Poproszeni o podsumowanie tego, co było omawiane na ostatnim zgromadzeniu, niektórzy długo wertują swoje notatki i nie znajdują odpowiedzi. Dlaczego tak się dzieje? Czy to z powodu ich słabej pamięci? (Nie). Czy to dlatego, że mają zbyt wiele na głowie i ich umysły są przeciążone? (Nie). Nie w tym rzecz. To pokazuje, że ludzie mają niechętny stosunek do prawdy i nie kochają jej. Dlatego napominam wszystkich i daję wszystkim do zrozumienia, że szerzenie ewangelii nie jest specjalnym obowiązkiem określonego typu człowieka ani danej grupy ludzi, ale obowiązkiem każdej osoby, która podąża za Bogiem. Dlaczego ludzie muszą zrozumieć prawdę o głoszeniu ewangelii? Dlaczego ludzie muszą znać te prawdy? Każda istota stworzona podążająca za Bogiem, bez względu na swój wiek czy płeć, bez względu na to czy jest młoda czy stara, musi przyjąć misję i odpowiedzialność szerzenia ewangelii. Jeśli ta misja przypadnie tobie i będzie wymagać od ciebie wielkiego wysiłku, ponoszenia kosztów czy nawet oddania życia, co powinieneś zrobić? Powinieneś się zobowiązać, że ją przyjmiesz. Taka jest prawda i powinieneś to zrozumieć. Nie jest to jakaś prosta doktryna, lecz prawda. Dlaczego mówię, że to jest prawda? Bo choć czasy się zmieniają, mijają dekady, zmieniają się miejsca i lokalizacje, szerzenie ewangelii i niesienie świadectwa o Bogu zawsze będzie czymś pozytywnym. Znaczenie i wartość tego działania nigdy się nie zmienią: zmiany czasu czy położenia geograficznego nie będą miały na to absolutnie żadnego wpływu. Szerzenie ewangelii i niesienie świadectwa o Bogu są wieczne i jako istota stworzona powinieneś to zaakceptować i wprowadzać w życie. Oto odwieczna prawda. Niektórzy mówią: „Szerzenie ewangelii nie jest obowiązkiem, który wykonuję”. Jednak ta prawda związana z głoszeniem ewangelii jest czymś, co ludzie powinni zrozumieć, ponieważ jest to prawda związana z wizjami, i ci, którzy wierzą w Boga, powinni ją pojąć. Jest ona podstawą wiary w Boga i jest korzystna dla wejścia w życie. Co więcej, bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz w kościele, będziesz miał okazję zetknąć się z niewierzącymi, a zatem będziesz odpowiedzialny za głoszenie im ewangelii. Gdy zrozumiesz prawdę o głoszeniu ewangelii, w głębi serca będziesz wiedział: „Moją odpowiedzialnością jest głoszenie nowego dzieła Bożego, szerzenie ewangelii o Bożym dziele zbawienia ludzkości. Bez względu na to, kiedy i gdzie, i bez względu na to, jaka jest moja pozycja lub rola. Jeśli służę jako aktor, jestem zobowiązany do głoszenia ewangelii, a jeśli jestem obecnie przywódcą kościoła, również jestem do tego zobowiązany. Bez względu na to, jaki obowiązek obecnie wykonuję, jestem zobowiązany do głoszenia ewangelii królestwa. Kiedy tylko nadarzy się okazja lub kiedy mam wolny czas, powinienem iść i głosić ewangelię. To odpowiedzialność, od której nie mogę się uchylać”. Czy obecnie tak myśli większość ludzi? (Nie). Co zatem myśli większość ludzi? „Wyznaczono mi konkretny obowiązek. Przyuczam się do danego zawodu i zagłębiam się w jego tajniki, w jakąś gałąź nauki, więc szerzenie ewangelii w żaden sposób mnie nie dotyczy”. Co to za postawa? To postawa uchylania się od odpowiedzialności i misji, postawa negatywna. Tacy ludzie nie zważają na Boże intencje, buntują się przeciwko Bogu. Niezależnie od tego, kim jesteś, jeśli nie dźwigasz brzemienia odpowiedzialności za szerzenie ewangelii, czy nie jest to znak, że brakuje ci sumienia i rozumu? Jeśli nie współpracujesz czynnie i konstruktywnie, nie podejmujesz się niczego i nie podporządkowujesz się, to znaczy, że działasz biernie i negatywnie, zachowując pozory – taka postawa jest nie do przyjęcia. Bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, bez względu na zawód czy dziedzinę nauki, z którymi on się wiąże, jednym z głównych rezultatów, jakie osiągasz, powinna być twoja zdolność do głoszenia ewangelii o Bożym dziele zbawienia ludzkości i dawania o nim świadectwa. Jest to minimalny wymóg dla istoty stworzonej. Jeśli nie jesteś w stanie spełnić nawet tego minimalnego wymogu, to co uzyskałeś dzięki wypełnianiu swoich obowiązków przez te lata wiary w Boga? Co zyskałeś? Czy rozumiesz Boże intencje? Nawet jeśli przez wiele lat wykonywałeś swój obowiązek i stałeś się biegły w swoim zawodzie, to jeśli nie potrafisz nic powiedzieć o żadnym aspekcie prawdy ani go omówić, gdy jesteś proszony o złożenie świadectwa o Bogu, to w czym tkwi problem? Problem polega na tym, że nie rozumiesz prawdy. W odczuciu niektórych ludzi mówienie, że nie rozumieją prawdy, jest niesprawiedliwe. Mogą myśleć, że skutecznie wykonują swój obowiązek, ale nie rozumieją wizji Bożego dzieła i Jego intencji zbawienia ludzkości. Czy jest to równoznaczne ze zrozumieniem prawdy? Co najmniej nie ustanowiłeś fundamentu dla swojej wiary w Boga na prawdziwej drodze. Nie dźwigasz żadnego brzemienia odpowiedzialności za głoszenie dzieła Boga i ewangelii Jego zbawienia ludzkości, a także nie masz żadnych spostrzeżeń i brakuje ci jakiegokolwiek zrozumienia. Czy można zatem naprawdę uważać cię za kogoś, kto podąża za Bogiem? Czy nawiązałeś już normalną relację z Bogiem? Jeśli nie osiągnąłeś żadnej z tych rzeczy, to nie posiadasz prawdorzeczywistości.
Wróćmy teraz do tematu, który omawialiśmy wcześniej. Szerzenie ewangelii jest odpowiedzialnością i obowiązkiem wszystkich wybrańców Bożych. Jaka jest jedna kwestia, którą każdy powinien zrozumieć po omówieniu tego aspektu prawdy? Niezależnie od tego, czy ktoś płaci cenę, porzuca rodzinę i pracę, by ponosić koszty dla Boga, czy nawet ofiarowuje swoje życie, w rzeczywistości wszystko to są kwestie powierzchownej natury. Czego ostatecznie Bóg wymaga od ludzi? Tego, że w miarę jak dojrzewasz życiowo i pod względem swojej postawy, wraz z upływem czasu stopniowo zaczynasz rozumieć różne prawdy o dziele Boga i Jego intencji zbawienia ludzkości. Twoje brzemię odpowiedzialności za szerzenie ewangelii i dawanie świadectwa o Bogu staje się coraz bardziej oczywiste, a twoja determinacja, by udźwignąć ten obowiązek, przybiera na sile. Jeśli przywódca kościoła pracuje od wielu lat, ale prowadząc kościół, w miarę upływu lat doświadcza coraz mniej emocji, jest coraz mniej poruszony i coraz słabiej odczuwa brzemię odpowiedzialności za szerzenie ewangelii, to jak dobrze wypełnia on swój obowiązek? (Niezbyt dobrze). Jak to możliwe? Jaki pojawia się problem? Jeśli taka osoba rozwija się lub żyje w takim stanie, przynajmniej jedna rzecz jest pewna: nie dążyła ona do prawdy przez te lata i nie wykonała żadnej rzeczywistej pracy. Jest ona jak biurokratyczna kadra wielkiego, czerwonego smoka. W rezultacie nie czuje żadnego ciężaru odpowiedzialności i nie ma żadnych spostrzeżeń odnośnie do głoszenia imienia Boga i dawania świadectwa o Jego dziele. Czyż nie taki jest rezultat? (Tak). Jest to nieunikniony rezultat. Bez względu na to, ile lat dana osoba pracowała, nawet jeśli wydaje jej się, że ma wspaniałą postawę, że potrafi zważać na Boże brzemię i służyć zgodnie z Bożymi intencjami, to jednak gdy przychodzi do głoszenia ewangelii, cofa się i nie wie, jak to robić. Kiedy spotyka ludzi, którzy są spragnieni ukazania się Boga i przychodzą, by szukać prawdziwej drogi oraz ją poznawać, zapomina języka w gębie. Nie może wykrztusić z siebie słowa i nie wie, od czego zacząć. W czym tkwi problem? W tym, że ta osoba nie rozumie prawdy i nie zdobyła prawdy, więc nie może nieść świadectwa o Bogu. Jedynie ci, którzy rozumieją prawdę, mogą świadczyć o Bogu. Szerzenie ewangelii i składanie świadectwa o Bogu wchodzi w zakres twoich obowiązków. Jeśli rozumiesz prawdę, jeśli ją zdobyłeś, dlaczego miałbyś nie mieć nic do powiedzenia, gdy spotykasz ludzi poznających prawdziwą drogę? Czyż nie jest to problem? Czy często znajdujecie się w takich sytuacjach? (Tak). Jaki jest tu problem? Nie czujecie brzemienia odpowiedzialności. Czy nieodczuwanie brzemienia odpowiedzialności jest problemem? Czy można wykonywać swój obowiązek bez tego? Nawet jeśli wykonujecie swoje obowiązki, to czy potraficie robić to lojalnie? Czy potraficie robić to odpowiednio? Choć nieodczuwanie brzemienia odpowiedzialności może nie jest kwestią życia i śmierci, to wciąż stanowi poważny problem, ponieważ wpływa na to, jak dobrze wykonujecie swój obowiązek. Czyż nie należy rozwiązać tego problemu? (Należy). Jak więc go rozwiązać? Musicie zmienić swoje błędne poglądy na temat głoszenia ewangelii i zrozumieć dotyczącą tego prawdę. Cała praca, w którą jesteście obecnie zaangażowani, jest bezpośrednio związana z szerzeniem ewangelii i wchodzi w zakres jej szerzenia. Ma ona na celu składanie świadectwa o Bogu, rozwijanie dzieła ewangelizacji, świadczenie o imieniu Boga i głoszenie ewangelii o Bożym dziele zbawienia ludzkości, tak aby więcej ludzi się o nich dowiedziało i więcej ludzi stanęło przed obliczem Boga, przyjęło Boży podbój, dostąpiło Bożego zbawienia, a ostatecznie, jeśli będą mieli szczęście, by zostali udoskonaleni przez Boga – to jest jeszcze lepsze. Co znaczy doprowadzanie większej liczby ludzi przed oblicze Boga i jaki jest ostateczny rezultat, który to powinno przynieść? (Dzięki temu więcej osób dostąpi Bożego zbawienia). Dlaczego należy osiągnąć ten cel? Ponieważ taka jest Boża intencja. Dlatego niestrudzenie wyjaśniamy te prawdy. Gdyby nie miało to nic wspólnego z Bożą intencją, mówienie o tych sprawach byłoby bezcelowe i puste. Ponieważ jest to Boża intencja, wyjaśniamy ją i pomagamy wszystkim ją zrozumieć, aby wiedzieli, że jest to prawda i że każdy powinien włożyć wysiłek w tę prawdę szerzenia ewangelii, aby każdy człowiek miał tego rodzaju świadomość i wykształcił w sobie tego rodzaju brzemię odpowiedzialności.
Kolejne pytanie brzmi: dlaczego powinniśmy pozwolić większej liczbie ludzi zrozumieć Bożą intencję, aby mogli oni szerzyć ewangelię i wypełniać swoje obowiązki? Dlaczego należy to robić? Niektórzy mogą powiedzieć: „Bóg chce, aby każdy człowiek został zbawiony i nie chce, aby ktokolwiek cierpiał zgubę, więc powinniśmy pozwolić większej liczbie ludzi przyjąć dzieło Boże”. To stwierdzenie jest poprawne, ale nie jest zasadniczą odpowiedzią na to pytanie. Jaka jest więc zasadnicza odpowiedź na to pytanie? Czy wiecie? (Bóg chce pozyskać grupę ludzi, którzy są zjednoczeni z Nim w sercu i umyśle). Bóg chce pozyskać grupę ludzi, którzy są zjednoczeni z Nim w sercu i umyśle, a to musi się ziścić poprzez szerzenie ewangelii. To, o czym teraz mówimy, to rozpowszechnianie ewangelii na szeroką skalę. Czy istnieje różnica między rozpowszechnianiem ewangelii na szeroką skalę a pozyskaniem grupy ludzi? (Tak). Jaki jest zatem cel rozpowszechniania ewangelii na szeroką skalę? (Aby zbawić tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe). Zbawienie jak największej liczby ludzi jest zasadą Bożego zbawienia, ale nie odpowiedzią na to pytanie. Od czasu rozpoczęcia tego dzieła wielokrotnie mówiłem o tym, że tym razem Bóg przyszedł, aby dokonać dzieła po to, by zapoczątkować nowy wiek, sprowadzić nowy wiek i zakończyć stary – sprowadzić Wiek Królestwa i zakończyć Wiek Łaski. Wszyscy ci, którzy przyjmują Boże dzieło w dniach ostatecznych, są świadkami tego faktu. Bóg dokonuje nowego dzieła, wyraża prawdę, by osądzić ludzkość, oczyszcza ją i zbawia. Ewangelia królestwa zaczęła się rozprzestrzeniać w wielu krajach. Ludzkość wyszła już z Wieku Prawa i Wieku Łaski. Nie czytają już Biblii, nie żyją pod krzyżem i nie wzywają imienia Zbawiciela Jezusa. Zamiast tego modlą się w imieniu Boga Wszechmogącego i jednocześnie przyjmują obecne słowa Boże jako zasady, metody i cele przetrwania w życiu. Czy w tym sensie ludzie ci nie wkroczyli już w nowy wiek? (Wkroczyli). Wkroczyli w nowy wiek. Zatem w jakim wieku wciąż jeszcze żyje mnóstwo ludzi, którzy nie przyjęli ewangelii dni ostatecznych i nowych słów Boga? Oni wciąż żyją w Wieku Łaski. Jaka jest wasza odpowiedzialność? Jest nią wyprowadzenie ich z Wieku Łaski i wprowadzenie w nowy wiek. Czy możecie wypełnić wyznaczone przez Boga zadanie, po prostu modląc się do Boga i wzywając Jego imienia? Czy wystarczy tylko głosić trochę słów Boga? Zdecydowanie nie. Wymaga to od was wszystkich wzięcia na siebie ciężaru szerzenia ewangelii, szerokiego rozpowszechniania słów Bożych, szerzenia Jego słów na różne sposoby oraz głoszenia i rozszerzania ewangelii królestwa. Co oznacza rozszerzanie? Oznacza to przekazywanie słów Bożych tym, którzy nie przyjęli Bożego dzieła w dniach ostatecznych, informowanie większej liczby ludzi o tym, że Bóg dokonuje nowego dzieła, a następnie świadczenie im o słowach Bożych, wykorzystywanie swoich doświadczeń do składania świadectwa o Bożym dziele oraz wprowadzanie również ich w nowy wiek – w ten sposób wejdą oni w nowy wiek tak samo jak wy. Boża intencja jest jasna. Nie chodzi tylko o to, byście weszli w nowy wiek wy, którzy usłyszeliście Jego słowa, przyjęliście je i poszliście za Nim, ale On wprowadzi w ten nowy wiek całą ludzkość. Taka jest Boża intencja i jest to prawda, którą powinna zrozumieć każda osoba obecnie podążająca za Bogiem. Bóg nie wprowadza w nowy wiek grupki ludzi, małej frakcji czy niewielkiej grupy etnicznej; przeciwnie, On zamierza wprowadzić w nowy wiek całą ludzkość. Jak można osiągnąć ten cel? (Poprzez rozpowszechnianie ewangelii na szeroką skalę). Rzeczywiście, musi on zostać osiągnięty poprzez rozpowszechnianie ewangelii na szeroką skalę, przy użyciu różnych metod i sposobów szerokiego jej przekazywania. Łatwo jest mówić o szerokim rozpowszechnianiu ewangelii, ale jak konkretnie należy to robić? (Wymaga to ludzkiej współpracy). Dokładnie, wymaga to ludzkiej współpracy. Jeśli ludzie w głębi serca zawsze kurczowo się trzymają pewnych starych kwestii, zawsze pielęgnują pewne wypaczenia, trwają przy starych regułach i praktykach, ale nie podchodzą poważnie do dzieła ewangelizacji i nie przyjmują Bożego posłannictwa, traktując dzieło ewangelii jako coś, co nie ma z nimi związku, to czy tacy ludzie mogą awansować i czy Bóg może się nimi posłużyć? Czy nadają się, by żyć przed obliczem Boga? Czy mogą uzyskać Bożą aprobatę? Zdecydowanie nie. Dlatego muszę pracować nad waszymi myślami, zwracając uwagę na wszystko to, czego nie rozumiecie, i niestrudzenie wyjaśniać wam odpowiednie prawdy, dopóki ich nie pojmiecie. Bez względu na to, jak odrętwiali i tępi możecie być, muszę nieustannie do was przemawiać i sprawić, byście zrozumieli, że taka jest Boża intencja, że to jest obowiązek, który musicie wykonać, i że jest to wasza misja i powinność w tym życiu. Jeśli nie zwracasz uwagi na to, co mówię, lub tego nie rozumiesz, muszę mówić dalej. Nawet jeśli masz tego dość, muszę mówić dalej, do czasu aż zrozumiesz prawdę. Czym jest prawda? Prawda jest tym, co wyraża Bóg, jest Bożymi intencjami, Bożymi wymaganiami wobec ludzkości i prawdorzeczywistością, którą muszą posiąść ludzie w nowym wieku. Jak ludzie powinni traktować Boże intencje? Powinni bez zastrzeżeń i bezwzględnie je zaakceptować, a następnie podporządkować się im i współpracować, realizując w ten sposób Boże intencje. To jest powinność człowieka. Czy rozumiecie, kiedy mówię to w ten sposób? Niektórzy mogą mówić: „Ojej, Bóg wymaga od ludzi, by przyjęli Jego posłannictwo, ale co to ma wspólnego z nami, nic nieznaczącymi jednostkami?”. Czy sądzicie, że ma to z nimi coś wspólnego? (Tak, ma). Co to ma z nimi wspólnego? Pozwólcie, że wyjaśnię. Bóg jest Stwórcą, a ludzie są Jego istotami stworzonymi. Jaki jest związek między słowami „tworzyć” i „stworzony”? Jest to relacja między działaniem a byciem przedmiotem działania, między tworzeniem a byciem stworzonym. Skoro intencje Stwórcy zostały ci przedstawione, z jakim nastawieniem powinieneś zareagować? (Zaakceptować je i współpracować z całych sił). Zgadza się, powinieneś się im podporządkować i zaakceptować je, współpracując z całych sił, bez względu na koszty. Czy ta współpraca obejmuje poszukiwanie prawdy? Czy obejmuje zrozumienie prawdy? Obejmuje jedno i drugie. Ponieważ rozumiesz Boże wymagania i posłannictwo, są one związane z twoją misją, są twoim obowiązkiem – ponieważ o tym wiesz, powinieneś to zaakceptować. Tak powinien postąpić ktoś, kto ma sumienie i rozum. Jeśli znasz Boże wymagania i posłannictwo, ale nie potrafisz ich zaakceptować, to jesteś pozbawiony zarówno sumienia, jak i rozumu, i nie zasługujesz na miano człowieka. Niektórzy ludzie mogą nadal tego nie rozumieć i myśleć w ten sposób: „Co Boże intencje mają z nami wspólnego?”. Jeśli Boże intencje nie mają nic wspólnego z tobą, to nie jesteś wyznawcą Boga ani członkiem domu Bożego. Na przykład twoi rodzice urodzili cię i wychowywali przez wiele lat; jadłeś ich jedzenie, mieszkałeś w ich domu i wydawałeś ich pieniądze. Ale kiedy w domu pojawia się problem, a ty mówisz, że nie ma to związku z tobą, ignorujesz go i po prostu uciekasz, jakimże niegodziwcem jesteś? Nazwanie cię outsiderem, to miłe słowa; w rzeczywistości jesteś zbuntowanym niegodziwcem, bydlęciem w ludzkiej skórze, gorszym od zwierzęcia. Intencja Boga została ci wyraźnie przedstawiona i Bóg mówi: „Przyjęliście ten etap dzieła i wam pierwszym przekazałem już te słowa, abyście najpierw je usłyszeli, a wy je usłyszeliście i pojęliście. Teraz wyjawię wam również Mój zamiar i Moje wymaganie względem was. Powinniście głosić Moje dzieło, Moje słowa i to, czego zamierzam dokonać, aby cała ludzkość usłyszała Mój głos. Powinniście szerzyć Moją ewangelię królestwa, aby cała ludzkość mogła szybko przyjąć dzieło Boże i wkroczyć w Wiek Królestwa. Taka jest Boża intencja i takie jest Boże wymaganie”. Słysząc to, co powinieneś myśleć? Jaką postawę powinieneś przyjąć? Jakiego wyboru dokonać? Jak wypełnić obowiązek, który powinna wypełnić istota stworzona? Niektórzy ludzie mogą czuć, że to brzemię jest ciężkie, ale samo to uczucie nie wystarczy. Potrzebujesz działania i prawdziwego zrozumienia. Powinieneś modlić się do Boga w ten sposób: „Boże, powierzyłeś mi odpowiedzialność za szerzenie ewangelii – to jest Twoje wywyższenie. Chociaż rozumiem zbyt mało prawdy, jestem gotów zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wykonać to zadanie, które mi wyznaczyłeś. Słyszałem tak wiele kazań i zrozumiałem niektóre prawdy – wszystko to jest Twoim błogosławieństwem, a teraz mam obowiązek nieść świadectwo o słowach Bożych i dziele Bożym, aby zrealizować to zadanie”. Zgadza się. Kiedy ludzie mają serce posłuszne Bogu, On ich prowadzi. Bóg wyraźnie powiedział już ludziom, że szerzenie ewangelii Bożej jest obowiązkiem i odpowiedzialnością, od której nikt nie może się uchylać. Jest to obowiązek każdej istoty stworzonej, który spoczywa na niej do końca życia. Czy te słowa zawierają nakaz od Boga? Czy zawierają Jego napomnienie? (Zawierają). Czy zawierają Bożą intencję? (Tak). Czy zawierają prawdy, które ludzie powinni zrozumieć? (Tak). Czy są tu zasady i ścieżki praktyki, którymi można podążać? (Tak). Ile punktów w sumie wymieniłem? (Cztery punkty: pierwszy to Boży nakaz i Boże napomnienie. Drugi to Boża intencja. Trzeci to prawdy, które powinniśmy zrozumieć. Czwarty to zasady i ścieżki praktyki, którymi należy podążać). Zgadza się. Wspomniałem w sumie o tych czterech punktach. Omówmy teraz konkretną treść każdego z nich.
Pierwszym punktem jest Boży nakaz. Jaki jest Boży nakaz? (Głosić ewangelię królestwa). Rozpowszechniać ewangelię królestwa na szeroką skalę. Drugim elementem jest Boża intencja. Jaka jest Boża intencja? Aby więcej ludzi dowiedziało się, że Bóg już nadszedł, że dokonuje nowego dzieła, że zamierza zmienić wiek – zakończyć stary i wprowadzić ludzkość w nowy wiek. Taka jest Boża intencja, nieprawdaż? Czy można powiedzieć, że intencją Boga jest szerzenie ewangelii? To nie jest takie proste. Szerzenie ewangelii ma ostateczny cel, dąży do jednego rezultatu – co powinno nim być? (Aby więcej ludzi dowiedziało się, że Bóg nadszedł, dokonuje nowego dzieła i zamierza zakończyć stary wiek oraz wprowadzić całą ludzkość w nowy). Zgadza się, chodzi o to, by wprowadzić całą ludzkość w nowy wiek. Jaki to ma wpływ na ludzkość? Ludzkość wkracza w nowy wiek; ten wiek ulega transformacji. Jaka jest więc Boża intencja? Proszę, powtórzcie to. (Bóg zamierza zmienić wiek, zakończyć stary i wprowadzić ludzkość w nowy). Nie możecie niczego pominąć – czy zanotowaliście to wszystko? (Tak). Trzeci punkt to prawda, którą ludzie powinni zrozumieć. Jaka powinna być to prawda? (Szerzenie ewangelii jest obowiązkiem i odpowiedzialnością każdej istoty stworzonej). To jest prawda. W ramach tej prawdy ludzie powinni przyjąć na swoje barki obowiązek szerzenia ewangelii, a następnie znaleźć zasady i ścieżki praktyki odnoszące się do tego stwierdzenia. To stwierdzenie jest prawdą dla ludzi. Jakie jest to stwierdzenie? (Szerzenie ewangelii jest obowiązkiem i odpowiedzialnością każdej istoty stworzonej). Powinno to być obowiązkiem i misją. Jak rozumiecie obowiązek i misję? Obowiązek to odpowiedzialność, którą należy udźwignąć, a odpowiedzialność, którą należy udźwignąć, jest również obowiązkiem. Ale misja jest czymś innym; misja jest większa, bardziej pasująca, ma głębsze znaczenie i większą wagę niż odpowiedzialność. Zanotowaliście to? (Tak). Zauważyłem coś: wszystkie treści, które omawiamy, muszą zostać zapisane, zanim je pojmiecie. Jeśli ich nie zanotujecie i tylko będziecie słuchać, nawet nie wywrą na was żadnego wrażenia. Na co to wskazuje? Pokazuje to, że ludzie nie rozumieją prawdy. Pojmują tylko trochę doktryny i znają definicję, koncepcję oraz zarys pewnych prawd. Jeśli chodzi o poszczególne aspekty tych prawd, jak je praktykować i stosować, nie mają o tym pojęcia, zgadza się? Dla większości z was mówienie o doktrynie przez dwie lub trzy godziny nie jest trudne, ale jeśli chodzi o posługiwanie się prawdą w celu uporania się z różnymi sytuacjami, odwoływanie się przy tym do zasad i ścieżek praktyki, których doświadczyliście i które zrozumieliście, to już jest trudne. W czym tkwi problem? W niezrozumieniu prawdy, zgadza się? Przejdźmy teraz do czwartego punktu. Jaki jest punkt czwarty? (Zasady, którymi należy się kierować, i ścieżki praktyki, którymi należy podążać). Jak te zasady i ścieżki są ustalane? Są one ustalane na dwojakiej podstawie, na którą składają się Boża intencja oraz prawda. Te dwie kwestie ludzie muszą zrozumieć. Na przykład, jeśli nie masz chęci szerzyć ewangelii, gdy jesteś o to proszony, ale Bóg mówi, że szerzenie ewangelii jest Jego intencją, co powinieneś zrobić? Jakie powinny być twoje zasady praktyki? Jaka powinna być twoja postawa? Powinieneś się temu podporządkować i w pełni to zaakceptować, nie odmawiać, nie analizować w najdrobniejszych szczegółach i nie pytać o powód. To jest prawdziwe podporządkowanie. Jest to ważna zasada, której należy przestrzegać w praktykowaniu prawdy. Kiedy mówimy o Bożej intencji i definiujemy ją, do czego zazwyczaj się ona odnosi? Boża intencja jest zasadniczo pragnieniem Boga, Jego celem oraz źródłem i punktem wyjścia dla Jego działań. Posługując się terminologią duchową, nazywamy to Jego „intencją” lub „wizją”. Kiedy Bóg objawia ci swój zamiar, wskazuje ci ogólny kierunek, informując cię, co zamierza zrobić. Jeśli jednak Bóg nie poda szczegółów lub zasad, to czy znasz dokładną ścieżkę i precyzyjny kierunek praktyki? Nie. Właśnie dlatego, gdy mówię ludziom, by coś zrobili, ci, którzy mają głowę na karku, którzy mają serce i ducha, przyjąwszy to zadanie, natychmiast poszukują szczegółów i analizują, jak konkretnie je wykonać. Ci, którzy nie mają głowy na karku, serca ani ducha, mogą pomyśleć, że to łatwe, i rzucić się w wir działania, nie czekając na dalsze szczegóły. To właśnie oznacza nie mieć głowy na karku i robić coś po omacku. Kiedy otrzymujesz zadanie od Boga i dążysz do wypełnienia swojego obowiązku i swojej misji, musisz najpierw zrozumieć Bożą intencję. Musisz wiedzieć, że to zadanie pochodzi od Boga i że Jego intencją jest wykonanie go, oraz powinieneś je wziąć na swoje barki, mieć je na uwadze i, co ważniejsze, podporządkować się mu. Po drugie, powinieneś się dowiedzieć, jakie prawdy musisz zrozumieć, aby wykonać ten obowiązek, jakich zasad musisz przestrzegać i jak praktykować w sposób przynoszący korzyść wybrańcom Bożym i dziełu domu Bożego. To są zasady praktyki. Zrozumiawszy Bożą intencję, powinieneś niezwłocznie poszukać prawd związanych z wykonywaniem tego obowiązku i pojąć je, a gdy tak się stanie, powinieneś ustalić zasady i ścieżkę praktykowania tych prawd. Do czego odnosi się termin „zasady”? Zasada w szczególności odnosi się do czegoś, na czym osiągnięcie celu lub uzyskanie rezultatów podczas praktykowania prawdy musi się opierać. Na przykład, jeśli twoim zadaniem jest kupienie jakiegoś przedmiotu, jakie są konkretne zasady praktyki? Po pierwsze, musisz się zapoznać ze specyfikacją i modelem przedmiotu, jaki ma zostać nabyty, wiedzieć, jakie standardy jakości musi spełniać i czy jego cena jest odpowiednia. W trakcie poszukiwania tych informacji zyskasz jasność co do konkretnych zasad praktyki. Zasady określają skalę i zakres poszukiwań – dopóki będziesz się ich trzymać, wszystko będzie dobrze. Gdy już zrozumiesz podstawowe zasady dotyczące specyfikacji, jakości i ceny poszukiwanego przedmiotu, będzie to świadczyć o tym, że pojąłeś standardy wymagane dla tego zadania. Oznacza to, że zasadniczo nauczyłeś się, jak praktykować. Trzeba pojąć zasady, aby praktykować prawdę – zasady są kluczem, najbardziej podstawowym elementem. Gdy już zrozumiesz podstawowe zasady wykonywania swojego obowiązku, będzie to świadczyło o tym, że rozumiesz wymagane standardy w tym zakresie. Opanowanie tych zasad jest równoznaczne z umiejętnością praktykowania prawdy. Na jakiej więc podstawie opiera się ta zdolność praktykowania? Opiera się ona na zrozumieniu Bożej intencji oraz prawdy. Jeśli znasz tylko jedno zdanie mówiące o tym, czego wymaga Bóg, to czy uznaje się to za zrozumienie prawdy? Nie. Jakie standardy muszą zostać spełnione, aby można było uznać, że człowiek rozumie prawdę? Musisz pojąć znaczenie i wartość wykonywania swojego obowiązku, a gdy już będziesz miał jasność co do tych dwóch kwestii, zrozumiesz prawdę dotyczącą jego wykonywania. Co więcej, po zrozumieniu prawdy musisz również pojąć zasady wykonywania obowiązku, a także ścieżki praktyki. Kiedy już pojmiesz i zastosujesz zasady wykonywania swojego obowiązku, a czasami wykażesz odrobinę mądrości, możesz zapewnić, że skutecznie go wykonujesz. Jeśli pojmiesz te zasady i będziesz działać zgodnie z nimi, możesz być w stanie praktykować prawdę. Jeśli wykonujesz swój obowiązek, nie mieszając w to żadnych ludzkich intencji, jeśli robisz to, całkowicie podporządkowując się Bożym wymaganiom i zgodnie z ustaleniami dotyczącymi pracy w domu Bożym, w pełni stosując się do słów Bożych, to wypełniłeś swój obowiązek w sposób całkowicie odpowiedni i nawet jeśli wystąpią pewne rozbieżności w wynikach w porównaniu z Bożymi wymaganiami, to nadal liczy się to jako spełnienie Bożych wymagań. Jeśli wykonujesz swój obowiązek w pełnej zgodności z zasadami, jeśli jesteś lojalny, czyniąc wszystko najlepiej, jak potrafisz, to sposób, w jaki wykonujesz swój obowiązek, jest całkowicie zgodny z Bożą intencją. Wypełniłeś swój obowiązek jako istota stworzona, wkładając w to całe serce, cały umysł i całą siłę, co jest rezultatem osiągniętym dzięki praktykowaniu prawdy. Co powinniście najpierw zrozumieć, jeśli chcecie pojąć zasady i ścieżki praktyki? (Po pierwsze, powinniśmy zrozumieć Bożą intencję, a następnie zaakceptować ją i podporządkować się jej w pełni i bez sprzeciwu). To właśnie powinni osiągnąć ludzie, jeśli chodzi o ich praktykę i postawę. Co należy zrozumieć w dalszej kolejności? Powinieneś zrozumieć prawdę, a szczegółowe aspekty tej prawdy wyznaczają zasady i ścieżki. Aby pojąć zasady, którymi należy się kierować, i ścieżki praktyki, którymi należy podążać, najpierw trzeba zrozumieć Bożą intencję, a następnie prawdę. Są to dwie główne kwestie, a wszystko inne stanowi ich szczegółowe aspekty.
W tym miejscu tymczasowo zakończymy omawianie pierwszej kategorii dotyczącej osób, które wykonują swój obowiązek szerzenia ewangelii. Dzisiaj dodałem trochę do głównego tematu omawianego ostatnim razem, a uzupełnienie to posłuży ci jako podpowiedź. Jednocześnie pełni ono rolę ostrzeżenia, aby każdy rozpoznał znaczenie tej prawdy, tak aby każde zadanie, którym obecnie się zajmujesz, i każdy obowiązek, który wykonujesz, były zorientowane na zmierzanie w tym kierunku i do tego celu oraz by były wykonywane na tej podstawie – to wszystko dotyczy szerzenia ewangelii. Chociaż nie jesteś na pierwszej linii frontu i nie masz styczności z potencjalnymi odbiorcami ewangelii, można powiedzieć, że wszystkie obowiązki, które obecnie wykonujesz, odnoszą się do dzieła ewangelii. Czy przy takim założeniu wszyscy nie powinni lepiej i w sposób bardziej oświecony rozumieć prawdy związanej z głoszeniem ewangelii? (Powinni). Czy dzięki dzisiejszemu uzupełnieniu zyskaliście jasne spojrzenie na wagę i znaczenie obowiązku szerzenia ewangelii? (Tak). Jaka będzie zatem najodpowiedniejsza i najwłaściwsza postawa wobec tej prawdy w przyszłości? Szerzenie ewangelii jest Bożą intencją. Bóg zamierza położyć kres staremu wiekowi i poprowadzić więcej ludzi przed swoje oblicze, wyprowadzić ich ze starego wieku i wprowadzić w nowy. Taka jest Boża intencja i każdy powinien ją zrozumieć. Niektórzy mogą mówić: „Rozumiem, ale nie potrafię wykrzesać z siebie zapału potrzebnego do szerzenia ewangelii i nie mam serca do współpracy”. W czym tkwi tutaj problem? (W braku człowieczeństwa). Zgadza się. Uznajesz się za istotę stworzoną i wyznawcę Boga, ale jeśli chodzi o Bożą intencję, co do której On często wszystkich napomina, o Jego pilną intencję jasno wyjaśnioną wszystkim ludziom, to jeśli nie zwracasz na nią uwagi i nie zważasz na nią, jakiego rodzaju osobą to cię czyni? To przejaw braku człowieczeństwa. Chcesz czcić Boga jako wielkiego i mówić, że jest On twoim Bogiem i twoim Panem, ale kiedy chodzi o Bożą intencję, nie okazujesz Mu ani odrobiny szacunku i zupełnie na nią nie zważasz. Jest to brak człowieczeństwa, a osoba, która tak postępuje, jest bezduszna. Ten temat kończy się tutaj.
Definicje przywódców i pracowników oraz powody ich wprowadzenia
Następnie omówmy drugą kategorię: tych, którzy wykonują obowiązki przywódców i pracowników. Choć jest ich niewielu, odgrywają oni ważną rolę ze względu na charakter swojej pracy. Z obowiązkami przywódców i pracowników również wiąże się wiele prawd – nawet więcej niż z szerzeniem ewangelii. Dlaczego to mówię? Obowiązki te mają bardzo szeroki zakres. Jednym z aspektów tych obowiązków są sprawy zewnętrzne polegające na głoszeniu ewangelii, a drugim są sprawy wewnętrzne obejmujące podlewanie i zaopatrywanie wybrańców Bożych, dobre zarządzanie życiem kościoła, a także zajmowanie się sprawami kościelnymi i rozwiązywanie wszelkiego rodzaju problemów. Oznacza to, że przywódcy i pracownicy muszą rozumieć więcej prawd i stawia się im surowsze wymagania dotyczące pewnych zasad praktyki, a ich relacja z Bogiem musi być bliższa. Bycie przywódcą lub pracownikiem wiąże się z praktykowaniem prawdy i wejściem w różne jej aspekty, ze ścieżkami, którymi podążają ludzie, a także z wieloma innymi aspektami. W porównaniu z wykonywaniem obowiązku głoszenia ewangelii bycie przywódcą lub pracownikiem jest ściślej związane z wejściem w życie, a także wymaga osiągnięcia zmiany usposobienia. Oznacza to, że różnych prawd odnoszących się do tego, jak dobrze wykonywać pracę przywódcy, jest więcej i obejmują one szerszy zakres. Jednak bez względu na to, ile ich jest, są one powiązane z kilkoma głównymi zagadnieniami. Omówmy je po kolei, a stopniowo zaczniecie je rozumieć. Zacznijmy od omówienia definicji przywódców i pracowników. Dlaczego konieczne jest ich zdefiniowanie? Definicja jest równoważna z nadaniem czemuś rangi, to znaczy mówi ludziom o charakterze i zakresie odpowiedzialności związanych z tymi obowiązkami, a także o tym, jak je określać – innymi słowy, mówi, jak je nazywać. Dzięki dokładnemu zdefiniowaniu tych obowiązków ludzie mogą zyskać jasność co do pozycji, jaką ta kategoria ludzi zajmuje w umyśle Boga, czego On od nich wymaga i jakie ma wymagania co do wykonywania przez nich tych obowiązków, jaką ścieżką powinni oni podążać i jakie zasady powinni praktykować. Niezależnie od tego, czy są młodzi, czy starzy, czy mają wysoką i szlachetną pozycję, czy też niską i podrzędną, i niezależnie od ich pochodzenia Bóg w każdym przypadku wymaga od takich ludzi spełnienia standardów. Innymi słowy, istnieją prawdy, które ludzie wykonujący takie obowiązki muszą rozumieć, istnieją prawdozasady, które powinni pojąć i praktykować, i istnieje pewna ścieżka, którą powinni podążać. Jak więc zwykle definiuje się tych, którzy zostali wybrani spośród wyznawców Boga, by przewodzić i pracować? Jaka jest precyzyjna definicja? Co ludzie uważają za definicję? I jaką dokładnie pozycję zajmują tacy ludzie w sercach innych? Czy nie jest to związane z określeniem tożsamości i statusu takich osób? Jaką pozycję zajmuje ta grupa ludzi w sercach innych? Czy są oni apostołami? Nie. Czy są uczniami? Nie są też uczniami. Czy jest ktoś, kto nazywa ich pasterzami? (Tak). Czy „pasterze” to odpowiednie określenie? (Nie). Dlaczego nie? (To nie jest ich pozycja). Czy ludzie są w stanie pełnić rolę pasterzy? (Nie). Skoro nie są apostołami ani uczniami, a określenie „pasterze” również nie jest odpowiednie, jaka jest najodpowiedniejsza nazwa dla osób, które wykonują te obowiązki? Jakie określenie jest bardziej trafne? (Strażnicy). Czy określenie „strażnicy” jest odpowiednie? Nie widzę żadnej różnicy między nim a „pasterzami”. Jest to szumnie brzmiąca nazwa, ale praca wykonywana przez tych ludzi ma raczej niewielkie znaczenie. Żadne z tych określeń nie jest odpowiednie. Tak więc, bazując na charakterze obowiązków wykonywanych przez tych ludzi, jaka jest bardziej trafna nazwa i definicja? Jakie są zasady definiowania takich osób? Definicja musi odpowiadać charakterowi ich pracy, a także ich tożsamości i statusowi, musi też być odpowiednia i nie nazbyt dostojna. Gdybyśmy określili tych ludzi mianem „apostołów”, czy byłoby to zbyt pompatyczne? (Tak). A gdybyśmy nazwali ich „stróżami”? (To jeszcze bardziej wzniosłe). Czy jesteś w stanie czuwać nad ludźmi? Jeśli nie, to nie jesteś stróżem. A co z „pasterzami”? Do czego odnosi się określenie „pasterze”? (Do ludzi, którzy opiekują się trzodą). Odnosi się do ludzi, którzy opiekują się stadem owiec i pilnują go. Nazwa ta w zasadzie pasuje do tej grupy osób ze względu na charakter ich pracy. Jednak biorąc pod uwagę to, co w dzisiejszych czasach ludzie mogą wziąć na swoje barki, co mogą osiągnąć oraz ich zepsute skłonności, czy nazwa „pasterze” jest odpowiednia? (Nie). Jest trochę górnolotna. Te osoby nie są do tego zdolne i nie pasuje to też do charakteru i zakresu pracy, jaką ludzie wykonują w dzisiejszych czasach. To oczywiste, że to określenie do nich nie pasuje. Zatem jak zdefiniować tę kategorię ludzi w najbardziej odpowiedni sposób? (Jako przywódców i pracowników). To wyrażenie jest względnie odpowiednie.
Z jakiej przyczyny powstała kategoria ludzi, którzy są przywódcami i pracownikami? Jak doszło do tego, że się pojawili? Na szerszą skalę są oni potrzebni w Bożym dziele; na mniejszą skalę, są potrzebni w dziele kościoła, są potrzebni wybrańcom Bożym. Bez względu na ich tożsamość lub status i niezależnie od roli, jaką odgrywają, są oni równi zwykłym członkom grona wybrańców Bożych – ich tożsamość i status przed Bogiem są takie same. Chociaż w kościele istnieje termin „przywódcy i pracownicy” i chociaż osoby te są „przywódcami” i „pracownikami”, którzy wykonują inne obowiązki niż pozostali bracia i pozostałe siostry, ich tytuł „istot stworzonych” przed Bogiem jest wciąż taki sam – ta tożsamość nie ulegnie zmianie. Różnica między przywódcami i pracownikami a zwykłymi członkami ludu wybrańców Bożych polega wyłącznie na szczególnych cechach wykonywanych przez nich obowiązków. Te szczególne cechy to zasadniczo przywódcze role, które pełnią. Na przykład, bez względu na to, ile osób liczy kościół, jego głową jest przywódca. Jaką więc rolę pełni przywódca wśród członków kościoła? Przewodzi wszystkim wybrańcom Bożym w kościele. Jaki zatem ma wpływ na cały kościół? Jeśli przywódca obierze błędną drogę, wszyscy w kościele wstąpią w ślad za nim na ową błędną drogę, co będzie miało wielki wpływ na wszystkich wybrańców Bożych w kościele. Weźmy jako przykład Pawła. Prowadził wiele założonych przez siebie kościołów oraz Bożych wybrańców. Kiedy Paweł zbłądził na manowce, kościoły i wybrańcy Boga, których prowadził, również zbłądzili. Tak więc kiedy przywódcy schodzą na własną, niewłaściwą ścieżkę, ma to wpływ nie tylko na nich samych, ale również na kościoły i Bożych wybrańców, których prowadzą. Jeśli taki przywódca jest odpowiednią osobą, kroczy właściwą ścieżką, dąży do prawdy i ją praktykuje, to wówczas ludzie, którymi kieruje, będą normalnie jeść i pić Boże słowa, oraz normalnie dążyć do prawdy, a jednocześnie życiowe doświadczenie i rozwój takiego przywódcy będą dla wszystkich widoczne i będą miały na nich wpływ. Jaka jest zatem właściwa ścieżka, jaką winien kroczyć przywódca? Jest nią umiejętność prowadzenia innych ku zrozumieniu prawdy i wkraczaniu w nią, oraz zdolność doprowadzania ich przed oblicze Boga. Jaka zaś ścieżka jest niewłaściwa? Niewłaściwe jest gonienie za statusem, sławą i zyskiem, częste popisywanie się i niesienie świadectwa o sobie, podczas gdy człowiek nigdy nie daje świadectwa o Bogu. Jaki wpływ wywiera taka postawa na wybrańców Bożych? (Sprowadza ich przed nich samych). Odchodzą daleko od Boga i dostają się pod kontrolę takiego przywódcy. Jeśli prowadzisz ludzi w ten sposób, by przychodzili do ciebie, to skłaniasz ich do tego, by stawali przed skażoną osobą i przed szatanem, a nie przed Bogiem. Jedynie prowadzenie ludzi w taki sposób, by stawali przed prawdą, jest doprowadzaniem ich przed oblicze Boga. Przywódcy i pracownicy, bez względu na to, czy kroczą właściwą ścieżką, czy błędną, mają bezpośredni wpływ na wybrańców Bożych. Większość wybrańców Bożych, jeżeli jeszcze nie zrozumieli prawdy, ślepo pójdzie za nimi. Przywódca może być dobry i pójdą za nim; przywódca może być zły i również za nim pójdą – nie odróżniają tego. Idą tam, gdzie są prowadzeni, bez względu na to, kim jest przywódca. Dlatego jest kluczową sprawą, by kościoły wybierały dobrych przywódców. Ścieżka, którą kroczy każda osoba wierząca w Boga, jest bezpośrednio związana ze ścieżką obraną przez jej przywódców i w różnym stopniu może być pod wpływem tych przywódców i pracowników. Zacznijmy od omówienia dwóch kwestii dotyczących różnych prawd związanych z obowiązkami przywódców i pracowników: z jednej strony – właściwej ścieżki, a z drugiej – niewłaściwej. O której z nich powinniśmy najpierw porozmawiać? (O niewłaściwej). Dlaczego wybraliście właśnie tę? Czy lepiej jest najpierw omówić właściwą ścieżkę, czy niewłaściwą? (Niewłaściwą). W rzeczywistości oba te podejścia są poprawne, ale w zależności od tego, którą ścieżkę omówimy jako pierwszą, przyniesie to inny skutek. Jeśli zaczniemy od omówienia niewłaściwej ścieżki, ludzie mogą dowiedzieć się więcej o właściwej ścieżce na podstawie tej niewłaściwej, a także dostrzec wiele rzeczy pasywnych i negatywnych lub zdobyć wiedzę, którą mogą wykorzystać do napominania samych siebie. Mogą wyciągnąć z tego coś pozytywnego, a jeśli następnie przejdziemy do omawiania właściwej ścieżki, będą oni w stanie szybciej i dogłębniej zrozumieć to, co jest pozytywne. Zasadniczo takie podejście jest korzystne i przynosi ludziom pożytek. Zacznijmy zatem od omówienia niewłaściwej ścieżki.
Techniki, jakimi posługują się antychryści, by kontrolować ludzi
Jeżeli człowiek zostanie wybrany na przywódcę lub pracownika i zacznie wykonywać swoje obowiązki, czy powinien przyjąć określony sposób zachowania? Niektórzy zapytają: „Jaki sposób zachowania? Czy ma dosiadać chmur lub rozkazywać wiatrowi i deszczowi?”. Ani jedno, ani drugie nie jest odpowiednie. Chociaż nie powinien dosiadać chmur ani rozkazywać wiatrowi i deszczowi, a już na pewno nie powinien obwieszczać niczego wszem wobec, ponieważ jest zepsutą istotą ludzką o skażonym usposobieniu i istocie szatana, to jednak w takich chwilach każdy człowiek odczuwa w głębi swojego jestestwa potężną siłę. Wszyscy mają wzniosłe ambicje i czują potrzebę odniesienia sukcesu na drodze swojej kariery, pochwalenia się swoimi umiejętnościami, zrobienia czegoś, co odbije się szerokim echem, a także pójścia na całość. Nie dyskutujmy na razie o tym, czy takie dążenie jest dobre, czy złe. Kiedy ktoś zostaje wybrany na przywódcę lub pracownika, głęboko w sobie skrywa bardzo złożone uczucia. Co mam na myśli mówiąc, że są one złożone? Niektórzy uważają, że wcale nie jest łatwo zostać wybranym na lidera i chociaż nie są pewni, czy się sprawdzą, i nie wiedzą, jaka będzie ich przyszła ścieżka, ich wrodzona natura jest taka, że bardzo się oni cieszą z tej szansy i są bardzo szczęśliwi, że mogą przyjąć tę zaszczytną odpowiedzialność oraz ciężkie brzemię. Ponadto, w głębi duszy, czują się odrobinę zadowoleni z siebie; czują, że są szczęściarzami. Z jakiego powodu czują, że są szczęściarzami? Myślą: „Zostałem wybrany spośród dziesiątek innych osób – muszę być wybitny i zdolny. Muszę być lepszy niż zwykli ludzie, lepiej wszystko pojmować i mieć lepsze duchowe zrozumienie niż większość. Wierzę w boga od wielu lat, poniosłem duże koszty i bardzo wytężałem siły. Fakty dowodzą, że mam kwalifikacje, by objąć przywództwo w kościele i poprowadzić ludzi, aby wkroczyli w słowa boże i zrozumieli prawdę. Jest tak wielu ludzi, którzy są mądrzejsi, lepiej wykształceni i bardziej elokwentni ode mnie, więc dlaczego wybrano mnie, a nie ich? To pokazuje, że jestem zdolny i mam dobre człowieczeństwo. To boża łaska”. Jest to ich wewnętrzny monolog. Na końcu dodają „bożą łaskę”, ale w rzeczywistości ich prawdziwe myśli i pojmowanie spraw zawarte są w pierwszej części ich wypowiedzi. Myślą: „Zostałem wybrany, pomimo tego, że nie rywalizowałem o to ani nie walczyłem. Co powinienem teraz zrobić? Nie mogę nikogo zawieść, muszę dać z siebie wszystko!”. A w jaki sposób ci ludzie dają z siebie wszystko? Pierwszego dnia pracy wzywają przełożonych wszystkich grup na zebranie, charakteryzuje ich pewien sposób bycia i emanuje od nich energia. Jaka energia? Działają szybko i zdecydowanie, są gotowi zrealizować to, o czym mówią, chcąc wywrzeć dobre wrażenie na starcie. Najpierw starają się pokazać wszystkim, jak bardzo są zdolni, a następnie próbują skłonić ludzi do rozeznania i porzucenia ich poprzednika. Mówią: „Dzisiaj poświęćmy najpierw trochę czasu na analizę mojego poprzednika, na przykład tego, w jaki sposób ograniczał ludzi, jakie aspekty pracy zaniedbywał, w przypadku których z nich ujawniały się jego wady i tak dalej – możemy omówić wszystkie te kwestie. Kiedy skończymy rozmowę i dobrze się rozeznacie co do poprzedniego przywódcy, będziecie w stanie go porzucić i nie będziecie już przez niego ograniczani ani nie będziecie już za nim tęsknić, będzie można uznać, że rozumiecie, co trzeba, oraz jesteście lojalni i podporządkowani bogu. Na dzisiejszym zgromadzeniu zaczniemy od krytyki poprzedniego fałszywego przywódcy i antychrysta. Zdemaskujmy go”. W odpowiedzi wszyscy mówią, że już omówili tę kwestię i rozpoznali, że poprzednik był fałszywym przywódcą i antychrystem, więc nie ma już czego demaskować. Ale nowi przywódcy nie zgadzają się z tym i zaczynają wybierać ludzi i nakłaniać ich do rozmowy na ten temat. Omówienia niektórych ludzi im się nie podobają, więc proszą jednego z braci lub jedną z sióstr, którzy byli najbliżej byłego przywódcy, aby go zdemaskowali i poddali szczegółowej analizie, ale po wysłuchaniu takiego omówienia nowi przywódcy myślą: „Ta osoba nie ma rozeznania co do mojego poprzednika i go nie opuściła. Wygląda na to, że w jej sercu wciąż jest dla niego miejsce. To nie wystarczy, dziś muszę wymyślić sposób na całkowite zdemaskowanie mojego poprzednika”. Następnie wzywają oni kogoś, kto był w najgorszych stosunkach z poprzednim przywódcą, aby wstał i go zdemaskował. Gdy ta osoba zdemaskuje poprzedniego przywódcę, ci nowi są zadowoleni i uważają, że jest ona godna kształcenia. A co chcą wykształcić? Chcą ukształtować wspólnika, aby powiększać własne siły. Tak przebiega pierwsze zgromadzenie. Czy mogą oni osiągnąć swój cel po tym zgromadzeniu? Nie w pełni i nie tak szybko. Co knują w głębi serca? „Nie ma nic bardziej nieodgadnionego niż ludzkie serce i nic bardziej złowrogiego. Muszę ustalić, co każda osoba myśli o moim poprzedniku, i muszę mieć jasność co do tego, co sądzi o mnie, czy wie o mojej przeszłości i czy zna moje sekrety, a ostatecznie pokazać im wszystkim, że nie można ze mną zadzierać. Muszę jednak ostrożnie dobierać metody i taktykę. Nie mogę ujawniać swoich intencji, muszę je ukrywać”. Skąd biorą się te myśli, metody działania i motywy? Z ich szatańskiej natury. Czy przejawiacie takie zachowania? W dniu, w którym zostaliście wybrani na przywódców lub pracowników, być może zaczęliście od ostrzeżenia samych siebie, aby nie podążać złą ścieżką, aby nie kroczyć ścieżką fałszywych przywódców i antychrystów. Być może powiedzieliście sobie, że musicie porzucić status i nie pracować dla własnej sławy, własnego zysku lub własnej pozycji ani nie kierować się pragnieniami podczas pracy, ale zamiast tego ciężko pracować, aby wykonać swoje obowiązki i być lojalnymi wobec Boga. Jednak są tacy, którzy w miarę upływu czasu nie mogą się powstrzymać i gdy tylko się odzywają lub działają, ich cel staje się bardzo jasny – natychmiast próbują umocnić swój status i zjednać sobie ludzkie serca. Gdy tylko ktoś przejawia najmniejsze oznaki niezadowolenia lub nieposłuszeństwa, irytuje ich to i choć nie wykluczają tej osoby otwarcie ani jej nie atakują, to w głębi duszy czują do niej wstręt. Jak manifestują swoje uczucie odrazy? (Ignorują tę osobę). Ignorowanie to cichy wyraz tej odrazy, więc jakimi konkretnymi działaniami się ona objawia? Na przykład na zgromadzeniach ci ludzie sadzają naprzeciwko siebie osoby, które lubią, i znajdują jakiś powód, by posadzić z boku osoby, których nie lubią. Czy to jest atak? (Tak). To jest początek ich ataku. Podejmują działanie, prawda? (Tak). Działania są poważniejsze i bardziej dotkliwe niż słowa czy myśli. Dlaczego są poważniejsze? Myślenie, które nie skutkuje działaniem, pochodzi z umysłu i rozmyślań. Ale gdy tylko pojawia się działanie, staje się ono faktem. Kiedy staje się zachowaniem, nie jest już tylko skażonym usposobieniem szatana, ale złym uczynkiem. Po tym, jak ludzie zostają wybrani na przywódców, wnoszą swoje własne pragnienia, aspiracje i ideały do pracy i obowiązków, które wykonują. Ale jakie zachowanie przejawiają wszyscy ludzie, którzy posiadają skażone usposobienie szatana? Co oni wszyscy mają ze sobą wspólnego? Próbują przejąć władzę i umocnić swój status. W jaki sposób próbują przejąć władzę? Po pierwsze, obserwują w grupach, kto próbuje zdobyć ich przychylność i zbliżyć się do nich. Następnie sami starają się zbliżyć do tych osób i, czy to poprzez pochlebstwa, czy oferowanie drobnych przysług, potajemne nawiązują z nimi kontakty i zaskarbiają sobie ich sympatię, tak aby ci ludzie, którzy mają podobne preferencje, interesy, ambicje lub tę samą naturę co oni, stali się ich zagorzałymi zwolennikami i połączyli z nimi siły. A jaki mają cel, nakłaniając tych ludzi do przyłączenia się do nich? Chcą umocnić swój status i poszerzyć zasięg swoich wpływów. Gdy zdobędą władzę, nie chodzi im tylko o to, żeby mieć ostatnie słowo i już – chcą także, aby więcej ludzi podążało za nimi, wspierało ich i opowiadało się za nimi, tak aby nawet gdy powiedzą coś złego, zrobią złe rzeczy lub będą atakować i ograniczać ludzi, wciąż znaleźli się tacy, którzy ich poprą i zrobią to, co oni im każą. To jest ich cel. Wtedy, jeśli Zwierzchnictwo odkryje ich problemy i pewnego dnia zastąpi ich kimś innym, nadal będą tacy, którzy zrobią wszystko, co w ich mocy, aby się za nimi wstawić, którzy staną w ich obronie i spróbują ochronić ich reputację. Do jakich metod uciekają się w tych działaniach, aby osiągnąć tego rodzaju rezultat? Do zjednywania sobie ludzkich serc. Wykorzystują metodę zjednywania sobie ludzkich serc, aby umocnić swój status i poszerzyć zasięg swoich wpływów. Jest to jedna z metod, za pomocą których antychryści przejmują władzę.
Jeśli chodzi o techniki, które antychryści stosują, aby umocnić swój status, pierwszą z nich jest zjednywanie sobie ludzkich serc, a drugą atakowanie i wykluczanie oponentów. Zjednywanie sobie ludzkich serc oznacza, że antychryści wykorzystują metodę kaptowania ludzi, którzy cieszą się ich przychylnością, zbliżają się do nich, ufają im i podążają za nimi bez względu na to, czy mają oni rację, czy nie. Atakowanie i wykluczanie oponentów oznacza, że antychryści widzą wroga w każdym, kto rozumie prawdę, i tym samym potrafi ich rozgryźć, nie podążać za nimi i trzymać się od nich z daleka. Antychryści traktują tych ludzi, jakby byli oni dla nich solą w oku i cierniem w boku, a techniką, którą stosują wobec tych ludzi, jest atakowanie i wykluczanie ich. Powiedzmy na przykład, że antychryst zauważy, iż za każdym razem, gdy coś omawia, ludzie okazują wielki entuzjazm, a niektórzy robią notatki lub nagrywają to na magnetofon. Jest tylko jedna młoda siostra, która nigdy nie robi notatek ani nie zabiera głosu. Myśli więc sobie: „Czy ona ma ze mną jakiś problem? A może uważa, że moje omówienia nie są dobre? Co więcej, za każdym razem, gdy przyjeżdżam, inni ludzie witają się ze mną, przyjaźnie kiwają do mnie głową, nalewają mi wody i proponują miejsce do siedzenia, ale ona nigdy nie potraktowała mnie w ten sposób. Wygląda na to, że mi nie ulega – muszę znaleźć sposób i okazję, by dać jej nauczkę! Jakiej okazji powinienem poszukać? Zorganizuję dla niej coś, z czym na pewno sobie nie poradzi – dzięki temu będę miał powód, by ją pouczyć. To moja najlepsza szansa, by zmusić ją, żeby mi ulegała”. Następnie organizuje on dla tej siostry pracę w niebezpiecznym miejscu. Myśli: „Każę jej iść i głosić ewangelię staremu, religijnemu pastorowi, który jest nieco lubieżny i nie akceptuje prawdy. Zobaczymy, czy uda jej się go nawrócić. Co będzie miała do powiedzenia na swoją obronę, jeśli jej się nie uda? Jeżeli mi nie ulegnie, odeślę ją!”. Następnie mówi do niej: „W tej chwili większość innych braci i sióstr ma o tobie bardzo wysokie mniemanie. Wierzysz w Boga od wielu lat i rozumiesz wiele prawd. Jest pewien religijny pastor, który dobrze zna Biblię, a ty jesteś osobą, która najlepiej nadaje się do głoszenia mu ewangelii”. Kiedy siostra spotyka się z pastorem, człowiek ten widzi, że jest ona młoda i piękna, i zaczyna mu się podobać – nawet pozwala sobie na pewną swobodę w stosunku do niej. Po powrocie siostra mówi, że nie chce tam wracać, na co antychryst odpowiada: „Kościół wyznaczył cię, byś mu głosiła ewangelię. To jest twój obowiązek, musisz iść!”. Słysząc to, siostra nie ma wyjścia i musi okazać posłuszeństwo, w wyniku czego płacze po każdej wizycie. Ten przywódca jest zdolny do robienia takich rzeczy, by atakować innych i brać na nich odwet. Co to za człowiek? Zły człowiek. Gdyby był kobietą, czy postawiłby się w takiej sytuacji? (Nie). Zdecydowanie nie. Unikałby tego bardziej niż ktokolwiek inny. Widzi, kto go nie zadowala, kogo łatwo szykanować, kto mu nie ulega i kto mu się nie podlizuje, a potem znajduje okazję, by uknuć intrygę przeciwko tym ludziom i zemścić się na nich. Powiedzcie mi, kiedy ktoś ma złe intencje, czy nie jest zdolny do robienia wszelkiego rodzaju okropieństw? A skąd biorą się te złe, nikczemne intencje? Jednym z głównych powodów jest to, że naturoistota antychrysta jest zbyt zła i złośliwa, a innym jest to, że nie ma on bogobojnego serca. Jeśli ludzie nie mają bogobojnego serca, nie ma takiej rzeczy, której nie odważyliby się zrobić. Nie tylko krzywdzą innych, ale mogą nawet dopuścić się osądzania i zdrady Boga – krzywdzenie ludzi to dla nich bułka z masłem. Bez względu na to, jak bardzo ich krzywdzą, uważają, że to nic wielkiego. Nie mają współczucia dla innych i są nikczemni do szpiku kości. A jaki był cel tego antychrysta, gdy popchnął tę młodą siostrę w stronę ognistej czeluści? Nie zrobił tego, by szerzyć ewangelię i pozyskiwać ludzi, lecz tylko po to, by ją dręczyć. Jakich ludzi dręczą antychryści? Jeśli ktoś im ulega i jest im posłuszny, to czy będą go dręczyć? Nie będą. Dlaczego więc ta siostra została potraktowana w taki sposób? (Ponieważ mu nie uległa). Ponieważ mu nie uległa, nie zabiegała o jego względy, nie robiła tego, co mówił, ani nie traktowała go jak kogoś wielkiego, ale go lekceważyła, więc została potraktowana w ten sposób i w rezultacie spotkała ją krzywda. Kiedy antychryści w ten sposób krzywdzą ludzi, jak reagują ci, którzy mają mizerną postawę i nie rozumieją prawdy? Myślą sobie: „Urzędnicy lokalni mają większą władzę niż urzędnicy państwowi. W tej chwili jesteśmy pod rządami tego człowieka, więc powinniśmy robić, co nam każe, i iść tam, gdzie nam każe. Powinniśmy tak się wobec niego zachowywać, jak zachowują się inni ludzie. Musimy dostosować się do grupy. Powinniśmy zabiegać o jego przychylność w taki sam sposób, jak robią to inni ludzie, a nawet lepiej i uważniej niż oni. Tylko wtedy unikniemy krytyki tego przywódcy. Temu przywódcy nie jest łatwo służyć – nie powinniśmy z nim zadzierać!”. I czy nie jest to dokładnie ten rezultat, który antychryst chce zobaczyć? (Tak). W ten sposób osiągnął swój cel. Czy nie jest to ta sama technika, której szatan używa do wykorzystywania ludzi? (Tak). Co to pokazuje? Że działania antychrystów reprezentują szatana. Stali się oni ujściem dla szatana i jego przedstawicielami – działają w jego imieniu. Czy wykonywanie obowiązku w ten sposób jest prawdziwym wykonywaniem obowiązku? Czy jest to służenie Bogu? (Nie). Tacy przywódcy nie zasługują na miano przywódców – są złymi ludźmi i szatanami.
Gdy tylko antychryści zostają przywódcami, po pierwsze starają się zjednać sobie ludzkie serca, sprawić, by ludzie im wierzyli, ufali i wspierali ich. Gdy ich status jest już pewny, zaczynają się zachowywać nienormalnie. Aby chronić swój status i swoją władzę, przystępują do atakowania i wykluczania oponentów. Wobec oponentów – a szczególnie wobec ludzi, którzy dążą do prawdy – próbują wszystkiego, posługując się pewnymi, precyzyjnymi i bezlitosnymi metodami, aby ich tłamsić, atakować i dręczyć. Dopiero gdy obalą i oczernią każdego, kto zagraża ich statusowi, czują się swobodnie. Każdy antychryst jest taki. Jaki mają cel, stosując te niezliczone taktyki zjednywania sobie i tłamszenia ludzi? Ich celem jest zdobycie władzy, umocnienie swojego statusu, zwodzenie i kontrolowanie ludzi. O czym świadczą ich intencje i motywy? Chcą oni ustanowić własne, niezależne królestwo, chcą wystąpić przeciwko Bogu. Taka istota jest nawet poważniejsza niż zepsute usposobienie – ambicje i zdradzieckie plany szatana zostały całkowicie obnażone. Nie jest to wyłącznie problem ujawnienia skażonego usposobienia. Na przykład, gdy ludzie są nieco aroganccy i zadufani w sobie, lub gdy czasami są trochę kłamliwi i podstępni, są to jedynie przejawy ich zepsutego usposobienia. Tymczasem wszystko, co robią antychryści, ma na celu zjednanie sobie ludzkich serc, atakowanie i wykluczanie oponentów, umacnianie swojego statusu, przejmowanie władzy i kontrolowanie ludzi. Jaka jest natura tych działań? Czy tacy ludzie praktykują prawdę? Czy prowadzą wybrańców Boga, by weszli w Jego słowa i przed Nim stanęli? (Nie). Co więc robią? Rywalizują z Bogiem o Jego wybrańców, konkurują o ludzkie serca i próbują ustanowić własne, niezależne królestwo. Dla kogo ludzie powinni mieć miejsce w swoich sercach? Powinni mieć miejsce dla Boga. Ale wszystko, co robią antychryści, zmierza do czegoś dokładnie przeciwnego. Oni nie dopuszczają do tego, aby Bóg lub prawda zajęły miejsce w ludzkich sercach, gdyż chcą, aby to miejsce było zarezerwowane dla człowieka – przywódcy, jakim oni są, oraz szatana. Gdy tylko odkryją oni, że w czyimś sercu nie ma dla nich miejsca, że dana osoba nie traktuje ich jak przywódcy, są bardzo niezadowoleni i prawdopodobnie będą próbowali ją tłamsić i dręczyć. Wszystko, co robią i mówią antychryści, obraca się wokół ich statusu oraz reputacji i ma sprawić, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie, by im zazdrościli i oddawali im cześć – a nawet by się ich bali. Oni chcą sprawić, by wybrańcy Boży traktowali ich jak Boga, więc myślą: „Bez względu na to, w jakim kościele jestem, ludzie muszą mnie słuchać i przyjmować ode mnie wskazówki. Bez względu na to, kto i jaki problem zgłasza Zwierzchnictwu, musi to przejść przeze mnie, wolno mu raportować tylko mi, a nie bezpośrednio Zwierzchnictwu. Jeśli ktoś powie mi „nie”, ukarzę go, aby każdy, kto mnie widzi, czuł strach, niepokój i drżenie w sercu. Co więcej, jeśli wydam rozkaz lub coś stwierdzę, nikt nie może się odważyć temu sprzeciwić. Cokolwiek powiem, ludzie muszą się temu podporządkować. Muszą mnie bezwzględnie słuchać, muszą być mi posłuszni we wszystkim i to ja muszę dyktować warunki”. Dokładnie takim tonem przemawiają antychryści, to jest głos antychrystów, w ten sposób antychryści próbują panować nad kościołami. Jeśli wybrańcy Boży robią to, co oni mówią, i są im posłuszni, to czy takie kościoły nie stają się królestwami antychrystów? Antychryści mówią: „Ustalenia dotyczące pracy wydane przez Zwierzchnictwo muszą zostać sprawdzone przeze mnie, muszę wziąć za was odpowiedzialność, muszę być tym, który analizuje, co jest słuszne, a co nie, wynik musi zostać rozstrzygnięty przeze mnie. Wy nie macie wystarczająco rozwiniętej postawy ani wystarczających kwalifikacji. Ja jestem przywódcą kościoła i wszystko zależy ode mnie”. Czy ludzie, którzy mówią takie rzeczy, nie są wyjątkowo nadęci? Naprawdę są tak aroganccy, że zupełnie brak im rozumu! Czyż nie próbują ustanowić własnego, niezależnego królestwa? Jaki rodzaj ludzi jest skłonny do podejmowania prób stworzenia własnego królestwa? Czyż nie są oni prawdziwymi antychrystami? Czyż wszystko, co mówią i robią antychryści, nie ma na celu ochrony ich własnego statusu? Czyż nie próbują oni zwodzić i kontrolować ludzi? Dlaczego nazywa się ich antychrystami? Jakie jest znaczenie słowa „anty”? Oznacza ono przeciwstawność i nienawiść. Oznacza wrogość wobec Chrystusa, wrogość wobec prawdy i wrogość wobec Boga. Co znaczy „wrogość”? Oznacza to stanie po przeciwnej stronie, traktowanie cię jak wroga, jakby kogoś przepełniała wielka i głęboka nienawiść, oznacza to stanie w diametralnej opozycji do ciebie. Taka jest mentalność, z jaką antychryści podchodzą do Boga. Jaki stosunek do prawdy mają tacy ludzie, którzy nienawidzą Boga? Czy są w stanie kochać prawdę? Czy są w stanie ją przyjąć? Zdecydowanie nie. Zatem ci, którzy stoją w opozycji do Boga, są ludźmi nienawidzącymi prawdy. Najważniejsze, co się w nich objawia, to niechęć i nienawiść do prawdy. Gdy tylko usłyszą prawdę lub słowa Boże, w ich sercach pojawia się nienawiść, a gdy ktokolwiek czyta im słowa Boże, na ich twarzach maluje się wyraz gniewu i wściekłości, zupełnie jak wtedy, gdy czyta się słowa Boże demonowi podczas głoszenia ewangelii. Ludzie, którzy są niechętni prawdzie i jej nienawidzą, w głębi serca odczuwają najwyższą niechęć do słów Bożych i prawdy, są nastawieni buntowniczo, a co więcej posuwają się do tego, że nienawidzą każdego, kto czyta im słowa Boże lub omawia z nimi prawdę, a nawet traktują tę osobę jak wroga. Czują skrajną niechęć do różnych prawd i do tego, co pozytywne. Poddanie się Bogu, lojalne wykonywanie swoich obowiązków, bycie uczciwą osobą, poszukiwanie prawdy we wszystkim i tak dalej – czy ci ludzie mają w sobie choć odrobinę subiektywnej tęsknoty za tymi wszystkimi prawdami lub miłości do nich? Nie mają nawet w najmniejszym stopniu. Dlatego też, biorąc pod uwagę taką naturoistotę, jaką oni posiadają, antychryści już stoją w bezpośredniej opozycji do Boga i prawdy. Bez wątpienia tacy ludzie w głębi duszy nie kochają prawdy ani niczego, co pozytywne. W głębi duszy czują nawet niechęć do prawdy i nienawidzą jej. Na przykład ludzie na stanowiskach przywódczych muszą być w stanie akceptować odmienne opinie swoich braci i sióstr, muszą potrafić otworzyć się i obnażyć przed nimi oraz przyjąć to, co oni im zarzucają, nie mogą też podkreślać swojego statusu. Co antychryst powiedziałby o tych wszystkich właściwych sposobach praktykowania? Powiedziałby: „Gdybym słuchał opinii braci i sióstr, to czy nadal byłbym przywódcą? Czy nadal miałbym status i prestiż? Jeśli nie mam prestiżu, to jaką pracę mogę wykonywać?”. Takie właśnie usposobienie posiada antychryst. Nie akceptuje on prawdy nawet w najmniejszym stopniu, a im bardziej poprawny jest sposób postępowania, tym bardziej on mu się opiera. Nie akceptuje tego, że działanie zgodnie z zasadami jest praktykowaniem prawdy. Czym według niego jest praktykowanie prawdy? Myśli, że musi posuwać się do intryg, podstępów i przemocy wobec wszystkich, zamiast polegać na słowach Boga, prawdzie i miłości. Każdy ich sposób działania i każda ścieżka są niegodziwe. To wszystko jest jak najbardziej typowe dla istoty natury antychrystów. Wszystkie motywy, opinie, poglądy i intencje, jakie oni często przejawiają, świadczą o ich skłonnościach do niechęci i nienawiści wobec prawdy, co jest naturoistotą antychrystów. Co zatem oznacza stanie w opozycji do prawdy i Boga? Oznacza to nienawiść do prawdy i tego, co pozytywne. Na przykład, gdy ktoś mówi: „Człowiek jako istota stworzona powinien wypełniać obowiązek istoty stworzonej. Cokolwiek Bóg powie, ludzie powinni się temu podporządkować, ponieważ jesteśmy istotami stworzonymi”, co wówczas myśli antychryst? „Podporządkować się? To w sumie prawda, że jestem istotą stworzoną, ale jeśli chodzi o podporządkowanie się, zależy to od okoliczności. Przede wszystkim musi być w tym jakaś korzyść dla mnie, nie mogę się znaleźć w niekorzystnej sytuacji, a moje interesy muszą być na pierwszym miejscu. Jeśli mogę liczyć na nagrody lub wielkie błogosławieństwa, to mogę się podporządkować, ale jeśli nie ma nagród ani dobrego przeznaczenia, dlaczego muszę się podporządkować? Tego zrobić nie mogę”. Jest to postawa nieakceptowania prawdy. Podporządkowanie się antychrysta Bogu jest warunkowe, a jeśli jego warunki nie zostaną spełnione, nie tylko się on nie podporządkowuje, ale też będzie skłonny przeciwstawiać się Bogu i stawiać Mu opor. Na przykład Bóg prosi, aby ludzie byli uczciwi, ale antychryści wierzą, że tylko głupcy starają się być uczciwi, a mądrzy ludzie tego nie robią. Jaka jest istota takiej postawy? To nienawiść do prawdy. Taka jest istota antychrystów, a ich istota wyznacza ścieżkę, którą kroczą, natomiast ścieżka, którą kroczą, warunkuje wszystko, co robią. Kiedy antychryści mają naturoistotę nienawiści do prawdy i Boga, do jakich rzeczy są skłonni? Mogą próbować zjednywać sobie ludzkie serca, atakować i wykluczać oponentów oraz dręczyć ludzi. Celem, który starają się w ten sposób osiągnąć, jest sprawowanie władzy, kontrolowanie wybrańców Bożych i ustanowienie własnego, niezależnego królestwa. Nie ma co do tego wątpliwości. Każda osoba, która po uzyskaniu statusu jest niezdolna do absolutnego podporządkowania się Bogu i nie jest w stanie podążać za Bogiem ani dążyć do prawdy, jest antychrystem.
Czego dopuszczają się antychryści podczas wykonywania obowiązku przywódcy? Właśnie mówiliśmy o tym, jak próbują oni zjednywać sobie serca ludzi, a także atakować i wykluczać oponentów, ale antychryści przejawiają jeszcze jedną wspólną cechę – jaki jest ich stosunek do tych, którzy dążą do prawdy? (Nienawidzą ich). I do czego się przez to posuwają? Czy po prostu nienawidzą tych ludzi i to wszystko? Nie, szukają oni sposobów na to, by ich wykluczyć i stłamsić. Atakują i wykluczają oponentów. Ci oponenci mogą być ludźmi, którzy są trochę nierozgarnięci, którzy nie wiedzą, jak zdobyć przychylność innych lub wykorzystać filozofię życiową. Mogą to być również ludzie, którzy są stosunkowo gorliwi i całkiem usilnie dążą do prawdy. Jaka jest więc trzecia technika antychrystów? Wykluczają oni i atakują tych, którzy dążą do prawdy. Jest jeszcze jedna technika: Antychryści próbują zapewnić sobie miejsce w ludzkich sercach. Jak to się nazywa? (Zajmowanie ludzkich serc). To właśnie próbują osiągnąć. Jakimi sposobami starają się to zrobić? (Wywyższają się i dają świadectwo o sobie). A do jakiego celu dążą antychryści, wywyższając się i dając świadectwo o sobie samych? Do zajęcia ludzkich serc i kontrolowania ich. O czym ludzie zwykle mówią, gdy wywyższają się i świadczą o sobie samych? Chociażby o swoich kwalifikacjach. Na przykład niektórzy ludzie opowiadają o tym, jak gościli pewnych przywódców kościelnych wyższego szczebla. Niektórzy nawet twierdzą: „Gościłem samego Boga i był dla mnie całkiem miły – na pewno zostanę udoskonalony”. Co chcą przez to powiedzieć? (Próbują sprawić, by ludzie mieli o nich wysokie mniemanie). Mówiąc takie rzeczy, mają swój cel. Inni opowiadają: „Widziałem się ze Zwierzchnictwem, mają o mnie dość wysokie mniemanie i nakłaniali mnie, żebym mocno się przykładał w swoich dążeniach”. W rzeczywistości nikt nie ma pojęcia, co myśli o nich Zwierzchnictwo. Niektórzy ludzie naprawdę przesadzają, a czasem nawet zmyślają. Nie wiedzieliby, co zrobić, gdyby zebrała się grupa ludzi, aby zweryfikować i sprawdzić ich historie. Zwierzchnictwo może powiedzieć komuś: „Masz zdolność pojmowania i spory potencjał. Powinieneś poćwiczyć spisywanie swoich doświadczeń w formie świadectwa. Gdy zdobędziesz doświadczenie życiowe, możesz zostać przywódcą”. Co to sugeruje? Nawet jeśli ta osoba jest utalentowana, nadal musi się szkolić i przez pewien czas doświadczać różnych rzeczy. Jeśli ta osoba się pyszni i popisuje, zanim się przeszkoli lub zdobędzie doświadczenie, jaka jest tego natura? Taka osoba jest arogancka, zarozumiała i straciła rozum, prawda? Nawet jeśli brat ze Zwierzchnictwa mówi, że dana osoba ma potencjał i jest utalentowana, to jest to tylko zachęta lub dokonanie oceny. Jaki cel ma ta osoba, popisując się w ten sposób wszędzie wokół? Chodzi o to, by ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, by inni ją wielbili. Mówi w ten sposób: „Spójrz, brat ze Zwierzchnictwa ma o mnie wysokie mniemanie, więc dlaczego ty nie masz? Teraz, gdy ci to powiedziałem, ty też powinieneś mieć o mnie wysokie mniemanie”. To jest cel, który ta osoba chce osiągnąć. Są też tacy, którzy mówią: „Kiedyś byłem przywódcą. Stałem na czele regionu, okręgu, kościoła – ciągle albo spadałem w dół z drabiny hierarchii, albo wspinałem się po jej szczeblach – wielokrotnie awansowałem i byłem degradowany. W końcu moja szczerość poruszyła Niebo i dziś znów jestem przywódcą wyższego szczebla. I ani razu się nie zniechęciłem”. Jeśli zapytasz ich, dlaczego nigdy nie czuli się zniechęceni, odpowiedzą: „Wierzę, że prawdziwe złoto musi w końcu zabłysnąć”. To jest wniosek, do którego doszli. Czy jest to prawdorzeczywistość? (Nie). Więc czym to jest, jeśli nie prawdorzeczywistością? Jest to dziwaczna teoria. Moglibyśmy również powiedzieć, że jest to błędne rozumowanie. Jakie mogą być konsekwencje mówienia w ten sposób? Niektórzy mogą stwierdzić: „Ta osoba naprawdę dąży do prawdy. Nie zniechęciła się po tym, jak wielokrotnie ją awansowano i degradowano. A teraz znów ma funkcję przywódczą – prawdziwe złoto naprawdę błyszczy. To tylko kwestia czasu, zanim ten człowiek zostanie udoskonalony”. Czy nie do tego dążyła ta osoba? W rzeczywistości jest to dokładnie to, do czego dążyła. Bez względu na to, w jaki sposób antychryści mówią, zawsze próbują nakłonić innych, by mieli o nich dobrą opinię i czcili ich, próbują zdobyć określone miejsce w ich sercach, a nawet zająć w nich miejsce Boga – to wszystko są cele, które antychryści chcą osiągnąć, gdy świadczą o sobie. Ilekroć motywacją stojąca za tym, co ludzie mówią, głoszą i omawiają, jest sprawienie, by inni dobrze o nich myśleli i by ich wielbili, takie zachowanie jest wywyższaniem się i świadczeniem o sobie, robią to po to, by zająć miejsce w sercach innych ludzi. Chociaż sposób, w jaki ci ludzie mówią, nie jest zawsze taki sam, to jednak w większym czy mniejszym stopniu zawsze jest to składanie świadectwa o sobie oraz nakłanianie innych do tego, by ich wielbili. Takie zachowanie w różnym stopniu pojawia się u prawie wszystkich przywódców i pracowników. Jeśli dotrą do pewnego punktu, w którym nie mogą się zatrzymać i trudno im się powstrzymać, skrywają też szczególnie silny i oczywisty zamiar oraz cel i pragną sprawić, by ludzie traktowali ich tak, jakby byli Bogiem lub bożkiem, i w ten sposób osiągają swój cel, jakim jest ograniczanie i kontrolowanie innych, oraz skłanianie innych ludzi do posłuszeństwa i okazywania im czci, to naturą tego wszystkiego jest wywyższanie się i świadczenie o sobie; jest w tym jakość antychrysta. Jakich środków zwykle używają ludzie, by się wywyższać i świadczyć o sobie? (Mówią o kapitale). Co składa się na mówienie o kapitale? Mówią o tym, od jak dawna wierzą w Boga, ile wycierpieli, jak wielką cenę zapłacili, ile pracy wykonali, jak długą drogę przebyli, a także ilu ludzi pozyskali i ile upokorzeń znieśli głosząc ewangelię. Niektórzy ludzie często mówią też o tym, ile razy byli aresztowani i wtrąceni do więzienia, ale nigdy nie wydali kościoła ani braci i sióstr, wytrwali w swoim świadectwie i tak dalej; wszystkie te rzeczy zaliczają się do mówienia o kapitale. Pod pozorem wykonywania pracy kościoła prowadzą własną działalność, umacniając swój status i ugruntowując dobre wrażenie na swój temat w sercach ludzi. Jednocześnie stosują przeróżne metody i sztuczki, aby zdobyć ludzkie serca, posuwają się nawet do atakowania i wykluczania każdego, kto ma poglądy inne od ich własnych, a szczególnie robią, co mogą, by wykluczać i uciszać tych, którzy dążą do prawdy i przestrzegają zasad. A co do tych, którzy są głupi, ciemni i ogłupiali w swojej wierze, a także tych, którzy wierzą w Boga dopiero od niedawna i którzy mają mierną postawę, jakich metod używają wobec tych ludzi? Zwodzą ich, wikłają, a nawet im grożą, używając tych strategii do osiągnięcia swojego celu, jakim jest umocnienie własnego statusu. Wszystko to są taktyki antychrystów.
Takie rzeczy często się zdarzają w kościołach: pewni bracia i pewne siostry słuchają kazań i omówień, w których Zwierzchnictwo mówi, że jeśli przywódca lub pracownik robi coś, co narusza ustalenia dotyczące pracy w domu Bożym, wybrańcy Boży mają prawo to zgłosić. Gdy słyszą to i dostrzegają, że przywódca w ich kościele działa w sposób niezgodny z ustaleniami dotyczącymi pracy, niektórzy z nich decydują, że chcą zgłosić tego przywódcę. Wtedy przywódca dowiaduje się o tym i myśli sobie: „Okazuje się, że nadal są ludzie, którzy mają czelność na mnie donosić. Jak oni śmią! Kim są ci ludzie?”. Następnie sprawdza każdego z kilkudziesięciu członków kościoła. Jak daleko posuwa się w tym dochodzeniu? Sprawdza wiek każdego z nich, jak długo wierzy w Boga, jakie obowiązki wykonywał w przeszłości, jakie są jego obecne obowiązki, z kim się kontaktuje, czy może nawiązać kontakt ze Zwierzchnictwem i tak dalej. Wiele wysiłku wkłada w weryfikację tego wszystkiego. Po zakończeniu dokładnego śledztwa przywódca odkrywa, że dwie lub trzy osoby wydają się podejrzane, więc podczas następnego zgromadzenia wygłasza kazanie, które jest poświęcone właśnie tej sprawie. Mówi: „Ludzie muszą mieć sumienie. Kto do tej pory prowadził cię w wierze w Boga? Rozumiesz teraz tak wiele prawd. Gdybym nie organizował zgromadzeń i gdybym z tobą nie rozmawiał, czy mógłbyś pojąć te prawdy? Nasz kościół pozyskał tak wielu ludzi dzięki głoszeniu ewangelii, a w pracy ewangelizacyjnej poczyniliśmy tak ogromne postępy. Gdyby mnie tu nie było i gdybym tym nie kierował, czy bylibyście w stanie pozyskać kogokolwiek? Komu powinniście za to wszystko podziękować?”. Niektórzy ludzie zastanawiają się nad tym i myślą: „Bóg jest Tym, któremu powinienem dziękować. Jaki wkład wniósł w to człowiek?”. Ale wtedy przywódca kontynuuje, mówiąc: „Gdybym nie przywiózł wam tych ksiąg ze słowami Bożymi, czy bylibyście w stanie je zdobyć? Czy gdybym nie organizował spotkań, bylibyście w stanie uczęszczać na zgromadzenia? Ludzie muszą mieć sumienie! Jeśli więc masz sumienie, co powinieneś zrobić? Jeśli twój przywódca popełni od czasu do czasu drobny błąd, nie powinieneś przyglądać się temu zbyt dokładnie. Czy wyłapując jego niedociągnięcia i odmawiając puszczenia ich w niepamięć, próbujesz się przeciwko niemu zbuntować? Jeśli zdarzy się coś drobnego, powinniśmy się tym zająć w naszym gronie. Jaki jest sens składania raportu? Ludzie, którzy zgłaszają sprawy, są niekompetentni i mają mierną postawę. Czy zgłaszanie wszystkiego do Zwierzchnictwa jest właściwe? Skąd przełożeni mieliby wziąć tyle czasu na rozwiązywanie takich problemów? Jeśli trzeba je rozwiązać, to powinni to zrobić przywódcy kościoła. Czy spraw nie można omawiać za zamkniętymi drzwiami? Czy wszystko musicie zgłaszać Zwierzchnictwu? Czy nie będzie to im tylko przeszkadzać? Słuchaj, jeśli zgłosisz coś do mnie, spokojnie i po przyjacielsku znajdę rozwiązanie i nie będę cię przycinał. Ale czy wiesz, jaka będzie postawa Zwierzchnictwa, jeśli im to zgłosisz? Zwierzchnictwa nie można lekceważyć – oni są jak lwy i orły. Czy ludzie o miernej postawie, tacy jak my, mogą osiągnąć ich poziom? Nic dobrego nie wyniknie z tego, że zgłosisz problem do Zwierzchnictwa. Z pewnością czeka cię przycinanie. Zdarzyło mi się to wiele razy. Jak ktoś o tak mizernej postawie jak twoja miałby sobie z tym poradzić? Możesz nawet stracić wiarę, a kto poniesie tego konsekwencje? Jeśli chcesz coś zgłosić, poniesiesz tego konsekwencje. Kiedy nadejdzie czas i zostaniesz przycięty oraz zniechęcisz się i staniesz się słaby, nie przychodź, by mnie o to winić. Jeśli chcesz złożyć raport, nie będę cię powstrzymywał. Śmiało, zrób to; zobaczę, kto to zgłasza!”. Czy ktokolwiek odważyłby się złożyć doniesienie, gdyby przywódca tak zastraszał ludzi? (Nie). Niektórzy by chcieli, ale za bardzo by się bali. Czy ci ludzie nie są do niczego? Czego się boją? Jak mogą się tak bać przywódcy? Nawet gdyby ten przywódca chciał ich zamęczyć na śmierć, ich życie nie jest w jego rękach. Jak ten przywódca ośmieliłby się ich dręczyć bez pozwolenia Boga? Są ludzie, którzy po kilku przerażających słowach przywódcy naprawdę się boją złożyć doniesienie. Myślą sobie: „Boga nigdzie nie widać. Czy Zwierzchnictwo rozprawi się z przywódcą, jeśli złożę doniesienie? A jeśli nie – czy przywódca zemści się na mnie? Czy nadal będę w stanie normalnie wykonywać swój obowiązek? Nie mogę więc złożyć raportu. Poza tym ta kwestia to nie moja sprawa. Nikt inny tego nie zgłosił, więc dlaczego ja mam to robić?”. Ci ludzie cofnęliby się, nie mając odwagi złożyć raportu. Czy antychryst okaże im miłosierdzie? (Nie). Co im zrobi? Gdy się upewni, kto planuje na niego donieść, kto nie jest z nim jednomyślny, zacznie myśleć: „Ty zawsze coś knujesz, zawsze chcesz wygłaszać górnolotne idee, wywoływać niepokoje, zawsze chcesz zgłaszać moje problemy – to oburzające! Szukałeś okazji, aby skontaktować się ze Zwierzchnictwem po to, by donieść im o mojej sytuacji. Teraz się wycofujesz, nie odważysz się tego zrobić, ale kto wie, czy jeśli trafi ci się odpowiednia okazja, to mnie nie zgłosisz. Jeszcze cię dopadnę!”. Tak więc antychryst będzie szukał pretekstów i okazji do dyskredytowania tych ludzi, aby bracia i siostry czuli do nich odrazę. Następnie będzie obmyślał wszelkiego rodzaju sposoby, aby ich na czymś przyłapać, przysporzyć im kłopotów i zszargać ich reputację. A co ci ludzie później sobie myślą? „To straszne! Byłem nieposłuszny przywódcy, bez zastanowienia próbowałem na niego donieść, a teraz muszę przez to cierpieć. Muszę zapamiętać tę lekcję: absolutnie nie wolno mi obrażać przywódcy! W chwili obecnej to przywódca decyduje o wszystkim. Jeśli powie „wschód”, nie mogę powiedzieć „zachód”; jeśli powie „jeden”, nie mogę powiedzieć „dwa”. Muszę robić wszystko, co każe mi przywódca. Absolutnie nie wolno mi się kontaktować ze Zwierzchnictwem i zgłaszać problemów. To naprawdę poważna sprawa! Cierpię przez przywódcę, a Zwierzchnictwo o tym nie wie – kto się za mną wstawi? Jak to mówią: „Lokalni urzędnicy mają większą kontrolę niż urzędnicy państwowi!”. Ci ludzie się zniechęcili. Nie wierzą, że prawda rządzi w domu Bożym, a tym bardziej, że Bóg ma suwerenną władzę nad wszystkim. Czy nadal mają Boga w sercu? Nie mają. Brakuje im prawdziwej wiary w Boga; chcą zgłosić problem, ale boją się tej złej osoby, nie mają żadnego rozeznania co do niegodziwych sił, cierpią przez tę złą osobę w miejscu, w którym sprawuje ona władzę, i stali się nic niewarci. Pierwotnie posiadali trochę poczucia sprawiedliwości, co jest pożądaną cechą, ale ponieważ nie rozumieją prawdy i nie wiedzą, jak postępować zgodnie z zasadami, zostali zdruzgotani przez tę złą osobę, tego fałszywego przywódcę i antychrysta, do tego stopnia, że stracili wszelką wiarę. Nie wiedzą, jak polegać na Bogu, aby szukać prawdy i kierować się mądrością. Teraz są przerażeni i bojaźliwi za każdym razem, gdy widzą antychrysta. Jak bardzo się boją? Myślą: „Na tym świecie to źli ludzie sprawują władzę. Bez względu na to, w jakiej grupie się znajdę, muszę się dobrze zachowywać. Brakuje mi tego rodzaju dzikości i odwagi, więc gdziekolwiek pójdę, będę musiał godzić się na złe traktowanie i chętnie okazywać innym posłuszeństwo – muszę traktować ich jak moich przodków. Jeśli mówią „wschód”, nie mogę powiedzieć „zachód”. Nie mogę wyrażać odmiennych opinii, nie mogę składać raportów dotyczących problemów innych osób i nie mogę wtykać nosa w cudze sprawy. Wolno mi się skupiać wyłącznie na wierze w Boga. Nie wolno mi obrażać przywódców i pracowników, przestrzegać prawdozasad, tęsknić za światłem ani kochać sprawiedliwości – na tym świecie nie ma światła ani sprawiedliwości. Po prostu skoncentruję się na wytrwaniu do końca i będę pamiętać, by zawsze na pierwszym miejscu stawiać utrzymanie pokoju!”. Do takiego wniosku dochodzą. Czyż nie zostali pokonani przez tego antychrysta? (Zostali). Co potwierdza tę konkluzję? Po tym, jak zostali stłamszeni przez antychrysta, są przerażeni nie na żarty i zbyt się boją, by cokolwiek powiedzieć lub zrobić. Stracili prawdziwą wiarę i nie wykonują już lojalnie swoich obowiązków. W ich sercach zgasł mały płomień miłości do sprawiedliwości, zostali całkowicie pokonani i pobici przez tego antychrysta. Czyż nie są oni nic niewartymi istotami? Czyż nie są tchórzami? (Są). Jak można to stwierdzić? Jeśli zapytasz kogoś takiego: „Jak ma się taki i taki brat w twoim kościele?”, odpowie: „Nieźle”. Jeśli powiesz: „A co z tym nowym przywódcą kościoła, którego wszyscy wybraliście, znasz go?”, odpowie: „Nie znam go zbyt dobrze”. Jeśli zapytasz: „Jak teraz wygląda życie kościoła? Czy ktoś wywołuje niepokoje?”, odpowie: „Jest w porządku, wszystko idzie dobrze”. O cokolwiek go zapytasz, odpowie tylko tymi kilkoma słowami. Czy to nie dlatego, że się boi? Dlaczego jest taki przerażony? Dzieje się tak dlatego, że nie zna sprawiedliwości Bożej, nie potrafi przejrzeć niegodziwości, okrucieństwa, bezwzględności i ciemności szatana. Nie wie, co to znaczy, że rządzi prawda, ani jakie ma to znaczenie – więc się boi. Dlatego o cokolwiek go zapytasz, jego odpowiedź będzie mglista i niejasna. Nie uzyskasz od niego informacji na temat tego, co rzeczywiście dzieje się w kościele, ani nie dowiesz się, co tak naprawdę myśli. Taki człowiek będzie owijać w bawełnę do tego stopnia, że nie będziesz nawet pewien, o czym mówi. Nie powie nic o problemach, które istnieją w kościele, ani o tym, jacy są przywódcy i pracownicy, i nie dowiesz się od niego niczego o trudnościach, z jakimi borykają się wybrańcy Boga. Nie dowiesz się niczego o żadnej z tych rzeczy – ta osoba będzie rozmawiać z tobą tylko w ten sposób. I jakie będą twoje odczucia, gdy będziesz jej słuchał? Poczujesz, że między waszymi sercami jest jakiś mur. Jej podejście można podsumować tak: „Nie staraj się niczego o mnie dowiedzieć, nie chcę ci ujawniać żadnych informacji ani tego, co naprawdę się dzieje. Trzymaj się ode mnie z daleka. Jeśli próbujesz się dowiedzieć ode mnie, co się dzieje w kościele, to próbujesz przysporzyć mi kłopotów i zakłócić moją obecną sytuację życiową i mój ustalony porządek. Nie angażuj się w żaden aspekt mojego życia, pozwól mi samemu zająć się tymi sprawami”. Ten człowiek się boi, że antychryst przysporzy mu cierpień lub zemści się na nim, i obawia się zgłaszać jakiekolwiek problemy związane ze swoim kościołem. Czy nie jest to kapitulacja przed antychrystem? Czy ta osoba nie została wprowadzona w błąd i nie jest kontrolowana przez antychrysta? (Jest). A antychryst się cieszy, kiedy to widzi. Dręczył ludzi do tego stopnia, że nie mają już odwagi zgłaszać jego problemów, dzięki czemu ma ścisłą kontrolę nad kościołem. Czy wielu ludzi w kościele znajduje się pod taką kontrolą antychrysta? Czy wy sami kiedykolwiek powstrzymaliście kogoś przed zgłoszeniem jakiegoś problemu? Być może to zrobiliście, ale nie jesteście tego świadomi lub możecie to zrobić w przyszłości. Czy można więc uznać, że podporządkowywanie sobie ludzi przez antychrystów i kontrolowanie ich stanowi problem? (Tak). Niektórzy mówią: „Pewni ludzie w kościele boją się antychrysta, ale w niego nie wierzą ani za nim nie podążają, a tym bardziej mu nie służą. On po prostu nieco ich ograniczył i opóźnił ich wejście na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Dlaczego mówisz, że to jest problem?”. Z jednej strony, patrząc na metody stosowane przez antychrystów do pozyskiwania i kontrolowania ludzi, powinieneś być w stanie dostrzec, że ich naturoistota jest istotą szatana – jest wroga prawdzie i Bogu. Antychryści chcą rywalizować z Bogiem o ludzi, o Jego wybrańców. Z drugiej strony metody i sposoby działania antychrystów rzeczywiście mogą mieć wpływ na ludzi, którzy są głupi, nieświadomi, zdezorientowani i nie rozumieją prawdy. Antychryści mogą naprawdę wprowadzić tych ludzi w błąd, sprawić, że będą się oni grzecznie zachowywali pod ich kontrolą, zmuszać ich do konsultowania się z nimi i podporządkowywania się im we wszystkim. Nie tylko zamykają tym ludziom usta, ale też kontrolują ich działania, a także wpływają na ich myśli i idee oraz na kierunek, w jakim zmierzają. Są to skutki i konsekwencje, jakie działania antychrystów przynoszą tym, którzy są głupi i nieświadomi.
Przed chwilą mówiłem o różnych prawdach związanych z wykonywaniem obowiązku przywódcy lub pracownika. Obnażyłem również pewne problemy przywódców i pracowników, skupiając się głównie na cechach, jakie przejawia najgorszy typ człowieka – jaki to typ? (Antychryst). Jaka jest wspólna cecha, którą przejawiają wszyscy antychryści? Próbują oni kontrolować kościół i przejąć władzę. Ich pragnienie władzy przewyższa wszystko inne. Władza jest ich życiem, ich fundamentem, jest myślą przewodnią, kierunkiem działania i celem, wokół których obraca się wszystko, co robią oni w życiu. Dlatego działania i skłonności antychrystów są identyczne z taktykami stosowanymi przez szatana w celu zwodzenia, pozyskiwania i kontrolowania ludzi. Można powiedzieć, że wszystko, co robi taka osoba, czyni ją niczym innym jak ujściem, ucieleśnieniem i wyrazem szatana. Głównym celem każdego jej działania i zachowania jest posiadanie władzy. A kogo próbują kontrolować? Ludzi, którym przewodzą, którzy są wyznawcami Boga, ludzi, którzy znajdują się w zasięgu ich władzy i których są w stanie kontrolować. Przed chwilą rozmawialiśmy również o technikach, którymi antychryści posługują się, by kontrolować ludzi. Pierwsza, to zjednywanie sobie ludzkich serc, druga to atakowanie i wykluczanie oponentów, trzecia to wykluczanie i atakowanie tych, którzy dążą do prawdy, czwarta to nieustanne wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samym, a piąta to zwodzenie, wikłanie i kontrolowanie ludzi oraz stanowienie dla nich zagrożenia. Wszystkie z tych pięciu głównych przejawów są podstawowymi technikami i środkami stosowanymi przez antychrystów w celu zdobycia władzy oraz opętywania i kontrolowania ludzi. Są to szerokie kategorie. Następnie przeanalizujemy i omówimy te szerokie kategorie bardziej szczegółowo.
Analiza sposobów, jakimi antychryści próbują zjednywać sobie ludzkie serca
A. Wikłanie ludzi poprzez drobne przysługi
Pierwszą techniką wykorzystywaną przez antychrysta do kontrolowania ludzi jest zjednywanie sobie ich serc. Ile jest sposobów na zjednywanie sobie ludzkich serc? Jednym z nich jest wikłanie ich poprzez drobne przysługi. Czasami antychryści dają ludziom jakieś ładne rzeczy, prawią im komplementy lub składają im drobne obietnice. Innym razem natomiast widzą, że niektóre obowiązki mogą pozwolić ludziom znaleźć się w centrum uwagi lub że według innych te obowiązki mogą przynieść korzyści temu, kto je wykonuje, i sprawić, że wszyscy będą tę osobę szanować, przydzielają je więc tym, których chcą pozyskać. „Drobne przysługi” obejmują wiele rzeczy: Czasami są to rzeczy materialne a czasami niematerialne. Niekiedy to miłe słowa, które ludzie chcą usłyszeć. Na przykład ktoś słabnie, gdy coś mu się przytrafia, i traci motywację do wykonywania swojego obowiązku, a kiedy patrzy na tę swoją słabość w świetle słów Bożych, zdaje sobie sprawę, że jest to brak lojalności wobec Boga, niechęć do wykonywania obowiązku oraz brak prawdziwego podporządkowania się, i odbiera to jako poważne napomnienie. Przywódca, widząc to, może powiedzieć: „Po prostu masz niedojrzałą postawę. Bóg nie postrzega tej sprawy w ten sposób. Wierzysz dopiero od niedawna. Nie możesz oczekiwać od siebie tak wiele. Takie rzeczy wymagają czasu – nie można tego przyspieszyć. Bóg nie ma wysokich wymagań wobec ludzi, a ty wierzysz w Niego dopiero od niedawna, więc w twoim przypadku okazywanie odrobiny słabości od czasu do czasu jest normalne i nie powinieneś się tym martwić”. Oznacza to, że nie należy się martwić słabością, a tym bardziej tym, że ta słabość się utrzymuje, i że wszystko to jest normalnym zniechęceniem, którego Bóg nie pamięta. Niektórzy ludzie są nadmiernie sentymentalni i zawsze podczas wykonywania obowiązku ograniczają ich uczucia, a ich przywódca mówi: „Dzieje się tak z powodu twojej niedojrzałej postawy, wszystko jest w porządku”. Niektórzy ludzie są leniwi i nielojalni podczas wykonywania swojego obowiązku, ale ich przywódca ich nie upomina, a zamiast tego, aby ich zadowolić i by nazywali go dobrym, a także aby pokazać im, jak bardzo jest wyrozumiały i kochający, mówi miło brzmiące słowa, które ci ludzie chcą słyszeć na każdym kroku. Ludzie ci myślą: „Nasz przywódca jest jak miłująca matka. Autentycznie nas kocha – naprawdę reprezentuje Boga. On naprawdę pochodzi od Boga!”. Między wierszami przyznają oni, że ich przywódca może działać jako rzecznik Boga, że może Go reprezentować. Czy taki jest cel tego przywódcy? Być może nie jest to tak jasne, ale jeden z jego celów jest oczywisty: chciałby, aby ludzie mówili, że jest wspaniałym przywódcą, troszczącym się o innych, pełnym współczucia dla ludzkich słabości i bardzo wyrozumiałym dla ich serc. Kiedy przywódca kościoła widzi, że bracia lub siostry wykonują swoje obowiązki w sposób niedbały, może ich nie ganić, choć powinien to robić. Kiedy widzi, że ewidentnie cierpią na tym interesy domu Bożego, nie przejmuje się tym ani nie docieka i nie uraża innych w najmniejszym stopniu. W rzeczywistości nie okazuje zrozumienia dla ludzkich słabości, gdyż jego intencją i celem jest zjednanie sobie ludzkich serc. W pełni świadomie myśli on: „Dopóki będę tak postępować i nikogo nie urażę, inni będą uważać, że jestem dobrym przywódcą. Będą mieli o mnie dobrą opinię i wysokie mniemanie. Będą mnie lubić i okazywać mi aprobatę”. Ten człowiek nie dba o to, jak wiele szkód przynosi to interesom domu Bożego, jak bardzo cierpi na tym wejście w życie wybrańców Bożych ani jak dalece zaburzone jest ich życie kościelne, po prostu trwa w swojej szatańskiej filozofii i nikogo nie uraża. W głębi serca on nigdy nie czuje wyrzutów sumienia. Kiedy widzi, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, może co najwyżej zamienić z nim kilka słów na ten temat, bagatelizując sprawę, i na tym poprzestać. Taki człowiek nie będzie omawiał prawdy ani wskazywał tej osobie istoty problemu, a tym bardziej analizował jej stanu i nigdy nie będzie omawiał Bożych intencji. Fałszywy przywódca nigdy nie demaskuje ani nie analizuje zepsutych skłonności ludzi ani błędów, które oni często popełniają. Nie rozwiązuje żadnych rzeczywistych problemów, lecz zawsze pobłaża błędnym praktykom i przejawom zepsucia u innych i bez względu na to, jak zniechęceni lub słabi są ludzie, nie traktuje tego poważnie. On głosi jedynie pewne słowa i doktryny oraz wygłasza kilka słów napomnienia, aby uporać się z sytuacją w sposób powierzchowny, starając się utrzymać harmonię. W rezultacie, wybrańcy Boga nie wiedzą, jak zastanawiać się nad sobą i poznawać samych siebie, żadne przejawy ich skażonych skłonności nie są rozwiązywane i żyją oni wśród słów i doktryn, pojęć i wyobrażeń, bez jakiegokolwiek wejścia w życie. Wierzą nawet w swoich sercach: „Nasz przywódca ma dla naszych słabości nawet więcej zrozumienia niż Bóg. Nasza postawa jest zbyt słaba, byśmy mogli sprostać wymaganiom Boga. Wystarczy, jeśli będziemy spełniać wymagania naszego przywódcy; podporządkowując się przywódcy, podporządkowujemy się Bogu. Jeśli nadejdzie dzień, kiedy Zwierzchnictwo go zwolni, nie będziemy siedzieć cicho; aby zatrzymać naszego przywódcę i nie dopuścić do jego zwolnienia, będziemy negocjować ze Zwierzchnictwem i zmusimy ich, by przystali na nasze żądania. W ten sposób oddamy sprawiedliwość naszemu przywódcy”. Kiedy ludzie mają w sercach takie myśli, kiedy zbudowali taką relację ze swoim przywódcą, a w ich sercach zrodził się ten rodzaj zależności, zazdrości oraz czci wobec przywódcy, wiara w ich przywódcę jeszcze bardziej wzrasta i zawsze chcą bardziej słuchać jego słów niż poszukiwać prawdy w słowach Bożych. Taki przywódca niemal zajął w sercach ludzi miejsce Boga. Jeśli przywódca chętnie zgadza się na utrzymanie takiej więzi z wybrańcami Boga, jeśli w głębi serca czerpie z niej radość i wierzy, że wybrańcy Boży powinni go tak traktować, to w niczym nie różni się od Pawła i wstąpił już na ścieżkę antychrysta, a Boży wybrańcy zostali już zwiedzeni przez tego antychrysta i całkowicie brakuje im rozeznania. W rzeczywistości taki przywódca nie posiada prawdorzeczywistości i w ogóle nie niesie brzemienia odpowiedzialności za wejście w życie wybrańców Bożych. Potrafi jedynie głosić słowa i doktryny oraz utrzymywać relacje z innymi. Jest dobry w popisywaniu się za pomocą obłudnych metod, a jego mowa i czyny są zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, przez co wprowadza ludzi w błąd. Ktoś taki nie potrafi omawiać prawdy ani poznać samego siebie, co uniemożliwia mu wprowadzanie innych w prawdorzeczywistość. Pracuje on tylko dla reputacji oraz statusu i wypowiada jedynie ładnie brzmiące słowa, które usidlają ludzi. Osiągnął już to, że ludzie oddają mu cześć i patrzą na niego z podziwem, wywarł też poważny wpływ na pracę kościoła i opóźnił ją tak samo jak wejście w życie wybrańców Bożych. Czy taka osoba nie jest antychrystem? Niektórzy ludzie postępują w taki sam sposób jak antychryści, ale kiedy widzą, jak antychryst zostaje zdemaskowany, są w stanie dokonać porównania pomiędzy nim a sobą. Czują, że ścieżka, którą podążają, też jest ścieżką antychrystów, że powinni się opamiętać, bo są na krawędzi katastrofy, i natychmiast okazać skruchę przed Bogiem oraz przestać się koncentrować na swoim osobistym statusie i wizerunku. Uważają, że powinni wywyższać Boga i dawać o Nim świadectwo we wszystkich sprawach, a także sprawić, by ludzie mieli w sercu miejsce dla Boga i czcili Jego wielkość – czują, że tylko wtedy zaznają prawdziwego spokoju w sercu. Tylko osoba, która postępuje w ten sposób, kocha prawdę i potrafi ją przyjąć. Jeśli ktoś ma naturę antychrysta, w głębi serca będzie czuł zakłopotanie, gdy usłyszy słowa demaskujące antychrysta, ale nie będzie w stanie przyjąć sądu i karcenia pochodzących ze słów Bożych ani otworzyć się i obnażyć swoich zepsutych skłonności. To pokazuje, że nie jest on w stanie przyjąć prawdy i że prawdziwa skrucha jest w jego wypadku niemożliwa. Uparcie będzie podkreślać swój status, czerpać z niego korzyści i cieszyć się tym, że wybrańcy Boga oddają mu cześć i patrzą na niego z podziwem. Powoduje to, że ci, którzy zostali przez takiego człowieka wprowadzeni w błąd, zbaczają z prawdziwej drogi i oddalają się od słów Bożych oraz unikają Boga i zamiast tego podążają za nim. Jednak taka osoba w ogóle nie zastanawia się nad sobą. Nieświadoma, że już znalazła się w niebezpieczeństwie, nadal ma o sobie całkiem dobre zdanie i kontynuuje zwodzenie i pozyskiwanie innych. Dopóki ludzie słuchają tego, co mówi, i są jej posłuszni, to bez względu na to, jak niedbale lub nieodpowiedzialnie ci ludzie wykonują swoje obowiązki, ona przymyka na to oko. Co więcej, będzie się rozkoszować tym, że ci niedouczeni, głupi ludzie oddają jej cześć i podziwiają ją, a nawet udzielają jej ochrony, nie pozwalając, by ktokolwiek tę osobę zdemaskował lub rozeznał. Czy czyniąc to, antychryst nie ustanawia dla siebie niezależnego królestwa? Antychryst nie wykonuje prawdziwej pracy, nie omawia z innymi prawdy, żeby rozwiązywać problemy, nie prowadzi ludzi do jedzenia i picia słów Boga ani do wkroczenia w prawdorzeczywistość. Pracuje jedynie dla statusu, sławy i zysków, dba tylko o umocnienie własnej pozycji, o ochronę miejsca, jakie zajmuje w ludzkich sercach, o nakłonienie innych, by cały czas go czcili, podziwiali go i podążali za nim; takie właśnie cele chce osiągnąć. Tak właśnie antychryst próbuje zdobyć ludzkie serca i kontrolować Bożych wybrańców – czy taki sposób działania nie jest nikczemny? To jest po prostu odrażające! Działa on w ten sposób przez jakiś czas, sprawiając, że ludzie są do niego dobrze nastawieni, ufają mu, polegają na nim – ale jakie są tego konsekwencje? Ci ludzie nie tylko nie są w stanie zrozumieć prawdy, nie tylko nie robią żadnych postępów w zakresie wejścia w życie, lecz, wprost przeciwnie, przyjmują antychrysta jako swojego duchowego rodzica, jako zastępstwo Boga, pozwalając mu wyprzeć Boży status ze swoich serc. Kiedy ktoś ma jakiś problem, nie przychodzi już przed oblicze Boga i niezależnie od tego, co go spotyka, nie modli się do Niego, nie polega na Nim ani nie szuka prawdy w Jego słowach. Zamiast tego idzie zapytać o to przywódcę. Prosi go, by wskazał mu drogę, i coraz bardziej go podziwia i polega na nim. Nie wie, jak szukać Boga, nie wie, jak Go podziwiać ani na Nim polegać, a tym bardziej nie wie, jak postępować zgodnie z prawdą i zasadami. Bez względu na to, co tę osobę spotyka, czeka ona z zapartym tchem, aż przywódca podejmie za nią decyzję. Robi wszystko, co przywódca każe jej robić, i stosuje się do jego wskazówek, jakiekolwiek by one były. Czy doprowadzając ludzi do takiego stanu, antychryst nie wprowadza ich w błąd i nie kontroluje ich? Dlaczego wybrańcy Boży nie szukają prawdy u Boga, gdy coś im się przydarza? Dlaczego wybrańcy Boży są ślepo posłuszni temu, co mówi ich przywódca, nie poddając jego słów analizie ani nie wykazując się rozeznaniem? Dlaczego wybrańcy Boga mogą natychmiast podporządkować się słowom swojego przywódcy, gdy tylko je usłyszą, ale nie mogą tego zrobić, gdy chodzi o słowa Boga? Szukają pragnień swojego przywódcy, zamiast szukać pragnień Boga; słuchają słów swojego przywódcy, zamiast słuchać słów Boga, szukać prawdy i jej się podporządkować. Liczą na to, że to ich przywódca będzie działać, będzie ich poplecznikiem, będzie wypowiadać się w ich imieniu oraz podejmować za nich decyzje, choć powinni polegać na Bogu, podziwiać Go i Mu się podporządkowywać. Czyż ci, tak zwani, przywódcy nie zajęli pewnej pozycji w sercach ludzi? Jest to skutek tego, że antychryst wprowadza ludzi w błąd i usidla ich.
Kiedy coś się przytrafia pewnym ludziom, a ty mówisz im, by modlili się do Boga, oni odpowiadają, że ich postawa jest zbyt nierozwinięta i że nie wiedzą, jak poszukiwać prawdy. Jeśli mówisz im, by jedli i pili słowa Boże, odpowiadają, że brak im potencjału i nie potrafią zdobyć wielkiego światła. Jeśli powiesz im, by słuchali kazań, odpowiedzą, że ich treść jest dla nich zbyt wzniosła i głęboka, że to ich przerasta. Tacy ludzie uważają, że jeśli ktoś ma niewielki potencjał, słabości i jest nieodpowiedni pod każdym względem, to musi zwracać się do przywódców. Przypuśćmy, że zapytasz taką osobę: „Dlaczego musisz się zwracać do przywódcy? Dlaczego nie szukasz Boga i nie przychodzisz przed Jego oblicze?”. Ona odpowie: „Ludziom bardzo trudno jest stanąć przed obliczem Boga. Mamy pojęcia, nasz potencjał jest niewielki, a także jesteśmy nierozgarnięci i otępiali. Słowa Boże nie zawsze są takie proste i nie ma w nich żadnych przykładów, które pokazywałyby, co one oznaczają. Nasz przywódca zazwyczaj mówi wprost, co mamy robić, i to w sposób tak przystępny jakby mówił, że jeden plus jeden równa się dwa. Jeśli chodzi o czytanie słów Bożych, to jeśli potrafię przeczytać je na głos, to już jest całkiem nieźle, ale nie mam pojęcia, co one oznaczają, i nie wiem, czego Bóg wymaga od człowieka ani jak praktykować w sposób zgodny z Bożymi intencjami. Nigdy nie mogę znaleźć odpowiedzi. Biorąc pod uwagę, że jestem osobą o niewielkim potencjale, kimś o tak słabej postawie, kto jest odrętwiały i głupi oraz nie potrafi niczego przejrzeć na wylot, muszę pytać naszego przywódcę o wszystko, z czym przychodzi mi się zmierzyć, i zdawać się na jego decyzję. Nasz przywódca potrafi znaleźć dla mnie odpowiedzi, a ja po prostu robię wszystko, co on mi powie. Takim właśnie jestem człowiekiem – prostym i posłusznym”. „Nie ma nic złego w byciu prostym i posłusznym, ale czy wasz przywódca naprawdę posiada prawdorzeczywistość? Czy naprawdę jest kimś, kto podporządkował się Bogu? Jeśli potrafi jedynie głosić słowa i doktryny, a nie należy do osób, które podporządkowują się Bogu, to czy twoje podporządkowanie się przywódcy oznacza, że podporządkowujesz się Bogu?”. Ta osoba odpowie: „Nasz przywódca ma duży potencjał i wszystko, co mówi, jest słuszne. To dowodzi, że rozumie prawdę i jest w zgodzie z Bożymi intencjami”. Jest trochę logiki w tym, co ktoś taki mówi, prawda? Wszystko opiera się na jego osobistych odczuciach. Jego potencjał jest niewielki i brakuje mu rozeznania, więc gdyby naprawdę coś było nie tak z jego przywódcą, nie byłby w stanie tego dostrzec. Większość ludzi jest głupia, nieświadoma i ma niewielki potencjał, ale na razie odłóżmy ten powód na bok. Patrząc na to przez pryzmat przywódcy, jeśli ludzie wykazują takie objawy, są tak zależni od swojego przywódcy i prezentują takie poglądy oraz taką postawę wobec niego, to czy nie ma to jakiegoś związku z taktyką i metodami tego przywódcy, za pomocą których zjednuje on sobie ludzkie serca? (Ma to związek). Jak silny jest to związek? Czy jest to bezpośrednio powiązane ze sposobem pracy tego przywódcy? Możemy z całą pewnością stwierdzić, że istnieje bezwzględny, bezpośredni związek, że te sprawy są ze sobą w stu procentach powiązane. Dlaczego tak twierdzę? Jest wielu przywódców, którzy, gdy chodzi o ich subiektywną wolę, chcieliby przyprowadzić ludzi przed Boże oblicze, ale ponieważ nie rozumieją prawdy ani nie potrafią rozwiązywać różnych rzeczywistych problemów, potrafią jedynie zajmować się niektórymi zadaniami administracyjnymi i sprawami ogólnymi oraz popisywać się, aby ludzie ich cenili; nieświadomie wkraczają oni na ścieżkę antychrystów. Stosują własne sposoby i środki, aby nieustannie próbować zjednywać sobie serca ludzi, a także kontrolować ich serca, zachowanie i myśli, tak aby ludzie zawsze robili to, co oni im każą – w swoich działaniach, w praktykowaniu prawdy i w każdym aspekcie wykonywania swoich obowiązków. Jeśli ludzie podporządkowują się antychrystowi, zamiast prawdziwie podporządkować się Bogu – jeśli podporządkowują się antychrystowi znacznie bardziej niż Bogu – a wykonywane przez nich obowiązki nie przynoszą żadnych rezultatów i nie wykonują oni dobrze obowiązku człowieka, to czy tacy ludzie zostaną zbawieni? Ludzie mają „poprawne” ścieżki praktyki, gdy chodzi o posłuszeństwo i lojalność wobec przywódców i pracowników, ale nawet nie praktykują właściwie, gdy chodzi o podporządkowanie się Bogu i lojalność wobec Niego – nikt tego nie omawia i nikt nie realizuje tego aspektu prawdziwej pracy. Wszyscy ludzie lubią mówić i działać w trosce o własny status i własną reputację, wysilają umysły i zapominają o jedzeniu lub spaniu, pracując nad tym, by wybrańcy Boga byli im posłuszni i oddawali im cześć. Oczywiście robią to wszystko po to, by osiągnąć swój cel, jakim jest panowanie w kościele jako przywódca lub pracownik. Jaki jest tego powód? Taki, że cała zepsuta ludzkość ma to samo usposobienie i te same preferencje. Kiedy ktoś wskazuje ci ścieżkę, a ty bardzo chętnie na nią wkraczasz, nie oznacza to, że praktykujesz prawdę, tylko, że robisz to, co mówi ta osoba, i jesteś jej posłuszny. Dlaczego więc ludzie nie chcą przychodzić przed oblicze Boga ani Go szukać? Ponieważ w ludzkim człowieczeństwie nie ma nic, co pozostawałoby w zgodzie z prawdą. Wszystko, co ludzie lubią, za czym tęsknią i co skrywają w sercu, jest sprzeczne z prawdą, jest jej zaprzeczeniem. Dlatego, jeśli poprosisz kogoś, by szukał prawdy, gdy coś mu się przydarzy, będzie to dla niego trudniejsze niż lot na księżyc – ale jeśli poprosisz go, by słuchał człowieka, będzie to dla niego o wiele łatwiejsze. To oczywiste, że antychryści bardzo szybko osiągają rezultaty, gdy do kontrolowania ludzi wykorzystują technikę zjednywania sobie ich serc. Rzuconą mimochodem uwagą mogą sprawić, że ktoś będzie miał o nich przychylną opinię. Zwykłym komentarzem, który zawiera jakąś intencję lub punkt widzenia, mogą sprawić, że ktoś spojrzy na nich z nowej perspektywy, zobaczy ich w nowym świetle. To pokazuje dokładnie to, co kryje się w ludzkich wnętrzach. Oznacza to, że jeśli nie dążysz do prawdy, a zamiast tego idziesz ścieżką dążenia do statusu i władzy, wszystko, co zrobisz, wywrze wpływ na każdego członka zepsutej ludzkości, który to w konsekwencji odwróci się od prawdziwej drogi, będzie unikał prawdy oraz Boga i odrzuci Go. To jedyna konsekwencja, jedyny rezultat. Widać to jak na dłoni.
Pierwszym przejawem tego, że antychryst próbuje zjednać sobie ludzkie serca, jest przyciąganie ludzi drobnymi przysługami. Drobne przysługi to niekoniecznie rzeczy materialne; obejmują one szeroki zakres. Czasami są to troskliwe słowa, czasami jest to spełnienie czyjegoś pragnienia lub uczynienie zadość jego preferencji, a czasami to wczuwanie się w czyjeś myśli i mówienie przyjemnie brzmiących słów, które dana osoba chce usłyszeć, co ma sprawić, że uzna ona swojego przywódcę za bardzo dobrego i wyrozumiałego. Innymi słowy, antychryści zasypują ludzi tolerancją, miłością, ciepłem i tak zwaną wyrozumiałością, aby ukryć swoje tajone ambicje kontrolowania ludzi. Jeśli na przykład bracia i siostry ofiarowali im jakieś ładne rzeczy, mogą oni podzielić się częścią z nich z kimś, z kim są w dobrych stosunkach. Wykorzystują te drobne przysługi, aby zjednać sobie serca ludzi i ich przekupić. Jeśli w kościele jest jakaś niewymagająca praca, która nie wiąże się z narażeniem na działanie żywiołów i może umożliwić komuś znalezienie się w centrum uwagi, zlecą ją temu, z kim są w dobrych stosunkach. Dlaczego są do tego zdolni? Częściowo dlatego, że z natury nie kochają prawdy i w swoich działaniach nie kierują się zasadami. A częściowo dlatego, że rezerwują ten dobry obowiązek dla tych, z którymi są w doskonałych stosunkach, a następnie mówią im kilka miłych słów, aby ci ludzie byli im wdzięczni. Postępując w ten sposób, osiągają swój cel, jakim jest zjednanie sobie serc tych ludzi. Ta taktyka nie polega jedynie na rozdawaniu drobiazgów i mówieniu miłych rzeczy tu czy tam – kryje się za tym określona intencja, jakiś cel. A jaki to cel? Sprawienie, by w głębi serca ludzie mieli pozytywne zdanie o tym człowieku. Jeśli jest grupa dziesięciu osób, antychryści zaczynają od ich oceny: „Wśród tych dziesięciu ludzi jest dwóch, którzy są dobrzy w podlizywaniu się innym. Nie muszę się nimi przejmować, i tak będą mi nadskakiwać. Są też dwie nierozgarnięte osoby, które zrobią to, co im każę, jeśli uzyskają ode mnie kilka korzyści. Kolejni dwaj to osoby o pewnym potencjale. Jeśli tylko wygłoszę kilka wzniosłych kazań i wypowiem parę imponujących słów, ulegną mi. Są też trzy osoby, które wydają się dążyć do prawdy, więc z nimi będzie trochę trudniej. Będę musiał dokładnie zapoznać się z ich faktyczną sytuacją, zobaczyć, czego potrzebują, a następnie ich zadowolić. Jeśli któryś z nich tego nie kupi i nie będzie mi posłuszny, ostatecznie się z nim rozprawię i go usunę. Nawet jeśli ostatni z nich będzie przeciwko mnie, to i tak nie sprawi mi zbyt wielu kłopotów i łatwo będzie sobie z nim poradzić”. Takie osoby raz rzucą okiem na grupę ludzi i już mogą określić, z kim sobie poradzą, a z kim nie. Skąd mogą to wiedzieć tak szybko? Są do tego zdolni, ponieważ ich serca są wypełnione szatańską filozofią i szatańskimi metodami postępowania. Zasady, jakimi kierują się w zachowaniu, ich sposoby bycia oraz porozumiewania się z innymi nie polegają na przyjaznym dogadywaniu się z ludźmi ani na utrzymywaniu normalnych relacji międzyludzkich, nie polegają na pomaganiu innym, zaopatrywaniu ich, wywieraniu na nich budującego wpływu ani na angażowaniu się w relacje z innymi jak równy z równym, ani też na stosowaniu prawdozasad do rozwiązywania problemów i postępowania z innymi ludźmi. Takie osoby ludzie zdecydowanie nie posiadają ani krzty tych zasad. Jakimi zasadami się kierują? „Na ile każdy z nich szanuje mnie w głębi serca? Nie muszę zawracać sobie głowy tymi, którzy mają o mnie dobre zdanie, którzy przyjęli mnie do swojego serca, boją się mnie, szanują i czczą. Powinienem postąpić w taki a taki sposób z tymi, którzy mnie nie szanują, a to i tamto powinienem zrobić z tymi, którzy mnie szanują, ale jeszcze mi do końca nie ulegli. A co do tych, którzy generalnie nie zwracają uwagi na innych, to powinienem zrobić z nimi to i tamto”. Antychryści mają opanowaną procedurę kontrolowania ludzi krok po kroku. Dlaczego podejmują te kroki i formułują takie myśli? Ponieważ pragnienie władzy w ich sercach jest nie do opanowania. Gdyby mieli utrzymywać przyjazne relacje z ludźmi w grupie, czuliby się niespełnieni i niegodni. Jaki jest więc ich cel? Sprawić, by każdy miał dla nich miejsce w swoim sercu – jeśli nie pierwsze, to drugie, a jeśli nie drugie, to trzecie. Relacje z innymi na równej stopie to dla nich za mało. Czy jako przywódcy potrafią oni brać pod uwagę odmienne opinie innych? Nie potrafią. Wokół czego kręci się wszystko, co robią? (Wokół władzy). Wszystko, co robią, kręci się wokół władzy. Jakie ich działania koncentrują się wokół władzy? Po pierwsze, sondują twoje serce i chwytają je w sidła – to znaczy, najpierw próbują cię przekupić i sprawiają, że się przed nimi otwierasz, wyciągają z ciebie twoje prawdziwe uczucia i poznają twoją prawdziwą opinię na ich temat. Zdobywszy tę wiedzę, dostosowują swoje metody do każdej sytuacji, działając w każdym przypadku inaczej. Oni chcą kontrolować ludzkie serca, a kiedy znajdą kogoś, kto nie jest z nimi jednomyślny, kogoś, kto ich nie szanuje, kogoś, kto nie jest wobec nich lojalny, wtedy uderzają w tę osobę i ją dręczą. Tak więc bodźcem antychrystów, popychającym ich ku zjednywaniu sobie ludzkich serc, jest władza. A jakich metod i technik używają, by zdobyć władzę? W pełni rozumieją oni, pojmują i kontrolują ludzkie serca. Co sprawuje kontrolę nad myślami ludzi? Ich serce oraz ich natura. Kiedy antychryst kontroluje serce jakiejś osoby, jej pomysły i myśli nie mają już żadnego znaczenia. Gdy antychryst kontroluje czyjeś serce, kontroluje go całego.
B. Obnoszenie się ze swoimi mocnymi stronami, aby zyskać uwielbienie ludzi
Oprócz wykorzystywania drobnych przysług, o których właśnie rozmawialiśmy, jakie inne techniki antychryści powszechnie lub zwyczajowo stosują, aby zjednać sobie serca ludzi? Powiedzmy na przykład, że wszyscy mają złe zdanie o jakimś przywódcy. Ludzie myślą, że brakuje mu talentu, że potrafi jedynie głosić słowa i doktryny oraz że brakuje mu prawdziwego zrozumienia prawdy. Jeśli ten przywódca się dowie, że ludzie mają o nim takie zdanie, czy zrobi wszystko, co w jego mocy, aby ukryć te wady i niedociągnięcia? (Tak). Co zrobi? W jaki sposób będzie się wypowiadać? Udawanie, że się otwiera to jeden z aspektów jego działania. Co jeszcze? (Wyjaśnianie spraw). Wyjaśnianie spraw również służy za przykrywkę. Ponadto lider może wykorzystywać swoje mocne strony i to, co inni postrzegają jako wspaniałe, aby ukryć swoje słabości. Czy jest to powszechna praktyka? (Tak). Na przykład ktoś powie: „Wierzę w Boga dopiero od niedawna, więc dlaczego wybrano mnie na przywódcę? Dlatego, że prowadziłem firmę w świeckim świecie, a nasz personel rozrósł się z dziesięciu do dwustu osób, co pokazuje, że mam zdolności przywódcze. Chociaż dom Boży nie przywiązuje wagi do takich spraw, ta umiejętność jest przydatna w niektórych sytuacjach, prawda?”. Wysłuchawszy tego, inni się z tym nie zgadzają, więc osoba ta kontynuuje swoje wystąpienie, mówiąc: „Na przykład, jeśli mówisz do swoich pracowników, ale oni nie słuchają, co powinieneś zrobić? Będą cię słuchać, gdy osiągniesz dobre wyniki. Przedstawiłem już swój dowód: moja firma weszła na giełdę!”. Na początku niektórzy mogą uznać, że to talent, że tak załatwiają sprawy ludzie niewierzący, ale w działaniach tej osoby rzeczywiście jest metoda i przynoszą one rezultaty, więc część z nich przestaje wątpić i zaczyna jej ufać, a w miarę, jak ta osoba działa, ci ludzie nieświadomie coraz bardziej patrzą na nią z uwielbieniem. Ponadto osoba ta wprowadza innych w błąd i ukrywa swoje własne braki, przekupuje serca ludzi, a oni nawet o tym nie wiedzą, wprowadza ich w błąd, a oni kłaniają się przed nią. Czyż nie jest to technika? (Jest). Co to jest? To robienie wszystkiego, co w ludzkiej mocy, aby obnosić się ze swoją wiedzą i swoimi zdolnościami oraz chwalić się własnymi uzdolnieniami i umiejętnościami. Jaki jest cel tych działań? Również jest nim zjednywanie sobie serc innych ludzi. Aby zjednać sobie ich serca, oprócz rozdawania ładnych rzeczy, osoba taka musi także sprawić, by inni ją szanowali. Gdyby była kimś zwyczajnym lub niewykształconym, kto nie skończył wielu szkół, kto by ją cenił? Dlatego taka osoba celowo popisuje się swoimi dyplomami, informując ludzi, że ma tytuły naukowe i wysokie kwalifikacje akademickie, w wyniku czego wprowadza niektórych ludzi w błąd. Robi wszystko, co w jej mocy, aby obnosić się ze swoimi zdolnościami i umiejętnościami oraz swoją wiedzą, aby inni ludzie mieli o niej wysokie mniemanie, robi na nich dobre wrażenie, żeby oni często chcieli prosić ją o radę, kiedy coś robią, żeby taka była ich instynktowna reakcja. Czy wszystko, co robią, aby osiągnąć ten cel, nie jest również strategią zjednywania sobie ludzkich serc? Są to dwa przejawy zjednywania sobie ludzkich serc przez antychrystów. Pierwszym z nich jest wykorzystywanie drobnych przysług. Drugim jest obnoszenie się z własnymi umiejętnościami i zdolnościami, innymi słowy, z tym, co czyni ich lepszymi, i górowanie tym sposobem nad resztą grupy po to, żeby wyróżniać się z tłumu i żeby wszyscy takie osoby szanowali, podziwiali, chętnie do nich przychodzili, wykonywali ich rozkazy i popierali ich przywództwo, a nawet ochoczo akceptowali wszystkie ich ustalenia i się im podporządkowywali. Czyż nie jest to forma ataku psychologicznego? (Jest). Zjednywanie sobie serc innych ludzi jest rodzajem ataku psychologicznego. Co należy rozumieć przez „atak psychologiczny”? Jest to sposób, za pomocą którego szatan zajmuje i kontroluje ludzkie serca. Bóg bada głębię ludzkiego serca. Podbija i pozyskuje ludzkie serca. Dlaczego więc nie używa się wyrażenia „pozyskiwanie ludzkich serc” w odniesieniu do szatana i antychrystów? Dlatego, że szatan i antychryści używają nienormalnych i niegodziwych technik, aby zawładnąć ludzkimi sercami, zwieść je, przyciągnąć do siebie i kontrolować, po to by ludzie musieli wyrobić sobie o nich dobre zdanie oraz dogłębnie ich szanować i podziwiać.
Właśnie omówiliśmy dwie taktyki zjednywania sobie ludzkich serc. Jakie są inne istotne taktyki? Jeśli nie doświadczyliście taktyk i metod stosowanych przez antychrystów, by zwodzić i ograniczać ludzi, możecie przyjrzeć się sobie i zobaczyć, jak mają się one do was. Sprawdźcie, czy zdradzacie takie przejawy. Każdy, kto żyje otoczony skażonymi skłonnościami, je ma. Rozdawanie drobnych przysług, zwodzenie ludzi, przyciąganie ich do siebie – czyż nie robicie często takich rzeczy? A czy nie robicie często wszystkiego, co w waszej mocy, by obnosić się ze swymi zdolnościami i mocnymi stronami? (Robimy tak). Zwłaszcza, gdy podejmujecie działania sprzeczne z prawdą, gdy wasze słabości i wady wychodzą na jaw, a nawet gdy jesteście przycinani i naprawdę tracicie twarz, a po całym waszym prestiżu nie pozostaje ślad, czyż nie robicie takich rzeczy, jak posługiwanie się takimi metodami i technikami, aby ratować sytuację i przywrócić sobie pozycję i prestiż w sercach ludzi? (Robimy również takie rzeczy). Kiedy robicie takie rzeczy, czy macie jakąkolwiek świadomość i czujecie, że to jest zła droga i że nie wolno wam tego robić? Czy odczuwacie wyrzuty sumienia? Czy często jesteście na to niewrażliwi, czy też macie wyrzuty sumienia, ale mimo wszystko musicie robić te rzeczy wbrew sobie, ponieważ wasza reputacja i wasz wizerunek są dla was tak ważne? Jak to jest? (Robimy to wbrew sobie). Robicie to wbrew sobie – czy w takim razie odczuwacie wyrzuty sumienia? Czy też w ogóle ich nie odczuwacie, tylko lekceważycie te rzeczy, gdy już je zrobicie, i dalej jecie i śpicie jak dawniej? (Odczuwamy wyrzuty sumienia). Jeśli odczuwacie trochę wyrzutów sumienia, to nie jest tak źle. Dowodzi to, że wasze odrętwienie nie sięga aż tak głęboko – wciąż posiadacie świadomość. Ludzie posiadający świadomość mają nadzieję na zbawienie; ci, którzy są jej pozbawieni, nie mają człowieczeństwa, więc są w niebezpieczeństwie.
C. Wykorzystywanie fasad do wprowadzania ludzi w błąd i zaskarbiania sobie dobrej opinii
Jakich innych technik używają antychryści, aby zjednywać sobie serca ludzi? Możliwa jest jeszcze jedna sytuacja, a mianowicie bez względu na to, co robią antychryści, nie robią tego przed Bogiem, ale przed ludźmi. Jaki mają w tym cel? (Przyciągnąć ludzi). Chodzi o to, aby przyciągnąć ludzkie serca. Na pozór antychryści są bardziej skłonni do cierpienia i płacenia ceny niż inni, wydają się bardziej uduchowieni od innych, bardziej lojalni wobec Boga i sprawiają wrażenie, że poważniej podchodzą do swojego obowiązku. Ale kiedy nikt ich nie obserwuje, nie zachowują się w ten sposób. Takie postępowanie nie jest ich prawdziwą intencją, mają ukryte motywy. Zachowują się w ten sposób przed innymi, aby ludzie widzieli, że dobrze postępują i wykonują swoje obowiązki z wielką lojalnością, podczas gdy w rzeczywistości lojalność zdecydowanie ich nie motywuje. Ich celem jest przekonanie innych, że są lojalni i odpowiedzialni. W pełni przekonują innych poprzez płacenie swojej ceny w taki sposób. W rezultacie inni ludzie są skłonni zaakceptować ich przywództwo i wybaczyć im bez względu na to, jakie błędy popełniają. Jakie to zachowanie? Jest to wykorzystywanie fasad do wprowadzania ludzi w błąd. Co oznacza tutaj słowo „fasady”? Oznacza to dobre zachowania i działania, które wydają się być zgodne z prawdą. Wykorzystywanie fasad, które wydają się być zgodne z prawdą, do wprowadzania ludzi w błąd i zaskarbiania sobie dobrej opinii – to podsumowuje charakterystykę tego zachowania, prawda? Ostatecznym celem antychrystów jest zaskarbienie sobie dobrej opinii ludzi. Gdy inni wyrobią sobie o nich dobrą opinię i obdarzą ich odrobiną szacunku – antychryści zajęli już pewną pozycję w ich sercach za pomocą tej metody. Na przykład, istnieją pewnego rodzaju osoby, które wykonując swój obowiązek, są gotowe płacić cenę, w swoich działaniach opierają się głównie na doświadczeniu i zasadniczo nie naruszają żadnej z kluczowych zasad, ale kiedy rozmawiasz z nimi o poszukiwaniu prawdozasad, co mówią? „Nie ma potrzeby o tym ze mną rozmawiać. Mam te wszystkie sprawy na uwadze!”. Kiedy taka osoba naprawdę napotyka problem, nie tylko nie poszukuje odpowiedzi, ale także odmawia słuchania rad innych ludzi, a tym bardziej ich opinii – po prostu robi to, co uważa za słuszne. Kiedy płaci ona cenę, kiedy jej działania sprawiają, że wydaje się szybka, zdecydowana i obdarzona pewnym autorytetem, jak inni ludzie ją w głębi serca postrzegają? Czy mają o niej dobre zdanie, czy też nie? Z perspektywy innych ludzi nie pogwałciła ona prawdy w żaden oczywisty sposób i jest bardzo biegła w swoim postępowaniu. Jej poziom „lojalności” i doświadczenie w wykonywaniu obowiązków są wystarczające, by przekonać innych. Ludzie myślą: „Spójrz na tę osobę: Wierzy w Boga od wielu lat i jest biegła w wykonywaniu tego obowiązku. Jest doświadczona. My nie potrafilibyśmy tego robić”. Kiedy ludzie mają o tej osobie tak pozytywne zdanie, to czy w głębi serca ją cenią, czy nie? (Cenią). Tak, w głębi serca ją cenią. Niektórzy ludzie nigdy nie szukają prawdy po części dlatego, że brakuje im duchowego zrozumienia, a po części dlatego, że nie interesują się prawdą, w ogóle jej nie kochają i kompletnie nie rozumieją, czym są prawdozasady. Polegają oni wyłącznie na swoim chwilowym entuzjazmie, własnych dobrych intencjach i latach doświadczenia w wykonywaniu swoich obowiązków. Nie chcą jednak, by inni ludzie się o tym dowiedzieli, więc robią wszystko, co w ich mocy, by podejmować wielki wysiłek i płacić cenę. Jeśli ktoś odkryje, że brakuje im duchowego zrozumienia lub że nie rozumieją prawdy i w swoim postępowaniu nie kierują się zasadami, szybko wykazują się pewnymi osiągnięciami, aby ludzie mogli je zobaczyć. Mówią: „Spójrzcie i przekonajcie się, czy naprawdę mam duchowe zrozumienie. Przyjrzyjcie się; zobaczcie, czy naprawdę postępuję zgodnie z zasadami, czy naprawdę rozumiem prawdę”. Gdy postępują w ten sposób, spora liczba osób daje się wprowadzić w błąd. Mówią: „Ci ludzie mają doświadczenie w wykonywaniu swoich obowiązków i rozumieją zasady; to my nie rozumiemy”. Co ujawnia stwierdzenie: „To my nie rozumiemy”? To stwierdzenie ujawnia, że w głębi duszy aprobują oni pozornie dobre zachowanie tych ludzi. Co oznacza ta aprobata? Jest to równoznaczne z myśleniem, że są to ludzie, którzy praktykują prawdę, kochają Boga i są przez Niego doskonaleni. Czy to, że inni oceniają ich w ten sposób, nie jest jednoznaczne z tym, że zajmują oni pewną pozycję w ludzkich sercach? Uściślając, można powiedzieć, że mają oni pewien rodzaj prestiżu. Co więc daje im ten prestiż? Sprawia on, że inni ich podziwiają, szanują, a nawet na nich polegają. W jaki sposób na nich polegają? Gdy tylko mają jakiś problem, natychmiast się do nich zwracają. Przypuśćmy, że ktoś powie: „To poważna sprawa, a my jej nie rozumiemy. Powinniśmy zapytać o to Zwierzchnictwo, prawda?”. Niektórzy odpowiedzą: „Nie ma takiej potrzeby. Możemy po prostu zapytać naszego przywódcę. Nasz przywódca to wszystko rozumie”. Każdy ma w głowie przekonanie, że przywódcy i pracownicy są przez większość czasu zajęci swoją pracą i nie czynią zła, a w konsekwencji wszyscy myślą, że z pewnością są oni ludźmi, którzy rozumieją prawdę i postępują zgodnie z zasadami. Co sądzicie o takim przekonaniu? Jeśli ktoś na pierwszy rzut oka nie popełnił zła, czy oznacza to, że rozumie prawdę? Niekoniecznie. Każdy człowiek rozumie prawdę w ograniczonym zakresie. Jeśli wierzysz, że przywódcy wszystko rozumieją, i bez względu na to, jaki masz problem, nie modlisz się do Boga i nie szukasz odpowiedzi u Niego ani w Jego słowach, tylko idziesz prosto do przywódcy, by o coś zapytać, czyż to nie opóźni sprawy? Jeśli zawsze robisz to, co mówią przywódcy, zawsze ich podziwiasz, to pewne sprawy mogą pójść źle, a ty możesz zaszkodzić pracy kościoła. Dlatego właśnie oddawanie czci ludziom i podziwianie ich jest najprostszą drogą do pogubienia się i popełnienia błędów, a także do zaszkodzenia zarówno własnemu życiu, jak i domowi Bożemu oraz dziełu kościoła.
Istnieją trzy główne przejawy zjednywania sobie ludzkich serc przez antychrysta: pierwszym z nich jest wykorzystywanie drobnych przysług, aby przyciągnąć do siebie ludzi, drugim jest obnoszenie się ze swoimi mocnymi stronami, zdolnościami i talentami, a trzecim jest wykorzystywanie fasad, aby wprowadzić ludzi w błąd i zaskarbić sobie ich dobrą opinię. Te przejawy można znaleźć u każdego. Niektórzy ludzie często powtarzają plotki, o których inni nie wiedzą, rozmawiają na różne tematy lub dzielą się wyjątkowymi, eksperckimi opiniami. Jak to się nazywa? Jest takie powiedzenie: „Starsza pani nakłada szminkę, żebyś miał na co patrzeć”. Ci ludzie zawsze chcą pokazać swoje umiejętności i zdobyć szacunek ludzi. Czasami jednak nie wychodzi im to najlepiej, a ludzie widzą w nich wady, więc konsekwentnie robią wszystko, co w ich mocy, aby ratować sytuację i przedstawić takie argumenty, by się z niej wywinąć. Bez względu na to, czy zrobili coś sprzecznego ze swoim sumieniem i z prawdą, czy coś, co nie było związane z wykonywaniem ich obowiązków, nigdy nie potrafią się przyznać do winy, zastanowić nad sobą ani okazać skruchy, nigdy też nie zdają sobie sprawy z tego, jak poważna jest to sprawa. Wręcz przeciwnie, intensywnie myślą i głowią się nad tym, jakby tu przedstawić argumenty na swoją korzyść i załagodzić sytuację. Do tego stopnia płoną z niecierpliwości, by osiągnąć swoje cele, że nie mogą nawet jeść ani spać, obawiając się, że mogliby nagle i z druzgocącym skutkiem utracić dobrą opinię w oczach innych. Na przykład niektórzy ludzie myślą, że ich teksty są dobre, że są utalentowanymi pisarzami. Inni sądzą, że są dobrymi przywódcami, filarami wspierającymi kościół. Jeszcze inni uważają, że są dobrymi ludźmi. Gdy tylko z jakiegoś powodu zepsuje się ich dobry wizerunek samych siebie, poświęcają oni temu wiele uwagi i płacą cenę, głowiąc się, jak zaradzić tej sytuacji. Jednak nigdy nie odczuwają wstydu, wyrzutów sumienia ani nie czują się dłużnikami Boga z powodu złych ścieżek, które obrali, ani z powodu różnych rzeczy, które zrobili wbrew prawdzie. Nigdy nie mają takich uczuć. Stosują wszelkie taktyki, by wprowadzać ludzi w błąd i zjednać sobie ich serca. Czy to jest wykonywanie obowiązku istoty stworzonej? Zdecydowanie nie. Czy jest to praca, którą powinni wykonywać przywódcy kościelni? Zdecydowanie nie. Kierują się oni w życiu szatańskimi skłonnościami, czyniąc zło i przeszkadzając w pracy kościoła oraz zakłócając i zaburzając dzieło domu Bożego. Sądząc po ich czynach, postępowaniu, ścieżkach, którymi podążają, oraz różnych ich zachowaniach, które zwodzą i kontrolują ludzi, nie wykonują oni obowiązku przywódcy, ale burzą i zakłócają Boże dzieło zbawienia człowieka, powstrzymują ludzi przed przyjściem przed oblicze Boga i próbują trzymać ich w swoich rękach i pod swoją kontrolą. Czyż nie są to działania i zachowania antychrysta? Nie ma co do tego wątpliwości. Jest to wystarczający dowód na to, że antychryści perfekcyjnie odgrywają rolę szatana. Sądząc po naturze tego, co robią, nie tylko nie wykonują oni dobrze obowiązków, które powinni wykonywać, a wręcz przeciwnie, odgrywają rolę szatana. Wszystkie ich poczynania są bezwzględną rywalizacją z Bogiem o Jego wybrany lud. Owce, które należą do Boga, powinny podążać za Bogiem i być przez Niego pozyskiwane, a jednak ci ludzie powstrzymują innych przed podążaniem za Bogiem, chwytają Boże owce w swoje ręce i kontrolują je, zmuszając ludzi do oddawania im czci i podążania za nimi. Taka jest natura ich działań. Czy takich ludzi można nazwać przywódcami? (Nie). Jak więc powinniśmy ich nazywać? (Złymi sługami). Źli słudzy – to odpowiednia nazwa. „Antychryści”, „źli słudzy” – oba te określenia pasują, prawda? Ci ludzie wymachują sztandarem wykonywania obowiązku przywódcy, ale nie robią tego, co przywódca powinien robić. Ich działania nie mają nic wspólnego z wypełnianiem obowiązku przywódcy, odgrywają oni rolę antychrysta i zastępują szatana, żeby zaburzać i niszczyć dzieło domu Bożego oraz zwodzić wybrańców Bożych, by odrzucili prawdziwą drogę i Boga. Wszystkie ich działania i zachowania ujawniają usposobienie i naturę szatana oraz prowadzą do tego, że ludzie stronią od Boga, odrzucają Jego oraz prawdę, a także oddają cześć tym ludziom i podążają za nimi. Pewnego dnia, gdy całkowicie zwiodą oni ludzi i przejmą nad nimi pełną kontrolę, ci zaczną ich czcić, podążać za nimi i okazywać im posłuszeństwo. Wówczas antychryści osiągną swój cel, jakim jest usidlenie ludzkich serc. Są przywódcami kościoła, ale nie wykonują pracy powierzonej im przez Boga, nie wykonują pracy przywódców i pracowników. Zamiast tego oddziałują na wybrańców Bożych, zwodząc ich, usidlając i kontrolując oraz biorąc owce, które ewidentnie należą do Boga, w swoje własne ręce, pod swoją komendę. Czyż nie są złodziejami i bandytami? Czy rywalizując z Bogiem o Jego wybrańców, nie służą jako pachołkowie szatana? Czyż tacy antychryści nie są wrogami Boga? Czy nie są wrogami Jego wybrańców? (Są). Są nimi w stu procentach. Są wrogami Boga i Jego wybrańców; nie ma co do tego cienia wątpliwości.
W czasach, gdy przemawiałem i pracowałem we wszystkich kościołach w Chinach kontynentalnych, miałem przy sobie kogoś, kto był odpowiedzialny za nagrania audio i spisywanie kazań. Człowiek ten był dość utalentowany, miał bystry umysł i refleks. Ale miał też pewną cechę: był bardzo dobry w mówieniu przyjemnie brzmiących słów, które ludzie chcieli słyszeć. Gdybyś powiedział, że coś jest smaczne, odrzekłby: „Masz rację. Próbowałem tego. To jest pyszne”. Gdybyś powiedział, że na zewnątrz jest gorąco, odrzekłby: „Rzeczywiście. Jestem cały spocony”. Gdybyś powiedział, że jest zimno, odrzekłby: „To prawda, że jest zimno. Mam na sobie ocieplane buty”. Trudno mu było powiedzieć coś prawdziwego lub szczerego. Sprawiał on wrażenie kogoś, kto naprawdę dąży do prawdy, ale kiedy pojawiało się coś, co wymagało zapłacenia ceny, ukrywał się. Był podstępny i fałszywy. Taką właśnie był osobą. Niektórzy mogą zapytać: „Cóż, dlaczego wybrałeś taką osobę?”. Nie wybrałem go – zadecydowały o tym okoliczności w tamtym czasie. Wtedy trudno było znaleźć nawet kogoś takiego jak on, a przynajmniej miał refleks – wciskał przycisk nagrywania, gdy tylko zaczynałem mówić. Podążał za Mną wszędzie, nagrywając i spisując kazania; wykonał trochę prawdziwej pracy. Ale sposób, w jaki zachowywał się w Mojej obecności, i to, co robił w kościele, były jak działania dwóch zupełnie różnych osób. Przy Mnie wykazywał się posłuszeństwem, grzecznością, pilnością, sumiennością i odpowiedzialnością – ale czy był taki, gdy wykonywał swój obowiązek w kościele? Biorąc pod uwagę, że tak się prezentował, gdy miał kontakt ze Zwierzchnictwem, czy był taki również wtedy, gdy przebywał wśród wybrańców Bożych? Czy odważyłbyś się udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie? Nie odważyłbyś się. Skąd mógłbyś wiedzieć, jak naprawdę wyglądała jego sytuacja? Aby było to możliwe, musiałbyś mieć z nim styczność. Gdybyś miał z nim do czynienia przez jakiś czas, wszystko, co skrywała jego naturoistota, wyszłoby na jaw. Ten człowiek szczególnie kochał status i był wyjątkowo próżny. Mając dowolnego kompana, uwielbiał mówić o swoich zasługach i obnosić się z tym, co potrafi, co zrobił, ile wycierpiał i jaki jest wspaniały. Postępował tak i mówił w ten sposób bardzo często i był zupełnie inną osobą niż wtedy, gdy Ja byłem obecny. Ponadto każdy, kto przebywał w jego towarzystwie, czuł się ograniczany oraz zastraszany i nie miał odwagi nic o tym wspomnieć. Co było największym problemem w tej sytuacji? Tę odrobinę pracy, którą wykonywał, tę cząstkę obowiązku, który wykonywał, traktował to jako kapitał, z którym mógł się obnosić, gdziekolwiek się udał. Do jakiego stopnia się z tym obnosił? Wszyscy go podziwiali, czcili i zazdrościli mu. W końcu powiedzieli: „Ten człowiek tyle wycierpiał dla Boga. Wystarczy spojrzeć na jego wiarę i miłość do Boga! Nie dorastamy mu do pięt. Jesteśmy od niego o wiele gorsi!”. Ludzie zawsze o nim wspominali, a ci, którzy nie mogli się zobaczyć ze Mną, myśleli, że spotkanie z nim jest równie dobre jak spotkanie ze Mną. Wpływ, jaki wywierał na wiedzę, myśli i umysły ludzi, w końcu osiągnął właśnie taki poziom. Musiał powiedzieć i zrobić wiele rzeczy, aby dojść do tego miejsca, prawda? Z pewnością nie wspomniał w zaledwie kilku słowach o obowiązkach, które wykonywał, ale bez wątpienia mówił i rozprawiał o tej kwestii bardzo długo. Co więcej, miał własne motywy i cele, powiedział kilka rzeczy, które mogły uwieść ludzi i wprowadzić ich w błąd, sprawiając, że ludzie go wielbili, i ostatecznie osiągnął swój cel. Co myślicie o takiej osobie? Wykonywanie obowiązku u Mojego boku było dla niego dobre zarówno pod względem nauki tego, jak się zachowywać, jak i zdobywania prawdy. Była to dla niego okazja, by wcześnie zostać udoskonalonym. Niestety, nie docenił jej. Nie dostrzegł, jak wartościowa i ważna była to sposobność ani że to ścieżka, fundament i źródło zdobywania prawdy i wiedzy o Bogu. Zamiast tego wykorzystał tę okazję do osiągnięcia własnego celu, jakim było wyróżnienie się spośród tłumu i zjednanie sobie ludzkich serc. To zwiastowało kłopoty; kroczył niewłaściwą ścieżką. Powiedzcie Mi: kiedy tak bezmyślnie rozpowiadał o tym, ile wycierpiał, o tym, jak Bóg go prowadził, jak Bóg go traktował i jak Bóg mu ufał, czy był w stanie rozpoznać, że kryje się za tym osobista intencja? (Tak). Powinien umieć to dostrzec. Nie było to coś niemożliwego do rozpoznania. Mógł to rozpoznać – dlaczego więc nie był w stanie okiełznać swoich złych uczynków? Ponieważ nie kochał prawdy, a jedynie wpływy i status. Kiedy osoba, która naprawdę kocha prawdę, przejawia zepsucie, kiedy świadczy o tym, ile wycierpiała, odczuwa wyrzuty sumienia i oskarża samą siebie. Czuje, że postąpiła podle, sprzeciwiając się Bogu, i że nie wolno jej tego powtórzyć. Kiedy w przyszłości chce to zrobić ponownie, jest w stanie się powstrzymać i położyć temu kres. To całkiem normalne. Ale antychryści w takich chwilach, nawet jeśli sumienie ich upomina, nie są w stanie kontrolować swoich ambicji oraz pragnień i nawet jeżeli zostaną przycięci, nie przyjmą prawdy. Dlaczego ich natura nadyma się i rozrasta nieodwracalnie? (Ponieważ nie kochają prawdy). Z natury nie kochają prawdy. Co zatem kochają? (Kochają status). Co da im status? Sprawi on, że ludzie będą ich czcić, szanować i zazdrościć im. Ostatecznie ich celem jest cieszenie się takim samym statusem i traktowaniem jak Bóg, a także czcią, szczęściem i radością, jakie ten status im przynosi. Czy po wysłuchaniu wszystkiego, co przed chwilą powiedziałem, nie czujecie obrzydzenia? (Czujemy). Ten człowiek zrobił coś jeszcze, co było nawet bardziej odrażające. Później zachorował i wrócił do swojego rodzinnego miasta, co jeszcze bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że zasłużył na korzyści płynące ze statusu. Jak waszym zdaniem się zachował opanowany przez tę myśl? Czy nie domagał się od ludzi jeszcze lepszego traktowania? (Domagał się). Dlaczego tego żądał? Czy nie uważał tego za przesadne lub nierozsądne? Czuł, że na to zasługuje. Myślał: „Wiele wycierpiałem dla Boga i dla moich braci i sióstr. Mam do tego prawo. Zachorowałem, ponieważ tyle wycierpiałem, więc moi bracia i moje siostry muszą mi służyć”. Kiedy był chory, nie kiwnął palcem; po prostu całymi dniami wylegiwał się w łóżku, zmuszając innych, by go pielęgnowali i karmili. Leżąc tak przez długi czas, zaczął się nudzić, więc kazał ludziom przynosić sobie jedzenie i picie i wychodzić z nim, aby zaradzić swojej nudzie. To dość odrażające, prawda? Gdyby naprawdę był tak chory, nie byłoby to tak wielką sprawą. Jeśli jednak nie był aż tak chory, to z pewnością jego zachowanie było zupełnie pozbawione rozumu, prawda?
Niektórzy ludzie wydają się bardzo entuzjastyczni w swojej wierze w Boga. Kochają zajmować się i interesować sprawami kościoła i zawsze wysuwają się na prowadzenie. A jednak niespodziewanie rozczarowują wszystkich, gdy zostają przywódcami. Nie koncentrują się na rozwiązywaniu praktycznych problemów wybrańców Boga, tylko robią wszystko, co w ich mocy, by działać na rzecz własnej reputacji i własnego statusu. Uwielbiają się popisywać, aby inni ich szanowali, i zawsze mówią o tym, jak ponoszą koszty i cierpią dla Boga, ale nie wkładają wysiłku w dążenie do prawdy ani we wchodzenie w życie. Nie tego się od nich oczekuje. Zajmują się pracą, popisują przy każdej okazji, głoszą pewne słowa i doktryny, zdobywają szacunek i uwielbienie niektórych osób, zwodzą ludzkie serca i umacniają swój status, ale co z tego ostatecznie wynika? Bez względu na to, czy ci ludzie używają drobnych przysług, by przekupić innych, czy obnoszą się ze swoimi zdolnościami i umiejętnościami, czy też stosują różne metody, by wprowadzić ludzi w błąd i w ten sposób zaskarbić sobie ich dobrą opinię, nieważne, jaką metodą się posługują, by zjednać sobie ludzkie serca i znaleźć w nich dla siebie miejsce, co przy tym tracą? Utracili możliwość zdobycia prawdy podczas wykonywania obowiązków przywódcy. Jednocześnie, z powodu różnych zachowań, które przejawiali, zgromadzili też złe uczynki, które przesądzą o ich ostatecznym wyniku. Bez względu na to, czy wykorzystują drobne przysługi, by przekupić i usidlić ludzi, czy chełpią się, czy też wykorzystują fasady, by wprowadzić ludzi w błąd, i bez względu na to, jak wiele korzyści i satysfakcji pozornie z tego czerpią, patrząc na to teraz, czy możemy uznać, że ta ścieżka jest właściwa? Czy jest to ścieżka dążenia do prawdy? Czy jest to ścieżka, która może doprowadzić do zbawienia? Oczywiście, że nie. Bez względu na to, jak sprytne są te metody i sztuczki, nie mogą one oszukać Boga, Bóg je wszystkie ostatecznie potępia i nienawidzi ich, ponieważ za takimi zachowaniami kryje się ludzka ambicja oraz postawa i istota sprzeciwu wobec Boga. W głębi serca Bóg absolutnie nigdy nie uznałby, że ci ludzie wykonują swoje obowiązki, ale raczej określiłby ich mianem złoczyńców. Jaki werdykt wydaje Bóg, gdy ma do czynienia ze złoczyńcami? „Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość”. Kiedy Bóg mówi „Odstąpcie ode mnie”, gdzie chce, aby tacy ludzie trafili? Przekazuje ich szatanowi, by trafili do miejsc zamieszkałych przez hordy szatanów. Jakie ostatecznie ci ludzie ponoszą konsekwencje? Są dręczeni przez złe duchy aż do śmierci, co oznacza, że pożera ich szatan. Bóg nie chce tych ludzi, tak więc ich nie zbawi, nie są oni owcami Boga, a tym bardziej Jego wyznawcami, więc nie należą do grona tych, których On zbawi. Tak właśnie Bóg definiuje tych ludzi. Jaka jest więc natura prób zjednania sobie ludzkich serc? Jest to kroczenie ścieżką antychrysta; jest to zachowanie i istota antychrysta. Jeszcze poważniejsza jest istota rywalizacji z Bogiem o Jego wybrańców – tacy ludzie są wrogami Boga. Tak właśnie definiuje się i kategoryzuje antychrystów i jest to w pełni trafne.
22 stycznia 2019 r.