Aneks szósty: Podsumowanie charakteru antychrystów i istoty ich usposobienia (Część trzecia)

III. Istota usposobienia antychrystów

A. Niegodziwość

2. Jak Antychryści postępują względem Boga

Podczas ostatniego zgromadzenia skupiliśmy się przede wszystkim na omówieniu i podsumowaniu istoty usposobienia antychrystów, wybierając do szczegółowego przeanalizowania trzy cechy z sześciu skłonności skażonego człowieczeństwa. Te trzy cechy to niechęć do prawdy, zaciekłość i niegodziwość. Ostatnio omawialiśmy niegodziwość i poprzez szczegółową analizę niegodziwych przejawów antychrystów, a mianowicie tego, że ich myśli cały dzień przepełnione są złem, zidentyfikowaliśmy antychrystów, potwierdziliśmy również poprzez te przejawy istotę ich niegodziwego usposobienia. Fakt, że ich myśli przez cały dzień przepełnia zło, analizujemy szczegółowo w dwóch aspektach: po pierwsze pod względem tego, co jest w ich myślach, kiedy traktują innych w ten czy inny sposób, jakie podejście i przejawy ujawniają w swojej skażonej istocie; po drugie, co jest w ich myślach na temat Boga. Skończyliśmy omawiać to, jak traktują ludzi. Jeśli chodzi o to, jakie antychryści mają idee, pojęcia, punkty widzenia i motywy, a nawet z góry określone w umysłach działania względem Boga, częściowo omówiliśmy to ostatnio: na przykład wątpliwość, dociekliwość i co jeszcze? (Podejrzliwość i nieufność). Wątpliwość, dociekliwość, podejrzliwość i nieufność. Pomówmy teraz o tym, jak antychryści sondują Boga.

e. Sondowanie

Jakie są przejawy sondowania? Jakie podejścia czy myśli świadczą o stanie czy istocie sondowania? (Jeśli popełniłem występek lub zrobiłem coś złego, zawsze chcę wybadać Boga, domagam się jasnej odpowiedzi i chcę wiedzieć, czy czeka mnie dobry wynik lub dobre przeznaczenie). Ma to związek z myślami. Na ogół więc, jeśli ktoś mówi albo działa lub też kiedy stawia czemuś czoła, który z jego przejawów to sondowanie? Jeśli ktoś popełnił występek i czuje, że Bóg może potępić lub zapamiętać jego występek, sam zaś jest w niepewności, nie wiedząc, czy Bóg naprawdę go potępi czy nie, wymyśla sposób, aby to sprawdzić i zobaczyć, jaka w rzeczywistości jest postawa Boga. Najpierw się modli, a jeśli nie ma żadnej iluminacji czy oświecenia, rozważa całkowite zerwanie ze swoimi poprzednimi metodami dążenia. Wcześniej zawsze postępował niedbale, wysilając się na trzydzieści procent, kiedy mógł dać z siebie pięćdziesiąt, lub dając dziesięć procent, kiedy mógł dać trzydzieści. Teraz, jeśli może dać z siebie pięćdziesiąt procent, to tak zrobi. Podejmuje się brudnej lub męczącej pracy, której inni unikają, zawsze wykonując ją przed innymi, i upewnia się, że większość braci i sióstr to widzi. Co ważniejsze, chce zobaczyć, jak Bóg postrzega tę sprawę i czy jego występek może zostać odkupiony. Kiedy staje w obliczu trudności lub rzeczy, których większość ludzi nie potrafi przezwyciężyć, chce zobaczyć, co zrobi Bóg, czy go oświeci i nim pokieruje. Jeśli czuje obecność Boga i Jego szczególne względy, wierzy, że Bóg nie zapamiętał ani nie potępił jego występku, co dowodzi, że może on zostać przebaczony. Jeśli ponosi takie koszty i płaci taką cenę, jeśli jego postawa istotnie się zmienia, ale on i tak nie odczuwa obecności Boga i z pewnością nie czuje żadnej zauważalnej różnicy względem wcześniejszego okresu, wtedy możliwe jest, że Bóg potępił jego poprzedni występek i już go nie chce. Skoro Bóg go nie chce, to on nie będzie już w przyszłości wkładał tyle wysiłku, wykonując swój obowiązek. Jeśli Bóg nadal go chce, nie potępia go i nadal jest nadzieja na otrzymanie błogosławieństw, włoży on nieco szczerości w wykonywanie swojego obowiązku. Czy te przejawy i idee są formą sondowania? Czy jest to konkretne podejście? (Tak). Przed chwilą wspomnieliście tylko jeden teoretyczny aspekt, ale nie wgłębiliście się konkretnie w szczegółowe przejawy sondowania Boga ani w to, jakie konkretne podejścia i plany w tej kwestii mają antychryści w sercach, nie zdemaskowaliście też, jakie są punkty widzenia i stany antychrystów, kiedy angażują się w tę aktywność.

Niektórym ludziom nieustannie brakuje jakiejkolwiek wiedzy bądź doświadczenia wszechmocy Boga i wglądu, jaki On ma w serce człowieka. Brakuje im również autentycznej percepcji wglądu Boga w serce człowieka, więc w sposób naturalny przepełniają ich wątpliwości co do tej kwestii. Choć w swoich subiektywnych życzeniach chcą wierzyć, że Bóg ma wgląd w głębię serca człowieka, brakuje im ostatecznego dowodu. W rezultacie planują w swoich sercach pewne rzeczy i jednocześnie zaczynają je wykonywać i wcielać w życie. Robiąc to, cały czas obserwują, czy Bóg naprawdę o tych rzeczach wie, czy zostaną one zdemaskowane, a jeśli zachowają milczenie, to czy ktokolwiek się zorientuje lub czy Bóg może je ujawnić poprzez określone środowisko. Oczywiście, zwykli ludzie mogą odczuwać mniejszą lub większą niepewność w związku z wszechmocą Boga i Jego wglądem w głębię serca człowieka, ale antychryści nie są po prostu niepewni – są jednocześnie przepełnieni wątpliwościami i całkowicie nieufni wobec Boga. Dlatego też opracowują wiele podejść, aby sondować Boga. Ponieważ wątpią we wgląd Boga w ludzkie serca i, co więcej, zaprzeczają faktowi, że Bóg ma taki wgląd, często myślą o pewnych sprawach. Następnie z odrobiną strachu lub jakiegoś niewytłumaczalnego uczucia przerażenia, potajemnie dzielą się tymi myślami w swoim prywatnym kręgu, wprowadzając w błąd pewnych ludzi. W międzyczasie stale stopniowo demaskują swoje argumenty i idee. Kiedy je demaskują, obserwują, czy Bóg im przeszkodzi lub obnaży ich zachowanie. Jeśli je obnaży lub zdefiniuje, szybko się wycofują, przyjmując inne podejście. Jeśli wydaje się, że nikt o tym nie wie i nikt nie potrafi tego przejrzeć ani wejrzeć w ich wnętrze, zyskują w swoich sercach jeszcze pełniejsze przekonanie, że ich intuicja jest dobra, a ich wiedza o Bogu – poprawna. W ich mniemaniu wgląd Boga w ludzkie serca właściwie nie istnieje. Jakiego rodzaju jest to podejście? To jest podejście polegające na sondowaniu.

Z uwagi na swoje z natury niegodziwe usposobienie antychryści nigdy nie mówią ani nie postępują w sposób prostolinijny. Nie załatwiają spraw z uczciwą postawą i szczerością ani nie mówią w sposób szczery i nie postępują z serdecznym nastawieniem. Nic, co mówią lub robią, nie jest szczere, ale raczej okrężne i ukradkowe, nigdy też nie wyrażają bezpośrednio swoich myśli ani motywów. Wierzą bowiem, że gdyby je wyrazili, zostaliby w pełni zrozumiani i przejrzani na wylot, ich ambicje i pragnienia wyszłyby na światło dzienne, a oni sami nie byliby postrzegani wśród innych ludzi jako godni lub szlachetni ani nie byliby podziwiani i czczeni przez innych. Dlatego zawsze starają się zamaskować i ukryć swoje niegodne motywy i pragnienia. Jak więc mówią i działają? Stosują różne metody. Wśród niewierzących istnieje powiedzenie „wybadać sytuację” i antychryści przyjmują podobne podejście. Kiedy chcąc coś zrobić, mają określony punkt widzenia lub postawę, nigdy nie wyrażają tego bezpośrednio; używają raczej pewnych metod, takich jak subtelne sposoby dociekania lub wyłudzania od ludzi informacji, których szukają. Ze względu na swoje niegodziwe usposobienie antychryści nigdy nie szukają prawdy ani też nie chcą jej zrozumieć. Przejmują się wyłącznie własną sławą oraz własnym zyskiem i statusem. Angażują się w czynności, które przynoszą im sławę, zysk i status, a unikają takich, które tych rzeczy nie oferują. Gorliwie podejmują się działań, które związane są z reputacją, statusem, wyróżnieniem i chwałą, a unikają tych, które chronią pracę kościoła lub mogą urazić innych. Dlatego antychryści niczego nie traktują z nastawieniem poszukującym; używają raczej metody sondowania, żeby wybadać sytuację, a potem decydują, czy posuwać się dalej – antychryści są po prostu tak przebiegli i niegodziwi. Na przykład, kiedy chcą wiedzieć, jakiego rodzaju osobami są w oczach Boga, nie oceniają się przez pryzmat słów Bożych, zyskując poznanie samych siebie. Zamiast tego rozpytują wokół i nasłuchują zawartych w wypowiedziach implikacji, obserwują ton i nastawienie przywódców i Zwierzchnictwa oraz poszukują w słowach Boga wskazówek, jak Bóg ustala wyniki ludzi takich jak oni. Stosują te sposoby i metody, aby sprawdzić, gdzie jest ich miejsce w obrębie domu Bożego, i dowiedzieć się, jaki będzie ich przyszły wynik. Czy to nie zawiera w sobie pewnej natury sondowania? Na przykład, kiedy niektórzy ludzie zostają przycięci, zamiast dojść do tego, dlaczego zostali przycięci, przeanalizować swoje skażone skłonności i błędy, które ujawnili w trakcie swojego postępowania, oraz to, jakich aspektów prawdy powinni poszukiwać, aby poznać siebie i naprawić swoje dawne wady, zaczynają stwarzać pozory, wprowadzając ludzi w błąd, i stosują pośrednie środki, aby dowiedzieć się, jakie jest prawdziwe nastawienie Zwierzchnictwa do nich. Na przykład, kiedy zostają przycięci, szybko podnoszą jakąś nieważną kwestię i konsultują się w tej sprawie ze Zwierzchnictwem, aby zobaczyć, jaki przyjmą oni ton, czy są cierpliwi, czy na zadane pytania zostanie udzielona poważna odpowiedź, czy Zwierzchnictwo przyjmie wobec nich łagodną postawę, czy powierzy im zadania, czy nadal będzie mieć o nich wysokie mniemanie i co Zwierzchnictwo naprawdę myśli na temat błędów, które popełnili w przeszłości. Wszystkie te podejścia to rodzaje sondowania. W skrócie, kiedy stają w obliczu takich sytuacji i wykazują te przejawy, czy ludzie wiedzą o tym w głębi duszy? (Tak, wiedzą). Kiedy więc wiecie i chcecie robić te rzeczy, jak sobie z tym radzicie? Po pierwsze, na najprostszym poziomie, czy potrafisz zbuntować się przeciwko samemu sobie? Dla niektórych stanowi to wyzwanie, aby zbuntować się przeciwko samym sobie, kiedy nadejdzie czas. Zastanawiają się nad tym: „Nie ma mowy, tym razem w grę wchodzą moje błogosławieństwa i mój wynik. Nie mogę się zbuntować przeciwko sobie. Następnym razem”. Kiedy przychodzi następny raz, a oni ponownie stają wobec kwestii dotyczącej ich błogosławieństw i wyniku, nadal okazuje się, że nie są w stanie zbuntować się przeciwko samym sobie. Takie jednostki mają poczucie sumienia i chociaż nie mają istoty usposobienia antychrysta, i tak jest to dla nich dosyć kłopotliwe i niebezpieczne. Z drugiej strony, antychryści często miewają takie myśli i żyją w takim stanie, jednak nigdy nie buntują się przeciwko sobie, ponieważ brakuje im poczucia sumienia. Nawet jeśli ktoś zdemaskuje ich i przytnie, wytykając im ich stan, nie ustąpią i absolutnie nie zbuntują się przeciwko samym sobie, ani też nie znienawidzą siebie z tego powodu, nie porzucą ani nie wyzbędą się tego stanu. Kiedy niektórzy antychryści zostają zwolnieni, myślą sobie: „Zwolnienie wydaje się być czymś normalnym, ale mam pewne poczucie zhańbienia. Chociaż nie jest to sprawa istotna, to jest jedna ważna rzecz, której nie potrafię porzucić. Czy jeśli zostaję zwolniony, to oznacza, że dom boży nie będzie mnie więcej kształcić? Jaką osobą będę wtedy w oczach boga? Czy nadal będę mieć nadzieję? Czy nadal będę użyteczny w domu bożym?”. Zastanawiając się nad tym, opracowują plan: „Mam dziesięć tysięcy juanów i teraz jest czas, aby zrobić z nich użytek. Oddam te pieniądze jako ofiarę i zobaczę, czy postawa Zwierzchnictwa wobec mnie może się nieco zmienić i czy Zwierzchnictwo spojrzy na mnie przychylnym okiem. Jeśli dom boży przyjmie pieniądze, to znaczy, że nadal jest nadzieja. Jeśli je odrzuci, to dowodzi, że nie mam już nadziei, i zaplanuję coś innego”. Co to za podejście? To jest sondowanie. Krótko mówiąc, sondowanie to stosunkowo widoczny przejaw istoty niegodziwego usposobienia. Ludzie stosują różne środki, aby uzyskać informacje, których pożądają, zyskać pewność i następnie osiągnąć spokój umysłu. Istnieją różne sposoby sondowania, na przykład wyłudzanie czegoś od Boga za pomocą słów, posługiwanie się różnymi rzeczami, aby Go wybadać, myślenie i roztrząsanie spraw w swojej głowie. W jaki sposób najczęściej wy sondujecie Boga? (Czasami, modląc się do Boga, próbuję wybadać Jego nastawienie wobec mnie i patrzę, czy mam w sercu spokój. Stosuję tę metodę, aby sondować Boga). To jest dość powszechnie stosowana metoda. Inna metoda polega na tym, że człowiek obserwuje siebie podczas omówienia, obserwuje, czy ma coś do powiedzenia, czy Bóg zsyła mu oświecenie bądź iluminację, i wykorzystuje to, aby wybadać, czy Bóg nadal z nim jest, czy nadal go kocha. Albo w trakcie wykonywania obowiązku człowiek obserwuje, czy Bóg go oświeca lub nim kieruje, czy ma ten ktoś jakieś szczególne myśli, idee lub przemyślenia, następnie wykorzystuje to, aby wybadać, jakie nastawienie ma do niego Bóg. Wszystkie te metody są dość powszechne. Czy jest coś jeszcze? (Jeśli w modlitwie poczyniłem jakieś postanowienie przed Bogiem, ale go nie spełniam, obserwuję, czy Bóg będzie mnie traktował według złożonej przeze mnie przysięgi). Również to jest pewnym sposobem. Bez względu na to, jaką metodę ludzie stosują w swoim traktowaniu Boga, jeśli mają z tego powodu poczucie winy, a potem zyskują wiedzę na temat tych działań oraz skłonności i potrafią niezwłocznie zawrócić z niewłaściwej drogi, to problem nie jest tak istotny – jest to normalne zepsute usposobienie. Jeśli jednak ktoś jest w stanie postępować w taki sposób uparcie i konsekwentnie, nawet jeśli wie, że jest to złe i wzgardzone przez Boga, jeśli w tym trwa, nie buntuje się przeciwko temu i z tego nie rezygnuje, to jest to istota antychrysta. Istota usposobienia antychrystów różni się od istoty usposobienia zwykłych ludzi tym, że antychryści nigdy nie zastanawiają się nad sobą ani nie szukają prawdy, ale konsekwentnie i uparcie stosują różne metody, aby sondować Boga, Jego nastawienie do ludzi, Jego wnioski odnoszące się do danej jednostki oraz to, jakie są Jego myśli i przekonania na temat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości danej osoby. Nie poszukują nigdy intencji Boga ani prawdy, a zwłaszcza nie poszukują tego, w jaki sposób podporządkować się prawdzie, aby osiągnąć zmianę usposobienia. Celem wszystkich tych działań jest sondowanie myśli i przekonań Boga – tak postępuje antychryst. Ta skłonność antychrysta jest w oczywisty sposób niegodziwa. Kiedy angażuje się on w takie działania i wykazuje takie przejawy, nie okazuje ani krztyny poczucia winy czy wyrzutów sumienia. Nawet jeśli powiąże samego siebie z tymi rzeczami, nie okazuje żadnej skruchy, nie ma też zamiaru przestać, ale uparcie trwa przy swoich sposobach. Jest to jawnie widoczne w jego traktowaniu Boga, jego postawie i nastawieniu, że postrzega on Boga jako przeciwnika. W myślach i punktach widzenia antychrysta nie ma żadnej idei ani nastawienia, które wiązałyby się z poznaniem Boga, kochaniem Boga, podporządkowaniem się Bogu czy bojaźnią Bożą. Antychryst chce po prostu uzyskać od Boga pożądane informacje i zastosować własne metody i środki, aby precyzyjnie ustalić, jaki Bóg ma do nich stosunek i jak ich definiuje. Co poważniejsze, choć antychryst dostosowuje swoje własne podejście do tego, co objawiają słowa Boże, choć istnieje w nim mikroskopijna świadomość, że takie zachowanie jest wzgardzone przez Boga i nie jest tym, co człowiek powinien robić, antychryst nigdy się z tego nie wycofa.

W przeszłości w domu Bożym obowiązywała pewna reguła: jeśli ci, których wydalono bądź usunięto, okazywali potem prawdziwą skruchę i wytrwale czytali słowa Boga, głosili ewangelię i nieśli świadectwo o Bogu z autentyczną skruchą w sercu, mogli zostać ponownie przyjęci do kościoła. Był pewnego razu człowiek, który spełnił te kryteria po tym, jak został usunięty, i kościół wysłał kogoś, by go odnalazł, porozmawiał z nim i powiedział mu, że został ponownie przyjęty do kościoła. Słysząc to, był bardzo zadowolony, ale zastanawiał się: „Czy to rzeczywiście przyjmują mnie z powrotem, czy też coś innego się za tym kryje? Czy bóg naprawdę dostrzegł moją skruchę? Czy naprawdę okazał mi miłosierdzie i wybaczył mi? Czy moje przeszłe czyny naprawdę zostały puszczone w niepamięć?”. Nie wierząc w to, pomyślał: „Nawet jeśli chcą przyjąć mnie z powrotem, powinienem być powściągliwy i nie zgadzać się od razu, nie powinienem sprawiać wrażenia, jakbym bardzo cierpiał i był tak godny politowania przez te lata po wydaleniu. Muszę zachowywać się z rezerwą i nie dopytywać od razu po przyjęciu mnie z powrotem, gdzie mogę uczestniczyć w życiu kościoła lub jakie obowiązki mogę wykonywać. Nie mogę okazać zbytniego entuzjazmu. Chociaż w głębi serca niezwykle się raduję, muszę zachować spokój i przekonać się, czy dom boży naprawdę chce przyjąć mnie z powrotem, czy też jest po prostu nieszczery, bo chce wykorzystać mnie do pewnych zadań”. Mając to na uwadze, powiedział: „W okresie, kiedy byłem wydalony, dużo myślałem i zdałem sobie sprawę, że popełnione przeze mnie błędy były zbyt rażące. Straty, jakie wyrządziłem interesom domu bożego, były ogromne i nigdy nie będę w stanie ich wynagrodzić. Naprawdę jestem diabłem i szatanem, przeklętym przez Boga. Jednak moja autorefleksja jest wciąż niepełna. Skoro dom boży chce sprowadzić mnie z powrotem, muszę jeść i pić jeszcze więcej słów bożych, zastanowić się nad sobą i lepiej siebie poznać. Obecnie nie jestem godny, by powrócić do domu bożego, nie jestem godny, by wykonywać swoje obowiązki w domu bożym, nie jestem godny, by spotykać się z moimi braćmi i siostrami, i z pewnością zbyt się wstydzę, by stanąć przed bogiem. Wrócę do kościoła dopiero wtedy, gdy poczuję, że moja samowiedza i refleksja są wystarczające, aby każdy mógł przyjąć mnie z pełnym przekonaniem”. Mówiąc to, myślał również nerwowo: „Tylko udaję, kiedy to mówię. Co jeśli przywódcy nie zgodzą się, by mnie przyjąć z powrotem do kościoła? Czy nie będę skończony?”. W rzeczywistości był dość niespokojny, ale mimo to musiał mówić w ten sposób i udawać, że nie pali się do powrotu do kościoła. Co miał na myśli, mówiąc te słowa? (Sondował, czy kościół naprawdę przyjmie go z powrotem). Czy to konieczne? Czy nie jest to coś, co zrobiłyby szatany i diabły? Czy normalna osoba tak by się zachowała? (Nie). Normalny człowiek tak by nie postąpił. Podjęcie takiego kroku, kiedy ma się tak wspaniałą okazję, jest niegodziwe. Ponowne przyjęcie do kościoła jest wyrazem Bożej miłości i miłosierdzia, a on powinien zastanowić się nad swoim własnym zepsuciem i swoimi brakami oraz poznać je, szukając sposobów na rekompensatę za dawne długi. Jeśli ktoś nadal jest w stanie w ten sposób sondować Boga i w ten sposób traktować Boże miłosierdzie, to naprawdę nie docenia Jego dobroci! To, że ludzie wyrabiają sobie takie idee i podejścia, wynika z ich niegodziwej istoty. Zasadniczo, kiedy ludzie sondują Boga, to, co przejawiają i ujawniają, teoretycznie zawsze odnosi się do sondowania między innymi Bożych myśli, a także Jego poglądów i tego, jak definiuje ludzi. Jeśli ludzie szukają prawdy, zbuntują się przeciwko takim praktykom i porzucą je, działając i zachowując się zgodnie z prawdozasadami. Jednak osoby o istocie usposobienia antychrysta nie tylko nie potrafią porzucić takich praktyk i nie uważają ich za nienawistne, ale często doceniają siebie samych za to, że dysponują takimi środkami i metodami. Mogą myśleć: „Spójrzcie, jaki jestem sprytny. Nie tak jak wy, głupcy, którzy umiecie tylko podporządkować się i być posłuszni bogu i prawdzie – w ogóle nie jestem taki jak wy! Staram się różnymi środkami i metodami poznać te rzeczy. Nawet jeśli będę musiał się podporządkować i być posłusznym, to i tak dojdę do sedna. Nie myśl, że możesz coś ukryć przede mną albo że dam się oszukać i zrobić w konia”. Takie jest ich myślenie i punkt widzenia. Antychryści nigdy nie okazują podporządkowania się, lęku ani szczerości, a tym bardziej żadnej lojalności w swoim traktowaniu Boga wcielonego. Na tym kończymy naszą dyskusję na temat przejawów związanych z sondowaniem.

f. Stawianie żądań

Następny punkt dotyczy tego, że antychryści stawiają Bogu żądania, co ma swoje bardziej konkretne przejawy. Antychrystów można określić powiedzeniem niewierzących, że „bez nagrody nie kiwną nawet palcem”. Co jeszcze? („Nie wypuszczają jastrzębia, dopóki nie zobaczą zająca”). Nie wypuszczają jastrzębia, dopóki nie zobaczą zająca – jeśli jest coś do zyskania, to pójdą na to, ale jeśli nie ma nic do zyskania, to nie. Bez względu na sytuację muszą rozważyć w swoim umyśle: „Jak dużą korzyść mogę przy tym odnieść? Ile mogę zyskać? Czy warte jest to płacenia tak wysokiej ceny? Jeśli zapłacę wysoką cenę, a na koniec skorzystają inni i ja nie będę miał możliwości się popisać, to na pewno tego nie zrobię!”. Czy nie takie jest nastawienie antychrystów wobec zadania wyznaczonego przez Boga oraz wobec Jego wymagań? Jeśli włożą nieco wysiłku w wykonywanie swoich obowiązków, ale nie odniosą żadnych korzyści i zniosą pewne cierpienia bez otrzymania łaski, natychmiast reagują wewnętrznie, mówiąc: „Włożyłem tyle wysiłku – dlaczego nie odniosłem żadnej korzyści? Czy mój rodzinny biznes jest rentowny, czy nie?”. Jeśli wyjdzie im z obliczeń, że ich dochód jest większy niż w poprzednim miesiącu, nadal wychodzą i szerzą ewangelię, nie obawiając się związanego z tym ryzyka. Ale gdy pojawia się problem z rodzinnym biznesem, a ich zyski są zauważalnie niższe niż miesiąc wcześniej, natychmiast zaczynają się uskarżać na Boga i wątpić w Niego w swoich sercach, myśląc: „Boże, wykonałem swój obowiązek, nie byłem leniwy ani przebiegły, nie zrobiłem również tego w sposób zdawkowy. W tym miesiącu pokonałem większy dystans i wykonałem więcej pracy niż miesiąc wcześniej. Dlaczego nie błogosławisz mojej rodzinie? Dlaczego mój rodzinny biznes nie radzi sobie dobrze?”. Ich nastawienie wobec Boga i wyznaczonego przez Niego zadania natychmiast się zmienia i myślą wtedy: „Jeśli nie błogosławisz mojej rodzinie, to nie obwiniaj mnie, że wykonuję obowiązek w zdawkowy sposób. W przyszłym miesiącu nie będę się tak wysilać. Jeśli mam wstać o piątej, to wstanę o szóstej. Jeśli mam wyjść o ósmej, to wyjdę o dziesiątej. Kiedyś potrafiłem nawrócić pięcioro odbiorców ewangelii w ciągu miesiąca, tym razem nawrócę tylko dwie osoby. To powinno wystarczyć!”. Co oni tak kalkulują? Obliczają, czy to, co inwestują i wnoszą, jest równoważne temu, co daje im Bóg. Uważają przy tym, że jest to opłacalne i warte cierpienia oraz płacenia ceny tylko wtedy, gdy otrzymane od Boga dary są kilkakrotnie większe od tego, o co proszą i czego pragną. W przeciwnym razie, niezależnie od zadania lub obowiązku wyznaczonego im przez dom Boży, traktują je wszystkie tak samo – działają w zdawkowy sposób, oszczędzają sobie wysiłku, kiedy to możliwe, i pozorują działania, kiedy tylko mogą, oraz absolutnie nigdy nie okazują ani odrobiny szczerości. Ten przejaw to zarówno stawianie żądań, jak i dobijanie targu. Ludzie stawiają żądania tylko wtedy, gdy jest interes do zrobienia, a bez interesu nie mają żadnych żądań.

Antychryści nigdy nie mieli w swoich sercach ani odrobiny szczerości ani lojalności wobec Bożego posłannictwa, pracy domu Bożego czy własnych obowiązków. Robią tylko użytek z własnego intelektu, energii, czasu, a także fizycznego cierpienia i ceny, jaką płacą, w zamian za zaspokojenie swoich pragnień błogosławieństw, nagrody, które chcą otrzymać, i oczywiście spokój, radość, wewnętrzną stabilność, szczęście rodzinne w tym życiu, a nawet spokój w otaczającym ich środowisku oraz szacunek, podziw i pozytywną ocenę ze strony innych ludzi. Krótko mówiąc, antychryści nigdy nie wykonują szczerze swoich obowiązków w domu Bożym i w żadnym razie nie okażą nawet odrobiny lojalności. Niezależnie od tego, czy znoszą trudy i płacą cenę, czy też po prostu brną jakoś do przodu w sposób niedbały, ich ostatecznym celem jest domaganie się od Boga tego, czego chcą, aby zaspokoić własne pragnienia. Dlatego za każdym razem, gdy napotykają przeciwności losu, przycinanie lub ludzi, wydarzenia i sprawy, które uważają za nieprzyjemne, od razu myślą: „Czy pojawienie się tych rzeczy wpłynie na moje interesy? Czy będą one miały wpływ na moją reputację? Czy wpłyną na moje perspektywy i przyszły rozwój?”. Niezależnie od tego, czy ich przejawy w trakcie wykonywania obowiązków są pozytywne, czy negatywne, w żadnym razie nie działają zgodnie z prawdozasadami. Ich umysły są pełne myśli o transakcjach, oceniają jak biznesmeni wartość tego, co płacą i oferują, szacują, jak duży zysk mogą przynieść poniesione koszty. Niektórzy mogą powiedzieć: „Wierzymy w Boga, aby zyskać prawdę i życie po to, by dostąpić zbawienia”. Antychryści jednak myślą: „Ile warte jest zbawienie? A ile zrozumienie prawdy? Te rzeczy są nic nie warte. Naprawdę wartościowe jest zyskanie po stokroć w tym życiu i życie wieczne po śmierci. W tym życiu bycie podziwianym i szanowanym przez innych, bycie uhonorowanym jako ktoś wielki w domu boga i w zaświatach, posiadanie władzy nad wszystkimi narodami – to jest naprawdę pokaźny zysk”. Taka jest ambicja antychrystów, w ten sposób kalkulują w głębi serca w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Ta kalkulacja przepełniona jest transakcjami i żądaniami. Ich marna „szczerość” wobec ich obowiązku oraz względem Boga ma na celu wyłącznie upewnienie się, że Bóg obdarzy ich życiem wiecznym, zachowa ich od katastrof, udzieli im błogosławieństw i łaski oraz zaspokoi wszelkie ich pragnienia. Dlatego też serca antychrystów przepełnione są przeróżnymi żądaniami wobec Boga, co zbiorczo nazywamy stawianiem żądań. Poza tym, że nie pragną prawdy, antychryści chcą zyskać wszystko inne: rzeczy zarówno materialne, jak i niematerialne.

Są tacy antychryści, którzy wnieśli kiedyś niewielki wkład na rzecz braci i sióstr lub na rzecz kościoła. Na przykład, mogli podjąć się pewnych ryzykownych zadań w kościele lub ugościć braci i siostry, którzy nie mogli wrócić do domu. Dodając do tego stosunkowo długi czas ich wiary w Boga, wielu uważa ich za osoby zasłużone i posiadające kwalifikacje. Jednocześnie oni sami mają poczucie wyższości oraz przewagi. Polegają na swoim starszeństwie i chełpią się nim, mówiąc: „Od tylu lat wierzę w boga i wniosłem niemały wkład na rzecz domu bożego. Czy bóg nie powinien traktować mnie w specjalny sposób? Na przykład, wyjazd za granicę to błogosławieństwo, którym cieszą się ludzie. Czy, sądząc po starszeństwie, nie powinienem mieć pierwszeństwa? Ponieważ wniosłem wkład na rzecz domu bożego, należy mi się pierwszeństwo i specjalne traktowanie i nie należy mnie oceniać na podstawie zasad”. Niektórzy ludzie zostali nawet uwięzieni, a kiedy po wyjściu na wolność stają się bezdomni, uważają, że dom Boży powinien zapewnić im szczególną opiekę. Powinien na przykład przeznaczyć trochę pieniędzy, aby pomóc im kupić dom, wziąć odpowiedzialność za ich utrzymanie w drugiej połowie życia lub powinien zaspokoić wszystkie potrzeby materialne, które zgłaszają. Jeśli mają taką potrzebę, dom Boży powinien zapewnić im samochód. Jeśli mają jakieś problemy ze zdrowiem, dom Boży powinien kupić im suplementy zdrowotne. Czyż nie przydają sobie zbyt dużo znaczenia w związku z tym, że są starsi stażem, i czyż nie afiszują się ze swoimi kwalifikacjami? Osoby te wierzą, że wniosły swój wkład, więc bezwstydnie i otwarcie wysuwają żądania wobec Boga. Chcą samochodów, domów i luksusowego życia. Proszą nawet braci i siostry, by załatwiali dla nich sprawy za darmo, niczym ich słudzy czy niewolnicy. Czy nie stali się kimś, kto żyje na koszt kościoła? Twoja wiara w Boga jest tak naprawdę dla twojego własnego dobra i do więzienia idziesz dla swojego dobra. Jakikolwiek obowiązek wykonujesz, jest to twoja odpowiedzialność. Kiedy wykonujesz swój obowiązek i poznajesz prawdę, robisz to dla własnego dobra. Wierzysz w Boga z własnej woli, nikt cię do tego nie zmusza. Zyskanie życia jest dla twojego własnego dobra, nie dla innych. Nawet jeśli podjąłeś się ryzykownych zadań dla domu Bożego lub kościoła, czy to liczy się jako zasługa? To nie jest zasługa; to coś, co powinieneś robić. W ten sposób Bóg cię wywyższa i daje ci taką możliwość. Jest to błogosławieństwo od Boga. Nie jest po to, żebyś użył go jako kapitału, aby żyć na koszt kościoła. Czy więc ci ludzie są antychrystami? W szczególności ludzie ci nie potrafią wcale omawiać prawdorzeczywistości, a przebywając z braćmi i siostrami, którzy są młodsi i wierzą krócej, mówią tylko o swoich dawnych doświadczeniach i obnoszą się ze swoimi kwalifikacjami. Nie potrafią zaoferować żadnego omówienia ani wiedzy o cennych doświadczeniach życiowych. Nie mają budującego wpływu na innych, a zamiast tego wywyższają się i puszą. Nie są w stanie podjąć się żadnej znaczącej pracy w domu Bożym ani właściwie wykonywać żadnych rzeczywistych obowiązków. Mimo to nadal żyją na koszt kościoła i wyciągają ręce, by stawiać Bogu żądania. Czyż nie jest to bezwstydne? Jeśli chodzi o kwalifikacje, to czyż Moje nie są większe niż wasze? Czy wywyższam się przed wami? Czy o coś was prosiłem? (Nie). Dlaczego więc antychryści potrafią robić takie rzeczy? To dlatego, że są bezwstydni. Kiedy przyjmują obowiązki, ich umysły są przepełnione transakcjami. Kiedy wykonują swoje obowiązki, brak im właściwego punktu widzenia i nie uważają ich za swoją powinność lub swoje zobowiązanie, za coś, co powinna czynić istota stworzona. Chociaż mogą wykonywać pewne obowiązki, znosić pewne cierpienia i płacić cenę, co myślą w swoich sercach? „Tego zadania nie potrafi wykonać nikt inny. Jeśli je wykonam, stanę się sławny w domu bożym, będę szanowany, dokądkolwiek pójdę, i będę miał kwalifikacje, aby cieszyć się wszędzie tym, co najlepsze. Będę szychą w domu bożym, będę mógł mieć, co tylko zechcę, i nikt nie odważy się nic powiedzieć, ponieważ mam kwalifikacje!”. Bazując na swoim charakterze, antychryści nie mogą traktować Boga, Jego posłannictwa ani dzieła domu Bożego z najmniejszą choćby szczerością czy ochotą. Nawet jeśli na zewnątrz wydają się chętni i zdolni do znoszenia cierpienia oraz płacenia ceny, już za chwilę są gotowi wyciągać ręce po nagrody od Boga i stawiać żądania, próbując żyć na koszt kościoła i czerpać korzyści, gdzie się tylko da. Dlatego, sądząc po ich podejściu, bardzo trafne jest określenie ich usposobienia antychrystów jako niegodziwego. Myśli i poglądy, jakie żywią w odniesieniu do swoich obowiązków i Bożego posłannictwa, są niegodziwe, niezgodne z prawdą i z pewnością niezgodne ze standardem sumienia.

W każdym wykonywanym przez siebie obowiązku antychryści podążają za własnymi pragnieniami, dążąc do zyskania osobistej sławy i statusu. Nigdy nie szukają prawdy ani nie zastanawiają się nad sobą. W obliczu jakichkolwiek odchyleń od normy lub problemów pojawiających się w ich pracy ich postawą nie jest ani poszukiwanie prawdy, ani jej przyjmowanie. Zamiast tego zawsze starają się ukryć fakty, zachować twarz i próżną chwałę oraz zaprezentować się w każdym aspekcie, zjednując sobie szacunek ludzi. Krótko mówiąc, ich serca są wypełnione niegodziwością, filozofią szatana oraz ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami, a pozbawione czegokolwiek, co byłoby zgodne z prawdą. Antychryści nigdy nie szukają prawdy w żadnych swoich obowiązkach i nigdy nie zamierzają podporządkować się ustaleniom domu Bożego. Zawsze trzymają się własnego sposobu działania i kierują się własnymi preferencjami. Bez względu na to, jakie zadanie mają do wykonania, kalkulują w swoich sercach, jak sami mogą na tym skorzystać. Oceniają tylko to, jakie obowiązki mogą przynieść im sławę, zysk i status, szacunek innych ludzi i odrobinę zaszczytu. Kiedy już wykonają swoje obowiązki, liczą na to, że ich osiągnięcia zostaną zapisane w Bożym rejestrze, zachowują je w swojej pamięci i upewniają się, że każdy wkład jest właściwie odnotowany i nic nie zostaje przeoczone. Wierzą, że im więcej pracy wykonają i im większy będzie ich wkład, tym większa będzie ich nadzieja na wejście do królestwa i otrzymanie nagród oraz koron. Takie właśnie jest podejście i takie są poglądy antychrystów w odniesieniu do ich obowiązków. Ich umysły przepełnione są transakcjami i żądaniami – czy to nie ukazuje jasno ich naturoistoty? Dlaczego ich umysły są przepełnione transakcjami i żądaniami względem Boga? Powodem jest to, że istota ich usposobienia jest niegodziwa – to jest bezwzględnie prawdą. Można to zobaczyć na podstawie idei i poglądów, które mają antychryści względem swoich obowiązków – w pełni potwierdzają one, że istota ich usposobienia jest niegodziwa. Bez względu na to, ile omawia się prawdy lub jak demaskuje się i szczegółowo analizuje ludzkie skażone skłonności, antychryści nie wykazują żadnej wiedzy na temat istoty swojego usposobienia. Nie tylko odmawiają przyjęcia prawdy, ale do tego rozwijają w swoich sercach urazę. Kiedy czują, że ich nadzieje na otrzymanie błogosławieństw i nagród rozwiewają się, uważają, że Bóg oszukuje. Sądzą, że podejmowane przez Niego demaskowanie i szczegółowe analizowanie to celowy wybieg, aby wstrzymać nagrody, przez co ludzie na próżno ponoszą koszty na rzecz Boga, a na koniec nie zyskują nic. Ich sercom nie tylko brakuje pozytywnego zrozumienia Bożego dzieła oraz prawdy, ale nawet wyrabiają sobie pojęcia i błędne rozumienie, wzmagając swój opór przeciwko Bogu. Dlatego im bardziej szczegółowej analizie poddaje się szatańskie usposobienie i istotę skażonej ludzkości oraz im bardziej demaskuje się intrygi, motywy i cele szatana, tym większą niechęć do prawdy odczuwają antychryści i żywią do niej nienawiść. Dlaczego tak się dzieje? Wierzą oni, że im więcej omawia się prawdy, tym niklejsza staje się ich nadzieja na otrzymanie błogosławieństw. Im więcej omawia się prawdy, tym mocniej czują, że nierealna jest ich ścieżka wymiany cierpienia i zapłaconej ceny na nagrody i korony, przez co nabierają przekonania, że nie ma dla nich nadziei na otrzymanie błogosławieństw. Im bardziej prawda jest w ten sposób omawiana i im częściej dochodzi do takiego demaskowania, tym bardziej antychryści tracą zainteresowanie wiarą w Boga. Widząc, że żadne wypowiedzi Boga nie wspominają o tym, ile cierpienia i zapłacenie jak wysokiej ceny może przynieść im równoważną nagrodę, i że nie powiedział On nic o wejściu do królestwa niebieskiego wyłącznie w zamian za ciężką pracę, dochodzą do przekonania, że ich ścieżka targowania się z Bogiem się skończyła. W głębi serca czują, że to właśnie oni są tymi, których Bóg jest zdecydowany ukarać, doświadczają niepokoju, strachu i poczucia, że ich dni są policzone, jakby nadchodziły dla nich czasy ostateczne. Jak się czujecie po wysłuchaniu, jednego za drugim, kazań demaskujących antychrystów? Widzę, że wszyscy zwieszacie głowy, czy czujecie się nieco przybici? Czy zdaliście sobie sprawę, że kroczycie ścieżką antychrystów? Czy wasze myśli również przepełniają te niegodziwe pomysły na targowanie się z Bogiem? Czy macie teraz jakieś rozeznanie? Czy możecie szybko naprawić sytuację? (Również myślę, że muszę szybko naprawić sytuację, nie mogę dalej żyć z tymi skłonnościami antychrysta). Chociaż wszyscy macie skłonności antychrystów i zamiar targowania się z Bogiem oraz otrzymywania błogosławieństw, nie jesteście jeszcze antychrystami. Dlatego powinniście jak najszybciej szukać prawdy, aby znaleźć rozwiązanie, cofnąć się znad krawędzi przepaści i wkroczyć na ścieżkę dążenia do prawdy. Czyż problem nie zostaje wtedy rozwiązany? Posiadanie usposobienia antychrysta i podążanie jego ścieżką to problem, któremu nietrudno zaradzić. O ile tylko jesteś w stanie zaakceptować prawdę, zastanowić się nad sobą, poznać zepsute usposobienie w sobie, zrozumieć istotę problemu, jakim jest dążenie do sławy, zysku i statusu, a następnie porzucić tę błędną metodę dążenia, odrzucić błędne zapatrywanie na wiarę w Boga, wyzbyć się zamiaru otrzymania błogosławieństw, a wierzyć w Boga tylko przez wzgląd na dążenie do prawdy oraz aby stać się nową osobą, oraz dążyć tylko do stania się osobą, która podporządkowuje się Bogu, i tylko czcić Boga, a nie podążać bałwochwalczo za ludźmi, wtedy twój stan się stopniowo unormuje. Wstąpisz na ścieżkę dążenia do prawdy – nie ma co do tego wątpliwości. Bać się należy wtedy, gdy nie akceptujesz prawdy, czujesz do niej niechęć i wiesz, że targowanie się z Bogiem jest złe, podobnie jak dążenie do sławy, zysku i statusu, a mimo to nadal jesteś uparty i nigdy nie okazujesz skruchy. W takim przypadku masz naturoistotę antychrysta i musisz zostać wyeliminowany. Jeśli popełnisz wiele złych uczynków, czeka cię kara.

Różnica między antychrystami a zwykłymi skażonymi ludźmi polega na tym, że dążenie do sławy, zysku, statusu i błogosławieństw oraz targowanie się z Bogiem nie jest dla antychrystów tylko tymczasowym lub przygodnym przejawem – oni tymi rzeczami kierują się w życiu. Wybierają tylko jedną ścieżkę, czyli ścieżkę antychrysta, życie zgodnie z naturą antychrystów i szatańskimi filozofiami. Zwykli zepsuci ludzie są w stanie wybrać drugą opcję i podążać ścieżką dążenia do prawdy, ale antychryści nie lubią prawdy i nie czują takiej potrzeby. Ich natura jest przepełniona szatańskimi filozofiami i nie dokonają właściwego wyboru. Antychryści nigdy nie zaakceptują prawdy, będą do końca obstawać przy swoich błędach, nigdy nie zawrócą z obranego kursu ani nie okażą skruchy. Wiedzą, że mają mnóstwo interesów do ubicia z Bogiem i na każdym kroku sondują Go i zrażają Go do siebie. Mają jednak swoje powody i myślą: „Co w tym złego? Stawianie bogu żądań dotyczących pewnych materialnych błogosławieństw i cieszenie się jakimiś korzyściami wynikającymi ze statusu to nie są haniebne czyny. Nikogo nie zamordowałem, nic nie podpaliłem, ani też publicznie nie sprzeciwiłem się bogu. Fakt, starałem się ustanowić niezależne królestwo i postępowałem nieco samowolnie, ale nikogo nie skrzywdziłem ani nie zraniłem, nie wpłynąłem negatywnie też na pracę domu bożego ani nie przyniosłem mu strat”. Czyż nie jest to zatwardziałość? Bez względu na to, w jaki sposób dom Boży omawia prawdę, demaskuje ich i przycina, nie chcą przyznać się do błędów – to jest zatwardziała postawa. Jest to istota antychrystów. Jeśli mówisz, że są źli lub niegodziwi, nie obchodzi ich to i będą trwać w swoim złu i niegodziwości. To ukazuje, że antychryści są osobami zażarcie nieskruszonymi. Czy z takimi ludźmi nadal omawiałbyś prawdę? Oni nawet nie wiedzą, które rzeczy są pozytywne, a które negatywne; co można im powiedzieć? Nie ma nic do powiedzenia. Antychryści są przepełnieni istotą niegodziwego usposobienia i żyją zasklepieni w tym usposobieniu. Sondowanie Boga i targowanie się z Nim nieodłącznie leży w ich naturze i nikt nie może ich zmienić – pozostają tacy sami w każdej sytuacji. Dlaczego się nie zmieniają? Nie zmieniają się, ponieważ bez względu na to, ile prawd się z nimi omówi, bez względu na to, jak zrozumiałe i dogłębnie demaskujące są te słowa, oni nie mają świadomości rzeczywistego problemu. Nie mogą zrozumieć prawdy i nie wiedzą, co jest prawdą, a co jest czymś negatywnym. Taki jest powód.

Antychryści w różnych sprawach targują się z Bogiem i stawiają Mu żądania. Oczywiście domagają się wielu rzeczy – namacalnych i nienamacalnych, materialnych i niematerialnych, teraźniejszych i przyszłych. Jeśli tylko mogą sobie coś wyobrazić i o ile wierzą, że na to zasługują, i o ile jest to coś, czego pragną, bez skrępowania stawiają Bogu żądania, w nadziei, że On je spełni. Wykonując na przykład określony obowiązek, aby się wyróżnić i stać się kimś wyjątkowym, mieć szansę znaleźć się w centrum uwagi i uzyskać upragniony status i szacunek większej liczby ludzi, mają nadzieję, że Bóg obdarzy ich jakimiś specjalnymi zdolnościami. Modlą się do Niego, mówiąc: „Boże, jestem gotów lojalnie wykonywać swój obowiązek. Po przyjęciu tego obowiązku od ciebie co dzień zastanawiam się, jak dobrze go wykonywać. Jestem gotów poświęcić temu energię całego mojego życia, ofiarować ci moją młodość i wszystko, co posiadam; jestem gotów w tym celu znosić trudy. Proszę, daj mi słowa, abym mógł mówić, daj mi inteligencję i mądrość i pozwól mi poprawić moje umiejętności zawodowe i moje zdolności podczas wykonywania tego obowiązku”. Po wyrażeniu swojej lojalności i przedstawieniu swojego punktu widzenia antychryści od razu wyciągają rękę do Boga z prośbą o te rzeczy. Chociaż te rzeczy są niematerialne i ludzie wierzą, że przedkładanie Bogu takich próśb jest rozsądne, czy nie jest to forma targowania się i stawiania żądań? (Tak, rzeczywiście). Na czym polega to targowanie się? Jaka jest istota, którą szczegółowo analizujemy? Antychryści nie żywią żadnej szczerości wobec obowiązków powierzonych im przez Boga, nie mają też zamiaru być w tej kwestii lojalni. Zanim podejmą działania, ich myśli koncentrują się na tym, jak wykorzystać tę okazję, aby zademonstrować swoje talenty i zyskać sławę wśród ludzi, nie zaś aby wykorzystać tę szansę do właściwego wykonywania obowiązków i oraz poszukiwania prawd, które powinni zrozumieć, oraz zasad, których powinni poszukiwać w ich wykonywaniu. Kiedy więc antychryści przychodzą przed oblicze Boga, by się modlić, najpierw sięgają po rzeczy, które przyniosą korzyść dla ich reputacji i statusu, takie jak inteligencja, mądrość, wyjątkowa przenikliwość, wybitne umiejętności, otwarcie duchowych oczu i tym podobne i o nie właśnie proszą. Pragną oni tych rzeczy nie po to, by zrozumieć prawdę lub ofiarować swoją szczerość i dobrze wykonywać swoje obowiązki. W oczywisty sposób prośby te są przepełnione chęcią dobicia targu i stawiania żądań, a mimo to wciąż wydaje im się, że postępują w sposób uzasadniony. Jeśli chodzi o tego rodzaju modlitwę i tego typu targowanie się, nawet jeśli podczas pełnienia obowiązków ludzie cierpią i płacą cenę, nawet jeśli poświęcają nieco czasu i energii, czy Bóg to zaakceptuje? Boża perspektywa jest taka, że absolutnie nie zaakceptuje On takiego wykonywania obowiązków, ponieważ w ludziach tych nie ma ani trochę szczerości, lojalności i z pewnością brak im autentycznego podporządkowania się. Biorąc pod uwagę ten aspekt, tym, do czego subiektywnie chcą oni dążyć, jest status i sława oraz szacunek i podziw innych, natomiast podczas wykonywania przez nich obowiązków nie zaszła żadna poprawa w ich wejściu w życie lub w przemianie ich usposobienia.

Kiedy antychryści napotykają problemy, natychmiast zaczynają w swoich sercach knuć, kalkulować i snuć plany. Są jak księgowi, we wszystkim targują się z Bogiem, pragną wielu rzeczy i stawiają Bogu wiele żądań. Krótko mówiąc, wszystkie te wymagania są w oczach Boga nierozsądne; nie są tym, co Bóg zamierza ludziom dać, ani tym, co ludzie powinni otrzymać, ponieważ rzeczy te nie przynoszą ani odrobiny korzyści w dążeniu ludzi do zmiany usposobienia lub dostąpienia zbawienia. Nawet jeśli w trakcie wykonywania przez ciebie obowiązków Bóg udzieli ci nieco światła lub da ci nowe pomysły dotyczące twojego zawodu, to nie po to, by zaspokoić twoje pragnienie stawiania Bogu wymagań, a tym bardziej nie po to, by przysporzyć ci popularności czy prestiżu wśród ludzi. Po otrzymaniu takiego światła i oświecenia od Boga normalna osoba stosuje je w swoich obowiązkach, wykonując je lepiej, dokładniej pojmując dzięki temu zasady i stopniowo doświadczając w sposób bezpośredni, że podczas wykonywania swoich obowiązków otrzymuje wiele oświecenia, iluminacji i łaski od Boga – wszystko to czyni Bóg. Im więcej człowiek doświadcza, tym bardziej czuje, że to, co robi Bóg, jest wspaniałe, i tym bardziej zdaje sobie sprawę, że nie ma się czym chwalić, że to wszystko jest Boża łaska i Boże przewodnictwo. Jest to coś, co normalna osoba może odczuwać i czego może być świadoma. Jednak antychryści są inni i niezależnie od tego, ile oświecenia i iluminacji otrzymają od Boga, wszystko to przypisują sobie. Kiedy pewnego dnia podliczają rachunek wniesionego przez siebie wkładu, wyciągają do Boga rękę z żądaniem nagród i kiedy rozliczają się z Bogiem, On cofa swoje oświecenie i iluminację i antychryści zostają zdemaskowani. Wcześniej wszystko, co byli w stanie zrobić, zawdzięczali działaniu Ducha Świętego i Bożemu przewodnictwu. Niczym nie różnią się od innych ludzi: bez Bożego oświecenia i iluminacji tracą swoje dary, inteligencję, mądrość, dobre pomysły i dobre myśli – stają się nic niewartymi głupcami. Kiedy antychryści napotykają takie rzeczy i posuwają się tak daleko, wciąż są nieświadomi faktu, że ich ścieżka jest błędna, i nieświadomi tego, że targują się z Bogiem i nierozsądnie wysuwają żądania pod Jego adresem. Nadal myślą, że są kompetentni i zdolni osiągnąć wszystko, że zasługują na poważanie, podziw, szacunek, wsparcie i wywyższenie ze strony innych. Jeśli nie otrzymują tych rzeczy, postrzegają sytuację jako beznadziejną i postępują jeszcze bardziej lekkomyślnie, nabierają urazy zarówno do Boga, jak i braci i sióstr. Przeklinają Boga i uskarżają się na Niego w swoich sercach, mówiąc, że Bóg jest niesprawiedliwy, przeklinając braci i siostry za brak sumienia i palenie za sobą mostów, a nawet oskarżając dom Boży, że kiedy już ich wykorzystał, próbuje się ich pozbyć. Kim jest ktoś taki? To człowiek, który nie ma wstydu! Czyż wszyscy antychryści nie są właśnie tacy? Czyż nie mówią często takich rzeczy? Mówią: „Kiedy byłem użyteczny i zajmowałem ważne stanowisko, wszyscy kręcili się wokół mnie. Teraz, kiedy nie mam już ważnego stanowiska, nikt nie zwraca na mnie uwagi, wszyscy patrzą na mnie z góry i wszyscy się wywyższacie, kiedy ze mną rozmawiacie”. Skąd biorą się te słowa? Czy nie wywodzą się z niegodziwego usposobienia antychrystów? Ich niegodziwe usposobienie jest pełne targowania się z ludźmi i z Bogiem, stawiania wymagań Bogu i ludziom, jakby mówili: „Ja załatwiam dla was sprawy, ponoszę koszty, płacę cenę i martwię się w waszym imieniu, musicie więc podchodzić do mnie z szacunkiem i uprzejmie się do mnie zwracać. Czy mam status, czy też nie, musicie zawsze pamiętać wszystko, co zrobiłem, zawsze zachowywać mnie w swoich myślach i nie możecie nigdy mnie zapomnieć – zapomnienie o mnie oznaczałoby, że brak wam sumienia. Zawsze gdy jecie albo używacie dobrych rzeczy, musicie o mnie pomyśleć, ja zawsze muszę mieć pierwszeństwo”. Czy antychryści nie stawiają często takich żądań? (Tak, stawiają). Mogliście spotkać takich ludzi, którzy mówią: „Kto wydrukował te księgi ze słowami boga, które czytacie? Kto dostarczył je wam do rąk? Gdybym nie stawiał czoła niebezpieczeństwu, nie narażał się na aresztowanie, uwięzienie i wyrok śmierci, czy moglibyście teraz czytać te księgi? Gdyby nie moje znoszenie trudności i moje płacenie ceny, aby was podlewać, czy moglibyście wieść życie w kościele? Gdyby nie moje znoszenie trudności i moje płacenie ceny w celu głoszenia ewangelii, czy kościół mógłby pozyskać tak wielu ludzi? Gdybym nie omawiał z wami bożych słów przez cały dzień, czy mielibyście taką wspaniałą wiarę? Gdybym nie uwijał się, żeby zapewnić wam logistyczne wsparcie, czy moglibyście w spokoju wykonywać swoje obowiązki? Gdyby nie moje przewodnictwo, czy praca kościoła rozwinęłaby się w aż takim stopniu?”. Z tych słów wynika, że bez nich dzieło domu Bożego wcale by się nie posuwało do przodu i świat by się zatrzymał. Czy nie taka jest mentalność antychrystów? Jaki jest ich cel w wykrzykiwaniu tych słów? Czy oni przypisują sobie zasługi za jakieś sprawy, czy lamentują i narzekają? Wierzą, że dom Boży już ich nie potrzebuje, że bracia i siostry ich zaniedbali, że dom Boży jest nie fair wobec ludzi, że nie zaopatruje ich, nie szanuje i nie pozwala im się tam zestarzeć. Czy nie ma również elementu przeklinania w ich krzyczeniu? Przeklinają innych, mówiąc, że brak im sumienia. Jakie usługi w rzeczywistości świadczą antychryści? Wszystko, co robią, powoduje zakłócenia i zaburzenia, a wszystko, co mówią, wprowadza w błąd. Brakuje im człowieczeństwa, oni są diabłami. Dlaczego ktokolwiek miałby okazywać im sumienie? Czy takie postępowanie jest użyteczne? (Nie). Dlaczego nie jest użyteczne? Czy ktoś może zrozumieć prawdę, podążając za nimi? (Nie). Co zyskuje każdy, kto czci antychrystów i podąża za nimi? Wspólnie z tymi antychrystami zdradza on Boga i jest przez nich prowadzony do piekła. Za kogo uważają się sami antychryści? (Uważają się za Boga). To bezwstydna myśl. Ludzie powinni mieć sumienie wobec Boga, ale Bóg nigdy nie wymaga od ludzi, aby tak postępowali. On wymaga tylko, aby ludzie zrozumieli prawdę, byli w stanie praktykować ją i dostąpić zbawienia oraz by byli przykładnymi istotami stworzonymi. Czy Ja kiedykolwiek prosiłem, żebyście pomyśleli o Mnie i zostawili dla Mnie trochę dobrego jedzenia albo byście pomyśleli o Mnie, kiedy zatrzymujecie się w ładnym miejscu? Kiedy dobrze jecie, dobrze żyjecie i jesteście szczęśliwi, czy kiedykolwiek wam zazdrościłem? Czy kiedykolwiek mówiłem, że nie macie sumienia? Natomiast antychryści są w stanie mówić takie rzeczy i przeklinać ludzi za to, że nie mają sumienia – czy to nie jest bezwstydne? Kiedy dom Boży ich zwalnia i kiedy bracia i siostry nie okazują już im tyle entuzjazmu, co wcześniej, oni są w stanie mówić takie rzeczy, wylewać swoje żale i przeklinać ludzi i Boga. Z ich ust mogą wyjść wszelkiego rodzaju rzeczy i ich demoniczna natura zostaje całkowicie obnażona. To są różne przejawy niegodziwego usposobienia antychrystów. Ponieważ ich serca pełne są chęci targowania się z Bogiem, to prowadzi do stawiania Mu różnych wymagań i żądań. Kiedy antychryści zostają awansowani albo zwolnieni, kiedy dom Boży powierza im ważne stanowisko lub też nie, wszystkie te różne przejawy, które się pojawiają, dotyczą ich niegodziwej istoty – to całkowita prawda.

g. Zaprzeczanie, potępianie, wydawanie sądów i bluźnierstwo

Następnie omówmy kwestie zaprzeczania, potępiania, wydawania sądów i bluźnierstwa. Ponieważ antychrystów przepełniają wątpliwości dotyczące Boga, nie wykazują oni żadnego zainteresowania jakimikolwiek prawdami przez Niego wyrażonymi. Ich serca pełne są niechęci oraz nienawiści i nigdy nie przyznają oni, że Chrystus jest prawdą, nie mówiąc już o okazaniu jakiegokolwiek podporządkowania się. Ponieważ w sercach często wątpią w Boga i żywią wobec Niego podejrzenia, nierzadko wyrabiając sobie pojęcia i różne idee na temat działań Boga, stale i mimowolnie dokonują ocen, myśląc: „Czy bóg naprawdę istnieje? Co ma na myśli, mówiąc to, co mówi? Jak należy rozumieć te słowa, jeśli oceniać je z punktu widzenia wiedzy i doktryny? Co bóg chce przez nie powiedzieć? Co ma na myśli, używając tego sformułowania? Do kogo on się zwraca?”. Dociekają i dociekają, a po latach takich dociekań nadal nie dostrzegają najbardziej kluczowej prawdy w słowach, które wyraża Bóg, i w dziele, którego dokonuje, a mianowicie tej, że Bóg jest prawdą, życiem i drogą – nie potrafią tego zrozumieć ani dostrzec. Kiedy ludzie mówią, że wszystkie słowa Boga są prawdą, antychryści zastanawiają się, myśląc tak: „Wszystkie jego słowa są prawdą? Czyż nie są to po prostu jakieś zwykłe słowa? Po prostu takie zwyczajowe stwierdzenia? Nie ma w nich nic głębokiego”. Patrzą na dzieło Boga i myślą: „W tym, co on robi w kościele lub pośród swoich wybrańców, nie dostrzegam aury boga. Mówią, że bóg jest najwyższym władcą wszystkiego, ale ja tego nie widzę. Bez względu na to, czy patrzę przez szkło powiększające, czy też przez teleskop astronomiczny, nie widzę formy boga i choćbym nie wiadomo jak się wpatrywał, nie potrafię dostrzec jego czynów. Dlatego aktualnie nie jestem w stanie potwierdzić ze stuprocentową pewnością, że bóg rzeczywiście istnieje. Powiem zatem, że bóg nie istnieje, ale przecież słyszałem, że istnieją na świecie jakieś dziwaczne i paranormalne zjawiska – więc w takim razie bóg powinien istnieć. Jednak jak bóg właściwie wygląda? Jak on postępuje? Nie wiem tego. Najprostszym sposobem jest przyjrzeć się temu, czego bóg dokonuje w tych, którzy za nim podążają, i co do nich mówi”. Poprzez obserwację dostrzegają, że dom Boży często ludzi przycina, często awansuje i zwalnia ludzi, a także często angażuje się w omówienia, dyskusje, wymiany i tym podobne interakcje z ludźmi na temat różnych obowiązków i na temat pracy związanej z różnymi zawodami. Myślą sobie: „Czy to po prostu nie są rzeczy, którymi zajmują się ludzie? Żadna z nich nie jest nadprzyrodzona, wszystkie są zupełnie normalne i nie widzę ani nie czuję, jak działa duch boga. Jeśli tego nie czuję, czy nie można powiedzieć, że dzieło ducha świętego nie istnieje? Czy nie jest to wszystko wyobrażone w świadomości ludzi i w ich umysłach? Jeśli dzieło ducha świętego nie istnieje, to czy właściwie istnieje duch boży? To też wydaje się wątpliwe. Jeśli duch boży nie istnieje, to czy właściwie istnieje bóg? Trudno powiedzieć”. Po pięciu latach doświadczania nie są w stanie uzyskać potwierdzenia, podobnie jak po dziesięciu czy piętnastu latach. Co to są za ludzie? Zostali zdemaskowani – to są niedowiarkowie. Ci niedowiarkowie obijają się w ten sposób w domu Bożym, po prostu płynąc z prądem. Jeśli inni szerzą ewangelię, oni też to czynią. Jeśli inni wykonują swoje obowiązki, to oni też. Jeśli napotkają możliwość awansu, sądzą, że potrafią „piastować urząd” w domu Bożym, a dla statusu są zdolni podjąć nieco wysiłku. Jednocześnie potrafią lekkomyślnie popełniać występki, wywołując zakłócenia i zaburzając spokój. Jeśli są zwykłymi, pozbawionymi statusu członkami kościoła, potrafią kombinować, wykonując nieco pracy na pokaz. To właśnie znaczy obijanie się. Dlaczego mówię o „obijaniu się”? W sercach żywią oni wątpliwości względem Boga i wypierają się Go, zachowując wobec Jego istnienia i istoty postawę zaprzeczającą, przez co niechętnie wykonują swoje obowiązki w domu Bożym. Nie rozumieją i zawsze myślą sobie: „Jaki jest sens wykonywania moich obowiązków i podążania za bogiem w ten sposób? Nie pracuję zarobkowo ani nie prowadzę normalnego życia. Niektórzy młodzi ludzie poświęcają nawet całe swoje życie, by ponosić koszty na rzecz boga, ale co w ten sposób zyskają? Więc ja będę najpierw obserwował. Jeśli naprawdę uda mi się dotrzeć do sedna sprawy i dostrzec nadzieję na otrzymanie błogosławieństw, wkładanie wysiłku i ponoszenie kosztów nie pójdzie na marne. Jeśli nie mogę uzyskać precyzyjnych słów Boga ani dotrzeć do sedna spraw, wtedy obijanie się nie jest stratą. Ostatecznie nie będę wyczerpany i nie dam z siebie zbyt wiele”. Czy to nie jest zwykłe obijanie się? W niczym, co robią, nie są szczerzy, nie potrafią w niczym wytrwać ani w niczym się doskonalić i nie są w stanie prawdziwie zapłacić ceny. To właśnie oznacza obijanie się. Mimo że się obijają, w myślach nie są bezczynni – są bardzo zajęci. Są przepełnieni pojęciami i przekonaniami na temat wielu rzeczy, które czyni Bóg, a wiele spraw, które nie są zgodne z ich własnymi pojęciami, oceniają w swoich sercach, korzystając z wiedzy, praw, moralności społecznej, tradycyjnej kultury i tak dalej. Pomimo całej swojej ewaluacji nie tylko nie dostrzegają prawdy poprzez ocenę lub znalezienie zasad praktykowania prawdy, ale zamiast tego wymyślają wszelkiego rodzaju potępienia, sądy, a nawet bluźnierstwa wobec Boga i Jego dzieła. Co w pierwszej kolejności antychryści poddają osądowi? Mówią: „Cała praca domu bożego podlega decyzji ludzi; wszystko to robią ludzie. Nie widzę wcale działania boga ani prowadzenia czy przewodnictwa ze strony ducha świętego”. Czyż nie tak mówią niedowiarkowie? Stwierdzenie, że wszystko robione jest przez ludzi, ujawnia wiele problemów. Na przykład, jeśli dom Boży wybiera lub kształci kogoś, kto tym ludziom nie przypadnie do gustu, ich serca stają się nieustępliwe. Czy antychryści potrafią prawdziwie się podporządkować? (Nie potrafią). Co zatem zrobią? Będą się starali tę decyzję zdyskredytować. Jeśli to im się nie uda i nikt z braci i sióstr nie będzie ich słuchać ani wspierać, zaczną potępiać ten wybór, mówiąc: „Dom boży postępuje niesprawiedliwie i brak w nim zasad co do tego, jak traktować ludzi. Na świecie jest wiele rączych koni, ale nie ma nikogo, kto potrafi się na nich poznać”. Co to znaczy? Jest to sugestia, że to oni są rączymi końmi, a w domu Bożym brakuje osoby, która umiałaby się na nich poznać. Kiedy już potępią to, co zrobił dom Boży, a co nie zgadza się z ich pojęciami, zaczną szerzyć takie rzeczy jak plotki, pojęcia i negatywne nastawienie. Oczywiście wszystkie ich słowa będą szorstkie. Niektórzy mogą nawet powiedzieć: „Ci ludzie są wykształceni, dobrze się prezentują, elegancko się ubierają i pochodzą z miasta; my zaś jesteśmy ze wsi, mamy jakiś talent, ale nie potrafimy się wysłowić ani komunikować ze zwierzchnictwem – nie jest nam łatwo awansować. W domu bożym awanse dostają tylko wygadani pochlebcy, którzy mają swoje strategie. Ja natomiast nie jestem wygadany, nie potrafię się wysłowić, a posiadanie wewnętrznych talentów jest bezużyteczne. Dlatego powiedzenie »Jest na świecie wiele rączych koni, ale nie ma nikogo, kto potrafi się na nich poznać« jest tak samo prawdziwe w domu bożym, jak i w świecie”. Co oznacza to stwierdzenie? Czy nie jest to wydawanie sądu? Osądzają pracę domu Bożego i szerzą swoje sądy za kulisami. W swoim podejściu do Boga, Jego dzieła, Jego wypowiedzi, słów, usposobienia i Jego wielu sposobów działania antychryści stosują wiedzę i filozofię, aby oceniać, badać i rozumować. Koniec końców dochodzą do błędnego wniosku. Dlatego też nigdy na poważnie nie akceptują, nie rozumieją ani nie rozważają w swoich sercach jakichkolwiek słów wypowiedzianych przez Boga. Zamiast tego traktują słowa Boże zaledwie jako pewnego rodzaju teorię albo jakieś ładnie brzmiące wyrażenia. Kiedy coś się dzieje, nie przyjmują słów Bożych jako fundamentu i zasady tego, jak postrzegają, definiują i oceniają każdą sprawę. Zamiast tego stosują ludzką perspektywę, szatańską filozofię i teorie, aby osądzać te sprawy. Wnioski, jakie wyciągają, są takie, że nic nie jest zgodne z ich własnymi pojęciami i żadne słowo, które wyraża Bóg, oraz żadne podejmowane przez Niego działanie nie przypada im do gustu. Ostatecznie z punktu widzenia antychrystów wszystko, co robi Bóg, podlega potępieniu.

Niektórzy antychryści stale pragną dzierżyć władzę w domu Bożym, ale nie mają wystarczającego potencjału ani szczególnych umiejętności, więc w nieunikniony sposób koniec końców wykonują w domu Bożym jakieś banalne prace, jak sprzątanie, roznoszenie rzeczy i inne proste, rutynowe zadania. Krótko mówiąc, ludzie tego typu zdecydowanie nie mogą zostać przywódcami kościoła, kaznodziejami i tym podobnymi. Nie satysfakcjonuje ich jednak bycie zwyczajnymi wyznawcami czy wykonywanie prac, które uważają za poślednie, ponieważ przepełnia ich ambicja. Jak przejawia się to, że są pełni ambicji? Chcą wypytywać, dowiadywać się, chcą być poinformowani, a zwłaszcza mieszać się do każdej dużej lub małej sprawy w domu Bożym. Jeśli jest jakaś praca, która wymaga od nich wysiłku, oni zawsze pytają: „Jak postępuje drukowanie książek dla naszego domu bożego? Jak idzie wybieranie reżysera filmów naszego kościoła? Kto obecnie reżyseruje? Kto pisze scenariusze? Kto jest tu przywódcą okręgowym i jaką jest osobą?”. Co mają na myśli, wypytując o te rzeczy? Czy powinni wypytywać o te sprawy albo się w nie mieszać? (Nie powinni). To wszystko są sprawy ogólne, niezwiązane z prawdą. Dlaczego ci „życzliwi” ciągle się dopytują? Czy powoduje nimi autentyczna troska, czy po prostu nie mają nic lepszego do roboty? Ani jedno, ani drugie – jest tak dlatego, że mają ambicje, chcą piąć się w hierarchii i dzierżyć władzę. Czy zdają sobie sprawę, że to jest ambicja i chęć przejęcia władzy? Nie, nie zdają, nie mają na tyle rozumu. Z powodu ich odrażającego człowieczeństwa i marnego potencjału nie potrafią oni nic osiągnąć ani wykonać dobrze nawet najprostszego obowiązku. Przez cały czas wypełniania swoich obowiązków konsekwentnie zachowują się niewłaściwie, są bezczynni, skłonni do leniuchowania, a nawet wypytują o różne sprawy. Ostatecznie przez te przejawy zostają usunięci. Czy to właściwe, że dom Boży ich usuwa? (Tak). Czy zostają usunięci, ponieważ wykazywali nadmierną troskę lub dociekliwość? (Nie). Zostali odesłani dlatego, że nie zajmowali się właściwymi sprawami i ciągle chcieli być darmozjadami w domu Bożym; to jest powód, dla którego nie pozwolono im się obijać. Nic nie potrafili dobrze zrobić, więc nie warto było ich zatrzymywać – czyż nie są niedowiarkami? Czy nie powinno się ich usunąć? Dopiero kiedy nadszedł czas, aby to zrobić, zaniepokoili się i zaczęli szukać prawdozasad, pytając: „Muszę dojść do tego, jakie naprawdę są w domu bożym zasady usuwania i wydalania ludzi. Na jakiej podstawie zostaję usunięty?”. Należy im odpowiedzieć: „Ktoś taki jak ty, kto uwielbia leniuchować, a nienawidzi pracować, kto we wszystkim, co robi, powoduje zakłócenia i zniszczenia, całkowicie odpowiada kryteriom usunięcia”. Czy nie wydaje się to zupełnie niedorzeczne, że poszukują zasad dotyczących usuwania ludzi po tym, jak popełnili tak dużo złych rzeczy i nie rozumieją, jakiego rodzaju są osobą? (Tak, wydaje się). Niektórzy ludzie tego rodzaju zostali usunięci, a inni odesłani do zwyczajnych kościołów. Nie nadają się do tego, aby wykonywać obowiązki w domu Bożym i nie mają warunków, aby to robić. Czy osoby tego rodzaju zdają sobie sprawę, że to, co zrobił Bóg, jest zgodne z prawdą? Śmiem twierdzić, że antychryści nigdy nie zdadzą sobie z tego sprawy, ponieważ są to niedowiarkowie i potępiają oni oraz osądzają każdą pozytywną rzecz, która jest w zgodzie z prawdą. Kiedy antychryst, który stale z zapałem wypytuje o różne sprawy, który jest pełen ambicji i ciągle chce się piąć po szczeblach, a jednocześnie brak mu jakiejkolwiek szczerości i lojalności w podejściu do swoich obowiązków, zostaje odesłany, wtedy siada na ziemi i głośno zawodzi. Mówi: „Nikt nie rozumie mojego serca pełnego dobrych intencji, mojej szczerości i lojalności. Dlaczego mnie odsyłają? Zostałem skrzywdzony, ja wcale tego nie chcę! Nikt tak bardzo nie troszczy się o boga i nikt nie jest tak lojalny w domu bożym. Moja ogromna gorliwość i życzliwość zostały wzięte za złe intencje – bóg jest taki niesprawiedliwy!”. Czy to nie jest deklaracja niewinności? Czy którekolwiek z jego słów powinny być wypowiadane przez człowieka? Czy którekolwiek są w zgodzie z prawdziwymi faktami? (Nie). To wszystko niedorzeczne, absurdalne słowa niedowiarków, pełne skarg, pretensji i potępienia. W ten sposób zostają oni zdemaskowani. Gdyby nie zostali odesłani, nadal utrzymywaliby te pozory i aspirowali do bycia panami w domu Bożym. Czy pan domu tak by postępował? Czy robiłby takie awantury? Czy w ten sposób zarządzałby domem Bożym? Poproszono ich, by sprzątali, ale oni kręcili się tu i tam, nie wykonując żadnej pracy. Powierzono im przygotowanie posiłków, ale nie chciało im się ich przyrządzić nawet dla dwóch osób. Bali się, że się zmęczą, i uznali, że to zajęcie dla niższej klasy – zatem co jeszcze mogą robić? Czy są w stanie robić cokolwiek innego poza liderowaniem i wydawaniem rozkazów? Czy to nie rozsądne, że dom Boży ich usuwa? (Tak). To całkowicie rozsądne, a jednak oni nadal przeklinają za kulisami, wpadają w złość i zachowują się jak krnąbrne kobiety. Czy to nie są antychryści? To jest przejaw istoty usposobienia antychrysta. Napotykając sprawy, które nie są zgodne z ich interesami czy preferencjami, konfrontując się z rzeczami, które nie zaspokajają ich życzeń czy pragnień, czy choć trochę się podporządkowują? Czy potrafią poszukiwać prawdy? Czy potrafią się uspokoić, wyznać grzechy i okazać skruchę? Nie, nie potrafią. Ich natychmiastową reakcją jest powstanie i podniesienie wrzawy przeciwko Bogu, przepełniają ich słowa potępienia i sądu, bluźnierstwa i klątwy. Myślą sobie: „Jeśli dom boży mnie nie chce, to w porządku. Ty nie okazujesz miłosierdzia, więc nie miej do mnie pretensji za bezduszność. Zdejmijmy białe rękawiczki i zobaczmy, kto jest bardziej bezwzględny!”. Czy to jest przejaw poszukiwania prawdy? Czy jest to coś, co powinna przejawiać normalna istota stworzona? (Nie jest). Więc jakiego rodzaju jest to przejaw? W jaki sposób traktują Boga ci, którzy autentycznie w Niego wierzą i za Nim podążają? Muszą prawdziwie i bezwarunkowo podporządkować się Bogu. Tylko wrogowie Boga – szatan i diabły – zaprzeczaliby Bogu, potępiali Go, wydawali o Nim sądy, bluźniliby Mu i przeklinaliby Boga, posuwając się nawet do tego, że podnosiliby wrzawę przeciwko Niemu i stawiali Mu opór. Nawet jeśli nie jesteś w stanie teraz przyjąć tego faktu i potrafisz wymyślić setki powodów, by twierdzić, że dom Boży potraktował cię niesprawiedliwie, to jeśli posiadasz racjonalność, człowieczeństwo i choć trochę bojaźni Bożej, to czy możesz traktować Boga w taki sposób? W żadnym razie! Jeśli ktoś potrafi to zrobić, to czy ma choć odrobinę sumienia? Czy posiada jakiekolwiek człowieczeństwo? Czy ma choć trochę bojaźni Bożej? (Nie ma). To jasne, że nie jest on jedną z Bożych owiec. Nigdy nie traktował Boga jak swojego Pana i nie postrzegał Boga jako swojego Boga. W jego sercu Bóg jest mu wrogiem, a nie jego Bogiem. Wrogowie Boga są antychrystami i szatanem; i na odwrót, antychryści są wrogami Boga – to szatany i diabły. Antychryści nigdy nie zaakceptują niczego, co czyni Bóg, i nigdy nie powiedzą „Amen” w reakcji na żadne słowo wypowiedziane przez Boga. To jest istota wroga Boga – szatana – i to jest wrodzona istota antychrystów. Bez powodu okazują wrogość Bogu i bez powodu są zdolni do potępiania Boga. Czy to nie jest niegodziwość? To niegodziwość w całym tego słowa znaczeniu.

Te skłonności antychrysta są w różnym stopniu obecne w każdej osobie, jednak czy na podstawie przejawiania tych skłonności i ścieżki wybranej przez ludzi, kiedy wierzą, potraficie osądzić, kto jest antychrystem, kto jest wyrobnikiem, a kto jest jednym z wybrańców Bożych, który może być zbawiony? (Chociaż oni wszyscy przejawiają skłonności antychrystów, to niektórzy z nich po zdemaskowaniu ich skażonego usposobienia mają wyrzuty sumienia i poczucie winy, potrafią okazać skruchę i praktykować prawdę – to są ci, którzy mogą być zbawieni. Jednak ci bez sumienia, którzy nawet po popełnieniu błędów sądzą, że mają rację, z uporem odmawiają okazania skruchy i całkowicie odrzucają prawdę – ci ludzie są antychrystami i nie mają szansy na zbawienie). Czy te dwa stwierdzenia są prawdziwe? (Tak). To, co właśnie powiedziano, jest zasadniczo prawdziwe, ale nie wystarczająco szczegółowe. Chociaż niektórzy ludzie również posiadają usposobienie antychrystów, to w obliczu pewnych sytuacji są w stanie poszukiwać prawdy, zbuntować się przeciwko cielesności, odczuwać żal po rozpoznaniu swojego skażonego usposobienia, czuć się dłużnym, nawrócić się, praktykować w zgodzie z prawdozasadami, wybierając właściwą ścieżkę, wybierając praktykowanie prawdy i ostatecznie zyskując zrozumienie prawdy, wkraczając w prawdorzeczywistość i dochodząc do podporządkowania się Bogu. Tacy ludzie mogą być zbawieni i są wybrańcami Boga. Jest też inny typ osoby, która wie, że ma usposobienie antychrysta, ale nie poddaje się introspekcji w obliczu różnych sytuacji. Kiedy tacy ludzie odkrywają, że zrobili coś złego, nie mają autentycznego zrozumienia, nie potrafią wyrobić sobie wewnątrz siebie silnego poczucia długu, nie są zdolni do jakiejkolwiek skruchy ani nawrócenia i są skołowani jeśli chodzi o prawdę i zbawienie. W domu Bożym wykazują chęć do pracy i wykonują wszystko, o co się ich poprosi, jednak nie biorą tego na poważnie; może czasami wywołują zakłócenia i niepokoje, ale nie są złymi ludźmi. Mogą zaakceptować przycinanie, ale w swoim postępowaniu nigdy aktywnie nie poszukują prawdy ani nie przestrzegają prawdozasad, zajmując się różnymi sprawami. Nie wykazują żadnego zainteresowania jedzeniem i piciem słów Bożych ani nie są zainteresowani prawdą. Chociaż wysiłek, jaki potrafią włożyć w wykonywanie obowiązków, jest do przyjęcia, to brak im entuzjazmu, jeśli chodzi o dążenie do prawdy i nie są nim zainteresowani. Nie okazują lojalności w wykonywaniu obowiązku; względnie okazują nieco chęci i szczerości. Mogą znać różne skażone skłonności, ale nigdy nie zastanawiają się nad sobą, kiedy stają w obliczu jakichś sytuacji, i nie usiłują stać się kimś, kto potrafi zrozumieć prawdę i wcielić ją w życie. To są wyrobnicy. Ostatnią kategorię stanowią antychryści. Są oni wrogami Boga, prawdy i tego, co pozytywne. Ich serca przepełnia niegodziwość, wrzawa przeciwko Bogu, sprzeciw wobec Boga, a także potępienie, osądzanie i bluźnierstwo przeciwko sprawiedliwości, rzeczom pozytywnym i przeciwko prawdzie. Nie wierzą oni w istnienie Boga, w Jego suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami i jeszcze bardziej nie chcą pozwolić Bogu sprawować suwerennej władzy nad losem ludzkości. Nigdy nie rozumieją samych siebie i bez względu na to, jak wiele popełnią błędów czy występków, nigdy się do nich nie przyznają, nie okazują skruchy ani nie nawracają się. Brak w ich sercach jakichkolwiek wyrzutów sumienia i całkowicie odrzucają oni prawdę. To są antychryści. Ocenienie, czy ktoś ma postawę akceptacji wobec prawdy, na ogół pozwala trafnie określić, do jakiej kategorii osób należy. Do jakiej kategorii wy należycie? Czy zaliczasz się do wybrańców Bożych, którzy mogą zostać zbawieni, czy jesteś antychrystem albo wyrobnikiem? Czy orbitujesz w kierunku pierwszej kategorii, czy też nie mieścisz się w żadnej z nich? Nie ma takiej osoby, która nie zalicza się do żadnej z tych kategorii; każdy należy do którejś z tych trzech. Źli ludzie, którym brakuje człowieczeństwa, to ci o istocie antychrystów; tacy, którzy mają nieco człowieczeństwa, którzy mają sumienie i rozum, a także stosunkowo dobry charakter, którzy potrafią dążyć do prawdy, kochają rzeczy pozytywne oraz prawdę, którzy boją się Boga i potrafią się Mu podporządkować, mogą zostać zbawieni – to są wybrańcy Boży. Ludzie o przeciętnym charakterze, którzy nie są ani szczególnie dobrzy, ani szczególnie źli, którym brakuje zainteresowania prawdą i wcale nie są chętni do tego, aby do niej dążyć, za to wykonują swoje obowiązki z pewną szczerością, to wyrobnicy. Taki jest standard oceny. Czy antychryst może zostać wyrobnikiem? (Nie). Czy więc istnieje pośród ludzi kategoria wyrobników, którzy mogą zostać wybrańcami Bożymi? (Tak). Jaka jest tutaj przestrzeń do zmiany? (Muszą dążyć do prawdy). Być może w miarę upływu lat wiary, przy większej ilości doświadczeń i spotkań i przy zrozumieniu większej liczby prawd, stopniowo przechodzą od fazy wyrobników do fazy bycia wybrańcami Boga. Ponieważ teraz ich zrozumienie prawdy jest marne, a ich wiara w Boga jest szczególnie mizerna, nie są szczególnie zainteresowani wykonywaniem obowiązków ani praktykowaniem prawdy. Brak im postawy potrzebnej, by dążyć do prawdy, i nie potrafią zrezygnować ze swoich ambicji i pragnień, kierowani przeróżnymi innymi potrzebami ciała. Dlatego na razie mogą tylko pozostać na etapie wyrobników. Jednak, relatywnie rzecz ujmując, ludzie ci mają sumienie i miłość do rzeczy pozytywnych. Kiedy stopniowo zaczynają rozumieć prawdę, ich środowisko ulega zmianie, dłużej wierzą w Boga, mają głębsze doświadczenia i wyrabiają w sobie autentyczną wiarę w Boga; jednocześnie stopniowo zaczynają wyraźniej dostrzegać prawdę i rzeczy pozytywne; ścieżka, którą powinni podążać, staje się wyraźniejsza; wyrabiają w sobie zainteresowanie prawdą i coraz bardziej prawdę kochają. Ludzie tacy potrafią stopniowo wkroczyć na ścieżkę zbawienia i stać się wybrańcami Boga; mają przestrzeń do poprawy oraz do zmiany. Z drugiej strony, stwierdzenie, że ludzie o istocie antychrystów mogą stać się wybrańcami Boga i zostać zbawieni nie jest zasadne, ponieważ istotą antychrystów jest istota diabłów i wrogów Boga – antychryści nigdy nie mogą się zmienić.

Omawialiśmy właśnie zaprzeczanie, potępianie, wydawanie sądów i bluźnierstwo pochodzące z istoty niegodziwego usposobienia antychrystów, które przejawia się w tym, jak traktują oni Boga i Jego dzieło. Kiedy tylko coś staje w sprzeczności z ich pojęciami lub szkodzi ich interesom, antychryści natychmiast reagują, powstając, stawiając opór i potępiając to słowami: „To jest złe, to jest działanie ludzi i nie zamierzam temu ulegać. Wniosę skargę i znajdę dowody, aby wyjaśnić tę sprawę. Zadeklaruję swoje stanowisko, będę się bronić, rozwikłam wszystkie zawiłości tej sprawy i zobaczymy, kto tutaj sprawia kłopoty, kto psuje moją reputację i te dobre rzeczy, które robię”. Wyrażenie: „We wszystkim są dobre intencje Boga” staje się w sercach antychrystów pustym stwierdzeniem, nie jest w stanie ukierunkować ani zmienić ich sposobów, metod i zasad działania. Z drugiej strony, kiedy napotykają jakąkolwiek sytuację, polegają na tym, co jest dla nich naturalne, rozważając każdą metodę i wykorzystując w działaniu wszystkie swoje zdolności i strategie. Bez wątpienia to, co robią, to potępianie, wydawanie sądów i bluźnierstwo przeciwko Bogu. Ludzkie myśli są przesycone logiką i ideami szatana, a pozbawione jakiejkolwiek prawdy. Dlatego też w obliczu takich spraw przejawy antychrystów odzwierciedlają przejawy szatana. Jakkolwiek szatan traktuje Boga, tak samo traktują Go antychryści, a jakiekolwiek środki czy słowa stosuje szatan przeciwko Bogu, antychryści stosują takie same. W ten sposób niegodziwa istota antychrystów będących wrogami Boga staje się oczywista. Czy nawet osoba, która wierzy w Boga od jednego czy dwóch dni, rozumie różnicę między ludźmi a Bogiem w swoim normalnym ludzkim myśleniu i racjonalności? (Tak, rozumie). Czy jako osoba dorosła o zwykłym człowieczeństwie wie w swoim sercu, jak traktować Boga? (Tak). Czy w ludzkiej racjonalności istnieje standard co do tego, jak w sposób najwłaściwszy traktować osobę, którą darzy się czcią? (Tak). Ludzie kłaniają się w pas, płaszczą i przymilają; nawet jeśli ten ktoś ich bije i przeklina, oni znajdują sposób, żeby być uległym i posłusznym. Kiedy więc mowa jest o ich rodzicach, czy ludzie wiedzą, jak okazać szacunek i miłość, a jakie postępowanie jest krzywdzące i jest oznaką nienawiści? Czy istnieje standard oceny tego? (Tak). Dowodzi to, że ludzie, żyjące istoty pokryte ludzką skórą, różnią się od zwierząt i je przewyższają. Wiesz, jak szanować i kochać swoich rodziców, dlaczego więc nie wiesz, jak traktować Boga z miłością i szacunkiem? Jak możesz w ten sposób traktować Boga? Lekkomyślnie potępiać Go i wydawać sądy, mieć czelność, aby lekkomyślnie bluźnić i przeklinać – czy tak postępują normalni ludzie? (Nie). Nawet zwierzęta nie zachowują się w ten sposób. Jeśli ktoś wychowuje zwierzę, nawet dzikie, i spędza z nim trochę czasu, to o ile zwierzę rozpoznaje, kto jest jego właścicielem, zawsze będzie okazywać mu szacunek, traktując tego właściciela jak krewnego, jak członka rodziny, inaczej niż traktuje inne zwierzęta bądź ludzi. Przypuśćmy, że byłeś kiedyś właścicielem tego zwierzęcia. Chociaż przebywało potem w kilku innych domach, to gdy tylko spotkasz je ponownie i ono poczuje twój zapach, od razu okaże ci czułość. Nawet jeśli jest to dzikie zwierzę, nie pożre cię. Jego dzikość jest cechą przyrodzoną, która wynika z Bożego stworzenia i predestynacji. Jest to instynkt przetrwania, udzielony mu przez Boga, a nie zaciekłe czy niegodziwe usposobienie – jest to czymś innym niż zło antychrystów. Było dwóch ludzi, którzy adoptowali kiedyś małe lwiątko. Kiedy zwierzę dorosło, nie mogli już sobie pozwolić na to, aby karmić je mięsem, więc kiedy skończyło rok, wypuścili je na wolność w naturalnym środowisku. Trzy lata później spotkali lwa ponownie. Zwierzę zobaczyło ich z oddali i ochoczo do nich podbiegło. Na początku bali się, myśląc: „Czy on nas nie pożre? Przecież to lew”. Okazało się jednak, że lew zbliżył się, przytulił do nich jak do przyjaciół, a oni też obejmowali go i głaskali. Lew później przedstawił im członków swojej rodziny, a kiedy przyszedł czas rozstania, nie chciał odchodzić. Można sobie wyobrazić taką scenę, kiedy to najstraszliwsze z dzikich zwierząt, mięsożerca, wchodzi w interakcję z ludźmi. Czyż to nie jest wzruszające? (Tak, rzeczywiście). Nawet u dzikich zwierząt można dostrzec tę przyjazną stronę, jednak antychryści są jej całkowicie pozbawieni. Ponieważ antychryści posiadają usposobienie szatana i są ludźmi o szatańskiej istocie usposobienia, wynika z tego, że potrafią wydawać sądy, potępiać Boga i bluźnić przeciwko Niemu. Takie postawy prowadzą do związanych z tym przejawów, a zwłaszcza do określonych podejść. Czyż antychryści nie są gorsi od zwierząt? Ludzie wiedzą, jak okazać szacunek, życzliwość i troskę tym, których darzą czcią, i swoim najbliższym krewnym oraz rodzicom, wiedzą też, które z ich działań mogą ich skrzywdzić i zaszkodzić im. Potrafią ocenić te rzeczy. Antychryści jednak są zdolni do okazywania takich zachowań względem Boga, co jest ogromnie denerwujące. To ukazuje, że przyrodzona natura takich osób to istota antychrystów. Mówiąc ściśle, tacy ludzie są ucieleśnieniem szatana, to żyjące szatany i diabły – nie są to Boże owce. Czy owce Boga przeklinałyby Go? Czy owce Boga potępiałyby Go? (Nie). Dlaczego nie? (Ponieważ słuchają Boga i podporządkowują się Mu). Słuchają i się podporządkowują – to jeden aspekt. Kluczowa jest ich autentyczna wiara w Boga. Jeśli prawdziwie wierzysz w tożsamość Boga, w Jego status i istotę, to bez względu na to, co Bóg robi i jak to robi, nawet jeśli jest to krzywdzące, nie potępisz Go. Tylko ci, którzy autentycznie wierzą w Boga, którzy mają prawdziwą wiarę w Niego, stawiają siebie w pozycji istot stworzonych, zawsze traktując Boga jako Boga. Taki jest fakt.

Omówiliśmy już to, jak antychryści przeklinają Boga, sprzeciwiają się Bogu i podnoszą wrzawę przeciwko Niemu. Niektórzy otwarcie stawiają Mu opór, tworzą frakcje, zawierają sojusze i ustanawiają niezależne królestwa. Inni potajemnie przeklinają Go za zamkniętymi drzwiami, niektórzy przeklinają Go w swoich sercach oraz sprzeciwiają się Mu i podnoszą przeciwko Niemu wrzawę w głębi serca. Niezależnie od tego, czy przeklinają Go otwarcie, czy potajemnie, wszyscy oni są antychrystami, nie są to owce Boże. Należą do rodzaju szatana i bez wątpienia nie są normalnymi ludźmi ani przykładnymi istotami stworzonymi. Kiedy większość ludzi staje wobec sytuacji, które nie zgadzają się z ich własnymi pojęciami, lub spotykają się z Bożym sądem i karceniem, są zaledwie zdenerwowani, zagubieni i nie mogą się z tym pogodzić. Skarżą się lub okazują nieprzejednanie; mogą nawet zniechęcić się lub zacząć się obijać, ale nie posuwają się do tego, żeby stawiać opór czy podnosić wrzawę. Z czasem, dzięki modlitwie, czytaniu słów Boga, pomocy braci i sióstr oraz oświeceniu, przewodnictwu i dyscyplinowaniu przez Ducha Świętego, stopniowo potrafią się nawrócić. To jest przejaw zwyczajnych, skażonych ludzi w sytuacji, kiedy coś im się przytrafia. Antychrystom jednak brak tych pozytywnych przejawów i nie chcą zmienić swojego postępowania. Jeśli sytuacja nie jest zgodna z ich pragnieniami, przeklinają. Jeśli następna sytuacja nadal nie jest zgodna z ich pragnieniami, również przeklinają. Przeklinanie idzie ręka w rękę ze sprzeciwem i podnoszeniem wrzawy. Niektórzy antychryści mówią nawet: „Jeśli ludzie tacy jak ja nie mogą być zbawieni, to kto może?”. Czy to nie jest podnoszenie wrzawy? Czy to nie jest sprzeciw? (Owszem, jest). To jest sprzeciw. Nie ma w nich ani śladu podporządkowania się i mają czelność podnosić wrzawę przeciwko Bogu i sprzeciwiać się Mu – to są szatany. Tutaj zakończmy nasze omówienie rozmaitych przejawów niegodziwego usposobienia.

B. Odczuwanie niechęci do prawdy

Następnie omówimy drugie zagadnienie dotyczące istoty usposobienia antychrystów, a mianowicie odczuwanie niechęci do prawdy. Dotychczas omówiliśmy już niemało szczegółów odnoszących się do zagadnienia niechęci do prawdy. Tutaj jednak sklasyfikujemy antychrystów przede wszystkim przez szczegółową analizę istoty ich usposobienia, które jest niechętne prawdzie. Główną właściwością usposobienia dotyczącą tego, jak antychryści podchodzą do prawdy, jest niechęć, nie zaś wyłącznie brak zainteresowania. Brak zainteresowania to po prostu względnie łagodne nastawienie względem prawdy, które nie eskalowało jeszcze do poziomu wrogości, potępienia czy sprzeciwu. To po prostu nieinteresowanie się prawdą, niechęć do zwracania na nią uwagi, wypowiadanie takich stwierdzeń jak: „Jakie pozytywne rzeczy, jaka prawda? Nawet jeśli zyskam te rzeczy, to co z tego? Czy poprawią one moje życie lub poszerzą moje umiejętności?”. Takich ludzi te sprawy nie interesują, więc nie zawracają sobie nimi głowy, jednak nie jest to niechęć. Niechęć wskazuje na pewnego rodzaju nastawienie. Jakie to nastawienie? Kiedy tylko usłyszą o jakiejkolwiek pozytywnej rzeczy i czymkolwiek, co ma związek z prawdą, czują nienawiść, odrazę, opór i niechęć do słuchania. Mogą nawet starać się znaleźć podstawy do potępiania i oczerniania prawdy. Oto, jaka jest istota ich usposobienia, polegająca na niechęci do prawdy.

Podobnie jak inni ludzie, antychryści mogą czytać słowa Boga, słyszeć to, co On mówi, i doświadczać Bożego dzieła. Na pozór wydaje się, że rozumieją również dosłowne znaczenie słów Boga, wiedzą, co Bóg powiedział, i wiedzą, że słowa te pozwalają ludziom obrać właściwą drogę i być dobrymi ludźmi. Te rzeczy jednak pozostają dla nich wyłącznie w sferze teorii. Co to znaczy, że pozostają w sferze teorii? Jest to podobne do sytuacji, kiedy niektórzy ludzie mogą wierzyć, że pewna teoria zawarta w książce jest dobra, ale kiedy porównają ją z realnym życiem i pomyślą o złych trendach, ludzkim skażeniu i różnych potrzebach całej ludzkości, uznają tę teorię za niepraktyczną i oderwaną od realnego życia. Zdają sobie też sprawę, że nie może ona pomóc ludziom dostosować się do tych złych trendów i tego złego społeczeństwa ani podążać za nimi. Uważają zatem, że teoria ta jest dobra, ale jest tylko czymś, o czym się mówi, aby zaspokoić ludzkie pragnienia i fantazje o czymś pięknym. Jeśli ktoś na przykład lubi status i chce być urzędnikiem oraz pragnie być wywyższony i czczony wśród ludzi, to aby osiągnąć ten cel, musi uciekać się do anormalnych metod, takich jak kłamstwo, popisywanie się, deptanie innych i tak dalej. Tymczasem prawda właśnie te rzeczy potępia. Potępia je i zaprzecza tym ludzkim pragnieniom i ambicjom. W realnym życiu ludzie uważają, że wyróżnianie się jest czymś uzasadnionym, jednak Bóg i prawda potępiają takie żądania. Dlatego też nie są one akceptowane w domu Bożym, nie ma w nim miejsca, aby im hołdować i je realizować. Czy jednak antychryści zechcą z nich zrezygnować? (Nie zrobią tego). Zgadza się, nie zrezygnują z nich. Kiedy tylko antychryści to dostrzegają, myślą sobie: „Teraz rozumiem. A więc prawda wymaga, aby ludzie byli bezinteresowni, by się poświęcali, okazywali tolerancję i szczodrość, by porzucili swoje ego i żyli dla innych. Tym jest prawda”. Kiedy już zdefiniują prawdę w ten sposób, czy zaczynają się nią interesować, czy też czują do niej odrazę? Czują do niej odrazę i czują też odrazę do Boga. Mówią: „Bóg zawsze mówi prawdę, zawsze demaskuje nieczyste sprawy, takie jak ludzkie pragnienia oraz ambicje, i zawsze wyciąga na światło dzienne to, co spoczywa na dnie ludzkiej duszy. Wydaje się, że bóg omawia prawdę po to, aby pozbawić ludzi dążenia do uzyskania statusu, do zaspokojenia pragnień i ambicji. Początkowo sądziłem, że bóg może zaspokoić ludzkie pragnienia, spełnić życzenia i marzenia ludzi oraz dać im to, czego chcą. Nie spodziewałem się, że bóg jest tego rodzaju bogiem. Nie wydaje się taki znów wspaniały. Przepełniają mnie pragnienia i ambicje: czy bóg może lubić taką osobę jak ja? Sądząc po tym, co bóg zawsze mówił, oraz czytając między wierszami jego słów, wydaje się, że bóg nie lubi ludzi takich jak ja i nie dogaduje się z takimi osobami. Wygląda na to, że nie dogadam się z tego rodzaju realnym bogiem. Słowa, jakie wypowiada, dzieło, którego dokonuje, zasady jego działań i jego usposobienie – dlaczego wydają mi się one tak nieprzyjemne? Bóg prosi ludzi, aby byli uczciwi, by mieli sumienie, by poszukiwali oraz okazywali posłuszeństwo i bojaźń bożą, kiedy przytrafiają im się jakieś rzeczy oraz by porzucili swoje ambicje i pragnienia – tych rzeczy ja nie potrafię zrobić! Żądania boga są nie tylko niezgodne z ludzkimi pojęciami, ale również niewrażliwe na ludzkie uczucia. Jak mogę w niego wierzyć?”. Przemieliwszy sobie te sprawy w głowie, czy wyrabiają sobie dobre uczucia względem Boga, czy też oddalają się od Niego? (Oddalają się). Po pewnym czasie gromadzenia doświadczeń antychryści coraz mocniej czują, że ludzie tacy jak oni, którzy mają ambicje i pragnienia oraz są pełni aspiracji, nie będą mile widziani w domu Bożym, że nie znajdą dla siebie miejsca, by zrobić użytek ze swoich umiejętności, oraz że tutaj nie są w stanie swobodnie realizować swoich aspiracji. Myślą wtedy: „W domu bożym nie mogę wykazać się swoimi wyjątkowymi uzdolnieniami. Nigdy nie będę mieć szansy, aby się wybić. Mówią, że brak mi duchowego zrozumienia, że nie rozumiem prawdy i że mam usposobienie antychrysta. Nie tylko nie awansowano mnie ani nie powierzono mi ważnego stanowiska, ale jeszcze mnie potępiono. Cóż w tym złego, że ustanawiam swoje własne, niezależne królestwo? Co jest złego w tym, że karzę innych? Skoro mam władzę, to powinienem tak postępować! Któż nie postępowałby w ten sposób, mając władzę? Więc co to szkodzi, że angażuję się w nieuczciwą grę i oszukuję podczas wyborów? Czyż wszyscy niewierzący nie postępują tak samo? Dlaczego nie jest to dozwolone w domu bożym? Mówią nawet, że to jest bezwstydne. Jak można uważać, że to jest bezwstydne? Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół. Tak powinno być! Dom boży nie jest fajnym miejscem. Ale ludzie na tym świecie są zaciekli i nie jest łatwo się z nimi dogadać. W porównaniu z nimi ludzie w domu bożym nieco lepiej się zachowują. Gdyby nie było tu żadnego boga, to przebywanie tutaj byłoby cudowne; gdyby ludźmi nie rządził ani bóg ani prawda, to ja byłbym w domu bożym szefem, panem i królem”. Kiedy wykonują swoje obowiązki w domu Bożym, stale doświadczają różnych rzeczy, nieustannie są przycinani, zmieniają wykonywane przez siebie różne obowiązki, a w końcu zdają sobie z czegoś sprawę i mówią: „W domu bożym wszystko, co się dzieje, jest oceniane i rozstrzygane przy użyciu prawdy. Zawsze podkreśla się prawdę i bóg zawsze o niej mówi. Nie jestem w stanie swobodnie realizować tu swoich aspiracji!”. Osiągnąwszy ten punkt w swoich doświadczeniach, zaczynają odczuwać coraz większą niechęć do prawdy, do panowania prawdy, do faktu, że wszystko, co Bóg robi, jest prawdą, oraz do poszukiwania prawdy. Do jakiego stopnia czują oni niechęć do tych rzeczy? Nie chcą nawet uznać ani przyjąć doktryn tych prawd, które uznali na samym początku, a w sercach czują ogromną odrazę. Dlatego też, kiedy tylko nadchodzi czas zgromadzenia, zaczynają czuć senność i niepokój. Dlaczego się niepokoją? Myślą: „Te zgromadzenia ciągną się po trzy albo cztery godziny – kiedy to się skończy? Nie chce mi się już słuchać!”. Istnieje wyrażenie, które oddaje ich nastrój: „siedzą jak na szpilkach”. Zdają sobie sprawę, że dopóki prawda rządzi w domu Bożym, nigdy nie będą mieli szansy się wybić, ale zawsze będą przez wszystkich ograniczani, potępiani i odrzucani, i że bez względu na to, jak są zdolni, nie powierzy się im ważnych ról. Wskutek tego ich odraza do prawdy i Boga jeszcze się wzmaga. Ktoś może zapytać: „Dlaczego nie czuli odrazy już od początku?”. Tak naprawdę czuli ją od początku, ale wtedy wszystko w domu Bożym było dla nich nieznajome. Nie mieli jeszcze o tym pojęcia, ale to nie znaczy, że nie odczuwali odrazy czy niechęci. W rzeczywistości czuli niechęć do prawdy w głębi swojej naturoistoty, tylko że sami nie zdawali sobie jeszcze z tego sprawy. Naturoistota tych ludzi jest bez wątpienia niechętna prawdzie. Dlaczego to mówię? Z natury kochają oni niesprawiedliwość, niegodziwość, władzę, złe trendy, bycie u steru, kontrolowanie ludzi i wszystkie tego typu negatywne rzeczy. Jeśli sądzić po tych rzeczach, w których są rozmiłowani, nie ulega wątpliwości, że antychryści czują niechęć do prawdy. Co więcej, jeśli chodzi o ich dążenia, to dążą oni do osiągnięcia statusu, starają się wyróżnić i ozdobić swoją głowę aureolą, dążą do tego, by zostać przywódcami pośród ludzi, by imponować i dzierżyć władzę, mieć prestiż i siłę zawsze, kiedy mówią i działają, a także zdolność do kontrolowania ludzi – do tych rzeczy dążą. Jest to również przejaw niechęci wobec prawdy. Co więcej, sądząc po ich nastawieniu do prawdy, bez względu na to, jak dużo te osoby jej usłyszą, wszystko to będzie na nic. Ktoś może zapytać: „Czy to dlatego, że mają słabą pamięć?”. Nie, nie dlatego. Niektórzy antychryści mają znakomitą pamięć, są ogromnie elokwentni i potrafią natychmiast zastosować i pokazać to, czego się nauczyli. Ludzie pozbawieni rozeznania sądzą zatem, że te osoby posiadają duży potencjał i że działa w nich Duch Święty. Jednak ludzie posiadający rozeznanie potrafią od razu zauważyć, że to, o czym oni mówią, to wszystko doktryny i puste słowa, że jest to pozbawione jakiejkolwiek prawdorzeczywistości i ma na celu sprowadzenie ludzi na manowce. Antychryści są takimi ludźmi: niezmiernie lubią głosić górnolotne kazania, prowadzić puste dyskusje o duchowych teoriach i wylewać z siebie potoki słów, które kiedy już się zaczną, zamieniają się w ględzenie nie na temat. Wiele osób nie może ich zrozumieć, a antychryści na to: „To jest język trzeciego nieba; jak moglibyście go rozumieć?”. Podstawowym przejawem niechęci antychrystów do prawdy jest ich stosunek do niej i przejawia się ona również oczywiście w ich zwykłym codziennym życiu i czynnościach, a zwłaszcza w tym, jak wykonują swoje obowiązki. Przejawia się to w kilku aspektach. Po pierwsze, nigdy nie poszukują prawdy, nawet jeśli doskonale wiedzą, że powinni. Po drugie, nigdy nie praktykują prawdy. Skoro nie poszukują prawdy, jak mogą ją praktykować? Tylko poprzez poszukiwanie może nastąpić zrozumienie, a tylko zrozumienie może prowadzić do praktykowania; oni nie poszukują ani wcale nie biorą sobie prawdozasad do serca. Gardzą nawet nimi, czują do nich niechęć i patrzą na nie z wrogością. W rezultacie nigdy nawet nie dochodzą do praktykowania prawdy, a nawet jeśli czasami prawdę rozumieją, nie praktykują jej. Na przykład, gdy coś ich spotyka, a inni sugerują dobry sposób postępowania, mogą odpowiedzieć: „Co w tym dobrego? Jeśli tak postąpię, to czy moje własne pomysły nie pójdą na marne?”. Ktoś może powiedzieć: „Dom Boży poniesie straty, jeśli będziemy robić rzeczy po twojemu; musimy działać zgodnie z zasadami”. Odpowiadają: „Jakimi zasadami? Mój sposób to jest zasada; cokolwiek pomyślę, jest zasadą!”. Czyż nie jest to niepraktykowaniem prawdy? (Zgadza się). Jeszcze innym z ich głównych przejawów jest to, że oni nigdy nie czytają słów Boga ani nie oddają się ćwiczeniom duchowym. Kiedy niektórzy ludzie są zajęci pracą i nie mogą znaleźć czasu na czytanie słów Boga, po cichu kontemplują lub śpiewają kilka hymnów, a jeśli przez wiele dni nie czytają słów Boga, mają poczucie pustki. W natłoku codziennych zajęć znajdują chwilę, aby przeczytać fragment i zregenerować się, rozmyślając tak długo, aż wyczują obecność Boga, a ich serca zyskają stabilność. Tacy ludzie nie są daleko od Boga. Antychryści natomiast nie czują się przygnębieni, jeśli przez jeden dzień nie czytają słów Boga. Nic nie czują nawet wtedy, jeśli nie czytają słów Boga przez dziesięć dni. Mogą nadal żyć całkiem dobrze bez czytania słów Bożych przez rok, a nawet przez trzy lata, i nic nie czują – nie czują strachu ani pustki w sercu i nadal żyją w poczuciu komfortu. Muszą odczuwać silną niechęć do słów Boga! Gdy ktoś jest zapracowany, może nie czytać słów Boga przez jeden dzień, a może nawet dziesięć dni. Jeśli jednak ktoś może spędzić cały miesiąc bez czytania słów Boga i nadal nic nie czuje, to jest to problem. Jeśli ktoś przez rok nie czyta słów Boga, to nie tylko nie odczuwa tęsknoty za nimi, ale odczuwa niechęć do prawdy.

Jeszcze jednym przejawem tego, że antychryści czują niechęć do prawdy, jest ich pogarda dla Chrystusa. Już kiedyś omawialiśmy ich pogardę dla Chrystusa. Co zatem zrobił Chrystus, żeby zasłużyć na ich pogardę? Czy skrzywdził ich bądź zranił lub zrobił coś sprzecznego z ich życzeniami? Czy zaszkodził jakimś ich interesom? Nie. Chrystus nie chowa do nich żadnej osobistej urazy, a oni nawet Go nie spotkali. Jak więc mogą mieć Go w pogardzie? Przyczyna źródłowa leży w istocie antychrystów, polegającej na odczuwaniu niechęci do prawdy. Innym przejawem tego, że antychryści czują niechęć do prawdy, jest ich pogarda dla rzeczywistości tego wszystkiego, co pozytywne. Rzeczywistość wszystkiego, co pozytywne, zawiera w sobie szeroki zakres rzeczy, jak na przykład wszystkie rzeczy, które stworzył Bóg, oraz dotyczące ich prawa, różne istoty żywe oraz prawa, które rządzą ich życiem, oraz przede wszystkim, różne prawa, które rządzą życiem tych istot żywych nazywanych ludźmi. Na przykład, sprawy narodzin, starzenia się, choroby i śmierci, które są życiu człowieka najbliższe – u normalnych ludzi nogi z wiekiem stają się słabsze, ich zdrowie pogarsza się, wzrok słabnie, coraz gorzej słyszą, zęby zaczynają się chwiać i ludzie myślą, że muszą pogodzić się ze starością. Bóg sprawuje najwyższą władzę nad tym wszystkim i nikt nie może sprzeciwić się temu naturalnemu prawu – normalni ludzie potrafią uznać i zaakceptować wszystkie te rzeczy. Jednak bez względu na to, jak długo ktoś żyje, ani na fizyczny stan jego zdrowia, pewne sprawy się nie zmieniają, na przykład sposób, w jaki człowiek powinien wykonywać obowiązek, pozycja, którą powinien zajmować, i nastawienie, które powinien przyjąć względem swojego obowiązku. Natomiast antychryści nie chcą się temu poddać. Mówią: „Kim jestem? Nie mogę się zestarzeć. Muszę zawsze różnić się od zwykłych ludzi. Czy według ciebie wyglądam staro? Są pewne rzeczy, których wy w pewnym wieku nie dacie rady zrobić, ale ja dam radę. Może wasze nogi robią się słabe po pięćdziesiątce, ale moje nadal są zwinne. Nawet trenuję skakanie po dachach!”. Stale chcą rzucać wyzwania tym normalnym prawom, jakie ustanowił Bóg, ciągle starają się je łamać i pokazywać innym, że się od nich różnią, że są wyjątkowi i lepsi od zwykłych ludzi. Dlaczego to robią? Chcą rzucić wyzwanie słowom Boga i zaprzeczyć temu, że słowa Jego są prawdą. Czy nie jest to przejaw istoty antychrystów, polegającej na odczuwaniu niechęci do prawdy? (Zgadza się). Istnieje jeszcze inny aspekt, a mianowicie cześć, jaką antychryści darzą złe trendy i mroczne wpływy. To dodatkowo dowodzi, że są oni wrogami prawdy. Antychryści głęboko podziwiają i czczą reżim szatana oraz różne zdolności, umiejętności i czyny złych duchów, o których mówią legendy, a także złe trendy i mroczne wpływy. Ich wiara w te rzeczy jest niezachwiana i nigdy nie mają oni co do nich wątpliwości. Ich serca są nie tylko wolne od niechęci, ale także pełne szacunku, czci i zazdrości wobec nich. Nawet w głębi serca ściśle podążają za tymi rzeczami. Antychryści mają tego rodzaju postawę wobec tych złych i mrocznych rzeczy głęboko w swoich sercach – czy nie oznacza to, że są niechętni prawdzie? Jak najbardziej! Jak ktoś, kto kocha te niegodziwe i mroczne rzeczy, mógłby kochać prawdę? Są to ludzie należący do sił zła i gangu szatana. Oczywiście, niezachwianie wierzą oni w rzeczy szatańskie, podczas gdy ich serca są przepełnione wstrętem i pogardą dla prawdy i rzeczy pozytywnych. Na tym mniej więcej zakończymy nasze podsumowanie tematu niechęci do prawdy.

C. Zaciekłość

Innym aspektem istoty usposobienia antychrystów jest zaciekłość. Antychrystów można podsumować jednym zdaniem: są oni złymi ludźmi. Kiedy posiadają status, jest oczywiste, że są antychrystami. Kiedy zaś go nie posiadają, jak można rozstrzygnąć, czy są antychrystami? Trzeba spojrzeć na ich człowieczeństwo. Jeśli ich człowieczeństwo jest złośliwe, podstępne i pełne jadu, to są oni w stu procentach antychrystami. Jak można ustalić, czy ktoś jest antychrystem, jeśli nigdy nie posiadał on statusu i nigdy nie był przywódcą, a jego człowieczeństwo nie jest dobre? Trzeba sprawdzić, czy jego człowieczeństwo jest pełne jadu i czy jest on złym człowiekiem. Jeśli jest złym człowiekiem, to nawet jeśli nie ma statusu, na sto procent jest antychrystem. Dlatego kolejnym typowym aspektem istoty usposobienia antychrysta jest jego zaciekłość. Czy zaciekłe usposobienie antychrysta jest takie samo jak zaciekłość lwów lub tygrysów, polujących na ofiarę? (Nie). Zwierzęta mięsożerne polują z głodu; jest to fizyczna potrzeba i instynkt. Kiedy jednak nie są głodne, nie polują. Czym różni się to od zaciekłości antychrystów? Czy antychryści nie stają się zaciekli, jeśli się ich nie sprowokuje, a robią się zaciekli tylko wtedy, gdy zostaną sprowokowani? A może jest tak, że nie będą cię kontrolować, jeśli ich nie posłuchasz, ale będą cię kontrolować, jeśli to zrobisz? A może jest tak, że dopóki będziesz ich słuchać, nie będą cię karać, a będą to robić, jeśli przestaniesz? (Nie). Zaciekłość antychrystów to usposobienie, istota – to autentyczna szatańska istota. Nie jest to instynkt ani potrzeba ciała, a raczej przejaw i właściwość usposobienia antychrystów. Jakie więc są przejawy, oznaki i praktyki typowe dla zaciekłego usposobienia antychrystów? Które z ich działań ukazują, że ich usposobienie jest zaciekłe i że mają oni istotę ludzi złych? Podzielcie się swoimi przemyśleniami. (Karzą innych). (Tłamszą i wykluczają tych, którzy są inni od nich). (Wrabiają innych i zastawiają na nich pułapki). (Kontrolują ludzi i manipulują nimi). (Tworzą kliki i sieją niezgodę). Tworzenie klik i sianie niezgody to nieco podstępne działania. To są przejawy niegodziwego usposobienia, ale nie świadczą o zaciekłości. Szerzenie pojęć i ustanawianie niezależnych królestw – czy to przejawy zaciekłości? (Tak). Sprzeciwianie się ustaleniom dotyczącym pracy, zaburzanie pracy domu Bożego, sprzeniewierzanie datków i bezpośrednie sprzeciwianie się Bogu – czy to są przejawy zaciekłości? (Tak). Sprzeniewierzanie datków świadczy nie tylko o zachłanności; to również przejaw zaciekłego usposobienia. To, że antychryści potrafią sprzeniewierzać datki, dowodzi niezwykle zaciekłego usposobienia, równego bandytom. Powtórzcie jeszcze raz te rzeczy, które podsumowaliśmy. (Karzą innych, tłamszą i wykluczają tych, którzy są inni od nich, wrabiają ich i zastawiają na nich pułapki, kontrolują ludzi i manipulują nimi, szerzą pojęcia, ustanawiają niezależne królestwa, sprzeciwiają się ustaleniom dotyczącym pracy, atakują Boga i sprzeniewierzają datki). W sumie mamy dziewięć punktów. To są mniej więcej przejawy zaciekłego usposobienia antychrystów. Właściwie są jeszcze pewne konkretne przejawy, ale są niemal identyczne, więc nie będziemy ich szczegółowo wymieniać. Krótko mówiąc, ci, którzy stosują te praktyki i strategie, to źli ludzie. Z jednej strony, ich praktyki są podstępne, na przykład wrabianie ludzi, zastawianie pułapek i szerzenie pojęć to wszystko stosunkowo podstępne przejawy. Z drugiej strony, ich strategie są dosyć agresywne i pełne jadu, co kwalifikuje ich usposobienie jako zaciekłe.

Sądząc po tych trzech aspektach istoty usposobienia antychrystów, czy mogą oni zostać zbawieni? (Nie mogą). Czy są chętni, żeby pracować w domu Bożym? (Nie są). Nie dążą do prawdy i nie kochają prawdy, a ich serca są przepełnione wrogością wobec Boga i rzeczy pozytywnych. Nie chcą nawet robić najbardziej podstawowych rzeczy – pracować i wypełniać swoich obowiązków w domu Bożym – to znaczy, nie mogą nawet robić tego, co normalnie powinien robić człowiek. Nie tylko nie są w stanie tego robić, ale wręcz przeciwnie, zakłócają, burzą i niszczą normalny porządek wykonywania obowiązków przez braci i siostry, a także normalne życie kościoła. Jednocześnie zakłócają pracę domu Bożego, normalne wkroczenie ludzi w życie i normalne dzieło Boga w ludziach. A to nie wszystko – chcą również rządzić i sprawować władzę w domu Bożym; chcą wprowadzać w błąd, przyciągać i kontrolować ludzi, ustanawiać własne niezależne królestwa i frakcje w domu Bożym oraz całkowicie przemieniać tych, którzy podążają za Bogiem, w swoich własnych wyznawców, aby móc zrealizować swoją ambicję i pragnienie dysponowania władzą i wpływami, kontrolowania wybrańców Bożych i rywalizowania z Bogiem. Czy zatem posługiwanie się antychrystami w domu Bożym ma jakąkolwiek wartość? Czy mogą oni pełnić jakąkolwiek dobrą funkcję w domu Bożym? (Nie). Sądząc po ich człowieczeństwie i dążeniach, od ambicji i pragnień do ścieżek, po których kroczą, i ich nastawieniu wobec prawdy i wobec Boga, w domu Bożym ludzie tacy mogą tylko zaburzać, zakłócać i psuć dzieło Boże. Nie mogą spełniać nawet najmniejszej pozytywnej funkcji, ponieważ nigdy nie dążą do prawdy, a w swojej naturoistocie są niechętni prawdzie i przepełnieni wrogością względem prawdy i Boga. Taka jest istota antychrystów.

Teraz już całkowicie zakończyliśmy omawianie różnych przejawów właściwych antychrystom. Czy dzięki temu, co omówiliśmy dzisiaj, jesteście teraz w stanie rozpoznać antychrystów? Aby podsumować to najprostszym zdaniem: źli ludzie są antychrystami, a antychryści są złymi ludźmi. Czy nie wydaje się to wam dużo jaśniejsze, kiedy ujmiemy to w ten sposób? Czyż nie jest teraz łatwiej to zrozumieć? Przez ostatnie dwa lata nieustannie szczegółowo analizowaliśmy naturoistotę antychrystów i przeszliście niemało uszlachetniania, martwiąc się, czy to możliwe, że jesteście antychrystami. Teraz skutek w końcu wyszedł na jaw. Ten proces był nie lada wyzwaniem, ale efekt końcowy jest dobry: macie usposobienie antychrystów, ale nie jesteście antychrystami. Jak doszliście do takiego wniosku? Które z Moich argumentów was o tym przekonały? (Ostatnio poprzez Boże omówienie różnicy pomiędzy charakterem i istotą usposobienia antychrystów a charakterem i istotą usposobienia innych ludzi zaczęliśmy trochę się w tym rozeznawać. Ludzie posiadający sumienie i rozum po wyrządzeniu zła mogą okazać skruchę i się zmienić, zaś ci, którzy posiadają istotę usposobienia antychrystów są zatwardziale nieskruszeni i nic nie czują bez względu na to, ile popełnią zła). Ludzie wykazują pewne przejawy usposobienia antychrystów, ale są one bezwiedne i nie pochodzą z ich aktywnej woli. Kiedy te przejawy zostają odkryte, ludzie odczuwają dyskomfort, ból, wyrzuty sumienia i mają poczucie długu, a wtedy mogą stopniowo zawrócić z obranej drogi. Kiedy ludzie rozumieją tę kwestię, są znacznie spokojniejsi i odkrywają, że nadal jest możliwość, że zostaną zbawieni, i że nie są antychrystami. Chociaż w pewnym stopniu charakteryzuje ich usposobienie antychrystów, na szczęście nie mają nic wspólnego z istotą usposobienia antychrystów. Jeśli tylko nie jesteś złym człowiekiem, to nie jesteś też antychrystem. Czy to jednak znaczy, że nie posiadasz usposobienia antychrysta? (Nie, nie znaczy). Kiedy mówię teraz, że wszyscy mają usposobienie antychrysta, czy czujecie w swoim sercu opór? (Ja go nie czuję). Nie czujecie oporu; możecie teraz zaakceptować ten fakt. Podsumujmy przejawy istoty usposobienia antychrystów. (Antychryści czują niechęć do prawdy, nienawidzą prawdy i nigdy nie zaakceptują prawdy). To trafia w sedno; antychryści nigdy nie zaakceptują prawdy, czują niechęć i wrogość względem prawdy. Niektórzy ludzie nie dążą do prawdy, ale nie są wobec niej wrodzy i uważają też, że wszystko, co mówi Bóg, jest słuszne i dobre, podziwiają to i chcą do tego dążyć, mają jednak marny potencjał i brakuje im ścieżki. Innych prawda wcale nie interesuje, ale również nie są wobec niej wrodzy; są typem letnim. Antychryści jednak są inni: czują niechęć i wrogość wobec prawdy. Kiedy tylko wspomina się prawdę lub Boga, odczuwają nienawiść, a gdy ktoś próbuje sprawić, by zaakceptowali prawdę, stają się anormalni, w głębi serca czują odrazę i nigdy tego nie akceptują – to jest istota antychrystów. Co jeszcze? (Antychryści są zażarcie nieskruszeni bez względu na to, co złego uczynią, i nigdy nie będą praktykować prawdy). Nie uznają swoich własnych błędów, nigdy nie okazują skruchy i nie zmienią się na przestrzeni wielu lat. Nie uznają tego, że Bóg jest prawdą i że słowa Boże są prawdą, więc jak mogliby praktykować prawdę? Brakuje im człowieczeństwa, nie są ludźmi, to są diabły, szatany i wrogowie Boga, więc z całą pewnością nie będą praktykować prawdy.

26 grudnia 2020 r.

Wstecz: Aneks czwarty: Podsumowanie charakteru antychrystów i istoty ich usposobienia (Część pierwsza)

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze