Sam Bóg, Jedyny X
Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy (IV)
Dzisiaj porozmawiamy na szczególny temat. Są tylko dwie najważniejsze rzeczy, które każdy jeden wierzący powinien znać, których powinien doświadczać i które powinien rozumieć. Co to za rzeczy? Pierwsza z nich to indywidualne wejście w życie, a druga wiąże się z poznaniem Boga. Jeśli chodzi o zagadnienie, o którym ostatnio rozmawialiśmy, czyli temat poznania Boga, czy sądzicie, że jest ono osiągalne? Należałoby powiedzieć, że w gruncie rzeczy sprawy te są poza zasięgiem większości ludzi. Moje słowa być może was nie przekonują, lecz czemu je wypowiadam? Bo kiedy słuchaliście tego, co mówiłem wcześniej, niezależnie od tego, w jaki sposób to powiedziałem i za pomocą jakich słów, potrafiliście, zarówno dosłownie, jak i teoretycznie, zrozumieć, o czym mówię. Jednakże bardzo poważny problem z wami wszystkimi polegał na tym, że nie rozumieliście, dlaczego mówię takie rzeczy i dlaczego poruszam takie tematy. Oto sedno sprawy. Dlatego też, choć wysłuchanie tych rzeczy odrobinę poszerzyło i wzbogaciło wasze rozumienie Boga i Jego czynów, wciąż czujecie, że poznanie Boga wymaga ciężkiego wysiłku. Oznacza to, że usłyszawszy to, co wam powiedziałem, większość z was nie rozumie, dlaczego to powiedziałem i jaki ma to związek z poznawaniem Boga. Wasza niezdolność uchwycenia związku moich słów z poznawaniem Boga wynika z tego, że wasze doświadczenie życia jest zbyt powierzchowne. Jeśli poznawanie i doświadczanie słów Boga przez ludzi pozostaje bardzo powierzchowne, wówczas większość ich wiedzy o Nim będzie mglista i abstrakcyjna – będzie to wszystko wiedza ogólna, doktrynalna i teoretyczna. W teorii może się ona jawić i brzmieć jako rozsądna i logiczna, jednak wiedza o Bogu wychodząca z ust większości ludzi jest w rzeczywistości pusta. Dlaczego mówię, że jest pusta? Jest tak dlatego, że w rzeczywistości nie masz jasnego zrozumienia prawdziwości i trafności tego, co sam mówisz odnośnie do poznawania Boga. Tak więc chociaż większość ludzi usłyszała wiele informacji na temat poznawania Boga, ich wiedza o Bogu musi dopiero wykroczyć poza teorię i poza doktrynę, która jest mglista i abstrakcyjna. Jak zatem można rozwiązać ten problem? Myśleliście o tym kiedykolwiek? Czy ktoś, kto nie dąży do prawdy, może pojąć rzeczywistość? Jeśli ktoś nie dąży do prawdy, to niewątpliwie jest pozbawiony rzeczywistości, a więc z pewnością nie posiada również wiedzy ani doświadczenia słów Boga. Czy ci, którzy nie rozumieją Bożych słów, mogą poznać Boga? Z pewnością nie; te dwie rzeczy są wzajemnie powiązane. Dlatego też większość ludzi mówi: „Czemu poznawanie Boga jest tak trudne? Kiedy mówię o poznawaniu siebie, mogę mówić godzinami, ale kiedy przychodzi do poznawania Boga, brakuje mi słów. Nawet kiedy mówię cokolwiek na ten temat, moje słowa są wymuszone i brzmią głupio. Nawet czuję się niezręcznie, kiedy słyszę sam siebie”. Oto źródło problemu. Jeśli czujesz, że poznawanie Boga jest zbyt trudne, że wiąże się z dużym wysiłkiem, że nie wiesz, jaki temat poruszyć, i że nie możesz pomyśleć o niczym rzeczywistym, czym mógłbyś się podzielić z innymi i czym mógłbyś ich – oraz samego siebie – wzbogacić, dowodzi to, że nie jesteś kimś, kto doświadczył słów Boga. Czym są słowa Boga? Czy nie są one wyrazami tego, co Bóg ma i czym jest? Jeśli nie doświadczyłeś słów Boga, czy możesz mieć jakąkolwiek wiedzę o tym, co ma i czym jest Bóg? Z pewnością nie. Wszystkie te rzeczy wiążą się ze sobą. Jeśli nie masz doświadczenia słów Boga, to nie potrafisz uchwycić intencji Boga ani nie wiesz, czym jest Jego usposobienie, co Bogu się podoba, co jest Mu obmierzłe, jakie są Jego wymagania wobec ludzi, jaki rodzaj postawy przyjmuje wobec tych, którzy są dobrzy, a jaki wobec tych, którzy są źli – wszystko to z pewnością jest dla ciebie niejasne i mętne. Jeśli pośród takiej niejasności wierzysz w Boga, to kiedy twierdzisz, że należysz do tych, którzy dążą do poznania prawdy i podążają za Bogiem – czy twoje stwierdzenia są realistyczne? Nie są! Porozmawiajmy więc dalej o poznawaniu Boga.
Nie możecie się już doczekać, by usłyszeć temat dzisiejszego omówienia, prawda? Zagadnienie będące przedmiotem naszej dzisiejszej rozmowy również wiąże się z tematem „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”, który niedawno omawialiśmy. Wiele mówiliśmy o tym, że „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”, wykorzystując przy tym różne środki i perspektywy, aby zakomunikować ludziom, w jaki sposób Bóg panuje nad wszystkim, przy pomocy jakich środków to czyni i jakimi zasadami się kieruje, zarządzając wszystkimi rzeczami, tak by mogły istnieć na tej stworzonej przez Boga planecie. Wiele mówiliśmy również o tym, w jaki sposób Bóg zaopatruje ludzkość: przy użyciu jakich środków zapewnia jej takie zaopatrzenie, jakiego rodzaju środowiskami życia obdarza On ludzi i przy użyciu jakich środków i od czego wychodząc zapewnia On człowiekowi stabilne środowisko życiowe. Chociaż nie mówiłem wprost o związku między władzą Boga nad wszystkimi rzeczami, sposobem, w jaki nimi administruje, a także Jego zarządzaniem, to jednak pośrednio podałem powody, dla których Bóg sprawuje władzę nad wszystkimi rzeczami w taki a nie inny sposób, jak również powody, dla których w taki właśnie sposób zaopatruje On i odżywia ludzkość. Wszystko to odnosi się do Bożego zarządzania. Zakres poruszanych przez nas treści był bardzo szeroki: od środowiska w skali makro do spraw znacznie mniejszych, takich jak podstawowe potrzeby ludzi i sposób ich odżywiania; od kwestii tego, jak Bóg rządzi wszystkimi rzeczami i sprawia, że funkcjonują w uporządkowany sposób, aż do właściwego i odpowiedniego środowiska życiowego, które stworzył dla ludzi każdej rasy itd. Wszystkie te bogate treści wiążą się z tym, jak ludzie żyją w ciele, czyli wiąże się ze sprawami świata materialnego, widocznymi dla ludzi gołym okiem i odczuwalnymi, takimi jak góry, rzeki, oceany, równiny i tak dalej. Wszystko to są rzeczy, które można zobaczyć i których można dotknąć. Kiedy mówię o powietrzu i temperaturze, możecie zaczerpnąć oddech, żeby bezpośrednio odczuć istnienie powietrza, możecie posłużyć się własnym ciałem, by stwierdzić, czy temperatura powietrza jest wysoka, czy niska. Drzewa, trawa, ptaki, leśna zwierzyna, wszelkie stworzenia podniebne i przemierzające ziemię, rozmaite małe zwierzęta wyglądające z jam i nor – wszystko to ludzie mogą oglądać własnymi oczami i słyszeć własnymi uszami. Chociaż mnogość tych bytów jest olbrzymia, wśród wszystkich możliwych rzeczy, które Bóg stworzył, reprezentują one jedynie świat materialny. Byty materialne są tym, co ludzie mogą zobaczyć i poczuć, innymi słowy, kiedy ich dotykasz, czujesz je, a kiedy twoje oczy je widzą, twój mózg przedstawia je w formie obrazu, podobizny. Są to rzeczy prawdziwe i rzeczywiste; nie są one dla ciebie abstrakcją, lecz mają jakiś kształt. Mogą być kwadratowe albo okrągłe, wysokie albo niskie, a każdy przedmiot wytwarza w tobie odmienne wrażenie. Wszystkie te byty reprezentują materialny aspekt stworzenia. Co zatem, w oczach Boga, obejmuje formuła „wszystkie rzeczy”, występująca w wyrażeniu „panowanie Boga nad wszystkimi rzeczami”? Obejmuje nie tylko te rzeczy, które ludzie mogą zobaczyć i dotknąć, lecz również to, co niewidzialne i nienamacalne. Takie jest jedno z prawdziwych znaczeń panowania Boga nad wszystkimi rzeczami. Nawet jeśli takie rzeczy są dla ludzi niewidzialne i nienamacalne, to jednak dla Boga one rzeczywiście istnieją – dopóki mogą być postrzegane przez Jego oczy i dopóki mieszczą się w sferze Jego suwerennej władzy. Pomimo tego, że dla ludzi są one abstrakcyjne i niewyobrażalne, a ponadto niewidzialne i nienamacalne, dla Boga istnieją w sposób prawdziwy i rzeczywisty. Jest to inny świat pośród wszystkich rzeczy, którymi włada Bóg, jest to również inna część owego zakresu wszystkich rzeczy, nad którymi Bóg panuje. Taki też jest temat naszego dzisiejszego omówienia: w jaki sposób Bóg rządzi i sprawuje władzę nad sferą duchową. Ponieważ temat ten obejmuje to, w jaki sposób Bóg rządzi i zarządza wszystkimi rzeczami, odnosi się on do świata poza światem materialnym – do sfery duchowej – i dlatego też bezwzględnie musimy te sprawy zrozumieć. Dopiero usłyszawszy i zrozumiawszy te treści, ludzie mogą autentycznie zrozumieć prawdziwe znaczenie słów „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”. Oto powód, dla którego będziemy omawiać to zagadnienie. Celem tego omówienia jest dopełnienie wątku „Bóg rządzi wszystkimi rzeczami, Bóg wszystkimi rzeczami zarządza”. Być może kiedy słyszycie ten temat, wydaje się on wam dziwny i niemożliwy do pojęcia, jednak niezależnie od waszych odczuć, ponieważ sfera duchowa jest częścią wszystkich rzeczy rządzonych przez Boga, musicie zyskać pewne zrozumienie tego zagadnienia. Gdy tak się stanie, będziecie w posiadaniu głębszego wglądu, zrozumienia i poznania wyrażenia „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”.
W jaki sposób Bóg rządzi i zarządza sferą duchową
Jeśli chodzi o świat materialny, to ilekroć ludzie nie rozumieją pewnych rzeczy czy zjawisk, tylekroć mogą poszukać stosownych informacji albo skorzystać z rozmaitych kanałów, by okryć źródła owych rzeczy i towarzyszące im tło. Jeśli jednak idzie o inny świat, o którym dzisiaj mówimy – sferę duchową, która istnieje poza światem materialnym – to ludzie nie dysponują absolutnie żadnymi środkami ani kanałami, za pomocą których mogliby czegokolwiek się na ten temat dowiedzieć. Dlaczego to mówię? Mówię to, bo w świecie ludzkim wszystko, co należy do świata materialnego, jest nierozerwalnie związane z fizyczną egzystencją człowieka, a ponieważ ludzie czują, że wszystko w świecie materialnym jest nierozerwalnie związane z ich fizyczną egzystencją i fizycznym życiem, większość ludzi uświadamia sobie, czy też widzi, wyłącznie rzeczy materialne, które mają przed oczami, które są dla nich widzialne. Gdy jednak idzie o sferę duchową – innymi słowy, o to wszystko, co wiąże się z owym innym światem – zasadnie można by powiedzieć, że większość ludzi w nią nie wierzy. Ponieważ ludzie jej nie widzą i uważają, że nie ma potrzeby, by sferę tę rozumieć lub coś o niej wiedzieć, nie mówiąc już o tym, że sfera duchowa jest całkowicie odmienna od świata materialnego, i, z punktu widzenia Boga, jest otwarta – jednak dla ludzkości jest ona ukryta i zamknięta – ludzie mają wielkie trudności z odnalezieniem drogi do zrozumienia rozmaitych aspektów owej sfery. Owe rozmaite aspekty sfery duchowej, o których zamierzam mówić, dotyczą jedynie Bożej administracji i Bożej suwerennej władzy. Nie wyjawiam żadnych tajemnic ani nie przekazuję wam żadnych sekretów, które chcielibyście poznać. Ponieważ dotyczy to Bożej suwerenności, Bożej administracji i Bożego zaopatrywania, będę więc mówił tylko o tej części owej problematyki, co do której jest konieczne, byście ją poznali.
Najpierw pozwólcie, że zadam wam pytanie: jak sądzicie, co to jest sfera duchowa? Mówiąc najogólniej, jest to świat zewnętrzny wobec świata materialnego, świat, który jest dla człowieka zarazem niewidzialny i nienamacalny. Co jednak podpowiada wam wyobraźnia? Jakiego rodzaju światem powinna być ta sfera duchowa? Być może dlatego, że nie jesteście w stanie jej zobaczyć, nie potraficie też o niej myśleć. Gdy jednak słyszycie jakieś legendy na jej temat, myślicie o niej i nie możecie przestać. Dlaczego to mówię? Jest coś, co przydarza się za młodu wielu ludziom: kiedy ktoś opowiada im jakąś straszną historię – o duchach czy duszach – odczuwają śmiertelne przerażenie. Czemu są przerażeni? Ponieważ wyobrażają sobie te rzeczy; mimo że nie mogą ich zobaczyć, mają poczucie, że czają się one wszędzie w ich pokoju, że owe duchy kryją się w jakimś kącie lub czają gdzieś w mroku, i ludzie ci są tak przerażeni, że boją się zasnąć. Zwłaszcza w nocy boją się zostać sami w pokoju albo wyjść na podwórze. Oto owa sfera duchowa waszej wyobraźni; świat, który ludzie uważają za przerażający. Fakty są takie, że każdy w pewnym stopniu go sobie wyobraża i każdy go odrobinę wyczuwa.
Zacznijmy od omówienia sfery duchowej. Czym ona jest? Pozwólcie, że przedstawię wam krótkie i proste wyjaśnienie: sfera duchowa jest to bardzo ważne miejsce, odmienne od świata materialnego. Dlaczego twierdzę, że jest ona ważna? Omówimy to szczegółowo. Istnienie sfery duchowej jest ściśle powiązane ze światem materialnym, zamieszkiwanym przez ludzkość. Odgrywa ona kluczową rolę w cyklu ludzkiego życia i śmierci w sferze Bożego panowania nad wszystkimi rzeczami; taka właśnie jest jej rola i jedna z przyczyn, dla których jej istnienie jest tak ważne. Ponieważ sfera duchowa jest miejscem nieuchwytnym dla pięciu zmysłów, nikt nie jest w stanie trafnie osądzić, czy świat ten istnieje, czy nie. Jego skomplikowana dynamika ma ścisły związek z istnieniem człowieka, w rezultacie czego porządek życia człowieka znajduje się pod przemożnym wpływem sfery duchowej. Czy ma to związek z suwerenną władzą Boga, czy nie? Ma. Kiedy to mówię, rozumiecie już, dlaczego omawiam ten temat: ponieważ dotyczy on suwerennej władzy Boga, jak również Jego zarządzania. W świecie takim jak ten – niewidzialnym dla ludzi – każdy niebiański edykt, dekret czy system administracyjny jest postawiony znacznie wyżej niż prawa i systemy jakiegokolwiek narodu w świecie materialnym, a żadna z istot żyjących w tym świecie nie śmiałaby przeciw nim wykroczyć czy ich naruszać. Czy ma to związek z suwerenną władzą Boga i Bożą administracją? W sferze duchowej istnieją jednoznaczne dekrety administracyjne, jednoznaczne niebiańskie edykty i jednoznaczne statuty. Na różnych poziomach i w różnych sferach personel ściśle wypełnia swoje obowiązki, przestrzegając reguł i regulacji, wie bowiem, jakie konsekwencje niesie ze sobą naruszenie niebiańskiego edyktu; jest też w pełni świadomy tego, jak Bóg karze zło i nagradza dobro, jak administruje i włada wszystkimi rzeczami. Co więcej, personel wyraźnie też widzi, jak ściśle Bóg egzekwuje swoje niebiańskie edykty i statuty. Czy wszystko to odbywa się inaczej niż w świecie materialnym zamieszkanym przez ludzkość? W gruncie rzeczy zupełnie inaczej. Sfera duchowa jest kompletnie inna od świata materialnego. Ponieważ istnieją niebiańskie edykty i statuty, wiąże się to z Bożą suwerennością, Bożą administracją, a także z usposobieniem Boga, jak również z tym, co Bóg ma i czym jest. Czy usłyszawszy to, nie macie poczucia, że jest ze wszech miar konieczne, żebym powiedział coś na ten temat? Czy nie chcielibyście poznać związanych z tym tajemnic? (Owszem, chcielibyśmy). Oto, co składa się na pojęcie sfery duchowej. Chociaż koegzystuje ona ze światem materialnym, a równocześnie jest przedmiotem Bożej administracji i Bożej suwerennej władzy, Boża administracja i Boża suwerenna władza w owej sferze są znacznie bardziej restrykcyjne niż w świecie materialnym. Co się tyczy szczegółów, powinniśmy zacząć od tego, w jaki sposób sfera duchowa odpowiedzialna jest za dzieło, jakim jest cykl życia i śmierci ludzkości, ponieważ stanowi to istotną część pracy istot ze sfery duchowej.
Co się tyczy ludzkości, to wszystkich ludzi kategoryzuję na trzy typy. Pierwszy to niewierzący, to znaczy ci, którzy nie mają żadnych przekonań religijnych. Zwani są niewierzącymi. Przytłaczająca większość niewierzących wierzy jedynie w pieniądze, stoi na straży wyłącznie własnych interesów, jest materialistami i wierzy tylko w świat materialny – nie wierzy w cykle życia i śmierci ani w jakiekolwiek przekazy dotyczące bóstw i duchów. Kategoryzuję tych ludzi jako niewierzących i stanowią oni typ pierwszy. Typ drugi obejmuje wszelkiego rodzaju ludzi wiary – z wyłączeniem niewierzących. Owych ludzi wiary dzielę na kilka grup głównych: pierwszą są żydzi, drugą katolicy, trzecią chrześcijanie, czwartą muzułmanie, piątą buddyści – grup tych istnieje pięć. Są to różne rodzaje ludzi wiary. Typ trzeci obejmuje tych, którzy wierzą w Boga, czyli również was. Tacy wierzący są tymi, którzy podążają dzisiaj za Bogiem. Ludzie ci dzielą się na dwa rodzaje: wybrańców Boga oraz posługujących. Te główne typy podlegają ścisłemu zróżnicowaniu. Jesteście więc teraz w stanie wyraźnie wyodrębnić w waszych umysłach różne typy i kategorie ludzi, nieprawdaż? Do pierwszego typu należą niewierzący – powiedziałem już, czym są niewierzący. Czy ci, którzy wierzą, w Starca w Niebie zaliczają się do niewierzących? Wielu niewierzących wierzy jedynie w Starca w Niebie; wierzą oni, że wiatr, deszcz, pioruny i tak dalej podlegają władzy owego bytu, na którego zdają się podczas upraw i żniw – kiedy jednak wspomina się o wierze w Boga, nie chcą w Niego uwierzyć. Czy można to nazwać posiadaniem wiary? Tacy ludzie zaliczają się do niewierzących. Rozumiecie to, prawda? Nie mylcie tych kategorii. Do drugiego typu należą ludzie wiary, a do trzeciego ci, którzy obecnie podążają za Bogiem. Czemu więc podzieliłem wszystkich ludzi na te typy? (Ponieważ różne typy ludzi mają odmienny koniec i odmienne przeznaczenie). To jest jeden aspekt. Kiedy te trzy rasy i typy ludzi powrócą do sfery duchowej, każda trafi do odmiennego miejsca i zostanie poddana odmiennym prawom cyklu życia i śmierci – i to dlatego przypisałem ludzi do tych trzech głównych kategorii.
1.1. Cykl życia i śmierci niewierzących
Zacznijmy od cyklu życia i śmierci niewierzących. Gdy ktoś umiera, zostaje zabrany przez członka personelu sfery duchowej. Ale co dokładnie zostaje z nich zabrane? Nie ich ciało, lecz ich dusza. Kiedy dusza kogoś takiego zostaje zabrana, trafia do miejsca będącego swoistą agencją sfery duchowej, której celem jest przyjmowanie dusz ludzi, którzy właśnie zmarli. To pierwsze miejsce, do którego ludzie trafiają po śmierci, które jest duszy obce. Gdy owe dusze zostaną tam zabrane, jeden z urzędników poddaje je pierwszej kontroli, potwierdza imię, adres, wiek i wszystkie ich doświadczenia. Wszystko, co owe dusze robiły za życia, zostaje spisane w rejestrze i poddane weryfikacji. Gdy wszystko to zostanie sprawdzone, zachowanie i czyny danej osoby – na przestrzeni całego jej życia – stanowią podstawę do stwierdzenia, czy owa osoba zostanie ukarana, czy też dostąpi reinkarnacji jako inny człowiek, co stanowi pierwszy etap. Czy ten pierwszy etap jest straszny? Nie jest zbyt straszny, ponieważ jedyną rzeczą, jaka się wydarza, jest przybycie zmarłego w mroczne, nieznane mu miejsce.
Na drugim etapie, jeśli owa osoba uczyniła w całym swoim życiu wiele złych rzeczy, jeśli popełniła wiele złych uczynków, zostanie zabrana na miejsce, gdzie będzie jej wymierzona kara. Będzie to miejsce specjalnie wykorzystywane do karania ludzi. Szczegóły związane z tym, w jaki sposób zostają ukarani, zależą od popełnionych przez nich grzechów i tego, jak wielu złych rzeczy dopuścili się, zanim zmarli – jest to pierwsza sytuacja, jaka ma miejsce na owym drugim etapie. Z powodu niedobrych uczynków, z powodu popełnionego za życia zła, niektórzy ludzie, gdy odradzają się, poniósłszy karę – gdy po raz kolejny przychodzą na świat materialny – w dalszym ciągu będą istotami ludzkimi, podczas gdy inni będą zwierzętami. Innymi słowy, gdy dana osoba powraca do sfery duchowej, zostaje ukarana za uczynione zło; co więcej, z racji popełnionych przez siebie złych rzeczy w następnym wcieleniu ktoś taki zapewne nie powróci jako człowiek, lecz jako zwierzę. Zakres gatunków zwierząt, jakimi mogą się stać takie osoby, jest szeroki – mogą to być krowy, konie, świnie i psy. Niektórzy ludzie mogą odrodzić się jako ptaki lub kaczki albo gęsi… Gdy zaś, odrodziwszy się jako zwierzęta, ponownie umrą, powrócą do sfery duchowej, gdzie, podobnie jak wcześniej, w zależności od ich zachowania za życia, sfera duchowa zdecyduje, czy ktoś taki odrodzi się jako człowiek, czy też nie. Większość ludzi popełnia zbyt wiele zła, a ich grzechy są zbyt poważne, muszą więc odradzać się jako zwierzęta siedem do dwunastu razy. Siedem do dwunastu razy – czy to nie straszne? (Straszne). Ale co takiego was przeraża? Człowiek staje się zwierzęciem. To właśnie jest straszne. Jakie rzeczy są najbardziej bolesne dla człowieka w tym, że staje się zwierzęciem? Nieposiadanie języka, posiadanie jedynie najprostszych myśli, zdolność robienia tylko tego, co robią zwierzęta, jedzenie tylko tego, co jedzą zwierzęta, posiadanie bardzo prostego umysłu i języka ciała zwierzęcia, niezdolność do chodzenia w postawie wyprostowanej, niezdolność komunikowania się z innymi ludźmi oraz fakt, że żadne ludzkie zachowania i formy aktywności nie mają się nijak do zwierzęcych. Innymi słowy, to właśnie odrodzenie się jako zwierzę czyni cię najniższą ze wszystkich istot żywych i niesie ze sobą znacznie więcej cierpienia niż bycie człowiekiem. Oto jeden aspekt tego, jak sfera duchowa karze tych, którzy wyrządzili wiele zła i popełnili wielkie grzechy. Co się tyczy surowości kary, ma ona wpływ na to, jakiego rodzaju zwierzęciem staje się grzesznik. Czy na przykład być świnią jest lepiej niż być psem? Czy życie świni jest lepsze, czy gorsze niż życie psa? Gorsze, prawda? Jeśli ludzie stają się krowami albo końmi, czy ich życie będzie lepsze, czy też gorsze, niż gdyby stali się świniami? (Lepsze). Czy nie wygodniej będzie temu, kto odrodzi się jako kot? I tak byłby zwierzęciem, a bycie kotem jest dużo wygodniejsze niż bycie krową czy koniem, gdyż koty leniuchują, większość czasu przesypiając. Życie krowy czy konia jest bardziej uciążliwe. Gdy więc osoba odradza się jako krowa czy koń, musi ciężko pracować – co jest równoznaczne z ciężką karą. Stać się psem byłoby nieco lepiej niż stać się koniem czy krową, ponieważ pies ma silniejszą więź ze swym panem. Niektóre psy po kilku latach są w stanie zrozumieć wiele z tego, co mówią ich właściciele! Czasami pies jest w stanie dostosować się do nastrojów i oczekiwań swojego właściciela, skutkiem czego właściciel lepiej traktuje swojego psa, ten zaś dostaje coraz lepsze jedzenie i picie, a kiedy cierpi, otrzymuje lepszą opiekę. Czy pies nie wiedzie wtedy szczęśliwego życia? Dlatego też być psem jest lepiej niż być krową czy koniem. Pod tym względem surowość kary, jaką musi znosić dana osoba, przesądza o tym, ile razy odrodzi się ona jako zwierzę, jak również jakiego rodzaju zwierzęciem będzie.
Z racji licznych grzechów, jakie popełnili za życia, niektórzy ludzie zostają ukarani odrodzeniem się – na siedem do dwunastu żywotów – w postaci zwierzęcia. Wycierpiawszy karę dostatecznie wiele razy, ludzie ci po powrocie do sfery duchowej zostają zabrani gdzie indziej – do miejsca, w którym rozmaite dusze odbyły już swoją karę i należą do typu, który przygotowuje się do odrodzenia jako ludzie. W miejscu tym każda dusza zostaje skategoryzowana i przypisana do konkretnego typu w zależności od tego, w jakiego rodzaju rodzinie się odrodzi, jakiego rodzaju rolę odegra już po odrodzeniu itd. Na przykład niektórzy ludzie, przychodząc na ten świat, zostaną śpiewakami, tak więc zostają umieszczeni pomiędzy śpiewakami; inni po przyjściu na świat zostaną biznesmenami, tak więc umieszcza się ich pomiędzy biznesmenami; jeśli zaś ktoś po staniu się człowiekiem ma zostać naukowcem, umieszcza się go pośród naukowców. Gdy klasyfikacja dobiegnie końca, każdy – stosownie do przeznaczonego mu czasu i miejsca – wysłany zostaje na świat zupełnie tak samo jak dzisiaj wysyła się emaile. Tak oto dopełniony będzie jeden cykl życia i śmierci. Począwszy od dnia, w którym dana osoba dociera do sfery duchowej, aż do chwili zakończenia swojej kary lub wielokrotnego odrodzenia się jako zwierzę i przygotowania się do odrodzenia jako człowiek, proces zostaje zakończony.
Jeśli chodzi o tych, którzy odbyli swą karę i nie odradzają się jako zwierzęta, to czy zostaną szybko wysłani na świat materialny, by odrodzić się jako ludzie? Innymi słowy, ile czasu upłynie, zanim będą mogą trafić pomiędzy ludzi? Jaka jest częstotliwość, z jaką może się to zdarzyć? Istnieją tutaj pewne czasowe ograniczenia. Wszystko, co wydarza się w sferze duchowej, podlega precyzyjnym ograniczeniom czasowym oraz regułom – zrozumiecie to, jeśli posłużę się liczbami. Co się tyczy tych, którzy odradzają się w krótkim czasie, w chwili ich śmierci zostały już poczynione dla nich przygotowania, by odrodzili się jako ludzie. Najkrótszy czas, w jakim może się to zdarzyć, to trzy dni. W przypadku niektórych są to trzy miesiące, w przypadku jeszcze innych są to trzy lata, trzydzieści lat, trzysta lat itd. Co zatem można powiedzieć na temat owych reguł czasowych oraz ich specyfiki? Opierają się one na tym, czego świat materialny – świat człowieka – potrzebuje od duszy, oraz na roli, jaką dusza ta ma odegrać w tym świecie. Kiedy ludzie odradzają się jako zwykłe osoby, w większości przypadków dzieje się to bardzo szybko, ponieważ w świecie człowieka istnieje palące zapotrzebowanie na takich zwykłych ludzi – po upływie trzech dni zostają więc ponowie wysłani do rodziny, zupełnie odmiennej od tej, w jakiej żyli poprzednio. Ale są i tacy, którym przypadła w tym świecie jakaś szczególna rola. „Szczególna” oznacza tutaj, że w świecie człowieka nie ma wielkiego zapotrzebowania na takich ludzi; niewielu ludzi potrzeba do odegrania takiej roli, więc między inkarnacjami może upłynąć nawet trzysta lat. Innymi słowy, taka dusza będzie przychodzić na świat tylko co trzysta lat czy nawet raz na trzy tysiące lat. Dlaczego tak się dzieje? Dzieje się tak z powodu faktu, że albo przez trzysta lat, albo przez trzy tysiące lat pełniona przez nią rola nie jest niezbędna w świecie człowieka, tak więc takie dusze przebywają gdzieś w sferze duchowej. Weźmy na przykład Konfucjusza: wywarł on głęboki wpływ na tradycyjną chińską kulturę, a jego pojawienie się miało potężny wpływ na kulturę, wiedzę, tradycję i ideologię ludzi owych czasów. Jednak ktoś taki nie jest potrzebny w każdej epoce, tak więc musiał pozostawać w sferze duchowej, oczekując tam przez trzysta lub przez trzy tysiące lat, zanim został ponownie inkarnowany. Ponieważ w świecie człowieka nie było zapotrzebowania na kogoś takiego, musiał bezczynnie czekać: ponieważ ról podobnych do jego roli było bardzo niewiele i nie miał wiele do zrobienia. Tak więc musiał przebywać przez większość czasu gdzieś w sferze duchowej, zupełnie bezczynnie, by trafić do świata człowieka, gdy zaczęto go tam potrzebować. Takie są obowiązujące w sferze duchowej reguły dotyczące czasu związane z częstotliwością reinkarnacji większości ludzi. Niezależnie od tego, czy ludzie są przeciętni, czy wyjątkowi, świat duchowy posiada stosowne reguły i odpowiednie praktyki związane z ich reinkarnacjami, a owe reguły i praktyki zostały zesłane przez Boga i nie podlegają rozstrzygnięciom ani kontroli jakiegokolwiek personelu ani istoty ze sfery duchowej. Teraz już to rozumiecie, prawda?
W przypadku każdej duszy jej reinkarnacja, a więc rola przypadająca jej w tym życiu, rodzina, w jakiej dusza ta przychodzi na świat, oraz to, jak wygląda jej życie, ściśle wiąże się z wcześniejszym żywotem danej duszy. Na świat człowieka przychodzą wszelkiego rodzaju ludzie, a role, które odgrywają, różnią się od siebie, podobnie jak zadania, które wykonują. Jakież to zadania? Niektórzy przychodzą spłacić długi: jeśli winni byli innym zbyt wiele pieniędzy pożyczonych w poprzednim życiu, wówczas muszą owe długi spłacić w życiu obecnym. Z kolei inni przybywają, aby długi odebrać: zostali w swym poprzednim życiu wydrenowani ze zbyt wielu rzeczy i zbyt wielu pieniędzy, więc gdy przybywają do sfery duchowej, ta oddaje im sprawiedliwość i pozwala im wyegzekwować należność w tym życiu. Niektórzy ludzie przychodzą spłacić długi wdzięczności: w ich poprzednim życiu – czyli w swojej poprzedniej reinkarnacji – ktoś był dla nich dobry, więc otrzymawszy wspaniałą sposobność reinkarnacji w tym życiu, odradzają się, by spłacić swoje długi wdzięczności. Jeszcze inni rodzą się ponownie w tym życiu, by upomnieć się o życie. O czyje życie się upominają? O życie człowieka, który zabił ich w życiu poprzednim. Podsumowując, obecne życie każdego człowieka jest ściśle powiązane z jego życiem poprzednim, a to powiazanie jest nierozerwalne. Innymi słowy, poprzednie życie ma przemożny wpływ na obecne życie każdego człowieka. Na przykład: powiedzmy, że przed śmiercią Zhang wyłudził od Li dużą sumę pieniędzy. Czy więc Zhang ma u Li dług? Owszem. Tak więc czy jest naturalne, że Li powinien odzyskać od Zhanga swoje pieniądze? Gdy obaj umrą, zostaje dług, który należy uregulować. Gdy obaj się odradzają i Zhang staje się człowiekiem, w jaki sposób Li może odzyskać swój dług? Jedna z metod jest taka, że Li odradza się jako syn Zhanga; Zhang zarabia mnóstwo pieniędzy, które później są roztrwaniane przez Li. Niezależnie od tego, jak wiele Zhang zarobi, jego syn Li wszystko przepuszcza. Choćby Zhang zarobił krocie, nigdy nie ma dość pieniędzy, tymczasem jego syn z jakiegoś powodu w taki czy inny sposób zawsze w końcu jest w stanie wydać pieniądze ojca. Zhang nie wie, co ma myśleć: „Czemu ten mój syn zawsze przynosi mi takiego pecha? Dlaczego synowie innych ludzi są tak dobrze wychowani? Dlaczego mój własny syn nie ma ambicji, czemu jest tak bezużyteczny i nie potrafi zarobić nawet grosza, dlaczego zawsze muszę go utrzymywać? Muszę to robić, więc będę, ale dlaczego zawsze jest tak, że ile pieniędzy bym mu nie dał, on zawsze potrzebuje więcej? Czemu nie może zająć się uczciwą pracą, ale ciągle tylko obija się, je, pije, chodzi na panienki i obstawia zakłady? O co w tym wszystkim chodzi?”. Zhang zastanawia się przez chwilę: „Może jest tak, że mam wobec niego jakiś dług z poprzedniego życia. A więc dobrze, spłacę go! To się nie skończy, dopóki nie spłacę go w całości!”. I w końcu może nadejść taki dzień, kiedy Li naprawdę odzyskuje swój dług, i dobiegając czterdziestki czy pięćdziesiątki, nagle może oprzytomnieć i zdać sobie sprawę: „Przez całe pół życia nie zrobiłem ani jednej dobrej rzeczy! Roztrwoniłem wszystkie pieniądze, które zarobił mój ojciec – powinienem zacząć być dobrym człowiekiem! Postaram się; będę uczciwy, będę żył jak należy i już nigdy więcej nie będę przyczyną zgryzoty ojca!”. Dlaczego Li tak myśli? Czemu nagle zmienia się na lepsze? Czy istnieje jakiś powód? Jaki to powód? (To, że Li odzyskał dług, a Zhang go spłacił). Jedno jest przyczyną, a drugie skutkiem. Cała historia zaczęła się dawno, dawno temu, jeszcze zanim którykolwiek z nich rozpoczął tę inkarnację, a cała historia ich wcześniejszego życia rzutuje na ich życie obecne i żaden z nich nie może obwiniać drugiego. Niezależnie od tego, czego Zhang uczył swego syna, ten nigdy nie słuchał i nigdy w życiu nie przepracował uczciwie nawet jednego dnia. Jednakże począwszy od dnia, gdy dług został spłacony, nie było już więcej potrzeby udzielania synowi żadnych nauk: w naturalny sposób sam wszystko zrozumiał. Jest to prosty przykład. Czy istnieje wiele innych takich przykładów? (Tak, istnieje). Co mówią one ludziom? (Że powinni być dobrzy i nie powinni czynić zła). Że nie powinni czynić zła i że za złe uczynki będą musieli zapłacić! Większość niewierzących popełnia wiele zła, a za złe uczynki czeka ich kara, prawda? Czy jednak ta kara jest czymś arbitralnym? Dla każdego działania odpłata za nie ma jakiś kontekst i powód. Czy sądzisz, że nic cię nie spotka, gdy wyłudzisz od kogoś pieniądze? Czy sądzisz, że gdy to zrobisz, nie poniesiesz żadnych konsekwencji? To wykluczone. Naprawdę poniesiesz konsekwencje! Niezależnie od tego, kim się jest i czy wierzy się w istnienie Boga, czy też nie, każdy musi wziąć odpowiedzialność za własne zachowanie i ponieść konsekwencje swoich uczynków. Weźmy nasz prosty przykład – kary dla Zhanga i odzyskania pieniędzy przez Li – czyż nie jest to sprawiedliwe? Kiedy ludzie robią takie rzeczy, przynosi to taki właśnie rezultat. Jest on nierozerwalnie spleciony z administrowaniem sferą duchową. Dotyczy to również niewierzących: mimo że nie wierzą w Boga, ich egzystencja podlega tego rodzaju niebiańskim edyktom i dekretom. Nikt nie zdoła im umknąć ani nikt nie uniknie tej rzeczywistości.
Ci, którzy nie mają wiary, częstokroć sądzą, że wszystko, co człowiek widzi, istnieje, natomiast to, czego nie można zobaczyć albo co jest bardzo odległe, nie istnieje. Tacy ludzie wolą wierzyć, że nie ma czegoś takiego jak „cykl życia i śmierci” i że nie istnieje żadna „kara”; tak więc bez skrupułów grzeszą i dopuszczają się zła. Później są karani, czyli odradzają się jako zwierzęta. Większość różnych rodzajów ludzi wśród niewierzących wpada w takie błędne koło. Dzieje się tak, ponieważ nie wiedzą, że w sferze duchowej wszystkie istoty żywe podlegają ścisłej administracji. Nieważne, czy w to wierzysz, jest to fakt, ponieważ żaden człowiek i żaden przedmiot nie są w stanie zniknąć Bogu z pola widzenia i umknąć przed Jego wzrokiem, podobnie jak żaden człowiek i żaden przedmiot nie może wymknąć się regułom czy ograniczeniom nakładanym przez Boże niebiańskie edykty i dekrety. Ten prosty przykład wyraźnie więc dowodzi, że niezależnie od tego, czy wierzysz w Boga, grzeszenie i wyrządzanie zła jest rzeczą nie do przyjęcia, a wszystkie działania mają konsekwencje. Kiedy ten, kto wyłudził od kogoś pieniądze, zostaje za to ukarany, owa kara jest sprawiedliwa. Ten często spotykany postępek zostaje ukarany przez sferę duchową, a kara za niego zostaje wymierzona mocą dekretów i niebiańskich edyktów Boga. Wynika z tego, że poważne przestępstwa, łajdactwa i złe postępowanie – gwałty i grabieże, oszustwa i malwersacje, kradzieże i napady, morderstwa i podpalenia itd. – tym bardziej podlegają systemowi kar o różnym stopniu surowości. Co obejmują owe kary o różnym stopniu surowości? W przypadku niektórych z nich stopień surowości ustala się za pomocą czasu, podczas gdy w przypadku innych na mocy odmiennych metodologii, a w przypadku jeszcze innych przejawia się w tym, gdzie trafiają ludzie, gdy się odradzają. Na przykład niektórzy wyrażają się wulgarnie. Do czego ta „wulgarność” się odnosi? Polega ona na częstym przeklinaniu i na używaniu złośliwego języka, złorzeczenia na innych ludzi. Co taki złośliwy język oznacza? Oznacza on, że ktoś ma nikczemne serce. Taki pełen złorzeczeń język, miotający przekleństwa na innych, częstokroć wychodzi z ust takich ludzi, a ów pełen złośliwości język pociąga za sobą poważne konsekwencje. Gdy tacy ludzie umrą i spotka ich stosowna kara, mogą się odrodzić jako niemowy. Niektórzy ludzie wszystko sobie kalkulują za życia, często wykorzystują innych, a ich małe intrygi, szczegółowo obmyślone, wyrządzają innym wiele szkód. Gdy się odradzają, mogą narodzić się jako półgłówki lub jako ludzie upośledzeni umysłowo. Niektórzy często wściubiają nos w prywatne sprawy innych; ich oczy widzą wiele rzeczy, w które ludzie ci nie powinni być wtajemniczeni, wiedzą też oni o wielu rzeczach, o których wiedzieć nie powinni, więc gdy rodzą się ponownie, mogą być niewidomi. Niektórzy ludzie za życia są bardzo pobudliwi, często walczą z innymi i wyrządzają wiele zła. Z tego powodu mogą odrodzić się jako osoby upośledzone, kulawe lub bez ręki, albo też jako osoby garbate, mające kręcz szyi, utykające, mające jedną nogę krótszą, itd. W ten sposób podlegają oni rozmaitym karom w zależności od skali zła wyrządzonego za życia. A jak myślicie, dlaczego niektórzy ludzie mają zeza? Czy takich osób jest wiele? W dzisiejszych czasach jest ich całkiem sporo. Niektórzy mają zeza, ponieważ w swoim poprzednim życiu nadużywali swoich oczu i uczynili zbyt wiele złych rzeczy, tak więc w swym obecnym życiu odrodzili się z zezem, a w ciężkich przypadkach nawet jako niewidomi. Oto odpłata! Niektórzy przed śmiercią dobrze żyją z innymi, wyświadczają wiele dobra krewnym, przyjaciołom, kolegom czy osobom jakoś z nimi związanym. Okazują innym troskę i miłosierdzie albo wsparcie finansowe, a ludzie myślą o nich jak najlepiej. Kiedy tacy ludzie powracają do sfery duchowej, nie spotyka ich kara. Jeśli niewierzący nie zostaje w żaden sposób ukarany, oznacza to, że był bardzo dobrym człowiekiem. Zamiast wierzyć w istnienie Boga, wierzył tylko w Starca w Niebie. Taka osoba wierzy jedynie, że gdzieś ponad nim unosi się duch obserwujący każdy jej uczynek – i oto cała jej wiara. Przynosi to taki rezultat, że osoba ta zachowuje się znacznie lepiej. Tacy ludzie mają dobre serce i są miłosierni, a kiedy ostatecznie powrócą do sfery duchowej, zostaną potraktowani bardzo dobrze i niebawem dostąpią reinkarnacji. Do jakiej trafią rodziny, kiedy się odrodzą? Choć nie będzie ona zamożna, będzie wolna od jakichkolwiek nieszczęść, a jej członkowie będą żyć ze sobą w harmonii. W takim miejscu owi odrodzeni ludzie przeżyją w bezpieczeństwie szczęśliwe dni, gdzie każdy zazna radości i będzie mieć dobre życie. Kiedy ci ludzie osiągną dorosłość, założą wielkie i liczne rodziny, ich dzieci będą utalentowane i zaznają sukcesów, a wszystkim będzie się dobrze wiodło – taki wynik ma ścisły związek z poprzednim życiem tych ludzi. Innymi słowy, to, gdzie ludzie odradzają się po śmierci; to, czy odradzają się jako mężczyzna, czy jako kobieta; to, jakie są ich misje; to, przez co w życiu przejdą; to, jakie napotkają problemy; to, jakich zaznają błogosławieństw; to, kogo spotkają i co im się przydarzy – żadnej z tych rzeczy nie da się przewidzieć, uniknąć i przed żadną nie da się ukryć. Innymi słowy, kiedy kształt twojego życia zostanie przesądzony, wówczas we wszystkim, co ci się przydarza, niezależnie od tego, jak bardzo w taki czy inny sposób starałbyś się tego uniknąć, nie jesteś w stanie naruszyć biegu życia, który Bóg wyznaczył ci w sferze duchowej. Kiedy bowiem się odradzasz, przebieg twojego życia jest już ustalony. Niezależnie od tego, czy jest on dobry, czy zły, każdy powinien się z tym pogodzić i wciąż iść do przodu. Jest to coś, czego nie zdoła uniknąć nikt z żyjących na tym świecie, nic też nie jest bardziej realne. Zrozumieliście wszystko, co powiedziałem, prawda?
Czy zrozumiawszy te wszystkie sprawy, widzicie już, że Bóg w bardzo rygorystyczny i restrykcyjny sposób kontroluje cykl życia i śmierci niewierzących i administruje nim? Po pierwsze, Bóg ustanowił w sferze duchowej rozmaite niebiańskie edykty, dekrety i systemy. Gdy zostaną one obwieszczone, są odtąd bardzo ściśle przestrzegane, według ustaleń Boga, przez istoty zajmujące rozmaite oficjalne stanowiska w sferze duchowej – nikt też nie śmiałby owych edyktów naruszyć. I tak, w ramach cyklu życia i śmierci, któremu podlega ludzkość w świecie człowieka, niezależnie od tego, czy ktoś odradza się jako zwierzę, czy jako człowiek, dla każdego z obu tych przypadków istnieją odrębne prawa. Ponieważ pochodzą one od Boga, nikt nie śmie ich złamać, ani też nie potrafiłby tego zrobić. Tylko dzięki tej suwerennej władzy Boga i dzięki istnieniu takich praw oglądany przez ludzi świat materialny jest regularny i uporządkowany; tylko dzięki tej suwerennej władzy Boga ludzkość jest w stanie pokojowo współistnieć z innym światem, zupełnie dla niej niewidzialnym, jak również jest w stanie żyć z nim w harmonii – wszystko to zaś wiąże się nierozerwalnie z Bożą suwerennością. Po tym, jak życie cielesne gaśnie, dusza danej osoby nie przestaje istnieć, co zatem by się z nią stało, gdyby nie podlegała Bożej administracji? Błąkałaby się tu i tam, we wszystko się wtrącając, a nawet szkodząc istotom żywym w świecie ludzkim. Takie szkody mogłaby wyrządzać nie tylko ludziom, lecz również roślinom i zwierzętom – najpierw jednak szkodziłaby ludziom. Gdyby coś takiego miało się wydarzyć – gdyby taka dusza pozostała bez administracji, gdyby naprawdę szkodziła ludziom i rzeczywiście robiła różne złe rzeczy – wówczas w sferze duchowej taką duszą odpowiednio by się zajęto: gdyby sprawa była poważna, taka dusza niebawem przestałaby istnieć i zostałaby zniszczona. Jeśli byłoby to możliwe, zostałaby gdzieś umieszczona, a następnie reinkarnowana. Innymi słowy, administrowanie w sferze duchowej rozmaitymi duszami odbywa się w sposób uporządkowany, krok po kroku i zgodnie z regułami. Tylko za sprawą takiej administracji materialny świat człowieka nie popadł w chaos, a zamieszkująca ów świat ludzkość posiada normalną umysłowość, normalną racjonalność i uporządkowane życie cielesne. Dopiero po tym, jak ludzkość zyska takie normalne życie, ci, którzy wiodą życie w ciele, będą mogli dalej rozkwitać i płodzić kolejne pokolenia.
Co myślicie o słowach, które właśnie usłyszeliście? Czy są one dla was czymś nowym? Jakie wrażenia pozostawił w was temat dzisiejszego mówienia? Pomijając to, że słowa te są czymś nowym, czy macie jeszcze jakieś inne odczucia? (Ludzie powinni się dobrze zachowywać; widzimy, że Bóg jest wielki i powinno się Go czcić). (Dopiero co usłyszawszy Boże słowa o tym, jak Bóg ostatecznie ustala koniec różnego typu ludzi, z jednej strony mam poczucie, że Boże usposobienie nie dopuszcza żadnych wykroczeń i że powinienem Boga się bać, z drugiej zaś strony zdaję sobie sprawę, jakiego rodzaju ludzie podobają się Bogu, a jakiego nie, tak więc chcę być jednym z tych, którzy się Bogu podobają). Czy widzicie, że Bóg w swoich działaniach w tej dziedzinie kieruje się zasadami? Według jakich zasad działa? (Ustala On ludzki koniec stosownie do tego wszystkiego, co ludzie czynią). Ma to związek z rozmaitymi celami dla niewierzących, o których dopiero co mówiliśmy. Jeśli idzie o niewierzących, to czy zasada kryjąca się za Bożymi działaniami jest zasadą głoszącą, że dobrych się nagradza, a złych karze? Czy są od niej jakieś wyjątki? (Nie). Czy widzicie, że za Bożymi działaniami kryje się pewna zasada? Niewierzący tak naprawdę nie wierzą w Boga ani nie podporządkowują się Bożym aranżacjom. Ponadto nie są świadomi Bożej władzy, a tym bardziej nie uznają Boga. Co jeszcze ważniejsze, bluźnią przeciw Bogu, przeklinają Go i okazują wrogość tym, którzy w Boga wierzą. Pomimo tej ich postawy wobec Boga, Boża administracja, której podlegają, nie odstępuje od Jego zasad; Bóg administruje nimi w uporządkowany sposób, zgodnie ze swymi zasadami i swoim usposobieniem. Co Bóg sądzi o ich wrogości? Uważa ją za ignorancję! W rezultacie sprawił, że ludzie ci – czyli ogromna większość niewierzących – musieli w przeszłości odrodzić się jako zwierzęta. Czym dokładnie są więc niewierzący w oczach Boga? Wszyscy są zwierzętami. Bóg administruje zwierzętami tak samo jak ludzkością, a dla takich ludzi ma takie same zasady. Nawet w Jego administrowaniu owymi ludźmi nadal można dostrzec Jego usposobienie, jak również prawa regulujące Jego panowanie nad wszystkimi rzeczami. Czy zatem rozpoznajecie suwerenną władzę Boga w zasadach, zgodnie z którymi administruje On niewierzącymi, o których właśnie mówiłem? Czy dostrzegacie Boże sprawiedliwe usposobienie? (Dostrzegamy). Innymi słowy, niezależnie od tego, którą spośród wszystkich rzeczy Bóg się zajmuje, postępuje zgodnie z własnymi zasadami i usposobieniem. Taka jest istota Boga. Nigdy beztrosko nie naruszyłby On ustanowionych przez siebie dekretów czy niebiańskich edyktów tylko dlatego, że uważa takich ludzi za zwierzęta. Bóg postępuje zgodnie z zasadami, w żadnej mierze nie działa nierozważnie, a Jego działania nie podlegają wpływom jakiegokolwiek czynnika. Wszystko, co czyni, podporządkowane jest Jego własnym zasadom. Jest tak dlatego, że Bóg posiada istotę Samego Boga; jest to aspekt Jego istoty, który nie jest udziałem żadnego bytu stworzonego. Sumienność i odpowiedzialność cechują Boga w Jego postępowaniu, podejściu, zarządzaniu, administrowaniu i władaniu każdym przedmiotem, osobą i istotą żywą spośród wszystkich stworzonych przez Niego rzeczy, i pod tym względem Bóg nigdy nie był niedbały. Tym, którzy są dobrzy, okazuje On łaskę i życzliwość; tych, którzy są źli, poddaje bezlitosnym karom; z myślą zaś o rozmaitych istotach żywych – w stosownym czasie i w uporządkowany sposób – tworzy On należyte rozwiązania zgodne z różnymi, zależnymi od czasu wymogami świata ludzi, w rezultacie czego owe różne istoty są reinkarnowane stosownie do ról odgrywanych przez nie w uporządkowany sposób i metodycznie poruszają się pomiędzy światem materialnym a sferą duchową.
Śmierć istoty żywej – koniec fizycznego życia – oznacza, że taka istota przeszła ze świata materialnego do sfery duchowej, podczas gdy narodziny nowego fizycznego życia oznaczają, że jakaś istota żywa przeszła ze sfery duchowej do świata materialnego i wzięła na siebie oraz zaczęła odgrywać swoją rolę. Czy chodzi o odejście danej istoty, czy o jej przybycie, obie te rzeczy łączą się nierozerwalnie z funkcjonowaniem sfery duchowej. Kiedy ktoś przychodzi na świat materialny, stosowne rozwiązania i ustalenia zostały już wprowadzone przez Boga w sferze duchowej z myślą o nowej rodzinie tej osoby, epoce, w której przyjdzie na świat, godzinie, o której się urodzi, oraz roli, jaką odegra. I tak całe życie kogoś takiego – rzeczy, które robi, i drogi, którymi podąża – będzie postępować bez najmniejszych odchyleń zgodnie z ustaleniami poczynionymi w sferze duchowej. Co więcej, moment, w którym fizyczne życie dobiega końca, oraz sposób i miejsce, w jakich taki koniec następuje, są dla sfery duchowej czymś ewidentnym i łatwo zauważalnym. Bóg włada światem materialnym, włada też sferą duchową i nie doprowadzi do opóźnienia normalnego cyklu życia i śmierci, jakiemu podlega dusza, podobnie jak nie mógłby popełnić błędów w zarządzeniach odnośnie do tego cyklu. Każdy z członków personelu zajmujący w sferze duchowej oficjalne stanowisko, wypełnia swoje indywidualne zadania i robi to, co powinien, zgodnie z Bożymi instrukcjami i zasadami. Tak więc w ludzkim świecie każde zjawisko fizyczne obserwowane przez człowieka jest uporządkowane i nie zawiera elementu chaosu. Dzieje się tak dzięki uporządkowanej władzy Boga nad wszystkimi rzeczami, jak również dlatego, że Bóg rządzi wszystkim mocą swego autorytetu. Jego zwierzchnictwo obejmuje świat materialny, w którym żyje człowiek, a ponadto niewidzialną sferę duchową poza ludzkością. Jeśli zatem ludzie chcą mieć dobre życie i mają nadzieję żyć w miłym otoczeniu, to oprócz tego, że muszą mieć zapewniony cały widzialny, materialny świat, muszą mieć również zapewnioną sferę duchową, której nikt nie może zobaczyć, która w imieniu ludzkości roztacza władzę nad każdą z istot żywych i która ma uporządkowaną strukturę. Gdy więc powiedzieliśmy, że Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy, czyż nie wzbogaciliśmy własnej świadomości oraz rozumienia owych „wszystkich rzeczy”? (Owszem).
1.2. Cykl życia i śmierci rozmaitych ludzi wiary
Omówiliśmy przed chwilą cykl życia i śmierci ludzi należących do pierwszej kategorii, czyli niewierzących. Omówmy teraz cykl dotyczący osób należących do drugiej kategorii, czyli różnych ludzi wiary. „Cykl życia i śmierci rozmaitych ludzi wiary” to także bardzo ważne zagadnienie, jest więc wysoce konieczne, byście je nieco lepiej zrozumieli. Po pierwsze, pomówmy o tym, do jakich wyznań odnosi się słowo „wiara” w wyrażeniu „ludzie wiary”. Odnosi się ono do pięciu głównych religii, czyli judaizmu, chrześcijaństwa, katolicyzmu, islamu i buddyzmu. Obok niewierzących, wyznawcy owych pięciu religii stanowią znaczną część populacji świata. W obrębie owych pięciu religii nie ma wielu takich, którzy uczynili z własnego wyznania swoją karierę, jednak religie te mają licznych wyznawców. Wyznawcy ci trafią po śmierci w inne miejsce. W „inne” niż kto? W inne niż niewierzący, czyli ludzie niewyznający żadnej wiary, o których właśnie mówiliśmy. Wyznawcy owych pięciu religii trafiają po śmierci gdzie indziej, w inne miejsce niż niewierzący. Sam proces jest jednak taki sam. Sfera duchowa w podobny sposób osądzi ich w oparciu o to wszystko, co uczynili, zanim umarli; następnie będą oni podlegać stosownym procedurom. Dlaczego jednak ludzie ci będą podlegać tym procedurom w innym miejscu? Istnieje ku temu ważny powód. Co to za powód? Wyjaśnię go wam, posługując się przykładem. Nim to jednak uczynię, być może pomyślicie: „Może jest tak dlatego, że osoby te mają jakąś wiarę w Boga! Nie do końca są to niewierzący”. Otóż nie taki jest ten powód. Istnieje inny, bardzo ważny powód, dla którego ludzie ci trzymani są z dala od innych.
Jako przykład weźmy buddyzm. Przedstawię wam pewien fakt. Buddystą jest, po pierwsze, ktoś, kto przeszedł na buddyzm, i jest to ktoś, kto wie, czym jest ta wiara. Kiedy buddyści ścinają włosy i zostają mnichami albo mniszkami, oznacza to, że oto odcinają się od świeckiego świata, zostawiając za sobą zgiełk świata człowieka. Codziennie recytują sutry i intonują imiona Buddy, spożywają wyłącznie wegetariańskie posiłki i wiodą ascetyczne życie, całe dnie spędzając tylko w słabym, chłodnym świetle lampki maślanej. Całe życie przeżywają w taki właśnie sposób. Kiedy fizyczne życie buddysty dobiega końca, podsumowuje on jego całość, jednak w swoim sercu nie wie, gdzie pójdzie po śmierci, kogo tam spotka ani jaki będzie jego wynik. W głębi duszy nie będzie miał jasności co do takich rzeczy. W całym swoim życiu nie uczynił nic ponad to, że przeżył je w swego rodzaju ślepej wierze, by następnie odejść ze świata wraz ze swoimi ślepymi pragnieniami i ideałami. Taki jest koniec fizycznego życia buddysty, kiedy opuszcza świat żywych. Następnie powraca on do swego pierwotnego miejsca w sferze duchowej. To, czy ta osoba zostanie reinkarnowana, by powrócić na ziemię i dalej się samodoskonalić, zależy od jej zachowania i praktyki przed śmiercią. Jeśli nie zrobiła za życia nic złego, niebawem zostanie reinkarnowana i odesłana na ziemię, gdzie raz jeszcze zostanie mnichem bądź mniszką. Oznacza to, że w czasie swojego fizycznego życia będzie praktykowała samodoskonalenie zgodnie z tym, jak praktykowała je poprzednim razem, po czym, gdy jej fizyczne życie dobiegnie końca, powróci do sfery duchowej, gdzie poddana zostanie badaniu. Jeśli nie zostaną odkryte żadne problemy, może jeszcze raz wrócić na świat człowieka i ponownie przyjąć buddyzm, kontynuując w ten sposób swoją praktykę. Odrodziwszy się od trzech do siedmiu razy, ponownie powraca do sfery duchowej, gdzie trafia, ilekroć kończy się jej fizyczne życie. Jeśli jej różne kompetencje i postępowanie w świecie ludzkim były zgodne z niebiańskimi edyktami sfery duchowej, to od tego momentu już w nim pozostanie; nie będzie już więcej inkarnowana jako człowiek, nie będzie też ryzyka, że spotka ją kara za wyrządzanie zła na ziemi. Nigdy więcej nie będzie już musiała przechodzić przez ten proces. Zamiast tego, zależnie od swoich warunków, obejmie jakieś stanowisko w świecie duchowym. To właśnie mają na myśli buddyści, kiedy mówią o osiągnięciu „stanu Buddy”. Osiągnięcie stanu Buddy oznacza przede wszystkim, że osiągasz spełnienie jako urzędnik sfery duchowej i potem nie musisz już się odradzać ani być narażony na karę. Co więcej, oznacza ono, że nie cierpi się już na przypadłości typowe dla reinkarnowanego człowieka. Czy zatem istnieje jakakolwiek szansa, że tacy ludzie odrodzą się jako zwierzęta? (Nie). Oznacza to, że pozostaną w sferze duchowej, podejmą w niej jakąś rolę i nie będą już się odradzać. Jest to jeden z przykładów na to, jak w buddyzmie osiąga się spełnienie stanu Buddy. Co się tyczy tych, którzy nie osiągają spełnienia, to po swym powrocie do sfery duchowej podlegają badaniu i weryfikacji przez odpowiedniego urzędnika, który odkrywa, że za życia nie dość pilnie praktykowali samodoskonalenie bądź też nie dość sumiennie – w świetle zaleceń buddyzmu – recytowali sutry i intonowali imiona Buddy, zamiast tego dopuszczając się licznych złych czynów i wielokrotnie popełniając zło. Ich niegodziwe postępki zostają następnie osądzone w sferze duchowej, w rezultacie czego jest pewne, że spadnie na nich kara. Nie ma od tego żadnych wyjątków. Kiedy zatem ktoś taki może osiągnąć spełnienie? Otóż po takim życiu, w którym nie dopuszcza się zła – kiedy to, po jego powrocie do sfery duchowej zostaje stwierdzone, że za życia nie uczynił nic złego. Potem dalej się odradza, recytuje swoje sutry i intonuje imiona Buddy, przeżywa dzień za dniem w zimnym, słabym blasku maślanej lampki, powstrzymuje się przed zabijaniem jakiejkolwiek żywej istoty i nie je mięsa. Nie uczestniczy w sprawach ludzkiego świata, pozostawiając daleko za sobą jego troski i nie wchodząc w zatargi z innymi. Jeśli w czasie całego tego procesu ktoś taki nie dopuścił się zła, to po powrocie do sfery duchowej i po tym, jak wszystkie jego działania i uczynki zostaną zbadane, raz jeszcze zostaje odesłany do ludzkiego świata w ramach cyklu powtarzającego się trzy do siedmiu razy. Jeśli nie popełni w tym czasie żadnego wykroczenia, to nic nie stoi na przeszkodzie, by osiągnął stan Buddy, co stanie się niezwłocznie. Oto charakterystyka cyklu życia i śmierci wszystkich ludzi wiary: są oni w stanie „osiągnąć spełnienie” i objąć jakieś stanowisko w sferze duchowej, i to właśnie odróżnia ich od niewierzących. Po pierwsze, jak w czasie swojego życia na ziemi postępują ci, którzy są zdolni objąć jakieś stanowisko w sferze duchowej? Pod żadnym pozorem nie mogą dopuszczać się zła. Nie wolno im dopuścić się morderstwa, podpalenia, gwałtu ani grabieży. Jeśli popełnią malwersację, oszustwo, kradzież albo dokonają napadu, nie mogą osiągnąć spełnienia. Innymi słowy, jeśli mają jakikolwiek związek z wyrządzaniem zła, w jakikolwiek sposób w nim uczestniczą, wówczas nie ominie ich kara wymierzana przez sferę duchową. Sfera duchowa czyni stosowne ustalenia dla buddystów, którzy osiągnęli stan Buddy: mogą zostać wyznaczeni do administrowania tymi, którzy zdają się wierzyć w buddyzm i Starca w Niebie – ci buddyści zostaną przypisani do jurysdykcji. Mogą być odpowiedzialni za niewierzących lub piastować jakieś stanowiska powiązane z pomniejszymi obowiązkami. Taki podział funkcji odbywa się stosownie do natury ich dusz. Tak to wygląda na przykładzie buddyzmu.
Spośród pięciu religii, o których mówiliśmy, dość szczególny przypadek stanowi chrześcijaństwo. Co jest takiego szczególnego w chrześcijanach? Są to ludzie, którzy wierzą w prawdziwego Boga. Jak to się dzieje, że wymieniamy tutaj ludzi, którzy wierzą w prawdziwego Boga? Stwierdzenie, że chrześcijaństwo jest formą wiary, oznacza, iż bez wątpienia ma ono jedynie pewien związek z wiarą – jest ono tylko swego rodzaju ceremoniałem, swego rodzaju religią, a jednocześnie czymś całkowicie innym od wiary tych, którzy naprawdę podążają za Bogiem. Powodem, dla którego wymieniam chrześcijaństwo pośród pięciu głównych religii, jest to, że zostało ono zredukowane do tego samego poziomu co judaizm, buddyzm oraz islam. Większość tych ludzi nie wierzy w to, że jest jakiś Bóg, ani w to, że włada On wszystkim, a tym bardziej nie wierzą oni w Jego istnienie. Korzystają po prostu z Biblii, by rozprawiać o teologii, a teologią posługują się, by pouczać ludzi, jak być życzliwym, jak znosić cierpienie i jak czynić dobro. Oto jakiego rodzaju religią stało się chrześcijaństwo: koncentruje się ono na teoriach teologicznych, nie mając absolutnie żadnego związku z Bożym dziełem zarządzania i zbawiania człowieka. Stało się religią ludzi, którzy podążają za Bogiem, ale których sam Bóg w rzeczywistości nie uznaje. Jednak nastawienie Boga do tych ludzi również oparte jest na zasadzie. Nie rozprawia się On z nimi wedle uznania i od niechcenia, jak ma to miejsce w przypadku niewierzących. Traktuje ich tak jak buddystów: jeśli chrześcijanin kieruje się w życiu samodyscypliną, ściśle przestrzega dziesięciu przykazań i stawia wymagania swojemu postępowaniu – zgodnie z przestrzeganymi przez całe życie prawami i przykazaniami – wówczas tyle samo czasu zajmie mu przebycie wszystkich cykli życia i śmierci, nim zdoła naprawdę dostąpić tak zwanego „pochwycenia”. Osiągnąwszy owo pochwycenie, pozostaje w sferze duchowej, gdzie obejmuje stanowisko i zostaje jednym z urzędników. Analogicznie, jeśli ktoś taki dopuszcza się na ziemi zła, jeśli jest zbyt grzeszny i popełnia zbyt wiele grzechów, wówczas nieuchronnie zostanie zdyscyplinowany i poddany karom o różnym stopniu surowości. W buddyzmie osiągnięcie spełnienia oznacza wkroczenie do Czystej Krainy Największej Błogości, jak jednak nazywa się to w chrześcijaństwie? Nazywa się to „pójściem do nieba” i byciem „pochwyconym”. Ci, którzy naprawdę zostali pochwyceni, również podlegają cyklowi życia i śmierci trzy do siedmiu razy, a następnie po śmierci wstępują do sfery duchowej, jakby pogrążali się we śnie. Jeśli spełniają standardy, mogą w tym świecie pozostać i objąć jakieś stanowisko. W przeciwieństwie do ludzi na ziemi nie będą też się tak po prostu i w konwencjonalny sposób odradzać.
Cel, o którym mówią wszystkie te religie i do którego się w nich dąży, jest tym samym, co osiągnięcie spełnienia w buddyzmie – „spełnienie” to osiąga się po prostu na różne sposoby. Wszystkie te religie są do siebie podobne. Dla tej części ich wyznawców, która jest w stanie w swoim zachowaniu ściśle przestrzegać religijnych nakazów, Bóg przygotowuje stosowne przeznaczenie, stosowne miejsce, do którego ludzie ci trafiają, stosownie też z nimi postępuje. Wszystko to brzmi rozsądnie, lecz nie tak to sobie ludzie wyobrażają. Jakie macie odczucia, wiedząc już, co spotyka ludzi w chrześcijaństwie? Czy sądzicie, że ich dola jest niesprawiedliwa? Sympatyzujecie z nimi? (Odrobinę). Nie da się tu nic zrobić; mogą mieć pretensje wyłącznie do samych siebie. Dlaczego to mówię? Dzieło Boga jest prawdą; Bóg jest kimś żywym i realnym, zaś Jego dzieło skierowane jest do całej ludzkości i do każdej jednostki. Dlaczego więc chrześcijanie tego nie akceptują? Czemu tak szaleńczo sprzeciwiają się Bogu i Go prześladują? Powinni uważać się za szczęściarzy, że wyznaczono im taki a nie inny wynik, dlaczego więc jest wam ich żal? To, że są tak właśnie traktowani, jest wyrazem wielkiej tolerancji. Zważywszy na to, jak bardzo sprzeciwiają się Bogu, powinni zostać zniszczeni, a jednak Bóg tego nie czyni. Po prostu obchodzi się z chrześcijaństwem tak jak z każdą inną zwyczajną religią. Czy zatem musimy zagłębiać się w kolejne szczegóły dotyczące innych religii? Etos wszystkich tych religii nakłada na ludzi wymagania, by znosili jeszcze więcej trudów, nie popełniali zła, wykonywali dobre uczynki, nie przeklinali innych, nie wyciągali wobec nich pochopnych wniosków, dystansowali się od sporów, byli dobrymi ludźmi – większość nauk religijnych jest właśnie taka. Jeśli więc owi ludzie wiary – członkowie różnych religii i wyznań – są w stanie ściśle przestrzegać nakazów swojej religii, wówczas nie będą popełniać wielkich błędów ani grzechów w owym czasie, który spędzają na ziemi, po tym zaś, jak dostąpią reinkarnacji trzy do siedmiu razy, owi ludzie – ludzie zdolni do ścisłego przestrzegania nakazów religii – w większości pozostaną w sferze duchowej, by objąć jakieś stanowisko. Czy takich ludzi jest wielu? (Nie, nie jest ich wielu). Na czym opiera się wasza odpowiedź? Niełatwo jest czynić dobro czy stosować się do reguł i praw religii. Buddyzm zabrania ludziom jeść mięso – czy byłbyś do tego zdolny? Czy byłbyś w stanie przez cały dzień nosić szare szaty, recytować sutry i intonować imiona Buddy w buddyjskiej świątyni? Nie byłoby to łatwe. Chrześcijaństwo ma swoje dziesięć przykazań, swoje nakazy i prawa – czy łatwo jest się do nich stosować? Wcale nie, prawda? Jako przykład weźmy przeklinanie: ludzie po prostu nie są w stanie stosować się do tej reguły. Nie potrafią się powstrzymać i przeklinają – a potem nie mogą już cofnąć tego, co powiedzieli, cóż więc robią? Wieczorem wyznają swoje grzechy. Czasami, gdy już poprzeklinają innych, nadal żywią nienawiść w sercu; potrafią nawet posunąć się do tego, że zaczynają planować, kiedy dokładnie wyrządzą dalszą krzywdę tym ludziom. Krótko mówiąc, tym wszystkim, którzy żyją tym martwym dogmatem, niełatwo jest powstrzymywać się od grzechu i unikać czynienia zła. Dlatego też w każdej religii tylko garstka ludzi jest w stanie osiągnąć spełnienie. Czy zakładasz, że ponieważ religie te wyznaje tak wielu ludzi, spora ich część będzie w stanie podjąć się jakiejś roli w sferze duchowej? Takich ludzi jest niewielu; tylko nieliczni są rzeczywiście w stanie to osiągnąć. To generalnie tyle w odniesieniu do cyklu życia i śmierci będącego udziałem ludzi wiary. Tym, co ich odróżnia od niewierzących, jest zdolność do osiągnięcia spełnienia.
1.3. Cykl życia i śmierci, jakiemu podlegają ludzie podążający za Bogiem
Pomówmy teraz o cyklu życia i śmierci, jakiemu podlegają ci, którzy podążają za Bogiem. Dotyczy to was, więc słuchajcie uważnie. Po pierwsze, zastanówcie się, na jakie kategorie można podzielić ludzi podążających za Bogiem. (Na Bożych wybrańców i na posługujących). Rzeczywiście, są dwie takie kategorie: Boży wybrańcy oraz posługujący. Najpierw porozmawiajmy o Bożych wybrańcach, których jest niewielu. Do czego odnosi się wyrażenie „Boży wybrańcy”? Kiedy Bóg stworzył wszystkie rzeczy i gdy istniała już ludzkość, wybrał On grupę tych, którzy będą za Nim podążać; zwie się ich po prostu „wybrańcami Boga”. Dokonany przez Boga wybór owych ludzi miał szczególne znaczenie i szczególny zakres. Ów zakres jest szczególny pod tym względem, że ograniczał się do kilkorga wybrańców, którzy muszą się pojawić, gdy Bóg czyni ważne dzieło. Na czym z kolei polega owo znaczenie? Ponieważ ludzie ci byli grupą wybraną przez Boga, znaczenie to jest doniosłe. Innymi słowy, Bóg życzy sobie uczynić tych ludzi pełnymi i udoskonalić ich, gdy zaś Jego dzieło zarządzania dobiegnie końca, Bóg ich pozyska. Czyż to znaczenie nie jest doniosłe? A zatem owi wybrańcy są dla Boga niezwykle ważni, gdyż są tymi, których Bóg zamierza pozyskać. Jeśli zaś chodzi o posługujących, to zostawmy na chwilę kwestię Bożej predestynacji i zacznijmy od omówienia tego, skąd pochodzą. „Posługujący” to dosłownie ten, który służy. Ci, którzy służą, są przemijający; nie czynią tego w perspektywie długofalowej ani na zawsze, lecz zostają zatrudnieni czy wynajęci na jakiś czas. Pochodzenie większości z nich jest takie, że zostali wybrani spośród niewierzących. Trafiają na ziemię wtedy, gdy zostało zarządzone, że mają odegrać rolę posługujących w ramach Bożego dzieła. W swoim poprzednim życiu mogli być zwierzętami, ale mogli też być niewierzącymi. Takie jest pochodzenie posługujących.
Pomówmy dalej o wybrańcach Boga. Kiedy umierają, trafiają do miejsca zupełnie odmiennego niż to, do którego idą niewierzący i różni ludzie wiary. Jest to miejsce, w którym towarzyszą im aniołowie i posłańcy Boga; jest to miejsce, którym osobiście administruje Bóg. Choć w owym miejscu wybrani ludzie Boga nie mogą oglądać Boga na własne oczy, w niczym nie przypomina ono żadnego innego miejsca w sferze duchowej; jest to inne miejsce, do którego trafia po śmierci ta właśnie część ludzi. Również i oni, gdy umrą, zostają poddani skrupulatnemu badaniu przeprowadzanemu przez Bożych posłańców. Co takiego się bada? Wysłannicy Boga badają ścieżki, jakie ludzie ci obierali za życia w swojej wierze w Boga; badają, czy w owym czasie ludzie ci kiedykolwiek sprzeciwili się Bogu bądź bluźnili przeciw Niemu; sprawdzają, czy i popełnili jakiekolwiek ciężkie grzechy i złe czyny. Badanie to rozstrzygnie kwestię, czy dana osoba może zostać, czy też musi odejść. Co oznacza tutaj „odejść”? A co oznacza „zostać”? „Odejść” oznacza, czy z racji swego zachowania ma ona pozostać w szeregach Bożych wybrańców. „Zostać” oznacza z kolei, że owa osoba pozostaje wśród tych, których Bóg uczyni pełnymi w czasie dni ostatecznych. Dla tych, którzy zostają, Bóg czyni specjalne ustalenia. W każdym okresie realizacji swojego dzieła Bóg wyśle takich ludzi, by działali jako apostołowie albo żeby spełniali dzieło ożywiania bądź otaczania opieką kościołów. Jednakże ludzie zdolni do wypełniania takiego dzieła nie podlegają tak częstej reinkarnacji jak niewierzący, odradzający się pokolenie za pokoleniem, lecz powracają na ziemię stosownie do wymogów i etapów Bożego dzieła i nie odradzają się często. Czy zatem istnieją jakiekolwiek reguły odnośnie do tego, jak często ludzie ci się odradzają? Czy przybywają co kilka lat? Czy przybywają z właśnie taką częstotliwością? Otóż nie. Wszystko to zależy od Bożego dzieła, od jego etapów i od Bożych potrzeb – nie ma tutaj żadnych stałych reguł poza tą, że kiedy Bóg przystąpi do finalnego etapu swojego dzieła w czasie dni ostatecznych, owi wybrańcy przybędą wszyscy bez wyjątku, a będzie to ich ostatnia inkarnacja. Dlaczego? Otóż opiera się to na wyniku, jaki Bóg zamierza osiągnąć na ostatnim etapie swojego dzieła – ponieważ na owym ostatnim etapie dzieła Bóg uczyni owych wybrańców całkowicie pełnymi i doskonałymi. Co to oznacza? Jeśli w owej finalnej fazie owi ludzie uczynieni zostaną pełnymi i doskonałymi, to nie będą już dłużej podlegać reinkarnacji; proces bycia człowiekiem ostatecznie się zakończony, podobnie jak cykl reinkarnacji. Odnosi się to do tych, którzy zostaną. Gdzie zatem idą ci, którzy zostać nie mogą? Ci, którym nie wolno zostać, mają odpowiednie dla siebie miejsce przeznaczenia. Przede wszystkim, w rezultacie ich złych postępków, popełnionych przez nich błędów i grzechów, również ich spotka kara. Gdy dobiegnie ona końca, Bóg zarządzi, by stosownie do okoliczności albo trafili między niewierzących, albo między rozmaitych ludzi wiary. Innymi słowy, możliwe są w ich przypadku dwa wyniki: jeden to odbycie kary i po odrodzeniu życie wśród ludzi wyznających konkretną religię, drugi zaś to stanie się niewierzącym. Jeśli ktoś taki stanie się niewierzącym, traci szanse na cokolwiek. Gdy jednak stanie się człowiekiem wiary – jeśli na przykład staje się chrześcijaninem – nadal mieć będzie szansę na powrót w szeregi wybranych ludzi Boga; wiąże się to z wielkimi komplikacjami. Krótko mówiąc, jeśli jeden z wybrańców Boga robi coś, co Boga obraża, zostanie ukarany jak wszyscy inni. Weźmy na przykład Pawła, o którym mówiliśmy wcześniej. Paweł jest przykładem osoby, która jest ukarana. Rozumiecie, o czym mówię? Czy skład osobowy Bożych wybrańców jest niezmienny? (Przeważnie tak). Przeważnie jest on niezmienny, jednak w niewielkiej części podlega zmianom. Dlaczego? Odnoszę się tutaj do najoczywistszego powodu: do dopuszczania się zła. Gdy ludzie popełniają zło, Bóg ich nie chce, a gdy Bóg ich nie chce, odsyła ich pomiędzy różne rasy i typy ludzi, przez co tracą oni wszelką nadzieję i co znacznie utrudnia im powrót. Wszystko to odnosi się do cyklu życia i śmierci wybrańców Boga.
Kolejny temat dotyczy cyklu życia i śmierci posługujących. Przed chwilą mówiliśmy o ich pochodzeniu, czyli o tym, że w poprzednim życiu byli niewierzącymi i zwierzętami. Wraz z wkroczeniem w ostatni etap dzieła Bóg wybrał spośród niewierzących grupę takich ludzi i jest to grupa szczególna. Celem przyświecającym Bogu przy wyborze owych ludzi jest to, by pełnili służbę przy Jego dziele. Słowo „służba” nie brzmi zbyt elegancko, nie jest też zgodne z tym, czego każdy pragnie, powinniśmy jednak brać pod uwagę tych, których ono tutaj dotyczy. Istnienie owych posługujących Bogu ma szczególne znaczenie. Nikt inny nie mógłby odgrywać ich roli, gdyż zostali wybrani przez Boga. Na czym polega rola posługujących? Na służeniu Bożym wybrańcom. Zasadniczo ich rola to służenie Bożemu dziełu, współpraca z Bożym dziełem oraz służenie Bogu, gdy czyni On pełnymi swoich wybrańców. Jakie wymagania ma wobec tych posługujących Bóg, gdy trudzą się oni nad czymś, wykonują jakąś pracę albo podejmują jakieś zadania? Czy jest w tych oczekiwaniach wobec nich bardzo wymagający? (Nie, Bóg prosi jedynie, by byli lojalni). Również posługujący muszą być lojalni. Niezależnie od twojego pochodzenia czy od tego, dlaczego Bóg cię wybrał, musisz być lojalny wobec Boga, wobec wszystkich zadań, jakie ci wyznaczył, jak również wobec pracy, za którą jesteś odpowiedzialny, i wobec obowiązku, który na tobie spoczął. Jeśli posługujący są zdolni do lojalności i jeśli mogą sprawić, że Bóg jest z nich zadowolony, jaki będzie wówczas ich wynik? Będą mogli pozostać. Czy być posługującym, który pozostaje, to błogosławieństwo? Co to znaczy: pozostać? Jakie jest znaczenie tego błogosławieństwa? Co się tyczy ich statusu, posługujący nie wydają się podobni do Bożych wybrańców; wydają się od nich różni. Czy jednak to, czego doświadczają w tym życiu, nie jest w gruncie rzeczy tym samym, czego doświadczają wybrańcy Boga? Jest to jedno i to samo – przynajmniej w tym życiu. Nie zaprzeczycie temu, prawda? Boże wypowiedzi, Boża łaska, Boże zaopatrzenie, Boże błogosławieństwa – któż nie cieszy się z tych rzeczy? Wszyscy czerpią radość z takiej obfitości. Tożsamość posługującego polega na świadczeniu usług, jednak dla Boga jest on jedną spośród Jego istot stworzonych – przy czym po prostu jego rola jest rolą posługującego. Skoro obaj są istotami stworzonymi Boga, czy zatem istnieje jakaś różnica między posługującym a wybrańcem Boga? Tak naprawdę nie ma. Teoretycznie, różnica istnieje – istnieje różnica w ich istocie, różnica w kategoriach odgrywanej roli. Bóg jednak nie traktuje posługujących niesprawiedliwie. Dlaczego więc określa się ich tym mianem? Musicie zdobyć nieco zrozumienia na ten temat! Posługujący wywodzą się spośród niewierzących. Wzmianka o tym, że wywodzą się spośród niewierzących, uwidacznia nam, że ich przeszłość jest czymś złym: wszyscy oni są ateistami i byli ateistami w przeszłości; nie wierzyli w Boga, byli wrogo nastawieni do Boga, do prawdy i do wszystkiego, co pozytywne. Nie wierzyli w Boga ani nie wierzyli w to, że Bóg istnieje. Czy zatem są w stanie zrozumieć Boże słowa? Zasadnie będzie powiedzieć, że w znacznym stopniu nie są w stanie. Podobnie jak zwierzęta nie są w stanie zrozumieć słów człowieka, tak też i posługujący nie rozumieją tego, co Bóg mówi, czego wymaga ani dlaczego stawia takie wymagania. Posługujący tego nie rozumieją; rzeczy te są dla nich niepojęte i pozostają oni nieoświeceni. Z tej też przyczyny ludzie ci nie posiadają życia, o jakim mówiliśmy. Czy bez takiego życia, ludzie ci mogą zrozumieć prawdę? Czy wyposażono ich w prawdę? Czy posiadają doświadczenie i wiedzę o słowach Boga? (Nie). Takie jest pochodzenie posługujących. Ponieważ jednak Bóg czyni tych ludzi posługującymi, wciąż istnieją standardy dotyczące Jego wymagań wobec tych ludzi; nie patrzy na nich z góry, nie traktuje też ich zdawkowo. Pomimo tego, że nie rozumieją Jego słów i nie posiadają życia, Bóg traktuje ich życzliwie, a przy tym istnieją standardy związane z Jego oczekiwaniami wobec tych ludzi. Dopiero co mówiliście o tych standardach: o lojalności wobec Boga i wypełnianiu Jego nakazów. Pełniąc swoją służbę, musisz służyć wszędzie tam, gdzie jesteś potrzebny, i musisz służyć do samego końca. Jeśli możesz być lojalnym posługującym i zdołasz służyć do samego końca, jak również wypełnić powierzone ci przez Boga zadanie, twoje życie stanie się pełnowartościowe. Jeśli tego dokonasz, będziesz mógł pozostać. Jeśli włożysz w to nieco więcej trudu, bardziej się postarasz, zdwoisz swoje wysiłki, by poznać Boga, będziesz w stanie co nieco powiedzieć o poznawaniu Boga, będziesz nieść o Nim świadectwo, a ponadto zdołasz nieco zrozumieć Jego intencje i będziesz współpracować z Bogiem w Jego dziele, w miarę troszcząc się o Boże intencje – wówczas ty, posługujący, doświadczysz odmiany losu. Czym będzie ta odmiana losu? Już nie tylko będzie ci wolno pozostać. W zależności od twojego postępowania, twoich aspiracji i dążeń, Bóg uczyni cię jednym ze swoich wybrańców. To właśnie będzie twoja odmiana losu. Co jest w tym wszystkim najlepsze dla posługujących? To, że mogą zostać zaliczeni do wybrańców Boga. Jeśli tak się stanie, oznacza to, że w przeciwieństwie do niewierzących nie będą się już odradzać jako zwierzęta. Czy to dobrze? Oczywiście, jest to dobra wiadomość. Innymi słowy, posługujący mogą podlegać formowaniu. Nie jest tak, że posługujący, gdy Bóg wybierze już dla niego przeznaczenie, zawsze odtąd będzie służył; wcale nie musi tak być. Bóg będzie odpowiednio go traktował i odpowie mu w sposób dostosowany do jego indywidualnego postępowania.
Istnieją też jednak tacy posługujący, którzy nie potrafią służyć do samego końca; należą do nich ci, którzy pełniąc służbę, zatrzymują się w pół drogi i porzucają Boga, jak również ci, którzy dopuszczają się wielu złych uczynków. Są nawet tacy posługujący, którzy wyrządzają potworne krzywdy i powodują straszne szkody w dziele Boga, a wreszcie tacy, którzy przeklinają Boga, i tak dalej. Co owe nieodwracalne w swych konsekwencjach czyny oznaczają? Każdy z takich złych czynów będzie oznaczał koniec służby owych ludzi. Ponieważ twoje postępowanie w czasie pełnionej służby było zbyt marnej jakości i ponieważ posunąłeś się za daleko, to gdy Bóg zobaczy, że twoja służba nie spełnia kryteriów, odbierze ci prawo służenia. Nie pozwoli ci pełnić służby, usunie cię sprzed swoich oczu i z domu Bożego. Czy nie jest tak, że nie chcesz służyć? Czy nie jest tak, że stale chcesz czynić zło? Czy nie jesteś zawsze niewierny? No cóż, istnieje łatwe rozwiązanie: zostanie ci odebrane prawo służenia. Dla Boga odebranie posługującemu jego prawa do służby oznacza, że Bóg obwieścił koniec tego posługującego i że nie będzie już miał on prawa do służby Bogu. Oznacza to, że Bóg już tej służby nie potrzebuje i że niezależnie od tego, jak miłe rzeczy mówiłby ktoś taki, i tak na nic się to nie zda. Gdy sprawy zajdą tak daleko, sytuacja jest już nie do naprawienia; dla takich posługujących nie będzie powrotu. W jaki sposób Bóg rozprawia się z takimi posługującymi? Czy tylko zabrania im pełnić służbę? Nie. Czy tylko uniemożliwia im pozostanie? A może tylko odsuwa ich na bok i czeka, aż się zmienią? Też nie. Bóg naprawdę nie jest aż tak kochający wobec posługujących. Jeśli służąc Bogu jakaś osoba przyjmuje tego rodzaju postawę, wówczas Bóg w odpowiedzi na tę postawę odbiera tej osobie prawo służby i na powrót odsyła ją pomiędzy niewierzących. Jaki jest los posługującego, który został odesłany z powrotem między niewierzących? Los ten jest taki jak los niewierzących: odrodzi się on jako zwierzę i otrzyma taką samą jak niewierzący karę w sferze duchowej. Co więcej, Bóg nie przejawia żadnego osobistego zainteresowania karą takiej osoby, gdyż nie ma już ona jakiegokolwiek znaczenia dla Jego dzieła. Jest to nie tylko koniec jej życia w wierze w Boga, lecz również kres je własnego losu, obwieszczenie owego losu. Jeśli więc posługujący służy kiepsko, sam będzie musiał ponieść tego konsekwencje. Jeśli posługujący nie potrafi służyć do samego końca albo w pół drogi zostaje mu odebrane prawo pełnienia służby, wówczas zostanie odesłany pomiędzy niewierzących – gdy zaś się to stanie, Bóg rozprawi się z nim jak z żywym inwentarzem, jak z ludźmi pozbawionymi intelektu i racjonalności. Rozumiecie Mnie, gdy stawiam sprawę w taki sposób, prawda?
Powyższe słowa opisują, w jaki sposób Bóg zarządza cyklem życia i śmierci swych wybrańców oraz posługujących. Jak się czujecie po usłyszeniu tych słów? Czy kiedykolwiek wypowiadałem się na ten temat? Czy kiedykolwiek mówiłem o Bożych wybrańcach oraz posługujących? Owszem, ale nie pamiętacie tego. Bóg jest sprawiedliwy wobec swych wybrańców oraz posługujących. Jest On sprawiedliwy pod każdym względem. Czy bylibyście w stanie dopatrzyć się w tym wszystkim jakiegoś błędu? Czyż nie ma ludzi, którzy powiedzieliby: „Dlaczego Bóg jest tak tolerancyjny wobec wybrańców? I dlaczego okazuje tak mało wyrozumiałości posługującym?”. Czy ktokolwiek chciałby wstawić się za posługującymi? „Czy Bóg nie mógłby dać posługującym więcej czasu i być wobec nich bardziej wyrozumiałym i tolerancyjnym?”. Czy takie pytanie jest na miejscu? (Nie, nie jest). A dlaczego nie jest? (Ponieważ tak naprawdę okazano nam łaskę już poprzez to, że uczyniono nas posługującymi). Posługującym okazano łaskę po prostu przez to, że pozwolono im służyć! Gdyby nie termin „posługujący” i gdyby nie wykonywana przez nich praca – gdzież byliby ci ludzie? Pomiędzy niewierzącymi, żyjąc i umierając razem z żywym inwentarzem. Jak wielkiej doświadczają dziś łaski, skoro pozwolono im przyjść przed oblicze Boga i wejść do Jego domu! To taka ogromna łaska! Gdyby Bóg nie dał ci okazji służenia, nigdy nie miałbyś szansy przyjścia przed Jego oblicze. Delikatnie rzecz ujmując, nawet jeśli jesteś buddystą i osiągnąłeś spełnienie, w sferze duchowej jesteś w najlepszym razie popychadłem; nigdy nie spotkasz Boga, nie usłyszysz Jego głosu, ani wypowiedzianych przez Niego słów, nie poczujesz Jego miłości ani błogosławieństw, przenigdy nie będziesz mógł też stanąć z Nim twarzą w twarz. Jedynym, co czeka buddystów, są proste zadania. Nie mogą w żaden sposób poznać Boga i tylko wykonują Jego polecenia i się Mu podporządkowują, podczas gdy posługujący tak wiele osiągają na tym etapie dzieła! Po pierwsze, mogą stanąć twarzą w twarz z Bogiem, usłyszeć Jego głos, słyszeć Jego słowa, a także doświadczyć łask i błogosławieństw, jakimi obdarza On ludzi. Ponadto mogą cieszyć się Bożymi słowami i prawdami. Posługujący naprawdę wiele zyskują! Gdy więc jako posługujący nie jesteś nawet w stanie podjąć stosownego wysiłku, czy Bóg nadal będzie cię trzymał na służbie? Nie może tego zrobić. Nie wymaga On od ciebie wiele, ty jednak nie robisz w należyty sposób żadnej z rzeczy, o jakie cię prosi; nie wypełniłeś swoich obowiązków Bóg bez wątpienia nie może więc trzymać cię na służbie. Takie jest Boże sprawiedliwe usposobienie. Bóg cię nie rozpieszcza, ale też cię nie dyskryminuje. Takie są zasady, według których działa. Bóg traktuje w ten sposób wszystkich ludzi i wszystkie istoty stworzone.
Jeśli chodzi o sferę duchową, to w sytuacji, gdy rozmaite zamieszkujące ją istoty czynią coś złego bądź nie wykonują swoich zadań jak należy, Bóg również i tutaj ma odpowiednie edykty i dekrety, za pomocą których się z tymi istotami rozprawia; jest to nieodwołalne. Tak więc w czasie trwającego kilka tysiącleci Bożego dzieła zarządzania pewni członkowie personelu, którzy dopuścili się zła, zostali zlikwidowani, inni zaś po dziś dzień są przetrzymywani i podlegają karom. Z czymś takim musi się skonfrontować każda istota w sferze duchowej. Jeśli robi coś niewłaściwego albo dopuszcza się zła, wówczas zostaje ukarana – tak samo jak czyni Bóg w przypadku swych wybrańców oraz posługujących. I tak, zarówno w sferze duchowej, jak i w świecie materialnym, zasady, wedle których Bóg postępuje, są niezmienne. Niezależnie od tego, czy dostrzegasz Boże działania, czy też nie, ich zasady się nie zmieniają. W swym stosunku do wszystkich rzeczy, a także w swoim postępowaniu z każdą z nich Bóg od początku do końca kieruje się tymi samymi zasadami. Jest to niezmienne. Bóg będzie wielkoduszny wobec tych spośród niewierzących, którzy żyją względnie przyzwoicie, a także zachowa możliwości dla tych wyznawców każdej z religii, którzy dobrze postępują i nie wyrządzają zła, pozwalając im odgrywać ich role we wszystkim, czym zarządza Bóg, jak również robić to wszystko, co robić powinni. Podobnie, spośród tych wszystkich, którzy za Nim podążają, i spośród Jego wybrańców, Bóg nikogo nie dyskryminuje co do owych zasad, którymi się kieruje. Jest On dobry dla każdego, kto jest w stanie uczciwie za Nim podążać, i kocha każdego, kto za Nim uczciwie podąża. Chodzi tylko o to, że różne typy ludzi – niewierzących, rozmaitych ludzi wiary i swoich wybrańców – obdarza On czym innym. Jako przykład weźmy niewierzących: chociaż nie wierzą oni w Boga i chociaż Bóg traktuje ich jak zwierzęta, to jednak każdy z nich ma pożywienie, własny kąt i uczestniczy w normalnym cyklu życia i śmierci. Ci, którzy czynią zło, zostają ukarani, ci zaś, którzy czynią dobro, są błogosławieni i spotykają się z życzliwością Boga. Czy tak nie jest? Co się tyczy ludzi wiary, to jeśli w swych kolejnych wcieleniach są oni w stanie ściśle przestrzegać zaleceń swoich religii, wówczas po zakończeniu owego cyklu wcieleń Bóg ostatecznie obwieści im swoją wolę. Tak samo jest dzisiaj z wami. Niezależnie od tego, czy jesteś jednym z wybrańców Boga, czy też posługującym, również i ciebie Bóg ustawi w szeregu i określi twój wynik zgodnie z regulacjami i dekretami administracyjnymi, które ustanowił. Co się tyczy tych kilku typów ludzi – rozmaitych typów ludzi wiary, czyli ludzi należących do różnych religii – czy Bóg przydzielił im przestrzeń życiową? Gdzie są żydzi? Czy Bóg ingerował w ich wiarę? Nie ingerował. A co z chrześcijanami? Też nie ingerował. Bóg pozwała im stosować się do własnych procedur, nie mówi do nich, nie udziela im oświecenia, a ponadto niczego tak naprawdę im nie objawia. „Jeśli sądzisz, że to jest słuszne, to sobie wierz w ten sposób”. Katolicy wierzą w Maryję i że to poprzez Maryję nowina przekazana została Jezusowi; taką postać przybiera ich wiara. Czy Bóg kiedykolwiek tę wiarę skorygował? Bóg daje im pełną swobodę; nie zwraca na nich uwagi i przyznaje im przestrzeń, w obrębie której mogą żyć. Czyż nie postępuje tak samo wobec muzułmanów i buddystów? Również im wyznaczył granice, pozwalając im mieć własną przestrzeń życiową, nie ingerując w ich wiarę. Wszystko jest uporządkowane. Co zatem w tym wszystkim dostrzegacie? Że Bóg posiada autorytet, lecz go nie nadużywa. Bóg ustanawia wszystkie rzeczy i zarządza nimi w sposób doskonale uporządkowany i na tym właśnie polega Jego mądrość i wszechmoc.
Poruszyliśmy dzisiaj nowy, szczególny temat, dotyczący spraw sfery duchowej, co stanowi jeden z aspektów Bożej administracji i panowania nad tą sferą. Zanim zrozumieliście te rzeczy, mogliście powiedzieć: „Wszystko, co się z tym wiąże, jest tajemnicą i nie ma nic wspólnego z naszym wejściem w życie. Sprawy te zupełnie nie łączą się z tym, w jaki sposób ludzie naprawdę żyją, więc nie musimy ich rozumieć ani też nie chcemy o nich słyszeć. Nie mają one absolutnie żadnego związku z poznawaniem Boga”. A teraz, czy uważacie, że z takim myśleniem jest coś nie tak? Czy jest ono właściwe? (Nie). Takie myślenie nie jest właściwe i stanowi poważny problem. Jest tak dlatego, że chcąc zrozumieć, w jaki sposób Bóg rządzi wszystkimi rzeczami, nie możesz po prostu ograniczyć się do zrozumienia tego, co widzisz, i tego, co może uchwycić twoje myślenie. Musisz również zrozumieć coś niecoś z innego świata, który jest dla ciebie niewidzialny, lecz zarazem nierozerwalnie powiązany z tym światem, który możesz zobaczyć. Ma to związek z Bożą suwerennością i z tematem „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”. Jest to informacja dotycząca tego zagadnienia. Bez tej informacji ludzka wiedza o tym, że Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy, byłaby wybrakowana i zawierałaby luki. Tak więc można powiedzieć, że to, co powiedzieliśmy dzisiaj, jest uzupełnieniem, a zarazem zwieńczeniem naszego poprzedniego omówienia wyrażenia „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”. Czy zrozumiawszy to, jesteście teraz w stanie poznać Boga poprzez tę treść? Jeszcze ważniejsze jest to, że przekazałem wam dzisiaj bardzo istotną informację dotyczącą posługujących. Wiem, że naprawdę lubicie słuchać o podobnych zagadnieniach i że wam na takich sprawach zależy. Czy więc czujecie się usatysfakcjonowani tym, o czym dziś mówiłem? (Owszem). Być może niektóre inne sprawy nie zrobiły na was tak silnego wrażenia, ale to, co powiedziałem o posługujących, wywarło na was szczególnie mocne wrażenie, ponieważ temat ten porusza duszę każdego z was.
Boże wymagania wobec ludzkości
2.1. Tożsamość i status Samego Boga
Tak oto wyczerpaliśmy temat „Bóg jest źródłem życia wszystkich rzeczy”, jak również temat „Bóg jest jedynym, Samym Bogiem”. Uczyniwszy to, musimy zrobić podsumowanie. Jakiego rodzaju? Podsumowanie dotyczące Samego Boga. Ponieważ traktuje ono o samym Bogu, zatem musi odnosić się do każdego Jego aspektu, jak również do tego, w jaki sposób ludzie w Niego wierzą. Tak więc muszę was najpierw spytać: po wysłuchaniu tych kazań – kim jest Bóg w oczach waszej duszy? (Stwórcą). W oczach waszej duszy Bóg jawi się jako Stwórca. Coś jeszcze? Bóg jest Panem wszystkich rzeczy. Czy są to odpowiednie słowa? (Odpowiednie). Bóg jest tym, kto panuje nad wszystkimi rzeczami i wszystkimi rzeczami zarządza. Stworzył wszystko, co istnieje, zarządza wszystkim, co istnieje, panuje nad wszystkim, co istnieje, i zaopatruje wszystko, co istnieje. Taki jest status Boga i taka jest Jego tożsamość. Co się tyczy wszystkich rzeczy i wszystkiego, co istnieje, to prawdziwa tożsamość Boga jest taka: jest On Stwórcą i Najwyższym Władcą wszystkich rzeczy. Taką tożsamość posiada Bóg i jest On wyjątkowy pośród wszystkich rzeczy. Żadne z Bożych stworzeń – czy to ze świata ludzi, czy ze sfery duchowej – nie byłoby w stanie przy pomocy jakichkolwiek środków czy pretekstu wziąć na siebie roli lub statusu Boga ani też Go zastąpić, ponieważ pośród wszystkich rzeczy tylko jedna istota posiada ową tożsamość, władzę, autorytet oraz zdolność władania stworzeniem, a istotą tą jest nasz jedyny, Sam Bóg. Żyje On i porusza się pośród wszystkich rzeczy. Potrafi wznieść się do najwyższego miejsca, ponad wszystko, co istnieje; potrafi się zniżyć, stając się człowiekiem, stając się jednym z tych, którzy są z krwi i kości, żyjąc z ludźmi twarzą w twarz, dzieląc z nimi ich radości i troski, a jednocześnie panuje nad wszystkim, co istnieje, i rozstrzyga o losie wszystkiego oraz o tym, w jakim kierunku wszystko zmierza. Co więcej, przesądza o losach całej ludzkości i o kierunku, w jakim ona podąża. Taki Bóg winien być czczony przez wszystkie istoty żywe i znany wszystkim istotom żywym, a także należy Mu się podporządkować. Tak więc niezależnie od tego, do której grupy ludzi należysz i jakim typem człowieka jesteś, wiara w Boga, podążanie za Bogiem, banie się Boga, akceptowanie Jego władzy i Jego postanowień dotyczących twojego losu stanowi jedyny wybór – konieczny wybór – każdego człowieka, każdej żywej istoty. Dzięki owej wyjątkowości Boga ludzie widzą, że Jego autorytet, Jego sprawiedliwe usposobienie, Jego istota oraz środki, przy użyciu których obdarowuje On wszystkie istoty, są wyjątkowe. Owa wyjątkowość przesądza o prawdziwej tożsamości Samego Boga, przesądza też o Jego statusie. Tak więc gdyby którekolwiek spośród stworzeń w sferze duchowej czy świecie ludzkim zapragnęło zastąpić Boga, byłoby to niemożliwe, podobnie jak próba odegrania roli Boga. Takie są fakty. Jakie są wymagania Stwórcy i Najwyższego Władcy takiego jak ten – posiadającego tożsamość, władzę i status Samego Boga – wobec ludzkości? Powinno to być dla każdego jasne i każdy powinien o tym pamiętać. Jest to również niezwykle istotne zarówno dla Boga, jak i dla człowieka!
2.2. Różne postawy ludzkości wobec Boga
Postępowanie ludzi wobec Boga rozstrzyga o ich losie oraz o tym, w jaki sposób Bóg postępuje z ludzkością i jak się z nią obchodzi. W tym punkcie zamierzam podać kilka przykładów tego, jak ludzie postępują wobec Boga. Posłuchajmy i zastanówmy się, czy poniższe zachowania i postawy ludzi wobec Boga są właściwe, czy też nie. Zastanówmy się nad postępowaniem siedmiu wymienionych poniżej typów ludzi:
1) Istnieje pewien rodzaj osób, których postawa wobec Boga jest szczególnie niedorzeczna. Ludzie ci uważają, że Bóg jest jak bodhisattwa bądź jakaś święta istota znana z ludzkich legend, i że wymaga, by ludzie oddawali trzy pokłony zawsze, gdy się witają, i palili kadzidełka po każdym posiłku. Dlatego też, kiedy ludzie ci odczuwają wdzięczność wobec Boga za Jego łaskę, częstokroć ulegają takiemu impulsowi. Bardzo bowiem pragną, żeby Bóg, w którego dziś wierzą, mógł – jak owa święta istota, której bliskości łakną w swoich sercach – zaakceptować ich własne wobec Niego zachowanie, polegające na trzykrotnym pokłonie powitalnym i na paleniu kadzidełka po każdym posiłku.
2) Niektórzy ludzie postrzegają Boga jako żywego Buddę, zdolnego uwolnić wszystkie żywe istoty od cierpienia i je ocalić. Ludzie ci postrzegają Boga jako żywego Buddę mogącego wyłowić ich z morza udręki. Ich wiara w Boga polega na czczeniu Boga jako Buddy. Choć nie palą oni kadzidełka, nie kłaniają się ani nie składają ofiar, w głębi serca czują, że Bóg jest właśnie takim Buddą, który jedynie prosi, żeby byli uprzejmi i miłosierni, nie zabijali żadnej żywej istoty, nie przeklinali innych, wiedli życie, które wydaje się uczciwe, i żeby nie robili nic złego. Wierzą, że to wszystko, czego On od nich wymaga. Oto Bóg, którego noszą w sercach.
3) Niektórzy ludzie czczą Boga tak, jak gdyby był On kimś wielkim czy sławnym. Na przykład niezależnie od tego, w jaki sposób ta wielka osoba lubiłaby przemawiać, jakiej by używała intonacji, słownictwa, tonu, gestykulacji, jakiekolwiek by były jej opinie i postępki czy zachowanie – ludzie ci we wszystkim ją naśladują. Wszystko to muszą wiernie odtworzyć w ramach swej wiary w Boga.
4) Niektórzy ludzie postrzegają Boga jako monarchę, czując, że jest On ponad wszystkim innym i że nikt nie śmie Go obrazić – gdy zaś ktoś Go obrazi, zostanie ukarany. Ludzie ci czczą takiego monarchę, ponieważ monarchowie zajmują określone miejsce w ich sercach. Myśli, zwyczaje, autorytet i natura monarchów – a nawet ich zainteresowania i życie osobiste – wszystko to staje się rzeczami, które owi ludzie czują, że muszą zrozumieć; wszystko to są sprawy i kwestie, które ich zaprzątają. I tak oto czczą Boga jako monarchę. Taka forma wiary jest czymś śmiesznym.
5) Niektórzy ludzie żywią szczególną wiarę w istnienie Boga, wiarę głęboką i niewzruszoną. Ponieważ jednak ich wiedza o Bogu jest tak powierzchowna i ponieważ nie mają oni wielkiego doświadczenia Jego słów, czczą Go jako idola. Idol ten jest w ich sercach Bogiem, czują, że jest on czymś, czego muszą się obawiać i czemu muszą się kłaniać, za czym muszą iść i co muszą naśladować. Postrzegają oni Boga jako idola, za którym muszą iść przez całe życie. Imitują ton Bożych wypowiedzi, zewnętrznie zaś imitują tych, którzy się Bogu podobają. Częstokroć robią rzeczy, które wydają się naiwne, czyste i uczciwe, idą nawet za tym idolem jak za jakimś kompanem czy towarzyszem, z którym nie mogą się rozstać. Taką formę ma ich wiara.
6) Istnieją ludzie, którzy, choć przeczytali wiele Bożych słów i usłyszeli wiele kazań, czują w głębi duszy, że jedyna zasada ich postępowania wobec Boga jest taka, że zawsze powinni Mu z uniżeniem nadskakiwać albo też Go wysławiać i wychwalać w nierealistyczny sposób. Wierzą oni, że Bóg jest takim Bogiem, który domaga się od nich podobnego zachowania. Co więcej, wierzą też, że jeśli nie będą tak postępowali, w każdej chwili mogą ściągnąć na siebie Jego gniew albo zgrzeszyć przeciw Niemu, w rezultacie czego Bóg ich ukarze. Takiego Boga mają w sercu.
7) Ale jest jeszcze większość ludzi, która odnajduje w Bogu źródło duchowego pokarmu. Jest tak, ponieważ żyją oni na tym świecie, nie mają pokoju ani szczęścia i nigdzie też nie znajdują pociechy. Kiedy odnajdą Boga, kiedy ujrzą i usłyszą Jego słowa, ich serca zaczyna przepełniać sekretna radość i poczucie upojenia. Dzieje się tak, ponieważ wierzą, że w końcu odnaleźli miejsce, które uszczęśliwi ich ducha, że w końcu odnaleźli Boga, który będzie dla nich źródłem duchowego pokarmu. Gdy już przyjmą Boga i za Nim pójdą, stają się szczęśliwi, a ich życie jest spełnione. Nie są już jak owi niewierzący, lunatykujący przez życie niczym zwierzęta; zyskują też poczucie, że oto mogą się od życia czegoś spodziewać. Tak więc sądzą, że ów Bóg może zaspokoić ich potrzeby duchowe i że przyniesie wielką radość zarówno ich umysłowi, jak i duchowi. Nie uświadamiając sobie tego, stają się też niezdolni zostawić owego Boga, który jest dla nich źródłem duchowego pokarmu i który daje szczęście ich duchowi i wszystkim członkom ich rodzin. Ludzie ci są przekonani, że wiara w Boga nie musi przynosić niczego oprócz duchowego pokarmu.
Czy ktokolwiek spośród was przejawia którąś z tych różnych, wspomnianych powyżej postaw wobec Boga? (Tak). Czy jeśli ktoś w swojej wierze w Boga przyjmuje w sercu którąś z tych postaw, jest on w stanie prawdziwie stanąć przed obliczem Boga? Czy jeśli ktoś przejawia którąś z tych postaw w sercu, to wierzy w Boga? Czy wierzy w Boga jedynego, Boga Samego? (Nie). Skoro nie wierzysz w jedynego, Samego Boga, to w kogo wierzysz? Skoro tym, w którego wierzysz, nie jest sam, jedyny Bóg, to jest możliwe, że wierzysz w jakiegoś idola, w jakiegoś wielkiego człowieka, w bodhisattwę albo że czcisz w swoim sercu Buddę. Ponadto jest możliwe, że wierzysz w zwyczajną osobę. Krótko mówiąc, z uwagi na rozmaitość form wiary i postaw wobec Boga, ludzie umieszczają w swoich sercach Boga będącego wytworem ich własnego poznania, narzucają Bogu własne wyobrażenia, umieszczają własne postawy i urojenia na temat Boga na równi z jedynym, Samym Bogiem, a następnie je uświęcają. Co to oznacza, gdy ludzie prezentują tak niewłaściwe postawy wobec Boga? Oznacza to, że odrzucili prawdziwego, Samego Boga i czczą boga fałszywego; oznacza to również, że wierząc w Boga, równocześnie Go odrzucają i sprzeciwiają Mu się, negując istnienie prawdziwego Boga. Jeśli ludzie będą obstawać przy takich formach wiary, jakie poniosą tego konsekwencje? Czy wyznając wiarę w takich formach, będą w ogóle w stanie coraz lepiej spełniać Boże wymagania? (Nie, nie będą w stanie). Wręcz przeciwnie, z racji swoich pojęć i wyobrażeń, ludzie będą coraz bardziej zbaczać z drogi Boga, ponieważ kierunek, który obrali, jest przeciwny do kierunku, którego oczekuje od nich Bóg. Czy kiedykolwiek słyszeliście powiedzenie: „jechać na południe, kierując swój rydwan na północ”? Otóż to właśnie może być taki przypadek zmierzania na południe, skierowawszy rydwan na północ. Jeśli wierzysz w Boga w tak śmieszny sposób, wówczas im bardziej się wysilasz, tym bardziej oddalisz się od Boga. Dlatego też was napominam: zanim dokądś wyruszycie, musicie się najpierw upewnić, że zmierzacie we właściwym kierunku. Bądźcie w swych wysiłkach skupieni na celu, koniecznie zadając sobie pytania: „Czy Bóg, w którego wierzę, jest Najwyższym Władcą wszystkich rzeczy? Czy Bóg, w którego wierzę, jest tylko kimś, kto daje mi duchowy pokarm? Czy jest moim idolem? Czego oczekuje ode mnie Bóg, w którego wierzę? Czy Bóg aprobuje wszystko, co czynię? Czy wszystko, co robię i do czego dążę, podejmuję z myślą o poznawaniu Boga? Czy zgadza się to z wymaganiami, jakie ma wobec mnie Bóg? Czy Bóg uznaje i aprobuje drogę, którą podążam? Czy Bóg jest zadowolony z mojej wiary?”. Powinieneś często – raz po raz – zadawać sobie te pytania. Jeśli chcecie dążyć do poznania Boga, to musicie mieć jasną świadomość i wyraźne cele, zanim zdołacie usatysfakcjonować Boga.
Czy jest możliwe, że z uwagi na swoją tolerancję Bóg mógłby wprawdzie niechętnie, ale zaaprobować owe niewłaściwe postawy wiary, o których właśnie powiedziałem? Czy Bóg mógłby pochwalić takie postawy? (Nie). Jakie są Boże wymagania wobec ludzi oraz wobec tych, którzy za Nim podążają? Jakiej postawy wymaga On od ludzi? Czy macie jasność w tej kwestii? Powiedziałem już wiele. Obszernie wypowiedziałem się na temat Samego Boga, a także Bożych czynów i tego, co Bóg ma i czym jest. Czy wiecie teraz, co Bóg chce uzyskać od ludzi? Czy wiesz, czego Bóg chce od ciebie? Przemówcie. Jeśli wasza wiedza oparta na doświadczeniach i praktyce nadal jest niepełna bądź bardzo powierzchowna, to możecie powiedzieć coś o swojej wiedzy dotyczącej tych słów. Czy macie jakąś wiedzę ogólną? Czego Bóg wymaga od człowieka? (W czasie tych kilku spotkań Bóg wyraźnie dał do zrozumienia, że oczekuje, iż będziemy Go poznawać, poznawać Jego czyny, to, że jest On źródłem życia wszystkich rzeczy, oraz Jego status i tożsamość). A kiedy Bóg mówi ludziom, by Go poznali, to jaki jest tego ostateczny rezultat? (Ludzie rozumieją, że Bóg jest Stwórcą, zaś oni sami są istotami stworzonymi). Gdy ludzie zdobywają taką wiedzę, jakie zmiany dokonują się w ich postawie wobec Boga, w tym, jak wykonują swoje obowiązki bądź w ich życiowym usposobieniu? Myśleliście o tym kiedykolwiek? Czy można powiedzieć, że poznawszy Boga i zrozumiawszy Go, ludzie ci stają się lepsi? (Wiara w Boga nie jest tym samym, co dążenie do tego, by stać się dobrym człowiekiem. Jest to raczej dążenie do tego, by stać się istotą stworzoną, która spełnia standardy, oraz by stać się osobą uczciwą). Czy coś jeszcze? (Posiadłszy prawdziwe i poprawne poznanie Boga, jesteśmy w stanie traktować Boga jako Boga; wiemy, że Bóg zawsze jest Bogiem, że my sami jesteśmy istotami stworzonymi, że powinniśmy Boga czcić i trwać na właściwym stanowisku). Bardzo dobrze! Posłuchajmy teraz kogoś innego. (Znamy Boga i koniec końców jesteśmy w stanie stać się ludźmi, którzy naprawdę słuchają Boga, boją się Go i unikają zła). To prawda!
2.3. Postawa wobec Boga, jakiej domaga się On od ludzkości
W gruncie rzeczy Bóg nie jest zbyt wymagający wobec ludzkości – a w każdym razie nie jest aż tak wymagający, jak ludzie sobie wyobrażają. Gdyby Bóg nie wypowiedział żadnych słów, gdyby nie wyraził swojego usposobienia ani żadnych swoich czynów, wówczas byłoby wam skrajnie trudno Go poznać, ponieważ ludzie musieliby wtedy domyślać się pragnień i intencji Boga, to zaś jest bardzo trudne. Podczas ostatniego etapu swego dzieła, Bóg wypowiedział jednak wiele słów, wykonał wielkie dzieło i przedstawił wiele wymagań wobec człowieka. Za pośrednictwem swoich słów oraz wykonanego przez siebie wielkiego dzieła zakomunikował On ludziom, co Mu się podoba, czego nienawidzi i jakiego rodzaju ludźmi powinni stać się oni sami. Zrozumiawszy to wszystko, ludzie winni mieć w swoich sercach trafną definicję Bożych wymagań, gdyż nie wierzą w Boga w sposób niejasny ani nie wierzą już dłużej w Boga nieokreślonego, ani też nie podążają za Nim pośród mglistych abstrakcji i nicości. Jest raczej tak, że potrafią już oni usłyszeć Boże wypowiedzi, są w stanie zrozumieć standardy Jego wymagań i je spełnić, Bóg zaś używa języka ludzi, by powiedzieć im wszystko, co powinni wiedzieć i rozumieć. Jeśli ludzie nadal dziś nie wiedzą, czym Bóg jest i czego od nich wymaga, jeśli nie wiedzą, czemu powinno się wierzyć w Boga, ani też jak w Niego wierzyć lub jak Go traktować, to jest to problem. Każdy z was mówił teraz o jednym konkretnym obszarze. Jesteście świadomi pewnych rzeczy, szczegółowych czy też ogólnych. Chciałbym jednak powiedzieć wam o faktycznych, zupełnych i konkretnych wymaganiach Boga wobec ludzkości. To tylko parę słów i to bardzo prostych. Być może już je znacie. Właściwe wymagania Boga wobec ludzkości oraz tych wszystkich, którzy za Nim podążają, są następujące. Od tych, którzy za Nim podążają, Bóg oczekuje pięciu rzeczy: prawdziwej wiary, lojalnego podążania za Nim, absolutnego posłuszeństwa, autentycznej wiedzy i szczerego strachu.
W każdej z tych pięciu rzeczy Bóg oczekuje od ludzi, żeby Go już nie kwestionowali i żeby nie podążali za Nim, opierając się na swoich wyobrażeniach bądź mętnych i abstrakcyjnych punktach widzenia; nie wolno im podążać za Bogiem, kierując się jakimikolwiek wyobrażeniami czy pojęciami. Bóg domaga się, żeby każdy spośród podążających za Nim czynił to lojalnie, nie zaś bez przekonania czy z ociąganiem. Kiedy Bóg stawia ci jakiekolwiek wymagania albo poddaje cię próbie, osądza cię, przycina, czy też dyscyplinuje cię i karci – powinieneś Mu się bezwzględnie podporządkować. Nie powinieneś pytać o przyczynę ani stawiać warunków, a tym bardziej nie powinieneś mówić o powodach. Twoje podporządkowanie się musi być absolutne. Poznawanie Boga to obszar, w którym ludzie mają największe braki. Często narzucają Bogu powiedzenia, wypowiedzi i słowa nie mające z Nim żadnego związku, czyniąc to w przekonaniu, że owe słowa są najtrafniejszą definicją poznania Boga. Nie bardzo rozumieją, że te powiedzenia pochodzące z ludzkiej wyobraźni, z ich własnych rozumowań, z ich własnego intelektu, nie mają najmniejszego związku z istotą Boga. Tak więc chciałbym wam powiedzieć, że co się tyczy tego, jaką wiedzę Bóg chce, aby posiadali ludzie, to nie żąda On od ciebie tylko, byś rozpoznawał Go i Jego słowa, lecz żąda On, by twoja wiedza o Bogu była prawidłowa. Nawet jeśli potrafisz powiedzieć tylko jedno zdanie albo jesteś świadom tylko niewielkiego wycinka, to owa wycinkowa świadomość powinna być poprawna i miarodajna, a także zgodna z istotą Samego Boga. Bóg pogardza bowiem pochwałami i peanami na Jego cześć, które są nierealistyczne i nieprzemyślane. Co więcej, Bóg nienawidzi, gdy ludzie traktują Go jak powietrze. Nienawidzi On, gdy podczas dyskusji na tematy związane z Bogiem, ludzie wypowiadają się w sposób nieoparty na faktach, bez zawahania mówiąc cokolwiek im przyjdzie na myśl, cokolwiek uznają za stosowne. Ponadto nienawidzi On tych, którzy uważają, że znają Boga i pysznią się ową wiedzą, bez ograniczeń i zastrzeżeń rozprawiając na tematy związane z Bogiem. Ostatnim z pięciu wspomnianych wymagań był szczery strach. Jest on najważniejszym wymogiem Boga wobec tych wszystkich, którzy za Nim podążają. Kiedy ktoś posiada prawidłową i prawdziwą wiedzę o Bogu, jest też w stanie szczerze się Go bać i unikać zła. Strach ten wypływa z głębi serca i jest chętnie okazywany. Bóg nikogo do niej nie zmusza ani nie oczekuje od ciebie daru w postaci jakiejś przymilnej postawy czy przymilnego postępowania bądź zachowania wobec Niego. Zamiast tego oczekuje, byś Go w głębi serca bał się Go i lękał. Strach ten osiąga się w rezultacie przemian zachodzących w obrębie twojego życiowego usposobienia, wskutek tego, że masz wiedzę o Bogu, rozumiesz Boże czyny i Bożą istotę i uznałeś fakt, że należysz do Jego istot stworzonych. Dlatego też słowa „szczery” na określenie strachu używam po to, by ludzkość zrozumiała, że ów strach, jaki ludzie czują przed Bogiem, powinien płynąć z głębi serc.
Rozważmy teraz owych pięć wymogów: czy są między wami osoby będące w stanie spełnić pierwsze trzy? Mam na myśli: prawdziwą wiarę, lojalne podążanie za Bogiem i absolutne posłuszeństwo. Czy ktokolwiek spośród was jest do tych rzeczy zdolny? Wiem, że gdybym wymienił wszystkie pięć wymogów, zapewne nikt taki by się nie znalazł – ale zredukowałem ich liczbę do trzech. Zastanówcie się, czy je spełniacie. Czy łatwo osiągnąć „prawdziwą wiarę”? (Nie). Nie jest to łatwe, gdyż ludzie często Boga kwestionują. A co z „lojalnym podążaniem” za Nim? Do czego odnosi się tutaj owa „lojalność”? (Nie oznacza ona niezdecydowania, lecz szczere przekonanie). Nie oznacza ona niezdecydowania, lecz szczere przekonanie. Trafiliście w dziesiątkę! Czy zatem jesteście w stanie spełnić ten wymóg? Musicie bardziej się postarać, prawda? Na razie spełnienie tego wymogu macie dopiero przed sobą. A co z „absolutnym posłuszeństwem” – osiągnęliście je? (Nie). Również i tego nie osiągnęliście. Często nie potraficie się podporządkować i jesteście buntowniczy, często nie słuchacie albo nie chcecie się podporządkować, bądź też nie chcecie czegoś usłyszeć. Są to trzy najbardziej podstawowe wymogi spełniane przez ludzi po ich wejściu w życie, wy zaś ich spełnienie macie dopiero przed sobą. Czy zatem w chwili obecnej macie wielki potencjał? Czy słysząc dziś ode Mnie te słowa, czujecie niepokój? (Tak). To dobrze, że czujecie niepokój. Nie walczcie z tym uczuciem. Sam się za was niepokoję. Nie będę wnikał w kolejne dwa wymogi; bez wątpienia nikt nie jest w stanie ich spełnić. Jesteście niespokojni. Czy zatem wyznaczyliście sobie cele? Do jakich celów i w jakim kierunku powinniście dążyć i czemu poświęcić wysiłki? Macie jakiś cel? Wyrażę to w prosty sposób: kiedy spełnicie tych pięć wymogów, zadowolicie tym samym Boga. Każdy z nich jest wskaźnikiem oraz ostatecznym celem tego, że wejście ludzi w życie osiągnęło fazę dojrzałości. Nawet gdybym wybrał tylko jeden spośród wymienionych wymogów, by szczegółowo go omówić i kazać wam go spełnić, nie byłoby to łatwe; musielibyście ponieść pewne trudy i podjąć konkretny wysiłek. A jaką powinniście mieć mentalność? Powinna ona być taka sama, jak mentalność chorego na raka, oczekującego aż go zabiorą na stół operacyjny. Dlaczego to mówię? Jeśli chcesz wierzyć w Boga i jeśli chcesz Boga pozyskać, a także Go zadowolić, wówczas o ile nie poniesiesz pewnej dozy cierpień ani nie podejmiesz określonych wysiłków, o tyle nie uda ci się tego osiągnąć. Nasłuchaliście się dosyć dużo tego kazania, ale to, że go wysłuchałeś, nie oznacza jeszcze, że je przyswoiłeś; musisz je wchłonąć i przekształcić w coś, co do ciebie przynależy; musisz je uczynić cząstką własnego życia, włączyć do swojej egzystencji, dzięki czemu te słowa i to kazanie będą mogły pokierować twoim życiem, wnosząc w nie egzystencjalną wartość i egzystencjalny sens – a wówczas okaże się, że wysłuchałeś tych słów nie na darmo. Jeśli słowa, które wypowiadam, nie powodują w twoim życiu żadnej poprawy ani nie wnoszą w twoją egzystencję żadnej wartości, to nie ma sensu, żebyś ich słuchał. Rozumiecie to, prawda? Kiedy już to zrozumiecie, to, co stanie się dalej, będzie zależeć od was. Musicie zabrać się do pracy! Musicie być we wszystkim rzetelni! Nie bądźcie źle zorganizowani – czas ucieka! Większość z was wierzy w Boga już od ponad dziesięciu lat. Spójrzcie wstecz na te dziesięć lat: jak wiele osiągnęliście? Jak wiele dekad tego życia jeszcze wam pozostało? Niewiele. Przestań myśleć o tym, czy Boże dzieło na ciebie czeka, czy Bóg dał ci jeszcze jakąś szansę, czy podejmie On raz jeszcze to samo dzieło; nie mów o tym. Czy możesz zmienić to, co stało się przez ostatnie dziesięć lat twojego życia? Z każdym mijającym dniem, z każdym kolejnym krokiem, czas, który ci pozostał, kurczy się. Czas na nikogo nie czeka! Zyskasz na wierze w Boga tylko wtedy, gdy potraktujesz ją jako najważniejszą rzecz w twoim życiu, ważniejszą niż jedzenie, ubranie czy cokolwiek innego. Jeśli wierzysz tylko wtedy, gdy masz czas, i nie jesteś w stanie skupić całej swojej uwagi na własnej wierze, jeśli zawsze jesteś otępiały w swojej wierze, to nic nie zyskasz. Rozumiecie to, prawda? Na tym dzisiaj skończymy. Do zobaczenia następnym razem!
15 lutego 2014 r.