Praktykuj prawdę, nawet jeśli uraża

23 października 2024

Autorstwa April, Filipiny

W maju 2020 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Poszukiwałam z entuzjazmem i aktywnie wykonywałam swoje obowiązki. Dziesięć miesięcy później zostałam wybrana na przywódczynię kościoła. W tym czasie byłam pod dużą presją. Czułam, że jestem jeszcze młoda i moje rozumienie prawdy jest płytkie, więc obawiałam się, że nie wywiążę się z tego obowiązku. Modliłam się zatem do Boga. Później przypomniałam sobie fragment słowa Bożego: „Musisz wierzyć, że wszystko jest w rękach Boga, a ludzie jedynie współpracują. Jeżeli masz szczere intencje, Bóg to dostrzeże i wskaże ci drogę wyjścia z każdej sytuacji. Nie ma przeszkody nie do pokonania, musisz w to wierzyć. Dlatego nie masz powodów do obaw, kiedy wykonujesz swoje obowiązki. Jeżeli będziesz dawać z siebie wszystko i wkładać w to, co robisz, całe serce, Bóg nie będzie ci niczego utrudniać ani składać na twoje barki więcej, niż jesteś w stanie unieść(W wierze w Boga niezwykle ważne jest praktykowanie i doświadczanie Jego słów, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowo Boże dało mi wiarę i zrozumiałam, że Bóg widzi ludzkie serca. Dopóki naprawdę zważam na wolę Bożą i staram się najbardziej, jak potrafię, Bóg będzie mnie prowadził. Wiedząc o tym, nie czułam się już skrępowana i zaczęłam wkładać całe serce w wykonywanie mojego obowiązku.

Później kościół pilnie potrzebował wyszkolić dwóch diakonów do głoszenia ewangelii. Przekonałam się, że brat Kevin ma dobry charakter, jest dość aktywny na zgromadzeniach i rozumie zasady szerzenia ewangelii. Była też siostra Janelle, która aktywnie wypełniała swoje obowiązki i osiągała pewne rezultaty. W porównaniu z innymi ci dwoje wydawali się odpowiednimi osobami do tego obowiązku i mój przywódca się ze mną zgodził. Ustanowiłam zatem ich oboje diakonami ewangelizującymi. Po pewnym czasie oswoili się ze swoją rolą, więc pozwoliłam im na samodzielne wykonywanie obowiązków i całą energię włożyłam w pracę podlewania. Po kilku tygodniach dowiedziałam się, że część osób, które właśnie otrzymały ewangelię, opuściła grupę spotkaniową, a niektórzy głoszący ewangelię mają trudności przy wykonywaniu swoich obowiązków i nie potrafią sobie z nimi poradzić. Kiedy dostrzegłam te wszystkie problemy w pracy ewangelicznej, zaczęłam się zastanawiać: „Czy tych dwoje diakonów ewangelizujących wykonuje praktyczną pracę?”. Zaczęłam więc szczegółowo analizować to, co robili, i okazało się, że zajmowali się tylko ustaleniami, ale nie wykonywali pracy osobiście, że nie wykonywali pracy monitorującej, a podczas zgromadzeń nie rozwiązywali praktycznych problemów, tylko upominali innych braci i siostry, aby właściwie wypełniali obowiązki. Przez to problemy braci i sióstr pozostawały nierozwiązane. Po zapoznaniu się z tą sytuacją poczułam wielkie rozczarowanie. Pomyślałam sobie: „Czy jako diakoni kościelni nie zaniedbują swoich obowiązków, nie rozwiązując praktycznych problemów?”. Dowiedziałam się również, że brat Kevin nie pracuje jak należy i zabawia się grami, a siostra Janelle okazała się leniwa i nieodpowiedzialnie traktowała swoje obowiązki. Początkowo chciałam to z nimi omówić i wskazać na problemy wynikłe w ich obowiązkach, ale ponieważ zawsze bardzo dobrze się dogadywaliśmy, obawiałam się, że to zepsuje nasze relacje. Co by o mnie pomyśleli, gdybym wytknęła ich problemy? Czy powiedzieliby, że nie dostrzegam ich wysiłków, skupiam się tylko na brakach i że brakuje mi kochającego serca? Miałam nadzieję, że bracia i siostry widzą we mnie dobrego człowieka, kogoś wyrozumiałego i troskliwego. Nie chciałam z powodu tego incydentu zniszczyć sobie opinii. Gdyby ta dwójka diakonów nie potrafiła przyjąć krytyki, popadła w przygnębienie i zniechęciła się do wykonywania swoich obowiązków, czy moi bracia i siostry pomyśleliby, że nie jestem w stanie wykonywać pracy przywódczyni? Że jestem złą przywódczynią? Gdyby mój przełożony o tym wiedział, mógłby mnie przyciąć. Ale pomyślałam, że skoro jestem odpowiedzialna za pracę kościoła, moim obowiązkiem jest wskazać im problemy, aby mogli się zastanowić i czegoś nauczyć. Przeżywałam konflikt wewnętrzny, ale na koniec nie byłam w stanie im tego powiedzieć. Zamiast tego wysłałam im kilka Bożych słów zachęty i pocieszenia i delikatnie rozmawiałam z nimi o tym, jak powinno się dobrze wypełniać obowiązek. Potem poczułam się bardzo winna, nieuczciwa i fałszywa.

Którejś nocy nie mogłam zasnąć, bo ciągle myślałam: „Nieskuteczność pracy ewangelicznej ma bezpośredni związek ze mną. Widziałam, że dwoje diakonów ewangelizujących nieodpowiedzialnie podchodzi do swoich obowiązków, nie rozwiązuje praktycznych problemów i przez nich bracia i siostry nieskutecznie wypełniają swoje obowiązki. Niektórzy bracia i siostry popadli w przygnębienie, a niektórzy nowo przybyli opuścili grupę spotkaniową, ale ja nie nazwałam po imieniu problemów tych dwojga diakonów”. Czułam w sercu wielki ciężar winy i nie wiedziałam, co robić, dlatego szczerze modliłam się do Boga, szukając Jego oświecenia i prosząc, aby poprowadził mnie do rozwiązania tego problemu. Po modlitwie obejrzałam film ze świadectwem opartym na doświadczeniu. Padło w nim kilka słów Boga, które bardzo mnie zainspirowały. Bóg Wszechmogący mówi: „W skład człowieczeństwa powinno wchodzić zarówno sumienie, jak i rozum. Są to najbardziej fundamentalne i najważniejsze składniki. Jakiego rodzaju osobą jest ktoś, kto nie ma sumienia i komu brakuje rozumu, jaki charakteryzuje zwykłe człowieczeństwo? Mówiąc ogólnie, jest to ktoś, komu brakuje człowieczeństwa, czyje człowieczeństwo jest bardzo kiepskiej jakości. Zagłębiając się w szczegóły, jakie przejawy utraconego człowieczeństwa taka osoba ukazuje? Spróbujcie przeanalizować, jakie cechy charakteru można znaleźć u takich ludzi i jak konkretnie się one przejawiają. (Są egoistyczni i podli). Egoistyczni i podli ludzie są powierzchowni w swoich działaniach i zdystansowani od rzeczy, które nie dotyczą ich osobiście. Nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego ani nie uwzględniają intencji Boga. Nie biorą na siebie ciężaru wykonywania swoich obowiązków czy dawania świadectwa o Bogu i nie mają poczucia odpowiedzialności. (…) Istnieją ludzie, którzy nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności, bez względu na to, jaki wykonują obowiązek. Nie zgłaszają również problemów przełożonemu, gdy tylko je zauważą. Kiedy widzą, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, przymykają na to oko. Gdy widzą złych ludzi popełniających zło, nie próbują ich powstrzymać. Nie chronią interesów domu Bożego ani nie zastanawiają się, na czym polega ich obowiązek i odpowiedzialność. Przy pełnieniu obowiązku tacy ludzie nie wykonują żadnej prawdziwej pracy; są to żądni wygód ludzie próbujący przypodobać się innym; mówią i działają wyłącznie kierowani własną próżnością, dla zachowania twarzy, statusu i ze względu na własny interes; skłonni poświęcić swój czas i wysiłek jedynie sprawom, które przynoszą im korzyści(Oddając serce Bogu, można pozyskać prawdę, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Przeczytałam te słowa Boga i poczułam wielki smutek. Wcześniej zawsze uważałam, że moje człowieczeństwo jest dobre, że cierpliwie pomagam braciom i siostrom, a w działaniu zawsze biorę pod uwagę uczucia innych, nie chcąc ich ranić. Myślałam, że zważam na wolę Bożą i że jestem dobrym człowiekiem. Ale kiedy zobaczyłam, że dwoje diakonów nieodpowiedzialnie traktuje swoje obowiązki i opóźnia pracę kościoła, nie broniłam interesów kościoła i nie wskazałam im problemów, lecz pobłażałam im z obawy, że wytknięcie problemów zniszczy nasze relacje. Martwiłam się również, że mój przywódca mnie skrytykuje, jeśli ich zniechęcę, a moi bracia i siostry będą mnie źle postrzegać. Dla dobra własnego wizerunku, statusu i osobistych interesów wolałam opóźnić pracę kościoła. Wcale nie brałam pod uwagę woli Bożej i nie byłam dobrym człowiekiem. W rzeczywistości ludzie o dobrym człowieczeństwie są ludźmi uczciwymi, potrafią praktykować prawdę i chronić interesy kościoła, a kiedy widzą problemy innych, mają odwagę rozmawiać z nimi o tym i obnażyć ich, pomagając im się zmienić. Podchodzą do swoich braci i sióstr ze szczerym sercem. Ale kiedy ja dostrzegłam problemy z diakonami, nic im nie powiedziałam ani nie wskazałam im tych problemów; pozwoliłam, by ucierpiała praca kościoła, aby chronić moje własne interesy. Moje człowieczeństwo było bardzo złe. Wstydziłam się własnego braku sumienia i zwykłego człowieczeństwa.

Później przeczytałam fragment ze słów Boga i zaczęłam lepiej siebie samą rozumieć. Bóg Wszechmogący mówi: „Kiedy przywódca kościoła widzi, że bracia lub siostry wykonują swoje obowiązki w sposób niedbały, może ich nie ganić, choć powinien to robić. Kiedy widzi, że ewidentnie cierpią na tym interesy domu Bożego, nie przejmuje się tym ani nie docieka i nie uraża innych w najmniejszym stopniu. W rzeczywistości nie okazuje zrozumienia dla ludzkich słabości, gdyż jego intencją i celem jest zjednanie sobie ludzkich serc. W pełni świadomie myśli on: »Dopóki będę tak postępować i nikogo nie urażę, inni będą uważać, że jestem dobrym przywódcą. Będą mieli o mnie dobrą opinię i wysokie mniemanie. Będą mnie lubić i okazywać mi aprobatę«. Ten człowiek nie dba o to, jak wiele szkód przynosi to interesom domu Bożego, jak bardzo cierpi na tym wejście w życie wybrańców Bożych ani jak dalece zaburzone jest ich życie kościelne, po prostu trwa w swojej szatańskiej filozofii i nikogo nie uraża. W głębi serca on nigdy nie czuje wyrzutów sumienia. Kiedy widzi, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, może co najwyżej zamienić z nim kilka słów na ten temat, bagatelizując sprawę, i na tym poprzestać. Taki człowiek nie będzie omawiał prawdy ani wskazywał tej osobie istoty problemu, a tym bardziej analizował jej stanu i nigdy nie będzie omawiał Bożych intencji. Fałszywy przywódca nigdy nie demaskuje ani nie analizuje zepsutych skłonności ludzi ani błędów, które oni często popełniają. Nie rozwiązuje żadnych rzeczywistych problemów, lecz zawsze pobłaża błędnym praktykom i przejawom zepsucia u innych i bez względu na to, jak zniechęceni lub słabi są ludzie, nie traktuje tego poważnie. On głosi jedynie pewne słowa i doktryny oraz wygłasza kilka słów napomnienia, aby uporać się z sytuacją w sposób powierzchowny, starając się utrzymać harmonię. W rezultacie, wybrańcy Boga nie wiedzą, jak zastanawiać się nad sobą i poznawać samych siebie, żadne przejawy ich skażonych skłonności nie są rozwiązywane i żyją oni wśród słów i doktryn, pojęć i wyobrażeń, bez jakiegokolwiek wejścia w życie. Wierzą nawet w swoich sercach: »Nasz przywódca ma dla naszych słabości nawet więcej zrozumienia niż Bóg. Nasza postawa jest zbyt słaba, byśmy mogli sprostać wymaganiom Boga. Wystarczy, jeśli będziemy spełniać wymagania naszego przywódcy; podporządkowując się przywódcy, podporządkowujemy się Bogu. Jeśli nadejdzie dzień, kiedy Zwierzchnictwo go zwolni, nie będziemy siedzieć cicho; aby zatrzymać naszego przywódcę i nie dopuścić do jego zwolnienia, będziemy negocjować ze Zwierzchnictwem i zmusimy ich, by przystali na nasze żądania. W ten sposób oddamy sprawiedliwość naszemu przywódcy«. Kiedy ludzie mają w sercach takie myśli, kiedy zbudowali taką relację ze swoim przywódcą, a w ich sercach zrodził się ten rodzaj zależności, zazdrości oraz czci wobec przywódcy, wiara w ich przywódcę jeszcze bardziej wzrasta i zawsze chcą bardziej słuchać jego słów niż poszukiwać prawdy w słowach Bożych. Taki przywódca niemal zajął w sercach ludzi miejsce Boga. Jeśli przywódca chętnie zgadza się na utrzymanie takiej więzi z wybrańcami Boga, jeśli w głębi serca czerpie z niej radość i wierzy, że wybrańcy Boży powinni go tak traktować, to w niczym nie różni się od Pawła i wstąpił już na ścieżkę antychrysta, a Boży wybrańcy zostali już zwiedzeni przez tego antychrysta i całkowicie brakuje im rozeznania. (…) Antychryst nie wykonuje prawdziwej pracy, nie omawia z innymi prawdy, żeby rozwiązywać problemy, nie prowadzi ludzi do jedzenia i picia słów Boga ani do wkroczenia w prawdorzeczywistość. Pracuje jedynie dla statusu, sławy i zysków, dba tylko o umocnienie własnej pozycji, o ochronę miejsca, jakie zajmuje w ludzkich sercach, o nakłonienie innych, by cały czas go czcili, podziwiali go i podążali za nim; takie właśnie cele chce osiągnąć. Tak właśnie antychryst próbuje zdobyć ludzkie serca i kontrolować Bożych wybrańców – czy taki sposób działania nie jest nikczemny? To jest po prostu odrażające!(Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Po przeczytaniu tego fragmentu słów Bożych poczułam się bardzo głęboko zawstydzona, ponieważ słowa Boże dokładnie ujawniły mój stan. Wyraźnie dostrzegałam, że tych dwoje diakonów nie wykonuje konkretnej pracy i że problem jest poważny. Powinnam była użyć w rozmowie z nimi słów Boga, które osądzają i ujawniają zepsute usposobienie ludzi, aby mogli niezwłocznie rozpoznać swoje problemy i szybko zmienić nastawienie do swoich obowiązków, zapobiegając ciągłym opóźnieniom w pracy kościelnej. Ale ja, chcąc wywrzeć na nich dobre wrażenie, po to, by uznali mnie za dobrą przywódczynię, nie ujawniłam istoty ich problemów, tylko po prostu użyłam słów Boga niosących pociechę, aby ich zachęcić, przez co ich problemy nie zostały rozwiązane w odpowiednim czasie. Wpłynęło to na pracę kościoła, a nawet doprowadziło do tego, że niektórzy z tych, którzy właśnie otrzymali ewangelię, opuścili grupę spotkaniową. Zdałam sobie sprawę, że to ja byłam tego główną przyczyną. Obowiązkiem przywódcy jest nadzorowanie i monitorowanie pracy diakonów kościoła i przywódców grup oraz niezwłoczne rozwiązywanie problemów. Musimy znać sytuację naszych braci i sióstr, a kiedy odkryjemy, że ktoś w ramach swoich obowiązków robi rzeczy, które naruszają zasady lub wpływają na pracę kościoła, powinniśmy porozmawiać z nim z miłością i mu pomóc. Jeśli wielokrotne rozmowy niczego nie zmieniają, powinniśmy takie osoby przyciąć lub odsunąć od obowiązków. Tylko w ten sposób można chronić dzieło kościoła. Jako przywódczyni kościoła wykazałam bardzo nieodpowiedzialne podejście do swoich obowiązków i nie zachowałam się jak przywódca. Czym się różniłam od tych fałszywych przywódców, którzy nie wykonywali żadnej prawdziwej pracy? Byłam zawstydzona i smutna. Gdybym porozmawiała z nimi i obnażyła ich problemy, nie spowodowałabym uszczerbku w pracy kościoła. Obecne problemy pojawiły się w wyniku mojego zaniedbania. Nie pomogłam braciom i siostrom zrozumieć prawdy i nie byłam w stanie przyprowadzić ich przed Boga. Przez cały czas chciałam, żeby mnie akceptowali i chronili, żeby mieli w sercach dobry obraz mnie, abym mogła cieszyć się statusem. Szłam ścieżką antychrysta, przeciwstawiając się Bogu. Bez sądu i karcenia słowem Bożym nie wiem, jakie jeszcze zło mogłabym popełnić.

Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam żałować tego, co zrobiłam, i szczerze modliłam się do Boga: „Boże, nie zdawałam sobie sprawy, że mój egoizm wyrządzi takie szkody w pracy kościoła i narazi na niebezpieczeństwo życie moich braci i sióstr. Nie jestem godna, by mi powierzano tak ważną pracę. Boże, pragnę okazać skruchę, proszę, poprowadź mnie w refleksjach, abym poznała siebie. Nie chcę znowu popełniać tych samych błędów”. Po modlitwie mój stan trochę się poprawił, ale nadal przytłaczało mnie poczucie winy. Czułam się grzeszna, jakby wszystko, co robiłam, reprezentowało szatana, jakbym nie mogła zostać zbawiona i nie było dla mnie nadziei. Wówczas jedna z sióstr wysłała na czat grupowy fragment słów Boga. Słowo Boże mówi: „Można powiedzieć, że twoje rozliczne doświadczenia porażek i słabości, okresy zniechęcenia, są próbami zsyłanymi przez Boga. Jest tak dlatego, że wszystko pochodzi od Niego, a wszystkie rzeczy i wydarzenia są w Jego rękach. Czy ponosisz porażkę, czy też jesteś słaby i popełniasz błędy, wszystko to zależy od Boga i spoczywa w Jego ręku. Z Jego punktu widzenia jest to poddawanie cię próbie, a jeśli się w tym nie zorientujesz, próba ta stanie się pokusą. Istnieją dwa rodzaje stanów, które ludzie powinni rozróżniać: jeden z nich pochodzi od Ducha Świętego, prawdopodobnym zaś źródłem drugiego jest szatan. Ten pierwszy jest stanem, w którym Duch Święty iluminuje cię i pozwala ci poznać samego siebie, znienawidzić się i ubolewać nad swoją sytuacją oraz być zdolnym do posiadania szczerej miłości do Boga, abyś z całego serca starał się Mu zadośćuczynić. Ten drugi zaś to stan, w którym znasz siebie, ale jesteś słaby i pełen negatywnych uczuć. Można by stwierdzić, że stan ten jest Bożym oczyszczeniem, a także, iż jest pokusą szatana. Jeśli uznasz, że jest to Boże zbawienie dla ciebie i jeśli czujesz, że masz teraz wobec Boga wielki dług wdzięczności, i jeśli odtąd próbujesz Mu się odwdzięczyć i nie popadasz już w takie zepsucie, jeśli wkładasz pewien wysiłek w jedzenie i picie Jego słów, i jeśli cały czas uważasz, że jesteś niedoskonały, oraz masz serce pełne tęsknoty, to jest to Boża próba. Kiedy cierpienie dobiegnie już końca i będziesz znów posuwał się naprzód, Bóg nadal będzie cię prowadził, iluminował, oświecał i karmił. Ale jeśli się nie zorientujesz, że to próba zesłana przez Boga i będziesz pełen negatywnych uczuć i po prostu poddasz się rozpaczy, jeśli będziesz myślał w ten sposób, to przyjdzie na ciebie pokusa szatana(Ci, którzy mają zostać udoskonaleni, muszą przejść oczyszczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu tego fragmentu słów Bożych poczułam się pocieszona, a także miałam już ścieżkę do praktykowania. Kiedy wcześniej czytałam surowe słowa Boga, które ujawniły moje zepsute usposobienie, czułam się tak, jakbym została potępiona i nie miała nadziei na zbawienie, więc byłam przygnębiona i słaba. Ale kiedy przeczytałam ten fragment słów Boga, zrozumiałam wolę Bożą. Jeśli ludzie nie bronią interesów kościoła przy wykonywaniu swoich obowiązków, a potem ktoś ich obnaży i przytnie, to normalne, że czują się przygnębieni i słabi. Jeśli będę potrafiła poszukać prawdy w mojej porażce i zastanowić się nad sobą, jest to moja szansa na nauczenie się czegoś. Ale gdybym popadła w przygnębienie, wycofała się, wpadła w rozpacz lub poddała się, nabrałabym się na sztuczkę szatana i uległabym pokusie. Boże słowa sądu i obnażenia mają obmyć i ocalić ludzi. Bóg chciał, abym poznała siebie, uczyła się ze swoich porażek i by szatańskie usposobienie nie miało nade mną władzy. To było dobre, była to szansa na rozwój w moim życiu. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, nie czułam się już przygnębiona, pozbyłam się też niewłaściwego rozumienia Boga. Byłam gotowa pełnić swój obowiązek zgodnie ze słowem i zasadami Bożymi. Nie będę już dłużej strzec własnego imienia, reputacji i statusu.

Później znów czytałam słowa Boga: „Musicie wiedzieć, iż Bogu podobają się ci, którzy są uczciwi. Bóg w swej istocie jest kwintesencją wierności, stąd też Jego słowom zawsze można zaufać. Co więcej, Jego czyny są nieskalane i niepodważalne. To dlatego Bogu mili są ci, którzy są wobec Niego całkowicie uczciwi. Być uczciwym zaś oznacza oddać swoje serce Bogu, być wobec Niego szczerym i otwartym we wszystkich sprawach, nigdy nie ukrywać prawdy, nie próbować zwieść tych, którzy są pod tobą i ponad tobą; a także nie robić niczego tylko po to, aby przypochlebić się Bogu. Podsumowując, być uczciwym znaczy być szczerym w swych słowach i czynach i nie mamić ani Boga, ani człowieka(Trzy przestrogi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych korzyściach, nie bierz pod uwagę ludzkich interesów i nie zważaj na własną dumę, reputację i status. Musisz brać pod uwagę przede wszystkim interesy domu Bożego i uczynić z nich swój priorytet. Powinieneś mieć wzgląd Boże intencje i zacząć od zastanowienia się, czy w to, jak wykonywałeś swój obowiązek, nie zakradły się jakieś nieczystości, czy byłeś lojalny, czy uniosłeś swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy myślałeś wyłącznie o swoich obowiązkach i pracy kościoła. Musisz przemyśleć te rzeczy(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słowa Bożego zrozumiałam, że Bóg nienawidzi kłamliwych, a kocha uczciwych ludzi. Uczciwi ludzie potrafią bronić interesów kościoła, brać odpowiedzialność za życie swoich braci i sióstr oraz dobrze wykonywać swoje obowiązki. Musiałam odrzucić swoją dumę i status, postawić sprawy kościoła na pierwszym miejscu i praktykować prawdę przez rozmowę z tą dwójką diakonów i obnażenie ich, aby mogli sobie uświadomić powagę własnych problemów, wyrazić szczerą skruchę i znów zacząć działać odpowiedzialnie. Gdyby wciąż nie potrafili się zmienić po rozmowie ze mną, miałam obowiązek odprawić ich i chronić pracę kościoła.

Później znalazłam pewne słowa Boga i najpierw porozmawiałam z bratem Kevinem, aby mu przekazać, że złe trendy społeczne są pokusą szatana i że powinien porzucić swoje cielesne skłonności i zaangażować się całym sercem w wypełnianie swoich obowiązków, bo tylko w ten sposób wypełni wolę Bożą. Następnie porozmawiałam z siostrą Janelle i zwróciłam jej uwagę na to, że brak jej pilności i odpowiedzialności w pełnieniu obowiązków. Powiedziałam jej, aby zważała na wolę Bożą. Po rozmowie ze mną oboje byli gotowi zmienić swoje nastawienie do obowiązków. Później brat Kevin wprowadził pewne zmiany; kiedy znów był kuszony, potrafił świadomie odrzucić własną cielesność. Siostra Janelle również była w stanie bardziej aktywnie wykonywać swój obowiązek. Kiedy zobaczyłam efekty, obwiniałam się, że wcześniej nie zwróciłam im uwagi na ich problemy. Zobaczyłam też, że słowo Boże nie wpędza ludzi w przygnębienie, a ci, którzy potrafią przyjąć prawdę, mogą poznać samych siebie, prawdziwie okazać skruchę i lepiej wykonywać swój obowiązek. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego doświadczenia. Oświecenie i przewodnictwo Bożych słów dały mi pewne zrozumienie mojego własnego zepsucia. Doświadczyłam też tego, że słowa wypowiedziane przez Boga Wszechmogącego są prawdą i naprawdę mogą zmienić i zbawić ludzi. Dzięki niech będą Bogu Wszechmogącemu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Wolny od zazdrości

Autorstwa Claude, Francja Na początku 2021 roku służyłem jako kaznodzieja i wraz z bratem Mateuszem kierowałem pracami kościoła. Właśnie...

Cudowne przetrwanie ataku roju os

W kryzysowych chwilach Bóg jest dla człowieka jedynym oparciem, naszym jedynym zbawieniem. Jeśli tylko będziemy szczerze polegać na Bogu, to będziemy w stanie dostrzec, jak wypełnia On dzieło.

Połącz się z nami w Messengerze