Aresztowanie mojej córki zdemaskowało mnie

22 lutego 2025

Autorstwa Lin Zhi, Chiny

Wczesnym wieczorem 14 października 2023 roku jedna z sióstr poinformowała mnie, że przywódca kościoła w Xinguang został aresztowany przez policję. Byłam zszokowana, gdy o tym usłyszałam i pomyślałam: „O nie! Czy to mogła być moja córka?”. Pospiesznie otworzyłam list, który otrzymałam i wyczytałam z niego: „Min Jing została aresztowana…”. Wszystkie siły nagle mnie opuściły i pomyślałam: „Moja córka została aresztowana! Policjanci są tak źli i nikczemni. Nie ma rzeczy, do której by się nie posunęli podczas bestialskich prześladowań wierzących. Jak ona mogła to znieść? Moja córka jest moim rodzonym dzieckiem. Jak mogę pozwolić, by cierpiała takie męki?”. Czułam się tak, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce i rozpaczliwie pragnęłam przejść to cierpienie za moją córkę. Byłam szczególnie zaniepokojona, ponieważ jeśli policja wiedziała, że moja córka jest przywódczynią, z pewnością będzie na nią naciskać, aby ujawniła szczegóły dotyczące kościoła. Obawiałam się, że jeśli nie ujawni tych informacji, policjanci mogą ją dotkliwie pobić. Gdyby została kaleką w tak młodym wieku, jak miałaby dalej żyć? Gdyby pobili ją na śmierć, na zawsze straciłabym córkę. Moja córka uczestniczyła w zgromadzeniach dopiero od dwóch lat i wciąż było wiele prawd, których nie rozumiała. Jak Bóg mógł pozwolić na to, by policja ją aresztowała? Dodatkowo moja córka porzuciła karierę i małżeństwo, by poświęcić się Bogu bez reszty. Dlaczego Bóg jej nie ochronił? Czy Bóg nie kocha człowieka? Zaczęłam narzekać na Boga, a im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam zdenerwowana. Nie mogłam powstrzymać łez. Chciałam przeczytać słowa Boże, by poprawić swój stan, ale nie mogłam się w nie zagłębić. Przypomniałam sobie o dwóch siostrach, z którymi wcześniej współpracowałam, które po aresztowaniu były zmuszane, by wydać przywódców i pracowników i poddawane przymusowemu praniu mózgu, aż w końcu zdradziły Boga i stały się judaszami. Byłam przekonana, że policja będzie również naciskać na moją córkę, aby wydała kościół, a jeśli zrobią jej też pranie mózgu i zostanie wprowadzona w błąd i będzie zachowywać się jak judasz, całkowicie utraci szansę na zbawienie! Myśląc o tym, nie mogłam powstrzymać się od narzekania w duchu: „Dlaczego Bóg nie ochronił mojej córki? Dlaczego pozwolił, by spotkała ją taka sytuacja?”. Obwiniałam również siostrę, która gościła moją córkę, za to, że nie była wystarczająco ostrożna i nie zdawała sobie sprawy z tego, jak niebezpieczna stała się sytuacja, ale też za to, że nie przeniosła mojej córki do innego domu na czas. Po tym wydarzeniu przez kilka dni byłam w okropnym stanie. Nie mogłam jeść, spać ani skupić się na swoim obowiązku i nawet nie zważałam na to, kiedy siostra, z którą współpracowałam, dzieliła się ze mną Bożymi słowami. Nie mogłam powstrzymać szalejącej wyobraźni. Wiedziałam, że jeśli tak dalej pójdzie, będę odwlekać wykonanie swojego obowiązku i ucierpi na tym moje życie, więc stanęłam przed Bogiem w modlitwie: „Boże! Odkąd moja córka została aresztowana, stałam się bardzo zniechęcona i słaba, a nawet narzekałam na Ciebie i źle Cię rozumiałam. Nie wiem, jaką lekcję powinnam wyciągnąć z tej sytuacji. Proszę, pomóż mi zrozumieć Twoje intencje”.

Po tym, siostra, z którą współpracowałam, przeczytała mi ten fragment słów Bożych: „Ludzie muszą częstokroć badać każdą zawartą w ich sercach treść, która jest niezgodna z Bogiem lub wiąże się z tym, że błędnie Go rozumieją. Jak rodzi się błędne rozumienie? Dlaczego ludzie błędnie rozumieją Boga? (Ponieważ ich własny interes na tym cierpi). Po zapoznaniu się z faktami dotyczącymi wygnania Żydów z Judei, ludzie czują się zranieni i mówią: »Na początku Bóg tak bardzo kochał Izraelitów. Wyprowadził ich z Egiptu i przeprowadził przez Morze Czerwone, dał im mannę z nieba i źródlaną wodę do picia, a następnie osobiście przekazał im prawa, które miały ich prowadzić, i nauczył ich, jak żyć. Boża miłość do człowieka przepełniała wtedy wszystko – ludzie, którzy wówczas żyli, to dopiero byli błogosławieni! Jak to możliwe, że Boża postawa w mgnieniu oka zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni? Gdzie podziała się cała Jego miłość?«. Ludzie nie potrafią tego przeboleć i zaczynają wątpić, mówiąc: »To w końcu Bóg jest miłością czy nie? Dlaczego nie widać już Jego pierwotnego stosunku do Izraelitów? Jego miłość zniknęła bez śladu. Czy jest w Nim w ogóle jakakolwiek miłość?«. Właśnie tutaj zaczyna się ludzkie błędne rozumienie. W jakim kontekście ludzie je sobie wyrabiają? Czy dlatego, że działania Boga nie są zgodne z ich pojęciami i wyobrażeniami? Czy właśnie to powoduje, że ludzie błędnie rozumieją Boga? Czy powodem, dla którego ludzie błędnie rozumieją Boga, nie jest to, że ograniczają swoją definicję Jego miłości? Myślą sobie tak: »Bóg jest miłością, a zatem powinien troszczyć się o ludzi i ich chronić oraz obsypywać ich łaskami i błogosławieństwami. Oto czym jest Boża miłość! Lubię, gdy Bóg miłuje ludzi w ten sposób. Miłość Boga do ludzi widać było szczególnie wyraźnie, kiedy przeprowadził ich przez Morze Czerwone. Ludzie w tamtych czasach byli tak błogosławieni! Chciałbym być jednym z nich«. Kiedy jesteś zakochany w tej historii, traktujesz miłość przejawioną przez Boga w tamtej sytuacji jako najwyższą prawdę i jedyny wyznacznik Jego istoty. W swoim sercu zawężasz swoją definicję Boga i traktujesz jako najwyższą prawdę wszystko, co Bóg uczynił w tamtej chwili. Myślisz, że jest to najpiękniejsza strona Boga i ta, która w największym stopniu zmusza ludzi, by szanowali Boga i lękali się Go, i że właśnie to jest Boża miłość. W rzeczywistości same działania Boga były pozytywne, ale z powodu twoich ograniczonych definicji stały się pojęciami w twoim umyśle i podstawą, na której definiujesz Boga. Sprawiają, że źle rozumiesz Bożą miłość, tak jakby nie było w niej nic poza miłosierdziem, troską, ochroną, przewodnictwem, łaską i błogosławieństwami – tak jakby na Bożą miłość składało się tylko to. Dlaczego tak bardzo cenisz sobie te aspekty miłości? Czy dlatego, że jest to związane z twoim własnym interesem? (Owszem). Z jakimi interesami jest to związane? (Z przyjemnościami ciała i wygodnym życiem). Kiedy ludzie wierzą w Boga, chcą otrzymać od Niego właśnie te rzeczy, ale nie inne. Ludzie nie chcą myśleć o sądzie, karceniu, próbach, oczyszczeniu, cierpieniu dla Boga, rezygnacji z różnych rzeczy i ponoszeniu kosztów, a nawet poświęcaniu własnego życia. Ludzie po prostu chcą cieszyć się Bożą miłością, opieką, ochroną i przewodnictwem, więc definiują Bożą miłość jako jedyną cechę charakterystyczną Jego istoty, a w zasadzie jako Jego jedyną istotę. Czy to, czego Bóg dokonał, przeprowadzając Izraelitów przez Morze Czerwone, nie stało się źródłem ludzkich pojęć? (Tak, stało się). W ten sposób powstał kontekst, w którym ludzie wyrobili w sobie pojęcia o Bogu. Jeśli wyrobili w sobie pojęcia o Bogu, to czy mogą osiągnąć prawdziwe zrozumienie Bożego dzieła i usposobienia? Jest oczywiste, że nie tylko ich nie zrozumieją, ale wręcz błędnie je zinterpretują i wyrobią sobie na ich temat pojęcia. Dowodzi to, że ludzkie pojmowanie jest zbyt wąskie i nie jest prawdziwym zrozumieniem. Nie jest to bowiem prawda, ale raczej pewien rodzaj miłości i zrozumienia, do którego ludzie dochodzą, analizując i interpretując Boga na podstawie własnych pojęć, wyobrażeń, samolubnych pragnień i analiz; nie jest to zgodne z prawdziwą istotą Boga. Na jakie inne sposoby Bóg kocha ludzi, jeśli nie poprzez miłosierdzie, zbawienie, opiekę, ochronę i wysłuchiwanie ich modlitw? (Poprzez chłostę, dyscyplinowanie, przycinanie, osądzanie, karcenie, próby i oczyszczanie). To prawda. Bóg okazuje swoją miłość na wiele sposobów: uderzając, dyscyplinując, robiąc wyrzuty, osądzając, karcąc, poddając próbom, oczyszczając i tak dalej. To wszystko są aspekty Bożej miłości. Tylko taka perspektywa jest całościowa i zgodna z prawdą. Jeśli to rozumiesz, to czy po przeanalizowaniu siebie i uświadomieniu sobie, że źle rozumiesz Boga, nie będziesz w stanie dostrzec swoich wypaczeń i wykonać dobrej roboty, zastanawiając się, gdzie się pomyliłeś? Czy nie pomoże ci to wyzbyć się twojego błędnego rozumienia Boga? (Tak, pomoże). Aby to osiągnąć, musisz szukać prawdy. Tak długo, jak ludzie szukają prawdy, mogą wyeliminować swoje błędne rozumienie Boga, a kiedy już to zrobią, są w stanie podporządkować się wszystkim Bożym ustaleniom(Jedynie rozumiejąc prawdę, możesz poznać czyny Boga, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytając słowa Boże, zdałam sobie sprawę, że żyłam w niezrozumieniu Boga, ponieważ ograniczałam Jego miłość. W swoich pojęciach i wyobrażeniach wierzyłam, że Boża miłość składa się z miłosierdzia, dobroci, ochrony i błogosławieństw. Prześladowania, trudności, próby i uszlachetnianie nie pasowały do moich wyobrażeń i uważałam, że nie są one wyrazem Bożej miłości, więc po aresztowaniu mojej córki narzekałam na Boga, źle Go rozumiałam i nie byłam w stanie podporządkować się sytuacji, którą On rozporządzał. Rozmyślałam o tym, jak w przeszłości byłam zmuszona opuścić dom, ponieważ ścigała mnie policja. Moja córka była wtedy jeszcze dość mała i mogła dorastać w dobrym zdrowiu pod Bożą opieką i ochroną. Myślałam, że na tym właśnie polega Boża miłość. Kiedy moja córka uwierzyła w Boga, zaczęła wypełniać swój obowiązek w kościele. Myślałam, że skoro cała nasza rodzina ponosi koszty na rzecz Boga, z pewnością będziemy mieli dobre wyniki i przeznaczenie. Byłam jeszcze bardziej przekonana, że to była Boża miłość i z serca dziękowałam Bogu. Teraz moja córka została aresztowana i było bardzo prawdopodobne, że będzie torturowana. Jeśli nie wytrzyma tych prześladowań i stanie się judaszem, straci szansę na zbawienie. To sprawiło, że zaczęłam kwestionować Bożą miłość, obwiniać Boga za to, że nie chronił mojej córki, a w moim sercu narastało niezrozumienie dla Niego. Moje postrzeganie Bożej miłości całkowicie opierało się na tym, co było dla mnie korzystne. Gdy Bóg zapewniał gładki i spokojny przebieg wszystkich wydarzeń, a wyniki były korzystne dla mojej rodziny, mówiłam, że Bóg jest miłością. Natomiast kiedy pewne sytuacje nie zgadzały się z moimi wyobrażeniami i nie były korzystne dla mojej rodziny, zaprzeczałam Bożej miłości. Uważałam, że Boża miłość składa się z miłosierdzia, łaskawości, ochrony i błogosławieństw, ale to było tylko moje wyobrażenie i nie zgadzało się z prawdą. Boża miłość składa się nie tylko z miłosierdzia i łaskawości, ale także z sądu, karcenia, prób i uszlachetniania. Aresztowanie mojej córki mogło wydawać się czymś złym, ale jeśli będzie w stanie szukać prawdy i trwać przy swoim świadectwie, jej wiara i wola znoszenia cierpienia zostaną udoskonalone. Właściwie byłoby to dla niej dobre. Co więcej, aresztowanie mojej córki pomogło ujawnić moje pojęcia, wyobrażenia i nierozsądne wymagania wobec Boga, pozwalając mi zastanowić się nad swoim zepsuciem i skazami. Zrozumiałam również, że nie należy szukać łaski i błogosławieństw w wierze i powinniśmy skupiać się na tym, co najważniejsze: doświadczaniu Bożego dzieła i Bożych słów, osiąganiu prawdy, odrzucaniu zepsucia i dokonywaniu przemiany usposobienia. Zrozumiałam, że bez względu na to, co Bóg czyni, zawsze jest to przejawem Jego zbawienia i miłości.

Następnie kontynuowałam poszukiwania dotyczące mojego problemu. Kiedy moja córka została aresztowana, nieustannie stawiałam Bogu wymagania i skarżyłam się na Niego w duchu. Jaka była natura mojego problemu? W trakcie moich poszukiwań natrafiłam na ten fragment słów Bożych: „Niektórzy nierozgarnięci rodzice nie potrafią zrozumieć życia ani przeznaczenia, nie rozpoznają władzy Boga i często postępują głupio w stosunku do swoich dzieci. Na przykład, gdy ich dzieci stają się niezależne, mogą one stanąć w obliczu różnych szczególnych sytuacji, trudów lub zdarzeń; niektóre chorują, inne mają procesy sądowe, jeszcze inne się rozwodzą, niektóre dają się nabrać oszustom, inne zostają porwane, skrzywdzone, brutalnie pobite lub grozi im śmierć. Są też takie, które uzależniają się od narkotyków, i tak dalej. Co powinni zrobić rodzice w tych szczególnych i poważnych sytuacjach? Jaka jest typowa reakcja większości rodziców? Czy robią to, co powinni jako istoty stworzone i rodzice? Bardzo rzadko rodzice, dowiadując się o takich sytuacjach, reagują tak, jak gdyby dotyczyły one osób obcych. Większość rodziców siwieje ze stresu, nie śpi po nocach, traci apetyt, głowi się bez ustanku i gorzko płacze, aż ich oczy robią się czerwone i wysycha źródło łez. Żarliwie modlą się do Boga, prosząc Go, by miał wzgląd na ich wiarę i by chronił ich dzieci, by okazał im łaskę i błogosławił im, by obdarzył je swoim miłosierdziem i oszczędził ich życie. W takiej sytuacji ujawniają się słabości, wrażliwość i uczucia rodziców wobec dzieci. Co jeszcze się ujawnia? Ich buntowniczość skierowana przeciwko Bogu. Modlą się do Boga i błagają Go, by uchronił ich dzieci od nieszczęścia. Nawet jeśli wydarzy się katastrofa, oni modlą się o to, żeby ich dzieci nie spotkała śmierć, żeby uniknęły niebezpieczeństwa, żeby nie doznały krzywdy z rąk złych ludzi, żeby ich choroba się nie pogłębiła, żeby wyzdrowiały i tak dalej. O co tak naprawdę się modlą? (Boże, poprzez te modlitwy stawiają Bogu żądania, a na dodatek kryje się w tym nuta skargi). Rodzice są wyjątkowo niezadowoleni z niedoli swoich dzieci i skarżą się, uważając, że Bóg nie powinien był pozwolić na to, by coś takiego przytrafiło się ich dzieciom. Ich niezadowolenie miesza się ze skargą i proszą Boga, by zmienił zdanie, by tak nie postępował, by wybawił ich dzieci od niebezpieczeństwa, by je chronił, by uleczył ich choroby, by pomógł im w procesach sądowych, by oddalił od nich nieszczęście i tak dalej – krótko mówiąc, aby sprawił, że wszystko pójdzie gładko. Modląc się w ten sposób, rodzice, po pierwsze, skarżą się Bogu, a po drugie, stawiają Mu żądania. Czyż nie jest to przejaw buntowniczości? (Jest). W zawoalowany sposób mówią, że to, co czyni Bóg, nie jest słuszne ani dobre, że nie powinien tak postępować. Ponieważ są osobami wierzącymi, to myślą, że Bóg nie powinien pozwalać, by takie rzeczy przytrafiały się ich dzieciom. Ich dzieci różnią się od innych; powinny otrzymywać od Boga preferencyjne błogosławieństwa. Przez wzgląd na to, że rodzice wierzą w Boga, powinien On błogosławić ich dzieciom, a jeśli tego nie czyni, rodzice zaczynają się zadręczać, płaczą, wpadają w szał i nie chcą już podążać za Bogiem. Jeśli ich dziecko umrze, czują, że sami nie są w stanie dłużej żyć. Czy nie tak właśnie myślą? (Tak myślą). Czyż nie jest to pewien rodzaj sprzeciwu wobec Boga? (Jest). Oni sprzeciwiają się Bogu(Jak dążyć do prawdy (19), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Bóg obnaża sposób, w jaki rodzice zwracają się do Niego z nierozsądnymi prośbami, gdy ich dzieci spotyka nieszczęście, wierząc, że Bóg powinien działać w taki czy inny sposób i obwiniając Go, jeśli nie działa odpowiednio. Jest to protest przeciwko Bogu. Byłam właśnie w takim stanie. Gdy tylko dowiedziałam się, że moja córka została aresztowana, martwiłam się i bałam, że policja będzie ją torturować i dręczyć, a jeszcze bardziej obawiałam się, że wyda braci i siostry, stanie się judaszem i nie będzie miała dobrego wyniku. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęłam narzekać na Boga, myśląc: „Przecież moja córka porzuciła karierę, aby na stałe ponosić koszty na rzecz Boga. Jak Bóg mógł jej nie ochronić?”. Zawsze albo źle rozumiałam Boga, albo stawiałam Mu nierozsądne wymagania. Jak bardzo brakowało mi rozumu! Myślałam o tym, jak Bóg sprawuje suwerenną władzę i kieruje każdą sytuacją, z którą spotykamy się na co dzień. Jednak nie rozumiałam suwerennej władzy Boga i stałam się nierozsądna i antagonistyczna wobec Boga, gdy moja córka została aresztowana. Później, gdy siostra, z którą współpracowałam, próbowała rozmawiać ze mną o słowach Bożych, nawet jej nie słuchałam i nie przyjmowałam ich. Gdybym nie pokonała tego stanu i gdyby coś strasznego stało się mojej córce, z pewnością narzekałabym, a nawet zwróciłabym się przeciwko Bogu i zdradziłabym Go! Przypomniałam sobie, jak Hiob przechodził próby i stracił cały swój majątek i dzieci, a jego ciało pokryło się wrzodami. Zrozumiał wtedy, że to Bóg dał mu majątek i dzieci, i że to właśnie za Bożym przyzwoleniem zostały one zabrane. Dlatego nie narzekał ani nie kłócił się z Bogiem, był w stanie poddać się Bożej suwerennej władzy i zarządzeniom, a nawet chwalił imię Boga. Jeśli chodzi o mnie, w obliczu aresztowania mojej córki zaczęłam wątpić we wszechmoc, suwerenną władzę i autorytet Boga, nieustannie zamartwiając się i odczuwając strach, a nawet stawiając Bogu wymagania i kłócąc się z Nim. Buntowałam się przeciwko Bogu i sprzeciwiałam Mu się! Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, nie chciałam już dłużej buntować się przeciwko Bogu ani się sprzeciwiać. Nieważne, co miało się stać z moją córką, czy byłaby torturowana, czy nie, czy miałaby mieć dobre przeznaczenie i wynik, przestałam narzekać na Boga i poddałam się we wszystkim Jego suwerennej władzy i zarządzeniom.

Później natknęłam się na te fragmenty słów Bożych: „Życie dziecka jest w oczach Boga czymś niezależnym od życia rodzica. Nie należą one do siebie nawzajem ani nie tworzą relacji hierarchicznej. Nie łączy ich, rzecz jasna, więź posiadania i przynależności. Życie dziecka i życie rodzica pochodzą od Boga i to On ma w swojej władzy ich przeznaczenie. Jest po prostu tak, że dzieci przychodzą na świat za sprawą swoich rodziców, rodzice są starsi od swoich dzieci, a dzieci – młodsze od swoich rodziców; w oparciu o tę relację, o to powierzchowne zjawisko, ludzie uważają jednak, że dzieci są akcesoriami i własnością prywatną swoich rodziców. Takie postrzeganie, zamiast sięgać głębiej, aż do korzeni, ślizga się jedynie po powierzchni, biorąc pod uwagę ciało i uczucia. Dlatego taki sposób myślenia i taki punkt widzenia są obarczone błędem. Czy nie jest tak? (Jest)” (Jak dążyć do prawdy (19), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). „Poza urodzeniem i wychowaniem, odpowiedzialność rodziców za życie ich dzieci ogranicza się tylko do zapewnienia im typowego środowiska dorastania, ponieważ nic, poza predestynacją Stwórcy, nie ma wpływu na los człowieka. Nikt nie ma kontroli nad tym, jaką przyszłość będzie miał dany człowiek, gdyż zostało to ustalone znacznie wcześniej i nawet rodzice nie są w stanie zmienić jego losu. Jeśli chodzi o los, to każdy człowiek jest niezależny i ma swój własny los. Rodzice zatem nie mogą powstrzymać losu człowieka ani wywrzeć najmniejszego wpływu na rolę, jaką odgrywa w życiu. Można powiedzieć, że rodzina, w której przeznaczone jest się człowiekowi urodzić, i otoczenie, w którym dorasta, są jedynie warunkami wstępnymi do wypełnienia jego misji w życiu. W żaden sposób nie wpływają na los człowieka ani na rodzaj przeznaczenia, w ramach którego wypełnia swoją misję. Tak więc rodzice nie mogą pomóc w wypełnieniu misji życiowej i podobnie nikt z krewnych nie jest w stanie pomóc człowiekowi w odegraniu jego życiowej roli. To, w jaki sposób człowiek realizuje swoją misję i w jakim środowisku życiowym wykonuje swoją rolę, jest całkowicie zdeterminowane przez jego los(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że błędem było myślenie o mojej córce jako o mojej „osobistej własności”, ponieważ była moim rodzonym dzieckiem. Życie człowieka pochodzi od Boga – to Bóg daje człowiekowi życiodajne tchnienie. Rolą rodzica jest tylko wydawanie dzieci na świat i wychowanie ich do dorosłości. Kiedy to nastąpi, nasza misja dobiega końca. Każdy człowiek jest niezależny; rodzice i dzieci mają swoje własne losy i każdy z nas musi żyć zgodnie z trajektorią wyznaczoną przez Stwórcę, wypełniając swoje obowiązki. Zdałam sobie również sprawę z tego, że powodem, dla którego martwiłam się cierpieniem ciała mojej córki i, jako jej matka, chciałam cierpieć zamiast niej, był brak zrozumienia suwerennej władzy Boga. W rzeczywistości to, jakie doświadczenia będziemy mieć, jakie cierpienia przejdziemy i jaką rolę musimy odegrać w życiu, jest z góry ustalone, więc moje obawy były niepotrzebne. Bez względu na to, jak bardzo bym się martwiła, nic by to nie zmieniło i nie miałoby żadnego wpływu na przyszłość i los mojej córki. Gdyby po aresztowaniu moja córka zrobiła wszystko, co konieczne, by utrzymać się przy życiu, sprzedając braci i siostry, by chronić własne interesy, stała się judaszem i została wydalona, byłoby to zdeterminowane przez jej naturoistotę i ścieżkę, którą kroczyła. Nikt nie mógł tego zmienić. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, od razu poczułam się nieco lepiej. Wiedziałam, że muszę oddać swoją córkę Bogu, poddać się Bożej suwerennej władzy i ustaleniom, włożyć całe serce w swoją pracę i dobrze wykonywać obowiązek. Później, po zjedzeniu i wypiciu słów Boga, uświadomiłam sobie, że to, co Bóg czyni w dniach ostatecznych, jest dziełem doskonalenia, objawienia i eliminowania ludzi. Bóg korzysta z pomocy wielkiego czerwonego smoka, aby oczyścić kościół. Bowiem ci, którzy dążą do prawdy, bez względu na to, jaki złowrogi spisek uknuje KPCh lub jakie plotki i niedorzeczności sfabrykuje, nie dadzą się zwieść, nie zaprzeczą Bogu ani Go nie zdradzą i będą mogli trwać mocno przy swoim świadectwie o Bogu. Jeśli chodzi o tych, którzy nie dążą do prawdy i tych, którzy nie pochodzą od Boga, zostaną oni zdemaskowani i wyeliminowani przez te środowiska. Bóg korzysta z tych niesprzyjających okoliczności, aby sprawdzać ludzi: Ci, którzy trwają mocno przy swoim świadectwie, są pszenicą, podczas gdy ci, którzy nie potrafią wytrwać, są odrzuconymi plewami. Jest to jedna z metod w Bożym procesie sprawdzania ludzi i stanowi o mądrości Bożego dzieła. To, czy moja córka mogła przejść ten test i była w stanie dawać świadectwo, zależało od tego, jak dążyła do prawdy w spokojnych czasach, a także od jej naturoistoty i ścieżki, którą obrała. Gdyby była w stanie trwać przy swoim świadectwie o Bogu, pokazałaby, że ma prawdziwą wiarę w Boga. Gdyby podczas tej próby wyparła się Boga i zdradziła Go, byłby to Boży sposób na zdemaskowanie jej. Bóg jest sprawiedliwy dla wszystkich ludzi. Uświadomiwszy to sobie, poczułam się wyzwolona i spokojna.

Minęły już dwa miesiące od aresztowania mojej córki, a ja wciąż nie mam żadnych wiadomości na temat jej sytuacji, ale wiem, że jej los jest w rękach Boga i nie jestem ograniczana przez jej sytuację. Co więcej, zdałam sobie sprawę, że muszę pielęgnować okazję, którą wciąż mam, aby wykonywać swój obowiązek i dobrze wypełniać swoje powinności. Kiedy odłożę na bok moje zmartwienia i troskę o córkę, będę w stanie wkładać w moje obowiązki całe serce.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze