Wiem, jak rozwiązać problem z zepsutym usposobieniem

28 lutego 2022

Autorstwa Ramsesa, Meksyk

Wychowałem się w rodzinie katolickiej i wierzyłem w Pana od dziecka. Dorastając, zdałem sobie sprawę, że niektórzy wierzący jedynie chodzą do kościoła w niedziele, a poza tym palą, piją i bawią się tak samo jak niewierzący. Czułem, że nie stosują się do wymagań Pana i grzeszą. Sam również często żyłem w grzechu. Kłamałem, złościłem się i bywałem zazdrosny. Nawet jeśli wyznałem grzechy na spowiedzi, nie mogłem się wyrwać z błędnego koła grzeszenia, spowiadania się i ponownego grzeszenia. Czułem się całkowicie zagubiony. Postanowiłem więc opuścić nasz kościół i wstąpić do innego, by szukać drogi ucieczki od grzechu.

Później poznałem w pracy brata Raula, wieloletniego chrześcijanina. Powiedział, że należał do wielu kościołów, ale przestawał do nich chodzić, bo kazania nie były wnikliwe, a pastorzy wciąż prosili o datki. Interesowały ich tylko pieniądze, a kiedy bracia i siostry potrzebowali pomocy w kłopotach, mówili, „Najpierw poproś kaznodzieję, i przyjdź do mnie, jeśli ci nie pomoże”. Bardzo mnie to zdziwiło. Jak w kościele mogły dziać się takie rzeczy? Potem odwiedziłem pięć czy sześć kościołów chrześcijańskich i we wszystkich było tak, jak opisał brat Raul. Pamiętam, jak na jednym nabożeństwie kilkoro wiernych grało w szachy i zrobiło sobie biesiadę. Zobaczyłem, że w kościołach nie ma dzieła Ducha Świętego. Stały się one raczej miejscem rozrywki dla ludzi religijnych. Nie chciałem już chodzić do kościoła. Ale przypomniałem sobie, że Biblia mówi: „Nie opuszczając naszego wspólnego zgromadzenia, jak to niektórzy mają w zwyczaju, ale zachęcając się nawzajem, i to tym bardziej, im bardziej widzicie, że zbliża się ten dzień” (Hbr 10:25). Czułem się więc zagubiony. Do jakiego zgromadzenia przystąpić? Istnieje ponad tysiąc wyznań chrześcijańskich, więc trudno będzie znaleźć to jedno, które naprawdę posiada przewodnictwo Boże i dzieło Ducha Świętego. Brat Raul też nie wiedział, gdzie się udać. Postanowiliśmy opuścić nasze zgromadzenie i w wolnym czasie studiować Biblię. Często czytaliśmy Biblię razem i dzieliliśmy się zrozumieniem, pomagając sobie i wspierając się.

W ten sposób minęło kilka lat i chociaż codziennie się modliłem i czytałem Pismo Święte, najbardziej mnie frustrowało to, że kiedy działo się coś wbrew mojej woli lub moje interesy były zagrożone, wciąż nie potrafiłem opanować złości. Czasami podczas pracy z bratem Raulem, gdy prosił, żebym coś zrobił, a ja dobrze go nie zrozumiałem, odzywał się do mnie dość szorstko, a ja się bardzo złościłem. Myślałem, że to jasne, iż nie zrozumiałem, o co mu chodzi, ale krzyczał na mnie i traktował jak idiotę, a ja nie musiałem się na to godzić. Więc też na niego krzyczałem. Dochodziło między nami do spięć i w ogóle nie potrafiliśmy pohamować złości. W końcu mogliśmy się tylko rozejść. Nie miałem ochoty go słuchać ani nic mu tłumaczyć. Ale gdy ochłonęliśmy, przyznawaliśmy się do błędów, prosząc wzajemnie o wybaczenie. Wiedziałem, że wciąż nie uwolniłem się od grzechu, że dalej grzeszę i buntuję się przeciw Bogu, więc modliłem się do Niego i spowiadałem Mu, próbując nad sobą zapanować. Lecz mimo starań, wciąż rozrabiałem, grzesząc w dzień i spowiadając się w nocy. Przez to błędne koło popadłem w przygnębienie i poczucie winy i byłem sobą bardzo rozczarowany. Zadawałem sobie pytanie, czemu nie mogę przestać grzeszyć. Wiele razy rozmawiałem o tym z bratem Raulem i wiedzieliśmy, że nie jesteśmy w stanie się zmienić, że nasza pewność siebie, arogancja i wysokie mniemanie o sobie są rażące, i że nie mogliśmy uciec z niewoli grzechu.

Raz, kiedy czytaliśmy razem Biblię, trafiliśmy na te słowa Boga: „Bądźcie więc świętymi, bo ja jestem święty(Kpł 11:45). „Bez świętości nikt nie ujrzy Pana(Hbr 12:14). Te wersety dały nam do myślenia. Pan powiedział, że musimy być święci, a my żyliśmy w grzechu. Jak mieliśmy osiągnąć świętość? Nie znaliśmy ścieżki. Zapytałem też o to pewnego pastora, a on odpowiedział: „Dopóki żyjemy w ciele, nigdy nie osiągniemy świętości. Ale Pan Jezus odkupił nasze grzechy. Nasze grzechy zostały nam odpuszczone i Pan nie uważa nas za grzeszników. Kiedy powróci na obłoku, zabierze nas do królestwa niebieskiego”. To było dość pocieszające, ale wciąż miałem mętlik w głowie. Pan jest święty, a jednak teraz my wciąż żyjemy w grzechu. Czy na pewno zabierze nas do swojego królestwa, kiedy powróci?

Pewnego lipcowego dnia w 2019 roku jak zwykle studiowaliśmy z bratem Raulem Biblię. Wrzuciliśmy do sieci hasło „Biblia” i natrafiliśmy na film Kościoła Boga Wszechmogącego pod tytułem „Złapałem ostatni pociąg”. Po obejrzeniu filmu byłem szczerze zaskoczony. Film był świetny, a omawiane w nim prawdy bardzo oświecające, zwłaszcza fragment, kiedy pewna siostra mówi: „Pan Jezus dokonał dzieła odkupienia. Po prostu wybaczył ludziom grzechy, ale nie zmienił naszej grzesznej natury, więc dalej grzeszymy i opieramy się Bogu. Spójrzcie na wierzących w Pana, od duchownych aż po zwykłych wiernych. Kto z nich może powiedzieć, że jest wolny od grzechu? Nikt z nich. Wszyscy ludzie bez wyjątku są skrępowani i ograniczani przez grzech. Wypełnia nas arogancja, przebiegłość i chciwość. Musimy grzeszyć nawet wtedy, gdy tego nie chcemy. Niektórzy mogą się wydawać skromni i grzeczni, a mają serca pełne zepsucia. Nie jesteśmy ludźmi postępującymi zgodnie w wolą Bożą i nie zasługujemy na to, by wejść do królestwa niebieskiego. Dlatego Bóg musi zgodnie ze swoim planem kontynuować swoje dzieło zbawienia ludzkości w dniach ostatecznych, realizując etap osądzania na fundamencie wybaczenia grzechów, aby oczyścić nas i w pełni zbawić, byśmy uniknęli grzechu i stali się czyści, a potem wstąpili do królestwa Bożego i zyskali życie wieczne”. Wszystko, co było powiedziane w filmie, było prawdą. Byłem przejęty, bo nigdy czegoś takiego nie słyszałem. Jak byli w stanie dzielić się tak nowatorskim oświeceniem? Skąd oni je wzięli? Zobaczyłem, że czytają księgę zatytułowaną „Słowo ukazuje się w ciele”. Jej treść była pełna mocy i autorytetu oraz rzeczy, o których nigdy nie słyszałem. Naprawdę chciałem przyjrzeć się temu bliżej. Po filmie skontaktowaliśmy się z Kościołem Boga Wszechmogącego i dołączyliśmy do prowadzonych w Internecie spotkań, czytając i omawiając słowa Boga Wszechmogącego.

Pewnego dnia przeczytałem takie słowa Boga Wszechmogącego: „Zanim człowiek został odkupiony, zostało już w niego wszczepionych wiele szatańskich trucizn. Po upływie tysięcy lat szatańskiego zepsucia człowiek ma już w sobie naturę, która opiera się Bogu. I dlatego kiedy człowiek został odkupiony, chodziło wyłącznie o takie odkupienie, w którym człowiek został kupiony za wysoką cenę, ale jego zatruta natura nie została wyeliminowana. W tak splugawionym człowieku musi się dokonać zmiana, zanim będzie godny służyć Bogu. Poprzez to dzieło osądzania i karcenia człowiek zdobędzie pełną wiedzę o tkwiącej w nim nieczystej i zepsutej istocie, a wtedy będzie w stanie całkowicie się zmienić i oczyścić. Tylko w ten sposób człowiek może być godny powrotu przed tron Boga. Całe dokonane dzisiaj dzieło służy oczyszczeniu człowieka i jego przemianie; poprzez osądzanie i karcenie za pomocą słowa, jak również poprzez oczyszczenie, człowiek może odrzucić swoje zepsucie i stać się czysty. Zamiast uważać ten etap dzieła za dzieło zbawienia, celniejszym byłoby nazwanie go dziełem oczyszczenia. Zaprawdę, etap ten jest etapem podboju, jak również drugim etapem dzieła zbawienia(Tajemnica Wcielenia (4), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Chrystus dni ostatecznych używa różnych prawd, by uczyć człowieka, obnażyć jego substancję, szczegółowo analizować jego słowa i uczynki. Te słowa obejmują różne prawdy, takie jak ludzki obowiązek, w jaki sposób człowiek powinien się podporządkować Bogu, w jaki sposób powinien okazywać Mu wierność, jak człowiek powinien urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo, a także mądrość i usposobienie Boże i tak dalej. Te słowa są w całości nakierowane na substancję człowieka i jego skażone usposobienie. W szczególności słowa, które obnażają to, jak człowiek z pogardą odrzuca Boga, są wypowiadane w odniesieniu do tego, jak człowiek ucieleśnia szatana i siłę wrogą wobec Boga. Podejmując swe dzieło sądu, Bóg nie objaśnia natury człowieka w zaledwie kilku słowach. On ją obnaża i przycina przez długi czas. Wszystkie te różnorodne metody obnażania jej i przycinania nie mogą być zastąpione zwykłymi słowami, ale prawdą, której człowiek wcale nie posiada. Tylko takie metody mogą być uznane za sąd. Tylko poprzez sąd tego rodzaju można ujarzmić człowieka i w pełni przekonać go do Boga; ponadto zyska on prawdziwe poznanie Boga. To, do czego doprowadza dzieło sądu, to zrozumienie przez człowieka prawdziwego Bożego oblicza oraz prawdy o swoim własnym buncie. Dzieło osądzania pozwala człowiekowi zdobyć duże zrozumienie intencji Bożych, celu Bożego dzieła oraz tajemnic, które są dla niego niepojęte. Pozwala też człowiekowi rozpoznać i zaznajomić się ze swoją skażoną istotą oraz ze źródłem swego skażenia, a także odkryć własną brzydotę. Wszystkie te efekty wywołuje dzieło sądu, bo istota tego dzieła to tak naprawdę odkrywanie prawdy, drogi i życia Bożego przed wszystkimi tymi, którzy w Niego wierzą. Ta praca jest dziełem sądu dokonywanym przez Boga(Chrystus dokonuje dzieła sądu za pomocą prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu Bożych słów zrozumiałem, że Pan Jezus dokonał dzieła odkupienia, uwalniając nas od grzechów, więc nie byliśmy już grzesznikami, ale nasza grzeszna ludzka natura się nie zmieniła. Dlatego dalej kłamiemy, grzeszymy i ujawniamy zepsucie. Myśląc o tym, zdałem sobie sprawę, że to prawda. Zawsze, kiedy traciłem cierpliwość, później tego żałowałem. Kiedy jednak działo się coś, co mi się nie podobało, tak czy siak zawsze się irytowałem. Zrozumiałem, że jeśli nie zmienię swojej grzesznej natury, to nigdy nie uwolnię się od grzechu i będę sprzeciwiał się Bogu myślą, mową i uczynkiem. Dzięki słowom Boga Wszechmogącego przekonałem się też, że w dniach ostatecznych Bóg wyraża prawdę, by obnażyć i oczyścić ludzkość. Zaciekawiony Bożym dziełem osądzania przeczytałem później dużo więcej słów Boga Wszechmogącego, i zobaczyłem, że wyjawia On wszystko o grzesznej ludzkiej naturze. Pokazuje nam, jak szatan deprawuje ludzi, jak możemy uciec od grzechu i zostać oczyszczeni, kto może wejść do królestwa niebieskiego, kto zostanie ukarany oraz jakie będą wyniki różnych rodzajów ludzi. Słowa Boże, które sądzą i demaskują ludzkość, zawierają w sobie Jego miłość i zbawienie. Choć brzmią ostro, służą temu, byśmy zrozumieli prawdę, byśmy wyraźnie zobaczyli, jak szatan nas deprawuje, szczerze sobą wzgardzili, a potem okazali skruchę i się zmienili. Kiedy to sobie uwiadomiłem, przepełniła mnie radość i zapragnąłem przeczytać więcej słów Boga Wszechmogącego. Bardzo też lubiłem uczestniczyć w zgromadzeniach i omawiać Boże słowa z braćmi i siostrami, i miałem nadzieję, że będzie mi dane doświadczyć sądu i karcenia słowami Boga, abym mógł zmienić swoje skażone usposobienie.

Później zostałem wybrany na przywódcę kościoła. Raz pewna siostra poprosiła mnie o pomoc w rozwiązaniu problemów, jakie napotkała podczas pełnienia obowiązku, więc zasugerowałem jej, co powinna zrobić. Gdy wraz z inną siostrą usłyszały moją sugestię, zgodziły się zrobić tak jak mówię. Wtedy wezwała nas nasza przywódczyni i te dwie siostry poprosiły, żebym i jej przedstawił swoje pomysły. Gdy wszystko wytłumaczyłem, przywódczyni nic nie powiedziała, tylko dała nam dokument do przejrzenia, a potem powiedziała nam, co mamy zrobić. Byłem trochę zły. Chyba nie zrozumiała, co miałem na myśli. Już omówiłem z tymi dwiema siostrami, co należy zrobić, i straciłem mnóstwo czasu planując wykonanie tego obowiązku. Czy cała moja praca miała pójść na marne? Ze zniecierpliwieniem powiedziałem przywódczyni, „Czy zrozumiałaś, co mówiłem? Już się na to zgodziliśmy, jest wzajemne zrozumienie”. Przywódczyni odpowiedziała: „Rozwiązanie, które zaproponowałeś, jest dobre, ale nie będzie szczególnie skuteczne”. Potem powiedziała nam o szybszym i prostszym sposobie wykonania tego obowiązku. Rzeczywiście pomyślałem, że jej rozwiązanie było dobre, ale i tak było mi nieprzyjemnie. Zastanawiałem się, co pomyślą o mnie te dwie siostry, jeśli nie wykorzystamy mojego sposobu, nad którym spędziłem tyle czasu. Czy pomyślą, że jestem kompletnie bezużyteczny, bo nie umiem zaplanować nawet prostego zadania? To byłoby żenujące. Im dłużej o tym myślałem, tym gorzej się czułem. Później przywódczyni poprosiła, bym wykonał ten obowiązek z tymi dwiema siostrami. Byłem temu przeciwny i niegrzecznie się do niej odezwałem. Potem wykonałem ten obowiązek, ale w jego trakcie ujawniłem zepsucie, przez co byłem niespokojny i czułem się winny. Później pomyślałem sobie, że przywódczyni była odpowiedzialna za projekt i dawała dobre rady, żeby zwiększyć wydajność naszej pracy. To było korzystne dla pracy kościoła. Lecz ja tego nie zaakceptowałem, a nawet byłem wściekły. Pytałem siebie, czemu nie potrafię przyjąć dobrych sugestii, a nawet budzą one we mnie złość. Musiałem znaleźć przyczynę, żeby jak najszybciej uwolnić się od tego stanu.

Tego wieczoru przejrzałem stronę kościoła w poszukiwaniu fragmentów słów Boga na temat złości i znalazłem ten: „Kiedy człowiek uzyska pewien status, zwykle trudno mu jest kontrolować własny nastrój, będzie więc chętnie poszukiwał okazji, aby wyrazić brak zadowolenia i rozładować emocje. Będzie wpadał w złość bez widocznego powodu, aby zademonstrować swoje możliwości i dać innym do zrozumienia, że jego status i tożsamość są inne niż w przypadku zwyczajnych ludzi. Oczywiście ludzie zepsuci, którzy nie posiadają żadnej pozycji, również często tracą nad sobą kontrolę. Ich złość zwykle spowodowana jest szkodą, której doznały ich prywatne interesy. By chronić swoją pozycję i godność, często dają wyraz emocjom, ujawniając swoją arogancką naturę. Człowiek wybuchnie gniewem i da upust emocjom, aby bronić i podtrzymywać istnienie grzechu. Takie działania są sposobami wyrażania ludzkiego niezadowolenia; przepełnione są nieczystością, spiskami i intrygami, ludzkim zepsuciem i niegodziwością, a nade wszystko przepełnione są rozszalałymi ambicjami i pożądaniami(Sam Bóg, Jedyny II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Po przeczytaniu Bożych słów zrozumiałem, że istnieje przyczyna, dla której ludzie wpadają w złość. Kiedy nasze interesy i reputacja są zagrożone, często dajemy upust niezadowoleniu, wpadamy w złość i tracimy zwykły ludzki rozum. Tym, co ujawniamy, jest szatańskie usposobienie, coś, co jest złe. Zastanawiając się nad sobą w świetle słów Boga, zrozumiałem, że kiedy odrzucono moje pomysły, stałem się oporny. Dobrze wiedziałem, że podejście przywódczyni było lepsze od mojego, było szybsze i prostsze, lecz i tak czułem złość i martwiłem się, że inni pomyślą, iż jestem naprawdę bezużyteczny. Dlatego byłem niemiły dla przywódczyni. Zrozumiałem wtedy, że jestem arogancki i zbyt skupiony na reputacji i statusie. Zawsze uważałem, że moje opinie są wspaniałe, i nie chciałem słuchać innych ludzi. W ogóle nie brałem pod uwagę korzyści dla pracy kościoła. Dotarło do mnie, że byłem nieprawdopodobnie arogancki i nawet nie potrafiłem przyjąć dobrej rady. Gdy to zrozumiałem to, ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Skruszony modliłem się go Boga, prosząc, by mnie poprowadził do poznania siebie i pozbycia się mojej arogancji.

Później przeczytałem inny fragment słów Boga: „Szatańskie usposobienie zawiera w sobie wiele rodzajów zepsutych skłonności, ale najbardziej spośród nich oczywiste i rzucające się w oczy jest usposobienie aroganckie. Arogancja leży u korzeni zepsutego ludzkiego usposobienia. Im bardziej aroganccy są ludzie, tym bardziej są nierozumni, a im bardziej są nierozumni, tym bardziej skłonni sprzeciwiać się Bogu. Jak poważny jest to problem? Ludzie o aroganckim usposobieniu nie tylko uważają wszystkich wokół za gorszych od siebie, lecz także – co w tym najgorsze – traktują z góry nawet samego Boga i nie mają serc bojących się Boga. Choć może się wydawać, że niektórzy ludzie wierzą w Boga i za Nim podążają, to wcale nie traktują Go oni jak Boga. Przez cały czas są przekonani, że posiedli prawdę, i mają o sobie bardzo wysokie mniemanie. W tym właśnie tkwi istota i źródło aroganckiego usposobienia, a pochodzi ono od szatana. Dlatego też problem arogancji musi zostać rozwiązany. To, że ktoś czuje się lepszy od innych, jest jeszcze sprawą trywialną. Kluczową kwestią jest to, że aroganckie usposobienie człowieka nie pozwala mu podporządkować się Bogu, Jego suwerennej władzy i zarządzeniom. Osoba taka ciągle ma ochotę rywalizować z Bogiem o władzę i kontrolę nad innymi. Tego rodzaju osoba w ogóle nie ma serca bojącego się Boga, nie mówiąc już o tym, by miała Go kochać lub podporządkować się Mu. Ludzie, którzy są aroganccy i zarozumiali, a zwłaszcza ci, którzy są tak wyniośli i butni, że zupełnie postradali rozum, nie są w stanie podporządkować się Bogu w swej wierze w Niego, a nawet wywyższają się i niosą świadectwo o sobie samych. Tacy ludzie najbardziej sprzeciwiają się Bogu i zupełnie nie mają serc bojących się Boga. Jeśli ludzie pragną osiągnąć stan, w którym mają serca bojące się Boga, muszą najpierw rozwiązać problem swego aroganckiego usposobienia. Im bardziej gruntownie go rozwiążesz, tym będziesz posiadał serce bardziej bojące się Boga, i dopiero wtedy będziesz potrafił Mu się podporządkować, zyskać prawdę i poznać Boga. Tylko ci, którzy pozyskują prawdę, mają prawdziwe człowieczeństwo(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Przemyślałem ten fragment i zdałem sobie sprawę, że nie umiem przyjmować sugestii innych osób, ponieważ mam aroganckie usposobienie. Chciałem, żeby ludzie mnie słuchali, ale nie miałem ochoty przyjmować ich rad. Gdy pracowałem z bratem Raulem, byłem taki sam. Byłem tak arogancki, że nie chciałem wykonywać jego poleceń, a tym bardziej nie mogłem znieść, kiedy zwracał się do mnie surowym tonem. Również w relacjach z żoną i innymi osobami w moim codziennym życiu zawsze myślałem, że moje pomysły są najlepsze i że tylko ja mam rację, więc wszyscy powinni mnie słuchać i robić, co mówię. Kiedy odnalazłem wiarę i podjąłem obowiązki z braćmi i siostrami, dalej byłem arogancki i nie chciałem przyjmować sugestii innych ludzi. Nawet wtedy, gdy wiedziałem, że mój pomysł nie jest dobry, dalej chciałem robić wszystko po swojemu i żeby inni mnie słuchali. Byłem tak arogancki, że praktycznie w ogóle nie miałem rozumu. Z powodu mojej arogancji nie potrafiłem na nic patrzeć racjonalnie. Myślałem, że zawsze mam rację, ale często inni naprawdę mieli lepsze pomysły i szerszy ogląd niż ja. Przykładowo, ponieważ sądziłem, że zawsze mam rację, często kazałem żonie robić wszystko zgodnie z moim planem, ale wcale nie kończyło się to dobrze. Tutaj było tak samo. Podejście zaproponowane przez przywódczynię było proste, oszczędzało czas i mogło przełożyć się na lepsze wyniki, a podejście, które omówiłem a tamtymi dwiema siostrami, było skomplikowane i czasochłonne. To pokazało mi, że nie miałem powodu, by być tak arogancki. Powinienem być praktyczny, skromny i znać swoje miejsce. Jeśli dalej będę taki arogancki, skończę jak archanioł, nie będę miał szacunku dla Boga, będę się Mu sprzeciwiał i obrażał Jego usposobienie, za co Bóg mnie ukarze i przeklnie. Gdy zdałem sobie z tego sprawę, od razu zwróciłem się do Boga w modlitwie: „Boże, nie chcę dłużej żyć we władzy swojego aroganckiego usposobienia. Pragnę urzeczywistniać normalne człowieczeństwo, słuchać związanych z pracą sugestii braci i sióstr, dobrze z nimi współpracować i wypełniać obowiązki, zgodnie z Twoją wolą”.

Potem przeczytałem jeszcze kilka fragmentów słów Bożych: „Arogancka natura sprawia, że jesteś samowolny. Jeśli masz arogancką naturę, będziesz się zachowywać arbitralnie i lekkomyślnie, nie zważając na to, co mówi ktokolwiek inny. Jak zatem można radzić sobie z takimi skłonnościami do uznaniowości i lekkomyślności? Powiedzmy na przykład, że coś ci się przydarza i masz co do tego własne pomysły i plany. Zanim zdecydujesz, jak postąpić, musisz poszukać prawdy i przynajmniej omówić ze wszystkimi swoje przemyślenia i przekonania, poprosić wszystkich, by ci powiedzieli, czy te przemyślenia są poprawne i zgodne z prawdą oraz poprosić o ich ocenę. To jest najlepszy sposób na uniknięcie arbitralności i pochopności. Po pierwsze, możesz w ten sposób rzucić nieco światła na swe własne poglądy i poszukać prawdy – jest to pierwszy krok, jaki wprowadzasz w życie, aby pozbyć się arbitralności i lekkomyślności. Drugi krok następuje wtedy, gdy inni ludzie zaczynają wyrażać odmienne opinie. Jak powinieneś wtedy postąpić, aby ustrzec się przed uznaniowością i lekkomyślnością? Najpierw musisz przyjąć pokorną postawę, odłożyć na bok własne poglądy i przekonania oraz pozwolić każdemu się wypowiedzieć. Nawet jeśli uważasz, że twój pogląd na daną sprawę jest słuszny, nie powinieneś ciągle się przy nim upierać. Już to jest swego rodzaju postępem; pokazuje bowiem, że przyjąłeś postawę poszukiwania prawdy, wyrzeczenia się samego siebie i spełniania intencji Boga. Kiedy zaś będziesz już przejawiać taką postawę, to w chwili, gdy przestaniesz kurczowo trzymać się własnych poglądów, powinieneś się pomodlić, poszukać prawdy u Boga, a potem odnaleźć fundamenty w Bożych słowach i zdecydować, jak postąpić w oparciu o Boże słowa. To jest najbardziej odpowiednia i trafna praktyka(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Problemem, jaki zepsutej ludzkości najtrudniej jest skorygować, jest uporczywe popełnianie wciąż tych samych starych błędów. Aby temu zapobiec, ludzie muszą najpierw zdać sobie sprawę, że jeszcze nie osiągnęli prawdy, że nie nastąpiła zmiana ich usposobienia życiowego i że chociaż wierzą w Boga, to nadal żyją we władzy szatana i nie zostali zbawieni; w każdej chwili mogą zdradzić Boga i oddalić się od Niego. Jeśli wyczuwają kryzys w swoich sercach – jeśli, jak często mówią ludzie, są przygotowani na niebezpieczeństwo w czasie pokoju – wtedy będą w stanie jakoś się trzymać w ryzach, a gdy coś im się przydarzy, będą się modlić do Boga i polegać na Nim, i uda im się uniknąć popełniania tych samych starych błędów. Musisz wyraźnie dostrzec, że twoje usposobienie się nie zmieniło, że głęboko zakorzeniona jest w twojej naturze chęć zdradzenia Boga i nie udało się jej jeszcze usunąć, że wciąż istnieje ryzyko, że zdradzisz Boga i nieustannie stoisz w obliczu zatracenia i zniszczenia. To jest bardzo realne, więc musisz być ostrożny. Należy pamiętać o trzech najważniejszych kwestiach. Po pierwsze, wciąż nie znacie Boga; po drugie, nie nastąpiły żadne zmiany w waszym usposobieniu; i po trzecie, jeszcze nie urzeczywistniliście prawdziwego obrazu człowieka. Te trzy rzeczy są zgodne z faktami, są prawdziwe i musicie jasno zdawać sobie z nich sprawę. Musicie być świadomi siebie. Jeśli macie wolę rozwiązania tego problemu, to powinniście wybrać sobie własne motto, na przykład: »Jestem nic nie wartym śmieciem«, »Jestem diabłem«, »Często wpadam w swoje stare koleiny« czy »Zawsze jestem w niebezpieczeństwie«. Każde z nich może służyć jako osobiste motto i pomoże, jeśli będziecie o nim przez cały czas pamiętać. Powtarzajcie je sobie, zastanawiajcie się nad nim, a być może uda wam się popełniać mniej błędów lub nie popełniać ich wcale. Niemniej jednak najważniejsze jest to, byście spędzali więcej czasu na czytaniu Bożych słów, zrozumieli prawdę, poznali własną naturę i odrzucili zepsute usposobienie. Tylko wtedy będziecie bezpieczni(Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże pomogły mi zrozumieć, że aby pozbyć się mojej arogancji, muszę nauczyć się współpracować z innymi, szukać i omawiać. Powinienem dzielić się swoimi myślami z braćmi i siostrami w dyskusjach podczas pracy i pokornie szukać opinii innych ludzi. Niezależnie od tego, czy czyjaś propozycja różni się od mojej, powinienem odłożyć na bok to, co ja uważam za słuszne. Winienem się modlić i szukać na podstawie tego, co powiedzieli inni, i pozwolić Bogu, by mnie prowadził i oświecił co do tego, co jest słuszne i co jest odpowiednie, oraz wskazał mi moje niedociągnięcia i błędy. Nawet kiedy uważam, że to, co mówię, jest słuszne, nie mogę sztywno trzymać się własnych pomysłów, muszę szukać prawdy i Bożej woli. A kiedy zobaczę, że ktoś ma lepszy, bardziej właściwy pomysł niż ja, muszę umieć usunąć się w cień i przyjąć to, co mówi. To jest zgodne z wolą Boga i uchroni mnie przed popełnianiem błędów. Zapisałem też sobie motto o swojej aroganckiej naturze: „Jestem nikim i nie mogę być arogancki. Brak samokontroli zawsze naraża mnie na niebezpieczeństwo”. Te słowa przypominają mi o hańbie wynikającej z mojego aroganckiego stanu oraz o zagrożeniu i konsekwencjach arogancji. Potem zacząłem koncentrować się na praktykowaniu słów Boga i słuchaniu pomysłów innych. Kiedy ktoś miał inny pomysł czy opinię niż ja, czy to w domu, czy w czasie wypełniania obowiązków w kościele, odkładałem na bok własne ego. Przekonałem się, że inni naprawdę mają bardziej wszechstronne pomysły niż ja. Nauczyłem się też szczerze akceptować ich opinie i wdrażać słuszne sugestie. Kiedy wcieliłem to w życie, odkryłem, że rzadziej złościłem się na braci i siostry i potrafiłem wysłuchać tego, co inni mają do powiedzenia, i przyjąć to. Czułem się też bardziej rozluźniony niż przedtem. Byłem z całego serca wdzięczny Bogu!

Później przeczytałem jeszcze jeden fragment słów Bożych: „Ludzie nie mogą zmienić własnego usposobienia; muszą poddać się sądowi i karceniu, cierpieniu i oczyszczeniu słowem Bożym; Jego słowa muszą ich przyciąć i zdyscyplinować. Tylko wtedy mogą oni osiągnąć podporządkowanie i wierność Bogu i nie traktować Go już powierzchownie. To właśnie dzięki oczyszczeniu słowami Boga zmieniają się ludzkie usposobienia. Tylko dzięki temu, że słowa Boga obnażają, osądzają, dyscyplinują i przycinają ludzi, oni nie będą już mieli odwagi działać pochopnie, a zamiast tego staną się stabilni i opanowani. Najważniejsze jest to, że będą oni w stanie podporządkować się obecnym słowom Boga i Jego dziełu, nawet jeśli nie jest ono zgodne z ludzkimi pojęciami. Będą oni w stanie odłożyć te pojęcia na bok i dobrowolnie się podporządkować(Ludzie, których usposobienie się zmieniło, to ci, którzy weszli w rzeczywistość słów Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga Wszechmogącego pokazały mi, że nie możemy zdawać się na naszą siłę czy wytrwałość, by kontrolować lub zmienić nasze usposobienie. Cały ten wysiłek związany z samokontrolą może zmienić pewne zachowania, ale te zmiany nie będą trwałe. Jeśli chcemy naprawdę zmienić swoje usposobienie, musimy przyjąć sąd, karcenie, przycinanie, chłostanie, dyscyplinowanie, próby i oczyszczenie przez słowa Boże. Tylko tak możemy naprawdę poznać naszą szatańską naturę i wyraźnie dostrzec niebezpieczne konsekwencje życia pod kontrolą naszego szatańskiego usposobienia. Wtedy możemy prawdziwie znienawidzić i porzucić siebie, okazać szczerą skruchę i zmienić się.

Jestem wdzięczny Bogu Wszechmogącemu, że dał mi szansę doświadczyć swojego sądu i oczyszczenia dni ostatecznych, bo mogłem poznać prawdę i siebie samego oraz pozbyć się zepsucia. Mam nieprawdopodbne szczęście. Już nie czuję się skołowany ani zagubiony, bo słowa Boga Wszechmogącego wyjawiły przyczynę naszego grzechu i rozmaite przejawy naszego skażonego usposobienia. On wskazał nam też ścieżkę prowadzącą do pozbycia się grzechu i do zmiany życiowego usposobienia. Słowa Boga Wszechmogącego są bogate i obfite oraz dają nam wszystko, czego potrzebujemy. Dają nam odpowiedzi na wszystkie nasze pytania i trudności. Jeśli z serca czytamy i przyjmujemy słowa Boże, możemy zrozumieć nasze zepsucie i buntowniczość oraz znaleźć ścieżkę prowadzącą do zmiany naszego skażonego usposobienia. Dzięki niech będą Bogu Wszechmogącemu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Wyrwanie się ze spirali plotek

Autorstwa Williama, Stany ZjednoczoneW październiku 2016 roku przyjechałem do Nowego Jorku i w chińskim kościele przyjąłem chrzest w imię...

Inny rodzaj miłości

Autorstwa Chengxina, BrazyliaTraf chciał, że w 2011 roku miałem okazję przyjechać do Brazylii z Chin. Tuż po przyjeździe czułem się wręcz...

Połącz się z nami w Messengerze