Uwalnianie się od statusu

26 stycznia 2022

Autorstwa Dong En, Francja

W 2019 roku zostałam przywódczynią kościoła. Wszystko robiłam po swojemu, w swoim obowiązku byłam nieodpowiedzialna i nie przydzielałam właściwych ludzi do różnych zadań, a wszystko to miało wpływ na życie kościoła. Przepełniały mnie wyrzuty sumienia. Dlatego postanowiłam ogarnąć dzieło kościoła. W tamtym okresie trzeba było przenieść dwóch liderów grup, ale ja nie umiałam znaleźć nikogo na ich miejsce. Bardzo się tym martwiłam i myślałam: „Jeśli nie znajdę nikogo odpowiedniego na te stanowiska, mój lider powie, że nie potrafię wykonywać praktycznej pracy. A jeśli mnie kimś zastąpią?”. Wytężałam myśli, a potem pomyślałam o siostrze Zhang: Miała dobry charakter i dobrze pełniła swoje obowiązki. Byłaby świetna jako liderka grupy. Na tę myśl odetchnęłam z ulgą. Czułam, że znalazłam kogoś na to stanowisko i że z właściwą osobą moja praca będzie teraz łatwiejsza.

Właśnie wtedy jednak siostra Li, liderka w innym kościele, zadzwoniła do mnie, mówiąc, że do jej kościoła napłynęło dużo nowo nawróconych, a nie ma dość ludzi, by ich podlewać. Chciała porozmawiać ze mną o możliwości przydzielenia siostry Zhang do jej kościoła, aby mogła zająć się podlewaniem tych nowo nawróconych. Byłam temu całkowicie przeciwna. Pomyślałam: „A co z naszym kościołem? Co zrobimy, jeśli przydzielą siostrę Zhang gdzie indziej? Jeśli nie znajdę nikogo innego na lidera grupy i nie ogarnę tej pracy, mogą mnie kimś zastąpić!”. Widząc, że nic nie mówię, siostra Li powiedziała: „Większość ludzi w twoim kościele wierzy już od dawna i są ugruntowani w swojej wierze. Jeśli przeniesiemy siostrę Zhang, zawsze możesz wyszkolić kogoś innego. Nie będzie to miało większego wpływu na twoją pracę”. Naprawdę nie chciałam tego słuchać i odczuwałam duży opór. Pomyślałam: „Mówisz tak, jakby wyszkolenie kogoś było takie proste!”. Wiedziałam, że kościół siostry Li potrzebuje pomocy, ale owładnęło mnie moje skażone usposobienie. Nie chciałam dać jej tego, czego potrzebowała bez względu na jej słowa. Obwiniałam ją też, sądząc, że jest samolubna i myśli tylko o swoim kościele. Widząc mój opór, siostra Li przestała nalegać. Po rozmowie poczułam niepokój i postanowiłam, że nie ulegnę, że nie oddam siostry Zhang bez względu na to, kto o to poprosi. Następnego dnia moja liderka zagadnęła mnie o tę kwestię. W kółko mówiłam jej, że w naszym kościele brakuje ludzi i że borykamy się z różnymi trudnościami. Opowiadałam o naszych trudnościach, aby straciła grunt pod nogami. W efekcie nie miała, co powiedzieć i przestała naciskać. Poczułam zadowolenie, bo mogłam zatrzymać siostrę Zhang. Tamtego wieczoru spotkałam się z kilkoma diakonami, aby omówić awans siostry Zhang. Nie wspomniałam jednak o trudnościach, z jakimi borykała się siostra Li w swoim kościele ani o tym, że nasza przywódczyni prosiła o przeniesienie siostry Zhang. Ponieważ nie powiedziałam im wszystkiego, zgodzili się, aby siostra Zhang została liderką grupy. Właśnie gdy poczułam się z siebie zadowolona, nasza liderka niespodziewanie chciała porozmawiać ze mną i moim współpracownikiem. Postanowiono, że trzeba przenieść siostrę Zhang, bo tego wymaga dzieło. Widząc, że wszyscy się na to zgadzają, nie mogłam się sprzeciwić, ale tak naprawdę nie byłam z tego zadowolona. Czułem się, jakby ktoś odciął mi prawą rękę. W ciągu następnych kilku dni bardzo się denerwowałam, ilekroć pomyślałam o tej sprawie. Niespecjalnie miałam też ochotę wypełniać swoje obowiązki. W nocy przewracałam się w łóżku z boku na bok i nie mogłam spać, myśląc w kółko o tej kwestii. W końcu pomodliłam się do Boga: „Dobry Boże, nie chciałam pozwolić odejść siostrze Zhang przez wzgląd na swoją pozycję. Nie umiem odpuścić. Poprowadź mnie i wskaż wyjście z tej sytuacji. Proszę, spraw, abym zapomniała o sobie i lepiej się poznała”.

Po modlitwie przeczytałam to w słowach Boga: „Ludzie często nie wprowadzają prawdy w życie, nierzadko odwracając się od niej, i często żyją w okowach samolubnego i niegodziwego, skażonego szatańskiego usposobienia, strzegąc swej dumy i reputacji, swojej pozycji i własnych korzyści. Ludzie ci nie zyskali prawdy. Z tego też powodu jesteś aż zanadto przygnębiony, zmartwiony i masz związane ręce(„Wkraczanie w życie musi zacząć się od doświadczenia wypełniania swoich obowiązków” w księdze „Zapisy wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych”). „Jakże okrutny jest rodzaj ludzki! Przebiegłość i intrygi, rzucanie się na siebie nawzajem, walka o sławę i majątek, wzajemna rzeź – czy to wszystko dobiegnie kiedyś końca? Mimo setek tysięcy słów wypowiedzianych przez Boga nikt się nie opamiętał. Ludzie robią wszystko dla swoich rodzin, synów i córek, dla dobra własnych karier, dla perspektyw na przyszłość, stanowiska, próżności i pieniędzy, dla pożywienia, ubioru i ciała. Ale czy istnieje ktoś, kto rzeczywiście podejmuje działania przez wzgląd na Boga? Nawet pośród tych, którzy w swych działaniach mają wzgląd na Boga, tylko nieliczni Go znają. Ilu ludzi nie działa dla swoich własnych korzyści? Ilu nie ciemięży czy wyklucza innych, aby chronić swoje własne stanowisko?(Nikczemni z pewnością zostaną ukarani, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga przeszyły mi serce. Bóg objawił, jak szpetne jest zepsucie ludzi przez szatana i konflikty między nimi o sławę i fortunę – właśnie taki był mój stan. Pomyślałam o tym, co ujawniło się o mnie w tej kwestii dotyczącej siostry Zhang. Aby chronić swoją pozycję, zlekceważyłam dzieło całego domu Bożego, obawiając się, że jeśli stracimy siostrę Zhang, to wpłynie to na pracę naszego kościoła, a ja przestanę być liderką. Dlatego, kiedy przywódczyni poprosiła o siostrę Zhang, odmówiłam jej, wymyślając przeróżne powody. Dyktowałam warunki i przejęłam inicjatywę, by zorganizować obowiązki siostrze Zhang. Próbowałam oszukać siostrę Li oraz moją liderkę i knułam, by zamydlić oczy diakonom. Bardzo się starałam i wytężałam swój umysł, by chronić własną sławę, fortunę i status. Jakże samolubna, nikczemna i podstępna byłam! To sprawiło, że pomyślałam o dzikich bestiach w królestwie zwierząt. Walczą i zabijają się nawzajem o terytorium i żywność, a przeżywają najsilniejsze. A co ze mną? Rywalizując o kontrolę nad ludźmi i próbując chronić swoją pozycję, byłam jak dzika bestia, wyzuta z człowieczeństwa. Zdałam sobie sprawę, jak okropne było moje zachowanie. Choć z pozoru dźwigałam brzemię i brałam pod uwagę dzieło naszego kościoła, tak naprawdę w głębi duszy interesowała mnie własna pozycja. Tak jak objawiają słowa Boga: „Ilu ludzi nie działa dla swoich własnych korzyści? Ilu nie ciemięży czy wyklucza innych, aby chronić swoje własne stanowisko?” Przez cały czas próbowałam kontrolować siostrę Zhang, nie chcąc pozwolić jej odejść. Była członkiem naszego kościoła, więc to my powinniśmy podjąć decyzję o jej obowiązkach. Ja mam rządzić i nikt nie ma prawa ingerować. Dostrzegłam, jak arogancka byłam. To jasne jak słońce – straciłam swoje człowieczeństwo i rozum! Właśnie wtedy pomyślałam o tym, że kiedy głosiłam ewangelię ludziom wierzącym, duchowni widzieli, że wielu ich parafian przyjmuje dzieło Boga w dniach ostatecznych i że ciężko im będzie utrzymać swoje pozycje. Robili wszystko, co w ich mocy, aby powstrzymać ludzi przed poznaniem prawdziwej drogi. Nie tylko atakowali tych, którzy głosili ewangelię, ale nawet bezwstydnie przywłaszczali sobie wierzących, by nikt nie mógł im ich odebrać. Wtedy uświadomiłam sobie, że moje zachowanie w zasadzie nie różniło się niczym od zachowania tych duchownych. Aby utrzymać swoją pozycję i środki do życia, chciałam kontrolować braci oraz siostry i nie pozwalałam na jakiekolwiek ich przenoszenie w ramach domu Bożego. Próbowałam przejąć owieczki Boga i rywalizować z Nim o nie! Na tę myśl poczułam strach. Stanęłam więc przed obliczem Boga i zaczęłam się modlić: „Dobry Boże, postępowałam źle. Opierałam się Tobie, a teraz tego żałuję”.

Niedługo potem Bóg ponownie zaaranżował sytuację, aby mnie poddać mnie próbie. Liderka innego kościoła wysłała wiadomość z pilną prośbą o kogoś, kto mógłby zająć się edycją dokumentów. Słyszała, że siostra Chen z naszego kościoła jest w tym dobra i odpowiedzialnie podchodzi do swojego obowiązku, więc chciała zapytać, czy siostra Chen byłaby w stanie objąć to stanowisko. Doskonale wiedziałam, że siostra Chen będzie do tego idealna, ale w naszym kościele głosiła też ewangelię, co też szło jej świetnie. Co się stanie, gdy przeniosą siostrę Chen, w wyniku czego ucierpi nasze dzieło ewangelizacyjne? Co jeśli liderka rozprawi się ze mną, bo uzna mnie za niezdolną do wykonywania praktycznej pracy? Może nawet nie zachowam swojego stanowiska. Uznałam, że lepiej będzie, jeśli znajdą kogoś innego, więc celowo nie zareagowałam na tę wiadomość. Wtedy nagle przyszło mi do głowy: „Nie chciałam wcześniej oddać siostry Zhang, aby chronić swoją pozycję. Tym razem nie mogę stwarzać trudności”. Wciąż jednak czułam niepokój i rozdarcie. Myślałam: „Czemu jestem taka oporna, kiedy ktoś ma zostać przeniesiony? Zawsze się martwię, że wpłynie to na naszą pracę i stracę stanowisko. Jak się wyzwolić z więzów i ograniczeń sławy, fortuny i statusu?”. Potem w cichości serca pomodliłam się do Boga, prosząc Go, by mnie prowadził, pozwolił zrozumieć istotę mojego dążenia do statusu i pomógł mi odrzucić cielesność, a zacząć praktykować prawdę.

Później, podczas codziennej modlitwy przeczytałam ten fragment słów Boga: „Tak więc istotą zachowania antychrystów jest ciągłe wykorzystywanie różnych środków i metod, aby osiągnąć cel, jakim jest posiadanie statusu, zjednywanie sobie ludzi oraz sprawianie, by szli za nimi i by ich czcili. Możliwe, że w głębi serca nie rywalizują oni świadomie z Bogiem o ludzkość, ale jedno jest pewne: nawet jeśli nie rywalizują z Bogiem o ludzi, to i tak chcą mieć wśród nich status i władzę. Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym zdadzą sobie sprawę, że rywalizują z Bogiem o status i powstrzymają się od tego, to i tak stosują inne metody, aby zdobyć status wśród ludzi i zyskać ważność. Krótko mówiąc, chociaż wszystko, co robią antychryści, wydaje się być wiernym wypełnianiem obowiązków, a oni sami sprawiają wrażenie prawdziwych wyznawców Boga, ich ambicja kontrolowania ludzi – zdobywania wśród nich statusu i władzy – nigdy się nie zmieni. Bez względu na to, co Bóg mówi lub robi i o co prosi ludzi, antychryści nie robią tego, co powinni, ani nie wypełniają swoich obowiązków w sposób, który odpowiada Jego słowom i wymaganiom, ani też nie rezygnują z dążenia do władzy i statusu w wyniku zrozumienia Jego wypowiedzi i prawdy. Przez cały czas zżera ich ambicja, kontroluje ich zachowanie i myśli oraz kieruje nimi, a także określa drogę, którą podążają. To jest uosobienie antychrysta. Co wysuwa się tu na pierwszy plan? Niektórzy pytają: »Czy antychrystami nie są ci, którzy rywalizują z Bogiem, aby pozyskać ludzi, a którzy Go nie uznają?«. Mogą uznawać Boga, mogą autentycznie uznawać Go i wierzyć w Jego istnienie, mogą być gotowi za Nim podążać i dążyć do prawdy, ale jedna rzecz nigdy się nie zmieni: nigdy nie zrezygnują ze swoich ambicji dotyczących władzy i statusu, ani z dążenia do tych rzeczy, ze względu na swoje otoczenie lub postawę Boga wobec nich. To są cechy charakterystyczne antychrystów. Niezależnie od tego, jak wiele człowiek wycierpiał, jak wiele prawdy zrozumiał, w jak wiele rzeczywistości prawdy wszedł i jak wiele wiedzy o Bogu posiada, poza tymi zewnętrznymi zjawiskami i przejawami nigdy nie powstrzyma swoich ambicji ani nie zrezygnuje z dążenia do statusu i władzy, i to właśnie określa jego naturę i istotę. Nie ma najmniejszej nieścisłości w określaniu takich ludzi przez Boga jako antychrystów; zostało to przesądzone przez samą ich naturę i istotę(„Zwodzą, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie” w księdze „Demaskowanie antychrystów”). Bóg objawił, że naturą i cechą antychrystów jest umiłowanie władzy oraz statusu i że daje im ono powód do życia. Podstawową motywacją każdego ich działania jest pragnienie sławy, fortuny i statusu, do tego stopnia, że przywłaszczają sobie owieczki Boga, sprzeciwiają się Mu i wcale nie odczuwają żalu za grzechy, aż w końcu Bóg ich demaskuje i eliminuje. Zaczęłam się bać, gdy rozważałam słowa Boga. Naprawdę ceniłam sobie swój status. Za pierwszym razem nie zgodziłam się na przeniesienie siostry Zhang, by chronić swoje stanowisko. A teraz znów przez wzgląd na swoje stanowisko nie chciałam pozwolić komuś odejść. Myślałam wyłącznie o swoim statusie i wcale nie zważałam na wolę Boga, ani nie myślałam o dziele domu Bożego. Chciałam zachować swoje stanowisko nawet kosztem dzieła domu Bożego i byłam nawet w stanie rywalizować z Bogiem o ludzi, by utrzymać swój status. Gdzie podziała się moja cześć dla Boga? Nie wierzyłam w Boga, pokładałam wiarę w statusie i władzy – czyż to nie natura antychrysta? Doskonale wiedziałam, że siostra Chen była dobrą redaktorką i że lubiła to zajęcie. Jednak aby chronić swoje stanowisko, nie zapytałam jej o zdanie, ani nie przydzieliłam jej obowiązku zgodnego z jej mocnymi stronami, natomiast zachowywałam się jak jej władca i nie pozwoliłam jej pełnić tego obowiązku w innym kościele. Traktowałam kościół jak własne terytorium i nikt nie mógł zostać przeniesiony bez mojej zgody. Czyż nie próbowałam ograniczać ludzi i kontrolować ich, tak jak to robi antychryst? Aby mieć silne stanowisko, chciałam zatrzymać w swoim kościele braci i siostry z charakterem i o mocnych stronach. Traktowałam ich tak, jakby byli moją własnością i rządziłam nimi, dążąc do tego, by więcej osób trudziło się dla mojego stanowiska. Bóg naprawdę nie mógł znieść tej mojej ambicji i zasłużyłam, by być przeklętą! Dostrzegłam, że nie zmieniłam swoich dążeń przez wszystkie lata wiary w Boga, że żyłam w niewoli sławy, fortuny i statusu, i że kroczyłam ścieżką antychrystów. Wtedy przyszedł mi do głowy antychryst, którego kiedyś znałam. Zawsze dążył do sławy, fortuny i statusu, a gdy został przywódcą, próbował wzmocnić swoją pozycję poprzez kontrolowanie ludzi i stworzenie państwa w państwie. Wcale nie akceptował prawdy i zachowywał się jak dyktator. Doprowadził do poważnych zakłóceń dzieła domu Bożego, a w końcu zdemaskowano go i wyeliminowano. Zdałam sobie sprawę, że dążenie do sławy, fortuny i statusu to ścieżka antychrystów, która prowadzi do piekła! Bóg raz po raz aranżował sytuacje, by mnie zdemaskować. Miałam dostrzec swoją szatańską naturę oraz to, że jestem na złej ścieżce, i w porę się opamiętać. Te sytuacje były sądem Boga nade mną, ale były też Jego wielką miłością i zbawieniem! Kiedy zastanawiałam się nad wysiłkami, których Bóg się podjął, zaczęłam ustępować i nie czułam się już oporna wobec takich sytuacji. Czułam, że Bóg zaaranżował dokładnie to, czego potrzebowałam. Chciałam okazać prawdziwą skruchę i doświadczyć tych sytuacji z uległym sercem.

Później obejrzałam film z czytaniem dwóch fragmentów słów Boga. „Czym jest obowiązek? Nie ty zarządzasz obowiązkiem – nie jest to twoja własna kariera ani twoja praca; jest to natomiast dzieło Boga. Dzieło Boga wymaga od ciebie współpracy, co daje początek twojemu obowiązkowi. Częścią dzieła Boga, z którą człowiek musi współpracować, jest jego obowiązkiem. Obowiązek jest częścią dzieła Boga – nie jest to twoja kariera, twoje sprawy domowe ani wydarzenia z twojego życia osobistego. Bez względu na to, czy twój obowiązek dotyczy spraw zewnętrznych, czy wewnętrznych, jest on dziełem domu Bożego, stanowi jedną część Bożego planu zarządzania i jest to zadanie, które powierzył ci Bóg. Nie jest to twoja osobista sprawa(„Tylko poszukując prawdy-zasad można dobrze wykonać swój obowiązek” w księdze „Zapisy wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych”). „Jakiekolwiek obowiązki wykonujesz, powinieneś je wypełniać zgodnie z Bożymi wymogami. Jeśli na przykład zostałeś wybrany na przywódcę kościoła, to przewodzenie kościołowi jest twoim obowiązkiem – a jeśli postrzegasz to jako swój obowiązek, jak powinieneś go wypełniać? (Zgodnie z wymogami Boga). Działanie zgodne z wymogami Boga to bardzo ogólne określenie. A jak to wygląda w szczegółach? Po pierwsze, musisz wiedzieć, że to jest obowiązek, a nie urząd. Jeśli uważasz, że objąłeś urząd, spowoduje to problemy. Jeśli jednak powiesz: »Zostałem wybrany na przywódcę kościoła, więc muszę stać o stopień niżej niż inni; wy wszyscy jesteście wyżej postawieni i świetniejsi niż ja«, to również jest niewłaściwa postawa; jeżeli nie rozumiesz prawdy, to żadne udawanie ci nie pomoże. Musisz mieć właściwe jej zrozumienie. Po pierwsze, musisz wiedzieć, że ten obowiązek jest bardzo ważny. Kościół ma dziesiątki członków, a ty musisz myśleć o tym, jak przyprowadzić tych ludzi przed oblicze Boga i umożliwić większości z nich zrozumienie prawdy oraz wejście w prawdę-rzeczywistość. Ponadto w przypadku słabych i biernych ludzi musisz starać się o to, aby przezwyciężyli swoją słabość i bierność i by mogli aktywnie wypełniać swoje obowiązki. Co do wszystkich tych, którzy są w stanie wypełniać obowiązki, powinieneś dopilnować, aby to robili i by wykonywali je jak najlepiej. Doprowadź ich do zrozumienia prawd związanych z wykonywaniem obowiązków, aby nie zaniedbywali ich wypełniania, by wykonywali je dobrze i by mogli mieć normalną relację z Bogiem. Są też tacy, którzy powodują zamieszanie i niepokoje, albo tacy, którzy od wielu lat wierzą w Boga, ale ich człowieczeństwo jest złe; jeśli chodzi o nich, powinieneś rozprawić się z tymi, z którymi należy się rozprawić, i oczyścić tych, którzy powinni zostać oczyszczeni, czyniąc odpowiednie ustalenia dla każdej osoby, zgodnie z jej rodzajem. Istotne jest również promowanie tych nielicznych członków kościoła, którzy posiadając stosunkowo dobre człowieczeństwo i odrobinę charakteru, mogą przyjąć odpowiedzialność za jakiś aspekt pracy. (…) Musisz jak najlepiej spożytkować każdą osobę, wykorzystując w pełni jej indywidualne uzdolnienia i przydzielając jej obowiązki stosownie do jej umiejętności, jakości charakteru, wieku i tego, jak długo wierzy w Boga. Musisz opracować plan skrojony na miarę dla każdego typu osoby i różnicować go dla poszczególnych ludzi, tak by każdy mógł wykonywać swoje obowiązki w domu Bożym i pełnić swoją rolę w jak największym zakresie(„Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków?” w księdze „Zapisy wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych”). Słowa Boga pokazały mi, że obowiązek to nie osobista inicjatywa. Nasz obowiązek pochodzi od Boga i powinniśmy go wypełniać tak, jak On tego wymaga. Bóg wymaga od przywódców, by szkolili innych. Bóg przygotował różnych wykwalifikowanych ludzi do wypełnienia Jego dzieła, a ja, jako przywódczyni kościoła, powinnam wypełniać swój obowiązek zgodnie z Jego wymaganiami i zasadami. Kiedy znajdę kogoś utalentowanego, powinnam go wyszkolić i polecić, aby każdy mógł w pełni wykorzystać swoje mocne strony na właściwym miejscu, wykonać swój obowiązek i wypełnić swoje funkcje, aby lepiej szerzyć dzieło ewangelii. Tylko to jest zgodne z wolą Boga i to właśnie chcą czynić bracia i siostry. Gdy już zrozumiałam wolę Boga, wysłałam wiadomość do przywódczyni tamtego kościoła z potwierdzeniem, że przeniosę siostrę Chen. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu, gdy zaczęłam praktykować w ten sposób. Wtedy dostrzegłam Boże błogosławieństwa. Ku mojemu zdziwieniu, w listopadzie tamtego roku w porównaniu z poprzednim miesiącem potroiła się liczba nowo nawróconych dzięki naszemu dziełu ewangelicznemu. Wiedziałam, że udało się to osiągnąć dzięki dziełu Boga, więc wielokrotnie Mu dziękowałam i Go sławiłam!

Wcześniej nie czułam wstrętu wobec zepsucia w postaci walki o sławę i fortunę czy pogoni za sławą, fortuną i statusem. Sądziłam, że skoro szatan wszystkich zepsuł, to wszyscy pewnie mamy takie samo usposobienie i nie da się go zmienić w ciągu zaledwie kilku dni. To powstrzymało mnie od poszukiwania prawdy w celu rozwiązania problemu. Doświadczywszy osądu i karcenia słowami Boga, w końcu nabrałam pewnego rozeznania co do istoty takich dążeń. Zrozumiałam, że takie dążenia to przeciwstawianie się Bogu, więc zaczęłam się z głębi serca nienawidzić. Byłam gotowa dążyć do prawdy, żałować za grzechy i się zmienić. Wyłącznie dzięki dziełu Boga potrafię teraz odrzucić cielesność i wcielać w życie nieco prawdy. Dzięki niech będą Bogu Wszechmogącemu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Kto podarował mi moją wolność?

Autorstwa Ruizhi, Chiny Na początku, kiedy się nawróciłam, mąż chwalił, że wiara to wspaniała sprawa, a nawet czasem chodził ze mną na...

Połącz się z nami w Messengerze